Józefowe Dzieje

Temat na forum 'HoI II - AARy' rozpoczęty przez robertvu, 20 Kwiecień 2009.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    Józefowe Dzieje
    Kacapskaja-AAR


    [​IMG]
    Witam brać Eufi po długiej przerwie.

    Józef Stalin otworzył oczy. Leżał w swoim łóżku na Kremlu. Był 1936 rok – tego był pewien. Styczeń – tego był niemal pewien. Początek miesiąca – miał nadzieję. Było to logiczne zważywszy, że ostatnią rzeczą jaką pamiętał było świętowanie Nowego Roku.
    Józef spróbował podnieść głowę. Podstępny ból zaatakował niemal natychmiast .
    -Boże, za co? - zajęczał pierwszy sekretarz. Zaraz jednak zdał sobie sprawę, że w teorii marksistowskiej Bóg nie istniał. W zaistniałej sytuacji Stalin uznał to za wielkie niedopatrzenie.
    -Kto wynalazł wódkę? - zapytał sam siebie Jozwa. W tej konkretnej chwili był pewien, że był to jakiś chytry imperialista, chcący pognębić ludzi pracy.

    Tymczasem, usłyszawszy zapewne hałas, do sypialni wbiegł wesoło pies wodza – bury kundel – Trocki. Stalin otrzymał go w prezencie od jakiegoś głupiego reakcjonisty, który nie połapał się na czas zmianach sympatii na szczytach. Nie dostał jednak od losu szansy na przemyślenie swojego błędu, bo niedługo później został, jak najsłuszniej zresztą, rozstrzelany. Pies właściwie powinien podzielić los swego wcześniejszego właściciela, ale Józef był w głębi serca dobrym chłopcem i nie skrzywdziłby bezbronnej istoty.
    Trocki podbiegł do łóżka wodza i wesoło merdając ogonem zaczął lizać pana po twarzy.
    Stalin zdzielił psa po łbie ręką, po czym chwycił kryształową popielnicę stojącą na stoliczku koło łóżka i rzucił w czworonoga. Pies trafiony zaskomlał i z podkulonym ogonem uciekł z pokoju. Dobrze parszywemu reakcjoniście – pomyślał Józef, nie bez satysfakcji.
    Jozwa z wysiłkiem przesunął się na brzeg wyrka i opuścił rękę po omacku szukając dzbanka z kompotem, który o ile pamiętał powinien się tam znajdować. Niestety jego wysiłki spełzły na niczym. Stalin z wysiłkiem podniósł głowę z poduszki i rozejrzał się. Zbawiennego napoju nigdzie nie było widać.
    Niech to szlag – pomyślał i niechętnie zwlekł się z barłogu. Po krótkiej chwili, gdy zmusił swój błędnik do współpracy groźbą natychmiastowego rozstrzelania, ruszył w stronę komody znajdującej się po drugiej stronie pomieszczenia. Doczłapawszy tam, sięgnął po stojący na niej czarny aparat telefoniczny i wykręcił znajomy numer.
    -Grigorij Grigoriewicz Grigoriew, NKWD – przedstawił się głos po drugiej stronie.
    -Józef z tej strony.
    -W czym możemy pomóc towarzyszu sekretarzu?
    -Zginął mi gdzieś dzbanek z kompotem.
    -Już się tym zajmujemy – szczeknął oficer w słuchawce i rozłączył się.

    [​IMG]
    Impreza sylwestrowa na Kremlu. Od lewej: Józef; jakiś dziwny latynos (dostawca pizzy?); pijana w sztok mumia Lenina; Mao popijający wódkę ryżową i Człowiek-Abażur.

    Później tego samego dnia Stalin akurat leczył kaca eee to znaczy dumał nad losem biednym robotników uciskanych przez przeklętych kapitalistów na całym świecie, gdy ponownie zadzwonił telefon.
    -Józef, słucham
    -Tu Grigorij Grigoriewicz Grigoriew z NKWD. Niestety nie udało nam się jeszcze znaleźć sprawców podłej kradzieży. Podejrzewamy spisek trockistowko-zinowjewowski. Niestety wobec tak haniebnych zaniedbań z naszej strony nasz szef towarzysz Jagoda i kilku innych ministrów złożyło dymisję i oddało się do waszej dyspozycji.
    -Ale nic nie szkodzi. Przypomniałem sobie, że w nocy wypiłem cały kompot.
    -Eeee, tak rozumiem... To co mamy w takim razie zrobić?
    -Oj, jeżeli już musicie rozstrzelajcie trochę ludzi. Jak to mówią nic tak nie poprawia dyscypliny wśród klasy robotniczej jak dobra czystka!
    -Tak jest Towarzyszu! – odpowiedział wyraźnie rozentuzjazmowany głos po drugiej stronie.

    Wieś gdzieś pod Sarańskiem.

