Mini AAR-y Zoora

Temat na forum 'HoI II - AARy' rozpoczęty przez Zoor, 17 Sierpień 2010.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Zoor

    Zoor Ideolog gender

    Moja aktualna gra Wielką Brytanią - od 1936 (CWTTEP).
    Do '39 wszystko wyglądało historycznie, wręcz książkowo - skończył się żywot Austrii i Czechosłowacji, Hiszpania opanowana przez frankistów, Japonia ugrzęzła w Chinach i nie była w stanie wyprowadzić żadnej poważniejszej ofensywy - front zatrzymał się mniej więcej w okolicach Rzeki Żółtej, przełamanie i dotarcie do Jangcy nastąpiło dopiero wiosną '39 - ciężkie walki toczyły się o Nankin i okolice - wiele razy przechodziła i chińska stolica, i Szanghaj (to pomiędzy też ;)) z rak do rąk. ale w sumie to o Anglii miałem pisać, a nie o Chinach :p.
    Rozwijam się ładnie, starając się zabezpieczyć Wyspę przed ewentualnym atakiem niemieckim - Royal Navy i RAF maja przy tym priorytet. Sprawy komplikują się pierwszego września - Hitler postanawia spuścić z tonu i nie rozpętywać awantury o Gdańsk - Chamberlain zapewne przy tym prawie mdleje ze szczęścia - ale dzień później mdleje po raz drugi - niemieckie zapewnienia o pokoju okazują się nic nie warte i Wehrmacht wbija się w Polskę, zajmując cały kraj w około półtora miesiąca. Cały? Nie! Przed nawałą hitlerowskich legionów broni się jedna wioska położona pod Łomiankami i Stanisławów (jak widać, przedmurze karpackie się sprawdziło). Warszawa poddaje się pod koniec stycznia 1940, a miesiąc później wschodnia Polska oddana zostaje ZSRR.

    Na Benelux Niemcy napadają historycznie i w trzy dni zamiatają Holandię, Belgię i Luksemburg pod dywan. Francja nawet nie próbuje się bronić - brytyjskie wsparcie okazuje się daremne i w momencie osiągnięcia przez Wehrmacht rogatek Marsylii kapituluje Paryż. Nowy rząd francuski zbiera się w Chalons-sur-Saone. W tym momencie trwają gorączkowe przygotowania do zabezpieczenia Kanału Sueskiego i Egiptu przed ewentualnym atakiem włoskim - wojska zostają rozstawione... i nic się nie dzieje. W powietrzu i na morzu trwają zaciekłe walki między moimi dzielnymi żołnierzami a faszystowską zarazą - i o ile RAF nie dopuszcza do ataków na cele w samej Anglii, nie można tego samego powiedzieć o Royal Navy. W epickiej bitwie u wybrzeży Norwegii na dno idzie wiele okrętów brytyjskich,. w tym superpancernik HMS King George V, na szczęście odpłacając się Kriegsmarine tym samym - Bismarck wbija się w dno, a razem z nim kilkanaście innych okrętów. Na niedobitków poluje Home Fleet, która zatapia Tirpitza i wszystkie niemieckie jednostki powyżej II poziomu. Nie przeszkadza to jednak Niemcom snuć ambitnych, choć szalonych jednocześnie, planów ataku na wielką Brytanię - desantują się jak szaleni w Irlandii Północnej (!), osłaniani przez kilka niszczycieli, nowy ciężki krążownik i pancernik Schleswig-Holstein, który po trzeciej próbie wyładowania Wehrmachtu w Belfaście idzie na dno z wielkim hukiem. Kriegsmarine nie istnieje, poza kilkunastoma flotyllami U-Bootów, operujących jednak w kompletnie dziwnych rejonach - moim konwojom nie wyrządzają praktycznie żadnej szkody. Na początku roku 1941 następuje standardowy rozbiór Rumunii, a Hitler, dowiedziawszy się o obecności brytyjskich okrętów podwodnych na Bałtyku, postanawia zająć Danię. Na szczęście udaje się moim marynarzom uciec w ostatnim momencie. Norwegia i Finlandia nawet nie zostały ruszone. Włosi budują konsekwentnie swoje własne imperium i zajmują Grecję, o dziwo, w zaskakująco zręczny sposób. home Fleet zostaje przebazowana do Gibraltaru, a wzmocniona nowymi lotniskowcami stanowi główną siłę na Morzu Śródziemnym. Na ewentualne siły niemieckie, potencjalnie zagrażające wyspom (chociaż na desanty z powietrza trudno coś w ogóle poradzić ;)) polują Reserve Fleet i North Sea Fleet, utworzona z niedobitków z bitwy norweskiej i okrętów głównych odłączonych od Home i Mediterranean Fleet (te mają nowocześniejszy sprzęt).

    W marcu '41 Hitler wbija się w Jugosławię - i znowu Słowianie pokazują swojego ducha walki - wspomagany przez Węgry, Rumunię i Bułgarię Berlin męczy się przez kilka miesięcy - przez to też nie zaatakował ZSRR. Rumunia i Bułgaria proszą mnie o osobny pokój kilka miesięcy po kapitulacji Jugosławii - i chociaż okupują część terytorium mojego sojusznika, zgadzam się - jeśli będę organizował desant na Bałkanach, to mam dwie przeszkody z głowy.
    Na drugim końcu świata w połowie '41 Chiny kapitulują wobec Japonii, jedynie Sinkiang i komuniści bronią się dalej - ten pierwszy przez około pół roku, natomiast maoiści nadal siedzą w swoich górskich twierdzach, naprzykrzając się Japończykom.
    USA robią mi nieprzyjemną niespodziankę - nie ma Lend-Lease Actu, więc jestem zdany tylko na siebie w walce z Niemcami - zostaje mi na razie obrona Wysp.
    W lutym '42 Japonia wypowiada wojnę USA i Holandii (czyli także mnie) Przebazowuję swoje floty do Indii (przez pierwsze dwa miesiące nie zatopiły niczego większego, niż lekki krążownik, ale ładnie skubią Japsów). Trwa też gorączkowe łatanie dziur w liniach obronnych - razem z budową fortyfikacji w rejonie delty Gangesu i Karaczi, które planuję na ewentualną ostatnią redutę. Wojny USA-Niemcy nie ma, więc nie ma i sojuszu.
    Z innych ciekawych wydarzeń: w Ameryce Południowej wojna Peru-Ekwador zakończona przegraną tego drugiego - jedno państwo mniej.

    Europa:
    [​IMG]
    Widoczna niepodległa Norwegia i Finlandia, bardzo ładna Chorwacja (dzięki temu, że Włochy nie są w Osi). Jak już wspomniałem, Rumunia i Bułgaria podpisały z Aliantami pokój.

    Ameryka Poludniowa:
    [​IMG]
    Jedyną ciekawą rzeczą jest wielkie Peru, które wchłonęło Ekwador.

    Azja (stan z końca 1941):
    [​IMG]
    Żałuję, że Japonia nie wybrała opcji o podziale Chin na mniejsze państewka. w chwili obecnej samuraje zajmują mi Birmę i Plw. Malajski. Hong Kong i Singapur padły, linia obronna znajduje się w rejonie delty Gangesu.
     
  2. Zoor

    Zoor Ideolog gender

    Ciąg dalszy moich zmagań Wielką Brytanią przeciwko połowie świata:

    Jest styczeń roku 1943 i wydarzyło się parę ciekawych rzeczy:
    Po pierwsze, 9 maja :)D) Związek Radziecki napadł na hitlerowskie Niemcy. bohaterska Armia Czerwona dała z siebie tym razem wszystko i ucieka w tempie, które pobili jak dotąd tylko Francuzi - chociaż wiele z niemieckich ataków na radzieckie pozycje kończy się niepowodzeniem - ba, nawet więcej - wiele razy kończą się one małymi kontrofensywami komunistów. Bardzo ciężkie walki toczyły się o Kijów i państwa bałtyckie, ale jak dotąd to Wehrmacht jest górą. Teoretycznie tempo natarcia powinno zostać zmniejszone przez ciężką wschodnioeuropejską zimę, ale nic takiego si,ę nie stało - najwyraźniej Niemcy postanowili przeprawić się przez Dniepr korzystając z pokrywającej go grubej warstwy lodu. Najciekawiej wygląda północny odcinek frontu - Sowieci stracili na jakiś czas Możajsk, przez co faszyści stanęli niemal u bram Moskwy. Dziwnie wygląda to wszystko i prędzej, czy później jedna ze stron odetnie siły przeciwnika w pięknym kotle.
    Agresja ZSRR na Rzeszę spowodowała wypowiedzenie Moskwie wojny przez szereg państw europejskich - na początku uczyniły to Włochy, później Bułgaria (ale nie przystąpiły przy tym do niemieckiego sojuszu!), kilka tygodni później ten manewr przeprowadziły także Węgry (które poprosiły mnie o pokój - zgodziłem się) i Rumunia - ale ta już razem z hitlerowcami idzie zdobywać czerwoną Ukrainę. Bukareszt zapłacił za tę możliwość odebraniem przez Niemcy strefy okupacyjnej w Jugosławii - nie ma więc już wielkiej Rumunii :(.
    Słowo jeszcze o Francji i walce powietrznej - dzięki przemieszczeniu większej części Luftwaffe na wschód mam absolutną przewagę powietrzną nad Francją, Beneluksem i zachodnimi Niemcami - przygotowania do wykorzystania jej w celu bombardowań strategicznych trwają, ale fabryki na Wyspach mają obecnie nieco inne priorytety.

    [​IMG]

    W Azji wszystko wygląda tak, jak wyglądać powinno - udaje mi się utrzymać w Rejonie Umocnionym Delty Gangesu - w połowie roku powinny być gotowe fortyfikacje w Kalkucie, całość natomiast - w listopadzie. Póki co, Japończycy zgromadzili po drugiej stronie spore siły, które coraz trudniej jest odeprzeć - z tym że ataki idą przede wszystkim na Punakhę, ale nawet oddanie Bhutanu samurajom pogorszy moje perspektywy w tym rejonie, więc nie ma mowy o wycofaniu się choćby o metr. Z rozbudowanego lotniska w Karaczi Japsów skubią CAS-y, które już niedługo przejdą modernizację, więc będzie trochę lepiej. Północne tereny Indii i Sinkiang patrolowane są przez niepotrzebne w tej chwili samoloty wsparcia taktycznego - nie mam do ich użycia odpowiednio położonych lotnisk, ale jeśli uda mi się zbudować Linię Zoora pod Kalkuta, to zajmę się i lotniskami w większej ilości indyjskich prowincji.
    Jeśli chodzi o walki morskie, to nie straciłem ani jednego okrętu (poza HMS Eagle - CVL, zbombardowanym na początku wojny w bazie w Hong Kongu), za to Japsy - całe mnóstwo, w większości drobnicy, ale i z głównymi siłami kilka razy się spotkałem, ładnie uszkadzając lotniskowce i pancerniki Cesarza. Dobijaniem ich zajmują się głównie Amerykanie - ale oni działają w obszarze bezpośredniego zainteresowania samurajów.
    Dzięki oddaniu pod moją komendę wojsk francuskich i belgijskich byłem w stanie zatrzymać pochód Nihonjin na Sumatrze i mam nadzieję, że uda mi się ich stamtąd w miarę szybko wyrzucić.

    [​IMG]

    Jeśli o Pacyfik chodzi, to Nippon dostaje ostro w kuper - nie zajęli sami nawet jednej wyspy, natomiast Amerykanie - już parę mają na swoim koncie, przede wszystkim Okinawę i Iwo Jimę - czy zdesantują się w najbliższym czasie na Tajwanie lub w innej części Azji - nie mam pojęcia - Jankesi nie są moimi sojusznikami, więc kij im w oko ;). Trzy razy próbowali jednak lądowania w samej Japonii - dwa razy w Tokio i raz w Nagoi - za każdym razem nieskutecznie.

    [​IMG]

    Plany w chwili obecnej:
    -przetrwać w Indiach
    -odbić Sumatrę
    -wzmocnić Royal Navy (lotniskowce V poziomu się budują, za pół roku zacznę produkcję VI)
    -przygotować się na ewentualny desant we Francji, ale to dopiero za rok - półtora, i to pod warunkiem, że Rosjanie dobrze będą sobie radzić na swoim froncie
    -kontynuować program nuklearny - chociaż nie stać mnie obecnie na budowę reaktora, do roku 1950 chce mieć własną bombę.

    Kolejny raport - w 1944.
     
  3. Zoor

    Zoor Ideolog gender

    Wielka Brytania kontra reszta świata - kolejny raport noworoczny

    Jest początek styczni roku 1944. Od ostatniej relacji minęło równo dwanaście miesięcy - a jest co opisywać.
    Jeśli o Europę chodzi - sytuacja skomplikowała się dość znacząco wraz z triumfalnym marszem Wehrmachtu wgłąb Związku Radzieckiego. O ile w 1943 ofensywa faszystów spotykała się z zaciekłym oporem Rosjan, teraz nie ma o nim praktycznie w ogóle mowy. Niemcy nie znają umiaru w prędkości natarcia, a Armia Czerwona wycofuje się w iście szaleńczym tempie. W połowie roku, po kilkutygodniowym zaledwie oblężeniu pada Leningrad, a w połowie września, po ciężkich walkach i wielu próbach okrążenia miasta - Moskwa. Rząd stalinowski już dawno ewakuował się za Wołgę i tam czeka na spotkanie z nieuchronną klęską. Jedyny obszar, który jakoś daje się utrzymać, to wschodnia Ukraina i przedpola Kaukazu - z opanowaniem roponośnych pól Baku hitlerowcy będą mieli zapewne poważne problemy. Mam tylko nadzieję, że przez Persję nie wbiją mi się do Indii - walki na dwóch frontach nie wytrzymam, nawet ze zbudowanymi umocnieniami dziesiątego poziomu. Jedyną pozytywną stroną walki w Europie jest nękanie niemieckiego przemysłu przez lotnictwo strategiczne - ale nie moje, tylko amerykańskie.
    Tu właśnie dochodzimy do najważniejszego wydarzenia 1943 roku - w październiku (mniej więcej) Amerykanie wyrazili zgodę na wstąpienie do mojego sojuszu - nie wiem, dlaczego jeszcze rok temu szansa na to wynosiła zero, a później sto procent. Ale nic to, pomimo zarzekania się, że sojuszu z USA nie będzie, traktuję go jak dar niebios dla umęczonego Albionu - płynie wreszcie szeroki strumień zaopatrzenia i surowców, kwitnie wymiana technologii (przy czym to ja stoję na wyższym poziomie w wielu kwestiach - w tym badań nuklearnych o_O), więc może uda się jeszcze uratować co nieco. Pomoc amerykańska jest bardzo cenna - sam dochodzę powoli do granic możliwości produkcyjnych.

    [​IMG]


    O ile wojna w Europie wygląda dla mnie źle, o tyle w Azji szczęście w tym roku mają moje wojska. Wszystko zaczęło się dość niewinnie - British Army ładnie stała sobie w Rejonie Umocnionym Delty Gangesu, kiedy Japończycy zaatakowali Bhutan. Mechanika gry jest na tyle cudowna, że nie dostałem żadnego komunikatu o tym fakcie i kiedy się zorientowałem, było już za późno. Cóż pozostało w takiej sytuacji - wycofałem się ładnie z Bhutanu do tej prowincji nad Kalkutą (nazwy nigdy chyba nie zapamiętam) i czekałem na ruch przeciwnika. AI jest głupie - a nippońskie już w ogóle. Samurajowie postanowili najwyraźniej przypuścić na mnie atak z Himalajów - w nieszczęsnym Bhutanie znalazło się dwadzieścia kilka dywizji pod dowództwem marszałka Kanina. Wymarzone miejsce i okoliczności na kocioł. Jak Zoor pomyślał, tak też zrobił - odciąłem ich ładnie, nękając z lądu i powietrza. Po kilku tygodniach zaczęło brakować im zaopatrzenia - wygnałem więc najeźdzców z bhutańskiego terytorium i otoczyłem w jednej, malutkiej prowincji, gdzie przeszło trzysta tysięcy Japsów z głodu zjadało się nawzajem. W połowie czerwca było po wszystkim. Wtedy też ruszyła brytyjska ofensywa mająca na celu odbicie Birmy, a na północy - nękające przeciwnika natarcie na Sinkiang. O ile to drugie przeprowadzone zostało bez większych przeszkód, to w Birmie walki były naprawdę ciężkie i nie udało mi się jeszcze opanować całego kraju - ale zdobycie lotniska w Mandalay znacznie poprawiło moją pozycję w regionie - CAS-y po prostu szaleją, kosząc całe wycofujące się korpusy. Wspomnieć też muszę o dzielnej armii francuskiej (w sumie to afrykańskiej), która robi za mięso armatnie najwyższej klasy - ale przynajmniej udaje mi się zmodernizować siły ekspedycyjne przy przerzucaniu z Afryki do Indii.
    nie wspomniałem jeszcze o Sumatrze - ale tamtejsza ofensywa zakończyła się połowicznym w zasadzie sukcesem - jest jedna taka mała wyspa, której nie mogę zdobyć, bo okopało się tam jakieś sto tysięcy Nihonjin. Mam nadzieję, że do końca roku uda mi się ich jednak stamtąd wykurzyć.

    [​IMG]

    Wojna na Pacyfiku i wojna morska to głównie domena Amerykanów - mają prawie trzydzieści lotniskowców i ciągle dochodzą do tego nowe - ja mogę się przy nich schować do mysiej dziury ;). Sam skubię jednak japońska flotę na ile tylko się da, chociaż długie bitwy to nie są. Jankesi próbują desantować się gdzie popadnie - na Tajwanie, na Sachalinie, pod Nagoją - szaleństwo. Najlepszym mich wyczynem było jednak zdesantowanie się (udane!) w chińskiej prowincji Hebei. Z zajętego na samym początku portu w Tianjinie amerykańska ofensywa rozlała się po północnych Chinach, obejmując mniej więcej obszar od Rzeki Żółtej po Jalu. Śmiały ruch (w dodatku odciągający z mojego odcinka frontu dość pokaźne siły w momencie gdy Kanin wbijał się w Himalaje - ostatecznie jednak moi przyszli wówczas sojusznicy wyparci zostali całkowicie - kontynuują jednak swoje szalone działania. I co najważniejsze - dzięki ich lotnictwu mam bardzo dobry obraz Wysp Macierzystych, obsadzonych jedynie przez garnizony - nie mam sił potrzebnych do desantu i nie dam rady przebić się przez lotnictwo japońskie - ale gdyby Amerykanie wyciągnęli jakiegoś asa z rękawa i zajęli szybko Japonię...

    [​IMG]

    Aktualne cele:
    - wyrzucić Japsów z Indochin
    - nie dać Niemcom możliwości otwarcia drugiego frontu
    - rozbudować przemysł na Wyspach
     
  4. Zoor

    Zoor Ideolog gender

    Jest styczeń roku 1945, a Wielka Brytania, wspomagana przez sojuszników, wciąż stawia opór połowie świata.

    Relację zaczynam - tradycyjnie - od wydarzeń związanych ze Starym Kontynentem i sytuacją wewnątrz sojuszu alianckiego. Rok 1944 upłynął w Europie pod znakiem bohaterskich Rosjan i amerykańskiego lotnictwa - po pierwsze, nie nastąpiło spodziewane przełamanie na froncie wschodnim - być może to tylko trudne warunki pogodowe panujące w Związku Radzieckim, a być może coś więcej - tego nie wiem. W każdym razie, Niemcy doszli mniej więcej do linii Wołgi, w kilku miejscach przekraczając tę rzekę, jednak zwykle byli spychani na drugi brzeg po kilku dniach. Swój udział ma też niewątpliwie utrudniony dostęp do wsparcia lotniczego, jak też wydłużone linie zaopatrzeniowe. Zastanawia mnie, czy są w ogóle w stanie produkować nowe dywizje - po tylu latach dość ciężkiej wojny spodziewałbym się braków w sile ludzkiej, ale jeśli nie przełączę się na III Rzeszę, to tego się nie dowiem - jedynym punktem odniesienia może tu być przerzucenie się hitlerowców na budowę okrętów - ale żadnych postępów nie widzę i nic nie zagraża dominacji skromnych w tym rejonie sił Royal Navy. Co będzie dalej i czy Albion zostanie zmuszony do obrony Indii i przyległości przed nowym zagrożeniem - zobaczymy.

    Po latach nieprzyjaźni z większością europejskich mocarstw postanowiłem poprawić swoje stosunki z nimi - nieśmiało liczę na wsparcie w rozprawieniu się z Hitlerem (w końcu HoI2 różne figle potrafi płatać). Intensywnie pracuję więc nad Włochami, Hiszpanią, Portugalią i Bułgarią, które we właściwym momencie mogą zadać nazistom cios w plecy. Wewnątrz sojuszu alianckiego natomiast trwa dynamiczna współpraca naukowo-badawcza - tzn. ja sprzedaję swoje technologie za twardą gotówkę (nawet Stanom Zjednoczonym, które są tak zacofane, że szkoda gadać ;)). Jedynie wyniki badań jądrowych zachowuję dla siebie i w najbliższej przyszłości, po ostatnim wzmocnieniu British Army i RAF-u (nie liczą bombowców strategicznych, na których się skupię) zacznę budowę reaktora.

    [​IMG]

    O ile w Europie ciekawie nie jest (ale to nic nowego w zasadzie), o tyle w Azji zaczął się etap wojny określany jako "zemsta Churchilla" - nie tego czołgu, tylko premiera. kolejny raz muszę przyznać, że po prostu kocham Japończyków i ich myśl strategiczną. Kocham po prostu. Zluzowałem całość sił z Afryki, licząc na to, że Włosi mnie nie zaatakują (a jeśli by to zrobili, to i tak pozostałaby mi tylko obrona Suezu) i przeprowadziłem kilka desantów w kluczowych punktach. Singapur padł bez walki, podobnie jak Bangkok (z pozostałą częścią Tajlandii był już pewien kłopot) i Sajgon - Japończycy skoncentrowali większość swoich sił w Birmie, której nie udało mi się nawet ruszyć (poza jedną prowincją) i siedzą tam, czekając na kapitulację albo koniec świata. Indochiny wyzwoliłem metodą żabich skoków - zamiast przedzierać się miesiącami przez dżunglę, robiłem desanty w każdej kolejnej prowincji. Poskutkowało. Miałem wystarczająco dużo sił, żeby się tam utrzymać i odbić Hong Kong, co natychmiast uczyniłem, przy okazji desantując się także na Hainanie - dosłownie na kilka godzin przed analogiczną amerykańską operacją. USA i Commonwealth przysyłają mi od czasu do czasu jakieś dywizje do Chin, z czego się bardzo cieszę. Walki w Państwie Środka są ciężkie z powodu ukształtowania terenu - jednak większego oporu jak dotąd nie napotkałem - jedynie na bagnach w dawnym fyrtlu baronów Ma samurajowie postanowili dać mi szkołę - nie wyszło im to.
    Wraz z postępem ofensywy chińskiej udało mi się zająć Shan (czego tu nie widać, bo to chyba dopiero piątego stycznia było - cóż, pospieszyłem się trochę) i tym samym przeciąć jedyną drogę zaopatrzenia dla Japsów w Birmie - mam nadzieję, że w '45 uda mi się ich rozbić. niepokoją mnie też silne oddziały japońskie w Szanghaju - około szesnastu dywizji - ale z tym sobie jakoś poradzę, szczególnie ze wsparciem w postaci CAS-ów, których dwie kolejne floty przybędą na front w przyszłym roku.
    Ach, Japończycy ciągle trzymają się też na tej małej wyspie przy Sumatrze - do wykurzenia ich potrzebne by mi były ze trzy dywizje pancerne, których obecnie nie mogę zluzować.

    [​IMG]


    Na Pacyfiku nie dzieje się nic ciekawego poza kolejnymi nieudanymi desantami amerykanów na Japonię lub Tajwan. Dominacja marynarek alianckich jest absolutna i w sumie nie nawet czego opisywać. Royal Navy może pochwalić się zatopieniem paru dużych puszek sushi, ale nie zmienia to ogólnej sytuacji w tym rejonie świata.

    [​IMG]

    Cele na '45:
    -kontynuować zajmowanie Chin i zmusić je do poddania się.
    -odbić wreszcie tę przeklętą Birmę
    -pracować nad przyjaźnią z Europą
    -budować reaktor i przymierzać się do dostarczenia Adolfowi prezentu na któreś z narodowych świąt Rzeszy.
     
  5. Zoor

    Zoor Ideolog gender

    W roku 1945 wojna powinna dobiec końca - nie było na to jednak najmniejszych nawet szans. Dzięki kilku przełomowym wydarzeniom Wielka Brytania może jednak liczyć na pokonanie swoich wrogów w dającej się przewidzieć perspektywie.

    W Europie wszystko wyglądało po staremu. Niemcy i Sowieci biją się gdzieś w pobliżu Wołgi i naziści dochodzą powoli do Uralu - czyli niedobrze. Kaukaz jednak ciągle nieźle się trzyma i wydaje się, że prędzej padnie Władywostok, niż Baku. Tak by było jeszcze w latach pięćdziesiątych, gdyby nie wysiłki mojej dyplomacji. Miliony funtów przeznaczane na zbliżenie z neutralnymi państwami Europy (a jednocześnie do niedawna zajadłymi przeciwnikami Londynu) - Włochami, Hiszpanią, Portugalią, Bułgarią i Węgrami dały wreszcie swój owoc - jednak pomógł mi bardzo nieoczekiwanie Benito Mussolini, jak gdyby nigdy nic wypowiadając wojnę... Japonii (pamiętajcie, fratelli, il Duce ha sempre ragione ;)) 6 lipca. Tydzień później dołączył do Aliantów - wspólny wróg to stuprocentowa szansa na sojusz przy relacjach rzędu +90. Hitlerowi nóż w plecy wbić postanowili także Bułgarzy. Do 12 sierpnia całe południe Starego Kontynentu było w antyniemieckiej koalicji. miałem okazję przyjrzeć się siłom zbrojnym moich nowych sojuszników - o ile Węgrzy, Bułgarzy i Hiszpanie (ci ostatni w szczególności) dysponują względnie nowoczesnym uzbrojeniem, to Italiańcy wciąż trzymają dywizje modelu '18. Dobrze przynajmniej, że mają ich około 120. Dostałem pod swoje skrzydła kilka sporych korpusów ekspedycyjnych, w tym jakieś dwanaście dywizji włoskich, które przeszły (nie mam pojęcia, w jaki sposób) na stronę brytyjską - cóż, British Army z chęcią powitała ich w swoich szeregach.

    Tyle, jeśli chodzi o stronę dyplomatyczną całego tego zamieszania - teraz czas na konkrety: Hiszpanie (pod moim dowództwem) zdołali przebić się mniej więcej do linii Loary - z dalszym marszem będzie problem, ponieważ Niemcy ściągają rezerwy ze wschodu - te, choć doświadczone, powinny być liczniejsze - Rzesza nie ma już chyba rezerw ludzkich - nie mogę powiedzieć, żebym im specjalnie współczuł z tego powodu. Torreadorzy to jedna strona frontu - największe osiągnięcia mają na swoim koncie Węgrzy - wspólnie z Bułgarią doszczętnie rozbili Rumunię, z Włochami - Chorwację, a sami - Słowację. W pewnym momencie kontrolowali niemal całą dawną CK Monarchię i spory kawałek Polski - pod naporem niemieckim musieli się jednak wycofać i teraz główny ciężar walk przeniósł się do Jugosławii - ale i stamtąd hitlerowcy zostaną wkrótce wyparci - niemałe zasługi ma tu hiszpańskie lotnictwo, zapamiętale atakujące kolejne formacje wroga. Mnie udało się wysadzić pierwszy (bardzo nieliczny) desant w Bretanii i mam nadzieję, że uda mi się pomóc Hiszpanom w marszu na Paryż i Ren.
    Na wschodzie też trochę się dzieje, choć to zapewne będzie widoczne dopiero na wiosnę - mało brakowało, by wyzwolony został Stalingrad - szala zwycięstwa zaczyna przechylać się we właściwą stronę.

    [​IMG]

    Jeśli o Azję chodzi, to tu nikt nie może mnie powstrzymać - rok temu zająłem miękkie podbrzusze Chin - teraz jestem jakieś dwa - trzy miesiące od likwidacji państwa nacjonalistycznego - nie wiem jeszcze, co zrobię z Państwem Środka po wojnie, ale jednego państwa prawdopodobnie tam nie będzie. Jeśli chodzi o działania wojenne - ofensywa w kierunku północnym i wschodnim (na północy) szła powoli, ale w stałym tempie i bez większych problemów - dość łatwo zająłem Szanghaj i Nankin, poza tym Chińczycy i Japończycy wciąż nękani są przez RAF - wierzcie mi, przyjemnie to dla nich nie jest, choć nie ukrywam, że przydałoby mi się więcej samolotów (ale tak będzie chyba zawsze). Stosunkowo ciekawsze rzeczy działy się w Yunnanie - udało mi się zorganizować tam piękny kocioł i stopniowo zagłodzić/wybić z powietrza/wziąć do niewoli jakieś trzysta tysięcy samurajów. Po Yunnanie przyszedł czas na tę przeklętą Birmę, w której tkwię już dwa lata i nic - działania morskie przyniosły wreszcie skutki i konwojów w ostatnim kwartale roku zwyczajnie już nie było. Dobre sześćset tysięcy żołnierzy wroga poddało się pod koniec grudnia - mam zatem mnóstwo (kilkadziesiąt, nie pamiętam dokładnej liczby) dywizji, które mogę wykorzystać w Chinach lub (co bardziej prawdopodobne) w Europie - chociaż moja flota transportowa dostała ostro w kuper od japońskiego lotnictwa morskiego, w produkcji jest tyle nowych transportowców, że nie ma mocnych.

    [​IMG]

    Jeśli jestem już przy działaniach morskich, wspomnę (ale skrótowo, bo to nie był mój główny obszar zainteresowania w tym roku) o Pacyfiku - tu standard, Amerykanie próbują desantować się w Tokio (gdyby zamiast z morza spróbowali z powietrza, to pewnie by się im udało). Poza tym, sztab boskiego Cesarza zainteresował się wielce Filipinami i skacze po tamtejszych wyspach i wysepkach. Ja ograniczam się do wysyłania swoich zespołów lotniskowców - i z przykrością muszę poinformować o tym, że pierwszy mój okręt tego typu poszedł na dno - nihońską marynarkę zmasakrowałem jednak do tego stopnia, że okrętem flagowym samurajów będzie niedługo kajak pancerny produkcji koreańskiej.

    [​IMG]

    Jeśli chodzi o plany na rok 1946:
    -kontynuować budowę ośrodka jądrowego w [cenzura]
    -wyprzeć Japończyków z kontynentu (albo przynajmniej odciąć ich gdzieś w Korei)
    -wspomóc Hiszpanów we Francji i wejść do samej Rzeszy, pozwalając tym samym Sowietom na wyprowadzenie ofensywy

    To tyle, kolejny raport o stanie świata za rok.
     
  6. Zoor

    Zoor Ideolog gender

    Początek stycznia 1947 - po raz pierwszy Europa świętowała Nowy Rok bez zaciemnienia i ognia artylerii przeciwlotniczej zamiast fajerwerków. II wojna światowa skończyła się po siedmiu długich latach i wszyscy oczekują długiego okresu pokoju... czyżby?

    Zaczynam tradycyjnie - od Europy. Na Starym Kontynencie wynik wojny przesądzony był chyba już latem 1945, kiedy do działań przeciwko Rzeszy dołączyli południowi sojusznicy Wielkiej Brytanii - nie za darmo jednak - ale o tym później.
    Na wszystkich frontach inicjatywę strategiczną odzyskali, bądź też utrzymali sprzymierzeni - najcięższe walki toczyły się w Jugosławii i na Węgrzech - kilkukrotnie zagrożony upadkiem był Budapeszt, jednak dzielni Madziarzy zdołali obronić swoją stolicę, a z pomocą Włochów wyprowadzili piękną ofensywę, która zatrzymała się u bram Pragi i Warszawy. Żołnierze włoscy zdołali przy okazji zając niemalże całą Austrię i południową Bawarię, gdzie spotkali się z nacierającymi z zachodu Hiszpanami.

    Hiszpanie - właśnie. To głównie im Europa zawdzięcza ostateczne, jak się wydaje, pokonanie Hitlera. Siły frankistów we Francji, którym pomocy udzielali Brytyjczycy (około trzydziestu dywizji przerzuconych z Birmy) sukcesywnie wyzwalały kolejne miasta. Piątego marca oswobodzony został Paryż, a nieco ponad miesiąc później - wolnością cieszyła się cała Francja i Belgia. Opór niemiecki był dosłownie minimalny, a wojna błyskawiczna, którą koordynowało brytyjskie dowództwo, okazała się jednym z największych sukcesów militarnych w dziejach świata. Nie wypaliły się jeszcze ostatnie czołgi w zagłębiu Ruhry, kiedy generalissimus Francisco Franco y Bahamonde przeprowadził śmiały szturm na niemiecką stolicę - osiemnastego maja było już wiadome, że Belin znajdzie się pod okupacją. Jedynie Hamburg bronił się jeszcze przez kilka dni - tymczasem wojska brytyjskie (wraz z licznym kontyngentem polskim) i hiszpańskie przekraczały Odrę, by wypełnić obietnicę daną Władysławowi Andersowi: "zobaczy pan jeszcze swoją Polskę, generale".

    W tym momencie doszło do najbardziej skandalicznej zdrady,l z jaką przyszło mi się zmierzyć w tej rozgrywce - Hitler poddał się... Stalinowi. Związek Radziecki nagle przeniósł swoją zachodnią granicę o kilka tysięcy kilometrów - nie opierała się już na Wołdze, lecz na Odrze. Polska, poza jej południową częścią, która została wyzwolona przez Węgrów, znalazła się pod radzieckim butem, a tydzień po kapitulacji Niemiec Stalin zainstalował w Warszawie i Pradze rządy komunistyczne. W tym samym momencie pojawił się jeszcze jeden problem - Bułgaria i Węgry teoretycznie rzecz ujmując, ciągle pozostawały w stanie wojny z Sowietami, co Kreml postanowił skrupulatnie wykorzystać, wypierając Madziarów z Polski, a Bułgarów - z północnej Rumunii. Nadchodzącą katastrofę powstrzymała mediacja amerykańsko-brytyjska (choć po kapitulacji hitlerowców stosunki na linii Londyn-Waszyngton pozostawały napięte - to Truman naciskał na przyznanie ZSRR strefy wpływów): południowa Polska i Rumunia stawały się strefą okupacyjną Związku Radzieckiego, jednak zarówno w Budapeszcie, jak i w Sofii rządy pozostały bez zmian. Niech i tak będzie, jeśli ma to uratować pokój.

    Pod koniec roku nastąpiło połączenie IV Republiki de Gaulla z ziemiami Państwa Francuskiego Petaina - jednak tylko w Europie. Francuzi z kolonii pozostali wierni staremu marszałkowi, który wraz z rządem uciekł na pokładzie samolotu do Algieru, odmawiając uznania nowych władz, tym samym łamiąc zawarte porozumienie. Wydaje się jednak, że z czasem dojdzie do pełnego zjednoczenia. Włosi, na mocy umowy sojuszniczej z Wlk. Brytanią przyznali niepodległość Grecji, a do Belgradu powrócił król Paweł Karadżordżewić, ogłaszając powstanie Drugiej Jugosławii.

    W Hamburgu powstał Niemiecki Komitet Demokratyczny, którego zadaniem będzie przygotowanie kraju, we współpracy z mocarstwami okupującymi Niemcy, do wypracowania warunków pokoju - data i miejsce przyszłej konferencji nie są jeszcze znane. Podobny organ powołany został w Austrii.

    [​IMG]


    Jeśli chodzi o działania w Azji - tu nie było tak ciekawie, jak w Europie. Na przełomie kwietnia i maja na linię frontu chińskiego dotarły siły francuskie, które w zdecydowany sposób poprawiły moją sytuację strategiczną - w maju nie było już co zbierać i Alianci przedefilowali po placu Tiananmen w Pekinie, kończąc żywot Republiki Chińskiej. Ja tymczasem kontynuowałem strategię znaną z roku 1944 - czyli desanty w newralgicznych punktach - w ten sposób lotem błyskawicy zdobyty został Tajwan, a pod koniec kwietnia doszło do lądowania Brytyjczyków pod Nagoją. Mówiąc krótko - to, czego nie udało się zrobić Amerykanom przez cztery lata, herbaciarze zrobili w tydzień - kilkanaście dywizji znalazło się na japońskiej ziemi. niemal bez walki padło Tokio, natomiast zajęcie pozostałej części Wysp Macierzystych było już tylko formalnością. Po Japonii przyszedł czas na Koreę - na plażach na południe od Pjongjangu wysypali się żołnierze różnych narodowości - od Amerykanów, przez Australijczyków, Nowozelandczyków, Afrykanerów, na Francuzach i Belgach kończąc. Półwysep Koreański wyzwolony został w przeciągu dwóch tygodni. Jankesi tymczasem wykroili sobie piękny przyczółek w okolicach miasta Dalian i bezskutecznie próbowali wbić się w Mandżukuo. Znowu to ja musiałem ratować sytuację - nie tylko walcząc z Mandżurami, ale także z czasem - 23 sierpnia wojnę resztkom japońskiej koalicji wypowiedział ZSRR - ugrał dla siebie jednak tylko jedną prowincję. Siódmego września skapitulowali ostatni obrońcy górskich redut samurajów w Chinach, natomiast tydzień później poddał się cesarz Pu Yi. Tym samym skończyła się wojna, w której Albion, przez lata osamotniony, zdołał wyswobodzić dwa kontynenty. Pierwszego stycznia 1947 Syngman Rhee ogłosił w Seulu powstanie niepodległej Republiki Korei. Reszta dawnych japońskich i chińskich włości pozostanie na razie pod okupacją - Bóg raczy wiedzieć, jak długo.

    [​IMG]

    Nie opiszę w tym miejscu swoich planów na dalszą rozgrywkę - ten odcinek tego de facto mini AAR-u jest zarazem ostatnim. Przyszło mi się więc z wami tu pożegnać - pozwólcie więc, że zacytuję ostatnie słowa na antenie Radia Berlin International: "Good night and good luck".
    Na koniec chciałbym jeszcze podziękować wam za czytanie moich wypocin. To tyle - do zobaczenia (?).
     
  7. Zoor

    Zoor Ideolog gender

    Po samotnej walce Wielkiej Brytanii z połową świata przyszedł czas na nową rozgrywkę - państwem podobnym pod względem parametrów i położenia geograficznego, a jednak zupełnie innym. Jak nietrudno się domyślić, chodzi o Japonię.
    Dlaczego akurat tak? Ano, po pierwsze, trzeba szukać sobie nowych wyzwań (bo, szczerze powiedziawszy, nie pamiętam, kiedy ostatni raz grałem samurajami), a po drugie - i tak ostatnio gram w HoI przy jakiejś japońskiej muzyce, więc cóż, sami wiecie...

    Starczy już tego wstępu - jeszcze tylko o formie, jaką sobie narzuciłem - tu się w zasadzie nic nie zmienia od czasu gry Anglią - na początku każdego roku napiszę krótkie sprawozdanie. Zaczynam od 1 stycznia 1938 - nie ma co opisywać kolejek produkcyjnych.

    Jak już wspomniałem, zaczyna się właśnie rok 1938 (Shōwa 12) i Nippon po raz kolejny spuścił butnym Chińczykom lanie. Przygotowania do wojny wyglądały dość standardowo - ot, rozbudowa i modernizacja armii i lotnictwa połączona z reorganizacją marynarki wojennej. Nic ciekawego. Nuda skończyła się latem 1937, kiedy po incydencie na moście Marco Polo nie pozostało mi nic innego, jak wprowadzić gotową do boju Armię Kwantuńską do Państwa Środka. Zgodnie z przewidywaniami, opór nie był początkowo zbyt silny, ale przyłączenie się KPCh do wojny i dywizje, jakie komuniści otrzymali eventem trochę wiążą mi na zachodzie ręce.
    Nie ma jednak takiej fortecy, której nie da się obejść - zamiast iść naprzód od północy, przebijając się przez hektary ludzi w bambusowych kapeluszach, postanowiłem zadać im cios od tyłu, wysadzając desant w Szanghaju. Nankin padł po dwóch tygodniach, ale, co mnie trochę zdenerwowało, większość przemysłu została ewakuowana dosłownie na kilkanaście godzin przed wkroczeniem moich wojsk do stolicy - cóż, bywa. Postanowiłem się jednak na zwykłych ludziach nie mścić i w evencie zakazałem organizowania jakiejkolwiek masakry albo czystki w mieście - nie będę dawał USA dodatkowego powodu, żeby mnie gnębić - i tak już cierpię przez pomoc przekazywaną Kuomintangowi przez USA i ZSRR.
    Powolutku postępuję naprzód zarówno na północy, jak i w rejonie przyczółka szanghajskiego - tu jednak potrzebuję wzmocnić swoje siły - niemalże spod ziemi wyrastają dywizje milicji i niedługo będzie więcej bojówkarzy, niż japońskich naboi. Cała ta sytuacja ma jednak swoje dobre strony - po pierwsze, moje lotnictwo taktyczne nabija sobie pięknie doświadczenie (a oddane właśnie do użytku CAS-y dosłownie masakrują npla), a po drugie - odsłonięte zostało miękkie podbrzusze Chin - desantu w Kantonie Czang się zapewne nie spodziewa - cóż, jego sprawa.
    O wojnie morskiej nie warto w sumie nawet wspominać - marynarki chińskiej już zwyczajnie nie ma, więc nawet nie ma mnie co szczypać.

    [​IMG]
    Moje poletko

    Jeśli chodzi o inne części świata, to jest standardowo deo bólu - Hitler robi swoje, podobnie inni przywódcy. W Ameryce wybory wygrał Roosevelt, ale może w 1940 ktoś go wyeliminuje z gry. Jest tylko jeden wyjątek od reguły - w Hiszpanii wygrywają republikanie, zapędzając nacjonalistów w rejony zwykle zajmowane przez legalny rząd na krótko przed jego upadkiem. Wojna domowa może się więc skończyć równie dobrze za dwa miesiące, co za dwa lata - w Katalonii zwykle dobrze jest się bronić przed przeważającymi siłami wroga. Ciekawie to wszystko wygląda.

    Jeśli chodzi o plany na nowy rok - cóż, Atlantydy nie odkryję, nawet na Amerykę się nie porwę. Po prostu spokojnie będę bił się z Chinami, próbując rozciągnąć maksymalnie front, odciążając główne kierunki natarcia. Zobaczymy...

    PS. Byłbym zapomniał - poziom normalny/jakiśtam + CWTTEP.
    PPS. Proszę jeszcze jakiegoś moda z tego działu (takiego ze szczyptą wolnego czasu) do przerzucenia mojej relacji z gry Anglią i odnoszących się do niej postów z tematu o aktualnych rozgrywkach. Wszystko zaczyna się w tym miejscu.
     
  8. Zoor

    Zoor Ideolog gender

    [video=youtube;tr5Dyb_YSLY]http://www.youtube.com/watch?v=tr5Dyb_YSLY[/video]
    Coś koło 4:30 ;)

    Mam trochę inną koncepcję, która w dużej mierze zależy od czynników zewnętrznych, ale wojna z USA to ostateczność.
     
  9. Zoor

    Zoor Ideolog gender

    Zaginam czasoprzestrzeń - od ostatniego połączenia prosto z Tokio minęły zaledwie cztery dni, a tu już cały rok na boku... bardzo dobry rok, jeśli ktoś chce wiedzieć. Jednak dość bzdur, trzeba przejść do rzeczy.

    Cuda się dzieją, moi drodzy. I starczyłoby ich na co najmniej czternaście beatyfikacji - a może nawet ze trzy kanonizacje (tzn. wystrzały z dział) do tego. Na początku myślałem, że będę sobie powolutku i bez pośpiechu zajmował chińską ziemię - jest tam, co prawda, jakiś rząd i nawet posiada wojsko, ale większą przeszkodą są bagna, góry i brak dróg (dlatego, moi drodzy, robi się desanty z morza). Wprawdzie w zeszłym roku Czang wysłał mi już kilka propozycji pokoju w zamian za ustępstwa terytorialne, ale Japonii nie interesują półśrodki. Mam na uwadze jedynie dobro Chińczyków - i Amaterasu mi świadkiem - będę je mieć. Ale, ale, wracając do samej wojny - mniej więcej w połowie stycznia Li Zongren z prowincji Kwang-Si przysłał mi propozycję pokoju - byłbym głupi, gdybym nie chciał wyłączyć (przynajmniej na jakiś czas) jego trzydziestu dywizji z wojny. Zgodziłem się i zadowolony z siebie oczekiwałem, że skończę podbój parę miesięcy wcześniej. Nic jednak z tego - niecały tydzień później Kwang-Si zostaje podporządkowane głównym siłom Kuomintangu - gdzie tu święta powaga traktatów, ja się pytam... Trudno, pozostaje zacisnąć zęby i jakoś przeżyć ten paskudny podstęp Czanga. Desant w Kantonie w ramach odwetu stał się w tym momencie wyborem, od którego odwrotu nie ma. Wydawało się to może wtedy nierealne, ale na szczęście szczęście wciąż sprzyja samurajom.

    Mniej więcej do kwietnia sytuacja wydawała się patowa - kitajskie dywizje wyrastały spod ziemi, a do tego pojawiło się spamowanie milicją - może i skuteczne, kiedy gra się ZSRR, ale ja chciałbym czegoś więcej, niż tylko przedzieranie się przez tę żywą dżunglę z maczetami. Zdobyczy terytorialnych również w tym okresie było niewiele - na horyzoncie pojawiło się jednak nowe światło. Jeden z genialnych planistów w Tokio wpadł na pomysł tyleż prosty, co skuteczny - powstał plan znany pod roboczym tytułem "Katana to świetny miecz, ale sprawdza się też jako kosiarka do trawy". Założenia i wykonanie okazało się bardzo proste - Chińczycy zamiast pól ryżowych zainwestowali w pola żołnierzy, to ja zainwestuję w odpowiedni sprzęt rolniczy - w tym przypadku - kombajny lotnicze o zastosowaniu taktycznym. sukces okazał się stuprocentowy - ponad czterdzieści dywizji wyparowało w okresie od maja do listopada - później nie sprawdzałem, więc nie wiem.

    Drugim etapem mojej wendety za Kwang-Si był wspomniany już desant w Kantonie. głównych sił z północy nie odciągnął, jednak na bazie zdobytego przyczółka można było zaplanować kolejną operację - "Mapo Tofu", polegającą na odcięciu znacznych sił KMT w pasie przybrzeżnym. W sumie cudem udało mi się zamknąć okrążenie, ale wtedy zaczęły się właśnie dziać cuda. Możliwości są dwie - albo Chińczycy opanowali technikę klonowania, albo doszło do multilokacji chińskiego przywódcy - pochwyceni żołnierze pytani, kto nimi dowodzi, w dziewięćdziesięciu pięciu procentach przypadków odpowiadali zgodnie: "Czang Kaj Szek". Jak mógł znaleźć się w tylu miejscach równocześnie - nie mam zielonego pojęcia - tym bardziej, że generalissimusa widywano także w prowincji Shaanxi i w okolicach Kantonu. Ponoć wszyscy Azjaci są do siebie podobni (ta, akurat...), ale żeby aż tak?!

    Ku mojemu zdumieniu w '38 powróciła, choć w śmiesznym wymiarze, także wojna na morzu - raz po raz moje floty transportowe nękał samotny krążownik lekki (na oko studwudziestoletni), jednak żadnych szkód poza zarysowaniem farby na jednym z transportowców nie wyrządził. Całe to zdarzenie okazało się jednak na tyle przykre i niespodziewane, że postanowiłem zablokować port, w którym przebywał ów paskudnik. W tym celu wysłałem w morze jakże potężną flotę składającą się z niszczyciela i dwóch okrętów podwodnych - po cichu miałem nadzieję na to, że któraś z tych przestarzałych jednostek pójdzie na dno (zaopatrzenie jednak ciągną, a rozwiązywać jakoś tak szkoda jednak...), ale znów moje oczekiwania zostały przez dzielnych marynarzy co najmniej odesłane w niebyt - nie tylko zdołali uszkodzić chińską pływającą trumnę, ale również wywabili kolejne trzy krążowniki, ukryte dotąd nie wiadomo gdzie. Tego było już za dużo - chociaż straty własne Japonii w wojnie morskiej były zerowe, a te trzy moje łupiny świetnie sobie radziły, to nie mogłem pozwolić nieprzyjacielowi na żadne demonstracje - flota lotniskowców pod dowództwem Yamamoty uporała się z zadaniem w trzy dni. Swój udział w działaniach na wybrzeżu miały też inne okręty główne, dla których zorganizowane zostały w Cieśninie Tajwańskiej zawody strzeleckie - celem były pozycje npla w okolicy miast, których nazwa brzmi jak coś pomiędzy syknięciem, a odgłosem piszczących opon.

    [​IMG]
    W połowie drogi do nory lisa

    Jeśli chodzi o działania w tym roku, to w sumie tyle - w skrócie - zniszczone jakieś pięćdziesiąt dywizji Chińczyków, komuniści wciąż wiążą siły potrzebne gdzie indziej, ale do Czongkingu coraz bliżej. Nie wiem jeszcze, co zrobię z Państwem Środka po zniszczeniu obecnego porządku - ale na myślenie o tym mam jeszcze sporo czasu. Chciałbym jednak dodać jeszcze co nieco o działaniach dyplomatycznych. Wszyscy wiedzą, że Japonia ma potężnego przeciwnika - takie państwo, które zajmuje prawie cały kontynent. I przeświadczenie o tym, że Waszyngton jest zagrożeniem nigdy nie opuści tokijskich urzędów. Trzeba jednak postępować tu z głową - nie rzucać się w akcie zemsty na wroga z pięściami, ale zdobyć jego zaufanie tylko po to, żeby przelecieć mu żonę. Taki jest też mój plan - powoli obłaskawiam amerykańskich imperialistów, knując jednak, jakby ich tu zniszczyć - USA są jednak moim ostatecznym celem - do opanowania ich strefy wpływów na Pacyfiku albo desantu na plażach Kalifornii jeszcze daleka droga.

    Świat poza Azją nie prezentuje się ciekawie - chociaż Japończycy śledzili z niejakim zainteresowaniem wojnę domową w Hiszpanii, zakończoną ostatecznym zwycięstwem Republiki, czy też ekspansję terytorialną Niemiec, koncentrowali się raczej na własnym podwórku - ale jeśli Europejczycy wezmą się za łby, tym lepiej dla mnie. Nippon będzie cierpliwie czekać - i jeśli uderzy, to w najmniej spodziewanym momencie i od tej strony, której się w Londynie, Moskwie, czy Berlinie nie spodziewają... przynajmniej taką mam nadzieję.
     
  10. Zoor

    Zoor Ideolog gender

    Kiedy pisałem w poprzednim odcinku, że mam jeszcze dużo czasu na zastanowienie się, co zrobić z Chinami po wojnie, nie przypuszczałem nawet, jak bardzo się mylę. Rok 1939 przyniósł bowiem w zmaganiach tygrysa ze smokiem przełom i historycy będą dzielić go na dwie części - przed poddaniem się Czanga i po nim. Ale żeby nie wyszło na to, że odcinek zamknął się w trzech zdaniach - trzeba przedstawić ten bajzel w miarę wiernie.

    Chociaż wojska japońskie przedzierały się przez hektary Chińczyków już prawie dwa lata, nikt nie spodziewał się Hisz... że dojdzie w Państwie Środka do kolejnych cudów. Czang Kaj-Szeka po zamknięciu kotła na wybrzeżu nie było jednak widać - od razu zaczęły rozchodzić się plotki, jakoby w generalissimusa trafił pocisk artyleryjski, ale póki co - potwierdzenia nie ma. Szóstego stycznia naczelne dowództwo w Tokio postanowiło powtórzyć sukces w zajmowaniu najważniejszych celów strategicznych z morza - wyładowano wojska niedaleko wyspy Hajnan, odcinając tym samym chińskie szlaki zaopatrzeniowe (a poza tym - możliwość ucieczki drogą morską). Nieprzyjaciel zaskoczył jednak po raz kolejny - kilka godzin przed zduszeniem ostatnich punktów oporu na wyspie, w morze wyruszyły okręty wojenne, które zaczęły nękać wojska zdobywców - przez dobre dziesięć dni uciekały przed Cesarską Marynarką Wojenną, ale w końcu trafiły tam, gdzie ich miejsce - na dno Zatoki Tonkińskiej.

    Generalna ofensywa na wszystkich odcinkach frontu (poza prowincją Shanxi, gdzie komuniści wiązali jakieś czterdzieści japońskich dywizji) trwała aż do połowy marca, kiedy po raz kolejny parlamentariusze Kuomintangu zwrócili się do Japonii z prośbą o pokój. Tym razem jednak nie upierali się przy zakończeniu wojny w zamian za niewielkie ustępstwa terytorialne - godzili się na bezwarunkową kapitulację oraz związanie się z Nipponem sojuszem wojskowym. Czy mógłbym w ogóle wymarzyć sobie coś podobnego? Nie sądzę. Odpowiedź była krótka: mało. Przedstawiciele Cesarza zażądali zmian w kierownictwie KMT (i, ku ich zdziwieniu, okazało się, że w partii nastąpiło tąpnięcie i zrzucenie z piedestału Czanga przez Wang Jingweia) oraz zmian w ustroju Republiki Chińskiej - a dokładniej - wydzielenia tzw. rejonów autonomicznych - Yunnanu i Guangxi, które de facto stałyby się wyłączną strefą ekonomiczną Cesarstwa. Po tych dwóch punktach nastąpiło przedstawienie listy koncesji terytorialnych, jakie należy poczynić na rzecz zwycięzców. Pokonani zgodzili się na wszystko - i w tym momencie zaczęły dziać się kolejne cuda.
    Czang gdzieś zniknął - chyba więc wersja z pociskiem artyleryjskim jest dość prawdopodobna - a pałeczkę po nim przejął nie kto inny, jak Mao Zedong. Muszę przyznać, że tego nawet w kinie nie grali - prawie dwadzieścia dywizji Narodowej Armii Rewolucyjnej przyłączyło się do komunistów, a ich "zjednoczony front" doprowadził do skomunizowania tego, co w Chinach było jeszcze niepodbite - Xibei San Ma i Sinkiangu. Do tego życie mieli mi uprzykrzyć doradcy radzieccy, którzy tłumnie przybyli na dwór czerwonego cesarza. Okazało się jednak, że ich usługi są doprawdy bezcenne...

    [​IMG]
    Sytuacja polityczna w Chinach w połowie marca 1939roku

    Dość nieoczekiwanie wzmocnienie komunistów okazało się dla nich gwoździem do trumny - z jednej strony - uzyskali zasoby podporządkowanych sobie ziem, z drugiej - musieli teraz to wszystko jakoś utrzymać. Zaczęły się więc ich szeregi przerzedzać, a z górskich fortec Shanxi wychodziły na południe i zachód kolejne oddziały. Nie pozostało mi więc nic innego, jak zaatakować sam matecznik KPCh - operacja okazała się ogromnym sukcesem - nieprzyjaciel nie tylko nie bronił się efektywnie, ale wręcz nie wiedział, co się dzieje. w niczym nie przypominało to zakończonych niepowodzeniem szturmów z ubiegłych kilkunastu miesięcy. W Tokio Hirohito wraz z premierem Okadą i dowództwem sił zbrojnych świętowali po raz drugi w krótkim czasie - nad Japonią, choć zabrzmi to banalnie- faktycznie wschodziło w tym czasie słońce. Komuniści wpadli w panikę - było to bardzo widoczne w tych dniach. Wysyłali kolejne prośby o pokój z częstotliwością, jakiej nie powstydziłyby się doświadczone telegrafistki. Wszystkie te zabiegi były jednak totalnie ignorowane - należało przywrócić porządek w Chinach i tyle.

    Po zdobyciu Yananu przez Armię Kwantuńską Mao Zedong przeniósł się do dawnej siedziby Czanga - wydawało się, że na dobre zamierza pozostać w Chongqingu, jednak jego wojska zostały okrążone i wzięte do niewoli w pięknym stylu. w tym momencie ogłosić powinienem zwycięstwo, ale nie, tak prosto nie może być - pełną sprawność osiągnęły dywizje NAR w służbie KPCh i zatruwały mi życie w zachodniej części kraju. zaczął się tym samym okres wojny, który scharakteryzować można jednym słowem: nuda. Brak lotnisk, infrastruktury drogowej, atrakcji turystycznych etc. połączony z paskudnymi warunkami terenowymi spowodował, że nie dało się szybko pobić reszty obrońców. Na domiar złego, jak co roku, zima zaskoczyła nie tylko drogowców, ale także japońską armię. Nie udało się przez nią doprowadzić tego bezsensownego już konfliktu do końca w roku 1939 - linia frontu przebiega mniej więcej na granicy dawnego Sinkiangu, zobaczymy, jak długo.

    [​IMG]
    Chiny i okolice 1 stycznia 1940 roku

    Uwaga: jeśli Europa cię nudzi, nie czytaj dalej.
    Kronikarski obowiązek nakazuje mi wspomnieć także o barbarzyńskim kontynencie, który uważa się za pępek świata. W lutym w Rumunii odbyły się wybory parlamentarne, które wygrała demokratyczna koalicja. W marcu Hitler przerobił Czechy na mielonkę protektoracką, a kilka miesięcy później, bodajże we wrześniu - zaatakował Polskę (sam, chociaż Sowieci proponowali sojusz), od której początkowo dostawał niezłego łupnia. Nie wierzycie - macie screen na dowód. Wszystko skończyłoby się szybko, gdyby nie geniusz Polaków - postanowili całą swoją armię zgromadzić pod Łomżą i teraz umierają tam z głodu. Ani Niemcy, ani Rosjanie nie spieszą zbytnio z pomocą humanitarną.

    [​IMG]

    Teraz jeszcze jedna ważna informacja - moje działania na rzecz utrzymania USA z dala od wojny na razie są skuteczne - amerykański Kongres odmówił zwiększenia budżetu wojskowego.
    To by było na tyle.
     
  11. Zoor

    Zoor Ideolog gender

    Rok 1940 był dla Japonii rokiem względnego spokoju. Naród mógł świętować 2600-lecie państwa japońskiego, a dowódcy wojskowi - opracowywać plany zdominowania Azji, świata, Układu Słonecznego, czy czego tam jeszcze. Wszystko popsuł jednak Hitler, wywołując tę swoją śmieszną wojnę w Europie - zachodni barbarzyńcy (póki co) boją się między sobą, ale kto wie, co się jeszcze może zdarzyć...

    Pod koniec grudnia roku 1939 mogło się wydawać, że ostateczne pokonanie Komunistycznej Partii Chin to zadanie na zaledwie kilkanaście dni - ostatni ważniejszy punkt oporu w ujgurskim mieście Urumczi miał zostać osiągnięty i zdobyty mniej więcej w połowie stycznia. Sprawa skomplikowała się jednak wraz z przybyciem w rejon walk rezerw chińskich komunistów. Oddziały te, chociaż słabo wyposażone i źle dowodzone, nadrabiały braki swoją liczebnością i fanatyzmem, powstrzymując marsz japoński na dobre kilka tygodni. Ten krótki czas niepewności wystarczył jednak na zregenerowanie się - żołnierzom Cesarza potrzebne był odpoczynek po prawie dwóch i pół roku walk - więc nawet działanie na pół gwizdka zdało egzamin. Ostateczny upadek ostatniego bastionu Chińczyków przypadł na 18 marca - o sukcesie nie ma tu jednak co mówić - większość komunistów zbiegła do Związku Radzieckiego i z czerwonych republik knuje, jakby ukrócić japońskie panowanie nad Państwem Środka. Swoją drogą, po zakończeniu wojny zrobił się niezły chiński bigos - tereny, do których prawa rościły sobie rząd nankiński i regiony autonomiczne, zostały poszatkowane w bardzo niesatysfakcjonujący sposób i potrzeba było starań japońskich negocjatorów, żeby to wszystko uporządkować. Całe to zamieszanie dowiodło tylko jednego - Chińczykom nie można ufać i trzeba utrzymywać jak najdłużej rozbicie ich kraju.

    [​IMG]
    Bajzel

    Największą zadrą w stosunkach chińsko - japońskich stała się sprawa Sinkiangu - rząd nacjonalistyczny rościł sobie prawa do tego regionu, chociaż nie był w stanie sprawować nad nim w żaden sposób efektywnej kontroli. Poza tym, zagrożenie komunistyczne ze strony kliki Mao Zedonga nie oddaliło się nawet o cal i nie można było dopuścić do tego, żeby KPCh postawiła swoją czerwoną stopę na wyzwolonej spod jej jarzma ziemi. Dlatego też z początkiem września utworzony został Cesarski Komisariat Sinkiang, będący połączeniem administracji wojskowej z cywilnym zarządem - stan taki miał utrzymać się do czasu przygotowania Chińczyków do przejęcia rządów na tym obszarze (co nie nastąpi nigdy). Miesiąc później Wang Jingwei zostaje zmuszony do zrzeczenia się roszczeń do Port Artur i otaczających tę bazę ziem. Prawdziwym upokorzeniem dla nacjonalistów stało się jednak rozwiązanie sporu wewnętrznego na linii Nankin-Kunming. Long Yun, ambitny watażka yunnański od lat ostrzył sobie zęby na Syczuan, a jego apetyt podsycił jeszcze bardziej fakt przeniesienia w początkowej fazie wojny przemysłu zbrojeniowego w rejon Chongqingu. Początkowo rząd "centralny" za Chiny (nomen omen) nie chciał się zrzec tych terenów, jednak pod "delikatnym" naciskiem Japonii przystał na warunki Longa. Dzięki temu żadne z państw chińskich nie jest obecnie w stanie osiągnąć pozycji lokalnego hegemona i interesy samurajów są dobrze zabezpieczone.

    [​IMG]
    Ordnung

    Ciekawe rzeczy zaczęły wreszcie dziać się także poza Azją - pod koniec lutego skończyła się wojna w Polsce - chociaż "skończyła się" to nieadekwatne określenie - bardziej pasowałoby "została zagłodzona na śmierć". Niezwykła koncentracja sił Polaków pod Łomżą (niemalże całe Wojsko Polskie znalazło się w tym miejscu) spowodowała, w połączeniu z odcięciem tego skrawka ziemi od świata zarówno przez Niemców, jak i Sowietów, niezwykłą w swoich rozmiarach katastrofę humanitarną. Polacy, przetrzebiwszy wszystkie źródła żywności w okolicy, zaczęli cierpieć głód do tego stopnia, że praktyką niemalże powszechną stał się kanibalizm. Jeśli dodać do tego naloty niemieckiej Luftwaffe - można wyobrazić sobie apokaliptyczną scenerię podłomżańskiej zimy.
    Szybciej, niż z Polską poradził sobie Hitler z jej głównym zachodnim sojusznikiem - Francją. Drugiego maja Wehrmacht zaatakował państwa Beneluksu, a szóstego lipca było już po wszystkim. W podobny sposób, tyle że miesiąc wcześniej, potraktowane zostały Dania i Norwegia. Francja poddała się, Niemcy utworzyli swoją strefę okupacyjną na północy kraju i wszyscy są, póki co, dość zadowoleni. Marszałek Petain nie ma konkurencji poza paroma zbuntowanymi generałami, których jednak praktycznie nikt nie popiera. W sumie sytuacja rozwija się wręcz podręcznikowo - nie warto by było w sumie nawet o tym wspominać, gdyby nie japońskie zakusy na Indochiny - długo trwały debaty nad tym, czy zażądać całego obszaru francuskich kolonii w Azji, czy tylko ich części (a może pójść na całość i dorzucić do pakietu jeszcze Madagaskar?). Zwyciężyła jednak opcja najmniej inwazyjna - trzeba wszak dbać o wizerunek w oczach naczelnego dostawcy ropy. Francuzi na tę rozsądną i umiarkowaną propozycję przystali, oddając tereny pod budowę baz lotniczych dla wojsk japońskich.
    O czym jeszcze warto wspomnieć w odniesieniu do reszty świata? Rumunia, w której doszło do prawicowego zamachu stanu przeprowadzonego przez Żelazną Gwardię, została rozkrojona przez ZSRR, Węgry i Bułgarię. Związek radziecki ponadto "wyzwolił" państwa bałtyckie i ponoć ich ludność tak się cieszyła, że ze łzami w oczach witała krasnoarmiejców. Na południu kontynentu nieustraszone wojska włoskie wbiły się w Grecję. To w sumie tyle.
    Ach, jest w sumie jeszcze jeden fakt czysto dyplomatyczny, dotyczący Japonii, Niemiec i Włoch, ale niestety nie mogę wspomnieć o szczegółach - Kempeitai czuwa.

    [​IMG]
    Sytuacja w Europie - Nowy Rok 1941
     
  12. Zoor

    Zoor Ideolog gender

    There's no way Yugoslavia can be messed up like this

    Minął sobie rok 1941. "Minął sobie" to bardzo dobre określenie w tym przypadku - nie wydarzyło się nic z tego, co zakładali cesarscy planiści w Tokio - i szybko się to na nich zemściło. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o wydarzeniach, które rozegrały się w przeciągu tych dwunastu miesięcy - jednak już na wstępie ostrzec muszę, że nic ciekawego się w zasadzie nie wydarzyło...

    Dla Japonii był to rok wytchnienia po zakończonej zwycięstwem wojnie z Chinami. Wojska stacjonowały spokojnie w koszarach, a stocznie budowały nowe lotniskowce dla Cesarskiej Marynarki Wojennej. Trzeba było wreszcie zająć się produkcją nowych okrętów - nacisk na działania lądowe, który przyniósł szybkie pokonanie Państwa Środka, nie przysłużył się flocie, która nie tylko nie zwiększyła swej liczebności w pożądanym stopniu, ale także coraz silniej odstawała poziomem technologicznym od Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Nad Nipponem zawisło więc widmo stania się jedynie drugorzędnym mocarstwem - przyszłe wydarzenia miały udowodnić, że zagrożenie to było niezwykle realne.
    Powoli stabilizowała się sytuacja na okupowanych obszarach Chin - Cesarski Komisariat Sinkiang stał się spokojnym obszarem - w sumie trudno było się temu dziwić - naczelne dowództwo w Tokio uznało, że jest to rejon kluczowy dla zabezpieczenia interesów państwa w całej Azji. powstawały więc nowe bazy lotnicze, linie kolejowe i drogi - wszystko służyć miało celom, których jeszcze nie ujawniono. widać było jednak po tych posunięciach, że coraz większe wpływy zdobywają wojskowi, niezadowoleni z łagodnej polityki zagranicznej rządu. Nie kwestionowano jedynie (choć w prywatnych rozmowach znaleźć usłyszeć można było zgoła inny pogląd) utrzymywania przyjaznych relacji ze Stanami Zjednoczonymi - dostawy ropy dla rozwijającego się nihońskiego przemysłu blokowały argumenty niezadowolonych z tego stanu japońsko-amerykańskich stosunków.

    Okres pokoju oznaczał większy udział wojskowych w polityce - traktowani powszechnie jako bohaterowie żołnierze stanowili świetne zaplecze dla przeprowadzenia trzeciego sierpnia zmiany rządu. Trudno nazwać ówczesne wydarzenia puczem, jednak nie pozostawia wątpliwości, że rezygnacja premiera Okady złożona na ręce cesarza została wymuszona. Schedę po nim objął Tojo Hideki, który obsadził wszystkie kluczowe stanowiska bliskimi sobie ludźmi. Stało się jasne, że okres łagodnej polityki właśnie zakończył się. Pozostawało jedynie jedno pytanie: gdzie Japonia skieruje swój wzrok tym razem?

    [​IMG]
    Teraz zamiast mapy dostaniecie rząd - o!

    Ciekawie zrobiło się wreszcie w Europie - nie myślcie jednak, że Amerykanie wysadzili na jakiejś francuskiej plaży desant, albo że Niemcy wzięli się za łby z Sowietami (takie rzeczy nie mają przecież prawa się zdarzyć). Bardzo interesująco zrobiło się natomiast na południu - już na początki roku Włosi ogłosili aneksję Grecji - znając życie, będą mieli teraz wielkie problemy z okupacją tego kraju - tym bardziej, że Mussolini najwyraźniej chce powiększyć o Helladę swoje "rzymskie" imperium. Na północ od Grecji jest (a raczej była sobie) Jugosławia. Była. Drugiego (a może trzeciego, jeśli weźmie się pod uwagę różnice czasu) marca południowym Słowianom wypowiedziało niezależnie wojnę pół Starego Kontynentu. Niemcy - zrozumiałbym. Węgrzy - też nic dziwnego. Stało się jednak inaczej - wszyscy sąsiedzi wbili się w monarchię Karadziordziewiczów i każdy chciał jak najwięcej dla siebie. Ostatecznie skończyło się na tym, że po kilku wyścigach na długich dystansach Madziarom udało się zdobyć Belgrad i dostęp do morza w Czarnogórze (sic!), Bułgarzy wyrwali ładną porcję składającą się z Macedonii i Kosowa, Niemcom przypadła Chorwacja, Bośnia i południowa Serbia, Rumuni ostatecznie opanowali jedno tylko większe miasto i tylko włosi nie mieli powodów do zadowolenia - ledwo udało im się wyprzeć armie przeciwnika z Tirany...
    W sumie na tym mogłaby się ta historia skończyć - naprawdę ciekawie zrobiło się jednak jesienią - wycieczki na słoneczne wybrzeże Adriatyku wykupili Brytyjczycy wraz z licznym gronem przyjaciół, krewnych i znajomych Królika i tak dalej... Już na początku września jeden z większych desantów alianckich dotarł na przedpola Sofii, a kolejny, po zmieceniu z powierzchni ziemni poprzedniego - zdobył przejściowo bułgarską stolicę. Bałkański kocioł w tym nowym wydaniu posłużył Niemcom do przyrządzenia całkiem smacznego gulaszu ze świeżych produktów pochodzących z całego świata - Wyspy Brytyjskie, Kanada, Australia, Nowa Zelandia, a nawet afrykańskie posiadłości tzw. Wolnych Francuzów - wybór niemalże jak w dobrym supermarkecie. Kolejne dostawy w drodze - Londyn dba o zachowanie świeżości swoich produktów!

    [​IMG]
    Wyjdą z tego kotła smakołyki niczym z paryskiej szkoły le Cordon Bleu
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie