Opowieść z Dalekiej Krainy

Temat na forum 'Victoria - AARy' rozpoczęty przez superman, 9 Styczeń 2006.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. superman

    superman Ten, o Którym mówią Księgi

    [center:070b997153]Opowieść z Dalekiej Krainy[/center:070b997153]
    [center:070b997153]...czyli Hawajski AAR [/center:070b997153]

    [center:070b997153] [​IMG][/center:070b997153]

    [center:070b997153]Hawaje jakimi widział je Stwórca[/center:070b997153]

    [center:070b997153][​IMG][/center:070b997153]

    [center:070b997153]Rozdział I[/center:070b997153]
    O wydarzeniu mającym przewrócić życie społeczności Hawajów do góry nogami tudzież o władcy nowego wyborze.

    Rok Amuri dziwny był to rok. Najpierw na brzegu wyspy Kaula znaleziono martwego świętego wieloryba. Niewiele później pomrukiwać zaczął Święty Wulkan Ten Większy. To, co nastąpiło jednak wkrótce potem, wstrząsnęło małą społecznością Hawajów i sprawiło, że nic nie było już takie jak przedtem...

    - Król umarł!!
    Okrzyk, w założeniu donośny, został przez nastoletniego gońca sprowadzony do jakiegoś przeraźliwego pisku. Być może dlatego właśnie przeraził tak bardzo społeczność Wioski Królewskiej. Mieszkańcy wylegli na ulicę i skierowali się pod Rezydencję Króla. Parę godzin później do wioski zjeżdżać zaczęli też Hawajowie z okolicznych wysp, zaalarmowani tragiczną nowiną. Tłum gęstniał wraz z upływającymi godzinami, na placu przed Rezydencją zaczęło powoli brakować miejsca. Nikt się nie odzywał. W upalnym słońcu czekano na jakieś wieści o stanie zdrowia Króla.
    Wreszcie, późnym popołudniem na ganek Rezydencji wyszedł Doradca. Człowiek w średnim wieku, powoli łysiejący i zdradzający spore symptomy nadwagi. Jego tłusta fizjonomia błyszczała od potu, dostrzec to mogli jednak tylko stojący najbliżej – ci z dalszych rzędów nie widzieli w ogóle krępej sylwetki Doradcy. Odczekawszy parę chwil, jakby chcąc spotęgować napięcie, Doradca przemówił:
    - Król umarł.

    Nie sposób wyobrazić sobie popłoch w jaki popadli zgromadzeni na Placu Przed Rezydencją Króla ludzie.
    Staruszki jęły rwać włosy z głowy, Gwardziści pluć sobie w brody, najmłodsi po prostu ryczeli wniebogłosy. Nastrój ten udzielił się też Doradcy, który łamiącym głosem rzekł:
    - Czas wybrać nam następcę naszego jaśnie panującego. Jako, że Król nie zostawił po sobie męskiego potomka, w najbliższym czasie zbierze się Rada Starszych aby uzgodnić, co począć w tej kwestii – siorbnął nosem. – Do tego czasu prosimy o modły za naszym władcą i za pomyślność wyboru jego Następcy.
    Gdy Doradca skrył się w czeluściach Rezydencji zrozpaczony tłum począł udawać się do domostw. Dyskutowano o jednym – kto będzie w stanie zapewnić ludziom pokój i dobrobyt, w takim stopniu jak właśnie zmarły król. Panowało przekonanie, że nie ma takiej osoby wśród Hawajów. Wszechogarniająca pustka towarzyszyła mieszkańcom w drodze powrotnej do domu.

    [center:070b997153] [​IMG] [/center:070b997153]

    [center:070b997153]Zmarły Król[/center:070b997153]

    - Panienko!
    - Panienko!

    Promienie porannego słońca wpadły do wnętrza domostwa wypełniając je światłem. Lilavari popatrzyła nieprzytomnie na niewyraźny kształt na tle jasnego prostokąta drzwi. Była to Służąca. Jak co dzień przyszła, aby obudzić swoją panią i pomóc jej w codziennej toalecie. Tym razem jednak przyszła wcześniej niż zwykle. Słońce dopiero wstało, a temperatura była dość niska. Lilavari wygrzebała się spod przykrycia i wyszła przed chatkę, w progu napotykając zdziwiony wzrok Służącej.
    Dziewczyna ziewając zaczęła się przeciągać, gdy nagle przystanęła zobaczywszy dziwną delegację przed domkiem. Składała się ona z pięciu grubych i niesłychanie odświętnie odzianych mężów leżących plackiem z twarzami przy ziemi. Skonsternowana dziewczyna nie wiedziała, jak ma się zachować. Wreszcie jeden z mężczyzn wstał posapując i, po uprzednim otrzepaniu się z kurzu, rzekł:
    - O Wielka Pani, Córo Jasności i matko Gwiazd! Racz przyjąć naszą skromną delegację w swe prześwietne progi! – to mówiąc padł znowu na ziemię.
    - Ale kim wy jesteście? – wykrztusiła wciąż nieobudzona do końca dziewczyna.
    - Imię moje Doradca, oddawałem usługi Twemu Ojcu, niech Wulkan przyjmie jego duszę. Przewodzę tej oto Radzie Starszych, która dziś w Nocy postanowiła oddać Tobie, o Pani, stery łodzi zwanej Królestwem. Błagamy Cię z pokorą abyś przyjęła naszą ofertę, gdyż jesteś ostatnią gałęzią Królewskiego rodu – tym razem dziewczyna zdążyła powstrzymać gestem Doradcę przed kolejnym efektownym padem na glebę...
     
  2. superman

    superman Ten, o Którym mówią Księgi

    [center:b6a00afcd3] [​IMG] [/center:b6a00afcd3]

    [center:b6a00afcd3]Rozdział II[/center:b6a00afcd3]
    [center:b6a00afcd3] Wykład z teorii władzy nad Królestwem tudzież o życiu codziennym słów kilka.[/center:b6a00afcd3]

    - Cóż więc mam robić? Pan wie, że do tej pory zajmowałam się głównie wyplataniem wiklinowych koszyków... Nauki, jakie pobierałam u wędrownego bakałarza nie pozwolą mi na prowadzenie spraw Królestwa. Ja się do tego po prostu nie nadaję – głos Lilavari brzmiał melodyjną niepewnością. Spacerowali powoli brzegiem jeziora. Okoliczni mieszkańcy zaprzątnięci własnymi sprawami z rzadka spoglądali w ich stronę.
    - Po pierwsze, niewiele osób o tym wie. A im mniej tym lepiej. Ja... postaram się pomóc Panience we wszystkim, w czym będę mógł. Moja wiedza nie jest duża, ale podpatrzyłem sporo od Pani Ojca – Doradca miał irytującą manierę wycierania co chwilę potu z czoła. - Może przejdziemy się po miasteczku? Zobaczy Pani jak funkcjonuje nasza społeczność.

    [center:b6a00afcd3][​IMG] [/center:b6a00afcd3]

    [center:b6a00afcd3]Doradca[/center:b6a00afcd3]

    - To jest przystań. Główny punkt zaopatrzeniowy naszego miasta. Tamte łodzie, które Pani widzi za chwilę będą rozładowywane z towarów. Tak dzieje się od setek wiosen. Może dlatego nasza społeczność żyje ustalonym, trochę leniwym rytmem... – Doradca sapnął. Dość długi marsz dawał się powoli tłuściochowi we znaki.
    - O jakich towarach Pan wspominał? – spytała dziewczyna.
    - No, to chyba są akurat łodzie z rybami.
    - Aha, a tamte?
    - No, te akurat też. Tak szczerze mówiąc to żyjemy tylko z połowu ryb i uprawy trzciny. Niestety nie udaje nam się nic innego. Z całą resztą spraw każda rodzina musi się uporać we własnym zakresie.
    - Dlaczego nie potrafimy robić nic innego? – zdziwiła się Lilavari.
    - No cóż, to jest dosyć dziwna sprawa. My po prostu nie umiemy się uczyć – stęknął mężczyzna. – Jeśli nawet ktoś wynajdzie jakiś sposób na łatwiejsze życie, reszta społeczności patrzy na niego jak na dziwaka. Nikt nie wprowadza innowacji, bo ludzie boją się niszczyć odwieczny porządek Świata. Biedny wynalazca żyje więc otoczony pogardą, aż zazwyczaj w samotności dokonuje żywota. Wraz z nim giną także jego wywrotowe idee. Podobnie było panienko z Misjonarzami, musiała Panienka o nich słyszeć – Doradca spojrzał pytająco na dziewczynę.
    - Szczerze mówiąc nie bardzo. Babka kiedyś opowiadała mi o przybyszach, ale byłam mała i już tego nie pamiętam.
    - Hmm, proszę więc posłuchać.

    [center:b6a00afcd3][​IMG][/center:b6a00afcd3]

    [center:b6a00afcd3]Nabrzeże [/center:b6a00afcd3]

    - Kilkanaście wiosen temu do naszego Królestwa przybyły dwie grupy Misjonarzy. Byli bardzo mili, dawali paciorki, alkohol i takie tam. Ogólnie rzecz biorąc, szybko się zaprzyjaźniliśmy. Panienka wie, że jesteśmy mało wojowniczą społecznością. – dziewczyna skinęła głową. Nigdy nie słyszała o jakiś sporach, buntach i wojnach z udziałem jej Rodziny. – Tak więc dość szybko Misjonarze wyjawili nam swoje zamiary – przynosili nam Słowo swojej Religii. Krytykowali nas za naszą Wiarę w Przyrodę, Zjawiska Nadprzyrodzone i tym podobne. Właściwie większość z nas zauważyła niedoskonałości naszego systemu wierzeń.
    - Nawet Kapłani?
    - Nawet oni – potwierdził grubas. – Wkrótce potem Misjonarze zaczęli nas, jak to nazywali, chrzcić. Grupy Misjonarskie nie były sobie równe, więc więcej chrztów udzielili ci zwący się Protestantami. Mniejszość, w tym i wasza Rodzina, stała się Katolikami. Nie wiedzieliśmy w zasadzie, czym się te grupy różnią, zresztą szybko przestało to być istotne. Ludzie wrócili bowiem do swoich starych nawyków. Stare rzeźby bożków, rzekomo zniszczone, bardzo szybko powróciły na domowe ołtarzyki. Sami Misjonarze niedowierzali, że ktoś może tak szybko zapomnieć ich Nauki. Płonęli świętym gniewem, rzucali klątwy i zaklinali, ale na nic się zdały ich działania. Szybko porzucili swe działania i wynieśli się na północ Królestwa. Nasze życie spodobało się i im więc żyją w spokoju łowiąc ryby i gapiąc się w Firmament po dziś dzień. Cóż, my po prostu nie umiemy się uczyć – zakończył ze smutkiem w głosie Doradca wpatrując się w błękit nieba.

    [center:b6a00afcd3][​IMG][/center:b6a00afcd3]

    [center:b6a00afcd3]Domostwa misjonarzy[/center:b6a00afcd3]

    - Przecież rozwiązanie jest proste – zdziwiła się dziewczyna. - Wystarczy powołać Uczonych, którzy będą zbierać nowe pomysły i szerzyć je wśród ludności. Tym sposobem nie będą zapominane. A i chętniej mieszkańcy będą z nowinek użytek robić, gdy stać będzie za nimi Autorytet Królewski. Czy coś się nie zgadza? – wielkie brązowe oczy Lilavari wpatrywały się z ciekawością w Doradcę. Ten odrzekł:
    - Przemawia przez Panienkę typowo młodzieńcza naiwność. Naturalnie, że ma Panienka rację. Ale bez złota w skarbie nikt nie podejmie się realizacji takich działań. Żeby wprowadzić chociaż jedną wielką Reformę potrzeba lat. Nikt nie podejmie się tego bez wynagrodzenia nie będąc pewnym efektów swych działań, wreszcie nikt nie podejmie się....
    - Wystarczy! – krzyknęła dziewczyna. – Zrozumiałam. Mało wiem, ale uczę się szybko – dodała. Zauważyła też, że mogłaby nie znieść kolejnego użycia przez Doradcę konstrukcji „nikt nie podejmie się”. – Dlaczego więc w Skarbie nie ma złota? Czy mój Ojciec źle nim zarządzał?
    - Nie nie nie, ależ skąd! – pospiesznie zaprzeczył Doradca. Nawet trochę zbyt pospiesznie. – To jest dość skomplikowana kwestia...
     
  3. superman

    superman Ten, o Którym mówią Księgi

    [center:c11345d7ed] [​IMG] [/center:c11345d7ed]

    [center:c11345d7ed]Rozdział III[/center:c11345d7ed]
    [center:c11345d7ed] O wojsku Królestwa tudzież o polityce fiskalnej słów kilka[/center:c11345d7ed]

    - Złota na wyspie nie ma za dużo - kontynuował Kapłan. - Nie ma go też skąd brać - rzadko kiedy ktoś do nas zawita, z reguły dwa razy na pokolenie zdarza się podobny przypadek. Więc jeśli ma je lud to nie ma go Król i na odwrót. Nie możemy wydawać za dużo złota ludności. Inaczej przegramy tę specyficzną walkę i nie będziemy w stanie spełnić naszych obowiązków, głównie z zakresu utrzymania dworu i wojska – głos Doradcy niósł się dźwięcznym echem po dolinie, którą właśnie przemierzali.
    - Jakiego wojska? – zdziwiła się dziewczyna. – Przecież mój Ojciec miał tylko Gwardzistów! A nie regularną Armię z bronią i w ogóle... – wiedza Lilavari z zakresu militariów nie była zbyt rozległa dlatego wolała zamilknąć niż strzelić jakieś głupstwo.
    - Przewidziałem zdziwienie Panienki. Dlatego też pozwoliłem sobie skierować nasze kroki właśnie do miejsca, które powoli zaczyna jawić się naszym oczom – dziewczyna odwróciła wzrok od Doradcy i spojrzała przed siebie. Zza zakrętu począł wyłaniać się masywna, szara budowla o kształcie czworościanu ze ściętym czubkiem. Wkomponowana była w zbocze góry, zaś bujna roślinność nadawała miejscu malowniczości.
    - Przecież to Średnia Świątynia. Znam to miejsce – zdziwienie pomieszane z zaciekawieniem ukazało się na twarzy dziewczyny. Doradca nie odzywał się ani słowem, aż do kiedy nie dotarli do małego żużlowego placu przez świątynią. Spojrzał na Lilavari i powoli rzekł:
    - Wstęp mają tu wszyscy. Ale nie wszyscy wiedzą, co ukryte jest po drugiej stronie Góry. Wejdźmy do środka.

    [center:c11345d7ed][​IMG][/center:c11345d7ed]

    [center:c11345d7ed]Hieroglify we wnętrzu świątyni[/center:c11345d7ed]

    Mrok panujący w środku świątyni rozświetlany był jedynie przez jarzące się przy ścianach pochodnie. Cztery rozstawione symetrycznie kamienne kolumny i ołtarzyk ukryty w tle były jedynym wystrojem wnętrza budynku. Surowość wystroju i półmrok tu panujący sprawił, że dziewczyna doznała chłodu. Niepewnie spojrzała na Doradcę, który poprosił ją o pozostanie na miejscu, a sam zniknął w mroku niedaleko ołtarza. Po dłuższej chwili powrócił do Lilavari w towarzystwie drugiej osoby. Był nią łysy osobnik w średnim wieku ubrany w grube futro. Chuda i nieco pobladła twarz świadczyły o ascetycznym trybie życia mężczyzny
    - Oto Kapłan Średniej Świątyni – przedstawił go Doradca. – Oprowadzi Panienkę po cudach tej świątyni. Ja... wrócę już do Wioski, obowiązki wzywają – ukłonił się grzecznie i zaczął iść w kierunku drzwi. – Ach, byłbym zapomniał. Nalegałbym na spotkanie ze mną. Najlepiej jutro. Muszę wiedzieć, czy rozpoczynać przygotowania do Koronacji – dodał z naciskiem.
    Tym razem wyszedł zostawiając dziewczynę z odpowiedzią na ustach. Chwilę później odezwał się Kapłan:
    - Panienka chciała zobaczyć Cud tak? – potrząsnął śmiesznie futrzanym odzieniem. – Proszę za mną.
    To mówiąc skierował swe kroki w stronę ołtarzyka, gdzie zniknął podobnie, jak parę minut wcześniej Doradca. Dopiero po chwili Lilavari zauważyła, że za ołtarzem znajdują się małe drzwi, a właściwie czarny otwór, w którym zniknął Kapłan. Po chwili zawahania dziewczyna przestąpiła próg. Jej oczom ukazał się wąski korytarz na którego końcu dostrzegła światło. Było to wyjście z tunelu na dość wąską i śliską skalną półkę. Kapłan wpatrywał się w dal popijając jakiś płyn z pękatej butelki. Gestem zachęcił Lilavari, aby spojrzała w dół. Od tego co zobaczyła zakręciło jej się w głowie. Miała wrażenie, że spadnie, ale Kapłan przytrzymał ją za ramię. Spojrzała na niego z niedowierzaniem...

    [center:c11345d7ed][​IMG][/center:c11345d7ed]

    [center:c11345d7ed]Fragment malowniczej kotliny[/center:c11345d7ed]

    Poniżej, około pięćdziesięciu metrów w linii prostej zobaczyła sporą kotlinę. Otoczona ze wszystkich stron górskim ścianami sprawiała wrażenie kolistej areny lub też kamiennego więzienia. Jedną ze ścian rozcinała kaskada spienionej wody, która utworzyła u stóp skały mały wodopój. Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to, co widzi – na dnie kotliny rozbito pokaźnych rozmiarów obóz wojskowy. Parę wyróżniających się namiotów należących zapewne do dowódców otoczonych było wianuszkiem mniejszych. Wszędzie snuli się leniwie Żołnierze, część z nich skupiona w małe grupy przygotowywała posiłki na placach między namiotami. Lilavari dostrzegła nawet straże, chociaż nie wiedziała za bardzo przed kim miałyby ostrzegać. Te rozmyślania przerwał jej skrzekliwy głos Kapłana:
    - Co, w szoku jesteśmy he? Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale mamy potężną Armię! – mężczyzna zatoczył się lekko. Brunatny napój z pękatej butelki zaczął chyba już działać.
    - Nic nie rozumiem – odezwała się skonsternowana dziewczyna po chwili milczenia. – Jak można ukryć taką hordę Ludzi? Ktoś musi ich żywić, w kotlinie nie ma przecież zwierząt, ani trzcin. I nie rozumiem, dlaczego ukrywamy ich przed Społecznością. Powinni być naszą chlubą.
    - Bo widzisz panienka... jakby to Panience wytłumaczyć – my tego wojska naprawdę nie mamy. Ci tam na Dole... To zjawy. I nie chwaląc się, jam je stworzył – ostatnie słowo Kapłan zaakcentował donośnym beknięciem.

    [center:c11345d7ed][​IMG]
    [/center:c11345d7ed]

    [center:c11345d7ed]Wojownicy 'zjawy'[/center:c11345d7ed]

    - Jak to nie istnieją? Jak to stworzył? Jak to zjawy..? – Lilavari nie wiedziała już sama co ma myśleć. Kapłan był niewątpliwie podpity, ale nie wyglądało na to, że mówi nieprawdę.
    - Ano tak. Nauczył mnie tego Przodek. O, bardzo mądrym on był. I wiedzę znaczną posiadł. To dzięki niemu (niech jego dusza przez Wulkan chronioną będzie) nie musimy martwić się o bezpieczeństwo Królestwa, ni skąd brać na nie złoto.
    - Chwileczkę – odezwała się dziewczyna. – Doradca mówił, że Armia pochłania część zasobów skarbowych państwa. Dlaczego? Przecież fantomy nie jedzą, prawda?
    - Owszem. Powód jest bardzo prosty. Zjawy nie mają tu za dużo rozrywek jak panienka widzi. Czasem coś zjedzą, czasem się poszwendają, czasem pograją w Kulkę-Szmaciankę... No, ale ile można? – popatrzył na nią, jakby naprawdę oczekiwał odpowiedzi. - W końcu są żołnierzami, prawda? Więc organizują sobie co jakiś czas igrzyska podczas których okładają się orężem aż zostanie jeden na placu boju. I wtedy zaczyna się moja rola. Muszę za pomocą specjalnie dobranych Składników wskrzesić odpowiednią liczbę Zjaw. Te ingrediencje trochę kosztują niestety. I to cała Tajemnica. Miałem pomysł, który mógł ten problem rozwiązać, ale Pani Ojciec kazał wyliczyć mi dwa razy po dwie dłonie kijów i przegonił mnie z Rezydencji... – twarz kapłana poszarzała. W odruchu współczucia Lilavari spytała:
    - Jaki więc brzmiał Pański pomysł ?
    - Chciałem, by ludzie płacili za oglądanie igrzysk Zjaw. Ale oni nie mogą się o nich dowiedzieć!
     
  4. superman

    superman Ten, o Którym mówią Księgi

    [center:6b88e9fa62] [​IMG] [/center:6b88e9fa62]

    [center:6b88e9fa62]Rozdział IV[/center:6b88e9fa62]
    [center:6b88e9fa62] O niespodziewanej wizycie w Królestwie i co z tego wyniknęło.[/center:6b88e9fa62]

    Ostatecznie idąc za namowami Doradcy i otoczenia Lilavari postanowiła wziąć na siebie brzemię odpowiedzialności za Królestwo i wstąpić na Tron opróżniony przez Ojca. Uroczystości koronacyjne obchodzono z wielką pompą, dziewczynie zdawało się nawet, że za dużą, jak na jej skromną osobę. Jednak widząc entuzjazm, z jakim Hawajowie ją przyjęli, i ona dała się ponieść w końcu zabawie. Świętowano hucznie przez Dni parę, ale nie wiadomo do końca, jak przebiegała sama Koronacja.

    [center:6b88e9fa62] [​IMG][/center:6b88e9fa62]
    [center:6b88e9fa62]Przygotowania do Koronacji[/center:6b88e9fa62]

    Poprzedzająca ją uczta tak dalece osłabiła mieszkańców Wyspy, że poczęli oni niedomagać. Jedni słabowali na zdrowiu leżąc tylko w cieniu palm do góry plecami, inni z kolei zauważyli u siebie dziwne luki w pamięci. Były one tym większe im dłużej trwała zabawa, a dopadały każdego bez wyjątku, nawet dzieci i starców... Dziwne te przypadłości sprawiły, że nie zachowały się żadne potwierdzone relacje z uroczystości, w jakiej Lilavari brała udział. Było to o tyle przykre, że i ona była ciekawa, jak odbyła się Intronizacja. Spuśćmy jednak zasłonę zapomnienia na tamte dni, albowiem wydarzenia, jakie miały miejsce po samej uczcie przyćmiły ją samą. Podobnie, jak dwie nowopowstałe Tajemnice – dlaczegóż większość niewiast na Wyspach zaczęła spodziewać dziecka oraz druga, nie mniej dramatyczna – gdzie podziały się wszystkie Trunki??

    [center:6b88e9fa62][​IMG]
    [/center:6b88e9fa62]
    [center:6b88e9fa62]Stan Królestwa w momencie Koronacji[/center:6b88e9fa62]

    - Statek!!

    Nastoletni goniec, przejęty prawie tak bardzo, jak w dniu śmierci Króla wpadł zdyszany do Rezydencji Królowej. Ta zaś, po chwili zwłoki dla poprawienia wyglądu przed powitaniem przybyszów, wybiegła wraz ze swoją Świtą w kierunku Przystani. Po drodze dowiedziała się od gońca tylko tyle, że okręt jest duży i pływa pod białą banderą z widniejącym nań czerwonym kołem. Pełna nadziei, ale i niepokoju o dobro Wysp, Lilavari zbliżyła się powoli do Statku, który zacumował wśród łódek rybackich należących do mieszkańców Królestwa. Wyglądały przy nim, jak łupinki orzecha dające się w mig zgnieść, jeśli tylko taka będzie wola drewnianego potwora.
    Początkowo na pokładzie okrętu nie dało się zaobserwować żadnego ruchu. Podobnie działo się na nabrzeżu, wszyscy zgromadzeni Hawajowie w milczeniu i z rosnącym zaciekawieniem wpatrywali się w kołyszącą się drewnianą konstrukcję. Wreszcie opuszczono trap a wraz za nim małą łódź, do której wsiadło paru niskich osobników. Po dotarciu do brzegu, mężczyźni wygramolili się niezdarnie i ukłonili Królowej. Skóra ich żółtej barwy i wąskie oczy budziły zaciekawienie. Jeden z przybyszów przemówił:
    - O władczyni! Przyjm nas strudzonych podróżników w swe prześwietne progi! Nie mamy ci ani oręża, ani złych zamiarów, chcemy jedynie poznać obyczaje mieszkańców tego Lądu. Zdobyta wiedza mogłaby pomóc odpowiedzieć nam na dręczące nasze Państwo problemy. Wierzymy, iż nie spotka nas tu ni wrogość, ni niegościnność – to mówiąc pokłonił się raz jeszcze.
    - Nie lękajcie się – odrzekła Królowa. Jeśli mówicie prawdę, nic złego wam się nie stanie. Przestrzegajcie praw, jakimi rządzi się Królestwo, a nikt was stąd nie przepędzi.

    [center:6b88e9fa62][​IMG][/center:6b88e9fa62]
    [center:6b88e9fa62]Brzeg wyspy Maui dziś[/center:6b88e9fa62]

    Tak też się stało. Przybysze szybko wrośli w lokalną społeczność dzieląc z nimi trudy i radości dnia powszedniego. Okazało się, że i w ich Kraju podstawą żywienia są ryby, poczęli więc wymieniać się wiadomościami na ich temat z mieszkańcami Królestwa. Niejeden z Hawajów zapragnął kiedyś zobaczyć opisywane przez Japończyków (bo tak kazali się nazywać) gatunki ryb. Okazało się jednak wkrótce, że Japończycy nie przypłynęli do Królestwa zbierać wiadomości na temat ich fauny, bądź też trybu życia....

    [center:6b88e9fa62][​IMG][/center:6b88e9fa62]
    [center:6b88e9fa62]Przybycie Japończyków na Wyspy[/center:6b88e9fa62]

    Pewnego dnia w okolicach południa do Rezydencji Królowej wszedł Przywódca Japończyków. Nie nazywano go po imieniu ponieważ nikt nie był w stanie wymówić jego imienia. Zdawał się trochę nerwowy, mówił szybko i nieskładnie, co w połączeniu z jego złą wymową hawajskiego stawiało istotną barierę na drodze porozumienia. Królowa zrozumiała wreszcie, że Przywódca życzy sobie rozmawiać z nią na osobności. Przeszli więc do przyległego pomieszczenia i ulokowali się na fotelach z trzciny.
    - A więc? – zagaiła Królowa obserwując bacznie Japończyka. – Co ważnego sprowadza cię do mnie?
    - Jestem tu, aby zaproponować Królowej pewną transakcję. A właściwie nie ja, tylko mój Kraj, którego jestem skromnym przedstawicielem. Czy Królowa będzie skłonna wysłuchać mnie przez chwilę? – gdy ta skinęła głową, kontynuował. - Otóż nie dalej niż tydzień żeglugi od naszych portów mieszkają Ruscy. Są wielcy, biali i chodzą w skórach dzikich zwierząt. Oj, gdyby Królowa mogła zobaczyć takiego choćby niedźwiedzia..! To jest dopiero potwór! Włochaty i niebezpieczny jak diabli! Jak machnie łapą może zmiażdżyć człowiekowi głowę! A taki Ruski bierze go za futro i tak go obraca, tak obraca, aż... – dostrzegłszy jednak zniecierpliwioną minę Królowej, Japończyk zmitygował się. – Tak, ale ja właściwie nie o niedźwiedziach chciałem... Już wracam do rzeczy. Otóż istnieje pewna wyspa, Kurylską zwana. No i myśmy o tę wyspę zawsze z Ruskimi walczyli. Oni są silniejsi, ale nas jest więcej, więc jakoś to się wyrównywało. Dawno temu nasi władcy stwierdzili, że nie da się rozstrzygnąć, komu się wyspa należy bardziej. Podpisali więc ugodę – wyspa miała być wieczyście niczyja.
    - A cóż to ma wspólnego z moim Królestwem? Wszak my do waszej Wyspy nic nie mamy?
    - Tak, bo wpadliśmy na pomysł, jak można tę ugodę obejść. Jeżeli inne państwo zajmie wyspę w swoim imieniu, będziemy mogli ją legalnie odkupić. Wtedy Ruscy będą mogli tylko pokrzyczeć i nic więcej.
    - No dobrze – odparła Królowa. – Dlaczegóż to jednak nas wybraliście na wykonawców waszej idei? Istnieje pewnie wiele innych państw, które by się tego podjęły. My zaś nawet złota nie mamy, ni materiałów potrzebnych na wyprawę i zasiedlenie wyspy.
    - Już mówię. Inne państwa nie chcą się podjąć tego, bo albo boją się Ruskich, albo chcieliby zaraz móc ingerować w nasze wewnętrzne sprawy. My zaś ich u nas nie chcemy, a Kuryle to dla nas sprawa prestiżowa. To jak, Wasza Wysokość? Zawrzemy układ? O fundusze proszę się nie martwić, dostarczymy ich. I dołożymy jeszcze więcej podczas odkupywania Wyspy – Japończyk czekał w napięciu na reakcję Lilavari.
    - Dobrze – odparła. – To wygląda na ciekawą przygodę!

    [center:6b88e9fa62][​IMG][/center:6b88e9fa62]
    [center:6b88e9fa62]Fundusze przekazane przez Japończyków[/center:6b88e9fa62]

    Ostatecznie przygotowania do wyprawy zamorskiej trwały dłużej niż przewidywano. Stało się tak z powodu zaniedbania Japończyków. Oprócz złota na przekupywanie miejscowej ludności Kurylów potrzeba było także materiałów do budowy nowopowstającej kolonii. Tym, jak się szybko okazało, zatroszczyć się musiała sama Królowa wraz z poddanymi. Sam dzień wyruszenia Wyprawy obchodzono z należnym mu namaszczeniem połączonym ze zwykłą ludzką ciekawością. Stawiano sobie pytania o sens tej wyprawy i o możliwość jej powodzenia. Ci, którzy nie zdołali być na statku wzdychali tylko z zazdrością gnębiąc się perspektywami skarbów, jakie odkrywcy przywiozą do Królestwa...

    [center:6b88e9fa62][​IMG][/center:6b88e9fa62]
    [center:6b88e9fa62]Początek kolonizacji[/center:6b88e9fa62]

    [center:6b88e9fa62]***[/center:6b88e9fa62]

    Od Autora: uprzedzając komentarze muszę powiedzieć, że dodałem sobie te pieniądze za pomocą F12+money. Przyczyna była prosta - inaczej musiałbym na nie czekać 10 lat, a to mi się nie uśmiechało :wink:
    To nie będzie całkiem 'fair-play' AAR, będę ułatwiał sobie trochę życie jeżeli będzie mi to pasowało do fabuły. Poziom gry jest bardzo niski normal/coward. A to dlatego, że tylko na takich ustawieniach można mieć nadzieję na jakąkolwiek grę tym mikrusem.
     
  5. superman

    superman Ten, o Którym mówią Księgi

    Z ciężkim sercem ale proszę o wyczyszczenie i zamknięcie tematu. Po wyjściu 1.4 nie ma większych szans żebym powrócił do gry na 1.03. Podobnie jak mało prawdopodobne jest żebym wykrzesał coś ciekawego z gry Hawajami. Być może kiedys wrócę do tego AAR-a, w każdym razie dzięki wszystkim którrzy mnie wspierali.

    Aha, i obiecuję że następny AAR ( a już nad nim myślę :wink: ) będzie zakończony :)
    Pozdrawiam

    Szkoda bo fajnie było ;)
    pozdrawiam

    Jankiel
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie