[A4K]Za garść złota- Hanza

Temat na forum 'EU II - AARy' rozpoczęty przez Cooperator Veritatis, 10 Lipiec 2008.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Wersja: 0,81
    Poziom trudności: Hard
    Agresywność SI: Agressive

    ODCINEK I: CZĘŚĆ PIERWSZA
    Albo pokojowe jak na czasy niespokojne panowanie Jordena Pleskowa i Heinricha Kampena, na czas między Rokiem Pańskim 1419 a 1432 przypadające

    "Siła to ostateczność, do której uciekają się nieudolni..."

    Historii Hanzy krótkie opisanie:
    Liga Hanzeatycka nie była państwem w normalnym rozumieniu tego słowa. Była to federacja miast w północnej Europie, założona w takich to szczytnych celach- zdominowaniu handlu Europy północnej, bronieniu sakiewek kupców przed zakusami ambitnych monarchów, a także, przy odrobinie szczęścia, zbiciu majątku na niedoli bliźnich. Pragmatyzm, chciwość i ryzyko- taką to dewizę winna sobie przypiąć ta organizacja, która w wieku XIII i XIV z powodzeniem przejęła wszelkie kluczowe dla handlu regiony, tworząc sieć zależności, zastraszania, przekupstwa i bezwzględności. Wojny, targające silne monolity Europy Zachodniej, przyczyniły się zawieruchy dziejowej, którą lubeckie mieszczaństwo wykorzystało. Kiedy znikała Anglia, Francja, Litwa, Polska, zadowoleni z siebie kupcy dalej prowadzili interesy...

    Czasy jednak zmieniły się, niestety. Na miejscu starych potęg wyrosły nowe. Unia Kalmarska, zawarta między Szwecją a Danią, stanowiła siłę w północnej Europie, rozdęty na trupie Litwy Zakon Krzyżacki bacznie spoglądał we wszystkie kierunki, zaś zagrożone dominacją Bawarią mniejsze potęgi niemieckie organizowały silne sojusze, powodowane racją stanu. Takie zaś przymierza trudno rozbić, co dla kontrolującej wprawdzie zamożne, ale rozproszone po całym kontynencie obszary, oznaczało egzystencję w stałym zagrożeniu...

    "Przyłączcie się do wilków..."
    Jorden Pleskow, z pochodzenia Nowogrodzianin, radny Lubeki, rządził Hanzą już 4 lata, kiedy musiał pogodzić się z faktem, że czasy się zmieniły. Wiekowy zgermanizowany Rusin zaś zmian nie lubił, zarówno z powodu wieku, jak i własnych przekonań. Na męża stanu się nie nadawał, wojownikiem (broń Boże) nie był, jako tako jednak, dzięki doświadczeniu, orientował się w sprawach polityki europejskiej. Jasno widział, że Unia Kalmarska to największy przeciwnik Hanzy. Kontrolujący i Pomorze, i Jutlandię, i Wyspy Duńskie, i Szwecję i Inflanty, i Ozylię, i zachodnią Finlandię Skandynawowie zagrażali kupcom na każdym kroku. Nie mieli wprawdzie tak potężnej jak Liga floty, a i potencjał Skandynawii przedstawiał się tak, że na jednego człowieka przypadały trzy renifery i trzy tony lodu, ale... Czy na Hanzę to nie wystarczyło? Policzmy: skóry ostatnio podrożały, bo Finowie i Rusini po latach w końcu się połapali, ile to warte, posolone mięso reniferów było równie dobre, jak wołowe (a przynajmniej, można tak je było wcisnąć), a lód świetnie nadawał się do chłodzenia trunków... Tak jest, sprawa się nie przedstawiała w różowych barwach.

    Tedy co robić? Pleskow zastanawiał się długo. Sojusz wiążący Hanzę z Oldenburgiem był polityczną głupotą. Co mógł zrobić Oldenburg?! Co najwyżej zostać podbity. I to nie przez Hanzę. Marny interes. Hanza miała wrogów, dłużników, wierzycieli, interesantów... Ale to samo mogli powiedzieć Duńczycy. Walcząca o zawisłość od Szkotów (gdzie, jak wiemy, potencjał jest następujący: na Szkota przypada połowa owcy, 1/3 miedziaka, metr bieżący kiltu, trzy bale i niezastąpiony Uncle Ben) Norwegia szykowała się do walki, Finowie także radziby byli zobaczyć zachodnią Finlandię w swoich granicach (w imię zjednoczenia reniferów?)... Hmmm... Gdyby tak się wszyscy rzucili, to by i Pomorze, i Jutlandia, i może Estonia wpadła w (miarę czyste) łapska kupców?

    Rok 1419 minął na przekonaniu reszty radnych, by poparli plany wojenne Pleskowa. I nawet się zgodzili, zwiększono liczbę żołnierzy i w Nowogrodzie, i w Holsztynie...

    I co? I nic. Jak zwykle. Oto bowiem, Unia Kalmarska, wedle wszystkich przewidywań, znalazła się rychło w stanie wojny z Norwegią, ale także przyłączyła się do sojuszu krzyżacko-mazowiecko-gdańskiego. Pleskow długo nie myślał, i o dziwo wymyślił.

    [​IMG]
    Doszedł do wniosku, zapewne słusznego, że po znudzeniu się Norwegami, Kalmar postanowił zwiększyć swoje posiadłości kosztem Bogu ducha winnych kupców. No, a Hanza nie miała przyjaciół. Poza Oldenburgiem. Heh.

    Powrót do Lubeki
    Historia łatwa nie jest. Niby nauczycielka życia, niby ludzie powinni z niej czerpać i wyciągać wnioski, ale zaraza nie ułatwia sprawy, klucząc, paląc teczki, kłamiąc w żywe oczy, zatajniając... Od historii gorsza jest tylko polityka. Tam to nie wiadomo, kto z kim, czemu akurat tak, a czemu nie. O. A jak się te dwie cholery ze sobą zbiorą, to nie wiadomo, czy uciekać, czy wysłuchać, czy wołać o kałacha. Z tego też powodu nie będziemy zgłębiać dawnego konfliktu między cesarzem a mieszczaństwem Lubeki. Warto wiedzieć jedynie, że w 1410 roku facet w koronie wygonił z tego ważnego, a pięknego miasta hanzeatyckich kupców, każąc im się od początku organizować w Lueneburgu. Jorden Pleskow przez 11 lat zabiegał, podlizywał się, sprzedawał po okazyjnych cenach, aportował i dawał gachów urodziwym jak krowy (jak to Niemki) córkom cesarskim, że w końcu udało mu się wybłagać powrót. Na fali szerokiego poparcia członków federacji, Pleskowowi udało się także zreformować nieadekwatne już rozwiązania administracyjnie. Tak więc coraz więcej zaczęło zależeć od stolicy Ligi, a w tym od jej przewodniczącego. To jeden z nielicznych eventów Europy Universalis II, kiedy razem z centralizacją rośnie stabilizacja.

    [​IMG]

    Tchórzliwy, czy konsekwentny?
    Pleskow po zawiązaniu sojuszu z Zakonem Krzyżackim, Gdańskiem, Unią Kalmarską i (trudno mi zachować powagę, gdy to mówię, ale) Mazowszem, starał się doprowadzić do tego, by Unia z tego sojuszu wyszła, by wszyscy mogli się na nią rzucić, co by podkręciło koniunkturę, a za kilkaset lat na Pomorzu możnaby założyć PGRy. Tak sobie mówił pan Pleskow przed lustrem, a pani Pleskowa mu potakiwała (inaczej by dostała w pysk, wszak, nie zapominajmy, Pleskow to jednak Rosjanin). Jednak z wykorzystaniem tego wszystkiego w praktyce było ciężko- choć, nie można odmówić, relacje między Unią a Krzyżakami ulegały ciągłemu ochłodzeniu, co spowodowane było sporem o Inflanty. Nasze Inflanty. W każdym razie, Unia Kalmarska dążyła także do opanowania Gotlandii, wyspy, której porty wspaniale nadawały się do służenia za bazę wypadową dla ataków na szwedzkie wybrzeża... Ach, jakich ataków? Handlu wymiennego. Wy dajecie nam, co macie, Wy dostajecie guzy. I rany. I zabitych. Czysty zysk.

    Podsumowując jednak wywód, można powiedzieć, że Pleskow nie czuł się na tyle silny, by upomnieć się o wyspę. Dlatego też podjął decyzję, która wprawdzie pomogła naprawie relacji kalmarsko-haenzatyckich, ale dla państwa kupieckiego nie była zbyt opłacalna.

    [​IMG]

    Program Hanzy programem narodu
    Mijały lata spokojnie, nikt Hanzie nie wywoływał wojny. Unia Kalmarska popisała się rozejmem z Norwegią, na mocy którego oddała wszystko, co zdobyła, Szkoci na Bretończykach zdobyli środkową Anglię. Dlatego też zadowolony z siebie Pleskow prowadził politykę pokojową, opłacał artystów, gardząc przy tym pomocą wojskowych. Zresztą, pieniądze się kończyły i trzeba było na czymś oszczędzić. Zaś wiadomo z doświadczenia, że wojsko potrafi przepić wszystkie pieniądze, jakie mu się da...

    [​IMG][​IMG]











    I na tym na razie zakończę pierwszą cześć pierwszego odcinka mojego pierwszego AARa. :p Kilka osób z tego forum może mnie kojarzyć z innych miejsc, więc chcę się i tutaj przywitać.^^ Pomysł z eventami w sepii podejrzałem na tym forum, ale nie pamiętam gdzie. :) Mam nadzieję, że pomysłodawca nie ma nic przeciwko.
     
  2. ODCINEK I: CZĘŚĆ DRUGA
    Albo pokojowe jak na czasy niespokojne panowanie Jordena Pleskowa i Heinricha Kampena, na czas między Rokiem Pańskim 1419 a 1433 przypadające (ciąg dalszy)

    "Wojenko, wojenko..."
    Rok 1425 był to dziwny rok, a wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że Krzyżaków tak swędzi, że na rzyci usiedzieć w jednym miejscu nie mogą. Trudno dziwić im się jednak, zważywszy na plan dnia krzyżackiego rycerza. Jak może Wam powiedzieć każdy pan przewodnik w Malborku, na rycerza zakonnego dziennie przypadało 5 litrów piwa. Więc wyobraźcie sobie, że zanim się wyruszy w pruskie/litewskie/(nie bójmy się tego słowa)mazowieckie puszcze (na patrol, na mszę, na pogan mordowanie i inne tego typu rozrywki), wartoby jednak te 5 [litrów wypić, bo nie wiadomo czy jakiś dziki Mazur albo niedźwiedź nie pozbawi żywota. No, to wypiliście te 5 litrów piwa, po czym wchodzicie na konia i tak spędzacie cały Boży dzień. Załóżmy, że jest lato, jak owego lipca 1425 roku, kiedy wielkiego mistrza tak już swędziało, że poszedł na wojnę. I zanim wjedziecie do tych puszcz, przejedziecie parę godzin w palącym słońcu. Widzicie już te odparzenia? No, to jeszcze dodajcie taką przerażającą rzecz jak brak rozporka w zbroi. Hardkor. Nic tylko umrzeć za wiarę.

    Tak też zapewne pomyślał mistrz Krzyżaków, kiedy wywoływał wojnę Smoleńskowi. I pal licho, że to był Smoleńsk. Ważniejsze, że owe ruskie księstwo było sprzymierzone z Finlandią, a ta, wedle planu Pleskowa, miała walczyć z Unią Kalmarską. I udało się, nie da się ukryć. Ale niewątpliwą satysfakcję popsuł fakt, że równocześnie Finowie walczyli z Ligą Hanzeatycką. W każdym razie wojska z Ingrii i Nowogrodu ruszyły, by stawić czoła Finom, poniósłszy przy tym klęskę tak wielką, że aż kronikarze Ligi zamilczeli o tym fakcie (a ja, żeby nie narazić się na śmieszność, odpowiedniego screena nie zrobiłem. Wiedzcie, moi mili jedynie, że na moich 20 000 dzielnych wojaków wystarczyło 3 000 Finów. Heh.). Przed niechybną klęską i upadkiem Ingrii pomógł Generał Zima, który zredukował siły fińsko-suzdalsko-smoleńskie do 1000 żołnierzy. W początkach
    roku 1426 podpisano pokój, na mocy którego Chłańsk zdobył trochę ziemi na smoleńskim kniaziu. Nie na długo, jak pokazała rzeczywistość...

    "Chłańskie ambicje"
    Chłańskowi bowiem w rzyci się poprzewracało, co widać na załączonym obrazku:

    [​IMG]

    Gdańsk wypowiedział wojnę Twerowi, a przy okazji Rusi Halicko-Wołyńskiej, Ukrainie oraz... Finlandii, która w ciągu 3 miesięcy zdołała zmienić sojusz i znowu znaleźć się w przeciwstawnym do Hanzy obozie. W każdym razie, 10 000 oddziały hanzeatyckie zostały wsparte oddziałem z Holsztyna, i tak udało się utworzyć pierwszą armię ofensywną. Co z tego wyszło? Niestety dla Hanzy nic- brak dowódców z prawdziwego zdarzenia doprowadził do tego, że Twer zdobyli nie żołnierze Ligi, a Zakonu Krzyżackiego. I planowane przejęcie map wschodu poszło się przytulać z ekologami w Rospudzie. W każdym bądź razie doszło do tego, że przestano się z Hanzy śmiać za klęskę ingryjską, i posłowie z Lubeki nie musieli już uciekać z płaczem, kiedy wytykano ich palcami. Ba, mało tego, udało się nawet przekonać Śląsk, że współpraca między Lubeką a Wrocławiem może mieć interesy dla obu stron! Co poradzić, frajerzy...

    [​IMG]

    Kadencji mija czas
    Władza najwyższa w Hanzie jest nie tylko elekcyjna, co zdarzało się często w społeczeństwach, których elity chciały wynosić konkretne, wymierne korzyści z poparcia danego kandydata, ale także kadencyjna, co cechowało społeczeństwo, które jeszcze chciało swoich przedstawicieli bezwzględnie rozliczać z ich osiągnięć. Kiedy Jorden Pleskow, jeszcze bardziej wiekowy niż przed ośmioma laty, szykował się do kolejnej walki wyborczej, doszedł nagle do wniosku, że nie ma sensu. Więc umarł. W tym układzie wybrano Heinricha Kampena, także radnego Lubeki. Człowiek ów wychodził z założenia, że najlepiej będzie zachować linię polityczną swojego poprzednika- czyli wydawać pieniądze na infrastrukturę, a z budżetu finansować przejmowanie kolejnych centrów handlowych.

    Dalsze wojny na wschodzie
    Kampen, gdyby mógł, wycofałby się z wojen na wschodzie. Trudno w ogóle szukać logiki w działaniu władz i Gdańska, i Zakonu, i księstw ruskich. Okładanie się po, użyjmy eufemizmu, mordach (tych moich?) weszło tak w krew, że wojna stała się, przez całą kadencję nowego przewodniczącego Ligi, stanem stałym- 5letni okres rozejmu nie interesował ani kniaziów ruskich, ani wielkiego mistrza czy władcy gdańskiego. Tak więc radosna nawalanka ciągle trwała, ze zmiennym szczęściem prowadzona na pograniczu krzyżacko-ruskim. Tym razem działania militarne opuściły Ingrię i Nowogród, ale był to bardziej efekt tego, że towarzystwo się świetnie bawiło między sobą, a po drugie, Kampen też się nie kwapił do wątpliwych podbojów- i tak tuż przed upadkiem jakiegoś miasta przylatywał jakiś krzyżacki dupek z armią, który w imieniu wielkiego mistrza zajmował prowincję.

    A w kraju?
    No, to skoro nie można było sobie popodbijać, a Rzesza tak samo radośnie biła się wzajemnie jak Rusini, Hanza stała się oazą spokoju, a przynajmniej- względnego. Przybywali więc tam uciekinierzy, głównie czescy, austriaccy i polscy husyci. Zastanawiająco wielu pojawiło się w Meklemburgii...

    [​IMG]

    Nie każdy jak Ślązak głupi
    Lecz nie było tak pięknie, jak mogło się wydawać. Właściwie, to było beznadziejnie. Cała Europa chichotała, gdy dowiedziała się, jacy frajerzy rządzą Wrocławiem, ba, nawet na dworze cesarskim w Monachium błazna przebrali w śląski strój regionalny, okrutną uciechę z niego mając. Cóż, każda rozrywka się nudzi- ileż to można się naśmiewać z krowiej urody córek cesarskich? Podsumowanie tego wszystkiego jest dla Hanzy dość smutne, dwa kraje, które chciano wyrolować "pro publico bono" w dość niecenzuralnych słowach wyraziły się, co myślą na temat pomysłów Lubeki... Właściwie, to Hanza poczuła się urażona...

    [​IMG][​IMG]

    "Kończ waść, wstydu oszczędź..."
    To wszystko doprowadziło do tego, że Kampen i cała wykładnia Pleskowa była wyśmiewana i opluwana przez wszystkich. Kiedy zaś w 1433 roku doszło do kolejnego Hansetagu, czyli wyboru nowych władz, na nic zdały się próby przekupstwa, płacze, zaklinania groźby... Hanza, zdenerwowana zmarnowanymi czternastoma latami, wybrała Ludwiga Einkafena z Meklemburgii, człowieka, który przez lata młodości zajmował się zbóje... eee... dystrybucją bezpośrednią, a potem został najemnikiem, miał na swoim koncie sukcesy z wielu frontów Rzeszy. Tak też, zwykłym podniesieniem ręki, Hanza w wyborze dziejowym wybrała militarne zmagania, nazwane przez historię Kryzysem Sundyjskim...

    [​IMG]

    Mapa Hanzy na tle Europy Północnej w 1433:
    [​IMG]



    Teraz odpisując...
    Paww- jeśli dokończę, będę pozytywnym wyjątkiem, jeśli nie- wpiszę się w statystykę tego forum. :p I tak czy siak, przegrany nie będę.
    Bodacious- ja żem, a wyście? :p
    Elm0- poczekam, cierpliwy jestem.^^
    Bartolomiusz- szto by ty ze mnoju na jednym palu strytył :p Jak Bóg da, partia pozwoli, a Cooperator napisze, to będzie.^^

    Upłynął miesiąc, zatem zamykam, w razie otwarcia PW.

    Aux Teergois
     
  3. PRAWDOPODOBNIE NAJKRÓTSZY ODCINEK TEGO AARa
    Albo wyjaśnienie, co z Hanzą się działo w burzliwych latach, przypadających na pierwsze lata panowania Ludwiga Einhafena

    "Nie będziecie służyć Bogu i mamonie."
    Jezus Chrystus


    Tak zwany Kryzys Sundyjski
    Jako się rzekło, Ludwig Einhafen był wybrany po to, aby doprowadził Ligę ku lepszej przyszłości. Inaczej zaś mówiąc, kupcy lubeccy poczuli się silni i bezkarni. Sojusz z Zakonem Krzyżackim, Unią Kalmarską (tymi psami) i Gdańskiem opanował większą część Bałtyku i zabezpieczał podstawowy byt państwowości hanzeatyckiej. Wedle popularnej legendy, kiedy nowo wybrany przewodniczący spał, dostąpił widzenia. Oto objawił się anioł, który niekłamaną niemczyzną miał rzec:
    -Ludwigu... Ludwigu...
    -Co tam?
    - miał odpowiedzieć przewodniczący.
    -Musisz pokonać Unię Kalmarską.
    -Aha.

    Po tym Einhafen miał się obudzić, a razem z nim Hanza. Oto nadchodziła nowa epoka. Ludwig wpadł do kancelarii ze świętym przekonaniem, że z anielską pomocą uda mu się zaprowadzić porządek w kraju. Widząc swoich kancelarzystów, wrzasnął na nich:
    -Od dzisiaj nie brać łapówek od Skandynawów!
    Bojaźń odbiorców bynajmniej nie była tylko duchowego charakteru...
    [​IMG]
    Jako, że Hanza miała jedyną sensowną flotę i jedynych sensownych marynarzy, spowodowało to kryzys. Kryzys, nazwany przez potomność I Kryzysem Sundyjskim.

    ***
    I takim krótkim odcinkiem chcę oddzielić dwa powyższe wpisy od tego, co będzie się działo w tym temacie. Po rozegraniu całej kampanii Bizancjum na A4K, postanowiłem powrócić do Ligi Hanzeatyckiej. Skoro udało się rozegrać 400 lat, to mam nadzieję, że tym razem nie będzie problemów technicznych.
    Wersja 0,82, poziom trudny, agresywne AI. Tematyka tego odcinka jest związana poniekąd z tym, że w nowej wersji już nie ma "Prelude to first Sund Crisis", więc trzeba było jakoś to rozwiązać.

    W dniu dzisiejszym dziękuję za uwagę i do przeczytania :)

    Ostatni odcinek ponad miesiąc temu, zamykam aara, kontynuacja = PW

    Aux Teergois
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie