galaktyka na sprzedaż, dzieje republiki Vanu

Temat na forum 'Inne Gry AAR' rozpoczęty przez Montenius, 13 Kwiecień 2018.

  1. Montenius

    Montenius Ten, o Którym mówią Księgi

    Piszę póki mam manię twórczą. Trochę tekstu mam, ale mało rozegrane. nie chce mi się bawić z obrazkami za bardzo, będzie ich niewiele. Aar oczywiście może się nie zakończyć jak to z aarami bywa.
    Planeta Van. 2 miliony lat temu.

    To nie był zwykły dzień w życiu przedstawiciela Jaszczurko podobnego wodnego stworzenia którego potem samo siebie nazwiało Vanen. Jakiś zew kazał nowonarodzonemu Vanowi płynąć do góry, do światła. Choć jego pobratymcy czasem to robili i wypływali na powierzchnię wszechoceanu szybko się wycofywali. ten Van był inny. Instynktownie płynął w kierunku w którym odległość dna od światła była coraz mniejsza. Choć nikt nie ma prawa pamiętać tego dnia, wtedy właśnie dokonała sie największa rewolucja gatunku Van. Nie był to wcale dzień przejęcia władzy przez korporację w jednym z ich państw a potem wszystkich , powstanie imperium Mirion , wynalezienie hipernapędu czy wylot w kosmos. Dzień zapomnianej rewolucji był gdy nowonarodzony osobnik wypełzł (póki co, potem gatunek nauczył się chodzić a z czasem wyprostował) z wszechoceanu na ląd wcale się przy tym nie dusząc.

    pLaneta Van . 2 tysiące lat temu.

    dom nadzorcy prowincji ksardiks w imperium Mirion.

    Nadzorca Moz miał wiele obowiązków. Sam imperator zlecił mu nadzór nad najbogatszą prowincja w cesarstwie, a on ze wszystkich sił starał się wykonywać zadania jak najlepiej. Ale czasem i jemu należy się czas na odpoczynek. Moz i jego przyjaciel filozof, pływali leniwie w małym prywatnym zbiorniku wodnym w służbowej posiadłości nadzorcy. Co prawda, jak niemal wszyscy Vanowie, woleliby nurkować w oceanie, ale ten akurat był dość daleko, a prowincja w ogóle była w głębi lądu. Biedacy nieraz szli długie barentry na piechoty aby się porządnie wykąpać w prawdziwym morzu albo chociaż jeziorze, a on miał namiastkę tego w swoim domu.Rządził co prawda najbogatszą prowincją i bezpieczną od najazdów barbarzyńców z odległych archipelagów, ale... tego jednego zazdrościł nadzorcom, może i biedniejsznych i mniej spokojnych prowincji ale bliżej oceanu. Oceanu właśnie.Szkoda że nie miał za wiele czasu na długie podróże.
    Nurkowali podziwiając hodowaną w stawie od kilkudziesięciu lat rafę koralową. To już było tradycją że każdy kolejny nadzorca prowincji przejmował dzieło od swojego poprzednika. Rafa rozrastała się i piękniała, ale nigdy nie osiągnie piękna tych z oceanu. mimo wszystko trzeba próbować.
    Rozkosznie było pływać nawet i w takim małym bajorku, ale że pod wodą rozmawiać się nie da a obowiązki goniły trzeba było się wynurzyć. Czas było popytać uczonego przyjaciela o tajemnice tego świata.

    - Więc uważasz drogi Rezariksze że musi być pierwszy poruszyciel ?że rzeczy nie dzieją się same z się , na podstawie praw których jeszcze nie znamy a jakiś tam hm Vaneczek o nadzwyczajnych zdolnościach wszystko stworzył i puścił w ruch ustalając kiedy i co ma się dziać ?

    - Tak właśnie uważam. Lud uważa że dla przykładu błyskawica bierze się z góry z samego nieba gdzie po prostu się stwarza sama z siebie i z własnego kaprysu spadając w dół. Dodają do tego różne zabobony. Uważają np że strojąc dach domu albo swoje ciało w określony sposób pioruna uda się uniknąć nie podając jaki jedno z drugim ma związek, mając jedynie nadzieje że kiedyś jakiś filozof do tego dojdzie.
    Ja jednak jestem przekonany że jakaś wyższa mądrość ustaliła kiedyś kiedy i jak pioruny stwarzać i kiedy w dół mają spadać i jeśli coś ma spaść i zabić to zabije nieważne w co nieszczęśnik się ubierze i jak urządzi dom. Kto kiedy umrze też jest zapisane wyżej i co by Van nie robił to umrze kiedy mu pisane. Naszemu uderzonego przez piorun nieszczęśnika czeka też ustalony wcześniej los w zaświatach, na podstawie reguł ustalonych przez pierwszego poruszyciela.

    - Oo to i zaświaty wierzysz ? To rzadka przypadłość.

    - Niektórzy myślą że pamiętają co robili jak żyli dawniej w innym ciele. Sam badałem kilka takich przypadków i uważam że dwóch przypadkach to nie oszustwa.

    - Mój przyjacielu... Nie jestem uczony tak jak ty. Ledwo skończyłem szkołę przeznaczoną dla Vanów mojego stanu i rzadko do ksiąg zaglądam. Trochę podróżowałem. To wszystko. cenię twoje i innych mądrości, ale pytam po co ? Po co się kłopotać życiem po śmierci, skoro, nawet jeśli obudzimy się w nowym ciele to i tak tego nie będziemy pamiętać, co najwyżej strzępki jak niektórzy twierdzą ? co z tego że jak źle czynić będziemy to może i obudzimy się w skórze młodszych braci * albo i gorzej ? Rozum nasz i tak wtedy umrze. dochodzenia w tej sprawie zostawię od dziś filozofom a sam żyć będę jeszcze pełniej niż do tej pory.

    A teraz, skoro się już wysuszyliśmy jedzmy ,najlepsze dary z głębi wszechoceanu i cieszmy się życiem.
    Ksardiks skinął na służbę że zgłodnieli. Przeszli spacerem z malutkiej suszarni do głównego budynku posiadłości gdzie czekał już na nich stół z Świerzymi jak to tylko możliwe (ze względu na odległości ) najlepszymi owocami morza. Ryby z dużych głębokości , tam gdzie nie dochodziło światło, zawsze były uważane za symbol luksusu, nawet jeśli mięso z nich było przeciętnie smaczne.

    Planeta Van. 1000 lat temu.

    Astronom Cax pochylił sie nad swoimi przyrządami starannie je regulując i czyszcząc czułe a drogie szkiełka . Własnoręcznie sporządzał , coraz lepsze urządzenia do obserwacji nieba. A miał z czego. Miejscowe Konsocjum kupieckie było hojne dla jego badań. Co prawda jego praca nie przynosiła konsorcjum żadnych realnych korzyści, ale bogaci kupcy nie wiedzieli już co robić z złotem mieli już wszystko ,łącznie z niejednym królem czy innym władygą w kieszeni, zaczęli więc wspierać różnych artystów i naukowców.
    Cax rzystąpił do właściwej pracy. W pozycji stojącej przytkał oko do małego otworku. Ukazało mu sie rozgwieżdżone niebo. Widać było dużo więcej gwiazd niż gołym okiem. Jeśli użyć odpowiednich filtów Można było i obserwować gwiazdę widoczną w dzień znaną jako słońca a dla astronomów Diob. Cax miał nawet niejasne podejrzenie że gdyby nie słońce nie byłoby życia na planecie.
    W trakcie obserwacji Cax zauważył jakiś rozbłysk. Jeden drugi trzeci, przestał liczyc. . Na pewno to nie byla żadna znana gwiazda, na pewno mu się to to tez nie zdawało. W czasie obserwacji czasem dochodziło do dziwnych zdarzeń .stare księgi podają że astrolodzy starożytni widzieli kiedyś w jednym czasie dużo dziwnych ruchomych świateł na niebie. ci jeszcze nie mieli teleskopów, mogli zobaczyć tylko to co widoczne gołym okiem. Cax podszedł do swojej księgi obserwacyjnej i zapisał jak zwykle wyniki obserwacji i swoje spostrzeżenia. Konsorcjum nie płacilo mu całkiem za nic. Chociaż kupcy zwykle nic z tego zwykle i tak nie rozumieli , musiał reguralnie dokumentować swoją prace.

    240 lat temu. Siedziba Wszechoceanicznej gildi kupieckiej.

    Uczony Carax skończył właśnie swoje największe dzieło i był dumny z siebie. Jeszcze tylko poprawki a potem..
    Traktat polityczny napisany na zlecenie Wszechoceanicznej gildi kupieckiej największego , planetarnego niemal szerzenia kupców i przemysłowców i innych ludzi biznesu był połączeniem różnych innych wcześniejszych myśli. W jego myśli państwo to nic innego jak zrzeszenie jednostek i organizacji które najefektywniej byłoby zarządzać na wzór ligi kupieckich i przemysłowych. Dotychczasowe formy rządzenia , feudalne, dyktatorskie, oligarchiczne demokratyczne i inne mimo pewnych zalet , mają przede wady marnotrawstwa zasobów i generują niepotrzebne różne społeczne, konflikty wewnętrzne i zewnętrzne. Potraktowanie każdego obywatela njako równoprawnego członka korporacji , mające pewne prawa, w tym socjalne wypłacenie mu skromnej pensji , nawet gdy nie generuje żadnych wartości i nie wnosi wartości dodanej, umożliwienie każdemu polepszenie swojego bytu niezależnie od pochodzenia płci itd. gwarantuje pokój wewnętrzny. Ujednolicenie systemu rządów gwarantowało by tez pokój zewnętrzny. w przypadku planetarnego zjednoczenia na wzór korporacji nastąpiłoby zminimalizowanie wydatków na zbrojenia i wojny co jest jednym w głównych powodów wpadania w nędze całych społeczeństw. Jednym słowem byłoby wszystkim lepiej jakby zamiast królestw , republik i innych przeżytków zapanowałoby jedno ciało zorganizowanej na wzór wszechoceanicznej gildii kupieckiej.


    Z rozmyślań Caraxa wyrwał go prezes Zidlaxi który grzecznie stał przed drzwiami do jego gabinetu czekając na wpuszczenie. Carax był tak zamyślony że nie usłyszał cichego pukania. Dopiero gdy prezes zadzwonił w mały dzwoneczek przy drzwiach , wpuścił prezesa Zidlaxiego.

    - Prezesie Zidlaxie. przepraszam za oczekiwanie, byłem zamyślony.

    - Tak wiem. Prezes chciał przejść od razu do rzeczy.

    Szcigodny Caraxie. Słyszałem że ukończyłeś swojego opur Vilexi. Dzieło twojego życia. ALe nie tylko twojego, również i mojego skoro ja go wpuściłem w ruch i sfinansowałem. Nie do końca jeszce z tego zdajesz sprawę, ale dałeś nam filozoficzną podstawę do wprowadzenia w życie wielkiego planu.


    Szcigodny Carx przechylił ze zdziwienia głowę bardziej nawet niż to pozwalała etykieta. Niewielkie przechylenie głowy w pewnych okolicznościach było jak najbardziej normalne , ale gwałtowne przechyły były nieraz obierane jako oznaka złego wychowania czy niegrzeczności.

    - Cóż.. nie wiem o czym Zidlaxie mówisz.

    -Dziś spotyka Ciebie zaszczyt wtajemniczenia. Jutro oficjalnie ogłosimy że wszechoceaniczna gildia kupiecka kupi zrujnowane wojną i powodziami księstwo Paradoxu. Ta pokraka która tam rządzi sprzedałaby siebie i wszystkich Vanów świata jeśli tylko by zaoferowano odpowiednią cenę. Przy negocjacjach on i jego godny pogardy rząd, czyli arystokraci z dziada pradziada, zdegenerowani przez ciągłe rozmnażanie od pokoleń w ramach kilku rodzin, udawali że leży im na sercu dobro obywateli i się targowali, ale tak naprawdę...

    - Targowali dla siebie ?

    Tak. Jedyne co ich naprawdę interesowało to pozbyć się problemu biednego zbankrutowanego księstwa z całą nędzą obywateli za jak największą cenę aby te dziady i ich jeszcze bardziej zdegenerowane potomstwo do dziesiątego pokolenia nie musiało już wstawać rano z łóżka do pracy. Całej tej rodzince musieliśmy kupić małą wysepkę na równiku. Tam ich miejsce. Znajdą się na śmietniku historii, choć będzie to najbardziej luksusowy śmietnik świata.

    - Ale czy gildia naprawdę zamierza poprawić los obywateli Paradoxu ?

    - Oczywiście. każdy , powtarzam, każdy obywatel, a przypadku dzieci do lat 10 ich opiekunowie dostanie niewielką skromną pensję. Przy rozsądnym zarządzaniu tą pensyjką nikt już tam nie powinien umrzeć z głodu. Co prawda może nie starczyć dajmy na to na leczenie chorób skrzelowych ale liczymy na rozwój filantropii gdy uwolnimy przedsiębiorstwa od nadmiernych podatków. W zamian za to, te ich cale nędznie prowadzone i niewydajnie przytułki i inne likwidujemy. Raz na pewien czas każdy będzie musiał odnowić wniosek o pensję, bogatszym zapewne nie będzie się chciało , więc tylko początkowo będzie wypłacana wszystkim.

    - Prezesie Zidlaxie. Mówiłeś o wielkim planie. przejęcie całego państwa przez organizację naszego typu, choć bezprecedensowe nie wydaje mi się aż tak wielkie. Jutro zresztą i tak wszyscy będą o tym wiedzieć.

    Oczywiście, to tylko pierwszy krok. Bedą następne przejęcia. Co prawda nasza gildia choć jest nnajwiększą korporacją jest za mała aby kupić cały świat, ale już negocjujemy z innymi siłami takimi jak światowe stowarzyszenie produkcyjne czy transmorskie zrzeszenie medialne. NIe wykluczam do kilku lat ogromnej fuzji z nimi i innymi światłymi organizacjami.
    Gdy rozniesie się wieść że w kupionym prze nas państwie przeciętnemu Vanowi żyje się lepiej i wszyscy żyją w miarę godnie a przynajmniej nikt nie głoduj, nawet gdy sobie nie może znaleźć z różnych przyczyn pracy, obywatele różnych państw sami będą do nas ciągnąć.
    Zdaję sobie sprawę że świat będzie się nam opierał. Może nawet wybuchnie wielka wojna. dzieło nie zostanie ukończone za mojego życia ani prawdopodobnie za życia czy kadencji następnego prezesa. Ale idea będzie wiecznie żywa tak długo jak funkcjonuje nasza gildia i jeszcz większej organizacji która będzie po nas powstałej z fuzji. Lepszego nowego świata rządzonego merytokratycznie i profesjonalnie gdzie każdy niezależnie od tego kim sie narodził i jaki mial początkowy kapitał może osiągnąć wszystko z moim stanowiskiem włącznie. Czy wiesz że jestem synem robotnika portowego ? Wyklułem się w ciasnej klitce i tam długo żyłem z rodzeństwem. W takim księstwie Paradoxu nie byłoby to raczej możliwe. Syn robotnika portowego w najlepszym przypadku zostanie kierownikiem zmiany. Nie przekroczy swojej nieoficjalnej kasty. Nad nim będzie zawsze stała szlachta. W nowym świecie ...

    Zidlax wstał gwałtownie z fotela.

    Wybacz szcigodny Carxie. Rozgadałem się. Rozmarzyłem nawet. Wracaj do dzieła. Zrób proszę poprawki o których wcześniej rozmawialiśmy. Twoje dzieło przejdzie do historii , niech będzie tak bliskie doskonałości jak to tylko możliwe. Pamiętaj jednak nic nie jest doskonałe. Zawszę dąż do doskonałości i nie zapominając że jest niedościgniona.

    [​IMG]
     
    lysy lubi to.
  2. Montenius

    Montenius Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Rok 2197 po upadku imperium Mirion. 15 lat po zjednoczeniu planetarnym. główna siedziba Megakorporacji (oficjalnie republiki Van.)

    Profesor Zacadlissa twórca projektu napędu hiperprzestrzennego była szarawą* Vanką wywodzącą się z okolic równika. Była umówiona z premierem Republiki (premierem tylko w ramach udawania państwa, popularnie prezes). Gabinet prezesa umieszczony był w wielkim szklanym wieżowcu zbudowanym tuż po ustanowieniu rządu światowego. Najwyższy budynek świata sięgający chmur a prezes na jego najwyższym piętrze. Rzadko tam właśnie przyjmował gości , zwykle schodząc do gabinetu gdzieś w środkowych piętrach, ale ona była dziś kimś szczególnym. To ona da Vanom gwiazdy. Republice i... megakorporacji. Z pewnością już kombinują jak można by na tym zarobić, o tak to pewne. Ale wiedziała też że postęp Vanostwa jest napędzane w pierwszej kolejności rządzą zysku. Po rutynowej kontroli wpuszczona została do gabinetu . Ku jej zdziwieniu dość skromnego z niewielką ilością dzieł sztuki bez nadzwyczajnych luksusów. cóż, prezes swoją imponującą kolekcję trzyma najwidoczniej gdzieś indziej.

    Usiadła na wygodnym fotelu, z dobrego materiału ale pewnie dałoby się zrobić dużo droższy. Po wstępnych uprzejmościach przeszli do rzeczy.

    - Pani Zacadlisso. Czytałem dokładnie Pani raport, starałem się wszystko dobrze zrozumieć, choć fizyka nigdy nie była moją najmocniejszą stroną, czy mogła by Pani jednak wyjaśni jeszcze dokładnie raz na czym polega epokowość Pani odkrycia. Wolę usłyszeć niż przeczytać.

    - Oczywiście Panie .. premierze. Będę mówiła prościej niż napisałam. Teoria Xalendra wielkiego mówi nam że żaden obiekt posiadający mase nie może się poruszyć szybciej niż światło. Raczej nie da się zbudować statku bez masy a hipotetyczny statek który poruszałby sie szybciej niż światło miałby bardzo poważne problemy z czasem. W praktyce, poruszając się po trójwymiarowej przestrzeni dotrzemy co najwyżej do najbliższych gwiazd, po wielu wielu latach podróży. Jedna z naszych sond do najbliższej gwiazdy dotrze za 2 lata. Na szczęście naszą galaktykę przecina sieć skrótów zwanych hiperliniami umieszczonych w 4 wymiarze przestrzennym. Statek który wejdzie do takiej linii zniknie z znanego nam trójwymiarowego wszechświata i po , co najwyżej kilkudniowej podróży znajdzie się na drugim końcu linii. Możliwe jest nawet wejść do linii z innego punktu ale takie połączenie może być niestabilne. Znanych nam linii w naszej galaktyce jest kilkadziesiąt tysięcy, ale większość prowadzi do pustki między układami gwiezdnymi , a jeden do środka gwiazdy. Jedynie około 2500 prowadzi w okolice gwiazd i jak przypuszczamy planet do ew. kolonizacji, może nawet innych cywilizacji.

    - Pozwoli Pani że przerwę na moment. O ile mi wiadomo w naszej galaktyce sa miliony czy miliardy gwiazd, a samych galaktyk są miliardy. Dlaczego Pani mówi tylko o 2 tysiącach gwiazdach do możliwego odwiedzenia ?

    W Profesorze Zacadlissie coś się zagotowwało ale nie dala tego poznać po sobie. Chciwość prezesa megakorporacji zdawała się urosnąć własnie z planetarnej do intergalaktycznej. "

    - Tylko tyle odkryliśmy hiperlinii prowadzące w sensowne miejsca i wystarczająco stabilnych. Wygląda na to że stabilna hiperlinia to stosunkowo rzadkie zjawisko w wszechświecie.

    - i jakże cenne.

    - Tak.. Co do innych galaktyk narazie nie odkryliśmy żadnej możliwości podróży choć teoretycznie jest to możliwe. Najważniejsze jednak że jest już gotowy projekt napędu który pozwoli wejść do takowej hiperlinii. Przy nieograniczonych środkach zbuduję go do 3 lat i przetestuję. Główna trudność to stworzenie na tyle małego źródła energii. Na początku roku 2200 do wyruszenia w gwiazdy gotowy będzie przynajmniej jeden statek badawczy z grupą bohaterów naszych czasów gotowych do stanięcia tam gdzie jeszcze nie stanął żaden Van.

    -aż szkoda że mnie tam nie może być być Pani profesor. Chyba jestem na to za stary. A Co do nieograniczonych środków... Proszę nic nie mówić, po wyglądzie Pani oczu widzę że ten punkt nie podlega negocjacjom o ile chcę mieć taki statek.

    - Sama lepiej bym tego nie ujęła.
    Mam nadzieje że nie puści Pani całej republiki na dno z powodu jednego statku.
    Pani raport rozumiem, z grubsza, ale najbardziej mnie trapi jeden szczegół. Co dzieje tak naprawdę z statkiem który wchodzi w hiperlinie ? Przestaje być wykrywalny dla jakikolwiek czujników i co dalej ? Chwilowo nie istnieje ?

    - Proszę sobie wyobrazić że na Pana biurku żyją dwuwymiarowe stworzonka. Wiedzą co jest szerokość i długość , prosto i w bok, ale nie wiedzą co wysokość, góra i dół. Gdyby Pan na chwilę porwał jedno z nich znikłby z swojego świata. Stworzonko nie wiedziałoby co by się z nimi dzieje, widziałoby tylko ciągle zmieniające się kolory. ich czujniki przystosowane do badania dwuwymiarowej przestrzeni też by nic nie wykryły. gdyby stworzonka żyły na kuli i odkryły dziurę w kuli na wylot mogłyby nią szybko na drugi koniec kuli. Nasza galaktyka i może cały wszechświat też jest w jakiś sposób zakrzywiony w 4 wymiarze ale nie możemy sobie tego wyobrazić.

    - Dziękuję za wyjaśnienia. Chwytam się Pani pisku Pani profesor.



    * Rasistowskie stare teorie że szarawi (posiadający także większe oczy niż przeciętny Van) są po po prostu mniej inteligentni( teorie ostro zwalczane przez machinę propagandową Megakorporacji ) tym bardziej że młodsi bracia również są szarzy.


    Bracia młodsi: Gatunek vanów którzy do dziś żyje w wodzie, na ląd nie wychodzi lub bardzo rzadko, nie jest rozumny, nie posługuje się mową choć komunikuje się z sobą. Już w starożytności lokalnie byli obejmowani ochroną prawną, obecnie objęte ścisłą kontrolą na całej planecie. Polowanie na nie traktuje się na równi z morderstwem a jedzenie mięsa jako kanibalizm, dozwolone tylko w szczególnych przypadkach )

    2198

    Po roku od pierwszej rozmowy Pani profesor została zaproszona do gabinetu prezesa. To w sumie aż dziw że daje jej dużo swobody nie pytając ciągle o postępy i nieograniczony niemal dostęp do konta bankowego. Inne projekty są lepiej lepiej nadzorowane, ale kontrole nie sprzyjają wydajności a to był priorytet wśród priorytetów jeśli chodzi o projekty naukowe Megakorporacji. Gdyby tylko chciała, zapewne mogła by coś z tego zdeufradować dla siebie.

    ot zaprzyjaźnić się z którymś dostawcą i odpowiednio porozumieć. Nawet gdyby ktoś to odkrył z korporacyjnych działów kontroli wewnętrznej to udawaliby że nie widzą przynajmniej do czasu zbudowania pierwszego statku z hipernapędem, dalej pewnie by sobie jakoś poradzili bez niej.

    - Jak idzie budowa Miriona Pani profesor ?

    Nazwę pierwszego załogowego statku z hipernąpędem statku narzucił prezes od Miriona cudownego ,założyciela największego starożytnego imperium władające 1/4 lądów planety, a 2/3 ówcześnie znanego świata. Teraz dopiero pania profesor zastanowiło skąd właściwie taka nazwa. czy oni śnią o podobnym imperium ?

    Sam kadłub już gotowy. Ale kadłuby statków badawczych i silniki podświetlne już znamy. To tylko zmodyfikowana wersja tym czym już dysponowaliśmy wcześniej. Podstawowy problem to sam hipernapęd. Jest kilka trudności, ale powinniśmy dotrzymać terminu.

    - tak naprawdę to wszystko wiem. Oficjalnie rozmawiamy o Mirionie , ale mam inną kwestię, co prawda nie jest Pani wojskowym, ale jako jeden z największych umysłów naszych czasów czy..

    - Proszę zadać pytanie. Spokojnie przerwała Miriana. Była po prostu profesorem. Formalnie nawet nie miała najwyższego stopnia naukowego.

    - Jak Pani wie Republika zbudowała kilka małych jednostek do walki w kosmosie. Generałowie , tak jak wojskowi wszystkich czasów domagają sie więcej środków na wojsko. Wojska lądowe są naprawdę w rozsypce, zredykowane i z minimalnymi środkami na rozwój, flota wodna i lotnictwo mosferyczne podobnie, sztabowcy mówia o nieokreslonym hipotetycznym zagrożeniu kosmicznym w tym sztucznego pochodzenia. Jak Pani to widzi ? coś nam grozi z strony obcych ?

    - Vanowie od zawsze interesowali się niebem i obserwowali go. Ok W roku 576 w przynajmniej dwóch miejscach niezależnie od siebie obserwowano serię rozbłysków na niebie, których obecnie astronomowie nie SA w stanie wyjaśnić. To mogły być nawet wybuchy na skutek prowadzonej bitwy gdzieś niedaleko naszej planety. Oczywiście mogło o być więcej takich wydarzeń, ale pismo było jeszcze słabo rozpowszechnione a nawet jak coś zapisano mogło nie dotrwać do naszych czasów. W roku 1002 za pomocą pierwszych teleskopów obserwowano , również w co najmniej dwóch miejscach niezależnie od siebie dziwnych ruchomych świateł. Tego też nie jesteśmy w stanie zrozumieć, ale coś sztucznego i dużych rozmiarów mogło przelatywać w pobliżu.
    Jestem pewna że gdzieś w naszej galaktyce są inteligentne istoty które latają poza swój układ gwiezdny z wykorzystaniem hiperlinii lub innego nieznanego nam sposobu.

    Doradzam dalsze rozwijanie kosmicznego programu zbrojeniowego. Oczywiście, na tą chwilę , gdyby coś było tutaj do nas przylecieć z wrogimi zamiarami i flota inwazyjną to raczej byśmy sie nie obronili, ale ważne jest też choćby zbieranie doświadczeń na czasy gdy będziemy w stanie stworzyć flotę z prawdziwego zdarzenia.
     
    lysy lubi to.
  3. Montenius

    Montenius Ten, o Którym mówią Księgi

    2200.01.01

    Oficjalną Datę startu Miriona pierwszego statku ekspratacyjnego z hipernapędem wyznaczono symbolicznie na nowy rok.
    Przeprowadzony wcześniej test z 3 członkami załogi (niezbędne minimum) wyszedł pozytywnie, ale on miał tylko przelecieć przez hiperlinię i od razu wracać. Statek bez problemów przeszedł przez infolinią i wrócił po 3 dniach. Z odczytów urządzeń nawigacyjnych jasno wynikało że statek znalazł się w punkcie oddalonym o 11 lat świetlnych. Zegary na statku prawie w normie, załoga odczuła czas w czasie pobytu w hiperlinii normalnie i wygląda na zdrową.

    2200.02.03

    do służby wchodzą nowe jednostki wojenne z hipernapędem. Większe od dotychczas używanych myśliwców. Myśliwce okazały się zbyt małe aby zamontować w nich hipernapęd czy lepsze napędy podświetlne. W praktyce nadają się tylko do obrony planet, lub startu z większego, nieistniejącego Jeszce okrętu. Co innego korwety zarakh. Choć jeszcze tego nie próbowano i one mogą opuścić układ gwiezdny .

    2200. 03.08

    Po zakończeniu się kadencji premiera a powszechnie Prezesa rada nadzorcza republiki Van wybrała nowego. Nowy prezes Carew zapowiedzial że dalsza eksproatacja kosmosu będzie jego priorytetem , a przede wszystkim budowa większej ilości placówek wydobywczych i przemysłowych w kosmosie, tak aby program kosmiczny zaczął zarabiać na siebie.

    "Mój szanowny poprzednik dał nam solidne podstawy do podboju już nie tylko naszego układu gwiezdnego a galaktyki, budując pierwsze statki z hipernapędem. To kosztowało nas miliony. czas zarobić miliardy

    2200.05.15

    Zbadano pierwszy system. Ku rozczarowaniu władz republiki nie było tam nic naprawdę godnego uwagi.

    2200.08.10

    Odkryto pierwszą planetę zdalną do zamieszkania i to od razu z podobnym Do Vani ekosystemem. Większość planety pokrywa woda, co sprawi że przy ew. kolonizacji każdy van poczuje się jak u siebie. Druga kwestia to odkrycie bogatej biosfery. Co prawda bez życia rozumnego ale jak twierdzą naukowcy to tylko kwestia czasu.

    2201.07.08

    Choć od pamiętnego dnia wylotu Miriona do obcego układu gwiezdnego wybudowano kilka nowych statków badawczych, to właśnie Mirion tradycyjnie jako pierwszych wchodzi do nowego systemu. Tym razem załoga Miriona uzyskala ostateczny dowód na rozumne życie pozaVanowskie. Tyle że bez gospodarzy. Nie znaleziono nawet ciał tylko wymarłe budowle. Wiek to ok 1000 lat. Mniejwięcej wtedy obserwowano masowo rozbłyski na niebie..

    2202.08.08

    Naukowcy opracowali kompletne projekt budowy stałych placówek mieszkalnych na asteroidach. Do tej pory , placówki wydobywcze miały rotacyjną załogę co zwiększało koszty. STworzenie stałych wygodnych i bezpiecznych placówek wydrązonych w asteroidach zmniejszyło by koszty i wydajność wydobycia tak potrzebnych do dalszego rozwoju minerałów. Narazie jednak poniechano projekt.

    2202.10.10.

    Wybory lokalne w większości prowincji ,Republika Van to mieszanka korporacyjnej oligarchi i demokracji. Lokalne władze sa z wolnych wyborów a prowincjonalne parlamenty mają różny stopień uprawnień. Nad nimi czuwają jednak pilnie władze republiki a w praktyce Megakorporacji. Kto wygra wybory lokalne nie ma większego znaczenia globalnego. Do rady nadzorczej megakorporacji która wyłania z siebie premiera teoretycznie każdy może się dostać z odpowiednim stażem pracy w korporacji i tak czasami bywa, że zwykły kierownik czy menadżer po latach służby osiąga ten zaszczyt. Przynajmniej połowy rady jednak, to potomkowie członków założycieli czyli szefów korporaracji które dokonały fuzji. Gra ta dba, aby zamknięty krąg założycieli miał przynajmniej 51 % głosów w radzie a więc zachowywał realną kontrolę nad republiką.

    2203.01.015

    Premier Carew spojrzał na najnowszy raport z statków badawczych. TYm razem Kosmiczne pole odpadków. Bitwy prowadzone kilka tysięcy lat temu ? To jak do tej pory najstarsze ślady aktywności istot rozumnych. Rozumnych i agresywnych. Zastanowił sie przez chwile o co mogło tam chodzić. Na Vani prawie wszystkie wojny i przestępstwa wynikały z chęci posiadania szeroko rozumianych większej ilości zasobów, nawet jeśli preteksty były inne. Samych zniszczonych okrętów tam jest tyle, ile republika i za 30 lat prawdopodobnie nie będzie mieć.
    Jak tylko generałowie się dowiedzą znowu będą naciskać na zbrojenia a bużdzet napięty przez program kosmiczny który narazie nie przynosi tyle zysków ile zakładał na początku kadencji.

    2204.12.28


    Nieprzypadkowo miejsce lądowania statku kolonizacyjnego Zitauri była brzegiem oceanu. To decyzja nie tylko praktyczna, tutejsze wybrzeże były jadalnych i smacznych stworzeń wodnych, ale i symboliczna. Vanowie wzięli sie z wody i planujący kolonizację dobrze o tym wiedzieli.

    Kilkuletni Van Lorex wraz z rówieśnikami i jednym dorosłym nurkował między podwodnymi skałami. Dorośli mówili że tutejsze wybrzeże jest bezpieczne , ale grupa ma się zbytni nie oddalać od brzegu. Dzieci te były pierwszymi zwykłymi nurkującymi kolonistami na nowej planecie. Co prawda trochę już minęło czasu od lądowania ale nikt nie miał od razu czasu na zabawę.

    Niestety, Lorex stracił kontakt wzrokowy z grupą.
    Pod wodą nie mozna mówić ani krzyczeć, ale Lorex nie miał zamiaru wypływać na powierzchnię. Jeszcze nie. Wie gdzie jest brzeg. Trafi tam choćby sam. Jak większość swego gatunku wprost uwielbiała wodę, a ewolucja, wprawdzie dostosowała kończyny i wszystko inne do życia na lądzie, łaskawie zostawiając im skrzela.

    lorex nie był świadom że coś go obserwowało z daleka, a gdy się oddalił od grupy dziwny zwierz odrzucił naturalny kamuflaż i całym pędem zaatakowało. Jego śmierć miała kilka konsekwencji Niebezpieczny gatunek wkrótce potem wybito , przynajmniej na wybrzeżu, nieudolny szef zwiadu kolonizacyjnego został zwolniony, a jego następca baczniej zwracał uwagę na możliwe zagrożenia morski planując lokację następnych grup na tej i innych planetach.
     
    lysy lubi to.
  4. Montenius

    Montenius Ten, o Którym mówią Księgi

    2205.03.01

    Badacze znowu napotkali się na pozostałość obcych cywylizacji. TYm razem maszyna górnicza. Gdzie właściciele ? ? Radzie nadzorczej i premierowi coraz mniej to wszystko się podobało.|Wygląda na to że całe cywilizacje w przeszłości rozkwitały a potem ginęły. Efektem było zwiększenie budżetu dla wojska a przede wszystkim flocie kosmicznej , stanowiącym już odrębny rodzaj sił zbrojnych.

    2208.10.13

    Do obowiązków asystenta premiera należało m.in. ustne informowanie go o interesujących go sprawach. A sprawy dotyczące eksploatacji kosmosu były priorytetem.

    Panie premierze statek naukowy doktora Cabroxiego wszedł na Astrostradę.

    - Dobrze. gdy nadadzą jakiś meldunek proszę poinformuj mnie natychmiast. Sam jestem ciekaw co jest po drugiej stronie.

    Ciekawość zawsze byla cechą Vanów wszystkich kultur a wyobraźnia może i również intuicja podpowiadała premierowi że po stronie najdłuższej znanej hiperlinii w galaktyce zwanej popularnie astrostradą musi być coś szczególnego. Miał rację.


    2208.11.29

    Badanie układu po drugiej stronie astrostrady nie trwały zbyt długo. Szybko zjawił się ogromny statek, o wiele większe niż cokolwiek co Vanowie do tej pory zbudowali w kosmosie z nieruchomym portem gwiezdnym włącznie i nawiązał łączność radiową z statkiem doktora Cabroxiego. Metaliczny głos, zapewne sztuczny od razu zaczął mówic niemalże idealnie choć sztucznym głosem w języku powszechnym Vanów a były to głównie groźby i ostrzeżenia aby się nie zbliżać do granic iżeby nie zajmować tez pobliskiego układu zwanego przez Vanów układem Teddis. Obcy prawdopodobnie wcześniej obserwowali cywilizację Vanów i rozpracowali ich język. Padła "uprzejma" propozycja odeskortowania aż do punktu wejścia na hiperlinie w układzie Teddis do ojczystego układu Vanów. Z tak miłej oferty trudno nie było skorzystać. W trakcie tej wycieczki obcy okręt wyłączył też wszelkie zagłuszacze, tak aby doktor Cabroxi mógł sobie do woli badać statek obcych swoimi przyrządami. Tak naprawdę to niewiele mógł zbadać, gdyż wiele z nich wyszło poza skalę i zgłupiało.


    [​IMG] [​IMG]

    - Doktorze Cabroxi. premier mial jednak nadzieję , mimo wszystko.
    Czy Pana zdaniem istnieje jakaś szansa, być może z czasem , nawiązania jakikolwiek przyjaznych kontaktów z Cormathanami ?

    - Moim zdaniem absolutnie nie. Co prawda biologicznie są prawdopodobnie podobni do nas, to akurat udało mi się zeskanować, ale uszy mi cierpły od ich gróźb, ostrzerzeń i kpin z łupinki na której przybyłem, ich dowódca prowadził niemal cały swój monolog całą drogę od przechwycenia aż do wejścia na hiperlinię do układu Teddis. Potem następnie przestał nadawać aż do podejścia na hiperlinię do naszego układu gdzie nas w końcu zostawił. Nie radzę też ich prowokować w jakikolwiek sposób. Lepiej ich posłuchać i omijać z daleka układ Teddis. Proszę mi Wierzyc Panie premierze.gdyby tylko by zechcieli.... Wystarczy jeden ich okręt aby przełamać naszą wciąż skromną obronę. Potem mogliby zniszczyć nas wszystkich albo anektować wg. ich kaprysu. Nic raczej byśmy na to nie poradzili.

    - Rozumiem. Zgodzimy się na ich ultimatum i nie będziemy się zbliżać do układu Teddis mimo iż, jest tam idealna planeta do kolonizacja i tylko jeden tranzyt od Vani. Jakoś to wytłumaczę radzie nadzorczej i społeczeństwu. Zrozumieją jeśłi od początku nie będziemy kryć prawdy na temat obcych.

    2209.01.01

    Na początku roku dokonała się fuzja kilku największych organizacji zszarzających pracowników. Zjednoczone związki zawodowe domagają się polepszenia warunkow pracy, zwłaszcza na różnych obiektach w kosmosie gdzie nadzór rządu jest słabszy. Dodatkowo chcą rozwoju edukacji publicznej, kiedy obecnie jest głównie prywatna, a jedynie wybrane kierunki są dotowwane przez rząd.

    2210.04.08

    W jak dotąd jedynej Vanowskiej kolonii (statek kolonizacyjny na inną w drodze) odkryto podziemny zespół dziwnych instalacji nieznanej cywilizacji obcych. Kompleks służył zarówno do wydobycia i produkcji z zakresu przemysłu ciężkiego. Po niewielkiej adaptacji udało się wykorzystać i i szybko wokół kompleksu wyrosło nowe osiedle.

    2211.05.08

    Rządza złota, ziemi i innych dóbr zawsze była pierwszą przyczyną konfliktów na Vani. W więzieniach siedzieli sami niemal Vanowie zbyt zaślepieni chciwością. Chłodne gadzie serca i umysły bardzo rzadko popełniały zbrodnie w afekcie w imię uczuć, popędu seksualnego czy innych tego typu rzeczy. Prawie wszystkie przestępstwa miały motywy rabunkowe. Nikogo też zbytnio nie zdziwiło że w kilka lat po rozpoczęciu ekspoatacji innych układów i kolonizacji pojawili sie tez gwiezdni piraci napadający na cywilne statki , zwłaszcza handlowe i małe placówki. Piractwo zawsze było dość popularnym zajęciem i dopiero po przejęciu władzy przez Megakorporację i wprowadzeniu przez nią nadzoru satelitarnego całej planety udało się go ostatecznie wyplenić.
     
    lysy lubi to.
  5. Montenius

    Montenius Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]
    2212.

    Napotkano drugą cywilizację obcych. Zawsze zainteresowany kwestiami podboju kosmosu premier przyjął naukowców po powrocie u siebie. Przed ogłoszeniem światu o napotkaniu drugiej rasy obcych (postanowiono niczego nie ukrywać w tym względzie, nawet złych wieści a te mogły się okazać katastrofalne) musiał szczerze z nimi porozmawiać.

    Panowie. Patrząc na mapę naszego zakątka galaktyki i naniesione przez was ich terytorium widać od razu że jesteśmy odcięci przez dwie o wiele bardziej zaawansowane technologicznie rasy. Jeśli którąś z nich nas nie przepuśći, Republika byłaby zamknięta bez możliwości. dalszej ekspansji czy choćby badań innych zakątków galaktyki.

    - W przypadku Cormathan to wykluczone. Odezwał się ktoś z rady nadzorczej.

    - Tak, rozwiązania siłowe też są wykluczone. Może za dwieście lat, albo za tysiąc byśmy mogli rzucić im wyzwanie w razie potrzeby ale teraz...Pozostaje choćby pełzająco iść tam i prosić i błagać o prawo tranzytu, wystarczy wąski korytarz prze ich jeden układ aby móc eksploatować galaktykę dalej.

    - gęsto zaludniony układ , niestety

    - Tak doktorze Serachimie , wiem. Proszę mi przypomnieć jak wyglądał pierwszy kontakt z nimi.

    - Podobnie jak z Cormathanami. Wychodzimy z hiperlinii i zaczynamy wyłapywać najrozmaitsze sztuczne źródłą energii o niespotykanej skali i już wiedzieliśmy że za chwilę pewnie przyleci coś wielkiego jak za pierwszym razem i tak się stało. Zaczęli nadawać na wielu falach naraz, i również zaczęli przemawiać do nas czystym powszechnym, co świadczy że albo, błyskawicznie nas rozszyfrowali, lub co bardziej prawdopodobnie obserwowali wcześniej. Ci na szczęscie byli uprzejmiejsi niż Cormathanamie. Zaczęliśmy swobodnie rozmawiać choć są nieco enigmatyczni. Zapytałem dla przykładu co się stało z cywylizacjami któych ślad spotykaliśmy w pobliskich układach a których już nie ma. Odpowiedzieli , cytuję "waszym zadaniem jest zdobywanie wiedzy. Zrozumienie przyjdzie z czasem" Wydaje mi się że są bliscy naszemu naukowemu światopoglądowi, zostawiając duchowe teorie filozofom. Myślę że ja , jako Van nauki , przedstawiciel dużo mniej rozwiniętego gatunku w jakiś sposób spodobałem się ich przywódcy, mniej więcej tak jak ja prywatnie nawiązałem więź jednym z młodszym bratem podpływającym czasem pod mój dom na palach na wybrzeżu. kilka razy nurkowaliśmy razem i było to bardzo przyjemne dla nas obu jak sądzę. Znaleźliśmy porozumienie mimo różnicy w rozwoju.

    - W takim razie, doktorze Serachimie. Skoro Marvegolle Pana polubili mianuję Pana posłem do ich cywilizacji. Zostawiam Panu wolne pole manewru, ale bez prawa tranzytu przez choćby najwęższy korytarz przez ich układ lepiej proszę mi się nie pokazywać. Skoro naszym zadaniem jest zdobywanie wiedzy , nie mogą nas zamknąć w kącie galaktyki bo wtedy za wiele się nie nauczymy. Może Pan wykorzystać to co sami powiedzieli w negocjacjach. Od Pana misji zależy dalszy rozwój i pomyślność całej naszej cywilizacji. Bez tego, z czasem spotka nas stagnacja i izolacja od reszty galaktyki. Powodzenia.
    [​IMG]
    2213
    [​IMG]
    zakończył się pierwszy etap kolonizacji na planecie Rabinoc. Rządowi nietrudno było sie wytłumaczyć opinii publicznej dlaczego kolonizuje sie w pierwszej kolejności planetę o cięższym zimnym klimacie zamiast planety niemal bliźniaczej do Vanii w układzie Teddis.
    Vanowie zawsze z rozwagą kalkulowali możliwe szanse. Jeśli wróg był dużo silniejszy a szanse na wygraną walkę były zerowe lub bliskie zeru, wolano poddać się uciec czy przyjąć ultimatum. Walka do ostatniej kropli krwi, wbrew wszystkiemu , toczenie beznadziejnych bitew, bronienie twierdz do ostatniego obrońcy nie leżało w charakterze Vanów. Dlatego nikt nie podważał zasadności przyjęcia przez rząd ultimatum o czasowym niezasiedlaniu tego układu. Może jakaś inna rasa pokazałaby że się nie ugnie i się nie boi choćby miała cała zginąć, ale ta rasa nie nazywałaby się Vanami.
    [​IMG]
    2216.

    Statki badawcze poruszające się dzięki uprzejmości Malwegollów " "za" ich terytorium doniosły o kolejnej rasie. Tym razem na podobnym poziomie technicznym co republika. mający coś wspólnego z owadami od razu polubili Vanów, zawierając pakty przyjaźni jak to nazwali i postanowiono wymienić się wiedzą o napotkanych cywilizacjach. W wyniku umowy nawiązano kontakt z kilkoma nowymi cywilizacjami w większości przyjaźnie nastawionych i co ciekawe na podobnym poziomie technicznym.

    2217.11.17
    [​IMG]
    W historii dyplomacji Vanów ten dzień zapisze się szczególnie. Premier pierwszy raz od kilkudziesięciu lat odbył podróż zagraniczną. Uznał że w dyplomacji międzygwiezdnej może opłacić się śmiałośc i inicjatywa i warto zabiegać o taką wizytę mimo że pierwszy kontakt był ledwie rok wcześniej. Jego poprzednicy po prostu nie mieli gdzie odbywać podróży zagranicznych bo nie było "zagranicy". Premier Odwiedził stolicę owadziej rasy Tchaskeranów. Przywitany przez kompanię "bzęczycieli"(grupa Tchaskeranów wydobywających z siebie rytmicznie ich pierwotne nieartykułowane dźwięki zanim się nauczyli mówić wg. określonych reguł) zapoznał się z dziełami architektury i tamtejszej sztuki. Podstawowa różnica polegała na tym że tamta rasa najwidoczniej nie lubi kątów prostych a materiał budowlany zdawał się organiczny. Na koniec podpisali serię umów drobnych umów , z czego jednak najważniejsza dla vanów to była współpraca technologiczna. Tchaskeranowie byli nieco bardziej rozwinięci technologicznie i wg. premiera opłacało się nieco dopłacić w rzadkich minerałach aby uzyskać dostęp , choć częściowy do ich bibliotek naukowych i wspólnie prowadzić niektóre projekty. Jednostronne udostępnienie zapisów z sensorów statków badawczych i innych bylo nieco ryzykowne. Jednak" Starsi"(o wiele bardziej zaawansowane dwie sąsiednie cywilizacje) na południu i tak nie przepuszczają większość znanych cywilizacja. przez swoje terytorium a i a zdaje się mają podobny gust do Vanów w doborze przyjaciół ci na "północy" to już w ogóle nikogo nie wpuszczają. Potencjalny wróg nawet gdyby jakoś chciał wykorzystać zapisy z czujników do inwazji na główne terytorium Vanów najpierw musiałby jakoś przejść przez terytorium starszych z flotą co mogłoby się zakończyć kompletną anhilacją takiej floty jeśli starszym by się to nie spodobało.

    Podróż była dość długa. Codziennie z planety Van wylatywała sonda z najnowszymi wiadomościami, przechodziła przez hiperlinię i radiowo nadawała wiadomość do następnej sondy przy wejściu do kolejnej hiperlinii itd. W ten sposób wiadomości szły szybciej niż jedna sonda przechodząca po kolei przez kolejne układy. Był to nowy sposób wymyślony na potrzeby tej wizyty ale zaadoptowany później na potrzeby armii i cywilne.
     
    lysy lubi to.
  6. Montenius

    Montenius Ten, o Którym mówią Księgi

    2240

    choć rada nadzorcza oceniła kadencję premiera Careva pozytywnie on sam nie był do końca zadowolony.

    Co prawda, przeciętny poziom życia wzrósł dzięki robotyzacji, roboty wyręczały obywateli w wielu zajęciach codziennych. Gospodadarka stała się bardziej oparta na pomysłach, skoro proste rzeczy robiły roboty. Rozbudowano nieco flotę i unowocześniono wojska lądowe. Skolonizował nowe planety. Co prawda nikt mu niczego nie zarzucał, ale czuł że coś zepsuł.
    Wraz z sąsiednimi państwami rywalizował o układy gwiezdne do których prowadził system hiperlini. Komu udało sie się wybudować jako pierwszy porządny posterunek w pustej przestrzeni w pobliżu danego układu mógł uważać ten układ za swój. Taka była niepisana umowa. Na skutek niekorzystnego układu hiperlinii, błędów organizacyjnych i kosmicznych ameb żyjących w interesujących układach nie zajęto ich zbyt wiele. A przynajmniej jego osobiste ambicje były większe. Nic dziwnego. Premiera republiki, a co za tym idzie prezesa Megakorporacji musiała cechować chciwość, inaczej by nie zaszedł tak daleko.

    [​IMG]

    Teraz granicę w tej części galaktyki były już ustalone i w praktyce tylko konflikt zbrojny mógłby je zmienić. Vanu sąsiaduje z dwoma starymi cywylizacjami i 3 młodymi .
    Sytuację mogłaby zmienić kolonizacja mniej oczywistych ciał niebieskich. Np Budowa dużych habitatów na powierzchni co bogatszych w minerały asteroid. Perspektywa dobrych zarobków zrekompesuje wielu Vanom brak oceanu na powierzchni takowych asteroid. Ale to już zadanie dla jego następcy.
    [​IMG]
    [​IMG]



    Jedną planetę tego typu już skolonizowano.
    [​IMG]

    Z dwoma sąsiadami układały się bardzo dobrze. Z imperium Thaskeran i konstytucyjną dyktaturą Xanidów relacje od początku były dobre(nawet pomimo dającej się zauważyć ksenofobii Xanidów i ich przekonaniu o wyższości ich rasy od wielu innych, najwidoczniej wodne gady równie doskonałe jak stawonogi.) i od razu podpisano różne umowy. Gorzej z wywodzący się od ssaków Zaanami. Rządzące tam wojsko , rządzące tam wojsko było ostrożne w podpisywaniu wszelkich umów z obcymi.
     
    lysy lubi to.
  7. Montenius

    Montenius Ten, o Którym mówią Księgi

    2220.08.08

    Krótko po objęciu stanowiska do premiera zgłosił sie Cimax, wysokiej rangą przedstawiciel wywiadu.

    _ Panie premierze. Podsłuchaliśmy ciekawą rozmowę Zaanamów. Nic szczególnie tajnego , raczej nie planują podboju galaktyki ale ciekawe Zaanamowie jako że ich intencje wobec Vanów nie były jasne, stali się głównym celem odnowionego wywiadu megakororacji. Postolitą przestępczością zajmowały się inne organy, a nieliczną obecnie wobec korporacji opozycję nie inifitrowano. Reakcji szlacheckiej ukręcono łeb dawno temu, a obecna szlachta pogodziła się z odebraniem wszelkich przywilejów. Reszta opozycji działała legalnie.

    - Słucham.


    - Rozmawiali z kolejną nieznaną nam cywylizacją. Teraz i my możemy nawiązać stosunki dyplomatyczne skoro już o niej wiemy. To bardzo specyficzna cywilizacja z gatunku nam jeszcze nie znanych...

    - Niech zgadnę, kto tym razem. Były już ssaki, grzyby, rośliny owady, to może tym razem istoty wywodzące się bezpośrednio z ryb co nie byłoby tak całkiem nieprawdopodobne skoro my zaczęliśmy jako wodne gadziny.

    - rzeczywistość Panie premierze potrafi przerosnąć nasze wyobrażenia. To maszyny. cywilizacja maszyn. Umysł zbiorowy, choć niektóre jednostki przywódcze mają większą autonomię i możliwe że samoświadomość.

    -Ale kto ich stworzył ? Gdzie są właściciele ?

    - Mi też nasuneło się od razu to pytanie. Skoro maszyny to musi być jakiś właściciel. Popytałem trochę tu i tam starając się czegoś dowiedzieć. Ustaliłem że właściciela nie ma. Przynajmniej tak twierdzą maszyny. Nie wiedzą skąd się zwieli i rozwijają sie od setek lat zaczynając od prostych egzemplarzy. Sami wszystko zbudowali z hipernapędem zaczynając od mniej więcej maszyny parowej , a pierwsza generacja maszyn podobno wcale nie była na prąd. Oczywiście, wyobraźnia może podpowiadać że te maszyny zabiły swoich właścicieli i teraz się do tego nie przyznają. Tym bardziej że na ich terytorium jest przynajmniej jedna planeta zniszczona przez broń masowego rażenia...

    - Wspaniale...

    Jednak maszyny te jak narazie nie wykazują agresji wobec innych istot organicznych. Właściciele sami mogli wyginąć, albo to jakiś kaprys lub eksperyment zaawansowanej cywylizacjji, jest wiele możliwych wyjaśnień. Nasi starsi przyjaciele zapewne coś wiedzą , może nawet to ich sprawka, ale sam Pan wie że nie zniżą się do rozmowy na ten temat z nami. Niezależnie od wszystkiego maszyny te są wiele tranzytów od naszych granic.

    - a ponadto stanowią dowód że rozumne prawdziwe SI może istnieć i być kreatywne i wymyślać nowe rzeczy i sensownie rządzić.

    - Do czego Pan zmierza Panie premierze ?

    - Ja ? Do niczego. Ale moi następcy mogą mieć wiele bezsennych nocy na rozmyślaniach gdy naukowcy stworzą prawdziwe SI. Teraz wiemy że to możliwe.


    2241.09

    Planeta Baren była badana przez korpus ekspoatacyjny jako protencjalny cel kolonizacji. Niestety trudność w ew. przyszłej terraformacji, za mało cennych minerałów i trudności w pozyskaniu wody zdyskwalifikowało ją , przynajmniej przy obecnym poziomie techniki.

    2242

    Do służby weszły w końcu większe jednostki . ładowność 10 000 ton. Dysponującej do tej pory tylko korwety (myśliwce są za małe na hipernapęd)flocie republiki otworzyły się nowe możliwości. Od tej pory korwety mogły służyć jako osłona dla niszczycieli wyposażonych w ciężką broń artyleryjską z dużym zasięgiem. Niestety , 10 000 tonowe konstrukcje wciąż były za małe dla myśliwców.

    2244

    Przygotowano miejsce do kolonizacji na jednej z jałowych planet. W przyszłości być może będzie terraformowana, ale narazie życie będzie możliwe jedynie w habitatach. Kolonia ma mieć charakter głównie górniczy.


    2247

    [​IMG]
    Od czasu uzyskania oficjalnej zgody w 2212 Marwegolli czyli starszej rasy na tranzyt jednostek republiki Vanu przez ich terytorium, mimo dwóch prób, średnio raz na 15 lat, nie było z nimi kontaktu. Za każdym razem razem statek dyplomatyczny był przechwytywany przez jakąś ich jednostkę wojenną krótko po wyjściu z wyznaczonego korytarza i zwykłym radiem Marwegolle niemal idealnym powszechnym uprzejmie informowali , że niestety, ich przywódcy nie mają aktualnie czasu, nie zakazując jendak podejmowania kolejnych prób. pewnego dnia ogromny statek Marwegoolli dokonał tranzytu do układu Republiki, przedstawiając się dowódcy lokalnego posterunku jako jednostka dyplomatyczna i pokornie prosząc o zezwolenie na przelot do Vani. Dowódca posterunku Vox, mimo braku posiadanych uprawnień z zakresu dyplomacji zgody udzielił i natychmiast wysłał wiadomość na Vanie, mając jedna wątpliwości co dotrze na nią pierwsze, statek czy wiadomość o jego przybyciu i czy w odpowiedzi nie przyjdzie jego dymisja za przekroczenie uprawnień.

    Okręt Marwegollów trzymał sie z boku głównych szlaków, a gdy w końcu dotarł otwartymi kanałami zaprosił szefa działu badawczego megakorporacji na pokład. Zdziwionemu Rezicaxowi 4 mackowy mięczak najpierw zagaił o prowadzone badania przez jego urząd, a następnie, podejrzanie uprzejmym tonem oznajmił o prezencie dla wszystkich Vanów, wręczając małe błękitne sześcienne pudełko. po tym wydarzeniu audiencja najwidoczniej miała się zakończyć gdyż mięczak nagle stracił umiejętność mówienia w języku powszechnym Vanów, mlaskając jedynie do drugiego 4 mackowego mięczaka obok. Rezicaxowi nie pozostało nic innego, jak odejść jedyną dostępną mu ścieżką do promu którym przyleciał.

    Samo rozpoznanie przeznaczenia tajemniczego pudełka zajęło trochę czasu nie mówiąc o rozszyfrowaniu danych w nich zawartych. Po tygodniu doszli do tego że to nośnik danych.Miesiąc potem zbudowano urządzenie zdolne te dane odtworzyć. Gęstość danych tam zawartych była nieco większa niż dostępne Vanom ale jego skopiowanie i późniejsze wdrożenie do produkcji, rewolucji w tym ji w tym zakresie nie spowodowało.
    Kolejne dwa zajęło rozszyfrowanie zawartości. Zdecydowanie nie była to tylko różnica w sposobie zapisu danych między różnymi rasami, dane zaszyfrowano z premedytacją. W chwilach zwątpienia Rezicax i inni zaczynali podejrzewać czy nie padli ofiarą żartu , próbując rozszyfrować przypadkowe ciągi symboli. Wyobrażał sobie wtedy wymachujących wszystkimi mackami , mlaskających i trzęsących się ze śmiechu Marwegollów podglądających dyskretnie biedne zacofane gadziny próbujące zgłębić tajemnice błękitnego pudełka.

    Trud jednak się opłacił. Sama próba odtworzenia danych spowodowała postęp w informatyce, a ich rozszyfrowanie w kryptologii. Zapewne i oto chodziło. Same dane zaś to całkiem pożyteczne dane naukowe w różnych dziedzinach rozesłane do różnorakich placówek naukowych. Nie było tam co prawda, gotowej recepty na zbudowanie nowej superbronii lepszego napędu hiperprzestrzennego czy kuracji przedłużającej życie o 100 lat, ale zawarte tam dane teoretyczne na temat budowy białka czy cząstek elementarnych mogły się do takowych wynalazków przyczynić .
     
    lysy lubi to.
  8. Montenius

    Montenius Ten, o Którym mówią Księgi

    2252.

    Wojna. Ksenofobiczni wojskową dyktaturę Zaanami która będzie się bronić na spółke z niezbyt przyjaznymi Vanom Quntosami. Premierowi i radzie nadzorczej szybko przypomniały sie stare teorie o równowadze sił. Jeśli Zaanami z sojusznikami wygrali by wojnę siła nieprzychylnych sił wobec Vanu znacznie by wzrosła. Postanowiono skoncentrować flotę na granicy.

    2254

    Po dwóch latach przyglądania się wojnie przygranicznej republika Vanu postanowiła zainterweniować. Jako pretekst posłużono się założenie małego nielegalnego habitatu przez grupę Zaanamów na terenie Republiki Vanu co uznano za formę szpiegostwa. zażądano rekompensaty w postaci niezamieszkanego jednego układu a gdy odmówiono gotowe do zaatakowania flota Vanu dokonała tranzytu do nieumocnionego spornego układu. Pretekst był tylko pretekstem. Gdyby nie ten habitat wymyślono by coś innego. W istocie ujawniła sie typowa Vanowska chciwość.
    Siły zbrojne republiki były zawodowo-ochotnicze. Nikt nie miał obowiązku służyć w wojsku. Zawodowców kuszono przyzwoitą pensją. Uzupełnieniem byli rekruci którzy za darmo lub za symboliczny żołd służyli przynajmniej rok. Było to dobrowolne ale... Główny pracodawca jakim była megakorporacja oraz firmy i instytucje od niej zależne promowały tych , tych którzy służbę odbyli i to dotyczyło obu płci. Wojsko w ten sposób nie narzekało na brak ochotników a nawet miało nadmiar i mogło przebierać w rezerwistach.
    Choć podobnie , jak w innych imperiach w wojsku obowiązywała dyscyplina, wojsko było bardziej cywilne niż w wielu innych państwach. Strój wojskowy nie był obowiązkowy poza okresem szkolenia podstawowego, ćwiczeń i sytuacjach bojowych w wojskach lądowych . Rekrutów uczono musztry ale później, nie przykładano do tego zbytnio uwagi, sprawę oddawano dowódcom a ci zwykle luźno ją traktowali. W czasie odpraw każdy podkomendny mial prawo do zabrania głosu i przestawienia swoich uwag i zastrzeżeń.Dobry dowódca zaś, powinien uwzględniać te uwagi w podejmowaniu ostatecznej decyzji. Czasem dowódcy pozwalali na głosowanie wśród bezpośrednich podkomendnych, dotyczyło to na ogół mniej istotne sprawy, jak np na co wydać fundusz socjalny jednostki. Gdy jednak doszło już do wykonania rozkazu, musiał być wykonany. Podkomendni mogli złożyć skargi na złe rozkazy i nieraz rozpatrywano je pozytywnie. Skarg nie rozpatrywano w czasie wojny, można było je wtedy składać, ale systemowo miały być rozpatrzone dopiero w czasie pokoju.


    Na początku wojny flocie obiecywano premie za wygrane bitwy a cywilom tłumaczono że to tylko drobny konflikt graniczny toczący się w niezamieszkanych układach(poza niewielkimi prywatynymi habitatami), a wróg na pewno nie dotrze do zamieszkanych planet.



    2256 .

    Po wielu miesiącach przejmowania przez republikę Vanu niezamieszkanych układów, gdzie obrona była symboliczna lub żadna, mimo manewrów dążących do unikania walnej bitwy w końcu do niej doszło. Dowództwo Republiki liczyło że przeciwnicy skupia się raczej na swoim głównym wrogu gdzie stawką są zamieszkane planety a republice oddadzą coś za darmo byleby tylko nie walczyć na dwa fronty. Teraz jednak bitwa stała się nieunikniona.



    W tej bitwie obie strony opierały się na sile ognia niszczycieli, traktując fregaty jako jenostki eskortowe. Błędem republiki Vanu było nadmierne postawienie na broń rakietową, dobrą na dalsze dystanse, ale bitwa nie toczyła sie dużych dystansach. Wróg miał nieco większa siłę ognia dzięki niszczycielom i wygrał tą bitwę. Co prawda straty po obu stronach były stosunkowo niewielkie, ale to Vanowie musieli awaryjnie uciekać w hiperprzestrzeń co zakończylo się stratą kolejnej fregaty. Mocno poobijana flota musiała wycofać się do stoczni na głównym terytorium. W tym czasie wróg przejął nabytki terytorialne Vanów a następnie wkroczył na terytorium republiki.



    2259

    Ślimacząca się wojna wciąż trwała. Odnowiona flota podjęła ponowną próbę ofensywy. Tymczasem wrogowie zawarli pokój z Xanidami, oddając im kilka systemów. Wprawdzie niezamieszkanych ale z planetami zdatnymi do zamieszkania. Nieoficjalny sojusznik zawiódł, zawierając pokój bez konsultacji z Republiką. Poparcie dla wojny było średnie. Przeciętny Van w ogóle jej nie odczuwał. Zwykle uważał to za sprawę megakorporacji a nie państwową. Gospodarka tylko częściowo była przestawiona na wojnę. mimo wojny wciąż nie żałowano funduszy na rozwój cywilny, zwłaszcza młodych kolonii. Ofiar było ledwie kilkaset byli to wyłącznie członkowie floty, ginąc z swoimi okrętami. Sami zawodowowcy względnie niezawodowi ochotnicy. Obiekty przemysłowe i badawcze w spornych układach nie niszczono a przejmowano. Zwykle puste z ewaukowaną załogą, lub zastaną załogę zmuszano do takiej samej pracy jak wcześniej, tylko z niższą wypłatą na czas wojny. Jedynymi cywylilami którzy zginęli to kilku Zaanamskich górników którzy próbowali przejąć stację górniczą i jeden omyłkowo zniszczony statek handlowy. Vanowie uchyylili się od odpowiedzialności zakazując wcześniej lotów korytarzem w którym doszło do tej tragedii.

    2264. Po 10 latach wojna w końcu się skończyła. STrony, mimo że nie angażowali w wojne całej gospodarki i intensywność działań nie była wielka, zmęczyły się w końcu wojną na tyle aby rozmawiać. Do decydującej bitwy doszło na granicy terytorium Vanu, gdzie flota Vanu wsparta ogniem z granicznych umocnień wygrała decydującą bitwę. Głównodowodzącym był najemny generał z drapieżnej rasy nomadycznych Bacterian. Początkowo najęto go do dowodzenia eskadrą kanionerek , ale gdy admirałowie przekonali sie co do jego doświadczenia i umięjętności zyskał zaufanie stopniowo go awansowali. Co ciekawe po drugiej strony również walczył jego kolega z tej samej rasy co tylko wzmacniało morale ich obu z powodu osobistej rywalizacji.
    Po bitwie szybko zajęto po raz 3 kilka przygranicznych układów, które ostatecznie przypadły Republice. Mimo to rada nadzorcza nie była zbyt zadowolona. 4 wcale nie najbogatsze niezamieszkane układy bez sensownych planet za co prawda niezbyt intensywną ale 10 letnia wojnę. Dwie "duże"(jak na protencjał republiki) przegrane bitwy. Konieczność zatrudnienia kosztownego admirała z rasy obcych który okazał się lepszym od swoich. Była natomiast zadowolona z małych strat w istotach żywych zarówno swoich i wrogów w tym zaledwie kilkudziesięciu cywilów a to tylko głównie z powodu zniszczenia statku handlowego który nie usłuchał zakazów i ostrzeżeń rządu Vanowskiego.

    Aby zaradzić ewentualnym próbom odbicia terytorium w przyszłości, zawarto traktat o wzajemnej obronie z Xanidami.
     
  9. Montenius

    Montenius Ten, o Którym mówią Księgi

    2274. Życie w republice Vanu zarówno w czasie wojny jak i po niej przebiegało spokojnie. Vanowie coraz chętniej wchodzili w rozmaite interakcje z różnymi obcymi. Wymiany uczniów czy współpraca naukowców młodych cywilizacji próbujących wspólnie odkryć historię galaktyki stawały sie normalnością. handel jak najbardziej się rozwijał, co było naturalnym skutkiem zwiększania się wiedzy poszczególnych ras o innych i nawiązywanie stosunków relacji ale położenie w rogu galaktyki i polityka niezbyt mus sprzyjało. wojna 10 lat zablokowała szlaki handlowe między Tchaaskeran a Zaanami. Zaanamie nie wpuszczali żadnych statków z Republiki van tak więc handlarze tam chcący się dostać i dalej na południe galaktyki musieli szukać innych dróg. Nagrodą pocieszenia natomiat było to, że prawie wszystkie cywilizacje które chciały handlować z głównym terytorium republiki, musieli korzystać z pośrednictwa kupców Vanu, ze względu na blokadę Malwegolli.
    Rozwiązaniem problemów handlu byłoby byłaby granica z Xanidami nad czym oni sami już pracowali drugi raz wojując z Zaanami i ich sojusznikiuem. Republika Vanu postanowiła im nieco pomóc...


    Wojna nie trwała długo. Zaczeła sie i skończyła w czasie gdy Zaanami wciąż bili się z Xanidami. Na skutek nalegań Xanidów nie zabrano Zaanami układów które utworzyłyby granicę z Xanidami, a zadowolono się jedynie kilkoma innymi układami bez planet zdalnych do kolonizacji. Dla republiki jednak był to dobry interes. Bardzo małym kosztem w okrętach i wojska, i bez strat swoich cywilów poszerzono terytorium o bogate w różnorakie zasoby układy. Osłabiło to wroga i jego klęska w wojnie z Xanidami stała sie niemal pewna.


    Ponadto ustanowiono granicę z hordą Urzo. Grabieżcza rasą Nomadów to trudny sąsiad. Fortyfikacje zaczęto tworzyc zaraz po zakończeniu się wojny.


    [​IMG]


    Specjalnością Vanów stały się niektóre gatunki ryb z Vani wraz z przyprawami sprzedawane na ogół jako prawie gotowy posiłek.
    Ku zdziwieniu Vanów niektóre cywilizacje były zorganizowane wokół zorganizowanych religii , koncepcji dość abstrakcyjnej dla większości Vanów. Owszem naukowe teorie dowodziły że rozumne istoty żywe mają jakiś niematerialny pierwiastek trwalszy od umysłu które mozna nazwać duszą. W życie po śmierci też na ogół wierzono. Uważano że przynajmniej cześć Vanów reikarnuje. Wiedziano że niektóre dusze z jakis powodów zostają w naszym świecie po śmierci ciała jakiś czas a czasem długo. W to prawie nikt nie wątpił. Wszak nieraz udało sie uchwycić dusze na zdjęciach i nagraniach za pomocą specjalnych technik rejestracji obrazu. Zdarzało się pamiętający co nieco z innych wcieleń i badaczom nie udało się odkryć mistyfikacji. Istnieli badacze którzy twierdzili że odwiedzają zaświaty, albo kontaktują się z jego mieszkańcami. Tyle tylko że przekazy różniły się od siebie, a nieraz były sprzeczne. Sprzeczność relacji na temat zaświatów skłaniały Vanów do ograniczenia sie do samej wiary w życie pozagrobowe bez precyzowania jak ono wygląda. Może gdyby relacje badaczy nie były sprzeczne z sobą dano by im wiarę. Tymczasem w kosmosie spotykano istotę które mają absolutną pewność co do zaświatów i ogólnej natury świata mimo braku empirycznych dowodów i świadomości sprzecznych relacji.
     

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie