Milenijna Polska Czyli historia odnowy cywilizacjiDzisiejszy dzień przejdzie do historii, jestem tego pewien! To wszystko jest wręcz nieprawdopodobne! Ale, ale zapędzam się... Zacznę od początku, jak tylko się uspokoję... Dobrze. A więc było to tak: Tydzień temu nasz Wielki Wódz - Władysław Trzeci- umarł, zostawiając swojego 20letniego syna jako swojego następcę. Od tego czasu trwały przygotowania do objęcia przez niego władzy i oto dziś dobiegły one końca. Nasz nowy Wódz - po ojcu nazwany Władysławem Czwartym, obejmując rządy, zebrał całe plemię w dniu koronacji na głównym placu naszego grodu, na tradycyjne przemówienie, mające ukazać jego plan dla naszego Ludu. Słońce było już wysoko na niebie ale dało się ciągle wyczuć poranny chłód. Wszyscy mieszkańcy osady wyszli na plac by oglądać oświadczenie młodego Władysława. Jego ojciec był dobrym władcą więc wymagania były spore ale, Wódz mi świadkiem... trochę dziwnie to brzmi kiedy sprawa dotyczy wodza, ale powiedzenia to powiedzenia. Tak czy siak, jak już mówiłem, Wódz mi świadkiem że młody Władysław spełniłby wszystkie możliwe oczekiwania. Ale nie wyprzedzajmy faktów. Pomnik Wodza - centralny punkt osady i podium z którego Wódz do nas przemawiał Kiedy Wódz wyszedł na przeznaczone dla niego podium cały Lud momentalnie zamilkł, więc nasz przyszły władca mógł zacząć swoją wypowiedź: "Słuchajcie dzieci moje, bo oto wyjawię wam przepowiednię! Przepowiednię, którą mój ojciec, jego ojciec, jego dziad, jego pradziad oraz wszyscy Przodkowie aż do legendarnego Wodza Kraka przekazywali sobie w tajemnicy, zamierzając wyjawić ją dopiero wtedy, kiedy przyjdzie czas jej realizacji. Ten czas właśnie nadszedł! "- Wódz przerwał na chwilę, pozwalając jego słowom rozejść się wśród zgromadzonych. "Dziś właśnie mija tysiąc wiosen od Czasów Przodków -dokładnie tyle ilu zbrojnych mężów, według Tradycji, ma liczyć Drużyna Władcy. Tradycja ta została ustanowiona wraz z Przepowiednią, by utrwalać ją wśród Wodzów, w oczekiwaniu na czas jej spełnienia. I oto nadszedł czas bym przyjął na siebie odpowiedzialność i pokierował was ku światłości, jaka w Czasach Przodków była udziałem wielu Ludów!" - wódz przerwał. by przyjrzeć się nam, by zobaczyć jak jego słowa wpłynęły na nas. Mimo iż wiadomość o tym że kiedyś istniały inne Ludy - traktowana od zawsze jako legenda- właśnie została potwierdzona przez młodego Wodza. A i to nie miał być koniec niespodzianek. "Tak moje dzieci! W Czasach Przodków było wiele Ludów! A każdy z nich miał wiele grodów, zarządzał rozległymi terenami, daleko wgłąb Dzikich Ziem! Zaiste świetliste to były czasy - wszechstronnie rozwijał się każdy aspekt życia każdego Ludu, który czuł że ziemia jest mu poddana. Jednakże Przodkowie zawinili i ponieśli za to okrutną karę. Nie jest istotny powód, ważne jest to, że doszło do wielu rozłamów wśród Ludów. W kilka nocy ludzie stali się zwierzyną a grody stały się puszczami - i każdy jeden Lud zaczął polować na swoich członków, którzy to także polowali na Lud. To w bardzo krótkim czasie, doprowadziło do upadku Ludów - grody zostały zniszczone, wiedza zagubiona, plany zaprzepaszczone." - kiedy Wódz przerwał, zobaczył jak wielki wpływ wywarły jego słowa na zgromadzenie. Widział strach w naszych oczach, lecz wiedział że jesteśmy silni, wiedział że jesteśmy godni by o tym usłyszeć! "Nie wszystko jednak było stracone -nieliczni zostali oświeceni Wiedzą- dowiedzieli się że Polowanie nie zakończy się póki będzie "zwierzyna". Postanowili zebrać kogo mogli i wynieść się do odosobnionych miejsc, gdzie założą nowe grody, które przez całe tysiąclecie będą trwały w pełnej izolacji od siebie nawzajem by upewnić się że Polowanie się nie powtórzy. Kiedy już powstaną te nowe Ludy, każdy wódz zbierze pod broń tysiąc ludzi, którzy będą żywym znakiem Przepowiedni. Po upłynięciu zaś tysiąca wiosen - w tej właśnie chwili- każdy wódź ma poprowadzić swój Lud ścieżką która ponownie uczyni Ziemię poddaną!" - ostatnia wypowiedź wodza wywołała ogromne poruszenie wśród wodza. Dobre kilka minut minęło zanim Lud uspokoił się na tyle by wysłuchać jego dalszych słów... Odcinek I Początki są zawsze trudne/Miłe złego początki* "Nie można jednak tego dokonać bez wprowadzenia pewnych zmian." - zaczął nasz Wódz to, co miało się okazać jego pierwszym dekretem. "Nasze ziemie jak dobrze wiecie, otoczone są ze wszystkich stron przez Dzikie Lądy, miejsca w które dotychczas odradzałem podróżować. Jednakże faktyczna władza naszego Ludu obejmuje właściwie tylko ten nasz gród stołeczny, od jego założyciela Krakowem nazwany i to trzeba nasamprzód zmienić! Przeto powiadam wam - odstąpcie od rzek i jezior, wyjdźcie na pola wejdźcie w knieje! Załóżcie nowe wsie, gospodarstwa i obozy łowieckie - zaludnijcie te okolice i wykorzystajcie je w pełni! Dołożę się z wszelką pomocą dla śmiałków skłonnych to zrobić, poczynając od dnia dzisiejszego..." "Jednakże i to nie będzie wystarczające! Nasz Lud będzie potrzebował wyjść poza dotychczasowe lądy, poszerzyć naszą władzę! W tym celu, oprócz dzielnych osadników, przydadzą się nam także dzielni wojownicy! W tym celu zamierzam powiększyć swoją drużynę, jako iż Tradycja utrzymująca jej liczbę przestaje z tą chwilą funkcjonować! Dlatego też, dzieci moje polecam naszym myśliwym zapuścić się w knieje - tam to, walcząc z potężniejszą zwierzyną nauczą się podstaw rzemiosła wojennego, jakiego nie poznają łowiąc ryby czy też małe zwierzęta wodne. Na zachętę powiem, ze najlepsi zostaną dopuszczeni do zaszczytu dołączenia do drużyny!" - tutaj Wódz przerwał. Z tyłu zgromadzenia dało się słyszeć wesołe okrzyki na cześć naszego władcy, wznoszone właśnie przez myśliwych z naszego plemienia. Zwykle trzymają się na końcu podczas narad ponieważ rzadko kiedy kwestie grodu ich tak naprawdę dotyczą, tym bardziej więc uradowało ich oświadczenie Władysława. "Tym samym mianuję dowódcę drużyny mojego ojca na Wielkiego Kapitana, odpowiedzialnego od teraz za nadzorowanie treningu naszych wojów i decydującego o możliwości dopuszczenia ich do służby w drużynie - Wiwat dla Jana Zygmunta z rodu Koniecpolskich!" Potem przemówienie Wodza dobiegło końca i przeszliśmy do wielkiej uczty, mającej uczcic początek panowania nowego władcy. W jej trakcie Wódz wezwał do siebie jeszcze dwóch ludzi - Iwana z rodu Sulkowskich, który to od wielu pokoleń gospodaruje naszymi solankami, oraz Aleksego, wywodzącego się z rodu rolniczego artystę. Kiedy wrócił z nimi na ucztę, Władysław obwieścił że mianował ich swoimi doradcami, po czym wzniósł toast za nich i za naszego Kapitana. Zabawa rozpoczęła się na dobre... Stefan z rodu Piasta, kronikarz Plemienia Polskiego "Minęły dwa dni od mojego awansu na Wielkiego Kapitana i powinienem w końcu wziąć się za zadanie jakie dał mi nasz Wódz. Co prawda nie jestem do końca przekonany do tego pomysłu poszerzania drużyny, ale skoro młody Władysław uważa, że ta cześć Tradycji przestaje obowiązywać z dniem jego koronacji, kimże ja jestem by się temu sprzeciwiać? A reakcja naszych myśliwych przeszła nawet moje przewidywania. Dowodzę drużyną od 15 lat i wiem, że służba w niej zawsze była wielkim zaszczytem, ale wieść o możliwości powiększenia naszych wojsk tchnęła nowe życie w każdego kto potrafi posługiwać się jakąś bronią. Ciekawi mnie co z tego wyniknie, ale przysięgam na Wodza i na ród Koniecpolskich, że zrobię wszystko, by wypełnić moje zadanie możliwie jak najlepiej." Jan Zygmunt Koniecpolski, Wielki Kapitan Jego Wodzowskiej Mości "Wiedziałem, że moje dzieci są godne zadania, jakie przed nimi stawiam! Zaledwie kilka dni temu wydałem polecenie by grupy osadników wyruszyły z naszego grodu i już mam pierwsze efekty! Grupa pionierów, która wyruszyła na wyżynne tereny naszej ... jak to zwali przodkowie? A tak! Naszej prowincji. Tak więc nasi dzielni osadnicy wrócili do mnie mówiąc, że odkryli wielkie pokłady żelaza. Poleciłem Iwanowi zorganizowanie wydobycia, gdyż sam zajęty byłem inną wiadomością. Otóż koloniści, którzy zostali wysłani na północ od naszych ziem zawędrowali do *sąsiedniej prowincji* i od razu podjęli się budowy tam osady! Pozwoliłem im nazwać ją od głowy rodu - Sędzimira, tak więc nasz nowy gród od teraz będzie zwany Sandomierzem. Kazałem rozgłosić tę nowinę po całym grodzie i okolicach, by zachęcić więcej ludzi do szukania szczęścia na nowych ziemiach." Władysław IV z rodu Kraka Być może Wódz miał rację z tym poszerzeniem drużyny? Co ja gadam, Wódz zawsze ma rację i dzisiejsze wydarzenia to tylko potwierdzają. Zebrałem tylu ochotników, że z miejsca mogłem zacząć szkolić i zbroić nowy oddział drużyny! A patrząc na ogromny zapał reszty myśliwych już poleciłem przygotować konie, by utworzyć z nich oddziały kawaleryjskie. Już poprzedni wódz marzył o kawalerii, więc znam się co nieco na tej tematyce. Jan Zygmunt Koniecpolski, Wielki Kapitan JWM-ci "Muszę chyba zacząć zapisywać me przemowy! Bądź też dopilnować by ten poczciwy staruszek Stefan zawsze był przy nich, z dogodnymi warunkami do pisania. Tak czy siak, po kolejnym zgromadzeniu - tym razem już dla mniejszej grupy ludzi gdyż wielu było już poza grodem - kolejny dowód na skuteczność moich działań! - zauważyłem jeszcze większy wzrost entuzjazmu wśród Ludu. Dziś zgłosiła się do mnie kolejna grupa osadników, prosząc o wsparcie i pokierowanie ich na właściwe ziemie. Co ciekawe, mimo iż Wodzowie zawsze cieszą się ogromnym szacunkiem, oddanie jakie okazują mi moi poddani nawet mnie zadziwia. Może jest to wpływ rządów mojego ojca, bądź mojej misji, dość powiedzieć jednak że ludzie są coraz bardziej oddani." Władysław IV z rodu Kraka Któż by jeszcze cykl księżyca temu mógł przewidzieć, że dziś ja, Sędzimir z rodu Kowalskich, zostanę mianowany Gubernatorem własnego grodu! Ogromniem się zdziwił kiedy przyszła nominacja bo cóż? Większość chałup wciąż w budowie, teren jeszcze dobrze nie poznany ale za to ludzi ile napływa! I z jakimże to zapałem wycinają puszcze, wznoszą kolejne budowle - ba! Nawet fosę zaczęli kopać i zbierać pale na umocnienia! Anim się zorientował, kiedy już przychodzi, rozumiesz, bulla od Wodza, w której jak byk stoi "Jako że Twój, mopanku, gród osiągnął populacyję 1000 ludzi, zostajesz Pan mianowany na jego Gubernatora." Z pieczęcią Wodza, więc wiadomo że nie fałszywka. Najciekawsze jednak było to że okolice nie były wcale tak dzikie jakeśmy się tego spodziewali. W rzeczywistości nawiązaliśmy kontakt z ludem który dotąd żył wśród puszczy. Mówili trochę dziwnie, z jakimś tam dawnym akcentem ale szło ich zrozumieć. No to wysłałem do nich, mopanku, delegacyję - sam poszedłem był na przedzie, jako ma się rozumieć. Dotarliśmy do granic ich puszczy to mówię, żeby mnie, mopanku, do wodza prowadzili i nie robili problemów. Tamci się chwilę w refleksyję zapadli, ale szybko widac zrozumieli z kim zacz i mnie do wodza prowadzą. Tam ja mu pokazuję pismo Wodza a on do mnie wtedy "Zatem przybywasz od króla Kraka?". Jam mu odpowiedział że i owszem a on mu mówił że za czasów jego dziada pradziada jego Lud i nasz Lud jednym był Ludem i że oni długo nawiązać z nami kontakt chcieli, ale poza puszczę się nie zapuszczali, bo straszne legendy o równinach krążyły. Ja im wskazałem, że oto moi ludzie biorą we władanie równiny i ich Ludowi nic nie grozi już z ich strony a jakby chcieli to i mogą do naszego grodu dołączyć by wizję Wodza zrealizować. Na to wódz ich mówi że wobec takiego argumentum to on tu nic a nic nie wskóra i tak oto nasze Ludy się stały jednym, a ja mogłem do Wodza wysłać posłańca, co to by mu moją chwałę miał obwieścić... Sędzimir z rodu Kowalskich, Gubernator Sandomierza W miarę jak nasze osadnictwo odnosiło kolejne sukcesy wiara w wodza rosła do poziomu niemal fanatycznego. Po ogromnym sukcesie Sandomierza - który to przyniósł chwałę całemu rodowi Kowalskich - kolonizatorzy założyli Lublin - nazwany tak ponieważ otaczały go przepiękne widoki - sam gród stanął na najwyższym wzniesieniu w okolica i widok jaki stamtąd się rozciągał był bardzo luby oczom kolonistów - stąd nazwa "Lublin" jako "gród który da się lubić". Jak już mówiłem wieści o realizacji planu Wodza zdobyły mu niespotykany dotąd posłuch wśród ludzi co sprawiło że pojawili się kolejni koloniści z rodu kupieckiego Skarbków, gotowi wręcz zapłacić za przywilej odkrywania nowych ziem, założenia kolonii i nazwania jej wedle upodobań, a że nasz władca był bardzo wielkoduszny, tako i zgodził się na ofertę kupców i już w kilka dni potem przeszedł doń posłaniec, który poinformował go, że oto gród zwany Sieradzem, założony został i wierność naszemu władcy po wsze czasy ślubuje. Kupcy zaś, zdobywszy na różnych karawanach wszechstronne doświadczenie w organizowaniu ludzi, szybko ściągnęli wielu chętnych do nowych ziem. Wraz z rozrostem państwa, nasz Lud napotykał coraz więcej innych Ludów, chętnych połączyć się z nim i przekazać im swoje nauki. Dość wspomnieć o delegacji Nowosandomierzan - jak to siebie nazywali - która to przybyła do Krakowa by przekazać na ręce Wielkiego Kapitana propozycję szkolenia naszych oddziałów w podległych im puszczach, co w krótkim czasie doprowadziłoby do zwiększenia jakości naszej drużyny. Oczywiście Kapitan propozycję przyjął i wydał do wojów dyspozycje informujące ich o kolejności szkolenia w drużynie. Tymczasem prowincje - jak to nazwał okolice nowych grodów sam Wódz - rozwijały się i przynosiły coraz większy plon. Sandomierz wyspecjalizował się w rolnictwie, jako iż Nowosandomierzanie, nie znający do tej pory plonów rolnych, gotowi byli wiele wymienić za dobrze wypieczony bochenek chleba. Z kolei kupcy z Sieradza zaczęli wydobycie żelaza, które udało się, w podległej im prowincji odnaleźć, to zaś przyczyniło się do dalszego rozwoju ich grodu. W miarę powiększania się terenu naszego państwa dochodziło do coraz częstszych kontaktów z kupcami z odległych krain, przynoszących przede wszystkim zwoje tamtejszej mądrości. Pierwszy taki kontakt nawiązali z nami kupcy z Królestwa Bosforu, przynosząc zapiski swojej, jak to zwali "religii". Oczywiście zostały one natychmiastowo dostarczone do Wodza. Ten, oczywiście przyjął traktat, przeczytał go i zobowiązał mnie do kolekcjonowania tych zwojów, na wypadek gdyby chciał ponownie do nich zajrzeć i przemyśleć poruszone w nich treści. Poniżej zamieszczam pierwszy z tychże zbiorów. Stefan z rodu Piasta, Kronikarz Plemienia Polskiego "Nigdy bym się nie spodziewał że te dziku... że Obywatele Spoza Grodów mogą tak wiele dać naszej armii! Podobno wieści o osiągnięciach naszych wojów w ich treningach przerodziły się w legendy, które to rozprowadzone przez kupców sprawiły że każdy nowo napotkany lud traktował nas z większym szacunkiem, nie chcąc zapewne poznać na własnej skórze prawdziwości tych opowieści. Tymczasem ochotnicy wciąż napływają do moich szeregów, tak że musiałem wyznaczyć Kapitanów dla innych prowincji, by i oni mogli powoływać nowe wojska - co znacznie przyspieszy ten proces oraz polepszy jakość naszego wojska, podsycając krążące po okolicy legendy i umożliwiając większą swobodę utalentowanym Kapitanom w realizowaniu ich planów. Zresztą Wódz już i tak pogratulował mi wypełnienia mojej misji. Wspomniał przy tym że należy teraz wykorzystać naszą dobrą opinię w okolicznych państwach by, poprzez wydanie za mąż jego siostry, zawrzeć stałe więzy z naszymi sąsiadami. Z tego co wiem planował on zbliżyć się do Plemienia Bohemów, bądź też Czechów, jako iż uznał że najbardziej są oni zbliżeni do nas pod względem kulturowym. Jan Zygmunt Koniecpolski, Wielki Kapitan JWMści O szczęśliwy dniu! Dziś Wódz Bohemów - mój imiennik zresztą - przyjął moją propozycję zaręczyn jego syna z moją siostrą, Agnieszką. Oczywiście, wiem że będzie to dla niej ciężkie, ale przyszłość naszego Ludu jest godna najwyższych poświęceń. Zresztą dzięki temu, będę mógł częściej odwiedzać czeski dwór i lepiej przez to poznać naturę naszych sąsiadów. Władysław IV z rodu Kraka Dziś nasz Wódz ponownie potwierdził swoją wspaniałomyślność! Otóż jakimś sposobem doszła do niego delegacja chłopów z kupieckiego Sieradza. Narzekali oni na złe traktowanie i błagali o pomoc. Wódz nasz nie tylko nie wypędził ich - choc przecież nie mieli niczego do poparcia swoich skarg! - a w dodatku tak się obruszył że od razu wysłał do Sieradza samego Iwana Sulkowskiego który to miał przeznaczyć wszystkie potrzebne środki by sytuację polepszyć. W dodatku wysiłki Jana Zygmunta przynoszą już całkiem wymierne efekty - stan naszych wojsk w dniu w którym to piszę wynosi już 9000 tysięcy wojowników - zarówno pieszych jak i konnych. Wielkośc naszego Plemienia skłoniła kolejnych sąsiadów wysunięcia do nas wielce zaszczytnej propozycji by nasze Ludy - Polski i Węgierski - wspierały się wzajemnie w swoich dążeniach. Wódz oczywiście zaakceptował tę umowę. Jan Zygmunt Koniecpolski za swoje usługi w szkoleniu naszej armii dostał dziś dla swojego rodu ziemię, znajdującą się tuż przy głównych szlakach handlowych oraz osobistą pochwałę przed całym ludem Grodu Stołecznego. Stefan z rodu Piasta, Kronikarz Plemienia Polskiego Odkąd zostałem doradcą naszego Wodza pracowałem w pocie czoła nad usprawnieniem systemu władzy i dziś odniosłem sukces - obserwując praktykę systemu osadnictwa opracowałem doskonalszy system mający zachęcić dalszą kolonizację okolicznych ziem - mianowicie, po skontaktowaniu się z największymi rodami ogłosiłem że rodzina która przysłuży się do rozwoju jakiegoś grodu w jakikolwiek sposób - czy to wysyłając ludzi czy też opłacając podróż innych - będzie miała prawa do części ziem podległych pod Gubernię tego grodu. Pomysł zyskał aprobatę Wodza, teraz pozostaje już tylko czekać jak zadziała w praktyce... Igor Sulkowski, Zarządca Dworu Jego Wodzowskiej Mości * - Pozwoliłem sobie na tę krotochwilę, nie wiedząc jeszcze jak potoczą się losy naszego Ludu - Stefan z rodu Piasta, Kronikarz Plemienia Polskiego Ciąg dalszy nastąpi... Technikalia Mod Civilization Universalis, IN 3.2 Poziom trudności i innych ustawień - wszystko w normie, kraje szczęśliwe losowo.
Odcinek II Wiara, ojczyzna i co jeszcze? Dziś do Sieradza przybyła kolejna grupa kupców. Tym razem przybyli oni z Północy z kraju zwanego Szwecją. Co ciekawe przywieźli oni ze sobą tekst pisany w duchu Bosforyzmu (w grze/życiu : Hinduizm), który to, zgodnie z wolą Wodza, zamieszczam poniżej w tejże Kronice. Ale, ale - wspominam o powyższym tak z kronikarskiego obowiązku tylko, bo tak naprawdę dwór cały żyje zgoła zupełnie inną rzeczą. Na nasz dwór przyjechała nimfa najprawdziwsza, będąca jednocześnie córką Wodza Litwy. A przyjechała tu nie z innego powodu, niźli z tego by zostać naszą Królową! Jest to wielkie święto, bo wraz z zawarciem małżeństwa Wódz oficjalnie staje się Królem, mimo iż ukoronowany zostaje w dniu przejęcia władzy. Przepis ten, ustanowiony przez Przodków w ich mądrości, miał zapewnić ciągłość dynastii, bo jak wiadomo trudno by Wódz miał potomka, nie mając małżonki. I mimo iż jest to niejako obowiązek, zwyczaj i szczegół to nasz Król nie mógł lepiej trafić! Elizabeta ma drobną posturę, jakby częściowo tkwiła w świecie innym niż ten, przyziemny, podobnież bladą cerę z którą jednak kontrastują usteczka tak czerwone, że też niezwykłe. Włosy zaś, do ramion sięgające, są niby utkane z promieni słońca. Rozpisałbym się dalej, ale jak wiadomo ciało Królowej od ramion w dół jest już wyłączną własnością Króla i nie jestem godnym by inaczej je opisać niż jako równie nieziemskie co lica... Ach, pisząc o naszej Królowej o całym świecie można zapomnieć a przecież Kronikarzowi to nie przystoi, gdyż musi on o dziejach tegoż wspominać jak najszczegółowiej. Takoż zamieszczam poniżej kolejny tekst Bosforyzmu, tym razem z plemienia Finów. Doprawdy przeraża mnie ta mnogość Bosforycznych tekstów - jakby naraz jakaś siła nakazała wszystkim słuchać jednego głosu i rozwijać jego wypowiedzi by wszystkich przekonać. Wspomniałem o tym naszemu Królowi. Pan nasz wysłuchał i powiedział że nigdy nie zaszkodzi gromadzić tę mądrość, jednak jak każdej, należy jej pilnować przed rozprzestrzenianiem się wśród Ludu, póki nie okaże się ona przydatna. Trudno się z nim zresztą nie zgodzić w tej kwestii skoro niedawno do Krakowa kolejny taki tekst przybył, wraz z kupcami co to jechali po sławne w całej okolicy mięsiwo z Lublina (zaprawdę taka piękna okolica wręcz nie mogła nie dać najlepszych trzód). Jak zwykle zamieszczam go w Kronice. Być może jednak moje obawy związane z Bosforyzmem były nieco przesadzone. Dlaczego tak sądzę? Otóż dziś, kolejni kupcy z Sieradza (zaiste nowe regulacje Iwana znacznie przyspieszają wzrost grodów!) przynieśli wieśc o nowej nauce, jaka to wyrosła w starożytnym grodzie Ateńskim, łącząc filozofie tamtejszych Stoików i Epikurejczyków. Zgodnie z mym obowiązkiem zamieszczam przyniesiony przez nich traktat: Tekst Ateńskich Illustoików (Oświeconych Stoików - taką nazwę przyjął na siebie ten ruch a ich przywódca nazwany został Illuminatem) spowodował jednak mocną reakcję od środowisk Bosforycznych. Przedstawiciele tego ruchu z aż trzech Ludów zebrali się razem by spisać społeczną naukę ich wiary. Wraz z rozwojem Sieradza kolejni kupcy z coraz dalszych zakątków przybywają do niego, niosąc tam, znów, traktaty Bosforyczne, które niżej z obowiązku cytuję. ... pisałem już że Bosforyzm w najwyższym stopniu mnie niepokoi? Oh szczęśliwy dniu! Dziś do dworu przyszły aż dwie pokrzepiające wiadomości. Jedną z nich jest to, że Sieradz, po długim wzroście stał się samodzielnym grodem. A drugą wiadomość przyniosła nowa fala kupców która się do tego przyczyniła. Jest to polemika z nowymi wierzeniami z praktycznego punktu widzenia i przynieśli ją ze sobą kupcy z Akwilei. Z największą chęcią zamieszczam ich traktat w tej Kronice. Tragiczny dniu, czemu tak często jesteś następcą pięknych chwil! Dziś dotarła do nas straszna wieść: powodowana religijnymi wierzeniami, które to zachwiały wiarą w Wodza, tłumy powstały w Czechach i obaliły tamtejszy Dwór, dopuszczając się strasznych czynów na siostrze naszego Wodza i wprowadzając jakiś niejasny ustrój, w którym to Wódz jest co pewien czas wybierany spośród wiodących rodów kupieckich. Wiedziałem że te traktaty nie doprowadzą do niczego dobrego, ale właśnie to mnie różni od tych ciemnych mas - choćby moje przekonania były przeciwne wypełniam rozkazy Wodza. A on dalej mówi jak mówił - zbierać wiedzę, pilnować jej rozprzestrzeniania. Tak też robię. Poniżej kolejna porcja tej trucizny. Obyśmy magazynowali ją tylko po to, by znaleźć na nią antidotum. Nie wiem jak odebrać to co wydarzyło się w ostatnich dniach. Z jednej strony powinienem się cieszyć z założenia nowego grodu. Jednakże martwi mnie to, kto ten gród założył. Otóż była to drupa wolnomyślicieli bądź też filozofów pod wodzą niejakiego Kalisa, która to chciała wypróbować nauki ich "szkoły" w odizolowanym społeczeństwie. Wódz pozwolił na to, pod warunkiem że przyczynią się do rozszerzenia władzy naszego Ludu na nowych ziemiach. I tak powstał gród zwany Kaliszem. Zresztą, nie powinienem się tym martwic a raczej powinienem się cieszyć ślubem brata naszego Króla z córką naszego sojusznika, Króla Węgier. Ma on utrwalić ten alians między naszymi Ludami. Niestety szczegóły nie są mi znane gdyż cała ceremonia odbędzie się na ich Dworze, a mnie obowiązki przykuły do Krakowa. Może myliłem się do Szkoły Kaliskiej? Mają ten gród stosunkowo krótko a już przysłali do stolicy traktat o tym, jak skuteczniej wykorzystać rzeki w kolonizacji lądów. Dołączyli też jakieś plany statków ale powiedzieli że do tego potrzebny będzie dostęp do morza... Rzeczywiście kupcy potwierdzają istnienie takiego na północy, dosyć niedaleko od Kalisza... oby to nie był podstęp mający na celu przyznanie im jeszcze jednego grodu! Ci paskudni rewolucjoniści w Czechach uznali że to przyroda powinna być obiektem ich kultu a nie jednostka władcy. Nic dziwnego, skoro u nich Wódz zmienia się co kilka lat! Mało tego, nie napisali nawet w tym temacie żadnego traktatu który mógłbym zamieścić w Kronice... Choć może to i lepiej. Lud Kolonii zaczął interesować się wiedzą tajemną@ Stworzył w tym celu jakiś własny, niezrozumiały język oraz specjalną grupę tak zwanych Szamanów, którzy mieliby przewidywać przyszłość i na nią wpływać. Mimo iż dotarły do mnie teksty dotyczące tego zagadnienia, nie jestem w stanie ich przepisać a co dopiero zrozumieć. Nowosandomierzanie skłonili cały gród sandomierski do uwierzenia w siły przyrody... tak przynajmniej mówią ludzie z Sandomierza, przybywający do stolicy w różnych sprawunkach. Nie jestem pewien czy spowodowali to Czesi... Wódz jednak zezwala na to, więc chyba to nic poważnego. Do Kalisza przybyła grupa filozofów z innych krajów. Przynieśli ze sobą kolejne wieści. Sceptyczna dotąd wobec religii Akwileja, postanowiła przyjąć wiarę w siły przyrody - znowu nie przynosząc żadnych pism, które by w jakiś sposób dokumentowały tę wiarę. Mam za to traktat dotyczący Animizmu z Salzburga Węgrowie, nasi sojusznicy wezwali nas do walki gdzieś daleko od naszego Ludu. Wódz długo rozmyślał, postanowił jednak że nie może brać udziału w tak odległej wyprawie. To jednak znacznie zrujnowało jego prestiż i spowodowało koniec sojuszu z Węgrami. Dotarły do nas też wieści że Ukraina przyjęła Bosforyzm Krymski (ten który zakładał jedno Bóstwo) a Bitynia Bosforyzm właściwy. Na szczęście nie wiązało się to z żadnymi nowymi tekstami. Zresztą już i tak za dużo tych wszystkich tekstów! Z jakichś niewiadomych przyczyn w Krakowie zaczął się szerzyć Illustoicyzm a w Sieradzu kupcy przyjęli te przeklętą czeską wiarę, która ciągle nie została udokumentowana. Wenecja przyjęła Animizm, a kupcy którzy przybyli w poszukiwaniu kaliskiego węgla, o którym to rozeszły się wieści w całym regionie ogłosili że Ottomanie przyjęli Bosforyzm właściwy. Co prawda nowa grupa filozofów która zasiliła Kalisz powiedziała że ucieka właśnie z państwa Moskiewskiego, skąd to została wygnana za próbę przekonania tamtejszej władzy do religii. Sam nie wiem czy to nie lepiej... Branderburgia i Toskania przyjęły Animizm. Wszystkie opierają się na tłumaczeniu przytoczonej wyżej przypowieści. No tego już za wiele! W Zakonie Krzyżackim doszło do rozruchów religijnych! Kiedy tylko powiedziałem o tym wodzowi od razu postanowił, że nie możemy do tego dopuścić - tacy rebelianci mogą pociągnąć za sobą naszych Intiistów. Na wieść o tym że powstańcy zajęli jedną z kolonii i oblegli miasto graniczne nasz Król zdecydował się na wojnę prewencyjną z Zakonem. Niestety spowodowało to pewne niepokoje w państwie. W dodatku Zakon miał różne powiązania międzynarodowe... Jutro wódz ma wystosować mowę do Ludu. Tymczasem musimy czekać... Co zadecyduje Wódz? Jakie będą cele w wojnie z Zakonem? Czy w Polsce dojdzie do rozruchów religijnych? Czy i jaką (jeśli w ogóle) religię przyjmie Królestwo Polskie? Na te i inne pytania odpowiedź już w następnym, trzecim odcinku
Odcinek III Porządek panuje w Warszawie "Wojna!" - taka to wieść rozeszła się po wszystkich polskich osadach w pierwszych dniach piątego roku panowania naszego władcy. Entuzjazm narodu zwiększony był dodatkowo tym, że sojusznicy Krzyżaków zostawili ich samych. Jako przecież mieliśmy powód do interwencji : buntownicy Bosforystyczni zagrażali stabilności całego regionu, a nasi północni sąsiedzi dowiedli, że z problemem sobie nie radzą, kiedy stracili na rzecz rebeliantów pierwsze miasto. Jakież zatem było nasze zdziwienie, kiedy doszły nas wieści o reakcji tego rewolucyjnego motłochu z Czech na naszą słuszną wojnę! Nie minął tydzień od naszej decyzji, kiedy to w Pradze doszło do napaści na nasze poselstwo, pozostające tam od czasu zawarcia mariażu między naszą i ich dynastią. Po przewrocie właśnie tam schroniła się siostra naszego Wodza. Dotarła do mnie relacja naocznego świadka, którą niniejszym cytuję: Stefan z rodu Piasta, Kronikarz Królestwa Polskiego Niech diabli pochłoną tych Czechów! W chwili kiedy dwóch moich najlepszych dowódców - Andrzej Kalinowski i Zygfryd Mataczyński prowadzi udaną kampanię na północy, zwiadowcy donoszą mi, że czeskie oddziały przekroczyły granice i zmierzają na Sieradz. Na szczęście Węgrzy zadeklarowali nam pomoc w tej wojnie, czym przyjęli na siebie sporą cześć natarcia Czechów. Nie jestem zadowolony z tego, że zmuszamy sojusznika by cierpiał za nas, ale nie mam żadnych sił na południu. Za to natarcie na Krzyżaków idzie niezwykle dobrze. Zajęliśmy już kolebkę rebelii - Podlasie, oraz przejęliśmy kontrolę nad Płockiem. Tuż po tym, przeprowadziliśmy natarcie na Mazowsze, gdzie spotkaliśmy siły Krzyżaków, zmęczone niedanym bojem z buntownikami, których wygnali wgłąb państwa. JKM-ość Władysław rozkazał rozpocząć oblężenie Warszawy i przeznaczył do niego wszystkie siły, chcąc jak najszybciej zakończyć wojnę z Zakonem i zająć się zdrajcami z Czech. Jan Zygmunt Koniecpolski, Wielki Kapitan JKM-ości U nas wojna a tymczasem w wielkim świecie poglądy Illustoickie się szerzą. Władca Rygi podobno postanowił, że zbytki w których żyje, wielu innym mogłyby pomóc, więc rozdał swoje rzeczy - chcąc uwolnić się od chęci posiadania, sfinansował nową szkołę Illustoików i wyruszył w świat, szukając drogi do pełnego Oświecenia. Zostałem wyznaczony do spisywania jego dziejów, więc podążyłem jego śladem. Napiszę jak tylko dowiem się czegoś więcej. Zbyszko Nowak, uczeń Szkoły Kaliskiej No i stało się. Korzystając ze stabilnej sytuacji oblężenia Zygfryd postanowił pójść na odsiecz Sieradzowi. Jednakże jego siły samotnie nie mogły stawić czoła Czechom, więc został on zmuszony do wycofania się, a Czesi oblegli naszych kupców, zapewne licząc na to, że zmuszą ich do ustępstw poprzez pozbawienie ich luksusów, do których przywykli. Ja jednak wierzę w to, że wytrzymają niewygody i nie oddadzą Sieradza wrogom. Jan Zygmunt Koniecpolski, Wielki Kapitan JKM-ości Ten nowy coraz bardziej się szerzy na naszych ziemiach. Muszę polecić naszym skrybom lepsze poznanie jego zasad. Jak na razie wiem tylko ze słyszenia że opiera się on na wiarę w sił przyrody, sterowane i uosobione przez pewne bóstwa. Ja tam tego od gadki Bosforystów za bardzo nie odróżniam... Stefan z rodu Piasta, Kronikarz Królestwa Polskiego Krzyżacka załoga poddaje Warszawę Nareszcie! Po 118 dniach regularnego oblężenia, Załoga miasta Warszawy wywiesiła białą flagę i otworzyła wszystkie bramy. Wewnątrz miasta przyjęło nas osłabione głodem poselstwo i resztki garnizonu, które to złożyły broń przed naszymi wojskami i oddały się do niewoli. Natychmiast kazałem osadzić ich w lochach zamku, gdzie mają czekać, aż otrzymam dalsze rozkazy od Kapitana. Kazałem też wprowadzić do miasta zapasy naszej armii, które to miały być użyte na uczcie mającej uczcić nasze zwycięstwo, reszta zaś ma zostać rozprowadzona do najbardziej potrzebujących w mieście. Andrzej Kalinowski, dowódca oblężenia Warszawy Szkoła Kaliska uznała że stworzyła najlepszy model religii dla naszego państwa. Wysłali delegatów, którzy przekazali JKMości, że pracują nad traktatem teologicznym, mającym podać jej założenia. Jak tylko skończą będę o tym wiedział. Ciekawe co też oni takiego obmyślili? Stefan z rodu Piasta, Kronikarz Królestwa Polskiego Co za zdradzieckie psy z tych Krzyżaków! Zaatakowali nas w nocy, w trakcie uczty i zdołali jeszcze dostać się do lochów oraz uwolnić więźniów! Mimo zaskoczenia jednak udało mi się dość szybko zebrać oddziały i los się do mnie uśmiechnął! W trakcie kontrataku udało nam się pojmać władcę Krzyżaków co spowodowało, że reszta się poddała. Postawiliśmy Wielkiemu Mistrzowi ultimatum - albo zgodzi się na negocjacje pokojowe, albo zostanie naszym jeńcem wojennym... Andrzej Kalinowski, dowódca Armii Krakowskiej Wielki Mistrz, postawiony w sytuacji bez wyjścia zgodził się na zawarcie pokoju. Ponieważ wszyscy jego najwyżsi dostojnicy byli w jego armii datę ustalono na dzień następny. Wtedy też posłowie Krzyżaków stawili się na sali obrad, otoczonej przez nasze siły. Negocjacje nie trwały długo - Jan Kazimierz Koniecpolski - Wielki Kapitan JKMości postawił żądania - Płock, Warszawa i Podlasie staną się Ziemiami Polskimi, ponadto Zakon zrzeknie się wszelkich roszczeń do dotychczasowych Ziem Polskich. W zamian za uwolnienie władcy zaś Krzyżacy oddadzą wszystkich uwolnionych członków garnizonu oraz złapanych buntowników pod naszą jurysdykcję. Wielki Mistrz nie wytrzymał tego upokorzenia i kazał podpisać pokój swoim generałom. Ponieważ wystarczyło to dla uznania ważności dokumentu już po godzinie obrad puściliśmy delegację Zakonu wolno. Wieczorem zaś dokonano przykładnej egzekucji zdradzieckich Krzyżaków oraz fanatyków. I nareszcie porządek zapanował w Warszawie. Stefan z rodu Piasta, Kronikarz Królestwa Polskiego - Czy Sieradz wytrzyma? - Jak poradzą sobie Węgrzy? - Jak potoczy się wojna z Czechami? - Czy Polska przyjmie proponowaną przez Szkołę Kaliską religię i jakie będą jej zasady? Tych i innych rzeczy dowiecie się z następnego odcinka A teraz odpowiedzi na pytania: Do tej pory odcinek był po 6 stron A4, podjąłem jednak próby skrócenia - najnowszy jest skrócony o połowę - ma zaledwie 3. Te kilka screenów w jednej linijce (w poprzednim odcinku) wrzuciłem bo u mnie się mieściły podczas prób, ale już to poprawiłem. Jak widać do co ważniejszych wydarzeń znalazłem grafiki historyczne . Mapki także zmniejszone do samych niezbędnych informacji. Jak widać ramki jesiot niet ale do następnego już powinienem jakąś stworzyć.
Odcinek IV Od Warszawy aż po Pragę Świętowanie pokoju Warszawskiego jeszcze trwało, kiedy na nasz dwór przybyła wiadomość że władzę w Pizie przejęły organizujące się na dworze gminy animistyczne. Szkoda tylko , że oprócz pierwotnej legendy wciąż nikt nie dostarczył dalszych traktatów na temat tych wierzeń. Stefan z rodu Piasta, kronikarz Królestwa Polskiego Pokonanie Krzyżaków było wielkim sukcesem, ale nasza sytuacja militarna nie pozwoliła na długie świętowanie. Oblężenie Sieradza ciągle trwało a jego utrata byłaby nieopisaną stratą dla naszego państwa - jako iż było to miasto kupieckie szybko stało się ono najbogatszą osadą w kraju (poza oczywiście naszym przepięknym Krakowem). Dlatego też już następnego dnia po podpisaniu pokoju wojska rozpoczęły przygotowania do wymarszu na odsiecz obleganym kupcom... Tak szybka reakcja przyniosła oczekiwane rezultaty - oddziały czeskie, wzięte z zaskoczenia (nie dotarła do nich jeszcze wiadomość o pokoju z Krzyżakami), otoczone oraz postawione przed wielokrotną przewagą liczebną poddały się prawie bez walki. Jako iż było to nasze pierwsze starcie z tymi zdrajcami, wzięci jeńcy mieli posłużyć jako przestroga. Żołnierzy pozbawiono całego ekwipunku i odziano w łachmany. Dowódcom obcięto języki oraz uszy, każdemu z żołnierzy zaś obcięto po jednej dłoni. Tak okaleczonych jeńców gnano przed naszymi oddziałami w eskorcie zwiadowców niosących wysoko nasze sztandary, by to oni pierwsi przyjęli na siebie ewentualny atak wroga. Tak zabezpieczone siły wyruszyły w kierunku miasta Wrocław, podczas kiedy armia Mataczyńskiego została posłana w kierunku Raciborza i innych czeskich kolonii. Tymczasem dotarły do mnie wieści o tym, że władca Litwy przekazał rozległe ziemie założonej przez niego szkole Illustoików oraz deklarował wsparcie państwowe dla ich filozofii Wkrótce potem dostałem wieści od Zygfryda. Donosił on że Racibórz wzięty a jego ludzie wyruszają na Morawy. Powiedział też że w zajętym mieście istniała gmina animistyczna istniejąca tam dzięki umowom między Czechami a Milanem, który to niedawno przyjął wiarę w zwierzęta jako religię państwową. Generał Mataczyński z jednej strony obawiając się buntu ale nie chcąc wywoływać międzynarodowego skandalu z drugiej postanowił nakazać im powrót do ojczyzny, jako iż Polski nie wiążą z Milanem żadne umowy w kwestiach religijnych. Uważam, że postąpił niezwykle rozsądnie, wysłałem mu więc list pochwalny. Muszę też przyznać, że ci czescy jeńcy strasznie spowalniają pochód, ale być może odrobimy tę stratę kiedy poślemy ich na mury Wrocławia - obrońcy przecież nie będą strzelali do swoich czyż nie? Okazało się przy tym, że Czechy mają reputacje istnej oazy dla gmin animistycznych - nasze wojska podchodzące pod Wrocław napotkały kolejną z nich. Krótkie przesłuchanie (musieliśmy dowiedzieć się czy nie są czeskimi szpiegami) ukazało, że jej członkowie zmuszeni byli uciekać ze Szwajcarii wobec pogromu zarządzonego przez Konsula, który stwierdził, że Animiści uderzają w interesy państwa. Podobno było to spowodowane protestem przeciwko stworzeniu jakiejś nowej kopalni. Nakazałem im jechać do Milanu. pod groźbą zatrzymania jako jeńców wojennych. Posłuchali. Tę relację piszę już spod oblężonego Wrocławia. Zgodnie z planami złapani jeńcy używani są do osłony naszych oddziałów - część przywiązano do maszyn oblężniczych, cześć jest szykowana do osłaniania szturmu na fortyfikacje. Niech Czesi zobaczą, czym grozi zdrada. Tymczasem Mataczyński przesyła mi wieści że kolejna czeska kolonia została wzięta. Co ciekawe Bohemia okazała się istnym rajem religijnym - w Morawach istniały struktury Bosforystyczne. Zgodnie z prawem wojennym (którego, nieskromnie się przyznam, jestem autorem) wojska Zygfryda przeprowadziły rewizje w należących do nich budynkach i przejęły wszelkie dokumenty mogące poszerzyć naszą wiedzę o świecie. Stamtąd też dowiedzieliśmy się o dołączeniu Kazania do wspólnoty państw wyznających tę religię jako państwową. Ponieważ duchowni sprzeciwili się konfiskacie dokumentów spotkał ich sąd wojenny, co szybko zaowocowało konfiskatą wszystkich ich dóbr na rzecz funduszu wojennego oraz uznaniem ich za jeńców wojennych. Wiedziałem, że te psubraty nam nie odpuszczą! Mimo podpisanego z nami traktatu pokojowego, Krzyżacy wysyłają ochotników do walki w szeregach czeskich. Dziś natrafiliśmy na taki oddział, zmierzający by wesprzeć oblężony Wrocław - oczywiście nasze wojska szybko się z nim uporały - ponieważ żołnierze odmówili złożenia broni, nie mieliśmy innego wyboru niż pozbawić ich życia. Przetrwał tylko dowódca oddziału, którego wzięto na tortury, na których wyznał, że w Zakonie doszło do zmiany władzy - nowy Wielki Mistrz deklarował się Illustoikiem oraz podjął się misji krzewienia tej wiary - w razie potrzeby także siłą. W związku z tym zawarł z Czechami porozumienie - Krzyżacy wesprą ich w wojnie, w zamian za co Konsul postanowił zmienić wiarę, w razie zwycięstwa połączonych wojsk - co uzna za znak od Opatrzności. I rzeczywiście chyba tylko wsparcie jakichś nadnaturalnych czynników mogłoby w obecnej sytuacji dać im zwycięstwo. Jako iż oblężenie Wrocławia szło nadzwyczaj dobrze, generał Kalinowski postanowił zabezpieczyć Racibórz przed kontratakiem czeskim. Co prawda w chwili kiedy jego wojska dotarły do prowincji była już ona z powrotem w rękach pepiczek ale nasi dzielni wojacy szybko zmusili ich do odwrotu. Tymczasem generał Mataczyński zdążył odbić zajętą przez Czechów kolonię węgierską (postanowiliśmy zatrzymać ją do czasu zakończenia wojny, po której przekażemy ją sojusznikom, o ile wytrwają u naszego boku do końca działań wojennych) i wyruszył w kierunku Moraw gdzie to rozbił wycofujące się z Raciborza wojska wroga, zadając im dotkliwe straty, żadnych przy tym nie ponosząc. Później, korzystając ze zdezorganizowania wroga zajął pozycje wokół Pragi zanim wojska przeciwnika zdążyły tam dotrzeć w celu reorganizacji - w wyniku tego manewru zdemoralizowani i wyczerpani żołnierze republiki złożyli broń, dostarczając nam środków do wspierania oblężenia ich stolicy. Zobaczymy jak zareaguje konsul na widok jego oficerów pędzonych do szturmy na mury jego stolicy. Zajmując okolice Pragi spotkaliśmy się z kolejną już organizacją religijną. Duńscy Szamaniści "zmierzający z misją dyplomatyczną do braci w wierze, którzy spaczyli na złą ścieżkę" - jak sami mówili - dołączyli do szeregu jeńców szturmujących mury. Oblężenie może jednak zając trochę czasu gdyż mury praskie są o wiele wytrzymalsze od wszystkich jakie spotkaliśmy do tej pory. O wszelkich dalszych postępach napiszę do Waszej Królewskiej Mości w kolejnych listach. Jan Zygmunt Koniecpolski, Wasz lojalny Wielki Kapitan Nareszcie! Nasza nowa technika oblężeń w końcu przyniosła oczekiwane rezultaty - oblężenie Wrocławia trwało co prawda blisko dwukrotnie dłużej niż oblężenie Warszawy, ale siły użyte do niego były trzykrotnie mniejsze. Dziś przyjąłem kapitulację garnizonu broniącego miasta. Wszyscy jego członkowie zostali uznani jeńcami wojennymi - przejęliśmy wszelki ich ekwipunek, przykładnie ich okaleczyliśmy i zamknęliśmy w obozie przejściowym ustanowionym w lochach zamku Wrocławskiego do czasu wymarszu naszych wojsk. Tymczasem zarządziłem ucztę dla naszych dzielnych żołdaków. Następnego dnia po zdobyciu Wrocławia doszły do mnie nowe wieści od Kalinowskiego. Donosi on, że wyruszył do prowincji Górnołużyckiej gdzie rozbił zebraną tam armię wroga, pojmując przy tym wielu członków ważnego czeskiego rodu kupieckiego (powołanych pod broń dla obrony państwa), którzy zdradzili nam sekrety rodzinne w zamian za wolność. Nasi kupcy na pewno z tego skorzystają. Wyślę je Zarządcy Dworu tak szybko jak będę w stanie. Zamieszczam obecną mapę kampanii. Jak Wasza Królewska Mość widzi państwo czeskie jest już na skraju zagłady - główne jego siły są skoncentrowane na terenach węgierskich a tymczasem znaczna cześć państwa już znajduje się pod naszą władzą. Jeżeli tylko nasz sojusznik wytrzyma, wojna powinna zakończyć się w przeciągu kilku miesięcy. Pragnę także donieść, że sukcesy naszych wojsk zwiększają wiarę poddanych w rządy Waszej Królewskiej Mości, z czego to niezmiernie się cieszę - jestem pewien, że ten fakt ostatecznie ugruntuje reputację Koniecpolskich jako najlojalniejszego z rodów w Królestwie Polskim. Tymczasem moje wojska dotarły do ostatniej prowincji znajdującej się ciągle pod rządami wroga i od razu odniosły nań zwycięstwo. Wobec tych wydarzeń losy wojny wydają się już przesądzonymi, dlatego też sądzę że mogę na tym zakończyć ten list do Waszej Królewskiej Mości, obiecując przy tym, że w następnym napiszę o bezwarunkowej kapitulacji zdrajców. Jan Zygmunt Koniecpolski, Wasz lojalny Wielki Kapitan W trakcie wojny niewiele jest zajęć dla kronikarza - większość mojej pracy polega teraz na gromadzeniu listów od różnych urzędników, gdyż niewiele wydarzeń ma swoje źródło na dworze. Dziś jednak jest inaczej - a to dlatego, że Szkoła Kaliska w końcu przygotowała traktat o religii jaką miałoby przyjąć nasze Królestwo - w dodatku Król, po dokładnym jego przejrzeniu postanowił go zatwierdzić. Okazuje się, że będzie to nasza rodzima wersja tej tajemnej religii jaka rozprzestrzeniała się wśród naszych sąsiadów - w tym także niewiernych Czechów. Ale dość dygresji pora zamieścić w końcu ten traktat: Wkrótce po przyjęciu przez nas nowych wierzeń dowiedzieliśmy się o podobnej wierze w Austrii. Dostaliśmy od nich także dokumenty wskazujące na dodatkowe Bóstwa jakie ich zdaniem powinny się znaleźć w Panteonie. Poniżej podaję ich interpretację ułożoną przez Szkołę Kaliską Nowa religia szybko rozprzestrzenia się w państwie. Gród zwany Płockiem - niedawno jeszcze przejęty od Krzyżaków, demonstrując swoją pełną przynależność do naszego Narodu, szybko przyjął nową religię i zaproponował utworzenie ze Szkoły Kaliskiej organizacji mającej zając się obrzędami nowej religii. Władca przyjął tę propozycję tworząc z niej Świątynie Polską a jej głównych mędrców uczynił pierwszymi Kapłanami. Podczas kiedy w naszym kraju coraz bardziej popularyzuje się nowa wiara, kraje wschodnie dalej tkwią w swoich zabobonach, przekonywane przez Księcia Rygi do wprowadzenia zasad Illustoicyzmu. Wraz z ustaleniem naszej nowej religii państwowej wciąż oczekuję poleceń od Jego Królewskiej Mości dotyczących mojej misji gromadzeniach świętych zapisków innych wierzeń. Stefan z rodu Piasta, Kronikarz Królestwa Polskiego http://img94.imageshack.us/img94/4627/iv23.jpgAleż podstępni ci Czesi! Już miałem pisać Waszej Królewskiej Mości o naszym wielkim triumfie jakim było zajęcie Pragi, kiedy to świeżo podbite miasto zostało oblężone i szybko zdobyte przez kontratak wroga. Później odbite zostały także Racibórz, Morawy oraz zajęta przez nich wcześniej kolonia Węgrów. W najbliższym czasie jednak obiecuję zając się tą sprawą i wytoczyć Czechom bitwę, która zakończy ten ich ostatni zryw w tej wojnie. Jan Zygmunt Koniecpolski, Wasz lojalny Wielki Kapitan Dziś na nasz dwór przybyli wysłannicy z Hesji, informujący o przyjęciu przez nich Szamanizmu. Niestety nie mieliśmy jeszcze opracowanej postawy wobec tej religii więc przyjęliśmy ich serdecznie ale dość szybko odesłaliśmy z powrotem. Stefan z rodu Piasta, Kronikarz Królestwa Polskiego Zamieszczam najnowszą mapę kampanii. Jak Wasza Królewska Mość zapewne widzi wszystkie nasze siły skupione są w okolicy miasta, które miało być ostatnim punktem oporu Czechów, stąd też mój rozkaz mobilizacji żołnierzy w stolicy, o który dostałem zapytanie od Waszej Królewskiej Mości. Zmobilizowane oddziały mają powstrzymać postępy kontrataku wroga oraz dać nam czas na pomoc oblężonemu teraz przez dość spore siły wroga Wrocławiowi. Przy okazji widać także, że kontratak czeski przybył z Węgier, gdzie to nasz wróg zdobył stolicę naszych sojuszników. Będę dalej informował o postępach naszych wojsk. Jan Zygmunt Koniecpolski, Wasz lojalny Wielki Kapitan Do pałacu przybyła seria bardzo niepokojących wieści natury religijnej (choć nie tylko), które niniejszym w skrócie zamieszczam: Cesarstwo Rzymskie postanowiło brutalnie rozprawić się z gminami animistycznymi przy okazji tegorocznych igrzysk. Moskwa ugięła się pod propagandą Illustoików Genoa przyjęła zasady Animizmu i podjęła się spisania innych legend tej religii oprócz mitu założycielskiego Węgrzy zgodzili się na haniebny pokój z Czechami, zrzekając się tym samym zajętej przez nich kolonii oraz zgadzając się na zapłatę kontrybucji wojennych. Kolejne księstwo ruskie przyjęło Illustoicyzm. A Wołoszczyzna z kolei wypędziła od siebie tych darmozjadów Podobnie jak Cypr, który brutalnie rozgromił propagatorów Bosforyzmu Na szczęście są także dobre wieści, ale o tym najwięcej powie kolejny list od Wielkiego Kapitana. Stefan z rodu Piasta, Kronikarz Królestwa Polskiego Zmasowane oblężenie najbardziej na południe wysuniętego miasta Czech przyniosło w końcu rezultaty a siły zmobilizowane w stolicy poradziły sobie z odbiciem wszystkich kolonii po czym wszystkie nasze siły podążyły do Wrocławia. Tam to stoczyliśmy długą i krwawą bitwę z Czechami oraz sporą ilością Krzyżackich ochotników. Była to zdecydowanie największa bitwa tej wojny, gdyż zaangażowane w niej były wszystkie pozostałe siły nasze, czeskie oraz posiłki Krzyżackie, przesyłane od początku wojny. Czesi przygotowani na atak od południowego zachodu nie zabezpieczyli obozu, ulokowanego z przeciwnej strony miasta - z której to przybyli do prowincji. Dzięki temu niecałe 2 tysiące wojsk zmobilizowanych niedawno w stolicy, bez doświadczenia bojowego i dobrego dowódcy, było w stanie potężnie zdezorganizować ich obronę, zajmując blisko połowę ich obozu, zanim wróg zdążył zareagować. A wtedy było już za późno - siły które zawróciły na pomoc obozowi zostały ostrzelane z fortecy a ich odwrót załamał linie obrony czeskiej sprawiając że większość sił uciekła z pola walki a reszta została rozgromiona bądź dostała się do niewoli. Odwrót zajął wrogowi tyle czasu, ze wpadł on w pułapkę zastawioną przez generała Mataczyńskiego w Raciborzu... ...oraz pod Pragą w pułapkę generała Kalinowskiego Niestety pogoń za rozbitym wrogiem zakończyła się porażką naszych wojsk, spowodowaną przez zbytnią pewność naszej generalicji - to jednak tylko opóźniło ostateczne rozbicie sił wroga i przedłużyło czas trwania działań wojennych - na zmianę wyniku nie było już szans... ... zwłaszcza dlatego, że doświadczenie wyniesione z tej kampanii już zaczęło procentować. Nasze siły nauczyły się sposobów walki przydatnych w bitwach a nie na polowaniach, jak to uczyli się wcześniej podczas treningów. Generałowie poznali też kilka zagadnień taktycznych, które z pewnością przełożą się na lepsze wyniki dalszych działań zbrojnych. Tymczasem wraz z zajęciem Okręgu Erskiego (to tak prowincja najbardziej na południe) okazało się, że wobec chaosu panującego w państwie, władzę przejęły tam gminy animistyczne. Spotkaliśmy tam też uchodźców ze Szwajcarii którzy to zamiast skorzystać z naszej rady i uciec do Milanu schronili się w głównym mieście tego okręgu. Tutaj sytuacja jednak była diametralnie inna - w okolicy Animizm był silny i działania agresywne wobec jednej z gmin mogłyby spowodować rozruchy. Ostatecznie zadecydował także fakt, że Szwajcarzy ci postanowili szybko wrócić do kraju na wieść o tym, że była władza musiała zgodzić się na ustępstwa wobec gmin animistycznych i deklarowała tę religię jako państwową. Wobec tych wiadomości, postanowiliśmy zostawić gminy animistyczne u władzy w tej prowincji i wraz z armią ruszyliśmy przeciwko reszcie wojsk wroga. Jan Zygmunt Koniecpolski, Wasz lojalny Wielki Kapitan Dziś na nasz dwór przybyło poselstwo z Rzymu. Okazuje się, że Cesarz ustanowił w państwie religię podobną do naszej. Co prawda imiona Bogów nieco się różnią, ale widzimy, że ich model wierzeń jest bardziej podobny do naszego, niż do czeskiego (nasi wrogowie wyznają co prawda teoretycznie podobny system wierzeń, ale w rzeczywistości ich pogląd na Bóstwa jest iście heretycki - ma on jedynie ukrywać ich chciwość). Z tego też powodu poselstwo przyjęliśmy bardzo serdecznie. Skrybowie Świątyni zaś dodali kolejne bóstwa do tych już spisanych: Rozwój nowych wierzeń spowodował też niestety pewne problemy na północy. Tereny to zostały przyłączone kiedy to wyznawcy religii podobnej do naszej obecnej zbuntowali się przeciwko Zakonowi a pretekstem do ich przyłączenia było zwalczenie tej rebelii. Spowodowało to, że po zajęciu tych ziem lokalna społeczność wiele ucierpiała. Najgorzej było w Warszawie - oblężenie prawie całkowicie zniszczyło to miasto, a odrębność kulturowa mieszkańców sprawiła, że pomoc im nie była jednym z priorytetów władzy. Przyjęcie nowej religii państwowej stało się pretekstem do zwrócenia uwagi na ich sytuację - wysłali oni pismo do Świątyni, prosząc o pomoc w rozmowach z Królem. Ta jednak postanowiła nie mieszać się do polityki i pruska społeczność spotkała się z oficjalną odmową. Doprowadziło to do otwartych rozruchów na czele których stanął Joachim von Menzel - głowa jednego z tamtejszych rodów kupieckich. Buntownicy żądali większej samorządności regionu oraz większego udziału we władzy. Ponieważ zaś Wojsko Koronne zajęte było walkami w Czechach, nasz mądry władca zgodził się na te warunki. Wraz z Zarządcą Dworu przyjechał w obstawie Gwardii Królewskiej do Warszawy. Tam został serdecznie przyjęty przez delegacje miejską, której to miejscowy garnizon przekazał władzę w mieście, na wieść o poparciu udzielonym sprawie przez Władysława IV. Na miejscu powstał Przywilej Warszawski który stwierdza co następuje: Ustalenie tego przywileju spowodowało jednak pewne niepokoje w reszcie kraju oraz zmniejszyły wpływy do Skarbu. Mam jednak wiarę w naszego władcę i wiem, że nie zrobiłby on nic szkodliwego dla naszego kraju. Stefan z rodu Piasta, kronikarz Królestwa Polskiego Moją relację niestety muszę zacząć od kolejnego kontrataku czeskiego - wróg przebił się przed nasze wojska, próbujące go odizolować w Raciborzu... ... i raz jeszcze przystąpił do oblężenia Wrocławia, tym razem już uważniej rozstawiając wojska Wystarczyło jednak tylko by Kalinowski z powrotem zebrał większe wojsko i Czesi ponownie ponieśli klęskę - mimo iż tym razem nie można było zaskoczyć ich od tyłu, wojska wroga były po prostu za słabe, żeby stawić czoła otoczeniu, przy jednoczesnej próbie oblężenia. W końcowej fazie bitwy udało im jednak przerwać koron wojsk polskich i zorganizować swój odwrót, unikając w ten sposób większych strat. Bitwa byłą ciężka i nasze wojska poniosły nawet większe straty od wroga. W całym państwie urządzone tego dnia obrzędy ku czci Swaroga. Udział w nich wzięło także Podlasie - demonstrując tym swoje poparcie dla naszej religii, który do tej chwili nie było pewne. Świątynia uznała to za spory sukces Tymczasem generał Kalinowski potwierdził znane powiedzenie, mówiące że do trzech razy sztuka. Mimo dwóch przegranych z wojskami czeskimi w Raciborzu, postanowił pognać za wojskami wroga do tej prowincji, po drodze jednak reorganizując wojska, dzięki czemu w końcu odniósł zwycięstwo, zmuszając wroga do dalszego odwrotu... ... z powrotem w kierunku Wrocławia gdzie to znów, ostrzał z obu stron sprawił że Czesi stracili więcej wojsk od nas... I wtedy to właśnie Praga kapitulowała po raz drugi - tym razem jednak jedyne pozostałe czeskie wojska właśnie zostały ponownie rozbite przez Kalinowskiego i rząd Republiki nie miał innego wyboru, niż zgodzić się na rozmowy pokojowe na naszych warunkach. Jednocześnie Białobóg spojrzał na nasze wysiłki i rozwiązał problem udziału naszego sojusznika w wojnie - mimo iż wycofali się oni ze zmagań już dużo wcześniej mogliby się domagać jakiegoś udziału w łupach, albo przynajmniej odzyskania dawnych ziem - niedawno jednak ich władca zdecydował o konwersji kraju na Bosforyzm w związku z czym problemy wewnętrzne odwróciły jego uwagę od negocjacji polsko-czeskich. Jako iż moje zadanie tu jest skończone dlatego też kończę ten list. Zakończenie tej wojny będzie już zależało tylko od Waszego Majestatu i wyniku negocjacji. Jan Zygmunt Koniecpolski, Wasz lojalny Wielki Kapitan i Pogromca Czechów Zanim przejdę do opisywania przebiegu negocjacji zwrócę uwagę na inne raporty jakie dotarły w ostatnich czasach na nasz Dwór Władca Pskowa wypowiedział otwartą wojnę różnym grupom religijnym jakie to pojawiły się w jego kraju - wyprowadził wojsko na ulice z rozkazem likwidacji wszystkich organizacji sakralnych Odwieczny rywalizacja Sparty i Aten wchodzi w kolejny etap. Sparta opracowała własną interpretacje Illustoicyzmu. Ponieważ jednak gardzą pustymi frazesami streścili ją krótko - życie powinno opierać się na sile jednostki. Jednostka jest tym silniejsza im bardziej jest niezależna - dlatego też powinna się wyzbyć uzależnień. Dopóki jednak ktoś jest silny i panuję nad sobą może korzystać ze wszystkiego, gdyż nie jest uzależnionym ten, kto ma kontrolę nad swoim uzależnieniem. Szkoda tylko, że tego nie spisali i że nie znam autora... A tymczasem wojska książęce Pskowa, zajęte walką z przeważającymi siłami nie mogły pomóc władcy wobec spisku Szamanistycznych koterii na dworze które w tym czasie przejęły władzę. Wojsko, nie mając innego wyboru, zadeklarowało swoją lojalność wobec nowej władzy. I to by było na tyle wydarzeń na świecie - tę ostatnią nowinę dostałem w dniu wyjazdu do Pragi, gdzie to miały się odbyć negocjacje pokojowe. Na miejsce przybiliśmy o świcie. W całym regionie pełno było naszych żołnierzy, świętujących nasze zwycięstwo. Mieliśmy okazję także zobaczyć rozbrojenie ostatnich wojsk czeskich, które przybyły do Pragi kilka godzin wcześniej. Na zamku praskim czekała na nas, odprowadzana przez naszą wojskową eskortę, delegacja czeskiej generalicji oraz cały rząd który od czasu zajęcia miasta był przetrzymywany w sali w której doszło do Defenestracji naszych posłów - ponownie wybito tam okna - miało to na celu upokorzenie wroga - jako iż zima jeszcze nie minęła i wiatr ciągle niósł ze sobą sporo zimnego powietrza. Kiedy zaś jeńcy skarżyli się na zimno dostarczono tam część bogatych tkanin i dzieł sztuki, jakie to znaleziono w zamku i rozpalono z nich ognisko na gołej kamiennej posadzce (dywan został zwinięty na środku pokoju i także spalony). W każdym bądź razie sprawiło to, że wymęczona długotrwałą walką generalicja oraz poniżona delegacja rządowa Czechów silnie kontrastowała z bogato odzianymi naszymi posłami oraz ubraną w odświętne zbroje generałami. Negocjacje miały się odbyć w sali bankietowej, gdzie to znajdował się wielki bogato zdobiony stół. Najpierw wystawiono tam ucztę. Ponieważ w oblężonym mieście nie było żadnego jedzenia, nasi ludzie przywieźli własne - które opłacono biorąc w zastaw dla sieradzkich kupców różnorakie bogactwa dworu czeskiego. Wygłodzony wróg rzucił się na jedzenie zapominając prawie całkowicie o już i tak zszarganej dumie i zniszczonej godności, podczas kiedy nasza delegacja jadła z zachowaniem wszystkich zasad etykiety. Po uczcie przyszła pora na negocjacje pokojowe. Naszemu władcy przedstawiono ogromną mapę z wyraźnie zaznaczonymi terenami całej Polski i Czech, z podziałem administracyjnym, na którą to skrybowie nanosili poprawki w miarę negocjacji. Najpierw nasz władca zażądał Wrocławia - dowodząc że trzykrotna udana obrona potwierdza polskość tego miasta. Delegacja czeska nie protestowała - wiedzieli, że ta sprawa jest już stracona. Nasz władca zażądał potwierdzenia zgody od wszystkich członków delegacji. Wszyscy oprócz Viktorina Libereca - generała ostatniej czeskiej armii- zgodzili się od razu. Ten ostatni zaś powiedział, że wobec zgody reszty także musi uznać tę decyzję, jednak jest ona dla niego szczególnie trudna, gdyż Wrocław był rządzony przez jego ród i prosiłby o możliwość ewakuowania z miasta wszystkich bogactw rodu, które są ulokowane w tym mieście. Generał Mataczyński odpowiedział mu, że z racji wielokrotnego oblężenia miasta przez siły czeskie, nie ma tam już niczego co można by wywieźć, gdyż wszelakie bogactwa zostały rozdane żołnierzom zamiast żołdu w czasie trwania oblężenia, kiedy to jak wiadomo są problemy, miedzy innymi z pieniędzmi. Kolejne żądania zostały wysunięte wobec Raciborza, jako pierwszego miejsca w którym na ziemi czeskiej postawił swoją stopę żołnierz polski oraz jako miejsca ostatniego zwycięstwa kampanii. Wróg z trudem zgodził się na te warunki. Dalej zażądano byłej kolonii węgierskiej "bezprawnie odebranej naszym sojusznikom przez wojska czeskie". Tu nie było większych oporów. Wysunięto też żądania dotyczące Moraw i Górnych Łużyc, argumentując je tym, że obecność wojsk polskich trwała tam tak długo, że większość populacji już i tak mówi tam po polsku. Żądania przyjęto. Ostatnie żądania dotyczyły okręgu Erskiego w którym lokalna władza już i tak uznała zwierzchnictwo Króla Polskiego. Czesi, nie wiedząc o sytuacji w regionie uznali, że tak rzeczywiście być mogło, z racji na autonomie tego regionu. Kiedy natomiast wysunięto żądania do Pragi delegacja zaprotestowała i zaczęła negocjowac cenę z jaką wykupią ostatnie swoje miasto. Stanęło na 50 dukatach. Po czym nasi ludzie opuścili zamek praski, zabierając ze sobą wszystko co miało zostać zabrane. Zostawiono tylko mapę z nowymi granicami - na pamiątkę. Po powrocie zaś do stolicy nasz władca ogłosił, że pora na re-kolonizacje nowo zajętych ziem, co skwitował słowami "Nie ufam narodowi czeskiemu, należy więc wykorzenić go z naszego państwa i wraz z nim pozbyć się potencjalnych zdrajców" Stefan z rodu Piasta, Kronikarz Królestwa Polskiego Czy Polska zazna w końcu spokoju? Czy powstaną kolejne Przywileje? Co czeka ziemie polskie? Jak rozwinie się religia w kraju Polskim? Na te pytania odpowiedzi już w następnym odcinku. Brak nowego odcinka od ponad miesiąca, aar zamknięty, w razie kontynuacji PW Aux Teergois