Gun-Ronin

Temat na forum 'EU II - AARy' rozpoczęty przez Friedrich Aller, 21 Marzec 2006.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Oto pierwszy (a właściwie zerowy) odcinek mojego AAR-a Japonią. Jest to tzw. pre-game post, czyli część wstępna, przed grą.

    Nie wiem dlaczego, jakiekolwiek wpiszę rozszerzenie pliku do załączenia, pisze, że to rozszerzenie jest niedostępne. Co wy na to? Plik jest w formacie PDF i nie mogę go przesłać, ani nawet tu skopiować!
     
  2. Tak jak obiecałem, jest całość części 1:

    ゲソロニソ
    Tajemniczy Ronin

    部一: キャク
    Część 1: Przybysz

    Nazywam się Muromito Kamanaga, choć większość ludzi zna mnie jako Mrocznego albo Tajemniczego Ronina . Członkowie mojego rodu od ponad czterystu lat stoją za plecami Szoguna, wielkiego Bakufu. Ja jestem ostatni, gdyż jestem już stary, a nie dochowałem się syna. Od pokoleń wszyscy nosimy to samo imię: Muromito, choć tylko my znamy to imię, to tajemnica naszej rodziny. Teraz ono przepadnie na wieki, gdyż nigdy nie zostało spisane w żadnej księdze, prócz tej. Jeśli jakiś Europejczyk kiedyś odkryje tę księgę, pozna tajemną historię Japonii od kiedy mój pierwszy przodek przybył na dwór Szoguna. Był to wspaniały pierwszy Muromito, pierwszy Tajemniczy Ronin. Oto kronika dziejów Japonii, pisana przez kolejne pokolenia mojego rodu.
    To był chłodny, październikowy dzień 1417 roku. Szogun przyjmował delegacje poszczególnych klanów składających mu dary jako znak swojej wierności. Gdy już tłumy tych wszystkich lizusów opuściły dom wielkiego Bakufu, przyszła pora na wieczorny ceremoniał picia herbaty. Bakufu wraz ze wszystkimi służącymi mu Samurajami i Gejszami zasiadł do tej jednej z najwspanialszych japońskich ceremonii. Oczywiście Bakufu siedział samotnie, sącząc boski napój po kropelce, rozmyślając nad minionym dniem. Wówczas Szogun usłyszał niecierpliwe pukanie do drzwi jego pokoju. Szogun nie cierpiał, gdy mu się przeszkadza, szczególnie w piciu herbaty. Zareagował nerwowo:
    -Kto śmie mi przeszkadzać?- Gdy drzwi się otworzyły, weszło przez nie trzech Samurajów. Wszyscy uklękli przed Szogunem z głębokim pokłonem, aż do ziemi. Nie podnosząc głowy jeden z nich oznajmił Bakufu:
    -Przybył do Waszej Regenckiej Mości gość!- Szogun nieco się uspokoił i odstawiając herbatę zapytał.
    -Któż to? Jakie jego imię?
    -Nie znamy jego imienia, oświecony. Nie raczył go wyjawić!- Szogun zamierzał zignorować tak niekulturalnego gościa.
    -Więc niech raczy się stąd oddalić!- Gdy już zamierzał spowrotem wziąć herbatę, owy gość sforsował stojących przed drzwiami strażników i wparował do pokoju Szoguna, przeskakując nad klęczącymi Samurajami.
    -Rycerzu, gdzie twój herb i barwy rodzinne?- Wykrzyknął Szogun.
    -Nie mam!- Samurajowie, którzy zdążyli już powstać i chwycić za rękojeści swoich katan, nie mogli uwierzyć w to, co słyszą. Jeden z nich syknął zdziwiony, a pozostali za nim powtórzyli:
    -Ronin!- Nawet sam Szogun wstał w obliczu tak nagłego gościa. Podszedł do owego Ronina i zapytał:
    -Co tu robicie, rycerzu bez pana i ziemi?- Ronin wcale nie zmieniając swojego surowego wyrazu twarzy, odpowiedział:
    -To sprawa najwyższej wagi państwowej!- W tym momencie spojrzał na Samurajów- Musimy o tym rozmawiać tylko w cztery oczy!- Szogun spojrzał w oczy Ronina. Po chwili skinął na Samurajów.
    -Wyjść!- Ten, który ogłaszał wiadomość, zaprotestował.
    -Ale, Wasza Mość...
    -Żadnych ale! Wyjść!- Krzyknął gwałtownie Bakufu. Samurajowie wyszli, zgodnie z rozkazem Szoguna. O czym tamtego dnia Ronin i Szogun rozmawiali nie wiadomo. Nie wiadomo, jak to się stało, że Ronin z dnia na dzień zaczął pojawiać się na dworze Szoguna coraz częściej. W końcu pozostał tam na stałe. Mimo, że de facto wciąż był Roninem, miał coraz większy wpływ na politykę Szoguna. Ów Ronin stał się japońską szarą eminencją. Każda decyzja Szoguna musiała być konsultowana z Roninem, tak Bakufu cenił sobie jego mądrość. Nie mylicie się, ten Ronin był moim przodkiem, pierwszym Muromito Kamanaga, pierwszym Tajemniczym Roninem.
     
  3. Uff... Z trudem wykręciłem drobny kawałek części 2 (ale reszta już się gra). Oto on:

    部ニ: 日カイノ
    Część 2: Za Żółtym Morzem

    Gdy mijała osiemnasta pełnia od przybycia mojego pradziada na dwór Szoguna, sytu-acja nie zapowiadała się interesująco. W kraju rósł niepokój związany z pewnymi spiskami i morderstwami. W obliczu zaistniałych sytuacji, postanowił on rozpocząć pisanie kroniki dzie-jów Japonii, którą nazwał Prawdziwa Historia Japonii. Tego dnia Szogun wydał kilka zarzą-dzeń, które miały usprawnić jego rządy nad rozdrobnioną i skłóconą wewnętrznie Japonią. Co prawda nasz kraj od lat cieszył się względnym spokojem, ale wydarzenia ostatnich miesięcy znów podgrzały atmosferę w Kyoto. Dwanaście miesięcy temu Togashi Mitsushige został wykorzystany przez Szoguna jako narzędzie, które miało usunąć ambitnego brata- Ashikagę Yoshitsugu. Yoshitsugu dążył do przejęcia władzy od naszego światłego Szoguna, przywódcy naszego wspaniałego narodu, Ashikagi Yoshimochiego. Jego brat jechał na spotkanie z nim w powozie jadącym z Kanto, gdy na drodze zaczepił go przechodzień. To był Togashi.
    Powóz jechał bez przerwy od ponad dwóch godzin. Konie nie piły nic od dłuższego czasu, więc były mocno zmęczone i szły powoli. Yoshitsugu to nie przeszkadzało, nie śpie-szył się. Jego jedynym celem był diabelski plan, jaki uknuł przeciw bratu.
    -Mój drogi Junichiiro, Szogun na pewno się niczego nie spodziewa. Jest przekonany o mojej wierności. Kilka razy mu pomogłem w czasach buntów wasali. Jest mi wdzięczny!- Tak Yos-hitsugu zwierzał się swojemu powiernikowi, Tokugawie Junichiiro. Nawet nie miał pojęcia, że jego ród po latach obejmie władzę w Japonii, ale to już zupełnie inna historia. Junichiiro był jednak niespokojny.
    -Przeczuwam, że coś się święci. Powinniśmy jak najszybciej dotrzeć do Kyoto. Obawiam się, że jeśli będziemy jechać zbyt długo, lub się zatrzymywać, może coś się stać.
    -Niby co?- Odparł pewny siebie Yoshitsugu.
    -Nie wiem, co, ale czuję, że Szogun coś knuje.
    -Szogun? Szogun to ciamajda. Nie jest w stanie nic zrobić bez „pomocników”. Jeszcze pół roku przypałętał się ten, jak mu tam…
    -Nie wyjawił imienia!- Rzekł Junichiiro, nachylając się do Yoshitsugu.
    -Tym gorzej. Ten łotr bez imienia! Obiecuję, że gdy już Yoshimitsu będzie leżał martwy, osobiście wywalę tego Ronina z góry Fuji!- Junichiiro wciąż był niespokojny i nerwowo krę-cił się na siedzeniu.
    -Junichiiro, co ci jest?- Odrzekł zdenerwowany już Yoshitsugu.
    -Wciąż jednak doradzałbym ostrożność.
    -Bzdura!- Wykrzyknął brat Szoguna- Zaraz ci udowodnię, że nic mi nie grozi! Widzisz tego człowieka przy drodze? Chyba nas wywołuje. Woźnica, zatrzymać powóz!- Wołał Yoshitsu-gu. Gdy już powóz stał, owy człowiek w ciemnym kapturze podszedł do okna powozu. Do-stojny Ashikaga wychylił się przez okno.
    -Co wam się stało, człowieku? Czy potrzebujecie naszej pomocy?- Człowiek wskazał ręką drobną polną ścieżkę.
    -Mój wóz jechał dwa dni bez przerwy przez góry. Koń padł ze zmęczenia, a ja utknąłem w tej przełęczy. Potrzebuję pomocy. Czy dostojni podróżnicy mogą mi jej udzielić?
    -Gdzie jest ten twój powóz?- Człowiek w kapturze jeszcze raz wskazał tę ścieżkę.
    -Proszę tylko popatrzeć, tam, na wprost!- Gdy Yoshitsugu wysiadł z powozu, Junichiiro po-pędził chwilę za nim. Niestety, było już za późno- człowiek w kapturze wbił w plecy Yoshit-sugu sztylet. Gdy niedoszły szogun upadł martwy na ziemię, Junichiiro postanowił użyć szty-letu przeznaczonego dla Yoshimuchiego. Próbował zaatakować człowieka w kapturze, ale ten zadrasnął go w rękę. Sztylet upadł, a Junichiiro rzucił się do ucieczki. Z trudem dogonił galo-pujący powóz i jakoś dostał się do wewnątrz. Przeżył jeszcze kilka lat i zdołał spłodzić Toku-gawę Akiyoshi, protoplastę rodu, który w XVII wieku zdobył pozycję Szoguna i piastował ją aż do niedawnego upadku szogunatu. A człowiek w kapturze? To był Togashi. Ten sam, który wkrótce potem zamordował czterech innych spiskowców i nagle zaczął być niewygodny dla Szoguna. Tego dnia, 1 stycznia 1419, tak jak poprzednio, mój przodek polecił morderstwo (to on namówił Szoguna do wynajęcia Togashiego), tym razem na samym Togashim. Jednak nagle jego wizyta się opóźniła. Miał przybyć dopiero 28 lutego. Tymczasem Szogun wydał inne rozkazy: miasto Ezochi na wyspie Hokkaido postanowiono ochronić murami, a zwy-kłych namiestników w Kyushu, Shikoku i Kyoto awansowano na poziom Bakufu, wojsko-wych administratorów. Za radą mojego pradziada, szogun postanowił nieco zwiększyć uprawnienia zagranicznych kupców i odejść od merkantylistycznej polityki izolacjonizmu. Niektórym możnym ten ostatni krok się nie spodobał i zaczęto coraz głośniej krytykować Szoguna Yoshimochi za jego politykę, ale mój przodek go wspierał: teraz może źle o tobie mówią, ale historia dobrze cię za to oceni.

    Mam jednego screena i obiecuję, że dam go jeszcze dzisiaj, jak tylko uporam się z problemami z WinRARem.
    ________________________________________________________________________________________
    OT skasowano - AAR zamknięty - w celu kontynuowania proszę zgłosić się do administracji forum.
    Raferti
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie