Pod skrzydłami czarnego orła - Imperium Rosyjskie AAR

Temat na forum 'HoI II - AARy' rozpoczęty przez Woland88, 8 Wrzesień 2007.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Woland88

    Woland88 Ten, o Którym mówią Księgi


    ____________________________________________________

    [​IMG]

    Zenit imperialnej potęgi domów Romanowów- Imperium Rosyjskie dwóch Aleksandrów

    Druga połowa XIX wieku przyniosła Rosji pewien powiew zachodniego stylu życia. Przegrana w wojnie krymskiej i upokorzenie jakie w wyniku tej prestiżowej porażki doznało Imperium Romanowów doprowadziło do zintensyfikowania działań mających na celu modernizacją kraju. Jak niegdyś Piotr Wielki, tak wtedy Aleksander II musiał obrać nowy kurs dla politycznej nawy swojego kraju. Seria reform podjętych w tym czasie doprowadziła do zdecydowanego zmodernizowania większości gałęzi życia kraju. Zniesienie najbardziej radykalnych i widocznych przeżytków starego ustroju sprawiło, ze dla rzesz Rosjan car jawił się jak dobry ojciec wyzwalający ich spod władzy złych panów. Ten kolejny eksperyment liberalizujący kurs wobec poddanych zakończył się wraz ze śmiercią Aleksandra w zamachu dokonanym na jego życie przez polskiego spiskowca Ignacego Hryniewieckiego. Wraz ze śmiercią liberalnie, jak na warunki rosyjskie, nastawionego do problemów nowoczesnego ustroju państwowego cara do władzy doszła reakcja pod postacią jego syna, cara Aleksandra III.

    Panowanie Aleksandra III to okres sprzeczności. Z jednej strony nie zaprzestano reform gospodarczych zmierzających do podniesienia możliwości przemysłowych państwa, z drugiej trony był to okres najkrwawszych represji w historii caratu, masowych zsyłek i więźniów rozlicznych twierdz. Rodzący się kapitalizm rosyjski szybko postawił po dwóch stronach barykady dwie klasy, posiadających i pracujących. Mimo nieśmiałych początków hasła socjalistyczne zdobywały powoli poparcie społeczne. O dziwo nie kierowano ich wtedy jeszcze przeciw ojczulkowi-carowi, a przeciw jego doradcom, którzy w opinii robotników odpowiadali za cofnięcie części reform jego ojca. Razy spadały najczęściej na nauczyciela cara, oraz jego syna, Konstantego Pobiedonoscewa, najbardziej reakcyjnego i konserwatywnego polityka w rządzie carskim. To właśnie jego metody wychowawcze ukształtowały charakter dwóch kolejnych carów Rosji. Nieudolność kolejnych carskich gabinetów doprowadziła do pogłębienia konfliktu do stopnia zamieniającego go w bombę z opóźnionym zapłonem. Jednak nikt w otoczeniu cara nie potrafił obiektywnie ocenić zagrożenia, ograniczano się więc do tradycyjnych metod…

    Poszczególne narody, poza Wlk. Ks. Finlandii, zachowały ten okres w pamięci jako najczarniejszy ze wszystkich. Również w historii Polski zachował się on jako najbardziej intensywny okres rusyfikacji i depolonizacji ziem polskich. Kraj Przywiślański stał się synonimem upodlenia i carskiego despotyzmu. Kreuje się przy tym obraz carskiego totalitaryzmu jako reżimu skrajnie antypolskiego… Całkowicie błędnie. Po pierwsze Rosja caratu nigdy nie wyszła poza ramy czegoś co nauczyliśmy się nazywać państwem policyjnym. Po drugie podobnym represjom, a nawet w większym natężeniu, poddano rodowitych Rosjan. Biorąc pod uwagę te fakty, ciężko wskazać „anty-„ w polityce rządu rosyjskiego w tym okresie. Bardziej jest to zwyczajny nawrót do metod z początku wieku i czasów Mikołaja I, które stały się bardziej rażące ze względu na zwiększenie skali i zmianę światopoglądu społeczeństwa, które zdołało zakosztować konstytucjonalizmu bez konstytucji w wydaniu Aleksandra II.

    W polityce zagranicznej był to okres „odrabiania strat”. Zniesienie preferencyjnego dla Rosji traktatu z Kuczuk-Kajnardży odbierało jej pełnię opieki nad chrześcijanami w obrębie granic Cesarstwa Otomańskiego, zaś traktat paryski z 1856 przekazywał ją w ręce mocarstw, które pomogły Turcji oprzeć się zakusom rosyjskim w czasie wojny krymskiej. Zmusiło to Rosję do szukania nowych kierunków ekspansji. Aleksander II zapoczątkował penetrację stepów Środkowej Azji, oraz eksplorację Syberii. Udana kampania Barjatyńskiego otworzyła drogę do ekspansji w tym bogatym regionie doprowadzając jednak do konfliktu z Anglią, która w tym czasie również posuwała się na północ kontynentu azjatyckiego dążąc do objęcia protektoratu nad Persją i Afganistanem. Zawarty z nią układ zamykał drogę do ekspansji w tym kierunku co zaowocowało zwróceniem się doradców carskich dalej na wschód w stronę Chin, gdzie po nawiązaniu stosunków z Japonia mocarstwa zaczynały wykrawać dla siebie kawałki tortu. Po unormowaniu spraw w Centralnej Azji Rosja aktywnie włączyła się do tej polityki uzyskując interesujące koncesje i cesje terytorialne. Najpierw, jeszcze za Mikołaja I przeprowadzono dogłębną penetrację wschodniej Mandżurii (wyprawa kmdr. Niewielskiego w latach 1849-55), potem do akcji wkroczyli politycy i wojskowi na czele z gubernatorem wschodniej Syberii Murawjowem, nazywanym potem Amurskim. Dziełem Murawjowa-Amurskiego były dwa traktaty, z Ajgun (1858 ) i z Pekinu (V traktat pekiński 1860), które oddawały w ręce Rosjan ogromne obszary położone nad Amurem i Ussuri. W oparciu o nie utworzono Kraj Nadamurski i Nadmorski (Ussuryjski). Rząd ts’ingowski zaakceptował to stojąc w obliczu rewolucji wewnętrznej i klęski w III wojnie opiumowej. Na zdobytych terenach powstały dwa ważne porty: Nikołajewsk nad Amurem i Władywostok. Pozwoliło to Rosjanom silnie się usadowić na Dalekim Wschodzie, co zaowocowało wzrostem zainteresowania regionem i powstaniem pierwszych kilometrów linii transsyberyjskiej. Sprawiło to, ze państwa europejskie zaczęły traktować Mandżurię jako wewnętrzną sprawę Imperium Rosyjskiego. Nie może zatem dziwić konflikt z Japonią, która po wygranej wojnie z Chinami (1895-traktat w Simonoseki) zagarnęła półwysep Liaotung dla siebie. Rosja przy wydatnym wsparciu Niemiec i Francji zmusiła ja jednak do ustąpienia z rejonu, w którym znajdował się niezwykle dogodny port, Port Artur. Witte wraz z Lamsdorfem kontynuowali politykę bezkrwawych politycznych i ekonomicznych nacisków, która przynosiła do tej pory niezwykle korzystne rezultaty. Ogromna pożyczka udzielona rządowi ts’ingowskiemu pozwoliła wymusić na nim podpisanie sojuszu obronnego przeciwko Japonii, oraz kolejne koncesje ekonomiczne w regionie…

    W tym samym czasie Rosja zdołał złamać większość najbardziej godzących w jej prestiż i siłę w regionie postanowień traktatu paryskiego, dzięki wygranej wojnie z Turcją (lata 1877-78 ). Jednak dla opinii publicznej powstało zwycięstwo bez wygranej… Traktat z San Stefano pozostawiał Rosję z odbudowanym ego, ale również z pustymi rękoma… Obradujące w Berlinie mocarstwa okroiły nawet powstałą w wyniku wojny Bułgarię, obawiając się powstania silnego państwa słowiańskiego u wrót Konstantynopola. Doprowadziło to do wzrostu nastrojów nacjonalistycznych zarówno w Rosji jak i Bułgarii.

    W roku 1894 zmarł po krótkiej chorobie Aleksander III. Tron objął jego syn Mikołaj II, jeden z najlepiej wykształconych i światłych monarchów w dziejach Rosji, pozbawiony jednak twardego charakteru i uległy rzeszom doradców. Problemem stało się to, że nie wszyscy z nich powinni zajmować swoje stanowiska…

    [​IMG]
    Imperium Rosyjskie w początkach XX wieku


    Powyższy wstęp powstał w oparciu o książkę Richarda Pipesa „Rosja Carów”, oraz szkic problematyki wschodniej polityki Imperium Rosyjskiego w „Wojna Rosyjsko-Japońska 1904-05” Piotra Olendra.
     
  2. Woland88

    Woland88 Ten, o Którym mówią Księgi


    Rozdział I – Gdzie Słońce wyłania się z fal (1897-1900)

    Część I – Z falami powodzenia

    [​IMG]
    Car Mikołaj II

    18 stycznia 1897 r. – Pałac Carski, Peterhoff
    Mikołaj Aleksandrowicz zdecydowanie nie czuł się dobrze. Ostatnie zmiany poważnie nadwyrężyły jego słabe zdrowie. Od kiedy sięgał pamięcią zawsze źle znosił rosyjskie zimy… Praktycznie każda była przeplatana kolejnymi przeziębieniami. Jednak sytuacja nie pozwalała mu odpocząć. Napięta sytuacja w ministerstwie finansów, którym od kilku dni na powrót zawiadywał Sergiusz Juliewicz Witte daleko była od rozwiązania. Sam car nie był zadowolony z powrotu rzeczowego finansisty, który dla każdego wydatku potrzebował racjonalnego wyjaśnienia rujnując tym samym splendor i przepych cesarskiego dworu. Był jednak jedynym człowiekiem, który mógł odsunąć widmo bankructwa całego kraju… Drzwi carskiej komnaty delikatnie uchyliły się i wszedł przez nie adiutant Jego Cesarskiej Mości, kornet Krigier. Wysoki, krótko obcięty brunet stuknął obcasami.
    -Wasza Wysokość pozwoli, minister Witte.
    -Wprowadzić.

    Mikołaj przesunął się na poduszkach mocniej ściskając paskiem niesforny szlafrok. W drzwiach ukazała się siwa głowa ministra finanse.
    -Witajcie Siergieju Juliewiczu.
    -Wasz Wysokość.
    -Cóż was sprowadza do mnie w tak nieodpowiedniej porze.

    Witte spiął się na ostatnie słowa carskiego powitania. Wiedział, ze przychodzi nie w porę. Wizyty składane z samego rana nie należą do najprzyjemniejszych, a co gorsza temat jaki chciał poruszyć mógł go tylko jeszcze bardziej pogrążyć w oczach cara. Świeżo co odzyskany urząd mógł odlecieć w siną dal wraz z nierozważnie dobranymi słowami.
    -Wczoraj wieczorem zaanonsował się u mnie Iwan Longinowicz z wnioskiem o olbrzymią subwencję…
    Car przerwał mu machnięciem ręki.
    -Goremykin?
    -Tak Wasza Wysokość. Minister Goremykin chce, żebym zrujnował budżet państwa ponieważ on ma informacje o planowanym powstaniu na Krecie. Myślałem, ze od czasów Kongresu Berlińskiego ostatecznie zrezygnowaliśmy z tego kierunku jako całkowicie nieopłacalnego. Pochłaniał zawsze nasze siły wiążąc nam ręce na ich kierunkach. Wasza Wysokość pozw…
    -Pozwoliłem już Goremykinowi na swobodne rozporządzanie wszystkimi środkami jakimi dysponuje aparat państwowy. Pańskie ambicje w Azji będą musiały poczekać Siergieju Juliewiczu. Mamy szanse zwrócić cała opinię międzynarodową przeciwko Otomanom, a to warte jest paru tysięcy rubli…
    -Wasza Wysokość nie widział zatem wniosku. Goremykin chce 10 mln. rubli w złocie! Nie dysponuje…
    -Proszę tu nie krzyczeć, zapomina się pan. Może pan tyle wycisnąć. Znam pański talent. Pieniądze mają się znaleźć w dyspozycji Goremykina natychmiast. Minister Szyszkin zapewnia o poparciu jakiego udzielą nam zaprzyjaźnione mocarstwa.
    -Minister Szyszkin się myli. Austro-Węgry prędzej pomogą Turcji niż nam.
    -Austro-Węgry nie liczą się jako partner w tej grze. Ważne jest zdanie Anglii, Francji i Niemiec, a wszystkie te kraje liczą na zyski z podziału Turcji. Wojna byłaby im na rękę.
    -Proszę jednak odnotować mój protest przeciwko całemu przedsięwzięciu.

    Witte miał na końcu języka „politycznemu awanturnictwu”, jednak w porę przypomniał sobie z kim rozmawia. Mikołaj był spokojny, ale ten spokój mógł tylko zwieść niedoświadczonego polityka. Witte zbyt długo zajmował swoje stanowisko by nie wiedzieć, że car szukał słabego punktu przeciwnika, w który mógłby bez problemu uderzyć.
    -Zapamiętam pańskie stanowisko w tej sprawie. Czy jeszcze coś jest na tyle pilne by zajmować mnie od samego rana?
    -Nie Wasza Wysokość, żadna inna sprawa nie jest równie pilna.
    -Dobrze, drogę do wyjścia pan zna.

    Chłodne, obcesowo i niegrzeczne pożegnanie upewniło Witego co do jednego, jego dni na stanowisku ministra finansów zostały już carską ręką podliczone, pytanie kiedy Mikołaj każe mu zdać rachunek ze swoich czynów…

    Kiedy za ministrem zamykały się drzwi peterhoffskiej komnaty wiszący na ścianie kobierzec z wyhaftowanym złota nicią orłem Romanowów odchylił się nieznacznie po czym odsunął na drewnianym stelażu odsłaniając wykute w ścianie przejście. Z ciemnych czeluście tajemnego korytarza wysunął się kornet Krigier dzierżąc pióro i oprawiony w skórę notatnik.
    -Zapisałeś wszystko?
    -Tak Wasza Wysokość.
    -Mam dla ciebie zadanie wymagające dość karkołomnej wyprawy.
    -Dla Waszej Imperatorskiej Mości zrobię wszystko co w mojej mocy.

    Kriger zgiął się w wiernopoddańczym ukłonie przy akompaniamencie trzeszczącego w szwach munduru. Przez jego smukłą twarz przemknął krótki grymas.
    -Wiem Michale Iwanowiczu. Wasz ojciec służył dworowi do samego końca z najwyższym oddaniem, co spotkało się z uznaniem mojego ojca. Dobra rodzinna tradycja to podstawa każdej rosyjskiej rodziny. Powinniście być dumni z ojca.
    -Jestem Wasza Wysokość.
    -I dobrze. Ale przejdźmy do sedna sprawy. Chciałem wysłać was do Stambułu. Nie ufam księciu ambasadorowi, od dawna prowadzi własną politykę w stosunku do sułtanów. Dopilnujecie, aby moje instrukcje wykonano prawidłowo.
    -Oczywiście Wasza Wysokość.
    -Wyjedziesz na tę wyprawę razem z Natalią Siergiejewną, będziecie wzbudzać mniejsze zainteresowanie.
    -Natalią Siergiejewną Wasza Wysokość?
    -Tak, to oddana agentka Ochrany, nie będzie dla ciebie ciężarem. Jej ojciec był sekretarzem przy poprzednim ambasadorze, zna miasto i zwyczaje.
    -Jeżeli Wasza Wysokość ja wytypował.
    -Dobrze, doskonale… Masz pilnować, czy wszystkie instrukcje płynące stąd są wykonywane dokładnie, w razie czego u Starka odbierzesz pełnomocnictwa pozwalające ci zaaresztować ambasadora. W szczegóły wprowadzi cię Anatolij jak pójdziesz odebrać pakiet. Możesz odejść.
    -Tak jest Wasza Wysokość.

    Kornet wsunął pióro w notatnik, który schował w górnej kieszeni munduru i wyszedł z sypialni delikatnie zamykając za sobą drzwi. Dlaczego ktoś kto przygotowywał tę operacje wytypował jego? Nie miał żadnego przygotowania do takiej misji… Kriger w zamyśleniu przemierzał jasne korytarze galerii prowadzącej do gabinetu sekretarza cara. Stajać przed drzwiami odruchowo naciągnął mundurową bluzę. Upewniwszy się, ze leży idealnie nacisnął klamkę wchodząc do małego pokoiku mieszczącego podręczną kancelarię. Za niskim, szerokim biurkiem siedział pucołowaty, łysiejący brunet w pogniecionym garniturze.
    -Ach, zapewne Michał Iwanowicz Kriger?
    -Zgadza się, przyszedłem po…
    -Wiem po co pan przyszedł. Proszę spocząć.

    Wstając Stark ujawnił pokaźny brzuch ukryty do tej pory pod blatem biurka. Sekretarz był człowiekiem ekspresywnym, gestem wskazującym Michałowi fotel zmiótł ze swojego biurka kilka papierów, po które z trudem potrafił się przychylić. Zbierając rozrzucone kartki sapał z trudem.
    -Wasze papiery leżą na stole. Nie musicie się z niczym ukrywać… Noo poza…uff…faktem, że jesteście adiutantem Jego Miłości.
    Ostatnie złośliwa kartka znalazła się na stole na równiutkim słupku innych papierów.
    -Tak. Wszystko już dobrze.
    Powiedział półgłosem Stark wyrównując ręką brzegi stosiku.
    -Wracając do waszego zadania. Książę Lwow w żadnym wypadku nie jest godny zaufania. Wraz z poprzednim ministrem, Lamsdorfem forsowali politykę nie drażnienia Turcji. Oczywiście za cenę naszych interesów, by chronić własne interesy. Zainwestowali tam fortunę w złocie… W razie konfliktu wszystko by przepadło. Ale my nie jesteśmy w pełni gotowi do konfliktu. A wojna jest już prawie przesądzona…Powstańcy na Krecie mogą liczyć na naszą pomoc. Musimy przetestować nerwy sułtana. Jeżeli ulegnie wystąpimy z prawdziwymi żądaniami, które zniweczono nam w 78. Pamiętna kampania, taak.. Walczyłem wtedy w kawalerii, cztery kule dostałem w ostatniej szarży wojny. Piękne czasy młodości. Trzy krzyżyki i order… sam car mi wręczał.
    Stark oddalał się do tematu w tempie konia pozbawionego jeźdźca. Pocił się obficie wraz z kolejnymi szczegółami swojej wojennej kariery… Biały, wykrochmalony kołnierzyk jego koszuli zamienił się w mokrą, miękką szmatę. Kriger musiał mu przerwać, jeśli chciał wiedzieć po co wysyłano go na urlop do Stambułu.
    -Moje zadanie, panie Stark.
    -A, tak… Wraz z Natalią Siergiejewną Politową dostarczycie pakiet z osobistymi poleceniami cara do rąk własnych księcia ambasadora. Natalia czeka na was w Odessie. Stamtąd wyruszycie specjalnym parowcem pocztowym do Stambułu. Dostarczycie pakiet, przypilnujecie dosłownego wypełnienia instrukcji cesarskich i wrócicie do domu.
    -To brzmi, aż zbyt prosto. Czy poznam te instrukcje?
    -Oczywiście, inaczej pańskie zadanie nie miałoby sensu. Mamy być nieugięci, ale nie przeciągać struny. Nie chcemy wojny… Wbrew zapewnieniom jej wynik nie byłby zbyt pewny…
    -Rozumiem, mam dopilnować sztywności naszego stanowiska w Stambule, a równocześnie jego elastyczności.
    -Tak, można to tak skrócić. A teraz detale. Tutaj ma pan bilet na pociąg do Odessy i specjalne carskie upoważnienie. Do wykorzystanie w ostateczności. Odjeżdża pan za dwie godziny, więc nie będzie to problem…

    Spod stołu wysunęły się szklanki i do połowy opróżniona butelka wódki. Sprawnym ruchem aptekarza Stark odlał dwa równiutkie kieliszki i przesunął jeden do Krigera.
    -Za powodzenia misji, kornecie Kriger
    -Będzie mi potrzebne.

    Szkło stuknęło cicho o szkło…

    [​IMG]
    Członkowie tajnej rady carskiej

    19 stycznia 1897 – Posiedzenie tajnej rady carskiej

    Zrekonstruowana rada Mikołaja II po raz pierwszy zebrała się w nowym składzie. Sytuacja na Krecie wydawała się na tyle pilna, że wszelka zwłoka byłaby nie na miejscu. Ośmiu mężczyzn bezszelestnie zajęło miejsca wokół dużego okrągłego stołu. Car odchrząknął.
    -Zwołałem to zebranie w związku z pilnymi sprawami Imperium. Nie muszę wskazywać cóż to za sprawy. Każdy z zebranych ma wyrobiony pogląd na sprawę. Chodzi o to czy wszyscy zgadzamy się co do obranej drogi. Ministrze Goremykin.
    -Wasza Wysokość, pozwoliłem sobie przygotować operację wsparcia powstańców na Krecie. Musimy sprawdzić na ile Turcja zdołała odbudować swoje siły po traktacie z San Stefano. Ten zdradziecki i wymuszony układ powinien wreszcie przestać obowiązywać, a Imperium Rosyjskie powinno przechwycić kontrolę nad cieśninami czarnomorskimi.

    Hrabia Witte obserwujący to z buntownicza miną wtrącił się kiedy brodaty szef wywiadu zaczerpnął oddech.
    -Pan Goremykin zapomniał, że sami znajdziemy się w tej samej sytuacji co w 78… Nie stać nas na awanturnicza politykę.
    -Siergiej, wiesz, że z Niemcami i Anglią sprawa już od dawna jest uzgodniona. Turcja to równie łakomy placek do pokrojenia jak twoje ukochane Chiny. Lamsdorf już nie kieruje naszą politykę zagraniczną i skończyła się taryfa ulgowa dla Turcji.

    Cichy siedzący daleko od cara Szyszkin wtrącił się do rozmowy w decydującym momencie. Witte zadrżał, a czerwony rumieniec oblał jego twarz. Mikołaj widząc, ze zamiast dyskusji zanosi się na kłótnię postanowił działać.
    -Panowie, miarkujcie się… Argumenty hrabiego Witte znamy wszyscy. Jestem ciekaw jak sztab generalny ocenia nasze szanse w ewentualnym starciu.
    Generał Obruchew słysząc cara wyprostował się jak ołowiany żołnierzyk i sztywno wstał od stołu przechodząc kilka kroków.
    -Armia zgrupowana w regionie granicy rumuńskiej może bez trudu sforsować opór tureckich sił zbrojnych i wejść daleko w ich terytorium. Gorzej wygląda sytuacja na Kaukazie, ale Korpus Kaukaski generała Alekseeva powinien być w stanie powstrzymać ofensywę. Na Morzu Czarnym mamy zapewnione panowanie, a wraz z opanowaniem cieśnin możemy wyjść na Morze Śródziemne. Tutaj sukces mamy zapewniony. Nisko oceniam jednak przygotowanie żołnierzy do długotrwałej kampanii we wrogim kraju. Nasze siły są zbyt szczupłe do ciągłej służby garnizonowej i frontowej równocześnie. Potrzebujemy na Kaukazie przynajmniej trzech dodatkowych dywizji piechoty.
    -Dostanie je pan.

    Wszyscy spojrzeli na cara.
    -Nasze siły zbrojne zostaną odpowiednio rozbudowane. Zakończenie 10 letniego planu rozbudowy floty jest bliskie. Kiedy dobiegnie końca wszystkie środki skierujemy na rozwój sił lądowych.
    -Tak jest Wasza Wysokość.
    -Jak ocenia pan ogólnie stan przygotowań do wojny z Turcją? Tylko krótko.
    -60%, nie więcej.
    -Rozumiem. Więc wniosek jest prosty w razie prawdziwego ryzyka będziemy musieli się wycofać. Zobaczymy czy Turcy mają dosyć odwagi, żeby przejrzeć nasz blef. Dobrze. Wybacza panowie, muszę przyjąć ambasadora cesarza Wilhelma. Proszę kontynuować beze mnie.

    Mikołaj podniósł się i ruszył w stronę drzwi. Wszyscy jak na komendę wstali odprowadzając go wzrokiem. Kiedy za władcą zamknęły się drzwi. Witte nie wytrzymał.
    -Czy jest pan zadowolony? Pytam, czy jest pan zadowolony Goremykin?
    -Nie, nie jestem. Chodzimy po kruchym lodzie, ale taka była cena.
    -Cena czego u diabła?
    -Umów handlowych z Niemcami.

    Szyszkin znowu wtrącił się do rozmowy. Widząc pytające spojrzenie Wittego kontynuował.
    -Mimo swoich rozmiarów i ostatnich nabytków nasz kraj nie jest samowystarczalny. Za układ w sprawie Turcji mamy zagwarantowane dostawy wszystkich brakujących surowców z Niemiec. Na równie korzystnych warunkach co ts’ingowskie spłaty pańskiej pożyczki Siergieju.
    -Kto dał panu na to zgodę?
    -Sam Imperator, na jego osobiste poleceni podjąłem tajne rozmowy z Niemcami.

    Z Wittego uszło powietrze. Minister opadł na fotel i zamyślił głęboko dryfując daleko od Sali w której wciąż spierali się ministrowie. Z rozpędu przytaknął ministrowi marynarki tym samym przyznając dotację na opracowanie rosyjskiej wersji najnowszych pancerników floty św. Andrzeja. Pieniądze straciły dla starego lisa znaczenie, przynajmniej w tej chwili… Ważne było to w co grał car… A zaczynał grać ostro.

    [​IMG]
    Stan gospodarki Imperium Rosyjskiego po reformach Wittego

    [​IMG]
    XIX-wieczny Istambuł

    21 stycznia 1897 r. – Dworzec kolejowy w Odessie

    Kriger wyskoczył na peron ściskając w ręku białą różę, znak rozpoznawczy. Natalia miała zgodnie z zapewnieniem Starka mieć taki sam kwiat. Michał wyciągnął srebrną papierośnicę i zapalił cienkiego papierosa. Odruchowo chciał ją wsunąć w górną kieszeń munduru jednak jego palce trafiły tylko na wąską kieszonkę marynarki. Kornet opamiętał się i wcisnął rodzinną pamiątkę w kieszeń spodni. Zapiął płaszcz i ruszył przez zaśnieżony peron. Na jego końcu w chmurze dymu zauważył smukłą kobiecą sylwetkę. Odruchowo przyspieszył kroku. W ręku nieznajomej zauważył biała różę. Fachowym okiem wytrawnego kobieciarza szybko ocenił swoją towarzyszkę. Niezbyt wysoka blondynka uśmiechała się niepewnie, a w niebieskich jak niebo rozparte nad peronem oczach odbijała się cała gama uczuć. OD zdziwienia po zaciekawienie. Kriger podszedł i uniósł swój kwiat.
    -Pozwoli pani, że się przedstawię Michał Iwanowicz Kriger
    -Natalia Sergiejewna Politowa. Niezwykle miło pana poznać Michale. Dzisiaj rano był u mnie posłaniec od kapitana Sobkowskiego. Nasz statek czeka w porcie.
    -Oczywiście, chodźmy.

    Michał złapał mocniej drewnianą rączkę walizki. Natalia ruszyła lekkim krokiem w stronę drzwi. Za nią ciężkim równym krokiem szedł kornet Kriger.

    9 lutego 1897 r. - Istambuł
    Istambuł przywitał Krigera bajecznym wschodem słońca, które grało na pozłacanych kopułach Hagia Sofii. Na pokładzie „Bociana” Kriger zdążył zapomnieć, że gdzieś w Petersburgu spadł właśnie śnieg. W mieście panowała zwyczajna poranna krzątanina przy akompaniamencie ochrypłych krzyków muezinów zwołujących wiernych. Dla Michała, który po raz pierwszy znalazł się w krajach Orientu wszystko to wydawało się jedną wielka bajkowa opowieścią ze zbioru baśni dobrego starego dziadka Aleksego. W opowiadaniach staruszka pełno było strzelistych wież i cebulastych kopuł wschodnich zamków. Wszystko to przypominało się teraz natarczywie, wychodząc z zakamarków podświadomości, wypełzając z dawno odrzuconej i przekreślonej przeszłości w rodzinnym domu na siewierszczyźnie. Stukot butów na obcasie przypomniał mu, że to nie bajka z której za chwilę się obudzi we własnym łóżku, tylko śmiertelnie poważne zadanie. Natalia okazała się męczącym towarzyszem podroży. Na stacji wydawała się cicha i zahukana, ale na pokładzie okazało się, że szybko przejęła komendę nad wszystkimi. Michał zaczynał się nawet zastanawiać, czy to czasem nie jej powierzono właściwe zadanie…
    -Kornecie Kriger, gdzie pan jest? Znowu się pan przede mną chowa? Chyba nie tak was uczono…
    Michał wyrósł za jej plecami bezgłośnie przechodząc przez odkryty pomost łączący dwa boczne pokłady spacerowe.
    -Jestem tutaj Natalio Siergiejewna.
    -Dobrze, ze was znalazłam. Za chwilę przypłynie łódź ambasady. „Bocian” nie może wejść do portu. Idzie pod banderą wojenną i jako taki ma zakaz wchodzenia do cieśnin. Kolejne poniżające zarządzenie zachodnich…

    Michał położył palec na ustach i wskazał na krzątających się przy burtach kupców.
    -Nigdy nie wiesz kto słucha, a my mamy nie zwracać na siebie uwagi.
    -A ty oczywiście wiesz, że nas szpiegują?
    -No to chyba oczywiste…
    -Musisz się jeszcze sporo nauczyć. Nikt nie będzie się przejmował takimi płotkami jak my. Żaden rezydent wywiadu nie kiwnie palcem. Pospiesz się. Musimy zabrać nasze rzeczy.

    Kriger zaklął w myśli, ta baba doprowadzała go do szału. Zamiast słuchać, dyryguje…

    Łódź przybiła do odosobnionego nabrzeża. Zastanawiająca była cisza jaka tam panowała.. Cały port tętnił życiem, zaś tutaj nie było widać nawet żebrzących kupców. Dwaj Turcy, którzy obsługiwali barkas rzucili cumy i wysiedli. Kriger chciał im podać walizki kiedy w ręku jednego zobaczył duży zakrzywiony nóż. Nie musiał być doświadczonym agentem, żeby wiedzieć, ze drugi marynarz ma dokładnie taki sam, albo nawet brzydszy… Michał stanął na lekko ugiętych nogach oczekując pierwszego ciosu. Nagle za jego plecami huknęły dwa wystrzały. Po chwili trzeci… Kriger, na wpół ogłuszony z oczami łzawiącymi od prochowego dymu odwrócił się powoli obserwując padających przeciwników. Natalia stała pewnie z wysuniętym do przodu Nagantem. Z lufy unosił się wciąż dym.
    -Co u diabła?
    -Myślałam, ze o ostrożności nie musze cię uczyć. Chyba nie jesteś całkowicie bezbronny?
    -Tak się składa, ze jestem. Nie przyjechałem tutaj na polowanie tylko jako kurier..
    -A nie wiesz co się robi z kurierem dostarczającym złą wiadomość?

    Kriger zamilkł i potarł czoło, patrząc na dwa ciała leżące na nabrzeżu. Musiał działać szybko, nie było czasu na zastanowienie.
    -Cholera ktoś nas wystawił..
    -Brawo, dostaniesz za to medal.

    Kpiący ton dziewczyny wyprowadził go z równowagi. Michał zacisnął pięść i tylko lata wychowania powstrzymywały go przed uderzeniem kobiety.
    -Nie kpij ze mnie. Musimy się stąd wydostać i dotrzeć do hotelu. Nikt nie może się dowiedzieć co tu zaszło.
    -Wreszcie mówisz rozsądnie. W pobliżu jest sklep Rashida. Zapewni nam transport.

    Rosjanie ruszyli po kamiennych schodach prowadzących na górę, pozostawiając uliczkę w ciszy. Żadne z dwóch ciał nawet nie drgnęło. Krew cicho spływała do mętnych wód przesmyku.

    Ambasada Imperium Rosyjskiego nie robiła olśniewającego wrażenia. Szary budynek położony blisko centrum Istambułu kryty miedzianą blachą, która zdążyła już dawno zaśniedzieć. Przy drzwiach stało dwóch żołnierzy z minami znudzonych wachmanów, chętnych do zrobienia wreszcie użytku z trzymanej na ramieniu broni. Michał szarpnął rękę Natalii, która została trochę z tyłu. Szybko wyciągnął papiery i podetknął je pod sam nos wartownika. Wycedził lodowatym tonem.
    -Ochrana…
    Nazwa tajnej, antyrewolucyjnej policji zmroziła krew strażników. Krew odpłynęła im z twarzy pozostawiając je białe jak pośmiertne woskowe maski. Nikt nie wiedział kiedy może zostać uznany za rewolucjonistę, więc bali się wszyscy. Kriger wiedział co robi kiedy od pijanego Starka zażądał legitymacji oficera Ochrany…
    -Proszę wejść.
    Głos wartownika drżał lekko, a on sam wyglądał na zdecydowanie nie zdolnego do dalszej służby. Wyglądał na osobę potrzebującą pomocy lekarza, pilnej pomocy. Kornet szybkimi ruchami wskoczył po niewysokich stopniach do środka budynku. Na czas by zniknąć przed zbliżającym się jazgotem wschodnich jarmarków ulicznych. Grube ceglane mury bez trudu wyciszyły idący od strony ulicy hałas.

    Hall nie robił tak kiepskiego wrażenia jak sam budynek. Wyłożony egzotycznym gatunkami drzewa ułożonymi w misterne mozaiki wpasowywał się w to, co Michał nazwałby estetyką orientu. Książę Lwow czekał w otwartych drzwiach swojego gabinetu. Oparty o framugę nie mógł być pomylony z nikim innym. Generalski mundur obwieszony różnorakimi odznaczeniami i sztabowe, złote sznury zwisające spod epoletów nie pozostawiały wątpliwości co do pozycji właściciela. Kriger zostawił Natalię przy drzwiach i podszedł do ambasadora.
    -Książę Ambasadorze, kornet Kriger. Przywożę instrukcje Jego Imperialnej Wysokości.
    -Wejdź do gabinetu. Mój kamerdyner zajmie się twoją towarzyszką.

    Michał przestąpił próg, a po chwili drzwi zamknęły się za nim z cichym zgrzytem nienaoliwionych zawiasów. Nie przejmował się Natalią, w ambasadzie nikt nie zdecyduje się na głupi krok…
    -Jakież to instrukcje przywozisz?
    -W sprawie powstania na Krecie i naszego wobec nich stanowiska.

    Kriger wyciągnął z teczki opieczętowany pakiet i wręczył go Lwowowi. Książę szybko złamał carską pieczęć i zaczął czytać… W miarę czytania kolejnych linijek oczy rozszerzały mu się coraz bardziej. Dygocząca ręką sięgnął po wodę i histerycznym głosem krzyknął.
    -To czysta zdrada naszej dotychczasowej polityki…. To zburzy budowane relacje… Nasi przedsiębiorcy w Turcji stracą miliony rubli.
    Kriger zachowują kamienną twarz uśmiechnął się w duchu na te słowa, dobrze pamiętał co mówił Stark.
    -Rozkazy carskie są przejrzyste.
    -Zna je Pan!?
    -Tak, jestem tutaj jako zaufany samego Mikołaja Aleksandrowicza.
    -Do stu diabłów… Zrujnujecie moją politykę. To jest awanturnictwo polityczne. Nic nie zyskacie.
    -To już pozwoli Pan, ze pozostawimy ocenie specjalistów z ministerstwa Goremykina. Instrukcje carskie mają być wykonane co do joty. Obydwaj musimy słuchać rozkazów.

    Oczy Lowowa zwęziły się zamieniając w dwie szparki zionące nienawiścią. Nienawiścią zogniskowaną na osobę młodego korneta… Kriger wiedział, że przesadził. Odkrył wszystkie swoje karty i jeszcze co gorsza zagalopował się poza swoje kompetencje. Jeżeli coś nie wyjdzie, jego głowa poleci razem z głowa Lwowa…
    -Pozwoli Pan, ze przeproszę. Zapewne jest pan bardzo zmęczony, a ja jestem niestety zajęty. Pański pokój znajduje się na drugim piętrze. Żegnam.
    -Do widzenia.

    Kriger zaakcentował drugą cześć pożegnania. Ostatnio słowo należało do niego… żeby to tylko nie było ostatnie słowo w jego karierze…

    Pokój był przytulny i ładnie urządzony. Kriger rzucił walizkę na łóżko i szybko wypakował zwinięty mundur. Dopiero patrząc na niego zauważył, że nie zgadzają się epolety… W spakowanej przez ludzi Starka walizce leżał mundur kapitana gwardii… Czyżby się pomylili… A może dostał awans na poczet tej misji. Cholera, kolejne komplikacje-przemknęło mu przez umysł. Nagle przypomniał sobie o czymś. Wyciągnął z kieszeni spodni papierośnicę i zza papierosów wyciągnął małą złożoną na cztery karteczkę. Nieprzeczytany list od dziadka Wasyla… Już pierwszy rzut oka wskazywał jednoznacznie na to, ze stary pułkownik się nie zmienił. Długość listu zatrwożyłaby nawet autorów obwieszczeń carskich… Cóż na ile Michał pamiętał matkę, wdała się ona w swojego tak oszczędnego w uczuciach ojca… Kriger przeczesał dłonią włosy i ciężko usiadł na łóżku.

    Michał otarł łzę jaka zebrała się gdzieś w kąciku oka na wspomnienie dawnych, dobrych i prostych czasów u dziadków… Wcisnął list z powrotem do papierośnicy i zaczął rozpakowywać resztę rzeczy.

    [​IMG]
    Rozkład sił zbrojnych Imperium Rosyjskiego
     
  3. Woland88

    Woland88 Ten, o Którym mówią Księgi


    Rozdział I – Gdzie Słońce wyłania się z fal (1897-1900)

    Część II – Czarne Chmury

    [​IMG]
    Car Mikołaj II

    17 lutego 1897 r. – Ministerstwo Wojny, St. Petersburg

    Generał Wannowski z trudem piął się po wysokich schodach prowadzących na piętro do głównych pomieszczeń Sztabu Generalnego. Postrzał z czasów wojny rosyjsko-tureckiej boleśnie przypominał o sobie wraz ze zmieniającą się jak w kalejdoskopie pogodą. Piotr Siemionowicz zastanawiał się czego może od niego chcieć Obruchew. Nigdy za sobą nie przepadali i Mikołaj Mikołajewicz wykorzystywał każdą sposobność, żeby go pominąć w naradzie. Jeżeli sam poprosił o jego obecność kroiło się coś znacznie poważniejszego. Wannowski oparł się o framugę i przez chwilę łapał oddech po czym pchnął uchylone drzwi i wszedł do pokoju map. Wszyscy stali przy mapie przedstawiającej Imperium Rosyjskie. Kolorowymi szpilkami z małymi flagami oznaczono każdą dywizję, swoją i przeciwnika o jakiej wiedzieli sztabowcy. Kilka szpilek właśnie przesuwano nad granicę z Turcją.
    -Dobrze, ze już jesteście Piotrze Siemionowiczu. Admirał Tyrtow referuje właśnie w sprawie możliwości ofensywy morskiej przy użyciu Floty Czarnomorskiej.
    Wzmiankowany Piotr Iwanowicz Tyrtow skinął Wannowskiemu głową. W całym zgromadzeniu był jedyną przyjazną twarzą, którą Piotr mógł rozpoznać.
    -Jak już mówiłem po wdrożeniu trzeciego etapu planu rozbudowy floty z 1882 roku, Flota Czarnomorska zdecydowanie zwiększyła swój potencjał ofensywny. Obecnie w jej skład wchodzi aż pięć nowoczesnych okrętów liniowych, które bez trudu sprostają zadaniu zatrzymania ewentualnych kontrakcji floty tureckiej. Planujemy przeprowadzenie szybkiego wypadu pod Konstantynopol jeszcze teraz, przed wybuchem wojny. W razie jej wypowiedzenia zbombardujemy miasto ogniem okrętowym i wycofamy się do Odessy czekając na ewentualny ruch Turków. Kiedy pojawią się na naszym akwenie do akcji wkroczą torpedowce, a po ich falowych atakach z osłabionym przeciwnikiem spotkają się pancerniki. Planujemy typową bitwę na kursach równoległych. Daje nam ona przewagę ze względu na lepsze armaty i nowocześniejszy sprzęt optyczny. Po rozgromieniu floty tureckiej przejdziemy do wspierania natarcia sił lądowych na wybrzeżach Anatolii. Tutaj najbardziej przydadzą nowe jednostki z artylerią 305 mm. Jesteśmy dzięki temu w stanie nawiązać równorzędną walkę z bateriami nadbrzeżnym, a w sprzyjających warunkach spróbować sforsować cieśniny i wyjść na Morze Śródziemne.
    -To nie będzie konieczne, tamtą eskadrą ma zając się flota francusko-brytyjska. Współdziałanie na lądzie jest już dopracowane. Na Bałkanach do walki przystąpi korpus włosko-niemiecki. Mają dotrzeć do granicy greckiej i wraz z siłami greckimi opanować europejski fragment Konstantynopola. Siły francuskie wylądują w Syrii i ruszą w górę Eufratu, żeby połączyć się z naszymi wojskami idącymi z Kaukazu. W tym czasie wojska angielskie mają za zadanie opanować Palestynę i Mezopotamię. Jeżeli przeprowadzimy tak koncentryczne uderzenie armia sułtańska zostanie rozbita w pierwszych dniach wojny.

    Wannowski przysunął się bliżej do mapy. Poprawił okulary w drucianej obsadce i z niedowierzaniem popatrzył na liczbę własnych szpil.
    -Mikołaju Mikołajewiczu raczycie chyba żartować… Cztery dywizje mają sforsować obronę Kaukazu i opanować północną Anatolię? To nie wykonalne dla dwukrotnie silniejszej armii. Czterdziestotysięczny korpus Richtera z trudem da radę obronić nasze granice.
    -Korpus Richtera podzielono na dwie części. Pierwsza składająca się z 37 i 22 Dywizji Piechoty pod dowództwem Wielkiego Księcia Włodzimierza ma przeprowadzić ograniczoną operacje zaczepną, kiedy grupa Richtera osłoni ją od strony południa do czasu przybycia korpusu francuskiego. Potem wspólnymi siłami natrzemy w głąb Anatolii.
    -To wciąż szaleństwo…
    -To ryzyko jakie niesie ze sobą polityka. W gotowości na wypadek niepowodzenia stoją siły nadwołżańskie w sile czterech dywizji piechoty. Car kazał nam przygotować wariant wojny bez uwzględnienia problemu Polski. Ten kraj to jedno wielkie zarzewie buntu. Stoi tam obecnie ponad 20 dywizji, a wciąż giną nasi urzędnicy. 8 dywizji znad Wołgi i z Kaukazu to wszystko czego możemy użyć. Atakujemy na całym froncie więc nie liczyłbym na silną kontrakcję Turków.
    -Ale dlaczego mnie wezwałeś? Skoro macie już plan i jesteście gotowi go zrealizować…
    -Imperator nalegał na twój udział w podjęciu decyzji. Chce również, żebyś nadzorował całą kampanię.
    -Co taki…. To dla mnie prawdziwy zaszczyt.

    Wannowski rozumiał jedno, chcieli się go pozbyć ze stanowiska, a tutaj może łatwo oddać głowę pod topór… Pewnikiem młode wilki już zadbały, żeby jego urząd nie wakował zbyt długo…

    [​IMG]

    [​IMG]
    Siły Rosyjskiej Grupy Armii „Zachód”

    [​IMG]
    Manewr Grupy Armii „Kaukaz”

    21 lutego 1897 r. – Istambuł

    Ostatnie dni były dla Krigera istną torturą. Z jednej strony musiał uczestniczyć w naradach sztaby placówki, gdzie kilka razy Lwow dał mu nieźle popalić, z drugiej strony Natalia zachowywała się coraz nieznośniej. Zaborcza agentka przejęła praktycznie kontrolę nad finansami wydzielonymi przez Starka i kontrolowała każdy ruch korneta. Praktycznie zastanawiał się czy reżim zaprowadzony przez nią nie był gorszy od koszarowego życia…Ale tego dnia jego myśli zaprzątało zdecydowanie co innego. Wydarzenia nabrały tempa, a on sam znalazł się w ich centrum. Michał usiadł na łóżku próbując przeanalizować wczorajsze spotkanie z Papasem Omatisem, wysłannikiem władz powstanie. Grek domagał się konkretnej pomocy… karabinów, amunicji, dział… chciał tego, czego Lwow mógł z czystym sumieniem mu nie dać… Dopiero poufna rozmowa wpłynęła na zmianę stanowiska powstańców… Lwowa o mały włos przy tym nie spotkał zawał, ale sytuacja zaczęła być bliska tej nakreślonej w carskiej instrukcji. Woda w samowarze zaczęła wrzeć, a stojący na szczycie tulskiego dzieła sztuki czajniczek z czajem delikatnie parował wypełniając pokój aromatem mocnej herbaty. Kriger sięgnął po zdobiony w rosyjskie orły koszyczek ze szklanką stojący do tej pory na stole i napełnił go do połowy wodą dolewając mocnego wywaru z czajniczka. Upił mały łyk parząc sobie usta i wyciągnął papierosa, przelotnie zawieszając wzrok na małym, brudnym już od tytoniu zwitku papieru. Szybko zapalił papierosa i zaciągnął się głęboko. Za godzinę miał być w pałacu sułtańskim w towarzystwie księcia Lwowa, aby zaprezentować stanowisko rosyjskich władz w sprawie powstania na Krecie. Z szafy wyciągnął mundur i przejechał ręką po śnieżnobiałej bluzie. Buty od rana stały wypastowane na wysoki połysk przy oknie. Michał szybko przebrał się przypinając do pasa drewnianą kaburę Mausera C-96. Udało mu się kupić pistolet od niemieckiego oficera poznanego w łaźni i była to jedyna pamiątka z wyprawy do egzotycznego miasta… Na więcej nie zgodziła się Natalia… Ale patrząc na jej błyszczące oczy z chęcią sama kupiłaby taki sam… Może dlatego się zgodziła… Kriger jeszcze raz spojrzał w lustro. Kapitański mundur leżał idealnie. Drzwi trzasnęły za wychodzącym.

    Powóz z trudem przeciskała się przez zapchane ludźmi i straganami ulice Istambułu. Co chwila do posuwającego się ślimaczym tempem pojazdu dopadali kolejni sprzedawcy oferując bajecznie kolorowe tkaniny i dziwne silnie pachnące przyprawy. Kriger obiecał sobie, ze kiedyś jeszcze odwiedzi ten targ i pozna Orient, który powoli zaczynał go fascynować swoją otwarta żywiołowością, swoim bałaganem i miłością chwili. Jednak nie dane było mu zamienić nawet kilku słów, których z trudem nauczył się ze starych rozmówek podróżnych, które dostał w sklepie ze starociami. Osłona powozu była nad wyraz czujna i odciągała wszystkich, którzy zbliżyli się na zbyt mała odległość. Widać było, że do mas tureckich obywateli nie przeniknęła jeszcze wiadomość o powstaniu na Krecie… A może nic sobie z tego nie robili, Kriger zastanowił się nad patriotyzmem mieszkańców tego kosmopolitycznego miasta. Ze swoich krótkich wypadów pamiętał, że w mieście żyła duża grupa greków, którzy nie powinni chyba opłakiwać próby wyzwolenie swoich rodaków, ale czyżby podobnemu nastrojowi neutralnego sprzyjania poddała się reszta ludności? Michał wyciągnął papierośnicę i zapalił kolejnego papierosa. Nagle z tłumu wyrwał się wysoki mężczyzna z twarzą owiniętą brudna szmatą. Jeden z żołnierzy ochrony ruszył w jego kierunku, ale wtedy tamten wyciągnął pistolet…żołnierz rzucił się do przodu wytrącając go z równowagi. Ręka z pistoletem zadrżała, ale równocześnie huknął wystrzał. Kriger rzucił się do przodu kryjąc się za drewnianą barierą jaką były drzwi. Kiedy kornet podniósł głowę zobaczył, ze książę leży w nienaturalnej pozycji oparty drugie drzwi powozu z ręką zaciśniętą na założonym stelażu dachu. Na białym mundurze rozlewała się czerwona plama krwi. Lwow chciał coś powiedzieć, ale z ust cienkim strumyczkiem popłynęła krew. Kriger musiał działać.
    -Sierżancie, zarekwirujcie tamten wóz. Przełożymy na niego księcia ambasadora. Ja dokończę misję.
    -Tak jest kapitanie.

    Żołnierze wydarli lejce przerażonemu Turkowi i szybko przyprowadzili powóz. Kriger pomagał przełożyć próbującego coś wycharczeć Lwowa. Jego mundur z białego stał się czerwono-brunatny. Ambasador złapał korneta z mundur.
    -Dopadnę, zobaczysz…kak sobaku…
    Sierżant dowodzący eskortą trzasnął nad końskimi uszami batem i po chwili wóz wraz z eskortą zniknął za rogiem. Michał wskoczył z powrotem do dorożki, która szybko ruszyła opustoszałymi nagle ulicami prosto do majaczącego w oddali

    Pałac sułtański Dolmabahce w niczym nie przypominał architektury otaczającego go miasta. Wyglądał jak potężny dąb zasadzony pomiędzy smukłymi palmami przez niewprawnego ogrodnika. Na wskroś europejska bryła przywodziła na myśl zimne ulice Petersburga z jego idealnie klasycystyczna architekturą. Piękne zdobienia pokrywające fasadę ani przez chwil nie zajęły Krigera. Kornet wciąż był w szoku po tym jak po raz drugi próbowano go zabić… Słowa Lwowa nie pozostawiały wątpliwości, że chodziło niego. Misja wcale nie była prosta i przyjemna jak początkowo myślał. Na pewno nie był to urlop…
    -Panie kapitanie, dojechaliśmy.
    Faktycznie dorożka minęła posterunki, chociaż patrząc po minie otwierających drzwi służących pochlapany krwią rosyjski oficer budził sensację. Kriger wsadził czapkę głęboko na głowę, ukrywając twarz w cieniu obszernego daszka. Kiedy wszedł przez drzwi przypadł do niego ubrany w tradycyjne szaty Turek.
    -Adiutanci nie maja wstępu do Wielkiej Sali Posłuchań.
    Kornet złapał go za długą suknię z czerwonego jedwabiu i z całej siły odepchnął w stronę ściany.
    -Paszoł w czortu! Jestem przedstawicielem Imperatora Wszechrusi.[/i]
    Turek pobladł, nie spodziewał się chamstwa ze strony wybrudzonego krwią oficera. Co ważniejsze spodziewał się kogoś innego. Michał miał już serdecznie dosyć całej tej zabawy w ciuciubabkę, wolałby załatwić sprawę krótko, po żołniersku…
    -Ale gdzie książę Lwow? Pan nie ma upoważnienia.
    Kriger wyciągnął z kieszeni opieczętowany papier.
    -Książę Lwow zaniemógł, a moje pełnomocnictwa mam ze sobą. Podpisane przez samego Imperatora.
    -Rozumiem, ale…. proszę zostawić broń i iść za mną.

    Michał odpiął pas i rzucił go usłużnie wysuwającemu się murzynowi po czym ruszył za zrezygnowanym Turkiem podzwaniając ostrogami. Prowadzący go dworak był biały jak ściany korytarza…

    Drzwi do sali audiencyjnej były otwarte na oścież. Kriger z daleka widział sułtana, który siedział bez ruchu otoczony przez bajecznie kolorowy dwór. Różnobarwność doprowadzona do granicy kiczu kontrastowała z dworem rosyjskim, gdzie dominowały mundury i czarne marynarki. Kriger zdjął czapkę i przycisnął ją lewą ręką do boku. Sułtan drzemał na tronie, przed którym kłębił się tłum dworaków. Przewodził im siwowłosy starzec w czerwonym fezie.
    -W jakiej sprawie przybywa przedstawiciel brata sułtana, cesarza Rosji? W jakiej sprawie chce rozmawiać z namiestnikiem Allaha i panem stu narodów.
    -Imperator wyraża zaniepokojenie sytuacją na Krecie. Rosja otwarcie uznaje prawo mieszkańców Krety do podjęcia decyzji o przynależności do Imperium Tureckiego. Zaprzyjaźnione Królestwo Greckie z którym wiążą nas układy sojusznicze poprosiło nas o mediacje w tej sprawie. Stanowisko rządu carskiego jest jasne. Kreta powinna stać się częścią składową Królestwa Greckiego, zgodnie z decyzją swojej ludności.
    -Wy mówicie o prawie ludów? Zniewoliliście ich więcej niż zamieszkuje dwie ćwierci świata. Nie ma tutaj posła Lechistanu, który był jedną z waszych pierwszych ofiar… 30 lat temu mieliście inne zdanie co do praw narodów…
    -Polska to wewnętrzny problem Rosji. Czekamy 24 godziny…
    -Czy mamy to rozumieć jak ultimatum?
    -Tak.

    Kriger odwrócił się na pięcie zostawiając za sobą narastający zgiełk wzajemnie przekrzykujących się doradców sułtańskich. Nie było wśród nich jednomyślności co dobrze wróżyło jego posłannictwu… Tymczasem na horyzoncie rosły słupy czarnego dymu.

    [​IMG]

    22 lutego 1897 r. - Istambuł

    Słońce dopiero wschodziło kiedy panujący na ulicy rwetes obudził Krigera. Złoto-czerwony krąg wyłaniał się z fal rozlewając złocisty blask po całym mieście. Fale błyszczały powielając słoneczny blask wielokrotnym oślepiającym światłem. Michał wciągnął spodnie i buty i wyszedł na korytarz ambasady. Gestem wezwał wachmistrza, który wracał z nocnej warty. Podoficer podbiegł na wezwanie oficera i przyjął postawę regulaminową. Michał przetarł wciąż zamglone oczy.
    -Co ta za cholerny hałas?
    -Pancerniki przypłynęły.
    -Co za pancerniki?
    -Nasze, czarnomorskie. Wczoraj w nocy rzuciły kotwicę na redzie. Pięć ich jest, wielkie jak domy… Całe białe. Turcy parę razy próbowali się czegoś dowiedzieć, ale był rozkaz nie budzić to nie budziłem.
    -Dobrze zrobiłeś. Co z księciem Lwowem?
    -Zmarł w nocy, Panie Najwyższy świeć nad jego duszą. Ojczulek go pobłogosławił na ostatnią drogę i oddał ducha panu zastępów.
    -Mówił coś?
    -Nie, lekarze dziwnie próbowali go ratować, aż w końcu nawet krzyczeć nie mógł.
    -Dobrze, idźcie na kwaterę wachmistrzu i każcie postawić osłonę ambasady w gotowości.

    Kriger zamknął za sobą drzwi i podszedł do okna. Zmrużył oczy i z trudem rozróżnił pięć wielorybich kształtów. Na stewie każdego z nich prężył się złoty dwugłowy orzeł, a na masztach pyszniły się bandery z krzyżem św. Andrzeja. Eskadra admirała Makarowa w szyku blokowała wyjście z kotwicowiska na Morze Czarne. Michał wciągnął bluzę, nie miał zapasowej więc musiał pożyczyć coś z szafy księcia. Natalia przez noc przeszyła epolety i mundur pasował całkiem nieźle. Głośne pukanie do drzwi zmusiło Krigera do zaprzestania poszukiwania zagubionej haftki. Otworzył drzwi w których stał szef dziennej warty.
    -Panie kapitanie, jest wiadomość z pałacu sułtańskiego. Proszą o natychmiastowe spotkanie.
    -Dobrze, przygotujcie powóz.

    Michał szybko dopiął mundur i wyciągnął spod poduszki pogniecioną czapkę.

    [​IMG]
    Rosyjski okręt liniowy „Cesarewicz” w trakcie pierwszych prób we Francji

    Ulice były puste, kto mógł chował się w piwnicach. Sąsiedzi przyjmowali sąsiadów, a kupcy klientów. Obecność silnej eskadry sparaliżowała wszystkich. Powóz bez najmniejszych problemów dotarł do samej bramy pałacu, gdzie Kriger zobaczył pierwszych tego dnia Turków. Wartownicy nie okazywali żadnych uczuć, lekko przekrwione oczy zdradzały jednak, że i oni nie mieli spokojnej nocy. Przybycie eskadry Makarowa postawiło w środku nocy całe miasto na nogi. Kriger wysiadł i kiwnął na sierżanta, żeby szedł za nim. Dwaj rosyjscy wojskowi weszli do hallu, który Michał zapamiętał jako prowadzący do sali audiencyjnej, nigdzie nie było widać służby, zupełnie jakby wszyscy rozbiegli się jak stado zajęcy gonionych przez charty. W głównej sali poza kiwającym się jak przy chorobie sierocej sułtanem był tylko siwowłosy mężczyzna, z którym Kriger rozmawiał wczoraj.
    -Efendi, nie przybywasz w pokoju.
    Tytulatura uległa zmianie, Turcy bali się, tyle Kriger mógł wywnioskować ze wszystkiego co zobaczył po drodze. Kornet postanowił obrać siłowy styl negocjacji kontynuując politykę kanonierek Makarowa.
    -Przybywam, prosiliście o moje przybycie więc mówcie.
    -Sułtan z bólem serca musi ugiąć się przed żądaniem rosyjskim. Nie podejmiemy żadnych wrogich kroków wobec ludu Krety i wycofamy wszystkie ślady swojej prezencji w tym miejscu.
    -Imperator będzie zadowolony, że dzięki mediacji rosyjskiej udało się uniknąć wojny. Obawiam się, że wynikły inne problemy. Wczoraj w skrytobójczym zamachu zginął książę Lwow. Wyrażam zaniepokojenie rządu Imperium Rosyjskiego faktem, że zagraniczni dyplomaci nie są bezpieczni w stolicy Turcji. W tej sprawie jednak porozumiemy się najpierw z innymi dyplomatami mocarstw zaprzyjaźnionych i przedstawimy wspólne stanowisko.

    Przez twarz starca przemknął cień rozpaczy. Praktycznie oznaczało to przejście do chińskiego modelu podejmowania decyzji odnośnie danego kraju… Sprawy Turcji będą dyskutowane w ambasadach innych krajów, i tam będą zapadały wyroki co do dalszych ich losów.
    -Ubolewamy nad śmiercią księcia Lwowa prawdziwego przyjaciela narodu tureckiego.
    -Zapewne. Stanowisko ambasadorów będzie znane do jutra. Muszę przekazać stanowisko Turcji swojej stolicy.

    Kriger odwrócił się na pięcie wychodząc z posłuchania u sułtana jak z rozmowy z kacykiem plemiennym gdzieś w górach Kaukazu. Duma Turków musiała niezwykle ucierpieć, ale żaden z nich nie zrobił niczego, żeby temu zapobiec… Byli bezsilni.

    Wieczorem przed ambasadę rosyjską zaczął zajeżdżać wydawałoby się niekończący się sznur powozów. Różnokolorowy tłum mundurów przewijał się przez jasno iluminowane wejście prosto do głównej sali. Kriger odłączył się od grupy notabli, którzy szybko wypełnili całą salę i wraz z grupą ambasadorów skierował się do małego pokoju na tyłach sali balowej. Sam pokój był umeblowany przytulnie i wyglądało na to, że Lwow wykorzystywał go w charakterze małej biblioteki. Kilka oszklonych regałów i duży, owalny stół były całym ważnym umeblowaniem pomieszczenia. Na ścianie wisiała duża mapa Imperium Otomańskiego, oraz portret cara. Michał posadził gości i stanął u szczytu stołu.
    -Przykro mi od tego zaczynać nasze spotkanie, ale książę Lwow zmarł ostatniej nocy. Oficjalnie zastępuje go do czasu przybycia nowego ambasadora.
    -Na Boga, dobrze, ze ten stary lis w kocu wykitował.
    -George pohamuj się, mamy tutaj ein Problem do omówienia. rząd Jej Królewskiej Mości chyba nie przysłał cię tu…
    -Królowa Wiktoria sama.. osobiście, wręczyła mi szpadę, bo wiedziała, że nikt lepszy ode mnie nie znajdzie się na to stanowisko ty pruski wilku.
    -Panowie, po co te nerwy. Takie jest życie, a lepiej jak jest ono takie niż gdybyśmy mieli wojnę. Cieszmy się każdym wydarzeniem, nawet tak małym jak śmierć Lwowa.

    Pojednawczy głos Francuza utonął w ogólnej kłótni. Von Amsbach-Grotten, wielki jak niedźwiedź prusak ryczał swojemu adwersarzowi prosto do ucha. Anglik z zimnym opanowaniem tymczasem popijał herbatę ignorując obecność hałaśliwego Niemca. Praktycznie niewiele brakowało, żeby doszło do bójki… Dopiero połączona interwencja ambasadorów Francji i Włoch ostudziła atmosferę. Snipes musiał mieć jednak ostatnie słowo.
    -Ja wciąż uważam, że najwcześniej za trzydzieści lat Niemcy wyjdą z gotyckiego barbarzyństwa.
    Trzymany przez resztę obecnych prusak zaklął i przestał się rzucać. Cóż, to zdecydowanie nie był pierwszy garnitur europejskich dyplomatów.
    -Los Turcji wraz ze śmiercią księcia Lwowa stał się przesądzony. Rozumiem oczywiście, ze nasze wcześniejsze ustalenia pozostają w mocy?
    Wszyscy po kolei kiwali głową, tylko ambasador Włoch zaprzeczył.
    -Rząd włoski domaga się poza Libią także Albanii. Obecność na Bałkanach jest dla rządu Włoskiego sprawą pierwszorzędnej wagi.
    -Na zmianę statusu Albanii możemy się przecież oczywiście zgodzić. Tak mały kraj nie może przecież stanąć na drodze porozumienia.
    -Protestuję. Skoro Włochy chcą Albanię, rząd królowej Wiktorii domaga się w takim razie Cypru.
    -Cypr nie był kwestią rozpatrywaną.
    -Niech herbaciarce biorą wyspę. Tam nie ma nic.
    -Mamy uzasadnione roszczenia co do niej sięgające czasów Ryszarda Lwie Serce. To nie wyciągnięta z cylindra Albania.
    -Rosja nie widzi problemu jeżeli chodzi o sprawę Cypru. Francja również nie deklaruje sprzeciwu. Co na to Niemcy?
    -Kaiser nie jest zainteresowany Cyprem. Całkowicie wystarczą nam nabytki na południowym wybrzeżu Azji Mniejszej. Pozostaje sprawa południowej Serbii i Macedonii.
    -Macedonię rząd Carski obiecał oddać w zarząd Królestwu Greckiemu. Będzie to takie elastyczny zderzak chroniący nasze siły przed ewentualnym odwetem Otomanów.
    -Cóż niegłupi pomysł. A południowa Serbia?
    -Proponowalibyśmy przekazanie jej Serbii…
    -Nie zgadzam się. Serbia kwestionuje ustalony porządek Bałkanów godząc w interesy monarchii naddunajskiej, z którą wiążą nas ścisłe więzy przymierza. Proponuję zostawić tamte tereny Turcji skazując ją na wegetację w tych przeklętych górach.

    Snipes przetarł okulary i spojrzał na nie z perspektywy.
    -Nie wyrażamy zainteresowania losem południowej Serbii.
    Kriger spojrzał na Włochów. Liczył, ze pojednawcze stanowisko w sprawie Albanii wpłynie na ich poparcie w tej delikatnej kwestii.
    -Włochy popierają plan niemiecki. Wydaje się on najbardziej rozsądny.
    -Francja opowiada się za projektem rosyjskim.

    Anglik uśmiechnął się.
    -Więc mam być arbitrem, a mój głos przeważy. Cóż taka rola Imperium Brytyjskiego na świecie. Osobiście nie mam nic do Serbów, ale powstanie kolejnego wzmocnionego państwa w tym regionie zdestabilizuje sytuację w zbyt znacznym stopniu. Popieram plan niemiecki.
    -Więc wszystkie kwestie sporne zostały ustalone. Oficjalnym powodem roztoczenia szerokiej opieki administracyjnej nad tymi terenami będzie całkowita utrata przez rząd turecki możliwości kierowania państwem.
    -Tak, brzmi to sensownie, a przynajmniej wystarczającą przekonywująco dla opinii publicznej.
    -Doskonale. Jutro o 9 rano rozpoczniemy przejmowanie odpowiedzialności za poszczególne strefy. Arbiter naszego spotkanie, sir Snipes przekaże nasze stanowisko Sułtanowi. Jeżeli Anglia ma taki decydujący głos niech pokaże go światu.

    Snipes pobladł, a jego usta zacisnęły się w wąski pasek.
    -Dziękuję panom za spotkanie, zapraszam na bal.
    Mężczyźni podnieśli się i wyszli przez małe drzwi ukryte pomiędzy regałami, które zaprowadziły ich prosto za kolumnadę głównej sali balowej.

    [​IMG]

    [​IMG]
    Aktualna mapa dawnych osiadłości tureckich.

    1 marca 1897 r. – Petersburg

    Udekorowane miasto świętowało zwycięstwo bez wystrzału. Carogród wreszcie znalazł się w granicach Imperium Rosyjskiego. Jedno z największych marze kolejnych władców Kremla zostało w końcu spełnione. Dla takiego mistyka jak Mikołaj miało to wymiar symboliczny i religijny. Car przecież wierzył, ze wjeżdżając do miasta sprawi, że pop wraz z wiernymi, którzy zniknęli w 1453, powróci, aby błogosławić prawosławnych wyzwolicieli. Ta naiwna bajeczka nie przekonywała żadnego z doradców monarchy. Dla nich był to sukces stricte polityczny. Wyjście na wody Morza Śródziemnego i praktyczne zamienienie Morza Czarnego w wewnętrzne jezioro Rosji. W prawie trzy wieki od rozpoczęcia podboju tego regionu przez Piotra Wielkiego, dzieło zostało wreszcie ukończone. Jadący razem z carem Witte, który w międzyczasie został powołany na stanowisko premiera nie wydawał się już tak zachwycony całym przedsięwzięciem.
    -Wasza wysokość musi zrozumieć, że Dalsza ekspansja w tamtym regionie nie przyniesie nam więcej korzyści. Nasz cel powinien leżeć na Dalekim Wschodzie w bogatych Indiach i Chinach.
    Car nie przestając się uśmiechać i pozdrawiać tłumów rzucił Wittemu dziwne spojrzenie.
    -Indie są zajęte. Imperium Brytyjskie broniłoby tej perły w koronie z całą zawziętością. W Chinach podobno działasz całkiem sprawnie, ale tamtejsze warunki nie sprzyjając działaniom militarnym. Brakuje dróg, kolei żelaznych…
    -Wasz Wysokość zapomina, że Kolej Transsyberyjska jest już w zaawansowanym stadium budowy, a jej odnogi wschodnie wcinają się w resztę terytorium Mandżurii.
    -Ja to rozumiem Siergieju Juliewiczu, ale co dokładnie mają nam do zaoferowanie te tereny?
    -Bajecznie bogate złoża surowców, których nam brakuje. Moglibyśmy stać się samowystarczalni i w pełni uniezależnić od polityki naszych aliantów.
    -Cóż, zawsze możemy spróbować. Póki wszyscy są w euforii po ostatnim sukcesie. Oddam ci do dyspozycji swojego zaufanego człowieka. Nadaje się do wielu zadań. Kapitan Kriger… Ufam, że będzie ci niezwykle pomocny.
    -Dziękuję Waszej Miłości za zaufanie jakim raczyła mnie obdarzyć. Rozpoczniemy penetrację Mandżurii jak tylko się da.
    -Doskonale. Ściągnijcie tylko Krigera z Konstantynopola…


    [​IMG]

    Zamknięty i wyczyszczony
    Widder
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie