"Bóg jest obrońcą? " CSA ARR

Temat na forum 'HoI II - AARy' rozpoczęty przez gildean123, 27 Styczeń 2009.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. gildean123

    gildean123 User

    "Bóg jest obrońcą " CSA ARR

    Witam. To mój pierwszy ARR. Przedstawia on alternatywną historię Stanów Zjednoczonych oraz ich secesji. Czy historia mogłaby się powtórzyć ? Sprawdzcie sami. Jak pisałem to jest moja pierwsza praca tego typu więc proszę o nie mieszanie z błotem ;p Mam nadzieję, że zaciekawię kogoś tematem, oraz historią przedstawioną. Zapraszam do czytania i komentowania ...

    Ps ; Proszę chwilę poczekać zanim przewiniecie stronę do dółu, bo obrazki muszą się chwilę doczytać. Za wszystkie problemy techniczne przepraszam ale dopiero uczę się robić takie prace na forum.



    CZĘŚĆ PIERWSZA


    [​IMG]


    Wielki rozłam


    Jak wspominam ten dzień ? To był bardzo ciepły pierwszy stycznia, chyba najcieplejszy w przeciągu ostatnich kilu lat. Zupełne normalny poranek. Kawa, papieros, jajecznica. Około 7 30 rano zapukał do nas stary Bartney dawny przyjaciel ojca jeszcze z czasów ich służby w marynarce. Nie była mi ta wizyta na rękę, bo własnie szykowałem się do wyjścia do pracy lecz Bartney stanowczo nalegał, aby go wpuścić.
    - Włączcie radio, włączcie radio. To nieprawdopodobne !
    Czy wy o niczym nie wiecie ? Stany uległy secesji !
    Po chwili borykania się z ustawieniem odpowiedniej fali udało nam się złapać częstotliwość New York IF99 nadającej właśnie informacje.
    - Nadajemy oficjalny komunikat rządowy. Z dniem 1 stycznia roku 1936
    Stany Zjednoczone Ameryki zostają podzielone na dwa odrębne państwa. Powtarzam ...
    Słuchałem z pewną obojętnością jak speaker wylicza kolejne stany, które odłączyły się od " Północy " oraz przebieg obecnej tymczasowej granicy.
    - I tak nigdy nie byłem w Memphis. Skwitowałem kierując się w stronę wyjścia. Mi w zasadzie było obojętne jak przebiega granica Stanów oraz na ile państw jest ono podzielone. Dopiero w autobusie naszły mnie czarne myśli. Zacząłem łączyć fakty i ostatnie wydarzenia. Zamknięcie kilku fabryk, masowe zwolnienia. Słowa dostawcy kauczuku Jima Burtona, który trzaskając drzwiami rzucił do naszego szefa " Pieprzę robotę dla Jankesów ". Potem przyszła mi do głowy myśl najgorsza. Brat. Brat i jego rodzina. Przecież oni mieszkają na południu. Tej myśli nie mogłem odpędzić już do końca dnia.



    1930 - 1936

    1 Stycznia 1936. Gospodarka USA wciąż jest obarczona ciężkim wspomnieniem kryzysu ostatnich lat. Różnce między południem, a północą z roku na rok stają się coraz większe. Panuje powszechna niezgoda. Na ulicach, w rządzie, w sądownictwie. Tę sytuację wykorzystają pochodzacy z Północnej Karoliny demagog John C.B. Ehringhaus
    oraz Harry L. Mitchel. Szybko tworząc opozycję, która skutecznie zagłusza partię Republikańską. Od roku 1935 podział jest już tak wyrażny, że można wręcz zobaczyć słupki graniczne między północą, a południem. Atmosfera staje się coraz bardziej gęsta. Producenci, inwestorzy, bankierzy, sportowcy urządzają masowy exodus z północy na południe. 1 Stycznia 1936 przepełniona beczka prochu eksplodowała. Rząd północy zbyt słaby militarnie nie mógł negować istnienia Konfederacji. Musiał tymczasowo uznać jej niezależność



    Granice

    [​IMG]





    Maj roku 1936. Istnienia Skonfederowanych Stanów Ameryki nie da się już podwarzyć. Wydaje się, że bitwa o stłamszenie brata bliżniaka w zarodku jest już przegrana. Władze Stanów Północnych muszą teraz zmierzyć się z nowym rozdziałem tej wojny. Z bitwą o granicę. Dla USA tzw ; "Środek Południa " lub " Złote Południe " póżniej w żargonie wojskowym nazwane także "Dixie Land " było już stracone. Georgia, Floryda, obie części Karoliny, Alabama, Missipi, Luiziana oraz część Teksasu. To były stany Skonfederowane. Wciąż jednak pozostało wiele obszarów spornych, których władze USA nie miały zamiaru oddawać. Obszarów tych domagali się również Konfederaci. Chcąc uniknąć rozlewu krwi przeprowadzono plebiscyty. W ich wyniku USA straciło resztę Teksasu oraz stan Oklahoma.
    Stany Północne mimo to odmówiły opuszczenia urzędów. Policja dostała rozkaz otworzenia ognia. W wielu miejscach rozpoczęły się regularne walki między działaczami oraz milicją obu stron. Widmo wojny domowej zawisło w powietrzu. Obie Ameryki zaczęły pośpieszną mobilizację.



    [​IMG]

    Grupa działaczy południa dokonuje ataku na komisariat policji.

    [​IMG]

    Konfederaci ściągneli do południowego Texasu odziały milicji oraz dywizję kawalerii oddanej pod dowództwo gen. Murraya.

    Uzbrojeni w pośpiechu, sformowani w dywizję z dnia na dzień. W tak trudnych warunkach mieli przejść swój chrzest bojowy.

    [​IMG]



    Sierżant Maxymilian Crowd z pierwszego plutonu kompani "Alba " 1 Dywizji Kawalerii.
    - Obudzili nas o godzinie 3 rano. Mieliśmy tylko 20 minut na pobudkę i śniadnie. Potem był apel, odprawa i wymarsz. Wsiedliśmy na konie i w tempie marszowym skierowaliśmy się w stronę Lubbock. Otrzymaliśmy rozkazy bojowe. " Zatrzymać odziały Gwardii Narodowej kierujące się na wschód". Około godziny 12 w południe przeprawiliśmy się za rzekę Gilę, gdzie mieliśmy krótką przerwę. Słońce dokuczało nam niemiłosiernie. Gdzieś między godziną 15, a 16 nasi zwiadowcy zakomunikowali o kolumnie wrogiej piechoty idącej na otwartym terenie. Wygląda na to, że byliśmy niezauważeni. Podzielono nas na trzy grupy. Nasza miała oflankować przeciwnika i zastawić pułapkę na wycofującego się wroga. Padł rozkaz do ataku. Zajęliśmy skrzyżowanie przejmując tym samym kontrolę nad głównymi drogami w tym terenie. Pot lał się z nas niemiłosiernie. Siedzieliśmy na słońcu jakieś dwie może trzy godziny, walcząc jedynie z muchami i pragnieniem. W oddali słychać było echa wystrzałów karabinów maszynowych. Kilka razy uderzył też pocisk większego kalibru. Zgadywaliśmy jakiego robiąc przy tym zakłady.
    Większość z nas nie wierzyła już w to, że weżmiemy udział w walce. Wtedy ich wypatrzyliśmy. Około setka Gwardzistów na otwartym terenie. Wycofywali się w pośpiechu. Nie zauważyli nas, więc czekaliśmy. Podeszli bardzo blisko, miałem ich na celowniku od dłuższego czasu i wtedy któryś z naszych otworzył ogień. Serie z karabinów przecięły powietrze. Byli zupełnie zaskoczeni. Padali jeden po drugim nawet nie odpowiedzieli nam ogniem. To była masakra ... Czułem się dziwnie. Przed całym tym zamieszaniem ostatnich miesięcy byłem sportowcem. Graliśmy w baseball i dużo jeżdziliśmy po kraju. Kto wie może dziś strzelałem do kolegów z boiska? Pamiętam, że pomyślałem. " To nie był wróg. To byli Amerykanie "


    [​IMG]

    "Martwi Gwardziści "
     
  2. gildean123

    gildean123 User

    Dziękuję wszystkim za komentarze i docenienie mojej pracy. W drugim odcinku nieco więcej o gospodarce ale mam nadzieję, że nikogo nie zanudzę. Bez zbędnego gadania zapraszam do czytania.








    Elisabeth Marley. W 1936 pracowniczka fabryki "Oxy " w Seatle.

    -Okres między majem, a sierpniem był bardzo napięty. W wielu miejscach trwały regularne walki, młodych brano do wojska jak leci. Człowiek bał się włączyć radio czy czytać poranną prasę. Bardzo się martwiłam mimo, że to wszystko działo się tak daleko. Sytuację uratowali obywatele. Tak, zwykli ludzie. Mieszkańcy Seatle, Bostonu czy Chicago. Masowe strajki ludności pracującej miały zmusić rząd północy do uznania Konfederatów i ich niezależnośći. Ludzie nie chcieli wojny, bali się jej. W końcu nie po to przetrwali ciężkie lata kryzysu, żeby teraz to wszystko stracić. Pamiętam jak wyszliśmy na ulicę. Kilka tysięcy osób z transparentami i manifestami. " Nie chcę bombardować kuzynów znad Missisipi " krzyczęliśmy. Z dzisiejszej perspektywy to wszystko było bardzo dziwne, bo dziś już nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić jak w środku takiego kraju jak Ameryka wybucha podział na taką skalę. Ale wtedy myślano zupełnie inaczej. U nas w Seatle panował pogląd " Jak chcą to niech idą w cholerę ". Nasz rząd w końcu ustąpił, a Konfederaci odeszli do własnego już państwa. Pamiętam, że rok albo dwa lata póżniej wcale nie było mi żal straconej części kraju. Czytając wieści z Europy cieszyłam się, że nasze miasta uniknęły losu Guerniki.


    [​IMG]

    [​IMG]

    Koniec lipca przyniósł porozumienie obu stron. Zawarto "tymczasowe " układy pokojowe, których miano ściśle przestrzegać. Wyglądało na to, że granice zostały już ostatecznie ukształtowane z wielką korzyścią dla południa. Zagrożenie wojną domową ustąpiło miejsca nowemu problemowi. Załamaniu gospodarczemu, które
    nastąpiło mniej więcej w połowie sierpnia w obu Amerykach. Spowodowane było nie umiejącą się przestawić gospodarką po tak silnym zderzeniu z sytuacją polityczną. W wielu miejsach brakowało dostaw potrzebnych do pracy fabryk surowców. Rozpoczęto racjonowanie żywnośći, z dnia na dzień tworzyły się coraz dłuższe kolejki za coraz rzadziej dostępnymi produktami.

    [​IMG]

    " Ta zima będzie straszna "

    Kryzys był jednak tylko tymczasowy. Po kilku miesiącach oba państwa nauczyły się żyć bez siebie, a miejsca luki wypełnił rosnący z dnia na dzień przemysł zbrojeniowy. Straszna zima miała nigdy nie nastąpić. Zarówno USA jak i Konfederaci wiedzieli, że w tej walce wygra ten kto szybciej uzyska przewagę gospodarczą i militarną nad przeciwnikiem. Wielka gra o supremację nad całym kontynentem stała się faktem. Rozpoczął się ...




    Część druga


    Wyścig.

    Konfederaci mają zamiar podnieść rzuconą rękawicę i za punkt honoru stawiają stworzenie nowoczesnej armii zdolnej prowadzić skoordynowane działania wojenne na lądzie, morzu i w powietrzu. Największe nakłady finansowe idą na mobilne i silne wojska pancerne, które w przyszłości mają stanowić "kopię " uderzeniową armii. Również lotnictwo jest postrzegane priorytetowo, stawia się na siłę i szybkość eskadr pościgowych zdolnych uzyskać panowanie nad każdą przestrzenią powietrzną. Na barkach lotnictwa stawia się też trudne zadanie obrony wybrzeży Skonfederowanych Stanów Ameryki. Największe obawy budzi jednak flota, która już teraz jest kilkanaście razy słabsza od floty USA. Na domiar złego główne zakłady stoczniowe pozostały " po tamtej stronie ". Głównodowodzący marynarką wojenną admirał Edward Bourne zdaje sobie sprawę, że w przypadku konfliku ze stanami północnymi flota południa jest z góry na przegranej pozycji. Domaga się zwiększenia finansów na budowę okrętów wojennych w tym także potężnych pancerników.
    Jedyną odpowiedzią na jaką stać obecnie rząd jest rozpoczęcie budowy flagowego pancernika armii. Z dniem 11 sierpnia do stoczni trafiają plany CSS "Konfederacji "


    [​IMG]

    Newporty K II. z ochotniczego pułku pościgowego szykują się do lotu treningowego.

    Opracowany w zakładach miasta Newport jeszcze przed Wielkim Podziałem. Prototyp oblatano w 1937 roku, a już rok póżniej utworzono pierwszy dywizjon myśliwski Konfederacji. Wyposażony w silnik gwiazdowy o mocy 850 KM oraz uzbrojony w 4 karabiny maszynowe, był szybkim i niebezpiecznym przeciwnikiem.



    [​IMG]

    " Wyplujmy słoną wodę wojny secesyjnej ! "

    Plakat propagandowy polityki kontradmirała McCaina. Uważa on, że miażdzącą przewagę jaką posiada flota Stanów Północnych można zniwelować jedynie rzuceniem do walki "stad" okrętów podwodnych. Tania i skuteczna broń, która współdziałając z lotnictwem może skutecznie oddalić grożbę blokady morskiej, powtórzenia której tak bardzo obawia się południe.

    [​IMG]]

    " Nie przyjmujemy tu Waszyngtonów "

    Ulubione powiedzenie barmanów z południa stało się możliwe dzięki skutecznej reformie walutowej. "Brudne dolary " jak przezywano je w miastach północy szybko stały się trwałą i mocną walutą. Ich wartość realna z dnia na dzień rosła dzięki napędzającemu koninkturę przemysłowi zbrojeniowemu. Nie do przecenienia była też rola propagandowa jaką odegrał "dolar południa ".
     
  3. gildean123

    gildean123 User

    Nie zapominaj, że to HOI ;p Tutaj obecność Japonii w osi niestety wcale nie jest pewna.
    ===============

    Dodano:
    Witam. Kolejny odcinek, a właściwie pierwsza z trzech części dotyczących wydarzeń opisanych poniżej. Mam nadzieję, że nikogo nie wystraszy dosyć duża objętość tekstu ;p Zapraszam.

    PS: od przyszłego odcinka postaram się zastąpić przestarzałe jpg nowocześniejszą technologią.


    Część trzecia


    W drodze do Meksyku


    Kolejne dwa lata istnienia Konfederacji były czasem niesamowitego rozkwitu gospodarczego. Armia rozrastała się z ogromnym impetem często skutecznie zawstydzając swoją siostrę bliżniaczkę po drugiej stronie granicy. W dwa lata osiągnięto zdolność operacyjną. Był to nie lada wyczyn i ogromny sukces.
    Już jesienią roku 1937 w sztabie generalnym pojawiły się głosy jakoby należało jak najszybciej przeprowadzić operację, której celem byłoby zajęcie Meksyku, który do tej pory nie uznał niezależności Konfederacji. Co więcej, wystosował wobec niej żądania terytorialne z miejsca odrzucone przez rząd prezydenta Ehringhausta.
    Za atakiem przemawiały jeszcze inne czynniki. Z miesiąca na miesiąc polityka stanów północnych względem Meksyku znacząco się poprawiła. Szukano w nim sojusznika, który poparłby je w ewentualnym konflikcie między stanami, a Meksyk jako sojusznik północy byłby wrogiem niewątpliwie grożnym. Wsparty kilkoma dywizjami z zachodniego wybrzeża USA mógłby pokusić się nawet o otworzenie regularnego frontu w Teksasie, co byłby ogromny ciosem dla południa. Rok 1937 pokazał, że północ obrała taką właśnie politykę. Armię Meksyku dozbrajano amerykańskim sprzętem odsprzedawanym po bardzo korzystnych, niskich cenach. Taką sytuację należało jak najszybciej przerwać. Meksyk był więc wrogiem. Wrogiem, którego należało wyeliminować.
    Rozpoczęto przygotowania do operacji " Epsilon ".

    Termin operacji wyznaczono na 24 grudnia 1938 roku. W błyskawicznym tempie przerzucono jednostki na granicę z Meksykiem.
    Siły wyznaczone do wykonania operacji "Epsilon" liczyły :
    -Dwie dywizje pancerne mające zepchnąć wroga w głąb kraju
    -Cztery dywizje piechoty ( trzy rozmieszczone przy granicy, natomiast czwarta miała wylądować w Villahermosa kilka dni póżniej )
    -Cztery dywizje kawalerii częściowo zmotoryzowanej
    -Dwie dywizje piechoty morskiej.
    Dodatkowo wsparcie armii lądowej zapewniała flota oraz silne lotnictwo.

    [​IMG]
    " Główna oś natarcia "
    Nagłe i szybkie uderzenie miało zepchnąć obrońców do stolicy, gdzie po całkowitym okrążeniu mieli zostać złamani i rozbici.


    [​IMG]
    "Kości zostały rzucone"
    O świcie 24 grudnia po uprzednim wypowiedzeniu wojny wojska Konfederacji przekroczyły granicę Meksyku oraz wpłynęły na jej wody terytorialne.


    Zaskoczone odziały obrony granicznej w pierwszych dniach wojny nie podejmują żadnych szczególnych działań defensywnych. Lotnictwo już od pierwszych godzin uniemożliwia im skuteczny odwrót. Przeprawa przez Rio Grande, którą szybko i skutecznie tworzą wojska inżynieryjne umożliwia natychmiastowe przerzucenie wojsk w głąb Meksyku. Ta pierwsza ciężka przeszkoda terenowa jakie często staną na drodze Konfederacji w tej niegościnnej krainie, zostaje pokonana.

    [​IMG]
    " Niegościnna Rio Grande "


    [​IMG]
    Jeden z mostów pontonowych na rzece Rio Grande. W tle pożar po nieudanej próbie
    zniszczenia mostu przez Meksykańskie siły powietrzne.


    Dwa dni po rozpoczęciu głównego uderzenia, od wschodu na półwyspie de Yuctan odziały piechoty morskiej miały przeprowadzić inwazję, której celem było zabezpieczenie lądu dla przerzucanej tam dywizji piechoty. Na barkach Marines spoczęło więc bardzo trudne zadanie. Po przeprowadzeniu desantu mieli wesprzeć główne siły uderzające w kierunku Mexico City, a następnie już po wsparciu IV korpusem poprowadzić atak na strategicznie ważne Akapulko.


    [​IMG]
    "Semper Fi"

    Sierżant Louis Dawnson z Drugiego Korpusu Marines.

    Pochodziłem z wojskowej rodziny z tradycjami. Ojciec walczył w I wojnie światowej, a brat zginął w korpusie złożonym z cudzoziemców walczących w Hiszpanii.
    Mimo trwającej żałoby dla wszystkich było oczywiste, że porzucę studia i dołączę do formujących się właśnie sił zbrojnych naszej nowej ojczyzny. Rodzice byli dumni widząc swojego syna w mundurze piechoty morskiej. 26 grudnia był ciężkim dniem pełnym napięcia. Męczyła nas choroba morska w podły sposób dokuczając całą drogę do Meksyku. Sztab wziął pod uwagę nawet wpływ faz księżyca na desant ale przy tym nikt nie pomyślał o odpowiednim jedzeniu, takim po którym nasze żołądki zachowywałyby się normalnie. Ten cały tłok, smród i ogromny gorąc był nie do zniesienia. Proszę sobie uświadomić, że mieliśmy bardzo mało statków, które musiały przerzucić jednocześnie, aż trzy dywizje piechoty i dwa pułki artylerii ! . Wreszcie załadowano nas do barek i po chwili kolejnych męczarni dotarliśmy na plażę. Zeszliśmy na ląd kończąc tym samym wielogodzinną gehennę. Wszystko przebiegało zgodnie z planem, a podczas "wyładunku" nie napotkaliśmy niemal żadnego oporu. Na brzeg trafiały jeepy, działa, całe tony sprzętu i amunicji. To było naprawdę piękne miejsce, w sam raz na wymarzone wakacje z kobietą. Ale my nie przyjechaliśmy tu na wakacje. Przyjechaliśmy tu zabijać. Wykonać robotę, której nas nauczono. Czekaliśmy więc w napięciu, aż coś się wydarzy. Dopiero około godziny 10 00 obrońcy podjęli pierwsze działania i na plażę zaczęły spadać pociski artyleryjskie. Zwiad donosił, że wróg zdążył ściągnąć baterię " sto piątek " w ten rejon. Kompania Charlie miała się nimi zająć, a my mieliśmy oczyścić jej przedpole. Trafiliśmy do niewielkiej mieściny z dużym kościołem na uboczu. Szliśmy powoli zajmując pobocze po obu stronach drogi, gdzie nagle przywitano nas strzałami w naszą stronę. Rzuciliśmy się na ziemię i siedzieliśmy tam skuleni przez jakieś pół minuty. Wstałem pierwszy i poderwałem naszych do ataku wykrzykując obelgi i kopiąc ich po nogach. "Jhonson dawaj tu kaema, drużyna ogniowa ruszać się !". Po chwili byliśmy już w miasteczku. To było czyste szaleństwo, kule latały w każdym kierunku, ciężko było skoncentrować ogień na jakimś punkcie. Pierwszy oberwał Ron, młody chłopak z Miami, któremu strzał w płuco wyrwał dech i rzucił nim o ziemię. Darliśmy się w niebogłosy wołając sanitariusza. Musieliśmy zabrać się do oczyszczania tych cholernych domów. Granat przez okno i wchodzimy. To była skuteczna taktyka ale zaraz po drugim domu dopadł do nas młody sierżant i krzyczał, że w niektórych mieszkaniach wciąż są cywile. Wchodzenie do tych ciemnych, brudnych glinianych mieszkań nie było przyjemne, jeden z naszych dostał w środku bagnetem. Gdy mieliśmy już większą cześć miasteczka pod kontrolą, pozostało nam jeszcze oczyścić kościółek na uboczu z którego ostrzeliwał nas karabin maszynowy. Nie dało się do niego dobrać, bo podejście było zbyt niebezpieczne. Kolejny młody chłopak z naszej kompanii stracił tam życie. Wołałem odział wsparcia, żeby dali działo, które ciągną za nami od samej plaży. Nasz dowódca był wściekły na tych gości gdy uparli się, że zabierają ze sobą armatę 75 mm. Spowalniali całą kompanię, a samochód którym to taszczyli wpadał po drodze w każdą dziurę. Teraz cieszyłem się, że byli tacy uparci bo nie wiem czym inaczej otworzylibyśmy te cholerne, ciężkie wrota kościelne. Ktoś zagadał do mnie "Louis na Boga to jest kościół, chyba nie chcesz przywalić tam z działa ". Odpowiedziałem, że Bóg nam wybaczy i strzeliliśmy. Drzwi wleciały do środka razem z tumanami kurzu. Po drugim oddanym strzale, obrońcy zaczęli wychodzić z podniesionymi do góry rękoma. Straciliśmy tego dnia czterech ludzi, a dziewięciu zostało rannych. To był ciężki dzień.


    [​IMG]
     
  4. gildean123

    gildean123 User

    To przez to, że odłączyła się od USA który taki ustrój posiadało. Nie ma się co czepiać w końcu w ZSRR też teoretycznie sprawowano "republikańską formę rzadów " ;p


    Co do Panamy i kanału. Właśnie po to stworzyłem odziały marines, którzy właśnie zdobywają swoje pierwsze doświadczenie.
    ===============

    Dodano:
    Już kilka dni po agresji na Meksyk wiele państw świata potępia działania Konfederacji, która tłumaczy jakoby atak był odpowiedzią, na storpedowanie przez Meksyk jednego z jej okrętów wojennych. Dzień po dniu przychodzą wyrazy sprzeciwu oraz prośby o zakończenie wojny, a świat nie kryje swojego oburzenia. Swoją notę wystosował także rząd Stanów Zjednoczonych.


    Rzeczą niebywale ujmującą i haniebną dla cywilizowanego świata jest inwazja, na niezależne państwo Meksyku jakiej się dopuszczono. W imieniu obywateli oraz rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki, domagam się zaprzestania mającej tam miejsce bezcelowej i pozbawionej wszelkiego sensu agresji, której nie tłumaczą żadne logiczne argumenty i wyjaśnienia. Osobiście jako obywatel, odczuwam głęboki niesmak patrząc jak dobre imię Amerykanina zostaje rzucone w błoto i zadeptane, a wszak wasze państwo tym mianem również się tytułuje. I choć jak widać, z jednego ziarna naszych ojców muszą powstać dwa różne owoce, to przecież " nam, ożywionym duchem poległych bohaterów, przypadło zadanie poświadczenia, że ich śmierć nie była daremna " Głęboko wierzę, że mimo dzielącego nas poróżnienia, wciąż możemy tego dokonać.

    Prezydent Franklin D. Roosvelt



    Konfederacja pozostała jednak głucha na głos narodów, a jej niezatrzymane wojska parły dalej na przód. Po przekroczeniu Rio Grande droga do serca Meksyku stanęła otworem. Ogromny impet oraz zaskoczenie, które towarzyszyło natarciu sprawiły, że obrońcy w pierwszych dniach walki, zostali dosłownie zmiażdżeni. W przeciągu zaledwie pięciu dni w rękach armii Konfederacji znalazła się cała zatoka Meksykańska.

    [​IMG]


    Wydaje się, że jedynie ciężkie warunki terenowe i klimatyczne zdołały na pewien czas spowolnić natarcie, dzięki czemu obrońcy dostali odrobinę czasu na złapanie potrzebnego im oddechu. Dnia 15 stycznia oddziałom Marines po trzech dniach ciężkich walk udaje się zdobyć Akapulko. W miejscu tym ostatecznie zniszczone zostają siły powietrzne Meksyku oraz niemal cała jego flota. Ostatnia brama prowadząca do miasta stolicy, została wreszcie zniszczona.


    [​IMG]

    Teren Meksyku wystawił na ciężką próbę zaplecze logistyczne separatystów, którzy wyszli z niej obronną ręką. Mając do pokonania góry, dżungle oraz setki kilometrów pustyń udało im się wykonać wszystkie założone cele.


    [​IMG]

    W portach Akapulko stacjonowała większość Meksykańskiej floty po porażce jaką odniosła na wodach terytorialnych w pierwszych dniach wojny. O świcie 8 stycznia ciężki, prowadzony przez wiele godzin ostrzał przeprowadzony przez flotę Konfederacji, zniszczył wszystkie stacjonujące w porcie okręty. Niestety oprócz uszkodzonego krążownika i kilku kutrów torpedowych, dokowała tam głównie flota handlowa. "Gorzki czwartek " jak nazwano ten dzień, okazał się wielkim błędem wywiadu oraz infamią dla całej floty Konfederacji.



    W ciężkich walkach lądowych już od pierwszych dni wojny żołnierze piechoty, kawlerii czy związków pancernych mogli liczyć na wsparcie kolegów z powietrza. Naloty bombowców skutecznie unieruchomiły wrogą komunikację, a całkowite opanowanie przestrzeni powietrznej pozwoliło prowadzić dokładne, niczym nieskrępowane rozpoznanie lotnicze.

    [​IMG]
    Porucznik Thom Bellick dnia 24 grudnia 1938 zapisuje na koncie swoim i Konfederacji pierwsze zestrzelenie. Jest nim dwupłatowa maszyna rozpoznawczo-bombardująca konstrukcji Amerykańskiej. Porucznik wspomina : Lecieli nisko nad ziemią w szyku po kilka maszyn. Nie zważając na ogień kaemów pokładowych, przeleciałem między nimi i rozbiłem szyk formacji. Jedna z maszyn odbiła gwałtownie w prawo pozwalając wejść na swój ogon. Puściłem długą serię z dwóch kaemów, skorygowałem kurs i strzeliłem znowu. Smugi pocisków dotknęły wrogiego silnika, lecz ku mojemu zdziwieniu nie zajął się on ogniem. Oddałem kolejną serię i po chwili samolot wroga bez żadnych oznak zniszczenia runął pionowo w dół.



    Między 30 grudnia, a 14 stycznia siły powietrzne nie mają zbyt wiele zajęć. Brak lotnisk oraz ograniczony zasięg maszyn uniemożliwa prowadzenie nalotów w głąb kraju. Jeden z oficerów lotnictwa powiedział wtedy : "Jedyne czego mi żal to tego, że zostawiliśmy te wszystkie wspaniałe bombowce po drugiej stronie stanów " Sytuację zmienia dopiero zajęcie ważnych lotnisk w Akapulko 15 stycznia. Siły powietrze zostają tam błyskawicznie przebazowane po czym przystępują do nalotów na Mexico City. Stolica jest ostatnim punktem oporu wroga.


    [​IMG]
    Stolica Meksyku z dnia na dzień, pod wpływem ciężkich nalotów oraz ostrzału artyleri zamienia się w mroczne i puste gruzowisko.


    Dnia 26 stycznia rusza główne natarcie na miasto Meksyk, którego przeprowadzenie przypada w udziale drugiemu korpusowi armijnemu, dzielnie wspieranego przez korpus pancerny. W tym samym czasie dwie dywizje kawalerii przeprowadzają atak na Guadaljarę mający na celu pozbawienie stolicy wsparcia i uzupełnień. Rozpoczyna się ostatni etap wojny o Meksyk.


    [​IMG]
    "Ostatnia bitwa"


    Wreszcie po dziewięciu dniach ciężkich ulicznych walk, w których obrońcy wykazali się niesamowitą wolą walki oraz ogromną niezłomością miasto zostaje zdobyte. Jeszcze tego samego dnia rząd Meksyku składa ofertę pokoju ogłaszając tym samym swoją kapitulację.

    [​IMG]

    _____________________________________
    Meksyk jest pokonany, wszelkie sugestie co do jego przyszłych losów są jak najbardziej mile widziane :D
     
  5. gildean123

    gildean123 User

    Myślalem, że już nigdy nie znajdę wolnego czasu, żeby zając się ARRem ale wreszcie się udało. W tym odcinku niejako misz-masz polityczno-kulturowy.
    Ahaa gdyby ktoś mógłby polecić jakiś dobry i prosty w obsłudze program do obróbki graficznej byłbym niesamowicie wdzięczny.




    Rząd Konfederacji nie będąc zainteresowany stosowaniem półśrodków z miejsca odrzuca przysłaną mu 5 lutego rozpaczliwą propozycję pokojową i postanawia rozwiązać sprawę Meksyku ostatecznie. Obrońcy wciąż posiadają około 30 % terytoriów przyległych do granicy z północnymi stanami , których bronić gotowe są dwie dywizje piechoty oraz nieliczna służba graniczna. Przed oddziałami Marines ponownie postawione zostaje wyzwanie, skutkiem czego dnia 7 lutego dochodzi do desantu morskiego w prowincji La paza. " Nie mieliśmy czasu napełnić opróżnionych magazynków, a dowództwo znów wysyłało nas do akcji" Pisał do swojej siostry szeregowy Lawrence. Mimo, że poziom zaopatrzenia piechoty morskiej znajdował się już na progu wyczerpania, operacja odniosła pełen sukces przy minimalnych stratach własnych. Pokonany kraj otrzymuje " propozycję, nie do odrzucenia ", a 8 lutego 1939 niezależne państwo Meksyku znika z mapy ówczesnego świata.
    Jego powojenna przyszłość już od początku budzi żywe dyskusje wśród dygnitarzy Konfederacji. Część z nich (głównie wysoko postawieni generałowie ) uważa, że okupacja jest rzeczą zbędną i stanie się jedynie "kulą u nogi " dla armii Konfederatów. Proponują oni utworzenie marionetki, sznurkami której można by sterować w wybranym przez siebie kierunku. Całkowicie przeciwni im radykałowie, domagają się okupacji Meksyku, a następnie stopniowego wcielania podbitych terenów do terytorium Konfederacji. Po długich debatach, licznych sporach i gwałtownych głosowaniach, postanowiono sięgnąć po rozwiązanie kompleksowe, łączące pomysł okupacji oraz utworzenia przychylnego dla siebie rządu. Dnia 24 czerwca 1939 roku "oficjalnie wyzwolona spod rąk dotychczasowych ciemiężycieli" zostaje Republika Rio Grande, na której czele stają proamerykańscy działacze, a także zapalczywi przeciwnicy reżimu PRI (Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna), który skutecznie skupiał przy sobie władze w Meksyku od wielu lat. Oficjalnie jest to próba załagodzenia ataków opinii publicznej w sprawie Meksyku, lecz w praktyce chodzi o korzyści jakie wynikają z posiadania Meksykańskiego kolaboranta, skutecznego narzędzia w walce z partyzantką własnego społeczeństwa. Wojska Konfederacji mają tymczasowo okupować podbity kraj, a trwać ma to do momentu stworzenia "odpowiedniego, demokratycznego rządu Meksyku" oraz "całkowitego zniszczenia reżimu PRI". Jest to tylko wygodny pretekst do mogącej teraz trwać w nieskończonośc okupacji Meksyku, który stopniowo ulegając indoktrynacji z czasem stanie się częścią Skonfederowanych Stanów Ameryki.

    [​IMG]
    "Państwo nad Wielką Rzeką "

    "As w rękawie "

    Nie od dziś wiadomą jest, że wojna toczy się nie tylko na polach bitew ale także, a może przede wszystkim podczas nieustającej gry pozorów.
    Polityczny poker toczony na wielką skalę, o wielką stawkę w którym kartami często jest ludzkie życie. Walka na niewidzialnym "froncie "na którym nie ma zasad, obowiązujących reguł, a podczas której przeciwnikowi należy zaglądać w karty, wyciągać jego brudy, szukać każdej luki w obronie czy wreszcie wbić mu nóż w plecy. I właśnie takie zadanie zostało powierzone powstałej w 1937 roku siatce wywiadowczej, która błyskawicznie "rozsiała" swoich agentów w wielu rejonach kontynentu i nie tylko, stając się okiem, uchem i sztyletem Konfederacji.


    [​IMG]

    Zdjęcie, które 24 Grudnia 1938 roku zobaczyło miliony Amerykanów, a wkrótce potem cały świat. Podpis pod nim głosił "Niespodziewany atak ze strony zachodniego sąsiada ! CSS Missisipi, jeden z okrętów patrolujących zatokę Meksykańską, został storpedowany przez wrogi okręt podwodny ..."
    W rzeczywistości, zatopienie CSS Missisipi było sprytną akcją wywiadu południa. Zaraz za zdjęciem znajdował się obszerny wywiad z marynarzem, który rzekomo przebywał na statku w czasie ataku. Całości dopełniał komentarz "ekspertów" zgodnych, co do tego iż nie była to "pomyłka dyplomatyczna " lecz świadomy atak Meksykańskiej jednostki, który zostaje tu nazwany "podżegaczem wojny domowej między stanami " Był to pierwszy spektakularny sukces wywiadu.




    " Zatruty spichlerz "

    [​IMG]

    "Członkowie Ku Klux Klanu" Narastająca nienawiść, oraz zabójstwa na tle rasowym w przeciągu zaledwie kilku miesięcy zalały całe stany Konfederacji. Dokładnej liczby ofiar tych często brutalnych mordów, do dziś nie udaje się ustalić.

    Już kilka dni po konflikcie w Meksyku okazało się, że na południu zaczęły się ogromne przemiany społeczne. Armia, którą tworzono od 1936 roku, a która miała być tarczą obronną Konfederacji oraz jej niezależności gwarantowanej prawem głosu i wyboru demokratycznego społeczeństwa, teraz stała się szablą, gotową zadać bolesne cięcie. Coraz częściej głos pojedyńczego człowieka tracił na znaczeniu, na rzecz głosu wyrachowanego uzurpatora, żądnego władzy bez względu na koszty.
    W tym okresie zaczynają także aktywnie udzielać się organizacje nacjonalistyczne oraz faszystowskie. Swój powrót obwieszcza również terrorystyczna organizacja Ku Klux Klan, która świetnie potrafi odnależć się w nowej rzeczywistości Ameryki. Bez niewygodnej i poprawnej politycznie północy licząca kilka milionów członków staje się świadomą politycznie organizacją, niezwykle aktywną w życiu państwa, które szybko przypisuje im zadanie "strażników moralnośći".
    W wolnym cywilizowanym kraju dochodzi więc do sytuacji, w której terrorowi oraz zbrodni nadaje się legalny, prawny statut. Równocześnie do "odrodzenia " Ku Klux Klanu, swoją pozycję polityczną zaczyna zdobywać organizacja zwana CSA ( Confederate State America, w skrócie zazwyczaj nazywana "Małą Konfederacją "). Początkowo niewielka grupa działaczy, głosząca wizję supremacji białych amerykan na kontynencie, szybko zyskuje swoich zwolenników oraz ogromne wpływy w państwie. Po zaledwie dwóch latach istnienia otrzymuje nieformalny status " tajnej policji ", której rola często nie odbiega od Europejskich odpowiedników takich jak Gestapo czy NKWD.



    [​IMG]

    Symbol CSA, szybko stał się symbolem przerażającego mordu oraz terroru, zyskując sobie z czasem przydomek "Criminal State America".


    Tom Caprazo, więzień numer 241

    Nigdy nie byłem jakimś zapalczywym działaczem politycznym, wisiało mi czy należymy do południa czy do północy i czy są to odrębne organy państwowe. Nie byłem lewakiem, faszystą, czy innym wariatem. Po prostu starałem się robić dolary w tych chorych czasach, tak jak najlepiej umiałem. Prowadziliśmy "małą" działalność w Miami, taki typowy Włoski interes rodzinny i do tej pory szło nam tu całkiem nieżle. Na całej tej szopce z granicami w sumie też wyszliśmy "in plus", bo policja miała teraz pełne ręce roboty, a my mogliśmy w spokoju zająć się "pracą". Pamiętam letni dzień roku 1938, kiedy to przeglądając prasę natknąłem się na artykuł, w którym rząd Florydy obwieszczył walkę z ciągle rosnącą przestępczością, rzekomo wzrosłą o 16 % w stosunku do ostatnich pięciu lat. Jednak przede wszystkim moją uwagę przykuło umieszczone tam zdjęcie, na którym zakuty w kajdanki Włoch, oprowadza dwóch policjantów po miejscu zbrodni, pokazując im trupa jakiegoś znanego dziennikarza. Redaktorzynie założono perfekcyjny "Sycylijski krawacik" więc to musiała być robota któregoś z naszych. Wściekłem się wtedy jak cholera, dopadłem do telefonu i sprawdziłem kto jest za to odpowiedzialny szczerze obawiając się o to, że może dojść do rozłamu i na ulicy znów wybuchnie walka o władzę. Jak się okazało nie stał za tym żaden z okolicznych donów, mimo to nić zaufania została przecięta. I kiedy na ulicach było już naprawdę gorąco, a pierwsze wyroki zostały wydane okazało się, że jakieś dupki się pod nas podszywają ! Tydzień póżniej była kolejna ofiara, jakiś wysoko postawiony oficer policji i znowu metody działania " typowo italiańskie ". Niemal równocześnie z tym wydarzeniem wszystkie lokalne szmatławce zaczęły obsmarowywać nas w swoich gazetach, a paru chłopaków zostało zwiniętych do paki, zapewne dla usatysfakcjonowania społeczeństwa. Wcześniej do naszej kawiarni zawsze przychodziła pani Lucy, starsza kobieta którą nazywaliśmy "ciocią", a że była bardzo biedna to zawsze mogła liczyć na naszą pomoc, zwłaszcza w takich trudnych czasach. Wraz z całą tą nagonką prasową przestała tu przychodzić. Byłem o to bardzo wściekły. Nie wiem na co Ci goście liczyli, bo pewnego dnia przysłali do nas swojego agenta, który chyba próbował nas zwerbować. Kręcił i wodził za słówka, że niby to znamy miasto i jego obyczaje, że tacy ludzie jak my są teraz potrzebni państwu... Katowaliśmy potem gnojka przez pół nocy pogrzebaczem. Oczywiście, że nie wpadliśmy po tym zdarzeniu. W swojej robocie nie byliśmy amatorami, a ten gość nie był naszym "debiutem politycznym ". Dobrali się do nas jakieś dwa lata póżniej i osadzili jako wrogów systemu. W tych dziwnych czasach za kratki trafiło naprawdę wielu ludzi.


    Pozwalając dojść do głosu organizacjom takim jak CSA czy Ku Klux Klan oraz przyznając im status legalnych, stany południowe wykonały swój kolejny krok, ku staniu się zbrodniczym organem jakim niewątpliwie jest państwo totalitarne. Spichlerze tego kraju zostały zatrute, co w przyszłości zaowocuje zatrutym chlebem, pokarmem dla całego społeczeństwa.
     
  6. gildean123

    gildean123 User

    Witam. Ponad tydzień nic nie wrzucałem, powodem była wredna grypa, która zebrała ostatnio ładny plon. Wracam jednak do pisania i zamieszczam pierwszą z dwóch części kolejnego odcinka.




    CZĘŚĆ IV


    [​IMG]

    Martha Williams. Asystentka prezydenta Jhonna C.B. Ehringhausta

    Jhona znałam jeszcze z dawnych lat studenckich, gdy oboje byliśmy ambitnymi studentami prawa. To był miły chłopak, pełen pasji i życia, choć z natury raczej skryty w sobie. Łączyła nas silna przyjażń i głębokie zaufanie, lecz mimo to nasze drogi się rozeszły, zwyczajnie jak to w życiu bywa. Ponownie spotkaliśmy się dopiero w 1935, kiedy Jhon był już aktywnym działaczem partii "Południe ". Teraz to był niezwykle silny człowiek, pełen determinacji, zdecydowany osiągać zamierzone cele. Mówił do mnie "Gwiazdy są po to, aby po nie sięgać, nie patrzeć ". Nic więc dziwnego, że bardzo szybko stał się główną twarzą rewolucji jaka miała miejsce w Ameryce w tamtych latach. Dawniej cichy miłośnik filozofii z Północnej Karoliny teraz zmieniał się w charyzmatycznego przywódcę nowego narodu. Tak, Jhon był wtedy wszędzie. To on trzymał flagę Konfederacji w słynnym "Marszu tysiąca " pod budynkiem głównego sądu w Waszyngtonie, to on wbijał nowe słupy graniczne czy wreszcie do niego należała słynna, płomienna "Odezwa do ukrytego narodu " w 36. Wiele osób do dziś uważa, że bez niego powstanie Stanów Skonfederowanej Ameryki byłoby niemożliwe, a w oczach wielu obywateli Jhon zyskał wtedy dozgonny kredyt zaufania. Po wygranych wyborach prezydenckich w maju 1936 roku, Jhon zaoferował mi pracę asystentki w swoim biurze. Cieszyłam się na to, że mogę być blisko niego, że nasza przyjażń znowu rozkwitnie, przyjęłam więc ofertę bez zastanowienia. Ten okres był dla niego bardzo ważny, praca pochłonęła go niemal bezgranicznie, czasami nie spał nawet po dwie doby z rzędu powtarzając przy tym " Naród potrzebuje przewodnika, który musi czuwać przy nim cały czas ". Niemal od samego początku nienawidził Roosvelta. Uważał go za największego wroga, nazywał "tłamśicielem, mordercą wolności ", nie mógł pogodzić się z faktem, że stany północne tylko udają akceptację istnienia Konfederacji. Na pewno nie chciał wojny między stanami, jednak zdawał sobie sprawę, że inaczej jego państwo nigdy nie będzie traktowane poważnie. Po inwazji na Meksyk w 1938, Jhon bardzo się zmienił. Władza potrafi zrobić z człowiekiem okropne rzeczy, zaczyna on myśleć, że jest panem tego świata, że skoro wziął jedno może zabrać też wszystko. Tak też stało się z Jhonem. Meksyk pokazał mu, że może brać ile tylko zechce i nikt nie odważy się mu sprzeciwić. W 1939 dowiedział się, że jest chory na ciężką chorobę układu oddechowego, z którą obecny stan medycyny nie jest w stanie sobie poradzić. To był dla niego wyrok śmierci w przeciągu najbliższych kilku lat. Gorzka ironia życia, z którą Jhon nie potrafił sobie poradzić. Na nowo stał się niedostępny, zamknięty w sobie. Często wybuchał złością, ulegał emocjom, zwłaszcza tym negatywnym. Ostatecznie oddał się pracy oraz państwu i aż do dnia śmierci były to dla niego jedyne wartości jakie w sobie zachował.



    "Cena wolności "


    Inwazja na Meksyk była niezwykle ryzykowną loterią w jaką postanowił zagrać rząd Konfederacji. O ile na arenie międzynarodowej udało mu się osiągnąć "szczęśliwe trafy", wyciszając całą sprawę i nie ponosząc praktycznie żadnych konsekwencji swoich działań o tyle w sprawach wewnętrznych, rzuty był już mniej sprzyjające.
    Przez kraj przetoczyły się dziesiątki manifestacji pokojowych, głos narodu w wielu regionach południa był niezwykle oburzony. "Nie tak wyobrażaliśmy sobie nasze nowe państwo ". Oczywiście media, prasa oraz cała machina propagandy starała się wyciszać i uspokajać społeczeństwo. Tam gdzie nie dało się użyć innych metod, korzystano z siły i przemocy. W Teksasie zaczęła się rodzić opozycja, którą propaganda szybko nazwała "komunistycznymi krzykaczami, ostrzącymi pazury na kraj w czasie ciężkich dni.


    [​IMG]

    17 Września 1939 roku. Ogromna, wielotysięczna manifestacja na rzecz pokoju, na którą zjechali się Amerykanie z obu części skonfederowanych stanów.
    Po tych wydarzeniach znacznie ograniczono swobodę przemieszczania się między granicami Konfederacji i USA.


    [​IMG]

    " Nie potrzeba nam Hitlera po tej stronie kontynentu ! "


    Już wkrótce po ataku na Meksyk wśród niektórych osób rozczarowanych wizją nowego państwa zaczyna pojawiać się pomysł rebelii. Głównymi orędownikami tej kwestii był polityk James Burr V. Alred oraz 52 letni absolwent West Point generał Paul Breidster, dowodzący stacjonującą w Teksasie dywizją piechoty. James pisał w tajnym liście do generała Breidstera :
    "Prezydent to głupiec i demagog pozbawiony faktycznej władzy. To słabiec mający "silne plecy ". Jeżeli uda nam się oczernić go przed całym światem, pokazać Amerykanom słabość ich nowego "wodza", będziemy mogli postawić im warunki, których nie będą mogli odrzucić. Ehringhaust wyprowadził nas wszystkich na manowce lecz mamy teraz okazję, by naprawić nasze błędy i przywrócić wszystko na właściwie miejsce. Odrzućmy zgubne wartości szaleńców i wróćmy na łono matki która nas wykarmiła, która nas prawdziwie wynagrodzi. Zacznij werbować ludzi. Takich, którym można ufać, gotowych służyć prawdziwej ojczyżnie."
    Teksas stał się szybko stale rozszerzającym się ogniskiem buntu, które wkrótce sięgnęło wielu szczebli w państwie. W porozumieniu z władzami stanów północnych zaczęto kreślić szkice zbrojnego powstania przeciwko Konfederacji. Widmo okrutnej wojny domowej ponownie zawisło nad Amerykanami.
    Datę powstania ustalono na 9 pażdziernika 1939 roku. Rebelianci mieli do dyspozycji dwie dywizje piechoty, samodzielną brygada kawalerii oraz liczne odziały lokalnej milicji, której stworzenie oraz uzbrojenie w kraju powszechnego dostępu do broni nie było problemem. Cele powstania były następujące :
    - Utrzymanie kontroli nad terytoriami Teksasu do momentu gdy rząd Konfederacji pod naciskiem ze strony Stanów Zjednoczonych nie uzna niezależności rebeliantów.
    - Odcięcie wojsk okupacyjnych w Meksyku od terenów należących do Konfederacji, a następnie "wymuszenie "na nich przejścia na stronę buntowników.

    Plan był więc śmiały lecz liczono na pomoc Stanów Zjednoczonych, dodatkowo brano pod uwagę siłę opinii społecznej z uwagi na którą rząd Konfederacji nie mógł stosować wali z powstańcami za wszelką cenę ( liczono, że Amerykanie nie zezwolą do nalotów, bombardowań i pacyfikacji innych Amerykan ) oraz fakt, że większość wojsk Konfederacji jest rozproszona na wschodnim wybrzeżu. Niestety rzeczywistość miała pokazać, że przypuszczenia te były mylne, co więcej na kilka dni przed "wystąpieniem Teksasu " miało miejsce wydarzenie, które przypieczętowało przyszły los powstańców. Zostali oni zdradzeni przez jednego z wtajemniczonych oficerów wojsk lądowych. W sztabie Konfederacji długo rozważano czy podaną informację brać za prawdziwą, a wiele osób uważało, że oficer-informator jest agentem Stanów Zjednoczonych, które zamierzają odciągnąć wojska z wschodniego wybrzeża do Teksasu, aby przeprowadzić tam szybką i skuteczną ofensywę.
    Mimo dużego ryzyka w rejon Teksasu zostaje oddelegowany korpus pancerny, dwie dywizje piechoty oraz skrzydło bombowców taktycznych. Również stacjonujące w Miami odziały marines dostają rozkazy mobilizacji. Powstańcy nie zdają sobie z niczego sprawy i zgodnie z planem dnia 9 pażdziernika 1939 roku Teksas ogłasza swoją niezalależność od Skonfederowanych Stanów Ameryki.

    [​IMG]

    Od ostatniego odcinka minęło ponad 30 dni, więc AAR zostaje oczyszczony i zamknięty. Jeżeli będziesz chciał kontynuować to zgłoś się do któregoś z moderatorów działu HoI.

    Dżemik
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie