1914 - Pola Śmierci Darkest Hour

Temat na forum 'Darkest Hour - AARy' rozpoczęty przez PIAJR, 10 Kwiecień 2011.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. PIAJR

    PIAJR Ten, o Którym mówią Księgi

    1914 Pola Śmierci - Prolog

    Wielkie Księstwo Poznańskie, 26 czerwca 1914 roku,

    [​IMG]

    Mapa Europy w 1914 roku

    Kilku młodych ludzi zatrzymało się przed dużym afiszem przedstawiającym pruskiego żołnierza w mundurze, z karabinem, celującego do nadchodzącego ze wschodu Rosjanina. Postać ruskiego sołdata na plakacie była bardzo biedna, brudna, niechętna do walki, z trudem trzymała karabin. Co innego dzielny pruski żołnierz. Ten był wysoki, przystojny, dobrze ubrany i uzbrojony w nowoczesny karabin. Stojący przed afiszem młodzieńcy skrzywili się z niesmakiem, wreszcie jeden z nich, najstarszy, będący zapewne przywódcą całej grupy stwierdził:
    - Mimo wszystko wolałby jednak nie stawać do walki z Rosjanami.
    - O, to coś nowego Karl – stwierdził niższy – czyżby siostra Tomasza zawróciła Ci w głowie?
    - Nie kpij Pawle – odparł Tomasz, młodszy od Karla o jakieś dwa lata – Karl ma zupełną rację, wolałby nie bić się z Rosjanami, ale jak inaczej odzyskać to co nasze?
    - Tomas znowu zaczynasz – obruszył się Karl – Rozumiem, że czujecie się Polakami, ale nie martwcie się. Już niedługo cesarz zażąda od Rosji oddania ziem Królestwa Polskiego, i powstanie tam państwo polskie, które wejdzie w sojusz z Cesarstwem Niemieckim. A potem wy dwaj zostaniecie jego generałami.
    Cała trójka wybuchnęła śmiechem. Byli już po maturze, wiedzieli że niedługo przyjdzie im opuścić rodzinny Poznań, stolicę Wielkiego Księstwa, i udać się na studia do Berlina, bądź innych miast Cesarstwa. Karl Friedmann planował nawet wyjazd do jednej z niemieckich kolonii, od czego z trudem odwodzili go jego koledzy, Tomasz Kancewicz i Paweł Rawicz. Rawicz i Kancewicz byli polakami, obaj urodzili się w Poznańskim, co innego Karl. Jego rodzicie pochodzili z zachodnich Niemiec, a ojciec był oficerem w armii. Teraz gdy sytuacja międzynarodowa stawała się coraz bardziej napięta wyjechał do Prus Wschodnich, gdzie przejmował dowodzenie nad jedną z dywizji polowych, które jeszcze nie były gotowe do rozpoczęcia służby. Karl nigdy nie miał dobrego kontaktu z ojcem. Wierzył, że jeśli kiedyś uda mu się dokonać czegoś ważnego, lub zostać oficerem ojciec spojrzy na niego przychylniejszym wzrokiem.

    [​IMG]

    Paweł Rawicz w mundurze Armii Cesarskiej lato 1914, gdzieś w Polsce

    Rodzice Rawicza pochodzili z Warszawy, tam też upłynęło całe jego dzieciństwo. Dopiero kilka lat temu stało się jasne, że dalsze życie w Warszawie może oznaczać wywózkę dla ojca Pawła, Mikołaja, działającego aktywnie w różnego rodzaju organizacjach skierowanych przeciwko Rosjanom. Ojciec Pawła nigdy nie powiedział jemu, ani matce na ten temat ani jednego słowa, aż do dnia, gdy w ich domu pojawił się agent carskiej ochrany. Nie patyczkował się, miał jednak na tyle przyzwoitości by poinformować rodziców Pawła, że tym razem uda, że nie było ich w domu, ale gdy przyjdzie następnego dnia, wolałby się na nich nie natknąć. Warszawę opuścili pośpiesznie. Potem zamieszkali u dalekich krewnych pod Poznaniem. Paweł zdecydował się już dawno, że nigdy nie popełni tego samego błędu co ojciec, nie będzie dążył do uzyskania niepodległości dla Polski kosztem rodziny… Zresztą sam nie bardzo wiedział kim tak naprawdę jest. W szkole musiał uważać się za Rosjanina, potem za prusaka. W domu jego matka, z pochodzenia Rosjanka mówiła głównie po rosyjsku, nawet do niego i ojca. Starego Rawicza nic tak nie denerwowało, jak to gdy Paweł odpowiadał matce na pytania po rosyjsku, albo z rosyjskim akcentem. Wystarczyło, że powiedział jedno słowo za dużo, a przez następnych kilka godzin w domu trwała dzika awantura, o to, że matka „zruszcza” Pawła.
    Ostatni z trójki, Tomasz Kancewicz pochodził z Poznania. Od dawna uważał, że Niemcy będą musiały zaatakować Rosję, którą pokonają. Mimo to Tomek, nie był wiernym poddanym cesarza. Owszem szanował Niemców za ich pracowitość i dokonania na polu techniki, sam zresztą był przez swoich nauczycieli określany jako bardzo pracowity i dobrze rokujący na przyszłość. Trudno powiedzieć dlaczego nie potrafił pogodzić się z faktem, że jego praca będzie wykorzystywana głównie przez Niemców… Tak, Tomasz był naprawdę niepokornym młodym człowiekiem. Przy każdej możliwej okazji, nawet podczas spotkań z rówieśnikami zaznaczał, że Polska musi się odrodzić, a on do tego dołoży swoją cegiełkę, choćby miał nawet wyrzec się swojego ukochanego Poznania. Syn patriota przerażał rodziców – dla nich Thomas, powinien być najpierw dobrym uczniem, potem dobrym synem, a na koniec pójść do wojska, jeśli będzie taka możliwość to oczywiście pruskiego, a potem po odbyciu służby przejąć rodzinny majątek. Tomasz miał jednak zdecydowanie inne plany, od dawna włóczył się po mieście i szukał sobie różnych zajęć, często związanych ze szkodzeniem Niemcom…
    Przyjaciele zatrzymali się przy jednej z parkowych fontann. Tomasz oparł się o brzeg zbiornika na dole i szeroko się uśmiechnął.
    - Słuchajcie – powiedział po chwili – A może, wszyscy razem zaciągniemy się na ochotnika do wojska? Dwa lata wspólnej służby, a potem zobaczymy co się stanie…
    - Wojsko – Karl uśmiechnął się pod nosem – choćby teraz…
    - Zasadniczo – zaczął Paweł – jestem przeciwny… ale moi rodzice wreszcie przestaliby narzekać na to, że w przeciwieństwie do syna sąsiadów jestem krnąbrny i nie patriotyczny…

    Berlin, 26 czerwca 1914

    [​IMG]

    von Moltke

    - A więc, jest pan absolutnie pewien panie poruczniku, to przygotowania do mobilizacji?
    - Tak jest panie generale. Można powiedzieć, że te raporty są wydobyte wprost z paszczy lwa. Moi ludzie w Warszawie odebrali je pewnemu rosyjskiemu generałowi, który delikatnie mówiąc przesadził z alkoholem. Rozumie pan co mam na myśli?
    - Oczywiście, oczywiście – na twarzy generała von Moltkego pojawił się nerwowy uśmieszek – Jak rozumiem, Rosjanie przewidują natychmiastowe przejście do ofensywy na całym froncie, a potem zepchnięcie nas na linię Odry, co?
    - Tak jest – pułkownik Friedman pokiwał głową – To jest ten ich genialny pomysł.
    - W takim wypadku, będziemy musieli podjąć działania uprzedzające. Rozstawić wojsko na granicy, sam pan rozumie – von Moltke zamyślił się – A jak wyglądają kwestie floty?
    - W najbliższym czasie otrzymamy wiele nowych jednostek ciężkich, można by je wykorzystać na Morzu Bałtyckim, przeciwko flocie Cesarstwa Rosyjskiego.
    - Dobry pomysł, jeśli Kaiser dogada się z Austro – Węgrami, to będziemy musieli ponieść odpowiedzialność za ich braki w wyszkoleniu. Zresztą na ich odcinku może dojść do zdecydowanego uderzenia Rosjan. Oni lubią takie zagrywki. Zajmą trochę terenów, a potem spróbują odwrócić kota ogonem i uderzyć na nas. Widzi pan to, herr Friedmann?
    - Jahwoll, to bardzo prawdopodobne, zwłaszcza że oddziały rosyjskie na Ukrainie należą do najlepszych w całej carskiej armii.
    - Podobnie jak ja, nie ocenia pan zbyt wysoko C.K. Armii. Z jednej strony, świadczy to o pana inteligencji, z drugiej strony, no cóż… Wolałbym, najpierw pokonać Francuzów, a dopiero potem ruszyć na Rosjan, ale dopóki nie dojdzie do oficjalnego wypowiedzenia wojny przez Francję, zamierzam działać tak jakby nie było takiej ewentualności. Sam pan rozumie, ostrożność, ostrożność i jeszcze raz ostrożność.
    Friedman skinął głową dobrze wiedział, że jego przełożony generał von Moltke jest największym niemieckim geniuszem wojskowości jakiego ma cesarz. Dobrze wiedział, że bez jego pomocy nie dostałby ponownego powołania do wojska. Był już stary, uważał, że przyszła pora na to, aby jego syn, lepiej wykształcony i bardziej uzdolniony od niego poszedł do wojska i rozpoczął chlubną służbę… Tymczasem generał von Moltke po raz kolejny pochylił się nad mapą i spojrzał na pogranicze francusko – niemieckie.
    - Francuzi będą próbowali odzyskać Metz.
    - Zgadza się, to dla nich ważna sprawa. Będą mogli zmyć z siebie hańbę porażki w wojnie z 1870 roku.
    - Nie o to chodzi, pułkowniku. Jeśli zdobędą tą twierdzę, to z łatwością skierują jej działa i bastiony przeciwko nam. A skoro to zrobią, zaczną próbować przełamać nasz front. Wojna z Francja musi zakończyć się jak najszybciej, proszę wspomnieć moje słowa, gdy będzie pan wkraczać do Paryża – uśmiechnął się generał.

     
  2. PIAJR

    PIAJR Ten, o Którym mówią Księgi

    Odcinek 1 „Do boju Germanio!”

    [​IMG]

    Germania - niemiecki plakat propagandowy

    28 czerwca 1914 roku, Sarajewo

    [​IMG]

    Gawriło Princip, zdjęcie wykonane po aresztowaniu

    Gawriło czekał na przejazd samochodu z Arcyksięciem Franciszkiem Ferdynandem w gęstym tłumie. Od ponad godzin stał obok jakiegoś grubego jegomościa z cygarem, który raz po raz zaciągał się, po to by za chwilę rozpuścić wokół siebie odór tanich cygar, starej wody po goleniu i jeszcze tańszych alkoholi, które miał zapewne zwyczaj wlewać w siebie każdego ranka. Princip spojrzał na zegarek. Do jasnej cholery, już dawno powinni tu być. No niestety, parszywiec, który dzisiaj zginie nie śpieszył się, a przecież w każdej chwili mogła się tu pojawić policja albo wojsko. Wreszcie w oddali pojawił się automobil z parą książęcą. Oboje ubrani w drogie, stroje sprawiali wrażenie bardzo szczęśliwych. Ciekawe jak długo jeszcze. Pojazd zbliżał się coraz bardziej do zamachowca. Jeden z ludzi szybko wyciągnął zawiniątko spod marynarki. Dobiegł w pobliże samochodu i rzucił w stronę pojazdu… Ktoś w ostatniej chwili przesunął składany dach pojazdu… Bomba odbija się, chwilę toczy się po ziemi, po czym eksploduje pod drugim samochodem… Princip korzysta z zamieszania i wycofuje się z tłumu. Ten idiota Nedelijko nie potrafi nawet dobrze bomby rzucić… Co za parszywy dzień…
    Nie… Kula minęła go o całe kilometry. Princip z wyrazem totalnego zdziwienia na twarzy schował broń do kieszeni. Jak to? Chybić z takiej odległości? Przecież nawet dziecko trafiłoby bezbłędnie, a on młody sprawny człowiek… Zdolny do wielu poświęceń dla swojego narodu… A niech to – zaklął w duszy Gawriło i ruszył przed siebie. Szybko dotarł do jednej z Sarajewskich kawiarni i usiadł przy stoliku. Ładna kelnerka przyniosła mu kartę i udała się na zaplecze. Wreszcie był sam. Przez chwilę zastanawiał się co mogło pójść nie tak. Broń sprawdzał kilka razy, ale pochodziła z niezbyt pewnego źródła. Jego dostawca powtarzał często, że nic co dostaje „Czarna Ręką” nie jest pierwszej nowości, a zwłaszcza broń. Princip spokojnie wyjął pistolet i położył go na gazecie. Ostrożnie wyjął magazynek i jeszcze raz sprawdził mechanizm. Wszystko działało. A więc chybił…A przecież był pewien strzału. Tymczasem w oddali dało się słyszeć furkot silnika. To chyba automobil… Czyżby… Na ulicy pojawili się dwaj policjanci. Na ich widok Gawriło szybko schował pistolet pod marynarkę. A więc tak… ma jeszcze jedną szansę.
    Policjanci szybko zniknęli za kolejnym zaułkiem, podczas gdy na jezdni pojawił się samochód z parą książęcą. Za pojazdem jechało konno kilku żołnierzy. Gawriło nie czekał. Drugiej takiej okazji los nie zechce mu już podarować. Zerwał się biegiem i ruszył w stronę samochodu. Nikt nie zwracał na niego uwagi, wyglądał jak dziennikarz z jakiejś lokalnej gazety, który chce wykorzystać okazję i zrobić szybki wywiad z gościem. Princip dopadł do samochodu. Kierowca na jego widok lekko zwolnił. Książe miał już wstać by zapytać natręta czego chce, gdy Gawriło wyciągnął spod marynarki pistolet. Szybko pociągnął za spust… Książe złapał się za brzuch… Dobry strzał. Teraz Gawriło strzelił do wstającej z siedzenia kobiety… Raz, dwa, trzy… Biała suknia zaczęła szybko czerwienieć…
    Princip szybko odrzucił na bok pistolet. W kieszeni marynarki miał kapsułkę z cyjankiem.
    - Żywego mnie nie wezmą – pomyślał i szybko połknął truciznę. Niemal natychmiast poczuł jak coś rośnie mu w ustach. Z trudem odtoczył się od zatrzymującego się automobilu. Opadł na bruk i z trudem łapał powietrze – Czyżby trucizna działa tak szybko?
    Po chwili jednak poczuł, że zawartość żołądka napływa mu do ust… Przez chwilę próbował zapanować nad swoim organizmem, ale wiedział już, że cyjanek zamiast w jego organizmie znajduje się obecnie na bruku, razem z resztkami jego śniadania i pozostałą zawartością żołądka. Zrozumiał, że musi działać szybko… Nim jednak zrobił cokolwiek poczuł jak ktoś z całej siły kopie go w podbrzusze…

    [​IMG]

    20 lipca 1914 roku, Poznań, koszary 1 Garde – Infanterie – Division

    Sierżant Bauer spojrzał na trzech szeregowych stojących przed jego światłym obliczem. Doprawdy, widok godny pożałowania.
    - A więc, moi drodzy chłopcy, uważacie, że warta, to jest czas na czytanie prasy, czyż nie? – zapytał z przekąsem Bauer.
    - Ależ skąd – wydukał jeden z nich – My…
    - Milczeć, synku, milczeć – Bauer spojrzał na chłopaka w okularach tak jak patrzy się na coś co przykleiło się do podeszwy nowych skórzanych butów i pomimo pocierania o trawę nie chce zejść – To ja tu jestem od mówienia i myślenia. Wy jesteście od robienia i milczenia. Alles klar?
    - Tak jest.
    Bauer splunął na bok i rozłożył skonfiskowaną gazetę. Przez chwilę wodził wzrokiem po nagłówkach po czym z niechęcią spojrzał na żołnierzy.
    - Panowie, na kogoś czekają?
    - Nie panie sierżancie.
    - No to precz mi stąd!
    Cała trójka odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę placu apelowego.
    - No i … po jaką… - zaczął Paweł – kupowałeś tą gazetę?
    - Chciałem i kupiłem – stwierdził filozoficznie Tomasz – Mam za to dla was ciekawe nowiny. Austro – Węgry wystosowały ultimatum wobec Serbii. Jeśli go nie spełnią… Sami rozumiecie. Wiedeń będzie zmuszony interweniować i tak dalej…
    - Co przewiduje to ultimatum? – zainteresował się Karl.
    - Zapytaj Bauera. Na pewno Ci odpowie – mruknął pod nosem Paweł.

    [​IMG]

    27 lipca 1914 roku Serbia udzieliła odpowiedzi. Władze serbskie przystały jedynie na kilka mniej ważnych propozycji, takich jak rezygnacja ze wszystkich praw co do Bośni, a także udział przedstawicieli Austro-Węgier w śledztwie. Serbowie odrzucili jednak jeden najważniejszy punkt, który mógł przesądzić o toku całej sprawy – prawo władz austriackich do rozpoczęcia własnego śledztwa w sprawie. Serbowie szybko uzyskali poparcie Cesarstwa Rosyjskiego, jednak Wiedeń nie obawiał się Moskwy. Austro-Węgry dobrze wiedziały, że Niemcy wykorzystają sytuację i ruszą na Rosję, albo Francję, dwie największe potęgi, zdolne do zgniecenia Niemiec. W tej sytuacji Wiedeń wiedział od dawna, że nie będzie wdawać się w żadne długotrwałe negocjacje, które mogły tylko ostudzić wojenny zapał Cesarsko Królewskiej Armii. 27 lipca Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii. Ta, nie czekała z założonymi rękoma i jeszcze tego samego dnia uzyskała pomoc od Rosji, która aby zaszachować Wiedeń ogłosiła się obrońcom sprawy Serbskiej, jednocześnie na ternie całej Rosji ogłoszono mobilizację rezerwistów. Berlin również nie czekał, aż ktoś zapyta się Niemców o zdanie. Cesarz natychmiast po ogłoszeniu mobilizacji w Rosji zapowiedział, że jest to krok obliczony na szkodzenie interesom niemieckim. Niemcy skierowały do Rosji ultimatum, w którym domagały się min. natychmiastowego zaprzestania mobilizacji i rozpuszczenia już zmobilizowanych oddziałów do domu. Car uznał pismo przekazane mu przez niemieckiego ambasadora za nic nie znaczący świstek papieru, i na oczach niemieckiego dyplomaty podał go jakiemuś młodemu oficerowi, który spalił go w kominku…Już dwa dni później do Berlina przybyła delegacja Austro-Węgier. Wilhelm II nie czekał na rozwój sytuacji. Nim jeszcze posłowie znad Dunaju zdążyli powiedziec z czym przychodzą, cesarz Niemiec zaproponował im zawarcie sojuszu… Tak jak gdyby wiedział z czym przychodzą posłowie Habsburgów…Rozpoczęła się wojna na wschodzie…

    [​IMG]

    Grecja zapowiada neutralność... ciekawe jak długo, to potrwa...

    1 sierpnia 1914 roku,

    [​IMG]

    Trzech szeregowych przywarło do zimnej gleby okopu. Wzdłuż całego odcinka 1 Garde-Infanterie-Division panowała cisza. Nawet żywgo ducha po drugiej stronie frontu. Rosjanie jednak tam byli. Musieli być. Wieczorem oddziały ich zwiadu przekroczyły granicę. Nie napotkali oporu, ale zauważyli kilka oddziałów piechoty i saperów przygotowujących się do obrony. Rosjanie czekali na atak… Paweł wysunął głowę z okopu i przez chwilę przyglądał się niebu.
    - No cóż, panowie jesteśmy, jak to się mówi w niezłym bigosie. Tomek nawet hełm założył. To dopiero będzie zabawa… - zaśmiał się Rawicz i opadł na swoje miejsce.
    Do trójki żołnierzy podczołgał się sierżant Bauer.
    - No, nieroby, przyszła wasza kolej na popisanie się zdolnościami – zarechotał – Idziemy do ataku. Trzymać się obok siebie, bagnet na broń i nie wyrywać przed szereg. Jasne?
    - Jasne – przytaknął Karl – Zwiadowcy już wrócili?
    - Nie, i właśnie dlatego idziemy do ataku – mruknął Bauer – Dobra panowie przygotować się, jak będzie słychać gwizdek wychodzimy. Jasne?
    - Tak jest – Karl skinął głową. Pozostali również przytaknęli.
    Przez kilka minut na całym froncie 13 kompanii panowała cisza. Potem wśród śpiewu ptaków i chrzęstu piachu pod stopami maszerujących żołnierzy. Potem trzy gwizdki jeden za drugim. Paweł, Tomasz i Karl zerwali się z miejsca szybko ruszyli przed siebie. Karabiny i sprzęt wojskowy trochę im ciążył, ale mimo to poruszali się naprzód. Szybko przeskakiwali przez drobne krzaczki i rozkopane rowy. Po chwili na ich drodze pojawiło się kilka zwalonych drzew. Żołnierze zalegli za zwalonym drzewem i przez chwilę czekali, dobiegł do nich sierżant Bauer z resztą drużyny.
    - No chłopaki, zrobiliście swoje – sierżant wyjął z kieszeni mała papierośnicę – Ruscy stoją po drugiej stronie tamtej przesieki. Podciągniemy tu karabin maszynowy i zaczniemy bić po ich pozycjach.
    - To pana pomysł? – uśmiechnął się Paweł.

    [​IMG]


    2 sierpnia 1914 roku w Niemczech przeprowadzono generalną mobilizację. Wszystkie niemieckie jednostki zostały zapełnione falą rezerwistów i rekrutów. Jednocześnie do obozów szkoleniowych trafiło kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi, którzy teraz przygotowywali się do ruszenia na front w ramach kilkunastu nowoformowanych dywizji piechoty. Generalna mobilizacja nie była witana zbyt entuzjastycznie – społeczeństwo zauważyło nagły brak swojego nauczyciela, piekarza, czy mleczarza, który każdego ranka stawiał pod drzwiami butelkę z mlekiem.

    [​IMG]

    3 sierpnia doszło do pierwszego kontaktu wojsk niemieckich z osławioną kozacką kawalerią rosyjską. Bitwa pod Zgierzem, toczona w okolicach miejscowości Grotniki zakończyła się druzgocącą klęską oddziałów rosyjskich, które ruszyły do szturmy wprost na niemieckie karabiny maszynowe. Po krótkich potyczkach nieprzyjaciel ruszył do odwrotu. Wtedy przyszła pora na artylerię, która wstrzelała się w pozycje wyjściowe Rosjan i jeszcze długo tłukła po ich pozycjach. Na polu walki Rosjanie pozostawili około pięciuset rannych i zabitych. Do niewoli poszło prawie 200 kawalerzystów, jednak mimo tego rosyjska propaganda wojenna przedstawiła to wydarzenie, jako początek historii o pewnym kawalerzyście, który zwykł nabijać na lancę po siedmiu Niemców…

    [​IMG]

    7 sierpnia 1914 roku wojska Francuskie uderzyły na niemieckie pozycje pod Colnar. Wojska na froncie zachodnim przygotowywały się dopiero do zajęcia pozycji obronnych, atak był więc całkowitym zaskoczeniem. W tej sytuacji generał von Moltke wydał decyzję o natychmiastowym skróceniu linii frontu i kontynuowaniu ofensywy na wschodzie. Spodziewano się, że szybkie złamanie armii rosyjskiej, pozwoli Cesarstwu na powierzenie odpowiedzialności za front wschodni Austriakom.

    [​IMG]

    Francuzi pod Colnar. Armia niemiecka nie będzie się więcej cofać...​


    Tymczasem 15 sierpnia rozpoczęły się walki o Radom. Do miasta dotarła rosyjska dywizja piechoty, jednak wkrótce siły te zostały znacznie wzmocnione. Nacierający Niemcy musieli wkrótce stawić czoła 3 dywizjom piechoty, wspieranym dodatkowo przez artylerię i oddziały saperów, którzy zablokowali drogi prowadzące do pozycji rosyjskich. Jednocześnie na całej linii znajdowały się pozycje karabinów maszynowych. Pierwsze natarcia niemieckie zostały odparte przy ciężkich stratach po obu stronach.

    [​IMG]

    Adiutant von Moltkego wyszedł z pokoju i zostawił generała sam na sam z cesarzem Wilhelmem. Cesarz z niechęcią spojrzał na mapę niemieckich kolonii w Afryce. Sytuacja nie wyglądała dobrze. Niemcy mieli tam tylko trzy dywizje, z czego dwie stanowiły lokalne oddziały milicji, złożone w dużej mierze z miejscowych – murzynów, metysów i innych awanturników, których wartość bojowa nie przedstawiała się szczególnie wysoko. Cesarz spojrzał na generała i pokiwał głową.
    - Wiem, że prosił pan marynarkę o posłanie SMS Dresden z Karaibów do Wilhelmshafen. Nie wiem czy to się panu uda.
    - Cóż, póki co wojska brytyjskie jeszcze nie włączyły się w wojnę. Podobnie marynarka brytyjska – stoi w porcie. Jestem więc jak najlepszej myśli mein Kaiser.
    - Dobrze, że chociaż pan. Ludzie mówią na ulicach, że ta wojna doprowadzi Niemcy do upadku. Nie wiem, czy temu wierzyć. Wolałbym jednak, aby jak najszybciej rozbił pan jednego naszych przeciwników.
    - Proszę mi wierzyć mien Kaiser, że dołożę wszelkich starań…
    - Wiem – cesarz skinął głową – wiem nawet co pan teraz powie. Że to wielki zaszczyt i tak dalej. Doskonale to rozumiem. Ale wolałbym aby wyraził pan swoją opinię na temat pewnej kwestii, którą od kilku dni rozważam. Interesuje mnie kwestia Polski. Podobno żołnierze polskiego pochodzenia dobrze spisują się na froncie, czy to prawda?
    - Polacy mają naturalną niechęć do Rosjan we krwii – przytkanął von Moltke – ponadto nasi sojusznicy, podejmują pewne próby, których celem jest przeciagnięcie choćby ich części na naszą stronę.
    - Cóż… to może nie być wcale takie głupie, ale jeśli zostawimy to odpowiedzialne zadanie Austro-Węgrom, to prędzej czy później coś sknocą, prawda?
    - Tak, mamy wybitnie pechowego sojusznika.
    - No, ja bym tego tak nie określił. Tymniemeniej, proszę aby pańscy ludzie zorientowali się, czego mogą chcieć od nas Ci Polacy, i czy my możemy im to dać, dobrze? Będę bardzo wdzięczny. A teraz proszę mi pokrótce przedstawić sytuacje w Afryce…

    [​IMG]

    Front Afrykański, który tak zmartwił cesarza

    [​IMG]


    Front Wschodni

    [​IMG]

    Na zachodzie bez zmian...
     
  3. PIAJR

    PIAJR Ten, o Którym mówią Księgi

    Odcinek 2 „Kiedy idziesz przez piekło… nie zatrzymuj się”

    [​IMG]

    Kaiser Wilhelm II

    Walki w Polsce, toczone ze zmiennym szczęściem przez obie strony pod Radomiem trwały. Na zachodzie wojska niemieckie i francuskie zaległy w okopach i żadna ze stron nie zamierzała ruszyć naprzód. Każdy siedział po swojej stronie, w potężnych fortyfikacjach i fortach, budowanych tu od lat, właśnie na taką okazję. Cała aktywność obu stron ograniczyła się do sporadycznego posyłania patroli, które wracały bądź nie. Zazwyczaj żołnierze wysłani na zwiad nie mieli tej przyjemności… Potężne straty, doprowadziły do upowszechnienia się lotnictwa. Oczywiście w sierpniu 1914 roku nie było jeszcze mowy o regularnych walkach. Piloci niemieccy i francuscy często lecieli sobie naprzeciw, serdecznie do siebie machali, a potem robili swoje. Nie wszyscy byli jednak tak przyjaźnie do siebie nastawieni. Nad frontem pojawił się bowiem, pewien bojowy Francuz, który przyczepił do swojego samolotu strzelbę myśliwską, i gdy tylko widział samolot strony przeciwnej, zazwyczaj upstrzony różnego rodzaju krzyżami i innym tałatajstwem, które miało wskazywać, że pilot pracuje dla Niemców, zaczynał do niego strzelać, aż do momentu, gdy ten nie spadł na ziemię.
    Zupełnie inaczej wyglądała wojna na wschodzie. Tutaj nieustannie toczyły się bitwy, potyczki i mniejsze starcia pomiędzy Niemcami, a Rosjanami, którzy podejmowali zupełnie wariackie próby ich powstrzymania.

    [​IMG]

    Francuscy zwiadowcy zmasakrowani przez niemieckie karabiny maszynowe, kolejny dzień na froncie zachodnim...

    Inny charakter przybrało uderzenie wojsk niemieckich na Płock, broniony przez zupełnie symboliczne oddziały rosyjskie, złożone z dwóch dywizji piechoty, i dwóch dywizji kawalerii. Nieprzyjaciel spodziewał się nadejścia oddziałów niemieckich i już zawczasu przygotował się do walki. Tu i ówdzie zostawił małe mieszane oddziały złożone z kilku piechurów i kawalerzystów, gdzie indziej przygotował zaporę przez leśną drogę, za którą ukryło się kilku żołnierzy z karabinem maszynowym. Zadania jakie przed swoimi ludźmi postawili Rosjanie, były proste. Można powiedzieć, że nawet zbyt proste – za wszelką cenę zatrzymać pochód niemieckich oddziałów, a jeśli zatrzymanie nie będzie możliwe – choćby przez wzgląd na ilość nacierających niemieckich dywizji, opóźniać, opóźniać i jeszcze raz opóźniać. A więc opóźniali. W ciągu dwóch dni poprzedzających dotarcie do głównych pozycji armii rosyjskiej Paweł, Karl i Tomasz uczestniczyli w setkach mniejszych lub większych bitew, potyczek i starć, które zazwyczaj kończyły się rozbiciem rosyjskich obrońców, którzy w popłochu pierzchali w głąb lasu, by po zapadnięciu zmroku spróbować przedostać się na swoje pozycje i po raz kolejny wziąć udział w zabawie w kotka i myszkę. 1 Garde – Infanterie-Division posuwała się wprost na Płock. Oddziały pierwszego i drugiego rzutu zabezpieczały skrzydła i tyły dywizji, jednak mimo to wśród oficerów dawało się wyczuć pewnego rodzaju niepokój. Jak do tej pory, dywizja nigdy nie musiała stanąć do walki z oddziałami rosyjskiej kawalerii, o której opowiadano różne rzeczy. Mówiło się na przykład, że są u Rosjan tacy lansjerzy, którzy potrafią przebić człowieka, a potem, już przebitego podnieść do góry. Swego rodzaju anegdotą, stałą się historia o kozaku, który nabijał na lancę po siedmiu Niemców…
    Paweł i Karl siedzieli przy karabinie maszynowym Spandau. Kilka tych zabawek otrzymali już po opuszczeniu koszar, jednak teraz miały być naprawdę przydatne. Ich okop nie był specjalnie wysunięty – znajdował się na prawnym skrzydle ich pułku, pomiędzy odcinkiem bronionym przez oddział porucznika von Elblinga i kapitana Kohla. Ich dowódca kapitan von Gross, przechadzał się po okopach i obserwował żołnierzy. Na chwilę zatrzymał się przy Karl.
    - No i jak Friedmann, zadowolony z nowej fuchy?
    - Powiedzmy panie kapitanie. Wolałbym nie targać ze sobą tego złomu – Karl wskazał na karabin maszynowy – Zostaje z tym człowiek z tyłu, a potem tylko problem.
    - Nie marudź, za parę dni przyjdą uzupełnienia to zastąpi was wykwalifikowana obsługa ciężkiego karabinu maszynowego – uśmiechnął się kapitan – Słyszałem, że wasz kolega zawsze zostaje dłużej i pomaga wam w złożeniu karabinu. To bardzo dobrze, kameradenschaft, to podstawa pruskiego wojska.
    - Danke, herr hauptman! – Paweł poprawił taśmę amunicyjną – Staramy się jak możemy.
    Kapitan skinął głową i spojrzał w stronę lasu, z którego wybiegł żołnierz w niemieckim mundurze. Szybko przeskoczył okop i zatrzymał się przed kapitanem.
    - Panie… kapitanie… Kozacy, idą od tamtej strony…
    - Ilu?
    - Dużo. Mają dwa karabiny maszynowe na taczankach…Oprócz nich trochę piechoty…
    - Spokojnie. Pozostali już wiedzą?
    - Tak jest.
    Kapitan pokiwał głową i spojrzał na żołnierza.
    - Weź swój karabin synu, i zajmij stanowisko ogniowe. Poczekamy tu na nich – Gorss spojrzał na żołnierzy – A teraz wszyscy kryć się. Ani słowa. Zgasić papierosy. Zrobimy naszym rosyjskim przyjaciołom małą niespodziankę. Alles klar?
    - Tak jest!
    Paweł ostrożnie osunął się na ziemię i zaległ przy kilku dużych pojemnikach przeznaczonych na amunicję. Obok niego położył się Karl. Obaj milczeli. Po chwili stanowisko tuż obok nich zajął Tomasz.
    - Bardzo wesoło, bardzo wesoło – mruczał pod nosem ładując karabin – Trochę sobie dzisiaj postrzelamy co?
    - Daj spokój – Karl poprawił pikelhubę – Od dwóch dni, nic tylko taszczę ten złom, w czasie gdy wy biegacie sobie spokojnie z Bauerem po lesie i polujecie na maruderów. Też bym tak chciał.
    - Odechciałoby CI się, gdybyś choć raz musiał wykurzać tych parszywców z jakiejś jamy – mruknął Tomasz – Nawet nie wiesz, leibe Karl, ile tam wpakowaliśmy granatów. A te gnojki nadal się odgryzały. No, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło – to mówiąc wskazał na swój pas i ozdobną rosyjską kaburę na rewolwer – Zdobyczny. Nagan.
    - Ty się lepiej tak tym nie chwal – uśmiechnął się Karl – Jego poprzedni posiadacze właśnie się zbliżają - rzeczywiście od lasku w stronę okopanego oddziału powoli posuwała się kawaleria rosyjska jeźdźcy rozciągnęli się w szeroką ławę i bez pośpiechu przesuwali się w stronę pozycji niemieckiej piechoty. Rosjanie niezdawali sobie nawet sprawy z tego, że posuwają się prosto na kilka dobrze przygotowanych do ostrzału niemieckich karabinów maszynowych…Jako pierwsi ogień otworzyli niemieccy strzelcy, ten i ów kawalerzysta zatrzymywał się na chwilę, i spadał z konia. Dowodzący atakiem rosyjski oficer zdał sobie chyba sprawę, z faktu, że dalsze powolne posuwanie się naprzód przyniesie tylko więcej strat. Szybko spiął konia i ruszył do szarży na niemieckie stanowiska, w ślad za nim ruszyli pozostali… Strzały były coraz celniejsze i regularniejsze, jeźdźcy byli już jednak tuż, tuż od okopów. W tym momencie zaterkotały karabiny maszynowe. Serie ścinały konie i jeźdźców, którzy z szablami w dłoniach przygotowywali się już do wycinania piechurów. Na sile przybrał także ogień strzelców, w stronę Rosjan poleciały granaty… Padali zabici i ranni. Kilku kawalerzystów przedarło się przez niemiecką linię i teraz zbierało się na tyłach do kolejnego uderzenia. Tomasz wraz z dwoma szeregowcami odwrócili się i oddali kilka strzałów w stronę „farciarzy”. Dwóch Rosjan zatrzymało się w połowie drogi, pozostali zrezygnowali z ataku i ruszyli w stronę pobliskiego lasku. Nie spodziewali się, że za chwilę na wspomniany lasek posypie się grad rosyjskich pocisków artyleryjskich…

    [​IMG]

    25 sierpnia 1914 roku, eskadra niemieckich okrętów pancernych dokonała ataku na porty w Calais. Francuzi zgromadzili tam całkiem sporo zapasów, głównym celem akcji były jednak nieprzyjacielskie kutry rybackie, które nocami dokonywały wypadów na niemieckie wybrzeże i podejmowały próby wysadzenia szpiegów i agentów, wyłapywanych potem przez niemiecką flotę. Tym razem jednak niemieckie pancerniki prowadzone przez SMS Worth nie napotkały kutrów. Po rozpoczęciu ostrzału miasta i portu, które trwało sześć godzin, Niemcy przygotowywali się już do odpłynięcia do domu, gdy na horyzoncie zauważono dziesięć smug dymu – natychmiast postawiono całą niemiecką flotę w stan gotowości, a radiotelegrafiści na pancernikach nadali wezwanie do Wilhelmshafen o posłanie im wsparcia. Jako pierwszy do walki wszedł SMS Kaiser Barbarossa. Okręt ustawił się prawą burtą w stronę nadciągających francuskich jednostek, które tymczasem przyjęły szyk bojowy. Pierwsze pociski z „Barbarossy” spadły na francuski pancernik „France”, który stracił min. jedną z wieży artylerii głównej. Zaraz potem do walki włączył się ciężki krążownik Admiral Aube, który korzystając z faktu iż „Barbarossa” jest zajęty demolowaniem lżejszych jednostek i pancernika przeszedł na jego burtę i oddał celną salwę, która spowodowała serię silnych wybuchów na śródokręciu Barbarossy. Niemal natychmiast zareagowały „Worth” i „Karl der Grosse”, które ruszyły na pomoc ostrzeliwującemu się „Barbarossie”. Pierwsza salwa „Wortha” spowodowała wybuch amunicji na pokładzie lekkiego krążownika Surcouf, który wynurzył się zza burty „Admiral Aube”. Detonacje na „Surcoufie” zmusiły załogę „Aube’go” do powolnego wycofywania się pod osłonę własnej floty, gdy dosięgły go pociski wystrzelone przez „Karla der Grosse”. Już pierwszy pocisk zerwał nadbudówkę dziobową „Aube’go”. Kolejna salwa rozerwała burtę na wysokości śródokręcia.

    [​IMG]

    KMS Kaiser Karl Der Grosse

    Jednocześnie na pokładzie „France” udało się naprawić wieże dziobowe, które teraz skierowano na „Kaiser Barbarossa”. Pierwsza celna salwa „France” dosięgła pokładu dziobowego „Barbarossy”, gdzie doszło do detonacji amunicji. Pożar zmusił dowódcę okrętu do stopniowego wycofywania się z pola walki. Jednocześnie pozostałe okręty niemieckie biorące udział w tym starciu, skupiły się na krążownikach „Glorie”, „Desaix” i „Forbin”, które podjęły nieudaną próbę przedostania się na drugą flankę floty niemieckiej. Jako pierwszy w ogniu stanął Glorie, trafiony celną burtową salwą „Kaiser Wilhelm Der Grosse”. Francuski krązownik złamał się na dwie części. Tymczasem „Desaix” i „Forbin” kontynuowały próbę przedarcia się i uderzenia na zespół niemiecki z boku. Teraz do boju włączył się „Kaiser Wilhelm II”. Okręt był już od kilku minut ostrzeliwany przez artylerię średniego kalibru „Desaix’a”, która nawiasem mówiąc nie była w stanie przebić jego pancerza. „Wilhelm II” zdecydowanie przyśpieszył i ruszył na spotkanie z „Desaix’em”, który podjął próbę obrócenia się burtą do przeciwnika i oddania salwy. W tym momencie jednak ster francuskiego krążownika uległ zacięciu, co znacznie obniżyło szybkość manewru. Wykorzystał to dowódca niemiecki, który natychmiast oddał strzał z dwóch baterii dziobowych i wszystkich dział średniego kalibru, zdolnych do uzyskania trafienia. Pierwsza salwa rozerwała się minimalnie obok pokładu nieprzyjacielskiej jednostki, która zaczęła wyraźnie zwalniać, czekając na przerwę w niemieckim ogniu. Teraz jednak do akcji włączyły się działa ze śródokręcia i rufy „Wilhelma II”. Druga salwa była już celna – cztery pociski rozerwały się pod linią wodną, powodując powstanie w poszyciu „francuza” wielkich dziur, przez które woda dostała się do maszynowni. Kolejne pociski dosłownie zdmuchnęły dwa stanowiska dział średnich. Pozostałe rozerwały się na burtach, powodując pożary na pokładzie środkowym. Na pomoc śmiertelnie rannemu krążownikowi ruszyły dwa niszczyciele francuskie. Pierwszy został jednak trafiony przez kanonierów z „Kaiser Friedrich III”. Drugi natomiast widząc zagładę swojego kompana zdecydowanie wycofał się stawiając uprzednio zaporę dymną. Teraz walka toczyła się pomiędzy zdekompletowana flotą francuską, a rozdzieloną flotą niemiecką, która stopniowo próbowała wycofać się z przesmyku.
    Francuzi zmienili taktykę. Na skrzydle floty niemieckiej pozostawał teraz jedynie „Forbin”, ostrzeliwany przez „Wilhelma II”. Pociski rozrywały się niebezpiecznie blisko burty „Forbina” ten jednak podjął udaną próbę ataku torpedowego. Dwie z trzech wystrzelonych torped dosięgły „Barbarossę”. Okręt szybko stracił sterowność i stał się doskonałym celem dla przegrupowujących się okrętów francuskich. Na pomoc ruszyły „Worth” i „Karl der Grosse”. Niestety one również dostały się pod ostrzał zabójczo skutecznych dział pancernika „France”. Niemcy zdali sobie sprawę, że dalsza walka nie ma większego sensu, wobec utraty trzech pancerników i podjęli szybkie przegrupowanie, podczas którego ich łupem padło jeszcze kilka mniejszych francuskich jednostek. Ciężko uszkodzone pancerniki Worth, Karl der Grosse oraz Kaiser Barbarossa osłoniły odwrót resztek flotylli, a następnie podjęły próbę przedarcia się na Morze Północne, zakończone pechowo dla Wortha i Karla der Grosse, który podjął rozbitków z „Barbarossy” – obie jednostki zostały bowiem zmuszone do wyrzucenia się na wybrzeże brytyjskie w pobliżu Dover. W związku z faktem iż Wielka Brytania nie wypowiedziała jeszcze wojny Niemcom, Brytyjczycy przyjęli niemieckich marynarzy, a następnie przy pierwszej nadarzającej się okazji wysłali ich do Niemiec, na pokładach statków pasażerskich i handlowych.

    [​IMG]

    W kolejnych dniach doszło do dalszych potyczek z francuską flotą, jednak sens bitwy morskiej z 28 sierpnia 1914 roku był zupełnie inny, niż tej sprzed kilku dni. Zadaniem floty niemieckiej było pomszczenie zniszczenia trzech pancerników i umożliwienie przedarcia się na zachód małego zespołu złożonego z trzech lekkich krążowników, których zadaniem było wsparcie niemieckiej floty w Afryce, złożonej z zaledwie dwóch lekkich jednostek. Operacja ta udała się zdecydowanie lepiej niż niedawna bitwa pod Calais, której pozostałości – wraki dwóch pancerników, pozostawały na brzegu brytyjskim aż do roku 1917, gdy zostały ostatecznie wysadzone w powietrze przez samych Anglików.

    [​IMG]

    Wrzesień roku 1914 przyniósł zdecydowane zwycięstwa także na froncie wschodnim, gdzie toczyły się ciężkie walki o zwycięstwo w Polsce. 4 września 1914 roku, rozpoczęły się ciężkie walki o Warszawę, zakończone ostatecznie 8 września całkowitym wyparciem Rosjan z miasta. Rosjanie ponieśli w Warszawie ciężkie straty, głównie z powodu iż od samego początku zdecydowali się bronić do ostatniego żołnierza warszawskiej cytadeli, która stała się grobem dla niejednego żołnierza carskiego. W walkach dużą rolę odegrała ludność miejscowa, która często wskazywała niemieckim oddziałom pozycje zajmowane przez znienawidzonych Rosjan. Pomimo zakończenia walk o miasto, w cytadeli wciąż pozostawały oddziały rosyjskie, przygotowujące się do przebijania się na wschód. 10 września 1914 roku, po odrzuceniu propozycji honorowej kapitulacji, załoga Cytadeli została najpierw zgnębiona wielogodzinnym ostrzałem artyleryjskim, który zmasakrował większość bastionów, a następnie zmuszona do kapitulacji, po tym jak oddział niemieckich saperów podpalił jeden z fortów. To wystarczyło „carskim” – z wnętrza cytadeli wymaszerowało dwa i półtysiąca żołnierzy rosyjskich, którzy z miejsca ruszyli do niemieckiej niewoli.

    [​IMG]

    Walki toczyły się także na północy – 7 września oddziały niemieckie uderzyły na litewskie miasto Alytus, gdzie po ciężkich walkach rozbite zostały oddziały XI Rosyjskiej Armii Imperialnej. Rosjanie wiązali z nią duże nadzieje, zwłaszcza, że jej zadaniem miało być przerwanie niemieckich linii, dokonane za pomocą korpusów szybkich. Podobnie jak Rosjanie, również Niemcy skierowali w ten rejon oddziały kawalerii, a także duże oddziały piechoty. Początkowo również Rosjanie operowali w tym rejonie oddziałami kawalerii, jednakże groźba utraty dalszych ziem w Polsce zmusiła ich do przeniesienia oddziałów jazdy do Polski, gdzie wzięły udział w ciężkich walkach pod Siedlcami. Po wycofaniu kawalerzystów rosyjskich, pod Alutysem zostały tylko dwie rosyjskie dywizje piechoty, które z trudem utrzymywały front pękający pod celnymi ciosami niemieckiego bagneta. Ostatecznie 12 września Rosjanie wycofali się na wschód oddając miasto i okolicę w ręce oddziałów cesarza Wilhelma II.

    [​IMG]

    Dzień po bitwie na północy frontu, działania nabrały tempa pod Ostrołęką, gdzie Rosjanie skoncentrowali dwie dywizje kawalerii i dwie dywizje piechoty. Przeciwko tym oddziałom skierowano 4 dywizje niemieckiej piechoty, złożone głównie z rezerwistów. Zadaniem wojsk niemieckich było przerwanie rosyjskiego frontu i wyjście na tyły oddziałów piechoty, a następnie zmuszenie ich do odwrotu do Warszawy (która w chwili przygotowywania niemieckiego planu była jeszcze w rękach Rosjan), lub wycofania się na wschód. Walki o miasto trwały ponad trzy tygodnie. Rosjanie ponieśli w nich ciężkie straty (los nie oszczędzał też Niemców, ale to już zupełnie inna kwestia.

    [​IMG]

    Ustabilizowanie frontu pozwoliło na przeprowadzenie kolejnych ataków. Tym razem celem oddziałów cesarza stały się Siedlce, gdzie wycofała się większość pobitej w Polsce armii carskiej. Rosjanie zgromadzili pod Siedlcami poważne siły – było tam prawie pięć dywizji nieprzyjaciela (trzy dywizje piechoty, dwie duże formacje sztabowe wchodzące w skład sztabu imperialnego na zachodnią Białoruś). Walki na tym odcinku rozpoczęły się od ciężkich bojów toczonych o sforsowanie rzek blokujących wrogim armiom dostęp do swoich pozycji. W dniach 28 – 30 września oddziały niemieckie stworzyły sobie dogodne przyczółki, z których następnie przypuściły zdecydowane ataki na pozycje rosyjskie. Przez pierwszych parę dni operacja posuwała się niemrawo. Rosjanie stawili twardy opór i zmusili wojska niemieckie do zatrzymania się w okopach, które szybko zamieniały się w pozycje nie do zdobycia, zwłaszcza dla lżej uzbrojonej kawalerii, i niedoświadczonych w boju jednostek piechoty. Poprawę sytuacji przyniosło dopiero rzucenie do boju na wąskim odcinku frontu czterech dywizji piechoty, z 1 Garde – Infanterie – Division na czele. Oddziały z 1 Garde, przełamały opór Rosjan na dwukilometrowym odcinku frontu (3 października), co zmusiło całość sił rosyjskich do podjęcia nieskoordynowanego odwrotu, w celu utrzymania frontu, w jakim takim stanie, i nie dopuszczenie po odcięcia od własnych oddziałów. 10 października Siedlce były już w niemieckich rękach.

    [​IMG]

    W dniu 16 października 1914 roku rozpoczęła się operacja „Eliza”. Jej celem było zamknięcie w okrążeniu jak największej liczby jednostek rosyjskich. W tym celu dowództwo niemieckie 16.X.1914 wydało rozkaz ataku na Lublin. Wobec niezadowalających postępów ofensywy pod Lublinem – armia niemiecka nie mogła przełamać rosyjskiego oporu, wspartego na linii całkiem dobrze przygotowanych fortyfikacji ziemno-drewnianych, dwa dni później tj. 18.X.1914 wydano rozkaz uderzenia na Chełm. Walki pod Chełmem toczyły się ze zmienny szczęściem, ostatecznie jednak Niemcom, udało się przełamać opór nieprzyjaciela i wedrzeć do miasta. W tej sytuacji Rosjanie na początku grudnia przerzucili całość swoich sił z Chełma do Lublina, gdzie spodziewano się przerwać niemiecką ofensywę i wykrwawić armię marszałka Hindenburga. Plan Rosjan udał się tylko w małej części. Nie spodziewano się bowiem, że dzięki szybkim postępom niemieckiej armii, uda się odciąć wojska w Lublinie od własnych linii zaopatrzenia. Co prawda ich przywrócenie zależało jedynie od tego czy stojące pod Lublinem wojska generała Brusiłowa przejdą do ofensywy pod Chełmem, który w takim wypadku planowano oddać bez walki, czy pozostaną w kotle pod Lublinem…

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]



    Przepraszam za wstawienie dwóch tych samych obrazków kapnąłem się dopiero teraz. Co do pytań Szynki:
    1. Planujesz jakieś większe użycie lotnictwa?
    Jak tylko wynajdę potrzebne techy, rzucam całe lotnictwo jakie mam do walki.
    2. Planujesz grę na Kaisserreichu, przedłużenie tego scenariusza?
    Scenariusz domyślnie wydłużyłem w pliku gry do 1962 roku, nie wiem czy to wypali. Na pewno będzie trzeba potem pisać dużo nowych jeventow, dzięki Czesiu żeś mnie tego nauczył, a tradycyjny podział na Ententę / Państwa Centralne w 1945 może być trochę nie na czasie. Zobaczmy, nie chcę nic obiecywać, ale mam taki plan. Czy wypali, czas pokaże. 2/3 bohaterów fabuły (głównych oczywiście) to Polacy, wypadałoby więc aby ciągnąć ten wątek... :)
     
  4. PIAJR

    PIAJR Ten, o Którym mówią Księgi

    Odcinek 3 „Ofensywa zimowa”

    [​IMG]

    Wojny wam, Francuzom zachciewa się, aa?

    Front na początku stycznia 1915 roku zaległ na wschód od Warszawy. Rosjanie zatrzymali pierwszy, potężny impet niemieckiej ofensywy i skryli się za fortyfikacjami, wznoszonymi w pocie czoła od początku sierpnia 1910 roku. Obie strony przygotowywały się do podjęcia zdecydowanych kroków wiosną i zimą 1915. Nikt jednak nie spodziewał się, że Niemcy, zmęczeni po ostatniej letnio – jesiennej kampanii, jako pierwsi przystąpią do ataku. Na początku stycznia armia niemiecka liczyła około miliona żołnierzy formacji tyłowych, w zaopatrzeniu, obozach szkoleniowych, koloniach oraz na pierwszej linii frontu. Siły Francuzów obliczane są na około 850 tysięcy żołnierzy, przy czym Francuzi górowali nad Cesarstwem Niemieckim ilością wojsk w koloniach. Siły Rosjan miałyby wynosić około 800 tysięcy ludzi, Austro – Węgier 750 tysięcy, Anglików zaś 740 tysięcy, jednak do końca stycznia 1915 r., wzrosły do 820 tysięcy w związku z przeprowadzeniem poboru wśród żołnierzy kolorowych, powołanych do zachowania porządku w koloniach – i tak neutralna oficjalnie Wielka Brytania przygotowywała się do włączenia się do wojny. Nikt nie wiedział jednak kogo i kiedy poprą Brytyjczycy, co sprawiało że neutralny Londyn był prawdziwym tyglem – widać tu było dyplomatów Państw Centralnych, ale także francuskich i rosyjskich. Oficjalnie Anglicy byli sojusznikami Francji, na mocy „Serdecznego Porozumienia”, jednak w praktyce o ich działaniach politycznych decydowały przedewszystkim partykularne interesy. Londyńczykom, póki co nie opłacało się umierać za Francję, czy Rosję, czekali więc aż włączenie się do wojny stanie się opłacalne.

    [​IMG]

    Mikołaj II Car Wszechrusi, nieudolny jako władca, nieudolny jako szef sztabu generalnego

    Jeśli chodzi o straty, to jak na razie największe straty w siłach lądowych zanotowali Rosjanie – w wyniku pierwszej ofensywy niemieckiej na wschodzie utracili prawie 200 tysięcy żołnierzy, prawie cały obszar dawnego Królestwa Polskiego, udało im się jednakże dość mocno wgryźć się w Austro – Węgry, i opanować znaczną część Galicji. W tym samym okresie Niemcy stracili 40 tysięcy żołnierzy, oraz, co zabolało ich najbardziej, trzy pancerniki, za cenę zatopienia kilkunastu francuskich lżejszych jednostek, krytyczna stała się także sytuacja kolonii, które, przynajmniej w Afryce należało albo wspomóc nowymi kontyngentami wojskowymi, i budową fortyfikacji obronnych w głównych miastach, albo szybko ewakuować, a zwolnione w ten sposób siły wykorzystać do utrzymywania frontu zachodniego. Dla porządku dodajmy, że w tym samym czasie Austro-Węgry straciły 150 tysięcy żołnierzy, a Francja 20 tysięcy. Historycy za największego przegranego w operacjach prowadzonych w 1914 słusznie uznają Rosjan i poddanych Habsburgów…

    [​IMG]

    Hindenburg i Ludendorff opracowują plany ofensywy - akwarela z 1924r, autor nieznany

    Tymczasem na początku nowego roku pojawiły się plany przeprowadzenia kolejnej wielkiej ofensywy, której celem było ostateczne wyparcie oddziałów rosyjskich z ziem polskich, wchodzących przez rokiem 1772 w skład Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Twórcy planu natarcia na Rosjan, wśród nich generał von Moltke, na osobisty rozkaz Kaisera zmuszony do rezygnacji z planu szybkiej wojny z Francją, zdecydowali o jak najszybszym zajęciu Litwy, której kontrolowanie otworzyłoby drogę do zajęcia ziem Łotewskich i Estońskich, które w przyszłości miały stać się przedmiotem sporu politycznego pomiędzy różnymi opcjami politycznymi w Niemczech. Kolejnym celem ofensywy miało być rozbicie jak największej liczby dywizji rosyjskich, które pokonane musiałyby wycofać się na wschód, otwierając tym samym armii niemieckiej drogę na Moskwę i Piotrogród (Petersburg). Wpływ cesarza na plany nowej ofensywy zaznaczył się przedewszystkim w zablokowaniu planu wojny z Francją (uderzenie przez kraje Beneluksu), która przeszkadzałaby jego dążeniach do przeciągnięcia Brytyjczyków na stronę Niemiec, co w sytuacji, wdrożenia w życie planów wojny francusko-niemieckiej, byłoby raczej nie możliwe.

    [​IMG]

    Kaiser wciąż próbuje odzyskać brytyjskich sojuszników...

    Ofensywa rozpoczęła się wczesnym rankiem 13 stycznia 1915 roku, gdy wśród trzaskającego mrozu, sięgającego na wzmiankowanym odcinku frontu -20 stopni Celsjusza swoją kanonadę rozpoczęła niemiecka artyleria. Przez dziesięć godzin setki dział wypluły ponad 30 ton pocisków artyleryjskich różnych kalibrów, które z mniejszym lub większym skutkiem zdemolowały rosyjskie linie obrony. Rosjanie skierowali tu do obrony tylko dwie dywizje piechoty, co szybko zemściło się na Imperialnym Sztabie Generalnym. Cztery niemieckie dywizje z łatwością przerwały rosyjski front i wdarły się głęboko w linie nieprzyjaciela paraliżując system dowodzenia. W tej sytuacji oficerowie liniowi, musieli podjąć decyzję o odwrocie – dalsze trwanie na pozycjach groziło odcięciem od własnych sił, i zamianą szybkiej bitwy w długie walki o przetrwanie armii rosyjskiej, podobne do tych pod Lublinem. Już 15 stycznia Rosjanie opuścili Kowno, zajęte przez przedstawicieli niemieckiej administracji wieczorem 15 stycznia.

    [​IMG]

    Kolejnym etapem ofensywy było uderzenie na Wilno, miasto ważne nie tylko ze względu na aspekty militarne, ale również z powodów propagandowych. Dawna stolica Wielkiego Księstwa Litewskiego została zaatakowana przez znaczne niemieckie siły (4 dywizje piechoty, 3 dywizje kawalerii) 1 lutego. Przez kilka następnych dni toczyły się ciężkie walki obronne na przedpolach miasta. Ostateczne przełamanie oporu nieprzyjaciela nastąpiło piątego dnia bitwy, gdy silne oddziały niemieckiej kawalerii przedarły się na tyły przeciwnika wraz z artylerią dywizyjną i przez kilka godzin ostrzeliwały pozycje Rosjan. To skutecznie podziałało na obrońców – pod osłoną nocy wycofali się na stanowiska położone w odległości 500 metrów od miasta. Przez dwa następne dni toczyły się walki o przerwanie frontu. Dopiero 11 lutego oddziały rosyjskie ruszyły do ucieczki. Pomimo dość łatwego oderwania się od pogoni, przez następne dwa dni Niemcy musieli zajmować się różnego rodzaju maruderami, dezerterami, czy wreszcie „partyzantami”, którzy po utracie łączności z własnymi oddziałami przedostali się do licznych kompleksów leśnych i rozpoczęli prowadzenie zwykłej bandyckiej działalności.

    [​IMG]

    Jak do tej pory von Moltke był zadowolony z przebiegu ofensywy. Jego zdaniem na wschodzie należało działać spokojnie i z umiarem – atakować tylko gdy pozycje wyjściowe są zabezpieczone z obu stron, a nieprzyjaciel jest w zdecydowanej mniejszości. W realizacji swojego planu Moltke nie wahał się wykorzystywać oddziałów sojuszniczych – na pierwszej linii coraz częściej pojawiają się oddziały austro-węgierskiej, które choć zdecydowanie gorzej wyposażone niż ich niemieccy towarzysze broni, cechują się zdecydowanie większym fanatyzmem i odwagą na polu walki. Tym razem celem niemieckiego uderzenia był Łuck – miasto bronione przez samego Wielkiego Księcia Mikołaja. Dowódcą wojsk nacierających na miasto został sam marszałek Paul von Hindenburg, nazywany czasem „Marszałek Zwycięstwo”. W jego sztabie, ze względu na powagę sytuacji przez cały czas przebywał von Moltke, który na bieżąco informował o postępach walk cesarza. Pierwszy atak Hindenburga ruszył na południu odcinka. Szybko napotkano na zdecydowany opór doborowych oddziałów gwardii cesarskiej. Niemcy wycofali się na pozycje wyjściowe, jednocześnie przeprowadzając atak na północy. Tutaj nie było już tak trudno – front trzymały dwie przetrzebione w Polsce dywizje, które po krótkich walkach wycofały się na wschód pozostawiając na polu walk zabitych i rannych. Hindenburg natychmiast pchnął tam gros swoich sił. Posunięcie to nie przyniosło mu jednak powodzenia – tuż za dywizjami które wycofały się w bezładzie stały bowiem świeże oddziały kawalerii, które powstrzymały atak. Pierwsze niepowodzenia rozwścieczyły Moltkego, który wydał Hindenburgowi rozkaz przełamania rosyjskiego oporu za wszelką cenę, bez względu na trudności i problemy. Teraz marszałek wiedział, że bitwa nie ma już znaczenia militarnego, ale propagandowe. Niemal natychmiast wydał zgodę na skierowanie do akcji oddziałów zapasowych złożonych z dwóch brygad polskich ochotników. Polacy wspierani przez kilka niemieckich i austriackich kompanii piechoty skutecznie przerwali front i zmusili Rosjan do wycofania się o ponad 3 kilometry w głąb własnych linii. Wyłom istniał bardzo krótko, zaledwie cztery godziny, jednak oddziały niemieckiej piechoty wykorzystały ten czas w pełni. Walki trwały przez trzy długie tygodnie – potem nastąpiło przełamanie. Oddziały rosyjskie zaczęły się cofać…Był 26 marca 1915 roku.

    [​IMG]

    Wielki Książę Mikołaj Mikołajewicz Romanow​

    Aż do 7 marca obroną dowodził Wielki Książę. Potem Mikołaj zdecydował, że dalsze próby bronienia „straconego” posterunku nie przyniosą mu ani chwały ani zaszczytów, zrejterował więc wraz ze swoim sztabem do Kijowa. Dowodzenie przejął generał Kalitin. Nowy dowódca odcinka zdecydował o stopniowym wycofywaniu się i jak najdłuższym utrzymaniu frontu… Gdyby nie Kalitin, armia carska pod Łuckiem padłaby już dawno, jednak Car Mikołaj II to właśnie jego obwinił za porażkę. Generała przeniesiono do Moskwy, gdzie pozostał aż do końca 1917 roku.

    [​IMG]

    Ogólną radość po prestiżowym zwycięstwie armii niemieckiej przyćmiły wieści z Rzymu. Włosi od dawna wahali się kogo poprzeć w konflikcie europejskim. Ich pierwotnym sojusznikiem były Niemcy i Austria, kraje, z którymi od dawna paktowały i współpracowały zarówno pod względem technologicznym jak i gospodarczym. Teraz jednak cele dalekosiężne włoskiej polityki zagranicznej diametralnie się zmieniły. Królestwo Włoskie dostało zapewnienia od władz ententy iż jeśli, udzieli poparcia dla działań podejmowanych przez Francję i Rosję, a w sposób zakulisowy także Wielką Brytanię, to uzyskają znaczne obszary pozostające obecnie w rękach austro-węgierskich, które mogłyby „zainteresować” Włochów. Według nieoficjalnych meldunków wspominano także o oddaniu im po zwycięstwie w wojnie niemieckich kolonii w Afryce i Azji…Wiktor Emanuel III udzielił poparcia dla projektów przedstawionych mu przez przedstawicieli Rosji i Francji i 17 kwietnia 1915 roku oficjalnie ogłosił przystąpienie Królestwa Włoch do Ententy… Na front alpejski trafiło 10 dywizji austro – węgierskich, przeciwko którym do walki ruszyło pięć dywizji włoskich. Austriacy zaczęli szybko posuwać się na południe… zatrzymało ich dopiero posłanie na front dalszych włoskich dywizji. Front został ustabilizowany…

    [​IMG]

    Wiktor Emmanuel III - fotografia z okresu przed objęciem władzy​

    Po wstąpieniu Włoch do Ententy na froncie wschodnim chwilowo przerwano działania bojowe. Niemcy wiedzieli, że zmiany zachodzące w sojuszach wymagają natychmiastowego zmienienia strategii, obliczonej na wywołanie odpowiedniego wrażenia na innych państwach neutralnych. Teraz jednak, gdy to wrażenie zaowocowało utratą cennego sojusznika, zdolnego do rozpoczęcia zakrojonych na szeroką skalę operacji w Afryce Północnej i wywarcie pewnego wrażenia na Wysokiej Porcie, należało szybko zmienić taktykę. Dlatego też na całym froncie wschodnim wstrzymano kontynuowanie natarcia. Rosjanie uznali, że teraz nastąpi długo oczekiwana ofensywa na zachodzie, jednak nikt na froncie nie spodziewał się, że stanie się coś zupełnie innego. Rosjanie spodziewając się dłuższego wstrzymania działań zaczęli już wycofywać z pierwszej linii większość doświadczonych jednostek. Na ich miejsce wprowadzono młodych niedoświadczonych rekrutów, powołanych głównie w zachodnich prowincjach Rosji, w ostatnich dniach rosyjskiego panowania na tych terenach.

    [​IMG]

    Rosyjscy rekruci. Słabo wyszkoleni i jeszcze gorzej uzbrojeni

    11 maja Niemcy przerwali bezczynność i uderzyli na Brześć Litewski. Nieprzyjaciel skierował tam dziewięć dywizji piechoty, które zaległy w twierdzy brzeskiej i jej najbliższej odległości. Wojskami niemieckimi miał dowodzić marszałek von Hindenburg. Tym razem w jego sztabie nie było wysłanników ze Sztabu Generalnego. Marszałek zdecydował się podjąć próbę okrążenia i obejścia twierdzy. Biorąc pod uwagę niekompetencję rosyjskich oficerów i ich brak pomysłu na prowadzenie walki, spowodowały, że Rosjanie bardzo łatwo dali się podejść szczwanemu lisowi, jakim niewątpliwie był Hindenburg. Po otoczeniu nieprzyjaciela Hindenburg zaczął szybko likwidować kolejne węzły oporu, przeprowadzając szereg dokładnych uderzeń, wprost na pojedyncze, nieprzygotowane do obrony pozycje nieprzyjaciela. Wobec przerwania podstawowego pierścienia rosyjskiej obrony, poszczególne oddziały armii carskiej zaczęły szybko wycofywać się na wschód, przepuszczane przez Niemców, którzy udawali iż nieprzyjaciel dokonał przerwania frontu niemieckiego, a jednocześnie szarpano skrzydła oddziałów nieprzyjacielskich. Podczas tego „chwalebnego” odwrotu Rosjanie ponieśli ciężkie straty, sięgające do 60-75% stanu większości kompanii. 19 maja w rozkazie dziennym marszałek Hindenburg stwierdził:

    [​IMG]

    2 czerwca oddziały niemieckie odzyskały „gotowość operacyjną”. Uzupełniono straty, przygotowano nowe jednostki wchodzące w skład dywizji, w przyfrontowych magazynach zaczęło przybywać broni i amunicji. Pod Nowogródkiem stało 7 rosyjskich dywizji. Przeciwko nim Niemcy wystawili znacznie większe siły, liczące w sumie prawie 14 dywizji piechoty i kawalerii. Mimo to początek walk zdecydowanie zdominowali Rosjanie, którzy dzięki małemu błędowi popełnionemu przez niemieckich dowódców utrzymali swoje pozycje w centrum i miejscami przeszli już do kontruderzenia. Teraz jednak nieprzyjaciel musi otrzymać swoją porcję pocisków artyleryjskich. Wybuchy i gejzery ziemi przysłaniają na kilka minut słońce – teraz na przeoranym przez artylerię przedpolu leżą setki zabitych i rannych Rosjan. Niemcy atakują i po ciężkim boju zajmują pierwszą linię okopów. Szybko przestawiają rosyjskie karabiny maszynowe na wschód – ledwo przygotowali się do obrony, gdy ze wschodu rusza kontruderzenie Rosjan. Podciągnięta bliżej artyleria powstrzymuje natarcie…Teraz dowództwo niemieckie zdecydowało się działać zdecydowanie bardziej ostrożnie – na flankach zgrupowane są oddziały kawalerii, które pod osłoną nocy przechodzą na rosyjskie tyły i zrywają linie zaopatrzenia. Zagrożeni otoczeniem Rosjanie wycofują się na wschód…

    [​IMG]

    7 czerwca, gdy zakończyła się bitwa pod Nowogródkiem, oddziały niemieckie na północy frontu natychmiast przygotowały się do uderzenia na litewskie miasto Siaullui. Nieprzyjaciel skoncentrował tam znaczne siły, jednak ostatecznym celem niemieckim na północy nie było bynajmniej rozbicie wojsk rosyjskich, a raczej zmuszenie ich do odwrotu. W planach Sztabu Generalnego pojawił się bowiem pomysł zepchnięcia wszystkich carskich oddziałów w jedno miejsce, a następnie zniszczenie ich. Terany Łotwy i Estonii były wprost idealne do tego typu akcji. Walki o Siaullai trwały tydzień. 12 czerwca 1915 roku, ostatni rosyjski żołnierz opuścił miasto.

    [​IMG]

    Trzy dni później Niemcy poniosły kolejną poważną klęskę na arenie międzynarodowej. Rumunia, pozostająca od dawna pod baczną obserwacją zarówno ze strony Rosjan, jak i Austro-Węgrów, za pośrednictwem Francuskich dyplomatów zdecydowała się wypowiedzieć wojnę Niemcom i Cesarstwu Austro-Węgierskiemu. Świat stanął na głowie…

    [​IMG]

    Fronty na których znajdują się wojska niemieckie:

    Front Wschodni:

    [​IMG]

    Front Zachodni:

    [​IMG]

    Front Afrykański:

    [​IMG]
     
  5. PIAJR

    PIAJR Ten, o Którym mówią Księgi

    Odcinek 4 „Uderzenie na północy”

    [​IMG]

    Mikołaj II z rodziną

    Front po ofensywie zimowej ustabilizował się na kilka dni. Rosjanie byli zmęczeni ciągłym marszem na wschód, ciągłym potyczkami z oddziałami niemieckimi, które skutecznie przełamywały ich opór. W armii i społeczeństwie zaczęły narastać nastroje antycarskie – otwarcie mówiło się o poparciu dla idei reprezentowanych przez kadetów, przedstawiciele bolszewików i mniejszewików pomimo oficjalnego zakazu działalności coraz częściej gwizdali sobie na to co robi ochrana, zwłaszcza, że ta ostatnia coraz rzadziej brała się za sprawy polityczne, skupiając się głównie na wyłapywaniu dezerterów i dokładaniu wsi rosyjskiej kontrybucji na rzecz utrzymania miasta. Na wsiach panował głód. Nic dziwnego, wiele tysięcy chłopów poszło na front zostawiając swoje gospodarstwa pod opieką swoich ojców, których potem także wezwano do wojska. Gdy wezwano już nawet tych dziadków, na wsiach zostały tylko dzieci i baby – nie licząc starców, którzy nijak nie nadawali się do ciężkiej roboty w polu. Co innego w mieście. Tutaj byle „burżuj” załatwiał swoim robotnikom zwolnienie od służby wojskowej, bo przecież właśnie dostał wielki kontrakt na produkcję dla armii, a w sąsiedztwie otwierają właśnie ewakuowaną fabrykę, która przecież zdaniem gubernatora zagraża miejscowej przedsiębiorczości i tak dalej, i tym podobne. Wobec tego na froncie mało kto chciał walczyć. Zwłaszcza, że po przejściu na niemiecką stronę dostawało się pajdę białego chleba, na co nie zawsze można było liczyć we własnym domu, a co dopiero w wojsku. Potem szło się do obozu jenieckiego, gdzie w spokoju oczekiwało się na koniec wojny. Gdzie indziej można się było spodziewać czegoś takiego? Na pewno nie w Carskiej Rosji.

    [​IMG]

    Chłop rosyjski, wierzy w Cara i pomaga Niemcom...

    Niemcy dobrze wiedzieli o nastrojach panujących na rosyjskiej wsi. Najlepszymi informatorami była ludność miejscowa i szeregowcy – oni nie rozumieli co to znaczy tajemnica wojskowa. Jak przychodził do niego ktoś z chlebem i czystą ruszczyzną mówił „bracie siadaj i jedz”, żołnierz tracił głowę. I taki ktoś mógłby być przeciwko niemu, przeciwko dobremu ojczulkowi carowi, którego otaczają ci krwiopijcy? Z raportów wynikało min., że:
    - w całej Rosji istnieją poważne braki aprowizacyjne,
    - chłopi są przeciwni rządowi i obecnemu parlamentowi, ale popierają cara,
    - w miastach rośnie poparcie dla socjalistów i różnego rodzaju anarchistów,
    - inteligencja i ziemiaństwo popierają eserowców i kadetów,
    - eserowcy i kadeci prowadzą ostrą walkę polityczną z bolszewikami i mniejszewikami, którzy wycinają się nawzajem.

    W takim oto klimacie 4 lipca 1915 roku, marszałek Hindenburg wydał rozkaz uderzenia na Sarny, gdzie stłoczyło się aż sześć rosyjskich dywizji. Rosjanie pomimo wielu prób nie zdołali odeprzeć Niemców, zaś na szczególnie mocno bronionych odcinkach Niemcy zdecydowali się przetestować swoją nową tajną broń – gazy bojowe. Spodziewano się, że mogą one zostać zepchnięte przez wiatr w stronę własnych pozycji, dlatego zawczasu wszystkim żołnierzom wydano maski gazowe. Podstęp się udał – już dzień po użyciu, Rosjanie wobec wielkich strat w ludziach, które zaskoczyły samego cara – jak to możliwe, by z 6 dywizji, w tym jednej kawaleryjskiej zostało raptem wszystkiego 50 tysięcy żywych, z czego prawie połowa chorych lub kontuzjowanych? Podobnie jak w innych kwestiach spornych, car znalazł odpowiedź w słowach swojego wiernego doradcy i przyjaciela rodziny carskiej, Rasputina, który otwarcie stwierdził, że Niemcy wypuścili spod ziemi antychrysta, który zionął na wojsko świętej Rusi ogniami piekielnymi. Teoria się przyjęła, i odtąd przed każdym atakiem wojska rosyjskie musiały zostać pobłogosławione przez popa…

    [​IMG]

    10 lipca rozpoczęła się bitwa o Tarnopol, zagrażający południowemu skrzydłu niemieckiego frontu. Rosjanie posiadali tam wiele dobrych dywizji – w sumie około piętnastu, Niemcy zaś dysponowali siłami porównywalnymi, ustawionymi jednak zdecydowanie gorzej – z każdej strony zagrażał im bowiem atak na flankę. Dowodzący operacją von Hindenburg zadecydował o skierowaniu do dowództwa wojsk austriackich stojących pod Lwowem odezwy, w której w imieniu Kaisera nakazywał im natychmiastowe uderzenie na Rosjan. Austriacy ociągali się przez kilka dni – tłumaczono to potem brakiem amunicji i zapasów potrzebnych do rozpoczęcia uderzenia. W rzeczywistości jednak dowództwo C.K. Armii dążyło do uzyskania od Niemców raportu, z którego wynikałoby, że sami nie są w stanie sobie poradzić z Rosjanami. Wielki marszałek von Hindenburg nie mógł dłużej czekać na pomoc, zwłaszcza, ze jego własne wojska miały już poważne trudności z przerwaniem frontu, posłał więc pojednawczy list. Już następnego dnia oddziały austriackie (14 lipca) uderzyły na całej szerokości frontu pod Tarnopolem, zmuszając Rosjan do panicznej ucieczki.

    [​IMG]

    Walki toczyły się również na północy, gdzie 17 lipca rozpoczęło się uderzenie na Jeglavę. Nieprzyjaciel wiedział, że jest to najsłabszy odcinek jego frontu – stały tam bowiem dywizje wyposażone w przestarzałe, sięgające lat 70., poprzedniego wieku karabiny. Pozwoliło to oddziałom niemieckim na szybkie złamanie ich oporu, zwłaszcza, że skierowano tam najświeższe niemieckie dywizje, wzmocnione dodatkowo bateriami haubic 120 mm, przeznaczonych dla każdego pułku piechoty. Godzinny ostrzał pozycji, połączony z uderzeniem przeprowadzonym przez austro-węgierską kawalerię, zmusił Rosjan do odwrotu.

    [​IMG]

    Teraz dla kontrastu należało zaatakować na południu – cel wydawał się idealny i słabo broniony. Wokoło miasta Proskurov, znajdowało się zaledwie kilka słabych rosyjskich dywizji. Korpus marszałka Hindenburga, liczył ponad 13 dywizji piechoty, prawie 130 tysięcy ludzi. Nieprzyjaciel mógł przeciwstawić tej masie żołnierzy i sprzętu zaledwie 30 tysięcy żołnierzy, wyposażonych w nienajnowszy już sprzęt, którym często brakowało mundurów i amunicji. Uderzenie wyprowadzone przez Hindenburga było całkowitym zaskoczeniem Rosjanie podejmowali histeryczne próby obrony, jednak ich starania spełzły na niczym – ogromna przewaga ogniowa zmusiła ich już w trzecim dniu walk do stopniowego wycofania się na południe, do Kamieńca Podolskiego. 26 lipca ostatnie jednostki tyłowe opuściły Proskurov.

    [​IMG]

    Teraz ciosy posypały się ponownie na północy. 2 sierpnia 1915 roku rozpoczęła się niemiecka ofensywa na Rygę, bronioną przez przetrzebione już znacznie wcześniej rosyjskie oddziały. Miasto pomimo fanatycznego oporu żołnierzy było stracone, z czego zdawali sobie sprawę car, oraz pozostali oficerowie sztabu generalnego. 10 sierpnia wydano odezwę do żołnierzy, obrońców Rygi, w której pisano o „rychłym końcu obrony” i „konieczności, wycofania się na lepsze pozycje, w celu szybszego włączenia do walki uzupełnień dla dywizji”. Zapewnienia te ładnie wyglądały na papierze. W praktyce Rosjanom nie pozostawało nic innego, jak broniąc się do ostatniego żołnierza utrzymywać główne arterie komunikacyjne w mieście, którymi zamierzali wycofać główne siły. Również Niemcy dążyli do ich opanowania – pierwsze potyczki o drogi w Rydze, rozpoczęły się 11 sierpnia. Rosjanie utrzymali swoje pozycje, ponieśli jednak dotkliwe straty. Rozpoczął się odwrót – zakończony 14 sierpnia. Moskale trzymały już tylko wschodnie przedmieścia i port. Wczesnym rankiem 15 sierpnia rozpoczęło się przygotowanie artyleryjskie, trwające ponad cztery godziny. Po huraganowym ogniu w porcie nie ostał się nawet jeden sprawny kuter rybacki. Wielu obrońców zostało zabitych lub zasypanych pod gruzami walących się budynków. Na domiar złego w powietrzu pojawiły się niemieckie bombowce, które po zakończeniu przygotowania obrzuciły bombami i granatami ręcznymi pozycje Rosjan, powodując dalsze straty w ludziach. W tej sytuacji zapadła decyzja o natychmiastowym odwrocie i wydaniu Rygi na pastwę postępujących szybko Niemców. 18 sierpnia samorząd lokalny poinformował niemieckich żołnierzy o opuszczeniu miasta przez ostatnich rosyjskich obrońców.

    [​IMG]

    Teraz Niemcy zdecydowali się zająć Kamieniec Podolski, który kiedyś w czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów był jedną z wielkich twierdz pogranicznych, o które rozbijały się jak fale morskie kolejne wojska sułtana, carów oraz wszystkich wrogów Rzeczpospolitej, którzy doszli aż tutaj. Tym razem jednak uderzenie na Kamieniec miało przynieść mu wyzwolenie, przynajmniej częściowe. Rosjanie do obrony zdecydowali się wykorzystać tylko część starych ruin zamku. Początkowo siły obu stron były wyrównane, zarówno Hindenburg, jak i Rusowie mieli ok. 140 tysięcy ludzi. Dopiero trzeciego dnia bitwy do akcji weszło 200 tysięcy wojsk autro-węgierskich, pozostających pod osobistym dowództwem Hindenburga, który zdecydował się wydawać im proste, nieskomplikowane polecenia. O dziwo, na tym właśnie polegał problem C.K. Armii. Od żołnierzy i oficerów wymagano po prostu zbyt wiele – dowódcy dążyli do wymyślenia jakiś przebiegłych manerwórów, jakiegoś cofania się, oskrzydlania… Innych tego typu pomysłów, podczas gdy wystarczyło rozkazać zająć dane pozycje i co jakiś czas posuwać się naprzód, aby odnieść znaczne sukcesy. Kamieniec padł 27 sierpnia. Wraz z miastem i resztkami zamku, w ręce Niemców dostało się prawie 20 tysięcy jeńców.

    [​IMG]

    Tego samego dnia Niemcy ruszyli na Volimere, miasto położone na wschód od Rygii, gdzie wycofały się oddziały rosyjskie. Rosjanie byli już zmęczeni walką, w dodatku nie posiadali tu tak dobrze przygotowanych pozycji, jak te, które po ciężkich walkach oddali Niemcom w Rydze. Pomimo przewagi ilościowej i sprzętowej, wojska cesarskie zdecydowały się działać ostrożnie, i nie rzuciły się do szaleńczego ataku, tak jak spodziewali się tego Rosjanie. Przez pierwsze dwa dni prowadzono szereg patroli, które po nawiązaniu styczności z przeciwnikiem natychmiast wycofywały się na własne pozycje. Dało to pewien pogląd na to jak wygląda rosyjska obrona. Uznano, że jej najsłabszy odcinek zajmują kawalerzyści. 29 sierpnia skoncentrowano tam ostrzał wszystkich baterii, a następnie rzucono tam do walki gros niemieckich sił. Uderzenie to w połączeniu z próbnym atakiem wzdłuż całego frontu doprowadziło do wytworzenia się szczególnie trudnej sytuacji dla broniących się Rosjan, którzy 2 września zdecydowali się poddać miasto i wycofać się do Parnu.

    [​IMG]

    W dniach od 1 do 8 września 1915 roku toczyły się także walki o Pińsk. Miasto bronione przez znaczne rosyjskie siły (11 dywizji) zostało zaatakowane z trzech stron – od Nowogródka, Brześcia Litewskiego i Saren. Rosjanie pomimo wielu prób utrzymania swoich pozycji, po ciężkich walkach, ponownie użyto gazów bojowych, zostali zmuszeni do wycofania się na wschód do Mozyrza i Słucka. Straty Rosyjskie wyniosły ponad 20 tysięcy rannych i zabitych.

    [​IMG]

    Początek września był przyjemnym okresem także dla marszałka von Hindenburga, który 6 września otrzymał zgodę na zaatakowanie Żytomierza, bronionego jedynie przez słabe oddziały tyłowe. Pierwsze niemieckie uderzenie zmusiło Rosjan do opuszczenia przygotowanych wcześniej pozycji i wycofania się do miasta, gdzie w dniach 7-8 września trwały zaciekłe walki. Rosjanie zostali jednak ostatecznie pobici, i nie małą zasługę ma tu lotnictwo, które z powietrza ostrzeliwało cele wskazane wcześniej przez wojska lądowe. Umówionym sygnałem była zielona rakieta. Pilot bombowca, który zauważył wystrzelenie zielonej rakiety, miał obowiązek natychmiastowego zrzucenia bomb na wskazany cel. Warto dodać, że w powietrzu znajdowało się wówczas około 40 niemieckich aeroplanów różnych typów…

    [​IMG]

    Na północy istniały teraz dwa punkty rosyjskiego oporu. Pierwszym było Daugavpilis obsadzone przez dwie dywizje piechoty i wzmocnione poważnymi fortyfikacjami ziemno betonowymi, budowanymi tu od roku 1900, w obawie przed buntem mieszkańców pobliskiej Rygi. W przypadku zamieszek zamierzano po prostu wyprowadzić stąd kilka dywizji wojska i posłać je do walki z buntownikami w Rydze. Teraz jednak pod twierdzą stali nie buntownicy, ale niemiecka armia, wyposażona w dużą ilość artylerii, setki karabinów maszynowych i moździerzy… Co prawda wojska niemieckie były niezbyt liczne, skierowano tu tylko 40 tysięcy ludzi, no może trochę więcej, ale mimo wszystko załoga nie była przygotowana na taką walkę. Już pierwsze niemieckie uderzenie, wyprowadzone w nocy z 9 na 10 września o mało nie zakończyło się przerwaniem rosyjskich linii. Niemcy szybko doszli do rosyjskich fortów i otoczyli je z trzech stron, pozostawiając załogom wolną drogę ucieczki. Przez następnych sześć dni Niemcy podejmowali próby przerwania rosyjskiego oporu. W twierdzach zawaliły się już dachy większości zabudowań, na dziedzińcach szalały pożary. Dowódca rosyjskiej załogi 16 września dał rozkaz do natychmiastowego odwrotu. Rosjanie byli już pobici…

    [​IMG]

    O stanie rosyjskiej armii niech świadczy fakt, że broniący się pod Parnu żołnierze woleli iść do niewoli niż dalej bić się z Niemcami. Na północy wschód wycofało się kilkanaście tysięcy ludzi. Armia Północna Imperium Rosyjskiego powoli przestawała istnieć. Żołnierze nieprzyjaciela nie mieli już nawet ochoty walczyć. Po pierwszej poważniejszej potyczce pod Parnu, w dniu 15 września Kozacy rzucili się do panicznej ucieczki. Zatrzymali się dopiero następnego dnia, na pozycji oddalonej o 25 kilometrów od miejsca bitwy. W kolejnych dniach, aż do 18 września bywało różnie. Zazwyczaj jednak wojska rosyjskie po krótkiej wymianie ognia z Niemcami podejmowały próbę oderwania się od nacierających. Jeśli im się udało, okopywali się na nowych pozycjach, jeśli nie ginęli próbując odeprzeć „germańca”.

    [​IMG]

    Biorąc pod uwagę chronologię powinniśmy teraz napisać kilka słów na temat operacji wojskowych na południu, gdzie toczyły się walki pod Wołgogradem Wołkowyskim, pozostańmy jednak na północy. 12 października oddziały niemieckie uderzyły na Tallin. Bawarczycy przez pierwszych kilka dni nie mogli poradzić sobie z oddziałami rosyjskimi, jednak już piętnastego października zupełnie przeszła im ochota do walki. Ruscy, trzymali się tylko w centrum miasta i stamtąd raz za razem wyprowadzali nieskoordynowane kontry, które na krótko wstrzymywały postępy Niemców. Dowództwo nie chciało tracić Bawarczyków w bezsensownych atakach na stanowiska kaemów, zdecydowano się więc ruszyć trochę dwa niemieckie pancerniki stojące w Prusach Wschodnich. 17 października SMS Kornprinz rozpoczął ostrzał Tallina. Walące się budynki, płonące dachy… wszystko to nie podobało się zmęczonym Rosjanom, którzy w nocy z 22 na 23 października opuścili miasto. Ofensywa ponownie posunęła się naprzód…
    Teraz zarówno wojska rosyjskie, jak i ich niemieccy przeciwnicy otrzymali trochę czasu na złapanie oddechu, aż do 11 listopada na froncie północnym panował spokój, tak potrzebny na uzupełnienie strat wśród poległych i zabitych Bawarczyków. Od początku operacji północnej, to jest od lipca 1915 roku było ich już, samych tylko zabitych i rannych 4 tysiące. Rannych i kontuzjowanych było znacznie więcej – około 10 tysięcy, jednak w miejsce jednego rannego do jednostek liniowych trafiali rekruci z ośrodków szkoleniowych w Niemczech. Teraz całość sił przeznaczonych do kontynuowania ofensywy, wynosiła pond 83 tysiące żołnierzy. Cała ta chmara zwaliła się w listopadzie na poszarpane rosyjskie dywizje pod Narvą. Rosjanie próbowali się bronić, ale jak tu odpierać ataki, gdy na jednego obrońcę przypada po dwóch, po czterech Niemców w zależności od odcinka. Jak tu się bronić, gdy amunicji starczy tylko na parę minut prowadzenia ognia? Mimo to Rosjanie bronili się. Raz za razem dochodziło do walk na bagnety, po których do własnych okopów wracało ich jeszcze mniej, niż na początku. Ale czy mogło to obchodzić cara, albo Rasputina, który rozkazał, aby wszystkie oddziały idące na front przed wyruszeniem w drogę kupowały, tak kupowały, specjalne błogosławieństwo żołnierskie, którego udzielali popi specjalnie przeszkoleni przez samego Rasputina? Faktem pozostaje jednak, że to błogosławieństwo pomagało – Rasputinowi oczywiście w spłacaniu jego długów. 25 listopada dowódcy wojsk rosyjskich w okolicach Narvy wysłali do Piotrogrodu meldunek – „wycofujemy się, amunicji i żywności nie mamy”. Car rozkazał aby każdy zatrzymany „tchórz” był kierowany karnie na front, z którego dopiero co powrócił. Nad wojskiem nie miały litości jego dowódcy – mieli jednak żołnierze niemieccy, którzy często na własną rękę dokarmiali Iwanów. Znane są przypadki, gdy w czasie bitwy pod Narvą, niemiecki goniec z białą flagą szedł w stronę rosyjskich okopów z torbą żarcia, stawiał ją na przedpolu i wracał do siebie. Niemcom zbywało na jedzeniu, a Ruskim… Cóż, zupa z cholewy też się czasem przejada.

    [​IMG]

    Wracając jednak do walk na południu. W dniach 21 – 24 września toczyły się walki o Wołgograd Wołkowski. Moskale rzucili tam kilka świeżych pułków, które miały zatrzymać niemiecką ofensywę, wyszło jednak zdecydowanie gorzej niż planowali dowódcy rosyjscy. Marszałek Hindenburg, który dowodził armią niemiecką na tym odcinku, zdecydował, że każdy atak ma być poprzedzony nawałą artyleryjską. Do walki rzucono znaczne siły, w dużej mierze nie wchodzące nigdy, poza jednostkowymi wypadkami z początku walk, pod rozkazy Hindenburga. Mimo to dzięki połączeniu sił i przeprowadzeniu skoordynowanych uderzeń z różnych kierunków, Rosjanie bardzo szybko zaczęli tracić grunt pod nogami. Pomimo kategorycznych rozkazów utrzymania się, i obietnic posłania pomocy, kolejne dywizje rozpoczynały nie skoordynowany z resztą armii odwrót. 23 września było już jasne, że dalsze walki w obronie miasta i regionu, to tylko przeciąganie i tak już napiętej do granic wytrzymałości struny. Po stronie rosyjskiej walczyła już tylko dywizja kawalerii, po stronie niemieckiej niemal 100% stanu wyjściowego do uderzenia (odpadły tylko dwa pułki artylerii, z powodu strat w sprzęcie). W samo południe 24 września niemieccy zwiadowcy z kawalerii stwierdzili ze zdziwieniem, że Rosjanie wycofali się po porannej potyczce daleko na wschód…

    [​IMG]

    W tym czasie wielkie zwycięstwo odniosły również wojska Austro-Węgierskie, którym udało się rozłożyć na łopatki (wreszcie!) Serbię. Pechowo dla Austriaków, część wojsk serbskich ewakuowała się do Albanii, gdzie przygotowywano się do przejścia przez Grecję do Rumunii i dalszego kontynuowania walki. Niestety, tym razem dla Albańczyków, władze Cesarstwa Austro-Węgierskiego, nie mogły pozwolić sobie, aby jakieś tam wojska serbskie, z którymi nie mogli sobie poradzić przez ponad rok, dokładniej zaś rok i trzy miesiące, tak po prostu przeszły sobie do neutralnej Albanii. Władze Albańskie otrzymały ultimatum, z którego jednoznacznie wynikało, że jeśli na terytorium Królestwa Albanii pojawi się chociaż jeden Serb w wojskowych szmatkach, to będzie to uznane za wypowiedzenie wojny Cesarstwu. Albańczycy, naród dumny, choć nie koniecznie potężny, nie posłuchali wielkiego brata i przepuścili kilka batalionów rozbitej armii. Tego samego dnia na ich posterunki graniczne i porty posypał się grad pocisków wystrzelonych przez Austro-Węgierskie działa i okręty. Na południu Europy rozpoczęła się kolejna lokalna wojenka składająca się na Wielką Wojnę Światową.

    [​IMG]

    Fronty na których walczą wojska Cesarstwa Niemieckiego:

    Eruopa Front Wschodni:

    [​IMG]

    Europa Front Zachodni:

    [​IMG]

    Afryka Front Kolonialny:

    [​IMG]
     
  6. PIAJR

    PIAJR Ten, o Którym mówią Księgi

    Odcinek 5 "Generał Mróz rusza na Wschód!”

    [​IMG]

    Grudzień był najcięższym miesiącem frontowym. Temperatura powietrza zaczęła gwałtownie spadać, a wojska na froncie, coraz częściej oprócz wszechobecnego błota i deszczu, który zamieniał pośpiesznie kopane okopy w zapory nie do przejścia nie tylko dla żołnierzy nieprzyjacielskich, ale także dla ich codziennych mieszkańców. Koniec 1915 roku, roku, w którym załamała się Rosja, był spokojny. Rosjanie nie mieli już sił do kontratakowania, wykrwawili się na północy i południu, podczas regularnych, planowych ofensyw armii niemieckiej. Rosja była już na kolanach. Co prawda wojska na froncie trzymały się jeszcze całkiem nieźle, ale w praktyce okazywało się, że większość z nich po prostu nie ma innego wyjścia jak tylko twardo stać na swoich pozycjach i odpierać kolejne niemieckie ataki. Do niewoli rosyjscy chłopi szli niechętnie. Głównie z powodu bariery językowej, która dla większości rekrutów byłą nie do przeskoczenia. Co innego oficerowie. Ci niejednokrotnie odmawiali udziału w walkach twierdzac, że „nie pali się”. Dochodziło do sytuacji, w której całą obroną odcinka dowodził np. sierżant, bo panowie oficerowie siedzieli w swoich ziemiankach, położonych poza linią okopów i grali w karty, a na wieść o przełamaniu frontu przez Niemców podpisywali tylko wystawiony zawczasu rozkaz odwrotu i wręczali go nadchodzącemu łącznikowi z pierwszej linii.

    [​IMG]

    Tradycyjnie już, jako pierwsi do walki stanęli Niemcy. 6 grudnia 1915 roku, pomimo parszywej pogody, zwiad konny doniósł, że Korosten jest słabo broniony i można podjąć próbę zajęcia miasta. Dowodzący niemieckim wojskiem na południu marszałek von Hindenburg stwierdził, że istnieją szanse na przeprowadzenie zakończonego zwycięstwem ataku i wydał zgodę na rozpoczęcie ofensywy zimowej. Uderzenie poprzedzone przygotowaniem artyleryjskim, co stało się zresztą normą, dowiodło, że zwiadowcy, trochę podkoloryzowali obraz, przeciwniko Niemcom stanęły do walki bowiem, nie dwie – trzy dywizje jak chciał tego dowódca zwiadu, ale sześć dywizji, mniej lub bardziej przygotowanych do prowadzenia walk. Pomimo tego kontynuowano operację. Wojska niemieckie już w pierwszych godzinach walki poniosły znaczne straty, zwłaszcza w piechocie, jednak mimo tego nie przerwano natarcia. Przełom w walkach nastąpił 24 grudnia, w Wigilię, której bynajmniej nie obchodzono w atmosferze przyjaźni i braterstwa. Przez następne pięć dni Rosjanie podejmowali wariackie próby utrzymania frontu i powstrzymania Niemców… Działania te okazały się jednak daremne.

    [​IMG]

    Plan ofensywy zimowej bardzo szybko (bo już 11 stycznia 1916) wziął w łeb. Dowództwo lokalne otrzymało bowiem rozkaz przeprowadzenia natychmiastowego uderzenia na Rechytsę, gdzie spodziewano się stworzyć sobie przyczółek do dalszych działań zaczepnych. Pechowo dla Niemców, odcinek ten został ostatnio wzmocniony wojskami sprowadzonymi na front z dalekiej Syberii, gdzie nie doszło jeszcze do tak dalekiego rozprężenia jak miało to miejsce w Zachodniej i Centralnej Rosji. Wojska rosyjskie stawiły twardy opór, co zaowocowało zawieszniem planu ofensywy zimowej 22 stycznia. Na tle przerwania ofensywy zaczęły rysować się pierwsze niesnaski pomiędzy cesarzem Wilhelmem II, a generałem von Moltkem, który uparcie dążył do wznowienia ofensywy na całej długości frontu wschodniego, podczas gdy cesarz domagał się rozpoczęcia działań na zachodzie. Sztab generalny miał poparcie w wojsku, podczas gdy cesarz w społeczeństwie. Pomiędzy cywilami, a wojskowymi raz po raz dochodziło do ostrych wymian zdań, które zazwyczaj kończyły się interwencją żandarmerii i policji. Jednocześnie ludzie w Berlinie zaczęli opowiadać sobie niewybredne kawały o poziomie niemieckiej floty, która pomimo przewagi ogniowej nie zdołała zatopić ani jednego francuskiego pancernika.

    [​IMG]

    W takich warunkach, postępującego braku zaufania do armii, oraz pogarszających się nastrojów ogółu niemieckiego społeczeństwa, 20 stycznia przystąpiono do tworzenia planu nowej ofensywy na południu. Tym razem nadano jej nazwę „wiosenno – letniej”. Jej pierwszą częścią miało być stworzenie sobie podstaw do wyprowadzenia celnych ciosów, które odrzucą Rosjan daleko w tył. Pierwszym z nich był atak na Czerkasy. Bitwa o miasto rozpoczęła się 29 stycznia 1916 roku. Rosjanie z wielkim trudem przeciwstawili Niemcom jedną dywizję piechoty. Jako ciekawostkę należy uznać fakt, że Niemcy skierowali na front oddziały czarnoskórych żołnierzy kolonialnych, których pojawienie się wywołało u szeregowych rosyjskich sołdatów przerażenie – pierwszy raz na oczy widzieli czarnego człowieka, trudno się więc dziwić, że wielu z nich rzucało broń i uciekało z pola walki. Wykorzystali to Niemcy, 3 lutego kończąc operację Czerkaską (samo miasto zajęto parę dni później).

    Jej sukces nie został jednak doceniony w Berlinie, gdyż cesarz uznał, że przeprowadzenie ataków na południu nie doprowadziło do niczego dobrego, ponadto część wojsk niemieckich opuściła dobre zimowe pozycje, zajmując obecnie zdecydowanie gorsze, narażone na atak z flanek. Von Moltke był już bliski dymisji, jednak teraz pierwsze skrzypce zaczął grać Hindenburg, który sobie tylko znanymi sposobami przekonał cesarza do poparcia projektów zgłoszonych przez von Moltkego i zakończenia niepotrzebnego sporu. Niemcy stracili prawie miesiąc na rozwiązywanie sporów wewnętrznych własnego dowództwa. Należało działać szybko, jeśli sztab główny chciał przeprowadzić jeszcze jakieś operacje przed nadejściem wiosennych roztopów.

    24 lutego, rozpoczęto operacje wojskowe pod Gdowem, stanowiącym jedno z ogniw prowadzących do opanowania Piotrogrodu. Rosjanie pobici wielokrotnie jesienią i wczesną zimą zeszłego roku, nie byli po prostu w stanie stawić skutecznego oporu, jednak mimo to bronili się aż do pierwszych dni marca, gdy ich obronę delikatnie mówiąc diabli wzięli. Utracono kawał ziemi, wielu zabitych i rannych, a co najważniejsze, Rosjanie zostali po raz kolejny zepchnięci na wschód na odcinku, gdzie operowały ich stosunkowo najsłabsze siły. Oczywiście walki prowadzone w zaspach śniegu sięgających kolan nie są specjalnością Armii Niemieckiej, jednak mimo wszystko niepokojący był również poziom strat niemieckich (prawie 40%).

    [​IMG]

    W tej sytuacji zapadła decyzja o zaatakowaniu innego odcinka frontu. Tym razem ciosy miały spaść na Mozyr. Rosjanie trzymali tam tylko tyłową dywizję piechoty, która dopiero co trafiła do walk i w większości składała się z niewyszkolonych i nie przygotowanych do walki żołnierzy pochodzących z dawnego Królestwa Polskiego. Trudno wymagać, aby ci ludzie chcieli umierać za cara, zwłaszcza, że wobec Polaków Cesarstwo Niemieckie już od pewnego momentu stosowało specjalne względy. „Rosjanie” bronili się przez całe sześć dni.

    [​IMG]

    Do końca marca na froncie panował względny spokój. Na północy oddziały niemieckie maszerowały na Piotrogród, na południu przygotowywały się do przeprowadzenia nowych ataków na siły nieprzyjaciela. Dowódcy frontowi uznali, że wszystkie podlegające im oddziały uzyskały odpowiednią gotowość bojową w dniu 1 kwietnia. Przez trzy dni zastanawiano się jeszcze, czy nadszedł już czas aby atakować. 3 kwietnia, wczesnym rankiem do jednostek czołowych przyszła zgoda na wykonanie nowego rozkazu marszałka Hindenburga, który zaproponował zajęcie Winnicy. Jego zdaniem opanowanie tego małego ukraińskiego miasta mogło wydanie wspomóc wojska niemieckie stojące na froncie południowym. Nikt oczywiście nie zamierzał mu odmówić… Uderzenie rozpoczęło się wczesnym rankiem – pomimo zaangażowania znacznych sił Rosjanie stawiali skuteczny opór. Dopiero nadejście posiłków zmusiło ich do oddania miasta w dniu 11 kwietnia…

    [​IMG]

    Bezpośrednio po zajęciu Piotrogrodu, rozpoczęły się walki o Mogliew Podolski. Rosjanie rzucili tam zaledwie jedną dywizję wzmocnioną brygadą kawalerii, o której można powiedzieć tylko tyle, że była kawalerią tylko z nazwy. W rzeczywistości żołnierze owej brygady dysponowali jedynie kilkunastoma wierzchowcami, na ponad 800 ludzi, przy czym wszystkie konie były zarezerwowane tylko i wyłącznie dla oficerów i podoficerów. Istniał co prawda podział na szwadrony, były one jednak całkowicie spieszone. Nie dysponowano nawet artylerią… Mimo to dywizja potrafiła bronić się przed nacierającymi Niemcami aż do 1 maja, gdy wycofała się na Rumunię, tracąc przy tym wielu zabitych i rannych.

    [​IMG]

    Tego samego dnia, gdy pod Mogilewem ucichły już strzały, na centralnym odcinku frontu rozpoczęło się największe uderzenie na froncie północnym od chwili zajęcia przez Niemców Piotrogrodu. Bitwa o Lugę, toczyła się do 9 maja, gdy ostatnie oddziały rosyjskie wycofały się na wschód, w obawie o odcięcie od własnych linii zaopatrzenia. Nieprzyjaciel poniósł w boju ciężkie straty sięgające do 50% stanu osobowego kompanii. W bitwie udział wzięli zwycięscy Bawarczycy, którzy po zajęciu Piotrogrodu, byli po prostu w szampańskim nastroju. Nie martwiło ich nawet to, że naczelne dowództwo zamierzało skierować ich teraz do Finlandii, gdzie czekała ich trudna przeprawa z działającymi tam jeszcze całkiem sprawnie oddziałami Armii Finlandii, dowodzonej przez zaufanego człowieka cara Mikołaja II. Biorąc pod uwagę fakt, że walki pod Lugą przypominały raczej rzeź niewiniątek, niż regularną bitwę pomiędzy dwiema armiami, oszczędzimy sobie jej opisu. Dla kronikarskiego obowiązku dodajmy tylko, że w jej trakcie wzięto do niewoli ponad 30 tysięcy żołnierzy rosyjskich, dla których wojna „już się skończyła”.

    [​IMG]

    19 maja zaatakowano Umman. Rosjanie zamierzali zatrzymać tam Niemców, coraz mocniej wbijających się w południe Rosji. Według wstępnych raportów niemieckiego sztabu generalnego, przy utrzymaniu tempa natarcia, już za kilka miesięcy Rumunia zostanie całkowicie odcięta od rosyjskiej pomocy wojskowej, przejawiającej się głównie w posyłaniu zapasów – amunicji, karabinów i mundurów. Co prawda nie była to pomoc decydująca o powodzeniu rumuńskich oddziałów walczących z Austriakami, jednak odgrywała ona pewną rolę, której nie można było przecenić. Niemcy rzucili do boju pięć dywizji, przeciwko czterem dywizjom rosyjskim, z czego jedna stanowiła formację improwizowaną, powołaną na prędce, z resztek rozbitych wcześniej dywizji frontowych. Nieprzyjaciel od samego początku ponosił znaczne straty, co zmusiło Rosjan do zaprzestania obrony już w trzecim dniu walk. Od tego momentu rozpoczęła się paniczna ucieczka. O dziwo do samego końca na swoim posterunku wytrwali żołnierze z tych improwizowanych, tworzonych w pośpiechu, nie raz kilkanaście metrów od pierwszej linii jednostek, które broniły się do ostatniego naboju, a potem zgodnie, wraz z oficerami i dowódcami pomaszerowały do niewoli, w której pozostały aż do zakończenia wojny.

    [​IMG]

    W dniu 23 maja dzielni zdobywcy Piotrogrodu, Bawarczycy otrzymali rozkaz zajęcia miasta Terijoki, oraz przeprowadzenie dalszego uderzenia na Finlandię, zajmowaną wciąż przez Rosjan. Uderzenie rozpoczęło się o godzinie piątej rano czasu lokalnego. Nieprzyjaciel podejmował fanatyczne próby powstrzymania natarcia, Rosjanie jednak nie byli w stanie odeprzeć skoncentrowanych uderzeń wojsk niemieckich. Bitwa o miasto trwała trzy dni. 26 maja nie było już tak „dzielnych” by dalej ginąć za cara. Nastąpił paniczny odwrót, a właściwie ucieczka na północ. Po drodze padali ranni i zabici od strzałów w plecy, oddawanych przez postępujących do przodu Niemców… Wojsko rosyjskie zaczęło iść w rozsypkę, istnieje jeszcze jednak pewna nadzieja na odbudowanie wiary armii we własne siły.

    [​IMG]

    Niemal równocześnie z załamaniem Rosjan pod Terijoki rozpoczęło się największe uderzenie na centralnym odcinku frontu. Pod dowództwem generała von Mackensena wojska niemieckie zaatakowały Słuck. Rosjanie pomimo doskonałych fortyfikacji ziemnych nie byli w stanie powstrzymywać naporu wojsk niemieckich i już w pierwszej fazie bitwy podjęli nieskoordynowany odwrót na wschód ponosząc przy tym znaczne straty. Rosjanie zdali sobie sprawę, że Niemcy nie atakując od razu ich pozycji w centrum wykazali się daleko posuniętym sprytem – dobrze wiedzieli, że kolejne klęski na północy i południu złamią wojennego ducha armii. Niemal równocześnie rozpoczęła się jednodniowa bitwa o Viipuri, zakończona całkowitą eksterminacją oddziałów rosyjskich, które nie zadały sobie nawet trudu stawienia skutecznego oporu. Rosjanie rzucali broń i szli do niewoli – zupełnie nie obchodziły ich apele dowództwa polowego Frontu Fińskiego, które wzywało do oporu, gdzie pisano i mówiono o gwałtach dokonywanych przez postępującą armię niemiecką. Rosjan interesowało tylko to, aby jak najszybciej pozbyć się broni i kompromitujących mundurów…

    [​IMG]

    11 czerwca von Mackensen zdecydował się popchnąć dalej niemiecką ofensywę na wschodzie. Tym razem uwagę generała przykuł Lubań broniony przez niezbyt znaczne siły rosyjskie, utrzymujące jeszcze jaki taki poziom wyszkolenia i wierności wobiec reżimu carskiego. Dowodzący wojskami rosyjskimi car Mikołaj II, wezwał obrońców Lubania, do odparcia wojsk niemieckich tak długo jak się da, a potem do stopniowego wycofywania się na południe, gdzie rosyjski sztab imperialny zamierzał odeprzeć nadchodzące wojska niemieckie, lub gdyby atak nie nastąpił przygotować się do wielkiej kontrofensywy. Dużą rolę w obronie Lubania ogrywała kawaleria, złożona głównie z doborowych jednostek kozackich. Rosjanie już w drugim dniu bitwy skierowali na pierwszą linię wszystkie swoje odwody, łącznie z taczankami, które ostrzeliwały nacierających niemieckich piechurów i grenadierów. Niestety dla rosyjskiej kawalerii, epoka konia jako głównego środka transportu na polu bitwy, powoli przemijała – kilka pułków rosyjskich dostało się pod silny ostrzał niemieckiej artylerii, która dosłownie rozerwała na strzępy kilkudziesięciu kawalerzystów, wielu innych raniła. Wraz z żołnierzami ucierpiały konie, których nie można było od tak, sobie ściągnąć z pierwszej linii frontu i „naprawić” w przyfrontowych zakładach naprawczych…18 czerwca Rosjanie wycofali się z Lubania ustępując miejsca Niemcom, którzy zaraz po zajęciu miasta przystąpili do likwidowania wszystkich śladów dawnej carskiej administracji…

    [​IMG]
    Ostatnim już godnym zauważenia czynem wojsk państw centralnych, było kontruderzenie na Colmar, przeprowadzone 22 czerwca 1916 roku. Francuzi, którzy nie spodziewali się ataku na własne dobrze przygotowane pozycje obronne, przez pierwszych kilka dni podejmowali szaleńcze próby powstrzymania napierających Niemców. Do końca miesiąca straty wojsk francuskich wyniosły prawie 2,5 tysiąca zabitych oraz 10 tysięcy rannych i kontuzjowanych… Mimo to bitwa trwa nadal, i nie wiadomo jak się zakończy? Czy zwyciężą w niej wojska niemieckie prowadzone przez dobrych oficerów i cesarza? A może zwycięstwo odniosą Francuzi, wierzący święcie, że ta właśnie wojna zmyje z nich hańbę ostatniej wojny niemiecko – francuskiej?

    [​IMG]

    SYTUACJA WOJENNA W EUROPIE:

    [​IMG]

    Od ostatniego odcinka minął ponad miesiąc więc zamykam aar. W razie chęci kontynuowania skontaktuj się z którymś z moderatorów działu.
    Pozdrawiam, N.
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie