W USA to nie, socjaliści, anarchiści, trzecipozycjoniści, radykałowie, quasifaszyści są na fali tylko konserwatyści, liberałowie i libertarianie.
Nie słyszałem Irkucku, aby w USA była grupa chcąca wprowadzić oczyszczone społeczeństwo feudalne, absolutystyczne rządy królewskie itd. USA narodziło się z antyfeudalnych i antymonarchistycznych wizji filozofów, zatem o jakimkolwiek konserwatyzmie mowy być nie może. Niemniej jednak - istniejące już interpretacje wolnorynkowości raczej nie będą odpowiadać a nowych wielkich interpretacji nie widzę.
Znowu się zaczyna, zaraz moskal nas oświeci, który to system polityczny jest jedyny słuszny i dlaczego jest to konserwatyzm (czy raczej wersja konserwatyzmu wyznawana przez moskala)... Europejski podział lewica-prawica (albo jak kto woli: liberałowie-konserwatyści) ma się nijak do amerykańskiej sceny politycznej, bo zasadniczy charakter tej ostatniej ukształtował się jeszcze przed rewolucją francuską.
Wielu badaczy, na pytanie "czy istnieje w USA konserwatyzm" odpowiada negatywnie. Wskazują, że lokalną formą tradycjonalizmu jest liberalizmem, zatem tradycja jest z gruntu czymś antytradycyjnym. Na to znaleźć można np. T.V. McAllister "Revolt againts Modernity, Leo Strauss, Eric Voegelin and the Search for a Postliberal Order", Lawrence 1995; R. Skarzyński "Konserwatyzm. Zarys dziejów filozofii politycznej" W-wa 1998. Zatem to nie jest moje widzi-mi-się. Jednak jak kwestia istnienia konserwatyzmu w USA ma się do dysproporcji zamożności społecznej w tym kraju? Nie wiem.
To tylko pokazuje, że Amerykanie przyjmują inną definicję konserwatyzmu. Jeżeli istotą konserwatyzmu jest jednak przywiązanie do tradycji i niechęć do gwałtownych reform, to amerykański (konserwatywny) liberalizm jak najbardziej konserwatyzmem jest. Niewłaściwe jest za to stosowanie europejskiej definicji konserwatyzmu, bo ustrój amerykański rozwijał się w swoistych warunkach i stąd nie ma sensu na siłę przyrównywać tego do realiów europejskich.
@ad. onanizmu intelektualnego dot. konserwatyzmu: wiecie, mamy w języku polski homofony, homogramy, wyrazy i zwroty wieloznaczne... i właśnie takim wyrazem wieloznacznym jest "konserwatyzm". Wałkowanie z uporem maniaka "prawdziwego" znaczenia tegoż terminu jest tak samo "potrzebne", jak tłumaczenie za każdym skorzystaniem z pilota telewizyjnego na czym polega profesja pilota samolotu...
Zatem tak - amerykańską myśl dominującą dzielimy na konserwatyzm, liberalizm i libertarianizm przy czym konserwatyzm to liberalizm, liberalizm to liberalizm i libertarianizm to liberalizm. Jeżeli wszystko jest liberalizmem, to po co podział stosujący nazwy, które już istnieją? Kiedy z kolejnych "międzynarodówek" wydzielały się kolejne odłamy z ruchu robotniczego, to każdy był nazywany inaczej. Nie było tak, że kiedy doszło do rozłamu w obozie socjalistycznym to tym przeciwnikom rewolucji przypadła nazwa "anarchizmu", gdyż pod tą nazwą był już ruch robotniczy, z pulą idei zupełnie innymi jak tymi, co oni reprezentowali. Nie zostali też nazwani "optymatami", "legistami" itd. z podobnych powodów. Mamy ruch robotniczy, z którego wychodzi anarchizm i socjalizm, z socjalizmu socjaldemokracja i komunizm itd. Tak też mamy sprawę tutaj - jest w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej pewien zbiór ideologii, różniący się między sobą, ale klasyfikujące się do jednego wielkiego ideologicznego worka "liberalizmu". I to wewnątrz tego jest podział na różne grupy, przy czym jedna jest niesłusznie określana mianem "konserwatyzmu". Jednak przez dekady w Stanach nie stosowano określenie "konserwatyzm" w stosunku do siebie, lecz w stosunku do pogardzanych monarchii europejskich. Nowoangielscy federaliści (czyli zwolennicy zachowania arystokratycznego charakteru 13-kolonii, nadanego przez Ojców Założycieli, chcący uniknąć tyranii jednostki i tyranii mas) używali idei antropologicznego pesymizmu Hobbesa, jednak używali także deifikowali idee "życia, wolności, własności" Locka; nie naklejali (i nie naklejano do nich) łatki "konserwatyzm". Akceptując tę metodę dojdziemy w końcu do masowego stosowania dwumyśleń - wojna to pokój; wolność to niewola; etatyzm to leseferyzm itd. I co do postu brazyliana - zauważ, że europejska myśl, prawdopodobnie od narodzin scholastyki chociaż elementy tego można znaleźć w okresie antycznych sporów chrystologicznych, dążyła do usystematyzowania pojęć. Dzięki temu nie było problemów, że po przetłumaczeniu słowa-klucze oznaczały co innego, zmieniając całościowy przekaz dzieła (coś, co w kulturach pozaeuropejskich z okresu postantycznego było notoryczne). Wprowadzenie do dziedzin nauki (a historia idei jest też nauką) systemu z języka powszechnego, to jest akceptacja na dowolność bo "istnieje wieloznaczność, homofony, homogramy itd." doprowadziłoby do ogólnego śmietnika. Do nauk humanistycznych należy wprowadzać precyzyjność nauk ścisłych a nie zezwalać na "wolność Tomku w swoim domku"...