Historia Rzeczpospolitej ATR AAR 1936

Temat na forum 'HoI II - AARy' rozpoczęty przez Ceslaus, 3 Maj 2010.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    [​IMG]

    Życie człowieka składa się z setek drobnych, na pozór błahych wydarzeń, które dopiero po latach nabierają większego sensu. Bardzo często, znaczenie pewnych dziejących się na naszych oczach zdarzeń, doceniamy dopiero po latach, gdy zapominamy już o towarzyszących im emocjach, nerwach i często – niezadowoleniu z ich przebiegu. Podobnie było ze świętej pamięci marszałkiem Piłsudskim – gdy wreszcie, po wielu latach starań udało mu się doprowadzić do powstania Federacji Rzeczpospolitej, nie był w stanie zapanować nad sobą i często wywoływał niepotrzebne skandale, wynikające głównie z jego kłótni z politykami, których nie rozumiał. Oczywiście wszyscy oni, darzyli go wielkim szacunkiem, jednak znacznie częściej, od słów uznania i zrozumienia dla starszego już człowieka, z ich ust padały słowa ostrej krytyki, czy wręcz potępienia, za liczne romanse, ostre wystąpienia w sejmie, czy nazywanie ich – mężów opatrznościowych, dei gratami, małpami zielonymi, czy wręcz prostytutkami. Mimo to na pogrzeb przyszli wszyscy – by w mniej lub bardziej udany sposób uronić kilka łez nad trumną, a potem ze spokojem i opanowaniem obserwować, jak trumna z ciałem marszałka, odprowadzana przez grupę polskich oficerów, białoruskich kawalerzystów, i kilku Ukraińców trafia na lawetę, na której miała dotrzeć do Krakowa, na Wawel, by tam spocząć wraz z królami Rzeczpospolitej. Oczywiście nie obyło się bez awantury – biskup krakowski stwierdził, że „przechrzta” nie powinien trafić na Wawel, kilku innych gorąco poparło niepokornego kapłana, przez co po raz kolejny wywiązała się niepotrzebna awantura. Ostatecznie marszałek został pochowany wraz z królami, a protestujący biskupi i niektórzy lekko lewicujący księża zostali poproszeni o zaprzestanie tej dyskusji. Zmarł człowiek, którego dzieło miało już niebawem przejść jedną z najcięższych prób…

    Piotrek był świeżo upieczonym absolwentem liceum. Dopiero co zakończył zdawanie matur, i tak naprawdę nie bardzo wiedział czym powinien się teraz zająć. Z jednej strony pociągała go kariera wojskowa – od najmłodszych lat pasjonował się historią, modelarstwem i militariami. Nic dziwnego, zważywszy, że jego dziadek był jednym z pierwszych rekrutów, służących w Legionach Piłsudskiego. Praktycznie rzecz biorąc pomysł sam w sobie nie był zły – jako żołnierz Wojska Polskiego, Piotr mógł studiować historię na jednym z najlepszych uniwersytetów w kraju – Łódzkiej Wyższej Szkole Wojskowej, na czele której stał jeden z najbardziej uzdolnionych polskich generałów – Władysław Sikorski… Był ostatni dzień grudnia 1935 roku, a kolejka stojąc przed gmachem ŁWSW sięgała ulicy Piotrkowskiej. Piotr zajął swoje miejsce i stopniowo tracił nadzieję, na to że zostanie przyjęty – do gmachu dawnej szkoły Rzemiosł, przy ulicy Wodnej był przecież spory kawał drogi. Mijały godziny, a on przesuwał się wraz z masą ludzką. Nie szło to szybko – w ciągu godziny do wnętrza gmachu wchodziły dwie – trzy osoby. Piotr stracił już nadzieję, gdy wzdłuż szeregu oczekujących przeszło dwóch oficerów. Jeden z nich zatrzymał się przy nim i uważnie mu się przyglądał. Po chwili na twarzy oficera pojawił się promienny uśmiech.
    - Pietia?
    - Wania?
    - Szczo, chcesz na oficyjera?
    - Wania, nie żartuj. Prędzej zdechnę na tym mrozie niż tam wejdę.
    - Iwan, to jakiś twój kolega? – zapytał drugi oficer i podszedł do przyjaciół – Witam, nazywam się pułkownik Wiśniewski i jestem nauczycielem historii. Widzę, że ma pan „chrapkę”, na jedno z miejsc – na twarzy Wiśniewskiego pojawił się lekki uśmiech – Coś, mi się zdaje, że nie wejdzie pan dzisiaj do naszego budynku.
    - Chodź, pójdziemy na jakieś małe piwko – rzucił niby od niechcenia Iwan i puścił oko do pułkownika Wiśniewskiego.
    - Ale ja tu muszę…
    - Znajesz Ty, szczo ty musisz? Piwa się napić. Panimajesz? – zaśmiał się Iwan i lekko pociągnął Piotra za rękaw jego kożucha. Po chwili gdy obaj odeszli już nieco od kolejki, Iwan wskazał na Wiśniewskiego i powiedział – Myślę, szczo gospodin pałkownik może Ci pomóc. Po co tyłek odmrażać?
    Przez następne dwie godziny siedzieli w jednej z najbardziej prestiżowych restauracji na ulicy Piotrkowskiej. Piotr był zdziwiony i… zaskoczony tym co usłyszał od Wiśniewskiego. Okazało się bowiem, że jako wykładowca może wprowadzić do szkoły jednego ze swoich protegowanych, oczywiście na wydział historii, który nie cieszył się zbyt dużym powodzeniem – wiadomo, dość trudny i wymagający nieszablonowego myślenia przedmiot, nie dla każdego był spełnieniem marzeń. Kilka godzin później Piotr ściskał w zmarzniętej dłoni dokument upoważniający go do rozpoczęcia nauki w ŁWSW, w semestrze wiosennym*, który rozpoczynał się 2 stycznia 1936 roku…

    2 stycznia 1936 roku, Warszawa

    Od wczesnego ranka przed gmachem Sejmu zbierały się oddziały piechoty, które miały przejąć zabezpieczenie techniczne obrad parlamentu w nowym roku kalendarzowym. Z koszar położonych w podpiwniczeniu budynku dobiegały głosy ładujących do drewnianych skrzyń karabiny i pistolety. Niektórzy, szczególnie przywiązani do stołecznych warunków oficerowie, z niejakim żalem pakowali do swoich teczek butelki najlepszej warszawskiej wódki – „Stołecznej”. Wszystkiemu przyglądał się generał Bołtuć, który przybył do Warszawy, aby nadzorować obejmowanie posterunków przez oddziały białoruskie. Pogrążony we własnych myślach nawet nie zauważył generała Kazimierza Fabrycego, który dowodził garnizonem miasta stołecznego Warszawy.
    - Witaj, Mikołaj. Widzę, że oglądasz swoich Białorusinów – rzucił Fabrycy i oparł się plecami o ścianę.
    - Masz rację Kaziu – na twarzy Bołtucia pojawił się lekki uśmiech – Całkiem nieźli, musisz im to chyba przyznać.
    - Powiedzmy, że nieźli – Fabrycy zdecydowanie wolał dowodzić jedną polską, niż pięcioma białoruskimi dywizjami – Powiedz mi lepiej czy słyszałeś o kolejnym genialnym planie dowództwa.
    - Masz na myśli przeformowanie całego wojska? I ściągnięcie większości jednostek tu do Warszawy?
    - Zgadza się, właśnie to miałem na myśli – Fabrycy sięgnął po paczkę papierosów. Powoli wyjął jednego i zapalił. Przez chwilę zaciągał się dymem, po czym dodał – Straż Graniczna będzie miała pełne ręce roboty. Nie powiem już nic o tym jak będzie zapchana Warszawa – ponad pięćdziesiąt dywizji w jednym mieście… Będzie trudno zapanować nad żołnierzami.
    - Uważasz, że to zły pomysł? Obrona granicy państwa może być bardzo problematyczna. Zwłaszcza jeśli Niemcy i Ruscy zaczną machać szabelką – generał Bołtuć usiadł na parapecie i wyciągnął przed siebie nogi. Nigdy nie dyskutował z rozkazami, nawet tymi, które wydawały mu się kontrowersyjne.
    - Może masz rację – odparł po chwili Fabrycy i wrócił do swojego gabinetu.

    4 stycznia 1936 roku,

    Dziennik Łódzki

    [​IMG]

    W dniu dzisiejszym do Warszawy przybywają przedstawiciele ukraińskiego przedsiębiorstwa, wchodzącego w skład sektora państwowego. Trudne do zrozumienia z naszego punktu widzenia plany rozwoju współpracy gospodarczej, wydają się przynosić korzyści głównie Rzeczpospolitej. Trudno jest także pojąć, dlaczego władze niezależnej Ukrainy, proponują Polsce, wobec, której często wysuwają różnego rodzaju wnioski w ramach parlamentu Federacyjnego**, umowę na której najwięcej zyskuje Polska. Dalsze odwlekanie pewnych spraw, których istnienie w ramach naszych stosunków z Ukrainą negowane jest przez pewne grupy w polskim rządzie, może w przyszłości doprowadzić do zaognienia wzajemnych relacji.
    Zgodnie z decyzją ministra gospodarki generała Kasprzyckiego, konferencja prasowa, w której wezmą udział przedstawiciele obu stron odbędzie się 8 stycznia, gdy się wizyta ekipy Ukraińskiej Republiki w naszym kraju.

    Lwowskie Spotkania

    [​IMG]

    Doskonałe relacje pomiędzy Polską, a Ukrainą, to już nie tylko pobożne życzenia entuzjastów wizji pana marszałka, ale rzeczywistość! – stwierdził przewodniczący ukraińskiego przedsiębiorstwa „Lilponievsk”, Bohdan Winniczuk. Komentarz poczyniony przez pana Winniczuka, dla zobrazowania, i lepszego oddania polityki polsko – ukraińskiej, padł po podpisaniu porozumienia pomiędzy Polską, a Ukrainą, na mocy którego strona ukraińska zobowiązuje się nieodpłatnie dostarczyć nam duże ilości surowców strategicznych. Zdziwienie, dla takiego postawienia sprawy relacji, na linii Kijów – Warszawa, wyraził przedstawiciel Ukraińskiej Partii Narodowej, Stiepan Bandera:
    „Cóż, to za rząd, który za bezcen oddaje Lachom, drogocenne dobra naszej ukraińskiej ziemi? Cóż, to za rząd, który za uśmiech i nieodwzajemnioną przyjaźń, zgadza się na pominięcie kwestii Ukrainy Zachodniej? Zdecydowanie nie jest to rząd niepodległej Ukrainy!”. Wystąpienie pana Bandery stało się przyczynkiem do szerszej dyskusji, na temat zawartego pomiędzy Polską, a Ukrainą porozumienia handlowego, którego ostateczne podpisanie odbędzie się w dniu dzisiejszym, o godzinie 11.30 w Warszawie.

    Nasza Ukraina – organ prasowej partii rządzącej, fragment artykułu „Burza w szklance nacjonalistycznej gorzałki”

    Po raz kolejny siły wywrotowe, niezdolne do pogodzenia się z zasadami tak zwanej real politik, podnoszą w naszym kraju głowę i rzucają na oślep mięsem – mięsem reakcyjnego zacietrzewienia i nienawiści do wszystkiego co związane z Federacją. Jak bowiem inaczej można tłumaczyć, zachowania pana przewodniczącego Bandery, który w swojej wypowiedzi dla lwowskiego, polsko-języcznego dziennika „Lwowskie Spotkania”, po raz kolejny uderza w szczególnie czułą strunę, stosunków polsko – ukraińskich i, jak wszyscy czytelnicy dobrze wiedzą czyni to z zamiarem ich trwałego popsucia, lub choćby pogorszenia. Znamy jednak jego brunatnych mocodawców, którzy z Berlina, łapczywym wzrokiem spoglądają ku ukraińskim stepom, na którym dzięki męstwu polskiego i ukraińskiego żołnierza, mogą dziś w pokoju i zdrowiu, żyć potomkowie dzielnych synów wolności – Kozaków.

    10 stycznia 1936 roku,

    Kurier Warszawski, wydanie popołudniowe

    [​IMG]

    Wspaniała wiadomość dla wszystkich anglofilów, w naszym kraju – w dniu dzisiejszym, przed południem, rząd brytyjski ogłosił, przyznanie Rzeczpospolitej szerokich gwarancji, które w przypadku zaatakowaniu naszego kraju przez inne państwo, stawiało by Wielką Brytanię w roli gwaranta naszej niepodległości. Nie wiadomo jeszcze jak zareagują na to nasi sądzi – szczególnie ostra może być reakcja Niemiec, oraz Rosji, choć wielu ostrych słów krytyki Brytyjczycy mogą się spodziewać również ze strony Litwy, której niezbyt przyjazne nastawienie do naszego federacyjnego państwa jest powszechnie znane. Trudno powiedzieć, czy sędziwy monarcha, zdecydował się na taki krok, by nadać jakiś konkretny kierunek polityce swojego następcy, księcia Edwarda, czy też jest to niezależna decyzja rządu. Tak czy siak powinniśmy raczej cieszyć się z decyzji rządu angielskiego.

    Wieści – dziennik wydawany od grudnia 1935 roku w Żytomierzu (Polska Ukraina Zachodnia)

    Wspaniała wiadomość, jaka w dniu dzisiejszym zelektryzowała większą część dyplomatów i polityków przebywających w Londynie, jest doskonałym uhonorowaniem polskiego rządu – powiedział w dniu dzisiejszym minister spraw zagranicznych RP, Józef Beck. Niezbyt popularny poza granicami naszego kraju, znamy dobrze wypowiedzi niektórych francuskich elegantek, które porównują jego wygląd do zdjęć gwałciciela małych dziewczynek, został w dniu dzisiejszym uhonorowany w sposób jakiego się nawet nie spodziewał – być może rząd brytyjski zamierza stworzyć sobie strategiczny, antyniemiecki przyczółek w Europie Środkowej? Być może idea federacji Środkowoeuropejskiej, z takim trudem propagowana przez świętej pamięci marszałka Piłsudskiego uzyskała wreszcie zrozumienie na Zachodzie? Na te pytania nie znamy jeszcze odpowiedzi, ale musimy liczyć się z faktem, że nadchodzące tygodnie mogą ich nam dostarczyć. Pytanie tylko, na ile z nich uzyskamy odpowiedź pozytywną. Trudno również zrozumieć reakcję działaczy ukraińskich partii narodowych, którzy choć przeciwni Polsce i polskiemu panowaniu na wschód od Sanu, przyjęli tą wiadomość z dużym entuzjazmem – czyżby zanosiło się na kolejną falę niepokojów, wywołanych przez ukraińską reakcję? Szanowni czytelnicy – możecie być pewni, że będziemy was informowali na bieżąco o wszystkich ważnych wydarzeniach, które mogą zapowiadać zamieszanie – zbyt świeże są bowiem wspomnienia z wojny domowej w Rosji…

    20 stycznia 1936 roku, Warszawa

    [​IMG]

    Na mównicę sejmową wchodzi minister Eugeniusz Kwiatkowski:
    - Wysoka izbo, panowie posłowie, panie marszałku. Dzięki uprawnieniom, których mi państwo udzieliliście rozpisałem w ciągu poprzednich tygodni przetarg na budowę dwóch dużych zakładów przemysłowych, nastawionych głównie na produkcję zbrojeniową. Pierwszym zwycięzcą przetargu jest firma „Kijevska Budowa” z Kijowa, której polskie przedstawicielstwo rozpoczęło już budowę fabryki samolotów w Brześciu Litewskim. Drugi zakład pozostaje na razie pod zarządem państwowym, a jego lokalizacja, zgodnie z prośbą inwestorów ubiegających się o jego budowę, pozostaje na razie tajna. Dodatkowo, w porozumieniu z panem marszałkiem Śmigłym, zgodziłem się na wydzielenie pewnych środków na rzecz produkcji zbrojeniowej – w najbliższym czasie, to jest do końca kadencji, pana ministra Kasprzyckiego, powołane zostaną trzy jednostki zmotoryzowanej piechoty, których łączny koszt wyniesie około 35 tysięcy złotych, za jedną.

    [​IMG]

    Zgodnie z zapisami ustawy budżetowej na zeszły rok, na badania naukowe finansowane przez państwo przeznaczonych zostało 400 tysięcy złotych, z czego 100 tysięcy na rozwinięcie projektu lekkiego krążownika, realizowanego przez Stocznię Gdynia, 120 tysięcy otrzymały Zakłady Azotowe w Puławach, które testują nowe narzędzia mechaniczne, które mają już niebawem trafić do pozostałych fabryk w kraju. Pozostałe fundusze, zostały podzielone pomiędzy Szkołę Orląt w Dęblinie, która otrzymała 80 tysięcy złotych, na realizację tajnego projektu szkoleniowego, oraz Fabryka Broni Starachowice, która przygotowuje, sprzęt do przeprowadzenia spisu powszechnego, podobne do tych, które zostały wprowadzone kilka miesięcy temu w Niemczech.
    Zdaję sobie oczywiście sprawę, z faktu, że jako wiceminister nie, ja lecz generał Kasprzycki, powinien przedstawić panom posłom, to sprawozdanie. Musimy jednak pamiętać, że pan minister Kasprzycki, jako oficer Wojska Polskiego, i minister w rządzie RP, musi brać udział również w innych, poza parlamentarnych obowiązkach…

    W tym samym czasie, Zamek Królewski w Warszawie,

    [​IMG]
    Na twarzy prezydenta Mościckiego pojawił się grymas niezadowolenia – na jednym z pierwszych spotkań, nie było człowieka z którym bardzo chciał się spotkać – brakowało oczywiście wiceministra gospodarki i finansów publicznych, Eugeniusza Kwiatkowskiego, który w tym czasie tłumaczył posłom, dlaczego pewne środki finansowe musiały zostać przeznaczone, na to, a nie na tamto. Pomimo tego, prezydent zdecydował się udawać zadowolonego. Od samego początku spotkania obserwował przybyłych – jego wzrok szczególnie często skupiał się na marszałku Śmigłym, który raz za razem zabierał głos i głośno protestował przeciwko pozbawieniu go dowództwa na kresach. Prezydent dobrze wiedział o co chodzi Generalnemu Inspektorowi – jako głównodowodzący wszystkimi siłami zbrojnymi na wschodzie miał praktycznie nieograniczoną władzę, którą wykorzystywał zresztą, w niezbyt korzystny dla kraju sposób. Często prowokował spory z lokalnymi przedstawicielami II Oddziału Sztabu Generalnego, co uniemożliwiało im wysyłanie swoich agentów do Rosji. Co prawda nie przybrało to jeszcze jakiś poważnych rozmiarów, ale istniało już kilka precedensów, których tolerowanie mogło w przyszłości źle się zakończyć. Co prawda rosyjska armia, jeszcze długo nie będzie w stanie zrobić czegokolwiek, przeciwko jakiemukolwiek przeciwnikowi, ale należało zawczasu zabezpieczyć sobie dobre pozycje w armii i przemyśle…

    WYDARZENIA ZE ŚWIATA

    [​IMG]

    3 stycznia – W Rosji doszło do zamachu stanu, którego ofiarą padł Aleksander Kiereński. W tej sytuacji władzę w państwie po raz kolejny przejęli monarchiści, z Wielkim Księciem Dimitrijem Romanowem, który desygnował na stanowisko premiera swojego zausznika Puriszewicza, reprezentującego stronnictwo rekacyjnych posiadaczy ziemskich.

    [​IMG]

    21 stycznia – umiera król Wielkiej Brytanii Jerzy V. Niemłody już monarcha, który w ostatnich dniach swojego życia, za pośrednictwem premiera, udzielił Polsce gwarancji niepodległości, jest żegnany również przez wielu Polaków, którzy tłumnie zbierają się przed ambasadą brytyjską w Warszawie i składają kwiaty, będące wyrazem ich hołdu dla zmarłego monarchy.

    [​IMG]

    27 stycznia – władze Stanów Zjednoczonych decydują się na zwiększenie wydatków na przemysł zbrojeniowy. Większość komentatorów nie ma wątpliwości – USA obawiają się konfliktu z Cesarstwem Japonii, do którego są zupełnie nie przygotowani…

    *- zgodnie z uchwałą Ministerstwa Oświecenia Publicznego z września 1935 roku, rok szkolny w uczelniach wojskowych rozpoczyna się 2 stycznia każdego roku.

    ** - parlament federacyjny, jest to ciało ustawodawcze, złożone w 50% z Polaków, pozostałe 100 miejsc podzielonych jest pomiędzy Białorusinów (lub Rusinów) oraz Ukraińców. Decyzje parlamentu federacyjnego muszą zostać zatwierdzone przez parlamenty krajowe, co czyni z tego ciała przysłowiowy kwiatek u kożucha.


    Od autora: Witam, po utracie dostępu do Kaiser'a (format dysku) straciłem siłę do tego moda. Próbuję więc swoich sił na innym, bardzo ciekawym modzie. Oby szczęśliwie. Savożercy trzymajcie się z daleka :Devil: A propo dzieje Miśkiewicza i Lalka będą w przyszłości kontynuowane. Niech no tylko macgie dostanie save'a.
     
  2. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Luty – marzec 1936 roku

    [​IMG]

    Dostawa żywności do szkoły​

    Pierwsze tygodnie w na uczelni były zupełnie spokojne. Sielankową atmosferę, raz po raz przerywano wiadomościami o poszczególnych absolwentach, którzy otrzymywali dobre posady w polskiej armii, głównie jako dowódcy poszczególnych jednostek w sile korpusu, lub dywizji. Początkowo takie pozytywne i optymistyczne wieści docierały jedynie z północnego wschodu, gdzie powstała grupa armii Północ, dowodzona jeszcze przez marszałka Śmigłego. Wszyscy wiedzieli, że nie będzie on sprawował tej posady długo – cieszył się zbyt małym szacunkiem ze strony władz by te pozwoliły mu przebywać na wschodzie. Później po 4 lutym wieści o reorganizacji w okolicach Orszy i Wilna ucichły. Wszyscy oczekiwali nowych informacji.
    Prawdziwą bombą okazała się za to wiadomość, która nadeszła do szkoły 11 lutego, wraz z wieściami o kolejnym przegrupowaniu wojsk, tym razem na odcinku pomiędzy Warszawą, a Prusami Wschodnimi, gdzie powstawała tak zwana Armia Centrum. Nie to było jednak powodem, dla którego wszyscy studenci siedzieli z uszami przystawionymi do radioodbiorników. Tego samego dnia bowiem na pograniczu polsko niemieckim rozegrały się dantejskie sceny…

    [​IMG]

    Wartownia numer 56, nie wyróżniała się niczym szczególnym. W opinii polskich i niemieckich pograniczków, była jednak uznawana za miejsce pechowe. Krążyły opowieści o kilku młodych Polakach i Niemcach, którzy w czasie, gdy granice obu państw istniały jedynie na mapie, przez trzy godziny toczyli walkę na śmierć i życie. Po obu stronach zabici uchodzili za bohaterów, po obu stronach granicy czczono pamięć kogo innego. Często, jeśli w pobliżu wartowni 56, spotykały się dwa patrole, dochodziło do wymiany ognia – ot tak dla uczczenia tradycji bohaterskich obrońców granic. Oczywiście, nikt ze strzelających nie zamierzał dołączyć do świętej pamięci chłopców z Freikorpsów, albo do nieboszczyków z Straży Granicznej, wszyscy czuli jednak na sobie pewną presję, presję, która zmuszała ich do „lepszej” postawy, gdy mijali budynek wartowni. Agentom „zakordonowym” przekazywano wiele informacji. Nikt jednak nie uznał za stosowne by powiadomić młodego chłopaka w czarnym skórzanym płaszczu o historii wartowni 56. Być może się go obawiano, jako przedstawiciela II Oddziału Sztabu Generalnego, być może nikt nie uważał za stosowne zawracać mu głowy tak błahą sprawą, jak stare przesądy. Absolwent łódzkiej szkoły był zupełnie spokojny. Popalał papierosa i z zaciekawieniem przyglądał się żołnierzom, którzy wykonywali swoje obowiązki. Czekał na swoją kolej – zdążył się do tego przyzwyczaić, nie raz i nie dwa przechodził już przez granicę z III Rzeszą, co prawda za każdym razem na innym kierunku, ale nie można powiedzieć by nie miał doświadczenia.
    Była godzina dwudziesta druga, gdy agent wstał z miejsca i narzucił na plecy ciężki plecak. Nie był to taki zwykły plecak, ale przygotowana z dużą znajomością rzeczy przemytnicza noska*, wypełniona po brzegi alkoholem i damskimi pończochami. Towar co prawda zupełnie nie pasował do kraju przeznaczenia – każdy szanujący się przemytnik wiedział, że za wódkę i pończochy można dostać sporo pieniędzy tylko w Rosji, ale ktoś na górze stwierdził, że właśnie te „towary luksusowe” powinny wchodzić w skład wyposażenia każdego polskiego szpiega przekraczającego granice. Droga była dość prosta – prowadziła przez młody las, który w 1918 roku mógł być ledwie rzadkim brzozowym zagajnikiem. Teraz jednak do brzóz dołączyły drzewa iglaste, a gdzie niegdzie widać było młode dąbki, które były już wystarczająco duże by zasłonić sobą okop, lub stanowisko karabinu maszynowego. Agent szedł pewnym, zdecydowanym krokiem. W końcu zatrzymał się przy zburzonym budynku, w którym niegdyś mieściło się jakieś niemieckie gospodarstwo. Polak ukrył się w resztkach zawalonej piwnicy i po raz ostatni zajrzał do swoich dokumentów – zgodnie z nimi nazywał się teraz Hans Willdorf, i był pracownikiem firmy Stolzmann, zajmującej się wyrobem narzędzi mechanicznych dla zakładów przemysłu lekkiego w całych Niemczech. Gdy zakończył ostatni odczyt swojej nowej tożsamości i ruszył w stronę niemieckiej strony, usłyszał za sobą złowrogi okrzyk:
    - Halt!
    Bez wahania zatrzymał się w miejscu i spokojnie przesunął dłoń na ukryty pod płaszczem pistolet Vis. Niemiec zdawał się nie zdawać sobie sprawy, z tego co robi zatrzymany przez niego przemytnik, gdyż zupełnie spokojnie podszedł do aresztanta i ręką pomacał jego nioskę.
    - Was had du hier? Wodka, ja?
    - Nein. Ich habe nur Todt – odbruknął szpieg i odwrócił się na pięcie. W ręku trzymał odbezpieczonego Visa. Na twarzy Niemca pojawił się wyraz przerażenia. Agent pociągnął za spust i rzucił się do panicznego biegu na niemiecką stronę. Po chwili odezwała się reszta strażników, do których ogień otworzyli polscy pogranicznicy. Przez następnych kilka godzin, aż do wschodu krwawego słońca obie strony bezskutecznie ostrzeliwały się, marnując tylko amunicję…

    Kilka dni później na ścianach ŁWSW, pojawiły się wielkie czarne tablice przedstawiające nowy sposób organizacji polskiego wojska. Wszyscy studenci i nauczyciele spędzali przy nich długie godziny przyglądając się napisom informującym ilu to absolwentów szkoły trafiło do armii i jakież to zaszczytne stanowiska zajmują. Dla wielu był to po prostu przejaw niezbyt wyszukanej propagandy sukcesu, która miała dodatkowo podnieść prestiż szkoły, inni uznawali swoistą statystykę, jeszcze inni naprawdę przywiązywali wagę do osiągnięć nielicznych kolegów, którzy pokazali, że w wojsku ważna jest nie tylko wiedza, ale również bystrość i giętkość umysłu. Nikt nie wspominał o sektach dawnych uczniów, którzy zginęli we wszystkich krajach świata, próbując dostać się do najbardziej tajnych dokumentów obcych wywiadów, sztabów i siedzib wielkich państwowych korporacji… Nikt nie mówił o kapitanie Józefie Michale Janiku, zamordowanym przez Rosjan na pograniczu, w czasie gdy wracał z Rosji z wykradzionymi planami rosyjskich pancerników. Nikt nie mówił o poruczniku Witoldzie Płużańskim, który został powieszony na głównym placu Kowna, po tym jak został pojmany podczas nieudanej próby przekroczenia granicy, w czasie wykonywania misji polegającej na odbiciu innego polskiego agenta. Mało kto pamiętał również o majorze Krzysztofie Łaseckim, który zginął podczas oblatywania prototypu nowego myśliwca PZL 24g… Portrety wszystkich tych, poległych za ojczyznę zasłoniły wielkie czarne plansze… Prawdziwi bohaterowie zawsze muszą odejść w zapomnienie… Czas mijał powoli – praktycznie każdy dzień wyglądał tak samo, i składał się z podobnych zajęć. O piątej rano pobudka, potem godzina na trening poranny. Kolejny punkt to codzienna toaleta i śniadanie, które spożywano około godziny 7.15. Następnie koło półgodziny czasu wolnego przed rozpoczęciem zajęć, przerywanych co kilka godzin obowiązkową musztrą na placu apelowym i treningami siłowymi, wytrzymałościowymi i sprawnościowymi. Dzień w szkole, czy też raczej na uczelni kończył się zwykle około 16.30 uroczystą odprawą, po której uczniowie i wykładowcy udawali się na obfity obiad, po którym uczniowie mieli około sześciu godzin czasu wolnego, do 22.40, o której następowało zamknięcie bram szkoły…

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Luty okazał się mimo wszystko miesiącem nad wyraz spokojnym, zwłaszcza, że agentowi, który o mało nie wpadł na granicy pomiędzy Prusami, a Rzeczpospolitą, ostatecznie udało się dotrzeć do Berlina, który był jego głównym punktem przeznaczenia i bezpiecznie wrócić do kraju. Prawdziwa nerwówka miała się dopiero zacząć…

    3 marca 1936 roku,

    Dziennik Łódzki

    [​IMG]

    Włosi na przedmieściach Adis Abeby! Armia włoska z całym swoim impetem naciera na wojska cesarza Hajle Sellasje, który podejmuje rozpaczliwe próby obrony stolicy, złożonej z kilkudziesięciu pałaców należących do największych posiadaczy, oraz setek lepianek zamieszkiwanych przez jego poddanych. Włosi zmuszeni są do użycia przeciwko Murzynom uzbrojonym w dzidy i łuki, czołgów i samolotów bojowych. Nie wiadomo, jak długo jeszcze toczyć się będzie ta niepotrzebna i krwawa rzeź. Według naszych korespondentów zagranicznych, wojska włoskie rozpoczęły w dniu dzisiejszym ostrzał stolicy Cesarstwa Etiopii z najcięższych armat i haubic, chcąc w ten sposób złamać ducha dzielnych obrońców…

    5 marca 1936 roku,

    Dziennik Łódzki

    [​IMG]

    Stało się to, co musiało w końcu nastąpić. Oddziały włoskie wdarły się do stolicy Cesarstwa, po całkowitym załamaniu oporu dzielnych oddziałów wiernych cesarzowi. Dowodzący operacją marszałek włoski, Pietro Badigalio, ogłosił niniejszym, iż na mocy prawa danego mu przez króla Włoch Wiktora Emanuela II, wciela niniejszym wszystkie ziemie należące do dawnego cesarstwa, do Królestwa Włoch, które tym samym zrealizowało swoje imperialne ambicje w tym rejonie. Nie wiadomo jednak, gdzie podział się były cesarz Etiopii, której rząd nie uznał zakończenia wojny, i wciąż prowadzi akcje partyzanckie w okupowanej przez Włochów części kraju.

    7 marca 1936 roku,

    Dziennik Łódzki

    [​IMG]

    Militarystyczna polityka Hitlera, znajduje swoje ujście! W dniu dzisiejszym niemieckie oddziały Wermachtu i policji dowodzone przez generała Heinricha Himmlera, wkroczyły do zdemilitaryzowanej pod Wielkiej Wojnie strefy Nadreni, co wywołało oficjalny protest środowisk związanych z francuską, brytyjską i belgijską lewicą. Zagrożenie zdaje się wyczuwać również rząd polski, który zdecydował się zapytać rząd francuski, co zamierza zrobić w obecnej sytuacji, oraz czy ewentualny atak Polski, na III Rzeszą został by wsparty przez oddziały znad Loary… W jednostkach wojskowych w całym kraju zarządzono natychmiastową mobilizację…Zanosi się na gorącą wiosnę…

    11 marca 1936 roku,

    Dziennik Łódzki

    [​IMG]

    Francuski kogut, przypomina raczej chowającego głowę w piasek strusia – stwierdził w wywiadzie dla DŁ, Generalny Inspektor Sił Zbrojnych, generał Edward Rydz Śmigły. Podobnego zdania jest komendant ŁWSW, generał Władysław Sikorski, który powiedział w wywiadzie dla Kuriera:
    - Defetyzm opanował wojsko francuskie, i panów generałów, którzy pochowali się za Linią Maginota, jak borsuki w jamach. Przyjdzie jednak i na nich kres. Prędzej czy później, mit wielkiej fortyfikacji rozpadnie się pod silnymi ciosami jakiejś armii.
    Jednocześnie w oddziałach wojska polskiego zarządzono przerwanie mobilizacji i zwolnienie żołnierzy do domów – Polska nie będzie atakowała Hitlera w pojedynkę. Wszyscy jednak zadają sobie to samo pytanie – jak długo będzie trwała zabawa w ciuciubabkę, z liderem partii nazistowskiej, który wysuwa ostre żądania terytorialne wobec Rzeczpospolitej.

    12 marca 1936 roku,

    Kurier Wileński

    [​IMG]

    Kolejne niepokoje na granicy polsko – litewskiej, mogą zapoczątkować niebezpieczny okres we wzajemnych stosunkach – powiedział dzisiaj, na konferencji prasowej w siedzibie magistratu generał Sosnkowski, dowódca Armii Północ. Komentarz generała dotyczył incydentu jakiego dokonały trzy litewskie samoloty myśliwskie typu Gladiator, odpędzone w dniu wczorajszym celnym ogniem przeciwlotniczym znad Wilna, nad którym piloci aparatów myśliwskich, próbowali dokonać zrzutu ulotek propagandowych. Część ich ładunku wpadła w ręce polskich pograniczników, pozostałe trafiły do ludności cywilnej, która spożytkowała je w znacznie lepszy sposób. W odpowiedzi nad Kownem pojawiły się wczoraj cztery polskie myśliwce pilotowane przez białoruskich pilotów, którzy po krótkim przelocie nad miastem uciekli na polską stronę. Po zakończeniu awantury związanej z remilitaryzacją zanosi się na kolejne niepokoje…

    20 marca 1936 roku,

    Przegląd Sportowy

    [​IMG]

    Wystartowała Liga! Co prawda w pierwszych meczach nie zagrało kilku ważnych piłkarzy, zmobilizowanych do jednostek wojskowych, jednak wysoka forma faworytów tegorocznych rozgrywek, piłkarzy Widzewa Łódź zaskoczyła wszystkich. Zwycięstwo na własnym stadionie ze stołeczną Polonią, z wynikiem 4:0 okazało się hitem pierwszej kolejki. Pozostałe wyniki
    Hajduk Lwów – Hetman Zamość 2:1
    ŁKS Łódź – Lech Poznań 0:1
    Ruch Chorzów – Cracovia 0:0
    Wisła Płock – Start Żytomierz 3:4
    Orkan Stanisławów – Pogoń Lwów 1:2
    KS Warszawianka – Dąb Katowice 3:2

    Wydarzenia ze świata:

    [​IMG]

    17 luty 1936 – Wybory w Hiszpanii zakończyły się niespodziewanym wynikiem – zwycięstwo frontu ludowego, może oznaczać poważne zmiany na scenie politycznej w Iberii. Jak na razie nieznany jest wynik partii prawicowych.

    [​IMG]

    20 luty 1936 – początek losowanie do pierwszej edycji Pucharu Narodów Europy. Wiadomo już, że Polska zagra w grupie D, w skład której wchodzą: Ukraina, Finlandia oraz Czechosłowacja. Pozostałe grupy
    Grupa A- Niemcy, Rosja, Włochy, Portugalia
    Grupa B – Szwecja, Litwa, Rumunia, Jugosławia
    Grupa C – Szwajcaria, Dania, Estonia, Łotwa
     
  3. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Kwiecień – maj 1936 roku

    [​IMG]

    2 kwietnia 1936 roku,

    Łuniniec, był jedną z tych małych położonych na kresach mieścin, które zupełnie przypadkowo uzyskały prawa miejskie, a po powstaniu Federacji zaczęły odgrywać pewną rolę w życiu lokalnych społeczności. Podobnych miejsc na kresach było wiele – wszystkie borykały się z podobnymi problemami- brakiem miejsc pracy, tragicznymi drogami (te Łuninieckie przeszły nawet do historii, gdy podczas jednego z polowań rozbił się na lokalnych wybojach samochód z prezydentem Ukrainy, Melnikiem) i brakiem perspektyw. Ludzie starali się jakoś sobie radzić, jednak najczęściej jedynym ujściem dla ich ambicji planów, było zazwyczaj znalezienie młodej, ładnej żony, założenie rodziny i życie z małego gospodarstwa. Jeżeli ktoś odczuwał chęć rozwoju, czy podjęcia wyzwań, ajkie przed młodym człowiekiem z prowincji stawiał wielki świat, jaki roztaczał się na zachód od Bugu, jechał do Warszawy, lub łodzi, rzadziej do Wilna, czy Lwowa, które uważano za lekko plebejskie ośrodki. Najlepszą, wymarzoną wręcz posadą dla mieszkańca Łunińca, było jednak zdecydowanie założenie sklepu – od lat 20., w regionie rosło spożycie alkoholu, co przekładało się na wzrost bogactwa sklepikarzy. Życie toczyło się swoim rytmem, co nie przeszkadzało większości obywateli.
    Nieco inaczej sytuację panującą w mieście widzieli urzędnicy magistratu i pracownicy ministerstwa finansów. 2 kwietnia, wczesnym popołudniem na peron w Łunińcu wjechał rządowy pociąg z Warszawy – jego przybycie nikogo nie zdziwiło, na początku każdego miesiąca do wszystkich miast powiatowych Federacji docierały dokumenty przeznaczone dla starosty, oraz innych urzędników magistratu. Tym razem, z pociągu oprócz urzędników kolejowych opowiedzialnych za przekazanie dokumentów wysiadło również dwóch oficerów z naszywkami „PW” – „Przemysł wojskowy”, na rękawach. Oddziały PW, zajmowały się zabezpieczaniem i organizowaniem produkcji w zakładach produkujących sprzęt wojskowy, a od początku 1936 roku do ich kompetencji należało również przygotowywanie budowy nowych fabryk. Przybysze od razu skierowali się w stronę posiadłości Izaaka Goldsztejna, miejscowego kupca, na którego terenach znajdowała się działka, przewidziana pod rozbudowę przemysłu. Nie zamierzali oczywiście negocjować sprzedaży działki Goldsztejna – dowodzący mającym w przyszłości powstać zakładem kapitan Wiśniewski, zamierzał po prostu wręczyć obywatelowi informację iż na jego terenach w dniu jutrzejszym rozpocznie się budowa zakładu zbrojeniowego… Dom obywatela Izaaka Goldsztejna okazał się całkiem okazałą willą, jakie rzadko można było zobaczyć na kresach. Oficerów do środka wpuściła młoda pokojówka, która z ciekawością przyglądała się nowym przybyszom.
    - Widzę, że wpadła ci w oko, ta mała – mruknął do swojego kompana kapitan Wiśniewski, po czym lekko poklepał Piotra po plecach – widzisz, mówiłem Ci, że w PW, będziesz miał życie jak w Madrycie. Wystarczy się tylko dobrze ustawić.
    - Cóż, nie była taka najgorsza – odparł Piotr i poprawił zapięcie swojej skórzanej teczki, ozdobionej znakiem uczelni – po trzech miesiącach ciężkiej pracy przyszedł wreszcie czas, gdy jak każdy uczeń musiał odbyć swój pierwszy staż – pechowo dla siebie wybrał formacje „Przemysłu wojskowego”. Od kilku dni praktycznie spał na walizkach – dziś byli Łunińcu, gdzie razem ze swoim przełożonym mieli spędzić następnych pięć, dni do czasu, gdy przyjedzie pierwszy pluton, który przygotuje miejsce pod stanowiska zabezpieczenia wojskowego. Z rozmyślań wyrwał Piotra widok gospodarza – starszego Żyda w jarmułce.
    - No, szanowni panowie wojskowi, jak ja się cieszę, że ja panów widzę – zaczął lamentować od samych drzwi – Andzia, mnie powiedziała, że panowie w sprawie ta, mała działka. Panowie, ja panom ta działka z wielką radością oddam, panowie, ja nawet za ta mała działka złamanego grosza od panów, szanownych, nie wezmę…
    - Zamknij się pan i słuchaj – warknął kapitan Wiśniewski – Nazywam się Wiśniewski. Kapitan Michaił Wiśniewski. Co prawda mój ociec był polakiem, ale po kądzieli jestem Ukraińcem. Dobrze wiem co pański, z całym szacunkiem, tak zwany naród, robił moim ziomkom. Nie przyszedłem, żeby z panem negocjować – Wiśniewski wyciągnął rękę w stronę Piotra, który szybko otworzył teczkę i wyjął z niej kartkę z sądowym nakazem – to jest nakaz opuszczenia działki budowlanej w ciągu dwudziestu czterech godzin. Jeśli się pan nie wyrobi – burknął Wiśniewski – puścimy z dymem te pańskie… komórki. Panimajesz?
    - Rozumiem… - na twarzy Żyda pojawił się wyraz wielkiego zdziwienia, połączonego z przerażeniem i strachem.

    7 kwietnia 1936 roku,

    [​IMG]

    Kilku młodych oficerów czekało, aż ich bezpośredni przełożony, major Dobrzański pokwituje odbiór ciężarówek, na które czekała dywizja. Wiedzieli, że to już ostatni dzień szkolenia, i tych piętnaście samochodów jest bardzo potrzebnych, zwłaszcza brygadzie przeciwpancernej, która ćwiczyła mobilną obronę przed atakiem przeważających sił pancernych. Bez sprzętu samochodowego, żołnierze poszczególnych działonów byli zmuszeni do biegania z niezbyt przecież lekkimi armatkami po całym poligonie, który nie należał do najmniejszych. Po chwili w drzwiach budynku właściciela fabryki pojawił się uśmiechnięty major Henryk Dobrzański. Gestem nakazał swoim podwładnym by wsiadali do samochodów. Po chwili z dziedzińca wyjechało trzydzieści ciężarówek Fiat 618 Grom.

    [​IMG]

    Dobrzański otworzył mały schowek i uruchomił przenośną radiostację, nastawioną już na częstotliwość dywizji.
    - Ja koło, ja koło! – głos majora poleciał w eter – prowadzę tabor, odbiór!
    - Koło, koło, tu baza – dyspozytor, kapral Marciniak odebrał wiadomość od Dobrzańskiego – Ruszajcie do Łomży, przenoszą tam naszą dywizję. Odbiór…
    - Przyjąłem – Dobrzański wyłączył radio i odwiesił słuchawkę, po czym spojrzał na kierowcę wozu – Dojedziemy do Łomży?
    - Spokojnie panie majorze, za dwie godziny będziemy…
    - Ale pociągiem jechaliśmy od wczoraj…
    - Panie majorze – na twarzy szofera pojawił się szeroki uśmiech – Niech pana o to głowa nie boli…

    11 kwietnia 1936 roku,

    [​IMG]

    Tak ma wyglądać nowy polski niszczyciel​

    Admirał Świrski spojrzał na plany nowego niszczyciela i skinął głową.
    - Proszę, się nie martwić panie admirale – na twarzy inżyniera pojawił się uśmiech – Mogę panu obiecać, że pański nowy niszczyciel będzie powodem do dumy. To będzie prawdziwy okręt przeciwlotniczy.
    Admirał ponownie skinął głową – dobrze wiedział, że jego plany rozbudowy floty wojennej musiały zostać zaakceptowane przez Sejm. Nikt nie miał wątpliwości, że prędzej czy później flota Federacji będzie musiała wyjść w morze, a nikt w Polsce nie miał ochoty polegać tylko na starych i nie remontowanych ukraińskich okrętach z Floty Krymskiej.
    - Koszt okrętu wyniesie około… - głos inżyniera sprawiał, że Świrski przechodził do krainy sennych marzeń. Z otępienia wyrwał go głos miczmana, pełniącego funkcję jego szofera.
    - Panie admirale, zawieźć pana do sztabu?
    - Tak, Adaś, zawieź mnie do sztabu.


    Dziennik Bałtycki

    Polska flota w ciągu najbliższych kilku lat będzie się rozbudowywać, co do tego nie ma żadnych wątpliwości i nikt nie wątpi, że najwięcej zyska na tym Polska i nasz region, w którym znajduje się większość polskich firm zajmujących się budową okrętów. Według planów, do których miał dostęp nasz dziennikarz, w ciągu najbliższych pięciu lat, przewidywana jest budowa pięciu niszczycieli, czternastu krążowników, kilku lotniskowców oraz kilku pancerników. Nie wiadomo ile w tym prawdy, gdyż największym sceptykiem takiej wizji polskiej floty, jest pan admirał Jerzy Świrski, wiemy jednak jaką cieszy się on opinią na Wybrzeżu, i co ma do powiedzenia w dowództwie floty – „admirał nic”, nie będzie ograniczał naturalnych dążeń Polski.

    5 maja 1936 roku,

    [​IMG]

    „Pilot” był jednym z najbardziej doświadczonych agentów. Tym razem miał dostać się do Niemiec i zorganizować grupę przyjmującą innych polskich agentów. Sposób dotarcia do Niemiec opracował samemu – zamierzał przylecieć małym turystycznym samolotem, na tyle lekkim, by dało się nim pokonać dość długi odcinek na wyłączonym silniku, polegając jedynie na sile wiatru. Plan okazał się wspaniały – lot przebiegał bez zakłóceń, zwłaszcza, że „Pilot” dostawał się do Niemiec, z neutralnej Szwajcarii, której obywatelstwo posiadał. Oficjalnie prowadził mały zakład pogrzebowy w Zurychu, doskonała przykrywka dla pracy wywiadowczej – jeśli ktoś wpadał na jego trop, wystarczyło zwabić, go do siebie, cicho wykończyć, a potem można było zaliczyć dodatkowy przychód na sprzedaży zwłok dla jednej z kilku szwajcarskich uczelni wyższych. Pilot był całkowicie pogrążony w rozmyślaniach, gdy nagle zobaczył w dole kilka reflektorów przeciwlotniczych, które wycelowano w stronę maszyny którą leciał. Bez chwili wahania wyłączył silnik i rzucił samolot w bok, na szczęście udało mu się zniknąć za sporą górą, ale obserwatorzy na ziemi zdążyli zauważyć jego awionetkę. Przez kilka następnych tygodni, cała granica ze Szwajcarią została dokładnie przeszukana. Pilot dobrze wiedział kogo szuka Gestapo. Na szczęście znów mu się udało…

    10 maja 1936 roku,

    [​IMG]

    Prezydent Mościcki ponownie spojrzał na siedzącego po drugiej stronie stołu ministra Raczkiewicza i z uśmiechem dobrego wujka, który pyta siostrzeńca o to jak idzie mu na nauka zapytał:
    - Czy to doprawdy konieczne?
    - Ależ oczywiście, panie prezydencie. Niech pan tylko spojrzy na kresy. Wielu zwolenników pana Rydza – Śmigłego, wciąż jeszcze psuje nam robotę. Dzięki dotacjom z budżetu dla tego oddziału będziemy mogli jakoś ograniczyć ich samowolę. A przecież tylko na tym nam zależy prawda?

    Tego samego dnia w siedzibie oddziału II Sztabu generalnego, trwały gorączkowe przygotowania do otworzenia referatu czwartego, odpowiedzialnego za kontrwywiad woskowy na kresach Federacji. Odpowiedzialny za wywiad na tym terenie pułkownik Pokorski miał już skompletowaną grupę najbliższych współpracowników. Wiedział, że może na nich polegać, wiedział też, że wywiad rosyjski nie jest na razie w stanie zagrozić jego działalności – gdyż, jak przyznawało wielu znających rosyjskie realia żołnierzy i oficerów, a nawet kilku dawnych szpiegów „za kordonowych”, w odradzającej się carskiej Rosji nie istniało coś takiego jak wywiad, a słowo „ściśle tajne”, pozostawało jedynie czczym sloganem, który przyciągał do akt dziennikarzy i obcych agentów… Mimo to Pokorski spodziewał się, że już niebawem będzie musiał przygotować się na mnóstwo ciężkiej pracy. Z Litwy dobiegało coraz więcej niepokojących sygnałów, a straż graniczna coraz częściej udaremniała różne próby wtargnięcia na terytorium Rzeczpospolitej. Najgorsza była jednak sytuacja na granicy z Łotwą, do której w każdej chwili mogły wkroczyć polskie jednostki wojskowe*, było to o tyle niebezpieczne, że niemal za każdym razem, gdy grupa polskich żołnierzy udawała się do Rygi na przepustkę, wraz z nimi do Polski przedostawali się agenci wywiadów brytyjskiego, szwedzkiego, a czasami również amerykańskiego, który próbował stworzyć sieć zależności na terenie Europy Środkowo – wschodniej.

    12 maja 1936 roku,

    [​IMG]

    Minister Beck usiadł w fotelu i po raz ostatni pomachał ręką do zebranych na płycie wiedeńskiego lotniska przedstawicieli austriackiej dyplomacji i rządu. Rozmowy pomiędzy kanclerzem, a polskim ministrem spraw zagranicznych ciągnęły się od 10 maja, gdy Beck przybył do Wiednia, na spotkanie z jednym ze swoich zagranicznych przyjaciół. Nic nie zapowiadało, że w czasie swojego pobytu, pułkownik spotka się z przedstawicielami generalicji i wojska. Pomiędzy ministrem a weteranami C.K Armii wywiązała się długa dyskusja, której przysłuchiwali się wszyscy ważniejsi politycy w republice. Dyskusje związane z tworzeniem antyniemieckiego frontu w Europie, sprawy związane z profesjonalizacją armii, wszystko to choć na jakiś czas przesłoniło żądania jakie kanclerz Niemiec, Adolf Hitler, coraz częściej wysuwa w stosunku co do małego państwa położonego w Aplach… Beck zapiął pas bezpieczeństwa i oparł głowę na miękkiej poduszce. Pytanie z którym przybył do Wiednia, wciąż nie dawało mu spokoju – czy Polsce uda się wciągnąć Austrię, do antyniemieckiej koalicji?

    Nauka y kultura – miesięcznik wydawany w Wilnie, od roku 1933, publikuje głównie wieści ze świata polskiej nauki, znacznie mniej rozbudowana jest warstwa kulturalna, która ogranicza się do przedstawiania co barwniejszych skandali towarzyskich

    [​IMG]


    [​IMG]

    Dokonania naszych polskich naukowców, pracujących na rządowej pensji, są ostatnimi czasy nastawione głównie na rozwój przemysłu i różnych kwestii militarnych. Dlatego też nie dziwi, iż tematem naszego, majowego numeru, jest dokonanie inżynierów z przedsiębiorstwa Azoty Tarnów, którzy prowadzili przez kilka ostatnich miesięcy badania nad sprzętem mechanicznym poprawiającym wydajność zakładów zbrojeniowych. Autorskie usprawnienia mogą zwiększyć dzienną produkcję nawet o 10%, co wydaje się sporym osiągnięciem zwarzywszy, że znaczna część kraju będzie w najbliższych latach poddana zakrojonej na szeroką skalę industrializacji. Pytanie, jakie muszą sobie naszym zdaniem zadać rządzący, jest bardzo trudne – jaki jest koszt rozwoju przemysłu na ziemiach polskich, czy nie spowoduje on opustoszenia wsi, stanowiących od zawsze o tradycji i kulturze naszego narodu?

    RAPORT O STANIE BADAŃ na dzień 30.V.1936

    [​IMG]

    Wydarzenia ze świata

    3 maja 1936 roku,

    [​IMG]

    Po dziewięciu latach polityki Czang Kaj-szeka zwalczania w pierwszym rzędzie Komunistycznej Partii Chin, a w drugim dopiero przeciwstawiania się agresji japońskiej, linia ta zaczęła wzbudzać coraz silniejszą krytykę w obozie Kuomintangu, zwłaszcza w armiach północnych, które w 1931 r. musiały oddać Japończykom Mandżurię. Na początku 1936 r. jeden z dowódców tych armii Zhang Xueliang nawiązał tajne rozmowy z KPCh na temat stworzenia wspólnego frontu przeciwko zewnętrznemu zagrożeniu. Kiedy Czang Kaj-szek przybył do kwatery głównej Zhanga w Xi'an (stolicy prowincji Shaanxi), aby omówić swoją najnowszą strategię walki przeciwko komunistom, gospodarz zatrzymał go w areszcie domowym. Po trzynastu dniach spędzonych w odosobnieniu Czang Kaj-szek przyjął osiem żądań Zhanga, m.in. zakończenia wojny domowej i stworzenia Zjednoczonego Frontu z komunistami przeciwko agresji japońskiej. Zhang Xueliang towarzyszył Czang Kaj-szekowi w drodze powrotnej do Nankinu, gdzie z kolei on został aresztowany i zamknięty w areszcie domowym…

    12 maja 1936,

    [​IMG]

    Wybory parlamentarne w Kostaryce, wygrali lewicowcy skupieni wokół Tobiasa Montufara, który objął stanowisko premiera. Być może zdobywanie coraz większego poparcia przez ruchy socjaldemokratyczne w Ameryce Łacińskiej i Południowej doprowadzi do powstania swoistego, drugiego kraju rad? Oby okazała się to tylko, niespełniona czarna wizja…

    *Terytoria Litwy, Łotwy i Ukrainy są otwarte dla wojsk polskich, które w razie konfliktu mają prawo wkroczyć na te tereny dla ochrony ich obywateli


    macgie29: Nazwy dywizji na wschodzie będą po rosyjsku (rusińsku), gdyż są to w 75% jednostki białoruskie (Białoruś to oficjalnie część Federacji)

    Tryber, będę się starał, ale jeśli Ci w pewnym momencie nie dogodzę to trudno, jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził - jak mawia ludowe porzekadło.

    Aux, co do częstotliwości odcinków to następny chyba w piątek (w czwartek matura z anglika podstawa i rozszerzenie, potem mam ważne zebranie), ogólnie maj dość ciekawy będzie pod względem odcinków, a raczej ich częstotliwości, gdyż mam praktycznie cały zajęty przez matury (12 ustny polski, 17 historia, 21 ustny angielski, 25 ustny na rozszerzeniu z anglika).
     
  4. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Czerwiec 1936 roku

    12 czerwca 1936 roku,
    [​IMG]
    Oficerowie zebrani w małej klitce położonej na tyłach siedziby II Oddziału Sztabu Generalnego wstali z miejsc gdy do pokoju wszedł kapitan Marczak. Bez słowa wskazał im gestem by usiedli i wciąż milcząc zapalił śmierdzącego papierosa marki „Wilejka”, sprzedawanych tylko na kresach Federacji. Kapitan Marczak był jednym z najważniejszych ludzi w polskim wywiadzie. Na co dzień sprawiał wrażenie przyjaznego fajtłapowatego, i lekko oderwanego od rzeczywistości piękno ducha, w praktyce jednak okazał się naprawdę „bojową” postacią. Przez chwilę obserwował zebranych po czym wyciągnąwszy przed siebie duże sękate dłonie powiedział:

    - Panowie, w dniu dzisiejszym nawiązaliśmy kontakt z naszym człowiekiem w Petersburgu. Wiadomości, które od niego otrzymaliśmy napawają optymizmem, ale musimy pamiętać, że „Wania” nie ma dostępu do wszystkich interesujących nas danych. W tej sytuacji wydaje mi się konieczne, poinformowanie panów, że musimy zintensyfikować naszą działalność na kresach. Federacja, jest w sytuacji trudnej. Co prawda posiadamy drugą co do wielkości armię, w Europie Środkowej, ale jeżeli nie weźmiemy się ostro do roboty, to może okazać się, że możemy się podetrzeć ilością dywizji.
    - Gdzie dokładnie znajduje się „Wania”? – głos Mikołaja Bulaka, przedstawiciela wywiadu gospodarczego na Rosję i Republikę Zauralską był spokojny, a sam Bulak opanowany – Obawiam się, że jeśli dostał się do komórki lotniczej, to będzie mu bardzo ciężko kontynuować działania. Ten ich as kontrwywiadu Pietrow, w ciągu kilku ostatnich tygodni dorwał czterech moich współpracowników.
    - Nie mogę tego ujawnić – odparł Marczak – Jeśli pańscy ludzie nie potrafią zabezpieczyć się przed aresztowaniem to już pański problem. Najważniejsze, by nikt poza mną i nie wiedział gdzie znajduje się Wania. Droga do Rosji była dla niego wystarczająco niebezpieczna…
    Bulak uśmiechnął się pod nosem i rzucił wymowne spojrzenie swojemu współpracownikowi z jednostki rozpoznawczej, kapitanowi pilotowi Wsiewołodowi Komańskiemu. Komański zrozumiał chyba co ma na myśli Bulak, gdyż po krótkim zastanowieniu odezwał się do prowadzącego zebranie:
    - Nie możemy pozwolić sobie, na brak zaufania. Federacja potrzebuje teraz spokoju, a brak zaufania pomiędzy armią, a wywiadem gospodarczym nie tworzy dobrej atmosfery do współpracy. Jeśli ktoś z panów uważa, że mamy kreta w organizacji, to niech o tym powie. Przecież jeśli sobie nie zaufamy, to niedługo będziemy mierzyć do siebie z pistoletów…

    „Wania” otworzył drzwi i wszedł do pokoju w którym na drewnianym taborecie siedział zmaltretowany agent Bulaka. Stojący obok aresztowanego agenta strażnik podniósł stojące na ziemi wiadro wody i wylał jego zawartość na więźnia.
    - No, widzę „Koba”, żeście zmądrzeli? – „Wania” spojrzał na zatrzymanego z niewypowiedzianym wprost obrzydzeniem – Jak się nazywa twój radiotelegrafista, i gdzie się ukrywa.
    - Nie wiem… nic nie wiem – jęknął pobity i korzystając z okazji wypluł kilka zębów. „Wania” dał znak strażnikowi, który z szerokim uśmiechem malującym się na pokrytej śladami po ospie twarzy sięgnął po gazrurkę. Metalowe narzędzie kilka krotnie świsnęło w powietrzu, za każdym razem zatrzymując się na innej części ciała „Koby”.
    - I jak? Przypomniałeś coś sobie Koba? – Wania wstał z miejsca i nachylił się nad zatrzymanym agentem – Iwan, bardzo lubi swoją pracę. Kiedyś złapaliśmy młodą, piękną dziewczynę. Iwan tłukł ją tak, że wypadły jej wszystkie włosy z głowy. Przy okazji w ogóle jej nie oszpecił. Wypadły jej tylko włosy… Ale ciebie Koba, wyraźnie nie lubi. Podaj nazwisko swojego radiowca.
    - K… rzz… eeeszelew… ski… - jęknął Koba i z trudem łapał powietrze w poobijane płuca.
    - No widzisz. A gdzie ten Krzeszelewski pracuje? Tylko tyle… No, Koba, wiesz, która godzina? Iwan się wścieka, bo spóźni się na mecz Zenitu… A jak się spóźni, to jutro będzie wściekły – na Ciebie Koba. A wiesz co to znaczy?
    - Sklep… z … wi… na… mi… przy… Smol… nym… pros… pek… cie… - Wania wstał z miejsca i spojrzał na Iwana.
    - Złam mu nogi i kończymy na dzisiaj. Jutro czeka nas dużo pracy.
    Kilka godzin później ze sklepu winiarskiego prowadzonego przez Krzeszelwskiego wyszedł starszy mężczyzna. Szedł spokojnie, aż do chwili gdy ktoś pociągnął go za rękaw i bez słowa wepchnął mu do ręki paczkę papierosów – na opakowaniu widniał napis po niemiecku:

    Koba nie żyje. Spalić szyfry i sprzęt. Krzeszelewski musi opuścić Petersburg.

    16 czerwca 1936 roku, Przegląd wojskowy
    [​IMG]
    W dniu dzisiejszym w siedzibie Sztabu Generalnego Marynarki Wojennej w Gdyni, przedstawiono projekt lekkiego krążownika nowego typu, którego opracowaniem zajmowali się inżynierowie z Stoczni Gdynia. Projekt wzbudził wielkie zainteresowanie zgromadzonych w siedzibie sztabu dziennikarzy, oficerów i innych ludzi związanych z przemysłem zbrojeniowym Rzeczpospolitej. Niestety nie istnieją żadne przesłanki dotyczące czasu w jakim do służby mogą wejść pierwsze okręty tego typu. Być może już za rok, będziemy mogli pochwalić się posiadaniem dwóch takich jednostek, zacumowanych przy nabrzeżu portowym, lub schodzącym właśnie z pochylni stoczni w Gdyni. Na razie są to jednak pobożne życzenia…

    17 czerwca 1936 roku,

    Dziennik Łódzki

    Znany działacz „Frontu Morges” aresztowany pod zarzutem kradzieży i rozboju. Działacze opozycyjnej partii Front Morges wciąż są w szoku po aresztowaniu przez policję Karola Popiela, który podczas swojego pobytu w Łodzi przygotowywał się do kolejnej kampanii wyborczej. Około godziny dwudziestej trzydzieści, Popiel został aresztowany pod zarzutem udziału w rozboju i kradzieży złotego zegarka o wartości 300 złotych, który odnaleziono w pokoju hotelowym zatrzymanego. Kilka godzin wcześniej na ulicy Piotrkowskiej doszło do napadu na podoficera wojska polskiego, który wyszedł ze spotkania wyborczego Frontu. Napadniętemu skradziono pieniądze, dokumenty, pistolet, oraz wspominany złoty zegarek. Sprawa wymaga wyjaśnienia, jednak jak zapowiedział komendant policji w Łodzi, Karol Popiel zostanie zwolniony, gdyż posiada niepodważalne alibi.

    18 czerwca 1936 roku,

    Fragment radiowego przemówienia Karola Popiela:

    My w Polsce, od lat karmieni jesteśmy wizją federacji, która tylko z nazwy spełnia, obecnie swoje cele. Marnotrawstwo i złodziejstwo, które panuje na Ukrainie wymaga, aby Polska, przewodząca owej śmiesznej i zupełnie niepotrzebnej unii, sięgnęła wreszcie po swoje pradawne, sięgające czasów Rzeczpospolitej szlacheckiej ziemie. Nikt, z naszych obecnych posłów, czy ministrów nie bierze jednak pod uwagę faktu, o którym niegdyś było zdecydowanie głośniej niż dzisiaj – żyjemy w kraju, w którym demokracja panuje tylko z nazwy. Jako były ambasador Polski w Portugalii, mogę powiedzieć z całą mocą, iż obecny regime, panujący w Rzeczpospolitej, bardziej przypomina mi autorytarne rządy Salazara, niźli demokratyczną Francję, czy Anglię, które w oficjalnych wystąpieniach naszych rządców, stawiane są nam za wzór.

    19 czerwca 1936 roku,

    Popiel otworzył drzwi swojego pokoju hotelowego. Po drugiej stronie drzwi stało kilku wysokich mężczyzn w mundurach policji państwowej. Polityk bez słowa wskazał im by weszli.
    - Panowie w jakiej sprawie?
    Najstarszy z policjantów położył rękę na kaburze i wyciągnął pistolet. Ciszę hotelowego poranka przerwał strzał. W tej samej chwili przez drzwi balkonu hotelu „Polonia”, na bruk wyleciało bezwładne ciało Karola Popiela, do którego czyjaś ręka przyczepiła kartkę z ukraińskim napisem. Piotr i kilku innych uczniów ŁWSW, przechodzili właśnie obok cerkwi Aleksandra Newskiego, gdy zobaczyli, że do hotelu wbiega kilkunastu policjantów i żołnierzy. Uczniowie nie wahali się ani chwili, z odbezpieczoną bronią, wpadli w ślad za grupą policjantów do hotelowego hallu, w którym toczyła się walka pomiędzy pięcioma Ukraińcami, w policyjnych mundurach, a przybyłymi do budynku żołnierzami, którzy ostrzeliwali się z pistoletów maszynowych.
    - Co się dzieje? – zapytał Piotr wyciągając z kabury rewolwer i kucnął za sporą doniczką z palmą.
    - Zabili Popiela i próbowali uciec – odparł jeden z policjantów, ściskający w ręku pistolet maszynowy.
    Obie grupy ostrzeliwały się. Zanosiło się na długą i męczącą strzelaninę. Policjant z automatem wychylił się, by strzelić do jednego z Ukraińców, gdy nagle zachwiał się na nogach i upadł bez ruchu na ziemię – postrzelony w klatkę piersiową zginął na miejscu. Piotr czuł, że musi działać – szybko sięgnął po pistolet maszynowy i wycelował do ukrywających się za balustradą bandytów – jeden z zabójców, starszy już mężczyzna wychylił się nieco by strzelić do ukrytego za przewróconą kupą walizek. Piotr nacisnął język spustowy… Ukrainiec zdążył tylko jęknąć i przeleciał przez marmurową balustradę…

    25 czerwca 1936 roku,
    [​IMG]
    Honza podał polskiemu celnikowi paszport i postarał się uspokoić. Polak przez chwilę przyglądał się dokumentowi, po czym z uśmiechem oddał paszport właścicielowi i wskazał mu by przeszedł na czeską stronę. Na „ojczystej” ziemi doszedł do niego oficer kontrwywiadu. Przez chwilę przyglądał się zapisom w paszporcie, widać było, że toczy wewnętrzną walkę. Wreszcie wepchnął paszport w rękę Honzy i nakazał mu ruszać dalej. Dopiero po kilku minutach zdał sobie sprawę, że stempel postawiony przy zdjęciu był niewyraźny, tak jakby forma była używana co najmniej kilkukrotnie, lub była wykonana metodą chałupniczą. Oficer nie czekał – natychmiast złapał za telefon…
    „Honza” tymczasem zatrzymał się przy koszu na śmieci i z wyrazem ulgi na twarzy wyrzucił paszport. Udało mu się, choć kontrwywiad mógł się domyślić, że ktoś pojawił się na jego terenie. Widział to w oczach tego kontrolera, zdziwiło go tylko, że nikt nie próbuje go zatrzymać, że kontrwywiadowca jest taki spokojny… Po chwili „Honza” był już zupełnie spokojny… Zwłaszcza, że mógł wylegitymować się dokumentami oficera czechosłowackich wojsk pancernych….

    27 czerwca 1936 roku,

    Dziennik Łódzki
    [​IMG]
    Początek przypadającego na dzień dzisiejszy spisu powszechnego, przypada w niezwykle smutnych okolicznościach, gdy w Warszawie, na Powązkach odbywa się pogrzeb jednego z najważniejszych działaczy opozycji w naszym kraju, Karola Radka, zamordowanego przez grupę działaczy narodowosocjalistycznych z Ukrainy. Nieoficjalnie mówi się, że pozostawali oni na żołdzie Abwhery, co jest o tyle prawdopodobne, że Popiel otwarcie opowiadał się przeciwko decyzji rządu z początku roku, kiedy to zrezygnowaliśmy z interwencji wojskowej, po remilitaryzacji Nadrenii. Na pogrzebie ma pojawić się komendant ŁWSW, generał Władysław Sikorski, z którym Popiel był blisko związany, zarówno politycznie, jak i ideowo. Co do samego spisu powszechnego, to zastosowane mają być podczas niego najnowsze maszyny, które dokonają podsumowania wyników dostarczonych do urzędów gminy przez setki rachmistrzów spisowych, którzy w dniu dzisiejszym rozpoczęli swoją pracę.

    28 czerwca 1936 roku,
    [​IMG]
    2 Dywizja Piechoty Zmotoryzowanej, której formowanie rozpoczęło się natychmiast po sformowaniu 1 DP Zmot., weszła do służby w dniu 28 czerwca 1936 roku. Jej dowódcą został pułkownik Abraham, który osobiście pokwitował odbiór sprzętu i samochodów z dwóch łódzkich fabryk. Siły dywizji nie były przesadnie duże – około dziesięciu tysięcy ludzi, około trzystu motocykli, ponad trzysta ciężarówek Fiat 618 Grom, pięćset transporterów kołowych wz.34 „Wisła” i kilkaset samochodów pancernych wspieranych przez dwie brygady artylerii przeciwpancernej. Na pozór nie były to duże siły, jednak w praktyce o sile dywizji nie decydowało jej uzbrojenie, lecz mobilność, pod względem której jednostka biła na głowę wszystkie istniejące w polskiej armii formacje konne, skierowane na Zachód kraju. Żołnierze, którzy stanowili pierwszą grupę rekrutów, pełniących służbę w jednostce pochodzili z całego kraju. Nikt z nich nie wiedział jak będzie wyglądała służba, którą przygotowali dla nich dowódcy…

    RAPORT O STANIE BADAŃ na dzień 30.VI.1936
    [​IMG]
    WYDARZENIA ZE ŚWIATA 2 czerwca 1936 roku,
    [​IMG]
    Nową stolicą Rosji, został ogłoszony Petersburg, do którego po raz pierwszy od około 20 lat powróciły władze centralne, z ostatnim Romanowem na czele. Nikt nie wie jak długo nowa dynastia utrzyma się u władzy w kraju, w którym sprzeciwy i walka z władzą, w ciągu ostatnich kilku lat stały się czymś zupełnie naturalnym.
    [​IMG]
    Votum nieufności zgłoszone wobec rządu Peru, okazało się początkiem zmian parlamentarnych, których ukoronowaniem stała się zmiana składu rady ministrów. Pomimo dojścia do władzy nowych, zdecydowanie bardziej popularnych polityków sytuacja polityczna pozostaje niepewna.

    11 czerwca 1936 roku,

    [​IMG]
    [​IMG]

    Zwycięstwa lewicy w krajach związanych z Federacją żywotnymi interesami wojskowymi i handlowymi, może być bardzo niebezpieczne dla polskiej racji stanu – powiedział w dniu dzisiejszym minister spraw zagranicznych Józef Beck, komentując w ten sposób wynik wyborów parlamentarnych w Francji i Czechosłowacji. Miejmy nadzieję, że pan minister mylił się tworząc tak pesymistyczną wizję sytuacji międzynarodowej.

    13 czerwca 1936 roku,
    [​IMG]
    Królestwo Włoch złożyło w dniu dzisiejszym ofertę Republice Armenii, która gorączkowo poszukuje nowych źródeł uzbrojenia. Według nieoficjalnych informacji Włosi, zamierzają sprzedać Armenii min. samoloty myśliwskie Fiat CR. 42, używane min. przez siły zbrojne Szwecji.

    15 czerwca 1936 roku,

    [​IMG]

    Armenia wyraziła oficjalnie zgodę na zakup 30 myśliwców Fiat CR.42. Nieoficjalne źródła informacji mówią o rokowaniach dotyczących zakupu dalszych 10 maszyn bombowych, oraz dużej ilości włoskiej broni pancernej, a także dział i sprzętu przeciwlotniczego.

    17 czerwca 1936 roku,

    [​IMG]

    Kolejna wojna domowa w Chinach! W dniu dzisiejszym władze prowincji Kwang – Si rozpoczęły oficjalne działania zbrojne przeciwko pozostającemu w Pekinie rządowi generalissimusa Czang – Kaj Szeka, który zapowiedział, że „wszyscy buntownicy zostaną pojmani”.

    20 czerwca 1936 roku,

    [​IMG]

    Nowy rząd został zaprzysiężony w stolicy Szwecji Sztokholmie. Opozycja, zapowiada jednak, że nowi ministrowie i działacze nie powinni zbytnio przyzwyczajać się sprawowania władzy, gdyż postarają się by odwołać ich z zajmowanych stanowisk na pierwszej sesji po wakacjach.
     
  5. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Lipiec 1936

    [​IMG]

    Apel, przegląd broni kursu moździerzowego​

    10 lipca 1936 roku,

    Poranny apel w ŁWSW zakończył się w sposób niespodziewany dla większości uczniów i studentów. Komendant szkoły, generał Władysław Sikorski, uroczyście poinformował pozostających w szkole elewów, iż do siedziby szkoły przybył tak zwany werbownik, który w dniu dzisiejszym wybierze sobie kilku odpowiednich ludzi. Nikt nie wiedział do jakiego rodzaju sił zbrojnych należy przybyły, ale wszyscy liczyli, że uda im się opuścić mury szkoły, i dokończyć nauki już jako podoficer w jednostce liniowej. W praktyce bowiem, tylko najsłabsi uczniowie pozostawali w szkole przez przewidziany urzędowo czas. Jednym z pierwszych wezwanych do gabinetu dyrektora był Piotr. Bez słowa zabrał swoje rzeczy z dużej sali wykładowej, i stanął na korytarzu przed wejściem do gabinetu. Po kilku minutach ktoś otworzył przed nim drzwi i wskazał mu na stojące przed biurkiem krzesło.
    - Nazwisko?
    - R.
    - Imię?
    - Piotr…
    - Specjalizacja na uczelni?
    - Historia wojskowości…
    - Staż?
    - Miesięczny w formacjach PW.
    - Sprawdzimy teraz pana wiedzę o Federacji – uśmiechnął się pozostający w cieniu werbownik – proszę opowiedzieć mi o parlamentaryzmie.
    - Ustrój parlamentarny ukształtował się już w czasach rzeczpospolitej szlacheckiej. Po 1926 roku, gdy marszałek Józef Piłsudski, skupił w swoim ręku pełnię władzy politycznej i wojskowej, powołano ciało ustawodawcze, którego uzgodnienia są obowiązujące dla Polski, Ukrainy, oraz posiadających w ramach Polski terytoriów Białorusi. Ciałem ustawodawczym, jest tak zwany parlament Federacji, którego siedzibą jest Grodno, jedna z najstarszych stolic Rzeczpospolitej Szlacheckiej. W skład parlamentu federacji wchodzi około 640 posłów, zgrupowanych w trzy główne stronnictwa. Stronnictwo patriotyczne, reprezentujące interesy średnich posiadaczy ziemskich, zawodowych oficerów wojska, oraz przedsiębiorców czerpiących zyski z produkcji na potrzeby wojska. Drugim co do wielkości jest stronnictwo demokratyczne, którego liderem do niedawna pozostawał zamordowany przez ukraińskich nacjonalistów Karol Popiel. Program demokratów opiera się na wprowadzeniu wolnego rynku i usunięciu jakichkolwiek regulacji cen, ze strony rządu. Ostatnim stronnictwem w parlamencie federacji są tak zwani „chłopi”, których przedstawicielem jest Wincenty Witos, dawny lider PSL „Piast”.
    - Starczy – mruknął werbownik i z zażenowaniem spojrzał na kartę ocen – Cóż, nie jest pan jak widzę orłem z przedmiotów ścisłych. Dostateczny z fizyki, chemii i matematyki. Biologia, trochę lepiej, dobry… O! To jest ciekawe – mruknął werbownik wskazując długopisem na ocenę z polskiego – Dostateczny na szynach, ale z angielskiego, rosyjskiego, ukraińskiego i litewskiego same piątki. Może mi pan to wyjaśnić?
    - Powiedzmy, że polski mamy z panią pułkownikową Żurawiowską.
    - Ach, z tą, paniusią – zaśmiał się werbownik – jeszcze ją trzymają? Nikt się za nią nie ugania, to się szmacisko mści, co?
    - Tak jest panie…
    - Nie porucznikuj mi, tu. Dwa lata temu dostałem staż w Sztabie i się wyrobiłem – na twarzy werbownika pojawił się przyjazny uśmiech – Co powiesz na drugi oddział sztabu generalnego?
    - Będę…
    - Dobra, dobra – werbownik zapalił papierosa i spojrzał na siedzącego przed nim Piotra – Musimy sobie pomagać. Polski z tą krową, to wyzwanie jakiemu nieliczni są w stanie podołać, bez obicia jej mordy. Dwóch moich kumpli skończyło za taki numer w marynarce wojennej – na okrętach podwodnych. Wierz mi to nie jest przyjemna robota…

    [​IMG]

    „Klaus” siedział na krześle i repetował pistolet. Dopiero kilka minut temu udało mu się dostać do tego mieszkania. Było otwarte i mogło zapewnić mu ochronę, choć na krótką chwilę, którą postanowił wykorzystać na przeładowanie pistoletu. Dom był już otoczony przez Gestapo, i o ile dobrze rozpoznał kilku ludzi na dole, również Kripo.
    - Wykorzystają ich do załatwienia brudnej roboty – pomyślał Klaus i zapalił papierosa. Tajne dokumenty, które miał przekazać na swój punkt kontaktowy spalił już w piecu, resztę materiałów zdążył ukryć w bezpiecznym miejscu. Klaus podszedł do drzwi wejściowych i po raz ostatni sprawdził wszystkie zamki. Mieszkanie na pierwszym piętrze wydawało mu się fortecą, nie do zdobycia, ale z każdą chwilą coraz lepiej zdawał sobie sprawę z faktu, że jego locum, jest praktycznie rzecz biorąc spisane na straty. Za chwilę pojawią się tu Niemcy, i wtedy cała jego złudna wiara w silne dębowe drzwi, okaże się jedynie pobożnym życzeniem, którego realizacja napotka na poważne trudności. Nawet nie wiedział kiedy go zauważyli. Jego kontakt, młody dziennikarz z Berlina, miał na niego czekać na stacji kolejowej przy granicy, stało się jednak inaczej – chłopak owszem czekał, ale zupełnie przypadkowo miał nóż w plecach. Kilka sekund po stwierdzeniu tego niezbyt radosnego faktu, Klaus biegł już do pociągu kursującego na trasie Kostrzyń – Berlin. Niestety do jego przedziału wsiadło kilku oficerów Gestapo, którzy aresztowali polskiego agenta i zawieźli go do samej stolicy Niemiec. Dopiero na dworcu udało mu się wydostać…
    - Jeśli chcesz ocalić życie, wyjdź z podniesionymi rękami! Darujemy Ci życie, zapewnimy uczciwy proces! – głos nawołujący do poddania się nie milkł ani na chwilę – Poddaj się, a przeżyjesz. Pomyśl o swoich bliskich, pomyśl o sobie. Chcesz tak ginąć?
    - Nie chcę – warknął pod nosem Klaus tarasując drzwi do przedpokoju kanapą i kilkoma fotelami – ale nie mam innego wyjścia.
    Wolf spojrzał na okno mieszkania w, którym ukrył się polski agent. Spokojnie przyłożył lunetę karabinu snajperskiego do oka i obserwował gorączkowe poczynania Polaka, który ubrany w koszulę i spodnie przetaczał kolejne meble pod drzwi pokoju. Snajper przyglądał się długo twarzy człowieka, którego już za chwilę będzie musiał zabić, emocjom malującym się na jego twarzy, nerwom które w tej właśnie chwili targają agentem „Dwójki”. Wreszcie zdecydował się na oddanie strzału… Odczekał, aż Polak zatrzyma się przy oknie i zacznie rozglądać się, w poszukiwaniu drogi ucieczki. Jeszcze krótka chwila, na złapanie oddechu…
    Huk wystrzału przerwał ciszę panującą na berlińskim przedmieściu… Kilka minut później, funkcjonariusze Kripo i Gestapo wysadzili w powietrze drzwi do mieszkania w, którym ukrył się Klaus…

    16 lipca 1936 roku,

    [​IMG]

    Piotr leżał w krzakach obok niskiego blondyna, który został mianowany jego bezpośrednim przełożonym. Był to człowiek, z którym bardzo trudno było nawiązać bliższy kontakt – mrukliwy, wydawał się ciągle podenerwowany i lekko pobudzony. Twarz blondyna, który kazał tytułować się panem Kozłowskim, a po przekroczeniu granicy polsko – rosyjskiej, obywatelem Mikołajem Iwanowiczem, była poorana bruzdami i naznaczona wieloma ranami, z których wiele wyglądało na zadane nożem, lub bagnetem.
    - Masałki*, ostro dzisiaj chodzą – mruknął Kozłowski vel Mikołaj Iwanowicz i splunął na ziemię z obrzydzeniem – Jak kraśni**, też mają dzisiaj taką fazę, to będzie gorąco.
    - Panie Kozłowski – Piotr zsunął się z kupki żwiru i lekko przysunął do pryncypała – Może skoczę do tamtej rzeki i odwrócę ich uwagę?
    - A potem będę musiał cię miesiąc szukać, co popaprańcu? Nie ma mowy. Do futoru, Wielkijkowskiego, idziesz ze mną. Potem puszczę Cię do Polski z powstańcami***, jak nie spieprzysz czegoś po drodze to będzie git.
    W odległości jakiś trzydziestu metrów od kryjówki Polaków przeszedł patrol graniczny, złożony z polskich żołnierzy. Kozłowski mógłby sobie co prawda zapewnić całkowity spokój z polskiej strony na swojej trasie, ale wolał widocznie ryzykować spotkanie z własnym patrolem, byle tylko zachować pełną konspirację. Był zbyt doświadczonym agentem by nie wiedzieć, że Centralny Komisariat ds. Walki z szpiegostwem, nie opłaca strażników granicznych po obu stronach granicy. Po chwili strażnik odszedł w swoją stronę. Minęło kilka następnych długich minut, gdy Kozłowski zerwał się z ziemi i przebiegł przez długi pas ziemi niczyjej – w ślad za nim podążał Piotr. Teraz szli przez gęsty las po rosyjskiej stronie… Udało się im przemknąć niepostrzeżenie…

    19 lipca 1936 roku,

    [​IMG]

    Minister spraw zagranicznych Beck, został zmuszony do przymusowego lądowania na lotnisku wojskowym w Madrycie, pozostającym pod kontrolą wojsk frankistów. Stolica Hiszpanii, znalazła się po stronie nacjonalistów, mimo dużego poparcia jakim w mieście cieszył się radykalny Front Ludowy. Wszystkie samoloty zmierzające do Lizbony, na zaplanowany przez Salazara szczyt państw demokratycznych są zmuszane, do przymusowego lądowania na lotnisku w Madrycie. Po dobie od lądowania polskiego samolotu, oprócz polskiej delegacji na ziemi hiszpańskiej znajdują się również przedstawiciele Francji, Rosji, Ukrainy, Litwy, Czechosłowacji, Wielkiej Brytanii, oraz Persji. Po krótkiej naradzie, przedstawiciele zaproszonych do Lizbony państw decydują się na sformowanie oficjalnej delegacji, która w ich imieniu na nawiązać rozmowy z generałem Franco, pozostającym w Madrycie przywódcą nacjonalistów. Na czele delegacji staje pułkownik Józef Beck, który jako pierwszy został zatrzymany w stolicy Hiszpanii.
    Do spotkania dochodzi w kwaterze głównej Franco, który zgadza się na przepuszczenie dyplomatów przez terytorium Hiszpanii, pod warunkiem, że zostawią kilka samolotów transportowych na rzecz nacjonalistycznego lotnictwa, w przeciwnym wypadku, grozi internowaniem zagranicznych gości. Ostatecznie obie strony dochodzą do porozumienia – Beck, i reprezentujący Ukrainę Melnyk, decydują się wziąć na pokłady swoich samolotów pozostałych delegatów, co doprowadza do zacieśnienia stosunków pomiędzy poszczególnymi przedstawicielstwami. Dwa dni później, 21 lipca 1936 roku, rozpoczyna się szczyt w Lizbonie, podczas którego uchwalono min. decyzję o nieuznawaniu którejkolwiek z walczących na półwyspie Iberyjskim stron, za oficjalnych przedstawicieli narodu hiszpańskiego, decyzja ta jest z jednej strony policzkiem, a z drugiej wyróżnieniem dla Franco, który uzyskuje w ten sposób mandat do prowadzenia swoich porachunków z rządem Frontu Ludowego.

    22 lipca 1936 roku,

    [​IMG]

    Szczyt Lizboński jest już właściwie zakończony, gdy tematem obrad staje się sytuacja na pograniczu polsko – czechosłowackim. Zatarg jak wiadomo dotyczy sprawy niezwykle ważnej dla obu państw – Księstwo Cieszyńskie, jest dla Polaków dość istotnym miejscem, podobnie jak Lwów dla Ukraińców, którzy starają się doprowadzić do stabilizacji stosunków polsko – czeskich, a w przyszłości wciągnięcia Czechosłowacji do polsko-ukraińskiej Federacji. Być może taki właśnie jest zamiar Melnyka, który podczas tajnego spotkania polsko-ukraińsko-czeskiego, prosi reprezentującego Czechów Benesa i polskiego ministra spraw zagranicznych Becka o opanowanie i zakopania topora wojennego, zwłaszcza, że polityka Hitlera staje się coraz bardziej agresywna – do uczestników szczytu, docierają wieści o wysłaniu do Hiszpanii Legionu Condor, wszyscy wiedzą również o awanturach wszczynanych raz za razem przez działaczy NSDAP w Gdańsku. Alarmujące są również raporty polskiego wywiadu, z których wynika, że Czechosłowacja jest jedną z kilku tras przerzutu niemieckich agentów, którzy znajdują bliskich współpracowników wśród Ukraińców związanych z Banderą i jego OUN-em. Potwierdzeniem dla takiego osądu, zdaje się być najnowszy raport przedstawiony przez łódzką prokuraturę wojskową, która stwierdziła, iż mordercy Karola Popiela, byli związani z tajną organizacją działającą w ramach OUN-u – UPA. Ukraińska Powstańcza Armia, już sama nazwa budzi niepokój, w głowach dyplomatów, a jej dotychczasowa działalność (morderstwa popełnione na kilku ważnych przedstawicielach ziemiaństwa na kresach zachodnich Ukrainy, zabójstwo Karola Popiela) budzą grozę nie tylko w Federacji, ale również na terenie Czechosłowacji, gdzie tamtejsze oddziały policji, toczą w niektórych rejonach otwartą walkę z upowcami. Benes jest skłonny do kompromisu, co doskonale wyczuwa Beck – „karmazynowy pułkownik****” jak nazywają go często zachodnie media, nie zamierza rezygnować. Ostatecznie obie strony podpisują porozumienie, nazywane czasem paktem Beck – Benes. Ustalenia wynikające z podpisanego dokumentu, są proste, zawarte w czterech punktach:
    - Cieszyn ma status wolnego miasta,
    - Obie strony paktu, traktują pakt jako zaczątek do dalszych rozmów,
    - Wywiad polski i czechosłowacki podejmują współpracę na terenie Niemiec,
    - Obie strony nie będą rozwijały działalności szpiegowskiej na swoich terytoriach…

    WYDARZENIA ZE ŚWIATA

    18 lipca 1936 roku,

    [​IMG]

    Tego dnia radio nadało sygnał, który oznaczał początek wojny domowej w Hiszpanii. Dla dwóch przeciwstawnych sobie systemów politycznych oznaczało to pierwsze wielkie starcie, na terenie Europy Zachodniej, dla milionów zwyczajnych obywateli, oznaczało to jednak głód, nędzę i wiele miesięcy niepewności o swoje życie.

    [​IMG]

    W związku z wybuchem wojny domowej, na ternie Hiszpanii ukształtowały się dwa przeciwstawne rządy, które pretendowały do roli reprezentacji politycznej społeczeństwa Hiszpanii. W rządzie nacjonalistów, szarą eminencją pozostawał generał Francisco Franco, którego bezpośrednim zastępcą i współpracownikiem pozostawał Jose Sanjuro

    21 lipca 1936 roku,

    [​IMG]

    Adolf Hitler decyduje się przekazać pomoc walczącym z republikanami wojskom nacjonalistów. 21 lipca z Berlina do Hiszpanii wyruszają dwa pierwsze pułki lotnicze wyposażone w najnowsze niemieckie samoloty myśliwskie Bf-109B, które wchodzą w skład tak zwanego Legionu Condor.

    22 lipca 1936 roku,

    [​IMG]

    Jose Sajnuro ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem śmierci hiszpańskiego dostojnika jest zamach dokonany przez republikanów, choć w kuluarach słychać także doniesienia o zabójstwie politycznym wykonanym na rozkaz Franco. Prawdę o swojej śmierci Sanjuro zabiera do grobu…

    23 lipca 1936 roku,

    [​IMG]

    Włosi podobnie jak Niemcy decydują się wspomóc siły nacjonalistów i kierują do Hiszpanii dużą ilość swoich pojazdów pancernych, oraz liczne siły lotnicze. Nieznana jest jak dotąd liczba i rodzaj sprzętu jaki Duce, skierował na półwysep Iberyjski.

    *masałki – przemytnicze określenie na strażników granicznych, celników
    **kraśni – czerwoni, określenie na żołnierzy rosyjskich formacji obrony pogranicza
    ***powstańcy – młodzi niedoświadczeni przemytnicy, przechodzący przez granicę wielkimi kupami, uzbrojeni w kosy i kije stąd powstańcy.
    ****karmazynowy pułkownik – „przydomek” nadany Beckowi po wrześniu 1922 roku, gdy Beck stał na czele grupy armii Ukraina, która zajęła i wyzwoliła Kijów.

    Od autora: mapy nie ma i w najbliższym czasie niestety nie będzie, ponieważ nie ma sensu jej obecnie dawać. Moje plany co do wojny, pozostawię dla siebie i nie będę ich upubliczniał, gdyż są co najmniej ciekawe. Po wojnie polsko - niemieckiej, zamierzam doprowadzić do przewrotu faszystowskiego w jednym z największych państw globu i kilku mniejszych, które stworzą jakby II Oś, z którą będzie musiała się zmierzyć również Polska.
     
  6. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Sierpień – wrzesień 1936 roku,

    [​IMG]

    Więzienie w Morzyrzu​

    10 sierpnia 1936 roku,

    Sierpień był jednym z najbardziej deszczowych miesięcy w roku. W związku z tak wspaniałą pogodą większość dróg przecinających federację zamieniło się w niezbyt wygodne do przekraczania bajora, po których toczyły się samochody, ludzie i wozy konne. Na jednym z takich wozów jechał Piotr, który wrócił właśnie z Rosji, gdzie zostawił swojego przełożonego Kozłowskiego. Obecnie czekał na jakiś rozkaz od lokalnego szefa wywiadu na Rosję. Niestety, jak do tej pory jego jedyną decyzją w stosunku co do Piotra, była prośba o odwiedzenie jednego z lokalnych zakładów karnych, gdzie siedziało kilku przemytników, którzy zgodzili się pokazać polskim agentom trasy prowadzące na drugą stronę. Więzienie w Mozyrzu było bardzo małym, brudnym budynkiem, którego zakratowane okna przywodziły na myśl raczej koszary, lub bunkier. Po kilku godzinach jazdy Piotr wszedł do środka i po krótkiej rozmowie z naczelnikiem znalazł się w małym pomieszczeniu, do którego wprowadzono jednego ze skazanych.
    - To ty jesteś ten wielki „Myszka”? – zapytał Piotr zapalając papierosa i mierząc wzrokiem wprowadzonego więźnia.
    - Ta bójcie się Boga! Pan sy chyba drwicie ze mnie… Mogie być tym wielkim Myszkom? A to ja waryjat? Żeby pan nie był wielika władza, pane naczelniku to ja bym panu po krzyżobantach dał!
    - A teraz spokój – warknął Piotr i oparł się o krzesło – pomożesz polskiemu wywiadowi, to będziesz wolny. Nie pomożesz, sam wiesz.
    - Ja by miał swoim nie pomóc? Paniczku, ta joj!
    Batiar uśmiechnął się łobuzersko i spojrzał na strażnika.
    - Jemu ino, ta joj dajcie co, bo ta jego bałaczka* to mnie do szewskiej pasji…

    15 sierpnia 1936 roku,

    [​IMG]

    Do służby w Polskiej Marynarce wojennej wchodzi ORP „Błyskawica”, najnowszy polski niszczyciel, wyposażony w dodatkowe uzbrojenie przeciwlotnicze. Dowódcą jednostki, przydzielonej do formowanego dopiero Dywizjonu Niszczycieli, został awansowany na pierwszy stopień admiralski Wacław Zejma, który domaga się natychmiastowego przydzielenia mu drugiego polskiego niszczyciela ORP Wicher. Przeciwko takiemu podziałowi sił, wypowiada się jednak dowódca Wichra, oraz dowództwo marynarki wojennej. Jednocześnie, w Gdyńskiej Stoczni Marynarki Wojennej złożono zamówienie na budowę na trzech nowych okrętów podwodnych, które już niebawem mają wejść do służby w polskiej flocie.

    17 sierpnia 1936 roku,

    Współpraca jaką Piotr prowadził z batiarem, który okazał się całkiem sympatycznym kryminalistom miała swoje dobre strony. Przedewszystkim młody pracownik „dwójki” miał wreszcie trochę czasu dla siebie, co zaowocowało kilkoma długami karcianymi, które rosły w dużym tempie, głównie dzięki pomocy batiara. Od pewnego czasu, Piotr i jego „przyjaciel najdroższy”, żywili się głównie sałamachą**, którą kupowali za niezbyt duże pieniądze w Karczmie „Pod Żertwą***”. Dwa dni po jednym z największych świąt państwowych (15 sierpnia, kolejna rocznica cudu nad Wisłą, i początku kontrofensywy, która ostatecznie doprowadziła do stworzenia Federacji)obaj siedzieli w karczmie i czekali na przybycie jednego z współpracowników batiara. Jego „przyjaciel” był jednym z tutejszych, pępkowych gazdów****, który utrzymywał się głównie z przerzutu różnych niebieskich ptaków do Rosji, Ukrainy, a czasami także do Republiki Zauralskiej, gdzie prowadził znacznie dłuższy lądowo – rzeczny szlak, który wciąż pozostawał tajemnicą dla policji i wywiadu. Było już dawno po wyznaczonym czasie, gdy przez drzwi wszedł lekko spity, ubrany w brudny strój kudłaty mężczyzna.
    - O widział panicz, to ten pełechaty pysznosraka! – zaśmiał się baciar wskazując na przybyłego. Przybysz z trudem stawiając kroki podszedł do stolika zajmowanego przez Piotra i baciara, po czym z trudem, opadł na ławę.
    - Spas***** z wami dobrzy ludzie – wyjąkał po chwili, gdy alkohol na chwilę uleciał z głowy – bałaczkają, że wy, panowie chcecie ze mną o różnych drogach pomówić…
    - Słuchaj, to jest pan R., z wywiadu – na twarzy baciara pojawił się szeroki uśmiech – może i z Ciebie jest podolski złodziej, ale dobry patriota jesteś, i to każdy u was wi.
    Rozmowa zeszła na tematy, które wyraźnie nudziły Piotra. Przez następnych kilka godzin z ust obu dżentelmenów padło więcej huculskich wyrazów, niż on sam był w stanie zrozumieć. Skupił się więc na liczeniu swoich długów- w sumie nie było tego dużo. Koło dwóch tysięcy złotych. Jako, że dopiero co odebrał wypłatę, a następnych kilka tygodni miał spędzić w terenie, szukając drogi, o której „podobno” rozmawiali jego nowi „znajomi”. Ogólnie to Piotr zdecydowanie bardziej wolałby udać się w okolica Wilna, gdzie mieszkał kiedyś jego bliski przyjaciel. Teraz wszystko się zmieniło. Przyjaciel zginął w wypadku, gospodarka spłonęła, a siostra do której chciał zbliżyć się dzisiejszy agent polskiego wywiadu została prostytutką w Mińsku. Ot, poza życia historia jakich wiele na kresach. R., zapadł w drzemkę. Z trudem koncentrował się na twarzy baciara, która w mdłym świetle lamp naftowych świeciła się od tłuszczu. Podobnie wyglądała twarz gazdy, który raz po raz nalewał sobie gorzałki, i radośnie zakrzykiwał: „Ta joj!”.

    28 sierpnia 1936 roku,

    [​IMG]

    Życie Warszawy

    Do Polski przybywa minister spraw zagranicznych Rosji, Boris Strummer, który zamierza rozpocząć dwustronne, polsko – rosyjskie rozmowy na temat ograniczenia zbrojeń w Europie Wschodniej, a także zaproponować Rzeczpospolitej nadanie większych uprawnień Ukrainie, która jak do tej pory nie posiada pełnej kontroli nad własną polityką zagraniczną. Podczas wspólnej konferencji prasowej, pułkownik Józef Beck, ogłosił iż sprawy ukraińskie, są silnie powiązane ze sprawami polskimi, których nierozerwalność nie powinna być dla Rosji kwestią zainteresowania. Strummer, przyznał rację Beckowi, co spotkało się z dużym niezadowoleniem ze strony pozostałych członków rosyjskiego rządu. Niejako przy okazji władze Rosji zaprosiły ministra Becka i polską delegację na paradę z okazji zwycięstwa nad komunizmem, na 20 listopada, gdy zajęty został ostatni bastion oddziałów bolszewickich.


    29 sierpnia 1936 roku,

    [​IMG]

    Życie Warszawy

    Zmiany w polskim rządzie, choć zapowiadane już od dawna, nie były przez nikogo oczekiwane w okresie, gdy do Warszawy przybywa minister spraw zagranicznych Rosji, co mogło by być traktowane, jako ukłon w stronę rządu carskiego, gdyby nie fakt, że większość nowych ministrów to w znacznej mierze przeciwnicy polityki pojednania pomiędzy Rosją, a Federacją. W tej sytuacji, wizyta rosyjskiego dyplomaty nabiera zgoła innego charakteru.

    Głos podhalański

    W dniu dzisiejszym policja ujęła kilkunastu działaczy Ukraińskiej Partii Nacjonalistów, którzy według oświadczenia wydanego przez komisarza Wiesława Górskiego, byli oni powiązani z działalnością Ukraińskiej Armii Powstańczej. Bardzo możliwe, że oddziały związane ze Stefanem Banderą, podejmą próbę odbicia swoich przyjaciół. Na pytanie naszego, dziennikarza komisarz Górski odpowiedział:
    „Niech tylko spróbują – dostaną to na co zasłużyli”.
    Kilka godzin później doszło do napadu na karetkę więzienną, w której przewożono jednego ze skazanych. Jak się okazało, napastnicy zostali ujęci po kilku minutach od dokonania ataku…

    11 września 1936 roku,

    [​IMG]

    11 września do służby w wojsku polskim, weszła kolejna już, trzecia dywizja piechoty zmotoryzowanej, którą włączono do Korpusu Szybkiego Armii Zachód. Dowodzący korpusem generał Prus Więckowski, zdecydował o przyznaniu jednostce koszar na terenie Radomia. 3 Dywizja posiada ogółem około 11,5 tysiąca żołnierzy, wyposażonych min. w dziesięć tankietek, kilkanaście działek ppanc. kalibru 27mm, a także liczne i nowoczesne działka ppanc. kalibru 37 mm. W związku z miejscem stacjonowania dywizji, na jej żołnierzach spoczął również obowiązek objęcia służby wartowniczej w Sztabie Korpusu. Miejmy nadzieję, że jednostka nigdy nie będzie musiała wykorzystać swoich działek i pojazdów pancernych w boju.

    12 września 1936 roku,

    W związku z wprowadzeniem w życie planu rozbudowy floty powietrznej Federacji, zdecydowano o rozpoczęciu formowania 1 Dyonu Brygady Bombowej, który został docelowo wyposażony w samoloty LWS-4 Żubr. Maszyny te należą do najnowocześniejszych na świecie, a zainteresowanie ich zakupem przejawiają min. Włochy, Rosja, Ukraina oraz kilka państw Ameryki Centralnej. Dyon, zostanie docelowo rozlokowany na jednym z nowych lotnisk, których budowę, zapowiedział generał Józef Zając, mianowany przez prezydenta Federacji – Ignacego Mościckiego, koordynatorem ds. rozwoju sił powietrznych.

    17 września 1936 roku,

    [​IMG]

    Piotr wraz z pijanym w sztok baciarem leżał przy nasypie kolejowym. Obaj czekali na pociąg, którym mieli dostać się do Kowna. Pociąg był oczywiście typowym składem towarowym, w którym przetworzono wyrabiane na Ukrainie narzędzia rolnicze, które cieszyły się dużym zainteresowaniem na terenie Republiki Litewskiej. Oczywiście podobny sprzęt, znacznie lepszy od ukraińskiego, wyrabiano również w fabrykach położonych na terenie Polski, jednak zadawniony konflikt pomiędzy Polską, a Litwą wciąż przybierał różne formy. Wreszcie na zakręcie drogi pojawiła się stara ukraińska lokomotywa. Piotr narzucił na plecy niezbyt elegancką noskę, w której znajdowały się głównie dokumenty i alkohol. Gdy pociąg zwolnił przed wjazdem na ostatnią polską stację, obaj weszli na dach jednego z wagonów i położyli się na jego dachu.
    - Ta, paniczu, będzie wesoło jeśli spadniem z owej bryczki – uśmiechnął się lekko baciar.
    - Powiedzmy, że znam bardziej wesołe sytuacje – odparł Piotr i wyciągnął z kieszeni płaszcza złożoną mapę Litwy – A propo, znamy się już tyle czasu, a nawet nie wiem jak się nazywasz…
    - Maćko, tak mi na chrzcie paniczku rodzice dali.
    - No to się teraz Maćko módl – rzucił Piotr.
    Kilka godzin później obaj byli już na terytorium Litwy. Początkowo wszystko szło dobrze, dopiero na samej stacji sprawy wzięły w łeb. Jakiś zbyt pracowity strażnik kolejowy zdecydował wejść na dach wagonu, na którym ukrywali się obaj Polacy. Piotr czekał do ostatniej chwili, chciał bowiem uniknąć rozlewu krwi. Niestety, Litwin zupełnie nie zdawał sobie sprawy z tego, że pcha się w objęcia śmierci i w chwili gdy zauważył lezących na dachu wagonu ludzi zaczął wołać na pomoc swoich pomocników. W tej sytuacji Piotr nie miał innego wyjścia. Strzał był celny – ranny w twarz kolejarz spadł z wagonu i po chwili skonał. Do „zabawy” włączyli się jednak litewscy żołnierze. Piotr wyciągnął z kieszeni płaszcza granat i cisnął go w stronę ostrzeliwujących się żołnierzy… Walka na dworcu trwała około godziny. Dopiero wtedy Piotr i Maćko zdołali ukryć się pod stertą podkładów kolejowych, a następnie przeczołgali się pod pociąg jadący do Królewca, skąd przedostali się na pieszo do Polski. Mimo, że nikt z Polaków zaangażowanych w przerzut Piotra i Maćka nie został bezpośrednio dotknięty aresztowania, ale stało się jasne, że na pewien czas polski wywiad musi zawiesić swoją działalność na Litwie.

    22 września 1936 roku,

    Głos Kowelski

    W dniu dzisiejszym, sejm uchwalił dodatkowe środki finansowe na rozbudowę infrastruktury lotniczej na terenie województwa kowalskiego, w pobliżu stolicy województwa. Według najbardziej ambitnych planów, na w pobliżu naszego miasta ma powstać duże lotnisko wojskowe, które będzie wykorzystywane przez samoloty dalekiego zasięgu, które już niebawem zostaną wprowadzone do masowej produkcji. Zgodnie ze słowami generała Józefa Zająca, powołanego na koordynatora ds. rozbudowy infrastruktury lotniczej, Polska ma wybudować szereg baz lotniczych na terenie kraju, oraz wystąpić o przyznanie kilku strategicznych punktów na Morzu Śródziemnym i Oceanie Atlantyckim, na mocy porozumienia pomiędzy krajami wchodzącymi w skład Ligii Narodów. Trudno powiedzieć, jakie szanse ma Polska, na realizację tych ambitnych planów, pozostaje jednak pewne, że baza w Kowlu, pomimo sprzeciwów lokalnych ziemian jednak powstanie. Podobnie jak baza lotnicza Słonim 1, której budowa została również dofinansowana przez resort uzbrojenia i infrastruktury wojskowej.

    23 września 1936 roku,

    Życie Warszawy

    Warszawa, jest jedną z niewielu europejskich stolic, które cierpią na poważny brak dobrych dróg gruntowych. Problemy te widoczne są zwłaszcza w dzielnicach uboższych, takich jak Czerniaków, gdzie po okresie opadów ciężko przejść suchą nogą, przez drogę. W tej sytuacji nowy prezydent miasta rozpoczął budowę nowego odcinka drogi krajowej, która połączy lewy i prawy brzeg Wisły. Plany rozbudowy, są o wiele bardziej ambitniejsze, i obejmują nie tylko miasto Warszawa, ale również cały rejon mazowiecki, w którym zgodnie z planem przedstawionym w dniu dzisiejszym przez radnych, ma powstać również linia kolejowa łącząca Luniniec z Warszawą.

    WYDARZENIA ZE ŚWIATA

    7 sierpnia 1936 roku,

    [​IMG]

    Koniec wojny pomiędzy władzami prowincji Kwang – Si, a rządem generalissimusa Czang-Kai Szeka, który zaproponował władzom zbuntowanej prowincji zawieszenie broni, i wspólną walkę przeciwko komunistom, którzy są głównym wrogiem obecnych Chin. Porozumienie zawarte przez obie strony wydaje się nie trwałe, należy jednak wierzyć, że przyniesie choć chwilową stabilizację w Azji.

    12 sierpnia 1936 roku,

    [​IMG]

    [​IMG]

    Kolejne zawirowania na scenie politycznej Ameryki Centralnej – w Nikaragui doszło do wojskowego zamachu stanu, w wyniku którego do władzy doszło stronnictwo faszystów, skupione wokół Somozy, który natychmiast rozpoczął ostre czystki wśród swoich lewicowych przeciwników politycznych. Podobny ton do doniesień z Nikaragui mają wieści, które docierają do nas z Panamy, gdzie wybuchła rewolucja, na czele której stanął Hormodio Arias de la Madrid. Utrzymuje on iż jest jedynym prawowitym przedstawicielem narodu, jednak siły związane z poprzednim rządem nie składają broni i oficjalnie ogłosiły, iż rozpoczynają walkę partyzancką.

    6 września 1936 roku,

    [​IMG]
    Pozycja religii prawosławnej w Rosji, była od zawsze bardzo mocna, jednak najnowsze ustalenia wprowadzone przez nowego cara, jeszcze poprawiły status kleru. Jak podaje rosyjska agencja informacyjna Izwiestii, zgodnie z aktem „O wierze świętej”, który wszedł w życie z dniem 5 września 1936 roku, odłam katolicyzmu jakim jest wiara prawosławna został ogłoszony oficjalną religią państwową, której obowiązkowo nauczać będą księża we wszystkich rosyjskich szkołach średnich i podstawowych. Nowa regulacja prawna wprowadziła zdecydowany sprzeciw wśród przedstawicieli partii socjalistycznej, która w nowej dumie (wybory odbędą się na początku grudnia) ma szansę uzyskać spore popracie.

    29 września 1936 roku,

    [​IMG]

    Zgodnie z zapowiedziami opozycji parlamentarnej, nowy rząd sformowany w Szwecji i popierany przez króla, został w dniu dzisiejszym odwołany przez posłów opozycji, oraz niezależne koła poselskie, które zamierzają stworzyć własny, koalicyjny rząd. Na przeszkodzie stoi jedynie sprzeciw króla, który nie zgadza się na odwoływanie „rządu letniego”.

    *-bałaczka – gadka, mowa
    **-sałamacha – groch z kapustą, liche, tanie jedzenie
    ***-żertwa - smok
    ****-pępkowy gazda – osiadły gazda
    ******-Spas - Zbawiciel
     
  7. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Październik 1936 roku

    [​IMG]

    Pomnik ku czci poległych w Rosji w latach 1914-1925​

    Październik 1936 roku, okazał się jednym z najbardziej przełomowych miesięcy, nie tylko dla dyplomatów, pozostających na stałe przy rządach Polski i Rosji, ale również dla obu wielkich narodów, które zamieszkują obecnie ziemie pomiędzy Wisłą, a Obem i Irtyszem.

    Prezydent Federacji Rzeczpospolitej Ignacy Mościcki

    Dzięki historycznym ustaleniom szczytu warszawskiego, oraz układom zawartym pomiędzy naszymi wielkimi narodami, podczas szczytu petersburskiego Polska i Rosja stały się sobie bliższe niż kiedykolwiek wcześniej. Nie jest to jednak partnerstwo takie, jak w czasach Stanisława Augusta Poniatowskiego. Przyjaźń równych z równymi, silnych z silnymi.

    Minister Spraw Zagranicznych RP Józef Beck

    Nigdy nie miałem nic przeciwko Polakom. To dobrzy, porządni ludzie, nasi przyjaciele i bracia. Wspólne interesy polsko – rosyjskie są, były i będą niezaprzeczalnym faktem, któremu nikt nie ma prawa zaprzeczyć.

    Generał Armii Rosyjskiej Piotr Wrangel

    Polska, Rosja i Republika Zauralska stały się ponownie częścią wielkiej siły, siły zdolnej do zmiecenia z powierzchni ziemi każdego, antypolskiego, antyrosyjskiego i antykaukaskiego reżimu. Zachodzie drżyj! Oto przyszedł na ciebie kres!

    Petr Krasnow, prezydent, pełniący obowiązki premiera Republiki Zauralskiej

    [​IMG]

    Na początku października 1936 roku, do Warszawy przybyło wielu znamienitych rosyjskich dyplomatów i działaczy, którzy stanowili część współpracowników, przybywającego po raz drugi w ciągu zaledwie kilku tygodni, orszaku Borisa Strumera, ministra spraw zagranicznych Cesarstwa Rosji, odbudowywanego po latach niebytu. Przybycie ponad 350 rosyjskich polityków do Warszawy, wiązało się z początkiem tak zwanego szczytu warszawskiego, który oficjalnie rozpoczął się 2 października, kiedy to Józef Beck spotkał się z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych w biurze polskiego ministra. Rozmowa dotyczyła sytuacji międzynarodowej na świecie, ze szczególnym naciskiem na sytuację panująca na zachodzie – szczególnie burzliwe rozmowy dotyczą sytuacji panującej w Niemczech, oraz planów Hitlera w stosunku co do Polski i Rosji – obaj mężowie stanu zgadzają się co do jednego – prędzej czy później Adolf Hitler wyciągnie rękę po ziemie polskie. Jego kolejnym łupem – również w tej kwestii nikt nie miał większych wątpliwości – będzie odbudowywane z gruzów Cesarstwo Rosyjskie. Beck proponuje rozpoczęcie rozmów trójstronnych, do których, według ambitnych planów polskiego ministra spraw zagranicznych, ma zostać włączona również Rumunia, której siły będą mogły w „razie czego” przejść przez Węgry i zająć część sił niemieckich w najmniej spodziewanym miejscu.

    [​IMG]

    Tego samego dnia, polski ambasador w Bukareszcie, Stanisław Różański, rozpoczął rozmowy z rumuńskim rządem na temat rozszerzenia polsko – ukraińskiego również na Królestwo Rumunii. Zarówno pracownicy ministerstwa spraw zagranicznych królestwa Rumunii, jak i przedstawiciele dyplomacji polskiej, zdawali sobie sprawę z doniosłości rozmów, oraz ich dużego znaczenia. Przedstawiciele polskiej służby dyplomatycznej, przekazali jednocześnie zaproszenie służbie dyplomatycznej Rumunii, na spotkanie w Petersburgu, które miało rozpocząć się 9 października 1936 roku.

    Przygotowania do rozpoczęcia szczytu petersburskiego, były nagłaśniane we wszystkich mediach, nie tylko polskich i rosyjskich, ale również światowych. Największe zaniepokojenie, możliwym zbliżeniem pomiędzy Cesarstwem Rosji, a Polską, oraz być może innymi państwami znajdującymi się do tej pory w strefie wpływów Aliantów zachodnich, wykazuje Francja i Wielka Brytania. Nieco mniejsze zainteresowanie rozpoczęciem rozmów w Petersburgu przejawiają Niemcy, oraz Stany Zjednoczone, które coraz częściej znajdują tak zwaną „płaszczyznę” porozumienia. Grozę sytuacji, zaczynają wyczuwać przedstawiciele polonii, którzy zgłaszają oficjalne protesty w sprawie wydania zgody na stworzenie Amerykańskiej Partii Narodowosocjalistycznej, która przedstawia swój oficjalny program 4 października 1936 roku. Program ten godzi w żywotne prawa polskich emigrantów, nikt jednak nie zamierza wypowiadać się przeciwko partii finansowanej przez rząd niemiecki. Wielu działaczy partii narodowosocjalistycznej nawiązuje współpracę z partią demokratyczną, która dopuszcza ich do wysokich stanowisk na terenie Teksasu, Luizjany oraz najmniejszego stanu Maine. Nastrój niepokoju, jaki zaczyna ogarniać polonię dobrze oddają tytuły prasowe:

    Washington Post: Narodowy socjalizm po amerykańsku (4.X.1936)
    Polacy żądają zmian w programie nowej partii (5.X.1936)
    Kto się boi partii nacjonalistów? (6.X.1936)

    The Blade: Partia Hitlerowska w USA (4.X.1936)
    Polonusi wskazują na niezgodność z konstytucją (5.X.1936)
    Narodowi socjaliści nie składają broni (6.X.1936)
    Program partii hitlerowskiej trafia do Kongresu (7.X.1936)

    Jednak prawdziwą bombą, ostatnich dni przed rozpoczęciem szczytu petersburskiego, były wiadomości z Francji i Anglii, gdzie oficjalnie ogłoszono, że jeśli Polska nie zaniecha tworzenia tajnych struktur na terenie Niemiec, to władze Republiki nie czują się zobowiązane do dalszego wspierania władz Rzeczpospolitej. Niemal natychmiast ze strony ministra spraw zagranicznych RP, Józefa Becka pada pytania: Jakąż to pomoc w ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy przekazała Polsce, Francja? Odpowiedź na pytanie jednak nie pada, ze strony Francji formułowane zaś są, niejasne komunikaty. Polacy kilka dni później oświadczają na forum Ligi Narodów, że od dnia 7.X.1936 roku nie czują się w żaden sposób powiązani z Francją, która jeśli nie zmieni swojego podejścia do sprawy polskiej, to najprawdopodobniej straci cennego sojusznika na wschodzie Europy.
    Anglia wobec kryzysu na linii Warszawa – Paryż stara się zachować stoicki spokój, jednak wobec wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Becka, głos zabiera Edward VIII, który oświadcza, iż doskonale rozumie sytuację w jakiej znajduje się obecnie Polska, i jeśli zajdzie taka potrzeba, to z jego strony, jako sprawującego władzę w Zjednoczonym Królestwie, władze Polski uzyskają daleko idącą pomoc. Beck decyduje się skomentować również i tą wypowiedź zagranicznych oficjeli słowami: Nawet wśród kryminalistów znajdzie się jeden porządny człowiek.
    Co zupełnie zrozumiałe, kolejna wypowiedź Becka spowodowała kolejną falę krytyki w mediach i prasie zagranicznej, jednak jej echa zostały już zagłuszone przez wieści docierające do świata zachodniego z Petersburga, gdzie rozpoczął się I Zjazd Przedstawicieli Krajów Słowiańskich, nazywany potocznie – szczytem petersburskim.
    Oficjalną reprezentację Polski na I Zjeździe Przedstawicieli Krajów Słowiańskich stanowili:
    - Prezydent RP Ignacy Mościcki
    - Minister Spraw zagranicznych RP Józef Beck
    - Minister Gospodarki i Finansów Publicznych RP Eugeniusz Kwiatkowski

    [​IMG]

    Zjazd rozpoczął się od spotkania dwustronnego, polsko – rumuńskiego, podczas którego prezydent Polski, spotkał się z Karolem II Rumuńskim. Podczas spotkania przywódców obu państw poruszono kilka kwestii, które w dłuższej perspektywie stały się „zaczynem” do rozwinięcia paktów zawartych w czasie szczytu. Mimo to najważniejszym uzgodnieniem zawartym podczas pierwszego dnia Zjazdu, było porozumienie w sprawie sojuszu wojskowego, którego głównym celem miało być zapobieżenie ewentualnemu zajęciu przez Niemców, pierwszego miejsca w regionie, co wiązało by się z niezbyt przyjemnymi konsekwencjami dla Polski i Rumunii, które aspirowały do poszerzenia Federacji Polsko-Ukraińskiej, również na Rumunię. Po spotkaniu Karol II i Ignacy Mościcki udali się na mecz piłkarski, rozgrywany przez drużyny Zenitu St. Petersburg i Cracovi Kraków. Mecz zakończył się dwubramkowym remisem, co uznano za niezwykle „polityczny” wynik.

    [​IMG]

    Kolejny dzień Zjazdu stał się doskonałą okazją do spotkana ministra Kwiatkowskiego z przedstawicielami Republiki Zauralskiej, którzy przybyli do Petersburga, na zaproszenie cara Rosji, Dimitrija Romanowa. Krasnov zaproponował podpisanie dwustronnego paktu o wzajemnej pomocy i przyjaźni, na mocy którego polskie firmy z branży rolniczej miałyby otrzymać kilka dużych zleceń, opiewających na łączną kwotę 300 tysięcy dolarów amerykańskich. Wstępna zgoda Kwiatkowskiego wprowadziła wszystkich w dobry nastrój do dalszych rozmów, których zakończenie przewidziano na 16 października – dzień przed zakończeniem Zjazdu Wszechsłowiańskiego.

    [​IMG]

    Jednocześnie nastąpiła intensyfikacja rozmów z przedstawicielami poselstwa Republiki Turcji, w Warszawie, w których stronę polską reprezentował wice-minister spraw zagranicznych Federacji Rzeczpospolitej Leon Kozłowski, który podczas spotkania z ambasadorem Turcji, rozpoczął przygotowania do rozszerzenia sojuszów zawieranych w Petersburgu również na Turcję, której wsparcie mogło zapewnić flocie Ukrainy, Rumunii, oraz w dalszej perspektywie również Rosji, zabezpieczenie cieśnin czarnomorskich, które zostały by przez Turcję, w przypadku konfliktu zbrojnego w Europie zablokowane, dla flot krajów sprzymierzonych z III Rzeszą. Po długich i burzliwych dyskusjach zawarto porozumienie, którego uroczyste podpisanie odbyło się jedenastego października w siedzibie poselstwa tureckiego. Jednocześnie, Kozłowski otrzymał zaproszenie od ambasadora Turcji, do złożenia wizyty w Ankarze, w której domyślnie mieli wziąć udział minister Józef Beck, oraz prezydent Rzeczpospolitej, Ignacy Mościcki. Niejako przy okazji, delegacja turecka poruszyła kwestię, organizowania w Polsce ochotniczego korpusu złożonego głównie z urodzonych w Polsce obywateli Tureckich, który miałby się zająć prowadzeniem akcji kontrwywiadowczych skierowanych przeciwko OUN-owi. Plan zdecydowanie przypadł do gustu Kemalowi Ataturkowi, stojącemu na czele państwa. Prywatna inicjatywa szefa polskiego wywiadu – Jana Kowalewskiego, okazała się czynnikiem pozytywnie wpływającym na stosunki na linii Ankara – Warszawa.

    Tymczasem w Petersburgu trwała kilkudniowa przerwa, poświęcona na zapoznanie uczestników szczytu z życiem i historią Rosji, a także przedstawieniem przybyłym do Petersburga kultury i zwyczajów, krajów, których przedstawiciele przybyli do stolicy Rosji. Pierwszy dzień przerwy – 11.X poświęcony był kulturze rosyjskiej – dyplomaci zostali więc zabrani do Opery Petersburskiej, gdzie odbył się koncert, podczas którego zaprezentowano utwory najwybitniejszych rosyjskich muzyków. Kolejny dzień poświęcony był kulturze polskiej, następnie przypadały dni: ukraiński, zauralski oraz rumuński, który zamknął kulturalną część szczytu petersburskiego.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    17 października rozpoczęły się rozmowy kończące szczyt, który okazał się wielkim sukcesem polskiej dyplomacji – minister Józef Beck oficjalnie ogłosił zawarcie sojuszu polsko – rumuńskiego, oraz podpisanie dwóch niezwykle ważnych z punktu widzenia polskiej racji stanu umów międzynarodowych z rządami Rosji, oraz Republiki Zauralskiej. Układ z Rosją dotyczył głównie spraw wojskowych – Polacy wyrażali zgodę na przeszkolenie 300 rosyjskich kadetów ze szkoły Junkrów w Petersburgu, zaś Rosjanie, zobowiązywali się do przeprowadzenia wspólnych polsko – rosyjskich manewrów na Bałtyku, w których udział miały wziąć wszystkie rosyjskie okręty wchodzące w skład Floty Bałtyckiej, a także siły powietrzne marynarki wojennej. Polacy ze swej strony skierowali na manewry wszystkie okręty nawodne, oraz najnowsze okręty podwodne. Z kolei układ pomiędzy Republiką Zauralską, a Rzeczpospolitą miał bardziej gospodarczy charakter – Polacy zobowiązywali się wspomóc rozbudowę przemysłu wojskowego na Zauralu. Ponadto władze Republiki, zobowiązywały się do zakupienia w Polsce 300 samolotów myśliwskich typu PZL 24, oraz 60 średnich bombowców LWS – 4 Żubr.

    24 października 1936 roku, w związku z poprawą stosunków na linii Warszawa – Petersburg, do Armii Północ dowodzonej przez generała Kazimierza Sosnkowskiego, skierowano rozkaz o rozpoczęciu dalszego przegrupowania. Zgodnie z ustaleniami na stopniu sztabu generalnego, podjęto również decyzję o przegrupowaniu pozostałych oddziałów, znajdujących się na granicy z Rzeszą Niemiecką, które można było obecnie „zasilić” dywizjami, które do tej pory zabezpieczały granicę polsko – rumuńską.

    WYDARZENIA ZE ŚWIATA

    [​IMG]

    12.X.1936 roku – wybory parlamentarne w Finlandii zakończyły się wielkim zwycięstwem ugrupowań lewicowych, które do wyborów przystąpiły jako koalicja wyborcza. Mimo to, partie prawicowe i centrowe zdobyły około 40% wszystkich głosów, co pozwala im na stworzenie silnej opozycji, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, niezbyt dobre stosunki pomiędzy partią robotniczą, a chłopską, które zwarły swoje szeregi na czas wyborów.
     
  8. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek specjalny

    Lotnictwo Federacji

    [​IMG]

    Lotnictwo Federacji Rzeczpospolitej, powstało de facto dopiero na początku lat 30. XX wieku, kiedy to ucichły już echa walk w Rosji, a społeczeństwo polskie zaczęło powoli otwierać oczy na sytuację panującą w kraju, która choć całkiem dobra, nie pozwalała zapominać o licznych problemach z jakimi borykała się Polska. Od razu też zaznaczył się podział na siły polskie – zgrupowane na lotniskach w Łodzi i Warszawie, oraz na siły białorusko – ukraińskie, które skoncentrowano w pobliżu granicy z Rosją. Siły polskie złożone były z dwóch eskadr myśliwskich wyposażonych początkowo w polskie samoloty myśliwskie typu PZL P.7, oraz jednego dywizjonu bombowego. Nieco lepiej prezentowały się siły zgromadzone przy granicy z Rosją (dwie eskadry myśliwskie i dwa dywizjony bombowe). Przez długi czas największym problemem, zwłaszcza na wschodzie, gdzie znajdowało się znacznie więcej maszyn, było ujednolicenie sił powietrznych, które korzystały z maszyn różnych typów. Takie zróżnicowanie, choć interesujące z punktu widzenia modelarzy i innych pasjonatów lotnictwa, dla dowództwa, a zwłaszcza dla służb aprowizacyjnych stanowiło prawdziwe przekleństwo. Po pierwsze największym problemem było znalezienie odpowiednich bomb, bowiem każda używana przez polskie dywizjony maszyna miała zupełnie inną komorę bombową, co powodowało, że zamówienie odpowiednich ładunków, zwykle kończyło się tym, że do jednostek docierały setki różnych bomb, z których tylko niektóre nadawały się do użycia. W tej sytuacji, wiele załóg wprowadzało różne przeróbki i modyfikacje, o ile w nielicznych przypadkach takie wykonywane chałupniczą metodą naprawdę ułatwiały służbę, o tyle znacznie częściej takie „grzebanie” przy bombach i samolotach kończyło się wypadkami, w których często ginęli tak potrzebni armii lotnicy.

    [​IMG]

    Curtiss w barwach Ukrainy​

    W końcu, na początku stycznia 1929 roku, polska misja lotnicza przy ambasadzie RP w Waszyngtonie, podpisała umowę z firmą Curtiss, na zakup trzystu samolotów bombowych Curtiss Export Hawk II, które na początku maja 1929 roku, zaczęły trafiać do polskich eskadr, które po odbiór nowych maszyn jechały pociągami do Gdyni, gdzie amerykańscy inżynierowie Curtiss’a wypakowywali samoloty z wielkich drewnianych skrzyń, a następnie składali je na nabrzeżu portu wojennego Gdynia – Oksywie, skąd po rozebraniu części urządzeń portowych startowano do pierwszych lotów na pełnokrwistych bombowcach. Amerykańskie samoloty, nie spełniły jednak pokładanych w nich nadziei i już na początku 1930 roku, stały się ciężarem dla polskiego lotnictwa. W tej sytuacji, marszałek Piłsudski, zadecydował o przekonstruowaniu części maszyn na samoloty myśliwskie, które odsprzedano Ukrainie. Pozostałych 200 samolotów sprzedano Niemcom, którzy wprowadzili je do służby w lotnictwie szturmowym. Sprzedaż amerykańskich bombowców nie oznacza jednak, że w Polsce zrezygnowano z utrzymywania jednostek bombowców. Za pośrednictwem ministerstwa handlu zagranicznego, na początku grudnia 1929 roku, zakupiono licencję na produkcję samolotów Fokker F.VII, które produkowano w Warszawie do 1933, gdy pracujący w Państwowych Zakładach Lotniczych inżynier Misztal, opracował projekt średniego bombowca oznaczonego jako PZL 30B Żubr.

    [​IMG]

    Żubr w polskim lotnictwie​

    Model nowej maszyny przypadł do gustu dowódcom lotnictwa bombowego, którzy po wykonaniu serii testów, potwierdzających dobre własności lotne nowego bombowca zaakceptowali go na wyposażenie dywizjonów bombowych. Niestety nowy projekt okazał się bardzo awaryjny, dlatego też pierwsze seryjne egzemplarze szybko zostały wycofane do jednostek szkoleniowych, gdzie poddano je przeróbkom. Odpowiedzią na zapotrzebowanie lotnictwa okazała się dopiero „poprawiona” wersja Żubra – LWS 6, produkowana w Lublińskiej Wytwórni Samolotów.


    [​IMG]

    W znacznie lepszej sytuacji znajdowało się lotnictwo myśliwskie, które praktycznie od 1928 roku, otrzymywało rodzime konstrukcje, które pod żadnym względem nie ustępowały swoim zagranicznym odpowiednikom. Około 1933 roku, do służby w polskim lotnictwie weszły nowe samoloty myśliwskie, PZL 24g, będące wersją rozwojową popularnych „jedenastek”, które zastąpiły wysłużone już „siódemki”. Podstawową różnicą pomiędzy „jedenastką”, a nowym myśliwcem było wprowadzenie zamkniętej kabiny pilota, dodanie nowego mocniejszego silnika, oraz wprowadzenie znacznie silniejszego uzbrojenia, które pozwoliło polskim myśliwcom wykonywać również zadania samolotów bliskiego wsparcia. Największą bolączką, z jaką musieli zmierzyć się piloci maszyn PZL 24, były jednak problemy wynikające z bardzo słabego opancerzenia samolotu. Pomimo tego, duża ilość tych maszyn pozostawała w służbie jeszcze długo po rozpoczęciu działań zbrojnych.

    [​IMG]

    Lotnictwo myśliwskie i bombowe, nie były jedynymi formacjami, w których wykorzystywano samoloty. Dużą rolę w polskiej armii, odgrywały również tak zwane eskadry rozpoznawczo – zwiadowcze, przydzielone do jednostek sztabowych, oraz lotnictwo morskie, wykorzystywane w ramach jednego skrzydła torpedowego. Największym problem, choćby ze względu na swoją liczebność, i brak odpowiedniego wyposażenia stanowiło lotnictwo rozpoznawcze, które dopiero w styczniu 1934 roku, zaczęło otrzymywać duże ilości lekkich bombowców zwiadowczo – rozpoznawczych PZL 23 Karaś, produkowanych w Warszawie, Łodzi i Krakowie. Wcześniej polscy piloci działający jako zaplecze dla sił lądowych musieli korzystać z przestarzałych i często niewygodnych w użytkowaniu samolotów przypominających konstrukcje z czasów I Wojny Światowej.

    [​IMG]

    W owych „zamierzchłych” czasach, najpopularniejszą maszyną w polskim lotnictwie rozpoznawczym, pozostawał lekki samolot sportowy RWD 8, dozbrajany często jednym karabinem maszynowym używanym do obrony przed atakami ze strony innych nieprzyjacielskich maszyn. Takie uzbrojenie nie mogło jednak zdać egzaminu w przypadku ataku jednego lub dwóch myśliwców, dlatego też dowództwo wojsk lądowych rozpisało konkurs na lekki bombowiec, w którym wyłoniono kilka konstrukcji, a wśród nich, wspomnianego już wcześniej Karasia, który okazał się doskonałą maszyną. Szczególnym uznaniem wśród pilotów i załóg, cieszyło się silne jak na tamte czasy uzbrojenie obronne, złożone z dwóch karabinów maszynowych, umieszczonych na stanowisku tylnego strzelca za kabiną pilota, oraz w kabinie bombardiera – obserwatora, w gondoli podkadłubowej. Do 1936 roku do służby weszło około 1200 Karasi, z czego spora część trafiła do sił zbrojnych Ukrainy (około 500 maszyn), Republiki Zauralskiej (200 maszyn), Kazachstanu (100 maszyn) oraz Rumunii (100 maszyn). Na początku 1936 roku, stało się jednak jasne, że lubiany przez załogi i pilotów Karaś, nie może pozostać tylko samolotem przeznaczonym dla armii, tym bardziej, że na początku 1938 roku, planowano wprowadzić do służby około 300 samolotów zgrupowanych w sześciu dywizjonach „bliskiego wsparcia dla sił naziemnych”. W tym celu polscy konstruktorzy, rozpoczęli prace nad nowym modelem samolotu szturmowego, dla wojska. W swoim projekcie wykorzystali właśnie plany Karasia, który okazał się całkiem ciekawym obiektem do eksperymentów. Na podstawie PZL 23 powstało pięć projektów, które pozostawały tajne, aż do początku 1937 roku.


    [​IMG]

    Jeśli chodzi o lotnictwo morskie, to na całego jego wyposażenie składały się cztery duże transportowe łodzie latające typu Dornier X, dwa morskie samoloty bombowe typu Friedrichshafen oraz jeden prototypowy samolot towarzyszący, określany niekiedy jako lekki bombowiec, Lublin R XIII. Siły te wymagały znacznego wzmocnienia, które otrzymały dopiero na początku 1938 roku.
     
  9. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Listopad 1936 roku,

    [​IMG]

    Wydarzenia, które rozegrały się w Polsce i Rosji na początku listopada 1936 roku, stanowiły rozwinięcie, i dopełnienie wydarzeń i wystąpień polityków z października. Wydarzenia o charakterze politycznym, rozpoczęły się od spotkania pomiędzy prezydentem Rzeczpospolitej Ignacym Mościckim, a ministrem spraw zagranicznych Józefem Beckiem, podczas którego obaj politycy rozpoczęli prace nad stworzeniem spójnego systemu współpracy na linii Petersburg – Warszawa. Przedewszystkim uzgodniono charakter sojuszu polsko – rosyjskiego, który miał stać się częścią większego porozumienia międzynarodowego, określanego niekiedy jako Pakt Wszechsłowiański. Zdaniem Mościckiego, pakt powinien ograniczyć się tylko do kwestii militarnych, natomiast współpracownicy Józefa Becka, a także on sam stali na stanowisku, że zdecydowanie lepszym pomysłem jest nawiązanie współpracy również o charakterze gospodarczo – naukowym. Niejasną rolę podczas formowania się idei paktu, miał również nowych dowódca sił lądowych, mianowany na to stanowisko na osobistą prośbę Józefa Becka, dotychczasowy adiutant generała Rydza Śmigłego, generał Tomisław Łupaszko. Łupaszko, był pod wieloma względami zależny od Becka, który traktował go jak swoją wtyczkę w Sztabie generalnym, dzięki czemu wiele działań podejmowanych przez wojsko polskie, było zgodne z polityką, do jakiej dążył minister spraw zagranicznych. Z nieznanych przyczyn, Łupaszko pojawił się na spotkaniu pomiędzy Beckiem, a Mościckim, na którym według wspomnień ministra spraw zagranicznych, przedstawił swój pogląd na sytuację panującą w wojsku polskim. Łupaszko skrytykował min. podział armii na trzy-dywizyjne korpusy, wchodzące w skład większych jednostek wojskowych (tak zwanych grup Armii), który uważał za marnotrawstwo sił i środków. Jego zdaniem lepszym pomysłem byłoby tworzenie Armii złożonych z maksymalnie 9 dywizji, w skład których wchodziłyby zarówno jednostki piechoty, jak również kawalerii i dywizje pancerne. Następnie szef sztabu odniósł się do wizji współpracy z Rosją, którą nakreślił jako proces o charakterze militarno – gospodarczym. Jego zdaniem w przypadku ewentualnej agresji Niemiec, którą od pewnego momentu traktowano bardzo poważnie, część zakładów przemysłowych, ośrodków szkoleniowych i co najważniejsze, uczelni wojskowych, należałoby przenieść na tereny położone przy granicy z Rosją, lub nawet do samej Rosji, która stanowiłaby zaplecze ludnościowe i materiałowe dla walczącej Polski. Ostatecznie na spotkaniu z 5 listopada, prezydent Mościcki zaakceptował projekt jaki przedstawił mu Józef Beck, i wyraził zgodę na dalsze rozwijanie relacji dwustronnych. Jednocześnie wyraził zgodę na kolejne, drugie już w 1936 roku przeformowanie wojska polskiego. Kolejnym aspektem poruszonym przez obu polityków podczas spotkania, było rozpoczęcie ściągania do kraju członków licznej Polonii w Rosji i krajach, które w przyszłości mogłyby stanowić zagrożenie dla Rzeczpospolitej. Ogółem zamierzano ściągnąć do kraju około pięciu milionów obywateli polskich.

    7 listopada 1936 roku,

    [​IMG]

    W związku z planowanym zwiększeniem liczby oddziałów szybkich, oraz postępującą „mechanizacją” armii, zaistniała potrzeba stworzenia warsztatów naprawczych dla uszkodzonego sprzętu bojowego. Jednym z projektów, było wykorzystanie niemieckich doświadczeń, na temat których istniały duże pokłady źródeł, tworzonych głównie przez jednego z czołowych niemieckich strategów, nazywanego niekiedy ulubionym generałem Hitlera, Heinza Guderiana, w sztabie którego umieszczono kilku polskich agentów. Plany jego wizji przeprowadzania reperacji w siłach pancernych, okazały się całkiem ciekawe, choć nie pozbawione drobnych wad i uchybień. Po wprowadzeniu drobnych przeróbek i poprawek, 7 listopada, polscy naukowcy opłacani przez sztab generalny wojska polskiego zdecydowali się ogłosić swoją doktrynę dotyczącą prowadzenia napraw i organizacji warsztatów pojazdów mechanicznych, na stopniu dywizji, armii i całego państwa. Plan okazał się wielkim sukcesem, i szybko znalazł wykorzystanie w jednostkach szybkich, a także wyposażanych powoli w motocykle i samochody pancerne jednostkach kawalerii.

    11 listopada 1936 roku,

    [​IMG]

    Podczas oficjalnych uroczystości na placu Józefa Piłsudskiego w Warszawie doszło do spotkania pomiędzy prezydentem Rzeczpospolitej, a wysłanym do stolicy Polski, ministrem spraw zagranicznych Imperium Rosji, Borisem Strumerem, podczas którego obaj przywódcy rozpoczęli rozmowy na temat funkcjonowania przyszłego Paktu Wszechsłowiańskiego. Jednocześnie minister spraw zagranicznych Rosji przekazał prezydentowi Polski pełną zgodę na przekazanie Polsce wszystkich młodych ludzi w wieku poborowym o korzeniach polskich lub białoruskich. Od początku 1937 roku, do Polski miało przybyć około 300 tysięcy młodych ludzi, urodzonych w Rosji, w których żyłach płynęła polska krew. W podobnej sytuacji znaleźli się również Ukraińcy, przesiedlani przez władze carskie na Syberię i do innych części imperium carów przed 1914 rokiem, którzy po zakończeniu Wielkiej Wojny nie mogli powrócić do kraju. Niestety nie wszystkie siły polityczne w kraju wykazały zrozumienie dla planów jakie snuli przedstawiciele polskiego rządu i władz rosyjskich. Największym „oponentem” idei porozumienia i współpracy okazali się endecy, którzy rozpętali w mediach prawdziwą nagonkę na rząd i prezydenta, którego oskarżyli o sprzedanie Polski carom. Słowa te wywołały wybuch wściekłości w kołach blisko związanych z rządem. Najgłośniej protestował przeciwko takiemu przedstawieniu rozmów polsko – rosyjskich protestował minister spraw zagranicznych Józef Beck, który 11 listopada popołudniu zabrał głos w programi radiowym nadanym przez Program Pierwszy Polskiego Radia:
    „My w Polsce, w uzależnienie od żadnego z naszych sąsiadów popadać nie będziemy i nie popadamy. Wizje szerzone przez endecję, są tyleż śmieszne co i dowcipne.”

    19 listopada 1936 roku,

    [​IMG]

    Pogranicze od dawna było dla Piotra domem. Po ostatnim nie udanym wypadzie na Litwę, przyzwyczaił się do tego, że strażnicy często pojawiają się w najmniej odpowiednich z jego punktu widzenia miejscach, i co najważniejsze nauczył się sobie z tym radzić. Wiedział, że nie może pozwolić sobie na zdenerwowanie, czy brak odpowiedniego przebrania. Jego przełożeni początkowo nie doceniali zmian jakie zaszły w agencie, i starali się trzymać go z dala od granicy, która przyciągała go do siebie aurą tajemniczości i brakiem ograniczeń. Każdy żołnierz, strażnik, czy agent który znał dobrze drogi prowadzące na drugą stronę, ze zwykłego człowieka stawał się kimś komu powierzano największe tajemnice jego kraju. Piotr lubił ten mistyczny niemal szacunek jakim darzyli go jego współpracownicy z wywiadu, Ci nieliczni szczęśliwcy, których z powodów zdrowotnych, lub ich nieprzeciętnych umiejętności umieszczono w ciasnych i ciemnych biurach, w podziemiach siedziby II Oddziału. Teraz jednak musiał wyzbyć się wszystkich uczuć jakie mu towarzyszyły i skupić się na drodze, którą musi przebyć. Szedł głębokim żelbem, który prowadził go w stronę małego potoku, otoczonego z obu stron kopalnianymi szybami. Na wysokim okopie, po drugiej stronie zauważył dwóch niemieckich strażników granicznych, popalających papierosy. Wyglądali na bardzo znudzonych życiem, ale Piotr wiedział, że to tylko pozory. Od dwóch miesięcy wszyscy pogranicznicy w Niemczech zostali włączeni do Gestapo. Spotkanie z tymi panami nie mogło być przyjemne. Pomimo tego nie tracił optymizmu. Poprawił podartą kurtkę, taką jaką nosiło wielu śląskich górników i podczołgał się do brzegu potoku. Postanowił, że wrazie gdyby zauważyli go Niemcy, uda pijanego. Tymczasem zdecydował się szybko przeczołgać na małą drewnianą kładkę, która prowadziła do przystani, do której przycumowano kilka starych łódek, na których w wolne soboty pływali pracownicy pobliskiej kopalni. Jak do tej pory wszystko układało się bardzo dobrze – nikt nie zwracał na niego uwagi, co pozwoliło agentowi dostać się aż na skraj pomostu.
    - Ślisko cholera – zaklął w duchu i przesunął rękę na wodoszczelną kaburę z pistoletem. Upewniwszy się, że jest szczelnie zamknięta bezszelestnie wsunął się do wody. Woda w potoku, czy też raczej niecce, była zimna i czarna. Piotr umiał pływać, nigdy jednak nie lubił pływać w nocy. Starał się być spokojny i zachowywać się jak najciszej. Wiedział, że musi przedostać się przez tą przeklętą nieckę, by znaleźć się na jej drugim brzegu, skąd mógł dostać się do malutkiego potoczku, który znajdował się już na niemieckiej stronie. Wreszcie dotarł do brzegu. Wyraźnie zadowolony wyczołgał się na brzeg i spojrzał na pograniczników, którzy schronili się w małej budce, pod którą znajdowała się rozdzielnia prądu, wykorzystywana przez Niemców. Piotr był już po niemieckiej stronie, gdy nagle na drodze dojazdowej do posterunku pojawiła się jakaś czarna limuzyna. Światała samochodu przez ułamek sekundy musnęły Piotra. Prowadzący samochód Niemiec wybiegł na zewnątrz i przyświecając sobie latarką zbiegł na dół, Polaka jednak już tam nie było. Przez następne dwie godziny na niemieckiej stronie trwały przeszukiwania, a po pograniczu przechadzały się wzmocnione patrole żandarmerii i Gestapo. Zatrzymano jedynie jednego pijanego w sztok Ślązaka, który utrzymywał iż właśnie wrócił od swojego krewnego mieszającego w Cottbus, po polsku Chociebużu… O dziwo wskazany przez aresztanta obywatel niemiecki, Hugo Schmidt potwierdził jego wersję wydarzeń, a jako zasłużony członek partii przysporzył wielu kłopotów funkcjonariuszom. Nikt z nich nie wiedział, że zatrzymany wrócił kilka dni później na miejsce aresztowania, i spod kilku niskich krzaczków wydobył dwa duże pudełka, które następnie przekazał swojemu „krewniakowi”.

    25 listopada 1936 roku,

    Życie Warszawy

    [​IMG]

    Kolejny etap rozbudowy polskiej zbrojeniówki dobiegł właśnie końca. Ministrowie spraw wojskowych, oraz gospodarki udali się do dwóch nowych fabryk czołgów, do których lada dzień wpłynie zamówienie na nowe pojazdy pancerne. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że na tym pięknym obrazku, rozwijającego się państwa pojawiają się pewne rysy – a mianowicie kwestia usytułowania owych zakładów. Strony wschodzie, choć posiadają swój niekłamany urok, i mają wiele dobrych stron, w tym również dla przemysłu zbrojeniowego, zdaniem naszych ekspertów nie są w stanie zapewnić odpowiedniej infrastruktury przemysłowej, dla nowych zakładów, co będzie wiązało się z ich niską wydajnością. Niestety nie każdy ma ochotę nakłonić ucha ku temu głosowi rozsądku, a zwłaszcza reprezentanci naszych władz państwowych.

    29 listopada 1936 roku,

    Rozkaz nr.334/34 generała Kazimierza Sosnkowskiego:

    (…) Na prośbę, dowódcy lądowych sił zbrojnych, proszę wszystkich oficerów o rozpoczęcie przygotowań do przegrupowania dawnej grupy armii „Południe”. O postępach meldować do swoich bezpośrednich przełożonych.
    (…) Zarządzenia wynikające z tego rozkazu winny być wykonane bezzwłocznie, do dnia 30 listopada 1936 roku, pod karą sądu wojskowego.
    (…) W przypadku stwierdzania celowego spowalniania procesu przegrupowania należy spodziewać się natychmiastowej reakcji, ze strony oficerów odpowiadających za poszczególne oddziały.

    WYDARZENIA ZE ŚWIATA:

    4 listopada 1936 roku,

    [​IMG]

    Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych zakończyły się zwycięstwem kandydata demokratów, Franklina D. Roosevelta, który został wybrany na drugą kadencję. Obawy może jedynie budzić sposób w jaki doszło do zwycięstwa, gdyż znaczącą większość głosów otrzymał kandydat Republikanów, Landon. Jednakże zgodnie z ordynacją wyborczą panującą w USA, najważniejsza jest liczba głosów elektorskich, których większość otrzymał rozpoczynający drugą kadencję Roosevelt. Republikanie zapowiedzieli zaskarżenie wyniku wyborów, w czasie których stwierdzili nieprawidłowości w części stanów, gdzie zwycięstwo odniósł prezydent Roosevelt.



    [​IMG]

    Upragniona (przez niektórych) mapa
     
  10. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Grudzień 1936 – styczeń 1937

    Grudzień był zdecydowanie jednym najspokojniejszych miesięcy w Polsce. Praktycznie całe społeczeństwo żyło już bliską atmosferą świąt, które wydawały się wszystkim dobrym okresem na podsumowanie mijającego roku. Największym zainteresowaniem cieszyła się oczywiście sfera sportowa, oraz zorganizowany po raz pierwszy Plebiscyt na najlepszego sportowca mijającego roku. Jednocześnie, rząd rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę akcję pomocy zimowej, dla uboższych warstw społeczeństwa. W 1936, honorowy patronat nad całą akcją objął prezydent Rzeczpospolitej Ignacy Mościcki, który zaapelował na antenie radiowej do wszystkich obywateli o przekazywanie datków, oraz niepotrzebnych ubrań i strojów zimowych do specjalnych punktów. Na apel pierwszego obywatela odpowiedzieli praktycznie wszyscy, którzy tylko byli w stanie przekazać pewne drobne kwoty na rzecz pomocy potrzebującym. Ogółem w ciągu dwóch przedświątecznych tygodni udało się zebrać ponad 30 milionów złotych, 200 tysięcy ukraińskich chrywien, oraz 30 tysięcy funtów szterlingów, przekazanych przez Bank Główny. Dobrze udała się również zbiórka odzieży – ofiarodawcy przekazali ogółem 20 tysięcy kożuchów i kurtek zimowych, które przekazano potrzebującym. Największą pomoc otrzymały rodziny robotnicze w nowych ośrodkach przemysłowych, min. w Brześciu Litewskim, gdzie trafiło około 1/3 wszystkich zebranych środków finansowych oraz darów. Jednocześnie władze przygotowywały się do pierwszych podsumowań roku, który już teraz zapowiadał się jako jeden z najlepszych w dotychczasowej historii Federacji. Pomimo tragedii, jaka rozegrała się w Łodzi, w życiu politycznym państwa po raz pierwszy od wielu lat zapanował względny spokój, a konkurencyjne stronnictwa endecji i zwolenników ś.p. Marszałka, zawarły tymczasowy rozejm. Obie strony były nieco zaszokowane wzrostem popularności komunistów, którzy coraz otwarciej nawoływali robotników, głównie na terenach białoruskich, do walki o „samookreślenie”. W ostatnich tygodniach grudnia doszło nawet do zamieszek w jednym z wschodnich województw, gdzie świętujący dwa tygodnie później prawosławni chłopi, podpalili jeden z katolickich kościołów na tych terenach, a następnie ciężko poturbowali księdza proboszcza. Oczywiście natychmiast odezwały się głosy nawołujące do odwetu, grupa młodzików zamierzała nawet złapać lokalnego popa i publicznie obciąć mu brodę, jednak sprawna interwencja policji granatowej położyła kres tym planom.

    [​IMG]

    Znacznie bardziej bojowo zachowywali się polscy agenci wywiadu wojskowego, którzy na początku grudnia, dokładnie 6, dokonali udanego przerzutu kolejnego agenta do Niemiec. Polski wywiadowca nosił kryptonim „Franz” i dołączył do przerzuconego już wcześniej „Klausa”. Obaj wywiadowcy rozpoczęli pracę w sztabie generalnym Wermachtu, gdzie mieli dostęp do pilnie strzeżonych planów niemieckiego dowództwa. Plany te były zaś zastraszające – rok 1937 miał oznaczać początek niemieckiej dominacji nad Skandynawią, którą Hitler zamierzał podbić, by stworzyć sobie jeszcze lepsze drogi dostępu do Polski, oraz zabezpieczyć dostęp do pokładów szwedzkiej stali. Pierwszym etapem nowej, bojowej polityki niemieckiego wodza miało być opanowanie Danii (Plan Cristina), następnie, w kilka miesięcy później Norwegii (Plan Hadrian), a na koniec osamotnionej Szwecji (Plan Julia). Trudno powiedzieć, czy radiogram przekazany już 10 grudnia przez Franza, trafił w ręce dowódcy polskiego wywiadu, Jana Kowalewskiego, czy też został uznany za jedną z kilku rewelacji, jakie każdego miesiąca dostarczali agenci za kordonowi…

    … Franz usiadł przy stoliku i spojrzał na swojego partnera. Klaus, był zdecydowanie bardziej doświadczony, ale to właśnie Piotr vel Franz, miał być odpowiedzialny za całą akcję. Czyżby ktoś mu wreszcie zaufał?
    - A więc, dostałeś tą pracę, tak jak sobie tego życzyliśmy. Jutro wprowadzisz mnie do swojego biura – na twarzy Piotra pojawił się uśmiech – Powiesz swojemu szefowi, że przyszedł do niego herr Franz Mauer z Gestapo.
    - Mauer to dość popularne nazwisko tutaj w Niemczech – odparł Klaus i zapalił papierosa przyglądając się jednocześnie twarzy swojego przyjaciela w czarnym gestapowskim mundurze.
    - Powiedzmy, że na czas naszej drobnej operacji poświęcimy twoje obiekcje na rzecz sprawy – Piotr upił trochę kawy i z obrzydzeniem spojrzał na filiżankę – nie znoszę pić tego świństwa. Ale wracając do rzeczy. Wyprowadzę Twojego szefa na korytarz i wręczę mu pewne ściśle tajne pismo z Gestapo. Oczywiście to pismo jest oryginalne i skierowane do Twojego pryncypała, ale jego tajność jest co najmniej wątpliwa. W tym czasie ty wejdziesz do jego biura i wykonasz zdjęcia tych dokumentów, które wczoraj ci podyktował.
    - Brzmi prosto – uśmiechnął się „Klaus” i oparł się o poręcz krzesła.
    - Wiele rzeczy brzmi prosto…

    … Nie wiadomo niestety w jaki sposób doszło do przejęcia tych ściśle tajnych rozkazów i planów operacyjnych, wiemy jednak, że nie zostały one przekazane władzom państw skandynawskich.

    [​IMG]

    Jedyną reakcją polskiego rządu, na bądź co bądź rewelacyjne doniesienia polskich agentów było przyśpieszenie budowy trzech okrętów podwodnych nowego typu. Okręty te nosiły nazwy: ORP „Wilk”, ORP „Ryś” oraz ORP „Żbik”. Jednostki te w przypadku realizacji planu Cristina, zamierzano skierować w pobliże wybrzeża duńskiego. W przypadku dalszych działań, zamierzano utrzymywać okręty na bojowej stopie. Do zadań nowych okrętów miało należeć min. wchodzenie do portów wojennych obu stron i przesyłanie do sztabu Marynarki Wojennej w Warszawie meldunków na temat działań lotniczych i morskich obu stron wojujących. Dowództwo zamierzało wykorzystać te informacje do przygotowania się do walki z Niemcami, którą brano coraz bardziej na serio. W przypadku, gdyby Hitler zaatakował, jako pierwszy do akcji miał wejść ORP „Wilk”, którego zamierzano skierować w pobliże duńskiego portu wojennego w Kopenhadze, gdzie spodziewano się podjęcia pewnych działań ze strony rządu duńskiego. Odmienne rozkazy otrzymał „Ryś”, który miał zakraść się pod port wojenny niemieckiej marynarki wojennej w Kilonii i obserwować przebywające tam siły Krigsmarine. W okresie przedświątecznym rozpoczęły się przygotowania do działań zbrojnych w Królestwie Danii. Niemieccy dyplomaci, zwrócili się do władz królestwa Danii z żądaniem przekazania Niemcom szeregu baz morskich rozmieszczonych wzdłuż wybrzeża. Przekazanie tych baz Niemcom, oznaczałoby, całkowite zamknięcie floty polskiej, rosyjskiej i szwedzkiej na niegościnnych wodach Bałtyku, co byłoby szczególnie uciążliwe dla załóg okrętów nawodnych. Ponadto utrata większości baz morskich, oznaczałaby dla Danii całkowitą utratę niepodległości w stosunku co do Niemiec. W tej sytuacji rząd duński musiał sprzeciwić się planom wodza i na „prośbę” największego wodza wszechczasów odpowiedział zdecydowanie „nie!”. Taka odpowiedź małego europejskiego kraiku wywołała wybuch wściekłości Hitlera, który wydał rozkaz rozpoczęcia dalszych negocjacji, a jednocześnie zarządził koncentrację dwóch dywizji pancernych i kilkudziesięciu dalszych jednostek piechoty na pograniczu duńsko – niemieckim.

    [​IMG]

    Front 29.I.1937​

    Pozorny spokój panował do 2 stycznia 1937 roku, gdy granicę przekroczyły oddziały dowodzone przez generała Guderiana, który natychmiast uderzył na stojących po drugiej stronie granicy Duńczyków, którzy spodziewali się, że ewentualna agresja rozpocznie się dopiero za kilka tygodni, gdy niemieccy dyplomaci zakończą drugą turę rozmów. Tego samego dnia, nad Kopenhagę, do której portu wkradał się powoli ORP „Wilk”, nadleciało ponad 200 średnich bombowców Ju-57, Heinkel He-111, oraz nieliczne Junkersy Ju-87 Stuka, które zrzuciły swój śmiercionośny ładunek na miasto. Mieszkańcy myśleli początkowo, że jakiś szalony reżyser kręci film, w którym główną rolę gra ich miasto. Pierwsze detonacje skutecznie pozbawiły ich złudzeń. W ciągu pierwszych kilku dni Niemcy posuwali się bardzo powoli naprzód. Działania Niemców okazały się niezbyt skoordynowane, co doprowadziło do śmiesznych sytuacji, w których maszerujące na front oddziały SS, trafiały do oddalonych o kilometry od linii frontu miejscowości na terenie Niemiec. 3 stycznia, około godziny 22.00 swój pierwszy meldunek nadał polski okręt podwodny „Wilk”.

    Wyszedłem z portu, wojennego w Kopenhadze. Duńska flota praktycznie nie istnieje. Nieliczne lekkie jednostki prowadzą ewakuację rannych z rejonu walk. Setki zabitych i rannych. Miasto zniszczone w 40%. Wielu zabitych marynarzy duńskiej floty wojennej w kanale portowym. W mieście panuje panika. Obszary zbombardowane przez niemiecką flotyllę bombowców opuszczane przez cywili. Kutry rybackie przewożą cywili do Szwecji i Norwegii. Dominację w powietrzu posiadają Niemcy, niemieckie myśliwce zniszczyły większą część duńskiego lotnictwa jeszcze na ziemi, nim piloci zdążyli dotrzeć do swoich maszyn.

    - Proszę o dalsze rozkazy ORP „Wilk”


    Rozkaz był jeden. Wycofać się z obszaru działania niemieckiej floty i lotnictwa, a następnie powrócić do bazy w Gdynii. Okręt zawinął do portu macierzystego 8 stycznia, gdy międzynarodowe agencje informacyjne ogłosiły, że siły zbrojne Armenii dokonały niespodziewanego ataku na Gruzję, w której władzę od kilkunastu już lat sprawowali komuniści.

    [​IMG]

    Atak na wojska gruzińskie był jednak znacznie mniej niespodziewany i szybki od tego, którego dokonali Niemcy. Styczeń okazał się ostatnim miesiącem spokoju w Europie. Dwa dni po rozpoczęciu się walk na pograniczu Armeńsko – Gruzińskim, do „zabawy” włączyli się przywódcy Azerbejdżanu, którzy doszli do wniosku, że Gruzja nie będzie w stanie powstrzymać ataku z dwóch stron.

    [​IMG]

    W innej części Europy, Kazachstan zaatakował Republikę Zauralską, która do nie dawna należała do głównych graczy na scenie politycznej w tym regionie. Wojna mogła oznaczać wzrost zaangażowania Rosji i Polski na stepach, wszyscy patrzyli więc na ten konflikt ze szczególnym zainteresowaniem.

    [​IMG]

    Polskie ministerstwo spraw zagranicznych rozpoczęło jednocześnie przygotowania do ewakuacji swoich sił z pozostałych państw skandynawskich, oraz Austrii, która według niektórych raportów wywiadu, miała zostać zajęta w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Jedynymi funkcjonariuszami Rzeczpospolitej, którzy pozostali na terytoriach zagrożonych państw byli oficerowie wywiadu wojskowego, oraz dowódcy kompanii odpowiedzialnych za zabezpieczenie ambasad na terenie poszczególnych krajów. Jednocześnie, widząc brak reakcji mocarstw zachodnich, minister spraw zagranicznych, Józef Beck zaczynał tworzyć plan przyłączenia do Federacji Republiki Litewskiej, oraz w razie gdyby Litwini zdecydowali się odrzucić polską propozycję, dobrowolnego wejścia w skład Federacji, również państw nadbałtyckich, które zdecydowały by się wesprzeć Litwę. W tej sytuacji, należało zapewnić sobie spokój na wschodzie, dlatego też Beck, zdecydował się na początku lutego odwiedzić stolicę Rosji, w celu uzgodnienia dalszych poczynań.

    [​IMG]

    W czasie gdy polskie przedstawicielstwa dyplomatyczne w Rosji, przygotowywały wizytę Becka, w Warszawie skierowano do służby nowy, w pełni wyekwipowany i przeszkolony dywizjon bombowców, który przydzielono do nowosformowanej I Grupy Bombowej. Pilotów tymczasowo zatrzymano w Warszawie, skąd w najbliższej przyszłości mieli zostać przerzuceni na jedno z nowych lotnisk zapasowych.

    [​IMG]

    Dwa dni po sformowaniu nowej jednostki polskich sił powietrznych, do służby wprowadzono nowy samolot myśliwski, PZL P.50 Jastrząb. Była to maszyna wyposażona w cztery karabiny maszynowe kalibru 7,62 mm, lub dwa kaemy 7,62 oraz dwa działka lotnicze umieszczone w skrzydłach. Nowy myśliwiec był całkowicie metalowym dolnopłatem, wyposażonym w chowane w locie podwozie, typu Avia, zastosowane min. w rozwijanej równolegle konstrukcji małego samolotu pościgowego RWD – 25 „Krogulec”. Załogę „Jastrzębia” stanowił jeden pilot, który przebywał w zamkniętej kabinie, którą w jednej z późniejszych wersji wyposażono min. w sprzęt do operowania na wysokości powyżej 12 000 metrów (dodatkowe aparaty tlenowe). Maksymalna prędkość samolotu wynosiła około 500 km/h przy wysokości około 3000 metrów. Co ciekawe, niemieckie bombowce typu Heinkel He 111, które wkrótce miały stać się „koniem roboczym Wermachtu”, do ataku przystępowały właśnie na tej wysokości, gdyż gwarantowała ona największą skuteczność ich celowników bombowych. Do końca stycznia Państwowe Zakłady Lotnicze otrzymały zamówienie na około 500 maszyn, które miały zastąpić wycofywane już z użycia PZL 24g. Część nowych maszyn (około 30 sztuk) miała trafić do Rosji, która wykazywała zainteresowanie nowym polskim projektem od początku roku. Nadchodzące miesiące miały pokazać, że nowa maszyna spełniła pokładane w niej nadzieje…

    WYDARZENIA ZE ŚWIATA

    [​IMG]

    3.XII.1936 – Brazylijscy komuniści rozpoczynają swoją brudną kampanię na terenie tego południowoamerykańskiego kraju. Dużą rolę w zamieszkach wywoływanych przez lokalnych działaczy partii komunistycznej odgrywa Getulio Vargas, któremu prawowite władze powierzają misję sformowania nowego rządu, który położy kres komunistycznym knowaniom. Po kilku dniach nowy premier przejmuje jednak również rolę prezydenta, co spotyka się z dużą aprobatą społeczeństwa, ogarniętego lewicową propagandą.

    [​IMG]

    7.XII.1936 – Armenia i Turcja wracają do zadawnionego konfliktu w sprawie granic. Ostra reakcja Turcji, kładzie niestety kres działaniom dyplomacji Armeńskiej, która zorganizowała już dość silną „ligę” antyturecką, w skład której weszli min. Włosi, którzy na wieść o rozpoczęciu negocjacji ogłosili mobilizację swoich wojsk. Po stronie Turków, opowiedziała się jednak Francja, co spowodowało, że konflikt zakończył się nim się tak naprawdę zaczął.

    [​IMG]

    11.XII.1936 – Edward VIII ogłosił w dniu dzisiejszym akt abdykacji, spowodowanej brakiem zrozumienia ze strony brytyjskiego społeczeństwa, wobec jego sytuacji osobistej. Władzę przejął po nim młodszy brat, Jerzy VI.

    [​IMG]
    Tego samego dnia ogłoszone zostały wyniki wyborów parlamentarnych w Irlandii, które zakończyły się dużym zwycięstwem socjaldemokratów, którzy przystąpili do wyborów w ramach lewicowej koalicji wyborczej.


    Dograłem The Cold War Extension, oraz Zoor's Flagpacka.

    @sir Raleigh: nie jestem do końca zadowolony z odcinka o lotnictwie, ale dzięki za dobre słowo
     
  11. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Asy wywiadu Federacji Rzeczpospolitej 1923 – 1937

    Pułkownik Paweł Jędrzejewski

    [​IMG]

    Urodzony w 1900 roku na warszawskim Powiślu. Od 1920 roku w Wojsku Polskim. Awans na stopień oficerski i przyjęcie do wywiadu wojskowego nastąpiły kilka miesięcy wcześniej w 1919, na początku grudnia. Jędrzejewski początkowo pracował jako wywiadowca zakordonowy w Rosji Sowieckiej, później po zakończeniu walk z bolszewikami pozostał w Rosji, gdzie podając się za rosyjskiego barona stworzył własną siatkę szpiegowską. W listopadzie 1929 trafił na pierwsze dokumenty dotyczące przygotowanej w wielkiej tajemnicy inwazji na Rzeczpospolitą. Pułkownik wykonał kopie planów rosyjskiego ataku, a następnie przesłał je do Polski, gdzie zostały one przekazane dowódcom poszczególnych rodzajów sił zbrojnych. Od początku 1936 roku, rozpoczął się nowy etap w życiu pułkownika Jędrzejewskiego, którego mianowano dowódcą wywiadu na całą republikę rosyjską. Każdego dnia aż do jego aresztowania (10.II.1937) przekazywał drogą radiową meldunki na temat ruchów rosyjskich oddziałów, które przebywały w pobliżu granicy polsko – rosyjskiej. Podczas aresztowania, Jędrzejewski zabarykadował się w łazience, skąd ostrzeliwał się przez ponad trzydzieści minut. Gdy skończyła mu się amunicja do pistoletu, pułkownik wyjął z kieszeni granat, a następnie otworzył drzwi. Gdy Rosjanie weszli do jego bastionu, Jędrzejewski rozerwał się granatem. Wraz z nim zginęło czterech funkcjonariuszy rosyjskiego kontrwywiadu, a wcześniej zabił ponad 30 rosyjskich żołnierzy. Pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

    Kapitan Michał Wieniawski

    [​IMG]

    W 1922 roku trafił do Wojska Polskiego, gdzie służył jako zwiadowca. W 1924 roku wziął udział w tajnej misji prowadzonej przez późniejszego dowódcę polskiego wywiadu, Jana Kowalskiego, której celem było zlikwidowanie Włodzimierza Ilicza Lenina. Misja choć nieudana, wprowadziła Wieniawskiego w świat bolszewickiej society. Kontakty, które wówczas poczynił znacznie pomogły mu podczas jego dalszych, skierowanych przeciwko rządowi Kiereńskiego, działań. Od początku lat trzydziestych współpracuje z wywiadem polskim na terenie Petersburga. Szybko udaje mu się uzyskać dostęp do biura konstrukcyjnego Illiuszyna, w którym polskiemu agentowi udaje się zdobyć dostęp do planów nowego sowieckiego samolotu szturmowego Ił – 1, na podstawie którego później powstał min. „Karaś”, a także specjalistyczne opancerzenie samolotów bojowych, które wykorzystano min. przy budowie średniego bombowca „Łoś”, samolotu myśliwskiego PZL P.50 Jastrząb, oraz starszych PZL P.24 i myśliwca eskortowego RWD 25 „Krogulec”. Na początku 1937 roku wraz z grupą polskich repatriantów wraca do Polski, gdzie już w stopniu kapitana wojsk lądowych obejmuje dowództwo nad kompanią czołgów lekkich typu 7 TP, wchodzących w skład 4 Tankownej Dywizji, w której służy wielu jego przyjaciół z czasów walk w Rosji na początku lat 20. Po wybuchu wojny walczy na froncie jako czołgista. Ginie w grudniu 1937 roku w czasie urlopu zdrowotnego, który spędza we Lwowie w wypadku samochodowym. Za służbę frontową odznaczony Krzyżem Virtuti Militari IV klasy. Umiera przed swoim domem, potrącony przez pijanego kierowcę, na dzień przed powrotem na front. W chwili śmierci ma czterdzieści dwa lata.

    Major Iwan Stransky

    [​IMG]

    Pochodzący z ukraińsko – niemieckiej rodziny, sam siebie określał jako Polaka, trafił do wojska przypadkowo. Jako uczeń szkoły średniej zaciągnął się na ochotnika do służby w ochotniczej jednostce złożonej z harcerzy. Pomyłka w nazwisku spowodowała, że zamiast do jednostki harcerskiej trafił do kompanii karnej w dywizji piechoty. Przez ponad 3 tygodnie pozostawał za liniami wroga, gdzie zajmował się głównie mordowaniem sowieckich maruderów. Uczynił z tego swego rodzaju rytuał – po zabiciu przeciwnika zdzierał mu skalp, a następnie przywieszał go paska na którym nosił swój karabin, zdobycznego Mosina. Po powrocie do jednostki macierzystej, został awansowany na podoficera. Dowodził plutonem wywiadowczym, później wziął udział w udanym zamachu na dowódcę sowieckiego garnizonu Kijowa. Od tego czasu współpracował z polskim wywiadem. W latach 1928 – 1935 wykonywał zamachy na terenie Niemiec i Austrii. Niektórzy znawcy tematu, przypisują mu nieco ponad 300 zabójstw, wykonanych na rozkaz Warszawy. Zwykle byli to lewicowi działacze polityczni, lub weterani Armii Czerwonej, którzy ukrywali się na zachodzie. Po 1935 roku, rozpoczął pracę jako pełnoetatowy agent, najpierw prowadząc punkt przerzutowy w Berlinie, następnie jako członek zespołu badawczego Wernera von Braun, przesyłał do Polski informacje na temat niemieckiego programu rakietowego. Zdemaskowany na początku grudnia 1937 roku, przez kilka dni podróżuje po całych Niemczech, wywołując po drodze awantury, które zazwyczaj kończą się interwencją policji. Następnie, 31 grudnia 1937 roku przekracza granicę francusko – niemiecką, jako obywatel angielski Brown. Od 1938 roku, jego działalność objęta jest ścisłą tajemnicą państwową (dane zostaną odtajnione na początku grudnia 2090 roku).

    Porucznik Józef Marczak

    [​IMG]

    Urodzony w Łodzi, pochodził z robotniczej rodziny. Jako oficer wywiadu pojawia się w archiwach II Oddziału sztabu generalnego, w roku 1934, jako agent wywiadu zagranicznego, na terenie Niemiec. Wiadomo, że w roku 1935, udało mu się wykraść z bazy lotniczej w Berlinie, prototyp niemieckiego samolotu bombowego Ju-87 Stukas, który następnie bezpiecznie doprowadził do Gdańska. Po tej brawurowej akcji skierowany do Wielkiej Brytanii, gdzie działa pod pseudonimem Timothy Jhonson. Jako obywatel amerykański podejmuje pracę w klubie dla oficerów marynarki, szybko pnie się po szczeblach kariery, by na początku 1936 roku przejąć klub, który szybko staje się miejscem, gdzie polscy agenci mogą nie tylko odpocząć i przygotować się do kolejnego zadania na terenie Wielkiej Brytanii, ale również zdobyć niezwykle ważne informacje. W grudniu 1936 roku otrzymuje obywatelstwo brytyjskie (jako Timothy Jhonson), a następnie zdobywa fałszywy patent oficerski, co pozwala mu przejąć kilka statków kupieckich na pokładzie których instaluje specjalistyczny sprzęt do inwigilacji portów marynarki wojennej Zjednoczonego Królestwa. Na początku maja, 1937 roku, gdy zainteresowanie jego poczynaniami zaczyna przejawiać brytyjski kontrwywiad finguje swoją śmierć w pożarze klubu nocnego, którego jest właścicielem. Po kilku tygodniach trafia do Stanów Zjednoczonych, gdzie pracuje jako Samuel Appelbaum. Szybko nawiązuje kontakt z żydowską diasporą w Nowym Jorku, która finansuje rosyjski program zbrojeniowy. Dzięki jego raportom udaje się przejąć duże środki finansowe (ponad 3 miliony dolarów), które miały trafić do Rosji na budowę rakiet z trotylowymi głowicami bojowymi.
     
  12. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Luty – marzec 1937

    [​IMG]

    Ostatnia prosta przed wybuchem wojny, okazała się okresem bardzo ożywionej aktywności dyplomatycznej. Już na początku lutego minister spraw zagranicznych Józef Beck, zmuszony był odwiedzić St. Petersburg, gdzie podczas spotkania z Borisem Stumerem podpisał ostatecznie umowę, na mocy której do Polski mogli powrócić wszyscy urodzeni na jej terytorium, lub posiadający polskie korzenie obywatele rosyjscy. Tak duża ilość repatriantów stanowiła oczywiście znaczne utrudnienie dla kontrwywiadu wojskowego, którego zadaniem było prześwietlenie przybywających do Polski repatriantów. Ostatecznie spośród około 300 tysięcy ewakuowanych z Rosji ludzi narodowości polskiej, do Rosji odesłano jedynie 15 osób, u których stwierdzono powiązania z wywiadem rosyjskim. Jednocześnie rozmowy polsko – rosyjskie, dotyczące Litwy przybrały dość niespodziewany dla Polski obrót, zwłaszcza, że rosyjski odpowiednik Józefa Becka, oświadczył, iż jego rząd w żadnym wypadku nie może wesprzeć ataku jednego kraju słowiańskiego na drugi. Nawet w przypadku jeśli jeden z krajów jest państwem o ustroju delikatnie mówiąc komunizującym. Powrót do Polski odbywał się w niezbyt wesołym nastroju.

    [​IMG]

    W zupełnie odmiennym humorze był dowódca polskich sił powietrznych, generał Józef Zając, który w dwa dni po zakończeniu wizyty ministra Becka w Petersburgu, dokonał uroczystego odbioru dwóch nowych lotnisk wojskowych w Kowlu i Słonimiu, które pośpiesznie przekazano lokalnym aeroklubom, które natychmiast rozpoczęły szkolenie młodych adeptów lotnictwa, na rozbrojonych i przebudowanych myśliwcach PZL P.11c oraz 24. W najbliższym czasie, oba lotniska miały być gotowe do przyjęcia sił lotniczych z regionu Białorusi, które w ciągu dwóch najbliższych dni zamierzano podzielić na dwie części – myśliwską oraz bombową. Ta pierwsza miała trafić do Kowla, druga złożona z średnich bombowców LWS – 4 Żubr, do Słonimia. Wszyscy lotnicy rozpoczęli już zapoznawanie się z mapami Rzeszy, oraz Litwy. Żaden z pilotów nie zdawał sobie sprawy z tego co czeka ich dokładnie za miesiąc i 92 godziny…

    [​IMG]

    Tymczasem wojska niemieckie, wkraczały do ostatniego bastionu zajmowanego przez oddziały wierne królowi Danii Christianowi X. Oficerowie duńskiej armii szybko przedostawali się do zniszczonych budynków, by tam wymienić swoje podarte i zniszczone mundury oficerskie, na czyste cywilne ubrania. Wśród śnieżnej zadymki, w stronę ostatnich zabudowań zbliżały się pierwsze niemieckie czołgi. Za pokrytymi już lepkim, świeżym śniegiem czołgami, w dwóch długich kolumnach maszerowała piechota. Brudni i zmęczeni pochodem wśród mrozu i śniegu piechurzy z radością powitali widok zabudowań. Z przyzwyczajenia rozwinęli się do natarcia. Gdy byli już kilka metrów od zabudowań, duńscy żołnierze powoli wstawali z zajmowanych dotychczas pozycji i z rękami podniesionymi do góry stawali przed nadchodzącymi Niemcami. Na ziemię padały załadowane karabiny, przepocone pasy z ładownicami. Na kilku rozłożonych na ziemi płaszczach lądowały zabrane jeńcom zegarki, portfele i dokumenty osobiste. Po chwili na pancerz jednego z wozów bojowych wszedł młody, ogolony i pachnący drogimi wodami kolońskimi oficer SS. Ze stoickim spokojem rozkazał stojącemu obok żołnierzowi Wermachtu by jego podwładni odsunęli się od jeńców, po czym wypuścił w stronę wziętych do niewoli żołnierzy duńskich kilka długich serii z automatu… Rozstrzelanie jeńców w pobliżu małej duńskiej wioski było ostatnim etapem działań w ramach operacji Cristina, która zdaniem Hitlera i jego sztabowców okazała się wielkim sukcesem armii niemieckiej. Posypały się odznaczenia i tytuły. Wszyscy spodziewali się jednak, że nim zakończy się rok 1937, wszyscy zdążą jeszcze usłyszeć o „dzielnym” Wermachcie.

    [​IMG]

    Wobec fiaska rozmów polsko – rosyjskich, uwagę Warszawy przykuła siedziba rządu regenta Horthyego – Budapeszt, do którego na zaproszenie węgierskiego regenta w 9 lutego przybywa minister spraw zagranicznych RP Józef Beck. Obaj przywódcy są lekko podenerwowani – zdają sobie sprawę z faktu, że Niemcy lada chwila zaczną rozglądać się za nowymi łupami. Do roli ewentualnej zdobyczy oprócz państw skandynawski aspirowały, z niemieckiego punktu widzenia również Węgry i Polska. Horthy dobrze zdawał sobie sprawę ze swojego nieciekawego położenia dlatego też od dawna tworzył sobie kilka możliwości wyjścia z nieciekawej, patowej wręcz sytuacji. Podczas spotkania pomiędzy Beckiem, a węgierskim regentem, to właśnie Horthy, jako pierwszy wysunął propozycję sojuszu wojskowego, który miałby charakter obronny, skierowany wyłącznie przeciwko III Rzeszy i jej ewentualnym sojusznikom. Beck zdecydował się kuć żelazo póki gorące, zwłaszcza, że Węgry graniczyły z Rumunią, która wchodziła w skład sojuszu polsko – ukraińskiego. Gdyby udało się zdjąć z armii rumuńskiej przykry obowiązek obrony granicy na odcinku z Węgrami, zwolnione w ten sposób siły, można by skoncentrować na wspólnym polsko – niemieckim froncie. Zgodnie z umową zawartą przez Becka, w chwili pokonania Niemiec i podpisania z nimi rezolucji pokojowej, sojusz polsko – węgierski przestawał obowiązywać. Umowa miała dość duże znaczenie, zwłaszcza z punktu widzenia Polski, gdyż w przypadku pokonania Niemiec, pozwalała na dalsze swobodniejsze już rozwijanie kwestii spornych z krajami Europy Południowej. Sojusz, blokował również szansę na stworzenie na Węgrzech silnego, proniemieckiego przyczółka, który w przyszłości mógłby promieniować nie tylko na pobliską Czechosłowację, ale również na Rumunię i Jugosławię – mocarstwa o charakterze regionalnym, posiadające dość silne siły zbrojne.

    [​IMG]

    Dwa dni wcześniej „swój dzień” ma minister finansów i gospodarki, Eugeniusz Kwiatkowski,zaproszony przez oficjalne władze wojskowe na otwarcie nowej fabryki przemysłu zbrojeniowego w Łunińcu. Tego samego dnia budowlańcy, którzy stawiali zakład w Łunińcu, zostają przewiezieni do Bielska, gdzie mają rozpocząć się prace budowlane przy fabryce karabinów maszynowych i amunicji. Zbrojeniówka staje się najważniejszą gałęzią przemysłu Rzeczpospolitej. Kilka dni wcześniej władze zablokowały dotacje na budowę fabryki samochodów osobowych marki Ford w Warszawie. Wszystkie wolne środki finansowe kierowane są do tak zwanej Polski „B”, gdzie tworzona jest od podstaw baza przemysłowa, której produkcja już za kilka lat będzie musiała pokryć zapotrzebowanie Rzeczpospolitej oraz Ukrainy. Jednocześnie minister Kwiatkowski podpisuje plany wykorzystania przemysłu na ziemiach zajętych w razie wojny. Wszystkie zdobyte przez wojsko polskie fabryki, mają natychmiast przejść pod zarząd ministerstwa gospodarki. Pomysł co prawda niezbyt podoba się dowódcy sił lądowych, zostaje jednak zaakceptowany przez prezydenta Mościckiego.

    [​IMG]

    W ostatnich tygodniach przed rozpoczęciem działań zbrojnych wywiad otrzymuje rozkaz wyciszenia swoich działań na zachodzie. „Będzie jeszcze dużo dobrych okazji, by przerzucić agentów do Niemiec” – stwierdza dowódca polskiego wywiadu. Jednocześnie następuje intensyfikacja działań wywiadowczych na terenie republik bałtyckich. Szczególnym zainteresowaniem polskich agentów cieszy się Łotwa, wobec której nie ma pewności jak zachowa się w przypadku rozpoczęcia się działań zbrojnych przeciwko Niemcom. Oficjalnie w całej Republice panuje spokój, jednakże Biuro Szyfrów II Oddziału Sztabu Generalnego przechwytuje meldunek łotewskiego szpiega na temat przegrupowywania polskich dywizji w pobliżu granicy z Niemcami. Kret w polskich szeregach może być bardzo niebezpieczny, dlatego też zapada decyzja o wysłaniu do Rygi kilku polskich wywiadowców, których zadaniem jest ustalenie, kto odpowiada za przeciek, oraz skąd pochodzą rewelacje łotewskich tajnych służb. 11 lutego agent „Bronek”, w mundurze niemieckiego oficera Abwhery przekracza granicę łotewską. Następnego dnia „Bronek” nadaje sygnał rozpoznawczy z Rygi. Operacja przerzutu przeszła bez większych zakłóceń.

    [​IMG]

    Tymczasem w kraju trwa mobilizacja rezerwistów. Jako pierwsi do jednostek piechoty trafiają rezerwiści i przeszkoleni wcześniej pionierzy. Z tak zwanych „resztek” sformowana zostaje 2 Dywizja Piechoty Legionów, złożona głównie z harcerzy, uczniów szkół średnich, którzy osiągnęli już wiek poborowy, oraz grup złożonych z repatriantów, o których wiadomo było, że wcześniej odbyli już służbę wojskową w armii rosyjskiej. Pośpiesznie przeszkolona 2 Dywizja Piechoty Legionów została powołana pod broń 16 lutego 1937 roku. Dowodzący jednostką generał Abraham został poproszony o kontynuowanie szkolenia bojowego, aż do chwili gdy jednostka zostanie skierowana do walki. Wszyscy oficerowie i żołnierze zdawali sobie sprawę z faktu, że do wojny pozostało zaledwie kilka tygodni…

    [​IMG]

    Gorący okres przeżywa również minister spraw zagranicznych RP Józef Beck. Od początku miesiąca spędził zaledwie kilka dni w swoim domu w Warszawie. Praktycznie przez dwadzieścia cztery godziny na dobę trwa praca w gmachu ministerstwa spraw zagranicznych. Pułkownik Beck, podobnie jak jego współpracownicy musi odbyć jeszcze jedną podróż zagraniczną. Wieczorem 26 lutego jego prywatny samolot Junkers F.13 odrywa się od płyty warszawskiego lotniska Okęcie. Około godziny drugiej w nocy, ministerski samolot ląduje na terenie Rygii, gdzie łotewscy mechanicy uzupełniają poziom paliwa w maszynie. Następnie pilot ponownie podrywa maszynę w powietrze. Tym razem kieruje się prosto na Helsinki. Obok Junkersa ministra Becka przelatują fińskie myśliwce, które eskortują samolot aż do głównego portu lotniczego w Helsinkach, gdzie na polskiego gościa czekają już marszałek Mannerheim, oraz prezydent Pehr Evind Svinhufvud. Beck schodzi z pokładu maszyny około godziny 11.30. Po krótkich uroczystościach powitalnych na płycie helsińskiego lotniska wraz z marszałkiem i prezydentem Svinhufvudem udają się do prywatnego mieszkania prezydenta, gdzie przez ponad trzy godziny polski minister spraw zagranicznych stara się przekonać Finów, do wsparcia jego wizji. Ostatecznie pomiędzy obiema stronami rysuje się nić porozumienia – w przypadku, gdyby siły rosyjskie przekroczyły granicę polsko – rosyjską, Finowie zobowiązują się rozpocząć działania zbrojne przeciwko Imperium Rosji, w ciągu zaledwie czterdziestu ośmiu godzin od rozpoczęcia agresji na Polskę. Oficjalnie oba państwa nie podpisują sojuszu, co związane jest raczej, względami formalnymi, oraz wzrostem zaufania wobec Unii Agrariuszy, na czele której stoi prezydent elekt Kyosti Kallio, który urząd prezydenta obejmie dopiero za kilka dni. Wszyscy uczestnicy spotkania zdają sobie sprawę z tego, jak wiele zależy od Vaino Valvego, dowódcy fińskiej marynarki wojennej, który po krótkiej rozmowie z Beckiem i marszałkiem Mannerheimem stwierdza, że wszystkie sprawne fińskie okręty podwodne zostaną skierowane w pobliże niemieckich portów, skąd będą przesyłały dokładne meldunki, o ruchach niemieckiej Krigsmarine, które w przeciągu 3 godzin od nadania mają być przekazywane do Attache morskiego polskiej ambasady w Helsinkach. Świat przygotowuje się do wybuchu wojny, nikt jednak nie wie jeszcze kto będzie pierwszą ofiarą Adolfa.

    [​IMG]

    1 marca 1937 roku w morze wychodzą wszystkie największe okręty Krigsmarine. Jako pierwszy na swoją pozycję wychodzi sędziwy pancernik Schleswig – Holstein. Kilka godzin później do swoich sektorów wchodzą pozostałe okręty, w tym lekki krążownik Koningsberg. Kilka minut po tym, jak meldunki o gotowości trafiają na biurko admirała Raedera, z armat wszystkich niemieckich okrętów wydobywa się morze ognia i stali, które spada na uśpione norweskie fiordy. Jako pierwszy uszkodzenia odnosi pancernik „Norge”, którego załoga decyduje się opuścić uszkodzoną jednostkę. W tym samym momencie z pokładów niemieckich okrętów nadany zostaje komunikat skierowany do wszystkich norweskich oddziałów: „W imieniu rządu jego królewskiej mości, uprasza się wojska norweskie o wydanie brytyjskich podżegaczy wojennych, oraz przekazanie tymczasowej kontroli nad podległymi wam bazami i placówkami armii niemieckiej”. Jedyną odpowiedzią są salwy przestarzałych dział artylerii nadbrzeżnej. Pociski wpadają do wody, zanim dosięgną pokładów niemieckich okrętów. W tym samym czasie na pokłady niemieckich transportowców w Hanowerze, Kilonii, Lubece, Rostoku i Wilhelmshafen ładowani są niemieccy żołnierze piechoty. Pojedyncze niemieckie bombowce nadlatują już nad Oslo i zrzucają swój śmiercionośny ładunek na uśpione miasto, którego mieszkańcy nie zdają sobie jeszcze sprawy z sytuacji, w jakiej znalazł się ich kraj.

    [​IMG]

    Jako pierwszy reaguje rząd brytyjski. Anglicy żądają natychmiastowego wycofania się niemieckiej floty z wód przybrzeżnych Norwegii, oraz uznania niepodległości państwa duńskiego i wypłacenie ogromnych odszkodowań wojennych władzom Norwegii. Hitler stara się bagatelizować brytyjskie żądania, i podczas swojego oficjalnego wystąpienia w Reichstagu, ogłasza iż to właśnie Brytyjczycy są odpowiedzialni za najazd na Norwegię. Niemiecki kanclerz stwierdza, że społeczeństwo i rząd Norwegii są opanowane przez angielskich szpiegów, którzy destabilizują sytuację w tym państwie. Kolejne słowa Hitlera tylko pogarszają i tak napiętą już sytuację międzynarodową – Adolf Hitler oświadcza iż, od dnia 1 marca 1937 roku wszelkie sprawy związane z polityką zagraniczną Norwegii, są równoznaczne z interesem narodowym III Rzeszy.
    W tej sytuacji władze brytyjskie decydują się nie czekać na kolejny ruch Hitlera – w czasie gdy niemieckie Junkersy Ju-57 bombardują główne urządzenia portowe w Oslo, w Londynie, rząd brytyjski oficjalnie wypowiada wojnę Hitlerowi. W ciągu zaledwie kilku godzin, podobne oświadczenia wydaje Paryż, oraz rządy pozostałych krajów wchodzących w skład brytyjskiego imperium… 3 marca 1937 roku… świat staje w ogniu wojny…

    [​IMG]

    Jak do tej pory w Rzeczpospolitej trwa mobilizacja. W przededniu wypowiedzenia wojny III Rzeszy, Warszawa ogłasza, że w najbliższym czasie rozpocznie się budowa pierwszego na terenie Europy poligonu rakietowego, na którego terenie w przyszłości mają powstać fabryki nowej śmiercionośnej broni, która w przyszłości pozwoli ograniczyć zaangażowanie samolotów bombowych do minimum.

    [​IMG]

    8 marca 1937 roku, minister spraw zagranicznych RP, Józef Beck na opustoszałej z powodu mobilizacji sali sejmowej oficjalnie ogłosił akt wypowiedzenia wojny III Rzeszy…
     
  13. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    8 – 15 marca 1937 roku

    [​IMG]

    Wojna rozpoczęła się 8 marca około godziny czwartej rano, gdy hitlerowscy generałowie odbierali za pomocą dalekopisów ostatnie rozkazy dotyczące ewentualnej agresji wojsk polskich. Tymczasem polskie oddziały przygotowywały się do ataku. Jako pierwsi do walki przystąpili piechurzy, z 10 plutonu rozpoznawczego, którzy około godziny pierwszej w nocy przekroczyli graniczną rzeczkę i rozpoczęli zabezpieczanie przeprawy. Kilka minut po drugiej, do żołnierzy kapitana Wieruszowskiego, dołączyli zwiadowcy z 3 kompanii rozpoznawczej. Zwiadowcy przeszli przez prowizoryczną przeprawę na drugi brzeg, gdzie czekali już na nich członkowie polskiej mniejszości narodowej na terenie Prus Książęcych. Kilkunastu lokalnych rolników przeprowadziło polskich żołnierzy w pobliże posterunku niemieckiej straży granicznej. Oddajmy głos dowodzącemu grupą uderzeniową sierżantowi Iwanowi Pawłowiczowi Kozłowskiemu:
    Ludzie z mojej grupy byli jeszcze przemoczeni po przeprawie przez rzekę, gdy spotkaliśmy grupę cywili, ubranych w dość odświętne stroje. Kilku mężczyzn odzianych w wyjściowe białe koszule oraz spodnie garniturowe, na które narzucili stare płaszcze stała przy skraju granicznego lasku i w skupieniu ćmiła papierosy. Wyszedłem z lasu jako pierwszy.
    - Ogień.
    -Łuna.
    - Dlaczego nie czekacie na nas we wsi?
    - Do wsi można o tej porze nie trafić, a tu przy lesie, to mamy was pod ręką.
    - Nie boicie się straży granicznej?
    - Panie, oni po wybuchu wojny to tylko piją. A dziś przyszedł na „Gustlofie”, pierwszy transport rannych z frontu francuskiego.
    Po chwili przywołuję do siebie resztę moich ludzi. Razem z miejscowymi skradamy się do posterunku. Budynek sprawia wrażenie zniszczonego, lub doszczętnie zrujnowanego. Tuż obok mały drewniany posterunek, z wielkim napisem w języku niemieckim – „Straż graniczna”. Razem ze mną jeszcze czternastu ludzi, oraz miejscowym. Tym ostatnim każę trzymać się z tyłu. Jeśli będziemy zmuszeni wycofać się z Elbląga mogą mieć kłopoty. Po kilku minutach posterunek jest już otoczony szczelnym kordonem. W dużej kępie krzewów ukryliśmy karabin maszynowy. Celuje w drzwi posterunku, jeśli choć jeden zdąży wystawić głowę skosimy go jedną krótką serią. Mija kilka minut, i słyszę sygnał do ataku nadany z przeprawy. Ujadanie psa. Na pozór, dość mało oryginalne, jednak w okolicy od tygodni wszystkie psy, małe i duże, albo potrute, albo zamykane na noc, żeby nie przeszkadzały. Daję rozkaz do ataku. Jako pierwsi ruszają strzelcy z pistoletami maszynowymi. Podchodzą wprost do okien, do środka wpadają dwa granaty. Po chwili, przez drzwi wejściowe do pomieszczenia wybiegają niemieccy strażnicy. Odzywa się nasz ukryty cekaem. Kule grzechoczą po drewnianej futrynie. Jeden ze strażników pada na ziemię. Drugi nie jest dość odważny, chowa się za ścianą i drżącymi rękoma ładuje karabin. Razem z drugą grupą, złożoną z dwóch ludzi z karabinami, otwieramy ogień. Osłaniani przez kaem, i serie naszych „biegaczy” z peemami podchodzimy na dziesięć metrów do wejścia do budynku. Przez chwilę panuje cisza.
    - Waffe weg!
    - Nich schilsen! – krzyczy Niemiec i wyrzuca karabin przez okno. Podchodzimy bliżej. Sięgam po leżący na ziemi karabin wyciągam zamek i daję rozkaz dwóm chłopakom by weszli do środka. Odprowadzamy jeńca na tyły. Posterunek podpalamy – podobne łuny biją w niebo na całej długości frontu. Wreszcie w powietrzu słychać dudnienie silników dwóch naszych „Żubrów”, na pokładzie których znajduje się dowodzący akcją koordynator działań na naszym odcinku frontu.


    [​IMG]

    Tego samego dnia rozpoczynają się uderzenia na Kostrzyń i Opole. Nieprzyjaciel broni się twardo, jednak żołnierze polscy nie składają broni - dodatkowym ułatwieniem jest fakt, że wojsko polskie, po raz pierwszy od czasów Grunwaldu ma przewagę liczebną nad "teutonami".

    [​IMG]

    Podobne przeżycia mają inni żołnierze, którzy 8 marca wieczorem rozpoczęli swój marsz na Elbląg. Wraz z nimi, do walki przystąpili również koledzy i przyjaciele walczący na innych odcinkach frontu. Do zaciętych walk dochodzi również na odcinku frontu pod Kostrzyniem i Opolem. W Kostrzynie, po kilku godzinach walk o miasto, zdemolowane ogniem dział i detonacjami miasto wpada w polskie ręce. Nieco gorzej wygląda sytuacja w Opolu, gdzie walki toczą się do późna. Jest godzina 22.30, gdy Niemcy zaczynają się wycofywać ze śródmieścia, co nie oznacza jednak, że miasto zostało zajęte. Łuna bijąca z części zabudowań widoczna jest w powietrzu, co pozwala niemieckim lotnikom na wykonywanie punktowych uderzeń na polskie oddziały, stanowiska artylerii, oraz pojazdy pancerne, które małymi grupkami, złożonymi z dwóch trzech pojazdów, przygotowują się do koncentracji na jednym z odcinków. Czołgiści z lekkich maszyn TKS i TKD, rozgrzewają już silniki, razem z nimi do akcji wkroczą jeszcze dwa wozy 7 TP. W powietrzu pojawiają się niemieckie Stukasy, które z charakterystycznym wyciem rzucają się w dół do ataku na polskie pozycje. Za nimi ruszają jednak czekające na taką okazję Jastrzębie, z 3 IAD. Myśliwce dopadają do nurkujących Niemców i puszczają krótkie serie, które przebijają silniki maszyn – dwa Stukasy, nie wychodzą już z nurkowania, dwa kolejne rzucają swój ładunek na niemiecki cmentarz, na którym ukrywało się dwóch obserwatorów artyleryjskich, z 23 Infanterie Division. Po kilku minutach pojazdy ruszają, za nimi pochyleni piechurzy, z gotowymi do strzału karabinami i pistoletami maszynowymi. Jeszcze tylko kilka sekund dzieli ich od pozycji niemieckich, w dużym zniszczonym przez ostrzał budynku poczty, gdy ogień otwierają załogi tankietek. Pociski z najcięższych karabinów maszynowych zrywają tynk, niszczą ocalałe jeszcze ściany. Niektórzy nieostrożni żołnierze nieprzyjaciela, dosłownie tracą głowy, po celnym strzale z NKM-u. Korzystając z takiej osłony do akcji wkraczają żołnierze piechoty, którym udaje się zdobyć budynek poczty, po krótkiej walce wręcz. Zdobycie poczty, nie oznacza jednak zdobycia całego miasta. Walczy jeszcze ratusz i siedziba partii nazistowskiej, gdzie zabarykadowali się lokalni funkcjonariusze SS i Gestapo. Pechowo, dla ukrytych wewnątrz hitlerowców, ich schronienie nie wytrzymuje konfrontacji z dwoma celnymi pociskami wystrzelonymi z poczciwej „prawosławnej”, armaty wz. 1905. Dopiero po kilku godzinach spod zwałów gruzu wyczołguje się jedyny ocalały, SS-Rotenfhurer Karl Schmidt, który natychmiast zostaje aresztowany przez kilku polskich żołnierzy z żandarmerii wojskowej.

    [​IMG]

    9 marca, front zastyga w bezruchu. Do oddziałów liniowych trafiają pierwsze uzupełnienia złożone głównie z rezerwistów, którzy do tej pory czekali w pobliżu frontu na chwilę, gdy uda się im wejść do akcji. Straty polskie nie są zbyt duże, pierwszego dnia wojny, w trzech zwycięskich bitwach zginęło pięćdziesięciu żołnierzy polskich, a czterystu innych zostało rannych. Jeden polski myśliwiec, został uszkodzony, a kilka bombowców typu Żubr, awaryjnie wodowało na Wiśle, w pobliżu Warszawy. Dowódcy są bardzo zadowoleni z dotychczasowego przebiegu kampanii. Lada chwila, rozpoczną przygotowania do dalszego uderzenia, nikt nie wie jednak kiedy ono nastąpi, należy jednak działać szybko.
    Decyzje zapadają w Warszawie. 9 marca ma być dniem odpoczynku dla wszystkich jednostek, poza wojskami jednej z kilku zgrupowanych na zachodniej granicy armii maszerującej na Szczecin, pozostawiony przez Niemców bez obrony. Mimo to droga do miasta nie jest krótka, i prawdopodobnie zajmie polskim oddziałom jeszcze kilka dni. Wszystkiemu winna kiepska infrastruktura drogowa, którą dodatkowo niszczą niemieccy dywersanci.
    10 marca rozpoczęło się uderzenie na największe miasto Prus Wschodnich – Królewiec. Pomimo znacznej przewagi liczebnej polskie oddziały nie były w stanie przełamać oporu Niemców, którzy dobrze przygotowali się do obrony. Po stronie polskiej śmierć poniosło wielu żołnierzy, jednak pomimo ciężkich strat w ludziach i sprzęcie polskie wojsko zachowało zdolność bojową. Walki o Królewiec toczyły się przez cały dzień, 10 marca, zaś ich największa intensyfikacja nastąpiła w nocy z 10 na 11, gdy Niemcy rzucili przeciwko broniącym się Polakom, na terenie jednej tylko dzielnicy około 10 wagonów amunicji artyleryjskiej. Wobec takiej nawały ognia, oddziały polskie, dowodzone przez generała Abrahama, zostały zmuszone do odwrotu. Wyrwy, jaka powstała w wyniku odwrotu jednej dywizji, nie zdążono już załatać – oddziały nieprzyjaciela wylały się poza polskie linie i doszło do sytuacji, w której dalsze natarcie mogło okazać się bardzo niebezpieczne dla czołowych polskich oddziałów. Generał Rydz Śmigły stanął przed trudną decyzją. Pomimo przewagi, jego oddziały nie były w stanie zająć portu, z którego do oddziałów niemieckich wciąż docierały uzupełnienia w postaci ludzi, sprzętu i co najważniejsze amunicji. 11 marca, wczesnym rankiem oddziały polskie otrzymały rozkaz opuszczenia zajmowanych stanowisk, i powrotu na pozycje wyjściowe do ofensywy.

    [​IMG]

    Wiadomość o nieudanej akcji pod Królewcem, szybko dostała się do prasy, która z nieudanego zajęcia miasta uczyniła największą porażkę w historii. Nieco inaczej na wieści te zareagowali wojskowi. Dla nich silna obrona największego miasta Prus nie była zaskoczeniem, zdziwiła ich jednak siła niemieckiej floty, która pomimo zagrożenia ze strony rumuńskich bombowców, które operowały z baz w Gdyni, Pucku i z prowizorycznego lądowiska na Helu, była w stanie nie tylko ewakuować rannych i setki cywilów z zagrożonych Prus Wschodnich, ale także zapewnić trwałe linie zaopatrzenia. 12 i 13 marca dowództwo zarządziło przegrupowanie sił, które do tej pory pozostawały w ciągłym marszu, często od pierwszego dnia wojny. W takiej sytuacji znalazły się na przykład oddziały, które w dniu 13 marca wkroczyły do niebronionego przez Niemców Szczecina, który został natychmiast ogłoszony – „najważniejszym wyzwolonym miastem”. Na ternie Szczecina zamierzano stworzyć kilka dużych ośrodków naukowych, które pozwoliłby na zwiększenie intensyfikacji badań nad polską flotą. Następnego dnia rozpoczął się silny atak wojsk niemieckich na Kostrzyń. Nieprzyjaciel rzucił do walki wszystkie swoje rezerwy, licząc, że jeśli Wermachtowi uda się wyrzucić Polaków z Kostrzynia, to cały polski front będzie musiał wycofać się na wschód w celu utrzymania linii. Niemcy przeliczyli się jednak – po ciężkich całodziennych walkach, Polacy odparli ataki nieprzyjaciela.

    [​IMG]

    Odpowiedzią był atak na Stralsund, który nastąpił w dniu 15 marca. Przeciwko kilku polskim dywizjom, Niemcy byli w stanie rzucić jedynie jedną dywizję pancerną, wyposażoną w lekkie czołgi Panzer I, dowodzoną przez generała Guderiana, który pomimo wydania rozkazu, „ani kroku w tył”, nie był w stanie utrzymać zajmowanych pozycji. Polacy rozpoczęli swój rajd w głąb Rzeszy, nikt jednak nie wiedział, gdzie zakończy się polska eskapada i jakie będą jej skutki dla Polski, Niemiec i innych krajów Europy.

    [​IMG]
    Tymczasem Niemcy budzą się z otępienia i podejmują kilka nieudanych prób złamania polskich linii. Pierwszą porażkę, ponoszą w Opolu, gdzie przeciwko 7 polskim dywizjom naciera jedna niemiecka. Atak załamuje się pod huraganowym polskim ogniem. Kolejna, to nieudana próba odbicia Elbląga… Niemcy muszą działać bardziej zmyślnie, jeśli chcą wygrać tą wojnę…

    Front zachodni:

    [​IMG]

    W związku z działaniami w Polsce zarówno Niemcy, jak i Francuzi, ograniczają się jak na razie, jedynie do ściągania oddziałów w pobliże pogranicza. Jak do tej pory, oddziały hitlerowskie nie przekraczają Linii Zygfryda, podobny bezład widoczny po stronie francuskiej, gdzie trwa obsadzanie Linii Maginota. Wojna potrwa jeszcze bardzo długo, jeśli na zachodzie nie dojdzie do jakiejś poważniejszej ofensywy, która zmieni nieco układ sił na froncie.

    [​IMG]

    Wielka Brytania: Następuje silna koncentracja Home Fleet, która może wróżyć tylko jedno – Anglicy zamierzają zdobyć panowanie na morzu, i zniszczyć niemiecką Krigsmarine, która zaczęła już zapuszczać się pod brytyjskie wybrzeża. Nie wiadomo jednak, czy Brytyjczycy zamierzają uderzyć tylko na rajery kryjące się na Morzu Północnym, czy zainteresują się również niemieckimi eskadrami na Bałtyku.

    [​IMG]

    Norwegia: po ciężkiej bitwie morskiej, w cieśninie Skaggerak, flota norweska, złożona z dwóch krążowników liniowych, oraz flotylli niszczycieli wycofuje się do bazy w Narviku, gdzie remontowi poddany zostanie zdemolowany ogniem niemieckich okrętów krążownik „Norge”.

    Straty morskie:
    Niemcy – 1 tp , zatopiony przez rumuńskie lotnictwo.


    @Knight_in_Fire - Rosja jest neutralna, mają pakt o nieagresji z Niemcami i nie jesteśmy w sojuszu.
     
  14. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    20 marca 1937 roku

    „New York Times”

    [​IMG]

    Polacy kontynuują swój zwycięski marsz na Pomorzu, do ciężkich walk dochodzi w okolicach miejscowości Starslund, gdzie niemiecka dywizja pancerna dowodzona przez generała Heinza Guderiana, za wszelką cenę stara się zatrzymać nacierających Polaków. Siły agresora, jakim w tej wojnie jest Polska, mają przytłaczającą przewagę liczebną, co zmusza niemieckie dowództwo do niejednokrotnie samobójczych ataków na polskie oddziały. Jak do tej pory, polska artyleria i lotnictwo zmuszają Niemców do ostrożnego przemieszczania swoich wojsk, nie wiadomo jednak czy sytuacja armii niemieckiej nie ulegnie dalszemu pogorszeniu zwłaszcza, że do Polaków coraz częściej przyłączają się załogi angielskich i francuskich bombowców, które przeprowadzają naloty na inne części Niemiec.

    24 marca 1937

    „Dziennik Łódzki”

    [​IMG]

    Kolejna patia nowoczesnych czołgów Renault, opuściła w ostatnim tygodniu łódzką fabrykę czołgów. Pojazdy zostały przekazane formującej się 10 Pancerno Motorowej B.K. nad którą dowództwo objął generał Stanisław Maczek, jeden z najlepszych polskich specjalistów od broni pancernej. Miejmy nadzieję, że dzięki jego działaniom wojna, już niedługo przejdzie do historii.

    25 marca 1937 roku

    [​IMG]

    Dziennik porucznika Marka Zalewskiego

    Od samego rana toczymy ciężkie walki na przedmieściach Torunia. Nieprzyjaciel rzuca przeciwko nam wszystko co ma w zanadrzu, czasami nad miastem pojawiają się niemieckie Stukasy. Naszych myśliwców widujemy rzadko, podobno są zaangażowani w walki z Niemcami na innych odcinkach frontu. Ostrzał ciężkiej artylerii demoluje poszczególne ulice. Niebawem do ataku ruszą siły osłonowe, dowodzone przez Śmigłego, tak przynajmniej mówią nam przełożeni. Walczymy na pierwszej linii, żołnierze, oficerowie i podoficerowie. Straty jak dotąd małe, choć nigdy nie wiadomo co jeszcze Niemcy rzucą przeciwko nam. Dużo rannych w piątym szwadronie, za godzinę powinni nas zluzować.

    Około godziny 16.40

    Dochodzą do nas odgłosy walk z lewego skrzydła, zelżał ogień artylerii. Niemcy wstrzymali część swoich oddziałów, zwiad 3 kompanii doniósł, że ich piechota maszeruje szosą do Elbląga. Wygląda na to, że nasi ruszyli do kontrataku. Obawiam się jednak, że poszli do walki nieco za późno by zmienić jakoś nasze położenie. Kapitan Kowalski, rozkazał wycofać szpital i wszystkich rannych z dywizji na Bydgoszcz. Podobno przygotowujemy się do odwrotu.

    Około godziny 22.00

    Wycofujemy się z miasta pod osłoną nocy. Nieprzyjacielska piechota następuje nam na pięty. 10 baon szaserów, wchodzący w skład naszej dywizji osłania nasz odwrót. Zaminowaliśmy nasze poprzednie pozycje, na jeden okop przypada około trzynastu ładunków. To powinno ich zatrzymać. Ludność ucieka z położonych najbliżej frontu dzielnic. Zdarzają się wypadki szabrownictwa.

    27 marca 1937 roku

    Agencja Informacji Polskiego Radia

    [​IMG]

    W dniu dzisiejszym, około godziny 22.00 nasza niepokonana armia rozpoczęła kolejną zwycięską ofensywę na froncie zachodnim. Niespodziewające się tego ataku niemieckie oddziały zmuszone zostały do wycofania się do Wrocławia, o który toczą się obecnie ciężkie walki. Nie miejmy jednak złudzeń – któż jest w stanie zatrzymać Wojsko Polskie, przed zadaniem hitlerowskiej hydrze coup de la’grace?

    29 marca 1937 roku
    Dziennik sierżanta Mikołaja Potockiego

    Stało się… Po wielu ciężkich godzinach walk wkraczamy do opuszczonego przez Niemców Wrocławia. Miasto niemal całkowicie wymarłe, tutejszy garnizon wysadził w powietrze większą część fabryk i zakładów przemysłowych, oraz magazyny ropy i amunicji, całkowity zakaz opuszczania posterunków, nawet w godzinach wolnych od służby, powód dość prozaiczny – Niemcy zostawili w mieście setki dywersantów, poprzebieranych za cywili, którzy tylko czekają na dogodną okazję do zaatakowania polskich żołnierzy. Przed chwilą zatrzymaliśmy kilku gówniarzy z Hitler Jugend, mieli po szesnaście lat i pistolety maszynowe schowane pod płaszczami. Chcieli zginąć za swojego Fhuera – nie zdążyli, gdy pobierali amunicję ze skrytki zatrzymał ich nasz patrol…

    [​IMG]

    30 marca późnym wieczorem zwołane zostało spotkanie przedstawicieli wszystkich partii politycznych Federacji, podczas którego, przedstawiciele różnych opcji politycznych, mieli podjąć decyzję, w sprawie dalszego prowadzenia wojny, oraz ewentualnych zdobyczy terytorialnych. Przy okazji opisywania wspomnianego już spotkania najważniejszych polityków federacji, należy przedstawić najważniejszych polskich polityków, oraz ich ugrupowania polityczne.

    W 1937 roku, partią rządzącą pozostawało Porozumienie Chrześcijańsko – demokratyczne, centroprawicowa partia, silnie związana z ruchem piłsudczykowskim. Podczas kongresu w styczniu 1935 roku, jej prezesem został wybrany minister spraw zagranicznych Józef Beck, który nadał partii silnie prawicowy, wodzowski charakter. Jednym z najważniejszych elementów programu Porozumienia, było akcentowanie zrównoważonego rozwoju wszystkich części kraju, prowadzenie twardej polityki zagranicznej, umocnienie pozycji prezydenta, któremu zamierzano nadać szerokie prerogatywy, które pozwalały by mu na samodzielne powoływanie rządu, bez konsultacji z Sejmem, co zdaniem członków partii miało swoje uzasadnienie w przypadku czasu wojny, lub w wypadku wprowadzenia stanu wyjątkowego. Porozumienie, pozostawało u władzy, praktycznie rzecz biorąc od czasu przeformowania BBWR-u, którego wielu członków po 1929 roku, zaczęło chętnie podejmować współpracę, z członkami partii Romana Dmowskiego. W liczącym 500 posłów Sejmie, PChD, miało około 240 mandatów, co wymuszało na posłach nawiązanie koalicji z jedną z prawicowych partii.

    Drugą co do wielkości siłą, była Narodowa Demokracja, zarządzana przez Romana Dmowskiego, i Bolesława Piaseckiego. Ten drugi, był nieoficjalnie wyznaczony na następcę, starzejącego się już Dmowskiego, który często powtarzał, że należy nawiązać bliskie stosunki z Porozumieniem. Piasecki, również rozumiał potrzebę chwili, i na początku grudnia 1935 roku, zaproponował stworzenie koalicji. Warunki postawione przez Porozumienie, były dla endeków, trudne do zaakceptowania lecz konieczne. W wyniku nowo powstałej koalicji, dysponującej w sumie 293 mandatami (53 mandaty posłów ND), do władzy dostał się min. Dmowski i Piasecki, którzy zajmowali stanowiska vice premierów bez teki, z głosem decydującym. Na taki kompromis zgodzili się praktycznie wszyscy posłowie ND, poza małym kołem poselskim „Naród”, na czele którego stanął jeden z największych wydawców w Warszawie, Radosław Niklewicz. Zazwyczaj jednak obrady rządu odbywały się bez Dmowskiego i Piaseckiego, którzy zdecydowanie bardziej woleli przebywać w terenie wśród wyborców, których znaczne poparcie mogło wróżyć sukces w kolejnych wyborach parlamentarnych, na początku 1940 roku.

    Prym w centrum i na lewej stronie sceny politycznej wiodło Polskie Stronnictwo Ludowe, kierowane przez Wincentego Witosa. Starszy pan musiał jednak niebawem zniknąć, i wszyscy członkowie partii, czuli już, kto zastąpi seniora ruchu chłopskiego w Polsce. Coraz częściej mówiło się o pośle Stanisławie Mikołajczyku, który już niebawem miał stanąć na czele kilku organizacji chłopskich silnie związanych z PSL-em. Co prawda PSL posiadał około 100 mandatów, to jednak jego członkowie, nie byli w stanie znaleźć porozumienia z posłami PChD, których często szkalowali w różnych związanych z własną opcją polityczną gazetach (min. Gazecie Ludowej), programach radiowych („Lud Polski” w I –szym Programie Polskiego Radia, „Piast” – II –gi Program Polskiego Radia), oraz podczas różnego rodzaju wydarzeń kulturalnych, podczas których siły polityczne związane z PSL-em, zarzucały politykom PChD, brak ogłady, zaściankowość, chamstwo, złodziejstwo, oraz często posuwały się do inwektyw, pod adresem prezydenta, który otwarcie deklarował się jako sympatyk Porozumienia.

    Pozostałe partie wchodzące w skład polskiego sejmu, były raczej pozbawionymi znaczenia partiami kanapowym, których ogółem, było około 30. Do najważniejszych „kanapowców” należały: silna niegdyś PPS, Polska Partia Demokratyczna (lewicowy odłam PChD), Blok Współpracy Międzynarodowej (radykalni liberałowie), Demokratyczna Partia Kresów Wschodnich (ND w wydaniu morzysko – wileńsko – mińskim) oraz Zmasowanie Ludu Umiarkowanego (kierowana przez charyzmatycznego lidera, x. Trzeciaka, grupa nawołująca do przywrócenia Królestwa Polskiego, na czele którego miał stanąć kandydat wybrany przez Stolicę Apostolską i „Radę Koronną”, powołaną przez Trzeciaka).

    Do wzięcia udziału w spotkaniu potrzebne było specjalne zaproszenie, podpisane osobiście przez prezydenta RP, Ignacego Mościckiego. Zaproszenia takie otrzymali:
    - Józef Beck,
    - Roman Dmowski,
    - Bolesław Piasecki,
    - Wincenty Witos,
    - Stanisław Mikołajczyk,
    - x. Stanisław Trzeciak,
    Oraz bezpartyjny minister gospodarki Eugeniusz Kwiatkowski.

    Jako pierwszy głos zabrał minister spraw zagranicznych Józef Beck, który pokrótce nakreślił sytuację na froncie na dzień 29 marca.
    Polacy odnieśli na całym froncie kilka dość znaczących sukcesów, zaś do linii weszła nowa jednostka pancerna, jednak pomimo tego nie można było przejść do porządku dziennego nad dość sromotnymi porażkami w Toruniu, na który uderzała cała niemiecka armia z Prus Wschodnich. Pomimo tego wśród zebranych panował niezrozumiały dla prezydenta Mościckiego optymizm. Z jednej strony sędziwy prezydent federacji, domyślał się jego powodów – po raz pierwszy od czasów Jana III Sobieskiego, z drugiej, jego współpracownicy, zdawali się nie zdawać sobie sprawy ze złożoności sytuacji. Z jednej strony doszło do znacznej zmiany kursu polityki zagranicznej prowadzonej przez Rosję, która szybko odcięła się od jakichkolwiek konfliktów w Europie. W tej sytuacji, należało możliwie szybko zakończyć niemiecką awanturę i zabezpieczyć wschodnią granicę, gdyż w każdej chwili mogła się okazać kolejnym frontem.

    Pozostałe fronty

    Norwegia

    [​IMG]

    Wydaje się, że Niemcy będą próbowali zrobić w Oslo, to co bombowce nacjonalistów zrobiły nad hiszpańskim miastem Guerenika. Każdego dnia, punktualnie jak w zegarku, nad norweską stolicę nadlatują chmary niemieckich Heinkli, które zrzucają swój śmiercionośny ładunek na miasto. Norweskie siły powietrzne po sromotnej klęsce z pierwszych dni wojny, pozostają na ziemi.

    [​IMG]

    Jednocześnie trwa polowanie na norweską flotę wojenną. W morze wyszedł niemiecki krążownik Admiral Graf Spee, oraz kilka niszczycieli, które stanowią jego osłonę. Do działań przeciwko norweskiej marynarce wojennej, skierowana została również U-bootwaffe, która do walk u wybrzeży Norwegii przeznaczyła 9 okrętów podwodnych. Jak do tej pory norweskie okręty starają się unikać konfrontacji.
     
  15. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Kwiecień okazał się jednym z najbardziej chwalebnych dni w historii pruskiej rodziny królewskiej. Dzięki jednemu człowiekowi, Niemcy odzyskały swoją prawdziwą i jedyną, uznawaną w świecie elitę polityczna, która musiała zejść ze sceny, w wyniku niepomyślnej wojny 1914 roku…

    SS-Reichsfhurer Heinrich Himmler

    [​IMG]

    Wracają do domu...​

    Na początku kwietnia, 1937 roku, mało kto w Polsce spodziewał się, że ostatnie walki o Toruń, były ostatnimi bitwami w jakich uczestniczyli polscy żołnierze. Nikt nie spodziewał się również zmian jakie w ciągu kilku najbliższych godzin miały zajść w Niemczech. Nikt nie wiedział, że dwa czarne mercedesy, które szybko zbliżają się do siedziby Adolfa Hitlera, wróżą koniec partii nazistowskiej w Niemczech. Jedynymi ludźmi, którzy wiedzieli o tym co wydarzy się za kilka godzin byli polscy agenci, minister spraw zagranicznych RP Józef Beck, oraz grupa czterdziestu oficerów i podoficerów SS, którzy pod dowództwem Himmlera eskortowali cesarza Wilhelma II do Kancelarii Rzeszy.

    [​IMG]

    W tym samym czasie, na południu Niemiec, górską rezydencję Hitlera otaczały już zwarte oddziały szturmowe SS, dowodzone przez SS-rotenfhurera Otto Skorzennego. Zadaniem oddziału dowodzonego przez tego oficera, było jak najszybsze opanowanie Berthesgaden, a następnie likwidacja największego wodza wszechczasów. W czasie gdy oddział Skorzennego przygotowywał się do ataku na siedzibę Hitlera, nowy minister spraw zagranicznych III Rzeszy Niemieckiej Ludwig Kastl, rozmawiał już z ministrem spraw zagranicznych RP, Beckiem, na temat tymczasowego zawieszenia broni, które przewidywałoby, przeobrażenie wschodniej granicy Niemiec, w strefę zdemilitaryzowaną. Oficjalnie obszar ten pozostawałby pod polską kontrolą, a wszelkie dochody, z podatków, zakładów oraz innych terenów pozostawałyby w polskich rękach, wszystko poza oficjalnie nadaniem tych terenów Rzeczpospolitej. Beck znalazł się w sytuacji bez wyjścia – z jednej strony musiał jakoś zareagować na zmianę władzy w Niemczech, z drugiej strony takie ograniczenia mogły spowodować spadek morale wśród żołnierzy i ludności cywilnej.
    Około godziny 22.00 Beck rozmawia po raz drugi z Kastlem, wcześniej jednak konsultował się z sędziwym polskim prezydentem, który wyraził zgodę na podpisanie zawieszenia broni na proponowanych przez Niemców warunkach. Dla sędziwego polskiego przywódcy, znacznie większym zagrożeniem od Niemiec, była nieprzewidywalna Rosja, której nowi władcy w każdej chwili mogli doprowadzić do zdestabilizowania sytuacji na świecie… Zgoda ministra Becka, wywołuje euforię w Berlinie, sędziwy cesarz, zaczyna coraz szybciej organizować siły swoich zwolenników w całym kraju i co najważniejsze na froncie. Mniej więcej w tym samym czasie, w górskiej siedzibie Hitlera, trwają gorączkowe przygotowania do wkroczenia oddziału Skorzenny’ego. Zegar w głównym holu pokazuje 22.30 gdy do wilii wodza wpadają zamaskowani mężczyźni uzbrojeni w pistolety maszynowe. Na progu domu ginie Goring, Rudolf Hess, oraz Alfred Jodl. Pozostali prominenci oddają się w ręce napastników, wśród których Goebbels rozpoznaje kilku swoich przyjaciół z SS, minister spraw zagranicznych i propagandy nie wie jeszcze jak zakończy się dla niego ta noc… Tymczasem, napastnicy wkraczają do sypialni Hitlera. Największy wódz wszechczasów, zostaje brutalnie wyciągnięty z łóżka i wygnany na podwórze, gdzie „bandyci”, ustawiają go pod ścianą garażu. Mija kilka nerwowych minut, zanim obok wodza pojawi się półnaga Ewa Braun. Następnie pluton egzekucyjny oddaje kilka serii, do stojących pod ścianą… Betonowa podłoga spływa krwią. Po kilku minutach w pokojach na górze, pojawia się Skorzenny, już bez maskującego stroju, który zakrywał jego twarz. Zupełnie spokojnie, wchodzi do gabinetu wodza, i bezceremonialnie chwyta za czerwony telefon. Taki sam czerwony aparat dzwoni na biurku nowego przywódcy Niemiec, cesarza Wilhelma II.
    - Wasza cesarska mość, posłusznie melduję, że oparcia „Żniwa” zakończyła się sukcesem. Oba cele nie żyją, razem z nimi wzięliśmy do niewoli wielu współpracowników dawnego reżimu…
    - Majorze Skorzenny, proszę zlikwidować wszystkich współpracowników Hitlera. Nie potrzebujemy teraz ludzi o przeciwnych poglądach…
    - Tak jest wasza cesarska mość…

    [​IMG]

    Berghof spływa krwią...​

    Po kilku godzinach do Berghofu, wjeżdża pięć karawanów. Do każdego z pojazdów wrzucone zostają zwłoki dwóch osób. Następnie samochody jadą wprost do Berlina. Następuje szybki pogrzeb zamordowanych przywódców nazistowskich. W ciągu zaledwie kilka godzin, pełnia władzy w wojsku zostaje skupiona w rękach zwolenników cesarza. Wszystko przebiega znakomicie, jednak niektórzy członkowie otoczenia nowego – starego władcy Niemiec, obawiają się, że część zwolenników Hitlera może podjąć próbę dokonania wojskowego puczu, który usunąłby starego cesarza, z ledwo co zajętego tronu. Tymczasem w armii nikt nie wie, co stało się z dotychczasowymi dowódcami sił lądowych, powietrznych oraz marynarki wojennej. Jedyny rozkaz jaki 2 kwietnia został wydany dowódcom wszystkich sił zbrojnych przez Berlin brzmiał: „Nie wdawać się w walki na wschodzie. Oddziały na zachodzie wykonują rozkazy z dnia poprzedniego. Oczekiwać na oficjalne decyzje z Berlina”.
    Była godzina pierwsza w nocy, gdy do Kancelarii Rzeszy, zostali wezwani przedstawiciele wszystkich berlińskich programów radiowych. Przyjął ich nowy kanclerz, Oskar Meissner.

    [​IMG]

    Kanclerz Meissner​

    - Szanowni państwo, zgodnie z wolą jego cesarskiej mości, zostaliście państwo zaproszeni na pierwszą oficjalną konferencję prasową z nowym rządem Niemiec. Jako nowy kanclerz pragnąłbym wygłosić oświadczenie, dotyczące dotychczasowego przywódcy Rzeszy Niemieckiej, Adolfa Hitlera, który w dniu dzisiejszym, około godziny 22.30 został zamordowany przez nieznanych sprawców w swojej rezydencji na Obersaltzbergu. Na prośbę jedynego ocalałego, Heinricha Himmlera, do Niemiec powrócił jego ekscelencja cesarz Wilhelm II, który zdecydował się przejąć w tej trudnej chwili władzę w kraju. W chwili obecnej cesarz zakończył negocjowanie z Rzeczpospolitą Polską, w sprawie tymczasowego zawieszenia broni, oraz wypłaty reparacji wojennych na rzecz Polski, która że tak powiem, pozwoliła nam na pozbycie się największego zagrożenia dla Niemiec – rządu Hitlera, który został zapewne zamordowany przez grupę brytyjskich komandosów.
    - Co to znaczy?
    - To znaczy, że Niemcy pozostają w stanie wojny z Wielką Brytanią, Francją, oraz pozostałymi członkami sojuszu alianckiego. Naszym najbliższym celem jest podbój Norwegii, która posłuży nam jako „lotniskowiec” przeciwko Anglii. Ale o tym opowiedzą państwu admirał Fulda, oraz generał von Siemens.
    - Czy to oznacza, że Niemcy ponownie staną się cesarstwem?
    - Proszę pana, Niemcy są Cesarstwem. Głową państwa pozostaje cesarz Wilhelm II.
    - Czy wiadomo co się stało z Adolfem Hitlerem? – odezwał się wreszcie drżącym głosem redaktor Volikischer Boebacher, który dostał się do siedziby nowego rządu niejako przez przypadek.
    - Fhurer został zamordowany – odezwał się stojący do tej pory z boku Himmler – Na miejscu odnaleziono kilkunastu zamordowanych w bestialski sposób członków rządu Rzeszy, oraz żołnierzy SS, którzy stali na straży przy Wodzu, w jego ostatnich chwilach życia.
    W tej samej chwili do pomieszczenia wszedł cesarz, starszy jegomość z białą brodą, w ciemnym garniturze. Przypominał dobrego, starego wujka, który przyszedł do ulubionego siostrzeńca na popołudniową kawę. Obok niego wolnym krokiem szedł Kornprinz, ubrany w mundur oficera Wermachtu. Jedną różnicą pomiędzy typowym mundurem, a tym noszonym przez następcę tronu, był brak swastyki.
    - Szanowni państwo, Ich Cesarskie Mości, Cesarz Wilhelm i Friedrich Wilhelm Victor August Ernst von Hohenzollern, następca tronu Cesarstwa Niemiec…

    Najbardziej zdziwieni byli jednak polscy żołnierze, których pośpiesznie załadowano do pociągów. Nikt nie powiedział im, dlaczego wycofują się z dopiero co zdobytych pozycji, miast, które od kilku dni pozostawały w polskich rękach. Wśród żołnierzy krążyły różne pogłoski, mówiące o zdradzie dowódców, załamaniu się frontu w Prusach wschodnich, czy chociażby o wojnie domowej w Niemczech, wobec której należało zabezpieczyć po pierwsze własne granice. Niektórzy opowiadali niestworzone historie, o wojnie polsko rosyjskiej. Według najbardziej zapalonych „lejwodów”, granicę przekroczyło półmiliona Rosjan. Oficerowie, również nie wiedzieli nic o powodach dla których dowództwo armii zdecydowało się, ściągać ich pośpiesznie do Warszawy, gdzie miała odbyć się wielka parada, oraz odznaczenie najbardziej zasłużonych.
    Prawdę, która dla wielu okazała się czymś wręcz nieprawdopodobnym, przekazano dopiero 2 kwietnia około godziny 20.30, gdy większość obywateli świętowała zakończenie wojny. Z jednej strony, w całym społeczeństwie panowała wielka radość z powodu zakończenia kolejnej rzezi, z drugiej strony, wszyscy bardzo żałowali, że Polska nie uzyskała żadnych nowych ziem na zachodzie, zwłaszcza, że były to tereny z silnie rozwiniętym przemysłem, który był tak potrzebny Rzeczpospolitej to „dogonienia” innych mocarstw. Nowa sytuacja polityczna wywołała, to czego najbardziej obawiał się minister Beck, spadek zaufania do jego rządu, a co za tym idzie, spadek poparcia dla PChD. Pomimo to partia wciąż pozostawała głównym graczem na scenie politycznej. Zdecydowanie najspokojniej, do nowego ładu w Niemczech odniósł się Dmowski, który stwierdził, że każdy niemiecki rząd prędzej czy później będzie starał się odzyskać ziemie Wielkopolski, Śląska, oraz ewentualnie zlikwidować polski korytarz. Dla Polski strata tych ziem nie wchodziła w ogóle w grę, gdyż stanowiły one o realnej sile Rzeczpospolitej. Wszyscy zdawali sobie doskonale sprawę z tego, że Dmowski jest lekko skrzywiony, i każdy przejaw współpracy z Niemcami uzna, za atak na polski interes narodowy, tym razem jednak, jego słowa zyskały sobie spore uznanie.

    9 kwietnia 1937 roku

    Izwiestii

    [​IMG]

    Spalone szczątki Adolfa Hitlera zostały przekazane najbliższej rodzinie. W uroczystościach pogrzebowych urządzonych w Bawarii wziął udział jedyny ocalały z zamachu, SS-Reichsfhurer, a obecnie generał Armii Jego Cesarskiej Mości, Heinrich Himmler. Byli członkowie SS, zostali skierowani do walczących na froncie zachodnim dywizji piechoty. Nowe władze cesarskie zapowiedziały, że proces wypłacania pierwszej raty repariacji wojennych dla Rzeczpospolitej Polskiej, rozpocznie się na początku maja, chyba że Polacy zażądają tych pieniędzy wcześniej. Bardzo możliwe, że Niemcom będzie zależało, na szybszym wypłaceniu pieniędzy dla Polski, nie bardzo wiadomo jednak, skąd rząd cesarski zdobędzie środki finansowe na tą operację. W niektórych kręgach rządowych pojawiają się insynuacje odnośnie wypłacenia tych środków z konta nieżyjącego kanclerza Hitlera, który zgromadził pokaźne oszczędności (jak podaje Frankfurter Allgemeine Zeitung, około 40 mln marek).

    10 kwietnia 1937 roku

    Washington Post

    [​IMG]

    Cesarz Wilhelm II ogłosił swój plan rozbudowy militarno – gospodarczej Niemiec. Według nowego planu gospodarczego, głównym celem Cesarza, będzie stworzenie silnej pozycji Niemiec w Europie, poprzez podporządkowanie Norwegii, w której władzę przejmą podlegający cesarzowi regenci wywodzący się z lokalnych rodów arystokratycznych, opanowanie Francji, w której Wilhelm II planuje stworzyć swoistą strefę buforową, oraz pokonanie Anglii, która w wypadku gdyby Niemcy zwyciężyły utraci większość swoich kolonii.
    Reakcja przywódców politycznych wspomnianych przez Wilhelma II krajów, nie może nikogo dziwić – władcy Norwegii przygotowują się już do obrony wybrzeży swojego państewka, Francuzi liczą na Linię Maginota, zaś rząd jego królewskiej mości, określa wystąpienie Wilhelma II, jako „dzielenie skóry na niedźwiedziu”. Czas pokaże, kto dzieli skórę, a kto zrealizuje swoje ambitne plany.

    11 kwietnia 1937 roku

    [​IMG]

    Do służby trafia kolejna dywizja piechoty, którą wiceminister Beck zamierza wykorzystać do zabezpieczenia granic kraju. Według planu rozbudowy sił zbrojnych do 1942 roku, Polska zamierza utrzymywać około 100 dywizji piechoty, oraz równie pokaźne siły zmotoryzowane, zmechanizowane i pancerne. Nikt z przywódców wyższego szczebla nie tłumaczy jednak po co Federacji tak liczna armia…

    13 kwietnia 1937 roku

    Generał Sikorski był od bardzo dawna znany ze swojego niezbyt tradycyjnego podejścia do kwestii prowadzenia wojny. Jego zdaniem, wyznawana w Polsce doktryna zmasowanego ostrzału artylerii i piechoty, była archaiczna, i wynikała głównie z zaślepienia francuską szkołą prowadzenia wojny. Sikorski, choć bardzo cenił sobie przyjaźń z licznymi francuskimi wojskowymi wyższego szczebla, był jednak zwolennikiem wojny opartej na manewrze, pod tym względem bardzo odpowiadały mu działania prowadzone przez sowieckiego generała Tuchaczewskiego, czy teorie rozpowszechniane przez niemieckich generałów młodego pokolenia, którzy główną siłę armii walczących na froncie upatrywali w stalowych kolosach – czołgach, które dopiero co wkraczały na pola walk. Wojna pomiędzy Rzeczpospolitą, a III Rzeszą tylko potwierdziła plany Sikorskiego, który zauważył, że żołnierze szkoleni z myślą o walce manewrowej byli po prostu trudniejszym przeciwnikiem, dla armii wyznającej doktrynę wyższości siły ognia. Na początku kwietnia 1937 roku, gdy zakończyła się wojna polsko – niemiecka, Sikorski jako pierwszy polski generał, otrzymał całkowitą zgodę na rozpoczęcie badań nad nową doktryną walki, pomimo wielkich sprzeciwów we władzach. Ostatecznie 12 kwietnia późnym popołudniem generał otrzymuje zielone światło do rozpoczęcia prac.

    16 kwietnia 1937 roku

    Washington Post

    Niemcy w najbliższym czasie przystąpią do realizacji planu cesarza. Jak donoszą nasi zagraniczni korespondenci z Niemiec, w najbliższym czasie armia niemiecka przystąpi do realizacji planu cesarza Wilhelma. Może to oznaczać znaczną intensyfikację działań zbrojnych w Europie, wobec których obojętnie nie może przejść Francja, która jak dotychczas dementuje jakoby istniały plany posłania do Norwegii francuskiego kontyngentu wojskowego. Jednocześnie walki w Norwegii mogą stworzyć szansę do przeprowadzenia udanej ofensywy lądowej na terenie pogranicza francusko – niemieckiego.

    17 kwietnia 1937 roku,

    New York Times

    [​IMG]

    Zgodnie z oświadczeniem brytyjskiej admiralicji, wczoraj około godziny 22.30, angielski okręt podwodny „Thames” storpedował niemiecki statek handlowy „Hanover” eskortowany przez dwa niemieckie niszczyciele. „Hanover” przewoził żołnierzy z 1 Dywizji Pancernej generała Guderiana, która poniosła ciężkie straty w czasie walk w Polsce. Władze cesarstwa Niemiec nie potwierdzają rewelacji przedstawionych przez Brytyjczyków, zaś niemiecki konsul w Nowym Jorku, określił je jako „bajania”.

    19 kwietnia 1937 roku,

    Die Welt

    [​IMG]

    Brytyjski niszczyciel „Hurricane” został ciężko uszkodzony przez niemiecki okręt podwodny U-67, prowadzący patrol w pobliżu wybrzeży Wielkiej Brytanii. Na pokładzie niszczyciela przebywał jeden z czołowych brytyjskich polityków, Winston Churchill, zwolennik silnego kursu wobec Niemiec. Jednocześnie pozostałe okręty działające w pobliżu Wysp Brytyjskich w ciągu mijającego tygodnia posłały na dno czternaście brytyjskich statków transportowych, oraz dwa duże francuskie zbiornikowce. Czyżby alianci zaczynali tonąć?

    20 kwietnia 1937 roku,

    Lwowskie spotkania

    [​IMG]

    Intensyfikacja walk powietrznych nad Norwegią. W ostatnim tygodniu do walki o dominację nad fiordami ruszyło ponad 300 maszyn bombowych, oraz 200 aparatów myśliwskich. Niemieckie lotnictwo, strąciło jak do tej pory ponad 60 brytyjskich, norweskich i francuskich maszyn. Straty Niemców, zdaniem dowództwa alianckiego nie przekroczyły 55 maszyn. Cesarz Wilhelm, w dniu wczorajszym odznaczył najstarszym pruskim medalem wojskowym Pour’le Merite, pilota myśliwskiego Adolfa Gallanda, który podczas walk nad Norwegią, zgłosił zestrzelenie 20 maszyn przeciwnika.

    22 kwietnia 1937 roku,

    Kurier Warszawski

    [​IMG]

    Armia niemiecka dokonała szybkiego desantu na zdemolowane nalotami porty norweskie w Bergen i Stavanger. Niemcy nie napotkali żadnego oporu ze strony armii norweskiej, która obecnie przygotowuje się do podjęcia walk na północy kraju. Na terenach zajętych przez Niemcy, stworzone zostały zręby przyszłej władzy regencyjnej. Jak do tej pory jedynie przywódca posiadającej marginalne znaczenie partii National Samling, Vidkun Quisling poparł niemieckie władze okupacyjne.

    24 kwietnia 1937 roku,

    Die Welt

    Niezwyciężona armia niemiecka, pod dowództwem generała von Weichsa zajęła jeden z najważniejszych norweskich portów wojennych, którego doskonałe położenie oraz godna uwagi infrastruktura, pozwalają na skuteczniejsze zabezpieczenie Cieśnin Duńskich przed bandyckimi rajdami angielskiej floty. Jego Cesarska Mość wysłał swoim żołnierzom gratulacje z okazji zajęcia tak ważnego portu.

    26 kwietnia 1937 roku,

    Polska w nowej sytuacji międzynarodowej, była zmuszona do rozbudowy niedocenianych do tej pory rodzajów sił zbrojnych. Jednym z tych nowych, kierunków w rozwoju sił zbrojnych, była rozbudowa floty. Pierwsze kroki polegające na budowie nowych niszczycieli podjęto już przed wojną, wciąż jednak należało zwiększać siłę polskiej marynarki wojennej. W tej sytuacji, Stocznia Wojenna Gdynia otrzymała w kwietniu 1937 roku zamówienie na dwa lekkie krążowniki, które miały stać okrętami flagowymi dla dywizjonów niszczycieli.

    28 kwietnia 1937 roku,

    [​IMG]

    Oddziały niemieckie maszerowały już od sześciu dni w stronę zniszczonej bombami o ogniem artyleryjskim norweskiej stolicy, która bardziej niż miasto przypominała morze ruin. Mieszkańcy na wieść o zbliżającym się, zwycięskim Wermachcie, tłumnie wylegli na ulice by przyjrzeć się wkraczającym się do miasta zwycięzcom. Żołnierze niemieccy byli dobrze odżywieni, w przeciwieństwie do cywili, którzy od kilku dni byli praktycznie odcięci od zaopatrzenia przez oddziały niemieckiej piechoty szybkiej, która za pomocą zdobycznych pojazdów przecinała wszystkie linie zaopatrzenia prowadzące do stolicy Norwegii. Przemarsz przez przedmieścia zakończyły lekkie czołgi, które przetoczyły się przez kilka ulic prowadzących do centrum miasta, gdzie w kilku posterunkach policji schronili się urzędnicy i oficerowie sztabu, którzy chcieli walczyć do końca.
    Gdy mieszkańcy miasta przygotowywali się do snu, znad centrum zaczęły dochodzić odgłosy walki. Obrona posterunków zakończyła się rozstrzelaniem obrońców ogniem z działek i kaemów zamontowanych na niemieckich czołgach…


    Przyznam szczerze, że ten przewrót w Niemczech trochę mnie zaskoczył, zwłaszcza, że nie dopuszczałem do siebie myśli o oddaniu czegokolwiek na wschód od Odry. No cóż, trzeba będzie to jakoś ładnie i zgrabnie wymyślić, nagiąć do potrzeb mechaniki gry (dość prymitywnej jeśli chodzi o regulacje terytorialne w czasie pokoju), i sensownie opisać.
     
  16. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    [​IMG]

    Maj 1937 roku, okazał się okresem przełomowym dla stosunków pomiędzy hiszpańskimi nacjonalistami, a władzami Rzeczpospolitej, które aż do początku tego miesiąca odmawiały uznania rządu stworzonego przez Miguela Ferrera za legalny. Podstawą do zmiany tego podejścia, było rozpoczęcie rozmów pomiędzy oboma krajami w sprawie dużego zamówienia na okręty bojowe, którego nie były w stanie zrealizować hiszpańskie stocznie. Rozmowy o podobnej tematyce, Polacy prowadzili również z przedstawicielami komunistycznej Gruzji, oraz Bułgarii. Przedstawiciele Gruzji, byli zainteresowani zakupieniem w Polsce jednego nowoczesnego niszczyciela, z kolei Bułgarów interesował nowy typ okrętu podwodnego, który był używany w polskiej flocie od początku roku. W tej sytuacji, władze Polski zmuszone były nieco odwlec prośbę nacjonalistów, którzy planowali sfinansowanie budowy w Polsce dwóch niszczycieli (Falanga oraz Gaudilio), a także jednego okrętu podwodnego. Jak widać było to zamówienie na którym polskie władze mogłyby zarobić całkiem przyzwoite pieniądze (według szacunków Eugeniusza Kwiatkowskiego około 30 milionów złotych). W tej sytuacji, polskie władze nie mogły pozostawić tak ważnych negocjacji handlowych szeregowym przedstawicielom handlowym, pracującym dla polskich stoczni. 2 maja, w Burgos, pozostającym tymczasową stolicą Nacjonalistycznej Hiszpanii, otworzona została polska ambasada. Wbrew wcześniejszym obawom, Polska nie została ostro skrytykowana za takie poparcie dla nie demokratycznego rządu – alianci zachodni, byli zbyt zajęci Niemcami, którzy rozpoczęli szybkie rozwijanie swoich planów podboju. Jednocześnie, podczas założenia nowej ambasady w Burgos, doszło do spotkania pomiędzy przedstawicielami Rzeczpospolitej, a dyplomatami Rzeszy i Faszystowskich Włoch. Rozmowa z niemieckimi dyplomatami dotyczyła głównie podziału strefy wpływów w Europie Wschodniej, oraz stworzenia silnej, antyrosyjskiej ligi, która zastopowałaby rosyjski pochód na zachód. W zamian za uznanie granicy z 1936 roku, Niemcy zobowiązywali się nie robić Polsce problemów w zajęciu terytorium Słowacji, Litwy, Łotwy, Estonii, oraz szwedzkiej wyspy Gotlandia. Zdziwienie polskich dyplomatów wywołały bardzo ekspansjonistyczne plany nowych cesarskich Niemiec, których przywódca w ramach odwetu za wygnanie, zamierzał podporządkować sobie jak największą część Europy, w zamian za co, spodziewał się stworzyć silną przeciwwagę, dla krajów Europy zachodniej. Według planu zaaprobowanego przez cesarza, który niemieccy dyplomaci przedstawili swoim polskim kolegom, Niemcy zamierzali podbić większą część Francji, (w pozostałej zaś stworzyć marionetkowe państewko), podporządkować sobie Wielką Brytanię, gdzie zamierzano osadzić na tronie lojalnego wobec Niemiec członka rodziny królewskiej, oraz zdobyć kolonie na terenie Afryki i Azji.

    [​IMG]

    Mniej więcej w tym samym czasie, gdy polscy dyplomaci rozpoczynali uroczyste otwarcie swojej placówki w Burgos, w Londynie władzę w Wielkiej Brytanii przejmował nowy, znany ze swojego silnie antyniemieckiego usposobienia premier – Winston Churchill. Wszyscy wiedzieli, że przejęcie władzy przez Churchilla będzie oznaczać tylko jedno – wzmożenie działań przeciwko Niemcom. Churchill, na samym początku swojego wystąpienia zaapelował do sumienia świata, i wezwał do udzielenia daleko idącego wsparcia dla Wielkiej Brytanii. Jego apel niemal natychmiast został wyśmiany, przez uzyskującego coraz większe poparcie w amerykańskim kongresie Fritza Kuhn’a, który odparł iż, „ Ojcowie założyciele, popełnili wielki błąd, nie dobijając Wielkiej Brytanii, która stanowi największe zagrożenie dla wolnych narodów świata”…

    [​IMG]

    Tego samego dnia o świcie, wzdłuż granicy Belgijskiej, Holenderskiej, oraz wąskiego pasa rozdzielającego Francję od Niemiec, na wysokości Ardenów, w tak zwanym Księstwie Luksemburgu, rozbrzmiał huk dział. Niemcy zdecydowali się po raz kolejny zaatakować kraje Beneluksu, które według ich strategii miały stanowić klucz do zdobycia pełnej militarnej kontroli nad Francją. Niemcy ruszyli do boju, pomimo iż na północy w mroźnej Norwegii wciąż jeszcze toczyły się walki pomiędzy armią wierną Haakonowi VII, a wojskami cesarza Wilhelma II. Dowódcy cesarskiego sztabu zdawali sobie sprawę z faktu, że jeśli nie będą działali dość szybko, to prędzej czy później Francuzi przeleją się przez Linię Maginota, co prawda dzięki zakończeniu niepotrzebnej awantury w Polsce mogli rzucić do walki więcej dywizji, jednak gros sił uwolnionych z polskiego frontu, został skierowany do Norwegii. Wojna wchodziła w nowy etap…

    Historia polskich zakładów firmy Chevrolet jest stosunkowo krótka, rozpoczyna się około roku 1930, kiedy to do Polski sprowadzone zostaje pierwszych pięćdziesiąt pojazdów tej marki. Samochody te szybko zdobywają sporą popularność, a w Warszawie powstaje pierwszy salon firmowy. Największą przeszkodą w upowszechnieniu się Chevroleta, na polskich drogach była jego dość wygórowana cena, wynikająca głównie z odległości na jaką należało transportować nowe pojazdy (najbliższa fabryka we Francji, 40 km od Paryża). Szefostwo firmy od początku 1934 roku starało się zdobyć jakoś odpowiednią lokalizację, dla swojego przyszłego przemysłowego imperium, zwłaszcza, że kilka modeli uzbrojenia i pojazdów wojskowych znalazło odbiorców w Wojsku Polskim. Próby te z różnych powodów okazywały się jednak bezowocne. Dopiero w maju 1937 roku, udało się uzyskać zgodę na budowę pierwszej w Polsce, fabryki samochodów osobowych Chevrolet, która miała powstać w Lublinie. Budowa rozpoczęła się czwartego maja 1937 roku, jednak już wkrótce, bo zaraz po zakończeniu budowy pierwszej fabryki, placówkę w Lublinie zamierzano „wzbogacić” o dwa następne zakłady produkcyjne, które pozwoliłyby pokryć zapotrzebowanie nie tylko Polski, ale również krajów bałtyckich.

    Kilka dni później pomiędzy Rzeczpospolitą, a dwoma państwami leżącymi w Basenie Morza Czarnego podpisano specjalne umowy handlowe, dotyczące budowy zamówionych przez nie okrętów, które miały być wyposażone zgodnie z polskimi standardami. Socjalistyczna Republika Gruzji, zobowiązała się do zapłacenia 300 tysięcy dolarów amerykańskich, za niszczyciel II typu (ok. 1200 ton wyporności, 4 działa 120 mm w czterech wieżach), któremu nadano roboczą nazwę „Batumi”. Z kolei przedstawiciele Bułgarii zobowiązali się do wypłaceniu władzom polskimi około 100 tysięcy dolarów, za budowę i wyposażenie okrętu podwodnego „Sofia”, który według pierwotnych planów miał wypierać około 760 ton na wynurzeniu, oraz około 2600 ton w zanurzeniu. „Sofia” miała być wyposażona w działko plot., Oerlikon, armatę morską firmy Bofors, oraz pięć wyrzutni torpedowych kalibru 533 mm.

    6 maja 1937 roku,

    Izwiestii

    [​IMG]

    W dniu dzisiejszym, Imperator, Car Wszechrusi, ostatecznie zaakceptował reformę w dowodzeniu niezwyciężoną armią rosyjską, zaproponowaną przez jednego z nielicznych, godnych swego tytułu z czasów rewolucji, generała Tuchaczewskiego, który otrzymał zadanie przygotować naszą armię do reformy. Podobną strategię prowadzenia walk, w Polsce po zakończeniu ostatniej wojny polsko – niemieckiej propaguje generał Sikorski, możemy być jednak pewni, że nasza, rosyjska wersja wykorzystywania mobilności w boju, będzie znacznie lepsza od jej polskiej podróbki.

    Kronika wydarzeń wojny światowej

    9 maja 1937 roku,

    Die Welt

    [​IMG]

    Niezwyciężona cesarska armia, w dniu dzisiejszym, kontynuując swój zwycięski pochód na zachód, zdobyła stolicę księstwa Luksemburga, które zostało niniejszym włączone w skład Cesarstwa Niemiec. Już niebawem rozpoczniemy zwycięską kontrofensywę, która pokaże podstępnym Holendrom, jak walczy żołnierz niemiecki, gdy broni swojego ukochanego cesarza, narodu i kraju, który bandyci z Wysp, pragnęli by zamienić w morze pustyń…

    14 maja 1937 roku,

    Komunikat niemieckiego naczelnego dowództwa

    [​IMG]

    Niezwyciężone wojska Niemieckie rozpoczęły wkraczanie na tereny Królestwa Belgii, oraz na tereny zajęte na początku tego miesiąca przez wojska holenderskie. Nieprzyjaciel wycofuje się już z Dortmundu, niebawem przyjdzie też czas na okupantów w Munsterze, oraz ich zdradzieckich przyjaciół z Hanoweru, którzy wzniecili powstanie, o wyraźnie antyniemieckiej wymowie.

    15 maja 1937 roku,

    Komunikat niemieckiego naczelnego dowództwa

    [​IMG]

    W dniu dzisiejszym król Haakon VII, złożył oficjalny akt kapitulacji w związku z zajęciem przez Armię Jego Cesarskiej Mości, większości głównych miast południowej Norwegii, w których zamieszkuje większość obywateli tego państwa. W najbliższym czasie część dywizji biorących udział w walkach o zdobycie Norwegii, zostanie zapewne skierowana do Niemiec na krótki wypoczynek po ciężkich walkach o najważniejsze norweskie porty.

    22 maja 1937 roku,

    Komunikat niemieckiego naczelnego dowództwa

    Niezwyciężona armia jego cesarskiej mości, w dniu dzisiejszym zajęła po ciężkich walkach z przeważającym liczebnie wrogiem holenderskie miasto Eindhoven. Straty nieprzyjaciela wyniosły ponad 30 tysięcy zabitych, rannych i wziętych do niewoli. Francuzi i ich sojusznicy opuszczą już niebawem wszystkie miasta w tym regionie.

    24 maja 1937 roku,

    Po wielogodzinnym boju, pomiędzy oddziałami francuskimi, a naszą niezwyciężoną armią, oddziały naszej dzielnej piechoty zostały zmuszone do wykonania odwrotu na z góry upatrzone pozycje obronne. To tylko przejściowe zmiany linii frontu, apelujemy więc o zachowanie spokoju. W ciągu najbliższych dni regularne oddziały powrócą na tereny Saarbrucken, nie ma więc żadnych powodów do niepokoju.

    Linia frontu 30 maja

    [​IMG]


    @NW, nie mam zielonego pojęcia. Zobaczymy jak Niemcom pójdzie we Francji ( bardzo chcę żeby skopali żabojadów).

    Czyszczę i zamykam.

    Dżemik
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie