Między Niemcami, a Rosją - Polska AAR

Temat na forum 'Darkest Hour - AARy' rozpoczęty przez Czesiu, 28 Grudzień 2011.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Prolog

    [​IMG]


    [...]Panie prezydencie, sytuacja międzynarodowa wyraźnie wskazuje iż jedyną szansą na zachowanie naszego kraju w obecnym kształcie, jest podjęcie współpracy z Rzeszą. Sowieci i Alianci, pomimo wielu obietnic kierowanych pod naszym adresem, nie są w stanie zapewnić nam bezpieczeństwa. Ponadto, jakikolwiek pakt, ze Związkiem Sowieckim będzie oznaczał całkowity upadek naszego kraju, zarówno pod względem politycznym (naturalna niechęć wobec państw o ustroju, podobnym do polskiego), jak również moralnym (odpowiedzialność za mordy dokonywane przez bolszewików). Co prawda Niemcy również nie są stroną, o której można powiedzieć iż jako taka jest całkowicie czysta, już teraz dobiegają do nas informacje o daleko posuniętej nietolerancji, względem przedstawicieli mniejszości żydowskiej w Rzeszy, a także różnego rodzaju osób chorych psychicznie, i dewiantów seksualnych różnego pokroju. Jednakże niemiecka propozycja nie będzie obowiązywać w nieskończoność. W tej sytuacji możemy przystać na propozycję kanclerza Hitlera, który już w latach poprzednich dał się poznać jako wielki przyjaciel narodu polskiego.
    Dlatego też, z racji posiadanych przeze mnie informacji postuluję;
    a) jak najszybsze nawiązanie współpracy wojskowej i gospodarczej z Rzeszą Niemiecką, zanim jej potencjał wzrośnie tak dalece iż Polska nie będzie w stanie jej dogodnić,
    b) jak najszybciej uregulować z Rzeszą, kwestie WMG, gdyż obecnie Polska i Niemcy mogą jeszcze rozmawiać jako równorzędni partnerzy, natomiast, przy zachowaniu obecnego poziomu rozwoju Niemiec, może okazać się, że za rok, lub dwa takiej możliwości mieć nie będziemy,
    c) rozpoczęcie przygotować do wojny z Związkiem Sowieckim, Republiką Litewską, ewentualnie od interwencji zbrojnej w sprawie Cieszyna, które przy pomocy Rzeszy Niemieckiej mogą przynieść nam zamierzone skutki.


    Podpisano:

    Dowódca II Oddziału Sztabu Generalnego Wojska Polskiego

    Gen. Tadeusz Pełczyński – Grzegorz​

    [​IMG]

    Porucznik Piotr Kacprzak wysiadł z kabiny dużego dostawczego Fiata, który wjechał na lotnisko polowe pod Łodzią. O tej porze panował tu błogi spokój, ale oficer dobrze wiedział, że już za kilka godzin zbudzą się stojące teraz w dużych hangarach na końcu pasa samoloty. Był pilotem zaledwie od kilku tygodni, ale przydział do 5 pułku lotniczego, wyposażonego w lekkie bombowce Karaś, uważał za swoiste wyróżnienie ze strony zwierzchników, którzy początkowo chcieli skierować go do latania na samolotach transportowych. Kilka miesięcy temu, gdy zaczynał swoją przygodę z armią, był podobnie jak jego kierowca niezbyt pewnym tego co chce robić w życiu młodym człowiekiem, dla którego liczyło się tylko jedno – latanie. Teraz, już jako oficer lotnictwa odpowiadał za aprowizację lotniska, a dokładniej za dostarczanie bomb treningowych. Ten zimowy wieczór był jednak zupełnie inny, niż wszystkie poprzednie, które spędził w Łodzi. Zaraz po tym jak przedzierając się przez zwały śniegu dotarł do pokoju odpraw mieszczącego się w drewnianej szopie w pobliżu pasa startowego, zauważył wojskowego łazika, bez tablic rejestracyjnych. Takimi pojazdami jeździli tylko oficerowie wszechwładnej „dwójki”. Ich wizyta zazwyczaj kończyła się zagmatwaniem wielu spraw, które do tej pory pozostawały w rękach żołnierzy i oficerów danej jednostki.
    - Porucznik Kasprzak melduje swoje przybycie, panie pułkowniku! – zawołał przechodząc przez próg i przepisowo strzelając obcasami.
    - Dobrze. Panie majorze Kotowicz, to jest człowiek o którego pan pytał – powiedział spokojnie pułkownik Matyszkiewicz, dowódca 5 pułku – Major chciałby zamienić z panem kilka słów poruczniku…
    Matyszkiewicz spojrzał na swojego młodego oficera i szybko zabrał leżący na stole płaszcz, po chwili był już na zewnątrz i spokojnie ruszył w stronę pozostawionego przy wjeździe na teren lotniska Fiata, którego należało przecież odstawić w odpowiednie miejsce. Tymczasem Kotowicz siedząc tyłem do Kasprzaka przeglądał jego teczkę osobową.
    - Mówi pan po rosyjsku, niemiecku, francusku i angielsku poruczniku, czyż nie?
    - Zgadza się panie majorze.
    - Skąd pan wyniósł tak dobrą znajomość tylu języków? Jak na syna robotniczej rodziny spod przemysłowego miasta to całkiem sporo…
    - Starałem się panie majorze.
    - Starania nie zawsze wystarczą. Jest pan patriotą?
    - Stawia pan dziwne pytania majorze.
    - Nie sposób się z panem nie zgodzić, i nie sposób nie odpowiedzieć. Tak, zadaję pytania… cóż… nietypowe, ale oczekuję prostych odpowiedzi, które jest mi pan w stanie udzielić.
    - Jestem patriotą panie majorze.
    - To dobrze – Kotowicz wstał z miejsca i przyjrzał się Kasprzakowi – Ile ma pan lat?
    - Dwadzieścia cztery, panie majorze.
    - Dwadzieścia cztery lata… rocznik…
    - Tysiąc dziewięćset dwunasty.
    - Widzę, że umie pan liczyć, to dobrze… Niech mi pan powie, co robił pański ojciec w dwudziestym roku?
    - Walczył z bolszewikami. Zginął pod Warszawą, gdy miałem osiem lat, tak jak dwaj starsi bracia, obaj zamordowani przez bolszewików w czasie odwrotu. Dowiedzieliśmy się o tym krótko po śmierci ojca.
    - Musiało być wam ciężko prawda?
    - Zgadza się, ale dałem sobie radę. Podobnie jak wielu moich kolegów, których ojcowie nie wrócili z wojny z czerwonymi. Nienawidzę komunistów całym sercem, nigdy nie pogodzę się z tym, że odebrali mi ojca i dwóch braci. Wstąpiłem do wojska, bo chcę zaoszczędzić tego samego innym młodym ludziom.
    - Ciekawe. Przejdźmy do spraw ważniejszych. Jaki jest pana stosunek do BBWR?
    - Nie interesuję się polityką.
    - Ale gdyby, to jest pan raczej za, czy raczej przeciw?
    - Jestem tylko za tym, kto reprezentuje Polskę, i za tym za kim jest mój dowódca.
    - Poparł by pan drugi zamach majowy?
    - Gdyby poparł go mój dowódca.
    - A gdyby nie poparł?
    - To bym bił się z zamachowcami – Kasprzak spojrzał na niewyraźny uśmiech majora, czyżby to było przesłuchanie? Ale przecież kto, jak kto, ale Kasprzak był jednym z najbardziej prawomyślnych oficerów. Dla niego liczyło się tylko latanie, picie, dziewczyny i latanie. Dokładnie w tej kolejności.
    - Potrzebujemy pilotów… - Kotowicz zaczął się delikatnie uśmiechać – Dobrych pilotów. Mówiących w wielu językach, którzy potrafią dochować tajemnicy. Potrafi pan trzymać język za zębami, poruczniku?
    - Potrafię, jeśli tego wymaga ode mnie mój dowódca.
    - A gdyby pański dowódca, wymagał od pana gadatliwości?
    - To byłbym najbardziej gadatliwym żołnierzem po tej stronie Atlantyku.
    - Podoba mi się pan poruczniku. Słyszał pan o planach sformowania oddziału wywiadu lotniczego, operującego nad Związkiem Sowieckim, Czechosłowacją, Litwą, a nawet Rzeszą?
    - Słyszałem.
    - I co pan sądzi o tym pomyśle.
    - Uważam, że trzeba mieć naprawdę mocne nerwy, żeby lecieć nieoznakowanym, nie uzbrojonym samolotem nad Związek Sowiecki, tylko po to, żeby zrobić kilka zdjęć i wrócić na swoją stronę granicy.
    - Porwałby się pan na to?
    - Gdybym otrzymał taki rozkaz zrobił bym wszystko, co tylko mogę, aby tylko go wykonać.
    - Dobrze… - Kotowicz spojrzał na porucznika i przez chwilę milczał – Pilotowałeś kiedyś Lockheed Electrę?
    - Nie panie majorze. To samolot cywilny, a nie wojskowy, ma dwa silniki o dosyć…
    - Wystarczy. Nie mogę zdradzić ci więcej informacji. Jutro, chcę Cię widzieć na lotnisku pułkowym w Łodzi, z kompletem dokumentów, listem pożegnalnym i co najważniejsze w cywilnych łachach. Dostaniesz przepustkę… na dwa tygodnie, ale faktycznie będziesz pod moim dowództwem. Nie zadawaj pytań i wykonaj zadanie.

    Pułkownik Schubert spojrzał na siedzącego po drugiej stronie stołu polskiego oficera kontrwywiadu wojskowego.
    - Widzę, herr Kosowicz, że udało się panu mnie złapać.
    - Tak, panie Schubert, udało się. W naszym fachu trzeba mieć trochę szczęścia, co nie? – na twarzy polaka pojawił się szyderczy uśmiech – Lubię rozmawiać z przeciwnikami, których udało mi się pokonać. To bardzo budujące. Pozwala na poznanie wielu słabych punktów. Ale dzisiaj nie będziemy mieli czasu na pogawędkę, herr Schubert.
    - Doprawdy? Wielka szkoda, mój ordynans ma dzisiaj wychodne, więc nie będę miał jak wrócić do domu, no chyba, że przenocuje mnie pańska urocza sekretarka.
    - Czy was w Abwherze uczą tego waszego cynizmu, czy to przychodzi z czasem? – na twarzy Kosowicza błąkał się wyraz tryumfu – Próbuję pana pojąć, i naprawdę mi się to nie udaje…
    - Powiem panu w sekrecie poruczniku…
    - Kapitanie. Jestem już kapitanem.
    - A więc, gratulacje… więc jak już mówiłem, ten cynizm, o którym pan kapitan wspomniał przychodzi z czasem. Po prostu wiem, że nie czeka mnie już nic gorszego ponad to co przeżyłem. Kula w łeb, albo pokazowy proces w polskim sądzie, wyrok śmierci u swoich…
    - Nic z tych rzeczy, panie Schubert – Kosowicz otworzył szufladę biurka i wyjął szarą kopertę, którą bezceremonialnie rzucił na blat tuż przed niemieckim agentem – To dla pana. List do admirała Canarisa, dowódcy Gestapo, marszałka Goringa, i kanclerza Hitlera. Napisany własnoręcznie przez naszego prezydenta. Wiemy, że mamy wielu zwolenników aliantów, Francji i Anglii w MSZ, dlatego nie puszczamy go kanałami oficjalnymi. Jutro rano będzie pan na granicy. Wróci pan do Niemiec, a potem kto wie… może spotkamy się znowu.
    - W bardziej przyjaznych okolicznościach kapitanie Kłosowicz? A może zamienimy się miejscami? – Niemiec uśmiechnął się z przekąsem – Agentura brytyjska w polskim MSZ…
    - Powiedziałby panu coś o naszej agenturze, ale nie chciałby psuć humoru kanclerzowi Hitlerowi. Podobno dania jarskie, najłatwiej zatruć…

    Do kanclerza Rzeszy Niemieckiej Adolfa Hitlera


    Warszawa, 27 grudnia 1935 roku​


    Szanowny Panie Kanclerzu!​

    Niemcy i Polska to dwa wielkie narody, które los i historia obdarzyły wieloma punktami spornymi. Wynika to z niekorzystnego dla nas i dla Niemiec położenia geograficznego, które od najdawniejszych czasów jest przyczyną konfliktów międzypaństwowych. W obecnej sytuacji, największym wrogiem, zarówno Niemiec jak i Polski, jest jednak kraj, który przeczy wszystkim ideałom i wartościom wyznawanym przez społeczeństwa naszych krajów.
    Mowa oczywiście o największym zagrożeniu dla pokoju w Europie i Świecie, Związku Bolszewickim, którego zgubne działania latem roku 1920, doprowadziły niemalże do upadku Rzplitej. Sytuacja ta nie może się powtórzyć, ani teraz, ani w przyszłości, gdyż największą tragedią dla narodu niemieckiego, byłoby gdyby Rzesza i Sowiety, uzyskali wspólną granicę lądową. Jedyną przeszkodą przed takim rozwiązaniem, które przyniesie więcej szkody niż korzyści dla całego narodu niemieckiego, a także całej Europy i Świata, jest niepodległe państwo polskie. Jego utrzymanie, w obecnym kształcie, granicy wschodniej, powinno być priorytetem każdego niemieckiego rządu, jak również władz polskich.
    W dniu dzisiejszym władze Rzplitej gotowe są na zawarcie sojuszu z Rzeszą, pod warunkiem ustalenia pewnych kwestii, już teraz, tak aby potem, nic nie burzyło wzajemnej współpracy i przyjaźni pomiędzy naszymi państwami. Polska, ze swej strony jest skłonna wyrazić zgodę na inkorporowanie Wolnego Miasta Gdańska do Rzeszy, w zamian za zagwarantowanie, praw i przywilejów politycznych mniejszości polskiej na terenie dzisiejszego Wolnego Miasta Gdańska. Ponadto, Rzplita zachowa możliwość utrzymywania na terenie Gdańska oddziału Poczty Polskiej, która pozostanie placówką zmilitaryzowaną, oprócz tego Rzplita zachowa prawo do utrzymywania Wojskowej Składnicy Tranzytowej Westerplatte, której załoga będzie mogła ulec zmianie.
    Obywatele Rzplitej, pochodzenia niemieckiego, będą mogli zadecydować, w jakiej armii pragną odbywać służbę wojskową, podobnie jak obywatele polscy zamieszkali w Niemczech. W przypadku gdyby wspomniany osobnik uchylał się od służby wojskowej, będzie istniała możliwość aresztowania go i przekazania tej stronie, która jako pierwsza zgłosi jego uchylenie się od służby.
    Kolejną kwestią, są niemieckie żądania terytorialne względem Śląska, którego Polska, jako kraj pozbawiony bazy surowcowej nie może tak po prostu oddać, w ręce niemieckie. Jednakże w przypadku sojuszu, władze Rzplitej zgadzają się na inwestycje niemieckie na tym obszarze, pracujące na rzecz armii niemieckiej, z wyłączeniem dostaw dla wojsk polskich, które w przypadku przedsiębiorstw niemieckich osiągną maksymalnie 40% produkcji.
    Ostatnią już sprawą, jest kwestia zamieszkujących Rzplitą, obywateli wyznania mojżeszowego, których nie można pominąć podczas rozmów o warunkach sojuszu. Polacy ze swej strony są w stanie zapewnić bezpieczeństwo ok. dwóm milionom obywateli wyznania mojżeszowego, pod warunkiem, iż Niemcy wypłacą jednorazowo ok. 300 tysięcy marek w złocie, które zostaną przeznaczone na nauczenie ich języka polskiego i przysposobienie do jakiś pożytecznych dla kraju „posług”. Gdyby jednak Niemcy nie chcieli przekazać swoich obywateli wyznania mojżeszowego do Polski, wtedy strona polska prosi o zapewnienie iż, Niemcy nie będą prześladować znajdujących się na terenie Rzeszy i Polski obywateli polskich wyznania mojżeszowego.
    List ten nie idzie normalną drogą dyplomatyczną, z powodów, które powinny na razie pozostać tajne, tak długo, aż przyczyny takiego stanu rzeczy nie pozostaną wyjawione podczas oficjalnych kontaktów dwustronnych. Odpowiedź proszę przekazać przez ministra Becka, lub kogoś zaufanego z otoczenia pana kanclerza, z kim będzie można spotkać się w sposób całkowicie bezpieczny, dla przedstawicieli obu stron.


    Z wyrazami szacunku, Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej
    Ignacy Mościcki


    [​IMG]

    Hitler zwinął list i podał go stojącemu obok marszałkowi Goeringowi.
    - Co sądzisz Herman?
    - Wydaje mi się, że Polacy zmądrzeli.
    - Taak. Wobec tej propozycji nie możemy przejść obojętnie. Zacznijmy teraz myśleć logicznie – Hitler usiadł przy biurku i przez chwilę bawił się palcami – Dlaczego Polacy nie posyłają tego listu, który uważam za całkowicie oryginalny przez kogoś ze swoich dyplomatów?
    - To doprawdy dziwne – stwierdził stojący nieco z boku minister spraw zagranicznych Rzeszy von Neutrach – wydaje mi się, że ktoś w Polsce obawia się, że to pismo mogłoby trafić w niepowołane ręce. A to oznacza, że ich korpus dyplomatyczny jest opanowany przez kogoś, kto…
    - Kto nie chce silnej pozycji Rzeszy – dokończył Rudolf Hess.
    - Mam na myśli tylko sowietów, ale Polacy to jeszcze więksi antykomuniści niż my, i Francuzów, w połączeniu z Anglikami. A tym panom, naród niemiecki jest doprawdy, solą w oku – zakończył wywód Hitler – Przygotujcie odpowiedź do pana Mościckiego. Zawiezie ją Herman…
     
  2. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Odcinek 1
    „Dziękuję Niebu, że we wszystkich swoich instynktach pozostałem Polakiem.”

    F.Nietzsche


    [​IMG]

    Nieoznakowany samolot pasażerski Lockheed Electra schodził do lądowania. Siedzący za sterami maszyny porucznik Kasprzak był spokojny. Lot zakończył się powodzeniem, a na pokładzie przebywało dwóch niemieckich oficerów wywiadu, pilnowanych przez majora Kotowicza. Obaj Niemcy oczekiwali na nich na położonym nieco na uboczu lotnisku pod Berlinem, gdzie oprócz ich Electry nie było innych maszyn. Gdy Kasprzak wylądował na betonowym pasie startowym zza hangarów wyjechały dwa samochody obsługi, które pomogły mu ustawić dziób samolotu we właściwym kierunku, a chwilę potem na pokład weszli Niemcy, którzy bez słowa oddali broń osobistą majorowi, a potem ruszyli w drogę powrotną.
    Koła Electry uderzyły o betonowy pas lotniska Okęcie. Kasprzak odprowadził samolot na jedną z bocznych płyt lotniska. Gdy śmigła zatrzymały się, do maszyny podbiegła obsługa naziemna, która pośpiesznie podstawiła drabinkę dla pasażerów. Niemcy pośpiesznie wyszli z maszyny, a do kokpitu wszedł major Kotowicz.
    - Mam nadzieję, że rozumie pan poruczniku, że tego lotu nie było?
    - Jasne, majorze.
    - Dobrze, a teraz proszę założyć cywilne ubranie i czekać na mnie na Nowym Świecie, w kawiarni „Adria”. Jeśli nie pojawię się do godziny drugiej wieczór, proszę czym prędzej wracać do macierzystej jednostki – Kotowicz uśmiechnął się – Nasza współpraca dopiero się rozpoczyna, ale musimy zachować ostrożność. Mam nadzieję, że pan to rozumie.
    - Doskonale, panie majorze.

    [​IMG]

    Do prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej,​

    Berlin 30 stycznia 1935 roku,​

    Szanowny Panie Mościcki!​

    Polska propozycja utwierdza mnie w przekonaniu iż Polacy, wbrew temu co przyjęło się sądzić, są narodem obdarzonym instynktem samozachowawczym. Naród niemiecki, w wyniku błędów popełnianych przez ludzi poprzedniej epoki, wielokrotnie ścierał się z Polską, która w gruncie rzeczy, mogła stać się największym sojusznikiem Niemiec. Niestety, w wyniku obustronnych niedopatrzeń stało się, to co stać się musiało w wieku XVIII, kiedy to Polska jako taka zniknęła z mapy Europy.
    Dzisiaj Polacy ponownie czują zagrożenie dla swojej niepodległości. Co prawda, Niemcy nie zawsze opowiadały się, za istnieniem wolnego państwa polskiego, ale istnienie bufora pomiędzy nami, a bolszewizmem w jego wschodnim wydaniu, wydaje się być co najmniej celowe. W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego jak tylko uzgodnić warunki porozumienia.
    Odnośnie statusu Wolnego Miasta Gdańska, to Niemcy nie mogą zgodzić się na funkcjonowanie tam oddziału Poczty Polskiej, w dodatku w sytuacji, gdy polscy listonosze będą mieli broń. Działanie Wojskowej Składnicy Tranzytowej Westerplatte, wobec istnienia Gdyni, jako nowego portu morskiego na Bałtyku, przeznaczonego li tylko dla Polski staje pod znakiem zapytania, ale Niemcy w imię przyjaźni z Polską zgodzą się na utrzymanie tam polskiej załogi, przy tym zależy nam, aby nie przekroczyła ona 300 ludzi, gdyż podobnymi siłami dysponuje w chwili obecnej policja gdańska, co po przejęciu miasta przez Rzeszę, pozwoli nam na utrzymanie równowagi, nie biorąc pod uwagę oddziałów Gestapo, SS i Wehrmachtu stacjonujących w Gdańsku.
    Proszę też, aby Polska wyraziła zgodę na przejęcie już teraz władz lokalnych w Gdańsku przez działaczy NSDAP. Będzie to gest dobrej woli ze strony Polski. Szefem gdańskiego oddziału, jest p. Artur Greisner, który ze swej strony jest w stanie zapewnić Polakom w mieście takie same prawa i przywileje, jak te, którymi cieszyli się do tej pory, nie będzie to problemem, ani dla mnie, ani dla niego.
    Odnośnie wspomnianych przez pana obywateli wyznania mojżeszowego, jest to wewnętrzna sprawa Polski, podobnie jak ustawy norymberskie w Niemczech. Jeśli zaś idzie, o obywateli polskich przebywających w Rzeszy, to Polacy w Niemczech otrzymają takie same prawa jak Niemcy w Polsce, z wyłączeniem przedstawicielstwa politycznego w Reichstagu, na rzecz mandatów w Landtagach, o ile propozycja ta odpowiada stronie polskiej. Jeśli nie, to strona niemiecka jest otwarta na dalsze propozycje polskie. Nie mogę oczywiście zagwarantować, że każdy polski Żyd, w Niemczech będzie mógł chodzić po ulicach bez opaski, z takimi samym prawami jak przedstawiciel rasy aryjskiej, czy choćby takimi samymi prawami jak każdy Polak. Byłoby to pogwałceniem obowiązującego obecnie w Niemczech prawa.
    Co do służby wojskowej, to jest to propozycja już teraz, do przyjęcia i realizacji. Nie widzę również, większych problemów w zawarciu, już teraz, na poziomie ambasad, o ile jesteście panowie pewni jej obsady, porozumienia dwustronnego, pomiędzy rządem Rzeszy, a rządem polskim, na mocy którego sformułowany zostałby tajny protokół, obejmujący porozumienie przeciwko Związkowi Sowieckiemu. Gdyby zaś takiej pewności po stronie polskiej, co do ambasady berlińskiej, nie było, wtedy proszę o posłanie zaproszeń do Warszawy na początek lutego br., dla marszałka Goeringa, p. Hessa.

    Z wyrazami szacunku, Adolf Hitler​


    Kapitan Kłosowicz pokwitował odbiór czeków i wyszedł z gabinetu generała Pełczyńskiego. Przed drzwiami czekało na niego dwóch niemieckich oficerów.
    - No cóż, panie Schubert, znowu się spotykamy co?
    - Ano znowu, kapitanie Kłosowicz. Podobno ma pan nas odprowadzić do granicy państwowej.
    - Podobno. Chociaż zdecydowanie bardziej wolałby odprowadzić panów na Rakowiecką.
    - Domyślam się, panie kapitanie – na twarzy drugiego Niemca pojawił się niechętny uśmiech – Ja również wolałbym posłać pana do KZL, ale to nie my decydujemy o tym co zrobimy z drugim człowiekiem.
    - Zgadza się panie… - Kłosowicz podał rękę drugiemu przybyszowi z zachodu.
    - Pułkownik Jozef von Hipper.
    - Kapitan Karol Kłosowicz.
    Oficerowie nie mieli jednak zbyt wiele czasu na pogaduszki. Zeszli na dziedziniec i wsiedli do czarnego Fiata, który już kilka minut później wyjeżdżał na przedmieścia stolicy. Przez kilka następnych godzin samochód kierował się w stronę Prus Wschodnich. Ten odcinek drogi był obecnie w niezbyt dobrym stanie, ale mimo tego kierowca starał się osiągać jak największe prędkości, wyciągając z silnika dosłownie siódme poty. Krótko po zmroku podróżni dotarli na granicę państwową. Polska straż graniczna przepuściła samochód bez kontroli. Po niemieckiej stronie, wystarczyło, ze von Hipper zamienił kilka słów z niemieckim dowódcą placówki. Przez następnych kilka godzin podróżni kierowali się do Królewca, gdzie w siedzibie Gestapo oczekiwał już na nich Herman Goering i Artur Greisner…

    [​IMG]

    Tego samego dnia Generalny Inspektor Sił Zbrojnych, generał Edward Rydz Śmigły, podpisał zgodę na zwiększenie dotacji budżetowej dla II Oddziału Sztabu Generalnego. Zwiększenie dotacji miało pozwolić na rozbudowę siatek agenturalnych w Związku Sowieckim, Republice Litewskiej oraz w Czechosłowacji, które w ostatnich latach stały się pierwszoplanowymi celami dla polskiego wywiadu. Sytuacja w ZSRR, na Litwie i w Czechosłowacji, mogły powiedzieć wiele o tym co dzieje się na świecie, a także o tym, jak długo będzie trwał swoisty status quo w wielkiej polityce…

    [​IMG]

    4 stycznia 1936 roku, przedstawiciele Wolnego Miasta Gdańska, w głębokiej konspiracji przekroczyli granicę z Rzeczpospolitą Polską i udali się do Warszawy, na spotkanie z premierem Marianem Żyndarmem – Kościałkowskim, prezydentem Mościckim oraz ministrem spraw zagranicznych Józefem Beckiem. Temat rozmów był znany już zdecydowanie wcześniej – uzgodnienie stanowiska Polski i przedstawicieli WMG, z ramienia Ligii Narodów, w sprawie przejęcia władzy w mieście przez działaczy NSDAP, którzy domagali się jak najszybszego rozpisania przedterminowych wyborów, do ciał przedstawicielskich. Przedstawiciele WMG liczyli na poparcie Polaków, którym, ich zdaniem zależało na utrzymaniu status quo. Spotkanie okazało się wielkim rozczarowaniem dla przedstawicieli Ligii Narodów. Prezydent nie przyjął delegacji, a premier i minister spraw zagranicznych, próbowali przekonać polityków z zagranicy o bezcelowości ich działań. Tego samego dnia stojący na czele gdańskiego oddziału NSDAP, Artur Greisner podczas wiecu wyborczego na gdańskiej starówce zaapelował do wyborców, o jak najszybsze zaprzestanie działań, które prowadzą do wewnętrznych podziałów wśród niemieckich mieszkańców miasta.
    - Niech Polacy z Gdańska, pozwolą nam działać. Jeśli chcecie, aby Polska i Niemcy, były w przyszłości dobrymi sąsiadami, to poprzyjcie działania NSDAP, która jako jedyna niemiecka partia, jest otwarta na rozmowy z Polską. Nie odrzucajcie pomocy, którą są wam w stanie zaproponować Wielkie Niemcy, z wodzem Adolfem Hitlerem – grzmiał Greisner – Polacy i Niemcy z Gdańska, już niebawem, nie będą różnić się niczym. Każdy z nas jest gdańszczaninem, Gdańsk jako miasto hanzeatyckie, naturalnie ciągnie do Rzeszy. To miasto nie jest potrzebne Polsce – Polska ma przecież Gdynię, której port staje się największym konkurentem dla portu w Gdańsku. Jeżeli będziemy dalej działać w ten sposób, to nigdy nie osiągniemy tego, o czym marzą obie strony – przyjaźni i trwałego pokoju, który pozwoli nam żyć i pracować w spokoju…
    Kilka tygodni później, na początku lutego odbyły się wybory do Senatu i ciał doradczych. Pierwsze miejsce zdobyli narodowi socjaliści. Pozostałe partie, funkcjonujące wcześniej na terenie Niemiec, zdołały wprowadzić do Senatu po jednym przedstawicielu. Ich głos był jednak od samego początku zdecydowanie ograniczony – każda próba sprzeciwienia się decyzjom podejmowanym przez ludzi Greisnera, kończyła się zakrzyczeniem przeciwników politycznych. Gdańsk był już niemiecki. Teraz należało tylko usankcjonować to formalnie.

    [​IMG]

    8 lutego odbyły się pierwsze poważne ćwiczenia wojsk lądowych w Polsce od śmierci marszałka Piłsudskiego. Stojący na czele armii generał Rydz – Śmigły, wtajemniczony przez prezydenta w plany sojuszu z Niemcami nie chciał pozostawać junior partnerem dla Niemiec, podjął więc próbę pokazania siły polskiej armii. Plan operacji przewidywał uformowanie trzech korpusów. Białego, czerwonego i niebieskiego. Zadanie korpusu Białego przewidywało min., utrzymanie wyznaczonych pozycji przez cztery dni, a następnie przejście do kontrofensywy i wyparcie połączonych sił korpusów Czerwonego i Niebieskiego. Pewnym utrudnieniem dla korpusu Białego był fakt, iż siły „czerwonych” i „niebieskich” uderzyły na pozycje „białych” ze wschodu i zachodu, zamykając „białych” w potrzasku. Dowodzący osobiście „białymi” Śmigły, delikatnie mówiąc nie popisał się. Zdaniem wielu obserwatorów, wśród których był min., generał Guderian (jako gość zaproszony osobiście przez Śmigłego), jego siły zaprzepaściły szansę na pobicie najpierw „niebieskich”, a potem skierowanie się przeciwko „czerwonym” działając w sposób nieskoordynowany w pierwszych dniach ofensywy. Mimo tego po stronie „białych” pojawił się swoisty rodzynek w cieście, w postaci generała Konaszewicza – Tokarzewskiego, którego dywizja, pomimo niesprzyjających warunków terenowych, przełamała obronę najpierw czerwonych, a potem niespodziewanym zwrotem spadła na skrzydło niebieskich zapobiegając rozbiciu sztabu samego generała Śmigłego.
    U niebieskich talentem popisał się Dąb – Biernacki, który unikając połączenia z oddziałem „czerwonych” wprowadził silny oddział „białych” w zasadzkę, która zakończyła się całkowitą masakrą oddziału „białych” dowodzonych przez kapitana Raginisa. Udział w ćwiczeniach wzięła także wschodząca gwiazda Szkoły Artylerii w Toruniu, major Rzadkowski*, operujących w ramach sił „czerwonych”, który prowadząc nietypową walkę ogniową, zdołał zmusić do ucieczki kontratakujące szerokim frontem oddziały „białych” dowodzone przez generała Kutrzebę, który stwierdził w prywatnej rozmowie z Guderianem, że gdyby nie brak swobody taktycznej, to działania na jego odcinku wyglądałyby zupełnie inaczej. Z ćwiczeń nasunął się jeden wniosek – im szybciej od dowodzenia zostanie odsunięty generał Śmigły, tym lepiej wyjdzie na tym polska armia.
    Guderian w swoim raporcie dla Hitlera napisał:
    Polskie wojsko, jest w dużej mierze oparte na trakcji konnej. Nie jest to bynajmniej wynik jakiegoś zacofania, wszak również i niemiecka armia, opiera się raczej na sile końskich mięśni, niż na potędze motoru. Jednak jego największym problemem, jest naczelne dowództwo, w osobie generała Śmigłego, który ma podobne pojęcie o nowoczesnej armii, jak prostytutka o teologii. Jeżeli, Rzesza i Polska mają kiedykolwiek podjąć współpracę wojskową, to oddziały polskie, muszą pozostawać pod dowództwem centralnym armii niemieckiej, oczywiście tak długo, jak długo na czele wojsk polskich stać będzie pan generał Śmigły. Byłoby celowym, pozbawienie go dowództwa, i przekazanie mu prostego zadania, na poziomie dowódcy dywizji, czy pułku, ale nie obarczanie jego głowy zadaniami dla wodza naczelnego całej armii.

    [​IMG]

    Postawa Polski w sprawie Gdańska, udział niemieckiego generała w ćwiczeniach polskiej armii… wszystko to wywoływało zrozumiałe zdziwienie w Paryżu. 5 marca do Polski, niemal równolegle z wysłanym przez Hitlera Rudolfem Hessem przybył francuski minister spraw zagranicznych, Pierre Flandin. Stojący na czele francuskiego MSZ dyplomata zaapelował do Polaków, o jak najszybsze zerwanie z Niemcami, którzy obecnie, zdaniem Francji, dążą do opanowania Polski i wykorzystania jej, w charakterze wabika, do sprowokowania ZSRR do rozpoczęcia wojny. Beck grzecznie wysłuchał francuskiego stanowiska, podziękował za troskę o polski interes, a następnie stwierdził, że polska polityka zagraniczna, o ile pamięta, jest wewnętrzną sprawą Rzeczpospolitej Polskiej…
    Zdecydowanie inny oddźwięk miała wizyta Hessa, który przekazał Beckowi list od Hitlera, w którym ten formułował wstępne warunki ewentualnego sojuszu. Projekt Hitlera wydał się Beckowi całkiem logiczny, wolał jednak poczekać z wydaniem ostatecznego osądu w tej sprawie do konsultacji z prezydentem Mościckim, który był głównym architektem planowanego aliansu z Rzeszą…

    Do prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej​

    Berlin, 28 luty 1936 roku,​

    Dzięki poparciu jakiego udzieliła nam Polska w sprawie Gdańska, polskie plany sojuszu z Rzeszą nabierają realnych kształtów. Po dokładnym przemyśleniu sprawy i skonsultowaniu się z moimi najbliższymi współpracownikami, proponuję następujące warunki zawarcia sojuszu polsko – niemieckiego.
    - W sprawie Żydów: Polska zachowuje pełnię praw odnośnie statusu Żydów w Polsce, Niemcy nie będą naciskać Polaków odnośne wprowadzenia ustaw norymberskich w życie. Jeżeli w pewnym momencie rząd polski zdecyduje się na przyjęcie takich samych środków, jak te obowiązujące w Niemczech, rząd Rzeszy będzie uważał to za bardzo sprzyjającą okoliczność, jeśli zaś takiej woli politycznej nie będzie, Niemcy przejdą nad tym do porządku dziennego.
    - W sprawie Niemców w Polsce. Polacy wyrażą zgodę na zaciągnie ich do Wehrmachtu oraz formacji pomocniczych względem Wehrmachtu, takich jak SS, Gestapo, Kripo, Schupo etc., podobnie Polacy będą mogli zaciągać swoich obywateli mieszkających w Niemczech do Wojska Polskiego i jego formacji pomocniczych.
    - W kwestii Gdańska, Polska zgodzi się na jego inkorporacje do Rzeszy, w zamian Rzesza poprze polskie aspiracje do odzyskania Cieszyna, unormowania stosunków z Litwą, lub jej inkorporacji poza okręgiem Kłajpedy, do Rzeczpospolitej, a także w kwestii granicy wschodniej z ZRR. Rzesza popiera tu pomysł linii granicznej sprzed pierwszego rozbioru Polski (1773).
    - W kwestii granicy zachodniej Rzesza nie wysunie roszczeń względem Pomorza i Śląska, pod warunkiem, że Polska wprowadzi na tych obszarach ruch bezwizowy dla obywateli Niemieckich (strona niemiecka zrewanżuje się tym samym), a także wprowadzi znaczące ulgi gospodarcze i podatkowe dla obywateli niemieckich. Polacy zniosą także cła na niemieckie produkty importowane od kraju, Niemcy odpowiedzą tym samym.
    - Niemcy nie będą robić problemów Polsce jeśli ta uzyska dostęp do portów czarnomorskich, ale w tej sytuacji wystąpią o ponowne rozpatrzenie kwestii Pomorza, proponuję tutaj obustronny arbitraż, lub zwrócenie się do organizacji międzynarodowych, tudzież Ligii Narodów.
    - Niemcy będą popierać ekspansję Polski na tereny kolonialne, tereny Białorusi, w zamian za poparcie polskie dla uregulowania granicy z Francją, oraz udzielenie poparcia dla naszych działań w sprawie Austrii i Czechosłowacji. Niemcy rezerwują dla siebie obszar republik bałtyckich, oraz tereny Ukrainy i Krymu. Polska, jeśli będzie taka wola, otrzyma wolny dostęp do Morza Czarnego, na warunkach wspomnianych w powyższym punkcie. Polska nie będzie ingerować w niemiecką politykę zagraniczną względem krajów skandynawskich, a także w sprawy wewnętrzne Niemiec, dotyczące stosunku do osób określanych dalej jako untermenschen. Rzesza, ze swej strony nie będzie ingerować w kwestie dotyczące mniejszości narodowych w Polsce, w tym Rosjan, Żydów, Ukraińców, Litwinów, Łotyszy, Estończyków, Szwedów, Francuzów, Brytyjczyków i innych z wyłączeniem mniejszości niemieckiej, której Rzesza zobowiązuje się bronić do ostatniego tchnienia.

    Z wyrazami szacunku, Adolf Hitler.​



    *Generał Rzadkowski od kilku lat powinien leżeć w grobie. Przyjmuję więc, że mowa tu o jego synu (postać chyba jednak fikcyjna), wprowadzonym na potrzeby AAR-a. Purystów przepraszam.

    BTW - zdecydowanie bardziej od repowania wolę komentowanie :lol:
     
  3. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Odcinek 2

    „Dopóki na świecie będzie istniał człowiek, będą też wojny”

    A.Einstein


    [​IMG]

    Stopniowe przesuwanie się Polski na pozycje proniemieckie nie mogło przejść bez echa wśród dotychczasowych polskich sojuszników. Największy z nich, Francja, musiała podjąć zdecydowane kroki, jeśli chciała zachować choćby wizję, dominacji w rejonie Europy Środkowo-Wschodniej, u przedmurzy Związku Radzieckiego. Polacy jednak zdecydowanie odmawiali kontaktów z przedstawicielami Francji, godząc się jedynie na wymianę not dyplomatycznych dotyczących stanowiska polskiego w sprawie Niemiec. Polacy, jako pierwsi wysłali do Niemiec list gratulacyjny z okazji przeprowadzenia udanej operacji remilitaryzacji Nadrenii, co wywołało zrozumiałe zdziwienie w Paryżu. Do tej pory, to właśnie Polska była tradycyjnie niechętna polityce uspokajania Hitlera, i przymykaniu oczu na łamanie traktatu wersalskiego. Teraz zaś to W odpowiedzi właśnie Polacy rozpoczęli czołobitne hołdy z okazji pierwszego poważnego zwycięstwa Rzeszy na arenie dyplomatycznej w 1936 roku. Pierwszą próbę ratowania sytuacji, niestety już po czasie, podjął prezydent Republiki Francuskiej Albert Leburn, który w dniu 3 kwietnia 1936 roku podjął próbę nawiązania ponownego kontaktu z Warszawą, wysyłając do ministra Becka prywatny list. Odpowiedź Becka została podana do publicznej wiadomości jeszcze tego samego dnia, wywołując prawdziwą burzę w polskiej prasie.

    Do prezydenta Republiki Francuskiej,
    Warszawa, 4 kwietnia, 1936 roku,​

    Szanowny Panie Prezydencie!​

    Pański ostatni list stanowi dla mnie potwierdzenie pewnych nurtów, które jak do tej pory, były przeze mnie, oraz innych członków polskiej dyplomacji zdecydowanie krytykowane. Jest to mianowicie, próba kierowania polską polityką zagraniczną ze stolic ościennych, tak jak miało to miejsce w wieku osiemnastym, kiedy to Rzeczpospolita Obojga Narodów stała już nad przepaścią. W tej sytuacji wydaje mi się doprawdy zabawnym twierdzenie pana prezydenta, iż czyni to z troski o polski interes narodowy, którego jak mniemam pragnie pan prezydent bronić. Pragnę jednak zawiadomić pana prezydenta, że wszelkie próby takiego wywierania wpływu na przedstawicieli narodu polskiego, są obecnie bezpodstawne. Sojusz polsko – niemiecki, nie jest obecnie przedmiotem rozmów pomiędzy przedstawicielami Polski i Rzeszy. Polska reguluje po prostu swoje stosunki dwustronne z Niemcami, o co praktycznie od zakończenia Wielkiej Wojny, apelowali Anglicy i Francuzi, którym od pewnego momentu zależało na pozostawieniu Polski samej sobie, wobec problemów, jakie piętrzyły się przed młodym społeczeństwem, nieprzygotowanym jeszcze do samodzielnego funkcjonowania.
    Obecnie zaś polityka ta okazuje się nie na rękę samej Francji. O czym to świadczy? Chyba tylko o chwiejności i niepewności samej Francji, która w tym kontekście okazuje się być dla Polski przeszkodą w pokojowej koegzystencji z Rzeszą Niemiecką i Związkiem Sowieckim. Wierzę iż, Francuzi, mają w sobie głęboką sympatię, dla narodu polskiego, którego wyrazem jest list Pana Prezydenta. Nie można mieć urazy o taki stosunek jednego narodu do drugiego. Nie można też mieć urazy, o naturalną próbę pouczania młodszych przez starszych, należy jednak pamiętać, iż w czasach, gdy we Francji panowały niepokoje wywołane wojną stuletnią, w Polsce panował spokój, i tworzyły się podstawy późniejszej wielkości kraju, w unii z Litwą, która to unia przyniosła Rzeczpospolitej, wielkość niespotykaną przedtem w dziejach Polaków. Upadek temuż państwu przyniosło zaś uleganie wpływom sąsiadów, którzy bynajmniej nie mieli na celu dobrobytu narodu polskiego, a jedynie własne partykularne interesy. Podobnie i dziś, naród polski najlepiej wie, gdzie jego dobro.

    Z wyrazami szacunku, Minister Spraw Zagranicznych RP, Józef Beck​


    Porównanie mocarstw zaborczych z XVIII wieku do Francji przyniosło Beckowi zamierzony cel, którym było wytłumaczenie społeczeństwu, dlaczego Polacy dokonują nagłej wolty i kierują się w stronę sojuszu niemieckiego. Rozgrywka Becka okazała się rzadko spotykanym mistrzostwem – Francuzi coraz częściej stawali się obiektem niewybrednych żartów, a popularne pismo satyryczne „Mucha” donosiło iż „Leburn, się jeszcze kiedyś we Francyi spluwaczki zwać będą”. Jedyną przeszkodą w nawiązywaniu poprawnych i w pełni jasnych stosunków politycznych z Rzeszą była grupa działających w polskim MSZ, pracowników, którzy opowiadali się całkowicie za sojuszem z Aliantami i wspólnym atakiem na Niemcy, a następnie skierowaniu połączonych sił alianckich i polskich przeciwko Sowietom. Pomimo wielu prób ostatecznego namierzenia owych „wichrzycieli”, jak oficjalnie określano ich w dokumentach poufnych wydawanych przez samego Becka, nie udawało się uzyskać całkowitej pewności o kogo dokładnie chodzi. W tej sytuacji na początku kwietnia 1936 roku, minister Beck zaproponował, aby na początku maja, przeprowadzić zmianę rządu, a wraz z tym posunięciem usunąć część podejrzanych o ewentualne sprzyjanie Francji i Anglii, pracowników MSZ. Jednocześnie zdecydowanym zmianom zaczynał ulegać „klimat” w Gdańsku, skąd w pierwszych dniach kwietnia po prostu wyproszono komisarzy Ligii Narodów, a gdy Ci zwrócili się do dowodzącego polską załogą na Westerplatte majora Sucharskiego, ten miał odpowiedzieć, iż w tej sytuacji nie pozostaje mu nic innego, jak tylko życzyć panom komisarzom miłej podróży. Godzinę później naprzeciwko Westerplatte zakotwiczył wezwany z Gdyni przez Sucharskiego niszczyciel ORP „Wicher”, który skierował swoje lufy na port gdański…

    [​IMG]

    Porucznik Kasprzak po raz ostatni spojrzał na stojącego na pokładzie motorówki mata z 1 Dyonu Wodnosamolotów w Pucku. Co prawda zdołał go już przekonać, że wie jak latać Lublinem, ale gospodarze chyba do końca mu nie wierzyli, bo mat Gromski z zapałem godnym lepszej sprawy, próbował wyperswadować Kasprzakowi, żeby jeszcze raz sprawdził radio.
    - Panie poruczniku! Radio!
    - Wiem! – Kasprzak dla świętego spokoju uruchomił nadajnik i czekał na potwierdzenie z motorówki, że mają łączność.
    - Działa!
    - Wiem! – rzucił niechętnie Kasprzak i uruchomił motor, który wprawił duże drewniane śmigło w powolne obroty. Stopniowo zwiększając moc silnika pilot czuł jak przestarzała maszyna powoli przesuwa się do przodu. Po kilku minutach Kasprzak znalazł się już w dosyć sporej odległości od brzegu, a jego „przyjaciele” na motorówce stali już przy burcie okrętu hydrograficznego ORP „Pomorzanin”. Teraz pilot miał wreszcie możliwość, aby pchnąć manetkę gazu do oporu. Silnik zaczął pracować na wysokich obrotach, a wiejący w plecy wiatr delikatnie trącał powierzchnię tylnych sterów. Piotr zaczął powoli ściągać drążek i po chwili jego „Lublin” był już w powietrzu. Pilot od razu skierował się wprost na Gdańsk, gdzie tymczasem załoga niszczyciela „Wicher” przygotowywała się do ewentualnego ostrzelania portu, gdyby po usunięciu komisarzy Ligii Narodów doszło do jakiś ekscesów pod adresem polskiej ludności. Wojsko na Pomorzu nie wiedziało o zbliżeniu z Niemcami, ani o tym, że to co wydarzyło się w mieście od początku roku, było elementem większej układanki, politycznej gry pomiędzy Polską, a Rzeszą, i że wygnanie przedstawicieli Ligi Narodów z miasta, stanowiło tylko preludium przed przyłączeniem miasta do Rzeszy, planowanym na najbliższą przyszłość. Lot nad Zatoką Gdańską był o tej porze roku niezbyt przyjemny. Zimny wiatr, i niska podstawa chmur nie pozwalały na rozerwanie się, zmuszając pilota do ciągłego kontrolowania przyrządów i sprawdzania czy aby przypadkiem nie zbacza z kursu. Dopiero po pięciu minutach lotu na horyzoncie pojawił się Gdańsk.
    - Musiałem odbić za bardzo w stronę Helu – powiedział głośno Kasprzak, po czym odbił na Gdańsk i zaczął stopniowo obniżać lot. Po kilku kolejnych minutach był już przy podejściu do basenu portowego. Obniżył lot jeszcze bardziej i zredukował prędkość. Po kilku minutach jego Lublin powoli sunął w stronę kadłuba polskiego niszczyciela. Na pokładzie „Wichra” trwała tymczasem gorączkowa krzątanina. Dowódca jednostki nie był do końca pewien jak powinien zareagować na widok lądującego samolotu, i zarządził przygotowanie do otworzenia ognia w stronę dziwnego przybysza. Dopiero nawiązanie kontaktu radiowego wyjaśniło sprawę, i w momencie gdy samolot Kasprzaka zatrzymał się przy burcie okrętu, kapitan, komandor Hryniewicki.
    - Porucznik lotnictwa, Piotr Kasprzak z szyfrogramem dla dowódcy – powiedział szybko przybysz zeskakując na pływak samolotu.
    - Komandor Stanisław Hryniewicki, dowódca jednostki – odparł oficer z pokładu niszczyciela – proszę na pokład poruczniku.
    Kilka minut później obaj oficerowie znajdowali się już w prywatnej kajucie kapitana, który pośpiesznie dekodował otrzymany od Kasprzaka szyfrogram.
    - „Pozostać na pozycjach, zajmowanych do tej pory”… „nie otwierać ognia do oddziałów policji portowej”… „utrzymywać przyjazny kontakt z gdańskimi narodowymi socjalistami…” – Hryniewicki powoli przesuwał palce po kolejnych arkuszach książki szyfrów – Wygląda na to, że mamy jeszcze podziękować tym gadom za zajęcie miasta…
    - Podobno – odparł Kasprzak i sięgnął do kieszeni z której wydobył metalową papierośnicę – Dwójka dostała cholery, jak dowiedziała się, co pan wyrabia komandorze. Podobno chcieli nawet odwołać dowódcę floty.
    - Wykonywałem rozkazy, opracowane po tym jak Greisner i NSDAP przejęła władzę w mieście – odparł pochylony nad szyfrem komandor – Nikt nie był łaskaw poinformować mnie, że dogadaliśmy się w tej sprawie z Niemcami. Gdybym wiedział…

    Wypadki „gdańskie” (8.IV.1936) z udziałem niszczyciela ORP „Wicher” zakończyły się ostatecznie krótkimi rozmowami pomiędzy dowódcą jednostki, przysłanym z Pucka kurierem, dowódcą polskiej Składnicy Wojskowej, oraz przedstawicielami NSDAP przejmującymi kontrolę nad miastem. Ostatecznie skończyło się jedynie na nerwach, i to po obu stronach, ale zdecydowane działania polskiej floty spodobały się admirałowi Readerowi, który zaproponował Hitlerowi, aby pod koniec roku sprzedać Polakom kilka jednostek lekkich w niezbyt wygórowanych cenach, tak aby w przypadku działań wojennych byli oni w stanie wesprzeć Kriegsmarine nie tylko od strony lądu, ale także z morza. Pomysł ogólnie rzecz biorąc spodobał się Hitlerowi, który zaproponował aby przekazać Polsce jeden z nowych krążowników lekkich, które nie znajdowały uznania w oczach wodza III Rzeszy lubującego się w wielkich okrętach pancernych i zdolnych do działania w ukryciu U-bootach.

    [​IMG]

    11 kwietnia wobec zdecydowanie proniemieckiej postawy Polaków, Francuzi skierowali do władz z Warszawie specjalną notę, w której w dosyć pokrętny sposób próbowali wyjaśnić swoje dotychczasowe posunięcia i prosili Polaków o poparcie ich stanowiska względem Niemiec. Chodziło o jak najszybsze wydanie jednobrzmiących not dyplomatycznych, w których przedstawiciele Francji, Wielkiej Brytanii, Polski, ZSRR, Litwy i Szwecji wzywali by Niemców do jak najszybszego wycofania popularnego wśród gdańskich Niemców Artura Greisnera, a na jego miejsce skierowania działaczy Ligii Narodów. Polacy jednak odmówili, powołując się na swoje ustalenia z Niemcami. Polacy wobec antyniemieckich poczynań Francji zdecydowali się przyjąć zdecydowany, ostry kurs w swojej polityce zagranicznej, co przyniosło im niezbyt pochlebne opinie ze strony Paryża, który uznał władze w Warszawie za reprezentantów Niemiec, na arenie międzynarodowej. 12 kwietnia Paryż skierował do Warszawy ostatnie pismo wzywające Polaków, do jak najszybszej zmiany stanowiska, w przeciwnym wypadku „Republika Francuska będzie zmuszona poprzeć kraje, które do tej pory nie były nastawione przyjaźnie względem Rzeczpospolitej”. Beck wygłosił przemówienie radiowe, w którym stwierdzał iż „jego strach przed Francją i jej groźbami jest wprost proporcjonalny do odległości jaka dzieli linię Maginota od Poznania”. Wypowiedź wywołała ogólną wesołość, nie tylko w Polsce, ale i za Oceanem, na stałe wchodząc do kanonu zabawnych wypowiedzi polityków. Jednocześnie zdecydowana postawa Polaków spotkała się z uznaniem ze strony dr. Goebbelsa i ministra spraw zagranicznych Rzeszy, którzy zgodnym głosem stwierdzili iż, w przyszłości należałoby połączyć polską szczerość w prowadzeniu rozmów z Francją, z niemiecką siłą polityczną i militarną.

    [​IMG]

    21 kwietnia Francja spełniła swoje groźby i ostatecznie zapowiedziała iż, w przyszłości, jeśli dojdzie do konfliktu politycznego pomiędzy Rzeczpospolitą, a Litwą, opowie się po stronie Litwy. W polityce jednak zapowiedzi są warte coś tak długo jak istnieją interesy, które wymuszają takie, a nie inne zachowanie, dlatego też Polacy nie przejęli się zbytnio buńczucznymi zapowiedziami Francji, i już następnego dnia skierowali do Prezydium Ligii Narodów wniosek, o nałożenie sankcji na Litwę, w związku z notorycznym odmawianiem odnowienia stosunków dwustronnych, prześladowaniu na swoim terytorium mniejszości polskiej, nota bene o to samo oskarżali Polaków Litwini, a także o posyłanie na polską stronę zbrojnych band, których zadaniem było szerzenie niepokojów w strefie przygranicznej. Liga Narodów protestację polską przyjęła, trochę podumała nad dokumentem, a następnie stwierdziła, iż do rozsądzenia sporu, konieczne będzie powołanie specjalnej komisji, która rozpocznie swoje obrady na początku przyszłego roku, obecnie zaś przykazała obu stronom, aby zachowały spokój i nie wszczynały niepokojów na swoich terytoriach. Rozkaz tyleż śmieszny, co prawdziwy.

    [​IMG]

    Tymczasem 13 maja ostatecznie upadł rząd Mariana Żyndarma – Kościałkowskiego. Jego miejsce na stanowisku premiera zajął generał Felicjan Sławoj – Składkowski, którego zadaniem było wprowadzenie Polski do sojuszu z Rzeszą, oraz dotrwanie do wyborów w roku 1938. O ile pierwszy rozkaz wydany nowemu premierowi przez prezydenta nie wymagał zbyt dużej finezji i zaangażowania ze strony premiera, o tyle drugi, mógł już wiązać się z pewnymi trudnościami, zwłaszcza, że pogorszenie stosunków z Republiką Francuską, zdecydowanie pogorszyło nastroje w centrum polskiej sceny politycznej, co mogło odbić się na nowym rządzie. Szczęśliwie dla Składkowskiego, porozumienie na lewicy i centrum było jednak równie prawdopodobne jak wizyta Hitlera w synagodze berlińskiej – możliwa, acz z praktycznego punktu widzenia nie wykonalna. Stronnictwa lewicowe i centrowe, zarzucały sobie odstępstwo od idei demokratycznej, lub bliskie powiązania ze Związkiem Radzieckim. W przypadku niektórych działaczy PPS, pojawiły się nawet zarzuty, iż są oni płatnymi rezydentami sowieckiego wywiadu, co stanowiło wodę na młyn dla sanacji. Jeśli dodać do tego fakt iż nowy minister bezpieczeństwa wewnętrznego, którym był sam premier, zadecydował o skierowaniu do Berezy Kartuskiej kilku kolejnych działaczy opozycyjnych, stawało się jasne, że rząd Składkowskiego nie będzie miał łatwo z coraz bardziej „wygadaną” opozycją.

    [​IMG]

    17 maja decyzją Dowództwa Marynarki Wojennej, została powołana do życia Flotylla Wiślana, której zadaniem było po pierwsze zabezpieczenie przepraw na Wiśle, na wypadek wojny. Zdaniem dowództwa wojsk lądowych, silne grupy lekkich jednostek rzecznych, operujące w rejonie mostów i przepraw promowych przez Wisłę, byłyby w stanie o wiele skuteczniej powstrzymywać nieprzyjacielskie lotnictwo, a w najgorszym wypadku także siły lądowe od przekroczenia rzeki, niż stacjonarna obrona złożona z artylerii plot., i stanowisk karabinów maszynowych. Decyzja nie spotkała się ze zbyt ciepłym przyjęciem ze strony Centrum Wyszkolenia Marynarki Wojennej RP, w Toruniu, wymagała bowiem skierowania kolejnych oficerów do służby śródlądowej, blokując jednocześnie rozbudowę floty pełnomorskiej, zdaniem części dowództwa zdecydowanie bardziej potrzebnej, od przestarzałych jednostek rzecznych.
    Wyposażenie Flotylli Wiślanej w dniu sformowania:
    • Ciężki kuter uzbrojony (CKU) ORP Nieuchwytny
    • ścigacz rzeczny (kuter uzbrojony) KU-30
    • kutry uzbrojone holownicze: KU 4, KU 5
    • kuter uzbrojony łączności KU 6
    • kutry meldunkowe: KM 12, KM 13,
    • okręt sztabowy "Hetman Żółkiewski"


    Ouragan - AAR jest na twoim modzie.
    Mikelson - sojuszu jeszcze "ni ma".
     
  4. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Odcinek 3

    „Możesz nie interesować się wojną, ale wojna zainteresuje się Tobą.”

    L.Dawidowicz Trocki


    [​IMG]

    Usunięcie niewygodnych z punktu widzenia ministra Becka pracowników MSZ, pozwoliło mu na pełne oddanie się pracy przy formułowaniu podstaw przyszłego sojuszu z Rzeszą Niemiecką. Jednocześnie Niemcy widząc iż, jeśli planowany sojusz faktycznie dojdzie do skutku, to konieczne będzie udzielenie daleko idącej pomocy dla polskiej armii, zdecydowali się na sprzedaż pewnych ilości nowoczesnego uzbrojenia armii polskiej. W zamian Polacy musieli czym prędzej udowodnić, że ich dowódcy potrafią korzystać z tego co mają, i nie odstają poziomem od swoich przyszłych sojuszników zza zachodniej granicy. Nowy dowódca Sił Zbrojnych, generał Wacław Stachiewicz, zdecydował się pozostawić na stanowisku Generalnego Inspektora niepopularnego Rydza – Śmigłego, którego stopniowo pozbawiał realnego wpływu na dowodzenie i armię. Nie spotkało się to rzecz jasna z ciepłym przyjęciem ze strony „następcy marszałka”, który za pośrednictwem swoich popleczników w armii organizował „frondę” przeciwko Stachiewiczowi. Ten jednak, dzięki poparciu nowego dowódcy „dwójki” i młodych oficerów siedział mocno w siodle i nie dawał się łatwo usunąć. W pierwszych dniach czerwca, dzięki zdecydowanej akcji Kowalewskiego udało się powstrzymać Śmigłego przed wywołaniem małego puczu, którego celem było usunięcie przygotowującego swoje oddziały do planowanych manewrów „Wisła 36”, generała Skierskiego, który podczas publicznej przemowy do żołnierzy swojej dywizji poparł generała Stachiewicza mówiąc:
    - Tylko dobry dowódca przygotowuje manewry od samego początku do końca. Tylko dobry oficer, na kilka tygodni wcześniej formułuje w sposób jasny i przejrzysty cele, jakie poszczególne jednostki mają osiągnąć podczas manewrów, nie sprowadzając jednocześnie dowódcy do roli aktora na scenie. Do tej pory tak nie było, teraz i daj Boże w przyszłości, tak jest.
    Pechowo dla Skierskiego w jego dywizji służył dawny oficer łącznikowy Śmigłego, który korzystając z pierwszej nadarzającej się okazji poinformował go o wypowiedziach Skierskiego. Kilka dni później, w koszarach oficerowie powiązani ze Śmigłym, odmówili wyprowadzenia swoich oddziałów z koszar, stwierdzając iż, nie widzą sensu służenia w armii, która odchodzi od wytycznych pozostawionych przez marszałka. Dopiero w sytuacji gdy ich podwładni na osobistą prośbę Skierskiego wykonali wydany rozkaz, buntownicy zdecydowali się skapitulować, i po napisaniu oficjalnego protestu przeciwko obecnemu dowództwu, panowie „rozłamowcy” zostali zapakowani do samochód więziennych i przewiezieni do Berezy Kartuskiej, gdzie zostali skutecznie spacyfikowani. Ich zniknięcie wyjaśniono nagłym zatruciem pokarmowym. Akcję tą przeprowadził Jan Kowalewski, który uznał ją za swoje „największe zwycięstwo w walce politycznej”.

    [​IMG]

    Mimo wspomnianych trudności ćwiczenia rozpoczęły się bez przeszkód. Dowodzenie nad zluzowanym jednostkami w dywizji Skierskiego przejęli pośpiesznie ściągnięci do jednostek rezerwiści. Scenariusz manewrów „Wisła” przewidywał, iż podzielone na dwie części siły „czerwonych” przerwą obronę na dużej przeszkodzie wodnej, w przeciągu kilku godzin utworzą szereg przyczółków na drugim brzegu, a następnie uderzą na zachód. Przeciwko „czerwonym” mieli stanąć „niebiescy”. Zadaniem sił „niebieskich” było jak najdłuższe odrzucanie wojsk „czerwonych”, a gdyby nie udało się utrzymać na wschodnim brzegu, wycofanie się na brzeg wschodni, odparcie uderzenia czerwonych i przejście do kontrofensywy. W celu wykonania tych wytycznych przewidywano min., iż niebiescy przez cały okres działań utrzymają przeprawy mostowe, lub zachowają w pełnej gotowości jednostki Flotylli Wiślanej, która miała zostać podczas opisywanych ćwiczeń, przetestowana.
    Pierwszego dnia działań oddziały czerwonych dowodzone przez generała Żeligowskiego przerwały obronę na północnym odcinku frontu, jednak zdecydowana kontra wyprowadzona przez dwie jednostki Flotylli oraz grupę kawalerii dowodzoną przez Henryka Dobrzańskiego, zmusiła sędziwego generała do szybkiego odwrotu na pozycje wyjściowe. Następnego dnia, działania Żeligowskiego były bardziej zdecydowane. Generał przerwał obronę kawalerii Dobrzańskiego, doszedł do rzeki, zdobył dwa statki uzbrojone, a następnie doprowadził do powstania silnego przyczółka. Oddziały Dobrzańskiego zostały otoczone, jednak pomimo wielu prób, nie udało się ich „rozbić”. W tej sytuacji, kawalerzyści pod osłoną nocy przerwali linię frontu i wpław przepłynęli przez rzekę, zajmując po drodze sztab Żeligowskiego, który musiał uciekać przed kawalerią Dobrzańskiego. Następnego dnia oddziały niebieskie dowodzone przez Dobrzańskiego, odpowiedzialny za odcinek generał Rómmel był nieosiągalny, zaś dowodzący całością sił niebieskich generał Kutrzeba wydał rozkazy, których nie można było po prostu zbagatelizować, przetrwały kilka potężnych uderzeń nieprzyjaciela, a następnie pod osłoną nocy dokonały śmiałego wypadku, który zatrzymał oddział Żeligowskiego na drugim brzegu, przez najbliższy dzień. Do końca manewrów oddziałom „czerwonym” nie udało się przerwać obrony niebieskich na odcinku północnym.
    Zdecydowanie inaczej przedstawiała się sytuacja w centrum, gdzie siłami „czerwonych” dowodził generał Olbrycht, a wojskami „niebieskimi” Skierski. Już od pierwszych godzin walk, oddziały czerwone wykazywały zdecydowanie większą inicjatywę niż obrońcy, którzy ograniczyli się do powolnego wycofywania się za rzekę i ostrzeliwania nieprzyjaciela z karabinów maszynowych i artylerii. Około południa doszło jednak do przełamania frontu niebieskich, w skutek błędu jednego z dowódców liniowych, którzy nie byli przygotowani na tak szybkie działania nieprzyjaciela. Sytuację udało się opanować dopiero pod wieczór, gdy część oddziałów czerwonych była już nad brzegiem rzeki. W ewakuacji pozostałych sił Skierskiego dopomogły jednostki Flotylli Rzecznej, która stanęła na wysokości zadania i bezpiecznie przerzuciła większość przypartych do rzeki oddziałów. Gdy na drugim brzegu pozostały jedynie dwa szwadrony kawalerii, jej dowódca pułkownik Abraham zdecydował się spróbować przeprawy, która zakończyła się sukcesem, działanie to nie spotkało się jednak z uznaniem dowództwa, które uznało iż „sensowniej” było w tej sytuacji czekać na wsparcie ogniowe Flotylli, lub przebijać się na południe, do bronionego przez generała Hallera i jego oddziały mostu na rzecze. Ostatecznie ćwiczenia zakończyły się umiarkowanym zwycięstwem „niebieskich” którym jednak nie udało się przeprowadzić udanej kontry przeciwko oddziałom „czerwonym” na wschodnim brzegu. Flotylla rzeczna okazała się przydatna, jej marynarze zdobyli pierwsze bojowe szlify, a dowódcy poszczególnych dywizji przećwiczyli pewne manewry, które do tej pory znali jedynie z opowieści weteranów frontowych wojny polsko – bolszewickiej. Pojawiły się też pierwsze krytyczne wnioski, na które składały się: brak sprzętu motorowego dla wojska, problemy z łącznością, czy kwestie niezależne już od poszczególnych oficerów liniowych, takie jak niedyspozycyjność dowódcy odcinka, co szczególnie odbiło się na generale Rómmlu, który po pierwszych dwóch dniach ćwiczeń przybył do sztabu generała Kutrzeby i oświadczył, że jego odcinek nie jest w stanie wykonać już żadnych rozkazów, wojsko mu się „rozlazło”, a raporty od Dobrzańskiego są wyssane z palca, wobec czego prosi on o zgodę na wycofywanie się na odcinek centralny. Powierzenie roli dowódców terenowych generałom Kutrzebie i Fabrycemu nie spotkało się z ciepłym przyjęciem ze strony Rydza Śmigłego, który głośno skrytykował sam pomysł takich manewrów. Został jednak skutecznie „stłamszony”, przez Stachiewicza, który udzielił pochwały następującym oficerom:
    Generałom; Żeligowskiemu, Olbrychtowi, Skierskiemu, Hallerowi, a z młodszych oficerów: Dobrzańskiemu (który w kilka dni po manewrach otrzyma awans na generała brygady podpisany przez prezydenta) i Abrahamowi, gdy mowa o bardziej znanych oficerach.

    [​IMG]

    4 lipca działająca na terenie Zjednoczonego Królestwa, siatka wywiadowcza kierowana przez oficera dwójki o kryptonimie „Wesołek”, zdołała zainstalować swoich rezydentów w brytyjskiej filii zakładów lotniczych DeHavilland w Canberra, gdzie polskim agentom udało się pozyskać plany przemysłowe, dotyczące przeprowadzanej właśnie intensyfikacji produkcji sprzętu lotniczego i wojskowego na terenach zależnych od Londynu. Informacje te zostały przerzucone do Warszawy, gdzie poddano je kompleksowej analizie, stwierdzając przy okazji obecność kilku słabych punktów, jeśli chodzi o logistykę całego przedsięwzięcia. Okazało się bowiem, że pewne rozwiązania choć bardzo dobrze sprawdzają się w Australii, to jednak zupełnie nie pasują do warunków polskich. Po dokonaniu niezbędnych poprawek zdecydowano się na wdrożenie planów najpierw w fabrykach zbrojeniowych podlegających pod Państwowe Zakłady Lotnicze, a potem pod Państwową Wytwórnię Samolotów, gdzie nowe rozwiązania przyniosły dobre rezultaty, wobec czego zaczęto ich powolne wdrażanie w pozostałych zakładach państwowych.

    Wybuch wojny domowej w Hiszpanii oznaczał postawienie w stan gotowości wszystkich polskich jednostek wojskowych. Dla lotnictwa wojskowego, oznaczało to wydanie ostrej amunicji, zwiększenie ilości lotów treningowych i co najważniejsze ostre bombardowania, które wymagały od załóg ostrożności i skupienia, które nie uchodziło z ludzi tak jak w czasie wojny, po zakończonym sukcesem locie bojowym. Bomby trafiały w koła, sągi drzewa i inne sztuczne cele, które miały odgrywać różnego rodzaju sprzęt wojskowy, ale po powrocie do bazy nie było tego momentu na odsapnięcie, na rozmowę o tym, że robota została wykonana dobrze, a nieprzyjaciel został przynajmniej na chwilę odparty. Rzecz jasna nie było też artylerii przeciwlotniczej, i myśliwców wroga, ale to akurat nikomu nie przeszkadzało. Karasie z 5 pułku po raz kolejny odrywały się od ziemi obciążone bombami i amunicją do kaemów. Porucznik Kasprzak prowadził zamykającą klucz maszynę, więc poza kontrolowaniem odległości do prowadzącego i pozostałych maszyn nie musiał skupiać się na innych zadaniach.
    - Śpisz? – zapytał pełniący funkcję dolnego strzelca i bombardiera kapral Wichniarek.
    - Nie, nie śpię – odparł pilot i spojrzał na tablicę, wszystkie wskaźniki w normie, nie było więc podstaw do ciągnięcia debaty, ale Wichniarek miał inne zdanie.
    - Ostatnio często wyjeżdżasz z jednostki. Masz jakieś problemy? – dopytywał.
    - Dlaczego tak sądzisz?
    - Zazwyczaj gdy ktoś zaczyna tak często opuszczać jednostkę, to wkrótce potem zostaje albo awansowany, a to ci stary nie grozi, albo z jakiś tam powodów odchodzi do cywila – stwierdził bombardier wysuwając się z gondoli podkadłubowej – Cholera, strasznie nie lubię siedzieć w tej wannie. Wy tu macie luksus, a tam to człowiek jak w rurze…
    - Sam się tam pchałeś – mruknął pod nosem obserwator, sierżant Polakowski – I tak mamy lepiej niż chłopaki na towarzyszących.
    - W żadnych innych siłach powietrznych, nie ma czegoś takiego jak towarzyszące – odparł Kasprzak – Zobaczycie, za parę miesięcy włączą je do naszych formacji bombowych, a załogom karzą przesiadać się na „Żubry”, albo na „Karasie”. Wspomnicie moje słowa…
    - Nie zmieniaj tematu stary – Wichniarek zapalił papierosa, i spojrzał na odrapane wnętrze maszyny – trochę tu nieprzyjemnie, nie chłopaki?
    - Słuchaj… Powiem wprost, ja się nigdzie nie wybieram, a moje zniknięcia to moja sprawa. Jak ty chodziłeś do dziewczyn w mieście to nie zadawaliśmy pytań, prawda? – Kasprzak spojrzał na swojego bombardiera i pokiwał głową – Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, co nie Karol?
    - Jasne, jasne. Nie chcesz to nie mów. Wielki pan ważniak – kapral ostrożnie wsunął się do gondoli – Tylko tym razem nie kozacz jak będziemy nad celem, mamy prawdziwe, a nie ćwiczebne!
    - Nie musisz mu o tym przypominać Karol – mruknął Polakowski i mocniej ścisnął kolbę karabinu – Nie denerwuj się Piotrek, on ma tak zawsze. Latamy dopiero od dwóch miesięcy w jednej załodze to wariuje.
    - Słyszałem o waszym poprzednim pilocie – Kasprzak spojrzał na stojącego w drugim końcu kadłuba sierżanta – wiadomo co było przyczyną?
    - Źle nastawione zapalniki bomb. Uderzyły o ziemię i zamiast wybuchnąć po dziesięciu sekundach, gdy nasz „Karaś” powinien być już daleko rąbnęły od razu. Karol zaraz po zrzucie wysunął się z gondoli, ale nasz pilot za ostro zszedł w dół i podmuch go oślepił. Potem przyłożył w ziemię, pechowo wyleciał z kabiny i się połamał. A my nic. Nawet zadrapania…
    Samoloty doleciały tymczasem nad poligon. Grupa uformowała już szyk bojowy, a prowadzący zaczął schodzić do ataku. Porucznik Kasprzak utrzymywał swoje miejsce w szyku i spokojnie operował manetką gazu, tak aby schodzący do bombardowania Karaś nie miał zbyt dużej prędkości, co uniemożliwiłoby odpowiednie zrzucenie bomb leżącemu w gondoli bombardierowi.
    - Cel, 30 sekund! – rzucił w interkom Wichniarek.
    - Cel, 25 sekund… cel 20 sekund… cel… 10 sekund… - bombardier spokojnie podawał ilość czasu jaka pozostawała do zrzucenia śmiercionośnego ładunku na sąg drzewa przypominający wyglądem samochód. Wreszcie Kasprzak poczuł jak samolot lekko unosi się w górę – od kadłuba odleciało prawie dwieście kilogramów ładunku wybuchowego, który teraz spokojnie opadał w stronę celu. Pomny ostatnich doświadczeń załogi Kasprzak przycisnął gaz do oporu i wzniósł się lekko ponad pułap operacyjny, co nie uszło uwagi pozostałych załóg.
    - No… przynajmniej żeś nie kozaczył – mruknął z zadowoleniem Wichniarek wysuwając głowę z gondoli – A bomby w celu…

    [​IMG]

    Sytuacja Hiszpanii była zdecydowanie napięta. Interwencja Sowietów, oraz odmowa udzielenia pomocy republice ze strony państw zachodnich wyraźnie dawała do zrozumienia jakiego rodzaju konflikt toczy się w tym kraju. Wysłanie sprzętu i ochotników do Hiszpanii przez Niemców i Włochów, oznaczało jednoznaczne zaangażowanie się największych potęg wojskowych w konflikt, który pozwalał im na przetestowanie swojego nowego sprzętu. Decyzja Brytyjczyków i Francuzów o takim, a nie innym zachowaniu wobec nowego konfliktu w Europie wyraźnie świadczyła o tym iż defetyzm, i brak wiary w zwycięstwo zagościł już na stałe nad Loarą i Tamizą.

    [​IMG]

    W związku z takim rozwojem sprawy, w dniu 23 sierpnia już podczas wstępnych rozmów pomiędzy rządem Rzeszy, a władzami włoskimi i japońskimi odnośnie porozumienia wymierzonego w Komintern, Polacy zdecydowali się opowiedzieć po stronie zwolenników paktu. Decyzja ta została uznana przez kraje zachodnie za swoistą zdradę ich interesów i doprowadziła do pogorszenia stosunków pomiędzy Polską, a Francją i Anglią, którym zależało na utrzymaniu Polski we własnym obozie. Tym razem rozgrywkę dyplomatyczną wygrał Hitler, który publicznie oświadczył, iż od tej pory doprowadzi do porozumienia obejmującego całą Europę, którego celem będzie ostateczne zniszczenie komunizmu i bolszewizmu, jako największych zagrożeń dla pokoju i wolności narodów. Nie bez znaczenia były także wypowiedzi przedstawicieli Japonii, którzy podczas nieoficjalnych rozmów z polską delegacją, stwierdzili iż, jeśli tylko nadarzy się po temu okazja, nie omieszkają rozpocząć rozmów handlowych z polskimi firmami pracującymi na potrzeby armii. Zapewnienia te potwierdził kilka dni później japoński ambasador w Warszawie, prezentując jednocześnie projekt zamówień na pistolety maszynowe przeznaczone dla armii japońskiej, które mieli opracować właśnie Polacy. Ostatecznie pomysł ten pozostał jedynie w sferze mrzonek, głównie z powodu braku zainteresowania wśród polskich inżynierów, którzy zajmowali się tego typu badaniami.

    [​IMG]

    Wraz z włączeniem się Polski do paktu antykominternowskiego stało się jasne, że dalsza współpraca gospodarcza z Francją, nie ma większego sensu. W tej sytuacji, dowództwo marynarki wojennej, zadecydowało o natychmiastowym wyprowadzeniu z portów francuskich wszelkich jednostek budowanych lub remontowanych na potrzeby Marynarki Wojennej RP. Pierwszą jednostką, która opuściła porty francuskie był ORP „Gryf”, który początkowo budowany jako ciężki stawiacz min, został ostatecznie ukończony jako nowoczesny lekki krążownik już w Polsce. Jego pierwszy rejs, w sytuacji gdy okręt nie był jeszcze do końca gotów, upłynął w dosyć nerwowej atmosferze, gdyż pogoda pogarszała się z dnia na dzień. Dopiero przebycie Kanału Kilońskiego, za zgodą Niemców, uspokoiło załogę i admiralicję, która przygotowała uroczystość powitania okrętu w porcie gdyńskim 6 września 1936 roku. Kilka tygodni później do „Gryfa” miały dołączył „Burza”, „Błyskawica” i „Grom”. Dwa ostatnie wykańczane w stoczniach brytyjskich… Polacy dokonali wyboru. Kwestią otwartą pozostało pytanie, czy był to wybór słuszny…
     
  5. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Odcinek 4

    „Mężczyzna winien być chowany dla wojny, a niewiasta dla odpoczynku wojownika: wszystko inne jest głupotą.”

    F. Nietzsche

    [​IMG]

    Nowy rząd, kierowany przez generała Felicjana Sławoja – Składkowskiego, nie był w stanie dobrze przygotować społeczeństwo do planowanego na połowę roku 1937, oficjalnego wstąpienia Polski w sojusz zaczepno – obronny z Rzeszą niemiecką. Stojący na czele rządu premier był człowiekiem słabym, i nie posiadał większych predyspozycji do kierowania państwem. Zdecydowanie lepiej niż w gabinecie, wśród politycznych debat i wojen na słowa, sprawdzał się w sztabie korpusu, czy dywizji, gdzie posyłał do walki na pociski i granaty ludzi, a nie kolejne pisma. W tej sytuacji wśród zwolenników sanacji młodego pokolenia zaczęły tworzyć się kolejne wizje przyszłości kraju. Wracający właśnie z placówki dyplomatycznej w Czechosłowacji, czołowy myśliciel polityczny młodego pokolenia, Adolf Bocheński, ze swoimi pomysłami klarowanymi od lat na łamach „Buntu Młodych” i „Polityki” stopniowo wyrastał na vox populi młodych zwolenników obecnego rządu. Ludzie ci, chcieli stworzenia możliwie jak najszerszego bloku politycznego, w którym raz po raz do władzy dochodzili by przedstawiciele prawicy, bądź lewicy, ale uznawali te ugrupowania o tyle, o ile jednymi różnicami między nimi byłaby wysokość podatków, i kwestia funkcjonowania społeczeństwa. Nie dopuszczano natomiast możliwości debaty na temat kształtu konstytucji, kształtu polityki zagranicznej, czy ograniczania armii. Owszem, mogłaby to być podstawa debaty publicznej, ale dopiero po dłuższym czasie funkcjonowania, opracowanego przez Bocheńskiego i jego młodych przyjaciół, systemu politycznego. Pomysł „wunderkind’a” polskiej polityki przypadł do gustu niektórym starszym autorom dzieł politycznie zaangażowanych, choćby znanemu publicyście Cat-Mackiewiczowi, który na łamach „Słowa” pisał, że w obecnej sytuacji działalność zjednoczeniowa, polskiej sceny politycznej proponowana przez Bocheńskiego, jest oznaką daleko posuniętego realizmu politycznego, i naturalnej woli zjednoczenia. Zjednoczenia przeciwko największemu zagrożeniu, dla tego co Cat – Mackiewicz i ludzie o podobnych do jego „mickiewiczowskich” poglądów, uważali za zło wcielone. Zjednoczenia przeciwko ZSRR i komunizmowi.

    [​IMG]

    Wobec tak szerokiego poparcia dla młodego publicysty i jego wizji świata, sprawą zaczęli interesować się ludzie, którzy w gruncie rzeczy mogliby do takiego porozumienia pomiędzy sanacją, a innymi organizmami politycznymi doprowadzić. Byli to głównie działacze starego chowu, często towarzysze Piłsudskiego z pierwszych dni niepodległości. I tak, Jędrzej Moraczewski, rozpoczął delikatne sondowanie lewej strony sceny politycznej, gdzie wbrew jego oczekiwaniom nie spotkał się ze zbyt wielkim poparciem. Na prawicy miał działać ktoś bardziej skuteczny, a mianowicie Janusz Radziwiłł, którego zadaniem było pozyskanie jak największej liczby zwolenników wśród działaczy Obozu Narodowego i innych organizacji prawicowych. Stojący na czele polskich konserwatystów Janusz Franciszek Radziwiłł herbu Trąby, dosyć łatwo pozyskał sobie serca i dusze młodych narodowców, zwłaszcza zaś Bolesława Piaseckiego, kierującego młodzieżowymi organizacjami narodowymi. Kolejnym krokiem było zwolnienie z Berezy Kartuskiej przebywających tam działaczy narodowych, a także otwarta krytyka niedemokratycznych działań wymierzonych w opozycję, którą przeprowadziła „Prawica” BBWRu, kierowana właśnie przez Radziwiłła. Działania te spowodowały znaczny wzrost zadowolenia w kraju, a także delikatne dryfowanie do obozu rządzącego tych spośród polityków prawicy, którym znudziło się już przebywanie w ciągłej opozycji. Idea Bocheńskiego,
    zaczynała powoli przynosić pozytywne skutki, jednak na jej pełen sukces należało jeszcze trochę poczekać.

    [​IMG]

    Zwolnienie kolejnych działaczy politycznych z Berezy Kartuskiej poprawiło tylko notowania sanacji. Działania prowadzone przez Radziwiłła, odbiły się szerokim echem w prasie i radiu, które nieustannie informowało o zmianach zachodzących na polskiej scenie politycznej. Wreszcie na początku grudnia 1936 roku, powstało pierwsze stronnictwo prawicowe, współpracujące z BBWR-em, i stanowiące jego nieoficjalne prawe skrzydło. Formacja kierowana przez samego Janusza Franciszka Radziwiłła nosiła nazwę; Obozu Zjednoczenia Narodowego, a wśród jego założycieli znalazł się min., dosyć znany działacz młodego pokolenia narodowców Paweł Musioł, Bolesław Piasecki, a ze starszych polityków Władysław Studnicki, który szybko wyrósł na ideologa ruchów prawicowych optujących za współpracą z rządem i sojuszem z Rzeszą. OZN przystąpił natychmiast do krytyki wicepremiera Kwiatkowskiego, pojawiły się też zarzuty pod jego adresem, dotyczące zwłaszcza projektów budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego. Krytykowano, nie tyle samą ideę rozbudowy polskiego przemysłu, ile planowana przez Kwiatkowskiego lokalizację, i sposób finansowania. Środowiska zbliżone do OZN-u, firmowanego swoim nazwiskiem przez Radziwiłła, Studnickiego i Musioła opowiadały się raczej za przeniesieniem COP-u, na zachód, pod niemiecką granicę, jednak „centrum” i „lewica” BBWR-u, przy poparciu mniejszości narodowych i pozostałych partii, w tym ludowców, którzy uchodzili za zwolenników COP-u, przeforsowali uznanie pomysłu Kwiatkowskiego za słuszny od początku do końca.
    Jednocześnie wzrastała krytyka ze strony Bocheńskiego, który domagał się ustąpienia z aktywnej polityki osób, które sprawują funkcje w wojsku. Głos ten był wymierzony przedewszystkim w premiera Sławoja – Składkowskiego, który z początkiem nowego roku miał otrzymać kolejny awans. Decyzja o wstrzymaniu awansu dla premiera, wydana przez Mościckiego okazała się dobrym posunięciem – sprawiała wrażenie, iż generał – premier, otrzymał karę za zbyt aktywne działanie i osadzanie w Berezie niechętnych jego rządowi polityków.

    [​IMG]

    Pierwszym wyrazem umocnienia się sanacji było przedłużenie okresu zasadniczej służby wojskowej do trzech lat w piechocie, kawalerii i czterech w marynarce wojennej i lotnictwie. Decyzja ta została wprowadzona w życie w listopadzie 1936 roku, i miała stanowić podstawę zwiększenia ilości wyszkolonych rezerwistów, których w razie wojny można by powołać pod broń, w celu jak najszybszego uzupełnienia strat w regularnych dywizjach. Ponadto podnoszono kwestię, lepszego wpływu na młodych ludzi, którzy odbywając dłuższą służbę w armii, będą lepiej przygotowani do funkcjonowania w społeczeństwie. Martwiło nieco niezbyt ciepłe przyjęcie nowych regulacji przez studentów i młodzież szkolną, ale fakt pozostawał faktem – młodzi Polacy mieli teraz spędzać zdecydowanie więcej czasu niż do tej pory odbywając obowiązkową służbę wojskową. Pierwszy pobór według nowych przepisów odbył się w grudniu 1936 roku. Pierwsze roczniki rezerwistów sił lądowych, odbywających zasadniczą służbę wojską, według nowych zasad, miały zostać zwolnione do cywila w grudniu 1939 roku, zaś marynarze i lotnicy w grudniu 1940 roku. Jednocześnie w wojsku zaczęło upowszechniać się „kocenie” młodych roczników, które przed przejściem piekła na poligonach, musiały wycierpieć swoje w jednostkach. Nie dochodziło do jakiś ostrych przekroczeń regulaminu, zwłaszcza, że większość oficerów wyrażała się o nowych zwyczajach dosyć pobłażliwie. „Koty” były w końcu odporniejsze psychicznie, a „dziadki” dla świętego spokoju wykonywały rozkazy z nieco większym zaangażowaniem. Zjawisko to, nazwane potem „falą”, przetrwało w sumie aż do początku XXI wieku, przybierając różne formy. Zazwyczaj nazywano je „przycinaniem ogona”. Jedna z popularniejszych piosenek z pierwszego okresu wojny brzmi:

    Kiedy obetną koci ogon Ci do końca,
    Wtedy w kapralu będziesz widział nawet ojca,
    Gdy Cię koledzy z frontu zgnoją,
    To będziesz wiedział co to wojo,
    Po nocach będzie budził Cię żołnierski śpiew…

    Oficjalnie, funkcjonowanie tak zwanych „falowców”, było zakazane przez regulaminy, jednak w praktyce, zwłaszcza w mniejszych garnizonach, gdzie działania prowadzone przez „dziadków” nie były tak ostro kontrolowane przez żandarmerię i kadrę oficerską, przybierały naprawdę spore rozmiary. Jedną z najczęściej stosowanych form „kocenia” było zmuszanie młodych żołnierzy do usługiwania kolegom z dłuższym stażem, wydawanie im kilkuminutowych przepustek poza obręb jednostki, a także dodatkowe, często stosowane w formie kary za jakieś drobne błędy, czy uchybienia, ćwiczenia musztry, marszobiegi i ćwiczenia na tak zwanym „pasie taktycznym”. Nową formą folkloru wojskowego, stało się przygotowywanie specjalnych chust, które odchodzący rezerwiści nosili podczas ostatnich dni pobytu w jednostce, a potem podczas drogi powrotnej do domu. Przygotowanie chusty zaczynało się już w pierwszym tygodniu pobytu przyszłego rezerwisty w wojsku, następnie pojawiały się na nich hafty, często przedstawiające godło jednostki, elementy pornograficzne, wizerunki karabinów, ukochany dziewcząt, koni – słowem wszystkiego co przyszło do głowy młodym żołnierzom. Po raz pierwszy chusty u rezerwistów pojawiły się w lipcu 1937 roku, by szybko wpisać się na stałe w obraz polskiego żołnierza przechodzącego do rezerwy.

    [​IMG]

    Zwiększenie liczebności Wojska Polskiego przypadło do gustu Niemcom, którzy publicznie przyznali iż, w najbliższym czasie planowane jest podpisanie sojuszu polsko niemieckiego. W zamian za sojusz Polacy mieli zgodzić się na inkorporację Gdańska do Rzeszy, oraz budowę eksterytorialnej autostrady przez Pomorze Gdańskie, z której jednak mogli korzystać także polscy podróżni udający się do Gdyni, która pozostawała w rękach polskich. Jednocześnie władze Rzeszy, udzielały poparcia Polsce w jej konflikcie z Litwą. W polskim sztabie generalnym istniały już plany natychmiastowego zlikwidowania tego kraju, jego całkowitej okupacji i podziału ziem litewskich między Polskę, a Rzeszę, jednak na razie zamierzano nie robić niczego, co mogłoby pogorszyć wizerunek Polski i Niemiec na arenie międzynarodowej. Polacy doskonale zdawali sobie sprawę, z faktu, iż w gruncie rzeczy, są oni młodszymi partnerami. Dlatego też, od samego początku nalegano Hitlera, na wciągnięcie do sojuszu rządzonej przez Edwarda VIII Wielkiej Brytanii. Monarcha nastawiony pro niemiecko, mógł bowiem w dosyć łatwy sposób, doprowadzić do zawiązania sojuszu z Rzeszą i Polską, a co za tym idzie stworzyć jeszcze większe zagrożenie dla Francji, której nad Tamizą nie darzono szczególną sympatią. Jednakże plany rozszerzenia sojuszu na Wielką Brytanię musiały zostać poważnie zrewidowane po abdykacji Edwarda, która nastąpiła 12 grudnia 1936 roku… Od tej pory stało się jasne, że nowy monarcha nastawiony na współpracę z Francją i rozwój antyniemieckiej polityki, nie będzie w Polsce kochany. W tej sytuacji stało się jasne, że sojuszników dla Polski i Rzeszy należy szukać zdecydowanie bliżej. W kręgu zainteresowania pojawiły się Rumunia, Węgry, Bułgaria, Turcja, a także Finlandia.

    [​IMG]

    Zdecydowanie niepewna pozostaje sytuacja Hiszpanii, która po ewentualnym zwycięstwie Nacjonalistów, może stać się kolejnym członkiem sojuszu, zwłaszcza, że ustanowione niedawno stosunki dyplomatyczne z rządem frankistów, rozwijają się coraz lepiej. Polacy otrzymali propozycję, aby w Polsce sformować jednostkę lotniczą wyposażoną w polskie samoloty szturmowe „Karaś”, średnie bombowce „Żubr” oraz myśliwce P.11 i P.7, która następnie wzięłaby udział w walkach pod hiszpańskim niebem. Jednostka byłaby oczywiście złożona z ochotników i obywateli hiszpańskich, jednak za dostarczony przez polskie wytwórnie sprzęt, paliwo, amunicję i szkolenia zapłacili by Hiszpanie. Decyzja o sformowaniu nowego oddziału przeznaczonego do walki z Republikanami, miała zostać podjęta przez prezydenta Mościckiego, jednakże wobec funkcjonowania po stronie Republikańskiej tak zwanych „Dąbrowszczaków”, którzy w ostatnich tygodniach wzięli udział w walkach z wojskami nacjonalistów, stało się jasne, że Niemcy będą nalegać na sformowanie legalnych polskich oddziałów, które zostaną wykorzystane propagandowo. Na dowódcę jednostki lotniczej, wyznaczono wstępnie generała Zająca, jednak wobec jego zdecydowanego sprzeciwu, pojawiła się propozycja, aby dowództwo nad siłami polskimi przejął ewentualnie, ktoś mniej znany, kto dopiero uczy się dowodzenia dużymi jednostkami sił powietrznych. W tej sytuacji nasunęła się kandydatura generała Pawlikowskiego. Tymczasem w Hiszpanii nie działo się dobrze, i decyzja o ewentualnym posłaniu pomocy nacjonalistom musiała zostać podjęta bardzo szybko. Wojska republiki, opanowały całe południe kraju, jeśli nie liczyć Bajadoz, gdzie wybuchło antyrepublikańskie powstanie chłopskie. Chłopi, przerażeni wizją powrotu anarchistów i komunistów współpracujących z rządem republikańskim, porwali za broń, w obronie swoich księży i kościołów, a także własności prywatnej i swojego stylu życia…

     
  6. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Odcinek 5

    „Dla uniknięcia wojny, nigdy nie należy dopuszczać do spotęgowania nieporządku, ponieważ nie uniknie się jej, lecz tylko na niekorzyść swoją odwlecze.”

    N. Machiavelli


    [​IMG]

    1 marca 1937 roku, Polska, reprezentowana w Berlinie przez polskiego ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, oficjalnie wyraziła zgodę na włącznie Gdańska do Rzeszy, z zachowaniem praw jakimi dysponują Polacy mieszkający na jego terenie. Na wieść o decyzji polskiego rządu, w mieście doszło do zamieszek, w których wzięli udział przedstawiciele wszystkich grup społecznych zamieszkujących miasto, w tym również Żydzi i Polacy. Kierujący Wolnym Miastem Gdańskiem, Artur Greisner, stanął przed trudną sytuacją. Z jednej strony powinien czym prędzej poinformować Ligę Narodów, o zaistniałej sytuacji i prosić o przysłanie sił porządkowych, gdyż Policja Portowa, również nie była w stanie opanować sytuacji, z drugiej – zgodnie z wytycznymi z Berlina, powinien czym prędzej rozpocząć przygotowania do włączenia miasta, w skład Prus Wschodnich. Jednakże niepokoje na ulicach, na tyle zaniepokoiły Greisnera, iż zdecydował się wezwać na pomoc Wehrmacht, a dokładniej dwie dywizje piechoty z Prus Wschodnich, które wczesnym rankiem 4 marca 1937 roku, przekroczyły granicę, i po krótkich walkach z różnymi „kupami” uzbrojonych w broń myśliwską ludzi, wkroczyli do centrum miasta, gdzie udało się przywrócić porządek i zorganizować oficjalne obchody włączenia miasta w skład Wielkiej Rzeszy. Greisner, stał się teraz funkcjonariuszem państwa niemieckiego, które czym prędzej ukarało go za nieporządek podczas przejmowania władzy w mieście. Oficjalne noty protestacyjne, przeciwko takiemu rozwiązaniu sytuacji wystosowali Francuzi i Brytyjczycy, którzy domagali się, aby Niemcy czym prędzej wycofały się z miasta, a następnie kontrolę nad Gdańskiem, przejęli ponownie komisarze Ligii Narodów. Na redzie portu gdańskiego pojawił się brytyjski niszczyciel „Cossack” na pokładzie którego znajdowali się przedstawiciele Ligii Narodów, gdy okręt próbował wejść do portu, został przykryty ogniem niemieckich baterii ustawionych w mieście. Okręt brytyjski wycofał się, nie odnosząc uszkodzeń.

    [​IMG]

    Następnego dnia po zajęciu Gdańska przez Niemców, nowy minister spraw zagranicznych Rzeszy, Joachim von Ribbentrop, wydał oficjalne stanowisko Niemiec, w sprawie Republiki Litewskiej. Rzesza w całej rozciągłości poparła stanowisko Polski, wezwała rząd litewski do natychmiastowego zaprzestania uciskania mniejszości polskiej, oraz nadania jej należnych praw politycznych. Rzesza zażądała także – rozbrojenia armii litewskiej i wydania jej uzbrojenia Polakom, całkowitej likwidacji litewskiego lotnictwa wojskowego i marynarki wojennej, oraz odstąpienia baz morskich, pozostających w rękach Litwy, Rzeszy na 50 lat. Rząd w Kownie, oświadczył iż, jakiekolwiek próby wywierania wpływu na Litwę, nie mają na dzień dzisiejszy żadnego znaczenia, gdyż, kwestia mniejszości polskiej, jest wewnętrzną sprawą Republiki. Hitlerowi nie spodobała się odpowiedź Litwinów. Poprosił o jak najszybsze spotkanie z polskim ambasadorem w Berlinie. Miał wtedy powiedzieć:
    - Chciałem, aby Litwa, podobnie jak Polska, dołączyła do Wielkiej Rzeszy, w jej wiekopomnym dziele walki z bolszewizmem. Jednakże oni, nie potrafią wyrzec się tego co mają dziś. Nie potrafią odrzucić swoich głupich lęków. Kraje bałtyckie będą zawsze problemem dla Rzeszy i Polski. W tej sytuacji należy rozwiązać ich kwestię, jeszcze przed rozpoczęciem wojny z Bolszewikami…

    [​IMG]

    Dwadzieścia dni po tej rozmowie, Hitler wysłał osobiste zaproszenie do ministra Becka na Obersalzberg, gdzie 25 marca 1937 roku, o godzinie dwudziestej drugiej doszło do podpisania sojuszu polsko – niemieckiego. Wiadomość o porozumieniu polsko – niemieckim zaskoczyła Anglię i Francję. Rosjanie zachowali wiele znaczące milczenie – 26 marca w „Prawdzie” pisano o wszystkim, tylko nie o wydarzeniach na Obersalzbergu. Kilka dni później, pojawiła się zdawkowa informacja o działaniach prowadzonych przez Rzeszę i Polskę, przeciwko Litwie. Tymczasem w Paryżu i Londynie stało się jasne, że Hitler wzmocniony przez Polaków zdecyduje się na marsz po resztę ziem utraconych przez Rzeszę. Sytuacja staje się napięta. Dowództwo wojsk francuskich decyduje się o wprowadzeniu powszechnej mobilizacji, jednocześnie na granicy z Rzeszą zaczyna dochodzić do drobnych incydentów granicznych. Obie strony z uporem maniaka wciągają swoje patrole w drobne potyczki, które kończą się ucieczką patroli, po krótkiej wymianie ognia. Hitlerowi brak pretekstu do stwierdzenia do tego, że pierwszy strzał padł ze strony Francji. Nie może tak po prostu, wypowiedzieć wojny Francji, zresztą na dobrą sprawę nie ma nawet takiego zamiaru. Jego armia nie jest gotowa do wojny, on sam chce przygotować się do rozpoczęcia działań, a także rozbudować swoją pozycję w polityce międzynarodowej, zresztą jego celem miała być teraz Austria, której aneksja, była jego głównym celem. Niestety, 7 kwietnia 1937 roku, oddziały francuskie przeraczają granicę Rzeszy, i od razu natykają się na niemiecki ogień zaporowy. Odrzucone wycofują się na pozycje wyjściowe. Tego samego dnia, dziesięć minut przed rozpoczęciem działań wojennych, francuski ambasador w Paryżu wręczył von Ribbentropowi notę informującą iż oba państwa znajdują się obecnie w stanie wojny…

    [​IMG]

    8 kwietnia Polacy ogłaszają mobilizację generalną. Pierwszy rocznik odbywający służbę według nowych ustaleń zostaje natychmiast postawiony na stopę wojenną. Armia otrzymuje rozkazy – zabezpieczenie przeciwlotnicze, wyłapywane szpiegów i obrona wschodniej granicy, na wypadek, gdyby Sowietom przyszła ochota na radosne harce, na niemieckich tyłach, w czasie gdy toczą się walki we Francji. Armia polska jest zbyt przestarzała i za słabo uzbrojona, aby brać udział w walkach na zachodzie. W tej sytuacji pozostaje jej tylko rola nocnego stróża przy sklepie ze słodyczami.
    Polskim siłom zbrojnym nie pomaga nawet sformowanie dziewięciu dywizji rezerwowych, które wchodzą do służby 16 kwietnia, zgodnie z przewidywaniami dowództwa sił zbrojnych. Oddziały te są jednak, wbrew temu co nakazywałby rozsądek, kierują się ku granicy z Litwą, krajem na tyle słabym, że nawet leciwe polskie wojsko wydaje się przy nim ostoją nowoczesności i błyskotliwości jeśli idzie o taktykę u uzbrojenie. Dowódcy Korpusów Rezerwowych otrzymują jednocześnie rozkazy przygotowania się do działań bojowych, przeciwko nieprzyjacielowi, który w każdej chwili może przekroczyć granicę polsko – litewską. O co chodzi, zastanawiają się dowódcy. Czyżby Francuzi zamierzali wysadzić desant w Kłajpedzie? Ale, co na to Duńczycy, którzy zapowiedzieli już neutralność w konflikcie. Co na to Estończycy i Łotysze, którzy również rękami i nogami bronią się przed jakimkolwiek udziałem w nowej wojnie. Tymczasem Śmigły, w zaciszu gabinetu bawi się w „wielkiego wodza” i wyznacza jednostki, które zostaną skierowane na front zachodni dla wzmocnienia sił sojuszniczych. Teoretycznie ma do tego pełne prawo, choć decyzja musi być oficjalnie potwierdzona przez generała Stachiewicza. Mimo tego, już 15 kwietnia na zachód do Niemiec zostaje wysłana 1 Dywizja Kawalerii, oraz grupa lotnicza, która ma za zadanie wspieranie niemieckiej Luftwaffe, która potrzebuje każdego samolotu do obrony niemieckiego nieba. Mniejsza z tym, że polskie dywizjony nie są jeszcze gotowe do walki – że potrzeba szkolenia, treningów, ostrej amunicji, paliwa, bomb, a w końcu odciążenia nielicznych myśliwców, z zadania ochrony bombowców, które również posłano do Niemiec… Zasadnicze pytanie brzmi, jaki przebieg przybierze nowa wojna, zwłaszcza, że nie zakończyły się jeszcze śmiertelne zapasy w Hiszpanii. Ten kto wygra w Hiszpanii, ten będzie mógł rozdawać karty w konflikcie europejskim – strategiczne położenie Hiszpanii, zapewni bezpieczne schronienie armii francuskiej w przypadku jej upadku, lub podstawę do wyprowadzenia ofensywy przeciwko Francji, w przypadku zwycięstwa generała Franco.

    [​IMG]

    25 kwietnia nad Niemcami dochodzi do pierwszej potyczki lotniczej wojsk polskich w czasie II Wojny Światowej. Polscy piloci obciążeni przez wracające z wypraw bombowych bombowce i szturmowce PZL 23 Karaś, spotykają zespół francuski, złożony głównie z starych dolnopłatów myśliwskich Dewotine D.500 które rozbijają polski zespół myśliwski. Na ziemię spada kilka płonących „siódemek” i „jedenastek”, jednak Francuzi również ponoszą straty w swoich myśliwcach. Łupem Polaków pada 20 samolotów przeciwnika, przy jednoczesnym utraceniu 26 aparatów myśliwskich i 5 bombowych.
     
  7. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Odcinek 6

    „Jeśli chcesz otrzymać wizję przyszłości, wyobraź sobie but depczący ludzką twarz, na zawsze..”

    G. Orwell


    [​IMG]

    3ego maja 1937 roku w Warszawie zapadły decyzje odnośnie rozpoczęcia działań zbrojnych przeciwko Litwie. Decyzję o agresji na Republikę Litewską podjęli niemieccy sztabowcy, którym zależało na jak najszybszym wyłączeniu z gry jedynego państwa bałtyckiego, które po niemiecko – polskich rozmowach z 1936 roku, zadeklarowało się otwarcie po stronie aliantów. Zadanie to było na tyle proste, że mogli je wykonać Polacy, praktycznie bez niemieckiej pomocy. Opanowanie Litwy, pozwoliłoby Niemcom, na skierowanie na front zachodni trzech kolejnych dywizji, co wobec planowanej ofensywy na kraje Beneluksu, mogło przynieść szybki przełom w wojnie. Jednocześnie wojska polskie stacjonujące na granicy z Litwą otrzymują zaszyfrowane wiadomości – „Meldować o ruchu npla., w pasie granicznym. Na wszelkie prowokacje odpowiadać ogniem”. Do pierwszej prowokacji dochodzi w nocy z 2 na 3 maja. Polski patrol osłaniany przez samochód pancerny wz.34, zostaje ostrzelany przez litewską baterię moździerzy. Rannych zostaje dwóch żołnierzy. Litwini twierdzą, iż Polacy przekroczyli granicę, ale dzięki swojej zdecydowanej postawie dostarczyli pretekstu dowództwu polskiemu. 4 maja 1937 roku, z bazy lotniczej w Wilnie podrywa się klucz czterech bombowców LWS-4 „Żubr” osłanianych przez dwa myśliwce PZL P.7. Maszyny startują o godzinie pierwszej, minut dwadzieścia. Zaraz po nabraniu wysokości ruszają w stronę Kowna. Nad miastem są już o godzinie drugiej trzydzieści, dokładnie w chwili, gdy do gabinetu ministra Becka wchodzi wyrwany ze snu poseł łotewski (Polska nie utrzymywała stosunków z Litwą), który po usłyszeniu słów Becka natychmiast przytomnieje.
    - W związku z zaistniałą sytuacją, ostrzelania polskich oddziałów, przez wojska litewskie, rząd Rzeczpospolitej Polskiej, podjął decyzję o natychmiastowym rozpoczęciu działań wojennych przeciwko Republice Litewskiej. Jeżeli Republika Litwy chce podjąć negocjacje, to nasze warunki są następujące – kara śmierci dla winnych ostrzelania naszych wojsk, rozbrojenie armii litewskiej oraz wprowadzenie do portów polskich wszystkich jednostek morskich Republiki Litewskiej, pozostających na Morzu Bałtyckim…
    Chwilę potem do rozmowy włączył się obecny w pomieszczeniu ambasador Rzeszy w Warszawie, który „poinformował”, iż wszelkie próby udzielania pomocy oddziałom litewskim przez Łotyszy i Estończyków, będzie uznawana za działanie na szkodę Rzeszy, a co za tym idzie, zmusi Niemców do podjęcia „kroków”, których nie chcieliby podejmować. Łotewski poseł w Warszawie kilka minut po trzeciej informował już rząd w Rydze o zaistniałej sytuacji. Tymczasem polskie „Żubry” bombardowały miasto, skupiając się głównie na budynkach rządowych, które po chwili stały już w ogniu. Następnie dokonano zrzutu jednostek w języku polskim i litewskim, w których wzywano żołnierzy i oficerów armii litewskiej do natychmiastowej kapitulacji przez oddziałami polskimi. Litwini jednak nie zamierzali rezygnować z walki. Zaraz po rozpoczęciu bombardowania Kowna, rozpoczęli przygotowania do podjęcia próby uchwycenia inicjatywy strategicznej. Dwa dni po rozpoczęciu wojny z Polską, poparcia udzielili im Brytyjczycy i Francuzi, obiecując posłanie korpusu ochotniczego, który miałby wesprzeć obronę Litwinów. Brytyjczycy nawet nie wypłynęli z portów – 6 maja Niemcy defilowali już w Kłajpedzie, zajmując przy okazji jedyny litewski okręt wojenny – trałowiec „Prezidentas Smetona”.

    [​IMG]

    Działania wojenne rozpoczęli Litwini, atakując czwartego maja o godzinie siódmej rano oddziały polskie na odcinku Wileńskim. Stacjonowała tam jedynie 1 Dywizja Legionów im. Józefa Piłsudskiego, dowodzona przez, nomen omen, generała Lucjana Żeligowskiego. Oddziały Żeligowskiego okopały się na przedmieściach Wilna i czekały na kolejne fale słabo wyposażonych oddziałów litewskich, które raz za razem odpierano huraganowym ogniem broni maszynowej. Po piątym szturmie Litwini podciągnęli artylerię i przez kilka godzin ostrzeliwali polskie pozycje. Walki toczyły się aż do 6 maja, gdy napór wojsk nieprzyjaciela ustał.

    [​IMG]

    Tymczasem rozpoczęła się ofensywa generała Smorawińskiego na Olitę, gdzie koncentrowały się siły rezerwowe wojsk litewskich. Działalność generała Smorawińskiego, doprowadziło do przerwania litewskiej linii frontu, jednak oddziały nieprzyjaciela zdecydowały się utrzymać zajmowane pozycje, co przedłużyło okres walk aż do dziesiątego maja, gdy ostatnie niedobitki wojsk litewskich złożyły broń. Litewscy oficerowie byli załamani. Dwie dywizje, utrzymywane na pełnych stanach osobowych nawet podczas pokoju, wyposażone w artylerię, nie były w stanie odeprzeć kilku polskich dywizji rezerwowych wspieranych przez nieliczne wojska regularne i kawalerię. Straty w wojsku polskim pomimo zaciętych walk okazały się symboliczne, zdecydowanie bardziej ucierpiała jednak ludność miejscowa, zwłaszcza Litwini, z którymi, jak napisał jeden z uczestników walk „nie patyczkowano się”. Jeśli we wiosce odkryto żołnierzy litewskich, ukrywających się wśród miejscowych – rozstrzeliwano gospodarzy, u których odkryto zbiegów. Znoszenie broni z pobojowisk – rozstrzelanie winnych i nałożenie kontrybucji na wieś, z której pochodzili sprawcy… Smorawiński wcielił w życie nowożytną zasadę, że „wojna żywi się sama”. Jednak jego działania były piekielnie skuteczne – 11 maja to on kontrolował pozycje zajmowane do tej pory przez Litwinów. Teraz posłał jedną swoją dywizję kawalerii jako wsparcie dla działających na północy wojsk niemieckich, a resztę sił skierował do ostatecznej walki – bitwy o Kowno.

    „Karaś” porucznika Kasprzaka dopalał się na niedużej polanie. Stojący obok niego żołnierz piechoty z karabinem Mauser’a z długim bagnetem niechętnie patrzył na leżące na ziemi zwłoki strzelca i bombardiera.
    - Mieli pecha, co?
    - Bywa. Bombardowaliśmy Kowno. Mają ostrą obronę przeciwlotniczą.
    - No… - potwierdził żołnierz zarzucając karabin na plecy – Pójdzie pan z nami do sztabu…
    Kasprzak skinął głową i po raz ostatni spojrzał na płonącą maszynę. Ogień lizał już kabinę pilota. Płonący samolot przedstawiał smutny widok. Porucznik ruszył w ślad za odchodzącym piechurem. Wyjął z kieszeni płaszcza papierośnicę i po chwili palił pierwszego papierosa po zestrzeleniu. Po piętnastu minutach zatrzymali się przy rozwalonej pociskami artylerii wiejskiej chałupie. Przed budynkiem na ziemi siedziało kilkunastu mężczyzn w samych gaciach.
    - Litewscy żołnierze. Chowali się po wsi – przewodnik Kasprzaka spojrzał na siedzących na ziemi ludzi – Gospodarzy, którzy ich przyjęli już rozwaliliśmy.
    Kasprzak pokiwał głową i wszedł do zajętej przez sztab chałupy. Budynek był wewnątrz podzielony na kilka dużych izb, w których znajdowały się teraz poszczególne części sztabu. Porucznika wprowadzono do największej izby, zajmowanej przez dowódcę pułku. Major na widok gościa z lotnictwa wstał znad stołu zasłanego mapami i zwracając się do Kasprzaka powiedział:
    - Wiatmy w naszym małym, pierdolniku. Major Zygmunt Kozioł.
    - Porucznik Piotr Kasprzak.
    - Posłałem grupę rejestracji grobów na miejsce katastrofy pańskiej maszyny. Ciała, pańskich kolegów przewieziemy do Polski…
    - Dziękuję majorze, będę zobowiązany, jeśli powiadomi pan moich przełożonych, że nieprzyjaciel ma cholernie silną obronę przeciwlotniczą, tam, nad tym dworcem – to mówiąc wskazał duży okrąg na mapie sztabowej – było prawdziwe piekło. Pełno litewskiej piechoty, samochodów pancernych, dział…
    - Tak, wiem, przygotowują się do kontrataku na nasze pozycje na wschód od tego odcinka – odparł major – Panie poruczniku… wstyd prosić, ale miałbym do pana prośbę. Nie rozkaz, bo nie jestem oficerem lotnictwa, żeby stawiać pana do pionu… Straciłem dowódców prawie wszystkich kompanii. Natarcie prowadzą sierżanci, tu i tam kaprale. Z II Kompanii batalionu „Rosomak”, zostało trzech podoficerów, obaj podziurawieni jak sita… Nasza dywizja czeka na kawalerię, która gasi opór Litwy, na północ od nas, koło tej wioski na W…
    - Wiem, o której wsi pan mówi. O co konkretnie chce mnie pan prosić?
    - Chodzi o objęcie dowództwa nad jedną z kompanii. Chłopaki potrzebują oficera, mniejsza z tym, czy lotnictwa, czy piechoty. Rezerwiści, których dostałem to dobrzy chłopcy, ale brak im jeszcze „ostrzelania”…
    - Którego, pańskim zdaniem nie brak mi?
    - Człowieku! Widzieliśmy jak spadliście na tamten dworzec! – major był wyraźnie rozemocjonowany – Czegoś takiego nie widziałem w życiu. Schodziliście do ataku, jakbyście mieli nerwy z żelaza. Pikować i wyrównywać nad samymi dachami! To trzeba mieć „jaja”. Słuchaj pilocie… Poprowadzisz II Kompanię „Rosomaka” do szturmu, a dopilnuję, żebyś dostał Virtuti.
    Porucznik odpiął pas i położył go na stole. Przez chwilę milczał, po czym wyjął pistolet i położył go na stole.
    - Nie pójdę na pierwszą linię w lotniczym mundurze. Jeśli pan major byłby łaskaw, to prosiłbym też o kilka magazynków do mojego Vis-a.
    Major uśmiechnął się lekko i na chwilę wyszedł z pomieszczenia.

    II Kompania, Batalionu Rosomak, 29 pułku piechoty, wchodzącego w skład 45 Dywizji Rezerwowej, od pierwszych dni operacji pozostawała w akcji. Straty w kompanii wyniosły około 30% stanu wyjściowego, jednak mimo tego, Polacy działali bardzo odważnie. Dowódca kompani porucznik Zygmunt Wiśniewski, zginął w pierwszych dniach szturmu na Kowno, przekazując dowodzenie chorążemu Michałowskiemu, który dzień później został ciężko ranny. Dowodzenie nad jednostką, w trzecim dniu bitwy, przejął spieszony lotnik, porucznik Piotr Kasprzak, pod dowództwem którego II Kompania dokończyła operację litewską.
    Z. Krzyżostaniak, Wojna litewska II Kompanii, Warszawa, 1950.

    [​IMG]

    Obrona Kowna trwała do 19 kwietnia. Żołnierze litewscy złożyli broń i oczekiwali na swoich ostatnich pozycjach na przybycie polskich komisji rozejmowych. Dowódcami komisji odpowiedzialnych za przejęcie złożonej broni i odstawienie jeńców, byli oficerowie liniowi, którzy w skrajnych sytuacjach zarządzali likwidację jeńców litewskich. Ogółem z całej litewskiej armii ocalało zaledwie około dwóch do trzech tysięcy żołnierzy, którzy złożyli broń na granicy i wycofali się na Łotwę gdzie zostali internowani. Nieliczni spośród nich podjęli próby przedostania się do Wielkiej Brytanii.

    [​IMG]

    Tymczasem na zachodzie sytuacja rozwijała się po myśli Niemców, którzy bez większych trudności wciągnęli Francuzów i Brytyjczyków do krajów Beneluksu, gdzie dzięki zdecydowanym uderzeniom wojsk szybkich, głównie piechoty zmotoryzowanej, udało się rozbić oddziały alianckie. W walkach na zachodzie brali udział Polacy z 3 Dywizji Kawalerii generała Żegoty – Januszajtisa. Dywizja weszła do akcji w dniu 14 maja, gdy wzięła udział w uderzeniu na Luxemburg, który skapitulował 15 maja.

    [​IMG]

    Nie było jednak czasu na „paradę zwycięstwa”, bo już następnego dnia, dywizja wzięła udział w operacjach zaczepnych pod Arlon, wspomagając oddziały niemieckie. Walki pod miastem były szczególnie ciężkie, brakowało zwłaszcza wsparcia artylerii i pojazdów pancernych. Brak nowoczesnych wojsk szybkich, spowodował przeciągnięcie się walk. Oddziały „osi” zaczęły wykrwawiać się w ciężkich bojach pozycyjnych. Dowodzący obroną oficer francuski, miał zanotować w swoich pamiętnikach, iż „skala niemieckiego natarcia go zaskoczyła”, „przeraża zwłaszcza kawaleria niemiecka”, która „prowadzi nocne wypady, bierze wielu jeńców, w tym oficerów”. Los jeńca wziętego do niewoli przez 3 Dywizję Kawalerii nie był zbyt przyjemny. Zazwyczaj wzięcie do niewoli kończyło się likwidacją, lub odesłaniem do Polski, gdzie jeńców kierowano do prac polowych, lub obozów jenieckich. W obozach jenieckich, utrzymywano jednak tylko oficerów i podoficerów, siła mięśni szeregowców miała być wykorzystywana przy rozbudowie Centralnego Okręgu Przemysłowego, którego stworzenie już od dawna postulował minister Eugeniusz Kwiatkowski. Polacy, jeśli chodzi o stosunek do jeńców nie byli wyjątkiem. Niemcy, Francuzi, Anglicy – wszyscy oni nie patyczkowali się z wziętymi do niewoli żołnierzami. Jeśli ktoś miał pecha, i trafił na wyjątkowo trudną sytuację na froncie, to zazwyczaj po przesłuchaniu był likwidowany, czy to podczas sfingowanej próby ucieczki, czy po prostu na rozkaz dowódcy – nikt nie miał czasu na posyłanie na tyły żołnierzy, których zadaniem byłoby eskortowanie niepotrzebnych jeńców – zresztą, każdy żołnierz, zwłaszcza w pierwszych dniach wojny, chciał walczyć, zdobywać łupy. W tej sytuacji trudno wymagać, aby dowódcy wbrew swoim żołnierzom wykonywali postanowienia konwencji genewskiej. Rzecz jasna, nieco inny był stosunek do szeregowców, a inny do oficerów. Niektórzy wzięci do niewoli oficerowie francuscy, po rozbiciu ich jednostek w Belgii i Holandii, po złożeniu broni, zapewniali, że odprowadzą swoich ludzi do obozów jenieckich, i o dziwo rzeczywiście to robili.

    [​IMG]

    [​IMG]
     
  8. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Nie bardzo rozumiem... Polacy wiedzieli na co się decydują wchodząc do sojuszu z Rzeszą. Nikt nie mówił, że pomiędzy Polską, a Francją będzie panował wieczny pokój ;)

    A tak a propos, to póki co Sowiety posłały tylko trochę zaopatrzenie i oficerów Chin, daj im Boże zdrowie i długą wojnę w Chinach ;)

    ---------- Post added 13-01-2012 at 14:35 ---------- Previous post was 12-01-2012 at 20:12 ----------

    Odcinek 7

    „Lepiej skrócić o głowę niewinnego, niż zawahać się podczas wojny”

    J. Stalin


    [​IMG]

    Na nowej granicy między Polską, a Rzeszą. Stawianie szlabanu granicznego.

    1 czerwca 1937 roku, Polska i Rzesza podjęły ostateczną decyzję odnośnie podziału ziem litewskich pomiędzy siebie. Ostatecznie zapadła decyzja o podziale według linii podziału poszczególnych jednostek w pierwszych dniach wojny, i tak Polacy otrzymali Olitę, i Kowieńczyznę, podczas gdy Niemcy pozostałą część kraju. Na terenach zajętych przez Niemców od samego początku rozpoczęto nakierunkowaną na germanizację politykę łamania ludności miejscowej, która pomimo zakończenia działań wojennych została poddana ścisłej kontroli. Z terenów przyłączonych do Rzeczpospolitej stworzono województwo kowieńskie, natomiast Niemcy swoją część tortu przyłączyli do Prus Wschodnich. Pierwszym wojewodą kowieńskim został przeniesiony do rezerwy generał Mieczysław Mackiewicz, którego syn Władysław został ciężko ranny podczas walk o Kowno. Litwini oczywiście nie pogodzili się z upadkiem swojego państwa. Pośpiesznie rozpoczęli formowanie armii podziemnej, na czele której mieli stawać byli oficerowie regularnego wojska. Partyzantka litewska rozpleniła się szczególnie w strefie niemieckiej, jednak poszczególne oddziały przechodziły również na polską stronę. Po polskiej stronie granicy w stosunku do Litwinów zapanowało prawo zaciśniętej pięści. Wszystkie przejęte przez Litwinów majątki polskie, znajdujące się w rękach Polaków przed litewską deklaracją niepodległości, były teraz brutalnie odbierane. Jeżeli właściciele podejmowali próby obrony swojej własności, czy zapowiadali odwołanie się do sądu, eskortujący nowego właściciela żołnierze robili użytek z kolb karabinów, a w szczególnie krytycznych sytuacjach oddawali kilka strzałów. Wyrugowanych ze swoich majątków Litwinów kierowano do sektora niemieckiego, gdzie kontrolę nad „drogimi gośćmi” obejmowały tamtejsze struktury Gestapo. Jeśli odstawiony do „Nowych Prus Wschodnich” obywatel litewski zaczynał przejawiać jakieś niebezpieczne skłonności, np. spotykać się z ubranymi w na poły wojskowy strój młodymi ludźmi, tudzież widziano u niego nielegalną prasę litewską, to mógł spodziewać się, że w każdej chwili może wpaść do niego, z niezapowiedzianą wizytą Gestapo, lub powołana przez Niemców policja litewska. Po stronie polskiej było pod tym względem zdecydowanie lepiej, choćby przez wzgląd, na dużą ilość mniejszości polskiej, na ziemiach, które przypadły w udziale Polsce. Tutaj również istniały struktury litewskiej konspiracji, były one jednak skutecznie rozpracowywane przez „dwójkę” oraz polską policję – „defensywę”, która do tej pory zajmowała się walką z komunistami. Przyłączenie do Polski Kowna i Olity, pozwoliło na nagrodzenie, najbardziej zasłużonych oficerów „Defy” nowym zadaniem, polegającym na wyłapywaniu litewskich „spiskowców”.

    [​IMG]

    Dywizja Kawalerii Żegoty Januszajtisa we Francji. Forsowanie rzeki.

    Jednocześnie trwała wojna na zachodzie. 17 czerwca 3 Dywizja Kawalerii, generała Żegoty Januszajtisa, wkroczyła do Troyers, skąd tego samego dnia, późnym wieczorem wymaszerowała do Orleanu. Polacy zajęli miasto 21 czerwca późnym wieczorem. Jak do tej pory polscy kawalerzyści nie napotykali zbyt znacznego oporu, co budziło pewne obiekcje w dowództwie jednostki i w sztabie generalnym. Oficerowie polscy, podobnie zresztą jak ich niemieccy koledzy, nie byli w stanie pojąć dlaczego nie napotykają dziesiątek francuskich dywizji, dlaczego widzą porzucone w nieładzie karabiny i hełmy, dlaczego wśród ciągnących we wszystkie strony uchodźców, raz po raz widać żołnierza w mundurze, dlaczego wreszcie Francuzi kierują przeciwko nim, tyle jednostek wyposażonych w sprzęt rodem z Wielkiej Wojny. Niemcy spodziewali się przecież poważnych walk obronnych, a tymczasem bez większych trudności udawało im się rozbijać kolejne francuskie dywizje. Panujący we Francji defetyzm dziwił Polaków. Nasłuchali się przecież bardzo wiele o dzielnych Francuzach, którzy w przypadku niemieckiej agresji mieli przyjść im z pomocą. Teraz widzieli, na własne oczy, jak by ta pomoc wyglądała, gdyby faktycznie trzeba było liczyć na poprawne stosunki z Francją.

    [​IMG]

    Próbę odzyskania inicjatywy przez francuskie dowództwo wojskowe, stanowiła akcja zaczepno-obronna przeprowadzona przez Francuzów pod Evereux. Posuwający się na północ Polacy, natknęli się na rozbitą dywizję piechoty francuskiej, która początkowo podjęła próbę kontrnatarcia na polską kawalerię, nocującą w okolicznych lasach. Jednak zdecydowana odpowiedź Polaków, zmusiła Francuzów do pośpiesznego odwrotu, podczas którego pozostawiono działa i karabiny. Ogółem po bitwie w rękach Polaków znalazło się ponad 300 karabinów maszynowych, około 20 armat różnych kalibrów, oraz około tysiąca karabinów powtarzalnych, typu Lebel, Berthier i Mas. Jedna z licznych francuskich dywizji rezerwowych, której zadaniem było bronienie Paryża, została rozbita, przez pojedynczą polską jednostkę kawalerii, w dodatku zaskoczoną uderzeniem nieprzyjaciela. Francuzi wyrobili sobie bardzo złą opinię w prasie światowej. Bitwa choć zakończyła się sukcesem, nie mogła być jednak uznana za pełne zwycięstwo. Korzystając z luk we froncie, oddziały francuskie operujące pod Paryżem, przerwały niemiecką wyrwę we własnych liniach, co sprawiło, że dwie grasujące na tyłach aliantów jednostki (niemiecka dywizja piechoty i polska kawaleria) zostały w dniu 27 czerwca zamknięte w kotle. W tej sytuacji nie było sensu ciągnąć dalej walki pod Exereux, i Polacy wycofali się na pozycje wyjściowe, ruszając w stronę zamkniętego kotła, aby w razie czego wesprzeć idące im na pomoc wojska niemieckie. Obyło się jednak bez pomocy Żegoty – Januszajtisa, bo już 1 lipca niemieckie czołgi przywróciły łączność pomiędzy siłami głównymi, a odciętymi wojskami.

    [​IMG]

    Jeden z nielicznych utraconych w czasie wojny z Francją czołgów niemieckich. Panzer I, nie przeszedł przeszkody terenowej.

    W tym samym czasie, Niemcy działalni na północy odnosząc znaczne sukcesy – wyrwa na froncie w Ardenach zaczęła przynosić Rzeszy wymierne korzyści, powodowała bowiem stały odpływ sił z kierunku głównego, za który uznawano Belgię i Holandię. 4 lipca do walki z Francją i Wielką Brytanią dołączyli Turcy, którzy rozpoczęli formowanie dywizji rezerwowych, przewidzianych na czas wojny. Działania dyplomacji niemieckiej, które doprowadziły do zawarcia sojuszu z Turcją, były prowadzone już od dawna, i deklaracja z 4 lipca okazała się przełomem w dotychczasowych stosunkach Rzeszy z tym krajem.

    [​IMG]

    Belgijscy jeńcy. Dla nich jest już po wojnie.

    5 lipca jako pierwsi z koalicji antyniemieckiej wyłamali się Belgowie, którzy ogłosili kapitulację wszystkich wojsk belgijskich operujących na terenie metropolii. Dalszą walkę miały kontynuować jedynie flota, lotnictwo oraz oddziały kolonialne, cel tego kroku wydawał się jasny – 4 lipca niemieckie lotnictwo bombowe obróciło w perzynę kilka miast znajdujących się tuż za linią frontu, co wywołało zrozumiałą panikę w belgijskim rządzie. Obawiano się, że dalsze naloty terrorystyczne, mogą doprowadzić do wystąpień antyrządowych, a także zaowocować powstaniem gabinetu, który w imię zachowania bezpieczeństwa ludności cywilnej zgodziłby się na zmianę stron w wojnie z Rzeszą. Decyzja Belgów wprawiła Hitlera w doskonały humor, radość okazali również polski premier Składkowski, który z tej okazji wydał specjalny rozkaz generałowi Żegocie – Januszajtisowi.

    [​IMG]

    Generał Żegota - Januszajtis.

    8 lipca 3 dywizja kawalerii wznowiła operowanie na tyłach nieprzyjaciela. Polacy otrzymali zgodę na kontynuowanie operacji na tyłach. Tego samego dnia, czołówki 3 DKaw., wkroczyły do Auxerre, gdzie nie napotkano żadnego oporu ze strony wojsk francuskich. 12 lipca Żegota – Januszajtis ruszył na Bourges, które również udało się opanować bez jednego wystrzału. Trzy dni później wojska polskie wkroczyły do Tours, a potem 16 lipca znaleźli się w Poitiers. Dwa dni później Polacy wkroczyli do La Rochelle, jednak naciskani przez francuską dywizję piechoty wycofali się z miasta. Nieprzyjaciel jednak nie był w stanie opanować opuszczonego przez Polaków miasta i zaległ na własnych pozycjach. W tej sytuacji Januszajtis, skierował swoje wojska w stronę Bordeaux, gdzie wkroczono 24 lipca. Tego samego dnia, decyzję o kapitulacji metropolii ogłosiła Holandia. Wojska w koloniach, lotnictwo i marynarka wojenna nie złożyły jednak broni. Kolejny kraj zadecydował o zakończeniu bezsensownych walk na zachodzie kontynentu europejskiego.

    [​IMG]

    26 lipca 1937 roku, Francja była już na kolanach. Polacy naciskani przez dwie francuskie dywizje piechoty skutecznie zbliżali się do granicy hiszpańsko-francuskiej, aby w razie odcięcia wycofać się do Hiszpanii, podczas gdy oddziały francuskie podejmowały bezsensowne próby zatrzymania wojsk niemieckich posuwających się na zachód, praktycznie bez większych przeszkód. Dowództwo francuskie w dniu 26 lipca znajdowało się już na Korsyce, i praktycznie nie panowało nad tym co dzieje się w kraju. W tej sytuacji, zaproponowano Niemcom chwilowe zawieszenie broni zupełnie nie odpowiadało więc oddalili tą prośbę Francji. Jednocześnie władzę objął nowy rząd, kierowany przez sędziwego marszałka Petiena, który rozpoczął zabiegi o rozpoczęcie rozmów pokojowych z Niemcami i Polską. 27 lipca w Rethondes rozpoczęto rozmowy o zawieszeniu broni pomiędzy Francją, Niemcami, a Polską. Pomimo nacisków ze strony Wielkiej Brytanii, Francuzi nie zdecydowali się na zakończenie debaty i w dniu 28 lipca podpisano zawieszenie broni, na mocy którego doszło do podziału Francji na strefę okupowaną, oraz funkcjonującą w ramach tak zwanego Państwa Francuskiego, z marszałkiem Petainem i premierem Lavalem na czele. Stolicą „Państwa Francuskiego” zostało znane uzdrowisko w Vichy, gdzie tymczasowo znajdowała się siedziba francuskiego rządu. Jednocześnie rozpoczęło się ściąganie pod opiekuńcze skrzydła Państwa Francuskiego, tego co jeszcze zostało z jego dawnej potęgi. Kierujący flotą admirał Darlan wydał rozkaz, aby wszystkie okręty francuskie czym prędzej opuściły porty alianckie i kierowały się do Marsylii, jednak wobec zdecydowanego sprzeciwu Brytyjczyków wiele jednostek zostało przejętych przez aliantów, inne, które stawiły opór próbom ich internowania zostały zatopione, min., podczas masakry w Mars-el Kabir. Takie działania potęgowały tylko niechęć społeczeństwa francuskiego do wojny i Brytyjczyków. Powszechne stały się uszczypliwe komentarze pod adresem władz w Londynie, czy prących do wojny oficerów, którzy przed 1937, opowiadali się za rozbudową wojska. Teraz mówiono, że Republika ogarnięta duchem liberalizmu, była skazana na porażkę, a jej upadku dostrzegano już w trudnościach w poradzeniu sobie z niepokojami we francuskich koloniach…
    29 lipca Francuzi, podjęli ostatnią próbę ratowania swojego honoru. Dawny dowódca francuskiej dywizji pancernej, generał De Gaulle, wydał odezwę wzywającą do kontynuowania walki przeciwko Rzeszy Niemieckiej i Polsce, u boku Anglików. Odezwa wygłoszona w szczególnie trudnym momencie wywołała wybuch niechęci wobec rządu w Vichy, zwłaszcza na terenach okupowanych przez Rzeszę, jednak przyjęto powszechnie, że Wolna Francja De Gaulle’a to tylko śmieszna efemeryda, która prędzej czy później zniknie z politycznej mapy świata, przynosząc Wielkiej Brytanii, więcej problemów niż zysków.

    [​IMG]
     
  9. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Odcinek 8

    „Wojny nie uczą nas miłości do wroga, lecz nienawiści do sojuszników”

    W.L. George


    [​IMG]

    [​IMG]


    Po upadku Francji, stało się jasne, że alianci nie są tak silni jak do tej pory mogłoby się wydawać. Trudna sytuacja wojsk brytyjskich w Egipcie, ich zagrożenie przez wojska tureckie, które w każdej chwili mogły ponownie rozpocząć marsz na Syrię, oraz co najważniejsze poważne problemy brytyjskich okrętów wojennych i transportowych z przejściem przez Atlantyk upewniły Mussoliniego w jego przypuszczeniach dotyczących przebiegu nowej wojny światowej. Włoski dyktator szybko zdobył potrzebne zaufanie dworu królewskiego, który również liczył na upokorzenie Brytyjczyków, dla których włoska rodzina królewska była tylko grupą parweniuszy, którzy korzystając z nadarzającej się okazji wdarli się pomiędzy koronowane głowy. W tej sytuacji 24 sierpnia 1937 roku, Włochy wypowiedziały wojnę Wielkiej Brytanii oraz jej sojusznikom. Natychmiast rozpoczęto działania wojenne w Egipcie, które wobec włoskiej przewagi liczebnej powinny szybko zakończyć się zwycięstwem armii królewskiej. Niestety zdolności bojowe Włochów nie stały na tak wysokim poziomie jak armii niemieckiej i kampania egipska zaczęła się przeciągać.

    [​IMG]

    Wolna Francja zaczyna bruździć.

    Jednocześnie Wolni Francuzi, zaczynali zbierać pod swoim berłem kolonie francuskie, które do tej pory uznawały autorytet Vichy. Jako pierwsza strony zmieniła Francuska Afryka Równikowa, potem Konakry i Syria, która natychmiast stała się obiektem tureckiego ataku. Uderzenie prowadzone przez armię turecką całkowicie sparaliżowało wojska brytyjskie w Palestynie, i Egipcie. Zagrożone z dwóch stron oddziały alianckie, nie były w stanie powstrzymać nawet wojsk włoskich idących z Etiopii na północ, w stronę Egiptu. Obawiano się, że upadek Kairu, pozostaje kwestią kilku najbliższych miesięcy. Podobnie działo się w Syrii, która w październiku 1937 roku była już pod panowaniem tureckim. Mniej więcej w tym samym czasie Francuzi utracili również Indochiny, które zostały przejęte przez Cesarstwo Japonii, które już niebawem miało mieć poważne problemy, ze swoim potężnym sąsiadem – Związkiem Radzieckim.

    [​IMG]

    Niemcy widząc, że ich sojusznicy – Turcja i Włochy zajmują się zagrożeniem ze strony Egiptu i Palestyny, zadecydowali rozwiązać kilka problemów, które można było ułożyć według niemieckiego pomysłu już dawno. Chodziło głównie o zwolnienie jak największej ilości wojsk niemieckich, z przykrego obowiązku pilnowania terenów okupowanych. O ile w przypadku zagarniętych ziem litewskich nie było to możliwe, o tyle w przypadku ziem belgijskich i holenderskich, miało pewne podstawy prawdopodobieństwa. Hitler, naciskany przez swojego najbliższego współpracownika Rudolfa Hessa, zadecydował o powołaniu do życia Flandrii i Walonii, jako „niezależnych” bytów państwowych, które miały przedewszystkim dostarczać rekrutów, a także stworzyć własne małe, armie, wykorzystywane do walki z partyzantką na terenie Litwy, oraz do pilnowania wybrzeża francuskiego, wespół z nielicznymi oddziałami Wehrmachtu. 12 listopada 1937 roku, do życia powołane zostały Flandria i Walonia. Na czele władz Walonii stanął Leon Degrelle, którego wsparli Victor Matthys, Paul Ouwerx, Jean Vermiere oraz Lucien Lippert. Niemal natychmiast powołano też armię walońską, złożoną z trzech dywizji milicji, uzbrojonych w broń francuską i niemiecką. Polacy zaoferowali Walonii dostawy nowoczesnej broni, jednak problemy finansowe państwa Leona Degrelle’a nie pozwoliły na rozbudowę wojska.

    [​IMG]

    Zdecydowanie lepiej prezentowały się siły zbrojne Flandrii, która wystawiła nawet jedną dywizję piechoty, wyposażoną w nieco przestarzałe uzbrojenie francuskie, dysponowała jednak zdecydowanie większymi siłami niż Walończycy. Władzę we Flandrii przejęli: Staf de Clercq, Edgar Delvo, Jan Timmermans, Reimond Tollenaere, Jef Francois, Ernst Junkerman oraz Ottfried Sattler. Podział belgijskiej metropolii wywołał zrozumiałe zaniepokojenie wśród wielu obywateli metropolii. Utworzenie na jej terenie dwóch nowych państw, pogłębiło także problemy jakie do tej pory utrudniały sformowanie działającego w miarę sprawnie, belgijskiego ruchu oporu. Wielu młodych ludzi, widząc porażkę Francji, upadek Belgii, oraz ogólny brak perspektyw, wobec kolejnej wielkiej przegranej, opowiadało się za uznaniem stanu faktycznego, i wytężeniem wszystkich sił na rzecz ojczyzny – Flandrii lub Walonii, zwłaszcza, że Niemcy nie manifestowali faktu iż w gruncie rzeczy całkowicie kontrolują oba państwa.

    [​IMG]

    Powitanie wojsk niemieckich wkraczających do Wiednia.

    Jednocześnie Hitler kończył sprawę, którą rozpoczął już jakiś czas temu. Zaraz po zakończeniu wojny we Francji rozpoczął koncentrowanie na granicy z Austrią jednostek, które poniosły znaczne straty w czasie ostatnich walk. Początkowo traktowano to jako skierowanie przetrzebionych oddziałów na odpoczynek w bezpiecznym miejscu. Dopiero gdy uzupełniono składy „pogruchotanych” dywizji i podciągnięto kilka kolejnych dywizji, w tym cztery pancerne, stało się jasne, że kolejnym celem Hitlera jest Austria. Niemiecki korpus dyplomatyczny rozpoczął swoją zwyczajową debatę z Wiedniem. Sprawę postawiono jasno – w Europie, rządzimy dzisiaj my. Zanim Anglia, zajmie głos w waszej obronie, zanim Włochy zastanowią się nad udzieleniem wam pomocy i zerwaniem sojuszu, nasze wojska będą już defilować we Wiedniu. Rząd kanclerza Schuschnigga znalazł się pod dużą presją. Tymczasem Hitler rozwijał swoje żądania pod adresem Wiednia. 24 listopada zażądał sojuszu, na który Wiedeń, musiał się zgodzić. Następnego dnia, doszło żądanie dopuszczenia do władzy Narodowych Socjalistów. Po wprowadzeniu do rządu Seyss Inquarta, w przeciągu dwudziestu czterech godzin do Austrii wkroczyły niemieckie oddziały wojskowe, a sam Hitler ogłosił inkorporację Austrii do Rzeszy.

    [​IMG]

    Grudzień upłynął Niemcom na porządkowaniu spraw wewnętrznych. Polacy zaś złożyli zamówienie na dostawę kilkudziesięciu czołgów lekkich typu Panzer I. Jednocześnie wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski wyraził zgodę na wdrożenie programu motoryzacji armii, poprzez sformowanie kilkudziesięciu nowych brygad wyposażonych w samochody pancerne i lekkie pojazdy zwiadowcze dla armii.

    [​IMG]

    Ribbentrop podczas prac nad treścią Traktatu Warszawskiego.

    Nowy rok przyniósł przełom w polityce zagranicznej Polski i Niemiec, względem ich wielkiego sąsiada ze wschodu. Związek Radziecki, na początku stycznia 1938 roku, zaproponował Polsce i Rzeszy przedłużenie paktu o nieagresji aż do 1950 roku, w zamian za udzielnie Sowietom „zielonego światła” do rozpoczęcia wojny z Japonią, o której mówiło się już od momentu wysłania pierwszej transzy pomocy dla Chin w ramach „operacji Zet”. Tak zwany Układ Warszawski, został zawarty w dniu 8 stycznia 1938 roku, był na rękę zarówno Sowietom, jak i Osi Berlin-Warszawa-Rzym-Ankara. Polacy i Turcy otrzymywali bezcenny prezent w postaci dodatkowego czasu na rozbudowę własnego potencjału militarnego, formowanie nowych dywizji, czy wreszcie stworzenie linii obronnej, na której można by było ewentualnie powstrzymać pochód armii sowieckiej.

    [​IMG]

    Żołnierze tureccy na Cyprze.

    14 stycznia, na opanowanym przez Turków Cyprze wybuchło antybrytyjskie powstanie, w wyniku którego powstało niepodległe państwo cypryjskie rządzone przez Greków. Rząd w Nikozji, uznał że do tej pory Cypryjczycy byli uciskani przez władze brytyjskie, a co za tym idzie konieczne stało się chwycenie za broń. Cypr, nie wszedł do sojuszu z Rzeszą i Polską, jednak utrzymywano status strony współwalczącej z Wielką Brytanią. Przyjęcia Cypru, nie chcieli zwłaszcza Turcy, którzy uważali wyspę za swoją własność.

    [​IMG]

    Żołnierze Armii Czerwonej wyruszają na front japoński

    Tydzień po podpisaniu traktatu warszawskiego Sowieci wypowiedzieli wojnę Japonii. Walki szybko pokazały słabość wojsk japońskich i armii kwantuńskiej. Jedyną przeszkodą w szybkim pokonaniu Japonii przez Sowietów była potężna flota cesarska. 29 stycznia bolszewicy odnieśli pierwsze poważne zwycięstwo wojenne – udało im się podbić i anektować Cesarstwo Mandżukuo. Szczęście po raz kolejny uśmiechnęło się do cesarza Pu Yi, któremu udało się w ostatniej chwili odlecieć z lotniska atakowanego już przez oddziały sowieckie. Cesarz schronił się w Tokio, gdzie od bolszewików chroni go nie tylko morze, ale także potęga cesarskiej floty.

    [​IMG]

    Kolejne miesiące upływały na przygotowaniach do dalszych walk. Polacy rozbudowywali wojska, Niemcy zaś przygotowywali kolejny twór, który pozwoliłby im na zwolnienie choćby części dywizji od służby garnizonowej. 23 marca 1938 roku powołali do życia Komisariat Rzeszy Holandia. Władzę w Holandii otrzymał w swoje ręce znany z działań w Austrii Seyss – Inquart, który doprowadził do włączenia tego kraju w skład Wielkiej Rzeszy. Komisariat Rzeszy Holandia, nie był jednak w stanie wystawić zbyt wielkiej armii, co zdecydowanie wpłynęło na stosunek Hitlera do tworzenia kolejnych komisariatów.
    Rozbudowę sił zbrojnych osi przerwały wieści napływające z Rumunii. Dowództwo rumuńskiej armii chciało pokazać, że ciążąca coraz bardziej ku sojuszowi z Rzeszą Jugosławia nie jest mile widziana na Bałkanach, więc 5 kwietnia, działając zapewne z inspiracji Wielkiej Brytanii wypowiedziała wojnę Jugosławii. Królestwo Jugosławii stanęło do walki, którą miało szansę wygrać przy poparciu Osi. Rząd w Belgradzie jak na razie nie zgłosił jednak woli rozpoczęcia działań zbrojnych po którejś ze stron, mając na uwadze sojusz polsko – rumuński wymierzony w ZSRR, który można było by wykorzystać w przypadku wojny z ZSRR…

    [​IMG]

    Ouragan - nic nie zmieniałem. To ich samowolka.
     
  10. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Odcinek 9

    „Lepiej żyć jeden dzień jako lew, niż sto lat jako owca.”

    B.Mussolini


    [​IMG]

    Pierwszy "Sum", który opuścił zakłady PZL w Mielcu.

    Kwiecień 1938 roku upłynął w Polsce na podsumowywaniu dotychczasowych zysków z wojny prowadzonej u boku Rzeszy. Jak do tej pory nie były one zdumiewające, uzyskano jednak część ziem litewskich, a także bezpieczeństwo dla wschodniej granicy, aż do 1950 roku. Polacy zdawali sobie jednak sprawę, że tak długo, jak Stalin będzie dysponował pierwszą armią świata, tak długo nie będą mogli spać zupełnie spokojnie. W tej sytuacji zadecydowano o rozbudowie sił powietrznych, które mogły już wkrótce odegrać niebagatelną rolę, w przypadku walk o przejęcie kontroli nad Wyspami Brytyjskimi. Propagowano zwłaszcza budowę nowych typów samolotów bombowych takich jak „Łoś” i lekki bombowiec PZL 46 „Sum”, który miał zastąpić wysłużone „Karasie”. „Sum” był maszyną zdecydowanie lepszą od „Karasia”, miał jednak wiele wad, które trzeba było wyeliminować, aby uzyskać dobry samolot wsparcia wojsk naziemnych.

    [​IMG]

    Ile pan daje sobie czasu, panie Benes?

    Tymczasem nad Czechosłowacją zaczynały zbierać się czarne chmury. Stojący na czele rządu prezydent Benes, nie uważał za stosowne potraktować poważnie niemieckich żądań dotyczących wydania Sudetenlandu, Rzeszy. Coraz częściej na niemiecką stronę granicy docierały informacje, że Praga liczy na przeczekanie wojny, lub włączenie się do niej w sytuacji gdy Alianci zbiorą już odpowiednie siły do rozprawienia się z Hitlerem. W tej sytuacji, Niemcy czuli że hodują na własnej piersi niebezpieczną żmiję. Dodatkową bardzo niebezpieczną dla władz w Pradze kwestią, była sprawa czeskiego wywiadu, który regularnie podejmował próby kradzieży technologii i sabotowania polskiego przemysłu. Stojący na czele resortu gospodarki Eugeniusz Kwiatkowski regularnie posyłał do dowództwa II Oddziału Sztabu Generalnego wezwania o „załatwienie tej sprawy”. Niestety, apele ministra gospodarki i wicepremiera pozostawały bez odpowiedzi. Pechowo dla Czechów sprawę wziął w swoje ręce Hitler. Już po przyłączeniu Austrii doszło do koncentracji wojsk niemieckich na pograniczu z Czechosłowacją. Dowódcy mieli jasne rozkazy, prowadzić rozpoznanie. Już w pierwszych dniach kwietnia wysłano na patrol lotnictwo, którego zadaniem było dostarczenie jak najlepszych zdjęć lotniczych nieprzyjacielskich pozycji. Niestety pogarszająca się pogoda uniemożliwiła prowadzenie zwiadu lotniczego. Problemy lotników pozwoliły dyplomatom na spokojne rozgrywanie partii. 12 kwietnia Hitler spotkał się w Obersalzbergu z przywódcą Niemców sudeckich. Rozmowa dotyczyła sytuacji wewnętrznej Czechosłowacji. Zapadły pierwsze decyzje dotyczące losu tego kraju, pozostawało zdobyć tylko pretekst. Na 15 kwietnia wyznaczono spotkanie przywódców sojuszu w Berlinie, celem omówienia planów dotyczących Czechosłowacji. Reprezentacja najbardziej zainteresowanego przebiegiem rozmów kraju, nie została dopuszczona do udziału w debacie. Polacy i Niemcy zgodnie postulowali rozbiór Czechosłowacji. Hitler postanowił, że Polska otrzyma Cieszyn, oraz prawo do wypowiedzi w kwestii losu Słowacji, na której zamierzano zainstalować marionetkowe państwo kierowane przez lokalnych nacjonalistów, lub ugrupowania faszystowskie. Po zakończeniu debaty wewnętrznej wezwano Czechów, których poinformowano, że mają 72 godziny na opuszczenie Cieszyna, zwrot Sudetenlandu Niemcom, oraz rozbrojenie swojej armii. Jednocześnie prezydent Benes odbywał spotkania z przedstawicielami Wielkiej Brytanii, którzy obiecywali mu, że gdy tylko rozpocznie się ewentualna agresja niemiecka na Czechosłowację, ich wojska wysadzą desant na wybrzeżu holenderskim, co zmusi Niemców do przerzucenia większości sił na północ. Prezydentowi przedstawiono także uspokajające doniesienia brytyjskiego wywiadu, z których wynikało, że Polska nie zaatakuje Czech, a nawet jeśli, to zdołają ich odeprzeć siły rezerwowe.

    [​IMG]

    Czeski pojazd pancerny Skoda.

    W tej sytuacji Czesi zdecydowali się grać na zwłokę. 18 kwietnia poprosili ministra spraw zagranicznych Rzeszy, Joachima von Ribbentropa o zgodę na przeciągnięcie terminu ultimatum do 29 kwietnia 1938 roku, w celu przygotowania się do ewentualnego zwrotu Sudetenlandu. Hitler licząc, że i tym razem uda się odzyskać część ziem bez wystrzału przystał na propozycję, i w spokoju oczekiwał na to co zrobią Czesi. Tymczasem w Pradze szykowano się do wojny. Powołania otrzymywali rezerwiści, a wojska stojące na granicach z Niemcami osiągały stany przewidziane na czas „W”.
    29 kwietnia o godzinie 21, upłynął ostateczny termin niemieckiego ultimatum. Hitler wobec zerowych kroków ze strony Czechosłowacji wezwał do siebie ambasadora polski Lipskiego, któremu zakomunikował, że w dniu następnym w godzinach porannych minister von Ribbentrop po raz ostatni poprosi o wydanie Polsce Cieszyna, a Rzeszy Sudetenlandu. W przypadku, gdyby ze strony Pragi po raz kolejny padła odpowiedź negatywna, rozpoczną się działania wojenne. Lipski, uprzedzony o możliwości takiego rozwoju wypadków, już kilka dni wcześniej otrzymał raport od ministra Becka, który mówił, iż Polacy nie zaatakują wcześniej niż 1 maja 1938 roku, z powodu przeciągającej się koncentracji wojsk na granicy z Czechosłowacją. Hitler zaaprobował ten termin, i wyznaczył na początek inwazji. Rozpoczęto też wstępny podział łupów. Niemcy miały zająć Sudetenland i Czechy, pozostawiając Polsce Cieszyn i Słowację, gdzie planowano stworzyć marionetkowe państwo, funkcjonujące podobnie jak Flandria i Walonia. Polacy mieli także otrzymać „trochę” sprzętu wojskowego, jednak Lipski, na wyraźne polecenie Becka odrzucił tę propozycję.

    [​IMG]

    [​IMG]

    1 maja o godzinie czwartej czterdzieści pięć granicę z Czechosłowacją przekroczyło czterdzieści bombowców typu „Żubr” i „Sum”. Polskie maszyny zbombardowały wszystkie mosty drogowe w pobliżu Presova, a następnie ostrzelały z karabinów maszynowych i działek stanowiska nieprzyjacielskiej piechoty. Kilka minut później rozpoczęło się pierwsze natarcie na Presov. Przeciwko wojskom polskim, do walki stanęło zaledwie kilka nieprzygotowanych do
    walki kompanii piechoty, które złożyły broń około godziny dwunastej w południe. Polacy ruszyli w stronę Presova i Chust.

    [​IMG]

    6 maja czołówka polska była już pod Chustem, gdy na przygotowujący się od zajęcia miasta żołnierzy posypały się strzały z broni maszynowej. Padli pierwsi zabici i ranni, jednak dowódcy byli przygotowani na opór nieprzyjaciela i już po kilku minutach prowadzili swoich ludzi do szturmu na miasto. Walki w ciasnych uliczkach trwały kilka godzin, i zakończyły się około godziny dwudziestej rozbiciem oddziałów czechosłowackich. Polacy wzięli do niewoli około czterystu jeńców. Jednocześnie rozpoczęto operację opanowania Koszyc. Na niebie dominowało lotnictwo polskie i niemieckie. Samoloty czeskie zostały zniszczone na ziemi, lub porzucone przez załogi, które nie otrzymały na czas paliwa i amunicji. Kolumny spieszonych lotników maszerowały w stronę, gdzie spodziewano się otrzymać broń i amunicję od jakiś jednostek rezerwowych. Panował kompletny chaos. Na drogach w obie strony ciągnęły kolumny uchodźców. Polskie bombowce raz, za razem bombardowały drogi wypełnione po brzegi uchodźcami, którzy szukali ucieczki przed okupacją. Na domiar złego, granicę zamknęli Rumuni.

    [​IMG]

    7 maja Polacy uderzyli na Koszyce. Miasta bronił jedynie nieliczny garnizon, który poddał się po kilku godzinach. Wojsko polskie szybko opanowało miasto, w którym w dniu 8 maja aresztowany został, przebywający na emigracji w Pradze, Wincenty Witos, którego odesłano do Warszawy, pod eskortą dwóch oficerów kontrwywiadu. Oprócz niego do niewoli dostali się także słowaccy działacze narodowi, z księdzem Tiso na czele. Jak do tej pory nie opowiadali się za współpracą z Rzeczpospolitą, ale wizja udzielenia im możliwości stworzenia własnego państwa, rozbudziła ambicje. Słowaccy nacjonaliści, w dniu 9 maja, z inspiracji polskich władz okupacyjnych wydali odezwę do „wszystkich Słowaków w armii czechosłowackiej”, w której wzywali do rzucania broni i przechodzenia na stronę niemiecką, lub polską. Mówiono, że dalsza walka nie ma sensu.

    [​IMG]

    12 maja wojska polskie uderzyły na Uzhorod. Nieprzyjaciel nie przejawiał ani siły, ani woli walki. Polska kawaleria okrążyła wycofującą się na Rumunię dywizję piechoty, która składała się tylko z jednej kompanii piechoty. Pozostałe, jak zameldował dowódca jednostki, rozbite, lub rozeszły się w drugim dniu wojny. Dywizja walczyła do tej pory na froncie niemieckim, i tylko cudem udało im się przejść z Czech na Słowację. Jeńcy mówili, o zalewającej ich pozycje fali czołgów, które rozjechały ich stanowiska karabinów maszynowych i działek. O godzinie osiemnastej, wobec okrążenia, braku perspektyw dalszej walki oraz tragicznej sytuacji ogólnej broń złożył garnizon miasta, złożony z dwóch kompanii piechoty i drużyny karabinów maszynowych. Gdy polscy oficerowie przyjmujący kapitulację zeszli do arsenału miejskiego, gdzie znajdowały się zapasy obrońców, ze zdziwieniem stwierdzili, że Czesi mieli amunicji tylko na 48 godzin, ale za to, kilka pomieszczeń zajmowały zapasy alkoholu, słodyczy i papierosów. W drugim skrzydle odnaleziono tysiące nowych mundurów, wszystkich formacji wojsk czechosłowackich, oraz 400 tysięcy dolarów amerykańskich, przekazanych Czechosłowacji przez Wielką Brytanię. Łup wojenny przypadł Polsce w całości.

    [​IMG]

    Wilhelm Frick. Protektor Czech i Moraw.

    17 maja wojska niemieckie wkroczyły do Pragi, nie napotykając żadnego oporu, ze strony rozbitych i zdemoralizowanych wojsk czechosłowackich, które złożyły broń. Polacy zgodnie z wcześniejszymi umowami otrzymali Cieszyn i Słowację. Na terenie przyłączonych do Rzeszy Czech, Niemcy utworzyli Protektorat Czech i Moraw, na czele którego stanął minister spraw wewnętrznych Rzeszy, Wilhelm Frick. W gruncie rzeczy na przejętych terenach rządziło wojsko niemieckie, oraz oddziały SS. Niemal natychmiast wznowiono prace w zakładach Skody i Avii. Sprzęt przeznaczony dla wojsk czechosłowackich miał teraz trafiać do Wehrmachtu.

    [​IMG]

    Polskie przygotowania do stworzenia Słowacji przerwało poszerzenie Osi o kolejny kraj. Tym razem, w wyniku zamachu stanu w Iraku, władze w Bagdadzie zrzuciły zależność od Wielkiej Brytanii i wypowiedziały jej wojnę, stając po stronie Niemiec, Polski, Włoch i Turcji. Wiadomość tą powitano w Polsce z dużym entuzjazmem, bowiem wejście Iraku do sojuszu pozwoliło obniżyć ceny ropy, którą teraz sprowadzano masowo, przez Turcję i Rumunię. Polacy zamierzali stworzyć sobie sporą rezerwę, aby w razie przerwania tych linii komunikacyjnych utrzymać jak najdłużej normalne warunki funkcjonowania kraju.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Jednocześnie 2 sierpnia powołano do życia Słowację. Na jej czele stanął ksiądz Józef Tiso, funkcję premiera objął Wojciech Tuka. Ministrem spraw zagranicznych Słowacji został Ferdynand Durcansky (Durczański?), ministrem gospodarki i skarbu, Mikulas Pruzinsk, ministrem spraw wewnętrznych i administracji, Janko Jesensky, służby wywiadowcze objął Hans Bernard, dowództwem nad armią podzielili się Gustaw Malar i Ferdynand Catlos. Dowództwo nad lotnictwem objął Anton Pulanick, zaś utworzoną na wzór polski flotyllę rzeczną Józef Turanec.

    [​IMG]

    3 sierpnia, rząd Słowacji, podjął oficjalną decyzję o przyłączeniu się do Rzeszy i uznaniu, nieformalnej zwierzchności Rzeczpospolitej Polskiej, jako kraju, który w czasie wojny opanował ziemie słowackie, i rozpoczął przygotowania do utworzenia niepodległego państwa. Była to dosyć grubymi nićmi szyta propaganda, ale dla większości społeczeństwa, liczył się fakt, że na ulicach Bratysławy nie widać żołnierzy niemieckich i polskich kontrolujących dokumenty, czy wprowadzających surowe przepisy okupacyjne. Polacy wydali Słowakom większość sprzętu zagarniętego podczas wojny z Czechosłowacją. Pozwoliło to księdzu Tiso, na powołanie oddziałów porządkowych, oraz rozpoczęcie formowania „armii słowackiej”, która miała przedewszystkim zapewnić bezpieczeństwo na granicy z Rumunią, formalnie niezależną, praktycznie ciążącą lekko w stronę aliantów.

    [​IMG]

    Niepokojące wieści dochodzące do Polski z Azji wydawały się potwierdzać trudną sytuację Japonii, która na początku sierpnia 1938 roku, została całkowicie wyparta z Azji przez wojska radzieckie i chińskie. 7 sierpnia, bolszewicy zakończyli opanowywanie Półwyspu Koreańskiego, na którym, tego samego dnia, proklamowali powstanie Komunistycznej Republiki Korei. Władzę w nowym kraju na mapie świata przejął Kim Il Sung. Sytuacja Japonii musiała być bardzo trudna, jednak nie zanosiło się na szybki koniec wojny. Sowieci budowali flotę, która miałaby pozwolić im na przeprowadzenie desantu, zaś cesarskie lotniskowce, regularnie posyłały na dno sowieckie okręty. Marynarze radzieccy nie mieli zbyt wielkiego pojęcia o działanach zbrojnych na morzu, i japończycy czekali na drugą bitwę pod Cuszimą. Tym razem miejsce białego caratu, miał zająć czerwony…

    [​IMG]
     
  11. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Odcinek 10

    „Jeżeli przeciwnik się rozbraja to dobrze. Jeżeli tego nie robi, to zrobimy to za niego”

    J.Stalin


    [​IMG]

    [​IMG]

    Wrzesień 1938 roku, przyniósł Polsce planowane od dawna wybory parlamentarne, przeprowadzone jeszcze według starej ordynacji wyborczej. Pomysły ustrojowe Adolfa Bocheńskiego były chwytliwe, i pomagały w rozbudowie BBWR, ale nie mogły zostać wprowadzone w życie w całości, co stało się jasne również dla samego autora, który starał się dostosować panujące warunki do własnych koncepcji. Wybory były, zresztą tak jak poprzednie jedynie formalnością, dokonano jednak zmiany niepopularnego rządu generała Felicjana Sławoja Składkowskiego, który zachował jednak stanowisko ministra bez teki. De facto, doszło do drobnych przesunięć w składzie rządu, zachowano jednak jego dotychczasowy kurs, reprezentowany przez ministra spraw zagranicznych Józefa Becka. Nowym premierem został minister gospodarki i skarbu, Eugeniusz Kwiatkowski. Jego wybór uspokoił Niemców, oznaczał bowiem utrzymanie dotychczasowego kursu, przy jednoczesnym pokazaniu ludziom, że coś jednak się zmienia. Poważnym sukcesem obozu rządzącego było przechwycenie Wincentego Witosa, którego zamknięto w areszcie domowym. Nowy minister bezpieczeństwa, Janusz Radziwiłł zapowiedział, że dołoży wszelkich starań, aby zwolnić Witosa z aresztu domowego, a także oczyścić go z zarzutów postawionych mu w procesie brzeskim, apelował jednak do społeczeństwa o wyrozumiałość i udzielenie mu kredytu zaufania. Polacy spodziewali się, że władzę utrzyma gabinet Składkowskiego, dlatego też pojawienie się nowego premiera, uznano za spore zaskoczenie. Okres rządów Felicjana Sławoja Składkowskiego oceniano bardzo dobrze. O 25% zwiększyła się produkcja przemysłowa Polski, głównie za sprawą zamówień rządowych na broń dla nowych dywizji oraz dużych inwestycji w rozbudowę lotnictwa wojskowego. Wzrosła wymiana handlowa z Niemcami, rozpoczęto wymianę handlową, na szeroką skalę z Włochami. Wzrósł poziom handlu z Turcją, Związkiem Radzieckim, krajami bałtyckimi, Finlandią, Jugosławią, Rumunią oraz Japonią i Chinami. Wzrósł poziom życia społeczeństwa, rozpoczęto projekt elektryfikacji wsi, który objął województwo łódzkie oraz lwowskie. Co ważne, spadły ceny benzyny, zwiększyła się o ok. 50 tysięcy ilość samochodów osobowych na polskich drogach, nie poprawiły się jednak same drogi. Jednocześnie w wyniku wojny spadło bezrobocie – rezerwiści musieli iść do wojska, odbywać służbę wojskową. Ich miejsce zajmowali ludzie, którzy nie mogli odbywać służby, zostali z niej terminowo zwolnieni, lub dla których nie było obecnie miejsca w jednostkach, co pozwoliło na znalezienie zatrudnienia wielu ludziom, którzy do tej pory pracowali tylko przez kilka dni w tygodniu.

    [​IMG]

    Nowy rząd, od samego początku nie miał przed sobą łatwego zadania. Rosnąca w siłę z każdym rokiem partyzantka litewska stanowiła coraz większe zagrożenie dla polskich obywateli i osadników wojskowych. Rewindykowane majątki litewskie, które przeszły obecnie w ręce dawnych właścicieli lub ich spadkobierców, stanowiły magnes dla bandytów spod znaku „Litewskiej Armii Podziemnej” czy „Litewskiej Gwardii Robotniczej”. Ta ostatnia organizacja inspirowana była przez komunistów litewskich. Polacy organizowali oddziały samoobrony, brakowało jednak centralnego ośrodka dowodzenia, który połączyłby działania oderwanych od siebie oddziałów policji państwowej, miejscowych oddziałów samoobrony, czy wojsk regularnych. W tym celu rząd zdecydował się powołać do życia, tak zwany „Wydział ds. Litwy”, którego zadaniem było stworzenie osobnej formacji wojskowej, która koordynowała by działania antypartyzanckie. Powstanie „Wydziału Litewskiego” wchodzącego w skład Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, okazało się dobrym posunięciem. Pierwszą decyzją oficerów wchodzących w skład wydziału, było powołanie I Dywizji Ochotniczej, będącej formacja sztabową, stacjonującą w Kownie, której zadaniem była koordynacja działań antypartyzanckich. W ciągu pierwszych kilku dni po powołaniu I Dywizji, udało się rozbić kilka groźnych band, które do tej pory wykorzystywały luki w dowodzeniu na szczeblu lokalnym.

    [​IMG]

    Dwuwieżowy 7TP w Cieszynie, w maju 1938 roku.

    Powołana kilka miesięcy wcześniej Poznańska Dywizja Pancerno-Motorowa, dowodzona przez generała Stanisława Maczka, aż do przejęcia znacznych ilości sprzętu czeskiego, była dywizją pancerną tylko z nazwy. Owszem – Polacy posiadali kilkadziesiąt czołgów 7TP, a nawet pojedyncze pojazdy 10TP, które sprawdzały się bardzo dobrze, jednak było ich zbyt mało. Produkcja prowadzone przez zakłady Ursusa i nieliczne fabryki zbrojeniowe funkcjonujące w ramach Centralnego Okręgu Przemysłowego, pozwalały jedynie na tworzenie niewielkich brygad pancernych przydzielanych do poszczególnych dywizji piechoty. Już takie wzmocnienie, powodowało, wzrost siły ognia i mobilności jednostek polskich. Przejęcie znacznych ilości samochodów pancernych, czołgów, dział pancernych, a nawet samobieżnych haubic, pozwoliło na doposażenie oddziałów generała Maczka. Korzystając z nadchodzącej zimy i ogólnego spokoju na frontach II Wojny Światowej, które w tym czasie przebiegały na Atlantyku i Morzu Śródziemnym, podjęto decyzję o zwolnieniu do cywila części rezerwistów, którzy zrobili miejsce nowym żołnierzom służby zasadniczej. Pojawiła się okazja do przeprowadzenia poważnych ćwiczeń. Po pierwsze – należało przetestować sprzęt, który wszedł na wyposażenie generała Maczka, po drugie, polskim dowódcom zależało na tym, aby młode wojsko „ostrzelało się” na poligonach, aby potem na polu bitwy, młodzi żołnierze nie przeżywali poważnych trudności adaptacyjnych do nowej, niezwykle przecież trudnej sytuacji.

    [​IMG]

    27 października rozpoczęły się pierwsze od wybuchu II Wojny Światowej manewry wojskowe w Polsce. Udział wzięło w nich pięć powołanych na cza ćwiczeń korpusów złożonych z sił jednej dywizji. Dowodzili nimi generałowie: Piasecki, Ziemski, Prich, Maczek i Thommee. Wszyscy oni, wykonali postawione przed nimi zadania w sposób, „bardzo dobry” nie popisali się jedynie dowódcy niższego szczebla, co zanotował w swoich prywatnych notatkach generał Stachiewicz, faktyczny dowódca sił zbrojnych. Pozostający na stanowisku Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, Rydz – Śmigły dysponował już od dawna tylko iluzoryczną władzą. Stachiewicz był jednak ogólnie rzecz biorąc zadowolony z postawy „młodego wojska”. Jego uwagę przykuło zwłaszcza skuteczne operowanie pod ogniem, a także fakt, że wielu młodych żołnierzy nie panikowało pod ostrzałem moździerzowym. Znalazło się także wielu uzdolnionych, których planowano szkolić dalej na strzelców wyborowych. Uzbrojenia dla formacji „snajperów” miały dostarczyć niemieckie zakłady Mausera. Krytyce podległo jednak zachowanie oficerów niższego szczebla, którzy wydawali często sprzeczne rozkazy, nie potrafili zapanować nad oddziałami, które w czasie ataku często „zagalopowywały się”, przez co ponoszono niepotrzebne straty. Wielu młodych oficerów, dysponujących naprawdę wysokimi umiejętnościami zostało awansowanych podczas walk na Litwie i Słowacji, co spowodowało, że ich miejsce zajęli młodsi, mniej doświadczeni. W kontaktach ze swoimi rówieśnikami, jeśli chodzi o długość służby, potrafili wykazać się odpowiednimi przymiotami, jednak w sytuacji gdy dostawali pod swoje skrzydła żółtodziobów nieco się gubili.

    [​IMG]

    Wicher wraca do portu gdyńskiego, październik 1938r.

    Do Gdyni wróciły także polskie okręty, które do tej pory pozostawały na stanowiskach wyczekujących w Holandii, okupowanej przez wojska niemieckie. Polacy nie dokonali żadnego spektakularnego czynu, udało im się jednak zestrzelić pięć nieprzyjacielskich samolotów, obrzucić bombami głębinowymi jeden nieprzyjacielski okręt podwodny i uszkodzić brytyjski kuter torpedowy, który podjął nieudaną próbę ataku torpedowego na ORP „Gryf”. Okręt powitał go silnym ogniem, który skutecznie odstraszył nieprzyjaciela, który uszedł w stronę wybrzeży brytyjskich ciągnąc długą smugę dymu. Według powojennych danych admiralicji jednostka miała zatonąć niedaleko portu macierzystego jednostki. Powrót na Morze Bałtyckie traktowano rozmaicie. Z jednej strony spodziewano się, że do polskiej floty dołączą wreszcie remontowane w Hamburgu „Błyskawica”, „Grom”, „Wilk”, „Sęp” i „Ryś”. Z drugiej strony zdawano sobie sprawę, że polska flota jest bardzo słaba, i jeśli mam przynosić Polsce odpowiednie profity to musi zostać rozbudowana. W niemieckiej admiralicji dużo mówiło się o ewentualnej agresji na kraje skandynawskie, co miałoby stanowić preludium do inwazji na Wielką Brytanię, dlatego też rósł nacisk na posiadanie silnej floty. Tej jednak Polska nie posiadała. Uniemożliwiało to udział w walkach we Włoszech, w Turcji, czy w planowanych inwazjach na kraje skandynawskie. Polacy zaś nie chcieli być dla Rzeszy junior partnerem.

    [​IMG]

    Ojciec nowoczesnej Turcji nie żyje...

    Wydarzenia ze świata wskazywały na to, że w krajach sojuszu zachodzi wiele zmian. Turcy w dniu 12 grudnia 1938 roku, pożegnali „Ojca Turków”, który na wizję sojuszu z Rzeszą patrzył nieco krzywo, podobnie jak wielu jego pobratymców. Jego śmierć zmieniła wszystko, nagle bowiem, okazało się, przynajmniej według rządowej propagandy, że Mustafa Kemal Pasza, podpisywał się pod tym projektem obiema rękoma. Niemal równocześnie Turkom udało się odnieść znaczniejsze zwycięstwo nad wojskami Wolnej Francji. Jeńcy wzięci do niewoli przez Turków trafiali teraz do obozów jenieckich w Turcji i we Włoszech, dokąd kursowały specjalnie podstawione przez Mussoliniego transportowce. Rzecz jasna, zdecydowaną większość Brytyjczyków, Francuzów i całego międzynarodowego towarzystwa brali do niewoli Turcy, ale sam fakt, że część obozów znajdowała się na terenie Włoch, miał w zamyśle Mussoliniego wskazywać, że są to żołnierze zagarniani przez „jego chłopców”.

    26 grudnia 1938 roku, w wyniku japońskiego desantu przestała istnieć Komunistyczna Korea. Jednakże siły japońskie wysadzone pod Seulem są zbyt słabe, aby zmienić cokolwiek w toczącej się obecnie wojnie…

    [​IMG]

    P-50 Jastrząb A1

    Wojna przyspieszała badania przemysłowe w krajach Rzeszy. Pod koniec 1938 roku, Niemcy i Polacy kończyli opracowywanie nowych modeli samolotów myśliwskich, do których już niebawem miało należeć niebo Wielkiej Brytanii. Maszynami tymi były myśliwiec przechwytujący PZL P.50 Jastrząb A1, oraz PZL P-37 Wilk A1. Szczególnie ciekawą konstrukcją był PZL P.50 Jastrząb A1. Maszyna mogła osiągać prędkość 500 km/h na pułapie 3500 metrów. Maksymalny pułap wynosił około 10 tysięcy metrów, zasięg 500 kilometrów. Na uzbrojenie maszyny składały się dwa karabiny maszynowe „Szczeniak” i działko lotnicze. Szczególną cechą „Jastrzębia” było wyposażenie go w ten sam silnik, co rewelacyjnego FW 190, który stał się postrachem alianckich lotników. Silnik BMW 801 D-2, produkowano w Polsce na licencji pod nazwą „Szerszeń” w zakładach Państwowych Zakładów Lotniczych w Mielcu.

    [​IMG]

    Rysunek przedstawiający profil "Wilka" stanowisko strzelca zwinięte.

    Zupełnie inną konstrukcją był „Wilk”. Uzbrojony w trzy karabiny maszynowe zamontowane w kadłubie, oraz dwa sprężone ckm-y, obsługiwane prez tylnego strzelca, mógł przenosić jedną 250 kilogramową bombę, na wyrzutniku umieszczonym pod kadłubem maszyny. Napędzany dwoma silnikami „Foka” osiągał prędkość maksymalną 480 km/h i pułap maksymalny 11 tysięcy metrów. Załoga złożona z dwóch osób, pilota i strzelca obserwatora dysponowała nowoczesnym produkowanym na niemieckiej licencji sprzętem radiowym, pozwalającym na utrzymywanie kontaktu nie tylko z innymi maszynami, ale także z ziemią, a co więcej na przechwytywanie i zakłócanie łączności radiowej przeciwnika. Produkcja „Wilków” rozpoczęła się w styczniu 1939 roku.

     
  12. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Odcinek 11

    „Polityka jest wojną bez rozlewu krwi, zaś wojna, krwawą polityką”

    Mao Zedong


    [​IMG]

    Brytyjski desant na Madagaskarze.

    Styczeń 1939 roku, nie przyniósł dobrych wiadomości dla Francji Vichy. Kolejna prowincja odmówiła uznawania zwierzchności metropolii, i 26 stycznia marszałek Petian utracił ostatecznie kontrolę nad Madagaskarem. Jednocześnie na południu Europy rozpoczęła się kampania dyplomatyczna, która już niebawem miała doprowadzić do kolejnego wielkiego konfliktu zbrojnego w Europie. 30 stycznia Jugosławia zapowiedziała przyłączenie się do Osi, na co chętnie przystał Hitler. Jednocześnie Polacy otrzymali rozkaz rozpoczęcia działań zbrojnych przeciwko Rumunii.

    [​IMG]

    1 lutego doszło do polskiego uderzenia na Hotin i Cerauti, jednak wojska polskie nie wykazały się zbyt dużym zaangażowaniem w boju i ostatecznie przeprowadziły tylko rozpoznanie bojem, które nie przyniosło zbyt wielu sukcesów, zwłaszcza na odcinku Hotin, gdzie nieprzyjaciel dysponował jedynie symbolicznymi siłami. Na południowej granicy Polski zaczęły pojawiać się niemieckie dywizje, które „w razie czego” miały udzielić wsparcia polskim dywizjom. Polacy jednak nie spieszyli się z atakiem na osobiste polecenie wicepremiera Becka, który zaproponował, aby oddziały polskie skupiły się tylko na bombardowaniu terenów pozostających pod kontrolą rumuńską. Do walki skierowano 11 Pułk Lotniczy, wyposażony w nowe samoloty szturmowe PZL 46 „Sum”. Lotnicy stwierdzili, że nieprzyjaciel jest niegotowy do stawiania oporu, a w przypadku rozpoczęcia ofensywy będzie zapewne podejmował próby oderwania się od głównych sił atakujących jego kraj. Dowództwo utwierdziło się w przekonaniu, ze wojna z Rumunią może jeszcze poczekać. Nieprzyjaciel zaś koncentrował większość swoich sił na granicy z Jugosławią, i za pośrednictwem neutralnych Węgier, które przymierzały się do wkroczenia na tereny jugosłowiańskie, próbował przekonać Polskę do wstrzymania działań wojennych. Władze w Warszawie, nie mogły zdawać sobie sprawy z zakulisowej gry prowadzonej przez Belgrad, któremu zależało przedewszystkim na jak najdłuższym wodzeniu za nos Niemców. Prężna opozycja, opłacana przez aliantów, zablokowała wypowiedzenie wojny Wielkiej Brytanii i jej sojusznikom, jednocześnie zaś, postulowała zwiększenie kontyngentu wojskowego stacjonującego na granicy z Rzeszą i Królestwem Włoch.

    [​IMG]

    Przemówienie Hitlera, w którym odnosi się do przewrotu w Jugosławii.

    5 lutego w Belgradzie doszło do przewrotu pałacowego, który doprowadził do przejęcia władzy w Jugosławii przez zwolenników walki z Rzeszą, i ściślejszego sojuszu z aliantami. Polacy ostatecznie wstrzymali działania na froncie z Rumunią, i rozpoczęli wstępne rozmowy dotyczące podpisania zawieszenia broni. Starania te poparła również Rzesza, zaś kanclerz Hitler, zaproponował wypłacenie odszkodowania za straty poniesione przez Rumunów w czasie kilkudniowych działań wojennych prowadzonych przez Polskę i Luftwaffe. Polskie lotnictwo zostało w tym czasie skierowane do ataków bombowych nad Kanałem La Manche, gdzie załogi szturmowych Sumów, dopadły jeden brytyjski okręt podwodny, który ostrzelany z działek pokładowych i obrzucony bombami głębinowymi zanurzył się. Prawdopodobnie doszło do jego zatopienia, choć źródła powojenne zdają się nie potwierdzać tej hipotezy.

    [​IMG]

    Węgierski plakat propagandowy z lutego 1939r.

    Zdrada Belgradu rozwiązała ręce Węgrom. Za pozwoleniem Rzeszy, regent Horthy wypowiedział w dniu 5 lutego 1939 roku, wojnę Jugosławii i rozpoczął przygotowywanie swojej małej armii do walki z liczniejszym przeciwnikiem. W sukurs przyszli mu niebawem Bułgarzy, którzy w dniu 9 lutego 1939 roku, wypowiedzieli wojnę Jugosławii. Dowodzący wojskami jugosłowiańskimi oficerowie rozpoczęli uderzenie na Bułgarię, które pozwoliło wojskom rumuńskim i węgierskim na przeprowadzenie spokojnej koncentracji w rejonie nadgranicznym. Nie bardzo wiadomo na co tak właściwie liczyli Bułgarzy, którzy odmówili Niemcom i Polakom zgody na udzielenie im pomocy wojskowej, w zamian za wypowiedzenie wojny Wielkiej Brytanii. Decyzję tą przynajmniej na razie, rząd w Sofii, zamierzał odłożyć ad acta.

    10 lutego 1939 roku, do Lwowa przybyła delegacja rumuńska, której udało się podpisać zawieszenie broni pomiędzy Polską i Rzeszą z jednej strony, a Rumunią z drugiej. Zawieszenie broni stało się przyczynkiem do rozpoczęcia późniejszych rozmów nad podpisaniem pokoju, i projektem sojuszu. Rumunii zdawali sobie sprawę, że zbyt odważne udzielenie odpowiedzi na połączone zapytania polskie i niemieckie może zakończyć się dla nich wznowieniem działań wojennych, lub nawet zorganizowaną inwazją, której nie byliby w stanie się oprzeć. Polakom również nie zależało na opanowywaniu Rumunii, gdyż w przypadku takiego rozwoju sytuacji, zapewne otrzymaliby dostęp do Morza Czarnego, w zamian za który wezwano by ich do uregulowania z Rzeszą kwestii Gdyni. Beck wolał dmuchać na zimne, i nie prowokować Hitlera, zajętego rysowaniem na nowo mapy Europy.

    [​IMG]

    2 marca 1939 roku, zawarto we Lwowie tak zwany Pierwszy Pakt Bałkański. Jego postanowienia są dosyć ważne dla dalszego rozwoju wojny. Po pierwsze – Polska i Rzesza zobowiązywały dostarczyć Rumunii odszkodowanie w zamian za szkody poniesione w czasie ostatnich działań zbrojnych, podjętych w interesie obrony pozostającej (tymczasowo) w sojuszu Jugosławii. Po zdradzie dokonanej przez Belgrad, Berlin i Warszawa, uznawały wszelkie umowy międzynarodowe, w tym podjęcie ciężaru stworzenia drugiego frontu w Rumunii za niebyłe, a także zobowiązywały się do wypłacenia Rumunii odszkodowania w wysokości 4 milionów marek. Suma ta miała być wypłacona w różnego rodzaju sprzętach wojskowych, od zużytych niemieckich pojazdów opancerzonych wszystkich typów, przez przestarzałe polskie karabiny maszynowe, na używanych w czasie walk we Francji i na Litwie maszyn typu „Karaś”. Dla zacofanej Rumunii, obawiającej się dodatkowo, że Niemcy i Polacy mogą zalać kraj, była to niebagatelna suma. Czwartym uczestnikiem rozmów były Węgry, które w zamian za dostawy surowców, udzielenie pomocy Rzezy i Polsce w wojnie z Wielką Brytanią, gwarancje granic Rzeszy i Polski, otrzymywały pomoc w wojnie z Jugosławią, dostawy sprzętu wojskowego (równie przestarzałego jak ten, który trafił na Rumunię) oraz przedłużenie paktu o nieagresji z Rzeszą aż do 1960 roku. Dla regenta Horthy’ego była to nie lada gratka, zwłaszcza, że od dawna obawiano się, iż jednym z kolejnych celów Hitlera stanie się Budapeszt.

    [​IMG]

    3 marca 1939 roku, Polska oficjalnie ogłosiła światu, iż od tej chwili znajduje się w sojuszu wojskowym z Rumunią. Rozpoczęto także przekazywanie pierwszej transzy odszkodowania. Sprzęt polski i niemiecki, wysyłano koleją do granicy rumuńskiej, gdzie przejmowali go żołnierze wojsk królewskich, które przedstawiały opłakany obraz, przynajmniej jeżeli chodzi o formacje inne niż piechota i kawaleria, które stanowiły oczko w głowie Michała I.

    [​IMG]

    Rozpoczęcie działań wojennych przeciwko Jugosławii rozpoczęło się oficjalnie 3 marca, jednak faktycznie na pierwsze starcia trzeba było poczekać aż do 22 marca, kiedy to połączone siły polsko – rumuńskie uderzyły na Petrovgrad. Uderzenie spadło na siły jugosłowiańskie, na odcinku zupełnie nie przygotowanym do obrony. Wielu oficerów ze stacjonujących tam dywizji wyjechało do rodziny, na urlopy, a niektórzy odmówili udziału w walkach motywując to, swoim przywiązaniem do kursu proniemieckiego w polityce zagranicznej. Mimo tego szeregowi, podjęli walkę, która zakończyła się 25 marca wyparciem wojsk nieprzyjacielskich z miasta.

    [​IMG]

    Polacy kontynuowali marsz ku posuwającym się z północy, przez Maribor oddziałom niemieckim. Jednocześnie w pierwszych dniach kwietnia, oddziały jugosłowiańskie zajęły Albanię, i pojmały króla Zoga I, który podczas przebywania w niewoli zadeklarował iż „sercem pozostaje przy Wielkiej Brytanii i jej sojuszniczce, Jugosławii, które uwolnią naród albański spod włoskiego jarzma”. Nie bardzo wiadomo, o jakie konkretnie jarzmo chodziło Zogowi, gdyż kilka tygodni wcześniej w Berlinie wydał podobne oświadczenie, tym razem potępiające Wielką Brytanię. Jak widać w polityce nie ma nic stałego.

    [​IMG]

    2 kwietnia Polacy wkroczyli do Rumii, zaś część polskich dywizji operujących z wojskami węgierskimi na północy frontu, zaatakowały miejscowość Novi Sad, bronioną przez znaczne siły nieprzyjacielskie. Oddziały jugosłowiańskie podjęły odważną walkę przeciwko przerważającym liczebnie siłom polskim i węgierskim, jednakże wobec braku koordynacji pomiędzy dowództwem poszczególnych szczebli były zmuszone do wycofania się w kierunku na Belgrad, otwierając tym samym drogę oddziałom węgierskim, polskim, rumuńskim i niemieckim do zalania całego kraju masą wojska. 11 kwietnia, a więc w chwili kapitulacji miasta, albański monarcha wraz ze swoim kamerdynerem podjął udaną próbę ucieczki z niewoli i następnego dnia oddał się do „niewoli” oddziałom węgierskim, maszerującym z północy. Regent Horthy, rozkazał pośpiesznie przewieźć eks-monarchę do Budapesztu, gdzie król spędził resztę wojny.

    [​IMG]

    Niemcy idą do Albanii...

    1 maja 1939 roku, czołówki wojsk niemieckich znalazły się u bram do Albanii, jednakże walki toczyły się także w pozostałej części kraju. Do połączenia z wojskami niemieckimi doszło najpierw na południu, a nie jak utrzymują niektórzy historycy II Wojny Światowej piszący o udziale wojsk polskich w operacji jugosłowiańskiej, na północy.

    [​IMG]

    8 maja 4 dywizja kawalerii, wzięła udział w ostatniej bitwie operacji jugosłowiańskiej, w walkach pod Pristiną, które doprowadziły do rozbicia ostatnich idących na odsiecz Belgradowi oddziałów wiernych jugosłowiańskiemu rządowi. Wspierane przez niemiecką dywizję pancerną, oddziały polskiej kawalerii rozbiły siły nieprzyjaciela, biorąc wielu jeńców. Jednocześnie posuwające się ze wschodu oddziały rumuńskie zmusiły wojska wierne królowi do złożenia broni i oddania się do niewoli. Bitwa zakończyła się 14 maja, około godziny 22, gdy 23 Brygada Zmotoryzowana 4 D.Kaw., ogniem czterech samochodów pancernych Ursus wz.28 przełamała opór 11 kompanii wojsk królewskich. Doszło do przerwania frontu nieprzyjaciela i zajęcia sztabu wojsk jugosłowiańskich, wobec czego obrońcy miasta złożyli broń. Za przerwanie frontu odznaczeni zostali wszyscy członkowie załóg owych czterech wozów pancernych. Niektórzy otrzymali nawet niemieckie odznaczenia wojskowe.
    Ostatni akt dramatu Jugosławii rozegrał się 16 maja 1939 roku, w Belgradzie. Pod dawny pałac królewski podjechały cztery ciężarówki z niemieckimi żołnierzami, którzy sprawnie weszli do środka tłumiąc opór resztek gwardii królewskiej, a następnie zdarli z masztu flagowego powiewającą nad pałacem flagę Jugosławii…

    Repy należą się Ouraganowi, mi tylko komentarze...
     
  13. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Czuję się wywołany do tablicy. Po pierwsze - Rumunia wypowiedziała wojnę Jugosławii w wyniku dążeń tej ostatniej do wejścia w skład Osi, i prób wywierania wpływu na Rumunię, po oparciu swojej polityki na sojuszu z Niemcami. Ponadto układ polsko-rumuński nie był w smak władzom Jugosławii, którym zależało na całkowitym osamotnieniu Rumunii i wywieraniu na nią nacisków.
    Po drugie: Polacy decydując się na sojusz z Rumunią, a potem na wciągnięcie jej do Osi myślą perspektywicznie już o wojnie z ZSRR, kiedy to Rumunii obstawią południową część frontu i przy wsparciu Niemiców dojdą pewnie aż za Krym. Czy to samo zrobiłaby Jugosławia? Zdecydowanie nie.
    Po trzecie: Jugosławia dostała wypowiedzenie wojny, w wyniku zdrady Rzeszy i pozostawieniu na lodzie, z niechcianą wojną z Rumunią, Polski i Rzeszy.
    Po czwarte: Rafineria w Poleszti, nawet wobec kontrolowania Iraku, nie jest bez znaczenia dla Rzeszy, Polski i pozostałych krajów sojuszniczych. Na transporcie ropy z Iraku, zbijają majątek Turcy, teraz dzięki sojuszowi z Rumunią, można nie tylko zdywersyfikować dostawy, ale także zabezpieczyć się na wypadek upadku Turcji, czy utraty Iraku, co wobec słabości sił tureckich nie jest wcale takie nieprawdopodobne. Od początku wojny (upadku Francji ,w przypadku Turcji) armia turecka nie potrafi poradzić sobie z bandą Brytyjczyków, wojsk południowoafrykańskich i tym podobnej alianckiej zgrai.
    Po piąte: W Jugosławii można, powierzyć część ziem miejscowym. Np. Utaszom, czy Serbom, czego nie można powiedzieć o Rumunii. Jedynie co, to oddać trochę ziem Węgrom. Warto? Nie bardzo. W Jugosławii po powstaniu krajów zależnych od Rzeszy, istnieje możliwość stworzenia większych sił zbrojnych, niż tych, które można by wyciągnąć z okupowanej Rumunii. W przypadku wojny z ZSRR będzie liczyć się każda dywizja każda brygada...

    ---------- Post added at 19:32 ---------- Previous post was at 18:12 ----------

    Odcinek 12

    „Ci którzy nie potrafią uczyć się na historii, są skazani na jej powtarzanie.”

    G.Santayanna


    [​IMG]

    Parada zwycięstwa nad Jugosławią w Warszawie.

    Po zakończeniu walk w Jugosławii, Polacy zgodnie z decyzją premiera Eugeniusza Kwiatkowskiego wycofali się z terenów objętych działaniami wojennymi. Zdaniem premiera, wymagała tego sytuacja ogólna, jednak wobec planowej przez Włochów inwazji na Grecję, wycofanie części dywizji wyglądało na ucieczkę z pola walki. Tym nie mniej polski rząd miał poważne powody, do „dmuchania na zimne”. Wojna w Azji powoli się kończyła, a Stalin nie przejawiał póki co chęci by, po pokonaniu Hirohito zająć się walkami z Czang Kai-Szekiem, którego na razie, przestano uważać za „pierwszego chińskiego faszystę” jednocześnie pomiędzy Moskwą, a władzami chińskimi doszło do krótkotrwałego zbliżenia. Rosjanie, chcieli dobrze wybadać sytuację w Chinach, która od dawna stanowiła dla nich spore zagrożenie – w przypadku zwycięstwa Japończyków, na zapleczu, od strony Syberii mógł wyrosnąć im niebezpieczny przeciwnik, dlatego też doszło do wojny z Japonią. Co więcej, armia rosyjska potrzebowała jeszcze dużo czasu na okrzepnięcie i przyzwyczajenie się do nowych form dowodzenia, premiowanych przez nowych generałów. Na 2 czerwca zaplanowano wreszcie duże radzieckie manewry w pobliżu granicy z Polską, co zmusiło polski rząd do postawienia oddziałów stojących na granicy w stan podwyższonej gotowości bojowej.

    [​IMG]

    Waleczni Bersagilieri. Czym byliby bez niemieckich sojuszników?

    1 czerwca 1939 roku, oddziały włoskie przekroczyły granicę z Grecją i szybko wdały się w przeciągające się bitwy graniczne. Dopiero pojawienie się na scenie działań wojennych oddziałów niemieckich zmieniło oblicze wojny. Polacy tymczasem przygotowywali się do posłania do Turcji, zajmującej się przeciągającą się wojną w Syrii, Korpusu Ekspedycyjnego. W jego skład miały wejść co najmniej 3 dywizje, planowano jednak nie wcielać w ich skład weteranów operacji litewskiej, kampanii francuskiej, czy ostatnich walk w Jugosławii, ale całkowicie świeżych, dopiero co kończących przeszkolenie żołnierzy. Cel był jasny – zapoznanie „młodych” z nowoczesną wojną, wyjście poza poligon. Zdawano sobie rzecz jasna sprawę, iż prawdopodobne straty jakie poniesie „młode wojsko”, może okazać się bardzo niebezpieczne dla morale, ale liczno, że na stosunkowo spokojnym froncie palestyńsko-syryjskim, nabiorą oni doświadczenia.

    [​IMG]

    Włosi przed uderzeniem na "Termopile"

    10 czerwca front grecki zaczął się sypać. Niemcy, Bułgarzy, Włosi i Turcy, idąc od wschodu spychali wojska greckie w stronę Tesalii i Wysp Greckich, gdzie zamierzano ostatecznie rozbić oddziały nieprzyjaciela. 20 czerwca wojska greckie wycofały się do Aten, które po długich walkach zostały zagarnięte przez Niemców i Włochów 25 czerwca. Kolejne dni przynosiły coraz gorsze wiadomości, jednak wojskom alianckim udało się utworzyć solidną linię obronną na przesmyku korynckim, gdzie nieprzyjaciel nie miał szans na rozwinięcie swoich wojsk do natarcia. Bronienie wąskiego przejścia, podobnie jak to uczynił Leonidas w czasie wojny z Persją, zatrzymało Niemców i ich sojuszników na dłużej. Jednocześnie zadecydowano o zarządzeniu tymczasowego odpoczynku. Planowano nawet poprosić o pomoc Polaków, gdyż manewry radzieckie dobiegały już do końca i niebawem można się było spodziewać przerzucenia wszystkich wojsk sowieckich na wschód do Azji. Zwyciężyła jednak upartość i po nieudanym ataku w dniu 5 sierpnia 1939 roku, front ponownie stanął w miejscu.

    [​IMG]

    [​IMG]

    7 sierpnia Niemcy zdecydowali się rozwiązać problem włączonych do Rzeszy ziem dawnej Jugosławii. Wobec nacisków, ze strony nastawionych proniemiecko przedstawicieli narodu chorwackiego, zadecydowali się o utworzeniu Królestwa Chorwacji, na czele którego stanął Aimone Roberto di Savoia, który po koronacji, która odbyła się 10 sierpnia 1939 roku w Zagrzebiu, przyjął imię Tomisława II. Wbrew temu, co powszechnie mówi się o Tomisławie II, od samego początku przejął on ster władzy w państwie, i podszedł do swojej nowej ojczyny, całkiem poważnie. Okres jego panowania upłynął przedewszystkim pod znakiem rozbudowy chorwackiej gospodarki, oraz na próbach zawarcia porozumienia pomiędzy mniejszościami narodowymi zamieszkującymi jego królestwo. Dużą rolę odegrał pierwszy premier Królestwa Ante Pavelic, który za pośrednictwem monarchy wymógł na Rzeszy przyznanie znacznych subsydiów na rzecz stworzenia armii chorwackiej z prawdziwego zdarzenia.

    [​IMG]

    12 sierpnia doszło do przerwania frontu greckiego, i rozbicia ostatnich oddziałów wiernych legalnemu rządowi greckiemu na terenie Grecji. Nieliczne oddziały zdolne jeszcze do kontynuowania walki rozpoczęły akcję wycofywania się na Kretę, którą 25 sierpnia zajęły wojska brytyjskie, za zgodą rządu greckiego. Jednocześnie wojska niemieckie i współdziałające z nimi oddziały tureckie osiągnęły przełamanie frontu alianckiego w Palestynie, gdzie udało im się opanować min. Jerozolimę, a także znacznie zbliżyć się do kanału Sueskiego, którego opanowanie mogło doprowadzić do niemal całkowitego upadku wojsk brytyjskich w Egipcie. Tego samego dnia do Turcji wyruszyła pierwsza grupa wojsk polskich (29.VIII.1939). Polacy dotarli na miejsce już 1 września, i następnego dnia weszli do boju. Szybkie tempo przerzutu, zawdzięczano temu, że sprzęt był już od dawna przewożony do Turcji, a teraz wystarczyło jedynie dokonać przerzutu ludzi, w czym wydatnie pomogły niemieckie linie lotnicze, dostarczając znaczną ilość samolotów pasażerskich, które zarekwirowano na potrzebny tego jednego konkretnego lotu…

    [​IMG]

    1 września 1939 roku, o godzinie 20.00, oddziały polskie przejęły odcinek frontu nieopodal Hajfy zajmowanej jeszcze przez wojska brytyjskie. Dowodzący Polskim Korpusem Ekspedycyjnym, generał Dąb – Biernacki, ze zdziwieniem zauważył, że w meldunkach od operujących na lewo od Polaków wojsk niemieckich, przewijają się dane na temat przesuwających się w stronę Hajfy posiłkach brytyjskich z Gazy. Oznaczało to, że niebawem miasto będzie bronione zdecydowanie silniej niż do tej pory. Zapadła decyzja o podjęciu natychmiastowych kroków przeciwko nieprzyjacielowi. Korzystając z zapadającego zmroku, Polacy wspierani ogniem artyleryjskim przez oddziały tureckie uderzyli na miasto, gdzie znajdowała się jedynie 2 Południowoafrykańska dywizja piechoty. Nieprzyjaciel na widok posługujących się pojazdami opancerzonymi „Ursus” Polaków podjął próbę przejęcia inicjatywy w centrum miasta, jednak po całonocnych walkach okazało się, że Południowoafrykańczycy są otoczeni i poza jedną drogą prowadzącą na zachód nie mają jak się wycofać. Zmusiło to dowództwo brytyjskie do podjęcia zdecydowanych kroków. 2 września 1939 roku, o godzinie dziesiątej rano, nieprzyjaciel ostatecznie opuścił miasto, przed wkraczającymi do niego oddziałami polskimi. Polacy odnieśli pierwsze zwycięstwo na „afrykańskim” teatrze działań. Nieco problemów dostarczyło wojskom polskim zajęcie przez Niemców Gazy, z której w stronę Hajfy ruszyły oddziały brytyjskie, rozbijane przez broniących miasta Polaków. Porażka dywizji południowoafrykańskiej nie została oficjalnie ogłoszona, wiedział o niej jedynie dowódca dywizji, oraz dowódca wojsk sprzymierzonych w Afryce, co doprowadziło do posłania na ten teren znacznych sił brytyjskich. Wycofujący się Anglicy dostawali się z deszczu pod rynnę, zwłaszcza, że Dąb-Biernacki, postanowił tym razem trochę się „zabawić” i w krótkich potyczkach niszczył kolejne siły nieprzyjaciela wchodzące do jego miasta. Ogółem po zajęciu Gazy zagładzie uległo pięć dywizji alianckich. Walki w okolicy Hajfy, głównie zaś niszczenie maruderów spod Gazy, zakończyło się ostatecznie 14 września. Polacy znacznie zapóźnieni względem oddziałów niemieckich ruszyli teraz w stronę frontu. 25 września, gdy oddziały polskie, były o dwa dni drogi od pierwszej linii (powolność marszu wynikała głównie z kiepskich dróg, niszczonych i minowanych przez przeciwnika, oraz działające na tyłach wojsk niemieckich i sprzymierzonych jednostki brytyjskich komandosów), Niemcy dotarli do Kanału Sueskiego. Dojście do Morza Czerwonego nie było jednak taką prostą sprawą. Gdy 27 września Polacy zajęli wyznaczone im odcinki na południu, stało się jasne, że w przypadku otrzymania rozkazu uderzenia na południe i zepchnięcia wojsk brytyjskich do Morza Czerwonego, Polakom przyjdzie stoczyć ciężką bitwę.

    [​IMG]

    Kilka dni wcześniej w wyzwolonej przez Brytyjczyków Adis Abebie, powołano do życia nowy twór państwowy, który wobec przewag armii niemieckiej w Palestynie, mógł ulec zagładzie równie szybko jak powstał. Powołana do życia Etiopia, w której władzę objął cesarz Hajle Sellasje, była efemerydą, która już dawno przestała istnieć na mapie cywilizowanego świata. Panujące w okupowanej przez Włochów Abisynii, stosunki uległy daleko idącym przemianom, względem sytuacji wcześniejszej. Zlikwidowano wiele szkodliwych przesądów i zwyczajów, które obecnie pod rządami nowego, starego władcy, i przy poparciu Brytyjczyków, specjalistów od uciskania terenów kolonialnych, ponownie zaczęto pompować do głów przesądnych krajowców. Na obszarze Etiopii zlikwidowano wprowadzone przez Włochów specjalne miejsca odosobnienia dla osób chorych na trąd, w których prowadzono leczenie chorych, w ich miejsce powstało wiele obozów szkoleniowych dla formacji specjalnych, które miały być gotowe do prowadzenia działań zbrojnych na tyłach wojsk niemieckich, włoskich i polskich. Szkolenie wojsk wiernych cesarzowi Hajle Sellasje powierzono oficerom brytyjskim, którzy nie zmierzali traktować etiopskich askari, jak ludzi. Poddawani ciężkiemu treningowi i szkoleniom, nie otrzymywali całego należnego im żołdu, mimo to mamieni wizjami Włochów, którzy jeśli wrócą nie będą się patyczkować z miejscowymi posłusznie wykonywali polecenia białych oficerów. Pozostaje niezaprzeczalnym faktem, że zgoda na wielkie grabieże w majątkach włoskich osadników, rozstrzeliwanie i mordowanie spokojnych kolonistów włoskich, a także masowe gwałty i prześladowania nielicznej kolonii włoskiej stały się czynnikiem „cementującym” braterstwo broni pomiędzy Brytyjczykami, uchodzącymi na naród cywilizowany, a etiopską dziczą.

    W.A.Serczyk, 1 Dywizja Strzelecka podczas kampanii palestyńskiej i afrykańskiej, Warszawa, 1980.

    [​IMG]

    Nowy ulubieniec wodza.

    Działalność angielskiej agentury, w połączeniu z coraz częstszymi informacjami o naruszeniu neutralności Danii i Szwecji przez samoloty brytyjskie zdawały się znajdować potwierdzenie w informacjach które docierały z anektowanych przez Polskę obszarów Litwy. Dochodziło tam do regularnego wzmacnia oddziałów partyzanckich przez angielskich szpiegów i instruktorów, którzy zapewne przenikali do Polski z Łotwy i Estonii, formalnie neutralnych, praktycznie prezentujących zakamuflowaną linię poparcia dla Aliantów i ZSRR. Nie bardzo wiadomo na co liczą rządy w Tallinie i Rydze, ale wydaje się, że dokonana przez Polaków likwidacja nędznej państwowości litewskiej szczególnie kole w oczy kraje bałtyckie.

    [​IMG]

    W tej sytuacji nowy ulubieniec Hitlera, Heinrich Himmler, otrzymuje zgodę na skierowanie do okupowanych przez Rzeszę części dawnej republiki litewskiej swoich siepaczy spod znaku SS-Polizei Division „Germania”*, którzy w dniach od 20 do 23 września 1939 roku przeprowadzają rzeź Żmudzi. To czego nie udało się dokonać Krzyżakom robi ich następca, wierny Heinrich. Ponad 400 wsi w ciągu jednego tylko dnia idzie z dymem za „wspieranie bandytów”. Litewskie organizacje podziemne nie pozostają jednak dłużne i w ramach akcji odwetowych w miastach i na drogach ginie około 30 oficerów i prawie 100 żołnierzy SS Polizei Division. Niemcy wpadają we wściekłość i podejmują nieudane próby rozsadzenia ruchu oporu, przy użyciu represji. Giną kolejni Niemcy. Polacy zdają sobie doskonale sprawę, że w niedalekiej przyszłości podobne wydarzenia mogą mieć miejsce na terenach wcielonych do Rzeczpospolitej. 24 września minister bezpieczeństwa wewnętrznego sugeruje „zwiększenie zaopatrzenia w amunicję, dla polskich oddziałów samoobrony w pobliżu Olity”, 25 września generał Jan Kowalewski, dowódca polskiego wywiadu wojskowego wydaje oficjalny raport mówiący, „o zagrożeniu ze strony organizacji podziemnych na terenie Olity” ostrzeżenia te jednak zostają zbagatelizowane wobec radosnych informacji o uchwyceniu przez Niemców Kanału Sueskiego. 30 września 1939 roku, Litwini wywołują powstanie na terenie Olity… Ostrzeżenia Kowalewskiego i Radziwiłła zostały zbagatelizowane…

    *SS Germania – jeden z 3 pułków Waffen SS w 1939 roku. W rzeczywistości rozbity 14 września podczas szturmu na bagnety przez Polaków, w przeciągu 30 minut. Po tym zajściu Hitler zlikwidował jednostkę, i zakazał używania nazwy SS Germania do końca wojny.

    [​IMG]

    Ktoś tam kiedyś prosił o produkcję, to pokazuję. Szału ni ma.
     
  14. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Odcinek 13

    Przegląd armii świata


    [​IMG]

    Postępująca w okresie dwudziestolecia międzywojennego rozbudowa sił zbrojnych poszczególnych krajów znalazła swoje odbicie w układzie sił podczas II Wojny Światowej. Światowe mocarstwa takie jak Francja, zostały stosunkowo szybko zepchnięte do defensywy przez kraje które dopiero tworzyły swoje armie. Niewątpliwie państwami takimi były Niemcy, Polska, Turcja, Związek Radziecki i w pewnym stopniu Włochy. W przypadku Niemiec budowie podlegały wszelkie szczeble armii. 100 tysięczna Reichswera, mogła stanowić jedynie szkielet dla rozbudowanej kadry oficerskiej i podoficerskiej, mimo to Niemcy do 7 kwietnia 1937 roku, byli w stanie stworzyć potężną armię zdolną do rozbicia nie tylko Francji, ale także Czechosłowacji i Jugosławii, a wiec krajów dysponujących stosunkowo znacznym siłami zbrojnymi. Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, że Niemcy wiele czynników swojej taktyki kształtowali dopiero w trakcie wojny.

    [​IMG]

    Czang Kai Szek. Twórca obecnych Chin.​

    Mimo tego Wehrmacht zajmował w 1939 roku, dopiero trzeciej miejsce pod względem wielkości armii. Pierwsze miejsce, przypada nomen omen armii chińskiej. Funkcjonowanie na terenie Chin szeregu okręgów autonomicznych, opanowanych przez miejscowych „wielmożów” lub oficerów armii regularnej, doprowadziło do powstania szeregu prywatnych lub na poły prywatnych armii, które po agresji japońskiej na Chiny, zostały podporządkowane naczelnemu dowództwu w Nankinie. Stojący na czele armii Kuomintangu Czang Kai – Szek, był największym z warlordów, i to właśnie on stworzył największą armię Chin, która po wchłonięciu armii „panów wojny”, stała się największą potęgą zdolną do rozbicia armii japońskiej, co przy jednoczesnym ataku od strony Mandżurii i Chin kontynentalnych skazało Armię Kwantuńską na szybką i bolesną zagładę. Wojska chińskie liczyły w 1939 roku, ok. 560 przestarzałych dywizji lądowych. W skład sił zbrojnych Nacjonalistycznych Chin wchodziło:
    20 dywizji piechoty, 10 dywizji kawalerii, 1 dywizja strzelców górskich, 5 dywizji garnizonowych oraz 524 dywizje milicji. Większej armii nie miał nikt na świecie, ogółem – 5,24 mln., żołnierzy.

    [​IMG]

    Drugie miejsce pod względem liczebności armii zajmował Związek Radziecki. Państwo sowieckie, od samego początku nastawione ofensywnie, stanowiło poważne zagrożenie dla pokoju światowego. Nasycenie dywizji czołgami, sprzętem pancernym, artylerią oraz innymi nowoczesnymi środkami walki, czyniło z Sowietów, szczególnie niebezpiecznych przeciwników. Sowieci dysponowali także potężnym zapleczem przemysłowym, które czyniło ich zdolnymi do zmobilizowania jeszcze większych sił. Bez większego wysiłku, dowództwo armii radzieckiej było w stanie obstawić wojskiem granice z sojusznikami Rzeszy, prowadzić wojnę w Azji i przygotowywać się do inwazji na Chiny, która miała zapewnić zwycięstwo małemu państwu komunistów chińskich, zepchniętego przez nacjonalistów i panów wojny w góry. Sowieci mieli ogółem: 68 dywizji piechoty, 33 dywizje kawalerii, 24 dywizje pancerne, 1 dywizję spadochroniarzy, 4 dywizje górskie, 4 dywizje sztabowe, oraz 92 dywizje „ludowe”, lub jak byśmy to powiedzieli na zachodzie Europy, milicyjne. W sumie armia sowiecka dysponowała niebagatelną siłą 226 dywizji lądowych. Jeśli przyjmiemy, że jedna dywizja liczyła ok. 10 tysięcy ludzi, to okazuje się że w Armii Czerwonej w 1939 roku, służyło 2,26 mln. ludzi.

    [​IMG]

    Na trzecim miejscu uplasowała się armia niemiecka, budowana praktycznie od postaw przez kanclerza Adolfa Hitlera. W jej skład wchodziły również formacje pomocnicze, takie jak Waffen SS, więc rzeczywista liczebność Wehrmachtu może być nieco niższa, podajemy jednak wartości ogólnie przyjęte przez historyków polskich. Tak więc, Niemcy w 1939 roku dysponowali: 133 dywizjami piechoty, 1 dywizją kawalerii, 4 dywizjami zmotoryzowanymi, 19 dywizjami pancernymi, 3 dywizjami górskimi, 1 dywizją sztabową, oraz 12 dywizjami milicyjnymi. W sumie dawało to niebagatelną liczbę 173 dywizji wojsk lądowych, co daje nam ok. 1,73 mln. żołnierzy.

    [​IMG]

    Czwarte miejsce na świecie zajmowała armia polska, jednak w jej ocenie musimy wziąć pod uwagę fakt, iż u progu 1940 roku, Polacy mieli tylko jedną dywizję piechoty wyposażoną według wzoru 1936. Stawia to armię polską w podobnej sytuacji jak armię chińską, dosyć liczebną, ale straszliwie przestarzałą. Oczywiście doświadczenie zdobyte przy boku Niemców procentowało na przyszłość, cóż jednak mieli zrobić oficerowie i żołnierze, gdy nie dysponowali nowoczesnym sprzętem? Sytuacja zaczęła się nieco poprawiać po skierowaniu do Afryki i Palestyny Korpusu Ochotniczego, kiedy to na modernizację armii przeznaczono nieco większe sumy niż do tej pory. Polacy dysponowali więc: 41 dywizjami piechoty, 4 dywizjami kawalerii, 2 dywizjami zmotoryzowanymi, 1 dywizją pancerną, 2 dywizjami garnizonowymi, 2 dywizjami sztabowymi. W sumie daje to 54 dywizje, a dokładniej 0,54 mln., żołnierzy.

    [​IMG]

    Piąte miejsce przypadło w udziale armii brytyjskiej, pozostawione samej sobie, zmuszonej nie tylko do obrony metropolii, ale także trzymania wielu ważnych dla funkcjonowania komunikacji z posiadłościami zamorskimi baz i terenów. Brytyjczycy dysponowali: 29 dywizjami piechoty, 3 dywizjami kawalerii, 3 dywizjami zmotoryzowanymi, 11 dywizjami garnizonowymi, 1 dywizją sztabową, 3 dywizjami milicyjnymi. W sumie pod bronią znajdowało się 0,5 mln., żołnierzy.

    [​IMG]

    Szóste miejsce zajęła armia Mussoliniego, złożona zarówno z jednostek bardzo dobrych, zdolnych do prowadzenia różnego rodzaju akcji zaczepnych, jak również z jednostek, które do pokonania „bandy murzynów z dzidami” potrzebowały lotnictwa, gazów bojowych, wsparcia artylerii i 40 dni. Wojska Mussoliniego były de facto ofiarą jego manii. Choć mniejsze od armii polskiej, musiały dźwigać na sobie zdecydowanie większe zadania niż wojska polskie. Od początku wojny, Włosi walczyli w Afryce, z dosyć miernymi skutkami, potem prowadzili okupację Grecji, części Jugosławii, a także Etiopii. W sumie Italia dysponowała: 26 dywizjami piechoty, 3 dywizjami kawalerii, 2 dywizjami zmotoryzowanymi, 1 dywizją pancerną, 5 dywizjami górskimi oraz 9 dywizjami milicji. W sumie daje to ogólną liczbę 46 dywizji, 0,46 mln., żołnierzy.

    [​IMG]

    Siódme miejsce przypadło w udziale Japończykom prowadzącym nierówną walkę (mowa o porównaniach w stylu Dawid i Goliat, jest tu jednak zbyt delikatną formą) z ZSRR i Nacjonalistycznymi Chinami. Samuraje, mają przy tym poważny problem w postaci odzyskania po śmiałym desancie Korei, z której jednak już niebawem zostaną ponownie wyparci przez przeważające liczebnie wojska sowieckie. Znaczącym problemem wojsk japońskich jest także ich niezbyt nowoczesne wyposażenie oraz problemy z komunikacją pomiędzy dowódcami poszczególnych szczebli. Silną stroną armii japońskiej jest zdecydowanie fanatyzm żołnierzy i oficerów, którzy podczas desantu na Koreę, potrafili rzucać się z obnażonymi nożami i mieczami samurajskimi na pozycje sowieckie. Japończycy dysponują: 14 dywizjami piechoty, 1 dywizją kawalerii, 25 dywizjami garnizonowymi oraz 2 dywizjami milicyjnymi, co w sumie daje 42 dywizje, 0,42 mln., żołnierzy.

    [​IMG]

    Ósme miejsce zajmuje Rumunia, dysponująca zdecydowanie przestarzałą armią. Jej jednym atutem jest posiadanie złóż roponośnych oraz rafinerii w Ploeszti, co ostatecznie zadecydowało o włączeniu jej w skład sojuszu kierowanego przez Rzeszę Niemiecką. Wojska rumuńskie składają się z: 26 dywizji piechoty, 2 dywizji kawalerii, 2 dywizji górskich, 1 dywizji garnizonowej, 1 dywizji dowodzenia oraz 1 dywizji milicji. W sumie 35 dywizji i 0,35 mln., żołnierzy.
     
  15. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Odcinek 14

    „Lepiej mieć jedną dywizję w miejscu lądowania, niż trzy dywizje trzy dni później”

    E.Rommel


    [​IMG]

    Litewscy powstańcy

    Powstanie w Olicie, które tak zaskoczyło polskie dowództwo, sprowokowało oficerów polskich do natychmiastowego wezwania na pomoc Niemców. W czasie gdy na pomoc polskim osadnikom maszerowały dwie dywizje kawalerii, a okupujący dawne litewskie ziemie powstańcy próbowali wyrzucić Polaków z Kowna, w stronę Olity posuwały się niemieckie kolumny pancerne, którym postawiono jeden cel – zetrzeć oddziały litewskiego podziemia z powierzchni ziemi. Wymazać nazwę „Litwa” ze słowników. 1 października 1939 roku, około godziny 22.00 dowódca litewskiego sztabu powstańczego generał „Wir” został poinformowany o przekroczeniu przez Niemców granicy pomiędzy strefą polską, a ziemiami przyłączonymi do Rzeszy. Niemcy nie patyczkowali się z wsiami, w których mieszkali Litwini, potencjalni zwolennicy wrogiego Polsce powstania. Idące w ślad za niemiecką dywizją pancerną oddziały porządkowe prowadziły pacyfikacje wiosek, w których wykryto partyzantów, co zaowocowało rozkazem „Wira” o wycofaniu się do dużych kompleksów leśnych, blokowaniu dróg przez oddziały litewskie oraz do przygotowywania zasadzek na niemieckie oddziały. Polacy broniący do tej pory swoich osiedli praktycznie w pojedynkę, jeśli nie liczyć patroli policyjnych, walczących z oddziałami lotnymi nieprzyjacielskiej partyzantki, nie mieli żadnych obrońców. Maszerujące z granicy z ZSRR dwie dywizje kawalerii, miały przybyć już niebawem na miejsce i rozpocząć przygotowania do zniszczenia wrogiego oporu.

    [​IMG]

    2 października we wczesnych godzinach porannych doszło do połączenia oddziałów polskich i niemieckich. Polacy przystąpili natychmiast do rozpoznania, które wykazało iż nieprzyjaciel, pod względem taktycznym nie podjął nawet próby przygotowania się do walki. Wojska partyzanckie były rozrzucone na dużym obszarze, pozbawione kontaktu z dowództwem, a co więcej dowodzone przez niekompetentnych oficerów. W tej sytuacji uderzenie wyprowadzone przez połączone siły około godziny siódmej rano zakończyło się zdecydowanym zwycięstwem wojsk sojuszniczych. Litwini już po godzinie walki wysłali parlamentariuszy do dowódców wojsk polskich i niemieckich, prosząc o natychmiastowe zawieszenie broni. Odpowiedzią było wznowienie ostrzału moździerzowego i artyleryjskiego, a także rozstrzelanie przez Niemców czterdziestu wziętych do niewoli oficerów powstańczych, z armii litewskiej, oraz jednego wyszkolonego w Anglii komandosa brytyjskiego. Akcja odbiła się szerokim echem na świecie, zwłaszcza kraje skandynawskie, oraz Stany Zjednoczone złożyły noty protestacyjne w sprawie nie przestrzegania konwencji genewskiej względem jeńców (aresztowanym oficer był w mundurze armii brytyjskiej). Tymczasem powstanie upadło, rozjechane gąsienicami niemieckich czołgów, rozbite ogniem polskich dział. Do niewoli pomaszerowało 40 tysięcy członków ruchu oporu. Żołnierzy, łączniczek, działaczy politycznych, członków organizacji podziemnych, którzy tuż po wybuchu powstania wyszli z konspiracji, tylko po to by następnego dnia stanowić kartę przetargową dla „wodzów” powstania, którzy po podpisaniu kapitulacji pośpiesznie oddali się pod opiekę niemiecką. Nie spodziewali się jednak, że w Niemczech zaopiekuje się nimi nie kto inny jak tylko Heinrich Himmler, który po krótkim przesłuchaniu posłał wszystkich aresztowanych przywódców litewskich do obozów koncentracyjnych na terenie Rzeszy.

    [​IMG]

    Niemiecki czołg PANZER III ausf H., w Palestynie

    Jednocześnie coraz bardziej dynamiczna stawała się sytuacja na froncie palestyńsko – egipskim. Zniszczenie wojsk brytyjskich w Palestynie pozostawało już kwestią czasu, na Półwyspie Synaj, odcięte zostały bowiem cztery brytyjskie dywizje, które podejmowały rozpaczliwe próby przebicia się na zachód.

    [​IMG]

    Niestety… blokujące im przejście oddziały niemieckie nie miały litości, i w walkach o przerwanie frontu zginęło wielu żołnierzy brytyjskich. Działania rozwijały się dwutorowo. Oprócz blokowania wojsk nieprzyjaciela na Synaju, dowództwo wojsk Osi, zadecydowało o uderzeniu na Egipt. Pierwszy etap walk o kraj faraonów stanowiło opanowanie Port Saidu, którego obrona rozpoczęła się 9 października 1939 roku. Brytyjczyk bronili się dzielnie, jednak wobec pogarszającej się sytuacji ogólnej, a także strat w ludziach i sprzęcie, zapadła decyzja o odwrocie na południe. 11 października 1939 roku Port Said, złożył broń, a Brytyjczycy opuścili miasto.

    [​IMG]

    Sytuacja panująca w Egipcie, była trudna, ale rokowała duże powodzenie dla wojsk osi w rejonie Afryki Północnej. Alianci starali się odzyskać utraconą przewagę, jednak działania pozycyjne na froncie brytyjsko włoskim, oraz ofensywa turecko-niemiecka skutecznie utrudniały operowanie wojskom marszałka Montgomery’ego. Ostatecznie 17 października 1939 roku, Polacy rozpoczęli ofensywę na Suez. Nieprzyjaciel skoncentrował tam jedynie symboliczne siły, jednak doskonale przygotowane fortyfikacje i punktu oporu w samym mieście sprawiły, że obrona brytyjska wytrwała aż do 28 października. Polacy ponieśli podczas walk ciężkie straty, ale udało im się odnieść także kilka drobnych, lokalnych sukcesów. Min., w ręce polskie wpadło dużo brytyjskich mundurów, broni strzeleckiej, oraz spore zapasy amunicji, które czym prędzej przetransportowano do Polski. Część zdobytego w boju sprzętu zamierzano przeznaczyć dla polskiego wojska w kraju…

    [​IMG]

    [​IMG]

    Gdy polskie wojska wespół ze swoimi niemieckimi i tureckimi sojusznikami wkraczały do Suezu, wiele kilometrów dalej, w Belgradzie niemieccy namiestnicy terenów okupowanych razem z przedstawicielami miejscowej społeczności proklamowali powstanie niepodległego Państwa Serbskiego. Na jego czele stanął Milan Nedic, urząd premiera objął Dragisa Cvetkovic, a urząd ministra spraw zagranicznych objął Dusan Simovic. Już pierwsze decyzje nowego rządu Serbii wskazywały, iż będzie on całkowicie posłuszny wobec niemieckiego suzerena. Serbowie zobowiązali się do natychmiastowego powołania pod broń jak największej liczby młodych ludzi, oraz do wznowienia programu produkcji samolotów, prowadzonego w czasach Jugosławii na terenie zajmowanych przez nich zakładów przemysłowych. Tym razem jednak fabryki w Belgradzie miały opuszczać Messerschmitty Bf 109 F, a nie różnego rodzaju produkty lokalne. Oprócz tego zamierzano produkować na licencji polskie samoloty myśliwskie PZL P.50 „Jastrząb”, na sprzedaż praw do produkcji nie wyraził jednak zgody Eugeniusz Kwiatkowski, polski minister gospodarki i premier, argumentując iż przyniosłoby to więcej szkody niż pożytku dla państwa polskiego.

    [​IMG]

    Na frontach zapanował chwilowy spokój. Zarówno Brytyjczycy jak i sojusznicy Niemiec lizali rany po niedawnych jesiennych bojach. Dopiero w połowie listopada, ze sztabu wojsk niemieckich w Ankarze nadszedł meldunek, który nie pozostawiał żadnych złudzeń dowódcom polskim i niemieckim – „kończcie to panowie!”. Wobec tak jasnego postawienia sprawy, 14 listopada 1939 roku, Polacy uderzyli na Kair broniony przez dwie brytyjskie dywizje zmotoryzowane. Wsparcia polakom udzielili Niemcy ze 123 dywizji piechoty, oraz 23 Dywizji Strzelców Górskich. Niemieccy żołnierze pomogli w przełamaniu obrony nieprzyjaciela, a następnie zajęli centrum miasta, jednak to generał Dąb Biernacki odebrał zasłużone nagrody za dobre wykonanie zadania. 18 listopada, Polacy byli już po bitwie o Kair zakończonej sukcesem wojsk polskich. W przeciągu kilku godzin przeprawili się przez Nil i zajęli Gizę, a potem maszerując na północ, w dniu 20 listopada opanowali deltę rzeki.

    [​IMG]

    Naturalnym celem stała się teraz Aleksandria, broniona jedynie przez symboliczne nieprzyjacielskie siły. Mimo tego, dowódcy wojsk osi, w tym generał Dąb Biernacki, nie zamierzali lekceważyć Anglików. Bronili swojej bazy floty, ważnego punktu na mapie brytyjskiego Bliskiego Wschodu, a co więcej, uważali ten teren za swój własny. W tej sytuacji można było spodziewać się, że nieprzyjaciel wykaże się dużym fanatyzmem w czasie walk obronnych. Jednakże największym problemem w operacji „Alexandria” nie okazały się działania nieprzyjaciela, skutecznie broniącego miasta, ale zachowanie włoskich sojuszników. Banda niezdyscyplinowanych, słabo uzbrojonych „makaroniarzy” wywoływała większy zamęt na tyłach, niż nie jeden rajd nieprzyjaciela. Dowodzący operacją włoski generał, nie potrafił zrozumieć, że jego ludzie stanowią większe zagrożenie dla jej powodzenia, niż brytyjska dywizja garnizonowa broniąca dostępu do miasta. Dopiero ostra krytyka ze strony generała Dęba – Biernackiego, oraz dowodzącego w polu generała Rommla zaowocowały przyjęciem taktyki sugerowanej przez Niemców i Polaków, polegającej na zablokowaniu portu przez włoską flotę, i jednoczesnym uderzeniu na broniącą się twierdzę ze wszystkich stron. Taktyka ta przyniosła spore sukcesy, gdyż w pierwszym dniu walk z jej zastosowaniem oddziałom polskim i niemieckim udało się wedrzeć w głąb wrogiego systemu obronnego, zdobyć kilka nabrzeży, a co więcej położyć podwaliny pod wiktorię w dniu następnym. Ostatecznie miasto kapitulowało 9 grudnia 1939 roku. Brytyjczycy znaleźli się teraz w sporych opałach.

    [​IMG]

    Żołnierz polski w zdobycznym brytyjskim hełmie, z karabinem Lee Enfield

    13 grudnia Polacy wkroczyli do Bir Nahid. Nie napotkano tam oddziałów brytyjskich, a jedynie grupy uzbrojonych przez Brytyjczyków chłopów, którzy na widok polskich wojsk rzucili broń i uciekli do rodzinnych wiosek. Widok uciekających eks-żołnierzy brytyjskich ucieszył Biernackiego, który obawiał się, że marsz na południe, podjęty na rozkaz generała Rommla rozpocznie się od walk z bandami grabieżczymi, których w okolicy linii frontu i tuż po jego przejściu nigdy nie brakowało. Posuwanie się na południe wpłynęło także na pogarszające się nastroje wśród żołnierzy, którzy liczyli, iż po zakończeniu operacji egipskiej nastąpi zawieszenie broni, lub choćby rozpoczęcie rozmów pokojowych z Wielką Brytanią. Tymczasem Niemcy, Włosi, Turcy, a nawet rząd polski, wzywali do kontynuowania wojny, zakończonej desantem na wyspy brytyjskie. Pozostawał jednak jeden drobny problem – żaden z krajów prowadzących wojnę z Brytanią, nie dysponował równie silną flotą wojenną, a co za tym idzie, nie był w stanie osiągnąć przewagi na morzu, która pozwoliłaby na bezkolizyjne wysadzenie desantów… W tej sytuacji, stawało się jasne, że bez względu na wszystko trzeba doprowadzić do opanowania Afryki, być może do likwidacji Południowej Afryki, i stworzenia tam jakiegoś tworu zależnego od Niemiec, oraz do opanowania kolonii francuskich w Afryce, które miały pecha i poparły „Wolną Francję” generała De Gaulle’a. Plany były ambitne jednak przed sojusznikami rysowała się perspektywa, długiej i ciężkiej drogi przez kontynent…

    [​IMG]

    16 grudnia 1939 roku, Polacy stoczyli ostatnią bitwę w tym roku. Miała ona miejsce pod Minah, gdzie skoncentrowały się znaczniejsze siły brytyjskie, których zadaniem było opóźnianie marszu wojsk niemieckich i sprzymierzonych na południe kontynentu. W zasadzie owe znaczniejsze siły, były jedynie niedobitkami tego co udało się wyprowadzić z Egiptu. Przetrzebiona brytyjska dywizja zmotoryzowana, nie stanowiła większego wzywania dla trzech dywizji sojuszniczych, w tym jednej niemieckiej….

     
  16. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Odcinek 15

    „Trudne półrocze”


    [​IMG]

    Litewski oddział partyzancki, styczeń 1940 roku.

    Styczeń w Polsce po raz kolejny stał się okresem poważnych działań przeciwko odradzającej się partyzantce litewskiej. Litwini byli tym razem jeszcze lepiej zorganizowani. Ograniczyli się jednak tylko ataków na polskie patrole i konwoje zaopatrzeniowe przewożące broń i amunicję dla polskich osadników, którzy po ostatnim powstaniu zaczęli gromadzić broń dla własnej obrony. Tym razem partyzanci litewscy spadli na okolice Kowna, dokąd przeszli z niemieckiej strefy okupacyjnej. Patrol z dwunastej kompanii czternastego pułku strzelców, dostał się pod silny ogień z karabinów maszynowych w dniu 19 stycznia 1940 roku. Polacy odpowiedzieli ogniem, jednak przeciwnik był zdecydowanie liczniejszy. Banda uciekła potem w las, pozostawiając przy drodze zabitych i rannych. Podczas przesłuchań ranni partyzanci przyznali, że przygotowują się do czegoś naprawdę dużego. Do działań antypartyzanckich skierowano wszystkie pozostające na terenach okupowanych oddziały polskie. Jednocześnie zaproponowano Niemcom porozumienie. Na terenach okupowanych przez Niemców rozpoczęły się działania przeciwko litewskim bandytom. Gestapo aresztowało ponad trzy tysiące osób, które następnie poddawano surowym przesłuchaniom. Do końca stycznia udało się uzyskać namiary na czternaście kryjówek w których przebywali członkowie band. Wielu z nich żyło razem ze swoimi rodzinami, które również zamierzano „przetrzepać”. Polacy na swoim terytorium też zabrali się „do roboty”. 24 stycznia oddział polskiej kawalerii otoczył wioskę Białkówka, gdzie ukrywali się litewscy partyzanci. Bandyci ukrywali się w zabudowaniach należących do litewskich gospodarzy. Nieprzyjaciel uzbrojony był bardzo dobrze – partyzanci dysponowali bronią automatyczną, w tym dużą ilością nowych niemieckich pistoletów maszynowych MP 40. Banda była liczna, dobrze uzbrojona, i doskonale przygotowana do obrony przed ewentualnym atakiem oddziałów polskich. W czasie gdy kawalerzyści przeszukiwali zabudowania, w kilku zabudowań otworzono ogień z broni maszynowej, w wyniku którego rannych zostało kilku żołnierzy polskich. Ranni dostali się w ręce bandy, jednak w chwili gdy do walki weszły dwa samochody pancerne sytuacja odwróciła się. Drewniane zabudowania podpalono salwami z zamontowanych w samochodach karabinów maszynowych – kule zapalające były skuteczne przeciwko drewnianej zabudowie. Płonące zabudowania osłoniły odwrót bandy. Pierwszy samochód pancerny wjechał między zabudowania wiejskie i natychmiast otworzył ogień do uciekających w stronę lasu bandytów. Kilku z nich padło rannych, niestety banda korzystając z nadarzającej się okazji była już pod lasem. Z obawy przed pożarem, który mógłby zagrozić operującym na leśnych duktach patrolom, wezwanym już drogą radiową na pomoc polskiemu patrolowi. Żołnierzom udało się odbić kilku rannych, a także zablokować kilkunastu bandytów w jednej z wiejskich chałup. Polacy skupili się teraz na likwidowaniu tych bandytów, którzy byli w ich zasięgu. Chałupę otoczono kordonem wojska. Dowódca patrolu, major Szędzielarz wezwał bandytów do negocjacji, ci jednak odmówili rozpoczęcia rozmów, wobec czego budynek ostrzelano z moździerza, a następnie, z ruin wyciągnięto rannych i zabitych partyzantów. Litwinów powieszono na skraju lasu, a kawalerzyści ruszyli w pościg za uciekającym przeciwnikiem. Gospodarstwa we wsi należące do Litwinów zostały zajęte przez policję, a ich gospodarze wysiedleni do niemieckiej strefy okupacyjnej. Ocalałe zabudowania, przeznaczono dla nowych przybyszy z centralnej części kraju, gdzie na wsiach występował głód ziemi, rozładowywany teraz kosztem obywateli litewskich. Ostatecznie z bandy stacjonującej w Białkówku, w ręce polskich oddziałów porządkowych wpadło 13 ludzi, oprócz tego udało się ubić co najmniej siedmiu we wsi i dalszych dwunastu w lesie, mimo to banda przetrwała.
    Do kolejnego spotkania, tym razem z pułkiem piechoty, doszło we wsi Kamieniec Kowieński. Była to nowo utworzona osada, jakieś trzydzieści kilometrów od Kowna, gdzie zaraz po zakończeniu działań wojennych rozpoczęto budowę najpierw niedużego posterunku policji, wokół którego wyrosło z czasem kilkanaście zabudowań, zamieszkiwanych przez dwanaście rodzin, a także duży budynek koszar policyjnych, w który stacjonowało trzydziestu funkcjonariuszy policji państwowej, oprócz tego powstał tam obóz kolonijny dla dzieci z centralnej części kraju. W dniu 29 stycznia, na miejscowość, przygotowaną do obrony już wcześniej uderzyła silna banda złożona z co najmniej osiemdziesięciu pięciu żołnierzy podziemia litewskiego, kilkudziesięciu przewodników i okolicznych członków ruchu oporu, oraz kilku brytyjskich komandosów. Mimo przewagi ogniowej, osadnicy odparli wszystkie ataki, a wieczorem dotarła do nich pomoc z miasta. Oddziały partyzanckie nieprzyjaciela udało się rozproszyć. Na polu walki zostało prawie czterdziestu bandytów, w tym piętnastu rannych, których po przesłuchaniu powieszono przy drodze prowadzącej do Kowna. Zwyczaj wieszania bandytów z litewskiego podziemia przy drogach upowszechnił się za pośrednictwem weteranów frontu palestyńskiego, którzy podpatrzyli go u Turków.

    [​IMG]

    Nie próżnowano również w dyplomacji. 29 stycznia 1940 roku, w Berlinie doszło do spotkania Hitlera z przedstawicielami pozostałych państw sojuszniczych. Hitler postawił sprawę jasno. Najpóźniej 30 czerwca 1941 roku, wypowie wojnę ZSRR, a potem wraz ze swoją potęgą pójdzie walczyć przeciwko Stalinowi. Jeśli któreś z państw sojuszu nie jest gotowe, to powinno czym prędzej rozpocząć rozbudowę sił zbrojnych, modernizację wyposażenia swoich obecnych oddziałów, formowanie nowych pułków. Oficjalnie celem całej operacji rozbudowy sił zbrojnych miała być Wielka Brytania. Polacy jako pierwsi zwrócili uwagę iż, ich armia nie jest gotowa do wojny z całą sowiecką potęgą. Hitler zachował się tak, jak zwykł był to czynić w podobnych sytuacjach i wybuchnął gniewem. Po chwili opanował się i zdecydował o udzieleniu Polsce wielomilionowego kredytu przeznaczonego na zakup niemieckiego uzbrojenia, rozbudowę polskiej armii, wspieranie polskiego przemysłu itd.. Jednakże kwoty o których mówił Hitler pozostawały póki co poza zasięgiem samych Niemców. W tej sytuacji wypłata pierwszej transzy miała nadejść dopiero na początku wakacji 1940 roku. Polacy bardzo obawiali się rozpoczęcia wojny z ZSRR. Gdy ostatnim razem doszło do wojny z Bolszewikami, to zakończyła się ona po ciężkich bojach i podejściu Rosjan pod Warszawę. Premier Kwiatkowski otrzymał jednak zapewnienie iż otrzyma wielkie pieniądze, które będzie mógł wpompować w gospodarkę, armię i przemysł.

    [​IMG]

    Jednocześnie nadeszły pomyślne wieści z Afryki. 1 lutego Polacy wkroczyli do miejscowości Dunqula, którą przekazali pod kontrolę Włochom. Natychmiast też podjęto marsz na El Obeid, gdzie wciąż znajdowali się Brytyjczycy. Dowódcy wojsk osi spodziewali się, że nie będzie tam żadnych oddziałów sojuszniczych, i trzeba przyznać, mieli całkowitą rację. W mieście Polacy rozstrzelali jedynie kilkunastu Brytyjczyków, którzy działali na ich tyłach w niemieckich mundurach. Rozstrzelanych pochowano potem na miejskim cmentarzu katolickim. 13 lutego Polacy po krótkim odpoczynku uderzyli na Chartum, broniony przez znaczniejsze siły brytyjskie. Polacy walczyli o miasto z dużym zaangażowaniem, jednak nieprzyjaciel trzymał się bardzo mocno. Regularne wojska brytyjskie wciąż dysponowały dużą siłą, i potrafiły dokonywać cudów zręczności w obronie. Polacy musieli przełamać bardzo silną obronę nieprzyjaciela, jednak ostatecznie udało się tego dokonać. Miasto padło dopiero 5 marca. W jego ruinach pozostało 15 tysięcy Brytyjczyków, którzy zdecydowali się walczyć, nawet w sytuacji gdy brakowało już amunicji, medykamentów i żywności. Generał Dąb Biernacki, osobiście poprosił, aby oficerowie i żołnierze, obrońcy Chartumu zostali odesłani do Polski, a nie do obozów jenieckich w Niemczech, gdzie panowały straszne warunki. Dowództwo niemieckie, w osobie generała Rommla wyraziło zgodę na takie postawienie sprawy.

    [​IMG]

    Cztery dni po rozpoczęciu walk pod Chartumem, Włosi zajęli resztę Etiopii. Tym razem udało im się aresztować cesarza, którego przewieziono do Rzymu. Jego proces miał ruszyć po zakończeniu wojny. Obok niego, na ławie oskarżonych mieli zasiąść władcy Wielkiej Brytanii, Związku Radzieckiego oraz innych krajów, które ośmieliły się podnieść rękę na Niemcy i ich sojuszników.

    [​IMG]

    Niemiecki pojazd plot., przekazany Polakom w czasie walk w Afryce.

    26 marca 1940 roku, Polacy zdołali dotrzeć do pierwszej linii frontu i podjęli dalszy marsz na niebronione obszary Afryki. Celem wojsk polskich była Nayda. Jednakże w zajęciu tych terenów ubiegli ich Włosi i Niemcy. Polacy pomaszerowali więc dalej. Im dalej w dżunglę tym gorzej. Nie było dróg, wioski wzdłuż nielicznych traktów były wyludnione, żołnierze zapadali na nieznane choroby, linie zaopatrzenia ciągnęły się w nieskończoność, a Włosi, którzy powinni zabezpieczać te tereny, znikali, gdy tylko na horyzoncie pojawiali się Polscy żołnierze, dla których powinni przygotowywać zaopatrzenie, amunicję, paliwo i żywność. W tej sytuacji Polacy na pierwszą linię dotarli dopiero na początku czerwca. Zmęczeni, musieli wymienić znaczną część sprzętu, w tym karabinów i samochodów, które po przejściu przez afrykańskie bezdroża i puszcze nie nadawały się już do niczego. Polacy otrzymali nowe ciężarówki, głównie niemieckie Ople Blitz, a także kilkadziesiąt nowych transporterów opancerzonych Sdkfz. 251. Oprócz tego wielu żołnierzy w miejsce swoich wysłużonych karabinów powtarzalnych i starych dobrych Mauserów z fabryki w Radomiu, dostało nowe, przywiezione z Polski pistolety maszynowe „Mors”, niemieckie Mp 40 oraz zdobyczne karabiny Lee Enfield. Zwiększyła się także ilość erkaemów Browning, które teraz dostała każda drużyna piechoty, i to w liczbie co najmniej dwóch. Polacy byli teraz naprawdę dobrze uzbrojeni. Jednak nie dane im było stoczyć kolejnych bojów z oddziałami nieprzyjaciela. 16 czerwca 1940 roku, generał Dąb Biernacki otrzymał zgodę na rozpoczęcie samodzielnych operacji przeciwko koloniom brytyjskim. W tej sytuacji nie pozostało mu nic innego, jak tylko skierować się na Miduguni, gdzie spodziewano się zniszczyć brytyjskie magazyny amunicji, paliwa i broni przygotowywane na wypadek gdyby Niemcy opanowali wybrzeża afrykańskie.

    [​IMG]

    Mamy nowego wodza!

    Tego samego dnia w Hiszpanii zakończyła się wojna domowa. Zwycięski generał Franco zgniótł ostatnią cytadelę wojsk republikańskich, które nie widząc już szans na ratunek dla siebie i swoich przełożonych podjęły próbę przebicia się do Portugalii. Nikt nie miał jednak ochoty na utrzymywanie tam tej „bezproduktywnej zgrai”, jak był ich łaskaw określić portugalski dyktator Salazar. Na mocy porozumienia pomiędzy władzami w Lizbonie, a siłami generała Franco doszło do przekazania wszystkich uchodźców, poza uczonymi i specjalistami, których wykorzystano w rozwijaniu sił portugalskich. Franco dostał to o czym marzył najbardziej.
     
  17. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Odcinek 16

    „Kto nie pracuje, ten nie je.”

    Zasada dyktatury proletariatu w ZSRR


    [​IMG]

    Niemieckie czołgi w Afryce​


    Opanowanie prawie całej Afryki, stworzenie szerokiego sojuszu antybrytyjskiego na terenie Europy, oraz przygotowania do wojny z ZSRR stały się przyczyną, dla której wiele krajów europejskich, nie zaangażowanych do tej pory w wojnę, zaczęło patrzyć na Niemcy i Polskę, w sposób co najmniej dwuznaczny. Z jednej strony, państwa te liczyły, iż ewentualny sojusz z Rzeszą, Polską, Włochami i pozostałymi państwami koalicji antybrytyjskiej, może doprowadzić do zachwiania równowagi w Europie, i uczynienia Berlina najważniejszym ośrodkiem decyzyjnym, z drugiej strony, zdawano sobie sprawę, że tylko Hitler jest w stanie oddalić widmo zwycięskiej ofensywy sowieckiej na Europę. Fakt, iż Stalin przejściowo utknął na wojnie z Japonią, w niczym nie przeszkadzał największym sceptykom – uważali oni, iż Związek Sowiecki, w przeciągu kilku lat zdoła rozbudować potężną flotę, zdolną do przeprowadzenia zmasowanego desantu na wybrzeża japońskie, zwłaszcza, że w chwili obecnej Japończycy zostali praktycznie wyrzuceni z Azji, i poza wyspami macierzystymi, nie posiadali zbyt wielu terytoriów. Spodziewano się także, iż Komuniści zdecydują się teraz poprzeć swojego aparatczyka, Mao i uderzą na siły Czang Kaj – Szeka, co zwiąże Sowietów w długiej i krwawej wojnie chińskiej.

    [​IMG]

    Niezależnie od prognoz dotyczących przyszłości stało się jasne, że niektóre państwa wchodzące w skład sojuszu bardziej niż inne potrzebują pomocy gospodarczej i wojskowej, jeśli ma dojść do wojny z ZSRR. Niezależnie od decyzji politycznych, premier Kwiatkowski wystąpił o nadanie Rzeczpospolitej daleko idącej pomocy gospodarczej, obejmującej min., niskooprocentowane kredyty na rozbudowę bazy przemysłowej, sprzedaż surowców, paliwa itd., po cenach dumpingowych, oraz dostawy broni i amunicji dla nowo formowanych jednostek. Najbardziej potrzebne były jednak pieniądze na rozbudowę przemysłu. Pierwszą ratę pomocy przysłano Polakom już 2 lipca 1940 roku. Polskie ministerstwo gospodarki otrzymało teraz środki, których do tej pory nie mogli nawet sobie wyobrazić.

    [​IMG]

    Jednocześnie Niemcy zamierzali zorganizować podstawy połączonego dowodzenia. Polacy mieli przejąć dowodzenie nad jednostkami krajów słabszych, niezdolnych do samodzielnego prowadzenia walki przeciwko Sowietom. Na polskiej granicy zamierzano skoncentrować wszystkie oddziały sojusznicze, które uderzą na bolszewików. 1 sierpnia w Budapeszcie doszło do spotkania pomiędzy przedstawicielami dowództwa polskiego, niemieckiego i węgierskiego. Stojący na czele polskiego przedstawicielstwa generał Tadeusz Kutrzeba, zaproponował, aby oddziały węgierskie zostały oddane pod dowództwo polskie. Strona węgierska zażądała aby w zamian Polacy przekazali Węgrom kilkadziesiąt sztuk nowoczesnych samolotów bojowych, produkcji polskiej, a Niemcy zgodzili się na wydanie kilkudziesięciu czołgów nowych typów, które zamierzano skopiować i produkować na Węgrzech, jako własne projekty. Ostatecznie jednak niemiecka delegacja ostudziła węgierskie zapędy, grożąc wprowadzeniem na teren Węgier oddziałów okupacyjnych, które były w stanie rozprawić się z armią węgierską w ciągu kilku dni. Przerażony straszną wizją przyszłości swojego narodu, regent Horthy, zgodził się na przekazanie dowództwa nad armią węgierską wyznaczonym do tego celu oficerom polskim i niemieckim.

    [​IMG]

    Cztery dni później na niemieckie i polskie warunki przystały władze Bułgarii, które również zostały zmuszone do natychmiastowego przerzucenia swoich oddziałów wojskowych zgodnie z wolą polskiego i niemieckiego dowództwa na granicę ze Związkiem Radzieckim. W Polsce szybko przybywało wojska, brakowało jednak nowoczesnego uzbrojenia. Na tyłach formującej się armii inwazyjnej, wymierzonej przeciwko ZSRR, powstawały magazyny zaopatrzenia. Już latem 1940 roku gromadzono amunicję, paliwo i co najważniejsze odzież zimową dla żołnierzy wyznaczonych do rozpoczęcia walki na froncie wschodnim gdy tylko nadejdą pierwsze rozkazy. Cena jaką mieli zapłacić Bułgarzy za spokój okazała się jak na razie niezbyt wygórowana. Władze w Sofii, miały przekazać Polakom i Niemcom dowództwo nad wszystkim siłami zbrojnymi jakimi dysponowała Bułgaria, w zamian za 400 tysięcy marek rocznej pensji dla najwyższych urzędników, zapewnienie, o uznawaniu niezależności Bułgarii w ramach sojuszu, oraz co najważniejsze, obietnicę przekazania znacznych ilości zdobytych w ZSRR maszyn przemysłowych, gotówki i surowców Bułgarom.

    [​IMG]

    Brytyjski plakat propagandowy, wzywający przebywających na terenie Zjednoczonego Królestwa, obywateli francuskich do wstępowania do oddziałów Wolnej Francji. Po 3 września 1940 roku, jedynie kawałek papieru.

    Jednocześnie niezależnie od wielkiej polityki prowadzonej w Europie rozwijała się wojna prowadzona przeciwko aliantom w Afryce. Niemcy i Włosi z trudem posuwali się do przodu, teraz do walki przeciwko nim stanęła także przyroda, której pomimo wielu prób nie udało się do końca zmusić do uległości. Mimo to pod koniec sierpnia stało się jasne, że na „Wolnych Francuzów” w koloniach afrykańskich przyszła już ostatnia godzina. Dowodzący siłami Wolnej Francji, generał DeGaulle zdecydował się na ucieczkę do Londynu, jednak w wyniku zdrady pilota, obywatela czeskiego, samolot z generałem na pokładzie zamiast do Gibraltaru dotarł 2 września wczesnym rankiem do Antananarywy na Madagaskarze. W tym samym czasie w dotychczasowej siedzibie władz Wolnej Francji w Afryce, doszło do podpisania aktu kapitulacji wojsk „Wolnej Francji”, złożonego przez generała Leclerca. Oficerowie francuscy walczący do tej pory z Rzeszą po stronie Brytyjczyków, razem z żołnierzami zostali odesłani do Europy, gdzie osadzono ich w obozach jenieckich na terenie całych Niemiec. Jednocześnie kapitulację ogłosił Madagaskar, oraz inne posiadłości zamorskie, które wcześniej uznawały „Wolną Francję”. Generał Charles DeGaulle, został aresztowany i przekazany delegacji niemieckiej, która w dniu 3 września 1940 roku przejęła kontrolę nad Madagaskarem. Pojawiły się teraz nowe koncepcje odnośnie losu wielkiej wyspy u wybrzeży Afryki. Z jednej strony, niektóre koła związane z niemieckim ruchem kolonialnym chciały przekazania tych terenów pod bezpośredni zarząd Rzeszy, z drugiej strony, wśród zwolenników bliższego sojuszu z Polską, pojawiła się koncepcja przekazania Madagaskaru Polakom – wszak skoro chcieli kupić go przed wojną, teraz zapewne przystaną na niemiecką propozycję… Tymczasem jednak do przebywającego w Rzymie cesarza Etiopii dołączył wódz Wolnych Francuzów. Przywódcy aliantów zaczynali być coraz mniej niebezpieczni dla Hitlera i jego sojuszników.

    [​IMG]

    Wobec zdecydowanego zwycięstwa nad resztkami Francji w Afryce, i zakrojonym na szeroką skalę przygotowaniom do wojny z ZSRR, stało się jasne, że jednym z najważniejszych obszarów na których prowadzone będą walki przeciwko Sowietom, będzie Kaukaz ze swoimi polami roponośnymi i mozaiką niechętnych wobec bolszewików ludów. W tej sytuacji również władze Turcji zdecydowały się na rozpoczęcie koncentracji własnych jednostek wzdłuż granicy ze Związkiem Radzieckim. Koncentrujące się dywizje tureckie wzmocniono także oddziałami złożonymi z wojsk sojuszniczych, jednak gros sił stanowili tutaj Turcy. Plan wojny z ZSRR wydawał się prosty do przewidzenia – uderzenie na całej długości frontu, jak najszybsze wdarcie się w głąb kraju, nim nastąpi trudna rosyjska zima, a następnie szybki odwrót na przygotowaną w głębi własnych linii, pozycję obronną.

    [​IMG]

    Po dyktacie wiedeńskim.

    [​IMG]

    6 września 1940 roku, wobec niezbyt pewnej pozycji Rumunii, w ramach sojuszu, oraz wahań rumuńskiego rządu Hitler postanowił zastosować daleko idące środki zapobiegawcze. Już kilka dni wcześniej postawiono w stan najwyższej gotowości bojowej oddziały polskie na granicy z Rumunią. Ich zadaniem było przygotowanie się do uderzenia, na wypadek, gdyby strona rumuńska nie zgodziła się na decyzje polityczne, które miały dopiero nadejść z Berlina. 5 września niemieckie lotnictwo bombowe przeprowadziło wstępny rekonesans, dróg prowadzących od opanowanych przez Niemców granic do stolicy kraju, a niemiecka misja dyplomatyczna przekazała oficjalne żądania Niemiec pod adresem Rumunii. Królestwo miało oddać Węgrom część swojego terytorium, zgodzić się na przejęcie dowodzenia nad wojskiem rumuńskim przez wyznaczonych odgórnie oficerów, a także na podporządkowanie operacyjne wojskom polskim. Plany te nie mogły przypaść do gustu władzom Rumunii, król jednak zdawał sobie sprawę z beznadziejnego położenia swojego kraju. W tej sytuacji natychmiast zdymisjonował dotychczasowy rząd i na urząd premiera powołał proniemieckiego marszałka Antonescu, który przejął także dowodzenie nad armią. Dyktat wiedeński wszedł w życie. Rumuni bez większych oporów zgodzili się na niemieckie żądania, a Hitler pokazał, iż w gruncie rzeczy to on decyduje o tym co dzieje się w poszczególnych krajach sojuszniczych Rzeszy…

    [​IMG]

    Równolegle finalizowano układ sojuszniczy pomiędzy Hiszpanią, a Rzeszą i pozostałym członkami antybrytyjskiej koalicji. Wojna z Sowietami, którzy przyczynili się do trzyletniej gehenny narodu hiszpańskiego miała działać zachęcająco na ambitnego generała, dla którego bardziej od sympatii Niemiec liczyły się zapewnienia o obstawieniu hiszpańskich granic niemiecką armią, oraz o przyłączeniu do Hiszpanii twierdzy Gibraltar, zajmowanej przez Brytyjczyków. 10 września, generał Franco podpisał dokumenty stwierdzające iż Rzesza i Hiszpania wchodzą w sojusz wojskowy. Tego samego dnia Polacy, Niemcy i Hiszpanie, w porozumieniu z Włochami zawarli porozumienia dotyczące wspólnego dowodzenia w tym teatrze działań. Celem pierwszoplanowym stało się w tej sytuacji zdobycie Gibraltaru, jednak wobec słabości sił własnych, silnej floty wojennej stacjonującej w Gibraltarze, oraz silnych umocnień stało się jasne, że zdobycie twierdzy nie będzie tak proste, jak by sobie tego życzyli, Hitler, Mussolini, Franco i reszta sojuszników.

    [​IMG]

    Dopiero 5 października rozpoczęto sensowne działania przeciwko broniącym „Skały” oddziałom brytyjskim. Złożona z ponad 600 bombowców i samolotów eskortowych flotylla powietrzna dokonała nalotu na Gibraltar, nie przyniosło to jednak większych skutków, poza zatopieniem kilku małych jednostek cywilnych, takich jak holowniki i barki, na czas wojny zajęte przez Royal Navy. Jednocześnie doszło do ataku wojsk hiszpańskich na pozycje brytyjskie, jednakże uderzenie zostało odparte przy huraganowym ogniu floty brytyjskiej i dział fortecznych. Hiszpanie ponieśli pierwszą porażkę w II Wojnie Światowej. Naloty na Gibraltar powtarzano do końca miesiąca, z dosyć miernym skutkiem, udało się jednak sparaliżować brytyjską bazę, na tyle, iż idące na Maltę konwoje z zaopatrzeniem zostały skutecznie powstrzymane, i przez kilka dni nie mogły przechodzić pomiędzy „Słupami Heraklesa”.


    Na czas wojny z ZSRR będę musiał przejąć kontrolę nad Rzeszą - AI nie ustawia swoich wojsk na granicy z ZSRR, w Polsce, więc jestem zmuszony zrobić to ręcznie. Prawdopodobnie konieczne będzie także samodzielne kierowanie oddziałami sojuszniczymi, więc czeka mnie teraz dużo roboty.
     
  18. Czesiu

    Czesiu Znany Wszystkim

    Odcinek 17

    „Logistyka jest kulą u nogi wojsk pancernych”

    H.Guderian


    [​IMG]


    Koniec roku nie przynosił dobrych wiadomości dla Polaków, Niemców, Włochów oraz pozostałych członków sojuszu. Nastawiony na ostrą walkę z Niemcami, choćby u boku Brytyjczyków, prezydent Franklin D. Roosevelt, po raz kolejny uzyskał od swoich rodaków mandat zaufania. Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, przyniosły spodziewany, choć niekorzystny dla Osi rezultat. Jednocześnie w umyśle Hitlera pojawiły się coraz bardziej dokładne plany dotyczące wojny z ZSRR. Wcześniej jednak Fhurer chciał zapewnić sobie spokój na Bałtyku. Podstawą bezpieczeństwa Rzeszy, a także Polski, miało być opanowanie cieśnin duńskich przez Kriegsmarine, lub wejście Danii do sojuszu. Skierowany na początku listopada do Kopenhagi minister spraw zagranicznych Rzeszy Joachim von Ribbentrop donosił:
    „Dania prędzej zdecyduje się na zabójczą dla siebie wojnę, niż na sojusz z Rzeszą. Duńczycy chcą żyć, tak jak żyli do tej pory. Czerpać korzyści z handlu z Brytyjczykami, Szwedami, Sowietami i innym narodami żyjącymi w pobliżu morza. Ich politycy nie chcą słyszeć o sojuszu z Rzeszą. Ich zdaniem, dołączenie do Osi, będzie oznaczało zagładę dla portów na zachodnim wybrzeżu, a flota rybacka i handlowa, zostaną przez Anglików, zniszczone.”
    W tej sytuacji 10 listopada, w Kancelarii Rzeszy w Berlinie odbyło się pierwsze spotkanie robocze, dotyczące operacji opanowania Danii. Spodziewano się, że Norwegowie udzielą poparcia Danii, dlatego też Hitler od samego początku nalegał na wypowiedzenie wojny także Norwegom. Gdy przedstawiciele Kriegsmarine poinformowali wodza iż, nie dysponują odpowiednią liczbą okrętów transportowych, Hitler wpadł we wściekłość… Ostatecznie jego decyzja nie mogła podlegać żadnej dyskusji. O rozpoczęciu operacji zadecydowano wczesnym rankiem 11 listopada. Przedstawiciele polskiej armii obecni podczas spotkania, zaoferowali, iż wobec słabości sił duńskich, skierują do walki trzy polskie dywizje, które odciążą siły niemieckie na tym odcinku. Wybór padł na formowany XX Korpus Pieszy generała Fabrycego, oraz 2 Dywizję Kawalerii. Hitler zgodził się na zaangażowanie Polaków, podkreślając jednocześnie, iż w tej sytuacji, tylko na nich może liczyć. Stwierdził również iż „Polacy to jeden z najinteligentniejszych narodów”. Jednocześnie trwała przynosząca więcej szkód niż pożytku bufonada Mussoliniego, który ponosząc ciężkie straty rozpoczął poważny rajd floty włoskiej na Atlantyku. Włosi, pomimo wielu napomnień niemieckich zdecydowali się przeprowadzić jedną z bardziej niebezpiecznych operacji wojennych – desant na Bermudy, którego termin wyznaczono na 1 grudnia 1940 roku. Hitler na wieść o wyjściu w morze włoskiej floty wojennej wpadł we wściekłość. Licząca 30 jednostek liniowych flotylla 11 listopada była już na wysokości Przylądka Dobrej Nadziei, 25 listopada Włosi zatopili dwa opuszczające brytyjskie porty na Bermudach niszczyciele i wczesnym rankiem 30 listopada rozpoczęli desant, który o dziwo zakończył się sporym sukcesem. Kilka dni wcześniej mniejsza grupa operacyjna złożona z wojsk włoskich przeprowadziła udany desant na Kretę, która została zajęta praktycznie bez większych trudności.

    [​IMG]

    1 grudnia o godzinie pierwszej w nocy, z Kopenhagi wystartował ostatni samolot. Na jego pokładzie przebywali niemieccy, polscy, włoscy, rumuńscy i węgierscy dyplomaci. Pracowników niższego szczebla wysłano już w pobliże granicy. Godzinę po opuszczeniu Kopenhagi przez samolot z dyplomatami wzdłuż granicy z Rzeszą przetoczył się huk dział. Niemcy i Polacy przekroczyli granicę, natrafili na pierwsze nieprzyjacielskie posterunki, i rozbili je wchodząc w głąb kraju. Opór wojsk duńskich był symboliczny. Jedyną szansą na uratowanie się, była dla nich ucieczka do Kopenhagi i zablokowanie przejścia przez Wielki i Mały Bełt. Mniej więcej w tym samym czasie U-booty, stojące przy wejściach do portów norweskich rozpoczęły torpedowanie wszystkich wchodzących i wychodzących okrętów. Nie próżnowała również Luftwaffe, której bombowce obróciły w perzynę Oslo i szereg mniejszych miejscowości w których znajdowały się porty, zdolne do przyjęcia alianckiego desantu. Europa po raz kolejny stanęła w ogniu.

    [​IMG]

    10 grudnia Polacy oderwali się od głównych sił niemieckich, które po przekroczeniu granicy w skutek błędów w dowodzeniu zamarły. Generał Fabrycy bez większych trudności zajął Arhus, a następnie skierował się na Aalaborg, który skapitulował bez jednego wystrzału dwa dni później. Opanowanie Danii wydawało się już zakończone. Jednakże kolejne rozkazy nie ucieszyły polskiego generała. Polaków skierowano do Odense, gdzie dotarli 22 grudnia. Tego samego dnia w Berlinie został ostatecznie przesądzony los Petianowskiej Francji.

    [​IMG]

    Zdrada dokonana przez generała DeGaulle’a szczególnie zabolała sędziwego marszałka, który spodziewał się, iż po rozbiciu wojsk Wolnych Francuzów w Afryce, Niemcy skupią się na postępującym ograniczaniu jego praw i przywilejów, jako faktycznego władcy Państwa Francuskiego. Stojący na czele niemieckiej misji przy rządzie Vichy, generał von dem Bach Zalewski, z ramienia SS, zażądał aby Francuzi, w przeciągu kilkunastu dni oddali całą armię pod dowództwo niemieckie, rozwiązali flotę, a całość niewykorzystywanego sprzętu wojskowego przekazali oddziałom niemieckim i sprzymierzonym. Petian, po raz pierwszy od dawna zdołał postawić na swoim i odmówił. W tej sytuacji Hitler rozkazał aby oddziały okupacyjnej stacjonujące jeszcze we Francji, „zniszczyły” wszelkie symptomy oporu francuskiego. 23 grudnia Niemcy wkroczyli do strefy nieokupowanej we Francji i przy udziale lotnictwa dokonali największych czystek etnicznych w historii współczesnej Francji. Tylko jednego dnia, 23 grudnia oddziały porządkowe armii niemieckiej rozstrzelały 300 tysięcy ludzi, około 500 tysięcy aresztowano, a około miliona przewieziono na roboty do Niemiec i Polski.

    [​IMG]

    Równolegle w Danii Polacy rozpoczęli pierwsze, zakończone porażką uderzenie na Kopenhagę. Szturmy na broniące się miasto ponawiano raz za razem – Duńczycy jednak mieli skuteczny sposób na przerwanie niemieckich i polskich szturmów na miasto – flotę wojenną, która łatwo blokowała nieprzyjacielskie jednostki na brzegach zajmowanych przez nich wysp.

    [​IMG]

    Niemcy aresztują francuskiego oficera, Vichy.

    Dramat Francji dopełnił się 2 stycznia 1941 roku. Niemcy w porozumieniu z Włochami dokonali aneksji południowej, do tej pory niezależnej części kraju. Flota i nieliczne jednostki lotnicze podjęły szaleńczą próbę przedostania się do Wielkiej Brytanii, jednak większość z nich nie zdołała nawet zbliżyć się do brytyjskich baz. Zestrzeliwani i topieni przez Niemców i Włochów, nieliczni zdecydowani na największy hazard francuscy piloci i marynarze ginęli nad Francją i Morzem Śródziemnym. Okupacja na ternie Francji zaczęła jednocześnie przyjmować coraz bardziej ostrą formę. Zadecydowano o likwidacji wszystkich ognisk komunistycznego oporu. Francuzi mieli przygotować się do wielkiej akcji, w wyniku której społeczeństwo miało zostać niemalże całkowicie oczyszczone z „elementów komunistycznych”. Odpowiedzią na aresztowania i likwidację fizyczną komunistów, a także francuskich Żydów, stało się organizowanie czynnego oporu. Na terenach wiejskich zaczęły tworzyć się pierwsze oddziały partyzanckie, których celem było ratowanie ludzi zagrożonych aresztowaniami i likwidacją przed Niemcami. Wojna partyzancka rozpoczęła się na terenie Francji. Partyzanckie oddziały złożone głównie z komunistów, były zaopatrywane przez Anglików, którym zależało na zdestabilizowaniu sytuacji w okupowanej przez Rzeszę Francji. Dowodzący wojskami niemieckimi we Francji Manstein, zapowiedział iż do końca 1941 roku, upora się z partyzantką. Trzeba przyznać, że od pierwszych dni dowodzenia wziął się ostro do pracy. Już 12 stycznia, po pierwszym poważnym ataku partyzanckim, na niemieckie placówki, w pole wyszły dwa pułki piechoty SS, które dosłownie spacyfikowały zagrożony partyzantką obszar. Aresztowano kilkuset ludzi, często nie mających nic wspólnego z bandami. Rozstrzelano kilku rannych partyzantów, których udało się odnaleźć, kilku innych zamęczono podczas publicznej egzekucji. Na Francję padł blady strach, zwłaszcza, że Himmler otrzymał od Hitlera pozwolenie na całkowite oczyszczenie okupowanego kraju, z niepewnych ideologicznie elementów. W Paryżu pod koniec stycznia rozpoczęły się aresztowania Żydów, komunistów, członków partii liberalnych oraz przedstawicieli inteligencji, którzy mieli zostać rozstrzelani, w przypadku dalszych ataków na Niemców we Francji. Życie jednego niemieckiego żołnierza, miało być warte dwieście istnień ludzkich…

    [​IMG]

    9 stycznia Polacy podjęli kolejną próbę opanowania Kopenhagi. Twarda obrona doprowadziła jednak do odrzucenia atakujących wojsk na pozycje wyjściowe. Generał Fabrycy, stał się obiektem silnej krytyki ze strony swoich niemieckich towarzyszy broni, uznano go za zbyt ograniczonego, by samodzielnie prowadzić operację bojową na taką skalę. Jednocześnie z najwyższym uznaniem wypowiadano się na temat polskich żołnierzy, którzy imponowali Niemcom zaangażowaniem, i odwagą.

    [​IMG]

    Kilka dni później do akcji weszła polska flota wojenna. Jej zadaniem było wspieranie floty niemieckiej, która podjęła próbę zniszczenia floty alianckiej na Bałtyku. Chodziło o grupę okrętów norweskich i duńskich, które na początku operacji przeciwko Danii i Norwegii zdołały przedostać się na Morze Bałtyckie. 13 stycznia polska flota nawiązała kontakt bojowy z okrętami norweskimi. W przeciągu godziny do walczących z Norwegami Polaków dołączyli Niemcy, którym udało się zepchnąć okręty norweskie pod wybrzeża duńskie, gdzie pomocy udzielili im duńscy artylerzyści. Pociski z baterii nabrzeżnych zaczęły padać na polskie okręty, w tym na lekki krążownik ORP „Gryf”, który odniósł poważne uszkodzenia. W tej sytuacji niemieccy dowódcy wydzielili ze swoich sił dwa lekkie okręty patrolowe, których załogi pomogły Polakom wycofać się poza zasięg duńskiej baterii. Następnie Gryf, już o własnych siłach udał się do Gdyni, gdzie poddano go gruntownemu remontowi. Ostatecznie bitwa w Zatoce Meklemburskiej zakończyła się poważnym zwycięstwem floty niemieckiej i polskiej, choć brak doświadczenia i ostrzelania dały się we znaki zarówno Polakom jak i Niemcom.

    [​IMG]

    19 stycznia Polacy powołali pod broń trzy kolejne dywizje piechoty, które sformowano w ramach XXI Korpusu Pieszego. Dowództwo nad jednostką objął generał Wieniawa – Długoszowski, znany raczej jako kawalerzysta niż dowódca piechoty. Jednostki wchodzące w skład XXI Korpusu, były zdecydowanie silniejsze niż pozostałe polskie dywizje piechoty, głównie z powodu zaopatrzenia ich w najnowsze haubice i działa średniego kalibru. Jednostkę po kilku dniach wstępnego szkolenia skierowano na początku drugiej dekady stycznia nad granicę z ZSRR, gdzie dołączyła do jednostek polskich i sojuszniczych.

    [​IMG]

    20 stycznia 1941 roku, Niemcy powołali do życia pierwsze państwo arabskie, na terenach zajmowanych do tej pory przez Francuzów. Republika Socjalna Maroka, na czele której stanął miejscowy przedstawiciel rodzinny panującej – Muhammed V, miała stać się państwem wzorcowym dla pozostałych krajów arabskich. Władzą w nowym kraju mieli podzielić się przedstawiciele społeczności arabskiej, oraz francuscy koloniści, którzy odgrywali dużą rolę w gospodarce i formowanej milicji państwowej. Pozycję mniejszości francuskiej miało odzwierciedlać choćby powołanie na urząd pierwszego premiera, Marcela Peyrouton’a. Oficjalnie dowództwo nad armią sprawowali oficerowie francuscy, w praktyce jednak kontrolę nad armią przejęli Niemcy.

    [​IMG]

    Algieria

    [​IMG]

    21 stycznia powołano kolejne dwa państwa „arabskie”. Algierię i Tunezję. O ile jednak Tunezja była krajem od samego początku rządzonym przez przedstawicieli miejscowych elit politycznych, o tyle władzę w Algierii ujęli w swoje ręce przedstawiciele francuskich kolonistów. O sprawujących władzę, trudno powiedzieć, aby byli przedstawicielami ideologii faszystowskiej, jednak Hitlerowi zależało na stworzeniu pozorów poszanowania różnorodności światopoglądowej, na okupowanych przez Rzeszę terenach.
    Wyczyszczone i zamknięte [N]
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie