AAR - Mazowiecka Linia Piastów vol. 2

Temat na forum 'CK - AARy' rozpoczęty przez sebb, 3 Luty 2005.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. sebb

    sebb User

    witam wszystkich forumowiczow,
    w EU gram juz jakis czas i chyba zadna gra nie zabrala mi tyle czasu co EU ;-), forum sluzy mi od jakiegos czasu jako zrodlo informacji i porad a teraz przyszedl czas dorzucic swoje trzy grosze !
    AAR-ow ci u nas niedostatek, tak wiec zaczynam :) zywoty innych AAR-ow z CK sa raczej marne - a to plaga formatow, a to brak zainteresowania itd. mam nadzieje ze mi zaden format sie nie przytrafi, a forumowicze dolacza sie do dyskusji.
    Wybralem ks. mazowieckie bo stad jestem (a moja narzeczona konkretnie z plocka) ;-) poza tym kazdy wie jak wyglada gra polska a mam nadzieje ze pozycja startowa utrudni i skomplikuje rozgrywke. gre zaczalem na patchu 1.03pl. potem nastapil chwilowy kryzys i mialem nic tu nie pisac i zainstalowalem patcha 1.04aPL - na razie wyglada na to ze gra jest stabilna a sejvu mi nie wywala. teraz troche zaluje ze nie zaczalem od razu 1.04 i modem rafertiego ale juz sie przywiazalem do rozpoczetej rozgrywki. postaram sie zeby gra i AAR byl bardziej "rolplejowy" niz "powergamer-owy". szalu dostaje jak mam 50 wasali i tabun dzieciakow do zeniaczki, wiec nie bede sie pchal na chama podbijac pogan na polnocnym wschodzie ale nie wiem jak dlugo opre sie pokusie ;-) priorytetem jest przejac od starszego brata tron polski i spokojnie prowadzic kraj dalej ku potedze i bogactwu az do EUII !!! jeszcze mi sie nie udalo kontynuowac gry od 1066 do konca EUII i pewnie tym razem sie nie uda ale sprobowac zawsze warto.
    koncze ten przydlugi wstep i zaczynam pisac to co juz zrobilem (pierwsze kilka postow to pewnie beda rzeczy ktore gralem juz jakis czas ale mam notatki i niezawodna ..ekehm... pamiec ;-)
    pozdro
    sebb

    ps. apropos plocka: KONIECZNIE zczekdysautuj ten link www.astigmatic.pl

    [ Dodano: Czw Lut 03, 2005 3:21 pm ]
    Początek sagi, który za zadanie ma szlachetnemu czytelnikowi ród Piastów przybliżyć, a w szczególności jego mazowiecką linię, której głową jest Książe Mazowiecki Władysław Herman na zamku w Płocku panujący.

    Jako doradca przyjęty na dworze Mazowieckiej linii Piastów zostałem pod koniec 1066 r. Od tego czasu nie opuszczałem moich władców, służyłem dobrą radą, jak również podjąłem się spisania kroniki tego szlachetnego rodu.
    Panem na zamku w Płocku był Książe Mazowiecki Władysław Herman, zwany później przez potomnych Kanarkiem. Szczerze powiedziawszy Książe sympatią, ani szacunkiem podwładnych bynajmniej się nie cieszył. Niejednokrotnie swoim zachowaniem potwierdzał swe liczne przywary (samolubstwo, arbitralność, zdradliwość, pragnienie życia, nieudolność manipulacyjna) a na dodatek okrutnie zazdrościł starszemu bratu królewskiej korony. Zgodnie z panującym w Królestwie Polskim zwyczajem tron odziedziczył najstarszy potomek Bolesław, jego młodszy brat zadowolić się musiał tytułem książęcym. Jednak zaznaczyć trzeba, że dopóki nowemu królowi nie urodzi się syn, spadkobiercą pozostaje jego młodszy brat. Dodać również należy, że Książe Władysław do włodarzy się również nie zaliczał – jego domena to ledwie jedno hrabstwo (ale za to bogate i centralnie ulokowane z dobrymi perspektywami na przyszłość), do tego doliczyć należy jednego wasala – Jarosława Bodzeta hr. Czerska. Dobrą wiadomością dla białogłów jest fakt, iż szlachetny Książe jest kawalerem (bezdzietnym do tego).
    Celem zawezwania mnie na książęcy dwór było przede wszystkim osadzenie na polskim tronie przedstawiciela mazowieckiej linii Piastów i przeprowadzenie królestwa przez zmienne losy historii ku chwale i potędze rodu Piastów!
     
  2. sebb

    sebb User

    elo
    no niestety pierwsze 20 lat juz za mna i teraz tylko kronikuje ;-) tak wiec dzieki za rady ale juz nie skorzystam
    skrytobojcy - zdradzam przyszlosc poszli w ruch ale i tak sytuacja w polszcze sie tak pokrecila ze i bez tego chyba dalbym rade. ja sie wczuwam we wlodka ;-) jest tak wredny i zlosliwy z cech charakteru ze na pewno naslalby jakis zbirow na synalkow boleslawa.
    gram na najtrudniejszych ustawieniach (nie pamietam czy to trudny czy bardzo trudny czy inaczej tam sie zwie) i na najbardziej agresywnej AI. inne ustawienia sa do bani bo za szybko staje sie potega (wyjatek - plw iberyjski, przymierzalem sie tam pare razy i jak mi sie AAR-y i CK nie znudza to nastepny bedzie kronika rodu de Barcelona!)
    zaraz beda kolejne czesci sagi a potem gram ;-)
    pozdro

    [ Dodano: Czw Lut 03, 2005 4:57 pm ]
    Początki

    Księstwo choć nie było światową potęga rokowało nadzieje na przyszłość. Jednak ową przyszłość trzeba budować na silnych fundamentach. Pierwsze co uczyniłem to podsunąłem sposób (dość parszywy ale skuteczny) na wysunięcie roszczeń do ziemi jedynego wasala (nie to żebym chciał go atakować, ale warto mieć na przyszłość pewne możliwości tym bardziej, że okazja trafiła się niejako sama). Niedługo później poleciłem Jitkę z Hradec Kralove, która Książe niezwłocznie poślubił. W tym samym roku (1067) król Polski wypowiada wojnę Udzielnemu księstwu Halicz wzywając wojska mego wasala do walki. Pod koniec tego roku Bolesław zdobywa Włodzimierz Wołyński i oddaje swej żonie Dobronedze Rurykowicz we władanie, ruszając dalej na Halicz.
    29 VIII 1068 przychodzi na swiat pierwszy syn, który nosi takie same imię jak swój ojciec – Władysław. Niestety dziecko jest słabego zdrowia i trawią go liczne choroby. Co gorsza pod koniec tego samego roku rodzi się również syn królowi Bolesławowi przekreślając marzenia o sukcesji po starszym bracie.
    Rok 1069 rozpoczął się noworocznym orędziem w którym Papież wezwał do broni, nawołując do walki z innowiercami. Apel widać okazał się dość skuteczny, gdyż Bolesław podpisał rozejm z Udzielnym ks. Halicz otrzymawszy kontrybucje i umacniając pozycję swej żony na Wołyniu.
    Następny rok przyniósł nowego dziedzica – Mikulasa i niestety zabrał pierworodnego, który nie przeżył nawet roku. Świeć Panie nad Jego duszą!
    Rok Pański 1071 okazał się być niezwykle spokojny. Jedyne godne wzmianki wydarzenia to śmierć naszego wasala Jarosława Bodzety. Tytuł hr. Czerska odziedziczył małoletni Wacław. Warto również zaznaczyć że nasz sąsiad, zdradziecki kundel, sługus króla i Rzymu biskup kaliski Maciej Łodzia wysunął roszczenia do naszej ojcowizny! Musimy pilnować tego psubrata!
    Następny rok nie przyniósł naszemu władcy ukojenia… 1 III 1072 Jitka umiera podczas porodu i dziecko również. Ku mojemu i poddanych zdziwieniu Książe nader szybko otrząsnął się po tych ciosach. Wydawało się, że nie podniesie się z tak głębokiego kryzysu; że załamany sięgnął już dna. Jednak Władysław postanowił odbić się od dna szybko i zdecydowanie. Dosyć już biernego przyjmowania kolejnych wyroków losu – czas wziąć sprawy we własne ręce i zacząć działać. Niecałe dwa tygodnie po śmierci swej żony, Książe znalazł następna – Evdokię z Tremblowni. Następne dwa lata (1072/73) Władysław poświecił swej rodzinie (problemy zdrowotne Mikulasa oraz dwóch nowych potomków: Koz’ma i Henryk, którego władca od samych narodzin wyjątkowo sobie upodobał) i rozbudowie swej dziedziny planując w sekrecie daleką wyprawę...

    [ Dodano: Czw Lut 03, 2005 5:57 pm ]
    Odyseja Kanaryjska , która według niektórych o szaleństwie Xięcia po śmierci swej pierwszej żony świadczyć jakoby miała, i dzięki której swój przydomek „Kanarek” Władysław zawdzięcza.

    Jak pisałem poprzednio Książe Władysław na czas pewien jakby ucichł, ruchów na arenie międzynarodowej nawet najmniejszych nie wykonywał. Większość poddanych zaczęła sądzić, iż zryw po śmierci małżonki, ponowny ożenek i wielkie plany były li wyłącznie słomianym zapałem (z którego poniekąd ludzie te ziemie zamieszkujący słyną). Gdy Książe zaczął znikać na dłuższe okresy, wyzitować nagminnie garnizony i zbrojne parady urządzać – wszyscy już wiedzieli, że nic jak tylko naszemu Piastowi zmysły się pomieszały i w jakąś przedziwną manię wojskową popadł (przez wzgląd na wielkość jego domeny megalomania zwać tego żadną miarą).
    Gdy połowie 1074 roku Książe Mazowiecki zarządził powszechną mobilizację i wymarsz, nie znalazłbyś jednego na całym Mazowszu, który by uważał Księca za pełnego rozumu. Pomimo protestów i niezliczonych kłótni Władysław wysłał swe wojska marszem przez Europę! Po kilku miesiącach armia dotarła do Niderlandów, gdzie już czekał Książe z wynajętymi od tamtejszych kupców statkami. W Płocku Majordomus rozpaczał, że władca rujnuje skarbiec, ale nie zmieniło to decyzji i armia wypłynęła w kierunku południowym.
    Wszystko stało się jasne, gdy na samiuteńkim początku Anno Domini 1075 armia wylądowała na południowo-zachodnim wybrzeżu półwyspu Iberyjskiego w hrabstwie Coimbra, a Książe Mazowsza wypowiedział wojnę Emirowi z Wysp Kanaryjskich. Gdy informacja dotarła do Płocka wzmogły się społeczne niepokoje a bandyci poczuli się zupełnie bezkarni zawiązując Gildię Złodziei. Wtedy to właśnie złośliwcy nazwali księcia Kanarkiem, natrząsając się, że tak znamienity władca godzien jest letniej rezydencji na Wyspach Kanaryjskich. Władysław utrzymywał jednak, iż jego cele są zbożne i saracenów w czambuł tłuc ino pragnie a nic tak wroga nie zaskoczy i na kolana nie powali jak atak na tyły! Co by kto nie mówił w połowie roku armia książęca po rocznej tułaczce osiągnęła swój cel. Obelgi i dowcipy w gardle stanęły ludziom małej wiary, gdy Książę Mazowiecki Władysław Herman rozgromił saraceńskie wojska, okazując nie lada heroizm na polu bitwy, a kanarkowy przydomek, na pohybel niedowiarkom, z dumą zaczął używać. Niestety pod koniec oblężenia na horyzoncie pojawiły się statki hr. Opawy wasala polskiego, a niedługo po nim sam król Polski na Wyspach Kanaryjskich wylądował. Niewierni wkrótce złożyli broń, a miedzy krzyżowcami, jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, rozgorzał spór. Naoczni świadkowie mówią, że bracia do gardeł się sobie rzucili i mało brakowało, a doszłoby do rękoczynów, a kto wie czy nie do bratobójstwa! Opór młodszego brata na niewiele się zdał – letniej rezydencji Kanarek nie będzie miał. Tyle tylko satysfakcji, że i starszy brat nie będzie miał, gdzie na starość kości grzać. Skutek całej tej wyprawy okazał się ino taki, że poza nadszarpnięciem, delikatnie rzecz ujmując, reputacji i prestiżu Piastowie dużo nie zyskali i w myśl starego porzekadła, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta, ustalono kompromis – Kanary we władanie przekazano hr. Opawy.

    no tu się chyba należy słowo wyjaśnienia… po pierwsze troczke.. ten tegez wstawiony byłem i całą tą historie o letniej rezydencji i kanarku wymyśliłem i tak się wkręciłem, że nie mogłem sobie odmówić wyprawy :-D no ale i tak nic na tym nie zyskałem…

    [ Dodano: Czw Lut 03, 2005 7:31 pm ]
    Powrót i krucjata pomorska , która jak mawiają pomorzyła Pomorze głodem a Kanarka utuczyła aż się orłem tytułować zamyślał.

    Rok 1075 i 1076 stał pod znakiem porządków, które musiał zrobić władca po tym jak zostawił swój kraj na rok z okładem. Wiedzieć Wam trzeba, iż pod nieobecność męża nad domeną czuwała wierna żona – Evdokia z Trembowli – na co dzień pełniąca funkcję majordomusa, lecz przez ostatnie lata to Ona w praktyce rządziła Mazowszem. Nie było to łatwe zadanie, gdyż księżna była brzemienna i wnet powiła Władysławowi pierwszą córkę – Rychezę; a najstarszy syn (jeszcze z poprzedniego małżeństwa) buntował się macosze i robił co mu się żywnie podobało, a nie były to niewinne dowcipy. Widać było brak silnej ojcowskiej ręki, a i nie bez znaczenia zapewne był fakt, że Władysław faworyzował swego najmłodszego syna Henryka. Evdokia choć nie posiadała siły i autorytetu męża i posłuch u poddanych trudniej jej było wymóc to przyznać trzeba, że zadanie swe wykonała dobrze i gdyby nie Ona to nie wiadomo co Książe zastałby po powrocie do ojcowizny. Książe Mazowiecki widocznie wzmocniony awanturniczą wyprawą nie próżnował po powrocie. Narodził mu się wkrótce piąty już z kolei syn – Dobromir. Krnąbrnego Mikulasa wysłał na nauki do klasztoru z nadzieją, że braciszkowie jak nie po dobroci, to siłą, chrześcijańskie cnoty mu do łba wbiją. Nie mogąc liczyć na żadne awantury, Książe skupił się na polityce wewnętrznej, prokurując szereg fałszywych spisków i zamachów, które zgodnie z zamysłem wzmocniły więzy wasalne. Jednocześnie wydał kontrowersyjny dekret, który na dłuższą metę miał zapewnić jego ukochanemu synowi Henrykowi prawo dziedziczenia jego tytułów i włości. W tym również okresie Udzielne księstwo Halicz rozpoczęło krucjatę i uderzyło na Pomorze. Jak się z czasem okazało rozpoczęło to krucjatę, trwająca z przerwami dobre 15 lat!
    Rok 1077 nie był dla Władysława tak łaskawy. Zmarła jego jedyna córka, a żona przyzwyczajona do samowładztwa zaczęła knować i podejmować coraz to bardziej kontrowersyjne decyzje, aż zmusiła władcę do bezpośredniej interwencji, gdy jej arbitralne decyzje doprowadziły do konfliktu między płockimi mieszczanami a okolicznymi chłopami.
    Jak wspominałem wcześniej atak Rusi Halickiej na pomorskich pogan rozpoczął wojnę która trwała do AD 1092 . Pomorze dosłownie i w przenośni spłynęło krwią. Do wojny szybko włączyło się Udzielne Księstwo Połock z podległym mu hr. Jaćwież, jak i Hr. Rugii a poganie z Litwy i Żmudzi zdradziecko zaatakowali Pomorzan. Nie sposób zliczyć i opisać wszystkich bitew i oblężeń; wszystkich heroicznych czynów i plugawych zdrad; nie sposób opłakać wszystkich ofiar i niełatwo znaleźć zwycięzcę tej wojny, która wyniszczyła Pomorze niemal całkowicie. Choć przy zwycięzcach zawahałbym się na moment, gdyż nasz sprytny i chytry niczym lis władca wyczekał na odpowiedni moment i jak tylko armia wylizała rany po kanaryjskich bojach uderzył na pogan i osadził swego ukochanego syna Henryka w Chełmnie. Hrabiowski tytuł w praktyce zapewnił odpowiednie zaplecze Henrykowi do przejęcia władzy po śmierci swego ojca. Władysław nie ukrywał, że to właśnie Jego widzi jako swego następce, a nadanie hrabiowskiego tytułu miało zagwarantować siłę przebicia w razie buntu możnowładztwa przywiązanego do tradycji, która każe na następce wybrać najstarszego syna - krnąbrnego Mikulasa. Po załatwieniu spraw związanych z sukcesją i uregulowaniu spraw wewnętrznych Kanarek zaczął łakomym okiem spoglądać w stronę Orła...

    [ Dodano: Pią Lut 04, 2005 7:42 pm ]
    Wojna domowa , która tylko potwierdza stare porzekadło, że z rodziną (zwłaszcza najbliższą) najlepiej wychodzi się na portretach (tylko i wyłącznie!)

    Zanim przejdę do rodzinnych waśni, które zawiodły królestwo Polskie na skraj przepaści, zdradzę Wam moi mili Czytelnicy mały sekret, pozwolę na chwilę zajrzeć za kurtynę wielkiego teatru historii. Niektórzy za złe mieli księciu, iż posłuchał mej rady i przyjął na dwór pewnego płocczanina Mikołajem zwanego. Ludzie znali go Płocku, ale żadnych jego krewnych ni znajomych nikt nie widział. Nikt też nie potrafił powiedzieć, od kiedy ów Mikołaj w Płocku rezyduje. Na dworze szybko dał się poznać jako typ wyjątkowo podejrzliwy i zdradziecki, a jego zdolności manipulacyjne umożliwiły mu wnet objęcie stanowiska Mistrza Szpiegów. Co tu dużo ukrywać: nikt chyba Mikołaja sympatią nie dażył, ale szczerze powiedziawszy nie było to wielka strata dla osoby na jego stanowisku. Nie lubił się pokazywać na salonach jak inni dworzanie, nie szukał rozgłosu ani poklasku. Miał nakreślone cele i zadania do wypełnienia oraz zabezpieczone środki na ich wykonanie. Nikt do końca nie wie jakie były układy między Szpiegiem a Księciem. Nikt do końca nie wie czy z czasem Szpieg nie przeistoczył się w Szarą Eminencję a Książe w Marionetkę. Nikt do końca nie wie na ile Szpieg wykonywał rozkazy swego Władcy a na ile toczył swą własną tajemniczą grę. Domysłom zapewne nie będzie końca, ale fakty są oczywiste. Mikołaj okazał się geniuszem intrygi, którego działania, kompletnie rozbiły królestwo Polskie i pogrążyły królujących Piastów, dając niepowtarzalną szansę ich mazowieckim krewniakom na przejęcie steru. Niestety łódź już zaczęła tonąć, a Mikołajowi nie dane było zakończyć swego dzieła. Nie miał okazji się nowy król Polski odwdzięczyć swemu dobroczyńcy – Sławę i Bogactwo uprzedziła Kostucha zabierając Mikołaja z tego świata. Różnie go ludzie oceniają: jedni widzą w nim człowieka, który dla prywaty rozbił Piastowskie królestwo; inni postrzegają w nim oddanego swemu władcy, sprawnego, choć nie przebierającego w środkach dyplomatę, który swoimi działaniami potrafił sprawić, że jego chlebodawca wyrósł na lokalnego możnowładce. Pomijając moralne aspekty jego działań, trzeba przyznać, że jego poczynania otworzyły mazowieckim Piastom drogę do tronu. Wszystko zaczęło się istnym trzęsieniem ziemi a później napięcie tylko rosło.
    Niedługo po tym jak latem 1092 udało się młodego Henryka hrabią Chełmna mianować dnia 6 maja podwójne morderstwo wstrząsnęło całym krajem a króla Bolesława w żałobie pogrążyło. Tegoż dnia zabito hr. Sącza i hr. Sandomierza - dwóch królewskich synów. Wedle zwyczaju następcą tronu został młodszy brat króla. Mord dokonany był perfekcyjnie i żadne ślady, prócz oczywistych domysłów do księcia mazowieckiego nie prowadziły.
    Mikołaj nie próżnował – po „ustawieniu” obu piastowskich sukcesji podróżować zaczął nader często do Wołynia. Pojawiły się przypuszczenia jakoby sukces Szpiegowi do głowy uderzył i w swej pysze oraz poczuciu bezkarności zaczął do królewskiej żony cholewki smalić. Jednak szczwany lis pozorował jeno umizgi, a w rzeczywistości knuł kolejną intrygę. Nie wiadomo co naobiecywał królewskiej żonie ani jakich środków perswazji użył, ale Dobronega Rurykowicz nie czekając nawet aż się rok żałoby po stracie synów skończy wypowiedziała posłuszeństwo swemu seniorowi i wydając wojnę królowi Polski. Jak zakładał Mikołaj zdrada małżonki skutecznie podkopała autorytet króla wystawiając go na pośmiewisko całego chrześcijańskiego świata. Nie trzeba było długo czekać, aż kolejni wasale jęli wypowiadać posłuszeństwo swemu seniorowi.
    I tak do końca roku 1093 król Bolesław został sam, bez jednego sojusznika. Latem wojska księcia mazowieckiego włączyły się do wojny ruszając na południe z odsieczą swej sojuszniczce (która niedługo potem stała się książęcym wasalem) – niewiernej królewskiej żonie. A że Mikołaj nim udał się na tamten świat zdążył jeszcze parę listów, nadań i glejtów podrobić to się nagle okazało, że mazowieccy Piastowie roszczenia mają do ziem co to prawie pół Polski obejmują! W wojennej zawierusze nikt tego sprawdzić nie mógł tym bardziej, że Władysław takiej szansy nikomu dawać nie zamierzał i jął oblegać włości niedawno zamordowanego następcy tronu – Sącz. Po zdobyciu grodu wojska ruszyły dalej i byłyby pewnie zdobyły resztę polskiego południa, gdyby nie nagły i zdradziecki atak pomorskich pogan od północy. W Boże Narodzenie Roku Pańskiego 1093 zdradzony, pogrążony w żałobie a na domiar złego przez straszliwą ranę do łóżka przykuty Król Polski Bolesław zmuszony był podpisać rozejm na warunkach podyktowanych mu przez młodszego brata i uznać jego roszczenia co do ziemi sądeckiej. Tymczasem Książe Władysław, choć wojaczką mocno już zmęczony ruszył na odsiecz swemu wasalowi. Mówi się, że gdyby Mikołaj jeszcze żył to by nikt się na taki atak nie poważył, a przynajmniej wywiad doniósłbym o planowanym ataku na Czersk z odpowiednim wyprzedzeniem. Niestety sprawca całego zamieszania od miesiąca kwiatki wąchał od spodu i diabelskiego planu nie dane było mu ukończyć.
    Wiele wskazywało, że los się od mazowieckich Piastów odwrócił i choć Władysław na początku roku 1094 pomorskich pohańców spod Czerska pognał, to pogoni za nimi już nie dokończył i Pomorza nie podbił, gdyż w ślad za swym zausznikiem na tamten świat przyszło mu się wybrać. Nim jeszcze jego ukochany syn Henryk na ojcowskim stolcu się wygodnie usadowił a już w połowie czerwca wielka armia dzikich pogan znowu oblegała Czersk. Takiej armii Mazowsze jeszcze nie widziało – ponad sześć tysięcy Litwinów oblegało gród!!! Henryk choć młody jeszcze widać, że sprytem się w ojca wdał a i Mikołaj widać życiowych porad młodemu Piastowi nie szczędził. Oddał ziemie Czerska na żer poganom, pokój setka złotych monet wykupując, a samemu na Pomorze się udał, gdzie łatwy kąsek wietrzył. Przyznać mu trzeba, że dobrze wykalkulował, jeszcze tego samego roku swemu starszemu bratu Mikulasowi tytuł bp. Wołogoszczy ofiarował i resztę Pomorza z Rugią włącznie, do swej domeny wcielił (za wyjątkiem Gdańska, które już drzewiej Halicz sobie przywłaszczyła, a co przyznać trzeba miłe jest Xięciu jak wrzód na dupie).
    W czasie wojaczki młody Książe nie zapomniał o radach starego Mikołaja i z nastaniem roku 1095 zaczął troszczyć się o sprawy dotyczące sukcesji polskiego tronu. Wiadomym było, że król jak i jego domena jest zupełnie zdruzgotany i tylko patrzeć jak przyjdzie czas i na niego. Henryk nie przebierał w środkach. Najpierw zgładził swego brata stryjecznego, który stał mu na drodze do sukcesji. Starszy brat Mikulas szybko zwietrzył co się święci i wypowiedział śluby wasalne. Niedługo jednak pożył jako niezależny biskup Wołogoszczy, a jego następca bp Havel długo oporu nie stawiał i w połowie roku przyjął wasalizację. Delikatniej potraktował swą matkę – Evdokię z Trembowli, która próbowała utemperować zapędy młodego władyki i zesłał ją na leżącą na zachodnim Bałtyku wyspę, oficjalnie mianując ją Księżną Rugii. Wobec protestów sojuszniczki swego ojca, zdradzieckiej żony swego wuja – króla Polski – nie był już tak łaskawy. Ledwo Dobronega Rurykowicz odważyła się głośno wypowiedzieć co sądzi o metodach jakie stosuje mazowiecki Książe, a już zbrojna ekspedycja wyruszała na południe. Pod koniec roku Wołyń padł. Korzystając z nieobecności władcy podstępni Krzyżacy osadzili się w Pomezanii, legitymując swą władzę na owym terenie ordynarnym fałszerstwem. Widać kto mieczem wojuje ten od miecza ginie.
    Jak wieść niesie żona Henrykowi po powrocie nieźle popalić dała, gdyż narodziny swego pierworodnego syna – Bartosza – Książe uczcił toastem w obozie po zwycięskiej bitwie nad wojskami księżnej wołyńskiej. Żona kategorycznie zażądała, aby Henryk jak każdy porządny katolicki mąż i władca należycie zajął się swoim rodem i dziedziną. Długo nie trzeba było czekać. Pokończył wszystkie wojny, konflikty pouśmierzał. Budowę zamku w Płocku, co ją jeszcze jego ojciec zaczął, dokończył i do lata roku pańskiego 1098 dorobił się czterech kolejnych synów (Mateusza, Bolesława i Bolko), w tym jednego bękarta (Masławem zwanego, bo jak wieść niesie ten właśnie wytwór mazowieckich mleczarzy całą sprawę ponoć miał niezwykle ułatwić).
    Tak oto Książe Mazowiecki Henryk Piast zakończył pierwszy, burzliwy okres swoich rządów i zaczął umacniać swą pozycję, która w regionie wcale nie była słaba. I choć wydał litewskim pohańcom swego wasala – hr. Czerska to poszerzył swą domenę o posiadłości na północy podbijając Pomorze (nie licząc dwóch wrzodów w postaci Krzyżaków w Pomezani i hr. Gdańsk, którym włada zbuntowany synalek Udzielnego księcia halickiego) i na południu zdobywając Sącz i Włodzimierz Wołyński. Dzięki paskudnym intrygom i licznym wojnom wyrósł na dominującą postać na ziemiach polskich. Ani mu się śni słuchać rozkazów króla Polski a nawet rości sobie prawo nie tylko do jego dziedziny (Sandomierz i Kraków, który i tak zwasalizował) ale twierdzi, że to on powinien być królem Polski. Uważać musi jednakże, gdyż za plecami pojawiło się nowe zagrożenie. Założywszy, że skłócona i rozbita Halicz jeszcze długo nie zjednoczy swoich ziem, to pamiętać musi o nieprzewidywalnych Litwinach, którzy niepostrzeżenie urośli w potęgę, a ich włości rozciągają się od Czerska aż po Unżę i Twer (łącznie 10 prowincji!). Z wieści ogólno-światowych zaznaczyć należy iż królowie francuscy już dawno pobici zostali przez angielskich, a podli Saraceni kontynuują podbój półwyspu Iberyjskiego (zdobyli już całą Katalonię i pobili króla Aragonii). Zaś na tronie piotrowym zasiada nasz krajan – świątobliwy Bogumil.
    Choć w Polsce wszystkie konflikty jeszcze nie wygasły to miłościwie nam panujący Książe Henryk już od kilku ładnych lat na obowiązkach domowych się skupia. Być może mądre to posunięcie usunąć się na bok – nieco zszarganej reputacji dać chwilę wytchnienia, ale są i tacy, którzy twierdzą iż to cisza przed burzą; że Kanarek ponownie na Orła podniesie oręż i Piast z Piastem o koronę Polski ponownie stoczą bój.
    Kto będzie miał rację? Z pewnością przekonamy się wkrótce…

    [ Dodano: Sob Lut 05, 2005 1:32 pm ]
    no wiec juz zakonczylem kronikowanie tego co juz zagralem jakis tydzien-dwa temu. zaraz odpalam CK i walcze dalej :->
    Eminey - pytales sie o prawo i plany. Wiec zajrzalem teraz sobie do sejva i mam rodowa elekcje salicka i.. ku mojemu zdziwieniu ;-) prawo zwyczajowe i rownowaga rel. chcialbym byc silnym wladca trzymajacym wszystkie sznurki we wlasnym rekach tak wiec planuje prawo krolewskie i supremacje wladzy swieckiej, ale nie spiesze sie ze zmianami bo jeden moj wasal z krakowa jest mucios niewiernos a niechcialbym znowu popadac w konflikty i walczyc z buntami
    plany mam takie zeby na razie cicho siedziec bo reputacja zszargana, pobudowac to i owo, ustawic odpowiednio prawa, splodzic synow i ich dobrze wydac :0 a potem... no potem... jak juz z tych kilku prowincji sie uzbiera konkretna armijka to... albo pozbierac reszte polskich ziem albo profilaktycznie uderzyc w litwinow i ich troche oslabi bo za mocni sie robia... a moze halicz... sam nie wiem. moze pomozecie?
    i jeszcze jedna uwaga techniczna: planowalem zeby kazdy rozdzial byl oddzielnym postem z wlasnym screenem etc. ale widze ze forum jest sprytniejsze ode mnie i laczy moje wpisy w jeden... no coz... pewnie to i dobre rozwiazanie patrzac na cale forum a nie tylko na moj watek :) tak wiec teraz wpisujcie cos miedzy rozdzialamy zebym mogl miec oddzielnie wpisy a nie wszystko ciurkiem ;-)
     
  3. sebb

    sebb User

    elo!
    Dzieki za mile słowa od razy wiecej checi na pisanie :-D
    Szlachetny Aleksy Komnen ma na mysli sytuację, gdy przekazujemy znaczne środki finansowe na dalszy rozwój ziem przekazany pod bezpośredni zarząd swego wasala? Sugeruje Pan, że warto wspomóc wasala na początku rządów, by nie stał się zbyt łatwym łupen dla naszych sąsiadów? Czy też może mowa o sytuacji, gdy trzeba wspomóc wierność wasali twarda walutą :-> i zachodzi obawa, że mogą się pojawić drobne problemy z płynnością finansową ;-)
    Acha… do zmiany praw – jak radziłeś – starałem się nakłonić księcia możliwie szybko…


    [ Dodano: Nie Lut 06, 2005 3:20 am ]
    Jak Kanarek w Orlim gnieździe się mościł
    Jak już wcześniej wspomniałem po początkowym burzliwym okresie rządów księcia Henryka, nastała dla Mazowsza czas spokoju, ładu i prosperity. Niektórzy powiedzieliby, że i dla całej Polski…
    Do końca roku 1098 król Polski Bolesław zdołał podpisać traktaty pokojowe ze wszystkimi zbuntowanymi wasalami. Należy szczerze przyznać, że władza królewska była tylko tytularna – ostała się jeno w Cieszynie i Gnieźnie. Drugim możnowładca po Xięciu Mazowieckim był arcybiskup Krakowa Eduardo de Lagery, który choć stracił Kraków mocno się trzymał w Sieradzu i na Kujawach. Przypomnieć również należy, że dzięki intrygom Mikołaja z Płocka a później samego Księcia Henryka ten ostatni został następcą tronu Polskiego.
    Henryk skupił się na polityce wewnętrznej i rozbudowie infrastruktury (n.p.: oplótł całą swą domenę siecią pocztową), zdając sobie sprawę, że sześciedziesięcioparoletni król Bolesław nie spłodzi męskiego potomka, a jego zgon to kwestia czasy. Tym bardziej, że króla trawiły przeliczne choroby i doskwierała stara wojenna rana a sytuacja polityczna, jak również porażki w życiu prywatnym sprawiły, że od ładnych kilku lat ten biedny starzec był wrakiem, który powoli opadał na dno.
    Sięgnął dna kompletnego roku pańskiego 1100 (tysiącsetnego yo! ;-). Nowy król w przeciągu miesiąca zawarł sojusz z królem Szwecji (widząc w nim sensowne zabezpieczenie tyłów i szanse na odsiecz w krytycznym momencie). Podczas następnych miesiący również nie próżnował.
    Rok 1101 przyniósł zmianę na piotrowym tronie. Po śmierci Papieża-Polaka na tronie zasiadł ex-bp Kolonii Teobald (notabene: z Rzymu). Tegoż roku śluby wasalne złożyła Królowi Polski Henrykowi Jolan Księżna Lubusza i jeszcze tego samego roku je zerwała wypowiadająć nam wojnę. Młody Król nie zamierzał puścić płazem takiej niesubordynacji. Nie mógł sobie pozwolić na zlekceważenie tej sytuacji, jeśli poważnie myślał o zjednoczeniu polskich ziem pod swoim berłem. Konflikt ten był również doskonałym testem dla naszych sojuszników – Szwedów. Ci zareagowali błyskawicznie (zwietrzyli łatwy łup i łudzą się, że uda się szybciutko Lubusz zaanektować). Ledwo wojska księżnej Jolan stanęły pod murami Szczecina – Szwedzi już oblegali jej gród. Wojska księcia Mazowieckiego zgrupowały się w Gnieźnie (tamtejsi mieszczanie twierdzą, że to z zemsty za obstawanie przy świętej pamięci królu Bolesławie do samego końca, spotkał ich ten zaszczyt dostarczanie książęcej armii wiktu i opierunku i całego niezbędnego… jak oni to nazywali… zaopatrzenia) skąd uderzyły na Szczecin. Tam załatwiwszy sprawę szybko i sprawnie armia ruszyła na południe wspomóc w oblężeniu swych sojuszników. Wspomóc – znaczy się dopilnować, aby ziemie trafiły w ręce ich prawowitego władcy. Tak też się stało i jesienią tego samego jeszcze roku domena królewska poszerzyła się o ziemie lubuskie. Reakcja była szybka i precyzyjna – nie pozostawiła cienia wątpliwości kto jest królem Polski. Okoliczny możnowładcy mieli o czym myśleć. Jeszcze tego samego roku król przekazał swoim najbardziej zaufanym poplecznikom opiekę nad jego pierworodnym – paniczem Bartoszem. Rozkazał im wychować go na godnego następcę, który będzie w stanie sprawnie zarządzać pozostawionym mu przez ojca krajem. Drugi syn Henryka zareagował wściekłością na decyzję ojca – zachowywał się jak wredny, nieznośny i mściwy bękart.
    Na początku roku 1102 zmarła księżna Rugii Evdokia z Trembowli matka naszego wspaniałego króla Henryka (jej ziemie wcielono do królewskiej domeny).Latem na dwór królewski przybył rycerz Masław Dołęga – podróżnik, który został nauczycielem młodego następcy tronu królewicza Bartosza oraz Piotr Piast, najmłodszy brat króla, który wrócił z Bizancjum, gdzie pobierał nauki u najlepszych imperialnych ekonomów. Szybko został mianowany majordomusem i bez wahania można go uznać za współtwórcę wielu reform, którymi zasłynęło później królestwo polskie. Wpływa Piotra sięgały o wiele dalej niż mury królewskiego skarbca. Zaraz po jego przybyciu, królewscy dyplomaci udowodnili, że po śmierci Piotra Włostowica (syna Wszebora hr. Śląska) na Śląsku powinien rządzić królewicz Bartosz Niedługo później śluby wasalne złożył Matfei (hr. Bracław i Przemyśl) a sam Piotr udał się na dwór naszego sojusznika, gdzie czekała jego wybranka Ingeborg. Jednocześnie przez północne ziemie pogańskie przeszła fala nawróceń (Słupsk, później Szczecin oraz Chełmno). Jednak sukcesy w polityce nie przekładały się na sukcesy w życiu prywatnym. Reszta potomstwa, obrażona i zazdrosna o pozycję pierworodnego zaczęła ostentacyjnie nadużywać władzy płynącej z ich pozycji. Wszyscy praktycznie wychowywali się na dworze, co miało uczynić z nich światłych dworzan, wrażliwych na los kraju i rajcę stanu. Niestety za przykładem drugiego syna Mateusza przeistoczyli się w rozwydrzoną i agresywną młódź. Przyczyniła się do tego z pewnością śmierć ich matki w 1104 roku. Bartosz reprezentował zupełnie odmienny obraz – spełniający wszystkie ojcowskie wymagania. (Nawiasem rzec ujmując należy odnotować, iż tylko bękart Masław został oddany do klasztoru, a to ze względu na jeszcze gorszy charakter i fakt że był żywą pamiątką niezbyt chlubnego zachowania, o którym nie musiała wiedzieć nowa żona…)
    A była nie byle kim – królewską córka z dalekiej Iberii. Przyznać trzeba, ze Catalina Jimenez byłą pierwszorzędna partią, o którą ubiegało się pół Europy. Szybko okazało się, że prócz egzotycznej uroda córka króla Nawarry posiada szeroki wachlarz talentów – szybciutko odnalazła się jako Mistrz Szpiegów. Ślub był wielkim i hucznym wydarzeniem a władca pokazał poddanym swą hojność nie pobierając zwyczajowego podatku! W tym samym roku 1105 szpiedzy jego królewskiej mości wykradli pewne dokumenty, które pozwoliły królowi wysunąć roszczenia do jedynego „polskiego” tytułu książęcego, którego jeszcze nie posiadał – ks. Krakowa. W onym czasie zakończył swą edukację Sambor Bodzeta (syn prawowitego władcy Czerska Wacława Bodzety), który przywiózł ze sobą najnowocześniejszą wiedzę o wojennej sztuce i najskuteczniejsze strategie i włoskie techniki fechtunku. Chcąc widzieć go swym marszałkiem, król przyobiecał zwrócić Czersk rodowi Bodzeta.
    Kolejny rok ( 1106) przyniósł kolejne zmiany. Papieżem konklawe wybrało Johanna z Mayo (co nie powinno dziwić, gdyż już od lat mówi się, że Sven o Oesterlandu ma niemałe wpływy w Rzymie, a rola królestwa Szwecji się umacnia po tym jak sojusznik naszego króla rozszerzył swe władztwo na znaczną część Skandynawii). W tym samym roku Catalina Jimenez urodziła Henrykowi pierwszego syna (jego to już piąty z kolei) Bogumiła. Król zaś ukończył budowę zamku w Cieszynie, gdzie przeprowadził swego ulubionego syna i niedługo potem oddał mu te ziemie we władanie i chcąc przesądzić sprawę sukcesji Śląskiej – scedował na niego tytuł księcia Śląska. Rok ten stał pod znakiem umacniania sukcesji, jak i władzy królewskiej przez odpowiednie dekrety (wprowadzono prawo królewskie). Również życie rodzinne wypełniło się ciepłem i radością, gdy rodzeństwo pogodziło się królewiczem Bartoszem zdając sobie sprawę, iż ich starszy brat zostanie w przyszłości ich królem. Tylko drugi syn Mateusz nie mógł do końca pogodzić się z tą sytuacją – wymusił na ojcu zgodę i wyruszył w tzw. tournee po kontynencie.
    Poza drobnym incydentem, kiedy to Halicz zaatakowała swego wasala – hr. Pińsk, które to poddało się po niecałym roku walk, nastąpiło kilka lat spokoju W tym samym czasie królowi urodziły się dwie córki Winisława i Kenna. Niedługo po nich na świat przyszedł szósty królewski syn – Masław, a syn Bolesław poważnie zachorował na zapalenie płuc. Piotr Piast natomiast nadzorował budowę kolejnej warowni – tym razem w Sączu.
    Rok Pański 1111 obfitował w ciekawe wydarzenia. Po pierwsze ogłoszony został nowy papież – Valentino (bp Bourges). Królewicz Bartosz dojrzał i odziedziczył cały Śląsk po starym Włostowicu i wreszcie władza tytularna pokrywała się na Śląsku z faktyczną (przypomnijmy, że choć tytuł księcia Śląska posiadał nawet stary i … przepraszam za wyrażenie.. niedobity król Bolesław, co to kilku mazowieckich pretendentów do tronu przeżył, to dopiero młodziutki Bartosz Piast zdołał te dwie zupełnie różne rzeczy połączyć). Nic sobie również Książe Śląski nie robił z krzyków króla Czeskiego Bożiwoja, że to jakoby on jego tytuły powinien posiadać. Na północy władza królewska też odnosiła sukcesy. Przestraszony rosnącą siła króla, bp. Gdańska złożył śluby wasalne, a Piotr Piast wybudował kolejny zamek, tym razem w Lubuszu i realizował plany objęcia całej domeny nie tylko siecią pocztową ale również siecią dróg, nadleśnictw i tartaków, inwestując w górnictwo i rzemiosło, nie pomijając oświaty – bibliotek fundował na potęgę, gdyż jak twierdził to z książek cała mądrość idzie, i jakoby to On miałby być tego najlepszym przykładem!
    W roku 1112 do kraju z wojaży wrócił odmieniony i pełen życia królewski syn – Mateusz. Wiele wieści dochodziło do Płocka o hulankach i swawolach jakich dopuszczał się młodzian, Król rozumiał jednak, że synowi trudno było się pogodzić z sytuacją, w której miałby się stać poddanym swego ledwo starszego brata. Mateusz był ambitny – nie widząc jakichkolwiek szans na objęcie satysfakcjonującej go posady (a nie oszukujmy się w grę wchodził tylko tron) postanowił wykorzystać możliwości jakie dawało mu jego urodzenie i poużywać życia ile wlezie! Cóż innego miałby niby robić? Na półwyspie iberyjskim zdobył sławę Don Juana co pozwoliło mu bez trudu znaleźć odpowiednie partie dla swych braci (no i siebie samego). Okazało się, że Mateusz zdołał rozkręcić rozliczne interesy w Hiszpanii, które zyskały mu przychylność tamtejszych możnowładców. (Nawiasem mówiąc w regionie przewagę wśród katolickich władców zdobywał król Galicji, jednocząc północno-wschodnie rejony półwyspu). Ludzie śmiali się, że płocki don juan specjalnie wybrał żony dla swych braci, żeby się nudzić zbytnio podczas rodzinnych spotkań. Tak czy owak, król był pod wrażeniem obrotności i sprytu swego marnotrawnego syna i podczas degustacji wyśmienitych hiszpańskich win nieopatrznie złożył synowi pewną głupią obietnicę…
    Pod koniec tegoż roku król zwołał Stany Generalne i wspierany przez Piotra Piasta wymógł dużą kontrybucję pod pretekstem potrzeby pilnych inwestycji. Choć rzeczywiście część z tych funduszy trafiła do Piotra, to jednak król tak naprawdę myślał o awanturniczej wyprawie w stylu swego ojca – Władysława Hermana zwanego Kanarkiem.
    Z początkiem roku 1113, zaraz po narodzinach swego VII syna Alonso, Książe zmobilizował kilka regimentów i wyruszył drogą morską na południe. Tym razem nikt już nie był zaskoczony. Znaczącym faktem było, iż w podróż nie zabrał swego ukochanego syna Bartosza, lecz „tego drugiego” – Mateusza. Uczestnicy tej wyprawy opowiadali, że była to wspaniała pełna przygód podróż, godna pieśni prowansalskich trubadurów ( jeśli tacy wtedy byli ;-) ). Armia wyruszyła z bałtyckiego portu, wypłynęła na Morze Północne, opłynęła Wyspy Brytyjskie i przez jakiś żeglowała po otwartym oceanie, aż w sierpniu wylądowała w hr. Combra, skąd po zaprowiantowaniu i zreorganizowaniu uderzyła na – a jakże – wyspy Kanaryjskie. W międzyczasie rozsierdzony takim obrotem sprawy Piotr Piast postanowił pokazać królowi jakie są skutki nierozsądnych decyzji, rozrzutności i defraudacji – z królewskiego skarbca wyparowało grubiutko ponad sto złotych monet. Niektórzy twierdzą, że była to mniej więcej suma równa kosztom królewskiego kaprysu – kolejnej kanaryjskiej odysei . Nie wiadomo, czy króla czegoś to nauczyło, ale wiadomo, że kieszeń Piotra zapełniła się brzęczącymi monetami.
    Cóż można powiedzieć na zakończenie tego rozdziału? Okres ten stał pod znakiem reform i rozbudowy infrastruktury. Majordomus Piotr Piast (notabene królewski wuj) starannie zaplanował inwestycje, starając się w miarę możliwości wyrównać różnice między biedną Północą a bogatym Południem. Nie zapomniał o militarnych aspektach polityki budując sieć umocnień na granicach królestwa. Nie zaniedbał również oświaty i rzemiosła, budując liczne tartaki i manufaktury oraz fundując liczne biblioteki. Ten okres rządów był wyjątkowo wyważony i ostrożny. Król zadbał o bezpieczeństwo wewnętrzne, a w polityce zagranicznej wykorzystywał coś co zwał „miękka siłą” czyli przy minimalnej liczbie konfliktów i niedopuszczeniu do eskalacji jakiekolwiek z nich udało mu się znacznie powiększyć zasięg królestwa i poszerzyć szeregi swych wasali. Król jest również człowiekiem i choć początkowo wydawać by się mogło, że królewska rodzina rozpadnie się skłócona o wpływy i sukcesję, można śmiało powiedzieć, że każdy młody Piast znalazł dla siebie miejsce i rozumie jaka będzie jego rola u boku swego starszego brata. Sam król zaś, na przekór odnoszonym sukcesom, dość szybko zaczął okazywać oznaki silnego stresu, które z czasem przerodziły się w depresję.
    Kanarek wygodnie umościł sobie Orle gniazdo a mazowieccy Piastowie wygodnie rozsiedli się na polskim tronie. Udało im się rozszerzyć domenę i zdobyć dominującą pozycję wśród polskiej arystokracji. Ale czy to wystarczające zabezpieczenie wobec wciąż rosnącej potęgi Litwinów, którzy niepostrzeżenie podbili swych pobratymców – Żmudzinów ( mają teraz 13 prowincji!)? Czy wystarczy to, by powstrzymać agresywne plemię Pieczyngów prące powoli, acz nieugięcie na zachód, w kierunku Polski?
    Przekonamy się zapewne już niedługo. Tymczasem jeśli chodzi o wieści ze świata to poza częstymi zmianami na papieskim stolcu, poinformować, że Anglicy dalej umacniają swą pozycję na kontynencie; Saraceni kontrolują półwysep Iberyjski a nawet przekroczyli Pireneje zajmując hr. Bearn. Wydaję się, że ostatnią szansą katolickich władców Hiszpanii jest zjednoczyć się pod wodzą krola Galicji Hiszpańskiej, który jest jedynym liczącym się katolikiem na półwyspie. Rozbita i podzielona Francja stanie otworem dla saraceńskich wojsk.
    wybaczcie ewentualne literówki itp ale pozna pora nie sprzyja takim epistołom ;-)

    [ Dodano: Nie Lut 06, 2005 12:03 pm ]
    wyturlałem się już z wyra po nocnym graniu i cos czuje, że dziś musowo aar'a kontynuowac... nie wiem do konca ktora droga pojsc... mysle ze skupie sie na zjednoczeniu ziem polskich, pacne ewentualnie litwinow, zeby sie za mocno nie czuli o czersk bodzetom oddam, ale boje sie ze w jakas straszna wojne sie z nimi wdam, a przyznam szczerze ze nawet mi odpowiada taka silna poganska litwa tuz obok... tylko czekac na unie i jagielle ;-) trzeba sie mocno okopac i ufortyfikować, bo jak czytalem w innym watkach czeka mnie gehenna - najazd mongolow ;-)
    zauwazylem tez ze po przejeciu tronu polski zmienily mi sie prawa... i to zauwazylem jakis czas po... ale to chyba rozsadne ze prawa nie sa zalezne od kogos tam tylko od kraju...
     
  4. sebb

    sebb User

    do 1920? no to niezle... wiem ze z CK mozna konwetrowac sejvy do EUII a czym mozna jechac z tym dalej? z EUII -> Viky -> HoI2 ? nie mam tych dwoch ostatnich gier wiec nie mam jak sprawdzic. Da sie dalej konwetrowac sejvy? czy trzeba jakos zmieniac graniczne daty?
    jak znajdziesz przypadkiem linka to podrzuc pliz, bo nie chce mi sie przekopywac calego forum paradoxu...

    thx olinr1 - zreszta nie ma co podpytywac - sa sie przekonam na wlasnej skorze ;-)

    [ Dodano: Pon Lut 07, 2005 11:12 pm ]
    Potyczki z Pieczyngami , które mocno królewską kasę wypchały, młodemu dziedzicowi wykazać się pozwoliły a sojusznikom dały okazję do podbojów.

    Najbliższych parę lat zdominowanych zostało przez potyczki możnych węgierskich i polskich (do których dołączyli szwedzcy) z plemionami Pieczyngów, które panoszyć się zaczęły na południowym-wschodzie.
    Całą zawieruchę rozpoczął atak niewiernych na Mińsk w 1114 roku. W obronie swych sojuszników stanęła księżna Sandomierza, która wkrótce, zorientowawszy się w potędze wroga, zwróciła się do króla Polski o ochronę, zwykle należną wasalom. Król węgierski stracił kontrolę nad częścią wschodnich hrabstw, które dość szybko wplątały się w liczne potyczki z prącymi na zachód Pieczyngami. Dołączył do nich biskup Poznania, który niechętny był wasalizacji (pomimo faktu, ze wojnę wypowiedzieli mu poganie z Inflant i dwa księstwa Rusińskie). Dzięki doskonałym manewrom genialnego sandomierskiego marszałka Jana Piasta i misji dyplomatycznej królewskiego kanclerza – Dobrawy Piast , niewierni z Trigoviste zgadzają się wypłacić 300 złotych monet w zamian z pokój, którymi to z kolei księżna wykupi się u reszty pieczyńgskich :)?:) plemion w przyszłym roku. Dzięki sprawnej dyplomacji udało się wyciągnąć Sandomierz z kabały, w którą wplątała się młoda księżna (co z resztą przypłaciła wasalizacją).
    W roku 1115 Pieczyngowie zdobywają Mińsk a Poznań jest oblegany najpierw przez pogan z Samogicji a później przez księcia Nowogrodu – w obu przypadkach biskup Poznania zmuszany jest do wypłacania kontrybucji. Hrabia Podlasia dziedziczy po swym ojcu tytuł księcia halickiego a węgierscy panowie dostają niezłe cięgi od niewiernych. Zaś jeśli chodzi o sprawy wewnętrzne to wysiłki majordomusa Piotra Piasta zostały wreszcie szeroko docenione a poddani zostali przekonani, że warto płacić podatki, gdy są one dobrze wykorzystywane :twisted: . Bękart Masław został metropolitą, co widocznie uderzyło mu do głowy, gdyż niecały rok później zabił swego sługę w pijackim szale. Słuszna kara nauczyła Masława moresu (i sprawiedliwości) Z resztą tego typu przypadki nie były rzadkością na polskim dworze. Niedługo później w podobnej sytuacji znalazł się świeżo mianowany majordomus Bolko. Świeżo mianowany, bo jak się okazało uczta ku czci Piotra Piasta była tak naprawdę ucztą pożegnalną. Król postanowił powierzyć tą ważną posadę swojemu synowi, który specjalnie był przygotowywany do tej funkcji, pobierając nauki w najlepszych szkołach. Jak widać obu młodzianom władza szybko napsuła w głowie. Oczywiście Mateusz nie omieszkał zaprosić swych braci na Kanary, gdzie szybko wyswatał ich za młode i gładkie hiszpańskie dwórki. Wśród szlachty głośno komentowano samowole i butę królewskich dzieci, wytykając zwłaszcza ich liczne wojaże na Południe. Wyspy Kanaryjskie szybko zdobyły sobie reputację miejsca dekadencji i wszetecznictwa, a plotki o wystawnych i pełnych przepychu ucztach były na ustach niemal wszystkich poddanych. To właśnie zepsucie i dekadencję królewskiego dworu zarzucał pewien fanatyk w Lubuszu podburzając do buntu. Chłopi oburzeni rozpsaniem królewskiej rodziny żądali… no w zasadzie okazało się, że zadowolili się datkami, które miały ulżyć w ich ciężkiej doli. Heretycki wichrzyciel uciekał równie szybko, jak się pojawił.
    Rok 1116 król Henryk również rozpoczął wystawną ucztą, tym razem ku czci swego kanclerza. Dobrawa Piast służyła wiernie królowi już od wielu lat i w odróżnieniu do zeszłego roku, uczta ta nie byłą pożegnalna. Szanowna kanclerz sama pożegnała się z tym światem pare lat później, gdy Pan wezwał ją przed swe oblicze. Niedługo później odbyła się następna uczta, ale tym razem z okazji ślubu królewskiej córy – Konstancji. Jej małżonkiem został Samson hr. Albert. W tym też roku Poznań ponownie jest oblegany i to nawet dwukrotnie, z tym, że z drugiego oblężenia cwany biskup się już nie wywinął a jego ziemię przejęli pieczyngowie z Ziemi Trigoviste. Szlachta miała królowi za złe, że choć wojska stacjonowały w Gnieźnie (tradycyjnie ku wielkiej radości jego mieszkańców) już ponad rok to nawet nie ruszył palcem, gdy kolejne wojska oblegały zamek – było nie było – jego rodaka, chrześcijanina a nawet biskupa! Na obronę Henryka trzeba rzec, iż król proponował pomoc i ochronę na przyszłość (jak księżnej Sandomierza wcześniej), jednak stary bp. Marcin Pomian znany z fanatyzmu, uporu i zaciętości wzgardził nią.
    Na zdecydowaną reakcję króla Henryka nie trzeba było długo czekać. Na początku roku pańskiego 1117 wypowiedział wojnę wszystkim plemieniom Pieczyngów. Miał to być przykład tego, na co się naraża każdy, kto wtargnie na polskie ziemie! Królewskie regimenty stacjonujące w Gnieźnie natychmiast ruszyły na Poznań i zdobył go już wiosną. Druga część regimentów ruszyła na południe, gdzie dowództwo przejął nad nimi dziedzic tronu Książe Śląska Bartosz Piast. Obie królewskie armie liczyły po półtora tysiąca ludzi, tyleż samo luda było w regimentach Śląskich. Plan był prosty: król ze swą armią ma za zadanie odbić Poznań z rąk nieprzyjaciela i chronić swoich ziem przed łupieżczymi rajdami. Na pierwszą linię pozwolił wysunąć się swemu ambitnemu synowi, który dowodził armią dwukrotnie większą (ponad 3 tys.). Ekspedycja księcia Bartosza była niezwykle dynamiczna i udana. Pierwszy gród (Trembowlę – ojczyznę jego świętej pamięci babki – Evdokii, która płocczanie zapamiętali, jako troskliwą gospodynię, również pod nieobecność męża Władysława Hermana, uskuteczniającego awanturnicze wyprawy na odległe Wyspy Kanaryjskie) zdobył miesiąc po sukcesie swego ojca w Wielkopolsce. W maju oblegał Czernichów, a Henryk w tym czasie podpisał korzystne rozejmy z pieczyngami z Tregoviste i Szekyenfoldu. Latem Książe Śląski zdobywa Czernihów i wymusza 100 złotych monet reparacji wojennych na naczelnym wodzu Pieczyngów. Latem porwany i zamordowany został Jerzy Bodzeta. Reakcja była natychmiastowa. Armia polsko-śląska uderzyła na Ziemie Olszeje, którego to władca dopuścił się tego haniebnego czynu. Uderzenie dowodzone przez Jakuba Leliwę rozbiło wojska niewiernych kompletnie a pobity wódz zmuszony był do wypłacenia gigantycznych odszkodowań w wysokości 1000 złotych monet. Zdobyte łupy majordomus Bolko szybko puścił w ruch, rozpoczynając między innymi wielką rozbudowę płockiej warowni. Podbudowany wojennymi sukcesami swego najstarszego syna (wcielił do swej domeny Trembowlę i Czernihów) król postanowił oddać Rugię młodszemu synowi - Bolesławowi. Wielu uważało, że należało się to Piotrowi Piastowi. Po pierwsze za wielki wkład w rozbudowę i stabilizację kraju; a po drugie wuj króla udowodnił swą wielkość wykazując się heroizmem w bojach o Trembowle, a w bitwie o Czernihów odniósł poważną ranę mężnie walcząc u boku swego bratanka Bartosza. Jednak, jak to mawiają, koszula ciału bliższa…
    Choć król Polski rok 1118 spędzał już w domowym zaciszu to jego skandynawscy królowie (o czym zapomniałem wspomnieć) wciąż toczyli boje z niewiernymi. Wszystko skończyło się tak, że nasi szwedzcy sojusznicy zdobyli na wymęczonych wojną Pieczyngach całkiem pokaźne terytoria. Przyjaźń z naszymi północnymi sąsiadami przypieczętowano małżeństwem wnuka króla Norwegii z polską szlachcianką Świętosławą Leliwą (której ojciec wsławił się walcząc w Olszejach).
    W roku 1119 odeszła z tego świata kanclerz Dobrawa Piast. Niedługo potem pierworodny majordomusa. Bolko rzucił się w wir pracy, aby uśmierzyć ból po stracie syna.
    W 1120 roku ukończył odbudowę zniszczonego zamku w Poznaniu i rozbudował królewski pałac w Płocku. Dla zobrazowania ogromu tej inwestycji dodam, że podobne zamki znaleźć można tylko we włościach cesarza Bizantyjskiego i w dwóch miejscach w Ziemi Świetej, którą miejmy nadzieje prawi katoliccy władcy wkrótce odzyskają. Majordomus nie spoczął na laurach i zajął się uszczelnieniem południowych fortyfikacja planując budowę zamku na Wołyniu.

    Na świecie zaś było w miarę spokojnie z tym wyjątkiem, że kiedy my kończyliśmy, to na południu zaczęli… wielką wojnę, która objęła calutki półwysep Iberyjski. Tłukli się generalnie panowie chrześcijańscy z muzułmańskimi (choć wśród tych ostatnich walki bratobójcze również się zdarzały).

    choroba ozazala się jednak silniejsza ;-) i zostalem w domu jeszcze jeden dzien, kupilem myszke no i pisze :-D słowo komentarza do gry: nie chciałem na chama podbijać wszystkich ziem Pieczyngów, chociaż pewnie by się udało – zostawiłem to Bartoszowi ks. Slaska, sobie poznan zostawiając. Krol ma za malo zarzadzania, a Bartosz jak odziedziczy korone to powinien poradzic sobie z zarzadzaniem (11) i krolewska domena i slaskiem i wschodnimi ziemiami. W przyrodzie nic nie ginie i Szwedzi podbili sobie to z czego ja zrezygnowałem. Co w sumie nie jest takie zle, bo stana na drodze najazdowi Mongołów co zmusi ich do walki z nimi  zawsze razniej bronic się w kupie – tymbardziej ze szwedzi maja sojusz z norwegami a ci z Duńczykami – czyli przy dobrych układach w walce z mongolami wstawi się za mna cala Skandynawia :!: może z tego wyjsc niezły sojusz „baltycki”. ale zastanawiam sie nad tym czy nie uderzyć jednak ponownie na Pieczyngów bo Szwedzi coś za dużo tych prowincji zaczynają zdobywać na południu. z drugiej strony nie chciałby popsuc klimatu AAR-a i może powinienem najpierw skupic się jednoczeniu rodzimych prowincji…
    Mam jeszcze jedno pytanie. Gram teraz na patchu 1.04aPL – zauważyłem ze nowsze wersje wnosza sporo nowych i fajnych poprawek, ale sa w jezyku ang. Powiedzcie mi czy jak zainstaluje najnowsza bete i zaczne kontynuowac mojego AAR-a z nowym patchem to mi się posypia sejvy? Normalnie sam bym sprawdzil to organoleptycznie ze się tak wyraze, ale nie chce ryzykowac i przerwac opowiesc z powodu takiego durnego bledu
     
  5. sebb

    sebb User

    Witam,
    ponad pół roku temu pisałem AARa, ale mi sie popierpapiertentegez i przerwalem. teraz wracam i mam nadzieje, ze kogos to jeszcze zainteresuje :)

    to co bylo do tej pory mozna przeczytac tu : http://eufi.org/viewtopic.php?t=3395
    a moze admin odblokuje watek ?

    tak czy owak jedziemy dalej:

    Lata 1120 – 1125, które do kronik przejdą jako lata spokoju i dobrobytu, który we łbach poprzewracał co po niektórym królewskim krewnym.

    Po zakończeniu wojen z Pieczyngami nastały lata spokoju i prosperity. Zmęczony wojnami z pogańskimi plemionami król skupił się na rozbudowie swej domeny. Za punkt honoru postawił sobie oplecenie całej swej domeny siecią dróg tak, aby poddani mogli dotrzeć do najmniejszych nawet osad. Ostatecznie prace zakończyły się po 5 latach w roku 1125 .
    Poza samą siecią dróg wybudowane zostały niezliczone ilości tartaków, manufaktur ceramicznych, banków etc.
    Tymczasem panowie skandynawscy znani ze swej zapalczywości i ducha walki kontynuowali wojny z Pieczyngami. Krucjata trwała do 1123 kiedy to do walki włączył się prawy król Chorwacji bijać niedobitki pogan, którzy schronili się na południowym krańcu Peloponezu w prowincji Mistra. Tak oto żołnierze Chrystusa dali nauczkę wszystkim niewiernym, że nie należy swych łap po chrześcijańskie ziemie wysuwać.
    Na uboczu krucjaty przeciwko Pieczyngom wybuchła wojna czesko-smoleńska. Otóż jeszcze w roku 1120 Udzielny Książe Smoleńska Davyd Rurykowicz zwany Starym zajął prowincje Lubecz. Król Czeski ruszył z odsieczą swemu sojusznikowi co zaowocowało wojną o dość szczególnej historii. Otóż losy tej wojny rozstrzygnęły potyczki pod Kijowem. Należy jednak uściślić słowo „potyczki” – na przestrzeni dwóch lat obie armie ścierały się w walnych bitwach, aż pięciokrotnie! Świat jeszcze nie widział, aby chrześcijańscy panowie tak zaciekle się zwalczali. Stary Davyd walczył jak żaden inny władca. Mawiają, ze za nic miał romanse i zainteresowanie dam. Kochał walkę i sam w pierwszym rzędzie ze swymi wojakami na bitwę maszerował. Niestety przedkładał zapał bitewny, nad strategicznym zamysłem, (nie mówiąc o dyplomacji) i chociaż z tych pięciu bitew, aż cztery wygrał to w wigilię Bożego Narodzenia Roku Pańskiego 1122 podpisać musiał upokarzający traktat pokojowy. Sprytni Czesi otrzymali ziemie swego niedawnego sojusznika (Lubecz) i wyjechali ze Smoleńska z góra złota (ponad 3300 wojennych kontrybucji). Tak oto Smoleńsk ostał się z pustym skarbcem, a Udzielny Książe rzuciwszy się w wojenny wir ostał się bez męskiego potomka, który mógłby ciągnąć chlubne tradycje.
    Sprawy wewnętrzne, żeby nie powiedzieć rodzinne, siłą rzeczy również układały się nie najgorzej. Kanclerz Masław Dołęga wyszedł z depresji. Hiszpańska żona króla Catalina Jimenez rodziła piękne, zdrowe dzieci, a król umacniał swą władzę. Miasta rozwijały się i bogaciły. Sieciech wnuk hr. Czerska Jarosława Bodzęty (który w walce z niewiernymi nawet swą prowincję poświecił, za co król Henryk obiecał mu, że Czersk z rąk litewskich Pogan odbije i we władanie rodowi Bodzęta przekaże, za co oni mu swój oręż w służbę oddali i od lat marszałkiem Polskiej armii jest zawsze Bodzęta) został beatyfikowany.
    Przyznać jednak należy, że rodzina królewska krytykowana była za dość luźne obyczaje (zwłaszcza niesławne Kanary uchodzące za Sodomę i Gomorę razem wziętą) a z czasem zarzucano Piastom bezbożność. Nie trzeba wspominać, że gorszącym jest iż metropolitą został królewski syn z nieprawego łoża. Tajemnica poliszynela było, iż Masław Bękart utrzymywał dość intymne stosunki z krewną żony polskiego króla Cataliny Jimenez. Skandal wybuchł, kiedy Metropolita w miesiąc po śmierci schorowanej Cataliny pojawił się na dworze z kolejną hiszpańską krewniaczką – Evą Jimenez. Czegóż się spodziewać po człowieku, którego życie w grzechu się poczęło i z czasem w nim pogrążało… wstyd i hańbę swemu stanowisku przynosząc. Takie bezeceństwa długo bez reakcji niebios pozostać nie mogły. Ludzie mówią, że za grzechy króla i za przymykanie oczu na rozpustę, która na jego dworze się pleniła musiała spaść jakaś kara. Rzeczywiście spadła. I to jaka! Najmłodszy syn króla Bogumiłem (o ironio!) nazwany zapadł na trąd. Zrozpaczony ojciec obiecał synowi, że wynagrodzi mu te męki i żadnych niebiańskich łask do tego nie potrzebuje. Starczą jeno ziemskie a, że on mocno po ziemi stąpa to takie mu przyobiecał.
    Za grosz skruchy król nie okazał. Kolejnego syna, jeszcze bardziej deprawował pozwalając na co tylko chciał, a gdy tego zapragnął w świat go wysłał, choć i tak, każdy wiedział, że ów światowy tour skończy się na zażywaniu „światowych” rozrywek na końcu świata na Wyspach Kanaryjskich. Zgorszenie sięgnęło zenitu gdy latem 1125 roku król wydał ucztę na cześć swego wiernego sługi Metropolity Masława (nie omieszkał zaprosić młodej kuzynki swej żony Evy Jimenez), a dla swego trędowatego syna sprowadził śliczną włoszkę Elisabettę, która… cóż przez gardło te bezeceństwa mi nie przejdą a zważywszy na to jakie obowiązki spoczywają na młodej żonie sami szlachetni i bogobojni Czytelnicy domyślicie się czemuż to prawy lud gorszył się na to małżeństwo. Król miast swą hańbę w mroku chować – całemu światu z dumą prezentował.
    Lud mawiał, że długo ta rozpusta trwać nie może, a co przegniłe wreszcie się rozpadnie i zawali. Jednak żaden pieniądz nie śmierci, a że Kanarkowa rodzina Piastów łeb na karku miała i o dobrobyt kraju, jak również poddanych, zadbać potrafiła to nikt otwarcie przeciwko rodzinie królewskiej się nie zwracał. Oczekiwanie wisiało w powietrzu i wielu mówiło, że to cisza przed burzą…
     
  6. sebb

    sebb User

    elo
    dzieki za polaczenie watkow! lepiej bedzie sie czytalo (mam nadzieje)
    widze ze stare screeny byly za stare i odlecialy w zaswiaty (nie dziwie sie)
    next episode to beda screeny!
    pozdro

    [ Dodano: Sob Lis 12, 2005 6:34 pm ]
    a oto i obiecane screeny:
    [​IMG]

    [​IMG]

    troszke czasu mi zajelo zanim udalo mi sie wrzucic plik ;) bo cos mialem klopoty na poczatku...
    tak czy owak o to najwazniejsze screeny :)
    pierwszy nawet proroczy ;)

    [ Dodano: Pon Lis 21, 2005 2:44 am ]
    Krótki okres wojen na przełomie 1125/26, który władzę królewską umocnił, jak również u niektórych przekonanie, że taki bezbożnik takiej silnej władzy mieć nie powinien

    Wiosną Roku Pańskiego 1125 rosnące coraz to w siłe Litewskie plemiona najechały ziemie Prusów i ich bałtyckich sojuszników. Król Henryk od dawna obawiał się rosnącej potęgi Litwinów, jednak wiedział, że otwarty konflikt z tak potężnym sąsiadem może obrócić jego królestwo w ruinę. Nie mógł pozwolić na dalsze umacnianie się sąsiada w związku z tym zarządził szybką mobilizacje i ruszył czem prędzej ma Sambię.

    Sądząc, że król całą siłę swej armii skieruje przeciwko poganom, wojnę nam wypowiedział węgierski hrabia Lorinc z Heves. Jednak król roztropnie podzielił swe siły i jak za starych dobrych czasów, gdy gromił w licznych bitwach pogańskie plemiona Pieczyngów. Utworzył dwie armie – Południową, którą dowodził jego syn, następca tronu i ks. Śląska Bartosz, i Północną, którą kierował sam.

    Z nastaniem lipca rozpoczęto oblężenie Sambii. Północna Armia Królewska wraz z kontyngentem gdańskim i posiłkami od sojuszników z Pskowa liczyła ponad 3000 ludzi. Szybko rozprawiła się z pruskimi bandami i jeszcze jesienią zdobyła Sambię.

    Tymczasem na południu ks. Bartosz zbierał po całym Śląsku prawie 2,5 tysięczną armię. Cwany Lorinc Kanizsai wysunął roszczenia do Lubusza i szybko ruszył z armia na północ. Jeszcze latem jego ponad półtora tysięczna armia wkroczyła w granice królestwa.

    Wykorzystał atut zaskoczenia – Bartosz nie zdążył jeszcze przegrupować swej armii i pojedyncze oddziały schodziły pod Sącz, gdzie już czekała najeżdzcza armia.
    Pierwsze potyczki rozpoczęły się 25 sierpnia 1125 roku. Początkowo wróg miał liczebną przewagę (w pierwszych dniach nawet dwukrotną), ale z dnia na dzień przybywały kolejne posiłki, a szale zwycięstwa przechylił sam Książe Bartosz przejmując dowodzenie nad 3500 armia pierwszego dnia września. Kilka dni później ostatecznie wypędził madziarskich żołdaków z Sącza i ruszył na czele czterotysięcznej armii na południe – ku ojcowiźnie podstępnego Lorinca, aby dać nauczkę zuchwalcowi.

    Koniec końców jeszcze w tym samym roku twierdza Heves padła. Wojska Bartosza złupiły miasto, hr. Lorinc wycofał swe roszczenia wobec Lubusza i wypłacił sowite reparacje wojenne (324 zł)

    Podczas nieobecności króla na dworze – jak to zwykle bywa – rozpoczęły się intrygi. Otóż rozgoryczony Piotr Piast próbował odzyskać swą pozycję majordomusa. Jego starania skazane były na niepowodzenie, gdyż dla króla naturalnie lepszym kandydatem na to stanowisko był jego syn Bolko. Już dawno mówiło się, że Piotrowi należy się zacne ziemskie nadanie za przeszłe zasługi, tym bardzie, że czeka na uznanie tak długo… Król jednak nie chciał uszczuplać swej domeny, przeto musiał znaleźć inne wyjście.

    Niechęć Henryka do kleru i kościoła była ogólna znana. Wszyscy również wiedzieli, że tylko czekał na pretekst, aby usunąć nieliczne biskupstwa ze swych ziem. Bp. Gdańska swym szaleństwem i błazenadami sam dał seniorowi pretekst. Wskazując na słaby i niezdyscyplinowany regiment gdański król przekonywał, że z takim wasalem u boku nie może czuć się bezpiecznie. Jego presja odniosła skutek i 1 lutego 1126 roku Światosław bp. Gdańska ucieka z miasta przed oburzoną tłuszczą i oddaje swoje ziemie seniorowi w zamian za opiekę.

    To pozwoliło królowi ze spokojnym sumieniem przekazać Sambie w samodzielne władanie Piotrowi Piastowi. Ustalając wewnętrzną politykę i układ sił przekazał swemu trędowatemu synowi Bogumiłowi Włodzimierz Wołyński, co pozwoliło mu lepiej zarządzać pozostała częścią swej królewszczyzny.

    Odejście Piotra z dworu umocniło pozycję Bolka. Ojciec skąpił mu nadań i zaszczytów, gdyż potrzebował go blisko siebie. Oczywistym było, iż posada majordomusa to swego rodzaju dożywocie i koniec jakiekolwiek kariery czy marzeń o samodzielności. Jego ojciec potrzebował go przy sobie i kosztowało go to ponad 160 złotych dukatów, o które dwukrotnie upominał się Bolko.

    Pod koniec tegoż roku zmarł Papa Valentino, a na Tronie Piotrowym zasiadł bp. Altmarktu Giselbert, który niebawem zalezie za skórę Henrykowi…
    ________________________________________________________________________________________

    OT skasowano - AAR zamknięty - w celu kontynuowania proszę zgłosić się do administracji forum.
    Raferti
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie