Noc polarna - Finlandzki AAR

Temat na forum 'HoI II - AARy' rozpoczęty przez Ceslaus, 13 Maj 2009.

?

Co powinno być w części opisowej AAR-a

  1. Dialogi

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  2. Fabuła

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  3. Opisy

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  4. Obecna forma jest ok.

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  5. Inna propozycja - napisz w poście

    0 głos(y/ów)
    0,0%
Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    WSTĘP​


    [​IMG]

    1. Tło historyczne

    Najstarsze ślady obecności ludzi w Finlandii datuje się na VIII tysiącl. p.n.e.; u progu n.e. zamieszkana w dużym rozproszeniu przez koczowniczych Lapończyków; od ok. 100 n.e. z obecnej Estonii przeprawiały się plemiona Finów, które do VIII w. zasiedliły południową i środkową Finlandię spychając Lapończyków na północ; osadnicy trudnili się rolnictwem, myślistwem i rybactwem, nie stworzyli organizacji państwowej. Od XII w. Finlandia stała się terenem ekspansji i rywalizacji szwedzkiej, duńskiej i ruskiej (Nowogród Wielki), połączonej z chrystianizacją kraju (katolicyzm ze Skandynawii, prawosławie z Rusi); decydujące znaczenie miały szwedzkie wyprawy krzyżowe: 1155 lub 1157 (założenie Abo ob. fińskiego Turku, początek budowy fińskiej organizacji kościelnej), 1249 50 i 1293 (wzniesienie twierdzy w Wyborgu); rywalizację między Szwecją a Nowogrodem Wielkim o Karelię zakończył jej podział dokonany na mocy traktatu w 1323, który po raz pierwszy określił fińską granicę wschodnią. Finlandia stała się integralną i równoprawną częścią Królestwa Szwecji, czego nie zmieniło kilkakrotne nadawanie jej w lenno młodszemu bratu króla, czasowe mianowanie gubernatorów całego kraju oraz podniesienie do godności wielkiego księstwa (1581) przez Jana III Wazę; przedstawiciele Finlandii mieli prawo do udziału w elekcji władców szwedzkich oraz do zasiadania w szwedz. parlamencie stanowym. Osadnictwo szwedzkie, trwające XII-XVIII w., objęło głównie wybrzeża kraju i ze względu na niewielką gęstość zaludnienia Finlandii nie powodowało konfliktów narodowościowych. Za panowania Gustawa I Wazy (1523-60) stopniowo wprowadzano luteranizm; z propagowaniem nowego wyznania wiążą się początki piśmiennictwa w języku fińskim (tłumaczenia dzieł religijnych przez bpa M. Agricolę w połowie XVI w.).
    Konflikty Szwecji z państwem moskiewskim w 2 połowie XVI w. i na początku XVII w. spowodowały przesunięcie wschodniej granicy fińskiej, 1595 wyznaczono ją od Przesmyku Karelskiego do Morza Barentsa, 1617 na mocy pokoju w Stołbowie Rosja odstąpiła Ingrię oraz Karelię po jeziora Ładoga. W połowie XVII w. rządy gubernatora P. Brahe zapoczątkowały okres ożywienia gospodarczego i kulturalnego (lokacje miast, 1640 założenie szwedzkiego uniwersytetu w Abo), przerwany przez katastrofalne nieurodzaje (zwłaszcza w latach 1696-97) oraz wznowienie walk szwedzko-rosyjskich; podczas kolejnych wojen (1700 21, 1741 43 i 1788 90) działania toczyły się także na terytorium Finlandii; ich skutkiem była kilkakrotna okupacja kraju przez wojska rosyjskie, zniszczenia gospodarcze oraz straty terytorialne: 1721 na mocy pokoju nysztadzkiego większości Karelii z Wyborgiem, a 1743 na mocy traktatu w Abo dalszych pdołudniowo-wschodnich ziem fińskich; pojawiające się przekonanie o nieudolności monarchii szwedzkiej i nieliczeniu się przez nią z interesami Finlandii prowadziło do idei utworzenia państwa fińskiego pod protektoratem Rosji (G.M. Sprengtporten, "sprzysiężenie z Anjala" oficerów fińskich 1788).
    Panowanie szwedz. w Finlandii zakończyło zajęcie jej przez wojska rosyjskie w czasie wojny 1808-09, będącej bezpośrednio skutkiem francusko-rosyjskiego traktatu w Tylży (1807); zwołany 1809 przez cara Aleksandra I do Borga (fińskie Porvoo) parlament fiński uznał zwierzchnictwo cara jako wielkiego księcia Finlandii; na mocy pokoju we Fredrikshamn (fińska Hamina) Szwecja scedowała Finlandię wraz z Wyspami Alandzkimi na rzecz Rosji. W okresie 1809 1917 Finlandia miała status autonomicznego wielkiego księstwa, związanego z Rosją unią personalną; autonomia obejmowała własny parlament, rząd (zw. Senatem), sądownictwo, administrację, armię i granicę celną z Rosją; w praktyce nie w pełni ją realizowano; parlamentu nie zwoływano do 1863; cara reprezentował w Finlandii generał-gubernator, w Petersburgu rezydował minister do spraw Finlandii; 1812 Rosja zwróciła tereny zajęte na mocy traktatów z 1721 i 1743 (po Ładogę); 1812 stolicę przeniesiono z Abo (Turku) do Helsinek. Urzędowym językiem Finlandii pozostał szwedzki, używany przez wyższe warstwy społeczeństwa; rosnące wśród nich poczucie związku z krajem zamieszkania zaowocowało zainteresowaniem się miejscowymi tradycjami i kulturą (E. Lonnrot Kalewala, 1835) i pojawieniem się fińskiej świadomości narodowej wśród części warstw oświeconych; staraniom o upowszechnienie i równouprawnienie języka fińskiego przewodził ruch fennomanów, który w 2 połowie XIX w. przybrał formę fińskiego narodowego stronnictwa politycznego. Osłabienie Rosji po wojnie krymskiej rozpoczęło okres liberalizacji polityki caratu wobec Finów: 1863 zwołano parlament stanowy, stopniowo wprowadzono język fiń. do szkół i urzędów, utworzono odrębny fiń. system monetarny; po 1881 podjęto próby ograniczenia autonomii Finlandii oraz rusyfikacji jej instytucji, zwłaszcza 1898 1904 za generała-gubernatora N.J. Bobrikowa (zabity w zamachu). Wybuch wojny rosyjsko-japońskiej i rewolucji 1905 (która objęła również ziemie Finlandii) ponownie zmusiły carat do ustępstw; nowoczesna reforma parlamentarna 1906 wprowadziła zamiast zgromadzenia stanowego 1-izbowy parlament z wyborów powszechnych i bezpośrednich (Eduskunta). Wydarzenia z przełomu XIX i XX w. przyczyniły się do zróżnicowania fińskiej sceny politycznej; wśród fennomanów nastąpił rozłam na stronnictwo ugodowe (starofinowie) i broniące autonomii (młodofinowie), 1899 założono Fińską Partię Socjaldemokratyczną (radykalny program społeczny i niepodległościowy), a 1906 liberalną Szwedzką Partię Ludową i reprezentującą ludność wiejską Unię Agrariuszy.
    Finlandia nie uniknęła walk klasowych, które groziły rozsadzeniem europejskiemu społeczeństwu w końcowych miesiącach pierwszej wojny światowej. Wojna oznaczała dla klasy robotniczej coraz głębsze pogarszanie warunków życia, brak niezbędnego zaopatrzenia, głód i nędzę. Ciągła agitacja komunistyczna zaostrzyła sytuację do tego stopnia, że powstały dwie konkurencyjne armie. Miejscowi komuniści, niezadowoleni robotnicy i chłopi, oraz nieliczni, ale agrsywni fińscy anarchiści wstąpili do Gwardii Czerwonej, wspieranej przez stacjonujących w Finlandii żołnierzy rosyjskich w liczbie około 40 000. Biała Gwardia, stanowiła zbrojne ramię ziemiaństwa i burżuazji, dowodził nią Carl Gustav Mannerheim, który właśnie powrócił do Ojczyzny.
    Wprawdzie czerwoni znaleźli się w posiadaniu najlepszych terenów - Helsinek i ośrodka przemysłowego Tampere, ale biali mieli przewagę w postaci lepszego przygotowania wojskowego, wieloma z ich jednostek dowodzili oficerowie wojsk carskich, a także weterani batalionu jegrów sformowanego przez Niemców do walki z rewolucjonistami, wkrótce wojska "białych" udowodniły, że umiejętnościami taktycznymi znacznie przewyższają czerwonych. Pomimo wielu obaw rząd białych poprosił o pomoc Cesarstwo Niemieckie, które wysłało do Finlandii siły ekspedycyjne. 6 tygodni po desancie Niemców czerwoni skapitulowali.
    Oficjalny traktat pokojowy został zawarty w Dorpacie, Finlandia uzyskała potwierdzenie niepodległości przez Rząd Radziecki oraz dostęp do arktycznego Portu w Pestamo. Kolejne lata przyniosły Finlandii względny spokój, jeśli nie liczyć ograniczania roli partii komunistycznej, i niepokoi wywołanych przez faszystowską partię Lapula, której członkowie dokonali nieudanego zamachu na ówczesnego prezydenta.

    [​IMG]

    Ustrój państwa

    [​IMG]

    Sytuacja międzynarodowa Finlandii w 1933 roku

    [​IMG]

    Skład rządu na dzień 2 luty 1933​

    2. Armia Lądowa

    Większość kadry oficerskiej pochodziła z szkolonego przez Niemców w czasie I Wojny Światowej Batalionu Jegrów. Była to jednostka doborowa, a oficerowie fińscy którzy przebyli cały szlak bojowy w Rosji, i w Finlandii po kilku latach niepodległości dowodzili zwykle pułkami lub dywizjami. Najbardziej doświadczonym i poważanym oficerem w całym wojsku był sędziwy Carl Gustav Mannerheim, który miał za sobą służbę w armii carskiej. O jego wspaniałych osiągnięciach może świadczyć fakt iż to właśnie jemu, wówczas jeszcze prostemu porucznikowi, powierzono misję zbadania Azji i nawiązania kontaktu z przedstawicielami religii buddyjskich na tym obszarze.
    Armia fińska składała się głównie z poborowych, którzy odbywali krótkie szkolenie wojskowe następnie zaś przechodzili do rezerwy, bądź zostawali w wojsku. Armia podzielona była na 6 dużych jednostek. Największym problemem fińskiego wojska był brak nowoczesnych środków transportu, takich jak samochody czy pojazdy pancerne. W całej Finlandii nie było ani jednego czołgu, nie było też ani jednego samolotu wojskowego...

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]


    [​IMG]


    [​IMG]

    [​IMG]

    3. Flota Wojenna

    Flota Finlandii składa się z dwóch przestarzałych okrętów Obrony Wybrzeża oraz skromnej flotylii okrętów podwodnych. W przypadku działań wojennych jej zadaniem jest wspieranie wojsk lądowych ogniem dział, oraz w miarę możliwości szkodzenie flocie przeciwnika.

    [​IMG]

    4. Przemysł

    Gospodarka Finlandii ze względu na charakter geografii i topografii kraju jest bardzo słabo rozwinięta, większe miasta i zakłady przemysłowe są rozrzucone głównie wzdłuż wybrzeża.

    [​IMG]


    [​IMG]
     
  2. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek I...

    czyli witamy w Finlandii przyjaciele!​



    [​IMG]

    1 luty 1933 Kwatera marszałka Mannerheima

    Baron Carl Gustav von Mannerheim jak co rano popijał mocną herbatę. Znudzony poranną prasą i ciągłymi utarczkami w parlamencie spojrzał na raport, jaki pisał dla generała Ostermana, odnośnie sensu utrzymywania szefostwa sił zbrojnych na pierwszej linii w czasie walk. Biorąc pod uwagę siły czerwonych o jakich meldowali obecnie zwiadowcy (1 dywizja w Murmańsku, 1 dywizja w połowie drogi między Leningradem, a Murmańskiem i jeszcze jedna dywizja w Leningradzie) można byłoby uderzyć na czerwonych i zająć kawałek wielkiego państwa z jego wszystkimi fabrykami, starymi carskimi pałacami i surowcami, na których brak tak bardzo narzekał minister gospodarki. Tak, Finlandia miała tylko dwie możliwości – albo zwycięska wojna z bolszewikami, albo stworzenie wielkiego skandynawskiego państwa złożonego z Danii, Norwegii i Szwecji, oraz oczywiście Finlandii. Marszałek po raz ostatni przeczytał swój raport.
    - Kapitanie, proszę natychmiast tu przyjść – zawołał. Po chwili w drzwiach zjawił się młody oficer w stopniu kapitana.
    - Pan mnie wzywał marszałku?
    - Tak, proszę to natychmiast zawieźć do szefa sztabu generalnego.

    1 luty 1933 godzina 15.30 granica fińsko – sowiecka

    [​IMG]

    Kapral Kouvuniemi z 10 Dywizji Piechoty jak codziennie prowadził swoją drużynę na patrol. Wokoło żywej duszy, tylko śnieg, słupy graniczne i las. Część jodeł jest naszych – pomyślał kapral – A tamte po drugiej stronie przesieki to już są jodły sowieckie, bolszewickie. Niby takie same jak nasze, ale to są ICH jodły.
    W oddali zamajaczyło kilka sylwetek odzianych w zielone mundury i charakterystyczne wysokie czapki „buddionówki”. Po drugiej stronie granicy szedł sowiecki patrol. Składał się z pięciu żołnierzy i jednego podoficera. Finów było więcej – sześciu żołnierzy, jeden podoficer.
    - Zatrzymujemy się, czekamy, aż przejdą sowieci – mruknął Kouvuniemi. Żołnierze bez większych sprzeciwów zatrzymali się i pozdejmowali z ramion karabiny. Sowieci zaś powoli zbliżali się. Gdy oddział sowieckich pograniczników przebył połowę drogi, Rosjanie również zdjęli karabiny z ramion. Przez chwilę oba oddziały stały tak i mierzyły do siebie wiedząc, że ten kto pierwszy otworzy ogień i odda kilka celnych strzałów wygra to starcie. Wreszcie Sowieci ruszyli. Szli powoli, ostrożnie cofając się od linii granicznej. Finowie zaś stali w miejscu, i tylko odprowadzali wzrokiem Rosjan.
    Gdy sowieci zniknęli za dużą zaspą, leżącą po jednej i po drugiej stronie, kapral dał znak by ruszać.

    1 luty godzina 22.00 gabinet premiera


    [​IMG]

    Premier Tovio Kivimaki od kilku minut oczekiwał na ważny telefon od marszałka Mannerheima. Obaj z marszałkiem uważali, że państwowy przemysł zbrojeniowy potrzebuje nowej fabryki karabinów maszynowych. Wystąpił jednak poważny problem z dyslokacją, gdyż w Helsinkach nie było zbyt bezpiecznie budować nowego zakładu zbrojeniowego, zwłaszcza biorąc pod uwagę duże niebezpieczeństwo ze strony Rosji. Z tego samego powodu pod uwagę nie można też było wziąć większości terytorium państwa, które w jakiś magiczny zupełnie sposób „przytuliło się” do zachodnich granic Sowietów. Zdaniem szefa wywiadu najlepszą lokalizacją dla nowej fabryki byłby AEland, wyspa leżąca dokładnie w połowie drogi pomiędzy brzegami Finlandii, a Sztokholmem.
    Z zadumy wyrwał premiera dźwięk dzwonka.
    - Pan premier? Marszałek Mannerheim na linii.
    - Witam panie marszałku, bardzo się cieszę, że pana słyszę.
    - Dobrze panie premierze, przejdźmy do meritum, jest już dość późno, a obaj mamy jeszcze dużo pracy. Jak pan zapewne wie, nasze siły zbrojne dysponują kilkoma nowoczesnymi dywizjami piechoty. Obawiam się jednak, że nasycenie bronią maszynową podstawowej jednostki piechoty jaką jest drużyna, w naszej sytuacji jest zbyt skromne.
    - Panie marszałku, pan wybaczy, ale wojskowa terminologia jakoś nie trafia mi do głowy, więc… czy mógłby pan powiedzieć to samo tylko jaśniej?
    - Oczywiście, moim zdaniem nasze wojska potrzebują większej ilości karabinów maszynowych, ciężkich i lekkich, przypadających na 5-6 żołnierzy.
    - Rozumiem, jaki jest obecny poziom, tego „nasycenia”?
    - Hmm, według mojego raportu, w co drugiej drużynie piechoty jest lekki karabin maszynowy, zaś w co dziesiątej jest żołnierz obsługujący ciężki karabin maszynowy. Uważam, że bardzo korzystne z punktu widzenia obronności kraju byłoby zwiększenie ilości kaemów przypadających na drużynę piechoty do następujących wielkości – w każdej drużynie lekki kaem, w co trzeciej ciężki.
    - Taak, ale czy naprawdę musimy budować tą fabrykę właśnie teraz? To znaczy, panie marszałku bardzo szanuję pańskie zasługi dla uzyskania przez nasz kraj niepodległości, ale czy nie możemy tych karabinów po prostu kupić?
    - Oczywiście, że możemy, ale jeśli zostaniemy odcięci od portów, a AEland zostanie naszym ostatnim bastionem blokowanym przez flotę wroga, to jak pan sobie wyobraża wzmacnianie wojska bronią maszynową?
    - Widzę, że jest pan nie przejednanym zwolennikiem budowy tej fabryki, prawda panie Mannerheim?
    - Dobrze pan widzi, panie premierze. A teraz proszę o ostateczną odpowiedź. Zgadza się pan na moją prośbę czy nie?
    - Wie pan, myślę, że stworzenie nowych miejsc pracy dla AElandyczków może być całkiem dobrym chwytem reklamowym dla mojego rządu…
    - Bardzo dobrze, tylko tyle chciałem wiedzieć – rzucił szorstko Mannerheim.
    Premier odłożył słuchawkę. Czuł, że właśnie udało mu się zdobyć dla siebie Mannerheima, Mennerheim czuł, że właśnie kupił sobie premiera.

    1 luty 1933, godz. 23.30 Redakcja „Głosu Turku”


    Redaktor Hautameki właśnie miał iść do domu gdy na jego biurku zadzwonił telefon.
    - Tak słucham?
    - Cześć Jane, tu Matti, wiesz, z ministerstwa gospodarki…
    - A cześć, słuchaj czy to coś ważnego?
    - Jane, mam dla ciebie wiadomość na pierwszą stronę! Mannerheim wymusił na rządzie budowę nowej fabryki dla naszej zbrojeniówki! Nie zgadniesz nawet gdzie ma powstać! Stary ramol zażyczył sobie fabryki na AEland!
    - Matti, nie żartujesz czasem? Kto tam będzie woził sprzęt, kto to wszystko zbuduje?
    - Jak to kto? Czerwone ptaszki co, to siedzą w twierdzy, dwie godziny łódką od kwatery Mannerheima.
    - Wyślą tam więźniów?
    - Przecież to ci właśnie powiedziałem. Więźniowie popłyną tam na okrętach podwodnych i na okrętach obrony wybrzeża, cała flota będzie w to zaangażowana.
    - Dobrze się spisałeś Matti, pieniądze tak jak zwykle, jutro rano na cmentarzu pod wazonem. Dzięki i dobranoc.
    - Cała przyjemność po mojej stronie, redaktorze, cała przyjemność po mojej stronie – odparł Matti.
    Po zakończeniu rozmowy redaktor Echa Turku usiadł do pisania, nie był to jednak artykuł prasowy…

    2 luty godz. 6.00 siedziba firmy Kymmere

    [​IMG]

    Na biurku młodszego referenta Jaarinienego leżał właśnie duży raport dotyczący AEland. Dziś miał tam pojechać razem z dwudziesto osobowym zespołem badawczym, by przygotowywać spis powszechny, i przygotowywać tereny pod budowę, ale przedstawiciel ministerstwa, Matti Hanukselki spóźniał się już przeszło godzinę. Wreszcie niski korpulentny jegomość w płaszczu i wielkiej futrzanej czapie wtoczył się do gabinetu referenta Jaarinienego.
    - Bardzo przepraszam za spóźnienie, ale cóż począć samochód mi nawalił. Cholerny ford nie wytrzymał temperatury…
    - Nic się nie stało. Dobrze, a teraz zbierajmy się już, bo mamy już dość opóźnienia. Kapitan Hagglund nie będzie czekał na nas w nieskończoność.
    Obaj mężczyźni wyszli i dołączyli do czekających przy alei prowadzącej do portu wojennego grupy ludzi. Po kilku minutach wszyscy ruszyli w stronę portu, i czekającego w nich w porcie małego trałowca „T - 1”. Po godzinie T 1 odbił od nabrzeża i wypłynął z portu wojennego w Helsinkach. Kapitan ostrożnie skierował dziób statku na kurs prowadzący najkrótszą drogą do AEland. Na pokładzie Jaarinieni poinformował, na czym z grubsza ma polegać spis i jak się do tego zabrać. Większość "rachmistrzów" przygotowała sobie duże arkusze z notatkami, jednak kilku w tym Hanukselki było bardziej zajętych podziwianiem zimowych krajobrazów północno-wschodniego wybrzeża Morza Bałtyckiego.

    [​IMG]

    Przebieg i efekty spisu.​

    3 luty godz. 22.00 sztab 10 Dywizji Piechoty

    Na biurku majora Teittinena leżał bardzo ciekawy raport dotyczący nielegalnych przekroczeń granicy fińsko – sowieckiej w ostatnim kwartale. Najbardziej zainteresowało majora kilka ostatnich akapitów:

    „Biorąc pod uwagę nasilenie ruchu na tzw. Zielonej granicy, należy spodziewać się w przeciągu kilku pierwszych dni każdego miesiąca iż ze strony, sowieckiej może dojść do podjęcia prób przekroczenia granicy państwowej z Finlandią. Według danych wywiadu wojskowego nie jest to zwykłe uciekinierstwo z sowietów, ani typowe dla rejonów przygranicznych przemytnictwo, ale zorganizowana działalność wywiadowcza, inspirowana przez Związek Sowiecki.
    Zadaniem oddziałów stojących na straży granicy państwowej jest przechwycenie i zlikwidowanie szpiegów sowieckich, którzy w ten sposób mogą próbować przeniknąć na teren naszego państwa, by prowadzić agitację bolszewicką wśród ludności chłopskiej i robotniczej. Zgodnie z prawem państwowym jest to działalność karalna godząca w interesy państwa i narodu.
    Rozkazuje się: zachować czujność w okolicach jeziora Ładoga, zachować szczególną czujność w okolicach rzeki Kollaa, a wzdłuż całej granicy utrzymywać ostre pogotowie bojowe…”
    10 dywizja stacjonowała w rejonie Kollaa, a patrole w tym regionie miała przez najbliższe dni drużyna kaprala Kouvuniemiego…
     
  3. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    ODCINEK II​


    Pierwsze strzały 4 - 29 luty 1933​


    [​IMG]

    [​IMG]

    Przewodnicy dostarczeni przez Kulikowa​

    4 luty, 1933 godz. 5.00 granica fińsko – sowiecka

    Kombryg Kulikow był bardzo podekscytowany. Właśnie na jego odcinku w ciągu najbliższych kilku dni miał się przedzierać oficer niezwyciężonego i niepokonanego radzieckiego wywiadu. To właśnie jemu Kulikowowi przypadło w udziale ochranianie oficera w drodze do granicy, oraz zabezpieczenie jego przejścia na faszystowską stronę granicy. Jeśli chodzi o samego szpiega to był to człowiek raczej nieprzyjemny. Niski, zarośnięty, opryskliwy.
    -No cóż – pomyślał Kulikow – Musi wczuć się w rolę zgnębionego przez faszystowsko – burżuazyjny rząd robotnika bez żadnych perspektyw na życie w wolnym i niepodległym kraju, jakim niewątpliwie jest Związek Radziecki.
    Kulikow powoli podszedł do oficera.
    - Kiedy chciałby towarzysz przejść przez granicę?
    - Jak najszybciej, za kilka dni muszę być już daleko stąd. Mam nadzieję, że dostanę dobrych przewodników. Ten ostatni zostawił mnie na środku zamarzniętej rzeki i wrócił na granicę. No, cóż mam nadzieję, że wasi ludzie nie mają aż takiej ochoty na spotkanie z naszymi orłami z OGPU?
    - Towarzyszu, moi ludzie to w większości wypróbowani w wielu takich… yyy okazjach towarzysze. Dostanie pan najlepszych ludzi, więc nie powinno być jakichkolwiek problemów.
    - To się jeszcze okaże towarzyszu, to się jeszcze okaże. Proszę ich wezwać na rozmowę, najlepiej po dziesiątej, muszę jeszcze napisać raport dla towarzysza Berzina.

    [​IMG]

    4 luty, 1933 godz. 7.00 pokład trałowca T 1

    Podróżni i załoga byli bardzo zmęczeni całodziennym rejsem i wieczornym spotkaniem na kawie u kapitana trałowca. Wszyscy pracownicy firmy bardzo palili się do pracy nad pierwszym rządowym projektem, ale pracownik ministerstwa niezbyt chciał im pomóc. Przy każdej okazji zasłaniał się, to brakiem potrzebnej dokumentacji, to znów własną niewiedzą. Wreszcie rachmistrzowie postanowili wziąć sprawy we własne ręce. Uzbrojeni w mapy, teczki z dokumentami i suchym prowiantem wsiadali do podstawionych przez marynarkę wojenną szalup by wraz z miejscowymi rybakami dostać się na najbardziej oddalone od sowieckich brzegów wyspy Archipelagu Wysp Alandzkich. Szef zespołu i przedstawiciel ministerstwa mieli zostać w porcie i zająć się badaniem wartości przemysłowej tutejszych lasów. Ich pierwszym zadaniem było opisanie gatunków drzew oraz powierzchni lasu porastającego wysepkę, która pełniła rolę dużego portu dla okolicznych rybaków, oraz zapasowej bazy marynarki wojennej. Zdaniem Jaarinienego należało najpierw porozmawiać z miejscowym leśniczym. Jako, że pomysł nie zyskał aprobaty jego partnera z ramienia ministerstwa, szef ekipy postanowił iść sam.
    Trafić do leśniczego nie było trudno. Każdy w osadzie powstałej przy porcie rybackim dobrze znał starego Hatakkę. Jego duża chata stała nieco na uboczu, otoczona przez pokryty niskimi iglakami ogród. Jaarinieni wszedł na parter i głośno zapukał w drzwi drewnianą kołatką. Drzwi otworzył mu mężczyzna w średnim wieku, którego postawa i ubiór wyraźnie wskazywały, że nie pozwalał sobie w kaszę dmuchać.
    - Pan w jakiej sprawie?
    - Witam, nazywam się Frans Jaarinieni, jestem pracownikiem firmy Kymmene, realizujemy właśnie rządowe zamówienie…
    - I chciałby mi pan zadać kilka pytań, co? – dokończył za niego, Hatakkla.
    - Z ust mi to pan wyjął – uśmiechnął się Frans. – Chodzi nam głównie o tutejsze lasy.
    - Dobrze, ale proszę wejść – gospodarz otworzył szerzej drzwi. Gdy gość wszedł Hatakkla zaprowadził go do czystej i dość przestronnej kuchni. – Podsumujmy, firma Kymmene zajmująca się głównie produkcją urządzeń mechanicznych interesuje się lasami na Wyspach Alandzkich?
    - Zgadza się.
    - Może coś do picia? – zapytał leśniczy podchodząc do zmywaka – Wie pan, jesteśmy tu trochę poza światem, więc każdy przybywający do portu statek jest wielkim wydarzeniem. Słyszałem wczoraj, że razem z panem przybyli jeszcze jacyś ludzie, i jakiś człowieczek z ministerstwa.
    - Zgadza się. Chcemy tu zbudować fabrykę, fabrykę broni maszynowej przeznaczonej dla naszej armii.
    - Wie pan, dla nas są dwa źródła utrzymania. Las i ryby. Jeśli ktoś nie może być drwalem albo rybakiem musi wszystko sprzedać i się stąd wyprowadzić. Ostatnio coraz więcej takich ludzi. W tym tempie za dwadzieścia lat nie będzie tu nikogo. Ta fabryka, to może być błogosławieństwo – Frans uśmiechnął się lekko – Co dokładnie chce pan wiedzieć o tutejszych lasach?
    - Interesuje nas powierzchnia oraz wykorzystanie w przemyśle surowca z tych terenów. Będziemy również bardzo wdzięczni za wszelkie dane dotyczące tutejszej ludności, propozycji lokalizacji fabryki i tym podobne dane ważne dla przemysłowców.
    - Wie pan nigdy nie byłem specjalnie zainteresowany polityką lokalną, ale w archiwum mojego ojca znajdzie pan wszystkie potrzebne dane. Proszę za mną.
    Archiwum okazało się bardziej przydatne niż mógł oczekiwać Jaarinieni. Każdy najdrobniejszy aspekt dotyczący ilości małych rodzinnych zakładów zajmujących się wycinką, powierzchni poszczególnych wysp oraz szacowanej ilości mieszkańców znalazły się w jednym miejscu.

    4 luty 1933, godz. 15.00 Sztab marszałka Mannerheima

    Adiutant marszałka wyszedł z jego gabinetu niosąc w ręku kilka teczek wypełnionych dokumentami oficerów przewidywanych na kandydatów do stopni oficerskich w 10, 1, 12 i 8 Dywizji Piechoty.
    Baron wyciągnął się na fotelu i rzucił okiem na portret ostatniego z Romanowów, wiszący nad ozdobnym kredensem. Pomimo wielu krytycznych uwag ze strony generalicji, kół rządowych i opozycji marszałek nie zamierzał zdejmować z honorowego miejsca portretu Mikołaja II. Mannerheim bardzo nie lubił tych wszystkich krzykaczy, którzy dopchali się do władzy, a teraz próbowali mówić mu, co ma robić. Mikołaj II był JEGO cesarzem i nic nie mogło tego zmienić. Finlandia nie istniałaby bez Mannerheima, a Mannerheim nie istniałby bez Mikołaja.
    Stary arystokrata otworzył w końcu szufladę i wyjął swój ostatni raport.

    „Utrzymywanie w pierwszej linii, jednostki stanowiącej główny węzeł dowodzenia na szczeblu globalnym może doprowadzić do utraty ważnych rezerw ludzkich spośród wyższych oficerów, zerwać łączność dowództwa z walczącymi dywizjami, co może doprowadzić do zerwania kontaktu i utratę panowania nad ogólnym obrazem sytuacji wojennej.
    Istnienie dużej jednostki skupiającej wszystkie lokalne sztaby jest konieczne dla utrzymania ciągłości hierarchii dowodzenia, ale utrzymywanie jej na pierwszej linii jest niebezpieczne nie tylko z powodów wymienionych przeze mnie w poprzednim akapicie, ale także, dlatego iż pośród młodych szefów sztabów może dojść do przewartościowania wagi własnego odcinka. Uniemożliwia to suche i obiektywne rozpoznanie sytuacji, w jakiej znajdują się walczące oddziały własne, oraz ogólnej sytuacji przeciwnika.”

    Ciszę, jaka zapanowała w gabinecie przerwał dźwięk telefonu.
    - Mannerheim na linii.
    - Mówi minister Oesch. Dzwonię w sprawie pańskiego raportu.
    - Słucham panie ministrze.
    - W jakim czasie dywizja Päämaja byłaby zdolna do przeniesienia w inne miejsce i przekształcenia jej w samodzielną jednostkę taktyczną?
    - Myślę, że ludzie byliby zdolni do wymarszu rano 9 lutego.
    - Doskonale, proszę przygotować odpowiednie rozkazy, z dniem 9 lutego powstaje Karijalan armeija w składzie dywizja Päämaja, miejsce dyslokacji Mikkeli.
    - Rozumiem, 9 lutego otrzyma pan szczegółowy raport.

    8 luty 1933, granica fińsko – sowiecka

    Kapral Kouvuniemi razem ze swoją drużyną siedział w małym leśnym bunkrze, dobrze zamaskowanym zwalonymi pniami drzew i śniegiem. Przez szczelinę strzelniczą było widać jak na dłoni duży odcinek granicy. Na białym śniegu kilka postaci przemykających chyłkiem od przeszkody do przeszkody było doskonale widocznych.
    - Panie kapralu, to chyba nie jest patrol sowieckich pograniczników – zawołał głośno stojący przy karabinie maszynowym szeregowi Tomi.
    - Masz rację, wyglądają, co najmniej podejrzanie – spojrzał na dwóch lekko śpiących szeregowych, którzy dopiero, co dołączyli do jego drużyny – No panowie, brać karabiny i latarkę, sprawdzicie, co to za ptaszki.
    Żołnierze po chwili byli już na zewnątrz. Powoli zbliżali się do przygotowanego wcześniej rowu strzelniczego. Po drugiej stronie granicy pochylone postaci doszły właśnie do ziemi niczyjej, leżącej pomiędzy Związkiem Radzieckim, a Finlandią.
    - Dobra, jak podejdą bliżej to wołasz stój, kto idzie – szepnął Peter Suoniemi.
    - Dlaczego ja? – zapytał Toni Talvela.
    - Bo masz latarkę, a ja nie. No wstawaj do jasnej cholery!
    Toni stanął na okopie i zawołał donośnym głosem:
    - Stój! Kto idzie? – na ziemi niczyjej zapanowała głucha cisza. Toni włączył latarkę i skierował snop światła na miejsce, w którym po raz ostatni widział podejrzane sylwetki. Ukryty w bunkrze kapral włączył duży reflektor służący do sygnalizacji na statkach i oświetlił nim teren. Przykryci snopami światła zmierzający w stronę granicy ludzie byli doskonale widoczni. Kilku z nich wyciągnęło broń i otworzyło ogień w stronę żołnierzy.
    - Pierwszy strzał ostrzegawczy! – zawołał Kouvuniemi repetując karabin – Tomi seria nad głowami!
    Słysząc rozkaz kaprala Peter i Toni również zaczęli strzelać. Pod ogniem z karabinu maszynowego i trzech masuerów, nieznani ludzie wycofali się w stronę granicy sowieckiej.

    Przewodnicy dostarczeni przez Kulikowa okazali się największymi ********, jakich radziecka ziemia nosiła. Simo Raaminen był wściekły jak nigdy przedtem w życiu. Nie dość, że o mało nie zginął, to jeszcze swoją wpadką zaalarmował pół Helsinek i Leningradu. Na szczęście przewodnicy nie mieli na sobie mundurów, była, więc szansa, że Raaminen z mundurem porucznika marynarki pod spodem ma jeszcze szansę na wybrnięcie z sytuacji.
    - Dobrze towarzysze! Towarzysz Związek Radziecki was potrzebuje! Weźmiecie granaty i spróbujecie ponownie zaatakować, a ja zajdę bunkier od tyłu i zabiję tych faszystów. Zrozumiano?
    - Tak jest towarzyszu!
    Raaminen nie czekał, aż jego „przewodnicy” łaskawie ruszą się z miejsc. Przebiegł parę metrów wzdłuż skraju lasu i położył się na miękkim śniegu, jednocześnie wyjmując z kieszeni granaty. Z tego miejsca doskonale widział jak ludzie Kulikowa powoli ruszają z miejsc i zbliżają się ku granicy. Gdy znaleźli się ponownie na Ziemi Niczyjej, fiński cekaem ponownie bluzgnął ogniem. Raaminen wyrwał zawleczkę i cisnął granat w pobliżu przygwożdżonych ogniem kaemu Rosjan. Eksplozja wyrzuciła w górę słup śniegu, a odłamki dokończyły dzieła zniszczenia. Z fińskiego bunkra wyszedł jakiś wysoki mężczyzna z karabinem i ostrożnie zbliżył się do miejsca gdzie jeszcze przed chwilą ostrzeliwało się pięciu Rosjan. Raaminen postanowił nie czekać, przeczołgał się pod drutem kolczastym i znikł w ciemnym oczekującym bladego świtu lesie. Przed nim daleka droga, musiał dotrzeć do Helsinek i tam skontaktować się ze swoim kontaktem w ambasadzie Związku Radzieckiego, później musiał dotrzeć do Turku, na umówione spotkanie z redaktorem Hautamekim.

    [​IMG]

    9 luty 1933, godz. 2.00 Gabinet premiera Kivimaki

    To była zdecydowanie bardzo długa noc. Najpierw raporty od ministra gospodarki, potem ten głupi telefon od teściowej, a teraz to! Strzelanina na granicy fińsko – radzieckiej. Śmierć kilku bliżej nieokreślonych ludzi, o których nie można powiedzieć nic, poza tym, że mieli ze sobą rosyjskie karabiny, a także, że ktoś załatwił ich grantem. A przecież ludzie tego cholernego kaprala nie mieli ani jednego granatu, ba nie mieli nawet jak ich przechowywać. Za to przy zabitych znaleziono mnóstwo amunicji, granatów. Rozmyślania przerwał dzwonek telefonu.
    - Panie premierze, minister Riekki i ambasador radziecki czekają na pana w salonie.
    - Doskonale. Proszę im przekazać, że już idę.
    Siedzący w kącie gabinetu prezydent Svinhufvud westchnął ciężko – Pamiętaj do cholery, pamiętaj, że nie możemy sobie pozwolić na wybuch walk na granicy z sowietami! Wiesz ile oni mogą mieć dywizji?
    - Pamiętam panie prezydencie. Proszę mi zaufać. Przecież nie może być tak źle. Wszystko daje się wyjaśnić…
    - Może wy socjaldemokraci wierzycie jeszcze w możliwość porozumienia z bolszewikami, ale nie ja. Oni chcą zastąpić i mnie i Ciebie jakimś parszywym komunistom, który wystąpi o „bratnią pomoc” do ZSRR, i zmieni Finlandię w kolejną republikę.
    - Panie prezydencie, proszę sobie darować te… te komentarze. Postaram się dogadać z Rosjanami, przecież im też zależy na pokoju.
    Prezydent odprowadził premiera zdegustowanym spojrzeniem. „Och, gdyby premierem był baron Mannerheim!” – pomyślał prezydent.

    Premier wszedł do dużego pomieszczenia ze ścianami obwieszonymi drogimi obrazami przedstawiającymi różne sceny z życia fińskiej prowincji. Na środku pokoju przy okrągłym stoliku do kawy siedział już minister spraw wewnętrznych Esko Riekki i radziecki ambasador. Premier przywitał się z gośćmi i zajął przygotowane dla siebie miejsce. Jako pierwszy odezwał się Rosjanin:
    - Jak rozumiem zostałem tutaj wezwany w związku z otwartą agresją państwa fińskiego na radziecki patrol graniczny, który w zamieci śnieżnej zgubił się w lesie i wszedł na ziemię niczyją. Rząd radziecki jest zdania, iż wszystkie fińskie dywizje mają zostać natychmiast wycofane z terenów nadgranicznych.
    - Bardzo ciekawe, wasi, pogranicznicy chodzą w cywilnych ubraniach? – zapytał Riekki – Panie ambasadorze, niech robi pan z nas idiotów! Dobrze wiemy, że sprawa jest grubymi nićmi szyta! Zadaniem waszych ludzi była ochrona waszego agenta, który dostał się na teren Finlandii. Patrole z 10 Dywizji Piechoty trafiły na ślady.
    - Ależ panie premierze! Do czego to podobne! To jawny potwarz wobec ZSRR!
    - Ja również domagam się wyjaśnień, panie Riekki, do czego tam doszło?
    - Otóż w przeciągu pierwszych ośmiu dni każdego miesiąca przez naszą granicę przemyka jakiś agent, co więcej do przepływu tych ludzi dochodzi wzdłuż granicy z Związkiem Radzieckim. Oto plan miejsc, w których przechodzą sowieccy agenci. Strzałki wyobrażają ich późniejsze trasy. – to mówiąc minister wyjął z teczki mapki i podał je ambasadorowi.

    [​IMG]

    - Pan uważa, że ZSRR musi prowadzić takie zakulisowe działania?
    „Znają nasze trasy przerzutu, jak towarzysz Berzin się dowie” – przemkło przez myśl ambasadora.
    - Zdaniem moich ludzi sprawa ma się tak. Agent sowiecki otrzymał przewodników. Ci przewodnicy mieli zaprowadzić go za granicę. Niestety, nie wiedzieli, że w wybranym przez nich miejscu znajduje się posterunek. Załoga dostrzegła tych ludzi i po próbie zatrzymania otworzyła ogień. Agent obszedł posterunek i znikł w lesie, podczas gdy przewodnicy odwrócili uwagę załogi. Pozostaje jeszcze kwestia grantu – rzucił Riekki patrząc na ambasadora – Możliwe, że wasi ludzie chcieli zniszczyć posterunek grantami, i jeden z nich trzymał odbezpieczony granat zbyt długo. Doszło do wybuchu, i wszyscy zginęli.
    Ambasador lekko pobladł.
    - Panie ambasadorze, proszę się wypowiedzieć – powiedział spokojnie premier, rozsiadając się w fotelu.
    - Panowie, bardzo mi głupio to powiedzieć, ale zlikwidowani ludzie wchodzili prawdopodobnie w skład grupy przestępczej, która już od jakiegoś czasu pustoszy okolice Leningradu.
    - Ciekawe, wasi przestępcy mają granaty i karabiny używane w armii? I OGPU nic z tym nie robi – zapytał Riekki pochylając się nad stołem – No cóż, więc może tych 23 agentów wrogich wywiadów, o których wiemy to także członkowie grup przestępczych?

    [​IMG]

    - Panowie, bardzo mi przykro, ale nie posiadam pełnomocnictw, które pozwalają mi na ujawnienie większej ilości danych. Muszę czekać na polecenia od mojego rządu, towarzysze Bucharin i Mołotow na pewno już obradują na ten temat, jak tylko będzie mi coś wiadomo skontaktuję się z panami.
    - Dobrze, panie ambasadorze. Mój kierowca odwiezie pana do ambasady.
    - Bardzo dziękuję panie premierze, dobranoc panom. – ambasador ZSRR wyszedł z salonu i otarł pot z czoła. Zanosiło się na gorący luty.
    Gdy ambasador wyszedł premier poluzował krawat:
    - Mój Boże, ale zadyma!
    - Panie premierze, możemy być pewni, że stosunki między ZSRR, a Finlandią uległy ochłodzeniu – mruknął Riekki – Może za mocno na niego naskoczyłem, ale dało to nam czas na przewleczenie sprawy. Przy trupach znaleziono dokumenty. Legitymacje partyjne, książeczki wojskowe. To byli żołnierze, słabo strzelali fakt, ale to nie byli przestępcy.
    - Co z naszymi?
    - Cóż kapral i jego drużyna jadą właśnie w spokojniejsze miejsce.
    - To znaczy?
    - To znaczy, że siedzą w pociągu i jutro rano zameldują się w Ministerstwie Obrony. Kapral Kouvuniemi i szeregowy Toni, powinni dostać medal.
    - Medal? Za to, że rozwalili paru cholernych Rosjan? I to teraz, gdy na języczkiem u wagi jest ta nowa fabryka karabinów maszynowych na Wyspach Alandzkich. Czyś ty zgłupiał?
    - Mogę panu postawić to samo pytanie. Jeśli sowietom zależy na pokoju ogłoszą, że Ci ludzie to zwykli przestępcy, Ci, których zabito. A jeśli chcą walczyć to powiedzą, że byli to żołnierze Armii Czerwonej. Jeśli ludzie z 10 Dywizji zlikwidowali grupę przestępczą to muszą zostać nagrodzeni. I to nie tylko przez nas, ale także przez rząd sowiecki.
    - No, a ta zamieć?
    - Panie premierze. Wszystkie stacje meteorologiczne w tym rejonie nie zanotowały jakichkolwiek opadów śniegu w przeciągu siedemdziesięciu dwóch godzin. To największy bluff od czasów Czyn-gis chana.

    9 luty 1933, godz. 8.00 szosa Mikkeli – Sortavala


    Generał Wilkama jechał właśnie do swojej nowej kwatery w Mikkeli. Trochę żal było mu zostawiać swoją 1 Dywizję Piechoty marszałkowi i brać się za jego robotę, ale cóż rozkaz to rozkaz. Generał już kiedyś służył w tej jednostce, no, ale było to na początku lat dwudziestych, gdy w całym kraju panowała euforia po odzyskaniu niepodległości przez Finlandię. Teraz wszystko było o wiele bardziej skomplikowane. Zwłaszcza po tym strasznym incydencie granicznym, podczas którego zginęło pięciu rosyjskich przestępców. Przynajmniej tak twierdził rząd sowiecki. Na szczęście generał nie musiał już zajmować się problemami granicy. Jechał objąć nową wielką jednostkę w Mikkeli, co napawało go bardzo dobrym humorem. Podobnie jak to, że zajął miejsce marszałka.

    [​IMG]

    10 luty 1933, godz. 20.00 sztab 1 Dywizji Piechoty


    [​IMG]

    Marszałek Mannerheim przejmuje dowództwo w 1 Dywizji​

    Wartownik z suomi przewieszonym przez ramię zasalutował na widok marszałka. Marszałek skinął mu głową i wszedł do dużego pokoju obwieszonego mapami. Po środku stał długi stół, za którym zasiadało kilkudziesięciu oficerów 1 Dywizji.
    - Witam panowie. Od wczoraj dowodzę tą dywizją. Z tego, co wiem generała Wilkama wydał rozkazy dotyczące systemu wart w najbliższym czasie, ale spotkaliśmy się tu w związku z wydarzeniami z 8 lutego. Jak zapewne wiecie na terytorium naszego państwa przedostał się groźny szpieg sowiecki. Panowie! Nie doszło do walki z przestępcami. Ci ludzie to żołnierze radzieccy posłani na śmierć przez swoich dowódców. Poruczniku Lahti, od dzisiaj jest pan odpowiedzialny za patrole nad granicą. Kapitanie Raappanan, proszę zaopatrzyć każdy bunkier w jeden nkm Madsen.
    - Tak jest! – odezwali się porucznik i kapitan.
    - Panowie proszę uczulić swoich ludzi na wszystkie podejrzane sytuacje! Jeżeli ktoś spróbuje przekroczyć granicę, mają zatrzymać Rosjan. Pamiętajcie, pierwszy strzał musi paść ze strony sowietów!

    [​IMG]

    11 luty 1933, godz. 15.00 gabinet prezydenta Svinhufvuda

    „Panie premierze!

    W związku z tym, iż ostatnimi czasy wielu ludzi w kraju, odnosi wrażenie, iż rząd, na którego czele pan stoi, nie radzi sobie w coraz trudniejszej sytuacji geopolitycznej, jako prezydent jestem bardzo zaniepokojony taką sytuacją. Może ona doprowadzić do destabilizacji naszego życia politycznego, a co za tym idzie wybuchu zamieszek spowodowanych przez pozbawioną nadziei ludność cywilną. Dlatego też, sugeruję, by pański rząd od dzisiaj regularnie stawiał się u mnie na początku każdego tygodnia. Pragnę również by uznał pan za stosowne zastosowanie się do słów <ojca Finlandii>, pana marszałka Gustava Carla Mannerheima. Jego wielki autorytet jest czymś, co zawsze jednoczy i jednoczyło, cały nasz naród pod jednym skrzydłem.

    Prezydent Republiki Pehr E. Svinhufvud”


    20 luty 1933, godz. 21.00 sztab 6 Dywizji Piechoty

    Generał Martola wstał z miejsca.
    - Panowie, w dniu jutrzejszym o godzinie siódmej rano ruszamy ruszamy do Sortavala, wzmocnić granicę państwową osłabioną po przeniesieniu szefostwa sztabu do Mikkeli. Naszym zadaniem będzie obrona granic Republiki przed ewentualnym wkroczeniem sowieckich agentów wywiadu. Czy są pytania?
    - Tak, jedno panie generale. Jaki odcinek obejmie nasza dywizja i czy V Armeijakunta przejdzie w skład wojsk dowodzonych przez marszałka Mannerheima?
    - Nie, pozostajemy samodzielną jednostką operacyjną. Panowie, odprawa skończona, proszę wracać do swoich zajęć. Jutro punkt siódma ruszamy.

    Rankiem koszary zajmowane do tej pory przez 6 Dywizję Piechoty opustoszały. Kolejne kompanie formowały się w szyk marszowy i ruszały w stronę Jeziora Ładoga. Wymarsz wojska przypominał bardziej pożegnanie przed wybuchem wojny, niż szybki wymarsz w celu wzmocnienia granicy. Kobiety i dzieci, które żegnały żołnierzy wtykały w lufy ich karabinów kwiaty, w tłumie śpiewano pieśni patriotyczne… Finowie spodziewali się najgorszego.

    23 luty 1933, godz. 23.00 Ambasada ZSRR w Helsinkach

    Strażnicy stojący przed bramą ambasady schowali się przed śniegiem do budki. W całym budynku panował nerwowy nastrój. Od 8 lutego wszyscy byli wyraźnie podminowani. Wciąż oczekiwano na oficjalny komunikat z Moskwy. Co zrobić? Grać na czas, czy wypowiedzieć traktat o nieagresji i czym prędzej wracać do Leningradu?
    Ambasador Michał Iwanowicz Petrenko nerwowo przygryzał wargi. Towarzysze Mołotow i Kalinin mogliby się pośpieszyć i napisać mu, co ma robić. Jak do tej pory jedyną osobą z rządu, która się z nim skontaktowała był minister Berzin. Jednak to, co usłyszał Petrenko nie mieściło się w jego granicach pojmowania. Berzin kazał powtarzać, że ZSRR na każdy następny akt fińskiej agresji będzie musiała odpowiedzieć zbrojnie. Michał Iwanowicz zmęczony usiadł na brzegu łóżka. Obok spała jego żona Izawieta. Ta, to ma dobrze! Od czasu, gdy opuścili Związek Radziecki zaczęła się wysypiać. W przeciwieństwie do męża, który będąc poza zasięgiem OGPU, stał się jeszcze bardziej nerwowy…
     
  4. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek III


    Krzyże

    [​IMG]

    [​IMG]

    1 marca 1933, godzina 2.00 Port wojenny Helsinki

    Na pokład Ilamirnena prowadził długi trap. Po obu stronach stali uzbrojeni w automaty żołnierze fińscy. Do nabrzeża podjechała właśnie ciężarówka wyładowana ludźmi. Jako pierwsi wyskoczyli z niej dwaj policjanci z rewolwerami w rękach, podeszło do nich dwóch marynarzy. Obaj odbezpieczyli pistolety maszynowe. Jeden z policjantów powoli podszedł do paki i dał znać ruchem swojego nagana by wysiadać. Z samochodu zaczęli wychodzić ludzie ubrani w jednakowe szaro – pasiaste płaszcze z wielką czerwoną literą K, wymalowaną na plecach. Oznaczało to, że są to komuniści skazani prawomocnym wyrokiem na dziesięć lat ciężkich robót. Policjanci i żołnierze sprawnie ustawili ich w dwie kolumny, i poprowadzili w stronę trapu prowadzącego do burty okrętu. Opróżniony samochód odjechał, a na jego miejscu pojawił się następny również wyładowany ludźmi pojazd. I znów wyprowadzono z niego kilkunastu ludzi. Wprowadzonych już na pokład ewidencjonowano i sprowadzono pod pokład, do komór amunicyjnych, z których wcześniej wyładowano całą amunicję.
    Podobnie w doku okrętów podwodnych – zamiast torped i prowiantu na wszystkie jednostki ładowano więźniów. Na Ilmarinena i okręty podwodne sadzano komunistów, złodziei i łapówkarzy. Zgodnie z rozkazami admirała Valve’ego najgorszy element szedł na bliźniaczy okręt Ilmarinena, Väinämöinena. Okręt, który nosił imię „spokojnej rzeki” miał jak to ujął admirał Valve, „kojąco wpłynąć na parujące od nienawiści umysły kryminalistów”.

    Z terenu portu rybackiego całą tą operację obserwował młody mężczyzna w mundurze porucznika marynarki. Raaminen usłyszał zbliżającego się policjanta i zawiesił lornetkę na szyi.
    - Pan porucznik nie w porcie?
    - Ano nie – rzucił Raaminen.
    - Mój kuzyn pływał na Ilmarinenie. Ech piękny statek, mówię panu – odparł policjant zapalając papierosa.
    - Naprawdę? Wie pan, czekam tu na pewną kobietę, ale ona ma pewną drobną wadę – zaczął powoli cedzić słowa Raaminen – bardzo, ale to bardzo nie lubi policji – wskazał na nabrzeże – może pan sprawdzić tamten fragment?
    - Dobrze już dobrze – warknął policjant ruszając z miejsca – O co te nerwy?
    Gdy policjant zniknął w oddali Raaminen poszedł w drugą stronę. Na opuszczonym parkingu stał zdezelowany ford. Raaminen otworzył drzwi kabiny po stronie pasażera i opadł na miękki fotel.
    - Naszych sadzają na Ilmarinena, kryminalnych na Väinämöinena. Nie wiem, co się dzieje w doku okrętów podwodnych, ale wydaje mi się, że tam też popłyną nasi dzielni towarzysze.
    - Może ruszyć towarzyszy dokerów? – zapytał redaktor Hautameki wyciągając niklowaną papierośnicę.
    - Towarzyszu „Rudzik”, na ogólnokrajowe powstanie jest jeszcze za wcześnie. Dla większości społeczeństwa rząd faszystowski jest lepszy od naszego, socjalistycznego.
    - Posłuchaj Raaminen! Robię to tylko i wyłącznie dla pieniędzy i kokainy! – warknął redaktor – gdybym miał wybór być w Sowietach, a w Stanach, to biorę Stany z pocałowaniem ręki! Więc nie opowiadaj mi tu niestworzonych rzeczy o Sowietach!
    - Trochę ogłady towarzyszu, trochę ogłady obaj jedziemy na tym samym wózku – warknął Raaminen – A teraz poproszę do mojego locum. Tylko szybko.

    2 marca 1933, godz. 8 rano gabinet admirała Valve’ego

    - Tak słucham, admirał Valve!
    - Panie admirale melduje się admirał Julopova!
    - Dobrze, że pana słyszę! Załadunek „specjalnego towaru zakończony”? Wystąpiły jakieś „trudności”?
    - Tak, zakończyliśmy umieszczanie czerwonych skrzynek pod pokładami. Parę wypadło za burtę, ale nie pozwoliliśmy im zatonąć.
    - Dobrze, bardzo mnie to cieszy. Za zakończenie tego zadania może pan liczyć na Krzyż Wolności! Proszę wypływać jak najszybciej. Nasza grupa rachmistrzów zlokalizowała już odpowiednią wyspę. Proszę pamiętać, wysadzacie wszystkich i zostajecie w porcie, na wypadek gdyby doszło do niepokojów.
    - Bardzo dziękuję panie admirale, będę pana informował na bieżąco – rzucił w słuchawkę dowódca Ilmarinena, poczym rozłączył się.

    3 marca 1933, godz. 18.30 MSZ


    Minister Antti Hackzell wygodnie rozsiadł się w fotelu. Miał powody do zadowolenia. W tym miesiącu miał odbyć krótką podróż po krajach europejskich. Jako pierwsza na spotkanie z głową państwa i premierem wyraziła zgodę Belgia, na terytorium, której miał pojawić się 5 marca. Następnie wracał na kilka dni do kraju, by już 11 marca lecieć do Sztokholmu by spotkać się z królem Gustawem V. 17 miał być w Estonii, zaś już 19 powinien spotkać się z rządem irlandzkim. Ostatnią podróżą zagraniczną powinna być wizyta w Polsce, 22 marca. Minister spojrzał na zegarek.
    „Wpół do siódmej – pomyślał – trzeba się zbierać”. Ostatni rzut oka na polecenia od premiera.
    - rozpocząć handel z jak największą liczbą krajów,
    - poprawić stosunki ze Szwecją,
    - wybadać Polaków w kwestii ich podejścia do ZSRR
    Minister spojrzał na wielką mapę Finlandii wiszącą za jego biurkiem. Ciężko westchnął i wyszedł z gabinetu.

    4 marca 1933, godz. 21.00 Sztab 1 Dywizji Piechoty

    Marszałek Mannerheim nieco wprawił się już w dowodzeniu nową jednostką. Na granicy powoli przywracano zwyczajny dla okresu zimowego spokój. Mimo to należało jeszcze utrzymać ostre pogotowie bojowe. Jak do tej pory sowieci kilkakrotnie próbowali sprowokować drobne utarczki między patrolami, ale zdecydowana postawa oficerów uniemożliwiła im zaatakowanie oddziałów fińskich.
    Większość drużyn okopała się wzdłuż granicy i wysyłała wzdłuż swojego odcinka małe patrole.
    Marszałek spojrzał na mapę swojego odcinka. No cóż, nie była to najlepsza linia obronna Finlandii, ale również tutaj można było długo się bronić. Tym bardziej biorąc pod uwagę słabość armii radzieckiej w tym regionie. Zgodnie z danymi wywiadu, nie było tu więcej niż 3-4 dywizje.

    [​IMG]


    5 marca 1933, godz. 13.00 Belgia, lotnisko Charleroi

    Samolot fińskich linii lotniczych wylądował o czasie, na jego pokładzie znajdował się pan minister Antti Hackzell, wraz z małżonką. Na gościa ze Skandynawii oczekiwał minister gospodarki. Zgodnie z oświadczeniem pana ministra Hackzell’a zadaniem obu rządów jest stworzenie dobrych warunków do rozwoju przemysłu w obu krajach. Bardzo prawdopodobne jest nawiązanie umowy handlowej pomiędzy Belgią, a Republiką Fińską, powiedział na zakończenie fiński minister. Po zakończeniu oficjalnych uroczystości na lotnisku, mister spotkał się z szefem rządu i złożył kwiaty pod pomnikiem ofiar I wojny światowej, na miejscu spotkał się z dziennikarzami, jego najważniejszym oświadczeniem były słowa; „Cały naród finlandzki jest niezmiernie wdzięczny, tym wszystkim, którzy walczyli w czasie najkrwawszego konfliktu w dziejach ludzkości, o wolność wszystkich ciemiężonych narodów świata. Właśnie takim ludziom, jak Ci, których upamiętnia ten obelisk, zawdzięczamy powstanie wolnej i niepodległej Republiki Fińskiej. Podczas ostatniego spotkania w pałacu królewskim oba rządy podpisały umowę handlową, w myśl, której Belgia będzie sprzedawała ropę w zamian za amunicję, żywność i „żywą” gotówkę.

    - notatka prasowa z Het Belang van Limburg/Gazet van Antwerpen

    [​IMG]

    10 marca 1933, godz. 21.00 pokład T-1


    Jaarinienego bardzo ucieszył widok krążowników i okrętów podwodnych. Ze wszystkich jednostek wysadzano na ląd więźniów, którzy niemal natychmiast zaczęli stawiać dla siebie baraki. Po dwóch godzinach powstał jeden duży, tak zwany przejściowy, oraz dwa mniejsze. W tym tempie za kilka dni będzie można przystąpić do wyrębu lasu. Miejscowi z dużą satysfakcją przyglądali się pracującym komunistom. Wielu z nich było zatrzymywanych przez sowieckie łodzie patrolowe, które bezprawnie zapuszczały się, co jakiś czas do Archipelagu. Pozostali rachmistrze siedzieli w messie oficerskiej i głośno świętowali zakończenie prac obliczeniowych. Teraz należało jeszcze dopilnować by przywiezieni ludzie wykonali swoje zadania. Jaarinien uśmiechnął się pod nosem – T-1 będzie jego domem aż do zakończenia prac. Czyli prawdopodobnie do listopada, bądź grudnia. Cały rok poza domem…
    Jaarinieni wyjął papierośnicę. Włożył do ust jednego papierosa, zaciągnął się, popatrzył na otaczający go świat. Wypadałoby napisać do Ingrid. Co prawda po ostatniej kłótni jeszcze ze sobą nie rozmawiali, ale oboje czuli coś do siebie.
    - Widzę, że pogrążył się pan w zadumie co? – zapytał Hanukselki, który z trudem wytoczył się, z messy.
    - Bywa, ale cóż zrobić. Jutro czeka nas obu ciężki dzień - Jaarinieni spojrzał wymownie na Hanukselkiego – Będzie się pan mógł wykazać, dobrą organizacją więźniów. A i jeszcze jedno, wolałbym by komuniści nie wkręcili się na lepsze stanowiska.
    - Mam robić morderców i złodziei brygadzistami? Czy pan oszalał? W cały Archipelag się porozchodzą i szukaj wiatru w polu!
    - A komuniści rozkradną łódki i popłyną do sowietów – burknął Jaarinieni – Nie, ma mowy. Panie Hanukselki, może pan jest miłośnikiem czerwonych, ale ja nie. W czasie wojny domowej zastrzelili jak psa mojego ojca, tylko, dlatego, że nie chciał im oddać gospodarstwa. Jeżeli ma pan problem z wzięciem się za tych ptaszków – to mówiąc wskazał na wychodzących z Ilmarinena ludzi – to ja to zrobię.
    - Przepraszam, nie wiedziałem. Dobrze, proszę się nie denerwować postaram się zrobić tak żeby było dobrze – odparł Hanukselki i odwrócił się na pięcie.
    Dziwny ten Hanukselki, niby z ministerstwa, a gada jak czerwony oficer – pomyślał Jaarinieni – No, cóż przyjrzę mu się kilka dni, a jeśli zacznie robić coś podejrzanego to napiszę gdzie trzeba…

    11 marca 1933, godz. 21.00 Hall pałacu prezydenckiego

    [​IMG]

    Kapral Kouvuniemi i szeregowy Toni siedzieli w dużym przestronnym korytarzu. Mieli na sobie mundury galowe. Od tygodnia byli na przepustce w związku z aferą na granicy. Ostatecznie dopiero trzy dni temu, czyli mniej więcej w miesiąc po całym zajściu Sowieci oficjalnie przyznali, że zabici próbowali nielegalnie przekroczyć granicę. Podano również, że była to bardzo niebezpieczna grupa przestępcza złożona z „kułaków i obszarników, oraz innego wrogiego wszystkim narodom miłującym pokój elementu”. Jednocześnie chwalono żołnierzy fińskich za unieszkodliwienie ich i proszono rząd fiński by ludzi kaprala Kouvuniemiego, „nagrodzić stosownie do zasług”. Cała drużyna otrzymała list gratulacyjny od premiera ZSRR Wiaczesława Mołotowa i „prezydenta” ZSRR Kalinina.
    Czekali już bardzo długo, gdy otworzyły się duże drzwi w końcu korytarza i ubrany w smoking lokaj powiedział:
    - Panowie Kouvuniemi i Toni, proszeni są do gabinetu pana prezydenta.
    Obaj wstali i posłusznie pomaszerowali za lokajem.
    Gabinet prezydenta okazał się dużym ładnie umeblowanym pomieszczeniem, w którego środku stało duże biurko. Prezydent Pehr Svinhufvud siedział odwrócony plecami do drzwi i najwyraźniej kończył rozmowę telefoniczną.
    - Tak, są tutaj. Tak panie marszałku, przekażę im gratulacje. Tak, może być pan pewny – prezydent zawiesił słuchawkę telefonu na widełkach, po czym obrócił się w stronę gości – Ach, a więc to są słynni pogromcy sowieckich agentów! Kapral Kouvuniemi, i szeregowy Toni.
    - Tak jest panie prezydencie!
    Prezydent wstał z miejsca i podszedł do kaprala.
    - Możecie być z siebie dumni. Wywołaliście niezłą aferę, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – prezydent przywołał ruchem ręki lokaja z tacą, na której leżały dwa małe pudełka z godłem państwowym – Kapral Simo Kouvuniemi, odznaczony Krzyżem Wolności III klasy i awansowany na sierżanta.
    - Ku chwale Ojczyzny, panie prezydencie!
    - Szeregowy Frans Toni, odznaczony Krzyżem Wolności IV klasy i awansowany na starszego szeregowego.
    - Ku chwale Ojczyzny, panie prezydencie!

    [​IMG]

    17 marca 1933, godz. 20.00 pokład samolotu pasażerskiego Junkers F13

    Minister Antti Hackzell zapadł w głęboki sen. Trudno mu się dziwić. Rozmowy w Estonii nie należały do najłatwiejszych, ale ostatecznie po długich dysputach udało mu się podpisać ważną umowę handlową zapewniającą Finlandii energię elektryczną potrzebną do rozruchu powstającej właśnie na Wyspach Alandzkich fabryki. Samolot zaczął delikatnie obniżać pułap. Pod skrzydłami Junkersa można było dostrzec brzegi Finlandii, ale nikt na pokładzie nie zamierzał rozkoszować się tym widokiem.

    19 marca 1933, godz. 20.00 Dublin


    [​IMG]

    Samolot Lufthansy powoli podchodził do lądowania. Zgromadzeni na płycie lotniska dziennikarze, nie mogli się już doczekać spotkania z fińskim ministrem spraw zagranicznych. Bardzo ciekawiła ich zwłaszcza kwestia powstania nowego ośrodka przemysłowego w Finlandii, w którym wykorzystywano by pracę więźniów. Wreszcie na horyzoncie pojawiła się sylwetka Junkersa. Samolot powoli zbliżał się do ziemi. Pilot gładko przyziemił i już po chwili z pokładu samolotu wyszedł jak zawsze uśmiechnięty i bardzo sympatyczny minister Hackzell. Minister bez słowa podszedł do premiera Irlandii uścisnął mu rękę i wsiadł z nim do czarnej rządowej limuzyny.
    O godzinie 22.00 Rząd Irlandii wydał oficjalne oświadczenie:
    „ W związku z rozwojem przemysłu w Finlandii, na Archipelagu Wysp Alandzkich, rząd irlandzki podpisał umowę handlową, przewidującą rozpoczęcie przesyłania w ten rejon energii elektrycznej, z elektrowni znajdujących się na terenie Szwecji, a które stanowią własność rządu irlandzkiego. W zamian rząd Finlandii przekaże Irlandii potrzebne rudy metali oraz gotówkę.”

    22 marca 1933, godz. 13.00 Port lotniczy Warszawa – Okęcie


    [​IMG]

    Na płycie lotniska są już najważniejsze osoby w państwie. Marszałek Józef Piłsudski oraz premier Leon Kozłowski. Na przybycie szanownego gościa, fińskiego ministra spraw zagranicznych pana Hackzella oczekuje również kompania reprezentacyjna wojska polskiego.
    Samolot wylądował punktualnie, kwadrans po pierwszej. Po wielogodzinnych rozmowach rząd polski zgodził się na podpisanie umowy handlowej, w myśl, której Finowie przekażą nam gotówkę oraz rudy metali w zamian za potrzebne zaopatrzenie. Spotkanie przebiegło w dość przyjaznej atmosferze, a marszałek Piłsudski otrzymał zaproszenie do Helsinek.

    Notka prasowa „Kurier Warszawski”

    23 marca 1933, godz. 22.00 Kreml, gabinet Mołotowa


    [​IMG]
    Towarzysz Kalinin usiadł dokładnie naprzeciwko Wiaczesława. Sytuacja zaczynała być nieciekawa.
    - Towarzyszu Mołotow, czy odebrał pan raport dotyczący spotkania przedstawicieli szwedzkich kół rządowych z premierem Finlandii? To może być zalążek sojuszu.
    - Towarzyszu, bądźmy rozsądni. To, że szwedzkie monarchistyczne pachołki chcą się zjednoczyć z burżuazją fińską to nic nowego. Od zawsze było tak, że oba te kraje leżały blisko siebie. Być może ta poprawa stosunków na linii Helsinki – Sztokholm doprowadzi do podpisania nowych umów handlowych, ale żeby od razu sojusz? Zresztą towarzyszu, kto może się mierzyć z naszą niepokonaną Armią Czerwoną?
    - Słusznie, słusznie. Skoro tak sprawa wygląda to myślę, że możemy na razie zająć się innymi wydarzeniami.
    - Też tak uważam towarzyszu prezydencie. Przejdźmy do sprawy polskiej, pewna grupa obywateli z okręgu Dzierżyńszczyzna na Białorusi…


    24 marca 1933, godz. 12.00 gabinet ministra Esko Riekkiego


    [​IMG]

    Do gabinetu wszedł major Teittinen z 10 Dywizji Piechoty.
    - Panie ministrze, pan mnie wzywał!
    - Siadaj Risto. Mam do Ciebie sprawę.
    - Słucham panie ministrze.
    - Risto, nie rób mi przykrości i mów mi po imieniu, przecież je znasz – rzucił minister wyjmując szklaneczki – napijesz się? Mam dobrą whisky, Hackzell przywiózł z Irlandii.
    - No dobrze Esko, o co chodzi – uśmiechnął się major.
    - Wiesz, pamiętasz tą aferę sprzed miesiąca? Wiesz to na odcinku Twojej dywizji?
    - Jasne, jakiś szpieg przelazł na naszą stronę.
    - Właśnie – rzucił Esko podając Teittenenowi szklaneczkę z bursztynowym płynem – Nie możemy nic zrobić, żeby zatrzymać ich przenikanie, ale możemy wziąć się za nich tutaj, po naszej stronie rozumiesz.
    - Chyba tak, ale gdzie tu moja robota? – zapytał major popijając alkohol.
    - Oj, Risto, co ta służba robi z człowieka! Chcę żeby ktoś się tym zajął profesjonalnie, przecież nie możemy zostawiać tak delikatnych spraw ludziom z policji.
    - Esko, nadal nie rozumiem.
    - Dobrze powiem jeszcze raz. Chciałbym Cię prosić, o zorganizowanie kontrwywiadu na terenie Finlandii. Co ty na to?
    - No wiesz ja muszę się zastanowić, przemyśleć sprawę…
    - A co masz do stracenia? Żony nie masz, dzieci nie masz, ile zarabiasz w wojsku?
    - No wiesz…
    - Wiem, dobrze wiem. Tu dostajesz trzy razy tyle. A robota dużo ważniejsza. Ważniejsza dla państwa. To jak?
    - Dobrze, ale zastrzegam sobie prawo do dymisji – zaśmiał się major – To było wymuszanie współpracy, i dobrze o tym wiesz. Może jakieś pierwsze propozycje?
    - Cóż na początek możesz się zająć szkoleniem agentów wysyłanych zagranicę.
    - Dlaczego? Są jakieś wpadki?

    [​IMG]

    - Niby nie, ale chcieliśmy zwiększyć naszą siatkę w Leningradzie. Wysłaliśmy tam naszego człowieka, porucznika marynarki. Niestety zaginął bez wieści.
    - Wiesz, gdyby wpadł w łapy sowietów to byłoby o tym głośno. Zwłaszcza teraz.
    - Też tak sądzę. Myślę, że dorwali go tamtejsi chłopi. Miał przy sobie pół miliona rubli i dużo wartościowych rzeczy.
    - No nic od jutra się za to biorę. Wypijmy za kontrwywiad!
    - Za kontrwywiad!
    -------------------------------------------------------------------------------------------------------
    Podsumowanie działalności handlowej - czyli wszystkie umowy zawarte w tym odcinku

    Umowa z Belgią

    0,1 zaopatrzenie i 0,2 pieniędzy za 0,8 ropy

    Umowa z Szwecją

    0,1 zaopatrzenie i 0,1 metal za 0,6 pieniędze i 0,2 energii

    Umowa z Estonią

    0,2 pieniędzy za 0,3 energii

    Umowa z Polską

    0,1 metal i 0,1 pieniędzy za 0,2 zaopatrzenia

    [​IMG]
     
  5. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek IV

    Chmury przed burzą

    [​IMG]

    1 kwietnia 1933, godz.22.00 Sztab 1 Dywizji piechoty

    Marszałek otworzył właśnie kopertę z napisem ściśle tajne, nagłówek tekstu wprowadził go w zdumienie:

    Rozkaz nr. 220

    Przygotować się do rozpoczęcia manewrów, obrazujących prowadzenie działań wojennych przeciwko siłom armii szwedzkiej. O postępach meldować na bieżąco do szefa sztabu generalnego.
    Zadania:
    - złamać opór przeciwnika (policja państwowa)
    - osiągnąć punkt S w przeciągu dwóch tygodni

    Mannerheim spojrzał na dokument. Zapowiadało się naprawdę ciekawie. Czyżby ocieplenie stosunków na linii Helsinki – Sztokholm było tylko trickiem? Jeśli tak to rząd okazał się lepszym graczem niż marszałek się spodziewał.

    2 kwietnia 1933, godz. 12.00 Helsinki, MSZ

    Gustaw V złożył już podpis pod umową. Do stolika z wyłożonym tekstem umowy handlowej podszedł minister Hackzell. Powoli podniósł pióro i z namaszczeniem złożył swój podpis. Błysnęły flesze. Minister odłożył pióro i podszedł do przygotowanej wcześniej mównicy obitej flagami Finlandii i Szwecji.
    - Ta umowa handlowa pozwoli nam na rozwój naszego przemysłu i rolnictwa. Pieniądze, które otrzymamy w zamian za zboże, żywność i zaopatrzenie przeznaczone dla szwedzkich dywizji pozwolą nam na rozbudowę nowych centrów przemysłu zbrojeniowego, który pomoże nam wyjść z ogólnoświatowego kryzysu – minister spojrzał w stronę króla Gustawa V – Wasza wysokość zechce coś dodać?

    [​IMG]

    Szwedzki Fiat BR.20, przed nałożeniem kamuflażu szwedzkiego​

    - Uważam, że więzy krwi i braterstwo jakie łączą nasze narody mogą stanowić krok naprzód w drodze ku wielkości na jakiej znajdują się oba państwa. Jedynym celem Królestwa Szwecji jest zapewnienie pokoju w całej Skandynawii. Pragnę podkreślić iż Szwecja i sąsiednia Norwegia dysponują zaledwie trzema dywizjami piechoty, jedną dywizją milicji. Dlatego też pogłoski rozpuszczane przez niemiecką prasę o rzekomej militaryzacji Szwecji to stek kłamstw. – król wziął głęboki oddech – Celem moim, i mojego premiera nigdy nie był zbrojny zabór jakiegokolwiek państwa, czy to Skandynawskiego czy nie skandynawskiego. W tym celu postanowiliśmy nawiązać rozmowy dyplomatyczne z Finlandią dotyczące rozwoju jej lotnictwa wojskowego. Co prawda do negocjacji w tej sprawie jeszcze nie doszło, ale uważam, że dywizjon naszych Fiatów BR, będzie bardziej potrzebny nad lasami Finlandii, niż Szwecji.
    W Sali rozległy się gromkie brawa.
    Szwedzkie fabryki również są bardziej potrzebne Finlandii niż Szwecji – pomyślał minister Hackzell spoglądając na króla Gustawa V.

    3 kwietnia 1933, godz. 20.00 Helsinki, ambasada ZSRR

    [​IMG]

    Minister Berzin​

    Ambasador Petrenko podziwiał główną salę ambasady, w której już jutro delegacja z ZSRR miała podpisać umowę z Finlandią. W salach na piętrze trwały już od dłuższego czasu rozmowy polityczne pomiędzy premierem Finlandii, a wysłanym do Helsinek ministrem bezpieczeństwa narodowego Berzinem.
    Berzin spojrzał spode łba na premiera Kivimakiego:
    - A więc zamierzacie uderzyć na Szwecję tak?
    - Jeśli tak pan rozumie zbrojną interwencję w obronie uciskanego proletariatu Szwecji to tak, zamierzamy uderzyć.
    - Uciskany proletariat – zdziwił się Berzin – Po was się tego nie spodziewałem.
    - Po prostu staram się dostosować do dialektyki stosowanej w Związku Radzieckim – uśmiechnął się premier – moje pytanie brzmi: czy w przypadku zaangażowania sił zbrojnych Finlandii, Związek Radziecki podejmie pewne kroki?
    - Sami rozumiecie, mnie o tym nie wolno się zbytnio rozwodzić – odparł Berzin.
    - Towarzyszu ministrze! Ja wiem, że dostaliście pełnomocnictwa na przeprowadzenie negocjacji handlowych, ale moim zdaniem pytanie jest proste – czy wasi ludzie podejmą jakieś działania w przypadku gdy nasze dywizje przekroczą granicę fińsko – szwedzką?
    Berzin przywołał ruchem ręki swojego adiutanta.
    - Toivionie Karolowiczu, nasz układ z wami z Dorpatu, z 1920 dotyczy tylko i wyłącznie waszej granicy wschodniej. Powiem szczerze, że to co dzieje się w Skandynawii, średnio nas interesuje – wskazał na adiutanta – To mój adiutant, Kostia. Kostia jest największym durniem jakiego znam, nie licząc towarzyszy Kalinina i Mołotowa. Gdyby Kostia służył w Armii Czerwonej to pewnie byłby dowódcą dywizji stacjonującej w Leningradzie, lub w Murmańsku. Czy taka odpowiedź was satysfakcjonuje Toivionie Karolowiczu?
    - W zupełności – odparł premier uśmiechając się przyjaźnie do Berzina – Teraz przejdźmy do spraw bardziej przyziemnych. Wasze oddziały na Sołówkach i Syberii stosują erkaemy produkowane w naszych zakładach czyż nie?
    - Zgadza się, to bardzo dobra broń.
    - Co by pan powiedział, jeśli do każdego wagonu ze zbożem dołożymy parę ton amunicji dla OGPU?
    - No cóż Toivionie Karolowiczu, nie mogę odmówić. Ale co chcecie otrzymać w zamian?
    - Powiedzmy, że parę kilowatów więcej – uśmiechnął się premier.

    10 kwietnia 1933, godz. 22.00 Berlin Reichstag, gabinet kanclerza

    [​IMG]

    Kanclerz Hitler podczas pożegnania ministra Oksali, wracającego do Helsinek​

    Adolf Hitler wstał z miejsca, gdy do jego gabinetu wszedł przybyły do Niemiec z krótką wizytą minister Oksala.
    - Witamy na niemieckiej ziemi, mam nadzieję, że podróż przebiegła w miłej atmosferze?
    - Tak dziękuję bardzo panie kanclerzu – odparł minister.
    - Proszę spocząć – Hitler wskazał finowi duży miękki fotel – Słyszałem o waszej inwestycji na Wyspach Alandzkich. Bardzo słusznie zrobiliście posyłając tam na wczasy czerwone ptaszki.
    - Myślę, że warunki „hotelowe” przypadną im do gustu.
    Hitler wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
    - Dobre, bardzo dobre herr Oksala. Gdyby miał pan kiedyś okazję być w Niemczech proszę do mnie zadzwonić, załatwił bym panu ciekawszą pracę niż przerzucanie papierów w ministerstwie.
    - Bardzo dziękuję, panie kanclerzu. Myślę, że to nie będzie konieczne. Może przejdziemy do meritum?
    - Oczywiście, jest pan zmęczony i zamierzałem rozmawiać o tym jutro, ale skoro pan namawia, to słucham.
    - Jak pan zapewne wie w najbliższym czasie zamierzamy wziąć się za naszych drogich Szwedów, którym zawdzięczamy ponad dwieście lat niewoli.
    - Cóż, ziemia szwedzka powinna należeć do Finlandii. Takie jest moje zdanie. Szwedzkie złoża metali, będą… bardziej przydatne gospodarce fińskiej.
    - Bardzo mi miło, że pan to rozumie kanclerzu. Marszałek Mannerheim uważa, że naszej armii przydałoby się trochę broni maszynowej i amunicji do dział, a także innych materiałów potrzebnych do zaopatrzenia naszych dywizji. Po pierwsze, automaty i karabiny maszynowe. Interesują nas Mp 28, i kaemy Mg 13.
    - Rozumiem pana doskonale. Broń maszynowa to podstawa nowoczesnej armii. Co z płatnościami? Jak zapewne pan wie potrzebuję obecnie każdej marki na rozruch niemieckiej gospodarki.
    - Myślę, że uda nam się dojść do porozumienia – odparł minister Oksala, wyciągając się w fotelu, zapowiadała się długa noc.

    10 kwietnia 1933, godz. 23.00 Helsinki, gabinet ministra Hackzella

    Na biurku ministra leżał raport z fińskiej ambasady w Rio de Janeiro
    „ W tutejszych fabrykach doszło do wybuchu, nie znamy przyczyny, ale wszyscy mówią o ataku amerykańskich służb wywiadowczych. Kilka zakładów musiało przerwać produkcję, pozostałe nie są w stanie utrzymać założonego poziomu wytwarzania. Obawiamy się, że sytuacja w mieście może doprowadzić do wybuchu zamieszek. Wiele osób zgromadziło się przed bramą ambasady amerykańskiej, rozjuszony tłum próbował wysadzić bramę wjazdową, ale manifestanci zostali ostrzelani przez strażników, sytuacja jest poważna, prosimy o wskazówki co do dalszych działań.”

    Minister spojrzał na raport lekko zdegustowany – zaczynało robić się nieprzyjemnie. Jeśli Amerykanie sabotują brazylijski przemysł w przededniu podpisania umowy handlowej z Brazylią, to może to świadczyć o braku elementarnych zasad bezpieczeństwa w brazylijskim MSZ. Hackzell spojrzał na zegarek – kolejna noc w pracy. Żona nie będzie zadowolona. Minister wyjął z szuflady biurka czystą kartkę i zaczął powoli pisać:

    „ W związku z niepokojami wewnętrznymi panującymi w Rio de Janeiro, bezterminowo przerwać rozmowy z rządem brazylijskim. Nie możemy sobie pozwolić na utrudnienia w handlu zagranicznym. Jeśli chodzi o obywateli fińskich należy zabezpieczyć ich w ambasadzie lub uzyskać od nich pisemne zobowiązanie, iż nie podejmą jakichkolwiek działań bez zgody ambasady. Nie możemy pozwolić by obywatele fińscy ponieśli szkody w związku z ostatnimi wydarzeniami”

    15 kwietnia 1933, godz. 17.00 ambasada fińska w Pradze

    Radca handlowy Luninen spóźniał się jak zwykle. Miał być na miejscu już pół godziny temu, jednak zamiast zająć się pisaniem raportu dotyczącego zapotrzebowania ambasady na materiały piśmiennicze wciąż siedział z czeską misją handlową. Wreszcie w drzwiach gabinetu ambasadora pojawił się mocno podchmielony Luninen.
    - Panie hik, ambasa, ambasa… dorzu! – rzucił od drzwi ledwo utrzymując się na nogach.
    - Luninen, znowu się schlałeś? Czyś ty na głowę upadł?
    - Daj mi pan hik, skończyć. Pooodpisaliśmy… hik umowę, z hik Czeeeeeechami – wydusił radca po czym opadł na fotel przy biurku ambasadora.
    - Co, udało Ci się coś wydębić od tych skąpców – zawołał podekscytowany ambasador.
    - Aaalesz oczywiście, proooszę tu jest tekst uuumowy – Luninen wyciągnął z kieszeni pomiętą kartkę.
    - Dobrze, bardzo dobrze. Możesz liczyć na premię Luninen – powiedział ambasador, ale adresat spał już kamiennym snem.

    22 kwietnia 1933, godz. 19.00 telegram z ambasady Finlandii w Brazylii


    Sytuacja w stolicy opanowana STOP Obywatele fińscy zabezpieczeni, jutro wsiadają na statek do Helsinek STOP Rozmowy z rządem Brazylii wznowione STOP Rozmowy z przedsiębiorstwem don Domingueza zakończone STOP Pełen sukces STOP Pierwsze przesyłki od Domingueza ruszają jutro statkie STOP Oczekujemy na dalsze instrukcje STOP

    24 kwietnia 1933, godz. 20.00 MSZ Kolumbii

    [​IMG]

    Pamiątkowe zdjęcie Torvladsena z prezesem Columbia Oil​
    W pomieszczeniu był już minister gospodarki Kolumbii, don Juarez, szef firmy Columbia Oil oraz radca handlowy ambasady Finlandii. Jako pierwszy głos zabrał don Juarez.
    - Bardzo cieszy mnie fakt, że Columbia Oil i Finlandia podpisały tą umowę. To bardzo korzystne wyjście z sytuacji.
    - Zgadzam się panie ministrze – odparł radca Torvaldsen – Nie omówiliśmy jeszcze terminu w którym do Turku przybędzie pierwszy tankowiec – Torvaldsen z pochodzenia Szwed umiał się targować – Uważam, że nie ma powodu by do tego czasu przelewać z naszego konta pieniądze, czy chociażby rozpoczynać załadunek rud na statki kolumbijskie. Jeżeli dojdzie do skażenia ropy w czasie transportu, to będziemy musieli nieco zmienić sposób płatności. Płacimy za najwyższej klasy ropę kolumbijską, a nie zalane słoną wodą …
    - Wiemy obaj za co panowie płacicie – wtrącił się prezes – Mój najszybszy tankowiec Santa Maria, będzie w Turku w połowie maja. Wtedy powiecie panowie sami, czy moja ropa jest najwyższej jakości czy nie.
    - Też tak myślę, niech nasi drodzy przyjaciele zobaczą, że kolumbijskie przedsiębiorstwa nie oszukują swoich zagranicznych kontrahentów – dodał don Juarez.
    - Ależ panowie, kto mówi o oszukiwaniu kogokolwiek – wszedł w słowo Juarezowi, Torvaldsen – Mówię tylko, że w umowie nie ma niczego na temat tego, że za uszkodzony, nie z winy producenta – to mówiąc uśmiechnął się do prezesa – ma płacić mój rząd. Bardzo się cieszymy z tej umowy, ale musimy być realistami. Jeżeli zatankujemy taką ropę do naszych okrętów podwodnych, to bądźmy szczerzy wielu marynarzy na nich nie przeszkolimy.
    - Panowie, zmieńmy temat. Czy to prawda, że pomiędzy wami, a Szwecją może być gorąco? – zapytał minister sięgając po butelkę koniaku.
    - Można tak powiedzieć. Musimy tylko znaleźć pretekst do zerwania paktu o nieagresji i do ataku. No, ale od to zostawmy już ludziom do tego przygotowanym…

    26 kwietnia 1933, godz. 12.00 MSZ gabinet ministra Hackzella

    [​IMG]

    Ambasador z Łotwy był niepocieszony, propozycja umowy handlowej, którą przedstawił została z miejsca odrzucona.
    - Panie ministrze, ale to naprawdę dobra propozycja…
    - Tak? A czy kupiłby pan dwa deko mięsa za dwieście łatów?
    - No, pan bardzo generalizuje, to nie jest do końca tak…
    - Czyżby? Pan pozwoli, że przypomnę. 0,7 tony rud metali w zamian za 0,2 ton zaopatrzenia dla naszej armii. Pan wybaczy, ale to są wolne żarty. Gdybym przedstawił to ministrowi finansów, a co dopiero ministrowi handlu, czy chociażby panu premierowi, to spokojnie mógłbym się pakować.
    - Możemy jeszcze negocjować, proszę mi wierzyć to bardzo korzystna propozycja…
    - Korzystna dla pana i pańskiego rządu, panie ambasadorze, nie zamierzam wyprzedawać rud za bezcen. Może za poprzednich rządów była na to zgoda, ale nie teraz.
    - Cóż, niech pan nie ma do mnie pretensji. Ja jestem tylko urzędnikiem. Podobnie jak pan. Jeśli kazaliby mi napisać, tekst umowy w której, proponujemy pańskiemu rządowi dziesięć łatów za Helsinki to musiałbym to zrobić, podobnie jak pan musi czytać moją propozycję, dokładniej rzecz biorąc to mojego rządu…
    - Panie ambasadorze, nie winię pana. Nie mam za co. Po prostu obaj chcemy działać dla dobra naszych krajów i obaj wiemy, że ta propozycja była z góry skazana na porażkę – minister uśmiechnął się łobuzersko – jak to mówią Anglicy? Biznes jest biznes…

    29 kwietnia 1933, godz. 20.00 pokład trałowca T-1

    Jaarinieni był już po kolacji. Od razu poszedł do swojej kajuty, usiadł przy małym stoliku, wyjął z teczki kartkę papieru i zaczął pisać

    Wyspy Alandzkie 29kwietnia 1933

    Najdroższa Ingrid!
    Jestem tu już prawie dwa miesiące, i sądząc po postępach prac jeszcze trochę posiedzę na tej przeklętej łajbie. Robota idzie nawet sprawnie, więźniowie zakończyli już budowy swoich baraków, budynków dla straży i pierwszego odcinka drogi prowadzącej do nowego zakładu. Myślę, że do końca listopada zakończymy roboty, i będę mógł na dłużej przyjechać do miasta. Pamiętasz, że planowaliśmy wspólny urlop na czerwiec, ale nie wiem czy będę mógł się wyrwać. Pracy dużo, bywa że razem z moimi ludźmi siedzimy do północy nad papierami. Ewidencję prowadzę osobiście, wczoraj dzwonił do mnie prezes firmy, mówi, że jak tak dalej pójdzie to awans mnie nie minie.
    Pamiętam, że ostatnio zaczęłaś coś mówić o przeprowadzce. Wiesz, przemyślałem sprawę i myślę, że to nie najgorszy pomysł. Jeśli Twoja propozycja jest nadal aktualna, to zadzwoń do mojego biura, albo przynieś tam Swoje rzeczy, uprzedzę panią Brhul. Mam nadzieję, że nie będzie robiła problemów, tak wiem, jestem przesadnym optymistom, ale trzeba w coś wierzyć. Ciekaw jestem co słychać u Twojego kuzyna pastora?

    Pozdrawiam i ściskam Ciebie i całą rodzinę, Twój Frans.

    PS. Mam nadzieję, że Tobias nie zacznie Ci prawić kazań na temat życia bez ślubu, chyba wie, że czasy się zmieniają.​



    Młodszy referent Jaarinien odłożył pióro i popatrzył na majaczące w oddali maszty krążowników. Prace postępowały dobrze i całą robotę stricte „matematyczną” powinien zakończyć w okolicach drugiego maja, ale z polecenia firmy i tak musiał zostać tu do końca budowy, ot, dla dopilnowania postępów w pracach. W sumie, mógłby opuścić Archipelag razem z resztą zespołu, ale bardzo związał się z tym projektem i czuł, że nie może go zostawić pod opieką pana Hanuselkiego. Jego zachowanie stawało się coraz bardziej podejrzane. Zwłaszcza te częste wizyty w barkach przeznaczonych dla komunistów. Jaarinien włożył list do koperty i wyrwał z brulionu nową kartkę.

    Do Ministerstwa Gospodarki Finlandii!

    Proszę, o niezwłoczne przysłanie mi teczki osobowej, waszego pracownika Hanuselkiego. Jego zachowanie jest podejrzane i wprowadza zamęt w prace budowlane. Proszę powiadomić odpowiednie służby. Wasz pracownik utrzymuje dobre kontakty z komunistami zatrudnionymi przy budowie fabryki, próbował awansować komunistów na brygadzistów, wyrażał się niepochlebnie o „braku wolności słowa”, swoim postępowaniem gorszy innych członków zespołu, nie przejawia jakichkolwiek chęci do pomocy przy zbieraniu danych na temat tutejszej ludności, tutejszych lasów. Stanowi przeszkodę w szybkim zakończeniu spraw. Biorąc pod uwagę jego zachowanie i fakt iż dosłownie, „szasta pieniędzmi”, podejrzewam go, jako jego bezpośredni przełożony, na czas budowy fabryki karabinów maszynowych „Lahti 2”, o kontakty z wywiadem i kontrwywiadem sowieckim.

    Podpisano: Młodszy referent Frans Jaarinien.
     
  6. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to jutro rano, ewentualnie dziś wieczorem odcinek V "Paukenschlang". Wciąż czekam na wasze propozycje dotyczące dalszych poczynań. Nie zamierzam "siedzieć" na swoich pozycjach i czekać na resztę świata. Finlandia pójdzie do przodu, ale gdzie - propozycja nr.1 na Wschód
    - propozycja nr. 2 na Skandynawię
    - propozycja nr. 3 Państwa Bałtyckie.

    ---------- Post dodany 22:19 ---------- Poprzedni post dodano o 14:58 ----------

    Odcinek V

    Paukenschlag - solo na werblach (przed wejściem orkiestry)

    [​IMG]

    [​IMG]

    2 maja 1933, godz. 20.00 siedziba firmy Tikkakoski

    [​IMG]

    Przed głównym wejściem zatrzymał się duży samochód na rządowej rejestracji. Strażnik stojący przy bramie przez chwilę porozmawiał z oficerem, który prowadził i otworzył szlaban. Na dziedzińcu fabryki robotnicy ładowali nowe peemy w duże drewniane pudła, które inni robotnicy ustawiali na platformach, po których spychali je do ciężarówek. Szef firmy inżynier Matti Tikkakoski czekał już przed drzwiami do dużej hali produkcyjnej. Samochód wolno zatrzymał się przed podestem. Szofer otworzył drzwi, i z samochodu wysiadł nie kto inny jak tylko szef sztabu generalnego, Karl Lennar Oesch. Generał powoli podszedł do zdziwionego inżyniera i podał mu rękę.
    - Długa droga. Pan wie w jakiej sprawie tu jesteśmy, prowadź pan do biura, mamy zlecenie dla pańskiego sztabu ekspertów.
    - To wielki zaszczyt – rzucił Tikkakoski – proszę za mną – dodał wskazując na drzwi – A więc, zgodnie z pomysłem marszałka zamierzamy zwiększyć ilość broni maszynowej w jednostkach. Co prawda nasze obecne siły już to mają, ale powoływane w przyszłości jednostki nie koniecznie. Dlatego, też kilku moich najzdolniejszych inżynierów, i ja opracowaliśmy pewien projekt.
    - Zamieniam się w słuch – odparł generał idąc wciąż za inżynierem.
    - A więc nowy krój munduru dla poborowych. Mniej ozdobników, więcej kieszeni na dodatkową amunicję, nowa wersja pasa, nowy hełm i co najważniejsze nowa forma szkolenia. Koniec z robieniem pogrzebu zapałce! – dorzucił na koniec wywodu inżynier – Wprowadzimy też nowy rodzaj czapki polowej i hełmu piechoty.
    Obaj mężczyźni weszli do dużej hali. Na środku stał duży stół, a wokół niego na stojakach duże plansze obrazujące nowe rodzaje mundurów, pasów, i innego wyposażenia.
    - Te projekty, są całkiem niezłe. Ale to wszystko już jest w jednostkach regularnych.
    - Panie generale, to oczywiste. Jednak czy ilość dywizji w naszej armii nie zostanie zwiększona, jak tylko uruchomimy nowy ośrodek przemysłowy na Wyspach Alandzkich?
    - Cóż, panie inżynierze, zgoda pańska firma ma te badania, ale śpieszcie się. Być może ich efekty będą nam potrzebne dużo szybciej niż się pan spodziewa.

    10 maja 1933, godz. 19.00 sztab 10 Dywizji Piechoty
    [​IMG]


    Generał Wallenius na polowaniu w okolicach Rovaniemi​

    Oficerowie wstali z miejsc gdy do małej sali kasyna oficerskiego wszedł generała Wallenius. Był to czterdziestoletni oficer, z fajeczką w zębach, nieco sfatygowanym mundurem i dość przyjemnym wyrazem twarzy. Generał spojrzał na zgromadzonych w sali oficerów. Po chwili odezwał się jakby od niechcenia:
    - Znowu na starych śmieciach. A teraz panowie trzeba wziąć **** w troki i zasuwać. 10 Dywizja Piechoty ma utworzyć samodzielny związek taktyczny pod nazwą I Armeijakunta. Dowódcą został jakiś gryzipiórek, Wallenius, mam nadzieję, że nie będziecie mu robić problemów bo poczujecie jego wielkie buciska tam gdzie wasze nogi łączą się z plecami – generał zauważył, że kilku oficerów lekko się uśmiecha – Jutro rano, chcę, żeby czołowe kompanie były gotowe do wymarszu. Mają zabrać tylko najpotrzebniejsze graty. Jak zobaczę, że któryś taszczy na grzbiecie gramofon to poczuje but Walleniusa tam gdzie nogi łączą się z plecami. Czy to jest dla was jasne?
    - Tak jest panie generale – odpowiedzieli zebrani w sali.
    - Wallenius jest z was zadowolony – rzucił generał poczym obrócił się na pięcie i wyszedł z kasyna. Wsiadł do swojego samochodu polowego i rozkazał szoferowi wieźć się na swoją kwaterę. Samochód ruszył, jednak już po chwili generał kazał zatrzymać. Znowu wysiadł z samochodu i wszedł do budynku w którym znajdowały się składy broni. Po przeszło godzinnej inspekcji wyszedł taszcząc pod pachą teczkę wypchaną raportami dotyczącymi stanu uzbrojenia, zapasów amunicji i granatów.
    - Słuchaj, nie chciałbyś iść na jednego do baru? – zapytał swojego kierowcę wkładając dokumenty na tylną kanapę sfatygowanej Skody 430.
    - Jasne, panie generale.
    - To bierz swoje graty i zasuwaj. Pojadę sam. Miłej zabawy – dodał generał siadając za kierownicą – Wróć przed czwartą rano, będziesz mi potrzebny, żeby odwieźć tą makulaturę do szefa sztabu w Helsinkach.
    - Tak jest. Będę przed czwartą rano panie generale.

    12 maja 1933, godz. 3.00 Dowództwo Marynarki Wojennej

    [​IMG]

    Admirał Valve rozsiadł się wygodnie. Po drugiej stronie dużego dębowego biurka stał dowódca okrętu podwodnego Vesihiisi.
    - A więc panie poruczniku udało się panu dostać do portu wojennego w Sztokholmie i bezpiecznie wrócić.
    - Tak panie admirale.
    - Proszę opowiadać co pan widział.
    - Po pierwsze kilka naprawdę łakomych kąsków, pancerniki obrony wybrzeża Sverige i Drottning Victoria i Gustav V, lekki krążownik Gotland i mnóstwo niszczycieli. Widziałem też kilka wodnosamolotów Henkel HD 16.

    [​IMG]

    - Dużo tego – Valve uśmiechnął się pod nosem – Który z wymienionych przez pana celów jest pańskim zdaniem w zasięgu naszych okrętów?
    - Jeśli mam być szczery to ani jeden. By zatopić któryś z nich w porcie musiałbym strzelać torpedy po powierzchni wody, bo są otoczone sieciami przeciwtorpedowymi, taki strzał w porcie zdradza moją pozycję, a kanał jest zbyt płytki na zanurzenie alarmowe. Mogę co najwyżej siedzieć na peryskopowej. Wody wokół szwedzkich wybrzeży też nie należą do najgłębszych jeśli mam być szczery to prowadzenie ataków samobójczych nie jest wymienione w moich obowiązkach ani rozkazach.
    - Rozumiem, może pan wracać na okręt. Pomyślnych łowów – widząc zdziwienie na twarzy porucznika Valve dodał – pan jest myśliwym, prawda? Sezon myśliwski zaczyna się na początku sierpnia, mam nadzieję, że zostanie pan królem polowania. Prawda poruczniku?
    - Tak, w sierpniu… - porucznik uśmiechnął się pod nosem – Może być pan pewien, że nie będziemy wracać z pustymi rękoma. Mam bardzo dobrych ludzi i zrobię z nich dobry użytek.

    [​IMG]

    20 maja 1933, godz. 15.00 Sztab Generalny

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    W sali byli już generałowie: Osterman, Lundqvist, Oesch, Valve, Wallenius, Heinrichs, Grandell, Martola i Blick oraz marszałek Mannerheim. Wszyscy stali nad dużą mapą przedstawiającą granicę szwedzko – finlandzką. Jako pierwszy odezwał się Mannerheim
    - Panowie, naszym zadaniem na pierwsze godziny, ba minuty i sekundy jest wejście jak najgłębiej w tereny szwedzkie. Nie możemy sobie pozwolić na walki z regularnymi oddziałami szwedzkimi, naszym zadaniem jest zajęcie tych terenów i dalszy marsz w głąb Szwecji. Według raportów dostarczonych przez pana ministra Puhhakę, Szwedzi zamierzają do 30 maja rozwiązać swoje dwie dywizje piechoty. Chcą żeby pozostałe państwa skandynawskie potraktowały to jako gest dobrej woli z ich strony, i podobnie jak oni przyjęły hasło demilitaryzacji Skandynawii.
    - Czy nie rzucamy w ten rejon zbyt dużych sił? Jak na nasze poczynania zareagują sowieci – zapytał generał Blick – A co na naszą akcję powie Norwegia, i społeczność międzynarodowa?
    - Jak zwykle Rosjanie wezwą naszych żołnierzy do buntu i obalenia faszystowskiego i bandyckiego systemu rządów – uśmiechnął się Heinrichs – Uważam, że nikt nie powie nam złego słowa, jeśli sfingujemy jakąś małą prowokację. Szwedzi chcą nas zmusić do przyjęcia ich wizji Skandynawii, więc wobec naszego sprzeciwu mogą zaatakować nasze wojska nad granicą.
    - Dobry pomysł – odezwał się Martola – Szwedzkie samoloty atakują naszych podczas przemarszu do Rovaniemi, my uważamy to za akt agresji na Finlandię i jest pozamiatane. Co pan na to, generale Wallenius?
    - Myślę, że plan jest dobry, ale moja 10 Dywizja Piechoty bazuje na Wyspach Alandzkich, a nie nad granicą.
    - Mimo to jest pan nam potrzebny – odezwał się Osterman – Gdy nasze oddziały zajmą się walkami ze zmilitaryzowaną policją, która prawdopodobnie dostanie wsparcie marynarki wojennej, pańscy ludzie wylądują na wybrzeżu szwedzkim i zajmą Sztokholm, lub postarają się okrążyć miasto, tak by odciąć ich armię od zapasów. Będą musieli się wycofać bez walki.
    - I spróbują uzyskać połączenie ze stolicą, a ja i moi ludzie mamy im na to nie pozwolić? O to panu chodziło – zapytał Wallenius.
    - Tak, ma pan głowę na karku generale – odparł Mannerheim – Padła propozycja użycia lotnictwa, co pan na to generale Lundqvist?
    - Cóż możemy wypożyczyć kilka Fiatów BR 1 ze składów Lufthansy i wymalować je na szwedzką modłę, ale to będzie trudno ukryć, przed ludźmi zwłaszcza u w Helsinkach.
    - A co z lotniskami w Kuopio? Nada się do tego idealnie, z dala od miasta, blisko lasów, dużo hangarów stoi pustych – wtrącił się Oesch.
    - Dobrze, sprawę casus belli mamy już omówioną, co z pańskimi rekinami Valve?
    - Panie marszałku poza okrętami podwodnymi nie przewiduję użycia jakichkolwiek okrętów, chyba, że Wallenius poprosi o wsparcie artylerii.
    - Rozumiem, że ma pan po temu powody?
    - Tak, jednym podstawowym jest przewaga ilościowa floty szwedzkiej. Drugim jest fakt, że nasze okręty podwodne mają większe szanse na zatopienie jakiegoś okrętu wroga niż cała nasza flota razem wzięta.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    22 maja 1933, godz. 17.00 Sztokholm MSW

    [​IMG]
    Gustaw V spojrzał na fińskiego ministra spraw zagranicznych.
    - Panie ministrze, nasza wizja Skandynawii, jest jedyną dobrą drogą rozwoju. Musimy być neutralni. A dzięki naszym złożom surowców będziemy w stanie odegrać podobną rolę w Europie, jak Stany Zjednoczone na świecie – król nabrał powietrza w płuca – Będziemy sklepem Europy. Każdy kraj prowadzący działania zbrojne będzie potrzebował naszej, naszej skandynawskiej stali.
    - Naprawdę? Zdaniem mojego rządu jeśli zrobimy to, do czego namawia nas rząd waszej królewskiej mości to po upływie dwóch lat cała Skandynawia, na neutralności której tak waszej królewskiej mości zależy, byłaby 17 Republiką. Szwecja nie ma granicy ze Związkiem Radzieckim, więc nie macie prawa namawiać nas do prowadzenia polityki w waszym stylu. – Hackzell spojrzał z politowaniem na króla – Dziwi mnie, że Szwecja nie odda swoich ziem wszystkim krajom europejskim. Wasza królewska mość nikt w Europie, poza małą i nieinteresującą nikogo, ze względów oczywistych dla każdego stratega, Szwajcarią nie ma prawa do neutralności.
    - Ależ panie ministrze, odpowiednie uchwały dyplomatyczne i jesteśmy bezpieczni.
    - Wasza wysokość żyje w innym świecie niż 99% fińskiego społeczeństwa. Wierzę, że w podobnym przeświadczeniu jak Finowie mogą być już niebawem Szwedzi.
    - Co pan sugeruje?
    - Że niedaleko od Malmo, rośnie nam nowa potęga, która pewnego dnia sięgnie po ziemie Norwegów i Szwedów.
    - Pan sugeruje, że…, że Duńczycy mogą żywić pewne plany co do nas?
    - Cóż, nasz wywiad dysponuje pewnymi ciekawymi dokumentami. Myślę, że rząd szwedzki chciałby je zobaczyć, ale skoro w tym kraju panuje zasada świętej neutralności – tu Hackzell uśmiechnął się lekko – to myślę, że ludzie kanclerza Hitlera lub króla Hakkona zapłacą nam dużo więcej za to samo.
    Gustaw zamarł. Jeżeli to co mówił ten pyszałkowaty Fin było prawdą to jego kraj stał w obliczu wojny. Wojny, której można było zapobiec. Zapobiec ogłaszając całkowite rozbrojenie na lądzie. Oczywiście zostaną utrzymane jednostki specjalne policji, do walk z kontrabandzistami, ale reszta może być tylko przyczyną kłopotów.
    - Panie ministrze, proszę mi wierzyć, że nikt kto choć trochę troszczy się o swoje dobre imię nie zaatakuje kraju nie posiadającego w ogóle armii.
    - Wasza wysokość kiedyś zrozumie, że w polityce nie ma miejsca na sentymenty. Jeśli ktoś jest słaby, to niebawem będzie martwy. Finlandia… nigdy nie będzie słaba – Hackzell spojrzał na zegarek – Cóż, będę musiał się zbierać. Mój samolot odlatuje za godzinę…
    - Miłej podróży – Gustaw V wstał i podał ministrowi rękę – do zobaczenia w grudniu, w Helsinkach. Proszę pozdrowić Mannerheima.
    - Dziękuję, mam jednak szczerą nadzieję, że spotkamy się wcześniej. W Helsinkach – Hackzell uścisnął dłoń króla i lekko się skłonił.

    23 maja 1933, godz. 20.00 Sztab Generalny

    [​IMG]

    W sali konferencyjnej siedzieli minister Antti Hackzell, marszałek Mannerheim oraz generał Hugo Osterman. Dyskusję rozpoczął jak zwykle Mannerheim.
    - Co pan osiągnął panie Hackzell?
    - Sprzedałem im tą tanią bajeczkę o Duńczykach. Gustaw łyknął ją bez zmrużenia oka. Znając jego chory umysł to pośpiesznie karze rozwiązywać 1 i 2 Dywizję. Zostanie im tylko Landsturm.
    - Ma pan rację – odezwał się Osterman – Walka z Landsturmem, nie będzie porywająca, ale może być całkiem ciekawa. Zastanawiam się kiedy ta zbieranina spakuje po prostu swoje manatki i rozlezie się do domów.
    - Ja z kolei obawiam się, by Szwedzi nie przygotowali jednej dywizji do sformowania – odparł Mannerheim – Zawsze jedna dywizja to nie dwie. Co prawda będą to świeżo skoszarowani ludzie, ale mogą nam sprawić pewne niespodzianki.
    - Bardzo żałuję, że nie zgodził się pan przejąć dowództwa nad dywizjami idącymi do Szwecji, naszym chłopcom byłoby przyjemniej gdyby dowodził ktoś taki jak pan – odezwał się Hackzell.
    - Nasi chłopcy będą mieli przed sobą bardzo daleką drogę i mogę panu zaręczyć, że ich nogi po tej wojnie będą bardziej pokryte pęcherzami niż wszystkich tych kanalii co robią na Wyspach Alandzkich – rzucił ostrym tonem Mannerheim.
    - Myślę, że jeśli chodzi o sprawę szwedzką to tyle. Proponuję oczekiwać na następny ruch Szwedów.
    - Zgoda, ale proszę składać nam codzienne raporty – rzucił Osterman – Porucznik Hayha pana odprowadzi.

    30 maja 1933, godz. 14.00 Sztokholm MSW

    Oświadczenie Ministra Spraw Wewnętrznych Rządu JKM Gustawa V:

    „W związku z prowadzoną przez nas polityką demilitaryzacji Skandynawii, rząd Szwecji z dniem dzisiejszym ogłasza całkowitą likwidację 1 i 2 Dywizji Piechoty. Uzbrojenie uzyskane z tytułu rozformowania tych jednostek zostanie wydane nieodpłatnie pierwszemu zainteresowanemu państwu europejskiemu. Tym samym Szwecja, jako największe państwo w regionie wzywa do wykonania podobnych kroków rządy Danii, Norwegii oraz Finlandii. Niech Skandynawia stanie się europejskim rejonem pokoju, a nie obszarem wyścigu zbrojeń i wzajemnej nieufności.



    Gustaw V”
     
  7. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    ODCINEK VI
    Przed "Sierpniowymi łowami"​


    [​IMG]

    2 czerwca 1933, gdodz. 14.00 kwatera główna Fińskich sił zbrojnych

    [​IMG]

    Minister Oksala był bardzo zadowolony. Dzięki pomocy niemieckich zespołów technicznych w Finlandii doszło do rozpoczęcia badań nad nowymi rodzajami uzbrojenia. Trwała właśnie konferencja prasowa zwołana przez generała Ostermana i ministra Oksalę.
    - Panie ministrze, czy rozwój nowych, jak to pan ujął „tajnych broni” w obecnej sytuacji politycznej ma sens?
    - Zdaniem pana premiera Kivimiakiego i moim nie istnieją realne przesłanki do ograniczania naszych zasobów w sferze uzbrojenia. Finlandia jest państwem o położeniu strategicznym i jako taka musi mieć czym się bronić. Nie możemy sobie pozwolić na rozbrojenie do którego dążą z uporem maniaka Szwedzi.
    - Mati Junileinen, Głos Helsinek, panie ministrze jakie są pańskie plany dotyczące rozbudowy potencjału przemysłowego?
    - Uważam, że nie jest to temat do publicznych rozmów. O pewnych sprawach nikt nie mówi głośno. Mogę jednak zapewnić, że powstaną nowe miejsca pracy w przemyśle zbrojeniowym.
    - Jhon Grisham, The Times, panie generale czy zgadza się pan ze stwierdzeniem, że Szwedzi pragną w rzeczywistości objąć swoją kontrolą wojskową cały obszar wschodniej Skandynawii?
    - Tak, myślę że to realistyczne i otwarte postawienie sprawy. Pomimo naszych usilnych próśb, rząd w Sztokholmie, nie raczył jak do tej pory zrzec się praw do Wysp Alandzkich, nie rozumie, że Finlandia ma uzasadnione prawa do rejonu Kiruny, a co więcej wymaga byśmy zlikwidowali naszą armię i marynarkę wojenną. Nie wiem w co gra rząd szwedzki, ale mogę powiedzieć, że nikt nie będzie wodził nas za nos.

    2 czerwca 1933, godz. 17.00 Sztab admirała Valve

    [​IMG]

    Vaino Valve, fotografia pamiątkowa​

    Do gabinetu admirała Valve’go wszedł admirał Paukka. Valve wskazał mu ręką głęboki fotel. – Proszę siadać.
    - Bardzo dziękuję panie admirale.
    - Długo myślałem nad rolą naszych okrętów podwodnych w zbliżającym się konflikcie, i po długim namyśle doszedłem do pewnych wniosków – Valve przywołał gestem adiutanta siedzącego przy stole i przepisującego rozkazy dla dowódców okrętów – Mati, zrób nam herbaty – po czym spojrzał na Paukkę – Zgodnie z tym co powiedział mi nasz najlepszy podwodniak, jestem przekonany, że nie ma sensu rzucać do walki sił nawodnych. Nie możemy ryzykować utraty Ilmarinena czy chociażby jego bliźniaka – Valve popatrzył na kilka zdjęć leżących na jego biurku – dlatego doszedłem do wniosku, że należy sformować samodzielną flotyllę okrętów podwodnych. Myślałem długo nad wyborem dowódcy i po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że pan jest najlepszym kandydatem. Co pan na to?
    - Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak przystać na tą propozycję. Jakie są rozkazy?
    - Po pierwsze, I Laivasto bo taki jest kod pańskiej flotylli, ma jak najszybciej, podkreślam jeszcze raz jak najszybciej przejść do Turku. Wydaje mi się, że ludzie ministra Riekkiego zabezpieczyli już port. To chyba wszystko… Ma pan jakieś specjalne prośby, problemy, propozycje, które uważa pan za przydatne?
    - Tak, moim zdaniem flota podwodna powinna zablokować wyjścia na Ocean Atlantycki.
    - Dlaczego?
    - Panie admirale, jeśli naszej armii uda się opanować szwedzkie wybrzeże, to szwedzka flota utraci wszystkie bazy. Jeśli do tego dojdzie, to jej dowódcy będą próbowali przedostać się do krajów neutralnych, lub dokonają samozatopienia w bardzo głębokim miejscu. Wątpię by ryzykowali dokonać tego drugiego na terenie Bałtyku, który jak obaj wiemy jest morzem płytkim. Jeśli natomiast ich okręty przejdą do krajów neutralnych to możemy domagać się ich zwrócenia, lub zlicytowania i sprzedaży. W najgorszym wypadku dorwiemy ich flotę na Cieśninach Duńskich i potrenujemy ostre strzelanie torpedami. W najlepszym dostaniemy prezent pod choinkę w postaci trzech pancerników obrony wybrzeża i kilku niszczycieli.
    - No cóż, propozycja jest całkiem dobra, muszę o niej porozmawiać z szefostwem – Valve uśmiechnął się lekko – uważam, że część zawodową naszego spotkania mamy już za sobą, co dobrego u pańskiej żony?
    - Dziękuję, ma się dobrze…

    [​IMG]

    10 czerwca 1933, godz. 20.00 port wojenny w Turku

    [​IMG]

    Fińskie okręty podwodne w porcie w Turku​

    Wczoraj wieczorem do portu wszedł ostatni z okrętów podwodnych. Marynarze powoli przyzwyczajali się do nowych warunków. Jutro rano w morze miał wyjść pierwszy okręt. Tradycyjnie był to Vesihiisi. Na pokładzie kończono już przygotowania. W przedziale torpedowym leżały już gotowe do załadowania i odpalenia torpedy, w centrali okrętu marynarze układali skrzynki z produktami spożywczymi. Zadaniem Vesihiisi, było zajęcie pozycji w Cieśninie Wielki Bełt i raportowanie o ruchu szwedzkich i norweskich statków handlowych oraz okrętów wojennych. Każdy zauważony okręt powinien zostać rozpoznany i skatalogowany, zaś wszelkie uwagi dotyczące jego miejsca przeznaczenia i załadunku ocenione na podstawie kursu, zanurzenia i tego co znajdowało się na górnym pokładzie. Zegar pokazywał już godzinę 20.59 gdy na pokład wszedł porucznik Neminen. O godzinie 21.00 okręt odbił od nadbrzeża portu w Turku. Następnego dnia rano Vesihiisi był już daleko za Wyspami Alandzkimi. Była godzina jedenasta rano, gdy marynarz pełniący wachtę na kiosku zawołał:
    - Kontakt! Namiar 344! Samolot lewa burta! Szybko się zbliża!
    Okręt zaczął się zanurzać. Po chwili porucznik Neminen podniósł peryskop. Na jasnym niebie szwedzki wodnosamolot typu Heinkel był doskonale widoczny. Okręt zwolnił i zwiększył zanurzenie do 20 metrów. Załoga wsłuchiwała się w szum silników elektrycznych. O siedemnastej Neminen wynurzył się i skierował okręt ku wybrzeżom duńskim.

    19 czerwca 1933, godz. 20.00 Sztab marszałka Mannerheima

    [​IMG]

    Marszałek przed budynkiem sztabu​

    Adiutant podszedł do pogrążonego w lekturze marszałka.
    - Panie Marszalku, wszystkie dywizje na pozycjach wyjściowych do ofensywy.
    - Doskonale, czy były jakieś utrudnienia?
    - Nie, ale Wallenius melduje zwiększenie nasilenia lotów szwedzkich samolotów nad Wyspami Alandzkimi. Mogą coś podejrzewać.
    - To nawet lepiej. Mój znajomy, baron von Stauenheim ma maszynę tego typu. Zadzwoń do pana Lundquvista i powiedz, że mam dla niego dobre wieści…

    20 czerwca 1933, godz. 21.00 gdzieś na południe od Turku.

    Na wodach małej zatoczki kołysał się nieco sfatygowany Heinkel HD 16. Obok niego na małych tratwach tłoczyli się ludzie z kontrwywiadu z pędzlami w rękach. Kadłub samolotu był już pokryty barwami stosowanymi w Szwedzkich Siłach Powietrznych. W oddali zamajaczyła mała motorówka. Łódź szybko się zbliżała, jednak w pewnym momencie zatrzymała się i ktoś z pokładu nadał za pomocą alfabetu morsa i lampy sygnałowej wiadomość; „Tu Harvensen, mam sprzęt. Przybijam do brzegu”. Z lądu ktoś odbłyskał załodze motorówki: „Lewa strona wolna, wysyłam Leviniena”. Po chwili na kamienistej plaży stała mała motorówka, zaś kilku mężczyzn wyciągało z niej dużą drewnianą skrzynię. Gdy wreszcie udało im się wydobyć ładunek z pokładu łodzi ostrożnie przenieśli go w pobliże samolotu, który był już całkowicie pomalowany. Gdy wszyscy „malarze” zebrali się przy skrzyni, jeden z przybyszy delikatnie podniósł jej wieko.
    - To jest szwedzka bomba lotnicza. Jest już uzbrojona, więc sugeruję ostrożnie podczepić ją do kadłuba tego złomu i czekać do rana. Rano zamontujemy z tyłu karabin maszynowy i polecimy nad plac budowy. Jasne?
    - Tak jest, bierzmy się do pracy.

    21 czerwca 1933, godz. 7.00 Wyspy Alandzkie, stanowisko Ckm-u Madsen

    Sierżant Kouvuniemi podniósł lornetkę do oczu. Jego przeniesienie do kompani plot nie było mu na rękę, ale wolał to niż pilnowanie komunistów w tych przeklętych barakach. W oddali na tle jasnego nieba sunął szwedzki Heinkel. Wyglądało na to, ze pod kadłubem Szweda jest podczepiony jakiś duży przedmiot. Samolot zaczął skręcać i kierować się w stronę placu budowy.
    - WSTAWAĆ! SZWEDZKI SAMOLOT NA 12! To nie są ćwiczenia! Obsadzić stanowisko – zawołał Kouvuniemi zakładając jednocześnie metalowy hełm na głowę – Meldować o gotowości!
    - Gotowi!
    - Strzał ostrzegawczy!
    Z lufy Madsena wyleciało kilka pocisków smugowych, które poszły na tyle daleko od samolotu by go nie uszkodzić, ale na tyle blisko by zaznaczyć pod czyim adresem padają te strzały. Lotnik nie zrozumiał jednak aluzji, gdyż powoli skręcił i skierował się w stronę budynku kancelarii. W pewnym momencie spod kadłuba oderwała się bomba, zaś ckm zamontowany z tyłu maszyny zaczął strzelać do ludzi zaalarmowanych strzałami.
    - O matko to jest nalot! – Kouvuniemi odepchnął żołnierza ładującego ostrą amunicję i wprawnym ruchem załadował karabin, po czym złapał za rączki ckm-u i otworzył ogień do samolotu. Samolot trafiony w lewe skrzydło zaczął lekko kopcić, jednak tylny strzelec wciąż „walił” seriami po ludziach wśród których zapanowała prawdziwa panika. Kouvuniemi ostrożnie wycelował, wziął poprawkę na prędkość samolotu i wypuścił kilka serii. Z silnika Heinkla buchnęły kłęby czarnego dymu.
    W tym samym czasie na ziemi ludzie zapanowali już nad strachem i otworzyli ogień z karabinów i pistoletów. Do Heinkla strzelało także kilka ckm-ów ustawionych na wieżyczkach strażniczych. Samolot zatrząsł się jeszcze kilka razy, widocznie trafiony w kadłub lub skrzydła i znikł za horyzontem. Kouvuniemi przestał strzelać i popatrzył na plac budowy. Tu i ówdzie leżeli ludzie postrzeleni przez załogę Heinkla, zaś budynek kancelarii płonął ładnym żółtawym płomieniem. Z głębi wyspy nadjeżdżały już wozy strażackie…

    Tymczasem załoga Heinkla miała większe powody do zmartwienia. Samolot powoli zbliżał się do swojego lądowiska, jednak długi warkocz dymu i podziurawione skrzydła dawaly się coraz bardziej we znaki. Coraz trudniej było utrzymać wysokość, coraz częściej silnik wydawał dziwne pomruki.
    Pilot widząc iż sytuacja robi się nie ciekawa włączył intercom:
    - Wyrzuć karabin do wody, i pozbądź się niepotrzebnego balastu!
    - Dobrze..
    Strzelec szybko odczepił karabin i wrzucił do wody, za karabinem pokład maszyny opuściła amunicja mapy, torba z lekarstwami, termos z kawą i spadochron. Samolot uwolniony od paru zbędnych kilogramów lekko wyrównał lot, jednak już po chwili znów zaczął opadać. Tym razem jednak nie był to wynik jego stanu technicznego. Pilot zauważył lądowisko. Stało się to dokładnie w chwili gdy silnik wydał ostatnie warknięcie i zamilkł. Heinkel uderzył pływakami o powierzchnię wody i po chwili zatrzymał się w miejscu.
    - Powiedzcie górze, że zadanie wykonane – zawołał pilot. W tym samym momencie ludzie siedzący na brzegu podnieśli się z miejsc. Szybkim ruchem wydobyli pistolety maszynowe i otworzyli ogień do samolotu. Któryś z nich musiał rzucić grant, gdyż po chwili doszło do wybuchu i Heinkel stanął w płomieniach.

    22 czerwca 1933, ambasada Szwecji w Helsinkach

    Nota dyplomatyczna:

    „W związku z atakiem na nasze wojska stacjonujące na Wyspach Alandzkich, rządamy natychmiastowego wyjaśnienia, zdania wszystkich samolotów, oraz zapłacenia odszkodowania dla naszego rządu. Rząd Finlandii uważa stosunki dyplomatyczne za zawieszone do odwołania.”

    Odpowiedź:

    „ Szwedzkie Siły Powietrznie nie prowadziły w tym rejonie jakichkolwiek działań rozpoznawczych, a tym bardziej wojskowych, prosimy o skierowanie sprawy do rozpatrzenia na gremium Ligi Narodów przy najbliższym posiedzeniu”

    Odpowiedź fińskiego MSZ:

    „Nie utrzymujemy już stosunków z państwem Szwedzkim, które dopuściło się agresji na nasze terytorium. W wyniku agresji Szwedów poległo 2 naszych żołnierzy zaś 14 osób zostało rannych. Prosimy o wyjaśnienie i pokrycie kosztów odszkodowań dla rodzin zabitych i poszkodowanych.”

    23 czerwca 1933, godz. 20.00 Anglia, program radiowy BBC

    [​IMG]

    Przed dwoma dniami doszło do zbombardowania budowanej właśnie przez finów fabryki karabinów maszynowych Lahti 2, która powstaje na Wyspach Alandzkich. Agresorem okazała się szwedzka maszyna typu Heinkel HD 16. W wyniku ataku zginęło dwóch cywilów znajdujących się wówczas w kancelarii. Według raportów byli to: przedstawiciel firmy Kymmene, Frans Jaarinieni, oraz przedstawiciel ministerstwa gospodarki Matti Hanuselki. Rannych zostało 14 osób, głownie żołnierzy 10 Dywizji Piechoty, dowodzonej przez generała Walleniusa, oraz cywilnych pracowników budowy – spiker nabrał powietrza w płuca – Szwedzi zaprzeczają by dokonali tego aktu przemocy, i próbują prowadzić rozmowy z Finami. W studiu jest korespondent dziennika The Times, Jhon Grisham. Witaj Jhon, właśnie wróciłeś z Finlandii, jak to jest z tym nalotem?
    - Witaj Tony, sprawa jest jasna. Szwedzki samolot, szwedzka amunicja znaleziona na terenie oraz szwedzka bomba lotnicza. Finowie mają prawo czuć się zagrożeni, gdyż Szwecja choć zlikwidowała armię lądową, to jednak wciąż dąży do przejęcia dominacji w regionie. Wyraża to chociażby stanowisko szefa fińskiej armii, generała Ostermana.
    - Jak sądzisz Jhonny, czy z tego incydentu będzie coś poważniejszego?
    - Myślę, że jeśli Liga Narodów nie zrobi niczego to może być nieprzyjemnie, nawet bardzo nieprzyjemnie, ale z tego co wiem Finom zależy na pokoju. Moim zdaniem musieli by być bardzo rozjuszeni by podjąć pewne kroki.
    - Co masz na myśli?
    - Mówię o wypowiedzeniu wojny. Finowie roszczą sobie pretensje do regionu Kiruny, zaś Szwedzi dążą do uzyskania kontroli nad Wyspami Alandzkimi.
    - A co na to państwa sąsiedzkie, czyli ZSRR, Norwegia i Dania?
    - Sowieci ograniczyli się do stwierdzenia iż „rozboje w państwach burżuazyjnych dają dowód, na to iż tylko państwo rządzone przez proletariat jest w stanie dać świadectwo pokoju”, zaś pozostałe państwa skandynawskie nie podjęły jakichkolwiek kroków.
    - No cóż Jhonny, będziemy śledzić sytuację, zajmijmy się teraz kwestią rozłamu w Parlamencie…
     
  8. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek VII

    Wojna dyplomatów​


    [​IMG][/CENTER][/IMG]

    1 lipca 1933, godz. 21.00 gabinet Mannerheima

    [​IMG]

    Marszałek opuszcza Helsinki​


    Pomimo iż marszałek faktycznie sprawował władzę tylko w 1 Dywizji Piechoty, to od kilku miesięcy całość decyzji w sprawach państwowych zaczęła gromadzić się w jego rękach. Coraz częściej też do drzwi jego małego gabinetu usytuowanego na tyłach sztabu 1 Dywizji Piechoty pukali oficerowie różnych formacji. Teraz po drugiej stronie drzwi, „ojca Finlandii” stanął major Tettinen, z wywiadu wojskowego. W związku z ostatnimi wydarzeniami na wywiad i kontrwywiad, za który odpowiadał Tettinen, posypało się wiele narzekań ze strony ludzi nie znających prawdy, oraz wiele pochwał, ze strony ludzi wprowadzonych w arkana operacji. Major był dość młodym, dwudziestodziewięcioletnim (!) oficerem, którego dotychczasowa kariera była dość burzliwa.
    Na początku służby jako 19 – letni słuchacz szkoły podoficerskiej, w czasie służby na granicy sowiecko – fińskiej, złapał radzieckiego agenta, który ścigany przez policję państwową próbował przedostać się do ZSRS. W ciągu kilku lat zdał z powodzeniem wszystkie egzaminy oficerskie, a podczas ostatniej olimpiady, o włos przegrał z reprezentantem Japonii walkę o miejsce w ćwierćfinałach jeździectwa. Tettinen, był całkiem niezłym jeźdźcem, dlatego też bardzo ubolewał nad brakiem dywizji kawalerii w fińskiej armii. Ostatecznie major trafił do 10 Dywizji Piechoty, 12 pułku piechoty. Służba była bardzo nudna, a charakter majora nie znosił nudy. Ze swoistego stanu zawieszenia wyrwał go dopiero telefon przyjaciela jego ojca, Esko Riekkiego, który przez kilka tygodni był wykładowcą Tettinena w szkole oficerskiej.
    Wreszcie drzwi do gabinetu barona von Mannerheima otworzyły się, a adiutant wskazał Tettinenowi, by wszedł. Po zwyczajowym zameldowaniu się, Mannerheim wskazał majorowi duży miękki klubowy fotel.
    - Gratulacje za ostatnią akcję panie majorze, prawdziwy majstersztyk. Nikt nie spodziewał się, że nalot nastąpi w tym rejonie.
    - Dziękuję bardzo panie marszałku, bardzo mi przykro z powodu samolotu, ale musieliśmy usunąć wszelkie ślady po akcji.
    - Doskonale, to nawet lepiej, będziemy mogli podać, że Szwedzi zostali zestrzeleni, a załoga samolotu poległa.
    - Moim zdaniem dobrze byłoby pokazać zagranicznym delegacjom miejsce ataku, szeroko opisać wszystko w prasie, która przecież tylko czeka na każdy przeciek w tej sprawie, oraz, co najważniejsze, zażądać przysłania do nas zagranicznego komisarza z Ligi Narodów, który mógłby zbadać całą sytuację.
    - A co jeśli Liga Narodów stwierdzi, że mamy się obejść „odszkodowaniem”? Jak pan sądzi, co pan by zrobił majorze?
    - Ja? Cóż, ogłosiłbym, że Szwedzi zwlekają z zapłatą i w związku z tym armia fińska zabezpieczy kluczowe rejony w celu egzekucji długów. Szwedzi potraktowali by to jako wypowiedzenie wojny, zaś społeczność międzynarodowa wezwała by nas do zatrzymania.
    Mannerhaim wstał z miejsca.
    - Mam nieco inną koncepcję. Jest pan jej ciekaw?
    - Nawet bardzo panie marszałku.
    - A więc, pańscy ludzie majorze łapią w Turku, Helsinkach lub Rovaniemi jakiegoś człowieka, podstawionego przez kontrwywiad, który dla potrzeb szopki odgrywa rolę szwedzkiego agenta, którego zadaniem jest szerzenie dywersji w Finlandii. W jego mieszkaniu znajdujecie broń, amunicję, ładunki wybuchowe, oraz dane dotyczące kilku ostatnich głośnych strajków robotniczych. Ogłaszamy to publicznie, zrywamy ostatecznie pakt o nieagresji, a 1 sierpnia nasze oddziały przekraczają granicę szwedzko – fińską. Co pan na to?
    - To bardzo dobry pomysł panie Marszalku. Postaram się znaleźć odpowiedniego kandydata. Jak rozumiem proces należy rozpocząć jak najszybciej?
    - Tak, chciałbym skończyć całość przed pierwszym śniegiem.

    8 lipca 1933, godz. 16.00 MSZ – Helsinki

    [​IMG]


    Komisarz Ligi Narodów Paul Newman

    Na spotkaniu dotyczącym ostatnich incydentów uważny obserwator poza królem Gustawem V, który przyśpieszył swoją wizytę w Helsinkach, prezydentem Finlandii, Marszalkiem Mannerheimem, ministrem Hackzellem, generałami Walleniusem i Ostermanem mógłby również dostrzec przedstawiciela Ligi Narodów, Paula Newmana z Wielkiej Bratni. Newman londyńskim „specem” od Skandynawii, i gremium obradujące w Genewie postanowiło zaufać jego doświadczeniu i szerokiej wiedzy.
    Gdy wszyscy zajęli należne im miejsca Newman wstał i wodząc wzrokiem po sali rozpoczął swój monolog;
    - Drodzy państwo! Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, jak strasznym nieszczęściem dla każdego z narodów jest wojna. Walki pomiędzy dwoma państwami, czy to wynikające z zadawnionych sporów, czy z historii, w wyniku, której pewne tereny leżą w strefie zainteresowania dwóch lub więcej sąsiednich narodów. Gdy 11 listopada 1918 roku, kończyła się Wielka Wojna, przywódcy alianccy, zgromadzeni we Francji postanowili, że już nigdy więcej w Europie, jedno państwo nie zaatakuje drugiego państwa. Idea ta, powinna przyświecać również nam, zebranym tutaj pod skandynawskim niebem. Oba państwa, to kraje miłujące pokój. Ich miłujące demokrację społeczeństwa, nie powinny widzieć grozy, jaka wieje z nowoczesnego sposobu prowadzenia działań wojennych. Celem każdego z wielkich mężów stanu, którzy zasiadają w tym pokoju nie powinien być podbój, ale wspólne pokojowe współistnienie, w oparciu o wspaniałą ideę, Ligi Skandynawskiej, jednoczącej Norwegię, z ramienia której przybędzie jutro król Hakkon VII, Danię, Szwecję oraz Finlandię. Panowie! Wszyscy wiemy, jak wyglądają najnowsze dzieje obu państw, i na jakich wartościach opierają się ich rządy. Tym bardziej smuci, mnie przedstawiciela Ligi Narodów, fakt iż w tym rejonie, który od tak dawna nie zaznał wojny, pomiędzy tymi wielkimi i wspaniałymi państwami, fakt iż nie spotykamy się tu dziś by rozmawiać o muzyce, sztuce czy filozofii. Celem naszego dzisiejszego, jak mniam również kilku innych spotkań, będzie ustalenie, kto odpowiada za tak zwany „incydent alandzki”, oraz jakie powinny być jego konsekwencje. Na dzień dzisiejszy wiemy tylko, że straty ponieśli Finowie. Chciałbym złożyć najserdeczniejsze wyrazy współczucia, rodzinom i bliskim zabitych inżynierów, rannych żołnierzy, pracowników cywilnych, oraz więźniów. Jako pierwszy głos zabierze pan prezydent Pehr Svinhufvud.

    [​IMG]

    Prezydent Finlandii​


    Prezydent powoli wstał z miejsca skłonił się wszystkim zebranym poczym założywszy na nos okulary, podniósł z blatu pokrytą równym pismem kartkę i zaczął czytać donośnym głosem:
    - Rząd Republiki Finlandii, oskarża Królestwo Szwecji, o podstępny i niezapowiedziany w żaden sposób atak, na terytorium naszego państwa, w wyniku, którego poległo dwóch obywateli naszego kraju, a wielu innych odniosło rany i kontuzje. Ataku dokonał szwedzki aparat lotniczy typu Heinkel HD 16, uzbrojony w karabin maszynowy i bombę lotniczą. Zdradzieckiemu atakowi dała odpór 10 Dywizja Piechoty, dowodzona przez generała Walleniusa. Ludziom generała udało się ciężko uszkodzić wrogi aparat lotniczy. W wyniku uszkodzenia, aparat spadł do morza i rozbił się u brzegów jednej z mniejszych wysepek wchodzących w skład Archipelagu Wysp Alandzkich, który to jest uznawany przez Królestwo Szwecji, za „prowincję narodową”, mimo iż to Finlandia ma do niego pełne prawa. W celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji rząd fiński zwrócił się z prośbą o podjęcie mediacji do Ligi Narodów, oraz innych państw skandynawskich, które zdegustowane tym aktem przyznały moralne prawo do odszkodowania, i wynikające z chrześcijańskiej moralności, o obronie, której szeroko wypowiada się rząd Królestwa Szwecji, żądanie zadośćuczynienia. Niestety, zamiast zrozumienia Szwedzi, zażądali od naszego rządu wyjaśnień. W tej sytuacji zerwaliśmy wzajemne stosunki i cofnęliśmy akredytację dla szwedzkiego ambasadora w Helsinkach.

    [​IMG]

    Król Szwecji Gustaw V

    Prezydent złożył kartkę na pół, skinął głową w stronę Newmana i usiadł na miejscu. Głos zabrał król Gustaw V:
    - W ciągu kilku ostatnich tygodni, pomiędzy naszymi stolicami doszło do wymiany wielu depesz, które ostre w tonie, niestety nie wniosły niczego nowego do rozmów dyplomatycznych. Jako człowiek głęboko wierzący, pragnę skorzystać z okazji i złożyć głębokie wyraz współczucia dla wszystkich poszkodowanych i poległych w wyniku tego, nieszczęśliwego zdarzenia, o dokonanie, którego, jest bezpodstawnie oskarżane Królestwo Szwecji. Zgodnie z raportem przedstawionym mi, przez dowódcę naszego lotnictwa, owego feralnego dnia wszystkie aparaty lotnicze, typu Heinkel, będące w posiadaniu armii szwedzkiej, znajdowały się na terenie Zatoki Botnickiej, gdzie odbywały się rutynowe ćwiczenia. Jedyną maszyną, która owego dnia znalazła się w bezpośrednim sąsiedztwie Wysp Alandzkich, był średni bombowiec typu Fiat BR 1., który o godzinie 12.00 opuścił Sztokholm i tego samego dnia o, 17.30 lądował w Malmo. Największym marzeniem, rządu Królestwa Szwecji, jest stworzenie Ligi Skandynawskiej, która zapewni pokój i dobrobyt na terenie całej Skandynawii. Obecnie jedynym państwem, które poddaje w wątpliwość oczywiste korzyści płynące z całkowitego rozbrojenia jest Finlandia. Pozostałe państwa, idąc za jej przykładem również poddają w wątpliwość sens istnienia Ligi. W związku z zaistniałą sytuacją również my zwracamy się z prośbą o zbadanie całej sprawy przez Ligę Narodów.
    Kolejnym politykiem, który przemówił był król Norwegii, Haakon VII.
    - Jako państwo sąsiadujące, zarówno z Szwecją jak i Finlandią, Norwegia jest bezpośrednio zainteresowana rozwojem sytuacji w regionie. Jako państwo praworządne i demokratyczne, Republika Finlandzka, nie ma najmniejszych podstaw do prowadzenia agresywnej polityki, przeciwko, któremuś z sąsiadów, dlatego też dziwi nas, iż pomiędzy dwoma miłującymi pokój państwami, jakimi są Szwecja i Finlandia doszło do tak… nieprzewidywalnych zdarzeń. Norwegia, jako strona w możliwym konflikcie, będzie aktywnie wspierać działania prowadzone przez przedstawicielstwo Ligi Narodów, a jeśli zajdzie taka potrzeba, to podejmiemy się mediacji pomiędzy rządem jego królewskiej mości, króla Gustawa V, a rządem Republiki Finlandzkiej.

    [​IMG]

    Thorvald Staunig

    Następnym mówcą był premier Królestwa Danii, Thorvald Staunig.
    - Jako premier rządu Jego Królewskiej Mości, Christiana X, muszę zaprotestować, przeciwko prowadzeniu jakichkolwiek działań w Skandynawii. Podstawowym celem każdego państwa jest rozwijanie się w pokoju. Jeżeli nasi drodzy przyjaciele zostali zaatakowani to mają pełne i niezaprzeczalne prawo do obrony. Obrony w każdy dostępny sposób, tak by zlikwidować zagrożenie. Być może moje słowa, wydają się zaprzeczeniem idee fixe, jaką jest neutralność skandynawska, ale to Szwedzi jako pierwsi w regionie wezwali do rozbrojenia, jednocześnie utrzymując w silne lotnictwo, oraz marynarkę wojenną, która również może w przyszłości dokonać pewnych nieprzyjemnych dla nas kroków. Wierzę, że jeśli Szwedzi nie są odpowiedzialni za owe bardzo przykre dla wszystkich wydarzenia, to obecne dochodzenie, prowadzone przez tak znamienitego dyplomatę jak pan Newman, jednoznacznie wykaże, kto jest odpowiedzialny za ten karygodny wyczyn.


    Pierwszy dzień obrad zakończył się wystąpieniem premiera Danii, który o dziwo, opowiedział się po stronie Finlandii. Państwa biorące udział w spotkaniu podzieliły się na trzy obozy. Pierwszy, na czele którego stanął prezydent Finlandii Pehr Svinhufvud, opowiadał się za podjęciem zdecydowanych kroków przeciwko Szwecji, uznając a priori, że to Szwedzi są odpowiedzialni za Incydent Alandzki. W skład obozu „finlandzkiego” wchodziła Finlandia, oraz Dania. Drugi obóz tworzyły Norwegia, reprezentowana przez króla Hakkona VII, oraz część obserwatorów, min. Joachima von Ribbentropa, Wiaczesława Mołotwa i Eugeniusza Kwiatkowskiego (którego do Helsinek wysłał Piłsudski). Tak zwane stronnictwo norweskie, nawoływało do przeprowadzenia dokładnego dochodzenia, a w przypadku stwierdzenia winy Szwedów nałożenia na nich sankcji ekonomicznych. Trzecie stronnictwo reprezentowane tylko przez Szwecję, opowiadało się za przeprowadzeniem dochodzenia, i wypłaceniu odszkodowania dla rodzin ofiar. W Helsinkach rozpoczęły się długotrwałe dyskusje i przepychanki dyplomatyczne.

    18 lipca 1933, godz. 12.00 Hiszpania, Madryt, konsulat Finlandii

    Cały personel był od samego rana postawiony na nogi. Przebywający w położonej w najbliższym sąsiedztwie ambasady, włoscy pracownicy naukowi Fiata, i Bredy zostali zatrzymani przez wojsko, jednak w wyniku zamieszania na ulicy udało im się uciec i skryć na terenie ogrodów przylegających do domu konsula. Pracownicy ambasady odnaleźli uciekinierów, i pośpiesznie ukryli ich w piwnicy. W samą porę, gdyż już po chwili na teren ogrodu przylegającego do konsulatu wkroczyli hiszpańscy policjanci. Pomimo protestów i wezwań ze strony prywatnej ochrony konsula, złożonej ze specjalnej kompanii policji państwowej, Hiszpanie nie raczyli uszanować eksterytorialności terenu przylegającego do domu. Wreszcie około godziny jedenastej trzydzieści, policjanci raczyli łaskawie wyjść. Teraz trwało pośpieszne sprawdzanie całego ogrodu w poszukiwaniu podsłuchów i innego sprzętu wywiadowczego.
    Sytuacja stawała się napięta, gdyż policjanci opuścili teren ambasady, by już po godzinie próbować dostać się do środka, w celu „przeszukania”. Oddanie kilku strzałów ostrzegawczych przez strażników nieco ostudziło zapędy miejscowych policjantów. Co gorsza hiszpański minister bezpieczeństwa, Diego Martinem Barrio, był nieuchwytny. Dopiero gdy, ambasador Kuminen zagroził iż powiadomi o wszystkim ministra Hackzella, i zażąda oficjalnej interwencji, lub rozwiązania w podobny sposób spraw w Helsinkach, Barrio obiecała „coś zrobić”. Rzeczywiście po chwili przed bramą ambasady pojawił się duży rządowy samochód, z którego wysiadł minister Barrio i po odbyciu krótkiej rozmowy z dowodzącym akcją policjantem odjechał. Po chwili policjanci wrócili za bramę. Pozostawała jeszcze kwestia znajdujących się w piwnicy Włochów, którzy jako pracownicy naukowi Fiata i Bredy znajdowali się w sferze zainteresowania wywiadu Hiszpanii. W celu nawiązania dyskretnej łączności z ich rządem ambasador Kuminen wysłał dowódcę straży, kaprala Jaaniniego. Kapral bez większych przeszkód dostał się do ambasady włoskiej. Po kilku godzinach wrócił dużą furgonetką, w której ukryte były dwie duże (2 na 1,5 metra) skrzynie opatrzone napisem – „poczta dyplomatyczna”. Skrzynie zaniesiono do piwnicy, jednak już po chwili ponownie załadowano je do furgonu i wysłano z powrotem do ambasady włoskiej.

    23 lipca 1933, Rozkaz nr. 3334 Marszałka Gustawa von Mannerheima do wszystkich żołnierzy finlandzkich Sił Zbrojnych

    Żołnierze!

    Od kilku dni pomiędzy naszym rządem, a rządem Królestwa Szwecji toczą się dyskusje, obserwowane przez przedstawiciela Ligi Narodów, Królestwa Danii i Królestwa Norwegii. Pomimo oczywistej winy Szwedów, nie chcą oni przyznać się do owego ohydnego aktu agresji. Być może już niebawem pójdziecie w bój by pomścić śmierć waszych przyjaciół, braci, znajomych, którzy zginęli lub zostali ranni w czasie ostatniego incydentu na Wyspach Alandzkich. Wróg może rzucić przeciwko nam jedną dywizję milicji, jednak nie wolno nam zlekceważyć i tych sił. Wroga marynarka wojenna przewyższa naszą ilościowo, a lotnictwo wroga już raz dało o sobie znać. Żołnierze, oficerowie, podoficerowie i pracownicy cywilni armii! Zachowajcie czujność! Nasza beztroska ich bronią!



    Podpisano Marszałek Carl Gustav von Mannerheim

    28 lipca 1933, godz. 21.00 port wojenny w Turku

    [​IMG]


    Port wojenny w Turku, widok z okien kapitanatu
    Kolejne okręty podwodne odbijały od pomostu i ruszały za trałowcem. Załogi nie znały punktu przeznaczenia, wiedziały jednak, że na miejscu jest już Veishii, że być może już niebawem przed ich wyrzutniami torped przepłyną szwedzkie okręty wojenne i handlowe, że być może już niebawem po raz kolejny pójdą zagrać w grę, śmiertelną w skutkach grę, w którą grało już tyle pokoleń przed nimi. Ich serca przepełniała wiara, wiara w sprzęt, dowódców i własne marynarskie szczęście. Pierwszy okręt w szyku zanurzył się i powoli ruszył w stronę Cieśnin Duńskich, jego śladem podążyły pozostałe jednostki, które kolejno schodziły na peryskopową.

    Rankiem gdy nad Bałtykiem unosiła się jeszcze lekka mgiełka, okręty wynurzyły się dla naładowania akumulatorów i ogólnej wentylacji. Każdy okręt był w innym sektorze, jednak radiotelegrafiści cały czas utrzymywali ze sobą kontakt, wymieniając mnóstwo niepotrzebnych informacji. Chodziło głównie o dezinformację Szwedów, których stanowiska nasłuchowe rozsiane były po całym wybrzeżu. Zgodnie z danymi z nasłuchu przechwyconymi przez Szwedów, w morze wyszła cała fińska flota, która kierowała się obecnie na wysokość Gdańska. Szwedzi gubili się w domysłach, o co może chodzić z tym całym Gdańskiem… Przecież cała prowincja znajduje się obecnie pod kontrolą Ligi Narodów, czyżby więc Finowie planowali walczyć z Ligą?

    29 lipca 1933, godz. 13.00 Helsinki MSZ

    W gmachu Ministerstwa Spraw Zagranicznych zaczęła się kolejna tura rozmów. Podczas ostatnich pięciu spotkań oficjalnych, oraz dziesięciu nieoficjalnych eksperci przedstawili swoje opinie zebranemu gremium i odpowiedzieli na pytania postawione przez polityków. Podczas ostatniego spotkania komisarz Newman, miał przedstawić ostateczną ocenę sytuacji, która w przeciągu tygodnia miała zostać przedstawiona Zgromadzeniu Ligi Narodów. Ostateczna decyzja komisji była zadowalająca dla stronnictwa fińskiego i norweskiego. Szwedzi zamierzali wystąpić o ponowne rozpatrzenie, jednak by ich wniosek został przegłosowany musieli poczekać do następnego posiedzenia Zgromadzenia Ligi Narodów, które zostało wyznaczone na 19 sierpnia. Zgodnie z postanowieniami komisji, pomiędzy Szwecją, a Finlandią został zniesiony pakt o nieagresji, który zgodnie z decyzją komisji tracił ważność 30 lipca 1933 roku o godzinie 12.00.
     
  9. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek VIII

    "Sierpniowe łowy" i "Wrześniowy sztorm​


    [​IMG]

    1 sierpnia 1933, godz. 12.00 Cieśniny Duńskie.

    Dywizjon fińskich okrętów wojennych zajął swoje pozycje wyjściowe. Załogi rozpoczęły prowadzenie nudnej służby patrolowej. Bardzo często na horyzoncie pojawiały się szwedzkie statki handlowe, w pobliżu nie było jednak widać okrętów wojennych, należących do szwedzkiej marynarki wojennej. Również samoloty ze znakiem trzech koron, ani razu nie pojawiły się na niebie. Dużo częściej pojawiały się duńskie i niemieckie niszczyciele, kutry torpedowe i inne mniejsze jednostki, które czasami podpływały na małą odległość do wynurzonych okrętów fińskich i oświetlały je snopami jasnego światła.
    W wyniku jednego z takich manewrów jeden z okrętów został oświetlony przez szwedzkie reflektory, gdy przechodził w wynurzeniu w pobliżu Goteborga. Natychmiast po oświetleniu w stronę okrętu wycelowane zostały szwedzkie działa dalekiego zasięgu, z bazy marynarki wojennej. Finowie wywiesili flagę państwową i zmniejszyli prędkość do 3 węzłów.
    Widząc to, obsada szwedzkich reflektorów zaczęła nadawać otwartym tekstem: „What ship?”. Z pokładu okrętu podwodnego nie padła żadna odpowiedź, zaś załoga obsadziła stanowiska karabinu maszynowego i działa morskiego, które wycelowano w stronę reflektorów. Obie strony, jak zwykli mówić marynarze, „obwąchiwały się”. Wreszcie część reflektorów szwedzkich zgasła i oświetliła przybrzeżne skały. Wachta na mostku zameldowała, że lufy dział rozstawionych wzdłuż wejścia do portu wojennego zostały skierowane na kanał portowy.
    W ciągu ostatnich kilku dni przed wybuchem wojny szwedzko – fińskiej, na Morzu Bałtyckim wyczuwało się nastrój niepewności, czy wręcz strachu przed niespodziewaną akcją jednej ze stron. Floty handlowe państw niezaangażowanych w przyszły konflikt pośpiesznie opuszczały porty, zaś marynarki wojenne postawiły w stan gotowości swoje siły szybkiego reagowania.

    8 sierpnia 1933, godz.22.00 Dowództwo Armii Lądowej

    [​IMG]

    Zakończenie badań nad „nieregularną piechotą”, było jednym z najważniejszych tematów poruszonych podczas spotkania marszałka Mannerheima, generała Ostermana, oraz admirała Valvego. Wszyscy oficerowie zgadzali się, że po zakończeniu działań w Szwecji będzie trzeba rozbudować lądowe siły zbrojne. Zdaniem admirała Valvego, również marynarka wymagała uzupełnień. Na pierwszy plan wysunęła się kwestia opracowania nowych okrętów podwodnych. Propozycję w tej sprawie złożył, oczywiście nieoficjalnymi kanałami, niemiecki oficer marynarki wojennej, Karl Doenitz. Zdziwienie jakie wywołała jego propozycja było wprost nie wyobrażalne. W uzasadnieniu swojej propozycji, oficer niemiecki stwierdził iż tylko Finlandia rozumie, jak powinna wyglądać nowoczesna wojna morska.
    - Panowie, wszyscy zdajemy sobie sprawę, że nasze dwa okręty liniowe są już bardzo przestarzałe i nie spełniają wymogów wojny morskiej. Jedynymi jednostkami, których wykorzystanie bojowe ma sens, są nasze okręty podwodne. Jednak również one wymagają modernizacji. Zdaniem kilku specjalistów z firmy Vulcan, bardzo korzystne będzie opracowanie nowego typu łodzi podwodnej, którą będzie można produkować w naszych stoczniach – admirał Valve, rozejrzał się po gabinecie – nie muszę przypominać, że nasi stoczniowcy poza naprawami dwóch eskortowców i dziesięciu okrętów towarowych nie mają zbyt wiele roboty.
    - Zgadzam się, jeżeli Adolf Hitler zmontuje antybolszewicką koalicję, Finlandia będzie miała w niej ważną rolę. Musimy rozbudować wszystkie części składowe sił zbrojnych. Nie muszę panom przypominać, że nasze siły lotnicze, poza kilkoma samolotami treningowymi praktycznie nie istnieją – wtrącił się generał Osterman.
    - No cóż, jeśli panowie macie takie zdanie, to nie ma sensu się z wami sprzeczać – odezwał się Mannerheim – Co prawda osobiście mam inne zdanie na ten temat, ale żyjemy w demokracji, i zostałem przegłosowany – na twarzy marszałka pojawił się uśmiech – mogę panom obiecać, że oba rodzaje sił zbrojnych, za rok o tej porze będą wzmocnione. Marynarka wojenna co najmniej jednym nowym okrętem nawodnym, a lotnictwo będzie dysponowało co najmniej jednym skrzydłem myśliwskim.
    - Panie marszałku to bardzo poważne plany…
    - Oczywiście, ale jeżeli nie będziemy podejmować dalekosiężnych planów, to któregoś dnia możemy znaleźć się w sytuacji bez wyjścia. Być może wtedy nikt nie raczy opowiedzieć się po stronie Finlandii. A do tego, jako człowiek, który poświecił temu państwu wiele lat swojego życia pozwolić nie mogę. Mam nadzieję, że panowie to rozumieją.

    Notatka z „Vademecum maturzysty” wyd. Helsinki 1978

    W związku z rozwojem idei neutralności Skandynawii, propagowanej przez Szwecję, której nie chciały ulec pozostałe państwa skandynawskie, w roku 1933, pomiędzy Finlandią, a Szwecją doszło do krótkiej, bo niemal dwumiesięcznej wojny, która doprowadziła do powstania Unii Królewsko – Republikańskiej, która powstała w wyniku połączenia Republiki Finlandzkiej z Królestwem Szwecji. Połączone państwo zachowało podział administracyjny w części królewskiej, dwujęzyczność (szwedzki i fiński), podział armii ( wojska stacjonujące w Szwecji, są oficjalnie określana jako armia szwedzka), oraz autonomię władz regionalnych. Wojna szwedzko – fińska zapoczątkowała okres prosperity Finlandii w Skandynawii, który doprowadził do poprawy pozycji kół rządowych skupionych wówczas wokół marszałka von Mannerheima i generała Hugo Ostermana, którzy w latach 1933 – 1940 sprawowali rzeczywistą władzę w państwie. Później ich rola ulegała stopniowemu ograniczeniu.
    Bezpośrednią przyczyną wybuchu wojny był tak zwany incydent Rovaniemski. Jego przebieg po dzień dzisiejszy nie jest jednoznacznie opisany, wiadomo jednak na pewno, że duża grupa szwedzkich policjantów przekroczyła granicę i ostrzelała kilka przygranicznych gospodarstw rolnych. Wydarzenie to, doprowadziło do wypowiedzenia wojny. Wiadomość o wypowiedzeniu wojny została wręczona szwedzkiemu ambasadorowi 16 sierpnia o godzinie 23.30, zaś stan wojny został wprowadzony 17 sierpnia o godzinie 9.00.

    Finlandzki plan wojenny

    [​IMG]

    Na granicy pomiędzy Szwecją, a Finlandią rozlokowane były 2, 3, 6, 4, 5 i 13 Dywizje Piechoty. Na region Kiruny pomaszerowały 2, 3 i 6 Dywizje, zaś na Luleę 4, 5 i 13 Dywizja. 18 sierpnia zarządzono mobilizację, zaś w cztery dni później 13 Dywizja wkroczyła do Lulei. Obawiając się sankcji międzynarodowych oddziały fińskie pomaszerowały do prowincji Urea. 28 sierpnia rozpoczęła się pierwsza bitwa o Sundsvall, a na południowym teatrze działań 10 Dywizja Piechoty dowodzona przez generała Walleniusa rozpoczęła desant na Sztokholm. Widząc iż zanosi się na długotrwałe i ciężkie dla obu stron działania wojenne, fiński sztab generalny opracował plan operacji „Wrześniowy Sztorm”.

    6 września 1933, godz. 12.00 4 Dywizja Piechoty

    [​IMG]

    Żołnierze właśnie minęli drogowskaz „Gallivare – 0,5 km”, na horyzoncie było już widać miasto, otoczone gęstym brzozowym lasem. Zanim jednak ktokolwiek zdążył wyrazić radość z rodowodu znalezienia się u celu, z okien kilku kamienic padających na drogę z Lulei, zaczęły strzelać szwedzkie cekaemy. Kule nie wyrządziły nikomu krzywdy, jednak działać należało szybko. Dowodzenie nad czołową kompanią 1 Pułku piechoty 4 Dywizji przejął kapitan Jussi Hayha.
    Kapitan nie spodziewał się jakiegoś wielkiego oporu, gdyż w mieście mogły znajdować się co najwyżej zdemobilizowane oddziały policji państwowej i straży granicznej, która odeszła bez walki z Lulei. Widząc iż ogień ckm-ów przybiera na sile, kapitan wydał rozkaz, by dwie drużyny piechoty z cekaemami Madsen zajęły pozycje na skraju lasu i otworzyły ogień do nieprzyjaciela w mieście. W czasie gdy obsługi fińskich Madsenów ostrzeliwały pozycje nieprzyjaciela kapitan z dwoma następnymi drużynami obszedł lasek i uderzył na pozycje Szwedów z prawej flanki. Pozostałe plutony rozlokowały się za czołowymi drużynami ostrzeliwującymi się ze skraju lasu, gotowe w razie czego uderzyć od czoła i wesprzeć ludzi dowodzonych przez Hayhę. Okazało się to zupełnie niepotrzebne, gdyż za prowadzenie ognia do atakujących Gallivare Finów odpowiedzialni byli Szwedzcy policjanci. W takiej sytuacji ludzie pod dowództwem kapitana Hayhy weszli do kamienic i już po chwili wyprowadzili z nich skutych (ich własnymi kajdankami!) szwedzkich policjantów, których jako pierwszych jeńców przewieziono do obozu pracy przy powstającej wówczas fabryce Lahti 2.
    Miasto zostało zajęte, zaś w kilka godzin po jego opanowaniu czołówki 4 i 5 dywizji ruszyły do Wilhelminy.

    6 września 1933, godz. 10.00 10 Dywizja Piechoty

    [​IMG]

    Sierżant Kouvuniemi i jego ludzie, wraz z resztą 10 Dywizji Piechoty znajdowali się na jednej ze sztucznych wysepek zbudowanych przez Szwedów na podejściu do Sztokholmu od strony morza. Żołnierze byli już gotowi do desantu. Obserwatorzy ukryci w chaszczach na brzegu stwierdzili, że duża grupa policjantów z bronią maszynową ukryła się na nabrzeżu. Rozlokowani z tyłu radiotelegrafiści wezwali na pomoc trałowiec T-1, który miał pomóc im w desancie. Wreszcie na horyzoncie pojawiła się smukła sylwetka okrętu, który rozpoczął ostrzał z działa morskiego kal. 75 mm. Pociski z trałowca nieco „przepłoszyły” Szwedów, którzy pośpiesznie zaczęli rejterować z pola walki. Widząc to generał Wallenius wydał rozkaz do ataku.
    Sierżant Kouvniemi razem z kilkoma podwładnymi szybko rzucił na wodę sporych rozmiarów tratwę. Dwóch młodych żołnierzy weszło na nią, ciągnąc za sobą Madsena. Żołnierze wraz z karabinem rozlokowali się na „dziobie” tratwy zaś, sierżant i reszta po bokach z prowizorycznymi wiosłami w rękach. Dookoła nich zaroiło się od podobnych tratw, które wspierane ogniem z T – 1 szybko zbliżały się do szwedzkiego brzegu. Po niespełna minucie od zepchnięcia tratw na wodę odezwały się szwedzkie karabiny maszynowe ukryte na nabrzeżu.
    - Seriami ognia! – zawołał Kouvuniemi, a za nim kilku innych dowódców drużyn. Szwedzi widząc iż na każdy ich kaem przypada po pięć fińskich zaprzestali ognia i czym prędzej uciekli z portu. Po kilku następnych minutach pierwsze tratwy przybiły do nabrzeża. Żołnierze pośpiesznie wytaczali z tratw karabiny maszynowe i rozstawiali je przy wejściu do portu.
    Od strony pałacu królewskiego, w stronę portu ruszyło natarcie w sile około 200 ludzi. Byli to głównie członkowie kompanii pałacowej, policjanci, marynarze i ochotnicy. Gdy znajdowali się w odległości jakiś, 100 – 150 metrów od bramy portu rozwinęli się w tyralierę. Właśnie na to czekali strzelcy przy fińskich madsenach. Po kilku długich seriach ulice Sztokholmu spłynęły krwią, zaś uderzenie na port załamało się. Nieliczni ocalali porzucili broń i uciekali w stronę pałacu królewskiego. W ślad za nimi ruszył pierwszy batalion, zaś drugi batalion podzielił się na dwie części – pierwsza część ruszyła ku północnym przedmieściom, a druga ku zachodnim. Trzeci batalion pozostał w porcie, jako zabezpieczenie sztabu generała Walleniusa. Około dwunastej przez Bałtyk przeprawiły się kompanie zaopatrzeniowe, gdyż pierwszy batalion natrafił na silną obronę w rejonie Pałacu Królewskiego.

    6 września 1933, godz. 23.00 front pod Sundsvall

    [​IMG]

    Czołowe kompanie 13 Dywizji Piechoty sforsowały już rzekę i zaległy na drugim brzegu. Od kilku dni trwały nieustanne walki z Landsturmem, dowodzonym przez generała Douglasa. Siły szwedzkie wynosiły około 3 – 4 tysięcy ludzi, byli to głównie policjanci, byli żołnierze 1 i 2 Dywizji Piechoty, ochotnicy, spieszeni kadeci Szkoły Morskiej w Goteborgu i lotnicy dla których zabrakło maszyn. Douglas postanowił przez kilka pierwszych dni bronić przepraw na rzecze, a gdy to zawiodło wycofał się jakieś 200 – 300 metrów w głąb. Rankiem 4 września dwa plutony wysłane na rozpoznanie wpadły w zasadzkę i ponosząc drobne straty (3 żołnierzy ciężko rannych, 4 lekko rannych, 8 kontuzjowanych) wycofały się na linię obronną zajętą po na drugim brzegu przez Finów. Przez cały dzień 5 września trwały kontrataki Szwedów, którzy próbowali przerwać obronę i zepchnąć ludzi dowodzonych przez generała Grandella na drugi brzeg. Od strony morza wspierała ich szwedzka flota, która codziennie na kwadrans przed pełną godziną zaczynała pięciominutowy ostrzał pozycji fińskich. Na szczęście dla Finów, las w którym toczyły się walki dawał doskonałą ochronę przed pociskami z szwedzkich okrętów. W wyniku ostrzału w lesie wybuchło wiele pożarów, które w krótkim czasie strawiły pas pomiędzy pozycjami 1 kompanii policji państwowej, a stanowiskami 2 kompani 3 Batalionu 13 Dywizji.
    Na drugim brzegu rzeki, w sztabie generała Grandella oficerowie przygotowywali właśnie rozkazy na dzień następny. Zadaniem było rozszerzenie przyczółka i zdobycie panowania nad punktem 342, który pozwalał Szwedom ostrzeliwać przeprawę z karabinów maszynowych i lekkich moździerzy. Szwedzkie pociski utrudniały dowóz amunicji, żywności oraz utrzymanie systemu rotacyjnego na pierwszej linii walk. Zadanie opanowania punktu 342, wyznaczono 1 kompani 1 Batalionu, dowodzonej przez kapitana Pajariego.
    Mikko Pajari był dwudziestosiedmioletnim adeptem Szkoły Marynarki Wojennej. O tym, że trafił do piechoty zdecydował jego stan zdrowia, który nie pozwalał mu na służbę na okręcie podwodnym. Podczas swojej służby w 13 Dywizji Piechoty dał się poznać jako dobry oficer liniowy, który w najtrudniejszych sytuacjach wykazuje się osobistą inicjatywą, i swoim przykładem pociąga za sobą innych żołnierzy. Około północy na stanowiska zajmowane przez kompanie Pajariego trafiły wzmocnienia w postaci dwóch plutonów z kompani, która miała zastąpić jego ludzi o piątej rano. Zanim żołnierze wyszli z okopów i ruszyli w stronę pozycji nieprzyjaciela zabrali dodatkowe granaty i dodatkowe 200 sztuk amunicji strzeleckiej na lufę.
    Zegarek kapitana Pajariego wskazywał, że już od 5 minut jest 7 września, gdy pierwsi żołnierze wyczołgali się z okopów i zaczęli pełznąć w stronę pozycji Szwedów. Punkt 348 był obsadzony przez pluton złożony głównie z cywilnych ochotników i rezerwistów, którzy pozostawali w walce od samego początku działań w Sundsvall, tj. od 28 sierpnia. Pluton od samego początku znajdował się pod ciężkim ogniem, a wielu żołnierzy zostało rannych lub lekko kontuzjowanych, co wpłynęło deprymująco na morale. Dlatego też gdy w ich stronę poleciały granaty rzucane przez finów, większość żołnierzy batalionu uciekło w panice. Kompanii Pajariego udało się zająć niemal bez walki punkt 348 i poprowadzić okopy do reszty fińskich pozycji, gdy nad ranem, tj. około godziny 6.00 od strony pozycji w brzozowym zagajniku ruszyło silne szwedzkie natarcie. Kiedy Szwedzi parli do przodu na pozycje fińskie pośpiesznie podciągnięto kilka karabinów maszynowych typu Madsen i Lahti, które dosłownie zmasakrowały nacierających, zbitych w ciasne kupy policjantów. Na pozostałych odcinkach doszło do wyrównania linii frontu, do równości z okopami na punkcie 348.

    7 września 1933, godz. 7.00 Sztokholm

    W czasie gdy 13 Dywizja Piechoty toczyła ciężkie walki w Sundsvall, żołnierze 10 Dywizji opuszczali Sztokholm i kierowali się w stronę Uppsali, gdzie według raportów wywiadu zbiegł szwedzki rząd. W Sztokholmie panował spokój. Władzę przejął fiński naczelnik, a za porządek odpowiadała szwedzka policja, która poddała się w czasie szturmu na pałac królewski. Policjanci spodziewali się, że zostaną przez Finów rozstrzelani, gdy jednak do tego nie doszło, a kilku pojmanych wezwało do poddania się przez megafon bojowy animusz zupełnie opuścił policjantów. W czasie walk poległo 40 policjantów, 30 zostało rannych, a wielu innych dostało się do niewoli, gdyż poinformowali, że są „w służbie jego królewskiej mości Gustawa V”. Jeńców przewieziono do portu, gdzie zostali załadowani na pokład T – 1 i przewiezieni do obozu jenieckiego przy fabryce Lahti 2. Zadaniem pierwszoplanowym było ponownie uruchomienie fabryk, które znajdowały się w stolicy Szwecji. Robotnicy jednak bardzo często pozaszywali się w swoich mieszkaniach i ani myśleli wyjść. W takiej sytuacji prezydent Finlnadnii postanowił odwiedzić Sztokholm i pomóc ludności miejscowej przeżyć pierwszy okres, a także przygotować się do nadchodzącej zimy.

    Dziennik bojowy 10 Dywizji Piechoty

    8 września 1933

    W marszu na Uppsalę, po drodze potyczki z drobnym siłami npla. Strat własnych brak. Rząd szwedzki zbiegł do Falun. Wiadomości na temat walk nad Sundsvall, niepomyślne, po początkowych sukcesach nasi przechodzą do defensywy.

    9 września 1933

    Na przedmieściach Uppsali, jutro rano powinniśmy zająć miasto. Siły policyjne npla, uciekają w kierunku na Galve, ludność cywilna przyjazna, miejscowi gospodarze dają kwatery dla wojska.

    10 września 1933

    Krótki postój w Uppsali, marsz na Galve, 13 DP przeżywa ciężkie chwile pod Sundsvall.


    12 września 1933, Raport o sytuacji na frontach

    Sukcesem zakończyła się operacja graniczna w rejonie Kiruny, która została opanowana siłami 2, 3 i 6 Dywizji Piechoty. Wiele kopalni stali, które mają bardzo duże znaczenie dla naszej gospodarki zostało zamknięte przez uciekających Szwedów, mimo to wydobycie stali w kraju zwiększyło się w znaczący sposób. 6 i 3 Dywizja wracają na swoje pozycje wzdłuż granicy z ZSRS, a 2 dywizja pozostaje w Kirunie jako odwód do walki z ewentualną partyzantką szwedzką.
    W rejonie Sundsvall, nieprzyjaciel kontratakuje, a 13 Dywizja melduje iż zaczyna im brakować amunicji do obrony zajętych terenów, jeśli szybko nie dostaną wsparcia to mogą wycofać się na pozycje wyjściowe.
    Stosunkowo pomyślnie układa się operacja w pasie działania 10 Dywizji Piechoty, która jak do tej pory radzi sobie ze wszystkimi problemami.

    Fragment ksiązki generała Hayhy „Bitwa Sundsvalska” Helsinki 1965

    … 13 września zostaliśmy zmuszeni do powrotu na pozycje wyjściowe, z 28 sierpnia, kiedy nasza przednia straż doszła do rzeki i okopała się na jej północnym brzegu. Nieprzyjaciel przerwawszy nasze linie nie atakował nas, ale pozwolił nam na odwrót, w stronę rzeki. W czasie przeprawy nie strzelał w naszą stronę żaden karabin maszynowy po stronie Szwedów, mimo to ewakuacja nie przebiegała tak sprawnie jak powinna, ponieważ wiele oddziałów wzięło rozkaz o powrocie na pozycje wyjściowe do ofensywy, za trick szwedzkiego wywiadu. Tak było chociażby w przypadku 2 kompanii 3 Batalionu, która okopawszy się na wysokości ujścia rzeki, od samego początku walk znajdowała się pod ogniem, nie tylko oddziałów szwedzkich, ale także marynarki wojennej, która w czasie całej bitwy raziła nasze pozycje ogniem z dział największego kalibru. Sytuacja 2 kompanii, dowodzonej przez porucznika Fransa Lindquvista, była o tyle nieciekawa, że pozbawiona była osłony jaką reszcie 13 DP zapewniał las. Pomimo tego to właśnie ludziom porucznika Lindquvista udało się dojść najdalej, bo około 3-4 km w głąb.
    Jako, że pomiędzy naszym sztabem, a sztabem 2 kompanii, nie było żadnego połączenia telefonicznego udałem się tam osobiście. Gdy podałem porucznikowi rozkaz od generała, odpowiedział:
    - To nie może być prawda!
    Dopiero gdy po jakimś kwadransie udało się nam przywrócić łączność ze sztabem i porucznik usłyszał rozkaz z ust generała uwierzył i wycofał swoją kompanię bliżej rzeki. Około południa na niebie pojawiły się dwa szwedzkie wodnosamoloty, które zbombardowały pozycje 2 kompanii, to skłoniło porucznika do wycofania się za rzekę. W czasie odwrotu ogień otworzył szwedzki lekki krążownik Gotland, którego ogień dosłownie zmiótł tratwę z rannymi…
    Nasze łączne straty wyniosły około 30 zabitych oficerów i podoficerów, 100 zabitych szeregowców. Rannych było odpowiednio 80 i 200 ludzi. Jeśli chodzi o uzupełnianie strat, to bardzo często trafiało do nas dużo cywilów z Kiruny, lub innych prowincji szwedzkich leżących opodal granicy, którzy pokazywali nam papiery mówiące iż są finami i chcą służyć w armii.

    14 września 1933, godz. 6.00 pozycje 10 DP, Galve

    [​IMG]

    Żołnierze 10 Dywizji nie zdążyli przybyć zanim oddziały 13 DP zostaną odrzucone. Generał Wallenius postanowił zaatakować rankiem, nim siły przeciwnika dojdą do ładu po całonocnej bitwie nad rzeką. Pierwsze uderzenie skierowane przeciwko rezerwom Landsturmu rozerwało szeregi Szwedów, którzy rzucili się do ucieczki. W pogoni za uciekającymi czołówki 10 Dywizji Piechoty zdobyły nawet przejściowo sztab generała Douglasa.
    Słysząc strzały karabinowe, i wybuchy granatów, żołnierze 13 DP zaatakowali po raz kolejny. Bez większych problemów udało się im dostać się powrotem na południowy brzeg i odsadzić okopy opuszczone poprzedniego dnia.
    Sierżant Kouvuniemi i jego drużyna walczyli na prawej flance 10 Dywizji. Od samego rana tkwili w jakiejś dziurze, od strony morza ostrzeliwani przez marynarkę wojenną, od strony lasu ostrzeliwani przez szwedzkie karabiny maszynowe. Tym ostatnim mogli odpowiadać ogniem ze swojego Madsena, jednak marnowanie amunicji na Szwedów ukrytych w zaroślach, jakieś 200 – 300 metrów od leja po wybuchu, w którym schronili się ludzie sierżanta było marnowaniem amunicji. Od powrotu sierżanta do jednostki wiele zmieniło się w jego drużynie. Obecnie miał pod sobą dziewięciu ludzi. Byli to głównie świeżo zmobilizowani żołnierze, w większości pochodzący z Turku, Helsinek i Wysp Alandzkich. Średnia wieku w drużynie wynosiła około dwudziestu pięciu lat. Najmłodszy był Simo, amunicyjny przy Madsenie, pochodził z Helsinek i szczytem jego ambicji było zostanie robotnikiem w fabryce. Był bardzo dobrym żołnierzem, miał jednak małą wadę. Mianowicie gdy zobaczył zabitego Szweda lub Fina, nie mógł się powstrzymać przed „zajęciem się” jego majątkiem ruchomym, co wywoływało drobne sprzeczki w drużynie. Największym „antagonistą” Sima, był Ohto, wysoki blondyn, w wieku lat dwudziestu siedmiu. Studiował na uniwersytecie medycznym i w związku z mobilizacją musiał stawić się na Komisji Wojskowej. Bardzo narzekał na to, że trafił do wojska. Jak sam mówił, „czuje się bardziej głodnym człowiekiem niż żołnierzem”. Jego przykładna uczciwość i prawomyślność była przyczynkiem dla różnych niewybrednych żartów, których autorem był najczęściej Aake. Aake był 19 latkiem z Turku. Cała jego rodzina pracowała w tamtejszym porcie. Wojna zastała go na łodzi rybackiej. Po powrocie do domu zgodnie z wolą rodziców zgłosił się do armii.
    W leju siedział Kouvuniemi i Aake. Obaj z trudem powstrzymywali sen. Od wczorajszego wieczora ponad trzydzieści razy zrywali się do szturmu, za każdym razem witał ich jednak skoncentrowany ogień kilku szwedzkich karabinów maszynowych. Nacierający nie mieli szans na skrycie się w mroku, gdyż mrok nocy rozświetlały flary wystrzeliwane przez okręty szwedzkie stojące na morzu. Nocne niebo rozświetliło kilka następnych flar, gdy do leja niespostrzeżenie wślizgnął się Simo i Ohto.
    - Gdzie się podziewa reszta?
    - Panie sierżancie, siedzą w leju po prawo – rzucił Simo kładąc się na ziemi – Dziś i tak już nic się nie będzie działo.
    - Dziwnie dużo wiesz, jakiś nieboszczyk powiedział Ci o tym jak zabierałeś mu zegarek?
    - Wiesz doktorku, on przynajmniej wie która godzina – wtrącił się Aake.
    - Możecie się wszyscy przymknąć? To jest linia frontu – warknął sierżant.
    - Tak jest, my się tylko tak droczymy – szepnął Simo – Ktoś ma ochotę zapalić?
    Widząc, że nikt nie wyraził chęci poczęstowania się papierosem Simo wzruszył ramionami i drżącymi rękoma wyciągnął paczkę. Powoli odwinął folię i wyjął papierosa. Szybko zapalił i już po chwili w całym leju czuć było zapach nikotyny. Aake zdjął z głowy hełm i przez chwilę popatrzył na zdjęcie, które wsadził za skórzany pasek, który oddzielał skórę głowy od powierzchni hełmu.
    - To twoja dziewczyna? – zapytał Kouvuniemi – Bardzo ładna.
    - Można tak powiedzieć... – Aake podał sierżantowi swój hełm – wie pan próbuję ją poderwać, ale to nie takie proste. Ona chodzi do szkoły średniej i w ogóle…, a ja no cóż…
    Sierżant uśmiechnął się pod nosem i podał hełm Aakego Simowi.
    - Wiesz, taka to na byle rybaka nie poleci, ale… słyszałem, że po wojnie mają zwolnić z wojska ludzi w stopniu szeregowca powyżej trzydziestego roku życia. Spróbuj się wkręcić do szkoły oficerskiej. Jak chcesz to ci pomogę.
    - Dziękuję panie sierżancie.
    - No, pokazałbym Ci to zjawisko, ale przysięga Omnidesa zabrania – Simo oddał hełm Aakemu – Nieźle stary, nieźle.
    W leju zapanowała grobowa cisza. Po drugiej stronie frontu żołnierze szwedzcy doskonale słyszeli rozmowę prowadzoną przez sierżanta, Sima i Aakego. Ciszę panującą na froncie co jakiś czas przerywało syczenie opadających na ziemię flar…

    20 września 1933, sztab generała Walleniusa

    Generał stał przy dużej mapie, na której kolorem niebieskim zaznaczono pozycje fińskie, zaś kolorem czerwonym pozycje szwedzkie. Sytuacja nie wyglądała różowo. Co prawda Szwedzi zaczynali wycofywać się na zachód, jednak był to bardziej manewr taktyczny, niż realna ucieczka przed oddziałami fińskimi. Sytuację pogarszały częste naloty szwedzkich sił powietrznych, które dosłownie zdominowały tyły 10 Dywizji. Pomimo wielu prób przełamania frontu i wyjścia na tyły Lansturmu, ta bezładna zbieranina, jak zwykł tytułować ludzi generała Douglasa Wallenius, utrzymywała swoje pozycje, co więcej podejmowała próby kontrataków. Na odcinku generała Grandella, również nie było lepiej. Co prawda rzeka została sforsowana i znikło zagrożenie ostrzału przepraw przez szwedzkie karabiny maszynowe i moździerze, to jednak wciąż nie można było zdobyć panowania nad dwoma dużymi wioskami: Nordiga i Lovsion, których broniły trzy kompanie piechoty wzmocnione według danych Grandella dwoma plutonami broni maszynowej. Zgodnie z rozkazami generała Ostermana, 24 obie dywizje powinny zostać wzmocnione przez 4 i 5 Dywizje, które tego dnia powinny zająć Wilhelminę i uderzyć na Szwedów z drugiej strony.

    Fragment ksiązki generała Hayhy „Bitwa Sundsvalska” Helsinki 1965

    Natarcie rozpoczęte 14 września zostało ostatecznie zatrzymane rankiem 22 września. Moim zdaniem atak ten odniósł umiarkowany sukces. Naszym wojskom udało się wejść na odcinku 13 Dywizji Piechoty na 20 – 23 km w głąb szwedzkich pozycji, zaś na odcinku 10 Dywizji Piechoty udało się rozbić dwie wzmocnione kompanie piechoty nieprzyjaciela. Do obozu jenieckiego „Lahti 2” trafiło w tym czasie grubo ponad 200 policjantów, ochotników szwedzkich, żołnierzy z rozformowanych 1 i 2 Dywizji, a także około 300 marynarzy i 20 lotników zestrzelonych przez obronę przeciwlotniczą 10 Dywizji Piechoty. W tym czasie Szwedzi regularnie dokonywali nalotów na pozycje ludzi generała Walleniusa. O ile na ziemi pełną dominację zdobyła sobie armia fińska o tyle na niebie wciąż niepodzielną władzę sprawowali Szwedzi. Na morzu ich siły zostały pozbawione głównej bazy zaopatrzeniowej, jaką był Sztokholm. Dlatego też, siły morskie straciły praktycznie całą swoją energię, którą popisywały się w pierwszej bitwie o Sundsvall.
    23 września o godzinie 23.30 czołowe oddziały 4 i 5 dywizji piechoty wyszył na pozycje wyjściowe do uderzenia, które nastąpiło wzdłuż całego frontu następnego dnia o godzinie 6.00. Szwedzi nie spodziewali się ataku z kierunku działania 4 i 5 Dywizji, więc gdy generał Douglas dowiedział się o natarciu wysłał tam wszystkie, przetrzebione już, odwody. Przeciwko 4 i 5 walczyli kucharze, pisarze, lekarze i sanitariusze, lekko ranni i kontuzjowani. Pomimo bardzo dzielnej obrony ludzie generała Douglasa musieli skapitulować.
    W tym samym czasie na odcinku 13 i 10 Dywizji doszło do przełamania frontu i okrążenia dwóch kompani strzeleckich na odcinku działania 13 Dywizji, i pełnego batalionu, który skapitulował bez walki na odcinku 10 Dywizji. Generał Douglas znalazł się w beznadziejnej sytuacji. Część swojego sztabu ewakuował na pokład lekkiego krążownika Gotland, podczas gdy sam pozostał z walczącymi jeszcze wciąż oddziałami na lądzie. Rankiem 25 września resztki jego dywizji wycofały się na przedmieścia Sundsvall. Przez cały dzień trwały prace fortyfikacyjne, jednak skoncentrowane uderzenia dwóch batalionów z 10 Dywizji piechoty przerwały wysunięte linie obrony. Wśród obrońców lotem błyskawicy rozeszła się wieść o ucieczce z miasta władz państwowych i samego generała Douglasa. Wieczorem 25 udało się nieco zapanować nad sytuacją, jednak atakujący zajęli już przedmieścia i odcięli Landsturm od portu, w którym bazowały okręty pancerne i lekki krążownik Gotland. Wczesnym rankiem następnego dnia ruszyło pierwsze uderzenie 10 Dywizji na resztki Batalionu Marynarskiego Landsturmu. Natarcie zostało odparte, jednak dopiero po zajęciu przez nacierających części linii obronnych, i wsparciu obrońców przez Batalion Policyjny, wyparty w tym czasie ze swoich pozycji przez 5 Dywizję Piechoty. Przez cały dzień trwały walki na pozycjach Batalionu Marynarskiego, jednak wieczorem Finowie przebili się na jego tyły i zmusili go do odwrotu.
    Gdy rankiem 27 września mieszkańcy Sundsvall budzili się ze snu, w rękach szwedzkich pozostawał już tylko jeden kwadrat ulic zaznaczony na poniższej mapce. Walki przeciągnęły się do wieczora. Jednak już około godziny 12.00 został zerwany kontakt pomiędzy sztabem generała Douglasa, a walczącymi oddziałami. Według zeznań jeńców, dowództwo od 26 września, nad walczącymi oddziałami sprawował pułkownik Arienstein, który wieczorem 27 wobec beznadziejnej sytuacji – odcięcie od portu, brak amunicji, lekarstw i żywności, tragiczna sytuacja rannych i pozostającej w rejonie walk ludności cywilnej podpisał kapitulację Landsturmu.

    Około godziny 15.00 10 Dywizja rozpoczęła wymarsz z miasta, którego obrońcami mieli zająć się żołnierze 13, 4 i 5 Dywizji Piechoty. Przed żołnierzami generała Walleniusa stanęło zadanie jak najszybszego wymarszu w stronę Falun, w którym znajdował się szwedzki rząd, który po ucieczce ze Sztokholmu stracił praktycznie kontrolę nad sytuacją w państwie. Żołnierze wierni rządowi w większości znajdowali się w twierdzy Goteborg, lub w Sundsvallu, dlatego też na wieść o wymarszu 10 DP, w gabinecie kierowanym przez Axela Peherssona – Bramstropa doszło do rozłamu, zaś szefostwo sił zbrojnych (generałowie Oscar Nyrgen, Torsen Friis i admirał Charles de Champs) wobec braku perspektyw do obrony, wyjechało w kilku samochodach w stronę nacierającej 10 Dywizji Piechoty. Jej czołówki zatrzymały uciekających 29 września o godzinie dziesiątej rano.

    29 września 1933, godz. 22.00 Helsinki

    [​IMG]

    Samochód prowadzony przez oficera łącznikowego zatrzymał się przed gmachem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Po chwili na schodach pojawili się minister Oesch i Puhakka. Obaj wsiedli do samochodu, na którego tylnej kanapie siedział już marszałek.
    - Dobrze panów widzieć, postanowiłem prosić was o to spotkanie gdyż musimy podjąć pewne decyzje – to mówiąc Mannerheim puknął palcem w szybę oddzielającą część przeznaczonej dla kierowcy.
    - Ukko, zawieź nas do Viipuri – marszałek zamknął otwór w szybie otworzony wcześniej przez kierowcę i zwrócił się do współpasażerów – Jak zapewne panowie wiecie, nasze wojska w Szwecji świetnie sobie radzą.
    - Tak, można tak powiedzieć, ale dywizja milicji, nawet wspierana przez sto okrętów, nie powinna powstrzymać dwóch dywizji piechoty – rzucił Oesch – Panie marszałku mam pewną koncepcję, ale będę potrzebował zgody, na dość yyy luźne podejście do pracy w ministerstwie przez kilka najbliższych dni.
    - O co panu chodzi?
    - Chodzi mi o wprowadzenie nowej doktryny wojskowej w naszej armii. Jak pan wie mam stopień generała piechoty, więc mogę się o to pokusić – Karl Lenarth Oesch spojrzał na marszałka i ciągnął dalej – Doktryna ta jest znana już w wielu państwach na świecie, np. w Wielkiej Brytanii jest znana jako Deep Operations Doctrine.
    - Dobrze, zgodnie z danymi, przemysł jest w stanie opłacić koszty nowych badań, jeszcze przed końcem rozwoju łodzi podwodnych. Jak sytuacja na tyłach naszych wojsk?
    - Można powiedzieć, że spodziewałem się, że będzie gorzej. Według moich danych około 30% Szwedów na zajętych terenach jest przeciwko nam i należy do nielegalnych organizacji. Porządek jest zapewniany przez szwedzką policję państwową, która oficjalnie przeszła pod kuratelę naszego MSW. W obozach jenieckich znajdują się głównie ludzie z Landszturmu i co bardziej zapalczywi policjanci, którzy uznali samych siebie za obrońców Królestwa Szwecji.
    - Cóż panowie, myślę, że do końca października będzie już po wszystkim…
     
  10. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek IX

    Czas pokoju​


    październik - grudzień 1933​


    [​IMG]

    1 października 1933, godz. 12.00 biuro projektowe Vulcan

    Na biurku leżała cała masa projektów, opisów i specyfikacji technicznych. Z całej tej masy niezrozumiałych dla szarego człowieka „rysuneczków” przebijał obraz krążownika. Była to dosyć duża jednostka o wyporności około 4 tysięcy BRT. Okręt projektowany początkowo dla niemieckiej Krigsmarine, jako okręt flagowy, w miejsce Emdena, został już na początku swojego istnienia przyjęty do marynarki fińskiej, jako wzmocnienie i unowocześnienie. Pomimo iż większość potencjału przemysłowego Finlandii była nastawiona na budowę nowej fabryki, to tych kilka nie obłożonych kosztami tego przedsięwzięcia fabryk, głównie stoczni dostało rozkaz natychmiastowego rozpoczęcia budowy nowego krążownika, który w myśl planów admirała Valvego, miał stanowić dopiero początek dla wzmocnień dla floty. Według pierwszych projektów okręt miał posiadać 1 działo kalibru 288 mm, 8 dział podwójnych kalibru 100 mm, 3 działa kal. 88 mm, oraz 5 działek przeciwlotniczych kalibru 20 mm. Bardzo długo nikt nie mógł wymyślić nazwy dla nowego okrętu, wreszcie po propozycji admirała Valvego, budowanej jednostce nadano imię: „Joukaharinen”. Oficjalnie został on zaliczony do tak zwanych lekkich krążowników, jednak jego działa w latach następnych miały pokazać, że o klasie okrętu nie decyduje jego wyporność, ale dzielność morska, i zdolność do wykonywania postawionych celów.

    Fragment relacji korespondenta wojennego – „The Times”

    [​IMG]

    Gdy 1 października około godziny dwudziestej razem z żołnierzami fińskiej 10 Dywizji Piechoty wkraczałem do Falun, byłem pod wielkim wrażeniem sposobu w jaki miejscowi przyjmują armię, która prawdopodobnie przybyła ich zniewolić, zniszczyć. Widziałem bowiem, cywilów, którzy wracając najspokojniej w świecie od przyjaciół, z pracy, czy ze szkoły, na widok Finów przyjaźnie uśmiechali się do żołnierzy, zapraszali ich na kawę, herbatę. Wieczorem tego samego dnia gdy wyszedłem na miasto, moim oczom ukazał się bardzo dziwny widok – wielu żołnierzy fińskich szło pod rękę z miejscowymi dziewczynami, i nie były to te panny, które każdy może uwieść jeśli tylko ma odpowiednią ilość waluty, ale naprawdę ładne, porządne dziewczyny, które umiały zaskoczyć swoją inteligencją i oczytaniem.

    [​IMG]

    Miasto, które jeszcze wczoraj był stolicą Szwecji, dziś nie miało w sobie niczego ze stolicy. W pobliżu budynków w, których znajdowały się „ministerstwa” leżało mnóstwo nadpalonych teczek, resztki jakiś przedmiotów, których przeznaczenia nie mogłem się domyślić oraz wiele mebli, niektóre z nich były bardzo drogie. Gdy wszedłem do sztabu generała Walleniusa, który mieścił się w siedzibie króla Gustawa V, zobaczyłem jak żołnierze siedzą przy ognisku, rozpalonym na środku ulicy na krzesłach a’la Ludwik XIV i popijają herbatę z porcelanowych filiżanek. Muszę przyznać, że wywarło to na mnie ogromne wrażenie.
    Następnego dnia rano ruszyłem wraz z dywizją, do Vasteras. Po drodze nie działo się nic szczególnego, zaś żołnierze byli myślami jeśli nie we własnych domach, to w domach panienek, z którymi zeszłej nocy spacerowali po Falun.

    8 października 1933, godz. 17.00 Helsinki

    Do ministra spraw zagranicznych dotarł właśnie najświeższy radiogram z… Goteborga. Wiadomość przechwyciły fińskie okręty podwodne, które patrolowały ten rejon. Niestety wysiłek ich załóg spełzł na niczym, gdyż ze szwedzkich portów nie wyszedł jak do tej pory żaden statek. Marynarze byli już bardzo zmęczeni, i dwa okręty zostały odwołane do Turku, podczas gdy dwa następne zmieniły region patrolowania. Właśnie od jednego z nich pochodziła owa informacja.
    Zgodnie z danymi, Szwedzi proponowali podpisanie pokoju, na mocy, którego cała północna Szwecja przechodziła w ręce Finlandii. Minister Hackzell, postanowił pokazać to najpierw marszałkowi, który od pewnego czasu odgrywał największą rolę w polityce Finlandii, pomimo iż nie piastował żadnego ważniejszego stanowiska w rządzie. Gdy marszałek przeczytał treść szwedzkiej propozycji wybuchnął gromkim śmiechem i kazał zabrać sobie sprzed oczu ten kawałek papieru. Jednocześnie podniósł pióro i na czystej kartce napisał sugerowaną treść odpowiedzi; „Prosimy o więcej czasu na odpowiedź, propozycja pokojowa powinna obejmować także, przekazanie nam co najmniej jednego lekkiego krążownika, oraz części waszych sił lotniczych. Bez takiego zapewnienia, Finlandia, nie może czuć się bezpieczna.”

    Fragment książki Władysława Kosiarza „Skandynawski lew, który pożarł tygrysa”



    … W przeciągu kilku dni jakie dzieliły złożenie propozycji pokojowej, a ostateczną odmowną odpowiedzią wojska fińskie dokonały znaczących postępów. By jednak w pełni zrozumieć ich sytuację musimy poznać pewne kulisy. Po zakończeniu walk o Sundsvall, w mieście tym zgrupowały się 4, 5 i 13 Dywizje, nad którymi dowództwo przejął generał Grandell.

    [​IMG]
    Generał, który podczas walk o miasto w pełni nauczył się wykorzystywać różnego rodzaju zagrywki charakterystyczne bardziej dla komandosów, niż regularnych oddziałów piechoty rozpoczął rozmieszczanie sił w sile jednej dywizji po wszystkich ważnych regionach Szwecji. Dokonując w ten sposób wstępnego podziału rozpoczął tworzenie wojskowych komend, które później odpowiadały min., za pobór rekruta, formowanie nowych związków taktycznych, czy szkolenie w ramach tzw. Gwardii Narodowej.
    Najważniejsze zadanie, przypadło w udziale 10 Dywizji Piechoty, dowodzonej przez generała Walleniusa. W myśl rozkazów, generał miał dotrzeć do 29 października, a więc przed przewidywanym przez meteorologów pierwszym śniegiem, do Malmo, i tam ostatecznie zakończyć istnienie Królestwa Szwecji, które odtąd miało być częścią nowego tworu państwowego, w którym rolę dominującą odgrywała zwycięska Finlandia, a który znany jest współczesnym jako Finlandzka Unia Królewsko Republikańska. Ludziom Walleniusa w szybkim marszu bardzo przeszkadzało szwedzkie lotnictwo, które wyposażone tylko w bombowce (siły przeznaczone do ataku, w państwie „neutralnym” SIC!), atakowało przemieszczające się kompanie. Pomimo to 17 października ludzie Walleniusa zajęli Karlsbad, zaś 23 byli w Skovde. W kilka dni później, tj. 25 opuszczali Goteborg, a 29 zgodnie z życzeniem kwatery głównej zajęli Malmo.
    W mieście zatrzymano resztę rządu szwedzkiego, który natychmiast wsadzono na pokład okrętu podwodnego i przewieziono do Helsinek, gdzie król Szwecji, Gustav V, podpisał akt bezwarunkowej kapitulacji, zgodził się na całkowitą aneksję kraju. Pozostawał jeszcze problem silnej floty wojennej, należącej Królestwa Szwecji. Okręty te przeszły w nocy z 26 na 27 października na Gotlandię, gdzie wobec nadania wiadomości o kapitulacji ich załogi dokonały samozatopienia. Przed armią fińską stanęły nowe zadania: zapewnienie spokoju w zajętym kraju, oraz przygotowanie gruntu pod wybory, które miały odbyć się za rok. W celu zapewnienia względnego spokoju w kraju, w którym przeszło trzydzieści procent ludności należało do różnego rodzaju organizacji niepodległościowych, sformowano III Armejakunta, w skład której wchodziła 5 Dywizja Piechoty. Dowództwo nad tą jednostką objął generał Airo.

    [​IMG]

    10 listopada 1933, godz. 22.00 Helsinki

    Na biurku admirała Valvego leżały projekty nowego typu okrętów podwodnych. Okręt nowego typu mógł przebywać w morzu dłużej niż używane obecnie jednostki, zabierał więcej torped i miał lepsze własności morskie w warunkach jakie przez większość roku panowały na Bałtyku. Jednoczenie budowa jednostek tego typu mogła być bardzo opłacalna, gdyż projektanci postanowili wykorzystać do wykończenia wewnątrz surowce na których nadmiar, narzekała cała Finlandia – drewno. Drewniane prycze, podłogi, łoża pod silniki Diesla, siedziska dla załogi, obudowy sprzętu elektrycznego. Wszystko to powodowało, że wiele zagrożonych w skutek szalejącego już w Stanach Zjednoczonych Wielkiego Kryzysu, małych rodzinnych tartaków mogło zdobyć zamówienia na deski, które wykorzystywano do wypełnienia wnętrz okrętów. Pewną pomoc dla upadających zakładów stanowiła również budowa lekkiego krążownika Joukahainen.
    Admirał Valve spojrzał na Szweda, który czuł się nieco niepewnie w gabinecie szefa fińskiej marynarki. Jednak Finowie koniecznie potrzebowali pomocy ze strony szwedzkiej firmy Marineverkstaderna. Zwłaszcza przy badaniach nad działami morskimi kalibru 280 mm, w które zamierzano uzbroić baterie nadbrzeżne oraz kilka okrętów, które zamierzano wybudować po zakończeniu obecnych inwestycji.
    - Widzę, że jest pan trochę zdziwiony tym nagłym wezwaniem – Valve uśmiechnął się lekko.
    - Tak, nie zaprzeczam, panie admirale – naukowiec był zadziwiony sposobem w jaki Valve mówi po szwedzku.
    - Pali pan – Valve wydobył z kieszeni dużą srebrną papierośnicę, jednak widząc, że Szwed zaprzecza wzruszył ramionami – słusznie, to bardzo zły nałóg. Ale, przejdźmy do meritum. Jak pan zapewne wie, obecnie nasze państwa będą szły razem. Ręka w rękę. Będziemy potrzebować pańskiej firmy do przeprowadzenia pewnych ważnych z naszego punktu widzenia badań. Możecie liczyć na dofinansowanie z budżetu i spełnienie wszelkich potrzeb.
    - Brzmi ciekawie? O jakie badania chodzi?
    - Wiedziałem, że jest pan rozsądnym człowiekiem. Interesują nas działa morskie kalibru 280 mm. Zaczyna pan natychmiast…
    - Dobrze – odparł Szwed wstając z miejsca – Postaram się przysłać panu raporty na ten temat jak najszybciej.

    12 listopada 1933, godz. 21.00 Helsinki

    Minister Oesch podał Mannerheimowi papierową teczkę wypchaną różnymi papierami.
    - Myślę, że to by było na tyle. O jeszcze jedno, pozwoliłem sobie powierzyć pewne badania firmie Bofors, chyba nie masz nic przeciwko?
    - Nie, dlaczego. Chciałbym tylko wiedzieć, czym dokładnie się zajmują – odparł marszałek.
    - Chodzi o badania nad nowym rodzajem opancerzenia. W przeciągu roku zamierzam sfinansować budowę dywizji pancernej, więc musimy iść do przodu z badaniami.
    - Czyżby kolejna kalka z naszych przyjaciół anglików?
    - Można tak powiedzieć, spotkałem kiedyś angielskiego naukowca, który określił ten rodzaj opancerzenia jako Welded Amor. Mam tutaj raport odnośnie demobilizacji. Pan premier uważa, że nie ma sensu dalej trzymać tylu ludzi pod bronią i prosi, by zechciał pan ogłosić w rozkazie dziennym na 14 listopada całkowitą demobilizację rezerwistów, oraz wszystkich żołnierzy w stopniu szeregowca powyżej 30 roku życia. Musimy przecież zrobić w armii miejsce dla Szwedów.
    - A więc, rząd zaakceptował moją propozycję zmiany składu sił zbrojnych?
    - Tak to bardzo dobry chwyt propagandowy. Jeśli w każdej dywizji 50% stanu będą stanowili Szwedzi, a drugie 50% Finowie, to w pewnym momencie może dojść do zatarcia się różnic pomiędzy naszymi narodami. Pan premier zastanawia się nad dopuszczeniem do władzy części szwedzkich polityków…
    - To zbyt pochopne działania. Szwedzcy politycy, to właśnie szwedzcy politycy, i powinni takimi pozostać, lub objąć władzę w samorządach, które są im przecież zagwarantowane. Mamy niestety bardzo złe wieści jeśli chodzi o szwedzkie lotnictwo – na twarz marszałka pojawił się grymas niezadowolenia – Nasz drogi przyjaciel Gustav V, zeznał wczoraj ludziom Esko Riekkiego, że wszystkie samoloty leżą na dnie Bałtyku, podobnie jak okręty. Ale są też pozytywy, według moich raportów udało się nam w pewnym stopniu wykorzystać wrak krążownika Gotland. Nasi stoczniowcy wzięli z niego wieże artyleryjskie i stanowiska obrony przeciwlotniczej.

    24 listopada 1933, godz. 17.00 Goteborg

    Do portu wysprzątanego już po ucieczce szwedzkiej floty wchodził fiński dywizjon okrętów podwodnych. Na czele sunął Vesihiisi. Okręt był pod wszystkimi flagami (państwowa, dowódcy dywizjonu, „piracka” oraz sygnałowe). Na nabrzeżu stali już ubrani w galowe mundury żołnierze 10 Dywizji Piechoty, dowódca 10 Dywizji generał Wallenius, oraz dowódca dywizjonu admirał Paukka. Na trybunie honorowej poza admirałem i generałem znajdował się także były szef marynarki wojennej Szwecji, admirał de Champs, którego w ramach „pojednania” mianowano dowódcą Bazy Morskiego Dywizjonu Okrętów Podwodnych, oraz przedstawiciele władz cywilnych i wojskowej administracji miasta, którą reprezentował kapitan Saloranta.
    Gdy pierwszy okręt przybił do brzegu orkiestra dęta rozpoczęła granie hymnu państwowego, zaś kompania reprezentacyjna 10 Dywizji oddała salwę z karabinów. Na cześć załogi i okrętu wiwatowali także lokalni mieszkańcy, którzy tłumnie przybyli do portu by zobaczyć dzięki komu ich bary i restauracje będą mogły w najbliższym czasie odbudować się po wojnie.

    [​IMG]

    Artykuł „Pierwsze wspólne święto niepodległości” za „Głos Turku” autor nieznany

    W tym roku po raz pierwszy Republika Fińska i Królestwo Szwecji będą obchodzić dzień niepodległości wspólnie, jako jedno państwo. Podobnie jak w wiekach poprzednich, nasza wspólnota narodowa, kontroluje większą część Skandynawii, i jako taka ma zapewnione swoje żywotne interesy narodowe i polityczno – ekonomiczne. Bezpieczeństwa naszego broni wielka i silna armia, która pokazała, że nic nie jest w stanie pokonać zjednoczonego ducha Szwedów i Finów. Pomimo to pomiędzy naszymi narodami wciąż istnieje wiele różnic, które jeśli nie zostaną zatarte mogą w przyszłości doprowadzić do ponownego rozdrobnienia naszego społeczeństwa.
    W związku z walką przeciwko tym tendencjom odśrodkowym, sztab generalny z generałem Hugo Ostermanem na czele podjął decyzję o wprowadzeniu systemu 50 na 50. Jego zadaniem jest wciągnięcie naszych współrodaków, Szwedów, w struktury organizacyjne naszej armii, i wprowadzenie ich w fińskie społeczeństwo. Jako dodatkowy „bonus” dla wszystkich tych, którzy ukończyli szkolenie w Sztokholmskiej szkole lotniczej, przewidziano sformowanie Dywizjonu Lotniczego, wyposażonego w najnowocześniejsze samoloty myśliwskie, typu Fokker XXI. Samolot, którego konstruktor Anton Fokker, dostał zgodę na budowę pierwszej maszyny tego typu dopiero w 1935 roku, jest konstrukcji drewniano – stalowej.
    Zgodnie z przewidywaniami goteborskich mechaników, którym powierzono montaż samolotów, pierwsze maszyny będą patrolować nasze niebo od 1 kwietnia 1934 roku.

    [​IMG]

    14 grudnia 1933, godz. 10.00 Goteborg

    [​IMG]

    Oczom zebranych mechaników ukazały się wielkie skrzynie, z których kilkudziesięciu dokerów wydobywało różnego rodzaju części. Z boku stał złożony już samolot, z otwartą kabiną, za sterami którego siedział młody chłopak w niebieskim lotniczym mundurze. Na widok zbliżających się ludzi, wyskoczył z kabiny i głośno zawołał by podeszli bliżej. Gdy mechanicy okrążyli Fokkera XXI na, którego skrzydle stał pilot, zauważyli, że ma on około dwudziestu paru lat.
    - Czołem panowie! Nazywam się Tuomini, jestem absolwentem sztokholmskiej szkoły pilotów. Urodziłem się w Turku, w Finlandii, i będę waszym oblatywaczem – Fin zeskoczył z płata i wskazując na samolot powiedział – to jest Fokker XXI. Całkiem fajna maszynka do robienia mięsa, Ci nieliczni szczęśliwcy, którzy mogą nim latać mają do dyspozycji 4 karabiny maszynowe kalibru 7,92. Podwozie jest stałe, a dla naszych warunków atmosferycznych zostało wyposażone w płozy, które pomagają w starcie z pokrytego śniegiem pasa startowego. O jeszcze jedno… mówicie mi Toni.

    22 grudnia 1933, Wyspy Alandzkie

    W obozie dla jeńców wojennych, więźniów politycznych i kryminalnych świętowano. Budowa nowoczesnej fabryki karabinów maszynowych, znanej powszechnie jako Lahti 2, dobiegła końca. Tym samym rozpoczęto wybieranie więźniów i jeńców, których skierowano do pracy w fabryce. Z 3 tysięcy komunistów do pracy przyjęto jednak niewiele ponad 200 osób. Większą liczbę miejsc dostali więźniowie kryminalni, których spośród 2 tysięcy zatrudniono około siedmiuset. Najwięcej jednak było jeńców – z 10 tysięcy żołnierzy, marynarzy, lotników, policjantów i ochotników szwedzkich do pracy w fabryce przyjęto około 1,5 tysiąca osób. Pozostałych więźniów przeznaczono do „zwijania obozu”, podobne zadanie przypadło niezatrudnionym nigdzie jeńcom, którzy zostali powoli przenoszeni do Poli. W dwa dni później w nowo powstałej fabryce doszło do spotkania pomiędzy marszałkiem Mannerheimem, a premierem Danii, który przybył złożyć życzenia świąteczne dla marszałka, całej Finlandii, oraz zatrzymanych, którym życzył dużo zdrowia i szans na „nowe życie” w warunkach pokojowych.
    Marszałek Mannehreim był bardzo zadowolony z przebiegu wizyty, podobnie jak premier Danii, którego wypowiedź zapadła w pamięci wszystkich obecnych:
    - Finlandia i Dania, to dwa państwa, które wspólnie z Norwegią powinny dążyć do zapewnienia spokoju w całej Skandynawii. Jestem przekonany, że każdy człowiek, który dzisiaj słucha tego co mówię, niezależnie od tego, czy jest Duńczykiem, Finem czy chociażby Szwedem, nie ma mi za złe tego co powiem za chwilę: Finlandia i Dania, muszą zawrzeć sojusz, by odeprzeć od siebie wizję agresji przez zaborczy niemiecki militaryzm, który już raz w historii, wespół z Austrią pobił Danię w 1862 roku. Nasz miłościwie panujący król, Christian X, jest obecnie w podobnej sytuacji, jak jego imiennik ponad 70 lat temu. Jego królewska mość, popiera wszelkie działania, które podejmuje Finlandia i w pełni je rozumie, gdyż tylko zjednoczona Skandynawia, jest Skandynawią silną! Niech karabiny wytwarzane w tej fabryce staną się symbolem! Symbolem wielkości Finlandii i połączonej z nią Szwecji, która już niebawem pojmie, że jej współdziałanie z Niemcami było szkodliwe, nie tylko dla Finów, których zdaniem wielu zaatakowało szwedzkie lotnictwo, ale również dla Danii i Norwegii, które już niebawem mogły stać się obiektem ataku Rzeszy Niemieckiej.


    ---------- Post dodany 13:56 ---------- Poprzedni post dodano o 13:48 ----------

    Zapraszam do wzięcia udziału w ankiecie, która pomoże mi w tworzeniu AAR-a, proszę również o komentarze, pozytywne i negatywne.
     
  11. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek X

    Corrumpunt mores bonos colloquia mala. - Złe rozmowy psują dobre obyczaje.

    [​IMG]

    styczeń - 1 kwietnia 1934​


    6 stycznia 1934, Helsinki

    Ministrowie spraw zagranicznych Estoni i Litwy złożyli swoje podpisy pod umową handlową na sprzedaż materiałów rzadkich i stali, do obu tych bałtyckich republik, które podobnie jak Finlandia leżały w cieniu ZSRR. Po zakończeniu części oficjalnej wszyscy obecni, udali się na wystawny bankiet zorganizowany przez prezydenta w pałacu prezydenckim. Na balu obecni byli przedstawiciele wszystkich państw posiadających w Helsinkach swoje ambasady, a także przybysze z zagranicy. Do najbardziej znamienitych gości należał premier Polski, Leon Kozłowski, który podczas bankietu nawiązał bliższe stosunki z prezydentem. Po zakończeniu uroczystości doszło do rozmów wojskowych pomiędzy premierem Kozłowskim, a prezydentem Svinhuvfundem. Prezydent podpisał z premierem porozumienie dotyczące bazowania polskich okrętów wojennych na terenie Szwecji, oraz o wspieraniu akcji wywiadowczych polskich okrętów podwodnych przeciwko sowieckiej marynarce wojennej, bazującej w Kronsztadzie i Leningradzie.
    Tekst podpisany przez Kozłowskiego został objęty klauzulą tajności, zaś dowództwo bazy w Goteborgu zostało powiadomione iż w najbliższym czasie w porcie wojennym mogą pojawić się polskie okręty wojenne, które należy zaopatrzyć we wszelkie potrzebne rzeczy. Jako pierwszy do Goteborga zawinął 7 stycznia ORP Wilk, który wymagał natychmiastowych napraw, po próbie przedostania się do bazy Kronsztadzkiej, gdzie został wykryty i odniósł poważne uszkodzenia w skutek ataku sowieckiego niszczyciela. Natychmiast podjęto naprawy, które nie mogły dojść do skutku w Gdańsku, czy Gdyni, które znajdowały się pod czujną obserwacją Ligi Narodów.

    8 stycznia 1934, Viipuri

    [​IMG]

    Żołnierze pomogli wstać starszemu cywilowi w brązowym garniturze. Starzec z ledwością powłóczył nogami, gdy wreszcie stanął twarzą w twarz z ministrem Arvim Oksalą. Minister bez słowa podsunął starcowi do podpisania plik dokumentów. Widząc, że starzec ani myśli zrobić tego o co go proszą minister podszedł do niego i powiedział, siląc się na familiarny ton:
    - Jeżeli pan tego nie podpisze, wystąpię do ministra Yrjo Puhakki, by szwedzki sąd przekazał całość udziałów na pańskiego syna. Firma Husqvarna jest nam bardzo potrzebna, zwłaszcza teraz gdy musimy skierować nasz przemysł na tory pokojowe.
    - Czy pan sądzi, że to mnie interesuje? Jestem Szwedem, poddanym króla Gustawa V.
    - Który to odbywa właśnie ciekawe rozmowy z szefem naszego wywiadu wojskowego Esko Riekkim. Widzę, że jednak będę musiał zadzwonić do pana ministra – Oksala położył prawą dłoń na telefonie i wymownie spojrzał na starca – Więc jak? Pański syn, doprowadzi firmę do ruiny, za co zostanie aresztowany w majestacie prawa, podczas próby ucieczki zostanie aresztowany i rozstrzelany.
    - Dobrze, przekonał mnie pan – starzec wyciągnął z kieszeni marynarki duże wieczne pióro ze złotą stalówką i wykonał kilka zamaszystych ruchów na kartce.
    - No, widzi pan. Świat się nie zawalił. A teraz zawieziemy pana w nieco lepsze miejsce niż ten paskudny areszt śledczy – minister spojrzał na prezesa Husqvarny – Co pan powie na opuszczony pensjonat nad brzegiem Bałtyku w Pori?
    Starzec spojrzał na niego z ukosa, po czym wstał z miejsca, podniósł z ziemi swój neseser, w którym znajdowały się jego przybory toaletowe i bielizna, poczym wolniutko podreptał w stronę drzwi. Oksala przez chwilę patrzył w jego stronę, po czym ciężko westchnął, podniósł słuchawkę telefonu i wykręcił numer generała Airo.
    - Rozpoczęliśmy badania nad bazą przemysłową na czas pokoju – minister nabrał powietrza w płuca – Zwracam się do pana jako dowódcy naszych sił w Szwecji. Proszę w najbliższym czasie nieco spuścić z tonu, nie dręczyć lokalnych społeczności i w ogóle być miłym facetem.
    - Rozumiem, panie ministrze, czekałem na pański telefon, ale ilość ludzi, których można określić jako „partyzanci” wciąż jest bardzo duża. Według danych mojego rozpoznania, około 30% ludności należy do „leśnych”. Wczoraj zaatakowali mój patrol w Sundsvall, powinienem działać…
    - Zabraniam panu podejmowania jakichkolwiek kroków. Zabraniam w imieniu prezydenta, i marszałka Mannerheima! Czy to jasne?
    - Tak, ale robię to na pańską odpowiedzialność.

    13 stycznia 1934, Sztokholm

    Na balu w konsulacie było obecnych kilku wysokich oficerów fińskiej armii, oraz tutejszej policji, jednak po raz kolejny rolę pierwszoplanową odgrywali dyplomaci. Peruwiańczycy, którzy powoli przygotowywali się do zmian w rządzie potrzebowali sukcesów dyplomatycznych, zaś Finlandia, potrzebowała dużych ilości ropy. Po zakończeniu oficjalnej części uroczystości, przedstawiciele handlowi peruwiańskiej ambasady, znikli w dużym pomieszczeniu wraz z kilkoma fińskimi przedsiębiorcami i przedstawicielem ministerstwa gospodarki. Rozpoczęły się burzliwe obrady. Tymczasem na sali balowej, pojawili się nie zaproszeni oficerowie z 10 Dywizji, generała Walleniusa. Żołnierze szybko zajęli się opróżnianiem drink baru i podrywaniem atrakcyjnych peruwiańskich studentek. Wreszcie przedstawicielom peruwiańskiej służby dyplomatycznej, delikatnie mówiąc puściły nerwy, po tym jak jeden z oficerów posadził sobie jakąś studentkę na kolanach, a inny przez „przypadek” oblał inną szampanem co wywołało ogólną wesołość u wszystkich poza Peruwiańczykami.
    W chwili gdy w sali obok doszło do typowej, barowej burdy, pomiędzy Peru, a Finlandią podpisano umowę handlową, dzięki której już w następnym tygodniu pierwsze peruwiańskie tankowce zawinęły do Turku i Pestamo. Zanim jednak do portów Finlandii przybyły okręty pod peruwiańską banderą, kilkunastu peruwiańskich dyplomatów zostało dotkliwie pobitych, zaś honor 10 Dywizji Piechoty został skutecznie obroniony.

    15 stycznia 1934, Berlin

    [​IMG]

    Adolf Hitler po złożeniu gratulacji z okazji zajęcia Szwecji wraz z ambasadorem Holandii przeszli do gabinetu konsula. Obaj goście rozsiedli się na dużych klubowych fotelach i toczyli niezobowiązującą rozmowę. Oba kraje pragnęły podpisać z Finlandią umowę handlową, na sprzedaż doskonałej szwedzkiej rudy, której Niemcy potrzebowali do rozbudowy swojego przemysłu, zaś Holendrzy do budowy kilku nowych pancerników, które można było określić jako pancerniki kieszonkowe, gdyż ich opancerzenie bardzo odstawało od przyjętych dla tak dużych okrętów norm. Gdy do pomieszczenia wszedł fiński konsul jedynie konsul Holenderski raczył wstać z miejsca. Rozpoczęły się nudne dla każdego uczestnika rozmowy dyplomatyczne, ostatecznie jednak Fin, zaakceptował propozycje holenderską i niemiecką. Pouczył jednocześnie Adolfa Hitlera, o eksterytorialności ambasady, i o tym, że jako człowiek starej daty bardzo nie lubi, gdy ktoś siedzi w momencie gdy wchodzi do swojego gabinetu. Tym bardziej, że pan Hitler jest tu gościem, a nie gospodarzem. Ta krótka scysja bardzo popsuła humor kanclerzowi, wywołała jednak uśmiech satysfakcji na twarzy Holendra, którego kraj przekazywał Finlandii bardzo potrzebną ropę. Niemcy w zamian za stal oferowali duże ilości energii elektrycznej. Już następnego dnia zwiększono przesył na linii energetycznej, łączącej Turku z Szczecinem.

    2 luty 1934, Helsinki

    Marszałek Mannerheim po raz kolejny wezwał do swojego gabinetu ministrów. Widząc ich, na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Powoli przyglądał się ich ubiorowi, jakby chciał dostrzec coś co nie będzie odpowiadało ogólnemu pojęciu marszałka dotyczącego dobrego smaku w kwestii ubioru polityka. Z zadowoleniem stwierdził, że może śmiało zrugać ministra rolnictwa, ministra edukacji narodowej, oraz ministra sprawiedliwości, których natychmiast wyrzucił za drzwi.
    - PANOWIE JESTEŚCIE BRUDNE MAŁPY! I to ma być porządek! To jest jakiś przeklęty lupanar nie porządek! Won mi stąd.
    Tego samego dnia zainterweniował prezydent, który zdymisjonował ministrów, których wygląd niezbyt odpowiadał sędziwemu marszałkowi. Jednocześnie zobligował ich następców, by przedstawiali marszałkowi, wszystkie projekty ustaw, które zamierzają skierować pod obrady Parlamentu. Polityczna pozycja marszałka po raz kolejny uległa wzmocnieniu, jednak marszałkowi wciąż było za mało. Postanowił zagrać va Banque, i zażądał by ugrupowanie, z którego pochodzili zdymisjonowani ministrowie wystąpiły z Parlamentu.
    Z tego powodu w kołach zainteresowanych polityką wywiązała się dyskusja dotycząca roli marszałka w życiu politycznym Finlandii. W ciągu kilku następnych dni, doszło do wielu głośnych debat w radio i prasie. Ostatecznie na powierzchni utrzymali się zwolennicy marszałka, którzy ponowili jego apel.

    4 luty 1934, Helsinki

    [​IMG]

    Admirał Valve odebrał raporty dotyczące zakończenia badań nad działami kalibru 280 mm. Dobry humor admirała został jednak skutecznie popsuty przez wiadomości od ministra Oksali, który „uprzejmie” donosił, iż obecnie rząd przyznał dotacje do rozwoju na przemysłem chemicznym, które otrzymała firma Kymmene, odpowiedzialna min. za budowę fabryki „Lahti 2” na Wyspach Alandzkich.
    Jeśli chodzi o pozytywne wiadomości dla szefa marynarki wojennej, do budowa lekkiego krążownika przebiegała nadspodziewanie szybko, zaś naprawy na ORP „Wilk” uszkodzonym przez sowieckie bomby głębinowe przebiegały również szybciej niż planowano. Jednocześnie załoga krążownika Ilmarinen wyratowała z wody ofiary z zatopionego przez sztorm promu „Tannenberg” należącego do niemieckiego przewoźnika. Do Helsinek napłynęło wiele pozytywnych opinii dotyczących postawy fińskich marynarzy i tego czego dokonali – z żywiołu udało im się wyciągnąć około 200 osób z czego ponad połowę stanowiły kobiety i dzieci, płynące na ferie zimowe do uzdrowiska w Viipuri.
    Jednocześnie stoczniowcy zamontowali na Joukahainienie kilka dział artylerii głównej. Na pocieszenie minister gospodarki zaoferował iż od lipca rozpocznie się proces bardzo aktywnych badań na rozwojem fińskiej marynarki wojennej. W wypowiedzi Oksali pojawiła się wzmianka o nowych doktrynach i projektach nowych klas okrętów, takich jak np. 35 000 tonowe pancerniki, 5 000 lekkie krążowniki, 1000 tonowe niszczyciele, oraz rozwój okrętów pomocniczych.

    9 luty 1934, Rovaniemi

    [​IMG]

    Marszałek Mannerheim podczas spotkania z generałem Walleniusem napisał memorandum, w którym domagał się zwiększenia liczby wojska. Memorandum, które wieczorem trafiło na biurko generała Ostermana, wywołało natychmiastową reakcję w Sztabie Generalnym, gdyż już następnego dnia rano w obozie jenieckim w Pori, pośród szwedzkich jeńców zaczęto prowadzić swoisty sondaż, w którym zapytywano się, czy zechcieli by dołączyć do regularnego wojska fińskiego, w ramach szwedzko – fińskiej dywizji piechoty. Według pierwszych dokumentów formowana jednostka otrzymała numer 7.
    Swój akces do 7 Dywizji Piechoty zgłosiło wielu oficerów, min. dowódca Landszturmu generał Douglas, któremu a priori uznano stopień pułkownika. W sumie do tworzącego się oddziału dołączyło około 30 oficerów, walczących pod Sundsvall. Znacznie mniejszy odzew był pośród szeregowców, spośród których (około 2,5 tysiąca w Pori, 500 na Wyspach Alandzkich) do 7 Divisiona trafiło około 700. W całej Szwecji otworzono biura werbunkowe, do których zgłosiło się wielu młodych Szwedów z rocznika 1914 – 1915. Według wstępnych planów siłę dywizji obliczano na 5000 ludzi. Z czego 2500 żołnierzy miało pochodzić ze Szwecji, zaś druga część miała pochodzić z Finlandii.
    Trening dywizji toczył się w Viipuri, ostatecznie rozpoczął się 20 lutego. Dowódcą dywizji w czasie pierwszego okresu jej formowania był major Siilasvuo.

    13 luty 1934, Warszawa

    [​IMG]

    Minister spraw zagranicznych Hackzell po raz kolejny udał się do Polski. W wyniku spotkania w Belwederze, przedstawicielowi fińskiego MSZ-tu udało się podpisać kolejną umowę handlową, dzięki której Polska miała otrzymywać duże ilości materiałów rzadkich, takich jak nikiel, guma, mosiądz, oraz stali wydobywanej w Kirunie. W zamian Finowie otrzymali gratyfikacje pieniężną, za naprawę polskiego podwodnego stawiacza min, oraz nową linię przesyłową prądu elektrycznego, która połączyła Gotlandię z Gdynią niewidocznym dla oka przewodem, który ciągnął się pod powierzchnią Bałtyku. Jednocześnie rozpoczęto rozmowy dotyczące sytuacji w Niemczech i ZSRR, państw których obawiali się Polacy.
    Niepokój strony polskiej wyrażał się min. poprzez zwiększenie ilości ludzi na Westerplatte, oraz zwiększeniu intensywności patroli okrętów podwodnych w Kronsztadzie i Leningradzie, do których okręty polskie dostawały się po uprzednim 24 godzinnym postoju w bazach fińskich i szwedzkich gdzie załogi odpoczywały i pozbywały się nadmiernego balastu.
    Jednak najprzyjemniejszym spotkaniem, jakie odbył minister Hackzell, była kolacja z marszałkiem Piłsudskim, który zapowiedział iż, w sierpniu, bądź lipcu powinien przybyć do Helsinek na krótki urlop. Wizyta zakończyła się, krótkim koncertem Warszawskiej Orkiestry Symfonicznej, która odegrała wiele utworów Sibeliusa, najwybitniejszego fińskiego kompozytora.

    Fragment książki Władysława Kosiarza „Skandynawski lew, który pożarł tygrysa”

    Podczas uroczystej kolacji ambasadorzy Finlandii i Niemiec, oraz królowa Holandii, parafowali wielostronne umowy handlowe, na mocy których Finowie sprzedawali Holendrom, rudy żelaza, materiały rzadkie, w zamian za co otrzymywali ropę naftową, oraz dolary amerykańskie. Drugą umową podpisaną tego samego dnia była umowa niemiecko – fińska, na sprzedaż stali w zamian za sprzedaż energii elektrycznej. 11 dni później do podobnego zobowiązania doszło pomiędzy rządami finlandzkim, a amerykańskim – gdy prezydent Stanów Zjednoczonych spotkał się z ministrem spraw zagranicznych Hackzellem. Następnego dnia tj. 21 marca samolot fińskich linii lotniczych wystartował z Nowego Jorku do Arabii Saudyjskiej, gdzie podobnie jak w całym świecie bardzo potrzebowano szwedzkiej stali. W zamian za stal ze Szwecji, rząd Arabii, zobowiązywał się do przekazania dużych ilości ropy naftowej.
    Do portu w Turku wpływało coraz więcej tankowców, podobną tendencję można było zauważyć w arktycznym Pestamo, co powodowało, że skutki światowego krachu na giełdach stawały się niemal nie odczuwalne.

    1 kwietnia 1934, Helsinki

    [​IMG]

    Na podhelsińskim lotnisku zaroiło się od ludzi. Bardzo wielu z nich ubranych było w błękitne mundury oficerów lotnictwa, a pośród zebranych obecny był sam prezydent Finlandii, oraz marszałek Mannerheim, a także dowódca lotnictwa, generał Jan Lundqvist. Ciszę poranka przerwał szum silników, a po chwili na niebie pojawiły się 52 nowe Fokkery XXI, pilotowane przez świeżo upieczonych adeptów lotnictwa. Do lądowania podchodzili czwórkami. Gdy pierwsza czwórka lądowała na pasie, i kołowała pod hangar, do lądowania podchodziła druga, i tak dalej. Gdy wszystkie samoloty wylądowały głos zabrał prezydent.
    Jego przemówienie było bardzo płomienne i nawiązywało do historii Finlandii i Szwecji, gdyż dywizjon był pierwszą jednostką, w której panowała zasada 50 na 50. W ostatnich słowach prezydent wyraził swoją wielką radość iż, może powołać do życia I Lennosto, którego dowódcą zostanie generał Eskola. Jednocześnie prezydent wspomniał o rozpoczęciu budowy fabryki samolotów myśliwskich w Poli.
    Po zakończeniu części oficjalnej, piloci dokonali prezentacji swych maszyn, wykonując szereg skomplikowanych akrobacji lotniczych nad głowami zebranych ludzi. Następnym etapem imprezy była zwyczajowa zabawa taneczna, połączona z festynem podczas, którego zbierano środki na budowę fabryki w Poli.


    ---------- Post dodany 18:08 ---------- Poprzedni post dodano o 18:02 ----------

    Sorry za te 1,5 więźnia. Chodziło mi oczywiście o 1,5 tysiąca. Oczywiście już to poprawiłem.
     
  12. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Witam, niestety wczorajszego wieczoru, nie byłem już w stanie usiąść do komputera. Co do Twojego poprzedniego posta Aux, to zgadzam się, ale potrzebowałem jakiegoś zaplecza przemysłowego dla gospodarki, która była w stanie pociągnąć co najwyżej budowę jednej fabryki. Koncepcja międzymorza, jest dobrą kocnepcją, ale (jak to zwykł mawiać Oli) wymaga czasu. Do wybuchu II Wojny światowej jest jeszcze bardzo dużo czasu, i mogę Ci obiecać, że od teraz wszystko będzie już "dobrze opisane". Przez kilka następnych odcinków, będę się skupiał na rozgrywkach dyplomatycznych pomiędzy państwami skandynawskimi, które o dziwo darzą mnie większym szacunkiem niż przed wojną :eek: postaram się też by "wilk był syty i owca cała". Pewne rozwiązania mogą być oczywiście, kontrowersyjne, ale na pewno bardziej prawdopodobne w rzeczywistości historycznej niż wojna szwedzko - fińska.

    ---------- Post dodany 13:57 ---------- Poprzedni post dodano Wczoraj o 07:29 ----------

    Odcinek XI

    Qui omnes insidias timet in nullas incidit. - Kto się obawia każdej zasadzki, w żadną nie wpada. (Publilius Syrus)

    [​IMG]

    kwiecień - czerwiec 1934​


    3 kwietnia 1934, Kopenhaga

    [​IMG]

    Pałac Królewski w Kopenhadze, widok współczesny​

    Żołnierze pełniący wartę przed pałacem królewskim rozstąpili się na widok zbliżającego się samochodu. Duża czarna Skoda prowadzona przez szofera ubranego w mundur żołnierza fińskiej piechoty, nie prezentowała się jakoś wspaniale na tle nowych mercedesów i fordów, które zapełniły już dziedziniec pałacu królewskiego. Siedzący z tyłu pojazdu minister spraw zagranicznych Antti V. Hackzell z ukosa spojrzał na samochód należący do ambasadora Niemiec. Minister nigdy nie lubił Niemców. Ta rzadka, dla współczesnych mu europejczyków cecha była dość powszechna w Finlandii. Pomimo to układ sił w Europie popychał Finlandię i opanowaną Szwecję w strefę wpływów niemieckich. W Helsinkach coraz głośniej mówiło się, o tym, że być może za kilka lat Niemcy ruszą na wschód. Obawiano się niemieckiej interwencji w Polsce, gdyż upadek tego kraju powodował, że Unia Republikańsko – Królewska, nowa oficjalna nazwa państwa, wymyślona przez marszałka, traciła jednego z partnerów w basenie Morza Bałtyckiego.
    Wizja taka nie przerażała bynajmniej marszałka. Innego zdania był jednak minister Hackzell i premier Toivo Kivimaki. Zdaniem obu polityków należało stworzyć silną flotę transportowców, która w przypadku wojny polsko – niemieckiej dokonała by desantu na Niemcy, i działając w imię Ligi Narodów dokonała zajęcia jakiejś części Niemiec. Tymczasem jednak, minister miał inne zadanie. Jego zadaniem było ratyfikowanie kolejnej już umowy handlowej pomiędzy Danią, a Finlandią, gdyż pod tą nazwą funkcjonowało to państwo w oficjalnej nomenklaturze.
    Po zakończeniu oficjalnej części bankietu, polegającego głównie na wysłuchaniu tego co do powiedzenia ma jego królewska mość, król Christian X. Na szczęście, ktoś przewidujący zapewnił ministrowi miejsce przy jednoosobowym stoliku, ustawionym z boku wielkiej Sali balowej, która pomimo swoistej alergii ministra na przepych przypadła mu do gustu. Przemówienie, nie było zbytnio porywające, więc minister zaczął lekko przysypiać. Z tego stanu wyrwała go dopiero wielka burza oklasków jaka zaczęła się, po ostatnich słowach króla. Minister z trudem powstał z miejsca i również zaczął bić brawo. Jego reakcja nie uszła uwagi ambasadora Niemiec, który nie omieszkał podejść do ministra i odezwać się do niego w ciut familiarnym tonie:
    - Widzę, że słowa jego królewskiej mości przypadły panu ministrowi do gustu?
    - Można tak powiedzieć, bardzo lubię, gdy przemawia ktoś kto ma głowę na karku – minister spojrzał na ambasadora – Co słychać u pana kanclerza?
    - Dziękuję w imieniu mojego rządu za troskę o pana Hitlera. Obecnie jednak całe Niemcy są w wielkiej trwodze o pana prezydenta, von Hindenburga.
    Minister widząc, że na sali pojawił się duński premier pośpiesznie podniósł z krzesła swój płaszcz i kapelusz.
    - No, cóż widzę, że mnie szukają. Nie wiem jak długo to wszystko potrwa, więc będę musiał pana pożegnać. Proszę powiadomić naszego ambasadora o stanie zdrowia prezydenta von Hindenburga – minister lekko się skłonił po czym ruszył w stronę premiera Danii – Proszę mi wierzyć, wszyscy Finowie bardzo martwią się o zdrowie Hektora Tannenberskiego.
    Niemiec uśmiechnął się i ruszył w stronę swojego miejsca. Pomimo wielu prób nie udawało mu się wpłynąć na Finów, zwłaszcza zaś na ich nowego konsula, który przybył do Kopenhagi dosłownie wczoraj. Podczas pierwszego spotkania, pomiędzy nim, a fińskim konsulem, o mało nie doszło do krótkiej awantury. Risto Ryti, gdyż to on został konsulem, po prostu nie umiał dogadać się z niemieckim ambasadorem, który był znany w Niemczech jako działacz partii katolickiej. Rytii, jako członek loży masońskiej był po prostu, uczulony na ludzi jego pokroju.
    Tymczasem minister Hackzell wraz z premierem Thorvaldem Staunigiem złożył parafował umowę handlową pomiędzy Danią, a Finlandią. Według nowej umowy, Finowie zobowiązywali się przynajmniej raz w miesiącu wysyłać do Kopenhagi frachtowiec wyładowany różnego rodzaju materiałami rzadkimi, w zamian za zaopatrzenie dla ludności cywilnej i armii.

    4 kwietnia 1934, Viipuri

    Pracownicy firmy Kymmene, po raz kolejny otrzymali nowe zamówienie na badania rządowe. Tym razem tematem badań było zwiększenie wydajności kopalni rozmieszczonych na północy kraju. Zakończenie badań nad rozwojem przemysłu chemicznego nie zaowocowało niczym nowym – po prostu wielu ludzi, którzy do tej pory tracili mnóstwo czasu na podłączanie tych wszystkich wirówek i innych probówek, otrzymali nowe narzędzia laboratoryjne, które już w przyszłości miały okazać się bardzo potrzebne. Nastrój radości przerywały nieco doniesienia z parlamentu, w którym po raz kolejny politycy Koalicji Narodowej wezwali do „zaciśnięcia pasa”. Po zakończeniu wojny fińsko – szwedzkiej, tradycyjne szwedzkie partie otworzyły swoje agendy na uchodźctwie, zaś władzę w lokalnych komórkach przejęła banda oszołomów, o których na dobrą sprawę nikt nie słyszał. Dlatego też w zbliżających się wyborach parlamentarnych w Szwecji, według większości miarodajnych sondaży, na prowadzenie wysuwały się partie wywodzące się z Finlandii. Pracownicy Kymmene, w większości opowiadali się za Finlands Socialdemokratiska Parti, lub mówiąc w języku zrozumiałym dla większości mieszkańców Viipuri – Socjaldemokratyczną Partią Finlandii.

    13 kwietnia 1934, Helsinki

    [​IMG]

    Szkic lekkiego krążownika typu "J", klasy do której należał Joukahainen​

    Na nabrzeżu portu wojennego pojawiło się tego dnia wielu ludzi. Jednym z nich był szef marynarki wojennej, admirał Vaino Valve. Oprócz niego na trybunie honorowej znajdował się admirał Julopova – dowódca Suomen Laivasto, do którego trafił przyjmowany właśnie do służby lekki krążownik, komandor podporucznik Kurko, syn słynnego fińskiego pisarza, obieżyświata, poszukiwacza przygód, a prywatnie miłośnika dobrego alkoholu. Załoga okrętu według admirała Vaino Valvego miała wynosić około 1300 ludzi, na tak zwanym etacie „pokojowym” i 1400 na etacie „wojennym”. Obecnie okręt funkcjonował na etacie wojennym, na specjalną prośbę komandora Kurko. Wreszcie na głównym kanale portowym pojawił się nowy okręt. Krążownik był przystrojony w wielobarwne flagi sygnałowe, flagę państwową, oraz kwiaty zebrane na łąkach Szwecji.
    Na obu burtach marynarze, ubrani w mundury galowe wznosili entuzjastyczne okrzyki pod adresem swojego okrętu, jego dowódcy, admirała Julopovy, admirała Valvego i marszałka Mannerheima, który niestety nie przybył. Tymczasem na pokładach Ilmarinnena i jego siostrzanego Väinämöinena, obsługi dział zajęły swoje miejsca i oddały salut armatni na cześć nowego okrętu. Największe zainteresowanie budził jednak okręt u przybyłych do Helsinek rodzin marynarzy, których połowa pochodziła z Marynarki Jego Królewskiej Mości króla Gustawa V. Gdy okręt zatrzymał się na wyznaczonym dla siebie miejscu, a na brzeg został opuszczony trap, po którym na stały ląd zeszli marynarze, admirał Valve podszedł do przygotowanej zawczasu mównicy.
    - Czołem marynarze!
    - Czołem panie admirale!
    - Na każdym obywatelu spoczywa wiele obowiązków. Jednym z takich obowiązków jest obrona granic jego ojczyzny. Pomimo tego, że wielu waszych przyjaciół, braci, być może nawet wy sami, uważacie, że wasz kraj został bezprawnie zagarnięty, to jednak tak nie jest. Pewne koła, które do niedawna sprawowały władzę w Królestwie Szwecji, nie dążyły do zachowania pokoju, który jest bardzo potrzebny, zarówno w Skandynawii, jak i w całej Europie, która dopiero dzisiaj zaczyna wychodzić z traumy spowodowanej przez Wielką Wojnę. W czasie ostatniego konfliktu na wszystkich morzach i oceanach zginęło wiele tysięcy dzielnych ludzi, zaś postęp, który dokonał się na ich oczach staje się dzisiaj zaczynem wielkości naszej floty. Podstawowym zadaniem okrętu, jest obrona granic państwa. Podstawowym zadaniem marynarza, niezależnie czy jest on dowódcą okrętu, czy też tylko zwykłym kanonierem, bądź kucharzem, jest wykonywanie rozkazów dowódcy, dbanie o porządek na własnym okręcie, oraz szczera i uczciwa praca na rzecz okrętu.
    W mitologii fińskiej Joukahainen, był zuchwałym młodzikiem, który wierząc w swoją wiedzę, i umiejętności wyzwał na pojedynek, starca Vaino. Gdy jednak starzec wygrał i skazał młodzieńca na tkwienie w bagnie, ten załamał się, i obiecał Vainowi, rękę swojej siostry w zamian za wyciągnięcie go z jego więzienia. Późniejsze losy Joukahainena wskazują na jego różne przywary. Mam wielką nadzieję, że lekki krążownik, który właśnie dziś wchodzi do służby w fińskiej marynarce wojennej, nie będzie przynosił jej wstydu. Zamiast tego, okręt i jego załoga, będą powodem do dumy.

    26 kwietnia 1934, Helsinki

    Zanim przedstawiciel szwedzkiego Boforsa trafił na spotkanie z ministrem zbrojeń – Arvim Oksalą – uzbrojeni strażnicy przeprowadzili go po całym, nota bene dość rozległym budynku należącym do ministerstwa Obrony Narodowej. Pomimo zakończenia działań wojennych, w całej Szwecji wciąż obowiązywało „zmilitaryzowanie”, a szwedzka policja państwowa otrzymała rozkaz strzelania do każdego, kto „ukrywa się z bronią w lasach, którego postawa stoi w sprzeczności z prowadzoną polityką <pokojowego rozwoju>.”
    Gdy wreszcie po piętnastym przejściu tym samym korytarzem patrol zatrzymał się przed drzwiami gabinetu ministra Oksali. Strażnik z niemieckim pistoletem maszynowym Bergman w ręku szybko otworzył drzwi i wskazał lufą na fotel stojący obok dużego biurka pokrytego zieloną materią. W gabinecie, poza wielkim biurkiem znajdowała się również wielka mapa Finlandii i Szwecji, oraz duża szafka wypełniona książkami. Gdy cywil usadowił się już w miarę wygodnie na fotelu, przez drzwi wszedł minister. Był to człowiek sprawiający wrażenie miłego, spokojnego nauczyciela z jakiejś zagubionej wśród lasów i pól wioski. W rzeczywistości minister potrafił być bardzo podłym człowiekiem. Jego zachowanie bardzo często doprowadzało do furii jego współpracowników. Widząc ministra przedstawiciel Boforsa wstał z miejsca i lekko się skłonił.
    - Och, to zupełnie niepotrzebne – rzucił od razu minister – proszę spocząć. Widzę, że jest pan nieco zmęczony, czyżby zwiedzanie pałacu?
    - Tak, można tak powiedzieć – bąknął nieśmiało cywil.
    - No, cóż gdy będzie pan u nas następnym razem to nie będzie to już potrzebne. Wtedy przejdziemy do zwiedzania terenu republiki, był pan kiedyś w Finlandii?
    - Nie, nie. Jestem tutaj pierwszy raz.
    - Pańska strata. Im dalej na północ tym piękniej. Przynajmniej moim zdaniem. Wie, pan bardzo wzruszają mnie noce polarne, dokładniej zorze. Wiem, że to samo jest u was, w królestwie, ale ja wolę nasze fińskie – minister spojrzał na pracownika Boforsa – No, ale chyba zdaje pan sobie sprawę, że nie przybył pan tutaj by rozmawiać ze mną na temat pogodzie.
    - Domyślam się, panie ministrze.
    - A więc, pańskie zakłady zakończyły badania nad bazą przemysłową „czasów pokoju”. Od dzisiaj wasze sztaby naukowe zajmą się badaniami nad czymś co można określić jako podstawowy karabinek maszynowy.
    - Rozumiem panie ministrze.
    - No, chłopcy odprowadźcie pana. Spotkanie uważam za skończone.

    30 kwietnia 1934, Berlin

    [​IMG]

    Okładka tygodnika "Die Woche" - nr. specjalny poświęcony urodzinom kanclerza Niemiec​

    Na ulice miasta wyległa rozentuzjazmowana ludność. Wielu ludzi wznosiło prawe dłonie w geście faszystowskiego pozdrowienia. Całe Niemcy świętowały czterdzieste piąte urodziny nowego kanclerza, człowieka o bardzo silnej osobowości, który dał ludziom nadzieję na lepsze jutro. Sam zainteresowany spędzał swoje urodziny w Monachium. Poza tradycyjnej już wizycie w mieszkaniu jego siostrzenicy, Angeli, z którą niegdyś przeżył bujny romans, kanclerz wystąpił na wiecu ulicznym. Podczas jego wystąpienia padały różne niewybredne epitety, pod adresem Żydów, oraz Duńczyków, który czuli się coraz bardziej zagrożeni. Słowa kanclerza dotyczące Żydów wywołały u zgromadzonych okrzyki aprobaty. Jednym z obecnych na wicu, był fiński attache handlowy, którego zadaniem było w najbliższym czasie podpisanie umowy z rządem niemieckim.
    Do spotkania z Hitlerem, doszło dopiero 5 maja. Wódz tysiącletniej Rzeszy był w euforycznym nastroju, po ostatnich urodzinach, które po raz pierwszy były obchodzone z taką pompą. Jedynym wydarzeniem, które nieco rozpraszało euforyczny nastrój był pogarszający się stan prezydenta Niemiec. Hindenburg, podczas ostatniego spotkania z konsulem fińskim stwierdził, że ostatnimi czasy czuje się „zaszczuty” przez Hitlera i jego ludzi. Ponadto coraz większa ilość żołnierzy Leibstandarte, nieco deprymowała starego pruskiego generała. Jego zdaniem obecny militaryzm, stworzony przez kanclerza Hitlera i jego partię, był zbyt brutalny. To co przyciągało wszystkich mówiących po niemiecku ludzi, do dynastii Hochenzollerów i Habsburgów, to jej uniwersalizm, który zapewniał w miarę godne życie każdemu człowiekowi. Nie ważne czy był on Żydem, komunistą, czy Polakiem. Tego właśnie najbardziej brakowało w państwie tworzonym przez Hitlera staremu prezydentowi Niemiec.

    9 maja 1934, Santa Fe de Bogota

    Żar dosłownie lał się z nieba, gdy samochód z ministrem gospodarki, lub ministrem zbrojeń, zatrzymał się przed siedzibą premiera Kolumbii. Minister Oksala, nie przyzwyczajony do panujących w Kolumbii upałów, otarł pot z czoła i spojrzał na zegarek. Czasu nie było zbyt wiele, minister musiał więc jak najszybciej wysiąść z samochodu i wejść do środka. Jego umysł nie był jednak gotowy do rozmyślania o umowie handlowej. Tym co w chwili obecnej najbardziej porywało ministra Oksalę, była wizja dużego kubka herbaty z lodem, ewentualnie „wzmocnionej” jakimś lokalnym alkoholem. Minister po raz ostatni nabrał powietrza w płuca, po czym szybko otworzył drzwi samochodu i wysiadł na zewnątrz. Od razu uderzyła w niego fala gorąca, która przenikała przez wszystko co miał na sobie i wnikała, aż do jego wnętrzności. Minister powoli ruszył w stronę schodów, gdy stanął na ich szczycie, żołnierz z dystynkcjami generała otworzył mu duże przeszklone drzwi.
    Fin lekko skinął głową i wszedł do środka. Na całe szczęście budynek był klimatyzowany. Co prawda jak na helsińskie standardy w budynku też było gorąco, ale nie tak jak na dworze. Po chwili obok Oksali pojawił się urzędnik ministerstwa handlu zagranicznego, który odprowadził Fina, do gabinetu ministra handlu. Kierowca czekał na ministra jakieś piętnaście minut, gdy ten pojawił się na schodach podprowadzany przez kilku ludzi. Kolumbijczycy wsadzili ministra do samochodu i kazali natychmiast odwieźć go do hotelu, gdyż doznał szoku termicznego. W teczce ministra znajdowała się kopia umowy fińsko – kolumbijskiej na handel ropą naftową, za którą do Ameryki Południowej wysyłano stal pozyskiwaną w Kirunie i kilku innych prowincjach leżących na terenie dawnej Szwecji.

    Fragment książki Władysława Kosiarza „Skandynawski lew, który pożarł tygrysa”

    Pracownicy firmy Kymmene po raz kolejny wysłali swojego przedstawiciela do ministerstwa uzbrojenia i gospodarki. Na biurku ministra Oksali, który doszedł już do względnie dobrego stanu po wydarzeniach w Kolumbii, wylądował raport dotyczący zakończenia prac nad nowymi rodzajami wydobycia. Obie strony były bardzo zadowolone z osiągnięć, tym razem jednak Oksala, musiał przyznać dotacje na badania nad nowym rodzajem dywizji kawalerii. Zgodnie z planem marszałka Mannerheima, dywizje kawalerii miały zastąpić doświadczone dywizje piechoty, które utrzymywano na terenie Szwecji. Dotacje trafiły do firmy Tikkakoski.
    Wraz z nowym planem marszałka, przetrzymywany obecnie jako jeniec wojenny, król Gustaw V, miał podpisać akt zrzeczenia się tronu, i zezwolić na elekcję nowego króla Szwecji spośród wszystkich przedstawicieli rodów arystokratycznych w Finlandii i Szwecji. Jednocześnie, zamierzano zluzować wszystkie oddziały piechoty, które od jakiegoś czasu musiały angażować się w drobne potyczki z partyzantami. Ruch partyzancki osiągnął bowiem, około 27% społeczeństwa szwedzkiego. Piechota nie była w stanie utrzymać silnych patroli na wszystkich drogach w przypadających im okręgach, więc w wielu wypadkach szwedzka partyzantka sprawowała kontrolę nad wsiami i małymi miastami, zaś żołnierze fińscy „rządzili” w dużych miastach i garnizonach.
    Na przełomie maja i czerwca Finowie podpisali bardzo korzystną umowę z Królestwem Włoch, rządzonym żelazną ręką przez Benito Mussoliniego, który wciąż dążył do zwiększenia zakresu swojej władzy. O tym jak bardzo kulawo szło mu to jeszcze w 1934 roku, może świadczyć drobny epizod z rokowań pomiędzy Finlandią, a Włochami. Rokowania dotyczyły oczywiście handlu. Finowie jako „zdobywcy” Szwecji przejęli całkowitą kontrolę nad jej zapasami stali, i kolokwialnie mówiąc, żyli na koszt Szwedów. Po zakończeniu rozmów Mussolini zaproponował by Finowie i Włosi zrobili sobie na koniec pamiątkowe zdjęcie. Fotograf, podczas przygotowywania sprzętu dostawał od Duce, szczegółowe instrukcje. Wreszcie urażona duma fotografa dała o sobie znać, i rzemieślnik odpowiedział Mussoliniemu: „Jeśli pan taki mądry, duce, to niech pan sobie sam to zdjęcie robi, a ja popatrzę.”
    Umowa fińsko – włoska, parafowana ostatecznie 6 czerwca 1934 roku bardzo przyczyniła się do rozpropagowania programu rozbudowy włoskiej floty wojennej, zaś Finowie uzyskali zaopatrzenie potrzebne na dozbrojenie i wykarmienie 7 Dywizji Piechoty, która trafiła do służby w III Armejakunta, równolegle z pierwszym transportem z Włoch, który przybił do portu w Turku 8 czerwca 1934 roku. Jednocześnie rozpoczęto formowanie 1 Dywizji Piechoty Górskiej (Sissidivisiona).

    13 czerwca 1934, Berlin

    [​IMG]

    Kanclerz III Rzeszy Adolf Hitler od samego rana miotał przekleństwa na wszystkie strony – udana akcja kanadyjskiego wywiadu doprowadziła, do tego iż społeczeństwo Toronto rozpoczęło pikietowanie niemieckiej ambasady w tym mieście. Ludzie nawoływali Niemców, do sprzeciwienia się polityce „segregacji rasowej” prowadzonej przez Hitlera i jego rząd. Ponadto kanclerza i jego popleczników oskarżono o propagowanie komunizmu i nadużycia finansowe.
    Do społeczeństw państw europejskich docierał, dzięki Kanadyjczykom, nieco zakłamany obraz Niemiec. Jedynie Finlandia utrzymywała z nimi przyjazne stosunki, głównie w ramach „wywdzięczania się” za poparcie okazane rządowi fińskiemu w czasie wojny szwedzko – fińskiej, która pozwoliła Niemcom na zawarcie kilkunastu układów handlowych, dzięki którym ich zapasy rudy zwiększały się w bardzo szybkim tempie. Tymczasem równocześnie z koncepcją „pacyfikacji” Szwecji w głowie fińskich kół rządowych pojawił się plan stworzenia dużego antyniemieckiego frontu. Finowie pomimo niezbyt dobrej roli, jaką odegrali w sierpniu 1933 roku, bardzo obawiali się, że w pewnym momencie, Niemcy zażądają opłaty za swoje poparcie. Tym samym Finlandia może zostać wplątana w europejskie konflikty, do których od jakiegoś czasu zaczynali dążyć Niemcy, podgrzewając stopniowo atmosferę w Gdańsku, Pradze i Kłajpedzie, gdzie niemiecka mniejszość narodowa, zaczynała coraz głośniej mówić o powrocie tych ziem do szeroko pojętej „macierzy”.

    16 czerwca 1934, Turku

    Admirał Valve wygodnie rozsiadł się w fotelu. Czerwiec był zdecydowanie jednym z najlepszych miesięcy jakie miał w pamięci Valve. Dzięki jego staraniom zakończono już ćwiczenia morskie na Joukahainenie, a przed chwilą zadzwonił minister Oksala, by poinformować admirała, iż szwedzka firma - Marineverkstaderna, rozpoczęła właśnie badania nad projektem 35 000 tonowego okrętu pancernego. Jednocześnie ludzie Riekkiego, umieścili w bazie w Goteborgu jednego ze swoich zaufanych agentów, który miał mieć oko na wszystkie ważne sprawy. Stan posiadania marynarki wojennej powoli się powiększał, jednak słabość gospodarcza kraju bardzo spowalniała ten proces. Najgorsze było jednak to, że podstawę stanowiły wciąż dwa przestarzałe okręty liniowe.
    W głowie admirała szumiały wciąż jeszcze słowa marszałka Mannerheima, który obiecywał mu, że w październiku, jeśli tylko będzie taka możliwość ruszy budowa nowej flotylli okrętów podwodnych, ewentualnie 6 nowych niszczycieli, które wzmocnią garnizon morski w Turku. Plany nowych jednostek wciąż zalegały w biurkach, podczas gdy w Niemczech powstawał już plan Z, a sowieci przystąpili do modernizacji swojej „Floty Czerwonego Sztandaru” bazującej na Bałtyku. Co prawda w pobliżu fińskich baz w Pestamo sowieci mieli tylko 3 flotylle okrętów podwodnych i niszczycieli, ale siły zgromadzone w Petersburgu, nieco już przerażały – 3 okręty główne ok. 7-8 pomocniczych. Pozostawało jedynie liczyć na to, że stocznie zdążą z nowymi projektami, zanim na Bałtyku zrobi się gorąco.



    Od ostatniej aktualizacji minął miesiąc - temat został wyczyszczony i zamknięty.
    Raulekk
     
  13. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek XII​


    [​IMG]

    „Cedant arma togae! – niech oręż ustąpi przed togą!”​


    20 czerwca 1934

    [​IMG]

    Żołnierze stojący przed wejściem do dawnego pałacu królewskiego w Sztokholmie, obecnie zajmowanego przez marszałka Mannerheima, od samego rana nie mogli narzekać na brak zajęć. Przez główne wejście raz po raz przeciskali się oficerowie sił powietrznych, wywiadu, dyplomaci oraz czołowi politycy. Co prawda wybór miejsca nie był zbyt dobry, ale czy jego wybór należał do żołnierzy I kompanii wartowniczej 13 Dywizji Piechoty? Raczej nie. Kontrola dokumentów stawała się już nużąca. Kilkanaście metrów dalej przy bocznej bramie żołnierze też wyglądali na znudzonych ciągłymi kontrolami. Kilku z nich rozsiadło się na poukładanych przed wejściem workach z piaskiem. Inni zajęli się czyszczeniem karabinu maszynowego Madsen, wycelowanego w drogę dojazdową do Pałacu. Wszystko było tak nużące… W stronę wyluzowanych żołnierzy ruszył kapral. To mogło oznaczać tylko jedno, koniec wakacji. Tym bardziej, że był to kapral Toumini. Jako pierwsza wpadła w jego łapy obsługa cekaemu.
    - Na posterunku stoisz synku?
    - Tak jest panie kapralu!
    - A co jest zadaniem żołnierza stojącego na posterunku? – Toumini przygotowywał się już do zadania pytania, w jego mniemaniu najbardziej dowcipnego.
    - Zadaniem żołnierza stojącego na posterunku jest wypełnianie rozkazów przełożonego! – wykrzyknął stojący najbliżej kaprala celowniczy.
    - A był rozkaz rozkręcać karabin? – zagrzmiał kapral wskazując ręką na wymontowaną lufę Madsena. – Myślicie, że to wczasy? Ja was nauczę! Celowniczy montować lufę, amunicyjny, sprawdzić ilość amunicji, uzupełnić taśmy nabojowe, donieść granatów, wykopać rów strzelniczy przy tamtym krzaku – to mówiąc kapral wskazał bukszpan rosnący przy głównej alei, prowadzącej do drzwi pałacu.
    - Tak jest.
    Toumini zadowolony z siebie poszedł dalej. Jego kolejną ofiarą było dwóch żołnierzy siedzących na workach z piaskiem. Musiało im się bardzo nudzić, gdyż zapalili papierosy, zdjęli z głów hełmy, a karabiny oparli o worki i wystawili twarze ku słońcu. Kapral postanowił, że podejdzie ich od tyłu. Gdy kapral stał już za opalającymi się, złapał za lufę karabin jednego z nich, i widząc, że tego nie zauważyli, głośno przeładował i odbezpieczył Mausera.
    - Co wy tu do jasnej cholery? Można by was rozbroić i zastrzelić, a wy byście nawet nie wiedzieli, kto się przysłużył 13 Dywizji i posłał was do piachu kretyni! – kapral nabrał powietrza w płuca – Uważacie starego kaprala Touminiego za kretyna? Myślicie, że nie widzę jak zbijacie bąki? Skąd jesteście szeregowy – warknął wreszcie wskazując na tego, któremu zabrał karabin.
    - Ja, z Uppsali.
    - A, więc w Uppsali mają mnie za idiotę? A wy?
    - Ja jestem z Kuopio…
    - I co, tam też mają mnie za idiotę? Ja was nauczę, wysokiej kultury! Jeden z drugim przepisowe nakrycie głowy na posterunku, na te wasze puste łby, jeden zostaje tutaj, drugi idzie na wartownię i przyprowadza drugą zmianę, potem meldujecie się u mnie. Już ja wam znajdę zajęcie!
    Tymczasem pozostali żołnierze widząc iż kapral Toumini wyszedł na „obchód” pośpiesznie poprawiali ubrania, repetowali karabiny i przyjmowali „odpowiednie” postawy.

    [​IMG]

    Tymczasem w Pałacu Królewskim trwało spotkanie prowadzone przez marszałka. Mannerheim czuł się coraz gorzej, w roli generała, marzyła mu się wielka polityka, ale nikt z obecnych nie „raczył” odstąpić marszałkowi miejsca, jakie jego zdaniem mu się należało. Wreszcie po wielu kłótniach, prezydent Svinhufvud zgodził się na proklamowanie Rady Wojskowo Politycznej Republiki Szwedzko – Fińskiej. Na jej czele stanął marszałek Mannerheim, jego zastępcą został generał Grandell. Rada rozpoczęła swoją działalność od wyznaczenia początku prac nad działkami przeciwpancernymi. Badania nad tymi ostatnimi miały rozpocząć się, jak tylko obecnie opłacane testy prowadzone przez Szwedów ulegną zakończeniu. Produkcję i tworzenie armatek powierzono firmie Tikkakoski. Wstępna specyfikacja nie była zbyt zachęcająca – kaliber 36 mm, masa działka na stanowisku bojowym nie więcej niż 400 kg, na stanowisku marszowym do 950 kg, ciężar przodka z amunicją 520 kg, przemijalność płyt pancernych do 10000 metrów, dla płyty o grubości 25 mm, czyli standardowej stosowanej w Armii Czerwonej.

    4 lipca 1934 Helsinki

    Porucznik Nyyrikki Pajun powoli gramolił się do kabiny swojego Fokkera. Ostatnimi czasy latali codziennie. Tym razem Pajun i jego skrzydłowy, starszy sierżant Jane Ahon mieli lecieć na rozpoznanie wzdłuż granicy ze Związkiem Radzieckim. Pajun zapiął pas i spojrzał na wskaźniki. Paliwo nalane aż pod korek, temperatura oleju w normie, stery działają, karabiny zabezpieczone i załadowane. Nyyrikki po raz ostatni spojrzał w stronę mechaników stojących z boku pasa startowego. Jeden z nich podszedł do samolotu i wyciągnął spod kół blokadę, uniemożliwiającą start. Pajun podniósł kciuk do góry i dodał gazu. Silnik zaczął pracować głośniej, mieścił się jednak wciąż w ogólnie przyjętej normie. Samolot zaczął powoli nabierać prędkości. Gdy maszyna osiągnęła już 150 km/h, Pajun przyciągnął drążek do siebie. Fokker lekko i zwinnie oderwał się od powierzchni pasa startowego. Po chwili do Pajun’a dołączył skrzydłowy. Obaj wykonali jeszcze szerokie koło nad lotniskiem, poczym ruszyli ku granicy. Ich droga przebiegała nad wybrzeżem Bałtyku, upstrzonym tutaj wieloma małymi wysepkami. Na morzu panował ożywiony ruch. Wiele drobnych okrętów rybackich, wracało właśnie do portu z nocnych połowów, zaś Marynarka Wojenna miała na ten dzień zaplanowane ostre strzelanie, na poligonie pod Viipuri. Jako pierwszy w może wyszedł Joukaheinen. Piloci lekko zredukowali prędkość i przelecieli obok krążownika.

    [​IMG]

    W strefie przygranicznej znaleźli się około dziewiątej trzydzieści. Od razu też zeszli z 1200, na 400 metrów. Tak gwałtowna zmiana pułapu wiązała się ze zwiększeniem prędkości ich maszyn, zredukowali więc gaz do minimum. Lot był jednym z tych, podczas, których nic się nie dzieje. Po drugiej stronie granicy pojawiły się jednak dwa sowieckie samoloty. Co prawda obowiązywał zakaz przekraczania strefy powietrznej, jednak piloci obu stron często go łamali. Tak też postąpiło dwóch sowieckich pilotów. Widząc to Nyyrikki szybko obił w lewo i ruszył na spotkanie sowieckich maszyn. Jego skrzydłowy zauważył jego manewr i wzniósł się nieco wyżej na 650 metrów, by w chwili gdy Pajun wjedzie na godzinę szóstą jednemu z sowietów i zawoła przez radio: „Mam Cię”, zapikować w stronę drugiej maszyny i poinformować drugiego sowieckiego pilota, że gdyby to nie była zabawa to byłby już martwy. Manewr udał się znakomicie, Sowiety nawet nie zdawały sobie sprawy z obecności Finów. Po powrocie do bazy na Pajun’a i Ahona, czekał już dowódca eskadry. Gdy piloci wysiedli z maszyn, bez słowa wskazał im dwa siedzenia na tylnej kanapie swojego samochodu.

    [​IMG]

    Przez całą drogę do kancelarii piloci układali sobie w głowach plan obrony. Co prawda nie powinni markować ataku na Sowietów, ale trudno jest ciągle ćwiczyć strzelanie do rękawa ciągniętego przez starego Vicersa Vimy. Samochód zatrzymał się wreszcie przed małym drewnianym budynkiem. Piloci wysiedli z maszyny jako pierwsi i ze spuszczonymi głowami podreptali do gabinetu dowódcy. W jego fotelu siedział jakiś oficer, w mundurze lotnika i przeglądał dokumenty. Na widok pilotów wstał z miejsca.
    - Witam panowie słyszałem o waszym wyczynie – po czym spojrzał na generała Eskolę i wskazał mu ręką drzwi – pan generał zechce nas zostawić.
    - Oczywiście, proszę ich tylko za bardzo nie męczyć – odparł lekko się uśmiechając – jutro lecą na poligon, potrenować ostre strzelanie.
    - Więc nie jesteśmy uziemieni? – zapytał niepewnie Ahon.
    - Wręcz przeciwnie – odparł oficer. – Nazywam się, Ilmari Jutilainen, jestem członkiem sztabu Lotnictwa Myśliwskiego Finlandii. W mojej pracy… zajmuję się badaniem i wprowadzaniem w życie nowych doktryn walki powietrznej. To co zrobiliście, a o czym zdążyli mnie już poinformować nasi drodzy radzieccy przyjaciele, wydało mi się ciekawe. Jako, że pracuję obecnie nad doktryną samodzielnych sił powietrznych, polegającej na zdobywaniu panowania w powietrzu za pomocą takich patroli jak wasz dzisiejszy, postanowiłem, że robienie wam awantury nie zda się na wiele. Macie mi dokładnie opisać, jak zauważyliście sowietów, jak ich „zaatakowaliście” ile mieliście czasu na ustawienie ich w samym środku celowników i jak długo tam zostali…

    1 września 1934, Pori

    Budowa nowej fabryki postępowała zgodnie z planem. Stały już ściany i główne kominy. Teraz należało jeszcze poczekać, aż zostaną dowiezione okna. Praca jeńców i komunistów przynosiła efekty – wiadomo, że więcej da się zrobić w ciągu trzynastogodzinnego dnia pracy, przez sześć dni w tygodniu, niż przez osiem godzin. Co prawda do pilnowania robotników trzeba było zatrudnić dodatkowych policjantów, oraz żandarmerię wojskową, to jednak koszta budowy spadły bardzo wyraźnie. Na drodze prowadzącej do placu budowy pojawiła się duża czarna ciężarówka. Bez większych przeszkód przejechała przez bramę wjazdową. Z kabiny kierowcy wysiadło dwóch żołnierzy z odbezpieczonymi pistoletami Suomi przewieszonych przez ramię. Jeden z nich ustawił się w odległości około 20 metrów od paki, zaś drugi szybko otworzył zejście. Z ciężarówki zaczęli wychodzić ludzie ubrani w uniformy więzienne. Żołnierze szybko ustawili ich w dwuszeregu i zaprowadzili pod kancelarię.
    Z drewnianego budynku wyszedł niski korpulentny jegomość, w wieku lat około trzydziestu, ubrany w granatowy policyjny mundur.
    - Witam w Pori. Zostaliście tu przysłani do pracy. Nikt nie będzie was bił, przesłuchiwał, głodził, ani robił innych rzeczy jakie zdaniem waszych mocodawców dzieją się z komunistami w Finlandii. Ja nazywam się Fredrik Laine i jestem szefem ochrony. Jeżeli podejmiecie próbę ucieczki, strażnicy będą do was strzelać. Jeżeli będziecie politykować, uświadamiać, opowiadać o tym jak pięknie i dobrze jest w Związku Radzieckim, to najpierw dostaniecie się na arcyciekawą rozmowę uświadamiającą – Laine uśmiechnął się pod nosem – bez bicia. Jeżeli nie pomoże, a wy zdecydujecie się dalej denerwować naszych ludzi komuszą gadaniną, dostaniecie się na drugą rozmowę. Tym razem z biciem. Za trzecim razem, traficie do sądu – Laine spojrzał na więźniów – wyrok będzie jeden. Powrót na wczasy do Pori. Ale wtedy nie będzie się wami zajmował niespotykanie spokojny komisarz Laine. Tylko komisarz Valkonen. Mam nadzieję, że wszystko jasne – po czym powiedział zwracając się do strażników – zaprowadźcie ich na blok 9, do tych miłych panów ze Szwecji, ich nie przekabacą.
    Blok 9 był wówczas zajęty przez zatrzymanych w Szwecji członków rządu, oficerów i przedsiębiorców, którzy nie chcieli przejść na stronę Finlandii i rozpocząć współpracy z rządem premiera Kivimakiego.

    10 września1934, Pori

    Generał Oscar Nyrgen przekręcił się na drugi bok. Nie mógł już znieść rozmów komunistów leżących nad i obok generała. Leżący naprzeciw dawny dowódca lotnictwa Królestwa Szwecji Torsen Friis, zdegustowany spojrzał na swojego przełożonego.
    - Niech pan przestanie strugać fochy jak brzydka panna na wiejskim weselu – odezwał się wreszcie lotnik – Mają prawo mówić o polityce. My też mówimy o wielu rzeczach, które dla nich są idiotyczne.
    - Czy pan czasem nie zapomniał kim ja jestem?
    - Nie, nie zapomniałem, panie szefie sztabu – burknął Friis, zwracając na siebie uwagę pozostałych – ale uważam, że obecnie trzeba iść ramię w ramię z fińskim rządem. Inaczej, to jak przyjdzie co do czego wykończą nas jako pierwszych, albo dla świętego spokoju dadzą Hitlerowi. Douglas, zgłosił się na ochotnika to fińskiej armii i co? Ma co robić, jest wolnym człowiekiem i może normalnie żyć. A my dzięki pańskiej, wierności królowi sterczymy tu jak…
    Nyrgen wstał z łóżka i podszedł do Friisa.
    - Wzywam pana do porządku! Jesteśmy w stanie wojny z Finlandią, i takie…
    - Byliśmy, generale, byliśmy. A ja jeszcze dzisiaj zgłaszam się do fińskiego lotnictwa!
    - Zostanie pan osądzony za incydent Alandzki, przecież pan dobrze wie…
    - Wiem tylko, że więcej tu nie zostaję – Torsen wstał narzucił na plecy kurtkę i wyszedł z budynku. Skierował się prosto ku kancelarii. Zapukał i już po chwili siedział w ciepłym gabinecie komisarza Laine. Pomieszczenie było małe, z jednym oknem skierowanym na podwórze. Na samym środku biurko, za biurkiem szafa z dokumentami, duża flaga Finlandii po drugiej stronie flaga Szwecji.
    Laine siedział za biurkiem i kończył czytać raport. Widok Friisa nieco go zdziwił, komisarz jednak postanowił zachowywać pozory, wskazał Szwedowi krzesło, odłożył raport, popatrzył na Friisa i po chwili milczenia odezwał się.
    - Pan generał w jakiej sprawie?
    - Chciałbym zgłosić się do fińskiej armii. Tak jak generał Douglas – Friis westchnął i spojrzał na twarz komisarza.
    - Cóż, nie mogę panu zakazać takiego… czynu, ale nie wiem, czy będzie on dobrze przyjęty… Ciążą na panu poważne zarzuty, chodzi o ten incydent Alandzki…
    - Jeśli trzeba stanę przed sądem – odparł Szwed patrząc w okno – Nie ja wydałem ten rozkaz. Nie ja jestem odpowiedzialny za śmierć tych ludzi. W ostatnich dniach straciłem dowództwo nad lotnictwem. Dowodził nim pan generał Nyrgen. Jego pytajcie kto zawinił.

    28 października 1934, Falun

    Na ławie oskarżonych siedział generał Friis. Ubrany jak zwykle w mundur oficera sił powietrznych Królestwa Szwecji. Obok niego siedział dwóch uzbrojonych w pistolety maszynowe Suomi policjantów. Prokurator skończył właśnie odczytywać akt oskarżenia. Sędzia spojrzał na generała, który wstał z miejsca:
    - Czy rozumie pan treść zarzutów?
    - Tak wysoki sądzie.
    - Czy przyznaje się pan do winy?
    - Nie.
    - Chce pan złożyć wyjaśnienia.
    - Chętnie wysoki sądzie.
    - W takimi razie proszę.
    Generał poprawił mundur, rozejrzał się po sali i rozpoczął mówić donośnym głosem.
    - Tego dnia, to jest 21 czerwca 1933 roku, byłem na urlopie. Właśnie wtedy zmarła moja pierwsza żona, i przez cały czas byłem w jej domu, z moim synem. Około godziny dwunastej zadzwonił telefon, to był pan generał Nyrgen, który w tych dniach, to jest od 19 do 22 miał mnie zastąpić. Powiedział, że miał miejsce bardzo nie przyjemny wypadek, że jestem potrzebny w ministerstwie obrony, i mam tam być na godzinę czternastą. Odpowiedziałem, że nie mogę, ponieważ mam ważne sprawy rodzinne, i że jeśli to coś poważnego, to niech skontaktuje się z moim zastępcą, porucznikiem Ornbergiem.
    - A więc, między 19, a 22 czerwca 1933 roku nie było pana w Dowództwie Lotnictwa?
    - Nie, cały czas byłem w domu. Później, to jest 23 czerwca byłem już cały czas w Dowództwie, aż do 17 sierpnia, gdy pojechałem na lotnisko, gdzie bazował 1. Taktiska Bombyflygruppen.
    - Czy wcześniej, miał pan u siebie jakieś dokumenty dotyczące incydentu alandzkiego?
    - Nie.
    - W materiale dowodowym są zdjęcia wykonane przez jednego z żołnierzy – sędzia podał je żołnierzowi pilnującemu oskarżonego – Czy jest pan w stanie rozpoznać samolot na zdjęciach?
    - Oczywiście to Heinkel HD 16.
    - Czy taki samolot był na wyposażeniu Szwedzkich Sił Powietrznych?
    - Tak wysoki sądzie.

    Proces zakończył się ostatecznie 20 października 1934 roku. Zgodnie z orzeczeniem sądu, generał Friis został oczyszczony ze stawianych mu zarzutów.

    3 listopada 1934, Helsinki

    [​IMG]

    Rząd Estonii

    [​IMG]

    Rząd Łotwy​

    Spotkanie ministrów spraw zagranicznych Finlandii, Łotwy i Estonii. Stronę fińską reprezentowali minister Oksala i generał Osterman, łotysze czyli minister Ulmanis i generał Baldonis siedzieli wraz z Estończykami (minister Suljaama i generał Reek) po drugiej stronie stołu. Jako pierwszy głos zabrał minister Hackzell.
    - W związku z zagrożeniem ze Wschodu, jakie padło na Finlandię, Łotwę i Estonię, w dniu dzisiejszym pomiędzy naszymi rządami zawieramy sojusz obronny. Postanawiamy, że każde państwo, które zaatakuje Finlandię, Estonię lub Łotwę, narazi się na kontrakcję ze strony wszystkich państw znajdujących się w sojuszu. Jednocześnie zobowiązujemy się do wzajemnej pomocy, w dziedzinach gospodarki, uzbrojenia i szkolenia wojsk.
    - Dziękujemy wam – odezwał się po chwili generał Baldonis – będziemy teraz choć trochę pewniejsi, że Sowiety nie zajmą naszego kraju po tygodniu walk.
    - Cóż, sugerowałbym rozbudowę floty transportowej, tak by można było ewakuować waszych żołnierzy do Finlandii – odezwał się generał Osterman – Można by wtedy przeprowadzić również jakieś desanty na terytorium wroga. Ale decyzja należy do was.
    - Cóż mogę panu obiecać generale, że porozmawiamy o pańskiej propozycji z naszymi rządami - odezwał się milczący dotąd generał Reek – Nasza współpraca będzie bardzo owocna. Dla obu stron.


    ---------- Post dodany o 14:45 ----------Poprzedni post został napisany o 14:43 ----------

    Ps. Niestety zgubiłem gdzieś swoje notatki, więc w odcinku więcej fabuły niż opisów. Następny w tym lub następnym tygodniu. Proszę o komentarze.
     
  14. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Hell yeah:twisted:

    Miło że wróciłeś:)
     
  15. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek XIII​


    „Ventum seminabunt et turbinem metent – wiatr siać będą, a zbierać burzę”


    [​IMG]

    5 listopada 1934, Londyn

    [​IMG]

    Spiskowcy z 1605 roku​

    Żołnierze stojący przed fińską ambasadą z niedowierzaniem przyglądali się wielobarwnemu tłumowi ciągnącemu przez ulice Londynu pomimo późnej pory. Każdy szanujący się londyńczyk, który dołączył do tłumu na ulicach mocno ściskał w ręku pochodnię, lub słomianą kukłę. Robiło się już późno, a pochód nie ustawał. Na szczęście ludzie trzymali się jak na razie z dala od fińskiej ambasady, co trochę uspokoiło żołnierzy. Jednak największe zdziwienie ogarnęło strażników, gdy sprzed garażu wyjechał samochód z konsulem, którego kierowca położył na przednim siedzeniu samochodu kukłę niemal identyczną jak, te, które nieśli przechodnie. Zdegustowany szeregowiec spojrzał z ukosa na samochód, i podszedł do swojego kolegi stojącego po drugiej stronie bramy.
    - Wiesz, co Aadam? Domyślałem się, że Ci Anglicy to porąbany naród, ale nigdy nie podejrzewałem o takie ciągoty naszego konsula.
    Zaczepiony poprawił pasek karabinu, po czym spojrzał z wyższością na swojego kolegę i odparł:
    - Powiem Ci szczerze, że domyślałem się, że u was na wsi nie ma radia, ale jedziesz do Anglii i nie znasz zwyczajów miejscowych? Przecież dzisiaj Guy Faweks Day.
    - Co?
    - Takie święto. Wspominają zamachowca, który próbował zabić ich króla Jakuba I. Strażnicy przeszukiwali piwnicę parlamentu i znaleźli tam Guy’a Faweks’a z 36 beczkami prochu. Od tej pory rocznica jego złapania jest świętem, które uświetnia właśnie taki pochód, i pokaz fajerwerków.
    Żołnierz popatrzył na swojego kolegę, lekko wzruszył ramionami i przeszedł na drugą stronę bramy wjazdowej.

    9 listopada 1934,Viipuri

    [​IMG]

    Samoloty powoli przeleciały nad miastem. Jednak zamiast małych niebieskich swastyk, na ich skrzydłach znajdowały się duże czerwone gwiazdy. Po chwili w powietrzu pojawiły się dwa Fokkery. Pilotem pierwszego z nich był porucznik fińskich sił powietrznych Torsen Friis, zaś jego skrzydłowym Jane Ahon.
    - Uważaj Jane, będą wiać nad morze! – rzucił Friis dodając gazu.
    - Widzę panie poruczniku. Skręcają w lewo.
    Finowie momentalnie odbili w stronę sowieckich I-15. Prawdopodobnie zostali już zauważeni, postanowili więc, że teraz pokażą Sowietom jak się lata w Finlandii. Friis wysunął się na czoło, od sowieckich maszyn dzieliło go najwyżej sto metrów. Tymczasem Ahon skręcił w stronę wybrzeża i pędząc niemal na wysokości powierzchni morza i z boku obserwował jak porucznik Friis, wprowadza sowietów wprost pod jego lufy. Po chwili I-15 z wymalowaną z boku wielką żółtą cyfrą 53 znalazł się w samym środku celownika maszyny Jane. Pilot pośpiesznie nacisnął spust… W stronę I-15 poleciały barwione na czerwono kule farby, które głośno rozbiły się o bok pierwszego myśliwca. Tymczasem porucznik Friis, wszedł na tył drugiego i również ostrzelał go czerwoną farbą, tak iż całe usterzenie tylne było zabarwione na czerwono.
    - Chyba zrozumieli aluzję? – odezwał się Ahon.
    - Cholera! Rozdzielili się! – Friis wykonał ostry skręt za drugim samolotem – Jane! Leć za pierwszym! Nie daj się wymanewrować i nie przekraczaj granicy.
    - Tak jest!
    Ahon zwiększył obroty by nie zgubić sowieckiej maszyny. I-15 wszedł tymczasem w lot „kosiakiem”. Ahon leciał cały czas za nim. Odległość między Fokkerem, a rosyjską maszyną spadała gwałtownie. W chwili gdy Iszak wypełnił całą przednią szybę kabiny Jane, ten nacisnął po raz ostatni spust pokrywając spód myśliwca czerwoną farbą. Pilot Iszaka, zapewne czując uderzenia kulek z farbą, położył maszynę w ciasnym skręcie w prawo. Jane, dodał gazu i znów „sztywno” przylepił się do sowieckiej maszyny. Radziecki pilot najprawdopodobniej wszedł na ich częstotliwość, gdyż po chwili w słuchawkach Jane usłyszał:
    - Zdrastwujcie, w Sawieckim Sajuzie!
    Jane, szybko zredukował obroty i odbił w stronę wybrzeża. Teraz jednak na jego „szóstej” usiadł Iszak, którego kaemy nie były bynajmniej załadowane kulkami z farbą ale ostrą amunicją… Pierwsza seria poszła na lewo od kabiny… Widząc smugi przelatujących pocisków Jane położył maszynę na prawe skrzydło. Kątem oka zauważył, że sowiecki myśliwiec został z tyłu i dopiero „gramoli się” na nową pozycję do strzału. Fin postanowił nie ryzykować – tym bardziej, że paliwa zostało mu już tylko na powrót do Helsinek. Przełączył się na moc rezerwową i wszedł na kurs do domu…

    11 listopada 1934, Warszawa

    [​IMG]

    Przybyły do Polski minister spraw zagranicznych Hackzell wygodnie rozsiadł się w fotelu, ustawionym specjalnie dla niego. Zakończyły się już oficjalne obchody odzyskania niepodległości przez Polskę, skończyły się już długawe przemówienia poszczególnych oficjeli. Rozpoczęła się parada. Na początku maszerowali żołnierze piechoty, umundurowani według wzoru 36. Na ich uzbrojenie składały się głównie karabiny Mauser, nieliczni nieśli na plechach rkm-y Browning. Za każdą kolumną piechoty jechało kilka ciągniętych przez konie wózków z karabinami maszynowymi, były to tak zwane taczanki, stosowane w boju jeszcze przez marszałka Budionnego, który w sierpniu 1920 roku, wraz z Tuchaczewskim zagroził Warszawie. Po piechocie pojawiły się oddziały cyklistów, następnie kawaleria, która wzbudziła nie zrozumiały dla ministra Hackzell’a entuzjazm. Dużo bardziej zainteresowały do dwa działa ciągnięte przez zaprzęgi złożone z dwóch koni. Były to bowiem polskie armatki przeciwpancerne, które produkowali w Radomiu na licencji szwedzkiego Boforsa, którą otrzymali jeszcze przed wybuchem wojny.

    14 listopada 1934, Warszawa

    Po krótkim spotkaniu z marszałkiem Piłsudskim, Hackzell wszedł jeszcze na chwilę do gabinetu premiera Kozłowskiego, który czytał właśnie jakiś ważny dokument.
    - Pan wybaczy, ale chciałem przekazać coś, co było jednym z głównych powodów mojego przybycia tutaj – powiedział Hackzell otwierając drzwi.
    - Proszę, niech pan wejdzie – odparł polski premier, po czym dodał wskazując na fotel – zechce pan usiąść?
    - Tak, dziękuję bardzo. A teraz przejdźmy do meritum. Jak pan zapewne wie, nie przyjechałem do Polski, żeby prowadzić rozmowy ze studentami w Krakowie, czy popijać kawkę i układać pasjansa z panem marszałkiem.
    - Domyślam się.
    - W Finlandii, panuje pogląd, że bezprawne zajęcie Gdańska przez Ligę Narodów, odcina Polsce jedyną arterię, dzięki której może się ona rozwijać.
    - Bardzo słusznie – odparł Kozłowski poprawiając swoje okulary, które opadły mu na czubek nosa.
    - Dlatego też, po długich i burzliwych dyskusjach z panem Ostermanem, marszałkiem Mannerheimem i innymi czołowymi politykami, zdecydowaliśmy się udzielić Polsce gwarancji niepodległości – minister otworzył dużą skórzaną teczkę i wyjął z niej kilka kartek – Cztery egzemplarze. Dwa po polsku, dwa po fińsku. Zechce pan podpisać?
    - No cóż, takich umów się nie odrzuca.

    17 listopada 1934, Moskwa

    Plac Czerwony już pustoszał, gdy przez bramy Kremla na ulicę wybiegło kilku uzbrojonych żołnierzy w mundurach NKWD. Ostatni przechodnie szybko rozbiegli się na wszystkie strony. Po chwili przez bramę główną przejechał samochód. Był to czarny Ford, sprowadzony przez KC w ostatnich latach życia towarzysza Lenina. Na tylnej kanapie siedział Józef Wissarionowicz Dżugaszwili. Obok niego siedział dowódca 16 Gwardyjskiego Pułku Myśliwskiego. Maszyny tej jednostki, zostały jak to określono w oficjalnym komunikacie zostały bestialsko zaatakowane, gdy „zgubiły się” w strefie przygranicznej.
    - A więc, uważacie towaryszu, że tylko oficjalnie podają że mają jedno skrzydło myśliwskie?
    - Tak Józefie Wissarionowiczu. Muszą mieć na najmniej 200 maszyn bombowych i myśliwskich.
    - Czyli, mówicie, że nasze radzieckie siły w tym regionie są za słabe by uderzyć na Finów?
    - Może nie tyle za słabe, co zbyt nieliczne, towarzyszu Stalinie.
    - Tak, w takim razie operację „Tajfun” musimy odwlec w czasie. No cóż, bywa.

    20 listopada 1934, Helsinki

    Gabinet ministra Oksali przez kilka ostatnich tygodni zmienił się nie do poznania. Tak jak wcześniej jego wyposażenie było wykładnikiem luksusu, jednak obecnie był to luksus w innym stylu. Zniknęły bowiem sprowadzane z USA fotele klubowe, mały stolik z brandy i innymi alkoholami. Ich miejsce zajęły krzesła a’la Ludwik XIV, drewniany stół na którym stanęło radio…
    Nie zmienili się jednak pracownicy. Było bardzo wcześnie, ścienny zegar wskazywał kwadrans po siódmej rano, gdy do gabinetu ministra został niemal wrzucony szef szwedzkiej firmy Scania Vabis.
    - Widzę, że nie przypadliście sobie panowie do gustu z ludźmi pana ministra Puhakki – powiedział gospodarz, minister Oksala na widok leżącego na podłodze Szweda – Cóż jeśli okaże się pan człowiekiem interesu takim jak ja, to nie będzie pan musiał oglądać więcej tych idiotów.
    Szwed tymczasem wstał, otrzepał swój garnitur i podszedł do biurka ministra.
    - To co wyrabiacie przeczy wszelkim konwencjom!
    - Naprawdę? A czy, z całym szacunkiem, pańskie konwencje – minister nabrał powietrza w płuca – były by lepiej reprezentowane na przykład w Niemczech? Chyba, tam pańskie, co tu dużo kryć, raczej nie aryjskie pochodzenie wzbudziłoby pewne zainteresowanie, nie uważa pan?
    - Rozumiem, że chce mnie pan zastraszyć – burknął Szwed – Cóż, nie uda się to panu.
    - Posłuchaj mnie człowieku – Oksala nachylił się nad biurkiem – albo twoi ludzie zaczną dla nas pracować, albo pojedziesz na wczasy do Pori. Tylko, że przez swój przeklęty upór, nie trafisz do jednostki gdzie był pan generał Friis, tylko do normalnego oddziału, gdzie panuje kult pracy. Z pańskimi problemami zdrowotnymi, nie wytrzyma pan tam tygodnia.
    - Pan mnie szantażuje?
    - Nie, składam Ci ofertę. Nie chodzi nam o badania nad bronią. Tylko o łatwiutką pracę dotyczącą rozwoju przemysłu lekkiego.
    - A jeśli się nie zgodzę?
    - W Pori już na pana czekają…

    29 listopada 1934, Leningrad

    [​IMG]

    Porucznik Wołowski wysiadł z samolotu. Szybko rozejrzał się po terenie bazy i przywołał do siebie jednego z mechaników.
    - Gdzie tu u was polityczny, towarzyszu?
    - Melduję towarzyszu poruczniku, że prowadzi wykład dla członków partii w baraku nr. 23
    Wołowski skinął głową i ruszył w stronę budynku, przed którym stała wielka tablica z numerem 23. Otworzył drzwi i bez słowa wszedł na salę, gdzie oficer polityczny prowadził swój wykład na temat Finlandii, oraz tego jakim jest ona zagrożeniem, dla wolnego państwa radzieckiego. Wołowski przez chwilę stał za ostatnim rzędem krzeseł i przysłuchiwał się słowom politurka. W chwili gdy ten miał już powiedzieć ostatnie słowa przemowy napisanej przez Stalina, która miała zostać przeczytana w 34 pułku bomowym, a które brzmiały "...i dlatego właśnie towarzysze, dziś ruszamy by zetrzeć z powierzchni Ziemi imperialistycznego bękarta, stworzonego przez pachołka Zachodu Mannerheima!" Wołowski zawołał najgłośniej jak potrafił:
    - Towarzysze nie słuchajcie tego prowokatora wojennego! To nie są rozkazy od towarzysza Stalina! Towarzysz Stalin dogadał się z Fińskimi komunistami!
    W sali zapanowała grobowa cisza. Prowadzący wykład zdjął z nosa okulary i spojrzał na Wołowskiego.
    - A wy towarzyszu kim jesteście?
    - Pułkownik Wołowski, nowy oficer polityczny, 16 Pułku Bombowego...

    AAR wyczyszczony i zamknięty. Gdy wróci wena, kontaktować się z funkcyjnymi działu.
    Biedrona

     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie