Achtung - Deutschland!

Temat na forum 'HoI II - AARy' rozpoczęty przez Crystiano, 13 Listopad 2008.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Crystiano

    Crystiano Nowy

    ROZDZIAŁ LXXV – Stare rachunki
    12 - 22 stycznia 1937 r.​

    -Doskonale zna pan język niemiecki – zauważył, przełykając łyk samogonu. Poczuł w gardle ogień, ale nie zakaszlał. Kilka miesięcy pobytu, podczas którego nie brakowało tradycyjnie sowieckich, ostro zakrapianych alkoholem spotkań, skutecznie przyzwyczaiło go do alkoholu.
    -Miałem długo do czynienia z Niemcami – odparł Rosjanin, wypijając zawartość swojego kubka i ponownie napełniając oba. – w latach 20 – tych, wie pan, jak to niemieccy żołnierze szkolili się na naszych poligonach. Artylerzyści, tankiści…Mieszkałem niedaleko poligonu w Kazaniu, to się i nauczyłem.
    -Miał pan kontakt z żołnierzami? Nie było to zabronione?
    -Było, a jakże. Jak wiele innych rzeczy w naszym kraju. Ale są metody…Dola dla wartownika, dola dla kilku oficerów – jakaś flaszka, czy połać wieprzowiny i handel z Niemcami kwitł. Sporo lat było dobrze, za mięso i wódkę brało się kożuchy, garnki. Ale się skończyło…
    -Przejdźmy do głównego tematu – przerwał, zapalając papierosa. Zupełnie nie mógł się przyzwyczaić do smaku rosyjskich papierosów. Niemieckie podchodziły mu dużo lepiej. – moi pracodawcy polecili mi pana, jako człowieka, który może okazać się bardzo pomocny.
    -Słusznie. Bardzo pomocny – przytaknął Rosjanin, opróżniając kubek.
    -Co ma pan do zaoferowania?
    -To zależy – odparł Rosjanin, stukając palcami w blat stołu.
    -Od czego? – spytał dla formalności, chociaż spodziewał się odpowiedzi.
    -Od ilości pieniędzy, jakie ma pan do zaoferowania. Nie ma już tankistów na poligonie w Kazaniu, muszę zarabiać w inny sposób.
    -Zrozumiałe. Niech powie pan, co może zdobyć, ja powiem ile mogę zapłacić.
    -To mi się podoba – kiwnął głową Rosjanin. – co powiedziałby pan na bezcenne dane technologiczne?
    -Bezcenne? – uśmiechnął się lekko kpiąco.
    -Pod kierownictwem Aleksandra Aleksandrowicza Morozowa prowadzone są prace nad czołgiem zupełnie nowej klasy. Czołgiem ciężkim o sile nieporównywalnej do obecnie używanych wozów bojowych. Posiadanie tego typu czołgów to ogromny atut.
    -Zgoda. Ile? – spytał, sięgając po skórzaną teczkę.

    *

    -Niech pan przyjdzie do mnie za 2 dni. Dokumenty będą czekały.
    -Doskonale.

    *

    Spokojnym, wolnym krokiem wszedł na 3 piętro kamiennicy. Zapukał w drewniane drzwi – odpowiedziała mu cisza. Zaniepokoił się nieco, ale nacisnął klamkę. Drzwi były otwarte. Wyjął z kieszeni pistolet, dał krok do przodu.
    Naprzeciw drzwi, w dużym pokoju, przywiązany do żyrandola, wisiał jego informator. Cofnął się momentalnie, odruchowo. Z pokoju wyskoczyło dwóch rosłych enkawudzistów, kolejnego zobaczył zbiegającego po schodach z wyższego piętra. Jak oszalały ruszył biegiem schodami w dół, na plecach czując dosłownie gorące oddechy oficerów radzieckiego kontrwywiadu.

    [​IMG]

    *

    -Jasna cholera! – warknął Canaris, drąc raport i wrzucając strzępy do kominka. Adiutant rzadko widział go aż tak zdenerwowanego. – straciliśmy najlepszego informatora! Najlepszego!
    -Nasz agent zdołał zbiec… - zauważył adiutant.
    -Agent?! Pies z nim tańcował, on jest nieistotny, mamy dziesiątki takich jak on. Liczą się informatorzy.

    *

    Wydarzenia zza oceanu z początku 1937 r. utwierdziły kraje europejskie w ocenie polityki Stanów Zjednoczonych. Amerykańskie Kongres wprowadził zmiany w ustawie o neutralności polegające na zakazie wysyłania broni oraz udzielania kredytów krajom prowadzącym wojny. Umacniało to izolacjonizm panujący w USA, jednocześnie w sposób niejako sztuczny umniejszający znaczenie kraju na arenie międzynarodowej.

    [​IMG]

    *

    Pierre Lavaux, dawniej szpieg francuski, przechwycony przez Abwehrę i szantażem zmuszony do współpracy z niemieckim wywiadem niepewnym krokiem szedł w kierunku siedziby ministerstwa. Zazwyczaj polecenia otrzymywał od niskich szczeblem oficerów, tym razem było zupełnie inaczej – otrzymał rozkaz udania się do samego Canarisa. Nie mogło więc chodzić o przeciętne zadanie.

    *

    Wylegitymował się , wartownik przeszukał go, pokiwał głową. Francuz ruszył czerwonym dywanem, kilkoma skokami pokonał schody, zapukał do drzwi gabinetu ministra.
    -Wejść.
    Nacisnął zdobioną złotem klamkę, wszedł do dużego, widnego pokoju z przytulnie wyglądającym kominkiem i kryształowym żyrandolem. „Dziadek” Canaris stał przy oknie, plecami do niego, tradycyjnie w czarnym płaszczu.
    -Zapalisz? – spytał, nie odwracając się do niego. Francuz dojrzał na biurku otwartą paczkę cygar.
    -Nie, dziękuję.
    -Pierre, muszę cię o coś zapytać.
    -Słucham, panie ministrze.
    -Czy pamiętasz jeszcze swojego przyjaciela, Jacquesa?
    Pamiętał. Człowiek, który miał być jego łącznikiem, gdy zaczynał misję w Niemczech. Według wcześniejszych zapewnień zwierzchników, człowiek „sprytny, wyszkolony, kimś na kim można polegać”. Szkoda, że nie udowodnił tego, gdy Niemcy ścigali Pierre’a niczym zwierzynę na polowaniu. Był dobry w uciekaniu, to akurat pewne.
    -Pamiętam, panie ministrze.
    -Doskonale. Otóż pański przyjaciel, sporo miesięcy ukrywający się jak szczur, uaktywnił się. Niezbyt fortunnie. Skrył się znowu i prawdopodobnie zamierza zbiec do Francji. Wątpię, żeby jemu samemu się to udało. Będzie potrzebował pomocy.
    -Co w związku z tym?
    -Sądzę, że Deuxieme Bureau może poprosić kogoś o pomoc. Na przykład ciebie. A wtedy już będziesz wiedział, co zrobić.

    *

    Canaris był naprawdę szczwanym lisem. Tego samego dnia Pierre otrzymał rozkazy i instrukcje.

    *

    -Wielkie dzięki, Pierre – wyszeptał, oglądając się na wszystkie strony, Jacques. – sam nie zdołałbym dać sobie rady.
    -Nie ma za co.
    -Myślałem, że jesteś na mnie zły, że wtedy…no wiesz…nie pomogłem ci…strach mnie ogarnął…rozumiesz, prawda?
    -Oczywiście – odparł Pierre, siląc się na serdeczność. Przypomniał sobie, jakie tortury przeżył na Gestapo i jeszcze bardziej zagotowała się w nim chęć zemsty. – na szczęście udało mi się zbiec i wszystko jest w jak najlepszym porządku…Idź przodem, zawiążę sobie buta.
    -Dobrze.
    Jacques poszedł kilka kroków na przód. Pierre wyjął pistolet, sprawdził, czy jest załadowany.
    -Jacques, poczekaj.
    -O co chodzi? – spytał, odwracając się. Ostatnią rzeczą, którą zobaczył, był pistolet, a ostatnim dźwiękiem, jaki usłyszał, huk pistoletu połączony z przeraźliwym wrzaskiem. Jego wrzaskiem.

    [​IMG]

    CDN.
    Crystiano

    P.S. Wróciłem z wakacji, jest więc i odcinek. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać.

    Czyszczę i zamykam.

    Dżemik
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie