Imperium Indonezyjskie AAR od 1935 do 2035

Temat na forum 'HoI - AARy' rozpoczęty przez Tobi, 18 Grudzień 2009.

?

Czy chcesz żebym kontynuował ten AAR?

Poll closed 1 Maj 2011.
  1. Tak, kontynuuj w pierwotnej formie. (patrz-pierwsze 15-17 odcinków)

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  2. Tak, kontynuuj w obecnej formie. (patrz-ostatnie 5 odcinków)

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  3. Nie.

    0 głos(y/ów)
    0,0%
Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 1.
    [​IMG]

    Tak właśnie Tomasz stał się kanclerzem Indonezji...


    PS: To był tylko prolog
     
    Maciej-Kamil lubi to.
  2. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    @Sleeper_:Poprawione :p.

    A odcinek wyjdzie dziś wieczór.

    ---------- Post dodany o 20:50 ----------Poprzedni post został napisany o 17:33 ----------

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 2.
    [​IMG]

    Minął dzień... Tobias leżał w głównym szpitalu Hollandii (była to bowiem stolica). Przez całą dobę miał czas, aby się zregenerować a teraz czytał dzisiejszą gazetę. Nowy Bohater Narodowy -przesunął wzrokiem po nagłówku. Przez jego głowę przebiegały setki, miliony myśli. Szybkie i krótkie, żadnej z nich nie mógł zapamiętać... Ale nie myślcie, że Tobi całą tą dobę próżnował i czytał gazety. Od razu po opatrzeniu rany zabrał się za przegląd imperium. Spojrzał na uprzednio dostarczoną mu mapę przedstawiającą wyspy indonezyjskie i zaczął rozmyślać.
    [​IMG]
    Tobias podszedł do okna i otworzyła je. Nagle usłyszał nieprawdopodobny krzyk z kilkudziesięciu tysięcy gardeł.
    To on, to on!!! -wołali ludzie. Zamknął okno i szybkim krokiem ruszył ku łóżku. Zanim zdążył przykryć się kołdrą, drzwi otworzyły się i weszła Justyna ze Zdzichem i kilkoma ubranymi w garniaki facetami.

    Tobias: Dzień dobry.
    Justyna: Cześć. Jak się czujesz?
    Tobias: Dobrze, lepiej niż wczoraj ale... kim są ci ludzie.
    Zdzich: To rada Indonezji, mają zamiar coś ci podarować.
    Tobias: Jak miło. ^^
    Karl Dickman: Witam. Nazywam się Karl Dickman. Jestem przewodniczącym rady. My, rada, przedstawiający wolę
    narodu Indonezyjskiego chcemy podarować ci tą oto Buławę Kanclerza Indonezji, abyś mógł godnie rządzić naszym
    państwem. Czy zgadzasz się??

    Tobias: Ja... no... chyba... tak... Myślę że tak...
    Rada: Taaaaaak!!!:)
    Karl Dickman: Nareszcie, po tylu latach upadłości i nędzy znaleźliśmy tego, który zmieni nasze państwo w potęgę.
    Tobias: Aaa... A ci ludzie za oknem??...
    Karl Dickman: To lud naszego wspaniałego kraju.
    Tobias: Taaak... Domyśliłem się... Ale czego oni chcą??
    Karl Dickman: To rekruci... Na wieś o twoim przybyciu masowo zaciągnęli się do armii.
    Tobias: Ooo... To mam nawet armie.:jupi:
    Karl Dickman: Oficjalnie tak, jednak praktycznie mamy tylko kilka garnizonów większych miast.
    Tobias: A te tysiące ludzi na placu przed szpitalem??
    Karl Dickman: Nie są jeszcze w żadnej jednostce.
    Tobias: Dajcie mi no tu ministra przemysłu zbrojeniowego.
    Rada: Nie ma...
    Tobias: Co??
    Rada: Nie ma...
    Tobias: To kto tu w ogóle rządzi?
    Karl Dickman: Ty...
    Tobias: A rząd?? Ministrowie?? Chociaż jacyś wójtowie??
    Justyna: Nic...
    Tobias: Panie Karl. Proszę podać mi tu telefon...

    Po chwili w sali pojawiło się kilku kandydatów na miejsca ministrów.

    Tobias: Witajcie o zacni mężowie. Zebrałem was tu aby... Chwila... Czy ja was skądś nie znam...

    Tobi wytężył obolałą jeszcze łepetynę jednak żadnego z nich nie mógł sobie przypomnieć chociaż wiedział, że doskonale zna te osoby...
    Tobias: Przedstawcie mi no się...
    Garu Kotbayashi: Sensei Garu Kotbayashi, Japończyk.
    Albert Einstein: Albert Einstein, Żyd, genialny naukowiec.
    Manfred von Richthofen: Manfred Richthofen, lotnik niemiecki, czerwony baron.
    Turbo Dymo Men: Zapomniałeś o von Manfredzie. A ja to Turbo Dymo Men, 50% szybszy, 50% lepszy, 50%...
    Tobias: Tak tak, wiem... Ale... CO WY WSZYSCY TO ROBICIE??? Einstein powinien być teraz chyba w Niemczech, o ile go jeszcze Hitler nie wygnał, Richthofen nie żyje od 1918 a Turbo Dymo Men... Turbo Dymo Men jest... Z przyszłości...
    Albert Einstein: Mnie z Niemczech wygnali, a Adolf wprowadził na moje miejsce sobowtóra, tak samo
    inteligentnego, tylko że nazistę...

    Manfred von Richthofen: Faktycznie, zostałem zestrzelony ale to byli Australijczycy...
    Tobias: Co Australijczycy??
    Manfred von Richthofen: No, upili się i im uciekłem i więc (jak to Australijczycy), powiedzieli, że nie żyję.^_^\'
    Turbo Dymo Men: A ja zyje 50% dłużej czyli mogłem urodzić się wcześniej i dożyć twoich czasów...
    Tobias: Ale w 2009 wyglądałeś najwyżej na 40 lat.
    Turbo Dymo Men: Krem do skóry Nivea działa cuda. :p
    Tobias: (...) :lol2: Tak czy inaczej ok. Jesteście w rządzie... Ale... Brakuje paru osób... Trudno to już mój problem... Podzwonię po znajomych...

    0.4.2 tfu... Przecież mamy 35...
    6.5.2.0.4.3.5. tik tik tik tik tik tik
    Tobias: Halo?? Czy pan Tadeusz Kutrzeba?? Służył pan z moim pradziadkiem. ... ... ... Kim jestem?? A czy słyszał pan o nowym Kanclerzu Indonezji?? ... ... ... No właśnie, musi pan tu przyjechać, tu do nas. ... ... ... Czemu?? Bo w 39 niemieszki pana pod Bzurą rozwalą i będzie pan w niewoli. :p ... ... ... No, widzę że dobiliśmy targu.

    I tak właśnie Tobiasz załatwił sobie dowódce armii...
    -Hmm... Kogo ja jeszcze znam... -myślał- Aha... Tak...

    Tobias: Halo, tawaricz Mołotow??... ... ... Niet?? Brat?? Wo?? ... ... ... Mieczysław Mołotow?? ... ... ... Mówić po polsku?? Chcę poprosić pana brata, by został ministrem bezpieczeństwa w Indonezji. ... ... ... Wyjechał na zebranie partii?? A pan??... ... ... Tak Pan. ... ... ... No tak. ... ... ... Dobra. ... ... ... Da tawaricz. ... ... ... Hollandia, da.

    I Tobias skompletował rząd...​

    [​IMG]

    Następnym krokiem Tobiasa było stworzenie z tych tysięcy ludzi namiastki armii... Tobias miał nie lada dylemat. W końcu zdecydował się jednak na 3 dywizje piechoty z brygadami plot. Tak więc przez następne dni w niesamowicie szybkim tempie powstawały nowe oddziały.

    Tobias miał dużo czasu aby zaprosić delegacje innych krajów... Zaczął od najbliższego sąsiada czyli Australii. Po udanych rozmowach i piciu herbatki Tobi wysłał do nich ambasadę. Kilka dni później Tobiasz otrzymał telefon w którym "aryjski lud niemiecki" prosi go o wizytę w Rzeszy. Nie mając innego wyboru i chcąc poznać Hitlera i alternatywnej przeszłości Tobi się zgodził. Następnego dnia na lotnisku w Hollandii wylądował Junkers Ju-86. Tobi wszedł na pokład i po kilku godzinach wylądował w Berlinie. Na lotnisku czekała limuzyna, orkiestra i tłumy gapiów. Zostały wywieszone flagi III Rzeszy Niemieckiej i Polskiego Imperium Indonezyjskiego. Zostały odegrane oba hymny:
    III Rzeszy i Imperium Indonezyjskiego

    Po kilkunastu minutach:
    Adolf Hitler: Servus.
    Tobias: Guten morgen.
    Adolf Hitler: Du sprechst Deutsch. Gutt.
    Tobias: Ich habe pytanien. Was ist der powoden Ich bin tutaj??
    Adolf Hitler: Du bist hier fur Gesprähen. (Jest pan tu z powodu rozmów.)
    Tobias: Aha. Was rozmowen??
    Adolf Hitler: Der Gesprächen im Reichstag. (Rozmowy w Reichstagu)
    Tobias: Okejen. Und sprechen du Angielsken??
    Adolf Hitler: Yes of course. ^_^
    Tobias: Ok, very nice. :)lol2:)
    Adolf Hitler: I'm glad you're a president of Indonesian Republic.
    Tobias: Not president but kanclerz. :p
    Adolf Hitler: Ok, ok.
    Tobias: We want to make a pact.
    Adolf Hitler: What pact??
    Tobias: We want one of youre officers to come with us. And we want to have a good relacionships with you. We're going to rebuild our army. Youre technology is unekspecionaly high, so we want it to...
    Adolf Hitler: Ok, ok.
    Tobias: And what is youre reson to take me here??
    Adolf Hitler: I want to drink coffe with you. :lol2:
    Tobias: Ok.
    Adolf Hitler: Und call me Andrzej. Thats my real name. :p In real i was born in Poland. ^_^\'
    Tobias: :shock:

    (Liczę na wasze umiejętności językowe. ^_^:p)

    I tak współpraca Indonezyjsko-Niemiecka zaowocowała stworzeniem Sturm-Commanso SS w Indonezji. Po powrocie do kraju Tobi natychmiast zdefiladował 3 nowe dywizje:
    -1. Dywizje Strzelców
    -2. Dywizje Strzelców
    -3. Dywizje Strzelców​
    tworzące 1. Armie Indonezyjską.
    [​IMG][​IMG]
    Sturm-Commando SS stało się silniejszą wersją żandarmerii ale słabszą jednak od piechoty. Jednym słowem SCSS. :p
    [​IMG]
    (Co ja poradzę... Tylko od niemieszków można wziąć coś co by uzupełniło regularne oddziały.)

    Następnym krokiem Tobiasza były negocjacje z Polską, zakończone kupnem licencji na myśliwce PZL P-24A. Myśliwiec jak na owe czasy (i region) nie ustępował innym konstrukcją tego typu.
    [​IMG]

    I tak skończył się ostatni dzień grudnia. Tobi obchodził wigilię ze swoim rządem. Ubrali choinkę i śpiewali kolędy. (Szkoda, że nie wiecie jak komicznie wyglądał Tobi podnoszony przez Turbo Dymo Mena by zawiesić na czubku gwiazdkę.) Na koniec zjedli kolację wigilijną i i rozmawiali o dalszych losach państwa oraz wyzwaniach stawianych przed nimi przez nowy rok 1936.Tomek i Justyna prawie zapomnieli już, że utknęli oni przecież i "innym świecie". Rozpoczynał się nowy rok, rok wielkich zmian i rok w którym wiatr historii zacznie wiać najmocniej
     
  3. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 3.
    [​IMG]

    31 grudnia 1935 23:30
    Tobi miał nadzieję na spokojne spędzenie ostatnich minut 1935 razem z rządem, tymczasem ku jego zdziwieniu i jeszcze większej radości został zasypany dziesiątkami telefonów z życzeniami od przywódców państw, generałów, marszałków i innych ważnych osobistości.
    ***
    Tobias: Ja, ja. Gutt.
    Adolf Hitler: Gutt neu Jahr.
    Tobias: Danke sehr. Gute Nacht.
    Adolf Hitler: Gute Nacht.

    Tobias: Kto następny -spojrzenie na zegarek- jak tak dalej pójdzie to nie zdążę się uwinąć do 1936. A jeszcze mam do napisania przemowę do ludu.
    Justyna: Hm... Następny jest Churchill.
    Tobias: Dobra dawaj go tu.

    Winston Churchill: Good Evening Sir Tobias.
    Tobias: Good Evening Sir Winston
    Winston Churchill: I want to give you best wishes from me and all Britosh nation. We are proud -tutaj Tobias przysnął- and we want to give you part of our fleet -tu też Tobi przysnął- and best wishes for christmas. But look arfter youre empire. Chamberlain wants to -chwila na sen- and Portugal is in too. Dont forget abaut -chrrr- and Philiphins. It'll be armageddon!!!
    Tobias: Ołkej. I know. Merry christmas...
    Winston Churchill: But...
    Tobias: Bye...

    I tak Tobias przespał informację mogącą zmienić losy całego imperium. Ale w tej chwili go to nie obchodziło. Zasnął na telefonie mamrocząc coś cały czas. Obudziło go szarpnięcie za ramię.
    -Który mamy rok, która godzina, co jest?? -spojrzał nieprzytomnie na Mołotowa.
    -Jest 1935, 23:42. Widzę, że nie wyrabiasz. -powiedział z współczuciem.
    -Yyy?? -dalej bełkotał Tobi.
    -Wypij to.-powiedział Mołotow.
    -Co to??-zapytał Tobias.
    -Nie grymaś tylko pij.

    ***​



    Justyna weszła do pokoju odpraw zdziwiona długością rozmowy Tobiego. Przez chwilę nie mogła uporać się z klamką. Ktoś trzymał drzwi z drugiej strony. Zniecierpliwiona szarpnęła za klamkę. Drzwi ustąpiły. Justyna wysiliła się i pociągnęła je jeszcze bardziej. Nagle zza drzwi wypadł na nią Tobi i nie mogąc nic zrobić oboje się przewrócili.
    -Tomek!!! Co ty wyprawiasz do licha ciężkiego?? To przechodzi wszelkie granice -krzyczała nie zwróciwszy uwagi na jego stan- i co tu się w ogóle... Ej... Co ci się stało?? -dopiero teraz spojrzała na niego.
    -Miii? Niiic... -bełkotał- Tylko sobie syłweeeestła złobiłem.
    -Co??
    -No sylwestła.
    Dopiero teraz Justyna spojrzała co znajdowało się, za drzwiami, z którymi chwilę temu się mocowała. Na podłodze, sofie i stole leżeli pozwijani ministrowie rządu imperium. Einstein leżał na framudze od okna i wychylony przez nie do połowy coś bełkotał, Kutrzeba leżał na stole odpraw i bawił się żetonami przedstawiającymi dywizje, Sensei Garu leżał na sofie nie dając znaku życia, Richthofen rzucał na nich wszystkich obłąkane spojrzenie, a Zdzichu Zdzich i Mołotow trzymając się pod boki śpiewali Marsyliankę. Nie ulegało wątpliwości, że wszyscy są po kilku kieliszkach.
    -Co to wszystko ma znaczyć?! -wrzasnęła zszokowana Justyna- Czy wy wstydu nie macie??
    O dziwo ten krzyk przedarł się przez zasłonę pijaństwa.
    -Spooookojnie dzieewczyyyno... -mówił Zdzichu- Przecież nic się nie stało.
    -Jak to nic? A za to kto niby odpowiada?? -krzyczała dalej Justyna.
    -Łomotow... -powiedział Tobi, który właśnie zdążył się podnieść- tooo oooon przyniósł szampana...
    -Szampanem żeście się spili??-zapytała zdziwiona.
    -To była tylko jedna buuuutelka przecież... -powiedział Einstein.
    -Pokażcie mi no ją.- zakomenderowała Justyna.
    Tobi wskazał chwiejącym się palcem na stół. Justyna zobaczyła, że faktycznie stoi tam butelka. Podniosła ją i spojżała na napis.


    -Ja nie wierze...- powiedziała Justyna zamykając drzwi do sali. Po czym poszła się umyć i spać zamykając uprzednio swój pokój na klucz (wiecie... Soviecka Vodka^^).


    1 stycznia 1936 09:10​


    Tobias: Oł maaaan... Ale mnie łeb napie... -otworzył oczy i zobaczył Justyne- ...boli.
    Justyna: Obudziłeś się wreszcie. Jest tu ktoś do ciebie. Do sypialni (w której nie wiadomo jak Tobias się znalazł) wszedł wysoki blondyn o niebieskich oczach w mundurze Abwehry.

    -Nazywam się Hans Kloss. -powiedział Niemiec(?)- Będę mówił szczerzę i liczę na wzajemność. Jestem oficerem Abwehry. Chcę zaproponować panu pewną intrygę.
    -A nie jest pan "oficerem polskiego wywiadu, który już od pierwszych dni szpieguje u Niemców??" -spytała Justyna.
    -Donnerwetter. Skąd wiesz?? -wrzasnął Hans Kloss.
    -Po pierwsze stąd, że mówi pan po Polsku. A po drugie bo oglądałam filmy o tobie.
    -Nakręcili o mnie film??:jupi: -spytał Kloss.
    -Nie. Ale w przyszłości tak. -wtrącił Tobias.
    -Więc czemu tu jesteś?? -zapytała Justyna.
    -Rządowi 2RP zależy na wzmocnieniu wszystkich państw polonijnych. Jednak aby nie prowokować Niemców, postanowiliśmy pomóc wam przez nich...
    -Taaaak?? -spytał wyraźnie zaciekawiony tą sprawą Tobi.
    -...i przysłaliśmy wam plany niemieckiego Junkersa Ju-87.
    -Jupi, mam własnego Stukasa!!! XD XD XD :lol2:- wrzasnął Tobias- w ciągu kilku dni zacznę modernizacje.
    -Powinieneś się jednak pospieszyć. -ostrzegł Hans- Otrzymaliśmy informacje, że Chamberlain planuje coś wielkiego. Możemy jednak wam pomóc. Przemysł Rzeszy ma sporo wolnego PP, więc stać nas na kilka dywizjonów lotniczych. Załatwimy wam z... 5.
    -Lol, dzięki ale... mam inną propozycję. -mówił Tobi. Nam przyślecie 2 dywizjony... Ale wyprodukujecie też 4 dywizjony PZL P-24A. Dwa dacie nam 2 Polsce.
    -Niech będzie. -rzekł Hans- ale musisz zrobić oficjalne zamówienie. Och... jak późno. Muszę już iść. Heil Hitler.
    -Po czyjej ty właściwie jesteś stronie -spytał Tobi.
    -Eee... Pogubiłem się.
    -Aha... Tomek. -powiedziała z uśmiechem Justyna.
    -Co? -odpowiedział Tobi.
    -Czy pamiętasz co się stało wczoraj wieczorem?? -ciągnęła.
    -Eee... Niezbyt. -mówił.
    -A... To nawet lepiej.

    ***​


    ***

    15 stycznia 1936 08:20

    Zdzichu: Tobi, Tobi. Obudź się no!!!
    Tobias: Yawn... Co się stało??
    Zdzichu: Angole atakują!!! Jakaś inwazja chyba.
    Tobias: Coo??

    Tobi wybiegł w pidżamie z pokoju i wpadł na dziedziniec. Nagle usłyszał warkot silników. Dwie maszyny zbliżały się szybko. Tobi nie stracił zimnej krwi. Kopnął z całej siły w drzwi stojącego obok baraku. Wybiegło z niego natychmiast kilku artylerzystów, którzy nie zdążyli jeszcze się ubrać i mieli na sobie tylko bokserki.
    -Obsługa do dział. Zestrzelić te maszyny. -rozkazał Tobi.
    Dwusilnikowe bombowce zbliżały się. Rosły w oczach. Tobi spojrzał na ich cygarowate kształty. Wellingtony... padły pierwsze salwy. trzy działa plot. wypluwały w ich stronę niezliczoną ilość pocisków. Nagle z lewego silnika jednego z nich buchnął płomień. Maszyna zniżyła lot. Artylerzyści bezlitośnie pchali ją do ziemi. Boom... Samolot uderzył w pobliskie pole, gubiąc skrzydło na jakiejś topoli. Drugi Wellington natychmiast zawrócił. nalot został odparty.

    Tobias czytał dzisiejszą gazetę. Nagłówek na pierwszej stronie przeraził go.



    Zdzichu. Powiedz lokalnej radiostacji, że dziś będę u niej gościł. -powiedział smutnym tonem Tobi.

    [​IMG]
    [​IMG]

    Cóż. Tobi miał do wyboru 2 opcje. Walczyć z przeważającym wrogiem, albo zgodzić się na rozbiór i powoli wzmacniać się.

    [​IMG]

    Doszło do tego, że afera osiągnęła międzynarodowy finał. Ententa się rozpadła. Państwami które potępiły ten czyn były: Imperium Francuskie, III Rzesza Niemiecka, II rzeczpospolita, i Litwa. RPA, Stany Zjednoczone, i Irlandia poparły zaborców. O dziwo Australia pozostawała w przychylnej neutralności wobec Imperium Indonezyjskiego. Tobi połączył oznaczenia swoich dwóch największych sprzymierzeńców. Z biało-czerwonej szachownicy i swastyki wyszła czerwona swastyka, nowy znak rozpoznawczy samolotów imperium. Świat przez moment otarł się o włos o wojnę światową, w której starzy sprzymierzeńcy zwrócili by się przeciw sobie a wrogowie zawiązali sojusze. Tak więc, jak łatwo się domyślić, Tobi postanowił zezwolić na zabór. Dla dobra świata... Dla dobra Imperium...

    PS: Ale za kilka dni dojdzie dostawa Stukasów. :p

    [​IMG]
     
  4. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 4.
    "London will burn. First step."

    [​IMG]

    19 stycznia 1936 11:30​


    Tobias właśnie siedział na werandzie pijąc kakao. Ciemne burzowe chmury męczące ich wszystkich od kilku dni wreszcie zaczęły się rozwiewać. Po jego twarzy musnęły pierwsze promienie słońca. Mimo tragicznej sytuacji międzynarodowej pozwolił sobie na ucieszenie się tak błahą rzeczą. Uśmiech przewinął się po jego twarzy, przymrużył oczy i już miał zdrzemnąć się zapominając o wszystkich troskach. Wtem usłyszał dzwonek. Przez chwilę siedział w tej samej pozycji, otworzył oczy. Wstał i podszedł do belki z dzwonkami. Nigdy nie pamiętał który do czego wzywa. Spojrzał na dzwoniący. Chwila...
    -To chyba dzwonek od telegrafu -pomyślał.
    Pod wpływem tej myśli poszedł do telegrafisty. Otworzył drzwi i zobaczył niezwykły widok. Połowa jego sztabu zebrana była wokół jakiegoś aparatu.

    Tobias: Co się tu wyprawia?? Co się dzieje??
    Telegrafista: Sir, Enigma nadaje.
    Tobias: Od kiedy mamy Enigmę?? o_O
    Telegrafista: Dostałem od kuzyna w Niemczech nowy sprzęt na gwiazdkę. :jupi:


    W wolnym tłumaczeniu:


    ***

    Tobi zastukał do drzwi od pokoju Justyny. Drzwi uchyliły się i wyjrzała zza nich rozczochrana głowa.

    Tobias: Możemy pogadać??
    Justyna: Chwila. Tylko doprowadzę się do stanu używalności...

    ***

    Tobias: Już?
    Justyna: Nie.
    Tobias: Już???
    Justyna: Nie...
    Tobias: Jestem przekonany że teraz już tak.
    Justyna: NIE...
    Tobias: A teraz??
    Justyna: NIE!!!
    Tobias: Nie krzycz, spokojnie, po co te nerwy. ^^

    ***

    Justyna: Dobra, już.
    Tobias: Pojedziesz do Warszawy.
    Justyna: Co??
    Tobias: Do Warszawy...
    Justyna: Jak to??
    Tobias: Na rozmowy??
    Justyna: I mnie nie uprzedziłeś??
    Tobias: Sam się o tym dowiedziałem pół godziny temu.
    Justyna: Ech... Dobra, czym pojadę??
    Tobias: Polecisz.
    Justyna: No to czym polecę??
    Tobias: Nie wiem...
    Justyna: Jak to nie wiesz.
    Tobias: Adolf coś przyśle.
    Justyna: Przeszedłeś z nim na ty??
    Tobias: Tak. ^^
    Justyna: A nie zapomniałeś, że to morderca odpowiedzialny za zabicie tyisęcy Żydów rozpętanie II WŚ i inne straszne rzeczy?!
    Tobias: Ale to jest przecie alternatywna historia. Gett u nich nie ma (wiem bo sprawdzałem), a wojny prawie nie rozpoczęli Angole.
    Justyna: Może i racja...

    ***

    Na lotnisku czekali już wszyscy potrzebni do przyjęcia samolotu tak dużego jak (na nasze standardy) Junkers Ju-86. Wtem na horyzoncie pojawił się punkcik, który rósł, rósł i rósł. Na lotnisku zamiast spodziewanego Ju-86 wylądował maleńki Ju-13. Tobias podszedł do pilota.
    -Czy ten... samolot doleci do Berlina?? -zapytał Tobi.
    -Oczywiście. Tylko z międzylądowaniem. -odrzekł tamten.
    -A jeśli można wiedzieć, gdzie?? -ciągnął Tobi.
    -Na lotniskowcu. -odrzekł pilot.
    -Jakim lotniskowcu?? -krzyknął Tobi.
    -"KM Adolf Hitler"
    -Skąd wy macie lotniskowiec?? -spytał Tobias.
    -Lotniskowce -poprawił pilot.
    -Skąd??
    -Można powiedzieć... że... hm... no... my je... eee... dostaliśmy pod choinkę. -wykrzyknął pilot.
    -Mniejsza... Justyna niestety ale polecisz tym...

    20 stycznia 1936 14:00

    Tobiasz niecierpliwił się. Co tam się dzieje. na domiar złego Justyna jeszcze do niego nie zadzwoniła. Nagle zadzwonił telefon. Może nie była to Justyna ale na pewno gość z informacją dosyć szokującą.
    - Halo?? Herr Tobias?? Chciałbym przeprosić za niedogodne warunki w jakich freundin Justyna musiała podróżować. Ten Ju-13 był jedyną maszyną jakę mogliśmy wynaleźć. -mówił Niemiec.
    -Jak to?? -spytał Tobias.
    -Nie dostał pan telefonu od freundin Justyny?? Dziś rano został zawarty sojusz pomiędzy III Rzeszą Niemiecką, Imperium Indonezyjskim i II Rzeczpospolitą Polską. A wszystkie nasze samoloty zostały postawione w pełną gotowość bojową i czekają tylko aby pan herr Tobias dał znak by zacząć uderzenie odwetowe na Londyn.
    -Ale... jak to... Co się stało?? -bełkotał Tobi.
    -Freundin Justyna opowiedziała panu Ribbentropowi o tym okropnym nalocie. Był tak poruszony że oddał na 48 godzin nasze siły lotnicze pod pańską kontrolę herr Tobias.
    -Powiedz herr Ribbentropowi, że dziękuję serdecznie i wyznaczam godzinę uderzenia odwetowego na 16:00.

    ***

    -Jednak płacząca dziewczyna, może zdziałać cuda. -pomyślał Tobi po czym napisał depeszę do Chamberlaina.

    Chamberlain przeczytał depeszę po czym ja podarł.
    -Ciekawe skąd ten idiota będzie miał tysiąc bom... -ostatnie słowo zagłuszył wybuch bomb zrucanych na Londyn.

    [​IMG]

    ***

    Sojusz zawiązał się za stałe. Jakimś cudem rzuciliśmy Imperium Brytyjskie na kolana. RAF poniósł tak ciężkie straty, że w chwili obecnej Polska ma więcej myśliwców, niż UK. Tobi za to mógł otwarcie wykupić od Polaków licencję na 7TP z działkiem 37mm.

    [​IMG]

    Stało się to czego nikt się nie spodziewał. Niemieckie czołgi przejechały przez polskie pomorze do Prus a okoliczna ludnośc polska witała je z okrzykiem zachwytu. Pozostałe w prowincji polskie wojska graniczne pomagały Niemcom i częstowały ich papierosami i wódką.

    [​IMG]

    ***

    Tobi otrzymawszy informacje, że Justyna wraca, popłynął motorówką na "KM Adolf Hitler". Przybył w samą porę. Gdy wyszedł na pokład Ju-13 właśnie podchodził do lądowania. Z samolotu wysiadła Justyna. Cała zmęczona Warszawą od razu usiadła na pokładzie. Tobi podszedł do niej.
    -Justyna... Już zawsze będziesz jeździć na negocjacje. Jesteś w stanie zdziałać cuda. -powiedział Tobi.
    -Ale że co?? Ten sojusz?? -wstała.
    -To ty nie wiesz. Po twoim pobycie tam dostałem na 48 godzin dowództwo na niemiecką Luftwaffe postawioną w stan gotowości przed uderzeniem odwetowym na Londyn -odpowiedział.
    -Że co?? - aż potknęła się z wrażenia.
    Justyna przewróciła się i szukając asekuracji złapała za jakiś pręt. Pręt jednak opadł w dół i okazał się być dźwignią. Wtem jeden z Stukasów wyleciał w górę. Justyna uruchomiła katapultę startową.
    -Mój Stukas!!! Szybko zaznaczcie to miejsce boją. -Tobi był tak wpieniony, że nie zauważył że krzyczy po polsku. Niemcy widząc jego wrzaski i jak wskazuje palcem na skład osprzętu, zrozumieli piąte przez dziesiąte i spuścili ale nie boję, tylko... minę. Podwodna eksplozja wstrząsnęła okrętem. Tobias prawie się nie rozpłakał.
    -Mój Stukas... :cry: Dobra później się go wyłowi...

    [​IMG]
    Tak wygląda Stukas po upadku z lotniskowca i zetknięciu z miną morską.

    [​IMG]

    I tak oto powstała flota powietrzna i dywizjon chroniący Hollandię.

    [​IMG]

    [​IMG][​IMG]

    I tak imperium się wzmacnia...

    [​IMG]
     
  5. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek Specjalny
    "Z pamiętnika Tobiasza."

    [​IMG]

    26 stycznia 1936 23:05 Hollandia al. Obrońców Demokracji​


    Tobias szedł aleją Obrońców Demokracji. Przygnębiony stratą Stukasa miała teraz zamierzał przejść się do swojej ulubionej knajpki, po czym pójść do kancelarii dokończyć papierkową robotę. Zupełnie zapomniał, że niebezpiecznie było włóczyć się po stolicy po zmroku. W dzień rządził on z rządem, w nocy zaś gang Hollandyjski przewodzony przez Marcela Nowakowskiego. Szedł dalej w stronę knajp, myśląc jakie konsekwencje będzie miała utrata tego Stukasa.
    -Chociaż 59 a 60 nie stanowiło aż tak istotnej różnicy -myślał. Przechodząc zamyślony, nie zwracał nawet uwagi na zmieniające się otoczenie. Wszedł w tą "złą część miasta". Ale nawet jeśli coś by się stało nie miał się czego obawiać. W kieszeni płaszcza spoczywał niezastąpiony Colt M1911A1. Wszedł do knajpki. Kilka żarówek oświetlało pomieszczenie, ale i tak panował w nim półmrok. Przepisów dotyczących alkoholu chyba nie było.
    -A co mi tam... Brandy poproszę. -mruknął do barmana. Barman spojrzał na niego spode łba.
    -Jesteś nieletni. -zauważył barman.
    -Ale jestem kanclerzem... -odpowiedział dosyć poirytowany Tobi. Kłótni zaczęło się przyglądać coraz więcej osób.
    -Nie przeszkadzaj mi tu młody bo jeszcze ci się krzywda stanie. To nie jest dzielnica dla ciebie. A tak w ogóle czy ty nie powinieneś już spać?? -tego było dla Tobiasa za dużo.
    -Dawaj mi tu pan Brandy, ale już. -krzyknął zdrowo wnerwiony Tobias. Przez twarze paru oprychów siedzących w kącie przewinął się szyderczy uśmiech.
    -Uspokój się ****iarzu, bo nie wytrzymam i zrobię ci krzywdę! -wrzasnął barman po czym złapał Tobiego za kołnierz. Zanim Tobias zdążył powiedzieć co w stylu "uspokój się pan" znalazł się na ulicy.
    -Sk*****l -mruknął pod nosem. Nie zauważył nawet, że za nim z baru wyszło paru mężczyzn. Już miał iść w stronę Imperialkancelary gdy poczuł silne szarpnięcie za ramię. Odwrócił się. Stało teraz przed nim trzech mężczyzn w resztkach mundurów, jeansach i z Springfieldami przewieszonymi przez ramię.
    -Rządzisz się młody jakbyś się czuł jakoś szczególnie ważny. A my takich nie lubimy -po tonie mówiącego Tobi poznał, że jest po kilku kuflach. Tobias szybko przeanalizował sytuacje.
    -Maja karabiny... to chyba patrol. Ale po pijaku?? Może jednak oprychy... Nie. Mają przecież jako taki mundur -Tobi spojrzał na orzełka na czapce mówiącego- To na pewno patrol. Zaraz się wszystko wytłumaczy i mnie puszczą. -myślał... -Pokaż mi natychmiast dokumenty. -powiedział szorstki Tobias.
    -Jakie dokumenty?? -parsknął ze śmiechu.
    -Czy ty chociaż wiesz z kim rozmawiasz?? -spytał Tobi.
    -A c**j mnie to. -to zdanie zaniepokoiło Tobiasa.
    -Kim wy do ch****y jesteście?? -syknął Tobi.
    -O przepraszam Nie przedstawiliśmy się szanownemu panu... -szydził- Jestem Marcel Nowakowski.
    Tobi stanął jak wryty.
    -Marcel Nowakowski... -powtórzył głucho.
    -A więc słyszałeś o mnie. Nie martw się, dzieci nie mordujemy.:jupi: -powiedział Marcel.
    Ręka Tobiego nieświadomie zatrzymała się na kieszeni płaszcza. Sięgnął do niej i zorientował się co robi dopiero gdy złapał na rękojeść. Spojrzał zimno na napastników. Nie wiedział nawet czy była to świadoma akcja czy impuls. Tobi celował ze swojego Colta do Nowakowskiego a jego ludzie ze Springfieldów do Tobiasa. Nagle Marcel rzucił się na Tobiego. Padł strzał po czym Tobi przyjął sierpowego. Colt wysunął się mu z ręki. Tobi zadziwiająco szybko podniósł się po ciosie. Nos zaczął go niesamowicie boleć. Potarł go ręką. Spojrzał na swoją dłoń. Była cała we krwi. Tobi oparł się o ścianę. Spojrzał na Marcela na którego twarzy malowało się nie mniejsze zaskoczenie. Zbliżył się do Tobiasa.
    -Skąd taki ****iarz jak ty -cedził powoli- ma taką broń jak ta?? -skończył. Tobias milczał. Marcel spojrzał na niego z pewnym "respektem".
    -Nieważne... Zazwyczaj zabijam ludzi grożącymi mi bronią ale... dla ciebie zrobi się wyjątek. -powiedział- jesteś jeszcze młody i głupi... Zabierzcie mu płaszcz -zakomenderował- a z pistoletu będę miał trofeum. Oprychy Marcela zerwały z ciągle oszołomionego Tobiego płaszcz. Nie minęła chwila jak cała trójka wsiadła do czarnego samochodu zostawiając Tobiego samego. W tym momencie przypomniał on też sobie, że w płaszczu miał portfel a w nim całe pieniądze, wszystkie dokumenty i zdjęcia Łodzi z 2009. W momencie gdy silnik auta zapalił Tobi rzucił się za napastnikami. Nie zdążył jednak wystarczająco mocno złapać się drzwiczek. Auto ruszyło ciągnąc za sobą uporczywie trzymającego się jedną ręką drzwi Tobiego. Po kilkunastu sekundach Tobi musiał jednak odpuścić. Upadł na ziemie tracąc zupełnie nadzieję. Podniósł się w ciągu sekundy. Zobaczył oddalający się samochód... ale był też zaraz przy Imperialkancelarii. Tobi poderwał się i na chwiejących się nogach podbiegł do wartownika. Ku jego zdziwieniu żołnierz nie przepuścił go ani nawet nie zasalutował.
    -Człowieku, przepuść mnie! -krzyknął Tobi. Wartownik spojrzał na niego jak na wariata.
    -Kancelaria to nie miejsce dla obdartych dzieci z prowincji -powiedział szorstko.
    -Jakich dzieci z prowincji, o czym ty... -w tym momencie Tobi zdał sobie sprawę, że miał twarz we krwi, był bez płaszcza i cały w błocie. Tobi zaczął się kłócić z żołnierzem. Ten zniecierpliwiony w końcu założył bagnet na broń i zagroził Tobiemu, że zaraz będzie musiał go użyć. Tobias na groźbę odpowiedział groźbą posłania wartownika pod sąd wojenny. Wartownik nie wytrzymał. Spróbował pchnąć bagnetem Tobiasa lecz ten uchylił się, i wyrwał mu karabin z dłoni.
    -Wpuść mnie ku***!!! -wrzasnął Tobi. Wartownik wrzasnął że nie jest sam. W tym momencie jeszcze kilku żołnierzy którzy dotąd z zaciekawieniem przyglądali się zajściu wyszło z bagnetami i otoczyło Tobiego.

    ***​


    Cała sytuacja zakończyła by się tragicznie, gdyby nie nadejście Turbo Dymo Mana, który mimo wszystko jakoś poznał wodza. Wartowników jakby piorun trafił. Stanęli na baczność przepraszając za wszystko. Tobi próbując odwrócić wszystko w żart obiecał im ordery za podwyższoną czujność i nadzwyczajną wierność służbie w obronie rządu przed "nieproszonymi gośćmi".

    ***​


    W momencie gdy Tobias organizował akcję pościgową, Marcel oglądał zdobycze. Szczególnym zainteresowaniem obdarzył polskie złotówki z 2009. To go z lekka zaniepokoiło, no bo przecież skąd u jakiegoś bachora takie podróby. otem przejrzał dokładnie Colta. Tysiąc-dziewięćset-jedenastka nie wyróżniała się niczym szczególnym. Była tylko dosyć wypolerowana i utrzymana w porządku. na koniec sięgnął po dokumenty i zaczął czytać. Po kilku linijkach przeszedł po nim zimny dreszcz. Doczytał do końca i zakrył sobie twarz rękami. Biedak nie wiedział, że w tym momencie ich melina była okrążana przez doborowe oddziały 1. Brygady Sturm-Commando SS wchodzącej w skład 1. Dywizji... Wstał lecz było, już za późno. Chata była już okrążona przez oddziały szturmowe. Usłyszeli wezwanie:
    Jeden z ludzi Marcela pobiegł do jego pokoju. Drzwi były zamknięte. Zaczął się dobijać. W końcu drzwi ustąpiły, wszedł do środka. W pomieszczeniu panował półmrok. Rozejrzał się, po czym zobaczył widok, który nim wstrząsnął. Marcel Nowakowski, wielki przywódca Gangu Hollandyjskiego, nieustraszony, żywy potwór spoczywał teraz na kanapie. W jego dłoni leżał teraz Colt. Ścieżka krwi powoli spływała po jego skroni...
    ________________________________________________

    Może i krótko, ale dziś będzie jeszcze odcinek... A może dwa...
     
  6. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    :p
    10 odcinków nie postów. :p
    Niestety mnie po nocy przyłapali i że tak to ujmę. Miałem zabraną listwę "do ludzkiej pory". Więc przez moje sumienie dziś będą 3 odcinki a na pewno 2. Tym razem na serio. ;-)

    ---------- Post dodany o 14:13 ----------Poprzedni post został napisany o 09:50 ----------

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 5
    "The time for civil war!!!"

    [​IMG]

    1 lutego 1936 11:20 Imperialkancelarie​


    Tobi leżał na swojej służbowej sofie. Złamany nos, w który dla usztywnienia wsadzone zostały os środka dwa pręty, owinięty bandażami, wyglądał dosyć komicznie. (Ach ta medycyna a'la "lata 30"...;-)) Myślał sobie czy naprawdę warto było robić taką aferę o te dokumenty i zdjęcia... Przecież teraz przez niego zginął człowiek. Niby bandyta, niby przywódca gangu ale... jakoś tak ciężko na sercu. Wtem usłyszał pukanie do drzwi.
    -Proszę... -rzucił przez zatkany nos. Do pokoju weszło kilku żołnierzy w galowym umundurowaniu i w wypucowanych desantówkach, w których Tobias rozpoznał wartowników z 26. Wstał (co też sprawiało mu trudność bo jak się okazało miał naderwane ścięgno w nodze)...
    -Za pozwoleniem, kanclerzu, przyszliśmy przeprosić. -powiedział pierwszy.
    -Przepraszamy, że przychodzimy tu tak późno, ale... -urwał drugi.
    -Musieliśmy skombinować jakieś prezenty godne kanclerza. -dokończył trzeci.
    Tobiemu głos odjęło ze wzruszenia. Patrzył jak wnieśli do pokoju kilka zapakowanych przedmiotów.
    -Ależ kochani. Ja już dawno zapomniałem o tym nieporozumieniu. -mówił- Właściwie to wy powinniście być na mnie źli, nie dałem wam przecież obiecanych orderów. -namacał w kieszeni kształt kilku okrągłych medali.
    -Ależ kanclerzu... Na prawdę nie trzeba... My nie potrzebujemy... -bąkali zmieszani. Tobi jednak nie słuchał ich tylko wyjął ordery i przypiął każdemu z nich do piersi. Przypadli mu chłopaki do gustu, nie ma co. Kilka wysokich bitnych chłopów zawsze się przyda.

    [​IMG]
    -Awansuję was też o dwa stopnie i mianuje was moją gwardią przyboczną. -po czym wziął kartkę i zaczął pisać.
    -Tak właściwie to jak wy się nazywacie?? -zapytał Tobi.
    -Antonii Bielicki -powiedział pierwszy.
    -Grzegorz Nizielski -powiedział drugi.
    -Sylwester Orzechowski -powiedział trzeci. To nazwisko dźgnęło Tobiasa (tak jak kucharz dźga kaszankę :D).
    -Sylwester Orzechowski -powtórzył głucho Tobi- pradziadek*... -powtarzał.
    Spojrzał na mężczyznę. Czy to możliwe aby to był jego pradziadek. Przyjrzał mu się uważnie. Dokładnie poznawał te rysy twarzy, nieco haczykowaty nos, ciemne, kręcące się na brzegach włosy. Mimo drżącej dłoni pisał dalej.
    Dokończył. Ciągle nie mógł uwierzyć. Przed nim stał jak żywy jego pradziadek. Z całą nogą** , w galowym mundurze... Tobi prawie si nie rozpłakał. Pożegnał świeżo awansowanych gwardzistów i położył się na kanapie. Był wyczerpany emocjonalnie. Po głowie chodziły mu tysiące myśli. Sen przyszedł szybko. Kanclerz Indonezji uronił nieświadomie łzę i zagłębił się w krainie snów.

    ***

    Tobiego obudził się następnego dnia. Powoli przez warstwę senności dochodziło do niego, że ktoś nim potrząsa i coś krzyczy. Przetarł oczy. Był to Mołotow. Cały podekscytowany z błyszczącymi oczyma.
    -Wojna domowa, wojna domowa!!! -krzyczał.
    -Człowieku, uspokój się co ty... -treść krzyku zdawała się nie dochodzić do Tobiasa- jaka wojna, co ty mówisz?? -wrzasnął naglę.
    -Domowa!!! -odkrzyknął tamten.
    -Gdzie, w Hiszpanii, już?? -dziwił się Tobi.
    -Jakiej Hiszpanii,w Portugalii! -krzyknął Mołotow.

    [​IMG]

    Jak stali obaj pobiegli do sali obrad. Wojna domowa w państwie zaborczym to świetna okazja do zemsty. Po chwili byli już w sali.
    -Jaka sytuacja?? -zapytał Tobi.
    -Wojska Demokratycznej Portugalii zdezerterowały, lub zostały rozbite. Władza starego rządu utrzymuje się tylko w miejscach gdzie spiskowcy nie zdążyli stworzyć swojej siatki. -meldował oficer.
    -To znaczy?? -spytał Tobias.
    -Na terenach przez nas utraconych i w Afryce. -odpowiedział ktoś.
    -Taka okazja. Nie ma mowy, dobijmy Portugalię, zanim nasze ziemię wpadną w jeszcze inne łapska. -krzyknął Tobi.
    -Taaak!!! Ku chale ojczyzny! -odkrzyknęli oficerowie.

    ***

    Inwazja się rozpoczęła. Może nie było tam dużo wojsk portugalskich, ale portugalska flota stanowiła poważne zagrożenia dla naszych transportowców, które nie miały jak wiadomo eskorty. Plan ataku zakładał przerzucenie naszych dwóch dywizji konnych do Batawii oraz na Makassar. Niestety nasza flota po pierwszych stratach zaczęła uciekać przed portugalskimi niszczycielami. Portugalczycy grali z nami w kotka i myszkę. Z tym że myszka byliśmy my... I tak nasza flota została wepchnięta do Balikpapanu i zmuszona do czekania na pomoc. Racja... Pomoc ale jaką?? Nasze samoloty miały zasięg 200km. O kilkaset za mało aby tam dolecieć. Zmusiło to nasz do...
    NEGOCJACJI Z FILIPIŃCZYKAMI
    którzy po wyzwoleniu się spod USA poczuli się bardzo pewni.

    ***

    I tak po kilku dniach negocjacji Tobi doszedł z nimi do ładu i składu. W zamian za czasowy dostęp militarny, Tobiasz miał zrzec się praw do ziemi zagarniętych przez filipiny miesiąc temu. Warunki niekorzystne, ale cóż było robić... Trzeba było ratować 40.000 chłopa zamkniętych w Balikpapanie...

    ***

    major Wasilewski wpatrywał się w portugalskie niszczyciele. Ich sylwetka pozostawała niezmieniona od kilku dni. Kołysały się na wodzie z lufami wycelowanymi w ląd. Oparł głowę na ramieniu tracąc kompletnie nadzieję. Ich ostatnia deska ratunku, stacjonarna haubica 270mm, z której próbowali wczoraj strzelać stała teraz wypalona, rozpruta pociskami z dział 110mm z niszczycieli. Położenie było beznadziejne... Wtem znad linii horyzontu wyłoniło się kilkanaście punktów. Major wziął lornetkę i zobaczył zgrupowanie bombowe. Gorzej być już nie mogło. Czym prędzej ogłosił alarm. Ludzie wbiegli do prowizorycznych schronów przeciwlotniczych. Major stanął w bezruchu wpatrując się w rosnące punkty. Wtem bombowce zeszły do nurkowania ale... Kilkaset metrów za wcześnie. Major nastawił ostrość... Tak... Na skrzydłach mignęła czerwona swastyka. Portugalscy marynarze niemniej zdziwieni przypatrywali się temu zjawisku. Nie byli w stanie pojąć skąt tu wzięły się samoloty wroga. Do ostatniej chwili myśleli że to ich, własne...

    ***​


    Trzy niszczyciele oddalały się szybko czwarty, teraz już wypalony spoczywał na dnie zatoki. Było to pierwsze zwycięstwo w dziejach lotnictwa Imperium...

    Natychmiast po tym ofensywa została wznowiona. Pierwszy desant nastąpił w Batawii. Flota wroga nawet nie próbowała nam przeszkadzać. 1. Dywizja Strzelców Konnych natychmiast ruszyła wgłąb lądu... Drugi desant został przeprowadzony na wyspy z drugiej strony. Na koniec został już tylko Makassar. Nic nie było w stanie przeciwstawić się wojskom Imperium.

    [​IMG]

    Rząd Filipin przypłynął do nas sam na swoim ostatnim sprawnym niszczycielu z wywieszoną białą flagą. Zrozumieli widać wreszcie, że jesteśmy ich ostatnim ratunkiem przed Nacjonalistami. Demokratyczna Portugalia stała się państwem marionetkowym Imperium Indonezyjskiego, co stało się równoznaczne aneksji.
    [​IMG]
    Jak już kiedyś Tobias powiedział: "Zemsta jest słodka..."
    [​IMG]

    Zaraz po tym zwycięstwie Tobi siadł do kartki i ołówka i zaczął rysować Plan P-Filipiny...
    [​IMG]
    ___________________________________________________
    *Sylwester Orzechowski (1915-2005) Oficer polski.
    Pojmany przez Rosjan, wykupił się z niewoli przekupując wartownika.
    Reszta oficerów przetrzymywanych razem z nim została zgładzona w kwietniu 1940 w Ostaszkowie.

    **W czasie wojny mieszkał w Warszawie. W czasie powstania warszawskiego był cywilem. Podczas rzezi ludności niemiecki transporter przejechał mu po stopie. Z powodu braku opieki medycznej kończynę trzeba było amputować aż za kolano.​
     
  7. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 5
    "The Plan P!!!"

    [​IMG]

    4 kwietnia 1936 19:20 Imperialkancelarie​


    Dwumiesięczna jatka na pewno męczy... Tobias nie spodziewał się, że 4 niszczyciele mogą opóźnić działania wojenne o... miesiąc. Nigdy wcześniej przez jego kanclerską głowę, nie przeszłaby myśl, że należy rozbudować flotę żeby dobić resztki Portugalii. Imperium dało się znokautować konającemu. Dlatego też Tobi postanowił zakupić kilka okrętów od najbliższego a zarazem najprzyjaźniej nastawionego sąsiada, czyli Australii. Byłe dominium brytyjskie z radością zgodziło się, na sprzedaż mającą na celu usunięcie z Pacyfiku państw proamerykańskich. Tak też Tobi rozbudował flotę. Ale armia też pozostawała w tyle... Status 3DP i 3DM oraz 2DK wcale nie zadowalał Tobiasa. Postanowił więc zacząć największą w historii imperium akcje propagandową. Społeczeństwo fundowało wszystko, teraz nadszedł ostatni z możliwych funduszy społecznych. Dosyć powiedzieć, że po nim 85% mężczyzn w wieku od 25 do 65 lat służyło w armii. Następnym celem miały być Filipiny. Do tej inwazji, Tobi potrzebował kogoś doświadczonego, a przynajmniej bitnego. Wtedy wpadł mu do głowy pomysł.

    0-49-999-99-99
    tik
    tik
    tik
    tik
    tik-tik-tik
    tik
    tik
    Tobias: Haloo?? Ja! Guten tag herr Hitler!
    Herr Hitler: Tschüs
    Tobias: Habst du... Ku*** Po co ja gadam po niemiecku?? Masz jakiegoś niezajętego Feldmarshala??
    Herr Hitler: Ja? Tak mam. Chyba... Tylko zajrzę do notatnika. Chwileczken.

    Po chwileczken...

    Herr Hitler: Ja. Ja mam wolnego Rommla.
    Tobias: Sehr gutt. Danke.

    [​IMG]

    No i plan P:

    [​IMG]

    A teraz drodzy ludkowie objaśnienie.

    I tak Tobi rozplanował atak na Filipiny. Ale nie myślcie sobie, że Tobias chciał bezmyślnej rzezi... Każdy dzień od 9maja do 14 maja poświęcił na negocjacje z Filipińczykami. Prosił, groził, błagał, przepraszał, nakazywał, dźgał... Wszystkiego on próbował by ich przechytrzyć. Jednak pewnego dnia popołudniu (dokładnie 14 maja) dostał depesze następującej treści.

    Wszyscy którzy znają Tobiasa wiedzą, że reaguje on w sposób dwuczęściowy. Na początku następuje fala niepohamowanej złości a później logiczne myślenie. Tak więc oficer który przyniósł Tobiemu depesze miał szczęście zobaczyć ten pierwszy etap. Tobiemu zaczęły się trząść ręce... Zrobił się cały czerwony... Podszedł do balkonu... Jednym ruchem złapał wiatrówkę wiszącą na ścianie i bez celowania ustrzelił wróbla... Fala niepohamowanej złości minęła. Teraz Tobi zaczął myśleć logicznie. Pobiegł do sztabu głównego i poderwał całą flotę i armię w stan gotowości bojowej. Lotnictwo zostało zmobilizowane zaraz potem. PZL-e zapasem amunicji i Stukasy z działkami i bombami czekały na pasach startowych w gotowości do startu. Za godzinę Tobi nie był już w stolicy. Z nogą opartą na dziobie krążownika wpatrywał się w bezkresne morze. Wiatr rozwiewał jego włosy i muskał jego twarz. Cała flota republiki z krążownikiem na czele kierowała się na północ...

    14 maja 1936 19:20 okolice Filipin

    Tymczasem do krążownika dobił niemiecki kuter torpedowy. Dopiero w tym momencie Tobi przypomniał sobie, że zamawiał jednego Rommla ze sztabem. Natychmiast rozkazał dać im dobre kajuty i czas na przebranie się, przed uroczystym powitaniem. W tym czasie Tobias przebrał się w swój marszałkowski mundur i poszedł oczekiwać gości na mostku. Po kilku minutach wszedł feldmarszałek Rommel. O dziwo rozpromieniony. Widać nie był zly, za konieczność pościgu aż spod Besaru, bo tam właśnie odstawiła go Kriegsmarine.

    [​IMG]

    Rommel: Guten tag herr Tobias. (Dzień dobry Panie Tobi.)
    Tobias: Guten Tag herr Erwin. Hetten Sie eine angenehme Reise? (Dzień dobry panie Erwinie. czy miał pan przyjemną podróż??)
    Rommel: Danke, ich hatte eine sehr gute Reise. (Dziękuję, podróżowałem bardzo dobrze.)
    Tobias: Das ist gut. (To dobrze.)
    Rommel: Ja. Kann ich eine Zweimannkabine haben? (Tak. A czy mógłbym dostać dwuosobową kajutę??)
    Tobias: Ja... was? (Tak... czemu?)
    Rommel: Ich habe eine Tochter. Sie ist hier auch. (Mam córkę. Ona jest też tutaj.)
    Tobias: Ło kurde... A po ch*** mi tu kolejna zawada. Nie no ja nie wie... -W tym momencie do pokoju weszła szczupła dziewczyna w niemieckim mundurze. Na oko miała jakieś 13 lat. Była blondynką i miała niebieskie oczy. Jej włosy spływały na ramiona. Miała miłe rysy twarzy i ogólnie wyglądała na "czysto aryjską dziewczynę." Tobi stał wpatrzony w nią z głupią miną na twarzy. Wzbudziło to niepokój w reszcie rządu.

    Hilda: Tschüs. Ich heiße Hilda Rommel. -wyciągnęła rękę do Tobiego. (Cześć, nazywam się Hilda Rommel.)
    Tobias: Ich heiße Tobias von Tobiasov. Wilkommen in meine Schiff. (Nazywam się Tobias von Tobiasov. Witam na moim statku.)
    Hilda: Es tut mir sehr leid, aber ich muß schon gehen. (Przykro mi. Muszę już iść.)
    Tobias: Ich hoffe, daß wir uns bald wiedersehen. (Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.)
    Hilda: Grüßen Sie bitte Ihre Mädel von mir. -wskazała na Justynę. (Proszę pozdrowić swoją dziewczynę.)
    Tobias: Oh... Das ist meine Mädel nicht. Ich habe Mädel nicht. Auf Wiedersehen! (O... To nie jest moja dziewczyna. Ja nie mam wogóle dziewczyny.)
    Hilda: Das ist (nicht) gutt. -obrzucając Tobiego uśmiechem wyszła z pomieszczenia razem z ojcem. (To [nie] dobrze.)


    ***

    -Panie kanclerzu... Panie kanclerzu... -Tobiego obudził czyjś głos. Spojrzał, rozpoznał w osobie budzącej go kapitana krążownika.
    -Taaak??... -odpowiedział ciągle ziewając.
    -Przed nami wyspy Filipińskie. -zameldował kapitan.

    Tobi poderwał się na równe nogi i wybiegł na mostek. Faktycznie, z mgły panującej o ten porze na morzu wyłaniały się kształty wysp. Tobi dał rozkaz rozdzielenia się floty. Okręty podzieliły się na 3 grupy. Żołnierze czyścili sprzęt, sprawdzali zaopatrzenie i amunicje. Kawalerzyści polerowali szable, sprawdzali stan koni i motorów. Pancerniacy siedzieli cicho w swych czołgach. Wszyscy w napięciu czekali na znak rozpoczęcia inwazji. Jedno jego słowo wprawiało w ruch machinę wojenną. Wszystkie oczy wpatrzone były w niego. A kanclerz stał nieporuszony wpatrując się w te wrogie mu wyspy. Jakie przygody go czekają?? Tego dowie się za kilka godzin...
    [​IMG]
    _____________________________________________________

    Wiem, że krótko ale teraz będzie ostro. Z pozdrowieniami dla Justyny która ostatnio z Ziomem14PL trochę wnerwiliśmy. Przepraszamy. :)
     
  8. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 6
    "The Angel is calling."

    [​IMG]

    16 maja 1936 mostek TM "Poland"

    09:15

    Justyna szła szybkim krokiem. Za chwilę jej przyjaciel miał rozpętać jedną z najkrwawszych rzezi jakie widziała na żywo. Za 15 minut miała rozpocząć się inwazja. Wpadła do pokoju Tobiego zastając go zw pełnym umundurowaniu bojowym z wersją snajperską M1 Garanda na ramieniu.
    -Co ty wyprawiasz?? -spytała dość zszokowana Justyna?
    -Szykuję się do desantu. -odpowiedział Tobi tak spokojnie jakby czynność ta była rzeczą robioną codziennie.
    -Ty?? -zapytała.
    -A kto?? -odpowiedział Tobias przekładając przez ramię ładownice.
    -Chcesz zabić człowieka?? -wrzasnęła.
    -Wojna to brutalna rzecz. Jeśli sobie nie radzisz musisz odejść. -odpowiedział Tobi.
    -Przecież kiedyś taki nie byłeś... Lubiłeś wszystkie żywe istoty nawet. -powiedziała Justyna.
    -A one codziennie kupowały na mój koszt trzybity... -powiedział już dość rozdrażniony Tobi.
    -Ale... -mamrotała Justyna której ostatni argument wypadł z dłoni.
    -Ale co??... -zapytał Tobi.

    Zapanowało nieznośne milczenie.

    -No właśnie... -powiedział Tobi jakby do siebie po czym wyszedł z kajuty.

    09:25

    Tobi wszedł do głównej łodzi desantowej. Zamknął za sobą wrota. Odwrócił się, i... zobaczył Hildę. Przebrana była w niemiecki mundur desantowy, elastycznie przylegający do ciała. Wyglądała uroczo jednak z nikim Tobi ta uwagą się nie dzielił. Rzucił do niej tylko coś w stylu Wie geht's? odszedł na stronę i połączył się radiem z mostkiem.
    -Ja. Her Rommel. Bitte starten. Danke sehr. -rzucił na mostek po czym poszedł na stanowisko ckm-u. Żołnierz siedzący przy nim, był z lekka znudzony swoją robotą. Tobi powiedział mu więc że może wziąć udział w właściwym desancie. Patrząc jak uradowany nieszczęśnik odbiega, Tobi sam zajął miejsce przy ckm-ie. Nagle usłyszał chrzęst. Desant rozpoczął się...

    [​IMG]

    Łódź płynęła szybko. Fale rozbryzgiwały się o jej dziób opryskując siedzących w środku żołnierzy słoną morską wodą. Tobi otworzył otwór strzelniczy i ustawił ckm. w pozycji bojowej. Ku jego zdziwieniu nie rozległ się nawet jeden strzał. Tak jakby na brzegu nikogo nie było. Wreszcie dopłynęli. Tobi wybiegł na brzeg. Oprócz kilku rozwrzeszczanych dzieci nikogo tu nie było. Mieli przecież wylądować na plaża zaraz przy stolicy.
    Co jest?? -wnerwił się Tobi. Rozłożył mapę. Sprawdził punkty orientacyjne. Nic nie pasowało. Wziął więc radio i spróbował się połączyć.
    -Halo Rommel. Was ist meine Platz?? -rzucił do radioodbiornika Tobi.
    -121,5E 14N- odpowiedział radioodbiornik głosem Rommla.
    Tobi porównał współrzędne z mapą. Wylądowali na plaży w prowincji dalej. Przeklinając na czym świat stoi Tobias pojechał z jakimś żołnierzem Sokołem do dowództwa armii. Oficerowie zorientowani już w sytuacji przyznali mu rację. Tobias wydał nowe rozkazy. Ofensywa na południe i zajęcie stolicy Filipin. Oto jak się rządzi. Kanclerz odjechał na plażę i pokrótce wytłumaczył Hildzie o co chodzi. Oboje uznali, że w tym wypadku lepiej będzie wrócić na statek. Zwłaszcza że Rommel ma im coś ważnego do powiedzenia.

    10:25

    Gdy Tobi wszedł na mostek wszyscy byli w strasznym nastroju. Tobias nie rozumiał o co chodzi. Rommel odpowiedział mu wskazaniem ręki. Na stole leżała kartka. Tobi wziął ją do ręki i zaczął czytać.



    [​IMG][​IMG]

    -Coś trzeba z tym zrobić no... Przecież Royal Navy ma najbliższą bazę w singapurze. Nie jesteśmy w stanie się jej przeciwstawić. -krzyczał Tobi. Niemcy przyglądali mu się ciekawie odgadując po sile i barwie jego głosu znaczenie wypowiedzi.
    -Sir. Już odesłaliśmy Wszystkie mniejsze jednostki do portów rodzimych. Zostaliśmy tylko my. czekaliśmy na was. -ośmielił się powiedzieć kapitan.
    W tym momencie okrętem wstrząsnął wybuch...
    [​IMG]

    Żeby zbytnio nie zasmucać czytelników masakrą największego okrętu Imperium z głównymi bohaterami na pokładzie powiem, że w tym czasie inni żołnierze nie próżnowali. Na przykład 1. Flota Lotnicza rozpoczęła nękające nocne ataki z Makassaru.
    [​IMG]

    Mówiąc szczerze, wszystkie Armie Imperium wylądowały na wyspach bez żadnych walk. Dopiero w głębi lądu zaczęli stawiać jako taki opór. Na północy z powodu braku paliwa (Royal Navy już nadszarpnęła Tobiasowe konwoje tak że na ropę już miejsca nie było) zostawiono doskonałe 7TP. Za to 4. Armia Filipińska została wzmocniona o 2. Dywizje strzelców konnych i rozpoczęła szturm w kierunku stolicy Filipin.
    [​IMG]
    Na południu z powodu dżungli kawalerzyści musieli zsiąść z koni i walczyć jak piechota. Okazało się, że świetnie zamaskowane wojska filipińskie robią kawalerzystów jak chcą. Dywizja została rozcięta na dwie główne części. Jedną, która zdążyła się wycofać, stanowił 3. Pułk Strzelców Konnych. Reszta w postaci 1. Pułku Strzelców Konnych, 2. Pułku Strzelców Konnych oraz 4. Pułku Strzelców Konnych i dywizyjnej baterii artylerii (3 działa) była dalej spychana przez wojska filipińskie. Pod koniec dnia udało się zorganizować obronę, na brzegu jakiej "łysej" doliny. Wymęczeni kawalerzyści spoczywali teraz w cieniu. Tylko obsługi ckm-ów ślęczały przy nich posyłając czasem w stronę wroga krótkie serie. W tym momencie zaczęła się tyraliera filipińczyków. Zmęczeniu ułani stawiali... "umiarkowany" opór. Filipińczycy utknęli o 300m od polskich stanowisk ostrzeliwani przez ckm-y. Nagle środkowy (jeden z trzech) ckm zamilkł. Po krzątaninie wśród obsługi można było rozpoznać, że nastąpiło tam poważne zacięcie. Filipińska milicja korzystając z tego momentu ruszyła wyrwą w zaporze ogniowej i niepokojona tylko kulami z polskich karabinów zbliżała się biegiem. Byli już tylko 250m od pozycji, 200m. Napicie zaczęło rosnąć. Jeśli zaraz nie przybędą posiłki Polacy zostaną zepchnięci do dżungli, a tam... wybici. 150m, 100m... Wtem do dowódcy dywizji przybiegł posłaniec z punktu obserwacyjnego. Mówił tak chaotycznie śmiejąc się przy tym jak szalony, że dowódca byłby nie uznał iż na prawdę ma przed sobą wariata. Żołnierz tylko złapał oficera za ramię i wskazał dany kierunek. Generał przyłożył lornetę do oczu i w tym momencie zamurowało go. W momencie gdy Filipińczycy byli już o 50m od polskich stanowisk, wzdłuż doliny pędziły kłusem szwadrony 3. Pułku Strzelców Konnych. Filipińscy milicjanci pochłonięci walką nie zauważyli nowego zagrożenia. Teraz szwadrony przeszły z kolumny marszowej w szarżę. Błysnęły szable. Filipińczycy zobaczyli polskich kawalerzystów dopiero gdy szli już galopem. Filipińczycy rzucili się do ucieczki mimo wrzasków ich oficerów. Kawaleria zmieszała się z uciekającymi. Kilku z nich padło pod ciosami szabel. Reszta podniosła ręce do góry...
    [​IMG]

    Tymczasem Tobi na swym krążowniku uciekał przed przeważającymi siłami wroga w rejon Makassaru. Teraz mógł już zawinąć do portu i nie martwić się tym co będzie, ale wpadł na perfidny sposób rozwiązania problemu Royal Navy na Pacyfiku. Mijając Makassar płynął dalej na południe. Niczego nie podejrzewający Brytyjczycy ścigali go. Po kilku godzinach Tobi wpadł między swoich. Miał kompletną rację. Kriegsmarine ciągle stacjonowała w tych okolicach. Teraz Brytyjczycy stracili przewagę liczebną. Siedem krążowników robiło sieczkę u Angoli.
    [​IMG]
    [​IMG]
    Nie obeszło się eż bez strat własnych. Styrany walkami TM Poland zaczął iść na dno. na szczęście w odległości 50m od niego był KM Deutschland. I tak znaczna większość załogi uratowała się. Niemieckie motorówki wyłowiły rozbitków szybko i sprawnie. Kiedy Tobi siedział już na mostku KM Deutschland Hilda spojrzała na niego.
    -Willkommen in meine Shiff jetzt. -powiedziała przez trzęsące się jeszcze ciągle z zimna wargi. Oboje się roześmiali. (Teraz, witam na moim statku.)

    ***

    Armia Indonezyjska wobec zaistniałych okoliczności musiała jak najszybciej zakończyć sprawę Filipin. Mimo iż Tobi miał wspaniałą armię, wobec rosnącego zagrożenia ustanowił na Filipinach rząd marionetkowy, odzyskując tym samym ziemie z zaboru Filipińskiego. Teraz miał wreszcie sojusznika blisko siebie. Nastąpiło pojednanie Polsko-Filipińskie.
    [​IMG]

    W kilka dni później. 15 lipca Tobias udał się na negocjacje pokojowe w Berlinie. Wszystkie mocarstwa uznały, że nie mogę osłabiać się wzajemnymi bójkami gdy ZSRR tylko na to czeka.
    [​IMG]
    Wszyscy ponieśli przecież straty. Zjednoczone Królestwo straciło część floty, Imperium Indonezyjskie straciło krążownik i trochę ludzi, III Rzesza Niemiecka wykrwawiała się na Lini Maginota, a Francja była już targana komunistycznymi rewoltami.
    [​IMG]
    W dobrej atmosferze uzgodniono, że bezpieczeństwo ze strony wschodu jest najważniejsze. W tym momencie wpadł goniec. Panowie, panowie wojna...
    [​IMG]
    ____________________________________________________________
    Dobra... Może z przedostatnim zdjęciem trochę przegiąłem. Chcę tylko sprawdzić jak na takie zdjęcia zareagujecie...
     
  9. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 7
    "Liczenie strat, lizanie ran i... wycieczka do lasu."

    [​IMG]

    Piosenka na dziś: Friday, I'm in love.
    [​IMG]
    Tobi przejrzał przyniesiony przez Rommla raport. Odsunął kartkę od oczu. Oficer stał ciągle wyprostowany.
    -Bitte siten. -powiedział Tobias miłym tonem. (Proszę usiąść.) Na twarzy oficera pojawił się przyjazny uśmiech.
    -Vielen Dank für Bericht erstatten. -mówił Tobi. (Dziękuję za złożenie raportu.)
    -Bitte sehr, keine Ursache, herr Tobias. -odpowiedział Niemiec. (Proszę bardzo, nie ma za co.)
    -Der Reden mir namentlich. -odpowiedział Tobi. (Mów mi po imieniu.) Przez chwilę Tobi zawahał się w kwestii prowadzenia dłuższej swobodnej rozmowy bowiem jego niemiecki nie był tak dopracowany jak się wydawało.
    -Ich bin sehr zufrieden dass du bist hier. -ciągnął Tobi. (Jestem zadowolony, że tu jesteś.) Na spojrzenie Rommla które zdradzało jego niepokój i zmieszanie natychmiast odpowiedział.
    -Ich hoffe, du begriffst mich in angemessener bereite vor. Ich brauche jemanden, wer hilft mir erweisen die Armee. -Erwin uspokoił się nieco. (Mam nadzieję, że zrozumiałeś mnie we właściwy sposób. Potrzebuję kogoś, kto pomorze mi dowodzić armią.)
    -Danke sehr. Das ist sehr nett freundlich aufmerksam von Ihnen. -odpowiedział tamten. (Dziękuję bardzo. To bardzo uprzejme z twojej strony.)
    -Ich weiß nicht, wie ich mich erkenntlich zeigen revanchieren soll zu gewonnen auf den Philippinen, also Ich kaufte dir das Landhaus auf den Vorstädten. -dokończył Tobi. Rommel nic nie mówił nic przez chilę, tak że aż w Tobiego wstąpiła obawa, że jego niemiecki jest niezrozumiały. (Nie wiem jak ci się odwdzięczyć, za wygraną na Filipinach, więc kupiłem ci wille na przedmieściach.)
    -Ist der mein deutsche begreiflich? -spytał już lekko zaniepokojony Tobi. (Czy mój niemiecki jest zrozumiały?)
    -Ja... Ja! Herzlichen Dank. Das ist sehr... Dankeshön! -pokrzykiwał Rommel. (Tak... Tak! Serdecznie dziękuję. To jest tak bardzo... Dziękuję pięknie.) Tobi uśmiechnął się tylko. Nigdy wcześniej nie widział go w takiej euforii.
    -Ich lade zu mir in das Haus, in der nächsten Zeit ein. -śmiał się Rommel wychodząc z pokoju. (Zapraszam do mnie do domu w najbliższym czasie.)

    17 lipca 1936 14:15 Willa Hildy... to jest Feldmarszałka Rommla

    [​IMG]

    18 lipca 1936

    Urodziny Tobiego... Urodzić się miał kilkadziesiąt lat później ale co tam... Rocznica to rocznica. Zebrał on cały swój rząd, znajomych, przyjaciół i poszedł na wycieczkę do lasu. Cała wycieczka oparta głównie na podziwianiu widoków i cudów natury odbywała się dosyć spokojnie. Ale czy cokolwiek w życiu Tobiasa mogło być spokojne?? Po krótkiej chwili okazało się, że las to nie las, tylko dżungla. Brnęli więc przez dżunglę ale "another disaster happend" przewodnik, który sam układał trasę zgubił się w otaczających bagnach i wszyscy musieli zawrócić. Po kilku godzinach szli zmarznięci, przemoknięci, zabłoceni i w podłym nastroju. Weszli znowu miedzy drzewa. Po kilkudziesięciu minutach zmudnej drogi przez dżunglę, znaleźli wreszcie mikroskopijną polanę, na której można było odsapnąć. Spożyli resztki z zabranego prowiantu, i rozpalili ognisko...

    ***

    Na niebo nadciągnęły ciemne ołowiane chmury. Wiedząc co za chwile nastąpi wszyscy próbowali osłonić się jak mogli. Pod liśćmi, drzewami, w dziurach, koło pni... Jednym słowem wszędzie. Z nieba zaczęły spadać ciężkie krople. Kap, kap... Rozległo się wokoło. Po kilku minutach wszyscy byli przemoknięci. Tak po kilku godzinach deszczu wszystkich naszło zmęczenie. Prawie wszyscy pousypiali. Na nogach był jeszcze Rommel, jak wiadomo Turbo Dymo Men i Tobi. Tobias oparł się o pień i przymknął oczy. Kiedy je otworzył Rommel właśnie przysypiał, a Turbo Dymo Mena nie myło w okolicy. Rozejrzał się po śpiących. Wszyscy spali snem sprawiedliwych. Tobi znowu przymknął oczy. Obudził go (jak mu się zdawało) trzask zwalanej gałęzi. Przetarł oczy i zauważył w pobliskich krzakach jakiś ruch. Przyjrzał się bardziej. Z zarośli wychodził wielki prężny jaguar. Na ten przerażający widok zwracał uwagę tyko on, ponieważ cała reszta spała. Tubi przesunął ręką koło siebie. tak, wyczuł leżącego obok niego Rommlowskiego Mausera. Powoli uniósł broń i nie podnosząc się wycelował. Muszka była równo pomiędzy oczami bestii, pociągnął za spust. Crack... dało się słyszeć. Powtórzył. Crack... Nabój zaciął się w podajniku. Pod wpływem impulsu, Tobi uderzył Mauserem o pobliski kamień i nie celując już dokładnie pociągnął za spust. W tym momencie jaguar skoczył na niego. Strzał z karabinu pokrył się z rykiem zwierzęcia. Cała grupa poderwała się na równe nogi. Pierwsze co zobaczyli to bladego jak ściana Tobiego, drugie leżącego poniżej zwierza. I tak cała wyprawa w końcu zmobilizowała się do drogi i w szybkim marszu (żeby nie powiedzieć panicznym biegu) dotarli do miasta o 21.

    ***

    Tobi leżał na poddaszu swojej kwatery. Myślał o wszystkim, co ostatnio się stało. O zabitym zwierzu, o Rommlu i jego willi. Nie zauważył nawet, że ktoś podchodzi do niego od tyłu.
    -Kann ich sich setzen hier? -usłyszał głos Hildy. Odwrócił się i spojrzał na nią. (Czy mogę tu usiąść?)
    -Ja, naturlich. -odrzekł Tobi wstając. Hilda podeszła do niego, spojrzała w niebo i po chwili milczenia powiedziała.
    -Ich will dich sich bedanken hinter den Landhäusern. -powiedziała. (Chcę ci podziękować za willę.)
    -Oh, die Kleinigkeit. -odrzekł Tobi. (O, drobiazg.)
    Hilda spojrzała na niego po czym pocałowała go w policzek.
    -Hinter was das? -zapytał dosyć zszokowany Tobi. (Za co to?)
    -Das ist hinter Landhäusern... -powiedziała. (To za willę.)
    -Und das is hinder Jaguar. -po czym pocałowała go w usta. (A to za jaguara.)
    Tobi prawie że nie odpłynął.
    -Das war... Ich weiß nicht was zu sagen. -bełkotał. (To było... Nie wiem co powiedzieć.)
    -Nichts. -szepnęła. (Nic)
    Hilda położyła się w swoim śpiworze (który też przyniosła). Tobi stał tak chwilę jeszcze wpatrzony w nią. Po chwili uczynił to samo. Hilda położyła swoją dłoń na jego ręce. Długo tak leżeli. Nieświadomi, że na pobliskim drzewie siedzi i obserwóje ich polski agent Ziom "Snake"...

    [​IMG]
    ___________________________________________
    I jak się podobają obrazki??
     
  10. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    Jaki tam talent.:oops: Po prostu zbyt dużo dowcipów o leciutkim zabarwieniu erotycznym. :p

    ---------- Post dodany o 21:39 ----------Poprzedni post został napisany o 16:38 ----------

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 8
    "Atack of a snake, war for the kebabs."

    [​IMG]

    Tobi otworzył oczy. Powoli analizował co się wczoraj zdarzyło i czy nie był to sen. Nie, sen to nie był. Ciągle czuł jej dłoń na swojej. Obrócił głowę i spojrzał na nią. Spała spokojnie, trochę rozczochrana, wyglądała z lekka jak anioł. Tobi mimowolnie uśmiechnął się lekko. Mógłby tak leżeć i patrzeć na nią całe godziny, ba... nawet i dnie. Wtem z parteru zaczęły dochodzić jakieś krzyki. Odgłos szamotaniny zbliżał się. Wtem na balkon wpadł zziajany żołnierz w postrzępionym mundurze.
    [​IMG]
    -Kim jesteś? -krzyknął Tobi chwytając jednocześnie Parabellum Hildy. Nie czekając na odpowiedź poderwał broń do góry. Nieznajomy był jednak szybszy. W błyskawicznym tempie wyciągnął swojego colta i wystrzelił. Pocisk uderzył w parabellum i wybił je z ręki Tobiemu. Jednocześnie Tobias poczuł silny ból. Parabellum wypadając wyłamało mu palec. Złapał się za bolącą dłoń i patrzył z nienawiścią na nieznajomego. Sytuacja wydawała się tragiczna. Strażnicy zabici, broni brak, wyłamany palec i uzbrojony gość który nie wiadomo skąd i w jakim celu tu wtargnął. Nieznajomy zbliżył się do Tobiasa. Spojrzał na niego, ruszał ustami jakby chciał coś powiedzieć po czym zapytał szorstko.
    -Gdzie są moje kebaby? -odpowiedziała mu cisza.
    -Gdzie są moje kebaby?? -powtórzył pytanie bardziej natarczywie.
    -Jakie... jakie kebaby? -odważył się zapytać Tobi.
    -Już ty dobrze wiesz jakie! -wrzasnął tamten po czym złapał Tobiasa za nadfatygowany wcześniej palec i wykręcił. Grymas bulu przeszedł po twarzy Tobiego, syknął tylko cicho.
    -Nie wiem... -Nieznajomy złapał go drugą ręką za kark po czym wyciągał rękę Tobiego do tyłu za ów nieszczęsny palec.
    -K**** -przeklął Tobi. Zaraz jednak zaczął nie wytrzymywać. Nieznajomy szarpnął za rękę. Na odległość kilku przecznic dał się słyszeć krzyk Tobiego. Nieznajomy pochylił się nad nim.
    -A teraz powiesz? -zapytał nieco ciszej. Na brak odpowiedzi przekręcał w bok palec, z którego już wcześniej zaczęła wystawać kość. Krew powoli kapała z palca. Kap, kap, kap... Nieznajomy wolno przekręcał palec to w jedną to w drugą stronę. Po twarzy Tobiasa przeleciała łza. W tym momencie zamachowiec (bo cóż innego niż zamach na kanclerza mogło to być) otrzymał cios rękojeścią od ustrzelonego wcześniej Parabellum w tył głowy. Uścisk osłabł. Nieznajomy osunął się na ziemię. Hilda, która to zadała cios podbiegła teraz ku Tobiemu.
    -Wie fühlst du dich? Aller gut? -pytała? (Jak się czujesz? Wszystko dobrze?)
    Tobi wstał na chwiejących się nogach. Krew spływała po przedramieniu aż do łokcia. Spojżał na nią jakby nie rozumiejąc pytania.
    -Ja... Gut. -uśmiechnął się mimo bólu. Na balkon wbiegli potrzebni wcześniej żołnierze. Widząc stan Tobiego uznali (zgodnie z prawdą), że nie ma czasu jechać do szpitala (na drugim końcu miasta). Palec bowiem trzymał się tylko na słowo honoru, a raczej na ścięgna i resztki mięśni. Żołnierz położył Tobiego na zaimprowizowanych noszach. W błyskawicznym tempie zabrano go do rozłożonego pod budynkiem punktu pierwszej pomocy. Gdy wpadli do namiotu, uprzejma pani chirurg pobladła.
    -Jezus Maria... -wyszeptała. Otrząsnęła się jednak w mgnieniu oka pod wpływem stanu palca( i być może żenujących spojrzeń żołnierzy).
    -Na stół, ale już! -krzyknęła do pielęgniarki. Tobiego położona na stole, z pomieszczenia wyprowadzono straż i płaczącą Hildę. Ostatnie co Tobi zapamiętał to wkłucie igły. mały ból w porównaniu z tamtym...

    ***

    Tobi obudził się na łóżku szpitalnym. Nie wiedział jak i kiedy się tu dostał. Nie wiedział również ile czasu był nieprzytomny. Rozglądając się po sali zauważył, że na krześle obok niego ktoś siedzi. Wytężył wzrok. (Po operacji widział przez pewien czas nieostro ze względu na znieczulenie.) Tak... teraz był pewien. To ta miła pani chirurg.
    -Dzień dobry. -powiedziała.
    -Dzień dobry. -odpowiedział Tobi.
    -Nazywam się Severianna. -Tobi już odruchowo chciał wyciągnąć rękę na powitanie, lecz przypomniał sobie o palcu.- Jak pewnie widzisz jesteś w szpitalu. Operowałam twoją dłoń. Tobias podniósł dłoń ku sobie, sprawdził dokładnie. Tak... Niczego nie brakuje.
    -Dziękuję. -wymamrotał.
    -Ależ nie ma za co. Taka praca. -odpowiedziała.- No nic, ja ci już nie będę przeszkadzać, potrzebujesz kilku godzin porządnego snu na regeneracje. Uprzejma pani doktor zwana też "sokolim okiem" wstała i skierowała się w kierunku wyjścia z pokoju. Już miała złapać za klamkę lecz przystanęła jakby wahając się.
    -Byłabym zapomniała. Masz gościa który czekał pół nocy na twoje przebudzenie. Przez głowę Tobiego przeszła myśl to która tez może być godzina. Pomyślał też że przecież czeka na niego gość. Skierował wzrok w stronę pani chirurg. Severianna widząc jego pytające spojrzenie wyszła z pomieszczenia. Po chwili drzwi otworzyły się znowu. Do pomieszczenia weszła Hilda. Jej twarz promieniowała wszystkimi możliwymi wyrazami szczęścia jakie tylko można sobię wyobrazić. Podbiegła do łózka.
    -Ich freue mich so sehr, dass nichts du nicht ist. -powiedziała po czym rzuciła mu się na szyję. (Tak się cieszę, że nic ci nie jest.)
    Tobi przytulił ją lewą ręką.
    -Wie siehst du, lebe ich. -odpowiedział. (Jak widzisz, żyję.)
    -Ich hatte so die Angst, dass er dich tötet. -łkała mu na ramieniu (Tak bardzo się bałam, że on cie zabije.)- Entschuldige mich, dass ich spielte so spät auf an. So hatte ich über dir die Angst... -płakała(Wybacz mi, że tak późno coś zrobiłam Tak bardzo się bałam.) Tobi przytulił ją mocniej i pocałował w czoło.
    -Aller ist schon gut. Ruhig. -powiedział. (Wszystko jest już dobrze. Spokojnie...) Hilda wtuliła się w niego. Płakał jeszcze przez chwilę, potem się uspokoiła. Jak Tobi zdążył zauważyć zasnęła mu na ramieniu. Tak więc miał dla siebie połowę łóżka i niewygodną pozycję. Ale to nie ważne, ważne że są bezpieczni...

    [​IMG]
    Nie ma to jak szpital, gdzie piją za twoje zdrowie.

    [​IMG]
    Prawda Severian??

    ***

    Następnego dnia, Tobi poszedł do więzienia, zobaczyć się z zamachowcem. Strasznie ciekawiło go jakie miał motywy, i... jakie to kebaby mu ukradł. Przeszedł przez drzwi więzienia. Po opisaniu oficerowi dyżurującemu o kogo chodzi, wartownicy zabrali Tobiego do piwnic. Długo szli korytarzem. Ciemne, mokre loch nie wydawały się humanitarnym miejscem przetrzymywania ludzi. W końcu Tobias został wprowadzony do sporej sali. W jej rogach ustawieni byli żołnierze z karabinami maszynowymi, kilku innych z pm-ami stało przy drzwiach. Oprócz nich było tam jeszcze paru ludzi z pistoletami i gumowymi pałkami. Po środku stała klatka z zakutym w kajdany zamachowcem. Czy to wszystko jest konieczne? Zadał sobie pytanie. Ruszył do przodu w stronę klatki z więźniem. Podszedł do niej. Spojrzał na nieznajomego. tamten po chwili też patrzył na Tobiego. Obaj mierzyli się wzrokiem.
    -I po co ci to było?? -zapytał Tobi. Tamten patrzył ciagle na niego. nawet jeden muskuł nie drgnął na jego twarzy.
    -Miałem swoje powody... -odpowiedział.
    -Jakie... jeśli oczywiście mogę spytać jakie? -mówił dalej Tobi
    -Dobrze wiesz angielski sługusie!!!
    -Jak mnie nazwałeś? -na twarzy Tobiasa pojawiło się zdziwienie.
    -Nie przesłyszałeś się! Angielski sługus! -krzyknął po czym splunął kanclerzowi pod buty.
    -Czemu nazywasz mnie angielskim sługusem? -zapytał ciągle spokojny Tobi.
    -A jak można nazwać kogoś kto obala dotychczasowego kanclerza i przejmuje władze pod protektoratem Anglików? - odpowiedział pytaniem na pytanie tamten.
    -Ależ... Ja nie przejąłem władzy. A przynajmniej nie od Anglików.
    -Co ty mówisz? -na twarzy nieznajomego pojawiły się jakieś emocje.
    -Lepiej ty powiedz skąd wiesz, że ja coś takiego zrobiłem... -pytał dalej Tobi.
    -Dobrze więc... Skoro wchodzi na twoje powiem wszystko. Jestem polskim agentem Ziomem "Snake". Nasz rząd przejął informacja, że Anglicy chcą pod pretekstem ratowania Filipin zająć Imperium Indonezyjskie. Chcieli tam wprowadzić własnego sługusa. W ten sposób Oś skurczyła by się do II Rzeczpospolitej i III Rzeszy Niemieckiej. To byłaby tragedia. Wysłano mnie więc na tły wroga, by zlokalizować i wysadzić sztab brytyjskiej armii i Singapurze. Coś jednak poszło nie tak i samolot został uszkodzony. Wylądowałem w dżungli i po kilku dniach wyszedłem na brzeg. Zobaczyłem wtedy płynące na południowy wschód. Ponieważ flota Imperium była zbyt mała by oprzeć się takiemu przeciwnikowi uznałem, ze w ciągu miesiąca Imperium upadnie. Przybyłem tu w trzydzieści-kilka dni i widząc miasto w świetnym stanie uznałem, że Anglicy zdążyli je już odbudować po wojnie. Chciałem więc tylko zabić namiestnika królewskiego, by dodać ludowi odwagi, skłonić do powstania. Ale skoro nie jesteś nim to kim ty jesteś, i co się stało.
    -Eww... To taka historia... Posłuchaj. Faktycznie flot brytyjska zaatakowała naszą. I faktycznie ponieśliśmy straty. Uciekając na moim krążowniku przez brytyjskimi okrętami zwabiłem ich w zasadzkę, bowiem popłynąłem prosto do stacjonującej niedaleko Kriegsmarine. Niestety nasz krążownik zatonął ale i Brytyjczycy stracili kilka okrętów...
    -Więc ty jesteś... -zająknął się Ziom.
    -Tak ja jestem... -odparł Tobi.
    -Kanclerzu, przepraszam, ja naprawdę nie wiedziałem, ja... -tłumaczył się.
    -Rozumiem cię. Spokojnie. Nie będę ci karał. A co byś powiedział na... zmianę pracodawcy?? -mówił powoli Tobi.
    -Ty... Ty to mówisz poważnie?? Mimo iś cie masakrowałem?? Ja... ja dziękuję. Tak, zgadzam się.

    [​IMG]
    I tak oto Tobi zyskał swojego pierwszego agenta do zadań specjalnych.​
    _________________________________________________________
    Odcinek trochę krótki, ale za to jest komiks. kilka scen wzorowałem na innym komiksie. Zresztą pewnie wiecie... "Stalin vs Hitler". Mimo wszystko mam nadzieję, że wam się spodoba. Może ten obrazek juz nie jest tak zarąbisty ale mimo wszystko. Its for you!
     
  11. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    @Sleeper_: Myślę, że skończyło by się to nieprzyjemnie... dla Brytyjczyków. No powiedz, czego mozna się spodziewać po córce Rommla? :p

    @ziom14PL: Jeśli Sev to czyta to... POZDRAWIAM. A jeśli nie... to dziękuje opatrzności.

    Obecnie rysuję... Rommla z... eee jak by to powiedzieć... z innej strony.

    ---------- Post dodany o 15:02 ----------Poprzedni post został napisany o 11:58 ----------

    Ludzie, już wiem o co chodzi z moimi brakami w eventach. Trochę za bardzo zmodyfikowałem events.txt... Jak by miał ktoś wysłać był bym wdzięczny. Wtedy znowu będą nowe eventy.

    ---------- Post dodany o 23:18 ----------Poprzedni post został napisany o 15:02 ----------

    Jawohl!!! Sylwester is coming!!! Jaaaa!!! New jahr!!! Ave. Mwhahahaha lol pls.

    Jako, że dziś mamy koniec roku. To jako ja Tomek (odniosłem wrażenie, że tak naprawdę nikt, nawet Ziom nie zna tu mojego imienia), życzę wam pomyślności w nadchodzącym roku. A teraz prawdziwe życzenie. Ponieważ admini nie popuszczą nawet w Sylwestra będzie z cenzurą. Za********* życia, za****strzej kasy i jeszcze bardziej za*******ch lasek. Everything for you. See ya.
    _______________________________________________________________________

    Dzisiaj kilka epizodów z życia Tobiego w formie obrazków. Powstrzymuje się od pójścia na impre pisząc dla was. Więc szybko, fajnie i wio.


    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 9 (obrazkowy).
    "Hard Party, whatever?? Sylwester. Yeah come on guyes!!!"

    [​IMG]

    20 lipca 1936 14:25 Willa Rommla.​


    [​IMG]
    A co?? Tobi nigdy się nie poddaje!!

    ***

    Tobi siedział w swej kancelarii. Czytał dzisiejsze wydanie gazety. "Strajk na rynku Rosyjskim", "Manifesty w Bułgarii", "Republika Modderska niedługo podbije świat". Itp rzeczy. Odniósł Tobias wrażenie, że całe To zamieszanie polityczne, nie ma najmniejszego wpływu na to co się tu dzieję. W głowie kanclerza formował się nowy plan. Więc może my-Polańczycy zrobimy coś, o czym będą pisały gazety, a będzie miało znaczenie na losy państw. Muszą być spełnione trzy warunki:
    -Przywódcy państw.
    -Dobra zabawa.
    -Prasa.
    Gdy Tobias dodał te trzy rzeczy wyszła rzecz niesamowita bal dla dyktatorów, kanclerzy, gubernatorów, prezydentów, generałów, marszałków, pierwszych sekretarzy i rodzin królewskich. Nie minęło kilka minut a wszystko było gotowe. bal ustawiony, zaproszenia wysłane. Oczywiście na ten bal warto zaprosić Hilde. Tobi poszedł do tamtej rezydencji. Nie miał wątpliwości, jeśli Hilda odmówi to z ważnego powodu. Zadzwonił do drzwi.
    -Ehre Hilde. Wolltest du gehen heute mit mir auf dem Ball? -powiedział. (cześć Hilda. cvzy chciałabyś pójść ze mną na bal?)
    -Natürilich. Über welcher? -odparła z uśmiechem. (Oczywiście, o której?)
    -Über zwanzigstem. -powiedział Tobi. (O dwudziestej.)
    -Gut. Zu sehen mit dem Abend das Kätzchen. -odpowiedziała z uśmiechem. Ostatnie słowo mogło zasugerować Tobiasowi, że Hilda zaskoczy go czymś , ale w tej chwili miał w głowie tylko jej błękitne oczy. (Dobrze. Do zobaczenia wieczorem kotku.)

    Tobi szedł ulicą prosto do willi Rommla. Zciemniało się, i właśnie zaczęły świecić latarnie. Tobi podszedł pod wille. Zadzwonił do drzwi. Nic cisza... Znowu, i znowu cisza. Tobi pomyślał, że może dzwonek jest zepsuty. Zapukał. W tym momencie zmieniło się coś. Drzwi otworzyły się. Stała za nimi Hilda, ale jak wyszykowana. Nowa fryzura, obcisła czarna elegancka sukienka, pończochy , szpilki. Tobiemu szczęka opadła. Zaczął mamrotać coś pod nosem, na wpół po polsku, na wpół po niemiecku. Zachowywał się tak jak wtedy gdy pierwszy raz ją zobaczył. W końcu opanował się.
    Du siehst toll aus. -wyjąkał. (Wygladasz świetnie.)
    Automatycznie wziął ją za rękę i poszli na bal.
    [​IMG]

    ______________________________________________________________

    A teraz kilka newsów z Imperium. Zdradzę wam kochani, że moim następnym celem jest... Nowa Zelandia. Wolny pp przeznaczyłem na budowę nowego dywizjonu lotniczego, który... a zresztą sami zobaczcie.
    [​IMG]
    Moja flota dokonała tez dokładnej obserwacji tych wysp.
    [​IMG]

    ______________________________________________________________

    Wiem, że ten odcinek jest meeeeega krótki, ale wiecie... Sylwester. Szczęśliwego Nowego Roku.
     
  12. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek Po-Specjalny
    "Wichrzyciele akcja i kaput."

    [​IMG]

    Wichrzyciel:
    Piękne oczy masz.
    Komu je dasz?
    Hildzie czy Justynie?
    Czy innej dziewczynie?

    Tobi: Shout up!!! Muth****ka joł wichrzycielu!

    ***

    Tak... Nawet tutaj są wichrzyciele... Tak więc Tobiego obudził pewien z nich.
    -Co ty do ósmej ***** ruskiej wyprawiasz?? -wrzeszczał Tobi widząc biegającego za oknem wichrzyciela.
    -Jestem wichrzycielem! Mwhahaha! Nie powstrzymasz mnie. Jesteś daleko na drugim piętrze i to do tego w pidżamie! Mwhahaha. I am evil!!!-wołał wichrzyciel. W tym czasie Tobi zdążył zdjąć ze ściany wiatrówkę którą poprzednio ustrzelił wróbla.
    -Masz 5 sekund żeby wytłumaczyć mi co tu się do k**** mordy dzieje?? -wrzeszczał Tobi wymachując zbiorniczkiem z sprężonym CO2.
    -Mwhahaha. -Tobi wycelował- Dobra, już mówię! -5- Anglicy mnie wysłali. -4- I chcieli wywołać zamieszki. -3- W odpowiedzi na twoją akcję. -2- Już wszystko powiedziałem! -1- Nie zabijaj mnie!!!
    -Po pierwsze daj mi dla tego jakikolwiek powód, po drugie, dlaczego po prostu nie uciekasz? -dziwił się Tobi.
    -A no fakt... W każdym razie dlatego, że jestem Brytyjskim szpiegiem 007 i że naszpicowali mnie w ogóle. I mało mi płacą, bop w ogóle ledwo powyżej minimalnej płacy. I chętne zmienię strony. -krzyczał agent-wichrzyciel.
    -No to właź tu! -krzyknął Tobi.
    -Ok.

    ***

    007: Piękne oczy masz...

    Tobi: SHOUT UP!!!

    ***​


    Po gruntownym przesłuchaniu, 007 został mianowany agentem imperium o pseudonimie 0007. I tak imperium miało już swoje siły specjalne (złożone z dwóch ludzi). Po kupieniu garniaka 00(0)7 wyglądał całkiem jak legendarny Bond. Czy taka (ro)zbieżność historyczna jest możliwa gdzie indziej?? Nie, tylko w starym dobrym Imperium...

    ***​


    Następnego dnia stała się rzecz niesamowita... A zresztą sami zobaczcie.

    ***-Puk Puk-***
    W kancelarii zapanowała cisza. Cały rząd zajęty akcją "Snakea" spodziewał się majora z najgorszymi wiadomościami. Wszyscy zamarli w bezruchu.
    -Tooo... Może ktoś otworzy?? -rzucił w powietrze Mołotow nie odrywając wzroku od mapy.
    -Ja nie. -zadeklarował od razu Turbo Dymo Men.
    -Ja też nie. -stwierdził Richthofen
    -Ani ja. -powiedział Kotbayashi
    -No dobra, niech wam będzie. -powiedział nie wiadomo dlaczego rozdrażniony Tobi. Podszedł do drzwi i otworzył. Zastał tam wszechstronną pustkę.
    -Nic tam nie ma. -powiedział w stronę zaciekawionego rządu- To ja idę do swojego gabinetu knuć niecny plan. -dokończył. Wyszedł z sali odpraw do nowo urządzonego gabinetu z nią połączonego. W tym momencie znów rozległo się:

    ***-Puk Puk--***
    po czym
    ***-Łup Łup-***
    a na końcu
    ***-J*b J*b-***

    W końcu Richthofen wstał. Podszedł szybkim krokiem do drzwi. Otworzył i spojrzał. Znów nic. Spojrzał pod nogi. Na progu leżało zawiniątko. Wziął je i postawił na stole.
    -I o to cała afera? -zapytał Mołotow?
    Nagle zawiniątko zaczęło się ruszać. Mew, Mreu, dało się słyszeć. Wszyscy w mgnieniu oka rzucili się na zawiniątko i zdarli papier. Ich oczom ukazał się śliczny kociak i kartka. Po pierwszym zdumieniu Richthofen wziął do ręki kartkę.
    -Co tam pisze? -dopytywała się reszta.
    -Ja... Em... To ist bazgrołen... I to po rusken... -jąkał się Richthofen.
    -Daj mi to, ja umiem czytać bazgroły po rosyjsku. -wrzasnął Mołotow.
    [​IMG]
    -What The ****? -wrzasnął Richthofen? Kociak tymczasem nie przejmując się zbytnio wystawił główkę i rozejrzał się po całym pokoju. Wyszedł z pudełeczka po czym wyskoczył na podłogę. Zanim ktokolwiek zdążył się obejrzeć, kot biegał już po całym pomieszczeniu oglądając swój nowy dom. rząd śledził go ze skupieniem. Nagle kociak skoczył na zauważoną muchę co wzbudziło szczery uśmiech na twarzach. Potrącił przy tym stolik.
    ***-BRZDĘK-***
    -O nieeee , puchar Tobiego. -wrzasnął Mołotow.
    -OMG. -trząsł się Kotbayaski.
    W tym momencie do pokoju wpadła Hilda.
    -Was macht er hier auf? Zerbracht ihr den Pokal? Ich kann nicht, wie man solch sein kann... -wrzeszczała. (Co wy tu wyprawiacie? Stłukliście puchar? ja nie mogę, jak można być takimi...) W tym momencie zobaczyła kotka.
    -O mein Gott. Das Kätzchen ist reizende! -piszczała Hilda- (O mój boże. ten kociak jest śliczny.) rząd odetchnął spokojnie, najwyraźniej uniknęli jej gniewu. Jako, że Richthofen znał niemiecki on tłumaczył wszystko.
    -Wir fanden dieses Kätzchen in dem Paket hinter den Türen. Wir annahmen bevor, aber Tobi tötet uns hinter diesem Pokal. Hilf uns! -mówił. (Znaleźliśmy tego kociaka w zawiniątku przed drzwiami. Zaopiekowaliśmy się nim, ale Tobi zabije nas za ten puchar. Pomóż nam.)
    -Ihr habt das Glück, dass ich der Katzen mag. -odpowiedziała Hilda wychodząc z pomieszczenia. (Macie szczęście, że lubię koty.)
    Po chwili ciszy Mołotow ośmielił się zapytać.
    -To jak damy mu na imię?
    -Może Tobi? xD -zaproponował Kotbayaski.
    -Nie. Chcesz żeby był nerwowy i drapał? -odpowiedział Richthofen- A może Bismark?
    Spojrzeli na niego jak na szaleńca.
    -Już wiem, Ober!!! -krzyknął Zdzichu, który dotychczas nic nie mówił.
    Zapanowała krótka chwila?
    -A dlaczego tak? -zapytali tamci.
    -No... bo jest... Wygląda przecież na Obera, nie? -plątał się Zdzich.
    -W sumie racja. -przyznał Richthofen.
    -Imię dosyć ładne. -mówił Mołotow.
    -No to ustalone. -powiedział z zadowoleniem Zdzichu.
    W tym momencie (nowomianowany) Ober rzucił się na swój cień, uderzył o ścianę i strącił kolejny puchar.
    ***-BRZDĘK-***​

    Dało się słyszeć. W tym momencie jednak stała się rzecz jeszcze straszniejsza. Do pokoju wpadł Tobi w marsową miną. Podbiegł do świeżo zbitego puchar (a rząd schował kota za fotel). Tobias aż poczerwieniał ze złości!
    -Kto to zrobił?? -wrzasnął Tobi.
    -Ależ kanclerzu, Zdzich się potknął. -ratował sytuację Mołotow.
    ***-MEW-***
    -Co to było? -spytał Tobias.
    -Co? -odpowiedzieli tamci.
    -No... To mew. -ciągnął Tobi.
    -Jakie mew? -zgrywali greków.
    -Nie róbcie ze mnie wariata... Coś zrobiło mew! -krzyczał.
    W czasie kłótni mały Ober wypełzł zza fotela i podszedł by zobaczyć nową osobę.
    -Przecież wiem dobrze że... -coś chapnęło jego nogę. Tobi aż podskoczył.
    -Co jest -wrzasnął. Złapał kota za kark i podniósł.
    -Co to tu robi?? -wycedził przez zęby.
    -Nieeee. Nie zabijaj nas! Wytłumaczymy ci wszystko! -krzyczeli przerażeni.
    -Macie dziesięć sekund! -wrzasnął Tobi.
    -Znalazłem ten koszyk pod drzwiami, był w nim ten kot i kartka. Wzięliśmy go do środka a on zbił puchar. Nazwaliśmy go Ober a on zbił drugi. -mówił Mołotow. [Super Speed Talking Mode On]
    -Pozbądźcie się ich! -wrzasnął Tobi.
    -Ale one nie mają gdzie pójść. -martwili się tamci.
    -I don't care! Nie obchodzi mnie jak się go pozbędziecie. Po prostu go tu nie chcę! -odpowiedział wnerwiony już Tobi.
    -Aw... Tobi. -usłyszeli głos Hildy.
    Tobi odwrócił się. Hilda zrobiła oczka i powiedziała.
    -Dieser armer das Kätzchen hat nicht wohin zu gehen. Ich bleibe vielleicht mit wir solange wir finden ihm das Haus nicht? Ich bitte dich, ich bitte. -po czym przytuliła się do niego. (Ten biedny kotek nie ma gdzie pójść. Może zostanie z nami dopóki nie znajdziemy mu domu? Proszę cie, proszę.)
    Tobi przewrócił oczyma.
    -Ok... Denke, dass das gute dieses auf jetzt. Und überhaupt. -odpowiedział. (Ok. Myślę, że to dobre na teraz... W ogóle...)
    -Anywey. Będę w swoim pokoju... knując plan... niecny plan... -bełkotał po czym wyszedł.

    I tak Ober został uratowany.​
     
  13. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek Po--po-Specjalny (czyli chyba 10)
    "Francja Rada, Anglia pada, Ukraina się rozkłada..."

    [​IMG]

    Imperialkancelarie
    3 sierpnia 1936
    08:12

    Tobi siedział nad dębowym stoliczkiem. Kreślił właśnie coś na kartce, próbując przerysować naderwany wcześniej pergamin. Rysował właśnie długą linkę od kondensatora energii gdy dobiegł go grzmot. Tobias poderwał się na równe nogi i wybiegł z swojego pokoju w którym właśnie knuł niecny plan. Rozejrzał się po sali. Dostrzegł trzeci rozbity puchar i bawiącego się w jego skorupach Obera. Gdyby nie interwencja Turbo Dymo Mena i Kotbayashiego z kota zostały by tylko rozszarpane resztki. Tymczasem nieświadomy wywołanego przez siebie zamieszania kociak bawił się dalej skorupami pucharu, po czym ziewnął, podkulił ogon i poszedł spać.

    Imperialkancelarie
    5 lipca 1936
    09:14

    Tobi jadł właśnie śniadanie ze swoim rządem. Kończył jedną bułkę, wziął drugą i już miał zacząć ją smarować gdy do sali wpadł zziajany posłaniec.
    -Zamach stanu, komuna, Europa, Anglia, Winston, wojna domowa, Niemcy, Linia Maginota... -gadał trzy po trzy.
    Tobi nie mogąc zrozumieć nic z tego był już w stanie pomyśleć, że Winston okazał się komunistą i rozpętał wojnę domową w Niemczech, Francji i Anglii a Linie Maginota posłaniec dodał z rozpędu. rzeczywistość okazała się nico inna...

    Francuska Republika Rad, krzyczały gazety. Wojna domowa w Wielkiej Brytanii, czy Niemcy skruszą komunę...

    [​IMG]
    Komunistyczny przewrót w Francjii.

    [​IMG]
    Winston przejmuje władzę w Anglii.​

    ***

    Vichy
    5 sierpnia 1936
    13:16

    Karl Mareks: Ludu socjalistyczny wolnej Francji. Nadszedł dzień, w którym nasze wyzwolenie jest faktem. Mimo przeciwności losu i wrogich sąsiadów udało nam się zrzucić jarzmo kapitalizmu. Jeszcze nigdy w historii rewolucji, nie udało się zbudować państwa bez ofiar i po święceń. Wiem, że i nas to czeka, ale myślę, że uda się nam wyjść z kryzysu i utworzyć silne, szczęśliwe państwo. Potrzebuję tylko jednej rzeczy... Waszego poparcia. To jak towarzysze, pomożecie?
    Lud pracujący miast i wsi: No pomożemy...
    Karl Mareks: Dobrze więc, za szczęśliwą socjalistyczną wieś francuską.
    Charles z Paryża: A wie pan, panie Mareks, że popełnił pan błąd ortograficzny w deklaracji niepodległości?
    Karl Mareks: [Zdegustowany schodzi ze sceny.]

    ***

    Berlin
    5 sierpnia 1936
    14:48

    Adolf Hitler: Narodzie... Nadszedł dzień, w którym nasz odwieczny wróg, Francja stała się komunistyczna. W tej krytycznej sytuacji chyba nikt nie ma wątpliwości, że Rzesza Niemiecka musi zareagować. Wobec rosnącego w siłę wroga i niestabilnej sytuacji politycznej, tylko prośba naszego sojusznika, Tobiasa von Tobiasova, sprawia, że odwlekam rozkaz zajęcia Linii Maginota. Narodzie, bądź wytrwały. Zwycięstwo jest nasze.
    NSDAP: Heil Hitler!
    SS: Heil Hitler!
    SA: Heil Hitler!
    Narodowi socjaliści niemieccy: Heil Hitler!

    ***

    Rzym
    5 sierpnia 1936
    16:21

    Benito Mussolini: Witam was ziomkowie w naszej zarąbistej stolicy. Jak wam minął weekend?
    Włosi: Dobrze gościu.
    Benito Mussolini: To ok... Ale do rzeczy. Ponieważ w Francji rządzą komuchy a Niemcy są agresywne, to żeby nie oddzielać się od reszty europejskiej gromadki ja też coś ogłoszę. W dniu dzisiejszym, po wypiciu kilku szklanek, ogłaszam że proklamuję powstanie Cesarstwa Rzymskiego.
    [​IMG]
    Włosi: Znooooowu?
    Benito Mussolini: Ktoś coś mówił. [karabin w stronę tłumu]
    Włosi: Heil Mussolini!!!

    ***

    Hollandia
    5 sierpnia 1936
    18:24

    Tobias von Tobiasov: Narodzie... ponieważ nie chce mi się czytać tego tutaj naszpikowanego politycznymi kontekstami przemówienia daje wam to kopie mojego eventu i jest git. Nara.
    Naród: Nara.
    [​IMG]

    ***

    Moskwa
    5 sierpnia 1936
    20:20

    Józef Stalin: Ludu pracujący. nasza wszecheuropejska rewolucja rozszerzyła się na Francję. To dowodzi tezy, że nikt ani nic nie oprze się cudownemu komunizmowi. My też mamy się czym pochwalić. Od kilku miesięcy, Ukraina była szarpana i rozrywana narodowym niezadowoleniem, wywołanym przez naszych agentów. Teraz Ukraińska Socjalistyczna Republika Radziecka, znów jest częścią naszego Związku Rad. Liczę, że zapoczątkuje to pasmo nowych zwycięstw i komunizmu w Europie.
    [​IMG]
    Rosjanie: Juchu!

    _______________________________________________

    I tak Imperium znów jest w całej swej okazałości.
    [​IMG]
    A w następnym odcinku:
    -Wehikuł czasu czy wehikuł kontrwymiarowy.
    -Ober, czyli recepta na ból głowy.
    -Czy Niemcy zajmą Linię Maginota?
    -Cesarstwo Rzymskie?? PORONIONE!!!
     
  14. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek Zioma
    [​IMG]

    Zacznę tutaj moi drodzy od odcinka autorstwa Zioma. Zaraz po nim dam mój odcinek. Będzie między nimi subtelna granica (podobna do linii frontu).

    Major: Jest jeszcze jedna osoba, którą chcę Ci przedstawić Snake.
    Snake: ?
    Major: Skoro mowa o wężach, pamiętasz The Boss, prawda ? Legendarny żołnierz i twoja nauczycielka. Właściwie to ona dostała jako pierwsza autoryzację od W-11. Będzie doradcą w FOX.
    Snake: The Boss...
    Major: Pomogła mi także w zaplanowaniu tej misji. Razem działaliśmy w ABW.
    Boss: Jack, to Ty ? Ile to już lat ?[The Boss. Ma na sobie czarną koszulę i szeroką czarną opaskę]

    Wiek : Nieznany Data urodzenia : Nieznana Pochodzi z : USA Obecnie w : Niewiadomo Wzrost : 172 cm.Waga : Nieznana Grupa krwi : Nieznana​

    Snake: Boss
    Boss: To prawda, to ja.
    Snake: …
    Boss: Mów do mnie. Chcę słyszeć Twój głos.
    Snake: To już 5 lat, 72 dni i 18 godzin.
    Boss: Straciłeś na wadze.
    Snake: Poznałaś to po moim głosie ?
    Boss: Oczywiście, że tak. Wiem o Tobie wszystko.
    Snake: Naprawdę. No cóż, ja o Tobie nic nie wiem.
    Boss: Co to ma znaczyć ?Snake: …Dlaczego tak nagle znikłaś ?
    Boss: Byłam w czasie tajnej misji. Tobie już nie byłam potrzebna.
    Snake: Jest ciągle tyle rzeczy, których chciałem żebyś mnie nauczyła.
    Boss: Nie, nauczyłam Cię wszystkiego co musisz wiedzieć o technikach walki. Nauczyłam Cię wszystkiego co mogłam. Reszty sam się musisz nauczyć.
    Snake: Technik i owszem, ale co z myśleniem jak żołnierz ?
    Boss: Jak myśleć jak żołnierz ? Nie mogę Cię tego nauczyć. Żołnierz musi być silny w duchu, ciele i technice, a jedyną rzeczą której możesz nauczyć się od kogoś innego jest właśnie technika. W zasadzie technika nie ma nawet znaczenia. Najważniejszy jest duch. Duch i ciało są jak dwie strony tej samej monety. Są tym samym. Nie mogę nauczyć Cię myśleć. To musisz sam osiągnąć. Słuchaj Snake. Tylko dlatego że żołnierze są po tej samej stronie nie znaczy że zawsze będą. Posiadanie jakichś uczuć do swoich towarzyszy to jeden z największych grzechów. Politycy decydują o tym z kim spotkasz się na polu walki. A politycy są żywi. Zmieniają się razem z czasami. Wczorajsze dobro może być jutrzejszym złem.
    Snake: Czy dlatego mnie zostawiłaś ?
    Boss: Nie. To nie miało nic wspólnego z Tobą. Już Ci mówiłam, Snake. Brałam udział w tajnej misji. Żołnierz musi wykonywać rozkazy. Nie może pytać się dlaczego. Ty szukasz powodu do walki. Jestem urodzonym wojownikiem, ale nie jesteś do końca żołnierzem. Żołnierz to narzędzie polityczne, nic więcej. To staje się bardziej widoczne gdy jest żołnierzem zawodowym. Prawda i fałsz nie mają miejsca w jego misji. Nie ma przyjaciół czy wrogów. Tylko misję. Podążasz za rozkazami jakie odstajesz. Od tego są żołnierze.
    Snake: Robię wszystko co muszę by wykonać swoja pracę. Nie myślę o polityce.
    Boss: To nie to samo. Prędzej czy później sumienie zacznie Cię gnębić... W końcu będziesz musiał wybrać czy będziesz żył jak żołnierz czy jak kolejny człowiek z pistoletem... W Oriencie jest takie powiedzenie 'Lojalność do końca'. Wiesz co to znaczy ?
    Snake: Bycie... patriotycznym ?
    Boss: To znaczy poświęcać siebie dla kraju.
    Snake: Podążam za prezydentem i innymi najwyższymi przedstawicielami rządu. Mogę za nich umrzeć gdy będzie taka konieczność.
    Boss: Zarówno oni jak i prezydent nie są wieczni. Kiedy ich czas minie, ich miejsce zajmą następni.
    Snake: Wykonuję wolę wodza, bez znaczenia kim on jest
    Boss: To nie ludzie decydują o misjach.
    Snake: To kto to robi ?
    Boss: Czasy.

    ZIOM



    ______________________/''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''\_______________________


    TOBI


    Nie no bulwers! A ja myślałem, że tylko moją.

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 11 Co zostało z Francji?
    [​IMG]

    Imperialkancelarie
    8 sierpnia 1936
    08:12

    Tobi kończył właśnie pracę nad projektem. Wszystko pasowało jak ulał. Jeszcze tylko znak firmowy. Wziął arkusze i włożył je do koperty, do drugiej, trzeciej do paczki i wysłał do Berlina. W paczce była rzecz tak ważna, ze przydzielił jej eskortę plutonu specjalnego. Zaraz po tym poszedł zjeść śniadanie.

    ***

    -10, 9, 8 -odliczał rząd.
    -7, 6, 5, 4 -Tobiemu przypomniało to odliczania przed uruchomieniem wehikułu. Uśmiechnął się lekko i posłuchał dalej co odliczają.
    -3, 2, 1 -do sali wpadł posłaniec. Ten sam, który zawsze przynosił wieści.
    -Dzień dobry panie Macieju. Może bułkę? -zagadał Mołotow
    -Nie, nie tym razem (wczoraj zjadł bułkę). -odrzekł pan Maciej.
    -Więc może powie nam pan, co tym razem przyprawiło pana o zadyszkę? -kontynuował Mołotow.
    -Niemcy wtargnęli na Linię Maginota. -powiedział najspokojniej w świecie pan Maciej.
    -Sind Deutschland auf der Maginota Linie? -zaintrygowała się Hilda, która zrozumiała piąte przez dziesiąte z rozmowy.
    -Ja... -odpowiedział Tobias odkładając gazetę.- Posłuchajcie -powiedział, po czym zaczął tłumaczyć artykuł z prasy- Heute unbeugsames Deutsches Armeen schreiteten auf der Maginota Linie. Strasburg, die alte, deutsche Stadt ist wieder in den legitim Händen. -skończył. (Dnia dzisiejszego niezwyciężone niemieckie armie wkroczyły na Linię Maginota. Strasburg, stare niemieckie miasto jest znów w prawowitych rękach.)
    -Gott, phantastisch! -pisnęła Hilda. (Boże, fantastycznie.)
    -Jeśli pozwolę sobie przerwać -wtrącił pan Maciej- Finowie dokonali rzeczy niezwykłej.
    -Jakiej? -powiedział przez pełne usta Richthofen.
    -Zasypali Oulojarvi... -powiedział bez entuzjazmu pan Maciej. Bułka aż wypadła Tobiemu z ręki?
    -Co zrobili? -spytał Tobias.
    -Zasypali Oulojarvi... -powtórzył pan Maciej- a na jego miejscu wznieśli fort warowny z umocnieniami godnymi linii Maginota i najlepszą artylerią plot. na świecie. Dodatkowo nie ma tam żadnej infrastruktury, więc w razie przejęcia nikt się tam nie utrzyma. Nie grozi to tylko Fińskim strzelcom górskim.
    Tobi wstał i odszedł od stołu nie powiedziawszy nawet dziękuję. Niedługo dało się słyszeć kręcony numer z sąsiedniego pokoju...

    [​IMG]
    Niemcy na linii Maginota.

    [​IMG]
    Nowy Fiński fort.

    999 99 99

    Tobias:
    Halo? Adolf?
    Adolf: Ja, to ja.
    Tobias: Słuchaj, potrzebuję twoich wyjaśnień.
    Adolf: A kto mówi?
    Tobias: Tobi, no!
    Adolf: Aaa... Nie poznałem cię. Jakoś inaczej brzmisz.
    Tobias: Anywey. czemu wkroczyłeś na Linię Maginota?
    Adolf: NSDAP chciało.
    Tobias: Anywey, trudno, dobra robota. Przynajmniej Francuzi się odczepią.
    Adolf: Z Francji zostanie jutro tylko Afryka.
    Tobias: Jak to?
    Adolf: Zadzwoniłem do znajomych. Niedługo zobaczysz.


    ***


    Imperialkancelarie
    9 lipca 1936
    08:14

    -4, 3, 2, 1... -drzwi łupnęły i wpadł pan Maciej.
    -Nie zgadniecie co się stało! -krzyknął.
    -Z Francji została tylko Afryka... -odpowiedział rozbawiony całą sytuacją Tobi.
    -Nie... Tak... Skąd wiesz? -zafrasował się Maciej.
    -Przeczucie... -odpowiedział Tobi próbując się nie roześmiać.
    -Filipiny zajęły Indochiny Francuskie... -mówił mimo wszystko Maciej
    -To było do przewidzenia. -powiedział Tobi po czym wziął łyk kawy.
    -A Argentyna Madagaskar...
    Tobi aż się zachłysnął, po czym wypluł kawę na biednego Obera.
    -Że co? -krzyknął.
    -Argentyna zajęła Madagaskar, a na Karaibach Jack Sparrow na swoim pancerniku SS "Czarna Perła" stworzył swoje państwo. -skończył.
    -Piraci?? -oniemiał Tobi.
    -Tak...
    -Mniejsza. Zmobilizujcie armię. Zajmijcie Somalii Francuskie. Nie możemy zostać bez kolonii. -zadecydował Tobi.

    [​IMG]
    Jack Sparrow on Black Perl.

    [​IMG]
    Chociaż obyło się bez kolejnej wojny, Francja praktycznie bez żadnych sił zbrojnych, odstąpiła tą jedną prowincję.​

    Imperialkancelarie
    10 lipca 1936
    17:28

    Tobi wciągnął do domu kilka wielkich pudeł. W środku znajdowała się najcenniejsza rzecz na świecie. Tobi otworzył pudła. Wziął klucz francuski i zaczął montaż.

    ***

    Po kilku godzinach maszyna była gotowa. Stał teraz przed nim tak jak 10 miesięcy temu, wehikuł czasu. Dodał tylko dwa fotele i uchwyty na kubki. Nagle, Tobi spostrzegł kartkę na podłodze.

    Nie miał zbytnio pojęcia Tobi co to znaczy... Zresztą, nie obchodziło go to. Był teraz w zaplamionym olejem podkoszulku i jeansach. W tym momencie chciał już tylko iść spać. Tobi przespał tą noc spokojnie. Nie dla wszystkich jednak był to spokojna noc.

    [​IMG]
    Komunistyczny przewrót w Portugalii.​

    Tej samej nocy Mussoliniego ścigała policja. Poszukiwany w 33 krajach uciekła do Nepalu. Jak uroczo ujął to szef policji Włoskiej: Poronione, po prostu poronione...

    ___________________________________________

    No tak. Drugi odcinek w ciągu jednego dnia. Mam nadzieję że podobało się. Pozdrowienia.

    Ciekawe czy ktoś z was zgadnie powód zmiany brzmienia głosu Tobiasa?
     
  15. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 12
    "European Haos, czyli wehikuł uruchomiony, Sleeper sprowadzony, Tobi niedouczony a Europa się gubi..."

    [​IMG]

    Dżibuti
    11 sierpnia 1936
    04:43

    Wobec patu na froncie Etiopskim, Mussolini nic z tym nie robił. Ale jednak działania zaczepne miały się zacząć ze strony Etiopskiej. Nieszczęśni Etiopczycy chcąc uderzyć na upadająca Francję chcieli oskrzydlić Włochów. Niestety nie wiedzieli, że tereny te od kilku godzin należały do Imperium Indonezyjskiego. Pierwsi zwiadowcy milicji etiopskiej zostali zmasakrowani przez żołnierza piechoty. Nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń, Polacy rozpoczęli kontrofensywę.

    [​IMG]
    Pierwsza nagrana bitwa i ogólnie impreza (i to na kilkanaście dni przed Igrzyskami Olimpijskimi 1936 roku w Berlinie).

    [​IMG]
    To było do przewidzenia...​

    Nie czekając na niczyją zgodę Mussolini dołączył do Osi (z której i tak za chwile zostanie wywalony). Kampania Etiopska dawała żołnierzom 1. KK niezbędne do obrony kolonii doświadczenie w walkach w Afryce.

    [​IMG]
    Stan wyjściowy 1. KK.​

    Była to część pierwsza. A SPOWODOWANE JEST TO TYM, ŻE NASI KOCHANI ADMINISTRATORZY WGRALI WERSJE W KTÓREJ MOŻNA DAĆ TYLKO 4 OBRAZKI NA POST!!! Druga za jakieś 10 min.
     
  16. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    Suwałki
    21 stycznia 2010
    23:21​


    Sleeper pisał właśnie odcinek do swojego AARa. Kończył to ów wspaniały odcinek w którym wypierał Brytyjczyków z Narwiku a Rosjan z Łotwy. Wtem usłyszał huk. Do jego mieszkania wpadło kilku ludzi w mundurach polskich. Byłby skłonny uznać, że już przedawkował AARa o Imperium Indonezyjskim, gdyby nie fakt, że owi mężczyźni założyli mu na głowę worek i zaciągnęli siłą w jakieś miejsce. Z ciągle związaną głową ułożyli go na jakimś fotelu. Wtem odczuł pulsacje. Potem nie pamiętał już nic.

    ***

    Jak możecie się domyślić wcale nie postradałem zmysłów, ani nie pomyliłem AARów. Może podpowie wam to fakt że 11 listopada 1936 odbyło się próbne uruchomienie wehikułu czasoprzestrzennego.

    ***​


    Sleeper obudził się na miękkiej leżance. Przed nim siedział jakiś chłopak. Pamiętał jego twarz, jednak nie miał pojęcia skąd. Nagle oświeciło go. Zdjęcie na forum, fotomontaż, Tobi... Tysiąc myśli przebiegało mu przez głowę.
    -Pewnie mnie poznajesz. -zaczął Tobi.- Wolisz być feldmarszałkiem czy królem Szwecji?? -zapytał.
    Sleeper już był w stanie pomyśleć, że wczoraj wypił o browara za dużo, ale to było takie realne.
    -K, królem Szwecji. -wyjąkał przestraszony.
    -Dobrze więc, zaraz się załatwi. -odpowiedział Tobi.
    Zanim Sleeper się zorientował siedział już na statku pasażerskim płynącym do Szwecji. Nie był w stanie pomyśleć jakie przygody go tam czekają.

    ***​


    Dnia następnego dotarła kolejna dostawa z Niemiec, której nikt nie zamawiał. Szczerze rzecz ujmując w Imperium nie było już ludzi do obsługi maszyn, więc często dywizje miały 15tys. zamiast 20tys. a czołgi 3 pancerniaków zamiast 4. Groziło to katastrofą, ale darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy...

    [​IMG]

    [​IMG][​IMG]

    Co bardziej niepokojące, ZSRR zajął część terytoriów swoich sojuszników, i teraz... graniczymy z rosja sowiecką.
    [​IMG]
     
  17. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    Kiedy Sleeper dotarł do Szwecji i proklamował powstanie jego państwa, w Europie zapanowała nagła moda na jednoczenie. Kilkanaście państw europejskich zjednoczyło się tworząc imperia regionalne, a najmniej groźne z nich, Republika Nadbałtycka nie będzie już tak łatwa do zdobycia dla ruskich jak oddzielne państwa bałtyckie.
    [​IMG]

    Przybliżę wam tu sytuacje polityczną w Europie.

    [​IMG]

    ____________________________

    Chcę was przeprosić, za taką formę odcinka. Był gotowy już kilka dni temu... ale remonty forum które jak dla mnie są bezpodstawne i głupie uniemożliwiły mi opublikowanie go wcześniej. Również taka forma odcinka wynika z tego, że z zaskoczenia dowiedziałem się o tym, że można dać tylko 4 obrazki na posta. Ja nie jestem specem, ale uważał że zmiana Eufi na jakiegoś WoWa jest posunięciem wręcz graniczącym z imbecylizmem. Nie wiem jak będę publikował następne odcinki. Przepraszam też zioma, z racji na to, że nie umieściłem tu jego odcinka. Powiem wam tylko, że jest mi przykro i proszę, nie wińcie mnie za formę i czas odcinka.
     
  18. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Einen Odcinken Specjalnen. Naturlish von Ziom
    [​IMG]

    Boss: To nie ludzie decydują o zadaniach.
    Snake: To kto to robi ?
    Boss: Czasy. Ludzkie wartości zmieniają się z biegiem lat. Tak samo jak
    przywódcy państw. Nie ma więc czegoś takiego, jak wróg. Wróg to tylko
    względne określenie, zmienia się razem z czasami.
    Snake: ...
    Boss: Tak długo jak mamy 'Lojalność do końca', nie ma sensu w wiarę w
    cokolwiek…nawet w tych, których kochamy.
    Snake: I w ten sposób powinien myśleć żołnierz ?
    Boss: Jedyną rzeczą, w którą powinniśmy wierzyć z całkowitą pewnością to
    nasza misja, Ziom.
    Snake: W porządku, ale zrób coś dla mnie.
    Boss: Co takiego ?
    Snake: Mów do mnie Snake.
    Boss: Snake ? Oh, tak, to twój pseudonim. Dobrze do ciebie pasuje.
    Tom: Dokładnie. Legendarny oddział, który stworzyła The Boss podczas
    drugiej wojny światowej. Oddział Kobra…grupa bohaterów, którzy
    bezpiecznie zakończyli wojnę. Dopóki mamy legendarną bohaterkę, wszystko
    będzie w porządku. Prawda Snake ?
    Snake: Tak. Nikogo bardziej nie chciałbym mieć przy sobie. Oh i jeszcze
    jedna rzecz, Boss.
    Boss: Tak ?
    Snake: Miło mi usłyszeć znowu twój głos.
    Boss: Mi także. W końcu, kto wie, komu z nas uda się
    przeżyć…Snake, zawsze byłeś najlepszy w walce w mieście i
    wkradaniu się do budynków. Jednak to jest dżungla. Sztuka przetrwania
    będzie tutaj najważniejsza. Te techniki CQC, których cię nauczyłam mogą
    być przydatne.
    Snake: CQC - walka na krótkim dystansie. Przez ostatnie kilka lat byłem
    w zielonych beretach. Pewnie trochę zardzewiałem.
    Boss: Nie martw się. Będę tutaj, by ci przypomnieć to i owo. W końcu
    jest to twoja pierwsza misja tego typu. Będę cię wspierać poprzez radio.
    Snake: Boss, gdzie jesteś ? Koło Majora ?
    Tom: The Boss komunikuje się z nami z pokładu łodzi podwodnej, klasy
    Permit, znajdującej się na ocenie Arktycznym.
    Boss: Moja częstotliwość to 141.80. Skontaktuj się, gdybyś potrzebował
    porad odnośnie technik walki.
    Snake: Zrozumiałem.
    Tom: Twoim zadaniem jest odzyskać Dr. Sokolova. Dr. Sokolov jest
    przetrzymywany w opuszczonej fabryce znajdującej się na północ od twojej
    obecnej pozycji. Unikaj walki i nie pozwól, by ktokolwiek cię zauważył.
    Nie zapominaj o tym, iż jest to tajna misja.
    (Snake wstaje i wyciąga pistolet, oraz nóż)
    Boss: Snake, postaraj się sobie przypomnieć podstawy CQC.
    Snake: Wykonuję operację Virtuous…teraz.

    [​IMG]
    The Boss


    Po konwersacji Snake przystępuje do właściwego zadania, posiadając już
    przy tym swój ekwipunek. Przedzierając się przez dżunglę bohater
    napotyka na patrole żołnierzy GRU, jednak radzi sobie z nimi bez
    większych problemów. Następnie pokonuje wiszący most i trafia wreszcie w
    wyznaczone miejsce, ruiny opuszczonej fabryki w których to znajdować ma
    się naukowiec.

    _______________________
    Oto jest odcinek Zioma. A mój będzie dziś wieczór. Plus będzie pierwszy nocny myśliwiec imperium.
     
  19. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 13
    "Sleeper, a ja ci uwierzyłem..."

    [​IMG]

    Tobi wstał rano i poszedł na werandę. Ku swojemu zdziwieniu ujrzał śnieg. Niespotykany w tym regionie rarytas spał w nocy. Pomyślał, że nic nie jest w stanie zepsuć takiego dnia. Jak zwykle, gdy kanclerz tak myśli, coś psuje dzień. Kilka minut później wziął do ręki poranną gazetę. Przeczytał pierwsze słowa i przeszedł po nim dreszcz.

    [​IMG]

    Taka afera odwróciła oczy świata od innej napaści. Gdy wojska szwedzkie bez trudu zajmowały kolejne prowincje, dokonał się rozbiór Szwajcarii. Zaborcy podzielili się nie tylko terytorium ale i szwajcarskimi krowami, zegarkami, serami, i ośrodkiem badań nuklearnych. Z tym, że tego ostatniego nikt nie chciał. Ostatecznie dostał się on strasznie niezadowolonym tym faktem Niemcom. No bo po co komu energia nuklearna...
    [​IMG]

    W czasie gdy nad Dźwiną panował spokój, armia Sleepera ruszyła z Danii na niemieckie terytorium. Wkrótce też zostało zwołane zpotkanie Tobi & Sleeper...

    Tobi: Sleeper, jak mogłeś?
    Sleeper: Mogłem...
    Tobi: To to ja wiem, ale jakim cudem pokonałeś Wehrmacht?
    Sleeper: Wystarczyło dać trochę techów z XXIw.
    Tobi: A skąd ty masz techy z XXIw.?
    Sleeper: Główka pracuje, a skąd pochodzimy??
    Tobi: I ty to wszystko pamiętasz?
    Sleeper: No a jak...
    Tobi: Zadziwiające, że też o tym nie pomyślałem...
    Sleeper: A teraz mam zamiar dołączyć do Komiternu i ruszyć nach Europa...
    Tobi: Nie!!! Nie rób tego!
    Sleeper: A co będe z tego miał?

    Ostatecznie stanęło na tym, że Sleeperowi dostaną się wszystkie nadbałtyckie prowincje Niemiec, oprócz Szczecina i Elbląga. Szwecja dostyała także Kowno i Suwałki, za co Polska zażądała Elbląga i utrwalenia granicy na Dźwinie. Nie było innej możliwości jak tylko przyjąć te warunki. Sleeper stał się jednym z większych wrogów Tobiasa. A kiedy Tobi z nim kiedyś skończy to będzie wolał być martwy niż czerwony. Mutha****a Joł.
    [​IMG]


    Polska jako rozwijające się imperium ujawniła też swoim sojusznikom niszczycielską broń. Prototypowy samolot wsparcia mogący być też nocnym myśliwcem. Konstrukcja została oparta na PZL-37a Łoś i zwała się PZL-37e Tur. Osiągający prędkość 500 km/h, uzbrojony w 2 km. 7mm strzelca oraz 3 km. 12mm. oraz 2 działka 20mm. Hispano-Suzja w nosie był najlepszym samolotem który w walce mógł zagrozić nawet i "rasowemu" myśliwcowi.
    [​IMG]

    ________________

    Wiem, że jakoś tak krótko, ale chory jestem. Napisałem ten odcinek bo targnęła mnie na nogi radosna nowina, że w konkursie na AAR roku 2009 mam aż jeden głos- głos Zioma. Może i niedużo, ale od czegoś trzeba zacząć. Mam nadzieję, że w AAR 2010 i 2011 i wy zagłosujecie na mnie.

    Pozdr.
     
  20. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 14
    "The war has started and noone could stop her..."

    [​IMG]

    Sztokholm
    14 grudnia 1936
    16:57

    W czasie gdy większość ludzi w Europie przygotowywała się do świąt Bożego Narodzenia i kupowała ozdoby choinkowe mieszkańcy Sztokholmu zebrali się przez pałacem nowo wybranego, lecz ukochanego władcy i czekała na jego zapowiadane ukoronowanie. Zegar na wieży ratuszowej właśnie zaczął wybijać 4 uderzenia. Przy ostatnim na trybunie pojawił się ukochany władca. Sleeprer wstał, podszedł do barierki i podniósł ręce w powitalnym geście. Tłum zaczął wznosić radosne okrzyki. Po kilku sekundach Sleeper uciszył je jednak jednym ruchem dłoni. Tłum umilkł wpatrzony w niego i czekający co też owie ukochany władca.

    Sleeper: Narodzie. Zebraliśmy się tu dziś, w to mroźne grudniowe popołudnie dnia 14 roku 36 aby ukoronować nowego władcę tego wspaniałego, potężnego kraju. Tak więc po wielu latach rządzenia glinianą ręką króla Gustawa, nadszedł nareszcie czas, aby nasz kraj podniósł się z kolan i stał się potęgą! Tym więc prawem ja, Sleeper koronuje się na króla Szwedów, Norwegów, Litwinów, Finów, ludu Danii i Islandii a także innych pomniejszych lecz równie ważnych nacji w obszarze protektoratu naszego wspaniałego państwa.

    Na głowie nowego monarchy spoczęła złota korona ozdobiona rubinami, szmaragdami i innymi kamieniami szlachetnymi. Lud wiwatował.

    Sleeper: Nadszedł czas, by nasze państwo znów sięgnęło po należące mu się ziemie! WIem, że następne dni mogą być dla was ciężkie ale obiecuje wam, przejdą one do historii. Wiem, że następne miesiące mogą być krytyczne ale wiem też, że zmienią one wygląd Europy. Wiem, że następne lata mogą być katastrofalnie ciężkie, ale obiecuje wam, że zmienią one na zawsze wygląd świata! Niech żyje Niech żyje Euro-Skandynawia!!!

    Wśród tłumu rozległy się owacje, radość granicząca z ekstazą panowała teraz w sercu każdego Nordyka na placu, przy radioodbiorniku czy też pierwszych telewizorach. Zgoła inne uczucia budowały się w sercach monarchów państw europejskich.
    -Co on bredzi? -ta myśl nie dawała Tobiemu spokoju przez najbliższe godziny. Już niedługo powiadomić miły go o tym wieści z Kremla. Wiadomość o początku walk i zawarciu sojuszu przyszła na jednej kartce.

    [​IMG]

    Na linii Warszawa-Berlin-Hollandia-Rzym zawrzało. Zwierały się tysiące idei i planów działania. Dnia następnego były już gotowe raporty wywiadu i jedynie sytuacja dla Polski wyglądała krytycznie. Niemieckie Uboty, już w pierwszych godzinach wojny zatopiły niedoświadczone załogi nowych szwedzkich transportowców uniemożliwiając przybycie do Danii większych sił.

    Berlin
    15 grudnia 1936
    03:20

    Do sali odpraw znoszono ostatnie dokumenty. Najważniejsi oficerowie czterech armii zajmowali właśnie miejsca. narada miała zacząć się o 03:30 czyli za 10 minut. Pierwszy głos zabrał marszałek Rommel.
    Rommel: Panowie, witam was i jako szef armii Niemieckiej wyznaczony przez naszego wodza poprowadzę tę odprawę. Ale do rzeczy... Jak wiemy sytuacja dla nas jest skrajnie różna w zależności od frontu. Na jednych mamy przewagę nawet 4:1, na innych sytuacja jest odwrotna. Proponuję zacząć od omówienia frontu zachodniego. Generale Keitel...
    Z krzesła wstał wąsaty oficer wyglądający na pięćdziesiąt-pare lat. Podszedł do mównicy a wartownicy rozwiesili mapę regionu.
    [​IMG]

    Keitel: Panowie. Jak widać na tym froncie posiadamy znaczną przewagę nad siłami wroga. Zapytacie mnie pewnie czemu na jednym z dwóch frontów niemieckich figurują tylko 4 dywizje. Cóż... Odpowiedź jest prosta. Po odstąpieniu Szewcji naszych terenów zachodnich, nasze jednostki tam stacjonujące nie zdążyły jeszcze zorganizować się i przyjść z pomocą na ten front i ciągle stoją gdzieś koło Magdeburga. W najbliższym czasie planujemy ofensywę naszą dywizja pancerną z Metzu na Chaumont. Po wygranej bitwie mamy zamiar uderzyć w stronę Paryża. Następnie za pomocą dywizji, które powinny już do tego czasu przybyć uderzymy na północ aż do wybrzeża i granicy Belgijskiej. W tym samym czasie rozpocznie się atak z Berna na Genewę. Spróbujemy dzięki temu zajść Vichy od południa a następnie zamknąć wojska francuskie w saku po czym stopniowo go zmniejszać. To na tyle jeżeli chodzi o niemiecką część tego frontu. Co Cesarstwo rzymskie może uczynić, by pomóc nam z Francją?
    Teraz z kolei wstał Vittorio Ambrosio.
    Ambrosio: Nasza armia jest jeszcze w czasie organizowania sił walczących niedawno w Etiopii. Uważam że w ciągu dziesięciu dni będziemy w stanie wysłać na front znaczne siły.
    Rommel: Dziękuję panom. teraz poproszę feldmarszałka von Paulusa o opisanie nam warunków frontu duńskiego.
    Von Paulus wstał a wartownicy szybko wywiesili nową mapę.
    [​IMG]
    von Paulus: Nasze armie są tu w kompletnej dezorganizacji, ale nie ma tu jeszcze żadnych sił nieprzyjaciela oprócz dwóch skrzydeł lotniczych. jako że stacjonują one o 200km od Berlina został tam skierowany dywizjon myśliwski do ochrony stolicy i stacjonujących tam transportowców i dywizji piechoty. W ciągu najbliższych dni rozpoczniemy frontalną ofensywę w stronę Kopenhagi.
    Rommel: Dziękuję panu za tą lakoniczną, lecz wymowną opinię. Teraz proszę generała Władysława Sikorskiego o kontynuowanie odprawy przekierunkowując ja na temat frontu wschodniego.
    Na mównicę wszedł Sikorski a mapy zostały znowu zmienione.
    Sikorski: Panowie. jako przedstawiciel Wojska Polskiego wybrany przez naczelnego wodza odprawię zaszczyt przedstawienia tak wyśmienitym oficerom jak wy sytuacji frontu polskiego.
    [​IMG]
    Sikorski: Najpierw pozwolę sobie przedstawić Panom sytuację na froncie pruskim. Jest to najniebezpieczniejszy front i zaraz wyjaśnię dlaczego. Jak widzą Panowie Wojsko Polskie nie zdążyło obsadzić terenów na liniach Elbląg-Toruń oraz Kłajpeda-Szawle. Szczególnie niebezpieczna okazuje się luka na północy, gdyż nieprzyjaciel może nią uderzyć i złączyć się z swoimi wojskami na byłym terytorium Łotewskim. Zagwarantowało to by ofensywą Armii czerwonej przez Prusy i zmiażdżenia naszych wojsk. Liczymy jednak na szybkie działania naszych odwodów w postaci kawalerii. Jeżeli uda nam się odciąż przeciwnika od linii zaopatrzeniowych, jego piechota zmotoryzowana będzie bezużyteczna. Pozwoli nam to na zgniecenie saka z wojskami szwedzkimi. W najbliższych dniach liczymy także na przybycie obiecanych nam przez Włochów bombowców morskich, które powinny skutecznie sparaliżować szwedzką flotę.
    Rommel: Dziękuję panu. Teraz poproszę generała Andersa o przedstawienie sytuacji frontu inflandzkiego.
    Na mównicę wszedł Anders a mapa została po raz któryś tam znowu zmieniona.
    [​IMG]
    Anders: Dzień dobry. Chciałbym powiedzieć na wstępie, że będzie to jedno z krótszych sprawozdań, z racji na długość frontu za który jestem odpowiedzialny. Wojska wroga mają tu nad nami drobną przewagę i jest też luka w froncie koło Lipawy ciągnąca się aż do wybrzeża. Nieprzyjaciel nie zaatakuje jednak tędy, ponieważ zostałby błyskawicznie oskrzydlony przez naszą kawalerie i pokonany w Rydze, co zaskutkowałoby skupieniem naszych sił i zajęciem Tallina i Rezekne. To wszystko, dziękuję.
    Rommel: Teraz poproszę generała Kutrzebę o przedstawienie nam sytuacji na froncie sowieckim.
    Na mównicę wszedł z kolei Kutrzeba a wartownicy wywiesili największą z posiadanych map.
    [​IMG]
    Kutrzeba: Dzień dobry państwu. Jak państwo wiedzą jestem odpowiedzialny, za najdłuższy i najcięższy front. Sytuacja właściwie wszędzie wygląda tak samo. Nieprzyjaciel ma nad nami przewagę liczebną od 1:2 do 1:4... Sytuacja nie wygląda więc różowo. Armia Czerwona nie jest co prawda jeszcze w pełni gotowa do ofensywy, ale niestety nie możemy chyba liczyć na drugi cud nad Wisłą... Nie jestem Piłsudskim i chyba nikt z nas być nim nie potrafi. Będę więc szczery. Nie widzę szans na utrzymanie naszej granicy przez dłużej niż miesiąc... Pewną pomoc zaoferował mi Tobias von Tobiasov, jednak nie jestem pewien o co dokładnie chodzi. Prosiłbym ażeby jeśli ma jakiegoś asa w rękawie, wyjawił nam go teraz.
    Z krzesła wstał Tobi. Podszedł do mównicy i zaczął wyjaśniać.
    Tobiasov: Panowie. Zanim przejdę do głównego tematu dyskusji chcę tylko zapewnić was, że Imperium Indonezyjskie nie siedzi z założonymi rękami. W najbliższym czasie dokonamy desantu na wschodnich krańcach ZSRR. My nie opuścimy sojuszników w potrzebie! Ale do rzeczy. Jak wiecie zarówno ja jak i Sleeper pochodzimy z przyszłości. A raczej z alternatywnej innowymiarowej przyszłości. Wiadomo też, że Sleeper wprowadził do swojej armii newsy z XXIw. i jak Aleksander Macedoński, zwany wielkim rozgromi nasze armie, jeśli nie zareagujemy. Pomyślałem sobie, że czemu by nie zrobić tego samego. Powiem wam Panowie, że to dzieło odmieni losy wojny. Może jest go tylko 30 sztuk, ale nieprzyjaciel nie ma niczego co mogłoby się z tym równać. Przedstawiam państwu czołg ciężki PT-91 "Twardy".
    Wartownik włączył rzutnik a na tablicy pojawił się model najnowocześniejszego czołgu ówczesnego świata.
    Tobiasov: Panowie, ja również nie jestem Piłsudskim, ale mam za to polską wunderwaffe! Oto jest broń która pomoże pokonać sowiety!!! A jeśli wygramy wojnę przed Nowym Rokiem, to zapraszam wszystkich was na sylwestra do Hollandii!
    [​IMG]
    Na sali rozległy się owacje. Oficerowie czterech armii rozentuzjazmowali się i powstali. Wyglądało na to, że wojna zostanie wygrana. Ale czy na pewno??

    W tym samym czasie w Moskwie.

    Stalin: Priekrasna tawariszcz.
    Sleeper: Da. Ten plan zapewni nam zwycięstwo. Teraz tylko podpis... Oto jest największy plan w historii ludzkości...

    Tymczasem na tajnej misji:​


    Następnie pokonuje wiszący most i trafia wreszcie w wyznaczone miejsce,
    ruiny opuszczonej fabryki w których to znajdować ma się naukowiec.
    Tom: Twój cel - Sokolov - znajduje się wewnątrz fabryki…powinni
    przetrzymywać go w pokoju w północno zachodniej części.
    Snake: Północno zachodnia część. Zrozumiałem.
    Tom: Uważaj. Twoim zadaniem jest sprowadzenie Sokolova żywego. Nie może
    zostać wystawiony na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Nie zbliżaj się do
    niego w czasie alertu.
    Snake: Przyjąłem.
    Tom: ...Oh i jeszcze jedna sprawa, Snake.
    Snake: Czyli jeszcze coś ?
    Tom: Nie…po prostu…kiedy dostaniesz się do Sokolova, chcę,
    żebyś mu coś ode mnie powiedział.
    Snake: Co takiego ?
    Tom: "Przepraszam, że tak późno."
    Snake: To wszystko ?
    Tom: Tak.
    Snake: Zrozumiałem. Rozpoczynam zbliżanie się do celu.
    Po oczyszczeniu terenu, Snake wkracza do pomieszczenia, w którym
    znajduje się Sokolov. W tym samym czasie Rosjanin podpala dokumenty,
    które najprawdopodobniej zawierały dane na temat jego najnowszego
    wynalazku.
    Snake: To ty musisz być Sokolov.
    Sokolov: Jesteś jednym z ludzi Volgina ? (wrzuca resztę papierów do
    ognia) Nigdy tego ze mnie nie wyciągniecie !
    Snake: Nie. Jestem agentem Inonezji. Przysłano mnie tu, bym cię doprowadził
    na drugą stronę ""iron courtine.
    Sokolov: Jesteś z Indonezji? ?
    Snake: Tak. Zostałem przysłany przez Majora Zero, tego, który wyciągnął
    cię stąd dwa lata temu.
    Sokolov: Zero...
    Snake: Mam dla ciebie wiadomość od niego.
    Sokolov: Jaką ?
    Snake: Prosił by ci powiedzieć "przepraszam, że to tak długo trwało"
    Sokolov: Czy on wiedział ?
    Snake: Co to znaczy ?
    Sokolov: To znaczy, że dotrzymuje słowa. Tylko, że teraz nie mamy czasu,
    by o tym mówić. Musisz mnie stąd wyciągnąć, zanim oni się pojawią.
    Snake: Kim są 'oni' ?
    Sokolov: Pułkownik Volgin z SSF (Special Slepper Force – przyp.
    Ziom) . Na zachodzie znany jest jako Thunderbolt.
    Snake: Thunderbolt ?…Nigdy o nim nie słyszałem.
    Sokolov: Jest członkiem frakcji ekstremistów armii radzieckiej. Szuka
    sposobu, by przejąć władzę nad ojczyzną. Od czasu kryzysu wojennego,
    miesiąc temu, Sleepper trzyma się polityki pokojowego życia z Osią. (Biedacy, widocznie nie wiedzą o wojnie światowej... [przyp. Tobiego])
    Pomimo oporu i krytyki z wyższych szeregów armii oraz prowincjonalnych
    autorytetów, jak dotąd co prawda udaje mu się ich przezwyciężać.
    Jednakże porażka w sprawie polityki antypolskiej postawiła go w bardzo
    niebezpiecznej sytuacji. Gdyby tego było mało tragedia z poprzedniego
    listopada.
    Snake: Zabójstwo prezydenta Raffeti'ego.
    Sokolov: Dokładnie. W pewnym sensie Slepper stracił swojego
    największego sprzymierzeńca a jego władza gwałtownie mu się wymyka.
    Pewna grupa stara się wykorzystać obecną sytuację, by przejąć władzę
    korzystając z sił antyrządowych, zamierzają usunąć Sleppera i na jego
    miejscu usadowić Beirę i Kosygina. Osobą odpowiedzialną za to jest
    pułkownik Volgin z SSF. Kontroluje on inną, tajną wytwórnią broni,
    podobną do tej - OKB-812, znana także jako biuro projektów Granina i
    wykorzystuje je dla własnych celów. To jednak zbyt mało, by go
    zadowolić. Teraz zamierza stworzyć tajną broń, nad którą ja tutaj
    pracowałem i wykorzystać ją, by zdobyć władzę.
    Sokolov: Wywiad mówi, że wykonają swój ruch w czasie testów.
    Snake: Czyli ci żołnierze na zewnątrz…
    Sokolov: Dokładnie. Nie potrzebowaliby tylu ludzi, by tylko zatrzymać
    mnie tutaj. Rozkazano im powstrzymać pułkownika Volgina od porwania
    mnie. Nawet, jeżeli miałoby to oznaczać moją śmierć, a przynajmniej na
    to wygląda. Volgin przyjdzie, jestem tego pewny. Musisz mnie stąd
    zabrać, zanim to nastąpi.
    Snake: Zostaw to mnie.
    Sokolov: Tak przy okazji, twój rosyjski jest doskonały. Gdzie nauczyłeś
    się nim posługiwać ?
    Snake: Od mojego mentora.
    Sokolov: Ach tak ? Ameryka to naprawdę przerażający kraj.
    Snake: Jakieś kłótnie myśli ?
    Sokolov: Nie. Nie kocham tego miejsca. Ruszajmy.
    (Snake dzwoni do Toma)
    Snake: Majorze, tutaj Snake. Sokolov jest razem ze mną. Jest w dobrym
    stanie. Żadnych ran.
    Tom: Dobra robota, Snake. Teraz pośpiesz się i zabierz Sokolova do
    miejsca odlotu. Spotkamy się tam.
    Snake: Zrozumiałem.
    Tom: A co ze strażnikami ?
    Snake: Nikt mnie nie zauważył.
    Tom: Rozumiem.
    Snake: Co z The Boss ?
    Tom: Straciliśmy z nią kontakt jakiś czas temu.
    Snake: Co się stało ?
    Tom: To prawdopodobnie wina słabego sygnału. Po prostu pośpiesz się i
    zabierz stamtąd Sokolova jak najszybciej.

    [​IMG]
    Sokolov


    ______________________

    A w następnym odcikku:
    -Wunderplan Sleepera.
    -PT91
    -Wojna światowa
    -Desant na Sztokholm.


    Odcinki moje i Zioma zaczynają się zgrywać. Lecz cóż będzie z Indonezją? Przepraszam was, że tak długo robię ta naradę, ale musicie znać stan rzeczy przed 2WŚ.
     
  21. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    Ułożyłem nawet sobie wierszyk. xD

    Tomasz W**********
    "Potopy"

    "Przeżyliśmy raz turecki,
    przeżyliśmy także czeski,
    przeżyjemy więc sowiecki,
    oraz ten największy, szwedzki."

    _________________

    PS: Dobra, a co do rang to wszędzie widzę Szeregowy... Od czego one w ogóle teraz zależą?

    _________________

    Teraz użyję opcji edytuj post. :p

    _________________

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 15
    "Wunderplan??? WTF??? Are you crazy?"

    [​IMG]

    Moskwa
    15 grudnia 1936
    04:10

    Stalin: Tawariszcz, wy naprawdę myślicie, że zwyczajne oskrzydlenie strategiczne można nazwać wunderplanem?
    Sleeper: Wy się tawariszcz nie czepiajcie. To mój pierwszy wunderplan. <foch>
    Stalin: Coś taki mało efektowny...
    Sleeper: Ale pozwoli wam odzyskać ziemie utracone w 1921...
    Stalin: Cóż za wunderplan!

    5 minut później

    [​IMG]
    Stalin: Tawariszcz Rokossowski. To jest wunderplan tawariszcza Sleepera. Pozwoli on nam opanować burżuazyjną Polskę.
    Rokossowski: Jakiś taki mało efektywny... I dlaczego prowincje są zaznaczone nie tak jak trzeba? Zajmujemy przecież Elbląg, Suwałki i Kowno, czyż nie?
    Sleeper: To mój pierwszy wunderplan! A poza tym przewiduje on ofensywę za dziesięć dni w najgorszym z możliwych położeń naszych wojsk. Wiemy już od naszego agenta, że Polacy szykują ofensywę na Elbląg. Ponieważ rozciąganie frontu byłoby szaleństwem, lepiej zajmijmy Kowno i Szawle po czym uderzmy na siły polskie na północy.
    Rokossowski: Więc, jaki jest plan?
    Sleeper: Na początku nasze wojska uderzą z Szawle na północ. Siły polskie powinny wycofać się do Lipawy, gdyż groziła by im utrata tej kluczowej prowincji. Po połączeniu naszych okrążonych jednostek, ruszą dywizje pancerne Armii czerwonej i przegrupują się w Kownie. potem ruszą dwie ofensywy. Z Winnicy w kierunku na Kraków i z Kowna w stronę Warszawy. Na końcu reszta jednostek Armii Czerwonej zepchnie polaków na całym froncie w stronę Lublina, Sandomierza i Brześcia nad Bugiem.
    Stalin: A wy tawariszcz zostaniecie komisarzem partii na terenie Polskiej Republiki Rad.
    Rokossowski: Cóż za wunderplan!
    Sleeper: ...

    ***

    Minęło kilka dni. Armie największych światowych mocarstw zcierały się ze sobą nieustannie. Ze strony polskiej wszystko wyglądało dobrze, plan wykonywał się w 100%. Strona przeciwna, również była zadowolona, gdyż jak meldował ich wywiad, Polacy sami wkładali sobie stryczek na szyję. 20 grudnia Tobi znów zwołał sztab w Berlinie.

    Berlin
    20 grudnia 1936
    06:30

    Rommel:
    Witam panów, na drugiej naradzie tej wojny. Dziś omówimy jak sprawdziły się nasze nowe plany i strategie. W standardowej kolejności. najpierw generał Keitel...
    Do mównicy znów podszedł wąsaty oficer. O dziwo wartownicy nie wywiesili żadnej mapy.
    Keitel: Na froncie panuje sytuacja stała, bez zmian. jedynymi działania to przygotowanie się do ofensywy oraz loty dezorganizujące naszego lotnictwa z bazy w Stutgarcie. W przeciągu pięciu dni rozpocznie się planowana ofensywa. Formacje stacjonujące niedawno w Magdeburgu są już organizowane i niedługo wesprą naszą ofensywę.
    Rommel: Dziękuję generale, za tą opinię. teraz poproszę feldmarszałka von Pulusa o omówienie jego frontu.
    Do mównicy podszedł von Paulus i tym razem wywieszona została mapa.
    [​IMG]
    von Paulus: Witam panów. Jak zapewne państwo widzą, nasze jednostki zdążyły się zorganizować i zajęły już Rostock. Mamy prawie że dziesięciokrotną przewagę nad siłami wroga. Szwedzi zdołali wysłać na front tylko jedną dywizje piechoty. Jeśli to wszystko na co stać Sleepera, poradzimy sobie.
    Po sali przebiegł cichy śmiech.
    von Paulus: W najbliższym czasie rozpoczniemy ofensywę w wybranym miejscu na froncie. Nie będzie to trudne z racji na broniące go siły szwedzkie.
    Von Paulus zszedł z mównicy.
    Rommel: Teraz poproszę generała Sikorskiego o przedstawienie nam sytuacji Wojska Polskiego.
    [​IMG]
    Sikorski: Dziękuję. Panowie. Nasza ofensywa zakończyła się sukcesem. Odcięliśmy dywizje szwedzkie od zaopatrzenia. Ich wojska niedługo pójdą w rozsypkę. Teraz postaramy się zgnieść ten sak.
    Sikorski zszedł z mównicy.
    Rommel: Ponieważ o dziwo na froncie inflanckim i sowieckim nie zaszły żadne zmiany, proszę teraz kanclerza Tobiasova o przedstawienie nam najbliższych planów imperium.
    Tobiasov: Panowie. W czasie gdy wasze armia bohatersko stawiały opór najeźdźcą i kontratakowały, imperium również poczyniło pewne środki by pozbawić naszych przeciwników kolonii.
    [​IMG]
    Tobiasov: Jeden z naszych korpusów SS zajął portugalskie Dili. Ale nasze operacja mająca na celu desant na wschodzie ZSRR także jest w toku. Na teraz jednak chciałbym przedstawić wam Panowie nową broń. Oto Beryl...
    [​IMG]
    Tobiasov: Ten karabinek jest kolejnym kluczem do naszego zwycięstwa. Pociski kalibru 5,56mm na 45mm wystrzeliwane są z lufy z prędkością około 930 metrów na sekundę. Jest to nabój pośredni, więc część z naszych armii nie będzie go miała zapewne w swoich arsenałach. Szybkostrzelność wynosi 700 strzałów na minutę, więc jest w stanie wręcz przygnieść wroga do ziemi. Dosyć powiedzieć, że w stronę delikwenta leciało będzie prawie 12 pocisków na sekundę. Masa tego karabinku wynosi 3,5kg z pustym magazynkiem a z załadowanym 3,9kg. Proponuje od razu przyjąć go na wyposażenie wszystkich naszych armii. Jestem pewiem, że pozwoli oka każdemu Dawidowi zgnieść każdego .Goliata. ...
    Po sali znów rozległy się owacje. Nowa wunderwaffe Tobiasa była na pewno lepsza niż wunderplan Sleepera.

    ***

    Tobi kreślił właśnie plany jego własnego wunderplanu z jego osobistym udziałem. Plan nosił nazwę... "The great fire of Sztokholm"
     
  22. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 16
    "Nach Sztokholm part 1."

    [​IMG]

    (Snake i Sokolov zaczynają wymykać się z budynku. Jednakże są
    obserwowani przez kilku wrogich żołnierzy)
    Żołnierz: Stać !
    (Zostają okrążeni. Po chwili młody Major Ocelot podchodzi, bawiąc się
    Makarov'em)
    Ocelot: Czyli to jest legendarny Boss ? W końcu się spotykamy.
    Żołnierz: Ty…Ty jesteś z oddziału Ocelot ze Spetsnaz ! Co robi
    tutaj żołnierz SSF ?
    Ocelot: Żołnierz ?
    Żołnierz: To przywódca oddziału Ocelot !
    Ocelot: Dla ciebie Major Ocelot. Nie zapominaj o tym.
    Żołnierz: Sokolov jest nasz. A teraz uciekaj stąd.
    Ocelot: Ocelot nigdy nie pozwala uciec swojej ofierze.
    Żołnierz: Co !?
    (Ocelot zabija wszystkich żołnierzy.)
    Ocelot: Nie mogę powiedzieć, że to przyjemne zabić towarzysza, nawet,
    jeżeli robię to dla SSF.
    Snake: Sokolov, chowaj się.
    Ocelot: Hmm... Nie jesteś Boss, co ?
    (Ocelot przywołuje swoich żołnierzy, którzy otaczają Snake'a.)
    Sokolov: Żołnierze SSF…
    Ocelot: Co to za postawa ? Co to za pistolet ?
    (Ocelot śmieje się, po czym przyłącza się do niego reszta żołnierzy)
    Ocelot: Jeżeli nie jesteś The Boss, to giń !
    (Ocelot próbuje zastrzelić Snake'a, jednak jego pistolet się zacina.
    Snake łapie Ocelota i rzuca go na ziemię. Sokolov krzyczy i ucieka)
    Żołnierz SSF: Majorze !
    Ocelot: Zostawcie go ! Zabijcie tego drugiego !
    (Snake wykorzystuje CQC, by pokonać wszystkich żołnierzy. Ocelot
    odzyskuje pistolet i atakuje Snake'a, ten jednak rzuca go na znowu na
    ziemię. Z pistoletu wypada nabój)
    Ocelot: Niemożliwe…
    Snake: Chciałeś ręką pozbyć się naboju, co ? Rozumiem, co chciałeś
    zrobić, ale stosowanie techniki, o której się tylko słyszało nie należy
    do najmądrzejszych decyzji, zwłaszcza w czasie walki. Prosiłeś się o to,
    by pistolet się zaciął. Poza tym, nie jesteś stworzony do używania
    pistoletów automatycznych. Masz tendencję do zginania łokcia, by
    zmniejszyć odrzut. To bardziej technika rewolwerowców.
    Ocelot: Ty podły, polski psie !
    (Ocelot wyciąga nóź i atakuje Snake'a, jednak ten znowu go powala)
    Snake: Muszę przyznać, to był całkiem niezły pokaz
    strzelectwa…jesteś całkiem niezły.
    Ocelot: Całkiem niezły…
    (Ocelot mdleje. Snake dzwoni do Toma)
    Snake: Majorze, słyszysz mnie ?
    Tom: Tak, słyszę. Snake czy wszystko w porządku ?
    Snake: Wpadłem na kilka przeszkód. Oni także chcieli dorwać Sokolova.
    Wygląda na to, że wykonywali rozkazy pułkownika SSF zwanego Volgin.
    Tom: Pułkownika SSF ?
    Snake: Część partii walczącej o władzę w ZSRR według Sokolova. Coś jest
    między KGB i SSF, tak, jak między zwolennikami Stalina i Volgina…
    Tom: Sokolov był strzeżony przez KGB a polowało na niego SSF ? Snake,
    wygląda na to, że to coś groźniejszego niż kryzys szwedzki.
    Snake: Nie podoba mi się to. Ta cała sprawa śmierdzi.
    Tom: Zgadzam się. Lepiej się pośpiesz.
    Snake: Sokolov sam uciekł, ale go dogonię.
    Tom: Liczymy na ciebie.
    (Snake wchodzi na teren Dolinovodno, gdzie znajduje Sokolova stojącego
    przed mostem)
    Snake: Wszystko w porządku ?
    Sokolov: Ci ludzie byli z oddziału Ocelot.
    Snake: Specnaz ?
    Sokolov: Tak. Najlepsi żołnierze SSF. Przybyli po mnie. To koniec !
    Snake: Uspokój się. Wyprowadzę cię stąd. Obiecuję. Poza tym, mamy
    najlepsze wsparcie z możliwych.
    (słychać jakiś wybuch)
    Sokolov: Patrz !
    (Snake patrzy na wzgórze, gdzie zauważa ogromny czołg)
    Snake: To jest to, co chcieli, żebyś stworzył ?
    Sokolov: Tak. Shagohod - "Chodzący Behemoth " - czołg mogący wystrzelić
    nuklearne rakiety średniego zasięgu.
    Snake: Jest gotowy do działania na każdym terenie ?
    Sokolov: O tak. Bez wsparcia innych jednostek.
    Snake: Czołg mogący wystrzelić bombą atomową i działający sam. Czy to
    coś jest skończone ?
    Sokolov: Nie. To dopiero koniec Fazy 1. Naprawdę, nie będzie skończony
    aż do zakończenia Fazy 2.
    Snake: Faza 2 ?
    Sokolov: Nadanie formy tejże broni. Jeżeli zostanie ukończona a
    pułkownik dostanie ją w swoje ręce, będzie to oznaczać początek dominacji sowiecko-szwedzkiej w Europie.
    Snake: Co?
    Sokolov: Tak. A zarazem prawdziwy początek ery strachu…
    Snake: Kolejna wojna światowa ?
    Sokolov: Nie miałem innego wyjścia, niż współpraca ! Nie chciałem zginąć
    ! Chciałem zobaczyć swoją żonę i dziecko, ponownie w
    stanach…Proszę, zabierz mnie tam jak najszybciej. Nie mogą tego
    skończyć bez mojej pomocy.
    Snake: Zrozumiałem. Ruszajmy!

    ***

    Do gabinetu Sleepera wszedł oficer by złożyć dzienny raport. Stanął na baczność i trzasnął obcasami.
    Sleeper: Tak?
    Oficer: Sir. Melduję że przyszedł raport z wojny na dzień 22 grudnia.
    Sleeper: Taaak?
    Oficer: Zacząć od tych dobrych wiadomości, czy złych?
    Sleeper spojrzał na niego spode łba.
    Sleeper: Od dobrych...
    Oficer: Na froncie Inflanckim operacja idzie według planu. Na resztkach ropy nasze dywizje zajęły Szawle. Znaczy to, że Rzeczpospolita Dwojga Narodów jest już tylko Rzeczpozpolitą Polską. Znowu... Litwa jest nasza.
    Sleeper: Świetnie!
    Krzyknął Sleeper i aż klasnął w ręce. W pokoju zapanowała niezręczna cisza.
    Sleeper: No, na co czekasz. Kontynuuj, śmiało.
    Oficer: Ale... To koniec.
    Sleeper: Co?
    Oficer: Koniec dobrych wieści.
    Sleeper: Koniec...
    Powtórzył bezwiednie Sleeper.
    Oficer: Na froncie duńskim Wehrmacht spycha nas coraz bardziej. Niedługo będą w Kopenhadze, a stamtąd mogą spokojnie wkroczyć do Skandynawii. Oprócz tego Francuzi są już w kompletnej rozsypce i... niemiecki czołgi stoją w Paryżu... I otrzymał pan jeszcze kartkę świąteczną od Tobiasova następującej treści.


    Sleeper: Pff...
    Oficer: Em... Sir. Według ostatnich raportów, Turcja dołączyła do Osi...
    Sleeper: Koniec tego! Lepiej powiedz mi jak się spisuje moja wunderwaffe!
    Oficer pobladł.
    Oficer: Em... Nie spisuje się. Nie możemy umieścić głowic na czołgu.
    Sleeper: Coo? Jak to? Dlaczego?
    Oficer: Nie możemy ich zbudować?
    Sleeper: CO? To co ja niby umieszczę na moim czołgu?
    Oficer: Nie umieści pan nic na czołgu sir.
    Sleeper: Czy chcesz mi powiedzieć że jego też nie zbudowaliście?
    Oficer: Ależ nie, spokojnie, zbudowaliśmy go.
    Sleeper: Więc czemu nie mogę na nim nic umieścić?
    Oficer: Wysadzili go partyzanci Tobiasa, a zaraz później porwali naukowca prowadzącego ten projekt.

    Ten przedświąteczny dzień wrył się w pamięć oficerów sztabu generalnego Szwecji. Do pokoju wpadł wpieniony Sleeper i poderwał ich wszystkich na nogi. Zaczął wrzeszczeć, przeklinać i rzucać się po kancelarii.

    Dobre rzeczy:
    [​IMG]

    I złe:
    [​IMG]
    [​IMG]
    [​IMG]
    [​IMG]

    ***

    Do gabinetu Tobiego wszedł Ziom. Tobi spojrzał na niego po czym rozwarł ręce w geście powitania.
    Tobi: Ziom, mój drogi witaj. Jakże się cieszę, że porwałeś tego naukowca.
    Ziom: Drobiazg...
    Tobi: Wiem, że jesteś strasznie zmęczony po ostatniej misjii, ale niedługo czeka nas następna.
    Ziom: Nas?
    Tobi: Tak nas...
    Ziom: Więc co to będzie?
    Tobi: Nie mogę na razie ci nic powiedzieć, wiedz tylko, że Sztokholm spłonie...
    Ziom: Jawohl kanclerzu!
    Tobi: A tak baj de łej to chyba zmienię urząd kanclerza na tytuł Cara Indonezji, co o tym myślisz?
    Ziom: Tobie to się nudzi...
    Tobi: Niom. :D

    __________________________

    Zacznę od tego, że przykro mi, że odcinki pojawiają się tak rzadko. Składają się na to trzy przyczyny.
    1) Mnóstwo pracy w szkole.
    2) Jestem zaangażowany w pisanie AARów na Stonyroad. Jestem przecież w polskiej delegacji.
    3) Oparzyłem sobie dłoń gorącym tłuszczem i troche trudno jest mi pisać.
     
  23. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 17
    "Nach Sztokholm part 2."

    [​IMG]

    Dzień 23 grudnia był dniem podwójnie wesoły. Nie dość, że był dniem przedświątecznym, był też dniem koronacji Tobiego na cara Indonezji, byłej Serbów Chorwatów, Macedończyków, Bułgarów, Słowaków, Czechów, Polaków, Ukraińców, Białorusinów, Litwinów, Rusinów i wszelkich innych mniejszości narodowych w obrębie strefy wpływów. Oczywiście, sam tytuł nic nie dawał zwłaszcza, że panowała ciągle bratobójcza wojna pomiędzy tymi narodami. Słowiańska siła, zaczęła rozpadać się od środka, na to nie można było pozwolić. Nawet Sleeper, którego wywiad dowiedział się o tym wydarzeniu, musiał się z tym liczyć. W jego głowie zaczął układać się prawdziwy "wunderplan"...

    ***

    -Einstein jest sprawa! – krzyknął Ziom na korytarzu Ministerstwa
    Dobrobytu. Wyciągnął z jakieś torby z tworzywa sztucznego, którą miał na
    plecach, małe, metalowe coś, z ruszającymi się obrazkami. Po chwili
    włożył do tego płytkę z napisem "Crysis" – Zrobisz mi taki
    skafander?
    - No problem Zią!
    Jakieś 5, 10 może 15 kilometrów dalej
    - Opieramy się na woli milionów. Przekuwamy ją w program realizowany
    wysiłkiem klasy robotniczej, chłopów i inteligentów polskich. Dzięki
    temu mogliśmy pójść naprzód i osiągnąć sukces, który przysporzył nam
    szacunku i uznania w świecie. W krótkim czasie Indonezja stała się
    silniejsza, a Polakom zaczęło żyć się lepiej, i jest to fakt
    niepodważalny, którego nie kwestionuje nikt, nawet nasi wrogowie. Idzie
    o wielką sprawę – o to, aby w obrębie życia jednego pokolenia
    zbudować drugą Polskę. By Indonezja rosła w siłę, a ludzie żyli
    dostatniej. Jeśli nam pomożecie, to sądzę, że ten cel uda nam się
    wspólnie osiągnąć... Jak? Pomożecie?
    - …No…
    - I zamierzam podnieść podatki…
    - Foolish boy – w tym momencie nasz szanowny El Presidente dostał
    kulką w ucho. Strzelcem był The End. Młodziaszek – jedyne 120 lat
    na karku i szfo wszystkich snajperów. Członek oddziału Cobra.
    Zapomniałem wcześniej napisać, że The Boss spier… uciekła do
    Sleppera, gdyż zadłużyła się, w jednej ze szwedzkich knajp, gdzie grały
    nikomu nie znane dzieci z zespołu Abba. Cobra do zespół The Boss jakby
    co. Jasne? Ok. Kilka minut później Ziom ze swoją ekipą, gdzie The Boss
    zastąpił czar… afroamerykanin o ksywce Mr. Sigint, próbują uciec z
    atakowanej Hollandii
    - O kurcze, ale rzeź!
    Kilka metrów dalej
    - Zaraz, co ja powiedziałem?
    - O k****, ja Pier****, ale rzeź! – odpowiedział znający charakter
    Zioma, Major Tom
    - Dzięki uspokoiłeś mnie. A czekajcie! Idźcie do samolotu, zaraz was
    dogonię.
    Usłyszeli głuche "Maximum Speed" i tyle go było widać. Kilka minut
    później, jakieś 2, 3 może 10 kilometrów dalej w pokoju Justyny:
    - Te! Zbieraj się!
    - Co?
    - Zamach, rzeź, Rosjanie, sleeper, Kevin sam w domu
    - Co?
    - Uciekamy!
    - Co?
    - Nosz w k***…
    Głuche "Maximum strengh" Justa na plecy i jazda. Po drodze gabinet
    Romel’a:
    - Ziom! Wreszcie! Już myślałem, że ten prezent od Keitla się zmarnuje!
    – poczym z szafki wyciągnął dwa kieliszki i francuski napój wysoko
    procentowy.
    - W sumie… mamy trochę czasu.
    Kilka minut później:
    - Dobra, musimy spadać!
    -Ziom! Łaj!
    - Zamach, rzeź, Rosjanie, sleeper, Kevin sam w domu!
    - Nie tylko nie Kevin! Ja już tego nie wytrzymam! Lece po Hildę i
    spotykamy się w porcie!
    - No problem, ale my mamy samolot.
    - Spoko to duży U-boot. Zmieści się. Nowy model! Słyszałeś, o planach
    KMS Graff Zeppelin? Dodaliśmy kopułę, kilka sterów i gotowe!
    - Co to będzie z Mercami w takim razie, za jakiś czas…
    W drodze do Berlina:
    Justa: A gdzie Tobi?
    Ziom: Ups...
    [​IMG]

    ***

    W tym czasie Sleeper siadział zadowolony w swym gabinecie. Tobi był jego więźniem, odparł Wehrmacht w Kilonii, Polska miała być zaraz okrążona, przejęcie władzy w całej Indonezjii było tylko kwestią czasu a Stalin wybrał go na świadka na swój ślub. W tym momencie co gabinetu wpadł znów biedny oficer z ostatniego odcinka. Nawet nie meldując się krzyknął:
    -Sir, sir. Wehikuł działa. Sprowadziliśmy JĄ, udało się!
    Sleeper spojrzał na niego z politowaniem.
    -A ktoś miał wątpliwości?

    ***

    W Moskiewskiej cerkwi zabiły dzwony. Cały lud stolicy Sowieckiej wyległ na ulice, by zobaczyć młodą parę. Generalissimus szedł zadowolony trzymając pod rękę swoją małżonkę. Naruszenie czasu przez pakt Komiternowski gwarantowało trwałość ślubu. Od dziś ZSRR nie rządzi już tylko Stalin, ale i Katarzyna II...

    _____________________

    Na wstępie chcę przeprosić wszystkich, którzy wciąż czytają tego AARa. Stonyroad pochłonęło mnie. To prawda. Ale odcinek jest. I teraz będzie trochę fabuły... bo na froncie przez 2 tygodnie nic się nie będzie działo.
     
  24. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    REPUBLIKA INDONEZYJSKA

    Odcinek 18
    "Zapomniał o wodzu..."

    [​IMG]


    Justyna: Idiota!
    Hilda: Vollkommen Idiot!
    Justyna: Debil!
    Hilda: Kretin!
    Raz po raz Justa i Hilda wrzeszczały na Zioma. Wreszcie nie wytrzymując zaczął wrzeszczeć.
    Ziom: Ku**a! Justa, ja oglądałem wcześniej House'a wraz z Severianną, a wiesz, że ona na trzeźwo to nic nie trawi. Hilda, twój ojciec wyjął prezent od Keitla, a znasz te ich prezenty!
    Jako, że Ziomowi kończyły się argumenty a tłumacz zaczął analize wypowiedzi Zioma dla Hildy, Ziom poszedł na naradę. Tym czasem w pałacu Sleppera, który odkrył swe włoskie korzenie:
    -Sancti magistri! (Święty ojcze!)
    -Ke? (Ke?)
    -Telefono.
    -Pronto. (?) Uhuhuhahahaha, Belissimo!

    Kilka sekund później w Berlinie
    Adolf Hitler: Ziom. Ty Żydzie! Jak mogłeś zapomnieć o Tobim?!?
    Benito Mussolini Ziomualdo! Karabinieri stryczko?!?
    Ignacy Mościcki Panie Ziomie. Naród nasz ubolewa nad pańskim czynem. Mamy nadzieję, że to się nie powtórzy.
    Słysząc to Ziom wyszedł z sali trzaskając drzwiami i poszedł na "niemieckie białe piwo" w pobliskim pubie.
    A tymczasem w Indonezji, w celi z Tobim:
    -Gadaj gdzie jest wasze archiwum! -wrzasnął oficer po raz któryś uderzając przywiązanego do krzesła Tobiego w twarz.
    Odpowiedziała mu cisza.
    -Gadaj! -wrzasnął.
    Jedyne co się zmieniło to jeszcze chłodniejsze spojrzenie Tobiego.
    -Skoro tak, to zrobimy to inaczej. -Wziął do ręki gumową pałkę, lecz w tym momencie wszedł Sleeper.
    Oficer natychmiast odsunął się i wyszedł z pokoju. Sleeper spojrzał z politowaniem na Tobiego.
    -I chcesz mi powiedzieć, że tak skończył car Indonezji? Gdzie twoja armia, gdzie agenci, gdzie ludzie którzy cię obronią? -mówił.
    -Sam potrafię się bronić. -odparł na pół przytomny Tobi.
    -Powiedzmy... -mruknął Sleeper- Mam dla ciebie propozycję. Kiedy tu przyszedłeś, czy nie byłeś żądny władzy, nie chciałeś stworzyć imperium, tłumów ludzi wiernych tobie i tylko tobie? Na pewno... Nie łódź się. Naprawdę jesteś taki jak ja...
    -Nie... -odpowiedział cicho Tobi.
    -Dobrze wiem czego pragniesz. Władza, pieniądze, wolność... To są wartości, które poruszają nas obu. Mogę dać ci to wszystko, przyłącz się tylko do mnie. Ten świat padnie u moich stóp, a wtedy wynagrodzę wszystkich, którzy byli mi wierni. Ustanowię cię władcą nowopodbitych prowincji. Będziesz najwyższą osobą na tym świecie, będziesz miał nad sobą tylko mnie... -ciągnął.
    -Nie jestem taki jak ty... -upierał się.
    -Czy nie widzisz, że my dwaj jesteśmy stworzeni do wyższych celów, że dla nas świat to za mało? Zostawiam ci czas do namysłu do jutra rana. Masz czas. Przemyśl to...
    Tobi spojrzał na niego trochę łagodniejszym wzrokiem.
    -Czy... Czy muszę być przywiązany do tego krzesła? -spytał.
    Sleeper widząc że prawie go złamał nakazał strażom rozwiązać go. Tobi leżał na łóżku, nadal skrępowany lecz na łóżku. Dla człowieka poddanego wielodniowym przesłuchaniom było to bardzo wiele. Propozycja Sleepera wracała do niego coraz częściej, mimo iż najczęściej odrzucał ją od razu ona zaczynała napierać ze zdwojoną siłą. Tobi zagłębił się w swoich myślach. Powoli odpływał w krainę snów...

    ___________

    Wybaczcie że tak krótko, ale nie dość że musiałem napisać własny odcinek bo ziomowi zabrakło weny, to mam szlaban na neta. Sory wam wszystkim. Muszę kończyć, pzdr. wam wszystkim...
     
  25. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    Rozdział Drugi:
    "Odsunięty od władzy"





    Odsunięty od władzy.
    [​IMG]
    Rozdział: 2 / Odcinek: 1
    "Niewola fizyczna a psychiczna."


    Tobi otworzył zaspane oczy leżąc na ciągle wygodnym, acz nieco zdezelowanym łóżku. Wydarzenia dnia wczorajszego zaczęły do niego powoli lecz dokładnie wracać. Z przerażeniem zauważył że godzina wyboru zbliża się nieubłaganie. Słońce rzucało już wyraźne światło przez wąskie okienko. Po kilku minutach, faktycznie dał się słyszeć stukot wojskowych butów. Z początku ciche kroki, szybko zgłośniały i Tobi był już pewien że idą teraz właśnie po niego. Stare ołowiane drzwi skrzypnęły a do pomieszczenia weszło kilku ludzi.

    Tobi P.O.V

    Usłyszałem otwierane drzwi. Światło padające z zewnątrz chwilowo mnie oślepiło. Przyzwyczaiwszy się do niego zauważyłem że w moją stronę idzie żołnierz. Mężczyzna pochylił się nade mną i wyjął nóż. Przełknąłem ślinę i przymknąłem oczy, jednak zamiast ciosu zauważyłem że zaczął mi on bez słowa rozcinać więzy na nogach. Po chwili usłyszałem krótką szorstką komendę: "Wstawaj." Wstałem powoli a inny gość poprowadził mnie na korytarz. Szedłem niezliczonymi korytarzami i schodami by wreszcie dotrzeć przed wielkie drzwi. Wtedy strażnik mnie zostawił.
    -Kiedy będziesz gotowy wejdź. -powiedział całkiem niezłą polszczyzną.
    -Zawsze jestem gotowy. -odparłem bojowniczo, po czym poszedłem w stronę wielkich drzwi. Złapałem za klamkę i pociągnąłem ją. Drzwi ustąpiły. Wszedłem do wielkiej, wszechstronnej kancelarii. Koło drzwi stało dwóch strażników, a za biurkiem znajoma mi osoba...
    -Witaj... -powiedział z ironią w głosie- Mam nadzieję że przemyślałeś to wszystko i przyłączysz się do mnie własnowolnie.
    To ostatnie słowo z lekka mnie zaniepokoiło. Mimo wszystko zachowałem jednak swoją wcześniejszą opinię. Zbierając się na całą możliwą w danej chwili pewność siebie powoli powiedziałem.
    -Jeszcze raz nie. I jest to moja ostatnia odpowiedź.
    Sleeper zmrużył oczy. Chwile obaj milczeliśmy.
    -Miałem nadzieję, że nie zmusisz mnie żeby tego użyć. -powiedział wolno. Przemilczałem jego odpowiedź głównie dlatego, że nie wiem czym jest "to" i co może mi "to" zrobić. Zanim zdążyłem się zorientować strażnik złapał mnie za ramie i poprowadził kolejnym korytarzem. Tym razem mijane schody prowadziły w dół, lecz nie był to kierunek do mojej "kwatery". Wprowadzili mnie do jakiegoś pomieszczenia. Zanim zdążyłem się zorientować posadzili mnie na czymś co do złudzenia przypominało krzesło elektryczne. Dalej nic nie pamiętam.

    ***

    Sleeper wszedł do pomieszczenia. Spojrzał na przeprowadzany zabieg i uśmiechnął się do siebie...

    Sleeper P.O.V
    Wszedłem do sali laboratoryjnej. Pierwsze wrażenie było wspaniałe. Tobias siedział na bombardnicy jonowej a zespół naukowców kontrolował przebieg "eksperymentu". Podszedł do mnie naukowiec.
    -Operacja w toku. Na razie wszystko idzie według planu. -powiedział. Podszedłem do następnego pomieszczenie oddzielonego od laboratorium lustrem weneckim. Usiadłem na krześle i zanurzyłem się w przemyśleniach. Wiele pytań dalej wymagało odpowiedzi. Po chwili chyba zdrzemnąłem się. W każdym razie obudził mnie ten sam naukowiec.
    -Sir, sir... -mówił- Udało się. Informacje przechowywane w mózgu chłopaka zostały zmodyfikowane jonami.
    Spojrzałem na niego. Wiedziałem, że technologie z XXIIIw. się przydadzą.
    -Wybudźcie go. -poleciłem.
    Po chwili stał przede mną Tobi, jednak zupełnie odmieniony. Na jego młodej twarzy nie było śladu po hardym wyrazie oporu, a malował się na niej tylko chuligański uśmiech. Miałem racje mówiąc że nikt nigdy mi się nie oprze...

    ***

    Ziom sprawdził zamek w swoim Berylu.
    -Ammo-jest, zaopatrzenie-jest, spadochron-jest... -mówił do siebie. Zaraz potem wyszedł na płytę lotniska w Berlinie. Wielki "America Bomber" właśnie kończył tankowanie paliwa. Ziom wszedł na pokład. W głowie ciągle tkwiły mu słowa Hildy i Justyny: "Jeśli nie przywieziesz go żywego to..." Po kilku godzinach, samolot znalazł się na 10 000m nad wyspami Indonezyjskimi. Teraz w ostrym pikowaniu pilot zmniejszył wysokość, by ziom wyskoczył.

    Ziom P.O.V

    Wziąłem jeszcze jeden łyk whisky po czym zapiąłem smok.
    -10, 9, 8- usłyszałem głos pilota.
    -Daj se spokój, co? -wrzasnąłem.
    Drzwi od luku uchyliły się i zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć zostałem wyrzucony z samolotu przez ciąg powietrza. Przeleciałem trochę w dół po czym pociągnąłem za linkę. Nad moją głową załopotała piała płachta spadochronu. Teraz reszta należała do pilota. Modląc się, by zdążył on odwrócić uwagę ruskich i szwedów ode mnie powoli opadałem na ziemię. Po kilkunastu sekundach wylądowałem na jakimś drzewie. Zlazłem z niego i przeklinając na czym świat stoi zorientowałem się, że właściwie wylądowałem na maskowaniu jakiegoś wielkiego bunkra. W tym momencie zauważyłem dwóch gości w ruskich mundurach i wyraźnym akcentem. Zacząłem zakradać się do nich. W tym momencie zabrzmiał głośny modulowany dźwięk. Alarm!

    Sleeper siedział w swoim gabinecie zadowolony z całodniowych operacji. Miał teraz w swojej ręce to co chciał. Nic nie było w stanie zepsuć jego radości, nic do czasu rozbrzmienia alarmu.

    ***

    Tymczasem w Berlinie organizowany był rząd Indonezyjski na uchodźstwie. Od początku zaczął się spór o to kto ma zostać "tymczasową" głową państwa. Hilda twierdziła, że jako "druga połowa" kanclerza (cara) ona powinna sprawować władzę w jego imieniu. Justyna stwierdziła, że to ona przybyła z Tobim z przyszłości i łączy ją z nim długa przyjaźń. Na to zareagował Rommel że obie nie mają doświadczenia politycznego i militarnego, więc to on powinien teraz sprawować rządy. Na to usłyszał zdecydowane nie od reszty uratowanego rządu. Einstein twierdził, że to on jako mądry powinien rządzić. Tutaj usłyszał komentarz Rommla że jest żydem. Tak więc Richthofen powiedział, że jest pełnokrwistym Niemcem szlacheckiego pochodzenia, co z kolei spotkało się z protestem ze strony Turbo Dybo Mena, który jako Polak i w dodatku 150% powinien być nowym kanclerzem.Wtedy dotąd milczący Kutrzeba zasugerował że może by tak otworzyć "list który zostawił Tobi na wypadek gdyby mu się coś stało".

    -To chyba przesądza? -stwierdził Kutrzeba. Spór rozwiązał się tak szybko jak powstał i wszyscy wrócili do swych zadań i miejsc. Rząd do rządzenia, Kutrzeba do napawania się, Rommel do picia prezentów od Keitla, Justyna na łąkę, Hilda na poligon a siły porządkowe (wezwane na wszelki wypadek) do koszar...

    [​IMG]
    Hilda

    [​IMG]
    Justyna​

    __________________

    No... Chyba odzyskałem wenę, chociaż nie jestem pewien czy pisanie akcji z subiektywnych punktów widzenia jest dobrym rozwiązaniem. Aha. Słuchajcie, dopiero zaczynam więc wszystkie uwagi co do moich imageów mile widziane. Dobra ludzie. Komenty zostawiam wam. :p
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie