Przyczyny słabości Wojsk włoskich ( 2 Wojna Światowa )

Temat na forum 'Hyde Park' rozpoczęty przez MrCrusaderek, 21 Październik 2012.

  1. MrCrusaderek

    MrCrusaderek Guest

    A więc tak jak w temacie. Jakie były przyczyny słabości włoskich wojsk podczas 2 Wojny Światowej ?
    Dlaczego Włosi ponosili klęskę za klęską i zawsze Niemcy musieli ich ratować ?
     
  2. Goliat

    Goliat Forumowy Mędrek

    Słaba technologia, słabe wyszkolenie, często archaiczni dowódcy, a w Afryce do tego typowo kolonialne pojęcie prowadzenia działań. O możliwościach produkcyjnych, które nie stały na najwyższym poziomie też nie ma co mówić.
     
  3. MrCrusaderek

    MrCrusaderek Guest

    A co z Benito Mussolinim ? Jaki wpływ miał działania wojenne i na gospodarkę ?
     
  4. Nuke

    Nuke [heinkel intensifies]

    Słabość Włoch ciągnęła się jeszcze od IWŚ. Włochy, choć mające za przywódcę bardzo ambitnego Mussoliniego, nie były w najmniejszym stopniu przygotowane do ekspansji. Jedyne sukcesy, jakie odnosili Włosi przed wojną na tym polu były tak naprawdę niewiele znaczące - podbój Albanii (i tak zależnej od Rzymu od 1926 r.) oraz zacofanej Etiopii - nie sprawiły, że Włochy stały się silniejsze. Mussolini natomiast traktował je jako dowód na mocarstwową pozycję Włoch. A mocarstwem Włochy w XX w. na dobrą sprawę nie były (co najwyżej regionalnym).

    Długi po IWŚ i bardzo skromna baza przemysłowa (ograniczała się w praktyce do północnych Włoch) wykluczały przeprowadzenie szybkiej militaryzacji, dodatkowo Włosi nie wytrzymywali porównania pod względem surowcowym z UK, Francją i Niemcami. Dla porównania w latach 1938-39 Włosi wyprodukowali milion ton węgla i 2,4 miliona ton stali, Brytyjczycy odpowiednio 230 i 13,4 mln t, Niemcy 186 i 22,4 mln t. To skutecznie blokowało rozwój zbrojeniówki na półwyspie Apenińskim.

    Oczywiście nie można pominąć faktu, że wśród włoskich przywódców jedynie Mussolini był nastawiony wojowniczo. Inni oczywiście marzyli o stworzeniu włoskiego imperium, ale perspektywa wojny z Aliantami zwyczajnie ich przerażała. Dodatkowo należy wziąć pod uwagę dosyć defetystyczną postawę włoskiego społeczeństwa, które nadal pamiętało o ogromnych stratach z poprzedniej wojny.

    Defetystycznie nastawiony był również korpus oficerski. Sama armia nie cieszyła się poważaniem wśród Włochów, tradycje wojskowe łączyły się z klęskami pod Aduą i Caporetto. Utalentowani Włosi raczej nie szukali kariery w wojsku. Z tego też powodu wśród włoskich dowódców zabrakło postaci pokroju Guderiana czy Mansteina w Wehrmachcie, a sam korpus oficerski był zbyt konserwatywny i bojaźliwy.

    Sam Mussolini nie mógł znieść marnego poziomu włoskiej armii. Szczególnie bolesna była dla niego odmowa przystąpienia Włochów do wojny już w 1939 r. Był to duży cios dla prestiżu Duce - Hitler zdołał przygotować Niemców do wojny w 6 lat, a Mussolini nie zdołał tego zrobić przez lat 17. O ile jeszcze w połowie lat 30. to Mussolini mógł twierdzić, że to on jest 'nauczycielem', a Hitler 'uczniem', to sytuacja szybko zmieniła się o 180 stopni.

    Podsumowując. Słaby przemysł nie pozwalający Włochom na rozbudowę armii, niskie morale żołnierzy jak i społeczeństwa, marny korpus oficerski, Mussolini pchający się do wojny z nieprzygotowanym wojskiem (tutaj można jeszcze wspomnieć o wielkich chęciach zaimponowania Hitlerowi) i mamy pełen obraz nędzy włoskiej armii.
     
  5. scypii

    scypii Nowy

    Zgadzam się z użytkownikiem Nuke. Włosi mieli przywódce który chciał stworzyć z Włoch imperium, ale społeczeństwo było nastawione albo neutralnie albo nawet wrogo.
     
  6. PIAJR

    PIAJR Ten, o Którym mówią Księgi

    Po prostu Włosi doskonale zdawali sobie sprawę z faktu, że ich kraj nie jest gotów do wojny z takimi państwami jak Anglia czy Francja. Na wsi panowała nędza, która dzisiaj wydaje się nam wprost nie zrozumiała - dowody? Poczytajcie "Piekło Italii", albo "Monte Cassino" Parkera. Kraj z taką gospodarką rolną, z przeraźliwie biedną wsią nie może tak po prostu wejść do wojny przeciwko silniejszym gospodarczo państwom...
     
  7. de Mont Salvy

    de Mont Salvy Ten, o Którym mówią Księgi

    Nędza na wsi to żaden argument. Jeszcze gorzej było w Polsce czy ZSRR. Zresztą północne Włochy w nędzy nie były pogrążone. Włosi problem z armią mieli już od samego początku. Sama armia sardyńska specjalnie nie wyróżniała się na plus. Armia zjednoczonych Włoch była obiektem kpin już w XIX w. W toku I Wojny Światowej Włosi pokazali swą nikła wartość bojową a rządy Mussoliniego tylko pogorszyły tą indolencję.
     
  8. PIAJR

    PIAJR Ten, o Którym mówią Księgi

    Porównywanie Włoch i ZSRR to również żaden argument.

    Zgoda, ale z drugiej strony nieco trudno zabłysnąć jakąś wybitną myślą taktyczną przy walkach pozycyjnych prowadzonych na dodatek w górach.
     
  9. Goliat

    Goliat Forumowy Mędrek

    Zgoda, ale na pustyni wcale lepiej nie było, nie wspominając, jakie problemy Włochom chociażby Grecja sprawić potrafiła ;) Słabe kadry dowódcze, mało nowoczesnego sprzętu, przestarzałe doktryny prowadzenia walku, do tego jeszcze polityczny mętlik stworzony przez Mussoliniego i katastrofa gotowa.

    Jak już wcześniej wspominałem, o przemyśle i produkcji nic dobrego też nie można powiedzieć i nawet nie mówię już o zalążkach choćby masowej produkcji, Włochy nie były w stanie udźwignąć prowadzenia długotrwałej gospodarki wojennej (z drugiej strony Niemcy też ledwo zipały pod tym względem).
     
  10. Nuke

    Nuke [heinkel intensifies]

    A jednak bardzo dobry, gdyż Sowieci pomimo bardzo zapuszczonej wsi posiadali znacznie silniejszy przemysł zbrojeniowy, a on ma większy wpływ na armię.
    Więc? W takich samym górach walczyły Niemcy i Austro-Węgry (IWŚ), góry mieli Etiopczycy pod Aduą, w górach musieli walczyć Grecy w 1940 r. We wszystkich trzech przykładach Włosi umoczyli, co już jest wystarczającym dowodem, na słabość ich armii.
     
  11. scypii

    scypii Nowy

    Ale w Afryce północnej już mogli błysnąć a bez Rommla to by po jakiś kilku tygodniach uciekali. Popatrzmy na to że brytole wzieli ich prostym podstępem rozkładając makiety czołgów a potem było zapóźno.
     
  12. Nuke

    Nuke [heinkel intensifies]

    Włosi byli kompletnie nieprzygotowani do kampanii w Afryce Północnej. Już po kilku dniach ich ofensywa stanęła z braku zaopatrzenia i gdyby nie wysłanie DAK w lutym 1941 r. to Włosi zostaliby wyparci z Afryki jeszcze przed Barbarossą.
     
  13. Severian

    Severian Doctore

    No wiesz, kapitan piechoty Erwin Rommel stanowczo obalił tę teorię zanim jeszcze tutaj padła - w październiku 1917 roku jego batalion w sile ok. 100 żołnierzy szturmując włoskie pozycje w rejonie góry Mataiur wziął do niewoli ponad 9000 włoskich żołnierzy i oficerów oraz zdobył 81 dział samemu tracąc, uwaga, uwaga - sześciu zabitych i trzydziestu rannych żonłnierzy...
     
  14. casanunda

    casanunda Ten, o Którym mówią Księgi

    Nie mial za bardzo wyjscia. W sytuacji w ktorej sie znajdowal pozostalo mu albo zaatakowac podstepem, albo zginac wycofujac sie ;)
     
  15. Severian

    Severian Doctore

    No właśnie Casa nie zgadzam się, bo działania Rommla tam to była osłona bawarskiego pułku piechoty, która to osłona nagle zamieniła się w przerwanie frontu siłami niemal stukrotnie mniejszymi, niż obrońcy. Już na początku tego zaskakującego uderzenia siłom Rommla udało się wziąć do niewoli 1550 żołnierzy wroga ;) Oczywiście jego działania były tylko częścią większej Bitwy o Caporetto, gdzie łącznie wzięto do niewoli 265.000 Włochów, a zabito 10.000. Gór zdobytego sprzętu nawet nie ma co wymieniać. Tyle, że siły Rommla tam to 100 żołnierzy z łącznej ilości 350.000 żołnierzy biorących udział w ofensywie, a wziął ponad 9000 jeńców z czterystutysięcznej armii wroga :)
     
  16. Ponury Joe

    Ponury Joe Guest

    Zdaje mi się, że sprawę słabość armii włoskiej należałoby rozpatrzyć pod nieco innym kątem. Oczywiście, przemysł zbrojeniowy, surowce, potencjał ludnościowy - to wszystko są czynniki, które w wymiernym stopniu przekładają się na poziom armii danego kraju, ale jest jeszcze jeden czynnik, który ma równie duże znaczenie, a o którym nikt z moich przedmówców nie wspomniał. Chodzi oczywiście o czynnik ludzki. Postaram się rozpatrzyć go na dwóch poziomach.

    Poziom pierwszy, czyli różnice geograficzno-kulturowe. Włochy należą do kręgu krajów południowoeuropejskich (do tej grupy zaliczyć należy jeszcze Portugalię, Hiszpanię, Południową Francję oraz Grecję). Co to stwierdzenie wnosi do omawianego problemu? Okazuje się, że bardzo dużo. Chodzi o mentalność tamtejszych ludzi, o ich podejście do życia i obowiązków. Nawet współcześnie da się to doskonale zaobserwować. Wystarczy pojechać do współczesnej Hiszpanii czy Włoch, aby zaobserwować jak inaczej żyją tamtejsi ludzie w porównaniu do nas. Wystarczy przytoczyć stereotypową charakterystykę Włocha, aby zrozumieć, o co mi chodzi. Włosi czy Hiszpanie to ludzie o śródziemnomorskim temperamencie - beztroscy, z nastawieniem jakoś to będzie, lubiący zabawę, dobre jedzenie w kręgu przyjaciół itd. Jednym zdaniem - fiesta i siesta :p. Tymczasem na północy Europy dominują zupełnie inne wartość - kult pracy, porządku, podporządkowania itd. Z czego to wynika? Oczywiście z odmienności klimatu. Klimat śródziemnomorski nie zmusza nikogo do myślenia o rychłej zimie, nie wymaga odpowiedniego przygotowania zapasów, opału, odzieży itd. Życie na południu Europy jest zatem lżejsze, człowiek napotyka mniej oporu ze strony natury, mniej czasu traci na walkę o swój byt, a tym samym więcej może go poświęcić dla siebie. Myślę, że to uogólnienie jest jak najbardziej prawidłowe i jest charakterystyczne nie tylko dla współczesnych mieszkańców tych rejonów, ale też da się zastosować je do epok poprzednich. I to nie jest tak, jak to bajdurzyli sobie zwolennicy pewnych teorii, które głosiły, że ludy germańskie są urodzonymi wojownikami i stąd ich wyjątkowe męstwo. Jakże germańscy Wandalowie, którzy osiedlili się w Afryce Północnej i byli zdolni do zdobycia i łupienia Rzymu, niespełna sto lat później ulegli dość szybko i gładko Bizancjum, a niewiele wcześniej dostawali łupnia od berberyjskich nomadów na pustyni.

    Stąd, jeśli w życiu cywilnym Włoch panowały takie mniej więcej wartości, to logicznym jest, że te same wartości zostaną przeniesione do armii, która jest przecież częścią narodu. I tu należy upatrywać jednej z przyczyn słabości armii włoskiej. Ale nie jest to przyczyna jedyna. Zanim przejdziemy do drugiego poziomu problemu, który nazwałem poziomem ideologicznym, chciałbym naszkicować pewien skrócony rys historyczny Półwyspu Apenińskiego.

    Kluczową sprawą jest tutaj odpowiedź na pytanie: kiedy po raz ostatni w dziejach Półwysep Apeniński występował jako zwarty byt polityczny? Odpowiedź brzmi - w czasach Ostrogotów, a więc w VI wieku! Tak jest, wtedy po raz ostatni Italia stanowiła samorządny byt polityczny obejmujący całość terytorium półwyspu. Po upadku państwa Ostrogotów Italia jako całość przestaje być bytem samodzielnym, a staje się polem walki o dominację, w której oprócz organizmów politycznych lokalnych (włoskie miasta państwa czy księstwa terytorialne), ogromną rolę odgrywają siły obce, zewnętrzne. I tak: po Ostrogotach byli Bizantyjczycy, potem Longobardowie, Arabowie, Frankowie, Normanowie, Niemcy różnych odmian, Francuzi, Szwajcarzy, Austriacy, Hiszpanie itd. Jak zatem widać na terenie obecnej Italii w toku dziejów było mnóstwo bytów politycznych, które jednak nigdy nie odwoływały się do próby unifikacji całego półwyspu. Skąd zatem wzięła się idea zjednoczonego państwa włoskiego? Za jej twórcę należy uważać Napoleona Bonaparte, który stworzył kadłubowe Królestwo Włoch istniejące w latach 1805-1815. To było pierwsze rzeczywiste odwołanie się do idei Italii jako politycznej całości. Od czasów Ostrogotów upłynęło 13 wieków! Idea ta została podjęta przez środowiska inteligenckie (Młode Włochy), które zrozumiały, że bez bytu politycznego obejmującego całość Półwyspu Apenińskiego, Italia zawsze będzie narażona na interwencję zewnętrzne i mieszanie się obcych mocarstw do wewnętrznych spraw państewek włoskich. Po 1848 przekonanie to było niemal powszechne, czego owocem było Zjednoczenie Włoch. Tyle faktów historycznych.

    Teraz wróćmy do naszego problemu. Kiepska armia włoska była pokłosiem słabej jej indoktrynacji, nikłej wśród żołnierzy świadomości narodowej. Zjednoczenie Włoch nie oznaczało automatycznego zjednoczenia Włochów. Te 13 wieków bez własnego bytu politycznego, nie tylko dbającego o losy mieszkańców Italii, ale o ich narodową unifikację, spowodowało, że brak było fundamentów, na których można by budować silną i skuteczną armię. A już w szczególności armię zdolną do wojen napastniczych, ofensywnych. Poziom edukacji włoskiej był w ówczesnym czasie bardzo zróżnicowany. Względnie dobrze pod tym względem wypadać musiała północ kraju, ale południe było straszliwie zacofane. Porównajmy zjednoczone Niemcy i Włochy. Niemcy mieli silną tradycję historyczną - od Karola Wielkiego i państwa Frankijskiego, przez średniowieczne Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego (I Rzesza), po Bismarcka i Prusy (II Rzesza). Ciągłość polityczno-ideologiczna jest tutaj jasna i widoczna. A Włochy? Mussolini odwoływał się silnie do tradycji Imperium Romanum, próbując przekonać swoich rodaków, że są ich spadkobiercami. Fundament to marny, gdyż jaki związek mieli odczuwać ludzie XX wieku z antycznymi Rzymianami? Braku tu było ciągłości ideologicznej, owe 13 wieków zrobiły swoje - nie było na czym budować świadomości Włocha. Samo Risorgimento to za mało w sytuacji, gdy państwowa edukacja nie działała w sposób należyty. Różnica między szkołą pruską a włoską jest różnicą jakościową, która potem przekładała się na stosunek obywatela do państwa, żołnierza do jego obowiązku itd.

    Dlaczego żołnierz polski, często pochodzący z zapyziałej wsi lub mieściny, był w stanie porzucić dom i rodzinę i tułać się przez całą Europę, byle tylko móc dalej walczyć, a żołnierz włoski z radością przyjmował dostanie się do niewoli? Dlatego, że Polacy byli indoktrynowani w duchu niepodległości państwa, mieli ciągłość historycznych wydarzeń, która była postawą do uzyskiwania konkretnych postaw obywatelskich i patriotycznych. Mieli świadomość celu i przyczyny podjętej walki, ideologicznie potrafili w sposób właściwy ocenić jej sens. Włosi tego nie potrafili. A kierownictwo państwa tego nie dostrzegało. Stąd droga prosta do katastrofy. Bo jak mawiał Napoleon Bonaparte: Armia baranów, której przewodzi lew, jest silniejsza od armii lwów prowadzonej przez barana. Tragedią armii włoskiej było to, że armię baranów prowadził jeszcze jeden baran.

    I ten silniejszy przemysł nie uchronił ich przed kompromitacją w Finlandii i powszechną rejteradą w czasie niemieckiej Barbarossy.:p Za komunizm nikt nie chciał w Rosji umierać (poza grupką fanatyków). Stalin chyba w porę się w tym zorientował i odwołał się do idei, która w Rosji była nadal silna, choć przytłumiona przez komunistyczne szaleństwa. Tą ideą była Matuszka Rosja. Proklamowanie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i poluzowanie Cerkwi była najlepszym dowodem, że komunizm jako ideologiczna podstawa armii się nie sprawdził. Zwróć uwagę na znamienną zmianę propagandowych haseł Armii Czerwonej po 1941 roku. Przed niemiecką agresją Armia Czerwona miała nieść rewolucję i władzę proletariatu - robotników i chłopów. Po 1941 roku mamy natomiast do czynienia z obroną ojczyzny (jaki tu jest komunizm?!) i wyzwalaniu bratnich narodów spod jarzma faszyzmu (o rewolucji i władzy proletariatu - cicho sza). Bez zmiany frontu ideologicznego i odwołania się do znanych rosyjskiemu chłopu wartości, Rosja Radziecka prawdopodobnie by padła. I potężny przemysł by tu nic nie pomógł, gdyby nie było komu walczyć w obronie kraju.
     
  17. moskal

    moskal Опричник

    Odkopuję, bo natrafiłem na powojenne teksty włoskich faszystów/nacjonalistów, którzy tłumaczą słabość militarną swego kraju w IIWŚ.

    Za słabość obwinia się po pierwsze stare kadry wywodzących się z "konserwatystów" (w cudzysłowie, bo większość z nich to byli dziedzice myśli Garibaldiego, czyli z definicji przepoczwarzony jakobinizm). Mieli być oni nie tylko hamulcem rewolucji faszystowskiej (jak to określał Duce po jego uwolnieniu i proklamacji Włoskiej Rep. Socjalnej), ale przez skłonność do koniunkturalizmu, karierowiczostwa i antyidealizm źle dowodzili i panowali. Często też zarzucało im przynależność do masonerii, dzięki której uzyskiwali wysokie pozycje (ergo - kumoterstwo zamiast merytokracji). Najczęstszym przykładem jest Piotr Badoglio - awanse wojskowe w czasie IWŚ dostał dzięki wpływom masońskim, raz się głosił jako antyfaszysta a raz jako profaszysta, używał gazów w Etiopii bo nie wierzył w sukces metod konwencjonalnych, w Grecji kompletnie poległ a kiedy alianci się wepchnęli to momentalnie poszedł na współpracę z nimi.

    Kolejnym źródłem porażek widzą oni w już samej polityce partii faszystowskiej - to jest konformizm a z niego robienie rzeczy "na pokaz". Uzyskując jakiś stan rzeczy nie chcieli dokonywać kolejnych kroków bo "tyle wystarczy". Dlatego np. szybko zrezygnowano z kolektywizacji rolnictwa. Lata takiego funkcjonowania w polityce przełożyć się miało też na słabą militaryzację i zindoktrynowanie społeczeństwa oraz gospodarki - bo po co dalej to przepychać jak to wszystko ładnie wygląda na defiladach, marszach i kronikach?

    No i na koniec sama propaganda miała strzelać w kolano włoskiemu duchowi - straciła ona akcenty rewolucyjne i kolektywistyczno-uniwersalistyczne na rzecz akcentów patriotycznych i egocentrycznych. Skutkiem tego miało być skarłowacenie ideologii faszystowskiej, niezdolnej do porwania mas włoskich do wysiłku. Wpisywałoby to się jednak w generalny schemat ugodowości i konformizmu partii faszystowskiej, bo skoro w wielu sferach szli na skróty i półkrokami, to i propaganda też musiała tego doświadczyć.

    Czyli na moje oko źródłem słabości wojsk Włochów był... sukces faszystów. Formalnie zdobyli władzę poprzez zamach stanu, jednak całkowitym zamachem nie było. Interpretacje są różne, bo dla jednych jest to "brutalne wejście do struktur" a dla niektórych "zafasadowe intryganctwo i politykierstwo". Niezależnie od tego faszyści weszli do świata włoskiej polityki praktycznie go nie zmieniając a nawet przejmując jego cechy (takie "zachorowanie podczas próby leczenia"). Inni ma Italię patrzyli i czerpali wzorce i wnioski, ale sam półwysep stanął w pół kroku. Ichnia milicja nigdy nie uzyskała statusu i ambicjami zbliżonego do SA, SS czy Żelaznej Gwardii. Podczas gdy u innych ideologia się pogłębiała (w hiszpańskiej falandze o elementy np. krucjaty antyprotestanckiej a u większości faszyzmów europejskich o elementy rasistowskie) to włoski faszyzm się spłaszczał, sam do końca nie rozumiejąc co chce. Dobrze widać był rozdźwięk w ideologii, kiedy to (w trakcie "Bitwy o zboże") mówiono że Włosi mają dość miejsca tylko panują złe stosunki ludnościowo-ziemskie (dlatego wysuszanie bagien i przesiedlanie weneckich chłopów do centrum), by w krótkim czasie poprzedzającym II WŚ chwycić się nazistowskiego hasła o potrzebie "Przestrzeni życiowej" dla Włochów.
     
    Ostatnia edycja: 3 Maj 2016
    Nuke i casanunda lubią to.
  18. de Mont Salvy

    de Mont Salvy Ten, o Którym mówią Księgi

    Biedni ci faszyści, aż mi ich żal. Za mało kłamali w propagandzie, za mało wyżynali swoich i obcych przy pomocy bojówek partyjnych, nie rozkułaczyli swoich chłopów, nie powiesili masonów, itd., itp. Cóż za niedołęstwo i wypaczenia! A tak w ogóle to w tej wyliczance brakuje mi oczywistej winy Światowego Żydostwa, które jak wiadomo torpeduje skutecznie wysiłki Prawdziwych Patriotów.

    Swoją drogą to zabawne jak niby umiejący czytać ludzie ignorują przeszłość własnej ojczyzny. Bo gdybyż nieudolność państwa włoskiego możnaby sprowadzić jedynie do lat 1922-45.
     
    moskal lubi to.
  19. moskal

    moskal Опричник

    Cóż - uroki radykalizmu ;) Dlatego potem wszyscy chętniej brali wzorce i frazeologię nazistowską niż z włoskiego faszyzmu, bo wszystko było bardziej widoczne, jaskrawe i w ogóle niuh-huh.

    Z drugiej strony... Niemcy Austriaccy też mieli niemałe tradycje "nieudolnościowe" a w III Rzeszy nie zaprezentowali swej nieudolności. Zatem teoretycznie w takim okresie można byłoby problem przełamać. Ale czy radykalizacja byłaby na to lekarstwem? Dla niektórych, którzy mają ideologiczne patrzenie na świat, zapewne tak...

    No jakobini nie widzieli w Światowym Żydostwie swego wroga, ale sprzymierzeńca, a co by nie było - to oni wprowadzili do światowego słownika politycznego pojęcie "Prawdziwy Patriota" ;)
     
    Ostatnia edycja: 3 Maj 2016

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie