Odrodzenie Bizancjum - AAR (QPM)

Temat na forum 'EU II - AARy' rozpoczęty przez esek, 7 Maj 2005.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. esek

    esek Guest

    Na początku przepraszam, że wstawiłem ten wątek w tym dziale ale za cholere nie jestem wstanie stworzyć nowego tematu w AAR. Z góry przepraszam za literówki, ale klawiatura mi się sypie i czasmi nie wbija spacji, literki "m" i Shifta.

    Warunki rozgrywki:
    QPM 1.1.5
    Państwo: Bizancjum.
    Poziom trudności: Łatwy. Wybrałem ten poziom trudności poniewż Bizancjum nie rozwija się, ale odbudowuje prawie od zera swoje państwo. Aby osiągnąć ten cel, musi często dokonywać aneksji, co znacząco podwyższa BB.
    poziom agresji AI: Tchórz. Zalecane prze grze w warunkacg QPM.
    Poprawiony brutus dla Bizancjum tak aby występował on tylko gdy faktycznie wejdziemy na core obego państwa (dodany warunek). Zasadniczo chodzi o błędy w brutusach od Węgier, Austrii i Persji.


    Sytuacja:
    Jest I Stycznia roku 1419. Bizancjum chyli się ku upadkowi. Jest cieniem dawnej potęgi. Całe nasze państwo to tylko jedno miasto, ale jakże wspaniałe, nasz Konstantynopol. Wszędzie wokół Turcja. Kraj który jest naszy panem i największym wrogiem. Odbiera on nam połowe naszych skromnych dochodów, a nasza egzystencja zależy wyłącznie od jego łaski. Naszym Cesarzem jest Manuel II. Zdaje on sobie sprawe, że jesteśmy solom w oku naszego pana Turcji. Niezależnie od tego jak bardzo będziemy posłuszni jest tylko kwestią czasu kiedy wojska wroga zaczną oblegać nasze miasto. Mimo olbrzymich fortyfikacji nasze iasto niejest niezwyciężone, tak jak kiedyś sądziliśmy. Udowodnili to zdradzieccy krzyżowcy w 1204 roku i kilkadziesiątlat później. Trzecie oblężenie może być naszym ostatnim. Nasza armia jest mała, a co gorsze słaba. Walka zbrojna nie ma najmniejszego sensu. Co zatem robić? Nie możemy liczyć na pomoc od zachodnich potęg. Czy to już koniec?


    Przeżyć. Przeżyć jak najdłużej...

    Manuel II mimo beznadziejnej sytuacji nie załamywał się. Trzeb wieżyć. Wiara. To jedyne co na zaostało. Nie można stać patrząc bezczynnie na upadek naszej ojczyzny. Trzeba działać i to szybko. Zbyt wiele czasu już zmarnowaliśmy. Zaczęto od reform społecznych zmiejszająć obciążenie uciskanego chłopstwa. Wszystkie pieniądze ze skromnego budżetu skierowano na rozwój infrastruktury, gdyż tylko złoto może zapewnić na przyszłość. Kolejną decyzją monarchy było zwiększenie liczebności armi, która uwcześnie składała się z 5000 piechurów i z 3000 ciężkiej jazdy. Zaciągnięto kolejne 2000 pieszych i 4000 jazdy. Dwór nie wiedział po co takie zbrojenia. Przeciwko Turcji i 10 razy tyle by nie starczyło. Cesarz też o tym wiedział, ale te siły nie były przeznaczone do walki z Turcją, lecz aby wyzwolić okupowaną Smyrie spod jarzma Gazi. Było to ryzykowne posunięcie gdzyż Gazi miała sojusz wojskowy z Karamanem o którym nic nie wiedzieliśmy. Jakimi siłami mógł dysponować wróg. Przekonamy się o tym na polu bitwy.

    14 maja roku 1419. Po sformowaniu i wyszkoleniu nowych oddziałów wypowiedzieliśmy wojne Gazi. Na wojne wyruszyliśmy sami nie wzywając naszego sojusznika i wasala Moree. Po drugiej stronie cieśniny czekało na nas 2000 piechoty wroga. Bitwa była dla nas łatwym zwycięztwem i odrazu zabraliśmy się do oblężenia miasta. 17 maja 1420 roku obrońcy poddali miasto, ale należało zdobyć jeszcze stolice Gazi aby sukces był zupełny. Bez tego posunięcia Gazi nigdy się nie zgodzi na oddanie Smyrii. Antalya nie nadawała się na szarże, więc 4 tys jazdy zostało w Smyri a 6600 piechoty i 3000 konnych wyruszyło na bitwę. Na miejscu czekało na nas 5000 wrogich piechurów i 2000 jazdy. Bitwę przegraliśmy tracąc 1500 pieszych i 500 konicy. Trzeba nam było więcej piechurów, aby zdobyć to miasto. 3 stycznia 1421 roku po przybyciu posiłków z Konstantynopola w sile 5000 znów zaatakowaliśmy. Wcześniej jednak musieliśmy się pozbyć 1 galery wroga, która skutecznie blokowała cieśnine. Znów klęska. z bitwy nie wróciło 3 żołnierzy. Trzeba było zaryzykować i posłać wszystkie nasze siły łącznie z kawalerią. 7 marca odbyła się kolejna bitwa w której nasza cała armia, 6000 konnicy i 7000 pieszych starła się z armią Gazi. Kolejna klęska, ale tym razem pojawiła się nadzieja. Wróg stracił 2/3 swoich sił, co rokowało dobrze na wynik następnej bitwy. W czasie bitwy nastąpiło ważne wydarzenie. Mahomet I, sułtan Turcji zmarł. W tym czasie przetrzymywaliśy Murada II, jego syna. Doradcy Cesarza radzili wypuścić Murada, co spowodowałoby wojne domową w Turcji, gdzyż to drugi z synów Mehmed miał objąć władze w Turcji. Ale Manuel II wiedział iż nieważne kto będzie Sułtanem i tak Turcja wciąż będzie groźna, zbyt groźna. Miał on swój plan. Ściął Murada przez co Turcy lepiej spojrzeli na swojego wasala i przekazali nam w ramach wdzięczności 100 sztuk złota. Tymczasem bitwa w Anatyli zostałoa wygrana, a siły Gazi zmiażdrzone. 2 stycznia roku 1423 forteca wroga wkońcu padła. Generałowie nalegali aby nie podpisywać pokoju i kontynuować wojne z Karamanem, ale wymagało by to Kolejnego zaciągu gdzyż wróg posiadał 20 tys. armie. Walki z Gazi ujawniły ponadto iż armia potrzebuje głębokich reform i obecnie nie jest w stanie prowadzić walki z rónorzędnym przeciwnikiem. Bizancjum zadowoliło się Smyrią. Nestety nie wzięto nawet 1 sztuki złota kontrybucji, gdzyż skarbiec Gazi był pusty.

    Światełko w tunelu.

    Podczas gdy siły Bizancjum oblegały stolice Gazi. Manuel II zajął się tym z czego od wieków słyneło Cesarstwo. Trzeba wiedzieć iż Bizancjum od zawsze przedkładało dyplomację nad wojnę, może nawet za bardzo. Cesarz kazał zerwać sojusz wojskowy z Moreą, co spowodowało trwogę wśród ludu i możnych, niedługo później okazało się jednak iż ten krok był niczym w porównaniu z zerwaniem stosunku lennego z Turcją. W kraju zapanował chaos. Tylko wiara chrześcijańska powstrzymywała lud od zbrojnego wystąpienia przeciwko swego władcy, którego wręcz posądzano o szaleństwo. Jedyny gwarant niepodległości Bizancjum został zerwany. Teraz Turcy mogli uderzyć z całą siłą. Ale Manuel nie był głupcem. Doskonale wiedział co robi. Korzystając z niedawno poprawionych relacji z Turcją poprosił o możliwość dołączenia do sojuszu na równych prawach. Murad II wdzięczny za ścięcie swego brata, zgodził się na to. Turcy jeszcze nie wiedzieli, ale właśnie wpuścili za móry swojej fortecy konia trojańskiego. Teraz będziemy mogli walczyć z naszym wrogiem od wewnątrz.
     
  2. esek

    esek Guest

    Quendi --> Wasal broni przed brutusem, tak samo jak pozwolenie na przemarsz wrogich wojsk. Niestety są dwa mankamenty. Po pierwsze część naszych dochodów ucieka z kraju, a po drugie stosunek lenny można zerwać. Turcy bardzo szybko to robią.

    Po zakończeniu wojny z Gazi, kolejnym krokiem było Księstwo Aten. Samo w sobie nie było trudnym celem, ale na przeszkodzie stał ich sojusz wojskowy z Wenecją i Toskanią. Przed atakiem należało zdecydować co począć z Wenecją. Mimo iż było to większe i potężniejsze państwo, wydawało się, że odbicie z rąk wenecjan naszych rdzennych ziem nie było trudne. Generałowie przygotowali plan, który polegał na zakotwiczeniu floty u wybrzeży wyspy Kofu, zanim rozpocznie się wojna, a następnie szybkim zajęciu miasta, które nie było dostatecznie dobrze bronione. W ten sposób flota unikneła by niepotrzbnych strat i przy odrobinie szczęścia zdążyłaby schronić się w macierzystym porcie przed przybycie floty weneckiej. Faktycznie plan wyglądał na sensowny, ale Manuel II patrzył o wiele bardziej dalekosiężne niż jego generałowie. Zajęcie którejkolwiek z weneckich prowincji spowodowało by, że będziemy wciąż narażeni na ich ataki. Zdobycie wysp to jedno, ale ich utrzymanie to co innego. Bardzo prawdopodobne że nasze przyszłe zdobycze zostałyby utracone, a nasze państwo zyskałoby na wiele dziesięcioleci kolejnego wroga. Najpierw należało pozbyć się Turcji, a Wenecji dać do zrozuienia, że nie interesują nas ich ziemie... przynajmniej narazie.

    1 Stycznia roku 1424, tuż przed inwazją dowództwo nad naszą armią objął Konstanty XI. Ten wspaniały strateg był potrzebny naszemu państwu bardziej niż liczna armia. 22 stycznia 1424 roku wypowiedzieliśmy wojne Księstwu Aten. Nie spodobało się to naszym obywatelom, gdzyż łączyły nas przyjazne stosunki. Przeciwko 5 tysiącom ateńskim pichurom i tysiącu jazdy staneła nasza cała armia - 10000 jazdy i 4000 piechoty. Desant był udany. 4 listopada ks. Aten poddało się i zdało się na naszą łaskę. Nie chcieli jednak przyjąć do wiadomości swojej całkowitej klęski licząc, iż Wenecjanie przyjdą im z odsieczą. Trzeba było im to wybić z głowy ale najpierw musieliśmy zmusić Wenecje do wycofania się z Wojny. Wenecja nie była początkowo skłonna do pokoju, ale zajęcie Iony zmiękczyło ich stanowisko. Teraz jednak pokój kosztował ją 75 sztuk złota. Niech to będzie dla nich nauczką na przyszłość. Po wycofaniu się Wenecji, Księstwo Aten nie miało innego wyjścia jak tylko poddać się aneksji.

    Sytuacja jednak nie toczyła się po naszej myśli, bo 19 kwietnia Turcy wypowiedzieli wojne naszemu wasalowi Morei. Musieliśmy ją zdradziecko zaatakować co znów niespodobało się naszym obywatelom, ale nie mieliśmy wyjścia jeśli nie chcieliśmy podzielić losów innych państw podbitych przez Turcje. Kiedy Turcy zaczeli oblegać Moree nasz dowódca, Konstanty XI przybył z tysiącem jazdy i przejął oblężenie, wprawiając w zdumienie tureckie wojska. Jednak oddali dowódctwobo bo nie mieli równie zdolnych strategów w szeregach swojej armii. 12 marca 1425 roku, rekami Turków, zdobyliśmy Moree i wycofaliśmy z niej nasze wojska, czego nie zrobili Turcy. Nie podpisaliśmy odrazu pokoju, ale patrzyliśmy jak tureckie wojska giną zabijane przez głód i choroby.

    W czasie wojny zdarzyła się jeszcze jedna ważna rzecz. Cesarzem naszego państwa, 25 sierpnia 1425 roku, został Jan VIII. Nowy Cesarz podpisał pokój z Moreą. Nie mieliśmy wyjścia. Anektując te państwo narazilbyśmy się Wenecji i niepotrzebnie zepsulibyśmy i tak nie zbyt dobrą opinie o nas. Musieliśmy zawrzeć pokój bez roszczeń i patrzeć jak Turcy ponownie oblegają to miasto które już tyle wycierpiało. Musieliśmy opuścić ludzi, którzy wiernie mogli nam służyć oddając ich w jarzmo osmańskie. Ale kiedyś odbierzemy to co nasze i pomścimy nasze krzywdy... tylko kiedy, a może lepiej spytać czy to wogóle nastąpi?

    8 maj roku 1829. Niedługo po przeprowadzeniu reform w armii, Turcja znów wypowiedzała wojne, tym razem Candorowi. Wiernie wypełniliśmy nasze obowiązki sojusznika. Wysłaliśmy 1000 jazdy z naszym najświetniejszym dowódcom Konstanty XI. Turcy znów dali nam siłę w ludziach a my znów nią pokierowaliśmy. Czekaliśmy jak wojska Albańskie, a następnie Turcy pokonają armie Candaru, a kiedy to zrobiły przejeliśmy dowodzenie nad głodującą armią. Gdybyśmy wiedzieli jak forsować mury fortec kazalibyśmy Turkom przeprowadzać szturmy, dzień po dniu aż ich armia ległaby pod murami wroga. 16 marca roku 1431 Candor poddał się. Znów ten sam dylemat, ale tym razem nie oddaliśmy tego czego chcieli Turcy. Anektowaliśmy Candor choć tak naprawdę nie chcieliśmy tej muzułmańskiej prowincji, jednak nienawiść do wroga była większa i woleliśmy borykać się z tą niepotrzebną ziemią niż oddać ją Turcji. Doradzcy Jan VIII namawiali go aby oddać niepodległość świeżo zdobytej prowincji. To napewno spodobałoby się naszym sąsiadom, ale Cesarz miał pewne zastrzeżenia. Co będzie jeśli Turcy znów zapragną tych ziem. Będziemy znów musieli wypowiedzieć wojne naszemu wasalowi i znów anektować niepodległe państwo... nie, nie... to zbyt ryzykowne.

    Jan VIII kontynuował dzieło swojego poprzednika. Wszystkie Pieniądze przeznaczał na polepszenie infrastruktury, a reformy skupiały się głównie na polepszeniu armii. Skoro nie stać nas było na lepsze pancerze i broń musimimy dobrze wyszkolić naszych wojów tak aby wykorzystali to co mają i aby nie lękali się wroga w boju. Reformy były powolne więc Cesarz kazał znaleść kogoś kto pomógłby w szkoleniu jego wojsk. Długo nikt nie chciał przybyć na dwór tak mało liczącego się państwa. Wkońcu jednak zjawił się 13 marca roku 1431. Mężczyzna w sile wieku, ale widać po nim było że już nie jedno przeżył. Powiedział, że służył w armii Weneckiej, ale oni nie mieli tak znakomitych nauczycieli ani żołnierzy. Cesarz nie wnikał jakiego pochodzenia jest przybysz. Nie mieliśmy wrogów, a przyajmniej nasi wrogowie nie wiedzieli, o naszych planach. Mogliśmy zaufać temu człowiekowi. Ale cena była wysoka. 250 sztuk złota opuściło nasz skarbiec.

    Przyszedł rok 1432, lipiec. Dziewiątego dnia tego słonecznego miesiąca Turcy znów wypowiedzieli wojne. Tym razem celem była Bośnia, która znajdowała się w sojuszu z Wenecją, Toskanią i Mantuą. Oczywiście dołączyliśmy się do wojny, ale tym razem konflikt był niebezpieczna dla nas, gdyż obawialiśmy się inwazji Wenecjan w Smyrii i Grecji. Z drugiej strony mogliśmy w tej wojnie zdobyć Czarnogród. Była to prowincja gdzie żyli ludzie wyznający naszą wiare - prawosławie. Mieliśmy szanse wyzwolić ich spod okupacji Wenecjan. Nasza taktyka się nie zmieniła. Nie wystawialiśmy na niebezpieczeństwo naszych żołnierzy. Wysługiwaliśmy się Turkami i Albańczykami. Ci pierwsi tylko do tego się nadawali, bo choć mieli doskonałych dowódców, to nie chcieli oni cierpieć głodu wraz ze swoim wojskiem. Zamiast tego woleli zdobywać chwałę na polu bitwy, uważając że obleganie miast nie jest godne ich stanu. W ten sposób 9 lipca roku 1432 zdobyliśmy Bośnie, lecz nawet nie myśleliśmy o jej aneksji. Do tych ziem rościły sobie prawa Węgry, które tak samo jak my nienawidziły Turcji. Wróg naszego wroga jest naszy przyjacielem. 20 listopada roku 1435 padła forteca w Czarnogrodzie, największe miasto w tej prowincji, Ragussa, było nasze. Następnym krokiem była Iona, ale należało się śpieszyć gdzyż Turcy już kilka miesięcy oblegali to miasto. Zdążyliśy w samą pore. Miasto poddało się zaledwie 3 miesiące po naszym przybyciu. Mimo posiadania dwóch miast weneckich nie udowodniliśmy Wenecjanom naszej potęgi. Nie wdając się w bitwy i oszczędzając naszą armie nasi dyplomaci nie byli wstanie wynegocjować pokoju na mocy którego Czarnogród stałby się naszą własnością. Gdy u bram Ragussy staneła wenecka armia musieliśmy podpisać pokój zadawalając się 75 sztukami złota jako odszkodowanie poniesionych strat. Oczywiście nie naszych strat, lecz tureckich. Miesiąc później w Bośni wybuchł bunt, więc zamiast walczyć z buntownikami z Bośnią też podpisaliśmy pokój biorąc jako odszkodowanie 75 szuk złota. W ten sposób pod koniec pod 1437 roku nie uczestniczyliśmy w wojnie, która wykrwawiała Turcje. Sama wojna toczyła się dalej, ale nie byliśmy nią zainteresowani. Może dlatego że trudno to nazwać wojną. Na froncie panowała pad. Żadna ze stron nie była wstnie wywalczyć przewagi. Wenecjanie zdobyli Moree, Turcy Ione i Bośnie, a Bośniacy Serbie, która była własnością Wołoszczyzny. Turcja nie była w sojuszu z tym krajem, ani nie prowadziła z nim wojny. Wojna ta później okazała się bardzo znaczącym konfliktem w naszej historii. Była naszym zbawieniem i przekleństwem zarazem.

    Mijały kolejne misiące pokoju. W lutym 1439 roku Jan VIII znów przeprowadził reformy w armii, ponadto zmienił piorytety w wydawaniu pieniędzy z podatków. Teraz całe nasze złoto szło na unowocześnienie naszych wojsk. 16 kwietnia roku 1439 miała miejsce Unia Kościaołów. Nie przyjeliśmy jej gdzyż już dawno przestaliśmy wierzyć w pomoc zachodu. Dopiero gdy Turcy zaczną oblegać ich miasta, stolice zrozumieją z jak bardzo są oni groźni. Nas wtedy już nie będzie. Nie będziemy czekać na łaskę zachodnich panów. Sami weźmiemy ster we własne ręce i sami udźwigniemy ciężar jakim jest walka z Turkiem. Nasza wiara jest nam do tego potrzebna, bo tylko ona daje nam nadzieje na zwycięstwo.


    Nóż w plecy

    13 czerwiec roku 1440. Ta data na wieki wryje się w naszą historie. Ta data oznacza naszą przyszłość lub naszą zagłade. Wybuchła kolejna wojna, tym razem między Turcją a Węgrami. Jeszcze palą się weneckie i bośniackie miasta a Turcy znów walczą. Wojna na dwa fronty to za dużo nawet dla Osmanów. Trzeba było zadecydować co robić. Może włąśnie przyszedł moment na który tak długo czekaliśmy... może nadszedł już czas. Teraz albo nigdy. Odmówiliśmy udziału w wojnie... co było dalej? O ty innym razem.

    ---

    Mapa z 1432 roku po wojnie z Candorem. Miałem dodać do poprzedniego postu, ale zapomniałem się zalogować. Może jakiś moderator wykasuje mój poprzedni post, a ja zedytuje ten łacząc to w całość.

    (polaczylem posty, poprzedni skasowalem - tr)

    Więcej screenów będzie później. Nie chce zaśmiecać tematu niepotrzebnymi screenai. Na początku nic się nie dzieje więc nie będe niepotrzebnie zadręczał waszych łącz.
     
  3. esek

    esek Guest

    W sprawie powiększenia liczby corów Bizancjum (Odrodzenie Bizancjum). Nie trzeba posiadać Iony. Warunkiem jest posiadanie: Tracji, Macedoni, Grecji, Morei i Smyrii oraz wyznawanie religi prawosławnej.


    Teraz już nie było odwrotu. Musieliśmy walczyć, ale nasza armia była wciąż za mała. Nasze słabe państwo mogło utrzymać zaledwie 20 tys żołnierzy. Jedyną naszą szansą była ciężka jazda, droższa od piechurów, ale śmiertelna na równinach. W październiku byliśmy gotowi. Wystawiliśmy 12 tys jazdy i 5 tys pieszych. Turecko-Albańska armia była większa, ale liczyliśmy że ją rozgromimy w kilku mniejszych bitwach. 10 października 1440 roku wbiliśmy nóż w plecy naszemu największeu wrogowi. Byliśmy teraz w stanie wojny z Turcją.

    I wojna turecka.

    Sytuacja:
    Kiedy wypowiadaliśmy wojne, Turcy nie byli w najlepszym położeniu. Była to dla nas wręcz wymażona okazja. Prowadzili już trzy wojny. Z Wenecją, z sojuszem Bośnia, Toskania, Mantua i najważniejszym i zarazem najsilniejszym z sojuszy, Węgry, Austria, Czechy i Styria. Trzeba powiedzieć, że szczęście się do nas uśmiechało, bo początkowo Węgrzy walczyli sami ale ich zręczni dyplomaci szybko wciągneli do wojny Austrie, a niedługo po tym Czechy. Wojna z Wenecją i Bośnią ciągneła się już wiele lat, a jej efektem była Wenecka okupaja Morei. Turcy natomiast posiadali wenecką Ione i zajmowali całą Bośnię. Nie było jednak tak dobrze jak mogłoby się wydawać. Turcy czuli zagrożenie z naszej strony. Nasze państwo nie leżało u ich granic. Byliśmy w jego samym centrum. Dla osmanów było już tego za wiele. Zrobili to czego obawialiśmy się najbardziej. Ogłosili mobilizację. Ich siły urosły dwu, a może nawet trzykrotnie. Teraz przeciwko naszej małej, lecz odważnej armi stało 60-70 tys turków. Ile walczyło w Wenecji i na Węgrzech tego nie wiemy. Z raportów naszych szpiegów wiemy, że mimo wielkich strat poniesionych przez Turcje podczas oblężeń Bośni, Czarnogrodu i Iony w 1439 roku dysponowała ona 80 tysięczną armią. Większość tej olbżymiej siły przemieszczono na północ w strone Czarnogrodu i Bośni, zostawiając w granicach państwa siły liczące 30 tys. Tak wyglądała sytuacja przed mobilizacją. Nasłuchiwaliśmy uważnie wieści od posłańców z północy modląc się aby na horyzoncie nie pojawiła się turecka armia powracająca zwycięzko z bitew z Wenecjanami i Bośniakami. Mieliśmy nadzieje że zdziesiątkowały już ją choroby i głód.

    Przebieg walk:
    Naszą armie skierowaliśmy w strone stolicy Turków, Anatolii. Turcy zrobili ten sam ruch. Nasza stolica była oblężona przez wroga w sile 45 tysięcy, w tym 20 tys jazdy. Nie mieliśmy szans przeciwko takiej sile, więc liczyliśmy na to że mury Konstynopola ochronią nas tak jak to czyniły przez wieki. 12 marca roku 1441 stolica osmańska padła. Skierowaliśm nasze siły w stronę Angory. W tym czasie mury Konstanopola zaczeły kruszeć pod naporem tureckich dział. Stoica była stracona. musieliśmy się z tym pogodzić. Szczęście jednak się do nas uśmiechneło. Pod murami Dobrudży załopotały żółte sztandary. 20 tys austryjackich żołnierzy zaczeło oblężenie. Turcy musieli zareagować. Wycofali większość sił spod naszej stolicy i przemieścili je w stronę Węgier. Oblężenie trwało, ale wróg miał za mało sił aby zamknąć pierścień. 24 października roku 1441 Angora poddała się. Nasza armia przemieściła się w stronę Smyrii. Do tej pory unikaliśmy większych bitew. Nie stać nas było na lukksus zwany ryzykiem. Ale w Smyrii musieliśmy się zmierzyć z 17 tys armią wroga, składającą się w większości z piechoty. Nasza armia poznała siłę kawaleri tureckiej kiedy atakowaliśmy Anatolię. Mimo naszej miarzdżącej przewagi straciliśmy 3 tys konnicy i tyle samo pieszych. Teraz sytuacja wyglądała inaczej. Mimo iż wróg miał przewagę liczebną to mógł zaledwie wystawić 1500 konnych przeciwko 9 tys naszej konnicy. Bitwa rozpoczeła się 5 stycznia roku 1442. Wygraliśmy, dziesiątkując wrogie oddziały. Za nami, w Atalyi stacjonowała 5 tys armia wroga, nękana słabymi atakami wenecjan. Mieliśmy zbyt mało pieszych aby zaatkować to miasto, więc uzupełniliśy straty i przeprawiliśmy się do Grecji. W Macedoni czekało na nas 13 tys turków i tyle samo pod murami Konstantynopola. 28 stycznia roku 1443 zaatakowaliśmy w Macedoni. bitwa rozpoczełą się od szarży, lecz 11 tys tureckiej piechoty i 2 tys jazdy stawiało zaciekły opór. Bitwę przegraliśmy, ale wróg nie mógł się uważać za zwycięzce, gdyż z pola bitwy wróciło ledwo ponad 500 jego ludzi. Powróciliśmy do Macedoni i odbiliśmy Konstantynopol gdzie wróg stracił połowę z 13 tys swoich sił. Znów wróciliśmy do Macedoni, która poddała się 7 października roku 1443. Mieliśmy przewagę na froncie, ale nie byliśmy wciąż zbyt pewni. Wciąż za wszelką cenę unikaliśmy konfrontacji z resztką armi osmańskiej. Teraz przesówaliśmy naszą armie i zdobywaliśmy kolejne miasta wroga. Kosowo było nasze 25 lipca roku 1444. 15 czerwca roku 1445 zdobyliśmy Antalye. Bułgaria poddała się 24 lipca roku 1446. W tym czasie utraciliśmy Kosowo ale już 30 listopada roku 1447 było spowrotem nasze. Ostatnia poddała się nam Rumelia, 30 listopada roku 1447. To był koniec wojny. Turcy nie mieli już armmi, ale nie mogliśmy się cieszyć pełnią sukcesu. Poprzednia wojna namieszała na tyle że wplątała nas równieżw sytuację patową. Nie odnieśliśmy całkowitego zwucięstwa. Turcy wciąż okupowali Bośnię i Ione, Wenecjanie okupowali Moreę, Austryjacy Dobrudżę, Bośniacy Serbię. Teraz należało zwołać naradę. Co począć dalej. Podpisać pokój czy walczyć dalej.

    Edit 08.05.2005


    Sytuacja po pokonaniu sił tureckich w roku 1447

    [​IMG]

    Podpisanie pokoju w tej sytuacji nie dawało nam za wiele i choć wróg został pokonany, było więcej niż pewne, że sprubuje odzyskać utracone ziemie. Najbardziej nas martwiła wenecka okupacja Morei. Chcieliśmy udowodnić całemu światu, ze jesteśmy wystarczająco mocni aby kontrolowawć rejon Bałkanów i Azji mniejszej, tak jak to było przed wiekami. Aby to jednak zrobić musieliśmy najpierw opanować rejon cieśniny Bosfor, w przeciwnym wypadku nikt nie uzna naszych praw do terenów utraconych setki lat temu.

    Narada trwała wiele dni. W końcu dyplomaci, ministrowie, generałowie i co najważniejsze sam Cesarz doszli do wspólnego stanowiska. Należało odebrać Wenecji Moree. Dobrudża była stracona i uznaliśmy, że należy się Austryjakom za wkład włożony w wojne. Wenecja nie była łatwym przeciwnikiem, a nasza armia i całe państwo było już wyczerpane walkami. 12 sierpnia roku 1448 wypowiedzieliśmy wojne Wenecji i ich sojusznikom Bośni, Toskani i Mantui. Konstanty XI dowodził naszą armią w Kosowie złożoną z 9000 piechurów a Giusliniani objął dowudctwo nad 9000 ciężkiej jazdy w Macedoni. W rejonie przeciwnik zgromadził 50 tysięczne siły, nie licząc sił sojuszniczych w głębi kontynentu. Nie mogliśmy dopuścić aby te wojska połączyły się w większe zgrupowanie. Dragases dostał rozkaz niszczenia każdej jednostki wroga, która nieroztropnie wejdzie na równiny Macedoni lub Tracji, nawet za cene przerwania oblężenia Morei. Okazało się, że ta taktyka przyniosła nadzyczaj dobre rezultaty. Przez następne 2 lata Gusliani i jego jazda rozbiła większość sił przeciwnika. Konstanty XI nie miał tyle szczęścia a jego armia po kilku bitwach została wkońcu rozbita. Musiał schromić się w Bośni i czekać na posiłki. Mimo kilku porażek w górzystych terenach Kosowa i Bułgarii wygrane naszej jazdy przechyliły szale zwycięztwa na naszą stronę. Niedługo po rozpoczęciu wojny nasz kraj okrył się w żałobie. Nasz cesarz Jan VIII odszedł, a naszym przywódcą stał się Konstantyn XI Dragases, który udowodnił już swoją wielkość na polu bitwy. Podczas walk z Wenecjanami zdrajcy z Kosowa, wierni Turkom, wszczeli rewolte, a niedługo potem opanowali prowincje. Gdy tylko uporządkowaliśmy sytuacje na froncie odbiliśmy Kosowo. 18 stycznia roku 1451 było spowrotem nasze. Kilka miesięcy później 24 czerwca zdobyliśmy Moree, a 15 grudni opanowaliśmy Bośnię. 12 Stycznia roku 1451 osiągneliśmy zaplanowany cel. Padła forteca w Ionie. Teraz przyszedł czas na rokowania pokojowe z Turcją. 3 lutego roku 1453 Turcy podpisali pokój na mocy którego stracili wszystkie ziemie oprucz Anatolii i zapłacili 75 sztuk złota odszkodowania. Turcja został pokonana. Wojna z Wenecją trwała dalej. Wróg wciąż błagał o pokój, ale my chcieliśmy odzyskać Albanie. 18 Listopada roku 1453 wkroczyliśmy do miasta. Nasi dyplomaci próbowali podpisać pokój z Toskanią na mocy którego oddali by Albanie, ale wysiłki dyplomatyczne spełzły na niczym. W końcu 6 Maja roku 1454 przyjeliśmy warunki wenecjan którzy za pokój odali nam Ione i Corfu.

    Bizancjum w roku 1454 po wojnie z Turcją i Wenecją


    [​IMG]

    Gdy trwała wojna z Wenecją nasz kraj stracił dwóch znakomitych obywateli, którzy tak bardzo przyczynili naszej sprawie. Konstanty XI zmarł, a nowym Cesarze zostaje Demetriusz. Nie spodziewaliśmy się tak szybkiej zmiany. Zaledwie po trzech latach wspaniałych rządów Konstantego mialiśmy nowego władcę. Nie był on niestety przygotowany na trudną sytuację w jakiej od ponad dziesięciu lat znajdowała się nasza ojczyzna. Słabego cesarza nie poparła armia i na znak protestu nasz drugi znakomity dowódca Giusliniani przeszedł na zasłużoną emeryturę.


    Odrodzenie Bizancjum

    Gdy podpisaliśmy pokój z Turcją świat wpadł w zdumienie. Nasze małe i wciąż słabe państwo pokonało potęge osmańską. Udowodniliśmy że potrafimy zapanować nad regionem. Ogłosiliśy odrodzenie Cesarstwa Bizancjum. Moglismy teraz rościć pretensje do utraconych przed wiekami ziem. Spowodowało to ogólny entuzjazm w kraju. Część obywateli, którzy do tej pory nie wierzyło w sukces naszych wysiłków pogodziło się z tym, że stali się Bizantyjczykai. Teraz widzieli w nas potęge która pokonała Turcje. Przestali lekcewarzyć naszych urzędników, w obawie przed karą. Nasze dochody wzrosły dają średnio 1 sztuke złota miesięcznie z każdej prowincji. Niestety nie wszyscy to zrozumieli. Niektórzy z możnych wciąż uważali, że mogą lekcewarzyć włądzę cesarską. Dla przykładu musieliśm ukarać jednego z nich. Najbardziej butnym z nich był Deres, macedoński możny który zawsze popierał imperialistyczne dążenia sułtanów tureckich. Gdy stanął przed sądem, jego buta znikła. Błagał o litość ale cesarz nie mógł okazać słabości. Skonfiskowano jego majątek warty 100 sztuk złota, a jego samego wtrącono do lochu. Wprawdzie utwierdziło to władzę cesarską w państwie i obniżyło wpływy arystokracji, ale jednocześnie mocno zdestabilizowało państwo, gdyż oburzona szlachta wyraziła głośną dezaprobatę dla cesarza. Nie był to jedyny problem świerzego organizmu jakim było Bizancjum. W nowych prowincjach wciąż mocną pozycję miała opozycja turecka. Korzystała ona z niezadowolenia chłopów, którzy mieli dość przeciągającej się wojny. W kilku prowincjach wybuchły powstania, które zostały wkońcu stłumione, ale pociągneły za sobą wiele ofiar po obydwu stronach. Cesarz wiedział że kraj jest narażony na atak wroga i to zarówno od wewnątrz jak i od zewnątrz. Wciąż nie mogliśmy wystawić odpowiednio dużej armmi więc 24 października roku 1453 postanowił za cenę 75 sztuk złota odbudować zniszczoną przed laty fortecę w Morei. Sądził że Wenecjanie, nowy wróg Bizancjum, w następnej wojnie uderzą właśnie tam.

    Turcja poza wojną

    Po podpisaniu upokarzającego dla Turcji pokoju z Bizancjum, cesarz Demetriusz dalej śledził sytuację na froncie. Turcy wciąż byli w stanie wojny z Wenecją i Sojuszem Węgiersko-Austryjacko-Styryjsko-Czeskim. Węgrzy przeprowadzili udany desant w Anatolii i zdobyli ją 29 września roku 1454. Turcja znów musiała podpisać upakarzający pokój. Oddała austryjakom Dobrudże, zapłaciła 211 sztuk złota odszkodowania i stała się wasalem Węgier.

    Edit 10.05.2005

    Nikt na dworze Demetriusza ani sam cesarz nie zajmował się w tych burzliwych czasach gospodarką, która przypominała raczej dziką gałąź z której spadały od czasu do czasu owoce, momentalinie pochłaniane przez armie. Trudno martiwć się o dobrobyt państwa gdy wciąż żyje się w ciągłym strachu przed wrogiem, który niedługo miał znów upomnieć się o nasze ziemie.

    II Wojna Turecka

    Powoli zbliżał się koniec roku 1454. Nasza armia właśnie stłumiła ostatni bunt i zamierzała powrócić do Smyrri gdzie miała udać się na zasłużony odpoczynek. Niestety nie było jej to dane. 20 października roku 1454 Turcy łamiąc traktat pokojowy wypowiedzieli nam wojne. Zdziwiło nas to niezmiernie gdzyż ich stolicę i zarazem całe państwo pilnował mały garnizon w sile 5 tys żołnierzy. Ruszyliśy zatem odrazu aby skończyć raz na zawsze z potęgą osmańską. Gdy nasza armia docierała do celu jej przednia straż przyniosła niepokojące wieści. Turcy zmobilizowali dodatkowe 55 tys wojska i wciąż prowadzili nowe zaciągi. Musieliśy zawrócić i powiadomić o tym niezwłocznie cesarza.

    Sytuacja wyglądała na poważną. Skarbiec był pusty a nam potrzeba było nowej armii. Rekrutów mieliśmy ale za konie i broń trzeba było zapłacić i to nie mało. Zapadła decyzja o zaciągnięciu pożyczki w banku narodowym w wysokości 200 sztuk złota. W sytuacji w której się znaleźliśmy było to jedyne rozwiązanie i nawet minister skarbu zgodził się z decyzją cesarza.


    Armie formowaliśmy w Tracji gdyż było tam wystarczająco wielu młodych mężczyzn którzy chcieli przelewać krew za ojczyznę. W tym czasie armia wroga oblegała Angore, która poddała się 18 marca roku 1455 pod naporem tureckic dział. Wróg splądrował doszczętnie miasto co uszczupliło nasz skarbiec o kolejne 100 sztuk złota, których na domiar złego nie mieliśmy. Zmusiło nas to do kolejnej pożyczki aby opłacić odszkodowania i zapomogi uciekinierom z Angory. Korzystając z tego że główna armia turecka opuściła Anatylie postanowiliśmy rozbić resztę stacjonujących tam sił i zdobyć turecką stolice. Atakując z kierunku Smyrii stosunkowo łatwo pokonaliśmy wroga, jednak 19 listopada Turcy przyszli na odsiecz obrońcom miasta. Dysponowaliśmy 20 tys jazdy i prawie 6 tys piechoty. Wróg stracił podczas oblężenia Angory większość swego wojska, ale wciąż był groźny. W skład jego armii wchodziło 17 tys jazdy, ponad 6 tys pieszych i 40 dział, jednak to my posiadaliśmy przewagę taktyczną. Wróg musiał przed atakiem przeprawić się przez rzekę. Bitwę wygraliśmy, wygraliśmy? To jest zbyt słabe słowo. Zmiażdżyliśmy wroga. Gdy tylko turcy zorientowali się że przegrali bitwę rzucili się do ucieczki, ale albo utoneli w rwącym nurcie rzeki, albo zostali dobici przez naszą jazde. Ci co mieli więcej szczęścia dostali się do niewoli. Cała armia turecka została zniszczona. Teraz wystarczyło poczekać aż Anatoyla się sama podda a następnie odbić Angore. Po odbiciu tej ostatniej mieliśmy już wysyłać posłów którzy mieli przekazać sułtanowi wieści o końcu wielkiej Turcji, ale ich dyplomaci nas ubiegli. W zamian za łaskę proponowali nam olbrzymią kontrybucję - 1157 sztuk złota. Pieniądze złagodziły naszą złość. Pod namowami, głównie ze strony ministra skarbu, cesarz przyjął proponowane warunki pokoju. Za oficjalną datę końca II Wojny Tureckiej przyjmuje się 13 maj roku 1457.

    Pieniądze z kontrybucji zostały przeznaczone na odbudowę zniszczonej walkami fortecy w Angorze. Ponadto minister skarbu namawiał cesarza aby sporą część tej kwoty przeznaczyć na reformę systemu podatkowego w zdobytych na Turcji prowincjach, tak jak to miało miejsce kilka dziesięcioleci wcześniej w Trcji, Smyrii i Grecji. Teraz jednak sytuacja była zgoła odmienna. Wtedy panował pokój, a nasze granice chronił sojusz z Turcją. Ponadto wcześniej reformy takie wprowadzano stopniowo, a teraz naciskano na cesarza aby wprowadził reformy jednorazowo w 10 prowincjach. Ten pomysł bardzo się niespodobał cesarskim generałom, którzy mimo pokoju, wciąż obawiali się Turcji i ciosu w plecy od Wenecji. Według nich pieniądze należało trzyać jako rezerwę w czasie wojny. Wkońcu obydwie strony doszły do porozumienia. Urzędy poborców podatkowych powstały w 7 prowincjach. Zaniechano reform w Ionie, Morei i Corfu z powodu zagrożenia utraty tych prowincji na rzecz Wenecji. Armia w zamian za zgode na reformy dostała obietnice od ministra skarbu na kolejne pożyczki jeśli sytuacja na froncie nie układała by się korzystnie dla Bizancjum. Jeżeli już wspominamy o gospodarce, należy powiedzieć jeszcze o jednym ważnym wydarzeniu. Jak pamiętamy rok 1456 był rokiem całkowicie zdominowanym przez wojne. Mimo tego, a właściwie przez to był to również wyjątkowy rok dla gospodarki. Zwiększona produkcja na potrzeby armii spowodowała ożywienie gospodarcze. Nasze szacunki co do wpływów z podatków okazały się błędne. Okazło się, że dostaliśmy 300 sztuk złota więce niż zakładaliśmy, a inflacja spadła o 2% co całkowicie wystarczyło aby zupełnie ją zniwelować.

    Po zakończeniu ostatniej wojny nadeszły miesiące pokoju, które zostały zakłócone tylko przez bunt w Angorze. Po kilkumiesięcznej okupacji osmańskiej, znów odrodzili się tam zwolennicy tureckiego sułtana podburzający lokalnych chłopów. Po kilku nieudanych próbach udało się wkońcu stłumić powstanie, ale wydarzenie to miało swoje dalsze, o wiele ważniejsze konsekwencje. Przez kolejne miesiące armia borykała się w trudnym i górzysty terenie z buntownikami. Powinna ona zostać już dawno przerzucona do Smyrii, ale przeciągający się bun i kolejne klęski naszej kawalerii odwlekały tą chwilę, aż do końca roku 1458. 1 Stycznia roku 1459 znów nad Bizancju zebrały się czarne chmury. Najczarniejsze z wszystkich dotąd widzianych.

    III Wojna Turecka

    Wraz z początkiem roku 1459 znów musieliśmy wysłać swoich żołnierzy na wojne. Turcja znowu złamała traktat pokojowy, co spowodowało ogólne oburzenie wśród wszystkich Bizantyjczyków. Co gorsze Wenecja wbiła nam w nóż w plecy. Sytuacja wyglądała źle. Nasz główna armia była uwięziona w Angorze, która była odseparowana od reszty kraju. Nasz 6 tysięczny garnizon mający bronić wyspy Corfu zdezerterował. Nie była to przyjemna wiadomość, ale spodziewaliśmy się tego. Trudno było zwerbować w tej prowincji lojalnych żołnierzy. Wciąż była tam bardzo silna opozycja wenecka. Ponadto żołnierze ci wiedzieli, iż będą musieli stawiać opór przez całą wojnę desantom sił weneckich. W razie klęski nie mogli sobie pozwolić na odwrót tak jak nasze siły na stałym lądzie. Tak czy inaczej wyspa Corfu była stracona. Generałowie mówili otwarcie. Nie mamy szans na zwycięstwo w wojnie na dwa fronty. Tym razem to my błagaliśmy o pokój. Ofiarowaliśmy Wenecji wyspe Corfu. To nasyciło ich apetyty, przynajmniej na pewien czas. Teraz należało się skupić na Turcji.

    Na froncie południowym początkowo sytuacja wyglądała dobrze. Tak jak w poprzedniej wojnie, Anatoyle bronił 5 tysięczny garnizon, ale już pierwszego dnia Turcy zmobilizowali kolejne 5 tysięcy żołnierzy. Należy również wspomnieć, że armia turecka była o wiele nowocześniejsza od naszej (Turcy lv 5, Bizancjum lv 2). przez ostatnie lata turecka sztuka wojenna bardzo szybko się rozwineła. W tej sytuacji nie mogliśmy ryzykować otwartej bitwy, zwłaszcz że nasza 12 tysięczna armia, złożona całkowicie z jazdy, musiałaby przed atakiem przeprawić się przez rzekę. Dwa tygonie później sytuacja diametralnie się zmieniła. Turcy zmobilizowali kolejne 55 tysięcy wojska. Ich siły liczyły teraz 65 tysięcy żołnierzy. 1 lutego ich armia ruszyła. 10 tys zaczeło przeprawę przez cieśninę w celu przygotowania oblężenia Konstantynopolu. Jak się później okazało wesprzeć ich miło 25 tysięcy piechoty z zaciągu trwającego w ich stolicy. Główna armia turecka w sile 55 tysięy dostała za zadanie rozbicia naszej kawalerii w Angorze. To by była prawdziwa klęska. Musieliśmy przegrópować nasze siły i uniknąć bitwy. Przemieściliśmy naszą armie na północ do Synopatu. Na szczęście nie musieliśmy się śpieszyć, gdyż turcy musieli się przeprawić przez rzekę, a dodatkowo spowalniały ich ciężkie działą przeznaczone do kruszenia mórów naszych miast. Warto wspomnieć też o tym, że nie formowaliśmy nowych oddziałów. Póki co mieliśmy pewien plan i to taktyka, a nie siła oręża miała nam przynieść zwycięstwo. Turcy byli bardzo pewni siebie. Na przeciwko swej potężnej i nowoczesnej armii widzieli tylko 12 tys kawaleri która ich zdaniem w popłoch uciekała przed ich wojskiem. Mając tak wielką przewagę pozwolili sobie na krótki czas na odsłonięcie stolicy, którą już za parę tygodni miło bronić nowo powołane oddziały. W pewny sensie mieli rację biorąc pod uwagę czas jaki jest potrzebny na przemieszczanie armi w tak trudnym terenem, ale nie wzieli pod uwagę tego że nasza armia nie posiadała piechurów, którzy mogli by znacząco oboniżyli naszą mobilność. Tym sosobem szybko znaleźliśmy się na tyłach wroga i rozpoczeliśmy oblężenie Anatoyl. Dosłownie kilka dni później Turcy skończyli zaciąg 25 tys piechoty, który bez odpowiedniego przeszkolenia padł po kilku godzinnej bitwie pod naporem naszej jazdy i wycofał się do Angory. Nasze miasto padło 1 listopada roku 1459. Turcy kolejny raz splądrowali prowincje, ale nasze opiekuńcze państwo zajeło się poszkodowanymi tak samo jak to zrobiło w poprzedniej wojnie. Wróg wciaż miał przewagę ale już nie tak znaczącą jak na początku roku. Teraz w Angorze posiadał 38 tysięczne zgrupowanie i kolejne 10 tysięcy w Tracji. Turcy znów wykazali się ignorancją i spróbowali przyjść z odsieczą swojej stolicy zaledwie 9 tysięczną armią. Bitwa która się odbyła 1 grudnia roku 1459 zakończyła się naszym całkowitym sukcesem. Nikt z wrogich żołnierzy nie przeżył. 23 stycznia roku 1460 zdobyliśmy turecką stolice. Wróg widząc to ruszył wszystki swoje siły spod Angory. 27 lutego doszło do bitwy, którą wkońcu przegraliśmy, ale i tak gorycz porażki szybko osłodziły wieći o stratach wroga. Z 14 tysięcy jazdy i 2 tysięcy pieszych, Turkom zostało zaledwie nieco ponad 3000 żołnierzy. Mimo że te siły skierowały się w stronę Konstantynopola, wciąż było to zbyt mało aby zamknąć pierścień oblężenia wokół naszej stolicy. 29 maja 1461 roku odbiliśmy Angore i tego samego dnia anektowaliśmy Turcję. Jak pokazała historia, mimo okazańa naszej łaski, Osmani za nic mieli traktaty pokojowe i naszą litość. Trzeba było z nimi raz na zawsze skończyć.

    Bitwa pod Anatoylą, kiedy to bizantyjska konnica rozbiła 25 tysięc tureckiej piechoty. 23 tysiące z nich wycofuje się się do Angory. Warto zwrócić uwagę jakie siły oblegają to bizantyjskie miasto.


    [​IMG]

    III Wojna Turecka przeszła do histori jako przykład doskonałej taktyki. Mimo olbrzymiej przewagi w uzbrojeniu i liczbie żołnierzy, 90 tysięczna armia wroga musiała ulec 12 tysiącom kawalerii bizantyjskiej. Jest to również przykaład wykorzystania przez nasze wojska ukształtowania terenu. Turcy, mimo posiadania początkowo wszystkich atutów, dali się zwabić na nieprzyjazne tereny Angory a następnie stracili przewagę taktyczną i od tej chwili musieli atakować przeprawiając się przez rzekę, co przypieczętowało ich klęske.


    Jeszcze podczas trwania wojny, 1 stycznia roku 1460 społeczeństwo odwdzięczyło się naszemu państwu za trud włożony w obrone ich domostw i za opiekę jaką obdarzyliśmy uciekinierów z Angory. We wszystkich miastach i wsiach naszej ojczyzny ludzie zbierali pieniądze. Każdy dawał tyle ile mógł. W ten sposób nasz wdzięczny lud zasilił nasz skarbiec 200 sztukami złota. Mądra polityka ministra skarbu pozwoliła nam na spłatę zaciągniętych pożyczek i dbudować fortecę w Angorze, która kosztowała nas 150 sztuk złota.

    Konstantynopol - stolica handlu.

    Wraz ze zdobyciem Anatoyli opanowaliśmy całkowicie rejon cieśniny Bosforskiej, a co za tym idzie cały handel któty odbywał się drogą morską z wybrzeżem Morza Czarnego. Kupcy dostrzeli to najszybciej i zauważyli korzyści jaki mogły płynąć ze zlokalizowania nowego entrum handlu w Konstantynopolu. Wraz ze zniknięciem zagrożenia ze strony Turcji rejon bałkanów zyskał na tyle dużą stabilność geopolityczną, że teraz bez strachu o przyszłość można było prowadzić tu interesy. Tak duży napływ kupców do naszej stolicy momentalnie spowodował przeniesienie centrum handlu z Kerczu . Oczywiście wykorzystaliśmy to natychmiast, wprowadzając nowe taryfy handlowe, co w znaczący sposób zasiliło cesarski skarbiec.

    Plany na przyszłość

    Obecnie należało się zastanowić co robić dalej. Podczas wielkiej narady, która miała zadecydować o polityce zagranicznej na najbliższe lata cesarzowi przedstawiono raport. Nasze państwo, wyczerpane bez mała 20 letnimi wojnami stało o włos od wojny domowej. Nasze podboje i brak zainteresowania polityką wewnętrzną doprowadziło do powstania poważnej opozycji wobec urzeędującego cesarza Demetriusza. Oczywiści należało szybko interweniować. Państwo było zdestabilizowane, a nasze zdobycze terytorialne budziły zazdrość sąsiadów. W obecnej sytuacji Demetriusz zakazał armii jakichkolwiek działań zaczepnych, mimo tego, że odzyskanie wschodnich ziem cesarstwa wydawało się stosunkowo łatwe. Generałowie dostali inne zadanie. Przygotować obrone do następnej wojny z Wenecjanami, która wcześniej czy później musiała wybuchnąć.

    ps. Dzięki Tr za poprawienie moich postów.

    Ostatnia aktualizacja 10.05.2005 | 23:15
     
  4. esek

    esek Guest

    Nastały długie lata pokoju. nie oznaczało to wcale, że w państwie zapanował spokój i dobrobyt. Przypominało to raczej nerwowe wyczekiwanie na wydawałoby się nieuniknioną wojne z Wenecją. Jednak nic takiego póki co nie nastąpiło. Szpiedzy nie donosili o większych ruchach sił weneckich. Mimo to nie usypialiśmy naszej czujności, a każdy goniec przynoszący więci z Kosowa wywoływał take zamieszanie na dworze cesarza jak wizyta obcej głowy państwa.

    Przebudowa kościoła St. Sophia (1)

    [​IMG]

    Ten przepiękny i największy dom boży świata został wybudowany w VI wieku przez cesarza Justiniana I. Niestety przez wieki tracił na swojej świetności, tak jak blask traciło całe Cesarstwo. Teraz, po pokonaniu Turcji i ogłoszeniu odbudowy Cesarstwa Bizantyjskiego, potrzebowaliśmy symbolu, który pomógłby nam w naszych dalszej drodze. Z incjatywy możnych, zwykłych obywateli oraz oczywiście Kościoła wyszedł projekt przebudowy tej cudownej bazyliki w duchu architektury XIV i XV wieku. Niestety, zebrane fundusze nie pozwalały na wykonanie tego zamierzenia. Poproszono o pomoc cesarza. Demetriusz był bardzo pobożnym człowiekiem więc zgodził się na olbrzymią dotację 500 sztuk złota. To oczywiście przyprawiło o niemalże chorobę serca ministra skarbu, który był zmuszony zaciągnąć kolejną pożyczkę w banku narodowym. Decyzja cesarza miała również inne skutki. Jednym z nich było oburzenie obywateli z innych prowincji, że tak olbrzyia kwota z ich podatków zostaje w całości przekazana stolicy. Rozumieli oni że Konstantynopol był klejnotem w koronie Cesarstwa, ale i tak ciężko było wytłumaczyć taką rozrzutność gdy wielu z naszych obywateli cirpiało biedę. Odbudowa bazyliki miała również swoje pozytywne konsekwencje. Do miasta zaczeli przyjeżdrzać malrze, rzeźbiarze i architekci z całej Europy, którzy mieli uczestniczyć w tym olbrzymim przedsięwzięciu. Wielu z nich po skończeniu prac osiedliło się w Konstantynopolu co zaprocentowało w późniejszych latach szybszym rozwojem naszej ojczyzny i to we wszystkich dziedzinach. Wszyscy ci uzdolnieni ludzie w wolnym czasie wymieniali dotychczasowe doświadczenia i poglądy, a niektórzy z nich zdecydowali podzilić się swoją wiedzą z lokalnym artystami. W ten sposób w stolicy powstała pierwsza Akademia Sztuk Pięknych im. Demetriusza, który pośrednio przyczynił się do jej powstania. Przez wiele dziesięcioleci kształciła nowe pokolenia poetów, malarzy i rzeźbiarzy, rozwijając i sławiąc w świecie naszą wspaniałą kulture i sztukę.

    Religia i Święci (2)

    [​IMG]

    24 maja roku 1464, w małej, greckeiej wiosce jeden z księży, który opiekował tą małą społecznością przybył do domostwa gdzie młode małużeństwo opłakiwało ciężką chorobę swojej malutkiej córeczki. Duchowny nie mógł inczej pomóc jak tylko dając dziecku ostatnie namaszczenie, niemniej spędził tą noc przy jej łóżeczku. Rano, kiedy wsczyscy się obudzili, dziewczynka wciąż żyła, a nawet widać było na jej schorowanej buźce grymas który przypominał uśmiech. Parę dni później wróciła do zdrowia. Wieść o cudowny uzdrowieniu rozniosła się po całym kraju. Uznano to za cud, a samego księdza zaproszono do Konstantynopola gdzie miał głosić słowo boże tysiacom wiernych. Duchowny podziękował za wyróżnienie, ale odmówił, gdzyż zbyt bardzo związał się ze swoimi wiernymi, a że był również skromnym człowiekiem unikał zaszczytów. Tak czy inaczej to wydarzenie poprawiło nastroje ludzi w naszym kraju.

    Reformy spłeczne i armii Demetriusza (3)
    9 sierpnia roku 1465 nasz cesarz wydał bardzo ważny dekret dotyczący powołania lokalnych sił wojskowych. Zdziwiło to nas niezmiernie gdzyż nie był on ani szczególnie wybitnym dowódcą, ani uzdolnionym zdministratorem, a tych cech wymagała wprowadzana przez niego reforma. Pomysł był w założeniu prosty. Z powodu nagłego powiększenia się naszego państwa trzeba było nam wojska które pilnowałoby porządku w naszych niedawno co odzyskanych prowincjach. Poprzednie lata pokazały nam że opozycja wobec władzy cesarskiej jest wciąż duża, zwłaszcza tam gdzie większość ludzi wyznawała - niech im Bóg wybaczy - islam. Głównym problemem nie było stworzenie nowych oddziałów, lecz ich utrzymanie. Pomysł cesarza w uproszczeniu polegał na obdarowaniu żołnierzy ziemią i zakładaniu małych, samowystarczalnych wiosek. Żołnierze tam żyjących nie trzeba było zachęcać do obrony włąsnych domostw przed wrogiem. Idea nie była nowa i wywodziła się jeszcze z czasów Cesarstwa Rzymskiego i ich niezwyciężonych legionów. Czas pokazał, że reforma się sprawdziła, a wioski zaczeły przynosić dochód przyczyniając się do wzrostu zysków państwa z podatków średnio o 1 sztukę złota miesięcznie z prowincji. Oczywiście żołnierzami mogli się stać zwykli, prości ludzie którzy przecież musieli znać się na uprawie roli i chodowli trzody. Jako żołnierze dostawali nowe prawa co przyczyniło się do wzrostu zanczenia plebsu. Oczywiście jak każda reforma tak i ta miała swoje minusy. Władza centralna niestety straciła na swym znaczeniu, gdzyż prowincje uzyskały w pewien sposób niezależność. Jakość wyszkolenia żołnierzy-rolników również nie mógł się równać z armią zawodową.

    Kolonizacja
    Ze zdobytych przed laty od Turków map, wynikało że w dalekich i nieznanych do końca Indiach znajdują się tereny gdzie żyją dzikie plemiona i żadne z tamtejszych państw nie rości sobie praw do nich. Nasz minister od spraw polityki zagranicznej, słysząc plany kolonizacji nieznanych ziem czym prędzej udał się do cesarza.
    - Panie, te prowincje wcalenie nie są niczyje. Mimo że, nikt oficjalnie nie rości sobie praw do tych ziem, są one bogatew drogie przyprawy, a nimi jest zainteresowana Portugalia. Jak tylko się dowiedzą że przywozimy do Europy przyprawy z Indi odrazu znajdą powód do wojny z nami, mówiąc że to ich zeglarze odkryli te ziemie, a Turcy podstępnie wykradli ich mapy.
    Cesarz się zastanowił.
    - Rzeczywiście. Tak może się zdarzyć. Ale w prowincji zwanej Managalor nie ma przypraw. Tubylcy są tam nieprzyjaźni, tak samo jak klimat. Jedynie morze daje obfite dary w postaci ryb. Ryby chyba nie interesują mocarstwa Europy?
    - Hmmm... raczej nie.
    - Więc postanowione. Wysyłamy handlarzy aby nawiązali kontakty z tubylcami.
    Niestey zadanie to było o wiele trudniejsze niż przypuszczlismy. Obydwie ekspedycje zagineły bez wieści, prawdopodobnie zabite lub może co gorsz zjedzone przez tych barzyńców.

    Wojna o potęge Cesarstwa
    Jak dotąd przez cały XV wiek walczyliśmy o nasze przetrwanie. Teraz byliśmy już na tyle silni i pewni siebie, że zaczeliśmy snuć plany o dlaszych podbojach. Trudno to nazwać podbojami. Naszym celem było odebranie ziem, które nam się należały i uwolnić naszych braci chrześcijan spod jarzma islamu. Niestety sytuacja w kraju nie sprzyjała nowym wojnom. Lud wciąż się trworzył na myśl o nowych wojnach. Inne państwa też nie patrzyły na nas przyjaźnie po tym jak zniszczyliśy potęge Turcji. Szybko zapomnieli jak bardzo obawiali się tych niegodziwców. Przed kolejnyi wojnami musieliśmy poprawić naszą opinie w świecie.

    Jednym z naszych wrogów, który okupował nasze ziemie bili Mamelukowie. Ten żądny podbojów kraj zdołał przez ostatnie lata zagarnąć wiele nowych ziem. Nie było by w tym nic nadzwyczaj gorszącego, gdyby nie to że wciąż nękał wojnami naszych braci chrześcijan w Nubi. Ten mały, acz waleczny kraj już od paru dziesięcioleci opierał się najazdom Mameluków. Tym razem jednak pojął, że nie zdoła samotnie oprzeć się kolejnej agresji, dlatego 1 maja 1467 roku poprosił nas o pooc. Byliśy jego jedyną nadzieją gdzyż wszędzie w pobliżu leżały kraje muzułmańskie (oczywiście poza Etiopią). Zgodziliśmy się co automatycznie wciągneło nas w wojne z z Mamelukai i ich sojusznikami: Tunezją i Astrachańem. Była to dla nas dogodna okazja gdzyż państwo Mameluków było pogrążone w chaosie. Wszędzie panowały bunty, a mimo tego ci szubrawcy chcieli wciąż więcej i więcej.

    Przebieg wojny:
    Ściągneliśmy z północy wszystkie nasze siły i zaciągneliśmy nową, 10 tysięczną armie. W sumie dysponowaliśmy 20 tysiącami piechoty i 10 tysiącami jazdy. Naszym celem było odbicie Tarsu, Adany i uwolnienie uciskanych chrześcijan w Aleppo. Pierwsza armia zaczeła oblężenie Tarsu a druga miała oblegać Adane. Niestety wcześniej musiała pokonać mamelukańskich buntowników, którzy przekroczyli granice i zaczeli oblegać Angore. Zajeło jej to kilka miesięcy i pochłoneło życie 5000 naszych ludzi. Mamelukowie kilkakrotnie próbowali przerwać oblężenia, ale mimo przewagi liczbnej ponosili kolejne klęski. Wojna była miłą odmianą po ciężkich walkach z Turkami. Nawet nasza mała flota wkońcu wypłyneła z portu i postanowiła w ramach manewrów zatopić kilka tunezyjskich galer. Po rozbiciu większości sił wroga, 1 sierpnia roku 1470 podpisaliśmy pokuj na mocy którego do naszego państwa dołączono 3 nowe prowincje: Tars, Adane i Aleppo. Miesiąc później libańscy buntownicy postanowili się do nas przyłączyć przez co zyskaliśmy kolejną prowincje. Nie byliśmy z tego powodu szczegulnie uradowani gdzyż była to jedyna katolicka enklawa w nasym państwie, no ale coż. Stało się. Wkońcu to też chrześcijanie.

    Cesarstwo Bizantyjskie w roku 1471 po wojnie z Mamelukami

    [​IMG]

    Wraz z nadejściem roku 1470 mieliśmy nowego cesarza. Demetriusz odszedł, a jego miejsce zajął Andrzej I. Nie był on wybitnym władcą, ale mieliśmy nadziej, że będzie godny swoich poprzedników.

    1 - event historyczny Restoration of St. Sophia
    2 - event losowy "Święty dokonuje Cudu"
    3 - event historyczny Establishment of the Themata

    ________________________________________________________________________________________

    OT skasowano - AAR zamknięty - w celu kontynuowania proszę zgłosić się do administracji forum.
    Raferti
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie