Imperium Słońca - Cesarstwo Japonii

Temat na forum 'HoI III - AARy' rozpoczęty przez Banzai, 11 Listopad 2009.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Banzai

    Banzai User

    [​IMG]

    Cesarstwo Japonii / 日本国 / Nihon-koku



    od autora:
    Witam wszystkich, którzy okazali zainteresowanie wydarzeniami z teatru Azjatyckiego.
    Będziecie mogli przeczytać fabularyzowany dokument, opowiadający losy Ishizawy Oro - pilota Cesarskich Sił Powietrznych, który po latach spróbuje przekonać swojego syna do Seishin Kyoiku - kodeksu honorowego.

    [​IMG]

    Planuję przedstawienie kilku, krótszych odcinków każdego tygodnia.


    Prolog: Grzechy moich przodków

    6 sierpnia 1974 roku
    Asahigawa - 40 km na północny wschód od Sapporo

    Drzwi herbaciarni skrzypnęły i do środka weszło dwóch przemoczonych do suchej nitki mężczyzn. Starszy z nich spojrzał w kierunku małej wnęki tuż przy barze, po czym skinął na młodszego i ruszył w kierunku stolika, zajmując miejsce pod ścianą, tak aby obejmować wzrokiem wejście.
    -Nadal masz te śmieszne nawyki z wojska tato – skwitował, z uśmiechem młodszy z mężczyzn. Jego ojciec nawet na niego nie spojrzał. Gładził dłonią drewniana powierzchnie ławy.
    -Dwadzieścia dziewięć lat temu, właśnie tutaj, przy tym stoliku, poznałem Twoja matkę. Siedziała dokładnie tu, gdzie teraz spoczywają moje szanowne cztery litery, więc skończ synu pieprzyć o nawykach z wojska. - powiedział stanowczym tonem i zmarszczył brwi.
    Takeda wpatrywał się w ich nienaturalnych rozmiarów krzaczastość. Wiedział, że ojciec nie przepada za jego złośliwymi uwagami o wojnie. Był starej daty. Nigdy nie potrafili o tym normalnie rozmawiać.
    - Tata i jego Seishin Kyoiku. - pomyślał. - porzucić wszystko, zostanie Ci honor.
    - Młodzi pacyfiści. Myślicie że macie przed sobą betonowych starych dziadów, potrafiących tylko gwałcić, palić i rabować!
    - Ależ tato... – próbował wtrącić Takeda.
    - Nie zaznaliście okrucieństwa wojny i śmiecie uważać, że WY - zaakcentował wyraźnie - znacie łatwe i szybkie rozwiązania wszystkich problemów. - Brwi zaczęły drżeć i unosić się miarowo. - Po cholerę robisz ten doktorat? Aby matka przewracała się w grobie?! - Naburmuszył się i spojrzał na ścianę, próbując pokazać swoją głęboką dezaprobatę, dla dotychczasowej kariery naukowej syna.
    Takeda studiował historię najnowszą, z wyszczególnieniem Wielkiej Wojny Zjednoczeniowej, na uniwersytecie w Nagoi. Nie bez problemów obronił pracę magisterską pod dość niepokojącym tytułem "Zbrodnie wojenne Cesarskiej Armii Wielkiej Japonii, a obecna sytuacja społeczna w Azji Południowej, czyli problem mniejszości narodowych i religijnych w granicach Cesarstwa". Już sam tytuł wydawał się jego ojcu bełkotem, nie mówiąc o całej reszcie. Po obronie tytułu został na uczelni, postanawiając otworzyć przewód doktorski.
    - Międzynarodowe wyróżnienie za zdystansowaną myśl społeczno-polityczną... - zacytował z najzjadliwszą złośliwością ojciec - Bzdura!
    - Tato, nie przyjechaliśmy tutaj aby wykłócać się o takie rzeczy. - Takeda był wyraźnie zniecierpliwiony - To miał być hołd dla mamy... dla ciebie...
    - Synu, to nie są jakieś tam rzeczy. Tymi sprawami żył cały świat. Czuli to wszyscy moi szkolni koledzy. Nie mówię o sierpniu '37, mówię o tym, kiedy tak naprawdę wszystko się dla mnie zaczęło, a ty... -zawiesił głos i westchnął - Ty robisz z nas morderców. Każda twoja praca wygląda jak propaganda z czasu wojny. Propaganda naszych wrogów....


    (kolejny odcinek - "Świt")
     
  2. Banzai

    Banzai User

    [​IMG]



    - Herbata wystygła – rzucił, jakby dla zmiany tematu, Takeda.
    Przez ostatnie pół godziny jego ojciec wylewał z siebie swoje żale. Zarzucał synowi brak szacunku. Niechęć do wartości jakimi się kierował podczas wojny.
    - Tato, rozumiem twoje pretensje. - starał się mówić szczerze i bez ogródek – Wiem, że mój punkt widzenia może wydawać się kontrowersyjny i w twoim mniemaniu dość radykalny. Zarzucasz mi brak empatii i dystansu,a sam ten dystans gubisz. Chcesz żyć w kraju, w którym nie można i nie chce się mówić o błędach jakie popełniono w przeszłości?
    - A brytole, myślisz, są kryształowi? - wtrącił ojciec – Jakoś nigdy nie zauważyłem aby bili się w piersi!
    - Nie będę porównywał Japonii do Wielkiej Brytanii – na jego ustach pokazał się lekko sarkastyczny uśmiech.
    – Pańskie lordostwo często używało słowa „honor”, który w ich pojmowaniu opiera się na podwijaniu ogona i pierzchaniu w panice, ilekroć los stawia na drodze cięższe wyzwania. Czasy kolonialne odeszły z końcem lat dwudziestych...
    Takeda spojrzał na ojca. - Nie wiem tato. Wydaje mi się, że uogólniasz. Japonia wygrała wojnę i to my piszemy jej historie. Ja chce tylko spojrzeć na nią pod nieco innym kontem. Przyznać, że nie wszystko było w porządku. - westchnął bezradnie – staram się pokazać nasze błędy, nie tyle w kontekście wojennym, co moralnym. Rozliczyć się z przeszłością i przyznać do spraw, o których człowiek honorowy powinien mówić otwarcie.
    Nie zaprzeczysz – ciągnął dalej – że Armia Jego Cesarskiej Mości, robiła rzeczy jakie nie przystają ludziom mianujących siebie przymiotnikiem „cywilizowani”...
    - Hmm – Stary zmarszczył brwi i ścisnął usta. Wiedział co ma na myśli jego syn...
    - Mam wrażenie, że oboje mówimy o tym samym tato. Patrzymy tylko z przeciwnych kierunków. - Przerwał na chwile szukając odpowiednich słów. - Szukam punktu zaczepienia. Czegoś co pozwoli mi złapać szerszą perspektywę tych zdarzeń.
    - Ojciec spojrzał na Takedę z politowaniem – Chcesz poznać historie wojny? Przecież napisałeś już o niej nie jedno opasłe tomisko. Nie uważasz że twoja prośba jest nieco spóźniona?
    - Nie pisałem o wojnie, a o krzywdzie zwykłych ludzi. Mianownikiem konfliktu jest ludzkie cierpienie. Z perspektywy zwykłego człowieka każda wojna wygląda tak samo.
    - Nawet nie masz pojęcia... Kiedy skończyłem Akademię, myślałem o sobie jak o jednostce wybranej do wyższych celów. Zasiadając za sterami czułem się złączony z maszyną. Zapłon, krótkie oczekiwanie na miarowy dźwięk silnika wprawiający całą maszynę w drżenie. Jak dreszcze na ciele, które czujesz, gdy ma się wydarzyć coś wyjątkowego. Lekki ruch przepustnicy i masz w jednej dłoni całą moc samolotu. Kołowanie na pas, w końcu szybki sprint do momentu gdy chropowatości pasa ustępuje miękka poduszka powietrza pod tobą. Jesteś w górze i czujesz się... - urwał i zamknął oczy – czujesz się wolny.
    - To była Nakajima, prawda?


    [​IMG]


    -Tak. Wtedy, w w lecie '36, najlepszy samolot jaki Cesarstwo mogło oddać swemu poddanemu. Zwrotniejszy i szybszy od maszyn treningowych. Dla nas, świeżo upieczonych oficerów lotnictwa, to był prawdziwy potwór. Wkrótce mieliśmy to potwierdzić i przekonać wszystkich o swojej przydatności.
    - Pod koniec marca '37, skrzydło w którym służyłem, dostało rozkaz przebazowania do Dalian w Mandżurii - bazy morskiej i lotniczej, uważanej za wrota na kontynent. Cała operacja miała nam zając piętnaście godzin, wraz z międzylądowaniem w Pusan. Wiedzieliśmy, że coś się dzieje. Rejon przygraniczny był wtedy miejscem ogromnej koncentracji naszych wojsk lotniczych, morskich i lądowych.
    Już w lecie '36 roku, kiedy kończyłem Akademię, postępowała reorganizacja pierwszej i drugiej Armii. Większość sił została oddelegowana na zachód.


    [​IMG]


    Dla trzeźwo myślącego człowieka, mającego jakiekolwiek pojęcie o rzemiośle wojennym, było jasne, że jest to początek realizacji głęboko zakrojonego planu. Rok 1936 miał charakter wyczekiwania na coś większego. Lokalne konflikty w Europie i Afryce, przy czynnym udziale światowych mocarstw zagęszczały atmosferę.


    [​IMG]

    [​IMG]
    20 października 1936


    Charakter gospodarki i polityki w kraju, potwierdzał jedynie przypuszczenia większości obywateli - Przyszła konfrontacja była nieunikniona...


    [​IMG]

    [​IMG]


    Czułem się dumny i jednocześnie bezradny. Stawałem się trybikiem w potężnej machinie i wydawało mi się że nawet Jego Wysokość Cesarz nie jest w stanie już jej zatrzymać. Droga jaka wybraliśmy miała spłynąć krwią, morską wodą i rozgrzanym olejem silnikowym.


    [​IMG]


    30 Kwietnia 1937 roku wstałem przed wschodem słońca. Obmyłem ciało, założyłem mundur i poszedłem na wzgórze, na które od miesiąca codziennie się wdrapywałem. Rozciągał się z niego widok na miasto i port Dalian. Było chłodno. Niebo czyste. Promienie słońca wychylały się zza wzgórz.
    Wtedy je zobaczyłem... po całym ciele przebiegł nagły dreszcz. Mimochodem otworzyłem usta i patrzyłem jak Akagi i Soryu wraz ze swoją osłona opuszczają port. W głębi ducha wiedziałem czego spodziewać się na porannej odprawie, ale teraz poczułem, że nie ma odwrotu. Zapamiętam ten świt do końca życia. Przed nami była tylko wojna...


    [​IMG]

    Czyszcze i zamykam.

    Goliat
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie