Wstęp do amatorskiej publicystyki

Temat na forum 'Hyde Park' rozpoczęty przez Tobi, 16 Lipiec 2016.

  1. Tobi

    Tobi Ten, o Którym mówią Księgi

    Jakiś czas temu postanowiłem pobawić się w publicystę-amatora i spłodziłem kilka koszmarków. Teraz ta ochota wraca i z niepokojąco rosnącymi częstotliwością i siłą puka mnie w tył głowy, dokręcając kolejne śrubki braku tolerancji dla bezczynności.

    Taaak.. Wypadałoby jednak dać te moje wypociny pod jakąkolwiek ocenę, czyż nie? Ponieważ nie wparuję do mojego starego liceum, by podrzucić je mojej ukochanej polonistce (po części w obawie przed rozstrzelaniem), wrzucę to tu. Pierwotnie miał to być shoutbox, ale Nuke zwrócił mi słuszną uwagę, że to lepsze miejsce. Cheers.

    Za niestrawność nie odpowiadam.

    http://tinyurl.com/hs5dzt5

    http://tinyurl.com/z9gxa2s
     
    casanunda lubi to.
  2. Mshomoky

    Mshomoky Aktywny User

    Publicystyka kojarzy mi się bardziej z luźną formą pracy dziennikarskiej, gdzie prócz niezbędnych przytoczonych faktów, autor wrzuca swoje domniemania w odpowiedniej do omawianego tematu formie. To co urodziłeś to raczej esej, rozprawa by nie powiedzieć stricte praca naukowa. Ja odpadłem gdzieś po drugim akapicie, bo o ile praca wydaje mi się bardzo dobra pod względem zgodności historycznej, to nie wiem co tak naprawdę chcesz przemycić do umysłów czytelników. Przeskakując na koniec twojej pierwszej pracy o polskim lotnictwie, brakuje mi po prostu Twojego punktu widzenia. Ganisz, chwalisz czy masz w rzopie rozwój polskiej myśli aeronautycznej i tylko wysypujesz na czytelnika wywrotkę faktów, ciekawostek i innych wydarzeń?

    Bo to wygląda po prostu tak jakbyś chciał kogoś wyprosić z imprezy, ale nie wiesz jak i w sumie aż tak nadto ci ta osoba nie przeszkadza. Nie ma tutaj Twojego stanowiska. Chcesz zrobić krok, ale w sumie nie wypada, bo... (wpisz co chcesz).

    Co do drugiej pracy:
    Takie zakończenie pasowałoby mi to jakiejś książki historycznej, pracy badawczej czy innej formy pracy naukowej. Jest pompatyczne, przesycone zbędnym etosem i po prostu ciężkie jak na portal internetowy gdzie zaglądają raczej leniwi entuzjaści historyczni niż historycy z krwi i kości... a nawet dla mnie - jako historyka - lektura ta, o ile ciekawa, to wolałbym przeczytać o tym w książce z przypisami, niż wierzyć na słowo autorowi. Ten problem mają twoje artykuły: są zbyt poważne jak na przytoczone portale (szczerze powiedziawszy oba dla mnie deprecjonują twoją pracę, choć wynika to z moich lewackich poglądów), i za krótkie jak na jakąś rozprawę historyczną.

    Podsumowując: Ja bym na Twoim miejscu dopracował i rozwinął jeszcze bardziej, a następnie wysłał do jakiegoś kwartalnika historycznego. Zbyt poważne dzieła walisz by ktokolwiek chciał podjąć dyskusję w komentarzach, a jeśli chciałbyś zająć się pisaniem na poważnie, to ruchu specjalnego nie generujesz swoją pracą. Nie mam nic do Twojego pióra. Jest dobre. Nie robisz błędów gramatycznych, składniowych czy co gorsza, ortograficznych. Jest w porządku. Brakuje mi jedynie targetu do którego piszesz, bo ewidentnie piszesz dla siebie. A jak to powiedział stary przyjaciel z Batmana:

     
    Dantel i Tobi lubią to.
  3. Raleen

    Raleen Nowy

    Przeczytałem pierwszy tekst. Jak na portale internetowe rzeczywiście może się w pierwszym odruchu wydawać zbyt obszerny, ale jak dla mnie taki nie jest.

    Co do pojęcia "publicystyki" - wszystko co nie jest działalnością naukową albo artystyczną, w przypadku pisarstwa wrzuca się zwykle w jeden wielki worek pod nazwą "publicystyka", tak że określenie to jak najbardziej pasuje. Warunków naukowości te teksty nie spełniają choćby z tego względu, że nie ma podanej żadnej literatury, z której autor korzystał ani przypisów.

    Czytało mi się dobrze, ogólnie nie widać byś miał problemy z językiem polskim, a dziś często bywa z tym różnie wśród różnych pismaków ;)


    Natomiast podpiszę się pod opinią kolegi powyżej, że trochę Ci wyszedł taki tekst za mądry jak na publicystykę, a nieco za słaby jak na pracę naukową. Wyszła np. nie tak dawno temu taka praca E. Malaka "Prototypy samolotów bojowych i zakłady lotnicze. Polska 1930-1939". Znając ją mam pewien punkt odniesienia do tego co piszesz o rozwoju przemysłu lotniczego i prototypach polskich samolotów (naprawdę ciekawy temat i sam byłem zaskoczony, a nie interesowałem się zanadto tą tematyką wcześniej).
     

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie