Zaginął Leszek... (Szwecja AAR)

Temat na forum 'EU II - AARy' rozpoczęty przez Flame, 25 Sierpień 2005.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Flame

    Flame User

    [​IMG]

    24.08.2005r. Kraków

    Kolejny nudny dzień w komputerowej karierze Leszka. Niedługo miał zacząć się ostatni miesiąc wakacji, podczas których trzeba było poprawiać sesję… Tak to bywa. Studenckie życie. Więcej piwa – mniej książków. Już miał zacząć się uczyć… Tylko jeszcze anektuje Bawarię…
    - Hahaaaaaaa… Gińcie bawarskie sukinkoty! – podniecał się przed monitorem Leszek, gdy jego 40-sto tysięczna Armia Polska przewalała się po ojczyźnie browarów najróżniejszych… - Skończą się oktoberfesty. Będziecie żłopać naszego polskiego Żywca! Zaraz… Zaraz… Chwila… Buntownicze szumowiny? Ja wam pokażę hołoto rękę na króla Leszka podnosić… - I pokazał. Kolejne rzesze śląskich chłopów zostały odesłane na tamten świat za sprawą lekkiej jazdy i kilku dział…

    To była już 12 godzina gry. Leszek miał taką opaleniznę od monitora, że gdyby przyjechała jego siostra z Tunezji to w ogóle nie byłoby widać różnicy. Rodzice gdzieś wybyli na urlop. Z resztą lał na to pies, nie ma to jak wolna chata… Nagle coś walnęło w sąsiednim pokoju…
    - Ki c**j – pomyślał Leszek i poleciał sprawdzić… - zapomniał dać pauzę i gra szła nadal…

    W pokoju stała stara baba. W ogóle była jakaś stara… Leszek nie uważał przybysza za członka rodziny, więc od razu kulturalnie wyprosił ją z domu…
    - Hej… Co jest kuźwa? Czego tu? Wypad mi z chawiry, bo policję wezwę…
    - Eeeeekkkhhhhhhhhheeeeeeeem… - zacharczała baba i splunęła na dywan… Nowy…
    - O Ty s…. – już miał krzyknąć coś „miłego” babie, gdy ta…
    - Zamilcz! Chamie! – baba przemówiła… Leszek zamilkł… - Nie wiesz kim jestem! W ogóle co Ty wiesz grajku komputerowy!? – No i bardzo mądrze mu powiedziała, bo co właściwie Leszek wiedział? Trochę zdziwiony pewnym tonem baby zaniemówił i aż usiadł na dywanie z wrażenia… Tymczasem baba kontynuowała…
    - Jestem świętą strażniczką Europy Universalis! Przybywam by ukarać Cię za Twój wysoki współczynnik BB! Za dużo podbojów, za mało reform… Naród, który prowadziłeś czuł się uciśnięty… Przybywam, by wymierzyć Ci sprawiedliwość… - Baba naprawdę miała przekonujący ton.
    - Taaaaaaaa… A ja jestem Kim Dzong Il i jego pies. – Nie uwierzył Leszek. – Wypier mi z chaty, bo będzie z Tobą źle… Kasy nie mam, mogę Ci bułke dać! – Leszek odzyskał pewność siebie…
    Tymczasem baba machnęła ręką i Leszek upadł na opluty dywan zupełnie tak, jakby go ktoś przewrócił i dał z buta… Lesiu skumał, że to nie przelewki…
    - Siadaj Psie… Twoja postawa wymaga najciężego wymiaru kary. Znajdziesz się w świecie gdzie nikt nie będzie Ci przyjacielem i zaczniesz życie od nowa. Spokorniejesz. – Mówiąc to baba machała łapami, więc Leszek wziął puszkę piwa i już miał rzucić gdy… W pokoju nagle zrobił się hałas, rozbłysło oślepiające światło i Leszek stracił przytomność…

    Bliżej nieokreślony czas…

    - Yyyyyyy... Co... G…dzi…e… Ja… Ale… O kurczaki… Gdzie ja jestem?!
    - …estem… estem… estem… - odpowiedziało echo.
    - Łaaaaaaaaał no niezła pipidówka... – ocenił okolicę Leszek, po czym podniósł się, otrzepał z ziemii i ruszył przez pola zbóż… Szedł dość długo… W końcu zauważył 2 kolesi idących niedaleko.
    - Heeeeeej! Eeeeeej! Ludzie! Gdzie tu telefon?
    - Baneoanf fbedaoid fejfia… - ździwili się chłopy i zaczęli biec w stronę Leszka…
    - Dobra jest… - pomyślał Leszek – zaraz skumam co tu się dzieje…
    Po chwili stali już wszyscy twarzą w twarz…
    - Elo... Powiecie mi co to za okolica? Gdzie ja kurna jestem?!
    - Sefnck encaokscase… - Leszek naturalnie nie kumał nic z tego co do niego mówili…
    - E! Ludzie… - Machał rękami żeby skupili na nim wzrok, a potem gestem kciuka i 5go palca przystawił dłoń do twarzy i… - TE LE FON! Kapewu matoły? TELEFON! DZYŃ DZYŃ! HALOO? Kumacie łosie?!
    - Hedskdjei sdoknefasj oekfjksjdeun – odpowiedział mu niższy z nieznajomych…
    - Oki… Widzę, że się nie dogadamy… Chcecie browara bo mi został z podróży… Niezła libacja była bo nic nie pamiętam… - I podał niższemu puszkę, jednak ten się cofnął o 2 kroki…
    - Kurna nie dość, że debile to jeszcze abstynenci… No nic, gardzicie dobrym browczykiem, nie wiecie gdzie telefon… Kurde skądżeśta się urwali? Kij wam w oko na szczęście mam komórę… - Leszek szybkim gestem wytargał z kieszeni NOKIĘ 6510, odblokował klawisze i komóra zaświeciła na niebiesko…
    - Haifhuhfae ofkeufk xorkgsj kfa (Swenson, to zaczęło świecić… To czarnoksiężnik trzeba zaalarmować wieś!) – Chłopy zaczęli spieprzać i drzeć gęby jakby im ktoś chałupę podpalał…
    - Co jest z tymi ludźmi?! Pomyślał Leszek i ruszył przed siebie… - Oho… Nie ma zasięgu. Co za nora. Ani jednej kreski. Fajnie wylądowałem skoro nawet roamingu tu nie mają… Co to za kraj?!


    Bliżej nieokreślony czas i jeszcze trochę…

    Leszek szedł długo, gdy w końcu zobaczył drogowskaz – SZTOKHOLM 1km… ucieszył się, że niedaleko jest od Polski i że już niedługo zasiądzie spokojnie w samolocie tanich linii lotniczych i w domu będzie najdalej za 24 godziny. Ciągle nie mógł zrozumieć, jakim cudem droga do stolicy Szwecji jest nie wyasfaltowana…? No ale po co mają asfaltować jakąś ciasną beznadziejną dróżkę?!

    Tymczasem na dworze…
    - Panie?!
    - Taaaaaaaaaak?
    - Przepraszam, że przeszkadzam w przymierzaniu najnowszego stroju wikinga, ale… Jest drobny problem…
    - Słucham… - Zaciekawił się przyszły król…
    - KOPENHAGA domaga się od nas kolejnych pieniędzy i ludzi… Zbliża się nieuchronnie wojna z Brandenburgią. Chcą abyśmy uznali Norwegie za ich teren i ponowili hołd!
    - CO ŻE WHAT?! Chyba ich mocno boli głowa… W życiu… DOSYĆ TEGO! Nie będzie… Duńczuk pluł nam w twarz ni dzieci nam zabawiał klockami LE-GO EGO EGO! Panie kol-ego ego ego… ŁEST KOŁST ŁEST KOŁST… - nadworny muzyk nie wiedział co robić, gdy przyszły władca zapodał lekkim rapem… Więc przestał szarpać za lutnię…
    - Cóż mam zatem uczynić?
    - Natychmiast wysłać posłańca do KOPENHAGI z wiadomością: „Pocałujcie nas w TYŁ” i obraźcie królową Duńską i córkę króla – napiszcie że ma nos jak hamulec od karuzeli – powinno wystarczyć, tak żeby się mocno na nas wkurzyli…
    - Tak jest… Coś jeszcze?
    - Tak… Od dzisiaj ja tutaj rządzę! Proszę natychmiast wydać broń rezerwistom, chcę mieć do jutra gotowych do wymarszu 20 tysięcy żołnierzy… Szykujemy się do wojny z Danią!
    - Czy to wszystko?
    - Hmm... I proszę polizać po zadkach Polaczków... Zdaje się że jest tam mocny sojusz Czechy-Litwa-Polska i Brandenburgia... Mając taki sojusz spokojnie będziemy mogli zaatakować Danię...

    Gdy doradca opuszczał salę, Nowy (acz wciąż nieoficjalnie) król Szwecji spokojnie rozsiadł się na tronie (dotychczas pustym) i kazał zapodać sobie najnowszą kompozycję nadwornego grajka... Delikatny dźwiek lutni wprowadził spokojny klimat...
     
  2. Flame

    Flame User

    Część druga…
    „Ożesz w mordę Szweda!”

    Leszek od dłuższego czasu mieszkał w opuszczonym domu pod SZTOKHOLMEM. Od przybycia do Szwecji minęło już ponad 6 miesięcy i Leszek był totalnie załamany. Wszystko czym się żywił zbierał w lesie, więc nie było mowy o jakimś mięsie. Schudł jeszcze bardziej i był w ogóle nie do poznania. Wróciła mu też pamięć i zaczął kojarzyć fakty…

    - Stara baba machała łapami… - zbierał wszystko do kupy Leszek – Potem ja łaps za puszkę i… No… Koniec… Czyli byłem w swoim domu… I nagle błysk i jestem na jakiejś wsi. Nikt o telefonie nie słyszał, nikt asfaltu nie widział, nikt nie wie co to druty wysokiego napięcia, po niebie nie lata żaden Boeing i AirBus… Jak spytałem o Saab-a jednego wieśniaka to mało mi widłami nie zrobił 5 następnych pępków… Znaczy się, że… TEGO TUTAJ NIE MA! Tutaj… Ale gdzie jest tutaj? A raczej… Kiedy?! – Leszek czuł jak ogarnia go panika… W końcu chyba zrozumiał… - Ten stary babsztyl cofnął mnie w czasie…

    - Siedzę tu około 5 miesięcy… - Leszek czuł się bezpieczniej mówiąc sam do siebie, w końcu do kogoś mógł się odezwać w normalnym języku… Nikt lepiej go nie zrozumie niż on sam… - o ile dobrze sobie liczę te wszystkie dni, widziałem już masę różnych rzeczy, piwa nie otworzyłem mam je nadal, komórka wyłączona od drugiego dnia pobytu, kasy nie mam – z resztą jakbym wyjął parę złotych to by mnie na stos rzucili…Kartę z mBanku mogę spokojnie sobie wsadzić w d**ę, bo jak się zapytam o bankomat i pokaże trochę papierowych pieniędzy to mnie ze skóry obedrą… Czy w ogóle ktokolwiek jest mi w stanie pomóc?!?!?!?!?!? – krzyczał Leszek…
    - Halooooo? Jest tam kto?! – zza drzwi dobiegał nieznajomy głos… W dodatku mówił jakąś dziwną polszczyzną…
    - C… Co?! No jest i co Ci do tego leszczu. Zostaw mnie! – W takim szoku nie zrozumiał nawet że głos dobiegający zza drzwi właściwie mówi w jego języku…
    - Ten dom jest do rozbiórki mój Panie… Wyjdź stamtąd! – nalegał głos…
    - Spadaj facet! A… Moment… Zaraz otwieram! – Leszek zrozumiał że w końcu ma szansę…

    Otworzył drzwi i jego oczom ukazała się mała postać, trzymająca konia z dziwnym medalem na piersi i jakimś zwojem…
    - Ktos Ty?! I skąd w ogóle wiesz co ja do Ciebie mówię he? – zaczęła się zabawa w Małego Rutkowskiego…
    - Mój Panie… Jam Kristof Johanson, nadworny wysłannik króla do Rzeczypospolitej Polskiej. Jaśnieoświecony władca Szwecji raduje się na sojusz z Polską! Kimżeś jest wielmożny Panie?! – Leszek patrzył facetowi w twarz i w ogóle nie mógł uwierzyć, że trafia mu się taka okazja…
    - Jam… Znaczy jestem… Leszek… Znaczy Lech! Jam jest Lech!
    - A godność Twą poznam?!
    - Małolepszy… Znaczy… Lech z Małolepszowa! Wysłannik Króla Polskiego na dwór szwedzki, w jaśnieoświeconej misji… Ten… Znaczy… W misji pojednania i pokoju… - Leszek prawie rżał ze śmiechu, ale takiej okazji mógł już więcej nie dostać…
    - A gdzie Twój rumak o Panie?!
    - Zwiał mi…
    - Zwiał? Silnych wiatrów u nas nie ma o tej porze a i urwisk skąd zwiać cos może u nas nie uświadczysz…
    - Zwiał czyli… Zginął… Uciekł… Prawo Tima – było ni ma…
    - Cóż rzeczesz o Panie? Polskie konie słyną w całej Europie z gorącej krwi i waleczności, ale żeby uciekać jeźdźcom?
    - Noooooo… Chłopie a żebyś ty widział jak podkowy gubił… - Leszek się zapomniał…
    - Kogóż chłopem zwiesz głupcze!!!!!!! – wykrzyczał Kristof i dobył miecza! Leszek mało nie narobił w gacie gdy ostrze dotknęło jego krtani…
    - Ej… Ch… Znaczy stary weź to badziewie, bo komuś krzywdę zrobisz! – w głosie dało się wyczuć panikę…
    - Nie jestem Chłopem! Ojciec mój szlachetnie urodzony walczył na wielu frontach wielu wojen, jego majątek ziemski okala stolicę królestwa ze wszystkich stron, matka moja ma w sobie błękitną krew, twierdzisz jakoby chłopka była?! – miecz naparł na krtań Leszka…
    - Skąd… Jaką Chłopką… To tak tylko w Polsce... Się mówi… Zabieraj to ode mnie… Chcesz zabić Królewskiego posłańca?! – Leszek przypomniał sobie, że za ten czyn wieszano… Kristof opuścił broń…
    - Nie… Ale uważaj co mówisz w obcym kraju, może u was w tej Polsce nie ma znaczenia czy chłop to pan czy sługa… Tutaj za taka obrazę kąpałbyś się we własnej krwi, gdyby nie królewska misja! – Miecz powędrował do pochwy.
    - Prowadź do króla… Yyyy… O Panie… - Leszek musiał pożądnie udawać...
    Jeszcze tego samego tygodnia Leszek czekał w królewskim zamku na przyjęcie przez władcę Szwecji Karla Knutsson-a… Do tego czasu miał własną komnatę i służącą… Piękną Szwedkę o blond włosach, długich nogach i takim biuście, że jakby zaczęła podskakiwać, to zwiałoby kartki z każdego biurka…


    W komnacie siedział Król Karl zamyślony… Nie do końca rozumiał krzyżówkę, jaką przygotował mu jego doradca… Taka jakaś dziwna…
    - Koński na 3 litery – kolejne hasło rzucił właśnie doradca…
    - Koński na 3 litery? Róg? Dupa - chyba nie pasuje co? – Karl naprawdę był nieobecny…
    - Niebardzo mój Panie – skłonił się doradca…
    - To może DIH?
    - Dih?
    - Tak Dih… Dawaj inne hasło…!
    - Dobrze… Może to z innej beczki…
    - Noooooooo słucham… - Król wyraźnie był znudzony…
    - Koński na 4 litery…
    - Yyyyyy… A może… Powieszony na widok publiczny na 7 liter? – zdenerwował się Karl
    - Nie wiem mój Panie…
    - DORADCA… - przyboczna straż ledwo powstrzymała się od smiechu…
    DUP DUP BUUUUUUUUUUUM… Rozległo się na Sali i otworzyły się wielkie drzwi…
    Weszła kobita, która dzisiaj zwałaby się – sekretarką, podawała kawę szefowi i czytała TWIST-a i raz na jakiś czas z nim spała… Krzyknęła:
    - Posłaniec z dworu Króla Władysława IIIgo, władcy Pomorza, Kujaw, Wielkopolski, Ziemii Krakowskiej, Ziemii Podlaskiej, Podola oraz Ziemii Lwowskiej! Wielki sojusznik Królestwa Szweckiego, Królestwa Litewskiego, Czeskiego i Brandenburskiego! „Sekretarka” prawie się udusiła… Tymczasem Posłaniec (Leszek) zastnawiał się co by było, gdyby na dwór przyszedł posłaniec z Chin?! Wymiana tych wszystkich ziem zajęłaby chyba długie wieczory… Kobita chyba zadrłaby se głos… No ale kij z tym… Leszek wszedł do sali tronowej i od razu padł gębą na pysk na znak szacunku…
    - Powstań i z czym przybywasz! – uroczycie oznajmił król, poprawił się na tronie, bo już go jego błękitna dupa bolała od tego siedzenia i nudzenia się…
    - O Panie… - inaczej niż zwykle zaczął Leszek – przynoszę w darze ten o to zacny trunek od Króla Polskiego… Yyyyyy.. Władysława IIIgo... Polska cieszy się z tak znakomitego sojusznika i proponuje moje skromne usługi jako stałego łącznika między Krakowem a Sztokholmem, oraz doradcy króla do spraw Wschodnich! – to mówiąc Leszek wyjął z dżinów 0,5l piwa OLD KEG z Biedronki i podał służącej…
    Król przyglądał się posłańcowi z podziwem i słuchał tłumacza… Nigdy nie widział takiego stroju… Widać świadczył on o wysokim stanie społecznym…
    - Widzę, żeś biegły w dworskiej mowie… Jednak mój tłumacz nie jest w stanie wszystkiego mi przekazać… Zaraz uda się do Twojej stolicy goniec z wiadomością, że przyjmujemy Twoje usługi… Trunek zaś będzie wypity na znak przyjaźni między naszymi narodami… Azali dar uznaj jako przyjęty. Czeka Cię wiele lat nauk, poznasz kulturę naszego kraju… Tymczasem… Przygotuj krzyżówkę dla mnie… Sprawdzimy czy nadajesz się na doradcę…

    Leszek uznał, że godziny spędzone nad „100 Panoramicznych” w końcu przyniosą zamierzony efekt…

    Sytuacja w roku 1441:

    [​IMG]

    [​IMG]

    Pozdro...
    :wink: 8)
     
  3. Flame

    Flame User

    CZĘŚĆ TRZECIA…
    „Cała prawda…”

    Rok 1441… Piękna noc 15/16 maja… Leszek spokojnie kimał w swojej komnacie… Za oknem delikatny wietrzyk… Błoga cisza… Spokój… Luzik… Kultura… Służąca cichutko krzątała się przy miednicy… Zawadzała cycem o co się tylko dało, ale to akurat nie był problem… Słowem – raj…
    - LEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEECH! – Leszka wyrwał z objęć snu gwałtowny krzyk Króla Szwecji…
    - C… oooo? Eeeee? Mamo do jasnej cholery, znowu nie wyłączyłaś telewizora?!
    - LEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEECH!!!!!!
    - Jeszcze ta głupia reklama…
    - LEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEECHUUUUUU!!!!!!
    - Tyle krzyku… Po co tak się drzeć, co to jeden browar na świecie?! – gadał jeszcze na wpół żywy Leszek…
    - LEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEECHUUUUUU!!!!!! – Król Karl darł gębę jak zarzynana świnia…
    - Coo? A… Krół? Już biegnę wielmożny Panie! – Jak tylko mógł najszybciej Leszek wyrwał się z wyra i poleciał kilkanaście komnat dalej…

    - Pan wzywał?!
    - Lechu… - wyraźnie uspokoił się władca – miałem przed chwila najdziwniejszy sen…
    - Hehe… A jaki ja miałem, myślałem że stara znowu telewizora nie ściszyła…
    - Telewizora?
    - No… Yyyyy… Taka wielka klatka z lwami… - wybrnął z sytuacji Leszek…
    - Nieważne… Ten sen Lechu… Coś nieprawdopodobnego… Taki realny… - niedowierzał król.
    - Czyli co się działo?
    - Siedziałem na tronie i stanęła przede mną postać… Mówiła o tym, że konieczne są dalsze podboje. Że Szwecja musi być najpotężniejszym krajem świata! Że jutro zdarzy się coś niespodziewanego, ale że to nie będzie problem… Uporamy się z nim! Postać mówiła też o Tobie Lechu…
    - Taaaa? – zaciekawił się Leszek.
    - Noo… Mówiła, żeś jest istotnym ogniwem. Że masz misje do spełnienia, że Szwecja jest Ci coś winna… Podobno pomogłeś jej kiedyś… Powinienem Ci bezgranicznie ufać Lechu… - król miał minę jakby robił pod siebie, ale chyba rozumiał, że to nie był zwykły sen.
    - Bezgranicznie ufać…? No… To miłe… To super… Tylko kto to był? Anioł? Może... Terminator?! – w myślach Leszek ze śmiechu zdrapywał już ostatni brud z posadzki królewskiej komnaty…
    - Nie Terminator… To była jakaś stara kobieta...
    Leszek mało się nie przewrócił…

    Wrócił do komnaty i siedział cicho na łóżku… Czuł że mu słabo, no ale… W końcu miał ostateczny dowód, że mu się to wszystko nie śni… Baba wciąż była blisko… O co jej chodzi?! – myślał… Ale nie zdążył nawet sobie na to odpowiedzieć gdy baba stanęła przed jego łózkiem jak zywa…
    - Yo! – zaczęła…
    - Łosz Ty k…@#$$%... Aleś mnie wystraszyła… - zauważył Leszek.
    - Witaj Lechu z Małolepszowa… Swoją drogą… Dog In the fog… Znaczy… Chciałam powiedzieć, że swoją drogą niezły patent z tym nazwiskiem… Wybrnąłeś z sytuacji po mistrzowsku…
    - Dzięki… A teraz wróć mnie do moich czasów!
    - To nie takie proste… Widzisz, to ciągle są Twoje czasy Leszku… - tajemniczość w głosie baby zaczynała już denerwować Leszka…
    - Że co?! A niby który mamy rok do cholery?! 2005?!
    - Tak…
    - To czemu nie ma samochodów, tramwajów, trolejbusów, asfaltu, srajtasmy w kiblu, prezerwatyw w kiosku?! W ogóle czemu nie ma kiosku?!
    - Bo… Jakby Ci to… Ten…
    - Noooooooooo? Dawaj… Wszystko mi możesz powiedzieć! – Leszek zgrywał hiroła…
    - No bo widzisz… Gdy ktoś to wszystko wymyślał… Wcale tego nie planował… - baba była trochę niespójna…
    - Ktoś? Czyli kto? – Leszka trafiało…
    - No… Tacy panowie z… Paradox’u…
    - Hahahahha… Jjjjjjasne… Ehe… Czyli że to niby co jest?! Kurde… Co to za szopka!
    - To jest Europa Universalis… Twoja Europa Universalis Leszku…!
    Leszek pobladł… Ale zaczynał kojarzyć…
    - Czyli, że… Ja jestem w grze?!
    - Tak…
    - Czyli dlatego się nie starzeję i nikt tego nie zauważa?!
    - Tak…
    - Czyli dlatego tak szybko przyszła mi nauka języków?
    - Tak… - baba od tego potakiwania zaczynała dłubać w nosie…
    - Czyli…
    - TAK! – ale ile można dłubać w tym nosie?
    - Zaraz zaraz… Jeżeli ja jestem tutaj… To…
    - To kto gra?! – baba wyraźnie zabawiała się tą rozmową…
    - Noooo… Kto gra?!
    - Twój mały brat…
    - Mój mały brat?! No @#$#%% $%#%^@#$% #$%@$%^$%^@ @#$$% ten @#$#$%#% on nawet @#$@$$! #$%^@$%##! Przecież… #$%$#^@$%#%^#$^^ !!!!!!!
    - Już? – baba czekała aż przejdzie szok…
    - Noooo… Prawie… Mój brat nie umie grać w tą grę! Ma dopiero 13 lat! Co on umie? Nie wie gdzie jest kosz na pulpicie, a zabrał się do Europy Universalis?!
    - Bywa… - baba nie mogła wtrącić całego zdania, bo Leszek się nakręcił…
    - Bywa? Bywa? Spadaj krzywa ruro… Natychmiast przywróć mnie do… Znaczy… Wyciągnij mnie z tego kompa!
    - Nie mogę… Musisz wypełnić zadanie…
    - Jakie?
    - Musisz odnaleźć źródło SEJWA…
    - Buahahaha… Że co? Wali Ci w dekiel już od tego pojawiania się i znikania?
    - Źródło SEJWA… Znajduje się w każdej kampanii Europa Universalis…
    - Dobra… Gdzie ono jest?!
    - Ma losową lokalizację… Generalnie nigdzie w Europie… - kontynuowała baba…
    - Czyli Nowy Świat tak?!
    - W większości przypadków tak, ale…
    - Ale bywa że nie?
    - Bywa… - baba przytakiwała i starała się pocieszać…
    - Dobra… Źródło SEJWA… Jak wygląda?!
    - Nigdy nie wiadomo, raz odkryte uwidoczni się na mapach… Niestety cała zabawa polega na tym, że kontrolować można je tylko posiadając prowincję ze źródłem oraz…
    - Noooo?
    - …tajemniczy krąg 17 kamieni umiejscowionych GDZIEŚ na terenie dawnego Bizancjum… - baba zaczynała wyraźnie wkurzać Leszka…
    - OK… Reasumując, trzeba napisać ewenta, który da mi w posiadanie wszystkie prowincje Nowego Świata i… - Leszek zamilkł… - Moment… Ale kto mi tego eventa napisze! Mój braciszek?!
    - Chyba niebardzo… - baba się uśmiechnęła…
    - No chyba raczej… Dobra… Czyli… Trzeba wydrzeć siłą…
    - Otóż to!
    - Ahaaaaa… To dlatego Szwecja ma podbijać! To stąd ten sen Króla Karla!
    - No troche Ci pomogłam Leszku… - baba czekała na pochwałę…
    - No wielkie dzięki torbo jedna… Najpierw mnie wkładasz do mojego kompa, między zbiór zer i jedynek, a potem gesty dobrej woli? Okazujesz miłosierdzie? To może zapodaj mi sweterek z pomocy dla powodzian?! – Leszek wyraźnie miał pretensje…
    - Nie panikuj… Masz czasu a czasu… Gorzej będzie jeżeli nie uda Ci się dojść do źródła przed upływem czasu gry…
    - No a co się może stać?
    - Znikniesz bezpowrotnie…
    - Hah… Dzięki za szczerość… Ale to chyba niemożliwe co?
    - Możliwe możliwe, chybże grasz na Unlimited Patchu… Ale Twój braciszek Europkę odpala z normalnego execa… Twój czas jest raczej ograniczony Leszku…
    - Spadaj na drzewo banany prostować… Będziesz mnie tu straszyć...
    - Jutro początek misji… Skup się i słuchaj… Przyjdzie poselstwo z Kopenhagi… Powiesz tak……..

    17 maja 1441 roku, SZTOKHOLM
    - Weeeejść – krzyknął Karl, a Leszek stał opierając się o tron…
    - Przybywam z Danii… - rozpoczął poseł…
    - Doooooobra… - Przerwał krół zdając się na rady Leszka i swój wczorajszy sen... – Pozwól pośle… Przepraszam… Pozwól OŚLE, że powiem pierwszy… - na te słowa poseł Duński wyraźnie się wściekł, ale to nie był koniec prowokacji…
    - Czego chcesz? Ziemii? Trybutu? Może odszkodowań? Może floty? Może… Pożyczki na czas nieokreślony?! A może byś się walnął w ten głupi łeb i kupił se mózg platfusie jeden?! – król wyraźnie mówił to co poradził mu Leszek…
    - Alez Panie… Obrażasz majestat wielkiego króla Danii! – oburzał się poseł
    - Co obrażam? Tego leszcza bufetowego?! Toż to końska kupa nie król… Może mi naskakać z tą swoją śmieszną armijką… Co tam macie?! 30 tysięcy regularnych?! I co…Chcecie tym podbić Skandynawię?! Wolne żarty… Chyba z byka spadliście…
    - Panie… Szwecja ma raptem 3 tysiące regularnego wojska… Nasi szpiedzy donieśli, że nie macie szans obronić się przed inwazją… - poseł niestety miał rację…
    - No i co?! Szczamy na Was i tak… Sikiem prostym… Co jeszcze mam ci turbojełopie powiedzieć, żebyś zrozumiał, że Szwecja szcza na Danię tak, że bryzga na boki…
    - DOSYĆ! Oburzył się poseł… To oznacza wojnę!
    - Hahahaha… I dobrze naleśniku jeden… Wracaj LEGO-Ludziku do KOPENHAGI i powiedz, że całe 3 tysiące wojska czeka w Trondheim na jedna walną bitwę!


    23 wrzesień 1444 roku, Pola pod TRONDHEIM
    - Królu… Zaczął Leszek, wyraźnie podniecony udziałem w bitwie… - Pamiętaj ich jest ponad 35 tysięcy… Nie mamy szans, więc oddajmy im pole, zróbmy jedną szarżę i spieprzamy do miasta! Reszta wojska wraz z nami odbije na południe, gdzie spotka się z formowanymi oddziałami Szwedzkimi… To będzie piękna wojna!
    - Wiem Lechu… Polska, Prusy i Litwa idą nam z pomocą… Dania padnie do naszych stóp!

    Bitwa wyglądała bardzo dziwnie, na samym początku do ataku ruszyło ponad 27 tysięcy duńskiej piechoty. Gdy szli trzęsła się ziemia… Jednak Szwedzcy łucznicy zrobili co trzeba, a kontratak lekkiej jazdy zaskoczył atakujących… Zaledwie 3 tysiące Szwedów dzielnie broniło Trondheim… Duński generał wysłał w końcu resztę wojsk i 25 września było jasne, że trzeba zarządzić PLANOWANY odwrót… Bilans strat wynosił około 12 tysięcy Duńczyków i 1,5 Szwedów martwych…

    Duńczycy rozpoczęli długie oblężenie miasta, jednak srogie zimy zdziesiątkowały atakujących… Pod koniec 1443 roku armia Duńska z 35 tysięcy liczyła ogółem 8 z czego 3 tysiące nadal trzymało oblężenie Trondheim…Szwedzi byli gotowi do kontrataku…

    Leszek doskonale doradził Karlowi, aby najpierw odbił Lund na południu… Równocześnie 8 tysięcy Szwedów w małej potyczce pod Bergen rozbiło 2 tysiące Duńczyków… Oblężenie zakończyło się sukcesem dokładnie 11.10.1447 roku! Lund na południu padło trochę wcześniej, bo 03.06.1446 roku. Dania przegrywała, a armia otaczająca Trondheim wynosiła już tylko… Tysiąc żołnierzy! Kolejnym celem było zniesienie oblężenia, i stało się to szybko, bo 08.07.1450 roku, a już 14.09.1450 roku, cała Duńska część Skandynawii była okupowana przez Szwecję…

    17.09.1450 roku, SZTOKHOLM…
    - Królu… - zaczął Leszek… - musisz wiedzieć, że głównym celem tej wojny jest całkowite zlikwidowanie zagrożenia ze strony Danii…
    - Wiem Lechu…Nasi sojusznicy dokańczają dzieła zniszczenia za nas… Polska flaga już powiewa nad Kopenhagą… Wygranej nikt nam nie zabierze! – cieszył się Karl…
    - Królu, konieczne jest zajęcie Islandii! Nasza flota jest za mała na bitwy morskie, ale dostatecznie duża, żeby popłynąć z 4 tysiącami piechoty na wysepkę! Musimy mieć Islandię chociażby nie wiem co?!
    - Alez po co!?
    - Królu, tam dalej jest ląd… Nowy Świat! To byłaby doskonała odskocznia dla okrętów! – Leszka poniosło…
    - Lechu… Hahahahaha… - śmiał się Karl… - Tam nie ma żadnego lądu… To tylko bezkresne morza… Nikt tam jeszcze nie odnalazł suchej Ziemii… Islandia jest nam niepotrzebna!
    - ISLANDIA ALBO ŚMIERĆ! – Krzyknął Leszek… Karla zatkało…
    - Dobrze Lechu… Dam Ci 4 tysiące piechoty… Podbij Islandię, ino nie wiem po kiego wała!
    - Królu… Szukam źródła! – więcej nie mógł powiedzieć…

    Do roku 1452 cała Dania była okupowana. Tylko maleńka wyspa na Morzu Bałtyckim była nie ruszona, ale to dlatego, że flotra Duńska dzielnie stawiała opór… Na podpisanie pokoju długo trzeba było czekać… W końcu jednak udało się to… 07.03.1453 roku Dania podpisała upokarzający pokój… Wszystkie ziemie skandynawskie przyłączono do Szwecji… Islandia stała się szwedzką kolonią… Leszek triumfował… Miał swoja odskocznie do Nowego Świata… Na razie tylko on wiedział, że jest tam suchy ląd…

    ----- Z CYKLU: "Mamo pokaż mi obrazki?" -----
    [​IMG]

    ----- Z CYKLU: "Może Pan coś powiedzieć do mikrofonu?" -----
    Sytuacja polityczna wygląda bardzo dobrze. Zerwałem wszystkie sojusze militarne ponieważ istniała realna groźba wojny z Państwem Moskiewskim. Troche mi to nie na rękę, więc olałem sojuszników, którzy co chwilę wciągali mnie do nowych wojen. Np. Wojna z Twerem która o mało nie zakończyła sie wojną z Moskwą... Potem wojny z Państwem Krzyżackim, a wcześniej z Prusami, które... Zjęły Mazowsze! :) Ogólnie olałem sojuszników i planuję zajęcie Gotlandii, i shołdowanie Danii oraz tych państewek które z niej sie urodziły... (Jutlandia i coś tam jeszcze). Ogólnie jest wszystko spoko...

    Nie mam odkrywców. Więc Nowy Świat jest poza zasięgiem. Staram się coś z tym zrobić, jeżeli Portugalia nie wyskoczy z map, będzie wojna... :) Dlatego juz buduję silna flotę... :) Nietstey ma sojusz z Hiszpanią, ale ja jestem cierpliwy... :) No i mam ochotę na Azory... :wink:

    ----- Z CYKLU: "Eeeeeee?" -----
    A teraz mini zabawa dla fanów Leszka... (Buahhaha :lol:)

    -= CO POWINIEN DORADZIĆ KARLOWI LESZEK? =-
    Czyli, jakie kroki powinien zrobić na drodze do ŹRÓDŁA SEJWA! (Boże, ale wymyśliłem..) Jaki kraj powinien zaatakować... Przypominam, że mam masakrycznie niski BB i wielką ochotę na podboje... 8)
     
  4. Flame

    Flame User

    CZĘŚĆ CZWARTA…
    „Umarł król, niech żyje Leszek…”

    DUP…
    - Karolina czy możesz gwałtownie nie odwracać się, gdy Cię wołam? Zrzuciłaś cycem miednicę już po raz szósty. W czym ja nogi umyję? – Leszek udawał złość na swoją służącą… W gruncie rzeczy pociągała go…
    - Przepraszam… Zaraz zetrę…
    - Nie, nie trzeba. – Wzrok Leszka mimowolnie kierował się na jej ogromny biust… Zdawało mu się, czy jednak schowałby się tam tyci długopis? – Wszystko w porządku, sam zetrę. Prosiłbym Cię, żebyś przyniosła mi bufet… Znaczy… - Cyc był wielki, a Leszek wyraźnie się gubił… - … Chciałem, żebyś przyniosła mi mleko… Znaczy… Boże nie mleko tylko ten… Wymiona… Znaczy… Właściwie to wystarczy ciepła woda…
    - Już się robi mój Panie…

    STUK PUK…
    - Strzała Król! To ja Lechu…
    - Yyyyyyyy…
    - Te Król… Co jest z Tobą?! Masz minę jakbyś 3 noce lepił kreta…! Wszystko OK? Może wezwać lekarza?
    - Yyyyyyyyyyy…
    - Kurde… Żebym wiedział, że takie będą jazdy to bym coś na wzdęcia wziął… Te Król? Może pójdę po medyka… Czekaj…
    (3 minuty później)
    - Medyk idzie, zaraz Ci pomorze…
    - Witaj wielmożny Panie… - zaczął oficjalnie medyk i pobladł od razu, bo rozpoznał przyczynę choroby… - Lechu! Król ma syfilisa…
    - Te facet, może nie na głos przy konającym, co?! Przecież Karl jeszcze oddycha a Ty już mu mogiłę stawiasz?! – Król patrzy z przerażeniem na rozmawiających…
    - No, ale Król się nie wyliże… Popatrz na te oczy… - i wskazał palorem na Karla…
    - Ej… Koleś! A gdybym ja tak machał Ci łapami nad ryjem, gdy Ty miałbyś Final Countdown to co… Fajnie by Ci było? Dajże spokój Królowi… Lepiej przynieś jakąś maskotkę… Nie słyszałeś o łagodnym przechodzeniu na tamten świat?! Zachowujesz się kurde jak średniowieczny lekarzyna…
    - Jaki?
    - Średniowieczny… - powtórzył Leszek głaszcząc czoło władcy - Idź przypudrować nosek…
    - Słucham?
    - No wy..!@#$$%^&^!
    - Mhm…
    Po chwili w komnacie byli już tylko Leszek i Karl…
    - Królu… Chyba masz przerąbane… Marnie wyglądasz i w ogóle zdaje się, że nic się nie da zrobić… Jeszcze ta cholerna muzyka gdzieś w tle… Normalnie szczyt jaj, żeby mój brat odpalał WinAmpa grając w EU… - Król patrzył ze ździwieniem…
    - Musisz coś wiedzieć Karl… - Kontynuował Leszek, kończąć z oficjalnym tonem… - to co widzisz przed sobą, to… Tego nie ma… To taki sen… Tylko ja o tym wiem nikt więcej… Pamiętasz swój sen? – Król przytaknął głową. – No… Postać mówiła Ci, że pomogłem kiedyś Szwecji… Widzisz byłem kiedyś takim… Jakby to powiedzieć Królem Szwecji… Albo zarządcą bardziej i… Może nie uwierzysz, ale… To wszystko już się wydarzyło… - Leszek zachodził w głowę, jak powiedzieć najprościej facetowi, że musi umrzeć, bo takie są ewenty, że to gra i tak na dobrą sprawę to on wcale nie istnieje. - … Takie DEŻAWU… Kumasz?
    Król zaczął ruszać ręką na znak, że chce coś napisać… Leszek podał kartkę i pióro… Ręka zaczęła rzeźbić na papierze jakieś znaki… Po chwili Leszek odczytał.
    - DUPA…
    - Hehehhee… - Szczerze zaśmiał się Leszek – Widzę, że dobry humor cię nie opuszcza!
    Jeszcze tego samego wieczora Król Karl odszedł w komputerowy niebyt…

    Generalnie na ulicach zapanowała żałoba… Baby smarkały po rękawach, bo zwyczajnie chusteczek nie było, łzy zamieniały się w strumienie rozpaczy… Wielki Król Karl, pogromca Duńczyków, wyzwoliciel Szwedów odszedł na zawsze lub do kolejnego odpalenia Grand Campagin… W Sztokholmie zapanował chaos… Nikt nie wiedział, kto ma zostać następcą… Propozycji było wiele… Rozwiązanie jednak zaskoczyło wszystkich…
    - Przybył duński poseł! Czeka na przyjęcie przez Króla Szwecji! – darł się ktoś zza drzwi królewskiej komnaty. Wewnątrz niej nie było nikogo oprócz Leszka i jego zastępcy…
    - To co robimy?! – panikował zastępca… - Przecież Dania nie może dowiedzieć się o bezkrólewiu! Zgłoszą pretensje do tronu! Zacznie się wojna?
    - Słuchaj… Może wskocz w królewskie wdzianko… Masz taką Szwedzką gębę… Na pewno nikt nie skuma, że nie jesteś Karlem… Tamci nie wiedzą jak król wygląda… Oni chcą rozmawiać z kimś, kto będzie miał kawałek złota na głowie KPW?
    - Eeeeeeee?
    - Dobra dawaj te łachy i otwieraj drzwi… Mogę być królem przez 5 minut nie?
    Otworzyły się wrota sali tronowej i wpadł do niej poseł duński, padł mordą na pysk jak to zwykło się robić, po czym powstał, rozwinął zwój i zaczął czytać…
    - Jakoże Duńskie ultimatum nie zostało spełnione i prowincja Skania wciąż znajduje się w Szwedzkich rękach, Król Danii zrywa kontakty dyplomatyczne ze Sztokholmem i ogłasza mobilizację! – pergamin się zwinął, poseł się pokłonił i wlepił wzrok w twarz Króla Karla, przynajmniej tak mu się zdawało…
    - Taaaaaaaaaaa… - zaczął „Król” – i co ja mam z Wami zrobić Duńczyk… Co? – Leszek naoglądał się filmów różnych… Starał się to wszystko zebrać do kupy i nie spanikować…
    - Wielmożny Panie… Dania żąda odstąpienia Skanii!
    - Niestety tak się składa Duńczyk… Że nie mamy ani autobusów ani ciężarówek! Ani Skanii, ani Kamaza ani nawet Jelcza…
    - O Panie… Czyżby mnie słuch zmylał?!
    - Nic Cie nie zmyla Duńczyk… - Leszek kontrolował sytuację… - NIE MA BRUM BRUM!
    - Nie ma…?
    - NO NIE MA! Głupi jesteś czy z policji?!
    - Jestem z Kopenhagi…
    - Widać po pysku…
    - Po czym?
    - Po twarzy… - Leszka to nudziło…
    - Wielmożny Panie… Dania DOMAGA się… - chyba nie zdążył dokończyć, bo…
    - Nudzisz koleś…
    - Ależ Panie…
    - Dobra… Wojna tak?! – Leszek miał dość tej gadki…
    - Nie, nie… - poseł wystraszył się tonu „Króla”
    - Ale ja nie pytam Ciebie misiu, tylko tego pana w kasku za Tobą… W hełmie znaczy…
    - Miłościwy Panie… - odezwał się głęboki bas zza pleców posła – jesteśmy gotowi do podboju Danii!
    Duński poseł był zaskoczony tym, co słyszał i co się rozgrywało na jego uszach i oczach…
    - Jak to… - wystękał…
    - Ano tak to! Wojna jest od 14 sekund, rozumiesz to czy mam Ci wsadzić patyk w oko żebyś wiedział, o co chodzi…?

    23.07.1470r., Sztokholm
    - A więc, moi drodzy… Obiecuję, że gdy tylko pojawi się prawowity następca tronu – zrzekam się piastowanej funkcji Tymczasowego Króla Szwecji, dołożę wszelkich starań, by doprowadzić trzy korony do chwały! – Leszek krzyczał na mównicy, a szlachta przytakiwała…
    - Taaaaak! – wołali – Niech żyje LECH! Cześć i chwała Tymczasowemu! – tłum szalał, z tyłu ktoś zapodał…
    - Dru-ga stro-na od-po-wiada! Dru-ga stro-na od-po-wiada! KTO KRÓLEM JEST?!
    - LEEEEEEEECH!
    - KTOOOOOOO?!
    - LEEECHHHHHH!
    - KTOOOOOOOOOOOOOOOOOO?!
    - LECH LECH LECH! Do booooooju do booooju do booju Leszek NASZ!
    W tle już dało się słyszeć otaczający wszystkich szał i radość…
    - Kupujcie nowe kolczugi z wizerunkiem Lecha z Małolepszowa! – darł się jakiś kmieć na stoisku ze złomem i innymi zbrojami…

    25.07.1470r., Sztokholm
    - Karolinaaaaaaa! – Leszek wczuwał się w rolę…
    - Tak mój Panie?
    - Mianuję Cię moją doradczynią…
    - Tak mój Panie… Cóż, zatem mam uczynić?!
    - Zrób mi…
    - Taaaaaaak?
    - Herbatę… - Leszek pilnie potrzebował kobiety, ale jeszcze nie teraz…

    28.07.1470r., Kopenhaga
    - Mój Panie, wrócił poseł ze Sztokholmu z odpowiedzią od króla Karla! – darła się jakas babka…
    - Niech wejdzie! – król Dani już zacierał rączki… Skania wraca do korony?!
    Wbiegł jakiś facet, walnął się na podłodze, po czym wstał i... zostawił plamę morskiej wody na dywanie…
    - Pośle! Co jest kurka?! – król się ździwił…
    - Panie wracam z Gotlandii!
    - Miałeś być w Sztokholmie! – król się mocniej ździwił…
    - No i byłem mój Panie, ale dobrzy Szwedzi zrobili mi wycieczkę na wyspę!
    - Boże drogi, przecież to NASZA WYSPA!
    - Już nie mój Panie, już nie… - król mało nie popuścił…

    -= REKLAMA =-

    Koleś trzyma telefon i wykręca numer…
    - Dzień dobry… Czy ja mógłbym z Ziutkiem Kowalskim rozmawiać?! … Nie ma tak?! … No to nic dziękuję…
    Koleś się zamyśla i wykręca inny numer…
    - Dzień dobry… Czy ja mógłbym z Ziutkiem Kowalskim rozmawiać?! … Aha… A w domu?... Nie wie Pani? Mhm… No nic… To dziękuję bardzo…
    Koleś torcie bardziej zamyślony… Kręci inny numer…
    - Dzień dobry… Czy ja mógłbym z Ziutkiem Kowalskim rozmawiać?! Nie ma tak?... A w pra… Pracy też? Nie no to dziękuję bardzo…
    Koleś odwraca twarz do kamery…
    - Ziutka kowalskiego nie ma w domu… Ziutka Kowalskiego nie ma w pracy… Nie ma go tez u znajomych… Bo… Ziutka Kowalskiego w ogóle nie ma, gdyz jego ojciec używał prezerwatyw marki DŻENTELMEN!

    [​IMG]
    DŻENTELMEN! Twój kolor... Twój smak!

    -= PO REKLAMIE =-

    10.03.1471r., Kopenhaga
    - Miłościwy Panie, jacyś ludzie z bronią do Pana…
    - Ile razy mówiłem, że mnie kobiety nie interesują! Żadne Anie, Kasie i Bronie!
    - Mój Panie… Z bronia taką do krojenia…!
    - Aha… A dużo ich?
    - W… ekhem… No dużo…
    - No to niech wejdą…
    Nagle do Sali tronowej wpadło setka chłopa na czele z Leszkiem!
    - HOWGH Lennik! – Zażartował Leszek i cała jego straż przyboczna wybuchnęła śmiechem.
    - Co?!
    - Nic… Pokłoń się…
    - Dlaczemu?
    - Bo przegraliście wojnę… Wyliczyliśmy Wasze straty, wymienić?! – Leszek miał całą listę duńskich strat!
    - Nooooo? Mów…
    - No to tak… Ekhem… 22 OW i 10 T – to tylko flota… Około 10 tysięcy duńskich ciał gnije na Gotlandii… Puściliśmy posła, żeby Was zawiadomił o naszym przybyciu…
    - Tak… Dotarł… Czego żądacie?
    - A nic takiego… Gotlandia i Wasze kolonie na Grenlandii… No i oczywiście żebyś padł gębą na pysk… Taki hołdzie tyci…
    - Nie…
    - Nie?
    - Nie! – Duński król unosił się dumą…
    - No to patrz…
    Do Sali wprowadzono córkę króla…
    - Jeżeli nie uczynisz tego co chcę, zrobimy osiedlowego warzywniaka z gęby twojej córeczki… - Leszek wcale nie chciał krzywdzić dziewczyny, no ale jakoś trzeba było wymusić hołd lenny…
    - OK.! Dobra…
    04.02.1476 roku dokonał się hołd lenny… Dania była pokonana!

    -= SYTUACJA =-
    Rok 1493
    [​IMG]

    -= KOMENT =-
    Jest OK... Wojna z Państwem Moskiewskim na którą czekałem i jak mi sie zdawało byłem przygotowany, przesrałem z kretesem. Na szczęście zdążyłem pobudować fortece na granicy i roscy nic nie zabrali... Niepotrzebnie straciłem wojsko... Głupia wojna na której nawet silna Litwa dużo straciła...

    Zbudowałem już 1 Akademię Sztuk Pieknych! Przypłaciłem to wzrostem inflacji z poziomu 0% do około 0,8% ( pfffff... :wink: ), ale było warto... Z resztą i tak pewnie wyskoczy zaraz ewent o inflacji -5 więc luzik... Taka mała szkody nie czyni... :)

    Dania Zniknęła z map świata... Jutlandia dobrała im się do tyłków!
    Mam sojusz z Maklembergią i już musiałem jej bronić w wojnie z Brandenburgią, na szczęście wygranej... Chociaż stolicę już oblegali, ale 15 tysięcy Szwedów dzielnie wspomogło sojuszników... Chcę ich zwasalizować, bo mają centrum handlowe - a to zawsze dodatkowa kasa... Dużo kasy... :twisted: (50 na prawdę robi róznice...)

    Teraz głównym celem jest jak najszybsze skolonizowanie Nowego Świata... Portugalia ma mapy i nie chce się dzielić... Chyba trzeba będzie zorobić wycieczkę do Lizbony... :twisted: Mają jednak silny sojusz (Cały półwysep trzyma sie razem)...

    Hmmmm... I to tyle... :p

    -= PS =-
    Ciekawe czy Leszek prześpi się z Karoliną... :wink:
     
  5. Flame

    Flame User

    CZĘŚĆ PIĄTA
    „Ja to skądś znam…”

    - Kurde… Fajny ten AAR… - „Skaziu” siedział przed monitorem i cała jego uwaga skupiała się na losach Leszka… - Hahahahahahha… Reklama rewelka…! Masakra po prostu… Wypas! – nigdy jeszcze nie czytał tak dobrego AAR’a…

    Jest chyba kilkaset rzeczy, które są stanie nagle wyrwać człowieka z zamyślenia. Niekiedy jest to coś lecącego prosto w twarz, piłka jakaś czy jakieś inne badziewie. Czasem doznanie akustyczne. Czasem werbalne… Często jednak jest to coś dziejącego się w polu widzenia. Monitor „Skazia” akurat tak jest umiejscowiony, że pole widzenia było dość szerokie, żeby zobaczyć to, co się stało kilka kroków od niego.
    - Witaj… - stary ochrypnięty głos, nie żeby „Skaziu” wiedział kto do niego gada, ale domyślał się..
    - B… B… A… BABA… Ożesz kurczaki! – Skaziu ewidentnie był zaskoczony… - E nieeeeee zara zara… Przecież to…
    - Nie dzieje się naprawdę? A ja to niby co… Nadmuchana lala?! Nie wierzysz – dotknij…
    - Heheh… Mam Cię dotykać?! Wiesz nie zrozum mnie źle, ale w tych okolicznościach przyrody… - „Skaziu” zmierzył babę i zauważył, że nie ma ani kawałka jej ciała, które by chciał dotykać. – … daruję sobie te… Powiedzmy… Przyjemnostki.
    - Czyli wierzysz?!
    - Heh… No… W sumie to chyba tak… Strażniczka Europy Universalis, tez mi coś…
    - Popatrzyłam sobie na Ciebie i… Masz duży BB… Wielokrotnie miałeś. Przybyłam Cię ukarać!
    - Jak Leszka?!
    - Mhm…
    - No to błyskaj…
    - Już?! Tak szybko?!
    - NO DAWAJ NIE?!
    Nie minęło kilka sekund, „Skaziu” stał w szczerym polu…
    - Szwecja?! – „Skaziu” zaczynał chwytać co się stało… - Nie… Nie to nie Szwecja… - patrzył na flagę powiewająca radośnie nad jakimś posterunkiem jak mu się zdawało… - O w mordę! Holsztyn…

    - I wtedy przyszedł ten dziwny list mój panie! – Karolina podała zwój… Leszek zaczął czytać…
    - Domagamy się… Radzimy… - momentami na głos Leszek pozwalał domyśleć się zgromadzonym, o co biega… - Jednocześnie oferujemy…
    - Mój panie… - jakiś facet wpadł do sali tronowej i oczywiście mordą na pysk, potem wstał i… - Dziwne wieści od szpiegów z Holsztyna! – No właśnie… I przekazał wieści.
    - Jakież to?!
    - Donieśli o dziwnym przybyszu kręcącym się po okolicznych wsiach, gdzie nasi szpiedzy mają swoje punkty gromadzenia danych o potencjalnym wrogu. Wieść niesie, że przybysz ów jest dziwnie ubrany, ma dziwne maniery, zupełnie nie pasuje do okolicy i… Biegle włada pana nowomową polską…
    - Natychmiast posłać do Holsztyna gońca z misją… Ów człowiek natychmiast ma być pochwycony i sprowadzony przed moje oblicze, za wszelką cenę! – Leszek już wiedział, co się dzieje… Baba uderzyła ponownie…

    20 grudnia 1540 roku – Holsztyn
    „Skaziu” poszukiwany był przez wielu szpiegów specjalnie przysłanych ze Szwecji. Wszystko okazało się bezskuteczne. „Cel” tajnej misji został pojmany pod Szlezwikiem przez armię Holsztyńską i wtrącony do lochu. Nadworni medycy nie wiedzieli jak to możliwe, że więzień tak dobrze znosi trudy życia w lochach. W końcu na dwór Leszka dotarła wiadomość o fiasku operacji. Udał się on osobiście na dwór Króla Holsztynu z ultimatum!
    - Czemu zawdzięczamy wizytę króla Szwecji!?
    - Panie… Macie w swoich lochach naszego szpiega! Płynie w nim królewska krew, domagamy się jako naród szwedzki wydania go w nasze ręce!
    - Dobrze wiesz wielmożny panie, że Twoja prośba nie zostanie przyjęta! Więzień dopuścił się zbrodni szpiegostwa i zostanie jutro ścięty…
    - No to wal się na ryj… - Leszczek nie wytrzymał…
    - Słucham?!
    - No to, co słyszysz… Bujaj się… Wojna będzie jak mi go nie wydacie! Kumasz czy mam Ci to przeliterować?!
    - Panie… Nie przystoi mowa chłopska w ustach króla!
    - Cooooooo?!
    - Panie… Więzień będzie ścięty!
    Leszek zagwizdał donośnie na palcach i do Sali wpadło 200 uzbrojonych żołnierzy szwedzkich…
    - Nikt tutaj nie będzie ścięty… Zajmujemy wasz śmieszny kraj!
    - Jak to tak… Bez wypowiedzenia wojny? Bez powodu do wojny?!
    - Powód siedzi w lochu! Aha… Wypowiadam wojnę… A teraz skoro formalności są za nami , anektuję ten śmieszny kraj!
    - Ja na aneksję się nie zgadzam!
    - Ale chłopie… Co Ty masz do gadania!
    Na obrazę króla zareagowała jego najwierniejsza straż przyboczna i jeden z rycerzy rzucił się na Leszka z mieczem. Ugodził go w pierś… Leszek upadł… Jego 200 uzbrojonych żołnierzy urządziło w Sali tronowej króla Holsztynu istną rzeź… Sam król padł na kolana i już miał być ścięty gdy…
    - Nie no… - Leszek wstał bez śladu… wszyscy patrzyli na niego centralnie wcięci… - Echem… Nic mi nie jest panowie, trochę podmucham i nie będzie szczypać. Tego pana musimy mieć żywego, bo ktoś musi przecież oznajmić ludowi, że pokojowo oddaje nam kraj w posiadanie! A teraz… Wyciągnąć mi tego człowieka z celi i wracamy do Sztokholmu!

    20 grudnia 1540 roku – Sztokholm
    - A więc jesteś „Skaziu” z Inowrocławia, Baba wessała Cię do Europy Universalis jak mnie. Wszystko co mówisz oczywiście się zgadza.
    - Tak tylko Baba nie jest z Tobą szczera… - za chwilę mieli dojść do ciekawych wniosków, to się czuło.
    - Nie rozumiem…
    - Widzisz, wiele z tego, co uważasz za pewnik, wcale nie ma miejsca.
    - No, niby co?! – Leszek był tym zafrapowany.
    - Otóż wszystko to, co się tu dzieje jest relacjonowane na stronie eufi.org.
    - Mówisz o AARach? – Leszek miał to obcykane.
    - Dokładnie tak!
    - OK… To teraz powiedz mi jak mój młodszy brat pisze AARy?!
    - No właśnie nie pisze. Tutaj jest druga sprawa. On wcale nie gra…
    - Słucham?!
    - No nie gra. Baba kłamie. Gra niejaki Flame i pisze tego AAra. Generalnie ludzie go zachwalają…
    - Chociaż tyle.
    - Nie rozumiesz swojej sytuacji…
    - Chyba naszej! – „Skaziu” chyba właśnie zrozumiał, że stał się częścią układanki. Leszek uświadomił „Skazia”.
    - No… Naszej… - Trudno to przyszło „Skaziowi” – Więc NASZA sytuacja nie jest taka pewna. Skąd wiesz, że istnieje źródło sejwa?!
    - Mówiła mi…
    - Baba robi Cię w konia chłopie… Nigdy nikt nie słyszał o czymś takim! Manipuluje Tobą! Nie widzisz tego?!
    - Zdaje się, że masz rację… Widzisz w Turcji, na terytorium dawnego Bizancjum miały się znajdować tajemne kręgi jakieś czy coś… Otóż owszem jest cos takiego, ale... To ATRAPA! Tureckie wojska ćwiczą na tym oblężenia! Tam nie ma nic nadzwyczajnego…
    - Widzisz… To jest po prostu jedno wielkie gówno! – „Skaziu” słusznie podsumował…
    - OK siedzimy w tym razem… Jak się wydostać z tego podłego sejwa!
    - Pojęcia nie mam! Ale droga którą się do czegoś wchodzi zwykle prowadzi też na zewnątrz…
    - Baba… - Leszek skumał…
    - No… Chyba nie będzie łatwo… Trzeba ją zmusić do gadania!
    - Złapać?! Chyba ma dużą moc… Może pojawiać się i znikać, robić co się jej podoba, przechodzi przez ściany… Cholernie ciężka sprawa…
    - Ale nie niemożliwa!


    :arrow: Z cyklu: "Historie obrazkowe..."
    [​IMG]
    Na początek sytuacja mojego kraju w roku 1541

    [​IMG]
    I szybko popatrzmy na Nowy Świat...

    [​IMG]
    I równie szybko popatrzmy na sytuację polityczną...


    :arrow: Z cyklu: "Prosimy o słowo do mikrofonu..."
    Sorry za opóźnienia. Zaliczenie mam, mimo tego że dowiedziałem sie o nim dzień przed (mniej więcej). Hehehe... No... 8) Skaziu bądź tak łaskaw i podaj mi swoje imię, bo przecież musicie wypić brudzia z Leszkiem i przejść na Ty... :wink:

    Pozdrawiam
    --
    Flame
     
  6. Flame

    Flame User

    CZĘŚĆ SZÓSTA
    "Sztuka"

    Nuda… Nic się nie dzieje. Bywają takie dni w życiu władcy, że musi komuś dać w mordę lub po prostu, zwyczajnie namalować obrazek. Gdyby jeszcze władca umiał malować – no, ale nie umie. Tak samo jak nie umie grać na skrzypcach, mandolinie, klawesynie i gitarze elektrycznej, oczywiście tej ostatniej jeszcze nie wynaleziono. Nie wynaleziono nawet prądu… No więc, na dworze z reguły jest ktoś kto umie podkuwać konie, grać na tychże instrumentach i nawet namalować coś… Kogoś…
    - Henk! Chodźże tu… - Leszek od podpierania głowy ręką miał na policzku czerwony ślad i wyglądał jakby go ktoś zdzielił. – Natychmiast namalujesz cos dla mnie!
    - Tak mój panie. Czy to będzie portret wielmożnego pa…
    - Nieeeeeee, no co Ty… - Leszek zawsze przerywał wpół zdania podwładnym. – Namalujesz coś takiego, żebym nie mógł spać po nocach… Kumate?!
    - Słucham?
    - Rozumiesz?
    - Tak mój panie.
    Kilka minut później w Sali tronowej przygotowano scenerię… Henk rozłożył farby i inne te bzdety do smarowania i zabrał się do pracy…
    - Długo jeszcze?!
    - Panie… Sztuka wymaga skupienia i cierpliwości.
    - Mhm… U mnie w kraju to się robi tak Henk. Bierze się aparat fotograficzny, pstryk i na ekraniku LCD patrzy się czy pasi. Pasi? Fajnie… Nie pasi? Delejta mu i jeszcze raz… No chybże ktoś jedzie na starym aparacie… - Henk patrzył i zastanawiał się co jest kurde grane?! - … To wtedy właściwie nie ma pewności czy zdjęcie, które wykonał jest… - I o czym ten Lech pierdzieli? - … No a potem to już wystarczy wywołać i… Jest…
    - Mój panie… Co to jest aparat fotograficzny?
    - Toooo jest ten… Yyyyy… Takie pudło… Ten… Pudełeczko właściwie i… To maluje obrazy bardzo szybko. Taki przyrząd do malowania obrazów w szybkim tempie…
    - Aha… - Henk odwrócił się i począł malować dalej… Ten wystawiony język świadczył, że to dzieło spodoba się chyba tylko jemu samemu… Przynajmniej tak to widział Leszek.
    - No a długo jeszcze będę czekał?
    - Moment najjaśniejszy panie…
    - Najjaśniejszy… Wielmożny… Kurde, nudzi mnie to już! Maluj dalej Henk…
    - Dobrze…
    - Karolina! – 2 minuty później weszła doradczyni króla Szwecji Leszka z Małolepszowa. Znaczy najpierw weszły cyce Karoliny potem ona… Ciekawe, czym ona te drzwi otworzyła…?
    - Tak mój panie? – Ależ to brzmiało w ustach kobiety…
    - „Boże… Jak stąd wyjdę spraw, żeby każda tak do mnie mówiła na dyskotekach…” - pomyślał Leszek…
    - Panie? – Karolina stała i patrzyła na króla, który ewidentnie się zamyślił…
    - A tak… Karolina pójdzie do nadwornego skryby sprawdzić, czy jest już jakiś pełnoletni potomek władców Szwecji… Zdaje się, że mija kolejny okres mojego tymczasowego panowania…
    - Jak sobie życzysz mój panie…
    - Wielmożny panie? – Henk przerwał Leszkowi odprowadzanie Karoliny wzrokiem…
    - Słucham…
    - Gotowe…
    - Dawaj…
    [​IMG]
    Oczom Leszka ukazało się dzieło rąk nadwornego malarza. Właściwie tyle można by o tym powiedzieć, bo samemu zainteresowanemu chyba się nie spodobało…
    - O w mordę kopane orzeszki ziemne… - Podsumował dwugodzinną pracę Henka.
    - Coś nie tak mój panie?
    - Coś?! No oprócz kolorów to chyba wszystko nie sadzisz?
    - Za pozwoleniem wielmożnego pana…
    - Co?
    - Za pozwoleniem wielmożnego pana… Uczyniłem tutaj drobne korekty.
    - Człowieku… Chyba cię posrało! Jeżeli to mam być ja to fajnie masz w domu! Rozkazuje zniszczyć ten portret! Natychmiast!
    - Tak jest mój panie… - Henk przyjął ten rozkaz z niezadowoleniem…
    - Namalujesz jeszcze jeden! Namalujesz… Karolinę!

    Minęło kolejne parę godzin… Henk kończył właśnie malować. Karolina delikatnie się rumieniła i oczywiście Leszek miał z tego wszystkiego największa frajdę… Cyc Karoliny na wierzchu… Na widoku! Wreszcie! Tajemnica krainy mlekiem płynącej… Rozwiązana!
    - A więc mówisz, że jest już dorosły potomek władców?
    - Tak mój panie… Może być koronowany natychmiast. Chociażby zaraz!
    - Jak się zwie?!
    - Karol…
    - Mhm… Henk? Nie przeszkadza Ci, że modelka rozmawia?!
    - Modelka? Eeeee… Nie mój panie... – Henk w ogóle nie wiedział, co do niego mówią…
    - Czyli… - kontynuował Leszek - … Skończymy malować i zawołamy Karola… Dzisiaj oddam władzę!
    - Mój panie… Co będzie ze mną?! – Karolina poczuła strach w sercu.
    - Nie martw się… Damy sobie radę…
    - Mój panie… Czy to oznacza mój koniec?
    - Ja bym to nazwał właściwie początkiem…
    - Prawie gotowe! – wtrącił Henk… - Jeszcze tylko… Oooooo… Tutaj kreseczka… I… Tutaj… O… No… Chyba jest… Raczej jest… Mój panie, prezentuję portret Karoliny!
    - No zobaczmy… - Leszek nie krył zainteresowania. Miała go spotkać miła niespodzianka.
    [​IMG]

    18 luty 1598 roku – Sztokholm
    - Wezwać Karola! – krzyknął Leszek i po chwili do sali wbiegł potomek dawnych władców Szwecji…
    - Tak mój panie?!
    - Karolu… Zdajesz sobie sprawę, że płynie w tobie królewska krew i że jesteś prawowitym następcą tronu. Moja misja jako tymczasowego dobiegła właśnie końca!
    - Rozumiem… - Karol istotnie rozumiał… Czekał na ten dzień od 2 lat!
    - Dlatego też… Odbieram Ci dowództwo 1 Armii Północnej i jednocześnie zrzekam się tronu na twoja rzecz! Niech żyje prawowity król Szwecji!
    - NIECH ŻYJEEEE! – Wrzasnęła straż przyboczna i obecni dowódcy, szlachta i inne tam ludzie…
    Po chwili na tronie z korona na głowie siedział Karol IX. Nowy król Szwecji, który od razu mianował Leszka swoim doradcą. Padły też pierwsze rozkazy…
    - Jako nowy król Szwecji rozkazuję mobilizacje na terenach Nowego Świata! Ogłaszam wojnę kolonialną przeciw niewiernym plemionom indiańskim!
    - HURRRRRRRAAAAAAAAAAAAA! – Wybuchła spontaniczna radość… Od dawna wszyscy czekali na taką decyzję.
    - Ogłaszam również… - Karol popatrzył na zgromadzonych posłów z krajów sojuszniczych i sąsiadujących ze Szwecją. - … Kierunek naszej polityki! Szwecja rości sobie prawa do następujących terenów…
    Spotkanie w sali tronowej trwało do późnych godzin nocnych, wychodząc z niego najsmutniejsze miny mieli posłowie z m.in. Polski, Jutlandii i Rosji… Zapowiadały się gorące lata w Europie Wschodniej!

    :arrow: Historie obrazkowe:
    [​IMG]
    Sytuacja polityczna Szwecji na początku panowania Karola IX

    [​IMG]
    Polityka wewnętrzna Szwecji w roku 1605[/img]

    :arrow: Pomożecie?:
    Potrzebna garść porad...
    - Czyl polityka wewnętrzna może być czy może jednak potprzebne sa zmiany?!
    - Czy wojna z Anglia jest opłacalna na dłuższą metę? Jakie są ich mozliwości jeżeli chodzi o flotę?! Chodzi mi o to czy mają często eventy o nowych okrętach... Nigdy nimi nie grałem to nie wiem... Moja flota w tym momencie to ponad 40 okrętów wojennych... Chyba za mało co? (Głównym celem wojny są ich kolonie w Am. Płn. oraz mapy... 8) ), stosunki +108... Opłaca się? Może lepiej drążyć do wymiany map i zaatakowac później...? :roll:

    :arrow: Ogłoszenia EUFIpasterskie:
    AAR do poniedziałku nie będzie dopisywany, bo mam teraz zaliczenia i egzaminy 2... :roll: Zyczyc mi powodzenia... :wink:
     
  7. Flame

    Flame User

    --- Specjalny Świąteczny odcinek AAR'a ---
    ----- DLA TĘSKNIĄCYCH ZA LESZKIEM ----
    :wink:

    CZĘŚĆ SIÓDMA
    „Święta po staropolsku...”

    Jak jest zima to musi być zimno, ale żeby do tego stopnia? Leszek w sumie przywyknął już do tego, że popularne w jego świecie „centralne” jest tutaj nieosiągalne, że może tylko pomarzyć o takich przyjemnościach jak grzejnik w pokoju czy 3 warstwy jego ulubionego kocyka, który dostał od mamusi na urodziny... Tutaj po prostu tego NIE BYŁO... Irytujące, ale szło się przyzwyczaić. Człowiek to na prawdę dziwne zwierzę, dużo zniesie kiedy musi...

    Zaszło sporo zmian w tym roku. Leszek zaręczył się z Karoliną, co nie było takie łatwe, gdyż rodzice jego wybranki trochę go nie lubią. Tak... Chłop się zakochał na amen, na razie jednak nie myśli o konsekwencjach, którym jednak z czasem przyjdzie stawić czoła. Np. Jak zabrać Karolinę ze sobą do prawdziwego świata?! Gdzie wybrać się w podróż poślubną? Czy Karolina może „zajść” w świecie zer i jedynek?!

    23 grudnia 1599 roku – Sztokholm
    - Leszku? - Pieszotliwie wołała Karolina
    - Nioom?
    - A tą bombeczkę to mi podasz Skarbie?
    - Nioom...
    - A tą?
    - Nioom... - Jeżeli cokolwiek może nudzić faceta w wieku Leszka, to na pewno jest to ubieranie choiny. Pomyśleć, że ta choina tak na prawdę nie istnieje... Dziwne myśli zaczęły krążyć po głowie Lecha.
    - Kotleciku co taki zamyślony jesteś? - Totalnym idiotyzmem było takie zwracanie się do siebie. Kotleciku? To może jeszcze Szyneczko? Polędwiczko?
    - Wiesz Parówciu – Szczyt... - Zastanawiam się, gdzie udamy się w naszą podróż poślubną.
    - Myślę, że do Twojego kraju. Nigdy nie byłam.
    - Tak... Spodobałoby Ci się.
    - A powiesz mi jak wyglądają u Ciebie święta?!
    - W sumie to normalnie. Zbiera się rodzina i łamiemy się opłatkiem takie tam bzdety. - W sumie to Leszek zlał temat, ale...
    - Bzdety? - Kobiety lubią wiedzieć wszystko do końca nie?
    Leszek odłożył bombki, usiadł na krześle prawie jak król, którym przez jakiś czas był i zamyślił się. Jak wytłumaczyć tej biduli, że święta u niego wyglądają zupełnie inaczej.
    - Salcesoniku?! - Trzymajcie mnie...
    - Karolcia, no ale co byś chciała wiedzieć?
    - No wszystko! Wszyściutko!
    - W moim kraju, święta to biznes... Taki, ten... Tradycyjny biznes...
    - A nie czas spędzony z Bogiem i najbliższymi?
    - Też, ale to chyba nie takie ważne jak to, kto ile jest w stanie opchnąć na takich niby to straganach jakie widujesz w Sztokholmie. - Wytłumacz tu kobicie, że jakaś dziwna „moda” zapanowała na zakupy, popychanie głupoty i obłudne obściskiwanie się nawet z najbardziej znienawidzonymi wrogami w myśl jakiejś wyższej idei... Orange...
    - To nie macie tradycji wspólnych śpiewów?
    - Mamy. U nas nazywa sie to kolędowaniem. Polega to na tym, że około 8 grudnia walą Ci do drzwi bachory z ulepioną z plasteliny „szopką” i śpiewają „Bóg się rodzi...”! - Leszka poniosło, ale istotnie tak bywa dosyć często... Kolędnicy napadają już na POCZĄTKU GRUDNIA... Śmiech na sali...
    - Jakżesz to tak, w Adwencie?
    - Ano...
    Już oczami wyobraźni widział, jak z całej siły trzaska drzwiami przed nosem jakiejś „kolędującej” mu pod drzwiami babci w moherowym berecie z szopką gdzie trzech króli to ta sama osoba Ojca Dyrektora... W ogóle jak ktokolwiek normalny może zrozumieć „magię” świąt po staropolsku?
    - A stół wigilijny? - Karolina nie przestawała nudzić...
    - No jest... I sianko jest... I potrawy są! - Leszek już widział te ciasta mamine, jak z reklamy. Te grochy z kapustą, barszcze, karpie mniam... Zapach piernika... Prawdziwe święta..
    - A co na nim jest?
    - Wszystkie najważniejsze potrawy... Do tego dziwne dodatki się zdarzają.
    - Desery znaczy? - Karolina próbowała ogarnąć...
    - No... Super desery. Coca-Cola!
    - Czy to tradycyjna potrawa?!
    - No pewnie, ten „tradycyjny” wigilijny napitek pochodzi z dziwnego kraju Karolino... Tam chyba wierzą, że gdy Jezus przychodził na świat w stajence, to całe Betlejem to popijało i zagryzało Kit-Katem...
    - Czym?
    - Takim brązowym... Czymś... - Leszek się irytował coraz bardziej. Dochodziło do niego jedno, GDZIE TE ŚWIĘTA DO DIASKA! TE PRAWDZIWE! Bez supermarketów, bez Coca-Coli i McSyfa...
    - A macie stajenkę?!
    - Taaaaa... Wszyscy jak się nażrą to podziwiają stajenki, na kolejnych kanałach TiVi...
    - Na czym?
    - Taki ołtarzyk domowy Karolciu. - Leszek jednak przypomniał sobie co tak na prawdę robią z Karoliną i podał bombkę...
    - Chyba nie lubisz tych świąt Boczusiu...
    - To nie tak Ptysiu z Kremem – W głębi ducha modlił sie, żeby nie musiał tłumaczyć co to jest... - Uwielbiam święta, tylko denerwuje mnie to co w moim kraju sie z nich wyprawia. Tradycja gdzieś uchodzi, historia przepada w mgnieniu oka i już nie jest ważne co w swojej prostocie piękne i szczere, takie radosne wiesz?
    - Mhm... - Karolina prawdę mówiąc nie wiedziała, ale Leszek mówił tak zawzięcie, że trudno było nie przytaknąć.
    - Tylko ważnym się staje to co się ładniej świeci... Mikołaj nawet nie jest czerwony tylko niebieski i ma takie nogi, że bym go wy...
    BUM... Jedna z bombek upadła na podłogę...
    - Przepraszam... - Karolina się zarumieniła.
    - Nie przejmuj się... Na czym to ja... Aha. No więc takiego mikołaja to bym wyobracał. - Tego sformułowania nie mogła odszyfrować.
    - Żeby mu się w głowie zakręciło?
    - Dokładnie tak... - Leszek się dziwnie uśmiechnął. Chyba rozmarzył... - Do tego ta „nagonka” obdarowywania sie prezentami, presja i nacisk... Nie darujemy sobie tego co chcemy, tylko to co nam dyktuje moda... W większości wypadków zamiast prostego upominku, totalny kosmos!
    - Chcesz powiedzieć, że u Ciebie w kraju ludzie darują sobie kosmos? Dziwny kraj!
    - Żebyś wiedziała JAK DZIWNY! - Skąd mogła wiedzieć, być może nigdy się nie dowie.
    - A ta choinka która ubieramy?! Mówiłeś, że u Ciebie tak się robi...
    - Tak. To chyba też ulega już zmianie. Kiedyś całe rodziny ubierały choinę. Dzisiaj przynosi się z lasu już gotową...
    - Ubraną?
    - Ano... Są nawet ludzie którzy Ci ubiorą za parę złotych monet.
    - W lesie rosną gotowe choinki? - Karolina nie była w stanie sobie wyobrazić świecącego lasu, pełnego cukierków na gałęziach, ale to chyba dlatego, że nigdy w takim „SuperLesie” nie była...
    - Taki SuperMarketoLas pełny gotowych drzew... - Powiedział pod nosem Leszek tak, że Karolina go nie słyszała, tylko wyciągnęła rękę po kolejną bombkę, którą jej podawał...
    - A powiedz mi, składacie sobie życzenia?
    - A pewnie... Dużo zdrowia i szczęścia... Takie oklepane.
    - Piękne chyba! - Karolinę wcięło...
    - Oklepane. Nikt tak na prawdę się nie zastanawia nad tym co mówi. I tak potem każdy Ci powie „pieniędzy” albo „sukcesów w pracy”... Bez sensu są takie życzenia.
    - Sukces jest ważny. - Słusznie zauważyła Karolina.
    - Pieniądze też? - Kolejna bombka powędrowała na drzewko.
    - Nie.
    - No więc po co życzyć pieniędzy? Nie lepiej miłości?
    - Lesiu? - To nadzwyczajne, że w końcu zwróciła się do niego „niemięśnie”.
    - Tak?
    - Podaj mi gwiazdę, tylko uważaj nie wejdź w rozbitą bombkę. - „Kocha...”, pomyślał Leszek i podał...
    - Z gwiazdą na szycie choina wyglądała super. Zupełnie jak ta z domu! Teraz poczuł że na prawdę spędzi święta inaczej. Jak chyba nigdy wcześniej. W ciszy i spokoju... W skupieniu. Bez wycia syren pod oknem, szczekania psów i innych cywilizacyjnych wynalazków. Ten jeden jedyny raz na prawdę sie cieszył, że tutaj trafił...
    - Ach ta Baba. - Westchnął Leszek. Ciągle pamiętał jaka czeka go misja w przyszłym roku. Zauważył, że jednak się tu starzeje... Bardzo wolno, ale jednak... Czas wszędzie ma władzę nad człowiekiem. Tego ostatniego właśnie będzie miał coraz mniej... Babę trzeba złapać. Trzeba się stąd wydostać.

    Tymczasem rozejrzał sie po pokoju... Blask świec i zapachy dolatujące z zamkowej kuchni jeszcze raz przypomniały mu, jaki cudowny czas nadchodzi... To będą prawdziwe staropolskie święta, nie takie jak u siebie... Takich jak przeżyje w tym roku nigdy więcej już nie zazna. Coś wyjątkowego i niepowtarzalnego jest w powietrzu, prawdziwa magia świąt... Już wie, że będą wesołe... :D

    :!: Chciałem życzyć wszystkim Wesołych Świąt Narodzenia Pańskiego (ot tak torchę inaczej :p) i Szczęśliwego Nowego Roku! :mrgreen: Dużo miłości! :wink:

    [​IMG]

    "Pośród mroków człowieczej duszy, w człodzie ludzkiego serca, rodzi się Bóg, w ciszy..."
    List św. Jana...

    ________________________________________________________________________________________

    OT skasowano - AAR zamknięty - w celu kontynuowania proszę zgłosić się do administracji forum.
    Raferti
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie