Prześcignąć Karola - AAR Cesarstwem Karolińskim

Temat na forum 'EU III - AARy' rozpoczęty przez vantikir, 14 Kwiecień 2013.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Prześcignąć Karola – AAR Cesarstwem Karolingów

    OD AUTORA:
    UWAGA: CI, którzy wcześniej czytali mój AAR z CK II mogą ominąć tę część mojej wypowiedzi!

    Ci, którzy czytali mój AAR z CK II (link: https://wayofwar.org/showthread.php/42694-Ostatni-z-rodu-AAR-dynastią-Karolingów ) zapewne wiedzą, co przeczytają za chwilę. Dla wszystkich tych, którzy nie mieli styczności z moją twórczością z działu AARów CK II, piszę kilka słów wyjaśnienia. Ów AAR opisywał będzie losy odtworzonego Cesarstwa Karolingów, powstałego w północnej Afryce. Skąd Karolingowie w Afryce, zapytacie, całkiem zresztą słusznie, zwłaszcza, iż ród Karolingów wymarł? Takie jednak uroki historii alternatywnej, iż – w rozgrywce przeze mnie prowadzonej – przetrwali potomkowie Ottona II, księcia Lotaryngii i przy wsparciu papieża, opanowali Sycylię. Wraz z postępami kolejnych władców, ród Karola Wielkiego uzyskał wiele ziem w północnej części Afryki, by w końcu uzyskać tytuł cesarski i odnowić twór Karola – z tym, że w zgoła innej części świata. Tak – w telegraficznym skrócie – prezentowała się moja rozgrywka w CK II, ciekawych odsyłam do linka na górze.

    OPIS ŚWIATA POJAWI SIĘ PO PIERWSZYM ODCINKU!​


    Na taki krok się zdecydowałem, ponieważ pierwszy odcinek jest uzupełnieniem ostatniego z CK II (rządów Ludwika III)

    ODC I – „Pożegnanie z Ludwikiem”​

    Koniec świata w roku 1453 nie nastąpił. Wciąż trwały, niewzruszenie, Imperium Skandynawskie, korona francuska, zajmujące północną część Afryki, Cesarstwo umiłowanego przez swój lud Ludwika, wciąż odwlekało swój upadek rozdrobnione na dzielnice królestwo węgierskich Rurykowiczów, wciąż bizantyjskie miecze groziły stepom Kazachstanu… Na świecie nic się nie zmieniło, a koniec nie nadszedł. Wszyscy żyli jak dawniej – w biedzie czy bogactwie – szczęśliwi bądź nie pod władaniem swoich królów, książąt czy cesarzy. Poddani nie zdążyli niektórych z nich pokochać – tak szybko odchodzili pomazańcy. Po Ludwika III Śmierć przybyła zaledwie rok po owym – fałszywym, jak się okazało – „końcu świata”

    Ludwik III Karoling

    [​IMG]

    Cesarz Karoliński 1417 - 1454​

    Ludwik był władcą, który posiadał dość wysokie umiejętności w zakresie wojskowości i administracji, jednak jego temperament negatywnie wpływał na jego zdolności dyplomatyczne.

    [​IMG]

    Jednym z głównych celów Ludwika u schyłku jego panowania, był rozwój floty cesarskiej

    ADMIRAŁ BEZ FLOTY

    Jean wiedział – podobnie jak wszyscy poddani cesarza Ludwika III – iż sędziwy już władca, ze wszystkich miast swego Imperium, najbardziej ukochał sobie Ceutę. Tytularny admirał Cesarstwa nie podzielał zainteresowania Jego Cesarskiej Wysokości małym miastem, położonym na peryferiach Imperium, zagrożonym atakami Kapetyngów Hiszpańskich, aż do dzisiejszego dnia. Właśnie w roku 1453 Jean zmienił zdanie o Ceucie, z jednego, bardzo prostego powodu.
    To właśnie w Ceucie powstały cesarskie stocznie, które w przyszłości mają dać admirałowi flotę, którą mógłby komenderować.
    Kiedy Jean wracał myślami do tamtego, jakże szczęśliwego dnia, kiedy wezwano go przed oblicze cesarskie, do dalekiej Ceuty – nie mógł się nadziwić swym uczuciom. Kiedy wezwano go przed Ludwikowe oblicze, odczuwał strach – bał się bowiem, iż zostanie całkowicie pozbawiony – i tak nic nie znaczącego – tytułu. Z tym większą radością wspominał słowa Ludwika, które tak bardzo go poruszyły.
    Pamiętał ten dzień bardzo dobrze. Cesarz, siedzący na tronie, wśród najznamienitszych mężów i dam Cesarstwa, wypowiadający jedno – tak bardzo znamienne dla życia Jeana zdanie:
    - Czas, mój drogi admirale – Jean pamiętał, iż głos cesarski był mocny i dźwięczny, mimo choroby trawiącej Ludwika – Bym dał ci flotę, której tak pragniesz.
    Jean uśmiechnął się do wspomnień. Skierował spojrzenie na powstające na jego oczach okręty.
    Sprawię, iż będziesz dumny ze swojej floty, mój panie!

    [​IMG]

    Wielu historyków zarzucało Ludwikowi aprobowanie niewolnictwa, cesarz przyzwalał na nie, ponieważ był to intratny towar eksportowy

    [​IMG]

    Jednym z ważnych posunięć Ludwika było zacieśnianie stosunków z południowym sąsiadem – królestwem Nubii​

    DZIEDZIC IMPERIUM​


    Ludwik wszedł do pomieszczenia, w którym czekał na niego ojciec, wraz ze swoim kanclerzem – Janem. Sala tronowa w Palermo wydawała się dziedzicowi wielkiego Imperium osobliwie pusta – kiedy w niej bywał, przebywali w niej również najpotężniejsi możni z całego Cesarstwa. Kiedy tylko Ludwik wkroczył do pomieszczenia, sędziwy już cesarz, postanowił przemówić:
    - Udasz się do twierdzy Gonder – Ludwik III nie spojrzał nawet na swojego dziedzica.
    Ludwik nie krył zaskoczenia.
    - Po co, ojcze? – zapytał, przenosząc spojrzenia na kanclerza, stojącego po lewej stronie starego cesarza.
    Ludwik III otworzył usta, by odpowiedzieć, jednak zamiast tego, rozkaszlał się.
    - Udasz się z poselstwem do królowej Adeli – odpowiedział za cesarza kanclerz – I zgodzisz się na jej propozycję.
    - Czego szukamy w Nubii? – zapytał Ludwik, kierując pytanie bezpośrednio do cesarskiego kanclerza.
    Ten najpierw spojrzał na swojego władcę, jednak, gdy ten nie zareagował, odpowiedział:
    - Sojuszu – Ludwik nie wydawał się przekonany jego słowami, więc mężczyzna dodał – Poprzez mariaż.
    Ludwik nie krył swojego niezadowolenia.
    - Nubijska księżniczka? Przecież… - stary cesarz opanował atak kaszlu i przerwał wypowiedź następcy, unosząc dłoń.
    - Ten sojusz jest kluczowy – przemówił Ludwik III chłodnym tonem – Jako potomek Karola Wielkiego powinieneś stanąć na wysokości zdania i uzyskać go dla nas.
    Ludwik nie odpowiedział. Obrócił się na pięcie i opuścił pomieszczenie.
    No tak, pomyślał, przemierzając korytarze zamku, przecież moim obowiązkiem jest poświęcenie się dla Imperium…

    [​IMG]

    Cesarz umiera niespodziewanie, zostawiając tron dwunastoletniemu synowi – przyszłemu Ludwikowi IV

    UZURPATOR

    Ludwik po raz kolejny spojrzał na majaczące w oddali miasto – metropolię gotującą się do wojny. W Mesynie panowała nerwowa atmosfera, zwolennicy nowego cesarza gorączkowo przygotowywali się do odparcia ataku sił wiernych Karolingom. Ze swego miejsca, na murach mesyńskiego zamku, Ludwik mógł obserwować panującą w JEGO mieście wrzawę.
    Sama świadomość, iż jego ukochane miasto zaakceptowało go jako cesarza, dodawała mu sił.
    - Panie! – nagle obok Ludwika pojawił się Karol, jeden z możnych mesyńskich, mianowany przez uzurpatora jego kanclerzem – Przybyli panowie toskańscy. Są gotowi cię poprzeć…
    Ludwik obrócił się ku swemu poplecznikowi, na jego twarzy zawitał lekki uśmiech.
    - Czego oczekują w zamian? – zapytał, dając jednocześnie znak kanclerzowi, by udali się w drogę do głównej komnaty zamku w Mesynie.
    Kanclerz nie odpowiedział od razu. Dopiero kiedy obaj mężczyźni zagłębili się w labiryncie zamkowych korytarzy, Karol wrócił do tematu:
    - Chcą tego, co wszyscy – zaczął kanclerz uzurpatora – Złota i władzy. Ani tego ani tego na razie dać im nie możemy…
    Ludwik nie odpowiedział. Słowa kanclerza były prawdą – Mesyna nie mogła w dostatecznym stopniu opłacić ambicji północnowłoskich możnych, a sam cesarz miał za słabą pozycję, by dodatkowo jeszcze pozbywać się części swoich – i tak nie znaczących wiele – uprawnień.
    - Podejmiemy walkę – zapewnił samozwańczego cesarza Karol – Nawet jeśli Mesyna będzie musiała do niej stanąć samotnie!
    Wolałbym tego uniknąć, pomyślał Ludwik.
    Nie chcę by kolejne miasto zmieniło się w zgliszcza, jak kiedyś Antwerpia…
    Nie miał jednak odwagi wypowiedzieć swego zdania głośno.
     
  2. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Zoor - każdy z nas dążył by do innych celów, a Spartenia jest nieco bardziej specyficznym tworem niż moje Cesarstwo - we mnie miałbyś czytelnika!
    Zoor, casa, MiXB - mam sentyment do EU, bo właśnie po nią sięgnąłem jako pierwszą ze wszystkich gier Paradoxu, chociaż jestem skłonny się zgodzić, że CK ma większy klimat.

    ŚWIAT W WIEKU XV

    EUROPA​

    Płw. Iberyjski

    [​IMG]

    Półwysep jest w całości kontrolowany przez Imperium Hiszpanii. Rajmund I Kapet nie posiada jednak na tyle silnej władzy by ukrócić autonomię kilku księstw, których władcy złożyli mu hołd lenny, jednak ich włości nie należą do korony hiszpańskiej. Są to: księstwo Grenady, księstwo Aragonii, księstwo Kastylii oraz księstwo Nawary. Jedyna prowincja, która nie należy pośrednio bądź bezpośrednio do Hiszpana to Ceuta – nabytek Cesarstwa Karolingów.

    Płw. Apeniński

    [​IMG]

    Półwysep Apeniński niemal w całości należy do monarchii karolińskiej – wciąż jednak Rzym przynależny jest państwu papieskiemu, a także silne są spływy skandynawskie w Ferrarze.

    Zachodnia część Europy

    [​IMG]

    Imperium Kapetyngów francuskich jest jednym z najbardziej scentralizowanych państw Europy – do korony nie wcielono jedynie księstwa Bretanii oraz hrabstwa Flandrii. Cesarz Mikołaj będzie dążyć prawdopodobnie do wcielenia owych ziem do Imperium, jest również zaangażowany w wewnętrzne sprawy Rzeszy Niemieckiej.

    Środkowa część Europy

    [​IMG]

    W Europie Środkowej rządzi i dzieli potężne Imperium Skandynawii. Żadne z państw z nim sąsiadujących, nie odważyło się rzucić wyzwania cesarzowi Waldemarowi II. Jedynym konkurentem dla wpływów skandynawskich może się okazać Imperium Bizantyjskie. Największy kryzys przechodzi królestwo węgierskie, najbardziej zdecentralizowane państwo kontynentu. Jeśli król Maurycy I Rurykowicz nie rozpocznie szybko unifikacji ziem swego państwa, jego bierność może się dla Węgier źle skończyć.

    Wschodnia część Europy

    [​IMG]

    We wschodniej Europie ścierają się dwie potęgi: Bizancjum oraz Skandynawia. Nie są im się w stanie przeciwstawić ani królestwo bawarskie ani zgermanizowani książęta Riazania i Pskowa…

    Wyspy Brytyjskie i Skandynawia

    [​IMG]

    Wielka Brytania zjednoczyła się pod rządami zanglizowanej dynastii z Wesseksu. Obecnym władcą jest Ernest I, wywodzący się w prostej linii od Harolda II. Król zjednoczonego Albionu boryka się jednak z problemami – jego władza nie należy do silnych i musi się liczyć z wolą swoich wasali. Jednak Albion może się szybko zjednoczyć, ze względu na odizolowanie od kontynentu.

    [​IMG]

    Co ciekawe – cesarzowi Waldemarowi łatwiej przyszło zjednoczyć ziemie dalekie od kolebki jego Imperium. Prawdopodobnie swe następne kroki władca Skandynawii skieruje do Finlandii, by zmusić tamtejszych wasali do zaakceptowania aneksji ich domen przez Cesarstwo.

    Egipt

    [​IMG]

    Północną część Egiptu kontroluje Imperium Karolingów, które od południa graniczy z królestwem Nubii (germańskim) oraz Etiopii, (również germańskim, z monarchą z dynastii salickiej na tronie) a także księstwem Mali. (kastylijskim) Prawdopodobnie dojdzie do tarć pomiędzy tymi państwami, a somalijskim i szyickim sułtanatem Beninu.

    Afryka​

    Kontynent afrykański jest podzielony. Jego północna część jest skolonizowana przez Karolingów, próbę kolonizacji Afryki podjęli także Hiszpanie.

    Cześć północna

    [​IMG]

    Indie

    [​IMG]

    Indie są podzielone na kilka państw, a do zjednoczenia jeszcze im daleko…
     
  3. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Luuny - miejmy nadzieję, że utrzymam poziom! :)
    LL - na szczęście blobuje tylko Europa :)

    ODC II – „Pierwsza regencja”

    Pietro della Rosa

    [​IMG]

    Regent Cesarstwa 1454 – 1457​

    „Piotr objął urząd regenta w niepewnych czasach: panowie włoscy gotowi byli poprzeć uzurpatora, przeciw władzy Karolingów szeptali ich maghrebscy poddani, regent mógł być pewny jedynie sycylijskiego rycerstwa, tego jednak było za mało by poradzić sobie ze wszystkimi przeciwnościami. Piotr zebrał wszystkich, gotowych walczyć za karolińską sprawę i na ich czele udał się do Mesyny, gdzie czekał już na niego uzurpator. Ludwik pokonany został w dwóch bitwach: pod Mesyną i Palermo, w tej drugiej poniósł śmierć, a jego poplecznicy utracili główny powód do buntu. Piotrowi udało się przekonać ich, iż młody cesarz jest gwarantem pozycji możnych w Imperium, co uspokoiło ostatecznie panów włoskich…”

    [​IMG]

    Niewątpliwą zasługą regenta było pokonanie wojsk uzurpatora pod Mesyną

    [​IMG]

    Piotr rozpoczął również kolonizację Afryki​

    „Właśnie Piotr rozpoczął proces, który trwać miał przez kolejne stulecia – zaczął on kolonizację kontynentu afrykańskiego. Osadnicy, wciąż dążący do zasiedlenia jak największej ilości terenu, zgłaszający pretensje do każdego skrawka ziemi w imieniu cesarza Ludwika IV, staną się późniejszą przyczyną ochłodzenia się stosunków karolińskich z Imperium Hiszpanii: bowiem tylko owe państwo posiadało odpowiednie wpływy i zasoby by konkurować z Cesarstwem o wpływy w Afryce…”

    [​IMG]

    Ludwik IV wstąpił na tron w styczniu 1457 roku. Papież Grzegorz XIV, obawiający się inwazji na Rzym, obłożył młodego cesarza ekskomuniką

    MŁODY CESARZ

    Dziś Ceuta świętowała – arcybiskup Tunisu włożył na skronie młodego Ludwika koronę, czyniąc go oficjalnie Czwartym Tego Imienia Cesarzem Karolińskim – zaś całe Imperium radowało się wraz z dworem potomka Karola Wielkiego. W czasie, gdy na ulicach miasta trwało szaleństwo, Ludwik IV przebywał w królewskiej stoczni, z zaciekawieniem słuchając objaśnień mianowanego przez jego ojca admirała, dotyczących poszczególnych jednostek z nowej, cesarskiej floty.
    - Pracujemy nad stworzeniem okrętu flagowego – mówił admirał – Damy mu imię wielkiego przodka Waszej Cesarskiej Wysokości – Karola Wielkiego.
    Ludwik kiwnął głową, coś błysnęło w jego oczach, na młodej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
    - Chcę, by był najwspanialszy ze wszystkich! – oświadczył cesarz.
    Admirał skłonił się przed Ludwikiem, na jego ustach pojawił się uśmiech, gdy mówił:
    - Cesarskie życzenie jest dla mnie rozkazem.
    Nagle do pomieszczenia wkroczył Piotr, do niedawna regent cesarski.
    - Panie! Ważne wieści – oświadczył, skinieniem głowy witając się z admirałem.
    Cesarz nie wydawał się zainteresowany wieściami, jednak rzucił krótkie:
    - Mów.
    Piotr niezwłocznie wypełnił jego polecenie:
    - Papież nałożył na ciebie ekskomunikę, mój panie! – w głosie byłego regenta słychać było wręcz trwogę.
    Cesarz milczał przez chwilę, na jego twarz wystąpił grymas gniewu. Młodzieniec zacisnął dłonie w pięści, skierował spojrzenie na Piotra.
    - Więc papież chce wojny? – w głosie młodego Ludwika dał się słyszeć ledwo powstrzymywany gniew – Doskonale, będzie ją miał!
    Nie pozwolę by jeden, nic nie znaczący człowiek, rzucał mi wyzwanie!
     
  4. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    filip133 - cieszę się! :)

    ODC III – „Cesarz Apostata”

    Ludwik IV Heretyk

    [​IMG]

    Cesarz Karoliński 1457 – 1468​

    Ludwik okazał się władcą wszechstronnie uzdolnionym, a przy tym niezwykle energicznym oraz rozumiejącym swoich poddanych. Cieniem na początku jego panowania kładła się jednak ekskomunika, którą na młodego Karolinga nałożył papież.

    [​IMG]

    Ludwik zerwał zaręczyny, ustanowione przez ojca i poślubił Annę Doukas – córkę cesarza Jana VIII

    WIELKI KANCLERZ

    Jan spotkał cesarza w cesarskich ogrodach. Ludwik przechadzał się wśród najpiękniejszej z atrakcji Tunisu, stworzonej przez swojego dziada, jak zwykły czynić, kiedy nie zajmowały go żadne sprawy Imperium. Kiedy tylko zauważył swego kanclerza, ruszył w jego kierunku. Kiedy cesarz się zbliżył, Jan skłonił się przed nim.
    - Witaj, kanclerzu – przemówił młody cesarz, uśmiechając się przyjaźnie – Czemu zawdzięczam twoją wizytę?
    Jan przez chwilę się nie odzywał, nie wiedział bowiem, w jakie słowa ubrać sprawę, która go tu przywiodła, nie urażając młodego władcy.
    - Czy Wasza Cesarska Mość… - zaczął powoli kanclerz, jednak postanowił od razu przejść do rzeczy – Czy zrywanie zaręczyn to rozważny ruch? Zwłaszcza teraz?
    Ludwik ciężko westchnął, nie przerywał jednak kanclerzowi.
    - Potrzebujemy wsparcia katolickich krajów, mój panie! – kanclerz spojrzał błagalnie na swego władcę.
    Ludwik uśmiechnął się lekko, podszedł do kanclerza i położył mu rękę na ramieniu.
    - Poślubię Annę, córkę cesarza Bizancjum – oświadczył Ludwik – Nie potrzeba mi teraz papieskich pachołków, kiedy uzyskam wsparcie najpotężniejszego Imperium w dziejach.
    Kanclerz nie krył swego zaskoczenia:
    - To… wspaniała nowina, mój panie! – zawołał.
    Cesarz zdjął rękę z ramienia kanclerza, uśmiechnął się szerzej i rzekł:
    - Przygotuj wszystko – kanclerz skinął głową, słysząc te słowa – Twoje wsparcie będzie mi potrzebne w najbliższych dniach.
    Kanclerz ponownie skinął głową i opuścił ogrody. Nie miał czasu na ich oglądanie, gdy Cesarstwo zawiązywało historyczny sojusz.

    [​IMG]

    Posłuszeństwo wypowiedzieli cesarzowi możni z Lombardii – powołując się na ekskomunikę​

    KAROLIŃSKI WARUS

    Jan Sycylijski, sprawujący władzę namiestnika w cesarskich włościach w Italii, spotkał się z Humbertem III, księciem Sabaudii na przedpolach Modeny. Najpotężniejsi możni Włoch: książęta południa kraju, popierający Ludwika IV oraz ich rodacy z księstw północy, popierający Humberta, opuścili swoje armie i wybrali neutralną Modenę na miejsce, w którym chcieli pertraktować. Konne orszaki obu stronnictw prezentowały się okazale, jeszcze lepsze wrażenie sprawiali jednak sami przywódcy delegacji. Jan – władczy, zimny i wyniosły, mający już swoje lata, lecz wciąż niezastąpiony. Humbert – młody, mający w sobie urok, który zapewniał mu miłość innych, ku zgrozie południowych przeciwników – noszący na skroniach żelazną koronę.
    - Postawię sprawy jasno – rzekł Jan, wstrzymując konia przez członkami delegacji buntowników – Cesarz okaże wam łaskę, jeśli teraz się poddacie i przysięgniecie mu wierność.
    Przed szereg swoich poprzedników wyjechał książę Sabaudii, mieniący się Humbertem I, królem italskim.
    - Nie przysięgniemy wierności heretykowi! – zawołał – Odstąp od niego, bądź wiernym synem Kościoła, a darujemy ci winy.
    Jan splunął, obrócił konia i puścił się galopem w kierunku wiernych sobie oddziałów. Humbert obrócił się ku swoim poplecznikom, dobył miecza i wskazał ostrzem w kierunku odjeżdżającego możnego i wiernych mu ludzi.
    - Zaślepiły ich słowa heretyka! – zawołał – Omamieni jego czarami, stają naprzeciw prawdziwego króla, na którego skronie włożono lombardzką koronę. Ja, z woli Boga, Humbert I, król całej Italii, wzywam was do walki z nieprawością Ludwika!
    Możni dobyli swojej broni, wśród nich, a także żołnierzy Humberta, echem poniósł się jeden krzyk:
    - Niech żyje Humbert I, prawdziwy król!
    Bitwa na przedpolu Modeny miała się za chwilę rozpocząć…

    [​IMG]

    Ludwik szukał sposobów na zwiększenie swoich prerogatyw – między innymi w tym celu wydał w 1458 roku Akt Wojskowy

    CERARZ-HERETYK

    Rada Cesarska zebrała się w komnacie rycerskiej zamku w Tunisie, nie wszyscy z jej członków byli jednak obecni – brakowało Jana Sycylijskiego, wielkiego marszałka cesarskiego oraz arcybiskupa Mediolanu, znajdującego się w orszaku wspomnianego wcześniej możnego z Sycylii.
    - Jakieś wieści z Italii? – zapytał od razu Ludwik, kierując swe słowa bezpośrednio do wielkiego kanclerza.
    Kanclerz zaprzeczył ruchem głowy. Ludwik nie odpowiedział, w jego oczach widać było jednak gniew, który odczuwał. Jan nie wysłał do cesarza żadnego posłańca, wszyscy spodziewali się więc najgorszego.
    - Może powinniśmy… - próbował odezwać się kanclerz, jednak przerwało mu pojawienie się jednego z niewolników.
    Niewolny padł na kolana przed swoim cesarzem, przekazał mu zwitek pergaminu. Kiedy Ludwik przeczytał treść wiadomości, zacisnął pięść ze złości, uderzył posłańca w twarz.
    - Jan poniósł porażkę – warknął cesarz – Nic nie potraficie zrobić!
    Członkowie rady cofnęli się przed jego gniewem.
    - Wszystko muszę robić sam! Nieudacznicy!
    Nikt nie odpowiedział, najpotężniejsi ludzie w cesarstwie patrzyli jedynie na gniew swego władcy.
    - Kanclerzu! – mężczyzna wzdrygnął się, gdy Ludwik skierował na niego swój wzrok – Nadaną mi władzą, postanawiam co następuje: jako potomek Karola Wielkiego, właśnie ja powinienem dowodzić swoimi wojskami. Jedynie w mojej gestii mają pozostać sprawy wojskowe. Czy to jasne!?
    - Ale, mój panie… - próbował sprzeciwić się tej decyzji kanclerz.
    - CZY TO JASNE!? – wrzasnął Ludwik, przybliżając się do kanclerza.
    - Oczywiście, mój panie – szepnął wielki kanclerz.
    - Świetnie – gniew cesarza zniknął, w jego miejsce pojawiła się determinacja – Sporządź odpowiedni dokument. Możecie odejść, wszyscy.
    Należący do rady cesarskiej z radością wypełnili polecenie swego władcy.

    [​IMG]

    Głośna sprawa papieskiego szpiega, wzywającego do obalenia Ludwika, doprowadziła do wybuchu wojny karolińsko-papieskiej​

    KAT

    Dzień św. Marcina rozpoczął się dla cesarskiego kata obiecująco – otrzymał ogromną zapłatę za stracenie człowieka, który korzystał z papieskiego złota, by podburzać ludzi przeciw władzy Ludwika – pana i suwerena, który zawsze hojnie opłacał katowskie usługi. Z tym większą determinacją, Henryk chciał dobrze wykonać swoją powinność. Cesarski kat czekał więc wraz z tłumem ludzi, zgromadzonych na placu Ludwika w Tunisie, na pojawienie się Cesarza oraz człowieka, którego miał stracić. Herold, który miał przedstawić tłumowi zbrodnie skazanego, zajął już swoje miejsce przed szafotem i również czekał – w przeciwieństwie do Henryka, wydawał się jednak nie przejawiać entuzjazmu tłumu.
    - Niech żyje Ludwik! – krzyknął ktoś, niewidoczny w tłumie.
    Cesarz pojawił się na placu, w otoczeniu dworskiego orszaku i pozdrowił swoich poddanych uniesioną dłonią. Na szafocie pojawił się też skazaniec, który podburzał innych poddanych cesarskich do buntu. Swój monolog rozpoczął też herold:
    - Oskarża się… - Henryk nie słuchał dalszych słów cesarskiego urzędnika. Dla kata liczyło się tylko zadanie, które ma do wykonania. Kilka minut później, więźnia oddano w katowskie ręce.
    - Umieram przez rozkaz tyrana i bezbożnika – szepnął jeszcze do kata skazaniec.
    Jego słowa sprawiły, iż Henryk wykonał wyrok z większą przyjemnością niż zazwyczaj.
    Nie mógł przecież tolerować obrazy osoby, dzięki której wiódł dostatnie życie…

    [​IMG]

    Zaangażowanie Ludwika we Włoszech próbowali wykorzystać Austriacy

    WŁADCA AUSTRIACKI

    Arcybiskup Linzu znalazł władcę Austrii – Bernarda IV z dynastii salickiej – przed ołtarzem w katedrze św. Bernarda. Książę był pogrążony w modlitwie, biskup postanowił do niego dołączyć. Przez jakiś czas w świątyni panowała cisza, jednak książę wkrótce wstał, arcybiskup również.
    - Miałem sen – odezwał się książę, cichym głosem – Ukazał mi się anioł.
    Arcybiskup nic nie powiedział, jedynie słuchał, okazując życzliwe zainteresowanie.
    - Anioł podszedł do mnie, w jego ręku lśnił ognisty miecz – mówił dalej Bernard, wyraźnie poruszony – Obrócił się, za jego plecami ujrzałem wnętrze pałacu w Tunisie. Siedział tam, na złotym tronie, młodzieniec, jednak w jego oczach widziałem coś strasznego.
    Arcybiskup w dalszym ciągu nie przerywał książęcej opowieści, lecz na wzmiankę o Tunisie i młodzieńcu, drgnął zauważalnie.
    - Anioł wskazał na młodzieńca mieczem – rzekł Bernard – A ten rzekł tylko: „Galilaee, vicisti!”
    Arcybiskup nie mógł dłużej ukrywać swego podniecenia.
    - To znak, mój panie! To znak!
    Bernard nie wydawał się przekonany.
    - Cóż to może znaczyć? – zapytał.
    Arcybiskup przeżegnał się, odmówił krótką modlitwę.
    - Sam Pan przekazał ci, mój panie – powiedział, z dziwnym błyskiem w oku – Byś wyzwolił uciskany kraj spod władzy bezbożnika… Ludwik IV, niech przeklęte będzie jego imię, szczyci się swym odejściem od nauk Kościoła. Anioł Pana wskazał ci, panie, prawdziwą drogę – rusz więc i wyzwól narody, które ciemięży.
    - Nie jestem w stanie go obalić – zauważył, zgodnie z prawdą, Bernard.
    Arcybiskup uśmiechnął się lekko.
    - Zagarnij więc tyle, ile będzie można – rzekł – Pan ci wybaczy, jest miłosierny.
    Bernard uśmiechnął się.
    - Podoba mi się twój tok rozumowania, Albrechcie – odparł – Przygotujmy się na krucjatę!

    [​IMG]

    Siły wierne papieżowi zostały bardzo szybko zdobyte, a wojska Ludwika przystąpiły do oblężenia miasta

    [​IMG]

    Wojna zakończyła się dwa lata później, a papież utracił swoje włości

    [​IMG]

    Ludwik odmówił prośbie utworzenia niezależnego państwa papieskiego, czym zyskał sobie przydomek Heretyka. W tym samym roku zakończył się białym pokojem konflikt z Austrią​

    CESARZ-HERETYK​


    Piotr i Ludwik wjeżdżali do Wiecznego Miasta jako zwycięzcy. Za nimi podążali cesarscy gwardziści, a mieszkańcy Rzymu wiwatowali na cześć zwycięskich sił Karolinga – choć nie wszyscy go popierali, nie mieli wyboru. Papież został pojmany, a wierne mu wojska, rozbite. Jedynie uległością wobec najeźdźcy mogli mieszkańcy Rzymu uzyskać litość.
    - Nawet Wieczne Miasto nie stanowiło wyzwania… - zwrócił się cesarz do swego wiernego sługi – Najpierw buńczuczna ekskomunika, kreowanie mnie na heretyka… A teraz co?
    Piotr milczał. Cesarz w ostatnich dniach wydawał się sfrustrowany i rozgoryczony – mimo wielu sukcesów, które odniósł.
    - Prawdą są słowa mego ojca… - podjął znów swój monolog Ludwik – Osiągnęliśmy już wszystko. Nie mamy możliwości by więcej zyskać.
    Piotrowi nie podobał się kierunek, w jakim zmierzał monolog władcy, nie wiedział jednak, jakich słów użyć, by go przerwać.
    - Co mi pozostało, Piotrze? Moi przodkowie stworzyli wielkie Imperium. Co ja mogę zrobić?
    Na to pytanie, Piotr znał odpowiedź.
    - Utrzymać je, mój panie – odparł, patrząc na cesarza.
    Ludwik skinął tylko głową.
    - Co teraz z Rzymem, jeśli mogę spytać, mój panie? – odważył się zadać pytanie Piotr.
    Ludwik wstrzymał konia, omiótł miasto spojrzeniem.
    - Zostanie jednym z wielu miast Imperium – oświadczył krótko.
    Piotr był zaskoczony.
    - Przecież… Z całym szacunkiem, mój panie – zdecydował się wypowiedzieć na głos swoje wątpliwości – Nie lepiej oddać je papieżowi, którego sami wybierzemy?
    Ludwik spojrzał na towarzysza, w jego oczach błysnęła groźba.
    - Nie zmienię swojej decyzji – oświadczył twardo – Rzym pozostanie jedynie miastem. Nie potrzeba nam dziś symboli…
    Wieczne Miasto raduje się więc na próżno, pomyślał Piotr.
    Miał rację.

    [​IMG]

    W 1462 roku narodził się następca tronu – jego ojciec nie sprzeciwił się tradycji i nadał mu imię Ludwik

    [​IMG]

    Cesarz ginie niespełna trzy lata później, w potyczce z maltańskimi buntownikami​

    Anno,
    Czuję nadchodzącą śmierć… Wyciąga ku mnie swe ręce, czuję ich chłód… Nie będzie więc mi dane, zobaczyć momentu, w którym nasz syn dorośnie, nie będę mógł się nim opiekować. Być może to i lepiej? Nie zapomnij jednak o tym, by zaszczepić w nim jakiś cel, jakąś ideę, by nigdy nie czuł pustki, która była moim udziałem, zanim pojawił się na świecie. Moja ręka drętwieje, czas więc, na kilka ostatnich słów: zawsze Was kochałem Anno. Chcę żeby Ludwik o tym pamiętał.


    Krótki list, który cesarz skreślił, zanim zmarł z powodu ran, odniesionych w potyczce z buntownikami na Malcie
     
  5. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    ODC IV – „Stabilna regencja​


    Ludwik Welf

    [​IMG]

    Regent Cesarstwa 1468 – 1480​

    „Ludwik w trakcie sprawowania urzędu regenta musiał zmierzyć się z wieloma problemami: największymi z nich były: samowola możnych z północy Włoch oraz kwestia polityki zagranicznej, jej określony kurs, który forsował poprzedni cesarz. Pierwszy z tych problemów udało się regentowi rozwiązać w 1471 roku, kiedy to w bitwie pod Weroną pokonany został Humbert, samozwańczy król włoski.

    [​IMG]

    Młodego Ludwika zaręczono z Teodorą – najstarszą córką cesarza bizantyjskiego​

    Ludwik zadecydował również o zaręczeniu młodego Karolinga z księżniczką bizantyjską, tym samym powielając schemat, który starał się forsować Ludwik IV – nawiązania bliskich kontaktów z Cesarstwem Bizantyjskim. Karolingowie wciąż mieli problem ze znalezieniem sojusznika, ze względu na atak poprzedniego władcy na Państwo Papieskie, jednak nastawione negatywnie do monarchii zachodnich Bizancjum – mimo wstrząsających nim buntów – wciąż pozostawało dostatecznie silnym aliantem.

    [​IMG]

    Korupcja wśród urzędników była jedną z głównych plag, z którymi zmagał się regent​

    Brak silnego ośrodka władzy w osobie zdolnego władcy z rodu Karolingów, sprzyjał rozwojowi korupcji i nepotyzmu, zwłaszcza w regionach, nad którymi siły wierne regentowi nie sprawowały bezpośredniej kontroli. Ludwik rozpoczął walkę z korupcją poprzez wyznaczanie odpowiednich namiestników dla poszczególnych regionów, na owe stanowiska mianował on ludzi, którym mógł ufać, najczęściej będących pochodzenia francuskiego, zdawał on sobie bowiem sprawę z zagrożenia, jakie niosły we sobą inne ludy, zamieszkujące Cesarstwo…”

    [​IMG]

    W 1480 roku, na tron wstępuje Ludwik, piąty tego imienia​
     
  6. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    ODC V – „Godny następca ojca”

    Ludwik V Zamorski

    [​IMG]

    Cesarz Karoliński 1480 – 1496​

    Ludwik objął tron w dobrym dla siebie momencie – zduszono wszelkie ośrodki buntu, unormowały się stosunki Cesarstwa z papiestwem, po śmierci ojca panującego Karolinga i papieża, którego pozbawiono Rzymu. Cesarz zdecydował już jednak, które państwo jest jego prawdziwym sojusznikiem – gwarancją przymierza była osoba cesarzowej.

    [​IMG]

    Para cesarska aż dwa lata musiała czekać na potomka. Nadano mu imię Jan, by uczcić jego dziada – Jana VIII Kommena.

    [​IMG]

    Ludwik przywiązywał również wagę do sztuki – został mecenasem wielu włoskich mistrzów​

    „Wielu francuskich dostojników oskarżało Ludwika o sprzyjanie kulturze słonecznej Italii i zapominanie o swoich korzeniach. Kultura francuska rozwijała się jedynie na Sycylii, która była sercem Cesarstwa, w konsekwencji artyści pochodzenia francuskiego byli w mniejszości i mieli trudności z dorównaniem dużym ośrodkom kulturowym: maghrebskiemu Tunisowi, włoskiemu Wiecznemu Miastu czy Syrii, nazywanej „Perłą Lewantu” Sam Ludwik dbał o rozwój każdej z kultur swego Cesarstwa, najbardziej jednak umiłował artystów szkoły florenckiej. Czas rządów Ludwika V i jego syna to „złoty wiek” kultur narodów, które zamieszkiwały Cesarstwo…”

    [​IMG]

    W 1489 roku umiera w potyczce z wojskami uzurpatora szwagier Ludwika. Możni Grecji dzielą się na dwa obozy: popierający oddanie władzy Karolingowi, noszącemu cesarską koronę oraz zwolenników oddania Konstantynopola jednemu z jego krewnych. Ostatecznie, cesarzem wschodniej potęgi został Robert Karoling, daleki krewny Ludwika, książę Trapezuntu. Przyjął on imię Jana X i został kolejnym cesarzem Bizancjum

    WIELKI DOMESTYK

    Dwaj najważniejsi ludzie Bizancjum spotkali się w komnacie tronowej cesarskiego zamku. Pierwszy z nich, Wielki Domestyk, Teodor Laskarys, był przygarbionym starcem, o którym mawiano, iż na jego barkach spoczywają wszelkie problemy cesarstwa. Drugi z mężczyzn – Konstantyn Paleolog – będący protostratorem, był przeciwieństwem Laskarysa – młody i pełen energii, popularny wśród greckich możnych, a przy tym niezwykle rozsądny i lojalny sprawie państwa.
    - Więc stało się – odezwał się Teodor – Ostatni męski potomek Kommenów stracił życie.
    Konstantyn przytaknął. Od czasu śmierci cesarza, a zarazem swego przyjaciela, młody protostrator był jednym z głównych pretendentów do tronu, jednak nie pragnął objęcia władzy i szczerze ubolewał nad śmiercią Jana.
    - Co teraz z Cesarstwem? – zapytał Paleolog, wpatrując się uważnie w stojącego naprzeciw niego starca.
    - Żyją jeszcze dwie siostry Jana – przypomniał starzec – Twoja żona i jej starsza siostra, władająca Imperium Karolingów.
    Konstantyn pokręcił głową.
    - Nie chcę tronu, przecież wiesz – młodzieniec ciężko westchnął – A połączenia z Karolingami nie zechcą inni.
    Laskarys zgarbił się jeszcze bardziej.
    - Skoro odmawiasz przyjęcia tronu – powiedział, bardzo wolno cedząc poszczególne słowa – Najpoważniejszymi kandydatami są Karolingowie.
    - Możni nie zgodzą się na dominację obcego imperatora – powtórzył swoje zdanie Konstantyn – Nie mamy innego Karolinga, spokrewnionego z Kommenami.
    Pomiędzy mężczyznami zapadło milczenie. Obaj wiedzieli, co stanie się z Cesarstwem, jeśli szybko nie znajdą następcy tronu. Już nie raz bywało, iż Bizancjum pogrążało się w krwawych wojnach domowych. Nagle Laskarys się uśmiechnął i zawołał:
    - Mamy! Jest spokrewniony również z poprzednią dynastią rządzącą! – Konstantyn wytrzeszczył oczy na starego dostojnika.
    - Kto to jest? – zapytał protostrator.
    - Jest również jednym z was, możnych – starzec wydawał się przemawiać bardziej do siebie niż do swojego towarzysza – Tak, to idealny kandydat!
    Konstantyn czekał cierpliwie, aż Teodor wyjawi miano owego „idealnego kandydata” – gdy jednak to nie nastąpiło, zapytał ponownie.
    - Kogo masz na myśli?
    Starzec wydawał się poirytowany brakiem elementarnej wiedzy o możnych Cesarstwa u tak ważnego dworzanina, jak Konstantyn. Udzielił jednak odpowiedzi na pytanie:
    - Mam na myśli Roberta, księcia Trapezuntu – odpowiedział Teodor – W jego żyłach płynie zarówno krew Karolingów jak i Dukasów, a przez jego dziada – również Kommenów.
    - Niech żyje Cesarz! – zakrzyknął, uradowany usłyszaną informacją, Konstantyn.
    Chciałbym podzielać ten entuzjazm. Zakrzyknę tak dopiero, kiedy ostatni buntownicy zostaną pokonani, pomyślał Laskarys.
    Jeśli, oczywiście, faktycznie Robertowi uda się ich powstrzymać…

    [​IMG]

    Dla Ludwika więzy krwi były ważniejsze niż ambicja – poświęcił okazję zdobycia korony Bizancjum i wspomógł kuzyna hojnymi darami, by ten mógł utrzymać władzę w Imperium

    BIZANTYJSKI AMBASADOR

    Izaak Angelos spotkał cesarza Ludwika w jego letniej posiadłości na obrzeżach Wiecznego Miasta. Kiedy poseł wszedł do głównego pomieszczenia budynku, nikt ze czterech, przebywających w nim mężczyzn, nie zwrócił na niego uwagi. Cesarz, przywódca jego gwardzistów oraz jeden z przyjaciół Ludwika przyglądali się z zainteresowaniem obrazowi, który z dumą prezentował im jeden z artystów szkoły florenckiej.
    - Co o tym sądzisz? – zapytał cesarz swego przyjaciela, którego Izaak nie rozpoznawał.
    Angelos postanowił się zbliżyć. Kiedy postępował do przodu, przywódca cesarskiej gwardii obrócił się w jego stronę.
    - Mój panie! – cesarz również zwrócił się ku niespodziewanemu gościowi – Przybywam w pokoju.
    Ludwik szepnął coś do malarza, wymienił uwagę z przyjacielem, której Bizantyjczyk nie usłyszał i ruchem ręki odwołał przywódcę gwardii, który zdążył już położyć dłoń na rękojeści miecza, w ostrzegawczym geście.
    - Kim jesteś? – zapytał gwardzista, wciąż patrząc groźnie na Angelosa.
    Cesarz uniósł dłoń.
    - Spokojnie, Piotrze – rzekł cicho – Jak cię zwą, człowieku, i z czym do nas przybywasz?
    Kiedy padało to pytanie, przyjaciel cesarski szepnął coś do gwardzisty i ten wyszedł z pomieszczenia, prowadząc za sobą malarza.
    - Zwę się Izaak Angelos – oznajmił poseł, unosząc dumnie głowę – Przybywam z polecenia mego pana, Jana X, twego krewniaka, Wasza Cesarska Mość.
    Cesarz i jego przyjaciel wymienili spojrzenia. Do niedawna nie byli skłonni wierzyć w zdobycie tronu w Konstantynopolu przez potomka jednej z bocznych gałęzi rodu Karola Wielkiego.
    - Czego chce ode mnie Rob… Jan? – zapytał cesarz.
    Poseł rzucił szybkie spojrzenie na cesarskiego towarzysza.
    - Nie mam tajemnic przed hrabią d’Ornano – zaznaczył Ludwik – To mój zaufany doradca. Możesz mówić.
    Izaak – zgodnie z otrzymanymi wytycznymi – w bardzo barwnych słowach określił sytuację Cesarstwa i krewniaka Ludwika, odpowiednie sprawy wyolbrzymiając, jeszcze inne bagatelizując, na koniec zaś prosząc o wsparcie, którego ani on ani jego pan nie spodziewali się otrzymać.
    - Udzielę Janowi wsparcia, o które prosi – odparł Ludwik, ku zaskoczeniu d’Ornano i samego Angelosa – Możesz przekazać mu radosną wieść, Izaaku.
    Poseł bizantyjski skłonił się i wyszedł.
    - Udasz się na dwór mego krewniaka, Filipie – rozkazał cesarz przyjacielowi – Weź dary i dużą świtę. Będziesz moimi oczami u uszami w Konstantynopolu.
    Hrabia skinął głową i również opuścił pomieszczenie.
    Gra się rozpoczęła, pomyślał Ludwik.
    Szkoda, że tak wiele przyjdzie poświęcić, by osiągnąć dawne cele…

    [​IMG]

    W 1494 roku, odkrywca finansowany przez dwór w Palermo, podjął się próby opłynięcia Afryki i dotarcia do Indii. Dzięki jego wyprawie, odkryto wiele – dotąd białych – plam na mapie, Ludwik wysłał również kolonizatorów by zdobywali Afrykę w jego imieniu

    [​IMG]

    Koloniści dotarli do Kamerunu dopiero rok później, zakładając osadę, która miała stać się pierwszą kolonią cesarstwa​

    „Cesarza zawsze fascynowało morze, jednym z jego ulubionych zajęć była żegluga. Kiedy więc na jego dworze pojawił się odkrywca, obiecujący Ludwikowi odnalezienie morskiej drogi do Indii, jeśli otrzyma odpowiednią ilość funduszy – cesarz zapewnił mu odpowiednie środki by sfinansować wyprawę. Dzięki działalności owego żeglarza, odkryto wiele zamorskich lądów, uzupełniono wiele map i wysłano kolonizatorów, którzy w imieniu Cesarstwa zajmowali przybrzeżne ziemie w Afryce…”

    [​IMG]

    Cesarz zmarł w 1496 roku, zaledwie w kilka dni po przypłynięciu do Kamerunu. Zostawił tron cesarstwa swemu dwunastoletniemu synowi – Janowi I, w którego imieniu rządziła cesarzowa-wdowa.

    CESARSKI MEDYK

    Wilhelm d’Aux opuścił pomieszczenie, w którym przebywał cesarz. Czekali już na niego dostojnicy, którzy towarzyszyli władcy w jego podróży do dalekiej kolonii, założonej rok temu w Kamerunie.
    - Co z cesarzem? – zapytał jeden z nich, wyraźnie zaniepokojony.
    Pozostali również w różnym stopniu prezentowali zaniepokojenie. Żaden z nich nie chciał jednak przyjąć do wiadomości tego, co miał im do przekazania cesarski medyk.
    - Stan cesarza się pogarsza – oznajmił Wilhelm – Obawiam się, iż odejdzie do Pana w ciągu kilku, najbliższych dni.
    - Jesteś pewien? – zapytał Ludwik Welf, również towarzyszący członkom wyprawy – Cesarz jest silny.
    Jego słowa przywróciły pozostałym nadzieję: Ludwik był popularny zarówno wśród zwykłych poddanych jak i dworzan. Wielu obecnych w pierwszej kolonii cesarskiej zdawało sobie także sprawę z chaosu, jaki mogła spowodować nagła śmierć cesarza – to właśnie panujący Karoling trzymał w ryzach wiele narodów, żyjących pod jego panowaniem.
    - Poczekajmy – odezwał się znowu Welf – Nie możemy…
    Wilhelm nie wdawał się w dyskusję z innymi dworzanami. Wiedział doskonale, iż cesarza już nic nie uratuje.
    Oprócz cudów, ale w te medyk przestał wierzyć już dawno temu…
     
  7. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Maciej-Kamil - dziękuję! Postaram się nadrobić zaległości w najbliższych dniach.

    ODC VI – „Regencja cesarzowej-wdowy”


    Teodora Komnena

    [​IMG]

    Regentka Cesarstwa 1496 – 1499​

    „Teodora otrzymała władzę w dobrym dla siebie momencie – działania podjęte przez jej męża sprawiły bowiem, iż nie musiała się obawiać poważnych konkurentów, którzy mogli by pozbawić ją stanowiska regentki i odebrać jej synowi tron. Wybranie na regentkę właśnie Teodory, polepszyło również stosunki z Imperium Bizantyjskim – lwia część możnowładztwa greckiego odnosiła się pozytywnie do Kommenów, zaś sam Jan oferował życzliwą pomoc w razie kłopotów wewnętrznych drugiego, karolińskiego Cesarstwa.


    [​IMG]

    W 1498 roku Kamerun stał się pełnoprawną prowincją Cesarstwa​

    Czas rządów regentki to również złoty okres dla karolińskich kolonii. Wielu poddanych Cesarstwa dołączało do odważnych odkrywców i kolonizatorów w ich wyprawach, by – z wielu powodów, by wymienić tu tylko głód ziemi i bogactwa oraz ambicję niektórych z uczestników wypraw – zdobywać połacie terenu ku chwale potomków Karola Wielkiego. Przykładem dynamicznie rozwijających się kolonii cesarskich może być chociażby Kamerun. Główne miasto owej prowincji (nazwane na cześć cesarza, który zmarł, odwiedzając kolonię) Louisville, otrzymało prawa miejsce z nadania cesarzowej-wdowy w 1498 roku.


    [​IMG]

    Rok później koronowano Jana I na cesarza karolińskiego, a jego matkę odsunięto od władzy​

    Jana I koronowano w Palermo w 1499 roku. Jego matka próbowała wywierać wpływ na syna, jednak wkrótce – w wyniku intryg dworskich – cesarz odsunął Teodorę od władzy. Matka młodego Karolinga nie sprawowała już więcej żadnych funkcji w państwie, w ostatnich latach swego życia, wstąpiła do jednego z klasztorów w Tunisie i tam zmarła w roku 1524”
     
  8. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    ODC VII – „Rozsądny Jan”

    Jan I Karoling

    [​IMG]

    Cesarz Karoliński 1499 – 1517

    [​IMG]

    Tradycji stało się zadość – również Jan poślubił księżniczkę bizantyjską, zacieśniając więzi z bizantyjską linią swego rodu

    [​IMG]

    Obaj cesarze zobowiązali się również do udzielenia sobie pomocy wojskowej​

    „Jan prowadził politykę probizantyjską – odkąd na tronie w Konstantynopolu również zasiadali Karolingowie, relacje dwóch Cesarstw uległy znacznemu poprawieniu, tradycją stały się mariaże, zawierane między poszczególnymi członkami obu gałęzi rodu. Jan posunął się jednak dalej – zawiązał sojusz ze swoim imiennikiem z Konstantynopola, tworząc najpotężniejszy sojusz, jaki znała Europa…”

    [​IMG]

    W 1500 roku narodził się następca tronu – nadano mu imię Karol, odwołując się do tradycji karolińskiej

    [​IMG]

    W 1502 cesarza obłożono ekskomuniką, z inspiracji cesarzowej Małgorzaty II

    KAROLIŃSKI ARCYBISKUP

    Pepin odnalazł swego cesarskiego krewniaka w jego letniej posiadłości. Modena rozkwitała jako miejsce, gdzie swe pałace posiadali najmożniejsi arystokraci karolińskiego Imperium – również sam cesarz posiadał okazałą posiadłość na północy swych włoskich posiadłości. Jan przebywał w pomieszczeniu, w którym zwykł przyjmować gości – zasiadał na bogato zdobionym tronie w głębi komnaty.
    - Niewiele się tu zmieniło – zauważył Pepin, z nadania papieskiego, arcybiskup Mediolanu.
    Jan wstał ze swego miejsca i skierował swe kroki ku przybyłemu duchownemu.
    - Jesteś wreszcie! – zawołał – Jak minęła podróż?
    - Nie narzekam – odparł duchowny – Nie przybyłem tutaj dla własnej przyjemności…
    - Cóż cię więc do mnie sprowadza, krewniaku? – cesarz był zaskoczony nagłym pojawieniem się arcybiskupa.
    - Zostaniesz ekskomunikowany – rzekł krótko Pepin.
    Zaskoczenie odebrało cesarzowi mowę. Arcybiskup przystąpił do wyjaśnień:
    - Nie mamy wielu przyjaciół w kurii – cesarz machinalnie skinął głową, on również zdawał sobie z tego sprawę – Stronnictwo skandynawskie wymogło na papieżu ten atak na ciebie.
    Cholerna Małgorzata!
    Cesarz zasępił się wyraźnie.
    - Tylko po to tutaj przybyłeś? – zapytał nagle Jan – Żeby mnie o tym poinformować?
    Arcybiskup pokręcił głową.
    - Miałem być papieskim szpiegiem – wyjaśnił, uśmiechając się lekko – Ale ja, drogi krewniaku, nie zamierzam zapominać o więzach krwi…
    A przy okazji zdobędę należną mi pozycję na twoim dworze, naiwny kuzynie…

    [​IMG]

    W 1505 roku, na dwór w Palermo przybyły wieści z dalekiej Turyngii, jakoby pewien mnich – Karloman Boncompagni – otwarcie sprzeciwił się papieżowi. Co z tego wyniknie?

    KAROLIŃSKI ARCYBISKUP

    Pepin zajmował miejsce należne jego cesarskiemu krewniakowi w sali tronowej zamku w Palermo, podczas gdy jeden z licznych, karolińskich szpiegów, skłoniwszy się przed arcybiskupem, przystępował do relacjonowania niepokojących wieści z dalekiej Turyngii.
    - Człowiek ten wystąpił otwarcie przeciw hierarchom naszego Kościoła – mówił właśnie szpieg – Wyliczał grzechy najważniejszych duchownych, w tym Ojca Świętego…
    Pepin uśmiechnął się. Tak, Henryk z Bawarii nie był świętym człowiekiem. Wybrano go właściwie tylko dlatego, iż stronnictwa nie mogły dojść do zadowalającego obie strony porozumienia – papieżem został więc bliżej nieznany hierarcha z Niemiec, jedna z wielu osób, które otrzymały stanowiska w wyniku powszechnego nepotyzmu.
    - W mieście panuje wzburzenie – mówił dalej szpieg – Zdaję się, iż sam książę popiera szalonego mnicha.
    - Książę ma w tym poparciu własny cel – powiedział do siebie Pepin – Zagarnie kościelne majątki…
    Szpieg nie skomentował uwagi arcybiskupa. Jedynie skinieniem głowy zakomunikował, iż to już wszystko, co miał do powiedzenia.
    - Możesz odejść – rzekł arcybiskup – Zostaniesz hojnie wynagrodzony za te informacje.
    Szpieg skłonił się nisko i opuścił komnatę. Arcybiskup wstał z tronu cesarskiego i skierował się do wyjścia z zamku.
    Coś zaczyna się dziać… Klemens VII jest słaby, ale pytanie – czy ulegnie szalonemu mnichowi?
    - Najważniejsze to wykorzystać słabość papieża – powiedział do siebie Pepin – By odnieść własne korzyści…

    [​IMG]

    Protestantyzm dotarł na ziemie karolińskie zaledwie rok później

    [​IMG]

    Coraz większa ilość władców odchodziła od katolicyzmu

    UBOGI WŁADCA

    Mamadu spotkał duchownego, kiedy wraz ze swoim orszakiem przemierzał ulice Allady. Mnich wyglądał jak hiszpański zakonnik, który stulecia temu zaszczepił przodkom władcy Mali słowa Jezusa Chrystusa, a którego postać ujrzeć można było na freskach katedry w stolicy królestwa. Zakonnik, który nie zamierzał usunąć się z drogi królewskiego orszaku, przemawiał żarliwie do tłumów, zgromadzonych przed jego obliczem. Mamadu zorientował się, iż słowa, które padają z ust mężczyzny, to krytyka hierarchów Kościoła. To, co usłyszał, wywołało na jego ustach uśmiech – od wielu lat bowiem, on i jego przodkowie, próbowali walczyć o władzę z bogatymi i wpływowymi duchownymi, pochodzenia kastylijskiego.
    Czyżbym teraz otrzymał szansę na ograniczenie ich wpływów?
    Mamadu skinął na jednego ze swoich gwardzistów.
    - Przyprowadźcie do mnie tego człowieka – rozkazał – Chcę z nim porozmawiać.
    Wkrótce mnich stanął przed obliczem króla Mali. Mamadu wdał się w rozmowę z duchownym, szczególnie zaś zainteresowała go jedna kwestia…
    - Co stanie się z majątkami biskupów?
    Kiedy usłyszał odpowiedź, wiedział już, co powinien zrobić.
    Nareszcie odzyskam należną mi władzę…

    [​IMG]

    Z czasem Rzym stał się integralną częścią karolińskiego Imperium

    [​IMG]

    Rzym stał się sercem Imperium – Jan przeniósł się wraz z dworem do Wiecznego Miasta

    [​IMG]

    Ojciec Święty – związany z Kapetyngami – ogłosił w hiszpańskim mieście Burgos swoją strategię w walce z protestantami

    NIEUDOLNY PAPIEŻ

    Klemens VII popatrzył po twarzach stojących naprzeciw niego hierarchów: w hiszpańskim Burgos zebrali się biskupi i arcybiskupi z całego, chrześcijańskiego świata, zebrani w jednym miejscu i czasie na jego – następcy piotrowego – wezwanie. Papież odetchnął głęboko. Za chwilę czekało go największe wyzwanie, przed jakim stanął w trakcie swego, tak bardzo przecież długiego, pontyfikatu.
    - Wielu z was słyszało zapewne o wydarzeniach w dalekiej Turyngii – przemówił papież, gromiąc wzrokiem biskupa owego miasta, Dytryka – Które zapoczątkowały falę, rozprzestrzeniającą się po całym świecie.
    Hierarchowie słuchali w milczeniu.
    - Lecz czym jest ten nagły ruch? – zapytał Klemens, kierując spojrzenie na biskupów Skandynawii, swoich głównych sprzymierzeńców – Jest to, powiadam wam, kąkol herezji.
    Zebrani zaszemrali.
    - Kąkol herezji, która przybrała nową postać, lecz – jak wszystkie inne – musi zostać wypalona! – zawołał Klemens VII – Nie możemy jednak z nim walczyć tak, jak walczyliśmy z katarami, lollardami i innymi odstępcami. Nowe czasy prowokują nowe rozwiązania…
    Jeśli to, co stworzę, nie przetrwa walki z szalonym mnichem z Turyngii, niech będę przeklęty na wieki!

    [​IMG]

    Ojciec Święty – pragnąc by Karolingowie pozostali wiernymi katolikami – ogłosił założyciela panującej w Rzymie gałęzi rodu świętym​

    „Ojciec Święty – nie mający zbyt dobrych układów z cesarzami w Rzymie – próbował na wiele, różnych sposobów, zyskać ich przychylność. Obsadzał wiele stanowisk krewniakami Karolingów, wycofał swe poparcie dla hiszpańskich Kapetyngów, posunął się nawet do ogłoszenia Ludwika I, księcia Sycylii i założyciela gałęzi rodu, świętym Kościoła Katolickiego. Wszelkie te działania nie zyskały mu jednak przychylności potężnego rodu, co więcej, konflikt papież-Karolingowie uległ pogłębieniu po decyzji, jaką podjął Karol II…”

    [​IMG]

    Cesarz umiera w 1517 roku. Tron w Rzymie obejmuje jego syn – Karol II. Dziedzicem tronu zostaje jego młodszy brat – Pepin.​
     
  9. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    ODC VIII – „Schizmatyk”

    Karol II Schizmatyk

    [​IMG]

    Cesarz Karoliński 1517 – 1542

    [​IMG]

    Karol poślubił Marię – starszą siostrę sześcioletniego Andronika VI, w którego imieniu władali w Konstantynopolu regenci. Władca Bizancjum był chorowity i Karol liczył na przejęcie tronu w Konstantynopolu…​

    „Karol poślubił Marię, kierując się raczej korzyściami i względami politycznymi, nie zaś własnym sercem. Cesarz wiedział, iż dobry władca powinien służyć państwu, nie powinien też kierować się swoimi kaprysami – ręka Marii dawała Karolowi oraz jego potomkom prawo do konstantynopolskiego tronu. Chorowity Andronik VI, który nie osiągnął jeszcze wieku męskiego, okazał się chorowitym młodzikiem, niewielu optymistycznie patrzących w przyszłość greckich możnych pozostawało lojalnymi względem młodego krewniaka Karola…”


    [​IMG]

    Karol zmodernizował armię swego cesarstwa – teraz nie odbiegała ona od wojsk zachodnich imperiów​

    „Panowanie Karola II, czas, w którym przyszło mu rządzić, pamiętany jest głównie jako czas szerzenia się idei protestanckich na ziemiach karolińskich, niewielu pamięta o innych, nie mniej ważnych krokach, podjętych przez cesarza – prawdą jest, iż właśnie on dokonał ostatecznej reformacji armii cesarskiej. Odrzucono całkowicie wzorce Wschodu, berberyjskich poddanych Karola, na rzecz wzorców francuskich i włoskich, upodobniono armię karolińską do jej zachodnich odpowiedników”

    [​IMG]

    Podobnie jak ojciec – Karol został ekskomunikowany – tym razem papież zdecydował się na taki krok pragnąc zaskarbić sobie wdzięczność Jakuba I – władcy Hiszpanii​

    „Jednym z głównych powodów, dla których Karol podjął brzemienną w skutki decyzję, była anty-karolińska polityka papieża, który przez cały okres trwania swego pontyfikatu wspierał Kapetyngów, skonfliktowanych z potomkami Karola Wielkiego. Pod wpływem sojuszu francusko-hiszpańskiego potomków Hugo Kapeta, papież zdecydował się ekskomunikować Karola. Ów krok miał umożliwić Jakubowi I, cesarzowi Hiszpanii, najechanie ziem cesarza karolińskiego bez konsekwencji – Karolingowie kontrolujący północną Afrykę byli bowiem solą w oku kuzyna króla francuskiego…”

    [​IMG]

    Następne lata rządów Karola to rozkwit Imperium – a także reformacji na jego terenach. Cesarza zmusiła do aktywniejszych działań dopiero choroba jego brata w 1529 roku

    [​IMG]

    Pepin wkrótce umarł, a dziedzicem korony został Ludwik Karol, najstarszy syn cesarza.

    [​IMG]

    Cóż dzieje się na krańcach znanego nam świata?

    [​IMG]

    Cesarz – zirytowany polityką papieża, pozostający pod wpływem protestanckich magnatów – postanowił zmienić wyznanie​

    „Karol II zyskał sobie wśród katolików przydomek schizmatyka, przyjął bowiem naukę protestancką. Wychowany przez najwybitniejsze umysły Palermo, (ośrodka protestanckiego w północnych włościach Karolingów) pozostający pod wpływem największych rodów Italii, (w znacznej większości – również protestanckich) skonfliktowany z głową Kościoła Katolickiego, a także dwoma najbardziej katolickimi władcami Europy, (królem francuskim oraz cesarzem Hiszpanii) do tego walczący o wpływy z faworyzowanym przez ojca i posiadającym niemałe wpływy w Rzymie – arcybiskupem Pepinem, nie mógł podjąć innej decyzji – przyjął nauki mnicha z Turyngii…”

    [​IMG]

    Karol II podpisał sojusz z Fryderykiem I Wilhelmem, władcą Wielkiej Brytanii. Dwa państwa luterańskie stworzyły przeciwwagę dla katolickich domen Kapetyngów​

    „Sojusz dwóch, najpotężniejszych państw luterańskich podpisano oficjalnie w Londynie. Fryderyk I Wilhelm ugościł Karola w swojej stolicy, zaś zobowiązanie sojusznicze, które stworzyli obaj władcy stworzyło pierwsze, zdolne oprzeć się dominacji francusko-hiszpańskiej, przymierze. Powstanie przeciwwagi dla – dotąd dominujących na kontynencie europejskim – Kapetyngów, doprowadziło do długotrwałego okresu napięć i tarć pomiędzy potęgami. Dzięki zabiegom Karola, udało się jednak nie dopuścić do wybuchu wojny, na kontynencie zapanowała krucha równowaga. Jednak pokój pomiędzy oboma sojuszami jest jedynie rozwiązaniem tymczasowym – zarówno dla Karolingów jak i uzurpatorów w Paryżu i ich krewniaków…”

    [​IMG]

    Mniejszość katolicka wszczęła długoletni konflikt religijny, który Karol starał się załagodzić poprzez mediacje

    [​IMG]

    Cesarz umiera w 1542 roku, prowadząc swe oddziały do boju przeciwko powstańcom z Werony. Na tronie w Rzymie zasiada jego syn – Ludwik Karol I.​
     
  10. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    ODC IX – „Podbój Afryki”

    Ludwik Karol I Zdobywca

    [​IMG]

    Cesarz Karoliński 1542 – 1564

    [​IMG]

    W pierwszych miesiącach panowania nowego cesarza doszło do sporu z ambasadorem królestwa Mali w Rzymie​

    „By dowiedzieć się, co sprawiło, że wojska karolińskie przetoczyły się przez ziemie należące do Mali i Nubii, trzeba wykazać się niebywałą determinacją – bowiem pretekst, którego tak potrzebował Ludwik Karol I był tak nieistotny, iż współcześni cesarzowi twórcy nie uznali za stosowne wspominać o tak wielkiej błahostce. To, co stało się później komentowali chętnie, chwaląc oręż cesarski i samego władcę, dowodzącego swoimi wojskami, które łatwo pokonały przeciwników, przetoczyły się przez ich ziemie i zyskały kolejne prowincje, które stały się częścią wielkiego Imperium…”

    [​IMG]

    Wkrótce władca Mali miał przekonać się na własnej skórze, że nie warto obrażać silniejszego od siebie

    [​IMG]

    Do walki po stronie Mali dołączyły się królestwa Wenecji oraz Nubii

    [​IMG]

    Cesarz nie chciał zwady z braćmi w wierze, podpisał więc biały pokój z Wenecjanami

    ROZTROPNY WŁADCA

    Posłaniec doścignął cesarza, gdy ten zatrzymał się wraz ze swoimi wojskami na terytorium wroga, czekając na atak nubijskiej armii. Kiedy tylko mężczyzna znalazł się w obozie karolińskiej armii i został poinstruowany, gdzie może znaleźć namiot Ludwika Karola, wyjął z sakwy list, który wywołał takie poruszenie na rzymskim dworze i przyśpieszył kroku by jak najszybciej stanąć przed cesarskim obliczem. Kiedy w końcu uzyskał możliwość audiencji u swego seniora, pokłonił się przed nim.
    - Panie! – zawołał – Pilna wiadomość od weneckiego króla.
    Cesarz zmarkotniał. Czegoż mógł chcieć od niego sojusznik jego przeciwnika? Posłaniec podał swemu władcy wiadomość, którą wcześniej transportował w swojej sakwie. Cesarz ujął ją i pogrążył się w lekturze.
    - Ciekawe! – powiedział do siebie Ludwik Karol I – Bardzo ciekawe…
    Posłaniec milczał. Nie mógł wiedzieć, co tak bardzo ciekawi cesarza, nie znał treści wiadomości.
    - Możesz odejść – zwrócił się do niego cesarz – Poślę po ciebie, kiedy przygotuję odpowiedź.
    Posłaniec skłonił się i opuścił namiot cesarski.
    - Wenecjanie proponują mi pokój – Ludwik Karol I uśmiechnął się szeroko – Czyż mogę podnosić miecz na braci w wierze?
    By obronić swoje italskie włości, cesarz potrzebował cudu…
    - Niebiosa mnie wysłuchały! – stwierdził cesarz, uśmiechając się do swoich myśli.

    [​IMG]

    Wojska nubijskie zostały szybko pobite

    [​IMG]

    Podobnie jak ich malijski odpowiednik

    [​IMG]

    Malijska stolica uległa wojskom karolińskim

    [​IMG]

    Separatystyczny pokój z królestwem Nubii podpisano 1546 roku

    [​IMG]


    Z ostatnim przeciwnikiem podpisano pokój w czerwcu 1546 roku, cesarza okrzyknięto „Zdobywcą Afryki” oraz „Pogromcą Papistów”

    [​IMG]

    Poddani cesarza cieszyli się niebywałą swobodą – państwo Karolingów gwarantowało wiele swobód wiernym sługom korony
    „Cesarstwo Karolingów uważano za kraj, w którym poddani cesarscy posiadali wyjątkowe swobody. Mogło to mieć związek z polityką kolejnych władców Imperium, tak różną od tej, forsowanej przez innych możnych Europy. Ludwik Karol I nie ufał arystokracji, możni karolińskiego Imperium niejednokrotnie okazali się nielojalni względem jego przodków, cesarz coraz większe przywileje nadawał więc mieszczanom, niezwykle łaskawie obchodził się również z chłopami, wydając wiele, korzystnych dla tego stanu, dekretów. Największymi przeciwnikami cesarza okazali się duchowni, którzy utracili wpływy i bogactwo po zmianie wyznania dynastii panującej…”

    [​IMG]

    Schorowany cesarz umiera w 1564 roku, niespełna 10 lat po odniesieniu swojego zwycięstwa. Jego następcą zostaje jego najstarszy syn, panujący jako Ludwik Karol II.​
     
  11. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Odc x

    Zoor - ja nie zamierzam! :)
    Darne - zarówno Bizacjum jak i Skandynawia, niszczą takie powstania od wielu lat - jak na razie, żadne nie dało rady mocarstwowej machinie wojennej.

    ODC X – „Rozgrywki dynastyczne”

    Karol Ludwik II Karoling

    [​IMG]

    Cesarz Karoliński 1564 – 1594
    Cesarz Bizantyjski 1572 - 1594​

    Karol Ludwik II nie był podobny do swego ojca – nie posiadał wybuchowego temperamentu, działania zbrojne i taktykę uważał za nudne, okazał się za to dobrym dyplomatą i administratorem.

    [​IMG]

    Karol Ludwik II wrócił do tradycji – poślubił siostrę Andronika VI, cesarza bizantyjskiego

    [​IMG]

    W tym samym roku odnowił on również sojusz z najpotężniejszym – po Cesarstwie – państwem protestanckim, królestwem Wielkiej Brytanii​

    „Pierwsze posunięcia nowego cesarza karolińskiego dla nikogo nie były wielkim zaskoczeniem – kontynuował on politykę swego ojca, która opierała się na dwóch filarach, dobrych relacjach z Bizancjum oraz sojuszu z braćmi w wierze – Brytyjczykami. Zgodnie z tradycją, panującą wśród karolińskich cesarzy, Karol Ludwik II pojął za żonę siostrę cesarza bizantyjskiego – Helenę, wywodzącą się z bocznej linii Karolingów, której przedstawiciele, w osobie Andronika VI, zasiadali na tronie w Konstantynopolu. Jednocześnie posłowie z Rzymu wybrali się w długą podróż do Londynu, by zapewnić panującego na wyspach króla o przyjaźni dalekiego Imperium. Wilhelm VI, rad z otrzymanych od nich darów i zapewnień, postanowił odnowić traktat, który podpisali ojcowie Karola Ludwika II i władcy Albionu. Sojusz odnowiono w kilka miesięcy później w Rzymie, zaś cesarz karoliński spełnił założenia polityki swego ojca…”

    [​IMG]

    Armia Karolingów została doceniona – jej walka armiami Mali i Nubii doprowadziła do powstania wielu pochlebnych opinii na temat karolińskiego oręża

    [​IMG]

    Mimo szybkiej reakcji cesarskiej administracji oraz nielimitowanej ilości środków z cesarskiego skarbca przeznaczonych na walkę z zarazą, epidemia spustoszyła prowincję Kina​

    „Kiedy kronikarze opisywać będą światłe rządy Jego Cesarskiej Wysokości Karola Ludwika, Drugiego Tego Imienia, wspomną zapewne o dwóch wydarzeniach, przez które jego rządy stały się charakterystyczne i inne od rządów jego poprzedników czy następców. Otóż, to za jego panowania, powstało wiele mitów, dotyczących cesarskiej armii – ona sama została uznana za niepokonaną, służba w niej stała się przywilejem i zaszczytem, a kariera wojskowa wliczona została do najbardziej lukratywnych profesji w całym karolińskim władztwie. Nawet za granicami potężnego Imperium, popularnym stało się powiedzenie – waleczny jak Karoling – i państwa ościenne przez czas dłuższy nie ważyły się budzić tej, uśpionej co prawda, ale jednak – potęgi. Drugim, równie znamiennym dla czasów cesarza, zdarzeniem, był wybuch do dziś niezidentyfikowanej zarazy, która z prowincji Kina rozprzestrzeniła się na całe, afrykańskie włości cesarza. Zaraza zebrała krwawe żniwo wśród poddanych Karola Ludwika II, najdotkliwszą stratą dla Karolingów była jednak śmierć cesarskiego dziedzica – Ludwika”

    [​IMG]

    Za panowania Karola Ludwika II powstał również karoliński epos narodowy, opowiadający o czasach, w których Ludwik I władał Sycylią

    NADGORLIWY POETA

    Cesarz spędzał popołudnie w swoim ulubionym miejscu w całej stolicy – w wybudowanym przez dawną królową Włoch, Amalię – Palazzo di Regio, którą to budowlę uznawano za jeden z najbardziej reprezentatywnych obiektów okresu w architekturze zwanego amalijskim. Ten fakt znany był jednak jedynie nielicznym, których interesowały dzieje architektury w dawnym państwie karolińskim, a jedną z takich osób był Antonio Cesseno, oczekujący obecnie w pięknie urządzonym holu pałacu na możliwość uzyskania audiencji u cesarza Karola Ludwika II. Do poety i historyka podszedł jeden z żołnierzy gwardii cesarskiej, założonej przez samego Ludwika I, na wzór Gwardii Wareskiej oraz dawnych, popularnych wśród maghrebskich emirów, jednostek przybocznych.
    - Cesarz prosi do siebie – odpowiedział oficer, nie przyglądając się nawet osobie, którą poprowadził następnie przez korytarze cesarskiego pałacu.
    Wkrótce Antonio stanął przed cesarskim obliczem, Jego Cesarska Wysokość raczył przyjąć artystę, racząc się w tym samym czasie wieczerzą, a raczej winem, ponieważ zdążył już poradzić sobie z okazałą pieczenią, którą mu zaserwowano.
    - Antonio! – cesarz rozpoznał artystę, który niegdyś służył mu za kronikarza – Z czym do mnie przychodzisz?
    Poeta złożył hołd swemu władcy, pozwolił sobie do niego podejść i – zatrzymując się pod wpływem groźnego spojrzenia jednego z cesarskich gwardzistów, strzegących pleców Karola Ludwika – rzekł:
    - Panie, chciałem cię o coś prosić – zaczął nieśmiało Antonio.
    Cesarz machnął ręką w niefrasobliwym geście:
    - Nie potrzeba mi kolejnej kroniki, skrybo! – zaśmiał się.
    Antonio nie dał po sobie poznać, jak bardzo ubodło go określenie, którego użył cesarz:
    - To będzie wielkie dzieło, mój panie! – zapewnił – Rozsławi twój ród, pokrzepi narody, nad którymi panujesz! Potrzeba mi jedynie nieco złota…
    Cesarz zamyślił się. Po chwili rzekł:
    - Dam ci pieniądze – Antonio zaczął wylewnie dziękować Cesarskiej Mości, władca przerwał potok słów jednym gestem – Tylko daj mi wreszcie spokój!
    Ani poeta ani cesarz nie wiedzieli, jak wielkie i ważne dla narodów Cesarstwa dzieło powstanie, dzięki nim.

    [​IMG]

    W 1572 roku świat obiega zaskakująca wieść – Andronik VI umiera, tron bizantyjski obejmuje jego siostra, żona Karola Ludwika II. Karoling staje się władcą Bizancjum!

    WIERNY GWARDZISTA

    Kiedy Sven Birge, dowódca Gwardii Wareskiej, wkroczył do komnaty tronowej, wzrok najważniejszych ludzi Cesarstwa skupił się właśnie na nim. Byli tam zarówno poplecznicy Karolingów jak i greccy możni, z niepokojem oczekujący wieści, które ma do przekazania Sven.
    - Cesarz… - zaczął pochodzący ze Skandynawii gwardzista – Odszedł do Pana.
    Ku zaskoczeniu żołnierza, nie zapanowało nagłe poruszenie, nikt nie lamentował, jedynym, co Sven mógł ujrzeć na twarzach zebranych, był chłód. Zarówno Grecy jak i posłowie cesarza z Rzymu, wiedzieli od dawna o chorobie Andronika, dla nich chorowity młodzieniec był tylko jednym z pionków na szachownicy. Zakulisowe działania obu frakcji toczyły się jeszcze za życia cesarza, jednak dopiero po jego śmierci, gracze nie musieli już ukrywać swoich zamiarów i mogli zagrać w otwarte karty.
    - Lud nie zgodzi się ponownie na Karolinga na tronie – przemówił Manuel II Paleolog, książę Trapezuntu – A ja, jako rodowity Grek, nie skłonię się przed Rzymianinem!
    Poseł Karola Ludwika II, znanego wśród Greków pod przydomkiem Rzymianina, wysłuchał w spokoju całej przemowy Manuela. Dał swemu przedmówcy chwilę na ochłonięcie i dopiero po dłuższej chwili, sam przemówił:
    - Nasz pan ma własne państwo i wiele innych narodów na głowie – spokojny głos Alberta, hrabiego Bahrajnu, kontrastował silnie z pełnym gniewu głosem Manuela – Ale nie pozwoli pogrążyć się w chaosie bratniemu Cesarstwu.
    Greccy możni słuchali zamorskiego posła z zainteresowaniem.
    - Mój władca proponuje więc kompromis – Albert zawiesił głos, patrząc na Manuela.
    Grek zdążył już ochłonąć:
    - Co więc proponuje Rzymianin? – zapytał, okazując zainteresowanie.
    Albert uśmiechnął się lekko. Grecy połknęli haczyk.
    - Zgłasza pretensje swej żony, Heleny Greckiej, do korony Bizancjum – przemówił hrabia Bahrajnu – I ma nadzieję, iż zaakceptujecie jej kandydaturę na tron konstantynopolski.
    Wiekopomne wydarzenia, które rozegrały się w tym dniu w pałacu cesarskim w Konstantynopolu, na zawsze miały zapisać się w historii świata…

    [​IMG]

    Radość władcy nie trwała jednak długo – Pan zabrał do siebie jego syna i dziedzica – Ludwika.

    [​IMG]

    Następca obu koron narodził się w 1577 roku – nadano mu imię Piotr

    [​IMG]

    Trzy lata później, bogaty włoski kupiec zorganizował ekspedycję, która miała odkryć nowy szlak handlowy, prowadzący do Indii

    [​IMG]

    Wojaże odkrywcy przyniosły skutek – wielu osadników z Cesarstwa zaczęło osiedlać się na południu Afryki czy na Madagaskarze​

    „Dzięki polityce prowadzonej przez kolejnych cesarzy, stanem, który uzyskał znaczną pozycję, stało się mieszczaństwo, co sprzyjało między innymi rozwojowi handlu. Coraz częściej bogaci kupcy organizowali zamorskie wyprawy, mające na celu odkrycie nowych szlaków, dzięki którym karolińskie towary będą docierać na nowe rynki zbytu. Skutkiem ich działalności była intensywna kolonizacja, którą prowadziło wielu odkrywców i konkwistadorów, z błogosławieństwem cesarza, zajmując nowe lądu ku chwale Karola Ludwika II – łupem tych, odważnych i lojalnych względem korony, ludzi padły między innymi Madagaskar czy południe Afryki…”

    [​IMG]

    Cesarz zmarł w 1594 roku, jego następcą został jego syn jako Piotr II. Następcą Piotra ogłoszono jego brata, Karolomana. ​
     
  12. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    ODC XI – „Nihil novi sub solem!”

    Piotr II Grek

    [​IMG]

    Cesarz karoliński 1594-1624
    Cesarz bizantyjski 1594 –1624​

    Piotr II nie należał do wybitnych władców. Przeciętny administrator i dyplomata, rozmiłowany w sztuce wojennej, której bardziej złożone zagadnienia były mu obce, swoje rządy sprawował dzięki nieprawdopodobnej wręcz umiejętności obdarzania odpowiednich ludzi zaszczytami czy stanowiskami. W stolicy jego państwa zwano go Grekiem, choć faktyczną pieczę nad wschodnim cesarstwem sprawował najmłodszy brat Piotra – Ludwik. W Konstantynopolu zwano Karolinga niesłusznie Rzymianinem, jednak król wolał zacisze cesarskiego zamku w Palermo.

    [​IMG]

    W czasach Piotra II pojawiało się wiele nowych idei – cesarz otaczał się wybitnymi myślicielami i mężami stanu​

    „Prawdziwym szczęściem przeciętnego władcy, jakim niewątpliwie Piotr II się okazał, byli ludzie, którzy go otaczali. Na dwór w Rzymie ściągali myśliciele, ambitni wojskowi, wytrawni dyplomaci, prawdziwi mężowie stanu, natchnieni duchem złotej ery rozwoju sztuki i nauki cesarstwa karolińskiego. Piotr wykazał się talentem, którego brakowało jego przodkom i braciom – potrafił zyskać przychylność ludzi, którzy wykazywali lepsze predyspozycje do sprawowania rządów niż sam cesarz. Sprawujący w Rzymie władzę Karoling z radością scedował część swojej władzy na doskonałych administratorów, trzymających w ryzach ogarnięte buntowniczym nastrojem narody, podległe frankizującej się administracji. Za czasów Piotra II rozpoczął się również proces powolnej utraty wpływów nielicznej arystokracji na rzecz bogacących się na handlu z Bizancjum i koloniami kupców…”

    [​IMG]

    Wśród narodów Cesarstwa żywe były tradycje katolickie – największy bunt fanatyków starej wiary wybuchł w Judei

    [​IMG]

    Do dużych tarć dochodziło również na linii Rzym-Konstantynopol. Ludwik, sprawujący władzę regenta w Bizancjum w imieniu Piotra, nęcony był obietnicą korony ze strony greckich możnych – brał więc udział w wielu spiskach, wymierzonych w starszego brata.

    AUTORATA BIZANCJUM

    Rada Cesarska zebrała się, swoim zwyczajem, w głównej komnacie pałacu cesarskiego w Konstantynopolu. Tymczasowy regent wschodniego Imperium, Ludwik – brat nominalnie sprawującego władzę nad Bizancjum Piotra – zasiadał na tronie cesarskim, nie zaszczycając pozostałych sześciu mężczyzn spojrzeniem. Od pewnego czasu kierował swe oczy ku portretom poprzednich władców, które znajdowały się na ścianie, po lewej stronie zajmującego tron mężczyzny. Przebieg obrad nie interesował go zbytnio – ostateczna decyzja i tak należała do niego, nie musiał więc interesować się zdaniem pozostałych członków rady na jakiś temat. Po prostu wydawał rozkazy.
    A te musiały zostać wykonane. Bez względu na przeciwności.
    - Ostatnia kwestia – mówił tymczasem przywódca stronnictwa rzymskiego, Izaak Angelos – Prośba cesarza Piotra…
    Ludwik uniósł głowę. Wykazał nagłe ożywienie – jak zawsze, gdy w trakcie obrad padało imię jego brata, którego skrycie nienawidził.
    - Oddziały Dukasa nie mogą udzielić wsparcia przy pacyfikacji Judei! – zaprotestował od razu Justyn Kommen, przywódca stronnictwa greckiego, będącego w opozycji do Karolingów i ich zwolenników – To…
    Dalsze obiekcje greckiego możnego przerwał Ludwik, unosząc dłoń. Obdarzył przeciwnika politycznego groźnym spojrzeniem.
    - Czy nie powinniśmy wspierać naszych braci w biedzie? – przemówił Ludwik, adresując słowa do wszystkich, ale spojrzenie zawieszając na Kommenie – Czy oni kiedyś odmówili naszym prośbom?
    Justyn otworzył usta, pragnąc zaprotestować. Po chwili jednak zrezygnował, zacisnął tylko usta i obdarzył wściekłym spojrzeniem wszechwładnego regenta.
    - Dukas wspomoże wojska cesarskie – zadecydował regent po chwili – Czy to już wszystko?
    Kilka chwil później, posiedzenie rady zostało uznane za zakończone, a jej członkowie zaczęli się rozchodzić. Jeden z nich – Konstantyn Asparis – wyraźnie się ociągał. Kiedy zwrócił w końcu uwagę Ludwika, ten utkwił w greckim możnym pytające spojrzenie.
    - Mój panie… - przemówił Konstantyn – Czy rozważnie jest wspierać Rzymianina?
    - To mój brat – odpowiedział szybko Ludwik.
    Za szybko.
    - Piotr zainteresowany jest sprawami Rzymu – mówił dalej Konstantyn – Zaś my potrzebujemy władcy, który zaaferowany będzie przyszłością Konstantynopola…
    Ludwik zmarszczył brwi.
    - Proponujesz mi koronę, Greku?
    Konstantyn skłonił się nisko.
    - Któż jej bardziej godzien – odpowiedział pytaniem – Ty, panie, czy Wasz brat?
    Ludwik zamyślił się. Korona… Nie regent, a cesarz. Cesarz Ludwik I, Pogromca Wschodu!
    - Moje stronnictwo poprze twe żądania – zapowiedział Konstantyn – Jeśli rozluźnisz więzy z Rzymem. Odwołanie Dukasa będzie dobrym początkiem, mój panie…
    Po tych słowach, Konstantyn opuścił pomieszczenie.

    [​IMG]


    Powstanie w Judei zostało zduszone przez wojska jednego z ambitnych generałów cesarza

    [​IMG]

    Na cesarza HRE wybrany został władca Brandenburgii z dynastii Wettynów, zagorzały przeciwnik Ksawerego I i całego rodu Kapetyngów – była to wspaniała wieść dla Karolingów, od dawna skonfliktowanych z władcami Francji i Hiszpanii

    [​IMG]

    Zaledwie miesiąc później umiera bezpotomnie ostatni z Kapetyngów Hiszpańskich – Tomasz I. Kortezy – nie chcąc uznać roszczeń jego francuskiego kuzyna, wybierają na króla Ludwika Sandovala, jednego z najpotężniejszych magnatów ery kapetyńskiej. Wybucha wojna o sukcesję hiszpańską – w obronie wolności ludu hiszpańskiego stają cesarz i państwa Rzeszy, mając naprzeciw siebie Francję i księstwo Hainaut, popierające roszczenia Ksawerego I do tronu Hiszpanii.

    [​IMG]

    Cesarz i jego stronnicy przy pomocy wojsk hiszpańskich odnieśli zwycięstwo nad Francją – umocniło to pozycję Wettyna, który podjął próbę reform HRE​

    „Nie tylko Karolingowie stali w opozycji do Kapetyngów – Święte Cesarstwo Rzymskie, zepchnięte do roli mało znaczącego tworu politycznego, buforu pomiędzy silną Francją, a Wschodem, kontrolowanym przez królów z dynastii Stenkila, również czekało na swoją szansę. Taka okazja nadarzyła się, gdy zmarł bezpotomnie wiekowy władca Hiszpanii, Tomasz I. Nie wskazał on dziedzica, więc możni hiszpańscy wybrali króla spośród siebie. Arcybiskup Toledo włożył więc na skronie Ludwika Sandovala koronę, czyniąc go Ludwikiem I, pierwszym od 400 lat władcą, nie wywodzącym się od potomków Hugo Kapeta. Wywołało to gwałtowny sprzeciw Paryża – król Ksawery I wysunął roszczenia do madryckiego tronu. Sprawy półwyspu Iberyjskiego zajęły go tak bardzo, iż przestał zwracać uwagę na wydarzenia w Świętym Cesarstwie Rzymskim. W wyniku braku pomocy Francji, koronę cesarską utracili władcy Frankfurtu (będący cesarzami od ponad 200 lat) – elektorzy wybrali swoim władcą ambitnego księcia Brandenburgii. Ten poparł Hiszpanów i Ludwika I, w sporze z królem Francji – co doprowadziło do wybuchu wojny. Konflikt ten wygrało stronnictwo hiszpańskie – Ludwik I zachował tron, zaś cesarz dostatecznie umocnił swoją pozycję – podjął próby reformy Rzeszy, które…”

    [​IMG]

    W 1624 roku cesarz Piotr II umiera. Kilka dni później dochodzi do przewrotu, w wyniku którego władzy zostaje pozbawiony Karloman, brat i następca Piotra, zaś cesarzem zostaje syn zmarłego Karolinga – Aleksander.

    WYGNANY BRAT

    Brat Benedykt otworzył księgę, niemal z nabożną czcią, dotknął jej stronic. Delikatność z jaką młody bibliotekarz obchodził się z księgami, zwłaszcza tymi, dotyczącymi Cesarstwa Karolińskiego, nie uszła uwadze opata. Starzec nie powiedział jednak nic, cierpliwie czekając aż młody mnich – przybyły do największego opactwa na terenie Skandynawii z dalekiego Tunisu – odnajdzie odpowiedni rozdział.
    - Uratowałem tę księgę z pożaru! – przemówił młodzieniec – Ponoć to jedyne świadectwo, jakie pozostawił po sobie książę Karloman.
    Starzec odwrócił wzrok. Na tyle szybko, by młodzieniec nie zdołał dostrzec łez, które zalśniły w jego oczach.
    - Niszczą jego dziedzictwo? – zapytał cicho, głosem łamiącym się od emocji.
    Młody mnich skinął głową.
    - Rozkaz cesarza Aleksandra – odpadł – Niszczy wszelkie źródła, według których zdobył władzę siłą.
    Opat zacisnął pięści.
    - Ale to prawda! – zakrzyknął – Tak właśnie było!
    Młodzieniec spojrzał na opata. W jego oczach ciekawość mieszała się ze strachem.
    - Siły wierne Karlomanowi rozbito. Wojska Aleksandra podstępem opanowały Rzym – przemówił opat, uspokoiwszy się nieco – Karlomana zmuszono do przywdziania mnisich szat i wygnano…
    Młodzieniec wbił pełne niedowierzania spojrzenie w opata. Czyżby ten starzec…?
    - Taka jest prawda – zakończył opat.
    Brat Benedykt wreszcie zdobył się na odwagę i zapytał cicho:
    - Czy wy, panie, jesteście…?
    Opat nie odpowiedział od razu. Wpatrywał się przez chwilę w młodzieńca.
    - Ja, bracie Benedykcie, jestem tylko starcem – odparł – Rozpamiętującym stare dzieje…
    I który nigdy nie wybaczy swemu bratankowi tego, co uczynił w roku Pańskim 1624…

    PS: Po dłuugiej przerwie (wynikającej z chronicznego braku czasu), wreszcie umieszczam kolejny odcinek. Miłej lektury!
     
  13. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    ODC XII – „Zguba szlachetnych panów”

    Aleksander I Nieustępliwy

    [​IMG]

    Cesarz Karoliński 1624 – 1647
    Cesarz Bizantyjski 1624 – 1647​

    Aleksander okazał się przeciwieństwem ojca – był człowiekiem uzdolnionym w tych dziedzinach, o których Piotr miał pojęcie nikłe, brakowało mu jednak charyzmy i wiedzy o prowadzeniu wojen.

    [​IMG]

    Swe rządy Aleksander rozpoczął od zdławienia buntu ostatnich zwolenników wygnanego Karlomana​

    „Niewielu tęskniło za księciem Karlomanem, którego nasz pan, cesarz Aleksander, wygnał i na niepamięć skazał. Był to człek ponury, często w gniew wpadający, a przy tym – w osądach swych kierujący się jedynie własną korzyścią. Ponadto, sprzeniewierzył się wierze naszej, obiecując, iż do rzymskiej powróci niewoli, gdy na tron go lud wierny wyniesie. Wielu zwiódł taką wymową: wprzódy poparli go panowie włoscy, wiarę papieską wyznający, którym nie w smak był Aleksander – zagorzały obrońca protestanckiej wiary i człek pamiętający o swym, francuskim przecie, dziedzictwie. I być może inni by poparli stryja naszego cesarza, gdyby nie klęska, jaką zadano włoskim notablom pod Neapolem: gdy tylko Aleksander siłę swą pokazał, prześcigali się wszyscy w pokłonach, o Karlomanie zaś, zapomniano – niby o śnie złym, który niegdyś człeka mamił…”

    [​IMG]

    Cesarz osłabił pozycję arystokracji, nie reagując na nasilającą się migrację mas chłopskich do miast​

    „Wielu historyków skłania się ku poglądowi, iż Aleksander był wizjonerem, który dążył do zniesienia ucisku – zwłaszcza w określeniu tym lubują się ojcowie ruchu zwanego powszechnie komunizmem, wskazując Karolinga jako przykład człowieka, który rozumiał potrzeby robotników i chłopów… Być może prawda jest bardziej prozaiczna – Aleksander był znudzony. Znudzony gierkami dworskimi, które rozgrywały się na rzymskim dworze, do szału doprowadzały go kłótnie o to, kto powinien siedzieć bliżej niego, ziewał, gdy wymieniano koneksje szlachetnych gości, nie interesowały go drzewa genealogiczne. Dla Aleksandra – prawdziwa wartość człowieka kryła się w jego charakterze i umiejętnościach, a nie pochodzeniu. Stąd jego walka ze stanem rozleniwionych i zdegenerowanych arystokratów…”

    [​IMG]

    Cesarz pojął za żonę Marię – córkę Wilhelma IV Yorka, zasiadającego na tronie Zjednoczonego Królestwa

    [​IMG]

    Maria powiła następcę tronu, a temu nadano imię Ludwik – na pamiątkę jego stryja, zarządcy Konstantynopola

    [​IMG]

    Część szlachty nie mogła się pogodzić z utratą przywilejów na rzecz mieszczan – ich niezadowolenie narastało, aż postanowili oni wzniecić otwarty bunt. Cesarz nie przejął się notablami – wysłał armię by zdusiła powstanie.

    [​IMG]

    Buntujących się notabli pobito – nigdy już arystokraci nie zdołali odbudować swojej pozycji po klęsce zadanej im pod Kerak

    [​IMG]

    Arystokraci nie byli w stanie przeciwstawić się cesarzowi, gdy zezwolił swoim urzędnikom na nobilitację (za odpowiednią opłatą) bogatszych mieszczan​

    „Często mówi się, upraszczając pojmowanie problemu, iż Aleksander wypowiedział wojnę arystokratom. Najbliżej prawdy owo stwierdzenie jest w trakcie tzn. wojny o przywileje, gdy znaczna część szlachty wypowiedziała posłuszeństwo cesarzowi (gdy ten nie zgodził się na nadanie arystokracji kolejnego przywileju) i zbrojnie stawiła opór cesarskiej armii w okolicach Kerak. Zbrojne wystąpienie przeciwko Aleksandrowi – którego przecież na tron wyniosła armia, a żołnierze darzyli uwielbieniem – okazało się najgorszym z rozwiązań, które szlachta mogła wybrać. Karne i bitne wojsko cesarza rozgromiło pospolite ruszenie gnuśnej szlachty i bardzo szybko bitwa zamieniła się w rzeź. Gdy już żołdacy utoczyli błękitnej krwi, cesarz wydał akt o nobilitacji, dzięki któremu wielu bogatych i wpływowych mieszczan bez trudu uzyskało szlachectwo, a sam stan stał się otwarty…”

    [​IMG]

    Imperator postanowił sprawić, iż jego imię przetrwa – ufundował uniwersytet na terenie prowincji Tyrolu Południowego, który powszechnie nazywano aleksandryjskim​

    „Aleksander wspierał również naukę i wielkich myślicieli… Jednak zdawał sobie sprawę, iż ludność francuska stanowi mniejszość w państwie – świadomie wydawał akty i zarządzenia, które sprawiały, iż ludy podległe Imperium, ulegały powolnej frankizacji. Wielu wychwala posunięcie cesarza, które w histografii karolińskiej nazywa się „edyktem tyrolskim” – ów dokument nadawał przywileje edukacyjne i tworzył nowy uniwersytet na terenie północnej prowincji Cesarstwa – zwanej Tyrolem Południowym. Aleksander zapisał się w pamięci potomnych, do dziś uniwersytet nosi jego imię, jednak w tamtym czasie był on symbolem dominacji francuskiej kultury nad włoską – ta pierwsza bowiem (również dzięki cesarzowi) rozprzestrzeniała się na terenie północnych prowincji Cesarstwa tak bardzo, iż zaczęła wypierać kulturę włoską…”

    [​IMG]

    Cesarz umarł w 1647 roku, a na tron wstąpił jego syn, panujący odtąd jako Ludwik VI​
     
  14. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Kubacki99 - trochę mało po takim okresie oczekiwania. Ale nadrobię to w najbliższych dniach - chcę dokończyć tę rozgrywkę by móc rozpocząć nowy projekt.

    ODC XIII – „Nowe plany cesarskie”

    Ludwik VI Karoling

    [​IMG]

    Cesarz Karoliński 1647 –1660
    Cesarz Bizancjum 1647 – 1660​

    Ludwik wdał się bardziej w swego dziada niż ojca – lubował się w taktyce i zagadnieniach wojskowych, w pogardzie mając dyplomację i administrację, w których tak bardzo rozmiłowany był jego ojciec.

    [​IMG]

    Ludwik przyjął inną linię polityki niż jego przodkowie – zainteresował się sprawami Rzeszy. Ożenił się z Karoliną Amalią, córką Wielkiego Księcia Badenii, Ferdynanda Maksymiliana II​

    „Niektórzy przypisują poczynaniom matrymonialnym Ludwika VI swego rodzaju obycie polityczne czy może wręcz wizjonerstwo: wszak poślubił córkę człowieka, który ojcem będzie dla wielkiego Ferdynanda Maksymiliana III, który zjednoczy państwa podległe Rzeszy, a którego syn – Bernard – wydrze koronę cesarską Fryderykowi Skandynawskiemu i rozwiąże Święte Cesarstwo by nigdy już panowie niemieccy nie stali się w podobnie hańbiący sposób zależni od obcego cesarza. Prawda jest jednak prostsza – Karolina Amalia była najpiękniejszą kobietą swoich czasów, Ludwik zwyczajnie stracił dla niej głowę. Ambitna córka jednego z wielu władców Rzeszy – posiadająca wielu adoratorów – wybrała najbardziej znaczącego, posiadającego największe bogactwo, rozległe włości, a także najbardziej znaczący tytuł ze wszystkich władców Europy. Wielka polityka władców Badenii nie miała więc nic wspólnego z wyborem Ludwika VI…”

    [​IMG]

    Za rządów Ludwika rozpoczęto również karolińską kolonizację Indonezji

    [​IMG]

    W 1653 roku powstała Cesarska Kompania Wschodnioindyjska – pierwsza tego typu kompania na świecie​

    „Ludwik uwielbiał podróżować. Tygodniami przemierzał swoje włości, doglądając najdalszych prowincji swego Imperium. Często odwiedzał również państwa ościenne – bywał więc i w dalekiej Ottawie, również na dworze króla malijskiego. Wiedział więc doskonale, iż nie ma sensu mierzenie się z mocarstwami Europy, które rzuciły się na ziemie Afryki i obu Ameryk. Zaczął więc szukać nowej ziemi, którą mógłby wydrzeć tubylcom – zwiększając przy tym swój prestiż, a także bogactwo i potęgę swojego Imperium. Jego wybór padł na ziemię, którą jego poddani zwali Indiami Wschodnimi – żadne z państw Europy nie zainteresowało się jeszcze tym regionem, więc Ludwik miał wolną rękę przy zdobywaniu nowych kolonii. Miała mu w tym pomóc założona dzięki jego ofiarności, Cesarska Kompania Wschodnioindyjska…”

    [​IMG]

    Ludwik VI działał intensywnie na rzecz integracji obu swoich koron – udało mu się przeforsować akt o zjednoczeniu w 1660 roku, na tydzień przed śmiercią. Jego następcą został najstarszy syn – Ludwik, będący odtąd Ludwikiem VII

    PRZECIWNICY INTEGRACJI

    Przedstawiciele frakcji sceptycznie nastawionej do planów cesarza Ludwika VI zebrali się w pałacu rodziny Kommenów w Konstantynopolu – cud architektury bizantyjskiego renesansu znajdował się w dość sporej odległości od pałacu cesarskiego, otaczały go wojska wierne rodzinie starego Justyna, nie było więc bezpieczniejszego miejsca w stolicy Bizancjum na spiskowanie. A właśnie w takim celu zebrał się w pałacu gros greckiego możnowładztwa.
    - Zebraliśmy się tutaj – przemówił do zebranych na dziedzińcu posiadłości mężczyzn Justyn Kommen – Ponieważ dobro naszej ojczyzny leży nam na sercu.
    Starzec upajał się własnymi słowami. Wiedział, że nie może pozwolić by bizantyjscy notable podzielili los swoich odpowiedników z władztwa rzymskich władców. Doskonale zdawał sobie sprawę, iż jutrzejsze głosowanie nad aktem zjednoczeniowym jest kluczowe dla dalszych losów Wielkiego Bizancjum.
    I to on zamierzał powstrzymać to szaleństwo!
    - Musimy odrzucić akt o zjednoczen… - starzec nie zdołał dokończyć zdania.
    Na dziedziniec wpadli żołnierze – Kommen zdołał zauważyć żołdaków w mundurach osobistej gwardii regenta, Gwardii Wareskiej, a nawet przeklętych Rzymian. Oddział otoczył wszystkich spiskowców, na gromki rozkaz oficerów dobyli broni. Spośród całej zgrai wyłonił się jeden człowiek, ubrany w mundur szeregowego żołnierza rzymskiej armii. Dopiero, kiedy odsłonił twarz, Grecy poznali w nim Ludwika VI.
    - Oddajcie hołd swemu cesarzowi – przemówił – A uratujecie życie!
    Ponad połowa spiskowców padła na kolana. Pozostali wbili pełne nienawiści spojrzenia w stojącego przed nimi władcę. Jeden z nich splunął.
    - Nie pokłonię się przed tyranem! – warknął.
    Cesarz skinął na jednego z żołnierzy, stojącego za odważnym Grekiem. Ogromny żołdak złapał drobnego arystokratę, siłą zmusił go do uklęknięcia.
    - Zostajesz oskarżony o zdradę stanu i obrazę cesarskiego majestatu – rzekł Ludwik, odbierając jednemu ze swoich oficerów miecz – Za te przewiny grozi kara śmierci…
    Podszedł do spiskowca, obrócił się jednak do Kommena.
    - Możecie mi się pokłonić i poprzeć akt o zjednoczeniu – rzekł Ludwik VI – Wtedy czekają was zaszczyty i bogactwo.
    Ci, którzy od razu padli przed swoim cesarzem na kolana, odetchnęli z ulgą. Ludwik przemawiał dalej:
    - Możecie też odpowiedzieć za zdradę i skończyć jak on! – zanim jeszcze padło ostatnie słowo, cesarz wbił z rozmachem ostrze w pierś spiskowca, który nazwał go tyranem.
    Wraz ze spiskiem Kommena umierało niezależne Bizancjum…
     
  15. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Kubacki99 - może jeszcze się rozpadnie :)
    Winicjusz - mapa nie tylko Cesarstwa, ale też całego świata pojawi się po opisie rządów Ludwika VIII, a więc za (licząc ten dzisiejszy) dwa odcinki.
    Maciej-Kamil - dziękuję. Jak słusznie wskazał ers - wciąż jest szansa na jakiś większy bunt.
    LL - pogramy, zobaczymy :)

    ODC XIV – „Podboje w Indiach Wschodnich”

    Ludwik VII Szalony

    [​IMG]

    Cesarz Karoliński 1660 – 1676​

    Ludwik okazał się świetnym administratorem i wojskowym – niejednokrotnie nie miał jednak cierpliwości do dworskich intryg czy brakowało mu ogłady, co negatywnie odbijało się na jego zdolnościach dyplomatycznych.

    [​IMG]

    Ludwik rozpoczął podbój Indii Wschodnich od ataku na państwo Mataran​

    „Ludwik pragnął by jego Cesarstwo dołączyło do grona potęg kolonialnych. Z niepokojem przyglądał się starciom w obu Amerykach, bacznie obserwował działania Mali i innych – mniej znaczących – państw w Afryce. Zdawał sobie doskonale sprawę, iż jego państwo ma małe szanse na to, by prześcignąć państwa, które od końca XV wieku niestrudzenie kolonizowały Nowy Świat. Jednak wraz z rozwojem kolonii cesarskich na Madagaskarze, a także założeniem pierwszego miasta w Indiach Wschodnich, przed cesarzem otworzył się nowy kierunek ekspansji – mógł zyskać kolonie, nie konkurując z innymi potęgami europejskimi – mając za przeciwników jedynie państewka rdzennej ludności kolonizowanego regionu. Dzięki wsparciu założonej przez jego ojca Cesarskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, Ludwik mógł rozpocząć długotrwały podbój regionu, który miał zostać zapamiętany jako karolińska perła w koronie – Indii Wschodnich…”

    [​IMG]

    Za czasów Ludwika zaniechano sporów na tle religijnym w Cesarstwie​

    „Czas panowania Ludwika był okresem pełnym zamętu – podnosili głowę Grecy i narody ciemiężone przez dawne Bizancjum, usiłując wybić się na niepodległość… Jednak same Cesarstwo było stabilne – powolny proces ujednolicania się korony karolińskiej pod względem religijnym był niemal zakończony. Francuscy możni ochoczo przyjęli protestantyzm, podobnie uczyniły ludy Afryki, cesarscy koloniści zanieśli zaś nową wiarę Indiom Wschodnim i pozostałym ziemiom, będącym posiadłościami zamorskimi Cesarstwa. Jedynie panowie włoscy trwali osamotnieni w lojalności względem wiary rzymskiej, lecz i oni – pokonani przez poprzednich cesarzy – zaczęli odwracać się od Papieża, przedkładając osobistą wygodę nad lojalność, którą wpoili im przodkowie…”

    [​IMG]

    Choroba dopadła naszego cesarza, gdy prowadził swych żołnierzy do boju o Indie Wschodnie

    KUZYN CESARSKI

    Piotr nie przepadał za Indiami Wschodnimi. Wydawały mu się obce, czuł się nieswojo wśród tego, jakże odmiennego od domu, krajobrazu. Nie wiedział, jak powinien odnosić się do rdzennej ludności tego regionu. Ponadto, niezbyt dobrze zniósł długą podróż do terenów, które kontrolowało Cesarstwo.
    Ale najbardziej nie odpowiadało mu miano, które nadano wszystkim żołnierzom Karolingów – najeźdźcy.
    Jedynym miejscem, które chociaż w części przypominało mu odległą Ojczyznę, był obóz, rozbity przez żołnierzy Ludwika. Cesarski kuzyn skierował swoje kroki do namiotu Aleksandra, królewskiego brata, któremu powierzono pieczę nad obozem, a także dowodzenie cesarską gwardią. W teorii, żołnierzom przewodził sam monarcha, jednak to Aleksander i Piotr prowadzili siły wierne Karolingom do boju.
    - Stryju! – Piotr wszedł do namiotu, który należał do Aleksandra – Wzywałeś mnie?
    Kiedy tylko znalazł się w środku, zorientował się, iż stało się coś strasznego. Aleksander – zwykle opanowany i nie obnoszący się ze swoimi uczuciami – nerwowo przemierzał namiot.
    - Jesteś wreszcie! – zawołał opryskliwie na widok krewniaka.
    Piotr nie skomentował tego, niezbyt miłego, powitania. Jedynie skinął głową, czekając na wyjaśnienia.
    - Od czego zacząć? – rzekł, bardziej do siebie niż krewniaka, Aleksander.
    Piotr westchnął.
    - Od początku – mruknął.
    Aleksander skinął głową. Przestał przemierzać namiot i wbił spojrzenie czarnych oczu w Piotra.
    - Wiesz, dlaczego nam powierzono dowodzenie? – zapytał stryj, badawczo przyglądając się Piotrowi.
    - Cóż… Jesteśmy utalentowanymi oficerami… - zasugerował młodzieniec bez przekonania.
    Któż może wiedzieć, co przyszło do głowy cesarzowi?
    Aleksander zaśmiał się nerwowo, słysząc odpowiedź krewnego. Kiedy się uspokoił, rzekł:
    - Ludwik chciał osobiście prowadzić żołnierzy – przelotny uśmieszek zagościł na chwilę na ustach cesarskiego brata – Ale… Kiedy tu przybyliśmy, poważnie zachorował.
    Piotr nie krył swojego zaskoczenia. Chciał coś powiedzieć, lecz uniesiona dłoń stryja go uciszyła.
    - Nikt nie może się o tym dowiedzieć – rzekł dobitnie Aleksander – Poza naszą dwójką.
    Kto bowiem pójdzie do boju za obłąkanym cesarzem?

    [​IMG]

    Pierwszy etap podboju Indii Wschodnich zakończył się w kilka lat po objęciu tronu przez Ludwika

    [​IMG]

    W niecały rok po powrocie cesarza do stolicy narodził się jego syn i dziedzic, również nazwany Ludwikiem

    [​IMG]

    Niektórzy Grecy nie mogli się pogodzić z unią obu Cesarstw – w rejonie dawnego serca Bizancjum i na obrzeżach karolińskiego Imperium wybuchały sporadyczne bunty

    [​IMG]

    Bunty szybko tłumiła doskonale wyszkolona cesarska armia​

    „Armia cesarska zmagać musiała się z regularnymi wystąpieniami ludności dawnego Bizancjum – czy to Greków, sprzeciwiających się integracji obu Cesarstw, czy narodów dotąd Grekom podległych, które w Ludwiku widziały jedynie kolejnego oprawcę. Jednak pokonanie przez ojca obecnego cesarza opozycji wśród greckich możnych, skutecznie osłabiło buntowników. Powstania, które wybuchały, były sporadyczne, zaś jego przywódcy nie byli w stanie się porozumieć w sprawach podstawowych i zjednoczyć pod jednym sztandarem. Armia karolińska miała więc naprzeciw siebie jedynie kilku watażków, operujących podobnymi hasłami. Podobne powstania były tłumione szybko i sprawnie – sprawiały one kłopot żołdakom Ludwika jedynie na dalekiej Syberii czy przy granicy z Chanatem Czagatajskim…”

    [​IMG]

    Schorowany cesarz zmarł w 1676 roku. Na tron wstąpił jego syn – Ludwik, ósmy cesarz karoliński tego imienia​
     
  16. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Po bardzo długiej przerwie, wróciłem do pisania AARa. Zgodnie z tym, co pisałem wcześniej - po tym odcinku zaprezentuję mapę Imperium i świata.

    Ludwik VIII Karoling

    [​IMG]

    Cesarz Karoliński 1676 – 1701​

    Ludwik był utalentowanym dyplomatą, przewyższał wielu ze swoich generałów, nie były jednak jego mocną stroną zagadnienia z dziedziny administracji. Wciąż nie posiadał potomka, dlatego też jego pierwszą decyzją było poślubienie swojej kuzynki z badeńskiej linii Karolingów – Karoliny.

    [​IMG]

    Więź pomiędzy cesarską rodziną, a boczną gałęzią w Badenii wciąż była mocna!​

    „Kiedy tylko do władzy w Badenii doszła boczna linia Karolingów, ich krewniacy władający w Rzymie starali się ich wspierać – najpierw w ich staraniach o uzyskanie lepszej pozycji w Rzeszy, później, gdy ta przestała istnieć – Królestwo Badenii okazało się świetnym sojusznikiem przeciwko Imperium Skandynawii. Cesarz Ludwik starał się sformułować koalicję wymierzoną we Fryderyka I z dynastii Stenkila. W tym celu związał się jeszcze mocniej z domami panującymi w Badenii oraz królestwie węgierskim…”

    [​IMG]

    Deklaracja wodza plemiennego państewka Oyo wywołała salwy śmiechu wśród cesarskich dygnitarzy

    CESARSKI DYPLOMATA

    Henryk di Scala, jeden ze zdolniejszych dyplomatów Cesarstwa, wieloletni ambasador Ludwika VIII w krajach Afryki, – m.in. królestwie Mali czy Imperium Nubii – kroczył przy boku cesarskiego brata – Aleksandra – korytarzami cesarskiego pałacu w Tunisie.
    - Miejmy nadzieję, że twoje informacje są ważne – odezwał się Aleksander – Ludwik nie lubi, gdy przerywa mu się jego odpoczynek.
    Henryk nie skomentował uwagi księcia krwi. Tunis – niegdyś siedziba cesarska, stracił na znaczeniu. Monarchowie przebywali częściej w Rzymie, jednak wciąż powracali do dawnej stolicy – by wypocząć. Czasem jednak do Tunisu wzywały ich sprawy afrykańskiej części Imperium.
    - To sprawa ważna dla kolonizatorów, mój panie – odpowiedział w końcu dyplomata.
    Cesarski brat skinął głową. Mężczyźni minęli dwóch gwardzistów, broniących dostępu do komnaty tronowej. Żołnierze wyprężyli się na widok członka rodziny cesarskiej i generała Armii Kolonialnej, bez słowa wpuszczając Aleksandra i jego towarzysza do pomieszczenia, w którym przebywał cesarz.
    - Bracie! – Aleksander wkroczył do pomieszczenia, zwracając na siebie uwagę Ludwika.
    Cesarz zasiadał na swoim tronie, po jego lewej i prawej stronie zebrali się zaś poddani, liczący na audiencję. Ludwik wydawał się wybitnie znudzony, nagłe pojawienie się brata wyraźnie go ożywiło.
    - Z czym do mnie przychodzisz, Aleksandrze? – zapytał, ignorując przemawiającego do niego szambelana.
    Aleksander skinął jedynie na Henryka. Ten skłonił się przed cesarzem i - na znak Ludwika – przemówił:
    - Doszło do starć pomiędzy kolonizatorami, a plemieniem Oyo, Wasza Wysokość – gdy cesarz nie zareagował, dyplomata mówił dalej – Wódz plemienia ostrzegł, iż jego wojska zaatakują, jeśli…
    Dyplomacie przerwał wybuch śmiechu. Do cesarza dołączyli ludzie, zebrani w komnacie. Najgłośniej śmiał się Aleksander. Gdy wrzawa ucichła, cesarski brat wystąpił przed oblicze Ludwika.
    - Bracie, pozwól, że zajmę się tym problemem!
    Ludwik – mimo protestów Henryka – skinął przyzwalająco głową.
    Lekceważąc przeciwników, popełniasz błąd, wielki cesarzu… W końcu któryś z nich zniszczy twoje Imperium…

    [​IMG]

    W wyniku konfliktu z Jerzym III, wojska karolińskie nie wspomogły synów Albionu w ich podboju Indii​

    „Przez wiele pokoleń, królowie zjednoczonego Albionu i cesarze odrodzonego Imperium Karolingów stawali ramię w ramię przeciwko heretykom i innowiercom, zjednoczeni pod sztandarem Prawdziwej Wiary. Wieloletni sojusz został zerwany dopiero za czasów Ludwika VIII i Jerzego III Yorka. Co stało się przyczyną upadku najtrwalszego sojuszu Europy? Źródła milczą na ten temat, możemy więc jedynie snuć domysły. Czy chodziło o obustronne animozje czy raczej zerwanie układu miało charakter polityczny – wiemy przecież dobrze, iż Ludwik VIII drastycznie zmienił kierunek polityki swego Imperium. Przetasowania sojuszy, zwroty, który dokonał – wyeliminowały również sojusz z Albionem, który cesarz uważał za przeżytek. Wielu dowodzi również, iż kością niezgody była brytyjska wyprawa na Indie… Wiadomym nam jest natomiast, iż sojusz odnowili synowie Jerzego i Ludwika – Alfred IV i Karloman I”

    [​IMG]

    Cesarz osobiście dowodził swymi wojskami w trakcie jednego z ostatnich wystąpień Greków przeciw jego władzy

    [​IMG]

    Cesarz kontynuował również kierunek ekspansji dawnego Bizancjum​

    „Spadek, jaki cesarze otrzymali po dawnym Bizancjum, wciąż raczej zawadzał niż przynosił korzyści. Imperium stało się potężne – to prawda – mogło konkurować z takimi potęgami jak Skandynawia… Niemniej, zapłaciło za to cenę braku stabilności wewnętrznej. Nie było cesarza, w czasach po integracji obu cesarstw, który nie musiał mierzyć się z wystąpieniem greckim. Ludwik VIII jako pierwszy zdołał złamać ducha walki Greków – licznymi przywilejami i ulgami osłabił ich chęć wystąpienia przeciwko jego osobie, a tych, którzy nie dali się przekonać, pokonał i wybił pod Mistrą. Mógł wreszcie zająć się sprawami rubieży swojego Imperium, a także rozszerzać jego granice – zakładając kolonie tam, gdzie Bizancjum nie zdołało tego uczynić. Kolonizatorzy Karolingów dotarli nawet do ziem Chanatu Czagatajskiego…”

    [​IMG]

    W 1680 roku narodził się następca tronu. Nadano mu imię po wygnanym przez Aleksandra I pretendencie – Karlomanie

    [​IMG]

    Wystarczy chcieć!

    [​IMG]

    Cesarz otaczał się ludźmi uzdolnionymi – bez względu na ich stan społeczny

    [​IMG]

    By wesprzeć ideę wolnego handlu, Ludwik wydał ustawę o monopolach​

    „Ludwik opierał swoją władzę na tak zwanym stanie trzecim, a szczególnie na bogatych kupcach. Wydał wiele ustaw, które promowały idee wolnego handlu, m.in. ustawę o monopolach, potępiającą owe oraz państwowe ograniczenie handlu. Ludwik otaczał się również wybitnymi przedstawicielami wspomnianego stanu – dla Ludwika nie liczyło się pochodzenie, nad błękitną krew przedkładał efektywność i umiejętności. Podobną politykę kontynuowali jego potomkowie – mimo niepokojów wewnętrznych, w Imperium nastąpił czas rozkwitu gospodarczego…”

    [​IMG]

    U schyłku swego życia, cesarz zainteresował się sprawami Afryki – zyskał sojusznika przeciwko Mali i Nubii

    [​IMG]

    W 1701 roku umiera cesarz Ludwik. Tron obejmuje Karloman, znany odtąd jako Karloman I. ​
     
  17. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Oto i opis świata, tak bardzo oczekiwany przez Czytelników :)

    [​IMG]

    Włości cesarza Karlomana I Anno Domini 1701

    [​IMG]

    Świat tegoż samego Roku Pańskiego​

    Krótki opis:

    Płw. Iberyjski

    Tutaj rządzi i dzieli cesarstwo hiszpańskie pod przewodnictwem króla Jakuba III Sandovala, często wojuje on ze swoim odwiecznym wrogiem - Ludwikiem XVI Kapetem. Ten drugi organizuje co jakiś czas wyprawy na Barcelonę, jednak jeszcze ani razu jej nie zdobył.

    Płw. Apeniński

    Tutaj panuje niepodzielnie cesarz Karloman I.

    Zachodnia część Europy:

    Królewstwo Francuskie wydaje się być najpotężniejszym graczem regionu. Jest jednak osłabione po odniesionych ostatnimi czasy porażkach - utraciło posiadłości niderlandzkie na rzecz Wielkiej Brytanii. Wojska Ludwika XVI nie zdołały również opanować katalońskich włości Sandovala.

    Środkowa część Europy:

    Najpotężniejsi gracze regionu to Imperium Skandynawskie Fryderyka II, (osłabione po porażce w wojnie o Bremę i Oldenburg z Wielkim Księstwem Bandenii Ludwika II Wilhelma z dynastii Karolingów) królestwo węgierskie Władysława VI von Langsfelda oraz Cesarstwo Karolińskie.

    Wschodnia część Europy:

    We względnym pokoju żyją we sobą Cesarstwo oraz Imperium Skandynawii. Od kilku lat waleczny bojar Ivan Szujski pustoszy wschodnie ziemie Snadynawii, mając nadzieję na utworzenie własnego państwa.

    Wyspy Brytyjskie i Skandynawia:

    W Skandynawii nuda. Z ciekawostek: od królestwa Alfreda IV Yorka po udanym powstaniu oddzieliła się Irlandia.

    Egipt:

    Na razie spokojnie - podzielony pomiędzy Karolingów i germańskie królestwo Nubii, pozostałość po podbojach dynastii salickiej w regionie. Królowie z dynastii von Adwa całkiem nieźle sobie radzą od czasu pokonania sunnickiego Beninu.

    Afryka:

    Podzielona pomiędzy Karolingów, Nubię, a pozostające ze sobą w unii personalnej cesarstwo Mali-Segou.

    Indie:

    Wciąż podzielone, nowością są wpływy europejskie: dwie prowincje brytyjskie i jedna francuska.

    Ameryka północna:

    Duże wpływy hiszpańskie, brytyjskie i francuskie. Ciekawostką jest prowadzona na północy kolonizacja węgierska. Węgrzy posiadają również bazę na Grenlandii.

    Ameryka południowa:

    Ogromne wpływy hiszpańskie, daleko w tyle Francja. I tutaj Węgrzy dokazują. (Węgierski Kanał Panamski? Tylko w EU III ;)) Ciekawostką jest kolonizacja... malijska!

    Chiny:

    Państwo Mingów, Mandżuria, Korea, Ordy i długo, długo nic.

    Tak przedstawia się obecnie sytuacja na świecie. Gdybyście mieli jakieś pytania, chęć na odcinek specjalny, komentarze, uwagi - piszcie!
     
  18. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    ODCINEK SPECJALNY – IMPERIUM SKANDYNAWSKIE

    Cesarstwo Skandynawskie

    [​IMG]

    HISTORIA I OKOLICZNOŚCI POWSTANIA:
    Kraje Skandynawii zostały zjednoczone pod berłem władców ze szwedzkiej dynastii wywodzącej się od Stenkila, historia Cesarstwa jest zatem nierozerwalnie związana z historią państwa potomków Erika II Zwycięskiego. Karty szwedzkiej historii wypełnione są raczej okresami pokoju, przemyślanymi działaniami dyplomatów, rozsądną polityką dynastyczną kolejnych władców, a ciężko uświadczyć w zamierzchłych dziejach państwa skandynawskiego okresów długotrwałych wojen, niepokojów wewnętrznych czy trwałych upadków, dotkliwych porażek, zamachów, spisków i zdrad. Pierwszym z ważniejszych wydarzeń w dziejach Szwecji była tzn. „Wojna dwóch Eryków” – w jej wyniku pokonano ostatniego pogańskiego jarla, a król Eryk II z dynastii Stenkila umocnił swoją władzę, a także chrześcijaństwo na terenach swego władztwa. Jego synowie (Erik III oraz Stenkil II) przyporządkowali sobie ostatnich niezależnych władyków w Skandynawii, drugi z wymienionych przejściowo zdołał opanować Pomorze. Okazja dla znacznego wzmocnienia władzy szwedzkich monarchów w Skandynawii nastąpiło dopiero, gdy norweski król Harald Srogi poległ w bitwie pod Stamford Bridge. Jego śmierć pogrążyła Norwegię w trwającym blisko dwadzieścia lat chaosie, który zakończyła dopiero bitwa pod Agder i koronacja małoletniego wnuka poprzedniego króla – Haralda IV. Sytuację wykorzystał Olaf I, (syn Erika III i kolejny władca Szwecji) mąż norweskiej księżniczki, Małgorzaty. Wyprawił się on na sąsiednie królestwo, pokonał wojska małoletniego króla w II bitwie pod Agder i wywalczył tron dla swojej małżonki. Ich syn – Stenkil III – po stłumieniu buntu norweskich możnych, koronował się na króla Szwecji i Norwegii. Utracił jednak swoje pomorskie włości na rzecz króla polskiego – Mieszka III Mądrego. Stenkil zajął się więc sprawami Skandynawii – wyprawiał się wielokrotnie na pogańskich Finów, przyporządkowując sobie niektóre ze słabszych plemion. Król – zwany Odważnym – jak żył, tak umarł – poległ w bitwie z Finami pod Karelią. Jego syn – Eryk IV Spokojny – dbał o rozwój swej domeny, starał się również wzmocnić władzę nad norweskimi ziemiami, rozwijał swoje władztwo, znacząco zwiększając wpływy do królewskiego skarbca. Potomkowie Eryka, (Olaf II, Eryk V, Krzysztof I) rozsądnie gospodarowali zgromadzonymi przez niego zasobami, znacząco zwiększając potęgę gospodarczą Szwecji. Dwaj ostatni wprowadzili również reformy administracyjne, Krzysztof skodyfikował również prawo szwedzkie. Po nich tron objął Sven I Awanturnik, za którego rządów przez ponad piętnaście lat trwał spór szwedzko-polski o Pomorze, zakończony ugodą w Lubuszu, która przyznawała władzę na spornym terenie Piastom. (wojska Svena poniosły porażkę w bitwach pod Gdańskiem i Gnieznem) Kosztowny spór znacząco uszczuplił zawartość królewskiego skarbca – Krzysztof II borykać musiał się z wieloletnimi problemami finansowymi. Dopiero jego synowie – Sven II, Inge I oraz Olaf III – zdołali opanować trudną sytuację Szwecji i zażegnać spór z Piastami poprzez małżeństwo Olafa III z córką Mieszka V – Anną. Potomek Anny oraz Olafa – Inge II Wojowniczy – opanował Skanię, pokonując króla duńskiego – Waldemara. Plemiona fińskie musiały uznać zwierzchność szwedzkiego monarchy, po porażce fińskich wodzów pod Karelią. Sven III Święty po pokonaniu ostatnich wodzów fińskich, z błogosławieństwem papieża Paschalisa IV, koronował się na króla Finlandii. Po jego śmierci doszło do jednej z najkrwawszych wojen domowych w średniowiecznej Europie – o władzę walczyli Hakon I Okrutny oraz Sigurd I Hojny – dwaj synowie poprzedniego władcy, z których jeden opanował Finlandię, drugi zaś Szwecję. Norwescy możni wykorzystali okazję i koronowali jednego spośród siebie na króla – znany był on odtąd jako Sigurd Uzurpator. Bratobójcza walka toczyła się tak długo, iż dwaj bracia nie dożyli jej końca. Walkę kontynuowali ich synowie. (Hakon II, Sigurd II, a po ich śmierci Sven IV i Eryk VI) Jej zakończenie nastąpiło dopiero, gdy w bitwie pod Sztokholmem poległ Eryk VI, zaś Sven IV dostał się do niewoli. Następczyni poległego króla – Małgorzata I – zjednoczyła Finlandię i Szwecję, a także rozpoczęła walkę o odzyskanie Norwegii. (Sven IV został z jej polecenia zamordowany) Norwegię odzyskał jednak dopiero jej syn – Sven V Wyczekiwany – który ożenił się z najmłodszą córką Sigurda Uzurpatora, nazywaną Królową Norwegów. Władztwo Stenkilów rozwijało się w latach następnych za panowania króla Hakona III Bogatego, a także jego syna – Inge III Budowniczego. Królowie z dynastii Stenkila – Eryk VII i jego brat Sigurd III – brali udział w I Krucjacie, nie osiągnęli oni jednak wielkich sukcesów. (Eryk VII poległ w bitwie pod Jaffą) Syn Sigurda III – Sverker I – podjął pewne kroki by opanować królestwo Danii. Podpisał on z królem Danii – Waldemarem IV – układ o przeżycie. Waldemar nie miał jednak szczęścia – poległ w bitwie z wojskami zbuntowanego władcy Szlezwiku, nie pozostawiwszy męskiego potomka. Sverker wkroczył triumfalnie do Nyborga i koronował się na króla Danii. Dwukrotnie również wyprawiał się na zbuntowanego księcia Szlezwiku, jednak bez powodzenia. Dopiero syn Sverkera, Hakon IV Zdobywca – przyporządkował sobie Szlezwik, w zwycięskim pochodzie zajął również Meklemburgię, Brandenburgię oraz Pomorze (w walce z szwedzkim monarchą poległ Zbigniew II – król Polski i Czech) Syn Hakona – Knut I Polak – skorzystał na niepokojach w państwie polsko-czeskim, pojął za żonę Annę II – córkę poległego Zbigniewa. Kolejni władcy (Eryk VIII, Hakon V, Sverker II, Krzysztof III) podporządkowywali sobie nowe ziemie, rozwijając państwo szwedzkie, każdy z nich borykał się z rebeliami Henryka – księcia polskiego, starającego się odzyskać utraconą ojcowiznę. Ostatecznie Henryk został pokonany i wygnany. (Jego potomkowie żyją do dziś w Wielkim Księstwie Badenii, nie podnoszą jednak swoich roszczeń, z obawy przed potęgą skandynawskich cesarzy) Pierwszym cesarzem Skandynawii obwołał się dopiero Botulf I – wnuk Eryka VIII. Licznymi przywilejami i nadaniami zjednał sobie również możnych Polski i Czech, a w serii wypraw zajął Inflanty i Litwę, pokonując wodzów pogańskich. Zwycięstwa Botulfa oznaczały złoty wiek dla nowopowstałego Cesarstwa – obejmował on czasy rządów jeszcze czwórki monarchów: Fryderyka I, Eryka IX, Knuta II oraz Hakona VI. Ostatnim ważnym wydarzeniem w dziejach dawnego Cesarstwa była tzn. wojna o Nowogród, w której Eryk X wywalczył schedę po swoim dziadku, Wasylu IV, księciu nowogródzkim. Eryk odniósł również porażkę w wojnie z Wielkim Księstwem Badenii – po podpisaniu pokoju w Sztokholmie, Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego zostało rozwiązane. Obecnie panującym władcą jest Fryderyk II.

    [​IMG]

    KULTURA I RELIGIA: Imperium Skandynawskie dość burzliwie przechodziło okres reformacji – ostatecznie cesarz Botulf odrzucił zwierzchnictwo papieża i stanął na czele Skandynawskiego Kościoła Narodowego. W ostatnich czasach władcy forsują politykę tolerancji religijnej, drzewiej bywało, iż prześladowano innowierców. (pogan, a gdy Skandynawia zdobyli Nowogród, starano się wykorzenić prawosławie – co zresztą się udało) Jeśli chodzi o kultury – dominują – poza szwedzką i innymi skandynawskimi – również pruska, polska czy mongolska.

    [​IMG]

    ARMIA I FLOTA: Armia Skandynawii składa się z około 220 000 zaprawionych w bojach, bitnych i świetnie wyszkolonych żołnierzy. Armia cesarza Fryderyka II stanowi jedną z najlepiej uzbrojonych i wyszkolonych w Europie – ustępować zdaje się jedynie armii karolińskiej (choć fakt ten nie został nigdy potwierdzony – obie armie nie stawały naprzeciw siebie) Flotylla cesarska również przedstawia się imponująco – 207 okrętów pod dowództwem admirała Axela Kingsplotta stanowi poważną siłę na morzu. Flota cesarska plasuje się w pierwszej czwórce najsilniejszych: wśród flotyll Albionu, Hiszpanii oraz Francji.

    BUNT IVANA SZUJSKIEGO: Wielkim marzeniem Fryderyka II, niemal obsesją, stało się posiadanie własnych kolonii. Skandynawia nigdy nie liczyła się w wyścigu państw kolonialnych. (nawet królestwo węgierskie czy Mali bardziej liczą się w tym wyścigu) Fryderyk, rozmiłowany w wikińskich sagach, morzu i własnej flocie, poprzysiągł sobie, iż zdobędzie swoją własną perłę w koronie. By sfinansować rozbudowę floty i działalność kolonizacyjną bądź ewentualną kampanię przeciwko Węgrom, władca nałożył horrendalnie wysokie podatki na nieskandynawskie części swojego Imperium. Najboleśniej ogromne podatki odczuły dawne ziemie ruskie – szczególnie okolice Nowogrodu, niegdyś wielkiego i bogatego miasta. Doprowadziło to do wielu wystąpień ludności, szczególnie chłopskiej. Sytuację wykorzystał jeden z dawnych rosyjskich możnych, Iwan Szujski. Obwołał się on Carem Wszechrusi, objął dowództwo nad armią zbuntowanych i poprowadził ich do walki, obiecując zerwanie skandynawskiego jarzma i ucisku. Powstańcy spotkali się z I Armią dowodzoną przez następcę skandynawskiego tronu – Knuta – pod Nowogrodem. Szujski okazał się geniuszem militarnym – Skandynawowie ponieśli druzgocącą klęskę, zaś królewicz Knut poległ, a I Armia uległa rozpadowi. Na chwilę obecną powstańcy kontrolują dawne ziemie ruskie, na czele z Nowogrodem, zaś Fryderyk i brat poległego Knuta – Gustaw – przysięgli krwawą zemstę za śmierć członka swojego rodu.

    [​IMG]

    Portret Iwana Szujskiego​

    Voila, odcinek o Skandynawii gotowy. Następny w kolejce o historii Niemiec. Jakieś inne pomysły? Komentarze, krytyka?
     
  19. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    WIELKIE KSIĘSTWO BADENII ORAZ HISTORIA NIEMIEC

    [​IMG]

    Herb dynastii badeńskiej, która władała Wielkim Księstwem przed Karolingami, przyjęty jako oficjalny herb państwa dla uhonorowania twórców potęgi Wielkiego Księstwa​

    HISTORIA DAWNIEJSZA: Historia zarówno Wielkiego Księstwa jak i Niemiec ściśle została związana z dziejami Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Z kolei ten organizm był niemal nierozerwalnie zespolony z dynastią salicką, której przedstawiciel – Henryk IV – zasiadał na tronie w 1066 roku, kiedy to rozpoczęła się historia, którą opowiadam. Wspomniany cesarz wdał się w spór z papiestwem, znany jako spór o inwestyturę. Ponadto, zmierzył się z buntem swoich włoskich wasali i własnego szwagra, księcia Sabaudii. W obu przypadkach, odniósł sukcesy – w pierwszym przypadku nietrwały, w drugim całkowity. Po śmierci swojej pierwszej żony, ożenił się z Matyldą Toskańską, a pokonanych włoskich możnych zastąpił swoimi, niemieckimi, stronnikami. Umocnił władzę cesarską, dzięki czemu jego syn – Henryk V – nie miał problemów z objęciem korony po ojcu. Cesarz nie rządził jednak długo, wkrótce zmarł, po trwającej jakiś czas chorobie. Jego nagły zgon omal nie spowodował wybuchu wojny domowej, ostatecznie poparcie Matyldy Toskańskiej przesądziło o koronowaniu na cesarza Konrada, drugiego syna Henryka IV, znanego odtąd jako Konrad III. Cesarz ten prowadził politykę odmienną od swego ojca – próbował zjednać sobie wasali i papieża. Nie odniósł sukcesu i po kilku latach panowania, został otruty. Cesarzem został najmłodszy syn Henryka IV i zarazem człowiek, który doprowadził do ugody z papiestwem – Otto IV Błogosławiony. Ponad dwudziestoletni czas jego panowania to czas gospodarczego rozkwitu całego cesarstwa, nawet pospólstwo nazywało cesarza Dobrym i Świętym. Zawarł konkordat z papieżem, kończący spór o inwestyturę, dbał również o rozwój stronnictwa cesarskiego – opierał swe rządy na możnych niemieckich, których Henryk IV obsadził we Włoszech, nawet rody Italii stały murem za cesarzem – najmłodszym synem Matyldy Toskańskiej. Dwaj synowie Ottona, z których każdy koronowany został na cesarza niemieckiego, (Otto V i Henryk VI) zostali zapamiętani głownie poprzez huczne bale i uczty, które wydawali. (nadano im przydomki: Gruby i Pijak) Dopiero syn Ottona V – Lotar III Wielki – odniósł wymierne sukcesy. Poprzez małżeństwo z Małgorzatą Flandryjską, uzyskał dla swego rodu potężne księstwo Flandrii-Holandii. Brał także udział w kampaniach przeciwko Saracenom z Hiszpanii, wspomagając chrześcijańskich władców. W trakcie jednej z takich wypraw, poległ, w bitwie pod Walencją. Następcą Lotara na tronie cesarskim został jego syn – Fryderyk I – zmagający się w buntami wasali: księcia czeskiego i własnego brata – Konrada, księcia Holandii i Flandrii. Fryderyka nazwano Krzywoustym, zdradziecko bowiem zabił on swego brata i niezwykle krwawo stłumił bunt Czechów. Obłożony został ekskomuniką przez papieża Aleksandra IV, poległ w bitwie pod Mediolanem, ze zbuntowanym kuzynem – księciem Spoleto, Lambertem IV. Śmierć cesarza i jego młodszego brata, rozpoczęła długotrwały okres wojen o tron cesarski. W trakcie wielu lat wakatu, po tron sięgali pomniejsi członkowie dynastii salickiej, a także możni, z dynastią nie mający wiele wspólnego. (kolejno: Fryderyk II, Marcin I, Ludwik IV, Henryk VII, Zygmunt I) Spór o tron rozstrzygnął dopiero wspomniany wcześniej książę Spoleto. Pokonał on zwolenników Zygmunta pod Magdeburgiem, nie zaproponował on jednak swojej kandydatury na tron cesarski: z powodu sędziwego wieku, na władcę zaproponował swojego najstarszego syna, Karola. Dziedzic Spoleto został koronowany na cesarza w 1240 roku, kończąc długotrwały okres chaosu wewnątrz Cesarstwa. Karol IV – zwany Prawodawcą – podjął próby reformy ustroju Cesarstwa, co napotkało na silny opór możnych. Jego postępowe reformy przyjęto dopiero 60 lat później, ale o tym za chwilę. Mimo swoich zdolności dyplomatycznych i administracyjnych, Karol nie był wybitnych strategiem, jego brak umiejętności taktycznych szczególnie dał o sobie znać w przegranej wojnie z królem Francji – w wyniku tej porażki, Karol stracił przejściowo księstwo Flandrii. Jego synowie (który obaj zasiadali na tronie cesarskim: Marcin II i Henryk VIII) starali się bezskutecznie odzyskać księstwo. Syn tego pierwszego i kolejny z cesarzy – Fryderyk II Afrykański – znany jest przede wszystkim ze swoich krucjat w Etiopii, osadzona przez niego w Nubii dynastia von Adwa (wywodząca się od naturalnego syna Fryderyka) panuje tam do dziś. Potomkowie Fryderyka II – Henryk IX i jego brat, Ludwik – książę Spoleto, brali udział w I Krucjacie. Obaj polegli w bitwie pod Jaffą (zwanej „Rzezią Królów” – życie stracili w niej również Eryk VIII, (król Szwecji) Franciszek III, (król Francji) Piotr II, (król Aragonii) Alfred III, (król Anglii) a także Amadeusz II, władający Nubią.) Śmierć cesarza zakończyła okres prymatu dynastii salickiej w Cesarstwie – dynastia wygasła bowiem w linii męskiej (Henryk IX posiadał trzy córki i nieślubnego syna, księcia Frankfurtu, ten jednak nie był brany pod uwagę, zaś Ludwik nie pozostawił potomków) Córki te cesarz wydał wcześniej za księcia Orleanu, (i króla Francji po śmierci Franciszka – Filipa IV) księcia Saksonii oraz władcę Brandenburgii. Mariaże te były istotne z dwóch powodów: primo, król Francji najechał i ostatecznie zagarnął księstwa Flandrii i Holandii, secundo: książęta Henryk V Welf (władca Saksonii) oraz Achilles II Henryk Wettyn (władca Brandenburgii) zdobyli to, czego potrzebowali do zdobycia cesarskiego tronu – powiązania z dynastią salicką. Ponownie rozpoczęły się zmagania o tron cesarski. Ostatecznie – ku zaskoczeniu wszystkich – dzięki wsparciu króla Francji, cesarzem został książę Frankfurtu, panujący odtąd jako Henryk X. Nadano mu miano Odnowiciela – przeforsował on bowiem w swojej Złotej Bulli reformę systemu Świętego Cesarstwa, ustanawiając siedmiu elektorów. Okres jego rządów to także stopniowe uzależnienie władzy cesarskiej od wsparcia sojusznika francuskiego. Rozpoczął się tym samym tak zwany okres frankfurcki, kiedy cesarzami zostawali książęta Frankfurtu. T trakcie sprawowania przez nich urzędu, Francja zwyciężyła w wojnie o sukcesję burgundzką, a także rozpoczęła się francusko-angielska wojna flandryjska. Następcy Henryka X (Lotar IV, Marcin III, Karol V) nie posiadali już silnej pozycji wśród swoich wasali, wielu zarzucało im uzależnienie od pomocy wojsk francuskich. Śmierć Karola V zbiegła się w czasie z wybuchem wojny o sukcesję hiszpańską – Ksawery I był więc zbyt zajęty sprawami swego dziedzictwa, nie mógł wysłać wojsk, które osadziłby na tronie cesarskim jego kandydata. Na cesarza wybrany został Zygmunt II, książę Brandenburgii z dynastii Wettynów, zagorzały przeciwnik dynastii Kapetyngów. Dołączył on po stronie hiszpańskiej do wojny przeciwko Francji, odniósł wspaniałe zwycięstwo pod Orleanem, które zaskarbiło mu wdzięczność króla Hiszpanii oraz ugruntowało jego pozycję jako cesarza. Samego Zygmunta nazwano Wielkim, a jego osiągnięcia umożliwiły jego synom zdobycie cesarskiego tronu, (byli to: Zygmunt III oraz Maksymilian I) żaden z nich nie dorównywał jednak wielkiemu ojcu – Zygmunt nie zdołał przeciwstawić się aneksji Frankfurtu i Brunszwiku przez władcę Badenii, a Maksymilian uległ skandynawskim najeźdźcom – zrzekł się cesarskiego tronu na rzecz Eryka Skandynawskiego, znanego w historii Cesarstwa jako Eryk I Uzurpator. Nowy cesarz, uwikłany w konflikty z buntowniczymi mniejszościami, nie zaprzątał sobie głowy sprawami Cesarstwa. Świadomie ignorował informacje o działaniach władców Badenii, którzy inkorporowali coraz to nowe państwa Rzeszy (ciekawe czy ktoś to czyta… :D) do swego władztwa. Na zjeździe w Magdeburgu władca Badenii – Ferdynand Maksymilian III oficjalnie został uznany zwierzchnikiem księstw Rzeszy, obrady książąt zbojkotował jedynie książę Brandenburgii. W trakcie trwania zjazdu, sędziwy władca Badenii zmarł, jednak zebrani rozszerzyli postanowienie na jego syna – Bernarda VIII – szwagra cesarza karolińskiego. Eryk Uzurpator z politowaniem wysłuchał relacji swego jedynego sojusznika w Rzeszy – księcia Brandenburgii – i nakazał swojej armii zduszenie buntu. Wojska skandynawskie dowodzone przez Maksymiliana Brandenburskiego poniosły klęskę pod Poczdamem. Nieoczekiwanie, wojska Bernarda pokonały również pozostałe armie wysłane przez skandynawskiego władcę w celu zdławienia buntu. Ostatecznie, strony zawarły porozumienie w Sztokholmie, na mocy którego, Bernard przyłączał do swojej domeny księstwo Brandenburgii, Eryk zrzekał się cesarskiej korony, a samo Święte Cesarstwo uległo rozwiązaniu. Odtąd, Bernard VIII, Wielki Książę Badenii, znany był jako Zwierzchnik Rzeszy. Nie otrzymał jednak zgody od papieża Marcina X na koronację – nie posiadał więc tytułu króla Niemiec, chociaż – de facto – posiadał identyczny zarówno zakres władzy jak i podobne uprawnienia. Bernard zmarł bezpotomnie, co w konsekwencji doprowadziło do wygaśnięcia dynastii badeńskiej w linii męskiej. Jego następcą został jego siostrzeniec, którzy przyjął imię Ferdynanda Maksymiliana IV, dając początek dynastii von Karling-Zahringen. Obecnie rządzi książę-regent Ludwik von Hohenzollern w imieniu pięcioletniego Ludwika Wilhelma I.

    [​IMG]

    KULTURA I RELIGIA: Wielkie Księstwo nie jest państwem jednolitych – czy to pod względem kultury czy religii, jednak czego oczekiwać po organizmie państwowym, który powstał poprzez połączenie wielu księstw, hrabstw i domen biskupich? W przeważającej większości poddani Wielkiego Księcia to protestanci, mniejszość katolicka występuje w większości w okolicach dawnego księstwa Bawarii, mniejszość kalwińska to pozostałość po dawnym hrabstwie Tyrolu. Kultura państwowa to kultura reńska, będąca najczęściej występującą wśród poddanych Ludwika Wilhelma. Dużą popularnością cieszą się również kultury heska i hanowerska. Szczególną formą autonomii cieszy się ludność walońska. (walońska kultura jest kulturą tolerowaną)

    [​IMG]

    ARMIA I FLOTA: Armia Wielkiego Księstwa nie należała do licznych, (pod bronią utrzymywano 75 000 wojaków, zgrupowanych w trzech armiach) jednak mała liczba żołnierzy nie implikowała słabości armii. Dzięki reformom Ferdynanda Maksymiliana II, a także wsparciu karolińskich inżynierów, oficerów i instruktorów, badeńska armia stała się jedną z najnowocześniejszych w Europie, o czym boleśnie przekonał się cesarz Eryk, gdy zlekceważył przeciwnika. Inaczej było z flotą Wielkiego Księstwa… Całkowicie zniszczona w morskiej bitwie pod Oldenburgiem, w starciu z jedną z potężniejszych flotyll świata (skandynawską) nigdy nie odzyskała dawnej świetności. Pierwsza Flota, niegdyś duma Ferdynanda Maksymiliana I (zwanego Żeglarzem) liczyła obecnie aż… jeden okręt! Nic nie wskazuje na to by książę-regent czy młody Wielki Książę podjęli się w przyszłości reorganizacji floty.

    To chyba tyle, jeśli chodzi o odcinki specjalne? (jeśli ktoś ma inne zdanie, niech je zaakcentuje w komentarzu) Następny w kolejce będzie Karloman I. MIłej lektury! :)
     
  20. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Felag - okres frankfurcki trwał, o ile mnie pamięć nie myli, od początku panowania Ludwika III do początków wojny o sukcesję hiszpańską w połowie XVII wieku. W poprzednim odcinku nie wspomniałem też o mniej ważnych władcach Cesarstwa, jak chociażby cesarz Waldemar, panujący w czasach Ludwika IV.

    ODC XVI – „Stare-nowe plany”

    Karloman I Waleczny

    [​IMG]

    Cesarz Karoliński 1701 – 1712​

    Karloman był bardzo podobny do swego ojca – również był utalentowanym dowódcą. Interesował się jednak od poprzednika w większym stopniu zagadnieniami administracyjnymi. Jego charakter: porywczość, brak cierpliwości sprawiały, iż nie należał do wybitnych dyplomatów.

    [​IMG]

    Karloman poślubił Marię – córkę króla Węgier, Alberta I von Langsfeld. Posunięcie to miało na celu związanie neutralnego dotąd królestwa z Cesarstwem, uczynienie z Węgier kolejnego (po Badenii) sojusznika przeciwko agresywnej Skandynawii

    CESARZ

    Zwykle cichy ogród cesarskiego pałacu wypełnił szczęk broni. Dwóch młodzieńców niestrudzenie wymieniało ciosy, wśród pielęgnowanych z troską kwiatów. Hrabia Ludwik de Medici w końcu popełnił jednak błąd i koniec szpady jego przeciwnika dotknął delikatnie piersi arystokraty. Karloman uśmiechnął się do przyjaciela.
    - Chyba na dziś wystarczy! – rzekł, opuszczając swoją broń.
    Hrabia skinął głową. Karloman, jeszcze jako książę, regularnie ćwiczył się w fechtunku, nie zamierzał zrezygnować z ćwiczeń, gdy na jego skronie włożono cesarską koronę. Każdy ranek spędzał z Ludwikiem w ogrodach, gdzie toczyli pojedynki.
    Ten dzień nie różnił się niczym od pozostałych. Poza jednym – niedługo do Rzymu przybyć miała węgierska królewna, przyszła małżonka Karlomana.
    - Nie denerwujesz się? – zapytał hrabia, gdy wraz z cesarzem zasiadł na jednej z ław.
    Nikt nie posiadał równej swobody w kontakcie z cesarzem. Ludwik wychowywał się na cesarskim dworze i znał Karolinga od dziecka, więc Karloman nie wymagał od dobrego przyjaciela zachowania etykiety, gdy rozmawiali w cztery oczy.
    - Musisz zrozumieć, przyjacielu… - powiedział Karoling, obdarzając spojrzeniem kwiaty – Nie robię tego dla siebie. To małżeństwo to tylko krok, który przybliży do nas Węgrów.
    - I oddali ich od Fryderyka III, wiem… – westchnął Ludwik – Ale…
    Karloman skrzywił się, co zwykł czynić zawsze, gdy ktoś wspomniał w jego obecności o władcy Skandynawii. Potomek Stenkila i Karoling – z tylko sobie znanych powodów – darzyli się niechęcią.
    - Nie ma żadnych „ale” – uciął Karloman – Za długo byliśmy w stagnacji. Zbyt wiele wysiłku włożyliśmy w to Imperium by popadać w marazm. Nie skończymy jak Rzym. Będziemy Nowym Rzymem, trwalszym, doskonalszym, takim, który nie upadnie!
    Coś błysnęło w szarych oczach cesarza. W takich chwilach, wydawał się oderwany od rzeczywistości, pogrążony w marzeniach o wielkim, tysiącletnim Imperium, które przetrwa. I które on, potomek Karola Wielkiego, zbuduje i umocni.
    Ludwik chciał coś powiedzieć, lecz nim zdołał to uczynić, w polu widzenia obu młodzieńców pojawił się ambasador węgierski w Rzymie. Przewodził on grupie osób, które zmierzały w stronę cesarza: na czele kroczył wysoki mężczyzna w średnim wieku, odziany w mundur armii węgierskiej. Za nim podążały z kolei dwie kobiety, zapewne żony wymienionych wcześniej. Pomiędzy nimi zaś kroczyła młoda dziewczyna, jednak hrabia nie zdołał się jej dokładnie przyjrzeć, jej towarzyszki osłoniły ją szybko przed ciekawskim okiem młodzieńca. Cesarz wstał, podobnie uczynił jego towarzysz. Karloman wyszedł na spotkanie ambasadorowi, zaś Ludwik podążył za nim.
    - Wasza Wysokość! – ambasador skłonił się głęboko – Pozwolę sobie zapowiedzieć…
    Zanim jednak zdążył dokończyć i faktycznie zapowiedzieć przybyłe osoby, wojskowy postąpił krok naprzód, samodzielnie się prezentując.
    - Konrad von Habsburg – zagrzmiał mężczyzna – Książę Karyntii, głównodowodzący królewskiej armii, książę krwi.
    Ludwik nie wiedział wiele o węgierskiej arystokracji, ale tylko ignorant nie słyszał o jednym z najzdolniejszych wojskowych ostatnich lat. Konrada nazywano „Generałem-Kondotierem” – Węgry od lat pozostawały neutralne, więc von Habsburg służył w obcych armiach, ani razu nie ponosząc porażki.
    - To dla mnie zaszczyt! – odpowiedział zgodnie z prawdą Karloman.
    To właśnie Konrada stawiano im za wzór, gdy byli dziećmi. Jego manewrów uczyli się w Akademii Rycerskiej, a teraz stał przed nimi, żywa legenda swoich czasów.
    - Wasza Cesarska Mość pozwoli… - rzekł po chwili Konrad – Nie przybyłem do Rzymu bez powodu… Oto, mój panie, królewna Maria, przyszła cesarzowa Twojego Imperium.
    Na dany przez generała znak, przed cesarzem stanęła dziewczyna, dotąd osłaniana przez dwie matrony. Ludwik zmierzył ją uważnym spojrzeniem: wydała mu się szara, pospolita.
    Na pewno nie pasowała do jego wyobrażenia przyszłej cesarzowej Imperium, którym rządzić będzie u boku Karlomana.
    Nie wyraził jednak tej myśli głośno.
    Zerknął na swojego towarzysza. Cesarz patrzył w oczy swojej przyszłej żony. Bardzo długo nic nie mówił, aż w końcu, rzekł tylko:
    - Pozwól, pani…
    Dalsze słowa nie były dla Ludwika istotne. Ceremoniał, który ukryć miał emocje, ugłaskać próżnych, był jedynie grą, nie interesował go.
    Liczył się błysk w oku cesarza, analogiczny do tego sprzed zaledwie paru chwil.
    Chyba jednak można połączyć przyjemne z pożytecznym!

    [​IMG]

    Karloman udoskonalił tak armię jak i flotę swojego Imperium. Reformy podjęte przez uzdolnionego cesarza, wyznaczyły wręcz standard wśród armii Europy – wszyscy władcy reformowali swoje wojska na wzór, nazwany później karolińskim bądź „karlomańskim”

    [​IMG]

    W marcu 1704 roku, do Rzymu przybyła delegacja Wenecjan – żądali oni uzyskania niezależności.

    SZLACHECKI POSEŁ
    Franciszek Sforza wkroczył do sali tronowej na czele niezbyt licznego orszaku. Wenecki szlachcic dziarskim krokiem przemierzył komnatę, stając przed obliczem cesarzowej Marii. Jego towarzysze, kupcy, ustawili się za nim, dając do zrozumienia, iż to Sforza jest przywódcą ich skromnego orszaku.
    - Prosiłeś o posłuchanie… - zwróciła się cesarzowa do szlachcica – Jego Cesarska Wysokość przebywa w tej chwili w Palermo, więc ja wysłucham próśb, z którymi przychodzicie.
    Szlachcic skrzywił się zauważalnie.
    - O ważkich sprawach winno rozmawiać się z mężczyzną – rzekł gniewnie – Widać, młodzik noszący koronę przodków, woli pozostawić rządy swej żonie…
    Gwardziści cesarscy – dotąd trwający niczym posągi przy ścianach pomieszczenia – ruszyli by ukarać Sforzę za jego zuchwałość i obrazę osoby cesarza, jednak Maria powstrzymała ich jednym gestem.
    - Daruj sobie słowa, które nie są godne twojego stanu – rzekła spokojnie cesarzowa – I sam nie zapominaj o przodkach. Wiernie służyli Karolingom. Jak by zareagowali na obrazę cesarza?
    Franciszek nic nie powiedział, zacisnął jedynie usta. Nagle, do rozmowy postanowił włączyć się jeden z kupców. Wyszedł przed oblicze królowej, skłonił się i rzekł:
    - Wasza Wysokość! – zarówno Franciszek jak i Maria zwrócili się ku niemu – Ostatnimi czasy nasze miasto wiele wycierpiało. Chcemy prosić jedynie, byś w swej mądrości, wpłynęła na naszego pana. Niech zmniejszy podatki, a jego poddani będą sławić jego imię.
    Nim Maria czy Franciszek skomentowali słowa, jakie padły z ust kupca, do komnaty wkroczył Karloman w towarzystwie hrabiego de Medici. Obaj byli w wyśmienitym nastroju, żartowali i wymieniali uwagi o podróży z Palermo do Rzymu.
    - Cóż to? – zapytał cesarz, mierząc spojrzeniem Franciszka, jego orszak i jednego z kupców, wciąż pozostającego w ukłonie.
    Franciszek podszedł do przybyłego władcy, skinął głową, miast ukłonu.
    - Jeśli sytuacja się nie zmieni – wycedził przez zaciśnięte zęby – Wenecja ogłosi koniec panowania Karolingów nad miastem.
    Na twarzach kupców odmalowało się przerażenie. W oczach Karlomana błysnął gniew.
    - Zróbcie to… - powiedział cicho – A miasto przestanie istnieć.
    Franciszek odpowiedział na groźbę hardym spojrzeniem.
    - Wszystko w rękach Pana – odpowiedział spokojnie Franciszek – Być może to Imperium przestanie istnieć…
    Z tymi słowami, minął władcę i oniemiałego hrabiego i wolnym krokiem udał się ku wyjściu z pałacu. Po chwili wahania, kupcy podążyli za nim.
    - Co zamierasz uczynić? – zapytał po chwili Ludwik.
    Karloman zwrócił się ku swemu przyjacielowi.
    - Każdy bunt musi zostać stłumiony – rzekł twardo władca – Nikt nie będzie podważał mojej władzy!
    Ludwik nie odpowiedział. Nie uznał również za celowe polemizować, wiele razy słyszał już ten ton i wiedział, że Wenecja jest zgubiona.
    Szkoda! Takie piękne miasto!

    [​IMG]

    Cesarz odmówił zuchwałej delegacji, więc Wenecjanie rozpoczęli powstanie. Karloman I poprowadził osobiście swoje zreformowane oddziały do boju.​

    „Strasznym dla Wenecjan był marzec roku 1704. Był to czas, w którym dotychczas władający miastem bankierzy tracili fortuny, wymierały największe weneckie rody arystokratyczne, chłopi przybyli do miasta zamieniali się w żebraków, a skorumpowani cesarscy urzędnicy co i rusz domagali się danin i nowych podatków na rzecz cesarskiego skarbca. (choć pieniądz trafiał raczej do ich kieszeni) Sytuację wykorzystał charyzmatyczny, wpływowy i popularny wśród mieszkańców miasta arystokrata – Franciszek Sforza. Dzięki swemu zaangażowaniu, stał się swoistym rzecznikiem dawnej republiki. W imieniu Wenecjan, udał się w marcu do Rzymu by wyjednać u cesarza łagodniejsze traktowanie weneckich poddanych. Cesarz – nieświadomy sytuacji i niepokojów w mieście – odmówił, co Sforza uznał za zerwanie negocjacji i gdy tylko powrócił do Wenecji, obwołał się księciem miasta, a także zerwał więzi, łączące Wenecję z państwem Karolingów. Odpowiedź cesarza Karlomana była błyskawiczna. Na miasto uderzyła cesarska armia, pod dowództwem samego cesarza i hrabiego Ludwika de Medici. Medyceusz rozbił wojska samozwańczego księcia, zaś cesarz przeprowadził udany szturm na miasto. W walkach poniósł śmierć sam Sforza, a także wielu z innych przywódców weneckiego buntu. Po zwycięstwie cesarz podjął zaskakującą decyzję i oszczędził miasto…”

    [​IMG]

    Armia odniosła wielkie zwycięstwo. Cesarz obszedł się z pokonanym miastem łagodnie, czym zyskał sobie uznanie poddanych.

    CESARSKI PRZYBOCZNY

    Miasto płonęło.
    Wenecja - nazywana niegdyś przez wielkich mistrzów Perłą Italii – w niczym nie przypominała wielkiego, dumnego i pięknego miasta, którym niegdyś była. Ludwik, jadący konno u boku cesarza, obrzucił chmurnym spojrzeniem przedpole miasta: miejsce, gdzie obok siebie legli italscy obrońcy i karolińscy najeźdźcy, gdzie władzy nie mieli ani Sforza ani cesarz Karloman, jedynie panowała niepodzielnie królowa o strasznym imieniu: Śmierć.
    - Miasto powinno zostać zrównane z ziemią! – rzekł jadący po prawicy cesarza Aleksander, książę Modeny.
    Ludwik jedynie się skrzywił. Gdy wybuchło powstanie Sforzy, Aleksander dołączył do niego, zapewniając mu poparcie i rozszerzając bunt na prowincję, której był namiestnikiem. Kiedy tylko armia karolińska pokonała buntowników w bitwie, arystokrata postanowił zdradzić towarzyszy i pomógł siłom Karlomana wedrzeć się do miasta. Dzięki tej zdradzie, zyskał posłuch u cesarza. Ludwik odczuwał względem księcia jedynie głęboką pogardę.
    - Gdy tylko przedarliśmy się przez umocnienia – rzekł cesarz – Poddali się. To z winy Sforzy mi się sprzeciwili.
    Aleksander zaśmiał się głośno.
    - Mój panie! – rzekł, uśmiechając się szyderczo – Jeśli ich nie zdusisz, powstaną ponownie…
    Orszak cesarski dotarł do jednego z niewielu miejsc na polu, które nie było zasłane ciałami poległych. Jednak to, co znajdowało się przed oczami Ludwika, przeraziło go bardziej niż obraz rzezi.
    Patrzył bowiem na ustawione obok siebie szafoty. A na jeden z nich wstępował właśnie… jego ojciec. Aleksander uśmiechnął się szeroko, podążając za spojrzeniem młodego hrabiego.
    - Ach, tak! – rzekł głośno – Oto i kolejny ze zdrajców!
    Ludwik nie był w stanie nic powiedzieć, zaskoczenie odebrało mu mowę. Niezrażony brakiem odpowiedzi, książę Modeny kontynuował:
    - Wszystkich, którzy zaparli się cesarza – Aleksander spojrzał Ludwikowi prosto w oczy – Czeka śmierć. Twojego ojca również!
    Ludwik poczuł ogromną nienawiść. Tak wielką i palącą, iż zdało mu się, że zaraz wypali mu żyły.
    - Wasza Wysokość! – zwrócił się do Karlomana – To nie jest prawda! To musi być pomyłka!
    Cesarz bardzo długo nie odpowiadał. Spojrzał na Aleksandra, który delikatnie skinął głową i dopiero wtedy obdarzył atencją swego przyjaciela. Jednak jego szare oczy wydawały się w tej chwili jak stal:
    - Dla prowodyrów powstania – powiedział powoli cesarz – Nie będzie litości.
    Aleksander tylko na to czekał. Na dany przez księcia znak, kaci rozpoczęli swoją pracę. Alfons VII, książę Ferrary, za swą lojalność wobec Wenecjan poniósł najwyższą karę.
    Ludwik, znany odtąd jako Ludwik III, książę Ferrary, nie powiedział nic, nie uronił ani jednej łzy.
    Jednak w jego sercu już coś zakiełkowało. Coś złego.
    Zapłacicie mi za to. Ty, Aleksandrze… I Ty, dawny przyjacielu…

    [​IMG]

    W 1707 roku królestwo Węgier dołączyło do sojuszu badeńsko-karolińskiego

    LEGENDARNY GENERAŁ
    Konrad był zaskoczony. Albert I, król Węgier, a także krewniak Habsburga bardzo rzadko bywał we włościach swego najzdolniejszego generała – zwykł mawiać, iż zamek Zeltschach jest niegościnny i oddalony od serca Węgier równie mocno, jak człowiek, który w nim panuje. Ale jednak, książę Karyntii gościł teraz swego seniora, podejmował go przy stole swej siedziby.
    - Pewnie zastanawiasz się, krewniaku… - powiedział powoli stary król – Dlaczego postanowiłem cię odwiedzić.
    Konrad skinął głową. Domyślał się powodu wizyty monarchy, miał pewne podejrzenia, iż wiąże się ona z niedawną wizytą w królewskim pałacu Marii – dawnej królewny węgierskiej, obecnie cesarzowej Karolinga.
    - Sam wiesz, że sytuacja jest napięta – westchnął król – Fryderyk III na nas naciska, Karoling czyni dokładnie to samo.
    Konrad znów, machinalnie, skinął głową. W ostatnich latach, Europa podzieliła się na dwa stronnictwa: skandynawskie skupione wokół monarchii Fryderyka III, a także karolińskie, któremu przewodził cesarz Karloman. Król Albert przez cały okres panowania starał się zachować neutralność, ale stawało się to coraz bardziej problematyczne: zwłaszcza, iż król wydał córkę i jedyną następczynię tronu za Karolinga.
    - Będziemy musieli wybrać… - mruknął książę Karyntii.
    - To mnie martwi, krewniaku! – sędziwy król spojrzał Konradowi w oczy – Ryzykujemy odtrącenie potężnego sojusznika…
    - Ale odtrącając jednego, pozyskamy drugiego – przerwał królowi Konrad – Musimy tylko zastanowić się, który wybór będzie dla nas lepszy.
    W końcu: historię piszą zwycięzcy, więc lepiej stać u ich boku.

    [​IMG]

    No i jak tego nie wykorzystać?

    WĘGIERSKA KRÓLOWA

    Swego męża spotkała w cesarskich ogrodach. Karloman – kiedy już uzyskał cesarską koronę – nie miał czasu na będące niegdyś rutyną pojedynki z księciem Ferrary. Sam Ludwik po zduszeniu weneckiego powstania opuścił dwór i udał się do swych włości.
    Szkoda, wraz z jego wyjazdem zgasła i cesarka radość…
    Cesarz wciąż wiele czasu spędzał w ogrodach, wspominając dawne chwile, gdy nie był obarczony losem wielkiego Imperium. Jej mąż rozmawiał właśnie z jednym z urzędników, po chwili Karloman skinął głową i mężczyzna odszedł, kłaniając się nisko. Cesarz obrócił się i zauważył swoją małżonkę:
    - Mario! – zawołał, ona zaś zbliżyła się do niego, obdarzając go tym jednym, specjalnym uśmiechem.
    - Mężu… - jej spojrzenie powędrowało od oczu męża do oddalającego się urzędnika – Coś ważnego?
    Karloman westchnął.
    - Kolejny element mojej rywalizacji z Fryderykiem – odparł krótko cesarz, krzywiąc się nieznacznie, gdy wspomniał o władcy Skandynawii – Tym razem rozgrywki dynastyczne.
    Maria nie przerywała małżonkowi, nie dopytywała. Doskonale wiedziała, że Karloman – zwykle człek niezwykle skryty – opowie jej wszystko ze szczegółami. Uwielbiał opowiadać o swojej rywalizacji z niechętnym mu monarchą Północy.
    - Fryderyk usiłuje udowodnić, iż jego ród wywodzi się od mitycznych, pogańskich królów – Karloman uśmiechnął się lekko – Rozkazał swym urzędnikom sfabrykować dokumenty, które udowadniają takie pochodzenie.
    Cesarz podał jej ramię, razem ruszyli w stronę pałacu. Karoling kontynuował swoją wypowiedź:
    - Rozkazałem więc by moi urzędnicy uczynili podobnie – mówił Karloman.
    Maria zdecydowała się mu przerwać:
    - Dlaczego? Wywodzisz się przecież, mężu, z najznamienitszego rodu Europy – Karloman uśmiechnął się szeroko, słysząc jej słowa – Jesteś potomkiem Karola, zwanego Wielkim.
    Para cesarska przeszła przez ogrody, docierając do wejścia do pałacu. Karloman odpowiedział na pozdrowienie swoich gwardzistów i dopiero wtedy odpowiedział małżonce:
    - Od dziś jestem także potomkiem Juliusza Cezara! – cesarz zatrzymał się, obrócił głowę ku Marii – To małe zwycięstwo, nic nie znaczące w naszej grze. Ale wciąż, radujące moje serce!
    W jego oczach dostrzegła ten błysk, który zauważyła również pierwszego dnia ich znajomości. To odbicie dumy, radości i ambicji, pojawiające się tylko, gdy władca Skandynawii odniósł porażkę.
    Zawsze z determinacją konkurujesz z Fryderykiem… Gdybyś z równym zapałem starał się o spłodzenie następcy tronu, byłabym spokojna.
    Cesarzowa nie ubrała gorzkich myśli w słowa. Ale wciąż miała wrażenie, iż jej najgorsze obawy, powracające nieustannie jako myśli pełne żalu, kiedyś się spełnią.
    A wizja Karlomana zginie wraz z nim…

    [​IMG]

    W 1712 roku doszło do wybuchu kolejnego powstania w Wenecji – tym razem powstańczy nie podnosili jednak haseł związanych z niezależnością, było to powstanie wymierzone bezpośrednio w osobę cesarza.

    [​IMG]

    Bitwa z powstańcami zakończyła się zwycięstwem cesarza, ale ród karoliński zapłacił bardzo wysoką cenę…​

    „W marcu roku 1712, zaledwie osiem lat po stłumieniu pierwszego z weneckich zrywów, zwanego powszechnie Powstaniem Sforzy, obywatele oszczędzonej uprzednio Wenecji, po raz kolejny podnieśli głowy i wystąpili przeciwko władzy ich cesarza. Tym razem jednak, przywódcy zbuntowanych obywateli miasta nie żądali niezależności od karolińskiego panowania – ich celem było obalenie Karlomana I, powszechnie uważanego na północy Imperium za tyrana. Miasto, osłabione poprzednią porażką, nie było w stanie skutecznie stawić oporu armii cesarskiej – po pokonaniu nielicznych sił powstańczych w okolicach miasta, karolińscy żołdacy przystąpili do szturmu samej Wenecji. I chociaż samo powstanie upadło, Wenecja została w dużej części zniszczona, a jej chwała przeminęła, buntownikom udało się zrealizować główny cel ich wystąpienia: w trakcie potyczki z powstańcami zginął bowiem cesarz Karloman…”

    [​IMG]

    W bitwie – prowadząc swoją gwardię do boju – poległ cesarz Karloman. Ponieważ nie pozostawił on żadnych potomków, na tron wstąpił jego młodszy brat, Ludwik, znany odtąd jako Ludwik IX.

    CESARZ

    Po raz kolejny – Wenecja obracała się w gruzy.
    Cesarz obserwował szturm swoich wojsk na miasto z bezpiecznej odległości, w otoczeniu swojej gwardii. Zbyt wiele teraz od niego zależało, nie mógł sobie pozwolić na brawurę – wszyscy, którzy występują przeciwko jego władzy i Nowemu Rzymowi, który budował, musieli zostać ukarani. Wizja, do której zaistnienia dążył, znaczyła więcej niż wyższe morale żołnierzy.
    - Panie! – jeden z gwardzistów przerwał rozmyślania Karlomana – Przybył książę Ferrary na czele swego pułku.
    Więc w końcu do bitwy postanowiły ruszyć osławione „Błękitne Kurtki” – pomyślał cesarz. Pułk, sformowany pod koniec XVII wieku, tradycyjnie prowadzony do bitwy przez książąt Ferrary, należał do najlepszych jednostek cesarskiej armii – zwykło się mawiać, iż jest to pułk sprawniejszy nawet od gwardii Karlomana.
    - Ludwik III, książę Ferrary! – zaanonsował przybycie dowódcy pułku ten sam gwardzista, który wcześniej przerwał zadumę cesarza.
    Karloman odwrócił się plecami do zdobywanego przez jego wojska miasta. Jego oczom ukazał się sławetny pułk, a na jego czele…
    Na jego czele kroczył dawny przyjaciel cesarza – Ludwik, z nadania cesarskiego zarządzający rodzinną Ferrarą. Młodzieniec bardzo się zmienił – wiecznie goszczący na jego ustach uśmiech ustąpił powadze, rysy twarzy stały się ostrze, błysk w jego oczach zgasł, ustępując dziwnej pustce. Książę wyglądał źle i nawet szykowny mundur jego pułku nie mógł tego zamaskować.
    - Wasza Cesarska Mość! – Ludwik podszedł do cesarza, zamaszyście zasalutował – Błękitne Kurtki są na twe rozkazy!
    Coś w jego zachowaniu zaniepokoiło cesarza. Karloman obrzucił spojrzeniem najpierw Ludwika, później przeniósł je na nielicznych gwardzistów, którzy go otaczali, a następnie na pułk z Ferrary, który…
    Błękitne Kurtki otoczyły nielicznych cesarskich gwardzistów. Zapanowała pełna napięcia cisza, jakby wszyscy czekali na jakiś znak. Ludwik położył prawą dłoń na szpadzie, trzymanej przy boku, spojrzał na swego seniora.
    - Wcale nie… - otrząsnął się cesarz – To fałszywa deklaracja, książę.
    Ludwik się uśmiechnął.
    - Oczywiście! – odparł bez ogródek zarządca Ferrary – Nie zamierzam służyć mordercy ojca. Co więcej, zamierzam go pomścić!
    Uderzenie było za szybkie, by Karloman mógł zareagować. O wiele szybsze niż te, które przyszło mu z łatwością parować, tyle lat temu, gdy wspólnie trenowali. Gdy tylko ostrze szpady zagłębiło się w trzewiach cesarza, Błękitne Kurtki rozpoczęły walkę z cesarską gwardią.
    Ludwik zbliżył się do cesarza.
    - Byłeś tak zaślepiony wizją Nowego Rzymu… – syknął do przebitego ostrzem władcy – Poświęciłeś dla niej przyjaźń, miłość, całego siebie.
    Szybkim ruchem, Ludwik wyrwał szpadę z ciała Karlomana. Karoling osunął się na kolana.
    - Czy to nie idealna zemsta? – głos Ludwika, szczęk broni, docierały do cesarza z oddali – Poświęciłeś wszystko dla wizji, którą ja przekreśliłem!
    To nie może być prawda – zdążył jeszcze pomyśleć Karloman – Moja wizja się ziści!
    Inny władca osiągnie moje cele – prześcigniemy Karola!
     
  21. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    ODC XVI – „Spokojne panowanie”

    Ludwik IX Dobry

    [​IMG]

    Cesarz Karoliński 1712 – 1735​

    Ludwik, przez całe panowanie swojego poprzednika, pozostający w cieniu starszego brata, nie przypuszczał, iż pewnego dnia obejmie we władanie Imperium przodków. Od najmłodszych lat przygotowywany był do roli „pierwszego ministra” swego brata – stąd jego zdolności w dziedzinach tak dyplomacji (wielokrotnie przyszło mu reprezentować Cesarstwo, był między innymi ambasadorem brata w Sztokholmie) jak i administracji. (po powrocie z dalekiej Północy objął on funkcję zarządcy Konstantynopola, przeprowadził również wiele reform administracji tamtego rejonu Imperium) Zaniedbano edukację wojskową królewicza, stąd dowodzenie wojskami pozostawił on zdolnym generałom.

    [​IMG]

    Reformy Ludwika szybko zaczęły przynosić efekty!

    [​IMG]

    Nie ma jak biurokracja!​

    „Czas rządów Ludwika to niesamowity rozkwit gospodarczy Imperium, okres odbudowy dla północnych Włoch. Rozsądny monarcha, nigdy nie rozumiejący wizji, którą owładnięty był jego starszy brat, porzucił jego plany konfrontacji z potęgą Północy: formalnie utrzymał sojusz bloku anty-stenkilowskiego, jednak bardziej od napięć z Fryderykiem III i w czasie późniejszym jego synem Hakonem II, szukał ugody. Jego zręczna polityka doprowadziła do znacznego ocieplenia stosunków z najpotężniejszym z państw ościennych. Kiedy sytuacja na arenie międzynarodowej się uspokoiła, cesarz mógł zająć się sprawami wewnętrznymi swojej monarchii: większą część swego panowania spędził na odbudowie zniszczonych za Karlomana północnych Włoch, między innymi Ludwik starał się przywrócić dawną świetność Wenecji. Działania te w większości się powiodły, co nie było by możliwe, gdyby cesarz nie miał do pomocy wykształconych i utalentowanych podwładnych, tworzących sprawnie działającą, biurokratyczną machinę – większość tej maści urzędników kształciła się w Akademii Cesarskiej, mającej swą siedzibę w Konstantynopolu, którą to uczelnię cesarz rozwijał i darzył ogromnym sentymentem…”

    [​IMG]

    Nawet dawne osadnictwo greckie na rubieżach Imperium (o którym zapomniałem) miało się dobrze!​

    „Wraz z połączeniem zachodniego Imperium Karolingów z wschodnią koroną Bizancjum, Cesarstwo wiele zyskało. Władztwo potomków Karola Wielkiego stało się jednym z najpotężniejszych państw świata – jednak dużym uproszczeniem było by pominięcie wszelkich trudności, jakie wiązały się z aktem zjednoczenia. Kolejni cesarze zyskiwali potęgę, ale stawali także przed wielkim wyzwaniem: musieli bowiem rozciągnąć swoją władzę i wpływ na tereny greckie. Proces ten był ogromnym wyzwaniem tak dla władców jak i podlegającej im administracji, a także armii, która zmagać się musiała z przeciwnikami zjednoczenia z Karolingami. Przy tak ogromnym obszarze i wszystkich problemach, które powodował nagły rozrost – zapomniano o wielu planach, które zapoczątkowali ostatni cesarze bizantyjscy. Dopiero za Ludwika IX powrócono do planu szeroko zakrojonej kolonizacji Syberii – niechętni cesarzowi oskarżali go o zsyłanie na rubieże Imperium przeciwników politycznych…”

    [​IMG]

    Panowanie Ludwika to również okres rozwoju gospodarki cesarstwa. Dobroduszny władca często urządzał festyny, czym zyskał sobie sympatię poddanych i przydomek – Dobry.

    DOBRODUSZNY WŁADCA

    Ludwik uniósł dłoń, przerywając żywiołowy monolog głównodowodzącego swoich wojsk. Od kilku godzin zmuszony był do rozliczania swoich podwładnych z ich niekompetencji, wydawania im poleceń, które powinny być dla nich oczywiste, a teraz, gdy wreszcie się od nich uwolnił i zaszył się w swoim gabinecie, jego spokój zakłócał marszałek al-Amani.
    - Ofensywy nie będzie – przemówił cesarz – Żegnam, marszałku!
    Wojskowy skłonił głowę.
    - Wasza Cesarska Mość! – zasalutował, obrócił się na pięcie i przeszedł kilka kroków, opuszczając gabinet.
    W wejściu minął się z następcą tronu, cesarzewiczem Wilhelmem. Młodzieniec podszedł do swego ojca, zajmując nieświadomie miejsce, które wcześniej okupował al-Amani.
    - Czego chciał marszałek? – zapytał cesarzewicz, wbijając pełne ciekawości spojrzenie w rozdrażnionego ojca.
    - Pragnął bym wydał rozkaz do ataku – odpowiedział w końcu cesarz – Nasze wojska miały wspomóc rosyjskich i polskich powstańców.
    Cesarzewicz oniemiał.
    - Taki był plan mojego brata – mówił dalej Ludwik – Uderzyć na osłabione cesarstwo Północy, wspomóc powstańców, ostatecznie złamać potęgę rodu Stenkila.
    Wilhelm bardzo długo wpatrywał się w ojca bez słowa. Bardzo powoli, zaskoczenie ustępowało: Ludwik ujrzał w oku syna błysk, który lata temu zaobserwował również u swego brata.
    - To idealna okazja! – rzekł młodzieniec – Zmiażdżymy najsilniejszego wroga i nic nie będzie w stanie zagrozić naszemu cesarstwu!
    Tego było już za wiele dla starego władcy.
    - Chcesz zaprzepaścić wszystko, co udało mi się osiągnąć!? – zawołał Ludwik IX – Wojna z potęgą Północy przyniesie tylko porażkę i ruinę dla obu Imperiów!
    Cesarzewicz cofnął się o krok, niespodziewany wybuch ojca zaskoczył go bardziej niż wieści o planowanej przez Karlomana ofensywie.
    - Więc… - odezwał się po chwili Wilhelm – Zamierzamy… organizować festyny?
    Ludwika opuściła złość. Pozostały jedynie żal i rozgoryczenie: jego własny syn nie rozumiał jego postępowania, był bardziej podobny do szalonego stryja niż własnego ojca…
    Straciłem brata… Czy również syna muszę poświęcić dla pokoju?
    Ludwik wzdrygnął się.
    Ciężkie czasy nastały dla Karolingów!

    [​IMG]

    Kolonialne sukcesy i porażki!​

    „W czasach Ludwika IX prawdziwy rozkwit przeżywała również karolińska kolonizacja, a wraz z nią – Cesarska Wschodnioindyjska Kompania Handlowa. Karolińscy podróżnicy, odkrywcy i kolonizatorzy docierali do najdalszych zakątków świata, zajmując wciąż nowe połacie ziemi ku chwale cesarza Ludwika IX. Ich działania były najpoważniejszym przedsięwzięciem kolonizacyjnym Cesarstwa od czasu podbojów Ludwika VII Szalonego. W dalszym ciągu, Karolingowie nie musieli obawiać się konkurencji w Indiach Wschodnich – inne państwa Europy uwikłane były w walki o dominację nad państwami Indii. Kolonizatorzy docierali nawet do takich miejsc jak Tajwan czy Wyspy Salomona, dochodziło również do coraz częstszych zatargów z sułtanatem Brunei…”

    [​IMG]

    Monarcha zmarł nagle w 1735 roku, pozostawiając Imperium swemu synowi – Wilhelmowi, znanemu odtąd jako Wilhelm I. Następcą młodego cesarza obrano jego młodszego brata, z racji tego, iż Wilhelm nie posiadał jeszcze potomków.​
     
  22. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Mateusz Szejna - opis świata pojawi się po odcinku o Ludwiku X.

    ODC XVII – „Próba sił”

    Wilhelm I Zuchwały

    [​IMG]

    Cesarz Karoliński 1735 – 1763​

    Wilhelm był mniej uzdolniony od swego ojca, aczkolwiek odziedziczył po nim pewien dryg do dyplomacji. Wielu uważało go jednak za bardziej podobnego do jego stryja – cesarza Karlomana. Również Wilhelm owładnięty był wizją konfrontacji z potęgą Skandynawii.

    [​IMG]

    Cesarz dążył do wzmocnienia władcy centralnej, co negatywnie odbiło się na stabilności kraju​

    „Niewielu rozumie ciężar, który przyszło mi dźwigać. Całej jego doniosłości nie rozumieją moi doradcy, pochlebcy, dworacy… Nie mógł go pojąć nawet mój ojciec, chociaż ten był i jego udziałem… Czy powinienem obwiniać poddanych i świtę o ten brak zrozumienia? Nie, to głupie i niedojrzałe, pewien rodzaj ucieczki przed tym, co powinno być zrobione – bez jakichkolwiek skrupułów i sentymentów. By wprowadzić Imperium moich przodków na właściwą drogę – przynależną mu z racji jego potęgi – muszę wyeliminować ostatnią przeszkodzę, zgnieść Cesarstwo Skandynawskie. Tylko państwo Fryderyka II stoi bowiem na drodze memu władztwu, jedynie szaleńcze zapędy potomka Stenkila, wyzwanie, jakie mi rzuca i próba sił, do której tak otwarcie dąży – one dzielą zarówno moją osobę jak i wszystkich tych, którzy mi podlegają, od naszej misji, od celu, o którym zapomniał mój ojciec, a który to cel otrzymaliśmy wraz z bizantyjską koroną: to my mamy zbudować Nowy Rzym! My, następcy Karola Wielkiego i wschodniorzymskich cesarzy: nauczeni na błędach naszych przodków, możemy zbudować twór trwalszy i wspanialszy niż to, co oni zbudowali w przeszłości! By osiągnąć swój cel, będę musiał działać ostrożnie: stryj Karloman przypłacił próby realizacji naszej powinności życiem…
    Ale ja zdołam osiągnąć więcej niż on, nauczony na jego błędach.
    May the Father of Understanding guide me”


    Fragment dziennika cesarza Wilhelma I.

    [​IMG]

    Równolegle cesarz doprowadził do wydania dwóch dekretów – miały one wzmocnić pozycję Cesarskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Pierwszy z nich ukrócić miał pirackie ataki na statki owej Kompanii, drugi – dotyczył licencji na spółki akcyjne.

    WILHELM, CESARZ KAROLIŃSKI

    Spotkanie było zakończone. Dziesięciu najpotężniejszych ludzi Cesarstwa wstało i opuściło pomieszczenie, wcześniej żegnając się w odpowiedni sposób ze swoim władcą.
    Oni mogli wrócić do swoich spraw, małostkowych frakcyjnych sporów, pochlebstw, dworskiej gry, która nie prowadziła do niczego. Ale ja mam jeszcze sporo do zrobienia!
    Podniosłem głowę, obserwując wychodzących w pośpiechu mężczyzn. Kiedy ostatni z nich opuścił komnatę, ujrzałem zmierzającego w moim kierunku gwardzistę. Żołnierz skłonił się.
    - Panie! – przemówił dźwięcznie i głośno – Przybył markiz de Verquois.
    Uśmiechnąłem się pod nosem. Wreszcie stary lis raczył mnie odwiedzić…
    Dopiero po chwili zorientowałem się, iż wciąż mam przed sobą żołdaka, czekającego na odpowiedź swego cesarza. Obrzuciłem go szybkim spojrzeniem. Młodzieniec należał do „Zielonych Kurtek” – pułku gwardii sformułowanego po rozwiązaniu formacji „Błękitnych Kurtek” z Ferrary: jego żołnierze stanowili symbol wierności Ferrary, oddania jej mieszkańców cesarskiej sprawie.
    - Jak cię zwą, chłopcze? – zapytałem go, zapominając o czekającym na audiencję markizie.
    - Jan de Viven, Wasza Cesarska Mość! – odparł żołnierz dziarsko, mimo zaskoczenia, spowodowanego tak wielką atencją ze strony władcy.
    - Syn hrabiego Henryka de Viven? – zapytałem, coraz bardziej zaciekawiony osobą młodzieńca.
    O rodzie hrabiego mówiło się, że zawsze stał przy cesarzach – do samego końca, niejednokrotnie drogo płacąc za swoją lojalność. Hrabia Henryk został stracony przez zbuntowanego księcia Ferrary, gdy na tronie zasiadał jeszcze stryj Karloman…
    - Tak, panie. Najmłodszy. – odpowiedział młodzieniec.
    Zamyśliłem się. Ojciec zawsze mawiał, by nagradzać lojalność. A ja musiałem otoczyć się lojalnymi ludźmi – jeśli mój plan miał się powieść.
    - Wprowadź markiza, poruczniku! – rozkazałem, kładąc nacisk na nowy stopień, który otrzymał Jan – I zostań przy swoim władcy. Będę miał dla ciebie kilka rozkazów.
    Młodzieniec zasalutował energicznie i bez słowa wykonał rozkaz. Jednak w jego oczach ujrzałem odbicie wdzięczności.
    Daj im cel, okaż dobroć, a pójdą za tobą w ogień, przypomniałem sobie słowa, które kiedyś usłyszałem od stryja Karlomana.
    - Wasza Cesarska Mość! – przed mym obliczem pojawił się stary markiz – To zaszczyt gościć w stolicy!
    Alfons de Verquois nie zmieniał się zanadto. Wciąż był człekiem niezbyt imponującej postury, o burzy siwych włosów i podobnie okazałej brodzie. Otoczenie obrzucał uważnym spojrzeniem swoich jasnych oczu, w których odbijało się to, co trzymało sędziwego mężczyznę przy życiu: chciwość.
    - Markizie! – oszczędnie skinąłem głową – Racz usiąść. Czeka nas długa rozmowa.
    Obróciłem się do Jana i szeptem wydałem mu kilka poleceń. Żołnierz bez słowa, skinąwszy jedynie wcześniej głową, opuścił pomieszczenie. Nie uszło to uwadze starca, jednak bez zbędnych pytań zajął miejsce.
    - Czemu zawdzięczam wezwanie do stolicy, Wasza Miłość? – zapytał Alfons, patrząc swemu władcy w oczy.
    - Jak się miewa Kompania, markizie? – zapytałem, nie udzielając odpowiedzi na jego pytanie.
    Nawet jeśli starzec był nieco zdezorientowany przebiegiem rozmowy, nie dał tego po sobie poznać – jego oblicze nie wyrażało nic, przywodziło mi na myśl kamienną maskę, którą zmyślny artysta zwieńczył dwoma szafirami.
    - Pomoc cesarskiej 7. Armii jest nieoceniona, Wasza Wysokość – odpowiedział markiz – I…
    Takiej odpowiedzi się po nim spodziewałem. Ostrożnej. Pochwalno-dziękczynnej. Na dalsze jego słowa nie zwróciłem uwagi, bowiem do pomieszczenia ponownie wkroczył mój świeżo mianowany adiutant, niosąc newralgiczne dla tej rozmowy dokumenty. Skinąłem przyzwalająco głową i Jan położył oba dekrety przed markizem.
    - Przeczytaj je – poleciłem.
    Markiz posłusznie pochylił się nad dokumentami i rozpoczął lekturę. Obserwowanie gammy emocji, które w trakcie tej czynności ozdobiły jego twarz było niezmiernie zabawne.
    - Prawo o piratach, dekret o spółkach akcyjnych? – markiz nie próbował ukrywać zaskoczenia i przejęcia – Ale dlaczego!?
    To pytanie było zrozumiałe w tej sytuacji. Nie byłem jednak pewny, czy mogę zdradzić markizowi odpowiedź.
    - Potrzebuję wsparcia Kompanii – powiedziałem w końcu – Idziemy na wojnę.
    Zarówno Jan i markiz zamarli. A ja podjąłem pierwszy krok ku zbudowaniu Nowego Rzymu…

    [​IMG]

    Cesarstwo zacieśniło więzy z kolejnym państwem, gdzie po kryzysie sukcesyjnym – oddano tron bocznej linii Karolingów. Pojął więc za żonę Marię Irlandzką, swą daleką krewniaczkę.

    JAN DE VIVEN, ADIUTANT CESARSKI

    Przed przybyciem irlandzkiej królewny, która zostać miała niedługo cesarską małżonką, na dworze w Rzymie zapanowało dziwne poruszenie i zdenerwowanie, które udzieliło się każdemu – niezależnie od jego pozycji, pochodzenia i zajęcia: nerwowy stał się monarcha, wraz z nim jego najbliższe otoczenie, które obawiało się jego gniewu. Poruszenie panowało również w szeregach służby, ale tego wielcy panowie nie raczyli zauważać. Dla mnie, najważniejsze było poruszenie wśród cesarskich gwardzistów – jako adiutant cesarski zajmowałem wśród nich wyjątkową pozycję, de facto odpowiadając za ich uchybienia przed samym monarchą.
    Ciekawe, co tu się będzie działo, gdy cesarz zrealizuje swój plan, przeszło mi przez myśl, gdy przemierzałem korytarze cesarskiej siedziby. Uśmiechnąłem się do siebie i po przejściu kilku kroków, znalazłem się w komnacie tronowej.
    - Mój panie, już czas! – w komnacie znajdował się jedynie cesarski szambelan, Henryk, książę Mołdawii.
    Mężczyzna siedział przy jednym z miejsc, które zajmowali zwykle cesarscy doradcy. Wzdrygnął się, jakby moje słowa wyrwały go z transu, spojrzał w moim kierunku, nieco nieprzytomnie.
    - Zbliża się książę Ulsteru i królewna Maria! – powiadomiłem go, z trudem powstrzymując się od ponaglania cesarskiego krewnego – Czas przygotować orszak powitalny!
    Zwykle flegmatyczny, oszczędny w ruchach i szastający teatralnymi gestami Henryk zerwał się z miejsca i ruszył w stronę wyjścia na dziedziniec. Towarzyszyłem mu, niby cień, dobry duch i orędownik Opatrzności w służbie Jego Cesarskiej Mości. Lubiłem tak o sobie myśleć – pierwsza z tarcz Cesarza, nieoficjalny dowódca jego Gwardii, a także rodzaj powiernika w tak przyziemnych sprawach, jak ta.
    Cóż, lubiłem tę patetyczną otoczkę, która dla wielu dworaków stanowiła całe życie.
    - Zaprezentujcie się jak najlepiej – Henryk raczył mnie podobnymi oczywistościami przez cały okres naszej wędrówki – Niech przyszła cesarzowa wie, że zawierza los najlepszym żołnierzom Cesarstwa.
    Potakiwałem mu głową, jednocześnie ponaglając go w myślach. Henryk otrzymał godność szambelana jedynie ze względu na pokrewieństwo z urzędującym monarchą – opływał w nic nie znaczące zaszczyty by nie upominać się o koronę. Dlatego właśnie to mnie wysłano, gdy do cesarza dotarły wieści o bliskości irlandzkiego orszaku – Wilhelm wiedział, że nie zawiodę.
    - Powodzenia, książę! – rzuciłem jeszcze, gdy dotarliśmy na dziedziniec i nasze drogi się rozeszły.
    Ja stanąłem na czele regimentu cesarskiej gwardii, szambelan ustawił się na swej zwyczajowej pozycji – dwa kroki za monarchą, po jego prawej stronie. Na mój rozkaz, gwardziści wyprężyli się na baczność.
    - Oby było warto! – szepnął stojący najbliżej mnie gwardzista – Bo to całe zamieszanie…
    Uciszyłem go cichym sykiem. Dla niego, przyjazd przyszłej cesarzowej był tylko powodem natłoku obowiązków. Ja, jako zaufany cesarza, wiedziałem, że ta ceremonia powitalna to pierwszy krok, by wciągnąć wyspiarskie królestwo w sojusz przeciwko Skandynawom.
    W jednym się z nim mogę zgodzić… Oby było warto!

    [​IMG]

    Za czasów Wilhelma podjęto również szeroko zakrojone reformy monetarne

    [​IMG]

    W 1739 roku do sojuszu karolińskiego dołączyło królestwo Irlandii. Blok anty-skandynawski tworzyły już zatem: Węgry, Badenia, Wielka Brytania, Irlandia oraz Cesarstwo.​

    HENRYK, KREWNY CESARZA, KSIĄŻĘ MOŁDAWII, CESARSKI SZAMBELAN​


    Przywitano nas godnie, z należytym przepychem. Zadbano również o formalności. Jako poseł cesarski, przebrnąć musiałem przez cały ceremoniał, tę piękną sieć dworskiej gry, w której się tak lubowałem. A wraz ze mną - Jan de Vivien, który mi towarzyszył. Młodzieniec jednak nie był zadowolony. Chłopak był może szlachcicem, ale zarówno jego proweniencja, brak ogłady i żołnierska prostota, sprawiały, iż nie nadawał się do dworskich intryg: bardziej ważkie wydawały mu się umocnienia twierdzy w Ulsterze niż ukłony, uśmiechy i tańce.
    Zaiste, mój krewniak nie mógł wybrać mi gorszego towarzysza!
    Nie mogłem sobie pozwolić na kontemplację osoby mego towarzysza. Trwał bal: a ten, kto chce ugrać najwięcej – właśnie wśród zabawy powinien być najbardziej czujny!
    - Hrabino! – ucałowałem podaną mi dłoń, uśmiechając się do stojącej przede mną damy – Piękny wieczór, nieprawdaż?
    Nie czekając na odpowiedź, ruszyłem dalej, starannie wymierzając kroki, wkładając w nie całą swoją grację. Skinąłem uprzejmie paru pomniejszym lordom, ukłonem odpowiedziałem na ukłon skandynawskiego ambasadora.
    - Nie cierpię tego… - dotarło do mnie ciche stwierdzenie Jana.
    Młody szlachcic nie mógł sobie poradzić w tej ciżbie, otoczony zewsząd fałszywą uprzejmością, maskami i pustymi słowami. Na moje nieszczęście, postanowił trzymać się mojej osoby – jako tej, która była dla niego najbardziej prawdziwa.
    - Musimy zaprezentować się jak najlepiej! – odpowiedziałem stojącemu za mną młodzikowi, rzucając mu ukradkiem karcące spojrzenie – Pamiętaj, że reprezentujesz Cesarstwo!
    Moja uwaga przyniosła skutek: Jan wyprostował się i – ku memu zaskoczeniu – dołączył do mnie, naśladując moje postępowanie: zarówno odpowiedni sposób poruszania się, jak i dworskie uprzejmości. Musiałem przyznać, że de Vivien szybko się uczył!
    - Jak znajdujesz ten bal, książę? – chwila skupienia na osobie Jana sprawiła, iż nie dostrzegłem pojawienia się przede mną księcia Ulsteru.
    Przez chwilę nie wiedziałem, co powiedzieć. Oto, stał przede mną najpotężniejszy człowiek Wyspiarskiego Królestwa, prawa ręka króla, Wielki Admirał, dziedziczny książę Ulsteru!
    - Radzi jesteśmy z takiego przyjęcia – przyszedł mi w sukurs de Vivien, chociaż pytanie nie było skierowane do niego – To zaszczyt, książę.
    Aed MacCarran przeniósł spojrzenie ciemnych oczu na mojego towarzysza. Uśmiechnął się, gdy tylko rozpoznał Jana – miał okazję poznać cesarskiego adiutanta podczas swojej wizyty w Rzymie.
    - Porzućmy już otoczkę tych pustych uprzejmości! – powiedział po chwili książę Ulsteru – Król wzywa was do siebie.
    Jedynie moja biegłość w dworskiej grze pozwoliła mi nie zdradzić zarówno zaskoczenia jak i podekscytowania, które mną owładnęły. Prywatna audiencja u Jego Wysokości!
    - Wreszcie! – mruknął Jan na tyle głośno, że zarówno ja jak i Aed go usłyszeliśmy.
    Już chciałem karcić młodzieńca, gdy zobaczyłem, że książę Ulsteru nie jest oburzony: Wielki Admirał delikatnie się uśmiechnął. Być może byłem zbyt surowy względem de Viviena?
    - Król przemyślał propozycję swego krewniaka… - mówił tymczasem książę Ulsteru, gdy zmierzaliśmy do prywatnych komnat monarchy – I postanowił ją przyjąć.
    Tym razem nie zdołałem powstrzymać zaskoczenia. Propozycję? Więc nie jesteśmy tu z powodu…
    - Świetnie! – odezwał się Jan – Sojusz bratnich monarchii przyniesie naszym ludom wiele korzyści!
    Sojusz? Nic z tego nie rozumiałem.
    - Jego ustalenia przedyskutujemy już w obecności mego władcy – Aed zwracał się już bezpośrednio do Jana, ignorując moją osobę.
    Poczułem się oszukany. Ale czego mogłem się spodziewać? Przecież to wszystko gra pozorów: chciałem być ważną figurą, a okazałem się zwykłym pionkiem. Głównym aktorem farsy, która przykryć miała polityczną rozgrywkę.
    Taki już chyba mój los, podsumowałem w myślach, nie bez żalu.

    [​IMG][/URL]

    Po poczynieniu odpowiednich przygotowań – w 1755 roku – wojska cesarza wkroczyły na teren skandynawski, a sam Wilhelm ogłosił interwencję i wsparcie powstańców polskich i rosyjskich.

    WILHELM II

    - Już czas! – ciche słowa mojego adiutanta wyrwały mnie z zamyślenia.
    Jan de Vivien odnalazł mnie w prawym skrzydle pałacu. To właśnie tutaj, w tym małym pomieszczeniu, na progu którego stał młodzieniec, mieścił się dawny gabinet mego stryja – cesarza Karlomana. Tragicznie zmarły krewny stał się dla mnie pewnego rodzaju bohaterem – idolem i wzorem, zaś jego marzenie o stworzeniu Nowego Rzymu, które zawarł w swoich notatkach: moim marzeniem i celem, do którego postanowiłem dążyć.
    - Masz rację! – westchnąłem i obróciłem się ku młodzieńcowi – Prowadź.
    W eskorcie mojego adiutanta, udałem się do głównej komnaty pałacu, gdzie powinni być zebrani wszyscy ci ludzie, od których zależeć będzie powodzenie mojego planu. Wojskowi, dyplomacji, przedstawiciele sojuszników, członkowie rodziny…
    Czy to, co zamierzam zrobić, jest słuszne?
    Pokręciłem głową, jakbym próbował odrzucić od siebie tę natrętną myśl. Teraz, kiedy wojenna machina jest gotowa do uderzenia, za późno na wątpliwości, refleksje czy żale. Wystarczy wydać ostatni rozkaz, wprawić ją w ruch i wygodnie czekać na rezultaty – nie biorąc odpowiedzialności za porażki, przypisując sobie zwycięstwa. To zwykle czynili moi przodkowie – i ich zwyczajem, ja również powinienem.
    - Czy ludzie mi ufają? – zapytałem nagle Jana.
    De Vivien przez chwilę nie odpowiadał, wyraźnie zaskoczony tym pytaniem. Ale, gdy ustąpiło zaskoczenie, w jego oczach widziałem jedynie determinację.
    - Tak, panie! – odpowiedział. Był szczery, mówiła mi to cała jego postawa – Ludzie pójdą za tobą, nawet do Sztokholmu!
    Uśmiechnąłem się. Dopóki memu rodowi służyli tacy ludzie jak de Vivien, mieliśmy szansę na zrealizowanie naszych planów, dorównanie Karolowi, a może i nawet jego prześcignięcie!
    Przeszliśmy jeszcze kilka kroków i dotarliśmy do celu. W pomieszczeniu panowała niebywała wrzawa: obecni dyskutowali ze sobą podniesionymi głosami. Jednak, gdy tylko się pojawiłem, wszyscy zamilkli. Zatrzymałem się dopiero przed stołem, wokół którego zgromadzili się najpotężniejsi ludzie Cesarstwa.
    - Wiecie, dlaczego zostaliście tu zebrani! – zacząłem, patrząc po twarzach zebranych – Nasza osoba ścierpieć nie może krzywd, jakie miecz skandynawski czyni na ziemi Rusinów!
    Popadłem w podniosły ton i zdawałem sobie z tego sprawę. Zdanie to musiało być jednak wypowiedziane: jako pożywka dla dyplomatów i oficjeli, marna zasłona dymna, za którą można skryć prawdę: idziemy by pokonać, a nie wyzwolić. Marszałek d’Usson spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się półgębkiem – chyba dobrze odgrywałem konieczną farsę.
    - Liczymy na wsparcie naszej sprawy przez sojuszników… - dodałem, gdy mój wzrok prześlizgnął się po twarzach obecnych w komnacie przedstawicieli Badenii, Irlandii, Wielkiej Brytanii i Węgier.
    - Flota brytyjska jest gotowa! – odezwał się Ryszard, bratanek króla Jerzego i zarazem dowódca sił brytyjskich we Flandrii, goszczący od kilku dni w Rzymie – Moi żołnierze również.
    - Jesteśmy gotowi do uderzenia na Opole… - dodał Fryderyk Hohenlohe, przedstawiciel Wielkiego Księcia Badenii – Zwiążemy siły Stenkilka na dawnych ziemiach polskich.
    - Irlandzka flota wspomoże brytyjską – rzekł książę Ulsteru – Razem możemy sprostać Skandynawom na morzu.
    Jedynie węgierski ambasador zwlekał z deklaracją poparcia. Wyraźnie zmieszany, otworzył kilkakrotnie usta tylko po to by je zamknąć – nie wiedząc, jak ma ująć w słowa polecenia swojego monarchy.
    - Z uwagi na trwający konflikt w Korei – wydukał w końcu mężczyzna – Królestwo węgierskie nie może udzielić bezpośredniego wsparcia.
    Uśmiechnąłem się pod nosem. Ten stary lis, Albert, zapewne coś knuje…
    Nie mogłem przecież wiedzieć, że knują ci, którzy wcześniej solennie deklarowali wsparcie…

    [​IMG]

    Do wojny po stronie Wilhelma dołączyło każde z państw bloku anty-skandynawskiego. Jedynie król węgierski, toczący własne wojny w Korei, odmówił pomocy.

    FRYDERYK HOHENLOHE, GENERAŁ ARMII WIELKOKSIĄŻĘCEJ, SIOSTRZENIEC WIELKIEGO KSIĘCIA

    Do swoich komnat powróciłem dopiero późnym wieczorem. Pamiętna narada zakończyła się wraz z ustaleniem ogólnego planu prowadzenia wojny: z potęgą Skandynawii miały mierzyć się cztery, potężne armie Karolinga: pierwsza z nich uderzyć miała na Chłynów i posuwać się dalej, jej głównym zadaniem było przełamanie oblężenia zajętego przez rosyjskich powstańców Nowogrodu. Druga z armii wyeliminować miała armię generała Rantzau i zająć mińską twierdzę. Trzecia, prowadzona przez samego cesarza, dotrzeć miała do Krakowa, by później połączyć się z armią badeńską pod Wrocławiem. Czwarta była zaś odwodem: jej żołnierze rzuceni mieli być tam, gdzie będą najbardziej potrzebni.
    - Cholernie ambitne przedsięwzięcie! – mruknąłem do siebie, siadając na skaju łoża.
    Równolegle, dzielni cesarscy żołdacy mieli zostać wsparci siłą badeńskiego oręża, dziarskimi żołnierzami z Flandrii oraz potęgą obu flot, które wiązać miały skandynawską armadę. Jedynie szaleniec albo człek chorobliwie pewny siebie mógł zaplanować taką wojnę.
    - Jestem! – przez próg mojej komnaty przeszedł Sven Gylenstierna, skandynawski ambasador przy dworze cesarskim.
    - Nikt cię nie śledził? – pytanie było głupie i nieco uwłaczające ambasadorowi, jednak odpowiedź była kluczowa.
    Sven uśmiechnął się lekko: zapewne rozbawiło go moje zdenerwowanie. Zaraz jednak udzielił odpowiedzi, która w jego mniemaniu ukoić miała moje nerwy:
    - Korytarze tego pałacu są wręcz stworzone dla zdrajców, mój panie! – Sven skłonił lekko głowę, nieco ironizując przy ostatnich dwóch słowach.
    Jego zdanie na mój temat mnie nie obchodziło. Ważnym było to, że wolałem trzymać ze zwycięzcami – a do tych na pewno nie należeli szalony cesarz i jego hałastra. A nawet, gdyby mieli szanse na zwycięstwo: ja zamierzałem im je uniemożliwić!
    Bo Stenkil dawał mi to, czego mi brakowało… Władzę.
    - Wprawiliśmy machinę intryg w ruch… - przemówił Sven, jakby wiedział, że te słowa będą dla mnie ostateczną motywacją i odsuną wątpliwości – Musisz jedynie wybrać odpowiedni moment, by się wycofać.
    Skinąłem machinalnie głową. Mój wuj był słaby, trzymał się kurczowo Karolinga w Rzymie, nadskakując możnym, kajając się przed klerem… Ustępował nawet chłopom! Wielkie Księstwo potrzebowało kogoś takiego jak ja: silnego lidera, który poprowadzi je do zwycięstwa, u boku skandynawskiego cesarza. Ja miałem podać truciznę i zdradzić Rzymianina, a regencja w imieniu małego Ludwika Filipa będzie moją nagrodą.
    Za wszystkie poniżenia, zakulisowe obelgi i pogardę… Niech tylko ci zadufani w sobie wielmożowie poczekają…
    - Znam plany wojenne Karolinga – powiedziałem, wiedząc, czego Sven oczekuje – Wiem też, czego powinniście się obawiać.
    Sven cierpliwie wysłuchał mojego opisu zamiarów Wilhelma. Zaciekawił go szczególnie jeden fragment:
    - Cesarz chce osobiście poprowadzić jedną z armii? – powtórzył moje słowa – Być może ta wojna zakończy się wcześniej… Kto wie, co może się przytrafić Wilhelmowi w ferworze walki!
    Szczegóły mnie nie interesowały. Podobnie los Karolinga i kogokolwiek, kto był obecny na wcześniejszej naradzie. Liczyła się tylko obietnica, którą złożył mi skandynawski władca.
    - Lepiej byście dotrzymali słowa… - rzekłem cicho do Svena.
    Ambasador Stenkila roześmiał się w głos.
    - Potomkowie Stenkila mają wobec ciebie dług, mój panie – powiedział Sven, uśmiechając się szeroko i, jak na niego, również szczerze – A oni zawsze spłacają swe długi!
    Nie potrzebowałem większej ilości zapewnień. Tej nocy śniłem o nowej, potężnej Badenii, MOJEJ Badenii, którą niedługo zbuduję.

    [​IMG]

    Do pierwszego spotkania armii najeźdźców i obrońcy doszło pod Mińskiem. Szala zwycięstwa przechylała się na stronę generała Rantzau, ale odsiecz spod Orszy przechyliła szalę na korzyść cesarskich.

    [​IMG]

    Na południu zdobyto Kraków, 8. Armia, pod dowództwem samego cesarza, udała się w sukurs złamanym pod Erz Badeńczykom.​
     
  23. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    HENRYK II

    To, co ujrzałem w ostatnich dniach, całe to cierpienie, ból, ogień i pożoga, które stały się również i moim udziałem… Nie wiedziałem, co powinienem o tym myśleć: młodzieńcy ginęli z rąk podobnych sobie młodzieńców, by dowodzący nimi starcy zdobyli pogorzelisko: zmienili flagę, która powiewała nad ruinami.
    Zderzyłem się z okropieństwami, przed którymi chroniły mnie urodzenie i pozycja.
    Nawet teraz, kiedy przemierzaliśmy zasłane ciałami ulice Krakowa, osłaniali mnie cesarscy gwardziści. Ze smutkiem obserwowałem płonące miasto, które nazywano niegdyś „Mediolanem Północy” – ocalali obrońcy bronili się jeszcze w pałacu Królowej Anny, a raczej wśród jego pozostałości, ale wkrótce i oni mieli ulec przewadze żołnierzy mojego krewniaka.
    - Coś cię trapi, książę? – obróciłem głowę.
    Nawet nie zauważyłem, gdy Jan de Vivien zbliżył się do mnie, w otoczeniu innych gwardzistów. Nawet wśród cesarskiej gwardii widoczna była nierówność: szeregowi żołnierze poruszali się pieszo, ja oraz de Vivien mieliśmy przywilej przemierzania pobojowiska konno. Jedynie w śmierci, która nas otaczała, błękitnokrwiści i zwykli ludzie byli równi…
    - Po co to wszystko? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie – Tyle zniszczenia i śmierci…
    Młodzieniec długo nie odpowiedział, jakby chciał ostrożnie dobrać słowa: iście dworska zagrywka!
    - Spełniamy tylko żołnierską powinność – powiedział w końcu de Vivien – Wobec cesarza, wobec ojczyzny. Budujemy potęgę naszego kraju. Kosztem innego, wrogo do nas nastawionego.
    Młodzieniec dalej ślepo wierzył w swojego cesarza, po tym wszystkim, co ujrzał! Niebywałe, jak wielką charyzmę musiał posiadać Wilhelm – żołnierze go kochali i podążali za nim bez słowa protestu.
    - Żadnych wątpliwości, Janie? – pytanie zadałem szeptem, by nie mogli go dosłyszeć pozostali gwardziści.
    Cień niepewności przemknął przez jego twarz, ale zaraz zniknął: zastąpiony maską, nie wyrażającą żadnych emocji. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, iż nawet przyboczny cesarza przechodził pewien kryzys, to, co widział, odmieniało go.
    Jak nas wszystkich.
    - Nie mogę wątpić – odpowiedział mi w końcu – Choćby każdy zwątpił, ja powinienem murem stać za cesarzem. Jako jego tarcza. Służ, słuchaj, broń. Tym właśnie jest gwardia, taka jest jej istota. Niech żyje cesarz!
    Dopiero, kiedy wypowiedział ostatnie słowa, zorientowałem się, że wyraził swoją opinię znacznie głośniej niż ja swoje pytanie: te kilka zdań, które padły, miały pokrzepić towarzyszących nam gwardzistów: jak i samego de Viviena.
    - Niech żyje cesarz! – podchwycili okrzyk osłaniający nas gwardziści.
    - Niech żyje cesarz… - powtórzyłem, bez większego przekonania.
    Inni mogli iść za Wilhelmem w ogień, ale ja… Ja miałem poważne wątpliwości.
    Życie stanowczo za szybko uczyło mnie, jak świat wygląda naprawdę!

    [​IMG]

    Skandynawowie uniknęli jednak konfrontacji, przystępując do ataku na zdobyte przez wroga twierdze na Dolnym Śląsku. Siły badeńsko-karolińskie zdobyły szybkim szturmem Brno.

    [​IMG]

    Armia szturmująca twierdzę w Jaćwieżu została zaatakowana przez siły generała Bielke i poniosła porażkę. Natarcie załamało się, zaś niedobitki wycofały w stronę Włodzimierza Wołyńskiego.

    [​IMG]

    Wraz z sukcesem w Opolu, doszła Wilhelma niespodziewana wieść – regent Badenii postanowił podpisać pokój ze Skandynawią. Siły dotąd związane na zachodzie, Stenkil mógł przerzucić na front karoliński.​

    FRYDERYK II​


    Jak długo będę musiał to jeszcze znosić? Ta myśl kołatała mi się w głowie, towarzyszyła mi, od świtu do upragnionego snu: podczas dowodzenia, spożywania marnych, żołnierskich racji, rozmów z oficerami, komunikacji z karolińskim-jeszcze-sojusznikiem...
    Przynajmniej teraz, gdy zajęliśmy tę wioskę, nie musimy obozować w polu.
    Po raz kolejny spojrzałem na rozłożoną na stole mapę: armia badeńska zajęła pierwsze z przygranicznych twierdz w kilka dni po rozpoczęciu wojny, dopiero porażka pod Erz załamała natarcie wielkoksiążęcej armii. Gdyby nie szybka interwencja Wilhelma I, zarówno moi żołnierze, jak i ja… Cóż, korzystalibyśmy z uprzejmości skandynawskich oprawców bądź uciekali do kraju z podkulonymi ogonami: obie opcje skazywałyby nas na niesławę w naszym kraju.
    A takiego rozwiązania nie chciałem ani ja ani Fryderyk II, władca Skandynawii.
    - Mój panie! – do pomieszczenia wkroczył jeden z żołnierzy – Posłaniec ze stolicy.
    - Niech wejdzie! – odpowiedziałem, nie podnosząc głowy znad mapy.
    Żołnierz już miał opuścić pomieszczenie, ale zawahał się i stanął w progu. Kiedy wreszcie uniosłem głowę i obdarzyłem go niezbyt przychylnym spojrzeniem, rzekł jeszcze:
    - Są tu także dwaj inni przybysze, którzy chcą cię widzieć, mój panie – żołnierz nie powiedział nic więcej, czekając na rozkazy.
    Kto…? Na pewno ktoś od Karolinga. Czyżby i Skandynawowie zdecydowali się kogoś do mnie wysłać!? Nieroztropnie!
    - Niech wejdzie nasz rodak! – powiedziałem w końcu – Pozostałych ugoszczę później.
    Żołdak skinął głową, krótko zasalutował i wyszedł.
    Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Tego dnia, generał wielkoksiążęcej armii, siostrzeniec władcy Badenii, odebrać miał z rąk posłańca najważniejszą informację w swoim życiu: w zapadłej wiosce na granicy, racząc się marnym jadłem i zajmując dom, niegdyś należący do lokalnego sołtysa.
    Ostatnie z upokorzeń…
    Do pomieszczenia wszedł wreszcie posłaniec ze stolicy i składając mi odpowiednie uszanowanie, odezwał się:
    - Ważne wieści ze stolicy, mój panie! – to mówiąc, podał mi zapieczętowany list.
    Otworzyłem wiadomość i zagłębiłem się w lekturze. Wielki książę zmarł nagle, pozostawiając tron swemu ośmioletniemu synowi – Ludwikowi Filipowi. W stolicy zebrała się rada regencyjna, która wybrała mnie na swojego przewodniczącego. Równolegle, rada zaakceptowała ofertę skandynawską, kończącą wojnę pomiędzy Cesarstwem, a Wielkim Księstwem na zasadzie białego pokoju.
    Uśmiechnąłem się szeroko. Na samym końcu listu brakowało tylko podpisu: „Cesarz Fryderyk przesyła pozdrowienia”…
    - Cesarz Fryderyk przesyła pozdrowienia! – przemówił Sven Gylenstierna wchodząc do pomieszczenia – Lordzie regencie!
    Zaraz za ambasadorem do pomieszczenia wpadł żołnierz w barwach Karolinga:
    - Generale Hohenlohe! – zawołał, mijając zarówno mego rodaka jak i skandynawskiego dyplomatę – Doszło do starć pod Opolem, cesarz domaga się wsparcia twojej armii!
    Wymieniłem spojrzenia ze Svenem, po czym znów spojrzałem na karolińskiego posłańca.
    - Teraz… - przemówiłem, nie mogąc powstrzymać cisnącego mi się na usta uśmiechu – Twój pan nie może domagać się niczego. To koniec wojny dla Badenii.
    Wypisany na twarzy posłańca szok był miodem na moje serce. Żałowałem tylko, że…
    Że nie mogłem zobaczyć reakcji Wilhelma na raport, który niedługo otrzyma!

    [​IMG]

    Nagłe wycofanie się badeńskiego sojusznika z wojny diametralnie zmieniło położenie armii cesarza – została ona pokonana pod Opolem i zmuszona do wycofania się.

    JAN II

    Miejsce ostatniego triumfu, jeszcze niedawno zroszone szczodrze skandynawską krwią, w niespełna kilka godzin zamieniło się ponownie w pole, nad którym królowała tylko Śmierć: tym razem, zbierająca obfite żniwo wśród niedawnych zwycięzców. Pierwsi ulegli zgrupowani na lewym skrzydle jeźdźcy Roberta d’Ivrea, centrum Jana de Foix trzymało się dzielnie, ale z godziny na godzinę, słabło coraz bardziej. Kiedy Skandynawowie złamali kontratak prawego skrzydła pod dowództwem Stefana d’Este, wzmacnianego dodatkowo przez odwody, żołnierze de Foixa musieli ulec. Cesarz i osłaniający go gwardziści patrzyli, jak siły wierne ich sprawie przegrywają.
    A teraz, Skandynawowie uderzali wprost na nas.
    - Mój panie! – obróciłem się ku cesarzowi, które ze zgrozą obserwował rzeź, jaka rozgrywała się na naszych oczach – Musisz się wycofać.
    Nie chodziło nawet o żołnierzy, bo nie było kogo już ratować. Ale wciąż, gwardia mogła wypełnić swój obowiązek: osłonić cesarza. I by zrealizować ten cel, musiałem ją poprowadzić. Wilhelm nie zareagował na moje słowa: wciąż z wysokości siodła obserwował rozgrywające się daleko dantejskie sceny.
    Nie miałem czasu.
    - Bierzcie go! – skinąłem na dwóch stojących najbliżej gwardzistów – Macie go doprowadzić do naszych. Za wszelką cenę. Zrozumieliście!?
    Obaj poważnie skinęli głowami. Powierzyłem im najistotniejsze z możliwych zadań i teraz to od nich wszystko zależało. My musieliśmy im tylko kupić trochę czasu.
    - Idzie na nas potęga Stenkila! – wysforowałem się przed szereg nielicznych gwardzistów – Nasi towarzysze im ulegli, ale my się nie poddamy! Jesteśmy gwardią…
    Więcej nie było mi dane powiedzieć, zagłuszył mnie bowiem jeden z żołnierzy de Foixa, który postanowił ujść rzezi i wycofać się w naszym kierunku. Mężczyzna ten, panicznym krzykiem obwieścił:
    - Kirasjerzy! – wrzasnął mężczyzna, porzucając broń i mijając zwarty szereg gwardzistów.
    Spojrzałem na pole, na którym bronili się nieliczni żołnierze de Foixa. Skandynawscy kirasjerzy nadchodzili: pałaszami złamali ostatnią linię obrony karolińskich żołnierzy, pistoletami wykończyli ostatnich, którzy się nie poddali, a teraz wykorzystywali dzielącą ich od gwardii odległość do nabrania rozpędu i kolejnej szarży.
    - Ojcze nasz… - rozpoczął modlitwę jeden z gwardzistów za moimi plecami.
    Nie dziwiłem mu się: nawet gwardziści stracili ducha, obserwując rzeź i czekając na rozkaz cesarza, który nigdy nie padł. A teraz szarżowali w naszym kierunku osławieni kirasjerzy, z pałaszami pokrytymi krwią naszych poległych towarzyszy.
    - Służ… - szepnąłem do siebie, dobywając oficerskiej szabli – Słuchaj…
    Kirasjerzy byli już blisko: jeden z nich wyprzedził współtowarzyszy i pędził prosto na mnie, unosząc pałasz do uderzenia. Odetchnąłem głęboko, kładąc lewą dłoń na pistolecie, który nosiłem przy pasie.
    - Broń! – zakończyłem, kiedy kirasjer wychylił się z siodła, by jednym cięciem zakończyć nasz pojedynek.
    Zablokowałem pałasz swoją szablą, uniosłem lewą dłoń i wypaliłem jeźdźcowi prosto w nieosłoniętą twarz. Chwilę później, na gwardię uderzyła cała formacja, z niebywałą furią. Działałem jak w transie, unikając pałaszy, odpowiadając uderzeniem na uderzenie. Nie zwracałem uwagi na ból, nawet, gdy ten eksplodował w moim ramieniu, gdy dosięgnęła mnie kula, wystrzelona przez jednego z kirasjerów.
    - Wilhelm! Cesarstwo! – krzyczałem, ale coraz mniej głosów podchwytywało okrzyk. Gwardia ginęła.
    I ja w końcu opadłem z sił. Moją zgubą miał się okazać skandynawski kirasjer, którego jeden z moich kompanów wysadził wcześniej z siodła. Zwarliśmy się ze sobą, nie zważając na chaos wokół nas, liczyła się tylko ta, śmiertelna dla jednego z nas, rywalizacja. Po wymianie pierwszych ciosów, wiedziałem, że oto zbliża się śmierć: mój przeciwnik był lepszym szermierzem ode mnie. W końcu, przełamał moją obronę, raniąc mnie w nogę – ból sprawił, że opadłem na kolano, klękając przed nim, niby skazaniec przed katem.
    - Kończ to… - szepnąłem, niepomny tego, że przeciwnik nie usłyszy szeptu wśród bitewnej wrzawy.
    Skandynaw uniósł pałasz, by zakończyć nasz pojedynek, ja zaś zamknąłem oczy, czekając pokornie na uderzenie.
    Uderzenie, które nie nadeszło.
    Otworzyłem oczy, w samą porę by ujrzeć padające na ziemię ciało skandynawskiego żołnierza. Chwilę później, pochylił się nade mną… Henryk, książę Mołdawii.
    - Dalej! – krzyknął, pomagając mi wstać – Musimy się stąd wydostać!
    Tamtego dnia, śmierć nie dosięgnęła Jana de Vivien. Zadowoliła się żywotami siedemnastu tysięcy jego towarzyszy.

    [​IMG]

    Porażkę poniosły również siły cesarskie pod Włodzimierzem. Dwie z czterech armii najeźdźcy przestały istnieć. Wciąż jednak niemal cały wschód Imperium Skandynawskiego zajmowali Karolingowie.

    [​IMG]

    Szybki karoliński kontratak rozbił armię Fleminga, przypominając świętującym przeszłe sukcesy Skandynawom, iż zagrożenie wciąż istnieje.

    [​IMG]

    Pokój podpisano po 5 latach toczonej ze zmiennym szczęściem wojny. Wilhelm wycofał się ze wsparcia, jakiego udzielił powstańcom. W zamian, władca Skandynawii zgodził się zrezygnować z ziem, których faktycznie nie kontrolował: część Rusi Karolingowie objęli bezpośrednim nadzorem, zaś z zajętych wschodnich rubieży Skandynawii: wydzielono udzielne księstwo Riazania Wasylowi Szujskiemu, synowi dawnego rosyjskiego powstańca.​

    WILHELM III

    Towarzyszyły mi zmęczenie i pewnego rodzaju pustka. Dość miałem zakulisowych sojuszy koterii, zdrad, dworskich gierek, skłóconego dowództwa, unoszących się honorem krewniaków… Chciałem, by to wszystko wreszcie się zakończyło. Ale mimo całej mojej niechęci…
    Chciałem ugrać jak najwięcej!
    Dlatego właśnie przybyłem do wiedeńskiego zamku, gdzie gościł nas król Władysław V, syn sprzymierzonego niegdyś z Cesarstwem Alberta, poległego w dalekiej Korei. W towarzystwie mojego wiernego adiutanta, który uratował się z rzezi pod Opolem, zmierzałem na obrady, które zadecydować miały o tym, jak przedstawiać się będzie sytuacja na Rusi w ciągu najbliższych lat.
    - Czas to zakończyć! – powiedziałem do siebie, na tyle głośno, by również idący za mną de Vivien mógł to usłyszeć.
    Awansowany niedawno na kapitana młodzieniec nie zareagował. Od czasu, gdy dotarł jako jeden z niewielu do obozu naszych wojsk pod Orszą, stał się bardzo wycofany, biło od niego chłodem, przestrzegał formalności: zdawał się wyprany z uczuć, pusty w środku.
    - Tak, Wasza Cesarska Mość… - powiedział w końcu, nie okazawszy żadnych emocji.
    Nie chciałem go sforować. Ta wojna każdemu z nas coś odebrała. Coś, czego nie można było już zastąpić ani odzyskać. Widocznie, niektórzy płacili większą cenę niż inni.
    Jaką cenę przyjdzie mi zapłacić?
    Odrzuciłem tę myśl od siebie. Czekała mnie teraz rozgrywka, być może ważniejsza od bitew, które przyszło mi stoczyć w trakcie prowadzenia tej wojny. Oczekiwano ode mnie zbyt wiele – dowództwo domagało się kontynuowania walki, prosty lud chciał zakończenia wojny, powstańcy chcieli własnych państw, nie będących marionetkami Stenkila…
    W towarzystwie de Viviena wkroczyłem do głównej komnaty wiedeńskiego zamku. Tam czekali już na nas: gospodarz, a także cesarz skandynawski oraz Wasyl Szujski, syn rosyjskiego powstańca, który przed laty okupował Nowogród i oficjalny reprezentant walczących o własne państwo Rusinów. Po wymianie zwyczajowych uprzejmości, zasiedliśmy do rokowań.
    Miałem jeden cel: narzucić Skandynawom jak najdotkliwsze dla nich warunki.
    I chociaż nie wszystko poszło po mojej myśli, mogłem już teraz rzec, że wygraliśmy tę wojnę.
    Ale czy cena, którą zapłaciliśmy, nie była za wysoka?

    [​IMG]

    Długotrwałe działania wojenne i nieobecność większości wojsk cesarza doprowadziły do znacznego wzrostu działalności buntowników na skrajach Imperium.

    [​IMG]

    Ostatnia twierdza buntowników – okupujących zdobytą niedawno prowincję Dolny Dniepr – padła w marcu 1763 roku.

    [​IMG]

    Wilhelm I Zuchwały odszedł do Pana niespełna dwa miesiące później. Tron odziedziczył jego najstarszy syn, Ludwik, odtąd znany jako Ludwik X.

    JAN III

    Wojna zakończyła się lata temu. Żołnierze powrócili do Ojczyzny, dworacy ponownie mogli zagłębić się w sieci pałacowych intryg, urzędnicy biurokratycznej machiny podliczyli straty i szukali nowego sposobu, by zapełnić cesarski skarbiec, dyplomaci zmienili niezbyt przyjemny - względem Skandynawów - ton poprzedniego stanu rzeczy na zwyczajową, fałszywą uprzejmość. Zarówno prosty lud jak i możni Cesarstwa, zgodnie radowali się błogim spokojem, jaki zapewnił im Wilhelm.
    Dla nich, wszystko było jak dawniej. Dla mnie – nic nie mogło już takim się stać.
    Wciąż żywa była w mojej pamięci rzeź pod Opolem, w której straciłem wielu przyjaciół, zdolnych podkomendnych… Pamiętałem każdy detal szalonej ucieczki ze skandynawskiej obławy.
    Ale nade wszystko – pamiętałem ofiarę Henryka, księcia Mołdawii. Człowieka, o którym wszyscy zapomnieli, a którego odwaga – uratowała mi życie.
    Walczyły we mnie sprzeczne uczucia. Wpajana mi przez ojca lojalność do cesarza, topniała pod naporem wojennych wspomnień. Poświęciłem wszystko dla tego człowieka, będąc jego cieniem – tarczą, która go osłania, a także mieczem, który karze jego wrogów…
    Nawet teraz – byłem żywym zwiastunem jego zwycięstwa, ja, który zdusiłem rebelię Rusinów nad Dnieprem. Okazałem się żelazną pięścią kolejnego oprawcy, którego więzy ci ludzie chcieli zrzucić – przyszedłem w miejsce znienawidzonego Stenkila, symbol Karolinga: wyzwoliciela, który okazał się zdrajcą i kolejnym okupantem.
    Wiedziałem, co muszę zrobić, by zatrzymać tę spiralę opresji. By pozbyć się tych obrazów, pokonać szaleństwo, które mnie ogarniało, gdy tylko zamykałem oczy: odbierając mi resztki spokoju i stabilności, które miałem nadzieję zachować.
    Musiałem wykonać ostateczny krok, by uwolnić się od tego bólu.
    Nawet teraz, krążył wśród moich myśli, przyczajony, wycofany, gotów uderzyć: zalać mnie falą wspomnień, gdy tylko wyczuje odpowiedni moment, chwilę zdekoncentrowania.
    - Wejdź! – usłyszałem.
    Rzeczywistość powróciła. Stałem przed wejściem do dawnego gabinetu cesarza Karlomana, w którym przebywał w ostatnim czasie Wilhelm. Wszedłem do pomieszczenia: cesarz był odwrócony do mnie plecami, wyglądał przez okno, lustrując spojrzeniem dziedziniec pałacu.
    - Wasza Cesarska Mość! – zasalutowałem, chociaż tego sędziwy monarcha nie mógł dostrzec – Rebelia Rusinów zduszona.
    Wilhelm jedynie skinął głową. Wiedział, że nie zawiodę. Nigdy nie zawodziłem. Po wojnie spotkało mnie wiele zaszczytów: mianowano mnie pułkownikiem, objąłem oficjalne dowództwo nad gwardią…
    - Takie zwycięstwo wymaga odpowiedniego toastu… - przemówił monarcha.
    Ludziom, którzy nie znali dobrze władcy, mogłoby się wydawać, że na nim dawny konflikt nie wywarł żadnego wpływu. Ale byli oni w błędzie: odkąd Wilhelm powrócił do swego władztwa, zmagał się z własnymi demonami. I walczył z nimi, przy użyciu broni, która wydała mu się odpowiednia: wina.
    W kącie pomieszczenia, na małym stoliku, odnalazłem codzienny zestaw, którego używał Wilhelm: butelkę wina i dwa, bogato zdobione, złote puchary.
    - Opowiadałem ci historię tych naczyń? – odezwał się Wilhelm, wciąż nie odwracając wzroku.
    - Nie, mój panie! – odpowiedziałem, szczodrze nalewając wina do obu pucharów.
    Przez chwilę, Wilhelm milczał. Zamarłem, czekając na jego reakcję. Nie mogłem jeszcze podjąć właściwego działania, nie chciałem zostać zdekonspirowany za szybko.
    - Te puchary były niegdyś własnością cesarzy bizantyjskich – podjął opowieść cesarz – Jeden należał do władcy… Z drugiego zaś, pijał kapitan Gwardii Wareskiej. Najlojalniejszy z żołnierzy cesarza, jego tarcza. Pił pierwszy łyk, by jego monarcha nie został otruty.
    Ironia losu, pomyślałem, dodając do wina truciznę. Ale w tej opowieści, będącej zaledwie żałosnym odbiciem dawnych czasów, Wareg również wypija zatruty napój.
    - Napijmy się zatem! – cesarz odwrócił się, podszedł do stolika i ujął jeden z pucharów – Za Cesarstwo!
    Uniosłem puchar, który został na stoliku, spojrzałem cesarzowi w oczy, uśmiechnąłem się lekko.
    - Za Cesarstwo! – powtórzyłem toast, upijając mały łyk.
    Wilhelm jednym haustem opróżnił puchar. Dopiero wtedy, poszedłem w jego ślady i również osuszyłem swoje naczynie.
    Więc tak kończy się nasza historia. Imperatora, pogromcy Skandynawii, Wyzwoliciela Rusi i jego wiernej Tarczy, pułkownika jego Gwardii. Ciekawe czy takie sytuacje zdarzały się władcom Bizancjum? Czy raczej właściwe są tragikomicznym sztukom marnych, rzymskich, wierszokletów?
    Teraz – przemknęło mi jeszcze przez głowę – Mogę do ciebie dołączyć, Henryku.
    A ból wreszcie mnie opuści…

    OD AUTORA:

    Po dość długiej przerwie, wracam do AARa. Z nieco zmienioną koncepcją i formą, ale mam nadzieję, że przypadnie czytelnikom do gustu. Miłej lektury!
     
  24. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    Sponsorem dzisiejszego odcinka nadmiar wolnego czasu :D

    ODC XVIII – „Lata (nie)pokoju”

    Ludwik X Spokojny

    [​IMG]

    Cesarz Karoliński 1763 – 1781

    LUDWIK, CESARZ KAROLIŃSKI

    To był zwyczajny dzień. Dopisywała pogoda, ludzie byli weseli, a ja wypełniłem już wszystkie obowiązki, jakimi mnie obarczono z racji piastowania niezwykle ważnej pozycji następcy tronu. Jedyne, co mnie niepokoiło, to absencja mojego ojca: nikt, kogo spotkałem wśród korytarzy rzymskiego pałacu, nie widział cesarza Wilhelma. Drugim wielkim nieobecnym był cień mojego rodzica – Jan de Vivien. Kiedy tylko znalazłem chwilę wolnego czasu, udałem się na poszukiwania obu mężczyzn. Wiedziałem, gdzie mógł zaszyć się cesarz: jeśli Wilhelm gdzieś znikał, osoba go szukająca mogła z dużą dozą prawdopodobieństwa domniemywać, iż władca udał się do gabinetu, który niegdyś należał do Karlomana I – czy to by oddać się lekturze czy aktywności, której nie pochwalałem, a w której ojciec lubował się w ostatnich latach: spożywaniu wszelkiej maści trunków.
    Ta prosta dedukcja, oparta na znajomości ojcowskich przyzwyczajeń, doprowadziła mnie do drzwi wspomnianego wcześniej gabinetu. Stanąłem przed nimi i zapukałem, czekając na przyzwolenie, by wejść.
    Odpowiedziała mi jedynie cisza.
    - Ojcze! Pułkowniku de Vivien! – podniosłem głos, ponawiając wcześniejszą czynność.
    Kiedy po raz kolejny nie otrzymałem odpowiedzi, postanowiłem otworzyć drzwi. Wiedziałem, że spotka się to z ojcowską dezaprobatą, jednak niepokój, który powoli mnie ogarniał, stał się ważniejszy niż ewentualne gorzkie słowa, które mogłem usłyszeć – zwłaszcza, że tych słów Wilhelm nigdy mi nie szczędził.
    Scena, którą zobaczyłem, gdy drzwi stanęły otworem, zmroziła mi krew w żyłach.
    Jana de Viviena zauważyłem jako pierwszego: mężczyzna leżał na podłodze, zaraz przed wejściem do gabinetu. Niegdyś wysoki i szeroki w barach oficer, jakby skurczył się w sobie, jego twarz stała się łudząco podobna do bladej fizys Śmierci, na ustach wciąż dało się dostrzec ślady piany, zaś oczy…
    Oczy, które niegdyś wyrażały melancholię i ból, zaś w ich odbiciu dostrzec można było opolską masakrę – nie wyrażały nic.
    Jak we śnie, przekroczyłem próg, omijając ciało pułkownika Gwardii. Cesarscy żołnierze mawiali, że żołdak w służbie dumnego rodu Karolingów winien umierać z mieczem w dłoni – a oto najdzielniejszy z nich, zginął od zdradzieckiej trucizny…
    Ojca znalazłem w głębi pomieszczenia. Monarcha najpotężniejszego Cesarstwa w dziejach, pogromca Skandynawów, siedział przy stole: można by pomyśleć, że drzemie, gdyby nie trupia bladość, wytrzeszczone oczy i piana na ustach. Ogarnęła mnie rozpacz: Wilhelm bywał surowy, nie zawsze było nam po drodze, mało miał w sobie zrozumienia dla swego dziedzica, ale…
    Ale był moim ojcem i seniorem.
    Po moim policzku spłynęła samotna łza. Jedyna oznaka targających mną uczuć. Czułem gniew i rozpacz, nienawiść do niezidentyfikowanego mordercy, pozostającego niby cień w mroku. Zapragnąłem wykrzyczeć światu to wszystko, zwerbalizować całą jego niesprawiedliwość.
    Ale nie zrobiłem tego. Bo działanie pod wpływem emocji nie przystoi…
    Cesarzowi, którym teraz się stałem.

    [​IMG]

    Wielki Książę Riazania odrzucił propozycję małżeństwa z siostrą Ludwika – Amalią. Rozwścieczyło to karolińskiego władcę, a konsekwencje miały się okazać niezbyt przyjemnymi dla władztwa Szujskich.

    TYBALD D’URSSON, GUBERNATOR TRYPOLITANII, DYPLOMATA CESARSKI

    Imponujące.
    To jedno słowo cisnęło mi się na usta, gdy przemierzałem domenę Wasyla Szujskiego. Ziemię, którą strawił ogień ostatniej wojny, przez którą przetoczyli się karolińscy żołdacy, przynosząc stepom jedynie śmierć i pożogę: mordując zarówno Skandynawów jak i Rusinów. Cierpieli wszyscy, którzy w swej głupocie zechcieli wystąpić przeciwko ich Cesarstwu. Od zakończenia konfliktu i przejęcia tych ziem przez Szujskiego, minęło zaledwie kilka lat…
    Mimo tego, Rusini podnieśli się z kolan i rozpoczęli odbudowę.
    Nie mogłem wyjść z podziwu: ci ludzie posiadali hart ducha, który zatraciły narody podległe od lat Karolingom. Rusini pragnęli swego państwa, wywalczyli je – i chociaż ponieśli straszne koszty – wciąż mieli w sobie determinację by na gruzach starego porządku, wznieść nowy.
    I – co dla nich ważniejsze – własny!
    A teraz ja, cesarski dyplomata, niosłem im szansę. Szansę, która mogła również okazać się pułapką, łańcuchem, którego Rusini się tak obawiali i który z takim trudem zrzucili. Ludwik wysłał mnie z poselstwem do Wasyla Szujskiego, proponując młodemu władyce rękę swej siostry.
    Dla Wasyla oznaczało to zarówno wzrost prestiżu, a także zrównanie jego rodu z najpotężniejszymi rodzinami szlacheckimi w Europie, jak i kolejny krok do uzależnienia się od wielkiego Cesarstwa i utraty niezależności, dla której jego poddani oraz sam Wielki Książę, tyle poświęcili.
    - Proszę za mną, mości hrabio! – głos należał do szambelana riazańskiego księcia, który z aparycji przypominał raczej stereotypowego wikinga niż dworaka – Mój pan czeka.
    Świetnie! Spędziłem dostatecznie dużo czasu na dziedzińcu tego zamku… Państwo Szujskiego odwoływało się do tradycji dawnych księstw ruskich, księstwem riazańskim było tylko z nazwy: jego stolicą uczyniono miasto Pietrowsk, powstałe w miejsce spalonej przez karolińskie wojsko Wołogdy…
    Dopiero po chwili zorientowałem się, iż mój przewodnik czeka, aż udam się jego śladem. Odkładając na później różnego rodzaju dywagacje, dołączyłem do niego i razem dotarliśmy do najprzestronniejszej komnaty zamku, gdzie czekał na mnie Wasyl I Zwycięski, potomek najsławniejszego powstańca w dziejach.
    - Hrabio! – mężczyzna uśmiechnął się lekko na mój widok – Witaj w moich skromnych progach. Skromnych, dodam, dzięki uprzejmości waszych wojsk.
    Nie zaczęło się najlepiej. Uśmiech, który wcześniej pojawił się na jego ustach, a który wziąłem za odbicie sympatii, okazał się pełen drwiny. Słowa były ciche i wyraźne, ale ton, który szedł z nimi w parze, zwiastował nadchodzącą burzę.
    - Mój władca pragnie… - zacząłem ostrożnie, nie do końca wiedząc, jaki argument najbardziej przemówi Wasylowi do rozsądku i pokona jego niechęć.
    Uśmiech Wasyla stał się jeszcze szerszy.
    - Pragnienia Karolinga mnie nie obchodzą – odpowiedział spokojnie, patrząc mi w oczy.
    Coś w jego oczach mówiło mi, że moje dalsze wysiłki okażą się próżne, ale musiałem podjąć kolejne próby: nie chciałem popaść w cesarską niełaskę.
    - Cesarz oferuje ci, książę – rzekłem, jakbym nie usłyszał jego słów – Rękę swej siostry, Amalii.
    Wasyl roześmiał się głośno.
    - Nie zrozumiałeś, hrabio? – rzekł, spoglądając na mnie z kpiącym uśmieszkiem czającym się na ustach – A podobno wykształcony z ciebie człek! Powtórzę zatem: nie chcę niczego od zdrajcy naszej sprawy. Włodzimierz odprowadzi cię do wyjścia.
    Władca skinął na swego rosłego szambelana. Moja misja była zakończona – co gorsza: niepowodzeniem. Wasyl w imię dawnych animozji przekreślał wielką szansę, a wraz z nią, co trapiło mnie bardziej…
    Moją karierę i osiągnięcia na cesarskim dworze.

    [​IMG]

    Ludwik zaprzepaścił plany swojego ojca względem Rusinów, rozwiązując sojusz z Szujskim i pozbawiając go protekcji Cesarstwa.

    AMALIA, SIOSTRA CESARZA

    Żadne słowa nie mogły opisać radości ostatnich dni!
    Byłam w centrum uwagi: zdawało mi się nawet jakoby słudzy kłaniali się jeszcze niżej, piękni i wpływowi kawalerzy wykazywali się większym urokiem i bardziej zabiegali o moje względy, również poważni i wiecznie strapieni oficjele, na których skazany był mój brat, okazywali mi należny szacunek. Jakby im wszystkim opadły łuski z oczu i dostrzegli we mnie więcej niż tylko piękno – ujrzeli we mnie potomkinię Karola Wielkiego!
    Nawet słońce hojnie obdarzało nas swoimi promieniami, nie chowając się za kreacją z chmur, tak jakby również pogoda odzwierciedlała szczęście, jakie mnie spotkało…
    Ale, mimo tego, iż ich atencja wydała się przyjemną, był miraż, który milszym mi był nad inne!
    Obraz dalekiego i surowego kraju, dawnej Rusi, która niczym w pieśniach, zrzuciła jarzmo tyranii. A także – wizerunek przyszłego pana i męża, który nakreślił mi hrabia D’Ursson: człowieka odważnego, rycerskiego, pełnego surowego i dojrzałego piękna.
    Księcia na miarę czasów, w których przyszło nam żyć.
    Ta myśl: wizja przyszłego małżonka, kraju, którym władał, połączona z perspektywą wyrwania się z niezwykle ponurego Rzymu – uskrzydlała mnie, sprawiała, że potrafiłam być radosna: nawet po śmierci pana ojca…
    Czy ta radość była zdradą? Obrazą jego pamięci?
    Brat zdawał się tak uważać. Wraz ze śmiercią ojca, umarła również część duszy Ludwika: zgasł wesoły blask, niegdyś rozświetlający jego oczy. Obcy był mu już pewny krok i dumna postawa, jego żałoba przygniotła go: jakby ciężar swego smutku zmuszony był nosić każdego dnia na plecach.
    - Siostro… - usłyszałam nagle.
    Dziwne, a myślałam, że sama krążę wśród cesarskich ogrodów… Obróciłam się ku nadchodzącemu ku mnie bratu.
    - Ludwiku! – uśmiechnęłam się do niego, wychodząc mu na spotkanie.
    Wkrótce się zatrzymał, nie będąc w stanie wykrzesać z siebie zbyt dużej dawki radości: niewyraźny grymas, nie będący nawet uśmiechem, musiał w mniemaniu Jego Cesarskiej Mości, mi wystarczyć.
    Postanowiłam wyprowadzić go z błędu.
    Objęłam go mocno, opierając głowę na jego piersi. Zamarł, wyraźnie zaskoczony.
    - Amalio! – widocznie zdążył zapomnieć, że jest nie tylko cesarzem, ale i bratem.
    Ludwik w końcu porzucił swój cesarski chłód. Objął mnie niezdarnie ramieniem, a drugą dłonią zaczął gładzić włosy. Uśmiechnęłam się delikatnie: w tych trudnych miesiącach, ciepła ze strony brata brakowało mi najbardziej.
    - Mam wieści… - powiedział w końcu – Wasyl… Zerwał zaręczyny.
    Cały mój świat zamarł i w mgnieniu oka spektakularnie się zawalił. Marzenie o dalekiej Rusi i księciu prysnęło niczym mydlana bańka, a brutalna rzeczywistość po raz drugi odebrała mi wszelką radość. Zabrano mi najpierw ojca, a teraz jeszcze daleki miraż Wasyla, mojego idealnego księcia…
    - Zapłacił za to srogą cenę… - powiedział Ludwik, miast oczekiwanych przeze mnie słów pocieszenia – Nie jest już pod moją protekcją.
    I co z tego? – chciałam zapytać. Nie obchodziła mnie wielka polityka, w nosie miałam protekcje, sojusze, embarga, zdrady, niedotrzymane postanowienia umów i traktatów.
    Ale widocznie pozycja wymagała tego, by coś tak prozaicznego jak uczucia odrzucić w kąt…
    Czasami naprawdę nienawidziłam swojego pochodzenia.


    [​IMG]

    Korupcja wśród urzędników była jednym z wielu problemów, z którymi musiał mierzyć się nowy cesarz.

    TYBALD II

    Ach, Trypolitania!
    Jakże miło było tu wrócić. Przedkładam wszelkie rozkosze i przepychy dalekiego Wschodu Imperium, jego największe miasta, dumny i nowoczesny Zachód, zimną Północ, kolonialne Południe… Ba, wszystkie dalekie kraje, jakie widziałem, a także wszelkie miejsca, przeze mnie nieodkryte! Wszystko to, na czele z obłudnym Rzymem, porzucam dla mej ziemi obiecanej.
    Dla mojego Trypolisu!
    Uśmiechnąłem się do siebie, lustrując po raz kolejny wnętrze mojego gabinetu: moje spojrzenie prześlizgnęło się po perskich dywanach, złotej zastawie, którą dostałem w prezencie od cesarza Hiszpanii, mahoniowym biurku, które wykonał dla mnie najprzedniejszy ze stolarzy francuskiego dworu.
    Dobrze być człowiekiem majętnym i wpływowym.
    Fiasko ruskich aspiracji dworu przekreśliło moją karierę dyplomaty w służbie Jego Cesarskiej Mości, jedna decyzja upartego ruskiego władyki pozbawiła mnie podróży, za którymi tak przepadałem. Ale, posiadałem inną, dogodniejszą pozycję…
    Pukanie do drzwi mego gabinetu wyrwało mnie z zamyślenia. Spojrzałem na trzymany w ręku dokument, niemal mechanicznie dopowiadając:
    - Wejść!
    Drzwi otworzyły się i do pomieszczenia wkroczył dumnie markiz Wiktor de Rennes – wysoki i barczysty mężczyzna w kwiecie wieku, o brodzie równie gęstej i kędzierzawej, co jego czupryna i oczach, które przywodziły na myśl bezdenną, czarną otchłań.
    - Gubernatorze! – przemówił swoim głębokim basem markiz.
    - Markizie! – wstałem, odkładając trzymany w ręku papier na biurko – Witaj. Ufam, że nasza umowa…?
    Markiz jedynie uśmiechnął się i sięgnął za pazuchę. Po chwili, zaprezentował mi to, co trzymał w dłoniach. Broń nie była bogato zdobiona, rzemieślnik nie popisał się również znacznym kunsztem. Do tego: sztylet naznaczony był ciężkim brzemieniem czasu. Ale w tym ostrzu uosabiało się piękno surowości. I ten sztylet, milszy mi był niż najnowocześniejsza, najpiękniej zdobiona, broń, którą mogłem uzyskać.
    Sztylet, który miałem przed sobą, należał do Henryka D’Ursson, założyciela naszego rodu, nieustraszonego pogromcy sycylijskich Saracenów. Sztylet ten, kolejne pokolenia Henryków, Tybaldów i Janów dumnie nosiły w herbie. Ten, zdradziecko niegdyś nam wykradziony, otaczany niemal czcią artefakt, leżał teraz przede mną, na dłoniach markiza de Rennes.
    - Moja część umowy wypełniona – markiz włożył broń do sakwy i położył pakunek na moim biurku – Gubernatorze? Twoja kolej.
    Co? Ach, tak, racja. Potrząsnąłem głową, próbując opanować emocje, które mną zawładnęły. Rodowa relikwia nie należy jeszcze do mnie… Moje spojrzenie prześlizgnęło się po sakwie i zatrzymało na dokumentach. Dosłownie porwałem pióro i złożyłem zamaszysty podpis na jednym z nich.
    - Gotowe, markizie! – oświadczyłem radośnie i z werwą – Twój siostrzeniec został właśnie sekretarzem gubernatora!
    Markiz wydawał się ukontentowany: zdradzał to czający się na jego ustach uśmieszek, bowiem czarne otchłanie oczu nie wyrażały absolutnie nic poza bezdenną czernią.
    - Pozwól zatem, Tybaldzie… - przemówił arystokrata – Oto mój siostrzeniec, Szczepan.
    Do pomieszczenia wkroczył młodzieniec wątłej postury, o jasnych włosach i oczach pełnych bezdennej czerni właściwej dla rodziny markiza. Skłonił się on przede mną dwornie.
    - To zaszczyt, gubernatorze! – przemawiał gładko, niczym dworak, zaprawiony w intrygach Rzymu – Pragnę również rzec…
    Młodzieniec zrobił efektowaną pauzę, gwałtownie też się wyprostował, wykonując krótki znak prawą ręką. Do pomieszczenia weszło dwóch, rosłych żołnierzy w mundurach, których nie miałem okazji widzieć wcześniej.
    - Co to znaczy? – przerwałem ciszę, wodząc oczami od markiza do jego krewniaka.
    - Korupcja, mój drogi panie… - odezwał się młodzieniec, patrząc mi w oczy – Jest zarazą, toczącą to Imperium. I to właśnie my ją zwalczamy.
    Tak oto, skorumpowany gubernator stał się jedną z pierwszych ofiar powołanej przez cesarza Ludwika tajnej służby…
    Jedną z wielu.

    [​IMG]

    Od lat, elity Cesarstwa tworzyli Francuzi i Włosi – ludy im podporządkowane bardzo późno zaczęły się z nimi asymilować.

    JAKUB HASZYMID, HRABIA MEKKI, GUBERNATOR ARABSKI

    Co ja tu robię?
    To pytanie kołatało mi się nieustannie w głowie. Podobnie jak mój ojciec przede mną, źle czułem się w stolicy. Otaczali mnie zupełnie obcy ludzie: jako człek z daleka, nie wiedziałem, komu powinienem ufać i z jaką koterią się związać. Mało wiedziałem o panujących tu zwyczajach, dworska etykieta różniła się od zasad, które niegdyś mi wpojono. Nie rozumiałem również, dlaczego cesarz trwoni zawartość skarbca na rzeczy tak trywialne jak bal, w którym przyszło mi teraz uczestniczyć, gdy franki można było przeznaczyć na cel bardziej szczytny.
    Po prostu tu nie pasowałem.
    Dlatego jak najszybciej opuściłem główną salę pałacu, uciekłem od tej zabawy, będącej tak naprawdę ścieraniem się intryg, w którym każde słowo, każdy czyn, mieć mogły przykre konsekwencje. Samotnie, niczym cień, przemierzyłem korytarze majestatycznego budynku i wyszedłem na zewnątrz: wprost na dziedziniec, a stamtąd: do cesarskich ogrodów. Tutaj, siedząc na ławce, pośród roślin, poczułem się lepiej.
    - Widzę, że nie tylko ja dość mam zgiełku pałacu! – usłyszałem.
    Rozejrzałem się, zaskoczony. Byłem pewny, iż jestem w ogrodzie całkiem sam. Moje przekonanie okazało się jednak błędne, towarzyszyła mi bowiem najpiękniejsza z dam, które dotąd dane mi było spotkać w Rzymie: kobieta była niezwykle drobna i delikatna, o dziewczęcych rysach. Wpatrywała się we mnie jasnymi niczym niebo Arabii oczami. Włosy rozpuściła: opadały one złocistym wodospadem kaskady na jej plecy: jawiła się przede mną niczym Walkiria, gotowa zabrać mnie do mitycznej Walhalli. W jednej chwili zerwałem się z ławki i skłoniłem, starając się włożyć w gest ten cały swój wdzięk.
    - Pani… - przemówiłem, nie do końca wiedząc, co powinienem dodać.
    Jej obecność onieśmielała mnie, wszelkie nakazane etykietą formuły wnet wyparowały i w głowie została jedynie pustka, przerywana co jakiś czas myślami pełnymi paniki: nie chciałem się przed nią zbłaźnić. Moja nieporadność, ku mojemu zaskoczeniu i radości, została nagrodzona szczerym i szerokim uśmiechem. Walkiria usiadła na ławce, którą wcześniej zajmowałem.
    - Nie po to opuściliśmy ten zgiełk – przemówiła swoim melodyjnym głosem – Byś teraz przenosił tutaj jego echo.
    Ponownie zabrakło mi słow. Nie wiedząc, co powinienem uczynić by odpokutować swą winę, zająłem miejsce obok skandynawskiej bogini. Kiedy opowiadano mi historię moich przodków, nie rozumiałem decyzji, którą podjął niegdyś Osman Haszymid. Kiedy wojska Karolingów zajęły Arabię, ten potężny władyka, wyznający gorliwie religię Mahometa, pod wpływem chrześcijanki, w której się zakochał, porzucił islam i stał się sojusznikiem Karolingów. Przyczynił się on do wzrostu potęgi karolińskiego Imperium i w dalszej perspektywie – upadku religii, którą Mahomet niegdyś zbudował. Jego decyzję uważałem niegdyś za głupią, niehonorową, niemal zdradę – dopiero teraz, doskonale zrozumiałem motywy, którymi kierował się mój przodek.
    Tamtego dnia, rzymska Walkiria skradła moje serce. Również i jej serce należało do mnie, ale o tym dowiedziałem się później.
    Później poznałem również jej imię – Amalia. Amalia, księżniczka karolińska.

    [​IMG]

    O, mój ulubiony event! Ślijmy po medyka, ciężko się rozstać z następcą 8/8/8!

    LUDWIK II

    Bardzo długo zmagałem się z bólem. Obecny był wśród moich myśli, zatruwał je, odbierał radość. Gniew, frustracja i nienawiść, skryte głęboko, były niczym zadra, sztylet wbity w serce, który powoli mnie zabijał. I kiedy myślałem, że ród Karola nie podniesie się, nie powetuje sobie straty, jaką była śmierć mojego ojca i wielkiego cesarza, zadziwili mnie najbliżsi, u których znalazłem pociechę: Amalia nie odstępowała mnie na krok, kojąc rany, które zadał niezidentyfikowany truciciel. Mój syn, Wilhelm, stał się moją największą pociechą, przypominał bowiem swego wielkiego dziada i miał szansę stać się w przyszłości wielkim cesarzem. Oparcie znalazłem również w człowieku, który stał się bliski Amalii: Jakubie, gubernatorze Arabii.
    - Ostatnia kwestia… - mówił tymczasem hrabia Ferdynand di Medici – Stanowisko gubernatora Trypolitanii.
    Zaczynałem się niecierpliwić. Spędziłem w sali tronowej sporo czasu, rozstrzygając kwestie nie będące nad wyraz zajmującymi. Na szczęście, posiedzenie miało się ku końcowi.
    - Pozwolę sobie zasugerować trzy kandyda…
    Hrabiemu przerwało nagle pojawienie się w komnacie Amalii. Aczkolwiek, „pojawienie się” było słowem wybitnie nieadekwatnym. Moja siostra wręcz wpadła do pomieszczenia i niemal natychmiast wpadła w słowo hrabiemu:
    - Ludwiku! – zawołała, przerywając na chwilę by złapać oddech – Wilhelm…
    Na wzmiankę o moim dziedzicu natychmiast wstałem z miejsca. Podobnie uczynili zebrani dworacy, uważając – słusznie, biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności i ton księżniczki – iż spotkanie uznane jest za zakończone.
    - Mów! Co się stało? – zawołałem, podchodząc do siostry.
    W jednej chwili, oślizgły strach wlał się w moje serce: w jej tonie dało się słyszeć odbicie niepewności i zmartwienia. Czy los zdecydował się ze mnie zadrwić i zabrać mi jedynego dziedzica!?
    - Jest przy nim Alfons de Ferre – próbowała uspokoić mnie siostra.
    Jak najszybciej udaliśmy się do komnat Wilhelma. Po drodze, Amalia wprowadziła mnie w szczegóły: cesarzewicz źle się poczuł. Okazało się, że trawi go gorączka, jest osłabiony. Jakub, czuwający dotąd przy chłopcu, udał się po nadwornego medyka, zaś Amalia postanowiła mnie powiadomić.
    - Mój panie… - przed drzwiami komnat cesarzewicza powitał nas de Ferre, nadworny medyk – Obawiam się, że nic nie mogę zrobić.
    Jego słowa potwierdziły moje najgorsze obawy: oto los ponownie zapragnął ze mnie zakpić. Skoro najprzedniejszy medyk w Cesarstwie nie pokonał tajemniczej choroby, któż mógł tego dokonać?
    - Nie trać nadziei, panie… - odezwał się nagle przybyły na miejsce Jakub – Poślę po najlepszych w swej sztuce. Znajdą lekarstwo!
    Oby, bo inaczej…
    Inaczej linia Karola zakończy się wraz z moją śmiercią.

    [​IMG]

    Cesarz otaczał się ludźmi z każdego stanu, liczyły się dla niego umiejętności, a nie pochodzenie – martwiło to arystokratów.

    JAKUB II

    Udało się!
    Te słowa najdokładniej opisywały wydarzenia ostatnich dni. Nie tylko udało mi się uratować życie cesarzewicza: wdzięczny cesarz oddał mi rękę swojej siostry, czyniąc mnie najpotężniejszym magnatem Imperium i swoją prawą ręką. A wszystko za sprawą skromnego mnicha, człeka z ludu, który znalazł lekarstwo na przypadłość Wilhelma i jako jedyny – skutecznie strzegł zdrowia następcy Imperium. Sam Ludwik – również zdawał się zmienić: sprawa choroby młodego Wilhelma otworzyła mu oczy: dostrzegł potencjał, jaki drzemał w jego poddanych, który nie posiadali błękitnej krwi.
    Ale życie byłoby za proste, gdyby ta sytuacja nie miała konsekwencji.
    Niemal czułem gęstniejące wokół siebie sieci dworskich intryg: widziałem ukradkowe spojrzenia, słyszałem szepty i rozmowy, które cichły, gdy tylko się zbliżałem. Potężniejsi magnaci, którzy nigdy nie dostąpili zaszczytu zaślubienia cesarskiej córki, okazywali wręcz otwarcie swoje niezadowolenie.
    Czy się to dla mnie liczyło? Oczywiście, że nie.
    Będąc bliżej zarówno cesarza, jak i jego siostry i dziedzica, potrafiłem dostrzec w rodzinie cesarskiej nie tyle suwerena, dobrą partię i przyszłego władcę: mogłem odseparować się od utartej wśród arystokracji wizji Ludwika jako tego, dzięki któremu można wiele zyskać. Dostrzegałem w nich ludzi, targanych rozterkami, zmagających się z problemami. Zwykłą rodzinę, różnicą się od swoich poddanych jedynie tytułami, które posiadali.
    - Zaraz się spóźnimy… - Fryderyk de Medici wyprzedził mnie, kierując się do komnaty tronowej – Pośpiesz się.
    Zastosowałem się do jego szorstkiego polecenia, ale, gdy próbowałem go wyprzedzić, hrabia złapał mnie za ramię.
    - Wielu nie podoba się twoja pozycja – powiedział hrabia – Tak samo ten mnich, którego sprowadziłeś.
    Nie odpowiedziałem, spojrzałem jedynie na rozmówcę. Odpowiedzią na jego ton był jedynie spokój. Spodziewałem się takich reakcji.
    - Książęta włoscy formują koterię przeciw tobie… - mówił dalej hrabia – Ale… Ja chcę ci pomóc. Wiedz, że masz tutaj również sojuszników.
    Gdy tylko zakończył przemowę, puścił mnie i wyprzedził, udając się do komnaty tronowej. Miło było usłyszeć, że nie każdy jest przeciwko mnie, ale…
    Miałem dziwne wrażenie, że w tym sojuszu hrabia upatrywał przyszłej korzyści.
     
  25. vantikir

    vantikir Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Prowincja Ghazni stała się miejscem, w którym wybuchł groźny bunt ludności. Cesarska armia została niezwłocznie wysłana, by stłumić wszelki przejaw oporu.​

    LUDWIK III

    Sytuację udało się opanować. Jedyny dziedzic mojej korony został uratowany, ludzie, którzy się do tego przyczynili: odpowiednio nagrodzeni, a ja… Ja mogłem odpocząć. Okres odpoczynku nie trwał jednak długo: hrabia de Medici zwołał kolejne posiedzenie rady. Ale teraz, jej zebrania nie wydawały mi się już tak bezowocne, dzięki nowym członkom, których do niej wcieliłem. Wśród różnej maści arystokratów i urzędników państwowych zasiadali bowiem: Jakub, gubernator Arabii i od niedawna mój szwagier, a także brat Monitor, który dokonał cudu i uratował mojego syna.
    - Otwieram posiedzenie rady cesarskiej… - hrabia de Medici wyglądał na zmęczonego, jego słowa były ostrożne, wypowiadał je z rezerwą i robiąc zbyt długie pauzy, jakby każde ze słów wypluwał.
    Z tego powodu, szybko straciłem zainteresowanie jego wywodem. Hrabia miał tendencję do homeryckich i pełnych patosu porównań, rozbudowanych opisów, niepotrzebnych makaronizmów, co drastycznie zwiększało objętość jego wypowiedzi, dodając jej walorów artystycznych, ale oddalając słuchacza od faktów, które hrabia chciał mu zaprezentować.
    - Ludność prowincji Gazni otwarcie wystąpiła przeciwko władzy cesarskiej – hrabia zdawał się kończyć swój wywód, a poruszana kwestia mnie zaciekawiła – Powinniśmy zdecydować, jakie kroki podjąć.
    Ze swojego miejsca podniósł się generał Antoni da Firenze. Na jego twarzy malowała się złość, dodatkowo wspomagana oburzeniem, ale na twarzy wojskowego rzadko objawiały się inne emocje.
    - To obraza cesarskiego majestatu! – zawołał generał – Bunt taki należy zdusić. Jak najszybciej. Czynić z nich przykład, pokazać, co staje się, gdy motłoch próbuje stawić czoła cesarzowi.
    Zanim zdążyłem odpowiedzieć generałowi, z miejsca wstał również Jakub. Jego postawa była odmienna: zachował spokój.
    - Mój panie… - zwrócił się bezpośrednio do mnie, niejako ignorując oponenta – Warunki w prowincji są ciężkie… Gdyby Wasza Cesarska Mość raczyła obniżyć podatki, powstańcy stracili by powód do walki.
    - Nonsens! – zakrzyknął zaraz da Firenze – Dasz prostaczkom palec, zabiorą ci rękę!
    Uciszyłem dalsze protesty uniesioną głową. Skinąłem na pozostałych członków rady – by wypowiedzieli się wszyscy moi doradcy. Kiedy każdy z nich zabrał głos, obróciłem się ku wciąż milczącemu Monitorowi.
    - Co o tym myślisz? – zapytałem.
    Filigranowy mnich splótł dłonie, uśmiechnął się lekko i rzekł:
    - Ty, mój panie, piastujesz urząd, który dany jest ci z woli Boga – przemówił mnich – Więc, gdy przeciw tobie występują, jakoby Panu samemu sprzeciwić się raczyli.
    Było coś w tym człowieku, co sprawiało, że… Coś niemal hipnotyzującego: jego opinia ważniejsza się zdawała niż zdanie wszystkich oficjeli, błękitnokrwistych i wojskowych, którzy mówili przed nim.
    Dzięki jego słowom, podjąłem decyzję.

    [​IMG]

    Do największej batalii z buntownikami doszło w Grecji – w dwóch bitwach, 2 i 3 Armia rozbiły zbuntowanych Greków.

    BAZYLI ZWANY „BAZYLEUSZEM” – PRZECIWNIK CESARZA

    Grecja powstała.
    Ojczyzna wielkich filozofów, dziedzictwo Imperium Rzymskiego, ląd splamiony obecnością Karolinga. Synowie Sparty i Aten, Koryntu i Macedonii, kroczyli ramię w ramię, przeciwko uciskającemu ich wrogowi. Wszyscy wiedzieliśmy: przeciwnik nasz był potężny. Oślizgłe jego macki sięgały od starorzymskiej Italii do Wschodu, który kiedyś podbijali Hellenowie pod sztandarem Aleksandra Wielkiego. Jego zgubny wpływ, sieć, którą lata budował, głęboko zakorzeniła się również w sercu Grecji: zmuszając niejednokrotnie brata do stawania przeciwko bratu, rozdzielając rodziny, sącząc jad w serca najpiękniejszego z narodów, który marniał niby kwiat wśród karolińskiej pustyni.
    Ale Grecy mieli swojego Mojżesza. Bo oto ja, Bazyleus, dałem im nadzieję, zgodziłem się wyprowadzić ich z tej pustyni. Zbudować lepszą Grecją, która stałaby się dla nich Ziemią Obiecaną.
    Widok moich wojsk napawał mnie dumą, kiedy na Bucefale przemierzałem achajskie pole. Scena ta przywodziła na myśl płótno renesansowego mistrza, który w swym geniuszu uchwycił synów Hellady stających pod Termopilami naprzeciwko perskiej nawale…
    Byłem pewny, że będziemy wyzwaniem – nawet dla wojsk karolińskiego Cesarza.
    A jeśli nie…
    To lepiej zginąć z mieczem w dłoni.

    [​IMG]

    Cesarz odszedł od polityki swego ojca – dbał o dobre stosunki ze Skandynawią, znosił również wszelkiego rodzaju obrazy ze strony Karola III.

    JAKUB III

    Nie mogłem w to uwierzyć.
    Po raz kolejny przeczytałem list od Wilhelma. Młody cesarzewicz wysłany został z misją dyplomatyczną do Sztokholmu: negocjować jedną z umów, które oba Cesarstwa postanowiły zawrzeć, nie pamiętałem dokładnie jej przedmiotu. Kiedy orszak młodzieńca dotarł na miejsce, zakazano mu wstępu do miasta. W liście Wilhelm barwnie i szeroko opisywał nieprzyjemności, które go spotkały, a ja z każdym słowem przekonywałem się coraz dobitniej, iż zachowanie Skandynawów było ostentacyjną obrazą, zniewagą wymierzoną w dom Karolingów. Dawni przeciwnicy karolińskiego Cesarstwa łamali standardy podwójnie: cesarzewicz był bowiem także przedstawicielem dyplomatycznym, ze wszystkimi potrzebnymi umocnieniami od swego ojca.
    - Przekażesz mi go w końcu? – Ferdynand de Medici wyraził w końcu zniecierpliwienie.
    Odruchowo przekazałem mu list, nie odpowiadając. To właśnie z przewodniczącym Rady Cesarskiej chciałem przedyskutować tę sprawę: tak oto list znalazł się, wraz z moją osobą, w gabinecie hrabiego.
    - Musimy to przedstawić cesarzowi – stwierdził oczywisty fakt hrabia – Musimy być ostrożni. Nie chcemy kolejnej wojny. Nie z tak błahego powodu.
    Skinąłem głową. Pełna zgoda.
    - Ja to zrobię… - oświadczyłem nieśmiało – Posłucha swojego szwagra.
    Taką przynajmniej miałem nadzieję.
    Hrabia skinął przyzwalająco głową. Na jego twarzy malowała się ulga: widocznie był zadowolony, iż pozbawiłem go tego brzemienia, zaoferowałem swoją pomoc. Po raz kolejny zwróciłem uwagę na zmęczenie, kładące się cieniem na jego obliczu…
    - Idź zatem, Jakubie… - oświadczył hrabia, wzdychając ciężko.
    Przyjąłem od niego list, opuściłem gabinet dworaka i udałem się na poszukiwania swojego szwagra. Ludwika odnalazłem w miejscu, które stało się w ostatnich latach jego ulubionym – cesarskiej kaplicy. Władca pogrążony był w modlitwie. W ostatnich latach, coraz bardziej widoczny stał się wpływ brata Monitora na cesarza: mnich stał się nie tylko jego osobistym lekarzem i duchowym przewodnikiem, ale również najbardziej wpływowym doradcą.
    - Mój panie… - odchrząknąłem, gdy cesarz zakończył modlitwę.
    Ludwik obrócił się w moim kierunku, zaskoczony. Rzadko pojawiałem się w tym miejscu, nigdy samotnie, zawsze towarzysząc Amalii w jej modlitwie.
    - Jakubie? – cesarz obdarzył mnie pytającym spojrzeniem.
    Nie siląc się na barwne wyjaśnienia, które zniekształcić mogły obraz sytuacji moją – subiektywną przecież – opinią, podałem mu list. Władca pogrążył się w lekturze.
    - Niech Wilhelm wraca do stolicy – powiedział cesarz po zakończeniu lektury – Nasz ambasador przy cesarzu Skandynawii załatwi tę sprawę.
    Poczułem dużą ulgę. Zaniepokoiły mnie słowa, które władca wyrzekł później:
    - Brat Monitor pochodzi ze Skandynawii… - cesarz słowa te wyrzekł ni to do mnie ni to do siebie – Dlaczego mamy walczyć z podobnymi mu, szlachetnymi ludźmi?
    I chociaż sprawa Skandynawii została rozwiązania pokojowo, ostatnie zdanie sprawiło, iż poczułem ukłucie niepokoju…

    [​IMG]

    Krwawe tłumienie kolejnych buntów jedynie ośmieliło większą ilość rebeliantów…

    AMALIA III

    Odczuwałam niepokój.
    Nie byłam nawet w stanie stwierdzić, skąd on się brał. Przesiąknięta zdawała się nim być otaczająca mnie atmosfera, najbliższe środowisko, w którym się obracałam. Nie było to nic wielkiego: nieznaczne zmiany w zachowaniu moich najbliższych czy ludzi, który codziennie mijałam, czy to w pałacu czy posiadłości, którą Ludwik podarował mi oraz Jakubowi jako prezent ślubny. Najbardziej widoczne były one u Jakuba: wydawał się podenerwowany, zestresowany. Stał się lakoniczny, zdawał się mnie unikać, stąpał cicho i ostrożnie, z pochyloną głową, jakby coś ukrywał.
    Tamtego dnia, absurdalność jego zachowania sięgnęła zenitu.
    Dopiero wróciłam z pałacu do naszej posiadłości. Majordomus, gdy tylko mnie ujrzał, wprawił w ruch całą machinę, którą stanowiła nasza służba, tak by pani domu mogła spędzić chwilę czasu ze swoimi dziećmi, nie niepokojona przez nikogo. W towarzystwie starszawego służącego, weszłam do pokoju, w którym przebywał Michał, mój starszy syn.
    Chłopiec, który ku radości Jakuba, wdał się w karolińską matkę, siedział na ulubionym fotelu swojego ojca. Wyglądał na nieobecnego: miał tendencje do wybiegania myślami daleko poza zamknięty w szczelnej klatce rozumu świat dorosłych. Nim zdążyłam się z nim przywitać, do pokoju wpadł Jakub.
    - Tu jesteście… - oświadczył, w jego głosie słychać było ulgę.
    Nim zdążyłam zadać cisnące mi się na usta pytanie, Michał zerwał się z fotela i podbiegł do ojca. Ten uściskał go mocno, przyklęknął by chłopiec mógł objąć go za szyję.
    - Kocham cię, synu… - wyszeptał Jakub – Pamiętaj o tym.
    Wkrótce wypuścił chłopca z objęć, wyprostował się i obrócił w moim kierunku. Otworzyłam usta by zapytać o jego dziwne zachowanie, ale on zdusił wszelkie słowa pocałunkiem.
    - Muszę zrobić coś bardzo ważnego… - powiedział, kiedy nasze usta się rozłączyły – Niebezpiecznego. Ale wrócę, obiecuję.
    Opuścił pokój tak szybko jak wcześniej do niego wpadł. I chociaż drżałam z niepokoju, nie rozumiejąc jego zachowania, ani zadania, które musiał wypełnić…
    Wiedziałam, że wróci.
    Przecież to obiecał!

    [​IMG]

    Cesarz umiera nagle, zostawiwszy swemu dziedzicowi kraj targany niepokojami wewnętrznymi. Czas miał pokazać, czy Wilhelm II dorówna swemu imiennikowi!

    BAZYLI II

    Nie podobało mi się to wszystko.
    To, kim się stałem: mówiono o mnie jak o pospolitym rzezimieszku, bandycie, kryjącym się ze swoją bandą wśród gór, napadającym na ludzi dobrego władcy, który takimi aktami sprowadza zgubę na praworządnych obywateli Cesarstwa. Nasze ideały zostały zdeptane wraz z moją armią: najlepsi synowie Hellady polegli na achajskim polu, zaś męty, gotowe poprzeć karolińskiego uzurpatora, niczym tresowane psy: pasły się na naszym nieszczęściu.
    Niegdyś byliśmy szanowani, a psy Ludwika się nas bały. Śniadałem w pałacach i na królewskich dworach, a teraz…
    A teraz musiałem tkwić w tej odciętej od świata karczmie, wśród bezpiecznych gór.
    Byłem przynajmniej otoczony przez swoich ludzi, prawdziwych Greków, oddanych naszej sprawie…
    Karczma była bardzo przestronna: jej drewniana konstrukcja była dwupiętrowa, każde piętro składało się z dwóch izb. Niektóre z nich służyły gościom, inne zaś właściciel owego przybytku zamienił w swój pokój oraz skład trunków i zapasów. Przy stole, który zajmowałem, siedziało również dwóch moich poruczników: Stefan i Roman. Obaj byli oddani sprawie, młodzi i energiczni, w dawnym Bizancjum otrzymaliby pewnie nominacje generalskie…
    Nagle, do karczmy wkroczyli ludzie, których oczekiwaliśmy. Pierwszy z nich nie przykuł na długo mojej uwagi: jedyne, co warte było odnotowania to jego oczy – a te były niczym dwie, czarne otchłanie, nie mające dna ani końca. Znacznie bardziej interesował mnie drugi osobnik, był to bowiem… Jakub, szwagier cesarza, we własnej osobie. Haszymid, tak jak mu poleciłem, zjawił się bez broni. Jedynie jego przyboczny nosił rapier przy pasie…
    Jak my wszyscy, w tych niebezpiecznych czasach.
    - Jakubie! – zawołałem wesoło – Racz usiąść.
    Szwagier cesarza bez słowa wykonał polecenie i usiadł naprzeciw mnie i moich poruczników. Jego przyboczny stanął za jego plecami, demonstracyjnie kładąc dłoń na głowni broni. Moi przyboczni zareagowali podobnymi gestami, jednak mój krótki gest ich uspokoił.
    - Jak to jest… - przemówiłem, patrząc Jakubowi w oczy – Że oto szwagier cesarza proponuje mi współpracę? Nie wiecie, czym jest lojalność, w dalekiej Arabii?
    Chciałem go sprowokować, przekonać się, co tak naprawdę skłoniło go do takiego czynu. Jakub jedynie spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się lekko:
    - Jestem twoją zgubą, Bazyleusie… - jego uśmiech stał się szerszy – Twoja nienawiść pozbawiła cię ostrożności.
    Dopiero po chwili dotarł do mnie prawdziwy sens tych słów. Oto ja, sławetny przywódca greckiego powstania, wpadłem w pułapkę zastawioną przez cesarskiego szwagra: za bardzo polegając na ludzkim cynizmie i nieprawości. Ogarnęła mnie nagła furia, dobyłem broni i wbiłem rapier aż po rękojeść w pierś Jakuba.
    W jednej chwili rozpętało się piekło, ale to nie miało dla mnie większego znaczenia, wiedziałem, że zginę. Ale osłodą był fakt, iż zabiorę ze sobą cesarskiego szwagra…
    Niech żyje wolna Grecja!


    OD AUTORA: Oto i kolejny odcinek. Nieco martwi mnie brak komentarzy, ale życzę czytającym miłej lektury. Następny odcinek - obiecane mapki!
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie