Walon todi ! - Waloński AAR

Temat na forum 'HoI II - AARy' rozpoczęty przez Haller, 19 Marzec 2006.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Haller

    Haller User

    Do czytelników : Mój AAR z założenia jest nieco specyficzny , nie mam zamiaru skupiać się na grze Walonią jako państwem gdyż takowe nigdy nie istniało lecz na grze Legionem Walońskim przemianowanym później na Szturmową Brygadę Walońską SS . Zapraszam do zapoznania się z pierwszym pilotażowym odcinkiem.

    Część I : Krucjata

    Bruksela - 22.VI.1941

    Wschodzące czerwcowe słońce powoli rzucało karmazynowy blask na brukselski Grand Place. Mimo wczesnej pory Pierre Saint - Hubert zauważył sporo niemieckich patroli.
    " Tak to już ponad rok od klęski " pomyślał. Dla tego młodego działacza Rexu wydarzenia maja 1940 roku były prawdziwym szokiem , w ciągu kilku dni wszystko się odmieniło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.Flamandowie rzucili się w wir kolaboracji , król ogłosił sięwięźniem w swym pałacu a Rexiści oczekiwali na decyzję Leona Degrelle'a. Wczorajszego dnia Degrelle kazał się rano stawić u siebie Saint - Hubertowi , mówił ,że będzie miał dla niego ważne informacje.

    [​IMG]
    Grupa Rexistów przed siedzibą organizacji

    Przed siedzibą Rexu panowało nienaturalne ożywienie , kilkunastu mężczyzn gorączkowo o czymś rozprawiało. Pierre przywitał się ze znajomymi.
    - Przyjacielu , Rzesza uderzyła dziś na siedlisko wszelakiego zła , na ten bezbożny i plugawy Związek Radziecki - rzekł do Pierr'a niemal uroczyście Jacques Chateaubriant.
    Na twarzy Saint - Hubera pojawił się uśmiech.

    - No nareszcie ! - odparł wesoło.
    - Panowie chodźcie , Degrelle nas już oczekuje ! - zawołał któryś z Rexistów.

    [​IMG]
    Przywódca organizacji Christus Rex - Leon Degrelle
    Grupka podekscytowanych mężczyzn udała się kamiennymi schodami do niewielkiej salki. W progu czekał na nich Leon Degrelle , jak zwykle schludnie ogolony i ubrany w czarną
    marynarkę.Przywitał się z każdym z osobna , po czym wskazał krzesła ustawionego wokół
    dębowego stołu. Gdy wszyscy zasiedli na swych miejscach , Degrelle dał znak , że chce zabrać głos.

    - Towarzysze broni , przyjaciele jak wiecie dziś wojska Rzeszy Niemieckiej przekroczyły
    granicę ze Związkiem Sowieckim - oczy Degrelle'a płonęły ogniem idei gdy przemawiał -
    Nadszedł czas nowej anty bolszewickiej krucjaty , krucjaty wobec której my francuskojęzyczni Germanie - Walończycy nie możemy pozostać obojętni. Wszyscy doskonale wiemy jakim zagrożeniem dla Europy jest bolszewizm , nie udało się nam go powstrzymać ponad dwadzieścia lat temu przed opanowaniem Rosji , lecz teraz nadszedł jego kres! Rexiści ! Będę starał się o zgodę OKW na sformowanie i wysłanie na front Legionu Anty bolszewickiego byśmy mogli wznieść swój wkład w krucjatę !

    Burza oklasków zakończyła przemówienie przywódcy Rexu. Dla Walończyków skończył się okres uśpienia - nadchodził czas działania.
     
  2. Haller

    Haller User

    Część II : Czas działać !

    Bruksela 23 VI 1941

    [​IMG]
    Walonia

    [​IMG]
    Propagandowy waloński plakat zachęcający do walki w Legionie.

    Wydarzenia wczorajszego dnia , nie były dla Pierre'a zaskoczeniem.Już od kilku miesięcy mówiono o tym , że Rzesza wreszcie położy kres egzotycznemu sojuszowi z Krajem Rad i uderzy nań.Nie trzeba było być politycznym geniuszem by nie dostrzec sprytnego wybiegu Hitlera jakim było owo przymierze.Początek nowej wojny był dla Rexistów radosnym zdarzeniem , wreszcie będą mogli zmierzyć się ze znienawidzonym wrogiem , z wrogiem walczącym przeciwko Wierze i Tradycji. Dzień dwudziestego drugiego czerwca Saint - Hubert zakończył wraz z partyjnymi kolegami w jednej z brukselskich restauracji. Wszystkim dopisywał humor , wszyscy czuli to typowe dla rekrutów ( choć było wśród nich kilku weteranów z Hiszpanii) podekscytowanie ze zbliżającego się wyjazdu na front. Pierre był z siebie szczególnie dumny , Leon Degrelle zlecił mu i Chateaubriantowi otwarcie biura werbunkowego w Liege. Pierre otrzymał bilet na wieczorny pociąg do Liege , niemiecki mundur z walońską tarczą na rękawie oraz Parabellum. Saint - Hubert postanowił poświęcić swój wolny czas na pożegnanie z rodziną. Ubrał się w nowy mundur , przypiął u boku pistolet i ruszył dumnie przez brukselskie ulice.Pierre był typowym czarnowłosym , rumiannym i wysokim Walończykiem , ze swą dumną postawą , starannie uczesanymi włosami i niewielkim wypielęgnowanym wąsikiem wyglądał na oficera. Kilku napotkanych po drodze ludzi ukłoniło mu się z szacunkiem.Gdy wszedł do swego domu zastał swego ojca Louisa Saint - Hubert rozprawiającego o czymś zażarcie w salonie z dziadkiem Pierre'a Alphonsem.

    - O przyszedł narwaniec ! - niemal zakrzyknął siwowłosy staruszek na widok wnuka
    - I do tego w niemieckim mundurze - dodał z flegmą ojciec
    - Ojcze wiem , że zawsze potępiałeś moją działalność w Christus Rex , ale nie przyszedłem wszczynać kłótni , chce się pożegnać wieczorem jadę do Liege a stamtąd na front.

    - Tfu ! Ramię w ramię z Niemiaszkami wojować , ciebie na świecie nie było jak przyszli tu pierwszy raz i roztoczyli swe paskudne łapska nad Belgią! - krzyknął dziadek Alphonse.
    - Jedziemy walczyć tam z bolszewikami którzy są zagrożeniem dla Europy , dla naszej świętej Wiary i cywilizacji.
    - Narwańcu jeden na front się pchasz , jednemu wrogowi chcesz służyć przeciw drugiemu , siedziałbyś cicho , skończyłbyś uniwersytet! - Alphonse dalej toczył swą tyradę.
    - Nie mam zamiaru siedzieć tu bezczynnie i patrzeć jak inni walczą z komunizmem , wolę działać i służyć sprawie najlepiej jak umiem.

    Louis machnął ręką.

    - Da ojciec spokój on i tak nic nie rozumie.
    - Gdzie jest matka? - zapytał Pierre zmieniając temat rozmowy
    - Poszła na targ , niedługo wróci możesz zaczekać.
    - Więc poczekam.

    Młody Saint - Hubert wygodnie rozsiadł się w miękkim fotelu i zaczął przeglądać dzisiejsze gazety. Na pierwszych stronach donoszono o sukcesach Wehrmachtu na froncie wschodnim , całkowicie zdezorganizowane wojska sowieckie praktycznie nie stawiają oporu , w ręce Niemców dostają się dziesiątki tysięcy żołnierzy Armi Czerwonej.
    Myśli Pierre'a zaprzątnęła wojna , wojna którą niedługo miał poznać na własnej skórze. Jako chłopiec bawił się wraz z kolegami w wojnę , biegając wśród ciasnych uliczek śródmieścia z drewnianymi pukawkami teraz miał z prawdziwą bronią w ręku i prawdziwym wrogiem naprzeciw wsiąść udział w najprawdziwszej wojnie.
    Myśl o tym , że niedługo znajdzie się w wojennym wirze wśród wybuchów i strzałów ,
    wśród śmierci i krwi , straszyła a jednocześnie podniecała Pierr'a. Rozmyślania młodego Walończyka przerwało skrzypnięcie drzwi i szuranie butów.

    - Twoja matka przyszła - powiedział Louis siedzący na sąsiednim fotelu.

    Pierre powstał by przywitać się ze swą matką. Z matką która kojarzyła mu się ze spokojem i szczęściem dziecięcych lat.

    - Witaj Mamam - powiedział młody Saint Hubert i ucałował matkę.
    - Jedziesz na wojnę - powiedziała smutno
    - Tak to mój obowiązek.
    - Jedź nie bronię ci. Uważaj na siebie - dodała po chwili.

    Pierre przerzucił torbę ze swoimi rzeczami przez ramię i skierował się ku wyjściu.

    - Żegnajcie ! - rzucił krótko na odchodnym.

    - Miej go Boże w opiece - powiedział po wyjściu wnuka Alphonse.



    ARR wyczyszczony oraz zamknięty.

    Tomo55


    I znów otwarty
    MikeZ
     
  3. Haller

    Haller User

    No i kolejny powrót po miesiącach na Eufi.org. Nie ukrywam , że spowodowany konkursem. Mam nadzieje że nowy odcinek przypadnie wam do gustu.

    Rozdział III : Krew pośród drzew
    Wojska niemieckie runęły na Zwiazek Sowiecki niczym jastrząb. Pancerny walec III Rzeszy rozbiły w pył rosyjskie linie obrony a masy żołnierzy w szarych mundurach rozlały się jak fale Potopu po kraju Sowietów. Armia Czerwona nie była w stanie stawiać większego oporu wszędzie gdzie tylko pojawiły się siły Wehrmachtu krasnoarmiejcy ulegali im. Front posuwał się nawet o 60 kilometrów dziennnie. Tymczasem w początkach września bolszewicy wrezcie ostrząsnęli się z doznanego szoku i zaczęli stawiać opór. I tak od skalistych wybrzeży Morza Czarnego , poprzez złote łany ukraińskich zbóż , pośród białoruskich lasów , aż po siwe fale Bałtyku rozpoczęły się mordercze walki jednak czerwoni dalej na dłuższą metę nie mogli równać się armii niemieckiej i jej sojusznikom - żołnierzom antykomunistyczne krucjaty. Jedynym miejscem gdzie Armia Czerwona coś zdziałała była kraina tysiąca jezior - Finlandia. Finowie którzy liczyli na odzyskanie Karelii i części Laponii mocno się przeliczyli , byli źle przygotowani do wojny i już w sierpniu Finlanda musiała skapitulować. Tymczasem dzielni ochotnicy z Wallonii znaleźli się w pierwszych dniach sierpnia pośród pradawnych i tajemniczych boró Białorusi. Dowodzący na tym odcinku frontu feldmarszałek von Paulus nie zbyt wierzył w wartość bojową Walończyków i używał Legionu Walońskiego jedynie do walk przeciw partyzanantom i radzieckim maruderom. Degrelle był rozgoryczony , chciał walki z prawdziwymi komunistami a nie uganiania się za partyzantką. Odjeżdżających na front żołnierzy żegnano na brukselskim dworcu jako bohaterów więc teraz chcieli udowodnić swoją wartość.

    [​IMG]
    Pośród lasów Białorusi

    Kwatera Główna OKW Brześć Litewski 3 IX 1941

    W przestronnym przytulnie umeblowanym pomieszczeniu oświetlanym blaskiem trzaskających w kominku drewien znajdowało się trzech mężczyzn. Stali przy zawieszonej na ścianie wielkiej mapie z przyczepionymi niebieskimi i czerwonymi chorągiewkami. Owymi ludźmi byli marszałek Friedrich von Paulus , generał Erwinn Rommel i osławiony we Francji dowódca SS Leibstandarte Adolf Hitler Sepp Dietrich.
    - Panowie , ostatnio ten cały Degrelle męczy mnie żebym posłał w końcu jego ludzi do walki - zaczął Paulus
    - No cóż zapał ochotników , trzeba to jakoś wykorzystać - skwitował Rommel
    - Owszem trzeba generale , ale to nie są zawodowcy to słabo wyszkolona zbieranina.
    - Panie marszałku może i zbieranina ale przesycona ideą walki z komunizmem , ludzie którymi kieruje idea mogą dokonać cudów - zaoponował Dietrich.
    - To nowoczesna wojna tu liczą się sprawne i wyszkolone jednostki a nie fanatycy.
    - Mam pewną propozycję - przerwał Rommel - Sowieci wycofali się z Mozyrza miasto pozostaje aktualnie bez obrony niech Walończyc je zajmą , jest możliwy kontratak więc będą mieli okazję się wykazać.
    - A więc wilk syty i owca cała - powiedział Paulus i uderzył szpicrutą w zaznaczony na mapie Mozyrz - Zaraz każę adiutantowi żeby przekazał Degrelle'owi rozkazy.

    [​IMG]
    Na ulicach Mozyrza

    Mozyrz 9 IX 1941
    Długa kolumna odzianych w szare mundury z trójkolorowymi tarczami na ramionach maszerowała opustoszonymi ulicami Mozyrza. Przestraszeni cywile zniknęli w swych domach. Na rynku straszyły kikuty spalonej cerkwi. Wśród wojaków był Pierre Saint - Hubert , mocno zmieniony miał zapdnięte policzki , podgrązone oczy a jego wypielęgnowany wąsik znikł i ustąpił miejsce niedbałemu zarostowi. Miesiąc spędzony na wojnie zmienił nie tlyko wygląd młodego Belga zmienił też jego sposób patrzenia na świat. Na wojnę szedł pełen nadziei , gdy uroczyście żegnano ich w Brukselii liczył , że łatwo okryje się blaskiem chwały. Tu na Białorusii Pierre przekonał się jak bardzo jego wyobrażenia o wojnie rozmijają się z rzeczywistością. Walka z partyzantami którzy pojawiali się i znikali kosztowała wiele krwi. Saint - Hubert w czasie jednej z takich walk zabił po raz pierwszy w życiu. Ich obóz został zaatakowany w nocy , Pierre zerwał się z namiotu w samych kalesonach i koszuli ale z karabinem w rękach. Przed namiotem stał partyzant , rosły białoruski chłop i mierzył do niego z tetetki. Belg nie zastanawiał się długo. Nie było czasu by mierzyć z karabinu. Był szybszy , rzucił się i ciął bagnetem w gardło. Słodkiego zapachu posoki nie zapomni do końca życia , twarzy partyzanta wykrzywionej w konwulsjach również. Gdy minął ferwor walki zwymiotował i przez cały dzień nic nie wziął do ust. Szarpanie za ramię wyrwało Pierre'a z rozmyślań .
    - Wreszcie jakieś miasto , może wkońcu się wykompiemy i ogolimy - zapytał Jacques Chateaubriand - Jak myślisz ?
    Zamiast Saint - Huberta odpowiedział mu krzyk sierżanta.
    - Stać ! W stronę miasta zbliżają się bolszewicy musimy zająć stanowiska obronne i pokazać im gdzie ich miejsce !
    - My to mamy szczęście Pierre
    - Oj mamy , mamy .

    [​IMG]

    Walki o Mozyrz

    ***
    [​IMG]
    Przed walką

    Na miejsce walki pod miasto dowiozły ich ciężarówki. Kompania w której byli Pierre i Jacques otrzymała za zadanie obronę wzgórza 72 górującego nad torami kolejowymi. Samo wzgóze było położone w lesie pełnym brzóz w oddali wiła się Prypeć i jej liczne odnogi. Na szczycie stworzono prowizoryczne stanowiska CKM i okopy.
    - Do okopów ! - zakomendował sierżant .
    W dole nadciągała brudnozielona chmara. Bolszewicy nadciągali. Rozległo się przeciągłe terkotanie karabinów. Czerwoni rozsypali się w tyralierę. Pierre przymierzył. Wypalił. Jakiś Rosjanin padł pod brzozą wyrzucając z rąk karabin. Dookoła rozlegał się huk wystrzałów który mieszał się z jękami rannych . Sowieci chcieli zająć wzgórze atakiem frontalnym , ponieśli pierwsze straty zatrzymali się. Lecz nie na długo . Po 10 minutach ruszyli do kolejnego ataku. Rozdzielili się na dwie częsci jedna tylko ostrzeliwała druga próbowała obejść wzgórze. Walonczycy walczyli zaciekle . Co rusz wśród drzew rosły stosy trupów.
    - Tam jest z pół batalionu na całą naszą kompanię ! - zawołał sierżant.
    Druga część sowieckiego batalionu znalazła się nagle na tyłąch Walończyków. Kryjąc się za drzewami okrutnie siekli ogniem. Było ich z siedemdziesięciu.
    - Zaraz mogą zdobyć pozycję ! Potrzebuje 20 ludzi ! - zakomendował sierżant
    Pierre i Jaques podbiegli do niego wraz z parenastoma żołnierzami.
    - Musimy ruszyć do kontrataku i wyprzeć ich z południowego stoku! Za mną ! Christus Rex !
    Pierre opanowany bitewną gorączką rozpoczął szalony bieg ku Sowietom. Kule świszczały mu koło uszu. Strzelał i bieg tak jak inni. Sierżant siekł z MP 40 kładąc pokotem wielu bolszewików. Walończycy dobiegli do ich pozycji. Rozpoczęła się zażarta walka na bagnety w której nie dawano pardonu. Saint - Hubert chlasnął przez pysk jakiegoś Rosjanina któy padł obryzgując go krwią , w tym czasie drugi zaszedł go od tyłu. Już wzniósł bagnet do cięcia. Jacques wypalił z lugera.
    - Dzięki - rzucił krótko Pierre.
    Walka trwała dalej. Bolszewicy zaczęli się wycofywać. Tyły walonskich pozycji były uratowane . Cena była jednak wysoka. Tylko 5 legionistów przeżyło atak. Ci któzy wyszli z tego cało biegiem ruszyli ku okopom. Tam sytuacja przedstawiałą się źle . Bolszewicy byli w odległości 20 metrów od linii obronnych. Resztka Belgów ostrzeliwała się. Pierre zpostrzegł , że stanowisko CKM jest puste. Oboko karabinu leżał młody ochotnik z przestrzeloną piersią. Saint - Hubert dobiegł i rozpoczął morderczy ogień. Ku jego pozycji zaczęło zbliżać się paru bolszewików. Karabin się zaciął. Pierre chciał uciekać. Zerwał się do biegu. Usłyszał strzały. Kule przeszyła jego klatkę piersiową i ramię. Padł na ziemię i patrzył w straszliwie błękitne niebo. Kurtka munduru była całą czerwona. Ogarnęła go ciemność.

    CDN.
     
  4. Haller

    Haller User

    Napisałęm event o powstaniu Legionu tylko zapomniałęm wkleić. Oto on : [​IMG]

    Wyczyszczone i zamykam
    MenEl
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie