C.O.S.A. Coop Nights AARs

Temat na forum 'Inne Gry AAR' rozpoczęty przez SaS TrooP, 14 Sierpień 2010.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. SaS TrooP

    SaS TrooP Znany Wszystkim

    W piątek jednak coś specjalnego, na bank naskrobię AARa. Mod może graficznie nie powala, ale klimat nas pokonał :D
    Goliaty i reszta się ucieszy, postaram się napisać tak realistycznie jak potrafię. Jeśli przeżyjemy :p
     
  2. Ober

    Ober Ten, o Którym mówią Księgi

    Ani w to nie grałem, ani się nie znam na takich sprawach, ani niby nieszczególnie pociąga mnie ta tematyka, ale...
    ...ale AAR mi się podoba ;)
     
  3. SaS TrooP

    SaS TrooP Znany Wszystkim

    Czas zarzucić jakimiś filmikiem. Mi przeszła wena w czasie ferii, na szczęście głównemu kamerzyście w tym czasie wróciła :p

    1. Misja nieopisywana w AARze - "Listening Outpost"
    Nastąpiła przed Thunderboltem, zadaniem było utworzenie dwóch posterunków nasłuchowych na Lingorze i eliminacja ewentualnych sił ARL dokonujących przemarszu. Operacja się nie udała z powodu krytycznego błędu dowódcy sekcji Bravo (nie, nie byłem nim ja; ze względu na wydarzenia krytyczne przejąłem dowodzenie), ogromną przewagę liczebną nieprzyjaciela na naszym odcinku oraz niedobór graczy w tamten piątek. Przeżyła jedna osoba, zadaliśmy nieprzyjacielowi straty wynoszące około 30-35 wrogów. Nasze straty to 7 operatorów. Filmowały dwie osoby, jedna na outpost.

    Outpost Sanchez (SaS TrooP, Matrix, Kofeina, Szlamek):
    [video=youtube;OGVumXV4XbA]http://www.youtube.com/watch?v=OGVumXV4XbA[/video]

    Outpos Miguel (Tenk, KubX, Genialdo/Elas)
    [video=youtube;4SEgb2tFoaI]http://www.youtube.com/watch?v=4SEgb2tFoaI[/video]


    2. Thunderbolt
    Jak obiecywałem, jest filmik. Ważne są jednak słowa wyjaśnienia, ponieważ misja była ********a, jednak dość zabugowana. Na początku część osób dostała lagów, niestety takie zjawisko zdarza się, gdy dojdzie do nagłej walki na naprawdę dużą skalę. Potem granaty zbugowały zakładników, którzy... uciekli. COSA ukończyła operację przyjmując - jak napisane w AARze - pomyślnie z jednym zabitym zakładnikiem. Zasymulowaliśmy kontrolę nad nimi poprzez wolniejszy odwrót. Jest to przedstawione na filmiku.

    [video=youtube;Dl7avFgmIJc]http://www.youtube.com/watch?v=Dl7avFgmIJc[/video]
     
  4. SaS TrooP

    SaS TrooP Znany Wszystkim

    [​IMG]

    ArmA 2
    Combat Operations Specialists Attachment
    After Action Report - Odcinek 14

    "Airfield"



    HQ:
    COSA SL - Tenk
    COSA Medic - GROM

    Alpha:
    COSA TL - Kofeina
    COSA Automatic Rifleman - Qba (W.I.A.)
    COSA Grenadier - Zaridian
    COSA Rifleman - Elm0 (W.I.A.)

    Bravo:
    COSA TL - Matrix (K.I.A.)
    COSA Machinegunner - Freezen (K.I.A.)
    COSA Saper - Genialdo (K.I.A.)
    COSA AT - SaS TrooP

    Charlie:
    COSA Sniper - PrzemoC

    Server: SaS TrooP
    Data: 20110128


    Airfield: Misja wykonana pomyślnie, wojska ARL są już de facto rozbite, wszelkie wsparcie powietrzne tej organizacji zostało zniszczone. Niedobitki ukrywają się na bagnach na zachodzie.
    Straty własne: 3 zabitych żołnierzy COSA, 2 rannych. Straty GAL trudne do oszacowania: prawdopodobnie 7-8 zabitych i 15 rannych (tylu żołnierzom pomógł sanitariusz COSA)
    Straty przeciwnika: 22 ofiary śmiertelne spowodowane przez bezpośrednie siły COSA, straty zadane na wskutek ostrzału i przez wojska GAL są podobne. Szacujemy więc straty wroga na poziomie 40-50 zabitych, 2 czołgi (Type59 i T-72) wyeliminowane z walki, 4x Mig-21 zniszczony.
    Siły wroga na mapie: Około 70 ludzi z bronią ciężką oraz statyczną.
     
  5. SaS TrooP

    SaS TrooP Znany Wszystkim

    UWAGA! BONUS!​


    PrzemoC zgodził się bym udostępnił następujący filmik, będący parodią całej grupy i jej problemów. Zapewne nikt nie zajarzy, bo to raczej sprawy wewnętrzne, acz samej COSie się podobało :mrgreen:

    [video=youtube;52tr78lyusg]http://www.youtube.com/watch?v=52tr78lyusg[/video]​
     
  6. Kentucky

    Kentucky Ten, o Którym mówią Księgi

    Jak ja uwielbiam ten "szablon" xD
    Fajny filmik :eek:k:
     
  7. SaS TrooP

    SaS TrooP Znany Wszystkim

    [​IMG]

    ArmA 2
    Combat Operations Specialists Attachment
    After Action Report - Odcinek 15

    "Bagienny Golem" by PrzemoC



    Gracze:
    Alpha:
    COSA SL - Tenk
    COSA Medic - KubX

    Bravo:
    COSA TL - Szlamek
    COSA Automatic Rifleman - Freezen360
    COSA Grenadier - Zaridian
    COSA Sapper - Elas K.I.A.

    Charlie:
    COSA TL - Matrix
    COSA Machinegunner - GROM K.I.A.
    COSA Grenadier - Qba
    COSA Rifleman - Kofeina

    Yankee:
    COSA Sniper - PrzemoC

    Server: KubX
    Data: 20110204



    Cel: Przeszukać wszystkie sektory "King" i zniszczyć lub zabezpieczyć wrogie składy amunicji broni.

    [​IMG]

    Poranek zapowiadał się nieciekawie. Co prawda, prognoza pogody twierdziła co innego, ale Tenk jej nie ufał. Znał te numery... Zaklął pod nosem i zwołał swoich ludzi.
    [​IMG]

    -Ok, bez wygłupów, fireteam'y kolejno podchodzą do skrzynek, snajper idzie z Alphą!
    Żołnierze dozbrajali się. Przede wszystkim lekki sprzęt i dużo amunicji. Wróg nie dysponował pojazdami, to było pewne. Nawet tacy partacze jak wywiad nie mogłi popełnić takiego błędu.
    PrzemoC był średnio przekonany. Rzadko działał jako wsparcie dla drużyny, w dodatku bez spottera. Zapakował dalmierz, baterie, kilka dodatkowych magazynków i ruszył do dowódcy. Plan zakładał przejście do punktu King 1 przez wzgórze mt. Asormo. Żołnierze ustawili się w linii i wyruszyli.
    Po drodze znaleziono dogodny punkt do obserwacji obszaru King 2 oraz potwierdzono obecność skrzyń oraz wraków kilku pojazdów. Nie stwierdzono obecności wrogiego personelu.
    Do momentu osiągnięcia wzgórza 131 komandosi nie natknęli się na wroga. Sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy namierzono wrogi składzik broniony przez karabin maszynowy, Jak się potem okazało, był to KORD produkcji rosyjskiej. Pozycja była więc umocniona. Dalej na górce stała ambona, z której rebeliant ARL obserwował teren. Od podnóża góry 131 oddalał się właśnie jeden z patroli nieprzyjaciela.
    Tenk rozmieścił swoich ludzi, wydał im rozkazy, po czym przywołał do siebie strzelca wyborowego i wydał mu rozkaz sprzątnięcia obsługi WKM'u. Ten przy użyciu dalmierza sprawdził odległości do ważnych punktów. Strzał był trudny. Na 350m L115A3 sprawdza się wyśmienicie, ale strzelec schowany pod daszkiem nie pokazał głowy. Mimo to, pocisk kalibru .338 Lapua Magnum rozerwał mu serce na kawałki. Kolejny strzał snajpera wyeliminował faceta na ambonie. Seria z M240 GROM'a zapewniła oddział o jego śmierci.

    [​IMG]

    Grupy Alpha i Bravo zaangażowały się z patrolem, który wrócił, gdy usłyszał strzały. Zza lasku kolejny patrol prowadził nieskoordynowany ogień zaporowy. Jednak AK-47 czy FN FAL z 700m nie mogły wiele zdziałać. PrzemoC starał się nie panikować, ale wszyscy podawali mu azymuty kolejnych wrogów dosłownie bez przerwy, kilka razy musiał uzupełniać amunicję. Gdy do kanonady dołączyli się rebelianci z wyspy oznaczonej jako King 3, Tenk postanowił działać. Brawo przygotowało się do szturmu, PrzemoC wiązał ogniem rebeliantów na dystansie do 800m, a Charlie i Alpha osłaniały pozostałych.

    [​IMG]

    Po kilku minutach dało się słyszeć głośny wybuch, w radiu odezwał się głos Matrix'a:
    -Skrzynie zabezpieczone!
    Kilka osób zaśmiało się. Gdy Bravo powróciło na pozycje, Dowódca rozkazał powrót do bazy celem przezbrojenia, w międzyczasie omówił coś ze snajperem. Ten zdawał się przytakiwać...
    Gdy wszyscy uzupełnili zapasy amunicji, Tenk przedstawił swoim ludziom plan:
    -Panowie, PrzemoC dostanie Kofeinę do pomocy i będzie nas osłaniał, my ładujemy się do pojazdów i sprawdzimy punkt King 2.
    Wszyscy zrozumieli. Para snajperska była na miejscu szybciej, więc zaczęła skanować teren. Gdy reszta oddziały zaczęła podchodzić pod podejrzany dom, Kofeina zameldował o kontakcie. Był to pojedynczy rebeliant ze starusieńkim FAL'em. Snajper oddał dwa szybkie strzały, wydawało mu się, że jeden z nich zranił rebelianta, ten jednak zniknął w krzakach. Być może chciał uciekać do kolegów i powiadomić ich o naszej obecności, lecz nie było mu to dane. W panice wybiegł na drogę, prosto pod lufę Freezena.
    Do domu zaniesiono skrzynie, po czym Elas podłożył ładunek i wysadził je w cholerę. Niestety, w pobliżu znaleziono nie tylko amunicję... Dwa bezimienne groby i ciało zwiadowcy sił GAL sprawiły, że operatorzy trochę się przymknęli..

    [​IMG]
    [​IMG]

    Para snajperska otrzymała nowe wytyczne: Przezbroić się, obsadzić BRDM-2 czekający bezczynnie w bazie i dołączyć do reszty oddziału. PrzemoC i Kofeina wrzucili klamoty na podłogę i uzbroili się w H&K 417. Nie lubili strzelać dwa razy... PrzemoC usiadł za kierownicą, Kofeina obsadził działko. Pod drodze minęli pozostawione pojazdy COSA - HMMWV i LR. Jak na razie PrzemoC mimo plotek jechał dobrze, ale to, co stało się za zakrętem, nie śniło się filozofom... W krzakach czekał DShKM. Z górki prosto na niego wyskoczył rozpędzony BRDM. Kilkunastonabojowa seria pocisków kalibru 14,5mm potrafi zdemotywować niemal wszystko...
    Odłamki pancerza poharatały PrzemoC'a i Kofeinę. Z bólu kierowca wcisnął pedał gazu
    i prawie przejechał WKM. Siła zderzenia drzewem była tak silna, że pojazd skończył na boku ryjąc ziemię. Snajper nawet nie myślał, jak skomentują tę jazdę koledzy z wojska...
    Wyczołgał się z metalowej puszki i zastrzelił obsługę WKM'u, która starała się obrócić
    broń w jego stronę. Tenk i jego ludzie dobiegli na miejsce akurat, gdy Bogu ducha winny strzelec wyborowy wyciągał z BRDM'a Kofeinę. Dało się tylko słyszeć Freezena, doskonałego kierowcę, krzyczącego:
    -Mówiłem *****, mówiłem żeby on nie siadał za kółkiem, mówiłem *****!
    KubiX, najlepszy medyk, szybko poskładał obydwu do kupy.

    [​IMG]
    PrzemoC szybko wygrzebał z pomiędzy siedzeń swój L115. Stęsknił się za nim.
    Grupa w pełnym składzie ruszyła do King 3, obwarowanej wyspy którą wcześniej przetrzebił snajper i ogień zaporowy. Może to i lepiej, że utracono BRDM'a, bo podejście okazało się być zaminowane. W wiosce praktycznie nie stawiano
    oporu.

    [​IMG]

    Szybko namierzono skład amunicji, dobito rannych (typ misji nie pozwalał na branie jeńców). Okazało się, że jeszcze, że ze wzgórza 131 PrzemoC trafił obsługę PKM'a oraz SPG-9. Tymczasowo uwagę operatorów od ładunków odwrócił umocniony budynek z kolejnym WKM'em na dachu. PrzemoC szybko wyeliminował obsługę, ale zasłużył tym samym na silny ogień zaporowy ze strony wroga. Sekcja Charlie ruszyła mu z pomocą. Niestety, nie było rozsądne udawać się na pozycję pod ostrzałem. Śmierć od ognia zaporowego poniósł GROM. Kofeina przejął jego KM. Po dłuższej strzelaninie udało się wyeliminować większość zagrażających nam rebeliantów. Sekcja Charlie przekroczyła rzekę i zaszturmowała budynek. Bez strat własnych został zdobyty, niestety kilku operatorów odniosło rany, nas szczęście niewielkie.

    Bez pomocy KubiX'a doprowadzili się do ładu i przegrupowali z resztą oddziału.

    [​IMG]

    Tenk postanowił udać się na obszar King 4. Po drodze wyeliminowano zlokalizowany wcześniej moździerz. Bagna okazały się być względnie bezpieczne. Tenk wraz z KubiX'em udali się nad rzekę w celu zdobycia jakiejś łodzi.
    Jak się okazało, łódź rybacka, którą sobie upatrzyli była zajęta przez rebeliantów. Ci jednak zamiast walczyć, wskoczyli do wody i próbowali uciekać wpław. Zły pomysł...
    Rozpoczęło się przerzucanie operatorów na drugi brzeg, na obszar King 5. Ponownie nawiązano kontakt z wrogiem. Część wrogów próbowała uciekać, jednak PrzemoC wcześniej pomierzył odległości dalmierzem...
    Gdy wszyscy znaleźli się po właściwej stronie rzeki, Charlie udało się przeszukać zarośla. Po chwili Matrix nadał komunikat:
    -Tenk, jeden się poddał, co robimy?
    -Murzyn, czy biały?
    -Biały...
    -****aaa... Zlikwidować!

    [​IMG]

    Grupa przegrupowała się i ruszyła lasem w kierunku ostatniego Króla. Po drodze Snajper ostrzelał z 900 metrów ambonę, eliminując kolejnego rebelianta. Gdy oddalił oko od lunety, zorientował się, że został sam. W tym samym czasie Tenk wysłał
    Bravo w celu wysadzenia wykrytego moździerza. Niestety, doszło do fatalnej pomyłki i Bravo doświadczyło pecha, znanego jako "Friendly fire". Śmierć poniósł Elas. Do osłabionej drużyny dołączył się PrzemoC, przybywający akurat na miejsce.

    [​IMG]

    Przeszukano jeszcze wrak Mi-8 i ambonę. Jak się okazało, pocisk .338 LM przeszedł przez drewno i rebeliant tylko stracił przytomność Freezen wdrapał się na ambonę i dobił biedaka. Ostrzelał też kolejna łódź rybacką przejętą przez rebeliantów. Tenk przegrupował ludzi, po czym kazał im wracać tą sama drogą na obszar "King 4". Tam żołnierze mieli wysadzić pozostały sprzęt. Do Króla 3 zmierzało już dwóch saperów rezerwy (Elas i GROM), którzy sprowadzili transport i zaminowali całą wyspę.
    Niestety, podniósł się poziom wody. Przejęte dwa Land Rovery utknęły. Należało więc przebyć przesmyk wpław.

    [​IMG]

    Przed odjazdem wysadzono wszystkie ładunki oraz BRDM'a, wykolejonego wcześniej. Podróż do bazy przebiegała bez komplikacji.
    Tam operatorów czekał debriefing...


    Kamienny Golem: Misja wykonana pomyślnie, zwycięstwo całkowite, resztki sił ARL rozbite. Ostatnie składy amunicji zniszczone.
    Straty własne: 2 zabitych żołnierzy, paru lekko rannych.
    Straty przeciwnika: Około 40 żołnierzy ARL, parę statycznych broni defensywnych.
    Siły wroga na mapie: Około 70 ludzi z bronią ciężką oraz statyczną.
     
  8. SaS TrooP

    SaS TrooP Znany Wszystkim

    UWAGA! ATTENTION! ACHTUNG! внимание!
    Specjalne ogłoszenie raz jeszcze!​



    Z dumą mam zaszczyt zaprezentować pierwszy trailer grupy COSA! Powstawał przez około miesiąc, wiążąc wielu członków naszej ekipy. Jest on także materiałem rekrutacyjnym, pokazującym zalety Combat Operations Specialists Attachment, prawdopodobnie numer 3 Polsce!
    Oglądać w 1080HD!

    [video=youtube;J1Nu52c0ep8]http://www.youtube.com/watch?v=J1Nu52c0ep8[/video]



    A także kolejna porcja głupot wszelkiego rodzaju :mrgreen:

    [video=youtube;F55YCuJU1Jo]http://www.youtube.com/watch?v=F55YCuJU1Jo[/video]​
     
  9. SaS TrooP

    SaS TrooP Znany Wszystkim

    [​IMG]

    ArmA 2
    Combat Operations Specialists Attachment
    After Action Report - Odcinek 16

    "Operation Confusion"



    Tak więc powstał AAR z największej polskiej operacji coop wszech czasów w grze ArmA 2: Operation Arrowhead. Liczba uczestników wyniosła - uwaga! - 61 graczy!
    Operacja została rozegrana dnia 21 maja 2011 roku we współpracy z grupami A2C, COSA, CFOG oraz ACPL. AAR ten przedstawia punkty widzenia grup COSA oraz A2C.
    Jest to naturalnie wspaniały przykład jakie możliwości posiada ta gra, rzekłbym wręcz, że nie ma innej takiej gry mogącej poszczycić się podobnymi eventami!
    Coop został wykonany w oparciu o hardkorową symulację, czyli m. in. brak respawnów, systemy dowodzenia, procedury artyleryjskie oraz MEDEVAC etc.


    KOBRA

    Kobra HQ - SaS TrooP

    Kobra (FT Dowódcy polowego):
    SL - Tenk
    Medic - KubX
    Marksman - GROM
    Rifleman - Zaridian

    Kobra 1 (FT Szturmowy):
    TL - Szlamek
    AR - Elas
    Rifleman - Kofeina
    Anti-Armour Rifleman - Max255

    Kobra 2 (FT Wsparcia):
    TL - Qbas
    MG - Skurcz
    AR - Freezen
    Rifleman - AI


    MANGUSTA

    HQ Mangusta

    Dowódca HQ/RTO - Wyspa

    Mangusta Pappa

    Dowódca polowy/RTO - Refvex

    Mangusta Alpha

    FTL - Lt_Mic WIA
    Medic - Barney
    Automatic Rifleman - KaRV
    AT - KanePL WIA
    Rifleman AT - Darek
    Assistant AR - TASMAN

    Mangusta Bravo

    FTL - Piotr
    Medic - Laxentis WIA
    Automatic Rifleman - Morn
    Marksman - Duku
    Rifleman AT - tsuki WIA
    Assistant AR - Jaromaz KIA

    Rock - M2A3 Bradley

    Lead/RTO - Wiktor
    Driver - Kriss
    Gunner - KLimek


    Rezerwa

    Stasica (Do oddziału Alpha)
    Movart (Do oddziału Bravo)
    Tomek (Do oddziału Alpha)




    Wejdziemy tam LandRoverami, jak i na nas przystało.
    Zrobimy trójkąt, jak zwykle: HQ i wsparcie na wzniesienie wyższe lub korespondujące.
    Szturm wejdzie frontem albo flanką.
    Nie wykluczam zastosowania moździerzy, wszystko zależy od ciebie, Tenk...

    Nie możemy użyć na wiosce uderzenia JDAM.
    To cholerny ślub, spodziewamy się nawet parudziesięciu osób.
    Lokalsi nie zaakceptują śmierci tylu cywilów.
    Niestety...


    Odprawa Kobry jest ostra i bezpośrednia: dowódca sztabowy przedstawia swoje spostrzeżenia bez żadnej niepotrzebnej cenzury, stoi przed podwładnymi w praktyce jak przyjaciel, nie jak wywyższający się król. Priorytetem jest przecież braterstwo broni, zdolność ochrony swoich towarzyszy, a dla sztabu - nie wpakowanie swoich w jakieś łajno...
    Jest cholernie gorąco. Temperatura na lotnisku Rassman wynosi 36 stopni Celsjusza. Powietrze przed lądującym akurat Herkulesem faluje, praktycznie rozmywając sylwetkę tego kolosa. Kontrolerzy lotów są spoceni od ciągłego machania flagami. Żołnierze US Army, którzy mają wątpliwy zaszczyt sprawować wartę odwadniają się w mgnieniu oka. Zdarzają się omdlenia, zasłabnięcia. Nawet takim rosłym facetom.
    Wszędzie wokół bieganina. Ostatnie pododdziały bojowe zbierają się na briefingi, niektóre już briefingi zakończyły. Ci ostatni biegną teraz do nadziału, który wyda im amunicję i oporządzenie, zgodnie z odpowiednim rozkazem Góry.
    Wiatraczek w namiocie COSy ciężko pracuje, ale rzęzi przy tym jak gdyby już nie mógł i lada chwila miał wybuchnąć. Żołnierze, jeszcze bez ciężkiego sprzętu, wielu z gołymi torsami, obserwuje mapę, tablicę i oficera.

    Mike to stacja radiowa, która może zostać użyta przez bojowników talibskich do wezwania posiłków, przez co zagrożone zostanie uderzenie Mangusty i Grzechotnika.
    Wy musicie totalnie zabezpieczyć ten odcinek, zapewnić przeprawę Skorpionowi i - jeśli będzie to konieczne - uderzeniem z flanki ******* frajerom w Kakaru, wtórując Manguście.


    Huk silników.
    Bradley Mangusty sprawdza ostatecznie swoją sprawność. Bieganina nie ustaje. Ktoś szuka radia, ktoś szuka tego kogoś szukającego radia, ktoś szuka broni, ktoś pojazdu, a ostatni szuka radia, broni, pojazdu i kolegi, który szuka radia...
    Burdel.

    Operacja w dużej mierze będzie improwizowana, to znaczy, że faktyczny plan ataku układany dopiero po fazie Alpha. Przypominam: Alpha, rozpoznanie, Bravo, zajęcie pozycji wyjściowych, Charlie, eliminacja celów, Delta, ewakuacja.

    Nikt nie może spieprzyć. My nie załatwimy radia, Mangusta będzie w *****, Grzechotnik nie rozwali pelotek, wszyscy będziemy w *****, Skorpion nie zablokuje przełęczy Darbang, wszyscy będziemy w *****. Mangusta nie zajmując Kakaru wiele nie namiesza, co najwyżej wypchnie bandytów na Skorpiona, nas, czy tam Grzechotnika.

    Nie.
    Tłumaczenie, że w wypadku naszego niepowodzenia *****my tylko jedną drużynę jest nie na miejscu.

    Nie, ta operacja powiedzie się. Z Kościoła wróciłeś, że taki defetystyczny?

    Bieremy manatki i robimy co trzeba.


    Po wyjściu z namiotu znów upał, Słońce dopiero wzeszło, ale ostro daje... popalić?
    Ja się topię, kamerzyści też, ale wytrzymać trzeba. I tak nie niesiemy tyle co ci faceci wokoło.
    Zatrzymuję jednego z żołnierzy, już w oporządzeniu. Zrządzenie losu: dowódca polowy Mangusty!

    Jak idą przygotowania? Kiedy będę mógł wyruszyć?
    Idą gładko. Mangusta wychodzi teraz z bazy, żeby zrobić miejsce innym formacjom. Bierzemy jednego Bradleya, M2A3, CROWSa i dwa KMy. Zabierasz się z nami?
    Propozycja nie mogła być lepsza. Tak oto zabieramy się z Mangustą.
    Na odchodnym widzimy jeszcze sztabowca z COSy dzielnie przemierzającego bazę na motocyklu, zmierzającego w stronę odcinka Kobry. Interesująca metoda przekazywania ostatnich danych...

    Mangusta zatrzymuje się po dłuższej chwili jazdy. Jesteśmy teraz na skrzyżowaniu za lotniskiem i czekamy na rozmieszczenie pozostałych formacji. Gdy to następuje (po dłuższej chwili, cztery niezależne pododdziały muszą się przecież zebrać, poskładać i uporządkować) wyruszamy ponownie. Humvee prowadzą, strzelcy czujnie obserwują okolicę. Oczy pasażerów nie zamykają się. Zauważam, że wciśnięte są w... pobocze.
    Wyjaśnienie dociera szybko.

    Oczywiście, że IED.
    Nawet na naszym terenie te szity się zdarzają. Lepiej być czujnym, acz przez to nawet najkrótsza podróż to mordęga...


    Mangusta sprawdza teren, jest pierwszą formacją, pionierem. Dalej drogą główną, przez Bastam z wielkim meczetem, szybki przejazd przez Falar, wyznaczony jako zgrupowanie sił COSA, i dalej na południe i południe. Finalnie zatrzymujemy się w Anar. To już strefa graniczna. My skończyliśmy się paręset metrów dalej. Tutaj są tylko Oni.
    Nerwowa atmosfera. Oczy wokół głowy. Napięcie udziela się także mi. Szlag niech trafi ustawę o zakazie posiadania broni przez korespondentów!
    Ten cholerny hełm jest ciężki.
    Siedzę przyklejony do drzwi pojazdy. Dobrze, że chociaż mogłem wyjść, ale żołnierze jakby mnie nie zauważali. Szlag, jestem ciężarem, mają teraz większe zmartwienia. Czekają na rozkazy.
    Dociera Skorpion. Trzy ciężkie Humvee, dobrze uzbrojone, przygotowane do rajdu. Zastanawia mnie jednak, czy nie utoną w piachu. Żołnierze totalnie mnie ignorują, po prostu kolejne ******* centymetry sześcienne tego-cholernego-zasranego-ciepłego-powietrza...
    Podsłuchuję jednak radio. HQ dogaduje się, bójek nie ma, ale COSA wolno wychodzi na pozycje, bo mieli pozostawić pojazdy jeszcze na terenie sojuszniczym. Nie ma w tym nic dziwnego.

    Nie wiem, czy zachowanie pojazdy.
    Infiltrujemy najgłębiej ze wszystkich grup jeszcze w fazie rozpoznania. Jeśli wykryją wasze pojazdy, operacja może zawisnąć na włosku. Inni nie zdążą zająć pozycji wyjściowych, zwłaszcza Skorpion.


    Tymczasem dowództwo znalazło sobie stanowisko dosłownie metry od gniazda szerszeni.

    Przecież Ferudd Abar jest pod naszą kontrolą? Mimo, że to granica...
    No jak widać nie jest. Samo miasto jest zresztą bezpieczne, tylko kopalnia, która w tej chwili obserwujemy znajduje się w rękach bojówki. Nie możemy teraz zrobić **********u.
    Jako HQ nie powinniście operować w bezpiecznej odległości od nieprzyjaciela? Walczący przywódcy nie kontrolują bitwy.
    Nie będziemy z nimi walczyć. To ostry wrzód na *****, ale z tego wzgórza jest cholernie dobra łączność. Będziemy siedzieć za granią i czasem spoglądać na kopalnię. Tymczasem... pracujemy! I zostawiamy tych w kopalni.
    Jak to teraz wygląda? Czy wszystko idzie zgodnie z planem?
    Idzie idzie. Właśnie wysłałem Kobrę na terytorium nieprzyjaciela i dokonujemy działań infiltracyjnych, szukamy dziury, żeby zająć dobre pozycje wyjściowe do uderzenia na tą radiostację.
    A reszta?
    Reszta? Z tego co mi wiadomo to Skorpion siedzi na *****, Mangusta chyba jeszcze też, nie powinni jeszcze wychodzić na wyjściowe, Grzechotnik gdzieś tam się kręci. To nie nasz odcinek, oni w tej chwili obchodzą COSę w najmniejszym stopniu. Priorytetem będzie zapewnienie Skorpionowi dobrego przerzutu do przełęczy Darbang. Ściśniemy głowę tych s****li, nie uciekną nam.

    W międzyczasie następuje współpraca między Kobrą a Mangustą. Według tego, co usłyszałem w radiu Kobra ma po drodze rozpoznać dolinkę między dwoma wzniesieniami. Mangusta chce tam wepchnąć wóz bojowy i paru ludzi, żeby obserwować Kakaru, leżące w dolinie. Kobra ma po drodze, więc zgadza się...
    ...I po chwili przychodzi raport, że Bradley zmieści się, ale tylko w jednym odcinku. Inaczej może zostać wykryty przez wroga i ostrzelany.
    Zbieramy się.
    Ostatnia reorganizacja, sprawdzenie sprzętu i szykujemy się do zajęcia pozycji wyjściowych. Humvee Mangusty mają ukryć za górką i zająć wyznaczone stanowiska jedynie przy osłonie samego Bradleya.

    W międzyczasie COSA dociera do najbliższego punktowi Mike wzgórza. W praktyce mogą już przeprowadzić rozpoznanie. Tak też się dzieje. COSA wykrywa oddział piechoty strzegący domniemanego sprzętu radiowego (ciężko jest ustalić to na pewno, w zabudowaniach nie widać żadnej anteny lub czegoś w tym rodzaju), kolejnej drużyny nieprzyjaciela w pobliskich zabudowaniach, sto, może dwieście metrów od radiostacji. Sprzęt radiowy mógłby być łatwo dyslokowany przy pomocy stojącej w pobliżu ciężarówki, prawdopodobnie gotowej do ewakuacji. Kobra szybko wykrywa także samochód terenowy LandRover z wielkokalibrowym karabinem maszynowym, czujnie chroniący i obserwujący okolicę. Tenk reorganizuje fireteamy i posuwa się powoli i ostrożnie w stronę Mike, gotowy do rozpoczęcia operacji w każdej chwili.

    COSA jest doskonale przygotowana do tej operacji.
    (Elas, LMG Kobry 1)


    Nie próżnuje Mangusta, jedynie Skorpion wciąż siedzi i cierpliwie czeka na dalszą część programu. Żołnierze Mangusty już obsadzili pojazdy i teraz poruszają się na wyznaczone lokacje.
    Błąd!
    Ostrzał.
    Słyszę charakterystyczny trzask, żołdacy kulą się w siedzeniach, strzelcy kurczą niemal dwukrotnie. Parę cichych krzyków wśród naszych. Dowódca melduje coś o lekkim ostrzale, ale dla mnie to faktyczna kanonada! Naboje odbijają się od kuloodpornego samochodu, ktoś wysiada, ktoś strzela, nasze samochody nie strzelają, podobnie jak moi ochroniarze nie widzę nigdzie Bradleya.
    Ostrzał ustalony, to poszła seria z BTRa-40. Jak mogliśmy go pominąć, nie zauważyć, nie wykryć? BTR wciąż strzela, ale teraz już rzadziej. A może tyle samo? Tylko szok już minął i teraz przytomnie orientuję się w sytuacji?
    Znów trzask.
    Cholera, przemyślę to potem, teraz kulę się w Humvee i zastanawiam się kiedy silnik wyleci w powietrze.
    Silnik jest opancerzony.
    Silnik jest opancerzony.
    Silnik jest - *****! - opancerzony!
    Prawda?
    W BTRa uderza seria z broni małokalibrowej, strzelec momentalnie osuwa się do pojazdu i już nic nie uderza o Humviego. Chwilę potem kanonada nieco dalej, nie wiem kto strzela, ale zapewne operacja właśnie została spalona. Przypuszczam, że to Kobra właśnie - siłą rzeczy - zaatakowała punkt Mike. Liczą na odcięcie łączności nim nieprzyjaciel wezwie posiłki albo ostrzeże bandytów w wiosce Kakaru. Mogą zresztą być ostrzeżeni w tej chwili: istnieje przecież prawdopodobieństwo, że czujki ostrzegawcze usłyszały strzelaninę.

    Kobra reaguje błyskawicznie.
    Sekcja szturmowa pędem uderza w nieprzyjaciela osłaniana celnym ogniem luf sekcji wsparcia, w skład której wchodziły dwie ciężkie i szybkostrzelne bronie. Automaty odzywają się na przemian, raz jeden puszcza serię raz drugi. Tenk biega między sekcjami i coś krzyczy, wyznacza cele, obserwuje tego BTRa. Do strzelaniny włączają się formacje Mangusty na dole, to jest lewa flanka Kobry, chyba odzywa się Bradley. Kaemista zużywa jedną taśmę po drugiej, karabiny lekkiej piechoty także nie cichną.
    Wszyscy boją się tego LandRovera, pojazd zaczyna jeździć, jest trudnym celem.

    Teraz będzie pierdolnięcie!
    (Elas, LMG Kobry 1)


    Wóz jeździł, chciałem mieć to załatwione jak najszybciej. W ogóle to bałem się, że już jest po operacji i trzeba będzie przeprowadzić odwrót, że nie sprzątniemy tamtych. NO to co mieliśmy zrobić, Max podjął słuszną decyzję - jest rura, nie ma wroga!

    Żołnierz szturmującej Kobry prosi o osłonę. Koledzy strzelają teraz także za niego. Gość klęka, przerzuca broń na ramię i w tym samym momencie ściąga AT-4, jednorazową wyrzutnię przeciwpancerną szwedzkiej firmy Bofors. Rozkłada przyrządy celownicze, poprawia ramę, umieszcza prawidłowo głowę, zluzowuje blokadę strzału. Teraz jedynie sekundy na przycelowanie, dystans jest niewielki, na pewno mniej niż sto metrów. I po chwili...
    Dym.
    Jestem z tyłu, przy sekcji wsparcia, ale widzę, jak dym ogarnia tamtego strzelca. W tym samym momencie z dymu wylatuje jakiś obiekt (wygląda jakby w ogniu) i z ogromną szybkością uderza w bok Rovera. Samochód na moich oczach pęka na dwie części i w tym momencie zapala się bak. W miejscu gdzie stał przed chwilą wóz jest tylko dziura, a szczątki rozrzucone są teraz po całej okolicy. Nigdzie nie widzę ciał kierowcy i strzelca.
    Żołnierz wyrzuca resztki już wyrzutni, chwyta broń główną i jak gdyby nigdy nic dołącza do szturmu. Strzelec KM dla odmiany wygląda upiornie. Walczy akurat z drugą taśmą, broń dymi, dym jest zresztą czarny. Lufa jednak nie wydaje się palić. Na prawej stronie walają się dziesiątki łusek, które błyszczą się w pełnym słońcu. Po chwili dołączają do nich kolejne, wypadające z kaema kontrolowanymi seriami. Pięć kul, pięć kul, pięć kul, przerwa, pięć kul, pięć kul i tak dalej...
    Szturmowcy nie zakładają obecności cywilów przy domniemanej radiostacji. Zabudowania obrywają granatami, huk, hałas, krzyki rannych. W sposób zaplanowany i kontrolowany Kobra wkracza do środka i eliminuje wszystkich wrogów. Po chwili idzie meldunek: znaleźli radiostację.
    Reszta ekipy dociera, jak to dowódca ujął...

    Na pełnej ******!

    ...i zabezpiecza okolicę. Kufy w każdym oknie, na każdym dachu, za każdym cholernym kamieniem. Nic się nie prześlizgnie. Problemy jednak nadal występują: Kobra okazuje się... nie mieć ładunków wybuchowych zdolnych do zniszczenia punktu radiowego. Trzeba dogadać się z dowództwem.
    Szybko.


    Kobra, tu Myśliwy, czas cholernie najwyższy. Status, co z Mike, SITREP, wszystko!

    Sztab jest totalnie zdezorientowany. Przed chwilą dowódca sztabowy Kobry otrzymał komunikat, że padły strzały, eksplozje i że Kobra MUSI zaatakować punkt Mike. Nikt nie wie co się dzieje, kompletne zamieszanie, na wskutek walki sekcje odpowiadają wolniej niż zwykle, dowódców ogarniają czarne myśli: a jeśli sekcja nie odpowiada, bo... już jej nie ma?

    Myśliwy, tu Kobra, Mike zajęty i zabezpieczony, wyeliminowaliśmy około tuzin nieprzyjaciół, mamy pewne braki w amunicji, brak strat własnych, odbiór!

    Jak, *****, dobrze!
    Kobra, tu Myśliwy, założyć obronę okrężną na punkcie Mike i nie oddawać go nikomu za wszelką cenę. Wkrótce otrzymacie nowe rozkazy! Bez odbioru!
    Dobra, żyją, Mike nasz. Wyspa, co robimy? Nasza robota w praktyce załatwiona, teraz już wasz odcinek. Co w ogóle z Grzechotnikiem i Skorpionem? Mangusta się wysunęła na pozycje?


    Tak, to już jest załatwione. Nie wiemy co z Grzechotnikiem, mamy ogromne problemy z łącznością, Radek coś tu próbuje wykombinować, ale nie za bardzo idzie.

    No ale co wiemy? Totalny brak łączności?

    To znaczy Radek coś tam dostaje, że Jon "nie atakuje", i że Jon "ciągnie TOWa przez pustynię". Tak poza tym to Grzechotnik nie wysunął się jeszcze na pozycje szturmowe.

    Dowódcy zbierają się razem. Trzeba działać. Okres decyzyjny jest bardzo krótki: trzeba improwizować.

    Czy Mike jest kompletnie czysty?

    Tak.

    Ale czy na pewno w całości zabezpieczony?

    No tak, co robi Skorpion?

    Skorpion zacznie rajd do Darbang Pass, przejedzie przez punkt Mike. Kobra zapewni Skorpionowi ak rozumiem osłonę?

    Naturalnie...

    OK, to Skorpion zaczyna rajd...

    ...A Mangusta zajmuje pozycje wyjściowe. Są na ogniu wolnym.

    Postanowione!


    Kobra obserwuje, jak samochodu Humvee na pełnym gazie mijają ich umocniony punkt. W międzyczasie otrzymują komunikat, jakoby nieprzyjaciel organizował kontratak na pozycję Mike. Wszyscy czekają z niecierpliwością, ręce pocą się od dotyku nagrzanego już metalu broni, hełmy także robią swoje, żołnierze są po prostu mokrzy. Pył wzniecony przez pojazdy i strzelaninę przylega do skóry, brud, wszędzie brud.
    I gorąco.

    Mangusta wysuwa się do ataku, ale okazuje się, że może zostać zauważona przez stanowiska obrony przeciwlotniczej w punkcie Yankee. Yankee miało być unieszkodliwione przez pododdział Grzechotnik. Jednak tak się nie stało. Czyżby Grzechotnik nie zdążył na czas? Wszystko na to wskazuje.
    Platoon Leader Mangusty przytomnie organizuje radio dalekiego zasięgu i nawiązuje łączność z HQ.

    Mangusta, tu Myśliwy, nadawaj!

    Radio nie milknie. Każdy oficer sztabowy w HQ ma pełne ręce roboty. Komunikaty docierają dziesiątkami, trzeba je wszystkie drobiazgowo przeanalizować oraz wyciągnąć wnioski, dopasować decyzje do sytuacji...
    Jeden błąd, jeden źle wydany rozkaz może zniszczyć tę i tak kruchą w tej chwili operację.

    Zrozumiałem Mangusta, konieczny natychmiastowy ostrzał artyleryjski na pozycję Yankee!
    Nie, Grzechotnik wciąż nie odpowiada. Nie...

    Radek, dawaj mi Dromadera prosto na punkt Yankee, tu, teraz, w tym momencie. Order high, trzy albo cztery salwy...

    Organizacja artylerii trwa bardzo krótko. Obsługa dział jest gotowa do walki od dłuższego czasu i teraz bardzo szybko i skutecznie ustawia odpowiednie koordynaty. W radiu poszło po prostu shots fired.
    Mija około półtora minuty. Nikt nie oczekuje w napięciu. Ilość komunikatów nie maleje ani na chwilę, cały czas także wszyscy próbują nawiązać łączność z feralną radiostacją Grzechotnika, do tego zaczynają się deliberacje co zrobić z Kobrą.
    SaS TrooP sugeruje, by wykorzystać Kobrę, która swoje zadanie już wykonała, do uderzenia na miasteczko Kakaru od flanki i wsparcie Mangusty. Wyspa, początkowo z oporami, zgadza się na ten plan. Następuje szybka reorganizacja oddziału Tenka, który ma wycofać się z punktu Mike uprzednio niszcząc radiostację przy pomocy zestawu przeciwpancernego do jednego z pobliskich wzgórz. Pomysł jest wręcz spontaniczny, brakuje wywiadu, rozpoznania i powolnego podejścia. Trzeba przysłowiowo dziczyć, aby zdążyć przed atakiem sojuszników. Kobra dostaje 5 minut na wykonaniu wszystkich tych czynności i przerzut sił o pięćset metrów...

    Splash!

    W wzgórze oznaczone jako punkt Yankee wbija się potężna salwa dział 105mm masakrując prowizoryczne talibskie umocnienia. Ciała, a także resztki działek ZSU, ciężarówek, namiotów i skrzyń amunicji latają w powietrzu. Ilość dymu jest przytłaczająca. Ci, którzy przeżyli to uderzenie muszą się w tej chwili dusić w środku. A to dopiero pierwsza salwa.
    Następny splash. Część głazów na górze tworzy wręcz lawinę, która stacza się ze zbocza daleko wgłąb doliny. Yankee jest teraz zupełnie zasłonięte przez ogień, dym i pył. Do tego zaczynają wybuchać kolejne składy amunicji, odpalone w pudłach pociski wybuchają w kłębie ognia albo wystrzeliwują się same w każdą stronę. Parę takich samo-odpałów uderza w pobliżu Mangusty, żołnierze chowają się za pojazdami i głazami, nie chcąc zostać rannymi.



    Czasem wygląda to jak inwazja, w praktyce to jest inwazja, przecież zaatakowaliśmy ich kraj, choć to normalni ludzie.
    Acz w podejmowaniu niektórych decyzji należy im pomagać...
    (Skurcz, KM Kobra 2)



    Kobra ledwo dociera na czas. Teraz już sztab jest pewny, że przywódcy w Kakaru NA PEWNO wiedzą o swoim położeniu. Ale według raportów Skorpiona przełęcz Darbang powinna już być zabezpieczona.
    Mangusta w końcu robi swoje. Bradley pokazuje na co stać jego 30 milimetrowe działko. Pociski odłamkowe rozpryskują się po wiosce. Jednak ta idea nie była dobra. Krótko po tym wydarzeniu okazuje się, że wielu ludzi w Kakaru to zwykli cywile. Są pierwsze ofiary nie akceptowalne przez ROE. Bradley przełącza się na sprzężone działko i teraz ostrożnie, pojedynczo wybiera cele. Fireteamy schodzą w dół doliny po obu stronach prowadzącej przez nią drogi. Panuje ogień wolny, każdy żołnierz angażuje każdego potwierdzonego uzbrojonego osobnika. Strzelanina wrze, ale Mangusta w sposób zorganizowany i kontrolowany napiera na wioskę.


    Na mniejszą skalę wróg był całkiem inteligentny, ale na większą nie sprawiał wrażenia koordynującego swoich działań...
    (Laxentis, sanitariusz Mangusty, FT Bravo)



    Kobra dołącza do bitwy praktycznie w biegu. Fireteamy na szczęście są już przygotowane do walki, dlatego też można od razu rozpocząć schodzenie. Na oczach Kobry Mangusta eliminuje kolejny wóz techniczny, sama zaś Kobra kładzie zaporowy na wioskę, uważając, by nie zranić żadnego cywila. Atak jest cholernie trudny, trzeba zejść stromym i zupełnie nagim zboczem, pod ostrzałem. W tej sposób Kobra musi pokonać niemal dwieście metrów.
    Ale dają radę. Karabiny maszynowe szatkują opór, granatniki podlufowe niszczą jedne stanowisko ogniowe za drugim, wszechobecna optyka bierze górę nad mechanicznymi przyrządami celowniczymi. Mimo to nie obywa się bez komplikacji. Ostrzał zaporowy parę razy wymaga zastosowania zasłony dymnej.


    Staram się doceniać nieprzyjaciela, staram się go nie bagatelizować, jednak w tym przypadku nasz przeciwnik był słaby, nie był zorganizowany, nie miał silnego sprzętu i nie był gotowy do obrony.
    (Elas, LMG Kobra 1)



    Atak jest męczący. Jeden fireteam utrzymuje pozycje i przystrzeliwuje wroga w Kakaru, drugi zaś biegnie dwadzieścia, trzydzieści metrów w przód, kładzie się, strzela i obserwuje jak bliźniaczy FT mija ich, by znów się położyć i zużyć tony amunicji. I tak w kółko...

    Mangusta dociera pod samą wioskę. Eliminuje opór nieprzyjaciela przy niewielkim jeziorku, które okazuje się być także małym obozowiskiem z namiotami, ogniskiem i lekkim samochodem cywilnym. Pododdział zajmuje pozycje i eliminuje ostatnie stanowiska talibów w Kakaru.
    I nagle strzał.
    I jeszcze jeden.
    To nie broń natowska, to charakterystycznie brzmiący Kałasznikow. Paru żołnierzy Mangusty przewraca się nagle, część nie rusza się, a część jęczy wijąc się na ziemi.
    Padam na ziemię, pocisk wystrzelony tuż obok mnie przelatuje mi nad uchem. Krzy-y-y-y-y-y-czę!
    Dostaję cios w bark, ktoś nagle mnie odsuwa, a potem strzały z naszych emek. Kałasznikow cichnie. Ktoś potrząsa mną za ramiona.

    Oż *****, chłopie, jesteś cały?!

    Nie umiem odpowiedzieć, choć chcę, bardzo chcę. Nie umiem wydać z siebie dźwięku. Jedynie otwieram bezsilnie i zamykam usta...

    Sanitariusz!

    Medyk!

    Tu, *****, jestem! *****liście go?

    Tak, ale mamy rannych. Chodź tu, NATYCHMIAST!

    Słyszę bieg, potem kroki i kolejne strzały. Jakiś żołnierz pochyla się nade mną i klepie mnie w policzek, dokładnie mnie oglądając i obmacując.

    Co z tym reporterem?

    Ten jest tylko w szoku! Cholera, mamy trzech rannych tuż za autem!

    Sanitariusz znika z moich oczu równie szybko jak się pojawia. Ciężko podnoszę obolałą od uderzenia głowę. Patrzę, a obok mnie leży we krwi cała grupa żołnierzy. Wokół nich biega ten sam sanitariusz, który przed chwilą mnie olał i żołnierz, który mnie odrzucił. Ten ostatni akurat odkopuje karabin jednego z talibów. Czyżby udawał martwego? Może był ranny, ale ocknął się i po strzelił paru naszych, nim go dobito? Cholera go wie, przyglądam się bezsilnie jak medyk przeprowadza rannym masaż serca, następnie wydobywa potężną igłę i wbija ją prosto w serce, po chwili stwierdzając z ulgą...

    Serce znów pracuje...

    Stan rannych jest ciężki. Wojskowi uwijają się niczym mrówki, udaje się ustabilizować jednego rannego, który już nie krwawi i odzyskuje przytomność. Rana jest niewielka, do tego jakie szczęście - to drugi sanitariusz! Drugi już także jest w znacznie lepszym stanie. Jego życiu - przynajmniej w tej ciężkiej chwili - nie zagraża niebezpieczeństwo.
    Tylko ostatni nie daje żadnych oznak życia. Słyszę zdenerwowany i spanikowany wrzask medyka, tego drugiego, który właśnie doszedł do siebie.

    Co to ***** jest? Ktoś... mi... źle... spakował... plecak...
    Nie mam już nic, powinienem mieć wszystkiego... leków... więcej. Nie umiem pozbierać Jaromaza do cholery!


    Znów bieganina, obserwuję, jak medyk sam ostatkiem sił i nerwów walczy z rannym.
    Podjeżdża pojazd. Sanitariusze pomagają wsiąść jednemu z poszkodowanych. Przychodzi kolej na Jaromaza w stanie krytycznym. Wysiłek nie ma sensu. Nabój uszkodził narządy wewnętrzne, które przy próbie podniesienia żołnierza wylewają się na ziemię.
    Mdli mnie.
    Ranny krótko po tym wydarzeniu ostatecznie odchodzi na rękach kolegów i lekarzy, przy ochlapanym krwią samochodzie, na ciepłej takistańskiej, wrogiej ziemi...

    W tym czasie pozostałe formacje Mangusty wkraczają do wioski. Tak samo czyni Kobra od wschodu. Ostatnie ogniska oporu są eliminowane szybko i skutecznie.
    Żołnierze ostrożnie podchodzą do każdego z zabitych i odbierają broń. To głownie karabiny szturmowe AK-47 (cholera, ta broń naprawdę jest wszędzie!), a także nowsze AK-74. Zdarzają się także belgijskie FN-FALe, a nawet... drugowojenne Enfieldy. Każda broń jednak - gdy dobrze użyta - stanowi śmiertelne zagrożenie, dlatego nawet starocie tego typu są traktowane z należytą starannością.
    Gdy Kobra zauważa, że koledzy z Mangusty przystępują do czyszczenia pomieszczeń decydują się zrobić to samo. Obserwuję jak poszczególne fireteamy zajmują prawidłowe pozycje. Każdy członek Kobry został - przynajmniej w stopniu podstawowym - przeszkolony w czarnej taktyce, dlatego robota idzie jak spłatka.

    Przygotować się do czyszczenia pomieszczenia!

    Dwójka gotowa!

    Trójka gotowa!

    Czwórka gotowa!

    Wchodzimy!


    Prowadzący wpada do pomieszczenia wbijając się w drzwi ramieniem i rzuca się przez pomieszczenie. Jego koledzy po chwili także wchodzą do środka i sprawdzają w ten sposób pokój za pokojem. Jak się okazuje - ta część wioski jest pusta: większość mieszkańców i uzbrojonych bandytów znajdowała się na zewnątrz. Mangusta natrafia wprawdzie na jakiś opór, ale ten zostaje szybko złamany.
    Kakaru jest teraz czyste.


    Myśliwy, tu Kobra, zgłoś się, odbiór!

    Kobra, tu Myśliwy. SITREP, odbiór!

    Myśliwy, wioska Kakaru zdobyta, wszelki opór skutecznie wyeliminowany, brak strat własnych. Mamy potężne brak iw amunicji, niedługo trzeba będzie dozbrajać się na wrogu! Czekamy na dalsze rozkazy! Odbiór.

    Zrozumiałem Kobra, założyć obronę na południowej rubieży miasta, przygotować się na prawdopodobny kontratak i sprawdzić dokładnie wszystkie ciała oraz zabudowania! Organizuję dla was jakąś logistykę! Bez odbioru!
    Mamy to panowie, Kobra skończyła w Kakaru. Jak wygląda tutaj Mangusta?

    Mangusta już kończy swoją robotę, ale według tego co mi tutaj mówią to niestety mamy ofiary śmiertelne. Co najmniej jeden zabity nasz żołnierz. Nie ma sensu zapewniać wsparcia MEDEVAC, przynajmniej takie informacje otrzymałem od moich...
    Jak tam Skorpion?

    Skorpion na pozycji blokującej przy Darbang Pass, w tej chwili mają jedynie sporadyczne kontakty, brak rannych oraz strat. Blokada na przełęcz funkcjonuje bardzo dobrze.

    Wyspa, załatw jakąś amunicyjną do Kakaru. Kobra musi błyskawicznie się dozbroić, przecież nie chcemy naszych na kałasznikowach.

    Logistykę załatwimy. Tu i teraz...


    Niestety, kierowca ciężarówki logistycznej wyjątkowo nie radzi sobie z postawionym przed nim zadaniem dojechania z punktu A do punktu B. Kluczy, gubi trasę, lawiruje, przez co Kobra jest pozbawiona amunicji przez kolejne, długie minuty.
    Sytuacja wydaje się być opanowana, w tym czasie Grzechotnik zajmuje niemal bez walki wzgórze ostrzelane wcześniej przez baterię artylerii Dromadera.
    Przywódcy wroga nie żyją, łączność wyłączona, stanowiska plot. wyłączone, wioska zdobyta...
    Talibowie jednak nie odpuszczają tak łatwo.

    Po parunastu minutach względnego spokoju grupa Skorpion melduje o silnym kontrataku nieprzyjaciela w sile

    2 pojazdów lekkich, pojazdu opancerzonego i 2 ciężarówek z piechotą.

    Jako iż cała operacja funkcjonuje w tej chwili już na ogniu wolnym, Skorpion wykorzystuje cały arsenał jaki ma w swoim posiadaniu do eliminacji tych posiłków. Konieczne jest jednak wsparcie, gdyż nieprzyjaciół jest po prostu zbyt wielu. Skorpion zwraca się w stronę Dromadera.
    HQ odbiera stosowny komunikat. Wsparcie zostaje udzielone i w parę minut posiłki wroga zostają zanihilowane morderczą nawałą artylerii. Salwy wysadzają pojazdy, szatkują wrogich bojowników. Dzieła zniszczenia dokonują Humvee należące do Skorpiona. Kontratak zostaje odparty nim w ogóle zorganizował się i obrońcy w mieście Kakaru widzą tylko odległe eksplozje i kanonadę.
    Niestety, w trakcie walk ciężko ranny zostaje człowiek pododdziału Skorpion. Udaje się powstrzymać krwawienie, ale jego stan jest krytyczny.
    W takiej sytuacji Mangusta organizuje pomoc medyczną. Sanitariusz stabilizuje rannego, ale konieczne jest wsparcie MEDEVAC. Ze względu na zajęcie punktu Yankee lotnictwo może już operować bez przeszkód. Śmigłowiec ląduje w pobliżu Skorpiona i przejmuje rannego.

    Krótko po ewakuacji sztab podejmuje decyzję o ewakuacji wszystkich pododdziałów biorących udział w operacji Confusion. Pojawiają się problemy logistyczne grupy Kobra, która zostawiła pojazdy dość daleko od linii frontu. SaS TrooP, dowódca sztabowy Kobry po krótkiej naradzie otrzymuje autoryzację na użycie pojazdu Stryker, którym dowództwo dotarło w pobliże wzgórza, na którym stacjonuje w tej chwili.

    Odbiorę paru ludzi do prowadzenia pojazdów i podwiozę ich pod nasze wozy. Tym razem spieprzyłem ze spieszeniem moich ludzi...

    Jedziemy razem z sztabowcem Strykerem, mijamy... cieżarówkę z amunicją. Okazuje się, że pojazdowi odpadło koło co uniemożliwiło dotarcie do Kakaru na czas. Teraz już jego wsparcie nie jest konieczne...
    Docieramy do wioski i widzimy ślady zaciętych walk: część cywilnych pojazdów płonie, ściany domów są popękane i pełne dziur po kulach, ciała bojowników walają się po mieście (nie do żołnierzy frontowych należy segregacja i pochówek ofiar walk). Widać także efekty ostrzału punktu Yankee, na wskutek którego góra wręcz zmalała w oczach. Widać także tragiczne jeziorko przy wiosce, gdzie życie utracił jeden z żołnierzy Mangusty.
    Stryker wjeżdża do zabudowań, które są już jednak zabezpieczone. Otacza nas mnóstwo patrolujących wojaków sił sprzymierzonych, fireteamy trzymają perymetry wokół całego Kakaru, nawet mysz się nie prześlizgnie.
    Docierając widzimy także pojazdy Mangusty, które przygotowują się do odwrotu, oznaczonego jako faza Delta. Ku zaskoczeniu SaS TrooPa we wsi stoją... LandRovery Kobry. A obok nich Tenk.

    Nie mieliśmy jak przygotować się do ewakuacji, dlatego posłałem paru chłopaków po nasze pojazdy, żeby je tutaj przywieźli. Nie wiedziałem SaS, że zrobisz to samo.

    Przyznaje dowódca Kobry.
    Naturalnie nie rodzi to żadnych problemów, wręcz przeciwnie - można od razu przystąpić do ewakuacji. Kobra opuszcza Kakaru po trwającej ponad trzy godziny operacji razem z Mangustą. Pododdziały Skorpiona oraz Grzechotnika wycofują się samodzielnie, we własnym zakresie.

    Jesteśmy z powrotem na lotnisku w Rassman. Żołnierze zrzucają sprzęt, który ciąży im od całych godzin na ramionach. Naturalnie temperatura nie zmalała ani o stopień...
    Pojazdy trafiają pod zadaszenie, gdzie najpierw się schłodzą, a potem zostaną wypucowane. Każdy z osobna. Dokładnie.

    Nie, nie przez nas!
    Zrobi to logistyka, która nie musi znosić ostrzału nad głowami, hehe!


    Żartuje SaS TrooP obserwując kończący się proces odboju.

    Nie, nie będziemy pucować tych samochodów. Zrobi to sztab, który zwykle siedzi na *****! Trochę ruchu im się przyda...

    Twierdzi Tenk, dowódca Kobry.
    Wielu żołnierzy wszelkimi sposobami kontaktuje się z rodziną. Telefony, maile, Facebook - wszystkie te środki komunikacji idą w ruch. Dzielni wojacy mogą się rozluźnić - ten dzień już jest dla nich skończony.
    Był krótki...
    ...ale na pewno nie był nudny!




    Właściwie to była całkiem ciekawa impreza integracyjna. Dobra możliwość kooperowania z innymi grupami.
    (Skurcz, KM Kobry 2)

    Cóz, z początki do samego Confusion podchodziłem nieco sceptycznie. Tych na szczęście jednak nie było. Sam jednak byłem zaintrygowany ideą zagrania coopa z tak dużą ilością osób.
    (Elas, LMG Kobry 1)

    Koledzy z innych pododdziałów pokazali wysoki poziom, całkiem dobrze się nam współpracowało!
    (Skurcz, KM Kobry 2)


    To zaszczyt brać udział w tak dużej operacji.
    (Skurcz, KM Kobry 2)

    Myślę, że w przyszłości uczestniczyłbym w podobnym evencie, i to chętnie.
    (Elas, LMG Kobry 1)




    Airfield: Operacja wykonana pomyślnie. Przywódcy nie żyją, wielu rebeliantów zginęły przy jednoczesnych niewielkich stratach po stronie wojsk koalicji...
    Straty własne: 1 ofiara śmiertelna, szacunkowo 8-10 rannych, w tym trzech ciężko.
    Straty przeciwnika: Trudne do oszacowania. Prawdopodobnie około 50-60 bojowników wraz z technicznymi, ciężarówkami i bronią stacjonarną.
    Siły wroga w rejonie: Nieznane.
     
  10. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    Ja nie wiedziałem, że aż takie rzeczy dzieją się w Armie :)
    Bardzo małe straty, jak na taką skalę operacji, w takiej temperaturze i w takim klimacie. Oby więcej takich relacji :)
    Mógłbyś napisać, z jakimi innymi klanami współpracowaliście przy tej misji? Bo ta moja pierwsza, na której byłem (ta z lotniskiem, Tenk pamięta) to było tylko 16 osób, a mi się wydawało że to tłok. Za to te 60...
     
  11. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Wspaniała operacja, SaSTrooPsie!:D I z tyloma ludźmi... Ta mapa musi być duża, prawda?

    Rep leci!
     
  12. SaS TrooP

    SaS TrooP Znany Wszystkim

    Takistan ma bodaj 20x15 czy tam 20x20 kilometrów. Operacja została przeprowadzona w jego centralnej części.
    Graliśmy wraz z klanami A2C (z których zeznać także powstał ten AAR, czyli Mangusty), ACPL (Grzechotnik) i CFOG (Skorpion). Nie używałem nazw klanowych bo graliśmy tym razem amerykanami, acz w naszym wypadku z wyposażeniem zbliżonym do standardowego COSowego.

    A, i byłbym zapomniał - skriny :p
    http://cosa.xaa.pl/index.php?option...7:operacja-confiusion-successful&catid=1:news
     
  13. SaS TrooP

    SaS TrooP Znany Wszystkim

    AARy zawieszone do odwołania.
     
  14. jozi02

    jozi02 Ten, o Którym mówią Księgi

    O, SaS super, że wrzuciłeś AARa z Operacji Con(Fusion)

    Ja pozwolę sobie jeszcze dorzucić dwa różne filmiki z misji, może kogoś zainteresują:)

    1. Z punktu widzenia jeden z drużyn (Mangusta Alpha) - http://www.youtube.com/watch?v=qc4Udcw22NI

    2. Relacja korespondenta wojennego, który nagrywał rozgrywkę. Filmik o tyle fajny, że słychać komunikację na radiu - http://www.youtube.com/watch?v=wh06bA5ftaw
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie