Tретий Pим AAR - Republika Nowogrodu

Temat na forum 'EU II - AARy' rozpoczęty przez Hamnis, 30 Styczeń 2007.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Hamnis

    Hamnis Nowy

    info techniczne:
    trudność: łatwy
    agresywność: normalny
    wersja: czyste 1.07
    no i mój pierwszy AAR


    Новгородская феодальная республика
    Republika Feudalna Nowogrodu​


    [​IMG]



    akt I

    I. приезжий з Венеции
    przyjezdny z Wenecji

    [​IMG]

    Tommaso Mocenigo - doża wenecki


    29 grudnia 1418 roku - Wenecja

    Dobrze, aczkolwiek skromnie jak na służbę przystało mężczyzna wszedł do pokoju gdzie siedział starszy człowiek ubrany jedynie w długą szatę aż do ziemi, która jednak nie pozostawiała wątpliwości co do jego stanu majątkowego.
    -Panie... przyjechał kurier z Polski. Przywiózł list - służący wyciągnął prawą rękę przed siebie ukazując owinięty w proste, w żaden sposób nieupiększone skóry przywodzące na myśl barbarzyńskie kraje na północy. Stamtąd w końcu list musiał pochodzić...
    Służący nie czekając na reakcje swego pana podszedł i zostawił pakunek na stole obok księgi rachunkowej - obecnej lektury siedzącego.
    -Skąd? - tym razem cisze w pokoju przerwał starszy człowiek.
    -Podobno z jakiegoś Nowog'rodu...
    -Zostaw mnie... - kiedy służący opuścił pomieszczenie starzec natychmiast odwinął skóry. Jego oczom ukazał się list. Wyglądał jak jakiś dokument, zalakowany , z pieczęcią. Jedynie szybko skreślone nazwisko Tommaso Mocenigo mówiło czym był ten papier.
    Pomarszczone ręce szybko złamały pieczęć i rozwinęły dokument:

     
  2. Hamnis

    Hamnis Nowy

    II. Бархатная революция
    Aksamitna rewolucja



    [​IMG]

    Jedyna ofiara przewrotu (moskali się nie liczy) - Michał Olelkowicz, sam władca...

    1 stycznia 1419 Okolica Nowogrodu Wielkiego, droga do Ołomca

    Niedługo po północy gdy Nowogród już spał grupa jeźdźców wyjechała z miasta. Wszyscy opatuleni czarnymi skórami, gdyż wokół panowała zima (poza szlakiem leżały dobre 2 stopy śniegu*).

    Ten dzień miał być ważny dla całego kraju. Republika Nowogrodzka miała się dziś dostać w opiekuńcze ręce swego sąsiada Państwa Moskiewskiego w zamian za uznanie zwierzchnictwa. Stary książę Michał Olelkowicz ogłosił tą informację blisko tydzień temu ku zaskoczeniu bojarów. Następnie większość z nich zwołanych na obrady w związku z przybyciem poselstwa moskiewskiego (które swoja drogą przybyło wcześniej, by ustalić zdradę) zostało uwięzionych, by powstrzymać ich potomków przed ruchami rewolucyjnymi. Lecz oni wciąż uważali, że obrady dalej trwają... Spisek i powinien wyjść na zewnątrz...

    Jeźdźcy zatrzymali się niedaleko drewnianej palisady fortu. Po chwili wyjechał z niego na spotkanie samotny jeździec na białym koniu.
    -Panowie los rusi w naszych rękach. Posłowie moskiewscy nie żywi lecz wyda się to zaraz i Olelkowicz gotów i bez nich ogłosić zdradę jako zwycięstwo nasze, a i ma zakładników. Lecz armię tą sam tworzyłem i tylko mi wierna winna być. -tu wskazał ręką na fort - Legiony Nowogrodzkie będą już daleko kiedy dokonacie to co winno być wykonane. Ingria, Ołomiec i Keksholm mają być od dzisiejszego ranka gotowe do poboru. Jesteśmy przygotowani do wojny... Teraz wszystko w waszych rękach... - pierwszy odezwał się mężczyzna, który wyjechał pozostałym na spotkanie.
    -Magno... to jest Mariusie**... wszystko jest gotowe. Rano Olelkowicz padnie w swej bezbożnej świątyni. Posłowie wyruszyli do Polski z manuskryptami bizantyjskimi dla króla Wszechpolski.
    -Doskonale. Z Bogiem panowie, dzisiaj książulko jutro kniaź ruski!


    Jeździec nazwany Mariusem ponownie odłączył się po wymianie tych paru słów od grupy i zawrócił w stronę fortu. Reszta grupy ruszyła znów do Nowogrodu...

    Ten dzień zmienił historię Republiki na zawsze. Sieciesław Razański, kronikarz moskiewski jako jeden z niewielu odnotował ten fakt w księgach (i jedyny tak dokładnie):

    Kiedy w cerkwi w Nowogrodzie ginął książę Nowogrodzki wojska republikańskie ruszyły na północ, by dotrzeć do umocnień Ołońska i jego bagien. Tymczasem zgodnie z planem w czterech prowincjach Nowogródzkich rozpoczęto musztrę, a uwolnieni bojarowie czym prędzej ruszyli do domów, by osobiście przygotować się do walki.

    ***​

    Działania Michała Olekowicza spowodowały pewien niepokój w państwie. Grupka bojarów od razu zażądała gwarancji poprzez przywilej, że do podobnej sytuacji nie dojdzie. Odmowa nowego władcy rozsierdziła tą niewielką grupę co spowodowało komplikację w związku z planami przygotowań wojennych. Tym samym nowy kniaź nie ugiął się lecz stracił jakieś 5000 zbrojnego chłopa i 1000 doborowej jazdy...

    [​IMG]

    ***​

    Większość wojska nie była najlepiej wyposażona mimo ówczesnej mobilizacji. Broń była często prymitywna. Lecz surowy klimat nie sprzyjał walkom zakutych w pancerz rycerzom jak to się działo we Francji. Jedynie armia handlowa (nazwana tak od taryf handlowych jakie utrzymywały ten oddział w czasach pokoju) posiadała dobre wyszkolenie i sprzęt.

    [​IMG]

    Rekrut nowogrodzki i najemnik mołdawski - siły, które miały pokonać Wielkie księstwo Moskiewskie


    *ok. 60cm
    **Magno to włoska wersja imienia Marius
    ***za Wasyla I Rurykowicza





    III. Русская война, атака
    wojna ruska, atak

    [​IMG]

    8 stycznia 1419 - niedaleko Ołońca

    Do namiotu baraku wpadł bogato ubrany szlachcic. Marius przerwał przeglądanie planów i spojrzał na niego. Był to Bogumił, zarządca okręgu nowogrodzkiego jak zwykle pysznie ubrany, podkreślając swój piwny brzuszek.
    -Co ty sobie wyobrażasz Włochu! Wycofać wszystkie wojska do jednej prowincji tak? To jest twój plan? I zostawić stolicę nie bronioną na pastwę tych... tych...
    -Spokojnie... Zablokujemy Suzdalowi drogę. Niewielkie siły mają natomiast odwrócić ich uwagę. Ciesz się drogi panie Bogumile, że to nie moskwianie...

    Bojar prychnął.
    -Szczęście powiadasz? To wiedz, że wojska Moskiewskie naraz ruszyły, część na północ w naszą stronę, cześć prosto na Nowogród Wielki! Dlatego potrzebuje... nie... żądam odesłania kontygentu wojskowego, który wyda bitwę moskwianom zanim ci splądrują stolicę...
    -Spokojnie... Jeśli zdobędą Nowogród to nic się nie stanie, a my...
    -Nic?! -
    szlachcic momentalnie ryknął i sięgnął do miecza wiszącego u pasa. -Co ty sobie u diabła wyobrażasz włochu? To, że tamci dali ci władze nie oznacza, że masz od razu wydawać nasz raj w łapy wroga...
    -Spokojnie... spójrz... -
    Marius wskazał na mapę, a właściwie jej szkic. - My jesteśmy tutaj - wskazał na Ołoniec - wojska Suzdalu muszą przejść tedy. Żołnierze będą już gotowi. Mamy przewagę w ludziach, a nowi rekruci lada chwila się pojawią. I posiłki od Wysława z Ingrii. Wydamy Suzdalczykom bitwę, a następnie idąc ich śladami podciągniemy pod ich stolicę i szybko ją oblężymy. Tymczasem oddziały, które zostaną będą nękać moskali. Gdy zbierze się ich siła wejdą na terytorium wroga i tam rozpoczną okupacje terenu... A do tego czasu Suzdal będzie zmuszony poddać się nam i nasze wojska wejdą do Państwa Moskiewskiego od drugiej strony...
    Bojar stał chwilę w ciszy.
    -To mogę przynajmniej dowodzić siłami w Ołońcu jakie zostaną po wymaszerowaniu?
    -Nie ma problemu. Tylko żebyś unikał starć. Oni mają mimo wszystko lepszą armią, a przewaga liczebna to nic dla nich...


    [​IMG]

    W następnym odcinku rozgorzeje już wojna...
    I miało być raj... po korekcie #3
     
  3. Hamnis

    Hamnis Nowy

    III.сомнительность пора​

    wątpliwości czas

    [​IMG]

    Wołograd styczeń 1419 - najeźdźca plądruje jedną z nielicznych budowli murowanych - cerkiew



    8 stycznia 1419 - Nowogród Wielki
    Do małego pomieszczenia przeznaczonego dla jednego z urzędników nowogrodzkich wpadł mężczyzna ubrany niczym prosty mieszczanin. Pokoik był prawie pusty. Ostatnie dokumenty zostały pozwiązywane sznurkami. Ktokolwiek tu mieszkał bądź pracował zamierzał się jak najszybciej wynieść. Siedzący za małym biurkiem człowiek spojrzał na niego z oburzeniem.
    -Miałeś tu nie przychodzić chyba, że naprawdę coś się... - zaczął podniesionym tonem.
    -Wiem, ale musimy działać teraz. Moskale zinflirtowali nas, podsunęli sami te plany ponieważ oni chcą nas odciąć.
    -Odciąć od czego?
    -Ołońca... Trzeba to jak najszybciej puścić kurierem książęcym. Pisz!




    9 stycznia 1419 -trakt Nowogród Wielki - Ołoniec

    Grupa około 20 jeźdźców jechała powoli w stronę niewielkiej sennej mieściny. Wszyscy byli uzbrojeni w broń przedniej jakości. Żadnych toporów tylko miecze, żadnych skórzni tylko słynne lekkie kolczugi francuskie. Na ich piersiach widniał herb Nowogrodu. Jeźdźcy mieli oprócz tego na sobie płaszcze z przedniej skóry niedźwiedziej.
    Jeźdźcy dość szybko zbliżyli się do zabudowań.Mieścina mimo lichych rozmiarów posiadała wewnętrzne fortyfikacje, w postaci palisady z sześcioma wieżami, czterema w każdym z narożników obwarowań, dwie przy bramie. Poza tym poza warownią wyrosły jeszcze chałupy i mała cerkiew. W sumie jakieś 70 dymów. Z racji wczesnoporannych godzin (było jeszcze ciemno) jedynymi śladami życia byli strażnicy grzejący się przy niewielkich płomykach w swoich wieżach.
    Konnych postrzeżono zapewne dużo wcześniej gdyż bramy rozwarły się tylko gdy zboczyli z głównego traktu w stronę warowni. Ze środka wyszło dwóch wojaków w takich samych barwach jak przyjezdni. Lecz ich uzbrojenie było diametralnie różne. Topory miast mieczy, proste derki z pozszywanych skór miast wspaniałych płaszczy i nie okrywały ich kolczugi lecz zbroje skórzane, choć dobrej jakości. Pięciu jeźdźców wysunęło się naprzód. Jedne podjechał od wojaków pozostali minęli ich nie zwracając nań ich nawet uwagi . Dwóch stanęło za bramą, między dwoma drabinami na wieże, dwóch kolejnych mniej więcej na środku placu i zsiedli z koni przeciągając się. Obaj zdjęli łuki z pleców jakby ciążyły im podczas podróży.
    -Co panowie tu robicie? - przerwał cisze w końcu jeden ze strażników. - To znaczy...
    -W imieniu Bogumiła, pana Torżoka, zarządcy Nowogrodzkiego mamy dokonać tu pewnych zmian... -jeździec najbliższy stróżom przerwał jednemu z nich. Tymczasem jeszcze pięciu jeźdźców zsiadło z koni i zaczęło je wprowadzać do twierdzy pozostali czekali.
    -Rozumiem. Jeszcze tylko dokumenty... panie? -strażnik najwyraźniej miał problem z tytułowaniem przyjezdnych.
    -Już wyjmuję - konny wykonał ruch w stronę swojego płaszcza jak by chciał coś rzeczywiście wyjąć lecz nagle jego ręka zboczyła w stronę pochwy, miecz wystrzelił z niej zaraz za ręką. - Oto moje dokumenty!
    Konni ożywili się, ci z łukami już posłali strzały w stronę dwóch strażników w wieżach i szykowali kolejne. Dwóch kolejnych było już na szczycie drabin, jeden na prowadzącej do nadbudówki nad bramą, drugi do kolejnej wieży. Piątka, która weszła do twierdzy rozdzieliła się i wyłamując drzwi w budynkach wewnątrz fortyfikacji zaczęła rzeź. Reszta rozpierzchła się po wiosce...

    Gdy pierwsze promienie zawitały nad zaatakowanym grodem ten liczył już tylko jeden dym. Długą, szarą smugę przedłużającą płomienie pożerające osadę... Nie płonęła jedynie palisada...

    [​IMG]



    9 stycznia 1419 w pobliżu osady nowogrodzkiej leżącej przy trakcie Nowogród-Ołoniec

    Mężczyzna wytarł krew z miecza o ubranie leżącego w śniegu człowieka. Ten drugi był już na pewno martwy na co wskazywało czerwone zabarwienie śniegu pod nim. Leżał na brzuchu co znaczyło, że cios został zadany od tyłu - w plecy. Parę metrów dalej wałęsał się samotny koń z oznaczeniami kuriera królewskiego.Najwyraźniej należał do martwego mężczyzny. Obok ciała stało jeszcze dwóch mężczyzn jedne, który otarł miecz o ciało trupa i drugi siedzący na koniu, nieco dalej od ciała, zapewne pilnował drogi. Od razu można było rozpoznać, że byli to ci sami ludzie, którzy pojawili się przed brzaskiem w mieścinie, by dokonać tam rzezi. Ten, który otarł swój miecz zaraz po schowaniu go do pochwy sięgnął do przypiętej do pasa posłańca tuby na dokumenty. Wyciągnął z niej zwinięte w rulon papiery i wziął je do ręki:



    15 stycznia 1419 - Ołoniec, pałac Mariusa, tymczasowa siedziba władz i administracji Nowogrodu

    [​IMG]

    Kompleks pałacowy w Ołońcu ufundowany przez dożę Weneckiego dla przedstawicieli weneckich w Republice Nowogrodzkiej

    Jak wszędzie tak i w ogrodach pałacu (zmodernizowanego zamku właściwie) panowała zima. Jednak te ciągle były zielone za sprawą dużej ilości iglaków różnych rozmiarów, które zastępowały standardowe rośliny spotykane w ogrodach na południu. Tereny zielona otaczały willę od każdej strony oddzielając ją od miasta. Leżały one między wysokim kutym płotem, a kamiennym murem bezpośrednio chroniącym willę. Widać było, że zaprawa muru jest świeża, wzniesiono go zatem nie dawno zapewne dla bezpieczeństwa.
    Właśnie po tym ogrodzie obok muru przechadzał się Marius w eskorcie dwóch zbrojnych. A właściwie nie tyle się przechadzał co chodził w kółko co oznaczało, że na kogoś czekał. I rzeczywiście po chwili na jednej ze ścieżek zza drzew pojawił się kolejny bogato ubrany mężczyzna, niezwykle chudy jak na szlachcica, również z gwardzistami u boku. Książę natychmiast zaczął iść w jego stronę. Gdy obaj w końcu się spotkali szlachcic skłonił się księciu.
    -Bądź pozdrowiony Mariusie...
    -Tak, tak... Mów lepiej co ze stolicą...
    -Mamy aktualnie drobny problem. Nie dotarł do nas żaden posłaniec z Nowogrodu od 2 po nowym roku.
    -Nie sprawdziliście co się dzieje na szlaku? I co ze strażnicami?
    -Sprawdziliśmy. Nasz kontyngent odkrył, że większość fortów zostało spalonych. Spotkaliśmy parę opustoszałych, które przetrwały lecz już niedaleko Nowogrodu napotkaliśmy na opór ze strony drużyny w jednym z nich. Mieli oni barwy Nowogrodu i zaatakowali nas nagle wycinając w pień wielokrotnie większy oddział, który wysłaliśmy. Niektórzy ocaleni zdołali się dostać do nas. Jednak z całą pewnością niemożliwe jest by Nowogród został zdobyty. Sama armia maszerować musi dobre tygodnie, zimą nawet i z cały miesiąc.
    -Trzeba będzie wysyłać posłańców przez bagna... Znajdźcie jakiś ludzi po wioskach, którzy je znają. A właśnie i co z raportem o stanie rosyjskich wojsk?
    -Większość było w drodze do Nowogrodu kiedy go opuściłem. Miały być skopiowane i wysłane tutaj kurierem.
    -Ale coś masz?

    Szlachcic kiwnął głową i wyjął złożony na pół i zalakowany dokument. Marius wziął go i złamał lak.


    3 luty - Ołoniec, pałac Mariusa

    Jeden z pokoi gościnnych, w których mieszkała szlachta przybyła z całego kraju, dotychczas wolny został w końcu użyty. Mężczyzna najpewniej wysokiego stanu spał w łóżku w tymże pokoju mimo godzin popołudniowych. Parę godzin temu przywiózł go wycieńczony galopem koń. Plotki mówią, że przybył z Wołogradu. Niestety koń przywiózł go już nieprzytomnego. Przy nim siedział inny człowiek, słynny na ziemiach Nowogrodzkich Genuańczyk, wybitny lekarz, który został wygnany z kraju (i omal nie spłonął na stosie) za śmiałe teorie na temat ludzkiej anatomii. Nie był już najmłodszy lecz z wiekiem swój fach opanowywał coraz lepiej. Dziś zwać go można by artystą. I właśnie on został wyznaczony jeźdźcowi. Co prawda uchodźcy przybywali z północy niemal każdego dnia lecz żaden nie spieszył się tak i nie był tak znamienitym człowiekiem jak leżący tu szlachcic, który był nikim innym jak samym zarządcą okręgu Wołogradzkiego. Był to szlachcic bardziej z przypadku o czym świadczyła jego prostota w czynach. Samemu galopować bez wytchnienia?

    Nagle pacjent ocknął się. Lekarz od razu wybiegł z pomieszczenia rzucając na ziemię cały sprzęt, którego używał na szlachcicu. Chwilę później znów pojawił się w asyście chudego bojara, który 6 dni wcześniej rozmawiał z Mariusem w ogrodach.
    -Wiaczesławie czemuś tak się nie oszczędzał?
    -Wołograd....
    -Słucham? -
    chudy bojar zbliżył się do leżącego i przyłożył ucho do jego ust.
    -Wołograd... wzięty... rzeź...
    -Nie zdążyliście się ewakuować?

    Jednak odpowiedź już nie nadeszła. Wiaczesław znów zapadł w dziwny sen...

    [​IMG]





    первый письмо - история Новгорода
    pierwszy list - historia Nowogrodu



    VI.Новая надежда
    nowa nadzieja




    Ołoniec - Pałac Mariusa 5 lutego 1419


    -Świetnie. Teraz potrzebujemy tylko wojska. Trzeba będzie rozesłać wici na północ do Koli, Kareli, Ingrii i Keksholmu. Mobilizacja w Ładodze i Narwie*****. Do Narwy należy podesłać też 1000 osobowy regiment piechoty, ona stanie się celem ataku. Jak budowa kwater zimowych dla partyzantki?
    -Dobrze. Powinniśmy skończyć do kwietnia.
    -A wojska rosyjskie?
    -Mobilizują się, reszta pod Nowogrodem.
    -Suzdal?
    -Ciągle na północy. Zatrzymała ich zima i kłopoty z zaopatrzeniem.
    -Dobrześ się spisał. A teraz wracaj...



    Narwa - 28 lutego, pod murami miejskimi

    Oddział piechoty podesłany z Ołońca był już blisko bram miasta. Powiększony o okoliczne regimenty urósł w siłę do 2 tysięcy woja. Rekruci mieli jedynie skóry gotowane na oliwie za zbroje i drewniane tarcze z toporami. Jednak ołoński tysiąc miał już kolczugi, setka doborowych zamiast toporów i typowych tarcz - miecze i tarcze prosto z Burgundii. Poza tym posiadali zbroje płytowe i własne rumaki. Ta doborowa gwardia tłoczyła się wokół podobnie ubranego lecz jeszcze bardziej bogato jeźdźca. Dało się poznać, że był to jeden z bojarów i to takich co już coś znaczyli.

    Bramy miasta mimo godzin popołudniowych były zamknięte. Pod nim koczowała grupka ludzi z wozami. Zapewne kupcy. Jednakże ich niewielka ilość świadczyła, że miasto odizolowano stosunkowo niedawno. No i port cały czas działał. Oddział zatrzymał się niedaleko murów zaraz przy bramie. Jeden z żołnierzy z doborowej gwardii natychmiast wysunął się naprzód i podjechał pod bramę.
    -Co tu się dzieje? Moskale jeszcze daleko!
    Żaden ze strażników narwijskich pilnujących bramy czy to wież kończących jej bieg [bramy] nie odpowiedział.
    -Mówcie do licha!
    Wtedy na murze biegnącym nad bramą pojawił się jeszcze jeden strażnik z insygniami kapitana.
    -Kto tam?
    -Wojska Najjaśniejszego Pana Mariusa. Pomoc dla miasta!
    -Tak... Rozumiem...
    - kapitan obrócił się i szepnął coś jednemu ze strażników ten natychmiast zniknął w drzwiach do wieży. - Tylko jest kłopot. To miasto nie należy już do Nowogrodu. Odtąd jest to Wolne Miasto Narwa pod protektoratem szwedzkim. Tereny wokół miasta także należą do niego więc dokonaliście agresji na nasze terytorium... Strzelać!
    Naraz w powietrzu pojawiło się kilkadziesiąt strzał, delegat wojsk nowogrodzkich padł jak i kilku innych żołnierzy. Wojsko w popłochu zaczęło uciekać spod murów...


    [​IMG]

    mury miejskie Narwy - przed edyktem zarządcy o powołanie komisarza ds. reperacji murów miejskich


    Kalewała - 20 marca 1419 roku, na północ od Ołońca


    [​IMG]

    przemieszczanie się wojsk Nowogrodu

    Wojska Nowogrodzkie maszerowały na spotkanie z wrogiem. Obie armie po długich manewrach w celu wyminięcia, obejścia czy też zajęcia lepszych pozycji w końcu zbliżyły się do siebie na tyle, że odwrót mógłby sprowokować atak przeciwnika i jego zwycięstwo. Armie spotkały się niedaleko mieściny Kalewała, wojska Suzdalskie zajęły tereny na północ od lasku, w którym kryły się wojska nowogrodzkie. Teren był lekko pochyły na korzyść Fiodorczyków (tu:Suzdalczyków), którzy zajęli szczyt wzniesienia. Przestrzeń między armiami była pozbawiona drzew wykarczowanych dawniej przez osadników. Na wschód od pozycji głównych obu armii biegł trakt. Teren bitwy otoczony był lasem sosnowym. Armia Nowogrodu zajęła lasek u podnóża wzniesienia ustawiając sił bezpośrednio przed nim. Wydawały się łakomym kąskiem dla kawalerii.

    Obie armie stały oddalone o 2 km. Obóz Suzdalski stał bezpośrednio za ich pozycjami wymuszając walkę ofensywną podczas gdy przeciwnik miał jedne obóz w wiosce, drugi kilkanaście kilometrów na południe.

    Dowódca suzdalski, Michaił ustawił 3/5 swoich sił na przeciwko obrońców lasku. Kawalerie z przodu i dwa oddziały piechoty w odwodzie. Reszta sił została ustawiona na przeciwko mieściny. Kawaleria przemieszana z piechotą, z boku kusznicy. Działa i część kuszników została ustawiona na wzgórzu by ubezpieczać pole bitwy gdyby jakiś oddział przeciwnika przedarł się. Zarówno Suzdal jak i Nowogród posiadały prymitywne armaty w niewielkich ilościach "na postrach". Suzdalskie zostały ustawione na wzgórzu. Kawaleria Michaiła pretendowała do miana lekkiej. Oddziały były głównie rodzime. Jedynie oddział lekkiej piechoty został oddelegowany przez chana złotej ordy do pomocy swojemu wasalowi. Nie był to na szczęście dla Nowogrodu pułk konnych łuczników.

    [​IMG]

    lasek, w którym ukryły się oddziały Nowogrodu

    Nowogród natomiast ukrył 2 tysiące piechoty w lesie, w zamaskowanych okopach. Oddziały te były zarówno wyszkolone w używaniu łuku jak i w walce wręcz, by móc po dwóch - trzech salwach rzucić się na wroga. Przed laskiem natomiast na przynętę wystawiono sporą ilość piechoty - głównie rekrutów i pikinierów w pierwszej linii. Z boku lekko z tyłu stał oddział ciężkiej kawalerii, najlepiej uzbrojonej na tym polu bitwy. w sumie skupiono tu około 7/10 sił. Reszta - zarówno piechota jak i łucznicy i kusznicy mieli za zadanie bronić wioski i obozu położonego na południowych obrzeżach. Jazda składała się głównie z bojarów i najemników burgundzkich, natomiast piechota doborowa wyznaczona do obrony obozu pochodziła z Bawarii. Rekrutów uzupełniali najemnicy mołdawscy i węgierscy.

    [​IMG] [​IMG]

    Przebieg bitwy

    Inicjatywę w swoje ręce wziął Michaił posyłając kawalerię do przodu. Na odcinku zachodnim (lasek) jazda bez problemu rozerwała szyki Nowogrodzkie, a piechota oskrzydliła oddziały Nowogrodzkie. Wtedy pojawiła się ciężka kawaleria zaganiając od prawej flanki przeciwnika do lasku tak, by minął okopy. Plan powiódł się, większość wojsk ruszyła w pogoń za rekrutami nowogródzkimi...


    [​IMG]

    Ciężka piechota na czele z księciem Nowogrodu naciera na pozycje Suzdalskie. Wizja iście heroiczna lecz nie prawdziwa. W walce nie brał udziału żaden ze znaczniejszych bojarów.

    [​IMG]

    walka najemników - rycina na zamówienie Erasmusa z genui. Oznaczenia na sztandarach są właściwe dla regimentów najemników.

    O ile piechota najpierw goniła regimenty Suzdalskie o tyle ciężkozbrojni jeźdźcy zaraz po odwrocie przeciwnika ruszyli na pomoc obrońcom mieściny. Sytuacja była tam gorsza niż na froncie zachodnim. Siły księcia Fiodora liczniejsze od obrońców zepchnęły ich do zabudowań gdzie walczono o każdy dom. Łucznicy zasypali zabudowania płonącymi strzałami, zwłaszcza te głębiej położon co rozproszyło siły obu stron na niewielkie zwalczające się grupki, jednakże Suzdalskie regimenty cały czas powoli spychały oddziały Nowogrodu. Lekka jazda natomiast krążyła wokół północnej granicy mieściny próbując przebić się na południe i wiążąc się w walkę z grupkami piechoty Nowogrodzkiej, które pojawiały się na skraju Kalewały. Zagony Suzdlaskie docierały nawet pod obóz, który jednak wzmocniony nie padł. Jako, że działa Nowogrodzkie były ustawione przed mieściną to szybko wpadły w ręce wroga. Wcześniej jednak wyrządziły sporo szkód, gdyż zostały użyte stosunkowo z bliska.

    Gdy wojska z lewego frontu rozpoczęły odwrót, a kawaleria Nowogrodzka popędziła w stronę Kalewały front wschodni również zaczął sie rozpadać. Ciężkozbrojne bojarstwo i burgundowie zmusili atakując z lewej flanki do odwrotu armię Suzdalską, która jednak nie uciekała szaleńczo jak na drugim froncie lecz wycofywała się pilnując by zagony Nowogrodzkie nie wyrządziły jej za dużej krzywdy. Piechota na froncie zachodnim po krótkiej gonitwie zawróciła i zdobyła niebroniony obóz Suzdalu. Nieliczne odwody i oddziały na wzgórzu ewakuowały się widząc klęskę swych wojsk.

    W bitwie zginęło 3 tysiące wojaków po stronie Suzdalu i ledwo tysiąc po stronie nowogrodzkiej. Nowogrodzianie nie brali raczej jeńców z braku szlachetnej krwi w oddziałach, które brały udział w starciu. 8 tysięcy wraz z dowódcą Michaiłem wycofało się do Wołogradu gdzie zajęło wcześniej umocnione pozycje.

    [​IMG]



    *(ros.) Wielki Nowogród-Urząd wewnętrzny
    Ł. A. Wjerb
    anno domini 1419
    **(łac.) u Boga wszystko jest możliwe
    *** Powieść minionych lat - kronika kijowskiego mnicha Nestora uzupełniona przez ihumena klasztoru wydubickiego Sylwestra, opisuje najwcześniejsze lata rusi, głównie ks. kijowskiego od jego zaczątków za Ruryka, który zjednoczył północne państewka ruskie; jego następca Oleg był twórcą księstwa kijowskiego.
    ****prawo Aresa
    *****Tak naprawdę Narwa należała jeszcze do Kawalerów Mieczowych, nie do Nowogrodu jednak nie mogłem znaleźć żadnego Nowogrodzkiego portu, więc przyjąłem, że ten może być.
     
  4. Hamnis

    Hamnis Nowy

    VII.Пусть от победы к победе ведёт!​

    "Drogą zwycięstwa niech kraj wiedzie nasz!"




    Narwa, wieczór 21 marca, pod murami miejskimi


    Kolejna kawalkada wozów kupieckich wtaczała się do Wolnego Miasta Narwy. Ta była wyjątkowo duża, a wozy wyglądały obiecująco. Jak na razie oderwanie się od nowogrodzkich panów owocowało. I Moskwa wdzięczna płaciła, i kupcy się zjeżdżali. Tylko ostatnie doniesienia, co by atak z północy wojsk Fiodora się nie powiódł napawało lekkim niepokojem. Ale tylko lekkim. Samo bogate miasto Nowogród było odcięte od świata. Kolejna potężna armia Wasyla, która w końcu swego czasu pokonała „niepokonanych” Mongołów formowała się by zaatakować Ołoniec gdzie obecnie ustanowiono tymczasową stolicę. Cóż mogło zaważyć na korzyść Nowogrodu?

    Jeden ze strażników ruszył spod bramy niedbałym krokiem. Widać było, że już porządnie nadużył napitku trzymanego w ręce. Wyjechał mu na przeciw bogato odziany człowiek po trzydziestce w stroju kroju włoskiego.
    -Dobry dzień Miłościwemu Panu… - zaczął strażnik uśmiechając się szeroko.
    -Jakiś problem?
    -Skąd… -
    żołdak machnął ręką – tylko trza sprawdzić ładunek. Niespokojne dziś czasy. Tyle, że to sporo czasu zajmuje, a i jeszcze taka wielka karawana – machnął ręką w stronę wozów chcąc podkreślić swoje słowa. – Często coś może wyglądać podejrzanie cały transport stoi. A i wtedy kontrahenci czekają…
    Kupiec machnął ręką i wyciągnął sakiewkę i rzucił ją strażnikowi.
    -Wystarczy?
    -Tak miłościwy panie.
    -To są tylko sukna…
    -Oczywiście same sukna. Sam osobiście sprawdzałem. Nic ciekawego…


    [​IMG]

    plan miasta Narwa, rycina z "Kroniki Erasmusa z Genui, czyli dzieja plemion ruskich"

    Jeszcze tej nocy dziesięciu zbrojnych opanowało tą bramę. Inne też nie zostały oszczędzone. Ktokolwiek dokonywał zamachu (a dużo opcji do wyboru przy słowie „ktokolwiek” nie było) zależało mu głównie na zamku, w którym to zaraz po uczcie wydanej przez Prosimira, Wielkiego Zarządcy Wolnego Miasta Narwa, a sponsorowanej przez przybyłego do miasta kupca genuańskiego Alberta goście zostali wyrwani z błogiego stanu upojenia dzięki kubłom wody wylanym na ich twarze. Zamek opanowała spora grupa zbrojnych, wśród nich stał Albert właśnie. Niektórzy przypominali sobie ą czy tamtą twarz wśród wojaków. Wszyscy byli pomocnikami obecnego tu Alberta. Ten właśnie wyszukawszy wzrokiem Prosimira gestem ręki kazał go do siebie przyprowadzić.
    -Niestety drogi Prosimirze, ale musimy przywrócić to piękne miasto do macierzy... A teraz jako bojar nowogrodzki jesteś tylko zdrajcą. A dla zdrajcy tylko jedna kara.
    -Ale... Szwecja! Zakon! Zmiażdżą was! –
    Zarządca wciąż pewien swego uniósł głos – Nasza aneksja to wasza klęska!
    -Nasza? Wasza? Jest pan rusinem drogi Zarządco niech pan mnie tak nie obraża. Od teraz aż do rana to twoja sprawa Prosimirze. A aktualnie Zakon i Szwecja zajęte są pomaganiu swoim sojusznikom w wojnie północnej. Zakon jak na razie zamknął się w zamkach obleganych przez Litwinów i Polaków, a Szwedzi uciekają z Holsztynu... Więc w imieniu Wielkiego Księcia Nowogrodu Wielkiego aresztuję cię i według naszego prawa skazuje na karę przysługującą zdrajcom...

    Gdy żołnierze prowadzili niedawnego pana na zamku w Narwie po schodach było słychać jego jęki i obietnice majątków jakie może oddać za wolność lub przejście na jego stronę.
    -A teraz drodzy państwo – Genuańczyk odwrócił się w stronę reszty zebranych przez jego oddziały gości, jednocześnie rozwijając jakiś dokument – prosiłbym o występowanie wyczytanych osób... po dobroci.

    ***
    Do miasta zbliżała się niewielka grupa zbrojnych chroniących powóz w środku orszaku w barwach Wielkiego Księstwa Litewskiego mijając kilkanaście pali i jęczących na nich ludzi. Eskortę tworzyło kilkunastu rycerzy i drugie tyle pomocników. Większość wymieniała uwagi na temat zauważonego właśnie barbarzyństwa. Te poselstwo litewskie miało było pierwszą odpowiedzią na dary wysłane dla księcia Witolda i przełomową dla historii wschodniej Europy...


    [​IMG]

    Rycina dostarczona księciu Witoldowi wraz z "Krótko o sprawie Nowogrodzkiej" będącej relacją pierwszego posła wysłanego w tym kierunku po przyjęciu chrztu


    ________________________________________
    Czasu nie mam ostatnio za wiele, screeny przepadły, ale powoli bede opisywał wojnę z Moskwą, kiedy w końcu pozwolić bee mógł sobie na włączenie znowu EU II tempo gry trochę podskoczy...


    *Niestety nie potrafię przy obecnym dostępie do źródeł znaleźć książąt Suzdalskich dalej niż po rok 1385. Pozwolę, więc sobie jakiegoś wstawić w to miejsce.
     
  5. Hamnis

    Hamnis Nowy

    VII.Пусть от победы к победе ведёт!

    "Drogą zwycięstwa niech kraj wiedzie nasz!"


    część 2


    [​IMG]

    Oblężenie Moskwy, w momencie gdy Nowogród już wojnę praktycznie wygrał napłynęła od krajów bałtyckich (prócz Szwecji) ogromna pomoc, dzięki której zdobyto co prawda szybciej Moskwę lecz nie wpłynęła ona na losy rozstrzygnięte losy wojny



    Rok 20 rysował się ciekawie dla stronnictwa nowogrodzkiego. Co prawda większość armii została anihilowała lecz moskale nie mieli jej wcale. Próby dodatkowego poboru uniemożliwiały stacjonujące na ziemiach wojska wroga. Tymczasem Nowogród po przymusowej brance zdołał w końcu siły, które oblec zdołały Nowogród i w końcu dały szansę na odbicie stolicy z przeszło rocznej okupacji. Resztę sił skierowano pod Niżwyj Nowogród. Armia sformowana pod murami tego moskiewskiego grodu przybrała nazwę „armia wschód”. Jej dowódca został Genuańczyk, który odzyskał Narwę, znany bliżej jako Albert, choć dosyć ciężko uwierzyć, ze jakikolwiek szanujący się ojciec nazwałby tak swego syna. Jeśli tylko był Włochem oczywiście. Miasto padło w przeciągu paru miesięcy. W tym czasie druga armia zdołała oswobodzić Nowogród i oblec Wołogdę. W połowie roku do armii okupacyjnej na ziemi moskiewskiej dołączyła armia wschód. Rozpoczęło się oblężenie centrum Państwa Moskiewskiego... Sam Marius pojawił się pod murami miasta osobiście chcąc pertraktować z moskalami. Zakazał też wbijania na pal kolejnych posłańców moskiewskich proponujących hojne kontrybucje i ziemie co z upodobaniem czynił Albert.



    Pod murami Moskwy, 14 sierpnia 1420 roku

    Do namiotu dowódcy wtargnął strażnik. W środku, w półmroku siedział jedynie Marius z pucharem wypełnionym winem. Najwyraźniej nad czymś się zastanawiał.
    -Panie przybyli jacyś rycerze z Niemiec, von Kluge, Klage i ....– żołnierz pozwolił sobie na krótki oddech – i poselstwo z Polski!
    Książe nie zdradził zainteresowania. Dotąd Polacy wysługiwali się Litwinami, którzy odpowiadali na dary słane na Wawel i do aż za licznego rycerstwa polskiego. Miesiąc temu w końcu Włoch zdradził swe zamiary i zaproponował by bądź co bądź zwycięski Nowogród dołączył do unii czesko-litewsko-polskiej. Marius wstał.
    -Przyprowadź ich tutaj. I znajdź Alberta.
    -On właśnie dowodzi szturmem na niższe miasto. Armaty weneckie zdołały skruszyć mury...

    Książę machnął ręką na znak rezygnacji.
    -No to biegnij do posłów.
    Strażnik wybiegł. Ledwo minęło parę minut, gdy dało się posłyszeć, ze ktoś się zbliża. Daleki huk dział wymieszał się z odgłosem parskającego konia, śmiechu i głośno wypowiadanych słowa po Polsku trudnych jednak do zrozumienia z takiej odległości i w takiej mieszance dźwięków. W końcu podwoje namiotu rozsunęły się i do środka wszedł ubrany dworsko człowiek i w dużo prostszym stroju jakiś urzędnik, co dało się poznać po paru dokumentach, które niósł ze sobą.
    -Bądźcie pozdrowieni Mariusie i obyście władali swym władzctwem dobrze i sprawiedliwie, a one dostatnie było – zaczął bogato ubrany mąż zwracając się do Mariusa niczym do króla i na dodatek po włosku. – Jestem Przemir herbu Białoboc. Zostałem oddelegowany przez Pana Na Wawelu, miłościwie nam panującego Władysława z pełnomocnictwem na przekazanie odpowiedzi na wasze pytanie.
    Marius kiwnął głową dając znak, że rozumie, po czym płyną polszczyzną odparł:
    -Spocznijcie, no, panie Przemir dłuższą musieliście drogę niż poprzednie poselstwa przebyć. I nie mówcie do mnie niczym do królam bo tylko księciem jestem...
    Przemir natychmiast usiadł na jedynym w namiocie stołku.
    -Powiadacie więc, że macie do mnie sprawę.
    Przemir zaraz począł odpowiadać tym razem już po Polsku.
    -A tak. Po pierwsze Pan Nasz Władysław dziękuje za dary i sam przysyła 5 dział włoskiej roboty i oddział zbrojnych pod moją pieczą. Poza tym zaznajomiwszy się postanowił odpowiedzieć na wasze pytanie.

    Na chwilę zaległa cisza. Marius oczekiwał najwyraźniej na to, co powie poseł. Poseł no to aż książę nowogrodzki zada pytanie. W końcu po paru minutach, co najmniej dziwnej ciszy Przemir poddał się. Chrząknął znacząco jakby chcąc usprawiedliwić cisze problemami z gardłem.
    -Więc tak... Po dłuższym zastanowieniu i poradzeniu się Pan Nasz postanowił zgodzić się na warunki podane w przysłanych dokumentach i ma nadzieje, że sojusz przetrwa próbę i strona zainteresowana nie wycofa się, gdy tylko się tak mu spodoba... Teraz tylko część oficjalna. Przynieść dokumenty...
    Do stołu szybko podbiegł urzędnik i rozwinął jeden ze zwojów trzymanych pod pachą. Była już na nim dwie pieczęcie królewskie – polska i czeska oraz pogoń, znak księstwa Litewskiego. Marius podszedł do kufra stojącego w rogu namiotu i wyciągnął z niego szkatułę. Z niej wyciągnął pieczęć, a gdy urzędnik przygotował środowisko dla niej umieścił ją po środku roztopionego laku.
    -A więc sojusz...
    -Tak panie Przemir pokój... A teraz rusz swoje wojska pod mury o ile już ich nie zdobyli...



    [​IMG]

    Mury zamku moskiewskiego po zdobyciu.




    Moskwę w istocie wzięto. Lecz żadne kroniki nie wspomniały o incydencie mającym miejsce w Włodzimierzu gdzie lokalna szlachta zbuntowała się przeciwko nowogrodzkim panom i wszczęła bunt. Lecz ten nie trwał długo gdyż przybył na miejsce złą sławą okryty Albert o którym po cichu mówiono Wyrwijflak czy też Palownik. Początkowo chciano stawić opór lecz gdy tylko rozeszła się fama kto dowodzi siłami chłopstwo pouciekało, a bojarstwo złożyła broń. I tu popełnili błąd. Dowódca sił nowogrodzkich rozsierdzony brakiem bitwy kazał wojskom rabować, palić i gwałcić i nikogo żywcem nie zostawić w mieście i okolicy. Ta istna apokalipsa trwała tydzień, zgodnie z tym, co nakazał Genuańczyk każdy człowiek ginął. Na pytanie podwładnego czy przypadkiem nie zuboży to tych terenów, Albert odparł, że prawdopodobnie tak, ale lepsze pustkowie niż banda zdrajców gotowa uderzyć w każdym momencie. Było to zaprzeczenie taktyki nacjonalizacji ludności, jaka panowała powszechnie.
    W sumie zginęło blisko 10000 ludzi. Przeżyli ci, co uciekli, a to nie udało się wielu. Żołnierze niezwykle się wzbogacili, a Albert samozwańczo rozdał zdobytą ziemię, co później zatwierdził Marius. Incydent zatuszowano, żołnierzom zakazano pod kara śmierci gadać. Kroniki wspomniały jedynie o wyprawie do zbuntowanego Włodzimierza. Wszystko to miało miejsce w przeciągu jednego ledwo miesiąca, od połowy września.




    Moskwa, 2 listopada, II tymczasowy sąd miejski

    Drugi budynek sądu, uruchomiony po tym jak pierwszy przestał sobie radzić z napływem skazanych, był mniejszy od poprzednika lecz w lepszym stanie. O ile pierwszy sąd działał na zamku to drugi w podgrodziu, w byłej karczmie. Miał dach, a kominek mimo uszkodzonego wylotu działał sprawnie, choć trochę dymu dostawało się do pomieszczenia gryząc w oczy i powodując senność. Ale roboty było dużo. Genuańczyk postanowił pokazać „tym dzikusom” jak to określił, czym jest sprawiedliwość i zorganizował to przedstawienie. W o ile w pełni niezawisły i niezależny sąd wielki n a początku składał z wykwalifikowanych urzędników znanych ze swej wrogości względem Państwa Moskiewskiego o tyle już w drugim z braku kadry o takich poglądach sędzią został porucznik, któremu moskale zgwałcili żonę i córkę, adwokatem jakiś pomniejszy bojar z rodziny o wojskowej tradycji, któremu moskale spalili majątek i chcąc się zemścić zaciągnął się do armii, obecnie dowódca drugiej cudzoziemskiej [armii]. Natomiast w ataku miał zagrać jakiś Polski urzędnik, co podobno własną matkę mógłby wsadzić do więzienia jakby miał z tego jakąś korzyść. A drugi sąd powstał, by odciążyć pierwszy z tych 432 spraw, choć pierwszy radził sobie szybko.
    Sąd zaczął działać dziś rano, a już miał za sobą kilkanaście spraw. Jak na razie wszystkich skazano na najwyższe wyroki lub wysłano na tortury, bo mieszali się w zeznaniach. Sędzia znudzonym wzrokiem wodził po prawie pustej Sali. Drzwi główne do izby były zamknięte, w kominku napalone. Salę uprzątnięto, za ladą po ogołoceniu ścian na przeciw wejścia postawiono trybunę, ocalałe jakimś cudem taborety rozstawiono dla oskarżonych i strażników. Schodów na piętro pilnował strażnik, z góry sprowadzano skazańców. W piwnicy urządzono mała salę tortur po osuszeniu zapasiku. W budynkach na przeciw karczmy, a właściwie na belce stropowej, która jako jedyna ostała z budynku prócz piwnicy wieszano kolejnych skazanych.


    [​IMG]

    wisielcy z drogi wisielców w Moskwie


    Właśnie wprowadzono kolejnego skazanego. Był nim niejaki Sieciesław, kronikarz moskiewski wydany w ręce nowogrodzkich jak wielu innych mężów moskiewskich.
    -Więc kolejna sprawa. Oskarżony Sieciesław z Rjazania –zaczął sędzia – wyrok kara śmier... Przepraszam to nie ta kartka... – mężczyzna szybkim ruchem wyciągnął dokument leżący pod tym, który miał w ręce. Nie zdążył jednak odczytać jej treści, gdyż naraz ożywił się usadowiony na ławie oskarżony.
    -Toż to farsa! Wyrok na kartce? Taka jest wasza demokracja? Ja...
    I kolejnej osobie nie dane było dokończyć. Tym razem wywód przerwał adwokat oskarżonego mocno zdzielając go po szczęce. Sieciesław, wątłej budowy i wieku podeszłego upadł na ziemie między ławy nieprzytomny. Strażnik podbiegł do niego i odciągnął, podczas gdy drugi pobiegł do wiadra z wodą.
    -Zamknij się pan! Panie Sędzio możemy kontynuować.
    -Dobrze, a więc Sieciesławie z Rjazania, zostajesz oskarżony o kłamstwo, spisek, kolaboracje, opisywanie heretyckich rytuałów, pisemne oczernianie panującego nam Wspaniałego Mariusa i co tam chcesz... Przyznajesz się do winy?

    Nieprzytomny kronikarz nadal milczał. Strażnik z wiadrem powstrzymany stał tylko obok ciała.
    -Cisza oznacza zgodę. Adwokacie oskarżonego masz cos do dodania?
    -Nie sędzio, wina jest jasna i zarzuty twarde i prawdziwe. –
    bojar ziewnął szeroko. Z piwnicy dało się posłyszeć przytłumiony krzyk, na który nikt nie zareagował.
    -A więc kończymy przesłuchanie. Oskarżony zostaje na karę śmierci przez powieszenie. Ilu tam jeszcze mamy? – porucznik zwrócił się w kierunku spisującego protokół drobnego urzędnika.
    -23 panie.
    -No to jeszcze 3 i przerwa! No to dawać następnego. Przydał nam się ten pokój. Jest rozrywka, państwo wzmocnione kontrybucją, Niżwyj Nowogród i Wołogda nasze, a Moskwa pod okupacją przez miesiąc najbliższy. To jest życie, prawda panie Polak?

    Na dźwięk słowa „Polak” tenże wyrwał się z sennego odrętwienia.
    -Słucham? Coś nie tak?
    -Ech, wy tam. Idźcie no lepiej spać. I tak za dużo roboty nie macie...





    Jednak mimo podobnych „drobnych incydentów” jak droga wisielców w środku Moskwy czy las pali w Wołogradzie, ludność na zdobycznych terenach przywitała nowogrodczyków przyjaźnie. Sam Marius zgodnie z postanowieniami pokoju kazał wycofać się w grudniu ze zrujnowanego miasta i przegrupował siły. Teraz Nowogród po zawarciu silnego sojuszu i wygraniu wojny mógł myśleć o rozszerzeniu swych ziem do tzw. Granic pierwotnych, o czym głośno było wśród szlachty i kupców, których jednak bliżej nie określono [ziem oczywiście]. Wielu twierdziło, że Marius chce odzyskać północną Ruś, tj. teren zależny niegdyś od Nowogrodu. Inni wspominali o odbudowie Rusi Kijowskiej. Istniało też skupiające się przy kościele ugrupowanie głośno zastanawiające się nad przejęciem pałeczki od Bizancjum, tj. cesarstwa wschodniego, ostoi prawosławia, bo Konstantynopol lada chwila mógł paść pod naporem pogan.

    Lecz wojna wyczerpała kraj, a Genuańczyk dobił go swoimi pokazowymi mordami ku chwale wolności słowa, republikańskich wartości. Często używał greckiego słowa democratio. Kraj podnosił się z ruiny powoli, a i to nie było mu dane dokończyć. Kraj został zmuszony przez niedawny sojusz do podpisania aktu wypowiedzenia wojny zachodniemu sąsiadowi Polski. O tyle dobrze było to dla Nowogrodu, że był to tylko dokument, a przestrzeganie go to była inna sprawa. Bardziej kraj pochłonęła sprawa wojska stałego. Ostatecznie nic nie uradzono.


    [​IMG]

    I wtedy nadeszła kolejna wojna dosyć krótka, ale dająca nauczkę. Dwa niewielkie państwa tj. Twer i pobita Moskwa zaatakowały Nowogród. Wojska nowogrodzkie ulokowane wzdłuż granic potrzebowały sporo czasu na dotarcie na miejsce. W tym czasie wróg zdołał oblec stolicę. W końcu armia Mariusa zebrała się na przedpolach Nowogrodu Wielkiego i zaskakująco szybko przegrała.


    [​IMG]

    Genuańczyk był w tym czasie w Danii na wizytacji (czyt. wczasach). Na szczęście Litwa bardziej kompetentna zdołała pokonać wroga, a rozbite wojska obległy miasto Twer. W tym czasie widząc możliwość łatwego wzbogacenia się Moskwę najechał Rjazań i szybko zdobył ciągle nieodbudowaną fortecę. Zrezygnowany i bojący się ponownego przybycia wojsk z Albertem na czele lud obalił ukrywającego się władcę Moskwy i wydał go w ręce Rjazańczyków. Namiestnik królewski podpisał osobiście akt aneksji Państwa Moskiewskiego – jeszcze 3 lata temu lokalnej potęgi - do Rjazania.


    [​IMG]

    Niedługo potem Twer również zniknął z mapy zdobyty przez mariusowskie wojsko. Co prawda odniesiono zwycięstwo lecz podczas tej kampanii nie wygrano żadnej znaczącej bitwy co pokazało, ze legenda jaka krążyła o niepokonanych wojach z północy była tylko bujdą... I miało to niestety obligować w przyszłości...



    [​IMG]

    Nowogród po drugiej wojnie ruskiej

    ___________________________________________________

    Masakra Wołogradu to tylko błąd przy zabawie edytorem co by odwzorować na podstawie nielicznych zachowanych screenów grę. Gdy zabierałem prowincję Suzdalowi zapomniałem, że ta zamienia się w "nieskolonizowaną". Poza tym ustawiłem scenariusz na "zaraz po wojnie" względem fabuły aara przez co dalszych screenów z tejże nie ma. Ten odcinek to próba przyspieszenia czasu.
     
  6. Hamnis

    Hamnis Nowy

    II. Рейс

    Podróż


    [​IMG]

    typowy port nadbałtycki

    Nowogród Wielki, 12 Maja 1425


    W pomieszczeniu panował półmrok. Mimo to było na tyle niewielkie, że parę świecących się świec na biurku rozświetlało je. Jedna ściana została przeznaczona na drzwi i obrazy, dwie przystające zapełniały regały z książkami. Ostatnią ścian zdobił witraż. Jako, że żadne światło przez nie się nie przedostawało można było wywnioskować, że na dworze panuje mrok. Na samym środku tego kwadratowego pokoju stało biurko. I właśnie przy nim siedział znaczący urzędnik, kupiec zarazem, zwany Jarmułką w kręgach towarzyskich, a oficjalnie zwący się Lelistryj Bordow. Obnosił się on ze swoim żydowskim pochodzeniem i dożywotnio pełnił honorową funkcję przedstawiciela kupieckiego przy dworze książęcym. Człowiek ten miał już swe lata, zaraz po zakończeniu drugiej wojny zrezygnował z urzędu zarządcy prowincji i udał się na emeryturę.
    -Lilisryju, rozumiem, że nie ma, czego tu rozwijać. Nasz kraj toczył prawie cały czas wojny. Ale najważniejsze, że nie mamy długów, więc problem leży chyba gdzieś indziej... - Marius najwyraźniej dyskutował o sprawach finansowych.
    -U nas ni ma takich systemów jak tam gdzie byłeś nawet. A co do włoskich, to nie ma, co porównywać. Ile podatku ściągamy? Może, co trzeci płaci, to my dostaniemy od o piątego. Poza tym mamy zbyt dużą armię, której utrzymanie kosztuję. Może by tak...
    -Nie – Włoch uderzył w stół dla podkreślenia swych słów – nie armia! Rozmawialiśmy o tym.
    -Więc potrzebne są reformy. Trzeba rozwinąć sieć podatkową. Tylko, że szlachta znów wszystko zablokuje. Już się burzą po tych wojnach. My kupcy – tu wskazał na siebie – popieramy jednowładztwo, ale szlachciury chciałyby wszystkiego dla siebie. Trzeba by zmniejszyć ich wpływy. Wtedy można by cos zrobić.
    -To znaczy? – Marius spojrzał pytająco na swojego rozmówcę, który jak zwykle formułował tak wypowiedzi by ominąć grzecznościowego „Wy”.
    -Jak wiadomo podatki bazowo miały obejmować każdą warstwę społeczną. Początkowo odpowiedzialni za ich zbieranie byli wójtowie bądź rajcowie, lecz wraz ze wzrostem znaczenia wysoko urodzonych i zjawiskiem przekazywania im ziem jako zapłaty za kampanie wojenne zmieniły się zasady. Wójtami pomianowali się szlachcice i teraz jedynie z ziem należących do kuców i królewszczyzn płyną dochodów. A tych drugich jest niewiele. Także kupcy nie mają w swych rękach dużo ziem po rządach ostatnich kniaziów. No i panowie szlachetnie urodzeni oszukują nas jak się da. Nie składają pieniędzy do wyznaczonych urzędów w miastach stołecznych lub fałszują wykazy. Trzeba by poborców podatkowych, co jeździliby po wioskach, ale kto ma ich szkolić?
    Marius spojrzał na kupca czekając na dalszą część wypowiedzi. Gdy ta nie nadeszła postanowił odpowiedzieć.
    -W Wenecji, Genui jest dużo urzędników często zbędnych. Można by skorzystać z ich pomocy. W sumie odwiedziłbym znowu Rzym, Bolonię...
    -Kto będzie zastępcą?
    -Albert. No to czas wydać dekrety...



    [​IMG]

    Dekret zdania czasowego władzy wystawiony przez Mariusa



    [​IMG]

    Trasa podróży Mariusa


    Podróż ta została niezauważona w Europie. Także kronikarze na Rusi, tj. Erazmus z Genui nie wspomina o niej. Widnieje tylko krótka notka o tym, że w latach następnych władza dostała się w ręce namiestnika książęcego. Podróż ta została w istocie możliwie zatajona, by nikt nie podjął się porwania dla okupu, co się zdarzało nieraz, a także, by nie ukrywano bogactw państwowych przed kucami z północy, za których najczęściej podawali się ludzie Mariusa i on sam.
    Trasa podróży wiodła przez kraje rozwinięte w większym stopniu niż Nowogród pod względem organizacji państwowości czy też wojsk. Zwiedzono zamki należące do zakonników oraz liczne miasta niemieckie. Na dłużej orszak zatrzymał się w Czechach gdzie siłę swą pokazała piechota, która radziła sobie z rycerstwem wręcz wyśmienicie i zadawała mu podczas zrywu husyckiego dotkliwe straty. Tam też na podstawie opisów wojskowych odpowiednio przekupionych stworzono model armii nowoczesnej, a zarazem taniej. Tu Marius począł po raz pierwszy zajął się na poważnie tworzeniem projektów reform, a dokładnie reformy wojskowej. Oprócz tego nader często gościł na uniwersytecie praskim gdzie rozmawiał często z rektorami na tematy związane główne z polityką. Paru rektorów dowiedziało się nawet, kim naprawdę był ich rozmówca, co ich zaskoczyło, ale jednocześnie rozwiązało im bardziej języki.
    W sumie podróż do Włoch trwała 2 lata, z czego rok w samych Czechach. Było to także spowodowane problemami politycznymi w Austrii. W końcu jednak na początku września ’27 roku dotarł do Mantui gdzie się urodził. Tu czekał już na niego stary przyjaciel - Gianfracesco Gonzaga, który zgodnie z tym, co napisał podczas wymiany listów mającej miejsce podczas podróży przez płn. część Cesarstwa przygotował już kwatery oraz listę najznamienitszych obywateli Mantui oraz Wenecji, którą (Wenecję) miał Marius odwiedził później. Gonzaga jako drugi po księciu Mantui człowiek w mieście posiadał spore wpływy (szeptało się nawet, że miał większe niż sam książę), więc z przekonaniem wybranych urzędników, myślicieli czy artystów do podróży gdzieś daleko na wschód nie było aż tak dużego problemu. W ten sposób powstało bardzo popularne powiedzonko: „Wołaj panie Mantuańczyka, kiedy państwo ci z rąk umyka!”*. Mimo wszystko ludzie mieli nadal opory i przekonanie ich, ustalenie zapłaty, warunków bytu itd. Zajęło kolejne pół roku. Oczywiście czas ten nie został tylko poświęcony tylko w wyżej wymienionym celu. Podobnie jak w Czechach Marius odwiedził lokalne rody arystokratyczne, a także zakosztował kulturalnego i naukowego życia w mieście. Z powodu Kniazia Nowogrodzkiego zawitał do miasta sam Mocenigo, aktualny doża Wenecki. Oficjalnie by zaszczycić miasto, nieoficjalnie chciał spotkać się z przybyłym do miasta kupcem z północy.


    [​IMG]

    przybycie Tomasso Mocenigo do Mantui


    Mantua, 14 grudnia 1427

    Gdy tylko do biblioteki wszedł oczekiwany przez Mariusa gość jego ręka wystrzeliła do przodu, by go przywitać. Ten jednak jedynie skinął głową i ciągle milcząc wyminął Mariusa i jakby uciekając przed goniącym go wzrokiem podążył na drugi kraniec pokoju w stronę rzędu krzeseł gdzie ostatecznie spoczął. I w tym momencie przerwał ciszę.
    -Miło cię widzieć Cesstivo. A jednak przybyłeś mimo swych słów – Mocenigo, bo to on był oczekiwanym gościem uśmiechnął się cynicznie. – I na dodatek chcesz okraść nas z elit intelektualnych... Choć jednostki, co wybitniejsze nam zostawiasz...
    -Ciebie też Mocenigo miło widzieć. Lecz chyba nie przybyłeś by mi nastręczać trudności? To twoi poddani, lecz ciągle prawo nie zabrania im podróży czy też przyjmowanie innego seniora.
    -Nie mów mi tu o prawie. Jestem panem swego kraju i prawo powinienem znać – odparł z nutą niechęci w głosie doża. – Ale masz racje nie chodzi mi o tych nieudaczników co chcesz sobie wziąć. I tak produkuje się ich tutaj aż za dużo. Chodzi mi o naszą zależność. Powód twej podróży na północ.
    -Z tego co wiem nie możesz mi nic zarzucić. Zawołam zaraz kogoś z rady i on ci pokaże dane – to mówiąc ruszył do drzwi, ale Tomasso powstrzymał go gestem.
    -Właśnie chodzi o to sprawowanie bez zarzutu. Dzięki tobie mój majątek znacznie się powiększył. Jednak nie będę rządził już długo. W końcu coś mnie dopadło. Lekarze nazywają to zaćmieniem duszy. Człowiek na powrót staje się niczym dziecko i tak żyje. A więc nie mors repentina** lecz istne ars moriendi ***mi pisane. W każdym razie chce się wywiązać z umowy. W końcu też miałeś mieć swój zysk z interesu. Kiedy tylko zawitasz do Wenecji zajrzyj do mojego domu. Mój sekretarz... Pamiętasz go zapewne? – Marius skinął głową – wypłaci odpowiednią sumę. Poza tym pojedzie z tobą na północ...
    -Ale będziesz go potrzebował...
    Doża pokręcił głową.
    -Nie. Do tego czasu choroba ma już owinąć wokół mnie swoje macki. Ale porozmawiajmy o czymś weselszym. O tym, co u ciebie.

    Aż do wieczora Mocenigo siedział z kniaziem z północy i dyskutowali...


    Kolejnymi etapami podróży były jedynie miasta włoskie. Werbunek był tu znacznie mniejszy ze względu na chęć zachowania anonimowości, a i jego jakość wiele do życzenia zostawiała. Orszak odwiedził kolejno: Parmę, Florencję, Perugię, Rzym, Arezzo, Bari, a stamtąd morzem dotarł do Wenecji. Do dwa i pół roku w drodze doszło kolejne trzy w tym samej Wenecji i okolicach rok gdyż tam powoli docierali szukający sławy i pieniędzy na północy obywatele Republiki Weneckiej. Podróż ta zaczęła coraz bardziej przypominać wycieczkę kulturalną. Po cichu w orszaku mówiło się, że potrwałaby kolejne trzy lata gdyby nie problem ze środkami finansowymi. Poza tym nie odwiedzono ani Genui, ani Milanu czy Sieny z powodu wojny, jaką podówczas prowadziły te kraje ze wspólnym wrogiem, tj. jedną z paru unii wiążących państewka niemieckie.

    Droga powrotna prowadziła przez Austrię, która zdążyła już skończyć swą wojnę, Węgry i przede wszystkim przez Polskę i Litwę gdzie Marius spotkał się z władcami tych krajów, tj. z kniaziem Litewskim oraz królem Polski. Obaj władcy wyrazili zadowolenie ze współpracy z Nowogrodem oraz chwalili politykę prowadzoną przez Alberta, zapewne, dlatego, że osłabiała ona sąsiadów obu krajów. Tu kniaź nowogrodzki zapoznał się z po raz pierwszy z dokładniejszym opisem wydarzeń, jakie miały miejsce podczas jego nieobecności. Następnie orszak Mariusa złączył się z Litewskim, a po dotarciu do stolicy znów przybrał formę incognito, tj. grupy kupców i ruszył przez ziemie już wrogie Nowogrodowi, a mianowicie tereny Zakonu Kawalerów Mieczowych. Ten kraj znacznie spotężniał przez ten czas głównie dzięki unii w Memlu na mocy, której Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego po zmarłym tragicznie Paulu Bellitzerze von Russdorffie przejął Wielki Mistrz Zakonu Kawalerów Mieczowych Henryk III von Bockenworden, a pozycję swą umocnił po nierozstrzygniętej wojnie z sojuszem polsko-liewsko-nowogrodzkim. W sumie podróż zajęła 9 lat...


    W następnym odcinku więcej faktów na temat Nowogrodu 1425-1434

    __________________________________________________________________
    *tłumaczenie wg „Wschodniosłowiańska mowa” ks. Wiesława Morszczka, XVII wiek
    **Nagła śmierć
    ***Sztuka umierania
     
  7. Hamnis

    Hamnis Nowy

    наместник
    namiestnik


    [​IMG]


    Pomnik Alberta Krwawego w Nowogrodzie Wielkim wzniesiony po drugiej wojnie ruskiej



    Niedaleko granicy Rjazańsko – Nowogrodzkiej, 9 marca 1426

    Słońce właśnie stawało nad równiną oświetlając obóz. Tu i tam dopalały się wieczorne ogniska niszcząc resztki jedzenia, jakie zostawili po sobie wojacy. Była to typowa armia dla rusi, taka, jaka walczyła w obu wojnach ruskich, różnie wyekwipowana, zazwyczaj słabo uzbrojona. W centrum obozu wyróżniał się za to prostokąt pokryty kolorowymi namiotami typowymi dla wojen na zachodzie. W nich spała nowopowstała drużyna książęca. Choć liczyła ledwo dwie dziesiątki razy sto konnych stanowiła wielką siłę. Oddział ten stworzono na podobieństwo ciężkozbrojnej kawalerii europejskiej tylko, że nie szlachetnie urodzeni w niej się znajdowali, ale najznamienitsi weterani w pełni sił. Co prawda nosili różne zbroje, a to podarowane przez burgundów, a to saksońskie czy aragońskie lecz jednolite płaszcze z herbem Nowogrodu dawały świetny efekt. A różnice w zbrojach się zacierały. Oddziałowi temu przydzielono także prototypową broń w celu jej wypróbowania, tzn. przenośne małe armaty. Co prawda niezwykle niecelne, często się psujące i trudne do naładowania oraz nieefektywne czasowo, ale huk i siła robiły swoje. Wróżono tej broni świetlaną przyszłość. Niedaleko prostokąta stały armaty, a obok nich spali kanonierzy. Tędy właśnie jechał jedyny prócz straży nieśpiący człowiek w obozie. Po odznaczeniach można było rozpoznać gońca książęcego. Starał się poruszać ostrożnie manewrując między byle jak rozłożonymi działami i ludźmi śpiącymi między nimi, którzy najwyraźniej za dużo wypili uprzedniego wieczoru. Tezę tą potwierdzały resztki po beczkach, a dokładnie zakrzywione deski i obręcze walające się niedaleko miejsca gdzie wojacy załatwiali swe potrzeby.
    Jeździec zmierzał w kierunku centralnego namiotu należącego do namiestnika książęcego Alberta. Minął pierwsze kolorowe namioty, w tym jeden powalony przez paru śpiących teraz na nim wojaków, którzy najwyraźniej poprzedniego wieczoru o coś się pobili i szybko pokonał ostatnią przeszkodę, jaką był podejrzliwy strażnik przy namiocie. Posłaniec zsiadł z konia, gdy tylko pozwoliła mu na to osobista ochrona Alberta i wszedł do namiotu trzymając w ręce jedynie rulon papieru.
    W środku obudzony hałasem, jaki poczynili strażnik i goniec Albert wstawał z posłania. Namiot cechował przepych. Bogate skrzynie, złote puchary, wazy z kwiatami. Istna dekadencja.
    -Czego? – namiestnik książęcy był wyraźnie zdenerwowany, zapewne tym, że musiał wstać tak wcześnie.
    -Wybacz panie, że obudziłem cię. Ale właśnie minął 10 dzień od czasu posłania żądania, kiedy to wojna wybuchła i ogarnęła strachem Rjazański kraj, oby zginął marnie. Przegoniwszy armie nasze...
    -Do rzeczy – przerwał brutalnie opowieść Albert. –Udało się czy nie?
    -Udało się panie. Mer Moskwy wystawił te oto dokumenty – w tym momencie posłaniec książęcy rozwinął rulon papieru i przesunął je w stronę zwierzchnika. – Wszystko jest w porządku. Podpis mera, rady miasta.
    -A nasz książulko chciał podatki zbierać! – I nagle namiestnik zaczął się śmiać. Zmieszany posłaniec nie wiedząc, co począć w sytuacji, gdy jego władca został wyszydzony przez jego protegowanego szybko wycofał się z namiotu przebąkując coś pod nosem. W wyjściu przypomniał sobie o dokumencie i rzucił go jeszcze na pobliską skrzynię. Parę minut później, kiedy już wyjeżdżał z obozu Albert uspokoił się wziął dokument do ręki i sam go przeczytał. Następnie odnalazł na ziemi bukłak z winem i wypełnił jedne z kielichów.
    -No to za pokojowe zajęcie wspaniałej Moskwy!



    Dzień drogi od Rjazania, 14 kwietnia 1426

    Dwie armie w końcu stanęły popołudniu na przeciw siebie po uprzednich manewrach mających na celu zajęcie lepszych pozycji. Jednak po żadnej stronie nie dawało się wyczuć żadnego napięcia czy niepokoju, albo każdy wierzył w zwycięstwo, albo w cud, który zniósłby pokój pomiędzy obie zwaśnione strony.
    Pewność ta dziwiła zwłaszcza wśród wojaków Rjazańskich, gorzej wyekwipowanych i w mniejszej liczbie, gdyż większość ruszyła blisko tydzień temu na Litwę. Zajęli oni także mniej korzystną pozycję. Teren był niemal płaski, jedyne wzgórze zostawili za plecami Nowogrodzianie. Dodatkowo bitwa miała miejsca na czystym terenie, gdzieś dopiero na horyzoncie rysowała się linia lasu, za którym znajdował się zamek. Ucieczka przed jazdą nie była na takim terenie możliwa, a ona sama była zabójcza, zwłaszcza ciężka.
    Wszystko jednak zaczęło się wyjaśniać, gdy spomiędzy hufców Jewgienija III, pana na Rjazaniu wyłonił się samotny jeździec, bogato ubrany, co wskazywało na bojara. Trzymał on wysoko czysto białą chorągiew. Po stronie Nowogrodzkiej do przodu wysunął się oddział ciężkozbrojnej jazdy z Albertem na czele, który jako jedyny nie nosił zbroi lecz bogaty strój godny szlachetnie urodzonego z pokaźną sakwą.
    Gdy tylko jeździec zbliżył się do komitetu powitalnego po stronie Nowgrodzkiej ostentacyjnie pomachał flagą i rzucił ją na ziemię i jadąc stępa zbliżył się do namiestnika Nowogrodu.
    -Witajcie bracia rusini! Jak miło was w końcu widzieć! – Bojar uśmiechnął się i na znak ufności zsiadł z konia. To samo zrobił Albert.
    -Witaj i ty, Jurij. Wszystko zgodnie z umową?
    -Oczywiście. Przecież nie będziemy walczyli z naszymi ziomkami. I to jeszcze za darmo widząc jak nasi bracia w Moskwie wybrali jedyną słuszną drogę.
    Namiestnik Nowogrodu uśmiechnął się ironicznie.
    -Czyli tyle ile się umówiliśmy? Żadnych zmian?
    - Ja mówię o szczytnych ideach, a przerywa mi się mówiąc o pieniądzach! –
    oburzył się pokazowo Jurij i zaczął się bez powodu śmiać. Śmiech ten podjął Albert, a za nim cała jego gwardia.
    Jeszcze tego samego dnia, gdy słońce już zniknęło za linią horyzontu obie armie pojednały się przy wspólnych ogniskach, trunku i śpiewie. Dla większości miał być to koniec wojny, wojny, w której ani razu nie musieli użyć swej broni. Tylko siedem tysięcy spośród blisko dwudziestu zebranych tego wieczoru miało oblec mury miasta, które mimo fali dezercji broniło się dzielnie przez długie miesiące ( po których to kolejne bunt mieszczan powiódł się, a bramy otwarto przed zwycięzcami).


    [​IMG]

    oblężenie Riazania


    Ryazań, zamek książęcy, 10 października 1426


    W sali audiencyjnej nie było zbyt przyjemnie. Zabłąkany pocisk armatni rozerwał jedno z przęseł podtrzymujących dach, co z powodowało jego częściowe zawalenie. Gruz co prawda uprzątnięto, lecz temperatury, która gwałtownie spadła w wyniku defektu nie dało się za pomocą systemu kominków powiększyć. Październik w końcu na tej długości geograficznej nie należał do miesięcy gdzie panowała złota jesień. Mimo, że śnieg ciągle nie chciał spaść nocne przymrozki dawały się we znaki, a z ust wylatywały już półprzezroczyste obłoki pary. Dlatego też zebrane tu osoby były ubrane ciepło. A obecni tu byli najznamienitsi rajcowie miasta Riazań czyli Levi Posmantyer, lokalny złotnik, Gennady z Tweru, zarządzający strażą miejską, bratanek księcia Maksim, zwany też Masha* z powodu jego religijności, mistrz bednarski Giedymin Czerwony (zwany tak dla odróżnienia od swojego brata Giedymina Czarnego, nazwy wzięły się od koloru ich bród), pan hrabstwa Tymińskiego znany bardziej jako jedyny bankier w mieście ( reszta konkurencji albo wybrała jego opiekuńczą rękę, albo zniknęła w dziwnych okolicznościach) Hodel Rozberg i mer miasta Ryzań Benedykt Stein, najbogatszy człowiek w całym księstwie Ryazańskim, którego dziad uciekł tu z Saksonii po tym jak oszukał lokalnego władcę na wiele dukatów.
    Mężczyźni ci stali blisko tronu książęcego nad zawalonym dachem. Obok ustawiono podłużny stół rozdzielający salę dwie części. Drugą, z której były wrota zajmowała delegacja Nowogrodzka z samym Albertem na czele. Gleb Feofilaktowicz, urzędnik, który po udanej akcji kolonizacyjnej w północnych rejon płw. Kolskiego dostał tytuł i stał się bojarem jako jedyny siedział przy stole trzymając w rękach dokumenty. Obok stał młody herold gotowy do ich odczytania, gdy tylko Gleb je sprawdzi. W końcu dostał je do swoich rąk i zaczął czytać.
    -Rada miejska na czele z Benedyktem Steinem, merem miasta Riazań prosi uniżenie namiestnika książęcego Alberta z Nowogrodu, któremu nawet obce armie się kłaniają o przyjęcie poniższych warunków naszej kapitulacji:
    I. Miasto Moskwa wraz z terenami należącymi do byłego Państwa Moskiewskiego dołączą do Wielkiego Księstwa Nowogrodu, a jego mieszkańcy staną się podwładnymi księcia nowogrodzkiego Mariusa I.
    II. Miasto Ryzań stanie się wasalem księcia Mariusa I, a jego wybrany w tym celu urzędnik będzie zasiadał w radzie miejskiej z prawem veto.
    III. Miasto Ryzań zobowiązuje się do płacenia rocznego trybutu Wielkiemu Księstwu Nowogrodzkiemu w wysokości trzeciej części dochodów miasta. Wysokość trybutu będzie sprawdzała rada miejska.
    IV. Miasto Ryzań wypłaci kontrybucje w wysokości 75 000 dukatów jako zadośćuczynienie za najazd na ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego.
    V. Miasto Ryzań przyjmie prawa rządzące w Wielkim Księstwie Nowogrodzkim, z zastrzeżeniem własnej nominacji urzędników, ustalanie ceł i nowych podatków.
    VI. W razie agresji Chanatu Mongolskiego, zwanego też Złotą Ordą Nowogród postara się wesprzeć swego wasala i obronić jego suwerenność wobec wyżej wspomnianego najeźdźcy.
    VII. Riazań zobowiązuje się też w wypadku agresji na terytorium Wielkiego Księstwa Nowogrodzkiego wesprzeć go swymi siłami.
    VIII. Były władca Riazania zgodnie z wcześniejszymi rokowaniami, co zostało zaznaczone na stosownych dokumentach zostanie wydany sądom Nowogrodu Wielkiego w celu osądzenia za zniszczenia poczynione na ziemiach litewskich, a także próby pozbawienia życia wielu poddanym Wielkiego Księcia Nowogrodu Mariusa I.
    -Brzmi niezgorzej, prawda? –
    przerwał ciszę Albert zwracając się do reszty delegacji. – No to panowie podpisujemy!
    - A ograniczenie wojsk? – padło pytanie z ust kogoś ze stronnictwa nowogrodzkiego. –Przecież nie można im pozwolić…
    -Ile może utrzymać wojska jedno miasto ruskie, nie mam tu rzecz jasna na myśli naszej małej Wenecji. Może nawet 10 000 woja. I co z tego? My możemy wystawić wiele razy więcej. Potem może się okazać, że ich pomoc przeszkodzi przed naszymi stratami. A wojna kosztuje… -Albert podszedł do osoby, która wypowiedziała te słowa. Był to Racisław, delegat dworu polskiego. – A więc mości Racisławie, w imieniu stronnictwa polskiego prosiłbym o złożenie swojego podpisu i pieczęci bez zbędnych komentarzy…
    Polski poseł przełknął obrazę, którą zamieścił między słowami Albert i podszedł, by jako pierwszy podpisać dokumenty. Zanim zrobiła to reszta zebranych stron. [/size]


    [​IMG]

    Pokój Ryzański



    Nie dane było odpocząć wojskom Nowogrodu. W czasie wojny z Riazaniem w wyniku nałożenia nowego podatku powstała cała południowa Litwa. Mimo interwencji zbrojnej i opanowania powstania Litwini nie zdołali go całkowicie zdusić i w końcu powstańcy ogłosili secesję Ukrainy. Polska zaniepokojona ewentualnym rozpadem państwa najważniejszego sojusznika wezwała swoich przyjaciół, także i Nowogród do broni w celu rozprawienia się z separatystami. Zatrzymało to proces tworzenia nowej sieci poborców podatkowych, który nie został wznowiony przez najbliższe 20 lat. Księstwo Nowogrodu wsparło pacyfikację powstańców prowadzoną przez południowego sąsiada wysyłając niewielki kontyngent konny. Wojna ta na szczęście skończyła się przed końcem 37 roku.
    By poprawić zszarganą opinię Wielki Książe Litewski postanowił wyprawić się na Mołdawie, by pokazać światu, że jego kraj jest potężny jak niegdyś to było. Nowogród znów został zmuszony do wzięcia udziału w bezsensownej wojnie. Przerwało to plany inwazji na Zakon Krzyżacki, który znacznie się rozrósł po połączeniu z Zakonem Kawalerów Mieczowych. W czasie tym zamiast pomagać rozrostowi kraju musiano gasić bunty chłopstwa, które utrzymywało wyprawy wojenne. Niestety wojna z Mołdawią trwała dłużej niż z ukraińską tłuszczą. Plan inwazji trzeba było odsunąć.


    [​IMG]


    Okres 1423-1431 mimo ciągłego stanu wojny nie był jednak tak bezowocny. Mimo buntów radzono sobie z nimi sprawnie. Albert położył niezwykły nacisk na rozwój wewnętrzny Nowogrodu. Nadał liczne przywileje osobom, które chciałyby zamieszkać na „dzikich terenach” płw. Kolskiego oraz północnych regionach Nowogrodu. Wtedy to zaobserwowano zjawisko dające się określić jako boom osadniczy. Zaludnienie tych terenów wzrosło wielokrotnie. Dwie osady otrzymały nawet prawa miejskie na samym półwyspie.
    Jednak w końcu nadszedł sądny 1431 rok. Był 2 lipca, gdy armie sformowane na ziemi Nowogrodzkiej i Twerskiej przekroczyły granice. Wojska Litewskie ruszyły bezpośrednio na stolice Zakonu. Pierwsze miesiące wojny nie przyniosły jednak rozstrzygnięcia. Co prawda armie Alberta rozbiły północne regimenty ciężkiej piechoty, którą wystawił przeciwnik i obległy zamki na Inflantach oraz Psków i Płock lecz zima powstrzymała dalszą ekspansję. Zajęto się uzupełnieniami wyczerpanej armii oraz siecią dostaw ciągle szarpanej przez zagony nadciągające z południa i stepów litewskich. Sama Litwa poniosła klęskę w pierwszej bitwie kampanii pod Selpils, zamkiem Kawalerów Mieczowych gdzie 30 tysięczna armia Litewska została rozgromiona przez trzykrotnie słabsze wojska, lecz niepomiernie lepiej uzbrojone. Także na ziemi Płockiej Litwinom nie powiodło się, lecz tam siły były już wyrównane i klęska pewniejsza. Następnie Albrecht Neuhoffen, dowódca armii Kurlandzkiej obległ stolicę Litwy chcąc zmusić Litwinów do podpisania ugody, by następnie wesprzeć północ, gdzie rozpanoszyli się Rusini.


    [​IMG]


    W końcu przy pomocy Polskiego wojska udało się zakonników wyprzeć, lecz ci zdołali zdobyć gród i zostawić w nim swoją załogę. Litwa mimo próśb przesyłanych przez posłów z Nowogrodu podpisała pokój, który przywracał status quo. Był to w połowie lutego. W tym samym okresie wydarzyły się inne ważne rzeczy. Padł Psków, armia wysłana w celu oblężenia stolicy Zakonu przegrała pod Riga-Strand (Jūrmala). Jednak to ostatnie wydarzenie przesądziło o wyniku wojny...


    Granica Nowogrodzko-Szwedzka, 18 lutego 1432 roku



    [​IMG]

    kupiec niemiecki wraz z najemną strażą przyboczną

    Po obu stronach granicy panował niczym niezmącony spokój. Jedynie mroźny wiatr ocierając się o gałęzie świerków wydawał charakterystyczny świszczący dźwięk. A był on tej nocy niezwykle mocny. Karawana jadąca z Ingrii z trudem poruszała się w stronę granicy Szwedzkiej. Ostatnią karczmę zostawiła tydzień temu, a do najbliższej było daleko. Z powodu załamania pogody i sporych opadów śniegu postanowiono poruszać się także w nocy. Wszyscy mieli spać na wozach. Żadnych postojów.
    Ulrich, kupiec pomorski, który dołączył się do korowodu właśnie w ostatniej karczmie. Nie potrafił zasnąć. Mimo wielu derek i ciepłego ubrania dokuczało mu zimno. Dlatego też odnalazł na przedzie innego nieśpiącego człowieka interesu i rozgrzewając się nalewką rozmawiali o wszystkim, czym się dało. Wiedzieli, że lada chwila powinni wkroczyć do Szwecji, plus minus jeden dzień. Koło północy to właśnie Ulrich, zapewne dzięki młodemu wiekowi i braku charakterystycznej dla strażników z nocnej zmiany senności posłyszał tętent koni. Przednia czujka musiała coś zauważyć. Rzeczywiście po chwili wyłonili się jeźdźcy. Byli to jedni z lepszych tropicieli, jacy żyli na tych terenach. Znali każdy szlak i nie zgubili, by go nawet zimą, kiedy niczym się on nie różnił od reszty terenu pokrytego taką samą warstwą śniegu. Ci, gdy tylko zobaczyli karawanę przyspieszyli jeszcze bardziej. Po chwili pierwszy z jeźdźców dopadł do jej czoła i widząc dwóch kupców zatrzymał się przy nich.
    -Szlachetni panowie – wydyszał łamaną niemczyzną, jako, że w karawanie większość kupców była Niemcami – zbliża się do nas ogromny oddział. Nie widać końca. To na pewno nie rozbójnicy. Najpewniej Szwedzi… Co mamy robić?
    -Każ rozbudzić wszystkich. Trzeba wyciągnąć proporce i je rozwiesić żeby wiedzieli, że jesteśmy z Cesarstwa. Jeśli ich dowódca dba o reputacje nic nam nie zrobią…
    -Ta jest –
    zwiadowca zasalutował, co mogło znaczyć, że niegdyś służył w wojsku na wyższym stopniu. Następnie podjechał do reszty zwiadu czekających na boku. Po chwili całą karawanę wypełniły okrzyki „Wstawać!”, „Szwedzi idą!” czy „Do broni!”.


    [​IMG]

    karawana kupiecka na postoju



    Na Szwedów nie trzeba było długo czekać. Ledwo po 20 minutach na horyzoncie pokazał się oddział jeźdźców. Chwile mierzyli wzrokiem karawanę. Ukryta w lesie nieopodal czujka zgodnie z tym, co zostało umówione nie zdradziła swej obecności. Szwedzi zniknęli. Jednak po niecałej godzinie oczekiwania w tym samym miejscu pojawiła się najpierw chorągiew, a następnie wyłoniła się jazda. Dobre dwa tysiące porządnie uzbrojonych oddziałów. Na zachodzie oczywiście ciężka jazda prezentowała się lepiej, ta Nowogrodzka także, ale i tak ta Szwedzka stanowiła siłę bardzo poważną.
    Grupa jeźdźców wraz z chorążym wyjechała naprzód ku karawanie. Ci byli zdecydowanie najlepiej odziani. Pod dobrej jakości futrami widać było napierśniki. Nie mieli hełmów, lecz ciepłe czapki. Uzbrojeni typowo. Jeden miał ze sobą insygnia głównodowodzącego (generała). Widać było, że ich wzrok koncentruje się na chorągwiach.
    Pi]-Widzę, że Germanów nam tu przywiało –[/i] rzekł płynną niemczyzną generał, gdy tylko znalazł się naprzeciw czekających na niego przedstawicieli kupieckich. Na przedzie delegacji od taboru stał Ulrich. Ten też zawiązał rozmowę.
    -Owszem drogi panie… Podróżujemy wzdłuż Bałtyku skupując skóry i sprzedając nasze wyroby – tu Ulrich wskazał rękoma na karawanę. – Karawanę tworzą sami Niemcy, nie licząc najemników i pomocników, którzy zostali w większości najęci po drodze. Sprowadzają nas tu tylko interesy, nie polityka. A pana, generale?
    -No cóż kupcu, to co zwykle. Wojna. Najpóźniej dzień drogi stąd zaczyna się ziemia Nowogrodzka. Kraj, który jest panem tej ziemi dokonał agresji na terytorium naszego sojusznika Zakon Kawalerów Mieczowych, którzy przybyli tu z Bożej woli, by tępić pogan i heretyków. Cios ten to cios wymierzony w kościół katolicki! W jego obronie oraz naszego sojusznika wystąpiliśmy i kierujemy się na stolicę tych bluźnierców.
    -Czyli nasze drogi sobie nie zawadzają? –
    Zapytał po chwili Ulrich zdumiony żarliwością słów „Generała”.
    -Tak kupcze. Bywaj zdrów. Spotkacie jeszcze po drodze nasze oddziały piechoty, ale one was nie ruszą widząc, że wyszliście cało z tego spotkania. Powodzenia w interesach…
    -Dziękuje w imieniu wszystkich tu podróżujących. Zwycięskich potyczek życzę.
    -Tak… Do zobaczenia. Być może nawet niedługo… -
    Szwed uśmiechnął się tajemniczo i zawrócił konia. Za nim zrobiła to reszta orszaku.
    Karawana ruszyła godzinę później przepuszczając wcześniej brodzących w śniegu jeźdźców. Ruszyła w kierunku wybrzeża Bałtyku, dokąd prowadził najpopularniejszy i jedyny przejezdny zimą szlak. Tymczasem Szwedzi dotarli w końcu do celu i rozpoczęli wojnę…


    Ostatnim wydarzeniem był niespodziewany atak Szwedów. Szybko opanowali bezbronny teren, jedynie parę grodów zamknęło swe wrota i zdołało przyjąć oblężenie. Ziemia Keksholmska uległa ich armii. Mimo przewagi na terenach Zakonu i sporych sznas na wygranie wojny postanowiono ze względu na burzących się już kupców, bojarów i chłopów przerwać wojnę. Szybko podpisano z Zakonem zawieszenie broni, które zamieniło się po pokoju w Narwie w zakończenie wszelkich działań wojennych, czyli faktyczny koniec wojny na warunkach status quo.
    Jednak wojna ta nie poszła na marne. Zdołano dzięki niej dokonać odpowiednich modernizacji i przegrupowań w celu zmniejszenia strat. Zaczęto wypróbowywać włoską ideę szpitali polowych, gdyż tamtejsi stratedzy słusznie zauważyli, że ogromne straty ponosi wojsko w wyniku ran, a wielu na polu bitwy można było uratować. Poza tym zainteresowano się taktyką tzw. Taboru stosowaną podczas regencji husyckiej przez genialnego Czecha – Żiżkę. Jednak prawdziwych rewolucji nie było. Brakowało na to środków.
    Nastał w końcu czas spokoju, podczas, którego zażegnano ryzyko buntu zajmując chłopów i bojarów zbiorem plonów, a kupców obrotem tymi dobrami, które bojarowie sprzedawali. Niewiele osób wiedziało o przegrupowaniu wojsk przy wschodnie granicy w rejonach Niżwego Grodu…



    [​IMG]

    ____________________________________________

    *Masza - Maria
    Narazie niestety Lock. W celu kontynuowania PW
    Ser
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie