Gotterdammerung 1944

Temat na forum 'HoI II - AARy' rozpoczęty przez Dan, 27 Maj 2009.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Dan

    Dan Nowy

    Witam. Postanowiłem wreszcie wrzucić jakiegoś AAR'a. Od razu ostrzegam, że odcinki nie będą ukazywały się za często. Co prawda to mój pierwszy AAR, ale nie proszę u wyrozumiałość, a wręcz przeciwnie - każda konstruktywna krytyka może przynieść tylko pozytywne skutki.

    Technikalia:
    Hearts of Iron II Armageddon, Patch 1.3 (BETA 2) HoI2 Armageddon, GIP 8, Skiff
    Poziom trudności Normalny/Wściekły

    Czekam na uwagi (np czy o czymś ważnym nie zapomniałem :) )i komentarze. Co prawda wrzucam ankietę, ale rezerwuje sobie prawo do decyzji nie mających nic wspólnego z jej wynikami :)

    Edit: Niektóre opisy sylwetek będą pochodzić z Wikikpedii, tak jak np. ten dotyczący Mansteina.

    ---------- Post dodany 13:01 ---------- Poprzedni post dodano o 12:58 ----------


    [​IMG]
    Erich von Manstein
    (24.11.1887 - 11.06.1973)


    We wrześniu 1939 r. w trakcie agresji Niemiec na Polskę Manstein był szefem sztabu Grupy Armii "Południe". W październiku 1939 r. po przemianowaniu na Grupę Armii "A" została ona przerzucona na front zachodni.

    Na przełomie 1939 i 1940 r. von Manstein opracował plan pokonania Francji. Polegał on na zmasowanym użyciu czołgów i uderzeniu przez Ardeny w kierunku Sedanu. W ten sposób wojska zmechanizowane i pancerne mogły ominąć Linię Maginota i uderzyć w najsłabsze miejsce francuskiej obrony. Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych w odpowiedzi odwołało Mansteina ze stanowiska szefa sztabu Grupy Armii "A" i przekazało mu już mianowanemu z dniem 1 czerwca 1940 r. na stopień generała piechoty dowodzenie nowo utworzonym VVVVIII KA. Nie brał udziału w pierwszej fazie kampanii na zachodzie zakończonej ewakuacją wojsk sprzymierzonych w Dunkierce. W dalszej części operacji Manstein na czele swojego korpusu przyczynił się do uzyskania decydującego zwycięstwa na Zachodzie, przebijając się w czternaście dni z linii Sommy do Loary. Za ten wyczyn został odznaczony Krzyżem Rycerskim Krzyża Żelaznego.

    W rozpoczętej 22 czerwca 1941 r. wojnie z Rosją Sowiecką, Manstein dowodził LVI Korpusem Pancernym. Pierwszego dnia wojny jego oddziały musiały pokonać 80 km i zdobyć wielki wiadukt drogowy nad doliną Dubissy pod Ariogalą. Zadanie zostało wykonane i po pokonaniu dalszych 240 km jego jednostki 26 czerwca zdobyły nieuszkodzone mosty w Dyneburgu i samo miasto. Później, po przełamaniu sowieckich pozycji nad jeziorem Ilmień natarł w kierunku Leningradu. 12 września 1941 r. został mianowany dowódcą 11. Armii, której zadaniem było zdobycie Krymu. 30 czerwca 1942 r. padł Sewastopol a Manstein został nominowany na Feldmarszałka. Będąc dowódcą Grupy Armii "Don" wziął udział w nieudanej próbie przyjścia z pomocą okrążonym wojskom pod Stalingradem. Dowodząc Grupą Armii "Południe" Manstein ponownie pokazał swój talent dowódczy wygrywając w marcu 1943 r. bitwę o Charków. Wziął udział w operacji "Cytadela", bitwie na łuku kurskim. Od tej chwili aż do swojej dymisji, dowodzone przez niego GA "Południe" brało udział w ciężkich walkach odwrotowych. 30 marca 1944 r. został zwolniony przez Hitlera z dowodzenia GA "Południe" (przemianowana na GA "Północna Ukraina"). Do końca wojny nie otrzymał już żadnego przydziału służbowego.


    [​IMG]
    Manstein w swym sztabie w okolicach Kurska​


    19.06.1944, Rastenburg

    Panowała gorąca atmosfera, co bynajmniej nie było to efektem upalnych czerwcowych dni. 6 czerwca Alianci Zachodni wylądowali w Normandii – wygrali bitwy na plażach Utah, Omaha, Gold, Juno, Sword; a po krwawych walkach i niemieckich kontratakach umocnili przyczółki w okolicach Caen i Avranches. Teraz należało zostawić w tle spory - takie jak ten Rommla i Rundstedta - a skupić się na przyszłości. Na tym jak zatrzymać Aliantów, a później - jeśli wszystko potoczy się w dobrym kierunku – jak zepchnąć ich do morza.

    [​IMG]
    Aliancki desant w Normandii​

    To jednak był tylko pierwszy problem. Drugi – o wiele groźniejszy – nadciągał ze wschodu. Dzięki przypadkowemu zestrzeleniu radzieckiego samolotu łącznikowego, w ręce niemieckiego 31 batalionu saperów z Höxter wpadły plany nowej, wielkiej operacji STAWKI. Właśnie zdobycie tych planów było bezpośrednim powodem zebrania się wszystkich najwyższych dowódców Wehrmachtu w Rastenburgu. Operacja nazwana kryptonimem Bagration - od nazwiska gruzińskiego generała poległego pod Borodino w 1812 roku - zakładała ni mniej, ni więcej niż zagładę Grupy Wojsk „Środek”. Uderzenie czterema frontami (1,2,3 Białoruski i 1 Bałtycki), datowane na 22.06, nie mogło dać najmniejszej szansy na skuteczną obronę.

    To właśnie było powodem największej narady sztabowej od rozpoczęcia wojny, która miała się zacząć wieczorem.

    Hitler od jakiegoś czasu już był bardziej schorowanym, owładniętym paranoją kłębkiem nerwów, niż błyskotliwym przywódcą. Jego decyzje strategiczne wprowadzały w konfuzję jego feldmarszałków i generałów. Poza kilkoma, takimi jak Keitel czy Jodl, mało kto zgadzał się z jego wojenną logiką. Jednak jeszcze mniej było takich, którzy mieli na tyle odwagi, aby mu się przeciwstawić. Jednym z nich był Erich Manstein, który mimo wcześniejszej dymisji, także został dziś wezwany do wolfsschanze. Znaczyło to jedno – Hitler się bał. Bał się nadciągających walk - w związku z tym postanowił skorzystać z rad wszystkich, którzy mogli się przydać.

    I dowództwo Wehrmachtu doskonale o tym wiedziało, wiedziało że to może być ostatnia szansa na zmianę przebiegu wojny. Jeśli Rosjanie zdołaliby zakończyć sukcesem operację Bagration, nic nie byłoby w stanie powstrzymać ich przed zdobyciem Berlina. Dlatego też – czy to za pomocą adiutantów, spotkań osobistych czy rozmów telefonicznych - większość wyższych dowódców zdążyła się ze sobą skontaktować i porozumieć w tej jednej konkretnej sprawie. To dziś miał nadejść ten dzień, w którym wspólnymi siłami postanowili przekonać Hitlera do zmian. Za wszelką cenę, nawet najwyższą.

    Lotnisko polowe, Rastenburg

    Fieseler Storch Generała Majora Heinza Guderiana wylądował o 16.42, generał wysiadł i szybkim krokiem udał się do samochodu. Czekał tam na niego Erich Manstein.

    - Co postanowiliście? – spytał

    - Dziś ostatnia szansa. Albo wspólnie zmusimy go do ustępstw, albo grozi nam zagłada. Ustaliliśmy, że pozostawimy wszystkie kwestie nie wojskowe w spokoju, poza oczywiście podporządkowaniem gospodarki wojnie. Natomiast jeśli chodzi o kwestie wojskowe, będziemy żądać pełnej swobody w podejmowaniu decyzji. Niech zostanie na papierze szefem armii, ale to my będziemy podejmować kluczowe decyzje. Ja zajmę się frontem zachodnim. Czy jesteś gotowy objąć dowództwo Ostfrontu i przeprowadzić strategiczny odwrót?

    - Oczywiście, ale chyba ty masz w tym trochę większe doświadczenie – rzucił z lekkim uśmiechem Guderian

    - Żarty żartami, dostaniesz niemal wszystkich najlepszych dowódców. Ja poradzę sobie w Normandii z Hausserem

    - Korpus Pancerny SS? Myślisz że zechcą współpracować? – zdziwił się Guderian

    - Już z nim działałem, przypomnij sobie Charków. Był pierwszy który tak oficjalnie nie wykonał rozkazu Hitlera.

    - Czy wszyscy są wtajemniczeni? Co z Keitlem i Jodlem?

    - Będą siedzieć cicho, a w razie czego mają go nawet przekonywać do naszych racji. Myślę, że Himmler też się zamknie. Zajmuje się tymi swoimi magikami i niech czyni to dalej, ale widzi chyba jaka jest sytuacja… Dojeżdżamy. Jest jeszcze prawie godzina. Ja muszę jeszcze spotkać się z Milchem.

    - Erich, a co jeśli się nie zgodzi?

    - Stary Beck bardzo by chciał wrócić do władzy. Goerdeler też nie pogardziłby dobrą posadą…

    - Nie podoba mi się to. Nie uważam tego za sposób. Ani jako żołnierz, ani jako człowiek, a przede wszystkim jako realista. Po pierwsze mała szansa, a po drugie to może mieć poważne konsekwencje.

    - Też tak uważam, ale bądźmy dobrej myśli – zakończył feldmarszałek

    Wolfsschanze, 20:00

    Narada zaczęła się punktualnie o 20.00 od przedstawienia w skrócie głównych założeń strategicznych radzieckiego dowództwa co do nowej ofensywy. Większość obecnych zdążyła już pokątnie usłyszeć jej założenia, jednak mapa na której dokładnie uwzględniono wszystko – od planu operacyjnego, zakładanych postępów w czasie, po wielkości sił uczestniczących po stronie radzieckiej jak i niemieckiej - robiła piorunujące wrażenie. Dwukrotna przewaga w ludziach, trzykrotna w artylerii, siedmiokrotna w lotnictwie i ośmiokrotna w czołgach – te liczby mówią same za siebie.

    [​IMG]
    Plan operacji Bagration​

    Panował ponury nastrój. Wszyscy zdawali sobie sprawę z nadchodzącego niebezpieczeństwa. Większość zadawała sobie pytanie – a co jeśli nie? Co jeśli Hitler znowu rozkaże „ani kroku w tył!”? Jednak po raz pierwszy generałowie nie wyglądali jakby się bali. Po raz pierwszy wszyscy patrzyli wprost przed siebie, nie błądzili wzrokiem po kątach i nie uciekali od spojrzeń Hitlera i jego świty. Dało się wyczuć zmianę i wyczuwali ją wszyscy w pomieszczeniu. Poproszony o głos został dowódca Grupy Armii „Mitte” Ernst Busch.

    - Mein Führer. Niestety obawiam się, że nie jesteśmy w stanie utrzymać aktualnej linii frontu. Mamy zbyt mało jednostek szybkich i broni przeciwpancernej, szczególnie że Bolszewicy użyją stad IS-2 i T-34. Znamy ich taktykę – będą nacierać falami aż w którymś momencie jakaś część frontu nie wytrzyma. Nie posiadam praktycznie żadnych odwodów i nie będziemy w stanie załatać dziury. – Busch bardzo dobrze zdawał sobie sprawę z grożącego niebezpieczeństwa

    - Co pan proponuje generale?

    - Mein Führer... Wycofać się, nie pozostaje nam nic innego! Wycofanie się na krótszą linię frontu, nasycenie bronią przeciwpancerną i przydzielenie jednostek szybkich jako odwodów. To warunek sine quanon. To da nam czas na przygotowanie jakiegoś szczegółowego planu.

    - Odrzucam! Pytałem o możliwość obrony, a nie ucieczki! Kwestionuje pan moje polecenia? Czy nie wyrażam się zbyt jasno? Co Pan sobie myśli generale? Że żołnierz niemiecki będzie uciekał? Tacy żołnierze jacy ich generałowie! Tchórzliwi i myślący tylko jak zadbać o siebie! Gdzie jest mój żołnierz z 1941 roku? Gdzie żołnierz który zdobył pół Rosji i podszedł pod Moskwę?!

    - Żołnierz z 1941 roku nie żyje Mein Führer - wtrącił się Heinz Guderin - Poległ na stepach Rosji. Należy pamiętać o tym, że nie dysponujemy już tak świetnymi dywizjami jak tymi, które zdobyły całą Europę i doszły do bram Kaukazu. Dziś szkolimy coraz to młodsze roczniki i to w ekspresowym tempie, które nie pozwala na pełne przyswojenie sztuki wojennej. Mimo to, żołnierz niemiecki wykazuje się niesamowitym hartem ducha i odwagą! Nie pozwalam na obrażanie go!

    - Milczeć! Kto dał panu głos! Cóż to za bezczelność! Może i straciliśmy wielu ludzi, ale za to dysponujemy świetnym sprzętem! Pantera, Tygrys Królewski! Co to niby jest? Myśliwce odrzutowe! Acht koma acht jest w stanie pokonać wszystkie radzieckie czołgi!

    - Fakt, to świetny sprzęt. Tyle że niestety mamy go zbyt mało. Przewaga przeciwnika jest miażdżąca, nie jesteśmy w stanie bronić się na tak długim froncie i jedynym wyjściem jest wycofanie- zaatakował Erwin Rommel

    - Następny tchórz! – Rommel poczerwieniał ze złości i zacisnął mocno szczęki, ale zachował panowanie nad sobą. Natomiast Hitler wyraźnie je tracił - Jak można! Jak tak można prowadzić wojnę! Ach gdyby moi generałowie mieli tyle odwagi co moi żołnierze! Ta wojna jest przegrana jeśli tego nie zrozumiecie! Musimy mieć odwagę do bronienia każdej pędzi ziemi, bo jeśli tego nie uczynimy, będziemy już tylko uciekać i wojna będzie przegrana!

    - Mein Führer. Wojna będzie przegrana jeśli dopuścimy do kolejnego Stalingradu. Jeśli pozwolimy zrobić z Grupą Armii Środek to, co zrobił z armią rzymską Hannibal pod Kannami. Wtedy wojna będzie przegrana. Nadal jest jeszcze szansa na ratunek – kolejną cierpką uwagę dorzucił Günther von Kluge.

    - Co Pan sugeruje, że Stalingrad to moja wina?! To Paulus stchórzył!! Nie miał nawet tyle odwagi aby popełnić samobójstwo! Feldmarszałek Tysiącletniej Rzeszy!!! To on nie umiał się bronić! Hoth szedł mu na pomoc, ale nie wystarczająco szybko! Powinienem was wszystkich oddać pod sąd wojenny! Model – pan jest mistrzem obrony. Co pan sugeruje?

    - Mein Führer, niestety muszę zgodzić się ze swoimi przedmówcami... – tym razem to Hitler poczerwieniał ze złości, widać było że za chwilę wybuchnie. Lewa ręka drżała mu coraz bardziej.

    - Mein Führer – zareagował Keitel - koledzy generałowie. Może powinniśmy stonować trochę nastroje - widać było wyraźnie że sytuacja go przerasta i nie jest w stanie zapanować nad swoimi emocjami.

    - Co stonować! Jak stonować! To wygląda na bunt! Kim wy jesteście! Kilka lat w akademii wojskowej i myślicie że wiecie już wszystko? Te wasze szlacheckie tytuły, cała ta wasza wiedza sprowadza się do tego, że wiecie jak się zachować na bankiecie! Nigdy nie skończyłem żadnej akademii, a podbiłem pół kontynentu! Sam! Całkiem sam, mając do pomocy bandę tchórzy i nieudaczników!

    Przerwał na dłuższą chwilę. Teraz nastąpił najważniejszy moment, od którego zależało jak sprawy potoczą się dalej. Czy zdymisjonuje kwiat generalicji, czy też może pozwoli sobie chociaż przedstawić konkretne propozycje operacyjne? Od tego zależał dalszy przebieg wojny.

    - Daje wam godzinę, a później oczekuję na przedstawienie sensownych planów. Jeśli nic się w ciągu tej godziny się nie zmieni, wyciągnę konsekwencje wobec was wszystkich. – skończył wyjątkowo spokojnie Hitler, po czym wyszedł z pokoju narad, a za nim Keitel, Jodl, Göring i Himmler.

    Erich Manstein uśmiechnął się lekko. Wiedział już że wygrali. Że najprawdopodobniej Hitler pójdzie im na rękę. Keitel i Jodl mimo przytłoczenia sytuacją mieli teraz przekonać go ostatecznie.

    - Panowie! Do pracy! Generale Guderian, proszę przedstawić pokrótce sytuację Ost Frontu i plan obrony.

    - Oczywiście – spokojnie odparł Guderin - Jak dobrze zauważył generał Busch – nie mamy najmniejszych szans na centralnym odcinku frontu. Północ i południe się utrzymają, gdyż Rosjanie nie mają wystarczająco dużych sił, aby rozpocząć ofensywę na całej długości frontu. Krótko mówiąc, jeśli nic nie zrobimy czeka nas zagłada. Nie będę wchodził w szczegóły, każdy dobrze je zna i widać je na tej oto mapie. Nie mamy czołgów, przeciwnik panuje w powietrzu. Linia obrony praktycznie nie posiada rejonów umocnionych.

    - Co zatem? – spytał Manstein

    - Wycofać się. Na linię Wisły i Bugu, oraz na linię Karpat na południu. Jak najszybciej. Mamy 3 dni do planowego rozpoczęcia operacji. Oczywiście nie obędzie się bez strat, ale jeszcze większe czekają nas, jeśli pozostaniemy na miejscu. Wycofanie pozwoli skrócić front o niemal połowę, a przez to nasycić go w odpowiednim stopniu dywizjami. Zacząłbym od wydzielenia ariegard, które poniosą największy wysiłek i straty, ale dzięki nim będziemy mogli wycofać gross sił. Zacznijmy od północy – Heeresgruppe Nord opuści swe pozycję, by skierować się na Königsberg…

    [​IMG]

    20minut później Manstein usłyszał już całość planu.

    - Zgadzam się w pełni. Koledzy, co wy na to?

    Wszyscy w milczeniu skinęli głowami. Wszyscy wiedzieli, że plan „Schnelle” Heinza to jedyne sensowne rozwiązanie. I wszyscy mieli nadzieje, że będzie tak szybki teraz, jak szybki był gdy prowadził ofensywy. Manstein kontynuował.

    - Tak więc przejdźmy teraz do Normandii. Przede wszystkim zacznijmy od rozwiązania naszego garnizonu w Cherbourgu. Niech żołnierze starają się przebić do naszych linii na własną rękę. Niestety nie jesteśmy w stanie im pomóc. Generalnie nasze jednostki powinny unikać walki. Nie są na razie w stanie podjąć większej kontrofensywy. Musimy oddawać teren, szybko się przemieszczać i bić na odlew. Proponuję wycofanie się na linię Loary i Sekwany, i tam dopiero próbę obrony. Ale nie za wszelką cenę! Jeśli będzie trzeba, oddamy Paryż i cofniemy się dalej. Dopóty dopóki nasze siły nie będą w stanie pokonać przeciwnika, nie zostaną w odpowiedni sposób doposażone i uzupełnione – nie będą walczyć! Normandia to nasz priorytet! W związku z tym musimy także przerzucić całe lotnictwo na zachód, pomoże nam to zepchnąć Aliantów do morza. II Korpus Pancerny SS będzie osłaniał wycofanie się II Korpusu Fallschirmjäger w kierunku Loary, aby następnie…

    [​IMG]

    Zaraz po omówieniu sytuacji w Normandii do pokoju narad weszli Hitler i jego świta. Jodl wymienił porozumiewawcze spojrzenie. Udało się! Wszystko wskazywało na to, że nie dojdzie do kolejnej gorączkowej wymiany zdań. Führer wyglądał już na spokojnego i opanowanego.

    - Panowie. Zacznijmy od początku. Co macie mi do powiedzenia na temat sytuacji w której znalazła się nasza armia na Wschodzie i w Normandii?

    Guderian pokrótce wyjaśnił założenia planu wycofania się na linię Wisły i ustabilizowania tam nowego Ostwall. Chwilę później Erich Manstein powiedział o planach dotyczących Normandii. Teraz wszystkie spojrzenia skupiły się na Hitlerze. Od jego następnych kilku słów zależał dalszy przebieg wojny…

    Fieseler Fi 156 Storch („bocian”)


    [​IMG]

    Niemiecki samolot uniwersalny rozpoznawczo – łącznikowy. Charakteryzował się świetnymi parametrami STOL (Short Take Off and Landing) - do startu potrzebował zaledwie 60 metrowego pasa, do lądowania jedynie 20 metrów. Używany powszechnie przed jak i w trakcie wojny na wszystkich frontach. Najsłynniejszą akcją w której brał udział było uwolnienie Mussoliniego. Ciekawostką jest, że Otto Skorzenny - który dowodził akcją - postanowił także nim polecieć, mimo że samolot był przewidziany do przewozu tylko jednego pasażera. Nieomal zakończyło się to kraksą, a większość żołnierzy od tej pory uważała Skorzennego za bufona, który zaryzykował życie Duce , swoje i pilota dla splendoru i sławy. Można powiedzieć, że stał się wtedy pierwszym niemieckim wojskowym "celebrity" - rozpisywała się na jego temat cała prasa bulwarowa.

    Dane techniczne:
    Wymiary:
    długość: 10m
    szerokość: 14,25 m
    Masy:
    masa własna: 930kg
    masa max: 1320kg
    Osiągi:
    pułap: 5200m
    prędkość maksymalna: 176km/h
    prędkość min.: 51km/h
    zasięg maksymalny: 966km.
    Silnik: Argus As 10C o mocy 240 KM
    Uzbrojenie: km MG 15 kal. 7,92 x 57 mm umieszczony z tyłu kabiny
    Załoga: 2

    [​IMG]
     
  2. Dan

    Dan Nowy

    2

    Odcinek II

    [​IMG]

    Paul Hausser (7.12.1880 - 21.12.1972)


    W początkowym okresie drugiej wojny światowej Haussera przejściowo przydzielono jako oficera łącznikowego do dywizji generała Wernera Kempfa. Mimo iż osobiście nie dowodził oddziałami Verfugungstruppe otrzymał zadanie sformowania jednej dywizji z pułków „Germania” „Deutschland” i „Der Fuhrer”. Owa dywizja pod dowództwem Haussera brała udział w walkach na Zachodzie. Wchodziła w skład Grupy Armii „B” i walczyła z oddziałami aliantów w Holandii. Po załamaniu się oporu aliantów w tym kraju żołnierze Haussera wraz z innymi jednostkami okupowały Holandię i Francję. Jesienią 1940 roku dywizja otrzymała nowe uzbrojenie a jej nazwę zmieniono na Das Reich. W kwietniu 1941 roku bierze ona udział w walkach w Jugosławii.

    Podczas walk w ZSRR Hausser wykazał się dużymi zdolnościami dowódczymi zarówno w ataku jak i w obronie. Cechą charakterystyczną prowadzonych przez niego oddziałów była duża zaciętość. Jego dywizja podporządkowana Grupie Armii Środek przekroczyła granicę sowiecką 24 czerwca 1941 roku. Wojska Haussera odegrały kluczową rolę w przełamaniu linii radzieckich pod Borodino po którym wojska niemieckie mogły dotrzeć do bram Moskwy. W czasie tej operacji sam Hausser został ciężko ranny i przez wiele miesięcy nie brał udziały w walkach. W późniejszym czasie dowodził wojskami podczas walk pod Charkowem (po upadku Stalingradu), którego ze względów prestiżowych Hitler chciał bronić „do ostatniego żołnierza". Hausser odmówił wykonania rozkazu i wycofał swoje dywizje. Gdyby nie to, prawdopodobnie LAH, Das Reich, a pośrednio także 230 DP i Grossdeutschland zostałyby zniszczone. Za karę do lipca 1943 roku nie zatwierdzał propozycji odznaczenia Haussera Liśćmi Dębowymi do Krzyża Rycerskiego, mimo że odznaczenia dostali praktycznie wszyscy dowódcy biorący udział w walkach. Hausser zdobył ponownie Charków niecały miesiąc późnie. Jego Korpus Pancerny brał także udział w operacji Cytadela (walki pod Kurskiem).Jak wiadomo ostatnia niemiecka ofensywa na froncie wschodnim nie przyniosła rozstrzygnięcia. Podczas tej bitwy jego oddziały wysunęły się do przodu dalej od wszystkich innych niemieckich związków i zniszczyły ponad 1000 radzieckich czołgów (bitwa pod Prochorowką).

    Po lądowaniu aliantów na Sycylii Hitler podjął decyzję o wzmocnieniu obrony na włoskim teatrze działań wojennych. W tym celu postanowił przerzucić Korpus Pancerny Haussera do Włoch. Po parokrotnym odraczaniu terminu wymarszu korpus dotarł do Włoch dopiero w sierpniu 1943 roku. Pod koniec roku Haussera przeniesiono do Francji a II. Korpus Pancerny włączono do rezerwowej grupy pancernej w północno-zachodniej Francji. Po inwazji aliantów w Normandii która miała miejsce dnia 6 czerwca 1944 roku brał udział w walkach ze sprzymierzonymi. W czerwcu 1944 roku Hausser został mianowany dowódcą 7 Armii. Tym sposobem został pierwszym oficerem Waffen-SS dowodzącym tego rodzajem związkiem bojowym. W sierpniu tego samego roku awansowany został do stopnia SS-Oberstgruppenfuhrera i generała pułkownika Waffen-SS. Podczas walk we Francji prowadził kontratak przeciw wojskom amerykańskim pod Mortain. Podczas odwrotu spod Falaise, kiedy 20 sierpnia maszerował z pistoletem maszynowym na ramieniu wraz ze swymi żołnierzami, odniósł ciężkie obrażenia. Przez wiele miesięcy przebywał w szpitalu.

    Do czynnej służby wrócił dopiero w styczniu 1945 roku. Objął wtedy dowodzenie Grupy Armii G ktra walczyła w Nadrenii. Poddał się wojskom amerykańskim w Zell Am See w Austrii.

    Paul Hausser był w znacznym stopniu odpowiedzialny za rozwój Waffen-SS w potężną siłę zbrojną, którą w sposób zasadniczy uformował. Jako generał był ponad przeciętnie utalentowanym dowódcą dywizji i wręcz błyskotliwym dowódcą korpusu. Odznaczał się nie tylko osobistą odwagą, walcząc na czele swoich oddziałów, lecz również odwagą cywilną - często sprzeciwiał się rozkazom Hitlera, ponieważ nie chciał bezsensownie poświęcać swoich ludzi.

    Przezywany był przez swoich żołnierzy "Tatko" (niem. "Papa"). Dzięki niemu SS, jako pierwsze jednostki wojskowe, nosiły maskujące mundury polowe. W procesach norymberskich w 1946 Hausser był najważniejszym świadkiem obrony Waffen-SS, zeznając, że jego ludzie byli takimi samymi żołnierzami jak wszyscy inni. Mimo to, cała SS, łącznie z Waffen-SS, potępiona została jako organizacja zbrodnicza. Hausser pozostał w więzieniu do 1948.

    [​IMG]


    Operation Grashüpfer​


    Wolfsschanze, 21:17
    Ciąg dalszy narady.


    - Witam panowie. Czy wiele mnie ominęło? – do pokoju wszedł Albert Speer – niestety nie udało mi się wcześniej przybyć. Nalot opóźnił mój start o ponad dwie godziny.

    - No właśnie! Kolejny nalot! Czy jesteś w stanie coś z tym jeszcze zrobić Göring? Czy może nie masz już tak wielu wspaniałych pomysłów? – uszczypliwie spytał Hitler. Göring spuścił wzrok, doskonale wiedział że nic nie wiedział. Nie miał pomysłu na to jak zapobiec sytuacji.

    - Speer – ciągnął Hitler – Przed chwilą przedstawiono mi dwa plany operacyjne. Mówiąc w skrócie: zakładają one na froncie wschodnim wycofanie się na linię granicy sprzed czerwca ’41, a na zachodzie także odwrót i między innymi oddanie Paryża. Co o tym sądzisz? Jaki będzie miało to wpływ na gospodarkę?

    - Hm… Rozumiem, że na zachodzie zakładany jest kontratak w późniejszym terminie, taki który zepchnie Aliantów do morza? – Guderian jako Generalny Inspektor Wojsk Pancernych ściśle współpracował ze Speerem, w związku z tym był on dobrze poinformowany o planowanym przebiegu dyskusji. W odpowiedzi kilku generałów skinęło głowami - Rozumiem. Tereny na wschodzie które posiadamy nie mają praktycznie żadnego znaczenia gospodarczego. Oczywiście należy docenić rolę terenów Kurlandii i okolic - tam jest małe zagłębie przemysłowe, ale nie ma ono aż tak wielkiego znaczenia dla całości gospodarki. Poza tym – spojrzał na mapę z zaznaczonymi planowanymi postępami wojsk sowieckich – jeśli dobrze interpretuję plan radzieckiego ataku, raczej na pewno tereny te zostaną odcięte od Rzeszy. Tak więc krótko mówiąc, ziemie na wschodzie mają bardzo niewielkie znaczenie gospodarcze. Dopiero dalej - zagłębie donieckie, Kijów, Leningrad na północy. Tak, te tereny są dużo bardziej wartościowe.

    - A co z zachodem Francji? – nie ustępował zrezygnowany już trochę Hitler. Widział że wszyscy są przeciwko niemu, poza praktycznie tym starym durniem Göringiem. Czemu on jeszcze dowodzi lotnictwem? – zastanawiał się - Przecież spieprzył co się dało! See Löwe, obrona Rzeszy, zaopatrzenie Stalingradu z powietrza. To tylko najważniejsze operacje, a przecież była jeszcze cała masa mniejszych…

    - Zakładam oczywiście szybkie odzyskanie tych terenów. Tj. maksymalnie dwa, trzy miesiące. Jeśli rzeczywiście tyle by to potrwało, to nie jest to większy problem. Albo może inaczej: oczywiście jest to problem, ale jeśli ma być to tylko środek do celu, którym jest odzyskanie całej Francji, to oczywiście nie może mieć większego znaczenia – Speer mówił szybko i stanowczo. Jego ocena sytuacji miała ogromne znaczenie, Hitler mu ufał i brał pod uwagę jego zdanie.

    - Panowie generałowie – po długiej chwili ciszy zaczął powoli Hitler – Widzę że macie wyraźną, jasną i spójną koncepcję działania. Większość, a w zasadzie wszyscy tu zgromadzeni mają na jej temat takie samo zdanie. Nie mogę powiedzieć, że ja się z nim zgadzam, ale je szanuję. Nie będę tu wykładał swojej koncepcji prowadzenia wojny, ale powiem tylko że jest odmienna. Jednak ze względu na taką, a nie inną sytuację jestem w stanie pójść na kompromis. Pod kilkoma warunkami. To ja będę wyznaczał cele strategiczne. Strategia defensywna może być stosowana tylko wtedy, jeśli jest to przygotowanie do kontrofensywy! W żadnej innej sytuacji. Na bieżąco wszystkie informacje mają być przesyłane do mojej kwatery. Francja za dwa miesiąca ma być wolna od Aliantów, to zarazem pierwszy cel jak i warunek dalszej współpracy. To tyle. Do widzenia. Rommel, Von Greim, Göring. Proszę zostać.

    Większość osób w pomieszczeniu odetchnęła z ulgą. Poszło wyjątkowo łatwo – dało się osiągnąć wiele w zasadzie bez strat własnych. Teraz w pośpiechu należało udać się do swoich kwater i zacząć realizować plany. Wszystko było już ustalone. Ostatnie rzeczy w pośpiechu ustalano w drodze na lotnisko. Teraz nadszedł okres, w którym miało okazać się kto miał rację...

    21.06.1944, 02.34
    Zamek Villandry, kwatera główna Feldmarszałka Ericha Mansteina



    [​IMG]

    Pokój, w którym mieścił się sztab operacyjny, był wykończony w pięknym barokowym stylu. Manstein lubił takie miejsca i rozkoszował się przebywaniem w nich, co czasem budziło niechęć niektórych jego współpracowników. Patrzył na mapę sztabową i zastanawiał się, czy można jeszcze coś poprawić w przygotowanym planie.

    [​IMG]
    Siły niemieckie w północnej Francji.​

    Skrzypnęły drzwi i pojawił się w nich Paul Hausser.

    - Dobry wieczór – powitał go Manstein – czy rozkazy wydane?

    - Tak jest. Doszły do wszystkich jednostek. Operacja Grashüpfer została rozpoczęta!

    [​IMG]

    Przybyły nowe rozkazy!
    2 Dywizja Pancerna SS Das Reich, Normandia 1944

    [​IMG]

    Hausserowi całkiem podobała się nazwa operacji. Konik polny - tak właśnie miał wyglądać odwrót niemiecki. Lekki, sprawny i błyskawiczny. Głównymi założeniami planu były trwanie na pozycjach jak najdłużej, ale zarazem unikanie walki z większymi zgrupowaniami wojsk przeciwnika, elastyczne zmiany pozycji i mobilna obrona. Manstein i Hausser chcieli oprzeć główną, nieprzekraczalną linię obrony o Loarę na południu oraz o linię Calais – Lille – Valenciennes na wschodzie. Tym sposobem niemal jedna czwarta Francji znajdowała się w posiadaniu Aliantów, ale jednostki niemieckie zyskiwały cenny czas na uzupełnienia. Miesiąc – na tyle oceniali czas potrzebny na pełną reorganizację i przegrupowanie wojsk, może trochę krócej. Nie sposób było nie pomyśleć o tym co działo się mniej więcej półtora roku temu – w taki sam sposób walczyli wtedy między Donem a Dońcem, wycofując się po upadku Stalingradu. Wtedy Hitler nie pozwolił im na uderzenie na Kursk w odpowiednim momencie, po czym przesunął atak w czasie i stracił szansę na zaskoczenie przeciwnika. Teraz miało to wyglądać inaczej, mogli działać tak jak chcieli.

    II Korpus SS miał osłaniać odwrót LXXXIV Korpusu Armii, który kierował się w jego kierunku. W tym samym czasie XLVII Korpus Armijny Mansteina w zasadzie czekał na atak oskrzydlający, jednak był doskonale przygotowany do odwrotu. Takie właśnie było założenie – sprawiać wrażenie silnej, przygotowanej obrony, poczekać na atak i przeprowadzić założone wcześniej taktyczne wycofanie w kierunku Le Mans.

    W tamtym kierunku zmierzać miały także inne, pojedyncze dywizje, które zebrane w całość miały utworzyć kolejny duży korpus. Między innymi 346 dywizja piechoty zmotoryzowanej dyslokowana w kierunku Tours (było to spowodowane ostrożnością – nie wiadomo, czy za kilka dni Alianci nie przypuszczą ataku na Le Mans, a wtedy nieprzygotowana dywizja znalazłaby się w środku walki). Gorzej miała się sytuacja na wschodzie, w okolicach Le Havre. 91 DP była tak osłabiona, że zdecydowano co prawda pozostawić ją w rejonie walk, ale jednak za linią frontu w celu odzyskania sprawności bojowej.


    [​IMG]

    Dalej co prawda istniało ryzyko kolejnego desantu, tym razem na terenach Belgii lub Holandii, ale mimo to Manstein postanowił zostawić w Amsterdamie jedynie dwie dywizje piechoty. 331 D. Zmot. miała być ześrodkowana w kierunku Tours. Reszta sił miała utworzyć prowizoryczną linię obrony. Nie gwarantowała jednak ona powstrzymania przeciwnika, więc oczekiwano przybycia z Litzmannstadt korpusu rezerwowego OKH pod dowództwem generała Alfreda Wünnenberga. Rezerwy OKW z kolei (4, 5 i 22 D.Panc) były w tak fatalnym stanie, że zdecydowano odesłać się wgłąb Niemiec celem odzyskania sił.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]
    Załadunek 6 D.Panc. na specjalne wagony transportowe

    Na południu Francji nie spodziewano się zbyt wielu problemów, tak więc stacjonujące tam cztery dywizje piechoty także miały przemieścić się w kierunku Tours. Dwie pozostałe miały pozostać w okolicach Marsylii i Montpellier jako zabezpieczenie przed możliwym desantem.

    [​IMG]

    Plan był ryzykowny – odsłaniał miękkie południowe podbrzusze Francji. W przypadku gdyby Alianci dokonali desantu z Morza Śródziemnego dwie dywizje piechoty nie miałyby większych szans na powstrzymanie go. Podobnie miała się rzecz w przypadku krajów Beneluksu – w tamtym rejonie planowano pozostawić także dwie dywizje piechoty. Ale dawało to szanse na zwolnienie sił, które na linii Loary byłyby w stanie stanowić potężne zagrożenie dla alianckiego frontu. To uniemożliwiało im ekspansje na wschód większymi siłami i dawało szanse słabej obronie, która miał stacjonować na linii Calais – Lille – Valenciennes. Manstein przewidywał także, że Alianci zechcą częścią swych sił opanować Brest i Lorient – ważne bazy okrętów podwodnych. Wtedy przy pomyślnych wiatrach może nadarzyłaby się okazja odcięcia i unicestwienia tych jednostek. To była właśnie taktyka dwóch dowódców – liczyć, że prędzej czy później nastąpi sytuacja umożliwiająca błyskawiczny atak południowemu skrzydłu i podzielenie sił przeciwnika. Zakładano że do końca czerwca ześrodkują się na południe od Loary spore siły mogące utworzyć trzy potężne korpusy. To miało być właśnie żądło niemieckiego kontrataku. Z jednej strony wiążące gross sił alianckich, z drugiej czekające tylko na odpowiedni moment do kontrataku. Czas miał pokazać, czy ryzyko nie okaże się zbyt wielkie i czy trzy korpusy szybkie wystarczą do zadania rozstrzygającego uderzenia.

    - Czy ustaliłeś już z Dönitzem kwestie zabezpieczenia wybrzeża? – spytał Hausser

    - Owszem. Niestety siły Kriegsmarine nie będą w stanie przeszkodzić brytyjsko – amerykańskiej dominacji na kanale, ale zabezpieczą akweny północne. Na pewno więc zawczasu będziemy mieć informacje o nadciągającym niebezpieczeństwie, a ponadto ześrodkowanie tak dużych sił w jednym miejscu da nam lokalną przewagę.

    - Największy problem to moim zdaniem współdziałanie z Luftwaffe… Gdyby dało się to porządnie skoordynować z naszymi działaniami…

    - A więc jeszcze nie wiesz! – wykrzyknął wręcz Manstein z lekkim uśmiechem. Hausser wyglądał na zaskoczonego – zaraz po naradzie nasz wielki kapral zdymisjonował tego grubego bufona! Od teraz współpracujemy z von Greimem!

    - Ha ha! Niesamowite! – szczerze cieszył się SS-Obergruppenführer. Pamiętał von Greima z Rosjii, spod Kurska, Orła i wielu innych miejsc. Jego dowodzenie nie budziło zastrzeżeń, zawsze świetnie współpracował z wojskami lądowymi. Aż cisnęło się na usta „właściwy człowiek na właściwym miejscu!”

    - Tak więc zapewne nie wiesz także o innych roszadach. Guderian oddał stanowisko ze staremu druhowi - Bayerleinowi, żeby móc skupić się jedynie na Ostfroncie. Canaris z kolei został zdymisjonowany ze względu na totalny brak informacji o desancie. Chwilowo zastępuje go von Friedeburg, na specjalną prośbę Dönitza - mają skupić się teraz na wywiadzie morskim i wykrywaniu jakichkolwiek ruchów floty. Chodzi oczywiście o uniemożliwienie kolejnych desantów. Poza tym podejrzewają, że Alianci mogli rozgryźć naszą Enigmę, tak więc duży nacisk położony zostanie w najbliższym czasie na kryptologię. Nie wiadomo jeszcze kto będzie stałym szefem wywiadu, z tego co wiem Speer będzie naciskał na Ostera i podkreślenie roli wywiadu gospodarczego, ale kapral chce tego swojego psa Kaltenbrunnera… Zobaczymy.

    - Swoją drogą odnośnie produkcji –spytał Hausser – czy najwyższy priorytet ma aktualnie uzupełnianie sił? Mam nadzieję, że dali już sobie spokój z tymi wszystkimi wunderwaffe i zajęli się istotniejszymi kwestiami..?

    - Tak tak, rozmawiałem o tym ze Speerem. Na razie uzupełnienia, a później w zależności od sytuacji na frontach… – w tym momencie zabrzęczał telefon – Wybacz Paul, ale muszę odebrać. Manstein, słucham... Witam Karl, no więc mów co z tymi U- bootami…


    Trochę danych odnośnie aktualnej sytuacji Rzeszy:

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]





    Nebelwerfer

    Nebelwerfer (Miotacz mgły) - niemieckie wieloprowadnicowe wyrzutnie niekierowanych pocisków rakietowych z okresu II wojny światowej. Zasadniczym celem ich użycia było prowadzenie szybkiego, zmasowanego i zaskakującego wroga ognia przeciw celom powierzchniowym.

    [​IMG]

    Broń zaczęto opracowywać w latach ’30, stąd nazwa sugerująca defensywne przeznaczenie sprzętu. Opracowano wiele modeli, które różniły się od siebie kalibrem (150mm – 300mm), zasięgiem ostrzału (750m – 8000m), sposobem transportu i wieloma innymi drobniejszymi szczegółami.

    W Nebelwerferach stosowano pociski rakietowe stabilizowane w locie za pomocą dysz, które nadawały im ruch obrotowy i zwiększały celność. Jako materiał pędny stosowano początkowo sprasowany proch dymny, który od 1941 zastępowano prochem bezdymnym. Silnik rakietowy i materiał napędowy umieszczono w głowicy, ładunek wybuchowy - poniżej dysz w tylnej części pocisku. Wymusiło to zastosowanie nadkalibrowej konstrukcji pocisku w kształcie maczugi. W epicentrum wybuchu pocisków powstają gwałtowne zmiany ciśnienia, które powodują u ludzi pękanie pęcherzyków płucnych i naczyń krwionośnych co wywołuje natychmiastową śmierć nawet jeżeli człowiek nie został bezpośrednio trafiony odłamkiem. Zazwyczaj ustawiano je w linii, aby jedna salwa składała się co najmniej z 30 ładunków.

    [​IMG]

    W czasie II wojny światowej eksperymentowano z wykorzystaniem ładunków tego typu również do innych celów. W trakcie badań w Peenemünde próbowano pociskami 21-cm Wurfgranate 42 Spreng strzelać z zanurzonego okrętu podwodnego. W 1943 testowano możliwość wykorzystania ich jako broń przeciwlotniczą (June Bug). W 1944 na bazie rakiety 21-cm Wurfgranate 42 Spreng opracowano wersję lotniczą - pocisk R-1M do zwalczania formacji bombowych.

    Montowano je także na m.in. Sd.Kfz. 251 (nazywane Wurfrahmen 40) lub Sd.Kfz. 4/1 (Panzerwerfer). Potocznie nazywane były przez żołnierzy niemieckich Stuka-zu-Fuß, czyli w bezpośrednim tłumaczeniu „Sztukas na nogach”. Amerykanie mówili na nie screaming Mimi.

    [​IMG]



    *Niektóre cytaty pochodzą Wiki i www.trzeciarzesza.info
     
  3. Dan

    Dan Nowy

    Odcinek III

    [​IMG]

    Karl Dönitz (16.09.1891 - 24.12.1980)

    Tuż przed wojną Karl Dönitz został mianowany dowódcą floty Okrętów Podwodnych Kriegsmarine. Widoczna stała się wtedy różnica poglądów Dönitza i ówczesnego dowódcy Kriegsmarine Ericha Raedera (Reader skupiał się na flocie nawodnej, Dönitz planował rozbudowę floty podwodnej. Słynny był jego plan 300 U-bootów – uważał że tyle potrzeba by rzucić Anglię na kolana. Początkowe walki na morzu wskazywały, że taka koncepcja mogła przynieść sukces).

    Początkowo siły, którymi dysponował nie były imponujące - zaledwie 57 okrętów podwodnych o niskim zaawansowaniu technicznym nie mogło prowadzić wojny na dużą skalę. Mimo to niemieckie okręty podwodne już od pierwszych dni II wojny światowej odnosiły zaskakujące i dość spektakularne sukcesy. Warto wspomnieć chociażby akcję kpt. Priena z U-47, który zatopił pancernik "Royal Oak", wdzierając się w głąb Scapa Flow. Dönitz pracował także nad taktyką działania U-Bootów. Wymyślił specjalny system współdziałania niemieckich okrętów, które po wytropieniu okrętu wroga przekazywały specjalny sygnał do kwatery U-Bootwaffe w Lorient, skąd informacje dostarczano do innych załóg. Następnie nieszczęśnik był otaczany przez kilka U-Bootów, które starały się posłać nieprzyjacielski okręt na dno. Taktyka ta, słusznie zresztą, nazwana została "taktyką wilczych stad".

    30 stycznia 1943 roku nastąpiła zmiana na stanowisku głównodowodzącego flotą niemiecką. Od tej pory Kriegsmarine przechodziła pod komendę Dönitza. Dodatkowo Dönitz został awansowany aż o dwa stopnie, otrzymując rangę Wielkiego Admirała (niemiecki Grossadmiral). Mimo skoncetrowania sił i środków na wojnie prowadzonej przez U-Booty, bitwa o Atlantyk wymykała się Niemcom spod kontroli. Przyczyniło się do tego zastosowanie przez aliantów nowoczesnych sonarów i radarów oraz wykorzystanie strategiczne lotnictwa, które w znacznym stopniu eliminowało zagrożenie ze strony okrętów podwodnych. Dodatkowo wraz z postępującym czasem coraz trudniejsza okazała się produkcja nowoczesnych jednostek, które mogłyby odwrócić losy toczącej się na Oceanie Atlantyckim wojny. Ponadto Luftwaffe nie było w stanie zapewnić odpowiedniego wsparcia Kriegsmarine, co stawiało Dönitza w jeszcze gorszej sytuacji. Nie trzeba wspominać o tragicznych konsekwencjach złamania kodu Enigmy przez polskich naukowców. Praktycznie wszystkie meldunki Kriegsmarine były przechwytywane i rozkodowywane.

    Ostatecznie wojna morska, jak i działania na lądzie, została przez Niemców przegrana. Dönitz w ostatnich dniach trwania II wojny światowej uzyskał jednak stanowisko, które przewyższało rangą nawet dowództwo nad Kriegsmarine - 30 kwietnia 1945 został prezydentem Rzeszy (niem. Reichspräsident) na mocy testamentu Adolfa Hitlera oraz naczelnym dowódcą Wehrmachtu. 7 maja 1945 wydał swoim przedstawicielom pełnomocnictwa do podpisania bezwarunkowej kapitulacji Wehrmachtu przed aliantami w Reims, a 8 maja 1945 ponownie w Berlinie.




    20.06.1944, 02.52
    Wilhelmshaven, kwatera Karla Dönitza


    - Tu Dönitz – powiedział do telefonu – No więc rozkazy przygotowane. Tak, tak jak zakładaliśmy – blokada wybrzeża Beneluksu. Niestety na kanale nie jesteśmy w stanie zbyt wiele powalczyć, przewaga morska i lotnicza jest zbyt duża, ale powinniśmy w odpowiedni sposób móc zabezpieczyć wybrzeże Holandii i Belgii, tak. Rozumiem, że wszystko idzie zgodnie z planem. Tak jest, za chwilę rozkaz zostanie wydany – Dönitz nawet nie odłożył słuchawki. Połączył się z centralą. Do wszystkich jednostek wysłać rozkaz 11 05/20/6/44! Rozpocząć operację Heuschrecke!



    [​IMG]
    Okręty podwodne wychodzące w morze. Lato 1944.​

    Rozkazy podobnej treści dotarły niemal do wszystkich jednostek Kriegsmarine. Cała flota od Narviku do Bordeaux miała się ześrodkować w portach Morza Północnego. Wszyscy przygotowywali się do wypłynięcia w pełni gotowości bojowej. Większość kapitanów zadawało sobie pytanie o co może chodzić? Panowała cisza radiowa, tak więc nie mogli komunikować się między sobą, jednak rozkaz brzmiał wyraźnie – „Do wszystkich dowódców…”.

    [​IMG]
    Cała naprzód!​

    Trzy okręty jednak dostały inny rozkaz. Były to bazujące w Atenach, Florencji i Tulcei U-booty, które nie miały możliwości przebicia się na wolne wody oceanów. Absolutna dominacja floty przeciwnika w rejonach ich operowania nie dawała większych szans na przetrwanie. Tym bardziej, że nie posiadały gigantycznych schronów, w których mogły się ukryć przed lotnictwem. Ich załogi miały dokonać samozatopienia tak szybko, jak szybko było to możliwe i natychmiast udać się do Europy celem zaokrętowania na innych jednostkach.

    [​IMG]

    [​IMG]
    Tirptz wyrusza w swój pierwszy od długiego czasu daleki rejs


    [​IMG]


    20.06.1944, 03.35
    Wilhelmshaven, kwatera Karla Dönitza


    Dönitz patrzył na plakaty na ścianie swej kwatery. Patzrył i zastanawiał się, czy Kriegsmarine ma jeszcze kiedykolwiek sięgnąć chwały takiej, jakiej sobie zamarzył. Operacja Heuschrecke dawała chociaż chwilową nadzieję. Dowództwo lądowe przewidywało kolejny desant Aliantów, tym razem w okolicach wybrzeża Beneluksu. I jego Kriegsmarine miała się temu desantowi przeciwstawić. Flotę postawiono w stan najwyższej gotowości. W ciągu najbliższych dni praktycznie wszystkie okręty, które były na chodzie miały wpłynąć do portów w Rotterdamie, Amsterdamie, Wilhelmshaven i Kilonii. Tam miały powstać specjalne zespoły patrolowe, które przeczesywałyby wybrzeże i ewentualne trasy desantu. Nie miały atakować wroga, a zdecydowanie unikać walki. Miały zachowywać całkowitą ciszę radiową, możliwość jej przerwania dawało tylko zauważenie sił desantowych. Wtedy z portów w morze wyjść miały pozostałe siły – wilcze stada oraz kwiat niemieckiej marynarki nawodnej – olbrzymi pancernik Tirpitz, wspierany przez lżejszy Gneisenau i kilka mniejszych jednostek. Einsatz Gruppe der Deutschen Kriegsmarine! Jeśli udałoby się utrzymać choć część jednostek w ukryciu, chociaż część schronić przed okiem wroga, ta część rozniosłaby aliancki desant w perzynę. Amerykanie i Brytyjczycy nie bali się już floty niemieckiej, pochowanej na Bałtyku i wśród norweskich fjordów. Nie bali się wilczych stad, które z łatwością wykrywali i zatapiali - czy to lotnictwem, czy grupami przeciwpodwodnymi. Nie spodziewali się jednak takiego nagromadzenia floty w jednym akwenie i to była szansa którą należało wykorzystać. To byłby dopiero sukces! – uśmiechał się do siebie Dönitz. Nawet kosztem utraty części floty, ale gdyby udało się zniszczyć siły desantowe wroga, Kriegsmarine znowu pływałaby w glorii i chwale. Oczywiście, zaraz po operacji należałoby znowu rozproszyć siły i przeczekać burzę. Ale w głowie Wielkiego Admirała powstawały już nowe, odważne plany. Czy będą miały szansę dojść do skutku? Najbliższe tygodnie dadzą odpowiedź na to pytanie...

    [​IMG]
    Operacja Heuschrecke

    Siły Kriegsmarine w Europie:


    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]


    U-Boot typ XXI



    Okręty tego typu uważane są za najlepsze okręty podwodne II wojny światowej, ale weszły do służby o wiele za późno, by odegrać znaczącą rolę.

    [​IMG]

    Zbudowano i wprowadzono do służby 118 okrętów tego typu (według innych źródeł 119, pewna liczba okrętów była też prawie gotowa w momencie kapitulacji Niemiec). Pierwsze okręty tego typu weszły do służby już w lecie 1944, ale tylko kilka było gotowych do wyjścia w morze na patrole bojowe przed zakończeniem wojny. Głównym źródłem opóźnień był długi proces szkolenia załóg, który zabierał ponad 6 miesięcy, dwa razy dłużej niż na mniej technicznie zaawansowanych okrętach starszych typów. Co więcej, okręty miały wiele usterek i błędów konstrukcyjnych, z powodu użycia niedopracowanego projektu i zastosowania nowej metody budowy z sekcji kadłuba wykonanych w fabrykach, które nie miały doświadczenia w produkcji okrętów podwodnych. Usuwanie tych usterek zajmowało wiele miesięcy.

    Tylko jeden okręt U-2511, wypłynął na patrol bojowy przed zakończeniem wojny.

    Około 20 okrętów tego typu zostało zatopionych lub zniszczonych z różnych powodów podczas wojny. W ostatnich dniach wojny około 85 okrętów typu zostało samozatopionych przez swoje załogi w ramach operacji Regenbogen. Cztery okręty: (U-2502, U-2506, U-2511, U-3514), które dostały się pod kontrolę Aliantów po kapitulacji Niemiec zostały zatopione tuż po wojnie w ramach operacji Deadlight.

    8 okrętów przetrwało wojnę i zostało przejęte przez floty aliantów, które chciały używać jednostki tego typu by skorzystać z niemieckich doświadczeń. U-2513 i U-3008 były używane przez flotę amerykańską do początku lat 50. U-2518 był używany przez Francję pod nazwą "Roland Morillot" do 1967. U-2529, U-3017, U-3035, U-3041 i U-3515 zostały przejęte przez flotę brytyjską. W 1946 cztery z nich (bez U-3017) zostały przekazane ZSRR i służyły w radzieckiej marynarce.

    Koncepcja U-boota XXI była na tyle nowatorska, że stała się inspiracją dla w zasadzie wszystkich flot świata. Wzorowany na nim był np. pierwszy atomowy okręt podwodny USS Nautilus.

    [​IMG]
     
  4. Dan

    Dan Nowy

    Krótkie słowo wyjaśnienia - zrezygnowałem z formuły opisywania krok po kroku każdego frontu i postanowiłem dodać AARpwi trochę energii. Po prostu od samych planów robiło się nudnawo. Ten odcinek skupi się na działaniach w Normandii. Inne fronty się w nim nie pojawiają (tak się składa, że przy okazji nic istotnego się na nich nie wydarzyło), ale na pewno powrócą później, wraz z taktycznymi i strategicznymi planami. Albo w trakcie (jeśli będzie działo się coś istotnego), albo na zasadzie retrospekcji. Zobaczymy. A teraz - Normandia

    Odcinek IV

    [​IMG]
    Adolf Galland (19.03.1912 - 9.02.1996)

    Podczas II wojny światowej, w kampanii wrześniowej był dowódcą eskadry w dywizjonie szturmowym. Następnie w kwietniu 1940 został przeniesiony do lotnictwa myśliwskiego, w szeregach którego latał do roku 1942. Początkowo latał w dywizjonie Jagdgeschwader 27 (JG-27), od czerwca 1940 w JG-23, następnie JG-26. Uczestniczył w bitwie o Anglię, latając na myśliwcach Bf 109. W lipcu został awansowany na stopień majora, następnie Kommodore i w listopadzie Oberstleutnant. Do końca bitwy o Anglię miał na "koncie" 58 zwycięstw powietrznych. Jedynie raz został zestrzelony 21 czerwca 1941.

    W listopadzie 1941 odniósł 97. zwycięstwo, po czym w wieku 29 lat został mianowany generalnym inspektorem lotnictwa myśliwskiego na miejsce Wernera Möldersa, który zginął w wypadku. Galland między innymi organizował osłonę powietrzną przedarcia się przez kanał La Manche niemieckich krążowników liniowych (Channel Dash) i następnie obronę powietrzną Niemiec. Był doskonałym pilotem myśliwskim, racjonalizatorem, wielkim zwolennikiem wprowadzenia do lotnictwa myśliwskiego samolotów odrzutowych Me 262 (na których latał następnie w końcowym etapie wojny w stworzonej przez siebie elitarnej jednostce). Krytykując często poglądy swojego zwierzchnika Göringa, został w końcu przez niego obarczony winą za brak sukcesów lotnictwa myśliwskiego i usunięty ze stanowiska inspektora lotnictwa w styczniu 1945, co spotkało się z otwartym sprzeciwem części pilotów.

    W marcu 1945 Galland sformował elitarną jednostkę myśliwską JV-44 (Jagdverband), którą dowodził do 26 kwietnia 1945, kiedy to jego samolot Me 262 został ostrzelany przez P-47 i uszkodzony a Galland odniósł rany. Opracował Schwarmetaktik („taktyka roju”), która przewidywała użycie w podstawowej formacji trzech samolotów. Kiedy formacja wykryła wrogie bombowce miała nad nimi krążyć wybierając cel, po czym przypuścić na niego jednoczesny atak. Odrzutowce były na tyle szybkie, że atakując i oddalając się na pełnej prędkości nie musiały się obawiać wrogich strzelców pokładowych – nie mieli oni czasu aby dobrze wycelować swe karabiny.

    Bilans jego walk od 1937 do 1945 roku to 104 samoloty zestrzelone w 612 lotach bojowych (inne dane: 103). Został on odznaczony szeregiem orderów, w tym jako jeden z nielicznych, Krzyżem Rycerskim (Ritterkreuz) z diamentami, mieczami i liśćmi dębu.

    [​IMG]



    Five days of fire​


    20.06.1944
    Kilka minut po północy
    Gdzieś na terenie Holandii…


    - Scheisse, jak zwykle! Nic, nic, a tu nagle przygotuj się w kilka minut!

    - Nie marudź, wiesz jak bardzo to pomoże naszym chłopakom. I lepiej dołożyć wszelkich starań, zamiast marnować czas na głupie gadki

    - No ale mogli nam chociaż powiedzieć kilka godzin wcześniej!

    - Zamknij się i do roboty! To rozkaz!

    W tym momencie dało się usłyszeć potężny ryk silników, a zaraz po nim długi i równie głośny świst. To pierwsza z V-1, latających bomb, została wystrzelona z wyrzutni w kierunku węzłów komunikacyjnych aliantów.

    [​IMG]

    W ciągu najbliższych godzin, a w zasadzie dni, miało ich zostać wystrzelonych kilkadziesiąt – w sumie wszystkie, które były na składzie. Ich celem było sparaliżowanie w jak największym stopniu aprowizacji i logistyki Aliantów w Normandii, aby dać jak najwięcej czasu niemieckim wojskom na wycofanie się. Pierwszym celem były najbardziej wysunięte, tymczasowe magazyny zaopatrzenia i sieć dróg w rejonie Avranches – kilkadziesiąt kilometrów od plaż. Drugim już znacznie bardziej łakomym kąskiem – Mulberry. Były to tymczasowe, przenośne instalacje portowe wymyślone przez Brytyjczyków specjalnie na czas inwazji w Normandii. Dwie takie przystanie zostały zainstalowane przy plażach Omaha i Gold. Bez nich Alianci mieliby minimalne szansę na zaopatrzenie swych wojsk, ponieważ garnizon Cherbourga jako swoje ostatnie zadanie dostał zniszczenie i zaminowanie instalacji portowych w takim stopniu, że niemożliwe byłoby korzystanie z nich przez długie miesiące.

    [​IMG]
    Mulberry w Normandii

    Sukces był połowiczny, ale jednak spory. Mulberry B, stacjonująca w pobliżu plaży Gold, została niemal kompletnie zniszczona i nie nadawała się do użytku. Mulberry A odniosła nieznaczne uszkodzenia i w zasadzie mogła obsługiwać 90% zakładanego ruchu statków. Jednak mimo wszystko był to potężny cios w samo serce logistyki Aliantów. Problem Niemców polegał na tym, że nie mieli już więcej V-1.

    [​IMG]
    V-1 w locie

    Tymczasem próbujące się przedrzeć przez kanał dwa niszczyciele Kriegsmarine wpadły na połączoną grupę operacyjną floty francuskiej i amerykańskiej.

    [​IMG]

    O ile dystans był spory, miały duże szanse na wymknięcie się. Jednak sztuka ta udała się tylko jednemu. Drugi z nich został trafiony przypadkowym pociskiem i zatonął po chwili. Tylko jedna salwa była w stanie dosięgnąć ten mały ruchliwy duet, zasłona dymna i udane manewrowanie oszukały Aliantów i z tego starcia bez szans na sukces udało się wyrwać jednemu z okrętów.

    [​IMG]

    [​IMG]
    Tonący niemiecki Zerstörer​


    20.06.1944
    Chwilę po południu
    Sztab Mansteina w zamku Villandry


    Feldmarszałek nie wypuszczał telefonu z ręki. Chciał wiedzieć o każdym ruchu jego wojsk. Łączność co prawda szwankowała z powodu alianckich nalotów, ale w zasadzie ze wszystkimi większymi jednostkami miał kontakt. Wszyscy przygotowywali się do odwrotu, część jednostek już opuszczała swoje pozycje.

    Najciężej mieli teraz saperzy oraz pododdziały wyznaczone do pełnienia roli ariegardy. Jednym z założeń udanego odwrotu było zaminowanie wszelkich szlaków transportowych, nie tylko tych utworzonych przez człowieka. Drogi – to oczywistość, ale zostawały także pola, przecinki w lasach i inne. Ponadto należało przygotować do wysadzenia wszelkie mosty, mostki, progi wodne. Jednym słowem należało uczynić wszystko, aby utrudnić Aliantum parcie do przodu. Teren był pomocny – na większości terytorium znajdowały się bocages. Czyli zagajniki, pola, płotki, żywopłoty. Powstawały na miedzy – budowane przez francuskich wieśniaków* od dziesięcioleci, by oddzielić tereny od siebie, nie pozwolić zwierzętom wejść w szkodę - przybierały zazwyczaj formę nasypu, czasem wzmocnionego kamieniami, prawie zawsze porośnięte gęstymi krzakami i drzewami. Taki teren idealnie nadawał się do obrony i Niemcy o tym dobrze wiedzieli. Jeśli gdzieś jedno pole od drugiego odgradzał żywopłot wysokości powiedzmy dwóch metrów i zagajnik szerokości dziesięciu, to atakujący nie widzieli nic co było za nim. Z kolei broniący się mogli zainstalować tam zarówno gniazdo karabinu maszynowego jak i ukryć czołg. Ponadto mieli świetną widoczność - wystarczyło zbudować i zamaskować jedno, dwa stanowiska obserwacyjne. Jeśli dodać do tego fakt, że żywopłot zazwyczaj miał mocną podstawę – czy to z kamieni, czy także poprawioną zaprawą – czołg przejeżdżając przez taki pagórek doznawał dość nieprzyjemnych dla załogi wstrząsów, które często kończyły się omdleniami czy drobnymi kontuzjami. Piechota była dziesiątkowana z karabinów maszynowych ukrytych w bocages, czołgi były narażone na atak pancerfaustem czy panzerschreckiem z najbliższej odległości. Jeśli dodać do tego sieć ścieżek pomiędzy bocages, którymi Niemcy mogli bez problemu się przemieszczać, nie będąc widocznym dla wroga, otrzyma się świetną receptę na dobrą obronę. Warto jeszcze wspomnieć o dziesiątkach małych wiosek porozrzucanych wszędzie po całym terenie – czy można sobie wyobrazić lepsze miejsce na ukrycie czołgu, czy działa samobieżnego niż pusta chata albo stóg siana?

    [​IMG]
    Niemieccy saperzy przygotowują miasteczko francuskie do obrony.
    Tutaj - drążenie otworów strzelniczych​


    [​IMG]
    Maskowanie ciężkiego sprzętu w jednym z bocages​


    I to był właśnie ten element planu Mansteina, który pozwalał utrzymać odwrót w tajemnicy i poważnie opóźniał marsz Aliantów. Niewielkie, elitarne oddziały pozostawione jako ariegarda miały obsadzić cały teren i sprawiać wrażenie zaciętej obrony. W momencie natarcia Amerykanów czy Brytyjczyków miały dopuścić ich tak blisko jak to możliwe, aby w kluczowym momencie otworzyć ogień i zdziesiątkować nacierające drużyny. Zaraz później mieli zmienić lokalizację – czy to przesunąć się na tej samej wysokości, czy nieco cofnąć. Jeśli Alianci używali czołgów – nic prostszego – nie jest problemem trafić pancerfaustem w Shermana z 15 metrów. A jak wiadomo – dowódcy z krajów zachodnich bardzo szanowali życie swych żołnierzy i nie pozwalali im ginąć przy byle opłotku. Tak więc natarcie zamierało lub w najlepszym stopniu było znacznie spowalniane. Ta taktyka nie zadziałałaby na Ostfroncie, gdzie Iwany nie patrząc na nic rzuciłyby się przed siebie i rozerwały na strzępy niemieckie ariegardy. Jednak tu, w Normandii sprawdzała się znakomicie, szczególnie że Alianci nie mogli użyć - ze względu na bardzo krótki dystans dzielący obie strony – swych największych atutów - lotnictwa ani artylerii. Jeśli dodać do tego nie najlepszą taktykę (brak sensownej współpracy piechoty z czołgami) i brak doświadczenia większości żołnierzy, można zrozumieć dlaczego tuż po godzinie 18tej, 21.06.1944 Manstein nie wpadł w panikę…

    -Manstein, słucham?

    - Jesteśmy atakowani, z dwóch stron, z północy i południa. Nacierają Brytyjczycy i Amerykanie.

    - Czy wszystko do tej pory szło zgodnie z planem?

    - Tak jest, nawet go wyprzedzamy. Udało się do tej pory wycofać więcej jednostek niż zakładano.

    - No więc tym bardziej bez paniki. Trzymać łączność z grupami zaporowymi i jak najszybciej wycofać resztę wojsk. Alianci utkną na naszych pierwszych redutach i zdążymy wycofać wszystkie nasze siły. Zrozumiano?

    -Tak jest!

    Manstein odłożył słuchawkę

    - To się Monty zdziwi – zagadnął do swojego adiutanta uśmiechając się szeroko. Wszystko szło zgodnie z planem.

    [​IMG]

    [​IMG]
    Ariegarda niemiecka za jednym z bocages osłoniętym murem

    I wszystko zgodnie z planem się skończyło. Korpus, a w zasadzie Armia Mansteina wycofała się bez szwanku w rejon Le Mans. W rolę ariegardy wcieliła się 2. Fallschirmjäger-Division i wypełniła to zadanie bez zarzutu. Zachowawczy Montgommery powstrzymał natarcie, podciągnął silne wsparcie artyleryjskie i zaczął ostrzał bocages, gdy Niemców już tam nie było. Sytuacja powtarzała się kilkakrotnie, dając pozostałym niemieckim wojskom czas na spokojne wycofanie się.

    [​IMG]
    Is there anybody out there?

    Dzień później wczesnym porankiem, na wschodzie, po opanowaniu Le Havre prący do przodu (prawie jak Blitzkrieg!) korpus gen. Leese’a planował z marszu zdobyć Amiens, który opuszczała 16 polowa dywizja Luftwaffe. Ta jednostka, utworzona przez XIII. Fliegerkorps nie miała praktycznie doświadczenia bojowego, więc nawet nie próbowała się bronić i wycofała się na z góry upatrzone pozycje, czyli w rejon Calais, gdzie zmierzała już wcześniej.

    [​IMG]

    Był to dzwonek alarmowy dla Luftwaffe. Lotniska polowe mieściły się zaraz obok, tak więc były niemal w bezpośrednim zasięgu wysuniętego korpusu Leese’a. Gdyby przypuścił szturm - wsparty lotnictwem - z łatwością pokonałby swoimi czołgami i piechotą zmechanizowaną dochodzące do siebie po ciężkich bombardowaniach trzy dywizje Wehrmachtu – jedną złożoną w całości z volksgrenadierów i dwie inne, które całą wojnę spędziły we Francji. Zero doświadczenia bojowego. Tak się złożyło, że reorganizacja całości niemieckich sił lotniczych znajdujących się w zachodniej Europie była już na finiszu. Czyli w po prostu reorganizacja całej Luftwaffe (jednostki z Ostfrontu zgodnie z planem przemieściły się na zachód). Robert Ritter von Greim dobrze wywiązał się z zadania. Podzielił siły na dwa podstawowe rodzaje – myśliwce, które miały zdobywać panowanie w powietrzu oraz bombowce taktyczne – czyli wparcie wojsk lądowych. Ponadto przydzielił dowódców według klucza umiejętności i talentu, a nie wedle zasług politycznych.

    Myśliwce stacjonowały w Lille:

    [​IMG]

    A bombowce w Mons:

    [​IMG]

    Gdy tylko 16 DP Luftwaffe zakomunikowała kontakt z nieprzyjacielem, na lotniskach wydano rozkazy przygotowania do ataku. Oczywiście nie wszystkie eskadry były w stanie wzbić się w powietrze, ale część już tankowała paliwo i podczepiała bomby. Teraz nadeszła godzina próby. Jeśli silnie skoncentrowana flota powietrzna nie byłaby w stanie pokonać samolotów wroga, a później wspomóc wojsk lądowych, kampania normandzka jak i cała wojna była przegrana.

    22.06.1944, 08:12
    Niebo gdzieś nad Lille.
    Kabina pilotów brytyjskiego B-24 Liberatora


    - Ile do celu?

    - Ok. 17 minut. Pogoda wyśmienita, wszystko idzie jak po maśle.

    - No, to znowu bez większych problemów zbombardujemy Krautom kilka fabryczek.

    - Dobra dobra, nie zapominaj o ich Flakach. Nie ma przebacz!

    Nagle w słuchawkach rozległ się przeraźliwy krzyk:

    - Bandyciiiii!!!! Całe stada bandytów!!!!!!! Właśnie wylecieli z chmur, są jakiś kilometr za nami!!!!!! Matko Boska!!!!! W życiu nie widziałem tylu samolotów!!!!!!!! Chryste miej nas w opiece!!!!!!

    Strzelec w tylnej wieżyczce zaczął przygotowywać karabin do walki, ale wiedział dobrze że nie mają większych szans w walce z taką chmarą przeciwników. I wcale nie należy się mu dziwić – chyba po raz pierwszy w powietrze wzbiło się tyle niemieckich eskadr skoncentrowanych na tak małym obszarze. I chociaż i głównym zadaniem była osłona bombowców Heinkel He-111 i Henschel Hs-129, to smakowity kąsek pod postacią floty strategicznej wroga dosłownie spadł im z nieba.

    [​IMG]

    [​IMG]
    Pierwsza ofiara Luftwaffe nad Normandią

    Walka nie trwała długo i zakończyła się miażdżącym zwycięstwem Luftwaffe. Myśliwce eskorty nie były w stanie sprostać zdecydowanej przewadze wroga, a później ciężkie Liberatory i Halifaxy pozbawione osłony były jedynie celami na strzelnicy.

    [​IMG]
    Od tej pory francuscy wieśniacy* coraz częściej mogli zaobserwować takie widoki

    O ile czysto techniczny, policzalny aspekt tego starcia nie był straszliwym ciosem dla wroga, o tyle aspekt psychologiczny był nie do przecenienia. Od tej pory wśród załóg brytyjskich i amerykańskich samolotów zaczęły krążyć opowieści o wielkich eskadrach Luftwaffe, które na co dzień przyczajone nie ruszają się ze swych kryjówek i potężnych schronów, by w odpowiednim momencie wzbić się w powietrze i zetrzeć na proch kilka eskadr alianckich bombowców. Były to oczywiście bzdury, ale plotka zdecydowanie pomogła osłabić morale wroga. Trzeba powiedzieć, że starcie to dodało także otuchy i wiary w siebie niemieckim lotnikom – po raz pierwszy monopol powietrzny Aliantów został złamany. Dlatego nie dziwi zupełnie fakt, że atak na korpus brytyjski był już później formalnością. Silne bombardowanie wojsk Leese'a- nieprzywykłych do samolotów samolotów wroga w powietrzu - spowodowały totalny chaos i panikę. Kontrnatarcie kilku - nawet nie najlepszych - dywizji bez problemów wypchnęło ich z rejonu Amiens. Lotniska znowu były bezpieczne.

    [​IMG]

    Jednak prawdziwa chwila próby miała nadejść dwa dni później pod postacią małej kartki papieru, którą szyfrant dostarczył Dönitzowi. Ten, gdy tylko na nią zerknął, natychmiast zerwał się z miejsca i skoczył do telefonu:

    - Natychmiast do wszystkich jednostek! Rozpocząć „szarańczę”!

    Brytyjska operacja desantowa w Rotterdamie została rozpoczęta.

    [​IMG]



    Me - 262​


    [​IMG]

    Messerschmitt Me 262 Schwalbe – (niem. jaskółka), pierwszy użyty bojowo samolot myśliwski o napędzie odrzutowym. Produkowany masowo podczas II wojny światowej przez Niemcy wszedł do służby w 1944 roku jako samolot bombowy i rozpoznawczy, a także jako myśliwiec przechwytujący i nocny. Przez pilotów niemieckich został nazwany Sturmvögel (niem. burzyk), a wśród aliantów zachodnich znany jako Turbo. Ze względu na późne wprowadzenie tego samolotu do uzbrojenia, jego wpływ na działania wojenne był nieznaczny. Messerschmitty Me 262 uzyskały jedynie 900 zestrzeleń przy stratach własnych 100 maszyn.

    Początkowo samoloty Me 262 znajdowały się, zgodnie z życzeniem Hitlera, tylko na wyposażeniu jednostek bombowych, chociaż maszyna ta była od początku projektowana jako myśliwiec, gdyż zadania bombowe pozostawiono już istniejącemu Arado Ar 234. Ze względu na charakterystyki pracy silników odrzutowych, wydajniejszych przy wyższych prędkościach unikano walk kołowych z wolniejszymi i zwrotniejszymi konwencjonalnymi myśliwcami aliantów.

    Założeniem konstruktorów było użycie Me 262 jako myśliwca przechwytującego bombowce silnie chronione przez myśliwce eskorty uniemożliwiające zbliżenie się do nich konwencjonalnych myśliwców niemieckich. Ze względu na znacznie większą prędkość i silne uzbrojenie strzeleckie Me 262 składające się z czterech działek MK 108 kalibru 30 mm, samolot odrzutowy miał o wiele większe szanse przedrzeć się przez osłonę i w krótkim czasie zniszczyć bombowiec wroga. Z drugiej strony działka charakteryzowały się względnie krótkimi lufami, a co za tym idzie niską prędkością wylotową pocisków wymuszającą konieczność prowadzenia ognia z mniejszych odległości. Duża różnica prędkości Me 262 i atakowanego bombowca zostawiała też bardzo mało czasu na otwarcie ognia.
    18 marca 1945 roku 37 samolotów Me 262 przechwyciło wyprawę bombową składającą się 1221 bombowców i 632 myśliwców eskorty, zestrzeliwując 12 samolotów bombowych i jeden myśliwiec wroga, przy stratach własnych wynoszących 3 samoloty. Mimo doskonałego stosunku zestrzeleń do strat własnych, sama ilość zniszczonych samolotów wroga stanowiła niespełna 1 procent całej wyprawy co uwidacznia z jednej strony przewagę techniczną Me 262, a z drugiej znikomą ich ilość niezdolną do przechylenia szali zwycięstwa na stronę Niemiec. W latach 1943-1944 lotnictwo amerykańskie wykonujące loty bojowe nad Niemcy, było w stanie prowadzić działania ofensywne przy stratach 5% lub większych, więc znikoma ilość odrzutowych Messerschmittów nie była w stanie zagrozić tym działaniom.

    Pomimo swych wad i niedoskonałości Me 262 był pierwszym sygnałem końca ery samolotów napędzanych śmigłem i początku ery odrzutowców latających z prędkościami rzędu 800 km/h, znacznie większymi niż możliwe do uzyskania na samolotach śmigłowych. Jako pierwszy został również wyposażony w skośne skrzydła.

    [​IMG]

    [​IMG]

    * - kto zgadnie skąd nazwa własna?;)
     
  5. Dan

    Dan Nowy

    LOS!!!

    25.06.1944
    Kwatera główna Kriegsmarine


    Dönitz nie był zadowolony. Koncentracja sił Kriegsmarine była przeprowadzona co najwyżej w połowie, wiele jednostek nie dotarło jeszcze do portów docelowych. Jednak przeciwnik zmuszał do działania – Brytyjczycy rozpoczęli operację desantową w okolicach Rotterdamu. Tak jak umówił się z dowódcami sił lądowych, zwłaszcza z Mansteinem i Hausserem, był odpowiedzialny za przeszkodzenie tej operacji. Szczęściem w nieszczęściu był fakt, że siły przeciwnika nie były zbyt wielkie. Tak więc mimo zarządzenia Heuschrecke, była szansa na nieangażowanie wszystkich jednostek morskich. Pytanie brzmiało – czy za słabiutkim zespołem Royal Navy, w skład którego wchodził zaledwie jeden krążownik jako osłona dla trzech flotylli transportowców podążały większe siły?

    [​IMG]

    Szczęściem dla Dönitza nie. W zasadzie po króciutkiej wymianie ognia eskadra brytyjska wycofała się, gdy tylko zauważone zostały większe siły niemieckie. Dönitz odwołał więc flotę podwodną, która w zasadzie nie zdążyła się nawet ustawić na pozycjach do ataku. Biorąc pod uwagę fakt, że Tirpitz jeszcze nie dotarł z norweskich fiordów, Kriegsmarine była w całkiem dobrej sytuacji (o ile w ogóle można mówić o dobrej sytuacji, przy tak miażdżącej przewadze wroga), jej główne siły nadal nie zostały wykryte przez Brytyjczyków. Nie wiedzieli oni o tak dużej koncentracji floty. Dönitz wprowadził jedną zmianę w swej strategii – ze względu na konieczność błyskawicznej reakcji – ześrodkował całą swą flotę w okolicy Rotterdamu. Port oczywiście był zbyt mały aby pomieścić tyle okrętów, tak więc większość U-bootów stacjonowała na morzu, w miarę bliskich okolicach przystani. Jednak radość ze zwycięstwa przyćmiewał trochę jeden fakt – urażona duma Royal Navy jeszcze da o sobie znać. Prawdopodobnie w odpowiedzi dowództwo przyśle swe główne siły do osłony następnego desantu, lub chociażby po to, by rozprawić się z Kriegsmarine w tym regionie

    [​IMG]

    Tymczasem po zajęciu Rennes Eisenhower postanowił przeskrzydlającym manewrem wyprzeć siły Haussera z okolic Angers. Ten zastosował dokładnie taką samą taktykę jak chwilę wcześniej Manstein w stosunku do Montgommerego. A Ike zachował się dokładnie tak samo jak Monty. Nie parł naprzód, dał się nabrać na pozory silnej i zaciętej obrony. Powstrzymał natarcie, podciągnął artylerię i generalnie zwolnił bieg całej operacji. Oczywiście zajął Angers, ale w zasadzie nie zrobił krzywdy jednostkom niemieckim. Dowiodło to tego, czego sztab niemiecki spodziewał się już wcześniej – współpraca między Amerykanami i Brytyjczykami była co najmniej niewielka, żeby nie użyć innych słów. Gdyby Monty przekazał Ike’owi swoje odczucia odnośnie taktyki Niemców, korpus (a w zasadzie Armia) Haussera poniosłaby na pewno większe straty. Jednak Monty był zbyt dumny aby przyznać, że dał się nabrać. Przez to nabrali się także Amerykanie. Była to ważna lekcja dla Niemców – w tej kampanii wiele razy mieli jeszcze z niej skorzystać.

    Wiedząc, że „do trzech razy sztuka” Manstein postanowił nie sprawdzać, czy po raz kolejny ta sama taktyka zadziała ponownie. Zaczął wycofywać swe wojska za Loarę.

    [​IMG]

    Z kolei na zachodzie jedna z dywizji amerykańskich – 4. Zmechanizowana „Iron Horse” - zapuściła się zbyt daleko jak dla Niemców - parła przez Compiegne w kierunku Valenciennes. Ponownie wzbiły się w powietrze flotylle bombowców i myśliwców. Tym razem nie napotkały na swej drodze Liberatorów, Halifaxów ani B-29, jednak pozwoliło im to skupić się na wojskach amerykańskiej dywizji, pędzącej przez równiny francuskie. I znowu - po raz kolejny w ciągu tego tygodnia - Niemcy zaatakowali z nieba niczym bicz boży. Po całym dniu nalotów dywizja straciła praktycznie cały swój sprzęt, a jej niedobitki przedzierały się z powrotem do linii amerykańskich. Generał Pułkownik Simpson prowadził swą dywizję w szyku marszowym – kolumna za kolumną – co jedynie ułatwiło zadanie lotnikom niemieckim. Niewielu się uratowało, a zdecydowana większość z nich była ranna lub ciężko ranna. Niemieckie lotniska znowu były niezagrożone.

    [​IMG]

    Zagłada 4.Zmechanizowanej, oraz to co spotkało korpus Lees’a chwilę wcześniej, stanowiło zbyt wiele dla alianckich żołnierzy. Bitwa w Normandii, która miała być początkiem spacerku do Berlina zakończonego jeszcze przed Bożym Narodzeniem, nagle zaczynała przybierać zupełnie inny obrót. Kompletnie zniszczona dywizja? Nagle? Znikąd? Raptem kilkaset osób, które było w stanie powrócić z tego piekła? I znowu opowieści o ogniu z nieba! Jak to? Nasi chłopcy mieli panować w przestworzach, a dopuszczają do takich sytuacji!? Morale zdecydowanie podupadło – zaczęły mnożyć się drobne kontuzje, urazy, choroby. Żołnierze nie chcieli już przeć do przodu dopóty, dopóki ich lotnictwo nie odzyska z powrotem panowania w powietrzu. I dopóki ta przewaga będzie widoczna dla zwykłego żołnierza, a nie tylko w przebrzmiałych słowach dowódców. Ponadto sztab generalny Aliantów jeszcze ostrożniej zaczął traktować działania wojenne. Zamiast zarządzić jak najszybszy rajd pancerny dość dużych sił na lotniska niemieckie, zaczął zastanawiać się co dalej.

    27.06.1944, wieczór
    Wybrzeże Holandii

    KMS Schlesien i KMS Schleswig Holstein - dwa stare niemieckie przeddrednoty wydawać się mogły zupełnie nieużytecznymi w czerwcu 1944 roku. Jednak Dönitz i dla nich widział miejsce w swojej taktyce. Właśnie fakt ich nieprzystosowania do działań w nowoczesnej wojnie morskiej, miał stać się ich największą zaletą. Po prostu Aliantom do głowy nie przyszło, że mogą być ściągnięte w rejon kanału i zostać użyte w walce. Brytyjczycy wiedzieli doskonale jakimi okrętami dysponują Niemcy i po poprzedniej potyczce odrobili zadanie domowe – przygotowali się do walki z całą nawodną Kriegsmarine. Jednak nie przypuszczali, że te dwie stare konserwy także mogą stanąć im na drodze.

    Dlatego właśnie, gdy admirał von Salza zauważył dymy na horyzoncie , miał prawo zakładać że został właśnie rozpoznany jako np. Gneisenau, czy Lützow, czy jakikolwiek inny krążownik. Spodziewał się także, że to co widzi to spore siły Royal Navy, które przyszły odpłacić za zniewagę sprzed kilku dni wcześniej. I zgodnie z planem, unikając walki jak najszybciej skierował okręty na południowy zachód, prując w kierunku kanału na pełnej prędkości. Nie trzeba było czekać zbyt długo, na zwrot sił wroga – tak jak przewidział to Dönitz rzuciły się w pościg. Von Salza wysłał jeszcze meldunek do kwatery głównej.

    [​IMG]
    HMS Royal Sovereign ostrzeliwuje niemieckie pancerniki​


    Ten i inne meldunki były kluczową sprawą w wojnie na morzu. Otóż Niemcy nie wiedzieli, że Enigma została złamana i wszystkie wiadomości były odkodowywane przez wroga. Jedynymi okresami, kiedy nie było to możliwe były miesiące, czy tygodnie po mniejszych lub większych zmianach w jej działaniu. I właśnie takiej zmiany dokonał von Friedeburg – pierwszą rzeczą którą zrobił po objęciu teki szefa wywiadu, było właśnie delikatne przeformatowanie pracy maszyny. Wystarczyło zmienić pracę wirników, wtyczek, bębnów, zmodyfikować jeden z elementów by Bletchey Park miał poważny problem. Co najmniej na kilka dni lub nawet tygodni. Jako że cała flota była ześrodkowana w jednym rejonie, stosunkowo łatwo można było przekazać taką informację do jednostek. Z technicznego punktu widzenia, wprowadzenie tych drobnych korekt nie stanowiło problemu dla byle technika. W ten sposób jednak Niemcy dostali kilka dni, może tygodni stosunkowo bezpiecznego przekazywania sobie wiadomości. Tak więc meldunek von Salzy, mimo że przechwycony, nie powiedział nic Brytyjczykom .

    W kwaterze Dönitza z wrzało. Właśnie nadszedł moment, przy którym był myślami od kilku dni. Rozkazy - w kilku wersjach, zależnie od rozwoju wypadków - były gotowe do wysłania i zostały wydane w ciągu ledwie kilku minut od przybycia meldunku von Salzy. Von Salza zaś kontynuował swą ucieczkę, ścigany przez Brytyjczyków.

    [​IMG]

    Główna, a nie licząc starych puszek, które właśnie wyciągały przeciwnika w kierunku kanału jedyna, nawodna siła uderzeniowa Kiregsmarina składała się z najcięższego okrętu niemieckiego KMS Tirpitz, oraz kilku cięższych lub lżejszych krążowników i eskorty niszczycieli. Na niej spoczywał cały ciężar pierwszej fazy planu Dönitza. Miała jak najszybciej ruszyć w pościg za siłami brytyjskimi i dopaść je, możliwie przed zniszczeniem Schleswiga i Schlesiena. Oczywiście Reader – dowodzący tą flotyllą – zdawał sobie sprawę, że nie ma większych szans w bezpośrednim starciu z Home czy Reserve Fleet, jednak musiał oddać kilka salw i spróbować się wycofać, skupiając uwagę przeciwnika na sobie.


    [​IMG]

    Tymczasem na okrętach brytyjskich panowało niesamowite zamieszanie. Przekonani o swej przewadze w stosunku do dwóch starych – skąd one się tu wzięły??? – pancerników, przygotowywali się do zadania ostatecznego ciosu, gdy nagle za ich plecami pojawiły się spore siły Kiregsmarine, z Tirpitzem na czele! Tirpitz! Bliźniak Bismarcka, którego RN zatopiła kilka lat temu z takim trudem, angażując niemal całe swe siły z rejonu. Cunningham wiedział, że ma przewagę siły, ale wiedział też, że Niemcy mają przewagę pozycji. Zaszli ich niespodziewanie od tyłu i teraz Reserve Fleet musiała odpowiednimi manewrami zniwelować tę przewagę. I przy okazji cały czas się ostrzeliwać. W stosunkowo najlepszym położeniu był HMS Howe, który praktycznie już po chwili otworzył ogień i chwilę później trafił płynącego na przedzie eskadry niemieckiej „KMS Prinz Eugen”. Kilka pocisków kalibru 360mm trafiło go w poszycie burtowe i zaczął szybko nabierać wody. Tak więc ostatni etap bitwy z Bismarckiem został zakończony, tuż przed nosem jego bliźniaka - Tirpitza.

    Ale Niemcy też nie próżnowali. Reader kazał skupić się na flagowym okręcie brytyjskim – HMS King George V. Działa pluły ogniem przez cały czas, mocno uszkadzając dumę floty angielskiej. Jedna z wież została wyłączona z walki – trafiona bezpośrednio wyleciała w powietrze jak z katapulty, spadając do morza kilkadziesiąt metrów dalej. Kilka trafień doszło kadłuba, jednak przedziały wodoszczelne i grodzie jak na razie działały sprawnie – efektem był jedynie delikatny przechył. Chwilę wcześniej, jedna z pierwszych salw przeleciała tuż nad pokładem, nie czyniąc okrętowi żadnej szkody. Jednak jeden z pocisków trafił płynący kawałek dalej HMS Carlisle. Przypadek chciał, żeby przeznaczony dla kogo innego pocisk trafił stary, lekki krążownik akurat w komorę amunicyjną. Wybuch dosłownie rozerwał go na strzępy, po czym jego resztki poszły na dno w ciągu dosłownie kilku sekund. W stratach było jeden do jednego. Ponadto HMS Howe i HMS Anson zatopiły po jednym niszczycielu niemieckim.

    [​IMG]
    Tonie jeden z brytyjskich okrętów​

    W tym momencie Reader uznał, że pierwsza część planu została wykonana. Rozkazał postawić zasłonę dymną i zmienić pozycję. A w zasadzie, to zacząć się powoli wycofywać, będąc jednak dalej w położeniu bojowym. O ile pozwalało to na chwilowe oderwanie się od okrętów wroga, o tyle samoloty z lekkiego lotniskowca HMS Unicorn nie miały problemów z wytropieniem sił Kiregsmarine. Kilka z nich atakowało i to skutecznie. KMS Admiral Sheer został trafiony torpedą i kilkoma bombami, co skutecznie wyłączyło go z dalszej walki. Z dość sporym przechyłem, ale na dużej prędkości zaczął wycofywać się z walki. Bomby zdewastowały jego pokład, jednak nie uszkodziły maszynowni, steru ani turbin i tylko to uratowało mu skórę.

    Zapanowało chwilowe uspokojenie. Brytyjczycy próbowali gonić Kriegsmarine, jednak z powodu gęstej zasłony dymnej nie były w stanie prowadzić skutecznego ostrzału. Wróg się oddalał i jedyną troską Cunnighama było teraz parcie do przodu, by nie wypuścić zdobyczy z ręki.

    Cunningham co prawda zorientował się i dobrze wyczuł, z której strony może grozić mu niebezpieczeństwo, jednak zrobił to o wiele za późno. Plan Dönitza wkraczał właśnie w swą ostateczną, końcową fazę.

    47 okrętów podwodnych właśnie zakończyło przygotowania do ataku. W między czasie wymieniły się dziesiątkami meldunków, jednak żaden z nich, mimo przechwycenia nie został rozszyfrowany. Okręty różnych typów – starych IIB, standardowych VII, IX o dalekim zasięgu, a nawet jeden z najnowszych XXI. Ich zadanie było proste w założeniach, lecz trudniejsze w wykonaniu. Na podstawie początkowych wytycznych miały podążać za Einsatzgruppe, czyli flotą nawodną. Gdy tylko został nawiązany kontakt z nieprzyjacielem, miały rozkaz zejść pod wodę i na cichym biegu (wręcz niewykrywalny dla akustyków) ustawić się na pozycjach. Z kolei na podstawie prowadzonych nasłuchów miały ustawić się na zaplanowanych wcześniej pozycjach do ataku. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, nic nie zostało pozostawione przypadkowi. Gdy RN zorientowała się, że prawdziwy wróg to nie dwie, stare konserwy, ale mocny zespół bojowy przeciwnika – musiały odwrócić się o 180 stopni i mocno manewrować by uniknąć trafień. Praca ich śrub była wtedy słyszalna z wielu kilometrów. Całe wilcze stado - podzielone na osiem mniejszych grup po pięć, sześć jednostek - miało właśnie na podstawie nasłuchów ustawić się dookoła flotylli wroga. W absolutnej ciszy, bez wychylania peryskopu. Gdy proces ten został zakończony, miały czekać na sygnał do ataku. Sygnał ten doszedł chwilę po tym jak Reader postawił zasłonę i zaczął się wycofywać. W tym momencie z wody wychyliło się kilkanaście peryskopów (kolejność ataku także była ustalona) i obrała sobie na cel odpowiednie okręty wroga.

    [​IMG]

    [​IMG]
    HMS King George V tonie trafiony trzema torpedami. Obraz namalowany po bitwie.​

    Jednak nie tak miało się stać. Bitwa trwała długo i pochłonęła jeszcze wiele ofiar. W trakcie pierwszej salwy nie tylko Uhl odpalił torpedy i nie tylko on trafił wroga. Generalnie rzecz biorąc Brytyjczycy byli tak skupieni na pościgu za Tirpitzem, że zignorowali zupełnie zagrożenie spod powierzchni. Żaden okręt nie zygzakował, toteż były wręcz banalnym celem dla wilków Dönitza. W związku z tym większość torped z pierwszej salwy doszła do celu, poważnie uszkodzając okręty wroga. Jednak po pierwszej nadeszły następne i jeszcze następne. Okręty liniowe, które były pierwszym celem ataku zgrupowały się w środku, gdy pozostałe jednostki próbowały je osłaniać. Niszczyciele prowadziły intensywne poszukiwania i zrzucały bomby głębinowe. Lekki lotniskowiec HMS Unicorn co chwilę wysyłał samoloty, które wręcz bezkarnie atakowały podwodniaków. Do walki włączyła się także amerykańska 51st Destroyer Division i energicznie zaczęła przeczesywać głębiny. Jednak mimo to pierwsza salwa torped, była straszliwym ciosem.

    Gdy poszedł na dno HMS King George V z admirałem Cunninghamem na pokładzie, w dowodzeniu brytyjskim zapanował chaos i zaskoczenie, skrzętnie wykorzystane przez Niemców. Anglicy nie chcieli zostawiać uszkodzonych okrętów na pastwę wroga, ale eskortować je do swych wybrzeży. Może gdyby pozostawili część jednostek, udałoby im się uratować więcej pozostałych przed zatopieniem. Jednak sumaryczny bilans był straszliwym ciosem: HMS Howe – trafiony w ster, mógł od tej pory jedynie dryfować kręcąc się w koło. Paradoksalnie utrudniło to jego zatopienie, jako że poruszał się w dość nieprzewidywalny sposób. Jednak i jego czas nadszedł kilka godzin później. HMS Anson – w trakcie pierwszej salwy trafiony dwoma torpedami zaczął nabierać wody i zanurzył się o dobre kilka metrów głębiej, zwalniając do raptem kilku węzłów. Dalej mógł prowadzić ogień, jednak był straszliwie wystawiony na torpedy wroga. HMS Resolution przełamany na pół po trafieniach czterech torped w trakcie jednej salwy. HMS Revenge zatapiany na raty, także spoczął na dnie. HMS Unicorn, dzielnie walczący i zatapiający trzy U-booty także został dosięgnięty przez przeznaczenie. Jedynie 51st Destroyer Division, nie podlegająca pod pogrążone w chaosie dowództwo brytyjskiego zespołu, odniosła jakiś sukces – bo zatopienie sześciu okrętów podwodnych i wycofanie się z przegranej bitwy tylko tak można nazwać. Straszny los spotkał trzy dywizje zmotoryzowane, które miały zostać zdesantowane w okolicach Rotterdamu. Wszystkie potężne statki transportowe poszły na dno. Cały sprzęt i większość żołnierzy razem z nimi.

    [​IMG]
    Uszkodzony HMS Royal Sovereign ucieka z pola bitwy na pełnej prędkości​

    Generalnie rzecz biorąc Royal Navy poniosła najcięższą porażkę od początku wojny, jeśli nie w całej swej historii. Stało się to w zupełnie zwykłej zdawałoby się sytuacji – ot po prostu potyczka z niewielką (aczkolwiek groźną) eskadrą wroga. Jednak ani Cunningham, ani żaden inny Brytyjczyk nie był w stanie przewidzieć, że Dönitz masowo użyje swych podwodniaków do walki z okrętami wroga. Zazwyczaj operujące gdzieś na Atlantyku, czyhające na alianckie konwoje, teraz pokazały swe zęby w zupełnie innej sytuacji. Duża część floty brytyjskiej została na długie miesiące wyłączona z walki. Pięć potężnych pancerników spoczęło na dnie, podobnie lekki lotniskowiec, osiem lekkich krążowników, trzy niszczyciele oraz trzy flotylle transportujące trzy dywizje zmotoryzowane. 54ta, 77ma i 78ma dywizje zmotoryzowane miały dokonać inwazji na Rotterdam, aby przejąć ten ważny port. Spotkał ich okrutny los – mogli tylko bezczynnie czekać na rozwój wypadków w odbywającej się bitwie, a w efekcie niewielu doczekało podjęcia z wody na pokład. To wszystko kosztem trzynastu okrętów podwodnych, ciężkiego krążownika i czterech niszczycieli.

    [​IMG]


    ---------- Post added at 22:46 ---------- Previous post was at 22:38 ----------

    1. Zaprzestałem prezentacji niemieckich generałów oraz sprzętu, ponieważ miały dość niskie wyniki w ankiecie. Wydaje mi się ponadto, że nie cieszyły się te elementy zbyt wielką popularnością. Last but not least - nie sprawiało mi tworzenie tej części AAR'a większej frajdy.

    2. Na screenie z wynikiem bitwy są podane tylko 3 zatopione Ubooty, ale zostało zatopionych 13. Prawdopodobnie jedna z flotylli w całości została zniszczona, ale nie mam akurat screena z tego momentu. Odcinek rozegrałem już jakiś czas temu, więc nie do końca pamiętam jak było, ale sprwdzę to w save'ach.

    3. Wyniki dotychczasowych dwóch ankiet zaprezentuję wraz z komentarzem w najbliższym czasie.
     
  6. Dan

    Dan Nowy

    Fall Mauerbrecher

    Na początku lipca sytuacja na froncie zachodnim była patowa. Niemcy bardzo silnie ufortyfikowali południowy brzeg Loary – wysadzili wszystkie mosty, okopali się zaraz przy rzece, obstawili ją niezawodnymi „acht koma acht” i różnej maści panzerjägerami, czyniąc jej sforsowanie niemal niemożliwym. Ponadto w tej okolicy ześrodkowane były ogromne siły – na całej długości rzeki broniło jej jedenaście dywizji piechoty i czternaście dywizji szybkich. Alianci nie byli w stanie zaatakować – po pierwsze nie mieli szansy pokonać tak wielkich sił wroga, a po drugie ostatnie naloty Jabos wywarły na nich sporą presję psychiczną – po prostu bali się zaryzykować poważnej operacji bez zwiększenia swych sił. Na wschodzie sytuacja nie miała się lepiej – mimo dość niewielkich sił stacjonujących za Sekwaną dwie próby rajdów dywizji szybkich skończyły się dla nich tragicznie. Sytuacje Aliantów zdecydowanie pogorszyło przybycie 7 lipca z Litzmannstad strategicznych rezerw OKH, których dowództwo po przegrupowanie objął Feldmarschall Walther Model – powstał nowy korpus pancerny, a jednostki kawalerii i piechoty otrzymały zadanie wspierania obrony i w tym rejonie.

    [​IMG]

    [​IMG]
    Niemieccy strzelcy wyborowi polują na Tommies na drugim brzegu Loary

    Ostatnim aktem wojny obronnej we Francji było odesłanie dwóch dywizji zmotoryzowanych w rejon południowy – uznano, że dwie dywizjie piechoty na wybrzeżu Morza śródziemnego to zbyt mało by odeprzeć ewentualny desant. Mimo zupełnej klęski, jaką zakończyła się poprzednia próba, niemieccy dowódcy zakładali mimo wszystko takie ryzyko.

    [​IMG]

    Teraz, gdy do dyspozycji Mansteina doszły trzy nowe dywizje szybkie, o niemal pełnych stanach osobowych, pojawiła się szansa na przeprowadzenie udanego kontrataku. Atak przez Loarę nie miał szans na powodzenie – Alianci nie próżnowali i także ufortyfikowali swoje pozycję. Jednak w wyniku działań Luftwaffe, która nie tyle co odzyskała panowanie w powietrzu, ale jednak mocno przetrzebiła siły wroga, w miarę bezpiecznym wydawał się marsz ku nowym pozycjom wyjściowym. Nawet jeśli Amerykanie czy Brytyjczycy zaczęliby naloty, w każdej chwili z lotnisk niemieckich mogły wzbić się Jagdgeschwadery by krwawo zakończyć te próby. Tak więc w kwaterze głównej frontu zachodniego trwały burzliwe dyskusje nad przebiegiem drugiej fazy Operation Grashüpfer – jak najszybciej należało stworzyć Fall Mauerbrecher. Cel był prosty – zepchnąć Aliantów do morza. Założenia także – uderzyć w taki sposób aby odciąć żołnierzy koalicji od portów dostarczających zaopatrzenie i nowe jednostki (remontowany Havre i Cherbourg, baza zaopatrzeniowa na wybrzeżu Normandii w okolicach Caen). Następnie należało podzielić siły wroga na kilka grup i bić jedna po drugiej. Założenia na szczeblu taktycznym to manewr podwójnego okrążenia za pomocą jednostek szybkich, wspieranych przez lotnictwo szturmowe. Czyli Blitzkrieg w czystej postaci. Jednak aby mogło do tego dojść, należało najpierw za pomocą manewru po liniach wewnętrznych, błyskawicznie ześrodkować wojska pancerne i zmotoryzowane z dala od głównych sił wroga. Ryzyko wykrycia przez Aliantów tych manewrów było spore, tak więc należało się przede wszystkich skupić na szybkości, aby zaraz po zajęciu odpowiednich pozycji wyjściowych zacząć atak. Dużym zagrożeniem była także wyprzedzająca ofensywa przez brzeg Loary – gdyby Allies zaatakowali pozbawione wojsk ciężkich linie obrony niemieckiej, mieliby spore szanse na sforsowanie rzeki. Jednak Manstein i Hausser słusznie podejrzewali, że sztabowcy wroga będą działać zbyt opieszale i zachowawczo dając tym samym cenny czas ich własnym jednostkom. ​

    [​IMG]
    Ostatnie przygotowania do ofensywy

    W czasie przerzucania wojsk na wschód, korpus feldmarszałka Modela miał zdobyć odpowiednie pozycje wyjściowe do ataku szturmując Amiens, a 8 Dywizja Kawalerii SS Florian Geyer zająć niebronione okolice Compiegne.

    Następnie wojska Haussera i Mansteina miały przez Paryż lub Orlean (w zależności od stacjonujących sił wroga) dojść do wybrzeża. Z kolei dywizje piechoty ze wschodu(Calais, Lille), miały wyczyścić z sił alianckich wschodnią część Francji, a później osłaniać prawą flankę. W tym samym czasie wojska pancerne, do których miał dołączyć korpus Modela, planowały skręcić na północny zachód i uderzyć w kierunku Loary, aby połączyć się z własnymi dywizjami. Tym samym siły Alianckie zostałyby podzielone, a część z nich znalazłaby się w okrążeniu. Po likwidacji kotła zadanie wydawało się już proste – wyczyścić Francję z pozostałych sił wroga. Datę rozpoczęcia kontrofensywy wyznaczono na 13 lipca, a miała nie potrwać dłużej niż trzy tygodnie. Po tym okresie, czyli 4 sierpnia, zorganizowany opór wroga we Francji miał zostać zniszczony.

    [​IMG]
    Pierwsza faza Fall Mauerbrecher

    Plany niemieckie nieświadomie chcieli pokrzyżować Brazylijczycy, którzy wysłali swe jednostki piechoty celem desantu w Rotterdamie. Po raz kolejny dało o sobie znać zupełne niezgranie wojsk koalicji – ani Amerykanie, ani Brytyjczycy nie wysłali floty celem osłony, tak więc trzy flotylle transportowe - w eskorcie dwóch przestarzałych niszczycieli - miały przed sobą niewykonalne zadanie. Kriegsmarine zareagowała błyskawiczne wysyłając Einsatz Gruppe, na której widok Brazylijczycy natychmiast zawrócili o 180 stopni i pośpiesznie zaczęli się wycofywać. Reader jednak nie chciał się zapuszczać dalej, aby nie ryzykować spotkania z większymi siłami Royal Navy, czy bombowcami morskimi, tak więc spotkanie zakończyło się zniszczeniem mniej więcej jednej trzeciej transportowców. Wracając natknął się jednak na duży konwój brytyjski i ostrzelał go z odległości zatapiając kilka jednostek. Po raz kolejny Kriegsmarine postraszyła siły koalicji.

    Niepomni tej nauczki Brazylijscy dowódcy spróbowali podobnej akcji dwa dni później, ponosząc jeszcze większe straty. Tirpitz zaliczył bardzo dwa bardzo udane mini-rajdy – w ich efekcie poszły na dno trzy flotylle transportowe i jeden niszczyciel, a wraz z nimi trzy dywizje piechoty. Skutecznie wybiło to z głowy aktywny udział w wojnie Brazylijskiemu dowództwu. Przy okazji doszło do krótkiego kontaktu z grupą francuskich okrętów, jednak ze względu na obecność lotniskowca Bearn i najsilniejszej jednostki francuskiej – pancernika Richelieu, Reader postanowił się wycofać i doszło jedynie do krótkiej wymiany ognia.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Tymczasem feldmarszałek Model rozpoczął natarcie. Naprzeciw siebie miał słabe siły – dywizję zmechanizowaną i zmotoryzowaną wraz ze sztabem dowodzenia, tak więc walki nie trwały długo i wojska niemieckie wsparte lotnictwem bez problemów zajęły Amiens. Z kolei gdy tylko tam dotarły wspomogły atakiem przeskrzydlającym działania korpusu gen. Feldta (trzy dywizje piechoty + sztab) które także bez większych problemów wyparły przeciwnika z Dieppe (dywizja zmechanizowana pod dowództwem gen. Leese’a, ta która dostała ciężkie baty od Luftwaffe kilka dni wcześniej). Wojska niemieckie zajęły terytoria 12 lipca i zaczęły przegrupowanie. Można było zacząć wprowadzać w życie Fall Mauerbrecher.

    [​IMG]

    Manstein i Hausser wybrali wariant paryski. Nieco dłuższy, ale jednak bezpieczniejszy. Po pierwsze w Paryżu stacjonowała tylko jedna dywizja zmechanizowana, której żołnierze - jak donosili agenci niemieccy - skupiali się głównie na piciu wina i spotkaniach z wdzięcznymi francuskimi dziewczętami. Po drugie – główne siły Aliantów skoncentrowane były na linii Loary i miały do Paryża sporo dłuższą trasę niż do Orleanu. W zasadzie walka nie sprawiła żadnych problemów. Oba korpusy niemieckie – w zasadzie nawet armie, ale nikt nie zastanawiał się w trakcie trwania zaciętych walk nad zmianą struktury organizacyjnej, gdy ta sprawdzała się wystarczająco dobrze – okrążyły miasto od wschodu i zachodu, natomiast ich ariegardy przypuściły szturm. Model parł naprzód, aby powstrzymać ewentualne kontrataki. Amerykańskie wojska długo się nie zastanawiając rzuciły się do ucieczki i zaczęły w pośpiechu opuszczać rejon Paryża. Pierwszy cel został osiągnięty bez strat własnych i to sporo szybciej niż zakładało dowództwo niemieckie. Paryż dobrze ufortyfikowany i broniony przez kilka dywizji mógł bronić się dużo dłużej, wykrwawiając jednostki niemieckie i dając czas swym wojskom na przybycie i pomoc. Jednak Motngommery, czy Eisenhower nie przypuszczali, że Niemcy w tak krótkim czasie zmienią swe pozycje i przypuszczą atak. W sztabach alianckich zapanował totalny chaos, wydawano setki rozkazów, z czego większość dotyczyła przemieszczenia się głównych sił na linię Orleanu, Argentanu i Le Havre, aby powstrzymać niemieckie parcie do przodu. Podstawowy błąd polegał na niedocenieniu Panzerwaffe i na pewnych psychologicznych mechanizmach, które zagnieździły się w głowach najwyższych generałów zachodnich. Nie byli oni w stanie zrozumieć priorytetu szybkości, który jakże bliski był Mansteinowi, Hausserowi i Modelowi. Nie mieściło im się w głowach, że można na pełnej prędkości przeskrzydlić Paryż, zupełnie nie przejmując się jego zdobywaniem i przeć naprzód po francuskich równinach dalej do celu. Nie byli w stanie zrozumieć, że niemieccy pancerniacy przyzwyczajeni byli do wielogodzinnych rajdów, bez snu, z jedzeniem w trakcie jazdy, bez wytyczania od razu szlaków zaopatrzenia, tankujących na stacjach benzynowych albo pobierających paliwo ze zdobytych magazynów. Po raz pierwszy miało to miejsce właśnie we Francji cztery lata temu. Miało się to powtórzyć.

    [​IMG]

    [​IMG]
    Budowanie barykad w Paryżu, które jednak nie na wiele się zdały​


    Teraz miał nastąpić kluczowy moment dla kampanii normandzkiej. 20 dywizji pancernych, zmechanizowanych i zmotoryzowanych miało przypuścić szturm na Avranches, skąd dalsza droga była już wiele prostsza. Ten kluczowy rejon był tak ważny w planie niemieckim, ponieważ z niego można było skierować natarcie w zasadzie w każdym kierunku. Natarcie poprzedziło wielogodzinne przygotowanie artyleryjskie (nie było sensu robić krótkiego – stosuje się je wtedy, kiedy atak jest zaskoczeniem dla wroga. Tutaj Alianci spodziewali się go jak najbardziej), oraz skoncentrowany atak Luftwaffe.

    Jeden z żołnierzy niemieckich tak opisał w liście to co wtedy widział:

    [​IMG]

    [​IMG]
    Tygrysy w drodze na front

    Teraz nadeszła pora, aby zdecydować – czy uderzać w kierunku morza, czy dalej na zachód. Ten pierwszy pomysł był o tyle dobry, że niszczył przystanie Aliantów, jednak spowolniał ogólne tempo natarcia. Parcie na zachód z kolei wystawiało wojska niemieckie n ryzyko odcięcia. Co prawda nikt nie spodziewał się po wrogu tak błyskotliwego manewru, który mógł zniszczyć niemiecki plan, jednak ryzyko było zbyt duże. Dlatego wojska pancerne związały walką Aiiantów w Angers. W sumie mogły po prostu zająć ten teren i w ten sposób odciąć dwanaście dywizji wroga, jednak znowu ucierpiałoby ba tym tempo całej ofensywy. Dlatego też chwilę po ataku do walki weszły wojska generała Studenta (trzy dywizje piechoty i trzy spadochroniarzy) i atakując tyły zaczęły powoli przejmować panowanie. Przygotowane do akcji wojska inżynieryjne zaraz po zdobyciu przyczółka zbudowały mosty pontonowe, przez które piechota (część przeprawiała się wpław) mogła szybkim marszem przejść na drugą stronę i zacząć zajmować częściowo opuszczone tereny by wreszcie zaatakować tyły walczących jednostek alianckich. W ciągu kilku godzin miały domknąć kocioł w którym miało zostać jedenaście dywizji sprzymierzonych. W tym samym czasie dwa korpusy piechoty (sześć dywizji) przypuściły udany szturm na Le havre, broniony przez wycofujące się z Dieppe oddziały.

    [​IMG]

    [​IMG]
    Krótkie i ulotne przerwy w marszu, tu spędzane na maskowaniu pojazdów​


    [​IMG]
    Niemcy szturmują Havre​


    Gdy tylko wróg zaczął się wycofywać, Pancerniacy zostawili oczyszczenie terenu Landserom, sami zaś skierowali się w kierunki Avranches. Obrońcy w składzie amerykańskich 5 DP „Red Devils” i niemal kompletnie zniszczonej w walkach o Angers 1 DZmech „Big Red One”, dowodzone przez Montgommerego (fakt zupełnego pomieszania wojsk brytyjskich i amerykańskich i olbrzymich problemów z dowodzeniem stał się widoczny) nie miały żadnych szans. Hausser i Model przejechali po nich swym żelaznym walcem prąc w kierunku Falaise.

    [​IMG]

    Manstein został w rejonie Argentan, aby osobiście dopilnować domknięcia kotła w Le Mans, oraz aby zapewnić ciągłość linii niemieckich i nie dopuścić do odcięcia Haussera i Modela. Ci z kolei nie zwalniając tempa, ani nie robiąc żadnych poza koniecznymi (kilka godzin snu) i 20 lipca zaczęły natarcie w kierunku Falaise i Rennes. Manstein wspierał także swoimi czołgami udany atak na Le Mans przeprowadzany przez gen. De Angelisa (cztery dywizje piechoty i 2.Fallschirmjäger Division).

    [​IMG]

    [​IMG]
    Droga na wzgórze nr 204

    [​IMG]
    Oddziały niemieckie w ataku na Le Mans

    Tego samego dnia Brytyjczycy wysadzili desant, na niebronionych plażach Dax. Nie wpływało to w żaden sposób na plany dowództwa – miały się zająć nim siły stacjonujące na południu Francji.

    [​IMG]

    Jednak 21 lipca Alianci zdobyli się na kontratak – zmęczone ciężkimi walkami oddziały gen. Studenta zostały zaatakowane z Nantes przez świeże siły Aliantów i musiały się wycofać z powrotem za Loarę. Musiano przez to zmodyfikować nieco plany – korpus Modela ruszył na południe, by nie dopuścić do nawiązania kontaktu z odciętymi wojskami amerykańskimi w Le Mans i Orleanie. Natomiast korpus Haussera wypchnął samodzielnie wroga z Lorient. Miał dotrzeć do morza, a wtedy siły sprzymierzonych zostałyby podzielone na cztery części. Operacja normandzka zostałaby niemal zakończona. Z kolei piechota na północy atakowała w kierunku węzła komunikacyjnego w Caen, kompletnie już zniszczonego, najpierw artylerią Aliantów, później niemieckimi nalotami. Po jego zdobyciu Cherbourg zostałby okrążony.

    [​IMG]

    24 lipca przegrupowane jednostki gen. Studenta przypuściły kolejny szturm – w zasadzie taki sam jak poprzedni, tym razem jednak na Nantes, którego obrońcy byli wiązani walką przez korpus Haussera. Gdy Student przeprawił się przez rzekę i wyszedł na tyły Aliantów, tamci wiedząc że są okrążeni złożyli broń i poddali się spadochroniarzom. W sumie dwie dywizje pancerne, jedna zmechanizowana i jedna zmotoryzowana. Trochę bardziej na zachód de Angelis domykał kocioł w orleański.

    [​IMG]

    [​IMG]
    2 Fallschirmjäger Division gotowa do ataku​


    Manstein zbliżał się do sił Haussera, aby wspólnie zaatakować ostatni większy bastion wroga – Brest. Broniło go osiem dywizji amerykańskich, brytyjskich i kanadyjskich. Cel był łatwy – wszystkie jednostki były już wcześniej pobite i zmuszone do wycofania. Nie sprawiły większych trudności dobrze zgranemu niemieckiemu duetowi. To co nie zaszło na plażach Dunkierki cztery lata temu, miało zdarzyć się 7 lipca 1944. Ostatni zorganizowany bastion obrony Aliantów po krótkiej walce poddał się. Dziesiątki tysięcy Tommies i Sammies poszły do niewoli. Nie chcieli umierać za Paryż. Setki ton sprzętu dostało się w ręce niemieckie.

    [​IMG]

    Na południu siły brytyjskie zostały odcięte od wybrzeża, a bez zapasów w zasadzie nie miały większych szans na osiągnięcie czegokolwiek i zostały skazane na klęskę.

    [​IMG]

    30 lipca 1944 kampania normandzka była zakończona. Gdzieniegdzie jeszcze tułały się resztki wojsk alianckich, ale były one w rozsypce, często z symbolicznymi w zasadzie stanami osobowymi. Ostatnie jednostki broniły się w Bourges, jednak spotkał je straszliwy los.

    Tak opisywał to jeden z pancerniaków, gdy wreszcie wjechał na pobojowisko:

    [​IMG]

    [​IMG]
    Normandia oczami zwycięzców...​
     
  7. Dan

    Dan Nowy

    Erlösung

    Niewiele czasu zajęło Niemcom uporanie się z niedobitkami alianckiego desantu. Zaraz potem obstawiono dokładnie praktycznie całe wybrzeże Francji. System był prosty – w regularnych odstępach ustawiono korpusy dwudywizyjne. W razie desantu dwie dywizje powinny wystarczyć do jego skutecznego odparcia. Ze względu na ekonomikę wojny i oszczędzanie wojsk, postanowiono pomiędzy korpusami zostawić pewne odstępy. Co prawda wróg mógł tam wylądować, ale wtedy narażony byłby na atak sił czterech dywizji, który to najpewniej zakończyłby się wypchnięciem go z kontynentu. W razie czego pozostawiono także trzydywizyjny szybki korpus feldmarszałka Modela – miał być strażakiem gdyby wylądowały większe siły. Jedynie w Rotterdamie i Amsterdamie pozostawiono po jednej dywizji – były to ważne miasta i nie należało dopuścić do zajęcia ich przypadkowym desantem. Za utrzymywanie porządku na terenach okupowanej Francji i walkę z „La Ressistance” odpowiedzialna była Dywizja Kawalerii SS „Florian Geyer”. Siły te wydawały się wystarczające do utrzymania spokoju w tym rejonie, szczególnie że Alianci w najbliższym czasie nie mieli wystarczających sił, aby przeprowadzić wielkie lądowanie. Pozostałe siły zostały zdyslokowane na Ostfront, lub do Włoch. Właśnie Italia miała być kolejnym celem kontrofensywy niemieckiej, dlatego także przebazowano tam całą Luftwaffe we Francji zostawiając jedynie trzy floty myśliwców przechwytujących.

    [​IMG]
    Rozmieszczenie sił na terenach okupowanej Francji

    Koniec kampanii w Normandii i uspokojenie sytuacji na południu pozwalały na przeniesienie ciężaru gospodarczego z uzupełniania sił walczących jednostek, na tworzenie nowych oraz modernizację. Na pierwszy ogień poszły eskadry samolotów potrzebne do stworzenia pełnych Luftflotte, oraz seryjna produkcja U-bootów typy XXI. Po spektakularnym zwycięstwie nad Royal Navy sprzed dwóch miesięcy, Dönitz bez większych problemów dostał zgodę na tworzenie nowych flotylli. Przez najbliższy czas priorytetem miały być właśnie budowa ww. jednostek oraz modernizacja już istniejących. Położono także nacisk na renegocjacje umów handlowych, skupiając się na kupnie przede wszystkim ropy oraz materiałów rzadkich (kauczuk, cyna, molibden itp.) i zaopatrzenia. Zrezygnowano ze wszelkich umów, w których Rzesza handlowała czymkolwiek innym niż stal lub węgiel. Niemieccy naukowcy z kolei po opracowaniu planów nowych bombowców taktycznych, myśliwców przechwytujących i technik szyfrujących skupili się na pracy nad nowym modelem czołgu średniego i nowym uzbrojeniem dla piechoty. Były to bardzo ważne elementy układanki, o której wszyscy powoli zaczynali już myśleć – Ostfrontu. Należało zaskoczyć Iwana nową Panzerwaffe i nowym uzbrojeniem Landserów. Ponadto Dönitz otrzymał zielone światło w kwestii zajmowania się nową taktyką Ubotwaffe.

    [​IMG]
    Aktualny stan gospodarki...

    [​IMG]
    ... i badań.

    20.06.1944 Front Włoski wydawał się posiadać wystarczające siły do obrony przed wrogiem. Silnie ufortyfikowana Linia Gotów była w stanie zatrzymać atak Aliantów. Najsłabszym punktem były okolice Florencji, tak więc skierowano tam natychmiast posiłki. Jeśli przeciwnik zaatakowałby wcześniej, miał szanse pokonać jeszcze w miarę skromną obronę tego rejonu. Dlatego kluczowy był czas – jeśli jednostki stacjonujące kilkadziesiąt – kilkaset kilometrów na północ zdołałyby przybyć odpowiednio szybko, stabilna i wystarczająca obrona byłaby zagwarantowana.

    [​IMG]
    Plan obrony na Linii Gotów



    Przeciwnik w końcu przypuścił atak, jednak zrobił to zdecydowanie za późno – Florencji broniło jedenaście dywizji, w tym trzy zmechanizowane i jedna pancerna. Szturm który od początku rozwijał się powoli musiał zdobyć silnie ufortyfikowane rejony Gotenstellung, położone na grzbiecie Apeninu Toskańskiego. Co prawda wojska brytyjsko – amerykańsko – polskie posiadały przewagę liczebną, jednak nie była ona wystarczająca do przedarcia się przez głęboką na 30km linię umocnień i bunkrów. Do tego doszły jeszcze problemy z aprowizacją, w efekcie czego atak dość szybko się załamał. Poza kilkoma próbami ataków jednej (sic!) dywizji południowoafrykańskiej, Aliancie nie odważyli się już na jakiekolwiek działania w tym rejonie. Niemcy uzyskali tak potrzebny spokój i czas na rozprawienie się z desantem w Normandii.

    [​IMG]

    [​IMG]
    Tak się kieruje obroną!

    [​IMG]
    Come on Tommies! Come on!

    Gdy pod koniec sierpnia Francja została odpowiednio zabezpieczona, natychmiast przerzucono spore siły do Włosch, które jak najszybciej miały zacząć kontrofensywę. Wydzielono dwa silne korpusy pancerne Mansteina i Haussera, dwie dywizje zmotoryzowane, które miały wspólnie ze stacjonującymi w Apeninach jednostkami szybkimi utworzyć kolejny korpus pancerny, oraz wszystkie zachodnie jednostki Fallschirmjäger pod dowództwem Kurta Studenta. Wydawały się to siły odpowiednio silne, aby odzyskać Włochy. Część sił przerzucono na front wschodni, w tym rezerwy OKW, któe odzyskały już wystarczającą zdolność bojową.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Tymczasem pozbawiona groźby desantu Kriegsmarine zaczęła sobie pozwalać na wypady korsarskie w rejonie Morza Północnego, czego ofiarą padło kilka brytyjskich oraz amerykańskich flotylli transportowych, niestety pustych, oraz jeden niszczyciel. Flota nawodna z kolei skierowała się na Bałtyk, gdzie była bezpieczna od nalotów wroga.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Zaraz po przybyciu wojsk do Włoch wojska tamtejszego frontu zostały zreorganizowane. Utworzony dodatkowy korpus pancerny, którego dowództwo objął feldmarszałek von Kleist, trzy pięciodywizyjne korpusy piechoty, oraz korpus Gebirgsjäger. Siły te po krótkim przygotowaniu miały przystąpić do ataku na silnie bronione pozycje Aliantów.

    [​IMG]

    [​IMG]
    Ostatnie rozkazy...

    Założenia ataku znowu były genialne w swej prostocie – szybki rajd jednostek pancernych wspomaganych przez lotnictwo, oraz czyszczenie terenów za nimi za pomocą piechoty. Pierwszym elementem miał być atak piechoty (wspomaganej przez czołgi) na Perugię. Po krótkim przygotowaniu artyleryjskim 10 września nastąpił atak wspomagany przez lotnictwo. Brytyjczycy na początku bronili się dość dobrze, jednak ataki Luftwaffe nie dałyby szans nawet najlepszym i najlepiej okopanym obrońcom. Mimo ściągania w rejon frontu jednostek z okolicy, obrona w drugim dniu walk załamała się i wojska niemieckie pewnie kroczyły przez brytyjskie pozycje.

    [​IMG]

    [​IMG]
    Tuż przed wymarszem...

    Tylko na to czekali Manstein, Hausser i von Kleist. Dzień później, gdy w Rzymie pozostało tylko sześć dywizji (cztery ruszyły na pomoc obrońcom Perugii), przypuścili błyskawiczny atak na pozycje wokół miasta. Samo miasto zostało ominięte – nie chodziło o długotrwałe walki w terenie zurbanizowanym, a o jak najszybszy rajd na południe mający na celu odcięcie sił alianckich od zaopatrzenia i zniszczenie ich na Półwyspie Apenińskim.

    [​IMG]

    [​IMG]
    Hausser: Prędzej czy później - Rzym jest nasz!

    Natarcie rozwijało się błyskawicznie i już 16 września czołówki von Kleista ponownie walczyły z pokonanymi wcześniej dywizjami brytyjskimi, które zdążyły wycofać się do Anzio. Pobici i zdemoralizowani Tommies nie byli w stanie stawić zorganizowanego oporu świeżej i rozpędzonej D.Panc. „Hermann Göring” i 26. D.Panc. Tego samego dnia połączonym atakiem z północy i z zachodu generałowie Student i von Erdmannsdorff zdobyli Pescarę. Niemiecki walec nieuchronnie parł naprzód.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]
    Szybkie tempo - sporo usterek - tutaj wymiana gąsiennic

    Po raz kolejny czołówki korpusu von Kleista spotkały na swej drodze brytyjską 34tą i 88mą dywizje zmechanizowane które już na sam widok Panter wroga rzuciły się do ucieczki. Ciężko było nazwać to bitwą, jako że Brytyjczycy wycofywali się z Rzymu, bez przerwy ścigani przez niemieckie dywizje pancerne. Tymczasem von Kleist zwolnił, dając chwilę odpocząć swym wojskom, które były cały czas w szpicy natarcia. Natomiast Hausser i Manstein po raz kolejny świetnie ze sobą współpracując kontynuowali niemiecki rajd w kierunku Sycylii.

    [​IMG]

    [​IMG]
    Vorwärts!

    Przede wszystkim jednak von Kleist musiał przygotować swe dywizje do wspomożeni ataku na region Monte Cassino. Niemcy pamiętali jak długo można się bronić w tym miejscu i jak wiele krwi można przelać próbując je zdobyć, tak więc do ataku wyznaczyli spore siły. Główny ciężar spadł na korpus spadochroniarzy Kurta Studenta, oraz korpus górski Juliusa Ringela. Zaraz za nimi podążał August Heissmeyerze swoimi pięcioma dywizjami piechoty. Z północnego wschodu manewr oskrzydlający miały wykonać dwa korpusy piechoty, a z południa von Kleist swoim korpusem pancernym. Atak zaczął się 23 września, stosunek sił wynosił 32:7. Jeśli dodać do tego ciągłe ataki Luftwaffe, rozbicie i upadek morale Brytyjczyków, wynik bitwy staje się oczywisty. W drugiej bitwie o Monte Cassino udział wzięły także polskie dywizje zmotoryzowane: Warszawska, Kresowa i Karpacka.

    [​IMG]

    [​IMG]
    Polacy po raz ostatni spoglądają na masyw Cassino...

    [​IMG]
    ...zajmowany właśnie przez Niemców​


    Plan niemiecki wkraczał w końcową fazę – opanowany został rejon Neapolu, skąd Hausser skierował się na wschód w kierunku Tarentu, a Manstein na dalej na południe w kierunku Kalabri. Von Kleist po zwycięstwie pod Cassino podążył za nimi.

    [​IMG]

    [​IMG]
    A tak w zasadzie - to po co jeszcze to maskowanie..?

    Po raz pierwszy Niemcy natrafili na zorganizowany opór w rejonie Potenzy, gdzie silną obronę udało się utworzyć jednostkom z Neapolu. I gdyby nie pomoc Mansteina w postaci ataku oskrzydlającego z południa z pewnością Hausser musiałby zatrzymać swe natarcie, a przynajmniej poważnie je spowolnić.

    [​IMG]

    Jednak były to już ostatnie akordy kampanii włoskiej. Manstein odciął jedyną aliancką drogę zaopatrzeniową, która wiodła z Sycylii. Royal Navy nie zdążyła jeszcze zacząć dostarczać zaopatrzenia nową drogą morską, gdy von Erdmannsdorff przypuścił atak na Foggie. I mimo ponad dwukrotnej przewagi wroga, wypchnął Brytyjczyków z tego rejonu.

    [​IMG]

    Ostatnie jednostki aliantów próbowały jeszcze stawić zorganizowany opór w rejonie Tarentu, jednak 3 października już na sam widok czołgów 2. D.Panc. SS „Das Reich” zaczęły się masowo poddawać. Jeszcze kilka dywizji pozostawało rozproszonych w rejonie Foggii, jednak ich koniec był tylko kwestią czasu.

    [​IMG]

    [​IMG]
    Jesienna gołoledź na odzyskanych terenach​


    W sumie rozbitych i wziętych do niewoli zostało trzydzieści pięć dywizji alianckich, pochodzących z różnych krajów. Przeciwnik został wyparty z Włoch, jednak ze względu na dominację Royal Navy i US Fleet dowództwo niemieckie zrezygnowało z próby zdobycia Sycylii. 6 października 1944 roku, równo cztery miesiące od desantu w Normandii, Europa znowu została oczyszczona w pełni z wojsk alianckich. Teraz należało zastanowić się co dalej.



     
  8. Dan

    Dan Nowy

    Interludium​


    W Berlinie panowała radosna atmosfera. Właśnie odbywał się bankiet dla wyższych oficerów który był kontynuacją oficjalnej części uroczystości związanych ze zwycięstwami na zachodzie. Zaproszono najważniejsze osoby z kręgów wojskowych, ale także cywilnych. Szampan lał się strumieniami, odbywały się już zupełnie nieoficjalne pogawędki i tańce. Zasłużona nagroda. Cały Berlin, ba, całe Niemcy świetnie się dziś bawiły. Przeciwnik został wyparty z Francji i Włoch. Sytuacja powróciła do stanu z 1943 roku. Alianci nie mieli się na większą inwazję, tak więc wystarczyło zostawić niewielkie siły do obrony tych terenów. Powstawała rezerwa, którą można było użyć niemal w dowolny sposób. Gorzej sytuacja miała się na froncie wschodnim – niestety utracony został Królewiec, a linia frontu wyglądała poza tym jednym wyjątkiem jak przed rozpoczęciem operacji Barbarossa. Jednak Rosjanie nie mieli sił na kolejne ataki, a linia obrony była dość stabilna. Przynajmniej do wiosny nic nie groziło wojskom na Ostfroncie. Jednak ta sytuacja raczej nie utrzymałaby się dłużej, dlatego właśnie należało jak najszybciej postanowić co dalej.

    Manstein, Guderian, Model, Dönitz, von Greim i Speer wiedzieli o tym, dlatego jeszcze nie wypili ani jednej lampki szampana. Udali się teraz do osobnego pokoju celem przedyskutowania sytuacji i planów na przyszłość.

    Guderian: Panowie, chciałbym pogratulować wam serdecznie wspaniałego zwycięstwa na zachodzie. Przeciwnik został pokonany i wyparty z kontynentu. Na dzień dzisiejszy nie ma sił, które mogłyby nam poważnie zagrozić. Luftwaffe odzyskała panowanie w powietrzu, Kriegsmarine zadała poważne ciosy flotom wroga i udowodniła, że jeszcze liczy się w walce. Panowie, proszę o krótkie podsumowanie sytuacji na waszych odcinkach i plany na przyszłość

    Model: Jako głównodowodzący całym frontem zachodnim (w tym północnym i południowym), mogę tylko powiedzieć, że na dzień dzisiejszy jest zabezpieczony w odpowiedni sposób. Dywizje rozmieszczone są zależnie od sytuacji w korpusach jedno lub dwudywizyjnych. Ponadto jest jeszcze korpus pancerny we Francji, który w razie co może szybko się przemieścić w rejon zagrożenia. Nasze wybrzeża są zabezpieczone w odpowiedni sposób. Jednak oczywiście są to siły stricte defensywne, nie może więc być mowy o jakimkolwiek działaniu ofensywnym.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Von Greim: Luftwaffe jest niemal w pełni sił. Niedługo z fabryk wyjdą już zamówione uzupełnienia. Będziemy dysponować siłami, które spokojnie wystarczą do zapezbieczenia w zasadzie wszystkich rejonów działań, a także wspierać wojska lądowe lub Kiregsmarine. Znowu panujemy w powietrzu!

    Dönitz: Marynarka niestety poniosła dość duże straty, oczywiście są one o wiele mniejsze niż straty wroga, jednak na dzień dzisiejszy nie mamy wystarczających sił, aby podejmować jakiekolwiek ruchy ofensywne. Flota nawodna jest zbyt cenna by ryzykować jej utratę, Ubootów z kolei mamy zbyt mało. Jednak z pochylni już niedługo zjadą następne, ponadto pracujemy właśnei nad nowymi możliwościami wykorzystania ich do walki bezpośredniej z wrogiem, a nie tylko topieniu ich konwojów. Technika poszła niesamowicie naprzód. Ale jeszcze potrzeba na to czasu.

    Guderian: Na wschodzi sytuacja jest ustabilizowana. Linia frontu idzie wzdłuż granicy sprzed 1941, niestety musieliśmy opuścić Królewiec. Do marca raczej mamy spokój, jednak później Rosjanie na pewno rozpoczną ofensywę, na którą musimy być gotowi.

    Speer: Gospodarka ma się dobrze. Pracujemy pełną parą, uzupełniliśmy już niemalże wszystkie stany osobowe wojsk, teraz przyjdzie czas na modernizację. Ponadto nadal widać pewne rezerwy, które można jeszcze wykorzystać na produkcję. Do Panów należy decyzja, na co zostaną przeznaczone.
    Gorzej ma się sytuacja z surowcami. Nie jesteśmy w stanie kupować np. metali szlachetnych, kauczuku itp. na bieżąco. Zostają nam jedynie pojedyncze umowy na jednorazowy zakup. Z ropą nie jest najgorzej. Jesteśmy w stanie doprowadzić do sytuacji, w której jeśli nie zużywa jej nasze wojsko, zapasy rosną o ok. 30 - 35 baryłek dziennie. Jeśli dodać do tego zakupy od naszych sojuszników i przyjaciół, to uważam, że jesteśmy w stanie uzbierać ok. osiem, może dziewięc tysięcy baryłek do wiosny. Z jednej strony to wiele, ale z drugiej to może miesiąc ofensywy Panzerwaffe. Brak ropy to kluczowa kwestia jeśli chodzi o możliwości prowadzenie wojny i muszą panowie zwrócić na to największą uwagę.

    Ponadto chciałbym zwrócić uwagę na pewne zmiany gabinetowe. Generał Guderian został mianowany szefem sztabu i ma skupić się głównie na wszystkim co związane z uzupełnieniami oraz siłą ludzką, Hans Oster szefem wywiadu - ma skupić się na wywiadzie gospodarczym. Z kolei Paul Hausser ma skupić sie na wojskach lądowych - w odpowiedni sposób przygotować wojska pancerne do przyszłych ofensyw.

    [​IMG]
    Nowy gabinet

    [​IMG]
    Produkcja ropy nie zawsze jest tak wysoka, materiały rzadkie zawsze na minusie

    Guderian: No więc Panowie – sytuacje mamy jasną i prostą. Mamy czas do powiedzmy lutego, marca. Wtedy Sowieci ruszą z kontrofensywą. Pierwszą propozycję przedstawię ja, na dalsze czekam od was. Nie chodzi o szczegółowe plany, a jedynie założenia. Szczegóły będą dogadywane później.

    Mamy czas do wiosny na pełne uzupełnienie stanów osobowych naszych wojsk i zgromadzenie jak największych rezerw ropy w celu ataku na tereny radzieckie. Nie mamy szansy z tak dużymi siłami wroga, tak więc jedyną możliwością jest operacja wstępna, polegająca na ataku pozorowanym, związaniu jak największej ilości sił wroga, po czym odcięciu ich szturmem z innego rejonu i wyeliminowanie z dalszej walki. Po tym dopiero możemy myśleć o poważnej inwazji, której celem musi, podkreślam musi być Moskwa. Nie chcę rozwodzić się szerzej, nie ma sensu. Powiem tylko jedno, najważniejsze w tym momencie – magazyny ropy. Plan jest prosty w swoich założeniach, a jego najważniejszym elementem jest początkowa operacja zaczepna i dalsze niszczenie dywizji wroga w kotłach. Czekam na dalsze propozycje.

    Manstein: Skoro nie mamy ropy, to musimy ją zdobyć. Najbliższe nam złoża ropy znajdują się w okolicach Baku i na Bliskim Wschodzie. Celem na Ostfroncie musi być Moskwa, tak więc do Baku doszlibyśmy zdecydowanie za późno, zakładając nawet błyskawiczne tempo ataku. Musimy więc pomyśleć o innej drodze. W zasadzie jedyną możliwą wydaje się trasa przez Bosfor i Dardanele. Niestety przekonanie Turcji, aby wydała zgodę na przemarsz naszych wojsk, leży raczej poza naszymi możliwościami dyplomatycznymi, tak więc zostaje tylko opcja ofensywy. Bez większych problemów sobie tam poradzimy.
    ZSRR nie spodziewając się zupełnie takiego obrotu spraw nie zdąży przysłać na Kaukaz większych sił, tak więc zdobycie Baku nie powinno przysporzyć większych trudności. Możemy się wtedy umocnić na Kaukazie w sposób na tyle silny, że Iwany nas stamtąd nie wyprą. Dzięki temu zyskujemy bardzo mocny przyczółek do ataku na Stalingrad i Zagłębie Donieckie. Jeśli nawet Stalin wysłałby poważne siły, aby nas powstrzymać, tym samym na tyle osłabiłby swe pozycje aktualne, że możliwy byłby atak frontalny. Wtedy powinno pójść już z górki. Poza Baku możemy kierować się w kierunku Półwyspu Arabskiego i zdobyć kolejne złoża ropy. Kanał Sueski znajdzie się wtedy w zasięgu ręki. Jeśli równolegle będziemy negocjować z Hiszpanią, może uda się nam ich wciągnąć do sojuszu. Atakując Gibraltar i Suez zamykamy flocie wroga możliwość wejścia i wyjścia z Morza Środziemnego. Nasze Ubooty i lotnictwo kończą dzieło.

    Dönitz: Na dzień dzisiejszy mamy na tyle dużą przewagę w lotnictwie, że możemy pokusić się o zdobycie Wysp Brytyjskich. Siły wroga związane są na innych frontach, część z nich zadomowiła się już na zawsze we Francji, tak więc nie ma kto bronić wysp. Atakując je, zyskujemy brytyjskie zapasy, w tym także ropy i co najważniejsze – eliminujemy jednego z naszych głównych przeciwników. Po zajęciu Albionu Wielka Brytania nie podniesie się z kolan, być może będzie błagać o pokój. Ponadto likwidujemy zagrożenie ze strony nalotów strategicznych, oraz minimalizujemy opcję powtórzenia lądowania a la Normandia, co pozwala na zluzowanie dużej części jednostek aktualnie przebywających we Francji. Jednakże taka operacja mogłaby się zacząć dopiero, gdy do służby wejdą nowe jednostki Ubotwaffe.

    Model: Opcją jest jeszcze atak na Skandynawię. Jeśli zaatakujemy Szwecję, zyskamy kontrolę nad cennymi złożami które są w jej posiadaniu na dzień dzisiejszy. Stamtąd można ruszyć z ofensywą na tereny fińskie. Jeśliby przebiegła skutecznie, zyskujemy świetny przyczółek do ataku an Moskwę i Leningrad. Jednakże obawiam się, że dysponujemy zbyt małymi siłami lądowymi, aby spróbować tego rozwiązania. Sowieci, jeśli wyślą tam więcej wojsk pokonają nas, a my stracimy cenny czas, ropę i ludzi. Jest to najbardziej ryzykowny plan z wyżej wymienionych.

    Guderian:Tak więc mamy o czym myśleć Panowie. Następne spotkanie za trzy dni. Podejmiemy wtedy decyzję, który plan zostanie wdrożony do działania. A teraz, najwyższy czas napić się szampana!
     
  9. Dan

    Dan Nowy

    Kesselschlacht

    Wilczy Szaniec, 1 listopada 1944.

    - Tak więc chyba wszyscy się zgodziliśmy, że jakikolwiek plan z wcześniej przedstawionych nie ma szans zakończyć sie przed wiosną. W związku z tym musimy przeprowadzić uderzenie wyprzedzające na froncie wschodnim. Generale Bayerlein, proszę przedstawić szczegóły swojego planu.

    - Na wschodzie zaczęła się już zima, co ułatwia nam nam nieco sprawę - nasza armia jest świetnie przygotowana do działań w temperaturach minus 20 stopni, a nawet więcej. Czołgi i środki transportu dysponują odpowiednimi smarami, które nie zamarzają, tak więc nie ma ryzyka problemów z odpalaniem. Tak samo z wyposażeniem indywidualnym żołnierzy. Aktualnie świetnie sprawdzają się zimowe kwatery przygotowane zawczasu na przyjęcie ludzi. Wreszcie - na drogach nie ma błota, które tak utrudnia poruszanie się. Rzeki są zamarznięte, tak więc nie stanowią tak ciężkich przeszkód terenowych. Krótko mówiąc - jesteśmy dobrze przygotowani do walki. Także do ofensywy, tym wskazanej, że Sowieci na pewno zaatakują - pytanie czy jeszcze zimą, czy dopiero wiosną. Dlatego właśnie jak najbardziej wskazane jest przeprowadzenie uderzenia wyprzedzającego. Proszę zerknąć na aktualną mapę Ostfrontu.

    [​IMG]

    Nie oszukujmy się - nie wszystkie atuty są po naszej stronie. Przeciwnik dysponuje ogromną przewagą, dlatego też konieczna jest reorganizacja naszych sił. Stworzenie kilku armii pancernych które przeprowadzą uderzenie to najlepszy w tym momencie pomysł. Także ze specjalizacją - część sił ma spełniać role czysto ofensywne i prowadzić atak na szpicy, część musi je osłaniać Dlatego też zaraz po tym spotkaniu wydam przygotowane już rozkazy o utworzeniu dwóch armii wyposażonych w czołgi ciężkie, spełniających rolę osłony głównych sił ofensywnych. Te z kolei będą tworzyć cztery armie pancerne, nastawione na szybkość ataku i mobilność. Wszystkie arie zostaną wzmocnione dodatkowymi brygadami - czy to artylerii samobieżnej, pionierów czy właśnie w przypadku armii defensywnych - ciężkich czołgów. Te siły będą tworzyć naszą siłę ofensywną, wspomagane oczywiście piechotą, jednak nie będzie miała ona przed sobą wielu działań zaczepnych. Wyjątek stanowi tutaj korpus Gebirgsjäger gen. Schörnera - żołnierze ci przygotowanie do walk w warunkach zimowych będą nieocenieni w walkach i przygotowana jest dla nich bardzo ważna rola.

    [​IMG]

    Musimy także pamiętać, o naszych niewielkich zasobach paliwa, tak więc ofensywa musi mieć błyskawiczne tempo. Nie jest tutaj kluczowe zdobycie i poszerzanie terytorium. Ofensywa ta jest nastawiona na okrążenie i zniszczenie jak największych sił wroga, tak aby zmniejszyć nacisk na nasze wojska, oraz uniemożliwić Sowietom przeprowadzenie ofensywy. Niestety nie mamy tyle paliwa, by ofensywa miała większą skalę. Jak już podkreślałem wcześniej - Sowieci dysponują ogromną przewagą. Ze względu na fakt, że większość ich wojsk jest zgromadzona na północy frontu, jedynym sensownym miejscem do przeprowadzenia ofensywy wydaje się być jego południowa część. Dodatkowo brzeg morza stanowić będzie tam dla nas naturalną osłonę flanki.Na samym początku należy zgromadzić nasze siły w rejonie Przemyśla - czyli w miejscu położonym blisko rejonu działań, ale na tyle daleko, że wróg nie będzie tej koncentracji w stanie zauważyć. Tam dyslokowane są obecnie nasze dywizje. Pierwszym akordem naszego ataku będą pozorowane ataki w innych rejonach frontu. Mają one na celu zmylenie przeciwnika, wprowadzenie chaosu i nieporządku w jego działania. Ataki przeprowadzone na twierdzę brzeską, oraz w rejonie Beltsy powinny spełnić tą rolę. Przede wszystkim musimy stworzyć pozory ataków dużymi siłami - doskonale wiecie panowie jak to czynić - dużo zamieszania, zmasowany ostrzał artyleryjski, zasłony dymne, duży ruch pojazdów mechanicznych itp. Także ataki na pozycje wroga. Efektem powinno być skierowanie w te rejony sił z okolicy. To jest właśnie nasz cel - ściągnąć tam jak najwięcej sił wroga, tak aby w rejonie prawdziwego natarcia stacjonowało jak najmniej dywizji wroga.

    [​IMG]

    Gdy tylko siły wroga ruszą w region zagrożony - o czym doniosą nam wysłane w większej ilości patrole i zwiad lotniczy - natarcia pozorowane natychmiast zostają przerwane. Siły główne, które w tym czasie zdążyły przemieścić się w rejon właściwego natarcia - rozpoczynają atak. Wsparcie lotnicze startuje z lotnisk, a na niebie nie powinno być już samolotów wroga, jako że myśliwce patrolują już od kilku dni niebo nad tą częścią frontu. Atak sześciu armii pancernych, korpusu strzelców alpejskich, wsparty piechotą stacjonującą w Zamościu i Stryju nie daje najmniejszych szans na obronę. Wojska pancerne poruszają się do przodu biorąc w kleszcze Lwów, zdobyty później przez naszych Landserów.

    [​IMG]

    Natarcie nie zatrzymuje się i nasze wojska nacierają dalej na północny wschód, podobnie zdobywając Tarnopol. Z danych uzyskanych od gen. Richthofena jasno wynika, że Sowiecie nie utrzymują tam odwodów, tak więc jedynym naszym wrogiem będą pokonane wcześniej wojska wycofujące się z rejonu Lwowa.

    [​IMG]

    [​IMG]


    Uderzenie na Tarnopol w zasadzie ma spełniać tylko rolę dalszego oskrzydlania wroga, ponieważ zaraz po zdobyciu regionu siły główne kierują się na Winnicę, czyli południowy wschód. Rozpoczyna się główna faza operacji, czyli tworzenie wielkiego kotła. Jeśli odpowiednio pokierujemy naszymi siłami, zmusimy Rosjan do wycofywania się tam gdzie tak naprawdę tego oczekujemy. Jak wiadomo dowództwo Bolszewików, które co prawda liznęło trochę sztuki wojennej, nie jest zbyt inteligentne ani przewidujące - powinno się nam udać skierować gross ich sił, tam gdzie chcemy.

    [​IMG]

    Po zdobyciu Winnicy nasze siły rozdzielają się na dwie części. Korpus górski idzie dalej na wschód, w kierunku Czerkas, aby poszerzać okrążenie i nie dopuścić do wycofania wojsk wroga. Wojska pancerne wraz z Landserami - którzy zdążyli już zabezpieczyć Lwów - szturmują Stanisławów. Lwów zostaje opuszczony - nie jest już nam potrzebny. Piechota kieruje się na Stanisławów, natomiast Panzerarmee kierują się na Mogilew Podolski, zaczynając powoli domykać kocioł. Korpus alpejski zmienia kierunek marszy na południowy i przez Krivocy Rog kieruje się ku wybrzeżu Morza Czarnego.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Siły pancerne po zajeciu Mogilewa szturmują w kierunku Balty, wsparte siłami Gebirgsjager, a operacja wchodzi w swą zasadniczą fazę. Należy liczyć się z lokalnymi kontratakami Sowietów, gdy zdążą się co nieco pozbierać, jednak należy nie dopuścić, aby ruchy naszych wojsk choć na chwilę zostały przerwane. Gdy obrona Balty zostanie przerwana - oddziały górskie atakują Korsuń dochodząc do wybrzeża Morza Czarnego. Kocioł lada chwila zostanie domknięty.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    W tym czasie następuje atak połączonych sił na cypel w Beltsy. Okrążenie z trzech stron na tyle skutecznie wspomoże nasze wojska, że nie powinny one napotkać najmniejszych problemów. Równocześnie dwie armie pancerne kierują się w stronę Odessy. Kocioł zostaje domknięty, jednostki sowieckie znajdują się w pułapce.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Sowieci będą mieli tak wiele dywizji ześrodkowanych na tak niewielkim polu, że należy liczyć się z dużymi trudnościami w zlikwidowaniu ich. Szczególnie, że zapewne będą dostarczać swoim wojskom zaopatrzenie drogą morską. Tak czy inaczej jak najszybciej należy wyczyścić kocioł, zanim jednostki z pozostałych części frontu zdążą przyjść im na pomoc.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Ofensywa powinna rozpocząć się ok. 11 listopada, a samo domknięcie kotła nie powinno zając nam więcej niż miesiąc. Na więcej nie mamy czasu. Likwidacja kotła powinna zostać rozpoczęta jak najszybciej, będziemy mieli na to maksymalnie miesiąc - półtora. Później dotrą sowieckie posiłki i być może rozpoczną kontrofensywę. Szacuję, że w trakcie walk jesteśmy w stanie zniszczyć 80- 90 dywizji wroga, głównie piechty. Daje to liczbę ponad miliona żołnierzy wziętych do niewoli lub zlikwidowanych. Nie muszę chyba mówić, że operacja ta da nam spokój na najbliższy rok z jakąkolwiek ofensywą RKKA. Tym samym, będzie można zająć się operacjami dyskutowanymi chwilę wcześniej. Zakładam, że mamy podobne zdanie na jej temat. Tu są odpowiednie rozkazy, a nasi łącznościowcy za chwilę zaczną je przekazywać dalej.

    Koledzy, pokażmy Iwanowi, że duch armii niemieckiej nie osłabł,a wręcz przeciwnie - wzmocniony zwycięstwami na wschodzi jest o wiele silniejszy niż do niedawna. Powodzenia!

    ---------- Post dodany o 00:19 ----------Poprzedni post został napisany o 00:19 ----------

    OK, wiem że nie przyłożyłem się w tym odcinku do pisania. Jednak rozegrałem go ponad miesiąc temu i tylko z przyczyn technicznych nie mogłem wrzucić wcześniej. Dlatego tez nie miałem jakoś weny i inwencji do opisywania szczegółów, wrzucania zdjęć itp. Poprawię się przy pisaniu następnego:)

    Nie chce mi się za bardzo pisać dokładnie jakie jednostki znajdują się w jakiej prowincji na Ostfroncie - ogólnie raczej piechota, kilka dywizji pancernych i zmotoryzowanych jest na północy frontu - bałem się je ruszać, bo obrona tam nie jest za mocna. Jakieś pytania in general?

    Dodatkowo:

    Francuzi próbowali przeprowadzać dwa desanty, jednak bez większych efektów:

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Walki lotnictwa w trakcie operacji:

    [​IMG]

    Stan gospodarki, badań itp. :

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]
     
  10. Dan

    Dan Nowy

    Sommer und Blut


    18 kwietnia 1944 o godzinie 8 rano Portugalia wstąpiła do Osi. Tym samym Hiszpania została postawiona w bardzo trudnej sytuacji - była otoczona z dwóch stron przez państwa będące w sojuszu. Tajny protokół podpisanego aktu zawierał kilka istotnych dla Franco kwestii - niemieckie służby wywiadowcze zadbały, aby wiedział on o nich w godzinę po podpisaniu porozumienia. Mówił on, że Portugalia wsparta dziesięcioma niemieckimi dywizjami zażąda przemarszu przez terytorium Hiszpanii w kierunku Gibraltaru, który następnie zostanie zdobyty i wraz z 'korytarzem hiszpańskim' będzie zarządzany przez Portugalczyków. To jednoznacznie naruszało suwerenność Hiszpanii - Franco musiał zareagować. Miał dwa wyjścia pierwsze - sprzeciwić się i tym samym wejść w konflikt z Osią, która otaczała go teraz z dwóch stron. Jednak udana obrona Francji, kontrofensywa we Włoszech oraz zniszczenie niemal stu dywizji radzieckich na froncie wschodnim mówiło samo za siebie. Alianci byli teraz zbyt słabi aby zorganizować poważne wsparcie wojskowe, tym bardziej że większość ich sił była zaangażowana na Pacyfiku, gdzie dobijali konającą już Japonię. Poza tym - co pokazaliby Alianci? Rzesza weszłaby w Półwysep Iberyjski jak w masło, a tereny podzieliła między siebie a Portugalię. Zostawało drugie wyjście.

    O godzinie 22, tego samego dnia, Hiszpania wypowiedziała wojnę ZSRS i poprosiła o sojusz Niemcy. Ribbentrop po raz kolejny dokonał arcydzieła dyplomatycznego i to bez jednego wystrzału. Pozyskał do sojuszu dwa ostatnie neutralne państwa na kontynencie (nie licząc oczywiści Szwajcarii), a przede wszystkim otworzył Osi drogę do Gibraltaru i Morza Śródziemnego.

    [​IMG]
    Niejako przy okazji - dobijanie kolejnego alianckiego desantu​


    Następnego dnia o 4 nad ranem wojska hiszpańskie uderzyły na Skałę i zdobyły ją po kilku godzinach walki z niczego nie spodziewającą się dywizją brytyjską. Flota niemiecka ruszyła w swój pierwszy rejs na Morze Śródziemne, po drodze niejako przy okazji zatapiając kilka transportowców brytyjskich.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Tydzień później Rzesza wypowiedziała pakt o nieagresji. Turcy jeszcze nie do końca wiedzieli co się dzieje. Gdyby wiedzieli co planują Niemcy, prawdopodobnie już teraz poprosiliby Aliantów o dołączenie do sojuszu.

    16 maja Kriegsmarine ustawiła się na zaplanowanych pozycjach, na morzach Egejskim i Kreteńskim. Monumentalny Tirpitz, wraz z osłoną cumujący na tureckich wodach terytorialnych, widoczny był z Istambułu. Tłumy gapiów stały na wybrzeżu wpatrując się w niego. Tego dnia o po 19tej Ribbentrop wystosował do tureckiego MSZ bardzo ostrą notę, w której oskarżał Turków o współpracę militarną z ZSRS, oraz pomoc materialną tamże przez nich kierowaną. Oskarżenia były oczywiście stekiem bzdur, jednak Rzesza jako zadośćuczynienia żądała pozwolenia na przemarsz wojsk, swobodny transport zaopatrzenia i zgodę na stacjonowanie armii we wschodniej części kraju. To było zbyt wiele - de facto oznaczało utratę suwerenności i stanie się kolejnym marionetkowym państewkiem. Dlatego też tureckie MSZ odmówiło.

    Oczywiście właśnie takiej reakcji spodziewali się Niemcy, krótko po 21ej wojskom wysłano odpowiednie rozkazy. Operation Bergsbahn miała się rozpocząć po północy.

    24 dywizji piechoty oraz 7 dywizji górskich Niemcy ulokowali już wcześniej na wysepkach sąsiadujących z zachodnią częścią Turcji. Były one zaopatrzone w specjalny sprzęt desantowy - wzorowany na tym, jaki pozostał na plażach Normandii rok temu. Logistycy i technicy Rzeszy wyciągnęli wnioski z inwazji normandzkiej, a ponadto twórczo rozwinęli pewne koncepcje. Dzięki temu,w nocy 17 maja 1944 dwie armie: feldmarszałka von Brauchitsa i feldmarszałka von Weischsa, po 11 dywizji piechoty każda, oraz 7mio dywizyjny korpus górski generała Schörnera mogli skierować się ku brzegom niegdyś potężnego Imperium Osmańskiego. Wspierały je dwie dywizje piecohty stacjonujące wcześniej na wysepkach greckich.

    [​IMG]

    Na molo w Istambule niewiele już było osób, jednakże ci którzy zostali mogli zaobserwować niesamowity spektakl. Nie wiedzieli zupełnie co się dzieje, nie mieli pojęcia co robią okręty Kriegsmarinę, ale jak zahipnotyzowani patrzyli na niesamowitą grę świateł - na setki pocisków wypluwanych z dział niemieckich. Niewielu z nich spodziewało się tego co już nastąpiło - wojny. Jeszcze mniej tego, że ten wspaniały spektakl jest tak naprawdę końcem tureckiej floty wojennej. Nie miała ona najmniejszych szans w walce z gigantem i kilkoma korsarzami niemieckimi. Niektórzy z gapiów dopiero następnego dnia dowiedzieli się, czym był ten spektakl śmierci, którym tak się zachwycali...

    [​IMG]

    Cały świat patrzył teraz na Turcję - dzielną czy głupią? Bitwa graniczna została przez nich przegrana bardzo szybko, w zasadzie bez większych strat niemieckich. Wielka Brytania wysłała pomoc, ale niewielką. Kilkadziesiąt samolotów i oficerowie - którzy przejęli dowództwo - to wszystko na co było stać Albion. A Niemcy, tak jak można się było tego spodziewać, nie mieli większych problemów z wdzieraniem się w głąb terytoriów tureckich. Mieli tylko jeden kłopot - górzyste ukształtowanie terenu, po którym poruszanie się sprawiało dywizjom pewien problem. Wpływało to na tempo operacji, ale tylko i wyłącznie na to.

    [​IMG]

    Tymczasem dowódcy z frontu wschodniego nie zasypiali gruszek w popiele. Kiedy cały świat - w tym przede wszystkim Stalin, który obawiał się o swą południową flankę - patrzył na Turcję i jej walkę, dowództwo Ostfrontu dokonało dyslokacji wojsk. Jako że sowiecka linia frontu była po styczniowych bitwach nadal osłabiona, można było ześrodkować pięć korpusów pancernych w okolicach Warszawy. Także przemysł niemiecki nie próżnował przez ostatnie pół roku - wszystkie dywizje pancerne, zmechanizowane i zmotoryzowane zostały wyposażone w brygady artylerii samobieżnej (SdKfz 165 Hummel), a dwa ciężkie korpusy pancerne otrzymały ddatkowe brygady czołgów ciężkich (PzKpfw VI B Königstiger). Po przemieszczeniu się na pozycje wyjściowe były gotowe do rozpoczęcia natarcia. W nocy z 31 maja na 1 czerwca, gdy tylko teren wysechł zupełnie po ulewnych wiosennych deszczach, do natarcia ruszyły armie niemieckie. Stalin zupełnie się tego nie spodziewał, nie sądził że Rzesza jest zdolna do wysiłku prowadzenia operacji zaczepnych na dwóch frontach. Tej długiej nocy STAWKA starała się zinterpretować cel operacji niemieckich. Doszli do wniosku, że koncentryczny kierunek natarć wskazuje na dwa cele - Królewiec oraz Kijów. Nad ranem wysłano odpowiednie rozkazy, zakładające wzmocnienie obrony na wybranych kierunkach. Korpusy i armie ruszyły w wyznaczone rejony. Jakież było zdziwienie w Moskwie, gdy okazało się, że natarcia zostały przerwane, a rozpoczęło się nowe - miażdżące uderzenie pancernej pięści, prowadzone przez D. Panc. Großdeutschland pod dowództwem 'Panzergrafa' Hyazintha Strachwitz von Groß-Zauche und Camminetz oraz 12 D.Panc. SS Hitlerjugend z Kurtem 'Panzer' Meyerem na czele. Obrona Bielska - mimo że solidnie przygotowana do defensywy - nie miała najmniejszych szans. Co ciekawe, Panzerwaffe pozbawiona była wsparcia lotniczego.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Sztukasy i bombowce nie uczestniczyły w natarciu na wschodzie z bardzo prostej przyczyny - pozbawione były eskorty myśliwców, a tym samym bardzo wrażliwe na atak wroga. Dowództwo nie zaryzykowało utraty lotnictwa bombowego, mimo że wsparcie bardzo przydałoby się pancerniakom. Myśliwce z kolei nie mogły udać się na wschód, ponieważ właśnie rozgrzewały swe silniki przygotowując się do startu w zupełnie innym miejscu.

    Tego dnia z rana niebo nad północną Francją i Kanałem La Manche zaroiło się od niemieckich odrzutowców. Nie wlatywały one bezpośrednio na tereny brytyjskie, jednak zbierały krwawe żniwo wśród lotnictwa Aliantów. Blitz 2 się rozpoczął. Tym razem nie miał na celu bombardowania miast brytyjskich - wyciągnięto wnioski z poprzedniej bitwy o Anglię. Żeby myśleć o bezpiecznych lotach nad wyspą, należało doszczętnie zniszczyć lotnictwo myśliwskie wroga. I ten proces się rozpoczął. W serii pojedynków powietrznych - chociaż słowo pojedynek nie oddaje dobrze sytuacji - lotnictwo niemieckie zdobywało krok po kroku przewagę.De facto były to ogromne bitwy powietrzne, w których brały udział setki maszyn. Co ciekawe - mimo zagrożenia Bomber Command nie przerwał nalotów strategicznych na Niemcy. W efekcie już po kilku tygodniach większość floty bombowej spoczywała na dnie kanału. Myśliwce z kolei dalej walczyły.

    [​IMG]

    Kriegsmarine po zakończeniu osłony ataku na Turcję skierowała się w kierunku Egiptu, by tam, u wyjścia Kanału Sueskiego rozpocząć uderzenia na flotę handlową Aliantów. Po początkowych sukcesach Dönitz doszedł do wniosku że w dwa miesiące takich ataków będzie w stanie sparaliżować zupełnie dostawy w rejonie Morza Śródziemnego, jednak 12 czerwca spotkała go przykra niespodzianka. Stara flota, z sędziwym Schlesienem i Schleswig - Holsteinem, wsparta równie starym krążownikiem i niszczycielem została wykryta przez amerykańska grupę lotniskowców, w osłonie pancernika i kilku krążowników. Pierwszy atak posłał na dno okręt, który jako pierwszy otworzył ogień w tej wojnie. Cała eskadra natychmiast rzuciła się do ucieczki, co pod osłoną nocy pozwoliło im ujść ze starcia w miarę cało. Schlesien natychmiast wysłał sygnał SOS, który został odebrany przez Einsatzflotte Readera. Nie spotkał on jeszcze na swej drodze lotniskowców, tak więc ufny w siłę swych dział i pancerza ruszył na pomoc. Nad ranem marynarze wachtowi w pierwszym świetle dziennym zobaczyli na horyzoncie dymy - było ich wiele, a pozycja zgadzała się. To musiał być zespół amerykańskich lotniskowców. Z maksymalną prędkością Reader rzucił się ku nim. Amerykanie z kolei gdy zauważyli niebezpieczeństwo tak blisko swych cennych okrętów zarządzili taktyczny odwrót, jednak wysłali właśnie zatankowane eskadry aby powstrzymały wroga. I to była właśnie pierwsza przykra niespodzianka, jaką zgotowało Morze Śródziemne flocie niemieckiej. Bomby z pierwszej fali zniszczyły niemal połowę uzbrojenia Tirpitza - tylko jedna wieża główna była sprawna. Jako drugi cel samoloty obrały krążownik Admiral Scheer. Oba okręty niemieckie momentalnie rozświetliły wschodzący poranek łuną pożarów. Druga fala samolotów uzbrojona w torpedy radziła sobie nieco gorzej - Tirpitz został trafiony 'jedynie' dwoma torpedami - ster został całkowicie zniszczony, druga wybuchła w połowie kadłuba. Co prawda grodzie wytrzymały napór wody, jednak część maszynowni została całkowicie zniszczona. Admiral Scheer z kolei niemal stracił dziób okrętu, także trafiony torpedą. Na szczęście dla Readera amerykańskie lotniskowce wolały nie ryzykować kontaktu z pociskami pozostałych okrętów eskadry i odpłynęły (co pozwoliło niemieckiej propagandzie przekazać informacje o zwycięskiej bitwie z Amerykanami, którzy w popłochu uciekli). Jednak po oddaleniu się na bezpieczną pozycję, płynęły śladami Kriesmarine zatapiając kilka U-bootów. Na tym skończyły się operacje niemieckie w tym rejonie. Cała flota została skierowana do portów. Tirpitz dostał przymusową przerwę remontową na co najmniej pół roku.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Tymczasem na wschodzie STAWKA nie do końca zdała sobie sprawę co się dzieje, gdy czołówki niemieckie podchodziły już do Wilna, a wyrwa we froncie poszerzyła się o Suwałki. Pętla wokół Królewca zaciskała się coraz mocniej. I dopiero po upadku Rygi stało się jasne, że Sowiety przegrały właśnie kolejną wielką bitwę, dając dodatkowo odciąć 43 dywizje piechoty...

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Tymczasem Turcja wykrwawiała się w górach, powoli acz metodycznie spychana przez niemieckie dywizje. Co prawda lokalnym sukcesem było czasowe powstrzymanie części sił von Weichsa, przez sprytny kontratak na tyły, jednak nie zmieniło to strategicznej sytuacji armii tureckiej, która była fatalna. Brytyjczycy nie kwapili się do pomocy, nie wysłali nawet żadnych korpusów ekspedycyjnych. Turcy powoli zaczynali rozumieć, że postawili na złego konia - dowództwo stało się pasywne, pozbawione wiary w zwycięstwo, zaczęły się pierwsze dezercję. Politycy zaczęli zastanawiać się nad warunkami kapitulacji. Jednak było już za późno. Decyzje podjęta 16 maja zaważyła. Nie pomogły kontakty dyplomatyczne za pomocą ambasady szwedzkiej. Niemcy odrzucali teraz wszelkie możliwości kompromisu.

    [​IMG]

    Blitz 2 trwał w najlepsze. Lotnictwo aliantów ponosiło kolejne straty, nie pomagało przerzucanie w rejon wysp kolejnych eskadr z różnych części świata. Tym bardziej, że rzucano je do walki nieprzygotowane. Po krótkiej przerwie, koniecznej ze względu na uzupełnienie sił, naloty rozgorzały na nowo z jeszcze większą siłą i zasięgiem. RAF był systematycznie niszczony.

    Na początku sierpnia armia niemiecka na wschodzie wróciła na swe pozycje wyjściowe, z jedną - aczkolwiek znaczącą różnicą - Królewiec był znowu w granicach. Sowieci panicznie reorganizowali swe siły i ustawiali je na linii frontu, jednak wojska były wyczerpane długim marszem, poprzednimi walkami. Najgorzej wpływał na sytuację chaos w dowództwie - ani Stalin ani STAWKA nie byli przygotowani na atak niemiecki, tym bardziej że musieli się skupiać na swym miękkim podbrzuszu - granicy z Turcją, która już niemal w całości była pod panowaniem niemieckim. Dlatego też, gdy okazało się, że pozostało nieco paliwa w magazynach, Manstein podjął decyzję o kolejnym uderzeniu. Tym razem nie było możliwości zabawy w ataki pozorujące, maskowanie sił, itp. - paliwa wystarczyłoby na styk. Wojska sowieckie nie były okopane, cały czas przemieszczały się w rejony ześrodkowania. Dlatego też prosty, brutalny pokaz siły i umiejętności Panzerwaffe wystarczył. Uderzenie w kierunku Rygi miało na celu dokładnie to samo co poprzednie - odcięcie i zniszczenie jak największej liczby sowieckich dywizji. Ze względu na ograniczony czas (i przede wszystkim ograniczone zapasy paliwa) uderzenie miało jak najprostszym sposobem dążyć do okrążenia wroga. Liczono się z czasową utratą terenów, a nawet z odcięciem części się od zaopatrzenia (postanowiono stosować metodę wędrujących kotłów). Efekt był piorunujący - tym razem udało się zniszczyć jeszcze więcej, bo aż 54 dywizje wroga, chociaż ostatnie kilometry czołgi pokonywały już na oparach paliwa. Front wschodni został zabezpieczony przynajmniej do najbliższej wiosny...

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Dwa dni przed końcem operacji ryskiej, po kolejnej krótkiej przerwie technicznej, zostały wznowione loty myśliwskie nad i dookoła terytorium Anglii. Po raz kolejny niebo stawało w ogniu, a na dno kanału zaśmieciły setki wraków.

    Jednak dopiero po południu 28 sierpnia świat otworzył szeroko oczy ze zdumienia. Stało się tak, kiedy nad południowymi wybrzeżami Plymouth, Portsmouth i Dover na tle olbrzymich Arado 232 z czarnymi krzyżami na skrzydłach, można było zaobserwować tysiące pojawiających się i wolno opadających białych grzybków. Czasz spadochronowych Fallschirmarmee generała Studenta.

    [​IMG]

    [​IMG]
     
  11. Dan

    Dan Nowy

    Interludium

    Seemacht, Seeherrschaft, Seegeltung.


    Erich Hans Albert Raeder wiedział jak ważny dzień był to dla niego i dla niemieckiej Kriegsmarine. Za dwie godziny miał miał wystąpić przed najważniejszymi decydentami Rzeszy i przedstawić zmodyfikowany plan Z, czyli projekt rozbudowy floty wojennej. Pierwszy plan Z powstał wiele lat temu, jednak ze względu na inne wydatki związane z prowadzeniem wojny totalnej, musiał zostać odłożony. Teraz sytuacja gospodarcza Rzeszy zmieniła się. Kontynent został oczyszczony z sił Aliantów, Sowieci na wschodzi otrzymali trzy potężne ciosy, po których nie byli w stanie przeprowadzić żadnej poważniejszej ofensywy przez ponad pół roku. Gebirgsjäger zbliżali się do Kaukazu i przede wszystkim do tak cennych złóż ropy w Baku. Trochę niżej na południe Wehrmacht zbliżał się do Zatoki Perskiej, z której droga do Suezu wydawała się być otwarta. Podobnie jak i do Indii. I wreszcie ostateczny cios dla wyspiarzy – wczoraj rozpoczęła się największa operacja desantowa w dziejach świata. Trzy dywizje Fallschirmjäger opanowały całe południowe wybrzeże Albionu. Londyn został zagrożony, podobnie jak i cała wyspa. Siły brytyjskie związane walkami z Japończykami na dalekim wschodzie, były zbyt oddalone, aby móc przyjść z pomocą na czas. Na samych wyspach stacjonowało z kolei niewiele dywizji, ponieważ zdziesiątkowane w Normandii wojska brytyjskie nie podniosły się jeszcze z kolan. Los Brytyjczyków wydawał się przypieczętowany. Siły lądowe na Ostfroncie wydawały się z kolei na tyle mocne, że poza standardowymi uzupełnieniami nie wymagały większych nakładów. Tym sposobem pojawiała się możliwość przekazania na Kriegsmarine odpowiednio dużych środków.

    Raeder kończył właśnie zakładać swój wyjściowy mundur, chwycił buławę i wyszedł do czekającego nań auta.

    [​IMG]
    Grossadmiral Raeder​

    [​IMG]
    Porównanie H44 i Tirpitza.

    [​IMG]
    Model H44.​

    [​IMG]
    Projekt niemieckiego Unryu.

    [​IMG]
    Ju-87 Przystosowany do służby na lotniskowcach.

    [​IMG]
    I jego pokładowy "kolega" - Me-155.

    [​IMG]
    Oraz broszura mu poświęcona.​


    Przemówienie zostało nagrodzone gromkimi brawami. Plan został przyjęty do realizacji.

    Na tym samym spotkaniu, ale w dużo węższym gronie, podjęto jeszcze jedną decyzję. Mówiła ona o powrocie do realizacji projektu Uranverein i budowy kompleksu badawczego z reaktorem, który będzie w stanie wyprodukować bombę atomową.

    [​IMG]
    Logo Uranverein

    [​IMG]
    Plan niemieckiej bomby atomowej​
     
  12. Dan

    Dan Nowy

    Weltmacht?


    [​IMG]

    Siły brytyjskiego Home Guard były całkowicie zaskoczone desantem elitarnych niemieckich dywizji Fallschirmjäger. W większości złożone z cywili, uzbrojonych w przestarzałą broń, nie były w stanie przeciwstawić się świetnie wyposażonym niemieckim spadochroniarzom, wspartymi artylerią. Generał Student dobrze przepracował lata, które minęły od ostatnich operacji powietrzno-desantowych. Osobiste uzbrojenie tym razem towarzyszyło skoczkom – nie musieli już szukać go w rejonie zrzutu. Także wywiad dobrze wypełnił swą rolę – rozpoznanie powietrzne dokładnie oszacowało ilość i jakość wojsk przeciwnika – tym razem nie było zaskoczenia, jak swojego czasu na Krecie. Cięższe uzbrojenie – moździerze i artyleria - pozwalało na całkiem niezłe wsparcie artyleryjskie. (Na wzór tego używanego przez Gebirgsjäger, sprzęt był rozkładany. W czterech zasobnikach lądowały poszczególne części - były gotowe do złożenia w ok. 45 min.). Brytyjscy cywile z początku stawiali opór, jednak szybko okazało się, że skoczkowie to nie to tak łatwi przeciwnicy jak lotnicy, skaczący z uszkodzonych samolotów myśliwskich czy bombowych. Opór trwał krótko. Niemcy dążyli do jak najszybszego skonstruowania i umocnienia bazy zaopatrzeniowej w Dover. Panowanie morskie Aliantów na kanale nie podlegało dyskusji, tak więc nie było możliwości wysyłania posiłków, czy nawet zaopatrzenia drogą morską. Do zdobycia wyspy musiało wystarczyć sześć dywizji powietrzno-desantowych, zaopatrywanych z powietrza. Zaraz po zrzucie, wielkie Arado 232 powróciły na kontynent i zostały załadowane zaopatrzeniem. Most powietrzny, a w zasadzie powietrzna autostrada Lille – Dover musiała zagwarantować Niemcom przetrwanie na terytorium wroga.

    [​IMG]

    Gdy tylko pierwsze trzy dywizje wylądowały i umocniły się na swych przyczółkach, zaczęto rozgrzewać silniki pozostałych samolotów, w których na start czekały załadowane następne dywizje. Następnego dnia wystartowały i dokonały kolejnych zrzutów – tym razem celami były Londyn, Birmingham i Liverpool. Wybrano te rejony, gdzie nie stacjonowały praktycznie żadne wojska przeciwnika – dlatego też opór wroga był dużo mniejszy. Samoloty transportowe jak i poprzednim razem, natychmiast zaczęły dostarczać zaopatrzenie.

    [​IMG]

    Brytyjczycy jeszcze nie zdążyli porządnie zorientować się w sytuacji, gdy okazało się że Niemcy zaczęli kolejne ataki. Z wsparciem lotnictwa stacjonującego we Francji łatwo pokonywały kolejnych Tommies. (Nie można było przerzucić lotnictwa na wyspy – niemożliwe było przetransportowanie paliwa na wyspy. Można oczywiście było założyć, że w ręce spadochroniarzy wpadną magazyny brytyjskie, jednak nie było to pewne – mogły zostać wcześniej zniszczone.) Dzięki wcześniejszej, niemal trzymiesięcznej bitwie powietrznej, panowanie w powietrzu było całkowicie po stronie Luftwaffe. Fallschirmjäger posuwali się w głąb wyspy bez najmniejszych trudności. Dopiero w górzystym rejonie Edynburga natrafili na mocniejszy opór wojsk angielskich – natarcie musiało zostać powstrzymane.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Tymczasem nie próżnowała dyplomacja niemiecka – po ucieczce Churchilla do Kanady, w porozumieniu z Edwardem VIII powołany został nowy rząd Faszystowskiej Anglii – powstało nowe państwo, którego władze opierały się na Brytyjskiej Lidze Faszystów. Oczywiście weszło od razu do Osi i powołało swoje – niewielkie na początku – wojska. Dzięki nowemu ładowi na wyspach usprawnieniu uległy kwestie logistyki i aprowizacji, a to z kolei pozwoliło na przerzucenie części sił Luftwaffe na wyspy. Dzięki nim praktycznie cały Albion został momentalnie opanowany – niemal cały, ponieważ pozostałe dywizje brytyjskie schroniły się na wyspie na północy – Stornoway. Atak na nią był niemal niemożliwy do przeprowadzenia, ze względu na górzysty teren oraz panowanie Aliantów w powietrzu.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Tymczasem Hiszpanie całkiem nieźle radzili sobie w północno-zachodniej Afryce. Poza Casablanką, gdzie trwał w oporze bastion Amerykanów, Frankiści wygrywali i szybko posuwali się na wschód. OKL zdecydowało o wysłaniu flot bombowców taktycznych które miały pomóc w dezorganizowaniu obrony Jankesów. Było to o tyle istotne, że po opanowaniu Gibraltaru przez Oś, Casablanka była jedynym portem w rejonie, do którego Alianci mogli wysyłać swe wojska. Hiszpanie szybko sami poradzili sobie z zagrożeniem oczyszczając port i rzucili swe siły na wschód.

    [​IMG]

    [​IMG]

    OKL zdecydowało o pozostawieniu jednej z flot w rejonie, aby dalej pomagała Hiszpanom, pozostałe natomiast były potrzebne gdzie indziej – na bliskim wschodzie. Jednak zanim odleciały, miał miejsce zaskakujący atak US Navy – trzy ciężkie lotniskowce wspierane przez jeden lekki zaatakowały lotniska niemieckie. Abstrahując od tego, że atak był spóźniony i nie miałby już żadnego wpływu na sytuacje w regionie, na niewiele zdał się Aliantom. Po krótkim pierwszym szoku niemieckie Arado 234 Blitz poderwały się w powietrze i uderzyły na amerykański Task Force w momencie, gdy samoloty były dozbrajane i tankowane na lotniskowcach. Amerykanie mogli tylko dziękować Bogu, że Niemcy nie mieli na swym uzbrojeniu torped, ponieważ wtedy ich los byłby przesądzony. Same bomby mimo że dokonały ogromnych szkód we flocie wroga, niestety nie zdołały zatopić żadnego z lotniskowców. Jednak uszkodzenia były na tyle poważne, że czekał je co najmniej kilkumiesięczny pobyt w dokach remontowych.

    OKW także nie zamierzało zasypiać gruszek w popiele i pomne doświadczeń sprzed pięciu lat zwróciło tym razem dużo większą uwagę na Afrykę. Pięć dywizji piechoty przetransportowano z północnej Francji (ryzyko desantu po opanowaniu Albionu było znikome) do Casablanki – aby zarówno uniemożliwić desant Aliantów, a także aby odciąć ewentualną pomoc wysłaną zachodnim wybrzeżem. Natomiast korpus gen. Wünnenberga po otrzymaniu odpowiedniego umundurowania i wyposażenia przemianowany został na Deutsche Afrika Korps i przerzucony do Mostaganem, skąd natychmiast rozpoczął udany atak na pozycje amerykańskie w Algierze.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Na Morzu Śródziemnym wyciągnięto wnioski z ostatnich niezbyt udanych łowów i zmieniono taktykę. Podzielono flotę podwodną na mniejsze stada, składające się z 3-4 flotylli, czyli mniej więcej z 15-20 U- Bootów. Skupiły się one na atakach w rejonie wybrzeży Aleksandrii i Tobruku, czyli przy wyjściu z Kanału Sueskiego. Nowa taktyka przynosiła wymierne korzyści.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Na Bliskim wschodzie wojska niemieckie zbliżały się do Baku, a na południu czekały na posiłki by uderzyć w kierunku Iraku. Zaraz po ich dotarciu, ofensywa ruszyła.

    [​IMG]

    [​IMG]


    Morze Śródziemne.


    Po ustabilizowaniu sytuacji w Anglii, można było przerzucić siły powietrzno-desantowe gdzie indziej. Naturalnym wyborem był kierunek śródziemnomorski. Kolejne operacje umożliwiły wojskom niemieckim zajęcie wysp i wysepek na w basenie morza. Pierwszym celem było ponowne zajęcie Krety przez jedną dywizję, oraz Katanii przez dwie. Po wylądowaniu, spadochroniarze wspierani przez siły z Reggio di Calabria bez większych problemów zniszczyły dywizje stacjonujące w Palermo – Sycylia była wolna. W późniejszym czasie opanowały one kolejnym desantem Sardynię, Korsykę, oraz Maltę. Natomiast dywizja z Krety zajęła Cypr. Poza Egiptem, który nadal był pod panowaniem Brytyjczyków, Morze Śródziemne było czyste od wojsk Alianckich.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Afryka


    DAK parł naprzód w zasadzie bez większych problemów. Dopiero w rejonie Tunisu napotkał na silnie ufortyfikowane pozycje ośmiu dywizji amerykańskich w trzech prowincjach. Jednak ze wsparciem taktycznej floty powietrznej i czasami hiszpańskich dywizji, siły zostały najpierw okrążone, a później zniszczone. Niestety kilka tygodni później Hiszpanie przestali dostarczać paliwo i udział DAK w walkach stracił swój sens. Jednak dzięki coraz lepszej sytuacji na Morzu Śródziemnym, możliwe było skierowanie do Afryki dywizji piechoty z rejonu Włoch i to one kontynuowały ofensywę. DAK z kolei został rpzerzucony do Baku, by wspierać siły niemieckie w walce z Sowietami. Był jedyną formacją pancerną biorącą udział w walkach. Pozostałe, z powodu niedostatków paliwa, czekały na linii Ostfrontu.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Bliski Wschód i Kaukaz


    Po dotarciu posiłków z frontu wschodniego Niemcy bez większych problemów radzili sobie z przeciwnikami. Atak szedł równolegle w trzech Kierunkach – Kaukaz, Suez, Karaczi. W zasadzie na żadnym z nich nie toczyły się żadne większe bitwy, co najwyżej opór kilku dywizji łamany przeważającymi siłami i wsparciem lotnictwa. W międzyczasie wyzwolono marionetkowy Azerbejdżan, jedynie w celu sprawowania kontroli nad polami roponośnymi. 1 stycznia Feldmarszałek Kesserling świętował nowy rok na bankiecie, odbywającym się tuż przy Kanale Sueskim.

    [​IMG]


    [​IMG]


    [​IMG]

    W kwietniu nastąpiły dwie ofensywy. Na południu, gdzie uderzono na Karaczi, w celu odcięcia dywizji alianckich. Uderzenie w zasadzie zakończyło się pełnym sukcesem, jednak do ciekawej sytuacji doszło, gdy wojska niemieckie wyprzedziły uciekających Brytyjczyków - sytuacja wyglądała na taką, w której to Tommies odcięli Niemców. Jednak po dwóch szybkich atakach sytuacja została wyjaśniona – 22 dywizje Aliantów poszły do piachu, a Niemcy zaczęli umacniać się w Karaczi i przygotowywać do uderzenia na Indie.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Dużo ciekawiej prezentowała się sytuacja na północy, gdzie po drodze przez Kaukaz, Wehrmacht zaczął powoli wychodzić na płaskie tereny. Siły niemieckie w tym rejonie zostały wzmocnione dywizjami z basenu Morza Śródziemnego i powoli, acz metodycznie pokonywały Sowietów i parły do przodu. Wreszcie w połowie kwietnia, korpus pancerny Wünnenberga (przerzucony z Afryki) stanął u wrót Stalingradu. Atak z marszu ,co prawda zakończył się powodzeniem, jednak wzmocniona o trzy dywizje obrona miasta powstrzymała dalsze posuwanie się. Trzeba było poczekać na wojska Kesserlinga (zdobywcy Suezu, także przerzuconemu na Kaukaz), które zdobywały Czarny Jar. Wspólnymi siłami, ze wsparciem lotnictwa, pod koniec kwietnia wojska niemieckie weszły do Miasta Stalina. Swastyki zawisły nad Kurhanem Mamaja, fabryką traktorów, fabryką Barrikada i innymi wieloma miejscami, o które toczyły się tak zażarte walki w 1942 roku. Na specjalne polecenie Goebbelsa wszyscy żołnierze, którzy wtedy walczyli w Stalingradzie, zostali wysłani tam i teraz, aby poprowadzić defiladę zwycięstwa w mieście, które kiedyś stało się grobem 6 Armii. Linia frontu ustabilizowała się na Donie, a wojska reorganizowały się w oczekiwaniu na dalsze rozkazy.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Na Stornoway Brytyjczycy gromadzili coraz większe siły. W związku z tym przerzucono tam część Ubotwaffe, a następnie w zasadzie całą flotę podwodną, gdyż na Morzu Śródziemnym coraz trudniej było trafić na brytyjskie konwoje - nie miały już komu dostarczać sprzętu i zaopatrzenia

    [​IMG]

    Widać było też pierwsze efekty projektu Uranenvein

    [​IMG]

    Na szybko:

    1. Odcinek dedykuję Nikomu Ważnemu, z podziękowaniami za pomoc z wysyłką i implementacją plików Faszystowskiej Anglii z WtV mod.

    2. Odcinek nie jest chronologiczny, dlatego też na screenach mogą się pojawiać pewne pozorne nieścisłości (konwoje zatopione na MŚ ukazane są na tle GBR jeszcze pod okupacją niemiecką, ale w AARze już jest wyzwolona FA). Chodziło o to, aby nie wprowadzać chaosu, tylko przedstawiać wydarzenia dziejące się równolegle w blokach tematycznych.

    3. Przestaję wrzucać fotki, ponieważ już bardzo ciężko znaleźć ciekawe zdjęcia sprzętu, którym obecnie walczę. Może o czasu do czasu coś się pojawi.

    4. Ze screenami wyszło jak wyszło - nic nie poradzę. Jakby ktoś chciał jakieś szczegóły - co się kiedy działo - z chęcią odpowiem.

    5. Faszystowskiej Anglii zaimplementowałem AI z GBR. Chodzi o budowanie wojsk, techy, desanty, handel wziąłem z Osi - z Niemiec, rozwój i kierowanie siłami lądowymi, morskimi i powietrznymi też z GBR. Problem jest taki, że nie mają surowców nic, a w związku z tym przemysł stoi. Ja za bardzo nie mam im jak pomóc, ta, więc pewnie dopiero za jakiś długi czas okaże się, czy ma to sens.


    EDIT: Czemu posty się nie łączą? Proszę o złączenie


    Połączone ;) Funkcja automatycznego łączenia postów jest czasowo wyłączona.
    Pozdrawiam
    Goliat.
     
  13. Dan

    Dan Nowy

    Überraschung


    Odkąd szyby i rafinerie Baku zostały przywrócone do pracy, ropa popłynęła szerokim strumieniem do niemieckich wojsk pancernych. Największy do tej pory problem – czyli ciągły niedostatek paliwa – został rozwiązany. Dzięki temu można było zacząć myśleć o ostatecznej ofensywie – miała ona nastąpić w przyszłym roku, jak tylko skończą się wiosenne deszcze i drogi będą zdatne do użytku. Sytuacja ZSRR była fatalna. Kilka dotychczasowych ataków zaczepnych doprowadziło do zniszczenia ponad stu dywizji – Sowieci przestali być największym zagrożeniem, stali się raczej problemem, który należy rozwiązać. Linia frontu stanęła na granicy mniej więcej z 1941 roku. Na południu ofensywa kaukaska doprowadziła do zdobycia Stalingradu i linii Donu. Manstein i Guderian wydali sztabowcom generalne założenia Barbarossy II, które były bliźniaczo podobne do tych z 1941 roku. Dodatkowym atutem był front południowy, którego wojska miały wyjść na tyły jednostek sowieckich. Jednak linia frontu musiała jeszcze zostać nieco skorygowana, a w zasadzie wyprostowana na jej północnym odcinku. W związku z tym należało przygotować niewielką ofensywę, mającą an celu zniszczenie jak największej liczby wrogich dywizji, oraz ustabilizowanie frontu na linii Dźwiny od północy, Wilnie, Grodnie i Słonimiu od południa. Atak miał wyjść z Suwałk, a czołgi nacierać na linii Grodno – Wilno. Po osiągnięciu Jekapils desant powietrzny miał zająć Rygę (chwilowo), oraz wybrzeża Bałtyku – wszystko to w celu odcięcia drogi wojskom sowieckim. Po oczyszczeniu kotła, linia frontu miała zostać ustabilizowana.

    [​IMG]

    6 czerwca silniki niemieckich czołgów zostały odpalone i pancerna pięść ruszyła w kierunku północno-wschodnim. Po kilkugodzinnych walkach padło Grodno, później w zasadzie niebronione Wilno.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Spadochroniarze w bez problemów wywiązali się z zadania. W kotle znalazło się aż 80 dywizji wroga, co sugerowało prawdopodobnie przygotowania do radzieckiej ofensywy – tak duża ilość wojsk na tak małym terenie nie znalazła się przez przypadek. Po drobnych korektach linia frontu została ustabilizowana. Sama operacja potrwała dokładnie tydzień i wybiła STAWCE z głowy wszelkie pomysły na ofensywę. Poważnie osłabiła też Armię Czerwoną, która stawała się powoli cieniem potęgi sprzed trzech lat.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Tymczasem na południu Wehrmacht także nie próżnował. Aby zdobyć pełne panowanie nad Morzem Czarnym należało zdobyć bazę floty w Sewastopolu. Oczywistą drogą ataku wydawała się 5-kilometrowa - w najwęższym miejscu - Cieśnina Kerczeńska. Atak rozpoczął się 11 lipca w nocy, wspierany był przez bombowce taktyczne. Po krótkich walkach Sowieci zostali odepchnięci, jednak ściągnęli posiłki i udało im się obronić półwysep. To zmusiło dowództwo niemieckie do rozważenia innej drogi – pozostawał desant powietrzny lub morski. Spadochroniarze stacjonowali teraz w okolicy Dźwiny, a ich przerzucenie i przygotowanie do akcji zajęłoby zbyt wiele czasu. Tak więc Niemcy mieli wykonać swój pierwszy większy desant morski. Dwie dywizje wraz ze sztabem załadowano na transportowce, by wysadzić ich na zachodniej części półwyspu, gdzie na plażach nie stacjonowały wojska wroga. Stamtąd miały poruszać się w kierunku wschodnio -południowym i zająć resztę terenów. Cała operacja miała być osłaniana przez Kriegsmarine, która miała także wspierać atakujących ciężką artylerią, oraz oczywiście lotnictwo. Zaskoczeni Sowieci nie wytrzymali naporu i po kilku zaledwie dniach półwysep był w rękach niemieckich. A wypłoszona z portu Flota Czarnomorska wpadła na okręty Adm. Raedera, które dość mocno ją poraniły, zatapiając dwa stare krążowniki oraz towarzyszącą im flotyllę transportową.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Trochę bardziej na południe wojska niemieckie nadal atakowały, chociaż były to lokalne przesunięcia linii frontu, raczej bez większych szans na strategiczny sukces. Wojska tutaj były zbyt słabe i zbyt nieliczne, aby liczyć na większe osiągnięcia, towarzyszył im zaledwie jeden, niewielki korpus pancerny przerzucony z Afryki. Dowództwo oczekiwało od żołnierzy dojścia do linii Dniepru i otwarcie korytarza na Krym. Miały zostać zdobyte Zaporoże i Charków, jako ważne ośrodki przemysłowe, wymiar symboliczny także był istotny. Na początku września padł Charków i wydawało się, że teraz można będzie w spokoju przeczekać zimę, przygotowując się do wiosennej ofensywy.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Jednak było to chyba zbyt wiele dla STAWKI, która najwyraźniej przeceniła zagrożenie z południa. Siły niemieckie owszem – zdobyły spore połacie terenów, jednak wojsk było zbyt mało aby poruszać się dalej. W zasadzie wystarczyło wzmocnić front kilkoma dywizjami, aby zatrzymać Wehrmacht. Kilka więcej mogło pokusić się o próbę odbicia części terenów. 5 września zwiad lotniczy wykrył duże ruchy wojsk na froncie zachodnim – całe korpusy odrywały się od przeciwnika i zmierzały w kierunku południowym. OKH było zaskoczone i zaniepokojone. Takie siły mogły bez problemów zmiażdżyć siły niemieckie na Ukrainie, odbić Stalingrad, a tym samym zagrozić Baku. Do tego nie można było dopuścić. Jednak patrząc na sytuację ze strategicznego punktu widzenia, Sowieci popełnili koszmarny błąd, podsuwając Niemcom gotowe rozwiązanie problemu. Słaba i wątła linia frontu na zachodzie została jeszcze osłabiona. Niemcom nie pozostawało nic innego, jak wykonanie serię uderzeń. Mimo niechęci dowództwa do szybkich, nieprzygotowanych manewrów, front musiał ruszyć. Operacje jesieni 1947 roku były ciekawe z dwóch powodów – po pierwsze bardzo duża część decyzyjności została powierzona generałom i dowódcom polowym. Nie było perfekcyjnego planu, były jedynie ogólnikowe założenia. Po drugie – walka z czasem, we wrześniu zaczynają w Rosji padać ulewne deszcze, a drogi stają się nieprzejezdne. Operacja musiała być prowadzona w iście szaleńczym tempie, by zdążyć na czas. Panzerwaffe w większości stacjonowało na pozycjach, na których zakończyła ofensywę czerwcową – czyli na północy frontu. Jednak ataki piechoty bez wsparcia czołgów na niewiele by się zdały, tak więc musiały one wejść do walki. Zdecydowano, że objadą one bagna Prypeci od północy, po czym skręcą, aby połączyć się z frontem południowym w okolicach Charkowa. Pierwszym celem operacyjnym był Mińsk, który został okrążony 13 września. Poddało się 18 dywizji nieprzyjaciela, co dało Niemcom całkowitą swobodę działania i tak potrzebną przestrzeń operacyjną.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]
    Generał błoto pędzi na pomoc Iwanowi

    5 dni później czołówki ciężkiej armii pancernej von Manteuffela dotarły do Kijowa i rozpoczęły szturm, zakończony sukcesem. Konigstigery łatwo radziły sobie z dywizjami milicji i maruderami z RKKA. Jednak w późniejszym czasie, kiedy 22 września ściągnięto posiłki, szturm został przerwany, z obawy wikłania się czołgów w ciężkie i krwawe walki miejskie. Zdecydowano poczekać na piechotę i zaatakować dopiero wtedy. Tymczasem na zachodzie rozpoczęło się rolowanie frontu i spychanie go w kierunku Dniepru. Niemiecka machina wojenna zaczynała się rozkręcać. Gorzej natomiast miała się sytuacja na południu – po przybyciu posiłków radzieckich siły niemieckie odniosły kilka taktycznych porażek w związku czym podjęto decyzje o wycofaniu. Odwrót jednak przebiegał w sposób skoordynowany i spokojny – Sowieci naciskali, ale nie stanowili większego zagrożenia.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    30 września rozpoczął się ostateczny szturm Kijowa, który nie stanowił większego problemu dla połączonych sił niemieckich. Opanowanie największego miasta na Ukrainie, które było także centrum komunikacyjno - administracyjnym regionu, nie było co prawda punktem zwrotnym kampanii, jednak podniosło symboliczne znaczenie zwycięstw niemieckich. Z kolei znaczenie strategiczne miało połączenie się wojsk po zdobyciu Żytomierza – w ten sposób ok. 15-20 dywizji sowieckich próbujących się wycofać z bagien Prypeci zostało odciętych i skazanych na zniszczenie lub kapitulację. Kilka dni później Wehrmacht zajął Melitopol, a Manstein parł w kierunku Bilovodska – gdyby tam dotarł, połączyłby się z frontem południowym, przez co cała Ukraina zostałaby odcięta, ze wszystkimi dywizjami tam stacjonującymi.

    [​IMG]

    [​IMG]

    15 października niemal w tym samym czasie zostały zajęte Stalino i Bilovodsk. W ten sposób Ukraina została odcięta od ZSRR, a stacjonujące tam jednostki okrążone. Mniejszy kocioł został utworzony też w oblężonym Charkowie, który dość szybko padł nie wytrzymując naporu wroga.

    [​IMG]

    [​IMG]

    RKKA została pokonana. Ba, była to klęska druzgocąca. Niemcy szacowali, że w okolicach Dniepropietrowska w kotle zniszczonych zostało ok. 40 – 50 dywizji. Gdy dodać do tego mniejszy kocioł na bagnach Prypeci, jednostki odcięte w Charkowie i inne formacje zniszczone w tej, przypadkowej co nieco kampanii, liczby stają się ogromne. Abwehra szacowała ilość dywizji radzieckich przed rozpoczęciem walk w czerwcu na ok. 280 dywizji lądowych, dodatkowo ok. 60 pancernych, 25 skrzydeł myśliwskich i 21 bombowych. Na początku roku 1947 szacunki te przedstawiały się następująco: dywizje lądowe – 156, dywizje pancerne – 18, skrzydła myśliwskie - 0, skrzydła bombowe – 3. Z całą odpowiedzialnością można stwierdzić, że kręgosłup RKKA został przetrącony. Linia frontu, po ostatnich poprawkach (obyło się bez kotłów, raczej spychano wojska sowieckie na wyznaczoną przez OKH linię) była ledwie obsadzona przez Iwana. W każdym regionie operacyjnym stacjonowało zazwyczaj po ok. 5 dywizji, chociaż liczby różniły się w granicach 1-8. W każdym takim rejonie niemieckim stacjonowało po 8-12 dywizji piechoty, a do tego należy pamiętać jeszcze o wojskach pancernych które w każdej chwili mogły ruszyć. Wynik przyszłej kampanii był już z góry przesądzony. Choćby Stalin dwoił się i troił, nie był w stanie wykrzesać więcej z przemysłu, nie stać było go także na zakupy broni za granicą. Wiedział, że kiedy po wiosennych roztopach i deszczach Wehrmacht ruszy, nic nie będzie w stanie go powstrzymać. Moskwa i Leningrad były w zasięgu czołgów, którym 2-3 dni zajmie dotarcie do miast. To był koniec Związku Radzieckiego, wiszący nad nim jak miecz Damoklesa.

    [​IMG]
    Tymczasem w Belfaście doszło do zorganizowanych zamieszek, a bojownicy opanowali ten region Irlandii Północnej. Raeder nie chciał przegapić takiej okazji i szybko wysłał grupę desantową w osłonie Kriegsmarine. Samoloty zbadały akweny w okolicy – nie znajdowała się tam żadna wroga flota, tak więc bez większych problemów udało opanować jedyny port brytyjski w okolicy.

    [​IMG]

    Rok 1946 był rokiem wielu sukcesów dla Wehrmachtu. Teraz jedynym palącym zagrożeniem była „droga indyjska” – w Karaczi stacjonowało ok. 30 dywizji niemieckich, jednak Alianci zgromadzili tam ok. 50 swoich. Jednak wydawało się, ż nawet delikatne wzmocnienie sił tam stacjonujących wystarczy do odparcia zagrożenia. OKH mogło zająć się przygotowaniami do Barbarossy II.
     
  14. Dan

    Dan Nowy

    Barbarossa II

    Kriegsmarine zaliczyła dużą wpadkę. Płynące bez eskorty transportowce natknęły się na radziecką Flotę Bałtycką, która urządziła sobie ćwiczenia strzeleckie. Jednej flotylli udało się co prawda uciec, jednakże jej stan był katastrofalny. Pięć pozostałych, w tym olbrzymie pasażerskie Wilhelm Gustloff i Goya spoczęły na dnie na wysokości Zatoki Helskiej. Posypały się głowy – zdymisjonowany został dowódca Floty Bałtyckiej i wielu innych. Dönitz wpadł w wściekłość, co było zupełnie zrozumiałe w przypadku takiej ignorancji, a wręcz głupoty. Można było tylko dziękować Bogu, że statki nie przewoziły żadnych jednostek, a jedynie płynęły w kierunku Morza Śródziemnego.

    Tymczasem Ubooty zmieniły tereny łowieckie i przeniosły się na południowy kraniec Afryki, blokując zupełnie połączenie Oceanu Indyjskiego z Atlantykiem.

    [​IMG]

    1 czerwca 1947 miała rozpocząć się Barbarossa II. Plan wydawał się jedynie formalnością, jako że siły wroga były poważnie uszczuplone w poprzednich walkach. Sowieci byli w stanie wystawić niewiele dywizji, jednak nadal był to przeciwnik, z którym należało się liczyć. O godzinie ósmej rano, po krótkim przygotowaniu artyleryjskim rozgrzane silniki Panter II zaczęły pracować na pełnych obrotach. Kilka tysięcy skrzyń biegów niemal w tym samym momencie przeskoczyło na pozycje „1” i stalowa armia ruszyła.

    Plan nie był skomplikowany – uderzenie miało pójść w dwóch kierunkach – północnym, gdzie celem był Leningrad oraz w późniejszym etapie wojska stacjonujące na terenie Finlandii i ogólnie na północy, aż do Morza Białego, oraz środkowym – cios wymierzony był w Moskwę. Później dywizje uderzające w centrum miały skręcić na wschód, aby spróbować okrążyć front południowy za Wołgą i Stalingradem, który od dłuższego czasu był już w rękach niemieckich.

    Pierwsze strzały tej kampanii oddano w okolicy Możajska, walki toczyły się także o Rygę, Połock i Nogińsk. Przewaga niemiecka była przerażająca. Sowieci nie byli w stanie bronić się nawet przez chwilę. Armie pancerne wzbogacone o nowe brygady rozjeżdżały defensywę niezależnie od tego jak dobrze była przygotowana i od tego z jakim poświęceniem bił się Iwan. Związek Radziecki był niczym masło w kontakcie z rozgrzanym ostrzem noża.

    [​IMG]

    Moskwa była przygotowana do ewakuacji. Stalin dobrze sobie zdawał sprawę z tego, w jak niebezpiecznej sytuacji się znajduje. Front nie był odległy, czołówki niemieckie w razie zwycięstwa osiągnęłyby rogatki miasta w ciągu mniej więcej trzech dni. Dlatego też opracowany był dokładny plan wywiezienia ze stolicy wszelkich ważnych osób oraz dokumentów. Stalin nie przewidział jednak, że Niemcy będą domyślać się takiej właśnie reakcji i postanowią pokrzyżować te plany.

    Rankiem 4 czerwca całe lotnictwo myśliwskie operujące na Ostfroncie skierowały się nad Moskwę. Nie należało dopuścić do tego, by czerwoni lotnicy wzbili się w powietrze. Najlepiej zaraz po starcie.Heinkel He - 162 „Salamander” był modelem, na który Rosjanie nie mieli tak naprawdę czym odpowiedzieć. Przewyższał o kilka klas Lavochkiny i Yakowlewy, w które do niedawna jeszcze wyposażona była Amia Czerwona. Do niedawna, ponieważ w trakcie ostatniej ofensywy utraciła ona niemal cały swój sprzęt. Pogrom - bo chyba tak tylko można to nazwać to, co się stało – był niemal całkowity. Czy to w powietrzu, czy to na lotniskach zniszczono 90% stanu floty powietrznej. Tak więc wyprawa Salamander nad Moskwę była raczej formalnością – nie spotkano oporu. Powód wyprawy był prosty – ciężkie i powolne transportowce Arado byłyby bardzo łatwym celem dla Rosjan. Ale w wyniku takiego przebiegu wydarzeń Kurt Student mógł spokojnie wydać rozkaz rozpoczęcia operacji Reißverschluss. Ok godziny ósmej rano niebo nad miastem przysłoniły skrzydła niemieckich transportowców, a chwilę później białe czasze spadochronów Fallschirmjaeger. Zrzuty były bardzo precyzyjne i wykonywano je z dość niskiej wysokości. Praktycznie bez walki – ponieważ lądowanie odbyło się za liniami przygotowanej obrony RKKA – zajęte zostały najważniejsze mosty na Moskwie. Spadochroniarze mieli się tam utrzymać, do czasu wsparcia ze strony Haussera nadciągającego z południa. Mimo ciężkich walk, Armia Pancerna SS przybyła w odpowiednim momencie i z pomocą nacierających od strony miasta „Zielonych Diabłów” zdobyła dość szybko przewagę. Zdobycie Moskwy było kwestią czasu.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Cała ofensywa szła zgodnie z planem. Na północy korpusy pancerne ominęły Estonię i parły w kierunku Leningradu który dość szybko został zdobyty w zasadzie bez walk, z marszu. W centrum wojska skręciły na wschód i przez Riazań parły w kierunku Uralu. Niedługo później powstały dwa kotły, niejako w efekcie postępów niemieckich, ponieważ same w sobie nie były celem. Jeden z nich znajdował się w Estonii, gdzie w trudnym terenie stężała obrona Rosjan, drugi na południowy zachód od Moskwy, w okolicach Rżewa – w tym miejscu Niemcy nie atakowali obrońców, jednak później odcięły całe dywizje na pozycjach obronnych. Z czasem oba zostały zlikwidowane. Trochę później także okrążono kilkanaście dywizji w okolicach Uryupińska. RKKA przestawała powoli istnieć.



    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]


    W sierpniu poddała się Finlandia – Rzesza zaanektowała tereny niegdysiejszego sojusznika., jednak broniło się tam jeszcze kilka dywizji radzieckich. Pozbawione zaopatrzenia były skazane na porażkę (Kriegsmarine wysłała swą flotę nawodną w celu likwidacji konwojów z dostawami). Tymczasem po krótkim postoju i reorganizacji na linii Wołgi, z początkiem września ruszyło ostateczne uderzenie na południu. Najpierw bardzo szybko padł Kujbyszew, gdzie znajdowała się tymczasowa stolica. Siły niemieckie ruszyły na przód wachlarzem – części w kierunku Morza Kaspijskiego, aby odciąć w ten sposób linię frontu, część na wschód, część na północny wschód. W centrum trwała likwidacja ostatnich raz okrążonych, raz przebijających się grup wojsk, jednak ze względu na załamującą się pogodę i wyczerpanie wojsk niemieckich trwała zdecydowanie zbyt długo. Guderian wściekał się i popędzał swych pancerniaków, jednak na niewiele się to zdawało – tylko część sił została rozbita w okrążeniu, część całkiem sprawnie się wycofywała się w kierunku Kazania. Rosjanie nie wiedzieli jednak, że za chwilę zostaną odcięci kilkaset kilometrów dalej – front południowy przestawał powoli istnieć.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    27 września zlikwidowano kocioł kaspijski, RKKA straciła kolejnych kilkanaście dywizji. Opór stawał się bezcelowy – brakowało sił które mogły przeciwstawić się Panzerwaffe. Gdy z początkiem października Kurt „Panzer” Meyer (awansowany podobnie jak von Straschwitz na Generała Armii) wkroczył do Swierdłowska, Iwan zrozumiał, że dalszy opór nie miał sensu. Zrobił to, na co czekały całe Niemcy.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Po wielkiej radości jaka ogarnęła Rzeszę, swą cegiełkę dodała Kriegsmarine. Kilka tygodni wcześniej weszło do służby 12 superciężkich pancerników. Stworzone z nich zostały dwie floty, które skierowane zostały na Morze Śródziemne. Stacjonowała tam uwięziona między cieśninami flota brytyjska, która była celem i zwierzyną w rozpoczętym polowaniu. Wynik bitwy stał pod znakiem zapytania, ponieważ flota wroga była silna – dysponowała kilkoma pancernikami i czterema lotniskowcami. Jednakże niemieckie pancerniki pokazały swą siłę niszcząc kompletnie wroga w dwuczęściowej bitwie. Na początku Royal Navy chciała przyjąć wyzwanie i czynnie uczestniczyła w bitwie. Jednak dzięki dobremu rozpoznaniu lotniczemu Niemcy parły w kierunku floty wroga i dość szybko udało im się zmniejszyć dystans. Najeżone działkami przeciwlotniczymi, w osłonie samolotów z lekkich lotniskowców swobodnie dawały sobie radę z lotnikami brytyjskimi. W momencie gdy zbliżyły się na odległość celnego strzału, rozpoczęła się masakra okrętów RN. Po krótkim wstrzelaniu się w cel pociski dosięgły trzy lekkie krążowniki które momentalnie poszły na dno. Kaliber 508mm nie dawał żadnych szans jakiemukolwiek pancerzowi demolując okręty niczym drewniane zabawki. Brytyjczycy zrozumieli co się dzieje, gdy w cel wstrzeliły się Mark Brandenburg i Bismarck. Celem tym był lotniskowiec HMS Victorious. Pierwsza salwa zniszczyła kilkanaście samolotów przygotowujących się do startu i mocno uszkodziła górny pokład. Brytyjczycy mieli i tak wiele szczęścia, jako że nie doszło do serii wybuchów samolotów, paliwa, czy uzbrojenia. Następne serie dosięgły nadbudówkę i w ciągu kilkunastu minut zupełnie ją zdemolowały. Victorious stracił załogę mostka – stracił swój mózg, który wysyłał sygnały do poszczególnych części okrętu. Zaczął bezładnie dryfować i przestał liczyć się w walce. Gdy strzały skierowano nieco niżej, w okolicę linii wody, egzekucja dobiegała ku końcowi. Kilkanaście trafień spowodowało, że okręt szybko zaczął łapać przechył i wywrócił się do góry dnem. Wtedy przestał interesować załogi niemieckie, które skierowały się ku innym celom. Brytyjczycy z kolei widząc co się dzieje postawili zasłonę dymną i zaczęli się wycofywać.

    [​IMG]

    W tej części bitwy RN straciła jeden lotniskowiec, kilka transportowców kilkanaście niszczycieli (trzy flotylle) i trzy lekkie krążowniki. Sami wyszli z niej niemal bez szwanku. Raeder zdecydował się ścigać wroga i po całonocnym pościgu udało mu się go dopaść na wysokości Haify. Flota była zupełnie pozbawiona jednostek osłonowych, tak więc wynik bitwy był łatwy do przewidzenia, szczególnie mając na uwadze wcześniejsze doświadczenia. Pogrom, katastrofa, hekatomba to słowa które nie oddaje dobrze sytuacji...

    [​IMG]


    ---------- Post dodany o 23:34 ----------Poprzedni post został napisany o 23:34 ----------

    Eh guzdrałem się z tym odcinkiem niemiłosiernie, ale skoro tyle oczekujących to wrzucam. Niestety nie miałem dziś weny, a chciałem załatwić sprawę, tak więc rozumiem, że mogą być narzekania, szczególnie, że nie przyłożyłem się zbytnio do opisu bitwy morskiej. Cóż, następnym razem się bardziej postaram, a teraz liczę tylko na zrozumienie chwilowo gorszej formy.
     
  15. Biedrona

    Biedrona Artysta jakich mało

    AAR wyczyszczony i zamknięty. W razie chęci kontynuowania, kontaktować się z funkcyjnymi działu.
    Biedrona.
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie