Sturmovik AAR

Temat na forum 'Inne Gry AAR' rozpoczęty przez Peeguła, 4 Maj 2011.

?

Co mam teraz zrobić? Czas na głosowanie - 2 tygodnie

Poll closed 12 Wrzesień 2011.
  1. Zostań w Luftwaffe

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  2. Zabij Klausenberga i zmień stronę na VVS (ZSRR)

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  3. Jeszcze nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  4. I want You for US Army

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  5. Za chwałę cesarza

    0 głos(y/ów)
    0,0%
Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    Sturmovik AAR

    Hans von Klausenberg
    ur. 11 listopada 1918 w Dreźnie

    Nazywam się Hans von Klausenberg, ale kumple wołają na mnie Hans. Urodziłem się w dniu zakończenia Wielkiej Wojny w rodzinie z tradycjami wojskowymi - ojciec na froncie zachodnim cudem przeżył, dziadek jest emerytowanym pułkownikiem jeszcze z czasów Bismarcka. Jestem jedynakiem, nigdy się nie doczekałem rodzeństwa, choć bardzo chciałem kogoś, z kim mógłbym się bawić na podwórku naszego dworku na przedmieściach Drezna. Ale najwyraźniej rodzice nie chcieli mieć drugiego dziecka. Najwyraźniej ja im odpowiadałem. Miałem szesnaście lat, gdy Hitler doszedł do władzy w naszym pięknym kraju. Ja także go popierałem, wierzyłem, że jest on zbawieniem dla naszego utrapionego narodu. Jego obietnice, że uczyni z Niemiec potęgę na cały świat, bardzo na mnie wpłynęły. Moi rodzice także mu ufali i oddali na niego swoje głosy w wyborach. Gdy zaczęły się formować poważne siły zbrojne, głównie z powodu oczekiwań mojego dziadka wstąpiłem do Hitlerjugend. Nie byłem jakoś szczególnie uzdolniony fizycznie, lecz moi przełożeni zauważyli kilka dobrych cech we mnie: duży refleks, bardzo dobry wzrok i zamiłowanie do latania. Ojciec nie chciał mnie widzieć w Luftwaffe, twierdził, że tam trafiają miernoty, które nie dostaną się do Wehrmachtu. Ja za to chciałem wstąpić do lotnictwa i pomimo obiekcji ojca, wstąpiłem do Luftwaffe. W wieku 18 lat rozpoczęło się moje szkolenie. Ćwiczyliśmy głównie na Heinklach 51, przestarzałych, słabo uzbrojonych, za to piekielnie zwrotnych. Gdy tam przyszedłem, okazało się, że ludzi podobnych mnie jest całe mnóstwo. Szkolenie było jednym z najtrudniejszych rzeczy w moim życiu, ale nauczyłem się trików, jakich mogliby mi pozazdrościć najlepsi piloci aliantów. W wieku 20 lat dowództwo stwierdziło, że mój shulegeschwader jest gotowy i w końcu otrzymałem przydział do JG 27. Zostaliśmy zaprzysiężeni przez samego Goringa na głównej płycie lotniska w Wilhelmshaven, niedaleko portu, gdzie stacjonowała Kriegsmarine. Trafiłem do 1 Gruppe.
    Po przybyciu do jednostki okazało się, że nie będziemy latali, jak dotychczas, na heinklach. Ta jednostka całkiem niedawno otrzymała prawie nowe ME109 E-4. Rok minął jak z bicza strzelił i minął mi głównie na treningach i walkach na gumowe pociski. Wtedy nadeszła wojna.
    Nie brałem udziału w wojnie polsko-niemieckiej. I wstyd mi było pisać o tym ojcu, że nie otrzymałem przydziału do Polski, bo dowództwo stwierdziło, że przydam się na zachodzie. Bałem się jego reakcji i tego, że ojciec musi się wstydzić syna. Nie zdążyłem jednak wysłać tego listu. Wysłano mnie na granicę z Belgią, gdzie miałem walczyć z brytyjczykami, którzy szykują się do bombardowania naszych wojsk. Była to dla mnie nieopisana radość, że w końcu wezmę udział w działaniach zbrojnych i wykonam swój pierwszy lot bojowy.

    Misja 1
    1 stycznia 1940
    Cel: patrol​

    Wytoczyliśmy się na pas startowy. Emocje we mnie były olbrzymie, ręce prawie mi drżały, gdy oczekiwałem na start pierwszego pilota w skrzydle. W końcu major Grimm ruszył, a za nim poszła cała reszta maszyn, w tym ja. Czułem całym sobą drżenie samolotu, silny wstrząs, gdy podwozie schowało się w schowkach pod skrzydłami. Mimo, iż był dopiero zimowy świt, słońce ocieplało mnie w tym maleńkim kokpicie samolotu. Podniosłem maszynę i schowałem podwozie, klapy zamknęły się same. Zaraz dołączyłem do swojego skrzydła i zaczęliśmy nabierać wysokości. Wzlecieliśmy na dwa kilometry i lecieliśmy tak z dziesięć minut, gdy skrzydło A weszło w kontakt wzrokowy z wrogiem. Zameldowali, że to Hurricane'y brytyjskich sił ekspedycyjnych. Prawie zemdlałem z emocji, gdy schodziłem na dół, by natrzeć na wroga - a może było to tylko przeciążenie? Sekundy wlokły się niemiłosiernie, gdy słuchałem rozkazu dowodzącego zespołem. "Uderzać i uciekać". Jasne, na pewno zadziała. Bacznie się rozglądałem, bo w okolicy stało kilka chmur całkiem sporych rozmiarów, do których mógł uciec wróg. Nagle pode mną, ale na tyle wysoko, bym mógł to ujrzeć, odezwała się salwa z karabinów. To nie były nasze, bo my strzelamy z dzioba - to był ostrzał brytoli. Poczekałem, aż będą lecieć pode mną, zwaliłem się na skrzydło i runąłem w dół, wprost na moich wrogów. Zrobiłem to trochę za późno, więc nie trafiłem ani jednym pociskie we wroga, ale po zrobieniu połowy pętli w chmurze wyszedłem wprost n ogony dwóch hurricanów, którzy zapewne nie spodziewali się, że za nimi ktoś leci.

    [​IMG]

    Niestety oni mają chyba jakieś lusterka, bo od razu mnie zauważyli. Druga maszyna odpadła od szyku i uciekła na dół. W ułamku sekundy zdecydowałem, że lecę za nim. Oni nie mają takiej zwrotności jak my. Wystarczył jeden krótki manewr, żeby wejść mu na ogon i zestrzelić. Wystarczyła króciutka seryjka z działek. Trafiłem go w zbiorniki paliwa z odległości 50 metrów. Nie miał szans przeżyć. Jego szczątki zasiały pole pod nami. Nawet nie sądziłem, że moje pierwsze zestrzelenie w życiu przeżyję tak bez emocji i w tak wielkim pośpiechu. Przelatując przez szczątki prawie uderzyłem w jedno ze skrzydeł, ale udało mi się je ominąć i zacząłem szukać nowego celu dla moich karabinów.

    [​IMG]

    Druga maszyna z grupy ratowała się ucieczką, ale leciał pod zbyt wielkim kątem i zbyt wolno, by mi uciec. Gdy tylko zobaczył, że lecę w jego stronę, zawrócił maszynę i szedł mi na spotkanie. Ja wiem, co mogą z moim samolotem zrobić jego karabiny maszynowe, których ma osiem. Próbowałem mu uciec, ale okazało się, że z taką prędkością nie mam zbyt dużych zdolności manewrowych. Udało mu się wejść mi na ogon. Teraz miałem dwie opcje: albo uciec w dół, albo toczyć walkę kołową, którą z pewnością wygra brytol. Musiałem uciekać w dół.

    [​IMG]]​

    Spadłem w dół, jednocześnie prowadząc lekki korkociąg. Nawet to nie pomogło - wróg wciąż siedział mi na ogonie. Rozpocząłem manewr mojego pomysłu: najpierw połowa koła, następnie lecę w górę, a po chwili nurkuję - po tym wróg nie ma prędkości i spada prosto pod moje lufy. Udało się; hurricane był w zasięgu mojego strzału.

    [​IMG]


    Wszedłem mu na ogon. Pierwsza seria minęła cel, który zaczął ciasny zakręt w lewo. Musiałem go szybko dopaść, bo zaraz wszedłby mi na ogon. Druga seria trafiła: z silnika poszedł dym. Gdy składałem się do trzeciego ostrzału, samolot eksplodował, także musiałem ratować się ciasnym skrętem, by nie oberwać szczątkami. To już mój drugi zestrzelony wróg, a ja dopiero zaczynam swoje loty.

    [​IMG]

    Próbowałem znaleźć innych pilotów z mojej eskadry, na darmo. Tak bardzo się oddaliłem, że musiałem wracać do bazy - była całkiem niedaleko i istniało spore ryzyko, że w okolicy kręci się więcej wrogich pilotów. Do domu wracałem na wysokości 500 m z małą prędkością, żeby oszczędzać paliwo. Gdy wróciłem do bazy, musiałem robić dwa okręgi, bo po pasie toczył się... nie, on się turlał... Fi-156. Ale w końcu zjechał i mogłem lądować. Poszło bez problemu.

    Wynik misji:
    Hans von Klausenberg: 2 zestrzelenia (2 myśliwce)
    reszta dywizjonu: 4 zestrzelenia
    Brak przesunięć linii frontu
    Łącznie zestrzeleń: 2 myśliwce, 0 bombowców


    I jak? Mam nadzieję, że nie będzie jakichś gromów za dziwną tematykę bądź styl pisania, bo wg mnie jest dobrze. Są okręty podwodne, to i mogą być myśliwce. W następnym odcinku efekty misji i... fabuła :)

    PS Wiecie, że cała przedstawiona tu walka trwała 47 sekund?
     
  2. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    Sturmovik AAR

    1 stycznia 1940, wieczór

    Około godziny 17 do naszego baraku przyszedł komendant lotniska, Gustav Klaus. Zwykle nas nie odwiedzał, a więc miał coś ważnego do powiedzenia swoim pilotom. Okazało się, że - ja! - otrzymałem promocję do krzyża żelaznego drugiej klasy. I to po dwóch zestrzeleniach! Powiedział mi, że dzięki swoim działaniom odciągnąłem jeszcze dwie maszyny od reszty dywizjonu, który zajął się powstrzymaniem brytyjskich bombowców. Te ledwie startowały, a już zostały zniszczone przez nasze myśliwce. Łącznie mój dywizjon zestrzelił 6 maszyn podczas tej misji, a my nie straciliśmy nikogo. Pierwszy z wielu sukcesów, jak mówi ober Klaus. Ceremonia otrzymania orderu ma się odbyć 16 stycznia, gdy naszą jednostkę będzie wizytował sam Goring.

    [​IMG]

    3 stycznia 1940
    W końcu nam pozwolili wykonać kolejny lot bojowy. Dowództwo upiera się przy systemie jedna misja - dwa dni odpoczynku. Koszmar, a dla mnie to już szczególnie. Rwałem się do walki, a Klaus nie pozwolił mi nawet zbliżyć się do samolotu. Ale w końcu nadszedł dzień kolejnej misji, jakże przeze mnie oczekiwanej.

    Misja 2
    cel: ochrona zwiadu

    Mieliśmy ochraniać samolot zwiadowczy. Góra martwi się, że tracimy zbyt wiele samolotów w takich misjach, bo lecący z prędkością 200 km/h samolot jest łatwiutkim celem dla każdego wroga, nawet dla piechoty. Miało nas lecieć czterech. Czterech wspaniałych, chroniących bezbronnego zwierza przed myśliwym.
    Gdy wsiadałem do samolotu, przywołał mnie do siebie Klaus. Powiedział, że życzy mi powodzenia i że chciałby mieć więcej takich pilotów jak ja. Duma prawie we mnie eksplodowała. Czym prędzej pobiegłem do samolotu i włączyłem silnik. Musiałem na szybko ustawiać się na pasie, bo reszta skrzydła już tam stała i na mnie czekała. Mój samolot w końcu otrzymał zimowe barwy kamuflujące. Z tymi z poprzedniej misji czułem się jak na strzelnicy - każdy mnie widział, a ja nikogo.

    [​IMG]

    Słońce stało już wysoko nad horyzontem, gdy zaczęliśmy się rozpędzać. Gdy reszta skrzydła już formowała szyk, ja dopiero wzniosłem się w powietrze, ale to nie przeszkoda - bardzo szybko do nich dołączyłem i ustawiłem się w szyku. Teraz tylko musiałem czekać na meldunki od dowodzącego skrzydłem. Lecieliśmy tak z dziesięć minut.
    "Brytole, godzina 11, wyżej. Brytole, godzina 3, niżej."
    Próbowali wziąść nas z dwóch stron. Wiedzieli, że nadchodzimy. Cały dywizjon wyrwał do przodu, łącznie ze mną. Okazało się, że to tylko dwa samoloty, w dodatku osamotnione, bez jakiegokolwiek wsparcia. Gdy nasi podlecieli bliżej, okazało się, że to francuzi. Jakim cudem? Przecież oni nie potrafią walczyć. To były dwa P-36, kupione od amerykanów. Dla naszych Messerschmittów był tak samo ciężkim celem, jak polskie jedenastki.

    [​IMG]

    Po chwili znalazłem się bliżej nich i starałem się wsiąść na ogon jednego z nich. Niestety miałem za dużą prędkość, w efekcie czego uciekł mi i gdzieś się zawieruszył. Po chwili jednak przeleciał tuż przede mną w płomieniach. Czyżby to moja seria? Nie wiem. Jest jeszcze jeden i daje on im nieźle popalić. Muszę tam lecieć i im pomóc. Ale po chwili i z nim sobie poradzili: też spadł w płomieniach. Wracając do szyku, zauważyłem spadochroniarza. Dać mu przeżyć? W końcu to jest wróg. Pieprzyć rozkazy! Nie będę strzelał do ludzi!

    [​IMG]

    Wracaliśmy do bazy, gdy daleko w dole zauważyłem pociąg. Na pewno aliantów. Poprosiłem dowódcę o zgodę na atak. "Atakuj, zobaczymy się w bazie, powodzenia". Zanurkowałem wprost na niego.

    [​IMG]

    Leciałem może z 600 km/h, gdy otworzyłem ogień. Nie udało mi się trafić, pociski opadły kilka metrów przed pociągiem. Za to on otworzył do mnie ogień. Poczułem lekki wstrząs, gdy pocisk przedziurawił jeden z moich zbiorników z paliwem. Ale atak musiałem skończyć. Zrobiłem szeroki nawrót i spróbowałem zaatakować od przodu. Strzelałem ze wszystkiego, co mam. Zniszczyłem dwa wagony z żołnierzami i uszkodziłem jedną platformę przeciwlotniczą, lecz w dalszym ciągu były one całe. Musiałem coś wymyśleć, żeby je szybko wyeliminować. To nie może tak zostać. Kolejny nawrót i zaatakowałem tylną platformę. Udało mi się ją zniszczyć, ale za zbyt wielką cenę. Szrapnel wyrwał mi dziurę w lewym skrzydle.

    [​IMG]

    Teraz miałem dwie drogi: albo atakować dalej, narażając się na zniszczenie samolotu, albo wracać do bazy. Wolałem wracać. Włączyłem pełen gaz i oddaliłem się z jak największą prędkością. Leciałem nisko, tak by nikt mnie nie wypatrzył na tle zaśnieżonych polanek i pól. Gdy przelatywałem nad mostem, którym miał przejechać pociąg, ostrzelałem straże. Chyba zabiłem kilku żołnierzy. Cóż, tego wymaga wojna.
    Przez tą dziurę w skrzydle ledwo mogłem sterować samolotem, ale jakoś się dowlokłem do lotniska. Jakimś cudem udało mi się wylądować bez szwanku, tylko moja duma ucierpiała.

    Moi mechanicy zmartwili się, gdy zobaczyli dziurę i cieknący bak, ale powiedzieli, że to dla nich maksimum kilka godzin roboty. Wierzę im. Jeszcze nigdy mnie nie zawiedli. Zdziwili się też, jak udało mi się przeżyć, skoro w moich kabinach jest tyle dziur po pociskach karabinowych. Cóż, widocznie miałem szczęście.

    Wynik misji:
    Hans von Klausenberg: 0 zestrzeleń, uszkodzony pociąg
    Reszta dywizjonu: 2 zestrzelenia
    Brak przesunięć linii frontu
    Łącznie zestrzeleń: 2 myśliwce, 0 bombowców
    1 uszkodzony pociąg


    I po odcinku. Ta misja była dość trudna, ale jakoś udało mi się ją przeżyć. Myślałem, że z tym pociągiem będzie łatwiej, bo nie spodziewałem się, że na tym etapie wojny pociągi mają osłonę (przynajmniej w tej grze). No i nie obrażę się na komentarze...
     
  3. maks44444

    maks44444 Zbanowany

    Wypasiona gierkę wiozłeś na AARa.

    Jak dla mnie całość jest ładnie napisana.

    Na jakim poziomie realności grasz? wszytko włączone?
    Bo ja na wszystkim włączonym to dużo razy ja nie potrafiłem wystartować a co dopiero walczyć :D
     
  4. Szlachcic

    Szlachcic Ten, o Którym mówią Księgi

    Nie znam tej gry, ale (jak dla mnie) na piwerwszy rzut oka jest łudząco podobna do Combat Flight Simulator III. I jeszcze ta linia frontu. ;D Jak będę mieć czas, to będę śledzić. Życzę powodzenia, Hansie von Klausenberg urodzony 11 listopada 1918 roku w Dreźnie.
     
  5. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    Gra to Il-2 Sturmovik 1946. Mam zainstalowany UP2.01 na patchach 4.08 i 4.09. Modów używam następujących:
    H&P effects uranium edition
    Perfect Map Textures
    Screenshots in JPG (inaczej nie byłoby skrinów)
    DGen offline campaigns
    Bullets intermitent smoke trail
    @maks4444:
    Gram na prawie full realu, mam włączone jedynie ikonki dla samolotów (nigdy nie zapamiętam sylwetek), ikonki na mapie i widok z zewnątrz, żeby walić takie ładne skriny. Wystarczy troszkę lotów to się nauczysz, choć odradzam klawiaturę :)
    @Szlachcic:
    Błagam, nie myl tej gry z MCFS3! To są zupełnie inne gry, a moja jest lepsza. Hans von Klausenberg dziękuje.
     
  6. Szlachcic

    Szlachcic Ten, o Którym mówią Księgi

    No przecież mówię chyba, że ta jest lepsza. O wiele. Może młodsza, może bardziej się autorom chciało. Nie wiem. Wiem za to, że mi się podoba i skojarzyła z MCFS3. Po prostu, po ludzku :p. Hans von Klausenberg as przestworzy. I nie ma dyskusji.
     
  7. rince

    rince Guest

    Peeguła - błędów nie wyłapałem, o grę już Szlachcic wypytał... :p

    A, już wiem co napiszę.
    Łatwo Ci idzie. Szanowny as przestworzy i koledzy w takim tempie będą robić za drugich von Richthofenów niedługo...
    Ciekawe kiedy zaliczysz glebę :mrgreen:
     
  8. casanunda

    casanunda Ten, o Którym mówią Księgi

    lubie ta gre. Mimo ze nigdy w nia nie zagram (brak kontrolerow) to uwielbiam ja (aar czytam z przyjemnoscia) ;P) :)
     
  9. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    Sturmovik AAR

    7 stycznia 1940
    Lotnisko JG 27

    Dowództwo ciągle nie wysyła nas na misje. Chyba brytole nie chcą wyściubić nosa ze swoich lotnisk, bo jeśli wierzyć meldunkom dowództwa, nasze dywizjony na zachodzie zestrzeliły 96 maszyn wroga, a my straciliśmy zaledwie 7 myśliwców, przy czym wszyscy piloci przeżyli. Zdaje mi się, że alianci nie są zbyt dobrze wyszkoleni, skoro ponoszą takie straty. Za to my... nawet nie chcę wiedzieć, co czują piloci aliantów, którzy wyruszają na misje nad frontem. Nawet współczuję tym pilotom. Mają bardzo dobre maszyny, a nie potrafią dobrze postrzelić naszych samolotów. Oni nawet nie dają rady naszym wyprawom bombowym bez eskorty. Naprawdę, szkoda mi ich, ale nie wolno mi o tym mówić, bo mogę trafić do sądu polowego za zdradę ojczyzny.

    8 stycznia 1940

    O szóstej rano przyszedł do nas ober Klaus. Znów będziemy lecieć i ratować z opresji zabłąkanych zwiadowców nad linią frontu. Ja nie wiem, po co oni wysyłają zwiad bez żadnej eskorty. W dodatku w przestarzałych samolotach, które nie mają szans w dzisiejszych czasach.

    Misja 3
    8 stycznia 1940
    cel: ochrona zwiadu

    Nienawidzę startować o świcie. Prawie nic nie widać, a ja nie lubię latać w ciemnościach. Przynajmniej nie musimy lecieć pod słońce, bo tego bym chyba nie wytrzymał. Wystartowaliśmy i oczywiście szyk na dwóch kilometrach. Gdy już się wznieśliśmy, dotarły do nas wołania o pomoc od zwiadu. Z tego, co usłyszałem, wysłali 4 bombowce He-111, które przy okazji zbombardowały jedno z miast. Twierdzili, że atakują je cztery myśliwce i jakaś dwusilnikowa maszyna. Chciałem natychmiast lecieć w ich kierunku, ale Grimme stwierdził, że nie poradzę sobie sam z tyloma wrogami. Cóż, może miał rację. Nakazał całemu skrzydle pełen ciąg w kierunku wroga, żeby jak najszybciej dotrzeć do myśliwców. Nie zdążyliśmy tam dolecieć, gdy dwa heinkle spadały ku ziemi. Jeden płonął po oszkodzeniu silnika, drugi miał tak uszkodzoną aerodynamikę, że nie mógł wyrównać poziomu. Pierwszy rozbił się w mieście, a drugi spadł w lesie.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Cała załoga zginęła we wraku bombowców. Pozostała dwójka leciała dalej, ale nie mogli długo wytrzymać pod naporem pięciu myśliwców wroga. Wreszcie! W oddali zamajaczyły sylwetki myśliwców wroga. Dostaliśmy wolną rękę w atakowaniu celów. Szukałem wzrokiem najbliższego wroga, którego mógłbym zniszczyć. Wzniosłem się o kilometr i w końcu wybrałem cel: lecący daleko w dole myśliwiec, chyba francuski. Musiałem na niego spaść z góry i zniszczyć, bo zaczynał manewr wskoczenia na ogon jednej z naszych 109tek. Niestety, uciekła mi do chmury. Zrobiłem nawrót i skierowałem się na dwusilnikową maszynę, która goniła jedną ze 109tek.

    [​IMG]

    Nawet nie zauważyłem, gdy na ogon weszły mi francuskie maszyny. Dostałem krótką serię, ale dzięki szybkiemu unikowi wydostałem się z ostrzału. Nawróciłem, i znowu skierowałem się na tego dwusilnikowego złoma. Ten jednak za daleko uciekł i nie miałem jak jej dogonić, moją uwagę za to przykuł jeszcze jeden francuski myśliwiec. Kilka manewrów, krótka seria i spadał w płomieniach ku ziemi. Poczułem odprężenie, całe napięcie ze mnie uszło. Teraz ze spokojem podchodziłem do dalszych celów w powietrzu.

    [​IMG]
    Nie było już jednak czego szukać: wszyscy zostali zniszczeni. Wracaliśmy do bazy przepełnieni zwycięstwem - całe skrzydło całe, pięć zniszczonych maszyn. Ale gdy już wysiedliśmy z maszyn, cała euforia opadła. Straciliśmy całe skrzydło zwiadowcze i jeden z myśliwców, który przyszedł nam ze wsparciem. Zniszczyliśmy im pięć maszyn, ale oni nam zestrzelili tyle samo. Tego dnia już nie świętowaliśmy. Nie było czego. No bo w końcu zginęło po naszej stronie ponad 20 ludzi, a po stronie wroga tylko pięciu. Nie liczę nawet tego pociągu, co go ostrzelałem w drodze powrotnej. Tam tylko uszkodziłem transport sprzętu wojennego, ale nikt nie zginął. Musieliśmy jakoś wynagrodzić te straty.

    8 stycznia 1940
    Lotnisko JG 27
    Dziś ober Klaus przekazał nam pewną wiadomość. Mieliśmy się szkolić w szybkim i sprawnym eliminowaniu bombowców. Pewnie chcą nas wysłać nad samiusieńki front... kto by tego nie chciał?

    Wynik misji:
    Hans von Klausenberg: 1 zestrzelenie (myśliwiec), uszkodzony pociąg
    Reszta dywizjonu: 4 zestrzelenia
    Brak przesunięć linii frontu
    Łącznie zestrzeleń: 5 myśliwców, 0 bombowców, 1 uszkodzony pociąg


    KLAUSENBERG!!

    Richthofen to cienias, zobacz sobie takiego Ericha Rudoffera...
    Gleby prędko nie zaliczę, choć teraz przy lądowaniu było blisko - nagle brakło mi mocy, bo mi się silnik zakrztusił, ale jednak udało mi się wylądować. To, że tak ich kroimy, to nie nasza wina - piloci aliantów na początku wojny byli słabo wyszkoleni.
     
  10. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    Sturmovik AAR

    12 stycznia
    lotnisko JG 27
    Przed chwilą ober Klaus powiedział nam, że jednak Goring do nas nie przyjedzie. Podobno pracuje nad pewnym planem wojennym wielkiej wagi i nie ma zbyt wiele wolnego czasu. A ja tak się cieszyłem, że spotkam Goringa i pochwalę mu się swoimi zestrzeleniami! Ale cóż, na wojnie każdy się śpieszy i dba o siebie. Nie latałem od dwóch dni i znów jestem na głodzie.

    Misja 4
    13 stycznia 1940
    cel: zwiad​


    Zmieniła się taktyka zwiadu. Zamiast wysyłać pojedynczych, nieuzbrojonych zwiadowców, dowództwo wysyła całe skrzydła, by szukały w terenie oznak ruchu wojsk wroga. Lecimy w jednej z pierwszych takich misji. Gdy odrywałem się od ziemi, targały mną sprzeczne uczucia. Wiedziałem, że w pobliżu przelatują wrogie wyprawy bombowe i są one w zasięgu mojej maszyny. Ale moja dyscyplina nie pozwalała mi na ucieczkę od Grimme'a. Leciałem za nim, gdy zmierzaliśmy do punktu docelowego.
    Jest. Wróg. Szedł nam na spotkanie, z zachodu. Na tej samej wysokości co my, z podobną prędkością. W końcu góra aliantów uczy się na własnych błędach.
    Nawet nie zauważyłem, gdy pode mną przeleciały francuskie myśliwce. Szybko spadłem na dół i wszedłem na ogon jednej z nich. Szczęśliwym trafem udało mi się ją trafić z karabinów i puściła dym. Mimo to nie rozbiła się, gdy przelatywała tuż nad jakimś gospodarstwem. Leciałem za tym francuzem najbliżej, jak się dało. Gdy próbował wyjść do góry, moje pociski dobiegły jego skrzydła.

    [​IMG]

    Mocno mu je podziurawiłem, ale mimo to leciał dalej. Ale po kilkunastu metrach nagle zaczął spadać i wbił się w ziemię z dużą prędkością. Kolejny zniszczony samolot.

    [​IMG]

    Musiałem znowu rozglądać się za celem. W oddali widziałem walkę, więc się tam skierowałem. To były morany, francuskie samoloty, które mogły bez problemu walczyć z naszymi messerschmittami. Chciałem mieć taki samolot w swoim kajeciku, więc zaraz skręciłem do walki. Najpierw ostrzelałem go z karabinów, bez większego efektu. Albo nie trafiłem, albo jego opancerzenie było zbyt wielkie. To zapewne przez opancerzenie. Przy drugim podejściu nie mogłem się mylić, szczególnie że w okolicy czekali inni piloci ze skrzydła. Teraz albo nigdy. Strzeliłem naraz z działek i karabinów i... udało się! Odpadł kawałek skrzydła, a w skrzydłach powstały dziury. Pilot tej maszyny, który zapewnie nie widział szans na zwycięstwo, ratował się ucieczką z samolotu.. Dwie maszyny podczas jednego lotu.

    [​IMG]

    Już nic nie wystartuje. Zauważyłem niedaleko transport. Po walce mieliśmy wolną rękę, zatem go zaatakowałem. Nie był chroniony. Zapewne łatwo można się domyślić, co się z nim stało. Zaciekawiła mnie za to taktyka brytyjskich dowódców lądowych. Zamiast się zatrzymać, oni jadą dalej i liczą na to, że to ich uratuje. Może o tym nie wiedzą, ale ruchomy cel jest dla mnie lepszy od stojącego...

    [​IMG]

    Naliczyłem dziesięć zniszczonych pojazdów. Czas wracać do bazy, brakowało mi już amunicji do działek.
    Gdy przymierzaliśmy się do lądowania, na płycie nieoczekiwanie zjawiły się dwa heinkle. Dowiedzieliśmy się, że to pozostałość po nalocie na jakieś francuskie miasto bronione przez anglików w nieznanych, dwusilnikowych maszynach. Pewnie będziemy musieli je zniszczyć. Jak widziałem, jakie dziury zrobiły w pancerzu heinkli, to przeszły mnie ciarki. Te dziury mają szerokość mojego kadłuba!

    Wynik misji
    Hans von Klausenberg: 2 zestrzelenia (2 myśliwce)
    Reszta dywizjonu: 6 zestrzeleń
    Brak przesunięć linii frontu
    Łącznie zniszczeń: 5 myśliwców, 0 bombowców
     
  11. Arekus

    Arekus Ten, o Którym mówią Księgi

    was ?
     
  12. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    Fakt, dopiero teraz to zauważyłem :) Poprawione.
     
  13. Scyzorro

    Scyzorro Nowy

    Zwalniasz czas po tym jak wejdziesz na ogon:p?
     
  14. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    Nie, wszystko jest na żywca. Po prostu gdy wychodzę z kabiny na pauzie, to mi prześwituje i widać pilota, zatem zwalniam maksymalnie i pauza-play-pauza. To jest po to, proszę się tym nie zrażać :)
     
  15. Szlachcic

    Szlachcic Ten, o Którym mówią Księgi

    To ,,0'' przy zestrzeleniach bombowców wygląda jak ,,o''... może napisz je w innej czcionce? A AAR - fajny, z przyjemnością się czyta nawet :)
     
  16. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    Sturmovik AAR

    Lotnisko JG 27
    15 stycznia 1940

    Dziś rano odbyła się ceremonia wręczenia medali. Ja i dwóch innych pilotów z dywizjonu otrzymaliśmy żelazne krzyże, już pierwszej klasy, kilku pilotów otrzymało medale za odwagę w obliczu wroga. Tuż po ceremonii Gustav Klaus przekazał mi jeszcze jedną wiadomość: po stracie czterech pilotów, a także za zasługi na polu walki, otrzymałem awans na UnteroffizeraLeutnanta. W ciągu dwóch dni straciliśmy dwóch pilotów, służących w naszej gruppe. Na ich miejsce dołączyło dwóch adeptów naszej lotniskowej szkółki, którzy rokowali na przyszłe bitwy. Mimo, iż zadaliśmy wrogom duże straty, oni zadają nam porównywalne. To bardzo źle, bo jak tak dalej pójdzie, stracimy przewagę w powietrzu nad aliantami.

    Misja 5
    cel: dominacja w powietrzu
    16 stycznia 1940​

    Znowu nas obudzili o piątej rano. Na 7.45 mieliśmy patrol nad miasteczkiem St Vith. Podobno kręci się tam od czasu do czasu jakaś grupka alianckich bombowców, szkolących się w bombardowaniach. Dowództwo chce nam pewnie tym wynagrodzić te długie dni oczekiwania na lot bojowy. Wystartowaliśmy i lecieliśmy przez 15 minut bez żadnego problemu, gdy dotarły do nas meldunki jednej z wypraw bombowych. Zostali zaatakowani przez kilka myśliwców. Inny mówił o bombowcach wroga lądujących na niestrzeżonym lotnisku aliantów. Czekałem na reakcję dowódcy, nie wolno mi działać na własną rękę, przynajmniej w obecnym momencie.Nagle przez radio przekazał nam, że atakujemy myśliwce. Nad lotniskiem wroga jest niebezpiecznie i nie będziemy się tam zapuszczać. Dał nam wolną rękę w wyborze celu i skręciliśmy do boju.

    [​IMG]
    Nie mogłem uwierzyć. Skierował nas na tylko jeden myśliwiec wroga, do tego uszkodzony! Przez to opuściliśmy bombowce, które pewnie już nie wrócą do bazy. Ale nic, nawet takiego wroga trzeba wykończyć. Tylko lekko go ostrzelałem z karabinów, ale mam wrażenie, że uszkodziłem mu tym linki do steru wysokości. Spadł na las, a z jego samolotu nic nie zostało. Tylko ten ból w sercu, nie mógł mnie opuścić. Starałem się o nich zapomnieć, ale jakoś się nie dało.

    [​IMG]
    Wracalibyśmy do bazy, gdyby nie to, że zauważyłem za prawym skrzydłem dwusilnikowe maszyny. Na pewno nie były to nasze samoloty. To francuskie, zapewne transportowe. Wygląda na to, że to nasz główny cel. Nie meldowałem o tym dowódcy, tylko do razu skoczyłem do ataku na te osamotnione maszyny.
    Pierwszym moim celem stała się trzecia maszyna wroga w skrzydle. Krótka seria załatwiła problem - bombowiec spadł bez skrzydła na las, który okalał pobliskie lotnisko.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Drugi leciał odrobinę dalej. Nawet nie musiałem zmieniać kursu, żeby go przejąć. Wystrzeliłem z karabinów, lekko uszkadzając mu silnik, ale leciał dalej. Po chwili wystrzeliłem zarówno z karabinów jak i działek, przez co odpadł mu ogon, a pilot stracił kontrolę nad samolotem. Spadł bardzo dziwnym kursem ku lasowi, który był teraz schronieniem dla wraków pięciu samolotów.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Nie było już wroga, skierowałem się do swojego dowódcy, gdy otrzymałem kolejny już meldunek przez radio: w naszą stronę lecą trzy hurricany, które już zniszczyły naszą eskadrę bombowców. Miałem już dość, a amunicja była na wyczerpaniu. Mimo wszystko mieliśmy miażdżącą przewagę w powietrzu: na jeden, w dodatku uszkodzony hurricane, przypadały dwa nasze sprawne messerschmitty. Rozpoczęliśmy atak, mimo że nasza wysokość w normalnych warunkach nie pozwalała na rozpoczęcie ataku. Już z daleka widziałem myśliwce, ale dalej nie byłem w stanie się domyśleć, co było ich celem. Nie robili uników, nie starali się również podjąć walki.
    Zaatakowałem maszynę, która puszczała lekki dym z chłodnicy. Starał się ratować wysokością i nagłym jej wzrostem, lecz to nie pomogło; po chwili silnik w samolocie zamarł i nie dał rady. Musiał spadać, prosto pod moje działka. Postrzeliłem tylko skraj skrzydła, ale tylko to wystarczyło, by go odstrzelić. Hurricane spadał, ale pilot przeżył. Dobrze dla niego.

    [​IMG]

    W tym momencie straciłem resztę amunicji. Mimo, iż w powietrzu pozostawały dwa myśliwce wroga, musiałem wracać do bazy. Nikt po drodze mnie nie niepokoił, bo wszyscy w okolicy stracili swoje samoloty. Gdy wyszedłem z messerschmitta już na lotnisku, nogi tak mi się trzęsły z emocji i doznanych przeciążeń, że moi mechanicy musieli mnie wspomagać, bo inaczej nie dotarłbym do swojego baraku.

    Wynik misji:
    Hans von Klausenberg: 4 zestrzelenia (2 myśliwce, 2 bombowce)
    Reszta dywizjonu: 4 zestrzelenia
    Łącznie: 9 zestrzeleń (7 myśliwców, 2 bombowce), 1 uszkodzony pociąg, jeden zniszczony transport piechoty
    Brak przesunięć linii frontu


    Od autora, czyli ode mnie:
    Czy taka czcionka bardziej wam pasuje?
     
  17. adammos

    adammos Guest

    Że co?



    Czcionka fajna. Odcinek też.
     
  18. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    Taki stopień jest opisany na modzie jako pol. Porucznik chyba - podoficer porucznik. Wiem, głupie, ale nic nie poradzisz:/
     
  19. Szlachcic

    Szlachcic Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    To taki ten krzyż z początku fajnego odcinka? Jeśli tak, gratuluję Ci go :D
    Co do czcionki: Bardzo czytelna jaka to, jeśli to nie tajemnica autora :p
     
  20. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    Teraz otrzymałem Krzyż Żelazny I klasy, ten był podany w chyba drugim odcinku. Czcionka to fixedsys i została zapożyczona od Nuka.
     
  21. PIAJR

    PIAJR Ten, o Którym mówią Księgi

    Pozwolę sobie zapytać, bo sam niedawno musiałem usunąć Iłka z kompa, jak wgrałeś te mody? Bo po zainstalowaniu Patcha 4.9m, coś zaczyna szaleć. Może jakiś mały turtorial po polskiemu? :)
    AAR dobry. Ilość zestrzeleń zastanawiająca
     
  22. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    Instalujesz pacze w kolejności, jak następuje: Podstawka => 4.08 => 4.09m => Ultr@Pack 2.01 (wszystko na http://sturmovik.pl/). Potem instalujesz moda, włączasz te, które chcesz, i grasz.
    Co do ilości zestrzeleń, już mówiłem, że to nie moja wina. Inteligencja pilotów wroga rośnie wraz z postępami w kampanii.
     
  23. kamil3212

    kamil3212 Znany Wszystkim

    Od kiedy 4 +4 = 9 ?
     
  24. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    Łącznie oznacza ilość zestrzeleń Klausenberga, nie całego dywizjonu. Myślę, że jednak umiecie dodawać, to nie podaję takich danych...
     
  25. PIAJR

    PIAJR Ten, o Którym mówią Księgi

    Ok, wszystko gra i buczy, ale jedno pytanie (jestem natrętny wiem) jak robisz screen shoty, bo to mnie zastanawia :)
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie