Polskie Siły powietrzne na Zachodzie

PROLOG

​

Baza 300 Dywizjonu Bombowego w Swinderby
12 września 1940
Był wieczór
Na lotnisku zaczynał się ruch jak zwykle przed nocną akcją . Najpierw pojawili się technicy i zaczęli się schodzić do hangarów . Stały tam prawie nowe Wellingtony Mk.Ic Jeszcze nowe . Dziś miała się odbyć ich próba bojowa . Miały lecieć i przeprowadzić nalot na niemieckie Zagłębie Ruhry . Wróćmy jednak do sytuacji na lotnisku , po mechanikach pojawili się piloci i członkowie załóg Wellingtonów . Pojawili się oni tylko na chwile i zaraz znikeli w lotniskowej kantynie . Kantyna była zwykłym barakiem tylko większym i zamiast pryczy były tu stoliki i krótki bar . Przy jednym stoliku siedzieli dwaj piloci : Andrzej i Robert . Rozmawiali dość długo ale nagle ich uwagę przykuła grupka roześmianych młodzieniaszków śmiali się , śpiewali . „Starych” pilotów to trochę zirytowało zaczęli rozmawiać o nowych:
- Też taki byłem – powiedział Robert
- Niedługo przestaną się śmiać jak zobaczą śmierć i zobaczą
Messerschmitta zachodzącego nas od tyłu
- Połowa ich nie wróci
- To smutne ale to prawda
- Żal mi szczególnie strzelców tylnych bo to oni giną pierwsi
- Odbyłem już 5 lotów bojowych i miałem 5 różnych strzelców tylnich
- Przepraszam ale musze odpocząć przed lotem
- OK.. Do zobaczenia w samolocie.
Andrzej wyszedł i udał się do swojego baraku rozmyślał o tym wszystkim co stało się w ciągu ostatnich dwóch tygodni . Jednostkę sformowano 1lipca 1940 roku. Mogliśmy walczyć 23 sierpnia tego samego roku . Dziś miał się odbyć ich pierwszy lot bojowy . Obawiał się go bardzo . Latał dużo ale to był pierwszy lot w jednostce tylko i wyłącznie polskiej . Nagle zadzwonił alarm wzywający na odprawę przed misją . Na tym zakończyły się rozmyślania Andrzeja .Pobiegł do kantyny gdzie miała się odbyć odprawa .Rozwinięto wielka mapę Niemiec i dowódca wskaźnikiem pokazywał ich cel Zagłębie Ruhry. Mieli wziąć bomby zapalające i zrzucić je na niemieckie miasta w odwecie za wczorajsze nocne bombardowanie Londynu

To jest prubny odcinek mojego aar-a
Czekam na knstruktywnąkrytyke wiem że krótki ale to tylko próba

 

ODCINEK 1
„Gloria Victis”
​

Odprawa zakończyła się życzeniem powodzenia przez dowódcę. Piloci rozeszli się do swoich samolotów . Andrzej miał lecieć z jakimś nowym, tak samo jak Robert . Miał też nowego strzelca tylnego . Przyzwyczaił się do tego . Przywitał załogę i uruchomił silniki Bristol Pegazus. Zakaszlały płynnie i śmigła zaczęły się obracać. Ruszyli na pas startowy . Andrzej czuł jak zwykle przy starcie miłe uczucie w sercu, kochał łatać.

Piloci 300 Dywizjonu przed lotem
​

Maszyna wzniosła się spokojnie i bez żadnych problemów . Teraz piloci mogli się rozluźnić i odpocząć przed walką. Wellington prowadził się lekko i przyjemnie, bo miał nadmiar stateczności statycznej. Była to zaleta ale jednocześnie wada bo podczas walki miał kłopoty z manewrami i zwrotnością. Lot dłużył się bardzo szczególnie młodemu pilotowi wiercił się i cały czas rozgadał . Kilka razy zagadywał Andrzeja ale ten zbywał go szybko. Andrzej myślał o rodzinie i o tym kiedy ostatnio powiedział żonie że ją kocha . Dawno – pomyślał i przekloł siebie że tak rzadko to robi. Nagle poczuł lekkie wstrząsy to zaczął się ostrzał artylerii plot .Włączono reflektory. To już pomyślał i złapał mocniej stery . Młody rozglądał się z ciekawością i jednocześnie ze strachem za messerschmittami. Nagle usłyszał głos tylnego strzelca w interkomie:
- Messerschmitt zachodzi nas od tyłu. Co robić ?
Pomyślał że stracił głowę i jest bardzo przestraszony. Odkrzyknąłem:
- Wal w niego
Chyba zrozumiał bo za chwile usłyszał bliski terkot dwóch km-ów. By ułatwić mu zadanie rozpoczął serie skrętów. Po ok. 2 minutach usłyszałem:
-  Dostał spada. Jestem ranny, ale to tylko draśnięcie
Wyrównał lot i skierował samolot na cel Przeleciał chwile i wydał rozkaz zrzucenia bomb. Dodał gazu i zawrócił do Anglii. Chciał jak najszybciej znaleźć się w baraku i napić się szklankę polskiej wódki. Lot do domu mijał szybciej, bo rozmawiali i cieszyli się ze stosunkowego spokojnego lotu bojowego. Byli ciekawi jak poszło innym . Spokojnie siedli na płycie lotniska. Gdy wykołowali do hangaru. Sanitariusze wynieśli tylnego strzelca i powiedzieli że nic mu nie będzie. Kamień spadł mu z serca pierwszy raz nie stracił tylnego strzelca. Poszedł na wieże dowódcy i tam czekał na powrót innych wrócili prawie wszyscy brakowało tylko 3 samolotów. Po 30 minutach pojawił się charakterystyczny odgłos pracy silników Wellingtona. Leciał nisko i powoli, siadł bardzo niepewnie zaraz załamało się pod nim praw powozie .przetarł nosem kolka metrów i się zatrzymał . Był ciężko uszkodzony. Miał urwane pół statecznika pionowego pół dziobu. Tylny i przedni strzelec byli martwi a obaj piloci ciężko ranni.

​

Maszynę na ziemie sprowadził bombardier i jeden z tylnych strzelców. To był istny cud. Dzień zakończył się na wypici kilku szklanek za zmarłych kolegów i zdrowia za tych rannych . Dalej film urwał się Andrzejowi ....

Troche statystyk:
3 samoloty zniszczone
19 zabitych
23 rannych

Powrót pilotów do domu​

Wiem że troche krótki ale za to obiecuje że będą częściej miej więcej 3 na tydzieńxD


Od ostatniego odcinka minęło ponad 30 dni, w związku z czym AAR zostaje oczyszczony i zamknięty. Jeżeli chcesz kontynuować, zgłoś się do któregoś z moderatorów działu HoI.

Dżemik