Occitània Es Immortala! - Prowansja AAR

Temat na forum 'CK - AARy' rozpoczęty przez Ober, 23 Listopad 2009.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Ober

    Ober Ten, o Którym mówią Księgi

    Occitania Es Immortala!

    [​IMG]

    Florenc Ponteves, hrabia Prowansji i Forcalquier, lennik króla Neapolu Roberta D'Anjou(Andegaweńskiego)


    Preludium: Anno Domini 1337



    -Chciałbym nadmienić, że Królewska Mość Andegaweńczyk cofnie łaskawie swoje neapolitańskie zastępy z Prowansji, miejscowe rycerstwo ma równie wielkie i piękne tradycje...
    -Długo jeszcze zamierza pan...
    -Nie chciałbym Królewskiej Mości nic zarzucać, o nie! Ale czyż czasem nie powinna Królewska Mość rzec "zamierza hrabia" ?
    -Niech cie diabli, Ponteves! - w Andegaweńczyku wezbrała złość.
    -Do usług, seniorze - dopiero teraz młody hrabia Florenc ujrzał kipiące złością oblicze upokorzonego króla - nie zapominajmy, żem twoim lennikiem, królu. - rzucił w stronę seniora zawadiackie spojrzenie.
    -Je ne regrette rien...jak mogłem oddać takiemu człowiekowi swoją własność?!
    -Wybaczy Królewska Mość - rzekł roześmiany Florenc - tutaj jest Pais D'Oc, nie germańska północ Walezjuszy...
    -Niech cie diabli, hrabio Pontevesie! - król krzyknął, wstając od stołu i tupając jak małe dziecko - Nienawidze cie, nienawidzę! - dodał, uderzając pięścią w kamienny stół. Jak potem to bolało...
    -Och, Mon Roi - rzekł czule Florenc - Nawet prowansalskie stoły was gromią...lepiej wracajcie do ukochanego Neapolu, tarczowe będzie na czas, Prowansalczycy to nie oszukańcy i honor mają. - wyśpiewał niemal, rozradowany hrabia.
    -Ech...teraz ci się upiekło, Florenc. Ale nie zawiedź nas, rodzina Andegawenów ma wielkie tradycje...
    -...ale ich konnica na prostej się przewala...
    -Oż ty! - Król neapolski rzucił krzesłem w kąt, po czym opuścił zamek. Każdy inny hrabia byłby wystraszony takim zachowaniem. Nie Florenc. Nie Florenc Ponteves. Nie urodzony mieszkaniec Pais D'Oc.

    [​IMG]
    Chateau de Ponteves​


    Ażeby zrozumieć całość, gniew króla Neapolu, radość miejscowego hrabiego i o co w ogóle w tej historyji się rozchodzi, trzeba słuchać. Rozgośćcie się. Dobrego wina z piwnicy zamku Pontevesów starczy dla wszystkich...

    Całość zaczęła się z powodu zaiste, błahego, nie dalej jak dwie wiosny w tył, w lecie roku 1335. Do Marsylii przybyli naówczas posłańcy z Neapolu z dwoma rozkazami. Kierując się do gubernatora Prowansji, przekazali mu pierwszychz nich, nakazujący zwiększenie podatków od handlu dobrym, prowansalskim winem. Nie wspominając nic o oburzeniu gubernatora na to pierwsze, pomazańcy Neapolitańczyka przekazali mu wiadomość drugą. Robert zbierał wojska, mając w głowie chytry plan ataku na Wenecję z dwóch stron - Węgier i Adriatyku. Cała Prowansja miała zorganizować pięciotysięczny regiment i wysłać go - za własne pieniądze - do Neapolu. Prowansja krainą żołdaków i wojowników za pieniądze, prawda, ale czy liwry ciężko zdobyte za czyjąś walkę na drugim krańcu Europy tracić się godzi? Zaiste, że sprawa ta ogromnie poruszyła serca miejscowych. Czara niemal pełna, kropla goryczy przepełnić ją mogła. Kropla dolana została.

    Rozeszło się o drobnostkę właśnie. Jak głosi legenda, gubernator zorganizował improwizowane spotkanie z posłańcami. Do miasta szybko przybyło paru kupców największych, by dysputę toczyć. Jeden z nich, sławny winiarz z niedalekiego Aix, imieniem Tierri Vergoix, przywiózł do Marsylii wino swoje dorodne, ciężko wytworzone podług dziadkowej tradycji. Zarówno dla Włochów, jak i Prowansalczyków wino przy negocjacjach rzeczą świętą. Gubernator, jak i kupcy chcieli chociaż wynegocjować utrzymanie wysokości podatków, ludzie z ojczyzny marchewki zaś protestowali. Sięgnięto po broń ostatecznego przekonania - Vergoix zacny, kazał podać swojego wina najprzedniejszego, w pierwszej kolejności przybyszom.

    [​IMG]
    Hrabstwo Prowansji​

    Oczywiście, nie każdy musi być porywany przez nasze wspaniałe wina (choć głupcem takiż, wina z Prowansji prym wiodą na świecie; acz Des Gustibus Es Non Disputandum), ale żeby powiedzieć, że gorszego wina w życiu się nie kosztowało?! Tożto największa obraza, policzek, wyzwanie na pojedynek dla winiarza z tych stron! Oburzony tym nietaktem Tierri, oburzeni i miejscowi, gdyż wina jego cenili sobie bardzo. Szczególnie gubernator, który wina Vergoixa kupował poza kolejnością. Ogromny policzek, potwarz, wręcz buzdygan w łeb! otrzymali zgromadzeni od przybyłych makaroniarzy. Zrozumiała Prowansja, że z Andegawenem trzymać, to jak z diabłem tańcować. Logicznie więc myśląc - czy nie lepiej potracić życia i majątki za sprawę własną, gdy synowie włoskiej matki krwawić się będą w szturmach na jakiś słowiański odłóg? Zaiste - stwierdzili - okcytańskie tradycje winny powrócieć, Pais D'Oc godnego reprezentanta w świecie mieć, a i nasze, skromne życia zew niezależności poczuć. A więc co prawda, wojska szykowały się do walki, ale w liczbie większej niżli pięć tysiąców i nie do walki z Dożą, acz z Andegawenem znienawidzonym. I na przygotowaniach upłynął rok trzydziesty piąty.

    [​IMG]
    Ziemie hrabiego Prowansji​

    Trzydziesty szósty był startem wojny partyzanckiej. Skrzętnie eliminowano królewskich szpiclów, tarczowe do kiesy Króla nie trafiało, a rycerze nie kwapili się do umierania za nie swoją sprawę. Ostatecznie sztandary Neapolu obalono w czerwcu, proklamowano wolność Prowansji. Część rycerstwa Charlesa już ginęła na swoich okrętach, topionych przez wyborowych weneckich kapitanów, część zawrócono...w stronę Prowansji ukochanej...i rozegrała się bitwa straszliwa, na jesieni, w październiku. Ruszyli rycerze z samym Królem na czele, by wolność i wino miłujących Prowansalczyków - dalej idąc Okcytańczyków - zagłuszyć, zdusić i wypić ich wszystkie wina. Czterdzieści centurii zebrał, z czego połowy konnica, ćwierć i pół piechoty i ledwie ósma część to rycerstwo. Zaprawdę, krwawa bitwa na przedpolach Aix rozgorzała. Dowództwo objął wspomniany hrabia - wówczas ledwie właściciel niedalekiego zamku - Florenc de Ponteves. Najbardziej poważanego rodu w Prowansji(bo kto by wierzył de Bauxom, szujom i karłom, sługusom obcych rodów). Młody hrabina zebrał pod komendę sześć tysięcy luźno zorganizowanego wojska. Ułożył ich w podług rodzaju, potem w szyki. Wspomnaniana przewalająca się konnica to obraz dzikiej szarży królewskich. Tak bardzo ich napędził Król, a tak bardzo przestraszyli się pik wystawionych i łuków angielskich z tyłu szyjących, że rozbili się w proch o zorganizowaną linię obrony. Andegawen jednak miał odwody. Drugi atak resztek konnicy i rycerstwa był takoż tragiczny, acz podszedł trochę bliżej. Ostatecznie, Robert, Butny i Cudowny Król Wszechneapolitany, Pogromca Chorwackiego Regimentu Granicznego przystał do negocjacji. Tak się stało. Uznał zwycięstwo de Pontevesa, z drugiej strony Prowansja została wyłączona z domeny i stała się niemal samodzielnym hrabstwem, z którego dziesiąta, lub w razie kryzysu dwudziesta część skarbca ruszała w bezpowrotną podróż do łapsk Królewskiej Mości.

    [​IMG]

    Po walkach i konsensusie z Andegawenem Przecudownym Neapolskim(ten waszmość był obiektem ogólnych żartów całej Prowansji, nawet bardowie pisali swoje chansons de gestes o Wielkim Pogromcy Maltańskiego Statku Handlowego) nastał rok 1337. Anno Domini 1337. Trzeba było działać. Młody, jeszcze nieożeniony hrabia musiał przygotować swoje państwo do przyszłej roli. Przed Prowansją bowiem stała także inna, wiekopomna misja, oprócz zawstydzania całego świata swoimi winiarniami. Prowansalczycy to Okcytanie. Okcytania znajdowała się pod nieustanną okupacją i frankizacją, pod butem nadętych dzieci północy, sługusów Wazeliniusza...wróć, Walezjusza. Piękna kultura południa, okcytańskie tradycje i zasady nie mogły zostać pogrzebane przez ich działanie. Prowansja miała więc przed sobą wielkie zadanie - uratować Południe. Lub raczej Okcytanię, Occitanię, Kraj Przodków. Nie Francję, bo Francja to nie Okcytania. Zapamiętajcie. Oni 'Oil, my 'Oc.


    A co dalej, zapytacie? Oczywiście, Ponteves zaczął działać. Przede wszystkim...albo nie, nie. Wino się skończyło. Dobre, nieprawdaż? Muszę iść po kolejne butelki. Jeżeli tylko smakuje wam dobre, prowansalskie wino i dobra opowieść prowansalskiego barda, zostańcie. Zaraz wracam.




    Fin.


    _______________________
    Czynię grzech, piąty AAR życia ;) A trzeci pod rząd.
    Technikalia:
    -CK 1.05, Raferti Bugfix Mod
    -Scenariusz 1337(ponoć na RBMie nie odpala...zobaczymy, mi działa ;))
    -Trudny/Szalony(Czy tam wściekły, największe).
    -Dodany ród De Pontevers (Niee, Obery znowu by były bez sensu). Dałem temu człowiekowi Neapolem te dwa hrabstwa, więc wasalem Neapolu jestem dlategoż.
    Cele:
    -Zjednoczyć Okcytanie. Gram od 1337, bo potem ma to iść do EU2, do Vic i może do HoI2 ;D? Gram odtąd, bo w XIV wieku kultura południa coś jeszcze znaczyła, ale zaczynała ulegać północy, a ja to zamierzam zmienić ;D
    -Także w CK to będzie pare odcinków. Traktować jako prolog do całości, do EU2. Chce sobie polać wódkę, a CK się do tego nadaje idealnie ;)
    -AAR będzie tak mieszany właśnie, trochę fabuły, trochę tego.


    Szybkość odcinków zależy od ilości komentarzy, to oczywiste. Przy okazji zaczęłem się uczyć korzystać z Photoshopa, więc widać takie, a nie inne grafiki ;) Nie martwcie się, mam rok już rozegrany (xD), ale postanowiłem go zostawić.
    Piszcie, komentujcie - wiem, że to fascynujące nie jest, ale jednak ;)

    A CK rozruszać trzeba. Więc tworzyć.
    Ober
     
  2. Ober

    Ober Ten, o Którym mówią Księgi

    Occitania Es Immortala!

    [​IMG]

    Florenc Ponteves, hrabia Prowansji i Forcalquier, lennik króla Neapolu Roberta D'Anjou(Andegaweńskiego)


    "Jak znienawidzić Papieża w kwartę sekundy."



    Możemy zaczynać? Macie, dobre wino. To leżało w piwnicy już z trzy dekady, czujcie się więc wyróżnieni - nie każdego dosięga zaszczyt picia dojrzałego wina z tychże stron. Hrabstwo? A, tak. Zaczynajmy.

    [​IMG]

    Zorganizował Florenc Radę Prowansji, która w decyzjach wspierała młodego władcę. Co pięc lat zachodziły w niej zmiany, a wybierano dwunastu najmądrzejszych ludzi, mieszkających w hrabstwie. Z ich radami Prowansji zabłądzić było nie sposób. Ponteves, mając dużą dozę wolności, zorganizował władztwo na zasadach to hrabstwa, to na wzór niedalekiej Genui, na przykład w kwestii rady. Reorganizacja systemów pieniężnych poczęła przynosić miastom ogromne zyski. Następnym zadaniem hrabiego było zapewnienie rodowi kontynuacji, znaczy mówiąc wprost - wybranie sobie małżonki, ażeby ród przedłużyć a i z kim móc uczucie dzielić, radości i smutki.

    [​IMG]

    Florenc padł ofiarą uczucia - choć myślał o wybrance z rodowitej Okcytanii, padło na urzekającą dlań Francuzkę, Joannę. Z Piemontu dodajmy, bowiem córką zacnego szlachcica z miejsc przygranicznych była. Obrał sobie ją za żonę w lutym roku pańskiego 1337. Znając jej zamiłowanie i umiejętności w grze dyplomatycznej, pozwolił jej dzierżyć rolę kanclerza, wspierającą hrabiego w decyzjach zagranicznych. Sama zaś, dwa miesiące od ślubu została pobłogosławiona przez Najwyższego poraz pierwszy, syna rodząc. Imię nadano mu stricte okcytańskie, Tierri.

    [​IMG]

    Wielkim szczęściem było dla pary to narodzenie, oznaczało bowiem szczęśliwą kontynuację rodu, a i świadczyło o uczuciu wielkim, łączącym młodych. Zaiste, oderwać momentami było ich od siebie ciężko, szczególnie latem - zakochanego hrabię nie sposób było radzie złapać, jak dzieci latali za sobą, gonili hrabiego uciekającego od obowiązków do lubej. Przyszła jednak jesień, pogoda zmierzła, a i Florenc spoważniał i stonował się w uczuciu - postanowiono zebrane dukaty na obronność Prowansji poświęcić. Plac treningowy poczęto organizować, dwa wielkie poligony powstać miały - jeden na zachodzie, nieopodal Marsylii, drugi w połowie drogi między Forcalquier a Tulonem. Pierwsze 150 dukatów włożono w tą pierwszą decyzję.

    [​IMG]

    Jak już mówiłem zapewne, żona Florenca - Joanna - przyjęła na siebie obowiązki kanclerza. Obyta była w tym, co w okolicy domeny się dzieje, za sprawą swych znajomości i dobrych kontaktów z niedalekim Papiestwem, żyjącym w Avignionie na wygnaniu. Od jednego z doradców papieża, Giorgia, przebywającego czasem na zamku Pontevesów dowiedziała się hrabina, jako jedna z pierwszych, że na konszachtującego z Maurami i tolerującemu ich obecność królowi Majorki, imieniem Jaime, spadła hańba i tragedia, słowem - ekskomunika. Rad był Papież z gnębienia grzesznika i nie miał nic przeciwko uderzaniu w jego ziemię. Sam król, ulękniony straszliwie zwariował, oddał swą koronę* królowi Aragonii i przyrzekł być jego wiernym wasalem, ruszając wespół na krujcatę. Mówiłem o Ósmej Krucjacie? Nie muszę. Papież wezwał do wyzwolenia Ziemii Świętej, ale mało kto traktuje go poważnie. Chociaż Pere Aragończyk nabrał się i ruszył, lecz na Afrykę. Sytuacja była przednia - Majorka traciła swoich synów na wybrzeżach Maroka, Aragonia takoż, a okcytańskie Montpellier w rękach szaleńca aż prosi się o wyzwolenie z rąk grzesznika. Hrabia Ponteves, przy poparciu Papieża wysunął rozszczenia do okcytańskiej ziemii, ściślej zwanej Wschodnią Langwedocją.

    [​IMG]


    Kolejna zima upłynęła na zbieraniu pieniędzy na wojnę, oraz drugi plac treningowy. Skarb pęczniał, choć nie pękał w szwach. Wiosna jest ważna z powodu dwóch rzeczy - upragniony poligon na wschodzie został ukończony, a hrabinie Pan pobłogosławił poraz drugi, co było wielkim szczęściem dla pary. Po pięknej wiośnie przyszło lato, słońce, nowe wina...Tego lata jednak dwójka była bardziej stonowana. Florenc nie musiał się chować przed gubernatorem, para nie uciekała do okolicznych wsi, by się bawić, słowem - wspaniała, romantyczna, wręcz prowansalska miłość, opisywana przez bardów dojrzała w śródziemnomorskim słońcu. Jak wino. Zresztą, wiele rzeczy w Prowansji dojrzewa na zasadzie wina. Ale nie o tym szlachetnym trunku, w czerwcu na hrabiego spadł problem kleru, który wydumał sobie, że potrzebuje więcej pieniędzy. Florenc kazał jednorazowo zwiększyć dziesięcinę dla chłopów wolnych, potajemnie potem oddając im część strat. Nie były to wielkie sumy. Tymczasem mijała już jesień, lepszej okazji być nie mogło - choć z jednej strony Maranidzi wchodzili już do samej Aragonii, Ponteves postanowił schować przyrzeczenia wiary do kieszeni i szykować się do odbicia z rąk Majorki swojego, okcytańskiego Montpellier..

    [​IMG]

    Powołując pod broń ledwie połowę armii, jaką Prowansja byłaby w stanie wystawić (hrabia nie czekał, a te siły były wystarczające), na czele swojej armii ruszył w stronę swojej nowej zdobyczy...tego roku mieszkańcy Montpellier spędzili święta na walce w powstaniu przeciw Majorce. Bardzo wspomogli tym wyzwolicieli miasta, a hrabia Florenc mógł uznać mury Montpellier za zdobyte równy miesiąc później, 17 stycznia nowego, 1340 roku. Potem rozegrała się największa(choć wielkością ni średnia; kalkulacje Rady były celne - nie było z kim walczyć) bitwa o Montpellier. Hrabia Jacy, Pere(nazywany żartobiliwie Małym - był imiennikiem króla aragońskiego, dla odmiany nazywanym Perem Dużym) zebrał ledwo 620 wojaków ze swej górskiej domeny i chyba licząc na gromy boskie ciskane w wojska Florenca uderzył. Zaiste, skrawił się tylko, połowę wojsk tracąc, niewiele sam czyniąc. Krój Majorki, Jaume posłał propozycję do hrabiego, pokornie odstępując miasto w zamian za pokój. Jako rzekł, tak się stało.

    [​IMG]

    W dalszej kampanii nie ma ciekawych rzeczy, o których można by prawić. Ale aby w pełni połechatać ze swojej strony papieskie ego (to nie miała być wojna ofesywna, a wyzwolicielskia; nie szliśmy na nią po łup, ale po wyzwolenie ludu z rąk ekskomunikowanego. Zdaniem Papy oczywiście) ruszył Ponteves z armią w głąb Aragonii. Nie łupił, ani nie gromił ludności - poszukiwał tylko wojowników, których mógłby zetrzeć na proch. Pod Nimes, spotkał hrabia resztki wojsk Pera, ponownie je dziesiątkując. Po spokojnym marszu przez aragońską krainę, nieopodal murów Leridy napada na wojska Prowansji sześć setek, zapewnie najemnych. Rozgromieni i rozbici psychicznie uciekli w liczbie niecałej setki do zamku i nosa nie wychylili do czasów, gdy Maurowie przybyli. I jeszcze u podnóży Pirenejów złapał Florenc nieszczęśliwego hrabiego Jacy. Nawet nie walczyliśmy, znudzony Florenc i zatrwożony Pere podpisali ugodę; niedługo później pomiędzy Aragonią a Prowansją pokój nastąpił, co nie oznaczało końca wojen dla tych pierwszych. Jak pokazała historia, powiedzmy...nastąpiła kontrrekonkwista z rąk arabskich. Ale o świecie zdążymy jeszcze kiedyś powiedzieć.

    [​IMG]

    W tak zwanym międzyczasie należy nadmienić, że wybrano Tierriemu towarzystwo na przyszłość - następca będzie obracał się w towarzystwie szlachty, ale to tylko mała sprawa, bo sam Tierri ma ledwo roczek. Uniżony król Aragonii zwrócił resztki swych bogactw** hrabiemu za wycofanie się z jego ziem. Suma sumarum, wyszedliśmy z tego konfliktu na plusie. Odzyskaliśmy koszta wyprawienia wojska, niewielu ludzi utraciliśmy - ledwie cztery setki, z czego dwie nie zabite tutaj, a w późniejszej walce z Maurami, dla której w Hiszpanii zostali - ale przede wszystkim zdobyliśmy Montpellier i wszystek Langwedocji Wschodniej z całym jej dostępem do Mer Mediterrane. Ogromny to zysk, nie tylko dla skarbu, ale dla prestiżu i dzieła zjednoczenia Okcytanii przede wszystkim.

    [​IMG]

    I szczęście, radość porywa Marshelię, Tulon, Montpellier nowe - wielki hrabia Florenc de Ponteves podnosi krzyż okcytański z dna oceanu zapomnienia. Odbudowywuje potęge, stawia kościoły, zamki nowe i grody...Papież jednak butnym i wymagającym ojcem Kościoła, oczekiwał od hrabiego jeszcze pokonania Maurów i zdobycia Aragonii, a przede wszystkim wielkiego wynagrodzenia za ułatwienie zdobycia miasta. Nie bez znaczenia jest takoż pozycja Filipa Walezjusza, Legata Papieskiego. Kanalia się zlękła, że na południu rodzi się nowa siła - sakiewkami złota omanił pana Awignionu i w oto ten sposób, początkiem listopada do Chateau de Ponteves wieść straszna - Hrabia z Kościoła, razem z Radą wykluczony! Cóż za zniewaga! A jaka hańba! A czyn ten odwrócić miał lud od umiłowanego pana. Niestety - lud poczuł jedynie większą więź z niesprawiedliwie osądzonym, wszakże to przecież w Okcytanii Katarowie żyli, tutaj też duch Katarów się ostał - możni jak mur stanęli za hrabią ukochanym. Papieżowi ręce związali, ten bowiem hrabiego sobie cenił, acz jeszcze bardziej cenił sobie dziewki i sakiewki Walezjuszów, kanalii podłych, kryptogermańców.

    [​IMG]

    Czyn ten różne reakcje w okolicy - Walezjusz, Kaiser i Aragon w śmiech - szansę na połknięcie karzekła mają. Andegawen splątany w myślach, małe zaś państwa Italii - Genua, czy Toskania swe poparcie dla hrabiego deklamują. Co prawda, to prawda - bolesna to sprawa, acz hrabia na rozum wziął i w swym prowansalskim sercu napędzanym wiarą i winem wybaczył Papieżowi ten nietakt i poprzysięgł krwawe rajdy na Północy. Eksomunika nie zmieniła w żaden sposób stanu ekonomii - jeżeli Aragon chce, handlować z nami nie musi, może pić swoje siki zmieszane z krwią Maurów, zwane winem barcelońskim. Potężne zyski generowało hrabstwo, pomimo niewielkich kosztów silnym wsparciem dla króla Roberta się stało. Wielkie pieniądze błyskawicznie zapełniały kiesę hrabstwa, tak więc rozpoczął się od połowy roku 1340 okres, zwany Wielką Inwestycją, gdyż co chwilę coś budowane było. Rosła kraina w siłe niespotykaną, bogactwem i pięknem, a przede wszystkim winem maniąc.

    [​IMG]

    Niespodziewankę przynosi czerwiec, gdy jeden z dalszych członków rodziny de Pontevesów, wracający z krucjaty w Hiszpanii Zavie wraca do ojczystej, wolnej ziemi, o czym dowiedział się na dworze w Neapolu. Widząc dojrzałego, ustatkowanego siostrzeńca rządzącego krajem Zavie postanowił wrócić do swojej ziemi. Mając pewne doświadczenie w walce, został wybrany na marszałka wojsk prowansalskich, głównego zastępcę Florenca.

    [​IMG]

    Powrót wujka Zaviego przypadł na lokalne prowansalskie święta ludowe, związane z latem. W tym roku dopomóc w organizacji ludziom chciał miejscowy kler, co było też wyrazem poparcia dla ekskomunikowanego. Florenc odłożył pewną inwestycję na najbliższy czas, by tylko móc wspólnie bawić się z klerem i ludem. Wspaniałą manifestacją jedności było to święto, a także miłym powitaniem dla powracającego w te strony Zaviego. Każdy wraca do Prowansji. Wujek Zavie też, chociaż mógł sobie chędożyć i grabić za darmo gdzieś w bitwach granicznych w Azji Mniejszej.

    [​IMG]


    Inwestycje zaś...jak już mówiłem, wiele pięniędzy spływało do skarbca...ale otóz...nie, uno momento companeros! Widzicie ten przygnębiający widok? Oprócz złamanego serca to druga zła rzecz, która trafia w Prowansalczyków - pusta butelka wina! A i wasze butelki powoli mają dno prześwitujące. Trubadur bez wina opowieści nie może kontynuować, nie może być! A wy bez wina nie możecie słuchać. W ogóle, późno już. Wracajcie do domów. Przyjdźcie jutro, będzie czekać na was wino, wino, jeszcze troche wina i stary trubadur ze swoją historią. Adieu, towarzysze!





    Fin.


    _______
    Szoł mast go on ;)

    * - Nie wiem, ale królestwo Majorki zostało wasalem Aragonii, nie wiem jak :O A eksomunike naprawde dziad ma.
    ** - 22 dukaty dostałem. Tracąc 5 za utrzymanie armii jakoś tam jest ;)
    *** - nie wiem, dlaczego dostałem ekskomunike. Żadnych eventów nie było. Trudno, dam se rade.


    Następne odcinki będą dłuższe, a nawet jak nie, to trudno ;D Cel brzmi 1419
    Szybka odpowiedż is yours, folks! Ocena eksperymentalnej grafiki by się przydała ;D

    Aje.
     
  3. Ober

    Ober Ten, o Którym mówią Księgi

    Occitania Es Immortala!

    [​IMG]

    Florenc de Ponteves, hrabia Prowansji, Montpellier i Forcalquier, lennik króla Neapolu Roberta/Amadeusza D'Anjou(Andegaweńskiego)


    "Jakby koń z urwiska..."


    Winem ukontentowani za wczorajsze pożegnanie? Taak. Widać, oczy wam, jak legendarne perskie szmaragdy się błyszczą, a ślina z kącika warg ucieka. Nie krępujcie się, nikt tej potędze nie może się oprzeć. To jak miłośc towarzysze, tak tak! Wino najprzedniejszą niemal rzeczą tych stron. Winem raczył się i nasz hrabia i zawsze do uczucia prowadziło. Jeżeli już zakosztowaliście, mogę wam wytłumaczyć.

    [​IMG]

    Wielkie zapewne szczęście swoje opiewał Florenc przy winie(a jakże!), gdy brzemienna jego żona wydała trzecie swoje dziecko. Wiem, ostatniego razu nie dopowiedziałem wam, ale było wielkie nieszczęście w rodzinie hrabiego. Drugim dzieckiem pary była Mabila, od urodzenia bardzo słaba i chorowita szybko odeszła z tego świata. Zaiste, ból był ogromny, ale jeszcze bardziej obojga złączył. To nie Rzesza, gdzie hrabia wyrzuca swą niedawną żonę przez okiennicę, bo mu syna nie powiła. Ból został przeżwyciężony, a wielki smutek w zapomnienie, bowiem następna z córek, Flora, dziecięcym wdziękiem i siłą od małego imponowała. Zaiste, wynagrodził Bóg uniżonemu hrabii cierpienie, zsyłając tak cudowną córkę. Minęła tak oto jesień, radosną tą nowiną...

    [​IMG]

    Podobnie ważnym dla obronności domeny było zorganizowanie pod okiem włoskich (Butny Senior wszędzie musi łapska wepchnąć) pomocników z samego, Wieczystego i Zaprawdę Boskiego Neapolu (zrobimy z niego coś na kształt greckich kolonii) Prowansalskiej Akademii Wojskowej. Oczywista, przewodzeniem tej organizacji trudnić począł się Marszałek, a jej istnienie miało zwielokrotnić wydajność szkolonego rekruta. Sprawy obronne dla Prowansji były ważne, rozumiecie - z każdej strony wróg czycha, a masy on zwykle ma, bo samej Francji i Rzeszy może nam przyjść czoło stawić. Zastępy jednak ogromne, a w samym Montpellier, rachmistrzowe rachunki i ankiety wywnioskowały, że siedem tysięcy z czego jedną siódmą rycerstwo, wystawić możemy. W samym Montpellier! Więc jak widzicie, agresja żadna nie jest nam groźna. Poza tym, Walezjusz w ciężkie wojny z Anglią się wplątał, Kaiser zaś chce rozciągać swe ziemie na bliżej nieznane nam rubieże.

    [​IMG]

    Kolejny rok mijał bezpowrotnie. Kolejna zima, której to winiarze doglądali i kosztowali swych wyrobów, tworząc nowe specyfiki na następne lato. Kolejne święta, śnieg...trubadurzy skryci w zaciszu tawern, wiecznie rozgadani - jak ja - opowiadają historyję o nieustraszonych wojownikach Rekonkwisty, miłościach księcia Rajmunda, legendy o Katarach nieustraszonych, słowem - życie w Prowansji nie zmieniało zimą biegu, a raczej zmieniało swoje miejsce. Może i dom nasz gorącą krainą śródziemnomorską, acz i tutaj zima potrafi dokuczyć. Choć w sumie nie jest nam aż tak tragicznie, jak rzekomo we wschodnich krajach Cesarstwa, nie mówiąc o krainach w dorzeczach Vistuli czy dalekiej Rusi. Tam rzekomo ludzie noszą trzy kożuchy, a po swoich zamarzniętych jeziorach przebywają drogę od listopada po sam mars, co jest możliwe. Wróćmy jednak o wiele bliżej, do Chateau de Ponteves. Choć trochę stary i bliznę niejedną na ciele z czasów walk z Maurami dzierżył wspomniany wujek Zavie, zapragnął i on wreszcie odnaleźć miłość swojego życia. Nie było o to trudno, Joanna postarała się o odpowiedni rozgłos, plotkę puszczając, aże pomiędzy krajami sąsiędnimi krąży waleczny rycerz, szukający damy. Wrócił z poszukiwań wujek na ostatki śniegu, a pierwszy dzień miesiąca nowego dniem zaślubin był - i aż dziw, że dwie Joanny od tegoż dnia po zamku się krzętały. Druga, wybranka wuja jednak była nieco starsza, a co za tym idzie dojrzalsza odrobinę i wykształceniem imponowała. Kościół św. Franciszka w Aix* rozbrzmiał dzwonami pierwszego marca, gdzie nie tak młoda para powiedziała sobie tak.

    [TABLE]Prowincja|Budynek|Data|
    Montpellier|Plac Treningowy|14 X 1341
    Prowansja|Akademia Wojskowa|8 I 1342
    Forcalquier|Port Lokalny|23 II 1343
    Montpellier|Akademia Wojskowa|1 V 1344
    Prowansja|Szkoła|13 X 1344
    [/TABLE]​

    Ostatniemy czasy wspomniałem ja o inwestycjach. Zaiste, okres czeterch lat między wojnami był czasem wielkiego wzrostu, wręcz bogacenia się krainy! Oprócz jednak tych wielkich inwestycji, które Prowansji wiele zysków przyniosły, liczyło się także wiele bardzo małych inwestycji. Florenc dał się wówczas poznać jako władca hojny i sprawiedliwy. Każdy, kto pewną niedogodność uniżającą Prowansalczykowi musiał znosić, pieniądze na rozwiązanie je dostawał z hrabiowej kiesy. Wiele powstało dróżek, łączących drogi główne z małymi wsiami. A to coś odbudować, a to rozszerzyć młyny, a to zorganizować nowy kościółek dla oddalonych od niego, a to most nareperować, umocnić straże graniczne przed rzezimieszkami - wiele małych i nastręczających chłopstwu problemów spraw było rozwiązywane. Florenc finansował wszystkie działania na prowincji, na której to poziom życia znacznie się poprawił. Wielkie poparcie i u chłopstwa, nierzadko plecami odwrócon do hrabiego za Nakaz Awignionu, zyskał i tymże wszystkie stany pozytywnie nastawione do Pontevesa, który budował, reformował, inwestował. Pieniędzy w skarbcu zaiste wiele i starczało ich na wszystko. Bogactwo wielkie się działo, miast biednym rozdawać, zapewniano im takie warunki, by sami mogli zarobić więcej i żyć lepiej.

    [​IMG]

    Ach, miał pewnego dnia majowego ubaw Hrabia, ubaw rada i żona, Zavie, trubadurzy, słowem - cała Prowansja w maju opłakiwała się ze śmiechu, płuca wręcz wypluwając, patrząc na nieudolność Roberta, starego już i wiecznie podchmielonego dziada, którego posłańcy klęczeli przed Florencem, błagając o regimenty. Prowansja stanem niemal wolnym - takoż hrabia zbywał proszących mówiąc, że atak Walezjusza nastąpi z dnia na dzień, jak grom. Co prawdą nie było, bo Kryptogermaniecki Dziad palił i zdobywał ziemię angielską, wespół z Albą i niby jak miał uderzyć na Pontevesa? Choć dziadem był, za wymówkę służył niezgorszą paryski król. Jasne - z pomocą zastępów Andegawena z dalekich Węgrów Papieża - trzeciego w tej wojnie - załatwił i do oddania Awignionu zmusił, acz dopiero po dwóch wiosnach, a tak dał dwukrotnie (to dopiero raz pierwszy) splądrować swą ziemię, swój cudowny Neapol, ach płakać musiał rzewnie, aż padł na zawał, bo niedługo po wojnie na tron wkroczyło dwuletnie dziecię, Amadeusz. Zgorszony się poczuł hrabia, wiedząc, że ktoś taki seniorem jego jest. "Trudno. Jak dorośnie, to zazna bólu" - zwykł mawiać Ponteves.

    [​IMG]

    Ale o wiele ważniejszy od jakiegoś tam Włocha, czy Neapolitańczyka był własny, rodowity mieszkaniec Okcytanii, następca ojca, czyli syn jakbyście się nie domyślili. Tierri z każdym dniem u boku szlachty ogłady nabierał i manier dobrych. Serce po ojcu podobne, do intryg i mieszania pod stołem nieskłonny, zawsze prawdę mówił wychowawcom i sumiennię pracę wykonywał. Piękny owoc pięknej miłości, rzekłbyś. Zaiste, prawdą to, azali Bóg nagradza dobrych ludzi. Chateau de Ponteves będzie miał w przyszłości godnego obrońcę. Oczywiście, nie zapominajmy o Florze - urocze dziecię znalazło się w rękach niań, służby a i kontakt z matką miało nierzadko, wspaniale się działo na zamku, jeżeli mówić o uczuciach i rodzinie.

    [​IMG]

    Przyszedł rok 1344. Przedni był! O bogactwach krainy i wielkim zwycięstwie nad Andegawenem lat parę w tył wiedziała już krześcijańska Europa, poczęła więc odwiedzać Prowansję, a lato tegoż roku cudowne było! Pogoda idealna dla winogron, wina cudowne i wystawne kupowali na zapas Włosi, Francuzi, Okcytańczycy rodzimi z innych hrabstw, dalecy mieszkańcy Grecji, nawet znalazł się jeden Słowianin z dalekiej krainy! Imieniem mu Przemysł bodajże, z Pragi czy Cracovii nie pamiętał już pertraktujący z nim naówczas Vergoix. A więc i tak daleko dotarła wieść o mężnych obrońcach swojej ojczyzny, których to kraina i słońcu i rzecz jasna winie skąpana. Rok 1344 był wspaniałym wręcz! Jesienią, gdy stranierich do nas już tak nie przyciągało, ukazał się efekt cudowny inwestycji drobnych - o wiele łatwiej przychodziła chłopom egzystencja, niżli roki dwa w tył w zimie, co sukcesem wielkim było! Nie każdy władca o swych najniżej uniżonych obywateli dba w ten sposób. Ponoć, regentowie Przecudownego Neapolu, słyszawszy o tych cudach sami chcieli coś na kształt podobny w swoim Cudownym Mieście uczynić. Następnyż rok był niewiele gorszy zresztą, acz recesji nie zapowiadał aż tak tragicznej...


    Kolejna, o wiele łatwiejsza dla ludzi zima, bo bardzo łagodna a i postęp na prowincji minęła, a wiosna zawitała, w nieskończonym cyklu śniegi odrzucając i wynurzając kwiaty z podłoża. Sama zima była także pełna radości - już po raz czwarty powiła Joanna, tym razem zaś syna, drugiego w kolejności do tronu, a Amadeuszem go nazwano, takiż to był żony kaprys, a mąż najbliższy odmówić nie był w stanie. Powoli zagęszczenia człowieka na zamku hrabiowym zwiększało się każdego roku, co wielkim szczęściem pary, rodu, hrabstwa było. Widać po latkach paru, iż uczucie prawdziwe nie zgasło i nie zagaśnie, oboje nawzajem wciąż się miłowali, będąc idealnym, wręcz wyjętym z opowiadań trubadurów miejscowych przykładem miłości. Zali to Prowansja, nieprawdaż? Rzeczy takież tutaj są oczywistą oczywistością, to my wymyśleliśmy romantyzm - a nie Włosi, jak utrzymują niektórzy. Czy Włoch mógłby coś tak pięknego i wspaniałego opisać? Włoch może jedynie buty nam, prekursorom miłości pisanej buty czyścić.

    [​IMG]

    I gehenna! Armageddon! Zejście straszliwe! Gdy zima kolejna opadała, gdy przebiśniego warstwę puchu przebijały, tragedia! Będący w Marsylii regent obwieścił, iż całą Europę, cały świat ta plaga dziesiątkuje! Plaga! W momencie rozkwitu, niemal nóż w plecy, niemal skok rozpędzonego rumaka z urwiska kilometrowego! Za jakie grzechy?! Dziesiątkowani nieznaną chorobą wszyscy! Okcytania cała, Sabaudia, Italia, nawet ta przebrzydła Francja! Choć im to dobrze, że tak. Zaraz okropna, zwana morową, masowo ludzi na Sąd Ostateczny zbiera. Okrutny danse macabre dzieje się na oczach ludzi w każdym mieście, wsi, przy drogach. Nikt nie może być pewien, kiedy smirc nadejdzie. A jak uchwyci...nie puści bracie, nie licz! Kwitnącą, rozpędzona Prowansja padła...zahamowana przez tragiczne zrządzenie boskie, przez nieznaną nam plagę morową, którą przez szczury jakie czy inne paskudztwo otrzymaliśmy i cierpimy straszliwie...

    [​IMG]

    Strach mówić dalej, strach mówić co się działo z ziemią naszą...okrutnie dziesiątkowana, tępiona, skażona okrutną chorobą, oczekiwała na lepsze czasy...






    Fin.



    _______________
    Uf, geez. Z dedykacją dla mojej kochanej Szyszki :* Mam nadzieję, że ci się podoba się i nie tylko tobie ;)
    A jak się podoba, to złap za odpowiedź szybką, jejeje *****!


    Ober;D
     
  4. Ober

    Ober Ten, o Którym mówią Księgi

    Occitania Es Immortala!

    [​IMG]

    Florenc de Ponteves, hrabia Prowansji, Montpellier i Forcalquier, lennik króla Neapolu Amadeusza D'Anjou(Andegaweńskiego)


    "Tragiczne żniwo"


    Co tu dużo mówić kochani...okres to był tragiczny, a i niewiele danych z tamtych czasów zachowanych zostało...pełny to okres wydarzeń tragicznych na dworze, które główną tematyką lat pięćdziesiątych były...

    Otóż, od kiedy mór zbierał w krainie trubadurów i wina żniwo okrutne, od roku 1346, jak się notuje, na ziemiach hrabstwa notuje się ogromny regres, zastój, dekadencja. Miasta zasiane trupami, ziemia opustoszała, ogromna plaga zmiażdżyła dynamiczny rozwój. Ten okres to najchudszy i najmniej obfitujący w wydarzenia w dziejach hrabstwa. Zaraza ta Prowansję gniotła niemal najbardziej bezlitośnie z wszelakich w Europie. Doszło do momentu nawet, że niemal w całej okolicy mór odszedł w zapomnienie, kraina nasza zaś dalej gnębiona i tępiona przez boskie skaranie... jest to przyczyna wielu, zaprawdę mówię wam wielu tragedii, okrutnych i straszliwych zdarzeń, które zatrzymały hrabstwo w czasie...

    [​IMG]

    A jednak, jak mawiają - miłe złego początki - jesienią 1348 roku w Montpellier i Langwedocji Wschodniej ludzie wrócili do życia, jakie toczyli niecałe trzy lata temu. Wspaniała to nowina - a zali zmorę uda się jak najszybciej wygnać z krainy? Jednakże racja - jedynie był to początek miły tragicznej sytuacji - zaraza i tak ruszyła na wschód i z zachodu, jednocześnie uderzając we wschodnie krańce hrabstwa. Może i w Montpellier więcej dukatów było generowanych, jednakże ciągłości w walce z chorobą nie było, a kraina dalej kołatana przez śmierć, głód i zarazę...

    [​IMG]

    Niewiele informacji zza granicy docierało do Chateau de Ponteves. Jedna z nich głosiła, że Papież na nowy dom wybrał sobie Akwizgran, uciekając przed Królestwem Neapolu z Awignionu. W momencie wybrania na Papieża biskupa Kolonii, obwieszczono przeniesienie Stolicy Apostolskiej na północ. Czekać tylko, aż w końcu w tej dzikiej ucieczce Ojciec Święty będzie kierował swoim ludem znad Sundu, Fjordów, czy dalekiej Szkocji. Na początku 1350 roku zaś, zszedł tego świata, szczęśliwy, na swojej rodowitej ziemi, marszałek armii "wujek" Zavie.

    [​IMG]

    Jak już mówiliśmy, pod koniec roku 1348 zachodnia część hrabstwa okazała się uwolnić z okowów zarazy. Wiele inwestycji tam poczyniono w tym czasie. Prowincja sama może się nie wzbogaciła, ale zyskała wiele ważnych placówek, które czynią ją o wiele cenniejszą.

    [TABLE]Lp.|Budynek|Data
    1|Port pełnomorski|2 VII 1348r.
    2|Konwent Templariuszy|13 III 1351r.
    3|Stocznia transoceaniczna|15 III 1356r.
    4|Szkoła|18 VI 1357r.
    5|Średni zamek|~ 2 połowa 1362r.[/TABLE]​

    Był to jedyny region, który przez 15 lat ruszył do przodu...w ostatnim okresie "zdrowej egzystencji" Forcalquier, udało się tam zorganizować jedynie sieć pocztową i szkołę, do początku 1350 roku, tragicznej inwazji szczurzej zarazy.


    [​IMG]

    Za to cała Italia południowa, czyli władztwo naszego seniora, zostały uwolnione od choroby do końca 1352 roku. Rada regencyjna władająca w imieniu Amadeusza - a później sam królewicz w dojrzałym już wieku - rozpętało potem wiele dzikich i barbarzyńskich wojen. Jednym był atak na własnego pobratymca, króla Węgier. Neapolitańscy posłańcy wręcz molestowali, jeden po drugim hrabiego Pontevesa w sprawie regimentów. Ten zawsze odmawiał, raz - dysproporcja sił pomiędzy nim, a Walezjuszem nigdy nie była tak wielka na jego niekorzyść, a dwa - nie chciał i nie musiał posyłać swoich do walki o bezwartościowy odłóg nad Danubią. Wielokrotnie pogorszyło to okropnie relacje pomiędzy nami a seniorem, w pewnym momencie nawet uznani zostaliśmy za spiskowców - a roku 1353 zawarliśmy pod stołem potajemny akt wzajemnego wsparcia z księciem Mediolańskim. Sprawiło to, że patrzono na umęczoną chorobą krainę, jak na rebelianta.

    [​IMG]

    Tragedii najwięcej zdarzyło się w roku 1352. Dzieci Zaviego wszystkie, oraz Flora i Tierri...zachorowali...co najtragiczniejsze jest takie, że ani Tierri, ani Flora zejścia nie przeżyły...okropne to były dni! Hrabina bliska śmierci z samej siebie, z hrabią nie lepiej wcale. Fakt - dalej ród kontynuację ma, ale co, jeżeli mieć jej nie będzie? Szczególnie żal właśnie młodego następcy - czternastoletni chłopak, który miał być jeszcze lepszy od ojca, na zarazę zszedł w przeciągu tygodnia...okrutne dni, okrutne czasy...pokarał Bóg strasznie hrabiego, pytanie za cóż?
    Lud także strasznie cierpiał z powodu męki hrabiego. Zresztą - każdy wtedy cierpiał. Nawet przepiękna latem Marsylia była wtedy trudna do zniesienia - trupami czuć było i za miastem, a samo ono przez niewielu ludzi zamieszkane, ledwo jedną dziesiątą jak przed zarazą...

    [​IMG]

    Zaiste! Spiskowali! Hrabia Monferratu, nazwiska tego jegomościa nie pomnę, zaangażowany był rzekomo książe sycylisjki, z zewnątrz tak zwany zarządca Rzymu, a nawet rzekomo król Węgierski Charles nawet potajemnie(!) maczał palce. Chodziło o zwalenie z tronu Amadeusza z Neapolu. Florenc miał rzekomo zyskać wolność. Ale ruszył głową - madziarski odłóg bądź co bądź szans z kwitnącą Neapolitaną nie ma, Papież niewiele może, Monferrat jeszcze mniej. Mnie samego męczy ten okrutny mór...ale co by się stało, gdyby Neapol o wszystkim się dowiedział...?
    Dowiedział. Och, uznany został Ponteves za światłego lennika, spisek na panewce spalił, ale to i dobrze. Nie walczmy, dopóki nie możemy.

    Następne lata straszliwe...kompletna pustka w hrabstwie...nikt i nic nie docierało do Prowansji...głuche lata ciszy, hrabia zamknięty na zamku, jedynie do Montpellier cokolwiek docierało...docierały informacje o sukcesach Kaisera w krucjatach...rzekomo dotarł pod samą Persję, a tam jednak już ogromny kraj, Ił-Chanatem zwany, zaczął bronić się współmiernie do ataków Niemca.

    [​IMG]

    Udało się np. reaktywować misję Joannitów w Ziemi Świętej. Ulokował ich Kaiser w Tortosie, przedsionku do wielkich miast Lewantu. O ile wiadomo, nikt z hrabstwa nie ruszał na Krucjatę. Jednak wezwania Papieża znalazły ujście - ruszył Kaiser z całą armią, chociaż Jerozolima wciąż w łapach niewiernych, Egipt i część dawnego Bizancjum w Azji dzierżone ręką krześcijan.

    [​IMG]

    Całe szczęście, okrutny okres powoli zaczął jakby się kończyć. Zaraza - zdawałoby się - powoli zaczęła ustępować, mijała juz dekada i lat pięć mroku, ale szczęśliwie, szczęśliwie! Amadeusz dorósł. Po raz pierwszy szczęście uśmiechnęło się do hrabiego, jak dawno tego nie robiło - chociaż Amadeusz był raczej przeciwieństwem ojca, był świetnym następcą tronu Prowansji. Wyrósł na wojownika. Z lekkimi skłonnościami do fanatyzmu, jednakże wyrósł na wojownika godnego Okcytanii. Mógł sam kierować armią z dobrym skutkiem, często zaskakując ojca pomysłami. To on, pierwszy po wielu latach zdecydował się ruszyć dalej, sam ruszył na poszukiwania żony. O zgrozo - trzecia już Joanna - czy to jakieś dziwne przeznaczenie? - acz udał się ten ruch następcy nowemu, trafną - choć nie krasawicę - acz ładną pannę brać za żonę. Z Burgundii ona, chociaż znaczenia to nie ma - dla Prowansalczyka miłość granic nie ma. Ślub ten jakby początkiem odnowy hrabstwa - tym bardziej, że niedługo później w błogosławiony stan ukochana Amadeusza weszła - nad Prowansją jakby Księżyc zachodzić poczęł, a Słońce wstawać. A co dla ojca najważniejsze - Amadeusz przyswoił sobie kulturę Okcytanów. To było li najważniejsze dla ojca - że idea Wolnej Okcytanii nie umrze nigdy, jakakolwiek zaraza i wojna jej by nie tłoczyła w zarodku, na Chateau de Ponteves. Poza tym, Florenc przygotował podstawy pod wojnę - zali Genua ofiarą paść miała, a granice chciał rozszerzyć na wschód. A jeżeli nie on - to Amadeusz, syn jego, następca tronu.

    [​IMG]

    Zaczynały się lata sześćdziesiąte. Choć dalej gnębiona, Prowansja, Ojczyzna Romantyków i Wina wstawała. Powoli jednakże, gdyż niemal wkopano ją do grobu. Wstać musi dynamicznie. Z zaskoczenia. Uderzy, niedługo. Mór zaczyna, ku radości hrabiego powolutku ustępować. Te piętnaście lat zarazy zdziesiątkowało Prowansję, zmieniło jej oblicze. Zahamowało jej dążenia...a szkoda, bo nieraz Walezjusz był w opałach...ale jeszcze się odbijemy. Nie ma innego wyjścia. Bo gorzej być już nie może.


    Fin.






    ___________
    Kurde :F
    Zaraza kompletnie zwaliła ten okres. Strasznie mnie dziesiątkuje tak, że nawet nie mam o czym pisać, bo nic się nie dzieje, a nie będe pisał o bezsensownych randomach :F
    Także długość, jakkolwiek bym się nie starał, jest rozciągnięta i tak - piętnaście latek, bo odcinek kończy się w maju 1362 roku.
    Następne muszą być lepsze - jak wreszcie mór odejdzie, znowu będę horrendalnie bogaty, znowu będzie dobre wino, znowu będzie o czym pisać.
    Musicie wybaczyć - najlepiej ten okres po prostu przejść i opisać.

    Wiem, że jest nudne - starczy jeden komentarz, żeby mi odcinków nie skleiło. Następny może bym napisał i jutro, może i nawet dzisiaj :)D), ale jednak.


    Ober
     
  5. Ober

    Ober Ten, o Którym mówią Księgi

    Occitania Es Immortala!

    [​IMG]

    Amadeusz de Ponteves, hrabia Prowansji, Montpellier i Forcalquier, lennik króla Neapolu Amadeusza D'Anjou(Andegaweńskiego)


    "Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem."


    Trwało lato roku 1362. Kronikarze notują, iżli piętnasty rok jest to okropnej zarazy, o której mówiłem nieraz już. Jak się okazało, ostatnim rokiem on nie był, nawet nie przedostatnim. Choć początek nowej dekady dał li ksztę nadziei tym, którzy żyli, dalszy jej okres odebrał resztki i spaczył większość prowansalskich umysłów. Sam hrabia powoli przestawał być czuły na ból. Uratował sukcesję hrabstwa, więc jedno mu było, co się z nim stanie.

    [​IMG]

    Jak zapewne się domyślacie, ciężkie to były lata...od dawien dawna w centrum i na wschodzie hrabstwa żadnej innowacyji nie dokonano. Strasznym to zdarzeniem było, wyludniały niegdyś pełne radości i życia krainy. Nie było wina. Nie było trubadurów. Do Marsylii zawijali praktycznie tylko posłańcy Amadeusza, wnoszący później o mobilizację u hrabiego. Ni żywej duszy, okropna pustka i cierpienie i dlaczego właśnie hrabia wierny i pokorny Bogu, a nie bratobójca i zabijaka Andegawen, czy Kryptogermańska Żmija Walezjusz cierpieć li musi? Niezbadane są wyroki Boga.

    [​IMG]

    Wkrótceż, hrabia był niemal pewny swego niedługiego zejścia z tego świata. Zaiste, spełnionym on człowiekiem już był, ostatni cel mając w życiu - utworzyć chciał z Prowansji księstwo, ale jedynie połówkę tej krainy kontrolował - w oczach zewnętrznych uznany byłby ten ruch za uzurpację i chciwość. Należało odbić większość Prowansji wschodniej, coby uzasadnić dążenia swoje. Choć Florenc Genui, a Genua Florencowi w drogę nie wchodziły, plany jednego krzyżowała ta druga, walka więc musiała się między nimi wykrzesać. Wojna to nie w imię nienawiści, ale celu wyższego - walki o honor i tytuły.

    [​IMG]

    Zebrał więc li pewny śmiertki nadchodzącej hrabia całą armię - jak się okazało niedługo później, potężnie ją mór zdziesiątkował, nie słaba Genua, która ledwo połowę armii zebrała. Wynik wojny był wręcz oczywisty. Walczyć jednak trzeba, bo liczbami wojen się nie wygrywa, jak włoscy uczeni z Padwy, czy Bolonii mawiają. Pod Niceą samą napotkał na dwutysięczny regiment samego Gubernatora, który osobiście zamierzał dowodzić pierwszą linią obrony. Walka nawet nie trwała, mądry obrońca rzucił jedynie straż tylnią do osłony odwrotu, kierującego się do Ligurii - tak więc w powijakach, w manewrach pierwszy punkt padł na korzyść atakujących. Liczył, że obroni się pod murami Genui Bartolomeo, mylił się jednak srodze - i to nie z powodu geniuszu hrabiego, a zwyczajnej przewagi liczebnej.

    [​IMG]

    Florenc nie kwapił się z działaniem. Rekonesans uświadomił oblężającemu, że miasto tępione zarazą, poza tym chętnie podda się Prowansalczykom. W niecały miesiąc udało się zdobyć miasto, a do wojsk hrabiego dołączył wtedy wybitny dowódca wojskowy, jeden z ostatnich de Bauxów w tych stronach, Pierre. Nicea została zdobyta, ruszył wartko hrabia z ogromną armią, już podówczas okropnie zmiażdżoną przez ten mór! na samą Ligurię, do Genui, do domu Gubernatora. Pod samymi murami obóz rozłożył, acz czekać długo mu nie przyszło. Rzucił się w wir boju ostatniego Gubernator z całością sił, wątłych bo wątłych, acz w terenie obeznanych i przede wszystkim, zdrowych. Już wcześniej, hrabia oferował - odpuśćcie Niceę, a odejdziemy w spokoju. Nie usłuchali.


    [​IMG]

    [​IMG]

    Niech Pan nad jego duszą świeci...Florenc de Ponteves, hrabia prowansalski zszedł z tego świata czwartego stycznia Anno Domini 1363 w wyniku postrzału prymitywną bronią palną nieznanego pochodzenia, wcześniej raniony okrutnie mieczem w bok. Śmierć zaprawdę, rycerska, w boju o słuszną sprawę. Zlękł się gniewu i tego, że wojska potracił swoje Bartolomeo. Obległy wojska pod wodzą pałającego nienawiścią Amadeusza, tylko rozsądek marszałka wzbraniał go od zrównania miasta z ziemią...

    [​IMG]

    Złamany i upokorzony gubernator musiał się poddać. Otóż nie chciał uciekać on nad Morze Czarne, walcząc z nieuknionem. Poddał całą część italskiej Prowansji z Niceą włącznie hrabiemu nowemu, Amadeuszowi. To zwycięstwo, na które Andegawen przymknął oko, bardzo się na nim odbiło. Zwycięstwo Amadeusza i śmierć ojca tylko paradoksalnie przyśpieszyły bieg wydarzeń. Brawurowy władca począł działać. Prowansja była już w większości pod jego opieką. Nikt nie był w stanie jej zagrozić - Mediolan i Sabaudia były przychylne, Paryż z Londynem kotłowały się w bezsensownej walce, Andegawenowie nawzajem tłukli się o swoje trony. Najprzytomniejszy pośród tego był...Kaiser Rzymski. Naówczas cesarzem był Rydygier Wittelsbach, wierzący katolik, autor sukcesu Ósmej Krucjaty i przede wszystkim - wróg Andegawenów. Nienawidził tego porządku, dwóch królestw od południa mogących grozić jego władztwu. Jednocześnie Walezjusza nie trawił i z Plantagenatem negocjował, czy nie dostrzegacie przypadkowości układu aliansu w Europie? Zaiste, dotarł do samego Rydygiera prężny hrabia negocjować, porozumienia szukać w kreacji tytułu książęcego...

    [​IMG]

    Zaiste, przypadł hrabia miłosiernemu Cesarzowi do gustu. Prowansja niegdyś Księstwem Rzeszy była, teraz jednak nie szukał tam Niemiec wasala, a sojusznika. Zali oba rody francuskie ostrzą sobie kły na tę ziemię, bogatą i płodną, choć teraz gnębioną. Rydygier dostrzegał także możliwość wielkiego trójkąta, niegdyś mogącego pogrzebać Walezjusza. Widział cierpienia ziemi Amadeusza Cesarz, postanowił więc co następuje - Andegawenowie ze sobą wojują, zagrożenia więc dla Rzeszy nie stanowią. Rydygier poprze odpowiednimi przymiotami Cesarza żądania przyszłego księcia, ażeby uznał jego książęcą godność król Neapolitański i nie protestował przeciw przeznaczeniu. Może wybrać Neapol - albo wasal stopniem wyższy, albo Kaiser na koniu liberacją Rzymu się trudniący. Ruszył więc, pewny siebie Amadeusz, z kwitami odpowiednimi o poparciu Rydygiera, prosić - lub raczej żądać - seniora kreację i nadanie tytułu Księcia Prowansji. Przesłania mówią, że "oko króla zbierało, że raz po raz sprawdzał prawdziwość pieczęci cesarskich", acz w końcu, zastraszony i przekonany zarazem zgodził się na kreację tytułu Księcia Prowansji i nadania księstwu herbu, podług własnego uznania. Zaiste, odznaczał się nutką karkołomności, acz i tak jedynie przystankiem w drodze do królewskiego tytułu był, takoż niewielkim to było smutkiem.

    Następne trzy lata...? Bogacił się w dziatwę i następców Amadeusz. Dwójkę synów do czasu tego, Tierriego i Rainaulda. Ale razem następnym o następcach. Zaraza nie ustąpiła. Gnębiła rok już dwudziesty pierwszy ojcowiznę hrabiego...lecz pomimo to, pomimo trudności, duch narodu Prowansalczyków ożył, a pragnienie wolności wezbrało...a brzemienne to w skutki, powiadam wam...


    Finito.





    ______
    No, maszyna ;D
    Dziękujki wielkie dla Szyszki i Medka Miedzisławca :* Za pomoc.
    Znowu możecie rzucić dwa komentarze, nie obraże się.
    Tempo jest, za dwa tygodnie może AAR się zacznie w EU2 ten ;D
    Mógłbym napisać więcej...ale po co? Znowu działo się tylko troche więcej, następne dni w wydarzenia obfitują :D

    Dzięki dzięki, naraa.
    Ober
     
  6. Ober

    Ober Ten, o Którym mówią Księgi

    Occitania Es Immortala!

    [​IMG]

    Amadeusz de Ponteves, hrabia Prowansji, Montpellier, Forcalquier i Nicei


    "Dwa słowa o Wolności"


    Krótkem muszę was uraczyć dzisiaj. Bo wydarzenie wielkie, zaiste, acz w mniejsze wątki nie obfitowało. Głupio dzień tak ważny z innymi łączyć, mniej ważnymi, a ciężej z niego coś dłuższego uczynić, by sam całość stanowił. Dlatego chybcikiem wyjaśnię, o co się rozchodzi, o samym dworze Amadeusza wiele nie mówiąc, dywagacjami o tymże w następnej części trudnić się będziemy.

    [​IMG]

    Po śmierci pierwszej żony, świętej pamięci Joanny, ciężki kamień siadł na sercu hrabiego. Tyle ważnych spraw, a Ona jedynie zza światów może coś tam, porady szeptać znakami ziemskymy, a wyłapać li ciężko. Schodząc zaś na ziemię, żadnego następcy po księciu nie wydała ona na świat. Z tegoż powodu właśnie umarła - poporodowe komplikacje odebrały jej łacno żywot, razem z narodzonym. Ruszył na poszukiwania małżonki hrabia raz jeszcze. I znalazł. Zaiste. Czysta Okcytanka, ze sławetnego Carcassonne uchwyciła oczami hrabiowe serce. Dała hrabiemu dziatwy czworga, przy czym my tylko o dwóch, tych najbliżej sukcesji wspomnimy - nie jest to dziś ważne - wiedzieć tylko o nich dwu wam wypada, ku dalszemu meritium ciągnąc.

    [​IMG]

    Wolność! Więc jednak! Klamka zapadła, szarej nocy na Zamku! Głoszą podania, że Senior nasz daleko pod stolicą Madziarów toczy swary, my zaś w ten sposób szansę mamy. Odzyskać wolność przychodzi, choć atakować seniora się nie godzi. Cel wyższy jednak wzywa, wstaje wojenna kurtyna! Ha! Żadna choroba ni kunsztu ni rymu nie zgniecie, acz sprawą to małą - duża jest taka, że przyszedł czas wolności. Kto żyw, za broń! Sami o sobie decydować będziemy!

    Dotarła wieść latem 1366 roku do Neapolu - koniec z waszym butem! Waść nasze lenne za koronę Węgier utraca, waść z naszą armią liczyć się musi! No pasaran! Rzucił jednak na to Amadeusz z Neapolu, co mógł - rzucił i bitwa rozgorzała, nieopodal Aix, a kraina sama bezimienna. Walczyć przyszło potem. Wcześniej jednak chwilę niemożności sił i zaskoczenia seniora wykorzystał Marszałek, ruszając siedmioma tysiącami na Avignion, zajmując swoją - bo okcytańską - twierdzę chwilą, w tygodnie dwa i dni dwa może. Wieść jednak głosiła - rusza ekspedycja wasala gromić! Milczenie Kaisera Rydygiera wskazywało w tej sprawie na buntowniczą domenę Pontevesów...

    [​IMG]

    Zwycięstwo to oczywistem. I święto, Libertat niesie się z ust żywych, Neapol odparty - ni szansy na powtórkę. Oczekiwał następnie, zwolnił nawet armię do domu de Baux - żaden z Neapolu nie ważył się zaatakować. Choć dwie bitwy były - zastępami z Tulonu, około centurii piętnastu Peire zniszczył za trzykroć mniejsze siły hrabi miejscowego. Jeszcze trzystu zabłąkanych pod Monakiem załatwił na Amen. Wojna to taka? Żadna. Jedna bitwa godna wojny wyzwoleńczej.

    [​IMG]

    O czym wspomnieć zagranicą należy, to oczywiście o skaraniu Kryptogermańskich Walezjuszy. Chwalmy Pana! Lata sześćdziesiąte, co chwilę ktoś jego lenno zrzuca - za każdym razem hrabiowie to z Okcytanii, choć nie okcytańscy - średnio więc się widzi ich wspierać. Chociaż jeden mądry - tak, ten z Carcassonne! Imieniem Mascarose, a przystał na ofertę - Libertat Occitania - w uszach dźwięczało jemu, jak i księciu, przystał na hołd lenny dla wolnego księcia, potężny to policzek dla Paryża, hah, dobrze im tak! Nań w chwilę, niech tylko zaraza umknie, a i Paryż spłonie, pod sztandarami Krzyża Okcytanii!

    [​IMG]

    A kto żyw, niech się cieszy, póki mór nie zniszczył! Choć niecały rok wcześniej Montpellier dotknęła dyzenteria, to jednak, jednak! Zrozumiał uwikłany w konflikt na Wschodzie, Pan Neapolu, Słońce Italii i Księżyc Mądrości, że walczyć sensu nie ma. Oddał księstwo całe, uznał jego wolność, choć część praw zachował. Każdy kto mógł, fetował! Gdzieniegdzie ostatnie wina z wymarłych chat winiarzy znalezion, a i że zwyczajem dobrym - co znalezione, to nikomu nie skradzione - resztki żywych dusz przed śmiercią ciała piło. Rzucił z okazji Amadeusz groszem, choć i dla niego koniec końców tragedia osobista - umarła żona, druga już, porodem zmożona, jako i Joanna. Ruszył daleko hrabia, nie wiadomo gdzie, dotarł do krańców świata, do Portugalii. Odnalazł tam gorącą miejscową, Sancę, córę z dworu z Leridy. Niezbyt Ona urodziwa, ale zrządził książe, by tak nie mówiono - on bowiem w Oczach Jej magię widzi, a osobistego uroku i gustów się nie kwestionuje.

    [​IMG]

    Ciężko więc, dalej ciężko - bo mór nie ustępuje od lat nieprzeliczonych. Wolność krwią ledwo zdrową uzyskana, choć koszt jej niewielki, a lata następne malują się nieco barwą jaśniejszą, o ile choroby przeklęte odejdą....



    Fin.



    _____________
    Ech.
    Kurna, bo nic się nie działo :( Miałem dwie bitwy na krzyż, a chciałem wojnę skończyć. Wybaczcie ;( I ten ****ny mór, grrr. Jeszcze zapalenie płuc się przywaliło do Prowansji, napisać zapomniałem.

    Jak szybko dostanę parę komentarzy (^^), to może napiszę jeszcze jeden odcinek dzisiaj i zobaczymy dalej :) Sam stoję w momencie, w którym napisałem tutaj ;)

    Zrobie potem poprawiony screen na wstępie.

    Aje.
    Ober
     
  7. Ober

    Ober Ten, o Którym mówią Księgi

    Occitania Es Immortala!

    [​IMG]

    Amadeusz de Ponteves, Książę Prowansji, Katalonii i Marchii Hiszpańskiej, hrabia Prowansji, Montpellier, Forcalquier, Nicei, Rosello, Ampurias, Barcelony i Urgell


    "Po kresy Okcytanii"



    Wiadomo nam - ciężki konflikt z Neapolem i przebrzydłymi Andegawenami został wygrany. Wolność została zdobyta. Amadeusz więc, pogrążył się w pytaniu o przyszłość Okcytanii. Langue D'Oc rozpostarty jest pomiędzy dwoma stronami Pirenejów. Zapomnieć nie można o Katalończykach dumnych i Baskach przyjaznych - pierwszymi nas korzenie łączą, unikatowość i podobieństwa z drugimi - i choć na walkę o Vizcayę i Nawarrę przyjdzie kiedyś czas, ruszyć postanowił, gdy siły zacne zbierze, Książę Amadeusz, uderzy w słabiutkich wasali islamskiego Marynidu - który wojnami domowymi y konfliktami na całym swym froncie się trudni i zabawia. Uratować postanowił, chociażby Katalońskich braci, tako samo Okcytańczyków, jako i my, z Prowansji, centrum i ośrodka ludu cięmiężonego.

    [​IMG]

    Anno Domini 1369. Cały światek chrześcijański wpada w coraz okropniejsze wojny, smutno od Pana się odsuwając. Oświecenie jakby spadło na Italię - ludzie miejscowi nazywają to per Renaissance, twierdzą, że kończą się obecne wieki tragicznie ciemne i średnie, chcą wykreślić ich znaczenie, nową epokę wprowadzając, odwołując się przy tym do tradycji starożytnych. Na dalekim wschodzie wciąż walki o zjednoczenie Sclaviny, a wielki Tartar, który sto lat temu poważnie groził światu krześcijańskiemu, sam w konwulsjach się zwija, z kolejnymi buntownikami walcząc. Nam jednak wiedzieć przednio, co nad Mediterraneanem, w Zatoce Lazurowej, gdzie port Marsylii powoli oczyszcza się z krwi umarłych.

    [​IMG]

    O zarazach wspomnieć wypada. Tragicznie ciążą na Prowansji całej, rozwój hamują, jedna po drugiej, acz progres widać. Zmienne jest szczęście miejscowych. To zdrowi, to znowu o życie walczą, dnia następnego grzebiąc rannych w pełni sił, by samemu dnia następnego zostać wezwanym przez Pana. Sytuacja jednak zdaje się stabilizować, kraina, chociaż dalej ciężko w niej o rozwój jaki widoczny, nie zapada się już w dół, tylko w miejscu staje. Biedna Prowansja, za jakie grzechy lud poddany cierpieć ma od dekad trzech?

    [​IMG]

    Dobiła jednak Prowansja do dekady nowej, choć dalej w łańcuchach zarazy, jako jedna z ostatnich, z nadzieją ogromną. Kolejni ludzie Amadeusza wtajemniczani w plan wojenny byli. Przypadkowym jednak sposobem, w książęce ręce wpadł prezent prześwietny. O granicznych z Monferratu tym razem poszło. Otóż, widocznie Król Neapolski powrót do Marsylii, poprzez wasali swoich planował. Wezwał więc hrabiego Monferratu, pachołka wiernego, by rzucił się na Niceę i port zdobył, otwierając drogę niedołężnej armii króla. Ach, jaka niespodzianka, gdy tysiąc ludzi hrabiego miast przedrzeć się przez granicę, w ogromnym lesie utknęło przez śnieżycę...ha! Gdy graniczni dowiedzieli się, co się święci, szybko wezwali po regimenty z miast. Nieudacznik z północy, który sam w krzaki się zaplątał (co za idiota!) o pomoc przeto prosił, krzycząc i wołając. Miast ataku podstępnego i niehonorowego, pośmiewisko i nerwówka, głupek chciał atakować, a pokonały go drzewa! Wykorzystał Amadeusz okazję, podstępny atak wietrząc zyskał prawa do krainy, w której hrabiowie toną w krzakach zimowych. Ubaw co nie miara z idioty w Prowansji y Italii nawet.

    [​IMG]

    Śmieszne nowiny z Paryża! Ha! Walezjuszowie tron stracili! Francję zajmuje bliski Walezjusza, Ljubomir Białogrodzki, niedługoż Walezjusz być może, tradycję kontynuować Słowianin pragnie. Co faktu nie zmienia, że Okcytańczyk każdy Paryża nienawidzi i gotów nań zaakceptować jedynie, jiżli by to biedny punkt graniczny i pastwisko nieprzebrane na granicy z przyjacielskim Kaiserem i angielskim sojusznikiem był. A tak...czekać zostaje, aż Wojny Ojczyźnianej czas nadejdzie, sposobność spalenia wiochy znienawidzonej. Proponował nawet lekko zdezorientowany Lubomir przeciwko Anglii sojusz, odmówił jednak zdecydowanie Książę. Podpisał za to, dwa roki później sojusz z Anglią, dowód na przyjaźń wzajemną.

    [​IMG]

    Tymczasem niespodziewanka nie lada zaskoczyła w samym Chateau de Ponteves Księcia - a mianowicie decyzja lennika niedawnego, hrabiny Mascarose. Otóż, chciała ona decydować o sposobie wyboru następcy, żądając prawa wolnej elekcyji w księstwie. Odmówił zdecydowanie Amadeusz, wzburzony zachowaniem żądnego wasala. Przeto, niezdecydowana (jak to hrabina) osóbka, łudząc się na szczęście jakie, wypowiedziała akt wasalny z czasów wojny. Starczyło Montpellier do wojny wezwać i pogromić niewierną hrabinę. Szybko to się stało, a hrabstwo poszerzyło domenę książęcą, gdyż nie widział Amadeusz sposobności i potrzeby na dzielenie się ziemią.

    [​IMG]

    Minęły lata dwa, spokojnie i cicho płynące w melodii przygotowań, akordami zejść ludzkich na zarazę z tego świata urozmaicane. Zebrał więc całość ludzi hrabia, na jesień Anno Domini 1373 pod granicą. Narbonnę mógł przekroczyć bez żadnego problemu i znienacka wpaść na Prepignan i Rosello, dzierżone marynidzką łapą. Plan był prosty, bo przewaga liczebna zapewniała szybkie i efektowne zwycięstwo. Wojna była to bez historii, akord ostatni jedynie, bitwę pod Urgell zapamiętać, dobywanie miast jedynie opiewać i chwalić za fakt ich oswobodzenia, nie rycerskiej walki o nie odbytej...co faktu nie zmienia, ruszył i w zimie, początkiem grudnia zawiesił flagę Prowansji Wolnej na szczycie zamku Prepignan Książę osobiście. Katalonio! Wracamy po was! My, bracia z północy niedalekiej!

    [​IMG]

    [​IMG]

    Wojna została zakończona. Wielkim sukcesem Księcia, trza dodać. Chociaż zaistniał pokój, Amadeusz nie odpuści, póki nie wyzwoli reszty miast spod islamskiego jarzma. Tymczasem jednak, zostawił pogan na pastwę własnego losu i konfliktu domowego, samemu wracając do słodkiej Prowansji. Usłyszał o sukcesach Papież z Kolonii i zdumiał się ogromnie. Zaoferował on Księciu nawet tytuł Króla Aragonii w zamian za dołączenie do krucjaty. Wierzyć Ponteves w oszustwa Primus Inter Paresa, acz kwestia kolejnych tytułów była dlań paląca. I znowu Kaiser Rydygier, przyjaciel Okcytanii się ozwał! Uznawszy wielki czyn księcia poparł ponownie dążenie Pontevesów do kreacji dwóch nowych tytułów. Utworzył, za pieniądze własne Amadeusz pod patronatem Rydygiera tytuły Księcia Aragonii i Marchi Hiszpańskiej, dalej jednak idąc, zatytułować nieśmiało możemy Księcia Amadeusza Wielkim Księciem Południowej Okcytanii. Powstał kolejny plan, latem 1376 roku. Ażeby połączyć domenę z Aragonią, należało uzyskać stojące na drodze Nimes i Narbonnę, ziemię Księcia Langwedocji. Sygnuje się dziad przebrzydły tym tytułem, dodając doń Okcytański Krzyż! Hańbą to i obrazą dla Księstwa Wolnej Prowansji, wojnę jedynie oznacza. Sojusznik angielski zapewne nas wesprze, a spróbuje i przekonać Cesarza Książę Ponteves, do wyprawy na Paryż. Wielkie dzieło zjednoczenia jest już coraz bliżej, gdyby tylko te upiorne zarazy ustąpiły, ruszyłby Amadeusz i sam w tan śmiertelny z Francją przebrzydła i wasalami karłowatymi.

    [​IMG]


    Fin.






    _______
    Dawno odcinka nie było :) W sumie, to jestem tępym ****** - jakbym się zawziął, to screeny obrobiłem w 20 minut, a z pomocą TinyPicUploadera wszystko idzie szybciej :)

    Mam nadzieję, że formy jakoś okropnie nie straciłem, a ludzie o Okcytanii i jej misji zniszczenia Paryża bombą atomową w HoI2 nie zapomnieli :lol2:. Szczególnie Szycha, który tak sie domaga i dopomina ;D

    Nie umarł ten AAR, zapomnijcie. Jak wielu ludzi coś ładnego napisze, to może napiszę dzisiaj jeszcze jeden.

    Ore wóła.
    Ober.
     
  8. Ober

    Ober Ten, o Którym mówią Księgi

    Occitania Es Immortala!

    [​IMG]


    Amadeusz de Ponteves, Książę Prowansji, Katalonii, Nawarry i Marchii Hiszpańskiej, hrabia Prowansji, Montpellier, Forcalquier, Nicei, Rosello, Ampurias, Barcelony i Urgell


    [​IMG]

    Tierri de Ponteves, Książę Prowansji, Katalonii i Marchii Hiszpańskiej, hrabia Prowansji, Montpellier, Forcalquier, Rosello, Ampurias, Barcelony, Carcassone i Narbonny


    "Blast From The Past"



    Niewiele danych ludzkich uchowano w roku 1376. Dobrze znany słuchaczom morowy problem po raz ostatni wezbrał na sile strasznie - po raz ostatni, to na szczęście. Na nieszczęście, że księcia Amadeusza w swe objęcia wziął brutalnie - nawet zapisków wielu na temat ten nie ma - jedynie tyle, że książę Amadeusz z ziemskiego padołu zszedł któregoś dnia lata Anno Domini 1376. I w Aix strach - a cóż tu bez księcia czynić? Młody Tierri jeszcze zbyt młody, by domeną rządzić, uczyć mu wszkaże wciąż jest przeznaczone. W żałobie tej jako pierwszy rozum ogarnął marsylski gubernator, Florenc Coquithanliqe i do zamku książęcego z propozycją posłał - regencyjną władzę sprawujmy do czasów Tierriego - radę zawiążmy, ja, księżna Sanca i marszałek Bartholomieu, póki książęcy syn księciem być nie może. I takoż się stało, w oczekiwaniu na lepsze czasy.

    W rozmowach codziennych i nauce Tierri prawdę o stosowaniu i zdobywaniu pieniądza od najlepszych handlarzy i kupców, przyjaznych książęcemu rodowi. W trakcie tejże nauki dowiedział się o mieście Bordeaux - krainie nad zachodnim Okeanem, bogatą w wino i handlarzy jako i nasza. Usłyszał też o powiązaniach tamtejszych ludzi z nim i jego rodakami. "Wszyscy jesteśmy Okcytańczykami i naszym celem jest pomoc wzajemna, a miasto dalekie bratnie, o którym wspominałm ja ciemiężone. I samo wyzwolić się nie da rady..." Dodając do tego słowa ojca, nowy książe szybko wyklarował sobie cel, skądinąd słowo w słowo taki sam, jak jego poprzedników - należy wyzwolić krainę Oc...gdy tylko szesnasty rok życia osiągnął młody książe, pierwszy cel po wezwaniu pomocników - "Mości panowie! Ruszamy na pogan!" - korzystając z niemożności Francji Valois-Bielgorodów, zaplątanej w szereg wojen z Anglią, Anglią, pomniejszymi hrabiami i jeszcze raz Anglią, mógł spokojnie z wojskim swojem przejść hrabia przez drogi francuskie i odbić co swoje.


    [​IMG]

    Uderzenie było błyskawiczne i bezproblemowe - nikt nie stał na okcytańskiej drodze do wolności - a miasto Bordeaux i samo wyzwoliło się z marynidzkiej niewoli* potężnym powstaniem ruszonym na wieść o księciu nadchodzącym. Niespodzianką więc cudowną było dla Tierriego - do bitwy o krainę z młodości się szykuje, spogląda - a tu pobratymcy już go rozpoznają, leją wino i dziękują. Wejście do miasta było ogromną, pierwszą od lat manifestacją okcytańskiego narodu - i chociaż wciąż tytuł książęcy jedynie zdobi nazwisko Pontevesów - korona Okcytanii całej niedługo skronie przyozdobi, w blasku i chwale powstanie z agonii naród stłumiony i nazwisko ich opiewane przez cały świat do końca swoich dni, dopóki Pan nie przyjdzie - on też ród zwycięzców sowicie wynagrodzi. Cała wojna była błyskawicznym marszem w stronę Nawarry - tam zajął książę krainę Basków, którzy wolą braci w wierze od okupantów muzułmańskich - acz kwestia tej ziemi takoż nieuregulowana wciąże. Czy to Okcytan, czy nie Okcytan? Chcielibym twierdzić, że jest. Ale oni mogą twierdzic, że nie jest.

    [​IMG]

    Juże w trakcie kampanii myślał Tierri roztropnie o organizacji wyzwolonej ziemi. Wszystkiego by nie potrzymał, oj nie - chyba na nerwicę i przepracowanie z tego świata by zszedł, w gre więc to nie wchodzi. Postanowił wykonać on propagandowy ruch w stronę duchowieństwa - dla uciekającego z północy biskupa Bosona przygotował posadę na diecezji w Bordeaux, szerokie władztwo mu przekazując. Świetny był to ruch, czyniąc księciowi opinię szczodrego i mądrego, wierzącego władcy, z opowiadań kronikarskich wyjętego przykładu. Kolejny był to takoż błysk i punkt u Kaisera Rydygiera, sojusznika przesławnego - chociaż stary już i to bardzo, wciąż pełen wigoru list gratulacyjny przekazał przez posłańca do Marsylii, zapewniając i po cichu, "Miecz Rzeszy i włócznię Maurycego macie, w domyśle przynajmniej, w kwestii korony królewskiej, poparcie moje i rodaków jako i my ścierpieć francuskiej żałości nie umiemy." Tak otwarte, chociaż wciąż nieformalne poparcie dla naszej sprawy to ogromna moc - zwycięstwo coraz bliżej! Tymbardziej, że Francja okrutna wciąż na wojnach, wciąż morduje i kradnie, kolejne pokolenia giną za błahą sprawę. Idzie o posiadłości angielskie na kontynencie - Saintoge, zamek przygraniczny i skrawki Normandii - wysyła tysiące wbrew woli bożej okrutny Frujin, drugi król biełgorodzki i wciąż wygrać nie może! I nie dziwota, bo Francuzi to hołota, król ich Frujin zaś to jedna wielka ciołek i dać rady nie umie, w przewadze nawet. Anglik - a jakże, sojusznik! Plantagenat posłał do Marsylii posła - wiedział o chęciach okcytańskich i okcytańskich obywatelach pierwszej swej posiadłości - i przyrzekł ją odsprzedać w przyszłości, w zamian za pomoc w wojnie z Francją.

    [​IMG]

    Przystał na to Tierri - a czemu niby nie?! Bardzo chętnie, mości sojuszniku! Piękna okazja, by Francję poplądrować i stępić, a przy okazji połączyć dwie części księstwa - oj tak, Prowansja już ogromnym księstwem była, zaprawdę jednak brak połączenia przez ląd kłopotem i wstydem - sami więc sobie swoje połączymy! Kompletnie ataku tego nie spodziewała się gnida paryska i całość swoich wojaków, przetrzebionych już gorzej, niżli krainy nasze zarazami, trzymała na północy i traciła w bezsensownych potyczkach. A więc po Koronę!...nie, zabronił książe tak tej wojny wykorzystać. To żaden honor rozbić tak Francję primo, secundo - dopiero oficjalne poparcie Cesarza wobec powstającego dokumentu rozszczeniowego wojne będzie oznaczać(taak...pisze książe powoli list pełen obelg i wyliczeń, wskazującymi na prawa jego do przyłączenia niemal całej południowej Francji, a Cesarz jest za!), tercio - na tak wielką wojnę gotowi jeszcze nie jesteśmy moi przyjaciele. Więc teraz tylko połączyć wzdłuż linii morza księstwo, na łączenie całego królestwa czas przyjdzie. Podpisując więc list z Londres i odsyłając posłańca do swego pana, podpisał słowem na Francję wyrok - wespół z Anglią i Rzeszą, rozbijemy gnidę, na zawsze!

    [​IMG]

    Bardzo szybko i składnie przyszło osiągnięcie celów księciowi Tierriemu. Pogromili słabiutką Langwedocję w mgnieniu oka("AŻEBY TEN SYN PSI NIE ODWAŻYŁ SIĘ NIGDY WIĘCEJ LANGWEDOŃSKIM NAZYWAĆ!" - tytułu tego jednak mu nie odebrano), Frujin jednak nie ugięty, jest debilnym królem i nie ma żołnierzy, ale walczmy! A więc ruszył Tierri i jego marszałkowie na północ, walczmy więc! Zajmując kolejne zamki Frujina i jego wasali, odbywając ledwie jedną bitwę w trzykrotnej przewadze, męczy przez dwa lata Paryż niemiłosiernie. Pod sam Paryż armia nie podeszła i dopiero latem 1384 roku, z załogi zamku Touranne od króla przyszedł list, zgadzający się na rozejm i uznanie straty Narbonny. Pierwsza wojna francusko-okcytańska nie miała więc żadnej historii, chociaż może jej historią niech będą budowle, zbudowane za kontrybucje zdobyte na wasalach Frujina...

    Ruszył także na kolejną wojnę bez historii, na jesieni A.D.1386 - przeciwko Marynidom, którym zamki na północy z rąk wypadały i jedynie ustanowił w nich władze swoją. Pokonując nic nie znaczący tysiąc ludzi, wyzwala krainę Basków i uderza na resztę dawnej Aragonii. Łacno, do lutego przychodzi mu poszerzenie terytorium - uznanemu marszałkowi Bartholomeu oddał tereny Marchii we władzę, hrabią Jacy - stolicy dawnych markgrafów mianował - i ustabilizował, wyrównał okcytańską granicę, czyniąc z Prowansji twór silny i stały, który ma kolejne cele do osiągnięcia. Francjo, drżyj...synowie południa i tak wrócą po swoje...


    [​IMG]

    FIN.



    ____
    A więc, wróciłem se ;) Wielu screenów nie miałem, więc trochę chudo. Poza tym, te wojny były naprawdę daremne...jedynie wszedłem, zająłem i wyszedłem.

    Teraz to wy się musicie postarać, to jak najszybciej napiszę kolejne ;) Dwa-trzy odcinki sądze i przechodzę do EU2 :D

    Hope ya like it.
    Ober

    Wyczyszczony i zamknięty. Jeśli tu kiedyś wrócisz i będziesz chciał kontynuować - skontaktuj się z administracją.
    Zoor
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie