Polskie Dzieje - Deus Vult AAR

Temat na forum 'CK - AARy' rozpoczęty przez Grochu, 1 Luty 2012.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Grochu

    Grochu Znany Wszystkim

    Polskie Dzieje
    (Crusader Kings: Deus Vult v2.1, DVIP + Mappa Regnorum 1.7)

    [​IMG]

    Sytuacja polityczna w kraju (1076):

    Udzielne Księstwo Polskie / Królestwo Polskie
    Dynastia: Piastowie
    Aktualny władca: Bolesław II Szczodry (ur. 1042)

    [​IMG]

    Biskupstwo Gnieźnieńskie / Arcybiskupstwo Gnieźnieńskie
    Urzędujący: Bogumił

    [​IMG]

    Księstwo Mazowieckie
    Dynastia: Piastowie
    Aktualny władca: Władysław Herman (ur. 1043)
    Wasale: Miloslav of Beresty, hrabia Brześcia

    [​IMG]

    Marchia Pruska
    Dynastia: Rurykowicze
    Aktualny władca: Dobronega Maria
    Wasale: Louis de Dreaux, biskup Warmii

    [​IMG]

    Księstwo Pomorskie
    Dynastia: pomorska
    Aktualny władca: Świętobór słupski
    Wasale: Tomasz Sulima, biskup Kołobrzegu

    [​IMG]

    Biskupstwo Lubuskie
    Urzędujący: Janisław z Czarnkowa

    [​IMG]

    - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

    Prolog (lata 1066-1076)

    3 dni przed św. Benedyktem, Anno Domini 1046

    Pierwsze, co poczułem, to ból głowy. Przerażający, przejmujący, wprost nie do opisania. Tak jakby co najmniej setka ludzi przeszła po mojej głowie. Po kilku minutach zelżało, mogłem więc spróbować otworzyć oczy. Zapiekły tak, jakbym nie otwierał ich od lat. Jak przez mgłę udało mi się rozpoznać strop dachu, a po przechyleniu głowy – proste chłopskie domostwo. Ognisko tliło się jeszcze pośrodku wielkiej izby, w środku czuć było zapach jak z obory. W pewnym momencie nachyliła się nade mną jakaś postać – nie widziałem wyraźnie, kto to był. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że patrzę na młodą dziewczynę. Ocierała mą głowę z potu, poczułem przyjemny chłód. Ktoś zaraz do niej dobiegł, a ona powiedziała coś, nie zrozumiałem jednak co.
    Nie musiałem długo czekać, jak przyszła gospodyni domu, zapewne matka dziewczyny. Zaczęły rozmawiać, lecz znów nie byłem w stanie ich zrozumieć. Choć język wydawał się bardzo znajomy…

    Święto Narodzenia Pańskiego, Anno Domini 1076

    Po wielu latach doczekaliśmy tego wielkiego dnia – oto pan nasz i władca, książę Bolesław, obdarowany został z rąk Arcybiskupa Bogumiła koroną królewską, darem papieża Klemensa dla swego byłego władcy. Lecz droga do tej korony od dawna usiana była walką, przelaną krwią wielu wojów w służbie księcia, a dziś wielkiego króla, przed którym przyszłość otwiera szeroko swe wrota.

    W roku pańskim 1058, dwa dni przed dniem Apostoła Andrzeja zamknął swój wzrok na wieki ojciec dzisiejszego króla, książę Kazimierz Mieszkowic, wnuk wielkiego Bolesława Chrobrego, którego wzorem kieruje się dziś ku chwale pan i król nasz. Od chwili przejęcia władzy po swym ojcu, jego panowanie miało przynieść mu wielkość, co było zapisane w jego imieniu. Wielkość jednak należy wypracować, o czym władca nasz, Bolesław II, wiedział i obowiązku swego nie zaniedbał. Już w roku pańskim 1060 zebrał on swych wojów i ruszył ze wsparciem dla brata swego, księcia węgierskiego Beli, pognębionego przez swego brata, Andrzeja. Wywalczył więc Bolesław dla Beli koronę królewską, pokonując w walce i pozbawiając życia brata jego, i który wdzięczność dozgonną był mu odtąd winien. Wspierał też pan nasz swych przyjaciół swych, dzięki czemu zapewnił państwu pokój. Wziął sobie za żonę córkę Światosława czernichowskiego, Wiaczesławę, i zrodziła mu ona roku pańskiego 1068 następcę, pięknego chłopca, którego ojciec i władca nasz obdarzył imieniem Mieszko.

    Lecz niedługo dało się go utrzymać, gdy oto poganie gnębili swym okrucieństwem granice jego władztwa. Tedy ruszył Bolesław, sługa Boży, ze wsparciem swych biskupów, Bogumiła i Stanisława, bijąc pogańskich Prusów. Walki trwały dwa lata, odkąd wyruszył król nasz ku bagnom północnym, w roku pańskim 1067 z Krakowa wychodząc. Lecz rok trwały już walki z Prusami, gdy obok Pomorzanie, w sojuszu zwierają swe siły i na Gniezno ruszają. Wycofał się więc Bolesław, broniąc Wielkopolski, lecz wezwał brata swego, Władysława (zwanego też Hermanem), który władzę nad Mazowszem sprawował, aby ten stanął ze swymi siłami naprzeciw Prusom. I takoż się stało, i pogromem przeszedł Władysław przez ziemie ich, w imieniu swego brata ziemie ich zajmując, aby szerzyć tam wiarę chrześcijańską, ratując dusze ich przed gniewem Bożym. Lecz Pomorzanie nie dali za wygraną, ruszył zatem Bolesław, władca nasz, i zajął grody pomorskie: Słupsk, Kołobrzeg, i obległ Szczecin. Nie zdołali zatem spustoszyć Gniezna, bo oto Bogumił spod grodu ich odsunął, więc próbowali odzyskać grody swe. Lecz oto w roku 1070 Szczecin stanął otwarty przed królem naszym, a książę pomorski Zemuzil oddał mu cześć, przysięgając mu wierność. Oddał tedy na dwór nasz syna swego, Świętobora, aby opieką go otoczyć i łaską chrztu obdarzyć.
    Stało się tedy źle w państwie polskim, bo oto gniew ludu, pamiętnego jeszcze dawnych swych wierzeń, przeciw władzy książęcej został wtem obrócony. I szerzył się bunt w Sieradzu, w Cieszynie, w Głogowie. Lecz oto Bolesław nie zdusił ich, a dał im spokój, tedy sami do domów swych wrócili i jedynie tych, którzy po broń sięgnęli, pobił i życia pozbawił. Gdy skończyła się wojna, wróciły zyski, a gdy te popłynęły do skarbca królewskiego, zaczęto budować na ziemiach pod władzą Bolesława.

    I gdy spokój wrócił na nasze ziemie, źle działo się na wschodzie, bo oto książę kijowski Izjasław zapomniał o przyjaźni dawnej z księciem i królem naszym. Przypomnieć tedy chciał mu pan nasz, ruszył więc na czele swych sił na Brześć. Spór bowiem o gród ten zaistniał, jako bezprawnie rządzonego przez Izjasława, tako i Grody Czerwieńskie, które niegdyś Bolesław Chrobry wywalczył, chciał dla państwa swego przywrócić. I walki rozgorzały, gdy ze zmiennym szczęściem walczyli obaj książęta. Lecz siły Bolesława przeważyły, a wojowie nasi Kijów zdobyli. Ustąpił Izjasław i ukorzył się przed królem naszym, odstąpił mu Grody i Brześć.

    Spisek też wewnątrz dworu się zawarł, i oskarżenia podłe na biskupa Stanisława padły, gdy ten Bolesławowi mówić zaczął o rządach w państwie, ponad niego wystając. Lecz łaskawy okazał się władca, ukłonił się biskupowi, oferując mu podróż do Rzymu. Miał on przed papieżem Wiktorem III, który od roku pańskiego 1069, od śmierci poprzednika swego Aleksandra II urząd piastuje, o koronę królewską dla polskiego władcy poprosił. Z jego woli bowiem została hierarchia kościelna polska odnowiona, i Arcybiskupstwo przywrócone z Bogumiłem na czele, w roku 1071. Lecz nim Stanisław przybył, w stolicy papieskiej żałoba nad duszą Wiktora, tedy gdy doszło to do Krakowa obdarzył Bolesław biskupa swego dobrami, a jako że pobożnością wyróżniał się pośród innych kandydatów, uczyniono Stanisława następcą św. Piotra, który jako pasterz wobec owieczek Pana przybrał imię Klemensa III.

    [​IMG]

    I choć współpraca nowego papieża z królem niemieckim Henrykiem zaczęła się pomyślnie, rozbiła się ona, gdy Henryk o koronę cesarską starać się począł. A przeciw Henrykowi stanął wasal jego, książę szwabski Rudolf, podobnie księżna toskańska Matylda przeciw królowi rozmowy z sąsiadami prowadzić zaczęła. Zawarła tedy małżeństwo z Gentilem z Pizy, który również wypowiedział posłuszeństwo królowi niemieckiemu, pobłogosławione przez przyjaciela księżnej, arcybiskupa frankońskiego Hildebranda. Poparł tedy dawnego swego biskupa Bolesław – i koronę dla siebie wyprosił, uposażając posłów darami hojnymi.

    [​IMG]

    Lecz więcej krwi chrześcijańskiej miało zostać w latach ostatnich przelanej, gdy przeciw Saracenom walki na wyspie Sycylii i na ziemiach hiszpańskich gorzały. I fortuna odwróciła się od księcia Apulii, gdy po pierwszych triumfach na Sycylii, uderzyli nań znienacka Zirydzi z Afryki. Zajęli oni Messynę, a i w walkach z sycylijskimi szejkami przegrywać zaczął. Oddać tedy im musiał Trapani i oblegli tedy poganie miasto Katanię, świeżo im odebraną. I znów pod koniec szansa przed księciem chrześcijańskim stanęła, gdy zajęci Katanią Saraceni nie dostrzegli gwałtu, jaki na nich wojska Roberta z Apulii uczynili, zająwszy wszystkie grody, które szejk Palermo zdobył i posiadał. A oddawszy Katanię swemu sojusznikowi, pobity pod własną stolicą, pozbawiony został on władzy, i rozciągnął książę Robert chrześcijańską władzę nad zachodnią częścią wyspy.

    [​IMG]



    - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -



    To teraz parę słów od autora:

    Premiera Crusader Kings 2 już za dwa tygodnie, a niestety nie zdążyłem rozpocząć publikację tego AAR-a wcześniej niż teraz. Oznacza to, że jego przyszłość jest niepewna - ale mam nadzieję, że uda mi się jednak poprowadzić go dłużej :)

    Na początku tej rozgrywki chciałbym zaznaczyć ważną rzecz: edytuję save’y. Mówię to od razu, żeby było jasne.

    Ważne jest natomiast, co i czemu. Przygotowana przeze mnie gra została już na samym początku zmodyfikowana – dodałem znane z Bugfix Moda Abp Gnieźnieńskie, dodałem parę nieistniejących w grze postaci, wygląd kilku zmieniłem (przy okazji – korzystam z portretów Gratianusa). Niestety nie tylko w scenariuszu startowym, lecz również w trakcie gry. Dlatego właściwa rozgrywka zaczyna się 1 stycznia 1076 roku, a sam AAR – 25 grudnia (koronacja Bolesława II).

    Jednak dalsze ingerencje się nie skończą, choć będą tym razem niewielkie.
    Przede wszystkim imiona – zedytowałem plik z imionami postaci, dodając kupę różnych polskich imion, głównie pochodzenia słowiańskiego. Każdy, kto grał w CK wie, że szanse, aby Piast nosił piastowskie imię były zawsze niewielkie – a po tych modyfikacjach stało się to niemal niemożliwe. A że historia to moje hobby, szczególnie imiona są moim oczkiem w głowie (pochodzenie, „dziedziczenie”, itp.), także nie wyobrażam sobie króla Uściewoja I, który ma synów Iściemiła i Żelibrata, o ile nie jest to jakoś uzasadnione. Całkowity brak charakterystycznych dla Piastów imion, jak choćby Bolesław, (których zanik nawet u Piastów śląskich nastąpił dopiero w XVI wieku), jest po prostu nierealistyczny. Nie chodzi o to, żeby używać tylko takich imion, tak źle ze mną nie jest. Po prostu będę na to wpływał, korzystając z własnej wiedzy i tzw. randomizacji. Dlatego pierwszy syn Bolesława II Szczodrego nazywa się Mieszko, a nie Bożydar czy Spytko. Dalej już sami zobaczymy, jak się ta „ahistoria” potoczy – może będzie Świętopełk, może Aleksander… a może jeszcze inne imię.

    Druga rzecz to małżeństwa, ale małżeństwa postaci na które nie mam wpływu w trakcie gry – czyli przede wszystkim dworzan. Będę budował pod okiem królów polskich (i ich wasali) rody Awdańców, Duninów czy Nałęczów, by może kiedyś, gdy będzie trzeba, ustanowić ich władzę w jakieś prowincji. Ale na samym dworze też jest miło mieć większą gromadę dzieciaków. Zwłaszcza że również między synami królewskimi i dworzańskimi zdarzały się przyjaźnie, a wychowywanie ich temu sprzyja.
    No i może od czasu do czasu anuluję małżeństwo francuskiego króla z chorwacką dworzanką (autentyczne zdarzenie w grze), lub wydam za mąż jakąś hrabinę, której nieszczęśliwie nadano ziemię jeszcze będąc panną (co jest zresztą dość powszechne, zwłaszcza - nie wiedzieć czemu - u wschodnich sąsiadów).

    Myślę, że to wszystko, co powinniście wiedzieć. W razie czego pytajcie. A jeśli chodzi o edycję imion to będę też czasem pytał się, jakie was interesują dla niektórych potomków, co mam nadzieję złagodzi konsekwencje modyfikowania gry, a przy okazji trochę urozmaici tego AAR-a.
     
  2. Grochu

    Grochu Znany Wszystkim

    Dobra, mam nadzieję że wszyscy już widzą te obrazy - i że nie są dla nikogo ani za duże, ani za małe ;)

    Ostatecznie skorzystałem z imageshacka, z prostego względu - mam tam już założone konto. Poza tym jak już pisałem, nie miałem z nim nigdy wcześniej problemów.



    - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -



    Cisza przed burzą (lata 1077-1085)

    3 dni przed św. Benedyktem, Anno Domini 1046

    Gdy ocknąłem się ponownie, na zewnątrz właśnie się ściemniało. Przyjemny blask ognia rozświetlał izbę, w której teraz znajdowała się cała rodzina mych „wybawicieli”. Głowa cały czas bolała, lecz słabiej, wzrok również przywykł do patrzenia, choć może to dzięki temu, że było ciemniej niż wcześniej. Dostrzegłem gospodarza, gospodynię i dzieci – prócz dziewczyny, która była przy mnie rano była jeszcze jedna, najwyraźniej młodsza, a także mały chłopaczek. Wszyscy stali po jednej stronie łóżka, postanowiłem więc obejrzeć się w drugą stronę. Przestraszyłem się, gdy zobaczyłem dziwnie ubraną starszą kobietę, siedzącą obok z zamkniętymi oczami i trzymającą przy mojej głowie kilka amuletów.

    „Szamanka”, wyszło cicho z mych ust. Nie wiem czemu. Nie wiedziałem, kim jest szamanka, lecz nie wiedziałem jeszcze wielu innych rzeczy – jak się tu znalazłem, co mi się przytrafiło, a nawet kim jestem. Jednak wówczas nie myślałem o tym. Ta „szamanka” mamrotała coś pod nosem przez dłuższy czas. Gdy wreszcie podniosła powieki i spostrzegła, że jestem przytomny, przywołała do siebie dziewczynę i poprosiła ją o misę z płynem. Właściwie to w pierwszej chwili nie byłem w stanie zrozumieć, o czym mówiła – dopiero później dostrzegłem, że dziewczyna odeszła i przyniosła misę ze sobą. Podstawili ją mnie, więc domyśliłem się, że mam to wypić. „Ohydne”. Gdy już wypiłem wszystko, zawiesiła amulety przy swoim pasie, obok wielu innych. Wiele z nich wyglądało tajemniczo, prezentując nieznane mi twarze, a przecież ich kształty i wygląd zdawały mi się o czymś przypominać. Najbardziej charakterystyczna była głowa z czterema twarzami wokół, choć nie mogłem sobie przypomnieć, skąd znam ten wizerunek.

    Lecz w tym samym momencie, gdy próbowałem sobie to przypomnieć dostrzegłem coś, co od razu rozpoznałem i zdało się wiele dla mnie znaczyć. Wyciągnąłem rękę spod koca, którym byłem okryty (choć bolało, gdy nią ruszałem) i wskazałem na ten znak.

    – Chrześcijanin – powiedziała znachorka, widząc jak wskazuję krzyż u jej pasa. Nosiła go tylko na wszelki wypadek, bowiem nie należy lekceważyć mocy żadnego z bogów. Jednak rzadko go zdejmowała u pasa, uznając że moc Świętowita i Welesa w zupełności wystarczą. Ci jednak nie pomagają raczej chrześcijanom, po tym co ci uczynili z ich świętymi miejscami i posągami.
    – Nie jestem mu w stanie pomóc, wszystko pozostawiam w rękach jego boga. Wręczę mu ten amulet, skoro tak gorliwie po niego sięga, może mu to pomoże. Podawajcie mu wywar z ziół, które wam zostawiam, ranną i wieczorną porą, a wkrótce winien stanąć na nogi. Jednak odradzam wam go trzymać dłużej, bowiem Światowid jest bogiem rozumnym i wie, że nie należy nikogo w potrzebie zostawić, lecz jego cierpliwość również ma granice. Strzeżcie się, bowiem inaczej bogowie mogą się odwrócić od waszego domu. Tymczasem wracam do lasu, bywajcie!


    „Szamanka” wyszła z domu, zostawiając domowników samych. Nie wiedziałem, o czym z nimi rozmawiała, lecz w sumie nie przejąłem się tym aż nadto. Gdy tylko dostałem do ręki krzyżyk, poczułem w sobie dziwne uczucie, bardzo przyjemne. Myśli skierowałem daleko stąd, a słowa same płynęły w mej głowie: Pater noster, qui es in caelis, sanctificetur nomen tuum, adveniat regnum tuum, fiat voluntas tua, sed…

    – Spójrzcie, chyba modli się do swojego Boga – rzekła dziewczyna, która zajmowała się nim najdłużej.
    – Żeby jeno nie przyniósł gniewu bogów na naszą chatę! – zaczęła biadolić gospodyni.
    – Toż słyszałaś zielarkę – zagrzmiał gospodarz – trza go prędko uleczyć i niech wybywa do swoich. Nic dziwnego, że oberwał, już parę razy przetrzebiliśmy skórę chrześcijanom. Pewnie natknął się na bandę zbójów, a ci lubią łupić bogatych z krzyżem.
    – Trzeba się go zapytać, kim jest… – odezwała się nieśmiało młodsza z dziewcząt.
    – A i pewnie, póki przytomny.


    Myśli przerwali moi wybawiciele, gdy podeszli do mnie, wyraźnie niepewnie. Sam nie wiem, skąd znałem słowa, które popłynęły wcześniej w mej głowie, nie czułem żeby był to mój rodzimy język. Choć język domowników też taki się nie wydawał, a jednak był mu bliższy. I właśnie gdy podeszli, miałem okazję po raz kolejny usłyszeć ich mowę. „Ktoś ty? Jak cię zwą?” – usłyszałem z ust gospodarza, bardzo postawnego mężczyzny. Zrozumiałem to, choć dziwnie zabrzmiało. Moje imię… Tylko jedno słowo przyszło mi do głowy na dźwięk tego zdania, i tak też im odrzekłem, choć wcale nie wiedziałem, czy jest moim imieniem, ani czy w ogóle nim jest. Ale przecież musiałem mieć jakieś imię, więc przyjąłem że to musi być ono, skoro pomyślałem o nim na dźwięk tego pytania.

    „Przemko”. Było to ostatnie słowo, które miałem wyrzec przez długi czas…

    [​IMG]


    Dzień św. Błażeja, Anno Domini 1077

    Przemko ruszył przed siebie, niosąc w ramionach zwoje różnych dokumentów. Ledwo zdołał ze świtaniem modlitwę zmówić, a już wezwali go przed królewskie oblicze. Dziś królewska małżonka, Wiaczesława, miała powić Bolesławowi kolejnego potomka, lecz jej stan nie był już od dłuższego czasu najlepszy. Król zdawał się tym niespecjalnie przejmować, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Wiadomo było, że jego podejście do kobiet było raczej chłodne, a tylko ogromna uległość żony zapewniła w tym związku spokój i trójkę dzieci. Teraz jednak nie wiadomo było, czy zdoła urodzić czwarte, być może kolejnego syna, jak chcą opiekunki królewskiej małżonki, które zresztą przesłała z Łęczycy matka Dobronega.

    Tymczasem dotarł wreszcie do komnaty, gdzie przy skryptorium siedział młody mężczyzna. Gdy ten zauważył wchodzącego do komnaty Przemka zaraz wstał i skłonił się przed starszym od siebie.
    – Niech cię Bóg błogosławi, Janie. Powiedz mi, jak ci idzie przepisywanie kroniki?
    – Niechaj Pan nasz w niebiesiech obdarzy cię Swoją łaską, ojcze. Spodziewam się skończyć pierwszą kartę jeszcze przed wzejściem księżyca.
    – Cieszy mnie to. Dobrze byłoby mi ujrzeć zaczątek tego dzieła, choć czasu jeszcze wiele, nim zdołam je zakończyć. A gdy już będzie gotowe, stanie się bezimiennym pomnikiem naszej wielkiej pracy. I to ty, mój synu, weźmiesz je w opiekę, tak aby przyszłe pokolenia mogły niegdyś poznać historię królewskiego dworu. Lecz czy słyszałeś już jakieś nowiny o królowej?
    – Niestety nie. Służka, która przyniosła mi strawę nie była w stanie powiedzieć nic ponadto, co już sam zapewne wiesz. To będzie ciężki poród…
    – Tak, niepokoi mnie to. Biedny Mieszko, choć matka nie może już się nim zajmować, to jednak oboje byli sobie bliscy. Łatwo jest zastąpić małżonkę, lecz trudniej – matkę. Król prędko pozbiera się po stracie swej małżonki i zacznie szukać kolejnej. Ty Janie lepiej znasz obecną sytuację, powiedz mi, kogo nasz panujący mógłby obrać na nową wybrankę?
    – Ojcze, wiem że król próbował wykorzystać niepokojące sygnały z Miśni, więc zapewne tam król skieruje wkrótce swój wzrok. Margrabia Otton buntuje się przeciw wykorzystywaniu jego ziem i wojsk przez króla w walce z Rudolfem, poza tym obawia się swego północnego sąsiada, margrabiego Lotara, który może wypowiedzieć się przeciw niemu. Wiadomo przecież o ich przyjaźni, więc dla Ottona niepokojący jest spokój i lojalność Lotara. Tymczasem Bolesław przesłał już kilkukrotnie propozycję wzięcia margrabiego miśnieńskiego pod opiekę, zapewniając mu ochronę przed Henrykiem, szczególnie że nie ma on męskiego potomka. Opiera się jednak, choć wiadomo że darzy naszego króla szacunkiem, to jednak spodziewam się, że nasz władca niczego nie ugra bez zacieśnienia z nim więzów. Na szczęście Otton ma na wydaniu cztery córki, w tym dwie w odpowiednim wieku, choć młodsza Adelajda została już zdaje się obiecana grafowi Adalbertowi z Ballenstedt. O ile król nie skieruje się na wschód, jak onegdaj…

    Przemko kiwnął tylko głową, lecz nie zdążył nic odpowiedzieć, bo oto na zewnątrz zdało się słyszeć krzyk przerażenia. Razem z Janem pobiegli więc tam, gdzie wrzawa zdawała się największa. Tam też się okazało, że cała służba i strażnicy grodowi zebrali się, dyskutując zawzięcie. Do uszu Przemka zdołały dotrzeć zatrważające słowa: - Dziecko nie przeżyło, nasza pani umiera…

    [​IMG]
     
  3. Grochu

    Grochu Znany Wszystkim

    Dzień św. Andrzeja, Anno Domini 1085

    Trudny czas nadszedł na dworze królewski, gdy smutna wieść o śmierci królowej Wiaczesławy w roku pańskim 1077 dotarła do uszu wielu. Każdy z nas u boku króla naszego wielce żałował dobrej, zawsze cichej i spokojnej, a nadto wielce nabożnej pani. Lecz gdy czas żałoby przeminął, nastąpił czas decyzji, bowiem wielkiemu królowi Bolesławowi nie przystało pozostawać bez żony. Toteż ruszyli wkrótce posłowie i udali się do Miśni, gdzie w imieniu króla swego prosili margrabiego Ottona o rękę najstarszej z czterech córek margrabiego, Kunegundy. Dobrze to o niej powiadali na dworze rzymskim, choć król Henryk tracił poparcie wśród wasali swych, gdy Rudolf ze Szwabii ze swą armią kolejne grody, należne Henrykowi, zajmował. Przybyła więc Kunegunda do Krakowa, gdzie czekał na nią Bolesław, i ruszyli stamtąd do Gniezna, aby przed obliczem arcybiskupa zawrzeć na oczach Boga i ludu swego wiernego święty związek małżeński.

    [​IMG]

    Liczył ten czas Bolesław, że wraz z małżeństwem relacje z margrabią poprawić, aby całą Miśnię objąć opieką, lecz Otton opierał się długo, nie chcąc złamać przysięgi wierności, którą niegdyś wobec króla Henryka miał złożyć wraz z władzą w marchii. Lecz sytuacja przyniosła w końcu przychylny dla króla polskiego obrót, gdy oto książę Rudolf zmusił Henryka do uległości. I koronował się Rudolf na króla rzymskiego, lecz i Henrykowi pozwolił, aby królewski tytuł burgundzki wciąż nosił, choć związał go swą wolą i powinnością lenną. Tak też nastąpił pokój na zachód od rzeki Łaby. Lecz Otton nie przysiągł nowemu królowi, na ten czas niezależność uzyskując. Niepewnie czuł się Rudolf, toteż nie ruszył na wschód, by swych praw się domagać, jedynie roszczenia swe drogą dyplomatyczną napominając. I rok przeminął, gdy przyjaźń obiecali sobie margrabia i król polski, i przysiągł tedy Otton wierność Bolesławowi. Nie był też w stanie uniknąć nowy król rzymski, aby za błogosławieństwem i zgodą papieską Wratysław, książę czeski, koronę królewską na skroń swą w Pradze nałożył, zwalniając się od swych powinności. Cieszył się król Bolesław, gdy zięć jego królewską godność przyjął, i przyjaźń obiecał mu i wsparcie przeciw wrogom jego.

    A sytuacja ku temu sprzyjała, gdyż oto z początkiem roku 1079 zmarł król węgierski Gejza, gdzie następcą jego, dzięki poparciu królów polskiego i czeskiego, został Władysław, przyjaciel Bolesława. I związał się pomocą Wratysława i Władysława pan nasz, pokój w tej części świata zapewniając. I szczęśliwie było, że w czas właściwy ten sojusz nadszedł, gdy oto w Kijowie zmarł wierny królowi kniaź Izjasław, a stołek wielkoksiążęcy objął z Nowogrodu syn jego najstarszy, Mścisław. Słaby to był kniaź, gdy utracił grody na północ od Brześcia, które to zajął spokojnie Wsiesław kniaź połocki, Czarodziejem zwany. Słabej woli był Mścisław, a władztwo jego duże, zali więc podzielił ziemie mu podległe między swych braci i kuzynów. Tako też dostał ziemie nowogrodzkie kniaź Jaropełk, ziemie wokół Białego Jeziora przejął tymczasem kniaź Ruryk. I Świętopełk Michał kniaziem włodzimierskim i halickim się zwał – choć nie miał on władzy takiej, jak bracia jego i krewni, i pozostał wierny w służbie brata w Kijowie. W pokoju rozwijały się ziemie polskie pod rządami króla, niosąc dobrobyt poddanym jego. Lecz niepokój swój biskup lubuski u króla wyrażał, gdy Odobryci pod wodzą Krutoja obsadzili grody Kopanica i Brenna, pokonawszy wpierw margrabię Henryka, młodego następcy Udo-Lotara. A i Klemens papież pomysł przed królem naszym wyraził, jakoby naprzeciw Maurom wielką wyprawę chrześcijańskich władców ogłosić, by Jerozolimę z rąk muzułmańskich odzyskać. Takie to głosy słyszał biskup rzymski od księcia Apulii, a i cesarz wschodni Jerzy (Paleolog) wsparciem swym w zamian za to kusił. Niespodziewanie jednak stanął Bolesław w obronie pokoju, przeciw krucjacie się opowiadając, choć reputację swą i poparcie papieskie tym samym naraził. Lecz był już wówczas król nasz wśród dworów poważany, wpływy swe daleko rozciągając, toteż papież Klemens zrezygnować musiał.

    [​IMG]

    Czas płynie, a ludzie wracają do Boga, toteż smutną, choć niedziwną wieścią było, że w Gnieźnie zmarł biskup Bogumił, by po nim służbę pańską przejął Marcin. Wiernie służył on królowi, a i król chętnie o przyjaźń nowego biskupa zabiegał – toteż ruszali czasem w las na łowy, choć nigdy się wzajem przyjaciółmi nie nazywają, jak to było niegdyś z Bogumiłem. Wielką też nadzieję pokładamy w młodym królewiczu, Mieszkiem przez ojca nazwanym, gdy też ku wiekowi męskiemu się zbliżał. I pięknym młodzian ten rósł, już w wieku tym serca niewieście czarując. Pojętnym także był uczniem, w walce i w naukach, toteż Bolesław mógł nad nim samemu opiekę roztoczyć. Nie szczędził złota na jego edukację, wszelkich nauczycieli sprowadzając, by na godnego swego ojca następcę go wychować. Choć już wiadomo było, że król nasz ugodę z bratem swym Władysławem Hermanem zawarł, że on to wpierw tron po śmierci Bolesława obejmie, by po nim następnie Mieszko mógł królestwo przejąć. A gdy wydawało się, że wychowanie królewicza drogo skarb królewski kosztowało, długi wobec wielu przynosząc, przyszły królowi naszemu z pomocą pieniądze z Rzymu. Pomogły one wielce, spłacono wszelkie długi i bogactwo króla polskiego znów poczęło rosnąć.

    [​IMG]

    A Śmierć nie szczędzi nikogo, lecz niczym jeździec żwawy przebiega świat, chwytając w swe zimne objęcia każdego, komu dane było ją gościć. Tako też stało się w miesiącu grudniu, roku pańskiego 1083, gdy oto wieści przyniesiono, że zmarł Otton z Miśni, a później i o odejściu do Pana matki królewskiej Dobronegi Marii. I czas pokoju oddalać się zdawał, gdy legat papieski wolę nowego ojca świętego przekazał, by Jerozolimę ocalić od zguby, krucjatę wśród chrześcijan ogłosić. I tym razem Bolesław, król nasz, odmówił poparcia. Tym razem papież nie był już tak wyrozumiały dla króla, mając się wyżej niźli on jest, toteż pośród sług Bożych podłą wieść rozniósł, jakoby polski władca tchórzem był i boi się przeciw poganom walczyć ku chwale Jego. Cóż li więc czynić ma Bolesław, pochopnie tak oskarżony? Już i na dworze mawiano, że król w wieku swym niemłodym z temperamentem dawnym przygasł, i braku woli walki w tymże doszukiwali. Jednak prawdy nikt nie zna, prócz samego władcy, a Bolesław zbyt wielkim i potężnym był królem, by na taką bezcześć nie odpowiedzieć.

    Lecz zadość woli Bożej się stało, gdy z końcem lipca roku pańskiego 1084 chorzejący już czas jakiś papież Klemens zamknął na wieczność swe powieki, by w niebiesiech szczęścia zaznać i łaski Bożej. I wybrali wkrótce następcę jego, Grzegorza VII, a dawniej biskupa Hildebranda, z poparcia króla rzymskiego Rudolfa. Powiadają bowiem, jakoby układ pomiędzy nimi miał być zawarty, gdzie biskup w zamian za władzę nad Kościołem powierzyć miał Rudolfowi najwyższą władzę wśród królów, poprzez cesarską koronę. I miał okazję nowy papież wykazać się swą wielkością, kiedy to księcia Bohemonda z Apulii, syna zasłużonego w walce z Maurami Roberta Guiscarda, koroną królewską uhonorował, by odtąd królem Neapolu zwać go. W roku następnym posłał on do króla naszego Bolesława pismo, jakoby misja na nim ciążyła, by oto znów jak ongiś miał w zwyczaju pośród ludu podłego Prusów chwałę Pana sławić i z niewiedzy ku światłu ich przeciągnąć, słowem to li żelazem. Toteż znów wojowie szykują się w swych ziemiach, i płomień krwawy, jako dawniej był, rozgorzeć ma wkrótce. Król nasz bowiem pragnie niezmiernie honor swój wykupić, by oto wśród potomnych nie było pamięci złej, jakoby Bolesław II miał być władcą tchórzliwym, czy też pogan przyjacielem. Lecz nie wiadomo dotychczas, którzy niewierni celem naszych wojów się staną, bowiem Prusowie krnąbrni pozostają, a i Wenedowie spotężnieli, solą w oku się stając.

    [​IMG]
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie