AARabia - Czyli od zera do ...

Temat na forum 'HoI II - AARy' rozpoczęty przez Milven, 21 Sierpień 2009.

?

Co jest do kitu,co poprawić?

  1. Grafika

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  2. Humor

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  3. Teksty,skład,czcionka

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  4. Inne

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  5. Wszystko gites majonez:)

    0 głos(y/ów)
    0,0%
Multiple votes are allowed.
Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]


    AAR Nejdem,od roku 0 Ery Dynastii Saudów(EDS), przez barbarzyńców rokiem 1911 r. AD nazwanym.


    Odcinek I



    Nejd - zalążek wielkiego potężnego imperium,oświecenie narodu arabskiego,opiekunowie wszystkich meczetów,przyszłe centrum światowego islamu,pohybel dla niewiernych,kraina wschodzącego dobrobytu. Spójrzcie chociaż na tą rycinę pokazującą bogactwo naszego narodu:

    [​IMG]
    Nawet Pani Wieża się cieszy,że jest w Rijadzie

    A te wschodzące słońce Arabii jest prowadzone przez prawdziwego Wodza przez duże W - jego imienia nie wolno nawet wymieniać(nie dlatego że jest to zakazane - tylko bardzo ciężko je wymówić),który prowadzi nas maluczkich przez burze,śniegi i zawieruchy losu.

    [​IMG]
    Nasz Wódz poczynił kolejne kroki ku naszemu bezpieczeństwu.Jednym ruchem ręki zbanował pacyfizm

    Lecz wrogowie nas otaczali. Wśród nich był niejaki Dżabal Shammar,który nie dość ,że ciemięży naszych uczciwie zdobytych handlarzy piasku oraz nasz lud, to jeszcze posiada jedyną działającą ...

    [​IMG]
    Nie dajcie się zwieść dobrym stosunkom.Te parę wymian piasku za piasek nie oznacza, że to nasi przyjaciele

    Posiadają coś co należy się tylko prawdziwym imperiom (czyli nam). Mało tego,oni mają ropę i się wywyższają.
    Ale kiedyś odzyskamy to co nam należne.

    Tymczasem zobaczmy jak wspaniale prezentuje się nasze oświecenie i rozwój...

    [​IMG]
    OMW!(Oh My Wodzu!)

    [​IMG]
    Niestety,to nie jest Madness.

    [​IMG]
    Wypowiedzieliśmy tamtym wojnę.Madness był niepocieszony.


    Od razu nas Wódz,jako że był Wodzem,zebrał najlepszych ludzi aby ruszyli. Mieliśmy nad nimi taktyczną przewagę,albowiem ćwiczyliśmy walkę z glebą u najlepszych specjalistów z Urugwaju.Ale gleba była goła,więc chłopaki zamiast ją kopać gapili się na nią.

    [​IMG]
    Długa droga przed nami...

    W tak zwanym międzyczasie Słońce Islamu(dla niekumatych i niewiernych:nasz Wódz) pomyślał.A że to mu się spodobało,to jeszcze raz pomyślał. I uznał,że chłopaki dobre są,lecz za wolni na pustynię,gdzie nawet ścieżek rowerowych nie znajdziesz.Kazał więc zebrać jak najwięcej koni(wszystkie konie są arabskie,wiec problemu nie będzie),aby konną armię posiadać i szpanować.

    [​IMG]
    Taś taś taś - czy jakoś tak się konie wabiło...​


    Kiedy nasi wojownicy osiągali pierwsze sukcesy w walce ze zdradziecką glebą,przybył emisariusz z Persji,że niby nam olej słonecznikowy sprzedadzą.Ale On wykrył spisek - zamiast oleju słonecznikowego miał być napędowy!
    To była jawna obraza i uderzenie w Jego Majestat.Kiedys nam odpłacą,oj odpłacą...


    [​IMG]
    Turkom też się dostanie...​



    Niestety,jak się okazało,konie są nader wybredne - kazały sobie wybudować nowoczesne stajnie.W przeciwnym wypadku rozpoczną strajk generalny na obszarze całego kraju.


    [​IMG]
    Aby spełnić żądania Niezależnego Związku Zawodowego Koni...

    [​IMG]
    ...trzeba było zmniejszyć środki na ćwiczenie brygad kawalerii.

    Lecz wreszcie zdobyliśmy i pobiliśmy tych Dżabalów.Zobaczmy reakcję odbitego społeczeństwa oraz armii...


    [​IMG]
    Nic dodać,nic ująć.Jeszcze tylko jedna rzecz...
    [​IMG]
    ... i koniec wojny.

    Byli jednak tacy,którzy nie byli przychylni naszej wiktorii:
    [​IMG]
    Tomasz Jachimek prezentuje

    Nie ma co się martwić - nasze islamistyczne oświecenie dotarło wraz z naszym Wodzem.Profity z tego wymierne będą:

    [​IMG]
    Zmiany w Al-Dżaufie

    I dzięki Wodzowi Imperium rosło w siłę,a ludziom żyło się dostatniej.Lecz wrogowie wciąż nas otaczają.

    [​IMG]
    Ale nie martwcie się - Wódz nas uratuje!

    ***

    Oto mój pierwszy ARR. ten odcinek poświęcony jest siece,Severianowi,zespołowi Madness, Baribalowi i jego Urugway,the AAR.

    Komentujcie i głosujcie w Ankiecie.

    Technikalia:Mod 1914 oraz prawdopodobnie modyfikacje własne.
     
  2. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]


    AAR Nejdem,od roku 0 Ery Dynastii Saudów(EDS), przez barbarzyńców rokiem 1911 r. AD nazwanym.

    Odcinek 2

    Wódz przybył do urugwajskich naukowców.
    -Czy nasi arabscy naukowcy są gotowi, by świecić pośród Tureckiego ociemnienia?
    -Ależ oczywiście. - powiedział Ramirez - Biolog (ten co udowodnił,że papier jest z drewna). Ja zaś...
    -Ilu tych naukowców? - spytał Światłość Arabii.
    -Dwóch,w porywach trzech. Wracając do mnie, odkryłem ostatnio, że drewno robi się z drzewa.
    -Milczeć!-rozkazał Pan i Władca-Pokazać mi ich!


    [​IMG]
    I się micha cieszy!

    -Przepięknie. Już czuję ,że Allah będzie zadowolony... To niechaj się zajmą nowszym przemysłem...
    [​IMG]

    -Oj szkoda że są w tym cieniasy.-zmartwił się Wódz.Lecz po chwili promieniał szczęściem i rzekł:
    -No to niech się zajmą obróbką stali.
    Po chwili okazało się,że jedyne słowo,jakie Saud bin Abdul Aziz kojarzył z tym tematem była surówka,zaś w Oazie mieli problemy z aprowizacją pieca hutniczego.


    [​IMG]
    Achtung! Jeśli na zdjęciu powyżej widzisz coś zamglonego, to mogą być to mroczki. I WCALE nie żartuję

    -No żesz,w mordę-jeża-sąsiad! Jeszcze chwila,a korzonków dostanę!-ale nasz Pokój Narodów się uspokoił,ratując się przed utratą tronu(poprzez śmierć).
    -Czy mógłbyś Panie sponsorować moje badania nad niezwykle ważnym problemem ilości kątów w trójkącie?-zaczął Ramirez-Fizyk?
    -A idź do diabła!
    -Jak nie to nie - łaski bez! Tylko się mnie nie spodziewaj!-rzucił na odchodne Ramirez.
    -Gdyby nie ich sukcesy w walce z glebą, bym dawno ich wyrzucił. - po tych słowach niepojęta mądrość dotknęła naszego Wodza.
    -A propo walki - ten Saud się trochę zna na walce. To niech mi pokaże jak się nowocześnie bić.
    Ale ... acha...echem... ... ... CO!?


    [​IMG]
    Nawet Bubbles się zdziwił!

    -Ten patałach nie umie bić?To ja się nie dziwię że nie miał żadnych wojowników.Byle bojowo nastawiony kurczak by ich pogonił. Co tu robić? Co tu robić?
    -Panie!-rzekł sługa uniżony.
    -Co się stało?
    -Lud pragnie dziewic z Wytwórni i piwa alkoholowego.Grożą,że będą gasić zamęt w królestwie i rozpalać zapał do walki.Czy jakoś tak...
    -To im dać.A tak swoją drogą - przynieście mnie parę dziewic.


    15 minut póżniej

    -Uff, no ja się ludowi nie dziwię.Zacne dziewice.Szkoda,że jednokrotnego użytku.
    -Panie!Katastrofa!-wykrzyknął jeden z eunuchów.
    -Biedronkę zamknęli?!-rzekł Dobroczyńca Arabskich Kupców.
    -Gorzej! Ci Persowie znowu chcieli nam ropę wcisnąć!
    -Ale jak?
    -Tradycyjnie. Podstępem.


    [​IMG]
    Żądania ludu odbijają się na armii.Zaś Persowie obiecywali, że będą nam sprzedawać polewę czekoladową do tortów wraz z opakowaniami. Lecz, polewa okazała się być czystą ropą, a opakowania - zakamuflowanymi skrzynkami amunicyjnymi.

    [​IMG]
    Kolejny zadowolony obywatel (nie jesteśmy jednak pewni - czy po dziewicach, czy po piwie)
    -No ja cierpię dolę.Problem naukowców jest teraz poważniejszy niż Persowie.Bez nich oświecenie nie dotrze.A lud zaczyna się burzyć przeciwko mojej władzy-rzekł Wódz.Koło jego ucha przebiegł świst gumowej strzały.
    -O proszę, teraz nawet dzieci dokonują na mnie zamachów.
    -Ale o czym to ja... aha,o poprawie sytuacji.Myśl,kurczę,myśl...

    -Mógłbym zaatako... znaczy się odbić z rąk niewiernych Medynę i Mekkę.Będę wtedy kimś. A poza tym, są tam surowce i w ogóle.

    [​IMG]
    Ale to tylko pionek...​


    -...i aż pionek.-dokończył moją myśl w swej nieocenionej mądrości.
    -Nasz atak będzie tylko jeno pretekstem do ataku dla ważniejszego gracza - Imperium Szatana Ottomańskiego!

    [​IMG]
    Nie dajcie się zwieść nazwie - tam rządzi Szatan Wcielony!

    -Co tu robić? Co tu robić?! Co tu robić?!! - krzyknął ze złości Wódz.

    Miesiąc później

    -No super.Turcy mają tu szpiega i już gromadzą wojska.Kiedyś bym zabił caleńki dwór by dorwać skubańca,ale dziś to jest passe.I tak Turcy się nie od-wiedzą.

    [​IMG]
    Nawet sam Prezes wypowiada się w tej sprawie.Z tradycyjnym pietyzmem,oczywiście.

    -Co tu robić...

    ...

    -WIEM!-olśnił zgromadzonych swoją myślą.Po czym wziął się do realizacji.

    [​IMG]
    Nasz najskuteczniejszy człowiek spowodował wojnę.Imperium Szatana olało sprawę. Madness jest ucieszony.

    Miesiąc później - 30 marca.

    Wojska naszego wodza właśnie przekraczają granicę.Są już pierwsze ofiary tej wojny - dwa koguty i trzy Wieże Babel.

    [​IMG]
    Koguty padły ofiarą konsumpcjonizmu naszych wojowników(co walą ze słorda), Wieże najwyraźniej zaczęły się burzyć na wieść o nas i Wodzu - znaleźliśmy je już w budowniczym rozkładzie.


    Czy Wódz, Miecz Koranu, sobie poradzi z pohańcami?
    Czy Państwowa Wytwórnia Dziewic zwiększy produkcję?
    Czy będzie biba narodowa z okazji zwycięstwa?

    Zobaczymy w następnym odcinku.
    Allah Akbar i do przodu!
     
  3. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    To zgadnij:)

    A dla wszystkich zgadujących porada: kroczcie śmiało tam,gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek.

    ---------- Post dodany o 15:26 ----------Poprzedni post został napisany o 13:35 ----------

    [​IMG]

    AAR Nejdem,od roku 0 Ery Dynastii Saudów(EDS), przez barbarzyńców rokiem 1911 r. AD nazwanym.

    Odcinek 3

    15 marca

    -Wreszcie! Oba święte dla islamu meczety, kości w gardle niewiernych, wraz z Kamieniem, są moje! - rzekł Wódz ucieszony, albowiem nie każdy może sobie przejąć kontrole nad dwoma symbolami islamu, jakimi są Mekka z Kamieniem oraz Medyna, gdzie uciekł z Mekki Mahomet.
    -O tak,panie! Zgadzam się z tobą,o Wielki. - zaczął urugwajski naukowiec Ramirez-Chemik(stwierdził i udowodnił,że można uzyskać alkohol poprzez fermentację). Właśnie prowadze badania, które chwalebnym uczynią Twoje panowanie.
    -Jakież to badania, Urugwajski Naukowcu?
    -Udowodnię, że stal można z powodzeniem wykorzystać jako surowiec do produkcji czegokolwiek ze stali!
    -Później o tym pomyślę. Możesz mi nie przeszkadzać w naradzie wojennej?
    -Ależ oczywiście. Zaraz wyparuję stąd. -po chwili słychać było"puff". I znikł.

    -No dobra.jak wygląda sytuacja, mój wierny wojowniku? - Wódz przemówił do najbliższego z wojów.
    -Ano tak - Medyna zdobyta przez mojego kuzyna, zaś ja przy Twoim boku, o Serce Arabii, zdobywałem Mekkę.
    -Jak wyglądały walki o Mekkę?
    -Po krótkiej walce z pałacu lokalnego watażki, al-Vossa, gdzie go złapalim, a obecnie się znajdujemy, uciekła cała ochrona.

    [​IMG]
    Cała ochrona to trzech operatorów nożyczek bojowych.Właśnie uciekają ile wlezie przed Panem i Władcą.​


    Ten, Który Kroczy Ścieżką Mahometa, zastanowił się przez moment, po czym wstąpił na balkon. Ujrzał tłumy przed pałacem. Spośród okrzyków słychać było "Kto kupi pietruszkę tanio a dobrą?", "Co ja robię tu?", "Pomidor", "Którędy do HS?", "Spadaj na drzewo, ci**u!",Jak leziesz,*****?!".

    Jednym słowem - lud wzburzony.

    Lecz On, Wódz Ludu Arabskiego, wiedział co robić. Jednym ruchem ręki uciszył nowych poddanych i rzekł do nich tymi oto słowami:


    Reakcja ludu była niejednoznaczna; słychać było różna opinie, jak: "A ja jestem Prorokiem Ateizmu i mam cię w *****!", "Okręty,nie statki!", "A gdzie opcja Wszystko?", 'Idziemy na jabola?"
    Lecz Wódz niewzruszony kazał ruszyć na Dżiddah.


    Około 2 tygodni później - 30 kwietnia.


    Wódz podróżując przez pustynię obraził się sam na siebie, bo nie wziął większej ilości dziewic, przez co podróż trwała bardzo BARDZO długo.
    Nawet granicy prowincji nie przekroczyli.
    Mieli właśnie splądrować wieś za pomocą tradycyjnych gumowych kaczuszek, gdy nagle widzą jak coś do nich podjeżdża.
    Był to biały wan. Niezwykle czysty biały wan. Wysiadł z niego człek drobnej postury ciała.
    -Witam! Rączki umyte? - zaczął nieznajomy, podając rękę. Niezwykle czystą.
    -Kim jesteś i czego potrzebujesz, że się do mnie zwracasz? - zaczął Wódz.
    -Usługi oferuję. Przewozowe.
    -A co do tego mają czyste rączki? - spytał się Ten,Co Fiskusa Wykiwał.
    -Zniżka 20%. A co?
    -To wynajmę. Do Dżiddahu jedziecie?
    -Do granicy między prowincjami.
    -I tak weźmiemy. - zdecydował Krynica Mądrości.
    -A więc w drogę! - powiedział nieznajomy.


    [​IMG]
    Pracownicy firmy przewożą nasze wojska o wiele szybciej niż gdyby same na nogach zasuwały.

    17 maja

    -Wodzu, właśnie przekroczyliśmy granicę - rzekł Ramirez-Doktryner(ten co odkrył,że mieczem półtorakiem lepiej zamachnąć niż rzucić).
    -Ale nie mamy środka transportu. Ludzie zaraz zaczną strajkować - już miesiąc idziemy!-rzekł jeden wojów.
    -Wiem, poddani, wiem!Przewidziałem nawet rozwiązanie! - rzekł Chodzący Wolumen Encyklopedii PWN, po czym wskazał ręką na stację kolejową i szyld nad nią:


    [​IMG]
    Szoszon Express - na stacjach staje równo jak Tęga Pała!

    -Już kupiłem bilety. Kto chce przejażdżkę?

    28 maja

    Wódz na czele armii stoi przed brama miasta, gdzie parę zdrajców islamu, skryło się.
    -Poddajcie się!-rzekł Wódz do obrony miasta - Obiecujemy, że nakarmimy i napoimy. Może nawet wolno puścimy...
    -Żywcem nas nie weźmiesz... - rzekł głos zza muru.
    -A może chcecie Żubra? -Buszujący w Browarach delikatnie zasugerował.
    Za murami rozległa się cisza. Lecz po chwili brama pękła pod naporem spragnionej młodzieży, która pochwyciła Wodza i wniosła do miasta.


    [​IMG]
    Nawet znany i lubiany w okolicy imigrant, pan Zdzisiek, ucieszył się z przybycia Wodza. Prawdopodobnie zasługa Żubra.

    Wódz po wniesieniu przez młodzież Dżiddahu do pałacu, gdzie byli już związani dotychczasowi watażkowie, podziękował młodym skrzynką "Żubra", po czym przeszedł do złapanych.
    -Pewnie myślicie, że każę was zabić?
    -Aha.- rzekli złapania.
    -Albo że każę was powiesić na małej pętli?
    -Yhy.
    -Albo że porzucę pośrodku pustyni?
    -Yhhm. - przestraszeni wymruczeli.
    -Haha! - zaśmiał się Pierwszy Uśmiech Arabii. Nic z tego. Chcę,żebyście coś podpisali.Akt poddaństwa, konkretnie.
    -No dobra.A na czym polegać ma poddaństwo?
    -Od tego, jak bardzo będziecie potrzebni.
    -Nio dobra,podpisujemy?-rzekł jeden z nich.
    -Dobra. - odrzekli.


    *pisu pisu*

    -Masz to. - rzekli,oddając papier.
    -Dobra decyzja. - skinął na Ramireza-Pisarza(tego,co odkrył,że wyrazy składają się z liter) - Napisz do moich zauszników, że nakazuję zorganizować wielką ucztę narodową. Zrozumiano?
    -Ta jest!
    Wódz wyszedł na balkon i spojrzał na swoją armię.
    -Bawcie się! - rzekł.
    Nie trzeba było dwa razy powtarzać.


    [​IMG]
    Nasi wojownicy ćwiczą fechtunek po wielkiej zabawie.
    Ten leżący nie wytrzymał tempa ćwiczeń.

    -Chwilunia, czyli nie będziemy już władcami Hidżazu?
    -Niet. - odparł Międzynarodowy Wzór Zwięzłości.
    -Czemu?
    -Bo oficjalnie nie istnieje.
    -A... pies ci mordę lizał...-odrzekł jeden z nich wychodząc.
    -Do widzenia. - odrzekł Szczyt Uprzejmości.

    [​IMG]
    Nawet kobiety nie chcą Hidżazu(ponoć dlatego, że nazwa jest taka... niemęska)

    Dzień później

    -Czy lud zadowolony z mego przybycia? - spytał Wódz naukowców z Urugwaju.
    -No jakby nie do końca.
    -Czyli?!
    -Młodzież za Żubra wielbi cię. Ale starsi... - wzdechnął Ramirez-Statystyk(odkrył,że statystycznie 100% ludzi są z gatunku homo sapiens)
    -Zorganizowali się w dwie grupy.Pokaże ich na tej oto rycinie.


    [​IMG]
    Na północy:bliżej nieznany Partyzant. Terroryzuje za pomocą muzyki pop i R&B. Ale tylko w piątki.
    Na południu: grupa zwana Mudżahedinami z Radoszyc. Nic nie robią poza wyjściami na boisko i kopaniem gały.

    -Niech wojownicy coś z tym robią, bo jak to się rozlezie, to będzie nie do powstrzymania jak... Fiskus, cum Bajszpil.
    -Już robią. Próbują zagłuszyć Partyzanta na północy. Na południu zaś przegrywają mecze z Mudżahedinami.
    -Są jakieś efekty?
    -Żadnych. Chociaż nie - nasi spadli już z VI ligi okręgowej.
    -Nie dobrze. - zasmucił się Wódz.
    Wtem do sali wpadł Ramirez-Reżyser (odkrył,że warto włożyć taśmę do kamery).
    -Mam pomysła!- powiedział latynoski naukowiec.
    -Zróbmy film o Wodzu i rozpowszechniajmy go!
    Wszyscy się zgodzili.


    [​IMG]
    Zainwestowano w najnowszy sprzęt dzięki wsparciu PWD(Państwowej Wytwórni Dziewic)...

    [​IMG]
    ... by wyprodukować epickie dzieło p.t. "Wódz - Wolność jest w nas"


    W następnym odcinku:

    Czy film odniesie sukces, a ludzie przekonają się do Wodza?
    Co powiedzą krytycy filmowi?
    Jak wygląda praca nowych arabskich naukowców?

    ***
     
  4. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    @Sigmunto-dzięki:) Ale nie zdradzę jak się to potoczy:)

    Odcinek zaś prawdopodobnie dziś.

    ---------- Post dodany o 15:13 ----------Poprzedni post został napisany o 09:47 ----------

    [​IMG]


    AAR Nejdem,od roku 0 Ery Dynastii Saudów(EDS), przez barbarzyńców rokiem 1911 r. AD nazwanym.

    Odcinek 4


    3 czerwca

    -Czy mój nowy film odnosi jakieś sukcesy? - spytał Najjaśniejszy.
    -Ależ oczywiście! - rzekł Ramirez-Reżyser. Sprzedaż tarcz policyjnych wzrosła podwójnie. Dzieciaki potem bawią się wodza i milicjantów.
    -Mi się rozchodzi czy ludność obejrzała i czy jej się spodobało, czy mnie lubią? - Wódz odrzekł.
    -Eee, niezbyt.
    -Jak to-niezbyt?
    -A tak to!- powiedział badacz z ciepłego kraju.


    [​IMG]
    Działalność w Medynie jest nieefektywna w ogóle - chłopaki z armii ledwo tam docierają, zaś kino działa akurat wtedy gdy działa Partyzant.
    W Dżiddah zaś część ludzi zaczęła oglądać (obecność mieczy wojowników nie miały oczywiście żadnego znaczenia), większość woli jednak obejrzeć jak grają Mudżahedini Radoszyce(może dlatego, że po drodze do kina znajduje się stadion piłkarski?).
    Oprócz tego Wódz nie lubi już prawie 10% ludzi, ponieważ nie dał im pluszowych kocyków w kratkę.


    7 czerwca


    Okolica granicy turecko-nejdzkiej
    Wódz, gdy tylko się dowiedział o tym z ust samego Abdullaha(którego wynagrodził 5% akcji Państwowej Wytwórni Dziewic),
    upewnił się w swoich wcześniejszych domysłach - to Mehmet znów bruździ.


    [​IMG]
    Przyczyny dotychczasowego niepowodzenia.

    -Nie ma po co płakać nad rozlanym mlekiem wielbłądzim. - oświecił Wódz - Trzeba zastanowić się - co począć?
    -Dziecko? - spytał Ramirez-Seksuolog(ten co odkrył,że dzieci nie biorą się z całowania)
    -Pociąć się? - zatrwożył się Ramirez - Psycholog(właśnie próbuje odkryć naturę emo)
    -Kupić nowy numer CD-Action i pogierzyć w Kroniki Riddicka?
    Wódz zastanowił się.

    -Wiem, co zrobić! - oświadczył - Ramirez,znasz numery do jakiś dziennikarzy filmowych?


    ...

    11 czerwca

    -Dobra, masz to czasopismo?
    -Mam, mój Wodzu. - pokazuje okładkę


    [​IMG]

    -No, na okładce jestem. Wyglądam dobrze. Chociaż mogliby wyretuszować mi brodę... - powiedział Wódz

    -Ale mniejsza z tym. Co tam piszą o filmie? - Perła Świata Filmowego spytała.

    -A Kinomaniak vel Pietras? Cóż on powiedział?-zaciekawił się Reżyser Ramirez.

    -Jupi jupi jej! - wykrzyczał Wódz. - Teraz na pewno ludzie pójdą do kina!
    -Ja też tak myślę - powiedział Ramirez-Socjolog(żydo-masono-komunisto-liberał czy jakoś tak...)
    -Oby i ludzie tak myśleli... - niepotrzebnie zmartwił się Wódz Narodu.

    [​IMG]
    Niepotrzebnie, albowiem film odniósł sukces.
    Dzięki magazynowi "Od Tyłu" sprzedaż biletów w Medynie wzrosła dwustukrotnie, w Dżiddah zapanowała Wodzomania, wpadło trochu kasy z biletów, i w ogóle ludzie się ucieszyli.

    Wódz zauważył jednak,ze to krótkotrwałe działanie na społeczeństwie(a przynajmniej na tej części,która żąda kocyków).
    Dlatego rozpoczął program "Kocyk", który miał zaopatrzyć poddanych w pluszowe kocyki.


    [​IMG]
    Przy okazji zmniejszono wydatki na armię - według przewidywań,nie wiadomo kiedy powstanie pierwsza grupa koniarzy.​


    -A co z moimi wszetecznymi wrogami? - spytał Wódz, bojący się o swoją bródkę. Znaczy się... - trzódkę.
    -No cóż,mój Wodzu...


    [​IMG]
    W Medynie nie słychać praktycznie nic. Jest jednak jeszcze jeden wróg Waszej mości. Niejaki Trzy Pies gada jakby był skibą przeoraną...

    [​IMG]
    ... zaś w Dżiddah prawdziwa Wodzomania! Mudżahedini się skryli,zaś z dalekiego Kitaju zalewa nas potok różnych ozdób i tym podobnych różowych pierdółek.

    -A to ci sukces... - przemyślał Wódz.

    21 czerwca


    Wódz otrzymał zaproszenie od wujka Stefana, który jest opiekunem Mekki, takim tamtejszym przywódcą duchowy.
    -Cześć wujaszku! - zakrzyknął przekraczając próg skromnego(3 km²) domostwa wujaszka.
    -Witaj,siostrzeńcu!
    -Czemuś mnie zaprosił?
    -Niespodzianka. Zaraz ci pokażę, o co kaman.
    Wódz z wujkiem Stefanem wyszli na balkon. A pod balkonem tłum wiernych.
    Wujek Stefan tak oto przemówił:



    [​IMG]
    Z tej okazji zorganizowano huczną balangę, toteż "dzień po" trzeba było nieco zapłacić.

    26 czerwca

    -O mój Allahu... Ałła...-zawył z bólu Wódz, chwilowo niedysponowany.
    -...Pugaczowa! - zażartował wujek Stefan.
    -Trzeba było tyle wtedy pić tej polskiej wódki? - pouczył Wodza Ramirez - Doktor(ten co odkrył vicodin)
    -A chcesz trafić do basenu z krokodylami? - pouczył pouczającego Wódz.

    Na moment zapadła niezręczna cisza.

    -No dobra. Jak tam moja grupa konna? - zagaił Strażnik Dwóch Meczetów
    -Według naszych obliczeń... - zaczął Ramirez-Matematyk(był bliski podzielenia przez zero)
    -A weź mi tu nie gadaj tym pseudonaukowym bełkotem! - przestrzegł Latynosa Strażnik Dwóch Meczetów(strasznie mu się spodobał ten przydomek),ponieważ Wódz właśnie chorował na Kurczębladowaną Abrakadabrę Czachy.
    -To może obrazek pokażę...


    [​IMG]
    W teorii rozbudowa zakończy się jako prezent świąteczny.
    W praktyce... szkoda gadać...

    -A jak nasza myśl wojenna? I nasi naukowcy? - chciał się dowiedzieć Wódz.
    -Cieńko.Jeno ten ten nasz poprzedni naukowiec co nie znał się, ale poza tym był bardzo dobry, mógłby się nadawać.
    -No dobra. Przyprowadźcie mi go. - klasnął dwa razy.

    Zaraz pojawił się "nieco" mokry Abdul Aziz.
    -Podobała się kąpiel?
    -Oj tak bardzo. Miło było wśród tych krokodylów.
    -Chcesz do nich wrócić?
    -Nie żebym ich nie lubił, ale... trochę ostrzy są. Za ostrzy.
    -Mam nadzieję, ze cię to czegoś nauczyło?
    -Och tak. Oświecił mnie Allah...
    -Dobra. To nauczysz moich łorriorów Dobrej Walki?
    -Oki.


    [​IMG]
    "I nie zapomnij o pióropuszach", przestrzegł Wódz.

    Czy Abdul spotka się z krokodylami?
    Co zrobi biedny Three Dog?
    I wiele wiele więcej...
    ... zobaczycie w następnym odcinku:)
    Tschuss.

    ***​


    Cóż,poprzedniej zagadki nikt nie odgadł.
    Z babel chodziło o odcinek Star Treka 'Journey to babel', który oglądałem na Pulsie.

    A tera następna zagadka:
    W tekście są dwa nawiązania do Fallouta 3.
    Jednym jest obrazek Three Doga i Skiby, który podkładał głos pod niego w wersji PL.
    A drugie nawiązanie? Gdzie jest?
    Podpowiedź:jest w tekście.
    Za prawidłową odpowiedź - występ gościnny:)

    A więc komentujcie i oceniajcie.Jaki był waszym zdaniem najlepszy obrazek w tym odcinku?
     
  5. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]


    AAR Nejdem,od roku 0 Ery Dynastii Saudów(EDS), przez barbarzyńców rokiem 1911 r. AD nazwanym.

    Odcinek 5

    2 lipca


    Słoneczko Najukochańsze Islamu siedziało na werandzie pałacu królewskiego i czytało "Komsomolskaja Prawda". Ostatnio wszak pojawił się tam ciekawy artykuł o diecie syberyjskiej(według okładki jednym ze składników jest niska temperatura). Nie wiedział jednak ile kosztuje taka dieta, więc nie doczytując do końca artykułu(prawdę mówiąc - jeszcze nawet nie znalazł go):
    - RAMIREZ!!! - zawołał donośnym głosem Wódz, albowiem był wyjątkowo zdrowy.
    -Co, mój Panie? spytał się pokorny Ramirez-Księgowy(odkrył kruczki prawne w reklamie Heyah)
    -O, nie spodziewałem się Ciebie od razu! Myślałem, że najpierw przyjdzie...
    -Nikt się nie spodziewa Urugwajskich Naukowców!
    -Racja... No, ale, robaczku, czas zająć się sprawami ważnymi dla mojej tusz... znaczy się - duszy, ofkorz.
    -Powiedzże, jak bogate jest moje władztwo?
    -Bardzo, o Kwiecie Młodzieży Arabskiej. Nigdzie nie widziałem tylu atrap sikawki pożarniczej "Rozpalacz Dusz" Gibsona z 1811 r.
    -Ty mi oczu nie mydl mydełkiem, ino poka cyc... znaczy się złoto.


    [​IMG]
    Jak widać, Klejnot Rijadu jest coraz bogatszy. Z naszych pokładów wielbłądziego guano uzyskujemy dużo podpałki pod grilla, dzięki ofiarności robotników z Fabryki Podpałek z Biedronki.
    Lokalni odzyskiwacze złomu prześcigają się w pokonywaniu norm, uzyskując coraz więcej metali z różnorodnych surowców wtórnych, np. piasku, piasku i jeszcze piasku dla urozmaicenia.
    Zaś woźne, zdłubywające ku chwale Wodza gumy z krzesełek i ławek szkolnych, z najwyższym poświęceniem dają wymierne efekty.
    Nasze zapasy ropy wzrastają, lecz nie jesteśmy jeszcze panami na rynku ropą.
    Zaś nasze trampki (a konkretnie nasze podróby chińskiej wersji mongolskich przeróbek amerykańskich "Sportów" produkowanych w Moskwie) tak się rozchodzą, że zostaje tylko 9 butów z każdej partii. Aktualnie śledzimy, kto chodzi bez jednego buta. Ślady zawożą nas w rejony Leningra...tfu, Sankt Petersburga. Śledztwo trwa.

    -Nio, gites picuś glancuś... tylko mi się oto zasadniczo rozchodzi, ile mam ci ja kasy?! - zaniepokoił się Wódz Narodu.
    -Eee, jakby to Wodzowi powiedzieć... - zarzucił zniechęcony Ramirez.
    -Mam cię wtrącić wśród bardzo miłych krokodyli? - zaproponował delikatnie jak 2-tonowa baletnica na haju.
    -No, jakby to powiedzieć, o nie się zasadniczo rozchodzi...

    ...

    -ŻE CO!!!!1111??? Te rozdziabające gęby płazy...
    -Gady... - wtrącił niepotrzebnie Ramirez-Biolog.
    -I **** mie to!!! - pokazał swoją wyższość Wódz - ... rozdziabiające gęby płazy...
    -... gady...
    -...płazyIKONIECDYSKUSJICHYBAŻECHCESZSEPRZEPROWADZIĆBADANIANANICHALENIEGWARANTUJĘŻEPRZEŻYJESZMĄDRALOmogą mnie tyle kosztować... Zakażcie im tam chodzić.
    -Ale to nie możliwe. - powiedział jeden z zaufanych eunuchów.
    -Ale ma tak być, bo jak nie...- w tym momencie Wódz pokazał wiele znaczący gest przechodzący przez gardło.
    -Ale... ja mam dzieci na utrzymaniu... z eunuszej renty cienko będą prząść.
    -No dobra, zlituję się dla twoich dzieci... Ale przecież jesteś eunuchem, nie możesz mieć...
    Lecz eunucha już nie było.


    [​IMG]
    Nasze krokodyle ostatnio upodobały sobie jedzenie z jedynego fastfooda dla krokodyli. Ceny są tam tak bajońskie, że nawet Wodza na nie nie stać.

    -Ech, Wódz zawsze ma pod górkę, jak ta łysa kobyła... - wzdechnął.
    -... właśnie, konie i inne ssaki palczaste...
    -Parzystokopytne.. - rzekł Ramirez-Biolog.
    -A właśnie że palczaste...
    -No właśnie nie!
    -Tak!
    -Nie!
    -Tak! I **** mie to raz jeszcze!
    Po chwili niezręcznej ciszy, napiętej jak sznurek na bieliznę, Perełka w Kolekcji Obrońców Islamu ozwał się.
    -Co z moją drużyną konną?
    -Eee...
    -Co znowu?
    -Pamiętasz Wodzu tego Anglika który mówił, że za dziewice zaopatrzy nas w broń i trenerów?
    -Niom.
    -Olał nas.
    -Że jak?
    -No, narobił mi na kraniec szaty...


    [​IMG]
    List gończy z w miarę logicznym powodem ścigania(a w każdym razie nie wywołującym dziwnych uśmieszków na ustach poddanych)

    2 dni później

    Wódz odpoczywał po sesji z dziewicami. Odkrył, że jednak to kiepska dieta. Chociaż nader przyjemna
    Przeglądał właśnie numer "Komsomolskajej Prawdy", poszukując artykułu z dietą.
    -"Kto jezd najwienkszym komunistom i dlaczegom tow. Lenin"("przynajmniej jego imię jest bezbłędnie napisane",pomyślał Wódz), "Wpływ pracowników fabryki trzcziny cokrowej w Irkutsku na prezęcję dygnitarzy partii z okręgu kazachskiego",...
    -Wodzu? - zawołał wierny sługa.
    -"Nowy film o towarzyszach z półwyspó peleponoskiego pt. "300% normy" już w kinach"... - Wódz sobie nie przeszkodził.
    -Wodzu?? - donioślej zawołał sługa.
    -"Afera gruntowa w Królestwie Polskim i ucisk polskich robotników w Bełchatowie"... OOO! - wzrok Wodza zatrzymał się na jednym punkcie gazety.
    -WASZA EMISJO! - rzekł, a wręcz delikatnie wykrzyczał sługa, wykonując figurę, znaną w środowiskach menelskich jako "pijana jaskółka"
    -Co mi tu przeszkadzasz? Gazetę czytam!
    -Ale gość przybył i oczekuje audycji!
    -No i co mnie to? Gołą babę z tyłówki oglądam!
    -Ale on ponoć z Niemiec przybył. I jakieś podarki ma przysłać...
    -Ech, no dobra... Herein! - wykrzyczał, korzystając ze swoich umiejętności wokalnych.


    Do sali wszedł mężczyzna ubrany w czarny płaszcz, który taszczył przy sobie jakieś "coś"(a w zasadzie to chyba "coś" taszczyło mężczyznę). Mężczyzna miał, jak to Wódz w swej nieskończonej wiedzy zauważył, niemieckie rysy twarzy, choć coś nie dawało mu w niej spokoju.
    -Czego tu chcesz, Niemcu? - zagaił rozmowę Wódz.
    -O, skąd Pan wiedział, że jestem Niemcem?
    -Poznałem po butach.
    -Głośno stukają, c'nie?
    -No właśnie nie.
    -???
    -Bardzo głośno stukają, tylko ten baran-kronikarz tego nie zauważył.
    -Aha. Wracając do sprawy - zostałem tu wysłany przez mojego Cesarza Wilhelma, Cesarza Świętego Narodu...
    -Dobra, znam tę gadkę. Konkrety, Brunner...
    -Ale nie jestem Brunner. - mówiąc to, nieznajomy pokazał karteczkę z napisem 'v.Zoor, specjalista rządu Niemiec ds. surykatek.'
    -A więc panie Pitagorasie...
    -Hę? Jaki Pitagoras?
    -No, nazywa się pan WZór...
    -Nie 'WZór', tylko 'von Zoor', a to czyni różnicę.
    -Eee, racja. -Wódz uznał tymczasowe nieużycie mądrości. - Co tu pana tu sprowadza?
    -Nasz Cesarz uznał, iż Brytole panoszą się tu i jeszcze brużdżą. No i spijają ropę. Waszą ropę.
    -Hmm, proszę kontynuować... - nakazał wódz, wyczuwając pismo nosem. A konkretnie, że pismo jedzie benzyną.
    -Jestem jednym ze specjalistów ds. surykatek. Są to bardzo mądre stworzonka. Znają się na wydobyciu jak mało kto.
    -Raczy pan żartować... - przerwał mu Wódz.
    -Ależ skąd. Dlatego daję Tobie w imieniu całego narodu niemieckiego, te oto skromne upominki(wskazał na surykatki w tle sali) do wykorzystania w szybach Al-Dżaufu z życzeniem dalszej owocnej współpracy naszych narodów.
    -Dziękuję bardzo. Chcesz pan parę dziewic na odchodne?
    -A mają atesty?
    -No ba.
    -To poproszę. - po chwili - A tak Baj De Łej - Skąd pan zna niemiecki?
    -Oglądałem "Czterech koniarzy i psa", superfilm, polecam.


    [​IMG]
    Nasze stosunki poprawiły się, zwłaszcza Cesarz Wiluś polubił nasze produkty narodowe, m.in. dziewice.
    Na fotografii po prawej: prawdopodobnie ulubiona surykatka Zoora, choć dziwnym trafem jest strasznie podobna do swego pana...

    5 lipca


    Wódz nasz w zdrowiu i zabawie przeżył dzień. I wszystko byłoby w porząsiu, gdyby nie...

    ...PERSCY HANDLARZE ROPĄ!(tu pierdyknijta se jakis akord na organach brzmiący groźno jak Terminator na ruskich sterydach)


    -Ojeja, co się stało!? - przestraszył się Bohater Proroków.
    -Nic, to znowu te sprzedawczyki. - powiedział Ramirez - Handlarz(wieść gminna niesie, iż wynalazł leseferyzm już starożytności, ale nikt go tam nie słuchał - nie znali hiszpańskiego).
    -I znowu olej? - przewidział Wódz.
    -Ta jest.
    -Jakim to znowuż sposobem?


    [​IMG]
    Perskie świnki próbowały nam znowu wcisnąć swój żałosny olej napędowy, tym razem w postaci farb olejnych dla dzieci.
    Nie przewidzieli jednak, że u nas dzieci mają zakaz malowania farbami olejnymi - to ich zdradziło.

    Prawie cały lipiec zszedłby Perle Arabskiej Ziemi na czynnościach ważnych, takich jak czytanie "Komsomolskajej Prawdy" w poszukiwaniu diety, testowaniu dziewic, gdyby nie jeden szkopuł.

    Powoli brakowało pieniędzy.
    Przez te po*****e krokodyle.

    Ale Przykład Zaradności wziął sprawy w swoje ręce.
    Znaczy mógłby, gdyby nie to że nie chciał się zarazić.
    Zobaczmy więc rekonstrukcję zdarzeń:

    4 sierpnia


    Wódz po ostatnim nie powodzeniu wręcz zapadł się pod ziemię. I to dosłownie, gdyż poszukiwał rzadkich złóż tuż pod swoim tronem.
    Nagle usłyszał dźwięk, a raczej głos sługi.
    -Co się...(tu odgłos głośnego łupnięcia się łbem o tron przy wychodzeniu spod niego)... &%#$*(*^$#&^* mać... stało?
    -Panie! Cud!
    -A tak konkretniej? Nie za krzyczenie ci płacę?
    -No te surykatki, normalnie wzięły się i jeden taki z nich coś tam majstrował i vuala! z miejsca więcej wydobywali!
    -Noż pokaż mi tego, co to wymyślił!


    [​IMG]
    Oto i genialny wynalazca!

    -Nio dobra, no to wynagródź tego oto meerkata...
    -Surykatkę! - wtrącił nie spodziewający się Ramirez-Biolog.
    -...meerkata...
    -Surykatkę!
    -To jest meerkat! - sprzeciwił się Wódz
    -Nie! - odbił piłeczkę sprawnie jak Federer na haju.
    -Tak!
    -Nie!
    -Tak!
    -Nie!
    -Tak!
    -Tak!
    -Nie, to nie jest meerkat tylko surykatka i **** mnie to!


    [​IMG]
    W tym momencie Wódz zrozumiał w jakie poziomki wpadł...

    [​IMG]

    ... co nie zmienia faktu, że mamy coraz więcej ropy! I to dzięki jednej małej surykatce...


    Wodzowski geniusz pomyślał. Pomyślał i uznał, że skoro mamy dużo ropy a z Niemcami stosunki są coraz lepsze, a krokodyle coraz więcej żrą...
    Wpadł na pomysł genialny w swej niewymuszonej, arabskiej prostocie. Zadba o to by kupcy nasi pod banderą Wodza uprzejmie handlowali z Germańcami, a On będzie miał profity.


    [​IMG]
    Za szejset (jak Wódz mówi szejset to jest szejset) litrów spiry... to jest benzyny, 2 tony gum do żucia raz używanych i prawie 4.4 kontenery wielbłądziego guano otrzymujemy 700 sztuk złota (w walucie Tongijskiej - 1400 ton zboża).
    I od razu widać, że powoli będziemy się bogacić.


    17 sierpnia

    Kiedy pieniądze od dumnych Niemców wpłacone zostały do banku "Materazzi i Poduschcci, sp. z.o.o", Wódz pospieszył do krokodyli aby oznajmić im dobrą nowinę.
    Znalazł je, lecz jego uwagę skupił drobny człeczek siedzący przy stoliczku.
    -Co robisz, Abduluniu ty mój? - zapoczątkował konwersację Pierwszy Dyskutant Arabii.
    -A nic takiego... tylko organizuje gry wojenne.
    -Co?
    -No widzisz te figurki?- wskazał Abdul na stolik.



    [​IMG]
    "Łał, ale super-wypier-wyczer-wyczepiste-w-drogę-mleczną!", zaklasnął uszami Wódz z radości.

    -Dasz mi się pobawić?
    -Nie, bo jeszcze nie skończyłem...
    -Plosię...
    -Nnnno, dobra, masz tu. Tylko mi się farbą nie pomaziaj.


    Dekadę dni później...

    Korytarz w rozległym domku Urugwajskich Badaczy.
    -Ej, wiecie jak tam sprawa z końmi? - zaczął Ramirez - Doktryner
    -Że tak powiem - nie przelewa się - zaczął Ramirez - Hydraulik(kiedyś puścił wodę tak, że przyjęła własny kształt)
    -No a konkretnie?
    -Arabowie nie lubią koni. - zaczął Ramirez - Biosocjolog(francuski Żyd i komunista, tylko że badający komunizm wśród zwierząt) - A raczej konie nie lubią Arabów. Bo ponoć śmierdzą.
    -Czyli kiedy możemy się spodziewać zakończenia produkcji? - zagaił Ramirez - Reżyser, bo lubi końce wszelakie, jak np. koniec sznurówek, koniec odcinka z banku, koniec świata.
    -Oficjalnie w lutym, lecz przy aktualnym tempie pracy - i tu posłużę się swoimi skromnymi, jak na matematyczny umysł, notatkami...- tu wyjął tomiszcze wielkości czterech Koranów - ... według których wypada to w... czerwcu.
    -No, to w sumie dobrze żeśmy się skryli przed Wodzem. jakby się o tym dowiedział, to by nas na środku Gierkówki... - dywagował Ramirez Budowniczy(zawsze da radę!!).
    -Co robimy, panowie? - zaczął się zastanawiać Chemik, największy z nich(stał się taki wielki w rosyjskiej fabryce koksu).
    -Poczekajcie! - krzyknął Ramirez - Informatyk(napisał Blue Screen of Doom), po czym wyjął małą skrzyneczkę z gruszką na jednej ściance, po czym tą skrzyneczkę otworzył. Oczom zgromadzonych ukazał się świecący ekran.
    -Ej, mieliśmy nie czitować! - rzekł Ramirez - Prawnik.
    -A chcesz być karmą dla krokodyli? - odpowiedział.
    -No fakt.
    -Ale do kogo zamejlować?
    -Znam takich szpecjalistów z Polski. Zbudowali u siebie taką autostradę, że hoho!
    -No to łącz.


    300 kliknięć później.


    -Dobra, jest odpowiedź.
    -Jaka?


    [​IMG]
    "Zr - zr - zróbcie z tego prezent na-na D-D-D-D-D-...

    -Uff, jesteśmy ocaleni!

    Powiedzmy, że tydzień później, już po Pierwszym Września...


    -Jak tam nasze stosunki z dobroczyńcami? - spytał się Wódz jednego z kupców.
    -Coraz lepiej. Wszystko coraz czystsze.
    -Czyli nie ma między Wami jakichś większych brudów?
    -Nie, a to dzięki mydełkowi . Po nim nasza skóra jest gładka jak skóra wielbłądka.
    -Oni jak rozumiem, też się tak czyści?
    -Nie do końca.
    -Kak to? - Wódz zagadał po rusku.
    -Po prostu - nie daliśmy im go.


    [​IMG]
    Hie hie hie - wszystko dzięki Bobasowi!



    22 września

    Wódz spędził ostatnie dni bardzo owocnie - doglądał kolejnych dostaw mydełka bobas, importował papryczki Chili "zdjełane w Tsaritsinie", przyjął delegację z wysp Samoa, gdzie wymieniono doświadczenia w produkcji dziewic.
    Lecz jedna rzecz nie spędzała snu z powiek Wodzowi...

    ... ropa.

    Jego przyszła pozycja w rynku ropą będzie określana jako "potentat potentatów". Lecz by do tego doszło, trzeba przedsięwziąć ważne środki. Nie można tego jednak zrobić bezmyślnie. Dlatego rozesłał w świat swoich szpiegów specjalnej troski, m.in. Tomasza Jachimka, aby ci udawając ślepców, biedaków, jednonogie tancerki z Kamerunu oraz lokalne reinkarnacje Jasia Śmietany, zdobywali informacje o położeniu złóż ropy.
    A oto efekty:


    [​IMG]
    Zacznijmy od zachodu - Perskie świnki posiadające gigantyczny zapasy ropy. Plus - jest jej dużo. Minus - trzeba desanta, by ją zdobyć.A żeby się zdesantować - trzeba mieć wojsko i marynarkę.
    Następnie Kuwejt, skąd Wódz przybył w 1902 r. Tamtejsza ropa to jest coś obecnie mikrego, ale jak Wódz oświeci ropę...
    Kolejny jest należący się nam jak psu pluszowa maskotka Damman - w nim znajdują się nieliche zasoby.
    Następnie wiecznie zasmarkana przez Katar Doha - jeszcze większe zapasy płynnego złota.
    O Turkach nie wiemy nic - nasi szpiedzy przełknęli gorycz porażki(oraz niejednego kebaba) - szpieg, przebrany z mongolską tancerkę erotyczną, został prawie złapany, gdy jeden ze soldatów Szatana chciał się załapać prywatną sesję tańca... załapał się jeno na 4 postrzały w głowę.

    72 godziny później

    Wódz poszedł właśnie oddać Abdulowi jego figurki. Uznał, że to fajna sprawa takie figurki.
    Gdy tylko zobaczył go właściciel, zagadał do Piramidy Dobroci.
    -Wodzu, czy ty to jesteś w sumie generałem?
    -No, jakby to powiedzieć... Tak...
    -Uprzedzam i przepraszam, ale nie martw się, to nie będzie bolało...
    -Ale że co?... Auuu!!!


    [​IMG]
    Wódz posłużył się dla nauki - Abdul testował systematyczne pałowanie generałów.


    Koniec miesiąca


    -Musiałeś tak bić? - krzyknął do Abdula, gdy ból ustał dzięki gołej mleczarce z tyłówki "Komsomolskajej Prawdy".
    -W imię nauki... - tłumaczył się Arabski Naukowiec
    -Ech, chyba będę musiał zakupy w Niemczech jakąś maść ichnią... albo Amola... A propos, jak tam nasze kontakty?
    -Wzorcowe! - powiedział jeden z eunuchów.


    [​IMG]

    -No to chyba muszę tam pojechać... - zamarzył Przywódca narodu Islamu.
    -Nie!
    -Co "nie"!?
    -Nie możesz Wodzu tam pojechać!
    -Ale dlaczemu?
    -Wojna!



    [​IMG]
    Kebaby czy szpagettciarze? Łhó łins?

    Specjalne sprawozdanie z tej wojny już w następnym odcinku!

    Tschuss!

    ***

    A więc ogłaszam konkursa kolejnego:
    Gdzie jest nawiązanie do kabaretu Neonówki?
    Zwycięzca oczywiście bierze udział w następnym odcinku.

    Komentujcie, oceniajcie, gwiazdki dawajcie!:D

    Hej!
     
  6. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]


    AAR Nejdem,od roku 0 Ery Dynastii Saudów(EDS), przez barbarzyńców rokiem 1911 r. AD nazwanym.

    Odcinek 6

    1 października

    Wódz zajmował się właśnie opalaniem na tarasie swojego pałacu, gdy nawiedziła go Myśl.
    -Wodzu? - zaskoczyła go jak Urugwajski Badacz.
    -Eee... że co?
    -Martwisz się pewnie o tą wojnę?
    -No, trochę...
    -Ja wiem, czego ci potrzeba.
    -Co masz na... tenteges... no... myśli?
    -Gazetę se poczytaj.
    -Ehhhmmm, no dobra.

    Największy Znawca Prasy Wszelakiej zakrzyknął gromko po młodego kamerdynera, przysłanego przez Wilhelma.
    -Tak, panie? - cicho rzekł Hermanek.
    -Pokaż mię gazety.
    -Dobrze, o Panie. - odpowiedział, zaś po odpowiedzeniu przełożył torbę przed siebie na brzuch i zaczął przeszukiwać ją.
    -Łoszington Post, Dejli Herald, Spektejter, Das Karabinen und Kaiser und Pierdołen Cajtung, ...

    [​IMG]

    -A to co, młodzieńcze?! - wskazał Wódz na jedną z okładek, po czym wziął całą gazetę.
    -Ładne się rzeczy czyta w państwie islamskim czyta... jako że jesteś młody, to cię nie powieszę za małą pętelkę,...
    -Uff...
    -... a jedynie wykastruję...
    -O majn Gott!
    -Hehe, żartowałem. - mówiąc to, schował gazetę do kieszeni - Ale gazetkę zarekwiruję... A teraz możesz odejść...
    Sługa odszedł.
    -He, no dobra. To na czym to ja skończyłem... Na gazecie... - po czym spojrzał do kieszeni.



    70 fap-fapów później



    -Hmm, bardzo ładne pióra na tym wężu boa... Pióra... - zastanowił się Wódz, gdyż znajomo mu to brzmiało.
    -Mój naukowiec! Miał pióropusze takie fajne zrobić! Ahmeeed! - zawołał swego eunucha.
    -Ahmed, ile piór wymyślił nasz kochany Naukowiec na pióropuszu?
    -Zaraz będę wiedział. - powiedział, po czym na chwilę pobiegł i za chwilę był już z powrotem.
    -Aziz mówi, że 26 piór.
    -Pozwolisz Wodzu, że się wtrącę... - powiedziała zamaskowana postać. Niechybnie szpieg Wodza.
    -Eeee, co chcesz, Jachimku?
    -Moje niezależne źródła informacji(w tym głęboko zakonspirowana siatka agentów w Burger Kroku) twierdzi, że ma ich o jedno piórko za samiutkim szczycie mniej!
    -Nie godej! - zacięgnął ślunskom godkom Furer. Znoczy siy - Wódz.
    -Jeśli chcesz, a na pewno chcesz, bo tak twierdzę, możesz rozpocząć działania wywiadowcze.
    -KAHHAMBA!!!

    [​IMG]
    Po lewej - widoczna różnica w raportach.
    Po prawej - Don Pedro de la Tusk, the best of the best from da best szpiegów Imperium Islamu, jakim jest Nejd.
    Teraz w trakcie pracy, przebrany za ścianę, w celu zmylenia przeciwnika.

    4 października

    Ostatni dzień był dla Wodza niezwykle "ciężki" - musiał wszakże wypróbować osobiście partię świeżutkich dziewic, którymi chciał obdarować dzisiejszych gości, pośród których jest sam Wilhelm II(pozostali goście to Janusz Palikot, Trupa Artystyczna "Drzymała" i jakiś menel). Perełka Koranu liczyła na jakieś intratne korzyści, ze względu na wojnę między Germańcami a Turkami, którzy są sąsiadami Kolebki Islamu.

    [​IMG]
    I udało się - Niemcy uznali, że będziemy potrzebni w tym konflikcie, więc Wiluś postanowił nas wspomóc zbrojnie pod przykrywką, w związku z zagrożeniem szpiegów Imperium Zua(którym najprawdopodobniej był menel).
    Z Niemiec przybędą wykwalifikowani trenerzy tacy jak ci na lewym zdjęciu(tylko proszę nie mylić trenera z koniem...) jak i doskonałe, zdrowe i uległe czworonożne ssaki parzystokopytne.
    Równiez te znane, jak słynny z wyścigów na Pardubickiej koń "Rafał", stanowiący siłę polskiej hippiki.

    3 dni później

    -No i jak tam się moje koniki sprawują? - zapytał się swojego Wielkiego Stajennego imć al-mmsa.
    -W jak najlepszym porządku.
    -Czyli?
    -Dzięki wsparciu z miejsca wszystko ruszyło...
    -Ech, niech no ja zobaczę co mi Karol przygotował...
    -Jaki Karol?- spytał się Ramirez-Historyk(ten co stworzył teleturniej "Koło Historii"... albo "Fortuny"... nevermajnd)
    -Nu, Wielki.
    -Przecież on nie żyje od ho-ho-ho, a nawet i dłużej.
    -Że co?


    [​IMG]
    -Tak, nie żyję.

    -Kto to powiedział? - zafrasował się Zwycięzca Konkursu Historycznego "Dzieje dynastii Koksensteinerów"
    -Chyba ten bubek na posągu...
    Wódz podszedł do pomnika.
    -Ty, a sprzedał Ci ktoś kiedyś kopa w ****? - elokwentnie zaczął walkę psychologiczną polegającą na wystraszeniu wroga ciętym dowcipem.
    Lecz wróg stoi nieruchomo.
    -Dobra, za karę rekwiruję konia. - po czym podszedł do konia i zaczął go ciągnąć.
    -No... hyyp... hyyp... czemu ... on... hyyp... nie chce ruszyć... taś taś...
    W tym momencie Ramirez Historyk zaliczył facepalma, a po chwili(wraz z kolegą Biologiem) tactical facepalma.
    -O, wy, śmiejecie się?! To sobie teraz pociągniecie! Ale to już! - rozkazał Badaczom.
    -A ty, al-mms, pokażże mi jak tam koniki...


    [​IMG]
    Jak widać - są efekty!

    11 października

    Pałac Wodza. Rijad


    -Trzeba było się narażać cesarzowi... tak to bym teraz siedział może w samym Lądynie, a nie w upale +1400 st. Hu-I Fenga
    -A ... zamknij się z tym cesarzem. Teraz to ja bym był na Naadam. Może bym sobie jakąś ładną klacz znalazł dla mojego Kała Magaa...
    -Słuchajcie, bracia. Nie ma co się martwić nad doczesnymi niewygodami. My w Tybecie medytujemy, gdy chcemy rozwiązać...
    -My jak chcemy coś rozwiązać, to rozwiązujemy! Tow. Zhang to zrobi - rozwiązał sznurówki!
    -Zamknijcie się niewierni! Niech gniew Allaha spadnie na was, a łaski Jego niechaj mnie dotkną, albowiem jestem jednym z niewielu muzułmanów w Chinach...
    -Ktoś powiedział - muzułmanin? - spytał się Wódz zgromadzonych zza drzwi.
    -Ja, a co?
    -No to... -tu Szef Wszystkich Szefów Arabii wszedł do pokoju gdzie przebywali emisariusze - ... jest was więcej. Co macie mi do przekazania?


    [​IMG]
    W tym momencie rozpoczął się istny chiński targ. Oprócz tego, co myśli Mongoł o Tybetańczyku i co do tego ma kwiat gandźi o poranku według Tybetańczyka,Wódz dowiedział się o miszmaszu w Azji.
    Po prawej: legendarny wojownik Cesarstwa Qing, który nie dość, że będzie bronił cesarza gołą klatą, to jeszcze zasmakował w daniach Arabskich.

    Wódz po uczcie zaczął rozmyślać, aczkolwiek ciężko mu to szło po ciężkiej zabawie.
    -Kórczem bladem, ale fajne ma trampki. - nagle usłyszał Wódz.
    Nie były to jednak jego myśli, a głośno mówiący Hermanek.
    -Ano fajne. - przyznał Wódz.
    -Ojcu by się przydały. Sklepa prowadzi. Gdybym tylko mógł je dostarczyć...


    48 godzin później


    - Jakiś jegomość przybył,Wodzu?
    -Skąd?
    -Chyba z Turcji...
    -Wprowadzić.
    Do hali wszedł jakiś Mehmet i postać zamaskowana.
    -Witam Cię, o Wodzu Arabii.
    -Elo.
    -Chciałbyś telewizji?
    -No chciałbym, ale ona jeszcze nie...
    -Co myślisz, że telewizji jeszcze nie ma? A co powiesz na... TO? - zamaskowana postać została odsłonięta.
    Wódz, gdy tylko zobaczył JEJ twarz, natychmiast się rozpłakał.
    -To... ON. - wydukał Wódz.
    -Która godzina? Pyta rodzina? - powiedziała postać.
    -Boże... znaczy się, Allahu...dzięki za przypomnienie dzieciństwa.
    -Która godzina? Pyta godzina?
    -Jaki on realny...
    -Która godzina? Pyta rodzina?
    -Heh, ale coś słabo "naoliwiony", hehe... Chwilka...

    ...

    -Nieeeeee!


    [​IMG]
    Okazało się, że to nie jest prawdziwy Pan Tik Tak. To była tylko tania podróbka, która teraz zburzyła dzieciństwo. Okazało się, że to tylko atrapa mająca przemycać ropę...
    A Wódz już był blisko zakupienia Tureckiej telewizji w zamian za prąd, lecz zmiarkował się, że Turcy są w technikach telewizyjnych sto lat za Murzynami z Mongolii.

    -Ech, świat potrafi zdołować... Chyba zostanę emo... - zaczął rozpaczać Wódz.
    -Nie radzę. Śmiać się z Ciebie będą tylko. A ból zostanie. Dlatego nie badam już emonatury. - powiedział Ramirez - Psycholog.
    -Echh, masz rację... Możesz odejść...
    -To pójdę się pociąć...


    20 października

    -Ech, fajne te chińskie żarcie. Ciekaw jestem, jak tam konflikt w tym Cesarstwie...


    [​IMG]

    -Nonono, całkiem rzetelna Sonda tej Komsomolskajej Prawdy. A może by tak wesprzeć Cesarstwo? Tylko jak?
    Wódz począł się... zastanawiać.
    -Wiem! Hermanek ma urodziny! Lubię chłopaka, to niech chociaż te trampki dostanie!

    [​IMG]
    Doszło więc do zawarcia umowy - my wysyłamy nasze podróbki chińskiej wersji mongolskiej przeróbki amerykańskich Sportów produkowanych w Moskwie, a oni nam dostarczają oryginalne chińskie trampki!

    432000 sekund później

    Wódz zawołał do siebie Hermanka. Był niezmiernie ucieszony, a nawet uchahany.
    -Cześć, Hermanku. Masz dla mnie gazetkę?
    -Jak zawsze, o Oczy Koranu.
    Hermanek zaczyna szukać w torbie.
    -Tylko wiesz, bez TEJ gazetki... - puścił oko porozumiewawczo.
    -Oczy-wiście. O, proszę.
    -Komsomolska? Ciekawe jaka, będzie goła baba...
    W tym momencie mina Przywódca Światowego Islamu stężała i z spochmurniała.
    Po chwili Wódz zaczął mdleć...
    -Co się stało? Tylko w "mołdełcach" są błędy...
    Lecz Wódz na chwilę wstał i zaczął ryczeć.


    [​IMG]
    -NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!111111 OMG1OMG1OMGOMG11111!!!!

    -Jakim cudem?.... Za jakie grzechy...
    Wódz po chwili się uspokoił, o ile można to tak nazwać.

    -Herman, masz TĘ gazetkę?...



    ***


    No,to kolejny odcinek:)

    Ktoś pewnie zauważy, że pojawia się Pan Tik Tak, którego za młodu oglądałem, może się zdziwić. Ostatnio spodobała mi się ta piosenka na końcu.
    Patrzę na newsy, a tu już 20 rocznica Śmierci Sondy...
    Stare programy miały ten czar, którego nowe nie miały. Ja w ogóle jestem sentymentalny i nostalgiczny.

    Więc zagadka na dziś też dotyczy 'starocia' - kabaretu TEY.

    A więc w obrazie i tekście dałem nawiązanie do pewnego skeczu... Podajcie:
    a) jaki to skecz?
    b) jakie są nawiązania?(jedno nawet wyróżniłem w samym tekście)
    Nagroda znana - udział w odcinku.

    A więc - Gejm On!:D
     
  7. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]


    AAR Nejdem,od roku 0 Ery Dynastii Saudów(EDS), przez barbarzyńców rokiem 1911 r. AD nazwanym.

    Odcinek 7

    1 listopada

    Wódz był ostatnio nie w sosie. Złodziejskie pod*******enie Dammanu(czy jak to zwał) przez potencjalnych sojuszników było chamskie.
    Jednakowoż, pozwalało to rozwinąć atak na pozostałe fronty, jakie by powstały.
    'Ale nie zmienia to faktu, że Włosi to *****.', jak to stwierdził Miszcz Hardkorów.


    4 listopada

    Mecenas Nauk Wszelakich zajmował się rutynowymi sprawami(jak na przykład testowaniem dziewic, wieszaniem za małą pętelkę czy czytaniem Komsomolskajej Prawdy).
    -Witam Cię, o Czcigodny... - pokłonił się Majestatowi Islamu Ramirez - Muzyk(stworzył przypadkiem tesserakt do grania).
    -O, siema Ramirez:)
    -Czy mógłbyś wspomóc moje skromne badania, o Wielki?
    -A nad czym nauki prowadzisz?
    -A nad drobnostką... jak Wódz wie, stworzyłem pierwszy tesserakt do grania.
    -No i?
    -Żeby na nim zagrać muszę zrobić tesseraktową pałeczkę...

    ...

    -Aha, czyli niet?
    -No jakby to powiedzieć... nie.
    -Czyli tak?
    -Czyli nie.
    -Aha.
    -:D
    Ramirez miał już odejść, lecz coś zaprzątnęło jego uwagę.

    -Jak robisz te minki?
    -No, jeden z Was mię takie coś zrobił. W ogóle - fajny z niego gość.
    Ramirez odszedł zdezorientowany; jakby coś ukrywał.

    Lecz Wódz nie martwił się tym zbytnio, gdy nagle usłyszał krzyki na podwórku wysadzanym nie diamentami, a w powietrze każdego 4-tego dnia każdego miesiąca. Defekt ten Wodzowi nie przeszkadzał, gdyż nie miał tam interesów.
    Wódz ujrzał parę ciał ludzi i trochu kurczaków.
    - Co się stało się?
    Nagle jeden z trupów ozwał się.
    -Żądamy wolnych związków zawodowych generałów i wolnych sobót i niedziel.
    -A tak na poważnie?
    -Nie chcemy, by nas bił ten jełop Abdul.
    -Nie chcecie się poświęcić dla rozwoju kraju?
    -Średnio.
    -Hmm... a ilu z was ma dzieci?
    -No, nikt.
    -A chcecie je mieć?
    -No ba.
    -A mam to uniemożliwić skąplikowanym systemem małych pętli?
    -**** the Sys... no, dobra. Zgadzamy się na wspomożenie kraju naszym ciałem.
    -Świetnie, i tak potrzebujemy tylko pięciu z was.


    [​IMG]
    Tak oto działa wybitny naukowiec arabski! Pozwolę sobie przedłożyć jego krótką charaktery...
    (o co kaman... acha... czas antenowy by sie skończył... yhmmm...)
    ...stykę w jednym z najbliższych odcinków.
    Tak pomiędzy 1600 a 1700 odc.


    6 listopada


    Wódz, jako że 'Komsomolskaja Prawda' to miesięcznik, więc musi czekać, postanowił, że umili sobie czas wydając własną gazetę.
    -Czasopismo!
    -No dobra,
    czasopismo.
    Wódz jest mądry więc tytuł wykombinowany, dziennikarzy zatrudnił i po prostu gites.
    Właśnie czeka na nowy numer.

    -Hermann!
    -tak, o Najjaśniejszy?
    -Jak moja gazeta?
    -Proszę.


    [​IMG]

    -Nie no, tego mułłę to już całkowicie po****ło? Co za osioł go zatrudnił?
    -Ty, o Wielki O...
    -Chcesz zasugerować, że jestem Osłem?
    -Nie, tylko...
    -Nevermajnd. najgorsze, że teraz mi stab spadnie.
    -Ale panie...
    -Co?
    -Stab to przeżytek. Już nie istnieje.
    -Serio??
    -Serio.
    -No to za****ście mi się dzionek rozpoczyna... najpierw gwałty, potem się dowiaduję że staba nie ma... *******o za****ście...


    11 dni później...

    Wódz wypoczywał właśnie po udanych testach dziewic, kiedy do sali wparował z prędkością pijanego fotona...
    -Hermanek,co chcesz?
    -Dwie wiadomości. Pierwsza to Chińczycy.
    -Wprowadzić.
    Chińczycy sami się wprowadzili.
    -O witaj, Czcigodny...
    -Dobra, możecie to odpuścić.
    -Nasz Cesarz chciałby się dowiedzieć, jak tam nasza transakcja. Na początek nasza sytuacja która dzięki Wam jest coraz lepsza, o Wodzu.

    [​IMG]
    -Jak widać nasze siły wzrastają jak fallus podczas rozkoszy, a siły wroga wszetecznego topnieją jak bałwan soli.

    -A u was, o Wielki?
    -Ehmmm... - Wódz w swej nieskończonej mądrości nie przejmował się tym, co się stało z trampkami.
    Lecz Hermanek wskazywał wyraźnie na kartkę papieru, którą młodzian trzymał w lewej ręce i machał.
    -O, do niego pójdźcie.
    Hermann pokazał im kartkę.Chińczycy ucieszyli się niezmiernie.
    -Co im pokazałeś?


    [​IMG]
    -Pocztówkę od mojego ojca.
    -Najs.

    25 listopada

    Dziś dzień wydania kolejnego numeru "Komsomolskajej Prawdy". Wódz przygotował się na nową gołą babę, rodem z kołchozu.

    -Hermann! Weź mię przynieś "Komsomolską..."
    -Się robi.
    Hermann zaczął przeszukiwać torbę w poszukiwaniach zaginionej ark... znaczy się gazety.
    -O, proszę.
    -Dziękuję. - Wódz powiedział po czym zaczął przeglądać gazetę.
    -NIEEEEEEEEEEEEE! - Najzdolniejszy Uprawca zaczerwienił się jak pomidor.
    -Co się stało?
    -No, zobacz...


    [​IMG]

    -Co, to że Francuzów podbijają?
    -Nie! Oni są juz pod La Rochelle!
    -I?
    -Nie rozumiesz?


    [​IMG]
    -Nadal nie rozumiem.
    -Nie kapujesz? Oni chcą zniszczyć...

    [​IMG]
    ... debeściarski program świata!

    -Co zrobi biedny La Boulle? No co biedak zrobi? No przecież sobie poza nim nie poradzi... Buuu... - zapłakał Wódz.

    *chlip**chlip*

    ***

    Co zrobi Wódz w obliczu tragedii La Boulle'a?
    Czy fort przetrwa?
    Co zrobią Urugwajscy Naukowcy?

    To, w następnym odcinku. Tschuss.:)

    Zagadka na dziś:
    1. Do jakiego programu, a nawet skeczu nawiązuje A.Lepper i jego słowa?
    2.Czyja jest tak naprawdę twarz gołej baby z "Komsomolskajej"?

    Bawcie się dobrze i skomentujcie:):)

    PS. 3.Znajdź nawiązanie do Smugglera z CD-ACTION.
     
  8. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]


    AAR Nejdem,od roku 0 Ery Dynastii Saudów(EDS), przez barbarzyńców rokiem 1911 r. AD nazwanym.

    Odcinek 8

    Część Pierwsza - Konia za rzeżuchę!

    1 grudnia

    Wódz był od ostatniego czasu niezwykle zmartwiony.
    Nie cieszyły Go dziewice.
    Nie cieszyły Go Playboye Hermana.
    Nie cieszyły Go dziewice.

    [​IMG]
    Nie ucieszyły Go postępy badań naszych Arabskich naukowców, które ucieszą nawet najbardziej pacyfistycznych i spokojnych mieszkańców.


    A wszystko przez zagrożenie Fortu Boyard. Wódz znikał gdzieś całymi dniami, był przybity niczym Chrystus do krzyża.
    "Bo co zrobi La Boulle? No co biedak zrobi?" - to Wodza martwi i nie ma rzeczy, która może mu pomóc.

    ...

    Czy wspominałem już o dziewicach?


    3 godziny później
    Sala Pałacu Wodza


    Wezwany Ramirez-Psycholog, gdy przyszedł, z miejsca orzekł, że Wódz został EMO, czyli Emocjonalnie Małym Osłem. Według niego, Wódz za niedługi czas postanowi się pociąć. I to na śmierć.
    -Tak wam powiadam przyjaciele. To się źle może skończyć, skończyć się może źle...
    -Nie możemy Go jakoś pocieszyć? - zaczął się zastanawiać Ramirez - Telefon Zaufania (pomińmy milczeniem kwestię, że w Państwie Wodza nie ma telefonów...)
    -Nawet dziewice nie bawią Słońca Pustyni Narodu Arabskiego... - począł Ramirez-Seksuolog.(Broń Boże, nie począł dziecka, tylko się zastanawiać.)
    -Ej ty Lwie Stary Zboczuchu... - offtopił Ramirez - Doktryner.
    -Nie ucieszyły Go nawet moje diablo fajne sposoby mobilizacji, polegające na Alertowaniu takimi fajnymi plakietkami i plakatami... O jak na przykład ten:
    [​IMG]
    -Ech, co tu zrobić... - zastanawiał się Chemik, albowiem jego ostatni dekokt zamiast przynieść ulgę, dawał w efekcie kaca-giganta-na-ruskich-sterydach. Oczywiście fakt użycia 11 lokalnych samogonów rosyjskich i sterydów nie miało żadnego znaczenia.
    -Wiem! - wykrzyknął Ramirez-Doktryner - Wkrótce piersi...
    -Ha! - krzyknął Urugwajski Specjalista ds. Amorów(czyli Seksuolog) - I kto tu mówi, że jestem zboczeńcem, perwersie!?
    -To tylko moja wada wymowy, erosomanie jeden ty! - wykrzyknął Doktryner.

    Ramirez nie mógł wytrzymać tej zniewagi. Jeszcze chwila, a w ruch poszłyby dmuchane kaczki, dildo i półtoraki, a jak wiadomo, w ręku Urugwajskiego Naukowca te narzędzia są niebezpieczne.
    Szczególnie kaczki.
    Na szczęście wkroczył Ramirez - Informatyk.
    -Gdzieś ty u licha był, Ramirezie? - spytał się Chemik. - Nie widziałem, żebyś wchodził do tej sali razem z nami?
    -Jesteś na kacu, to jak mogłeś mnie zauważyć?!
    Po chwili odwrócił się do Doktrynera.
    -Kontynuuj! - przemówił doń.

    -Wkrótce pierwsi kawalerzyści będą sformowani. Może by jakąś fetę...
    -Fuj! - wykrzywił się Telefon Zaufania - Nie lubię serów!
    -Siarap, bicz! - odwarknął Doktryniarz -... fetę czy inną imprezkę zrobić?
    -Ty, to może się udać! - Psycholog dodał odsiebie.pl(RIP)
    -Ale ale, kto to u licha zorganizuje? - zaczęli się głowić.
    -Ja wiem, kto nam pomoże! - wykrzyknął ni z kebaba, ni z gyrosu Informatyk.

    Chwile później.
    Gmina Łopówkowo, gdzieś w Polsce.

    [​IMG]
    -Halo, tu Urząd Gminy Łopówkowo, słucham?

    -Siema Romek, tu Rami z tej strony.
    -No, elo stary druhu! Jaksiemasz?
    -A spokoloko, ino interesa ja mam do Ciebie!
    -No nawijaj!
    -No, wiesz, siedzę u Arabów, ich Wódz ma deprechę, a chcemy go rozweselić, a akurat mamy imprezkę taką kameralną na 20000 ludzi, to potrzebujemy twojej rady - co zrobić żeby fajnie było a tanio?
    -To wiecie, tam Dodę czy inne diskopolo zaprosicie, zrobicie jakieś takie grille z kiełbaskami, loterie jakąś zrobita, a niech się ludziska bawią, no i będzie gites...


    7 grudnia
    Plac im. Wodza, Rijad

    Abdul (dla przyjaciół - Ali) stał właśnie przy swoim koniu - Rahmedzie.
    Nie lubił go zbytnio. Rahmed był uparty jak osioł i głupi jak osioł.
    No i silny jak osioł - w trakcie treningu wybił Alemu zęba, ale it doesn't matter, jak to Anglicy mówią.
    Albowiem dziś wreszcie zostanie kawalerzysta swojego Wodza.
    Zostanie Sipahim.
    -Zostanę wielkim Sipahim, nieustraszonym...

    [​IMG]
    -Iha-ha,iha-ha!

    -Wa mać! Co się śmiejesz? Przecież na pewno uda mi się zostać wielkim Sipahim, przybocznym Wodza gwardzistą, co się kulom nie kłania, co mężny w boju, a do którego panny całej Arabii będą wzdychać...

    [​IMG]
    -Prrhhh... Iha-ha! - ironicznie zaśmiał się koń.
    Po placu rozległ się głuchy dźwięk.
    -... i więcej mi się tu nie smiej, fersztejen?!
    Koń tylko odpowiedział krótkim pomrukiem. Dłuższy byłby niemożliwy - uderzenie karabinem jednak bolało.
    -No, dobra, przygotuj się. Wódz idzie!

    Wódz przemierzał właśnie szpaler utworzony przez jego Sipahów. Nie uciekawiło go to zbytnio.
    Doszedł już do podestu z którego miał rozpocząć przemówienie.
    Tekst jego wystąpienia został zapisany przez tajemniczego dziennikarza z Niemiec:

    [​IMG]
    -Cowabunga! - zakrzyknęli wszyscy
    Jednak Wódz odszedł od podestu, nie biorąc udziału w zabawie.
    A szkoda, bo zacna była ona, albowiem były tańce, karkóweczki, kiełbaski i dzieweczki.
    O dziwo, nikt nie zauważył Jego nieobecności.
    Prawie nikt...
    -I On chce rządzić? Śmiechu warte... - pomyślał Tajemniczy Jegomość, podkręcając sumiaste wąsy.


    Dzień później
    Sala Zdobywców


    Wódz przechadzał się wśród popiersi swoich wielkich przodków(takich jak Muhammad ibn Saud Aziz Allah Akbar, który podbił średniowieczny rynek falafelów), jak również posągów wielkich zdobywców i władców.
    Albowiem Wódz uważał, że są oni wzorem do naśladowania.
    -Ech, ja biedny, cóż mogę uczynić?

    [​IMG]
    -Na wojnę idź!
    -Kto to powiedział?
    -Ja, Justynian I, Wielkim zwany! - odezwała się płaskorzeźba.
    -Przecież jesteś płaskorzeźbą! Nie możesz mówić!
    -Ale ja jestem duszą Justyniana w sztuce zaklętą. I ja ci powiadam - ty będziesz moim następcą!
    -Ale ja nie mogę być Cesarzem Rzymskim, bo po primo nie istnieje, a po drugie - nie zostanę chrześcijaninem!
    -Ciszaj! Powiadam Ci - będziesz moim nastepcą - stworzysz wielkie a bogate państwo, bo widzę w Tobie siłę i mądrość do tego wymaganą.
    -Ale co mi z tego, jak nie będzie Fortu Boyard?
    -Idź więc i obroń!


    10 grudnia

    Ali właśnie zmywał naczynia po imprezie. Było ich gdzieś tak... ze 20000 talerzy, że o sztućcach nie wspomnę.
    -Cholewka... po kiego grzyba musiałem puścić pawia akurat na dowódcę drużyny... ech...
    Abdul właśnie kończył mycie dopiero 907-ej łyżeczki do herbaty, gdy do kuchni weszli nieznani mu jegomościowie.
    -Szeregowy Abdul...? - powiedział jeden z nich. Nosił czerwony kapelusz i mnóstwo ksiąg pod pachą.
    -Tttak... a o co kaman? - odpowiedział nieco wystraszony.
    -Pójdziesz z nami! - rzekł podobnie ubrany człowiek, z tą różnicą, że pod pachą trzymał sztabówkę.
    -Ale szef drużyny mnie zabije, jak tego nie umyję!
    -Jak nam pomożesz, to on będzie musiał to zmywać...
    -Serio?
    -Serio, serio.
    -No dobra, wchodzę w to. A co tak konkretnie kaman?
    -Dowiesz się po drodze. Weź tylko konia.


    8349 sekund później
    -Możecie powiedzieć, co mam robić? I czemu?
    -No cóż...- zaczął ten z księgami.

    [​IMG]
    -Od ostatniego czasu ubywa nam rzeżuchy. Konie lubią rzeżuchę, ale wcześniej nie było takich problemów.
    -No i co wspólnego z tym mam ja?
    -Podejrzewamy, że ktoś okrada magazyny! Więc ty i podobni tobie żołnierze, którzy czymś podpadli, będziecie pilnować składów rzeżuchy.
    -A gdzie są te składy?
    -Tu.
    Ali spojrzał przed siebie. Zobaczył Pałac samego Wodza!
    -Ttto... tu?!
    -Tak, to w Pałacu trzymamy rzeczy ważne, jak np. rzeżuchę.

    Podjechali trochę bliżej. Abdul zobaczył czterech mężczyzn, dwóch na koniach, dwóch stał.
    -Poznaj swoich kolegów... - powiedział ten ze sztabówką.
    -Elo! Marian z Trzeciej Konnej Drużyny jestem! - wymienił uścisk ręki.
    -Joł! Tu Hasan, ziąą! - powiedział człowiek siedzący na koniu w bliżej niezidentyfikowanej fryzurze o kształcie mopa i ze szklaną rurką. - Babylon system is the vampire, yea!...
    -Ave! Malik jestem! - pozdrowił Abdula rzymskim salutem.
    -Cześć! - powiedział jakiś trzymający miecz kolo w turbanie.
    -No to co, Panowie? Czas na patrol, c'nie? - zaśmiał się lekko trzeci z jegomościów, trzymający butelkę. -Powodzenia...

    Jegomoście oddalili się od grupki żołnierzy.
    -Ej, Matematyk - zaczął Doktryner - A nie ma jakiegoś sposobu, by wyprodukować więcej rzeżuchy?
    -Niet, bo inaczej nigdy nie powołamy kolejnych Konnych... a przynajmniej w tym stuleciu.

    [​IMG]
    A oto i sprawczyni tego galimatiasu - rzeżucha; na zdjęciu zarekwirowana prywatnemu hodowcy rzeżuchy(owe pożywienie wolno uprawiać tylko dla wojska. Tak Wódz zarządził.)
    Swoją droga, ostatnio nawet była spektakularna akcja zorganizowana przez dzielnych wojowników. Znaleziono całe cztery worki rzeżuchy.
    Nieważne, że znajdowały się w stajni królewskiej - ważne, że odnaleziono!

    Noc dnia bieżącego.
    Abdul nudził się strasznie wypatrując złodziei. Jego towarzysze zresztą też.
    A żeby zabić nudę, postanowili wpaść do karczmy. Niestety(dla nich - stety), "zabić" zmienili w "zapić".
    Nieco podchmieleni, wracali właśnie do pałacu; ci co mieli konie to na koniach, zaś wojownicy przysiedli się do koni.
    -Eeej, chopaki... za co żeśśśtsie tu trafilyyy...?? - zaczął Abdul.
    -Ja peuuu.. peuuuniuem funkcję kuchaszsza w druszszynie... ssssrobiłem falafalale z passtom tamaryndowca... nie wiedząc, szsze szef jest na nie uczszulony... skubany, nie wiedziałem, szsze moszna tak daleko rzszygaćcz...
    -A ja... - zaczął bełkotać Hasan - ... bo pszypadkiem zapaliłem takiego dobrego stuffa na czwiczeniach...
    -Mnie załatfili, bo lubię makarona.... - rzekł Malik.
    -A mnie za zamachnięczsie szię... na ćwiczszeniach... - rzekł kolo z mieczem wielkim jak Twoja Stara.
    -Aleee...., za takie szeczy to się kary... chyyba nie dostaje, maan... -Hasan błyskotliwie jak woda w klozecie odpowiedział.
    -No widzisz... tylko, sze ja się za mocno zamachałem, i pszypadkiem odciąłem łeb tej świni, temu moyemu szefowi... ale sam się o to prossił... Poza tym, jestem absolutnie niewinny... hep!

    Truchtali jeszcze trochę i znaleźli się przed pałacem.
    Wszystko wyglądałoby normalnie, gdyby nie jeden maleńki szkopuł.
    Abdul zauważył bowiem jakiś majaczący się przed nim kształt na koniu.
    -Ejjj, chłopaki... ja tam coś widzę!
    -Ssserio?
    -No!
    Wszyscy zaczęli się przypatrywać.
    -Ty! Rzeczszyywiszcie! Mamma mia! - szeptem krzyknął Malik.
    -Złodziej! - krzyknął zdecydowanie nie szeptem Marian
    Kształt zareagował.
    -Gońmy go! - zareagował Ali.
    -Dalej! Hajda na Babilon! - wykrzyknął Hasan
    Kształt zaczął uciekać. Nasza podchmielona gromadka zaczęła więc go gonić.
    -Stój bo nie stszelam!! - zaczął krzyczeć Malik.

    Ta gonitwa nie trwała zbyt długo. Konie są dość szybkie. Na szczęście, nie było żadnych strat (nie licząc czterech rozdeptanych sikiradek).
    O dziwo, pijani piechurzy jakoś się utrzymali, co jest dużym wyczynem z ich strony, biorąc pod uwagę niewygodną pozycję i promile we krwi.

    Dzień później, też w nocy.
    Pościg trwał bez końca. Po paru innych perypetiach znaleźli się w porcie Dżiddah.
    Była noc, minął dzień a chłopaki po drodze wypili, jak się później okazało, o ciuteńkę za dużo.
    Uciekinier bowiem zaczął diabelsko sprawne manewry.
    Pościg zostawiony z tyłu jak peleton przez Lance'a Armstronga nie zgubił jego tropu, mimo że na zakrętach ledwo co wyrabiali.
    Nagle koń zbiega dobiegając do brzegu wskoczył do wody.
    -Ej... chopaki... - zaczął Abdul - jak szię tu hamuje?
    -A skąd mam wiedzieć? Ja tym nie kieruję - powiedział Marian nie trzymając lejców swojego konia.
    -EJ, ale ja teszsz tym nie kieruję... - zaczął siedzący z nim Malik - To kto tym kieruje?
    W tym momencie wszyscy zdali sobie sprawę, że RACZEJ się nie zatrzymają.

    Zrobili to, co każdy prawdziwy żołnierz zrobiłby w tej sytuacji.


    ...




    -RATUNKUUU!!!




    Koniec Części Pierwszej.



    W następnym odcinku:
    Co się stanie z naszymi bohaterami?
    Kim jest tajemnicza postać?
    Co we Francji?
    Co z rzeżuchą?

    ***


    Komentujcie!:)
    Jak mi wyszedł ten odcinek?
     
  9. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]


    AAR Nejdem,od roku 0 Ery Dynastii Saudów(EDS), przez barbarzyńców rokiem 1911 r. AD nazwanym.

    Odcinek 8

    Część Numero Secundo -Sekretlische Kontakten...


    13 grudnia

    Ali obudził się. Boli go głowa tak mocno, jakby napił się najdroższego w czasach jego młodości wina.
    Czyli Jabłuszka Sandomierskiego.
    Albowiem był to jedyny trunek z dzieciństwa, jaki pamiętał. Ale za to jak pamiętał... te walenie głową w Mur Chiński w trakcie szkolnej wycieczki do Chin, ujeżdżanie jeża, wizyta w Dwikozach...
    Tymczasem, nie wiedząc co robić, postanowił poszukać wody. Wszak pamiętał, że w bazie przygotowali sobie taką wannę pełną wody na wszelki kac-ratunek.

    Spojrzał w lewo.
    [​IMG]
    Spojrzał w prawo.
    [​IMG]
    Spojrzał przed siebie.
    [​IMG]
    Spojrzał za siebie.
    [​IMG]

    ...
    -Ej, chłopaki, nie wiedziałem, że ta wanna taka duża jest!... - krzyknął do swoich kamratów. Nikt mu nie odpowiedział.
    -Chopakiiiii... Weźcie się odezwijcie... Już ranek...
    -No co? Musisz tak głośno krzyczeć?! - powiedział Marian powoli wstając.
    -Właśnie, ziąą! Musisz się zachowywać jak jakiś człowiek Babilonu?! Positive vibration, yeah!- zapodał Hasan.
    -A reszta chłopaków? Gdzie oni są? - spytał się Marian.
    -A ujek mnie to! - odparł Ali. -Mamy gorsze problemy!
    -A jakie to niby problemy, maan! Wrzuć na positive vibration, yeah! - spytał się dzierżąc szklaną rurkę Hasan.
    -Ano takie, ze znajdujemy się na nieznanym statku i płyniemy w nieznanym kierunku do nieznanego miejsca, gdzie czyha Nieznane.
    Chłopacy zatrwożyli się na myśl, że mogą już więcej nie zobaczyć swej rodziny, znajomych, Jabłuszka Sandomierskiego.
    -Ahoj, szczury lądowe, co konie osiodłały! - zakrzyknął jakiś gromki głos za nimi.
    Obrócili się.
    -Na Allaha! - powiedzieli razem, po czym uklękli - Tto... przecież... On!...


    Tymczasem w Wołgogradzie-Zdrój

    Wasilij Jerychonowicz Pietrosyński wrócił trzy dni temu z przerwanych targów lotniczych we Francji.
    Było tam pięknie, każdy producent miał własną parcelę na dużych polach pod Paryżem.Byłoby za****ście, gdyby nie to, że na jego samoloty, np. jego zdaniem bardzo udany model myśliwca WZ-73.a, nikt na targach nie zwrócił uwagi.

    No, może nie licząc delegacji szetlandzkich nacjonalistów. Niestety, byli zbyt biedni, ich ostatnią wielka inwestycją było spłacenie kredytu na trzy XIX-wieczne muszkiety i jednego Colta.

    -Panie Pietrosynie! - oznajmił znany mu głos jego pilota oblatywacza, Artiego.
    -Szto?
    -Jacyś panowie do pana...
    W głowie Pietrosyna zahuczała jak spadnięcie z łóżka myśl i nadzieja, ze wkrótce wreszcie zarobi na swojej wytwórni aeropłanów
    Do biura weszli czterej panowie w płaszczach.
    -Słucham panów?
    -My w sprawie samolotów. Czyż mógłby pan nam użyczyć jak największej ilości samolotów zdolnych dolecieć do Mongolii?
    -Tak się składa że mam takowych par.
    -Proszę pokazać.
    Po chwili krótkiego biegu znaleźli się w hali wypełnionej zasłoniętymi przedmiotami.
    Arti podbiegł do pierwszego z nich i chwycił za materiał.
    -Drodzy panowie, Wołgogradzkij Aeropłanskij Zawod ma zaszczyt przedstawić kwiat myśli rosyjskiej myśli lotniczej, czyli...

    [​IMG]
    ...najnowszy myśliwiec WZ-73.a!
    Jego specyfikacja techniczna to:
    -nowoczesny silnik gwiazdowy CMF "Jajcerwij" z Carskojej Motornojej Fabriki o mocy 20 koniów z koniuszymi
    -skrzydła w układzie dwupłata zastrzałowego wykonane z betonu
    -nowatorskie bawełniane śmigła usztywniane szynami kolejowymi szyte w Bełchatowie
    -miejsca z tyłu i przodu na reklamy i rondle (prawda, że wyglądają za****ście^_^)

    -To jak, biorą panowie 20 sztuk?
    -A za ile? - spytał się jegomość z aktówką.
    -No, w rublach, za każdy dam pięć... może dziesięć...
    -No, drogo się pan ceni... ale no dobra, 20 razy 10 to 200... - zaczął mówić otwierając aktówkę, po czym zaczął z niej wyjmować pieniądze.
    -Proszę, 200 tysięcy rubli.
    Wasilij oniemiał z wrażenia.
    -A, możemy jeszcze prosić, by pański oblatywacz nam towarzyszył?
    -A dopłacicie za usługę dodatkową?
    -Oczywiście - powiedział koleś z 5 tys. rubli.
    Te pięć patyków zmieniło właściciela w mgnieniu oka.
    -Do widzenia. - pożegnali się jegomościowie.



    Tymczasem na statku.


    Przed naszymi bohaterami stanął ich idol z dzieciństwa, Ten, Który Miał Zjednoczyć Arabów podług bajań ludowych opowiadanych na wszelkich rodzinnych uroczystościach jak wesela czy pogrzeby, Pogromca Nieświeżego Oddechu Przed Każdą Randką, Sanacja Świata.

    Wódz...

    -No co, mysie pysie, co tu sobie, prawda, robicie, to chyba kac, czyż nie?
    -A jakbyś wiedział, Wodzu. Ale mógłbyś nam powiedzieć, co TY tu robisz i co MY tu robimy?
    -Ależ oczywiście. Wczoraj ścigaliście pewną postać, czyz nie?
    -Nom tak.
    -No i goniliście ją, po czym w pewnym momencie jakby się wam klocki hamulcowe w koniach rozpieprzyły.
    -Nom tak.
    -No i wtedy zaczęliście ruszać z impetem ku brzegu myśląc, ze wpadniecie do wody albo gorzej - rozbijecie się o piach, skały czy coś tam.
    -Aha, i dlatego byliśmy nieprzytomni.
    -Nie, nie od strachu. Otóż gdy skończył się brzeg, spadliście na statek przewożący zaopatrzenie do Francji...
    -A, pewnie zemdleliśmy od uderzenia o podłogę.
    -Nie, statek był prawie na poziomie brzegu. Zemdleliście z przepicia.
    -Aha.
    Chłopakom poczuli się przed Wodzem łyso jak glaca Kojaka.
    -A ta postacią byłeś ty, o Wielki?
    -Zgadłeś, Sherlocku, zgadłeś.
    -A czemu płyniemy do Francji? Przecież tam jest wojna!
    -No właśnie płynę na wojnę. A żeby wziąć tam udział, musiałem:
    [​IMG]
    -Ale hiszpańska marynarka - ciągnął dalej jak córa Koryntu... no wiecie co... - patroluje wszystkie konwoje, więc żeby uniknąć kontroli Pan Władysław, właściciel wszystkich tych statków - wskazał na pozostałe 5 statków - oraz doświadczony wilk morski stojący tuz obok mnie jakbyście nie zauważyli, nakazał umieścić broń i amunicję pod "kołderką" z rzeżuchy.
    Poza tym, nie wypuścili by mnie jawnie z Pałacu, bo oznaczało by to wojnę z Hiszpanami.
    -Acha, i w ten sposób upiekłeś dwie rzeżuchy na jednym ogniu? - skwitował Malik.
    -Zgadza się. BTW, ciekaw jestem, co zrobią, jak zauważą, że mnie nie ma, he he:D


    Tymczasem w Rijadzie
    Pałac Wodza.


    Grupka panów w czerwonych mundurkach patrzyła na drzwi do komnaty Wodza z niepokojem.
    -Oki, ustaliliśmy - zaczął Psycholog - że Wódz jest w depresji i może mieć chęci samobójcze, tak?
    -Tak. - odparli wszyscy.
    -Może się w tej chwili narkotyzować się, przecinać żyły, ładować pistolet, wiązać pętlę na szyi, obalać Jabłuszko Sandomierskie... Dlatego musimy wkroczyć. Czyli roz****ć w drobny mak.
    -Hura.
    -A więc - na trzy, czte...
    -Stój - zakrzyczał Matematyk - coś tu jest nie tak.
    -Co?! - zdenerwował się Psycholog, jakby kto go nazwał Psycholożkiem.
    -To, że Wódz zdepresił się, to ustaliliśmy już 2 dni temu, c'nie?
    -Niom. - odparł interlokutor.
    -To dlaczego dopiero teraz go ratujemy?
    -Oj głupiś... Zapomniałeś, że byliśmy chwilowo niedysponowani z powodu bólu głowy po impre... bankiecie?
    -Hę? Jakim bankiecie?
    -No bo przecież nieoficjalnie zdobyłem drugie miejsce w konkursie na Pokojową Nagrodę Nobla za stwierdzenie, iż żeby unikać wojny należy trwać w pokoju.
    -A kto wygrał?
    -A jakiś Murzyński sprzedawca Baraków...

    [​IMG]
    - Hey you!Word "murzyn" is doubleplusungood crimethink and oldspeak, plusgood newspeak word is "Afroamerykanin"
    -Dobra, tak czy siak musimy zobaczyć. No dobra, to trzy-czte-ry!
    BUM!
    -Przeszliśmy! - zawołał nader entuzjastycznie Psycholog - Dalej! Szukajmy go!
    -Ejże, Ramirezie! - zawołał Pisarz - Tu kędy owędy jestże jakowyś listże napisany.
    -Podaj. - odpowiedział Doktryner. Po otrzymaniu listu zaczął czytać.
    -... mysie-pysie... wiedziałem, że znajdziecie lista... ruszam do Francji... skopać Tortiziożerców...
    Doktryner właśnie przejrzał cały plan Wodza.
    -Koledzy - przygotować się do kontaktu z Republika Francuską!


    15 grudnia
    Okolice Zatoki Biskajskiej.


    Kontradmirał Roberto Ignacio Encillado Corteso Pachamamas de los Garrapata (dla przyjaciół:Kleszczyk) przechadzał się właśnie po swoim wysłużonym okręcie pilnującym, by Francuzi nie dostali żadnych dostaw broni i amunicji, przechadzał się po prawdziwej dumie i legendzie Espańol Armada...

    [​IMG]
    ... lekkim krążowniku SPS Churros y Puta...
    ... który był prawdziwie wspaniałą bronią, która wygrała wiele bitw morskich, w tym najsłynniejszą w historii tej jednostki, bo wygraną w pojedynkę, bitwę pod Tortugą, gdzie przeciw niej i jej szacownemu kapitanowi Robertowi stanął niezwykle groźny przeciwnik...

    ...sroka morska zionąca 170%-owym alkoholem...

    .. której załoga odparła atak mimo upojenia alkoholowego i wszędobylkiego zapachu hiszpańskiego wina.
    Oczywiście, jakiś urzędnik zauważył, iż na pokładzie znajdowało się 70 pustych butelek po znakomitym katalońskim winie "Wyśnióweczka y Siareczka", ale nie zmieniło to statusu tej jednostki i jej marynarzy.
    Roberto znajdował się właśnie przed działem głównym, przy którym pracował okrętowy mechanik Alberto Adalberto Ruiz Gonzales y Margarita y Franco Kluchensi Maystercovichiz.
    -¿Como es y grande rures?(Jak tam działo główne?)
    -¡Mi quien la puta puta, no grande rures! (To jakiś szmelc, a nie działo!)
    -¿Así es como vamos a **********ntar, tenemos que uciekantes?(Czyli jak nas zaatakują, musimy uciekać?)
    -Si.(Nie, no skądże znowu, mamy zostać w miejscu i czekać na Niewolną Dinosaurę...)
    W tym momencie Niewolna Dinosaura strzeliła focha, mimo że nie wiedziała, dlaczego.
    Kontradmirał odwrócił się od działa. Już miał odejść dalej, gdy nagle usłyszał huk.
    -¡Cien Años,Cien Años, Cien Añooooooos, Cien Años!(Niechaj gwiazdka pomyślności, nigdy nie zagaśnie, nigdy nie zagaśnie...)-dobiegło zza jego pleców.
    Odwrócił się i zobaczył większość swojej dzielnej załogi.
    Trzymała mnóstwo butelek jego ulubionego wina "Wyśnióweczka y Siareczka" oraz wielki jak na warunki trochę małego okrętu tort.
    -¿Maestro Contralmirante, nosotros organisante la chiki-chiki balanga vino y cerveza alcoholes porque de tu cumpleaños, somos?(Panie Admirale, możemy zorganizować taką drobną ucztę z okazji Pańskich urodzin?)
    -¡No jachos!(No jacha!)
    -¡Urra!(Za****ście!) - zakrzykli marynarze.
    -¡Pero mañana!(Ale jutro!)
    -Hmm... Muy bien...(Hmmm... No dobra...)


    Tymczasem w Rijadzie.

    -Macie ten telefon? - zakrzyknął Doktryner.
    -Mam go. - odpowiedział Hermann.
    Doktryner wziął go i zaczął wykęcać numer.
    -Gdziez tyż dzwonisz żesz? - zapytał żesz się Pisarz.
    -Do prezydenta Francji.
    -Aha. - odpowiedział autor wielu wierszy i esejów.
    -Dobra, mam dziada.


    -Oui?
    -Pan Prezydent?
    -Oui, oui.
    -Panie, chcecież żesz naszą pomoc, wysłaną już doż La Rochelle? - zaciągając jak Pisarz spytał się delikatnie jak upadek z wysokości 100 metrów..
    -Monsieur z Arabia Saudique?
    -Nom.
    -A co wysyłacie tam?
    -Broń i amunicję.

    -Magnificent, akurat organizują się tam obrońcy z różnorakich narodów, no i wielu arabskich emigrantów, przyda się każda pomoc.

    *klik*

    -No,to jedna sprawa z głowy. Ej, a ta lampa, to nie powinna się przypadkiem nie ruszać?

    Godzinę później.
    Meczet w Klewkach,Cesarstwo Pruskie.


    -No, jestem, psia kostka.
    -Witaj Kessairze al-Medievistto, niech Allah nad tobą świeci. - pozdrowił go szef drukarni i dystrybucji Dżibril al-Mms.
    -Słuchaj, mam super materiał. powiedział szybko, po czym podał mu zwitek papierów.
    -Ej, ale... to się jeszcze nie stało!
    -Co?

    -No, to co tu pisze.
    -Nie ważne, to wydanie ma pójść głównie do Francuskich Turków-muzułmanów. Oni tam mają kebaba, i w ogóle...
    Wódz się ucieszy.
    -Jesteś pewny?
    -Tak jak tego, że żeby zdobyć te materiały, przebrałem się za lampę.


    Jeszcze trochę czasu później.
    [​IMG]
    Chateau Villeroix - siedziby Polskiej Brygady im. Ignacego Hryniewskiego

    "Mścisław" znajdował się właśnie w swoim gabinecie.
    Był obecnie dowódcą ochotniczej i samozwańczej brygady złożonej z członków PPSu mającej bronić Francji.
    Choć słowo brygady to trochę za mało powiedziane.
    -***** mać, niby brygadą się zwiemy, ale nawet batalionu nie mamy, psia krew! - jak sobie myślał Wódz.
    Tak, on był Wodzem tych dzielnych chłopaków.
    Wiedział też, ze wkrótce staną do walki.
    I niekoniecznie żywymi z niej wyjdą.
    W każdym razie, w tym momencie rozległo się pukanie do drzwi.
    -Wejść.
    Do pokoju wszedł niemłody mężczyzna, na oko 40-letni brunet.
    -Witajcie, podporuczniku Italio.
    Panowie wymienili uścisk dłoni.
    -Witam Komendanta, oswobodziciela od okupanta!
    -Czuwaj! Masz raport?
    -Oczywiście.
    -A więc jak wygląda nasze obecne położenie?
    -Hiszpanie są w zasięgu ataku, jednakże z pewnych względów siły rzędu jednej dywizji piechoty nie przypuszczają ataku na nasze pozycje - tu wskazał na mapie sztabowej parę punktów, które wyglądały raczej na wpadkę w druku lub muszy bobek.
    -A jak stan osobowy?
    -300 ludzi.
    -Łoł, brzmi wojowniczo.
    [​IMG]
    Momentalnie przed oczyma polskiego Wodza pojawił się obraz siebie samego w kusej spódniczce w bojowo zaostrzonym drągiem.
    -Stan zaopatrzeniowy? - zapytał się Mścisław
    -Posłusznie melduję, że mamy 40 karabinów i amunicję doń na 30 minut ostrej walki.
    -No to prze****ne.
    -Ale jest szansa na dużą poprawę. Lokalny watażka z Rijadu przypłynie wkrótce do La Rochelle z bronią i amunicją dla wszystkich oddziałów.
    -Skąd to wiesz?


    [​IMG]
    -O, stąd.

    -No dobrze. Utrzymać podwyższony stan gotowości.
    -Tak jest, Wodzu! - powiedział Italia po czym wyszedł z gabinetu.


    Tymczasem...


    Tajemniczy mężczyzna zbliżał się do drzwi znanego w tej luksusowej zagranicznej dzielnicy baru.
    Gdy znalazł się u drzwi, jego uwagę przykuła tabliczka z nazwa przybytku...
    ..."Klub Testosterona"...

    Wszedł doń, po czym skierował uwagę na drzwi z tabliczką "Wstęp tylko dla pracowników".
    Oczywiście, każdy wywiadowca zwróciłby uwagę na to, że to może być przykrywka dla tajnego wejścia do komnat lokalnego bossa.
    Lecz o nie zwrócił nań uwagi. Wiedział, co jest grane.
    W zamian skierował się do drzwi, na które nikt by nie spojrzał.

    "Wejście do Bossa", tak głosił niepozorny napis na tych drzwiach.

    Wszedł więc on do tego pokoju.
    Z pokoju wydobywała się muzyka Franka Kimono, niekwestionowanego przodownika rapu w Polsce, a konkretnie kawałek "Dysk Dżokej".
    Z radia sączyły się słowa "... gaz do dechy i wypuszczam czad, z aparatury co ma tysiąc wat!"
    Na krześle, przy biurku, przy radiu siedział KTOŚ przez duże K. KTOŚ, co wiedział, co robi w życiu, KTOŚ kto trzymał swoich przydupasów za... wiecie co.
    Boss wstał i wyciągnął rękę na przywitanie, co zostało uczynione i z drugiej strony.
    -Co cię sprowadza w me skromne progi?
    -Dobrze wiesz co. Owszem, jakoś się rozkręciłeś, ale większość chciała by czegoś więcej.
    -Słucham?
    -Wisz, masz pieniądze i kontakty, zaś moi koledzy... zdolności.
    -A po co?
    -Wiesz dobrze. - powiedział nieznajomy, po czym posłał Znaczące Spojrzenie.
    Rzut oktokostką się udał.
    -Aaah, chcesz...
    -Tak...
    W tym momencie rozległa się w radiu wiadomość, ze jakiś terrorysta, przebrany za Krzysztofa Kowalewskiego w stroju Świętego Mikołaja terroryzuje przez radio słuchaczy. Grozi, że jeśli nie zdobędą co najmniej 4 mln dolarów, do powystrzela wszystkich zakładników w radiu.
    -Może spotkamy się później?
    -Może za tydzień?
    -Zgoda.
    Wymienili uścisk dłoni, po czym nieznajomy wyszedł.


    Ranek dnia następnego.
    Przestworza.


    Eskadra 20 samolotów wyładowana po brzegi materiałami różnorakiego wykorzystania i ludźmi, leciała właśnie gdzieś.

    [​IMG]

    Jeden z pasażerów lecący w najbardziej centralnym samolocie krzyknął do pilota.
    -Ej, Ormianinie?
    Pilot zdjął czapkę pilotkę. Był to Arti.
    -Co Mistrzu?
    -Na pewno dolecimy do Mongolii?
    -Na pewno.
    -A w dobrym kierunku lecimy?
    -No pewnie, jakem Ormianin.
    -To dobrze, bo jak co, to najpierw zabiłbym naszego mongolskiego tłumacza, bo po co nam on, a potem ciebie, bo musieliśmy zabić Mongoła. No i za karę.
    Arti przestraszył się nie na żarty.
    -Żartowałem:) Przeciez się to nie zdarzy prawda?
    -No oczywiście. Wołgogradzka Wytwórnia Samolotów poleca się na przyszłość!
    W międzyczasie jeden z pilotów zaczął przeklinać.
    -Job' twoju mat'! - krzyknął do swej maszyny - Co za idiota wymyślił tak ciężki i oporowy samolot? Przecież on się ledwo rusza!
    -No, tani był... - powiedział ten co żartował z Artiego.
    -No i te głupie miejsca na flagi. One tylko spowalniają! Przecież silnik powinien się już dawno zatrzec na amen!
    -E tam, przesadzasz. -powiedział Arti - To są moc...
    *prut*
    ...mocne ma...
    *prut**prut*
    ... mocne maszyny...
    *prut*
    *prut*

    ...

    *PRUT*

    -Czy my spadamy? - zakrzyknął Arti.
    -Nie, to ziemia się do nas przybliża...



    ***


    W następnym odcinku:
    Kim są nasze nieloty?
    Co knuje Boss i nieznajomy?
    Czy Mścisław spełni swe marzenie o kusych spódniczkach?

    O tym i wielu innych - w następnym odcinku:D
    Tschuss:*


    ***


    Oki, a teraz zagadki:
    Kim jest Arti? Podpowiem, ze jest to postać prawdziwa(a przynajmniej wzorowana nań), związana z lotnictwem.
    (dla hartkorów) nawiązanie do pewnej nietypowego polskiego systemu RPG, którego główną liczbą jest osiem(w ogóle jest to jedno wielkie nawiązanie do fantasy - ten system)

    Do tych widzów który zdązyli zobaczyć AARa jak mi się przypadkowo wcisło - przepraszam:)]
    W zamian macie fajny, lepszy odcinek:)
    Basileos - jakiego Obra? Nigdzie nie widziałem Obera na obrazku??

    Czyszczę i zamykam.

    Goliat
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie