[size=+3]Czwartkowicze 3 - Kampania 1936[/size] [size=+2]Alianci:Oś:[/size] [size=+1]UK - BuffaloITA - TomasiUSA - AIJAP - ZarekSOV - ShogunGER - Pankamil (JA)CHI - Gentel-man[/size] [size=+2]Przygotowania[/size] [size=+1]Przemysł ważniejszych krajów - wiosna 36[/size] Priorytetem produkcyjnym w latach 1936 - 1938 jest rozbudowa przemysłu, rozbudowa mająca zmniejszyć przewagę przemysłową aliantów oraz korzyści wynikające z wolnorynkowego profilu ich gospodarek. Oba kraje będą także zwiększać swój potencjał przemysłowy niezależnie od wybranego profilu produkcji. Zdecydowałem się poświęcić rozbudowę armii na rzecz zwiększenia potencjału gospodarczego także dlatego by uniknąć budowy jednostek wymagających niezwłocznego ulepszenia. Koncentracja całej produkcji na rozbudowie przemysłu pozwoliła mi to zbudować 74 IC, co dodawszy 21 IC Austrii i 18 IC Czech dało miłą mojemu sercu wartość 408/255, tak dużą także ze względu na scentralizowamie ekonomii. Bezwzględny wzrost produkcji, imponujący, bo ponad dwukrotny, pozwolił zaledwie minimalnie zmiejszyć przewagę przemysłową aliantów, jednakże w perspektywie zmagań w latach 39 - 41, w okresie w którym jedynym przeciwnikiem Niemiec i Włoch będzie Wielka Brytania, wzrost produkcji i dzięki temu przewagi gospodarek osi nad osamotnionym przeciwnikiem godny jest podkreślenia. [size=+1]Przemysł ważniejszych krajów - sierpień 1939[/size] Okres przedwojenny był także czasem aktywności na płaszczyźnie dyplomatycznej. Zebranie odpowiedniej koalicji wymagało nie tylko wielu misji dyplomatycznych lecz także sporego wysiłku materiałowego, wysiłku, który ograniczył osiągnięty w 1938 potencjał produkcyjny. Koszt ekonomiczny presji dyplomatycznej na potencjalnych, szczęśliwie przyszłych sojuszników oznaczał zmniejszenie ostatecznej siły ekonomii o około 2IC, zapewnił jednak pozytywne nastawienie interesujących mnie państw: Bułgarii, Finlandii, Nacjonalistycznej Hiszpanii, Rumunii oraaz Węgier. Skorzystanie z przyjacielskich relacji z FIN i SPA było niestety całkowicie uwarunkowane czynnikami zewnętrznymi, szczęśliwie w przypadku Hiszpanii mogłem je współtworzyć. Decyzja o zaangażowaniu nie była oczywista, ewentualny sojusz oznacza znaczące przyśpieszenie nieuniknionego, czyli zmagań z zjednoczoną potęgą UK i USA o 6 długich miesięcy, jednakże perspektywa posiadania bezpiecznych plaż w słonecznej Italii czyli włoskiego korpusu ekspedycyjnego na wschodzie okazała się wystarczająco atrakcyjna. Konieczne zaangażowanie musiało być większe niż sobie życzyłem, wszystkie państwa, łącznie z UK i FRA zdecydowały się bowiem na interwencje, stymulacja musiał więc być odpowiednio większa. Cena sukcesu wyniosła 50 suppla. 50 suppla przez kilkanaście miesięcy, 50 suppla czyli 4 IC mniej, 50 suppla i kontrola nad Giblartarem, wyspami Kanaryjskimi, 30 dywizjami oraz nieliczną ale użyteczną flotą, bez wątpienia była to okazja. Osiągnięta siła gospodarki warunkowała także wielkość niezbędnych zapasów surowcowych, dynamiczny import lat 36-37, na skutek niedbalstwa uległ w roku 38 poważnemu zachamowaniu, dlatego w momencie rozpoczęcia zmagań perspektywa wyczerpania zapasów w roku 1941 stała się bardzo realna. Niezwykle niekorzystnym okazał się fakt znacznej rozbudowy przemysłu przez Sowietów, zródło tanich surowców, dostępnych także w pierwszych latach wojny stało się boleśnie niewystarczające. W opisywanym okresie wsparłem surowcowo kraje Osi, JAP energetycznie, a ITA całościowo, poświęcenie sumarycznych 3 IC nie uważam za marnotrastwo. Dodać muszę że wartość pomocy wraz z rozbudową własnej gospodarki systematycznie spadała. Nie mogę pominąc także wkładu ITA w uzyskanie zadowalającego mnie poziomu siły militarnej, oprócz przekazania mi 8 SS (2 i 3 generacji), aktywność Tomasiego na płaszczyźnie technologicznej umożliwoła uniknięcie marnotrastwa. [size=+2]Zbrojenia[/size] [size=+1]Armia niemiecka przed rozpoczęciem zbrojeń (powiększona o siły austryjackie)[/size] Zakończenie inwestycji ekonomicznych jesienią roku 1938 umożliwiło wyposażanie nowo tworzonych związków w najnowsze modele broni, wyprzedzające standardy wyposarzenia o rok, lub w przypadku lotnictwa o dwa lata. Nowoczesność rozbudowywanej armii pozwalała mi sądzić, że liczbebność wojsk lądowych koniecznych do udanej kampanii roku 1939 wynosi nie więcej niż 100 dywizji, co zaowocowało ograniczeniem liczby powoływanych jednostek piechoty na rzecz formacji pancernych. Brak czasu oraz koncentracja Wielkiej Brytanii wyłącznie na rozbudowie armii zmusiły mnie do rezygnacji z planów budowy i unowocześniania lotnictwa bombowego na rzecz zwiększenia siły lotnictwa myśliwskiego. Powyższy wniosek ma swoje źródło w zaobserwowanej niezmiennoci podstawowej watości przemysłu UK, co z uwagi na posiadane przez przeciwnika zasoby i cele zapewne zaowocuje koniecznością przeciwstawienia się licznym i nowoczesnym wojskom pancernym i lotnictwu. [size=+1]Armie sojusznicze w momencie rozpoczęcia wojny[/size] Nadszedł sierpień roku 1939, jestem gotowy...
[size=+1]sesja 3: wrzesień 1939 - styczeń 1940[/size] [size=+2]Czołgi zostały rzucone[/size] 30 sierpnia wystosowałem ultimatum. Polacy silni sojuszem z Francją i Wielką Brytanią odmówili spełnienia rządań, konfrontacja militarna stała się faktem. Zgodnie z przewidywaniami obie strony uznały konflikt za nieunikniony i były maksymalnie dobrze przygotowane. Korzystając z wsparcia licznej armii Węgierskiej oraz kilku jednostek włoskich zdecydowałem się na aktywność na 3 frontach: Francuskim, Polskim i Duńskim. Wyjątkowo silne zgrupowanie wojsk na froncie zachodnim, wsparte całym posiadanym lotnictwem posiadało zdolność bojową znacznie przewyższającą potencjał strony przeciwnej zostało zgromadzone celem zabezpieczenia się przed ewentualnym atakiem połączonych sił FRA i UK. [size=+1]Kampania Północna[/size] Zadaniem sił forntu północnego było zajęcie cieśnin kontrolujących dostęp do Morza Bałtyckiego. Wsparcie Kreigsmarine pozwoliło błyskawicznie wykorzystać posiadaną przewagę liczebną i zająć desantem kluczowe prowincje. Natychmiastowa aneksja oddała pod moją kontrolę także Islandie i Grenlandię. Sukces tyleż cenny co krótkotrwały. W przeciągu tygodni Buffalo zajął oba terytoria. [size=+1]Kampania wrześniowa[/size] Posiadając 10 arm oraz przewagę liczebną szacowaną na stosunek 3:2 oceniłem czas trwania kampanii na wschodzie na tydzień. Pierwsze dni walk potwierdziły trafność moich ocen. Juz 3 września pancerniacy przekroczyli Wisłe i zaatakowali Warszawę z rejonu Lublina. Atak 6 arm został odparty. 7 września, wsparty nowo przybyłą piechotą (łącznie 34 dyw (10 arm)) uderzyłem ponownie, obrońcy stale wzmacniani kolenymi wycofującymi się oddziałami bez trudu utrzymali swoje pozycje. Porażka oznaczała że byłem w błędzie. Kolejny szturm podjęty 11 września przeprowadzony został przeprowadzony ugrupowaniem liczącym już 43 dyw (10 arm), bez powodzenia. Zwarzywszy na nieubłaganie zbliżającą się zimę Tomasi zaczął mieć poważne wątpliwości co do powodzenia kampanii roku '39. Krytyka miała charakter konstrukcyjny, zalecono zniszczenie infrastruktury miasta Warszawy. Formacja 11 przestarzałych bombowców taktycznych została przerzucona do Królewca, zgromadzone siły osiągnęły liczbę 53 dyw (10 arm) Dopiero kilka dni bombardowań oraz kilkanaście kolejnych dywizji piechoty równało się zdobyciu miasta Dzień 16 września ogłoszono dniem przyjaźni Niemiecko - Włoskiej. [size=+1]Kampania Francuska[/size] Faza pierwsza - Holandia W końcówce września, mając na zachodzie do dyspozycji niewieliką część swojej armii zdecydowałem się na ograniczoną operacje przeciwko Holandii. Mimo niewielkiej przewagii liczebnej atak przyniósł całkowity sukces. Cofające się wroga, stale bombardowane z powietrza nie miały żadnych szans na reorganizacje i skuteczny opór. Szybki podbój po doświadczeniach kampanii w POlsce napawał optymizmem. Faza druga - Belgia i Francja Natarcie rozpocząłem w chwili zgromadzenia na granicy Belgijskiej całości walczącej wcześniej w Polsce armii (81 dywizji w tym 13 arm) - pierwszy tydzień paździermika. Wspierany lotnictwem szybko uporałem się z Belgią. Atak przeprowadziłem w sposób umożliwiający maksymalnie szybkie dotarcie do Paryża i zmuszenie Francuzów do separatystycznego pokoju. Impet szybkiemu natarciu nadawały związki pancerne. Pokonawszy Belgów, formacje pancerne weszły w pierwszy kontakt bojowy z Francuzami w rejonie Valenciennes. Szybko okazało się że kampania na zachodzie może okazać się przynajmniej równie rozczarowywujaca jak walki w Polsce. Wobec niemożliwości przełamania obrony wroga wojskami pancernymi zdecydowałem się na poproszenie Tomasiego o pomoc militarną, prośba spotkała się ze zrozumieniem i natychmiastową reakcją. Kolejny etap walk rozpoczął się w wraz z ukończenim podboju Belgii i wzmocnieniem wojsk pancernych jednostkami piechoty. Pozbawniona jakiejkolwiek pomocy, przytłoczona liczenie armia francuska straciła w ciagu kilku dni zdolność do stawiania jakiegokolwiek oporu. Wkrótce wraz z utratą kolejnych miast pojawiła się wola zawarcia pokoju. Na rowiązania pokojowe było już jednak za poźno. Przekanany rzeczową argumentacją włoskiego sojusznika zrozumiałem że całkowite zwycięstwo wymaga wielu ofiar. [size=+1]Kampania Bałkańska[/size] Faza pierwsza - Jugosławia Intensywność walki we Fracncji, trwających do połowy listopada, wymogła zaangażowanie całości sił uniemożliwiając jakiekolwiek inne operacje prze początkiem zimy. Kolejny obiekt agreesji - Jugosławia wybrałem z uwagi na przewidywaną niezdolność do stawienia skutecznego oporu nawet w wyjątkowo sprzyjających warunkach pogodowych. Zgromadzone siły, licząc tylko wojska biorące aktywny udział w operacji składały się z 78 dywizji, w tym 18 arm. Atak został ostatecznie rozpoczęty kilka dni po zakończonej koncentracji wojsk z uwagi na nieprzygotowanie strony Włoskiej. Ostatecznie operacje rozpocząłem w ostatnim tygodniu grudnia, przed datą pożadaną przez Tomasiego, przyszło mi później za to zapłacić. Bitwa graniczna zakończyła się pewnym zwycięstwem, dywizje pancerne ruszyły na Belgrad i posuwały się naprzód nie napotykając oporu. U wrót stolicy Jugosławii pojawił się jednak problem, który spowodował zatrzymanie operacji na kilka dni. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami Jugosławia wraz z jej zespołami badawczymi miała przypaść Tomasiemu. Wcześniejszy atak nie mógł doprowadzić do szybszego zakończenia wojny z powodu niewielkej szybkości dywizji sojuszniczych wyznaczonych do zajęcia Belgradu. Natychmiast po aneksji (15 I 1940) zwycięska armia zostaje przerzucona na granice Włosko - Grecką. [size=+1]Dyplomacja[/size] Partnerskie stosunki z Shogunem datujące się od podziału Polski nie trwały długo. Pod pretekstem rozbudowy przemysłu zaczęto ograniczać wartość wymiany handlowej. Strona radziecka szybko pośpieszyła z wyjaśnieniami jednak niesmak pozostał. Prawdziwym sukcesem przełomu roku 39/40, znacznie przewyższającym wartość zwycięskich kampanii były nowe przymierza. Do osi dołączyły Bułgaria, Finlandia i Hiszpania znacznie powiększając nasz potencjał militarny oraz zapewniająckontrolę nad Giblartarem. [size=+1]Ekonomia - styczeń 1940[/size] [size=+1]Siły zbrojne - styczeń 1940[/size]
[size=+3]Sesja 4: luty 1940 - maj 1940[/size] [size=+2]Dwa nagie Meserschmity[/size] [size=+1]gościnnie Dżemik - ITA[/size] [size=+1]Kampania Bałkańska - Faza druga[/size] Atak na Grecje (27 JAN) przeprowadziłem niezwłocznie po osiągnięciu pd granicy Albanii. Posiadana przewaga (100 DYW) pozwalała uznać rychły podbój Grecji za fakt. Przebieg operacji odzwierciedlał stosunek sił. Włochy dokonały aneksji 8 Feb. Rownocześnie z operacją na bałkanach ropoczołem przerzucanie wojsk do południowej Italii. Powodzeni kolejnej kampanii zależało od wywalczenia dominacji we wschodniej części Morza Śródziemnego. Wobec jakości i liczebności wojsk alianckich, słabości lotnictwa bombowego i braku pioechoty morskiej nie liczyłem na błyskawiczny sukces. Pierwszse tygodnie walk nie napawały optymizmem, byłem przy maksymalnym zaangażowaniu lotnictwa myśliwskiego w stanie wywalczyć przewagę powietrzną w porządanym przez nas fragmencie teatru walk, jednak lotnictwo morskie włoch nie było w stanie zapewnić bezpieczeństwa flocie, wsparte aktywnie działającym lotnictwem, marynarki wojenne UK i FRA sparaliżowały w pierszych miesiącach roku naszą aktywność w rejonie kanału. [size=+1]Kampania Afrykańska - Faza pierwsza[/size] Powiększenie się Osi o Hiszpanie i zajęcie Giblartaru, wmocnienie garnizonu wysp Kanaryjskich pozwoliło mi w końcu roku 39 podjąć nieśmiałe działania w rejnonie Maroka, które milicja hiszpańska szybko opanowała. Postanowiłęm zintensyfikować swoje dziłania w tym regionie. Celem poszerzenia możliwości manewru równocześnie z przerzuceniem kilkunastu dywzji przebazowałem tam swoją flotę nawodną. W połowie lutego zgromadziwszy 20 dywizji rozpocząłem planowany przerzut wojsk, równocześnie posuwajać się wzdłuż wybrzeża na wschód. Pierwszy kontakt miał miejsce w rejonie Oranu. Okazało się że Buffalo przygotował a wypadek próby marszu z zachodu liczący 9 dywizji zagon pancerny. Pierwsze ataki przyniosły porządane roztrzygniecie. Wzmacnianiy kolejnymi dywizjami (początek marca 30, początek kwietnia 50), wśród których znalazło się ponad 10 pancernych szybko zmusiłem przeciwnika do odwrotu. Gwarancje bezproblemowaści zapewniła Luftwaffe. Związawszy brytyjskie lotnictwo w zachodnie części mMorza Śródziemniego Dzemik zdecydował się zaatakować Kanał Suezki. Smiała próba wsparta lotnictwem taktycznym zakończyła się niepowodzeniem, brak piechoty morskiej oraz potęga Royal Navy okazały się decydujące. Równocześnie z wydarzeniami w rejonie Suezu, stale wzmacniany dywizjami przerzucanymi z południowej Hiszpańii kontynuowałem natarcie. Buffalo pomimo zaangażowania większych sił zodłał zorganizować pierwszą poważną linie obrony dopiero na terenie Tunezji. Wycofujące się wojska pancerne zostały tam poważnie wzmocnione. Decydująca bitwa odbyła się w Tunezji. Buffalo dysponując 27 dywizjami zaatakował moje zgrupowanie w rejonie Constantine. Przewaga jakościowa okazała się decydująca. Brytyjczycy zostali powsztrzymani. Wykorzystując dezorganizacje i przybywające posiłki nieprzyjaciela zdecydowałem się na kontratak. Decyzja okazała się trafna. W serii kilku krótkich bitew kolejne próbujące wycofać się dywizji wroga zostały zmuszone do ucieczki, podczas której były zaciekle atakowane przez moej lotnictwo. Po raz pierwszy musze dodać siły bombowe posiadające nowsze modele bombowców taktycznych oraz nowo wprowadzone do służby samoloty bliskiego wsparcia zdolne były do zadania odczuwalnych strat. Atakowany z lądu i powietrza Buffalo postanowił owołać się do siły zbrojnej w której posiadał zdecydowaną przewagę. Flota Aliancka zgromadzona została w rejonie zachodniej Libii - cel ewakuacja. Dzemik postanowił do niej niedopuścić i rzucił do walki całą posaidaną flotę, wraz z poważnie rozbudowaną flotą podwodną. Wparty lotnictwem, tradycjyjnie już zdoblnym zapewnić przewagę powietrzną, mimo poważnych strat zapobiegł ewakuacji. Pomimo trwających walk na morzu 9 kwietnia Dzemik śmiałym desantem morskim w Trypolisie odciął przeciwnikowi drogę na wschód. Los aliantó wydawał sie byc przesądzony. Niestety błyskawiczny kontratak doprowadził do zniszczenia zdesantowanych wojsk (4 dyw). Dzemik był jednak nieustępliwy. 11 pojawiły sie kolejne jednostki włoskie, co pozwoliło nam 12 podjąc atak z obu kierunków. Mimo braku przewagi liczebnej starcie było krótkie. Kilkanaście dni później po zajęciu Ghadamesu ocalałe z bombardowań resztki ugrupowania brytyjczyków zostały zniszczone. Zakończona Bitwa Tunezyjska była wielkim sukcesem. Oceniam że zniszczyliśmy 20-25 dywizji, kosztem 1 dywizjionu bobowców taktycznych. Droga na Suez stanęła otworem. [size=+1]Kampania Saharyjska - Faza pierwsza[/size] W tle operacji w Algierii i Libii odbywała sie cicha ofensywa w Afryce Zachodniej. Stale wzmacniawszy odziałami odwoływanymi z frontu zdołałem w poczatkach maja zając Dakar, sukces odniosłem bez walki. [size=+1]Straty flot obu stron[/size] Zima i wiosna roku 1940, czas walk w rejonie Morza Środziemnego uznaje w najlepszym przypadku za okres umiarkowanych sukcesów. Niezdobycie kanału Suezkiego zostało co prawda w pełni zrekompensowane przez zniszczenie ponad 20 dywizji Alianckich, nie było jednak naszym największym niepowodzeniem tego okresu. Nawet zrównanie naszego potencjału egospodarczego z dysponowanym przez aliantów i powiększenie przewagi militarnej na osamotnioną Wileką Brytanią nie przysłoniło poważnego ciosu jakim było zachowaniu neutralności przez Rumunie. [size=+1]Armie Osi w maju 1940[/size] [size=+1]Gospodarka w maju 1940[/size]
Kampania Afrykańska Prolog Polityka ustępstw wobec III Rzeszy nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Imperialistyczne zapędy Hitlera wciąż rosły, a słabi sąsiedzi Niemiec kolejno uginali się przed jego żądaniami. Teraz jednak miało się to zmienić. Przedstawione 1 września 1939 roku rządowi polskiemu ultimatum zostało odrzucone. Wermacht był już od dawna gotowy na taki rozwój sytuacji i na terytorium Polski wjechały wrogie zagony pancerne. Zaczęła się II wojna światowa. Wielka Brytania zdawała sobie sprawę, że nie jest w stanie powstrzymać Niemiec. Jednocześnie z polityką ustępstw prowadzony był tajny projekt zbrojeniowy obejmujący intensywny rozwój armii od roku 1936. Początkowo obejmował on utworzenie armii lądowej zdolnej bronić rozległych kolonii. Następnie postawiono na wzmocnienie wojsk pancernych i lotnictwa. W 1939 roku Armia Brytyjska mogła wystawić do boju prawie 100 dywizji, w tym około 15 pancernych. Dodatkowym atutem była najsilniejsza w Europie Royal Navy. Jednak Brytyjczycy nie byli gotowi samotnie stawić czoła niemieckiej machinie wojennej wspieranej jednocześnie przez Włochów i kilku pomniejszych sojuszników. Dlatego postanowiono rozpocząć akcję dyplomatyczną mającą na celu pozyskanie nowych strategicznych sojuszników, a do tego czasu stworzenie planu obrony ważnych terenów na których alianci będą mieli realne szanse się utrzymać. Chodzi oczywiście o rejon Morza Śródziemnego i Afryki Północnej, a szczególnie o kontrolę nad Gibraltarem i Kanałem Sueskim. Od początku 1939 roku Alianci zaczęli sprowadzać na Bliski Wschód garnizony do obrony plaż. Były to głównie egzotyczne dywizje krajów arabskich oraz Nepalu i Bhutanu. Ponadto Armia Afrykańska stacjonowała w El Alamein i miała za zadanie bronić Egiptu przed atakiem Włoch. Rozdział I Wiosna 40’ Lądowanie Afrika Korps i walki o Tunezję i Algierię. Dowództwo aliantów ze zdziwieniem spostrzegło, że posiadłości włoskie w Afryce pozostały kompletnie nie bronione. Postanowiono to niezwłocznie wykorzystać i do końca września Libia została podzielona między Francję a Wielką Brytanię. Następnie przystąpiono do obrony plaż i wzmocniono garnizony na strategicznych wyspach takich jak Malta, Kreta i Cypr. Niestety cały plan obrony miał jedną lukę. Nacjonalistyczna Hiszpania stała się członkiem Osi a jej posiadłości w Afryce stały się bazą wypadową dla niemieckich czołgów. Kiedy alianci się spostrzegli, było już za późno. Afrika Korps rozpoczęło swój marsz. Wobec takiego obrotu sytuacji podjęto decyzje o odwrocie, dosłaniu posiłków i ustawieniu pierwszej linii obrony w okolicach Tunisu. Kluczowe było tu założenie, że Niemcy nie spodziewają się zbyt dużej ilości sił brytyjskich i dadzą się zaskoczyć. Pierwsza linia obrony aliantów na terenie Tunezji Po zgromadzeniu 27 dywizji na południe od Tunisu Brytyjczycy zdecydowali się wykonać kontratak na wrogie czołówki pancerne. Niestety przybycie posiłków znacznie zachwiało równowagę w tym rejonie zmuszając nas do wycofania się. Sytuację dodatkowo pogarszała supremacja w powietrzu Luftwaffe. Bombowce taktyczne i nurkujące codziennie zbierały krwawe żniwo i dziesiątkowały brytyjską piechotę. Nieudany atak na niemieckie Afrika Korps i kontratak przełamujący linię obrony w Tunezji. Jakby tego było mało, Włosi zdecydowali się zdesantować na słabo bronione tyły. Dowództwo alianckie od razu zadecydowało o sprowadzeniu w rejon floty francuskiej i brytyjskiej. Sytuacja nie wyglądała przyjemnie. Zajęcie przez wroga Trypolisu stworzyło groźbę okrążenia całej pozostałej na froncie armii. Na szczęście mieliśmy okazję poznać bitność włoskiego żołnierza. Rozpaczliwa próba odbicia miasta poskutkowała pojmaniem do niewoli całych sił desantowych wroga w sile 4 dywizji. Dodatkowo na wodach Morza Śródziemnego rozpętała się cała seria bitew skutkując znacznym uszczupleniem flot obu stron. Brytyjskie lotniskowce i Francuskie pancerniki posyłały na dno kolejne włoskie statki, przeciwnicy natomiast odpowiadali zmasowanymi nalotami bombowymi. Flota jednak nie była w stanie wykonać powierzonego jej zadania. Nie udało się ewakuować na statki pozostałych na froncie jednostek. Do niewoli musiało się poddać około 10 dywizji. Szacuje się, że kolejne 5 zostało rozbitych przez naloty Luftwaffe. Desant Włochów w Trypolisie i towarzyszące mu walki morskie. Rozdział II Styczeń 40’ – Styczeń 41’ Wyspy Morza Śródziemnego Dowództwo brytyjskie doskonale zdawało sobie sprawę z wagi baz na Morzu Śródziemnym. Dlatego wcielono w życie plan ich zabezpieczenia. W styczniu 1940 roku kiedy wojska niemieckie zmierzały w kierunku Aten i poddanie się Greków było nieuniknione, postanowiono przejąć kontrolę nad Kretą. Wojska Brytyjskie przybyły w ostatniej chwili i wyparły szykujące się już do zajęcia ważnego lotniska oddziały Włoskie. Był to jednak dopiero początek… Dla Osi posiadającej przewagę w powietrzu każde lotnisko było bardzo cenną zdobyczą. Dlatego właśnie przystąpiono do kolejnych prób zajęcia ważnych wysp. Pierwszym celem był Cypr. Stacjonujące tam 4 dywizje nie dały rady nacierającym Włochom mającym silne wsparcie lotnictwa bombowego. Marynarka wojenna nie zdążyła uratować sytuacji i przybyła na miejsce, gdy było już po wszystkim. Udało jej się nawiązać kontakt z wrogiem i zatopiła część floty desantowej. Jednak nie zmieniło to sytuacji wyspy. Kolejnym celem wroga była Kreta. Kiedy tylko rozpoczęły się bombardowania Luftwaffe, dowództwo zadecydowało, że nie jest w stanie wygospodarować posiłków dla wyspy. Dlatego w celu minimalizacji strat zarządzono ewakuację. Jednocześnie do boju po raz kolejny ruszyła flota aby zatopić jak najwięcej wrogich transportowców. Mimo ostrzału pancerników, Włochom udało się przejąć kontrolę nad wyspą. Ostatnia baza Brytyjska na Morzu Śródziemnym – Malta nie miała już żadnego znaczenia i Włosi zajęli ją w późniejszym czasie po pokonaniu garnizonu z Afryki Południowej. Ostatnim etapem wojny o wyspy śródziemnomorskie było podbicie francuskiej Korsyki na początku 41 roku. Rozdział III Lipiec - Sierpień 40’ Walki o Egipt Po nieudanej próbie utrzymania się w Tunezji alianci ustawili kolejną linię obrony w Aleksandrii. Ukształtowanie terenu nie pozwalało na manewr oskrzydlający i jedyną możliwością był atak frontalny wojsk Niemieckich. Widząc zmierzające do El Alamein hordy wrogiego wojska postanowiono wzmocnić linię obrony. Udało się wygospodarować do tego celu 45 dywizji. Wróg dysponował dwukrotną przewagą liczebną ale uważano, że jest szansa wytrzymać frontalny atak. Koncentracja wojsk Osi przed atakiem na Aleksandrię. Niestety Oś posiadała w swoich rękach ogromny atut. Przejęte niedawno lotnisko na Krecie umożliwiło wykorzystanie na dużą skalę Luftwaffe. W planie obrony nie uwzględniono możliwości silnych bombardowań. Walki o Aleksandrię były bardzo krwawe, ale bombowce zapewniły w końcu Osi zwycięstwo. Decydująca bitwa i zaznaczona droga ewakuacji. Jedyne co pozostało aliantom to zorganizowany odwrót powodujący jak najmniejsze straty. Szlak Aleksandria – Fayum – Kair – Port Said – Suez okazał się wystarczająco bezpieczny, aby bezproblemowo uciec na drugą stronę kanału. Cała operacja kosztowała nas 3 dywizje rozbite kompletnie przez bombardowania Sztukasów. Sytuacja po zakończonej ewakuacji Rozdział IV Październik 40’ – Marzec 41’ Bliski Wschód Oś uzyskała już kontrolę nad całą Afryką. Będąc w posiadaniu Terenów na zachód od Suezu mogła spokojnie zajmować Afrykę. Najbardziej skorzystała na tym Hiszpania, która zajęła pół kontynentu. Najbardziej bolesne dla Aliantów było anektowanie RPA. Po przejęciu baz w Afryce Włosi i Hiszpanie skupili się na niszczeniu konwojów zmierzających na Półwysep Arabski i niszczeniu ewentualnych transportów wojska opływających Czarny Ląd. Posiadłości Hiszpańskie w Afryce Wiadome jednak było, że prawdziwym celem jest Suez. Po wnikliwej analizie sytuacji doszliśmy do wniosku, że najłatwiejszym sposobem dla Osi na przejęcie tych terenów będzie Desant w Omanie lub Jemenie albo atak na Arabię Saudyjską. Dlatego właśnie Kanadyjczycy otrzymali rozkaz obstawienia okolic bazy wojskowej w Maskat, natomiast Brytyjczycy postanowili przetransportować swoje oddziały do Jemenu. Jednocześnie postanowiono sprowadzić z Wysp Brytyjskich posiłki dla Royal Navy aby przewaga na Morzu Czerwonym uniemożliwiała desant. Niestety plan wszedł w życie zbyt późno… Dnia 17 października 40 roku korpus Hiszpański zajął port Aden. Wydarzenie to zapoczątkowało wielki ciąg bitew morskich i powietrznych prowadzący do zniszczenia większości flot wszystkich stron konfliktu. Cała flota aliantów została postawiona w stan gotowości i po chwili już weszła w kontakt z Reggia Marina. Zaraz po tym w powietrze ruszyły samoloty. Początkowo walka była wyrównana jednak wkrótce dała o sobie znać przewaga liczebna Luftwaffe. Jednak na morzu to alianci królowali niepodzielnie, co dotkliwie odczuła wroga flota. Rozkaz był jasny – nie dopuścić do wsparcia hiszpańskiego desantu przez niemieckie czołgi. W praktyce oznaczało to kompletną blokadę morską. Niedługo po desancie Hiszpanów na miejsce przybyły siły brytyjskie. Nie miały one problemu z pokonaniem wroga i zabezpieczeniem terenu. Hiszpanie próbowali jeszcze ewakuować się na statki, ale im również nie udało się sforsować blokady. Dzięki tej bitwie sztab otrzymał ważną informację – kolejna flota z którą trzeba się liczyć znajduje się w rejonie Suezu. Hiszpanie lądują na Półwyspie Arabskim Do końca października udało się zarówno wyprzeć wroga jak i zabezpieczyć plaże. Cena jednak była ogromna. Z floty wystawionej na tak długi okres na ogień nieprzyjacielskich bombowców, pozostało naprawdę niewiele. Flota francuska praktycznie przestała istnieć. Brytyjczykom pozostał ostatni pancernik. Dlatego po raz drugi w przeciągu kilku miesięcy postanowiono wezwać rezerwy z portu w Scapa Flow. Sukces był jednak niepodważalny. Próba przejęcia kontroli nad Kanałem została udaremniona. Kontratak brytyjski i bitwy na Morzu Czerwonym Atak bezpośrednio na Suez był niemożliwy dlatego, że pojedyncze statki brytyjskie znajdowały się ciągle w okolicach przesmyku. Kolejna Próba Niemców opierała się na zniszczeniu statków blokujących dostępu. Na Morzu Śródziemnym statki podwodne były ścigane przez Krigsmarine, natomiast druga strona kanału i okoliczne doki były bombardowane przez Luftwaffe. Taka sytuacja się utrzymywała przez cały Listopad i Grudzień. Kriegsmarine próbująca zniszczyć statki blokujące przejście przez Kanał Suezki Dopiero na nowy rok ruchy wrogich flot się nasiliły. Można było przypuszczać, że szykuje się poważna akcja. Na morzu północnym jednostki patrolowe wdały się w walkę z transportowcami niemieckimi prawdopodobnie zmierzającymi na Morze Śródziemne. Pod koniec stycznia nawiązano walkę z flotą włoską na Morzu Czerwonym. Wykryto jedną flotę bojową, a drugą transportową. Udało się zatopić prawie całą pozostałość Reggia Marina, natomiast transportowce miały więcej szczęścia i uciekły. Brak Messerschmittów nad Morzem Czerwonym bezzwłocznie wykorzystał RAF. Włoskie bombowce morskie zostały wyłączone z walki na wiele miesięcy. Niedługo później kompletnie rozbito także flotę Hiszpańską. Niemieckie transportowce próbujące przedostać się przez Kanał La Manche Floty Włoch i Hiszpanii ponoszą wielkie straty Dowództwo brytyjskie nie zrozumiało jednak najważniejszego. Co może oznaczać wzmożona aktywność wrogiej floty w tym transportowców i brak lotnictwa? Odpowiedź jest tylko jedna: INWAZJA. Na początku lutego 5 dywizji niemieckich dokonało ataku na Trypolis w Syrii. Do akcji ruszyło prawie 50 jednostek bombowych nie dając żadnych szans obrońcom. Dnia 2 lutego 1941 roku Niemcy zajęli Trypolis. Brytyjczycy mieli jeszcze nadzieję na udany kontratak i wyparcie wroga. Kiedy już się zanosiło na sukces, obrońcom z pomocą przyszły jednostki pancerne rozbijając natarcie. Dywizje niemieckie broniące przyczółka. Wobec wizji dosłania posiłków i zamknięcia w okrążeniu ponad 60 dywizji podjęto dywizję o ewakuacji do Iraku. Jednocześnie do portu Basra sprowadzono wszystkie dostępne transportowce. Ewakuacja przebiegła pomyślnie. Nie udało się uratować jedynie 15 dywizji arabskich, których żołnierze nie wiedzieli na czym polega strategiczne przemieszczenie. Siły z Afryki trafiły do Karachi na początku marca, samoloty również. Do końca marca Osi udało się opanować cały Bliski Wschód. Oś zdobywa opuszczone pozycję w okolicach Suezu. Epilog Walki o Afrykę łącznie trwały od Września 39 roku do końca Marca 41 roku. Mimo zaciętego oporu nie udało się zrealizować strategicznych założeń. Żołnierze zdobyli jednak ważne doświadczenie które na pewno zaprocentuje w przyszłości. Ważne informacje dotyczące potencjału wroga zostały przekazane do Waszyngtonu i Moskwy. Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie kryje nadziei na szybkie pozyskanie nowych sprzymierzeńców w walce z nazizmem. Szczególnie ważna jest współpraca z USA, które już zapewnia pomoc gospodarczą. Straty w walkach były ogromne. Najbardziej ucierpiała flota. Utracono także około 30 dywizji piechoty. W tym około 12 brytyjskich. Straty nie ominęły także samolotów. Utracono 2 TAC, 1 FTR i dużą część lotnictwa francuskiego i kanadyjskiego. Wkład siły ludzkiej i przemysłu, jaki trzeba było włożyć w uzupełnienia również mocno dał o sobie znać. Ponadto przemysł brytyjski wyłączony był z produkcji zbrojnej przez drugą połowę 40 roku na skutek strajków ludności. (eventy i zmiana ministrów dała łącznie 11 disenta). Statystyka zatopionych okrętów: GER: 9SS ITA: 3BB, 6CA 10CL, 2DD,32SS, 14TP SPA: 2BB 2CA, 4CL, 6DD, 3SS, 5TP GB: 3CV, 8BB, 1BC, 5CA, 6CL, 8DD, 11SS, 31TP FRA: 1CV, 6BB, 1BC, 8CA, 6CL, 11DD, 10SS, 4TP Reszta Aliantów: 1CL, 4DD, 8SS, 2TP Tyle zostało z całej Francuskiej floty po walkach o Suez.
Walka o przeżycie Kwiecień – lipiec 1941 Wojska, które zdołały zbiec z Iraku do Karachi czekała jeszcze długa droga do domu. Szlak transportowy wiódł przez Australię, Kanadę do Liverpoolu. Tymczasem flota bojowa miała opłynąć Afrykę i dotrzeć na Wyspy szybcej. Kiedy Royal Navy znajdowało się już w połowie drogi, a 30 transportowców było już w okolicach Nowej Zelandii nastąpił desant Włochów na Indie. Ten scenariusz był już wcześniej przez Aliantów dokładnie przeanalizowany. Początkowo wojska z Suezu miały bronić Indii przed ewentualną agresją Japonii odciągając ich uwagę od Pacyfiku i ZSRR. Porzucono jednak ten plan z uwagi na zbytnie osłabienie floty, która nie jest już zdolna do ubezpieczania ewentualnej ewakuacji. Atak włoski został więc odczytany jako ewidentna prowokacja mająca na celu zamknięcie w Indiach sił Brytyjskich. Dlatego właśnie pozostawiono azjatyckie posiadłości Zjednoczonego Królestwa na pastwę Osi. Utrata strategicznych surowców i ośrodków przemysłowych nie była nam na rękę jednak było to zło konieczne. Dalsza część transportu wojsk do Europy przebiegała bez zakłóceń. Na początku maja 40 dywizji wylądowało bezpiecznie na Wyspach. Można było wreszcie pomyśleć o odbiciu części straconych terenów. Niedługo po zajęciu Bliskiego Wschodu uwaga Osi skierowała się na serce Imperium Brytyjskiego. Trwające od kwietnia do czerwca naloty bombowe mocno nadwyrężyły potencjał przemysłowy. Pierwsze nieudolne próby bombardowania Londynu już w grudniu przeprowadzali Węgrzy i Włosi, ale piloci RAFu nie mieli z nimi najmniejszego problemu. Problem pojawił się dopiero, gdy do akcji wkroczyła Luftwaffe. Zmasowane ataki powietrzne na najważniejsze ośrodki przemysłowe zmniejszyły nasze możliwości produkcyjne o około jedną czwartą. Dowództwo liczyło się z takim obrotem sprawy i uważało, że naloty zaraz się skończą, a uwaga Hitlera skieruje się na wschód. Jednak atak na ZSRR cały czas nie następował, co więcej odkryto ruchy wrogich flot w rejonie Kanału. W obliczu inwazji na Wyspy Brytyjskie zmobilizowano całą dostępną flotę, która w dalszym ciągu była dużo lepsza od okrętów przeciwnika. Najważniejsze plaże obstawiono dodatkowymi dywizjami a w głębi kraju rozlokowano strategiczne rezerwy. W czerwcu naloty ustały, ten czas można było wykorzystać na przegrupowanie i kontratak. Jako cel wybrano Norwegię znajdującą się pod kontrolą Finów. Norweskie porty i lotniska są doskonałą bazą do ataku bezpośrednio na Rzeszę, poza tym przejęcie Finlandii pozbawi Hitlera ważnego sojusznika. Rankiem 18 maja 1941 roku siły desantowe wylądowały jednocześnie w Moi Ranie i zajęły lotnisko Trondheim. Priorytetem było zdobycie Narwiku i natarcie dalej w stronę Finlandii. Z pomocą miało przyjść lotnictwo przeniesione do Trondheim. Jednak wobec problemów z zaopatrzeniem i sprowadzenia w ten rejon Luftwaffe RAF stał się bezużyteczny. Ograniczono się do utrzymania Narviku i odbicia najważniejszych miast Norwegii. Samoloty natomiast wróciły do ojczyzny w celu dokonania napraw i reorganizacji. Tymczasem wywiad doniósł o przebazowaniu Krigsmarine do portu Brest. Od razu przystąpiono do nalotów i blokady morskiej. Wielki Admirał Reader musiał ratować się ucieczką. Zbiegł do portu La Corunia, jednak i tam dopadły go bombowce RAFu. Jednak nie mając osłony myśliwskiej musiały one wkrótce uznać wyższość nieprzyjaciela. Incydent ten zapoczątkował serię walk powietrznych nad kanałem La Manche. Po raz pierwszy podczas tej wojny RAFowi udało się powstrzymać wrogie Messerschmitty. Program intensywnego dozbrajania lotnictwa w końcu zaczął odnosić pożądane skutki. Nie bez znaczenia było tu również złe przygotowanie nieprzyjacielskich maszyn dopiero co sprowadzonych z nad Norwegii. Jednak nie umniejsza to w żadnym stopniu bohaterstwa naszych pilotów. Po tym sukcesie przyszła pora na kolejną akcję zaczepną. Tym razem postanowiono uderzyć we wschodniej Afryce. Rejon ten był ważny głównie ze względu na ochronę konwojów. Szalejące w okolicznych morzach łodzie podwodne Hiszpanii i Włoch zbierały spore żniwo. Dowództwo nad operacją przejęła Kanada a dokładniej Marszałek o dziwnie niemiecko brzmiącym nazwisku vonRee, a asystował mu cudem zbiegły z płonącej Warszawy generał Kutrzeba. Desant nastąpił w dwóch miejscach. Zajęto ważny port i lotnisko w Dakarze oraz kolejne lotnisko w Akrze. Niestety dalsze postępy uniemożliwiał nieprzyjazny teren oraz 170 jednostek wrogiego lotnictwa. Mimo wszystko jednak operacje przeprowadzone przez aliantów w pierwszej połowie 41 roku odniosły pożądany skutek. Atak Niemiec na Związek Radziecki cały czas się opóźniał, a my zdobywaliśmy cenny czas. 1 lipca 1941 roku Cesarstwo Japonii dołączyło do Osi, a wraz z nim Chiny, Mandżuria i Mengkuo. W odpowiedzi na ten krok do aliantów dołączyły Stany Zjednoczone. Wierzymy, że jest to punkt zwrotny tej wojny, a potężny amerykański przemysł zapewni nam końcowe zwycięstwo. AAR oczyszczony i zamknięty. Dżemik
[size=+3]Czwartkowicze 3 - Kampania 1936[/size] [size=+2]Lato 1940 - wiosna 1942[/size] [size=+1]Afryka[/size] Równocześnie z operacjami w rejonie Suezu trwał podbój Afryki. Brak przeciwdziałania ze strony Aliantów umożliwi zajęcie całości ich posaidłości wraz z aneksją Belgii i RPA. [size=+1]Kierunek Suez[/size] W lipcu 1940 zgromadziliśmy siły pozwalające zasadnie myśleć o zajęciu Aleksandrii a później ... całego świata. Każąca pięść Wehrmachtu i Luftwaffe spadła na początku sierpnia. Obecność czołgów okazała się decydująca. W obliczu groźby całkowitej dezorganizacji i ewnetualnego zniszczenia Buffalo zdecydował się na odwrót. Niestety ciągłe kłopoty z paliwem uniemożliwiły mi skuteczną pogoń. Aliant wycofał się do Suezu tracąc 4 dywizje Kanadyjskiej piechoty. Tam stanął za barierą z łodzi podwodnych i cierpliwie liczył mijające dni. Niemożliwość wyeliminowania łodzi podwodnych drogą lotniczą i nieudany desant w Gazie zmusiły nas do poszukania nowych rozwiązań. [size=+1]Cel - Kuwejt[/size] Tomek zaproponował dywersyjny atak przez Kuwejt. Plan był interesujący. Jego realizacje ropoczeliśmy w październiku 1940. Problemem okazała się moja bezmyślność i niecierpliwość. Rozpocząłem atak zbyt wcześnie i na niewłaściwe prowincje. Szybka interwencja Buffalo i przebazowanie lotnictwa do Omanu, przy niewystarczającym zasięgu myśłiwców startujących z Etiopii oznaczałą porażkę. W trakcie bitwy utraciliśmy 4 dywizje Hiszpanów, całą ich flotę oraz większość włoskich sił nawodnych. [size=+1]Suez - drugie starcie[/size] Atak w rejonie Omanu nie okazał się jednak niepowodzeniem całkowitym. Mniejsza ilość dywizji broniących bliskowschodnie plaże pozwalała zasadnie myśleć o sukcesie operacji desantowej. Wsparty lotnictwem oraz flotą pokonałem broniących Tripoli Arabów. Trzeba dodać że wsparcie czołgów okazało się kluczowe. Był początek lutego 1941. Na zdobyte pozycje spadł natychmiastowy kontratak, obecność czołgów po raz kolejny okazała się kluczowa. Buffalo zdecydował się na blokadę morską - na północ z Omanu ruszyła brytyjska flota, a siły znad Suez wyruszyły w kierunku Tripoli. Zdołąłem szybko dosłać kolejny tuzin czołgów i Aliant zdecydował się na odwrót. Siły brytyjskie wycofały się bez przeszkód, część sojuszników pozbawiona możliwości ruchu strategicznego została zniszczona. Ostatnim akordem walk w rejonie były walki powietrzne w rejonie Bagdadu zakończone poważnym przetrzenieniem lotnictwa Alianckiego. [size=+1]Finlandia[/size] Równocześnie ze zmaganiami w afryce odbywały się walki w Norwegii. Po bezproblemowej aneksji, zgromadziłem siły obronne w Narwiku. Okazały się niewystarczające. W maju 1941 spadł cios. Zwycięskiemu natarciu towarzyszyły naloty. Musiałem przez to zakończyć strategiczne ataki na Wielką Brytanie. Szybka interwencja pozwoliła uchronić siły Fińskie od poważnych strat. [size=+1]Wielka brytania[/size] Powtórna próba nalotów na Wyspy zakończyła się porażką moich sił myśliwskich. Konsternacja. Sukcesem natomiast zakończył się podbój i następnie wyzwolenie Indii. Ciapuchy są z nami. [size=+1]Turcja[/size] W momencie przystąpienia USA do wojny zdecydowałem się podbić Turcje, której terytorium podzieliłem się z Bułgarią. [size=+1]Afryka[/size] Pojawienie się potęznego sojusznika zaktywizowało aliantów w rejopnie Atlantyku. W sierpniu 1941 Kondotier Dżemik (subujący mnie w tej sesji) błyskawicznie odparł siły inwazyjne niszcząc około 10 dywizji. Rozpocząłem dyslokacje wojsk na granicy Sovieckiej.
[size=+3]Czwartkowicze 3 - Kampania 1936[/size] [size=+2]maj 1942 - czerwiec 1942[/size] [size=+1]17 Maj 1942 - dźień w którym ruszyłem na wschód[/size] W połowie roku sytuacja strategiczna Osi zaczęła się gwałtownie pogarszać. Niejaki Dżemik, dowodzący tym razem siłami USA odnióśł wielkie zwycięstwo niszcząc dużą część armii cesarskiej (50 dywizji). Współwinnym porażki Zarka jestem częśćiowo także ja - obawaiając się rychłej, zimowej inwazji ze wschodu na Pacyfik przerzuciłem tylko 1 skrzydło (24) myśłiwców. Zwrot wydarzeń w Oceanii oznaczał że czas przygotowań dobiegł końca. Zbliżał się świt dnia 17 maja 1942. [size=+1]Ukraina[/size] Na froncie Ukraińskim, pomimo przewagi liczebnej i jakościowej przewagi wojsk sowieckich zdecydowałem się na frontalny atak. Niewielka liczba zaangażowanych formacji pancernych (18) przekreśliła szanse ewentualnego okrązenia wycofujących się Rosjan, jednak aktywność lotnictwa w dużej częśc rekonpensowała słabość sił lądowych. Shogun pośpiesznie wycofywał się za Dniepr. Byłem przygotowany na taką ewentualność. Równocześnie z walkami na Ukrainie spróbowałem swoich sił atakując Sewastopol. Bez powodzenia. W koncówce czerwca praktycznie cała zachodnia część Ukrainy znajdowała się w moich rękach. Gotowy byłem do kolejnego desantu na Krym oraz wykorzystania zgrupowanych w Trabzonsporze czołgów (34) [size=+1]Front Bałtycki[/size] Rownocześnie z operacją na Ukrainie parłem naprzód na Białorusi i w byłych republikach nadbałtyckich. Takżę i tutaj lotnictwo okazało się niezwykle skuteczne, zwiększając swój łup do 20 dywizji wroga. Nieublaganie zbliżała się druga, nie mniej istotna faza operacji Barbarossa - rzeka Dniepr. Historia miała jednak wobec nas inne plany .... [size=+1]Zachód ... [/size] Wbrew moim ocenom front zachodnii nie był bezpieczny. Czułem punktem ozazał się być Utrecht. Ta niewiele znacząca prowincja, pozbawiona zarówno portu jak i plaży stała się 28 czerwca celem desantu 3 amerykańskich dywizji powietrzno-desantowych. Bylliśmy w szoku, desant był możliwy, desant stał się faktem. Dwa dni później na Holenderskiej ziemi stanęło ponad 50 dywizji niezwykle zadowolonych z siebie żolnierzy Amerykańskich. Wkrótce dołączyli Anglicy. Rozpoczął się okres rozpaczliwej walki o przeżycie ... =============== Dodano: [size=+3]Czwartkowicze 3 - Kampania 1936[/size] [size=+2]Czas milczenia: 1 - 22 lipca [/size] Równocześnie z desantem na zachodzie i ropaczliwym przerzucaniem wojsk do Holandii i Francji do ataku ruszył Shogun. Zlekceważyłem go. Wielokrotnie pobity, przeskrzydlony związkami pancernymi, którym mogłem przeciwstawić zalednie 4 dywizje szybkie, w popłochu uciekałem na zachód, ku lini rzeki Bug. Niestety. Błędne dowodzenie i znaczne przekroczenie zdolności transportowych zaowocowało klęską. W Bałcie (środkowa Ukraina) straciłem 13 dywizji (8 ger) a w Kowelu kolejnych 45 (ilość dywizji niemieckich nieznana). Koszt porażek na zachodzie także był wysoki, szczególnie bolesna była strata 20 myśliwców. (Niestety screenów brak, stąd taka forma tej części AARa)
Przedmowa Zasiadając za sterami Japonii w kolejnych już Czwartkowiczach nie miałem wielkiego strategicznego planu, ani zbytniego pomysłu na działanie, postanowiłem - opierając się na instrukcjach z Berlina i szczypcie własnych pomysłów, plus pomocy gracza na Chinach osiągnąć ile się da. Zasiadając do tej kampanii byłem pełen optymizmu i miałem nadzieję, że ta nie skończy się tak jak 2 poprzednie kampanie z serii Czwartkowiczy. Dzisiaj pisząc tą przedmowę wiem, ze warto było poświęcić te wieczory, gdyż wyszła nam z tego bardzo porządna kampania. A teraz do rzeczy. Japonia - Czwartkowicze 3 MP AAR Przygotowania [justify]Rok 1936 w Japonii stał pod znakiem przygotowań do nieuniknionej wojny z Chinami, których przywódcą był w tym czasie Gentel-Chang(man ).Wyszkolenie 100 dywizji piechoty do Marca roku ’37 było niewątpliwym sukcesem i wydawałoby się, że taka ilość w połączeniu z tym co już miałem od początku załatwi sprawę Gentel-Changa w maksymalnie półtora roku.Jednak moje szacunki okazały się błędne i zajęcie Chin zajęło mi prawie 2 lata. Walka -szczególnie w późniejszym okresie, gdy moje wojska doszły do linii gór – stała się uciążliwa, mozolny marsz trwający miesiącami by zająć jedna prowincję często okazywał się syzyfową pracą. Po dojściu na miejsce zdezorganizowane japońskie oddziały były natychmiast wypierane przez Chińczyków. Były momenty, gdy myślałem, że już nic się nie da zrobić. Na szczęście Chińska obrona na wiosnę ’39 roku załamała się.Japonia anektowała Chiny i przez 1.5 roku prowadziła politykę wykorzystania przemysłu i surowców Chińskich na skalę masową. W Japonii budowane były nowe fabryki, przez Chińskich robotników.Był to okres wielkiego rozkwitu Japońskiej gospodarki. Słońce wschodziło coraz wyżej. [/justify] Okres ‘38-‘41 [justify]Okres po zdobyciu Chin charakteryzował się przedewszystkim rozwijaniem Japońskiego przemysłu. Dzięki Chińskim fabrykom było możliwe jeszcze szybsze ich rozbudowywanie. Dzięki temu na Wyspach Macierzystych i Korei stanęły fabryki, które dały Japonii przewagę w potencjale przemysłowym nad Italią, a nawet Zjednoczonym Królestwem.Zamówienia na nowe okręty w stoczniach pojawiły się dopiero w styczniu ’40, podobnie jak na nowe skrzydła powietrzne.Postanowiłem skoncentrować się na produkcji myśliwców (FTR). Mimo to w powietrzu bez pomocy niemieckiej nie miałem szans.[/justify] [justify]W połowie ’40 roku nastąpiło zainstalowanie rządu marionetkowego i częściowe wyzwolenie. Oczywistym pozostało, że rząd w Nankinie pozostał zależny od Tokio i miał wykonywać wszelkie polecenia cesarza Hirohito bez szemrania. U steru Chin zasiadał w tym czasie Gentel-Chang, który okazał się sekretnym kibicem Japonii w Państwie Środka.[/justify] [justify]Tymczasem w Europie wojna szalała na całego, Niemcy, Włosi i Hiszpanie zajmowali coraz większe połacie Afryki. Kraj Kwitnącej Wiśni miał czas na przygotowanie się, oraz otrzymał wywiadowcze informacje o sile armii brytyjskiej.[/justiyfy] Na wiosnę roku ’41 USA wkroczyło do wojny. Rozpoczęły się zmagania na pacyfiku. ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Wiem, nie ma screenów, ale to dlatego, że żadnych z tak wczesnego okresu kampanii nie mam. W następnych odcinkach zaczną się pojawiać - gwarantuję
[size=+3]Czwartkowicze 3 - Kampania 1936[/size] [size=+2]sierpień - wrzesiń 1942[/size] [size=+1]Słowo wstępne[/size] Walki odbywały się na 3 teatrach działań: Azjatycki: od granicy Afgańskiej do morza Japońskiego CHINY (subowie) + JAPONIA (Zarek) vs SOVIET UNION (Shogun) Wschodnioeuropejski: pomiędzy Bałtykiem a neutralną Rumunią, wraz z drugoplanową Finlandią i Turcją Europejska OŚ (Kamil) vs SOVIET UNION (Shogun) zachodniouropejskim: od morza Północnego po kanał Suezki europejska OŚ (Dżemik) vs WIELKA BRYTANIA (vonRee) + USA (Kutrzeba) Azja: Ofensywa Shoguna napotkała zaskakująco siłny opór mniej licznych wojsk Zarka i spółki. Mimo to subujący Chiny Hiensen nie tylko zatrzymał natarcie, ale przeszedł do kontrofensywy niszcząc siły Sovieckie w rejnie Mandżurii i Władywostoku. Azjaci zdobyli inicjatywę. [size=+1]Europa zachodnia[/size] Kosztem ogromnych strat Dżemik zatrzymał nacierających Aliantów. Linia frontu przbiegała na granicy Holandii, Belgii oraz na terytorium północnej Francji. Pomimo wcześniejszych strat lontictwo Niemieckie, wspierane samolotami Japońskimi zdołało ostatecznie zneutralizować przewagę powietrzną wroga. rozpoczął się okres walk lądowych. Na teatrze Francuskim pojawił sie Hiensen (Dżemik tymczasowo sterował Chinami). [size=+1]Front wschodni[/size] W koncu lipca zdezorganizowane i poważnie uszczuplone siły frontu wschodniego dotarły za linie Bugu, na której planowałem stawić skuteczny opór. Plan okazał się nierealny. Posiadając przewage liczebną oraz jakościową ignorując moje armie Shgun zdecydowanie parł w kierunku Słowacji i na Węgry szukając szybkiego zakończenia wojny. Upadek sojusznika przypieczętowałby nasz los. Ku mojemu zadowoleniu przecenił swoje siły i w połowie sierpnia przystąpiłem do kontruderzenia którego celem było okrąznie i zniszczenie sił Sovieckich w Małopolsce i na Słowacji, łacznie 80 dywizji, w tym trzon radzieckich wojsk pancernych. Błyskawicznie pokonałem zgromadzoną w Stryju armie i ruszyłem ku zwycięstwu. Shogun postanowił przyjąc wyzwanie, nie zdecydował się na odwrót i zaatakował moje siły w Zamościu. Walki trwały wiele dni, z każdą mijającą godziną sytuacja Sovietów pogarszała się, zwycięstwo było moje. Niestey brak dywizji szybkich oraz duża liczbą radzieckich czołgów zdecydowały inaczej niż sobie życzyłem. Armie w Zamościu zostały pokonane 4 godziny przed dotarciem wojsk włoskich do Stryja. Szansa została zmarnowana. Mimo wzmocnienia frontu dywizjami przerzuconymi z Turcji sytuacja nie była lepsza niż miesiąc wcześniej. Dlatego postanowiłem zaryzykować i przkazałem świerzo przybyłe dywizji pancerne (32 arm) do dyspozycji Hiensena na zachodzie, łudząc się że ewentualny sukces pozwoli wzmocnił front wschodni wcześniej odesłanymi dywizjami. Każdy mijający dzień był na wagę przetrwania. Do kolejnej ofensywy Shogun przygotowa się lepiej. Przeorganizował front, odbudował organizacje jednostek i w dopiero połowie sierpnia ruszył na Berlin. Zyskalliśmy cenne trzy tygodnie. [size=+1]Wrzesień[/size] Przysłane czołgi Hiensen wykorzystał mistrzowsko. Wywabił aliantów z Holandi po czym skontratakował ich. Przewaga liczebna i jakościowa okazała się decydująca. Inwazja została odparta, 50 dywizji alianckich zniszczonych. Rozpoczęła się walka z czasem. Shogun przekroczył Wisłe i ruszł na Berlin, drogę do pokonania miał znacznie krótszą niż zluzowane siły z frontu zachodniego. [size=+1]Wróg u brama (ratuj się kto może)[/size] Tym razem Shogun wybrał kierunek zachodnii. Pozwolił mi to wycofać większość sił z rejonu Słowacji i stawic mu czoło na lini Odry. Rozgorzał decydujący bój. Nad głowami walczących wojsk pojawiła sie Luftwaffe, odzyskałem nadzieje. Podjąłem rzucone wyzwanie. Decydująca bitwa rozegrała się na terenie Kostrzyna, Poznania i Opola. Choć nie przyniosła roztrzygnięcia była sukcesem. Pokonany w Kostrzynie, zwycięzyłem w Poznaniu, zatrzymałem marsz Czerwonoarmistów. Odsiecz z zachodu pojawiała się kilka dni później. Poważne wzmocnie Armi Osi skłoniło Shoguna do odwrotu za Wisłę. Jak pokazały kolejne tygodnie radość nie miała pokrycia w rzeczywistości. Niestety ...
[size=+3]Czwartkowicze 3 - Kampania 1936[/size] [size=+2]X- XI 1942 - Włoscy lotnicy[/size] W połowie października okazało się, że mimo przybycia posiłków z zachodu Armia Czerwona nadal posiada znaczną przewagę liczebną nad naszymi wojskami. Wobec oczywistych faktów atak Shoguna stał sie nieunikniony. Brak perspektyw na szybką zmianę układu sił zmusił mnie do podjęcia bardzo ryzykownej operacji - wciągnięcia przeciwnika w głąb Węgier, pokonania go w Małopolsce, następnie okrążenia i zniszczenia. Jedynym, ale wielkim problemem zbliżającej się operacji pozostawało zagrożenie światopoglądu naddunajskich braci. Coż, zbliżający sie czołg daje wiele do myślenia ... Karząca pięśc wielkiego brata spadła w ostatnich dniach miesiąca. Nie było dobrze, pięść okazał się pancerna. Moje kalkulacje okazały się być błędne. Nie doceniłem powagi sytuacji ani przedsiębiorczości wroga. Wojska atakujące Słowacje okazały się być o połowę liczniejsze niż początkowo sądziełm. W obliczu niespodziewanie niekorzystnego układu sił niezwłocznie podjęty z rejnou Krakowa kontratak nie miał szans na sukces. Jak wskazywały komunikaty słane przez szanownych towarzyszy sytuacja osi była ... niepewna także na innych frontach. Po kilku dniach i "przytomnym odwrocie" za linie Dunaju okazało się, że liczeba przewaga Shoguna, chociaż znaczna nie pozwala na odniesienie błyskawicznego sukcesu. Przeciwnik postanowił zaatakować bardziej metodycznie. Niestety, posiadał siły pozwalające zasadnie myśleć o odniesieniu sukcesu, także w warunkach zbliżającej się zimy. Ruch jego wojsk wskazywał, że po raz kolejny celem operacji miały być Węgry. Próba zabezpiecznia Słowackiej części frontu poprzez atak na Przemyśl i dalej na Stryj nie przyniosła efektu. Wyrok został odroczony o zalednie kilka dni. Gwarantująca niepodległość Węgier pozycja obronna w Krakowie, wydała się w połowie listopada niemożliwa do obrony. Pozostało mi tylko jedno rozwiązanie - atak. zaniechałem dalszego wzmacnia sił w Krakowie, zrezygnowałem z możliwości wzmocnienia pozycji obronnej poprzez odbicie Kielc. Skierowałem całe dostępne siły na północ. W rejnonie Bydgoszczy 161 dywizjami zaatakowałe 106. Śniego i mróz, okopanie się i pełna organizacja nie pozwalały zasadnie myśleć o odniesieniu sukcesu. Shogun ocenił sytuacje podobnie, podjął walkę. Odetchnąłem z ulgą. Podjęty atak miał na celu związanie jego sił przed decydującą operacją: desantem morskim w Elblągu i spadochronowym w Toruniu. Pomimo ciągłych ataków z powietrza, koncentrycznego uderzenia z 4 kierunków i braku zaopatrzenia chłopaki Shoguna bronili się dzielnie. Każda zyskana przez nich godzina była cenna, z każda mijającą godziną odsiecz była bliżej. Po kilku dniach zaciętych walk, gdy obie strony były już prawie całkowicie zdezorganizowane żołnierze radzieccy uznali że jedynym sensownym rozwiązaniem jest odwrót. Chwała im za to. Zniszczeniu uległo całe ugrupowanie - 106 dywizji wroga. W naszym obozie zapanowała wielka radość.
[size=+3]Czwartkowicze 3 - Kampania 1936[/size] [size=+2]XII 42 - II 43: Wieczna Trauma, czyli co dwie głowy to mniej niż jedna[/size] Wielkie zwycięstwo na pomorzu radykalnie zmieniło układ sił. Shogun został zmuszony do porzucenia planów ofensywnych. Niestety, manewr który początkowo wydawał się byc odwrotem okazał się byc przegrupowaniem, przygotowaniem do aktywnej obrony. Sytuacja, która wyklarowała sie w połowie grudnia zmusiła mnie do zrewidowania optymistycznych planów. Zapowiadały sie ciężkie walki pozycyjne. Zima nie była jedynym była czynnikiem niesprzyjającym, kluczowym wg mnie okazało się ukształtowanie lini frontu. Mała szerokość, obecność rzek, czyli to co do tej pory umożliwiało mi skuteczną obronę teraz stało sie atutem Shoguna. Zdecydowałem się zmodyfikować dotychczasowy plan. Podjąłem dywersyjne działania w krajach nadbałtyckich oraz próbe ataku w Finlandii. Grudzień nie okazał przyniósł oczekiwanych roztrzygnięć. Kilka zniszczonych lotnictwem dywizji było niewielkim pocieszeniem. Wojska sovieckie, chociaż rozciągnięte w dalszym ciągu tworzyły barierę nie do pokonania. Mimo braku znaczących sukcesów sytuacja Osi była bardzo dobra. W Azji znajdowaliśmy się w natarciu. Odzyskaliśmy terytoria na Bliskim Wschodzie. Kanał Suezki znów był bezpieczny. Nie martwiłem. Chociaż w ciągu miesiąca linia frontu niewiele się zmieniła, zacząłem wdrażać plan wiosenny. Zgromadziłem w Stambule 50 dywizji, w tym 14arm oraz niezbędne transportowce. Optymizmem napawał także nasz potencjał przemysłowy. Taa Koniec stycznia roku 1943. Sytuacja jeszcze nie dawno dobra, stała sie niezwykle ... niepokojąca. Chociaż front soviecki niewiele się zmienił na zachodzie stało się nieprawdopodobne. Po kilku tygodniach nieustannych bombardowań i ponawianych ataków z morza Alianci wysadzili desant. Panicznie przerzucone na zachód lotnictwo niemieckie, wsparte dodatkowo siłami japońskimi nie było zdolne zapobiec rzezi. Planowany desant na Ukraine został odwołany i zgromadzone w Stambule wojsko przerzuciliśmy do Francji, wraz z wieloma dywizjami z front wschodniego. Kolejne dwa miesiace to czas zażartych walk z aliantami jak i w obrębie osi. Krytykowany bezustannie przeze mnie Dżemik w końcu ugiął sie pod rządaniami i wprowadził w życie proponowany przez mnie plan. W wyniku przprowadzonej operacji straciliśmy 50 dywizji. Gdy dodamy do tego kolejne 30 zniszczone przez alianckie lotnictwo łatwo stwierdzić że nasza sytuacja stała sie krytyczna. (Brak screenów to zasługa chłopaków prowadzących walki na zachodzie ....)
[size=+3]Czwartkowicze 3 - Kampania 1936[/size] [size=+2]II - IV 1943: Déjà vu[/size] Odmiennie niż na zachodzie, przełom zimy i wiosny był na froncie wschodnim czasem oczekiwania. Obie strony starały sie zająć najlepsze pozycje do decydującego jak sie wydawało boju. Czekaliśmy na wiosnę. Był koniec marca. W początkach kwietnia Shogun rozpoczął atak. Utartym szlakiem wielu wcześniejszych ofensyw dywizjie radzieckie potoczyły sie przez Karpaty na Słowacje. Ten atak nie był zbyt dobrze przygotowany. Pomimo odesłania wielu dywizji na front zachodnii w dalszym ciągu dysponowałem wojskiem zdolnym nie tylko do obrony ale i kontrataku. Korzystając z zaangarzowania większości sił Shoguna na Słowacji zaatakowałem na Przmyśl, po raz kolejny licząc na uprzedzenie go w marszu na Stryj. Pierwsza faza operacji była udana. Pobiłem sowietów w Przemyślu, zająłem go i odparłem natychmiastowy kontratak. Niestety źle rozstawiłem włoskich spadochroniarzy i zabrakło kilkudziesięciu kilometrów by Stryj znalazł się w zasięgu desantu. Musiałem liczyć na wosjka lądowe. Brak wystarczającej ilości dywizji szybkich i liczna armia radziecka zgromadzona w Radomiu nakazywały ostrożność. Zdecydowałem się dlatego czekać na połączenie się wolno posuwającej się piechoty z związkami pancerno-motorowymi. Gdy stało się to faktem Shogun zdązył już zapezpieczyć swoją pozycje. Do końca kwietnia żadna ze stron nie podjęła już żadnych działań zaczepnych. Linia frontu w początkach maja przypominała tą z przed miesiąca. Od sierpnia roku poprzedniego punkt ciężkości na froncie wschdonim znajduje się w tym samym miejscu. Na innych teatrach działań zmiany były zdecydowanie mniej kosmetyczne. Na zachodzie pełen odwrót. Odwrót, który nie zamienił się w ucieczkę wyłącznie dzięki przysłaniu sił ekpedycyjnych przez azjatyckich sojuszników. do końca maja w Europie walczyło już ponad 50 dywizji Japońskich, Chińskich i Indyjskich. Posiłki przesłane z frontu wschodniego były znacznie mniej liczne, łącznie 25 dywizji. Oceniam, że od momentu lądowania Aliantów we Francji siły frontu wschodniego zostały uszczuplone o 80 do 100 dywizji, w tym około 30 arm. Upadek Osi stał sie po raz kolejny wyjątkowo realny. Alianci posiadali przewagę jakościowa na lądzie i ilościową w powietrzu. Dodatkowo zajmowali pozycje z której mogli zaatakować w dowolnym kierunku: Niemcy, Włochy czy Hiszpanie (Giblartar) nie obawiajać się o nasze przeciwdziałania. W konsekwencji, pomimo posiadania w początkach maja, na frocie zachodnim nieznacznie wiekszych sił lądowych niż przeciwnik znajdowalismy sie w głębokiej, prawie rozpaczliwej defensywie. W Azji sytuacja przedstawiała się zgoła odmiennie. Armie Osi głęboko wdarły sie w terytorium radzieckie i ku naszej otusze łamały kolejne linie oporu. Pozostawało się tylko obronic przez następne 1,5 roku, a Azjaci anektują Związek Radziecki i wojna będzie wygrana. Głównym środkiem zaradczym miało być zaprzestanie wszelkiej produkcji militarnej na rzecz ulepszania posiadancyh jednostek. Nadszedł czas, by cud niemieckiej myśli technicznej przywrócił tradycyjną dominacje Luftwaffe. Nadszedł czas myśliwców turboodrzutowych, mysłiwców 4 generacji.
[SIZE=+3]Czwartkowicze 3 - Kampania 1936[/SIZE] [SIZE=+2]V - VIII 1943: Czerwony potop[/SIZE] Rozpoczęty w początkach maja kontratak rozwijał sie pomyślnie. Siły Shoguna w Presovie zostały okrążone. Niestety, cała operacja już wcześniej była skazana na niepowodzenie. W pierwszej fazie mojego kontrataku Shogun spostrzegł powstające zagrożenie i rozpoczął zagrożonymi oddziałami odwrót do Stryja. Kilka godzin po zamknięciu kotła zgrupowanie radzieckie dotarło na bezpieczne pozycje. W połowie maja sytuacja powróciła do stanu równowagi. Obie strony zajęły najkorzystniejsze dla siebie pozycje obronne. Shogun ewidentnie zapraszał mnie do atau. Skusiłem się. Nie mogłem postąpic inaczej, bowiem była to jedna z nielicznych chwil, gdy nasze lotnictwo posiadało pełne stany liczebne i wysoką organizacje a nie było zaangażowane na zachodzie. Zaatakowałem w jedynym słabym sektorze obrony - w Prusach wschodnich. Pierwsza faza ataku była obliczona na poszerzenie przestrzenii operacyjnej. Dodatkowym zamiarem było stworzenie możliwości skutecznych ataków lotniczych. Zachęcony sukcesem postanowiłem wyczerpać przeciwnika ciągłymi atakami z powietrza. Minimalizm był podyktowany niebezpieczne wielką ilością wojsk radzieckich skoncentrowanych w rejonie Warszawy, Lublina i Zamościa. Nieoczekiwanie operujące na północy wojska sowieckie zajęły Królewiec, a ugrupowanie półudniowe Suwałki. Okazałem się nie dość zdolnym taktykiem, zostałem wymanewrowany. Strata 20 dywizji oznaczałaby koniec szans na jakikolwiek skuteczny atak. Kolejne godziny były bardzo nerwowe. Czołówki radzieckie w Królewcu i Suwałkach zostały szybko pobite, wojska powietrzno-desantowe postawione w stan gotowości. Każda mijająca godzina skutecznego była cenna. Fortuna po raz kolejny uśmiechnęła się od mnie. Zdążyłem. Dzielini chłopcy z Alytusu uciekli. Odetchnąłem z ulgą. Postanowiłem ponowić atak. W końcówce czerwca znów byłem gotowy. Shogun postanowił jednak nie dać mi kolejnej szansy i korzystając z mojego zaangażowania na północy skierował swoje siły zachód. Zgodnie z tradycją walk na terenie Polski przewaga liczebna była po jego stronie. Tym razem dominacja wynikała także z sukcesu odniesionego na froncie Skandynawskim. Upadek Finlandii oznaczał 30 dywizji w Małopolsce. Okazało sie że nie jest dobrze. Pośpiesznie uciekłem na zachód i zająłem sprawdzoną już linie obrony w rejnie Krakowa. Pozostało czekanie. Czekanie i nerwy. W połowie lipca wrogie wojska dotarły do moich pozycji obronnych. Ku mojemu zdziwieniu i zaniepokojeniu głowny atak nastąpił nie na Węgry lecz bezpośrednio w kieruku zachodnim. Na równinach środkowej Polski rozegrała się kolejna wielka bitwa. Pobity w Częstochowie, obroniłem w Krakowie i skutecznie skontratakowałem w Łodzi. Shogun postanowił nie ryzykować i powrócił na pozycje wyksciowe. Skuteczna obrona została nagrodzona chwilą bezkarnych nalotów. Nastąpił powrót do stanu posiadania z początków lipca. Zwycięstwo w popredniej bitwie kupiło mi tylko dwa tygodnie wytchnienia. W poczętkach sierpniach sowieci znów ruszyli. Przerażnjąco liczne armie sowieckie skłoniły mnie do wycofania sie za linie Odry oraz opuszczenia niebezpiecznie odsłoniętetego Krakowa. Po zepchnieciu mnie za linie Odry, Shogun postanowił wykorzystać niekorzystne rozstawienie moich wojski i uderzyc na południe, w kierunku Węgier. Sytuacja była wyjątkowo niebezpieczna, po raz pierwszy moje linie komunikacyjne w stefie przyfronowej były dłuższe niż Shogunowe. Dotychczasowa taktyka polegająca na koncentracji sił na zagrożonym odcinku pozwalająca zniwelować przewagę liczebną przestała byc realna. Zdezorganizowawszy moją linie obrony przeciwnik ruszył po raz kolejny na południe, w kierunku Węgier. Każde zagrożenie stwarza jednak szanse. Gdy takowa się pojawiła nie zawachałem się. Na odsłonięte ugrupowanie w rejonie Szczecina spadł kontratak, poprzedzony spadochronowym desantem w rejnonie Bydgoszczy. Niestety po raz kolejny bezmyślność zatryumfowała. Zbyt dużymi siłami zaatakowałem obrońców w Bydgoszczy przez co większość armii znajdującej się w Kostrzyniu nie mogła wykorzystać faktu że po rychłym desancie w Bydgoszczy armia w Szczecinie została okrązona. Gdy wojska odzyskały zdolność bojową Shogunowi pozostało zaledwie kilka godzin do skutecznego odwrotu na bezpieczną pozycje. (Niestety nie mam screenów by dokładnie zilustrować powyższą sytuacje) Szansa została zmarnowana, zagrożenie narastało. Podjąłem nieśmiałą próbe rozciagnięcia obrony Sowiceckiej. Jedynym jego ofektwm była utrata 2 włoskich dywizji zmotoryzowanych. Stopniowo, metodycznie Shogun posuwał się naprzód. W końcu sierpnia dotarł na ostateczna linie obrony. Odwrót przestał byc opcją. Na zachodzie sytuacja wydawała się byc pod kontrolą. Lipcowy atak na Giblartar zostął odparty Kolejne przybywające dywizjie azjatyckie pozwoliły Dżemikowy na zmianę ukształtowania frontu na bardziej korzystną. Ataki okazały sie kosztowne. Straciliśmy kilka dywizji, uzupełnienia lotnicze po raz kolejny zaangażowały całość gospodarki Rzeszy. W dalszym ciągnu, pomimo skoncentrowania przemysłu na unowocześnianiu lotnictwa myśliwskiego i powiększenia japońskiego kontyngentu lotniczego alianci posiadali przewagę w powietrzu. W końcówce sierpnia zaobserwowałem wzmożony ruch wojsk na zachodnim teatrze działam. Dodatkowo na morzu Północnym Wykryta została amerykańska flota. Przewidywaliśmy, że wycofanymi z Giblartaru dywizjami przeciwnik wzmocni front we Francji. Kolejna ofensywa aliantów wydawała sie byc bliska. Lato roku '43 skoniło nas do jeszcze ściślejszej koncentracji na wcześniej obmyślonej strategii. Odpowiedzialność za sukces w wojnie całkowicie spadła na barki azjatów. W końcówce sierpnia, przeciwieństwie do Europy sytuacja w Azji napawała optymizmem. Czyszczę i zamykam. Dżemik