Zguba przybywa! - M&B: Warband AAR

Temat na forum 'Inne Gry AAR' rozpoczęty przez Animak, 24 Kwiecień 2012.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Animak

    Animak Nowy

    Przybywa zguba! - historia się rozpoczyna (cz. 1)

    Jam jest Rotheran, zwany Okrutnym. Mym celem złoto tej krainy, drżyjcie więc przede mną. Drżyjcie wy, wieśniacy, drżyjcie żołdacy, drżyjcie lordowie! Albowiem przybywa zguba tychże ziem. Zabiorę wszystko co ma wartość, a potem spalę wasze domy, zburzę twierdze. Będę mordował mężczyzn, porywał kobiety, a dzieci szkolił na swe wierne psy, które zawsze staną w mej obronie. Przybywajcie wrony, uczta się rozpoczyna!

    [​IMG]


    Karawana złożona z trzydziestu mężów przemierzała skute lodem tereny Veagirów, zmęczenie i mróz osłabiły ich czujność. Zrezygnowali z ustawienia straży tylnej i przedniej, jechali zwartą grupą eskortując kilka wozów i bogatego kupca. Owy kupiec zwał się Ugryll i choć wybrał handel jako drogę do zdobycia bogactwa, był rosłym Skandianinem potrafiącym posługiwać się toporem lepiej niż nie jeden z obecnych tu najemników. Poruszali się powoli, wielu nie posiadało koni, które wśród Swandian były przywilejem bogatych i sławnych. Kiedy wyruszali z Sargoth było ich czterdziestu, po dotarciu do Rivacheg okazało się, że sześciu z nich nie może kontynuować podróży. Odmrożenia były zbyt poważne, dalsza podróż równałaby się konieczności amputowania kończyn, a Skandianin bez nóg był nikim. W końcu to naród znany ze swych wypraw grabieżczych oraz niesamowitych zdolności do braku trzeźwego myślenia, co sprawiało, że większość z nich mogła zajmować się tylko i wyłącznie wojaczką. Więc zostawili ich, bo choć Ugryll był twardy, to jednak dbał o swych ludzi. Kolejna czwórka została pozostawiona w wioskach, z tego samego powodu. Karawana wlekła się więc niemiłosiernie, morale były bliskie złamania. Wśród tych najmniej uczciwych pojawiały się nawet szepty na temat ewentualnej zdrady i dezercji. Tacy ludzie nie mogliby wrócić do Skandii, jednak perspektywa odzyskania sił w jakiejś wiosce i rozpoczęcia życia na własny rachunek jako bandyta była nader kusząca, biorąc pod uwagę, że pozostając wiernymi musieliby jeszcze pięć dni wlec się do granicy. Gdy słońce poczęło chylić się ku zachodowi dowódca wyprawy zarządził odpoczynek, obóz rozbili przy niewielkim gaju. Kilku ludzi ruszyło doń nazbierać nieco chrustu, bo choć rozsądek nakazywał nie rozpalać ognia na pustkowiu, które w końcu było ulubionym miejscem wszelkiej maści bandytów, to jednak chęć ogrzania zbolałych nóg okazywała się brać górę. Rzecz w tym, że mimo upływu godziny grupa wysłana do gaju nie powracała, ludzie zaczęli szeptać między sobą, wizja dezercji była co raz bardziej realna. Wszystkie rozmowy przerwał okrzyk bojowy wznoszony przez dwudziestkę, a może i więcej bandytów. Uzbrojeni w miecze nordyckie i ubrani w skórzane zbroje wyłaniali się z lasu niczym widma. W dziesięć minut było po wszystkim, tego co się stało nie można było nazwać nawet walką, to była rzeź. Wielu zginęło nim zdążyło sięgnąć po broń, inni poczęli uciekać, tylko po to by paść z toporami wbitymi w plecy, jeszcze inni próbowali się poddać, daremno. Przeżyła tylko jedna osoba, Ugryll. Postawiono mu ultimatum, albo zabiera wszystkich bandytów do Sargoth i dzieli się zyskami ze sprzedanych towarów, albo zginie. Handlarz co prawda rozważał śmierć w boju, jednakże ostatecznie postanowił przystać na żądania oprawców, obiecując sobie, że po powrocie użyje wszystkich swoich wpływów do pozbycia się tej zgrai. Banda Rotherana... Wszyscy oni obudzą się z nożami pod gardłem...

    Do miasta dotarli bez większych trudności, tam właściciel sprzedał towary, które wiózł i wedle umowy przekazał bandytom część uzyskanego złota. Także wedle zapowiedzi nie przeżyli nocy, tylko herszt dostał szansę na uratowanie swego życia. Nad rankiem duszności go złapały, po prostu nie potrafił spędzić tak długiego czasu w zamkniętym pomieszczeniu. Przywdział więc co miał do przywdziania, przytoczył do pasa swój miecz i wyszedł przed karczmę w której to się ulokował. Nim zdążył dobrze odetchnąć został zaatakowany. Niespodziewanie runął nań miecz, tylko niezwykły refleks pozwolił mu na uratowanie swego ramienia od bliższego kontaktu ze stalą. Wydobył własne ostrze z pochwy, jednakże inicjatywa należała do przeciwnika. Zaatakował tym razem lewy bok Rotherana, cios został zablokowany, stal uderzyła o stal, poleciały iskry. Silniejszyą okazała się być jednak nie doszła ofiara mordu, odbiła miecz swego przeciwnika po czym kopniakiem przewaliła go na ziemię. Po chwili zabójca krztusił się własną krwią, z gardzielą przebitą przez ostrze. Rotheran obserwował to, uśmiech rozlał się na jego twarzy. Był sadystą, uwielbiał oglądać cierpienie. Z tego stanu wyrwała go dopiero dłoń którą ktoś ułożył na jego ramieniu, gwałtownie się odwrócił celując ostrzem w osobę, która się tego dopuściła. Kupiec, wyraźnie przestraszony. Wystarczyło kilka zdań by przekonać Rotherana do udania się za kupcem do jego domostwa.

    [​IMG]

    Cała ta opowieść w której zawarte były żal, ból i udręka zostały skwitowane jednym pytaniem "ile?". Odpowiedź była szybka, niesatysfakcjonująca jednak. Rotheran skinął głową i po prostu wyszedł, nie miał zamiaru nadstawiać karku dla kilku groszy. Dużo łatwiej będzie mu zebrać nową drużyną wojaków i powrócić do napadania na karawany. Mimo wszystko powinien trochę złota zdobyć, liczba jego wrogów powiększyła się, a sojuszników gwałtownie spadła. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem wydawała się więc walka za pieniądze, nie namyślając się więc wiele ruszył na arenę. Przywitał go tam Rhodok, znany jako mistrz turnieju. Bandyta postanowił udawać osobę, która dopiero co zawitała w te strony, więc z pokorą wysłuchiwał świetnie znanych mu informacji na temat turniejów i walk treningowych.
    -Zachcesz wziąć udział w walce treningowej? Z pewnością ci to nie zaszkodzi, a być może trochę zarobisz -odpowiedź brzmiała chętnie.

    Walka była żywiołem Rotherana, z początku głównie się bronił, miecz dwuręczny który otrzymał, nie był jego ulubionym orężem. Preferował raczej szybkie, jednoręczne bronie, jednakże mus to mus. Gdy tylko przyzwyczaił się do wymachiwania tym kawałkiem drewna przeszedł do ofensywy, przeciwnicy padali jak muchy, w pewnym momencie przestali nawet walczyć między sobą i wszyscy atakowali tylko jego. Widzieli zapewne w rozbójniku spore zagrożenie. Walka trwałą dobre dwie godziny, ostatecznym zwycięzcą okazał się być jakiś żołdak na usługach tutejszego władcy. Rotheran padł ugodzony strzałą w plecy, był świetnym wojownikiem, jednak nawet on miał swoje limity. Tak czy siak, opłaciło się to.

    [​IMG]

    Wypadało by już wyruszyć w drogę i zebrać kilku towarzyszy, jednakże najpierw należało zaspokoić głód. Najlepszym miejscem do wykonania tej czynności jest oczywiście karczma. Budynek jak każdy inny w mieście, jednakże żywy przez całą dobę.Przy czym przyjemny jedynie wieczorami i w południe. Przynajmniej tak wrażenie miał Rotheran, gdy po wejściu przyczepił się doń jakiś opój. Nazywany Okrutnym Rotheran był nie bez powodu, nie zamierzał oszczędzić tego wsioka porywającego się z motyką na słońce. Wdał się z nim w przepychanki słowne, po czym bez większych problemów wysłał go na tamten świat. Z ziemii pozbierał to co się do czegoś nadawało, czyli sakwę i nordycki miecz, po czym usiadł przy ladzie. Nie przejmując się tym, że ktoś właśnie zbiera jego ofiarę z ziemi przystąpił do posiłku, który wcześniej zamówił. Całość składa się z kawałka czerstwego chleba, jakieś ryby i szklanicy wody. Marnie, ale głód na jakiś czas to zaspokoi.

    [​IMG]

    Dłuższe pozostanie w Sargoth mogło okazać się nazbyt niebezpiecznym, więc zabrawszy konia ze stajni Rotheran wyjechał z owej miejscowości, zamierzał skierować się na południe by tam nieco zarobić na Swandianskich karawanach, los jednak chciał by Jarl Turya przeciął mu drogę. Szczęście sprzyjało bandycie, nie dość, że nie rozpoznano w nim rozbójnika, to jeszcze zaproponowano mu pracę. Kazano mu pozbyć się niejakiego Euscarla Wróbla, nic trudnego, gdyby nie fakt, że owa osobistość prawdopodobnie ukrywała się na drugim końcu krainy. Jednak czego dla tych kilkuset błyszczących monet się nie robi? Rotheran nie namyślając się wiele ruszył w drogę.

    [​IMG]

    Mapa krainy, dla osób, które nigdy nie grały w M&W: Warband
    [​IMG]


    ----------
    Na początek skromnie, ot wstęp. Pierwszy raz piszę AAR'a więc będę bardzo wdzięczny za wszelkie komentarze, ciężko będzie się bez krytyki rozwijać.

    ----------
    Dane techniczne: czysty M&B: Warband 1.1 z jakimś dziwnym tłumaczeniem (oryginał mam angielski, tłumaczenie ściągane).
     
  2. gall2

    gall2 Ten, o Którym mówią Księgi

    Na razie jest bardzo dobrze, ale obawiam się, że może Ci zabraknąć samozaparcia do pisania tak długich i dobrych tekstów.
     
  3. Animak

    Animak Nowy

    Akurat z tym nie powinno być problemu, uwielbiam pisać. Zajmuje mi to odrobinę czasu, tak więc będę nowy odcinek wrzucał raz na tydzień, ale będzie.
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie