La Divina Commedia

Temat na forum 'HoI III - AARy' rozpoczęty przez Zamiela, 27 Lipiec 2010.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Zamiela

    Zamiela Aktywny User

    W związku z inspiracją AAR'em Dies Irae wraz z przyjaciółmi postanowiłem stworzyć własne dzieło, które światło dzienne ujrzy najprawdopodobniej w sierpniu o ile nikt z ekipy nie nawali AAR'y powinny pojawiać się regularnie i opowiadać historię 2 WW naszymi oczami.

    Jest to nasze pierwsze podejście do tworzenia AAR'ów, tak więc liczymy się ze wszelką krytyką by w przyszłości stworzyć doskonalszą wersję która zadowoli zarówno Was jak i nas. Mamy jednak nadzieje, iż nasz twór nie będzie przyprawiał nikogo o ból głowy, a może i okaże się całkiem ciekawym i przyjemnym w odbiorze. A tu trailer stworzony przez Rothus'a i Flame'a jako mała reklama przyszłego przedsięwzięcia i zachęta do śledzenia losów przedstawionych w Komedii:

    [video=youtube;rlfPec4_Oy4]http://www.youtube.com/watch?v=rlfPec4_Oy4[/video]​
     
  2. Rothus

    Rothus Znany Wszystkim

    Jeszcze przed zainicjowaniem samej rozgrywki, jednak już w związku z rozpoczęciem 'Komedii' chciałem zaprezentować niejaki prolog do wydarzeń, które będą rozgrywały się w czasie prowadzenia AAR'a. Wszystko rozgrywa się w przeddzień rozpoczęcia naszej kampanii, ostatni dzień 1935 roku, jak to też szanowni czytelnicy będą mogli zauważyć – będącym niezwykle ważnym dla dalszych losów świata sylwestrem.

    _________________________________________________

    [​IMG]

    ==========

    Prolog
    Wpis 1
    'Stary poeta, kawa i Rothus'


    Data: 31.12.1935
    Godzina: 21:50
    Miejsce: Waszyngton; Biały Dom; Owalny pokój

    ==========

    W pomieszczeniu panował półmrok, gdyby nie delikatne światło lampy znajdującej się na biurku osoby piastującej najważniejszy urząd w państwie nikt z obecnych wewnątrz pomieszczenia urzędników i szefów różnych wydziałów rządowych nie mógłby swobodnie poruszać się między fotelami, stołami, krzesłami i przeróżnymi elementami dekoracji wnętrz. Na twarzy podstarzałego ministra spraw wewnętrznych rysowało się zmęczenie i niepewność. Tak samo jak reszta czekał na spóźniającego się Roosevelta. Mijał dobry kwadrans od kiedy mieli zacząć to spotkanie, co oczywiście spotykało się z wyraźnym niezadowoleniem wyrwanych z różnych miejsc osobistości. Co jakiś czas ktoś burknął pod nosem co myśli na ten temat, druga osoba dorzuciła swój komentarz, a reszta na moment zdawała się przypomnieć, iż dzisiejsza noc powinna należeć do przyjemnych i pełnych uśmiechów. Sytuacja zmieniła się gdy w powietrzu rozniosły się odgłosy rytmicznych kroków. Znajdujący się w pokoju mężczyźni, oraz jedna kobieta powstali ze swych foteli, kierując wzrok w stronę drzwi. Te, niczym czekając od dawna na ten moment otworzyły się, wpuszczając do środka jasny snop światła, oświetlający wszystkie sylwetki, wraz z teczkami które to trzymały. Na każdej z nich widniał ten sam, krwistoczerwony napis 'ściśle tajne'.
    - Panie prezydencie. – Minister gospodarki uznał za stosowne wypowiedzieć się jako pierwszy, gdy tylko postać Roosevelta przekroczyła próg, zapalając światło. Tuż za mężczyzną do owalnego pokoju weszła pewna młoda dziewczyna będąca częstym gościem w korytarzach ważnych instytucji. Dziewczyna, o której praktycznie nikt nie wiedział wszystkiego, jednak wszyscy byli zgodni w jednym – nie była to tylko sekretarka, jak to też lubiła się mianować. Gdy tylko drzwi ponownie spotkały się z futryną, a wszyscy, wraz z prezydentem zajęli już swoje miejsca, spóźniony mężczyzna splótł palce obu dłoni, opierając swe łokcie o stół.
    - Wybaczcie moje spóźnienie, sylwester nie jest najlżejszym dniem w kalendarzu władcy państwa. – Prezydent z wyraźnie żartobliwym zabarwieniem ostatnich dwóch słów zwrócił się w kierunku swych gości. Nim jednak ktokolwiek miał okazję coś odpowiedzieć, ten pośpiesznie zwrócił się do swej towarzyszki, prosząc aby przyniosła wszystkim kawy
    - Mamy tylko kilkadziesiąt minut, nie chcę zatrzymywać was do północy, każdy ma swoje rodziny, albo znajomych, z którymi planowali spędzić ten czas. – W tym momencie niemal wszyscy zaczęli negować, mówiąc iż są sprawy ważniejsze od zwykłej zabawy, że to tylko raz do roku i sami byli bardzo zajęci, tak więc nie mają żadnych planów. Tak naprawdę jednak chyba każdy, włącznie z Franklinem liczyli, iż wszystko będzie można odłożyć na jutro, dziś jedynie zatwierdzając te ściśle tajne sprawy, wysłać odpowiednie rozkazy i udać się do żon, kochanek, przyjaciół i pijawek, które wymusiły wspólne spędzenie tego wieczoru.
    - Zastanawiacie się jak mniemam nad jedną sprawą... – Prezydent rozsiadł się wygodniej w swoim fotelu, przerywając wypowiedź na chwilę, w której to próg drzwi ponownie przekroczyła młoda, jasnowłosa dziewczyna. Przez moment w pomieszczeniu zapanowała dziwna cisza, w której to trakcie każdy chętny otrzymał kubek gorącej kawy. Wyraźne światło nie pozwalało już panować półmrokowi, dlatego też bez problemu można było wyczytać, iż mówca trafił w samo sedno. Tak naprawdę nikt nie zdawał sobie sprawy o co w tym wszystkim chodzi. Zostali zaproszeni osobno, o pozostałych członkach obrad dowiedzieli się już na miejscu. Od kilku miesięcy ich ministerstwa przygotowywały po kilka, obłożonych najwyższą klauzulą tajności dokumentów, a gdy nadeszła godzina dziewiętnasta dzisiejszego dnia kazano im wziąć tylko jeden z nich i przybyć do prezydenta. Ustalono to w momencie oczekiwania na przybycie Roosevelta, nikt jednak nie odważył się wysuwać żadnych wyraźnych wniosków.
    - Dlaczego wszyscy zostali zwołani tu tak nagle, bez żadnego powodu nakazano wam zabrać ze sobą jedynie te dokumenty. – Pełen powagi głos zamarł na chwilę, wzbudzając w obecnych jeszcze większe zaciekawienie. Była to chwila budująca napięcie niczym w filmie, tuż przed tym jak ktoś ma odkryć niezwykłą tajemnicę, czy też ujawnić przed światem coś, co byłoby w stanie zaburzyć jego bieg na długie lata.
    - Od kilku miesięcy pracujecie nieświadomie w połączeniu nad pewnym niezwykle istotnym projektem, w skład którego wchodzą trzy główne czynniki. Rozwój gospodarki, rozwój technologiczny i militarny. – W tym momencie prezydent wysunął jedną z licznych szafek swego biurka, wyciągając z niej pewien dokument. Odrzucił teczkę na blat, pozwalając każdej z zebranych tutaj osób przyjrzeć się dokładnie wszystkiemu co też było napisane na pierwszej stronie.
    - Panowie, pani. Proszę poznać Rothus'a – klucz do stworzenia najpotężniejszego państwa, zdolnego przeciwstawić się każdemu zagrożeniu wewnętrznemu i zewnętrznemu.

    [​IMG]

    - Nie sądzi pan, że to zbyt... zbyt niedemokratyczne? – Wszyscy zwrócili się w kierunku osoby wypowiadającej te słowa. Jedni patrzyli w jego stronę ze zrozumieniem, drudzy z niepewnością, inni zaś zdziwieniem. Nim prezydent zdołał odpowiedzieć w słowo weszła mu dziewczyna nazywana przez wszystkich sekretarką. Zatrzymała swe lazurowe tęczówki na twarzy jednego z ministrów. Mężczyzna przełknął ślinę, czując jakby zaraz miał spotkać się z czymś niezwykle nieprzyjemnym, niebezpiecznym. Jednak zamiast ranić, czy też krzyczeć na wyraźnie zdezorientowanego osobnika, odziana w typowy, niczym nie odbiegający od innych pracownic Białego Domu strój kobieta uśmiechnęła się kącikiem ust.
    - W życia wędrówce na połowie czasu,
    straciwszy z oczu szlak nieomylnej drogi,
    w głębi ciemnego znalazłem się lasu.
    – Kończąc swą wypowiedź zasiadła w wyraźnie rażący etykietę sposób na biurku prezydenta, zdając się nie zwracać uwagi na to, iż koło niej znajduje się kilkanaście innych osób. Była niezwykle pewna siebie i naturalna.
    - Co proszę? – Pytanie to zdawało się dobiegać z kilku gardeł jednocześnie. Roosevelt nie interweniował w żaden sposób, wciąż siedząc w swym fotelu obserwował zebrane osoby w milczeniu.
    - To Dante Alighieri, włoski poeta z przełomu XIII i XIV wieku. Według wielu osób Ameryka jest obecnie na rozdrożu, wewnątrz ciemnego, nieznanego lasu. Nasz naród stracił z oczu szlak, którym to powinien podążać i bez wyraźnej pomocy w niedługim czasie zostaniemy wystawieni na wielkie niebezpieczeństwo. Być może nasza demokracja jest niezwykle silna, jednak nie sposób nie zauważyć, iż dookoła wyrastają nowe potęgi zdolne zagrozić porządkowi świata. Tak więc uznano, iż Stany Zjednoczone potrzebują pewnej pomocy, działań zza kurtyny, które pomimo braku wyraźnych połączeń, będą razem współdziałać aby doprowadzić nasz wspaniały kraj do zwycięstwa. Czy to na podłożu gospodarczym, czy też militarnym – zwyciężymy. – Delikatny, a pomimo tego niezwykle silny, kobiecy głos rozwiał niemal wszystkie wątpliwości. W tym jednym momencie wszystko zdało się być proste, niezwykle łatwe w wykonaniu i bezbłędne. Tak jakby 'Rothus' był remedium na wszystko. Niezawodnym, bezpiecznym, doskonałym.
    - Ale jak zamierzacie to ukryć? Nie sądzicie, że ludzie zaczną zadawać pytania, zdołacie nimi manipulować przez te wszystkie lata? – Prezydent w końcu zareagował. Wstał od biurka, odkładając prawie pusty już kubek kawy na jakieś mniej ważne papiery.
    - Od czego mamy wolną prasę. Oni są w stanie dokonać wszystkiego. Ale do rzeczy, należy ustalić priorytety...

    ==========

    Data: 31.12.1935
    Godzina: 22:27
    Miejsce: Waszyngton; Biały Dom; Owalny pokój

    ==========

    - A więc wszystko jasne. Proszę się już niczym nie przejmować i cieszyć się dzisiejszą nocą. – Roosevelt jako pierwszy znalazł się przy drzwiach. Obiecał rodzinie, że nie spóźni się zbyt mocno i dołączy do nich zaraz po orędziu, które to skończyło się ponad pół godziny temu.
    - Resztą zajmą się przydzieleni już do tego ludzie. Nam pozostaje czekać na poranną gazetę i pierwsze przecieki. Oraz konferencje prasową. – Entuzjazm, nadzieja? Jak nazwać uczucia, które towarzyszyły im w tej chwili? Pewne było jedno, wraz z wprowadzeniem Rothus'a w życie wiele mogło ulec zmianie. Nikt nie spodziewał się jednak, iż decyzje związane z jego zaistnieniem będą miały zadecydować o tym, czy w ciągu następnej dekady Ameryka zniknie z map historii, czy też objawi się światu jako wybawiciel narodów. Chociaż nawet gdyby było to jasne już dziś, chyba nikt nie przejąłby się tak mocno. Był sylwester, czas zabawy i radości. Każdy mniej lub bardziej świętował to wydarzenie, przez moment nie przejmując się nawet tym, co przyniesie nowy rok 1936.

    AAR wyczyszczony i zamknięty, w razie chęci kontynuacji proszę o kontakt z funkcyjnymi działu.

    Pozdrawiam
    Goliat
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie