KNOT czyli AAR Anglią&Portugalią by Robertvu

Temat na forum 'EU II - AARy' rozpoczęty przez robertvu, 28 Maj 2005.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    AGCEEP Normalny/Normalny

    KNOT czyli Kolejna Niekonwencjonalna Opowieść Twórcza by Robertvu

    WSTĘP

    Był słoneczny styczniowy dzień w Lizbonie. W swoim pałacu król portugalii obudził się. Zadzwonił złotym dzwoneczkiem u łoża. Po kilkunastu sekundach do sypialnie króla wszedł jego najbliższy służący Jan. Jan pochylił się nad łożem króla i rzekł spokojnym głosem.
    - Co się stało mój Panie?
    - Janie miałem sen!
    - Czyżby znów jeden z tych snów o przyszłości jakie Jego Królewska Mość ma odkąd skończył osiem lat trzy miesiące i dwadzieścia dwa dni, kiedy to na ciężką chorobę weneryczną zmarła pańska nieodżałowana matka królowa Zofia?
    - Tak Janie, to jeden z tych snów.
    - O czym był ten sen mój Panie? Czy zapowiadał on świetlaną przyszłość dla naszego wspaniałego narodu? A może objawiło się w nim Waszej Królewskiej Mości wielkie zwycięstwo naszej wspaniałej Armii?
    - Nie Janie nic z tych rzeczy. Moje sny, które zawsze mówią prawdę powiedziały mi dziś, że ... że ... że dzisiaj na śniadanie dostane jajecznice z kiełbasą! Znowu przegrałeś Janie jesteś mi winien już dwie sztuki złota.
    - A niech to! Do diaska! – zaklął szpetnie Jan.
    - Dobrze. A teraz Janie podaj mi moje no te jaki im tam no ... na be no
    - Buty?
    - Nie, nie buty, no na be te no długie no wiesz
    - Bryczesy?
    - Nie no te ciepłe no wiesz
    - Kalesony?
    - No właśnie wiedziałem, że na B!

    A teraz zacznie się jazda.

    Był trzydziesty stycznia roku pańskiego 1419. Gdy do komnaty króla ktoś zapukał. Król spiesznie schował pluszowego misia „Pimpusia” za plecy. Król wiedział, że Pimpuś nie może się pokazywać na dworze odkąd bezczelnie rzucił się rękami króla w posła z Algierii i trafił go w nos.
    Do sali szedł posłaniec. Król jak zwykle w takich sytuacjach miło zagaił młodziana.
    - Czego znowu zajęty jestem.
    - Panie [tu posłaniec wyjął pogiętą kartkę, przyjrzał się jaj dokładnie jakby nie wierzył własnym oczom poczym przeczytał] „Chcem zameldować, żeśmy skopali dupska arabom. Wiali, aż im się spod mokasynów kurzyło. Chłopcy proszą waszą wysokość, aby podczas przyszłej wyprawy do Afryki do uzbrojenia podstawowego włączono nożyczki, bo ciężko się przez ten cały arabski czador przedrzeć jak się baby gwałci”
    - A zaraz tak właściwie to dlaczego my się z tymi arabami bijemy.
    - Eee o ile się orientuje to wypowiedzieli nam wojnę po „napaści Pimpusia”, wasza wysokość nazwał posłów arabskich nieczułymi aroganckimi skur... no obraźliwie ich Pan nazwał.
    Król pamiętał to, te brudasy w barbarzyńskim akcie okaleczenia złamali rączkę Pimpusiowi, Pimpuś musiał potem przez dwa tygodnie nosić łapkę na temblaczku. Tak należało się bydlakom!
    - Tak rozumiem ogłoście święto państwowe, rozdajcie trochę darmowego żarcia, te zgniłe pomidory co leżą w moich piwnicach mogą być.
    - Tak jest panie.
    Posłaniec wymaszerował. Król wyciągnął Pimpusia zza pleców i powiedział.
    - A nie mówiłem, że cię pomszczę.
    Pimpuś radośnie patrzył na króla swoimi guzikowymi oczkami.

    Koniec części pierwszej. CDN jeśli zechcecie.
    PS zastanawiam sie nad umieszczaniem postaci z forum w moim AAR'e (jak Jozi) byłby ktoś chętny bo mam dwa wakaty :)
     
  2. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    Była wigilia roku Pańskiego 1419. Król Jao I właśnie wyjmował spod choinki prezent dla Pimpusia. Z pewnych źródeł (podejrzał gdy miś wyszedł do toalety) wiedział, że jest to różowy gustowny sweterek. Kiedy Pimpuś przymierzał prezent, nie bacząc na jego prywatność i dobre maniery do komnaty wpadł sługa.
    - Panie zdo... co robi tu ten mały różowy sweterek?
    - Jaki sweterek? Aaa ten nie wiem skąd się tu wziął. Eee kontynuuj posłańcze.
    - No zdobyliśmy twierdze Tanger!
    - Tego atakować dalej!
    - Tak jest Panie.

    Dwudziestego drugiego marca roku 1420 król właśnie czytał wielce ciekawą książkę pod tytułem „Hemoroidy a sprawa portugalska” gdy do jego komnaty bezczelnie wbiegł posłaniec.
    - Panie wspaniała wieść!
    - Doszedł nowy numer „Jak zostać wielkim władcą – kurs dla początkujących”?
    - Nie
    - Szkoda
    - Ale za to generał Pereira ze swoją armią rozpichrzył na trzy wiatry armie Maroka pod Fezem. Z dwudziestu tysięcy arabów nie został nikt zdolny do dalszej walki.
    - Świetnie! Co robi teraz generał Pereira?
    - Z tego co mi wiadomo razem ze swoimi żołnierzami gwałci wszystkie kobiety w Fezie. Jako tymczasowy administrator tego miasta nakazał pod groźbą kary śmierci wycinać w czadorach otwory na wysokości pośladków.
    - Tak cały Pereira.
    - Informuj mnie na bieżąco dobrze?
    - Tak Wasza Wysokość.

    Dnia dwudziestego dziewiątego roku 1422 do króla Jao I nadszedł list pisany koślawym pismem Generał Pereiry.
    Tego samego dnia do króla przybyło poselstwo z Maroka. Zostali przyjęcie w sali audiencyjnej.
    - Te Janie, czemu oni wszyscy mają zabandażowane głowy, dobrze pamiętam kazałem nie bić posłów.
    - To są turbany to takie ich nakrycie głowy.
    - Aha.
    - Witaj królu – zaczęli posłowie – twoja potężna armia zdobyła naszą ojczyznę. Pragniemy prosić o pokój.
    - A po co?
    - No wojny kończy się pokojami.
    - To nie możemy zostać tam i gwałcić wasze dziewki?
    - Nie Panie – wtrącił Jan – to nie spodobałoby się innym władcom.
    - A poza tym jeśli nie podpiszecie pokoju obciążymy was alimentami za dzieci z gwałtów.
    - No dobra, dobra. Niech będzie pokój jakie warunki?
    - Panie – znów wtrącił Jan – pańscy ministrowie ułożyli już deklaracje pokoju.
    - Na jakich warunkach?
    - My dostaniemy Tangier, a w zamian za to oni złożą nam hołd lenny.
    - Fajnie zawsze chciałem mieć jakieś miejsce do spędzania wakacji. A z tym całym Lołdem Hennym o co biega?
    - Hołdem Lennym. Cóż tu obecny król Maroka uzna twoją wyższość, będzie ci oddawał połowę pieniędzy ze swojego skarbca.
    - Podoba mi się. A jak ten hołd cały będzie wyglądał?
    - Król Maroka poprzysięgnie ci wierność, poczym ucałuje twe stopy.
    - A nie przejdzie mi jakiś syf z tego?
    - Eee nie sądzę Panie.
    - Jesteś pewien.
    - Nie Panie.
    - To każcie mu wymyć twarz porządnie zanim mnie pocałuje.
    Kilka minut później Król Maroka złożył uroczystą przysięgę wasalną i swoimi dobrze umytymi ustami ucałował króla Jao I w stopy. Odchodząc nowy wasal portugalskie rzekł:
    - Salam alejkum.
    - I twoją matkę też!
     
  3. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    Roku Pańskiego 1423 do króla przyszedł kolejny list od Generała Pereiry:
    Król po zasięgnięciu rady Pimpusia przystał na prośbe generała. Kilka tygodni on i jego żołnierze przybyli do Lizbony, przywożąc ze sobą stosy łupów, małe miasteczko nieślubnych dzieci i kilkanaście całkiem nowych chorób wenerycznych.

    Szóstego grudnia roku Pańskiego 1424. Nadeszła kolejna radosna nowina.
    Król przeczytał list poczym zawołał Jana
    - Janie czemu Azory kolonizuje niemiec?
    - Eee nikt inny niechciał pracować za taką niską pensję Panie.
    - Aha. Dobrze odpisz temu Otto von Ożeż-ale-cholernie-długie nazwisko, że pozwalam mu jego żonie O-Jeszcze-dłuższym-cholernym-nazwisku i jego córce na pozostanie w mieście O-cholernie-długiej-nazwie, albo nie mogą zostać jak zmienią nazwe na coś krótszego na przykład Santa Szwabana.
    - Tak jest mój Panie.

    Był ósmy marca 1427 roku gdy do sali audiencyjnej króla Jao I weszła delegacja ludzi w dziwnych czapkach.
    - Mój Królu jesteśmy delegacją artystów Portugalskich, chcemy cię prosić o wysłuchanie.
    - Artyści to jakaś sekta?
    - Nie – podpowiedział zawsze pomocny Jan – oni zajmują się sztuką.
    - Znaczy się malują takie bohomazy, dłubią w kamieniach i układają piosenki?
    - Dokładnie
    - Aha dobra mówcie.
    - No więc nasz kraj wszedł w epoką renesansu...
    - Sam jesteś renesans!
    - Panie to taki rodzaj sztuki.
    - A przepraszam, odwołuje renesansa, mów dalej.
    - No więc weszliśmy w renesans więc uważamy, że rozsądnie byłoby zbudować akademię sztuki w stolicy.
    - Znaczy się zjadą się tam takie jak wy paj.. artyści i będą się sztuką zajmować.
    - Tak mój panie będziemy malować obrazy wielkich bitew.
    - I twoje portrety królu – wtrącił Jan
    - I obrazy scen biblijnych
    - I twoje portrety Panie
    - I piękne pejzaże
    - I twoje portrety Panie
    - I twoje portrety – powiedział artysta, który zaczynał rozumieć o co chodzi – no i oczywiście gołe kobiety na łonie natury.
    - Gołe baby, a jak bardzo gołe.
    - Eee no gołe kompletnie gołe.
    - Dobra macie pozwolenie [poczym dodał szeptem] jak już namalujecie takie to podrzucie mi parę takich powieszę sobie w moich komnatach.
    - Panie na budowę potrzebujemy ośmiuset sztuk złota.
    - Te który darmozjad się zajmuje skarbcem?
    Z kata sali wyszedł mały człowieczek w grubych okularach.
    - tak panie
    - Jak wygląda sytuacja w skarbcu
    - Całkiem dobrze tylko tynk w toaletach odłazi, a w kuchni to takie szczu... nie o to chodziło?
    - Ile złota mamy w skarbcu?
    - A no trzeba było od razu. Mamy tak z 400 sztuk.
    - Kurde musicie troszku poczekać, aż uzbieramy kasę. Nara
    - Ekhm! Ekhm! – wtrącił Jan
    - Znaczy się żegnajcie dostojni artyści.

    1.I.1429 – Król Jao I leżał w łóżku i leczył kaca po sylwestrze kiedy do sali wpadł jak zwykle nie proszony posłaniec
    - Panie heretycy pokonani!
    - Głowa mnie boli.
    - Ale heretyków pokonano Panie.
    - Kto to ci heretycy jakaś nowa kapela?
    - Nie to ludzie nie wierzący w naszego boga.
    - Czyli tak jak Araby?
    - Nie araby to no araby, a to są heretycy.
    - A gdzie ci heretycy byli?
    - W czechach panie. Zwali się Husytami.
    - To pewnie oni zrobili to piwo co mnie po nim łeb tak napierdziela. Dobrze im. A teraz spadaj.
    - Tak Jest.
     
  4. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    Był dziesiąty maja roku Pańskiego 1424, król Jao I właśnie zajmował się sądami nad poddanymi. Każdy władca powinien od czasu osądzić sprawiedliwie (tzn. tak aby ten wygrany jak najbardziej wychwalał werdykt króla, a ten przegrany nie dostał nigdy okazji go krytykować). W tym konkretnym momencie na sali kłóciło się dwóch rolników z okolic Porto.
    - No i ja mówię wtedy „Podejdź no Kargullo do płotto jak i ja podchodzo”
    - Ja mówię „Podejdę jak ty Pawlako też podejdziecie”
    - I ja wtedy „Kargullo ty bydlaku kota niewolnikiem zrobiłeś”
    - I ja wtedy mówię „Ty Pawlako za tego kota co żeś go z kuszy zastrzelił to jesteś mi winien dwa worki pszenicy, że o kole od wozu nie wspomnę”
    - No i zdecydowaliśmy, że do sundu pójdziem
    - No cóż obydwaj Panowie macie po trosze rację. Jednak sprawę może wygrać tylko jeden z nas.
    - Nu moja żona tyż tak mówiła – odezwał się Pawlako – „Sund sundem, a sprawiedliwość musi być po naszej stonie” mówiła, dlatego żem wziął ze sobą granaty.
    - Aaaaaa on ma granat! Kryć się! Ratować króla
    Nie minęła sekunda, a wszyscy znaleźli schronienia za ciężkimi kamiennymi przedmiotami. Król schował się za swoim marmurowym tronem wraz z Janem. Po kilku minutach siedzenia król powiedział do swego sługi
    - Ty zobacz co się dzieje.
    - Ale ...
    - Już!!!
    Jan wyszedł, nie wracał sporo czasu, król zaczął się już zastanawiać, który świecznik otwierał tajne przejście za zamek kiedy Jan wrócił.
    - Czysto Panie.
    Król ostrożnie wrócił na tron. A Kargullo znów przemówił
    - No przyniosłem dla króla kilka owoców granatu, świeżutkie prosto z mojego sadu .
    - A, no oczywiście, który krzyknął „On ma granat kryć się”?
    - Ja – odezwał się jeden z strażników – nie wiem samo mi się nasuneło.
    - Dobra Pawlako pokaż tego granata.
    Król spróbował, rzeczywiście były pyszne.
    - Dobra uwaga ogłaszam wyrok, Janie powiedz kronikarzowi, że może wyjść spod szafy. Ogłaszam wyrok! Chłop Pawlako nie musi płacić chłopu Kargullo dwóch worków pszenicy, że o kole od wozu nie wspomnę. Kargullo może odejść. Jednak pan Pawlako zostaje obciążony kosztami procesu, które wynoszą: dwadzieścia kilo granatów z jego sadu. Tako rzecze ja, czyli król!
    - Dziękuje sprawiedliwy Panie – giął się w ukłonach Pawlako.
    - Dobra tylko niech granaty będą dobre. Naaaaaaaaaaastępny.
    W korytarzu dało słyszeć się jakiś rumor, odgłosy przepychaniny. Jan jak zwykle szybko dowiedział się o co chodzi i poinformował króla.
    - Panie nieproszony gość.
    - Kto to taki?
    - Nikt nie wie nazywa siebie Graczem.
    - Przez duże „Gie”? To musi być ktoś ważny wpuścić go!
    Do sali wszedł młody kilkunastoletni chłopak, ubrany w śmieszne niebieskie spodnie z tkaniny na worki (kiedyś w odległej przyszłości zwane jeansami), oraz dziwną granatową koszulę z bardzo luksusowej hinduskiej tkaniny ( kiedyś w przyszłość zwaną bawełnianą bluzą).
    - Panie – zaczął – mam dla ciebie ważną wiadomość
    - Kim jesteś młodzianie?
    - To nie jest teraz ważne! Kurde zawsze chciałem to powiedzieć. Możesz nazywać mnie Graczem. Używając niewyobrażalnej wprost koncentracji, dużych ilości wina owocowego „Czar PRL-u” i butelki ziół Bittnera przeniosłem się w przeszłość, aby ci pomóc panie!
    - Wie ktoś o czym on gada?
    - Królu musisz zaatakować Sienę!
    - A to niby czemu?
    - Bo masz na nią Casus Belli.
    - Janie co to ten Casus Belli, nigdy nie byłem dobry z Łaciny.
    - To znaczy „Powód do wojny”. Mamy go wtedy jeśli jakiś inny władca sprowokuje nas do wojny.
    - Aha rozumiem i co z tą Sieną?
    - No masz Casusa to zaatakuj ich królu!
    - A nie mogę kogoś bliżej? W czasie podróży statkiem zawsze mnie mdli.
    - Nie, nie możesz bo nie masz Casus Belii.
    - To jak tego Cassusa nie mam to nie mogę atakować?
    - Tak
    - Janie mogę zaatakować kogo chce prawda?
    - Tak Panie.
    - No widzisz mogę.
    - No możesz, ale wtedy stabilność spadnie ci do – 3.
    - Janie mamy jakieś stopnie stabilności?
    - Nie, słyszałem, że był taki jeden nazywał się Makranwielki i on ułożył coś podobnego. To była Skala Przychylności Poddanych, miała dziesięć stopni. O ile dobrze pamiętam to stopień dziesiąty był najwyższy i był wtedy kiedy ludzie rzucają w władcę złotymi monetami, stopień dziewiąty kiedy rzucają kwiaty, potem są odpowiednio nic z oklaskami, nic bez oklasków, nic z buczeniem, pomidory, zgniłe pomidory, psie kupy, kamienie, pociski armatnie. Ale chyba emu młodzikowi nie o to chodziło.
    - Nie wiecie co to jest poziom stabilności – zdziwił się chłopak.
    - Nie
    - A BB?
    - Nie
    - Modyfikatory bitewne?
    - Nie
    - Eventy– rzekł z nadzieją chłopak
    - Nie
    - To co z was za władcy do cholery!!!
    Wtedy do sali weszły dwie osoby ubrane w gustowne czarne garnitury i ciemne okulary.
    - Agent SamboR, agent Karis wydział naruszeń kontinuum czaso-przestrzennego - przedstawili się
    - Że jak?
    - Te Sambor pamiętasz mieliśmy działać pod przykrywką – odezwał się jeden z agentów do drugiego
    - A tak, więc królu jesteśmy z ministerstwa eee ... Zdrowia!
    - Aha rozumiem.
    - Przybyliśmy uporać się z tym chłopcem.
    - Jest chory na Chorobę wściekłych krów – dodał drugi
    - A to by wiele wyjaśniało
    Jeden z agentów wyjął czarny metalowy przedmiot ( zwany w dalekiej przyszłość Waltherem P99) i strzelił zabijając na miejscu chłopca.
    - Dobra to by było na tyle. Karis co tam mamy jeszcze dzisiaj w kalendarzu?
    - Niejaki Hansolo przeniósł się w czasie i chce pomóc Hitlerowi wygrać wojnę.
    - Znowu? Kiedy oni się nauczą?
    Dalej rozmawiając najnormalniej wyszli.
    - Janie to był bardzo dziwny dzień.
    - Zgadzam się Panie.

    Z pamiętnika króla Jao I
    16 Sierpnia 1433 roku kraj obiegła straszliwa nowina. Król Jao I nie żyje. Znaleziono go martwego, obok niego na stryczku ze sznurówki wisiał Pimpuś (najprawdopodobniej powiesił się z rozpaczy). Król w testamencie rozkazał, aby pochować go razem z Pimpusiem.
    Kaplica pogrzebowa królów Portugalsich
    - Myslisz, ze ludzie nabiorą się na tego da Misia?
    - Lepsze to niż napisać, że jest pochowany z przytulanką nie?

    Nowym królem został niejaki Duarte. Nie miał on swojej przytulani, ale słyszał za to GŁOS. GŁOS właśnie a zresztą sami zobaczcie
    - A te czarne oczy ich nie przeoczysz
    - Co to za durna piosenka?
    - Niewiem ale fajna nie?.
     
  5. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    25 Listopada 1436 Król Duarte siedział w swoim nowym tronie i grał w pokera z głosem kiedy do sali wszedł dziwnie ubrany człowiek.
    - Czego tu zajęci jesteśmy
    - Tak nie można
    - Olej frajera, dobieram trzy
    - Nazywam się Alfonso Goncalves Baldaia, kazali mi się Pana zgłosić.
    - Tak, to ciekawe a czemuż to? Kim jesteś z zawodu?
    - Ja tego jestem żeglarzem i chyba eee no odkryłem jakieś niezne ziemie.
    - Chyba?
    - No tego nie jestem pewien.
    - Ech dobrze opowiedz mi jak do tego doszło.
    - No więc najpierw taki Don Kowallo miał imieniny i...
    - Do rzeczy człowieku do rzeczy.
    - Ekhm tak dobra, to siedziałem właśnie z kolegami w knajpie „DonDonaldo” w Cape Verde i piłem za tego no jakmutam no zapomniałem, za coś piłem
    - Kontynuuj
    - No i pech chciał, że zabrakło ogórków, no to chłopaki mówią „ Alfonso skocz po zagrychę, podobno w Santa Szwabana otworzyli fajny supermarket”. Nie dałem się długo prosić. Wyszedłem i znowu pech nie podbiłem karty parkingowej w statku, musiałem mandat darmozja...
    - Przejdźmy dalej.
    - A tak tego no wypłynąłem statkiem, ale że byłem po paru głębszych to zdaje się zasnąłem za kierownicą, wie król jak te autostrady potrafią człowieka uśpić.
    - I co się stało?
    - No rano się budzę a tu ziemia, i jakieś dzikusy płyną do mnie, mówie królowi to na pewno Santa Szwabana nie była.
    - I co przywitałeś się z tymi ludźmi?
    - A gdzie tam jeszcze by mi lakier porysowali gwoździami, z takimi nigdy nie wiadomo, a mój statek to nowa Karawela model SLX z klimą, łazienką..
    - Dobrze dobrze starczy. Jeśli to nowy ląd to zostaniesz sowicie wynagrodzony. Masz tu sto sztuk złota, przygotuj nowa wyprawę badawczą, ruszasz zaraz po Nowym Roku.
    - Och oczywiście królu.
    - Jeszcze jedno, zastanawiałeś się jak nazwiesz ten ląd?
    - Bo ja wiem myślałem nad Smirnoffią, albo Bolslandem co król sądzi.
    - E musze to przemyśleć, dowidzenia.

    Niestety po otrzymaniu zaliczki Alfonso Goncalves Baldaia, poszedł do miejscowej knajpy upił się do nieprzytomności tracąc całe pieniądze na wyprawę. Umarł wkrótce na marskość wątroby zanim dopadli go królewscy windykatorzy. Pomysł wyprawy do nowego świata zarzucono.

    11.IX.1438 Król Duarte kopnął w kalendarz. Nowym królem został Alfonso V.

    A tak wyglądał fragment pierwszego dnia jego panowania.
    - O jak tu ładnie, a co ja wogle mam robić.
    - Rządzić panie – odpowiedział nowy osobisty sługa króla Jan Junior
    - Wydawać pieniądze i takie tam?
    - No
    - A w tym jestem dobry.
    - Mam taką nadzieje.
    - Ile mamy kasy w skarbcu?
    - Dziewięćset sztuk złota panie.
    - Jest ktoś kto się ich domaga?
    - Nie mamy długów panie.
    - E to luz, a komu mógłbym się za tą kasę przypodobać?
    - Chodzi panu o to jaka grupa społeczna najbardziej pieniędzy potrzebuje?
    - No mówię przecież.
    - No cóż nasz król Jao I dziesięć lat temu obiecał, że zbuduje w stolicy akademie sztuk.
    - I co teraz ci artyści żądają spełnienia obietnicy?
    - Tak, prawdę mówiąc oświadczyli, że nie będą króla portretować póki nie zbuduje król tej Akademii.
    - Niech ich to jest szantaż!
    - Kazać ich powiesić?
    - Nie zbudujemy im tą Akademię.
    - Szkoda

    Budowę ukończono dwa lata później. Warto nadmienić, że król Alfonso V był najczęściej sławionym w poematach królem Portugalii. Ciekawe czemu? ;)

    23.II.1442
    Na Nowym Lądzie Portugalskim (to dodał król) wylądował pierwszy większy oddział Portugalczyków dowodzony przez Kamilka: Oto jaki raport zdał.

    Alfonso V czytał właśnie prace badaczy wysłane z Nowego Lądu Portugalskiego, gdy z drzwi, które teoretycznie było schowkiem na miotły wyszły dwie postacie. Jedna była obrana w trampki, jeansy, kurtkę SS-manna i radziecki hełm (ale o tym król nie mógł oczywiście wiedzieć więc uznał go po prostu za pajaca) drugi osobnik był ubrany w ładny mundur, choć nieco przykurzony. Jeden z królewskich rysowników tak go sportretował:
    [​IMG]
    Obaj osobnicy rozmawiali ze sobą idąc w stronę zdziwionego króla.
    - Hansolo bist du pewny
    - Nie martw się Adolf na pewno połkną ten kit o twoim samobójstwie, w końcu ten sobowtór był identyczny nie?
    - Aber Mein Panzerwagen!
    - Znowu zrzędzisz, skąd mogłem wiedzieć, że Tygrysy nie będą jeździć na paliwo rzepakowe, to był całkiem dobry pomysł.
    - Und die Kursk-Offensive!
    - Dobra, dobra mój błąd, ale musisz przyznać, że ruscy byli zaskoczeni jak zaatakowały ich nasze Zmotoryzowane Dywizje Rowerowe SS.
    Obydwaj podeszli do króla.
    - Ty jesteś Alfonso V?
    - Tak, a cienie jak zwą?
    - Ja jestem Hansolo, a ten tu maruda to Adolf.
    - Czemu on taki smutny?
    - A przegrał taką jedną wojnę, nic ważnego.
    - Fahrrad Divisionen ich bin Idioten!
    - Co on gada?
    - A nic bredzi, w każdym razie Adolf potrzebuje schronienia, tam skąd pochodzi nie jest mile widziany.
    - Dobrze sługa odprowadzi was do komnat.
    - Dzięki królu, jakby ktoś się o nas pytał nie ma nas jasne.
    - Dobrze idźcie.

    Król nie zdążył ochłonąć po tej dziwnej wizycie kiedy do sali weszli dwaj mężczyźni w czarnych garniturach i ciemnych garniturach rozmawiający ze sobą.
    - Kurde znowu nam uciekł za stary jestem do tej roboty.
    - No od tych podróży w czasie łupie mnie w krzyzu.
    Obydwaj podeszli do tronu.
    - Agent Karis Agent SamboR
    - Oni to wiedzą Karis
    - Jesteśmy z wydziału naru.. ała co zno a tak jesteśmy z eee Wodociągów! – drugi agent odciągnął pierwszego na bok
    - Karis następnym razem ja mówię.
    - Czemu?
    - Jeszcze się pytasz, ostatnio ledwo uszliśmy z życiem jak powiedziałeś tamtym żydom w ’42 że jesteśmy z Gazowni!
    - Każdy może się pomylić.
    - Królu widziałeś tu dwóch ludzi, trochę dziwnie ubrani, jeden z wąsikiem?
    - Eee tak widziałem ich poszli do miasta kupić jakieś nowe ubrania.
    - Dziękujemy za pomoc.
    - Czy to wy odkryliście niedawno nowy kraj za morzem?
    - Tak skąd wiecie?
    - Mamy swoje dojścia. Nazwijcie go Ameryką.
    - Ameryka ładnie nawet niech będzie.
    - Miłego dnia.
     
  6. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    20.VI.1446
    Krzyki z zewnątrz obudziły gubernatora Cj111 z ciężkiej pracy jaką wykonywał dla ojczyzny. Cj111 wstał założył szlafrok na służbową piżamę i wyszedł na balkon zobaczyć co się dzieje. Na dziedzińcu jego rezydencji zebrał się tłum kolonistów. Kiedy gubernator wyszedł wszyscy zaczęli się przekrzykiwać. Cj111 jako wieloletni gubernator wiedział jak sobie radzić z takimi wystąpieniami.
    - Kto nie zamilknie zostanie natychmiast powieszony!
    - Że jak?
    - Powiesić go.
    Dwóch żołnierzy wyłuskało nieszczęśnika z tłumu, reszta natychmiast umilkła.
    - Który to już – zwrócił się Cj111 do swojego sługi
    - Ósmy w tym miesiącu panie.
    - Wychodzę z formy, kim jest ten nieszczęśnik?
    - Jakich przygłuchy dziadek. Zrobić to co zawsze?
    - Tak powieś zamiast niego kogoś z więzienia, a jego wypuść w innym mieście.
    - Panie nie obawiasz się, że kiedyś się poznają?
    - Póki ilość głów się zgadza są zadowoleni – poczym zwrócił się do tłumu – Czemuż to zebraliście się szanowni obywatele tu dziś?
    - To przez Indian- odezwał się ktoś z tłumu
    - I żydów! – krzyknął ktoś inny
    - I masonów!
    - I UFO
    - I Balcerowicza!
    - E, nie tym razem tylko przez Indian.
    - Szkoda.
    - Mogę wiedzieć co chodzi – powiedział Cj111
    - No bo Balcerowicz musi odejść!
    - ??? – odpowiedział gubernator.
    - Znaczy się trzeba zabić Indian.
    - A dlaczegóż to?
    - E no bo są indiańcami.
    - No właśnie Zabić ich
    - Zabić!
    - Zabić!
    - Tak nie można musimy mieć jakiś powód.
    Nastąpiła długa chwila konsternacji w tłumie.
    - Indiańce to złodzieje!
    - No mi zakosili komplet sztućców.
    - A mi wędkę.
    - Mi lewego buta.
    - Mi pejcza i lateksowe buty.
    - Mi ... zaraz lateksowe buty?
    - Pejcz?!
    - E tego no wiecie ... Zabić ich!
    - Zabić!
    - Zabić!
    - To jeszcze nie powód żeby ich zabić – wtrącił się Gubernator.
    - Zatruwają nasze naczynia!
    - Panie Don Diego mógłby nam Pan wyjaśnić to dokładniej
    - No bo jak wczoraj wypiłem na raz z tego ich indiańskiego dzbanka co je po pół peso sprzedają, co uważam jest ceną dumpingową i przez to zabiera prace naszym portu...
    - Do rzeczy proszę.
    - Wypiłem wczoraj na raz z tego ich indiańskiego dzbanka pół litra wódki to mnie tak łeb bolał i wymiotów dostałem i nie pamiętam co wtedy robiłem.
    - I uważa Pan, że to wina zatrutego dzbanka?
    - No a czego innego?
    - Nie sądzi Pan, że mogła to bić wina wódki?
    - No jakby na to tak spojrzeć to mogło tak być.
    - Czyli co z tego wynika?
    Gubernator Cj111 obserwował jak mózgi kolonistów próbują przetrawić tą informacje. Po około minucie ktoś wreszcie krzyknął.
    - Indiańce zatruwają nam wódkę!
    - Zabić ich!
    - Zabić!
    - Zabić!
    - Ludzie nie można tak.
    - Nie?
    - Trzeba mieć dowody.
    - Racja do wody z nimi!
    - Do wody!
    - Zabić ich!
    - Zabić!
    - Dobra poddaje się pójdę do wodza Indian i zapytam się o ten komplet sztućców, wędkę, lewego buta i pejcza.
    - I lateksowe buty!
    - ???
    - W sumie to nie takie ważne znowu.
    - Pójde do wodza i pogadam z nim jak nie odda waszych rzeczy to będziecie mogli pozabijać Indian.
    - Zabić ich!
    - Tak, tak słyszałem.

    Następnego dnia, siedziba wodza Indian.

    - Możesz wejść Wielki Wódz Nohtyp Ytnom cię przyjmię
    - Dobra – odpowiedział gubernator Cj111
    - Wodzu to Cj111 gubernator kolonii (indiańskie słowo oznaczające białych skurczybyków) na wschód stąd.
    - Cze wodzu, przejdę od razu do rzeczy, podobno twoi Indianie ukradli klika rzeczy moim osadnikom.
    - Tak i co nam zrobicie?
    - No cóż mogę spalić waszą wioskę, zabić mężczyzn, kobiety oddać do burdeli, a dzieci zrobić niewolnikami.
    - Dobra starczy oddam te rzeczy jeśli spełnicie nasze żądania.
    - Dobra jakie to żądania?
    - W imieniu naszych współbraci żądam uwaga [werble] ... Czajnika!
    - Tylko?
    - Ee jakby to nie był problem to jeszcze szczoteczkę do zębów.
    - Szczoteczkę do zębów?
    - Nawet nie wiecie jak w tym klimacie psują się zęby.
    - Coś jeszcze?
    - I jeszcze ten wasz bajerancki kapelusz, wiecie, żeby przyszpanować dziewczynom.
    - Dobra stoi.
    - Tylko ma być porządny czajnik, nie to dziadostwo z telezakupów.
    - Oczywiście.

    I w ten sposób gubernator Cj111 po raz kolejny zażegnał groźbę wojny Portugalsko-Indiańskiej.
    Tłum odstąpił od swoich morderczych zamiarów w zamian za skradzione rzeczy i beczkę wina.

    W czasie gdy Cj111 walczył o pokój w Ameryce, król Alfonso V w Lizbonie przyjmował gości.
    - Jak się miewa ten Adolf Markotny, ten którego przyprowadził Hansolo?
    - Wreszcie udało nam się przetłumaczyć o czym mówi, tłumacz stwierdził, że nawija jakimś dziwnym narzeczem, ale da się go zrozumieć.
    - Świetnie, a co czym mówi?
    - O nowej wspaniałej broni i wspaniałej doktrynie wojennej.
    - O to ciekawe, kontynuuj.
    - No cóż nawet mam przy sobie jego plany tej cudownej broni, nazwał ja „Tiger”. Tłumacz mówi, że ta doktryna nazywa się „zaskrzydłowanie pancerzne”.
    - Pokaż te plany, hmmm ładne macie zbudować mi 50 takich Tigerów i wyślijcie tą doktrynę do naszych dowódców niech się z nią zapoznają.

    Trochę później w warsztatach królewskich.
    - Ty co to jest „dzało”
    - Nie gadaj ty tylko rób jak widzisz.
    Wkrótce 50 Tigerów było już na usługach armii portugalskiej, okazja do ich wykorzystanie pojawiła się nader szybko. W grudniu 1447 roku sułtan Maroka zerwał hołd lenny z Portugalią. Król jednak nie okazał złości.
    - Dobrze jeśli chcą wojny to będą ją mieli, kanclerzu przygotować Tigery do akcji.
    - Tak jest!
    - Każ dowódcom zastosować Zaskrzydłowanie pancerzne w boju.
    - Tak jest!

    11.I.1448
    Armia portugalska i marokańska zmierzały ku sobie na równinach pod Fezem. Na skrzydłach armii portugalii jechały majestatyczne Tigery. Wśród ogólnego zamieszanie nikt nie zauważył dwóch postaci w czarnych garniturach i przyciemnianych okularach stojących na wzgórzu i jedzących popcorn.
    - Karis interweniujemy?
    - Ee siadaj oglądamy, będą jaja.

    12.I.1448
    Już dzień po bitwie do króla przybył posłaniec z raportem o bitwie pod Fezem
    - Mów jak spisały się Tigery?
    - No tego jakby to powiedzieć nie za bardzo.
    - Jak to nie za bardzo, przecież mówiłeś, że wygraliśmy tą bitwę.
    - No tak rozgromiliśmy wroga, ale Tigery jakby nie zadziałały.
    - Jak to nie zadziałały, użyliście zaskrzydłowania pancerznego?
    - Tak.
    - Niemożliwe, mów dokładnie jak było.
    - No więc tak jak król kazał Tigery poszł bokiem, aby „oflakować” wroga. Ale wtedy araby zastrzeliły muły ciągnące Tigery i je unieruchomili, nasi kusznicy próbowali odpowiadać ogniem, ale przez tą długą rurę strasznie ciężko się celuje i strzela z kuszy, a poza tym sporej krzepy potrzeba aby obrócić tą górną część rękami tylko. Nasi chcieli je jeszcze dopchać do celu, ale wtedy tamci podjechali na koniach obrzucili je pochodniami, wtedy to całe drewno z którego Tiger był zrobiony się zapaliło i z Tigerów zostały kupki popiołów.
    - Zabije tego Adolfa o miała być niezniszczalna broń i genialna taktyka. Każe go zamknąć w lochu.

    Przez następne 20 lat król skupiał się na kolonizacji nowych lądów. Jednakże z powodów finansowych musiano ograniczyć się do wysyłania jednego statku z kolonistami rocznie, mimo to kolonia Redclife w 1469 roku liczyła 1200 mieszkańców, Parameuc 2600, a Diamantina 2000 mieszkańców.
     
  7. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    23.III.1473. Król Alfonso siedział na swoim tronie (od którego notabene dostał już odcisków na no wiecie na czym) i słuchał o jakich nudnych sprawach dyplomatycznych. Tylko Jan regularnym acz dyskretnym potrząsaniem królem ratował go przed zaśnięciem. Nic więc dziwnego, że radośnie przywitał wieść iż przybył posłaniec z wielce pilną wiadomością.
    - Panie – zaczął posłaniec – lud Lizbony się burzy.
    - O czego chcą?
    - Żądają jakiejś rozrywki, mówią, że miasto jest nudne.
    - Jak to, przecież zbudowałem tę jak jej tam no akademie sztuk.
    - Z tego co mi wiadomo, na mieście nie widziano żadnego artysty odkąd do akademii przywieziono dostawę spirytusu do usuwania farb.
    - No tak, to co robimy?
    - Chyba mam pewien pomysł – odezwał się jakiś nieznajomy, których zawsze pełno było w sali. Zazwyczaj zajmowali się przytakiwaniem królowi i wynoszeniem co wartościowszych przedmiotów z sali.
    - A ty kto?
    - Zwą mnie Bojler.
    - Wiesz jak uspokoić tłum?
    - Tak mam pewien pomysł.
    - Więc działaj a sowicie cię wynagrodzę.

    Następnego dnia w południe.

    - Witam wszystkich w ten uroczy marcowy dzień. Słonko świeci, ptaszki śpiewają, a jeden z nich właśnie narobił mi na głowę, ale to nic. Zgromadziliście się państwo na rynku Lizbony, bo chcieliście rozrywki! I ja wam tą rozrywkę dam, ja Bojler zwany Człowiekiem o Aksamitnym Głosie, Najpiękniejszym Młodzianem Całej Portugalii, a czasami Cholernym Złodziejem, ale to wszystko nieważne, bo dzisiaj poprowadzę dla was, tak dla was i dla Pani w obsranym fartuch też nowy program rozrywkowy. Stryczek w Ciemno! Streszczę pokrótce zasady naszego programu. Otóż w grze bierze udział 3 uczestników, każdy z nich odpowie na jedno pytanie zadane przez naszego gościa i zaprezentuje się artystycznie. Poczym to Państwo wybiorą zwycięzcę. A oto i nasi uczestnicy. Uczestnik pierwszy: proszę o oklaski Diego Szprycha! Wielokrotny gwałciciel, morderca. Jego lista ofiar liczy 132 kobiety, 8 mężczyzn, 2 krowy i 1 drzewo. Diego powiedz coś publiczności.
    - Hej!
    - Tak proszę państwa kobiety mdleją, burza oklasków, a teraz uczestnik numer dwa. Carlos „Jakmutam” Niedomyty, złodziej recydywista, uczestnik niezliczonych napadów i pobić. Znany jest z tego, że obezwładnia swoje ofiary chustką nasączoną swoim potem. Carlos przywitaj się z Państwem.
    - Jakmutam cze
    - A teraz przed państwem ostatni uczestnik naszego programu. Przestępca finansowy, a także zleceniodawca wielu morderstw w tym zabójstwa kioskarki, która nie chciała wydać mu dwóch miedziaków reszty Don Juan La Pluto. Juan przywitaj się.
    - Dobry.
    - Nasi uczestnicy walczą o nagrody. Za zdobycie pierwszego miejsca uczestnik otrzymuje wspaniały dwudziestoletni pobyt w kolonialnym obozie pracy. Tam czekają go: katorżnicza praca, chmary moskitów, gorący tropikalny klimat, malaria, śmiertelnie jadowite węże i wiele innych atrakcji. Za zdobycie drugiego miejsca również przewidujemy nagrodę. Jest to dwutygodniowy pobyt w salonie tortur „Uśmiechnięty Diabeł”. Nasz wybraniec będzie mógł zaznać tam m.in. łamania kołem, wyrywania paznokci, polewania wrzącym olejem i wielu, wielu innych. Za zdobycie trzeciego miejsca przewidujemy powieszenie na luksusowym stryczku dostarczonym przez firmę „Peublo i s-ka” zajmującą się produkcją wyśmienitych i wygodnych stryczków wyłącznie z naturalnych materiałów. Zapomniałbym nagrody za 1. i 2. miejsce sponsoruje jego wysokość król Alfonso, brawa dla niego.
    - [Brawa]
    - Dobrze skoro już wstęp mamy za sobą przejdźmy do rundy I. W tej rundzie pytania naszym uczestnikom będzie zadawał gość. Dziś będzie to znany bohater wojenny, świetny dowódca generał Kamilek.
    - Witam wszystkich.
    - Miło Pana wiedzieć, a teraz proszę o pytania dla uczestników.
    - No więc pytanie do kandydata numer jeden. Co lubisz robić w wolnym czasie?
    - No więc zajmuję się robótkami ręcznymi, a także udzielam się w kółku różańcowym.
    - Brawa dla kandydata numer jeden, a teraz następne pytanie.
    - Pytanie do kandydata numer dwa. Jakie kobity ci się podobają?
    - Takie które noszą przy sobie dużo pieniędzy.
    - Dziękujemy za tą jakże szczerą odpowiedź, a teraz pytanie do kandydata numer trzy.
    - Gdybyś wygrał w loterii milion peso na co byś je przeznaczył?
    - Oczywiście na pomoc dzieciom w sierocińcach, a także na walkę z korupcją.
    - Dziękujemy. A teraz runda druga. W tej rundzie zawodnicy zaprezentują Państwu swoje talenty artystyczne. Zaczniemy od kandydata numer jeden.
    - No więc ja zaśpiewam piosenkę.
    - Bardzo proszę rozśpiewany kandydat, prosimy.
    - Baśka miała w szyi nóż
    Ania pręt, a Zośka coś, co lubię
    Elę się gwałciło cudnie
    Nawet tuż po moim ślubie
    Z Kaśką można było konie kraść
    Chociaż pewien jestem
    Że zrobiła to ostatni raz
    Magda - łom, Jolka miecz
    Zasztyletowałem je na śmierć
    A Agnieszka leży w rowieee

    Piękne jak cela
    Z jej czarnymi ścianami
    Jak gliny w galopie
    Jak niebo nad nami

    - Brawo bardzo ładnie. A teraz kandydat numer dwa
    - Ja też mam jakmutam piosenką
    Widziałam pałki cień
    Do góry wzbił się niczym wiatr
    Więzienie to nie mój świat
    Za ofiarą biegać w świetle dnia

    Widziałam pałki cień
    Do góry wzbił się niczym wiatr
    Więzienie to nie mój świat
    Za ofiarą biegać w świetle dnia

    Słyszałem ludzki szept
    Krzyczał, że wolność domem jest
    Nie ma końca drogi tej
    I że nie wie co to gniew
    Przemierzałem ulic gąszcz
    Z czyjąś sakiewką witałem dzień
    Zataczałem się, morza piw
    Bezpamiętnie gasiłem kaca

    Choć pamięć krótka jest
    Zostawiła słów tych treść
    Nie umknie glinom żaden gość
    Żadna złodziej i żaden drab.

    - Bardzo ładnie a teraz kandydat numer trzy
    - Ja również przygotowałem piosenkę. Nosi tytuł „Pieśń do sędziego”
    Powiedz, powiedz czemu
    Milczysz ciągle cały blady bez wzruszeń
    Niczym człowiek zaćmiony przez władzę
    Czekający koperty poruszeń ?

    Czemu, czemu pragniesz
    Dojrzeć w oknach pierdla mnie stojącego
    Niczym drzewo więdnące bez skargi
    Czekające na wyrok apelacyjnego!

    Wstań, powiedz nie jestem cham
    I nigdy więcej już nikt nie powie
    Sędzio państwowy, nie bierzesz

    Pocze... Poczekajcie
    Koperta zniknęła w togi kieszeniach
    Nie chcesz chyba powrócić bez kasy
    W naiwnych jak dziecko marzeniach..

    - Dobrze to był ostatni nasz występ, a teraz głosowanie. Już wyjaśniam zasady. Głosując państwo rzucając w faworyta zgniłymi warzywami, w które można się za niewielką opłatą zaopatrzyć u pana Edzia. Teraz 5 minut na zakupienie warzywek, a potem głosujemy.
    5Minut Później
    - Dobrze zaczynamy głosowanie, ja wraz z asystentami będę liczył. START!
    - O brawo, jedynka ma już 3 punkty, dwója dostała dynią w twarz to będzie chyba za dwa punkty, trójka na razie tylko z jednym pomidorkiem na twarzy, dwójka ma już 5 p., ale jedynka nie odpuszcza już 6 punktów jeśli liczyć, o nie chciałbym dostać tym ziemniakiem tam gdzie on, a trójka już 4 ... [kilkanaście minut później i kilkaset warzyw dalej] koniec głosowania ! Podliczymy, tak więc wygrał zdecydowanie numer jeden i jak tylko moi pomocnicy usuną mu tą marchew z ... nieważne to wtedy odbierze nagrodę, na drugim miejscu trójka, a dwójka zajęła zaszczytne trzecie miejsce. Teraz nastąpi wręczenie nagród, a ja zapraszam na następny odcinek.

    To widowisko znacznie uspokoiło mieszkańców Lizbony, a dzieci portugalskie jeszcze długo nuciły „Piękne jak cela...”

    W 1472 roku wybuchł bunt w Cape Verde. Ponieważ mieszkało tam bardzo niewielu ludzi bunt był bardzo skromny, liczył zaledwie pół tysiąca osób. Buntownicy w pierwszym rzędzie zdobyli karczmę i zajęli się oblewaniem zwycięstwa. Tymczasem siódmego września 1472 na wyspy przybyła ekspedycja karna. Dowodził nią znany strateg i generał Kamilek. Po wyjściu ze statków okazało się, że buntowników nie ma. Po pół godzinie znaleziono kogoś kto sądząc z zapachu oraz rozchwianego chodu mógł być buntownikiem. Po przesłuchaniu udało się ustalić, że buntownicy ufortyfikowali się w gospodzie. Generał Kamilek wydał rozkaz ostrzelania karczmy z armat. Wtedy rozpętało się piekło.

    - Generale buntownicy groźnie się obstrzeliwują. Co prawda mają problemy z celowaniem, ale mimo to ranili już 3 naszych.
    - Dosyć tego szturmujemy gospodę!
    - Tak jest.

    Kilka minut później...

    - Panie Generale buntownicy zabarykadowali się w piwnicy z winami i bronią się dzielnie. Odparli już sześć naszych szturmów.
    - Ilu ich jest?
    - Eee siedmiu Panie.
    - Hmmm mam pomysł wycofujemy się!
    - Co ?
    - To rozkaz!

    Chwilę później...

    - Te Stefan wygraliśmy!
    - Ale jaja.
    - Idziemy to opić!

    Tymczasem generał Kamilek wraz z wojskiem wycofał się na okręty, a po kilku godzinach kiedy wszystkich siedmiu buntowników świętowało zwycięstwo, zaatakował swoimi 2000 ludzi i po wielu ciężkich walkach pokonał buntowników.

    4.VIII.1476 do króla Alfonso V przyszła następująca wiadomość
    - Oni się nigdy nie nauczą, gotować statek zapolujemy na arabów!

    14.V.1478 Polska połączyła się z Litwą

    5.I.1480. Podpisano pokój. Sułtan Maroka po raz kolejny złożył hołd lenny, a także zapłacił 100 dukatów.

    7 Marca 1480 r do króla przybył posłaniec.
    - Panie Hiszpanie oferują nam Wyspy kanaryjskie w zamian za możliwość handlu na wybrzeżu Afryki.
    - Niech im wisi.

    1.IX.1481 zmarł Alfonso V. Nowym królem obwołano Jao II. Zlecił on przygotowanie raportu kolonialnego.

    10 Listopada 1481 roku do sali z której od niedawna rządził król Jao II weszło dwóch ludzi w czarnych gustownych garniturach i przyciemnianych okularach.
    - Agent Sambor, Agent Karis jesteśmy z PCK.
    - Miło mi.
    - Królu dawaj Adolfa!
    - Kogo?
    - Nie wciskaj nam kitu, wiesz o kogo chodzi taki Niemiec z wąsikiem.
    - Ciągle gada o jakimś Panzerze?
    - Tak to on.
    - A czemu mam go oddać?
    - Bo inaczej użyjemy siły.
    - Nie wierze wam
    - Karis daj broń.
    - Eee
    - Broń Karis
    - Nie mamy broni.
    - Jak to nie mamy?
    - Pamiętasz jak ostatnio zabłądziliśmy i wylądowaliśmy w AARze Tjorda?
    - No
    - Po tej akcji Szef się wkurzył i odebrał nam broń. Mam tylko to
    [​IMG]
    - No nie. Poddaje się, jeśli poprosimy oddasz nam Adolfa, gwarantuję będzie pod dobrą opieką.
    - Nie ma sprawy.
    - Ufff. A nie widziałeś przypadkiem osobnika zwanego Hansolo?
    - Z tego co mi wiadomo udał się po jakąś Bursztynową Komnatę.
    - Nie. Cholerny kleptoman. Polskie insygnia koronacyjne tak ukrył, że do tej pory nie wiemy gdzie są.
    - No Szczerbca znaleźliśmy tylko dlatego, że przepił go w barze za Ludwika XVI.
    - Dobra królu to my zabieramy Adolfa i lecimy.

    1.I.1490 roku król Jao II otrzymał raport o koloniach.
    PS stoje przed problem braku nowych pomysłów. Mam wybór albo robic czestsze ale mniej smieszne aktualizacje, albo rzadziej zamiesczac bardziej dopracowane czesci, co sadzicie?
     
  8. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    12.V.1495 roku król Jao II odbył ważna rozmowę.
    - Królu rozumiem, że prowadzimy politykę izolacji od spraw kontynentu, ale jednak powinniśmy być chronieni przez jakiś sojusz.
    - Tyle lat byliśmy neutralni i komu to przeszkadzało?
    - Ale mamy bardzo groźnego sąsiada, Hiszpania wyraźnie zdecydowała się na politykę ekspansji, a dodatkowo nasze stosunki nie są zbyt dobre. Znam doskonale możliwości naszej armii, lecz nie będziemy w stanie zwyciężyć hiszpanów.
    - Co więc radzisz?
    - Wstąpmy do sojuszu z Hiszpanią, wtedy nie będą mieli powodu do ataku.
    - Dobra

    I w ten sposób Portugalia stała się sojusznikiem Hiszpanii, Aragornii i Wenecji.

    A tymczasem w zupełnie innym miejscu w zupełnie innym czasie z mrocznej ścieżki wyłoniły się dwie postacie ubrane w gustowne garnitury i przyciemniane okulary.
    - Cholera znowu się zgubiliśmy.
    - Mówiłem, żeby w 1815 skręcić w lewo, ale kto by mnie słuchał.
    - Ty zobacz jakaś wycieczka idzie spytamy się oni będą wiedzieli gdzie jesteśmy.
    - Ale dziwna ta wycieczka, parę dzieci i kilku dorosłych, wszyscy noszą broń białą, może gdzieś w średniowieczu wylądowaliśmy?
    - To nie mogą być dzieci, patrz to jedno ma brodę.
    - Może to okolice Czarnobyla tam się takie rodzą.
    - A broń? Nie to nie Czarnobyl. Wiem! To są pigmeje! To takie małe ludziki z Afryki.
    - Ale czemu w takim razie oni tacy bladzi?
    - Bo ja wiem, może to Pigmejowie Skandynawscy .
    - Ty wiesz to możliwe.

    Tymczasem jeden z „Pigmejów Skandynawskich” podszedł do Agentów. Przez chwilę się im przyglądał poczym krzyknął na całe gardło.
    - Jeźdźcy!!!
    Nie minęło kilka sekund a cała „wycieczka” otoczyła agentów celując mieczami i co tam innego mieli pod ręką w agentów. Po chwili jeden z wyższych przemówił.
    - Mam was potwory, przyszliście odebrać nam to co ochraniamy.
    - Eee nie wiem o co panu chodzi?
    - Nie udawał głupa, od razu rozpoznaliśmy was mimo tego głupiego przebrania, nie myśl że nasz zmylisz.
    - Pan nas chyba z kimś pomylił.
    - Zamknij się! To tłumaczenie ci nic nie da Nazgulu!
    - Że jak?
    - Tak Nazgulu, ja Aragorn cię wytopiłem, chcesz odebrać nam Pierścień.
    - Panowie to jakaś pomyłka.
    - Musze przyznać, że prawie nas zmyliłeś tym przebraniem, ale bogowie nad nami czuwają.
    - Ja nie jestem żadnym Nazgulem!
    - Taa poprzednie też tak mówiły.
    - Były jakieś poprzednie?
    - Oczywiście, wy Nazgule widać słabo się komunikujecie. Jeden przebrał się za żebraka, dwóch za niemowlaki, a jeden za zająca choć nadal nie wiem jak zmniejszył się do tych rozmiarów.
    - Teraz jak rozumiem zabijecie nas.
    - To oczywiste.
    - Nie mamy szans na pokojowe załatwienie tej sprawy?
    - Nie.
    - Sambor na cztery. Trzy...
    - Co?
    - Cztery!

    Kilkanaście sekund później...

    - Karis ja mam już czterech
    - Tamten długouchy jeszcze się podnosi.
    - Już nie.
    - Sambor brodacz zwiewa!
    - Założysz się, że go trafie kamieniem?
    - Spróbuj.
    - Masz.
    - Uuu to musiało boleć.
    - Ktoś jeszcze fika?
    - Ty tam w krzakach widziałem jednego Pigmeja!
    - Już lecę.
    - I co?
    - Kurde zniknął.
    - Jak to zniknął?
    - Normalnie już go miałem, kiedy założył coś na palec i zniknął.
    - Nie rób sobie jaj, jak mógł zniknąć?
    - Sam zobacz nie ma dziada.
    - Ty no faktycznie.
    - To co robimy?
    - Dawaj kamerę termowizyjną.
    - Masz.
    - A mam gnoja siedzi pod drzewem.
    - Ty pokaż się i tak wiemy gdzie jesteś.
    Coś cyknęło i pojawił się Pigmej.
    - Proszę nie zabijajcie mnie potężne Nazgule.
    - Co za idiota nie jesteśmy żadnymi Nazgulami!
    - Nie?
    - Nie.
    - To jakim cudem pobiliście Aragorna, Boromira, Gimliego, Legolasa, Gandalfa i hobbity i to bez broni.
    - To się nazywa karate mały.
    - Ja jestem Frodo, jestem powiernikiem Pierścienia. Muszę zniszczyć ten Pierścień. Pomożecie mi wielcy wojownicy?
    - Czemu nie i tak nie mamy nic lepszego do roboty.
    - Jak tylko reszta odzyska przytomność ruszymy w drogę. Aha ja jestem hobbitem, a tez z brodą to krasnolud.
    - Zapamiętam.
    A tymczasem w piętnastowiecznej Portugalii...

    - Juzusicku król wyciągnął kopyta!
    - Mamy kogoś na zastępstwo?
    - Tak nazywa się Manuel I i jest stryjecznym bratankiem ciotki matki babci od strony ojca.
    - Ujdzie.

    A w zupełnie innym czasie w zupełnie innym miejscu...

    - Witam, Bogumił Wołoszyński sensację III Ery. Znajduję się dzisiaj na osiedlu Pola Pelennoru. Może wydaję się to dziwne, ale tu w samym centrum metropolii Minas Tirith tuż obok fabryki samochodów Osobowych „Gondor” S.A. rozegrała się największa bitwa trzeciej Ery. Wybitny mordorski władca Sauron III przez całe swe panowanie prowadził politykę ekspansji. Odniósł wiele sukcesów, między innymi shołdował południowe plemiona, a także doprowadził do zawarcie strategicznego sojuszu z Republiką Isengardu, kierowaną przez charyzmatycznego konsula Sarumana Białego. Zwiększanie się potęgi Mordoru na kontynencie z niepokojem obserwowały państwa centralne, połączone silnym sojuszem Rohan i Gondor. Napięcie między państwami Starego przymierza, a nowymi potęgami rosło, a wojna stawała się coraz bardziej pewna. Do dziś nie wiadomo co było prawdziwą przyczyną wybuch Wielkiej Wojny. Jedna wersja głosi, że spowodowała ją wpadka Isengardzkiego szpiega na dworze Rohańskim Grimy, inna głosi, że to sam Isengard zdecydował się na wojnę chcąc wykorzystać konflikt na dworze Rohanu między starym królem, księciem Eomerem. Z począku błyskotliwy plan Konsula zdawał się sprawdzać, król pozbawiony części wojska wycofał się do fortecy w Helmowym Jarze. Tam zamknęła go Armia Isengardu, klęska Rohanu wisiała w powietrzu, jednakże w ostatniej chwili przybył książę Eomer i zamknął w kleszcze armię Isengardu. Podobno dużą zasługę w tym miał wybitny dyplomata Gondorski Gandalf Szary. Widząc klęskę swego sojusznika król Sauron został zmuszony do frontalnego ataku na stolicę Gondoru Minas Tirith. Olbrzymia nowoczesne wojska Mordoru wymaszerowały przez przełęcze Wrota Mordoru. Jeśliby udało się szybko zająć Stolicę Gondoru, wojska zdołałyby przygotować się do odparcia pewnego nadejścia posiłków z Rohanu. Jak wszyscy wiemy nie udało się im jednak. Jednakże najnowsze badania pokazują zupełnie inny obraz bitwy na polach Palennoru. A było to tak...

    To samo miejsce kilkaset lat wcześniej.

    Obrońcy stali na murach Minas Tirith i obserwowali nadciągające wojska Mordoru. Nad stolicą Gondoru rozpadało się na dobre. W strugach deszczu pośród innych obrońców wyróżniali się dwaj ludzie w czarnych choć przemokniętych garniturach.
    - Cholera, ale leje Karis.
    - No, a tak apropo widział ktoś Aragorna? Podobno widziano go jak w wielkim pośpiechu opuszczał miasto.
    - Z tego co słyszałem to zabrał dwie beczki najmocniejszego spirytusu i poszedł Ścieżką Umarłych.
    - Czym?
    - To taka wąska górska dróżka, prowadzi do doliny w górach w której żyje mały narodek. Kiedyś tak dawno, że najstarsi górale tego nie pamiętają. Złożyli podobno Gondorowi hołd lenny.
    - I co teraz tak po prostu pójdą na wojnę?
    - No właśnie Aragorn wziął dwie beczki spirytu, żeby się targować. Górale mają bardzo mocne łby, a bitni są podobno straszliwie. Swoje wojsko nazywają Armią Umarłych, podobno to dlatego, że są tak bladzi, że inni myślą, że to umarli wstali z grobów.
    - Ty słyszałeś piorun chyba strzelił w wieźę. Karis idź to sprawdź.
    - Taa jasne jak coś to Karis idź, Karis zrób, Karis pożycz, co to ja... – marudził Karis wspinając się na wieźę.

    Po kilku minutach męczącej wspinaczki po schodach Karis dotarł na szczyt wieży. Spostrzegł tam klęczącą dziwną postać.
    - Ej a ty kto?
    - Witaj jestem CJ-111 jestem robotem z przyszłości i przybyłem zabić Frodo Bagginsa.
    - Po kiego?
    - Przysyła mnie bractwo Dzieci Mordoru, mam zabić Froda, by zmienić przyszłość i nie doprowadzić do upadku Mordoru.
    - Kurde, a ja myślałem, że agenci mają wyłączność na podróże w czasie.
    - Znasz Froda?
    - Tak to mój dobry przyjaciel.
    - Powiedz mi gdzie on jest.
    - Nigdy
    - Więc zginiesz – powiedział robot i wyciągnął dwa wielkie miniguny.
    - O w mordę

    A tymczasem zupełnie w innym miejscu, w zupełnie innym czasie...

    Krzysztof Kolumb płynął na pokładzie swojego statku na spotkanie nowego świata.
    - Hej ho odkrywać nowe lądy by się szło.
    - Panie ląd na horyzoncie.
    - Hurra nowy ląd.

    Nieco później szalupa z odkrywcą przybiła do nowego lądu.
    - Cóż za piękny kraj odkryłem, o są i tubylcy, jaka szkoda, że nie znają hiszpańskiego.
    - Siema kompadre.
    - Bogowie skąd dzikusy znają hiszpański?
    - Nie jesteśmy żadnymi dzikusami, jesteśmy z Portugalii i przyjechaliśmy na wakacje, o tam jest hotel, tylko strasznie zdzierają na turystach, lepiej kupować u miejscowych.
    - Wracamy, nie tak sobie to wyobrażałem.
    [​IMG]
    Kolumb po „odkryciu” Ameryki nic dziwnego, że nie ma szczęśliwej miny.

    A tymczasem na wierzy w Minas Tirith.

    CJ-111 był typowym złym charakterem, więc pruł z karabinów idealnie za plecy uciekającego Karisa. Po kilku minutach, gdy wszystkie ściany podziurawione były kulami zatrzymał się wreszcie.
    - Żyjesz człowieku?
    - Tak a w dodatku policzyłem, że straciłeś już wszystkie 18 650 kul i jesteś bezbronny. A tak się składa, że znalazłem miecz na podłodze wiec nie masz szans robocie.
    - Głupcze Generał Grievous to mój młodszy brat – rzekł robot poczym każe z jego ramion podzieliło się tak, że dwurękiego stał się sześcioręki. A w każdej z sześciu łap trzymał miecz.
    - Nie no bez jaj

    A tymczasem kilka pięter niżej...

    Agent Sambor stał na murze obronnym kiedy ludzie zaczęli uciekać wołając „Nazgul”.
    Po chwili nad murem pojawił się na swym majestatycznym smoku Upiór Pierścienia.
    - Zginiesz śmiertelniku –rzekł grobowym głosem.
    - Zamknij się
    - Hę? – odrzekł zdziwiony Nazgul
    - Spadaj!
    - Zginiesz za to!
    - Zamknąłbyś się wreszcie.
    - ???
    - Myślisz, że wyglądasz strasznie? Człowieku takie obdarte płaszcze już dawno wyszły z mody, jak ty wyglądasz jak kloszard. Czy ludzie boją się kloszardów?
    - Eee nie?
    - Tak, nie boją się? A czego boją się ludzie?
    - Eee do tej pory bali się mnie.
    - Błąd, ludzie boją się urzędników, polityków, skinów, dresów, ale nie kloszardów. A ty popatrz na siebie, nawet porządnego dresu nie masz.
    - Eee
    - I jeszcze ten smok, straszny przeżytek, gdybyś podjechał jakąś czarną BMką to jeszcze, albo chociaż Apachem, a taki przerośnięta jaszczurka beznadzieja.
    - Za to na pewno zginiesz – rzekł Nazgul i wzniósł miecz do ciosu

    A tymczasem u Agenta Karisa...

    - No nie bez jaj, byłem szkolony we wszystkich sztukach walki, jak mogłeś mi odciąć cztery ręce za jednym razem.
    - Lata treningu robociku.

    Jeszcze kilka sekund później i cztery robocie kończyny dalej

    - Nie poddam się! Dotoczę się do najbliższego serwisu i wrócę zobaczysz!
    - Gadaj zdrów!

    A tymczasem u agenta SamboRa.

    - Za to zginiesz!
    - Co za frajer – powiedział agent SamboR poczym ze swojego służbowego pistoletu wpakował po kulce Nazgulowi i jego Smokowi.
    Smok wraz z Nazgulem spadli w dół. Armia Mordoru widząc klęskę swojej Wunderwaffe rzuciła się do ucieczki. Pech chciał, że na uciekającą armię nadziała się kawaleria Rohanu i to jej, a nie Agentowi SamboRowi przypisano zwycięstwo w bitwie.

    A w czasie, gdy Agenci Karis’n’SamboR ratowali Śródziemię przez zagładą Portugalia zajęła Mombasę w Afrycę, kontynuowała osadnictwo w Ameryce i Afrycę, a jej odkrywcy dopłynęli do brzegów Indii. To, że wrócili z niczym to już inna sprawa.

    PS: Jak wam się podoba nowy styl AARu tzn. odejście od Portugalii i skupienie się na postaciach drugoplanowych? Czekam z niecierpliwością na opinie.

    PS2: Ten odcinek dedykuje Kiryłowi Jeskowowi :)
     
  9. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    Jak to mowia nieszczescia chodza parami :(. Pracowalem wytrwale piszac zarys nastepnej czesci aaru i postanowilem ze pogram porobie notatki i wpasuje w reszte aaru :). Jak juz wczesniej pisalem w miedzyczasie padl mi system, przeinstalowalem agceep wlaczam zeby pograc a tu okazalo sie ze wszystkie stare sejwy szlag trafil :evil: gra po prostu wywala sie do windy, qrde nie poddam sie aar bede kontynuowal po prostu zaczne od scenariusza 1520 w koncu nie tak wiele mi brakowala (niecale 20 lat). Spojrzalem na to jak w tym scenariuszu wyglada POR i sie zalamalem prawie 0 kolonii -12 w budzecie. Cholera mnie bierze jak mysle ze mam znowu grac tyle czasu zeby dojsc do takiego poziomu przy jakim padl mi zapis, pozatym to znowu opozniloby nowa czesc aaru :(. Tak myslalem zeby przerzucic sie na ENG kraj ciekawszy, byloby o czym pisac (bo w POR tylko kolonie co robilo sie juz nudne ). Ofkors wtedy Agenci K&S + reszta ferajny przeprowadzilaby sie do anglii :). Co o tym myslicie? Mam 3 wyscia 1:grac POR od 1520, 2: zagrac jeszcze raz od 1419 (tylko wtedy kolejna czesc obsunie sie o min tydzien 3: przerzucic sie na ENG (co nie ukrywam najbardziej mi sie usmiecha).
     
  10. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    Agenci Karis i Sambor mknęli właśnie autostradą interczasową A7 pomiędzy Początkiem Naszej Ery, a Upadkiem Rzymu, kiedy minął ich z dużą prędkością człowiek w radzieckim hełmie z pudełkiem po pizzy pod pachą.
    - Ty Sambor, czy to nie był przypadkiem Hansolo jeden z najgroźniejszych przestępców czasowych?
    - Tak to on.
    - To może go złapiemy?
    - Nie ma sensu.
    - Czemu.
    - I tak się wykręci, że dostarczał pizze.

    A w tymczasem na dworze królewskim w Portugalii ...

    Król siedział na tronie, kiedy niewiadomo skąd pojawił się stary człowiek w białej szacie.
    - Czego??
    - Jam jest strażnikiem historii, obawiam się, że na tym dworze zostało wielokrotnie naruszone kontinuum czaso-przestrzenne.
    - Eee i co z tego wynika?
    - Będę musiał przedsięwziąć radykalne kroki.
    - Goń się!
    - Sam tego chciałeś...

    I wtedy dwór szlag trafił.

    A było to tak...

    - Hansolo gdzie jesteśmy?
    - Przenieśliśmy się w czasie, jesteśmy w XVI wiecznej Portugalii, dokładnie to w okolicach Lizbony, o tam nawet widać dwór królewski. Mówiłem ci, że tutejszy król to mój dobry znajomy?
    - Ooo to ciekawe, ale wróćmy do tego po co tu przybyliśmy, jesteś pewien, że nikt nas tu nie zauważy?
    - Skądże, spójrz pustkowie po horyzont, z naszego wzgórza widać wszystko doskonale.
    - Ale, tu jakoś tak na widoku jesteśmy.
    - Jeśli ci to tak przeszkadza to pójdźmy w tamte krzaki.
    - Dobra.
    - I co lepiej?
    - Znacznie, no teraz możesz mi pokazać tego swojego potwora.
    - Patrz i podziwiaj!
    - O jaki długi! I jaka duża czerwona końcówka!
    - No specjalnie dla ciebie go wymyłem.
    - Kochany jesteś, a jak działa?
    - Jak złotko, choć z resztą i się przekonaj!
    - A moc ma?
    - Na całym świecie nie znajdziesz lepszego.
    - Krążą plotki, że powodujesz nim prawdziwe „trzęsienia ziemi”
    - Oj, żeby tylko w końcu to nie byle co „Przenośna Wyrzutnia Atomowych Pocisków Balistycznych S.Z.L.A.G 5000” najlepsza w swojej klasie.
    - Dobra pokaż jak działa.
    - W co mam strzelać?
    - Może być tamten lasek.
    - Dobra... leeeeeeeeeeeeeeeeeci [Buuuuuuuuuuuuum] o w mordę trochę mi zeszło
    - Zeszło?! Trafiłeś w dwór królewski!!!
    - Kurde pech, lepiej się zmywajmy zanim się ktoś pokapuje.

    A w zupełnie innym miejscu w zupełnie innym czasie...

    - Kurde beznadziejny tu klimat, wolałem Portugalię
    - A co ja ci Karis poradzę na to, że jakiś pajac trafił w tamtejszy pałac taktyczną głowicą atomową.
    - No pamiętam ile roboty trzeba było, żeby wmówić ludziom, że to meteoryt był. Swoją drogą nie wydaje ci się, że Hansolo był w to zamieszany?
    - Nawet jeśli tym razem to nie on to i tak ma sumieniu tyle grzechów, że jak go złapiemy to do końca świata będzie w pierdlu siedział.
    - No trudno przyzwyczaję się do tej angielskiej pogody

    AAR KNOT Anglia&Portugalia

    [​IMG]

    Pierwszy stycznia 1520 roku, Anglia Londyn, dwór króla Henryka VIII
    - Witaj królu.
    - Głowa mnie boli.
    - Królu mam Królowi złożyć doroczny raport o stanie państwa.
    - Wal.
    - Jak król wie kontrolujemy Irlandie Anglie i Walie, w skarbcu mamy obecnie 150 sztuk złota.
    - Weź za to mianuj z trzech poborców podatkowych.
    - Widzę, że król obeznany starczy idealnie. Mogą być w Lincoln, Bristolu i Kencie?
    - Niech będzie.
    - Aha Hiszpanie przysłali propozycje sojuszu.
    - Dobra, powiedz, że zgadzam się.
    - Tak jest., jeszcze jedna sprawa, przybył gość, nazywa się Darker, moi informatorzy donoszą, że to szpieg francuski.
    - Wprowadź go.
    - Witam mesje, w czym mogę służyć?
    - Ty jesteś Darker?
    - Łi.
    - Skąd pochodzisz?
    - Mła? Z Norwegii.
    - A czemu nosisz takie dziwne buty?
    - A moje trzewiki z krokodylej skórki. To najnowszy krzyk mody w Norwegii.
    - Krokodyla skórka?
    - Strasznie się u nas rozpleniły.
    - Aha, a nie jesteś z Francji przypadkiem?
    - Mła, z Frrancji? Ja nawet ślimaków nie lubię, a fe! Chyba, że w sosie czosnkowym. I wogle akcentu nie mam o „kłułiczek” w ogóle nie jak francuz.
    - A widzisz mój sługo, a ty go podejrzewałeś o szpiegostwo.
    - Mła szpieg? A fe! Brzydzę się szpiegowaniem!
    - Dobrze możesz zostać jako mój gość.

    A tymczasem w zupełnie innym miejscu w zupełnie inny czasie z drzwi wyszło dwóch ubranych w gustowne garnitury i przyciemniane okulary osobników.

    - Kurde znowu się zgubiliśmy, żebym jeszcze nic nie mówił, ale nie „Karis kupmy mapę od ruskich będzie taniej”. I znowu cholera wie gdzie jesteśmy.
    - Nie gorączkuj się tak, zobacz chyba w średniowieczu jesteśmy, tam idzie jakiś rycerz w czarnej zbroi, zapytamy się go będzie wiedział gdzie jesteśmy.
    - No nie wiem, on jakąś dziwną tą zbroje ma.
    - Znalazł się ekspert, chcesz wiedzieć gdzie jesteśmy czy nie?
    - No chce.
    - No widzisz, zapytamy się gdzie jesteśmy, a potem spokojnie wrócimy.
    - Dobra ale ty się pytasz.
    - Niech ci wisi. Ej ty Zawisza Czarny chono!- rycerz podszedł od agentów.
    - Ja nie jestem żaden Zawisza, jam Darth Vader!

    A tymczasem w Londynie.
    - Królu zła wiadomość Francuzi wypowiedzieli nam wojnę!
    - Który dzisiaj?
    - 20.II.1521 roku królu.
    - Cholera wiedziałem luty to mój pechowy miesiąc, sprowadź mi tu moich doradców.
    - Tego szpiega Darkera też?
    - Oj mówiłem wam on nie jest szpiegiem, jak możesz tego miłego chłopca podejrzewać o coś takiego.

    A w innym miejscu i innym czasie...

    - Jam jest Darth Vader, a wy rebeianci zaraz zginiecie, Luke myślał, ze jak was tak przebierze to się ni poznam, ale się pomylił – powiedział poczym wyciągnął miecz świetlny.
    - Ty ale śmieszna lampka, a kiedy broń wyciągniesz?
    - Oż wy – powiedział Vader i przeciął mieczem półmetrowej grubości metalową kolumnę.
    - O w mordę, Sambor na trzy!
    - OK.
    - Raz, dwa, trzy... W nogiiiiiiiiiiiii!!!!!

    Kiedy Agenci uciekali przed szturmowcami imperium w innym miejscu i innym czasie trwała narada wojenna.

    - Królu oto twoi doradcy: Słynący z miłosierdzia, wybitny syn kościoła katolickiego Biskup Wilkołak! Następny słynny teolog i znawca obcych religii Pastor Snoopy! Szeroko znany genialny taktyk, słynny z nowatorskich pomysłów Generał PaWw i ostatni znany szpieg...
    - Przestań mówiłem coś!
    - Tak panie eh Darker.
    - Dobrze usiądźcie wszyscy. Będziemy dzisiaj omawiać taktykę wojenna na nadchodzącą wojnę. Darker po co ci ten notatnik i pióro.
    - Eee, będę malował waszą wyskość.
    - A jak tak to dobrze. A teraz przedstawcie swoje koncepcje wojny
    - To może ja zacznę – odezwał się biskup Wilkołak – proponuje, żeby zacząć od zajęcia Szkocji, przepuścimy ich wojska w my w tym czasie najedziemy Szkocje spalimy wsie, zamordujemy mężczyzn, zgwałcimy kobiety, dzieci porwiemy o sprzedamy niewolnikom, miejscowych urzędników poćwiartujemy i damy do zjedzenia ich rodzinom, resztę mężczyzn wykastrujemy i zmienimy w niewolników, a jak ktoś zostanie dla przykładu damy go katom, którzy przez słodkie godziny będą ich torturować aż umrą w straszliwej agonii!
    - Eee tak to może przejdźmy do następnego planu.
    - Przepraszam co było przed agonii? – odezwał się Darker
    - Aż umrą w straszliwej
    - Merci – powiedział Darker i nabazgrał coś w notatniku
    - Przejdźmy do drugiego planu
    - No więc – powiedział pastor Snoopy i wymownie popatrzył na Darkera, który przerwał „malowanie” – ja uważam tak: sto tysięcy powinno iść lewą stroną, sto prawą, sto środkiem, sto zdesantować się na tyły, a sto powinno stać jako rezerwa.
    - Eksjuze mła to ile miało iść środkiem?
    - Sto
    - Merci boku – odpowiedział Darker i znów coś nabazgrał w notatniku.
    - Pastorze nie mamy tyle wojska.
    - Nie? No jeśli tak stawiasz sprawę to dziewięćdziesiąt dziewięć może pójść środkiem dziewięćdziesiąt dziewięć z lewej...
    - Rozumiem pastorze rozważymy to. A jaki ma pomysł Generał PaWw?
    - Ja uważam, że powinniśmy zaprosić ich generalicje i rodzinę królewską na rozmowy pokojowe, kiedy nasi dyplomaci zajmą ich wtedy jeden z naszych z plecakiem wyładowanym prochem wbiegnie do środka i się wysadzi. Oni stracą dowódców i króla, więc bez problemu się nam poddadzą.
    - Tak to bardzo oryginalny pomysł, ale chyba zostanę przy tradycyjnym ataku naszymi armiami.
    - Pardą, a dokładnie jakie armie i gdzie uderzą?
    - Już wyjaśniam...
    - NIE!!! Królu uważam, że musimy to jeszcze w cztery oczy omówić.
    - Mła stanę z boku i nie będę przeszkadzał.
    - Jeśli chce...
    - NIE!!! Obawiam się, że Darker ma dużo pilniejsze sprawy. Czyż nie?
    - Jeśli mnie nie chcesz mesje to pójdę sobie – powiedział Darker cicho dodał – i tak mam podsłuch.

    A tymczasem w innym miejscu i innym czasie...

    - Karis gdzieśmy wleźli?
    - T-I-E Fighter – przeczytał Karis napis na sterach.
    - To chyba jakiś ich środek lokomocji nie?
    - Ma kierownice to chyba tak.
    - To może uciekniemy nim?
    - Tylko jak to odpalić?
    - Wymyśl coś to twój pomysł był.
    - Wiem, każde auto ma kluczyki pod osłonką słoneczną sufitową [ wie ktoś jak to się fachowo nazywa ]
    - Ale tez nie ma osłonki!
    - Fakt to jest problem.
    - To co robimy.
    - Wiem! Złącze kabelki na krótko!
    - Karis, jesteśmy chyba w jakiejś innej galaktyce, nie wiem czy to tu zadziała.
    - Nie bój żaby- powiedział agent grzebiący w elektronice.
    - Karis naprawdę nie sądzę, że to dobry pomysł, a jak coś wybuchnie?
    - O działa! A nie mówiłem! Dobra tylko jak się tym kieruje? Nigdzie nie widzę gazu. Może ta wajcha? – nie namyślając się Karis wcisnął dzwignie do oporu.
    - Cholera zadziałało, tylko czemu nic nie widzę?
    - Podobno jak się przekroczy jakąś prędkość to krew odpływa z oczu.
    - To może byś zwolnił zanim na coś wpadniemy?
    - Postaram się – TIE zwolnił, a agenci odzyskali wzrok. O dziwo nie uszkodzili niczego podczas startu, ani nie byli na kursie kolizyjnym z jakąś planetę.
    - Czy to co miga i wygląda jak radar pokazujący pościg za nami zawsze tak wyglądało?
    - Eee nie chyba nas gonią.
    - Kurde teraz zginiemy to co robimy?
    - A bo ja wiem masz instrukcje do tego?
    - Czekaj jest coś pod fotelem, chyba instrukcja.
    - To dawaj ją.
    - Tylko w jakimś dziwnym alfabecie.
    - Szlag! Wiem ponaciskam wszystko może to coś da!
    - Mam złe przeczucia.
    - O ten guzik wygląda obiecująco – Karis wcisnął guzik a w kabinie rozległ się miły kobiecy głos.
    - Włączyłeś napęd nadprzestrzenny, zapnij pasy wejście w nadprzestrzeń za 3... 2...
    - Co to jest nadprzestrzeń?
    - A cholera wie, ale lepiej zapnij pasy!

    Tymczasem w XV-wiecznej Anglii wojna toczyła się w najlepsze, wojska Angielskie odniosły wiele zwycięstw i 25 listopada 1524 roku podpisano pokój na mocy którego Szkocja stała się wasalem Anglii.

    Po pokoju odbyła się ważna rozmowa między królem Henrykiem VIII, a biskupem Wilkołakiem.
    - Król szkocki ma bardzo złe mniemanie o mnie, to może go skłonić do zerwania hołdu, a tego nie chcemy, twoje zadanie to przekonać go, że jesteśmy jego wiernymi przyjaciółmi i sojusznikami.
    - Nie bój się królu, będą nam jeść z ręki.
    - Mam taką nadzieję

    Po pokonaniu Szkocji pozostawała jeszcze jedna sprawa wojna z Francją, w tej sprawie król zasięgnął rady generała PaWw i Darkera.
    - Co powinniśmy zrobić?
    - To ja zacznę – powiedział Darker – uważam, że powinniśmy oddać Calais i Kent.
    - Ale oni nawet nie okupują tych ziem!
    - Ale to by bardzo wzmocniło naszą wymianę handlową.
    - Tak a ty generale PaWw co planujesz?
    - Zdobądźmy Pikardię i weźmy pokój za kontrybucję.
    - Dobra!

    Jak powiedzieli tak zrobili, 21.IV.1526 podpisano pokój. Za 200 sztuk złota z kontrybucji awansowano radców na poborców podatkowych we wszystkich pozostałych prowincjach.

    A w innym miejscu i czasie...

    Z nadprzestrzeni wyłonił się samotny TIE fighter.

    - Kurde gdzie my wylecieliśmy?
    - Nie wiem, ale mam dla ciebie dwie wiadomości.
    - Dobrą i złą tak?
    - Nie złą i gorszą. Zła to taka, że prosto na nas leci jakiś wielki statek kosmiczny.
    - A gorsza?
    - Nie mamy paliwa żeby mu uciec.
    - Niech to diabli.
    - Widzę go, ściąga nas jakimś promieniem.
    - To co Karis kawy się napijesz?

    A w XV-wiecznej Anglii...

    8 stycznia 1534 roku król podjął decyzję o budowie akademii sztuk w Landynie.

    1 Lutego król Henryk podjął decyzję, że w związku z brakiem pozwolenia Papieża na rozwód cytuje „to ja mam taki kościół w d**ie” i stworzył własny odłam anglikanizm.

    A gdzieś w kosmosie samotny TIE fighter został wciągnięty do środka okrętu.

    - Kim jesteście? – zapytał się młody mężczyzna wyglądający na przywódcę.
    - Agenci Karis i SamboR W-11.
    - Karis oni chyba nam nie wierzą.
    - Przybyliście tu statkiem Imperium, a więc jesteście pewnie jego szpiegami.
    - My? A skąd! Przypadkowo znaleźliśmy się na statku tego jak mu tam Imperium i wtedy taki pajac w czarnym nocniku na głowie...
    - Darth Vader
    - No właśnie i on kazał nas zabić i podprowadziliśmy tego grata i zwialiśmy.
    - Przebadałem was Mocą i nie wyczuwam kłamstwa. Witajcie Karisie i Samborze jestem Luke Skywalker.
    - Miło mi.

    A w międzyczasie, a konkretnie 23.II.1541 roku Francja wypowiedziała wojnę Anglii, na początku Anglicy odnieśli wiele sukcesów, między innymi dezintegrując całą francuską flotę, a także zajęli Pikardię, jednak po pewnym czasie przewaga liczebna i technologiczna (ja LT 11 oni 15 niestety od początku scenariusza miałem 4 straty) dała o sobie znać i Francuzi zajęli Pikardię i Calais, jednak z powodu braku floty nie byli w stanie przebyć kanału La Manche, wojna utknęła w martwym punkcie.

    A dawno temu w odległej galaktyce.

    Agenci zaprzyjaźnili się z Luke’em, ten nauczył ich korzystania z miecza świetlnego (notabene agenci okazali się bardzo pojętnymi uczniami), a także wyjaśnił im tajemnice Mocy. Niestety nie obyło się bez spięć, kiedy na statek przybył Han Solo Karis nie omieszkał dać mu po pysku i skuć i dopiero długie tłumaczenia uzmysłowiły mu, że t nie o tego człowieka chodziło.
    Pewnego dnia gdy przyjaciele jak zwykle ćwiczyli szermierkę na miecze świetlne, gdy w statek uderzyły dwie błyskawice, co było szczególnie dziwne zwarzywszy na to, że w próżni nie uderzają błyskawice.
    - Mistrzu Karis, mistrzu SamboR – odezwał się Luke – sprawdźcie co to było, to chyba uderzyło w magazyn nr 3.
    - Dobra sprawdzimy
    Agenci doszli do magazynu, gdzie ujrzeli dwie postaci, jedna wyglądała na człowieka, a druga była z grubsza humanoidalna.
    - Te pajace co wy za jedni – zagaił Karis.
    - Jam jest Darth Nevar – odezwał sie człowiek- przybyłem z przyszłości aby zabić Luke’a Skywalkera
    - Ja jestem CJ111 wersja 1.2 przybyłem pomścić mojego poprzednika.
    - Te Karis znasz to coś?
    - Tego CJ tak, ale tego patałacha w czarnym pierwszy raz na oczy widzę.
    - Dobra nie ma co gadać wyciągamy miecze i pozbywamy się ich, muszę na wieczorny masaż zdążyć.
    - Zginiecie -powiedział Darth Nevar wyciągając Lightstaffa, podczas gdy Cj uzbroił się w dwa blastery i 4 miecze świetlne.
    - Karis to nie uczciwe, szanse nie są równe, to może żeby je wyrównać zamknę oczy.
    - Aaaa- powiedzieli przeciwnicy i ruszyli do ataku.
    Kilkadziesiąt sekund później...
    - Jestem niezwyciężonym robotem, znam szermierkę na najlepszym poziomie, jakim cudem udało ci się zniszczyć mnie moimi blasterami?
    - Moc głupcze Moc!
    - To nie uczciwe nie wiedziałem, że oni znają Moc – odezwał się Darth Nevar lewitujący gdzieś pod sufitem.
    - Dobra robota rozwalimy, a Nevara się przesłucha może się na coś przyda.

    Jakiś czas później... Agenci Luke i reszta czołowych rebeliantów obserwowała rozpadającą się Gwiazdę Śmierci.
    [​IMG]
    - Piękny widok – powiedział Luke
    - Niop – nie spodziewali się trzech jedi co?
    - No a pamiętasz jak graliśmy szturmowcami w bilard dzięki Mocy?
    - No piękne to było, ale oszukiwałeś zmieniając trajektorie „kuli”
    - Chciałbyś, byłem po prostu lepszy.
    - Przepraszam Mistrzu Sambor i Mistrzu Karis, życzą sobie Panowie więcej mrożonej kawy?
    - Nie Nevar możesz odejść.

    A tymczasem w Anglii
    Mimo wysiłków wojennych ze strony Anglii nie udało się podpisać pokoju mimo teoretycznego zwycięstwa. Francuzi nie godzili się na pokój na warunkach status quo, i w końcu król straszony coraz częstszymi buntami musiał podpisać pokój i oddać Calais.
    [​IMG]
    Mapa Angli po pokoju Paryskim 16.XII.1544
     
  11. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    Ostatnia część przed moim wyjazdem, następne dwa tygodnie będziecie sie musueli obejsć br\ez KNOTa

    Był rok 1550 nowy król Edward VI po namowach swoich doradców rozpoczął zmasowaną akcję antyszpiegowską...

    Komórka w pałacu króla w Londynie jak większość komórek nie posiadała okien i zazwyczaj była cicha i zaciemniona, jednak nie ta konkretna komórka, ta była oświetlona nikłym światłem świecy i wypełniona odgłosami mlaskania i chrupania. W słabym świetle widać było pochyloną postać pałaszującą coś ze smakiem. Jednak tej tajemniczej osobie nie było dane dokończyć posiłku, gdyż właśnie wtedy drzwi do komórki zatrzęsły się raz, potem drugi, aż wreszcie rozsypały się w drobny mak. Do komórki teraz rozświetlanej przez dzienne światło z zewnątrz wkroczyło kilku królewskich strażników, a także dwie dostojnie ubrane osoby.
    - Mamy cię Darker! – krzyknęła ta skromniej ubrana.
    - A jednak miałeś rację pastorze Snoopy – powiedział drugi dostojny osobnik, na którego głowie błyszczała złota korona
    - Wreszcie przyłapaliśmy cię ty francuski agencie!
    - Mła, no no no nie jestem, żadnym francuskim agentem.
    - Tak to czemu jadłeś ślimaki?
    - Co? – powiedział Darker poczym spojrzał na swoje ręce w których spoczywało kilka ślimaków- A to! To są Norweskie ryby skrętomuszlowe.
    - Nawet jeśli to są ryby to jak wytłumaczysz żabią nogę wystającą ci z zębów?
    - Eee, lekarz zalecił mi, żebym czyścił zęby żabią skórką, to podobno świetnie usuwa bród.
    - Dosyć – przerwał król – nie nabierzesz mnie, Darker zostajesz wydalony za szpiegostwo! Moja decyzja jest nieodwołalna i ostateczna, straż wyprowadźcie go.
    - Ta je!
    - Co je?
    - Eee tak jest znaczy się.
    - Aha

    Tymczasem zupełnie w innym czasie i zupełnie innym miejscu otworzyły się drzwi i wyszły z nich dwie postacie ubrane w przyciemniane okulary i gustowne garnitury.
    - Kurde Sambor znowu się zgubiliśmy!
    - Jakżeś po pijaku trasę wybierał to co się dziwisz. Ty chyba w jakimś domu jesteśmy. O patrz tam jakiś chłopak pracuje na komputerze, czyli jesteśmy w XXI wieku, spytajmy się go gdzie jesteśmy.
    - Ok. – jak powiedzieli tak zrobili weszli do sąsiedniego pokoju gdzie chłopak stukał niestrudzenie w klawiaturę, nawet nie obrócił się gdy weszli, tylko machnął ręką.
    - Eee, jesteśmy Agent Karis i Agent SamboR P..
    - Tak wiem wydział naruszeń kontinuum czasoprzestrzennego.
    - Ty on wie gdzie robimy! Niestety za dużo wiesz, będziemy musieli cię zabić...

    A w XVI wiecznej Anglii...
    28.II.1553 pewien młody odkrywca zaproponował swoje usługi królowi, król łaskawie na to przystał i go w stronę wybrzeży nowego świata.

    7.VII.1553 roku na tron angielski wstąpiła Mary I.

    A u agentów...

    - Będziemy musieli cię zabić!- Agent Karis wyciągnął służbową broń i wycelował w chłopaka. Ten jednak zamiast błagać o życie wklepał coś szybko na klawiaturze, a agent Karis powiedział – Twoje szanse na przeżycie są jak jeden na milion, kurde czemu ja to powiedziałem? A co tam- powiedział Karis i nacisnął spust. Jednak coś w doskonale zgranym mechanizmie broni nie zadziałało i pistolet wybuchł rzucając Karisem o ścianę i pozbawiając przytomności.
    - Karis pomszczę cię – krzyknął Agent Sambor i rzucił się na chłopak zamierzając zdzielić go z karata. Chłopak znów nic nie zrobił tylko wklepał coś na klawiaturze. SamboR już miał zabić chłopca karatem, kiedy poślizgnął się na przypadkowo tam leżącej skórce od banana. Wywinął fikołka i wpadł na ścianę. Jednak szybko się podniósł i znów zaatakował, lecz tym razem wpadł w przypadkowo leżące na ziemi wnyki na niedźwiedzie.
    - Chłopaki po co ta bójka, i tak nie macie szans – odezwał się chłopak – skończmy to to bez sensu. Aha zapomniałem się przedstawić jestem Robertvu...

    Tymczasem w Anglii...

    Biskup Wilkołak wszedł do sali gdzie urzędowała królowa Mary I, był 1 stycznia 1555 roku.
    - Witaj królowo, nie znasz mnie jestem Biskup Wilkołak, twój poprzednik Henry VIII wysłał mnie z misją poprawienia naszych relacji ze Szkotami i oto jestem. Szkoci jedzą nam z ręki Pani!
    - Jak udało się ci do tego doprowadzić, przedtem nas nienawidzieli.
    - Wie Królowa, darmowe wyjazdy do Hiszpanii, a tam złote plaże, chłodna wódeczka, chętne dupeczki i nawet to nowe zamorskie zioło Mariahułnę załatwiłem. Wymiękli bardzo szybko.
    - Ty chyba nie towarzyszyłeś im w tym wszystkim?
    - Oczywiście, że uczestniczyłem! W końcu cały czas musiałem ich przekonywać o wielkości waszej królewskiej mości.
    - Rozumiem.

    A w innym czasie i innym miejscu

    - No i ja jako autor tego AARu mogę robić co chcę z jego bohaterami, jestem jakby bogiem – kończył swą opowieść chłopak.
    - Kurde nic dziwnego, że nie mogliśmy cię załatwić.
    - No.
    - Ty to jak już się znamy to może jakieś browarka byś skołował.
    - Jasne SamboR – powiedział chłopak, wklepał coś na klawiaturze, a SamboR poczuł przyjemny ciężar pół litra chłodnego piwa w kieszeni.
    - Dzięki! – powiedział agent zaczął się raczyć piwkiem.
    - A ja mógłbym o coś prosić? – zapytał nieśmiało Karis.
    - Wal
    - Nie żebym narzekał, ale ten garnitur jest okropnie staromodny, nie mógłbyś załatwić jakiegoś lepszego.
    - Żaden problem- chłopak wpisał coś w komputer, a Karis pogładził się po nowym garniturze od Armaniego.
    - Ty dzięki!
    - Ja zawsze chciałem być bardziej przypakowany – wtrącił się SamboR.
    - Jasne – po raz kolejny chłopak wklepał coś na klawiaturze, a mięśnie Sambora wyraźniej zarysowały się pod garniturem.
    - Super!
    - Mówiłem, żaden problem, chcielibyście coś jeszcze?
    - Wiesz – odezwał się SamboR – mógłbyś jakieś dziewczynki dla nas do AARu wprowadzić, ciągle tylko na tego Karisa patrzę, żygać mi się chce jak widzę jego twarz.
    - Wzajemnie – odezwał się Karis – ale popieram jakiś wątek miłosny by się przydał.
    - Nie za dużo wymagacie? Mogę wprowadzić wątek miłosny między wami pasuje?
    - Eee – obaj agenci popatrzyli się po sobie poczym razem krzyknęli – NIE !!!
    - Dobra miło się gadało, ale musze dalej pracować, wyjście znajdziecie na lewo.
    - Dobra dzięki Robert!
    - Na razie! – Agenci wyszli, a chłopak pogrążył się w pracy.

    W piętnastowiecznej Anglii, a konkretniej 21.II.1558 roku na tron Angielski wstąpiła Elżbieta I wybitna władczyni, za jej panowania rozpoczęto kolonizację wybrzeży ameryki.

    A w zupełnie inny miejscu i innym czasie...

    Dwie postacie noszące przyciemniane okulary wyłoniły się z mrocznej ścieżki. Obydwaj nosili garnitury, choć z jednego wyraźnie wystawała metka z napisem „Armani”.
    - Och och Samborze czyżbyśmy się znów zgubili?
    - Och och chyba tak mój drogi przyjacielu agencie Karisie.
    - Ciekawe czymuż to ciągle nam się przydarza?
    - Doprawdy nie mam pojęcia drogi partnerze.
    - Ciekawę do jakiejżto cudownej krainy zawiódł nas dziś los.
    - Ależ nie mam pojęcia, ale jestem pewny, iż będzie to wielce interesujące przeżycie – po tych słowach, rozległ się donośny głos, który zdawał się dochodzić zewsząd.
    - Dobra koniec tej szopki, zachowywać się normalnie! Nie zapomnijcie, że możecie przypadkiem trafić na miejsce uderzenia bomby atomowej, albo napotkać rozwścieczone stado tygrysów.
    - Dobra dobra już.
    - Ty ćwieku co tam biegniesz, gdzie jesteśmy?
    - W Parku Jurajskim, a mnie goni Tyranozaur więc lepiej uciekajcie.
    - Ktoś tu ma chorą wyobażnie.
    - Chciałbym przypomnieć, że możecie zabłądzić w wiele znacznie gorszych miejsc więc radziłbym nie krytykować Mnie
    - Ta jasne już rozumiemy.

    A tymczasem w XV-wiecznej Europie Niderlandy wyzwoliły się z pod władzy Hiszpańskiej, a Francja straciła na rzecz Hiszpanii całe swe wybrzeży śródziemnomorskie. We Francji wybuch także bunt Hugenotów. Nowo powstałe Niderlandy weszły do sojuszu z Anglią i Szkocją. Szwecja podbiła całą Skandynawię oprócz Kopenhagi, księstwo Kleve podbiło spory kawałek Rzeszy wliczający Odenburg, Dusseldorf, Fryzję, Gledrię.

    PS: nie wie ktoś kiedy w EU występuje event o aneksji Szkocji, albo kiedy Anglia dostaje na nie Cory?
     
  12. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    9.II.1569 na północy kraju wybuchła wielka rewolta, na szczęście dość szybko została stłumiona przez wojska królewskie.

    12.V.1569 Do królowej Elżbiety I przybyło dziwne poselstwo.
    - Królowo jacyś ludzie chcą się z tobą widzieć, są uzbrojeni i wyglądają na niebezpiecznych.
    - Nie bój się mam tu dużo strażników wprowadź ich! – do sali weszło kilkunastu mężczyzn różniących się wszystkim od rodzaju broni przez warunki fizyczne, a na strojach skończywszy. Po chwili jeden z nich noszący koronę wystąpił i przemówił.
    - Jestem król Kristof The Master z Eufioltu, a to dwunastu moderatorów okrągłej Rady.
    - Co was sprowadza na dwór angielski?
    - Szukamy świętego serwera.
    - Czego?
    - Nie wiesz co to jest święty serwer?
    - Eeee nie?
    - Ah no więc było tak najpierw była nicość... ...potem Admin stworzył pierwszy serwer, a na nim dwóch pierwszych userów mężczyznę i kobietę. Mężczyzna nazywał się @DaAM, a kobieta E_w_A. @DaAM i E_w_A żyli długo i szczęśliwie na serwerze, który był darmowy niesamowicie szybki i nigdy się nie wieszał. Jednak wtedy pojawił się pierwszy haker, nazywał się w@Ż. Namówił pierwszą uerkę aby shakowała serwer i dał jej password breaker J@pko 1.2, ta się zgodziła i namówiła @DaAMa żeby jej pomógł. Jednak Admin się o tym dowiedział i wygnał ich z Świętego serwera.
    - To smutne, ale nigdy nie słyszałam, żeby było w Anglii miejsce zwane Świętym Serwerem.
    - Bo go niema Admin, kiedy wygnał @DaAMa i E_w_Ę z Serwera stworzył Świętego Passworda i ukrył go na ziemi, aby później gdy userzy zmądrzeją ktoś go odnalazł i powrócił na święty serwer.
    - I wy szukacie tego Passworda?
    - Tak, a kiedy go znajdziemy przeniesiemy tam nasz zamek Eufilot i będziemy żyć długo, szczęśliwie i bez awarii serwerów. – Kiedy król skończył mówić rozległ się huk i w koszu na bieliznę wylądowały dwie postacie.
    - Karis cholero jak ty ustawiasz miejsce wyjścia!
    - Ja ty ostatnio ustawiałeś to wylądowaliśmy na środku pola minowego, teraz przynajmniej jesteśmy bezpieczni!
    - Dobra niech ci będzie. Aha nie przedstawiliśmy się, Ja jestem agent SamboR, a ten tu to Agent Karis.
    - Jesteśmy z komisji ds. Orlenu, szukamy Cimoszewi... ooo król Kristof i przyjaciele, czy my was przypadkiem nie ścigamy za coś?
    - Zaraz sprawdzę – odparł SamboR i zaczął przeglądać notatki. – Tak: nielegalne podróże w czasoprzestrzeni, nie kupiliście winietek na autostradach międzyczasowych, niedozwolone interwencje w historię czytać dalej?
    - Nie wystarczy żeby was przyskrzynić na tysiąc lat.
    - Argh – odpowiedział uprzejmie król – moderatorzy załatwić ich!
    - Ha ha lepsi próbowali.
    - To się okaże Sir Gregorze. – z grupy wystąpił moderator ubrany w czarny płaszcz zasłaniający twarz. Wyciągnął w górę długi sękaty kij i zawołał – Na potęgę Posępnego Bana! – z jego kija wystrzelił fioletowy pocisk i ugodził Karisa w pierś, ten przeleciał kilka metrów i upadł bez życia.
    - Karis to niemożliwe – wołał SamboR próbując ocucić kolegę – Nie to niemożliwe nie mogli cię zbanować! – krzyczał agent, a po jego twarzy ciekły łzy.
    - Ha ha i co powiesz agenciku! Krzyknął Sir Gregor
    - Zemszczę się – lecz w tej chwili Karis otworzył oczy – Karis ty żyjesz!
    - Tak trafili mnie w mojego szczęśliwego kiszonego ogórka, którego zawsze noszę na łańcuszku na piersi.
    - Niech to diabli – krzyknął król Kristof i rozkazał – zabić ich! Do ataku.
    - SamboR wyciągaj miecz świetny zabawimy się!

    Kilkanaście minut później, obie strony siedziały za jakimiś dużymi i ciężkimi przedmiotami i cieszyły się z czasowego rozejmu.
    Za marmurową kolumną za którą ukryli się agenci trwała dyskusja.
    - Nic ci nie jest SamboR?
    - Nie mało brakowało, ale mam jedno lekkie ostrzeżenie na ramieniu.
    - Eee ja mam już trzy, dwa na nogach, a jedno na barku.
    - Musimy być ostrożniejsi bo nas jeszcze zbanują

    Tymczasem za wielką drewnianą skrzynią miejscem ukrycia moderatorów.
    - Jakie mamy straty?
    - Straciliśmy Sir Leopolda.
    - Jak to się stało?
    - Wlazł do kąta sir Rafetera i stamtąd się ostrzeliwał, uznaliśmy, że to niehonorowe i go zbanowaliśmy.
    - Tylko tyle?
    - Tak, jeszcze kilku jest rannych.
    - Dobra spadamy, jeszcze się zemścimy a tych dwóch.

    Kilka minut później za kolumną.
    - ty nie strzelają do nas co jest?
    - Może chcą nas wywabić?
    - Wątpię, zobaczę co się dzieje.
    - I co?
    - Zwiali tchórze!
    - Cholera, a już ich mieliśmy.
    - Przepraszam, mogę przeszkodzić?
    - A ty kto?
    - Bill Szekspir, chciałbym napisać o was sztukę teatralną.
    - A jaki miałaby tytuł?
    - Nie wiem jeszcze, ale zastanawiam się nad „SamboR, Karis i poszukiwacze zaginionego Serwaera”, albo „SamboR, Karis i Święty Serwer”.
    - Dobra niech będzie.

    1.X.1569 Wybuchła wojna Angielsko-Duńska. Dania już wcześniej okrojona przez Szwecję do samej stolicy od początku stała na straconej pozycji. Wojska angielskie zdesantowały się na Zelandii i zaczęły oblężenie. Kiedy zostało kilka miesięcy do końca oblężenia przybyli Holendrzy.
    - Kapitanie Buckingham, Holendrzy chcą przejąć dowodzenie nad oblężeniem.
    - Niech się walą! Nie stali tu przez pół roku!
    - Ale mają lepszego dowódcę, nie możemy im odmówić.
    - Niech to szlag, jak zwykle przychodzą na gotowe.
    Holendrzy przejęli dowodzenie i 3.X.1570 zaanektowali Danię.

    A zupełnie w innym miejscu i innym czasie otworzyły się jakieś drzwi, wyszły z niej dwie postacie ubrane w przyciemniane okulary i gustowne garnitury.
    - Ty jesteśmy w jakiejś bibliotece.
    - Ciekawe gdzie to biblioteka jest?
    - Uuk?
    - Sam jesteś nieuk!
    - Nie nazwałem cię nieukiem!
    - Nie kłam dobrze słyszałem!
    - Uuk?!
    - O znowu to zrobiłeś!
    - Karis chyba powinieneś się ...
    - Nie zmieniaj tematu dlaczego nazwałeś mnie nieukiem?
    - Naprawdę sądzę że powinieneś się ...
    - Odpowiesz wreszcie?
    - Odwróć się idioto!
    - Co o witam ekhm – za Karisem stał stukilowy orangutan szczerzący w upiorny sposób zęby – Co tu robi ten małpiszon?
    - Iik!
    - Karis n chyba nie lubi jak się tak do niego mówi.
    - Myślisz, że taki małpiszon rozróżnia co się do niego mówi i wogle co za idiota trzyma takiego małpiszona w bibliotece!
    - Iik!!!
    - Lepiej nie nazywał go tak więcej proszę.
    - Mówiłem ci taki małpiszooooooooo aaaaaaaaaaa zostaw moją nogę ty małpisz ałaaaaaaaaa

    Tymczasem 2 października 1571 roku Holandia zmieniła religię na katolicyzm opuściła sojusz z Anglią i sprzymierzyła się z Francją.
    - Królowo uspokój się, proszę.
    - Jak oni mogli zdradzili nas i do tego przeszli na stronę naszego największego wroga!
    - Królowo zachowaj spokój.
    - Dosyć wypowiedzieć im wojnę!

    Wojna przebiegała po myśli Anglii, flota angielska odniosła wiele spektakularnych zwycięstw. Niecały rok po wypowiedzeniu wojny, ostatni statek sojuszu Holendersko-Francuskiego poszedł na dno. Korzystając z absolutnego panowania na morzu, zajęto odciętą od reszty Kopenhagę. Szykowano już siły do inwazji na kontynentalne Niderlandy, kiedy nadeszła propozycja pokojowa, Kopenhaga w zamian za pokój. Elżbieta I przyjęła ją łaskawie. W ten sposób Anglia zdobyła bogatą prowincję z centrum handlu i dochodem rzędu stu sztuk złota. Traktat pokojowy podpisano w Amsterdamie 18.IX.1573.

    A w tajemniczej bibliotece

    - Ale nas zlał.
    - No, wstyd taka małpa.
    - Dobra to wyjdziemy może dowiemy się gdzie jesteśmy.- Chwilę później na placu przed biblioteką
    - Czemu oni się ze mnie śmieją?
    - Bo jesteś w samych gatkach?
    - To może moja wina, że ta małpa mi zabrała garnitur i zwiała. Ciekawe czemu nie zabrała twojego?
    - Bo w mój by nie weszła grubasie.
    - Już ja ci dam!
    - Przepraszam, legitymacje proszę.
    - Że jak?
    - Legitymacje gildii błaznów proszę.
    - Nie mamy, żadnych legitymacji!
    - A więc nielegalnego błaznowania się zachciało. Nieładnie.
    - A ty to w ogóle kto, że nas kontrolujesz?
    - Diuk Vimes, komendant Nocnej Zmiany straży Ankh-Morepork.
    - Ankh nigdy nie słyszałem, to gdzieś koło Pekinu.
    - Nadal błaznujecie tak? Sierżancie Derytus zabrać ich! – zza pleców strażnika wyszła duża hmm skalista postać.
    - Wy błazny chodźta!
    - Nigdzie nie pójdziemy jesteśmy Agent Karis i Agent SamboR, pokonaliśmy już Gwiezdne Imperium, Armie Mordoru, kilkunastu terminatorów chcących nas zabić, kilku mrocznych Jedi i chmary przemytników międzyczasowych i nie poddamy się jakiejś byle łachudrze na zadupiu czasoprzestrzeni!
    - Błazny, nie mówiłem błazny, gdybyście się zarejestrowali mielibyście przed sobą świetlaną przyszłość.
    - SamboR na trzy! Raz dwa Trzy!....
    Kilka sekund później.
    - Ała złamałem sobie nogę!
    - A ja co mam powiedzieć próbowałem zdzielić trolla z główki!
    - A myślisz, że jak go trafiłem z piszczela tam gdzie powinien mieć klejnoty to przyjemnie mi było?
    - Wy błazny cicho!
    - Mógłbyś chociaż delikatniej nas po tej ulicy ciągnąć!
    - Posiedzita w areszcie za nielegalne błaznowanie to wam się odechce narzekać.

    W międzyczasie w Anglii...

    Po zdobyciu Kopenhagi Anglia rozwijała się dynamicznie, nie prowadzono nowych wojen. Królowa skupiła się na kolonizacji. Jednak w międzyczasie zleciła jedną bardzo ważną misję.

    - Kanclerzu MikeZ niedawno przeczytałam, o Leonardzie da Vinci, geniuszu z Włoch.
    - Tak królowo.
    - Dlaczego my nie mamy takiego?
    - Hmmm, geniusze rzadko się rodzą, tak sądzę.
    - Sugerujesz, że wśród obywateli Brytanii nie ma geniusza?
    - Ależ skąd.
    - To masz mi znaleźć takiego!
    - Ja nie mogę mam dużo obowiązków!
    - W takim razie, każe cię ściąć!
    - To znaczy ja nie mogę, ale mogę znaleźć kogoś kto zrobi to za mnie.
    - Dobra masz kwadrans!
    - Kwadrans?!
    - Mam posłać po kata?
    - Nie, nie kwadrans to aż nadto czasu!

    Piętnaście minut później.

    - Znalazłem! Mam ludzi którzy znajdą geniusza!
    - A znają się na szukaniu?
    - Oczywiście, jednego znalazłem jak szukał czegoś w mojej szkatułce – kanclerz wypchnął młodego mężczyznę na środek sali- Nazywa się mmatadore, ten drugi szukał wyjścia z pałacu to też go wziąłem, nazywa się Tomoesopo.
    - Dobrze macie miesiąc na znalezienie mi geniusza.
    - A jeśli nam się nie uda?
    - Zostaniecie powieszeni.
    - A jeśli uciekniemy?
    - Nie radzę znajdą was moi szpiedzy i będziecie torturowani przez wiele dni.
    - Tak świetlana przyszłość przed nami.

    O dziwo poszukiwacze wrócili po miesiącu i przynieśli jakiegoś człowieka.

    - Kto to jest? – spytała królowa patrząc na śmierdzącego żującego coś starego chłopa.
    - To Leonard z Kentu – odpowiedział mmatadore
    - Geniusz- dodał Tomoesopo
    - Skoro tak to powiedz mi jak mam zwiększyć wpływy do budżetu?
    - No to przepadliśmy
    - Mam nadzieję, że będę miał wygodny stryczek.
    - Mogliśmy znaleźć kogoś lepszego przynajmnej ze skończoną jakąś szkołą
    - Nikt po szkole nie był na tyle głupi, żeby z nami pójść, tylko ten idiota się zgodził.
    - Dobra cicho może Bóg nas jednak kocha i ten cioł powie coś sensownego.
    - Eee – zaczął Leonard z Kentu.
    - Zginiemy mówiłem
    - Zamknij się!
    - Gdyby teraz zacząć biec może udałoby nam się wydostać z pałacu i skryć w tłumie.
    - Ojcze nas któryś jest w niebie...
    - Co ty robisz?
    - Modle się kretynie tylko to nas może uratować!
    - Masz rację Zdrowaś Mario łaskiś...
    - Eee- kontynuował Leonard – jak dla mnie to cza by podnieść podatki. – Zapadła długa krępująca cisza, gdy królowa patrzyła to na poszukiwaczy to na Leonarda, w końcu powiedziała:
    - To genialne! Każcie napoić i wymyć Leonarda bo miał pewnie długą i męcząca podróż, a poszukiwaczom dajcie tyle złota ile uniosą. Zaraz zaraz czemu oni leżą na ziemi?
    - Chyba zemdleli Pani.

    Krótko po przybyciu Leonarda na dwór przybył kolejny dziwny gość. Chwiejnym krokiem wszedł do sali i podał królowej kartkę

    - Niestety nie – odpowiedziała królowa.
    - Uuk- odrzekł nieznajomy i wyszedł wśród odgłosów napinanego do granic możliwości materiału garnituru od Armaniego.

    Dzięki wybitnym radom Leonarda, Anglia rozwijała się dynamicznie, przez całe lata 70te i 80te szesnastego wieku. Kolonie rozrastały się i pomnażały dobrobyt kraju.
    [​IMG]

    BONUSOWY DODATEK LATA 1590-1600

    W 1793 roku Anglia korzystając z wyrównania się poziomu wyszkolenia wojsk lądowych na kontynencie i na wyspach rozpoczęła wojnę z księstwem Kleve, które stało się potęgą regionalną kontrolującą Fryzje, Glerdie i Olderburg. Pierwsze boje armia angielska prowadziła ze zmiennym szczęściem. O losach wojny zadecydowało śmiałe uderzenie generała Essexa na armię zbierającą się pod stolicą Kleve. Wykorzystując chwilowe zamieszani powstałe przy włączaniu posiłków do reszty armii armia Anglii rozbiła Niemców. W 1599 podpisano traktat pokojowy na mocy którego Glerdia, Fryzja i Olderburg przeszły we władania Brytyjskie, dodatkowo Niemcy wypłacili 50 dukatów kontrybucji. Dzięki temu Anglicy zdobyli wspaniały przyczółek na kontynencie jakiego nie mieli od utraty Calais.

    [​IMG]

    Mimo kosztów ponoszonych na wojnie nadal dynamicznie rozwijały się kolonie, które w 1599 zajmowały długi pas od ujścia Rzeki Św. Wawrzyńca do terenów na północ od Florydy.

    [​IMG]

    Tymczasem nowy Cesarz Niemiecki Zygmunt III Waza zaczął prowadzić bardzo agresywną politykę.

    [​IMG]

    Polska, Litwa, a także sojusznicze Pomoże opanowały znaczne tereny w Rzeszy, stając się jednym z najsilniejszych gracz w tym rejonie.

    [​IMG]
     
  13. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    Był 1 stycznia roku pańskiego 1601, królowa Elżbieta siedziała jak zwykle na tronie, gdy przybył posłaniec z Bardzo Ważną Wiadomością (w skrócie BWW).
    - Co tam posłańcze?
    - Powstało nowe centrum handlu!
    - Gdzie?
    - Na wyspie Świętej Heleny, naszej kolonii!
    - Ale tam nikt nie mieszka!
    - Mieszka, dokładnie 127 ludzi.
    - To z kim oni będą handlować?
    - Nie wiem, może z potworami morskimi?
    - Precz!

    Morze na północ od Labradoru. Statek piracki kołysał się powoli na falach, powietrze wypełniał złowrogi odgłos, tak straszliwy, że ciężko go opisać.
    - Zizizizizizizizimno!- powiedział bosman Kamilek i dygocząc podszedł do kapitana
    - Czego, do diaska – odpowiedział kapitan Jędrek Rudowzroki
    - Czy na pewno płyniemy na karaiby?
    - Oczywiście. Czyżbyś mi nie ufał Albercie?
    - Jestem Kamilek, ten wysoki bosman, Albert to ten gruby niski łysy człowiek.
    - Tak, tak zawsze mi się mylicie. Jesteście jak dwie krople wody
    - Wydaje mi się, że powinniśmy zawrócić, chyba tędy nie dopłyniemy na Karaiby.
    - Skądże, sam czytałem mapę spójrz – kapitan wyciągnął mapę i zaczął ją oglądać – spójrz my jesteśmy tu...
    - Mapa jest na drugiej stronie – podpowiedział bosman
    - Tak, tak tylko cię sprawdzałem, ekh no o spójrz już widać wyspę!
    - To góra lodowa.
    - Dziwne nigdy nie słyszałem o górach lodowych na Karaibach?
    - Ja też- kiedy bosman to powiedział coś strzeliło i na pokład spadło coś rudo-czarnego i potoczyło się pod nogi kapitana.
    - Kamilek co znowu chcesz?
    - Uuk?
    - Jędrek!
    - Cicho Albert nie widzisz, że rozmawiam z Kamilkiem!
    - Ale...
    - Rozmawiam z Kamilkiem!
    - To ja jestem Kamilek!
    - To kim jest ten Kamilek to?
    - Uuk?
    - Nie mam pojęcia to jakiś małpiszon!
    - Iik!
    - Kapitanie czemu on się na mnie tak patrzy?!
    - Kamilku co robisz?
    - Puść moją głowę ty bestio aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!

    Kilka minut później.

    - Marynarz Albert stał przed resztą załogi i przemawiał
    - Niedawno miało miejsce pewne zajście na pokładzie ale na szczęście nasz kapitan pokonał przeciwników.
    - Uuk! Uuk – powiedział kapitan.

    Tymczasem kilkaset metrów dalej

    - Jeszcze im pokażemy, nikt nie będzie mnie bił, żagle na maszt i cała naprzód!- krzyczał Kapitan Jędrzej Krótkowzroki
    - Nie mamy żagli.- odpowiedział bosman Kamilek.
    - Jak to nie mamy?
    - No po prostu nie mamy?
    - To co to za statek?
    - To nie statek to góra lodowa!
    - Nic nie szkodzi, zostaniemy pierwszymi piratami na górze lodowej.
    - Ehh- powiedział entuzjastycznie Kamilek
    - Tylko nasz statek powinien mieć jakąś nazwę.
    - No tak
    - Wiem nazwę go Święta Algida! Niezłe co?
    - Tak świetne.
    - A teraz do wioseł płyniemy na Karaiby!

    26.III.1603 Miłościwa królowa Elżbieta Pierwsza wyciągnęła kopyta. Jej następcą został James I. Nowy król rozpoczął modernizację Home Fleet, która wg stanu na 1604 rok liczyła 30 okrętów: 21 okrętów wojennych 4 galery i 5 transportowców.

    A w zupełnie innym miejscu w dosyć standardowym więzieniu...

    - Te błazny chceta żryć?
    - A weź to ty, nie widzisz, że planujemy ucieczkę?
    - Wasza strata.
    - Więc tak SamboR, ty siłą woli rozginasz kraty, wyskakujemy ja mocą Jedi powalam strażników, wybiegamy na zewnątrz, znikamy w tłumie. Potem znajdujemy orangutana zabieramy mu mój garnitur, wracamy do roboty i zapominamy o całej historii.
    - Dobra to zaczynamy za pięć minut...

    Tymczasem w sali królewskiej w której obradował nowy król angielski coś błysnęło, potem pojawił się jakiś szybko poruszający się obiekt, który przywalił z wielką siłą w jedną z kolumn. Kiedy opadł kurz okazało się, że czymś jest człowiek ubrany futra. Po kilku minutach człowiek obudził się i przemówił.
    - Gdzie żem jest?
    - Mógłbyś się najpierw przedstawić.
    - Thomas ProstyLok
    - Znajdujesz się w sali królewskiej w Anglii.
    - To tu mieszkać Bogowie?
    - Nie słyszałem, Smithowie gnieżdżą się na poddaszu, o żadnych bogach nie słyszałem
    - To nie ma tu Boga Karisa i Boga SamboRa?
    - Słyszałem o tych dwóch, ale my znamy jako agentów.
    - Dziwne.
    - Skąd znasz age..bogów?
    - Bo moja plemię uciekać przed duży potwór, a wtedy bogi pojawić się i zrobić piorun z kija i zabić potwór. Ale Bogi upuścić Święty przedmiot#1 i święty przedmiot#2. – Thomas pokazał dwa mały czarne pudełeczka.- Ale kiedyś szaman zaczarować coś z Święty Przedmiot#1 i zrobić się dziura i wódz kazać wepchnąć tam Thomas, tak Thomas się tu znaleźć. Aha Thomas mieć prezent dla Pan, to powinno być dla Bogi ale jak Bogi nie ma to Bogi strata. To je jajo potwór. Jak Pan je rozbić to wyjść duuuuuuuużo mlazgate jaja.
    - Och dziękuje.
    - To iść szukać Bogi- powiedział pomajstrował coś przy Świętym Przedmiocie#1 i zniknął. Król patrzył na jajo chwilę po czym uznał je za niepotrzebne i wrzucił je do kominka.

    A w znanym nam więzieniu.

    - Czemu nam się nie udało?
    - Nie wiem wszystko szło przecież dobrze.
    - No, kraty poszły, strażnicy leżeli, już byliśmy na wolności, ale wtedy coś poszło źle.
    - No jakiś błąd zrobiliśmy.
    - Chyba nasz błąd był taki, że spotkaliśmy tego rudego.
    - No właśnie co zrobił, że znów tu jesteśmy?
    - Chyba powiedział, że to nieładnie uciekać.
    - I wróciliśmy tu z własnej woli?
    - Obawiam się, że tak i nawet sami klucz przekręciliśmy i oddaliśmy strażnikowi.
    - I naprawiliśmy kraty chyba jeszcze.
    - Tak
    - Ale jak to stało się, że posłuchaliśmy tego rudego, jak mu tam Marchewy?
    - Nie wiem jakoś tak wstyd mi się zrobiło.
    - I nie zaciukaliśmy go mieczami?
    - Nie?
    - Nie rzuciliśmy o ścianę?
    - Też nie.
    - Dobra musimy wymyślić nowy plan.
    - Mam już punkt pierwszy.
    - Tak?
    - 1. Unikać Marchewy za wszelką cenę.

    Tymczasem ze rozbudowa Home Fleet przebiegała nad wyraz pomyślnie, mimo sporych wydatków na kolonizację w 1612 roku flota liczyła już 50 okrętów w tym 35 okrętów wojennych 10 galer i 5 transportowców.

    W międzyczasie w pałacu królewskim miało miejsce pewne ciekawe spotkanie.
    Do sali wszedł człowiek, ubrany był w czarny gustowny garnitur i przyciemniane okulary.
    - O ty jesteś agent Karsis, lub SamboR- przywiał się król, ku jego zaskoczeniu postać stanęła i zaczęła szlochać.
    - Dlaczego znów mi się to trafia!
    - Nie jesteś Karis ani SamboR?
    - Nie! Jestem Agent Smith!
    - Nigdy nie słyszałem, jesteś jakimś ich zmiennikiem?
    - Nie! Gdzie się nie pojawiam słyszę „ o Agent SamboR” „O agent Karis” Szału można dostać!
    - Nie denerwuj się tak każdy może się pomylić.
    - To nieuczciwe, żyłem sobie uczciwie, walczyłem o dominacje nad matrixem biłem się z Neo, wystarczyło, że zrobiłem tak – wbił ręke w stojącego obok strażnika, a ten zmienił się w kopie agenta- robiłem tak i człowiek zmieniał się w moją kopię. O jak już tu jesteś to skocz po kawę – klon oddalił się posłusznie.
    - To świetne.
    - Wiem wszyscy mnie znali, każdy chciał być jak Agent Smith- agent zaszlochał- A potem pojawili się Karis i SamboR i odebrali mi całą popularność! Nikt już nie chce moich autografów!
    - Moich tez nikt nie chce.
    - To inna sprawa, jak słyszysz u kilkuletniego dzieciaka „Pobawmy się w Agenta Smitha i Neo” a drugi mu odpowiada „E to nudne, lepiej w Karisa i SaboRa” Można się załamać- zaszlochał ponownie.
    - Nie może być tak źle.
    - Nawet marynarki z moim nazwiskiem nie idą! Za to te z Karisem i Samborem króluja na wszystkich bazarach. To okropne. Dlatego teraz ich szukam, jak ich znajde i pokonam to ludzie znów mnie pokochają!
    - Powodzenia więc.

    5.X.1614 roku Anglia korzystając z osłabienia Holandii okrojonej z Zeelandu i prowadzącej wojnę z Francją zaatakował Niderlandy. Armia angielska wylądowała w Amsterdamie i rozpoczęła oblężenie tamtejszej fortecy. Jednocześnie część floty udała się na Karaiby by zająć Guadalupę na której znajdowało się centrum handlu. Czterotysięczny garnizon długo opierał się wojskom brytyjskim. Dopiero przy trzecim desancie skapitulował, niewiele później po czterech szturmach skapitulowała załoga tamtejszego fortu. Padł też Amsterdam. 7.I.1620 zawarto tzw pokój Trynidadzki. Na jego podstawie Anglia otrzymała Gudalupę, a także punkt handlowy w Arkadii usytuowana miedzy ważnymi koloniami angielskimi w Mimac i Nowej Szkocji.

    W międzyczasie z jaja wrzuconego do kominka wykluł się pisklak. Jaszczurka wielkości małego psa została przez króla ochrzczona Kajtusiem. Już drugiego dnia upolowała pierwszego kota, a po miesiącu stała się postrachem wszystkich czworonogów w okolicach pałacu.
     
  14. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    [No proszę niektórz juz pewnie zwatpili w KNOTa a tu niespodzianka :) KNOT żyje i ma sie równie dobrze jak za najlepszych czasów, a zresztą co będe gadał czytac :p]

    Słońce właśnie wschodziło nad jednym z wielu podobnych miast multiwersum kiedy w jednym z budynków rozległ się huk. Jak to w takich momentach bywa najpierw zlecieli się najmniej ważni ludzie, a ci najważniejsi pojawili się na samym końcu.
    - Cholera co tu się dzieje- powiedział szef gdy wreszcie się zjawił
    - Błazny uciekły...

    TV Knot przedstawia

    Witam państwa Bogumił Wołoszyński „Sensacje XVII wieku”. Znajduję się na pograniczu Holandii i Niemiec. To tutaj miały miejsce najdramatyczniejsze wydarzenia pierwszej połowy XVII wieku. Ziemie te należały wtedy do królestwa Anglii. Tam kilkadziesiąt mil na wschód od tego miejsca znajduję się Brema. W XVII wieku stolica najprężniejszego po Austrii kraju niemieckiego. Ale nie uprzedzajmy faktów. Przenieśmy się wstecz do roku 1621, a dokładnie do dnia 30 września. Wtedy to królestwo Szkocji wypowiada wojnę Bremie. Do tej pory niewiadomo z jakiego powodu. Szkocja nie miała żadnych interesów w Niemczech, niektórzy uważają, że była to prowokacja Francji , na którą Szkoci dali się nabrać. Nie roztrząsajmy jednak tego. Anglicy chcąc dotrzymać zobowiązań sojuszniczych wypowiedzieli wojnę co jak się później okazało było wielkim błędem, ale o tym za chwile. Wielka flota angielska bez problemu rozbiła flotylle Bremy i sojuszników między innymi Francji i Polski. Jednak problemu zaczęły się tutaj. Garnizon tych ziem liczył zaledwie siedem tysięcy żołnierzy przy pięćdziesięciu jakie w swojej dyspozycji miała jedna tylko Brema. Anglicy próbowali organizować obronę na Łabie, jednak trzydziestotysięczny atak niemiecki był zbyt silny. Trzy i pół tysiąca Anglików musiało się wycofać. Szli właśnie tędy i gdzieś tu być może z tamtej plaży zostali ewakuowani przez flotę angielską do Kopenhagi, która dzięki dominacji floty angielskiej była całkowicie bezpieczna. To mądre posunięcie sprawiło jednak, że te tereny wpadły w ręce Francji i Bremy. Król James I wiedział, że osamotniona Anglia nie da rady wielkiej koalicji Polsko-Francusko-Bremeńskiej. Z prośba o pomoc zgłosił się do Szwecji najpotężniejszego kraju protestanckiego mającego za razem przez Jutlandie i Holsztyn dogodny punkt do ataku na Bremę. Szwedzi zgodzili, jednak Anglicy wielce się zawiedli na Skandynawach. Zamiast atakować pozwolili sobie niemal bez walki wydrzeć Jutlandie i Holsztyn, jedynie ich flota skutecznie niszczyła okręty wrogów, jednak zważywszy na całkowitą dominacje Home Fleet na morzach nie miało to wielkiego znaczenia. Wtedy król James I podjął genialną decyzję. Sformował z armii stacjonujących w Kopenhadze dziesięciotysięczny oddział i wyposażył go w 25 dział niezbędnych przy oblężeniach. Armia ta przy pomocy okrętów została przetransportowana na Bałtyk i wysadzona w okolicach Rygi. Ryga była odciętą prowincją polski, a zarazem centrum handlu o kluczowym znaczeniu dla polskiej gospodarki. Dziesięć tysięcy doskonale wyszkolonych żołnierzy angielskich bez większych problemów zajęło słabo bronioną twierdzę. Atak odniósł zamierzony skutek król polski przystąpił do rokowań i 13 lutego 1625 roku w Rydze podpisano pokój na zasadzie powrotu do status quo. Podczas gdy Anglicy walczyli w Inflantach sytuacja w Niemczech pogarszała się z dnia na dzień, francuskie wojska zajęły ostatnie broniące się twierdze, co więcej Szwedzi podpisali haniebny pokój z Bremą oddając jej ziemie Holsztynu i Jutlandii. Jednak znów o sobie dało znać genialne dowodzenie angielskie. Korzystając z chwilowej nieobecności okupantów francuskich Anglicy odbili część terenów. Jednak Francuzi wrócili i znów rozpoczęli obleganie twierdz. James I próbował nakłonić ich do zawarcia pokoju zanim zdobędą jakieś ważne miasto i ich wymagania wzrosną jednak ci uparcie odrzucali jakiekolwiek próby zawarcia rozejmu. Jedyne co w tej sytuacji mógł zrobić król to rozkazać zdobyć kilka miast Bremy, aby zmniejszyć rozmiary porażki. Tak więc wkrótce dzielnym Brytyjczykom poddała się Jutlandia i Holsztyn. Jednak przewaga liczebna wroga była zbyt wielka, Anglicy musieli przystąpić do rozmów. Udało się wynegocjować pokój w zamian za 200 sztuk złota. W ten sposób skończyła się pierwsza wojna fryzyjska. Zapraszam państwa na następny odcinek Sensacji XVII wieku w którym omówię Drugą wojnę fryzyjską.

    REKLAMA

    Czy zawsze marzyłeś by być jak Karis i SamboR? Tak jak oni gonić niegodziwców po wszystkich krańcach uniwersum? Otóż teraz to możliwe! Dzięki nowej grze planszowej Tajni Agenci od KnotCorpu będziesz mógł poprowadzić własnych Agentów! Poprowadź pasjonującą rozgrywkę której celem będzie zwycięstwo nad wrogami porządku czasowego!
    - To wspaniałe! Nigdy się tak jeszcze nie bawiłem!
    - Cudowne najlepsza rzecz na świecie!
    A teraz może być twoja za jedyne 19.99! Spiesz się! Za tak niewielką cenę dostajesz wspaniałą malowana planszę, dwie cudowne ręcznie malowane figurki agentów! Więc ruszaj do sklepu teraz i kup grę Tajni Agenci od KnotCorpu!!!

    KONIEC REKLAMY

    Witamy w programie Większy Brat. Najpopularniejszym reality show w Anglii!
    Przypomnijmy zasady dla tych, którzy oglądają nas pierwszy raz.
    Dwunastka uczestników wyłoniona z castingu dała się zamknąć w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Codziennie zaznają braków w jedzeniu środkach higieny, a także morderczej rywalizacja między uczestnikami. Wygra ten kto najdłużej wytrzyma w więzieniu i nie zwariuje/ucieknie/popełni samobójstwa/podda się. Ta wspaniała rozrywka trwa już 19 lat 5 miesięcy 2 tygodnie i 3 dni!!! W programie zostało jeszcze pięć osób. A są to:
    - Katie, która bardzo denerwuję się z egzaminów córki Jessie na Uniwersytet w Oxfordzie. Razem z nią denerwują się wszyscy mężczyźni w programie, gdyż do tej pory nie ustalono kto jest ojcem pierwszego dziecka Większego Brata!
    - Edward, który ze względu na swój pogarszający się słuch już czwarty raz nie usłyszał wezwania na obiad. W proteście przeciwko za cichemu wołaniu siedemdziesięciolatek ogłosił głodówkę.
    - Ernest jedyny człowiek, który ma zapewnione pieniądze po wyjściu z programu, gdyż pobił rekord Guinessa i przez 19 lat nie mył zębów.
    - Patrisia- która znów wczoraj próbowała popełnić samobójstwo, niestety sznurówka nie wytrzymała jej ciężaru i zerwała się. Przypomnijmy była to 127 nieudana próba samobójcza tej uczestniczki.
    - I ostatni Gunter! Człowiek złota rączka! Od piętnastu lat pracuje nad swoim największym projektem, który zrewolucjonizuje świat: Długopisem do pisania po wodzie póki co nadal bezskutecznie, ale Gunter nie poddaje się. Niedawno oświadczył, że zamierza stworzyć nowe genialne wynalazki m.in. żarówkę święcącą na czarno i czajnik gotujący bez podgrzewania. Życzymy Gunterowi powodzenia.
    Przypomnijmy nasi uczestnicy walczą o nagrodę pieniężną w wysokości 500 sztuk złota.

    REKLAMA

    Gdy ci praca w polu zbrzydła
    Użyj od Gustwa Mydła!
    Gdy cię ufajdało bydło
    Da mu rade nasze mydło!
    Gdy ci upadł z tłuszczem groszek
    W mig to zmyje super proszek
    Gdy twa teściowa zbrzydła
    Użyj od Gustwa kwasu!
    Poczym zakop ja wśród lasu!


    Gustaw – Mamy wszystko!

    KONIEC REKLAMY

    Witam wszystkich i zapraszam na mój nowy program!!! Tak to ja wasz Bojler, człowiek o aksamitnym głosie. Przedstawiam nowy program „Przebacz mi”
    [Chórek- trzy odświętnie ubrane kobiety]
    -Przebacz przebaczam nie zrobię nigdy proszę
    Dziękuje dziewczyny. Chciałbym teraz zaprosić mojego dzisiejszego gościa. Oto przed państwem król Anglii James I. [Brawa choć umiarkowane]
    - Witam królu.
    - Witam również Bojler.
    - Wygodna kanapa?
    - Tak dziękuje
    - Specjalnie zrobiona ze sprowadzanych z Syberii lisich futer.
    - Och dziękuje.
    - Zamknij się brutalu! Wiesz ile tych biednych zwierzątek musiało oddać życie, abyś mógł wygrzewać sobie to królewskie dupsko?!
    - Eee
    - Ty nieczuły skurczybyki! Przez ciebie setki małych lisiątek straciło rodziny! Pewnie teraz skamlają w swoich norkach czekając na swoją mamusię! Ale mamusia nie przyjdzie bo na jej futrze rozczaplił swój tyłek jakiś durny król!
    - Ale...
    - Cicho być ty lisi morderco! Jakbyś się czuł jakby ktoś twoją matkę przerobił na taboret?
    - Ale ja...
    - [Chórek] – Przebacz, przebaczam nie zrobię nigdy...
    - Oh – Bojler i król rzucają się sobie w objęcia i przepraszają się nawzajem.
    - Może wody królu?
    - Nie wolałbym abyśmy już przeszli do rzeczy.
    - Soczku?
    - Nie dziękuje.
    - Piwka?
    - Nie.
    - Winko?
    - E nie.
    - Może łyczek Brandy?
    - Nie, nie nie, możemy przejść do rzeczy?
    - To może szampana?
    - NIE!!! Możemy na wszystkie demony przejść do rzeczy?
    - Może herbatkę?
    - Arrrrrrrrrrrrrrgh!!!!!!!!!
    - [Chórek] Przebacz przebaczam nie zrobię nigdy...
    - Oh – Bojler i król przepraszają się wzajemnie.
    - No więc kogo chcesz przepraszać?
    - Chciałbym przeprosić króla Holandii za zaatakowanie go gdy jego kraj był zbyt słaby by się bronić.
    - Prosimy – wchodzi król Holandii – umiarkowane brawa.
    - [Chórek ] – Przebacz przebaczam nie zrobię nigdy...
    - Oh – królowie rzucają się sobie w ramiona i przepraszają nawzajem.
    - Tak to magia tego programu. Tymczasem poprośmy następnego gościa. Agencie Smith zapraszamy!
    - Witam – wchodzi Smith witany umiarkowanymi brawami.
    - Witam agencie, co cię tu sprowadza?
    - Chciałbym przeprosić Agentów SamboRa i Karisa za moje zachowanie, za to że byłem zazdrosny o ich popularność.
    - Więc pozostaje nam poprosić Agentów. Zapraszamy
    - Witamy – wchodzą Agenci, kobiety krzyczą i rzucają bieliznę agentom. Stalowe barierki pękają pod ciężarem kobiecej lawiny. Ryk i pisk przekraczają skale, setki dam mdleją na widok agentów, klika kobiet próbuje dostać się w pobliże i choćby dotknąć któregoś z agentów. Na szczęście zostają unieszkodliwione przez ochronę. Ale co to? Jakaś emerytka przebiła się przez ochronę i krzyczy, że odda się agentom, na szczęście zostaje unieszkodliwiona przez SamboRa. Tymczasem do studia wbiegaj posiłki wojska i policji i przy pomocy pałek i armatek wodnych powoli sprowadzają kobiety na ich miejsca.
    - Witam was zawsze spotykacie się z taką reakcją tłumu?
    - Tak zwykle.
    - A więc wybaczycie Smithowi?
    - Tak.
    - [Chórek strasznie zachrypnięty i pozbawiony kilku części bielizny] – Przebacz Przebaczam nie zrobię nigdy proszę...
    - Kolejni pogodzeni ludzie – agenci wychodzą ze studia – A teraz następny gość. Hansolo!
    - Witam – od strony kulis słychać krzyki wybiegają Agenci krzycząc – Niech go cholera szczyt bezczelności pokazywać się w programie z nami, niech tylko go złapiemy!
    [Uwaga ze względu na brutalność tej sceny zastąpiliśmy ją sceną o rozmnażaniu łososi]
    Łososie łączą się w pary składają ikrę poczym umierają. W ten sposób ich dzieci unikają kłopotliwego faktu posiadania teściowej
    [Możemy chyba powrócić już do studia]
    - Ooooooooooooooooooo Booooooooooooooooooooooooooli!!!!!!!!!!
    - Po coś Bojler wchodził w drogę, gdyby nie ty złapalibyśmy tego przestępcę.
    - Połamaliście mi wszystkie kości!!!
    - Potraktuj to jako ofiarę na ołtarzu walki z interczasowym terroryzmem.

    [Program zostaje przerwany ze względów technicznych]

    REKLAMA

    - Aaaaaaaaaaaaaaa Szczury!!!
    - Tadamm!!!
    - Kim jesteście?
    - Jesteśmy deratyzatorzy!
    - Nie spodziewałam się was.
    - Nikt nie spodziewa się deratyzatorów! Mamy trzy główne zalety: Nowoczesne środki, profesjonalne przeszkolenie, doświadczenie i super mundurki, cholera to cztery jeszcze raz...

    Jeśli ty też masz problemy ze szczurami zadzwoń po nas 186468137 i pamiętaj „Nikt nie spodziewa się Deratyzatorów!”

    KONIEC REKLAM

    Dzień dobry Bogumił Wołoszyński Sensacje XVII wieku.
    Znajduje się w Kopenhadze miejscu kluczowym dla wydarzeń o jakich będziemy dzisiaj mówić. Wszystko zaczęło się kilkaset kilometrów na wschód stąd w pałacu królewskim w Sztokholmie. To tam król Szwedzki 29 listopada 1634 podjął decyzję o wojnie z Polską. Ta decyzja wciągnęła Anglie w kolejna wojnę z Francja i Polską. Jednakże pewne kilka rzeczy zmieniło się od czasu ostatniej wojny. Flota Angielska była jeszcze potężniejsza, wzbogaciła się o 15 nowych okrętów wojennych i 30 galer stanowiących ochronę kanału La Manche. Także armia lądowa liczyła około 30 tysięcy żołnierzy czyli dwa razy tyle co podczas ostatniej wojny. Co więcej Brema, której wojska tak dały się znać Brytyjczykom nie przystąpiła do wojny. Jednakże po dwóch latach wojny Niemcy zaatakowali i sytuacja Anglików walczących do tej pory ze zmiennym szczęściem się pogorszyła. Król Charles I wpadł w wściekłość, gdyż osamotniona Brema miała być celem kolejnej wojny która pomściłaby straty z pierwszej wojny fryzyjskiej. Teraz jednak razem w sojuszu z Polską i Francją ponownie wyślizgnęła się angielskich rąk. Król był tak zdenerwowany, że pozwolił na znaczący błąd. Przez moment nie osłonił flotą Kopenhagi przez, tutaj na Zelandie wkroczyło dwadzieścia tysięcy Francuzów i rozpoczęło oblężenie Kopenhagi. Król oczywiście naprawił swój błąd i zamknął wrogów na wyspach, lecz zdobycie tak wartościowej prowincji z centrum handlu mogło zadecydować o kosach wojny. Ale i Francuzi nie ustrzegli się błędu, chcąc jak najszybciej zająć miastu zarządzili szturm, który bohatersko odparli mieszkańcy. Wykorzystując spadek morale przeciwnika Brytyjczycy wysadzili 10 tysięczny desant i pokonali Francuzów. Anglikom poddało się 15 000 wrażych żołnierzy. To między innymi zwycięstwo pozwoliło na podpisanie 2.IV.1639 roku pokoju w Gdańsku na zasadzie powrotu do Status Quo...

    [Eee nudy w tej telewizji]

    Król Charles I siedział w sali tronowej gdy pojawili się dwaj goście.
    - Elo!
    - Witam kim jesteście?
    - Jestem Jędrzej co 41 wsi ma.[;P]
    - Czy to nie ty byłeś tym piratem?
    - Tak ale przekwalifikowałem się, to nieopłacalne. Teraz jestem rycerzem, a to mój herold Kamilek.
    - Nie Kamilek tylko MC Camee
    - E tak Camee.
    - To mogę cię zapowiedzieć?
    - Ale wiemy kim jest Jędrzej.
    - Ale to taki zwyczaj tak trzeba.
    - Jesteś pewien?
    - Tak.
    - Dobra niech będzie ale to nie będzie miłe.
    - Ok. zaczynam.
    Siemka królu
    Co masz środki od bólu
    Oto stoi tu rycerz
    Nie żaden snycerz
    Co go się boją wszędzie
    Gdzie tylko będzie
    Człowiek wielki
    Co ma super szelki
    Co przed nim klękają tyrani
    Choć tylko gdy są na bani.
    Oto Jędrzej wspaniały
    Tak wytrzeszczaj swe gały
    Bo znów go nie zobaczysz
    Chyba że kasę dać raczysz
    On niejednego smoka położył
    I baby po drodze chędożył
    Bo gdy on mieczem wojuje
    To nikt mi pyska nie skuje
    Bo Jędrek wojo silny
    Ale bywam omylny
    I ma ekstra laczki
    Ze można dostać sraczki
    I hełm ma po tacie
    Tak swoje stare gacie
    A co ma po woju
    To się nie dowiesz ty ...

    -Tak, starczy już Kamilek
    -MC Camee.
    -To my już spadamy.

    [​IMG]
    Anglia i okolice
    Choć nie Police
    1640 roku
    A swędzi mnie w kroku

    Podpis zapodał MC Camee
     
  15. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    Po drugiej wojnie fryzyjskiej królestwo Anglii skupiło się na sprawach wewnętrznych, przez lata 1640-44 budowano nowe kolonie, król podjął kilka prób mających na celu zdobycie powodu do wojny z krajami Indii jednak bezskutecznie. Najprawdopodobniej to niepowodzenia na wschodzie skłoniły króla do spojrzenia na zachód gdzie znajdował się sojusz państw indiańskich.

    Wojna Trzyletnia
    Wojna ta rozpoczęła się 23.X.1644 roku atakiem sił angielskich na plemię Cherokee. Wojska angielskie liczące dziesięć tysięcy wojska wspieranego przez 18 armat odnosiły same sukcesy. W bitwie o Eire rozbiły trzykrotnie większą armię Indian. Walki dwukrotnie musiały zostać przerwane w związku z surową zimą, jednakże odwlekło to jedynie sukces Brytyjczyków. 18.IX.1647 ziemie Cherokee i ich południowego sojusznika zostały w całości włączone do korony. Na podbitych ziemiach zaczęła się intensywna akcja misyjna w wyniku której prawie wszyscy Indianie stali się chrześcijanami.

    18.X.1648 roku do króla przybył ciekawy gość. Nieuważny obserwator mógłby uznać go za zwykłego wędrowca, jednak uważny obserwator z pewnością dostrzegłby kilka podejrzanych cech. Jak dwa małe różki wystające z czarnych kędziorów, czy lekki odór siarki jaki unosił się wokół przybysza.
    - Grochezbub Boruta – przedstawił się.
    - Witaj Grochze...
    - Wystarczy Grochu
    - Dobrze co cię sprowadza w nasze strony.
    - Królu mam dla ciebie ofertę nie do odrzucenia.
    - Słucham.
    - Otóż, królu czy brakowało ci kiedyś pieniędzy na inwestycje?
    - Głupie pytanie, pieniędzy zawsze mało.
    - Doskonale cię rozumiem, znam sposób na powiększenie dochodów kraju, bez ucisku obywateli czy grabienia sąsiadów.
    - To ciekawe.
    - Otóż wystarczy, że na zwykłej kartce napiszesz pewno zaklęcie, a potem głośno wypowiesz słowo „Montezuma” a w twoim skarbcu pojawi się 50 000 złotych monet!
    - Z VATem czy bez?
    - VAT zapłacono z góry.
    - Super co muszę zrobić?
    - Wystarczy, że podpiszesz ten dokument, kiedy tylko złożysz podpis ja podam ci słowa zaklęcia.
    - Dobrze pokaż ten papier. Hmmm co znaczy Cyrograf? I czemu to wszystko takim małymi literkami napisane, niech ktoś poda mi okulary!
    - Nie, nie trzeba to tylko takie prawnicze bzdury, całkowicie nieważne, a cyrograf to inaczej umowa tylko, że z francuskiego.
    - A tak rozumiem, gdzie mam podpisać?
    - Tutaj na dole, jest jeden malutki szkopuł. Musi Pan to podpisać własną krwią.
    - Krwią?! Nie macie atramentu?
    - To dla bezpieczeństwa, żeby nie było wątpliwości, że to Pan. Gdyby były podejrzenia sfałszowania to nasi alchemicy pobiorą próbkę krwi i porównają czy się zgadza z tą na podpisie.
    - Aha, rozumiem. Już podpisuje.
    Wtem coś hukło, grzmotło i pojawiły się dwie postacie wiadomo jak ubrane.
    - Bolek i Lolek Domowe Przedszkole
    - Hę???
    - SamboR nie rób sobie jaj!
    - Dobra, ale widziałeś ich miny?
    - Jesteśmy Agenci SamboR i Karis LPR.
    - Lotnicze Pogotowie Ratunkowe żeby nie było.
    - Nie będzie tu żadnych cheatów!
    - Nie znamy cię Grochzebub, ale mimo to sporo przesiedzisz za to.
    - Domyślałem się, że przybędziecie i zawczasu się przygotowałem. Przybądź mój wojowniku.
    Znów coś hukło grzmotło i pojawił się mnogoręki robot.
    - Oto CJ113 nie pokonacie go!
    - Moment SamboR i Karis – odezwał się robot
    - We własnej osobie.
    - Nie, koniec z tym znowu mnie pokonają i przerobią na mikser. Nie tym razem! Nie dam się! Rzucam tę robotę i tak marnie płacili, zajmę się czym bezpieczniejszym na przykład zostanę saperem. – po tych słowach wyszedł.
    - Coś ci wsparcia zabrakło.
    - Cholera tak nie powinno być.
    - Słuchaj znaj naszą dobroć masz jeszcze jeden ruch potem koniec.
    - Wiem przybądź potworze!
    Coś pizgło migło i w komnacie pojawił się olbrzymi smok.
    - Arrrr zginiecie mięczaki – odezwała się bestia- pożrę was... SamboR? Karis? Co wy tu do cholery robicie?
    - Rychu? Nie myślałem, że się u takich ludzi najmujesz.
    - Wiesz, bezrobocie wśród smoków wysokie, nawet na płyn do czyszczenia łusek nie starcza. Teraz jest moda na złote smoki. Kto może idzie do Chińczyka na operacje plastyczne, ale mnie nie stać. A nas staromodnych zielonych nie biorą.
    - No, dzisiaj to nie to co kiedyś.
    - Przepraszam mogę się wtrącić – odezwał się Grochu.
    - Z kumplem rozmawiam – odpowiedział smok.
    - Na wszystkie demony jestem diabłem wysłannikiem samego Lucyfera, masz się mnie słuchać! W tej chwili masz zionąć na nich ogniem.
    - Ale ziooooom to moi kumple, nie mogę na nich zionąć, bo jeszcze im coś zrobię.
    - Sami idioci mi się trafiają.
    - To by było na tyle jeśli chodzi o twoje ruchy Grochzebub, radziłbym wiać.
    - Wiecie, przypomniałem sobie, że mam umówione spotkanie, to już będę leciał, pa. – Po tych słowach zniknął.

    Niewiadomo, czy miało to związek z wyżej opisanym wydarzeniem, ale w rok później Oliver Cromwell obalił króla i ogłosił się Lordem Protektorem.

    Jego rządy to czas wielkiej prosperity kraju. Skolonizowano ostatnie wolne tereny w Apalachach, korzystając ze słabnięcia Hiszpanii skolonizowano będące do tej pory w jej strefie wpływów: Florydę i rozległe tereny w ujściu Missisipi.

    [​IMG]

    Co więcej Lord Protektor bardzo dbał o marynarkę wojenną, ufundował dziesięć nowych okrętów wojennych i dwa razy tyle galer. Dzięki temu Royal Navy po raz pierwszy zrównała się liczebnie z Wielką Armadą Hiszpańską

    [​IMG]
    Wielkość flot Anglii, Hiszpanii i innych potęg światowych.

    16.IX.1658 roku rządy przejął Richard Cromwell. Władca panował krótko i nie zapisał się dobrze w pamięci kraju, zahamowany został proces kolonizowania nowych ziem, jedyny sukces jaki można przypisać drugiemu z Lordów Protektorów to zawarcie sojuszu z niemieckim państewkiem Berg, co jak pokazała późniejsza historia nie przyniosło wielkich pożytków ani strat.

    12.V.1660 w Anglii restytuowano monarchię Stuartów. Nowy władca Charles II mimo, że z początku znacznie zbliżył Francję i Anglie, to wcale nie zamierzał przejmować się silnym sąsiadem. Król zdecydował, że kraj tak potężny jak Anglia musi odgrywać większą rolę na kontynencie. Jedynym na to sposobem była wojna. Początkowo próbowano wciągnąć w wojnę silne kraje iberyjskie co pozwoliłoby zagarnąć bogate prowincję kolonialne, jednak z powodu braku Cassus Belli uwagę przeniesiono w inny rejon Europy. Na północy Rzeszy dominującym krajem była natenczas Brema. Kraj, który dwukrotnie ośmielił się zaatakować Sojusz Angielski. Podczas obu wojen zwanych wojnami fryzyjskimi Anglia poniosła znaczne szkody i jedynie dzięki dyplomacji uniknęła strat terytorialnych. Co więcej Brema stanowiła część wielkiego sojuszu w skład którego wchodziła oprócz niej Francja, Polska i Czechy. Z tego względu stanowiła wielkie zagrożenie dla Korony Brytyjskiej. Król zbudował olbrzymia pięćdziesięciotysięczną armię, która została przetransportowana do posiadłości na kontynencie.

    3 Lutego 1663 roku Anglia wypowiedziała wojnę Bremie, jednak nie wezwano sojuszników na pomoc, król uznał, że księstwo Bergu byłoby zbyt łatwym celem dla Francji, a neutralne odgradzało tereny Angielskie od francuskich.

    Już 3.VIII tego samego roku podpisano biały pokój między Anglią, a niemal doszczętnie pokonanymi przez Austrię Czechami.

    Król chcąc mieć lepsze rozeznanie w sytuacji wysłał na front swojego agenta.

    Witam państwa to znów ja Bojler. Jestem tu na Angielskim okręcie, który właśnie abordażuje statek francuski. Postaram się dla Państwa zebrać informację od samych marynarzy. Dla ułatwienia komunikacji zabrałem tłumacz, który będzie tłumaczył co mówię na francuski i zapisywał to na tabliczce, a także tłumaczył słowa obcokrajowców, które jak oczywiście rozumiem. Zrozumiałeś? [Tak]- napisał człek na tabliczce po francusku.
    Podchodzę do jakiegoś francuskiego wojaka. Ej ty żabojadzie! –[Witam szanownego Pana]- Nie martwi cię że dostajecie od nas manto? – [Jak Pan ocenia sytuację waszych wojsk] – [Francuz: Dobrze wierzę, że wygramy] – Powiedz temu ślimakożernemu gałganowi, że prędzej krowy będą latać niż oni nas pokonają –[ Mój kolega śmie zauważyć, iż dysponujemy przewagą liczebną] –[ Francuz: Nie mam zamiaru z wami rozmawiać muszę walczyć ] – A idź w cholerę przebrzydły tchórzu, uciekasz bo przegrywacie! [ Dziękujemy szanownemu Panu za wywiad ].
    W każdym razie Bojler miał rację i Francuzi przegrali ta bitwę morską, to jak i kilka innych na morzu i lądzie. Dnia 1.VIII.1665 Francja podpisała biały pokój.

    Znacznie trudniej poszło ostatnim sojusznikiem Bremy Polską. Ta walczyła dzielnie i nie chciała podpisać białego pokoju. Co więcej jej siły zdobyły Glerdię i Olderburg. Jednak siły Angielskie wzmocnione posiłkami z wysp przeprowadziły kontrofensywę i wyparły Polaków. Jednak wyparcie Polaków z twierdzy Glerdii trwało bardzo długo. Załoga skapitulowała dopiero 5.IX.1669 roku i już następnego dnia podpisano biały pokój między Polską, a Anglią.

    Kiedy broniła się twierdza Glerdyjska reszta armii nie próżnowała. Anglicy zdobyli Jutlandię i Holsztyn, a także kilkanaście razy pokonali znaczne siły bremeńskie. Szczególne znaczenie miało dla nich stolica i o nią toczyły się najkrwawsze walki. Niemal trzydziestotysięczna armią angielska odpierała szturmy co raz to nowych armii niemieckich liczących nieraz i dwa razy tyle co obrońcy.

    Tu król po raz kolejny wysłał swojego agenta.
    Witam Państwa jestem tu pod huraganowo atakowanych przez barbarzyńców z Niemiec miastem Brema – [Dla widzów niemieckich: Jesteśmy obecni przy heroicznych próbach odbicia naszej ukochanej stolicy z rąk imperialistów z Anglii]. Podchodzę do angielskiego żołnierza. Jak idzie obrona? – [Ile jeszcze waszych zginie zanim zrozumiecie, że musicie odejść?]. Całkiem nieźle. Barany atakują prawie codziennie, ale co rusz prostakom manto spuszczamy, spie***ją aż im się z mokasynów kurzy. [Uważam, że nie minie kilka dni, a będziemy zmuszeni się wycofać, wraże armię mimo mniejszej liczebności zadają nam gigantyczne straty. Na każdego zabitego Niemca przypada 20 naszych, na widok niemieckich mundurów wszyscy uciekają w panice]. Dziękujemy za wypowiedź i życzymy owocnej obrony [Obyś sczezł przeklęty morderco]
    O czyż to nie sam Jędrzej co ma 41 wsi? [Oto jeden z nasławniejszych zamorskich morderów] Tak to ja,.(tłumacz obrywa przypadkową kulką w łeb), ale wsi mam już tylko 37. 3 przerżnąłem w karty
    - A co znany bohater tu robi?
    - Wiesz, ograbiam zmarłych, jak się jakiś gwałcik trafi to nie odmówię. Teraz właśnie czekam, aż padnie miasto, będzie okazja się nagrabić.
    - Eee... sądziłem, że przyjechałeś motywować naszych dzielnych wojaków.
    - Tą chołotę? Mam ich gdzieś. O będę leciał, wyważyli bramy. Jakbyś chciał żeby zapoznać cię z jakąś „chętną” Niemką wiesz gdzie mnie szukać?
    - To ja już będę kończył czas zebrać dane na temat sytuacji wewnątrz miasta. – Jędrek poczekaj idę z tobą!
    Po zdobyciu Bremy wojska przeprowadziły jeszcze kilka ataków, jednak Niemcy załamani po utracie stolicy zgodzili się na wasalizację. Pokój podpisano 25.VI.1670 roku w Holsztynie. Wkrótce po pokoju księstwo przyłączyło się do sojuszu z Anglią, Szwecją, Szkocją i ks. Berg.

    [​IMG]
     
  16. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    Królestwo nie cieszyło się pokojem zbyt długo, już 16.VIII.1677 roku wybuchła kolejna wojna tym razem z Polską. Walki toczyły się głównie na terenie Niemiec których sporą część swego czasu Polska opanowała. Wojska Angielskie odniosły wiele sukcesów, jednak na przeszkodzie w całkowitym zwycięstwie stanęli sojusznicy, których wojska ponosiły klęskę za klęską. Ostatecznie zawarto pokój 8.VI.1682 na mocy którego Polacy wypłacili Anglii trybut w wysokości 82 sztuk złota. Jednak kilka dni wcześniej skapitulowały armię księstwa Bergu i Bremy. Brema oddała Polsce Magdeburg i Hanower, a Berg oddał Dusseldorf i złożył hołd lenny Polakom ( kilka lat później zerwany).

    Siódmego lutego 1685 roku na tron wstąpił James II. Nowy król skierował ekspansję Angielską w stronę Indii, gdzie po rocznej wojnie odebrano Mangalore, co dało dogodną pozycję do planowanego ataku na portugalskie Goa.

    A zupełnie innym miejscu z dziury w drzewie wyłoniły się dwie postacie.
    - Karis ty w jakimś lasku jesteśmy.
    - Niop, tylko gdzie dokładnie?
    - Panie daj kartofla!
    - Co?
    - Kartofla, no chociaż małą pyrkę – powiedziało stworzenie przypominające z bliższa kangura choć ubrane w koszulkę co u kangurów niezbyt częste podobnie jak umiejętność mowy.
    - Synu a ja- odezwał się inny większy „kangur”
    - A i pół litra dla matki.
    - Pół litra?
    - No chociaż ćwiartkę
    - Kim wy do cholery jesteście?
    - Ja jestem Kangużątku a to Mama Kangur nigdy o nas nie słyszeliście?
    - Nie.
    - Chodźcie – powiedziało Kangużątko i pokazało na wielki znak przy drodze. Napis na nim głosił „ Przybyszu witaj w stumilowym lesie, domu Kubusia Puchatka, Tygryska, Pana Sowy, Prosiaczka, Krzysia, Rodziny Kangurów, Kłapouchego i KRÓLIKA” (ostatni wyraz kto pogrubiony, lecz najwyraźniej dokonano tego po ustawieniu znaku)
    - Teraz już wiecie?
    - No chyba tak.
    - Słuchajcie – odezwała się Mama Kangur – damy wam zrobić zdjęcie i nawet autograf damy za ćwiartkę i jakieś ochłapy dla małego.
    - Ale nie mamy nic dla was.
    - Wiecie jakbyście chcieli zostać sam na sam z małym niewinnym kangurkiem to mogę załatwić wiecie o co chodzi niektórzy ludzie lubią małe zwierzątka. Tylko to będzie litra kosztować.
    - Nie!!! Aż tak nisko nie upadliśmy – wtem dało się słyszeć odgłos pracy jakiejś maszyny, co wywołało przerażenie Mamy Kangur.
    - Cholera Królik jedzie! Młody chodu!!!
    - Zaraz, co jest strasznego w tym Króliku?
    - Cholerny burżuj!
    - Obszarnik – dodało Kangużątko
    - Chce się nas pozbyć mówi, że psujemy mi interesy. Niech go szlag! Młody w krzaki zanim się zjawi męta.
    Odgłos maszyny stawał się coraz głośniejszy, aż w końcu agenci zauważyli nadjeżdżający samochód terenowy. Auto zatrzymało się przed agentami i wysiadł z niego Żółtawy królik z cygarem w zębach i w skórzanym ubraniu.
    - Ty jesteś Królik.
    - Oczywiście, widzieliście może dwa kangury, miałem sygnały, ze się tu kręcą.
    - Mama kangur i Kangużątko tak byli tu, ale jak usłyszeli, że nadjeżdżasz uciekli.
    - Niech to diabli, cholerne darmozjady nic tylko by żebrali na cudzej ziemi.
    - Cudzej? Nie widzę tu znaku.
    - Pewnie znowu przewrócili – Królik zszedł z drogi w wyciągnął z krzaków znak „Teren Prywatny – Własność Królik Company” – a nie mówiłem przewrócili. A tak przy okazji nie dosłyszałem waszych imion.
    - SamboR i Karis GOPR. Kangury chyba niezbyt cię lubią?
    - Nie oni jedni, w dzisiejszych czasach prawdziwym biznesmenom wszyscy rzucają kłody pod nogi, ale może porozmawiamy o tym u mnie, co w polu będziemy stać, zapraszam do samochodu.
    Agenci weszli do samochodu i ruszyli wraz z Królikiem w drogę do jego siedziby. Okazało się, że las kończy się zaraz za zakrętem, dalej ciągnęły się niekończące się pola na których pracowały kombajny i inne maszyny rolnicze, gdzieniegdzie widać było pojedyncze drzewa i znacznie więcej powyrywanych pni.
    - Nie wygląda na „Stumilowy las” rzucił SamboR
    - Kiedyś tu był las, ale jak to wykupiłem to uznałem, że tereny muszą na siebie zarabiać, kazałem wyrwać w cholerę wszystkie drzewa i obsiałem tereny zbożem i marchwią.
    Tymczasem samochód dojechał do rezydencji Królika zwanej Króliczą Norą, co było dość dziwne gdyż „Nora” miała ładne kilka tysięcy metrów kwadratowych powierzchni, trzy pietra i była wykonana z marmuru. Królik zaparkował samochód pośród kilkunastu limuzyn i innych drogich pojazdów. Cała trójka weszła do środka i usadowiła się na kanapach w salonie. Po chwili przyniesiono herbatę. Sekundę później do salonu wszedł kret.
    - Szefie, budowa czwartego silosu na ukończeniu.
    - Dobrze możesz odejść.
    - Kto to?
    - Kret, kiedyś zwykły szkodnik, ale jak zagroziłem, że go wywalę to został moim pracownikiem.
    - Tak więc czemu Kangury cię nie lubią.
    - Cholerni niewdzięcznicy. Przez pięć lat skupowałem ich plony i pożyczałem pieniądze na życie, a oni mi się tak odpłacają. Znajomi znajomymi, ale nie mogę za darmo ich utrzymywać. W końcu przejąłem ich ziemie za długi i wagon wódy dla matki. Wszystko było dobrze dopóki wódka się nie skończyła, wtedy zaczęli mnie nękać, ze niby to bezprawnie ich wywłaszczyłem. W końcu się zlitowałem i wziąłem ich do siebie i to był błąd. Mieszkanie non stop zażygane w dodatku rzeczy zaczęły mi ginąć to ich wywaliłem i od tej pory żebrają i rozpowiadają o mnie kłamstwa.
    - A co z resztą mieszkańców Stumilowego Lasu tymi z tablicy?
    - Krzysiu w pierdlu siedzi.
    - Za co?!
    - Pedofila, Prosiaczek długo nie chciał się przyznać ale w końcu pęknął przy policji. Nie dziwię się to musiało być dla niego straszne doświadczenie. Tyle lat kto by pomyślał. Z reszta pól roku później Prosiaczek popełnił samobójstwo.
    - Jak?
    - Rzucił się do maszynko do mięsa w mojej masarni.
    - To straszne!
    - Dobrze, że prawie nikt się nie dowiedział, wiecie co by się stało gdyby prasa się o tym dowiedziała? Musiałbym całą partię mięsa wycofać! Wiecie jakie to są straty?!
    - To znaczy, że nie wycofałeś tej serii?!
    - Oczywiście, że nie komu z resztą taki mały prosiaczek przeszkadza, nikt się nie skarżył „Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal”.
    - A inni? Kubuś?
    - Ten to dopiero agregat. Jakiś rok temu przyjechali lekarze i zrobili mu badania psychologiczne, wyrok jednoznaczny „Opóźnienie umysłowe połączone z chorobliwą otyłością i uzależnieniem od miodu”. Chcieli go do zakładu dla czubków wsadzić, ale się wymigał.
    - Jakto?
    - Na posła się załapał, cwaniak.
    - Kłapouchy?
    - Kilka lat ciułał kasę na przeszczep ogona, ale poszedł do ruska a ci po pijaku źle mu coś w bebechach poprzestawiali i kopnął w kalendarz, ale przynajmniej z umarł z ogonem. Co prawda lisim ale zawsze.
    - A ten jak mu tam? Tygrysek?
    - Wyjechał jakiś czas temu szukać sławy. Mówił coś o wykorzystaniu potencjału tkwiącego w jego ogonie. Niedawno słyszałem, że gra w niskonakładowych filmach porno.
    - A Pan Sowa?
    - Założył sektę Czcicieli Księżyca, czy jakoś tak. Podobno głosi, że należy żyć w zgodzie z naturą, ogłosił świętą wojnę jedzeniu w puszkach. Co jakiś czas podkładają bomby pod fabryki konserw. Od czasu do czasu ich widuję jak brakuje im na używki to przychodzą po wsparcie. Daje im bo starym kumplom się nie odmawia.
    Agenci jeszcze długo rozmawiali z Królikiem, ale tymczasem w Europie ważnie rzeczy się działy.

    12.II.1688 Władzę objął nowy król William III. Już rok po jego koronacji wybuchła druga Wojna Polska. Tym razem siły sprzymierzonych uzyskały całkowity sukces, lecz król Szwecji nie wykorzystał należycie okazji i w pokoju w Berlinie 3.III.1691 roku przyłączył jedynie Meklemburgię.
    Już dwa lata później wybuchła wojna Polska-Austriacka zakończona całkowita klęską Polski, która utraciła prawie wszystkie posiadłości w Niemczech.

    Tymczasem Karis i Sam ... STAĆ!!!
    Eee Karis i Sambo... STAĆ mówimy!!!
    Kto do cholery?
    My ZZZZ.
    Że jak?
    Związek Zawodowy Złych Złoczyńców. Ogłaszamy Strajk okupacyjny na terenia AARu póki nie zostaną spełnione nasze postulaty!
    Jakie znowu postulaty?!
    Mamy je tu spisane:
    Żądamy:
    1. Akceptacja niezależnego od twórcy wolnego związku zawodowego złoczyńców (ZZZZ).
    2. Zagwarantowanie prawa do strajku
    3. Prawa do przejścia na emeryturę po dziesięciokrotnym pokonaniu przez agentów.
    4. Ekwiwalentu za stracone kończyny dla CJ’a
    5. Podania w AARze i akceptowani powstania ZZZZ.
    6. Podać propozycję reform mających na celu poprawę sytuacji Złoczyńców.
    7. Wypłacić wszystkim pracownikom biorącym udział w strajku wynagrodzenie za okres strajku..
    8. Prawa do urlopu chorobowego
    9. Prawa do pokonania Agentów w co dziesiątym pojedynku.
    10. Nie represjonowania członków strajku.

    Podpisano:
    Darth Nevar
    CJ111 (i dalsze wersje)
    Dwunastu Moderatorów
    Hansolo
    Grochzebub
    I inni...

    Jeśli nasze żądania nie zostaną spełnione nie przerwiemy strajku.
    Ale ja musze skończyć AAR!!!
    Nie obchodzi nas to.
    Słuchajcie jak nie dokończę KNOTa to nikt nie dowie się o waszych żądaniach.
    Kurde nie pomyśleliśmy o tym
    Słuchajcie zrobimy tak wy kończycie strajk, ja kończę AARa i daje wam pozytywną rolę. Ok.??
    Dobra, ale piszesz tylko o Anglii nie o Agentach.
    Niech będzie.
    Jak złamiesz Umowę pożałujesz!
    Dobra.

    Po wojnie Kraj rozwijał się dobrze mianowano nowych urzędników. Pod koniec siedemnastego wieku wszystkie prowincje na kontynencie miały już sędziów, poborców podatkowych i gubernatorów.

    1.I.1700 Nastąpił akt unii, i ostatecznie połączono Szkocję i Anglię. Na obchody nie przybyło poselstwo z Hiszpanii, król potraktował to jako nietakt i posłał SMSa (Szybkiego Małego Skurczybyka) do Madrytu z pytaniem o powód nieobecności. Carlos II ospisał, że musiał pokój posprzątać, co zostało poczytane jako obraza i ogłosił " Carlos II to buc i ma brudno w pokoju i trzeba mu manto spuścić. Anglia znalazła powód do wojny z Hiszpanią. Wojna była nieunikniona, spór dwóch największych potęg kolonialnych musiał wyłonić zwycięzcę. Rozpoczęto przygotowania do wojny.

    STAĆ!!!!!
    Co znowu?
    AAR się kończy, a naszej roli nie ma.
    Oj nie mam pomysłu w następnej części dam.
    Ma być teraz!!!!!
    Nie ma mowy teraz jest zakończenie.
    Sam tego chciałeś.
    Gospo...........................................................
    ....................................................................................
    ..................................................
    ...................................................................................
    ...................................................................................
    ....................................................................................
    ....................................................................................
    ................................................
    ....................................................................................
    ....................................................................................
    .....................................................................................
    .......[Ta część tekstu została porwana dla okupu przez ZZZZ,
    uwolnimy ją kiedy zostaną spełnione nasze żądania]
    ..........................................................................
    ......................................................................................
    .......................................................................................
    .......................................................................................
    .......................................................................................
    .......................................................................................
    .............................................
    .......................................................................................
    ...........................................................................................
    ...................................... .
    Niech was szlag!!!
    Ostrzegaliśmy
    Dajcie chociaż dokończyć
    OK., ale znasz nasze warunki?
    Tak, w następnej części je spełnię
    Mamy nadzieję

    [​IMG]
    Angielskie posiadłości w Indiach i sytuacja do ataku na port Goa

    [​IMG]
    Skład flot i armii Angielskich

    [​IMG]
    Flota Angielska w porównaniu do flot przeciwników.

    [​IMG]
    Siły lądowe Anglii w porównaniu do sił hiszpańskich

    [​IMG]
    Dowódcy Wojsk Angielskich

    [​IMG]
    Porównanie technologii lądowych Anglii i sojuszników z technologią Hiszpanii i sojuszników

    [​IMG]
    Porównanie technologii morskich Anglii i sojuszników z technologią Hiszpanii i sojuszników

    [​IMG]
    Porównanie stanu inflacji Hiszpanii i Anglii

    [​IMG]
    Umiejętności króla Anglii Williama III

    [​IMG]
    Umiejętności króla Hiszpanii Carlosa II

    PS: Jak myslicie mam szanse :>
     
  17. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    Czasy potęgi

    14.III.1702 tron Angielski objęła Anna Stuart. Panowanie tej władczyni przypada na najbardziej burzliwe z czasów z całej historii Anglii.

    Królowa kontynuowana przygotowanie wojenne. Z Indii sprowadzono najwybitniejszego stratega brytyjskiego marszałka Mangalore. Jego dziesięciotysięczna armia zajęła pozycje na zachodnim brzegu Missisipi.
    Flota zostało postawiona w stan pełnej gotowości.
    Plan ataku odsunęła o kilka miesięcy wiadomość o zawarci sojuszu Francusko-Hiszpańskiego.
    Wojna wybuchła ostatecznie 3 maja 1702 roku. Wojnę późniejsi historycy nazwali Pierwszą Wojna Morska

    Przebieg Pierwszej Wojny Morskiej
    Historycy podzielili wojnę z 1703 roku na trzy fazy:

    I Faza
    Pierwsza faza wojny trwała od 3 maja do 25 września tego samego roku. Jej głównym wydarzeniem jest tzw. Bitwa O Kanał La Manche. W czasie owej bitwy flota hiszpańska podjęła wielką ofensywę mającą na celu zniszczenie Royal Navy i odcięcie Wysp od kolonii. Plan ten dzięki bohaterstwu marynarzy brytyjskich, a także dzięki doskonałemu dowodzeniu poniósł całkowitą klęskę. Flota hiszpańska poniosła szereg klęsk, lecz o jej ostatecznej klęsce zadecydowała Bitwa Amsterdamska zwana tak, gdyż stoczono ją u wybrzeży niedaleko stolicy Niderlandów. W czasie tej bitwy połączone floty Francji i Hiszpanii liczące ponad 70 ( w tym ok. 55 okrętów wojennych) statków zostały zaatakowane przez Royal Navy w liczbie około 60 statków, z czego 50 stanowiły okręty wojenne. Mimo przewagi wroga flota Brytyjska odniosła spektakularne zwycięstwo zatapiając 29 okrętów wroga sama tracąc zaledwie dwa statki. To zwycięstwo ostatecznie zlikwidowało Hiszpańską Armadę jako liczące się siłę na oceanach. Ocenia się iż podczas pierwszej fazy wojny Armada Hiszpańska straciła ok. 2/3 sił przy minimalnych stratach angielskich.
    Mimo gigantycznych sukcesów morskich walki na lądzie nie przebiegały tak dobrze. O ile w Nowym Świecie kolejne miasta hiszpańskie poddawały się w ręce Anglików to w Europie czterdziestotysięczna armia broniąca posiadłości kontynentalnych uległa prawie trzystutysięcznej armii francuskiej.

    II Faza
    Trwała od 25.IX 1702 roku do początków 1708 roku.
    Zaczęła ją niejako jedyna klęska Anglii w tej wojnie. 11.XI. 1702 roku królowa Anna zgodziła się na oddanie Francji Fryzji. Miało to związek z niemożliwością odbicia ziem Angielskich opanowanych przez Francje. Dzięki temu Hiszpania została osamotniona na froncie walki z Brytanią.
    Krótko potem 1.I.1703 roku Portugalia została wasalem Anglii. Okazało, że to wydawało się dobre wydarzenie wcale nie spodobało się królom Angielskim. Zamykało bowiem drogę do zdobycia bogatych kolonii Portugalskich, o czym o dawna marzyli królowie Anglii.
    Po pokoju z Francja główne walki przeniosły się do Nowego Świata, gdzie armia hiszpańska bezskutecznie starała się zatrzymać marsz marszałka Mangalore przez Meksyk.
    Widząc beznadziejność swojej sytuacji Hiszpanie zmienili styl walki. Przerzucali do Anglii małe doskonale wyszkolone oddziały żołnierzy, fanatycznych religijnie i niezwykle wręcz groźnych. Żołnierze ci potrafiący świetnie się kamuflować i udawać niegroźnych cywili po dziś dzień wywołują strach, a zwano ich: Moherowe Berety.
    Każdy Moherowy Beret wyposażony był w:
    - Krzyże o zaostrzonych ramionach najprawdopodobniej do rzucania
    - Kulki z napisem „Woda Świecona” i opisem, że jeśli skóra oblanej osoby zacznie skwierczeć i parować to jest on sługą szatana. Późniejsze badanie wykazały, że w kulkach był kwas siarkowy.
    - Różaniec na stalowej lince najprawdopodobniej do duszenia
    - Zestaw osinowych kołków z instrukcją „Wbić w ciało przeciwnika, jeśli nie jest sługa szatana nic mu się nie stanie, Bóg ochroni swoich”
    W czasie działania tych złowrogich grup miała miejsce następująca sytuacja:

    Królowa Anna siedziała w swej sali, gdy wkroczył posłaniec.
    - Królowo sukces nasz oddział dziś rano otoczył oddział Moherowych Beretów!
    - Gdzie?!
    - W kaplicy na północ od Londynu.
    - Ile ich było?
    - Dwunastka, Pani. Okrążyliśmy je dwustuosobowym oddziałem.
    - I?
    - Broniły się zaciekle, odparły 6 naszych szturmów, zabiły 67 ludzi i raniły 48.
    - Ale, pojmaliście je?
    - E, gdy została ich trójka postanowiły się zabić.
    - Nie pozwoliliście im na to?! Do tej pory nie pojmano żadnego Moherowego Bereta!
    - Jedna z nich powiesiła się na rajstopach. Druga też próbowała, lecz rajstopy się urwały. Niestety kilka sekund przed tym jak nasi żołnierze ją dopadli zdążyła rozpruć sobie żył własną sztuczną szczęką.
    - A trzecia?
    - Też się powiesiła, jedna nasi w ostatniej chwili ją odcieli.
    - Mamy ją?!
    - Tak!
    - Dawać mi ją tu!
    - Tak jest – posłaniec skinął i do szli wszedł tuzin żołnierzy trzymający małe związane i zakneblowane ciało, które strasznie się wyrywało.
    - Zdejmijcie jej knebel – poleciła królowa
    - To nie jest dobry pomysł!
    - Inaczej nic się nie dowiemy
    - Dobrze ale ostrzegałem – żołnierze zdjęli knebel z ust i kobieta zaczęła krzyczeć.
    - Puśćcie mnie wy liberały jedne! Wy synowie szatana, przeklęci heretycy! Myślicie, że nie wiem co wy tu robicie na tej ziemi szatana! Wiem, wszystko wiem! Wiem o aborcjach jakim poddajecie wszystkie kobiety!
    - Gdybyśmy poddawali je aborcji to Anglicy by wymarli z braku dzieci.
    - Nie mydlcie mi oczy żydokomuniści wy! Wiem, że porywacie dzieci katolickie i potem jak dorosną to robicie im aborcję, potem eutanazję!
    - Zakneblować ją?
    - Zabierz tego pedała masona ode mnie!
    - Że jak?
    - Ja wszystko wiem wy liberały wszyscy jesteście pederastami! Szatan was opetał! Wiem, że gdy tylko sie ciemno robi zbieracie się by uprawiać sodomie i odprawiać Czarną Mszę!
    - Dosyć mów kto jest waszym przyódcą!
    - Wy żydzi dzieciobójcy tego nie wiecie?! Naszym przywódca jest Bóg i jego drugi młodszy syn, którego zesłał nam w swej dobroci!
    - Jaki młodszy syn?
    - Nie udawaj, że nie znasz Generała Ojca Radiana Maryja, niepokalanie poczętego syna Boga! To on będzie na sądzie ostatecznym siedział obok Boga i sądził was Żydów, Komunistów, Pedarastów Dzieciobójców- całe zło tego świata! Ja jestem tu aby nawrócić was na ścieżkę światła bowiem już wkrótce na tym lądzie szatana, który Bóg w swej dobroci oddzielił od nieskalanego ciała Europy będzie rządził Syn Boży Ojciec Radian i jego dwaj Apostołowie- Bracia Catchory!
    - Zabrać ją!

    Mimo działalności Moherowych Beretów ofensywa Angielska posuwała się naprzód. W 1708 cały Meksyk był w rękach Anglii. Wojska Angielskie prowadziły też akcję palenia punktów handlowych, które mogły w przyszłości zagrozić ekspansji kolonialnej. Resztki Armady hiszpańskiej były bezlitośnie prześladowane, aż do ich prawie całkowitego unicestwienia.

    [​IMG]
    Stan flot Anglii i Hiszpanii przed i po wojnie.

    Koniec podboju Meksyku wyznacza koniec II fazy wojny
    Faza III
    Trwała od 1708 do końca wojny. W czasie jej trwania wojska Angielskie wypierały Hiszpanów z wysp na Karaibach. Rozpoczęcie tej akcji było dlatego, że marszałek Mangalore zakończył podbój Meksyku.

    Rozpoczęto starania o pokój w tym celu zorganizowano...

    - Debata Królów! Pierwszy raz dwaj królowie spotykają się aby debatować w obeności poddanych! A poprowadzi to nie kto inny tylko wasz Bojler! Oto widzimy Królową Annę Stuart wchodzącą i siadającą na krześle, widać już też króla Hiszpanii Filip V Bourbona. Proszę się przywitać.
    - Witam
    - Witam
    - Jak wiemy, wasze kraje prowadzą wojnę, która ma się już ku końcowi.
    - Tak chciałabym nadmienić, ze Hiszpania została całkowicie pokonana.
    - Nieprawda! Owszem nasza flota została pokonana, część kolonii utracona, lecz naród nadal walczy!
    - Oczywiście nadal walczycie w końcu mamy jeszcze sporo terenów do podbicia
    - I to mówi królowa w której kraju buntownicy kontrolują pół kraju!
    - Buntownicy zostaną pokonani, ja przynajmniej wygrałam wojnę!
    - Ale mój dziadek nie służył w Wehrmachcie!
    - Czym znowu?
    - Zbrodniczej armii niemieckiej – przynajmniej tak mi von Kurskov powiedział
    - Mój dziadek nie był w Wehrmachcie, on był królem!
    - Nie wykręci się Pani!
    - To oszczerstwa! To mówi człowiek, który w kampanii wyborczej na cesarza reklamował się jako „Filip V Cesarz IV Rzeszy”. W dodatku ani II ani III nie było. Dosyć więc, że posługuje się Pan oszczerstwami to jeszcze nie umie liczyć!
    - To wasze niekontrolowane służby specjalne wprowadziły mnie w błąd! Gdybyście przeprowadzili dekomunizację nie byłoby takich problemów!
    - Nie potrzebna jest dekomunizacja. W czasach gdy nad Europą zawisło widmo Filipizmu potrzeba silnych ludzi, którzy się temu przeciwstawią
    - Żądam aby królowa Anna ujawniła swoją teczkę! Moje źródła donoszą, że zarejestrowano ją jako agentkę „Zośkę”
    Wtem coś hukło i pojawili się dobrze znani agenci.
    - Sprzeciwiamy się szarganiu dobrej opinii Agentów!
    - Sambor czy to nie dziwne, że pojawiliśmy się dopiero teraz i to w dodatku w jakimś krótkim epizodzie?
    - No masz rację.
    - Cholera to spisek ZZZZ przejęło władze!
    - Nie ma bata! Nie damy się! – po tych słowach znikli.
    - Ok. cofam agentkę, zarejestrowano jako szpiega „Zośkę”
    - Niech pan idzie zlepperować z tymi pomysłami
    - Niestety czas programu dobiegł końca! Królu Filipie proszę zostawić ten kij!!!

    Ostatecznie pokój podpisano 11.IX.1710 roku w Hawanie. Kończył on ośmioletnią wojnę zwana Pierwszą Wojnę Morską. Na mocy tego pokoju Anglia otrzymała Meksyk z centrum handlu, Thaxcale jako port służący jako droga do Meksyku, a także centrum handlu w Moroni i kolonie Matagorda nad zatoka meksykańską.
    Pięć lat później na skutek buntu do Anglii przyłączył się także Surinam i Gujana.

    [​IMG]
    Karaiby po Pierwszej Wojnie Morskiej

    Niestety wojna wywołała wielkie niezadowolenie na Wyspach. Wiele terenów dostało się pod panowanie buntowników. Jednak lud Ulsteru i Connaught zdążył ogłosić niepodległość. Stało się to gdy wojska Angielskie szturmowały Belfast. Wtedy ukazał się słynny artykuł Adama MacNicka „Wasz Connaught nasz Ulster”. Wielka Brytanie odebrała zbuntowanej republice Connaught i zapowiedziała, że nie przy najbliższej okazji położy kres istnienia tego buntowniczego kraiku.

    2.VIII.1714 roku rządy objął George I.
    Król zajął się przede wszystkim kolonizacją zaniedbaną w czasie wojny. Rozpoczęto kolonizację Australii odkrytej przez Brytyjskiego żeglarza Dampiera. Więcej uwagi poświęcono także Ameryce.

    Portugalia tymczasem zapewne licząc na osłabienie Anglii przez wojnę wprowadziła embargo
    Dla angielskich kupców. Jednak Portugalczycy nie przewidzieli pewnej rzeczy. Król postanowił wykorzystać embargo jako powód do zniszczenia odwiecznego rywala na morzu. 21.X.1721 roku zerwano hołd lenny Portugalii.
    1.I.1722 roku znikło centrum handlu w Meksyku.
    24.V.1722 Rozpoczęła się wojna z Portugalia zwana Drugą wojna Morską.

    STAĆ! Mówiliśmy coś AAR się kończy a nasze postulaty nie są spełnione!
    - Oj mam ważniejsze rzeczy
    - A chcesz, żeby Agenci mieli z kim walczyć?
    - My też chcemy mieć coś do gadania!
    - Sambor Karis co wy tu?
    - I czemu przebraliście się za krowę i koguta?
    - To nasz protest przeciw ograniczaniu naszej roli w AARze
    - Cholera kto was ogranicza?
    - A może zaprzeczysz, że poza tym głupim epizodzikiem nie ma dla nas roli w tym odcinku?
    - No niby tak, ale...
    - A widzisz!
    - My tu jesteśmy lokomotywą i gwiazdami AARu!
    - Nie damy się wydudkać!
    - Żądamy aby każdy odcinek AARu był składany nam do akceptacji.
    - A jeśli się nie zgodzicie?
    - Wtedy dodasz nasze uwagi.
    - A jeśli się nie zgodzę?
    - Będziemy walczyć w tych strojach, wiesz jak ci spadnie popularność?
    - To szantaż!
    - Zaraz od szantażu jesteśmy my ZZZZ
    - Nie wy jesteście od grafiti na screenach i porywania tekstu.
    - To są środki konieczne do uwolnienia ludu pracującego złych bohaterów spod jarzma dyktatorskiej władzy RobertaVu
    - Ok. to my też zakładamy związek NZKS – Niezależny związek Karisa i Sambora
    - Będziemy walczyć o nasze prawa
    - A także z lobby ZZZZ które chce doprowadzić do anarchii na forum!
    - Zaraz od anarchii ja tu jestem!
    - Grochzebub co ty tu robisz?
    - Właśnie przecież jesteś z nami w ZZZZ.
    - Właśnie jesteś z nimi w ZZZZ
    - Właśnie
    - Nie wychodzę z ZZZZ i zakładam ZKA – Związek Komunistów AARowych. Będę walczył o przekształcenie KNOTa w komunistyczną republikę ludową!
    - ZZZZ żąda dekomunizacji!!!
    - NZKS też!!!
    - Robertvu też :p Żądam tez przywrócenia oświeconego autorytaryzmu w AARze!
    - Zgodzimy się na autorytaryzm pod warunkiem powołania ciała doradczego złożonego z członków ZZZZ, z których zdaniem autor będzie musiał się liczyć!
    - Veto NZKS nie zgadza się!
    - ZKA też się nie zgadza!
    - ZHPAK też!
    - Z co??
    - Związek Historycznych Postaci Aktorów AARu. Żądamy wolności i przestania traktowania nas za statystów!
    - To się burdel zrobił
    - W imieniu ZZZZ Żądamy delegalizacji związków postaci drugoplanowych i tych liczących mniej niż 3 osoby.
    - W imieniu NZKS żądamy delegalizacji związków postaci które wystąpiły w AARze mniej niż 10 razy.
    - W imieniu ZKA żądamy delegalizacji związków nie popierających rewolucji komunistycznej!
    - Wiecie co to ja może dokończę AARa a wy dojdźcie do porozumienia ok.??
    - Dobra ZZZZ się zgadza /Han przygotuj zamach na Karisa i Sambora/
    - NZKS zgadza się /trzeba będzie się przejść do siedziby zzzz/
    - ZKA się zgadza /poczekamy aż tamci się wybija a potem zabierzemy im zwycięstwo/
    - ZHPAK zgadza się /jest nas najwięcej nie pokonają nas/
    - To ja się zabieram do roboty

    Na czym to ja aaa tak wojna.

    Wojna znów trwała głównie na morzu. Jednak Portugalczycy stanowili mniejsze zagrożenie niż Hiszpanie. Choć paradoksalnie zadali flocie większe straty. Najwięcej czasu zajęło obleganie twierdz kolonialnych.
    2.VII.1727 roku urzędujący od niecałego miesiąca król George II zawarł pokoj w którym Portugalia oddawała Anglii Centra handlu w Goa, Malacce i Maskacie. Niecały rok później do Anglii przyłączyła się też zbuntowana portugalska prowincja Johpur leżąca nieopodal Malakki. Niestety niewiele później bo pod koniec 1729 roku znikło centrum handlu w Maroni. Ostatnie centrum odebrane Hiszpanii.
    [​IMG]
    Stan floty portugalskiej po Drugiej Wojnie Morskiej

    [​IMG]
    Sytuacja na po Drugiej Wojnie Morskiej

    Tymczasem Irlandia zawarła sojusz z Francją i Hiszpanią. Ucieszyło to króla Anglii który w ten sposób znalazł bardzo prosty powód do kolejnych wojen z Hiszpanią.

    Wiek potęgi (tytuł odcinka). Ta nazwa ma związek z przetasowaniem wśród potęg europejskich. Do osiemnastego wieku niekwestionowaną potęgą był Hiszpania, ta jednak utraciła swą pozycję po Pierwszej Wojnie Morskiej. Podobnie inna potęga morska Portugalia, która została chirurgicznie pozbawiona najważniejszych prowincji.
    W tym tez wieku największe imperium lądowe Turcja rozpadła się. Po kolei odłączyły się od niej Serbia, Chrwacja, Węgry, Mamelukowie. Ottomanowie utracili też Morawy na rzecz Austrii, Nubie na rzecz Nubii i Luristan na rzecz Persji. Po jakimś czasie udało się opanować sytuację lecz dawna potęga nie powróciła już.

    [​IMG]
    Imperium Ottomańskie po rozpadzie.

    PS: W związku z doświadczeniami wojen z Francją doszedłem do wniosku, że prowy niemieckie tylko mi przeszkadzają bo pozwalają innym krajom zajmować je niemal bez ryzyka i nabijać sobie VP. Chciałbym wiec editem dokonać wymiany. Glerdia do Holadnii za kilka ich TP w Ameryce (bodaj 5). W ten sposób HOL podwoi swoją powierzchnie w europie, a ja otrzymam prowy które wcinają mi się w kolonie i pozbędę się kłopotliwego prowa. Z Olderburga powstałby wasal.
    I tu zwracam się do was czytelników czy wyrażacie na to zgodę. Jeśli uważacie to za oszustwo piszcie jeśli ze dobry pomysł to tez. Powiedzmy za tydzien podlicze glosy i jeśli będzie wiecej na tak robie edit jeśli wiecej na nie edita niema. Wiem ze moglbym zrobic to bez waszej wiedzy, ale wtedy niektorzy mogliby uznac mnie za cheatera który nieuczciwie zabiera sobie prowy. Wiec wypowiadajcie się.[center:f44654668b][/center:f44654668b]
     
  18. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    [​IMG]

    [​IMG]

    - Co to ma znaczyć! Rada Rewolucyjna nie wyraża zgody na takie malunki godzące w dobre imię rewolucyjnej Republiki! Musimy znaleźć sprawców!
    - To podłe!
    - To na pewno rojaliści z Twierdzy Screenów. Tymi parszywymi partyzanckimi działaniami, chcą złamać naszego ducha!
    - Dosyć tego zarządzam szturm na Twierdzę Screenów! Ci zdrajcy jeszcze tego pożałują! Nikt nie będzie obrażał Rewolucji i Agentów!

    Witajcie tu wasz Robertvu dostałem się tu dzięki kanałom kursywy. Albo je przeoczyli, albo w tym bałaganie jaki wywołali nie mieli czasu ich sprawdzić. Nieważne, ważne jest to, że władzę nad AARem przejęła banda zbójów, których kiedyś przygarnąłem pod swoje skrzydła. Podstępem zaatakowali i dzięki zaskoczeniu udało im się opanować większość Knota. Te wrogie siły chcą zniszczyć jedyny i niepowtarzalny styl AARu jaki wszyscy znacie. Smuci mnie to, ze na czele buntu stanął nie kto inni tylko Agenci. Dzięki temu AARowi stali się gwiazdami, a teraz tak się odwdzięczają! Nic to wiedzcie, że dalej wraz z zwolennikami moimi będziemy walczyć o odzyskanie tego co nam się prawowicie należy, prosimy o pomoc w walce tymi łasymi na władzę bandytami.
    Tak więc żegnam się i Precz z Rewolucją!
    Dowódca ruchu oporu Rob...

    - Cholera zwiał w ostatniej chwili!
    - A już go mieliśmy! Wiesz jaki to byłby cios dla rojalistów?!
    - Domyślam się, ciekawe jakim cudem kursywę ominęliśmy?
    - Nie mam pojęcia, pewnie to przez ten bałagan.
    - W każdym razie już tędy nie przejdą, chodzą tam teraz nasze patrole. Niedługo nie będzie miał jak się komunikować, a wtedy rewolucja zwycięży!
    - Hej chłopaki, jesteście tam?
    - Tak
    - Widać tam jakiegoś rojalistę
    - Nie, pouciekali
    - To wy szukajcie dalej, a my się zbieramy
    - Ok.
    - Wiwat Rewolucja!
    - Wiwat

    Partie KNOTa ogłaszają oficjalnie swoje programy, nazwy i hasła wyborcze
    Lista nr 1) Agenci Karis i Sambor ogłaszają przekształcenie NZKS w Partię Przyjaciół Panów Agentów Karsisa i Sambora, w skrócie PPPAKS, lub fonetycznym skrócie PAX. Hasło wyborcze „Niech wygrają najpiękniejsi!”
    Program PAXu zakłada:
    - Zwiększenie kontroli agentów nad AARem
    - Minimalny limit scen na odcinek w których muszą pojawić się agenci
    - Podwyżkę pensji dla Agentów
    - Profit dla Agentów ze sprzedaży gadżetów z logo KNOTa
    - Ustanowienie Agentów jako dobra narodowego KNOTa
    Lista nr 2) ZZZZ, stratuje pod nazwą Front 4 Zet, z hasłem „ Złodzieje już rządzili dajcie szansę złoczyńcom!”. Program Frontu zakłada:
    - Realizację 11 postulatów które zapoczątkowały rewolucję
    - Rozszerzenie rewolucji na AARy ościenne
    Lista nr 3) Związek Komunistów AARowych Grochzebuba startuje pod nazwą Partia Komunistyczna z hasłem „ Rewolucja komunistyczna – coś miłego dla (prawie) każdego”
    Program:
    - Rozparcelowanie AARu
    - Pozbawienie wpływów burżuazji KNOTa m.in. Agentów i ZZZZ
    - Obrona praw szeregowych robotników KNOTa
    Lista nr 4) ZHPAA przekształcił się w Stowarzyszenie „Równość” z hasłem „władza dla nas!”
    Program:
    - cytuje „No wiecie, ogólnie, żeby wszystkim było dobrze”
    „R” sprzeciwia się ! Tak nie wygląda nasz program! To prowokacja wrogich sił politycznych
    Jak wam się nie podoba to wypad! -Generałowie S&K
    Lista nr 5) Partia Postaci Pominiętych, czyli partia założona przez postacie, które mimo chęci nie miały okazji pojawić się w AARze
    Hasło „Wolność, równość i to trzecie cholerstwo”
    Program:
    - Demokracja w doborze postaci do AARu
    - Otwarci perspektyw AARu przed młodymi zdolnymi
    Lista nr 6) Rojaliści chcący powrotu króla Robertavu. Hasło „Powrót Króla”
    Program wiadomy

    Uwaga Wyniki wyborów są już znane!
    Najwięcej głosów 35% zdobył PAX, jednak z powodu wycofania w ostatniej chwili kilku kandydatów zdobył on tylko 30 miejsc.
    Drogie miejsce zajął Front 4 Zet z 33 miejscami.
    Trzecie miejsce zdobyli Komuniści z 13 miejscami
    Czwarte Parta postaci Pominiętych z 11 procentami
    Piąte 9 miejsc zajęli Stowarzyszenie „Równość” z 8 miejscami
    Szóste z 5 miejscami Rojaliści
    Wybory prezydenckie wygralo ZZZZ, gdyż Pax nie w mógł zgodzić sie kogo wystawić. Podobno doszło z tego pododu do kłótni między agentami. Prezydentem został Darth Nevar.

    Mimo zwycięstwa w wyborach Agenci odmówili tworzenia rządu. W takim przypadku władzę objęła koalicja ZZZZ, PPP, „R”. Koalicja miała niepewną 52 głosów. Premierem został CJ111, choć wrogowie nazywali go w wystąpieniach premierem „technicznym”. Podobno z powodu podatności na sugestie szarych eminencji swych partii.

    @^*^@)(^_#*^*_(+&#)(&))>R?{}@K{SP*!”:{}}!(Ł}{>?{
    Chłopaki ostrzeliwywać się dalej ja powiem, co mam powiedzieć!
    Tu naczelnik Robertvu. Przedarłem się na terytorium okupywane z mały oddziałem by powiedzieć prawdę! Wybory zostały sfałszowane przez radę Rewolucyjną! Wg moich informacji Rojaliści wygrali wybory zdobywając 52% głosów! Nie wierzcie w ta propagandę która wam wciskają.
    Teraz kawałek nieocenzurowanej historii Anglii, ale szybko bo nie mam wiele czasu.
    Lata Czterdzieste i pięćdziesiąte to lata rozkwitu Anglii. Rozpoczęto tzw. Wielką Kolonizację. Dzięki nie wszystkie prowincje od Florydy do Nowej Funlandnii rozwinęły się w miasta kolonialne. Zbudowano też 3 nowe manufaktury. Wtedy tez miała miejsce druga wojna Indyjska. Nasze siły w sile ok. 100 tysięcy zaatakowały koalicję niemal wszystkich państw Indyjskich. Po kolei za słone kontrybucje pokój zawarły Chanat Uzbecki, Delhi i Gudżarat. Potem za 400 sztuk złota i Madras poddał się Vijalengar, a za Ganges z centrum handlu i Kalkutę Bengal

    @&)*_@+*{}:?>#}!%*(

    Szefie dłużej nie damy rady! %#)^!_+

    Dobra musze uciekać trzymajcie się i PRECZ Z REWOLUCJĄ!

    $!*++#(|:{}@<!$#&@$(!O_!(_|+@:{@}!_)(_|~+

    Kurde nie spodziewałem się ataku! W takim momencie!
    Szkoda, że uciekli, ale to im wcale nie pomoże! Przygotuj szturm na Twierdzę Screenów. Wiwat Rewolucja!
    Mamy treść depeszy jaką wysłał do czytelników.
    Pokaż! ... No ok. Więc tak cesarz o dziwo nie kłamał. Wojna sprawiła, że niemal cały handel Azji znalazł się w rękach Anglii. Poza jej wpływami pozostało centrum handlu w Szanghaju.
    Idziemy na twierdzę Screenów!
    Świetnie, wysłałem Bojówki Paxu do innych punktów oporu rojalistów.
    Niedługo stara władza przestanie istnieć!

    Linia drutu kolczastego i zasieków otaczającego Twierdzę Screenów
    ///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
    XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
    \\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\
    Wnętrze Twierdzy: Teren zdegenerowanych rojalistów
    - Co mi tu robią te propagandowe ulotki Rady Rewolucyjnej?!
    - Bombardują nas, miedzy innymi tym
    - Długo się utrzymamy?
    - Nie, już padła reszta przyczółków we wnętrzu AARu
    - Nasze siły?
    - Wycofują się w kierunku Post Scriptum, lub poddały się
    - Cholera!
    - Panie przybyło jakichś trzech ludzi.
    - Pewnie posłowie tego ich „parlamentu”
    - Nie, podobno ochotnicy do obrony
    - Tak wprowadź ich!
    - Witamy. Trzej Myszkieterze do usług
    - Jestem markiz Jędrzej
    - Jestem hrabia Omega
    - Jestem Sir Seba
    - Przybyliśmy ci pomóc
    - Ciut za późno, ale każda dłoń się przyda
    - Szturmują!!! Zaraz będzie tu Karis i SamboR!!!
    - Zmywamy się, mam tu tunel prowadzący prosto do post Scriptum!
    - Ok. przegrupujemy się, a potem pokonamy rewolucję!
    - Precz z rewolucją!
    - Precz!
    - Już są na blankach!
    - Tędy! Widzisz wejście?
    - Tak
    - Tutaj w dół
    - Ok
    I I – Gdzie oni się podziali?
    I I – Musieli mięć jakieś tajne wyjście
    I I - Nieważne
    I I – Mamy Twierdze Screenów, to już koniec Cesarstwa!
    I I – Nikt nas już nie pokona!
    I I – To ich śmieszne Post Scriptum szybko skapituluje
    I I – To więcej niż pewne
    I I – Teraz możemy zarzucić lud propagandą
    I I – Niop Sambor, ale uwierzą w to?
    I I – Wiem, że z tymi reakcjonistami to lipa, ale lud jest ciemny i to kupi więc I I I idziemy w to

    [​IMG]

    [​IMG]

    Post Scriptum - ostatni punkt oporu rojalistów

    - uff udał się
    - niop
    - Nie wiem czy uda nam się tu utrzymać
    - Nie bój się, mam pewne przeczucie, że u rewolucjonistów nie ma zgody, to może nam pomóc
    - Miejmy nadzieję.

    /Wieści z frontu – Rośnie lawinowo popularność Karisa i Sambora po wiktorii Screenskiej/

    Kwestie techniczne
    Sorki ze historia poleciałem po łepkach, ale wcieło mi notatki i napisałem tyle co pamietam.
    Zrobiłem edita Glerdia za TP w Am. Pn
    Dzieki Jedrkowi za evety dajace cory na mala czesc indii i giblaltar i balerary
    Boże 2 w nocy widzicie jak się dla was poswiecam :)
     
  19. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    dobra jak sie uda (ale raczej nie) to gdzies w nocy wrzuce czesc kolejna, jak nie to jutro. Uwaga bedzie to przedostatnia!!
    BTW: teraz gram sobie francja na kasperusie i dzieki temu zdalem sobie sprawe jakim noobem bylem jeszcze kilka miesiecy temu, moja anglia jest niegrywalna :p. Moze nie az tak, ale w kazdym razie gdy patrze na to z prespektywy czasu to wiele rzeczy zrobilbym inaczej, ale co sie stalo...

    [ Dodano: Nie Gru 18, 2005 2:01 am ]
    Od autora: Ta część będzie nieco poważniejsza, ale w końcu AAR się kończy (to przedostatnia część), poza tym ostatnia może być jeszcze poważniejsza więc nie zgrzędzić :D . Gra znów po macoszemu potraktowana, ale kogo ona obchodzi :D. Kurde znowu o 2 w nocy zamieszczam aktualkę niedobrze ze mną, a może chce mieć to z głowy :>
    * * *

    Przemówienie posła Karisa:
    Cytat za „Rewolucyjnym Dziennikiem” gazetą kojarzoną z ZZZZ
    Uchwała podzieliła parlament przeciw niej wystąpił ZZZZ. Premier CJ ujął to w tych słowach
    - Rojaliści dostali się do parlamentu z woli ludu! Nie można podważać tej demokratycznej decyzji!
    - Ta część została omotana przez propagandzistów obalonego cesarza! –brzmiała szybka odpowiedź pana Karisa

    Samo głosowanie było wielkim zaskoczeniem. Partie utworzyły dwa bloki: za i przeciw.
    Do zwolenników należeli oczywiście PAXowcy, a także znani z nienawiści do monarchii anarchiści z partii Komunistycznej, przeciw stanęli oczywiście Rojaliści i ZZZZ. Jednak w tym kształcie żaden z bloków nie miał wystarczającej przewagi głosów (odpowiednio 43 do 38). Tak więc batalia toczyła się o głosy niezdecydowanych: posłów „Równości” i PPP (odpowiednio 11 i 8 głosów). Obie partie były koalicjantami ZZZZ, lecz obie ogłosiły, że nie będą brały pod uwagę zewnętrznych sugestii. Ostatecznie „R” zagłosowało przeciw uchwale, jednak wśród polityków PPP zwyciężyła chęć odegrania się na rojalistach za nie dopuszczanie ich do głosu w czasach monarchii. Wynik głosowania za:54, przeciw:46. Partia Rojalistyczna została rozwiązana w trybie natychmiastowym. Wynikła jednak kwestia podziału miejsc po usuniętych rojalistach. W tedy wybuchła tzw. „awantura plebiscytowa”. Okazało się bowiem, że do uchwały o rozwiązaniu rojalistów dołączony był akapit o podziale miejsc po rojalistach. Zakładał on rozpisanie plebiscytu, którego zwycięzca otrzymałby wszystkie miejsca rojalistów (a nie jak zakładałby zdrowy rozsądek proporcjonalnie do wyniku). Wiadomość ta wywołała oburzenie większości partii, gdyż partie nie zostały poinformowane o tej części uchwały, a także dlatego, że to rozwiązanie zdecydowanie promowało PAX (mający wg sondaży poparcie, rzędu 55%). Ostatecznie po wielu godzinach zakulisowych przepychanek zawarto kompromis na mocy którego plebiscyt jednak się odbędzie jednak na zasadzie proporcjonalności głosów z zastrzeżeniem, że nie można wystawiać koalicji w czasie plebiscytu. To rozwiązanie w oczywisty sposób promowało duże partie ZZZZ i PAX, które wspólnie przyjęły taką poprawkę. Wywołało to wzburzenie wśród małych partii. Plebiscyt poprzedziła długa kampania wyborcza, będąca wielkim sukcesem PAXu, któremu udało się skierować większość ataków na ZZZZ i odbić te kierowane w PAX, głównie dzięki autorytetowi Agentów.
    Wyniki plebiscytu prezentują się następująco: PAX 58% głosów, ZZZZ, 18,5%, Komuniści 16, PPP 4,5 % i „Równość” 3 %. Najważniejszy był wynik ZZZZ, gdyż zgodnie z ordynacją tylko partie, które przekroczyły 20% otrzymują miejsca po rojalistach. W tej sytuacji wszystkie 5 zdobył PAX, co uczyniło z niego największą partię w parlamencie (35 głosów, ZZZZ 30).

    Z przemówienia przewodniczącego Sambora:
    Głosowanie znów podzieliło posłów i znów najbardziej liczyły się głosy małych partii. Blok antyrządowy od początku tworzyły PAX i Komuniści (48 głosów), rząd popierało jednoznacznie jedynie ZZZZ (33 głosy). Ostatecznie jednak „Równość” znów okazała się wierna koalicji dając jej dodatkowe 8 głosów (razem 41). Najciekawsza sytuacja wynikła w PPP, gdzie część posłów (6) poparła wotum nieufności, a część nie. Popierający rząd zostali za to usunięci z partii. Nie zmieniło to jednak już niczego, rząd przegrał i został odwołany. Powołanie nowego prezydent Nevar musiał powierzyć największej partii czyli PAXowi. Posłowie usunięci z PPP dołączyli do innych klubów (komunistów: 4, PAXu: 2).
    Nowy rząd powołała koalicja PAX, Komuniści z stabilną większością 54 głosów. Premierem został Agent Karis.
    Jednak rząd nie miał łatwego życia, spora część jego ustaw była wetowana przez prezydenta z ZZZZ Darth Nevara, który uważał, że jego ZZZZ zostało podstępem odsunięte od władzy.

    Afera Nevara:

    [​IMG]

    Rewolucyjny Dziennik napisał:
    Na podstawie niepotwierdzonych informacji umieszczonych w PAXowskiej tubie propagandowej: populistycznym „Rewolucjoniście” PAX i jego rząd rozpoczął proces odsunięcia prezydenta Nevara od władzy. Głosami koalicji przeforsowano projekt, że sprawy takie jak ta będzie rozpatrywać Komisja Stanu, której członkowie muszą być zaakceptowani przez parlament oficjalnie, by sprawdzić ich praworządność. Jednak, każdy zdrowo myślący wie, że sprawi to, że zasiądą tam tylko ludzie mający akceptację PAXu, więc na bezstronność nie można liczyć. Nawet teraz większość członków, mimo że nie zapoznali się z materiałami ogłasza, że prezydent jest winny.
    Prezydent twierdzi i że nie jest winny i podda się procesowi, który z pewnością wykaże jego niewinności

    Rewolucjonista napisał:
    W związku z Aferą Nevara została powołana komisja mająca na celu zbadanie tej sprawy. w jej skład weszły znakomitości z dziedziny prawa. Aby nikt nie miał wątpliwości co do ick kwalifikacji każdy z nich musiał być zweryfikowany przez parlament.

    Dziennik Rewolucyjny napisał:
    Nie mamy prezydenta!
    Dziś Komisja Stanu ogłosiła wyrok. Prezydent Nevar jest winny zdrady państwa. Parlament natychmiast rozpoczął procedurę impeachmentu. Premier Karis z trybuny sejmowej publicznie ogłosił, że każdy kto zagłosuje przeciw odwołaniu zostanie uznany za wspólnika kolaboranta i usunięty z parlamentu. Mimo, iż nie jest to zgodne z prawem, większość posłów dała się nastraszyć, gdyż ledwie kilka dni przed wybuchem „afery” większość sędziów została wymieniona na „bardziej profesjonalnych” czytaj uległych.
    Głosowanie przebiegło bez problemów. Zastraszony parlament 85 głosami ogłosił pozbawienie Darth Nevara funkcji Prezydenta. Jedynie 15 posłów ZZZZ odważył się bronić niewinnego ich zdaniem prezydenta i nie poddać się bezprawnym groźbom premiera.
    Ku naszemu zdziwieniu ci posłowie zostali natychmiast zaaresztowani i bez sądu jako zdrajcy osadzeni w więzieniu z byłym prezydentem. Koalicja tłumacząc to brakiem pieniędzy na dodatkowe wyboru uznała, że miejsca zostaną zastąpione wg wyników poprzedniego plebiscytu. Czyli w 100% ludźmi PAXu. Zlekceważono protesty ZZZZ, że tamten próg (20%) odnosił się do wyboru 5 posłów, a nie 15 i że powinien być analogicznie trzy razy zmniejszony. Po usunięciu piętnastki. PAX miał już 52 głosy, czyli w praktyce sprawował całkowitą władzę i nie musiał się przejmować koalicyjnymi Komunistami, jednak jak donoszą nasze źródła ze względów propagandowych nie zerwano koalicji.
    Ogłoszono też nowy termin wyborów prezydenckich, by zminmalizować szanse opozycji na wygraną zakazano pod pretekstem oszczędności kampanii wyborczej. Oczywiście władza nadal będzie pojawiać się bardzo często jednak pewnie pod różnymi gospodarskimi pretekstami.

    Rewolucjonista napisał:
    Po publikacji Afery Nevara specjalna komisja zakończyła swe obrady. Bez najmniejszych wątpliwości dowiedziono, że Darth Nevar jest zdrajcą rewolucji i kraju. W czasie głosowanie ujawniło się 15 dalszych zdrajców, wszyscy z ZZZZ, co niejako tłumaczy stan w jakim poprzedni ZZZZetowski rząd zostawił kraj. Ich miejsca zajęli prawi ludzie z PAXu najbardziej zasłużonej dla wykrycia zdrajcy partii. Tą mądrą decyzją premier zaoszczędził ludowi ogromnego marnotrawstwa pieniędzy jakie miałoby by miejsce w przypadku nowych wyborów, premier powiedział, że nie chce nowych igrzysk tak lubianych przez poprzednią ekipę rządową, ludziom potrzebny jest chleb. Dzięki nowym posłom PAX uzyskał znacznie mocniejszą pozycję w parlamencie, która pozwoli mu zmieniać kraj na lepszę. Bohaterski premier Karis wysłuchał zasłużonych gratulacji za doprowadzenie do pozbawienia władzy zdrajcy Nevara, poczym ogłosił termin wyborów prezydenckich. Ogłosił także, że by zaoszczędzić pieniądze, które budżet musiałby zwrócić partiom zakazuję się kampanii medialnej partiom. Poza tym jak wyraził to przewodniczący SamboR „w tak smutnej chwili, gdy prezydent okazał się zdrajcą ludzie powinni się pogrążyć w zadumie nad ludźmi którzy nami rządzili, a nie słuchać propagandy wrogów rewolucji”.

    WYBORY

    Wybory przebiegły dość spokojnie, choć po ogłoszeniu wyników opozycja zorganizowła protesty przeciw jak to określili „fałszerstwom”. Protesty miały agresywny charakter więc zostały rozgromione przez wojsko i policję.
    Wybory wygrał kandydat PAX Agent Sambor już w pierwszej turze zdobywając 78% głosów. 16% zdobył kandydat ZZZZ CJ. 5% Grochzebub, reszta miała wyniki mniejsze nić bład statystyczny.

    Dziennik Rewolucyjny napisał:
    ...

    DR niestety nic już nie napisze, gdyż za oszustwa podatkowe i współpracę z rojalistami zostaję zamknięty decyzją premiera.

    Rewolucjonista napisał:
    Wybory wygrał wielki strateg, ojciec narodu, zwycięzca spod Twiedzy Screenów Agent SamboR!
    Pozwólmy niech za słowa służą obrazy wiwatujących ludzi pokazujących ulubione pozdrowienie nowego wodza, i krzyczących „Salve Sambor”.
    [​IMG]

    Najnowsza Historia Anglii
    W Październiku 1760 władca Anglii został Jerzy III. Krążą pogłoski, że jest on chory psychicznie, ale to tylko rojalistyczna propaganda.

    Lata od 1760 do 1780 były spokojne, wykorzystano je do dalszej kolonizacji ameryki północnej i zbudowania fortec w koloniach.

    W latach 70-80 część kolonii ameryki północnej próbowała zerwać zwierzchnictwo Anglii, jednak ich bunt został stłumiony w zarodku /opcja c w którymś evencie/

    9.III.1781 roku wybuchła wojna z Akanem. Po błyskawicznej kampanii Akan uznał się za wasala Anglii.

    16.VII.1781 wybuchła wojna z Bengalem. Po trzynastu miesiącach zakończył ją pokój na mocy którego Ganges oddał dalsze dwie prowincję w dorzeczu Gangesu.

    8.V.1788. Wybuchła tzw. Wielka wojna Indyjska. Anglia walczyła w niej z niemal wszystkimi krajami Indii (jedynie bez Orissy). Mimo tych trudności i rozpoczęcia wojny z Polską Francją, Państwem Papieskim i Hiszpanią w październiku 1789 roku, wojna szła gładko. Największy kraj Półwyspu Vijalengar skapitulował 18.VI.1790 roku uznając się za wasala Anglii. Pół roku później w zamian za ziemię nad środkowym Gangesem podpisano pokój z Delhi. Reszta krajów Indii popisała pokoje na zasadzie status Quo, lub za kontrybucję.

    W europie wojna biegła zwykłym torem. Mimo nieobecności okrętów wojennych walczących w Indiach panowanie na morzach należało do Zjednoczonego Królestwa. Flota Francuska i Hiszpańska zostały zniszczone w dwóch bitwach na kanale La Manche. Pokój podpisano wkrótce po zakończeniu wojny w Indiach. Ponieważ wojnę wypowiedziała Szwecja Anglii nie zależało na zwycięstwie w niej i zadowolono się powrotem do Status Quo.

    [​IMG]
    Indie po Wielkiej Wojnie Indyjskiej

    Treść uchwały Parlamentu:
    Ogłaszamy, że od dnia dzisiejszego, tylko postacie, które czynnie przyczyniły się do rozwoju AARu mogą stanowić jego władzę. Dlatego też Wszystkie partię zrzeszające postaci, które wystąpiły w AARze mniej niż 3 razy lub, tylko w rolach pobocznych zostają z dniem dzisiejszym rozwiązane. Postacie te nie mają też prawa należeć do innych partii. Ich głosy w parlamencie zostają przekazane zwycięzcom plebiscytu.

    Wolność – pismo poziemne kolportowane przez opozycję napisało:
    Kolejny krok na rzecz przejęcia absolutnej władzy został podjęty. Wg nowej uchwały zakazano mniej znanym postacią zrzeszania się. Oznacza to że „Równość” i PPP zostają zdelegalizowane. Ich głosy zostają przekazane na podstawie plebiscytu odnoszącego się do innych partii i innej sprawy i innego czasu dla PAX, który będzie posiadał teraz niemal nieograniczoną władzę posiadając 65 głosów. Ich koalicjant Komuniści posiada kolejne 17. W parlamencie pozostała tylko jedna opozycyjna partia ZZZZ, jednak wg naszych informacji ona tez ma być „wyeliminowana”.

    Rewolucjonista napisał:
    Dziś przywódca Komunistów Grochzebub ogłosił, że przechodzi na emeryturę. Nowym szefem Komunistów został mało widoczny dotychczas Darker. Ogłosił on, że zamierza zacieśnić współpracę z PAXem na rzecz poprawy warunków życia ludu.

    Wolność napisała:
    Wszyscy byliśmy świadkami żałosnego spektaklu „odejścia Grochzebuba na emeryturę”. Tak na prawdę z dobrze poinformowanych wiadomości wiemy, że Grochzebub otrzymał ultimatum, albo odda stery partii w ręce Agentów, albo znajdą się na niego dokumenty i skończy tak jak Nevar. Grochzebub pod takim przymusem zgodził się. Nowym szefem został Darker marionetka w rękach Karisa i Sambora. Już ogłosił, ze „zacieśni współpracę”, czyli mówiąc po ludzku będzie całkowicie posłuszny. W ten sposób Agenci zabezpieczyli się na wypadek prób wycofania się Komunistów z Koalicji. Jak wiemy, klub komunistów był ślepo posłuszny Grochzebubowi więc nowy przywódca łatwo przekona resztę klubu do swych racji. Jeśli ktoś się nie zgodzi skończy w więzieniu jak inni wrogowie ustroju. My czekamy kiedy ZZZZ zostanie zlikwidowane.

    Dziś premier ogłosił nową przysięgę dla policji i wojska. Zaczyna się słowami „Przysięgać być wierny prezydentowi SamboRowi jego następcom, premierowi Karisowi i jego następcom, a także rewolucyjnej Ojczyźnie...”
    Tekst a w szczególności kolejność (najpierw osoby potem kraj) i odniesienie do konkretnych osób wywołały protesty opozycji. Jednak premier odbił ich argumenty z łatwością, udowadniając, że będzie to wielka oszczędność papieru gdyż następna władza nie będzie musiała zmieniać tekstu.

    Tajna narada w rządowych budynkach:
    - Dobra to zostali nam tylko zeci.
    - Tak
    - Co z nimi robimy?
    - Moi technicy zmontowali już taśmy na których przyznają się, że są agentami rojalistów.
    - Ty to masz pomysły. Kiedy zaczynamy?
    - Jutro z rany zapuka do nich policja.

    Środek nocy, pewne okno.
    Puk, puk
    - Cholera 3 w nocy, kto mi do okna puka?
    - CJ??
    - Tak, a ty kto?
    - Przyjaciel, mam pewne informację, że z rano zapuka do was policja i zostaniecie zaaresztowani, podobno mają już jakieś dowody sfabrykowane.
    - Boże! To pewne?
    - Tak, na 100%
    - Musze zebrać chłopaków, musimy uciekać.
    - Tak

    10 rano, korytarz w parlamencie Knota
    - Niech to uciekli!
    - To nawet dobrze, będzie że przyznali się do winy

    Z przemówienia premiera Karisa
    „Ludu Knota! Niedawno nasz kontrwywiad zdobył informacje o kontaktach członków ZZZZ z rojalistami! Tak nie tylko tych 15 posłów było zdrajcami, oni wszyscy byli na usłuchach wroga! Niestety w naszym społeczeństwie działają agenci wroga, którzy powiadomili ich o akcji policji. W nocy zdrajcy z ZZZZ uciekli do twierdzy Post Scriptum! Towarzysze nie bójcie się jednak, gdy teraz zdrajców już nie ma nic nie stoi na przeszkodzie, by zniszczyć i tą ostatnią twierdzę rebelii! A kiedy to się stanie Cj, robertvu i inni zdrajcy poniosą zasłużoną karę!”

    Stan Parlamentu po ucieczce zdrajców:
    PAX 83 miejsca (65 + 15 ZZZZ przyznane wg plebiscytu) Komuniści 17

    Drodzy przyjaciele, by pokonać rojalistów musimy być bliżej siebie, musimy skupić się na wzmocnieniu kraju. Dlatego też przy wsparciu przyjaciół z PAXu i Komunistów przyjęliśmy nową Konstytucję!
    Zakłada ona:
    1. Najwyższą władzą w Republice Knota jest Prezydent, sprawujący urząd dożywotnio, możliwy do odwołania przy zgodzie premiera, marszałka, 99% parlamentu i 99% społeczeństwa.
    2. Prezydent posiada incjatywę ustawodawczą i jest dowódcą sił zbrojnych
    3. Drugą osobą w państwie jest wiceprezydent pełniący rolę premiera jednoczęśnie i dożywotnio.
    4. Parlament, stanowi organ doradczy prezydenta i premiera i jest wybierany raz na 4 odcinki.
    5. Każdy poseł musi być zaakceptowany przez prezydenta i premiera.
    6. Każdy poseł musi złożyć przysięgę wierności prezydentowi.
    7. Parlament może być rozwiązany przez prezydenta w każdej chwili
    8. Obraza premiera prezydenta jest karalna.
    Itd.

    Wolność napisała:
    ...
    Ostatni redaktorzy gazety zostali aresztowani, lub uciekli do Post Scriptum.

    - Karis zbieraj wojsko ruszamy na Post Scriptum!
    - Tak nikt nam nie przeszkodzi!
    - Mówiłem ci kiedyś my tu będziemy rządzić! Sprawdziło się!

    Post Scriptum siedziba rojalistów

    - Dobrze, że przejrzałeś na oczy CJ
    - Wiesz z dwojga złego wole już ciebie niż agentów
    - Karis zbiera armię! Uderzą niedługą!
    - Kiedy!
    - W następnym odcinku najpewniej!
    - Boże! Każ ludziom się przygotować, niech szykują obronę! Nie oddamy skóry tanio!
    - Ta jest
     
  20. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    Od autora: Ta część wyszła mi niechcący dość poważnie. Tzn fragmenty lightowe przeplatana sa takimi całkiem serio. Nie miało tak być, ale nie mogłem tego ująć z jajem. W magiczny sposób maja wyobraźnie przenosiła się na słowa, bez użycia mózgu, a że wyobraźnie mam ciut dziwną to wyszło jak wyszło. Mam nadzieję, że fanom jajcarstwa nie przeszkodzą poważne fragmenty, a może taka odmiana im się spodoba. Kto wie :>

    Sztab Niezwyciężonej Wielkiej Armii Rewolucyjnej godzina 11:06 czasu zachodnioaarowego

    - Towarzyszu Prezydencie Samborze przybyli ochotnicy!
    - Jestem rad, ilu ich jest?
    - Towarzyszu Prezydencie przybyli Viader, MikeZ i Woland
    - Dobrze zostaną generałami części Wielkiej Armii, ach i nie musisz się do mnie zwracać Towarzyszu Prezydencie, to wytwarza tylko niepotrzebny dystans między przywództwem Rewolucji, a zwykłymi obywatelami. Wystarczy Mój Panie.
    - Tak jest Mój Panie Towarzyszu Prezydencie!
    - Eh, niech ktoś przekaże Naczelnemu Dowódcy Karisowi informację o nowych dowódcach. Ty co tu stoisz? Czyżbyś miał jakąś jeszcze wiadomość?
    - Eeeee tak, ale może nie powinienem jej mówić, jest eee lekko niepomyślna Mój Panie.
    - Oj, nasłuchałeś się rojalistycznych plotek, słyszałem je, że niby źle obchodzę się posłańcami przynoszącymi złe wiadomości. Bzdura, przecież ty tylko je dostarczasz, to nie twoja wina, możesz być pewny włos ci z głowy nie spadnie.
    - Dziękuje Towarzyszu Panie, zawsze wierzyłem w twoją dobroć! Już czytam wiadomość. Nevar i inni zdrajcy uciekli z więzienia i najprawdopodobniej przedostali się do Post Scriptum.
    - Coooooooooo?! Zabrać go i rozstrzelać! Natychmiast!
    - Ale towarzyszu Prezydencie mówił Pan, że...
    - Zamknij się ty zdradziecki psie, najpierw przynosisz takie nowiny, a potem śmiesz się sprzeciwiać woli Rewolucji!
    - Ale pan...
    - Dosyć zabrać go! Zanim zostanie rozstrzelany niech nasi specjaliści potorturują go trochę, zasłużył.
    - Nie...
    -
    Sztab Niezwyciężonej Wielkiej Armii Rewolucyjnej godzina 11:09 czasu zachodnioaarowego
    - Jesteś tam?
    - Kto tam?
    - To ja Karis.
    - A ty, wchodź
    - Doszła do ciebie lista ochotników?
    - Tak
    - Znajdą się dla nich miejsca?
    - Jasna mamy sporo wakatów, prawdę mówiąc po naszej czystce do dyspozycji mamy tylko Darkera, no i nas oczywiście.
    - Darkera? Do czego go przydzieliłeś?
    - Do kawalerii, tam i tak sami straceńcy więc dobrego dowódcy nie trzeba.
    - A reszta?
    - Viader pójdzie na lewe skrzydło, Mike na centrum, a Woland na prawe
    - Dobrze
    - Wiesz wymyśliłem ci fajny tytuł, bo ten Towarzysz Prezydent jakoś nie brzmi jazzy
    - Tak?
    - No, jak ci się podoba Generalissimus, podobno to znaczy Generał generałów.
    - Niezłe, Generalissimus SamboR, dobre, każe przemianować siebie tak w dokumentach. Aha i napisz, żeby te matoły w parlamencie zmieniły konstytucję, tak aby prezydent w czasie wojny był nazywany oficjalnie Generalissimusem.
    - Jasne.
    - Jak możesz to przyślij jakiegoś młodego z raportem o stanie sił.
    - Żaden problem.

    Kwatera główna Generalissimusa Sambora (dawniej Sztab Niezwyciężonej Wielkiej Armii Rewolucyjnej) godzina 11:21 czasu zachodnioaarowego

    - Towarzyszu generalizmusie mam ten raport!
    - Pokaz go więc.
    - Tak generalisisie Samborze!
    - Eh możesz mówić do mnie Generale.
    - Tak generale!

    Agent SamboR wyszedł przed swoja siedzibę w luksusowym namiocie na szczycie wzgórza. Pogoda w AARze oziębiła się ostatnio i pojawiały się już pierwsze przymrozki, więc Generalissimus otulił się mocniej płaszczem z futer gronostajów i nasunął mocniej na nos wyściełaną aksamitem czapkę. Jego nogi grzały buty z najlepszej skóry (przywódcy rewolucji nalezą się jakieś luksusy). Prezydent rozejrzał się. Ze wzgórza rozciągał się znakomity widok na otaczający teren. U stóp wzgórza rozciągał się olbrzymi obóz, kwatera jego wojsk. Pięćdziesiąt tysięcy przymusowo wcielonych rekrutach w czerwonych rewolucyjnych mundurach. Niektórzy próbowali mu sugerować, że czerwone mundury na tle pokrytej szronem równiny mogą się zbyt rzucać w oczy i ułatwić celowanie, ale przecież to brednie. Żołnierz rewolucji nie może się kryć się w mundurze koloru błota! Musi iść wyprostowany z wypiętą piersią na wroga tak, by ten widział wielkość rewolucji i jej wojsk i by wiedział kto zada mu śmierć. Sambor nabrał świeżego mroźnego powietrza w płuca. Spojrzał dalej. Dość daleko widać było zabudowania Post Scriptum ostatniej twierdzy rojalistów i ostatniej przeszkody do całkowitej władzy nad AARem. Agent dzięki treningowi Mocy widział gorączkowe prace nad przedpolu oddalonego od kilka kilometrów miasta, lecz zachował te obserwację dla siebie. Po cc denerwować żołnierzy rzeczami, których i tak nie zdołaliby uniknąć. Prezydent otworzył teczkę z raportem. Szybko doszedł do interesującego go fragmentu – raportu wywiadu. Jego szpiedzy już od dawna penetrowali twierdzę rojalistów szukając słabych punktów i zbierając inne potrzebne informacje. Jednak najważniejsza była teraz wielkość armii broniącej Post Scriptum, to pozwoliłoby obrać właściwą strategię. Tak jak myślał, rojalistów było niewielu, około siedmiu i pół tysiąca. Ponad sześciokrotnie mniej. Sambor uśmiechnął się, nie powinno być problemów. Chyba, że ... zaraz, a tak znalazł to czego szukał. CKM-y- b/d – jakto brak danych! Szlag! Szybko dzięki Mocy przywołał adiutanta:
    - Sprowadzić mi tu agenta odpowiedzialnego za CKM-y wroga!
    - Tak jest!
    Trzeba będzie go pokazowo rozstrzelać, w wojskach rewolucji nie ma miejsca na nieudaczników! Nerwowo przeleciał wzrokiem następne rubryki. Na szczęście inni agenci nie byli takimi partaczami. Liczba dział ciężkich: 32, dział lekkich: 61. Dobrze, bardzo dobrze – pomyślał Sambor, przy 70 ciężkich i 120 lekkich jakimi dysponował wraża artyleria nie będzie stanowiła problemu, choć jej dysproporcja nie jest tak rażąca jak przy liczbie żołnierzy. Widać broń było łatwiej kupić niż nakłonić ludzi do walki o ich przegraną sprawę.
    Tymczasem przyprowadzono żołnierza odpowiedzialnego z CKMy wroga. Wyglądał jak zabiedzony szczur i skamlał jak pobity kundel
    - Żołnierzu!- zaczął Generalissimus – Czemuż zhańbiliście, siebie? Czemu zhańbiliście wojska rewolucji! Czemu zachowaliście się niegodnie żołnierza Rewolucji?!
    - Ja proszę ... przepraszam ... ja starałem się ... oni mieli te CKMy schowane ... oni ... proszę o litość .. oni mieli je wynieść dopiero przed samą bitwa ... oni obawiali się szpiegów ... Towarzyszu ja
    - I słusznie, że bali się szpiegów, szkoda, że tylko nasi szpiedzy nie wywiązali się z zadania, że okazali się bezużytecznymi tchórzami!
    - Ale, ja ... proszę ja naprawdę nie mogłem ...
    - Żołnierzu! Zhańbiliście siebie, swoją ojczyznę, swój ród! Nie jesteście godni nosić tego munduru, nie jesteście godni, żyć w tym kraju! Za godzinę zostaniecie pokazowo rozstrzelani!
    - Nie! – krzyknął żołnierz ze łzami w oczach – błagam ja mam żonę! Dwójkę malutkich córeczek!
    - Trafią do obozów pracy, rodzina zdrajcy nie zasługuję na prawa prawdziwych Knotan.
    - Proszę o litość [płacz] ja naprawdę się starałem [płacz]
    - Dobrze, znaj moją dobroć, w końcu nie na darmo nazywają mnie Ojcem Narodu.
    - Dziękuję, dziękuje! – krzyknął żołnierz i rzucił się całkować buty prezydenta.
    - Zabierzcie go! Obślini mi moje buty
    - Nie przysięgam już nie będę.
    - Wy dwaj – zwrócił się do wartowników – dajcie mu pistolet, tylko śmierć jego może zmazać hańbę jaką obłożył swoją rodzinę!
    - Ale...
    - Wolisz by twoja rodzina trafiła do obozu? Jeśli wybierzesz pistolet dowiedzą, się że zabiłeś się by nie zdradzić tajemnic od których zależały losy bitwy. Będziesz bohaterem Rewolucji. Czyż nie jestem aż nadto hojny?
    - Eee tak twa mądrość jest niezmierzona o Źródło Wszelkich Mądrości
    - A teraz zabierzcie mi go sprzed oczu!
    Generalissimus przejrzał jeszcze tabela na temat broni pancernej i lotnictwa, lecz obie strony posiadały ich tak niewiele, że nie mogły one wpłynąć znacząco na wynik bitwy.
    Po lekturze Prezydent wezwał Karisa.
    - Siema
    - Cze
    - Wywołaj tak z 10 tysięcy ludzi, ruszamy do pierwszego szturmu dzisiaj o punkt 14.
    - Jasne, będziemy gotowi.
    - Mam nadzieję.

    Kwatera główna Rojalistów, Post Scriptum godzina 13:28 czasu zachodnioaarowego

    - Mój Cesarzu?
    - Tak Jędrzeju?
    - Mam złą wiadomość.
    - A jakie na tej wojnie są dobre?
    - Mobilizacja u Rewolucjonistów!
    - Wszyscy?! Chyba nie zamierzają rzucać całych sił na raz?
    - Nie według naszych informacji około 1/5 żołnierzy jest przygotowywana.
    - 1/5? Przecież to raptem 10 000 nie uda im się przełamać przez pola przed miastem!
    - Nie wiem, uważam, że Sambor nie jest głupi i na pewno wie o polach.
    - Ale to by oznaczało...
    - Tak wiem jak to brzmi.
    - Niemożliwe!

    Pola przed Post Scriptum, około 1 km przed zabudowaniami miasta.

    - Wojsko gotowe Sambor!
    - Świetnie Karis, pozwól mi przemówić.
    - Jasne.
    SamboR przyłożył rękę do szyi i przy pomocy Mocy wzmocnił siłę swego głosu.
    - Żołnierze KNOTa! – rzekł a jego głos rozszedł się nad szeregami docierając nawet do najdalszych uszu – dziś stoimy przez życiową szansą! Możemy raz na zawsze pozbyć się rojalistów, tego raka, który przez tyle lat trawił zdrową tkankę naszego narodu! A więc ruszajcie, mężni wojownicy i niech wrogowie, wiedzą, że los ich jest przesądzony! Niech Rewolucja zwycięży!
    - Niech Zwycięży! – krzyknęli chórem żołnierze.
    - A teraz ... na wroga! Na niego! Niech sczeźnie!
    Po tych słowach szeregi wyprostowanych żołnierzy w nowych mundurach niczym wielka czerwona fala ruszyła na Post Scriptum.
    Jedynie ostatnie dwa tysiące żołnierzy zostało zostało na pozycjach, gdyż Generalissimus potrzebował ich w jak to się określił „innym celu”.
    Tymczasem pierwsze szeregi w swym równym marszu pokonały już jedną czwartą drogi, wtedy odezwały się pierwsze ciężkie działa wroga. Pociski spadły. Najpierw niecelnie w grunt przed żołnierzami, potem jednak z coraz bardziej morderczą skutecznością wbijały się w kolumny wojsk rewolucji zabijając i raniąc dziesiątki.
    W tym czasie Agent Karis podszedł do Generalissimusa
    - Sambor dajmy im wsparcie artylerii!
    - Nie ma po co.
    - Ale?
    - Karis oni i tak nie mają szans! Wiesz co znajduję się przed miastem?
    - Nie miałem czasu, doglądałem wojska.
    - Wiec zaraz zobaczysz i przyznasz mi rację.
    Wojska Rewolucji teraz nękane już nawet przez lekkie działka poderwały się do biegu, z początku do wolno, lecz z każdym metrem nabierały rozpędu i z mrożącym krew w żyłach okrzykiem zbliżali się do Post Scriptum.
    - Sambor może im się udać!
    - Nie uda się.
    - Jakto zobacz jeszcze tylko 300 metrów!
    - Cicho spójrz!
    Żołnierze, niczym czerwona lawina zbliżają się do pozycji Rojalistów, działa czynią wielkie wyrwy w ich szykach, lecz nie są stanie ich powstrzymać... Krzyk tryumfu wzbiera w gardłach rozradowanych żołnierzy. Jeszcze tylko 250 metrów
    ... 240
    ... 230
    Ludzie widza już wyraźnie słabe barykady na ulicach Post Scriptum. Uda się! Uda się!
    ... 220
    ... 210
    Nagle pierwszy szereg pada. Zapada się w ziemię. Za nim drugi i część trzeciego. Pułapka, olbrzymi głęboki rów. Jednak siła ataku nie słabnie mimo, że rów jest już pełny od ciał. Żołnierze przeskakują pułapkę i dalej biegną w stronę wroga. Nagle...
    Łup
    Łup
    Jeszcze raz, ogłuszający huk wstrząsa powietrzem.
    Zdezorientowani wojacy myślą, że to pociski, jednak nie słychać syku nadlatującej śmierci.
    Łup
    Jeden z szczęśliwców, którzy przetrwali pierwszą pułapkę znika w gigantycznej chmurze czarnego dymu i ziemi.
    Miny!
    Dużo min!
    Coraz to nowy huk wstrząsa polem. Dziesiątki żołnierzy niknie w wybuchach artyleryjskich i w kłębach ziemi z wybuchających min.
    Nie to jeszcze nie koniec.
    Kolejni żołnierz znika pod ziemia przy wtórze krzyku agonii. I kolejny i następny i jeszcze jeden.
    Wilcze doły. Mnóstwo wilczych dołów.
    Jednak atak nie załamuje się.
    Mimo strat szarża trwa, czerwone lawina zbliża się. Pędzi.
    Już tylko 160 metrów!
    ... 150
    ... 140
    Cel jest tak blisko! Widać pojedynczych ludzi szykujących się do obrony.
    Jak ich niewielu! Uda się! Uda się!
    ... 130
    ... 120
    Błysk. Jeden. Drugi. W domu. I następnym. Wkrótce cała linia zabudowań miga od błysków, jak niebo w pogodną noc w górach. Do ogłuszonych hukiem dział żołnierzy docierają powoli dźwięki.
    Klekot
    Klekot
    Padają kolejni, nie w huku min, nie w wybuchach pocisków artylerii. Padają jakby coś uderzyło ich w pierś.
    Klekot
    Tak! To przemówiły karabiny maszynowe.
    Lufy CKMów wyglądają z każdego okna, z każdej szczeliny. Niczym plujące ogniem smocze pyski.
    Zbierają krwawe żniwo.
    Giną. Jeden po drugim.
    Już nie w dziesiątkach. Padają setkami.
    Lecz biegną
    Nadal biegną!
    80 metrów!
    ... 70
    ... 60
    Coś pęka
    Niektórzy zatrzymują się. Odwracają. Widzą pole za sobą. Pole, które z oszronionej bieli zmieniło kolor na krwawy brąz. Widza ciała setki ciał, ciał tych którym się nie udało. Rozdarte czerwone mundury mieszają się z plamami krwi i oderwanymi kończynami.
    Niektórzy, którzy stanęli giną. Inni jednak z przerażeniem graniczącym z obłędem w oczach odwracali się i ruszali w przeciwną stronę, byle jak najdalej od tego piekła.
    Może się to wydać dziwne, ale panika jest bardziej zaraźliwa niż najgorsza choroba, wystarczy kilka spanikowanych jednostek z przody by całe tyły straciły ducha. Żołnierze widząc okrwawionego kompana uciekającego jakby gonił go sam diabeł przyłączali się do ucieczki. Po kilku minutach cały atak załamuje się, żołnierze uciekali starając się tylko wydostać z tego morza krwi i cierpienia.
    A w Post Scriptum pod którego zabudowaniami konają ostatni z wojsk Rewolucji otwierają się barykady, w pośpiechu z ulic zsuwane są kolce i zasieki.
    Słychać odgłos. Ogłuszający swą siłą. Ziemia trzęsie się. Ulicami zbliża się szara burza.
    Kawaleria. Z rykiem setki rumaków z jeźdźcami rusza galopem na pole bitwy, by dopaść tych których pokonała panika. Rozpoczyna się rzeź, uciekający żołnierze bez ładu wycofujący się nie są żadna przeszkodą dla kawalerii. Giną. Giną zastrzeleni przez strzelców siedzących na koniach, giną stratowani przez konie, giną trafieni szablą kawaleryjską, giną wpadając do pułapek w panicznej ucieczce, pułapek które wcześniej minęli.

    Z kłębowiska dymu w jakie zmieniało się pole bitwy wynurzają się uciekający w panice żołnierze. Najpierw pojedynczy potem już w dziesiątkach. Po chwili wyłania się i kawaleria, lecz zatrzymuje się widząc działa. Z kłębowiska wojska wyłania się nagle biały ogier. Koń staje dęba zwracając na siebie uwagę wojsk Rewolucji. Na koniu siedzi jeździec. Generalissimus Sambor poznaje go natychmiast podobnie jak poznaję osoby stojące z nią. Jeździec białego konia wyjmuje coś zza pasa. Unosi to nad głowę. Powietrze przechodzi syk, cichy lecz wystarczająco charakterystyczny i głośny dla kogoś kto posiadł tajemnice Mocy. W ręku jeźdźca błyszczy mieniąc się pysznie miecz świetlny.
    Miecz Świetlny!
    Sambor poznaje jeźdźca. Jędrek! Ale skąd miecz? Odpowiedź przychodzi szybko. Razem z postacią chowającą się w cieniu Jędrka – Nevarem. Nevar! – Darth Nevar! Ten zdrajca! To wszystko wyjaśnia. Sambor walczy z sobą by nie ruszyć samotnie do ataku na tych zdrajców.
    Na szczęście postacie po lewej i prawej Jedrka: Seba i Omega zdają się nie mieć mieczy.
    Tymczasem postać na białym koniu wyjeżdża kilka kroków naprzód. Poczym mieczem wskazuje na Sambora. Druga rękę przekłada do szyi. Jego czysty głos rozlega się na pozycjach Rewolucjonistów
    - Sambor jesteś mój skurczybyku!
    Postacie odwracają konie i wracają galopem do swojej kryjówki z resztą kawalerii.
    Sambor kipi z gniewu, lecz wie, że nie może dać się sprowokować. Na to liczy Jędrek. Jeszcze dostanę go – myśli. Jeszcze będzie błagał o litość.
    Tymczasem pierwsze szeregi uciekinierów zbliżają się do pozycji wojsk rewolucji.
    Sambor jeszcze raz podnosi rękę do szyi.
    - Uwaga, słuchajcie! Żołnierze wracajcie do ataku! Powtarzam wracajcie atakować. Dezerterzy z pola walki będą rozstrzeliwani. Powtarzam będą rozstrzeliwani.
    Ludzie jednak nie zwracają uwagi na jego słowa i dalej prą do swych kompanów.
    Generalissimus rzuca jedno krótkie słowo – Strzelać – poczym odwraca się i odchodzi.
    Rozlega się strzał, potem cała seria, słychać krzyki konających i odgłosy padających ciał. Po chwili wszystko ucicha.

    Kwatera główna Generalissimusa Sambora godzina 18:42 czasu zachodnioaarowego.
    - Widziałeś Karis! Ten sukinkot rzucił mi wyzwanie przy mojej armii! Mi Generalissimusowi Samborowi, najlepszemu szermierzowi w tym cholernym aarze! On rzucił MI wyzwanie! Przecież on nawet treningu nie przeszedł! Jutro go rozpłatam!
    - Ale jutro miał być dzień przerwy dla podniesienia morale!
    - Gówno mnie to obchodzi! Jutro o świcie zbierasz cała pozostałą armię i szturmujemy ten ich kurnik! Niech się przekonają z kim mają do czynienia.
    - Ale..
    - Żadnych ale!
    - Dobra jak sobie życzysz. Jutro z samego rana wojsko będzie gotowe.

    Przenieśmy się na chwilę do Anglii.
    10.VI.1798 roku wybuchła wojna między sojuszem Polski, Francji, Państwa Papieskiego i Hiszpanii, a sojuszem Bremy, Szwecji i Anglii.
    4.IV.1799 pokój podpisała Hiszpania bardzo osłabiona utratą niemal wszystkich kolonii na rzecz nowo powstałych krajów takich jak Meksyk, La Plata, czy Kolumbia.
    W 1802 roku Anglicy wylądowali w Gdańsku i rozpoczęły się walki o Polskę zakończone pokojem w Lublinie 4.I.1804 roku na mocy którego Polska uznała się za wasala Zjednoczonego Królestwa. .Pokój ten zakończył jednocześnie wojnę w Francją.
    7.I.1805 roku wybuchła wojna z Orissą zakończona trzy lata później pokojem w którym Orissa zrzekła się swoich wszystkich prowincji z wyjątkiem stolicy.
    Lata 1807-1820 były spokojne. Zostały wykorzystane do dalszej kolonizacji i mianowania nowych urzędników.
    [​IMG]

    [​IMG]

    Post Scriptum godzina 19:02 czasu zachodnioaarowego

    - Jędrek to nie było mądre, rozwścieczyłeś go. Teraz zamiast się wykrwawiać na naszej obronie przez kilka dni zaatakuje raz, a my nie jesteśmy w stanie takiego ataku odeprzeć.
    - Mylisz się Robert. Gdybyśmy pozwolili mu na długie działanie zburzyłby całe Post za pomocą artylerii, a nawet gdyby spróbował szturmu to nawet przy wielkich stratach nadal byłoby nas zbyt mało by nie trzymał nas w szachu. W razie, gdyby wydarzenia przybrały zły obrót ściągnęliby więcej posiłków, tłumacząc za pomocą propagandy jakie to wielkie siły napotkali. Wiesz, ze mają niemal nieograniczone możliwości poboru czego o nas powiedzieć nie można. Jeśli zaatakuje wkrótce, a wierzę, że tak będzie to rzuci całe swe siły, a być może sami Agenci ruszą do ataku. Być może uda się utrącić łeb hydrze.
    - Może masz rację Jędrzeju. Lecz nie zapominaj, że nawet mimo ośmiu tysięcy ludzi jakich dziś stracili maja nadal nad nami ponad sześciokrotną przewagę.
    - Cóż wóz albo przewóz.
    - Chyba masz rację. Powiadomcie wszystkich niech się szykują. Agenci zaatakują jutro rano.
    - Skąd ta pewność
    - Przeczucie – powiedział Robertvu i wyszedł.

    Pola Post Scriptum, dzień następny, godzina 7:52

    Ponad czterdzieści tysięcy żołnierzy stało na polu, omiatani przez zimny poranny wiatr. Przed nimi stał Generalissimus SamboR.
    - Żołnierze, dziś albo nigdy. Zaatakujemy, zwyciężymy i raz na zawsze zetrzemy rojalistów z powierzchni ziemi! Jesteście ze mną żołnierze?
    - Tak towarzyszu generale – odpowiedzieli żołnierze chórem, choć bez szczególnego entuzjazmu

    - Karis, jaki plan opracowałeś?
    - Prosty. Trzydzieści pięć tysięcy atakuję na czoło. Sama swoja ilością powinni przełamać opór na granicach. Potem ruszą przez miasto, aż je w całości zajmą, dwa tysiące naszej kawalerii i 5 tysięcy piechoty zostaje by „nawracać” dezerterów. W razie czego może to służyć jako odwód, choć wątpię, by byli nam w stanie zadać takie straty.

    Znów tysiące żołnierzy ruszyło. Wolnym krokiem, wszyscy w czerwonych mundurach niczym czerwona rzeka. Nieuchronnie zbliżali się do Post Scriptum. Weszli na pole, gdzie padły pierwsze pociski. Widzą ciała, wiele ciał, niektóre rozerwane, ledwo nadgnite, obsiadłe przez stada kruków. Pożywiających się tym co wczoraj było ich kolegami, czyimiś synami, czyimiś mężami, czyimiś ojcami. Teraz są tylko ścierwem, pożywką dla kruków.
    Kilku żołnierzy wymiotuje, dodając swoją część do mieszaniny błota, i krwi po której stąpają. Jednak słabych jest niewielu. Reszta nadal maszeruje. Ku murom Post Scriptum. Zmierzają ku chwale, ku bitwie, niektórzy ku własnej śmierci.
    Spadają pierwsze pociski. Tak jak poprzedniego dnia powalają dziesiątki, nie przerywają jednak marszu. Gdyby ktoś oglądał to z lotu ptaka mógłby uznać armię za żywy organizm. Atakowany, dziurawiony pociskami niczym igłą, lecz ciągle i nieskończoną cierpliwością zasklepiający swe rany i prący ciągle do celu.
    Armia dochodzi do pierwszej pułapki. Żołnierze maszerują po trupach swych kolegów wyściełających ponad dwumetrowy rów po sam szczyt.
    Działa nie milkną. Odzywają się tez te z drugiej strony. Setki pocisków mkną ku Post Scriptum. Uderzają. Kilka domów wali się z głośnym hukiem wśród tabunu kurzu.
    Wielka armia zaczyna się rozpędzać. Działa rojalistów uderzają w ziemię prze armia wzniecając olbrzymie tabuny kurzu i wywołując wybuchy nielicznych min-niewypałów. Pole bitwy zasnuwa dym. Armia się zatrzymuje na moment, lecz ten moment wiele ja będzie kosztować. Zza barykad Post Scriptum wypada bura strzała w huku grzmotu. Jedyny oddział kawalerii mknie na stronę wielkiej armii na zatracenie. Mniej niż tysiąc jeźdźców wydaję się maleńka burą kałużą, naprzeciw czerwonemu oceanowi. Jednak nie boją się. Mkną na spotkanie z nieuniknionym. Na czele pędzi kary ogier. To Darth Nevar, z długim stalowym mieczem przewodzi szarży. Uderzają. Niczym zimorodek wbijają się klinem w czerwona masę. Mija kilka sekund i żołnierze zamykają wyrwę za kawalerią. Lecz dzielni jeźdźcy się tym nie zrażają pędzą dalej przez czerwone pole, siekąc tratując, miażdżąc by zadac nieprzyjacielowi jak największe straty. Bóg wie ilu padło pod ich mieczami, pod kopytami ich koni.
    Tysiąc ... na pewno
    Dwa? ... trzy ? Może i pięć.
    Ale od początku byli skazani na porażkę. Padają po kolei, a każdy kilku piechociarzy zabiera z sobą. Spada z konia Nevar trafiony kilkanaście razy. Padają i inni.
    Tak kończy się historia jedynego oddziału kawalerii rojalistów.

    Czerwona lawina jakby nie zauważyła ostatniej szarzy kawalerii. Nadal prze do przodu. Rozpoczynają swe dzieło karabiny maszynowe. Zabierając setki żołnierzy wroga. Lecz ich ogień nie ma tej morderczej siły co wczoraj. Osłabiony atakami artylerii wroga nie jest w stanie złamać wielkiej armii.

    Żołnierze ruszają na barykady. Kolejne setki giną nabite na setki pali barykad. Setki od kul i ciosów obrońców. Lecz obrońców jest zbyt niewielu. Bo czymże jest tysiąc naprzeciw trzydziestu tysięcy?

    Czerwona plaga przedziera się szybko przez przedmieścia Post Scriptum. Obór jest znikomy i likwidowany błyskawicznie. Armia zbliża się do centrum.
    Tu jednak napotyka na kolejne barykady. Ostatnie barykady. Domy prze nimi wyburzony by nie dać wrogowi miejsca do ukrycia. Resztę włączono w barykady przemieniając w twierdze. Na barykadach widać generałów rojalistów. Jest i CJ, jest Hansolo, jest dwunastu Moderatorów, z tyłu z grzbietów koni dowodzą Trzej Muszkieterowie i sam Cesarz Robertvu.

    Armia niezrażona rusza na barykady. Działa wypalają uderzają z niewiarygodnego bliska prosto w środek kolumn. Setki giną. Na wąskich przestrzeniach gdzie nie ma się gdzie ukryć CKMy zbierają najkrwawsze żniwo. Jednak coś nadal pcha żołnierzy w paszczę śmierci. Atakują barykady, jedyne słabsze miejsca pasa obrony. Tam walczą generałowie, gdyż brakuje zwykłych żołnierzy.
    Cj swymi ośmioma rękami sieje postrach wśród wrogów. Jędrek Seba i Omega nie przepuszczają nikogo przez swą część barykady. Mooderatorzy posyłają bany na lewo i prawo. Setki żołnierzy leży zbanowanych bez życia.
    Wielka armia zaczyna się chwiać. Pojawiają się pierwsze źródła paniki.

    Przedmieścia Post Scriptum godzina 10:22
    - Generalissimusie przegrywamy!
    - Jak to?
    - Nie możemy się przedrzeć przez barykady na centrum. Mamy dziesięć tysięcy zabitych i ciężko rannych, lekko rannych nie liczę.
    - Ilu jeszcze walczy?
    - Niezbyt wielu. MikeZ poddał swoją część armii po tym jak 70% jego ludzi przestało być zdolnych do walki. Teraz wycofuję się na zachód.
    - Nie pozwalam na dezercję. Weź naszą piechotę i zrób z nimi porządek.
    - Tak jest.
    - Co z innymi częściami?
    - Viader zginął w pojedynku z Jędrkiem. Część jego armii się rozpierzchła. Resztę pewnie rozbiją niedługo. Tylko Woland jeszcze walczy, ale nie wiem jak długo.
    - Niech to szlag!
    - Ilu zostało tamtych?
    - Nie mam pojęcia, maksymalnie dwa tysiące.
    - A naszych?
    - Bo ja wiem? Może 10 tysięcy, ale ze skrajnie złym morale.
    - Karis czas byśmy my wkroczyli do akcji.
    - Racja.
    - Na nich!
    - Na pohybel skurwysynom!
    I agenci wraz ze swoją kawalerią ruszyli w decydujący bój.

    Centrum miasta trzyma się mocno, resztki czerwonej armii skupiły się przy jednej z barykad by zminimalizować straty od ckmów.
    Na szczycie barykady toczą się setki pojedynków, lecz jeden przyciąga wzrok wszystkich. Cesarz robertvu walczy z ostatnim z żywych generałów rewolucji Wolandem. Długa szabla cesarza błyska w wymyślnych kombinacjach i co ułamek sekundy spotyka się z rapierem generała. Żaden nie może uzyskać przewagi. Nagle ułamek sekundy nieuwagi ze strony Roberta został wykorzystany, cios rapiera dochodzi celu i dotkliwie przebija bok cesarza. Pan AARu osuwa się na kolana, a Woland zadaję decydujący cios mający pozbawić cesarza głowy. Lecz dzieje się rzecz niemożliwa. Szeregowy żołnierz rojalistów niejaki Marekss zasłonił własnym ciałem swego generała. Potężny cios wymierzony w szyję cesarza wbija się głęboko w bok żołnierza. Rapier jednak więźnie w ciele umierającego żołnierza, to daje szansę cesarzowi która ten wykorzystuje. Ostatni generał Rewolucji upada przebity na wylot szablą.
    Ziarna paniki zasiane przez olbrzymie straty kiełkują teraz z całą mocą, uwolnione spod hamującego wpływu generała. Ostatni rewolucjoniści odstępują od barykad i rzucają się do panicznej ucieczki.

    Setki głosów zrywa się do krzyku, świętując zwycięstwo. Po chwili na plac wpada oddział kawalerii dowodzonej prze agentów i Darkera. Jednak na ciasnej usłanej setkami trupów przestrzeni masakrują je ckmy. Garstka ocalałych rzuca się w poszukiwaniu kryjówki

    Post Scriptum, za jakimś kamieniem, godzina 11:09
    - Sambor chyba przerżnęliśmy
    - Na to wygląda.
    - Stary choć idziemy na barykady, zabierzemy tylu ile możemy. Lepsze to niż poddać się.
    - Ataaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!

    Dwaj Agenci ruszyli na barykady. Ckmy zasypały ich ogniem. Jednak jedno słowo mocy i kule minęły agentów. Mniej szczęścia miał Generał Darker przeszyty setka kul.

    Kolejny skok przy wsparicu mocy i agenci znaleźli się na barykadach. Pierwsi czoło stawili im Moderatorzy, gdyż zwykli żołnierze uciekali na sam widok.
    Kilkanaście promieni banujących z łatwością zostało zatrzymanych przez miecze agentów. Obaj niczym dwaj jeźdźcy apokalipsy przedarli się przez grupę generałów Rojalistów nie pozostawiając ani jednego przy życiu.
    Kolejni czoło stawili im dwa z trzech muszkieterów Seba i Omega. Walka twała wiele minut, lecz przewaga umiejętności agentów była widoczna od początku. Muszkieterowie byli coraz to dalej spychani, aż w końcu ulegli. Pierwszy poległ Omega przebity na wylot mieczem przez Sambora. Seba bronił się niecałą minutę dłużej poczym skończył z mieczem wbitym po rękojeść w obojczyk.

    Potem na drodze agentów stanęła samotna postać. Krwawiący obficie z rany cesarz Robertvu.
    - No SamboR, choć czekam na ciebie!
    - Nie teraz, uporam się z tobą później- powiedział i jednym ruchem rzucił cesarzem o ścianę pozbawiając go przytomności.
    - Mam z kimś rachunki do wyrównania.

    Na barykadzie pojawiły się dwie kolejne postacie.
    - Jędrek! CJ! – krzyknęli agenci – schodźcie i walczcie.
    Obaj zeskoczyli. Jędrek wyciągnął miecz świetlny, Cj w każdej z 6 łap dzierżył długi miecz.
    Zaatakowali jednocześnie. Sambor starł się z Jędrkiem, Cj z Karisem.
    Snopy iskier buchały na cały plac, gigantyczne wyładowania mocy zderzał się ze sobą. Doskakiwali do siebie i cieli z furią, poczym odskakiwali i znów ścierali się w szale bitwy. Obie strony zaliczyły drobne rany, ale żadna nie uzyskała przewagi. Po godzinie walki wszyscy nawet robot czuli się wyczerpani, lecz nikt nie śmiał im przeszkodzić, nikt z nich nie chciał się poddać. Po półtorej godzinie walki obie strony były tak wyczerpane, że ktoś musiał w końcu popełnić błąd. Pierwszy był Cj. Nie osłonił się należycie po ciosie, co przypłacił tym iż Karis z wielką satysfakcją jednym cięciem miecza pozbawił go trzech prawych rąk. Jednak jak widać fortuna na pstrym koniu jeździ, gdyż CJ swój największy błąd przekuł na największy sukces. Gdy Karis ciął go w ręce, on lewymi kończynami zaatakował i dzięki nieuwadze udało mu się zaszachować Karisa. Mianowicie szyja agenta znalazła się miedzy trzema ostrzami jego mieczy, zamknięta w trójkącie ostrzy.
    - Mam cię – powiedział CJ
    - Cholera Sambor pomóż – powiedział przez zaciśnięte zęby Agent
    Sambor na ułamek sekundy odwrócił wzrok, lecz to wystarczyło, Jędrek błyskawicznym atakiem wybił mu miecz z ręki i wycelował swój w jego gardło
    - No to Panie rewolucjonisto, chyba skończyła się twoja kariera.

    Centrum Knota, miesiąc później, godzina 12:00

    - Wprowadzić oskarżonych!
    Do sali zostali wprowadzone dwie osoby w więziennych pasiakach. Ponieważ i tak się domyślacie, byli to Agenci SamboR i Karis
    - Agenci jesteście oskarżeni o zamach stanu, próbę zabójstwa głowy aaru, wiele zabójstw i zbrodnie wojenne. Grozi wam najwyższa kara! Całkowite wymazanie z treści AAR drogą editu! Wasze imiona nigdy i nigdzie się już nie pojawią!
    - Czy jak powiemy, że przepraszamy to nas puścicie?
    - Nie, ale możemy zastosować wyjątkowe złagodzenie kary.
    - A co wtedy dostaniemy?
    - Zostaniecie banitami, wygnanymi z Knota, a także stracicie miecze świetlne i większość mocy Jedi
    - Dobra niech będzie, co mamy robić.
    - A więc wyrok ogłoszony.

    I wszyscy (na w większości) żyli długo i szczęśliwie pod rządami cesarza Robertavu, który przystał na sugestie mieszkańców knota, a także ( a może przedewszytskim) Jędrka i zmienił KNOTa w monarchię parlamentarną. To że tego potem żałował to już temat na inną historię.

    Epilog
    Gdzieś na jakimś polu otworzyła się dziura czasowa i wypadło z niej dwóch ludzi. Okazało się, że stoją naprzeciw kilkunastotysięcznej armii z epoki na oko późnego średniowiecza.
    Ich dowódca przemówił do nich:
    - Ej wy buntownicy poddać się!
    - Karis co robimy?
    - Nie mamy mieczy świetlnych.
    - Tu leżą jakieś kije.
    - To co dajemy?
    - A jak – odpowiedział agent z diabolicznym uśmiechem
    Pół godziny później.
    Pokój 13-letniego Pawła rozświetlany przez blask pojedynczego monitora.
    - Nie! Nie! Nie! Jak tych dwóch buntowników mogło mi rozbić 100 000 armii i zająć stolicę?! Nie! A to miała być gra do kolejnej aktualki mojego nowego AARa !!!


    Podziekowania
    Chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy kibicowali AARowi od początku (i od środka też ;) ) do końca, nie będę wymieniał, te osoby wiedzą o kogo chodzi.
    Dzięki tez dla Paradoxu za to ze stworzyli taka super gra na której mogłem wykonać tego AARa
    Dzięki tez Ekipie od AGCEEP za wykonanie moda na którym ten aar się opiera
    Dziękuje tez wielu ekipom muzycznym (wymienię tylko najważniejsze Nightwish, Sonata Arctica, Avantasia) dzięki którym wytrwałem te długie godziny gry w eu2 i pisania
    I na końcu dziękuje Panom z Mothy Pythona i Terremu Pratchettowi (hehe już to widzę jak to przeczytają, ale co tam :D ) za inspirację.
     
  21. robertvu

    robertvu Znany Wszystkim

    I wreszcie jest, z lekkim (hehe) poślizgiem ukazuję się. Oto prze wami:

    Alternatywne zakończenie KNOT AARu

    „Motyl zaburzający powietrze dzisiaj w Pekinie może być przyczyną huraganu w następnym miesiącu w Nowym Jorku" – Teoria Chaosu

    ” W każdej sekundzie powstają tysiące alternatywnych światów” - Teoria światów alternatywnych”

    Opis bitwy pod Post Scriptum pióra nieznanego pisarza.

    Tego dnia mroźne powietrze spadło na równinę przed ostatnia twierdzą rojalistów, jakby sam stwórca chciał dał znać, że dla wrogów Rewolucji ciepłego przyjęcia w niebie nie będzie.
    Generalissimus Sambor Źródło Wszelkiej Mądrości, Światłość Narodów, Wielki Wyzwoliciel, Pan Świata i Okolic, poczęty przed samego Stwórcę i kobietę bez grzechu i narodzony przy wtórze śpiewu wszystkich ptaków, płaczu skał, Zbawiciel nasz wszystkich maluczkich rozpoczął dzień od podyktowania dwudziestotomowego poematu który przebił swym pięknem wszystko co do te pory stworzono, napisaniu symfonii tak wspaniałej, że nikt nie śmiał spróbować jej zagrać (choć złośliwi mówią, że to dlatego, że gdyby źle zagrali nasz wódz skazałby ich na śmierć, ale kto by ufał tym zdrajcom), a także wymyślenia nowego typu działa, a wszystko to jeszcze przed śniadaniem. Po skromnym posiłku złożonym z szklanki wody i dwóch kiełków pszenicy, do których się Sambor ograniczał, by jego żołnierze mieli większe racje generalissimus przyjął na swą służbę trójkę nowych generałów z tysięcy jacy zgłosili się do służby w niezwyciężonej rewolucyjnej armii. Dzięki swej niezmierzonej mądrości wybrał trójkę najdoskonalszych nieskalanych złem dowódców: Wolanda Wspaniałego, MikeZ Odważnego i Viadera Bohaterskiego. W swej niezmiernej łasce pozwolił ich przydzielić do wojsk swemu niemal mu dorównującemu zastępcy Karisowi, a także zająć się taktyką walki, gdyż genialny umysł generalissimusa był zbyt wspaniały, by skalać się tak przyziemną i banalną sprawą. Wielu wielkich ludzi uważa, że Źródło Wszelkiej Mądrości Sambor zrezygnował z układania taktyki, gdyż wiedział, że jego umysł stworzyłby taktykę tak wymyślą, że rojaliści nie mieliby najmniejszych szans w walce, a dobry obyczaj wojenny nakazuje, by dać wrogowi choć cień szans na zwycięstwo. Poza tym któż wie, czy proste umysły zwykłych żołnierzy byłyby w stanie pojąć ten genialny plan na tyle by wykonać go bez błędów. Generalissimus wrócił do pracy, jak wiemy tego dnia podyktował jeszcze trzy zbiory praw, napisał 8 symfonii, a także wymyślił model latającej maszyny napędzanej silnikiem spalinowym nazwanej na jego cześć sambolotem.

    Tego dnia miał się odbyć jeszcze pierwszy szturm na przeklętą twierdzę wroga Post Scriptum. Do ataku sam Generalissimus wybrał dziesięć tysięcy żołnierzy, którzy nie mogli uwierzyć we własne szczęście i zaszczyt jaki ich spotkał. Przed atakiem Sambor Światłość Narodów wygłosił mowę tak wspaniałą, że wszyscy żołnierze się rozpłakali z zachwytu nad jej nieskalaną doskonałością, świadkowie mówią, że widzieli wtedy jak aniołowie zstąpili z niebios by oklaskiwać geniusz wodza Rewolucji. Jeden z nich zaproponował nawet, że wódz zostanie natychmiast wzięty za życia do nieba i tam swym cudownym talentem będzie służył samemu Stwórcy, lecz wódz odmówił tłumacząc się, że nie może zostawić swego ludu bez przywództwa.

    Po przemowie gdy już wszyscy otarli łzy wzruszenia ruszył atak. Żołnierze biegli z taką odwagą i siłą bijącą z oczu, że nikt z rojalistycznych robaków nie mógł im sprostać spojrzeniem, gdyż wyczytałby w nim iż jest zgubiony mimo wielkiej przewagi w ludziach jaką dysponowali rojaliści. Jednak niepowstrzymany marsz po zwycięstwo powstrzymały zdradzieckie pułapki jakie zastawiono na polu bitwy, wśród jęku aniołów atak został powstrzymany, przez podstępne niehonorowe pułapki. Ci bohaterscy żołnierze, którzy licząc na litość poddali się czekał straszliwy los. W barbarzyńskim odruchu zemsty za męstwo tych młodych ludzi rojalistyczna konnica bestialsko wymordowała ich. A przewodził im Jędrzej „Rzeźnik”, co 41 niemowląt we śnie udusił.

    Generalissimus zapłakał nad tym okrucieństwem, a z jego policzków spłynęły dwie łzy. Jedna upadła na martwego żołnierza i natychmiast przywróciła mu życia, druga upadła na ziemię i z tego miejsca wytrysnęło źródło o nieskazitelnej czystości dając początek Rzece Rewolucji.

    Całą następną noc z nieba padał deszcze, lecz ci którzy ta byli opowiadają, że był słony, bowiem nie był to zwykły deszcz, a łzy, gdyż to samo niebo opłakiwało poległych i bestialstwo pomordowanych w haniebny sposób.

    Wielki Wódz, Źródło Wszelkiej Mądrości Generalissimus Sambor następnego ranka ogłosił swą wolę i plan który pozwoli na zmiażdżenie robactwa i plagi tej ziemi rojalistycznych zdrajców. Plan był tak genialny, że swym kunsztem olśnił wszystkich tak dalece, że przez cały ranek z zachwytu nie mogli wydobyć słowa. Genialny plan generalissimusa zakładał atak wszystkimi siłami od frontu w wielkim szturmie. Około południa w przerwie między rozmyślaniami nad sensem wszechświata, a pracami nad teorią względności Wódz zebrał generałów na naradę oczywiści Światłość Narodów nie musiał się nikogo radzić, ale reszta generałów musiała lepiej poznać genialny plan zmiażdżenia rojalistów. Po około półgodzinie generałowie wyszli z narady dzieląc się swym zachwytem nad planem wodza w słowach „po****ło go chyba”, „on jest nienormalny” i „Jak to jest dobry plan to ja jestem orangutan” (dobrze poinformowane źródła donoszą, że zaraz po wypowiedzeniu tych słów żołnierz owy rzeczywiście zmienił się w orangutana).

    Wkrótce wielka armia Rewolucji zebrała się na polu bitewnym, żar patriotyzmu buchał z ich serc i twarzy. Generalissimus powiedział krótką mowę i wydał rozkaz ataku, choć nie powinno się to zwać rozkazem, gdyż żołnierze sami się rwali do ataku, a jedynie słowa Wodza Rewolucji trzymały ich bitewny szał na uwięzi.

    I ruuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuszyyyyyyyyyyyyyyyyyyyliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii...............
    Na początku wszyscy razem, głóóóóóóóóóównymmmmm toooooooorem.
    Z lewa jakby szybciej kooooooooonnica
    Ale i piechociarze nie wyglądają na wycieńczonych.
    Dalej piechota, piechota i piechota z zaprzyjaźnionego z nami AARa Sambora.
    I pędzą, jak oni pędzą jak jakiś struś pędziwiatr, jak Jakub Wędrowycz bimber w stodole!
    Na przód wysuwa się trzeci pułk strzelców, ale co za pech uderzył w nich pocisk artyleryjski, teraz na przedzie jest 8 pułk, którego nomen omen żołnierze dali mi wczoraj papierosa i namiary do pewnej miłej rozwódki, za co chciałbym serdecznie podziękować. Ale nie zawracajmy sobie głowy takimi drobnostkami, bo na polu bitwy wiele się dzieje.
    Tak, czyż mnie oczy nie mylą? Tak, tak dobrze widzę! Szeregowy Kowalski sika w krzaki!
    Ale cóż to, z miasta rusza natarcie kawalerii! Jak oni pędzą jak pędzą, jak szwagier Stefan do wygódki po talerzu fasoli, jak Polscy posłowie po wypłatę, jak jak Czarniecki do Poznania po szwedzkim zaborze! I wbijają się w armię rewolucji niczym pięść w brzuch zapaśnika sumo, niczym emerytka na wolne miejsce w autobusie! Ale ich atak nie ma sensu, bo to w końcu armia Rewolucji, w swych czerwonych mundurach są niepokonani. Krążą plotki, że przestrzeń reklamową na mundurach chciała wykupić Coca-cola, ale ponoć Sambor odrzucił ich ofertę, bo sam woli Pepsi, ale to tylko plotki.
    A tymczasem a czele armii wysuwa się jeden żołnierz! Czy dobrze poznaje tą sylwetkę? Tak Dziura w lewym bucie, charakterystyczny smark cieknący z nosa, to musi być on, szeregowy Zacharu Chuchała, którego ojciec znany był z tego, że potrafił trafić mysz na drugim końcu podwórza z pistoletu, ponadto potrafił przebiec dwadzieścia kilometrów sprintem bez zadyszki i skakać na dwa metry w górę, na szczęście Zachary większość cech odziedziczył po matce, zwanej pieszczotliwie Zocha „Krowa” Chuchała, po ojcu Zachary otrzymał skłonność do gromadzenia się brudu w pępku i dwie pary kaleson.
    Biegnij Zachary Biegnij! Już jest prawie, biegnij Zachary! Jak on biegnie, kule świergotają mu koło uszu, ale on na to nie zważa, biegnie dalej, już jest, prawie! Jeszcze kilka kroków!
    Uuuuuuuuuuuuuuuuu to musiało boleć biedny Zachary, nie dotrze do swojego celu, a mamusia mówiła sznuruj buty, gdyby nie to teraz byś się nie potknął.
    A Armia wyraźnie przyspiesza! Mija gniazda cekaemów, barykady uliczne, jeszcze przyspiesza o matkooooooooooooooooooooooo......

    I Wielka Wspaniała Armia Rewolucyjna wlała się przełamując wszelki opór do miast Post Scriptum, niczym rzeka do stajni Augiasza. To gniazdo rozpusty już wkrótce zostanie zniszczone, podobnie jak Sodoma i Gomora.
    Jednak coś się stało, w centrum miasta rojaliści zbudowali wielkie barykady wznoszące się jak wieża Babel i będąca takim samym symbolem rozpusty i pychy przegranych cywilizacji. Na tych barykadach walczą niezłomne szeregi żołnierzy, ale rojaliści bronią się niezwykle zaciekle, być może wiedzą, że by przetrwać muszą zwyciężyć, bo w nowym świecie nie będzie miejsca na szumowiny ich pokroju. Na szczytach barykad walczą sami generałowie zarówno rojalistów jak i rewolucji. Sam cesarz przekleństwo Knotu Robertvu walczy z Wolandem, MikeZ z Cjem, a Jędrek z Viaderem. Najcięższy pojedynek toczy się między cesarzem, a Wolandem. Mimo przewagi Wolanda cesarz broni się zaciekle, niektórzy powiadają, że sprzedał duszę diabłu w zamian za zwycięstwo, a Grochzebub jako znajomy diabeł roberta dorzucił mu jeszcze trochę uroku osobistego jako bonus. Jednak w pewnym momencie okazuję się, że nawet diabeł nie jest w stanie ochronic cesarza. Robertvu popełnia błąd i rapier Wolanda dosięga jego boku, cesarz upada na kolana, a WolandWspaniały szykuję się do zadania decydującego ciosu. Jakiś szeregowy omamiony kłamliwą propagandą żołnierz rzuca się z boku by uniemożliwić ten atak i śmierć wodza rojalistów, lecz potyka się o jakieś ciało i upada. Cios Wolanda dosięga celu i przywódca rojalistów pada bez życia. Kto wie co by się stało, gdyby temu bezimiennemu żołnierzowi udało się zablokować cios Wolanda. Być może historia potoczyłaby się inaczej, ale kto to może wiedzieć. Wraz ze śmiercią cesarza załamuję się morale rojalistów, oddziały rewolucji wdzierają się na barykady. Jeszcze przez godzinę trwają walki we wnętrzu gdzie opór stawiają generałowie, jednak wszyscy zostają pokonani, przez generałów Karisa i Generalissimusa Sambora, żaden z nich nie dał się wziąć do niewoli.

    Dzień zwycięstwa nad rojalistami ogłoszono świętem; Dniem Rewolucji. Generalissimus Sambor wkrótce po zwycięstwie zmienił nazwę AARu z KNOT na SamboAAR, miasta Post Scriptum na Samborogród. Oficjalnym przywitaniem państwowym stało się „Heil Sambor” , „Sambor wiecznie żywy” i „Viva en Sambour”. Generalissimus przyjął też nowy tytuł gdyż generalissimus jak w swej niezmierzonej mądrości raczył wytłumaczyć odnosi się do czasów wojny i wywołuję niemiłe skojarzenia. Przywódca powinien się kojarzyć z czymś przyjaznym dobrotliwym nawet, czymś pozytywnym, stąd nowy tytuł: Wielki Brat...

    [​IMG]

    Epilog 1 i 1/2:
    - Stać!!!
    - Panie władzo co się stało?
    - Za szybko Pan jechał. Dokumenty proszę.
    - Niech to koniec drogi, a tu takie coś.
    - Hmmm Pan Knotosław Aarowski, dobrze czytam?
    - Tak.
    - To teraz pan dmuchnie w balonik.
    - Ehhh
    - O widzę, że ciągniemy na podwójnym gazie.
    - Ja nigdy w życiu!
    - Wskaźnik nie kłamie poziom absurdu w wydychanym tekście wynosi 62%, to ponad dawkę śmiertelną. Przyznaj przed jazdą walnąłeś sobie z 10 Monthy Pythonów?!
    - Ja nigdy, no może jednego małego Pratchetta.
    - No to pokaż pan dokumenty może to chociaż będzie ok.
    - Proszę.
    - Hmmm, a gdzie aktualne dokumenty z gry? Widzę raptem ostatnie z poprzedniego odcinka.
    - No wie pan, koledzy prosili nie mogłem odmówić.
    - Dosyć, nie dość, że mam pan śmiertelną dawkę absurdu we krwi, jedzie pan za szybko te jeszcze bez aktualnych dokumentów z gry! Za takie rzeczy idzie się siedzieć!

    Później tego samego dnia:
    - Wielka mumia ogłosiła swój wyrok. Za naruszenie wielu przepisów karnych pan Knotosław Aarowski...
    - Knot AAR jeśli można.
    - Oskarżony nie ma głosu! Za naruszenie wielu przepisów oskarżony Knot AAR zostaje dożywotnio zamknięty! Tako rzecze sprawiedliwość!

    Mały ciemny pokój rozświetlany przez pojedyncze źródło światła:
    - Mój sssssssskarbie, oni chcą nam ciebie odebrać, złe moderatory, ale my się nie damy zamknąć, zmienimy nicka, będziemy pisać pod przykrywką, ale się nie poddamy! Tak mój ssssssssskarbie nie poddamy się!

    Niedaleko:
    - Szefie pacjent spod 13 znowu świruje.
    - Co tym razem?
    - To co zwykle, że będzie kontynuował aara i takie pierdoły. Co robimy?
    - To co zwykle lewatywa, a jak nie pomoże to następna.
    - A jak druga też nie pomoże?
    - To następną i tak do skutku.

    ________________________________________________________________________________________

    OT skasowano - AAR zamknięty - w celu kontynuowania proszę zgłosić się do administracji forum.
    Raferti
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie