O średniowiecznej medycynie

Temat na forum 'Hyde Park' rozpoczęty przez BLyy, 2 Czerwiec 2016.

  1. BLyy

    BLyy Aktywny User

    Zielarstwo to również medycyna. Niektórzy lekarze próbowali właśnie od takich zielarek, gdzie jedna z nich została skazana na śmierć za czary. I tak choćby maść na skomplikowane złamania u sportowców stworzona przez zielarkę miała taką samą skuteczność jak współczesne maści. Nie dyskredytowałbym więc znaczenia zielarstwa i zielarek w sposób jednoznaczny. Czasem jak wioski leżały na czterech literach to taka zielarka była jedyną osobą, która mogła cokolwiek zrobić. Albo taka zielarka pomogła albo nie, wiele z nich mogło być szarlatankami, lecz na pewno były takie, które znały się na swoim fachu. Wiele średniowiecznych rzeczy, które robiono dawniej wraca do łask jak leczenie larwami. Teraz niedawno Chinka dostała nagrodę Nobla za to, że wykorzystała starożytny/wczesnośredniowieczny przepis na malarię, który okazał się świetnym lekarstwem na tą chorobę, gdzie wszelkie współczesne pomysły i próby musiały ulec dawnemu przepisowi. Wiedza o leku przepadła w mrokach, ale na nowo została odnaleziona. Takie apteki co prawda też często szkodziły, ale nie zgodziłbym się z tym, że nie pomagały nigdy. Myślę, że to w dużej mierze zależało od człowieka czy chce naprawdę pomóc i czy się zna oraz tacy, którzy się nie znają a chcą tylko korzyści z tego powodu.


    PS. Taki szpital mimo wszystko uważam za pozytyw, bo trudno to rozwiązać w grze inaczej, w pełni historycznie. Chociaż była to umieralnie w przypadku Czarnej Śmierci, ale spełniała jeden podstawowy cel, osobnik był odosobniony od wielu ludzi, a już na pewno od ludzi władzy, a więc od nas. Pamiętajmy zresztą, że w grze zaimplementowane mają być także inne epidemie, toteż jak pisał de Mont Salvy, to może w przypadku Czarnej Śmierci niewiele one pomogą, mogą jednak odosobnić zarażonych od ludzi wysoko postawionych (a my tylko takimi gramy), ale są inne epidemie, na pewno mniej groźniejsze od owej Czarnej Śmierci i tutaj szpitale w grze mają sens. Po prostu przy każdej innej epidemii powinien być różny procent szans zachorowalności i śmiertelności; gdzie te inne szpitale lepiej będą spełniały swą funkcję, choćby odosobnienia, a więc i rozprzestrzeniania, a w przypadku innych jak Czarna Śmierć, spisywałyby się gorzej. Bo nie chce mi się wierzyć, że każda epidemia będzie miała takie same wskaźniki zachorowalności, rozprzestrzeniania się oraz śmiertelności. Byłoby to zbytnie uproszczenie, które nie byłoby atrakcyjne, jak każda epidemia tak samo groźna byłaby.

    ____
    Post przeniesiony z tematu CK2.
    https://eufigames.com/forum/threads...-koncu-czarna-smierc.19713/page-2#post-523050


    Raferti
     
    Ostatnio edytowane przez moderatora: 5 Czerwiec 2016
  2. de Mont Salvy

    de Mont Salvy Ten, o Którym mówią Księgi

    Masz rację, że zielarstwo (a właściwie to ziołolecznictwo) to część medycyny ale ziółkami epidemii się nie leczyło. Nawet przypadek chińskiego leku na malarię nie do końca odpowiada twojemu opisowi:

    http://www.polskieradio.pl/23/266/A...alarie-powstal-w-czasie-rewolucji-kulturalnej

    Nie był więc to pierwotnie lek przeciwmalaryczny a przeciwgorączkowy i w dodatku niezbyt skuteczny i dopiero badania nad nim przyniosły pożądane rezultaty. Była to jednak tylko jedna jedyna przydatna substancja i jedna receptura z bardzo licznego zbioru. Nic też nie wiadomo na temat stopnia spopularyzowania tego specyfiku antygorączkowego w Chinach. W Europie na pewno nie był stosowany.

    Problem w tym, że szpitale były niewielkie i nieliczne. Nie wchodziły w grę jako miejsca odosobnienia. Od tego były leprozoria w przypadku trądu. A przed innymi zarazami chroniono się przy pomocy kwarantanny. I to stosowanej lokalnie bo skuteczne kordony sanitarne to dopiero wiek XVIII. Dla Czarnej Śmierci upchnięcie chorych w jakimś budynku czy getcie nie miało żadnego znaczenia bo była to choroba przenoszona przez szczury (a właściwie pchły pasożytujące na nich).

    Skuteczna obrona nie była możliwa bo nie znano przyczyn choroby. Tzn. znano ;) :

    N. Belofsky, Jak dawniej leczono. Czyli plomby z mchu i inne historie, s. 29.

    Uczone księgi pełne były porad na różne dolegliwości:

    Traktat Rosa Medicinae Jana Gaddesdena z 1314 r. tak radził postępować z osobami chorymi psychicznie:

    Bardzo znana była metoda przyżegania, tj. przypalania określonych miejsc ciała pacjenta.

    Tak księgi doradzały "zwalczać" opuchliznę w XII w.:

    Trzeba było mieć końskie zdrowie by przetrwać podobne kuracje. Lekarze byli jednak kryci przez sądy:

    Lekarze najogólniej uczeni też byli w blefowaniu:

    I tak to się żyło w czasach przednaukowych. Nie dziwota że ludzi czterdziestoletnich uznawano za starych. Z drugiej strony populacja była bardzo młoda w stopniu niewyobrażalnym dla współczesnego mieszkańca Zachodu.
     
    Ostatnia edycja: 5 Czerwiec 2016
  3. moskal

    moskal Опричник

    Największym failem średniowiecznym w reakcji na zarazę to wykonało Cesarstwo Bizantyjskie za Justyniana - trupów było tak wiele oraz tak prędko rosła ich ilość, że w końcu zaczęto ich pakować na okręty i łodzie i puszczać na morze. Była wiedza, że skupiska trupów to są ogniska do rozprzestrzeniania, zatem aby ograniczyć ekspansję trzeba pozbywać się trupów jak najdalej od siedlisk ludzkich. To zamiast ograniczyć rozprzestrzenianie się Moru Justyniana spowodowało, że dotarła do miejsc, które "normalnie" zostałyby dotknięte znacznie później, bo albo okręt z trupami się gdzieś rozbił, a to inna jednostka morska chciała im pomóc (lub ograbić) a to co innego.

    Średniowieczne metody leczenia, tak ludowe jak i "uczone", to był miks leczenia objawowego, przesądów gminu, "analiz intelektualistów" (tak świeckich i duchowych), teorii i metod kręconych na bieżąco ("Razem z nim podróżowałem. Ja nosiłem kwiaty i skóry królika i zachorowałem, a on nie. Zatem Kwiaty i skóry królika chronią przed chorobą!"), tłumaczeń rzymskich, greckich i arabskich. Prace np. Galena były znane prędko (nie powszechnie, ale też i to nie była rzadkość wśród tych co medycznie się zajmowali), ale podchodzono do tego bezkrytycznie. Dlatego też wielkiej efektywności nie było. I być nie mogło, bo nie było wiedzy o właściwym źródle a jak się nie zna właściwym źródła no to skutecznie choroby zwalczać nie może. Zwłaszcza, kiedy ta choroba ma wielką ekspansywność, śmiertelność, prędkość rozwoju oraz gwałtowność. Wtedy po prostu wszystkich trafia paranoja, i zamiast działań które mogłyby pomóc są te, co bardziej szkodzą (patrz akapit wyżej).
     
    Ostatnia edycja: 4 Czerwiec 2016
    Irkuck i Elas lubią to.
  4. BLyy

    BLyy Aktywny User

    Przecież wraz z malarią często pojawia się gorączka, więc w czym problem? Podawano lek na gorączkę, bo wraz z malarią pojawiała się gorączka. A to, że przy, że to potrafiło czasem pomóc, a czasem nie. Na pewno w każdym bądź razie na pewno przynosiło to lepsze rezultaty, niż jakiekolwiek inne metody znane w tamtych czasach na świecie. Więc nie do końca jak widać z tym zielarstwem jest tak, że przeważnie tylko szkodziło, a co nie jest prawdą jak widać.

    Nie ma to znaczenia czy jedyna czy nie, ważne że sam lek czasem pomagał, co było znacznie lepsze i tak niż jak ktoś w ogóle się nie leczył. Więc nie wiem jaki to ma być argument przeciwko zielarstwu średniowiecznemu i starożytnemu, że jedna z roślin jako składnik tylko działała? Co z tego, że inne nie działały? Ważne, że ta jedna potrafiła czasem pomóc. I jak już cytujesz coś z tego artykuły, to dokładnie się przyjrzyj temu:
    Podkreślasz, że mikstura działała słabo i że przygotowanie w gorącej wodzie jest niewłaściwe - tylko właśnie gdzie tutaj widzisz, że taki sposób przyrządzania, w gorącej wodzie użyty był w przepisie? Tam jest tylko napisane, że współcześni co próbowali odtworzyć miksturę, przygotowując ją w gorącej wodzie, przez co lek zawodził. Nie jest napisane, że takie było zalecenie z dawnego przepisu.

    Tu nie chodzi o stopień popularności oraz występowanie w Europie. Podałem ten przykład jako zobrazowanie tego, że zielarstwo w tamtych czasach w pewnych kwestiach mogło wykazywać się pewną skutecznością, w porównaniu do populacji gdzie nie próbowano leczyć wcale. Ja sam od siebie podałem jeszcze przykład maści na mocne złamania, które tworzyły zielarki, a które miały identyczną skuteczność jak współczesne leki. Tu mi chodzi tylko o zobrazowanie tego, że takie zielarstwo może okazać się lepsze, niż gdy dana populacja całkowicie pozbawiona jest jakiejkolwiek pomocy medycznej. Oczywiście zielarze bardzo często szkodzili, znacznie częściej niż pomagali, ale nie zgodzę się z tym, że 100% zielarzy tylko szkodziło.

    Ależ właśnie szpitale świetnie się mogły sprawdzać jako miejsca odosobnienia, bo szpitale przeważnie budowano poza murami miasta.

    Tak jak szpitale budowane poza murami miasta mogły odizolować chorych od zdrowych, tak kwarantanna mogła być skuteczna przeciwko rozprzestrzenianiu się chorób, bo nie wpuszczano w obręb miasta ludzi chorych. Zacytuję:
    Izolowanie chorych od zdrowych mogło więc przynosić pewne efekty. Nie dawały 100% pewności, ale na pewno zmniejszały szanse na zachorowanie niż je zmniejszały. I jak wspomniałem wyżej z tym lekiem na malarię, a także maścią na bardzo ciężkie złamania - zielarstwo mogło mieć pewną skuteczność, jeśli ktoś rzeczywiście wiedział jak pomóc lub choćby ulżyć; a gdy ktoś nie wiedział lub tylko myślał, że wie, to mógł zaszkodzić, co sam pokazałeś. Większość zapewne nie wiedziała i bardziej szkodziła niż pomagała, ale na pewno się nie zgodzę z tym, że 100% przedstawicieli zielarstwa szkodziła albo że tylko szkodziła. I jak wyżej, szpitale i kwarantanny izolując chorych od zdrowych, mogły mieć pewną dozę skuteczności w walce z rozprzestrzeniającą się chorobą. Poza tym co warte wspomnienia odnośne nowego DLC w CK2, to w tej grze będą zaimplementowane także inne choroby, a nie tylko dżuma, a taki szpital czy kwarantanna izolując chorych, mogła być jeszcze skuteczniejsza niż w walce z dżumą, gdyż izolowały one chorych. A my gramy władcami poszczególnych ziem, toteż my jako władcy raczej nie pójdziemy do szpitala dla biedoty poza murami miasta, my raczej jak bylibyśmy zdrowi to zamkniemy się za murami miasta nie przyjmując przybyszów. Więc dżumę można było hamować w jakimś stopniu poprzez właśnie szpitale poza murami miasta, a także poprzez kwarantanny, zamykanie bram miasta dla przybyszy (nie przy 100% skuteczności, ale na pewno jakąś to miało), a przy innych chorobach jakie będą zaimplementowane w grze, skuteczność może być jeszcze większa.
     

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie