Jugosławia AAR

Temat na forum 'HoI II - AARy' rozpoczęty przez Mandeel, 20 Listopad 2005.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Mandeel

    Mandeel Ten, o Którym mówią Księgi

    Słowo wstępne: Witam wszystkich miłośników AAR-ów w HoI2 :D :!:
    Na początku chciałbym przeprosić tych, którzy śledzili losy mojego poprzedniego AAR-a Belgią. Niestety nie udało mi się go odratować (Hands sorry za kłopot możesz czyścić AAR belgijski :( ). Ale postaram się by ten był conajmniej nie gorszy niż tamten i przykuł uwagę nie mniejszą niż tamten. Pozdrawiam i zapraszam do czytania oraz komentowania.

    Jugosławia AAR
    WSTĘP


    Książę Paweł Karadjordjevic – regent Królestwa Jugosławii, sprawujący władzę w imieniu młodziutkiego króla Piotra II – włożył szlafrok, spod którego widać było kołnierzyk bawełnianej piżamy. Widać było, że jest bardzo zaskoczony nagłą wizytą jaką w środku styczniowej nocy składają mu oficerowie sztabu belgradzkiego okręgu wojskowego.

    Zaskoczenie było tym większe gdy nagle z hukiem otworzyły się drzwi jego salonu – gdzie zwykle udzielał audiencji – a do środka wpadło kilku uzbrojonych w żołnierzy w zimowych, wojskowych kożuchach i zaśnieżonych buciorach. Przewodził im młodziutki oficer w stopniu kapitana dla odróżnienia od nich ubrany w galowy mundur wraz z wypastowanymi na błysk wysokimi, oficerskimi butami.

    - Co to ma znaczyć ?! – oburzył się książę – Wiecie gdzie jesteście ?!
    Oficer ściągając czapkę ukłonił się nisko.
    - Wasza wysokość wybaczy, ale takie otrzymałem rozkazy. – rzekł pokornie.
    - Co za kretyn je wydał ?! – nieustępował wielce wzburzony książę.
    - Jestem pewien, że to rozwieje wszelkie wątpliwości waszej wysokości. – powiedział spokojnie kapitan, wręczając regentowi białą, zalakowaną kopertę.
    Żołnierze, którzy międzyczasie staranie przeszukali całe pomieszczenie stali teraz na baczność meldując, że pokój jest „czysty”. Oficer skinął głową i polecił im wyjść, co ci niezwłocznie uczynili.

    Tymczasem książę Paweł otworzył zalakowaną kopertę, w której znalazł dwie kartki. Jedna zawierała wyjaśnienie sytuacji w jakiej nieoczekiwanie się znalazł. Druga była „Orędziem do narodu”, które miał podpisać. Jako wyjaśnienie sytuacji przeczytał:
    Wasza Książęca Mość Pawle Karadjordjeviciu. Pragnę przeprosić za całe zamieszanie wynikające z działań jakie zdecydowałem się podjąć w imię jedności i wielkości naszej ojczyzny. Dziś t.j. 2 stycznia 1936 roku o godzinie dwudziestej trzeciej trzydzieści wydałem rozkaz podległym mi wojskom Belgradzkiego Okręgu Wojskowego by przeszły do uprzednio starannie zaplanowanych działań opanowania newralgicznych punktów miasta. Podobne rozkazy wystosowali do swoich wojsk dowódcy okręgów wojskowych w Sarajewie, Lubljanie i Skopje. Nasze działanie motywowane jest działalnością rządu Milana Stojadinovicia, która w naszej ocenie prowadzi do pogłębiającego się kryzysu wewnętrznego. Liczę, a nawet jestem przekonany, że Wasza Książęca Mość poprze nasze święte działania mające na celu ratunek jedności naszej ojczyzny.
    Z wyrazami szacunku,
    Generał Dusan Simovic.


    - Przecież to zamach stanu ! – wykrzyknął książę.
    Na kapitanie nie zrobiło to większego wrażenia. Stał nadal niewzruszony, wyprężony jak struna, zgodnie z tym czego go uczona w szkole oficerskiej.
    Nagle do pomieszczenia wbiegł żołnierz w zaśnieżonym kożuchu i czapce daleko zaciągniętej na uszy. Zadyszany podniósł rękę by zasalutować, ale oficer dał mu znak iż nie jest to konieczne.
    - Dzwonił Karaminovic, panie kapitanie ! Wszystkie obiekty w Belgradzie opanowane !
    - Świetnie... Możecie odejść.
    Kapitan spojrzał badawczo na księcia. Ten pobladły usiadł na obitym w czerwoną skórę fotelu i tępo wpatrywał się w dostarczone mu dokumenty.
    - Radzę podpisać Wasza Książęca Mość. Otrzymałem rozkaz nie wychodzenia z budynku bez tego podpisu.
    Te słowa ostatecznie przekonały regenta. Drżącą ręką sięgnął po pióro, nie czytając nawet dokumentu pod którym składał podpis... Zamach stanu udał się.

    [​IMG]
    2 stycznia 1936 roku, zamachowcy opanowali kluczowe punkty stolicy Jugosławii: Budynek Parlamentu...

    [​IMG]
    Mosty... (na zdjęciu Most Króla Aleksandra I)

    [​IMG]
    Pałac Królewski...

    [​IMG]
    Czy Hotel Grand...

    [​IMG]
    Wszystko to stało się z inspiracji Naczelnego Dowództwa Armii. Dlatego też narzędziem zamachowców stało się wojsko...

    Żeby jednak wszystko to miało jakiś sens należy cofnąć się do tyłu o kilka(naście) lat.

    Jugosławia jako państwo powstało w 1918 roku na gruzach pokonanego w Wielkiej Wojnie Cesarstwa Austro-Węgierskiego. Od samego początku swego istnienia targały nim ciągłe konflikty zewnętrzne, które swoje źródło miały w różnorodności kulturowej i etnicznej kraju. Chorwatów, Słoweńców, Bośniaków i Macedończyków zrażała dyskryminacja jakiej wobec nich dopuszczali się Serbowie. W roku 1934 o mały włos nie doprowadziło to do wojny domowej (w Marsylii zastrzelono króla Jugosławii Aleksandra I). Dwa lata później gdy u steru władzy znalazła się partia Milana Stojadinovicia groźba buntu nacji, z których składała się Jugosławia powróciła niemal ze zdwojoną siłą. Rząd bowiem postawił sobie za cel ujednolicenie i wzmocnienie kraju za wszelką cenę. Powstał projekt delegalizacji samodzielnych organizacji politycznych oraz społecznych narodów innych niż serbski. Miano wzmóc proces asymilacji. Na wieść o tym grupa najwyższych oficerów ze Sztabu Generalnego przygotowała zamach stanu by zniweczyć nacjonalistyczne plany rządu, które już zaczęły wzbudzać gwałtowne emocje zwłaszcza w Chorwacji i Bośni. Na 2 stycznia 1936 roku wyznaczono dzień „Z”... Wojsko opanowało główne punkty strategiczne kraju, w największych miastach zajęto budynki administracji rządowej. Aresztowano szefa rządu Milana Stojadinovicia oraz członków rządu odpowiedzialnych za powstanie projektu asymilacyjnego. Wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z przyjętym planem ale...

    [​IMG]
    Rząd Królestwa Jugosławii przed zamachem stanu

    [​IMG]
    Jugosławia - informacje ogólne

    [​IMG]
    Mapa Bałkanów w 1936 roku z rozmieszczeniem wojsk jugosłowiańskich

    [​IMG]
    Milan Stojadinovic - szef rządu Królestwa Jugosławii

    [​IMG]
    Młodziutki Piotr II był jeszcze za młody by sprawować rządy.

    Rano 3 stycznia, kiedy radio jugosłowiańskie podawało Orędzie do Narodu Księcia Piotra, do głównej kwatery zamachowców, mieszczącej się w koszarach garnizonu belgradzkiego dotarła wiadomość z Zagrzebia:
    Chorwaci ze zgrupowania Ustaszy po krótkich walkach opanowali miasto... Z innych punktów Chorwacji dochodzą podobne wieści. Prawdopodobnie wykorzystując zamieszanie spowodowane nagłą zmianą rządu Ustasze próbują opanować newralgiczne punkty regionu i oderwać go od reszty kraju... Nie bez pomocy dwuznacznej postawy stacjonujących tam wojsk Ljubliańskiego Okręgu Wojskowego...

    Sytuacja zaczęła się komplikować...


    Świetnie że jesteś neutralny. Popraw w takim razie także Swój podpis na neutralny,czyli nie łamiący regulaminu :wink:

    Tomo55
     
  2. Mandeel

    Mandeel Ten, o Którym mówią Księgi

    Od autora: No mam chwilę czasu to wklejam kolejną część gigantycznego "wstępu" do mojego dzieła ;D Mam nadzieje, że Wam się spodoba. Od przyszłego odcinka, kiedy to utworzony zostanie nowy rząd rozpoczynam regularną rozgrywkę.
    Pozdrawiam.

    - Jak można było do tego dopuścić ?! – nie ukrywał swego wzburzenia gen. Simović – Wyrolowali nas jak dzieci...
    Mówił o Ustaszach, którzy wykorzystując zamach stanu opanowali Zagrzeb i wiele ważnych punktów strategicznych Chorwacji, co groziło rychłą secesją od reszty kraju.
    - Nie było innego wyjścia... Bez poparcia Ustaszy nie moglibyśmy przeprowadzić zamachu... – próbował tłumaczyć podjęte działania jeden z oficerów.
    - My dawaliśmy im mglista nadzieję na autonomię podczas gdy oni mogą wywalczyć niepodległość... To było do przewidzenia. – westchnął Simović – A mimo to nie zrobiliśmy nic !!!
    Wybuch gniewu ostudził nieco oficer łącznikowy, który pewnym krokiem wszedł do pomieszczenia, zasalutował, po czym położył na biurku złożoną kartkę papieru.
    - Wiadomość z MSZ, panie generale.
    Simović dał mu znak by odszedł.
    Nie czekając na nic otworzył złożoną kartkę i bystrym wzrokiem omiótł tekst. Nagle ku wielkiemu zdziwieniu otoczenia zmiął ją i energicznie wyrzucił przed siebie. Nie nawet ukryć wielkiego zdenerwowania, które przechodziło w kolejne, coraz ostrzejsze stadium...
    - Włosi proponują pomoc jeżeli zdecydujemy się na rozwiązanie...”Siłowe”. – wycedził przez zęby – Jeżeli pozwolimy im wejść do nas to nie wyjdą bez Dalmacji, to pewne. – dodał.
    - Ostatnie raporty wywiadu mówią o 9 dywizjach włoskich na granicy z nami. Na granicy koncentrują swe wojska także Węgrzy i Bułgarzy. – dorzucił gen. Borivoje Josimović, szef wywiadu wojskowego, który był jednym z inspiratorów zamachu.
    - Grozi nam rozbiór... – szepnął ktoś cicho.
    Cisze przerwał adiutant generała Simovicia, nieśmiało odchylając drzwi i wsadzając przez nie mała, ostrzyżoną na jeża głowę. Widok ten, gdyby nie powaga sytuacji zapewne wzbudził by wielką eksplozję śmiechu był bowiem prze komiczny. Lecz nikt nie miał najmniejszej nawet ochoty spróbować się zaśmiać. Śmiech był niemal tak odległy jak ciepłe, bałkańskie lato w te zimne i śnieżne zimowe wieczory...
    - Drogonev z Ministerstwa Spraw Zagranicznych donosi, że wyjaśnień w sprawie „ostatnich wydarzeń” domagają się ambasadorowie Wielkiej Brytanii, Grecji, Bułgarii i Austrii... No i delegat Ligi Narodów. – oznajmił ochrypniętym głosem.
    - Niech mnie pocałują w dupę ! Jak usłyszą pierwsze strzały wojny domowej będą wiedzieć co się dzieje ! – nie wytrzymał Simović.
    Wyraźnie speszony adiutant schował głowę i cicho przymknął drzwi.
    Generał zakrywając twarz rękoma runął na fotel. Coraz częściej puszczały mu nerwy. Był żarliwym patriotą i nie do zniesienia dla niego była myśl, że być może przyczynił się do rozbicia ojczyzny...
    - Gdzie jest Marković ? – spytał po chwili gdy nieco ochłonął.
    - W Sarajewie, panie generale. Od wczoraj próbuje wrócić do Belgradu, ale te śnieżyce... – pośpieszył z odpowiedzią jeden z oficerów.
    - Jak tylko przyjedzie niech zajmie się sprawami politycznymi. Niech powyjaśnia wszystko tym zagranicznym dupkom i nie przystąpi do organizowania rządu kryzysowego, bo ktoś musi nad tym całym burdelem zapanować... My nie damy rady. Musimy przygotować operację odbicia Chorwacji...
    - Odbicia ? – zdziwił się Josimović. – Jeżeli padną strzały będzie to oznaczać wojnę domową...
    - A mamy inne wyjście ? Bośniacy i Słoweńcy bacznie nas obserwują. Jeżeli okażemy słabość Ustaszom będziemy mieli do czynienia z kolejnymi powstaniami...
    Trudno było się z tym nie zgodzić i wszyscy w tym pomieszczeniu doskonale o tym wiedzieli. Widmo wojny domowej wiszące na Jugosławią od 1934 roku stawało się coraz realniejsze.
    - Rozgrzebaliśmy gniazdo szerszeni... – szepnął Simović jakby mówił sam do siebie.

    Do 10 stycznia 1936 roku, Ustasze opanowali szereg kluczowych punktów strategicznych na terenie Chorwacji. Zaczęli formować zalążek regularnych sił zbrojnych tzw. „milicje narodową”, która miała zająć się sprawami porządkowymi oraz ewentualną obroną przed spodziewaną kontrakcją ze strony władz jugosłowiańskich. Władze na opanowanym terenie sprawował „Chorwacki Komitet Wyzwoleńczy”...

    Jedyne co powstrzymywało Chorwatów przed ogłoszeniem pełnej niepodległości to obawa przed zdecydowaną, nieuniknioną i szybką wówczas kontrofensywą serbską. Na razie byli jeszcze za słabi by móc ją odeprzeć. Lecz z każdym dniem szanse na to rosły...

    Każdego dnia „milicja narodowa” wzmacniała się siła dziesiątków nowych ochotników, a „Chorwacki Komitet Wyzwoleńczy” ( w skrócie CKW) zdobywał poparcie coraz to większej rzeszy społeczeństwa chorwackiego.

    Narodowy zryw rósł w siłę niczym śnieżna kula tocząca się z wielkiej góry by zniszczyć stary porządek Jugosławii...

    [​IMG]
    Mapa Jugosławii z zaznaczonymi terenami opanowanymi przez Ustaszy

    [​IMG]
    Generał Dusan Simović - przywódca styczniowego zamachu stanu.

    [​IMG]
    Chorwacka milicja powoli rosła w siłę...

    [​IMG]
    Tak jak rosło w siłę poparcie dla idei wolności...

    [​IMG]
    Oraz namiastki chorwackiego rządu, reprezentowanej przez Chorwacki Komitet Wyzwoleńczy...

    [​IMG]
    Ci ludzie...

    [​IMG]
    Już wkrótce mogli stać się realnym zagrożeniem dla rządu w Belgradzie i regularnego jugosłowiańskiego wojska. Narazie większość sił Chorwatów stanowi Milicja... Narazie...

    Davor był niezwykle dumny z tego, że dano mu do ręki broń oraz pozwolono założyć na ramie wielką białą opaskę z herbem Chorwacji – biało-czerwoną szachownicą w czerwonym obramowaniu. Dodatkowo na herbie tym wymalowano czarnym kolorem wielką literę „U”, czyli symbol Ustaszy.

    Stojąc na siarczystym mrozie spoglądał przed siebie, w kierunku drogi do jugosłowiańskiej „granicy”, która granicą była tylko z nazwy. W rzeczywistości nie było tam posterunków celników czy szlabanów. CKW uznał, że w tamtym miejscu znajduje się granica historycznej Chorwacji, a rzeczywistości była to granica zasięgu terytorialnego chorwackiego powstania. Wysyłając w tamten rejon milicje polecono jej nie wpuszczać ani nie wypuszczać nikogo bez specjalnego upoważnienia, bądź przepustki. W razie pojawienia się wojsk jugosłowiańskich miano (w zależności od ich siły) albo nawiązać walkę albo wycofać się.

    - Patrz na tego młokosa... – burknął jeden z żołnierzy milicji siedzących w prowizorycznej budce ocieplanej jedynie przez niewielkie ognisko, wskazując z pogardą na Davora.
    - Napaleniec... – zaśmiał się drugi. – Grzeje go jego ideały.
    - Na froncie we Włoszech też mieliśmy takiego jednego... – szepnął ledwo słyszalnie inny wyraźnie wyróżniający się wiekiem.
    - Byłeś na froncie ?
    - No przecież mówi !
    - Po czyjej stronie ?
    - A jak myślisz głąbie !?
    Nie zwracając uwagi na dyskusję jaką sam rozpętał stary żołnierz kontynuował, wyraźnie ściszonym głosem jakby mówił o rzeczach niedozwolonych lub jak gdyby mówił sam do siebie...
    - Idealista... Młody patriota... Dwadzieścia parę lat, chyba z Grazu był... Na pierwszej warcie odmroził sobie dłonie. Jedną amputowali... – przerwał by zobaczyć jaki efekt wywołały jego słowa. – Zmieńcie tego małego, bo jemu jeszcze się dłonie albo stopy mogą w życiu przydać.
    Inni żołnierze uznając nie kwestionowany autorytet starego frontowca momentalnie wytypowali kandydata do zmiany warty. Ten, niezbyt kwapił się do wyjścia na taki mróz, ale upór jego nie miał sensu w obliczu rozkazu. Przygotowując się pozbierał propagandowe ulotki tak hojnie rozdawane przez oficerów z biura informacji, a które znalazły zastosowanie jako rozpałka albo dodatkowy „ocieplacz” pod płaszcz. Ulotki zawierały następującą treść:
    Po chwili w pomieszczeniu zjawił się przemarznięty Davor. Odłożył broń i usiadł przy ognisku by ogrzać skostniałe kończyny. Czuł na sobie uważny wzrok pół tuzina starszych od niego żołnierzy, którzy z rozbawieniem podchodzili do jego romantycznego stanowiska na temat walki i wojny. Panowała jednak niezręczna cisza sporadycznie przerywana tylko przez kichnięcia czy napady duszącego kaszlu wywoływanego przez dym ogniska bądź papierosa.

    Nagle cisze przerwał głośny krzyk: „baczność !” Do zupełnie zaskoczonych żołnierzy zawitał porucznik Bestimović, dowódca odcinka.
    - Jak czują się dzielni obrońcy ojczyzny ?! – to pytanie wywołało ledwo widoczne uśmiechy na posępnych twarzach. – Zimno wam nie jest ?
    - Nie, panie poruczniku... – odpowiedzieli niemrawo...
    - No ja myślę... Poczuje rakije to osobiście zastrzelę...
    W odpowiedzi usłyszał stłumione śmiechy. Widząc, że jego podkomendni nie są zbyt rozmowni, podał jakieś idiotyczne wytłumaczenie i zniknął niemal tak szybko jak się pojawił. Gdy tylko wyszedł jeden z żołnierzy skomentował całe zdarzenie jednym słowem: „Pajac”. Rozległ się głośny, szczery śmiech...

    PS. Prosiłbym bardzo osoby, które mają czas i chęci w pomocy tworzeniu eventów dla Jugosławii o kontakt na PW.
     
  3. Mandeel

    Mandeel Ten, o Którym mówią Księgi

    Zaraz wszystko wytłumaczę: otóż generał lotnictwa Dusan Simović - jedna z kluczowych postaci mojego AAR-a w rzeczywistości kierował zamachem stanu z kwietnia 1941 roku, który obalił przecież (jakby nie patrzeć) rząd, faworyzujący Serbów. Z życiorysu generała Simovićia wiem iż był on żarliwym patriotą, więc uznałem, że on pierwszy sprzeciwiłby się zbyt nacjonalistycznemu programowi rządu jugosłwiańskiego, który (w przynajmniej moim AAR-ze :mrgreen: ) doprowadziłby do wielkich niepokojów zwłaszcza w Chorwacji.
    Następny odcinek już jutro ew. nawet dziś wieczorem :!:
    PS Naprawde odcinki są za długie :?:
     
  4. Mandeel

    Mandeel Ten, o Którym mówią Księgi

    Poziom trudności: Normal
    Agresywność AI: Normal


    Część Pierwsza „Inter arma silent musae”

    Fryderyk Wielki


    Czarne niczym smoła chmury zakryły niebo, szczelnie zasłaniając księżyc, który tej właśnie nocy miał być w pełni. Wszechobecny mrok rozjaśniały tylko światła żyjącego własnym, dynamicznym życiem miasta; miasta jednego z najważniejszych na Bałkanach – Zagrzebia. To w tym mieście zainstalował się Chorwacki Komitet Wyzwoleńczy, czyniąc z niego (wyzwolonego jako jedno z pierwszych) tymczasową stolicę tymczasowego państwa chorwackiego. Na razie wszystko było tymczasowe. Nadal nie było pewności co do reakcji władz jugosłowiańskich na szykowaną proklamację niepodległości. Czy zechcą negocjować ? Czy może co bardziej prawdopodobne zaatakują ? – Te pytania nie dawały zmrużyć oka przywódcy ustaszy, czyli powstańców Ante Paveliciowi.

    Ante Pavelić, który powrócił do Jugosławii w styczniu 1936 (musiał opuścić kraj po proklamowaniu dyktatury przez króla Aleksandra I) od razu rozpoczął zabiegi dyplomatyczne mające na celu zdobycie poparcia dla idei niepodległości Chorwacji, sąsiadów Jugosławii, głównie we Włoszech i na Węgrzech, lecz póki co z mizernym skutkiem. Za granicą nie dawano powstaniu żadnych szans na zwycięstwo, ze względu na przytłaczającą przewagę sił rządowych oraz brak jednomyślności wśród samych ustaszów. Również mobilizacja armii przebiegała nie tak szybko jak głosiła propaganda i jak tego życzyłby sobie CKW. Ochotników nie brakowało, ale brakowało dla nich broni oraz zaopatrzenia. Sprzedaży broni odmówiły Niemcy, Węgry i Austria, wciąż zastanawiały się Włochy, lecz ich odpowiedź również była łatwa do przewidzenia...

    Czy sprawa chorwacka była z góry przegrana ? Czy coś czemu poświęcił całe życie było w rzeczywistości tylko utopią ?- Pavelić sięgnął po papierosa nie odrywając oczu od tętniącego nocnym życiem miasta, które podziwiał zza okna. – Europa nie była zainteresowana kolejną wojenną awanturą. Pamiętając, że poprzedni konflikt miał swoje źródło właśnie na tej „europejskiej beczce prochu”, tak demokracje zachodnie jak i państwa totalitarne bardziej sprzyjały Serbom, których wizja regionu została zaakceptowana w Wersalu. Każdy kto ośmielił się ten porządek burzyć, a nie był tak silny jak Hitler, musiał być uznany za wroga...

    Szef CKW jeszcze raz sięgnął po wiadomość jaką otrzymał od „Nowego Rządu Królestwa Jugosławii”, w której jego sekretarz zakreślił czerwoną kredką najważniejszy akapit:

    - Negocjacje ostatniej szansy... – szepnął Pavelić sam do siebie.

    Rzeczywiście byłyby to negocjacje ostatniej szansy. Gdyby zakończyły się fiaskiem, Jugosławia i Chorwacja pogrążyłyby się wojnie, w której nie byłoby miejsca na sentymenty. Od dawna tłumione uczucia nienawiści oraz wrogości zostałyby wreszcie ujawnione, a ich niszczycielska moc doprowadziłaby do całkowitego zniszczenia któregoś z państw, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na Chorwację...

    [​IMG]
    Słabo uzbrojona i wyszkolona milicja nie była w stanie długo opierać się regularnym siłom zbronym.

    [​IMG]
    Jedyne doświadczone i w miarę dobrze wyposażone jednostki chorwackiej milicji to... Jej rejonowe dowództwa...

    [​IMG]
    Nowy rząd Jugosławii po styczniowy zamachu stanu.

    Wiatr uspokoił się. Płatki śniegu, które jeszcze przed chwilą pędziły z wielką szybkością i targane przez wiatr zamieniały się w małe, twarde pociski bombardujące twarz z dużym natężeniem teraz spokojnie opadały na ziemię tworząc niemal bajkowy widok.
    Ale dla grupki żołnierzy chorwackiej milicji nie był to widok godny uwagi. Nadal siedzieli oni przy małym ognisku – jedynym źródle ciepła, które urastało do rangi świętości. Nikt bowiem nie miał już zapałek, a na dowóz zaopatrzenia nie było nawet co liczyć. Jeżeli doszłoby do katastrofy i ognisko by zgasło, należałoby się cofnąć do epoki kamienia i krzesiwa by je znów rozpalić. A taka perspektywa w obliczu kilkunastocentymetrowej warstwy białego puchu nie należała do wesołych...

    Dzisiejszy dzień na posterunku wbrew pozorom miał różnić się od tych, które już spędzili na tym zesłaniu żołnierze chorwackiej milicji. Dziś właśnie od strony „jugosłowiańskiej granicy” miano wyczekiwać silnego konwoju, w którym miały jechać najważniejsze osoby tej fazy konfliktu – jugosłowiańscy negocjatorzy, których wysłano by poznać stanowisko CKW w sprawie pokojowego zażegnania widma wojny domowej. Ostrzegało o tym radio, rano przyjechał nawet specjalny kurier z listem podpisanym przez samego Ante Pavelićia. List zawierał specjalne instrukcje jak zachować się w obliczu spodziewanych negocjatorów, jak ich przyjąć itp. Żołnierzom nie bardzo to odpowiadało – służalcza postawa wobec kogoś kto jak im wpajano był wrogiem - , ale rozkaz to rozkaz... Najwięcej obiekcji co zrozumiałe miała Davor, ale krótka reprymenda ze strony dowódcy uspokoiła go. Pech chciał, że właśnie na jego warcie w oddali, na drodze prowadzącej z Jugosławii pojawiła się kolumna dwóch samochodów osobowych i jednej ciężarówki.
    - Niech to szlag... – zaklną pod nosem Davor, wiedząc iż to jemu w udziale przypadła rola „granicznego lokaja”.
    Nie czekając długo wołaniem oznajmił dowódcy o pojawieniu się spodziewanych „gości”...
    Ten w błyskawicznym tempie poderwał cały podległy sobie oddział na nogi i ustawił w szeregu przy punkcie granicznym by oddać „należne tak zacnym gościom honory” – jak pisał Pavelić.

    Gdy samochody podjechały do punktu, zatrzymał je Davor, by rutynowo sprawdzić przepustki.
    Dwa cywilne samochody, w których jechała delegacja jugosłowiańska były ubezpieczane przez wypełnioną żołnierzami ciężarówkę, jadącą na końcu. Przykuła ona od razu uwagę jednego z żołnierzy – operatorów ckm-u, pozostawionego na ukrytym, niewidocznym dla gości stanowisku tak „na wszelki wypadek”.

    - Prosiłbym o państwa przepustki umożliwiające wjazd do strefy kontrolowanej przez legalne władze chorwackie. – wyrecytował z pamięci nakazaną regułkę dowódca punktu granicznego, gdy tylko tamci otworzyli drzwi.
    Jeden z mężczyzn siedzący w samochodzie sięgnął do kieszeni po konieczny do dalszego przejazdu dokument. Widać nie mógł go znaleźć bo dość długo szamotał się w jego poszukiwaniu co wzbudziło zniecierpliwienie zarówno dowódcy punktu jak i współtowarzyszy podróży.
    Nagle mężczyzna siedzący obok niego sięgnął ręką do kieszeni płaszcza, jednak zrobił to bardzo impulsywnie, co wywołało gwałtowną reakcję Davora, który już dobrych paru minut trząsł się bardziej z nerwów niż z zimna.
    - Co tam masz !!! – wydarł się kierując karabin w jego kierunku.
    Tamten próbował coś powiedzieć, ale nie zdążył bowiem uciszył go strzał. Rozpętało się piekło... Żołnierze stojący równo i prezentujący broń przed jugosłowiańską delegacją użyli jej przeciw ludziom w drugim samochodzie, którzy wysiedli gdy tylko usłyszeli co się dzieje. Z ciężarówki wyskoczyło kilku uzbrojonych ludzi, ale szybko skosił ich ukryty, w okopie nieopodal drogi ckm.
    Strzelanina nie trwała nawet pięć minut. Jugosłowiańską delegację wystrzelano jak kaczki... Prawie czterdzieści ciał stygło w podziurawionych kulami samochodach bądź zaraz przy nich w miejscach gdzie dopadła ich śmierć. Kilku rannych stękało i błagało o pomoc. Dobito ich pojedynczymi strzałami by nigdy nie opowiedzieli o tym co miało tu miejsce.
    Kiedy opadły emocje, bitewny szok ustąpił miejsca refleksji, dowódca punktu, porucznik Karcević przywołał do siebie Davora... Kazał mu obszukać ciało człowieka do którego strzelił rozpoczynając tą rzeź. Nie znaleziono żadnej broni... W kieszeni płaszcza znaleziono za to przepustkę umożliwiającą przejazd...

    Tak padły pierwsze strzały nie pierwszej bałkańskiej wojny...

    Następnego dnia po tym gdy do Belgradu dotarła wiadomość o tragicznej śmierci negocjatorów, generał Dusan Simović wydał rozkaz do ataku na tereny zajęte przez Ustaszów.
    Ante Pavelić, który doskonale zdawał sobie sprawę z beznadziejnej sytuacji w jakiej znalazła się Chorwacja, chwycił się ostatniej deski ratunku... Proklamował niepodległość...

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]
    Plan jugosłowiańskiej ofensywy. Z niektórych rejonów Ustasze wycofali się sami bez walk nie widząc szans na skuteczną obronę...

    Pozostawało pytanie jak na proklamację niepodległości Chorwacji zareaguje Europa...

    PS. Bardzo chciałbym podziękować kristofr'owi za pomoc przy tworzeniu eventów, bez których ta część nie była tak dobra jak jest teraz. Tak więc dziękuje i licze na dalszą współpracę :D Pozdrawiam i zapraszam do komentowania :D
     
  5. Mandeel

    Mandeel Ten, o Którym mówią Księgi

    Część Druga „W imię jedności...”

    Pierre Renoir o żołnierzach Komuny Paryskiej.


    Cały Zagrzeb przypominał zaatakowane przez drapieżnika mrowisko. Na zaśmieconych stertą papierzysk z pośpiesznie likwidujących się chorwackich instytucji ulicach, zawalonych dodatkowo workami z piaskiem, toną żelastwa oraz wszystkiego co mogło przydać się do budowy barykad, panował niemal całkowity chaos. Tysiące uciekinierów, w których wielu było urzędników chorwackich chcących wydostać się z miasta, masy żołnierzy milicji próbujących to miasto fortyfikować, tzw. Lotne Brygady, czyli specjalne jednostki chorwackiej milicji mające za zadanie walczyć z dywersją czy przypadkami kradzieży... Dziesiątki pojazdów, na które próbowano załadować albo dobytek albo sprzęt wojskowy konieczny do fortyfikacji punktów oporu w innych dzielnicach. Wszystko to zakorkowało ulice dając obraz iście dantejskich scen.

    Przyglądał się im Ante Pavelić, stojąc przy oknie swego gabinetu w budynku miejskiego ratusza, który od początku „powstania” stał się siedzibą władz CKW. Wewnątrz panował niemniejszy chaos i bałagan niż na zewnątrz. Ewakuacja co ważniejszych dokumentów oraz urzędników, żołnierze przygotowujący budynek do obrony oraz dziesiątki gońców, którzy wobec braku łączności byli teraz jedynym źródłem informacji o tym co dzieje się na froncie. Gdzieś w oddali słychać było jak kłócą się dowódca obrony Zagrzebia – generał von Percević i naczelny dowódca wojsk chorwackich Vilko Begiciem na temat zamiarów wojsk jugosłowiańskich... „Kompletny obraz upadku” – pomyślał sobie Pavelić pociągając kolejnego łyka wódki z lodem.
    Każda klęska jest nawozem sukcesu – tak mówili filozofowie. Lecz czy można wierzyć w sukces patrząc na własne oczy na ogrom klęski ?
    Odszedł od okna i runął ciężko na obity skórą fotel. Zmęczoną dłonią sięgnął po plik dokumentów przepisanych szybko, niestarannie przez maszynistę z pomieszczenia obok. Obiegł wzrokiem raporty oddziałów stacjonujących na granicach:
    (...) Wojska jugosłowiańskie wsparte ciężką artylerią i bronią maszynową (...) Nacierają z wielkim impetem (...) Przedarły się przez nasze linie (...) Okrążając nas od (...) Straty oddziałów sięgając 60% (...) Cofamy się w kierunku Zagrzebia (...) Wyparto nas z Banja Luki (...)
    „Same dobre wieści” – szepnął ironicznie do siebie.
    Faktycznie, Chorwacja jako państwo rozsypywało się jak domek z kart. Jej „armia” była spychana do głębokiej defensywy, a następnie rozbijana przez Jugosłowian. Urzędnicy, którzy jeszcze nie tak dawno walczyli pomiędzy sobą o co ważniejsze miejsca w tworzącej się od podstaw biurokracji teraz zostawiali wszystko i uciekali. Zwykli ludzie w obliczu klęski odmawiali jakiejkolwiek współpracy z systemem na część którego wcześniej wiwatowali...
    Ze stanu zamyślenia wyrwał Pavelićia grzmot. Potem drugi trzeci czwarty... Jakby kilka burz naraz przetaczało się po niebie, co było co najmniej dziwne biorąc pod uwagę, że była zima i choć mroźno to jednak słonecznie. Nagle wszystko stało się jasne. Świst po nim ogłuszający huk. Pavelić podbiegł do okna akurat w momencie gdy jeden z pocisków rozrywał się na chodniku nieopodal ratusza, wyrzucając w powietrze niczym lalki, ludzi, którzy znajdowali się w pobliżu... Drugi eksplodował w kamienicy, burząc najwyższe jej piętra a gruzem przysypując ciężarówkę wojskową która właśnie miała odjechać po nową dostawę worków z piaskiem... Jugosłowiańska artyleria znalazła się na tyle blisko Zagrzebia by rozpocząć śmiertelną kanonadę...

    Operacja o kryptonimie „Sójka”, czyli akcja mająca na celu likwidację państwa chorwackiego została zaplanowana co do szczegółu. Miało w niej wziąć udział 10 dywizji (siedem dywizji piechoty, dwie kawalerii i jedna piechoty górskiej), podzielonych na dwa ugrupowania: Zachodnie i Wschodnie. Zachodnie dowodzone przez gen. Simovićia liczyło 3 dywizje piechoty, dwie kawalerii oraz dywizję piechoty górskiej. Jego celem miało być oczyszczenie z rebeliantów północnej Chorwacji i zajęcie Zagrzebia. Zgrupowanie Wschodnie dowodzone przez gen. Cincara- Markovićia miało opanować południową część państwa chorwackiego wraz z największym miastem regionu Banja Luką.

    O godzinie 1:00, 12 stycznia 1936 roku wojska jugosłowiańskie zaatakowały. Już rankiem następnego dnia udało się rozbić trzy dywizje chorwackiej milicji w północnej części kraju, zmuszając niedobitki tych sił do wycofania się w kierunku Zagrzebia. 15 stycznia unieszkodliwiono wojska rebeliantów w prowincji Banja Luka i zajęto same miasto. Wieczorem jednostki gen. Simovićia doszły do przedmieść Zagrzebia. Następnego dnia przypuszczono generalny szturm miasta, które z racji skromnych sił obronnych broniło się tylko „punktowo”. Późnym wieczorem 17 stycznia zlikwidowano niemal wszystkie punkty oporu rebeliantów w Zagrzebiu. Nadal walczyli jedynie obrońcy ratusza miejskiego. Po dwóch dniach Chorwaci skapitulowali. Powstanie Noworoczne – jak nazwano ten narodowowyzwoleńczy zryw zostało stłumione...

    [​IMG]
    Bitwa o Zagrzeb...

    [​IMG]
    Komunikat wojenny Radia Belgrad z 13 stycznia...

    [​IMG]
    Chorwaci w godzinie klęski proponowali negocjacje...

    Straty armii jugosłowiańskiej wyniosły zaledwie 125 zabitych i 200 rannych – Jak podawał oficjalny komunikat jugosłowiańskich sił zbrojnych. Straty Chorwatów liczone były w tysiącach. Od kul czy pocisków artyleryjskich straciło życie ponad 4000 żołnierzy milicji, dwa razy tyle było rannych. Dokładnej liczby jeńców nie podano z racji tego iż „milicja ze względu na duży poziom ucywilnienia z łatwością mogła rozpłynąć się w rzeszach cywilnych uciekinierów. Lecz były też i inne czynniki...

    [​IMG]
    Komunikat Radia Belgrad o kapitulacji Chorwatów

    [​IMG]

    [​IMG]
    Jeńcy chorwaccy w obozach przejściowych...

    Davor był załamany. Wszystko w co wierzył i za co gotowy był oddać życie okazało się mitem, kruchym bardziej od szkła... Rozgoryczenie było tym większe iż został skazany na łaskę zwycięzców, dostał się wraz ze swym oddziałem do jugosłowiańskiej niewoli. Przy życiu pozostało ich zaledwie pięciu. Reszta zginęła albo na zaśnieżonych, rozoranych pociskami chorwackich łąkach albo wśród gruzów stolicy – Zagrzebia. Rozkazano im wyjść z miasta w kolumnie, tzw. Paradzie Zwyciężonych, główną arterią miasta, które słono zapłaciło za kilkanaście dni wolności. Szli w milczeniu przez zasypane gruzem ulice, między częściowo rozebranymi barykadami, koło przykrytych tylko prowizorycznymi płachtami ciał swych towarzyszy oraz zwykłych cywilów... Żegnało ich milczenie. Milczenie miasta pokonanego i upokorzonego; zniszczonego i krwawiącego z setek ciał leżących na ulicach... Sami też odwdzięczali się milczeniem... Przez łzy.
    Często z kolumny „jeńców” jugosłowiańscy żołnierze wyciągali co pojedynczych żołnierzy i rozstrzeliwali ich bez sądu na ulicy. Tak samo miało być w przypadku jednego rannego w nogę, który poruszał się wolno i z wielkim bólem. Wyciągnięto go z kolumny, odepchnięto na bok. Jeden z Jugosłowian już szykował się do oddania strzału gdy nagle jego uwagę odwrócił krzyk:
    - Co wy robicie !!!
    Davor nie bardzo sam rozumiał czemu to zrobił. Nie mógł już znieść tego ogromu cierpienia, okrucieństw i bezgranicznego odczłowieczenia. Coś w nim pękło...
    Od razu oberwał kolbą w zęby od innego żołnierza eskortującego kolumnę. Upadł zalewając się krwią. Kręciło mu się w głowie. Ból szczęki przenikał całą głowę dudniąc coraz silniej. Zaciągnięto go pod ścianę dokładnie obok tego rannego w nogę. Padły dwa strzały...
    Cisza... Zakłócana tylko skrzypieniem butów o zaśnieżoną ulicę...

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]
    Zagrzeb po styczniowych walkach...

    Najlepszym podsumowaniem dla tego co się stało jest fragment końcowy polskiej powieści "Ogniem i Mieczem" Henryka Sienkiewicza:
     
  6. Mandeel

    Mandeel Ten, o Którym mówią Księgi

    Chciałbym zgłosić iż zawieszam na czas bliżej nie określony pisanie tego AAR-a gdyż:
    1) Zrobił się wielki tłok w tym dziale a nie starcza mi czasu na ulepszenie tego AAR-a by mógł nawiązać walkę z konkurencją"
    2) Pragnę skupić się na AAR-ze rzymskim, który cieszy się po prostu większym zainteresowaniem.
    3) Nie mam czasu na prowadzenie dwóch AAR-ów równocześnie.
    Zaznaczam więc iż ten AAR nie bierze udziału w konkursie, może być wyczyszczony przez moderatora, a ja obiecuje, że powrócę do niego na wiosne, gdy już zdam szczęśliwie maturę i zapewnie sobie naukowy byt na jakiejś uczelni w pięknym mieście Wrocław.
    Pozdrawiam i życzę cierpliwości, Mandeel


    No cóż, wedle życzenia autora. Klient nasz pan. AAR zamknięty, OT usunięte.
    Po powrocie do pisania otworzymy. Zdania matury i powrotu do AARa życzymy.

    Tomo55
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie