OCENA: 9/10
Zalety: Przepiękna mapa | Immersja | Głęboka, a jednocześnie łatwa do zrozumienia mechanika | Mnóstwo misji
Wady: Brak żetonów | Drobne błędy AI | Nieprzemyślany system kampanii
Na Unity of Command czatowałem od chwili wydania tej gry. Screeny kusiły, recenzje zachęcały, ale cena odstraszała. W końcu jednak UoC wpadło w moje łapki, od razu z dwoma DLC. O czym traktuje ta pozycja? To kolejna z właściwie już setek gier wzorujących się na Panzer General (notabene pozycja ta obchodzi w tym roku swoje dwudzieste urodziny). Podstawowa wersja traktuje o Unternehmen Blau, zaś dodatki rozszerzają grę o lata 1943-45 (Red Turn) oraz 1941-42 (Black Turn). Czy z ogranego do bólu pomysłu da się jeszcze coś wycisnąć i wyróżnić z zalewu niekiedy identycznych strategii? Przekonajcie się sami.
Reguły takich gier są niezmienne od dwóch dekad. Mapa podzielona na heksy, w każdym polu po jednej jednostce mogącej 'przejść’ określoną liczbę prowincji lub zaatakować wroga. Tura po turze rozbijamy wojska przeciwnika i zajmujemy kluczowe punkty. Wygląda to bardzo prosto, prawda? Twórcom Unity of Command udało się jednak nadać grze głębi. Pod z pozoru ubogą mechaniką gry kryje się mnóstwo szczegółów, które mają wpływ na wszystko co dzieje się na mapie. Największą zaletą jest moim zdaniem system logistyki. Na skraju mapy znajdują się źródła zaopatrzenia, od nich zaś biegną linie kolejowe, które przewożą zaopatrzenie na front. W praktyce sprawdza się to świetnie. Odcięcie dywizji pancernych poprzez przerwanie linii zaopatrzeniowych w choćby jednym miejscu może zaważyć na powodzeniu misji – działa to też w drugą stronę, niekiedy okrążenie i odcięcie silnie bronionego miasta jest jedyną receptą na jego szybkie zdobycie. Oczywiście na efektywność zaopatrzenia wpływają warunki terenowe i pogodowe. Powoduje to, że logistyka jest jednym z kluczowych elementów gry, którego nie da się pominąć podczas planowania operacji.
Kolejnym udanym rozwiązaniem jest wsparcie od dowództwa. Mamy tu możliwość zbombardowania wojsk wroga, zwiększenie efektywności logistyki lub zaopatrzenie własnej jednostki z powietrza, wywołanie rewolty na tyłach przeciwnika (z oczywistych względów dostępne tylko dla Sowietów) oraz zbudowanie lub naprawienie mostu (możemy je także niszczyć!). Zwłaszcza ta ostatnia opcja jest szczególnie użyteczna. Jak tradycja takich gier każe, przeprawa przez rzekę pochłania większość punktów ruchu jednostki, czyli w praktyce utratę jednej tury – w realiach UoC jest to bardzo bolesne, gdyż bitwy mogą trwać np. tylko sześć tur. Postawiony w odpowiednim miejscu most nie tylko przyspieszy postępy naszych wojsk, ale także poprawi zaopatrzenie.
Walka z grubsza wygląda tak jak w innych produkcjach tego typu. Twórcy gry zapewnili jednak wiele dodatków jak chociażby możliwość okopania się. Na wynik bitwy wpływ ma właściwie wszystko – pogoda, teren, zaopatrzenie, fakt czy jednostka ma pełne stany osobowe itd. – sam opis wszystkich współczynników i mechaniki walki zajmuje około połowę manuala. Dywizje możemy nie tylko uzupełniać, ale też przydzielać im specjalistyczne jednostki – saperów, zwiad, różne rodzaje artylerii, a Sowieci mają nawet jednostki NKWD. Możemy także ściągnąć dodatkowe dywizje z rezerw.
Jeśli chodzi zgodność z realiami historycznymi i poprawność OOB, to nie mam żadnych zastrzeżeń. W grze jest kilkanaście rodzajów jednostek, Niemcy dysponują słabszymi dywizjami sojuszników, a możemy natrafić nawet na takie smaczki jak Leśni Bracia walczący ramię w ramię z Wehrmachtem. Briefingi przed kolejnymi kampaniami i bitwami tylko zwiększają poziom immersji i zapewniają podstawowe informacje o prowadzonej walce.
AI jest bardzo dopracowane. Szybko orientuje się gdzie jest punkt ciężkości naszej ofensywy i natychmiast próbuje zagrodzić nam drogę jednostkami pancernymi. Równie szybko reaguje na okrążenia i w miarę możliwości stara się wycofać z możliwego kotła jak najwięcej jednostek. Jedyne okrążenia, jakie udaje się z pełnym sukcesem wykonać, są efektem narzucenia wysokiego tempa ofensywy. Jeśli nie uda nam się domknąć kotła w ciągu jednej tury, możemy właściwie zapomnieć o perspektywie zniszczenia tylu jednostek, ilu planowaliśmy na początku. Komputer potrafi nawet odtwarzać linię frontu i tworzyć pozycje obronne na zapleczu. AI jednak daje się łatwo podpuszczać – np. możemy wysłać na wabia jedną jednostkę, którą komputer radośnie okrąży pozostawiając dziury we froncie. Generalnie jednak jestem pozytywnie zaskoczony poziomem sztucznej inteligencji – dawno już nie widziałem AI potrafiącego zaplanować coś zawczasu, a nie tylko reagującego na posunięcia gracza.
Grafika jest bardzo ładna, a jednocześnie przejrzysta. Miasta, mosty i lasy dobrze się prezentują, a jednocześnie nie zmniejszają czytelności – zwłaszcza, że teren, pogodę i zaopatrzenie są widoczne na mapie dopiero po nałożeniu filtru. Znajdziemy tam nawet takie smaczki jak nazwy rzek. Jedynym zarzutem jest tutaj brak żetonów, ale figurki żołnierzy i czołgów zrobiono na tyle dobrze, że odczytanie potrzebnych informacji nie stanowi problemu. Oprawa muzyczna jest przyjemnym i niedrażniącym po dłuższej rozgrywce dodatkiem i niestety tylko dodatkiem.
Największym minusem gry jest słabo przemyślany system kampanii. By odblokować wszystkie bitwy musimy już od początku kampanii zaliczać wszystkie misje z jak najlepszym wynikiem. Jeśli chcemy powtórzyć którąś z nich, będziemy musieli zgodzić się na skasowanie całego postępu następującego po tej misji. Jest to oczywiście realistyczne (np. jeśli jako Paulus umoczymy pod Stalingradem, to nie będziemy mogli tam wrócić kilka miesięcy później), ale cierpi na tym rozgrywka. Na szczęście wszystkie misje dostępne są jako scenariusze, więc do kampanii lepiej przysiąść się dopiero po rozegraniu kilkunastu bitew.
Z czystym sumieniem mogę polecić tą pozycję, zarówno starym wyjadaczom pamiętającym Panzer Generala, jak i laikom dopiero zaczynającym przygodę z takimi grami. Domorośli stratedzy szybko powinni 'wejść w grę’, która pomimo głębszych mechanizmów jest bardzo przystępna – ich opanowanie nie sprawia większych trudności. Dla niektórych minusem może być brak polskiej wersji językowej, ale tekstu w grze nie ma znowu tak dużo (chyba, że w manualu, który zdecydowanie należy przeczytać). Jeśli ktoś poszukuje lekkiej turowej strategii, która jednak wymaga myślenia, to powinien zapoznać się właśnie z Unity of Command.