    -Wassilij! Wassilij! - krzyczała stara kobieta przedzierając się przez zaspy śnieżne. Minęło kilka chwil nim przedarła się przez biały puch do siedzącego na pniaku przed skromną chałupą mężczyzny - krępego siwawego chłopa z długą brodą dłubiącego sobie w zębach siekierką.
    -Czego Sasza? - odpowiedział
    -Zobacz, co napisali! – wychrypiała ta wyciągając spod kufajki wymięty szary kawał papieru, będący zapewne gazetą.
    -A ty skąd wiesz? Przecież ty niepiśmienna. - dociekał chłop zwany Wassilijem.
    -Oj. W kołchozie jest jeden, co na dwutygodniowym kursie był to mi przeczytał. Zobacz co piszą – powiedziała pokazując paluchem na jakiś artykuł na pierwszej stronie. - Nowa czystka! Olaboga znowu strzelać będą! Olaboga! Olaboga!
    -Spokój babo – powiedział Wassilij i walnął kobietę w czerep trzonkiem siekierki.
    -Olab... - zaczęła Sasza, ale szybko umilkła.
    -No, spokój będzie. Napisali ilu już rozstrzelali?
    -Olaboga! W Riazaniu już ponad setkę, a w Sarańsku już ponad dwa tuziny!
    -Phi! I oni to nazywają czystką?! Za moich czasów to były czystki... - rozmarzył się Wassilij. Jak w Sarańsku kiedyś zrobili to dwie trzecie ludzi do domów nigdy nie wróciło! Wtedy to się nie cackali! Wszystko w starym dobrym stylu! Nie to co teraz. Przyjdą, rozstrzelają, albo i nawet tylko do ciupy zabiorą. Kiedyś jak przyjechali chłopy z GPU to aż przyjemnie było popatrzeć. Teraz nabrali tej ****iarzerii do służb, połowa wogle w pierdlu nie siedziała. Niedługo jak cię NKWD zwinie to nawet porządnie nie skatują! Świat się kończy. Zobaczysz Sasza, niedługo to w ciupie łóżka dla skazańców zamontują, albo jeszcze cele będą ogrzewać! Koniec świata!
    -Oj ty stary, a głupi. Łóżka w celach? Mróz ci we łbie pomieszał. Prędzej sowiety się rozpadną.
    -Durnaś. Sam słyszałem, że w Sarańsku to jednego zabrali i po paru latach wrócił! Wyobrażasz to sobie? Z łagru! Co za czasy! Żeby już z łagrów żywych wypuszczali? Rodzina już się pogodziła, baba se nowego chłopa znalazła, a tu mąż wraca. Musieli, go kurde zatłuc łopatą i do lasu wywieść. Przecież całe miasto by ich palcami wytykało. A tak w ogóle tom zgłodniał od tego gadania. Weź idź i co upichć – powiedział Wassilij i dla pewności zdzielił jeszcze kobietę po krzyżu trzonkiem siekierki.

    [​IMG]
    Projekty naukowe opracowywane przez kacapskich naukowców

    Mimo najszczerszych starań NKWD część ludności nadal nie była zadowolona z sytuacji w państwie. Nie byłoby w tym może nic złego, gdyby nie to, że niezadowoleni pracownicy pracowali gorzej, a nawet organizowali strajki, co obniżało potencjał przemysłowy kraju. Dla przykładu w ramach strajku fabryka ciągników koło Nowosybirska przez dwa dni zamiast maszyn rolniczych produkowała gumowe kalesony. Zaniepokojony tym Józef postanowił działać.

    Wytworzenie takich ilości żywności wymagało znacznego przeorganizowania produkcji przez wiele zakładów. Nie zawsze udawało się osiągnąć pełnię sukcesu. Do centrali KPZR w okręgu amurskim wpłynęło wiele zażaleń na chleb wytwarzany przez Piekarnie im. Stalina (dawniej Fabrykę Sprzętu Pancernego im. Stalina). Obywatele skarżyli się, że do pokrojenia pieczywa trzeba używać młota i kowadła. Z kolei kiełbasy produkowane przez Rzeźnie im. Lenina (dawniej Fabrykę Amunicji im. Lenina) w okręgu Tambowskim miały ponoć tendencję do wybuchania przy próbie gotowania.

    Te i inne obiektywne przyczyny spowodowały dość spore trudności w realizacji odezwy Stalina. Zwykle kiełbas i chleba starczało jedynie dla wyższych członków KPZR. Niemniej ludność Związku Radzieckiego bardzo ucieszyła się ze starań władzy i niezadowolenie w społeczeństwie zaczęło powoli acz systematycznie spadać.

    Na wiosnę akcja rozdawania żywności pomysłu Józefa wreszcie przyniosła efekt. Gazety w całym Związku odnotowały, że 1 kwietnia o 8:22 we wsi pod Kirowem zmarł z głodu ostatni niezadowolony.

    [​IMG]
    Sukcesy tryumfującej kacapskiej nauki (poza zdjęciem szybko postępujący projekt bimbru z trocin)

    ZSRR się rozwijało, ludziom żyło się dostatniej. Jedynie Czukcze marudzili, że palmy kokosowe im coś rosnąć nie chcą. Tymczasem do Józefa przybył nieoczekiwany gość.
    -Witaj Jozwa – przedstawił się przybysz. Grubawy jegomość w białym mundurze.
    -Orłow? Kopę lat! Czy ja nie kazałem cię przypadkiem rozstrzelać? - zagaił Stalin
    -Ha ha Jozwa to twoje poczucie humoru!
    -Ano, co cię sprowadza Władimir?
    -Sprawy zawodowe. Pamiętasz, że jestem szefem marynarki?
    -Diah – przytaknął Stalin
    -Czy to nie było po gruzińsku?
    -Co?! Gdzie?!
    -No to „diah”
    -Ja tak powiedziałem?
    -Tak, przed chwilą.
    -Sugerujesz może, że jestem Gruzinem? - oburzył się Jozwa
    -Ja? Skądże! Po prostu zauważyłem, że użyłeś gruzińskiego słowa.
    -Czy, gdyby ktoś użył na przykład jednego zdania po tybetańsku pomyślałbyś, że jest Tybetańczykiem?
    -No, jakby się tak zastanowić...
    -A dostałeś kiedyś kulą karabinową w potylicę Orłow?
    -To może przejdźmy do spraw zawodowych...
    -Mów.
    -No, dobrze. Koba, nasza flota jest zaniedbywana. Brakuje statków, a te które mamy są przestarzałe. Musimy coś z tym zrobić. Dodatkowo nasz przemysł stoczniowy jest w stanie agonii.

    Stalin wzdrygnął się odruchowo. Jak każdy prawdziwy komunista nie lubił wody. Głównie święconej i tej do kąpieli, ale myśl o wielkim oceanie również nie działała na niego dobrze. Wódz ZSRR nie przepadał za marynarką i marynarzami. To zdecydowanie podejrzane elementy. Popłynie taki do jakiegoś kapitalistycznego portu, napatrzy się, a potem wróci do domu i będzie rozpowiadał wrogą propagandę. Na przykład, że w innych krajach ludzie mają, co jeść, pensje nie są głodowe i nie można nikogo rozstrzelać bez uczciwego procesu. Nie lubił też stoczni. Kiedyś jedna stara cyganka wywróżyła mu, że pewien wąsaty robotnik stoczniowy obali komunizm. Jozwa kazał na wszelki wypadek stracić wszystkich wąsatych robotników stoczniowych. Starą cygankę zresztą też. Nie uspokoiło go to jednak. W czasie jednej z czystek przegnał nawet wszystkich stoczniowców na sybir, a na ich miejsce sprowadził Uzbeków. Musiał się jednakże szybko wycofać z tego pomysłu, bowiem zamiast zamówionego krążownika otrzymał wysoką na 15 i długą na 30 metrów stalową jurtę.
    -Władimir, mogą być problemy – powiedział po namyśle Józef – wszystkie fabryki pracują nad modernizacją armii, wszyscy naukowcy nad modernizacją przemysłu i lotnictwa. Ciężko będzie coś wykroić.
    -Nawet jednego pancernika?
    -Niestety.
    -To może chociaż ciężki krążownik?
    -Raczej nie.
    -Niszczyciel?
    -Pomyślimy.
    -Dziękuje – ucieszył się Orłow – Józef jesteś genialny.
    -Wiem – potwierdził Stalin – rozstrzelałem wszystkich, którzy myśleli inaczej.
    -Zatem do zobaczenia, Koba
    -Nachwamdis – pożegnał się Józwa
    -Czy to nie było po gruz... - zaczął Orłow, ale ugryzł się w język

    [​IMG]
    Wybuchła wojna domowa w Hiszpanii. ZSRR postanowiło pomóc braciom komunistom. Wysłano niezbędne zapasy:
    382 pary gumowych kaleson
    13 422 bochenki chleba (made in ZSRR 1931)
    3 822 143 tomy Dzieł zebranych Lenina
    Rząd republikański w odpowiedzi nadesłał notę z podziękowaniami. Niestety była po hiszpańsku, a ostatni tłumacz znający ów język przebywał na Kołymie, gdzie oddawał się przyjemności karczowania lasów w temperaturach poniżej zera. W każdym razie często w owym piśmie padały słowa „puta”, „cabrón”, oraz słowo „joder” odmieniane na wszystkie sposoby.

    2 września 1936 roku.
    Leningrad.
    Ciemny zaułek.


    Panowie zaszło jakieś nieporozumienie – powiedział nienaganną angielszczyzną wysoki brunet w eleganckim czarnym garniturze. Spoglądał z lekkim lękiem w oczach na dwóch wysokich mężczyzn w błękitnych płaszczach zagradzających mu wyjście z zaułka –
    - Nazywam się Bond. James Bond.
    -Co on gada? - zapytał po rosyjsku szeregowy Aleksiej Aleksiejewicz Aleksiejew, początkujący pracownik NKWD.
    -Pewnie jakieś imperialistyczne kłamstwa. Podła szpiegowska gnida – odpowiedział mu porucznik bezpieki Siergiej Siergiejewicz Siergiejew.
    -To co robimy? - dociekał szeregowy
    -Jak to co? Rozstrzelać! – odparł z błyskiem w oku wyższy stopniem oficer bezpieki.
    Aleksiej bez chwili zwłoki wyciągnął pistolet z kieszeni i wypalił trzykrotnie do szpiega. Raz w głowę, dwa w serce. Trafiony mężczyzna upadł na śnieg i zaraz znieruchomiał.
    -Dobra wrzućcie ciało do rzeki i zbieramy się

    [​IMG]

    [​IMG]
    Nowe projekty w sowieckich
     
  2. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    [​IMG]
    czyli Józefowe Dzieje - episode II

    Nastał nowy wspaniały 1937 rok. W całym kraju strzelały korki od szampanów i karabiny plutonów egzekucyjnych*. Ruszyła też doroczna loteria GUŁagowa. Każdy obywatel miał obowiązek wysłać kupon, z których to następnie wylosowane zostanie 100 tysięcy nazwisk. Każdy z tych szczęśliwców otrzyma bilet w jedną stronę na Kołymę, Kamczatkę, Workutę, lub inne malownicze miejsca, gdzie będzie mógł się oddać przyjemności wydobywanie złota, czy budowania linii kolejowych.
    *- noworoczna czystka to stara sowiecka tradycja

    [​IMG]
    Plakat loterii GUŁagowej

    Kącik mądrości ludowych
    Jak powszechnie wiadomo przysłowia są mądrością narodu, warto więc je promować i rozprzestrzeniać. Dlatego też od tego odcinka w każdym kolejnym będzie się pojawiać jedno z bogatego zestawu kraju Rad.
    Gazeta Nieprawda donosi*

    *- Nieprawda to szczytowe osiągnięcie dialektyki marksistowskiej. Każdy obywatel sowiecki wiedział, że media kłamią. Zgodnie więc z dialektyką, jeśli powstanie medium, która oficjalnie głosi, że mówi nieprawdę to ludzie pomyślą, że jest dokładnie odwrotnie. Niestety jak większość osiągnięć dialektyki marksistowskiej koncepcja ta nie wytrzymała kontaktu z rzeczywistością. Kilka lat później gazeta zmieniła nazwę na „Prawda”. Prawa do członu „Nie-” kupił niejaki Urban i na jego bazie założył nieco później własne czasopismo. Niemniej zawartość prawdy w obu tytułach była bardzo podobna.

    Nieprawda donosi
    [​IMG]
    rząd Kacapski po reorganizacji

    Tymczasem na początku stycznia zakończyła się wojna domowa w Hiszpanii.
    Niestety zwyciężyli faszyści mimo pomocy udzielonej siłom republikańskim przez ZSRR

    [​IMG]

    Raport agenta NKWD w Hiszpanii Antona Antonowicza Antonowa do wiadomości Politbiura

    W międzyczasie postępowa nauka radziecka postępowała dalej w imię postępu
    [​IMG]
    Poza ekranem szybko postępujący projekt wynalezienia synonimu dla słowa „postęp”.

    W lutym 1938 ZSRR podjął kampanię szpiegowską na dużą skalę. Niestety nie przyniosła ona spodziewanych wyników.
    [​IMG]
    Dało o sobie znać słabe wyszkolenie naszych agentów. Na przykład nasz szpieg wysłany do Niemiec Pietr Pietrowicz Pietrow zdradził się nucąc Międzynarodówkę w czasie kontroli paszportowej. Z kolei wysłany do USA Fiodor Fiodorewicz Fiodorow, został zatrzymany do kontroli drogowej i z przyzwyczajenie zamiast prawa jazdy pokazał legitymację partyjną WKP(b).

    Pod koniec lutego zakończyła się również modernizacja Armii Czerwonej. By wykorzystać zwolnione moce przerobowe zlecono rozpoczęto wielki plan rozbudowy sił lądowych. W jego ramach do końca 1938 roku miało zostać sformowane 54 dywizje zmotoryzowane, 54 dywizje piechoty i 24 nowe dywizjony myśliwców przechwytujących.

    [​IMG]
    Fragment planu rozbudowy sił lądowych

    Zmiany w rządzie i powołanie tysięcy młodych ludzi pod broń zaowocowały wzrostem niezadowolenia w społeczeństwie. By temu przeciwdziałać postanowiono rozpocząć nową czystkę. Niestety okazało się, że w wyniku niewątpliwego sabotażu imperialistów zachodnich w plutonach egzekucyjnych zabrakło amunicji. Kierownicy GUŁagów raportowali z kolei, że w ich obozach panuje już taki ścisk, że wszy muszą już spać na dworze z braku miejsca w barakach.
    Wobec tak niesprzyjających okoliczności politbiuro postanowiło podjąć nie mającą precedensu decyzję i rozpocząć pierwszą w dziejach ZSRR kampanie reklamową mającą na celu poprawę wizerunku władz.
    Wykonano nawet próbne plakaty. Oto jeden z nich
    [​IMG]
    Z niewiadomych jednak przyczyn Stalin nie podzielił entuzjazmu planistów z KC i pomysł zarzucono.
    Ponieważ problem niezadowolonych nie zniknął Józwa wymyślił błyskotliwą inicjatywę. Rozpoczęto budowę kanału Morze Ochockie-Bałtyk.
    Oto plany tego epokowego przedsięwzięcia:
    [​IMG]
    Liczba niezadowolonych, była wszakże tak duża, że nie byli w stanie pomieścić się przy budowie.
    Na całe szczęście Józef wpadł na następny błyskotliwy pomysł. Mianowicie dwie grupy niezadowolonych kopały od dwóch końców kanał. Za nimi postępowały w pewnej odległości kolejne dwie grupy, które go zasypywały. Ta genialna idea pozwoliła rozładować napięcia społeczne i zmniejszyć liczbę niezadowolonych do rozsądnego poziomu.

    [​IMG]
    Sukcesy przodującej nauki sowieckiej

    Kreml
    1 maja
    Święto ludzi pracy
    Impreza doszła już do tego momentu, gdzie pojawiają się typowe pijackie zabawy:
    -Słuchaj Orłow – Jozwa czknął głośno – co byś zrobił jakby prawie każdy w Rosji miał własny samochodów?
    -Aleś wymyślił – dowódca marynarki aż popluł się wódką – tak to nigdy nie będzie. Prędzej sowiety upadną!
    -He he – zaśmiał się Józef – to żeś teraz palnął głupotę! No ale pytałem to odpowiedz.
    -No jak to co?! To co robimy zawsze w takich przypadkach, zarekwirowałbym wszystko!
    -Dobre, dobre!
    -Teraz moja kolej – zapalił się Orłow – Co byś zrobił, gdyby Sowiety się jednak rozpadły?
    -Oj Orłow, ty się wyraźnie o kule w łeb prosisz z takimi pytaniami. Ale mam pomysł. Jakby się Związek rozpadł, to bym zabrał wszystkich z kompartii i wyjechał na zachód. Tam byśmy zdobili władze i utworzyli Związek Socjalistycznych Republik Europejskich. I nikt by się nie połapał o co chodzi. Byśmy mówili, że chodzi o wolność równość i te wszystkie głupoty jakie zawsze mówimy.
    -Józef ty to masz jednak łeb – zadumał się Orłow – ja to bym sto lat myślał i tego nie wymyślił
    -Oj tam, tak sobie palnąłem.
    -Ej, Józef widziałeś?!
    -Gdzie tam za kanapą!
    -Stalin z pewnym trudem wstał i ruszył we wskazanym kierunku. Nie minęła chwila, gdy wyciągnął za ucho małego chłopczyka ubranego w garnitur i czerwoną muszkę.
    -Ktoś ty i co tu robisz?
    -Janus Kolwin-Mike – wyseplenił chłopaczek – jestem na wycieczce z Polski. Się ulwałem z glupy.
    -Nie ładnie młody – skrzywił się Stalin – powinienem cię rozstrzelać, ale dzisiaj święto pracy, mam dobry dzień. Spadaj – powiedział i wyciągnął chłopca za ucho i oddał najbliższemu nkwdziście z rozkazem odprowadzenia go do opiekunów
    -Pojadę do Polski i wsystko powiem o wasych planach. Wsystko slysałem! - odgrażał się jeszcze mały Janusz płacząc.
    -Sympatyczny maluch – zauważył Orłow – a jak się odgrażał.
    -Oj tam, zapomni. Dawaj pijemy dalej – powiedział Józef i otworzył kolejną flaszkę.


    [​IMG]
    „Nauka sowiecka fajna jak kusa kiecka*” - hasło propagandowe radzieckich badaczy.
    *- urzędnik, który je wymyślił nie należał do najlotniejszych.

    [​IMG]
    Pod koniec czerwca Japonia zaatakowała Chiny.
    Ponieważ, Mao zajął się już rozprowadzaniem dzieł Lenina w Kitaju ZSRR postanowił wysłać w ramach pomoc bardziej praktyczne rzeczy.
    Kontyngent wsparcia dla państwa środka:
    wyposażenie dla 20 orkiestr wojskowych
    50 pras do druku ulotek propagandowych
    153 000 pontonów bojowych (do inwazji na wyspy Japońskie)

    Jesienią ukazał się krótki artykuł w dzienniku Nieprawda, który wstrząsnął całą Kacapią.

    Nieprawda 8.IX.1937
    [​IMG]
    W międzyczasie sowiecka nauka nie próżnowała.

    Nieprawda 9.IX.1937
    [​IMG]
    postęp postępu

    Koniec odcinka drugiego
    PS: Odcinek pisałem ciupasem ładnych pare godzin, więc jest bardziej niż proawdopodobne, że grasuje w nim chmara literówek. Nie mam juz jednak siły cich szukać. Będe wdzięczmy za wytknięcie znalezionych baboli
    pozdro
     
  3. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    Oto jest i wyczekiwany odcinek. Mam nadzieję, że sie spodoba.

    [​IMG]

    Józefowe Dzieje -Odcinek 3
    Wielka Czystka


    Kącik przysłów sowieckich

    Kilka dni po Nowym Roku, wczesnym rankiem do gabinetu Jozwy zapukał niespodziewany gość.

    - Puk, puk
    - Kogo niesie na truchło Lenina? - mruknął zaskoczony Stalin, który akurat zajęty był wyrywaniem nóżek znalezionemu w murach Kremla konikowi polnemu. - Czego?! – dodał po chwili już na głos.
    - Tu Adolf Hitler, nasze wojska otoczyły Kreml, wasza armia przed chwilą skapitulowała, żądamy, by Pan wyszedł po dobroci i nie próbował niczego głupiego. - powiedział po rosyjsku z niemieckim akcentem głos zza drzwi. Józef był jednak pewny, że ton głosu tamtego był jakby znajomy.
    - Bzdura! Gdyby Niemcy próbowali nas zaatakować wiedziałbym o tym. Nigdy nie dałbym się zaskoczyć obcej inwazji!
    - I znów się Pan myli – odparował głos zza drzwi – rozbiliśmy waszą nieprzygotowaną do niczego Armię Czerwoną i w dwa tygodnie doszliśmy do Moskwy korzystając z łagodnej zimy. Pańscy dowódcy zapewne o niczym Pana nie informowali bojąc się konsekwencji, zresztą wszyscy zdążyli się już oddać w ręce Wehrmachtu.
    - Zaraz ja znam ten głos – powiedział na głos Stalin – Tak, już wiem! Orłow ty parszywa glizdo wiem, że to ty!
    - Kurde – westchnął domniemany Hitler i otworzył drzwi. Oczom Jozwy ukazał się znajomy grubawy mężczyzna w białym mundurze.
    - Haha, zgadłem – ucieszył się Pierwszy Sekretarz – skąd ty Wołodia taki akcent znasz? Zostało ci po przeszkoleniu wywiadowczym w Berlinie?
    - Co ja nigdy – zaczął się jąkać dowódca marynarki.
    - Żartuje. Przecież doskonale wiem, że jesteś zbyt głupi na szpiega.
    - Dzięki, Józef – powiedział z autentyczną ulgą Orłow.
    - Przy okazji, dostałeś może moją kartkę noworoczną?
    - Nie, a co w niej było?
    - Wyrok śmierci dla ciebie, za korupcję.
    - Jozwa, nie żartuj sobie ze mnie.
    - Przecież nie żartuję – odparł z pełną powagą Stalin
    - Zaraz, ale za co? Ja korupcja? Przecież ja nigdy... no chyba nie chodzi ci o te marne kilka milionów rubli...
    - No dobra, żartuje – przerwał mu Józef – ale ty zacząłeś.
    - Józef, ty i twoje poczucie humoru.
    - Dobra, skąd ci się wziął ten pomysł z Niemcami?
    - A tak, jakoś pomyślałem, że wpadnę i ci zrobię dowcip. Sam mi się jakoś ten Hitler nasunął.
    - To żeś wymyślił. Hitler i atak na nas. Nawet za pięćdziesiąt lat się nie odważą, a co dopiero za życia tego Adolfa.
    - Pewnie masz rację, głupi pomysł. - przyznał Orłow.
    - No dobra, ale po co, żeś przyszedł. Przecież nie po to by robić głupie kawały. Co, objawił się twój geniusz administracyjny i znalazłeś środki pozwalające na budowę pancernika?
    - Coś ty Józwa, za kogo ty mnie masz, przecież ja należę do partii! - oburzył się Orłow – Pochwalić się chciałem. Nową dupcię sobie znalazłem.
    - O, opowiadaj.
    - Mówię ci, ma piękne rude włosy, piękne kształtne piersi, zgrabne nogi, a te oczy - cud. Do tego ta pupcia, od razu zwróciłem na nią uwagę, nic tylko... eh. No piękność jakich mało. Holenderka.
    - Holenderka? Gdzie ty kobietę z Niderlandów poznałeś?
    - Kto ci powiedział, że o kobietę chodzi? Krowa Holenderka, wczoraj przywieźli. Całą noc w oborze przez nią spędziłem, było cudownie. Kobieta, też mi coś, obrzydliwość. Nie wiem Józef jak ty możesz dalej hołdować tym reakcjonistycznym poglądom na seksualność.
    - Nie wiem, widać nie jestem dość postępowy.
    - Mówię, ci kiedyś nawet na zgniłym Zachodzie, to będzie uważane za normalne. Może nawet pozwolą na adopcję dzieci parom tej samej płci
    - Taaa, prędzej sowiety się rozpadną.
    - Jak tam uważasz. Powiedz mi jedno, czy nie uważasz kobiety są zbyt wymagające? Nie dość, że człowiek ma być przystojny, to jeszcze najlepiej uczciwy, kochający, inteligentny i z poczuciem humoru. Ciekawe, gdzie takich znajdą? Bo na pewno nie w partii komunistycznej.
    - No masz trochę racji Orłow – westchnął Stalin, sam również niezbyt popularny wśród płci pięknej z powodu skłonności do okładania partnerek pogrzebaczem.
    - Słuchaj, a może byś wpadł na daczę do Kalinina za dwa tygodnie? Kupuje sobie nową klaczkę. Mamy zamiar ją przetestować.
    - Eeee, wiesz co raczej nie. Mam kupę roboty, muszę nową czystkę zorganizować i w ogóle zarobiony jestem.- odpowiedział Stalin.
    - Twoja strata. Dobra ja muszę lecieć. Helga się pewnie już stęskniła.
    - Helga? A tak już rozumiem. Bywaj. Pamiętaj, że możesz do mnie przychodzić kiedy ci się podoba. Pluton egzekucyjny zawszę będzie na ciebie czekał.
    - Ha ha Józef, nigdy mi się te twoje żarty nie znudzą. Do zobaczenia.
    - Nachwamdis
    - Zaraz, czy to nie było... a zresztą... - wymruczał Orłow i wyszedł.

    Sukcesy nauki sowieckiej
    [​IMG]
    Poza kadrem szybko postępujący projekt skrzyżowania krowy Holenderki z kobietą*

    * - chodzi o to by krowy nie miały już problemów z myciem naczyń.

    [​IMG]
    Po niedawno przeprowadzonej czystce wśród wędkarzy następną pozycją w alfabecie czystkowym byli wojskowi.
    W celu ustalenia, którzy wojskowi nadają się do odstrzału, czy też podróży na Kołymę powołano specjalną komisję w składzie:
    Griegorij Grieriewicz Griegoriew z NKWD
    Władimir Orłow jako delegat partii
    Stiepan Stiepanowicz Stiepanow – w młodości bawił się żołnierzykami więc został przyjęty jako ekspert od wojskowości..

    Oto kilka z przesłuchań jakie przeprowadziła komisja.

    [​IMG]
    W czasie, gdy w ZSRR trwała czystka oficerów Adolf Hitler zajął Austrię, dzięki czemu z dnia na dzień został rodowitym Niemcem. Zapewne podobny cel przyświetlał Stalinowi zajmującemu Gruzję. Według reakcyjnej propagandy oczywiście. Która nie ma w sobie ani ziarna prawdy. Nic a nic. Naprawdę. Słowo honoru. Chyba mi wierzycie?

    W międzyczasie nauka radziecka pracowała na najwyższych obrotach.
    [​IMG]

    Z niewiadomych przyczyn czystka spowodowała wzrost niezadowolenia w społeczeństwie. Niestety ciężko było rozpocząć nową czystkę, gdy trwała jeszcze poprzednia. Dodatkowo wszystkie zasoby przemysłowe kraju pochłaniał wielki plan mobilizacyjny Armii Czerwonej.

    Latem 1398 roku miało miejsce spotkanie o którym milczą podręczniki szkolne. Adolf Hitler oficjalnie wypoczywał w swej willi w Alpach. Józef Stalin zaś zażywał radości urlopu w posiadłości w Gruzji (oczywiście nie dla tego, że był Gruzinem. Co to, to nie. Po prostu lubił ten kraj. Ale nie dla tego, że pochodził z niego, czy coś w tym rodzaju. Gruzja to po prostu ładny kraj. Józef nie uważał tak dla tego, że był Gruzinem, którym oczywiście nie był. Wielu ludzi uważa Gruzję za piękny kraj. Nie tylko Gruzinów. Wśród nich był między innymi Józef. To znaczy oczywiście nie wśród Gruzinów. Tylko tych drugich. Nie drugich Gruzinów, tylko Nie-Gruzinów, którym podoba się Gruzja, mimo że nie urodzili się tam, ani nie są Gruzinami, ani nie mają tam matki, czy ojca. W ogóle nie mają tam nikogo z rodziny. I do nich należał Józef Stalin. Mam nadzieję, że to jasne.). W każdym razie tam też w posiadłości zajmowanej przez Stalina, z powodów nie mających nic wspólnego z jego pochodzeniem, które co nie ulega żadnej wątpliwości nie było gruzińskie spotkali się w wielkiej tajemnicy Adolf Hitler od niedawna rodowity Niemiec i Jozwa od zawsze Nie-Gruzin.

    - Witaj Adolfie – powiedział po niemiecku Józef
    - Witaj, gdzie też Pan nauczył się naszego języka?
    - Oglądam dużo waszych filmów. Dzięki nim go poznałem. Trochę się nad tym trudziłem. Na początku znałem tylko „ja”, „schneller”, „komm”, „gut” i „aaa”. Na szczęście wystarczało to zwykle do zrozumienia większości słów, czy sensu filmu.
    - Gratuluje, z pewnością nie było łatwo.
    - Wie Pan, dużo domyślałem się z kontekstu scen.
    - Rozumiem.
    - Czytałem pańską książkę.
    - O! Jak się podobała?
    - Świetna. Najlepsza była ta scena, gdy Hans zastaję Frauke w intymnej sytuacji z Johannem i sięga po pogrzebacz...
    - Eee. Przepraszam, ale to chyba myślimy o innej książce – wtrącił lekko zażenowany Adolf.
    - To nie Pan napisał „Przygody świntuszki Brunhildy”?
    - Nie. Napisałem Mein Kampf.
    - A faktycznie miałem to przeczytać, ale potem mnie jakoś Przygody wciągnęły. Musiały leżeć koło siebie i sięgnąłem nie po tą co trzeba.
    - Nie szkodzi. Słyszałem, że macie problem z Żydami – zmienił temat Hitler.
    - Ano faktycznie, ale co mam zrobić. Przecież nie pozbędę się trzech-czwartych Komiternu.
    - No cóż, rzeczywiście to może być kłopotliwe.
    - A nawet jeśli bym się zdecydował, to co z nimi zrobię? Przecież ich nie spalę.
    - Hmmm... Spalić... Że też o tym nie pomyślałem...
    - Słucham?
    - A nic, tak sobie głośno myślę. Chyba podsunął mi Pan pewien pomysł.
    - Ależ proszę, zawszę się cieszę, gdy mogę pomóc w czymś.
    - A jak wy sobie w Związku Sowieckim radzicie z niepokornymi? Bo u mnie co trochę, pojawiają się jacyś głupcy, których trzeba izolować.
    - Jest na tylko jeden skuteczny sposób. Syberia. Zwykłe więzienia leżą zbyt blisko miast. Skazańcy nie są więc dostatecznie izolowani. Za Uralem mamy za to idealne warunki. Szkoda, że u was w Niemczech nie ma rejonu o podobnym klimacie.
    - Faktycznie, szkoda, ale co zrobić. Przecież nie zaatakuje ZSRR.
    - Proszę o tym nie myśleć, mógłbym to odebrać jako wrogi gest.
    - Jakże bym śmiał. A jak tam nowa czystka? Słyszałem, że tym razem padło na wojskowych.
    - Całkiem nieźle, chociaż ci nowi oficerowie to w większości idioci. Trudno z czasem się może poduczą, a armią potrzebowała oczyszczenia. Zresztą co tracę? I tak nikt nie zamierza nas zaatakować w ciągu najbliższych lat.
    - No faktycznie któż byłby na tyle głupi?
    - Tak w ogóle, to jak przebiega budowa narodowego socjalizmu w Rzeszy? Reakcjoniści się trzymają?
    - Powoli sobie z nimi radzimy.
    - Fajna nazwa nawiasem mówiąc. Szczególnie ten człon socjalizm mi się podoba. Nie moglibyście wyrzucić tego „narodowy”? Z pewnością ułatwiłoby to zbliżenie między naszymi krajami.
    - Obawiam się, że jest on dość istotny.
    - Cóż. Dobra co będziemy tak o suchym pysku siedzieć. Zaraz skoczę po flaszkę!
    - Eeee. Ale ja nie piję, jestem abstynentem?
    - No co Pan gadasz? Co z ciebie za facet? Może jeszcze mięsa nie jesz i żresz samą zieleninę jak jakaś krowa? No dawaj. Jeden kieliszek nikomu nie zaszkodził.
    - No dobrze... Ale tylko jeden

    Litr Stolicznej Później

    Narodowy Socjalizm
    rata tata ta
    Światowy Komunizm
    siala lala la
    Proletariacka Rewolucja
    Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej...


    - No wiesz co Adolf?! Przecież to w ogóle nie do rytmu, ani rymu, ani w ogóle do niczego.
    - Przepraszam Józef. Zagalopowałem się. Dawaj, dajemy coś innego.
    - Dobra

    USA to stara kur...

    Przyjaźń Sowiecko-Niemiecka kwitła, a nauka sowiecka jak zwykle nie próżnowała
    [​IMG]

    Niestety niewesołą sytuację w przemyśle jeszcze pogłębił poważny strajk robotniczy, który mocno zwiększył niezadowolenie w społeczeństwie. Protestujący zajęli zakłady i wywiesili transparenty „Podwyżki albo śmierć”. Władze ZSRR w krótkich negocjacjach zaakceptowały na drugi postulat.

    Na szczęście z końcem roku zakończyła się realizacja planu powiększenia Armii Czerwonej dzięki czemu wolne fabryki mogły teraz całą swoją moc skierować na produkcję kul dla plutonów egzekucyjnych, co w bardo szybkim tempie do końca 1938 roku zlikwidowało problem niezadowolenia. Dzięki temu możliwe stało się skierowanie wysiłków na wprowadzenie nowego uzbrojenia do Armii na co do tej pory nie było środków.

    [​IMG]

    Od ostatniej aktualizacji minął miesiąc - temat został wyczyszczony i zamknięty.
    Raulekk
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie