WYZWANIE OSI- MP AARy

Temat na forum 'HoI - AARy' rozpoczęty przez sewek247, 2 Luty 2009.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. sewek247

    sewek247 User

    W imieniu Państw Osi zapraszam do pisania AARów z naszej wspólnej batalii. Zgodnie z regulaminem nagród za AARa nie przewiduje się, ale mam nadzieję, że to was nie zniechęci. Powodzenia.:eek:k:
    ===============

    Dodano:
    Sen o Potędze

    Był mroźny poranek, kiedy przed bankiem Szweiz w Baden przy Geldstrasse 77 ukazała się szara postać wysokiego mężczyzny. Wysiadł on z pobliskiego przystanku okryty tanim płaszczem z materiałów kiepskiej jakości. Przechodząc przez ulicę rozejrzał się tylko raz, a lekko uchodząca para z jego ust oddawała ciepło jego wnętrza. Była godzina 7.05 rano, gdy strażnik otwierał drzwi banku:
    - Dzień dobry panie Wolfgangu, mroźny dzień dzisiaj mamy, prawda... z lekkim uśmiechem zagadnął stóż.
    - Dzień dobry, odparł od niechcenia mężczyzna wchodząc pospiesznie do banku.
    Tutaj czekał na niego ogromny hol, wspierany po bokach kolumnami, które dawały wrażenie przepychu i zamożności. Tymczasem mężczyzna jakby nie zważał na te pełne luksusu widoki i szybkim, acz pewnym krokiem zmierzał w kierunku zwężającego się holu, gdzie znajdowały się stalowe drzwi, a za nimi wejście do serca budynku.
    Wolfgang Mauer, bo tak się nazywał ów mężczyzna był pracownikiem tego banku, lecz tego dnia coś innego zwabiło go do tego budynku...
    Było to spowodowane wydarzeniami, które miały miejsce dzień wcześniej. Jako pracownik banku starał się być dokładnym i wywarzonym w działaniu. Był grzeczny, ale z dystansem podchodził zarówno do obcych jak i rodziny. Jednak tego dnia zdarzyło się coś, co zburzyło jego całe dotychczasowe życie. Gdy jak zwykle wrócił po pracy do domu już od progu spotkało go zaciekawione spojrzenie Marty, jego małżonki.
    -Witaj kochany, powiedział Marta pomagajac zdjąć płaszcz mężczyźnie,
    - Jak minął dzień ? - dodała
    - Najważniejsze, że jestem już z Tobą, moja droga- odparł Wolfgang z widocznym uśmiechem na twarzy, po czym udał się do jadalni na wyczekiwany posiłek. Podczas obiadu Marta zawiadomiła Wolfganga, że otrzymał list z Buenos Aires, który nie jest podpisany.
    Zaciekawiło to Wolfganga więc postanowił przerwać posiłek i kazał Marcie przynieść ów przesyłkę. Otworzył...
    - Drogi Wolfgangu. Nie pamiętasz mnie, ale ja o tobie nie zapomniałem. Kazałem mojej opiekunce przesłać ci ten list w chwili, gdy będę już poza ludzką mocą. Jako mój syn powinieneś znać swoją historię i historię nas wszystkich, którzy walczyli za naród, za rodziny, ale niestety i za złudne nadzieje. Nie piszę ci w liście, kim byłem ja, ani kim jesteś ty, natomiast chciałem, żebyś sam dokonał wyboru i zdecydował czy chcesz znać swoja tożsamość. Widzisz mój synu, wiedziałem gdzie mieszkasz, gdzie pracujesz i nawet sam otworzyłeś mi skrytkę w swoim banku, żebym mógł tam przechować całe moje życie. Tam w skrzynce 55 znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania. Sam poznaj prawdę, o której inni boją się nawet pomyśleć.
    Po tej lekturze Wolfgang nie powrócił już do zupy, lecz usiadł przed kominkiem i począł rozmyślać nad swoim życiem i treścią listu. Nazajutrz wybrał się do pracy. Jednak tym razem w innym celu.
    Gdy Wolfgang zbilżał się do pomieszczenia ze skrytkami jak migoczące światełka przelatywały mu słowa ojca, które jakby echo ciągle odbijały się od ścian umysłu. Gby wyjmował skrytkę 55 jego ręce drżały, i zatrzymały się na moment. Jakby ciało nie godziło się na to, co chciał zrobić umysł. Jednak umysł okazał się silniejszy i brzęk kluczyka oznajmił zwycięstwo woli nad ciałem. Wolfgang lekko odchylił wieko, następnie rozejrzał się, czy nikt go nie obserwuje. Gdy poczuł sie pewniej całkowicie rozchylił pokrywę i jego oczom ukazała sie cała jej zawartość. Kolejno wyciagał marki, których spora ilość zakrywała jeszcze bogatsze wnętrze. Były tam również pocztówki z Rzymu, Warszawy, Egiptu, Syrii, Iraku, Baku, Tokyo i innych miast, której ilości nie sposób zliczyć. Na samym dnie oczom Wolfganga ukazał się dziennik. Mężczyzna uniósł go do góry, potarł lekko ręką o okładkę i przeczytał: "Sen o potędze" i przypis :"Los żołnierza w czasie wojny". Postanowił zostawić resztę znalezionych rzeczy i odłożył skrytkę na miejsce, po czym wraz z ukrytym dziennikiem udał się do domu, nie zważając na ciekawskie spojrzenia innych pracowników banku, zaniepokojonych nagłym wyjściem kolegi...

    W tym czasie Marta jak co dzień zajmowała się zmywaniem telerzy po porannym posiłku. Jej wzrok utkwił jednak na moment w dzwiach autobusu, który własnie podjechał na pobliski przystanek, który znajdował się kilkadziesiąt metrów od okna w kuchni, gdzie własnie się znajdowała. Patrzyła w ów miejsce, uświadamiając sobie, że nigdy wcześniej jej się to nie zdarzało. Jednak tym razem ten stan okazał się uzasadniony. Zza odjeżdżającego atuobusu wyłonił się mężczyzna w szarym płaszczu. Marta jednak po pierwszych ruchach poznała sylwetkę męża.
    - Zapomniałeś czegoś kochany ? - zapytała z niepewnością w głosie, zdając sobie w tym momencie sprawę z wyjątkowości tej sytuacji, ponieważ nigdy wcześniej ona nie miała miejsca.
    - Postanowiłem, że dziś wezmę sobie wolne, ponieważ nie czuję się najlepiej, odparł nie zdejmując płaszcza Wolfgang.
    - Pozwól, że ci pomogę- powiedziała Marta, która otrząsnęła się z chwilowego zaskoczenia i chwyciwszy płaszcz męża zaniosła go do garderoby.
    Wolfgang postanowił ciągnąć tę historyjkę dalej:
    - Muszę wypocząć i się ogrzać, powiedział władczo i udał się do salonu nie czekając na reakcję Marty, gdzie czekało już drewno, gotowe do natychmiastowego rozpalenia wnętrza domu gorącym płomieniem. Wolfgang postanowił oddać się najpierw rozmyślaniom i odłożył dziennik na półkę, która znajdował się nad kominkiem. Jego wzrok utkwił w tym momecie w płonących drobinach, które niczym fajerwerki strzelały w górę kominka i znikały w głebi wylotu, gdzie wzrok Wolfganga już nie sięgał.
    Wolfgang nie zauważył nawet, kiedy jawa zamieniła się w sen. Jego myśli, marzenia i sny gwałtownie zakończyło wołanie Marty, która cierpliwie znosiła do tej pory martwą ciszę w domu. Przyszła jednak pora na obiad, na który również mąż miał ochotę. Po posiłku Wolfgang powrócił na miejsce, które doprowadziło jego spojrzenie wprost na dziennik. Niepozorny, nieco zniszczony lecz jednocześnie przykuwający uwagę zmusił Wolfganga do działania. Tym razem nie było już odwrotu i chwyciwszy dziennik otworzył pierwszą stronę, świadomie obawiając się jej zawartości...

    Witaj, kimkolwiek jesteś. Mimo, że jesteś nieznajomy to i tak muszę cię ostrzec, gdyż w momencie przeczytania tego dziennika może zmienić się nie tylko twój świat, ale co gorsza- również ty sam. Jeżeli jednak chcesz czytać dalej to staraj się otworzyć umysł na to co było i na to co będzie. Taki opis zaskoczył samego Wolfganga, jednak tymbardziej zafascynowała go sama zawartość.

    "Nie wiem, czy ktoś to przeczyta, jednak z obawy przed śmiercią postanowiłem opisać swoją hisotorię, aby nie popadła w zapomnienie. Jest listopad 1943 roku. Kto by przypuszczał, że w dniu moich 23 urodzin przyjdzie mi przemierzać bezkresną syberię w ciasnym i śmierdzącym pociągu towarowym, gdzie jeden dzień zlewa się z drugim i tracimy poczucie czasu. Pozostało nas tu zaledwie 14 z dywizjonu liczącego 50 osób. Ale zacznijmy od początku, tylko gdzie on dokładnie nastąpił- dokładnie nie umiem określić. Zacznę więc od mojej osoby...

    Byłem jeszcze podrostkiem, kiedy do władzy w mojej ojczyźnie doszedł Adolf Hitler. Nastąpiło to gdy miałem niespełna 13 lat, ale pamiętam z tego czasu jedynie słowa mojego ojca, który tego dnia wszedł do domu i zawołał: "Od dziś wszystko się zmieni..." Czas pokazał, że miał rację. Z dzieciństwa pamiętam, że ojciec uczył mnie miłości do ojczyzny, do kraju i naszego narodu. Uczył mnie także dyscypliny i systematyczności, ale z drugiej strony pozwalał mi dążyć do celu. Dzięki dojściu faszystów do władzy w Niemczech zapanował spokój- co miało też miejsce w naszym domu- ojciec miał już stałą pracę, a matka nie musiała po nocach najmować się jako praczka żeby zarobić na jedzenie. Ojca zatrudnili przy budowie autostrady Monachium-Kolonia, przez co miał pełno pracy jednak to uczyniło go szczęsliwszym niż dotychczas. Wracając jednak do mojej historii. Dorastałem w rodzinie patriotyczniej, która również we mnie zakorzeniła ten obowiązek. Jako nastolatek imponowały mi zdyscyplionwane i zawsze nienagannie się prezentujące "brunatne koszule" dlatego postanowiłem wstąpić do młodzieżowej frakcji NSDAP. Nie spotkało się to z aprobatą mojej konserwatywnej matki, jednak na fali narodowego entuzjazmu, jaki wówczas zapanował jej opór topniał niczym wiosenne śniegi. Nie ma się czemu dziwić- Hitler obiecywał odejście od "szarej codzienności" i perspektywy dynamicznych zmian co z dnia na dzień stawało sie coraz bardziej realne. Przełomowym rokiem w jego planach okazał się 1936 rok. Nie miałem wtedy pojęcia, do czego szykuje się nasz Fuhrer, jednak wówczas nikt o tym nie myślał. Rok 1936 rozpoczął się od kolejnego ambitnego planu rozbudowy gospodarczej kraju- inwestowano przede wszystkim w autostrady, ale potencjał przemysłowy był dla Kanclerza priorytetem. Postanowił przeprowadzić industrializację na szeroką skalę w najbardziej zacofanych rejonach kraju, w celu jeszcze większej aktywizacji społeczeństwa.
    [​IMG]
    [​IMG]

    W tym czasie mocno jednak dawał się jeszcze we znaki wielki kryzys, ponieważ długi zaciągnięte u Amerykanów należało w końcu spłacić. Być może dlatego Kanclerz zdecydował się podjąć bardzo ryzykowną grę. Rozpoczął rozbudowę armii, ale musiał też sprawdzić reakcję Francji oraz Wielkiej Brytanii na politykę militaryzmu która coraz mocniej zaczęła dawać o sobie znać. Początek tego można upatrywać 7 marca 1936 roku z chwilą wkroczenia naszych wojsk do Nadrenii, gdzie traktat wersalski zakazywał nam utrzymywania armii. Hitler podjął jednak odważną decyzję- nie biorać pod uwagę sprzeciwu ze strony szatbu generalnego liczył na pasywność zachodzniego sąsiada. Tym krokiem Hitler wypełnił jedynie wolę narodu, który dotknięty przez wojnę, głód i bezrobocie nie mógł znieśc ograniczeń swych praw do samostanowienia. Z drugiej jednak strony Berlin złamał postanowienia traktatu wersalskiego oraz laterańskiego, zdobywając jednak uznanie w oczach narodu... Pamiętam, że z zapartym tchem czytałem pierwsze strony gazet i pragnąłem wówczas zostać żołnierzem i synem III Rzeszy, jako mojej ojczyzny.
    [​IMG]

    [SIZE="1"][I]Wojska niemieckie przekraczają most na Renie koło Kolonii.[/I][/SIZE]

    Kontynuację lektury przerwała Marta, która nagle wyłoniła się zza pleców męża w reku trzymając filiżankę gorącej herbaty.
    - Lepiej się już czujesz? - zapytała raczej z ciekawości niż z obawy o zdrowie męża, kładąc jednocześnie filiżankę na sąsiednim stoliku.
    - Tak, już mi lepiej - odparł bez cienia emocji, jednocześnie lekko zasłaniając skórzany dziennik przed bystrym wzrokiem kobiety.
    - Może mogłabym ci jakoś pomóc - zapytała Marta zauważywszy ów książkę.
    - Nie, nic mi teraz nie potrzeba, jedynie trochę odpoczynku i to wszystko, urywanym głosem powiedział Wolfgang i osunął się w głąb fotela, jakby chciał całkowicie w nim utonąć przed spojrzeniami żony. Marta dała więc za wygraną i oddaliłą się w stronę schodów prowadzących na piętro. Tymczasem Wolfgang natychmiast powrócił do lektury, która zajęła go bez reszty. Palący się płomień pomagał jednocześnie lepiej dostrzec kolejne zawarte w dzienniku słowa...
    "... Pamiętam, że od momentu tryumfu Kanclerza jaki miał miejsce po remilitaryzacji Nadrenii przez Wehrmacht, w kraju zapanowało podniecenie i ekscytacja tak spektakularnym sukcesem. Nikt się nie spodziewał, że Kanclerz słabych Niemiec rzuci praktycznie w twarz Anglikom i Francuzom postanowienia Traktatu Wersalskiego. Korzystając z okazji Fuhrer ogłosił również zbliżenie z Rzymem, co zaowocowało wsparciem surowcowym dla tego kraju, który walczył w chwili obecnej z zacofaną Abisynią. Również młodzieżówka NSDAP wtym rzecz jasna i ja, zaczęliśmy z zapartym tchem śledzić wszystkie doniesienia z poczynań naszych włoskich sojuszników."
    [URL=http://imageshack.us][IMG]http://img16.imageshack.us/img16/1295/doforumitayn1.jpg

    [​IMG]


    W tym momencie Wolfgang przerwał na chwilę lekturę, oddając się rozmyślaniom. Prónował w myślach uporządkować sobie tok zdarzeń przestawionych w dzienniku, jednocześnie szykając w zakamarkach swojej pamięci szczątki wiedzy, jakie posiadał o tamtych wydarzeniach. W tym momencie uświadomił sobie, że widzi przelatujące literki, lecz nie odczytuje ich. Przemyślenia pochłonęły go całkowicie, dlatego postanowił przerwać czytanie i wypić przyniesioną przez Martę herbatę. Nagle spostrzegł, że żony nie ma w domu, jednak w tym samym czasie usłyszał hałas dochodzący z piętra i uświadomił sobie, że Marta wchodziła po schodach. Ogień na kominku nie miał już takiego żaru, więc Wolfgang postanowił dołorzyć trochę drewna, aby zapewnić sobie trochę wolnego czasu. Chciał kontynuować czytanie, jednak co raz uświadamiał sobie, że do głosu dochodzą owe wiadomości jeszcze ze szkoły podstawowej, którą kończył w małym miasteczku szwajcarkim Sankt Moritz, gdzie niewiele mówiło się o wojnie, a już na hitlerowskie niemcy były traktowane w tym czasie jako temat tabu, o którym nie należało dużo mówić. Te myśli, choć poprzecinane wspomnieniami z beztroskiego dzieciństwa, spowodowały u mężczyzny większą ochotę na poznanie hisotrii ojca.
    "Radość, jaka zapanowała na skutek ostatnich wydarzeń przysłoniła niestety inne niepokojące informacje. Jednak jako nastolatek nie zdawałem sobie sprawy, a może nie chciałem zdawać, że najważniejsze czasem są informację z dalszych stron gazet. Taką informacją był np. źle zaplanowany rozwój przemysłu w Hannoverze czy coraz ostrzejsza walka na rynku światowym, która spowodowała uszczuplenie wówczas niemieckich rezerw strategicznych. Wtedy jednak nikt nie zwracał na to uwagi, sukcesy międzynarodowe i wzrost dobrobytu sprawiały, że ludzie optymistycznie patrzyli w przyszłość i Kanclerza oraz bagatelizowali zagrożenie. Ja również nie byłem wyjątkiem, ponieważ moja świadomość, jako młodego chłopaka, dopiero się kształtowała. Z tego okresu pamiętam, że bardzo chciałem zostać żołnierzem, jednak mimo zwiększonej mobilizacji jaka w tym okresie miała miejsce nie pozwolono mi wkroczyć do armii.
    [​IMG]
    Podstawowe wyposażenie niemieckiego żołnierza w III Rzeszy.
    Byłem bardzo zawiedziony, lecz okazało się jest możliwość powołania mnie jako personel pomocniczy w lotnictwie. Postanowiłem się zaciągnąć, choć tak naprawdę nie wiedziałem nic o lotnictwie. Czas jednak pokazał, że to była trafna decyzja. 30 czerwca znalazłem się w szeregach Luftwaffe.
    [URL=http://imageshack.us][IMG]http://img3.imageshack.us/img3/6720/m35luftwaffeddsnakelegdmi3.jpg

    Symgol Luftwaffe w hitlerowskich niemczech.


    Marta w tym czasie ukończyła zmywanie i zmierzała w stronę schodów, aby udać się na spoczynek. W głowie kołatały jej się ciągle urywane słowa męża, który robił wszystko, aby zachować tajemnicę dla siebie. W tym momecie wzrok Marty, jakby kierowany nadprzyrodzoną mocą, napotkał na swej drodzę ów książkę. Marta zrobiła jeszcze dwa kroki w kierunku schodów, ale to wszystko na co było ją stać- zawróciła i zabrała książkę ze sobą na piętro.
    Wolfgang tymczasem powracał do domu. Jego zdenerwowanie po mału przeistoczyło się w niepokój o tajemnicę, którą odkrywał. W myślach próbował uzasadnić nadzieję, iż żona nie zauważy dziennika, ale w głębi jednak wiedział, że małe są na to szanse. Otwierając drzwi już od progu jego wzrok wędrował w kierunku fotela przy kominku. Na próżno jednak Wolfgang szukał tam dziennika. W tej sytuacji musiał skapitulować przed żoną i postanowił wyjawić jej prawdę o liście od ojca i dzienniku.
    Następnego dnia Wolfgang jak zwykle poszedł do pracy. W domu pożegnał go pocałunek żony, której przez cały ranek towarzyszył lekki uśmiech, oznajmiający wewnętrzny tryumf jej wiotkiej osoby. Pewność i wiedza o tym, co robi mąż dawało jej poczucie władzy i spokoju zarazem. Poczuła się silniejsza, ale z drugiej strony wiedza o liście i samym dzienniku uchroniła narazie tajemnicę zawartości samego dziennika. Tymczasem Wolfgang w pracy miał problemy z koncentracją. Co raz przyłapywał się na rozmyślaniach na temat rozmowy z żoną i oczywiście dzienniku. Czas przez to dłużył mu się niemiłosiernie. W końcu zaczął sobie zdawać z tego sprawę i wpadł na pomysł, żeby robić wszystko wolniej, a niekiedy dwukrotnie. Plan i tak musiał zadziałać, gdyż dzień pracy zbliżał się ku końcowi, a myśli o dzienniku poczęły wracać z podwójną siłą. O 15.30 był "wolny". Prawie, że wbiegł do domu, gdzie czekała na niego jak zwykle żona z obiadem.
    - Witaj kochanie, zrobiłam ci obiad- przywitała męża Marta.
    - Dziękuję kochanie- odpowiedział mąż, który miał jedynie ochotę rzucić się w wir słów zawartych w dzienniku, jednak odmowa spożycia obiadu mogłaby spowodować nieobliczale konsekwencje, więc zasiadł do stołu.
    Po posiłku Wolfgang mógł wreszcie oddać się lekturze, która dzień i noc zajmowała jego umysł.
    "...Działanie Legionu Condor co raz były opisywane przez prasę. Również w międzyczasie następowały roszady w wysłanym tam kontyngencie, gdzie podczas całego hiszpańskiego konfliktu służyło w sumie 20 000 żołnierzy. To wszystko powodowało istnienie specyficznej atmosfery wokół tego legionu, a ja marzyłem, że może kiedyś i mi przypadnie w udziale taka sława.
    Tymczasem surowce w naszym kraju już znacznie się zmniejszyły, a dotyczy to przede wszystkim gumy. W tym czasie jednak ponownie nastąpił na arenie międzynarodewej sukces faszyzmu w postaci aneksji Abisynii przez naszego włoskiego sprzymierzeńca dnia 10 listopada 1936 roku. Pamiętam, że Kaclerz szczycił się, że rok 1936 przyniósł nam rozwój gospodarczy i wzmocnienie pozycji państwa na arenie międzynarodowej.


    ROK 1937

    Z roku 1937 wydarzenia pamiętam jak przez mgłe. Pamietam, że w owym czasie głośno było o licznych podróżach Kanclerza do sąsiednich krajów celem poprawienia stosunków międzynarodowych co udało się m.in we Włoszech, Austrii, na Węgrzech i Jugosławii. W tym czasie jednak więcej działo się w Azji, gdzie w połowie roku Japonia wypowiedziała wojnę Chinom. Jednak z tego roku w pamięci zapadło mi jedno wydarzenie. W końcu października, już nie pamiętam dokładnie którego, mieliśmy manewry wojskowe. Sztab postawił w stan gotowści całą powietrzną flotę na zachodzi kraju, w tym i nasz dywizjon. Wyglądało to bardzo realistycznie. Przylatywy samoloty "zestrzelone" i po paliwo. Ja niestety nie zachowałem należytej koncentracji i przez stres albo zmęczenie zostałem poparzony przy sprawdzaniu stanu silnika. Mimo protestów pułkownik wysłał mnie do baraku medycznego. Tam opatrzyła mnie piękna Anna. Miała zaledwie 16 lat, jednak została przyjęta do bazy, gdyż uczęszczała do szkoły pielęgniarek i to była część jej szkolnych zajęć. Była szczupłą blondynką o anielsko kręconych włosach i jasno niebieskich oczach, które napełniały jej wewnętrznym ciepłem każdą istotę, którą spotkały. Miała piękny uśmiech, który dawał tyle samo ciepła co spojrzenie, a jej dotyk był tak delikatny, że czasem nawet nieodczuwalny. Choć przy pierwszym spotkaniu bełkotałem jak dureń oszołomiony jej osobą to jej uśmiech rozpalił moje wnętrze i w końcu przełamał nieśmiałość. Nawet nie wiem, kiedy mnie opatrzyła i ta chwila musiała w końcu przeminąć. Jednak postanowiłem ją powtórzyć i nie zważając na ból, powtórzyłem swój "wypadek". Tym razem byłem już przygotowany na szok, jakim jest spotkanie z Anną i powiedziałem jej o "wypadku". Ona powiedziała, że jestem wariat, ale widziałem, że jej to zaimponowało. Byłem jeszcze bardzo młody, jednak już wtedy poczuliśmy, że jesteśmy pokrewnymi duszami. Od tego "wypadku"poczęliśmy się spotykać. Najpierw tylko w bazie, tak niby przypadkiem a z czasem również prywatnie. Od tego momentu czas szybko mi mijał i chociaż wciąż marzyłem o sławie asa przestworzy to jednak osoba Anny miała dla mnie coraz większą wartość w życiu. Cieszyłem się każdą chwilą z nią spędzoną i już po miesiącu oboje poczuliśmy, że może połączyć nas nie tylko przyjaźń.
     
  2. Nicpoń

    Nicpoń Nowy

    Wyzwanie Osi - MP - Japonia Kraj Kwitnącej Wiśni.

    Odcinek I
    „Kenshiro – natchniony wiatrem”

    Było już późno około 19:00 siedziałem w biurze, pochylony nad planami rozwiązania problemów finansowych mojej partii.
    Sięgnąłem po kolejną szklankę sake. Weszła Fujiko jak zawsze uśmiechnięta, zostawała razem ze mną w ciągu tych ostatnich dni po godzinach.
    - Przepraszam. Przyszedł pan Masaru, wprowadzić?
    Spojrzałem na Nią jak zwykle schludnie ubrana, włosy spięte w kok, oczy pełne życia jej piękne czarne oczy.
    - Wpuścić go? - Powtórzyła.
    Otrząsnąłem się
    - Oczywiście teraz wygramy jak jest z Nami.
    Patrzyła na mnie z zapytaniem w oczach aż się jej czoło wygładziło zrozumiała żart. Uśmiechnęła się.
    - Znowu mnie pan sprawdza, oj wiem, że "Masaru" oznacza zwycięstwo. Pana to się żarty trzymają w takich chwilach.
    - Nie można całe życie płakać.
    Kiwnęła porozumiewawczo głową i wyszła. Po chwili drzwi się uchyliły i wszedł stary poczciwy Masaru.
    Zdjął kapelusz i płaszcz.
    - Witaj Kenshirō.
    - Witaj Witaj. Mam nadzieję, że przynosisz dobre nowiny.
    - Niestety nie. Gorzej mam bardzo złe nowiny. Mamy kolejny problem z komunistami wczoraj napadli na nasze biuro w Shimonoseki oraz zdewastowali biura w Hikari, Namerikawa, Hamada i Osace…- Twarz Masaru robiła się coraz bardziej szara.
    - Byli ranni? – Przerwałem.
    - Tak a nawet zabici, ale to nie koniec złych wiadomości. Komuniści rozpoczęli wydawać kolejną serię broszur oczerniającą nasza partie.
    - Mam nadzieję, że to już wszystkie złe?
    - Niestety nie teraz najtragiczniejsza. Dziś nie, jaką godzinę temu zmarł Akira nasz przywódca polityczny.
    - Mój Boże. Gorzej być nie może. - Krzyknąłem wzburzony.
    - Może. Okazało się, bowiem, że nie zmarł śmiercią naturalną. Podano mu truciznę.
    - Nie to nie możliwe. Nikt by się nie odważył!!!
    - A jednak, przy zwłokach znaleziono chustkę z wygrawerowaną symbolem barbarzyńców.
    - Komuniści??? – Krzyknąłem
    - Tak.
    Wyjąłem nową butelkę sake i rozlałem do trzech szklanek.
    - Panno Fujiko – zawołałem do słuchawki.
    - Słucham? – Dziwnie zdenerwowanym głosem. Czyżby wyczuła moje wzburzenie?
    - Proszę tutaj przyjść – Odłożyłem słuchawkę – No to mamy problem Masaru. W złym czasie odchodzi nasz wódz. - Wypiliśmy po sake a trzecią szklankę wylałem za duszę Akiry.
    - Ciężkie czasy. Udało Ci znaleźć jakieś oszczędności? – Spytał Masaru.
    - Nie wiele za mało, aby przygotować kampanie w 1937.
    Drzwi się uchyliły i weszła, Fujiko.
    - Stało się coś? – Zapytała przerzucając to wzrok ze mnie na Masaru i z powrotem na Mnie.
    - Tak – rzekłem – Dzisiaj zmarł Akira został zamordowany przez komunistów.
    Oczy te piękne oczy zaczęły nabierać łez. Fujiko zaczęła płakać wstałem podszedłem i przytuliłem ją. Musiał być to dla niej wielki ból Akira ją przyjął do partii i wysłał do mnie z zaskakującą jak dla niego rekomendacją. Po kilku minutach, gdy się uspokoiła rzekłem.
    - Ubierz się. Masaru odwiezie Cię do domu.
    - Dobrze … - rzekła szlochając.
    - Weź wolne na kilka dni.
    Masaru wstał zaczął się ubierać. Zaprowadziłem Fujiko do jej gabinetu pomogłem ubrać płaszcz. Odprowadziłem na ulice przed biurem partii w samochodzie czekał już Masaru.
    Deszcz padał lekki a może raczej mżawka. Spojrzałem na budynek partii ciemny z czerwonej cegły. Nad oknami nad parterem wisiał wielki plakat z napisem „Narodowo Socjalistycznej Japońskiej Partii Pracy.” Nazwa mi się nie podobała, ale przywódca ją wybrał.
    Poszedłem do biura na biurku leżały plany i stały szklanki.
    - Nadchodzą ciężkie czasy - rzekłem do siebie.
    Założyłem płaszcz i kapelusz i wyszedłem. Poszedłem uliczką nie czekałem na transport musiałem wiele przemyśleć. Kładąc się spać spojrzałem na zegar już 24:15.

    Odcinek II
    „Zebranie Narodowo Socjalistycznej Japońskiej Partii Pracy.”​


    Dwa dni po pogrzebie Akiro zgromadziliśmy się na nadzwyczajnym zebraniu partii.
    Zastępca Akiry, pan Kunihiko ogłosił dwa główne punkty zebrania.
    - Po pierwsze zgromadziliśmy się dziś tutaj, aby oddać hołd naszemu zamordowanemu wodzowi oraz oddać cześć naszym zamordowanym kolegom, którzy polegli w ostatnich starciach. Chwała poległym.
    - Chwała poległym – odkrzyknęliśmy.
    - Po drugie zgromadziliśmy się dziś tutaj aby wybrać nowego przywódcę. Mamy dwóch kandydatów pana Masahito oraz mnie.
    I zaczęło się po krótkim wystąpieniu obu kandydatów zaczęły się kłótnie. Obaj kandydaci zarzucali sobie niekompetencje i współprace z komunistami. Zacząłem się zastanawiać, o co im właściwie chodzi i chyba nie tylko ja. Zebraliśmy się w kilka osób na uboczu stwierdziliśmy, że obaj się nie nadają. Masaru zapytał mnie, co powinniśmy zrobić.
    Zdziwiłem się, o co mu chodzi przecież on zna dokładnie moje poglądy, ale pewnie chodziło mu o wykład dla młodych, którzy zniesmaczeni walką weteranów stali koło nas.
    Gdy opowiadałem o nowych reformach społecznych, reformie partii oraz skuteczniejszej walki z komunistami zbierało się coraz więcej słuchaczy. Kończąc rozejrzałem się wokół mnie stało większość partyjnych kolegów. Zaczęli klaskać i krzyczeć „Kenshiro naszym przywódcą.” Obaj kandydaci się zdziwili próbowali przeciwdziałać. Mówili, że jestem za młody, że brak mi doświadczenia. Ale tłum ich zagłuszył. Jako nowy przywódca partii wydałem kilka poleceń. Przede wszystkim wznowienie drukarni i zmobilizowanie pomniejszych bojówek. Wybrałem też nową nazwę dla partii.
    - Nowa nazwa na nowe czasy panowie. Narodowosocjalistyczna azjatycka partia pracy. Konflikt z komunistami zbliżał się do apogeum. – Chwila skupienia i okrzyk – Zwycięstwo!!!

    Odcinek III
    „Sen Cesarza”

    [​IMG]
    Obudziło mnie walenie w drzwi. Spojrzałem na zegarek 4:36. Myśli przebiegały powoli, to prze tą wczorajszą sake. Wstałem podszedłem do drzwi.
    - Kto tam? - Spytałem
    - Aru Panie. – Odpowiedział nieznajomy.
    - Jaki Aru? – Nie mogłem skojarzyć przybysza.
    - Posłaniec Jej Królewskiej Mości Cesarza Japonii Pana Hirohito. – Cała sake wyparowała ze mnie. Otrzeźwiałem na miejscu.
    Otworzyłem drzwi stał za nimi niski posłaniec oraz kilku żołnierzy z gwardii cesarskiej.
    - Coś się stało z cesarzem?
    - Mam z rozkazu Cesarza zaprowadzić Cię do pałacu.
    - A oni? – Spytałem wskazując na żołnierzy.
    - To tylko środki bezpieczeństwa. Proszę się szybko ubrać czas nagli.
    - Na pewno w końcu środek nocy. Stało się coś? – rzekłem ubierając się.
    Przybysze weszli za mną do domu. Ubierałem się w pośpiechu. Jeszcze nigdy nie byłem wzywany do pałacu Cesarza a godzina to już szczególna. Ciekawe o co mogło chodzić posłaniec nic nie powiedział.
    Jestem gotów – Powiedziałem ubierając kapelusz.
    No to chodźmy – Rzekł Aru.
    Zeszliśmy ze schodów na ulicy w deszczu stał czarny samochód teraz to już lało a nie padało.
    - Co to za pogoda? Dzika jak ta noc. – Powiedziałem zerkając na Aru. Nie zareagował. Spróbowałem inaczej – Nie wie Pan co może chcieć ode mnie Cesarz?
    - Nie wiem – odpowiedź była krótka.
    Jechaliśmy w kierunku pałacu Cesarskiego w Tokio w kierunku Zamku Edo.
    Pogrążyłem się w myślach co mogło się stać. Czy to coś ma wspólnego ze śmiercią Akiry?

    Weszliśmy bocznym wejściem. To wydało mi się całkiem tajemnicze. Przechodziliśmy korytarzami zdobionymi w bardzo pięknym stylu.
    Proszę tędy Cesarz czeka – wskazał ręką drzwi z drewna zdobione złotem.
    Wszedłem moim oczom ukazał się 35 letni Cesarz nigdy nie miałem okazji widzieć go z tak bliska.
    Ukłoniłem się – Witaj Panie.
    - Witaj Kenshirō Ty który natchniony jesteś wiatrem Ty któremu wiatr jest przychylny. – Powiedział Hirohito
    - Wezwałem Cię tak wczesną porą ponieważ sprawa jest wielkiej wagi.
    Czekałem w milczeniu mimo że ciekawość paliła mnie niezmiernie.
    - Chciałbym abyś przejął przywództwo nad państwem.
    - Ja??? – Jak bym zobaczył smoka nie był bym bardziej zdziwiony. – Ale dlaczego ja?
    - Nie przerywaj Kenshiro.
    - Przepraszam. – Rzekłem spuszczając oczy.
    - Dlaczego Ty? się pytasz. Powiem Ci dlaczego.
    Miałem ten sam sen od tygodnia widziałem Japonię piękną jak zawsze przechadzałem się po jej krainach widziałem ludzi żyjących w szczęściu, w pełni jej okazałości, gdy nagle zobaczyłem czerwone hordy zaczęły się zbliżać do jej granic. Chciałem je powstrzymać, lecz nowe czerwone bestie pojawiały się w na terenie całej Japonii wyrastały z naszych miast zdrajcy ojczyzny. Zajęli cały kraj, który spłynął krwią i łzami. Byłem bezradny. Lecz dzisiaj w nocy sen skończył się inaczej, gdy czerwone bestie się zbliżały pojawiła się człowiek, który z pomocą boskiego wiatru wytworzył falę wody, która zmiotła czerwonych i oczyściła kraj z tych plugawych bestii. Wiatrem kierował człowiek a nim byłeś Ty!!!.
    Zaskoczeni poprzednie przepadło dając miejsce kolejnemu.- Ja? … - To nie możli… Przepraszam znowu się odezwałem bez pozwolenia.
    - Nie szkodzi. Nie możliwe? A jednak to możliwe. Myślałem długo nad tym co oznaczają te sny pytałem się starszyzny. Odpowiedź była jedna te czerwone bestie to komuniści.
    - A skąd Panie mnie poznałeś przecież nigdy nie rozmawialiśmy. – Zapytałem nadal zdziwiony.
    - Widziałem Twoje wystąpienie w parlamencie, spodobało mi się oraz program Twojej partii.
    Gratuluje zostania przywódca partii w tak młodym wieku musi być Pan zdolny.
    - Dziękuje. Myślałem że Cesarz nie słuchał mojego przemówienia.
    - Więc tak, w tej sytuacji politycznej kolejne rządy nie mogą sobie poradzić tylko się kłócą oraz ze względu na coraz większą siłę komunistów mianuję Ciebie Prezesem Rady Ministrów. Także Twoja partia dostanie dofinansowanie ode mnie na potrzeby kampanii i sprawnego działania.
    - Dziękuję o Panie. – Wymamrotałem zszokowany.

    Wyszedłem z pałacu przed bramą stał samochód a przed Nim kierowca.
    Chciałem skierować się do domu mijając auto gdy kierowca rzekł.
    - Witam Panie premierze. Jestem Daisuke pański nowy kierowcą do dyspozycji 24 h na dobę – wypowiedział to jakbym wcześniej miał jakiegoś kierowcą.
    - Witaj Daisuke. Pamiętaj pierwszą i najważniejszą zasadę nie jestem żaden pan tylko Kenshiro.
    - Oczywiście Pa… Kenshiro. Dokąd teraz? – Zapytał.
    Spojrzałem na zegarek 6:20 – Do domu muszę się przebrać dzisiaj wielki dzień Nas czeka.
    1 Stycznia i pierwsze otwarcie parlamentu w tym roku 1936. – Wsiadłem. – Nie spiesz się Daisuke mamy czas, mamy czas.
     
  3. sewek247

    sewek247 User

    Rok 1938

    "Nowy rok spędziłęm razem z Anną we Frankfurcie. Była piękna noc i na rynku zebrało się mnóstwo ludzi. Mimo siarczystego mrozu atmosfera która tam panowała ogrzewała nie tylko nasze dusze, ale i ciała. O pólnocy oczywiście składaliśmy sobie życzenia i wtedy pierwszy raz się pocałowaliśmy. To nie był jednak pocałunek w stylu tych "serdecznych". Miał w sobie iskrę, która rozpaliła nasze wnętrze i przyspieszała bicie serca. To był punkt zwrotny w naszym wspólnym życiu. Na początku byliśmy oczywiście zafascynowani sobą. Jak wiadomo, wszystko co dla człowieka nowe wzbudza jego ciekawość i skrajne emocje. Jednak przyszłość miała wkrótce pokazać, że uczucie, które nas połczyło było czymś więcej niż tylko chwilowym zauroczeniem.
    Tymczasem ja ciągle pracowałem w hangarze, gdzie mimo awansu na starszego mechanika nie mogłem zapomnieć o młodzieńczych fantazjach i sławie pilota. Praca dłużyła mi się coraz bardziej, odkąd poznałem Annę, z którą prawie codziennie spotykaliśmy się po pracy a to na kawie, a to na kolacji w okolicznych kawiarniach. Jednak na naszą przyszłość coraz mocniej zaczęło rzutować państwo i rezultaty jego działań. Mimo wielkiej radości, jaka zapanowało po anschlussu Austri do III Rzeszy, ja niestety nie miałem powodów do zadowolenia. Musiałem z tego powodu przenieść się na jakis czas do bazy w Graz po drugiej stronie kraju.

    [​IMG]

    [SIZE="2"]Hitler owacyjnie witamy w Wiedniu po przyłączeniu Austrii do III Rzeszy[/SIZE]

    [SIZE="3"]W tym czasie zmrok jak płaszczem okrywał Baden i dom Wolfganga. Ten jakby nie zdawał sobie z tego sprawy i utonął całkowicie w wersach dziennika. Jego umysł począł coraz częściej tworzyć wyimaginowaną wersję tych zdarzeń, które mu bardzo bliskie. Po mału zaczęły zmierzać w jednym kierunku... Wolfgang był mężczyzną w średnim wieku, który ma stałą pracę i kochającą żonę. Jednak za tą zasłoną kryła się smutna przeszłość. Jako małe dzicko stracił matkę i trafił do domu dziecka we Freiburgu. Tam był uwarzany za wyrzutka, który tylko w osobie miejscowego księdza znajdował zrozumienie. Ksiadz ów pokazał mu rónież miejsce, gdzie spoczywała jego zmarała na gruźlicę matka. On sam jej nie pamiętał, jednak często przychodził na jej grób, aby znaleźć odpowiedzi na swoje pytania, z których najczęstszym było:"dlaczego ?". W domu dziecka Wolfgang przebywał do 12 roku życia, kiedy to znalzał się w rodzinie Mauer. Wtedy uśmiechnęło się w końcu do niego szczęście. Jednak mimo talentów w rachunkach i wrodzonej inteligencji, co jeszcze sprawiało, że czuł bratnią duszą w autorze listu, nie mógł sobie poradzić z tym, co spotkało go w dzieciństwie. Dlatego okazja na rozliczenie się z przeszłościa, jaką dawał ów pamiętnik, mogła w końcu zaprowadzić równowagę w jego życiu. Teraz juz wiedział, że jest na to gotowy.[/SIZE]
    [SIZE="3"]"Anna ciągle pisała do mnie listy. Ja starałem się również często odpisywać, jednak w głębi serca wiedziałem, że nasz zwiazek nie może tak wyglądać. Na szczęście los się do nas uśmiechnął i w połowie lipca mój dywizjon ponownie brał udział w manewrach w okolicach Kolonii. Razem z Anną spędzaliśmy każdą wolną chwilę. Czas przestał się wtedy dla mnie liczyć. Choć otaczająca nas rzeczywistość zmierzała w niepewnym kierunku, my postanowiliśmy przysiac sobie wierność. Nie mówimy tu jeszcze o małżeństwie, gdyż byliśmy jeszcze za młodzi, jednak Anna obiecała mi swojej serca. W międzyczasie nastąpił większy zaciąg do wojska, nie tylko piechoty ale również do wojsk powietrznych. Ponieważ jak nikt znałem się na samolotach i ich możliwościach zostałem jednym z najmłodszych pilotów Luftwaffe. 9 września zasiadłem po raz pierwszy za sterami szybkiego i zwrotnego Messerschmitta Me 109.[/SIZE][URL=http://imageshack.us][IMG]http://img23.imageshack.us/img23/5115/me109b11hr4.jpg

    [​IMG]
    Moje marzenie się ziściło.
     
  4. Nicpoń

    Nicpoń Nowy

    Wyzwanie Osi - MP - Japonia Kraj Kwitnącej Wiśni.

    Odcinek IV
    Parlament – Rząd – Wojsko

    1 stycznia 1936 roku tego jeszcze nie było i to chyba na całym świecie, aby przywódca partii, która posiada 9 % miejsc w parlamencie został premierem. Wchodząc do siedziby byłem obserwowany przez wszystkich wiele twarzy ukazało wrogość. Podszedłem do mównicy. Rozejrzałem się wrzawa była duża z czasem cichła aż się uspokoiło zupełnie, na miejscu honorowym siedział cesarz. Dał znak, więc zacząłem.
    - Witam Cesarza, ministrów, parlamentarzystów. Witam Was w tak trudnych czasach, kryzys nadal jest a nawet pogłębia się. Dlatego wprowadzam z dniem dzisiejszym Wielką Reformę Gospodarczą popartą przez Cesarza.
    Dalej poszło gładko wyjaśniłem podstawowe zagadnienia reformy. Na zebraniu rządu pozmieniałem ministrów. Minister bezpieczeństwa Goto Fumio został zastąpiony przez mojego pełni zaufanego przyjaciela Vshio Shigenosuke. Zdymisjonowany został także minister wywiadu Okamura Yasuji a zastąpił go Takasu Shiro jeden z partyjnych kolegów.
    Na zebraniu ministrów obrony, lotnictwa piechoty marynarki oraz generałów panowała ciężka atmosfera. Zastanawiali się pewnie, kogo zdymisjonuje.
    - Witajcie – powiedziałem przerywają cisze – Mam dla Was zadanie, macie pół roku na opracowanie podboju Chin. – Zawrzało – Musimy uwolnić naszych braci od barbarzyńskich komunistów i wyzyskiwaczy kolonistów z Europy. Plan „Wschodzące Słońce” gotowy ma być za 6 miesięcy.
    - Potrzebujemy więcej żołnierzy.- Powiedział marszałek Hata.
    - Musi wystarczyć. Parlamentarzyści nie zgodzą się na powiększenie armii poza tym nie chcę za wcześnie niepokoić aliantów. Aha i jeszcze jedno – spojrzałem na nich – macie uniknąć wysokich strat w ludności cywilnej.
    - Tak jest. – Krzyknęli gromko.
    Zwiększyłem także wydatki na wojsko za zgodą Cesarza za to bez zgody parlamentu.
    [​IMG]
    Odcinek V
    Kwestia Czerwonych. – Plan „Czerwony Pies”

    Na tajnym posiedzeniu rządu zaproponowałem sposób rozwiązania kwestii komunistów.
    Był to nie lada problem, ponieważ komuniści posiadali 28 % poparcie w parlamencie.
    - Nie będzie to łatwa walka, ale trzeba zacząć to jak najszybciej by, móc się skupić na poważniejszych zadaniach stojących przed nami a wtedy Japonia musi mówić jednym silnym głosem.
    - Tak. Plan „Plan Czerwony Pies” zostanie wprowadzony w życie z dniem dzisiejszym a konkretniej dzisiejszej nocy. – Rzekł minister bezpieczeństwa.
    - Doskonale liczę na panów.
    Zaczęło się w nocy z 22-23 kwietnia 1936 roku. Japońska Tajna Policja zaczęła aresztowania na szeroką skalę aresztowano tej nocy blisko 20 tyś ludzi. Udało się aresztować wszystkich głównych działaczy partyjnych. Wydano 1500 wyroków śmierci oraz skazano na pracę w ciężkich obozach pracy 13 tyś ludzi. Dekretem zdelegalizowałem partie komunistyczne. Dzięki temu moja partia zyskała 14 % miejsc w parlamencie. Nadal jednak za mało do samodzielnego rządzenia.
    Czas przygotować się na wybory w lipcu 1937 r.
    [​IMG]
    Japońska Tajna Policja Tokubetsu Kōtō Keisatsu​


    Odcinek VI
    "Chińczycy prowokują"​

    [​IMG]


    Zostałem obudzony o 5 rano telefonem zdziwiłem się, bo odkąd zostałem premierem nikt tak wcześnie nie wyrywał mnie z łóżka.
    - Słucham – wymamrotałem do słuchawki pół śpiący
    - Dzień dobry premierze. – Poznałem głos ministra bezpieczeństwa - Przepraszam, że dzwonie tak wcześnie, ale sprawa najwyższej wagi państwowej. – Przełknął ślinę dość głośno musiało chodzić o coś poważnego – Dzisiaj nad ranem sabotażyści wysadzili w powietrze budowany lotniskowiec.
    - Jakie zniszczenia? – Spytałem
    - Ogromne użyto wielu ładunków wybuchowych kilkunastu miejscach. Jednym słowem okręt nie nadaje się do niczego innego jak przetopu.
    - Kim byli sabotażyści? Wiadomo już coś?
    - Złapaliśmy trójkę są przesłuchiwani.
    - Macie z nich to wycisnąć. Zezwalam na użycie wyjątkowych metod.
    - Tak jest.
    - Do zobaczenia. – Odłożyłem słuchawkę. Wstałem i zacząłem się ubierać. Ciężki dzisiaj będzie dzień.

    Na spotkaniu rządu zostałem poinformowany o grupowaniu się armii chińskich na granicy z nami. Chiński rząd zaprzeczał czemukolwiek. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta.
    Rozkazałem wysłać na granicę dwie armię 1 Armię Kawaleryjską Tokio oraz 3 Armię Zmotoryzowaną Azja.


    Odcinek VII
    "Rok za Nami"​


    [​IMG]


    Zebranie rządu 1 stycznia 1937 roku.
    Jestem z Was dumny udało się Nam wiele osiągnąć w ciągu tego roku. – Przerwałem, aby nadać mocniejszy wyraz następnemu zdaniu – Teraz stoi przed Nami zadanie trudne musimy wygrać wybory. Jak przygotowania? – Spytałem Masaru, którego wybrałem na Ministra Propagandy.
    -Rozwój radia i telewizji wykorzystujemy w 100 % nadając audycje propagandowe.
    Komuniści próbują jeszcze walczyć, ale bez środków i przywódców nie są w stanie nic zrobić.
    - Proszę ich nie lekceważyć. Nie możemy sobie pozwolić na jakikolwiek błąd.
    - Tak. Wzmocnimy aresztowania przed wyborami i jak zwykle rozbijemy ich manifestacje.
    - Dobrze. A demokraci?
    - Nie stanowią większego zagrożenia. Jednak mają nadal wielkie poparcie wśród społeczeństwa. Szczególnie Blok Centrum, ale razem są jeszcze groźniejsi.
    - Musicie zszargać ich opinie dla dobra państwa. Są oni przekupieni przez demokratyczne państwa zachodu, które chcą nas osłabić.
    Ostatnio zauważyliśmy wysoką aktywność floty USA w obrębie naszych wysp.
    Najprawdopodobniej zbierają informacje dla rządu Chin. – Rzekł dowódca floty.
    - I dobrze niech wiedzą, że jesteśmy silni może zmądrzeją i nie będą Nas więcej prowokować.
    A właśnie jak Plan Wschodzące Słońce?
    - Do końca marca będzie gotowy. Tak jak Pan sobie życzył minimalizujemy ofiary.
    - Dobrze. Bardzo Dobrze.


    [​IMG]
    Szpiedzy kapitalistów

    Czyszczę i zamykam.

    Dżemik

     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie