His Majesty's Dream

Temat na forum 'EU II - AARy' rozpoczęty przez Aquila, 24 Kwiecień 2007.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Aquila

    Aquila Nowy

    "I thought British policy is 'Make the World... England', sir!"


    [​IMG]

    Nastał rok pański 1419. Niepokoje targają całą Francją - jej władca, Karol VI rozpaczliwie dąży do zjednoczenia prastarych ziem pod swym sztandarem, a co się z tym wiąże do wypędzenia synów Anglii ze swej domeny.
    W tym samym czasie, na północy Normandii trzydziestotysięczna armia króla Henryka V przygotowuje się do wymarszu.

    "-Mój panie, diuk Ballard właśnie przysłał gońca, jest gotowy do wyruszenia ze swoją kolumną i właśnie podążył drogą na Rouelle.
    - Znakomicie, zatem i na nas pora. Trąbić! Wyruszamy!"

    Hejnalista szybko wykonał rozkaz i po chwili nad głowami zebranych przemknął wyrazisty i donoścny dźwięk jasno obwieszczający wszystkim dookoła - Majestat Królewski rusza na wojnę.


    17 stycznia był dniem dość chłodnym, aczkolwiek zdecydowanie nie mroźnym. Do samego Paryża było jeszcze kilkanaście mil, gdy przednia straż przygalopowała do samego króla.

    "Królu, te francuskie psy ustawiły się dwie mile stąd, na wielkiej polanie tuż przy gęstej puszczy. Siła ich wielka, ale z tego co nasze oczy zdążyły zobaczyć, nie przewyższają swą liczbą naszych, będzie ich może z trzynaście tysięcy pieszych i trzy tysiące rycerstwa. Zbyt wyraźnie widać, że rozłożyli się i czekają aż stawisz im czoła..."

    Król zmarszczył swe oblicze słyszać te słowa, lecz skinieniem ręki wskazał kierunek marszu. Wprost tam, gdzie pozycję zajęli Francuzi.



    Obie strony stanęły naprzeciw siebie. Tuż za liniami swojej piechoty zatrzymał się Henryk i jego marszałek - diuk Bedford, którzy obrali sobie to miejsce na dowodzenie swymi żołnierzami.
    To pierwsza większa bitwa w wojnie o Francję, wrota do Paryża i do całego kraju - to jest jedna z tych bitew, których nie wolno przegrać. I właśnie się zaczynała.

    Anglicy powoli ruszyli naprzód, ich zbrojna piechota szła na przedzie, ustawiona w szeregi. Na obu flankach ustawili się rycerze konni a z tyłu formowały się długie szeregi łuczników, które właśnie otrzymały rozkaz zasypania wroga gradem strzał. Znakomici angielscy strzelcy, uzbrojeni w fantastyczne długie łuki górowali nad swym przeciwnikiem zasięgiem rażenia i wykorzystywali to z całą bezwzględnością. Świst pierwszych strzał przeszył pole bitwy. Po chwili z drugiej strony dało się słyszeć pierwsze krzyki rannych. Jednak ten odgłos dopiero zwiastował to, co przez najbliższych kilka godzin będzie się na tym polu działo.

    [​IMG]

    Gdy oddziały angielskie znalazły się w zasięgu wrogich strzał, Francuzi odpowiedzieli tym samym. Pierwsze strzały spadły pomiędzy piechurów, lecz co to? Po pierwszej salwie szereg angielski zatrzymał się, zmieszał i zaczął... uciekać! Zobaczywszy to, marszałek francuski nie czekał zbyt długo. Natychmiast posłał swoją konnicę aby wycięła uciekających oraz związała wszelkie ochocze jeszcze do walki oddziały, oraz puścił swoich piechurów naprzód, aby stopniowo zajęli oczyszczane pole.
    Lecz tego tylko chciał Henryk. Na jego skinienie większość chorągwi pancernych rzuciła się na szarżującą konnicę wroga, podczas gdy jej druga część właśnie nacierała na odsłoniętych łuczników przeciwnika. "Uciekające" do tej pory oddziały, na widok sygnału dawanego królewskim sztandarem, zatrzymały się i przygotowały na uderzenie piechoty, która, stale rażona strzałami, traciła ochotę do walki.
    Po kilkunastu minutach będąca w mniejszości konnica francuska ustąpiła pola, uciekając z pola bitwy lub ginąc pod uderzeniem Anglików. Widząc zbliżającą się porażkę swej armii, dowódca hańbiąc swe imię uciekł w stronę miasta, pozostawiając swych żołnierzy na pastwę nieprzyjaciela.
    Po paru godzinach rzezi, stosy ciał zalegały na całej równinie, a krzyki śmiertelnie rannych odbijały się echem po całej okolicy.

    Dumny Henryk nie krył swego zadowolenia. Co pobożniejsi rycerze uklękli, aby oddać miłosiernemu Panu cześć za te wspaniałe zwycięstwo.

    [​IMG]




    [​IMG]

    Droga na Paryż stała otworem.


    W tym samym czasie do uszu marszałka Bedforda doszła wiadomość, jakoby w stronę królewskiej prowincji Maine wyruszyła armia hrabiego Bourneville'a z zamiarem odcięcia linii zaopatrzeniowych i otoczenia wojsk najeźdzcy. Bez wahania wydzielona została część zbrojnych, którą sam Bedford, zostawiając prace oblężnicze królowi w opiece, powiódł na Maine.

    15 lutego dotarł na miejsce i rozniósł ku chwale króla w pył równe liczebnie siły hrabiego. Droga na Orlean stała otworem. Tej szansy Bedford nie mógł zmarnować.

    4 kwietnia Orlean otoczyła szczelnym pierścieniem armia angielska, a w tym samym czasie Henryk ze swoimi oddziałami odparł z łatwością wypad trzech tysięcy rycerzy z obleganego Paryża. I choć naprzeciw nim stał w dalszym ciągu kolos w postaci rozległego kraju z gigantycznymi zasobami zarówno ludzkimi jak i gospodarczymi, król Anglii był dobrej myśli. Gdy padnie Paryż, cała Francja ze strachem zwróci swe oczy na jego majestat.



    (jako nowicjusz gram na normal/normal, i nie gwarantuję, że długo pociągnę - to może być kompromitująca klęska ;) )

    Długa cisza, zbyt długa. Zamykam, w celu kontynuowania PW
    Ser
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie