Nietypowy aar Austrią...

Temat na forum 'EU II - AARy' rozpoczęty przez mammix, 7 Marzec 2007.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. mammix

    mammix Guest

    AGCEEP, Hard, Coward (na wyzszych poziomach wscieklosci wszyscy atakowali mnie, jak mialem 4 bb....)
    -------------------------------------PROLOG-------------------------------------------------------


    Nazywam się Rodger. Mam już... eeee... no dużo lat, nigdy nie byłem dobry w liczeniu. Urodziłem się w trakcie którejś krucjaty, moim ojcem podobno jest Ryszard (tak, ten sławny, z Anglii), ale ja nic nie pamiętam.
    Za to doskonale pamiętam moment odjazdu rycerzy. Atakowani przez wściekłe muzułmańskie masy uciekliśmy na wybrzeże.
    Pamiętam jak z Arturem poszedłem do Jaskini. Wtedy to po raz pierwszy ujrzałem Arkę Przymierza i Świętego Grala. Jeszcze nie wiedziałem, jakie mają one moce, rozumiałem jednak, że muszę zostać tu i chronić artefaktów.
    Po 20 latach znudziło mi się... Zgłębiając tajemne księgi, odkrywając sekrety alchemików pojąłem moc tych świętych przedmiotów. Pewnego dnia postanowiłem ich użyć...
    Zyskałem nieśmiertelność i niesamowitą siłę.
    Podróżowałem następnie po całej Europie, pomagając słabszym, jednak widząc, jak mój dar jest wykorzystywany, zdenerwowałem się. Arkę przymierza zniszczyłem (i tak jej akurat nikt nie mógł użyć- jedynie posiadacz Grala), Grala zabrałem ze sobą w dalszą podróż.
    Spodobała mi się Polska, więc tam osiadłem. W końcu tamtejsze konflikty przeniosły mnie do Czech, więc nie tak daleko.
    Wtedy zrozumiałem, że w pomroce dziejów zaginęła dusza katolicyzmu, czy chrześcijaństwa jak dawniej. Królowie zamiast zebrać się i uderzyć w muzułmana, bili się między sobą, często o pietruszkę. Katolicyzm stał się religią pychy i bogactwa. Bóg był jedynie przykrywką.
    Zapragnąłem wtedy to zmienić. Przejąłem władzę w Czechach. Wpierw chciałem działać pokojowo, lecz okazało się to niemożliwe. Wplątałem się w wyniszczające wojny, które oczywiście wygrałem, ale moi ludzie, zamiast mi dziękować, zorganizowali zamach stanu. Oczywiście przeżyłem (choć księgi piszą inaczej).
    Poczułem okrutny wstręt do ludzi. Wszystko brudne, kłamliwe, grzeszne... Ponownie przejąłem władzę, lecz zamiast być prawym, zacząłem wyniszczać wszelkie bunty, wszystko mi niewierne. Zrozumiałem, że stałem się takim samym grzesznikiem jak inni, ale wcale się nie zmartwiłem. Ludzie zaczęli mi oddawać szacunek. Ja zrozumiałem, że jako nieśmiertelny mam okazję do cudnego życia. A tym drugim postanowiłem się nie przejmować.
    I wtedy nadszedł on- wysłaniec Boga, spalony na stosie. Jan Hus.
    Wielokrotnie z nim rozmawiałem (już jako następny król Czech- musiałem zabijać własne dzieci i zmieniać swój wygląd, aby dalej być tym najważniejszym). Byliśmy dobrymi „kumplami”. Wydawało mi się, że znowu stanę się dobry. Ale...
    Mnie odsunięto od władzy, Husa spalono. Widziałem, jak ci katolicy śmieją się niego, jak go zabijają, jak go dyskryminują. Coś się we mnie złamało.
    Następnego dnia i ja miałem się znaleźć na stosie. Co gorsza, mój dobytek, także kielich, został w zamku. Tego mogłem nie przeżyć...
    I pojawił się lucyfer.
    Siedziałem w małej celi, nic nie robiąc, pojawiło się czerwone światło. Głos (przerażający) zaproponował mi układ.
    Nie wiem, czemu się zgodziłem, żałuję. W każdym razie, z kielichem (diabeł nie wiedział, że jestem strażnikiem, dziwne...) uciekłem do Austrii.
    Po zabawie sylwestrowej (czyli „modłach” w „kościele”), zabiłem króla Austrii. Podszyłem się pod niego. Tak miała się rozpocząć moja złota epoka, Austrii tym bardziej.
    Nastał rok 1419... Plugawi królowie już niedługo mieli istnieć na tym świecie.
     
  2. mammix

    mammix Guest

    Część pierwsza mych wspomnień, czyli jak stałem się tyranem.

    Matko! Jak ten kraj mógł jeszcze funkcjonować?? Infrastruktura w fatalnym stanie, handel- nie lepiej, armia- ledwo co nadążała za normami europejskimi. O projektach morskich nie ma po co mówić. Na tereny Austrii mają chrapkę Węgrzy, Czesi. Panoszyli się tu mieszkańcy Styrii, Tyrola, Papiestwa... Mało terenów i mała armia... Zacząłem żałować mego wyboru, ale okazało się, że przyjemność budowania potęgi z liliputa jest bezcenna.

    Rok 1419. Po hucznej i wesołej zabawie już o 8 rano wpadłem z butelką wina do sali balowej. Nie widziałem dość dobrze, to prawda, lecz rozpoznawałem kontury upitych ministrów, doradców, generałów.
    -Służba, dawać mi tu ten arabski dzwon!
    -Panie, jaki dzwon?
    -Cholera, zapomniałem, zostawiłem go w Konstantynopolu. Będę go kiedyś musiał odbić. No, nieważne. To dawać mi tu jakieś inne dzwonki!
    Służący powrócił po momencie z malutkimi dzwoneczkami kościelnymi.
    -Cóż, dobre i to- powiedziałem i zadzwoniłem.
    Dzwoniłem jeszcze 5 minut, dopiero wtedy rada państwa zdołała się obudzić.
    Upici radcy nie stawiali sprzeciwu i podpisali dane im reformy bez zająknięcia. Wszystko było legalne.
    Rok 1419 zaczął się obiecująco.
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/a5618b0ebd6a9223.html
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/df5d72cda6c284f5.html
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d266a76ed6b5106d.html
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/74bc382433a98795.html

    Tylko jedna osoba zapamiętała to wydarzenie.
    Na dodatek, ta osoba domyśliła się, że nie jestem Albertem V.
    Von Walsee, bo tak się zwał ten minister, poszedł mi jednak na rękę. Nikomu nic nie powiedział, na dodatek zaczął mi doradzać jak i gospodarczo, jak i militarnie.
    Chłopak był mądry i uczynny. Wiedziałem, że będzie dobrym przyjacielem, wtajemniczyłem go więc w plan podboju świata, wyjaśniłem mu moją nieśmiertelność. Na moje szczęście, nakazał otrzymania tej mocy. Przy pierwszym lepszym konflikcie miał „zginąć” i zostać mym tajnym współpracownikiem na całe życie.
    Ale teraz, 2 stycznia 1419, nasza znajomość dopiero kiełkowała, jak się teraz mówi, w roku 1820, w roku końca świata.
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/3d288eac0b5199ff.html

    Lipiec. Moje reformy przyniosły wreszcie jakiś efekt. Nasza technologia handlowa wzrosła. Wreszcie zaczęły działać szkoły kupieckie, czekać było już niewiele na wysłanie pierwszego kupca z Austrii.
    ...co stało się za miesiąc. Rupert Galeeze wyjechał do Kercza zawojować tamten rynek. Skutecznie.
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/15a9b52080459a2a.html
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f0efe71f7810f090.html

    -Panie, złe wieści.
    -Coś związanego z naszym kupcem?
    -Gorzej. Ambasador z Czech...
    -Ha. Cóż może się takiego stać w Czechach, czego my byśmy się mogli obawiać?
    -...
    -Jedynym problemem było by zmartwychwstanie Husa, co niestety, albo na szczęście, niemożliwe.
    -Panie....
    -No co? Może mi wmówisz, że Hus przejął jeszcze władzę i mnie też chce obalić?!
    -Najpierw Hus przejmie władzę w Czechach... Dopiero potem zaatakuje was- powiedział ambasador z Czech. Zygmunt Luxemburski jest idiotą, pozwolił rozprzestrzenić się nieznanemu dotąd ruchowi pogańskiemu, nazywają siebie Husytami.

    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8bf3377ca725a86a.html

    Już wtedy dojrzałem, jak się zmieniłem. Chciałem koniecznie zniszczyć tych „heretyków” i przejąć władzę w CAŁYCH Czechach, a nie w jakiś małych, słabych prowincjach.
    Tak, już wtedy stałem się tyranem...

    Nastepny odcinek niebawem
    ps: jak teraz dawac obrazki? tag [​IMG]
     
  3. mammix

    mammix Guest

    no i udalo sie dzisiaj ;)

    Wspomnień ciąg dalszy, czyli wojna z Bogiem

    Ach, ja grzeszny... Nie mogłem usnąć, wiedziałem, że to może źle się skończyć.
    Bóg wysłał swoją armię, by mnie ukarać.
    Pewnie miałem siedzieć w więzieniu i czekać na śmierć, głupi nie jestem.
    Pewnie gdzieś się pomyliłem, wiedziałem jednak, że jestem kowalem swego losu.
    Wiedziałem też, że nie uchronię się przed odpowiedzialnością, dzień sądu nadejdzie.
    Ale wtedy będę gotowy...

    Mój stan poprawił się z początkiem września 1419. Pod koniec sierpnia Husyci weszli do sojuszu z Litwą i Polską, co prawie wrzuciło mnie do grobu. Otrzeźwienie nadeszło od strony infrastruktury- wreszcie urzędnicy zostali wyszkoleni, aby awansować ich, co niezwłocznie uczyniłem.
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/3ebad811f8853e62.html

    W październiku 1419 wydałem mych najlepszych dworzan za dwórki Węgier i Czech.
    Tu objawiła się okrutność ludzi: niby, że sojusznicy, a zaproponowali mi hołd lenny, jakbym był głupi.
    -Idioci, zapamiętam to sobie- odparłem obu posłańcom.
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/48d0affd3ef6db92.html

    W 1420 Husyci szykowali się do wojny, musiałem zrobić to samo. Wpierw poprosiłem Luksemburg o pozwolenie na przemarsz mych wojsk. Ich władca nie śmiał zaprotestować.
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c1646ae7acffc18a.html

    Aż stało się.
    -Więc, jest taka możliwość?
    -Oczywiście. Austriacy i Węgrzy prześlą nam wojska i pieniądze... Nie wiem tylko jak pokonamy armie sojuszu, w końcu Polska to potęga...
    -Ja bym się martwił samymi Husytami. Za bardzo urośli w siłę, jeszcze trochę i zgnietli by nas i innych katolików.
    ...
    Zastępy wojsk i pieniędzy przekroczyły granicę. Cała akcja, choć pochopna, była ostatnią szansą na odzyskanie terenów. Mnóstwo zależało od posłańców noszących wieść
    ...
    -Papież jest po naszej stronie, także coś przyśle.
    -Wojska papieża dojdą za późno, sprawa dawno upadnie...
    -Oni mają przewagę...
    -To się nie zmieni już nigdy, chyba, że wygramy.
    -Oj nie jestem pewnien...
    -To jedyne wyjście...
    ...
    Gnające konie mijały granice prowincji i miasta. Szpiedzy już zaostrzali swe sztylety. Wszystko rwało.
    ...
    -Tak!
    -Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia.
    -Pomódlmy się o zwycięstwo...
    -Po co? Gdyby Bóg był z nami, nie sprowadzał by tej plagi.
    -Co racja to racja...
    -Chodźmy lepiej polepszyć nastroje naszych żołnierzy.
    ...
    Wilno, Kraków, Warszawa- te trzy miasta wyrzucały posłańców na zbyty pysk.
    Wiedeń, Buda- te dwa miasta z ochotą przyjęły propozycje...
    ...
    18 marca 1420 roku to data śmierci, przerażenia i zniszczenia wszystkiego co dobre. Świat już nigdy nie był taki sam, może i dobrze, ale nie powiem tego w twarz tym, co zginęli.
    18 marca 1420 roku to data wybuchu „Wielkiej” wojny czeskiej. Wojny, która pochłonęła tysiące istnień, która zakończyła się dopiero, gdy Czechy przestały istnieć, haha, która na szczęście odbyła się bez ingerencji Litwy i Polski, znaczy nie w sposób, jaki oczekiwano...
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/5b5d5a52b3c8e6d1.html

    Zaczęło się standardowo; zmieniłem budżet i stan armii.
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/769f6064aa1e9d24.html
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/2611fa82480a5103.html

    ...która nie była w stanie uczestniczyć w konflikcie. Trzeba było więc czekać na cud i na natarcie Husytów po ich prawdziwy cel- po mnie.

    I kiedy Husyci zdobywali miasto za miastem, cud się stał.

    -Ekscelencjo.
    -Nie ma potrzeby takich ceregieli.
    -Jestem prostym dzikusem, jest moim obowiązkiem mówienie tak.
    -Zdziwiłbyś się, kim ja jestem.
    -Wolę nie wiedzieć.
    -Słusznie. Wprowadzę Cię do komnaty cesarza, tam porozmawiasz o sojuszu. Ja jeszcze za mało znaczę, jeszcze.
    -Będziesz miał świetlaną przyszłość.
    -Wiem!

    Polubiłem tego poganina. Zmuszony do przyjęcia chrześcijaństwa, przyjął imię Władysław. Jego zachowanie zdziwiło wszystkich- z dzikusa stał się wspaniałym i mądrym władcą. Nie zapominał o swej przeszłości i karał się przed innymi, „pełnymi” katolikami.
    Jednego, czego mu brakowało to mej wiedzy.
    Postanowił bronić świata przed heretykami, nie wiedział jednak, że tylko Husyci nimi nie byli.
    Taki był Władysław Jagiełło, który w maju 1420 wstąpił do mego sojuszu.
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/dd02c405a1989e43.html

    Aby jeszcze bardziej wzmocnić armię, potrzebowałem pieniędzy. Przykro mi było, ale musiałem:
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/365ba1d0314ba8ee.html

    Wybudowanie armii i marsz na północną Austrię. Nie wiedziałem, że walki mych niedobitków tak zmotywują Władysława, że ten wyśle 50 tysięcy piechoty na pomoc Czechom.
    W każdym razie me wojska dostawały nieźle w kość, udało mi się zgromadzić 6 tys. Armię w Sudetach. Wraz z Czechami próbowaliśmy odbić prowincję z rąk wroga.
    I dwa lata po wybuchu wojny cud stał się faktem. Wataha Polaków rozbiła Boskie wojska, opanowała wrogie miasta.
    Pod koniec stycznia 1423 wszystko było pozamiatane. 23 stycznia 1423 padła Praga i Boskie powstanie.
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/11c234bc9e527ad3.html

    W międzyczasie, a dokładniej w lipcu 1422 nadszedł czas na von Walsee. Oficjalnie zmarł, walcząc z heretykami, a naprawdę dołączył do mnie w tajemnym spiskowaniu. Użył kielicha.
    Wtedy też nasi kupcy osiągnęli maximum dla naszego handlu w Kerczu. Od tego czasu handlarze mieli być wysyłani do Ligurii (pierwszy z nich pojechał w styczniu 1423).
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d581018ce8413b14.html
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8ea19d1edb3b991c.html

    Przed negocjacjami pokojowymi byłem jednak smutny. W końcu to nie moje wojska mnie obroniły, ale nieświadom tego faktu obrońca Boga...

    kiedys bedzie kolejny odcinek :)
    Ponad miesiąc ciszy, zamykam i czyszcze
    Ser
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie