Słowiańska Dusza...

Temat na forum 'CK - AARy' rozpoczęty przez ARS, 3 Sierpień 2006.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. ARS

    ARS Aktywny User

    No dobra, pomyślałem sobie, że czas najwyższy rozruszać tą scene AARów, nigdy nie widziałem na tym forum nowego postu, dlatego mam nadizeje, że uda mi się zachęcić użytkowników do pisania. Dlatego(między innymi) zrezygnowałem na jakiś czas z prowadzenie Falangi. Mam nadzieję, że bedzie sie podobać.


    Katarzyna kończyła właśnie ostatnie notatki do raportu dla swojego męża. Ostatnie dwie linijki zdawały się jej wyjątkowo długie, po starsznie niecierpliwym liczeniu ostatnich groszy wydanych przez hrabiego i pozyskanych od chłopów i niemieckich mieszczan nastała długo oczekiwana przez nią chwila. Pierwszy rok pracy został zakończony dla niej wyjątkowo pomyślnie, z raportu wynikalo jasno, że dzięki niej hrabia znacznie sie wzbogacił. Katarzyna wyciągnęła ręce przed siebie rozciagajac tym samym zesztywniałe mięśnie. Była już późna noc, składając wszystkie papiery Katarzyna przypadkowo wylała atrament na jedną z pustych kartek papieru. Przyglądając się jak zahipnotyzowana powstałemu kleksowi Katarzyna odnosiła głupie wrażenie, że widzi w nim twarz Matki Boskiej, po chwili ocknęła się ze snu, po czym przyżegnała się i odprawiła kilka paciorków. Kończąc modlitwę ponownie się przyżegnała i gniotąc kartke wyrzuciła ją.
    Chcąc się pochwalić swoimi osiągnięciami zagadneła jedną z dworek. Ta siedziała na drewnianym krześle haftując.
    - Radochna.- młoda dzierlatka podniosł głowe w strone swojej pani, ktora była ledwo starsza o kilka miesięcy.
    - Tak pani?
    - Udało się. Już koniec.- Niewiasty zaczeły chihotać, co jakiś Radosława pytała z niedowierzaniem czy to prawda. Kończąc po kilku minutach euforie dziewcząt, Katarzyna spytała o swego pana.
    - Miłościwy pan, siedzi w głównej komnacie, prosił, żeby mu nie przeszkadzać.
    Rzeczywiście Janisław siedział przy wielkim stole, który był już przygotowany na wielką ucztę. Przygłodzony hrabia zajadał pieczyste popijając rozcieńczonym winem ze swojego pucharu, który stał się jedną z niewielu pamiątek po ojcu. Patrząc półprzytomnym wzrokiem w strone komina, z którego buchał żar rozpalonego paleniska myślał o nadchodzącym go spotkaniu. Wszak Cyryl był jego dobrym przyjacielem, ale to było tyle lat temu, przez ten czas mógł zapomnieć o dawnej przyjaźni i posunąć się do najgorszych czynów. Dlatego też Jan musiał rozegrać wszystko po swojej myśli, nie było mowy o żadnym o tandeciarstwie ze strony jego i jego dworu. Bartosz, marszłek przygotowywał swój ubiór do ostatnich zmian. A kucharki gnały na zbity pysk, by nagotować żarcia na tak wielką uczte. Wszak czeladź Lubuska mała, ale za to jedna z najlepszych w kraju.
    Nastał ten moment. Jedna z dworek pobiegła pędem do Janisława, oznajmić, że gość się już zbliża. Ten z przygotowaną wcześniej mową zaprosił gościa- Cyryla z Cieszyna, jego żone Eufrozyne oraz jego dwóch synów Henryka i Gorazda. Po uroczystym powitaniu przyjaciele Janisława, hrabia postanowił przedstawić mu swój dwór cały, by nie czuł się jak w obcym otoczeniu.
    - Pozwól Cyrylu...- zaczął - To jegomość Bartosz Świnka, doradzca mój wojskowy, najbardziej ceniony z dworu.- Bartosz ukłonił się lekko.
    [​IMG]
    Janisław ciągnął natomiast dalej- To jest mój skarb najdroższy, niczym gwiazda Betlejemska wskazuje mi drogę poprzez zgiełk liczb i rachunków, moja żona Katarzyna.- Hrabina dygneła lekko.- Jest oczywiście jeszcze Grzymisława Pomian, która doradza mi w sprawach hrabstwa, ale co tu dużo gadać, zapraszam do stołu... czeka nas wielka uczta.
    [​IMG]
    [​IMG]
    Podczas uczty możni rozmawiali o sprawach niezwykle dla nich ważnych. Cyryl dostarczył hrabiemu wiele cennych plotek i informacji prawdziwych. Janisław mógł teraz postępować zdognie z wolą arcybiskupa gnieźnieńskiego i dobra ojczyzny. Pod koniec spotkania w podzięce za gościne Cyryl podarował Janisławowi piękną szate, której mógłby się powstydzić sam król. Była on, jak mowił Cyryl sprowadzono prosto z Francji. Spotkanie możnabyło uznać za udane dla obu możnych. Cyryl wyjeżdżając z hrabstwa napewno wspomni u innych możnych o gościnie hrabiego.
    Dwa miesiące później, a dokładniej dwudziestegodrugiego dnia tego miesiąca jawnym się stało, że Katarzyna, żona Janisława jest brzuchata. Hrabia zoorganizował wielkie polowanie, w którym brało udział około setki rycerzy, kwiat młodzieży Lubuskiej. Zwięzca, a raczej jego syn miał pierwszeństwo- jeśli Katarzyna urodzi córke do ręki niewiasty. Dlategoż Polscy, a nawet Niemieccy książęta ruszyli na wyprawę. Jeden z rycerzy upolował wielkiego niedźwiedzia, który miał być teraz ozdobą w komnacie Janisława, upamiętniającą ten wielki dzień. Hrabia jednak miał cichą nadzieje, że żona syna mu słodzi, który podoła utrzymania hrabstwa w jedności.
    [​IMG]

    To by było na tyle, mam nadzieje, że się podobsało :wink:
     
  2. ARS

    ARS Aktywny User

    Nastał długo oczekiwany dzien przez wszystkich poddanych hrabiego, jak i wielu możnych z Cesarstwa i królestwa Polskiego. 28 października Katarzyna urodziła syna hrabiemu, zgodnie z nakazami Jezusa Chrystusa Janisław kilka dni później ochrzścił Gromisława, który pozbawiony był teraz wszelkich grzechów na ciele. Gdy wieść o narodzinach syna rozeszła się po całym świecie, Janisław podążył osobiście poinformować "zwycięzce" polowania, iż pierwsza z jego córek będzie mężatką jego najstarszego syna. Hrabia mógł teraz spać spokojnie, gdyż wiedzial, że jego hrabstwo nie rozkradzione przez różnych monarchów, którzy tylko czekają na chwile słabości hrabstwa. Gromisław ma być spadkobiercą włości, dlatego też musi przejść wiele trudnych prób, zanim przejmie hrabstwo, a tego w ostatnich czasach nie brakuje w europie.

    [​IMG]

    Był to wyjątko mroźny dzień z łagodnej jak na owe czasy jesieni. Śnieg spadł wyjątkowo szybko, bo już 5 dni tworzy białą pokrywe dla ziemi i dachów. To był już 20 dzień listopadowego miesiąca. Do dworu przxybyl nieoczekiwany gość, mimo to Janisław starał się mu dogodzić, nalał mu dobrego wina i poprosił dworki o przygotowanie ciepłego dania. Gościem ów był Gottard von Breslau, jeden z bardziej szanowanych kanclerzy i negocjatorów w zachodniej części cesarstwa. Dobrze wykształcony potrafił mówić czteroma językami- Łacińskim,Francuskim,Słowiańskim i Niemieckim, dlatego też Janisław mógł się czuć swobodnie podczas rozmowy z Gottardem.
    - Cóż cię sprowadza, przyjacielu mojego ojca.- zagadnął Janisław nalewając wino do pucharu Gottarda.
    - Więc.. Zgodnie z ostatnią wolą twojego ojca miałem nauczyć twoją żone- Katarzyne swojego fachu, ale boje się...- krótka pauza- boje sie, że nie uda mi się jej już niczego nauczyć. Jej umysł, jakby ci to powiedzieć...- Janisław siadł na swoim wygodnym fotelu szykując się na zniewage.- Jej umysł...- ciągnął dalej, tym razem bez pauzy- jest zbyt zamknięty na oje nauki, czuje, że nie zdołam jej nauczyć więcej technik prawdziwego dyplomaty, mimo to nauczyła się wystarczająco dużo, by zostać skutecznym dyplomatą.
    -Dziękuje ci Gottardzie, oddałeś mi nieocenioną przysługę. Mam nadzieje, że będe mógł ci kiedykolwiek się odwdzięczyć.- po wypowiedzeniu tych słów do komnaty weszły dworki z jadłem. Po uczcie, w której przelało się wiele alkocholu, a jeszcze więcej słów Gottard wyjawił swoje przypuszczenia co do kanclerz Grzmisławy, która wg niego jest znacznie bardziej nerwowa i przestraszona, niż ostatnim razem. Powiedział także, że dobrzeby było sprawdzić co jest przyczyną tego stresu, mogłoby to przynieść znaczne korzyści.

    [​IMG]

    Anno Domini 1068, dzień siódmy pierwszego miesiąca. do dworu zawitał wyczekiwany przez Katarzyne człowiek. Podczas nieobecności męża, który musial uddać się, by uspokoić buntującą się wieś na pograniczu z ziemiami poganskimi, to ona właśnie musiała zajmowac się wszystkimi sprawami hrabstwa.
    - Witaj, o pani!- zaczął wielebny zakonnik.
    - Co sprowadza tak zancną osobę w nasze progi?
    - O pani! Mam tutaj- rzekł wyjmując pergaminy, które miał ukryte w swoich szatach.- Interesujące dane, dotyczące uprawy, jak wynika z zapisów jedna z roli kościelnych odznacza się znacznymm przyrostem zbóż, może to dzięki inwencji Boga, ale zastosowaliśmy tam nowy rodzaj uprawy, który wymyślił jeden z braci.- Katarzyna złapała chciwie pergaminy i patrząc na nie starała się sprawdzić czy zakonnik nie próbuje jej oszukać.

    [​IMG]

    Zaledwie trzy miesiące później nastapiło kolejne szczęście, gdyż Bartosz- doradzca wojskowy hrabiego dał hrabiemu zwoje z pomysłem architektonicznym jednego z wojów, Janisław studiując je dokładnie, zaprosił Bartosza wraz z ów wojskowym na spotkanie w jego grodzie.
    - Witaj Panie- powiedzieli goście kłaniając się lekko.
    - Siadajcie, jak wam wiadomo studiowałem wytrwale zapiski jednego z naszych wojów- janisław skierował w stronę żołnierzy- Jak cię zwą rycerzu?
    - Kazimir panie!
    - Tak, więc Kazimirze- ciagnął dalej hrabia- Znaj łaskę pana, za swje nieocenione przysługi wobec hrabstwa podwajam,a nawet potrajam ci żołd. Dodatkowo dostaniesz premię w wysokości 5 dukatów, zgłoś się po nie do mojej żony- hrabiny Katarzyny.- Wojak klęknął po czym pocałowal kilka razy ręke Janisława, ukłonił się kilka razy dziękując potem próbując powstrzymać emocje skierowal się do Katarzyny.- Tymczasem ty Bartoszu...- zagadnął hrabia.- Szykuj się do wojny, postanowiłem w podzięce dla Jezusa Chrystusa, z zdrowie dziecka nawrócić Pomorzan Szczecińskich na jedyną prawdziwa wiarę.
     
  3. ARS

    ARS Aktywny User

    Przygotowania do wojen Janisławowskich z poganami przerwała nieoczekiwanie wyprawa wojenna króla polski, który powziął sobie a cel zdobycie Kłodzka, jednego z głównych grodów na terenach Czeskich. Janisław musial sie teraz dobrze zastanowić, kogo stronę obrać i czy wogóle brać udział w wojnie. W tym celu właśnie zwołał zebranie, w którym udział brali najmożniejsi z Lubelszczyzny. Dzień wyznaczony na te zebranie był już ciepły, widać było, że wiosna ciągnie nieuchronnie w stronę Polski, śnieg topniał, a zwierzyna budziła z zimowego snu. Rycerze siedzący w głownej komnacie z podziwem patrzyli na zdobycz, która przesądziła o losie najstarszej córki Janisława.
    - Panowie Bracia! Dosyć już oglądania tego wypchanego zwierza, czekają nas ważniejsze sprawy do omówienia.- Możni zasiedli przy wielkim drewnianym stole, czeladź Lubelska podała im jadło oraz rozcieńcozne wino, Janisław potrzebował trzeźwych decyzji, a nie rzucanych haseł przez rozhulanych rycerzy. Podczas uczty rozmowa się rozgorzała. Rycerstwo podzieliło się na dwa obozy. Część uważała, że Lubusz powinien walczyć o chwałe Polonii i jego króla, druga część uważała, że trzeba czekać na rozwój wydarzeń i jeśli Bolesław Śmiały będzie wygrywał wojne dołączyć sie do niej. Była jeszcze jedna opcja, której sprzyjało tylko dwóch-trzech rycerzy. Janisław miał nie brać udziału w wojnie, gdyż niezobowiązywał go do niej kontrakt feudalny. Hrabia pozostawal bezstronny uwaznie słuchając argumentów każdej ze stron. Po uczcie rycerstwo wyjechało z grodu, a Janisław musiał ostrzożnie przemyśleć swój ruch i jego następstwa. Dwa dni później do grodu zawitał poseł Niemiecki, który wyjawił, że po stronie księstwa Czeskiego opowiedziało się Cesarstwo Rzymskie i Królestwo Angielskie. To przeważyło szale zwycięstwa na strone Niemiec. Janisław postanowił nie ingerować w konflikt, dopóty nie bedzie dotyczył osobiście ziemi Lubelskiej.

    [​IMG]

    Podczas gdy w Europie środkowej rozgorzała się wojna o władze i pieniądze Janisław postanowił posłuchać się rady Gottarda i sprawdzić co jest przyczyną stersu Grzmisławy. W tym celu postanowił ją zaprosić na ucztę we dwoje. Janisław najpierw starał się rozkręcić rozmowę z kanclerz, by nie wyjawić swoich planów. Gdy mineło troche czasu, a Grzmisława wypiła dużą ilość wina, hrabia postanowił rozpocząć rozmowe o jej problemach.
    - ...Grzmisławo najmilsza, służysz mi wiele lat...
    - Odkąd przejąłeś władze po ojcu panie.- wtrąciła kanclerz
    - Dokładnie.- potwierdził- Widze, że ostatnio jesteś bardziej niespokojna niż zwykle. Co jest tego przyczyną.
    - Ach, nic takiego- weschnięcie- dużo ostatnio mam pracy, przemęcza mnie to.
    - Może mam ciebie zmienić? Lepiej będzie, jak ustapisz ze stanowiska i będziesz jedna z dworek?
    - O nie.- odezwała sie przestraszona- Pasuje mi to stanowisko, proszę cie panie, to tylko... tylko...
    - Tylko?
    - Ach, dobrze panie wyjawie ci prawde, nie zniose już dłużej trzymania tej wiedzy dla siebie, wkońcu tak bardzo się boje o życie.
    - Tak więc powiedz mi co się stało.
    - Widzisz panie, mam, a raczej miałam przyjaciela w Gnieźnie. Był on bardzo dobrze poinformowany w tamtejszym życiu możnych...
    - Mów dalej...- powiedział Janislaw nalewając jej wina.
    - Poprosił mnie niedawno o spotkanie. Gdy przybyłam dał mi pergaminy, prosił mnie, żebym je ukryła, gdyż boi sie o swoje życie z ich powodów. Tak więc wziełam je. Wynikalo z nich, że arcybiskup gnieźnieński, Bogumił nie potrafił dotrzymać sakramentu czystości i spłodził bękarta. Następnie jego i całą jego rodzine zabił, jeden z kuzynów ów matki napisał list do samego króla Polskim, ale i ten zostal zabity, a list zaginął. Mineło trzynaście wiosen, a pergaminy wygrzebał mój przyjaciel, który tez niedawno zginął. Boje się o swoje życie, nie pozwól mi zginąć panie- rzekła obejmują kolana Janisława.
    - Dobrze, że to powiedziałaś. Nie bój się o swoje, życie tutaj ci nic nie grozi, jutro z samego rana sam dostarcze list królowi, który dowodzi wojskami niedaleko.

    [​IMG]

    Rzeczywiście, hrabia wyjechal ze swojej domeny następnego dnia. Król wściekły na Janislawa, że ojczyzny nie rad bronić, zmienił odrazu zdanie, gdy zobaczył ów pergaminy. Postanowił pomóc Janisławowi, wojska Bogumiłskie zaciągnięte przez piasta napewno nie ruszą z pomocą swemu panu, tym bardziej iż dowiewdza się o jego niechlubnych czynach.

    [​IMG]

    Negocjując z królem Janisław wrócił dopiero trzeciego dnia wrześinowego miesiąca, hrabia wrócił do domu, by zaznać ogromnego szczęścia, dowiedział się iż jego żona Katarzyna znowu zaszła w ciąże. I tym razem hrabia modlił się, żeby to był syn, który pomoże pierworodnemu synowi utrzymać hrabstwo w jedności. Gromisław miał juz prawie rok, hrabia postanowił spędzić z nim więcej czasu niż zwykle, wkońcu wychowanie potomka jest wazniejsze od walki...

    [​IMG]
     
  4. ARS

    ARS Aktywny User

    Podczas, gdy Janisław przygotowywał wojska do walki z niewiernym arcybiskupem Bogumiłem. Czechy zalewało morze krwii. 12 Października zjednoczone wojska polskie w liczbie 3000 wojów zdobyło szturmem Kłodzko, następnie zaś ruszyli w strone Pragi. Praga była celem ostatecznym kampanii, schytany książe czeski musiałby uznać roszczenia Bolesława Śmiałego, którego królestwo mierzy się z całą potęgą znanego świata.
    Anno Domini 1068, dzień dwudziestyósmy miesiąc jedenasty. Ten dzień stał się wielkim świętem całego hrabstwa, pierwsze urodziny jedynego syna Janisława musiały być czymś wyjątkowym. Zoorganizowano turniej rycerski, a zwycięzca miałbyć najbardziej prestiżową osobą(po za hrabią) w całej domenie. Ów zwycięzca był młodzianem, ledwie dziewietnaście wiosen miał na karku, nie posiadał żadnego majątku, gdyż był drugim co do wieku synem pewnego możnowladzcy. Hrabia postanowil nadać mu kilka wiosek na pograniczu z pogańskimi pomorzanami. Armia Janisławowska była prawie gotowa do walki, została jedynie sprawa ujawnienia całemu światu niegodnego występku arcybiskupa. Tymczasem stoczono wielką bitwe o Prage, wojska Czeskie zostały rozgromione, a 16 listopada rozpoczeło się obleganie grodu praskiego.

    [​IMG]

    Koniec listopada był czasem wielkiego zwyciestwa Polski i jej króla. 29 listopada tewgo samego roku podpisano rozejm, w którym Anglia i Polonia zrzekają się wszelkich roszczeń i działań wojennych przeciw sobie. Tydzień później, otoczony w obleganej pradze książe czeski podpisał również pokój, uznając prawa Piastów do grodu Kłodzkiego. Jedynym nieustępliwym wrogiem był cesarz Niemicki, ale i on musi ulec, gdy nie uzyska już pomocy ze strony Angli i Czech.
    Tymczasem Janisław wyjawił Bogumiłowi, że zna ów prade o jego bekarcim synu i jego losach. Papieru ujawniające to postanowił mu przekazać pod dwoma warunkami.
    1. Bogumił zrzeknie się grodu poznańskiego na rzecz Lubusza.
    2. Ustąpi on z funkcji arcybiskupa na rzecz jednego z poddanych.

    Janisław dał czas, w którym ma to uczynić kończył się wraz z pierwszymi roztopami na ziemiach Wielkopolskich. Bogumił nie uczynił nic, by odzyskać pergaminy, 3 Kwietnia Janisław oglosił całemu światu chaniebne uczynki arcybiskupa wysyłając posłów kolejno do Króla Polski, Księcia Branderburgii,Księcia Śląskiego,Księcia Mazowsza i nawet do cesarza Niemieckiego. Piątego dnia zaś tego samego miesiąca wyruszył wraz z swoimi wojskami w kierunku Poznania, jednego z ważniejszych grodów Polskich.

    Rozpoczeła się wojna, wojska wierne arcybiskupowi stawiły opór dopiero przed samym grodem Poznańskim. Obronę prowadził sam Bogumił, którego pycha doprowadziła do takiej sytuacji. Tóż przed bitwą Janisław na czele rycerstwa Lubuskiego postanowił zrobić osobiste zwiad, by dokładniej móc się rozeznać w sytuacji.
    Bartosz, marszałek hrabiego nie odstawał mu na krok, choć dobrze wykształcony przez najlepszych rycerzy polskich po raz pierwszy w życiu ma poprowadzić wojska do ataku.
    - Widzisz ten las?- powiedzial Janislaw wskazując mały pagórek gęsto zalesiony.
    - Widze panie?
    - Przyjrzyj sie dokładinej.- Bartek wytężył swój słaby już wzrok. Co jakiś czas widać było słaby odbłysk metalu. Schowani posród gęstwiny ludzie Bogumilscy czekali na rozkazy arcybiskupa.- Rycerstwo Gnieźnieńskie.- powiedział apatycznie hrabia.- Pewnie mają nas oskrzydlić, gdy my będziemy walczyć.
    - Z tego co donoszą nam chłopy jest ich dwa razy mniej, więc nie znajdą sił na takie manewry panie.
    - Jest ich mniej, dlatego musza użyć fortelu. Teraz słuchaj uważnie, w tym jest twoja głowa. Na początku bitwy spróbujemy ich wymęczyć jak najbardziej. Mamy więcej łuczników, więc kostucha zabierze wielu, jeszcze przed samą bitwą. Podczas gdy ja bede prowadził chłopstwo i speszone rycerstwo do boju, ty całą jazdą zaatakuj ich rycerstwo. Zapewne będzie tam też arcybiskup, spróbuj go schytać, to napewno wywoła wiele zamieszania wśród wojsk wrogich.]
    - Tak jest.- powiedział pod nosem Bartosz.
    - Atak zaczniemy niedługo, gdy mrok powoli zacznie zasnówać niebo. Gdy tylko ujrzysz, że jazda ruszy w naszą strone, twoim obowiązkiem będzie zniweczyć ich plan. Jeśli nie zaatakuja, a walka będzie trwać już długo, zaatakuj jazde, słyszałem, że Bogumił tchórzliwy jest i do ucieczki skory.- Jak rzekł tak zrobił, nim słońce poczeło zachodzić, strzelcy Lubuscy wyszli przed szeregi i zasypali gratem strzał wojska Poznańskie, wielu padło, ale nie wystarczyło to, by złamać ducha walki przeciwników. Gdy strzały się skończyły, Janisław rozkazał wyjąć lucznikom swe miecze i ruszyć wraz z piechotą do frontalnego ataku. Rozdęły się trąby, chłopsto wraz z łucznikami zaatakowali spieszone rycerstwo poznanskie, rozpoczeła się rzeź, widły byly śmiercionośną bronią, przebijając na wylot nawet najgrubszą zbroje , zadawały niesamowity ból, jednak nieopancerzeni chłopi byli łatwym celem dla rycerstwa, które wprawione w bój z łatwością radziło sobie z zasięgiem wideł. Sam Janisław zbyt zajęty był walką, by zauważyć to. Jako jedyny z Lubuskich wojsk posiadał konia, byl bardzo dobrze widocznym celem. Wielu chłopów, próbowało go zdjąć z siodła widłami, lecz na nic to się nie zdawało, rucony w wir walki hrabia siekł wrogów niemiłosiernie, zostawiając za soba stos trupów. Walcząc tak nagle poczuł mrowienie w plecach, nie mógł ruszyć się. Miecz wypadł mu z ręki. Obraz począł się rozmazywać, aż widział tylko ciemność.

    [​IMG]
     
  5. ARS

    ARS Aktywny User

    Gdy Janisław się obudził leżał już w swoim namiocie, nad nim zaś stał Bartosz i obca mu osoba. Z początku Janisław próbował wstać, ale ból głowy jaki przy tym występował uniemożliwił mu to całkowicie. Podnosząc lekko głowe począł mowić szeptem.
    - Bartoszu... Marszałku. Wygraliśmy? Co się stało i kim jest ten rycerz?- jego słowa były ledwo słyszalne, a Bartosz raczej zgadywał co ma namyśli hrabia.
    - Bitwa?- zapytał marszałek niepewny, Janisław opmachal mu głową twierdząco.- Wygraliśmy panie. Jeden z tych psubratów trasnął pana toporem, jak pragne zdrowia nigdy nie widziałem tak zazartego wojownika jak ty panie...
    - Żyje?- przerwał Bartoszowi.
    - Kto? Arcybiskup? Zdołał uciec, a za nim ruszylą cała jego armia. Ten wojak co krzywdy tyle narobił panu zginął z mojej ręki.- Bartosz wskazał ręką stojącą obok zbroje z szyszakiem.
    - Dobrze. A ten człek?- Nieznajomy ruszył się ze swojego miejsca i zaczął mówić powolnym basowym głosem.
    - Jam jest Gaudenty. Przybyłem do pana prosząc o schronienie, gdyż słyszał jam o haniebnych czynach Bogumiła.
    - Dobrze, a co robiłeś na tamtym dworze?
    - Takich rzeczy nie wyjawia się na światło dzienne panie.
    - W takim razie co możesz mi zaoferować?
    - Słyszałem plany arcybiskupa co do wojny w wami panie, zam ich ruchy i taktyke, moge się bardzo przydac podczas bitwy.
    - Świetnie, takich ludzi nam trzeba.- Do namiotu wpadł zdyszany chłopak, może 15 lat na karku, kłaniając się nisko zaczął mówić.
    - Panie,gnieźniańska armia atakuje. Pani nasza, Katarzyna uwieziona z dzieckiem w grodzie.

    [​IMG]

    Początek czerwca, pod Lubusz docierają wojska Janisławowskie. Oslabiony hrabia spogląda jak jego gród płonie, wojska gnieźnieńskie pod dowodzctwem Bartosza- marszałka Bogumiła plądrowały całą osadę. Hrabia musial dzialać szybko, ze względu na swoje zdrowie władze nad wojskami i całą bitwą przekazał Bartoszowi i Gaudentemu. Ci zaś czując powage sytuacji szybko ruszyli z odsieczą obleganemu grodowi.

    [​IMG]

    Po długiej i zaciętej walce wojska Janisławowskie zdziesiętkowały wrogie wojska. Rozbite wojska musialy się wycofać na tereny arcybiskupstwa. Tymczasem na Janisława spłyneło kolejne szczęście. Jak mówiła jedna z przeżyłych dworek Katarzyna urodziłą hrabiemu zdrową córke. Odnajdując wśród zgliszczy schronienie hrabiny odnalazł również ją wraz z dzieckiem. Dzialania wojenne zostały chwilowo zawieszone. Janisląw musiał wyleczyć rany, zebrać żołnierzy i ochrzcić córke. O dziwo kościół Lubuski nie ucierpiał wcale, córeczke Janisława bedą zwać Radochna.

    [​IMG]

    Kolejnym celem Janisława miałobyc Gniezno, Poznań oblegany przez wojska Bolesława mogł jeszcze długo wytrzymać, a schwytanie Bogumiła, który ukrywał sie teraz w swoim ostatnim bastionie mogło znacznie przyśpieszyć koniec wojny. Zbierając armie, w któej teraz byli teraz nawet 14 letni chłopcy hrabia wyruszył w kierunku Gniezna. Stoczył tam małą bitwe, w której brały udział ostatnie oddziały Bogumiła. Jednak arcybiskup zdołał uciec do zamku. Rozpoczeło sie długie oblężenie. Tymczasem 27 sierpnia 1069 roku, Katarzyna po raz kolejny zaszła w ciąże. Marzenia Janisława o wielkiej rodzinie zaczeły się spełniać. Pragnął mieć drugiego syna, który byłby prawą ręką Gromisława.

    [​IMG]

    Anno Domini 1070, 28 luty. Na mapie Polonii zaszły wielkie zmiany. Janisław ogłosił się księciem Wielkopolski, Bolesław za zasługi w walce z arcybiskupem nadał ziemie Poznańskie Janisławowi. Sam zaś stworzył nowe biskupstwo gnieźnieńskie. To było jednak mało znacżacym wydarzeniem, Polske zalała fala pogańskich mieczy. Podczas, gdy Bolesław zmagał się z arcybiskupem, Prusowie zajeli Kujawy,Płock, razem z wojskami Litewskimi oblegają teraz Sieradź i Kalisz. Od zachodu zaś kroczy niezwyciężona armia Niemiecka. Zniknięcie Polski z map świata jest teraz bardzo możliwe...


    To by było na tyle. W następnej części postaram się wrzucić rozbudowaną wstawke fabularną :wink:
     
  6. ARS

    ARS Aktywny User

    Tego roczna zima nie należała do złych, Janisław zapamiętał ją bardzo przyjemnie. Teraz świeżo upieczony książe, podróżował po swoich nowo nabytych lasach. Janisław musiał teraz poznać dobrze sytuacje Poznańskich ziem. Lekko splądrowane przez wojska Polskie wioski nie wydawały się być przychylne nowemu władzcy. Musi się to zmienić, gdyż gród Lubuski został spalony przez knąrbnego Bogumiła. Wyczekując gościa Janisław przyglądał się pobliskiej zwierzynie, a nusz wyruszy na jakieś polowanie, by nowe trofeum wstawić do zamku Poznańskiego. Przez większość czasu jaką spędził Janisław w lasach niebo było bezchmurne, teraz na bezkresny błękit zaczeły spływać czarne chmury zwiastujące potężną ulewę.
    - No czas się zbierać- powiedział pod nosem książe, po czym zawrócił konia i skierował się w przeciwną strone. Ledwo mineło kilka paciorków, a Janisław wyszedł na wydeptaną ścieżke, która prowadziłą już prosto do wioski. A od wioski do zamku na rzut kamieniem odległość. Niebo zasnuła ciemna masa pod postacią chmur, widoczność drastycznie zmalała, książe musiał jechać dużo ostrożniej, by nie dostać gałęzią po głowie, bądź wpaść w jakiś rów. W tej ciemności droga dłużyła się księciu nie miłosiernie, a było to ledwie kilka kilometrów. Nagle rozjaśniło się, odbłysk oświetlił na chwile całą okolice. Chwilke później Janislaw usłyszał przerażający odgłos gromu. Ciemność i pobożność spotęgowały strach księcia. trzymając kurczowa konia co chwila dosięgał do miecza w pochwie. Sytuacja nie wyglądała za dobrze, deszcz uderzył mocną falą, wyobraźnia Janisława zadziałała, ujrzal on przed oczyma koniec świata. Pomyślał o rodzinie, o swojej kochanej żonie- Katarzynie i dzieciach. Młody Gromisław ma dopiero dwa latka, a radochna ledwo roczek, Jan nie mógł pozwolić, żeby ktoś im je odebrał, nawet sam Bóg. Kopnął konia, i począł jechać przed siebie cwalem. Mineło długi czas, deszcz lał nieustannie, a wioski Janisław wciąż nie widział, musiał się zgubić. Jednak nie docierało to do niego, musiał dotrzeć do żony i dzieci za wszelką cene, choćby miał zajechać za koniec świata. Pędząc tak nagle poczuł, że zad konia się unosi, ułamek sekundy poźniej poleciał razem z koniem. Poturbowany Janislaw leżał przygniecony koniem. Unieruchomiony, poobijany i zmęczony nie dał rady wytrzymać, zemdlał. Gdy się obudził leżał w małym, obskurnym pokoju. Sam zaś widział tylko starą, pomarszczoną twarz, która patrzyła się na niego ze zdziwieniem. Przerażony Janisław wstał z łóżka, staruszek natomiast odsunął się i podszedł do okna.
    - Śpij panie, miałeś ciężką noc.
    - Kim jesteś?- spytał leeko zlękniony książe
    - Jam jest Mikołaj Leliwa- powiedział dumnie.- Dawny szpieg jednego z hrabiów Czeskich.- powiedział już bardziej zasmucony.

    [​IMG]

    - Co tu robisz?
    - Kryje się panie, kryje...
    - Przed czym?
    - Nie słyszał waść?- odpowiedział zdenerwowany.
    - Dawny szpieg pewnego hrabiego Czeskiego. Dostałem zlecenie od swojego pana, ale zawiodłem, teraz kryje się przed karą.
    - Daleko stąd do zamku?
    - O hen,hen ze pół dnia drogi.- Janisław podniósł się z łóżka, mimo, że obolały starał się sprawiać wrażenie zdrowego. Podchodząc do drzwi, odwrócił się i spojrzał na Mikołaja, który ciągle przyglądał się czemuś przez okno.- Mówie ci nie masz czego się bać człeku, nikt tutaj, a tym bardziej ktoś z Czech nie skrzywdzi ciebie. Jeśli jednak poczujesz się zagrożony, bądź będziesz chciał znowu pracowac przybądź na mój dwór.- Mikołaj odwrócił się w strone księcia po czym znowu wrócił wzrokiem do okna.- Tymczasem żegnaj, na zamku czekają na mnie.- Dodał Janisław i wyszedł. Droga powrtona wydawała mu sie znajoma, wkrótce trafił na właściwą droge i wrócił do zamku. Janisław miał nadzieje, że niedługo Mikołaj zawita na jego dwór, gdyż potrzebuje bardzo takich ludzi. Wprawdźwie ma już szpiega, Geadenty, choć posunie się do najgorszych czynów ma swój honor. Wkońcu odszedł od Bogumiła, gdy usłyszał o jego występkach przeciw Bogu.
    U progu siedziby księcia, powitała cała czeladź. Katarzyna wraz z małymi dziećmi, Bartosz-doradzca wojskowy, kanclerz Grzmisława, szpieg Geadenty oraz trzy nie znane mu osoby. Po uroczystym powitaniu, wszyscy zasiedli przy stole ucztując powrót księcia. Tam też Janisław dowiedział się kim są ów goście. Bartosz Łodzia, znany architekt, który przybył na prośbe księcia, by zaprojektować na nowo gród Lubuski.

    [​IMG]

    Eufrozyna Pomian, daleka krewna kanclerz, przybyła szukać schronienia, gdyż dwór na którym niegdyś pracowała został zajęty przez pogan.

    [​IMG]

    Ziemowit Borkowic, przyjaciel Gottarda von Breslau, usłyszał od niego, że książe bedzie potrzebował teraz pomocy fachowego dyplomaty.

    [​IMG]

    Posiadając na dworze takich ludzi Janisław mógł się teraz stać jedna z najbardziej prestiżowych i wpływowych osób w państwie. Jednak państwo to ogarnięte ciągle wojną nie zdążyło jeszcze zauważyć wzrostu roli księcia na świecie. 18 Kwietnia Janisław i Ziemowit powracali z wizyty dyplomatycznej u księcia Śląskiego. Rozważano tam głównie zalety przystąpienia Wielkopolski i Śląska do Cesarstwa Niemieckiego, uznano jednak, że jeszcze nic nie jest pewne, a jeśli Bolesławowi uda się wygrać wojnę napewno nie daruje zdrady. Ciągnąc za sobą cały hufiec kanclerz rozprawiał nad kontrastem mody wschodniej i zachodniej. Godzina była juz późna, zmrok powoli zaczynał zasnówać niebo. Rozmowe ów przerwały paniczne krzyki białogłowy. Jako honorowi rycerze książe i Ziemowit ruszyli bez zastanowienia w kierunku wołającej o pomoc niewiasty. Wbiegając wkońcu w las rycerze spotkali grupe wojsk Bogumiłskich, które nie uznając porażki chowały się w lasach, atakując mmale oddziały wojsk książęcych. Tym razem bandyci schytali jedną z możniejszych, jak wynikało z ubioru damy, dworek i próbowali się z nią "zabawić". Wojacy nawet się nie zastanawiali, bez pardonu wprowali na koniach w sam środek grupki robiąc wiele zamieszania. Rozpoczeła się rzeź, rebelianci padali pod gratem ciosów Janisława, który jak zawsze w takiej sytuacji wpada w szał wojenny. Kończąc walki Janisław pokrwawiony podszedł do niewiasty.
    - Jak cię zwą pani?- przerażona dama obróciła wzrok po czym powiedziala szybko.
    - Elżbieta.. Elżbieta Ciołek.
    - Cóż tak piękna niewiasta robi sama w takiej okolicy?- Elżbieta spróbowała spojrzeć w twarz księciu, ale widząc poplamioną krwią twarz szybko zrezygnowała z tego zamiaru.
    - Moją rodzine zabili buntownicy, dom spalili. Ja uciekałam, ale mnie złapali i...
    - Nie martw się, już ci nic nie grozi. Zapraszam na swój skromny dwór, póki nie znajdziesz dalszej rodziny.

    [​IMG]


    No to by było wszystko z ostatnich dwóch miesięcy gry. Musiałem jakoś wytłumacyzć nagły "przyrost" dworzan w moim księstwie :wink:
     
  7. ARS

    ARS Aktywny User

    Kolejny rok minął spokojnie dla większości mieszkańców Wielkopolski, Janislaw starał się nadrobić zaległości w kontaktach z rodziną. Posiadający dwójke dzieci i szykujący się na narodziny trzeciego książe był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Jego sielanke przerwała się... Trudno powiedzieć czy przerwała, bo napewno było to wielkie świętą, gdyż 18 Maja na dwór Poznański zawitał książe Czeski wraz z swym kanclerzem. Po wielkiej uczcie książe wyjawił cel swojej podróży, chciał on, by Janisław przeszedł na strone Niemieckiego cesarza, gdyż bał się, iż cesarz spali cały dorobek Wielkopolan, gdy tylko wygra wojne. Janisław pozostający wierny królowi, stanowczo odmówił i stwierdził, że jeśli nawet sam Papież nałoży ekskomunike na króla to i tak pozostanie po jego stronie. Następnego dnia, gdy goście szykowali się na powrót z bezowocnej misji, kanclerz Czeski poprosił o rozmowe zosobna z Janisławem.
    - Słucham Ciebie, jegomościu. Czegoś chciał odemnie?
    - Panie mój-krótka pauza- Panie mój, nie mógł bym kłamać tak szlachetnej osoby, więc przejde do sedna. Piękna niewiasta- Eufrozyna zawładła mym sercem. Nie mógłbym bez niej żyć, a twoja wola, czy pozostanie przy mnie czy zostane nieszczęśliwy.- Janisław zaśmiał się, gdyż sam pamiętał lata swojej młodości, gdy wiele białogłów zawracało mu w głowie. Kładąc ręke na ramieniu kanclerza powiedział półszeptem.
    - Słuchaj, paine bracie. Mowa nasza jedną jest, dlategoż też musisz wiedzieć, iż zastanowić się nad tym musze. Gdyby jakiś Niemiecki człek prosiłby mnie o to stanowczo bym odmówił, gdyż znam ja ich, a ona ze wschodu i innego zachowania potrzebuje. Tymczasem jedź, a ja w przeciągu tygodnia przyśle ci posła. Jeśli kchasz poczekasz, a miłość twa się umocni. Jeśli to tylko zauroczenie szybko zrezygnujesz z niewiasty.- Kanclerz uklęknął, pocałował ręke księcia kilka razy po czym kłaniając się wyszedł z komnaty. Książe widział już jak kanclerz zaleca się do tej ów dworzanki i nie miał zamiaru przeszkadzać im w szczęśliwym życiu, gdyż Eufrozynie kanclerz też był miły. I tak się stało pietnaście din później ślub się odbył. Książe Czech nadał skrawek ziemi swych kanclerzowi, a Janisłąw musial się pogodzić ze stratą na dworze ówszlachetnej niewiasty.
    W niedługim czasie od wizyty gościa znamienitego, Katarzyna urodziła kolejnego potomka Jankowi. Młode dziecko ochrzszczone zostało Wojen, a Janisłąw miał w planach swych, iż marszałkiem zostanie na dworze swego starszego syna. Dzień dobrze zapamiętany przez wszystkich dworzan, dwudziestym piątym w miesiącu był. Dwa miesiące później Katarzyna po raz kolejny brzuchata się stała. Janisław zemdlał z radości, a po odzyskaniu trzeźwości umysł, rozporządził wielkie święto w całym księstwie.

    [​IMG]

    I tak nastał dzień osiemnasty miesiaca następnego. Gdzie król poslki, choc liczne zwycięstwa z poganami miał i Kalisz i Płock odzyskał, musiał złożyć broń przed Niemieckim cesarzem. Uznał on bowiem prawo niemieckie do terenów Kłodzka. Teraz spokojny o swój los musiał przeciwstawić się fali pogańskiej. Bolko nie miał zamiaru jednak zostawić sprawy Kłodzkowskie w takim stanie i do kolejnej wyprawy zapewne się bedzie szykował.
    Bez żadnych nowości rok kolejny nastał. Dnia drugiego tego miesiąca Bartosz Łodzia poprosił księcia o rozmowe w pojedynke, gdyż nowy plan miał mu pokazać.
    - Witaj Bartoszu! Czyż byś miał plan nowego grodu dla mine? Ile kosztować to przedsięwzięcie będzie kosztować?- Zapytał przy samym wejściu do komnaty Bartosza.
    - Nie panie, do tego jueszcze czasu potrzeba. Tymczasem plan, nie ujmując talentu waszej żonie, księciu. Przygotowałem skromny plan poprawy gospodarki na ziemiach rodzimych.- Rzekł Bartosz rozciągając po stole wiekli pergamin z różnymi liczbami.
    - Dobrze się sprawujesz Bartoszu, lecz mógłbyś mi rzec coś więcej o tym planie?
    - Ależ oczywiście wasza miłość. Z tych zapisków wynika, że, iż cena drewna drożeje, a jego zapotrzebowanie na zachodzie stale rośnie. Dlaeto tewz radziłbym zatrudnić leśnikó, którzy wyrąbią część lasów Lubuskich, a nad częścią będą sprawować opieke.- Janisław przyjrzał się zapiską, w łacinie spisanym. Jednak nie zastanawiając się długo rzekł.
    - Dobrze Bartoszu. Wydam pieniądze na te przedsięwzięcie. Jednak twoja w tym głowa, by zyski przynosiła, gdyż nasz skarbiec na pustki narazisz. Tymczasem do mojej żony, a twojej pani zwróć się z tym planem.
    - Jak sobie życzysz najjaśniejszy panie. Tymczasem wstępnie moge rzecz, że bedzie to oksztować sto dukatów, a skutki bedzie widać dopiero w anno domini 1072.
    Zimowe miesiące oklejnego roku były spokojne, pierwsze roztopy przyszły dość wcześnie, bo już 17 marca. Janisław ucieszony tą nowiną, gdyż mrozów miał dosyć postanowił wyruszyć do swoich rodzinnych włości zobaczyć jak sprawy nadleśnictwa wyglądają. Miał on także w zamiarze pozyskać latopisa, który historie jego dokonań spisze, a także dokonania jego synów będzie miał na uwadze. Wracając z tygodniowego pobytu na Lubeszczyźnie, dowiedział się przy wejściu do dworu Janko, że żona jego rodzić będzie. Po kilkugodzinnym wyczekiwaniu, jedna z dworek mu podała, że syna zdrowego ma. Ten zaś uradowany nad imieniem musiał się zastanowić, gdyż dziecie przyszło szybciej niż zwykle.
    - Zygmunt! Zygmunt będzie się zwał. Chroniąc wartości chrześcijańskie zwycięży nad nadchodząc falą pogaństwa ze wschodu!- I tak oto Zygmunta ochrzszczono, a jego życie miało być niedługo służbą u Pana Boga jedynego. Dniem narodzin był Szósty kwiecień, tego otoż dnia Janisław zobaczył po raz pierwszy nieznane mu ptactwo.

    [​IMG]
     
  8. ARS

    ARS Aktywny User

    Wiosna i lato przemineły wolno i spokojnie. Książe wciąż gromadził wykrawawioną armię. Bartosz natomiast wraz z piękną Katarzyną aktywnie prowadzili nabór do nadleśnictwa Lubuskiego. I tak się stało... Anno Domini 1072 styczeń, dzień dwunasty. Janisław po raz pierwszy od półroku wyruszył w dalszą droge. Niźli wyglądał lepiej po incydencie burzowym, w którym jego bachmat ukochany, Impet zmarł na miejscu, gdyż zgruchotał on sobie wszystkie kości tak naprawde Janisław był cały pobijany, plecy ego na długie miesiące przywdziały kolor fioletu, a księciowi zbladły dlasze wyprawy. Tym jednak razem musiał ruszyć, ać i tym razem nie zrobił sobie krzywdy. Jednak do dojść nie mogło, bo za sobą ciągnął cały hufiec wojsk wielkopolskich. Wielkopolska wyglądała pięknie o tej porze, białe bezkresne połacie zakrywały powierzchnie po za horyzont. Pojedyncze drzewa wzdłuż ścieżki były oskubane z wszelkich liści. Idące wzdłuż tej drogi wojska wyglądały jak ponura armia zła. Janisław podziwiający krajobraz zatrzymał się i podjechał do jednego z wojów.
    - Słuchaj no! Jedź no naprzód i znajdź gospodę jakąś. Poweidz wojska głodne książęce jadą i w gościne przyjdą. Potem wróć no i powiedz mi ile drogi stąd to jest.
    - Tak jest!- wojak ruszył cwałem przez ścieżkę, wkrótce był już tylko małym czarnym punktem w oddali. Janisław natomiast zastanawiał się nad imieniem nowego dziecka, gdyż wiadome było, że Katarzyna kolejne mu spłodziła. Po chwili zadumy nad przyszłością swoich wciąż małych dzieci, zawołał jednego z rycerzy.
    - Maćko, powiedz mi no ile armować nową armię, ludzie wojska gonią czy wciąż opłakują straconą rodzine?- Maćko, był jednym z wyższych oficerów w armi, ubrany w niezliszczalną kolczuge zastanawiał się nad zadanym mu pytannie, po dłuższej chwili wreszcie raczył odpowiedzieć zniecierpliwionemu księciu.
    - Ano, panie długo jeszcze, choćna wojaków się garną to szkolenie trwać będzie, a i też część duża opłakuje zmarłych.- Krótką acz treściwą wypowiedzią zakończyła się rozmowa z Maćkiem, Maćko bowiem nie lubił zbytnio mówić, jedynie żona jego Adelajda potrafiła wyciagnąć z niego słów więcej niż trzy zdania.

    [​IMG]

    Wkrótce potem książe Wielkopolski wszedł do malej gospody. W środku panowało ciepło, a książe odczuł ulge, gdyż zmarznięty jechał przez całą droge. Na przeciw drzwi siedziała aftarka wykonująca swój zawód. Po lewej zaś, kilku mężów, którzy arzkąc coś do siebie patrzyli niepewnie na księcia. Książe rozglądając się po ciekawskiej gawiędzi podszedł do karczmarza i powiedział.
    - Lej pan no zupy, dla żołnierzy moich, bom głodni, a długa podróż nas czeka. Ja zaś spytam, czy może jakiś alkant w beczce nie został?- Karczmarz wyraźnie zdziwiony pewnością księcia, nie wypowiedział ani słowa, gdyż znał on ludzi takich jak on. "Pewno, jakiś możnowładzca" pomyślał, do kubka nalał żądanego przez księcia trunku. Ten zaś rozglądał się po sali szukając młodzieńca. Po krótkim szukaniu znalazł 13 letniego młodziana, który siedział ze starszyzną w karczmie.- Ty!- zawołał, chłopiec niepweny pokazał na siebie palcem.- Tak ty! Choć no tutaj!- młodzieniec, wstał i podszedł do księcia lekko przestraszony.- Masz tu florena, idź no na zewnątrz i powiedz rycerzowi, Maćko go wołają, że wojska ze straży ma abdankować, by do środka ogrzać się i najeść przyszły.- Dzieciak wyciągnął ręke niepewnie przed siebie.- Nuże, nuże, bo mi tam wojacy marzną!- Młodzian złapał szybko florena, po czym wybiegł za drzwi. Wkróce potem, rycerstwo jak i zwykli wojacy przyszli tworząc gwar wielki, zupy i piwa kosztując w pogodzie ducha mogli wyruszyć w dalszą część wyprawy.
    Pod kooniec dnia książe zagościł w progach ziemi nadanej Bartoszowi na czas budowy nadleśnictwa. Ten zaś ugościł księcia należycie, Janisław mógł wreszcie zobacyzć swoją żone ukochaną, która czwarty miesiąc w ciązy była. Według zapisków prowadzonych przez Katarzyne. Na ziemiach Lubuski zyski wzrosły o 5%, czyli dawały jednego florena co dwa miesiące. Ucieszony ta nowiną książe, pobył kilka dni ze swoją luba, po czym wrócił do Poznania.

    [​IMG]

    W zamku poznańskim napotkał wydarzenia niesłychane. Siedemnastego lutego zmarł papież Anselm, na nowego przywodce chrześcijaństwa obrano Aldaberta, biskupa z Bremy. Nowością natomiast największą było, iż nowym legatem został obrany Polak, Wszebor, książe Śląska. Jako pobożna postać Janislaw musiał obowiązkowo wyruszyć do Wrocławie, gdzie miał pogratulować zaszczytu jaki dosięgnął Wszebora.

    [​IMG]

    [​IMG]
     
  9. ARS

    ARS Aktywny User

    Na Wielkopolsce, w przeciwieństwie od wszystkich innych ziem Polonii, panował spokój, ład i harmonia. Ciągle rozwijające się osady dawały pocżatki nastęnym, na ziemi Lubuskiej coraz więcej mężów garneło się do wyrąbu drzew. 27 Lipca narodziła się druga córka księcia, ochrzszczono ją Grzymisława i w zamiarze Janisława miała wdać się w matke, gdyż byłaby ona nieocenioną pomocą dla Gromisława. Kilka dni później zaś zmarł przyjaciel wielki Gottarda, a kanclerz na Wielkopolszczyźnie. Po wielkiej żaołobie, Janislaw postanowił dać szanse Elżbiecie Ciołek, widział on bowiem, że garnie się ona do wszelkiego rodzaju negocjacji.

    [​IMG]

    [​IMG]


    Kilka dni przed Bożym narodzeniem zapdała decyzja. Janisław, książe Wielkopolski doglądając przyszłości swoich ziem i sławy rodu postanowił wysłać swego pierworodnego na nauke po dworach Włoski. Werona,Piza,Genua,Wenecja, to były jedne z wielu przystanków w wielkiej podróży Gromisława. Miał on także poznać się na dyplomacji, dlatego też Gottard von Breslau postanowił przygarnąć na rok syna Janisławowskiego, kiedy on skończy 13 lat. Podróż ta miała się rozpocząć rozpoczęciu anno domini 1073. Sam książe zaś, głowe miał zajętą sytuacją w Polsce, która rozkradana przez pogan nie była już opoką jaką była kiedyś. Dlategoż też Janisłąw w odczuciu niezmierzonej sprawiedliwości Jezusa Chrystusa postanowił nawrócić Pomorzan Słupskich, by światłość Pana Boga i tych zbłądzonych ludzi nie mineła. Jednak, ów plemie w spisku z Meklemburczykami uprzedzili działania księcia atakując ziemie Wielkopolskie swymi barbarzyńskimi hordami. Książe Janisław nakazał zebrać wszystkich ludzi zdolnych do walki na ziemie Lubuskie, skąd będzie osobiście prowadził wojska ku chwale jedynej prawdziwej wiary.

    [​IMG]

    Dwunastego dnia miesiąca kwietniem zwanego wyruszył on z ów ziemi pod gród niedawno zdobyty przez wojska Bolka Śmiałego, gród ów zwany był Szczecinem, z tamtąd natomiast ruszył prosto pod Dymin, który miał być ostoją Polskiego katolicyzmu po zachodniej stronie Odry. Wojska jego ponad pół tysiąca liczyły, mimo, że nie największą potęgą była Wielkopolska, armia jej miała jedną ważną zalete, wspaniałych dowódzców, którzy fortelem wygrywali większość walk. Wojska te dotarły do Dymina 28 maja, nie spotkawszy oporu żadnych wojsk wrogich natychmiast przystąpiły do oblegania miasta. 8 natomiast czerwca wojska pogańskie przyszły z odsieczą obleganemu miasto, siłą prawie 800 wojów starły się z wojskami Polonii Wielkopolskiej, rozgromienii jednak poganie musieli się wycofać daleko za tereny Dyminskie, by zeorganizować armie. Janisław natomiast dalej oblegał miasto, które widząc klęske swoich rodaków napewno podłamało się na swym duchu.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Kolejną wieklą bitwe o Dymin stoczono 29 sierpnia, gdzie mimo przewagi liczebnej wojska Meklemburskie przegrały po raz drugi walki o Dymin.

    [​IMG]

    Mijały miesiące, a wojska Janisława nie mogły wciąż zdobyć grodu Dymińskiego, pod jego murami przelano wiele krwii, Meklemburczcy cały czas probowali uratować swe miasto, jednak po stronie księcia był Jezusus Chrystus, a wiara w niego broniła wojska Wielkopolskie. I tak minął rok walki z poganstwem, a do Janisława dotarł list, w którym wyjawiło sie, że ma kolejną córke, a na imie jej Łucja.

    [​IMG]
     
  10. ARS

    ARS Aktywny User

    Gorazd był spokojnym człowiekiem, posiadający piecze nad kilkoma wioskami koło Dymina, znany był wśród rodaków ze swojej łaskawości. Okolicznopści zmieniły go na zawsze. Chrześcijańscy słowianie zaatakowali jego ziemie. Nie dość, że wyrzekli się oni wiary w swoich prawdziwych bogów to zaatakowali ziemie wiernych. "Jasny Pierunie", zapewne myślał, gdy ujrzał bezbożników, którzy kradli jego cały dorobek. Żona i trójka córek, największe pociechy Gorazda zgwalcone i powieszone. Syn Sieciech spalony na stosie, gdyż nie chciał wyrzec się swych bogów. Uciekający Gorazd poprzysiągł zemstę. Trzeci dzień już jedzie, a wojsk przyjacielskich nie było widać. poganin stracił nadzieje, nie wierzył już iż ujrzy dumnie kroczących wojsk Meklemburskich. Czwartego dnia Gorazd zatrzmyał się w lesie. W gęstwinie leśnej widać było jedynie słaby promień ogniska, które miało odstraszać drepieżniki od łakomego kąska jakim był koń Gorazda. Gorazd o swoje życie nie martwił się wogle, wiedział, że wiele złego uczynił, a swoje życie oddał pod opieke bogów. To oni przecież wiedzą kiedy przyjdzie na niego pora, ale to szlachetne zwierze niczym nie zawiniło, a sumienie Gorazda nie dałoby mu spać po jego śmierci. Podczas swoich codziennych nocnych rozmyślań Gorazd zastanawiał się nad swoimi nastepnymi krokami. Powziął on sobie za cel przepędzenie najeźdzców z ziemi jego przodków. Jutro miał szukać zbiegłych ludzi, gdy uzbierze wystarczającą ilość zrobią oni sobie łuki i przepędzą zajętego oblężeniem wroga. Ten nieskomplikowanych, heroiczny plan utkwił w głowie Gorazda, nie myślał on już nad jego powodzeniem, lecz nad chwałą i zaszczytami jakie go dosięgną po przepędzeniu polaków.
    Mijały tygodnie, a Gorazdowska armia rosła w siłe, wkrótce posiadała ona blisko 200 żołnierzy. Jednak pośpiech był wskazany. Poganin czuł w kosciach, iż klimat się ochładza, a niedługo ma nastać zima, a tej z kolei nie przetrwają jego towarzysze broni. Tak więc dwustu i jeden Gorazd jako przywódca wyruszyli w strone wojsk Janisławowskich, te mimo, że prawie dwa razy większe, zaskoczone ponosiły ciężkie straty. Nim rycerstwo zdążył dosiąść koni, połowa z nich została przybita do ziemi przez grat strzał puszczany z łuków pogan.
    Janisław spał w swoim namiocie, zima zbliżała się powoli, zadowolony z tego powodu czekał na ostateczne wykonczenie Dyminian. Tóż po świcie obudził go okropny wrzask. Wstając zobaczył kilka strzał wbitych w jego łoże. Całe szczęście, że nie zostal zraniony. Ubierając szybko pancerz skórzany- na kolczuge nie było czasu, wyszedł z namiotu. Ujrzał tam zaskoczonych wojaków, którzy padali pod strzałami wroga. Dosiadł najbliższego konia, rozejrzał się, po czym próbował zebrać wokół siebie jak największą ilość jazdy. Gdy zebrał około pietnastu konnych rozejrzał się po armii pogan, zauważył tam jednego dość wysokiego chłopa, wydawało się, że on wszystkim dowodzi. Wydał rozkaz do szarży na tą osobe. Poganie zaskoczenii kontratakiem histerycznie próbowali się bronić, jednak nie mogli nic osiągnąć w walce z doskonale wyszkolonymi żołnierzemi Polskimi, tym bardziej, iż rozwścieczeni niespodziewanym atakiem walczyli lepiej niż zwykle. Janisław starał się dotrzeć do przywódcy. Jego śmierć napewno złamałaby ducha walki przeciwnika. Po krótkim taranowaniu wroga dotarł do Gorazda. Ten wyjął sprawnie swój krotki miecz z pochwy i rękojeścią uderzył Janisława. Ten niefortunnie spadł z konia, jednak nie tracąc czasu odskoczył na kilka kroków od mocarza i ruszył do ataku. Rozgorzała się walka, wśród wrzasków i jęków słychać było brzdęk obijającej się stali. Gorazd był trudnym przeciwnikiem, wszystkie sztuczki wojenne, które nabył Janislaw na nic się zdawały. Jeden niewłaściwy ruch, Janisław poczuł zimną stal przechodzącą przez jego brzuch, chwile potem już rozpierające od rany ciepło. Upuścił miecz, upadł twarz. Czarna mgła coraz bardziej zasłaniała mu widok oprawcy, który z uśmiechem na ustach zbliżał się do niego...

    Krótka część kończąca prolog do AARa :wink:

    Gdyby komuś się chciało to prosilbym o oczyszczenie AARa i połączenie wszystkich moich postów w jeden cały. Z góry dziękuje :wink:

    AAR oczyszczony i zamknięty. Raferti
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie