de Macon AAR (1066 - ????)

Temat na forum 'CK - AARy' rozpoczęty przez SamboR, 8 Styczeń 2007.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. SamboR

    SamboR Guest

    Salve!

    Jak zauważyliście, rozpoczynam nowego AARa. Raczej nie nastawiajcie się na jakąś wyszukaną fabułę, czy rozwlekłe opisy, które cechowały "Sztylet i Cień". AAR ten będzie raczej stylowo zbliżony do AARów GreyRata, którego za niestrudzoność w opisywaniu swoich poczynań w CK podziwiam. No, chyba, że nie będę mógł wytrzymać i zacznę raczyć Was swoimi grafomańskimi wypocinami ;)
    Gram na patchu 1.05, z jakimiś modyfikacjami graficznymi i bodajże eventami Solmyra i modem, który poprawia rozłożenie kultur w Europie. Pozatym gram na zmodowanym scenariuszu, w którym brak Krucjat i zjednoczonego państwa Seldżuckiego. Zostawiłem Mongołów, zobaczymy jak się sprawdzą.
    No nic, to tyle tytułem przydługiego wstępu, zaczynam pisać.

    [size=+2]
    O rodzie de Macon słów kilka ...​
    [/size]


    Ród de Macon, wiedzie swe korzenie od wczesnośredniowiecznego rodu włoskiego, którego miano to di Iverea. Około połowy wieku X, osiadają oni, w nadanych im ziemiach, najpierw niewielkiej osadu Lusignan, a następnie, odsprzedają ją ubogiej rodzinie szlacheckiej, która od nazwy osady, bierze swe miano, de Lusignan. Sami zaś di Iverea, ruszają na granicę z Świętym Cesarstwem Rzymskim, gdzie otrzymują nadania w Burgundii. Otrzymują tam warowny gród Mâcon, położon podle granicy z Cesarstwem, nad rzeką Saoną. Udatne położenie utwierdza pozycję rodu na terenie księstwa Burgundii. Pierwszy władca na Macon, Othon-Guillamue, pozostawia dwóch synów. Starszy, mianem Guy, otrzymuje w nadanie schedę po ojcu. Młodszy zaś, Renaud, przekracza granicę z Cesarstwem i w wyniku licznych intryg i spisków, a także poparcia swego szwagra, księcia normańskiego, Ryszarda, zdobywa nadanie od Cesarza Henryka III. Nadaniem tym jest dawna, pamiętająca jeszcze czasy Rzymu osada, nosząca łacińską nazwę Vesontio, a nazywana przez Alemanów Bisanz, a ich Frankijskich sąsiadów Besancon. Tako więc ród de Macon zasiadł na Vesontio całą swoją rzycią. A i ciasno im musiało być, bo wkrótce rozglądać się zaczęłi, jakby tu nowe ziemie zdobyć, coby szerzej się rozeprzeć, najlepiej na stolcu książęcym, czy to w Rzeszy, czy w Galii.​

    [size=+2]
    Panowanie Guilliaume I Besakończyka i tajemnicza śmierć niedoszłego Renauda II.​
    [/size]


    Syn Renauda I, Guilliaume I, wiedział, że w Cesarstwie nie łatwo zdobyć nowe tereny poprzez walki i rozboje. Wiedział, że jedynym sposobem na wywalczenie sobie nowych nadań, są dwie podstawowe rzeczy. Jedną z nich była sieć koligacji rodzinnych. Jak to mówi się do dziś w dalekiej Ostlandii, "z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zjeździe". Guilliaume wiedział o tym dobrze. Zamyślił sobie także, że to nie on odda dziedzictwo na ręce linii francuskiej, tylko to oni przybędą do Bisanz, by prosić o pomoc w dochodzeniu swych praw. Szybko ożenił swego pierworodnego, Renauda, z Konstancją Burguńską, córką Roberta, księcia Burgundii. Ta dała mu trzech synów, Andre, Eduarda i Guiguesa. W czasie, gdy Renaud, płodził kolejne dzieci, Guilliaume, wysyłał posłów na różne dwory europejskie. Tak jedna z jego córek, zawędrowała aż do świeżo wyzwolonej spod panowania Maurów Leidii, która już wkrótce, dzięki sprytnej kontynuacji polityki starego władcy, miała przypaść w udziale rodowi de Macon.​
    Tak więc linia Besancońska zdobywała poważanie na dworach Europy, niedługo po ślubie Konstancji z Renaudem, linia francuska została pozbawiona Macon. Książę Robert, widząc jak wielkie cła zagraniają władcy Macon, stwierdził, że tak bogatą zimeię, warto nadać jednemu ze swych synów, co też uczynił. Ród, wygnany ze swej siedziby, schronił się w Bisanz. Dzięki temu, synowie Guilliaume, otrzymali prawo do wyłącznego dziedzictwa Macon, po czym zaczęli obmyślać sposoby, jakby odegrać się na Burgundczykach. Niestety, nieomal w 10 rocznicę sławetnej Bitwy pod Hastings, w tajemniczych okolicznościach umiera Renaud, pierworodny Guilliaume, zaś kilka dni później, ze zgryzoty wyciąga kopyta stary władca. Księstwo przejmuje nieletni wówczas Andre, lecz już teraz jest przyuczany do działania cichego i skrytego. Powiązania w okolicznych księstwach ma dość mocne, ma poważne prawa do sukcesji hrabstwa Leidii (Iberia, po ciotce), jak i księstwa Burgundii (po kądzieli).​



    No nic. Wyszło chyba nieco chaotycznie, postaram się kolejne odcinki pisać nieco składniej. Jednak musicie wziąć pod uwagę to, że piszę z pamięci, później poszukam screenów z władcami. Fajnie by było, jakby ktoś znający polskie odpowiedniki imion francuskich, podesłał je do mnie, czy to na PW, czy na GG. Te Guilliaume'y i inne Renaudy przyprawiają mnie o zawroty głowy ;)
     
  2. SamboR

    SamboR Guest

    [size=+2]
    Wojna na horyzoncie!​
    [/size]


    [​IMG]
    [size=-2]Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego przed wojną o koronę.[/size]

    Pod koniec lat 70 XI wieku, jeszcze zanim Andrzej I, nazwany później Sabaudzkim, osiągnął dojrzałość, na horyzoncie historii Świętego Cesarstwa, zaczęły się zbierać ciemne chmury. Pierwszymi oznakami dezintegracji Cesarstwa były uniezależniające się marchie wschodnie. Kolejno oddzialiły się Karyntia, Istria i Brandenburgia. Henryk IV zdawał się nie zauważać faktu, iż Karyntia, czy Istria odmawia corocznej daniny, czy wypłaty tarczowego. Nieco wcześniej, Henryk, poprowadził, na rządanie katolickich władców Lubeki i margrabii Brandenburskiego, świętą wyprawę wojenną na ziemie pogańskich Pomorzan i Wenedów, którzy siedzieli w borach nad Ostsee. Burgrabia Lubeki miał nadzieję na zagarnięcie ziem Wenedów i wyniesienie do tytułu księcia cesarstwa, zaś Udo, zwany, z racji postury Niedźwiedziem, planował zagarnąć dla siebie ziemie Pomorzan, razem z bajecznie bogatymi pogańskimi świątyniami w Stettin (lub, jak chcą Polacy, w Szczecinie) i Danzig (pl. Gdańck). Niestety, Henryk nie spełnił ich oczekiwań i własnym przemysłem zajął ziemie nadmorskie, tworząc na ich terenach podległe swej bezpośredniej władzy marchie. ​

    [​IMG]
    [size=-2]Nowy papież rzymski, Mikołaj III Polak.[/size]

    Kilka lat, po tym zbożnym czynie, ducha wyzionął papa rzymski, Aleksander II. Tiarę papieską otrzymał, wspierany przez dynastię Piastów i Arpadów, arcybiskup Gnieźnieński Bogumił, który przyjął imię Mikołaja III. Jego kandydaturę wsparła także, hojnie przekupiona szlachta rzymska, co nie spodobało się Cesarzowi Niemieckiemu, Henrykowi. Jednak, Mikołaj III, zaraz po zatwierdzeniu jego wyboru przez zgromadzenie kardynałów, rzucił klątwę na Henryka IV. Wszem i wobec wiadomo było, że nowy papa był wspierany przez Polaków, którzy czekali na dogodną sytuację, by odebrać Gdańck. Okazało się, że książęcy ród z Mediolanu, d'Este, także maczał swoje palce w tej klątwie. W niecały rok, po obraniu nowego papieża, Mediolan, razem ze Szwabią i Brandenburgią, wypowiada posłuszeństwo obarczonemu klątwą Henrykowi. Ogień wojny kilka razy zahacza o tereny podległe, już dojrzałemu Andrzejowi I. Cesarstwo stacza się w otchłań wojny domowej. Niezależność uzyskuje księstwo Dolnej Lotaryngii, tworząc z burgrabiami Holandii i Flandrii, tzw. Związek Kolonijski. Władcy tamtych terenów deklarują poparcie dla Fulka d'Este w walce o tron niemiecki. Wojna idzie ze zmiennym szczęściem dla buntowników. Wojska wierne Henrykowi szybko opanowują Brenną - stolicę Marchii Brandenburskiej, po czym ruszają za Alpy i zdobywają w kilka miesięcy Mediolan. Fulko rusza na wygnanie w Alpy szwajcarskie. Wtedy Andrzej I, uznaje, że czas już działać. Również wypowiada posłuszeństwo Henrykowi, a że jest skoligacony z właśnie zdetronizowanym rodem von Venis, władającym na nieodległym zamku Neuchatel, rusza odbić te ziemie. Udaje mu się to. Wojna przycicha na kilka miesięcy - cesarz tłumi bunt w Marchii Wschodniej. W tym samym czasie na świat przychodzi jedyny syn Andrzeja, Karol. Wojska, po odpoczynku na kasztelu Neuchatel, ruszają dalej, na Sabaudię i Genewę. Lecz pod Genewą już czekają wojska Henryka ...​

    Kotlina górska, jakieś 5 mil rzymskich na północny - wschód od Genewy, wybrzeże jeziora genewskiego. Obóz Andrzeja.
    Słońce zachodziło nad szczytami Alp, gdzieś na zachodzie, za jeziorem rozciągały się zbite mury Genewy, dalej, na zachód mieni się Rodan, spływający w doliny Prowansji. W obozie, mimo później godziny, trwał jeszcze zgiełk i gwar. Tu i ówdzie, plebejscy zbrojni porozsiadali się wokół ognisk. Tu ktoś zaczął przygrywać na lutni, tam jakiś, ewidentnie pijany wojak, rzyga do kubła. Im bliżej centrum obozu, tym spokojniej. Skromne patrole, kręcą się między namiotami rycerstwa, strzeżonymi przez giermków i pachołków. Dalej, okazały namiot, a przed nim sztandar. Lew złoty, na niebieskim, w złote kasztele; "D'azur semé de billettes d'or au lion du même, armé et lampassé de gueules, brochant sur le tout." Jak nic, namiot głównodowodzącego, Andrzeja I. W środku narada, widać ma się, już ku końcowi, bo zostali tylko najstarsi rycerze i sam Andrzej. Dopija wino z bogato zdobionego kielicha i podnosi się leniwie z prostego krzesła. "No, tożem zjadł, popił, a tera bym kogo usiekł." - rzuca ospale. "Ależ panie ..." - zaczyna jeden z rycerzy. "Cicho siedź, Heinrich. To ja tu dowodzę! Dąć! Idziem w bój! Za długo ta imperialna k.u.r.w.a siedzi na Genewie!" Rycerze wyszli przed namiot, za nimi stanął Andrzej. Był postawnym, wysokim mężczyzną w sile wieku. Na kutym napierśniku błyszczał wspięty lew. Po chwili znikąd pojawił się giermek, i zaczął przybierać go w resztę rynsztunku. Na tarczy, w lewym polu były wymalowane trzy obręcze srebrne, na purpurze, "De gueules à trois annelets d'argent." a na prawym, powtórzenie motywu ze sztandaru. Rycerze rozeszli się do swoich namiotów. Już po chwili nad bezgłośną dotychczas taflą jeziora, niósł się czysty dźwięk rogu. W obozie zapanował zgiełk i harmider. Szybko dogaszano ogniska, czy to kapotą, czy killkoma strumieniami moczu, czy krystalicznie czystą wodą z jeziora. Koło północy dwa wielkie trebusze wyrosły przed Genewą. Już po chwili załadowano je i wystrzeliły. Wspinając się po wielkiej paraboli, dwa ogromne głazy wzniosły się na wysokość Mont Blanc i poszybowały w dół, gruchocząc jedną z wież i niszcząc jakiś spichleż. Zaraz po tym, do ataku ruszyły oddziały najemne walczące dla Ernsta von Genf - małoletniego byłego władcy Genewy. Mieszczanie, broniący miasta, zaczęłi zasypywać ich strzałami. Pod mury doszła ledwie garstka. Zaraz potem ruszyła kolejna fala, tym razem już ciężkozbrojnego mieszczaństwa z Bisanz. Ci doszli do murów, przystawili drabiny oblężnicze i poczęli wspinać się na mury. Strzały siekły nieustannie. Po chwili pod bramę miejską podjechał pokraczny taran. Łup! Łup! Łup! Odrzwia rozpękły się na dwoje i wypadły do miasta. Wyłomem wpadła jazda, na czele z Andrzejem. Siekł on na lewo i prawo, nie patrząc kogo bije. Rycerstwo wpadło w wąskie uliczki Genewy, tnąc dzieci, starców, matki i tych, którzy dopiero zdążali na mury. Mury zdobyto w chwilę po rozbiciu bramy. Pod nimi, zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie, leżało mnóstwo trupów. Lecz na rynku nadal trwała rzeź. Mieszczanie zaryglowali się w budynku ratusza i kościoła i z tamtąd ostrzeliwywali stłoczonych na placu zbrojnych. Wtem Andrzej zerwał szyszak z głowy i donośnym głosem zakrzyknął: "Psiejuchy! Miasta nam już nie odbierzecie! Jeśli chcecie, to okupcie się, a kto będzie miał wolę odejść - pójdzie gdzie będzie mu wypadała chętka!" Mieszczaństwo nieśmiale wychyliło na te słowa łby z okiennic ratusza. Już po chwili na placu pojawiły się dwie kopy złota i kosztowności. Tak mieszkańcy spłacali "wyzwolenie" spod jarzma króla - heretyka.

    W kilka dni po szturmie na Genewę, większość trupów potopiono w jeziorze, a na zamku władanie objął małoletni Ernest. Andrzej I, ogłosił się zaś, w dzień Narodzenia Pańskiego, księciem Sabaudii. Od tej chwili annały historyczna poczynają go nazywać Andrzejem I Sabaudzkim.​

    [​IMG]
    [size=-2]Fulko I Heretyk[/size]

    [​IMG]
    [size=-2]Johann I Burgundzki[/size]

    Zaś wojna w Cesarstwie trwała. Andrzej, czując, że zagarnął tyle, na ile jest zdolny, wrócił do służby królowi Henrykowi. Odmówił poparcia Fulkowi, gdy ten, zdobył insygnia cesarskie i ściął Henryka IV na placu w Akwizgranie. Papież Mikołaj III wkrótce po tym wydarzeniu ogłosił Fulka zdrajcą wiary i heretykiem, po czym go ekskomunikował. Dziedzic Henryka IV, Johann I Burgundzki, król Burgundii i Italii, przyjął zapewnienie Andrzeja o wiernej służbie. W roku 1090, już 10 lat od rozpoczęcia wojny o koronę cesarską, granicę francusko - burgundzką przekroczyły wojska Kapetyngów. zajmując szybko stolicę Johanna, Aarau. Cesarstwo zaś, straciło Gdańck, zajęty przez Polaków, a uniezależniły się księstwa Lotaryngii, Szwabii i Brandenburgii. Czas pokaże, czy rozbite Cesarstwo zdoła się zjednoczyć ...​


    [​IMG]
    [size=-2]Tereny byłego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego.[/size]

    _____________
    No i mamy drugi odcinek. W samej grze działo się tak dużo, że AAR nie oddaje nawet połowy wydarzeń, jakie miały miejsce. Andrzej jest 5 w kolejce do odziedziczenia tronu księstwa Burgundii. Potrzebuję tylko dobrego mistrza szpiegów, by przesunąć się jeszcze bliżej w kolejce. Ożeniłem Andrzeja z córką von Venisów (władcy Neuchatel), lecz plany przejęcia księstwa spsuła mi wojna w cesarstwie. W sumie wyszedłem na duży plus, przejąłem księstwo Sabaudii, Niemcy się posypały. Teraz czas zwrócić się w stronę Macon i odebrać co swoje ;) w Hiszpanii Arabowie robią swoją wersję rekonkwisty, ostała się tylko Barcelona (wasal Nawarry). Nie pomaga nawet mordowanie władów muzułmańskich, ten bardak nie chce się posypać. Na wschodzie jeszcze śmieszniej. Bołgar padł pod mieczem Prońskim, Gruzja się trzyma, Biznacjum też (niewielkie księstwo w Azji Mniejszej się uwolniło). Ogółem - ciekawie i w miarę poukładane to wszystko. Jeśli Prońsk doczeka Mongołów, to zobaczymy, czy sobie poradzi. Tymczasem czekam na komentarze.
     
  3. SamboR

    SamboR Guest

    [size=+2]
    Sposób na smutki ...​
    [/size]

    Nie było dane zardzewieć orężu Andrzeja I. Po zwycięskiej wojnie, w której zdobył tytuły i honory godne księcia, Andrzej popadł w odrętwienie jakoweś dziwne. Na szczęście, sprawną politykę prowadzili jego doradcy, zabiegający o powrót rodu de Macon do rodzinnego grodu. Sam Andrzej odsunął się od świata doczesnego, zamknął się w klasztorze warownym gdzieś nad jeziorem bodeńskim i kontemplować począł marność tego świata. Sytuacja w Cesarstwie wcale nie miała się ku lepszemu. Na progu nowego stulecia, królem niemieckim zostaje szaleniec, Zygfryd I Bawarski. Cierpi on na przewlekłą schizofrenię, czym zraża do siebie większość lojalnych dotąd książątek niemieckich. Niemcy nadal nie mogą podnieść się z upadku. Po zamordowaniu Zygfryda, tron obejmuje nieletni Gerlach I Szwabski, protegowany rodu Rheinfelden, rządzącego do tej pory jedynie Szwabią, teraz władającego pasem, rozciągającym się od Lotaryngii na północnym-zachodzie, po Styrię na wschodzie i Lombardię na południu. Reszta byłego Cesarstwa to zbieranina większych i mniejszych udzielnych książąt, walczących między sobą i z królem. W ten cały burdel zaczyna mieszać się senior Andrzeja, Johann I, król Burgundii. Ciężar wojny, miast pozostać w Niemczech, spada na władztwo Johanna. Andrzej, wezwany przez seniora do stawienia się zbrojnie i orężnie z regimentami podległymi, ociągając się, zgadza się na żądania Johanna. Wojska Sabaudzkie ruszają pod Mediolan - stolicę bogatej, lecz wyniszczonej latami wojen, Lombardii.​


    [​IMG]
    [size=-2]Zygfryd I Szalony[/size]

    Kotlina górska, gdzieś na północ - północny zachód od Mediolanu.
    W oddali widać przyprószone śniegiem alpejskie szczyty, większe, niż nawspanialsze katedry Paryża, czy odległego Konstantynopola, w dole, zasnieżonym traktem, w głębokiej kotlinie, o zboczach ciemnych niczym smoła i jałowych, jak jakaś pustynia kraju Etiopczyków, lezą, z góry podobne do mrówek, wojska jakoweś. Niegdyś tymi zapomnianymi traktami, wiódł swe wojska na Rzymian Hannibal. Teraz idą tędy zastępy tarczowników, na każdej jednej tarczy wymalowany biały krzyż, na czerwonym tle. Bogato zdobione sztandary powiewają na lekkim wietrze. Gdzieś na przodzie widać sztandar z trzema srebrnymi okręgami na czerwieni - zapewne chorągiew pancerna samego księcia Andrzeja. Dalej, za nimi, chorągwie pomniejszego rycerstwa i hrabiego Genewy - czarne, srebrne i złote orły powiewają nad zastępami ciężkozbrojnych. Jeszcze dalej, wyłania się zza zakrętu, donośnie śpiewając, Błękitny Regiment - elitarny oddział łuczników, sformowany i dowodzony przez samego marszałka, seniora rodu d'Anjou, Geoffroy'a. Każdy jeden łucznik, ubrany w błękitny kaftan, ze złotymi pikowaniami, przypomina jakby miniaturkę herbu sąsiedniej Francji. Za nimi, równym krokiem maszerują kompanie zaciężne - ciężkozbrojni wojacy, hojnie opłacani przez biskupa Besancon - Rajmunda, wuja panującego Andrzeja. Ryczą oni coś o złotym guldenie, który milszy im niż matka rodzona. Po chwili, kolumna niknie w jakimś jarze, najwyraźniej schodząc już ku dolinom, ku rzece Pad, nad którą leży bogaty Mediolan.
    Na czele pochodu jedzie sam Andrzej, który, w całym zamieszaniu, jakie towarzyszyło zaciągowi, odnalazł na powrót radość życia. Jedzie teraz, obok niego chorąży trzyma sztandar sabaudzki, zaraz za nimi marszałek razem z biskupem. Księcia oblicze spowił Mars, wyraźnie czymś się trapi. Nie podoba mu się ta cisza, jaka panuje w jarze. Wokół tylko szczyty, za nim ryczą birbanckie piosnki rycerze i wojsko, lecz cisza, jaka panuje tu, jest wręcz przerażająca. Po chwili śpiew milknie, wojsko zatrzymuje się na chwilę i wtedy, nagle ...
    ... grad strzał spadł na Błękitny Regiment, ze strony stromych stoków, niczym lawina. Na zaskoczoną i zdezorientowaną kolumnę rzucili się półdzicy górale lombardzcy, siekąc i tnąc zaskoczoną piechotę. Co rusz i spada z konia kolejny możny pan jakiejś zapadłej wioski, czy to nad Renem, czy pod samym Mont Blanc. Nie zważając na śmiertelnie wystraszone oblicza nieprzygotowanych piechurów atakujący z wyrazem zaciekłości na smagłych twarzach i bez chwili wytchnienia wycinają w zastraszającym tempie błękitna kolumnę. Wokoło słychać krzyki, wizg mordowanych koni, huk kolejnego ciężkozbrojnego, spadającego z konia. Sam Andrzej, obraca konia i rusza w największą ciżbę, tam gdzie górale już rąbią jego doborową chorągiew. Po chwili, sztandar Sabaudii upada, zaś Andrzej, widząc to, pcha się jeszcze dalej, tak, że już nie przyjaciele, a dziki wróg go otacza. Unosząc się w siodle, to na lewo, to na prawo uderza w obrzydliwego nieprzyjaciela. Widząc po chwili, że wróg sztandar unosi, tratuje tych, co mu drogę od niego odgradzają i uderza w podłego złodzieja chorągwi armijnej. Zaraz potem sztandar unosi się wyżej, Andrzej, w jednej ręce trzymając miecz, w drugiej zaś drzewce chorągwi krzyczy w głos: "Sztandar odzyskan! Bij wroga!" Zdaje się nie zauważać, że większośc jego wojsk miast walczyć, leży już, wdeptana w błoto, zmieszane z krwią. Ale oto, garść rycerzy, która zwiad przeprowadzała, wraca, i widząc okrutną rzeź, ze śpiewem poboznym na ustach, uderza na nieprzyjaciela, ten idzie w rozsypkę, ci zaś, pobożni mężowie, ruszają za nim, tnąc tchórzliwych górali. Ustaje cisza, przerywana tylko posapyawniem zmęczonych koni. Czasami wśród trupów, jakie zasłały wąski jar, słychać jęki konających

    Po tej haniebnej zasadzce, jaką poplecznicy szalonego króla Niemiec, urządzili dzielnym Sabaudczykom, siły Andrzeja zostały praktycznie wyeliminowane z wojny. Andrzej jednak, odrzucił już zycie w umartwieniu, powrócił do swej ślubnej małżonki i zajął się synem Karolem, który już wkrótce miał osiągnąć wiek dojrzały. Zwrócił się też w stronę francuskiego księstwa Burgundii, gdzie, dzięki przemyślnym intrygom dworskim, zyskał dla swego kuzyna w pierwszej linii, Rogera I, syna biskupa Besancon, Rajmunda.​


    [​IMG]
    [size=-2]Świat w 1108 roku[/size]

    ---------
    Jak widać, AI potrafi zepsuć każdą wojnę. Oddałem regimenty, bo senior prosił, nie spodziewałem się aż takiej klęski. Szczęśliwie, że chociaż Andrzej stracił cechę depresja. Szczęśliwie się złożyło, że tytuł hrabiny Macon dostała babka Rogera, po kądzieli, co pozwoliło mi wrócić linię de Macon na prawnie przynależne im ziemie. W Niemczech ciężko nadążyć - cały czas ktoś nowy zagarnia tytuł, a Burgundia, nie wiedzieć czemu, stale się tam pcha. Chyba będę musiał ingerować w save'a. W następnym odcinku - poczet książąt de Macon do 1125 roku, a pozatym aktualne mapy Europy.
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie