Początek Końca -CoH AAR

Temat na forum 'Inne Gry AAR' rozpoczęty przez Elas, 19 Maj 2009.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Elas

    Elas Genialdo


    [​IMG]

    Początek Końca
    Intro

    6 czerwiec, rok 1944. Na wschodzie hordy Rosjan naciskają coraz bardziej, zbliżając się ku granicom Wiecznej Rzeszy. W środkowych Włoszech trwa wojna pozycyjna, alianci nie mogę przebić się przez linię Gotów. Ostatecznie Początek Końca zapoczątkował D-Day. Alianci lądujący na plażach Normandii, dokładniej na Sword, Juno, Gold, Omaha i Utah. Siły Niemieckie, mimo, iż zadały spore straty atakującym, były zbyt skromne by utrzymać pozycje. Ofensywa szła dalej, wróg jednak nie spodziewał się zaciętej obrony w żywopłotach Normandii. Lotnictwo i artyleria nie mogły namierzyć przeciwnika, dla czołgów był to zbyt trudny teren... a piechota? No cóż, piechota najzwyczajniej się gubiła, była otaczana i wybijana. Bez litości.

    [​IMG]
    Zawsze moje zastanowienie wzbudzała taktyka aliantów. Poznałem ją dopiero po wojnie. Długo po wojnie. Dezinformacja, desanty spadochroniarzy, następnie użycie lotnictwa i wysadzenie na plaży Marines i piechoty. Po zabezpieczeniu przyczółków zaczęto wysadzać również czołgi. Z początku żartowałem, że trzymają zaopatrzenie w skarpetkach, a ropę dla czołgów wylali do kanału La Manche, i teraz ją tylko zbierałem. No cóż, spodziewałem się wiele, ale sztuczne porty -których niestety nie zobaczyłem- zaimponowały mi. Mimo to, wróg potrzebował prawdziwego portu. Ale wiedział, że łatwo go nie oddamy. Że ja go łatwo nie oddam.

    [​IMG]
    Moja brygada na początku walk nie prezentowała się zbyt dobrze. Dopiero odzyskiwała siły. Mimo minimalnej -ale jednak!- szansy zdobycia do boju nawet PzKpfw VI "Tiger" , siły pancerne to były nieliczne czołgi PzKpfw IV oraz jeszcze żadsze PzKpfw V "Panther". Dodatkowo, szeregi elity zasiliły nieliczni żołnierze sprowadzeni z najróżniejszych frontów i odznaczeni Krzyżem Rycerskim. Ci wyposażeni w najnowsze StG 44 żołnierze, mimo, iż w małych grupkach, byli jednak zabójczo skuteczni. Przed atakiem z powietrza broniły je nieliczne Flakpanzer IV "Ostwind". Mimo wszystko, te siły były zbyt mało liczne, by utrzymać samotnie front. W mniej gorących miejscach z wrogimi siłami pancernimi walczyły SdKfz 142/2 i StuG IV. Pojazdy te, wspierane przez elitarne oddziały SS, dowodzone wyszkolonymi oficerami załamały już nie jedno natarcie Shermanów. Do ciężkich walk w mieście byli wykorzystywani jeszcze grenadierzy, często używający przenośnej wersji MG 42, czy wspaniałych Panzerschreck'ów. Do transportowania ich na front służył Sd.Kfz.251, czasami wyposażany w miotacz ognii, czy... wyrzutnię rakiet Wurfrahmen, które odpowiednio użyte pozwalały kontynuować nawet najtrudniejsze natarcie. Do szybkich rajdów w głąb terenów przeciwnika używano Sd.Kfz. 234/2 "Puma" wspieranych przez motocykl BMW R75, z zamontowanym MG 42 na przymocowanym do niego wózku. Siły te, którym wsparcie ogniowe zapewniały MG 42 i moździerze Granatewerfer 34 80mm, idealne do walki wśród żywopłotów działa ppanc PaK 38 50mm, elitarni strzelcy wyborowi oraz najwspanialszy pionerzy, mogący budować fortyfikacje w ogniu walki. Tam, gdzie braknie tych wspaniałych oddziałów wysyłani są Volksgrenadierzy, których siła jednak, w porównaniu do wcześniejszych formacji- nie powala. W razie potrzeby wsparcie ogniowe mogą zapewnić także Nebelwerfery 41. To właśnie jest siła VII Samodzielnej Zmechanizowanej Brygady SS!

    [​IMG]
    Erik Braun








    =======================
    Company of Heroes + dodatek Opposing Fronts (dzięki czemu SS zmierzy się także z Cromwellami, Shermanami Firefly, i ogólnie- herbaciarzami :jupi: )
    1 i 2 tekst to króciutki (jakże niepotrzebny na tym forum) opis sytuacji.
    3 to próba fabularnego opisania wszystkich jednostek (pewnie jakiś zapomniałem...) Wehrmachtu.
    Ach, tak! Gram Wehrmachtem nie Panzer Elite. Czemu? Tymi drugimi próbowałem grać... no ale... tragedia ^_^\'
    W pełnoprawnych odcinkach będzie raczej więcej screenów niż tekstu, ale i stawki fabularne powinny się pojawić.
    Po prostu, testuje nowy styl pisania :p
    Dziękuje i życzę miłej lektury ;)
     
  2. Elas

    Elas Genialdo


    [​IMG]

    Zwycięstwo Skryte w Przegranej
    Odcinek 1



    [​IMG]

    Można było powiedzieć, że miałem spore szczęście. Rommel był zadowolony osiągami moimi, i moich żołnierzy. Na tyle zadowolony, że do dyspozycji miałem wiele rzeczy, o których inni mogli marzyć. Czasami dostawałem na pewien czas "Tigera", innymi razy "Stug'a IV". W moich oddziałach było także sporo SS'manów, jak i czasami udawało nam się przebić na szczyt kolejki o uzupełnienia i zasilić armię sporą ilością nowych rekrutów.

    [​IMG]

    Cel był "prosty". W pobliskim miasteczku, wzdłuż drogi prowadzącej do plaż Normandii, okopał się sztab 15 kompanii piechoty, a jeszcze dalej znajdował się ich regiment pancerny. Mieliśmy zniszczyć bazę, a następnie ruszyć dalej trasą i wyprzeć czołgi z ich pozycji. Przydzielono nam z początku... ledwie trochę piechoty- pionierów i po jakimś czasie volksgrenadierów. Siły zostały wysłane, by zabezpieczyć rejony w okolicy drogi. Jeden z oddziałów inżynieryjnych został zmuszony do okopania się z powodu ataku wrogiego samochodu wyposażonego w CKM, który po dłuższym czasie bezskutecznego obstrzału wycofał się. Natomiast na wschodniej flance do ataku ruszyli wrodzy strzelcy, którzy byli powstrzymywani przez volksgrenadierów.

    [​IMG]

    W końcu przybyli jednak strzelcy wyborowi i oddziały SS. Ci drudzy przydali się od razu, w odpieraniu ataków na lewą flankę, zadając wrogowi spore straty, jak i zabezpieczając część terenów. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak wiele będę zawdzięczał tym strzelcom wyborowym. Uważałem ich raczej za mało znaczącą formalność w tej bitwie. Jaką to mi los postanowił zgotować niespodziankę. Miłą niespodziankę.

    [​IMG]

    Spokój nie trwa wiecznie. Z pól na wschodzie zostaliśmy zmuszeni do wycofania się na drogę jak i do prowizorycznych bunkrów, chroniących lewą flankę. Siły SS, zawiedzione porażką zaczęły się okopywać. Gdy tamten rejon był realnie zagrożony, północ została dodatkowo zabezpieczona przez budowę bunkra i obsadzenie go strzelcem MG 42. Inna drużyna z tą wspaniałą bronią zajęła budynek z widokiem na ważne skrzyżowanie, gdzie wkrótce założono wysunięte koszary.

    [​IMG]

    Nic co dobre nie trwa jednak wiecznie. Zmuszeni do opuszczenia budynku przez wrogą artylerie, drużyna z MG 42 została zaatakowana przez wrogich saperów z miotaczem ognia. Nie zdążyli się rozstawić, a już spłonęli w mękach. Ten akt barbarzyństwa nie zostanie im zapomniany, tym bardziej, że posiłki musiały być ściągnięte z zagrożonego frontu wschodniego. Cóż, być może to za duże słowo, ale te wszystkie obszary walk to dla mnie takie małe fronty. Jednak uznając porażki jako inspirację do działania, wysunęliśmy siły jeszcze bardziej na północ, zdobywając przyczółek, który został mocno ufortyfikowany, na dodatek chroniony przez snajpera.

    [​IMG]
    Mijają kolejne dni, godziny walk, gdy przybywają kolejne posiłki. Nebelwerfery, które alianci będą jeszcze przeklinać. I to bardzo głośno. Ta artyleria rakietowa, ustawiona tak, by mogła osłaniać wszystkie fronty, siała spustoszenie wśród wojsk wroga. I to dosłownie. Sześć rakiem 150mm niszczyło umocnienia, czołgi, wozy opancerzone i dziesiątkowało piechotę. Wiedziałem, że to był przełomowy punkt. Punkt, w którym alianci zaczną rozpaczliwie atakować.

    [​IMG]

    I nie myliłeś się. Już wkrótce pozycje przy drodze, jakże niebezpiecznie bliskiej tymczasowego sztabu, zostały zaatakowane przez wrogi wóz opancerzony. Odpowiednie umocnienia zminimalizowały straty, jednak brak jakiejkolwiek broni przeciwpancernej uniemożliwiał jego skuteczne wyeliminowanie. Żołnierze musieli zacisnąć zęby i kulić się za osłoną. Przynajmniej do czasu.

    [​IMG]

    Gdyż w końcu dotarł pierwszy Stug IV. Wrogi wóz został bez trudu zmuszony do wycofania się z sporymi uszkodzeniami. Jednak działo samobieżne zaczęło obstrzeliwać także wrogie pozycje w tej okolicy, jednak zostało zmuszone do wycofania się z powodu obstrzału wrogich dział przeciwpancernych. Mimo wszystko, nie mogliśmy stracić tego wozu. To była na razie nasza jedyna obrona przed czołgami.

    [​IMG]

    W czasie, gdy na wschodzie bawiliśmy się w kotka i myszkę z alianckimi spadochroniarzami, na północy odpieraliśmy kolejne fale ataków. Dwóch snajperów, okopanych potrafiło nie tylko przerwać obstrzał dział na nasze bunkry, ale także i rozbijać atakującą piechotę. Jednego z nich oznaczyłem Krzyż Żelazny II klasy, niestety, pośmiertnie. Na jego miejsce dostałem nowego strzelca wyborowego. Tym razem obu snajperom udało się przeżyć.

    [​IMG]

    Świeżo otrzymany Panzer IV, z doświadczoną załogą z frontu wschodniego musiał poradzić sobie z sporą ilością nieprzyjaciół. Shermany, jak i ich zionąca ogniem wersja, spadochroniarze czy zwykli piechurzy. Oraz najgroźniejsze pojazdy- niszczyciele czołgów. To właśnie jeden z nich zniszczył biedny czołg, gdy ten walczył z Shermanem. Załoga nie zdążyła wycofać pojazdu, ani tym bardziej się ewakuować. Zginęła na miejscu.

    [​IMG]

    Jednak, to już był koniec. Rommel ostatecznie przydzielił mi "Tygrysa", który miał pomóc mi w wykonaniu zadania. Z początku oczyściłem nim połowę drogi do wrogiego sztabu, by zaatakować pola na wschodzie. Był to dobry ruch, o którym jednak później. Mimo wszystko, przydzieliłem mu ochronę SS i pionerów. Rommel powiedział prosto z mostu- jak czołg zostanie zniszczony, moja kariera jest już skończona. Ale spojrzał tak na mnie, jakby i groziła mi śmierć. Nie pozwolę, by został zniszczony!

    [​IMG]

    Wkrótce otrzymałem wspaniałą wiadomość. Wrogi sztab znalazł się w polu rażenia naszej artylerii rakietowej! Na dodatek, ta -nie licząc ataków z powietrza- była w 100% bezpieczna. Ukryta wśród żywopłotów była nie do znalezienia dla wrogich samolotów, a jej rakiety i tak sięgały z niszczycielskim skutkiem celu. Tygrys i rakiety... chyba już wiedzieli, że to koniec.

    [​IMG]

    Walki na wschodzie trwają jednak nadal. To zdjęcie pochodzi godzinę sprzed zniszczenia czołgu Panzer IV, był to ostatni zniszczony przez nich pojazd. Jeden z tych wielce groźnych niszczycieli czołgów "M 10". Chodź, dziś nie jestem pewien, czy to na pewno one. Następna batalia mu się nie poszczęściła, jednak o tym już pisałem.

    [​IMG]

    By zapobiec załamaniu frontu, trzeba było ściągnąć Tygrysa na prawdę z daleka. Dojechał on na czas, pokazując swą potęgę. Pociski z wrogiego CKM'a odbijały się od niego niczym groch, a niegdyś straszne strzały z M 10 po prostu rykoszetowały od jego wspaniałego pancerza. Żywot wrogiego pojazdu skończył się szybko, a Tygrys ruszył dalej, na ostatni pojedynek pancerny na wschodzie. Przeciwnikiem był zwykły Sherman, który po kilku nieskutecznych salwach w stronę naszego czołgu, zaczął się wycofywać. Niemiecki pojazd zaczął go gonić, oddając raz za razem celne strzały, niszcząc ostatecznie wroga. To była ostatnia batalia pancerna na froncie wschodnim. Inne wydarzenie otworzyło jednak front północnowschodni.

    [​IMG]

    Ten ruch był bardzo bolesny dla aliantów w tym rejonie. Odciął on sztab od dostarczanego stamtąd zaopatrzenia, broni czy pojazdów. Po prostu zadziałał niczym mocne uderzenie w brzuch. Bardzo mocne uderzenie, chciałbym dodać.

    [​IMG]

    Pętla wokół szyi wrogiego dowódcy powoli się zaciska. Panzer VI "Tiger", osłaniający go przed atakami z powietrza Ostwind, Panzer V "Panthera", Stug IV, snajperzy, oficerzy, SS, Volksgrenadierzy. To siły, który miały rzucić wroga na kolana. Ofensywa się zaczęła. Wcześniejsze obstrzały moździerzy i Nebelwerferów zniszczyły większość wrogich umocnień i budynków, a i wielu żołnierzy się nie uchroniło. Błyskawicznie dotarto do głównego budynku sztabu.

    [​IMG]

    -Weźcie s****iela do niewoli! Weźcie go! Byle martwego! - tak brzmiały słowa oficera, który dowodził atakiem. Ostrzał z wszystkich dostępnych armat pojazdów był skuteczny, wsparty jeszcze obstrzałem rakietowym. Wróg, próbując się ratować próbował nawet desantu spadochroniarzy, który skończył się -łagodnie mówiąc- fatalnie. Ogień krzyżowy z CKM'ów i odłamki pocisków pokazały, czym kończy się tak idiotyczna akcja. W końcu budynek runął, a wrogi dowódca zginął w jego gruzach.

    [​IMG]

    Kilka minut po oznajmieniu o zwycięstwie i szykowania się do drugiej ofensywy, dostałem rozkaz wycofania się. Tygrys został od razu wycofany, w osłonie Pantery i Ostwinda. Reszcie z moich wojsk nakazałem wysadzić umocnienia, zaminować teren i rozstawić pułapki, powoli się wycofując. Pionierzy w mych oczach wręcz się wlekli, jednak osłona odwrotu ma być skuteczna. W końcu wycofaliśmy się na nowe pozycje obronne. Jak się wkrótce okazało, od flanki zmierzały kolumny Shermanów. Wróg przebił się ponownie przez nasze linie obronne.

    Erik Braun








    ====================================
    Grałem z AI na poziomie Normal. Mapa Angoville.
    Ostatecznie miałem 1 plan- jak najszybciej dobić do Tygrysa, do tego momentu broniąc się "ofensywnie". Jak to wyglądało w praktyce? Z trudem utrzymywałem lewą flankę, napierając na północ, fortyfikując się, przejmując kolejny punkt, fortyfikując, napierając, przejmując, fortyfikując itd :D

    Co do łatwości rozgrywki- poziom bota będzie równoznaczny z poziomem dowódcy. Ilość botów (sojusznicy i wrogowie) zależni od proporcji sił. Tu było mniej więcej (powiedzmy :p) równo, chociaż wrogie straty były ogromne.

    Ps. Wiem, że kiepsko gram :rotfl:
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie