Następcy Aleksandra - Macedonia EU: Rome AAR

Temat na forum 'EU Rome - AARy' rozpoczęty przez vantikir, 13 Czerwiec 2017.

  1. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Słowem wstępu: Witam! Zdarzało mi się już pisać AARy z CK II, EU3, Victorii 2, poruszając zagadnienia dotyczące średniowiecza czy historii nowożytnej. Ten opis rozgrywki będzie pewną odmianą i przy okazji próbą jednocześnie, zamierzam bowiem zaprezentować Wam, drodzy Czytelnicy, opis rozgrywki Macedonią w EU - Rome.

    Z zamiarem tym nosiłem się dość długo, bo do pierwszych prób zainspirował mnie AAR Hamilkara, "Zemsta Dydony" (pozdrawiam autora!) i w końcu przystępuję do jego realizacji. Ale, nie przedłużając: życzę miłej lektury!

    Gra to EU - Rome z dodatkiem Vae Victis, kraj to Macedonia, a za główne cele stawiam sobie chociaż częściowe odbudowanie Imperium Aleksandra i przy okazji skuteczną (miejmy nadzieję) obronę przed zakusami Rzymu.

    Nie przedłużając, życzę miłej lektury!

    ODC 0 – Prolog

    „Zacząć tedy się godzi od czasów wielkiego zamętu, kiedy to Niezgoda i brat jej – Podstęp – królowały między ludem ziemi macedońskiej. Wszyscy możni, za nic sobie mając wolę bogów, w spory między sobą popadli, o losie prostego ludu zapominając, za nic go sobie mając, jeno jako narzędzie własnej ambicji. Lud zaś, sól ziemi macedońskiej, stał się gnuśny i zepsuty, tak, jak i ci, którzy nim rządzili. Rozgniewało to przeto ojca wszystkich bogów, Gromowładnego Zeusa, który w gniewie swym słusznym, postanowił dzieci Prometeusza błądzące ukarać. Podsycił tedy niesnaski, które panowały między możnymi, a kiedy całkowicie pogrążeni byli w konflikcie, wzajem się mordując, zguba wielu nadciągnęła od północy. Nieprzeliczona to była horda, a wśród niej dzicy byli mężowie, podobni bardziej zwierzętom dzikim, niże człowiekowi. Wielkiego byli oni bowiem wzrostu, który męża najwyższego przewyższał po dwakroć, o wejrzeniu, które tylko gniew znało i nienawiść. Odziani w skóry zwierzęce, prostą broń dzierżący, o zaciekłości większej niżeli bestie dzikie, na które z lubością polowali. I przetoczyli się ci barbarzyńcy przez ziemię zwaną Tracją, doszczętnie ją łupiąc, a wszelki opór dusząc w sposób okrutny. W błędzie był jednak ten, który założył, że ziemia tracka i wszelkie łupy zdobyte głód ich nienasycony zaspokoją, szybko bowiem spoglądać jęli na południe, ku ziemi macedońskiej, źródle ziemi i bogactw, których pożądali. Słabymi wydali im się Macedończycy, podzieleni i do zgody niezdolni. Lecz było wśród nich kilku mężów, którzy gotowi byli dla obrony ziemi własnej, sporów swoich zaprzestać. Zebrali się owi możni we wspaniałym mieście królów, na obrady swoje zapraszając szlachetną Arsinoe i synów jej. A kiedy zebrali się ci, którym zależało na losie Macedonii, długo naradzali się, kogo wybrać na wodza i króla, kto zdolny będzie odeprzeć barbarzyńców z północy. I ponownie widmo podziału i niezgody kładło się cieniem na ich staraniach, lecz rzekł tedy człek mądry, który był pośród nich, by bogom pozwolić ich spór rozsądzić. Udali się tedy do świątyni bogini mądrości, Ateny, by ta dała im znak, który z nich powinien przewodzić. Wyczekiwali owego znaku synowie Lizymacha, wyczekiwała go szlachetna Arsinoe, wyczekiwałem go i ja, bowiem byłem dnia tamtego pośród nich obecny. I spojrzała na lud swój wspaniałomyślna bogini, wzrok jej padł na tłumnie zgromadzonych na północy barbarzyńców, dostrzegła całą niesprawiedliwość, która spadła na lud macedoński… I zdjęła ją litość dla ludu, który z taką gorliwością pragnął jej przewodnictwa i opieki, zesłała tedy znak swój: oto ptak drapieżny pojawił się na bezchmurnym niebie i kręgi szerokie począł nad świątynią zataczać. I poczęli się spierać synowie Lizymacha, o imionach Ptolemeusz i Filip, który z nich przez boginię został wyznaczony. I kiedy ich kłótnia rozgorzała na przedpolu świątyni, ptak-posłaniec zniżył swój lot i zasiadł na ramieniu owego męża, który wcześniej o boskie wstawiennictwo wnioskował. Ten oto człowiek, którego wcześniej nie znałem, wybrany przez samą Atenę, nazywał się Ptolemeusz. On to stał się naszym wybawcą, bazyleusem Macedonii i monarchą Tracji, pogromcą hord barbarzyńców…”

    „O dziejach moich” pióra Hippolosa Therydy.

    WYGNANIEC

    Udało mi się. Po tych wszystkich latach!
    Z wygnańca, odrzuconego przez własnego ojca, obdartego z należnego mi tytułu, który tułał się po świecie, poszukując pomocy, stałem się w końcu tym, którym winienem się stać z woli bogów lata temu. Nie osiągnąłem tego w sposób łatwy, niczym mój brat, który otrzymał wszystko li tylko z racji urodzenia, udało mi się uzyskać wszystko to, co teraz posiadałem, jedynie dzięki własnej determinacji i przebiegłości. Kiedy nie miałem nic, wielu chciało mnie wykorzystać, niczym pionka, narzędzie przeciw mojemu bratu. Uważali się za lepszych, za panów mojego losu, za tych, którzy kontrolowali mnie, niczym posłuszną marionetkę. Znosiłem te upokorzenia bardzo długo, grałem zręcznie, niczym aktor tragedii… Ale kiedy przyszedł czas i moi „dobroczyńcy” okazali chociaż cień słabości…
    To ja wykorzystałem ich.
    Bogowie jedynie wiedzą, jak bardzo byli naiwni, każdy z nich! Lizymach, tak bardzo obawiający się zamachu na własne życie, do przesady wręcz podejrzliwy, bardzo szybko uległ moim podszeptom, a kiedy dołączyły do nich również słodkie słowa Arsinoe, bez wahania skazał na śmierć własnego syna. Pogrążona w rozpaczy Lizandra, jak łatwo było grać na jej uczuciach, jak szybko pozwoliła mi wskazać jej tego, który winien był całego jej nieszczęścia, całej rozpaczy. Jak szybko słowa o zemście ukoiły jej ból… I uczynny Seleukos, drogi Seleukos, pragnący w swej nieskończonej ambicji i żądzy władzy wyeliminowania zagrożenia ze strony konkurenta, władającego w Tracji i Macedonii… Mógł zasłaniać się sprawiedliwością, walką o prawa Lizandry, ale znałem takich, jak on – ambitnych, którzy dążyli tylko do zwiększenia własnej potęgi. Ale i on, przy całej swej zaradności, postanowił mi zaufać.
    Biedny Seleukos, zdradzony o krok od zaspokojenia swoich ambicji!
    Tyle lat starań, tyle lat tkania delikatnej sieci intryg, tyle udawania, tyle ukrywania swoich prawdziwych odczuć, emocji i motywów. Ale wszelkie te starania były warte nagrody, którą otrzymałem – to nie Seleukos, ale ja, Ptolemeusz, założyłem na swoje skronie koronę macedońską, koronę Filipa i Aleksandra. To ja stałem teraz przed swoimi żołnierzami, słuchając ich wiwatów. To mnie żegnało teraz najwspanialsze miasto tej pięknej krainy – królewska Pella – domagając się mojego rychłego i zwycięskiego powrotu. To mnie całowała teraz Arsinoe, którą wydarłem Lizymachowi.
    To ja, Ptolemeusz, zwyciężyłem. Udowodniłem swojemu ojcu, że niesłusznie pozbawił mnie należnego mi następstwa tronu. Pokazałem swojemu bratu i każdemu, kto kiedykolwiek we mnie wątpił, że nie warto mnie lekceważyć. Ale to nie był koniec moich starań… Wciąż bowiem istniał ktoś, kto ośmielał się rzucać mi wyzwanie, kto zagrażał mojej pozycji, kto chciał odebrać mi to, na co tak ciężko pracowałem.
    Barbarzyńcy z północy.

    STAN MACEDONII

    [​IMG]

    Macedonia za rządów Ptolemeusza jest monarchią arystokratyczną, składającą się z czterech prowincji. Idee, które wybrałem na początek zwiększają dyscyplinę moich żołnierzy oraz moje możliwości defensywne.​

    [​IMG]

    Na ekonomię narzekać nie mogę, mimo armii i floty w gotowości, przychód na plusie. Mam nadzieję, że się to poprawi również po ustanowieniu szlaków handlowych.

    [​IMG]

    Dyplomacja nie wygląda źle. Nie mamy jeszcze sojuszników i toczymy wojnę z barbarzyńcami na północy, ale mamy dobrą reputację i dobre relacje z państwami greckimi.

    [​IMG]

    Armia i flota nie należą do najliczniejszych, niestety. Dowództwo nad nimi obejmują Ptolemeusz i jego brat, Meleager.

    [​IMG]

    Nad rozwojem technologicznym popracujemy, gdy zakończy się wojna. Na razie zadowalam się tym, co jest.

    [​IMG]

    Oto i sam Ptolemeusz, najstarszy syn Ptolemeusza Sotera. Człowiek niezbyt utalentowany, jeśli chodzi o sztukę wojskową, pozbawiony większej charyzmy, nie brak mu za to finezji, jest dobrym administratorem. Jego wadą jest zdradliwość.

    [​IMG]

    Rada królewska, niemal jednogłośnie popierająca brata Ptolemeusza jako następcę tronu macedońskiego.​
     
  2. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    ODCINEK I – Wojna z barbarzyńcami.

    Ptolemeusz II Keuranos (Piorun)

    [​IMG]

    Król Macedonii 474 – 500*
    Król Tracji 474 – 500​

    *Mamy tutaj do czynienia z datacją Anno Urbis Conditae, czyli od założenia miasta Rzym (753 p.n.e.).

    [​IMG]

    Jednym z celów, jakie stawiał sobie monarcha, było zdobycie lojalnych wobec niego żołnierzy.

    [​IMG]

    Wobec przeważających sił przeciwnika, monarcha podjął decyzję o wycofaniu się. Łupem barbarzyńców padła Macedonia.

    [​IMG]

    Kiedy król poprosił kapłanów o złożenie ofiary bogom, oznajmili mu oni, iż Afrodyta pobłogosławiła lud macedoński.

    PTOLEMEUSZ I

    Musieliśmy się wycofać.
    Bogowie jedynie wiedzieli, jak bardzo było to frustrujące, jak wielki powodowało gniew. To było godne komedii – król, który dopiero co założył na swoje skronie koronę, ucieka niby pies z podkulonym ogonem. I przed kim? Przed bandą barbarzyńców, obleczonych w skóry! Pozostawiając na ich pastwę klejnot swej domeny, najwspanialsze ze swoich miast, własną stolicę. Zapewne dawni herosi śmieją się teraz, a na ich ustach gości imię Ptolemeusza, którego najpierw nazwano Piorunem, tylko po to by szybko niczym uderzenie błyskawicy Zeusa uciekał przed zagrożeniem…
    Ale nie byłem głupcem, wiedziałem, że nie dam rady ich pokonać.
    Nie w otwartej walce.
    Ich horda była zbyt liczna, wodzowie zdeterminowani, plemiona zjednoczone. Stając naprzeciw nim w otwartej walce ryzykowałem odniesienie porażki, po której moi poddani mogli by się nie podnieść. Pozostawiając klejnot wśród moich miast na ich pastwę, dawałem im łupy, których pragnęli. Wraz z nimi, pojawiały się pierwsze podziały – zdobycze wojenne trzeba było rozdzielić. Na pewno znajdą się tacy, którym to nie wystarczy, którzy poprowadzą swoich wojowników dalej na południe… Ale ilu będzie takich, którzy powrócą do Tracji, by ułożyć sobie życie dzięki moim bogactwom? Każdy wojownik, który zdecyduje się powrócić na północ, każdy, który zostanie zabity przez towarzyszy dla zdobytego złota, każdy, który padnie, próbując wedrzeć się do Pelli, przysłuży się mojemu zwycięstwu. Bogowie nagradzali przebiegłych, tego byłem pewny. Byłem w stanie przepędzić barbarzyńców…
    Musiałem jedynie być cierpliwym.
    - Co mówią znaki? – zapytałem, obracając się ku zmierzającemu w moim kierunku kapłanowi.
    Czekałem na niego u podnóża świątyni. To był nasz ostatni przystanek, miałem zamiar wyruszyć na południe, kiedy tylko usłyszę werdykt świętego męża. Kapłan był młodym mężczyzną o jasnych włosach i oczach koloru nieba. Na jego twarzy nie malowały się żadne emocje, ale nie odebrałem tego, jako zwiastującego złe wieści, bowiem jego rysy podobne były raczej ciosanemu marmurowi i nie wyrażały wiele. Wiedziałem, że moi żołnierze za mną podążą, ale nim wyruszymy, chciałem wiedzieć, czy bogowie pochwalają moją decyzję.
    - Mój panie… - zaczął kapłan ostrożnie, zatrzymując się przede mną i kłaniając nisko – Długo czekałem na odpowiedź od bogów, ale ta w końcu nadeszła.
    Dałem mu dłonią znak, by kontynuował. Czekałem w napięciu. Jeśli bogowie będą zwiastować mi zwycięstwo, mogę być spokojny.
    - Znaki zapowiadają urodzaj i płodność dla twej ziemi, panie! – oznajmił kapłan, pozwalając sobie na ostrożny i delikatny uśmiech.
    Moje oblicze pozostało niewzruszone. Urodzaj? Płodność? Cóż mi z takich znaków, cóż z tego przyjdzie moim poddanym, jeśli plony spłoną od ognia barbarzyńców, a nasze dzieci padną od ich mieczy? Dlaczego bogowie postanowili nie odsłaniać przede mną losów starć, które mnie czekają? Czy oznaczało to porażkę? Kapłan wytrzymał moje spojrzenie, nie odwracając wzroku. Zapadło między nami ciężkie milczenie.
    - Dołącz do mojego orszaku, kapłanie… - oznajmiłem chłodno – Być może bogowie ześlą inne znaki.
    O ile mnie jeszcze nie opuścili.

    [​IMG]

    Lizymach, archont Achai, chciał wykorzystać wojnę z barbarzyńcami do własnych celów. Ogłosił on secesję swojej prowincji.

    ARSINOE I

    Postąpił pochopnie.
    To, co zrobił… Było zwykłą głupotą. Postąpił nierozważnie i impulsywnie, bez konsultacji ze mną czy którymkolwiek ze swoich braci. I mimo tego, że zdawał sobie z tego sprawę, kiedy przekroczyłam próg jego komnaty i stanęłam naprzeciw niego, wydawał się niezwykle spokojny i opanowany. Uśmiechnął się delikatnie na mój widok, a gdy dostrzegłam unoszące się delikatnie kąciki jego ust, ujrzałam w nim niezwykle podobieństwo do jego ojca. Cały gniew, który wcześniej mną owładnął, całe zdenerwowanie, zniknęło nagle.
    - Matko! – Lizymach uśmiechnął się szerzej i podszedł do mnie, wyciągając ku mnie ramiona – Jak dobrze cię widzieć.
    Pozwoliłam mu się objąć, przez tę krótką chwilę zapominając o zmartwieniach. Przez chwilę panowało między nami zgodne milczenie, które musiałam przerwać.
    - Nie możesz teraz przeciw niemu wystąpić… - wyszeptałam – On tutaj zmierza.
    Kiedy tylko otrzymałam wiadomość od syna, rozkazałam Filipowi i Ptolemeuszowi zatrzymać mego męża, zrobić wszystko, co konieczne, by opóźnili oni pochód jego wojska. Sama zaś ruszyłam przodem, z małym orszakiem, by jak najszybciej dostać się do Achai i powstrzymać Lizymacha przed popełnieniem tego ogromnego błędu. Nie mogliśmy sobie pozwolić na tak nieostrożne kroki, nie teraz, gdy cała siła Macedonii zmierzała na południe. Mimo utraty swojej stolicy, Ptolemeusz wciąż mógł liczyć na lojalnych żołnierzy, wciąż posiadał władzę i potęgę i jakikolwiek wymierzony w niego spisek był niezwykle ryzykownym przedsięwzięciem.
    - Jego problemem są barbarzyńcy… - odezwał się Lizymach – To nasza okazja.
    Nie rozumiał. Nie znał Ptolemeusza, nie mógł zatem docenić jego przebiegłości, zaradności i zdradliwości. Mój małżonek był niczym wąż, zawsze przyczajony, czekający na słabość ofiary, by tylko zatopić w jej szyi swoje jadowite kły, gdy ta się odsłoni. Zawsze starannie planował swoje kroki, często pokonując ludzi, których wielu określiłoby jako zręczniejszych od niego. Utkanie sieci intryg, która doprowadzić miała do jego upadku, stało się moim celem w ostatnich miesiącach, byłam niezwykle ostrożna… I gdy wydawało się, że jestem bliska osiągnięcia mojego celu, syn, dla którego chciałam korony…
    Zniweczył moje plany przez własną nieostrożność.
    - Barbarzyńcy… Przed którymi będzie poszukiwał schronienia na południu! – uniosłam głowę, karcąc jego krótkowzroczność gniewnym spojrzeniem – Ptolemeusz to człowiek okrutny i gwałtowny, ale nie można odmówić mu przebiegłości. Nie lekceważ go!
    Ku mojemu rozdrażnieniu, Lizymach wzruszył ramionami.
    - Ptolemeusz i Filip przyniosą mi jego głowę! – w jego tonie pojawiła się twarda nuta – Obiecaliśmy sobie, że odzyskamy nasze dziedzictwo.
    Czy to mogła być moja wina? Czy byłam tak bardzo pogrążona w żałobie po śmierci pierwszego męża, tak bardzo skupiona na zachowaniu resztek swojego wpływu u boku drugiego oblubieńca, a później całkowicie skupiona na tworzeniu planu, który miał zapewnić moim synom włości i władzę, na które zasługiwali, że zignorowałam ich własne aspiracje, biorąc ich posłuszeństwo za pewnik, pozbawiając ich w moich myślach niezależności? Nie dostrzegłam ani gniewu, trawiącego Ptolemeusza, ani rozpaczy, w której pogrążył się Filip, ani ambicji zżerającej Lizymacha.
    - Mogliście je odzyskać… - poprzednia myśl sprawiła, że nie mogłam dokończyć tego zdania i zamilkłam, nie wiedząc, jak dokładnie wyrazić to, co czułam. – W lepszy…
    - Teraz na to za późno, matko… - Lizymach spojrzał na mnie, a ja dostrzegłam w jego oczach chłód, którego nigdy wcześniej w nich nie dostrzegłam – Wyjdź, proszę. Chcę się przygotować.
    Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z jego komnaty, nie znajdując żadnych słów, które mogłyby do niego dotrzeć.
    Zupełnie, jakby stał się kimś obcym.

    [​IMG]

    Mała armia pod przewodnictwem brata monarchy zdołała zdobyć Trację.

    MELEAGER I

    Ptolemeusz był niespokojny.
    Przed chwilą wyrzucił wszystkich pozostałych dowódców ze swojego namiotu, ponownie dając upust swej złości. Obserwowałem go w milczeniu, gdy przemierzał namiot, niczym dzikie zwierzę, które zamknięto w klatce. Nie mogłem mu się dziwić: barbarzyńcy wdarli się na jego ziemie, spustoszyli jego stolicę, musieliśmy się wycofać. Sam ten fakt mógł powodować jedynie frustrację i gniew mego królewskiego brata. To nie był koniec jego problemów, bowiem ambicje Lizymacha – tego, którego pieczy powierzono Achaję - pchnęły go do zdrady – miast schronienia, znaleźć mieliśmy na południu kolejnego przeciwnika, którego musieliśmy pokonać. Niektórzy dowódcy szeptali miedzy sobą, na razie nieśmiało, o braku wsparcia dla sprawy Ptolemeusza ze strony bogów…
    Sytuacja stała się niebezpieczna.
    - Musimy zaryzykować, mój bracie… - Ptolemeusz zatrzymał się i spojrzał na mnie – Zachować się w sposób, którego nasi przeciwnicy nie przewidzą.
    W jego oczach dostrzegłem błysk, a na ustach uśmiech. Znałem ten wyraz twarzy, wiedziałem, co oznacza. Ptolemeusz podjął pewną decyzję, ułożył plan, którego realizacja pozwoli mu na ponowne stanie się panem sytuacji, odzyskanie nad nią kontroli, a przynajmniej zyskanie przewagi nad przeciwnikami.
    - Jak mogę służyć, mój panie? – zapytałem od razu.
    Byłem jego następcą, stawką w tej grze było nasze królestwo, zamierzałem stać u jego boku do samego końca.
    - Zbierz najbardziej lojalnych żołnierzy… - Ptolemeusz uśmiechnął się szeroko, gdy tylko padło moje pytanie – Przepraw się z nimi do Tracji. Chcę, byście nękali barbarzyńców na ich własnej ziemi. Chcę byś palił ich domostwa, niszczył ich uprawy, zabijał ich kobiety. Masz być dla nich zmorą, niech zastaną tylko zgliszcza, gdy wrócą z łupami do swych siedzib.
    Główne siły barbarzyńców łupiły obecnie Pellę. Atak na ich siedziby, odcięcie ich od zaopatrzenia, mogły sprawić, że chociaż ich część powróci na północ, by stawić czoła nowemu zagrożeniu. To zadanie było bardzo niebezpieczne, ale mogło nam dać tę przewagę, której potrzebowaliśmy, mogło przybliżyć nas do zwycięstwa.
    - A co z Lizymachem? – zapytałem jeszcze.
    Chociaż Ptolemeusz wciąż się uśmiechał, uśmiech ten nie objął jego oczu, te stały się zimne.
    - Ze zdrajcą rozprawię się osobiście! – oświadczył chłodno monarcha – Muszę wiedzieć, bracie… Czy spełnisz moje życzenie? Wiem, że wymagam od ciebie wielkiego poświęcenia, ale tylko tobie mogę zaufać.
    To prawda, misja, którą mi zlecił, była niezwykle niebezpieczna. Jeśli barbarzyńcy powrócą całą swoją siłą na północ, moi żołnierze zostaną rozbici. Musiałem się wykazać uporem, przebiegłością, zdecydowaniem i odwagą. Ale byłem gotowy. W końcu miałem cel, coś, czego warto było bronić, do czego warto było dążyć.
    - Za Macedonię, bracie! – oznajmiłem tylko, zaciskając dłoń na przedramieniu Ptolemeusza – Za nasze zwycięstwo!
    Brat uśmiechnął się i skinął głową.
    - Niech prowadzą cię bogowie, bracie! – odpowiedział tylko – Obyśmy spotkali się, gdy ta wojna się skończy.
    Ich wstawiennictwo nam się przyda, Ptolemeuszu.
    Niech mają nas obu w opiece.
     
  3. ers

    ers Ten, o Którym mówią Księgi

    Czekan na więcej.
     
  4. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Pozostałe wojska królewskie zdusiły bunt Lizymacha.

    ARSINOE II

    Wszystko na jedną kartę, byłam im to winna.
    Bardzo długo myślałam nad tym, jak poprowadzić tę rozmowę, jak przemówić do rozsądku mężowi, jakich argumentów użyć, by go przekonać do swojej racji. Od tej jednej konwersacji zależało bardzo wiele: nie tylko los moich synów, ale także moje życie. Bałam się, że Ptolemeusz, zdjęty właściwym sobie gniewem, nie pozwoli mi powiedzieć wszystkiego, co musiało zostać powiedziane, by mój plan się powiódł. Każde słowo, nawet najmniej istotne, musiało być dobrane precyzyjnie. Musiałam zręcznie zagrać na jego emocjach, spróbować przemówić do tej części jego serca, która była mi przychylna. Myślałam, że byłam na to gotowa, że wszystko dokładnie zaplanowałam, że przemyślałam każde zdanie. Ale, kiedy stanęłam przed Ptolemeuszem w dawnej komnacie Lizymacha…
    Wcześniej ułożona przemowa zniknęła w natłoku myśli przepełnionych strachem.
    - Chciałaś mnie widzieć, żono… - Ptolemeusz obrócił się ku mnie, spojrzał mi prosto w oczy.
    Sama jego postawa mówiła mi, że to będzie trudna rozmowa. Stał przede mną, w pewnej odległości, wyprostowany i patrzący na mnie z góry. Ramiona skrzyżował na piersi, wydawał się niezwykle spięty. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, była niczym maska, jednak jego oczy pozostawały zimne, skrzyły się w nich iskierki gniewu. Był niczym Zeus – gniewny ojciec, przedstawiany przez niektórych rzeźbiarzy, srogi bóg, przed którego osądem drżą narody.
    Ale ja nie mogłam okazać strachu.
    - Tak, mężu! – podeszłam blisko, stając na palcach by złożyć na jego ustach delikatny pocałunek – Dobrze cię widzieć w dobrym zdrowiu.
    Te słowa i udawana czułość speszyły go nieco. Zmienił postawę, opuszczając dłonie wzdłuż ciała, pozwolił mi również pozostać blisko. Wyraźnie próbował ocenić moje intencje, wpatrywał się we mnie intensywnie. Byłam pewna, że domyślił się, po co do niego przychodzę, nie był jedynie pewny, w jaki sposób będę starała się pozyskać jego względy. Uczyniłam pierwszy krok, nieco studząc jego gniew, mogłam przejść do konkretów.
    - Co zrobisz… - próbowałam zadać oczywiste pytanie, chociaż wiedziałam, że wejdzie mi w słowo.
    Moje przypuszczenia okazały się trafne.
    - Z synami Lizymacha? – odwrócił wzrok, uciekając ode mnie spojrzeniem – Dopuścili się zdrady.
    A ty, hipokryto? Łatwiej byłoby powiedzieć, kogo nie zdradziłeś. Każdy, kto zaoferował ci schronienie, każdy, który zdecydował się ci zaufać, w wyniku twoich knowań zmierzał ku swojej zagładzie. Jedyna różnica pomiędzy tobą, a moimi synami była taka, że tobie się udało, byłeś znacznie zręczniejszym zdrajcą od nich.
    - To także moi synowie… - przypomniałam mu delikatnie – Synowie twojej żony.
    Dodatkowo zaakcentowałam ostatnie słowo. Jeżeli istniała jakaś szansa przekonania Ptolemeusza by nie karał moich synów, by ukarał mnie, miast nich, musiałam mu przypominać o więzach, które nas łączyły.
    - Czego ode mnie oczekujesz? – zapytał bezpośrednio monarcha, znów patrząc mi prosto w oczy.
    Odetchnęłam głęboko. Teraz wszystko miało się rozstrzygnąć.
    - Przez wzgląd na wszystkie uczucia, które niegdyś nas łączyły… - zaczęłam ostrożnie, obserwując jego reakcję – Nie każ ich. Ukaż mnie.
    Ptolemeusz milczał przez bardzo długą chwilę, zastanawiając się nad tym, co przed chwilą usłyszał. Rozważał wszystko, byłam tego pewna. Miłosierdzie nie leżało w jego naturze, było również niebezpieczne dla monarchy o nieugruntowanej pozycji. Ale wiedziałam, że niegdyś czuł coś do mnie, że istniały między nami jakieś uczucia. Tylko…
    Czy ktoś taki, jak Ptolemeusz, skłonny był zważać na to, co podpowiadało mu serce?
    - Arsinoe… - przemówił w końcu monarcha – Za zdradę czeka cię wygnanie.
    Skinęłam głową, akceptując ten wyrok.
    - Twoi synowie mogą do ciebie dołączyć… - mówił dalej Ptolemeusz – Albo pozostać na mojej służbie i odkupić swoje winy.
    Uśmiechnęłam się. Udało mi się, uratowałam moich synów. A cena, jaką przyszło mi zapłacić? Nie była istotna.
    - Czy tego właśnie chciałaś? – zapytał Ptolemeusz.
    - Tak! – odpowiedziałam cicho.
    Byłam im to winna. Jako matka.

    [​IMG]

    Monarcha przyjął ciepło poselstwo z Pergamonu i zdecydował o nawiązaniu sojuszu.

    MELEAGER II

    Zwiadowcy musieli się pomylić.
    Nikt nie zapuszczał się tak daleko na terytorium barbarzyńców. Dla każdego z przedstawicieli cywilizowanych nacji, wejście na ziemie, które zajęli, było niczym wyrok śmierci. Nawet najbardziej chciwi kupcy czy najodważniejsi z najemników nie przemierzali tych terenów. Jedynie my, straceńcy Ptolemeusza, jego Srebrne Tarcze, od lat nękaliśmy naszych przeciwników, wyglądając z utęsknieniem dnia, w którym przegnamy ich z naszych ziem i wrócimy do domu. Dla wielu z tych, którzy za mną podążyli, ta obca ziemia stała się mogiłą, ale to tylko napędzało naszą żądzę zemsty, karmiło nasz gniew. Byliśmy zgubą barbarzyńców, tylko my i oni, w śmiertelnym zwarciu.
    A teraz, właśnie teraz, ktoś miałby przeprawić się na te tereny?
    - Widziałem ich na własne oczy, mój panie! – upierał się Orestes, młody żołnierz, którego posłałem na zwiad – Dwa szeregi piechurów.
    Przez krótką chwilę, w moim sercu zaczęło kiełkować ziarno nadziei. Czy to możliwe, by po tylu latach samotnej walki, do której dołączali jedynie ochotnicy, zmierzały ku nam królewskie posiłki? Tak bardzo chciałem ujrzeć brata na czele armii żołnierzy, która zmiotłaby barbarzyńców… Zaraz jednak, nadzieję zastąpiło zwątpienie. To mogli być najemnicy, szukający łatwego łupu, a może nawet kolejne z plemion barbarzyńców. Nie mogłem porzucać teraz rozsądku na rzecz mglistej nadziei.
    - Panie! – do namiotu wszedł jeden z żołnierzy – Posłaniec.
    Zarówno ja, jak i stojący obok Orestes, nie zdołaliśmy się opanować, dobitnie wyrażając nasze zaskoczenie. Dopiero po chwili, dałem znak czekającemu na odpowiedź żołnierzowi, by wpuścił owego przybysza do środka. Przybyłym był młody mężczyzna, noszący się na sposób grecki. Uśmiechnął się na mój widok i skinął przyjaźnie głową.
    - Witaj, Meleagerze, królewski bracie! – zawołał gromko – Bohaterze Macedonii!
    Moje zaskoczenie było tym większe, że oto przybysz nie tylko znał moje miano, ale określał mnie w taki sposób. Czy wieści o mojej walce dotarły tak daleko, by nieznajomy mógł je poznać? Czy w Macedonii tak bardzo doceniano moją walkę, bym mógł tytułować się bohaterem królestwa? Na te tereny nie dochodziły żadne wieści z Pelli, równie dobrze, królestwo mogło upaść pod naporem wrogich hord…
    - Przybywam jako wysłannik króla Attalosa z Pergamonu! – przemówił ponownie przybysz – A wraz ze mną, żołnierze, którzy wspomogą cię w twojej walce.
    Dzięki niech będą wszystkim bogom! Ta informacja była niczym miód na moje strapione serce! Nie tylko zyskamy wsparcie w naszej walce, ale również od wysłannika z Pergamonu mogłem dowiedzieć się o wielu szczegółach wojny, które dotąd były mi nieznane. Nie byliśmy już straceńcami, oto mieliśmy szansę na wyjście z cienia i zadanie naszym przeciwnikom jeszcze większych strat, być może nawet na przechylenie szali wojny na naszą stronę?
    A wszystko to, dzięki mojemu poświęceniu.
    Meleager, bohater Macedonii.
    Słodko to brzmiało!

    [​IMG]

    Po niemal pięciu latach defensywy, wyrzeczeń i wojny podjazdowej, Ptolemeusz odebrał barbarzyńcom ziemie, które zajęli.

    [​IMG]

    Kiedy Ptolemeusz po raz pierwszy od kilku lat powrócił do swojej stolicy, świętował ten fakt bardzo… Entuzjastycznie. Ulegając podszeptom swojej rady, wyrzekł się bękarciego syna.

    PTOLEMEUSZ II

    Dobrze było wrócić!
    Po raz pierwszy od lat, mogłem poczuć się jak monarcha, a nie jak żołnierz. Miło było zamienić warunki godne Spartiaty, które panowały w obozie, na pełne wygód komnaty, które mi udostępniono, gdy tylko wkroczyliśmy do miasta. W tamtej chwili, zwykłe łóżko, proste posłanie, były niczym dar bogów, największa nagroda za wszystkie wyrzeczenia, które stały się moim udziałem w ostatnich latach. Jak dobrze było… Po prostu leżeć tutaj, patrzeć na sufit pomieszczenia i nie myśleć o strategii, rozmieszczeniu wojsk, ambicji poszczególnych wodzów, nie musieć martwić się tym, czy uda się przetrwać następny dzień. Zwykłe wino, którego tak długo sobie odmawiałem, smakowało teraz niczym ambrozja, zaś dziewczyna, która opierała swoją głowę na mojej piersi, podobna była samej Afrodycie.
    - O czym myślisz? – zapytała, błądząc delikatnymi dłońmi po moim ciele.
    O czym wtedy myślałem? Moje myśli były dziwnie rozproszone, równie leniwe, co jej ostrożny dotyk. Myślałem o przyjemnym cieple jej ciała, o tym, jak ładnie pachną jej długie, lśniące włosy, chciałem zatracić się w jej delikatnej pieszczocie, dać się ponieść tlącemu się delikatnie, coraz bardziej narastającemu, płomieniowi pożądania. A jednak, nie byłem w stanie całkowicie zdusić innych, ponurych myśli. Nie mogłem w pełni cieszyć się chwilą, skoro zwycięstwo mogło okazać się nietrwałe.
    - O bitwach, które przede mną… - odpowiedziałem cicho, wciąż podziwiając sufit.
    Zachichotała i poruszyła się nieznacznie. Poczułem jej dłoń na swoim policzku, delikatnie obróciła moją głowę tak, bym na nią spojrzał.
    - Będziesz ze mną walczył równie zaciekle… - jej słowa przerwał pocałunek, dopiero po chwili dokończyła – Co z barbarzyńcami?
    Uniosła się zwinnie i zmieniła ułożenie ciała, niczym najzręczniejszy jeździec, dosiadający wierzchowca. Jedna z jej dłoni wciąż pozostawała na moim policzku, druga przesunęła się na pierś, naciskając na nią, jakby chciała mnie odepchnąć, odsunąć na jak największą odległość. Chciałem się unieść, wyjść jej na spotkanie, wpić się w jej usta, niczym człowiek spragniony, który odnalazł źródło wody na pustyni, ale nie pozwoliła mi na to, wciąż dociskając mnie do łóżka wyprostowaną dłonią.
    - Ilu barbarzyńców usidliło macedońskiego króla? – zaśmiała się głośno.
    Nim zdołałem odpowiedzieć, poruszyła się gwałtownie, jej plecy wygięły się w łuk, zaś moje słowa zdusił jęk, który wydobył się z moich ust. Nacisk jej dłoni zelżał, przesunęła się ona powoli, dotykając drugiego z moich policzków. Uniosłem się delikatnie, obejmując ją mocno, przyciskając do siebie, całując jej łabędzią szyję.
    - Poślubisz mnie? – zapytała naiwnie, wplatając palce obu dłoni w moje włosy – Potrzeba ci teraz królowej.
    Naiwna dziewczyna, zapewne pionek w gierkach swego rodu. Wiedziałem, że podsunięto mi ją właśnie w tym celu, bym – zauroczony niewątpliwie piękną niewiastą – uczynił ją królową u swego boku, a wraz z nią, wywyższył także wszystkich przedstawicieli jej rodziny. Jak oczywisty, jak przewidywalny to był ruch! Przebiegli dworacy nie mogli sobie wybrać lepszego momentu, wiedzieli, że będę spragniony wszelkich wygód i doznań, których sobie odmawiałem, prowadząc kampanię wojenną…
    Z drugiej strony, nie byłem już naiwnym młodzieńcem, który pragnienia przedkłada nad rozsądek.
    - Oczywiście, moja droga… - skłamałem gładko, pieczętując słodkie kłamstewko delikatnym pocałunkiem – Takie jest twoje przeznaczenie.
    Żaden barbarzyńca nie usidlił nigdy macedońskiego króla…
    Nie uczyniła tego również żadna kobieta.

    [​IMG]

    Wojsko macedońskie w końcu przeszło do ofensywy!​
     
    Piterdaw lubi to.
  5. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Hordy barbarzyńców wymęczone walką z Dardanami i innymi barbarzyńcami zostały w końcu pokonane w bitwie pod Bylazorą.

    MELEAGER III

    Przez lata czekaliśmy na okazję do zemsty. W końcu się nadarzyła.
    Każdy z ludzi, którym towarzyszyłem, głodny był krwi barbarzyńców. Pragnęliśmy zemsty: za Pellę, za spustoszenie, które przeciwnicy poczynili na naszej ziemi, za każdego ojca, syna lub brata, który poległ od ich miecza, za każdą matkę, siostrę czy córkę, którą skazali na los gorszy od śmierci. Za wszystkich przyjaciół, których straciliśmy przez te wszystkie lata, za cały czas, który zmarnowaliśmy – żyjąc w strachu, a nie czerpiąc z życia. Wśród żołnierzy, pomiędzy którymi kroczyłem, widziałem ponurą determinację i gniew, wypisane na ich twarzach.
    - Trzymać szyk! – krzyknąłem, chociaż ta komenda nie była potrzebna.
    Żołnierze kroczyli równo i pewnie. Od lat nie znali niczego, poza wojennym rzemiosłem. Nie zwykli się wahać, unikać walki, sprzeciwiać się rozkazom. I bez mojej komendy, istniał dla nich jedynie marsz i szyk, którego nic nie mogło rozerwać. Szli ramię przy ramieniu, czujni, osłaniający się wzajemnie, stanowiący trzon szyku i dumę Macedonii. Fakt otrzymania dowództwa nad centrum formacji uznałem za zaszczyt – pod moją komendą byli najbitniejsi, najwytrwalsi, niewzruszeni niby klif, o który rozbijają się fale.
    To my mieliśmy powstrzymać natarcie barbarzyńców.
    Nie peltaści pod przewodnictwem Orestesa, którzy osłaniali naszą flankę. Nie dumni i pełni arogancji hetajrowie, osłaniający Ptolemeusza, ale właśnie my, sarisoforoi.
    - Barbarzyńcy nadchodzą! – krzyknął jeden z żołnierzy, który zajął miejsce w pierwszym szeregu formacji.
    - Dobrze! – odkrzyknąłem – Dzisiaj im odpłacimy!
    Z setek gardeł wydobył się ryk aprobaty, całkowicie ogłuszający. Kiedy ucichł, z pierwszego szeregu, najpierw nieśmiało, dała się słyszeć pieśń, którą ułożył Orestes. Żołnierze, którzy wraz ze mną wojowali z barbarzyńcami w Tracji, dołączyli się do swoich towarzyszy i ze śpiewem na ustach parli do przodu. Obróciłem głowę, szukając wzrokiem Orestesa – to jego podkomendni mieli rozpocząć bitwę. Nie dostrzegłem dowódcy lekkozbrojnych formacji, ale wśród jego żołnierzy zapanowało widoczne poruszenie, barbarzyńcy musieli się zbliżać. Dały się słyszeć również komendy, wkrótce łucznicy nałożyli strzały na cięciwy i wystrzelili, zasypując wciąż oddalonego od nas wroga gradem strzał.
    - Są już blisko! – krzyknął ponownie żołnierz idący na przedzie – Przygotowują się do natarcia!
    Pieśń Orestesa ucichła, zaś jej miejsce zajął okrzyk bojowy. Barbarzyńcy uderzyli nieskładnie, ale z dziką furią, wpadając na najeżony sarisami mur. Ich atak był straszny, pełen zwierzęcej furii, szaleństwa, które nie powinno być znane człowiekowi. Formacja zafalowała niebezpiecznie, pierwszy szereg zachwiał się pod wpływem tego uderzenia… Przez ułamek sekundy, zaledwie jedno uderzenie serca, zwątpiłem w swoich żołnierzy…
    A później moi towarzysze zaczęli odpłacać przeciwnikom za wszystkie krzywdy.
    Odpłacać krwawo, niezmiernie radując Eumenidy.
    W końcu uzyskaliśmy naszą zemstę.

    [​IMG]

    Nieprzerwanie prowadzona wojna sprawiła, że zwiększyło się doświadczenie monarchy i jego doradców na tym polu.

    [​IMG]

    Również inne dziedziny nie pozostawały bez nowych odkryć.

    [​IMG]

    W 496 roku, po 22 latach wyczerpującej wojny, siły macedońskie odniosły całkowite zwycięstwo.

    [​IMG]

    Z pokonanymi Ptolemeusz obszedł się bezlitośnie, odzierając ich całkowicie z dawnych zdobyczy. Niegdyś potężni najeźdźcy zachowali jedynie Trację.

    [​IMG]

    W 500 roku umiera brat monarchy, bohater wojny z Galami.

    PTOLEMEUSZ III

    Obyśmy spotkali się, gdy ta wojna się zakończy.
    Wciąż pamiętałem słowa, którymi pożegnałem mojego brata, gdy ten wyruszał na straceńczą misję. Na misję, na którą to ja go posłałem, wymagając od niego znacznie więcej, niż powinienem. Kiedy wydawałem mu rozkaz, nie przemawiał przeze mnie brat, który źle życzy młodszemu krewniakowi, a monarcha, który żąda od swego poddanego największego możliwego poświęcenia – nie nawet dla siebie, ale dla królestwa, którym włada.
    Musiałem to zrobić. Dla Macedonii.
    Bałem się, że nie ujrzę już brata, że posłałem go na śmierć. Ale zbyt wiele poświęciłem, by zdobyć królestwo aby przedkładać więzy krwi nad to, co udało mi się osiągnąć. Odczuwałem wyrzuty sumienia, to jasne, ale sam musiałem również stoczyć wiele bitew, ponieść wiele wyrzeczeń, poświęcić znacznie więcej, niż powinienem. Każdy z nas, niczym w najlepszych tragediach, stawał przed określonymi wyborami. Meleager rozumiał doskonale, że musiałem podjąć decyzję najlepszą dla siebie i swoich poddanych, nawet jeśli wymagało to od niego największego poświęcenia.
    Był lojalny do końca, a to rzadko się zdarzało. Dlatego darzyłem go miłością i szacunkiem.
    - Zaprowadźcie mnie do niego! – niewolnik nie zdążył się skłonić, gdy wpadłem na dziedziniec posiadłości mojego brata – Szybko!
    Machnąłem ręką, ignorując przestraszonego mężczyznę, który próbował złożyć mi pokłon. Ze zniecierpliwieniem przyjąłem jego niezdarny hołd i ponagliłem, by jak najszybciej zaprowadził mnie do izby mego brata. Sługa, przestraszony nagłym pojawieniem się swojego monarchy w posiadłości jego pana, poprowadził mnie szybko przez pokój rodzinny i izbę męską, prowadząc mnie prosto do sypialni. Nad łóżkiem chorego dostrzegłem jego najstarszą córkę, Aleksę.
    - Stryju! – odezwała się, zaskoczona moim widokiem – Wejdź!
    Uśmiechnąłem się na widok bratanicy i zgodnie z jej poleceniem, przekroczyłem próg izby. Podszedłem do łóżka brata, przyglądając się mu. Meleager nie wyglądał najlepiej, choroba zdawała się całkowicie wysączyć z niego siłę. Dopiero przez jej działanie, dostrzec mogłem oznaki podeszłego wieku na jego twarzy i ciele. Sędziwy mężczyzna uniósł z trudem głowę i spojrzał na mnie. Na jego umęczonej twarzy pojawił się delikatny, z trudem wykwitły na posiniałych ustach, uśmiech.
    - Bracie! – przemówił ochryple – Dobrze cię widzieć…
    Ująłem jego sfatygowaną dłoń, uśmiechając się, starając się dodać mu otuchy. Najpierw rozdzieliła nas wojna, później obowiązki, które nam przypadły. A jednak, przez te wszystkie lata, Meleager pozostał jedynie wiernym sługą, jednym z najbardziej uczciwych ludzi, jakich nosiła ta ziemia. Mogłem jedynie dziękować bogom za tak wspaniałego brata…
    - Czy mogę przy nim zostać? – zapytałem córki starca, przenosząc na nią spojrzenie.
    Skinęła tylko głową, słowa nie były potrzebne. Mocniej zacisnąłem swoje palce na dłoni umierającego starca.
    Nie było mnie przez tyle lat, bracie, ale teraz…
    Zamierzam to naprawić.

    [​IMG]

    Niegdyś zbuntowany Lizymach, któremu darowano życie, okazał się zręcznym gubernatorem i lojalnym sługą. Dzięki niemu, rozbudowie uległ system irygacyjny podległej mu prowincji.

    [​IMG]

    Na ziemiach przejętych od barbarzyńców często dochodziło do buntów różnych podbitych plemion.

    [​IMG]

    Ptolemeusz II Piorun umiera w pół roku po swoim bracie, w weku 66 lat.

    ORESTES I

    Zaopiekuj się moim synem.
    To były ostatnie słowa Ptolemeusza. Całkowicie przeciętne, nie skrzące się od zbędnego patosu, bez silenia się na filozoficzne formuły czy bezowocne rozważania. Jedynie proste polecenie, najzwyklejsze w świecie zdanie, które mogło paść z ust każdego zatroskanego ojca, ostatecznie udowadniające, że pogromca barbarzyńców również był człowiekiem, mimo kultu, jakim się go otacza. Nie mógł opuścić tego świata, nie powierzając losu swego następcy komuś, komu ufał. Przez chwilę milczałem, kontemplując ten fakt, obserwując ostatnie czynności kapłana.
    - Monarcha nie żyje… - stwierdził niezwykle odkrywczo kapłan, który mi towarzyszył – Co teraz?
    Chociaż jego nieporadność niezwykle mnie rozbawiła, nie dałem tego po sobie poznać. Byłem pewien, że prośba monarchy była zasadna. Jego syn był zaledwie chłopcem, a wstąpienie na tron kogoś takiego zawsze sprawiało, że lojalni stawali się zagubieni i nieporadni, a żądni władzy unosili głowy, chcąc po nią sięgnąć. W tej chwili, królestwo potrzebowało kogoś takiego jak ja. Kogoś, kto będzie zdecydowany, ukróci tę samowolę i zaprowadzi porządek. Ptolemeusz w końcu pozwolił mi wyjść z cienia, w ostatnich chwilach życia powierzając mi odpowiedzialne zadanie…
    - Idziemy do komnat królewskiego syna! – rzuciłem stanowczo – Prowadź!
    Kapłan dyskretnie odetchnął z ulgą, gdy przejąłem inicjatywę i poprowadził mnie korytarzami królewskiego pałacu do odpowiednich komnat. Zatrzymał się przed drzwiami i nieśmiało zapukał, a gdy ze środka padły słowa pozwalające nam na wejście, przepuścił mnie w progu. Królewski syn siedział na łóżku, trzymając w ręku jakąś księgę, ale gdy tylko wszedłem do pomieszczenia, uniósł wzrok znad jej kart i spojrzał na mnie.
    - Mój królu! – padłem na kolana, oddając Ptolemeuszowi III hołd jako pierwszy z jego poddanych – Twój ojciec nie żyje. Korona należy do ciebie.
    Być może powinienem delikatniej przekazać te smutne wieści, być bardziej subtelnym, ale słowa nigdy nie były moim orężem, całe swoje życie spędziłem przelewając krew… Wolałem zatem rozwiązania proste, krótkie i przejrzyste, nie przepadając za tymi, który oblekali kłamstwo w ładne szaty słów i sprzedawali je jako prawdę. Chłopak stracił ojca, stał się królem i musi nauczyć się akceptować odpowiedzialność, która się z tym wiąże. Im szybciej, tym lepiej.
    Miałem się nim opiekować, a nie go nauczać.
    - Po… Powstań, Orestesie… - młodzieniec zająknął się lekko, gdy usłyszał wieść, ale nie dał po sobie poznać, jak bardzo była bolesna – Co powinienem zrobić?
    Powstałem, zgodnie z poleceniem nowego monarchy.
    - Wypada przeprowadzić uroczystości pogrzebowe twego ojca, mój panie! – wtrącił się kapłan, nim zdążyłem przemówić.
    Młodzieniec skinął głową.
    - Możni nie zgodzą się na oddanie ci korony od razu, mój królu! – wpadłem mu w słowo – Będą próbowali zaproponować regencję ze względu na twój młody wiek.
    Tego byłem pewien. Ta regencja nie będzie trwała długo, ale możni zawsze wykorzystywali okazję by zyskać wpływy. Jeżeli zdołają uczynić z króla swoją marionetkę… Młodzieniec spojrzał na mnie, w jego oczach dostrzegłem zdecydowanie. To był taki sam błysk, który nieraz widziałem w oczach jego stryja, a także jego ojca.
    - Zostaniesz moim regentem, Orestesie! – przemówił młodzieniec – Służyłeś wiernie memu stryjowi i ojcu, mogę ci zaufać.
    Królewski regent. To dawało wiele możliwości…

    [​IMG]

    Jego następcą zostaje zaledwie 12-letni Ptolemeusz III.​

    Pierwszą żoną Ptomeleusza została jego siostra, Arsinoe. Małżeństwo pozostało bezdzietne, co sprawiło, iż monarcha oddalił małżonkę.
    Drugą wybranką króla Macedonii została Helena z rody Pytydów. Urodziła mu ona czwórkę dzieci:
    - Eurydykę,
    - Tessalonikę.
    - Ptomeleusza III, następcę ojca jako króla Macedonii i Tracji.
    - Omirusa, przygotowywanego do roli dowódcy wojsk swego brata.
    Ponadto, ze związku ze swoją kochanką z rodu Eipitydów, monarcha posiadał jednego syna:
    - Pitolaosa, którego wychowała rodzina jego matki, z dala od dworu macedońskiego.
     
    moskal lubi to.
  6. moskal

    moskal Опричник

    Czyli Celtowie nadbałkańscy już upadli. Szkoda, bo tacy ładni byli, zachodnioeurpejscy ;)
    Nie pamiętam czy w tym Romku Galatowie byli, ale jeżeli tak to w nich jedyna nadzieja że Furor Celtica dotknie orient
     
  7. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Moskal - upadli, ale napsuli mi sporo krwi i trwale zapisali się w historii Macedonii Ptolemeuszy :p
    Galatów sprawdziłem. W scenariuszu startowym ich państewka nie ma, ale jeśli przesunie się nieco datę, pojawiają się. Jednoprowincjonalne państwo, sprzymierzone z Pontem.

    ODCINEK II – Ostateczna rozprawa z barbarzyńcami

    Ptolemeusz III Nios

    [​IMG]

    Król Macedonii 500 – 525
    Król Tracji 500 – 525

    [​IMG]

    W dniu osiągnięcia przez Ptomeleusza III pełnoletności, pojął on za żonę najstarszą córkę swego stryja, Meleagera.

    [​IMG]

    Ptolemeusz III w całej okazałości. Człowiek samolubny, nierozważny, łatwowierny i okrutny.

    [​IMG]

    Krótko po objęciu rządów, monarcha posłał swego wodza – Orestesa – by ten ostatecznie rozgromił barbarzyńców.

    [​IMG]

    Ulegając namowom Orestesa, monarcha posłał go również na podbój Ilirii.

    PTOLEMEUSZ

    Największym zagrożeniem zawsze byli barbarzyńcy.
    Powtarzali mi to wszyscy. Ojciec opowiadał o swoich zwycięstwach, godzinami snując różnego rodzaju opowieści, przechwalając się swoimi umiejętnościami, swoją charyzmą, walecznością i męstwem tych, którzy za nim podążali. Kiedy mówił o barbarzyńcach, wstępował w niego gniew, nienawiść, którą do nich odczuwał – tak bardzo zraniło jego dumę zniszczenie przez hordy nieprzyjaciół jego ukochanej stolicy. Inaczej o wojnie opowiadał stryj – zapytany o boje, które toczył w Tracji, markotniał wyraźnie, jego oczy zachodziły osobliwą mgłą, w ton wkradały się żal i niepewność. To, co stało się jego udziałem na ziemi barbarzyńców zmieniło go nie do poznania, nachodziło go w jego snach, aż do ostatnich dni odbierając mu spokój. Orestes opowiadał o codziennym życiu żołnierzy, taktyce, mając barbarzyńców w największej pogardzie, ze względu na ich brak zorganizowania, chociaż przyznawał często, że nadrabiali te wady poprzez swoją odwagę i zaciętość, gdy dochodziło do zwarcia. Najmniej do powiedzenia o wojnie mieli doradcy ojca, który nie brali udziału w bezpośredniej walce – mówili tylko, że były to czasy, w których Macedończycy drżeli ze strachu, modląc się o przewodnictwo bogów, a ci zesłali im zwycięstwo. Opowieści o wojnie były różne, ale zawsze puenta pozostawała ta sama.
    Barbarzyńcy byli zagrożeniem. Niebezpieczeństwem, które trzeba było wyeliminować.
    - Państwo barbarzyńców musi zostać zniszczone! – powtórzyłem głośno, spojrzeniem szukając Orestesa – By zapewnić bezpieczeństwo królestwu.
    Mężczyźni zgromadzeni w głównej komnacie pałacu milczeli, wymieniając między sobą spojrzenia. Żaden z nich nie chciał wystąpić, wyrazić wątpliwości, które widziałem wymalowane na ich twarzach. Większość z nich znała mojego ojca, wiedziała, czego się po nim spodziewać. Mieli do czynienia z wielkim królem, którego nie sposób było zastąpić – a teraz odpowiadać musieli przed jego synem, którego większość nie znała, który wciąż był młody i niedoświadczony. Nie wiedzieli, jak zareaguję, gdy będą mi doradzać czy się sprzeciwiać, byli ostrożni.
    - Wyruszę do Tracji… - oznajmiłem pewnie – Są osłabieni, pozbawieni przywódców, skłóceni.
    Jeden z członków rady odchrząknął, nieśmiało postępując do przodu. Znałem go, tym mężczyzną był Lizymach, niegdyś buntownik, a później jeden z archontów w służbie mojego ojca. Skinąłem głową, pozwalając mu przemówić.
    - Mój panie… Przemawia przeze mnie jedynie troska! – mężczyzna skłonił lekko głowę, nie patrząc mi w oczy – Poślij jednego z nas na czele żołnierzy.
    Radni zaszemrali, ale uniosłem dłoń, uciszając ich. Chciałem dać szansę Lizymachowi, by dokończył swoje zdanie.
    - Macedonia potrzebuje króla tutaj, mój panie… - dokończył Lizymach – Proszę o zaszczyt dowodzenia żołnierzami w twoim imieniu.
    To była… Ciekawa propozycja. Podjęcie takiej decyzji było ryzykowne. Lizymach był ambitny, a wobec mojego ojca wykazywał się nielojalnością. Oddawanie mu armii pod komendę było niczym wręczanie sztyletu zamachowcowi. Ale przedstawił swoją prośbę przed całą radą, odmowa nastawi przeciwko mnie nie tylko jego, ale również jego popleczników…
    - Obejmiesz dowództwo nad flotą, Lizymachu… - odezwałem się po chwili – Armię poprowadzi Orestes.
    Kątem oka dostrzegłem cień uśmiechu, ledwo zarysowany na twarzy mojego mentora. Lizymach skinął głową i skłonił się, akceptując moją decyzję. Powierzyłem mu dowództwo, jego prośba została spełniona – poprowadzi do boju znacznie mniejsze siły, zaś główny trzon armii pozostanie pod komendą wiernego mi Orestesa.
    - Czy są inne kwestie, które powinniśmy omówić? – zapytałem pozostałych zgromadzonych.
    Członkowie królewskiej rady po kolei kiwali przecząco głowami. W duchu odetchnąłem z ulgą. Nie zdołałem jeszcze przyzwyczaić się do władzy i odpowiedzialności, która się z nią wiąże, wciąż uczyłem się tego, jak być dobrym władcą. Na szczęście, mogłem liczyć na dawnych towarzyszy ojca, którzy pozostali lojalni wobec mnie.
    Dobrze, że Orestes stał przy moim boku.

    [​IMG]

    Ambicje Orestesa sięgały znacznie dalej – zaaranżował on intrygę, w myśl której doszło do konfliktu ze Spartą.

    ORESTES II

    Sparta musiała upaść, by Macedonia mogła rozkwitnąć.
    Naszym błędem było skupienie się na własnych problemach, jedynie na wojnie z barbarzyńcami. Ptolemeusz II musiał ugruntować swoją władzę, umocnić się na tronie, a później wojować o zachowanie tego, co udało mu się uzyskać. Jedyne dyplomatyczne wysiłki, jakie podjął, oscylowały wokół zapewnienia sobie sojuszników przeciwko barbarzyńcom… Udało mu się dla swej sprawy pozyskać Pergamon, udało mu się również uniknąć ataku ze strony naszych sąsiadów, ale popełnił jeden, zasadniczy błąd.
    Nie docenił Spartan.
    Ich potęga była jedynie przebrzmiałą pieśnią przeszłości, tak myśleliśmy. Nasze przypuszczenia zdawały się potwierdzać, kiedy władzę w polis przejął człek imieniem Amyntas, mianując się jedynym królem tego miasta. Nie mogliśmy się bardziej pomylić – nowy monarcha poprowadził swoje wojska na połączone siły Związku Achajskiego oraz Ligi Etolskiej, zadając im straszliwą klęskę. Dzięki jego działaniom, Sparta znów stała się polis, z którym musieliśmy się liczyć, ale to dopiero jego syn – Amyntas II – uświadomił nam dobitnie, do czego zdolni są Spartanie. To on wykorzystał konflikt Epiru z Rzymem i – gdy armia króla Pyrrusa wyruszyła do Italii – obległ i zdobył stolicę królestwa potomków Achillesa.
    - Pozwól mi się na nich wyprawić! – powtórzyłem po raz kolejny.
    Ptolemeusz uniósł wzrok i spojrzał na mnie. Widziałem w jego oczach znużenie, poirytowanie, gniew. Młody władca dość miał moich narzekań, tego byłem pewien. Zbyt często powtarzałem mu, jak wielkim zagrożeniem są Spartanie. Nie dziwiło mnie wcale, że – kiedy znowu przybyłem do jego komnat, by ponownie poruszyć ten temat – ten westchnął ciężko.
    - Znasz moją odpowiedź, Orestesie… - odpowiedział monarcha – Nie jest mi potrzebny wróg na południu.
    Nie rozumiał. Sytuacja z Epirem powinna być dla niego jasnym sygnałem – Amyntas II zaatakuje, gdy tylko okazja będzie ku temu odpowiednia. Atak wyprzedzający pozwoliłby na poprowadzenie konfliktu na naszych warunkach i – być może – osłabienie króla Sparty, ostudzenie jego zapędów. Im dłużej zwlekaliśmy, tym większe było prawdopodobieństwo podjęcia przez niego działań przeciwko nam.
    - Zagrożeniem nie jest Sparta… - odezwał się znowu Ptolemeusz – Zagrożenie jest na zachodzie.
    Monarcha się mylił. Królestwo Ilirii było słabe, osłabione przez wojnę z barbarzyńcami i walki o władzę pomiędzy różnymi członkami rodziny królewskiej. Prędzej czy później padło by łupem barbarzyńców lub silniejszych sąsiadów.
    - Iliria albo pokój, Orestesie! – odparł stanowczo Ptolemeusz – Wybór należy do ciebie.
    Skoro nie mogłem osiągnąć swojego celu w sposób prosty, musiałem szukać okrężnej drogi, która pozwoliłaby mi go osiągnąć. Musiałem przygotować żołnierzy na bitwę z silnym przeciwnikiem, oswoić ich z wojaczką, zapewnić sobie ich lojalność. Kampania przeciwko Ilirii mogła mi to zapewnić.
    - Wkrótce Iliria będzie twoja, mój panie! – oznajmiłem jedynie.
    Ptolemeusz uśmiechnął się w odpowiedzi. Skłoniłem przed nim głowę, myślami wybiegając ku przyszłemu konfliktowi. Jeśli Macedonia miała wyjść z niego zwycięsko, czekało mnie wiele pracy. Ale byłem pewien, że…
    Uda mi się pokonać Spartę.

    [​IMG]

    Zaledwie dwóch lat potrzebował zręczny Orestes na pokonanie Illyrów.

    [​IMG]

    Rok później doszło do pierwszego powstania niewolników na ziemiach macedońskich za czasów Ptolemeuszy.​

    „Tematem, który często pomija się w studiach na temat historii starożytnej Macedonii za czasów dynastii ptolemajskiej, który tonie niejako w morzu prac na temat wojen z Celtami, jest kwestia dotycząca niewolnictwa w królestwie Ptolemeusza II Pioruna oraz jego syna, Ptolemeusza III. Oczywiście, istnieje wiele prac dotyczących tzn. Powstania Dardanów – zwanego również powstaniem Longarosa, od imienia człowieka, który przewodził temu niewolniczemu zrywowi – ale skupiają się one szczególnie na jego przebiegu, historii samego jego przywódcy i wielkiej bitwie pod Naissus, a także następstwach, które to starcie spowodowało. Zagadnieniom tym brak jest jednak fundamentów, kiedy nie weźmie się pod uwagę kwestii niewolnictwa za czasów dwóch pierwszych Ptolemeuszy na tronie macedońskim. Zagadnienia wspomniane są ze sobą w znaczny sposób powiązane – znaczne zwiększenie się liczby niewolników w samym królestwie Macedonii jest bowiem ściśle związane z sukcesami, jakie odnosili Ptolemeusz oraz Meleager w konflikcie z barbarzyńcami: ostateczne zwycięstwo synów Ptolemeusza Sotera nad plemionami celtyckimi doprowadziło do zagarnięcia nie tylko ogromnych połaci terenu, ale także do dostania się w niewolę nieraz i całych plemion. Elity macedońskie tamtego okresu, boleśnie doświadczone przez trwającą dwa dziesięciolecia wojnę, musiały mierzyć się z rozlicznymi problemami, które spowodowało ich zwycięstwo nad najeźdźcami – nie tylko bowiem wynikał z niego problem najprostszy, a więc odbudowa stolicy, ale również te dotyczące rozciągnięcia aparatu administracyjnego na tereny przejęte, a także te natury społecznej, dotyczące właśnie wszystkich tych, którzy dostali się pod panowanie Ptolemeusza. Oczywistym, dla współczesnych Ptolemeuszowi, był status wszystkich barbarzyńców, którzy zdecydowali się pozostać na ziemiach Tracji – stali się oni niewolnikami, tworząc niejako warstwę, której praca utrzymać miała powracających na te ziemie osadników macedońskich. Nadzorowanie tego procesu powierzono archontowi nowoutworzonej prowincji, Antygonowi, jednemu z dowódców macedońskich z okresu wojen z barbarzyńcami. Człowiek ten, przepełniony goryczą, gniewem i nienawiścią do tych, z którymi wojował przez tyle lat, wykorzystywał niewolniczą pracę podległych sobie by pomnażać własny majątek. Jego działania doprowadziły do powstania, na czele którego stanął niewolnik z plemienia Dardanów, o imieniu Longaros. Niewolnicy pod jego przewodnictwem pustoszyli prowincję aż do przybycia wojska macedońskiego, które pod komendą Orestesa Therydy odniosło nad nimi zwycięstwo… ”


    „Niewolnictwo za Ptolemeusza II” pióra Aleksandra Galupoulosa.

    [​IMG]

    Główny wódz Ptomeleusza III i nad buntownikami odniósł zwycięstwo, mimo ich przewagi liczebnej.

    [​IMG]

    Czasy pokoju sprzyjały rozwojowi – ruszyło osadnictwo macedońskie na ziemiach północnych.

    [​IMG]

    W 525 roku wojnę Macedonii wypowiada Sparta. Monarcha po raz kolejny wysyła Orestesa, by ten uporał się z nadmiernie pewnymi siebie Spartiatami.

    [​IMG]

    Do pierwszej bitwy doszło u bram Pelli, gdy wojsko Orestesa przybyły by przełamać oblężenie miasta. Macedończycy zwyciężyli, ale nie zdołali całkowicie rozbić Spartiatów.

    ORESTES III

    Kolejne zwycięstwo!
    Upajałem się tym. Prowadzenie żołnierzy do boju, uczestniczenie w nim, zatracenie się w jego symfonii było czymś, co sprawiało, że prawdziwie czułem, że żyję. Wojna była jedynym, co znałem, przemierzałem różne bitewne pola przez prawie trzy dziesięciolecia swojego życia. Pokonanie barbarzyńców, zdobycie słabej Ilirii, to nie były satysfakcjonujące zwycięstwa. Rozbicie bandy wychudzonych niewolników również nie należało do trudnych, nawet mimo ich znacznej przewagi liczebnej. Ale zmierzenie się z potęgą Sparty i przebiegłym królem Amyntasem II?
    To było odpowiednie wyzwanie!
    Wyzwanie, które całkowicie mnie pochłonęło i niemal doprowadziło do popełnienia błędu. Błędu, który nie był związany z taktyką, nie dotyczył rozmieszczenia wojsk, kierunku ataku, spraw logistycznych. Zakorzeniony był w sprawach, które dla pola bitwy były odległe, a jednak przenikały się z nim i wpływały na ostateczny wynik potyczek, starć i kampanii. To był inny rodzaj walki, tej mniej honorowej, toczącej się za kulisami prawdziwych bitew, gdzie miecze zamieniano na pióra, strzały na słowa, a uczciwość tonęła w morzu intryg.
    Na szczęście, niektórzy wciąż pozostawali lojalni względem mnie.
    - Spokojnie, młodzieńcze! – przemówiłem uspokajająco do zdyszanego posłańca, który wpadł do mojego namiotu – O co chodzi?
    Młody mężczyzna z trudem łapał oddech. Moje słowa nieco go uspokoiły, przez chwilę zbierał siły, by w końcu przemówić.
    - Mój panie! Monarchę złożyła choroba! – przekazał mi wieści – Posłał mnie z wiadomością.
    Niedobrze. Jeśli choroba, na którą zapadł Ptolemeusz, okaże się poważna… Głowę podniosą możni, próbując uzyskać jak największy wpływ na osłabionego monarchę. Będą szeptać mu do ucha, mącić mu w głowie, mamić różnego rodzaju obietnicami, podsycać jego antypatie, być może obrócą go przeciwko mnie. Jeśli nawet powrócę do Pelli jako wielki zwycięzca, ojciec sukcesu na południu, mogę zastać stolicę nastawioną wrogo – jeden wypadek losowy zdolny był przekreślić lata, które spędziłem, budując własną pozycję w sieci intryg stolicy i królewskiego dworu.
    - Jaka to wiadomość, chłopcze? – zapytałem, kierując spojrzenie na posłańca.
    - Monarcha życzy sobie twego rychłego powrotu do stolicy, mój panie! – przedstawił życzenie Ptolemeusza posłaniec.
    A więc monarcha wciąż mi ufa. Ta prośba była tego wyrazem – Ptolemeusz potrzebował mnie w stolicy, bym stanowił przeciwwagę dla możnych. Być może próbował zebrać wokół siebie lojalnych stronników, by ci roztoczyli opiekę nad jego synem i następcą. Musiałem udać się do Pelli jak najszybciej, zebrać tych, którzy pozostawali wiernymi mojej sprawie, tych, którzy w przeszłości potrzebowali przysług, tych, którzy posiadali wobec mnie dawne długi. Ta rozgrywka była znacznie ważniejsza od bitewnego pola…
    Pozostawał jeden problem – Spartanie za plecami.
    Oddanie dowództwa moim zaufanym oficerom było ryzykowne. Niewielu z nich znało tajniki wojskowości w stopniu tak znaczącym, jak ja. Niewielu tak dobrze rozumiało naturę starcia, niewielu doceniało Spartan jako przeciwników. Ale z drugiej strony – odniosłem dwa zwycięstwa, przeciwnicy byli w odwrocie, a utrata przeze mnie wpływu na królewskim dworze mogła doprowadzić do podpisania pokoju.
    Musiałem zaryzykować.

    [​IMG]

    Wykorzystując swój sukces, Orestes przeszedł do ofensywy, rozbijając Spartiatów na terytorium Epiru.

    [​IMG]

    Ptolemeusz III umiera w kilka miesięcy później, złożony chorobą. Jego następcą zostaje jedyny syn – Eurypides. W imieniu zaledwie 10-letniego monarchy rządy przejmuje rada królewska, na czele z Orestesem.

    [​IMG]

    Eurypides staje się Eurypidesem I.​

    Ptolemeusz II poślubił swoją krewniaczkę, Aleksję. Ta urodziła mu sześcioro dzieci:
    - Helenę.
    - Berenikę.
    - Filoteosa, zmarłego w dzieciństwie.
    - Timo.
    - Zonę.
    - Eurypidesa, króla Macedonii i Tracji jako Eurypides I.
     
  8. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    ODCINEK III – Regencja Orestesa i dalszy ciąg wojny.

    [​IMG]

    Orestes z rodu Therydów. Dowódca wojsk i regent w imieniu Eurypidesa I. Człowiek niezwykle błyskotliwy, ale przy tym podejrzliwy, konserwatywny i często pochopny w swych sądach. Dał się poznać jako zdolny wódz i zdobywca.

    [​IMG]

    Regent próbował zaatakować kolejne ze spartańskich twierdz, jednak jego atak został odparty.

    [​IMG]

    Mimo początkowej porażki, po przegrupowaniu się, Orestes rozbił Spartiatów jeszcze dwukrotnie. W 528 roku zgodzili się oni oddać Epir w zamian za zakończenie działań wojennych.

    [​IMG]

    W roku 529 Orestes oddał pełnię władzy Eurypidesowi I.​

    „Jedną z ciekawszych postaci początkowego okresu panowania dynastii Ptolemeuszy w Macedonii był Orestes z rodu Therydów. Młodzieniec, pochodzący z mało ówcześnie znaczącego rodu, przyboczny królewskiego brata, który dzięki swojemu oddaniu oraz umiejętnościom taktycznym doszedł do znacznej pozycji nie tylko w armii macedońskiej, ale również sprawował najważniejsze urzędy w państwie – dwukrotnie obejmując pozycję regenta w imieniu małoletnich monarchów, Ptolemeusza III oraz Eurypidesa I. Jego zawrotna kariera nie powinna dziwić – nowa dynastia potrzebowała bowiem lojalnych możnych, którzy stać się mogli jednym z filarów, na których oprą oni swoją władzę, który sprawi, że łatwiej będzie ją ugruntować. Nic więc dziwnego, że młody Orestes, odnoszący znaczne sukcesy u boku królewskiego brata w Tracji, szybko został dostrzeżony przez Ptolemeusza II. Dzięki rekomendacji Meleagera, królewskiego brata, Orestesowi powierzono dowództwo nad formacjami lekkozbrojnymi w decydującej bitwie z Celtami bałkańskimi pod Bylazorą. Przedstawiciel rodu Therydów wykazał się zmysłem taktycznym i osobistą odwagą, czym zaskarbił sobie nie tylko wdzięczność królewską, ale również szacunek własnych żołnierzy – to właśnie na autorytecie uzyskanym wśród prostych żołdaków oparł on swoją władzę w krótkich okresach, w których sprawował władzę jako regent. Jego lojalność względem dynastii Ptolemeuszy zapewniła mu – po oddaniu władzy w ręce Ptolemeusza III – nominację na stratega armii macedońskiej. W imieniu tego króla odnosił on zwycięstwa nad barbarzyńcami w Tracji oraz w Ilirii, znacząco umacniając pozycję Macedonii w regionie, a także swoją własną – Ptolemeusz III w ramach nagrodzenia go za odniesione sukcesy, nadał Therydzie rozległe posiadłości w Tracji, które stały się bazą dla uzyskania przez ród Orestesa znacznej pozycji wśród pozostałych możnych macedońskich, zapewniając jego potomkom bogactwo i uznanie. Ten wybitny strateg, jako jeden z niewielu w otoczeniu Ptolemeusza III, zdawał sobie sprawę z zagrożenia, jakie stanowiła Sparta i to właśnie on zadał temu polis dotkliwy cios, zwyciężając na ziemiach Etolów, gdy butny król Antymas II wypowiedział wojnę Macedonii. To dzięki Orestesowi, udało się zażegnać kryzys, który zawisł nad państwem macedońskim po śmierci Ptolemeusza III – wódz z rodu Therydów wkroczył bowiem na czele armii do Pelli, obejmując ponownie pozycję regenta, zażegnując spory między pozostałymi możnymi królestwa i doprowadzając do pierwszego pokoju ze Spartą na korzystnych dla Macedonii warunkach. Zwykle o Orestesie wspomina się jako o zręcznym taktyku i charyzmatycznym dowódcy, ale nie sposób przecenić jego zmysłu politycznego – zdołał on pogodzić zwaśnione stronnictwa wśród macedońskich możnych i umocnić pozycję Eurypidesa I. Z uwagi na jego zasługi, po wybuchu drugiej wojny spartańskiej, to właśnie jemu powierzono dowództwo nad siłami Macedonii, zaś sam Theryda ponownie odniósł zwycięstwo, całkowicie rozbijając przeciwnika. Pokój, który zawarto z pokonanym polis, zwany od imienia stratega „Pokojem Orestesa” ostatecznie złamał potęgę Sparty, znienawidzonego przeciwnika Therydy. On sam nie dożył podpisania pokoju, umierając zaledwie w miesiąc przed jego zawarciem, w wieku 60 lat. Była to jedna z ciekawszych postaci epoki hellenistycznej – znamienity strateg, (odniósł w swojej karierze jedynie jedną porażkę) oddany swej ojczyźnie polityk, protoplasta potężnego rodu, który przez lata wpływał na wydarzenia w królestwie macedońskim…”


    „Najciekawsze postaci epoki hellenistycznej” artykuł pióra Aleksandra Sokołowskiego.
     
  9. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    ODCINEK IV – Spokojniejsze lata

    Eurypides I Agathos

    [​IMG]

    Król Macedonii 523 – 564
    Król Tracji 523 – 564

    [​IMG]

    Eurypides I – człowiek niezwykle charyzmatyczny, ale przy tym bardzo podejrzliwy.

    [​IMG]

    Plan osadnictwa macedońskiego na ziemiach północnych postępował.

    [​IMG]

    Barbarzyńcy z północy zaczęli się asymilować.

    [​IMG]

    Osady macedońskie zaczęły graniczyć z ziemią plemion dackich.

    [​IMG]

    W 534 roku doszło do wybuchu kolejnej wojny ze Spartą.

    [​IMG]

    Do pierwszej z bitew doszło na ziemiach dawnego Związku Etolskiego. Do niewoli dostał się jeden z dowódców spartańskich.

    [​IMG]
    Mimo uzyskania przewagi na morzu i większej liczebności, tereny Sparty zostały zajęte, a jej armie rozbite – w wielu potyczkach, część jej dowódców dostała się do niewoli, co wprowadziło zamieszanie w szeregach spartańskiej armii.

    ORESTES IV

    Miałem dobre życie.
    Ta myśl towarzyszyła mi, gdy z trudem otwierałem drzwi swojej komnaty i przez nią przechodziłem. Dawne siły opuściły moje członki, całkowicie straciłem dawny wigor, opuściła mnie siła młodzieńczych lat. Zdawałem sobie sprawę z tego, że niedługo moja gwiazda zgaśnie – moje ciało znacznie osłabło, włosy przyprószyła siwizna, pojawiły się częste bóle… Widziałem też zmianę wśród ludzi, którzy mnie otaczali. Moi przeciwnicy zdawali się onieśmieleni, a w oczach tych, którzy byli mi bliscy, widziałem osobliwą mieszaninę smutku i zmartwienia. Oni także…
    Zdawali sobie sprawę z tego, że umieram.
    Przysiadłem na łóżku, potrzebowałem jedynie chwili odpoczynku. By zebrać myśli, które rozproszyło kolejne, nieśmiałe, ukłucie bólu. Moje ciało mogło mnie zawodzić, ale wciąż zachowywałem jasność umysłu. Wciąż byłem w stanie dowodzić, służyłem trafnymi radami memu władcy, tak, jak robiłem to przez całe życie. Osiągnąłem wiele: opanowałem chaos, sprawowałem najwyższą władzę w imieniu dwójki monarchów, pobiłem w polu każdego przeciwnika, który przeciwko mnie występował, dostąpiłem wielkich zaszczytów i zgromadziłem ogromne bogactwa, z których korzystać mogli moi potomkowie. Kiedy myślałem o tym wszystkim, uśmiech gościł na moich ustach – prosty syn zubożałego szlachcica osiągnął tak wiele, dzięki niezwykłemu zbiegowi okoliczności, szczęściu, przychylności bogów i własnym umiejętnością.
    Ciekawe, czy powstaną w przyszłości dzieła o życiu Orestesa Therydy…
    Coraz bardziej pogrążałem się we wspomnieniach, wracając myślami do czasów swojej młodości i wojen z barbarzyńcami. Kiedy tylko przymknąłem powieki, pojawiły się pod nimi obrazy, przemknęły w ułamku sekundy twarze tych, którym nie było dane powrócić z Tracji. Tych wszystkich, którzy stawali ze mną ramię w ramię w trakcie wielu bitew, które toczyliśmy. Ostatnią, którą próbowałem sobie przypomnieć, była ta, którą oglądałem najczęściej – surowe oblicze Meleagera, królewskiego brata, który poprowadził nas ku zwycięstwu pod Bylazorą.
    Byłbyś ze mnie dumny, stary przyjacielu?
    To on był mi najbliższym przyjacielem, a także mentorem. To pod jego okiem doskonaliłem swoje umiejętności, to on sprawował nade mną pieczę, to jego słowo zapewniło mi dowództwo pod Bylazorą. Jeżeli spisana zostanie kiedyś historia Orestesa Therydy, to Meleager z rodu Ptomeleuszy winien zostać w niej wyszczególniony, jako ten, bez którego nie był bym w stanie zaistnieć.
    - Już niedługo się spotkamy, stary przyjacielu… - wyszeptałem.
    Ułożyłem się wygodniej na łóżku, powracając myślami do wydarzeń ostatnich dni. Sparta, mój największy wróg, jedyne polis, które mogło zagrozić mojej ojczyźnie, została pokonana. Nawet mimo ułomności ciała, nie pozwoliłem się złamać i poprowadziłem swoich żołnierzy do zwycięstwa. Wykorzystałem koneksje wśród królewskiego dworu, by ostatecznie przypieczętować koniec Sparty – złamać jej potęgę, upokorzyć ją, obrócić w ruinę. Odniosłem sukces, osiągając swój cel, nim dosięgnie mnie zimny dotyk śmierci.
    Tak, Meleager byłby dumny. Tego byłem pewien.

    [​IMG]

    Pojmani spartańscy generałowie.

    [​IMG]

    Sparcie odebrano dawne ziemie Związku Achajskiego i Ligi Etolskiej. Krótko po podpisaniu pokoju, w 541 roku, umiera Orestes, najwybitniejszy wódz macedoński dynastii Ptolemeuszy.

    [​IMG]

    Ze względu na dość dotkliwe straty, które poniosła Macedonia w ostatniej wojnie, król zgodził się by barbarzyńcy z północy osiedlali się na jego ziemiach.

    http://i739.photobucket.com/albums/xx39/va
    ntikir/11_zpsazu9mwed.jpg


    Odbiło się to negatywnie na stabilności państwa, często bowiem dochodziło do buntów barbarzyńców.

    [​IMG]

    Te jednak szybko dusiła armia pod przewodnictwem Filipa, syna Lizymacha.

    FILIP I

    Przeklęci barbarzyńcy!
    Nie mogłem zrozumieć pobłażliwości ojca względem tych dzikusów. Potrafili jedynie grabić i palić, niszczyć to, co zbudowali ludzie od nich lepsi, miłujący pokój. Próba ich asymilowania, wpojenia im naszych wartości, była niczym uczenie wściekłego psa sztuczek i kończyła się tylko w jeden sposób –dotkliwie pokąsaną dłonią. Czy doświadczenia naszych przodków nie były dostateczną przestrogą? Czy ostatnie wydarzenia nie były w stanie przekonać ojca do tego, że mam rację? Byłem wściekły, wtedy, gdy spotkałem go w sali tronowej. Targały mną emocje, ale wiedziałem, że mój tok rozumowania jest słuszny. Dlaczego on upierał się przy swoim?
    - Sytuacja jest pod kontrolą… - powtórzył po raz kolejny Eurypides, król Macedonii i Tracji, tym pełnym cierpliwości tonem, którym rodzic wykazuje się względem dziecka, które czegoś nie rozumie – Wysłałem jednego ze swoich dowódców.
    Jego zapewnienie uspokoiło mnie nieco. Karny żołnierz macedoński rozniesie w polu luźne grupy barbarzyńców.
    - Jak zamierzasz ich potraktować? – zapytałem, nieco ugłaskany.
    Monarcha nawet na mnie nie patrzył, błądził wzrokiem po ścianach komnaty, zupełnie, jakby osoba jego syna i sprawa, z którą przychodzi, nie były dla niego ważne.
    - Dlaczego mnie o to pytasz, synu? – jego spojrzenie spoczęło na mnie – Czy nie leży to w gestii archonta prowincji, którą najechali?
    Patrzył na mnie, w oczekiwaniu na moją reakcję. Te słowa były jednocześnie próbą i bolesnym przytykiem – to prowincję oddaną mi w zarząd pustoszyły barbarzyńskie plemiona. Ojciec nie tylko wytknął mi delikatnie moją niekompetencję, ale również pragnął mnie przetestować tym pytaniem, tego byłem pewien.
    - Archont odpowiada przed królem, ojcze… - odpowiedziałem ostrożnie – Jeśli chcesz znać moje zdanie… Utopiłbym ich we krwi.
    Eurypides długo milczał, zastanawiając się nad moimi słowami. Przedłużająca się cisza była dla mnie nieznośna, pełne napięcia oczekiwanie na odpowiedź monarchy mnie drażniło, zdecydowałem się więc przerwać tę chwilę milczenia.
    - Pozwól mi poprowadzić żołnierzy do boju… - poprosiłem nieśmiało – Jestem to winny moim poddanym.
    Moja prośba ożywiła nieco monarchę. Spojrzał na mnie ponownie i pokręcił głową.
    - Nie mogę ryzykować życia swojego dziedzica w taki sposób, Filipie! – rzekł stanowczo – Moi dowódcy się tym zajmą.
    Chociaż odrzucił moją prośbę, uspokoił mnie sposób, w jaki to zrobił – jego słowa potwierdziły moje prawa do tronu, nie musiałem obawiać się jakichkolwiek intryg, które mogły zrodzić się w głowie Arystofanesa. Wciąż musiałem być czujny, to prawda, bowiem ojciec mógł z łatwością zmienić zdanie, ale skoro nie przyczyniła się do tego moja porażka i okazana słabość, nie sądziłem by starania młodszego brata stanowiły dla mnie zagrożenie.
    A barbarzyńcy…
    Jeszcze im odpłacę.

    [​IMG]

    Eurypides I dokonał pewnych zmian w kwestii nabywania obywatelstwa – otwierając drogę do jego nabycia dla ludzi, którzy mogli sobie na to pozwolić pod względem finansowym.

    [​IMG]

    Wciąż postępowała kolonizacja w kierunku północnym i zachodnim.

    [​IMG]

    Skolonizowane niedawno prowincje.

    [​IMG]

    Około roku 560 monarcha oddalił swoją małżonkę. Doprowadziło to do konfliktu z dwójką starszych synów Eurypidesa.

    FILIP II

    Ptolemeusz za bardzo bagatelizował tę sprawę.
    Młodszy brat jedynie pokiwał głową, z życzliwym zainteresowaniem słuchając moich słów, jednak wiedziałem, że nie dotarło do niego ani jedno z nich. Najmłodszego z synów Eurypidesa zainteresowała bardziej moja niewolnica, która podała mu wino, skłaniając się przed synem króla. Młodzieniec upił łyk trunku i ponownie na mnie spojrzał, czekając na kolejne słowa, które nie padły. Zamrugał, wyraźnie zaskoczony nagłym zakończeniem tematu i rzekł:
    - Przesadzasz, Filipie… - poprowadziłem brata do wnętrza andronu, gdzie mogliśmy swobodnie porozmawiać – To mało istotny gest.
    Ptolemeusz wdał się w ojca, jeśli chodziło o korzystanie z życia. Czerpali z niego garściami, w sposób bardzo niefrasobliwy, nierzadko nie licząc się z konsekwencjami swoich czynów, po prostu sięgając po to, czego pożądali. Oczywistym było, że najmłodszy z braci nie przywiązał wagi do ostatniego postępku ojca, nie odebrał tego w podobny do mnie sposób. Zdawałem sobie sprawę z tego, że oddalenie matki z dworu nie było dla niego obrazą, czynem wymierzonym w jego pozycję, dotkliwym upokorzeniem.
    Chociaż odczuwałem wielki gniew z powodu jego niefrasobliwości, potrzebowałem najmłodszego z braci.
    - Co mówi się pośród dowódców, Ptolemeuszu? – zapytałem, decydując się na przejście do konkretów.
    Musiałem wiedzieć, czy armia poprze mnie czy Arystofanesa. Czy oddalenie naszej matki coś znaczyło – czy był to sygnał, że żaden z nas nie zastąpi ojca i ten oczekuje nowego potomka, czy może był to tylko jego kaprys, potrzeba chwili. Byłem w stanie poruszać się w środowisku dworskim, miałem po swojej stronie wielu namiestników prowincji, jedynie dowódcy mego ojca stanowili dla mnie zagadkę. Ich motywacje były niejasne, a siła zbyt wielka, by ją zignorować.
    - Wielu z nich… - młodszy brat osuszył puchar i spojrzał na mnie – Zaraz…
    Brat spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłem błysk podejrzliwości. Przez dłuższą chwilę milczał, obserwując mnie uważnie.
    - Sprowadziłeś mnie tutaj… - przemówił po chwili – By wciągnąć mnie w swoje gierki?
    W tamtej chwili, zacząłem żałować zadania mu bezpośrednio mojego pytania. Ptolemeusz, ze względu na swój wiek oraz niefrasobliwość, zawsze znajdował się w cieniu moim i Arystofanesa – a zatem pierworodnego i, co stwierdzam z bólem, najbardziej przebiegłego z braci. Zawsze starał się pozostawać bezstronnym w naszym sporze, nigdy nie zajmując w nim żadnej strony, do czego niejednokrotnie próbowaliśmy go zmusić.
    - To nie tak! – zaprzeczyłem szybko, ale wiedziałem, że było już za późno.
    Brat wstał i podał mi puchar, z którego wcześniej pił.
    - Dziękuję za gościnę, bracie… - chociaż na jego twarzy pojawił się uśmiech, nie objął on oczu, te pozostały zimne.
    Najmłodszy z macedońskich książąt minął mnie, bez słowa opuszczając komnatę. Kiedy się oddalił, pozwoliłem sobie na westchnienie.
    Jedno, nieostrożne słowo…

    [​IMG]

    Helena wkrótce umarła, ponoć otruta przez nową żonę władcy – Tessalonikę. Doprowadziło to do pogłębienia konfliktu monarchy z jego synami.

    [​IMG]

    Eurypides I umiera w 564 roku, w wieku 51 lat.

    FILIP III

    Ciężkie czasy wymagały zawierania niecodziennych sojuszy.
    Ta krótka myśl idealnie podsumowała wszelkie uczucia, które mną targały, gdy zasiadłem przy jednym stole z moim największym rywalem, a jednocześnie jedynym człowiekiem, który rozumiał moje obawy i był w stanie im przeciwdziałać – spojrzałem w oczy Arystofanesowi, ignorując ironiczny uśmieszek, rysujący się nieśmiało na jego wargach. Mój brat nie przerywał ciszy, jaka między nami panowała, jedynie zmienił pozycję na bardziej wygodną, czekając aż przemówię. Nie mogłem nic wyczytać z jego twarzy, jego gesty nic mi nie mówiły: mimo tylu lat, spędzonych razem, motywy, myśli i intencje Arystofanesa pozostawały dla mnie tajemnicą.
    - Wiesz… Dlaczego cię tu wezwałem? – zadałem najbardziej oczywiste pytanie, które cisnęło mi się na usta.
    Brat milczał przez dłuższą chwilę, zupełnie, jakby w ten sposób chciał wystawić moją cierpliwość na próbę i wytrącić mnie z równowagi.
    - Masz dla mnie ofertę… - powiedział w końcu – Podobnie jak wcześniej Tessalonika.
    Z trudem zapanowałem nad wyrazem twarzy. Jego słowa stanowiły dla mnie zaskoczenie, nie należące do tych, które uznać można za przyjemne. Nie spodziewałem się, że moja przeciwniczka tak szybko dotrze do mojego brata i spróbuje go pozyskać dla swojej sprawy. Skłócenie nas ze sobą byłoby dla niej najlepszym posunięciem – usunęło by z jej drogi dwójkę najpotężniejszych oponentów, pozostawiając na placu boju jedynie słabego Ptolemeusza. Wtedy jej cel byłby w zasięgu ręki – ojciec był całkowicie pod jej wpływem i byłby skłonny uczynić swoim następcą małego Eurypidesa, syna zrodzonego z Tessaloniki.
    - Zaproponowała mi złoto i namiestnictwo najbogatszej z prowincji… - odezwał się Arystofanes, kiedy jasnym stało się dla niego, że nie przedstawię jeszcze swojej propozycji – Arogancka suka.
    Brat poruszył się delikatnie, zajmując wygodniejszą pozycję przy stole.
    - Wiem od swoich popleczników, że zamordowała naszą matkę… - ton Arystofanesa był do tej pory obojętny, jednak wkradła się weń twarda nuta, gdy wspominał o śmierci poprzedniej królowej – A także podtruwa ojca.
    Skinąłem głową. Również o tym wiedziałem. Dlatego postanowiłem zapomnieć o dawnych animozjach i spotkałem się z bratem. Mimo dzielących nas różnic, postrzegaliśmy świat w podobny sposób – pragnęliśmy pomścić śmierć matki i ukarać arogancką kochankę ojca. Niefrasobliwość i brak odpowiedzialności za rodzinę nie leżały w naszej naturze. Mogliśmy rywalizować ze sobą, ale trudno było nam ścierpieć intrygantkę, która próbowała odebrać nam to, co nam się należało.
    - Oferuję ci możliwość zemsty… - postanowiłem przerwać jego monolog.
    Arystofanes prychnął.
    - To za mało! – przerwał mi niemal od razu – Chcę więcej.
    Westchnąłem.
    - Przedstaw zatem swoje warunki! – odparłem, udając zrezygnowanie.
    Widziałem błysk w oku Arystofanesa. Mój brat był zręcznym intrygantem, potrafił zjednywać sobie ludzi, nie brakowało mu intelektu, ale nie był wolny od słabości – uwielbiał być panem sytuacji, wystarczyło dać mu, choćby złudne, poczucie kontroli by osłabić jego czujność. Wiedział doskonale, że żaden z nas samodzielnie nie będzie w stanie poradzić sobie z nową królową, wiedział, że jestem od niego uzależniony i to on może dyktować warunki.
    - Namiestnictwo prowincji… - zaczął wyliczać swoje żądania – Miejsce w królewskiej radzie…
    Wiedziałem, że pierwsze z jego żądań nie będą istotne. Namiestnictwo obiecała mu królowa, nie zależało mu na nim. Miejsce w radzie nie było mu potrzebne, wielu z zasiadających w niej możnych popierało go otwarcie i nie uczyniło by nic, co mogłoby być niezgodne z jego życzeniami. Wiedziałem, czego mój młodszy brat pragnął najbardziej.
    - Uznaj mnie za swojego następcę… - powiedział w końcu Arystofanes – A pomogę ci doprowadzić do upadku Tessaloniki.
    Nie posiadałem syna, który mógłby w przyszłości odziedziczyć po mnie koronę przodków. Brat doskonale o tym wiedział. Poparcie mnie przeciwko Tessalonice i Eurypidesowi Młodszemu dawało mu największą szansę na osiągnięcie jedynego celu, który się dla niego liczył – korony. Gdybym nie doczekał się syna i wskazał na brata jako następcę, nikt nie poparł by Ptolemeusza. To właśnie Arystofanes zostałby królem.
    - Zgoda! – odparłem krótko.
    Potrzebowałem jego poparcia.

    [​IMG]

    Jego następcą zostaje jego najstarszy syn, Filip. Koronuje się on na Filipa V, króla Macedonii i Tracji.​

    Eurypides I poślubił swoją krewniaczkę, Helenę. Urodziła mu ona czwórkę dzieci:
    - Filipa, przyszłego króla Tracji i Macedonii, Filipa V.
    - Arystofanesa, archonta jednej z prowincji. (Moesia Superior)
    - Ptolemeusza, dowódcę floty macedońskiej.
    Eurypides pod koniec życia oddalił od siebie Helenę i poślubił Tessalonikę z rodu Omiridów. Urodziła mu ona jednego syna:
    - Eurypidesa Młodszego, którym opiekuje się rodzina jego matki.

    Następny odcinek będzie krótkim podsumowaniem sytuacji w świecie antycznym.
     
  10. ers

    ers Ten, o Którym mówią Księgi

    Planujesz ewentualną przerzutkę na CK2? Do którego roku trwa Rome?
     
  11. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    A jak miałby wypełnić prawie 800 lat różnicy? (28 r. p.n.e. bodaj -> 769 rok)
     
  12. MaksKKK

    MaksKKK Ten, o Którym mówią Księgi

    Może jakimś modem do CK2 albo EU4 mógłby wypełnić.
     
  13. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    ers - nieszczególnie. Mógłbym to rozważyć, ale wolałbym po prostu dokończyć Macedonię i zająć się innym pomysłem, który chodzi mi po głowie. Co do pytania o datę końcową EU:Rome, odpowiedział już na to pytanie Laveris de Navarro: 28 r. p.n.e.

    Co do kwestii modów, nie za bardzo się orientuję czy są jakieś, które opisują ten okres, który wypełnia tę lukę. Ale jeśli ktoś zna takie mody i może jakiś polecić, mogę się temu przyjrzeć i rozważyć kontynuację.

    Tymczasem - krótki opis świata antycznego.

    OPIS ŚWIATA

    GRECJA

    [​IMG]
    Znacząco wzrosła potęga Macedonii – Filip V z dynastii Ptolemeuszy włada państwem silnym, bogatym i stabilnym. Jego przodkowie nie tylko odparli ataki barbarzyńców, ale również całkowicie ich pokonali. Ich łupem padła Tracja i Iliria. W ostatnim czasie postępowała kolonizacja terenów na północy, królestwo Macedonii uzyskało dzięki niej granicę ze związkiem plemion dackich. Antymones II ze Sparty poniósł porażkę w wojnie z północnym sąsiadem, tracąc na jego rzecz wiele terenów – król Sparty zawiązał zatem sojusz z republiką Rodos, która niedawno zajęła również Kretę.

    GALIA I HISZPANIA

    [​IMG]
    Zarówno Rzym, jak i Kartagina unikają konfrontacji. Ta druga pod przewodnictwem arystokratycznych rodów, na cel swojej ekspansji obrała Hiszpanię, znacząco rozwijając swoje wpływy w tym regionie i kolonizując znaczną część półwyspu iberyjskiego. W ostatnim czasie dochodzi jednak do tarć na linii Kartagina-Massylia, a ta druga jest trybutariuszem Rzymu. Sama republika rzymska, pod przewodnictwem konsulów Tyberiusza Emiliusza Lepidy oraz Tyberiusza Fabricusa Lusiniusa prowadzi wojnę z plemionami Eburonów oraz Sekwanów – Rzym zaniechał bowiem konfliktu z równie silną Kartaginą i rozpoczął ekspansję na tereny Galii, podbijając tamtejsze plemiona. Związki podzielonych plemion padały, nie mogąc się równać z siłą Rzymu – do czasu, aż wódz Eburonów zdołał zjednoczyć północne plemiona i utworzyć silny związek plemienny.

    EGIPT I SELEUKIDZI

    [​IMG]
    Potomkowie Ptolemeusza I Sotera wciąż rządzą w Egipcie – najwyższą władzę sprawuje Isokrates II. Państwo egipskie znacząco zwiększyło swoją potęgę kosztem niestabilnego sąsiada – państwa Seleukidów, wygrywając dwie wojny z potomkami Seleukosa i zdobywając znaczne połacie ziemi w Kapadocji oraz Cylicji, a także części Mezopotamii oraz Armenii. Antioch IV, obecny władca Imperium Seleucydów, zmagać się musiał nie tylko z agresywnymi sąsiadami w postaci Pontu oraz Egiptu, ale również z aspiracjami swoich generałów czy najazdami plemion barbarzyńskich. Jego zdecydowane działania sprawiły, iż Liga Partyjska oraz Związek Iberyjski, które wyrwały się spod zwierzchnictwa jego poprzedników, zobowiązały się do uiszczania trybutu. Korzystając z kryzysu swojego największego konkurenta, do znacznej potęgi doszło również królestwo Pontu, rządzone obecnie przez Ariobarzanesa II, zajmując wiele terenów na północy, a nawet mieszając się w spory dynastyczne w pobliskim królestwie bosporańskim. Wspomniane państwo przeżywa kryzys, ze względu na małoletność obecnego króla i najazdy pobliskiego plemienia Roksolanów.


    Następny odcinek będzie traktował o okresie rządów Filipa V.
     
  14. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    ODC V – Wojna z barbarzyńcami

    Filip V Arktos

    [​IMG]

    Król Macedonii 564 – 604
    Król Tracji 564 – 604

    [​IMG]

    Filip V – człowiek niezwykle charyzmatyczny, a przy tym hojny, sprawiedliwy oraz mściwy.

    [​IMG]

    Jedną z pierwszych decyzji nowego króla było znaczące powiększenie armii macedońskiej.

    ARYSTOFANES I

    Gotował się na wojnę?
    Wszystko na to wskazywało. Doniesienia moich sług. Tajemnicze spotkania mego brata z przedstawicielami najmożniejszych rodów królestwa. Obsypanie największymi zaszczytami patriarchy rodu Therydów. Poruszenie w prowincjach graniczących z ziemiami Daków. Napięcie, towarzyszące zebraniom królewskiej rady. Znaczne sumy, które znikały z królewskiego skarbca, na cel, który nie był mi wiadomym. A teraz to – wezwanie mnie do Pelli, bym porozmawiał z królewskim bratem na ważny dla niego temat. Wszystkie z tych czynności były niczym ostrożne kroki, stawiane na drodze do osiągnięcia długoterminowego celu.
    Chciał wyruszyć na barbarzyńców, byłem tego pewien.
    - Bracie! – jedna ze służek zaprowadziła mnie do komnaty króla, a ten wyszedł mi na spotkanie, kiedy tylko przekroczyłem próg pomieszczenia – Dobrze cię widzieć!
    Filip podszedł do mnie i uściskał mnie serdecznie. Zaskoczony jego reakcją, zdążyłem jedynie unieść lewą dłoń i poklepać go niezdarnie po ramieniu. Ton brata również był przesycony radością, co jedynie sprawiło, że stałem się bardziej podejrzliwy. Król postąpił krok do tyłu, odsuwając się, wciąż jednak trzymał dłoń na moim ramieniu. Wykorzystałem ten moment, by przyjrzeć się dokładnie Filipowi – coś w jego zachowaniu mnie niepokoiło.
    - Piłeś? – zapytałem od razu, gdy tylko moje obserwacje potwierdziły przypuszczenia.
    Brat nie odpowiedział, jedynie skinął władczym gestem na służkę, która wciąż stała przed drzwiami komnaty. Ta skłoniła się nisko i oddaliła. Mnie zaś przygarnął do siebie i poprowadził w głąb pokoju, pozwalając mi zając miejsce przy prostym stole w kącie.
    - Wszystko idzie po mojej myśli, bracie! – oznajmił wesoło Filip – Jesteśmy gotowi.
    Było coś… Jego euforia napawała mnie obawą, rodziła w zakamarkach mojego umysłu uczucie niekomfortowego niepokoju. Rzadko widywałem brata w takim stanie – zwykle starał się działać subtelnie, knuć, tworzyć sieci intryg, był pragmatyczny w swoim dążeniu do zrealizowania celu, który sobie wyznaczał. W Filipie, którego oglądałem teraz, było coś… Pierwotnego. Napędzały go nienawiść do barbarzyńców, gniew, frustracja, ale nade wszystko – pragnienie naprawienia krzywd, których niegdyś doznali jego poddani. To było to mroczne oblicze Filipa, które objawiło się ostatnim razem wobec drugiej żony ojca – monarcha przypominał teraz Erynię, upajającą się nadchodzącą zemstą.
    - Czego ode mnie oczekujesz, bracie? – zapytałem.
    Nie podobały mi się jego motywy. Będąc blisko niego, oferując mu wsparcie, będę miał również wpływ na jego osobę i podejmowane przez niego działania. Jako następca tronu, musiałem dbać o sprawy korony, którą kiedyś odziedziczę.
    - Poprowadź żołnierzy do boju! – brat uśmiechnął się drapieżnie – Zabij mężczyzn, kobiety i dzieci weź w niewolę. Daj mi moją zemstę.
    Skinąłem głową.
    Królom się nie odmawia.

    [​IMG]

    Z uwagi na coraz częstsze ataki Daków na kolonie macedońskie, król postanowił rozwiązać problem poprzez podbój krnąbrnych plemion.

    [​IMG]

    Związek plemienny nie był w stanie przeciwstawić się potędze królestwa.

    [​IMG]

    Dacja pod panowaniem macedońskim.

    [​IMG]

    Dackie plemiona niejednokrotnie występowały przeciwko macedońskiemu panowaniu. Król Filip nie okazywał litości i niezwykle krwawo tłumił każde wystąpienie przeciwko swojej władzy.

    [​IMG]

    Filip V posiadał niewątpliwy talent do właściwego dobierania współpracowników.

    ARYSTOFANES II

    Mijające lata ugasiły moje dawne pragnienia.
    Stojąc u boku mojego brata, dzieląc z nim jego rozterki, ciężar podejmowanych decyzji, naprawiając jego błędy i mierząc się ze wszystkimi tego konsekwencjami, zrozumiałem, że źle postrzegałem własne aspiracje, wyznaczyłem sobie złe cele i szukałem szczęścia tam, gdzie znajduje się jedynie chciwość, ambicję niemożliwą do zaspokojenia i powolne zatracenie w morzu możliwości i pychy. Moją ambicję najbardziej zdusił strach, to on sprawił, że zdecydowałem się odejść z dworu i wrócić do swojej posiadłości – rzeczy, które zrobiłem, by chronić dobre imię rodu, samego króla i nasze dziedzictwo, były straszne. Dwukrotnie stałem się celem zamachu, próbowano mnie wykorzystać w dworskich gierkach. Kiedy to ja byłem panem sytuacji, mogłem napawać się własną władzą, to było coś niezwykłego. Ale kiedy to mnie używano jako pionka…
    A teraz musiałem powrócić do Pelli.
    Przywitał mnie mój bratanek, Aleksander. Nie odpowiedział na żadne z moich pytań, jedynie poprowadził mnie w ciszy dobrze mi znanymi korytarzami. Przyjrzałem się młodzieńcowi – nie wyglądał najlepiej. Był blady, jego oczy były podkrążone, policzek drgał w nerwowym tiku. Wręcz biły od niego słabo skrywane emocje – niepokój, zrezygnowanie, gniew. Czekałem na jakieś wyjaśnienia, ale te się nie pojawiły. Królewicz poprowadził mnie do osobistych komnat swego ojca, otworzył przede mną drzwi i gestem zaprosił mnie do środka.
    - Ojciec chciał z tobą mówić, stryju… - odezwał się cicho młodzieniec – Na osobności.
    Z tymi słowy, młodzieniec cofnął się i opuścił komnatę, pozostawiając mnie sam na sam z Filipem. Ten zalegał w królewskim łożu, nie podnosił się ani nie odzywał. Podszedłem bliżej, ciekawy, dlaczego brat nie wyszedł mi na spotkanie ani nawet nie wstał. Odpowiedź nadeszła bardzo szybko, gdy tylko dostrzegłem twarz brata.
    - Nie podchodź za blisko, Arystofanesie… - odezwał się słabo monarcha – Trawi mnie choroba.
    - Nie jestem medykiem, bracie… - cofnąłem się o krok, posłuszny jego prośbie – Po co po mnie posłałeś?
    Domyślałem się powodów jego decyzji. Ale chciałem to usłyszeć z jego ust, uzyskać absolutną pewność. Chory zbierał się w sobie przez chwilę, aż w końcu przemówił:
    - Tylko tobie mogę ufać, bracie… - z trudem uniósł głowę i spojrzał na mnie – Aleksander może niedługo zostać królem… Jest młody. Potrzebuje przewodnika, zaufanego doradcy.
    Ta długa odpowiedź wyczerpała jego siły i chory rozkaszlał się gwałtownie. W spokoju czekałem, aż atak kaszlu minie.
    - Chcesz bym wrócił? – zapytałem wprost.
    Monarcha jedynie nieznacznie skinął głową, nie będąc w stanie wydobyć z siebie ani słowa. Przez jedno zrządzenie losu, to, czego chciałem uniknąć, znów stało się moim udziałem. Po raz kolejny, musiałem stać w cieniu i podejmować decyzje. Tym razem – presja była większa. Filip mógł niedługo rozstać się z tym światem, a jego syn wciąż był młody i niedoświadczony. Stałbym się nie tylko władcą, ale również i mentorem… Ale musiałem to zrobić. Odrzucić od siebie te irracjonalne podszepty, które prowokowały mnie do tego by sięgnąć po koronę…
    Wybierać pomiędzy władzą, a rodziną…

    [​IMG]

    W 595 roku stan króla bardzo się pogorszył. Jego najstarszy syn – Aleksander – przejął znaczną część obowiązków ojca. Radą służył mu jego wuj, Arystofanes.

    [​IMG]

    W 600 roku Aleksander podejmuje decyzję o wypowiedzeniu wojny królestwu Rokosolan.

    [​IMG]

    Macedończycy odnoszą miażdżące zwycięstwo pod osadą Navari, całkowicie rozbijając siły rokosolańskie.

    [​IMG]

    W 604 roku padła ostatnia rokosolańska twierdza.​

    „Środowiska naukowe zdają się całkowicie pomijać kwestię macedońskiego podboju plemienia Rokosolanów, a także związane z nim zagadnienia – chociażby jak ewolucja wewnętrzna tego związku plemiennego w królestwo. Nie brak przekazów o tym plemieniu w okresie, który badacze określają koczowniczym – mamy do dyspozycji zachowaną do dnia dzisiejszego relację Hippolosa Therydy, a także krótką wzmiankę o owym plemieniu w „Kronice dziejów moich” Zenona z Bylazory. Relacje owe przedstawiają obraz, który nie odbiega od innych plemion sarmackich, chociaż przekaz Zenona uznać można za nieobiektywny ze względu na związki kronikarza z dworem Filipa V, wielkiego wroga barbarzyńców. To, co powinno zainteresować badaczy, to związki owego plemienia z Królestwem Bosporańskim oraz Pontem: one bowiem stały się podstawą dla wykształcenia oryginalnych struktur państwowych u Rokosolan. Plemię to prowadziło dość agresywną ekspansję w kierunku wschodniej części dzisiejszego Krymu, zadając dotkliwe porażki miastom greckim – zdobycie przez barbarzyńców Pantikapajon i pojmanie króla Leukona II ostatecznie przypieczętowały upadek Królestwa Bosporańskiego. Zwycięzcy postanowili się osiedlić na zdobytych terenach, gdzie doszło do zadziwiającego połączenia ich kultury z silnymi na terytorium dawnej monarchii wpływami greckimi. Nieco bardziej rozwinięta kultura podbitych, poprzez synkretyzm z wierzeniami i zwyczajami najeźdźców, stworzyła wzorce, które sprawiły, że Roksolanowie stali się jednym z najbardziej rozwiniętych plemion, nie ustępujących w tak znacznym stopniu swoim sąsiadom. Niestety, o drugim okresie w historii osiadłego nad Bosporem plemienia – utrwalonego w histografii jako tasjoski, od imienia wodza, który przyjął grecki tytuł bazyleusa – wiedzę czerpać możemy głownie z nielicznych źródeł kronikarzy pontyjskich, a także późniejszych twórców rzymskich, którzy opierali swoje przekazy na tych pierwszych. Istnieją również kroniki macedońskie, te jednak należy odrzucić – ze względu na działania Filipa V i jego syna, Aleksandra, opisują one bowiem podbite plemię jako zwykłych barbarzyńców, nie starając się nawet dochować choćby dozy obiektywności. Dzieła Lizymacha z Epiru i Sokratesa Antygonidy opisują zmierzch okresu tasjoskiego, a także sam upadek państwa Roksolanów – zwany okresem macedońskim – opisując samą kampanię wojenną, a także proces odbudowy miast greckich, który nastąpił po przyłączeniu owych ziem do Macedonii…”


    „Zapomniane państwo nad Bosforem” artykuł Aleksandrosa Doukasa

    [​IMG]

    Sędziwy Filip V umiera w miesiąc po odniesionym zwycięstwie, w wieku 70 lat. Jego następcą zostaje jego najstarszy syn, Aleksander.

    [​IMG]

    Aleksander staje się królem Macedonii oraz Tracji jako Aleksander VI.​

    Król poślubił Dionizję z dardańskiego rodu Skerwidów. Urodziła mu ona piątkę dzieci:
    - Narkissę Starszą, która została żoną patriarchy rodu Therydów, Feneosa.
    - Narkissę Młodszą, żonę Hipollosa Therydy, jednego z dowódców armii swego ojca.
    - Aleksandra, następcę Filipa na tronie Macedonii oraz Tracji.
    - Helenę, której rękę obiecano Demetriuszowi, archontowi Dalmacji.
    - Demetrię, którą przyobiecano Eurypidesowi, dowódcy floty macedońskiej.
     
    ers lubi to.
  15. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    ODC VI – “Porażka barbarzyńców”

    Aleksander VI Asketes​

    [​IMG]

    Król Macedonii 604 – 614
    Król Tracji 604 – 614

    [​IMG]

    Aleksander w całej okazałości. Człowiek oschły, mściwy i pełen dumy.

    [​IMG]

    Aleksander zakończył wojnę, którą lata temu rozpoczął Filip V, zagarniając spore terytorium pokonanym Rokosolanom.

    [​IMG]

    Ciekawie wieści zza zachodniej granicy – Rzym pogrążony w wojnie domowej.

    [​IMG]

    Aleksander VI umiera w 614 roku, w wieku 50 lat.

    WŁADCA PONTU

    Znów zakłócano mój spokój.
    Miałem dość przyjmowania poselstw. Przedstawiciele Antiocha, którzy mieli dla mnie tylko puste groźby, posłańcy z Ligi Partyjskiej, którzy obiecywali wieczną przyjaźń, przynosili ze sobą dary, obsypywali mnie pochlebstwami, dostojnicy z Rodos, którzy przypominali mi o przysięgach, które składał mój ojciec, a także wielu moich poddanych, którzy skarżyli się na ataki barbarzyńców na zachodnich rubieżach mojego królestwa. Odnosiłem czasem wrażenie, że oni wszyscy mieli Temistoklesa I Zdobywcę za swego sługę, powiernika, przyjaciela, któremu mogą się wyżalić, a następnie poprosić o wsparcie, nie dając absolutnie nic w zamian. Ich wizyty i oklepane frazesy nudziły mnie, napełniały moje serce frustracją…
    Dlatego chciałem, by ten dzień już się skończył.
    - Filip, królewicz macedoński! – oznajmił sługa, gdy po raz kolejny poprawiłem się na tronie.
    Uniosłem się delikatnie, wypatrując młodzieńca. Po raz pierwszy dzisiejszego dnia, poczułem, że spotkanie z przybyłym zza miedzy może być interesujące. Słyszałem wiele historii, na temat tego, w jakich okolicznościach najstarszy syn króla macedońskiego został wygnany z Pelli, plotki szybko się roznosiły. Moi szpiedzy również zdali mi obszerną relację z tego wydarzenia – wedle ich słów, pierworodny nie zamierzał czekać, aż jego ojciec opuści ten świat i, z pomocą królowej, próbował go zamordować i zająć jego miejsce. Spisek ten udaremnili bracia Filipa, doprowadzając do wygnania chorobliwie ambitnego następcy tronu, a także jego matki, która zdecydowana była poświęcić wszystko by tylko pozbyć się małżonka.
    - Pokłoń się przed królem Temistoklesem, chłopcze! – z zamyślenia wyrwał mnie głos jednego z moich strażników.
    Filip z Ptolemeuszy skłonił delikatnie głowę. Ktoś tak bardzo ambitny i dumny jak on, nie mógł zdobyć się na tyle pokory, by oddać władcy należny szacunek. Widziałem hardość, dumę i ambicję w jego oczach, miałem przed sobą bardzo niebezpiecznego człowieka, gotowego na wszystko w imię osiągnięcia swego celu.
    - Filip VI Macedoński wita Temistoklesa z Pontu! – młodzieniec wyprostował się dumnie i spojrzał mi w oczy – Niech bogowie pobłogosławią twój ród i twoje królestwo, szlachetny bazyleusie.
    Filip VI! Dobre sobie… Wygnaniec, bez ziemi, majątku, czy poparcia, który uważa się za prawowitego następcę ojca, którego próbował zamordować. Jeśli moi szpiedzy się nie mylili, w Macedonii na tronie zasiądzie Perdikkas, drugi w kolejności starszeństwa syn zmarłego Aleksandra. Niektórzy możni popierali najmłodszego z braci, imieniem Feneos, ten jednak nie miał tak wielkiego poparcia by sięgnąć po koronę.
    - Czego ode mnie oczekujesz, Filipie? – zapytałem wprost.
    Chciałem go sprowokować. By porzucił tę arogancką, pełną dumy postawę. By zetrzeć mu z twarzy ten wzgardliwy uśmieszek. Niech porzuci tę aurę, którą pragnie roztaczać wokół siebie i stanie się choć na chwilę tym, kim jest naprawdę. Żebrakiem, który musi mnie błagać o to, bym dał mu chociaż cień szansy na odzyskanie tego, co stracił przez własną głupotę, a co niegdyś mu się należało – i co by uzyskał, wykazując się tylko odrobiną cierpliwości.
    - Mamy cię, panie… - zaczął powoli młodzieniec – Za przyjaciela Macedonii.
    Pozwoliłem sobie na delikatny uśmiech. Już w pierwszych słowach, samozwańczy król wysunął błędną tezę. Kością niezgody pomiędzy naszymi królestwami były ziemie nad Bosforem, które stanowiły naszą granicę.
    - Moi bracia zagarnęli to, co mi należne z racji urodzenia… - kontynuował Filip, ignorując mój uśmieszek – Pomóż mi to odzyskać, a skłonny jestem…
    Nie słuchałem jego dalszych obietnic. Nie interesowała mnie pomoc temu człowiekowi, nie obchodziły mnie jego ambicje. Wydawało mu się, że jest figurą, a w tej grze był zaledwie najmniejszym z pionków – wiedziałem, że nawet jeśli dam mu armię i złoto, Filip z Ptolemeuszy nie odniesie sukcesu.
    Ale im dłużej Macedonia będzie pogrążona w chaosie, tym lepiej dla Pontu.
    Warto będzie posłużyć się tym mało istotnym pionkiem.

    [​IMG]

    Jego następcą zostaje jego drugi syn, Perdikkas. Koronuje się on na Perdikkasa IV, króla Macedonii oraz Tracji.​

    Aleksander poślubił Ptolemaidę z dardańskiego plemienia Skerwidów. Urodziła mu ona czwórkę dzieci:
    - Filipa Wygnańca, który z pomocą matki próbował zamordować monarchę, za co oboje wygnano. Pretendent przebywa na dworze króla Pontu.
    - Perdikkasa, następcę ojca na tronie jako Perdikkas IV.
    - Feneosa, archonta ziem bosforskich.
    - Dionizję, żonę Orestesa Therydy, jednego z macedońskich możnych.
    Po wygnaniu zdradzieckiej małżonki, król poślubił Helenę z rodu Peitydów. Ta urodziła mu córkę:
    - Sostratę, przyrzeczoną archontowi Achai, Eurypidesowi.
     
  16. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    ODC VII – Wojna domowa.

    Perdikkas IV Erastos

    [​IMG]

    Król Macedonii 614 – 634
    Król Tracji 614 – 634

    [​IMG]

    Perdikkas IV – człowiek niezwykle charyzmatyczny, a do tego ambitny oraz pomysłowy.

    FENEOS I

    To było zastanawiające.
    Demetriusz od lat był przyjacielem mojego ojca, a dla mnie mentorem. Po co więc ta cała tajemniczość i dyskrecja? Co mogło być na tyle ważne, bym spotykał się z nim w tajemnicy przed wszystkimi, którzy nas znali? Zadając sobie w myślach te pytania, wszedłem do dość obskurnego domu, który opisał mi w liście człowiek, z którym zamierzałem się spotkać. Cisza, panująca w tym miejscu, była nieco niepokojąca – przed domem nie dostrzegłem żywej duszy, również jego wnętrze wydawało się całkowicie puste. Odpychając od siebie niepokojące myśli, zgodnie z listownymi instrukcjami, minąłem pomieszczenie po prawej stronie, skręciłem i wszedłem do dość obszernej komnaty, która za czasów świetności owego budynku służyła zapewne za pokój dla mężów.
    Pełen najgorszych przeczuć, zatrzymałem się, nasłuchując.
    - Jest tu kto? – zapytałem w przestrzeń, starając się panować nad głosem.
    Moje pytanie pozostało bez odpowiedzi, ale wkrótce usłyszałem kroki – ktoś przemierzał tę samą trasę, którą ja dostałem się do owej komnaty. Obróciłem się ku drzwiom, wypatrując tego, który tutaj zmierzał. Ku mojej wielkiej uldze, przybyłym okazał się Demetriusz – chociaż poznałem go dopiero, gdy odsłonił twarz, którą skrywał pod osłoną kaptura. Mężczyzna spojrzał na mnie, na jego twarzy malował się niepokój.
    - Nikt cię nie śledził, panie? – zapytał cicho.
    Pokręciłem przecząco głową. Demetriusz odetchnął z ulgą i wyraźnie się rozluźnił.
    - Wybacz, panie, za tę tajemniczość… - przemówił mężczyzna – Ale było to konieczne.
    Kiedy chciałem zadać cisnące mi się na usta pytanie, stary przyjaciel rodziny podał mi pergamin, który do tej pory trzymał przy sobie. Zachęcił mnie ruchem głowy, bym przeczytał to, co na nim napisano.
    - To nie może być prawda! – wydusiłem z trudem, gdy zapoznałem się z treścią wiadomości.
    - To wszystko prawda, mój panie… - odezwał się Demetriusz, w jego tonie dominował smutek –Trzeba działać szybko.
    Czy to mogła być prawda? Własny brat… Czy naprawdę byłby do tego zdolny – uwięzić i stracić najbliższego z krewnych? A jednak, pergamin nosił oznaczenie Perdikkasa, którego ten używał jako archont Dacji. Poczułem gniew… On, zawsze patrzący na mnie z góry, tak bardzo potępiający przed ojcem działania Filipa, chciał zachować się identycznie, jak nasz najstarszy brat. By co osiągnąć? Władzę, wpływy? Nie stałem mu przecież na drodze, nie pragnąłem korony, która mu się należała poprzez starszeństwo, a on…
    - Dlatego spotykamy się tutaj, mój panie… - odezwał się ponownie Demetriusz – Zbiorą się tutaj wszyscy ci, którzy umknęli podstępnemu uzurpatorowi. Wciąż są tacy, którzy popierają twoje roszczenia.
    Bogowie mi świadkiem, że tego nie chciałem. Doprowadzenie do bratobójczej walki, stawanie naprzeciw bratu, który obrócił się przeciwko mnie, pretendowanie do tytułu, którego nie pragnąłem, prowadzenie do boju innych, których skrzywdziła tyrania mojego brata – to było… Niewyobrażalnie ciężkie brzmię. Ale również…
    Jedyna szansa by zachować życie. Perdikkas nie pozostawił mi wyboru.
    Muszę podjąć walkę.

    [​IMG]

    Feneos, brat monarchy, nie mógł się pogodzić z decyzją ojca, by to Perdikkas został następcą tronu. Po śmierci Aleksandra, zebrał wokół siebie wiernych stronników i doprowadził do wybuchu wojny.

    [​IMG]

    Buntownicy zajęli tylko niektóre twierdze, zaś ich siły były rozproszone.

    [​IMG]

    Zdając sobie sprawę z zagrożenia, jakie stanowił wybuch bratobójczej wojny, Perdikkas użył zgromadzonej przez przodków fortuny by nająć najemników.

    FENEOS II

    Byłem wściekły.
    Wieści, które przekazał mi Demetriusz, całkowicie wyprowadziły mnie z równowagi. Zdawałem sobie sprawę z tego, że mój brat nie cofnie się przed niczym by stłamsić rebelię i wyeliminować zagrożenie, którym dla niego byli buntownicy, ale roztrwonienie majątku zgromadzonego przez naszych przodków, wyzysk poddanych, przyzwolenie dla grabieży na terenach, które zajęły nasze siły, zajmowanie siedzib i konfiskata majątków rodów, które niegdyś wspierały naszego ojca, za cień tylko podejrzenia… To było straszne, nie chciałem w to wierzyć. Te doniesienia… Jak bardzo pochłonięty przez żądzę władzy był Perdikkas?
    - Musimy to powstrzymać! – przemówiłem stanowczo, zwracając się do moich popleczników.
    Zebrali się tu wszyscy, którzy mnie popierali. Właśnie tutaj, nad Bosforem, w dawnej posiadłości rodu Skerwidów, rodziny Demetriusza. Większość z nich należała do rodów, które osiadły na ziemiach wydartych barbarzyńcom po ostatniej wojnie, byli to ludzie, którzy mnie znali, wiedzieli, jakim jestem człowiekiem – większość z nich poznałem w trakcie sprawowania urzędu archonta ziem nad Bosforem. Dzięki działaniom Perdikkasa, niewielu z popierających moją sprawę zdołało się przedrzeć ku ziemiom, które kontrolowaliśmy – wielu z tych, którzy wypowiedzieli posłuszeństwo okrutnemu tyranowi prowadziło walkę z jego wojskami samotnie, w swej rodzinnej ziemi. Ze względu na brak zapasów, funduszy i znaczną odległość, nie mogliśmy udzielić im wsparcia. Utrzymanie z nimi kontaktu i koordynacja działań pozostawały utrudnione.
    - Nie możesz podejmować pochopnych decyzji, panie! – upomniał mnie Demetriusz – Pośpiech złym doradcą.
    Jakże łatwo było o podobne frazesy, gdy nie ponosiło się podobnej odpowiedzialności. Ci ludzie, oni wszyscy cierpieli przez działania mojego brata, w mojej osobie upatrując nie tylko tego, kto zakończy ich niedolę, ale również tego, który będzie im przewodził. Jeśli nie potrafię nawet zebrać wokół siebie wszystkich tych, którzy za mnie walczą…
    Jak mam wygrać? I co ze mnie za wódz?
    - Potrzeba nam sojuszników, mój panie… - odezwał się ponownie Demetriusz – Poślijmy posłów do króla Temistoklesa.
    Ten krok… Nie wydawał się słuszny. Pontyjski monarcha dość zapewne miał pretendentów do macedońskiego tytułu – gościł wszak na swoim dworze najstarszego z moich braci, Filipa. Nie miał powodu by wesprzeć moją sprawę. Cóż mogłem mu dać w zamian za jego złoto, ludzi, oficjalne poparcie?
    - Nie… - zaprotestowałem cicho – Musimy to rozstrzygnąć. Raz na zawsze.
    Musiałem zaryzykować. Wykorzystać to, co z pozoru przemawiało na moją niekorzyść. Zniszczyć główną armię mojego brata i ruszyć na stolicę. Jego żołnierze nie znają tych terenów, moi spędzili tutaj lwią część życia. Jego armia jest zwarta, a moje siły podzielone – ale i to można wykorzystać, pozorując ataki, konfundując wrogich dowódców, atakując ich linie zaopatrzeniowe…
    - Tę wojnę rozstrzygnie jedna bitwa! – oznajmiłem – Niech bogowie nam sprzyjają.
    Wszystko na jedną kartę.

    [​IMG]

    Siły buntowników były zbyt małe, by nazwać je armią. Bandy poszczególnych zwolenników archonta Bosforu były metodycznie rozbijane przez rojalistów.

    [​IMG]

    Krwawa wojna domowa kończy się po 5 latach walk. Zdradziecki brat monarchy zostaje stracony, zaś reszta jego zwolenników uzyskuje amnestię.​

    „Powody wybuchu wojny domowej po śmierci Aleksandra VI wciąż pozostają dla historyków antycznych niejasne. Istnieje wiele spekulacji i teorii na temat przyczyn rozpoczęcia owego konfliktu – niektóre z nich oparte na źródłach, tak macedońskich jak i pontyjskich, inne zaś opierające się na przesłankach zgoła odmiennego rodzaju. Konflikt ten ostatnimi czasy został również spopularyzowany w świadomości przeciętnego odbiorcy, który z historią antyku nie ma styczności na płaszczyźnie stricte profesjonalnej – stał się on bowiem kanwą wielu publikacji popularnonaukowych, a także inspiracją dla beletrystyki. Jedynie przyczyny wybuchu tej walki o władzę pomiędzy braćmi pozostają niejasne, bowiem dysponujemy dość wiernymi opisami przebiegu owego starcia – a także bitwy pod Navari, która przesądziła o wyniku owej wojny i jej zakończeniu – jak i również jesteśmy w stanie wysnuć wnioski na temat skutków owego konfliktu: najważniejszymi z nich pozostawały niewątpliwie stracenie Feneosa oraz samobójstwo Demetriusza z rodu Skerwidów. Z pozostałymi buntownikami król Perdikkas IV obszedł się niezwykle łaskawie, co niejako przeczy relacjom Perseusza z Pergamonu i Sokratesa Anaidy, którzy początku konfliktu upatrują w okrucieństwie starszego brata. Wspomniani kronikarze, tworzący w królestwie Pontu, przyjmują jednoznacznie retorykę, w której starszy brat przedstawiony jest jako tyran, uciskający lud, który posunął się dla władzy nawet do próby zamordowania Feneosa. Ten drugi zaś przedstawiany jest jako odważny obrońca uciśnionych, który do walki zmuszony został przez działania uzurpatora. Relację twórców pontyjskich można odrzucić jako nieobiektywną i wpisać ją w politykę Temistoklesa I i jego syna, Temistoklesa II, którzy obrali za cel destabilizację Macedonii w celu zabezpieczenia swojej zachodniej granicy – czego wyrazem było przyjęcie na dwór pontyjski Filipa Wygnańca i mgliste obietnice wsparcia Feneosa. Twórcy macedońscy owego okresu również nie starają się o zachowanie obiektywnej oceny konfliktu. Filip Antygonida w swoim dziele krytykuje naiwność Feneosa, określając go jako młodzieńca, który pozwolił się wykorzystać do politycznych gierek rodów nad Bosforem – stawia on również tezę, która rozwijana będzie w okresie późniejszym przez rzymskiego autora, który bazował na dziele Antygonidy – Marka Tuliusza Rufusa – w której obarcza on winą za rozpoczęcie wojny domowej familię Skerwidów, a w szczególności Demetriusza, patriarchę tego, wywodzącego się z Dardanii, rodu. Motyw ten – domniemanego fałszerstwa, do którego posunął się Demetriusz, by obrócić braci przeciwko sobie – stał się pożywką dla cyklu powieści „Następcy Aleksandra”.. ”


    „Braterska wojna – rozważania o konflikcie Perdikkasa IV z archontem Feneosem” pióra Jaquesa Forniera

    [​IMG]

    W 626 roku doszło do wybuchu pierwszej wojny punickiej.

    [​IMG]

    Perdikkas IV umiera w 634 roku, w wieku 48 lat, nie pozostawiwszy męskiego potomka. Następcą wybrany zostaje jego bratanek – syn straconego wcześniej Feneosa – Aleksander.

    [​IMG]

    Aleksander staje się tym samym Aleksandrem VII, królem Macedonii i Tracji.​

    Perdikkas poślubił Nysę z rodu Therydów. Urodziła mu ona dwie córki:
    - Ptolemaidę, która poślubiła Arystotelesa, swojego dalekiego krewniaka i dowódcę floty macedońskiej.
    - Akantę, która poślubiła Demetriusza Antygonidę, mianowanego archontem ziemi nad Bosforem po śmierci Feneosa.
     
  17. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Następny odcinek będzie opisem świata antycznego. Sprawdziłem też kwestię modów, większość z nich umożliwiłaby rozgrywkę do czasu upadku Cesarstwa Zachodniego. Wciąż nie jest to okres CK II, ale już znacznie bliższy.

    ODC VIII – O greckich ambicjach

    Aleksander VII Hetoimos

    [​IMG]

    Król Macedonii 634 – 683
    Król Tracji 634 – 683

    [​IMG]

    Aleksander VII – człowiek charyzmatyczny i mający pewne pojęcie o dowodzeniu. Do tego, dobroduszny i ufny. Czasami bywał zazdrosny i nie odmawiał sobie żadnych przyjemności.

    [​IMG]

    Aleksander chciał zdominować pozostałe polis greckie, aktywnie mieszając się w ich sprawy wewnętrzne.

    [​IMG]

    Niektórzy krewni króla próbowali wpływać na sukcesję w państwie, posuwając się nawet do zamachu na jego syna, Ptolemeusza.

    [​IMG]

    Pogrążony w wojnie domowej Rzym nie był w stanie przeciwstawić się potędze Kartaginy. Pierwsza wojna punicka zakończyła się przegraną agresora.

    [​IMG]

    W 658 roku król zdecydował o rozpoczęciu ataku na republikę kreteńską.

    ALEKSANDER I

    Rodos i Kreta były kluczowe dla mojego planu.
    Aleksander VII nie był prawdziwie panem Grecji, wielkim następcą Aleksandra III i Filipa II, dopóki te wyspiarskie republiki miały czelność mu się sprzeciwiać. Tak wiele było podobieństw pomiędzy mną, a moim wielkim poprzednikiem: widziałem to wyraźnie dzięki dziele Eurypidesa Therydy. Lata mijały, pokolenia przemijały, ale świat wciąż pozostawał wierny swoim dawnym kształtom, zmieniając co najwyżej budulec, który służył mu za wzmocnienie własnej fasady. Aleksander III musiał walczyć pod Cheroneą, by złamać opór Greków. Aleksander VII musi złamać opór ostatnich miast greckich. Moja Cheronea dopiero na mnie czekała, mój pierwszy krok ku osiągnięciu wielkości był na wyciągnięcie ręki.
    Wystarczy tylko zdławić opór butnych wyspiarzy.
    Gdy tylko moje myśli kierowały się ku nim, przepełniał mnie gniew. Dwie wyspy próbowały przeciwstawić się potędze ogromnego królestwa! Mało tego, mieli oni czelność układać się z największym z moich wrogów, Temistoklesem Pontyjskim… Tak, jak przed laty zniszczona została potęga Persji, tak i moje armie zniszczą pontyjskiego pretendenta. Tego małostkowego człowieka, który śmie mi grozić i straszyć marionetką, którą gości na swoim dworze. Pokonam ich wszystkich – wyspiarzy, Pontyjczyków, każdego ze zdrajców, który poprze Filipa Wygnańca… I ruszę na wschód, by odbudować Macedonię.
    Największe z imperiów znanych naszym przodkom.
    Pierwsze ziarna zostały już zasiane. Posłaniec, którzy przed kilkoma minutami opuścił moją komnatę, przekazał mi dobre wieści. Moi szpiedzy, przekupieni obywatele Rodos, Spartiaci pragnący odzyskania swego miasta – wszyscy oni, wsparci przez moje złoto i zachęceni do działania poprzez puste obietnice, działali na szkodę Republiki, podburzając ludność, która nie była przychylna jej władzy. Dzięki powstałemu chaosowi, łatwiej będzie złamać opór garnizonu broniącego Sparty, a być może uda się także zdezorientować republikańskich dowódców flot…
    Floty. To był jedyny aspekt mojego planu, który mnie martwił.
    Moi poprzednicy zaniedbywali królewską flotę. Owszem, używali jej, ale nie cieszyła się ona taką estymą jak armia. Nie podjęto jej rozbudowy, nie wysyłano jej przeciw piratom, nie była liczna. Stanowisko dowódcy floty pozostawało przez lata jedynie tytułem honorowym, nadawanym ludziom, którzy nie znali się ani na żegludze ani na dowodzeniu, jedynie po to tylko, by zaspokoić ich ambicję i głód dworskich zaszczytów. Próbowałem przeciwdziałać temu stanowi rzeczy, podźwignąć flotę macedońską i nie dopuścić do jej upadku, ale potrzebowałem na to czasu.
    Czasu, którego nie miałem.
    Kto wie, jeśli Spartiaci zdołają spalić rodyjską flotę…
    Może oddam im ich miasto?

    [​IMG]

    Bardzo szybko łupem armii macedońskiej padła Sparta, jednak oddziały desantujące się na Krecie poniosły porażkę.

    [​IMG]

    Dopiero ponowny atak i dodatkowe posiłki przeważyły szalę zwycięstwa na stronę Macedończyków.

    [​IMG]

    Polis kreteńska została zlikwidowana, Sparta i sama wyspa dostały się pod panowanie Aleksandra.

    [​IMG]

    Sam monarcha odniósł ciężką ranę w starciu z barbarzyńcami, którzy chcieli wedrzeć się na ziemie macedońskie.

    [​IMG]

    Dawna rana sprawiła, iż Aleksander przekazał część władzy swemu synowi, Ptolemeuszowi.

    ALEKSANDER II

    Ból był nie do zniesienia.
    Wcześniej nie żałowałem swojej decyzji, by osobiście poprowadzić swoich żołnierzy do boju z barbarzyńcami. Ta decyzja – odradzana mi przez dowódców i członków królewskiej rady – wydawała się wtedy słuszna. Wiedziałem, że obecność ich króla na polu bitwy wpłynie pozytywnie na żołnierzy, zagrzeje ich do boju, doda im pewności siebie. Obraz króla, który na czele swoich wojsk rozbija hordy barbarzyńców miał również pozytywny wydźwięk dla moich poddanych: wiedzieli, że mogą liczyć na swojego władcę, że będzie gotów ich bronić i nie stroni od walki o swoją ojczystą ziemię. Poza tym – na polu bitwy przebywałem w otoczeniu swojej gwardii, największej elity wśród podległych mi wojowników. Co mogło pójść nie tak?
    Nie doceniłem przeciwnika. Mogłem zginać w tamtej bitwie, gdyby nie ofiarność moich gwardzistów.
    - Wzywałeś mnie, ojcze? – uniosłem głowę i moim oczom ukazał się Ptolemeusz, stojący w drzwiach mojej komnaty.
    Skinąłem głową, gestem zapraszając go do środka. Młodzieniec przeszedł przez pomieszczenie i usiadł na jednym z krzeseł. Kiedy tylko wygodnie się usadowił, spojrzał na mnie i na jego twarzy odbiła się troska. Otworzył usta żeby zadać pytanie, które się na nie cisnęło, ale uniosłem dłoń, przerywając mu. Musiałem szybko wyrazić swoje myśli, zanim rozproszy je kolejne ukłucie obezwładniającego bólu. Nie potrzebowałem teraz pytań przesyconych troską, na które i tak zamierzałem odpowiedzieć w swoim czasie.
    - Chcę byś przejął część moich obowiązków… - powiedziałem szybko – Najwyższy czas by książę nauczył się, co znaczy rządzić.
    Troska ustąpiła zaskoczeniu. Młodzieniec milczał przez chwilę, zastanawiając się nad tym, jak ująć jego myśli w odpowiednie słowa.
    - Czy… Ty umierasz, ojcze? – zapytał w końcu, bardzo cicho.
    Nie dziwiło mnie bardzo to, że książę odniósł takie wrażenie. Oto, jego ojciec posyła po niego sługę, który prowadzi go do królewskich komnat. Od sługi Ptolemeusz dowiedział się o tym, że uskarżam się na ogromny ból. A teraz ujrzał mnie, dumnego króla, spoczywającego w swoim łożu, z twarzą wykrzywioną przez grymas bólu. Na domiar złego, ojciec pragnie by syn reprezentował go przed możnymi i poddanymi, zrzekając się władzy, której dotąd trzymał się kurczowo.
    - Jeszcze nie… - odparłem, uśmiechając się słabo – Ale nie poradzę sobie bez ciebie.
    Wiedziałem, że ta odpowiedzialność, która stała się jego udziałem tak nagle i niespodziewanie, przerażała Ptolemeusza. O tym, jak niebezpieczne są dworskie rozgrywki, przekonał się już jako dziecko, gdy część zbyt ambitnych dworaków próbowała go zamordować.
    - Ale… - przemówił znów książę – Czy jestem gotowy?
    Chciałem odpowiedzieć twierdząco, by zapewnić go o moim wsparciu, ale nagła eksplozja bólu sprawiła, że z moich ust wydobył się tylko głośny syk. Zrezygnowałem więc ze słów i zacisnąwszy zęby, skinąłem głową.
    Gotowy czy nie, musiał stać się władcą.
    Prędzej czy później.

    [​IMG]

    Z pomocą swego syna, Aleksander przeprowadził reformę, która miała na celu otwarcie klasy możnych.

    [​IMG]

    W 678 roku doszło do przekupienia egipskiego gubernatora prowincji Lydia. Ten ogłosił secesję swojej prowincji i zwrócił się do Aleksandra z prośbą o roztoczenie nad nim opieki.

    PTOLEMEUSZ I

    Ten człowiek nie miał za grosz honoru.
    Spotkałem w swoim życiu wielu możnych, dowódców, namiestników prowincji, a nawet ludzi prostych, którzy pragnęli bogactwa i władzy. Byli wśród nich tacy, którzy zręcznie ukrywali swoje ambicje, tkali sieci kłamstw i intryg, robiąc wszystko, co w ich mocy by uzyskać to, czego pragnęli. Byli też tacy, którzy osiągali pozycję poprzez charyzmę, inspirując tłumy zręcznymi słowami, porywając ludzi za sobą. Byli i tacy hołubiący okrucieństwo i siłę, bezlitośnie rozprawiając się ze swoimi wrogami, siejąc strach w sercach tak popleczników, jak i tych, którzy przeciwko nim występowali. Jednak najgorszymi z nich wszystkich byli ci, którzy nie posiadali ani charyzmy ani siły ani przenikliwego umysłu. Byli to ludzie całkowicie pochłonięci przez swoje żądze, małostkowi egoiści, tacy, którzy nie cofną się przed niczym by uzyskać to, czego pragną. Tchórze bez honoru.
    Siedzący na bogato zdobionym tronie mężczyzna, należał do takich ludzi.
    Przeszedłem przez główną salę jego pałacu, stając przed nim. Mężczyzna nie powstał ze swojego tronu, nie skłonił się przed księciem Macedonii, jedynie skinął oszczędnie głową, uśmiechając się na mój widok. Przypominając sobie dyspozycje ojca, zignorowałem oczywistą obrazę i pozwoliłem mu przemówić.
    - Witaj w mym pałacu, Ptolemeuszu z Dardanii! – odezwał się namiestnik Lydii – To prawdziwy zaszczyt… Gościć przedstawiciela tak znamienitego rodu.
    Wiedziałem, że małostkowy namiestnik będzie próbował mnie sprowokować. Nie tylko nie okazał mi należytego szacunku na samym początku, ale i w swoich słowach… Nie zwrócił się do mnie moim tytułem, nie byłem dla niego księciem i następcą macedońskiego tronu, a jedynie namiestnikiem Dardanii, a więc kimś, kto dorównywał mu statusem. Na swój sposób, było to zabawne, że poprzez dawną utarczkę, Pauzaniasz był gotów obrażać mnie w ten sposób. W innych okolicznościach, jego tchórzostwo nie pozwoliło by mu na to, jednak porozumienie, które zawarł, było uzgodnione z moim królewskim ojcem, ja zaś byłem tylko jego posłańcem.
    - Przejdźmy do konkretów… - zacząłem oschle – Akceptujesz ofertę mego ojca?
    Nie wiedziałem, dlaczego mojemu ojcu tak zależało na tej prowincji. Obsypał Pauzaniasza złotem, pozostawił go na stanowisku namiestnika, zagwarantował miejsce jego rodzinie pośród macedońskich rodów… A wszystko to po to, by zdobyć jedną prowincję. Byłem pewien, że dla ojca był to zaledwie jeden z kroków na długiej drodze realizacji jednego z jego planów, ale nie byłem pewien czy występowanie przeciwko naszym egipskim kuzynom w taki sposób było dobrym posunięciem. Może i rządziłem u boku ojca, ale to wciąż on nosił koronę. Nie do mnie należało podejmowanie takich decyzji.
    Chociaż, gdyby to ode mnie zależało…
    Pauzaniasz stracił by głowę. Zdrajcom nie można ufać.

    [​IMG]

    Aleksander VII umiera w 683 roku, w wieku 73 lat.

    [​IMG]

    Jego następcą zostaje jego najstarszy syn, Ptolemeusz. Koronuje się on na Ptolemeusza IV.​

    Aleksander poślubił swoją krewniaczkę, Timo. Urodziła mu ona trójkę dzieci:
    - Sofię, która poślubiła dowódcę armii swego ojca, Eurypidesa z Ptolemeuszy.
    - Ptolemeusza, który zastąpił ojca na tronie, jako Ptolemeusz IV.
    - Atenaidę, która poślubiła wpływowego możnego z rodu Omiridów, Amyntusa.
    Po śmierci pierwszej żony, Aleksander poślubił swoją kuzynkę, Hypatię. Ta urodziła mu dwójkę dzieci:
    - Feneosa, którym opiekuje się jego królewski brat.
    - Adelfę, której rękę przyrzeczono archontowi Tracji. Hipokratesowi.
     
    moskal lubi to.
  18. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    OPIS ŚWIATA ANTYCZNEGO

    GRECJA​

    [​IMG]
    Region został całkowicie zdominowany przez państwo macedońskie. Łupem kolejnych królów padły nie tylko plemiona barbarzyńskie na północy – jak Dakowie – ale również pozostałe miasta greckie, takie jak Sparta czy Republika Kreteńska. Ostatnim niezależnym polis greckim pozostało Rodos, wyspiarska republika, która znajduje się pod ochroną królestwa Pontu. Dzięki przekupstwu udało się również zdobyć władcom macedońskim przyczółek w Lydii.

    GALIA I HISZPANIA

    [​IMG]
    Kartagina wyszła zwycięsko z pierwszej wojny z Rzymem – co pozwoliło jej aspirować do tytułu największego imperium starożytnego świata. Republika całkowicie skolonizowała Iberię, ustalając granicę wpływów z pokonanym konkurentem. Jej sytuacja wewnętrzna jest stabilna, skarbiec pełen, armia silna, flota nieprzeliczona, a liczne z jej miast rozwijają się bez przeszkód. Największy konkurent dawnej fenickiej kolonii - w odróżnieniu od niej – pogrążył się w chaosie. Udało się Rzymowi pokonać federację plemion galijskich, a nawet ustanowić przyczółek w dalekim Albionie, jednak były to sukcesy mało znaczące. Ambicje poszczególnych dowódców legionów doprowadziły do destabilizacji silnego państwa – doszło do serii wojen domowych. Chaos opanować zdołał dopiero Tyberiusz Fabrycjusz Luscinus – pokonał on zbuntowanych dowódców i obwołał się dożywotnim dyktatorem. Oskarżono go wkrótce o próbę wprowadzenia w Rzymie monarchii, próbowano zamordować, a, gdy plan zamachowców się nie powiódł, doprowadzili oni do wybuchu długoletniej, krwawej wojny domowej. Ród Fabrycjuszy wyszedł z tego konfliktu zwycięsko, mimo śmierci Tyberiusza, jego syn – o takim samym imieniu – stał się Tyberiuszem I, cesarzem rzymskim. Młodzieniec dąży do ostatecznego pokonania plemion galijskich oraz opanowania buntu jednego z dawnych namiestników jego ojca.

    EGIPT I PONT

    [​IMG]
    Do znacznej potęgi w ostatnich latach doszło królestwo Pontu – wykorzystując problemy państwa potomków Seleukosa, królowie pontyjscy podporządkowali sobie związki plemienne i polis, które ogłosiły swoją niezależność od kiedyś potężnego organizmu państwowego. Łupem władców Pontu padło również pogrążone w kryzysie królestwo bosporańskie. Obecnym królem Pontu jest Temistokles III, który próbuje zyskać sojusznika w Egipcie, spiskując by dokonać rozbioru osłabionego państwa Seleukidów. Rośnie również napięcie pomiędzy Pontem, a królestwem Macedonii – Temistokles ogłosił się protektorem republiki kreteńskiej oraz zgłasza pretensje do dawnych ziem królestwa bosporańskiego, które znajdują się pod panowaniem macedońskim. Egiptem włada obecnie Timoleon III z dynastii Ptolemeuszy. Jego przodkowie prowadzili agresywną politykę względem następców Seleukosa – wygrywając szereg wojen przeciwko monarchii Seleukidów i zdobywając spore połacie ziemi. Obecnie prowadzi on rozmowy z władcą Pontu by dokonać rozbioru sąsiadującego z jego domeną państwa. Faraonowie Egiptu prowadzą ponadto życzliwą politykę wobec Kartaginy, życzliwie odnosili się również do swoich kuzynów z Macedonii – chociaż sprawa secesji Lydii wciąż pozostaje skazą w wzajemnych stosunkach. Obecnym władcą państwa Seleukidów jest Antioch VI – jego sytuacja nie należy do najprostszych. Jego poprzednicy przegrali wojny z Pontem i Egiptem, spod ich władzy wydostała się również Liga Partyjska. Antioch zmuszony jest niejako do prowadzenia działań na trzech frontach i – jeśli szybko nie znajdzie sojuszników – jego domena może zostać podzielona.

    Następny odcinek będzie traktował o rządach Ptolemeusza IV.
     
  19. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    Widzę, że Kartagina i Egipt święcą triumfy, ale że świat już został podzielony na cztery potęgi (Rzym, Kartagina, Macedonia, Egipt). Na koniec chyba wyjdą z tego dwa imperia.
     
  20. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Laveris de Navarro - prawda, chociaż dobra passa Egiptu mnie nie cieszy. Od czasów Lydii egipscy Ptolemeusze za mną nie przepadają. Co do ostatecznego podziału, tego nie zdradzę. Zostały trzy odcinki do końca, więc ostateczny rezultat zmagań już niedługo! :p

    ODC IX – Istotne zmiany.

    Ptolemeusz IV Katathliptikós

    [​IMG]

    Król Macedonii 683 – 688
    Król Tracji 683 – 700
    Autokrator Macedonii* 688 - 700​

    *nic sensownego nie przyszło mi w zakresie tytułu do głowy. Jeśli macie trafniejsze sugestie, chętnie je poznam!

    [​IMG]

    Ptolemeusz IV – człowiek arbitralny, okrutny oraz pobożny. Brakowało mu nieco finezji, ale posiadał niezwykłą charyzmę, a także wykazał się jako dowódca wojskowy.

    [​IMG]

    Ptolemeusz był pierwszym macedońskim władcą, który udał się do Rzymu i został przyjęty przez cesarza. Władcy zawiązali sojusz.

    [​IMG]

    Zafascynowany osobą rzymskiego cesarza, Ptolemeusz podjął brzemienną w skutki decyzję – przyjął tytuł na wzór rzymski, dokonując reformy swojego państwa.

    PTOLEMEUSZ II

    Rzym był ciekawym miastem.
    Przez kilka pierwszych chwil, gdy dane mi było przemierzać jego ulice w otoczeniu cesarskiej straży przybocznej – czy też pretorianów, jak nazwał ich mój przewodnik – nie wiedziałem, jak opisać jego panoramę. Wiedziałem, że będzie różnił się znacznie od innych miast, które dane mi było odwiedzać: ale największą z różnic nie były te widoczne w zabudowie, architekturze, samym rozplanowaniu umiejscowienia poszczególnych budowli… Specyficzny klimat tego miejsca tworzyli ludzie, którzy nas otaczali. Moja eskorta przemierzała miasto szybko, mieszkańcy Rzymu schodzili nam z drogi, ale wciąż mogłem obserwować ich z pełnej odległości, słyszałem toczone w oddali rozmowy we wszystkich językach świata. Rzym wydawał mi się ulem, a jego mieszkańcy byli niczym pszczoły: liczni, skupieni na swoich obowiązkach, całymi chmarami przemierzający ulice, podążający za codziennym biegiem własnych spraw.
    - Zbliżamy się do cesarskiego pałacu, mój panie! – poinformował mnie mój przewodnik.
    Mężczyzna był wysoki i chudy, ubrany na rzymską modłę. Nie wyglądał na Rzymianina, jego skóra była ciemnej barwy, a promienie słońca odbijały się jego wygolonej czaszki. Zastanawiałem się, z jakiego regionu rozległego imperium może pochodzić… Czy może był jednym z jeńców, którzy znaleźli się w Rzymie i służyli cesarzowi jako niewolni by uniknąć śmierci na arenie? Chociaż to było nieistotne, bowiem płynnie władał moim ojczystym językiem i okazywał mi należny szacunek.
    Pałac Tyberiusza był okazały.
    Niestety, nie miałem okazji dokładnie obejrzeć budowli, bowiem pretorianie nie pozwolili się zatrzymać naszemu pochodowi i w ich asyście wkroczyłem do głównej komnaty okazałej posiadłości, gdzie czekał na mnie młody cesarz. Żołnierze rozstąpili się, padając na kolana. Mój przewodnik wysforował się na czoło naszego pochodu i kłaniając się głęboko przed swoim władcą, rzekł:
    - Ptolemeusz IV, król Macedonii i Tracji! – po tej zapowiedzi, również przewodnik padł przed swym władcą na kolana.
    Postąpiłem krok do przodu, wychodząc na spotkanie Tyberiuszowi. Byłem ciekaw tego młodzieńca, słyszałem o nim wiele historii. Okazał się wysokim i dobrze zbudowanym młodym mężczyzną, o jasnych oczach i słomianych włosach. Powitał mnie uśmiechem, podszedł do mnie i rzekł:
    - Witaj w Rzymie, Ptolemeuszu z Macedonii! – jego głos był dźwięczny i miły dla ucha, przemówił w moim ojczystym języku – Jak ci się podoba moje miasto?
    Młodzieniec w jednym, władczym geście odprawił zarówno mojego tłumacza jak i swoich gwardzistów. Poprowadził mnie przez całą komnatę, wyprowadzając mnie z pomieszczenia i zagłębiając się w korytarze okazałej posiadłości. Cały czas prowadziliśmy niezobowiązującą pogawędkę o Rzymie, cesarz wydawał się człowiekiem o niezwykle radosnym usposobieniu, a przy tym także niezwykle inteligentnym.
    - Przejdźmy do konkretów! – powiedział w końcu, kiedy weszliśmy do kolejnej z okazałych komnat – Czas porozmawiać o sojuszu.
    Czekałem na ten moment. Oferta rzymskiego cesarza była dla mnie zaskoczeniem. Macedonia była potężna, to prawda. Ale dlaczego akurat we mnie Tyberiusz widział odpowiedniego partnera do rozmowy o sojuszu, a nie w moim kuzynie z Egiptu? Dlaczego nie zwrócił się do pontyjskiego psa, Temistoklesa?
    - Poślę swoje legiony na twych wrogów, Ptolemeuszu… - powiedział młodzieniec – Jeśli obiecujesz, że falanga stawi się, gdy Kartagina uderzy.
    Musiałem zadać to pytanie.
    - Dlaczego nie zwróciłeś się z podobną ofertą do Timoleona? – zapytałem wprost.
    Na wzmiankę o moim egipskim kuzynie, oblicze Tyberiusza pociemniało.
    - Faraon egipski jest przyjacielem Kartaginy… - oznajmił młodzieniec – Co czyni go moim wrogiem.
    Ten sojusz mógł okazać się korzystny. To prawda, mógł zrazić do mnie Kartagińczyków i mojego egipskiego kuzyna, ale…Było coś w młodym rzymskim cesarzu, co sprawiało, że byłem skłonny mu zaufać. A Macedonia…
    Potrzebowała silnych sojuszników.

    [​IMG]

    Nowe idee. Wojskowe dotyczą morale armii, ekonomiczne zwiększonych wpływów z podatków, cywilne bonusu do defensywy, a religijne zmniejszonego kosztu zwiększenia stabilności.

    [​IMG]

    Zmiany przyniosły destabilizację, ale reformy okazały się konieczne i okazały się korzystne w dłuższej perspektywie.

    [​IMG]

    Ptolemeusz IV chciał zostać zapamiętany przez potomnych jako potężny władca, ufundował więc wiele majestatycznych budowli w Epirze.

    PTOLEMEUSZ III

    Jakie będzie moje dziedzictwo?
    Od czasu powrotu z Rzymu i przeprowadzaniu tych wszystkich zmian, myślałem o tym często. Kiedyś nie interesowało mnie to, jak będą mówić o mnie potomni, jak zostanę zapamiętany, co po sobie pozostawię. Moi przodkowie odciskali swoje piętno na królestwie podbijając barbarzyńców, rozciągając swoje panowanie na miasta greckie, pokonując tych, którzy występowali przeciwko ich władzy. Każdy z nich zdobywał uznanie poprzez wielkie wojny i ogromne bitwy, które stoczono za ich panowania. Pamiętano ich poprzez przelaną w ich imieniu krew, ze względu na potęgę ich armii i zręczność dowódców.
    Ja chciałem zapisać się w historii jako pokojowy władca.
    Epir będzie moim dziedzictwem.
    Gwardziści przyprowadzili przed moje oblicze trzech ludzi, którym zamierzałem powierzyć to zadanie. Z wysokości swojego tronu patrzyłem, jak przybyli do głównej komnaty królewskiego pałacu kłaniają się przede mną. Pierwszym z mężczyzn był mój najstarszy syn i następca, Aleksander. Powodem, dla którego to właśnie jego chciałem oddelegować do tego zadania nie było tylko i wyłącznie moje zaufanie do pierworodnego, ale również istotną rolę odegrała rola, jaką po mojej śmierci odegra młodzieniec – musiał nauczyć się, jak zarządzać imperium. Uznałem, że epirskie przedsięwzięcie będzie dobrą okazją dla niego by nabrać nieco doświadczenia. Kolejnym z mężczyzn, których wezwałem przed swoje oblicze był stary Perseusz Theryda, który od dziesięcioleci zarządzał królewskimi posiadłościami. Był to człowiek wielu talentów, którego nazywano potomkiem legendarnego króla Midasa: tak dobrze radził sobie ze wszystkimi sprawami, które dotyczyły złota. Ostatnim z mężczyzn był uzdolniony rzeźbiarz i budowniczy imieniem Demetriusz, on odpowiadać miał za zrealizowanie moich planów. Starałem się wybrać dla tego celu ludzi, którzy wzajem by się uzupełniali i – nie popadając w fałszywą skromność – byłem bardzo zadowolony z ostatecznego wyboru, którego dokonałem.
    - Ojcze… - odezwał się Aleksander – Te plany… To wszystko będzie niezwykle kosztowne! Skarbiec…
    - Skarbiec nie ucierpi! – przerwałem mu – Wyłożę na ten cel złoto naszego rodu.
    To uciszyło protesty mojego syna, ale mogłem dostrzec grymas niezadowolenia na jego twarzy. Nie dyskutowałem z nim na temat moich obaw i pragnień, z którymi wiązało się jego zadanie. Następca tronu prawdopodobnie widział w moim postępowaniu jedynie kaprys władcy, być może stawiał go na równi z postepowaniem moich egipskich kuzynów, którzy wznosili na swoją chwałę całe miasta i ogromne budowle. Ale ja… Chcę tylko zostawić po sobie coś namacalnego, coś, dzięki czemu Ptolemeusz IV pozostanie w ludzkiej pamięci. Nie tylko jako ten, który obwołał się autokratorem. Być może było to głupie i lekkomyślne, ale…
    Zapamiętają mnie przynajmniej mieszkańcy Epiru.

    [​IMG]

    Za czasów Ptolemeusza podjęto również próbę reformy floty macedońskiej.

    [​IMG]

    Ptolemeusz IV zdawał sobie sprawę z tego, że wiele rozwiązań militarnych stało się przestarzałymi. Zafascynowany legionami rzymskimi, wprowadził pewne innowacje do królewskiej armii.

    ALEKSANDER I

    Rzymianin odziany był w zbroję swego legionu.
    Kiedy byłem jeszcze chłopcem, ojciec opowiadał mi wiele historii o swojej podróży do Rzymu i spotkaniu z cesarzem Tyberiuszem. Opowiadał o wielu różnych narodach, które zamieszkiwały to miasto, o jego wspaniałych budowlach, o samym rzymskim władcy, który wywarł na nim ogromne wrażenie. Porównywał największe miasto odległego Imperium do ula, pełnego pracowitych pszczół – opisywał je jako bardzo gwarne, odmienne od Pelli. Przypomniałem sobie te historie raz jeszcze, ale osoba przybyłego do moich włości legionisty skojarzyła mi się z cesarską gwardią, pretorianami. O nich ojciec nie mówił wiele: opisał ich jako twardych żołnierzy, dobrze opancerzonych i uzbrojonych, a przy tym niezwykle karnych.
    Nie wdawał się w szczegóły.
    - Witaj, książę! – żołnierz wyprostował się, kładąc prawą dłoń na rękojeści krótkiego miecza .
    Stojący przede mną mężczyzna był niezwykle wysoki i dobrze zbudowany. Wpatrywał się we mnie intensywnie swoimi czarnymi oczami, zupełnie, jakby chciał przejrzeć mnie na wskroś, dojrzeć moją duszę. Niegdyś musiał być przystojny, jednak jego twarz zniekształciły liczne blizny.
    - Decjuszu… - odezwałem się, odwracając spojrzenie od jego twarzy – Dziękuję, że zgodziłeś się tutaj przybyć.
    Kąciki jego ust uniosły się, gdy żołnierz pozwolił sobie na delikatny uśmiech. Blizny sprawiały, że był to naprawdę przerażający widok.
    - Kiedy rozkaz wydają cesarz i następca tronu… - mruknął, mając na myśli cesarza Tyberiusza i moją osobę – Żołnierz nie może odmówić.
    Kiedy mój ojciec i cesarz Tyberiusz zawiązali przymierze, jednym z jego ustaleń było przybycie do Pelli przedstawiciela rzymskiego władcy. Tym, który przybył do stolicy i zatrzymał się na dworze mego ojca był Decjusz Fabrycjusz, przyrodni brat samego Tyberiusza. Ale nie był on na naszych ziemiach jedynie emisariuszem: dostrzegłem, że bacznie wszystko obserwuje, będąc oczami i uszami swego cesarza w naszej domenie. Szczególnie interesowały go sprawy związane z doktryną wojenną – przebywając w jego otoczeniu, dowiedziałem się, że swego czasu dowodził wojskami swego cesarskiego krewniaka – i zamierzałem wykorzystać to zainteresowanie. Dlatego właśnie wezwałem go tutaj. Nasza doktryna wojenna nie zmieniła się zbytnio od czasów Aleksandra Wielkiego. Sposób walki Rzymian pozostawał dla mnie zagadką.
    Decjusz mógł mnie wiele nauczyć.
    - Chcę byś opowiedział mi o legionach! – wyraziłem swoje życzenie bezpośrednio, bez ubierania go w ładne i niepotrzebne słowa.
    Żołnierze cenili sobie szczerość i bezpośredniość.
    - Jeśli zobaczę te słynne sarrisy… - w oczach Decjusza dostrzegłem błysk – Sojusznicy nie powinni mieć przed sobą tajemnic.
    Oczywiście, wiedziałem, że cesarski wysłannik będzie próbował dowiedzieć się czegoś więcej o naszej taktyce. Ale była to mała cena, którą skłonny byłem zapłacić – potwierdzi jedynie własne przypuszczenia o przestarzałym sposobie walki naszej falangi, ja zaś zgłębię nowe rozwiązania, właściwe dla Rzymu…
    Całkiem dobra wymiana.

    [​IMG]

    Ptolemeusz IV umiera w 700 roku. Jego następcą zostaje jego najstarszy syn, Aleksander. Przyjmuje on imię Aleksandra VIII.​

    Ptolemeusz poślubił swoją krewniaczkę i córkę jednego z dowódców swego ojca, Aspacię. Urodziła mu ona piątkę dzieci:
    - Aleksandra, następcę ojca pod imieniem Aleksandra VIII.
    - Feneosa, archonta ziem bosforskich.
    - Timo, która poślubiła Fokasa, jednego z dowódców swego brata.
    - Eudokię, która poślubiła Orestesa Therydę, archonta Dacji.
    - Aristona, którego sposobiono do roli kapłana.
    Po śmierci pierwszej małżonki, Ptolemeusz poślubił Filę, z rodu Omiridów. Para nie doczekała się potomków.
     
  21. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Czas na wojnę z Pontem! Następny odcinek będzie ostatnim odcinkiem AARa.

    ODC X – Wojna z Pontem.

    Aleksander VIII Pseudes

    [​IMG]

    Autokrator Macedonii 700 – 728

    [​IMG]

    Aleksander VIII – człowiek pobożny, opanowany i litościwy, ale również i samolubny. Jego umiejętności były raczej przeciętne.

    [​IMG]

    Autokrator podjął próby przekupienia namiestnika pontyjskiego miasta Pergamon.

    [​IMG]

    Zakończyło się to sukcesem.

    [​IMG]

    Eskalacja konfliktu z Temistoklesem III doprowadziła w 705 roku do wybuchu wojny.

    ALEKSANDER II

    Wojna była nieunikniona.
    Wiedział o tym mój ojciec, gdy powierzał mi dowództwo nad armią i w mojej gestii pozostawiał zadanie jej modernizacji i rozbudowy. Wiedział o tym Temistokles, wciąż próbujący szachować nas obecnością na jego dworze potomków Filipa Wygnańca, a także układając się potajemnie z naszymi egipskimi kuzynami na wypadek eskalacji konfliktu. Wiedzieli o tym nasi rzymscy sojusznicy, co jakiś czas posyłając na dwór w Pelli posła, który w imieniu Tyberiusza obiecywał mediację pomiędzy zwaśnionymi stronami i namawiał do dyplomatycznego rozstrzygnięcia sporu. Również ja wiedziałem o tym, że konflikt był nieunikniony. Zbyt długo królowie Pontu stawali nam na drodze, wspierali naszych wrogów, kpili z naszych ambicji i osiągnięć. Zbyt długo aspirowali do zajęcia miejsca, które przysługiwało jedynie tym, którzy prawdziwie zastępowali Aleksandra i odbudowywali jego imperium.
    Nie chciałem tego, ale wojna musiała wybuchnąć.
    - Te działania sprowadzą na nas wojnę… - przemówił stary Orestes Theryda.
    Główna komnata dawnego królewskiego pałacu w Pelli gościła dzisiaj znamienitych mężów, głowy najpotężniejszych rodów całego macedońskiego imperium. Zebrali się tu ci, którzy swe pochodzenie wywodzili od żołnierzy, którzy maszerowali z Aleksandrem Wielkim, ci, których przodkowie walczyli z barbarzyńcami u boku Ptolemeusza II Pioruna, a nawet następcy dawnych, barbarzyńskich wodzów, którzy mieli na tyle wyczucia, by przyłączyć się do zwycięzców i porzucić dawne zwyczaje na rzecz macedońskiej kultury. Każdy z nich był tutaj by doradzać, to była namiastka iluzorycznego wpływu na władcę, którą zapewniali im moi przodkowie i którą zgromadzeni się chlubili. A ostateczna decyzja…
    I tak będzie należeć do mnie.
    - Mieszkańcy Pergamonu liczą na naszą ochronę, szlachetny Orestesie… - odezwałem się – Czy nie jesteśmy im tego winni?
    Starzec chciał coś powiedzieć, ale zawahał się. Nawet tak potężny ród, jak potomkowie sławnego stratega z czasów Eurypidesa I, nie mógł otwarcie sprzeciwić się autokratorowi. W pamięci możnych wciąż żywa była historia Demetriusza z rodu Skerwidów.
    - Jesteśmy też winni pokój naszym dzieciom… - powiedział cicho starzec – Poparcie Pergamonu będzie oznaczało wojnę!
    W komnacie zapanowała cisza, ucichł niedawny gwar. Zebrani mężowie patrzyli na mnie, w niemym oczekiwaniu, ciekawi mojej riposty.
    - Czyżby? – pozwoliłem by to pytanie przez chwilę pozostawało bez odpowiedzi, by każdy z nich mógł je rozważyć – Zbyt długo znosiliśmy obelgi ze strony Temistoklesa.
    Możni zaszemrali. Nagle jeden z nich wstał.
    - Za czasów twego dziada, mój panie… - odezwał się namiestnik Lydii – Moi przodkowie poprosili o opiekę… I tę opiekę im zapewniono.
    Przemawiający skupił na sobie uwagę wszystkich zebranych. Nawet ja byłem ciekaw tego, gdzie zmierza jego przemowa.
    - Nasi przodkowie gotowi byli zaryzykować pokój, który tak miłowali… - mówił dalej możny – Nie ulegli groźbom pontyjskich władców. Oni wykazali się odwagą. I jako odważni zostali zapamiętani. Czy my chcemy zostać zapamiętani jako tchórze?
    Jego ostatnie słowa spowodowały gwałtowną reakcję tłumu – wielu z możnych wstało, przekrzykując się wzajemnie, gwałtownie gestykulując. Powstał gwar i zgiełk, którego nie udało się opanować ani namiestnikowi Lydii ani staremu Therydzie. Dopiero, kiedy podniosłem głos, wrzawa poczęła dogasać.
    - Mieszkańcy Pergamonu są od dzisiaj obywatelami macedońskimi! – obwieściłem stanowczo – A jeśli Temistokles przyjdzie… Odeprzemy go, jak każdego z przeciwników w przeszłości.
    Decyzja została podjęta. I nawet jeśli oznaczała wojnę…
    Pont musiał zostać pokonany. Nasze zwycięstwo było nieuniknione.

    [​IMG]

    Pierwszą bitwą tej wojny okazała się potyczka pomiędzy flotami obu królestw.

    [​IMG]

    Pierwsza większa bitwa z siłami wiernymi Temistoklesowi III odbyła się na dawnym terenie królestwa bosporańskiego.

    [​IMG]

    Flota pontyjska odniosła zwycięstwo, odcinając armię macedońską od posiłków. Jednak na lądzie, Macedończycy wciąż pozostawali niepokonani.

    [​IMG]

    Pozbawionym zaopatrzenia armiom udało się odeprzeć ataki Pontyjczyków, jednak okupiono ten sukces ogromnymi stratami.

    [​IMG]

    Sytuacja na południu nie przedstawiała się dobrze, jednak na północy Pontyjczycy zostali zmuszeni do odwrotu.

    [​IMG]

    Posiłki wysłane na północ przez króla Temistoklesa zostały rozbite.

    [​IMG]

    Armia wysłana z Dacji została zaskoczona przez dodatkowe siły pontyjskie i zmuszona do odwrotu po odniesionej porażce.

    [​IMG]

    Mimo porażki, ofensywa pontyjska została zatrzymana.

    [​IMG]

    Przedłużający się konflikt i macedońskie złoto przekonały jednego z pontyjskich dowódców by przeciwstawił się Temistoklesowi III.

    ALEKSANDER III

    To była świetna okazja.
    Agatokles był głupcem. Człowiekiem sprawiedliwym i oddanym, którego zapamiętano jako zręcznego dowódcę, który dbał o swoich żołnierzy. Ale mimo wszystkich ze swoich licznych przymiotów, był jedynie naiwnym głupcem, którzy przysłużył się mojej sprawie. Rebelia, którą wzniecił nie tylko pogrążyła w chaosie państwo Temistoklesa, ale również poważnie zagroziła prowadzonym przez pontyjskiego monarchę działaniom wojennym – Macedończycy nie byli już jedynymi wrogami sił wiernych Temistoklesowi, zapanował więc w jego szeregach chaos. Ku Agatoklesowi ciągnęli tłumnie wszyscy ci, których ducha złamały liczne porażki, braki w zaopatrzeniu czy brak żołdu wypłaconego na czas.
    - Wszystko przebiega zgodnie z planem? – zapytałem Demetriusza, człowieka, który przyniósł mi dobre wieści.
    Mój szpieg w szeregach pontyjskich buntowników skinął głową.
    - Agatokles jest przekonany, że złoto pochodzi od Antiocha… - oznajmił Demetriusz – Udało mi się również kupić lojalność dwóch z jego zaufanych, Filipa i Lizymacha.
    Wszystko szło po mojej myśli. Po stronie Agatoklesa opowiedzieli się wodzowie walczący z moimi wojskami na południu. Tych zamiarowałem rozbić, a moi szpiedzy mieli otworzyć bramy bronionych przez nich miast. Do buntowników dołączyły również dawne miasta na północnym wschodzie domeny Temistoklesa, które wcześniej znajdowały się pod panowaniem potomków Seleukosa – tam również stacjonowała armia pod przywództwem Agatoklesa. Wystarczyło przejąć zbuntowane miasta, które stały na drodze do stolicy Temistoklesa, a potem finansować bunt… Im dłużej wschód był zbuntowany, tym dłużej siły Pontu były związane i nie mogły przybyć na odsiecz zachodnim twierdzom, które zdobyliśmy.
    - Świetnie! Wykonaj swoją misję, a zostaniesz odpowiednio wynagrodzony, Demetriuszu! – uśmiechnąłem się i uniosłem dłoń – Przysięgam na wszystkich bogów.
    Taka przysięga wydawała się nie na miejscu, gdy obiecywałem nagrodzić kogoś za zdradę, ale prowadziłem wojnę i nie mogłem sobie pozwolić na skrupuły. Nie mogły mnie one powstrzymać od wykorzystania każdej szansy na to by zyskać przewagę. W innych okolicznościach, rebelia Agatoklesa otrzymała by wsparcie korony macedońskiej – zwycięstwo zbuntowanego wodza przyniosłoby pokój i zmieniło Pont w sojusznika. Ale takie rozwiązanie pozostawało poza moim zasięgiem, musiałem działać w takich okolicznościach, które zaistniały: ignorując te, które istniały jedynie w moich przypuszczeniach i rozważaniach.
    - Możesz odejść! – zwróciłem się do Demetriusza.
    Sługa skłonił się i opuścił komnatę, zostawiając mnie samego. Odejście mojego szpiega nie powstrzymało natrętnych myśli. Wciąż zadawałem sobie pytanie – co mój ojciec uczyniłby na moim miejscu? Czy również postąpił by w taki sposób, stawiając pragmatyzm na pierwszym miejscu? Pamiętałem jego rozmyślania o tym, jak zostanie zapamiętany. Ale czy władca mógł sobie pozwolić na egoistyczne postawienie własnego sumienia wyżej niż pomyślności swoich poddanych?
    Potrząsnąłem głową, odrzucając od siebie te myśli.
    Rozkazy zostały wydane, decyzja podjęta. Nie było odwrotu.

    [​IMG]

    Walki na północy nasiliły się, jedna z armii macedońskich zmuszona została do odwrotu.

    [​IMG]

    Dzięki szybkiej odsieczy wojsk pod dowództwem samego autokratora, ofensywa pontyjska została odparta.

    [​IMG]

    W 711 roku, po niemal trzech latach oblężenia, upada stolica królestwa Pontu.

    [​IMG]

    Przedłużający się konflikt nie służył gospodarce, o czym przekonał się następca tronu, gdy jego posiadłości przestały przynosić zyski.

    [​IMG]

    Niezwykle wyczerpująca wojna z Pontem zakończyła się w 714 roku, podpisaniem traktatu aleksandryjskiego w Poncie. Król Pontu wciąż zgłaszał pretensje do dwóch prowincji, które Macedończycy zdobyli w trakcie buntu. (Nicaea i Gangra)

    [​IMG]

    Dwie prowincje zdobyte na pontyjskich buntownikach.

    [​IMG]

    Prowincje zdobyte wedle postanowień pokoju aleksandryjskiego.

    [​IMG]

    W 721 roku zamordowany zostaje Ptolemeusz, następca tronu i najstarszy syn autokratora. Nowym dziedzicem imperium zostaje wnuk monarchy – Ptolemeusz Młodszy.

    [​IMG]

    Doświadczenia długiej wojny pozwoliły na udoskonalenie taktyki dotyczącej macedońskiej floty.

    [​IMG]

    Pocieszenie po śmierci najstarszego syna Aleksander znajdował w ramionach licznych kochanek.

    ALEKSANDER IV

    Wino przynosiło ukojenie.
    Nie spodziewałem się, że ból będzie tak wielki. Ja i Ptolemeusz… Nie zawsze się zgadzaliśmy. Mało było między nami zrozumienia, ale był moim najstarszym synem, moim dziedzicem, moim pierworodnym. Nie było w moim życiu radośniejszego dnia od tego, w którym pojawił się na świecie. Kiedy pierwszy raz trzymałem go w swoich ramionach, nie czułem większej dumy. Nie zasługiwał na to by zginąć w tak okrutny sposób. Zamordowany. Przez kogo? W imię czego? Często zastanawiałem się, czy… Byłoby łatwiej, gdybym wiedział, kto to zrobił?
    Wtedy przynajmniej dostałbym swoją zemstę.
    Nie wiedziałem, czy ona by mi pomogła. Jedynie wino potrafiło uciszyć natrętne myśli, przytępić wewnętrzny gniew, sprawić, że nie widziałem martwego ciała mojego syna, gdy tylko zamykałem oczy. Czasami miałem wrażenie, że wymierzenie podobnej kary tym, którzy odebrali mi Ptolemeusza, a może nawet i skazanie ich na los stokroć gorszy od tego, który spotkał następcę tronu, ostatecznie ukoi moją duszę, w jakiś sposób wypełni tę pustkę, która powstała po śmierci mojego syna. Zaraz potem pojawiała się inna myśl, niczym podszept zdradzieckiego doradcy: śmierć nie wypełni pustki, bo sama ją sprowadza.
    Jak ją wypełnić?
    Miałem przecież innych synów. Miałem wnuki… Ale żaden z nich nie był Ptolemeuszem. Radowały mnie ich osiągnięcia, byłem dumny z ich umiejętności, ale nie mogli oni zastąpić tego, którego straciłem. Pewnego razu, gdy wino przytępiło mi zmysły, pomyślałem nawet o tym, by spłodzić kolejnego syna, kolejnego Ptolemeusza. Byłem autokratorem, najpotężniejszym człowiekiem w całej Macedonii, która z niewiast mogła by mi odmówić? Ale nawet ciepły dotyk kobiecego ciała nie był w stanie wypełnić pustki i uśmierzyć bólu.
    - Mój panie! – w drzwiach mojej komnaty pojawiła się jedna z przyjaciółek mej żony, niosąc puchar wypełniony winem – Przyniosłam ci wino.
    Skinąłem głową w podzięce. Młoda kobieta zbliżyła się i podała mi puchar, uśmiechając się. Był to uśmiech pełen życzliwości, na który nie zasługiwałem. Wiedziałem, jak teraz wyglądam, wiedziałem, co ona widzi: wielki władca, który dotarł na samo dno, całymi dniami jedynie pijąc wino i rozpaczając.
    - Dziękuję ci! – słowa z trudem przeszły mi przez gardło, spojrzałem jej w oczy – Twój władca jest ci wdzięczny.
    Myślałem, że te słowa jej wystarczą i dziewczyna odejdzie, ale zamiast tego, ta położyła swoje dłonie na moich ramionach.
    - Czy jest coś jeszcze… - wyszeptała, nachylając się ku mnie – Co mogłabym zrobić dla mojego władcy?
    W tamtej chwili… Jedynym, co czułem, była obojętność. Wiedziałem, że owa niewiasta nie będzie w stanie wypełnić pustki w moim sercu ani przynieść mi ukojenia. Mogła jedynie – podobnie jak wino – oszukać na moment moje zmysły, otępić je pożądaniem. Ale to nic nie zmieniało, jedynie odsuwało ode mnie złe myśli. Ale…
    Warto było się ich pozbyć. Choćby na chwilę.

    [​IMG]

    Aleksander VIII umiera w 728 roku w wieku 65 lat.

    [​IMG]

    Jego następcą zostaje jego wnuk, Ptolemeusz Młodszy. Koronuje się on na Ptolemeusza V.​

    Pierwszą żoną Aleksandra VIII została Melaina z rodu Omiridów. Urodziła mu ona czterech synów:
    - Ptolemeusza Starszego, wieloletniego namiestnika Dacji oraz następcę tronu.
    - Aleksandra, który służył ojcu jako główny dowódca floty.
    - Fyleusa, dowodzącego jedną z armii swego ojca.
    - Metrodorosa, namiestnika ojca w odległej Germanii.
    Po śmierci pierwszej żony, autokrator poślubił Kandake, potomkinię jednego z dackich wodzów. Urodziła mu ona jednego syna:
    - Aleosa, pozostającego pod opieką swego brata, Aleksandra.
    Po oddaleniu drugiej żony, autokrator poślubił Melainę Starszą Zoltydę, córkę archonta Dalmacji. Para była bezdzietna.
    Ze związku ze swoją kochanką i starszą siostrą swojej ostatniej żony, autokrator doczekał się również córki:
    - Tessaloniki, którą wydano za Perseusza, archonta ziem zdobytych w wojnie z Pontem.
     
  22. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Zapraszam na ostatni odcinek!

    ODC XI – Epilog.

    Ptolemeusz V Alektor

    [​IMG]

    Autokrator Macedonii 728 – 753

    [​IMG]

    Ptolemeusz V we własnej osobie. Człowiek będący okrutnym sceptykiem, nieelastycznym na polu bitwy. Jego dowodzenie sprawiło, że był popularny wśród swoich żołnierzy.

    [​IMG]

    Nowy władca musiał się zmagać z wieloma buntami na ziemiach odebranych przez jego dziada Pontyjczykom.

    [​IMG]

    Każde takie wystąpienie było szybko i niezwykle krwawo tłumione.

    [​IMG]

    Potomkowie Seleukosa w Macedonii widzieli szansę na uniknięcie pokonania przez siły pontyjsko-egipskie. Ptolemeusz odmówił ich propozycji zawiązania sojuszu.

    OKRUTNY AUTOKRATOR

    Poseł Antiocha tylko marnował mój czas.
    Dary, które ze sobą przyniósł, by przekonać mnie o dobrej woli i przyjaźni ze strony swojego władcy, były niezwykle skromne. Po prawdzie, była to odpowiednia ilość srebra i złota by nie obciążyć skarbca, a przy okazji nie zostać oskarżonym o obrazę ościennego władcy. Ale nawet gdyby potomek Seleukosa obiecał wznieść ku mojej czci miasto ze złota, podarował mi więcej srebra niż znaleźć można w całym Rzymie, obsypał szlachetnymi kamieniami i kością słoniową, przekazał najzręczniejszych niewolników i najpiękniejsze niewolnice… Wciąż, nie było by mnie to w stanie przekonać do zawiązania sojuszu.
    - Możesz przekazać swojemu władcy… - odezwałem się, spoglądając z wysokości tronu na posła – Że odmawiam jego prośbie.
    Poseł otworzył usta by coś powiedzieć, ale uniosłem dłoń, powstrzymując go.
    - Twój pan ma potężnych wrogów… - stwierdziłem oczywisty fakt – Nie chcę by stali się również moimi wrogami.
    Nie chciałem wdawać się w dyskusję z posłańcem, ona do niczego nie powadziła. Sprawa była dziecinnie wręcz prosta – wkrótce państwo Antiocha zostanie podzielone pomiędzy Egipt, Ligę Partów i Pont. Po ostatniej przegranej wojnie z moim egipskim kuzynem, Antioch zmuszony był zaciągnąć do armii chłopców i starców. Jego skarbiec świecił pustkami, a ostatnie kosztowności przeznaczył na przypieczętowanie niepewnego sojuszu. Upadek monarchii założonej przez Seleukosa był tylko kwestią czasu, a ja nie zamierzałem poświęcać swoich poddanych w imię jej zachowania… A w przypadku gorszego obrotu spraw – nie chciałem podzielić losu państewka Antiocha. Niech dogorywa w samotności.
    - Pontyjczycy to także twoi wrogowie, mój panie! – poseł sięgał po każdy argument, byle tylko odwieść mnie od podjętej decyzji.
    Miał rację, Pontyjczycy byli moimi wrogami. Wrogami pokonanymi przez mojego dziada, których straty były tak wielkie, że najbliższe lata spędzać będą na powolnej odbudowie… I kto wie, może nigdy nie podniosą się po tym ciosie. Tylko od Temistoklesa IV zależeć będzie, czy spróbuje zemścić się na moich poddanych i poprowadzi swoje armie na zdobyte przez nas tereny… Chociaż miałem wrażenie, że będzie on próbował wspierać buntowników, którzy występowali przeciwko mojej władzy. Nie miał odpowiednich środków by pozwolić sobie na rozpoczęcie otwartego konfliktu.
    - To prawda… Ale nie są nimi Egipcjanie czy Partowie! – uśmiechnąłem się delikatnie, czekając na odpowiedź ze strony posła.
    Wysłannik Antiocha milczał przez dłuższą chwilę.
    - Kiedy upadnie monarchia potomków Seleukosa… - posłaniec podniósł głos, popadł w patetyczny ton, który wydał mi się zabawny – Egipcjanie zwrócą się przeciwko Macedonii.
    Po raz kolejny musiałem mu przyznać rację. Zdawałem sobie sprawę z tego, że moi egipscy kuzyni prędzej czy później zwrócą się przeciwko mnie. Czy to ulegając podszeptom Kartaginy czy też pragnąc odzyskać dla swego państwa Lydię. Ale wciąż, nie czułem potrzeby by występować przeciwko nim teraz, w dodatku w obronie mizernego państewka na dalekim wschodzie…
    - Jeśli tak się stanie… - odezwałem się – Będziemy gotowi.
    Wysłannik Antiocha w końcu zrozumiał aluzję. Ukłonił się płytko i rzekł:
    - Dziękuję za audiencję, mój panie! – mężczyzna obrócił się na pięcie i opuścił komnatę.
    Wbiłem spojrzenie w plecy oddalającego się mężczyzny. Tak wiele środków, poświęconych na przegraną sprawę. Ale nie mogłem winić Antiocha, próbował jedynie zachować ziemie przodków. Nie było jego winą, że nadeszły takie czasy…
    W których nie ma miejsca dla słabych.

    [​IMG]

    Również i trzecia wojna punicka zakończyła się porażką Rzymu.

    [​IMG]

    DOTARLIŚMY DO KOŃCA!​

    TRADYCYJNIE KILKA SŁÓW OD AUTORA: Udało się dotrzeć do końca! Odcinek finałowy trochę krótki, ale Ptolemeusz odziedziczył tron przed samym końcem gry. Z jej wyniku jestem zadowolony - co prawda odbudować Imperium Aleksandra rady nie dałem - udało mi się stworzyć z Macedonii regionalną potęgę, to zawsze coś.

    Dziękuję wszystkim komentującym i tym, którzy dali znać, że czytają. To była dla mnie ciekawa odmiana i mam nadzieję, że również Wam przypadła do gustu historia macedońskich Ptolemeuszy.

    Do zobaczenia w następnym AARze!
     
    ers i Laveris de Navarro lubią to.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie