Historia ludzi

Temat na forum 'HoI II - AARy' rozpoczęty przez Luan, 4 Listopad 2006.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Luan

    Luan User

    Gram Niemcami od 1936. Wersja HoI2 - podstawowa (chyba 1.02 :p )Poziom normalny/wściekły - czyli jak widać nie za trudno...



    Mathiaas Milewski siedział w gabinecie swojego banku przy Lange Strasse 34. Był to bardzo ładnie urządzony pokój. Jego ściany zdobiły portrety rodziców Mathiaasa i zdjęcia przyjaciół ze studiów na wydziale ekonomicznym Uniwersytetu we Frankfurcie. Na jednym z nich było napisane „Für Maestro” – tak nazywali go jego przyjaciele z racji niebagatelnego talentu muzycznego. Tapetę okrywającą ściany osobiście wybrała żona bankiera – Anna. To o niej i o swojej dziesięcioletniej córeczce myślał Mathiaas. Ich zdjęcie stało na honorowym miejscu na jego biurku.

    [​IMG]
    Mathiaas Milewski przed swoim bankiem

    Bankowiec wiedział, że nie zobaczy ich przez najbliższe dwa miesiące. Tydzień temu żegnał je w Hamburgu, gdy odpływały do rodziny Anny, do Nowego Jorku. Musiały wyjechać. Anna była Żydówką i z racji tego dla ludzi obecnie rządzących Niemcami stała się – zresztą jak wszyscy Żydzi – wrogiem publicznym numer jeden. Mathiaas bał się też o siebie. Jego ojciec też był z „rodu Abrahama”. Jednak Milewski nie wyjechał. Po pierwsze musiał dopilnować sprzedaży banku i firm zajmujących się produkcją nowatorskich maszyn rolniczych. Po drugie liczył po cichu, że może naziści będą respektować zasadę, która mówi, że Żydem jest się tylko po matce...

    Na początku stycznia 1936 roku wszystko wskazywało na to, że sprawy potoczą się gładko. Ministrem Gospodarki (albo jak kto woli zbrojeń) został Johann Schwerin von Krosigk, co oznaczało zwiększenie nakładów na ciężki przemysł i rolnictwo. Z tego powodu Mathiaas mógł mieć pewność, że jego zakłady zostaną kupione przez państwo za godziwą sumę. Jeśli chodzi o sprawę jego narodowości, to uspokoiło go powołanie na szefa wywiadu umiarkowanego Oskara von Hinderburga. W domyśle Mathiassa znaczyło to tyle, że ma on hamować Wilhelma Fricka przed większą brutalnością w stosunku do Żydów.

    [​IMG]
    Rząd III Rzeszy
    [​IMG]
    Rozwój przemysłu

    Jego nadzieje rozwiały się wraz z Wielką Demonstracją Wojenną, która odbyła się w Kolonii dwa dni temu. Młodzi naziści niszczyli dzielnice Żydowskie. Wywłaczali na ulice bogu ducha winnych mieszkańców kamienic wyznania mojżeszowego i tłukli ich do nieprzytomności. Palili synagogi. Władze niezareagowały.

    [​IMG]
    Paląca się synagoga

    [​IMG]
    Wielka Demonstracja Wojenna (czemu nie przetłumaczone???)

    Mathiaas wziął do ręki śnieżną kulę, którą dostał jako prezent na swoje urodziny od córeczki. Były to jego 37., świętowali w pięknej Alpejskiej miejscowości – chyba Halmsterstaadt. Powiedziała mu wtedy, że chciałaby, żeby jego marzenia były tak piękne jak padający śnieg. Trudno sobie wyobrazić, by pięcioletnia wówczas dziewczynka miała takie poetyczne przemyślenia, jasne było, że to Anna kazała tak powiedzieć córce. Lecz dopiero dziś znaczenie tych słów nabierało realnego znaczenia dla Mathiaasa.
    Ledwo odłożył ją na stół. Jak usłyszał pukanie do drzwi gabinetu. „Dziwne – pomyślał – dziś sobota i w budynku nie ma nikogo prócz mnie...”. Momentalnie struchlał – „A jednak przyszli po mnie!” Nie zdążył jednak zrobić kroku, gdy drzwi zostały wywarzone. Do środka weszło dwóch mężczyzn w mundurach SS i jeden ubrany w dość staromodny frak.
    -Witam panie Milewski – odezwał się człowiek we fraku, miał nieprzyjemny oleisty głos – przepraszam za drzwi, ale ja i moi przyjaciele nie możemy czekać.
    -Czego panowie chcą i kim są?! – mimo serca podchodzącego pod gardło Mathiaas zdobył się na gniewny i agresywny ton.
    -Ach! racja nie przedstawiłem się...gdzie moje maniery? Nazywam się Franz Killesberg, jestem oficerem SS. Personalia moich towarzyszy nie będą panu potrzebne. – mówiąc to jego głos (wciąż oleisty) był uprzejmy – albo nawet służalczy. Przynosiło to na myśl młodych karierowiczów, którzy mogliby prezesowi wylizać tyłek, byleby piąć się na drabince kariery. Milewski nienawidził takich ludzi.
    -Przychodzę do pana, by ubić interes – kontynuował Killesberg – nie będę owijał w bawełnę. III Rzesza potrzebuje pana kontaktów w Ameryce i Europie Wschodniej. A dokładniej Niemcy potrzebują pieniędzy i przyjaciół. Pan ma środki i umiejętności, by zdobyć to pierwsze, my dzięki dolarom będziemy mieć to drugie.
    Jednocześnie towarzysze Franza podeszli do bankiera, tak by uniemożliwić mu wyjście zza biurka.
    -Załóżmy, że się nie zgodzę... – powiedział powoli Mathiaas – jakoś nie widzę w tym mojej żadnej korzyści wspierać rząd ludzi takich jak pan, a poza tym za dwa miesiące wyjeżdz...
    Nie dokończył – jakiś ciężki przedmiot wzięty, przez jednego z dryblasów, ze stołu uderzył go w głowę. Bankier potoczył się po podłodze.
    -W takim razie radzę to obejrzeć – głos Franza przestał być służalczy – myślę, że to pana przekona, panie Milewski.
    Przed twarzą Mathiaasa wylądowała koperta.
    -Cco to? – Milewski nie mógł opanować drżenia głosu
    -Niech sam pan spojrzy...
    Bankier rozerwał kopertę. Wypadły zdjęcia...Zdjęcia jego żony i dziecka bawiących się w ogrodzie jego teścia na Green Road 67!!!
    -Nie muszę chyba mówić co się z nimi stanie jeśli pan odmówi – powiedział z wyraźnym zadowoleniem Killesberg – No i co będzie z panem – dodał po chwili – Dachau czeka na pana z najlepszym apartamentem. No tak, ale pan nie ma pojęcia co to Dachau, nikt nie wie – zaśmiał się esesman.- Powiedzmy, że...to...tysiąc...razy...gorsze.- przed każdym wypowiedzianym słowem nazista wymierzał kopniak w brzuch Mathiassa
    -...
    -Nie usłyszałem panie Milewski!
    Mathiassowi chwilę zabrało zanim udało mu się nabrać ponownie tchu.
    -Co mam zrobić?
    -To rozumiem! Będziesz musiał zdobyć dla nas kontrakty na sprzedaż broni i energii, do państw zachodnich i ZSRR, tak by uzyskać dochód 50 000 dolarów dziennie (+ 50 money/dzień w grze). Jutro o 10 przyjadą po pana moi towarzysze. W ich samochodzie znajdzie pan niezbędne dokumenty. O 11 na lotnisku czeka pana samolot misji dyplomatycznej...życzę powodzenia. I radzę nie uciekać...no chyba, że lubi pan stypy rodzinne – dodał szyderczo Franc
    Esesmani zaczęli wychodzić, jednak Franc odwrócił się w drzwiach i powiedział:
    -Tak na marginesie, gratuluję...Rzesza w przyszłym tygodniu przedstawi panu propozycję wykupu zakładów przemysłowych. Powiem tylko, że jest to dużo zer...A i niech się pan umyje – jest pan cały we krwi...
    Mathiassa spojrzał się na przedmiot, którym został uderzony w głowę przez esesmana. Była to śnieżna kula...
    -Roztrzaskane marzenia... – pomyślał Mathiass i załkał....


    Prosim o komentarz...jak się podoba piszę dalej..jak nie do kasacji :ble:
    Mile widziane wszelkie uwagi...szczególnie techniczne :mrgreen:
     
  2. Luan

    Luan User

    Acha..jeszcze myślę, że warto wyjaśnić pochodzenie tytułu AAR - "Historia ludzi"

    To prości ludzie tworzą historię! Gdzie byśmy byli, gdyby nie bohaterowie spod Monte Cassino lub z wybrzeży Francji? W podręcznikach podaje się zwykle nazwiska wybitnych dowódców, a ja opisując swoją grę skupię się na ludziach prostych. Na przykład, moim zdaniem, opis uczuć matki czytającej listy syna z frontu, a poźniej martwiącej się długim, nagłym jego milczeniem, może ciekawie przedstawić rozgrywkę, a jednocześnie będzie to coś innego niż "Nasza Bohaterska Armia przełamała opór wroga....i znów naród Igrek udowodnił swoją wyższość...itd, itp."
     
  3. Luan

    Luan User

    Historii część druga: "Narodowa Rekonkwista"

    Carlo Esteban z trudem zapalił papierosa z powodu padającego deszczu. „K***a – zaklął – jak był potrzebny deszcz, bo wszystkie uprawy usychały, to ni było, jak teraz człowiek chce po Bożemu zapalić sobie, to mu nie dają!” – złorzeczył.

    Carlo był ochotnikiem armii patriotów Franco. Obwiniał komunistyczny rząd w Madrycie za wszystkie złe rzeczy jakie go i jemu podobnych spotykają – włącznie z wielką suszą w ’34. Rząd powinien jakoś pomóc!!! Ostatnie wybory przepełniły czarę goryczy. W ich wyniku – „Na pewno zostały sfałszowane!” – mówił swoim przyjaciołom Carlo – Front Ludowy pozostał u władzy. Komuchy stały się tak bezczelne i targnęły się nawet na największą świętość dla Estebana – na przenajświętszy Kościół Pański! Bojówki anarchistów paliły świątynie, zabijały księży i zakonnice, bezcześciły ołtarze...
    „W takiej o to sytuacji wielki mąż stanu Francisco Franco y Bahamonde wzywa nas do walki przeciwko anarchii, bezprawiu i bezbożności szerzącej się w naszej najmilszej ojczyźnie – Hiszpanii!!!” – wołał karlistowski agitator w parafii im. Św. Wawrzyńca, do której należał Esteban. „Czy staniecie do walki w obronie ojczyzny i Przenajświętszego Krzyża Pańskiego?!” .”TAAAAAK!!!!! ZA PRZENAŚWIETSZĄ PANIENKĘ!!! ZA HISZPANIĘ!!! BÓG Z FRANCO!!! BÓG Z NAMI!!!” – padła odpowiedź tłumu.. Carlo oczywiście wraz ze wszystkimi innymi mężczyznami z wioski od razu pośpieszył w szeregi armii frankistów.

    Nie żałował tego co zrobił. Czół, że walczy w słusznej sprawie, że w jego rękach leży los jego ojczyzny. Do tego jeszcze słowa jego dowódcy – Miguela de Avraza (dobrego katolika i dzielnego żołnierza – jak później wspominał go Carlo) dodawały wszystkim odwagi i przekonania, że ich Sprawa musi być zwycięska. Nie dalej jak tydzień temu Avraz na porannym apelu wspominał o „Wielkiej armii przyjaciół z Niemiec gotowej do wyruszenia na pomoc Prawdziwym Hiszpanom!”
    [​IMG]
    Oddział gotowy do wyruszenia do Hiszpanii - skończyło się jednak tylko na jego gotowości...

    „Ci sami przyjaciele – ciągnął dalej - zdecydowali się wesprzeć nas masą broni i niezbędnego sprzętu do prowadzenia wojny z madryckimi pomiotami szatana! Przedstawiciele państw antykominternowskich i tradycjonalistycznych (dowódca zawsze miał skłonność do używania trudnych słów) biorących udział w spotkaniu, które odbyło się w stolicy państwa od stuleci broniącego wiary chrześcijańskiej, przed zakusami islamskiego diabła – austriackim Wiedniu – zapewnili Hiszpanię...(tu zawiesił głos dla lepszego efektu)...o swoim bezwzględnym poparciu dla naszej sprawy.(wybuchło gromkie HURRAA!! – żołnierzy) Oraz – Avraz musiał podnieść rękę, by uciszyć podwładnych – postanowili dochodzić naszych praw przed Trybunałem Ligi Narodów!!!” Esteban nie miał najmniejszego pojęcia, co to jest ta „Liga Narodów”, a tym bardziej czym zajmuje się jej „Trybunał", ale miał pewność, że wygrywają bitwę za bitwą, także dzięki jej wsparciu...
    [​IMG][​IMG]
    Tani kredyt udzielony przez Niemcy rządowi Franco
    [​IMG]
    To sygnatariusze tego paktu zdecydowali o pomocy dla Frankistów

    Później jak co dzień odbyła się krótka Msza Święta, podczas której modlili się o siłę, dla swoich rąk i celność dla swoich oczu, by móc dobrze służyć Ojczyźnie. Nie zapominali wtedy też o poległych towarzyszach broni. Na koniec Mszy ksiądz zawsze namawiał żołnierzy do krótkiej modlitwy za wrogów – „o wyzwolenie ich spod wpływów szatana i by zrozumieli swoje błędy oraz nawrócili się na jedyna słuszną drogę wskazaną przez Boga”.

    Carlo Esteban był szczęśliwy...jego życie nabrało nowego sensu. Uśmiech z jego ust zniknął dopiero, gdy dostał się do niewoli NKWD, które zostało wysłane przez ZSRR na pomoc socjalistom. Kiedy został wyswobodzony przyznał, że nigdy nie wyobraził sobie jakie zło może wyrządzić jeden człowiek drugiemu...Szczęśliwie nigdy w życiu później nie usłyszał o Dachau, Auschwitz, Ravensbrück, Łagrach...

    [​IMG]
    Francisco Franco y Bahamonde - nowy wódz Hiszpanów
     
  4. Luan

    Luan User

    Historii część trzecia: "Walc węgierski"

    „27 lutego 1937 roku w Budapeszcie był mroźny i pogodny. W powietrzu czuć było podniosłą atmosferę. Miasto było udekorowane flagami ośmiu faszystowskich państw Europy. Radio Budapeszt od rana grało po kolei wszystkie ich hymny...wręcz do znudzenia. Zdecydowanie był to zły dzień dla miłośników Jazzu....”
    -Jak ci się podoba wstęp Mike?
    -Ujdzie...pośpiesz się Tom, taksówka już czeka!
    Tom Greenwood i Mike Estlands pośpiesznie zbiegli po schodach budynku przy ulicy OTrudnejDoWymówieniaNazwie 43, pod którym czekała na nich już zamówiona taksówka. Tom – dziennikarz New York Times i jego fotograf Mike stanowili najlepiej zgrany zespół wśród dziennikarzy na Wschodnim Wybrzeżu. Przyjechali do Budapesztu już w czwartek 25. Chcieli poznać miasto i wczuć się w atmosferę siły i dumy narodowej Węgrów. To właśnie w Budapeszcie dziś odbywa się konferencja, podczas której dojdzie do podpisania sojuszu między Niemcami, Polską, Hiszpanią, Turcją, Austrią, Bułgarią, Grecją i Węgrami. Na konferencji miał być też obecny król Rumunii – Karol II, który miał podpisać „Traktat o przyjaźni z państwami Osi.”

    Tom orientował się doskonale – chyba najlepiej w całej Ameryce – w zawiłościach polityki Środkowo – Europejskiej. O przeplataniu się interesów, pieniędzy i ideologii w polityce. W porównaniu do tej opisywanej przez greckich filozofów – europejska polityka już dawno zatraciła moralność, w którą wierzą jeszcze niektórzy działacze partyjni w Ameryce. Uśmiech politowania jawił się na twarzy dziennikarza, gdy słuchał przemówienia F. D. Roosevelta, w którym mówił o „moralnych obowiązkach władzy”. Co za bzdura! Takie wartości jak „Wierność przyjaciołom” lub „Poszanowanie praw” w dzisiejszej Europie nie istnieją. Liczy się prawo silniejszego – prawo sformułowanie przez wiekami przez Kaduka. Silniejszym jest dzisiaj Hitler i to on buduje teraz najsilniejszy blok militarny na świecie. Jeśli Amerykańska władza tego szybko nie zrozumie, możemy znaleźć się w niebezpieczeństwie. Tom ma już za sobą cykl artykułów potępiających Amerykański izolacjonizm. Nawoływał w nich do bliskiego sojuszu z Wielką Brytanią i Francją. Mówił, że należy pokazać młodym państwom Centralnej Europy, że jest inna droga obrony swej suwerenności, niż III Rzesza i jej Wehrmacht. Głoszenie takich poglądów zdecydowało o tym, że Tom nie otrzymał w 35r. Nagrody Pulitzera. Nie żałował tego. Wiedział, że mówi prawdę o świecie i był z siebie dumny!

    Dojeżdżali już do Zamku Królewskiego w Budapeszcie. Piękna XIII – wieczna budowla wspaniale wyglądała spowita poranną mgłą. Przed budynkiem stał już tabun dziennikarzy mówiącymi różnymi językami świata. Ze znajomych przyczyń było tam oczywiście najwięcej ludzi mówiących po niemiecku. Tom wiedział, że Mike nie zdoła zrobić żadnych przyzwoitych zdjęć w tym tłumie. Dlatego już miesiąc temu poprosił kolegę z węgierskiego dziennika, o załatwienie mu wejścia „tyłem”. Nowojorski Times nigdy nie robił mu problemów, gdy prosił o pieniądze na łapówki, dzięki którym załatwiał sobie wejścia, do których nie mieli dostępu dziennikarze z innych gazet i rozmawiał ludźmi, do których żadnego innego pismaka by nie dopuszczono. Miał nawet plan przeprowadzić szereg wywiadów z Marszałkiem Rzeczypospolitej Józefem Piłsudskim, ale niestety nie zdążył przed jego śmiercią.

    [​IMG]
    Zamek Królewski w Budapeszcie w nocą

    Na głównej sali balowej – na której miała się odbyć ceremonia (bo tak to trzeba nazwać) podpisania sojuszu zwanego osią. Byli już właściwie wszyscy oficjelowie. Adolf Hitler dyskutował i śmiał się z jakiegoś żartu opowiedzianego przez Fransisco Franco. U boku Fürhera grzecznie jak zwykle stał Rudolf Hess. Zdecydowanie nieodpowiedni człowiek na nieodpowiednim miejscu. No ale cóż, cieszył się on zaufaniem Hitlera. Greenwood wypatrzył po kolei wszystkich przedstawicieli państw faszystowskich. Austriackie przedstawicielstwo składało się z kanclerza Kurta Schuschnigga i ministra spraw zagranicznych Egona Bergera-Waldenegga. Rozmawiali oni w ciszy z królem Grecji Georgiosem II. Po za tym Turcję reprezentował oczywiście Kemal Atatürk i jego otoczenie generałów. Ze strony Węgier podpis miał złożyć Miklós Horthy de Nagybánya. Mimo serdecznej atmosfery coś Tomowi nie odpowiadało. No tak! Gdzie jest prezydent Polski Ignacy Mościcki i minister Józef Beck! Nie był nikogo z Bułgarów. Ani cara Borisa II, ani głowy rządu Georgi’ego Kioseivanova!
    -Też to zauważyłeś, co Tom? – spytał Mike
    -Za pół godziny odbędzie się podpisanie paktu. Polacy i Bułgarzy zmieniają zdanie właśnie teraz? Toż to przecież skandal na miarę międzynarodową!!! To tak jakby panna młoda uciekła przyszłemu mężowi sprzed ołtarza!

    Tom uważnie obserwował Hitlera. „Dziwne – pomyślał – człowiek przyzwyczaja się do jego burzliwych wystąpień i myśli, że na wszystko będzie reagował bardzo żywiołowo. A teraz stoi spokojnie z Hessem przy boku i żartuje z Franco. Zupełnie inaczej zachowują się Węgrzy. Nagybánya jest zdecydowanie zdenerwowany. Nerwowo ociera pot z czoła. Nie dziwne. Co to by było upokorzenie dla całego narodu Węgierskiego! Na konferencję w Budapeszcie nie przyjeżdża głowy jednego z silniejszych państw w Europie. Mało tego najsilniejszego w regionie!

    Po raz pierwszy od długiego czasu Tom nie rozumiał posunięć europejskich polityków. Polacy doskonale zdają sobie sprawę, że przez liczne deklaracje przyjaźnie z „braćmi germanami” zniechęcili do siebie opinię publiczną Zachodu. Kto więc obroni ich przed ewentualnym gniewem Hitlera? Stalin? Bez żartów! A Bułgarzy? Może chcą zwiększyć swoją cenę, zanim sprzedadzą się Hitlerowi? Zresztą dla Toma wszyscy sygnatariusze paktu byli jak prostytutki. Negocjacje zamykały się tylko do uzgodnienia ceny sprzedaży krwi własnych obywateli i suwerenności. Kto raz zbrata się z Hitlerem traci możliwość decydowania o sobie. Szkoda tylko, że Amerykanów słucha się dopiero po rozlaniu mleka...
    Zagrały hymny sześciu państw, których przedstawiciele byli obecni. Później każda głowa państwa składał podpis na kolejnych sześciu dokumentach. Pierwszy podszedł Fransisco Franco. Później popisywali się: Kurt Schuschnigg, Miklós Horthy de Nagybánya, Georgios II i Kemal Atatürk. Na końcu wszyscy oni podali sobie ręce i wygłosili gorące przemówienia, w których wyrazili nadzieję owocnej współpracy i solidarności między zaprzyjaźnionymi państwami. Nikt – ku zdziwieniu wszystkich obecnych dziennikarzy - nie wspomniał słowem nieobecnych Polakach i Bułgarach. Także nie odbyła się zapowiedziana konferencja prasowa, na której politycy mieli wyjaśnić, czemu zdecydowano się powołać pakt (dla Toma było to bezsensowne, ponieważ każdy głupi wie po co powołuje się sojusze wojskowe...pytanie brzmi tylko przeciw komu...). Zapewne sygnatariusze bali się pytań dotyczących nieobecnych...

    O to sygnatariusze paktu
    [​IMG]
    Gospodarz Miklós Horthy de Nagybánya
    [​IMG]
    Kurt Schusshnigg
    [​IMG]
    Kemal Atatürk
    [​IMG]
    Geogrios II
    [​IMG]
    Francisco Franco
    [​IMG]
    ...i oczywiście Adolf Hitler

    Konferencja zakończyła się balem. Jednak nikt na nim nie mógł się dopatrzyć Hessa. Nic dziwnego. Próbował on dodzwonić się do ministerstw spraw zagranicznych Warszawy i Sofii. Z zerowym skutkiem.

    [​IMG]
    Kształt Osi

    „I tak o to Polacy wraz z Bułgarami zepsuli największą polityczną fetę od czasu Konferencji Wersalskiej... – zakończył swój artykuł Tom Greenwood.

    Wielcy nieobecni konferencji w Budapeszcie:
    [​IMG]
    Igancy Mościcki
    [​IMG]
    ...i Car Bułgarii Boris II (zdjęcie wykonano podczas jednej z wiztyt Hitlera w Sofii; Car drugi od prawej)
     
  5. Luan

    Luan User

    [​IMG]
    Wizyta Min. Spr. Zagr. w Luksemburgu
    Constantin von Neurath był wczoraj z kurtuazyjną wizytą na dworze księżnej Luksemburga Charlotte. Przywitał go oddział gwardii honorowej i salwy armatnie. Minister wyraził swój podziw, podczas długiego wystąpienia, na temat bogatej historii i kultury Księstwa. „Luksemburg łączy w sobie wszystko to, co najlepsze w Niemcach, Francuzach i mieszkańcach Beneluksu.” – mówił. „To zaszczyt być honorowym gościem tak wspaniałej monarchini i jednocześnie gospodyni –zakończył swoje przemówienie zwracając się w stronę koronowanej głowy Luksemburga. Później p. von Neurath odbył półgodzinną rozmowę w cztery oczy z księżną Charlotte. Podczas rozmowy poruszono kwestię wizerunku Niemiec na Zachodzie Europy. Księżna zapewniła pana ministra, że postara się zmienić niesłuszne stereotypy o Adolfie Hitlerze i jego rządzie krążące wśród państw Alianckich. Przypomniała jeszcze raz wspaniałego walca, jakiego zatańczyła z Fürherem podczas jej imienin świętowanych w styczniu tego roku. „Człowiek prowadzący damę w taki sposób nie może być tym okrutnym tyranem, na jakiego kreują go niektórzy przywódcy państw Środkowej i Zachodniej Europy” - powiedziała. Było to niewątpliwe nawiązanie do wydarzeń do jakich doszło podczas konferencji w Budapeszcie, na której nie zjawili się zaproszeni przedstawiciele Polski i Bułgarii, okazując w ten sposób lekceważenie dla wspaniałego narodu Niemieckiego. W godzinach wieczornych min. von Neurath wyleciał do Teheranu, by rozmawiać o dostawach Perskiej ropy do III Rzeszy.

    [​IMG]
    Neurath stawia ultimatum Luksemburgowi!
    Sęp o nazwie Oś zatacza coraz szersze kręgi nad trupem burżuazyjnej Europy!!!
    Wczoraj w godzinach rannych minister spraw zagranicznych nazistowskich Niemiec przybył do Luksemburga z twardymi żądaniami aneksji. Księżna Charlotte (władczyni księstwa) była wyraźnie przestraszona takim postawieniem sprawy przez niemieckiego ministra. Dwór książęcy dwoił się i troił, by wizyta wyglądała na czysto kurtuazyjną wygłaszając frazesy o osobistej przyjaźni między kapitalistyczną monarchinią, a nazistowskim przywódcą. Burżuazyjni przywódcy znaleźli się w kropce po podpisaniu w Budapeszcie sojuszu nazwanego Osią. Wygląda na to, że wcześniej, czy później Luksemburg skapituluje. Co ma w tej sytuacji zrobić Związek Radziecki? To pytanie pozostawmy naszemu ojcu i przewodnikowi – Józefowi Stalinowi.




    To taki przerywnik, który będzie się ukazywał pomiędzy odcinkami
    Bardzo proszę o komentarze...
     
  6. Luan

    Luan User

    Historii część czwarta: "Heil! = Nein!"

    Sierżant Jürgen Kögel wyszedł z koszar na szarą, zakrwawioną ulicę Kolonii. Brudząc sobie buty w kałużach zabarwionych ludzką krwią, w uszach dudniły mu słowa Hitlera z jego ostatniego przemówienia w Reichtagu: „Rzesza, silna Rzesza, Rzesza marzeń każdego dobrego Niemca, Rzesza umiłowania ojczyzny i mowy germańskiej, a wreszcie Rzesza, której ja jestem wodzem, nie może tolerować bandyckich wystąpień sprzeciwiającym się polityce legalnego rządu Niemiec. Każda oznaka buntu względem obowiązującej doktryny będzie traktowana, jako zamach na integralność Rzeszy i na bezpieczeństwo jej mieszkańców. Ostrzegam wszystkich zwolenników tzw. „Wystąpień kolońskich”, że jeśli dojdzie do zaplanowanej na jutro demonstracji antyrządowej, poleje się krew! Przypominam, że zmiana dyktatu wersalskiego i środki do tego potrzebne, objęte są monopolem rządu, i zapewniam wszystkie dobre i praworządne rodziny niemieckie, że nie zrezygnowałem ze swojego planu stworzenia „Wielkich Niemiec”. Jednak środki jakimi posługują się członkowie „Radykalnych Nazistów Kolońskich” są nie do przyjęcia!” „Co za pie******ie!” – przeklął w myślach Jürgen – „też mi führer – wódz narodu, który karze strzelać do własnych obywateli.”

    [​IMG]

    Tak było. Dzień po przemówieniu Hitlera RNK zorganizowało swoją demonstrację. Na wielkich tablicach były powypisywane hasła w stylu: „Od słów do wojny”, „Precz z dyktatem”, „Hitler, działaj szybciej!” i chyba to, które najbardziej bolało Hitlera – „SA wróć!” Demonstranci udali się pod koszary kolońskiego garnizonu, skandując swoje pro wojenne hasła. Nie wiedzieli jednak, że zasiliła go cała dywizja pod dowództwem Heinricha Himmlera. Był to chyba „najmniej ludzki” człowiek w całym NSDAP. Himmler był aż nadto cierpliwy. Wysłuchał dwóch długich przemówień przywódców RNK. W połowie trzeciego dał rozkaz opuszczenia koszar i sformowania formacji bojowej. Rozkaz został wykonany gorliwie i bez cienia sprzeciwu ze strony żołnierzy – głównie młodzików akademii wojskowej w Berlinie. Padły pierwsze dwie ostrzegawcze salwy. Tłum stanął, jakby czekając na trzecią, która potwierdziłaby to, co się przed chwilą stało. Wehrmacht stanął przeciwko Niemcom! Doczekali się potwierdzenia. Tylko, że trzecia salwa, zamiast w powietrze, została wycelowana w tłum...
    Kögel stał wtedy w pierwszym rzędzie naprzeciw demonstrantów. Starał się zapomnieć...krzyk ludzi, odgłosy wystrzałów, kule trafiające w ciała...masakra. Jak można było strzelać do Niemców? Odpowiedzi na to pytanie nie mógł jednak znaleźć w kolejnym kuflu piwa podanego mu przez barmana portowej knajpki. Piwo było okropne. Jakieś polskie siuśki na Z, czy tam Rz...”byłoby trochę lepsze, a smakowałoby prawie jak piwo...” – pomyślał Jürgen...
    Wziął do ręki dzisiejszy numer "Der Stürmer". Na okładce narysowany był Żyd trzymający transparent z napisem „WOJNA”, a na ręku miał opaskę z niebieską gwiazdą Dawida, w której były wpisane litery SA. Zaczął czytaj wraz z czwartym kuflem, jaki postawił przed nim barman.

    [​IMG]
    „Żydowski element wywrotowy zaatakował kolońskie koszary” – głosił podtytuł artykułu „Handlarze niemieckich dusz”. „Żydzi znów próbowali podzielić Wielki Naród Niemiecki, tak jak uczynili to w 1918r. próbując zaprowadzić w Naszej Ojczyźnie swój zbrodniczy komunizm. Bernard Fuss i Eberkhandel Shurmann zyskali wielu zwolenników zaślepiając ich swymi spaczonymi wizjami niemieckiej władzy. Fakt, że poparła ich głównie biedota i ludzie bez znacznego wykształcenia dowodzi, że wprowadzony ostatnio z inicjatywy samego Adolfa Hitlera „program równych szans i pomocy najbiedniejszym” jest Niemcom jak najbardziej potrzebny. Nasz przywódca powiedział: „Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by zwiększyć elity intelektualne kraju, mające przecież niebagatelny wpływ na rozwój Wielkiej Rzeszy. Nie pozwolimy, by zaistniała kiedykolwiek taka sytuacja jak w 1918, kiedy Żydzi, komuniści i ogólnie element anarchistyczny zadał Niemcom cios w plecy!!! A dlaczego udało im się to osiągnąć? Bo społeczeństwo nie było należycie uświadomione i poinformowane!”. „Racja – pomyślał już nieźle spity Jürgen – dziadek zawsze powtarzał, że to wszystko wina braku wiedzy. Zawsze powtarzał, że tylko nieuki i pijane brudasy zostają komunistami, bo tylko oni nie zostali (albo nie chcieli być) nauczeni prawdziwego patriotyzmu!”.
    Sierżant przekartkował dalej „Stürmera”. Jeśli miał jeszcze jakieś wątpliwości, co do udziału Żydów w „przewrocie kolońskim”, to kolejne nagłówki je dosadnie rozwiały. „Żydowski pomiot”, „element czerwonego anarchizmu”, „komunistyczny smok Babilonu” – takie hasła w dość prosty sposób wymazały z Jürgena poczucie winy. „Przecież ja strzelałem do komuchów żydowskich, broniłem ojczyzny! O moją pierś rozbiła się czerwona nawała komunizmu! Jestem bohaterem! – myślał uradowany, że jego sumienie jest już wolne od trosk. Mało tego czół się dumny z tego, czego dokonał!
    Kögel wyszedł z baru na ciemną opustoszałą ulicę Kolonii. „Opustoszałą? Nie, co to za piękna kobieta prawie biegnie przede mną?” – powiedział sobie Jürgen. Wtem dostrzegł na jej prawym ramieniu błękitną gwiazdę Dawida...Nie myślał długo...przyśpieszył kroku...

    [​IMG]
    Ulice Kolonii po zmierzchu są niebezpieczne...

    Ulice Kolonii po masakrze przed budynkiem koszar wieczorem pustoszały zupełnie. Albo prawie zupełnie...
    -Zostaw mnie – krzyknęła Żydówka – pomo...
    Jürgen uciszył ją mocnym uderzeniem w twarz. Uderzył raz jeszcze i jeszcze...poczuł na ręku jej krew.
    -Żydowska dziwka!!! – ryknął sierżant, po czym uderzył raz jeszcze.
    Pobudzony alkoholem i wczorajszą krwią przystawił jej pistolet do głowy i zdarł z niej koszulę.
    -Ty jedna...już ja cię nauczę, posmakujesz prawdziwej niemczyzny!
    Na jej szczęście nie było jej to dane…
    Kögelowi pociemniało w oczach po uderzeniu cegłą. Padł na ziemię, upuścił pistolet. Zanim zdążył cokolwiek zrobić ujrzał lufę swojego własnego Mausera C96.
    -Ty..!
    Ulice Kolonii były puste...i całe we krwi...

    [​IMG] [​IMG]
    Z tego Mausera C96 został zamordowany Sierżant Jürgen Kögel
     
  7. Luan

    Luan User

    [​IMG]
    Gospodarczy boom!str.3
    Niemcy weszły w okres największego boomu gospodarczego w historii. Od dawna bilans handlowy nie był na tak ogromnym plusie. Nie brakuje niczego. Ropa płynie jak rzeka z krajów bliskiego wschodu – Arabii Saudyjskiej i Iraku. Jak wiemy „czarne złoto” jest niezbędnym składnikiem wpływającym na szybki i poprawny wzrost gospodarczy. Węgla produkujemy najwięcej w długiej historii Niemiec, a stali też mamy pod dostatkiem.
    Największym problemem w przeszłości był brak tzw. materiałów rzadkich. Mówimy tu m. in. o gumie lub egzotycznym drewnie. To wszystko gwarantują nam umowy zawierane z Brazylią i innymi krajami Ameryki Płd. Ogromny rynek zbytu, jaki jest obecnie w Związku Sowieckim pozwala na bogacenie się Niemieckich koncernów. To wszystko dzieje się dzięki wielu umowom i zawartym kompromisom, wypracowanych przez naszego min. spr. zagr. Constantinowi von Neurathowi i min. zbr. Johannowi Schwerinowi von Krosigk!


    [​IMG]
    Nie wierzcie Hitlerowi!str.7
    Churchill wraca na scenę...
    Tak zaczął swoje wystąpienie na plenum Partii Konserwatywnej były Kanclerz Skarbu – Winston Churchill. „Umowy zawierane z naszymi sojusznikami, jak Kanada, czy Australia, nie służą jedynie polepszenia się warunków życia Niemców. Służą one przede wszystkim pozyskania środków na rozbudowę armii. Pytam się, skąd Niemcy mają możliwości na rozbudowę lotnictwa? Dlaczego pozwalamy, by Hitler rozwijał Kriegsmarine? Czy rząd nie widzi, że stajemy nad przepaścią? Czy to co stało się w Budapeszcie nic nie znaczy?” Dalej sir Churchill stawia kolejne pytania retoryczne. Całe przemówienie było naszpikowane ostrą krytyką rządu Stanleya Baldwina. Jednocześnie Churchill nie zaproponował żadnych alternatywnych rozwiązań, po za „stanowczym sprzeciwem, wobec polityki narodowych socjalistów niemieckich.” Tego zresztą można się było spodziewać, po przegranym polityku, który w 1926r. Jako Kanclerz Skarbu (notabene w rządzie właśnie Stanleya Baldwina!) doprowadził swoimi nieudolnymi reformami do deflacji i masowych strajków, rujnujących Brytyjską gospodarkę. Nie wspominając już w fatalną w skutkach dla niego decyzje o poparciu Edwarda VIII w sporze z premierem. Niektórzy komentatorzy mówią, że jednak obecny premier nie radzi sobie z istaniejącą sytuacją międzynarodową i krytyka Churchilla jest jak najbardziej na miejscu. Podobno działacze Partii Konserwatywnej już szykują się do zmiany na stanowisku premiera. Więcej na str. 9 w art. „Co przyniósł zjazd?”

    [​IMG]
    Walki na ulicach Kolonii.str.2
    Są zabici i ranni!
    Co najmniej 40 osób zginęło, a 70 zostało rannych w wyniku walk, jakie rozegrały się wczoraj w niemieckim Köln. Według naszego korespondenta demonstranci popierający RNK (Radykalni Naziści Kolońscy) podeszli skandując wojenne i rewizjonistyczne hasła pod budynek koszar. Krzycząc „Wojsko z nami!” czekali aż wojskowi przyłączą się do skandujących. Organizatorzy pochodu nie mogli jednak wiedzieć (co się później okazało), że do Kolonii z Berlina przybył karny oddział kadetów z tamtejszej Akademii, pod dowództwem Reichsführerera SS Heinricha Himmlera. Bez ostrzeżenia otworzyli oni ogień do demonstrujących. Nasz korespondent ledwo uszedł z życiem. Znajduje się on teraz w jednym w tamtejszych szpitali. W następnych wydaniach „LA Times” podamy państwu więcej informacji. Jeśli obawiają się państwo, że ktoś z bliskich przebywający w tym czasie w Kolonii, to informacji udziela Ambasada niemiecka w Waszyngtonie pod numerem telefonu: 74-32-45-61.


    Dodałem numery stron...w końcu informacja o tym, na której stronie znajduje się dany artykuł też o czymś świadczy.

    W krótce kolejny odcinek!
     
  8. Luan

    Luan User

    Historii część piąta: "<Spiegel> Milewskiego"

    Ja zaliczyłem na równiusie 2 :grin: :!: :!: :!: Mam nadzieję, że Tobie też się udało :eek:k:


    Mathiaas Milewski osunął się na ziemię. Patrzył martwym wzrokiem na ciało niemieckiego żołnierza. Nie wiedział ile czasu tak spędził. Nie słyszał nawet kiedy ta młoda dziewczyna uciekła w popłochu... Zabił człowieka…zabił…człowieka…
    Przed oczyma stanęły mu obrazy z ostatniego roku. Zagraniczne podróże do Ameryki Południowej, ZSRR, po Europie Środkowej…”wizyty” Franza Killesberga…”Rodzina, to wszystko robię dla rodziny” – mówił sobie Mathiaas – „dzięki mnie są bezpieczni”. Co z tego, że był w pełni świadomy, że on i jeszcze kilku bankierów nie – niemieckiego pochodzenia swoimi kontaktami i pieniędzmi budowało potęgę III Rzeszy i Adolfa Hitlera. Ale jeszcze nigdy nie zabił człowieka…I nie zrobił tego, by ratować młodą żydówkę. Cała gorycz, strach jaki w nim od roku narastał, o siebie i swoich bliskich, nienawiść do wszystkiego co niemieckie uwolniła się wraz z głuchym łupnięciem cegły w głowę żołnierza i wraz z wybuchem prochu w Mauserze…Co wtedy czół? Sam nie wiedział…ale był w pewnym sensie uradowany widokiem krwi na niemieckim mundurze…póki jego sumienie nie zadało mu pytania: „Czym się teraz od nich różnisz?”
    I wtedy spróbował zmówić za tego Niemca Kadisz…
    „Oby Wielkie Imię, którego pragnienie zrodziło wszechświat,
    Rozbrzmiewało w całym Stworzeniu
    Teraz.
    Oby ta Wielka Obecność rządziła waszym życiem
    i waszym dniem i wszystkimi żywotami tego świata.
    I powiedzcie ‘Tak’.”

    „Amen” nie przeszło mu już przez gardło…

    [​IMG]
    Koloński dworzec

    „Pociąg relacji Köln – Hannover – Berlin – Posen – Warschau odjedzie z peronu 3 o godzinie 11.15”
    Mathiaas wiedział, że będą go ścigać. Najprostszą drogą ucieczki byłaby droga do Francji, ale to by było zbyt oczywiste. Wybrał bardziej niebezpieczną trasę i postanowił szukać pomocy w Polsce. Wierzył, że ją otrzyma. Wiedział dużo…za dużo, o wiele więcej niż Franz Killesberg sądził. Znał numery kont Rzeszy w bankach szwajcarskich. Wiedział – a przynajmniej będzie udawał, że wie, które banki sprzedają Niemcom najnowsze technologie morskie. W jaki sposób doszedł do tych informacji? Diaspora umie sobie pomagać…
    Wsiadł do pociągu…
    Usiadł i zaczął się w myślach modlić…

    „Panie, jakże wielu jest tych, którzy mnie trapią,
    jak wielu przeciw mnie powstaje!
    Wielu jest tych, co mówią o mnie:
    „Nie ma dla niego zbawienia w Bogu”

    A jednak, Panie, Ty jesteś dla mnie tarczą,
    Tyś chwałą moją i Ty mi głowę podnosisz.
    Wołam swym głosem do Pana,
    On odpowiada za świętej swojej góry.

    Kładę się, zasypiam i znowu się budzę,
    bo Pan mnie podtrzymuje,
    Wcale się nie lękam tysięcy ludu,
    choć przeciw mnie dookoła się ustawiają.

    Powstań o Panie!
    Ocal mnie mój Boże!
    Powstań o Panie!
    Ocal mnie mój Boże!

    …ocal mnie mój Boże…
    - szepnął…

    -Killesberg!!! – ryknął oficer SS Eduard von Weimar. – zapytam jeszcze raz…gdzie jest ten Żyd!!!
    -Ależ… - esesman był zdecydowanie przerażony sytuacją - offizier von Weimar zapewniam, że…
    -Gówno mnie obchodzę wasze zapewnienia! – kieliszki w kolońskim mieszaniu Franza zatrzęsły się. – czy wy w ogóle zdajecie sobie sprawę, co ten Żyd wie? I jak to może posłużyć naszym wrogom w Paryżu i Londynie!
    -I wyjaśnijcie mi – von Weimar zbliżył swoją zarośniętą twarz tak blisko twarzy Franza, że ten czół już tylko nieczysty oddech oficera – jakim cudem ten żydek wyszedł na ulicę bez ochrony!?
    Franz nie musiał wyjaśniać: butelki najlepszej polskiej wódki mówiły same za siebie…
    -Wy..Wysłałem już naszych agentów w kierunku przejść granicznych w kraju Saary i na granicę ze Szwajcarią…
    -Czemu ja muszę pracować z takimi przygłupami!!! – ryknął oficer – rusz mózgownicą, póki ją jeszcze masz! Gdzie masz najwięcej Żydów w Europie!!!
    Franza ogarniało powoli przerażenie.
    -W Polsce - wydukał w końcu
    -A wiecie kiedy odszedł ostatni pociąg do Polski? Widzę, że nie…
    -Nasi agenci nie zdążą na przejście graniczne z Polską...- dodał - pamięta pan moje zdanie na temat wykonania "nowych" papierów dla tego Żyda?
    Offizier von Weimar wziął płaszcz i otworzył drzwi wyjściowe, po chwili obrócił się i powiedział:
    -Ten wasz Żyd zamordował wczoraj w nocy niemieckiego żołnierza…mam nadzieję, że wie pan co to dla pana oznacza…
    Wyszedł, zostawiając Franza spoconego z przerażenia…

    [​IMG]
    Oczekujący na pociąg Warszawiacy

    „Warszawa Zachodnia” – przeczytał Mathiaas

    „Chwalę Cię, panie, całym sercem,
    opowiadam wszystkie cudowne Twe dzieła”

    „Ty co mnie wyprowadzasz z bram śmierci”


    Mathiaas wyszedł na Warszawską ulicę. Rozkoszował się pięknym kwietniowym słońcem...Jego koszmar się skończył! Skierował swoje kroki w stronę polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Wierzył, że Polacy mu pomogą…po tym co się stało w Budapeszcie. Zresztą jest on osobą znaną wśród polskich dyplomatów. Rozmawiał z nimi nie jeden raz. Tyle, że polscy dyplomaci nie wiedzieli do końca kim jest Milewski.
    Wszedł do budynku i podszedł do biurka, za którym siedziała młoda sekretarka
    -W czym mogę panu pomóc? – zapytała.
    Mathiaas odpowiedział jej po szybko po niemiecku:
    -Jestem Żydem i obywatelem Niemiec. Pan Beck zna mnie. Proszę o rozmowę z nim oraz proszę rząd Rzeczypospolitej Polskiej o azyl.
    -To prima aprilisowy żart? – spytała zdziwiona.

    W mieszkaniu esesmana zadzwonił telefon.
    -Tak tu Killesberg – Franz podniósł słuchawkę – Co? Znaleźliście ją? Jak? Nieważne…już jadę…



    P.S. Ciekawe, czy ktoś wie co odmawiał Mathiaas w pociągu i na Zachodnim :?:
    Dodałem tytuły do wszystkich części AAR...
     
  9. Luan

    Luan User

    Historii część piąta: "Decyzje"

    Stary człowiek siedział w ciepłym fotelu w swoim gabinecie. W ręku trzymał kieliszek najlepszej szkockiej whisky. Miał na sobie wysłużony, czerwony nocny szlafrok, a na nogach ciepłe , tak samo stare kapcie. Nie mógł spać…myślał…Na jego biurku leżały zwitki papieru z odręcznie napisanymi notatkami z ambasad w Berlinie, Paryżu, Moskwie, Sofii i Londynie. Ból głowy w równych odstępach czasu przeszywał jego skronie.
    -Józek – szepnął – dlaczego ja?

    [​IMG]
    Ignacy Mościcki​

    Jeszcze o dwudziestej trzeciej 29 marca Ignacy Mościcki – prezydent Rzeczpospolitej Polskiej – wiedział co robi. Świętował ze swoim gabinetem kolejny policzek, który udało im się wymierzyć niczego nie spodziewającym się nazistom. Udało im się namówić cara Bułgarii Borisa, by ten znów odrzucił propozycję sojuszu z Niemcami.
    -Sojuszu! – prychnął Mościcki – dobre, sobie…kanclerz Austrii już wyczekuje niemieckich dywizji pancernych na ulicy Wiednia…W końcu Beck mówił, że jeśli zgodzimy się na żądania Hitlera, to wkrótce sami zobaczymy Niemców w Poznaniu…

    No właśnie…Beck mówił…czas przeszły znaczy tu bardzo dużo…

    Budapeszt wbrew pozorom bardzo zbliżył Hitlera i Stalina. Nikt nie wie czemu tak się stało. Może przywódca Niemiec zrezygnował z zamiaru podporządkowania sobie ostatecznie Bałkan, po tym jak Rumuni podpisali tylko pakt o nieagresji, a Bułgarzy nawet nie przyjechali (zresztą za namową polskiego rządu)? Grunt, że polska ambasada w Moskwie alarmowała o wstępnych rozmowach dotyczących wspólnej granicy Rzeszy i ZSRR. Było to dosyć wymowne. W szczególności, że jeśli Hitler naprawdę postanowił ułożyć się ze Stalinem, to Polska nie była mu do niczego potrzebna…

    Beck się zmienił…nie stoi już na straży ideałów Piłsudskiego. Nie próbuje już kontynuować polityki równego dystansu. A może nigdy nie próbował? Gdyby pozostał wierny Marszałkowi na pewno nie dochodziłoby do tych wszystkich „wieczorków” w Berghofie.
    -Dlaczego tego nie zauważałem? – spytał sam siebie Mościcki – Nie! – krzyknął – to nie może być prawda! Beck nigdy by nie zdradził! Przecież jeździł do Moskwy wysyłał emisariuszy, on…

    Mościcki już do końca się pogubił. Dopiero po dłuższej chwili uświadomił sobie jak ich wszystkie działania były groteskowe. Cokolwiek, by nie robili i tak pchało ich to w objęcia Hitlera. Większość gabinetu była mimo wszystko za sojuszem z III Rzeszą. Czemu on jest przeciwny?

    Prezydent RP nigdy nie był szczególnie religijny. Zresztą swego czasu endecja zarzucała mu jawny ateizm. Teraz jednak patrzył w zawieszony (też zresztą niedawno) krucyfiks na ścianie, tuż obok jego rodzinnego herbu – Ślepowronu, herbu którym pieczętowali się tak wielcy patrioci, jak : Józef Pułaski, czy rodzina Krasińskich. Modlił się. Tak żarliwie i gorliwie jak nigdy przedtem w swoim życiu. Między słowami modlitwy powtarzał jedno i wciąż to samo pytanie: „Co mam robić?”

    Nie otrzymał żadnej odpowiedzi…

    Nacisk Berlina na Warszawę wzmocnił się. Dzięki sprytnym zabiegom propagandy niemieckiej francuska opinia publiczna ostatecznie odwróciła się od Polski. Francuskie gazety piszą wielkimi literami na pierwszych stronach gazet „Nie będziemy umierać za Gdańsk!” Ha! Nawet księżna Luksemburga. Tego małego czegoś między Nadrenią, a Alzacją i Lotaryngią śmie nawoływać Polskę, do zaprzestania uprawiania agresywnej polityki (Mościcki nadal nie dowiedział się od księżnej, o co jej tak dokładnie chodziło, o jakiej „agresywnej polityce” mówiła???) i „pogodzenia się” oraz nawiązania „bliższej przyjaźni” z Hitlerem. Bułgarzy już nie proszą, żądają by Polska udzieliła im gwarancji bezpieczeństwa. Co po podpisaniu paktu Rumunii z Osią jest już niemożliwe…

    Na dodatek ten Żyd! Jak-mu-tam Milewski, niby to przyjaciel Becka, pojawia się nagle w Warszawie i prosi o azyl. Na prośbę Becka, azyl został mu udzielony, co spowodowało od razu reakcję SS. Właściwie Mościcki się wtedy nawet z tego cieszył, bo to oznaczało, że Milewski posiada wartościowe informacje…ale w obecnej sytuacji, raczej nie zainteresuje się nimi ani Francja, ani Wielka Brytania, które święcie wierzą w swoją politykę appeasementu…

    „Swoją drogą, jeśliby…to ten cały Żyd może być później przydatny…” - pomyślał prezydent.

    Mościcki szybko chwycił pióro i białą kartę papieru, po czym skreślił kilka zdań. Wśród nich padło nazwisko: „Greenwood” i nazwa pewnej znanej nowojorskiej gazety…

    Prezydent odwrócił się w stronę telefonu stojącego na biurku. „Decydujesz się na bardzo ryzykowną grę Ignacy!!!” – usłyszał ostry, stanowczy, tak znany mu głos niedawno zmarłego przyjaciela. Mościcki spojrzał się na swoje zdjęcie z marszałkiem, jeszcze z dobrych czasów, trudnych, ale dobrych czasów młodości. Przez ułamek sekundy wydawało mu się, że widzi błysk w oku Ziuka…
    -Wybacz przyjacielu... – szepnął Mościcki i podniósł słuchawkę…
    Ślepowron z herbu Mościckich patrzył na niego martwym zimnym wzrokiem…

    [​IMG]
     
  10. Luan

    Luan User

    Historii część szósta: "Niespodzianki"

    Mathiaas Milewski siedział skulony w swojej celi na Pawiaku. Nie myślał o tym co się stało. To było nazbyt oczywiste. Nie zastanawiał się też co się z nim stanie, to było jeszcze bardziej jasne.

    [​IMG]
    Pawiak

    Nie modlił się też, jak to robił uciekając w pociągu. Nie potrafił…
    Wspominał. Starał sobie przypomnieć te dobre chwile w swoim życiu – dom, pierwszy rower, uniwersytet, pierwszy pocałunek z Anną, ślub i to co było po ślubie, narodziny jego córeczki, wspólne wakacje…
    Tylko czemu wciąż widział obok swoich bliskich twarz Killesberga?
    Jego wspomnienia zmieniały się w sny. Śnił, że żołnierzem którego zabił był Franz. Chciał by był to on. Całą duszą, każdym nerwem odczuwał przyjemność z wyimaginowanego zabijania na nowo znienawidzonego esesmana. I znów i znowu, i jeszcze raz…
    -Masz gościa Żydzie! – usłyszał głos strażnika.
    Zamek szczęknął, drzwi celi otworzyły się.
    -Jak się czujemy?
    Głos Franza Killesberga nigdy nie był bardziej obleśny.
    -Myślałeś, że cię nie znajdziemy? Cóż oddam ci honor. Nie mielibyśmy szans cię odnaleźć, gdybyś uciekał dalej na wschód…powiedzmy do Szansiwiesz gdzie leży Szansi, bankierze? – zadrwił
    -Zastanawiałem się nad tym przez całą podróż do Warszawy – ciągnął – dlaczego inteligentny i obrotny Milewski zatrzymał się w Polsce? Ale zaraz, nie będziemy tak rozmawiać! – krzyknął udając oburzonego esesman – jak to wygląda? Ja stoję, ty leżysz na jakiejś słomie. Strażnik! Przynieś mi tu natychmiast dwa krzesła! Schnell! Nie rozumiecie głucholce? Spricht du Deutsch? O! Danke... A teraz wszyscy raus!
    Strażnicy posłusznie wyszli.
    -Jakby coś się działo Herr Killesberg będziemy za drzwiami – rzucili na odchodnym.
    Esesman rozsiadł się wygodnie w przyniesionym przez Polaków krześle.
    -No! Teraz możemy normalnie pogadać jak Niemiec z Niemcem, pardon, mój błąd, jak Niemiec z Żydem – zadrwił znowu Franz, wskazując na drugie siedzisko.
    Mathaas apatycznie usiadł na ofiarowanym krześle.
    -Więc…jak już mówiłem – ciągnął dalej Killesberg – zastanawiałem się czemu zatrzymałeś się tu, w Warszawie, na co liczyłeś? Że ukryje cię tutejsza diaspora? Tak uważał von Weimar, ale mi przyszła do głowy inna myśl. Mianowicie przypomniała mi się twoja rodzinka w Stanach.
    Milewski szybko podniósł głowę. Franz przyjął ten odruch z błyskiem satysfakcji w oku.
    -Więc miałem rację – szepnął esesman – chciałeś sprzedać swoje informacje w zamian za zapewnienie przez polskich agentów bezpieczeństwa twoim bliskim, racja?
    -Co im zrobiłeś? – wychrypiał Mathiaas
    -Ja? Nic… – zachichotał Franz – zrobił to ktoś inny. A tak między nami mówiąc – Killesberg nachylił się ku Milewskiemu – słyszałem, że twoja żona nie stawiała się nawet w połowie, tak jak mogła. - szepnął
    -BYDLAK!!! – wrzasnął Mathiaas i uderzył Franza tak mocno, że aż usłyszał jak łamie mu nos.
    Chwycił już krzesło…jeszcze nigdy tak czegoś nie pragnął jak zabić go tu i teraz. Wystarczy parę celnych uderzeń w głowę…
    -Sukin… - przeklął jeden ze strażników, który wpadł do celi na odgłos bójki.
    Po chwili Mathiaas leżał na ziemi kopany przez polskich klawiszy.
    -Ostatni raz wywinąłeś taki numer Milewski! – wrzasnął wściekły z bólu Killesberg. - Wiesz co cię teraz czeka!? Dachau! Możesz czuć się wyróżniony! Poznasz jedną z największych tajemnic III Rzeszy – zaśmiał się gardłowo.
    Franz wyszedł…przy drzwiach jeszcze tylko rzucił:
    -Zobaczymy się jutro. Będę miał osobistą przyjemność eskortować cię to „domu”!
    Śmiech Killesberga jeszcze długo nosiły zimne ściany Pawiaka…
    ___________________________________________________
    -Milewski wstawajcie!
    Donośny głos żołnierza w polskim mundurze obudził w środku nocy Mathiaasa.
    -Nie słyszeliście? Zabierajcie tyłek ze słomy i chodźcie z nami!
    Dwóch żołnierzy podniosło obitego Milewskiego z ziemi. Gdy jednak zobaczyli, że może sam chodzić, skuli go tylko kajdankami i wyprowadzili przed bramę więzienną, gdzie czekała na nich ciężarówka Służby Więziennej.
    -Gdzie mnie zabieracie? – spytał łamanym głosem
    ____________________________________________________
    Telefon wyrwał brutalnie Killesberga ze snu.
    -Czego? – warknął – Herr Weimar! Najmocniej pana przepraszam – poprawił się szybko – Tak, już się zamykam i słucham.

    -Że jak? – krzyknął wreszcie – czy ja dobrze rozumiem Herr Weimar, jak to na razie zostawić Milewskiego w spokoju?! Jak to wiozą go do Berezy Kartuskiej?! Dlaczego…

    -Tak, przyjąłem ofizzier von Weimar – powiedział w końcu
    _____________________________________________________
    Podróż się dłużyła. Całą noc jechali ciężarówką, aż do miasta o nazwie Lublin, później pociągiem i w znowu ciężarówką. W końcu zatrzymali się.
    Żołnierze wyprowadzili Milewskiego na zewnątrz. Mathiaas myślał, że znowu czeka ich przesiadka. Tym bardziej był zdziwiony, gdy zdjęli mu kajdanki.
    -Czy domyśla się pan co się teraz z panem stanie? – spytał go uprzejmie dowódca konwoju.
    -Skąd miałbym wiedzieć – odparł – myślałem, że wracam do Niemiec, ale widzę, że tylko się od nich – nie powiem ku mojemu zadowoleniu – oddalam.
    -Niech pan mnie teraz uważnie posłucha. Rząd polski wynegocjował, że wstępując do Osi nie będzie zobligowany wydawać żadnych więźniów, nawet obywatelstwa Niemiec, III Rzeszy. Jednocześnie zobowiązał się do nie wypuszczania ich na wolność, póki nie zezwoli na to sąd niemiecki.
    Pułkownik – bo taki miał stopień ów żołnierz – przerwał na chwilę. Pociągnął z piersiówki, po czym zaoferował trunek Mathiaasowi. Ten też pociągnął łyk, jednak natychmiast go wypluł.
    -Co to za świństwo?
    Pułkownik uśmiechnął się i odebrał swoją piersiówkę. Mówił dalej.
    -Polski rząd postanowił złamać tę umowę. A raczej sprytnie ją obejść. Mianowicie na drodze do Berezy został napadnięty inny konwój. Żołnierze transportujący więźniów zdążyli ujść z życiem, jednak ci drudzy spłonęli żywcem w ciężarówce. Atak przypisze się Ukraińskim Nacjonalistom. Nie muszą mówić, że to pan był w tym konwoju…
    -Jesteśmy w tej chwili w Kutach – kontynuował – jest to przejście graniczne między Rzeczpospolitą, a Rumunią. Po drugiej stronie granicy będzie czekał na pana nasz agent, który zawiezie pana do na statek w Konstancy. Na jego pokładzie będzie czekał inny. Dopłynie pan do Nowego Jorku, gdzie będzie się pan musiał skontaktować z tym człowiekiem – pułkownik podał Milewskiemu kartkę z nazwiskiem – i przekazać mu tę kopertę.
    Mathiaas wziął do ręki i kartkę, i kopertę. Na kartce było napisane: Tom Greenwood, Independence Road 67, NY.
    -A co będzie jeśli się na to nie zgodzę? – spytał
    -Myślałem, żeśmy się zrozumieli – zdziwił się żołnierz – Ma pan wyjście, albo skontaktować się z tym człowiekiem, albo wracać do Niemiec z Killesbergiem, bo w Berezie pan nam się na pewno do niczego nie przyda.
    -Proszę zrozumieć – ton pułkownika stał się mniej oficjalny – jest nam pan potrzebny żywy i z dala od wszelkich niebezpieczeństw. Chcemy, by opowiedział pan temu człowiekowi dokładnie swoją historię i pamiętał, co Polska zrobiła dla pana.
    Mathiaas chciał już powiedzieć, że przez tą Polskę zginęła jego rodzina, że to przez tą Polskę był jeszcze wczoraj kopany, że to przez tą Polskę…
    …płynął teraz pierwszą klasą parowcem przez Atlantyk na spotkanie z Tomem Greenwoodem…
    [​IMG]
    Most na Czeremeszu za Kutami, który dał Mathiaasowi wolność

    [​IMG]
    Oś w maju 1937. Po Polsce swój akces zgłosiła Portugalia i osamotniona Bułgaria.



    Ponad miesiąc bezczynności - posprzątane.
    Gdybyś chciał kontynuowac daj znac na PW.

    Tomo55
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie