Cień lodowego Imperium – Space Empires IV AAR

Temat na forum 'Inne Gry AAR' rozpoczęty przez Darne, 19 Styczeń 2010.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Madlok

    Madlok Guest

    Aux :p
    Dużo tekstu, drugą połowę zachowam do poczytania na później.
     
  2. Darne

    Darne Ten, o Którym mówią Księgi

    Brawo, idealnie. Wolisz zostać bohaterem narodowym czy bogiem handlu, Madlok?
     
  3. Madlok

    Madlok Guest

    Jeśli wolnego handlu i przemytników to mogę być ;P
     
  4. Zoor

    Zoor Ideolog gender

    No to chyba moi kapłani będą się spierać o doktrynę z twoimi :p

    Zaiste, tako rzecze Zoor ;).

    Ciekawe, czy któraś z ras kiedyś skolonizuję tę wymarłą Ziemię...
     
  5. Kowal

    Kowal Ten, o Którym mówią Księgi

    Trochę zły masz projekt fregat. Lepsze byłyby 2 rakiety nuklearne niż 1 RN + 2 działa balistyczne. Mając taki atut jak 6 silników wystarczyłoby tylko odpalać je z odległości i zwiewać, dzięki czemu bez problemu byś rozwalił okręty Cue Cappa :) Czekam na kolejne wyczyny Greya :D
     
  6. Madlok

    Madlok Guest

    Grać na bitwach ręcznych to zbyt wielkie ułatwienie względem AI, a w MP da się grać tylko bitwy automatyczne. Ale nie krytykuję Darne'a jesli nawet gra na ręcznych, czego nie napisał.
    Zresztą w MP chyba rakiety mają zastosowanie tylko do czasu odkrycia PD (które są również zabójcze przeciw satelitom).
    Ale na początku, tak czy siak lepiej postawić na rakiety.
     
  7. Darne

    Darne Ten, o Którym mówią Księgi

    Kowal - a skąd tacy nienawykli do walki pacyfiści jak Greya mogli to wiedzieć?

    Madlok - załatwione. W następnym odcinku powinny się pojawić kolejne mity Greya, coś o twoim boskim imienniku się znajdzie.

    Zoor - zgodnie z życzeniem, spory będą. Czy może od razu jakaś mała krucjata? A co do Ziemi - chodzi mi po głowie, by Greya jej użyli (w końcu i tak jest martwa) do wypróbowania jakieś miłej broni.... Jakiejś gwiazdy śmierci czy coś.....


    EDIT

    A bitwa była na strategicznym. Tak bardzo się zdziwiłem, jak zobaczyłem ten atak, że kliknąłem odruchowo na ,,strategiczne''.
     
  8. Kowal

    Kowal Ten, o Którym mówią Księgi

    No cóż, jako pacyfiści powinni unikać walk na bliskie odległości :D
    A co do walk, to ja gram na ręcznych, gdyż kompletnie nie umiem floty budować i zwykle AI ma nade mną znaczną przewagę, więc chociaż tak wyrównuję szanse :p
     
  9. Darne

    Darne Ten, o Którym mówią Księgi

    Jako pacyfiści nie znają się na walce, w tym na taktyce. Jak pisze w odcinku - próbowali się na chama przebić.
    Kolejny odcinek nieprędko. Za dwa tygodnie mam ferie, więc nadrobię zarówno ,,DZieje lodowego Imperium'' jak i ,,Stawam na placu...''.

    Przy okazji, jeśli ktoś chętny by pomóc mi tworzyć kolejne dzieło, niech zerknie do grupy ,,RPG'' (link do niej mam w profilu). Tym prędzej projekt tam opisany zakończony będzie, tym szybciej będę miał czas kontynuować dzieje Basi'qua'Leusa i Michała Wieruszowskiego herbu Alabanda.
     
  10. Basileus

    Basileus Ten, o Którym mówią Księgi

    Miałem pisać byś rzucił kolejny odcinek ku uciesze ludu, lecz nowy już był. :) Darne, winieneś pisarstwem się parać, wychodzi Ci to świetnie!
     
  11. gall2

    gall2 Ten, o Którym mówią Księgi

    Może trochę się czepiam, ale chodziło chyba o sondy.
     
  12. Darne

    Darne Ten, o Którym mówią Księgi

    Cień lodowego Imperium

    ODCINEK CZWARTY – W KOSMOSIE NIKT NIE USŁYSZY TWEGO KRZYKU
    Rok trzeci

    [​IMG]


    ***
    [​IMG]

    -Najjaśniejszy Imperatorze- broniący nas przed złem świata, zgodnie z rozkazem przyniosłem streszczenie dzisiejszych raportów - Nihi’ihr’Uruno bił pokłony przed tronem Imperatora. Władca Greya dla odmiany siedział na zabytkowym tronie, a nie w potężnej komputerowej machinie, której przestał ufać od czasu jej ostatnich awarii.
    -Założono nową kolonię, pierwszą poza granicami naszego światłego Imperium i pierwszą, położoną na planecie dla nas nieprzyjaznej. – Odczytał stojący obok honorowego strażnika naukowiec. Uniósł notatki wyżej – W systemie Organtrix, pomiędzy rodzinnymi układami Zynarra i Cue Cappa.
    -Czy kolonia nie miała zostać założona w systemie Jubrup? – Zdziwił się wieczny Imperator. Poprawił się na niewygodnym tronie.
    -Panie, sam kazałeś zmienić cel podróży po nadaniu wiadomości o końcu paliwa – Zdziwił się Nihi’ihr’Uruno. . Imperator spojrzał na niego. – Dziś wyrusza kolejny kolonizator do Jubrup, tym razem przez systemy Zynarra.
    -Dziękuję, wierny sługo, za przypomnienie. Nie ma żadnego zagrożenia z strony obcych cywilizacji?
    -Żadnej, miłościwy panie. Cue Cappa są naszymi sojusznikami i są nam nad wyraz przychylni. Co do Zynarra, minister do spraw dyplomacji zamierza w ciągu moudia załatwić tą sprawę…

    ***
    [​IMG]

    Wychodzący z okrętu koloniści zasłaniali mackami oczy i otwory oddechowe – w oczy bowiem świeciło im obce, nieznane słońce, a w otwory oddechowe sączyło się podejrzane powietrze.
    -Co to ma być? - Zdziwił się jeden z nich – Czy nie mieliśmy trafić na inną planetę?
    -Mieliśmy – Odpowiedział mu stojący obok kapitan okrętu kolonizacyjnego – Ale zaczęło się kończyć paliwo i z góry przyszło zarządzenie, by zmienić cel podróży.
    -Z góry? To znaczy od kogo? – W rozmowę włączył się kolejny Greya- Pewnie ród Sha nam bruździ, nie może znieść że ich okręt zwiadowczy nie odkrył nic ważnego, a nasz ród tymczasem pnie się!
    -Bracia, nie będzie nam źle – Próbował uspokajać dowódca – Osłona odcina nas od niebezpiecznej fauny i powietrza, a mechanizmy z statku kolonizacyjnego szybko pozwolą nam się tu urządzić. Zamiast narzekać, pomyślelibyście lepiej o nazwie dla tej planety i o budowie domów dla was.
    Wszyscy Greya, przysłu****ący się rozmowie, popatrzyli po sobie. Już wiedzieli, jak się będzie nazywać ta planeta.
    -Nikczemnie nas oszukano! Co powiecie na nazwanie tej przeklętej planety ,,Madlok’’, na cześć złowrogiego bóstwa przemytników i republikanów?
    -Mieliśmy iść na planetę żyzną i urodzajną, a tu gleba jest twardsza nad skałę – jestem za! – Z tłumu wydobył się głos.
    -Mieliśmy oddychać nieznanym, acz dającym życie powietrzem, a kazano nam wdychać przeklęte powietrze, ledwo oczyszczone z trującego metanu, więc nazwę popieram! – Kolejny głos przeleciał nad tłumem. Jeszcze kilkanaście osób potwierdzało wybór, podając swoją argumentację. W końcu odezwał się kapitan:
    -Trafiliśmy na planetę, której wady przysłaniają zalety i wydobywają zło z naszych dusz. I dlatego popieram nazwanie tej planety imieniem republikańskiego boga przemytników, bo ta planeta jest jak on sam – dzika, chaotyczna i przeciwstawiająca się wszystkiemu, czego nas uczono. – Odpowiedział z mocą. Uniósł głowę. – O, dziękuję ci, Wielki Imperatorze, że zaufałeś nam na tyle, że sprowadziłeś nas na taką planetę, by przyniosła pożytek wiecznemu Imperium. Radujmy się, albowiem Imperator czuwa nad nami!
    Słowa modlitwy zdziwiły kolonistów, przeobrażając ich złość w radość. Ktoś wzniósł psalm, ktoś stwierdził, że pierwszym wybudowanym budynkiem winien być kościół. I tak oto, przenosząc się po osadnikach bezszelestnie i szybko jak dech, Madlok po raz pierwszy usłyszał miły uchu dźwięk dzwonów nawołujących do modlitwy.

    ***
    [​IMG]
    [​IMG]

    Drugiego moudia trzeciego yeudia od wyruszenia z planety zostaje podpisany pierwszy traktat z Dzierżawą Zynarra – pakt o nieagresji. W jego skład wchodziło m.in. zapewnienie o wyrzeknięciu się siły jako środka rozsądzania sporów. Było to o tyle ważne, że w związku z nasilającą się aktywnością flotylli wojennych i kolonialnych obu ras mogło dochodzić do wielu incydentów – od roszczenia prawa do planet po kolejki do punktów warp. Finalny traktat zawierał również uznany przez obie strony kodeks zachowań w kosmosie, przeznaczony dla kapitanów okrętów.

    Zostaje też rozwinięty sojusz handlowy z Cue Cappa – tym razem przez oba rządy zostaje zatwierdzony wspólny plan rozwoju nauki i handlu.

    ***

    [​IMG]

    -System Jubrup osiągnięty- Na mostku odezwał się spokojny głos pokładowego komputera. – Zaczynam procedurę obudzenia z hibernacji – Kontynuowała beznamiętnym głosem maszyna, mimo iż na mostku nie było żywej duszy. Dopiero po chwili do pomieszczenia zaczęli wchodzić ziewający jeszcze po długim śnie oficerowie, nawigatorzy i inni członkowie załogi. Dowódca okrętu kolonizacyjnego otarł macką oczy i spojrzał na ekran przy swoim stanowisku.
    -Panowie, jesteśmy już w systemie Jubrup. W ciągu jednego moudia dolecimy do naszego celu. – Radosny okrzyk wzbił się w powietrze. Nawet oktarzy przejawiali widoczne oznaki radości. Ba, nawet dowódca lekko się uśmiechnął i żartobliwie zasalutował komputerowi.
    -Obudź kolonistów, komputerze. Niech lepiej zaczną się już szykować do stanięcia na powierzchni ich nowego domu. – Rozkazał kapitan, gdy wrzawa opadła. Tak jak jeszcze przed niespełna houdiem na mostku panowała kompletna cisza, zakłócana tylko cichym dźwiękiem otwierania kapsuł z kolonistami. Dowódca okrętu kolonizacyjnego usiadł na swoim miejscu, oparł się wygodnie i zamknął oczy. Było tak cicho…
    Jeden z nawigatorów pochylił się nad pulpitem. Zaplótł nerwowo mackę, wbijając oczy w jeden punkt.
    -Kapitanie, kontakt na radarze! Niezidentyfikowany okręt na radarze! – Powiedział głośno. Nawigatora otoczyła grupa Greya chcących również popatrzyć NATO zjawisko. Nawet dowódca miał problem przebiciem się przez kordon gapiów.
    -Wszyscy na swoje stanowiska, do Letty! Natychmiast! – Zdenerwował się w końcu. Gdy obserwatorzy się rozeszli, w końcu podszedł do ekranu. – Zadziwiające. Okręt wielkości mniej więcej fregaty, o nieznanej budowie. Próbowali nas wywołać? – Odwrócił się do działu komunikacji. Pracujący tam Greya pokręcili głowami. – A zatem to my ich wywołamy. Nadajcie wiadomość, że… - Przerwał mu wybuch. Zatoczył się, w ostatniej chwili chwytając się krzesła nawigatora. Zaczęły buczeć jakieś komunikatory, mostek oblała czerwień lamp alarmowych.
    -Zostaliśmy zaatakowani! Nie mamy szans wykonać żadnego manewru. Sire, co robić? – Zapytał jeden z obsługujących systemy wewnętrzne Greya. Wydawał się być o krok od szaleństwa, głównie przez to, że jego towarzysz z miejsca obok przy strzale uderzył głową w komputer i zrosił go obficie krwią.
    -Pełna moc na silniki, nadać wiadomość o sytuacji Imperatorowi, a do tego madlokowego okrętu prośbę o zaprzestanie ostrzału i wytłumaczenie sytuacji! – Zdążył jeszcze krzyknąć dowódca, zanim kolejny wstrząs nie posłał go wprost w ścianę. Padł, zamroczony.
    -Uwaga, uwaga, przeszedł, koma 3! Ogłaszam alarm wojskowy dla okrętu ,,GC Loki 05’’… - Zaintonował komputer swoim spokojnym, tak bardzo kontrastującym z wypowiadanymi słowami, głosem. Zapowiedziana przez niego rakieta uderzyła w kadłub, poszerzając dziury po poprzednich strzałach.
    -Halo, halo, Tutaj ,,GC Loki 05’’, zostaliśmy zaatakowani, powtarzam, zaatakowani, przesyłam skan wrogiego okrętu… - Znacznie mniej spokojnym głosem ktoś inny nadawał wiadomość na odległego, bezpiecznego Grayusa. Jeden z oktarów ratował kapitana. Nagle w kompletny rozgardiasz wbił się jeden głos – komunikat z dolnego poziomu.
    -… I zginiemy tak daleko od rodzinnych gwiazd, z rąk nieznanych wrogów. Zostaliśmy więc obudzeni tylko po to, by zginąć? Zatem niech Zoor ma nas w opiece… - Na pewno osadnik chciał coś jeszcze powiedzieć, ale kolejny strzał wyłączył zasilanie, a następny zakończył istnienie okrętu.

    ***

    [​IMG]

    Dantejskie sceny, które miały miejsce w systemie Jubrup zaszokowały społeczeństwo. Oto po przelocie przez bezpieczne, sojusznicze lub Imperialne systemy tuż przed swoim celem zostaje zniszczony bezbronny statek przewożący kilka milionów osadników. Szybko zostają znalezieni winni – jest nim Imperium Drushocka, nowa rasa w galaktyce. Zostaje na nią skierowany gniew całego społeczeństwa Greya – nawet najwięksi pacyfiści żądają zwiększenia funduszy na zbrojenia. Reakcja społeczeństwa wymusza również zdecydowane działania na rządzie – zostaje podpisany sojusz naukowy z Wspólnotą Cue Cappa.

    ***
    [​IMG]

    Nowoodkryta rasa okazuje się być Imperium, wyrosłym z podobnej struktury co u Greya – z licznych królestw feudalnych. O ile jednak u Greya szybko doszło do pokojowego zjednoczenia, to u Drushocka ich lud jednoczono ogniem i mieczem. Ich największym priorytetem jest wytworzenie potężnego zaplecza surowcowego – ma to prawdopodobnie związek z jakimś elementem ich historii. Ksenobiologów jednak najbardziej zadziwiło coś innego – mianowicie, kosmici nie dość że pochodzą z planety skalistej, to jeszcze z metanowej! Ich Lord nie ma nawet w połowie tak wielkiego poważania ani wpływu jak Imperator Basi’qua’Leus, a ich dowódcy okrętów najpierw robią, potem myślą.
    Ogólnie, cała rasa wydaje się być nadzwyczaj brutalna i nieokiełznana.

    ***
    [​IMG]

    -Przerzuć obraz na ekran. Wolę go widzieć – Rozkazał Imperator. Jego ochroniarz pokornie się ukłonił i wcisnął kilka przycisków. Po chwili przed jednostką centralną Imperatora wychylił się ogromny monitor, z sterczącym na jego środku obliczem Lorda Fazrada, dowódcy Drushocka. Imperator patrzył, zafascynowany, na przypominające głaz ciało swego rozmówcy. ,,Zaiste, niezwykłe istoty stworzył w swej mądrości wielki Sol’’ – pomyślał i wyprostował się.
    -Imperator Basi’qua’Leus, najwyższy dowódca Greya i kapłan Severiana, wybrany przez bogów, największy wróg Madloka, Letty i Irrakuka wita cię, Lordzie Fazrad – Przemówił oficjalnie. Minęła chwila, zanim translator przetłumaczył jego słowa, a potężne Ateny wyrzuciły je w przestrzeń. Po chwili Drushacka odezwał się.
    -Też cię witam. Czego chcesz? – Bezpośredniość drugiego władcy zdziwiła i zirytowała Basi’qua’Leusa. Szybko jednak się opamiętał.
    -W związku z incydentem w systemie Jubrup, który wydarzył się w tym moudiu, żądamy oddania nam wszystkich rozbitków i natychmiastowego wycofania wszystkich sił z tego systemu. –Powiedział groźnie. Bardzo się zdziwił, gdy żywy kamień parsknął:
    -Rozbitkowie? Jacy rozbitkowie? Mamy lepsze rzeczy niż ratowanie waszych rozbitków. A co do wycofania wojsk – Lord przestał się śmiać – Muszę się poradzić rady. Nie oczekiwałbym jednak na waszym miejscu pozytywnej odpowiedzi. – Obraz zniknął. Imperator opadł i westchnął.
    -Kanalia – Wysyczał przez zaciśnięte zęby.

    ***

    [​IMG]

    Rozmowa lordem Drushocka nie była jedyną oficjalną wymianą zdań między Greya i innym państwem. Z obawy przed zaognieniem się konfliktu z Drushocka zostaje podpisany sojusz militarny między Cue Cappa i Greya. Obie, pokojowo nastawione rasy, zobowiązały się do wzajemnej pomocy w czasie wojny. Jesto to, niestety, jedyny sukces dyplomatyczny w tym yeudiu - nawet oferty wymiany technologii wysyłane do Cue Cappa zostają odrzucone.

    ***
    [​IMG]

    -Panowie, przyszła nam wczoraj odpowiedź na nasze żądania. – Nad stołem rozległ się głos władcy – Drushocka stanowczo odmówili wycofania swoich sił. Twierdzą również, ze system Jubrup prawnie należy do nich.
    -Do nich? Do nich? – Nerwowa atmosfera w całym Imperium nie podziałała dobrze na nerwy przedstawiciela domu Leus – Nasi badacze przeskanowali wszystkie planety kilka razy. W systemie był kompletny brak jakiejkolwiek cywilizacji! Ich twierdzenie jest możliwe tylko wtedy, jeśli w ciągu dwóch Yeudi wyewoluowali, stworzyli cywilizację i wylecieli w kosmos!
    -To musi być prawda. – Odpowiedział mu ksenobiolog Imperium . – Niby czemu mieliby mówić coś, co nie jest?
    -Właśnie że oni to mówią. To są zwykłe przechwałki. – Wstał Kor’hokt’Sha – System jest niezamieszkany. Nie tknęli go nawet ci mityczni ludzie, których szczątki odkryto niedawno. Do tego nie ma tam żadnej planety, na której Drushocka by mogli mieć dobre warunki do rozwoju. Ich stwierdzenie to zwykła grożba, mająca nas trzymać z dala od tego systemu.
    -Grożba? Mówienie coś czego nie jest? Do Letty! – Zdenerwował się przedstawiciel senatu.
    -Nie przeklinaj, szanowny senatorze – Upomniał go Imperator. Napomniany przykurczył się.
    -Błagam o wybaczenie… Ale to przechodzi wszelkie pojęcie! Atak na bezbronny statek, obraza Imperatora, nieprawda… I oni twierdzą, że są rasą inteligentną? Cywilizowaną?
    -Niestety tak. Wysłaliśmy do Jubrup kolejny statek kolonizacyjny, z tym, że kompletnie zautomatyzowany. Jeśli ci barbarzyńcy znowu zaatakują, nie będzie przynajmniej strat – Wtrącił się Kor’hokt’Sha – Kolonistów podeślemy kolejnym, osłanianym przez pięć okrętów klasy Letta, statkiem transportowym.
    -Dziękuję za informację, architekcie. Zatem, panowie, wnoszę o oficjalnie uznanie przez nas rasy Drushocka za nieprzyjazną nam. – Odezwał się ponownie Basi’qua’Leus. Głosowanie przebiegło szybko i jednomyślnie. Wniosek przeszedł.

    ***
    [​IMG]

    Zaterkotał silnik pojazdu. Grupa naukowców na Basileusie odprowadzała go tęsknym wzrokiem, aż zniknął na nieskazitelnie czystym, jeszcze nietkniętym cywilizacją, horyzoncie. Pierwszy z dworu zawrócił Krakk’vig’Lee. Z podziwem w oczach przesunął macką po nowiutkich narzędziach, zlewkach i komputerach. Po chwili jego przyjaciele również wrócili do stacji badawczej, zajmując nowe miejsca – ustawione tak, by jak najwięcej zwiększyć tempo i jakość pracy.
    -Na bogów, toż to cudowne! – Wyraził zdumienie Enzeesz’rav’Sha, wpatrując się w swój nowy komputer – Dzięki niech będą za naszych towarzyszy z Graysa, którzy opracowali te piękne rzeczy! Zaprawdę, wątpię by tu mogło być jeszcze piękniej. – Krakk pokiwał twierdząco głową. Jak wielu innych, przeciętnych greyańskich nastolatków zawsze marzył o karierze naukowej. Gdy chłopięce marzenie się finalnie spełniło, nadeszła nowa era, a praca w laboratorium zyskała nową wagę. Bardzo się cieszył z tego. Wiedział, jakim jest szczęściarzem, że ma pracę tak doskonale łączącą pożyteczne z przyjemnym.
    -Zamiast gadać weźcie się za pracę – Przerwał im głos przełożonego – Według wytycznych, mamy opracować pojazd, zdolny do poruszania się w atmosferze gazowych planet.
    Faktycznie. Przyjemne, pożyteczne… Czysta radość.

    ***
    [​IMG]

    Główny Architekt Imperium, Kor’hokt’Sha jeszcze raz pogładził nowy statek macką, ciesząc się jego nowością. Wciągnął chciwie powietrze, chłonąć miłą woń dziewiczego paliwa i świeżego metalu. Od tyłu zbliżył się do niego jeden z jego pomocników.
    -Panie, nadeszła wiadomość z Wielkiej Rady Galaktycznej. Nazwali statek imieniem boga przemytników, wyrażają nadzieję, ze nie wyrazicie obiekcji.
    -Niestety, nie wyrażę – Powiedział z smutkiem Kor – Tak jak bóg przemytników, ten statek będzie przenosił towary, i jak on jest też niedoskonały.
    -Ależ architekcie… - Zaczął pomocnik, ale jego przełożony uciszył go gestem.
    -Wiem, po prostu wiem, że może być lepszy! Większy, szybszy, z grubszym pancerzem… Niestety, ogranicza mnie nasza własna technologia. Chwila, powtórz, jaka rada galaktyczna? - Zaciekawił się.
    -Na razie to decyzja nieoficjalna, nie zaczęło się nawet posiedzenie inauguracyjne. Na to jesteście zaproszeni, architekcie.

    ***
    Sala była wspaniała – wielka, lśniąca od czystości. Na ścianach wisiały emitery poezji zapachowych oraz obrazy wielkich mistrzów kreślarstwa. Do tego była wypełniona życiem – tłoczyła się wniej niezliczona ilość Greya, od dziennikarzy po członków nowej rady.
    W samym środku wznosił się okrągły stół, zapełniony elektroniką potrzebną do prowadzenia debat. Właśnie do niego zasiadali przedstawiciele poszczególnych rodów oraz senatu.
    Nagle wszelki dźwięk ucichł, jak ucięty nożem. Przez wejście do Sali wkroczył sam Imperator. Wszyscy obecni, jak jeden mąż, zgięli się w pokłonie, a ich macki splotły się w godło cesarza.
    Ten zaś zbliżył Siudo stołu. Chwycił się go i powiedział z mocą:
    -Niemożliwym jest, bym mógł sprawować władzę w tak wielkim Imperium wspomagany jedynie przez bezduszne automaty, choćby niewiadomo jak wielkie i skomplikowane. Dlatego powołuję dziś tą oto Wielką Radę Galaktyczną, mającą mnie zastępować w wszelkich sprawach wagi galaktycznej!
    I wtedy, z gracją, uniosła się flaga Imperium. Przedstawiciele rodów padli na twarz, a Imperator powoli przechodził koło nich i im błogosławił.
    I tylko jedno miejsce było puste – miejsce dla przewodniczącego rady.

    ***

    Ogólne wyczyny:
    -Odkrycie systemu: Bardron przez GLF Sha. System to mgławica; Xiria. System to pas asteroidów; Baksha. System jest pełen planet.
    -Kolonizacja planety Jubrup przez bezzałogowy okręt. Planeta została nazwana ,,Laveris’’, na cześć boga wody (która powszechnie tam występuje)
    -Odkrycie nowych metod badań naukowych
    -Rozpoczęcie badań nad możliwością kolonizacji planet gazowych
    -Utworzenie Wielkiej Rady Galaktycznej


    ______________________________
    1. Przepraszam, że tak długo. Mam nadzieję, że odcinek zachował swój poziom. Przyznam, że robiłem go po połowie - zaraz po zagraniu początek, dziś napisałem koniec.
    2. Jak zwykle, w odcinku ukryłem nicki kilku użytkowników forum Kto je znajdzie - może sobie wybrać domenę, a następnie trafia do mitologii.
    3. Tam się zastanawiam, czy nie założyć własnego tematu w forum ,,wywiady''. Co o tym myślicie?
     
  13. Basileus

    Basileus Ten, o Którym mówią Księgi

    Po primo: że tak długo - szkodzi, ale, że odcinek poziom znakomity trzyma wciąż to jedno drugie wynagradza. :)
    Po secundo: Psuć zabawy innym nie będę. :D
    Po tercio: Niech waszmość zaklada, będzie można pospamować pytaniami
     
  14. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    GTS Madlok. :D

    I zaczyna się dyplomacja. Jako przedłużenie wojny.
     
  15. Darne

    Darne Ten, o Którym mówią Księgi

    Jako rozpoczęcie wojny. Drushocka mają takiego pecha, że mi brużdżą od pierwszej mojej gry w Space Empires IV. Skończę badania nad kolonizacją planet gazowych, opracuję jakiś nowy okręt i zobaczę, czy dalej będą mieli ochotę atakować moje bezbronne kolonizatory.
     
  16. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    Wniosek - uzbrajaj kolonizatgory lub dawaj im drobnicową eskorte. :D
     
  17. Kowal

    Kowal Ten, o Którym mówią Księgi

    Laveris, szkoda czegoś takiego, masę czasu (w przypadku eskorty) i miejsca (w przypadku uzbrajania) zajmuje. Chyba, że Darne przerzuci kolonizatory na większe konstrukcje ale dla mnie nie mają klimatu :p

    Czy skoro jest Druschocka to jest także i Eee? :D
     
  18. Darne

    Darne Ten, o Którym mówią Księgi

    1. Niestety, nie stwierdzono ich, Kowal. Widocznie ich już wyżarli.
    2. Nikomu się nie chce szukać nicków użytkowników w tekście?
     
  19. Arekus

    Arekus Ten, o Którym mówią Księgi

    Imperator Basi’qua’Leus

    Jeden znaleziony
    Basileous
     
  20. Darne

    Darne Ten, o Którym mówią Księgi

    W najnowszym odcinku, dodam. Imperator Basileus występuje od pierwszego odcinka.

    Edit:
    Podpowiedź pierwsza - jest ich trzech. Jeden to twórca gry forumowej, drugi to uczestnik mini-aarów Warzkinsa, trzeci ma ponad 1200 postów.
    Podpowiedź druga - występują w drugiej połowie tekstu.
     
  21. Kowal

    Kowal Ten, o Którym mówią Księgi

    Krakk’vig’Lee - Krakau (?)
    Enzeesz’rav’Sha - Ensis
    Irrakuk - ten mi się z Irkuckiem skojarzył
     
  22. Darne

    Darne Ten, o Którym mówią Księgi

    Krakk’vig’Lee to w moim zamierzeniu Crackler, ale reszta dobrze. Kim chcesz być? Do wyboru do koloru bóstw i bohaterów Greyańskich, są też teraz Cue Cappa, Zynarra i Drushocka (ale ci w ciągu kilku lat pewnie wymrą, więc nie polecam).
     
  23. Kowal

    Kowal Ten, o Którym mówią Księgi

    Ja mogę być od podróży. Ktoś musi czuwać nad wyprawami wojennymi :D
     
  24. Darne

    Darne Ten, o Którym mówią Księgi

    Cień lodowego Imperium


    ODCINEK PIĄTY – KIEDY PRZYJDĄ PODPALIĆ DOM…
    Rok czwarty

    [​IMG]


    ***

    Obrady Wielkiej Rady Galaktycznej trwały już piętnaście houdiów, a co mniej wytrzymałych wynieśli już słudzy. Gdyby nie ogromne zapasy koufy, zgromadzone na stacji, żaden z obradujących nie mógłby liczyć na własne siły. Co chwila któryś z przedstawicieli danych rodów chyłkiem wychodził na chwilę z pomieszczenia, wciągał nosem narkotyk i wracał do sali, ponownie pełen sił. Zmęczenie odbijało się jednak mimo tego na każdej niemal twarzy. Wielki Imperator, widząc to, próbował przyśpieszyć nieco tempo rozmów, by dać swoim najwierniejszym sługom w końcu szansę na sen.
    Udało się. Gdy potężny zegar, wiszący nad drzwiami, wybił szesnastą, rozpoczęło się nadawanie do wszystkich światów zamieszkanych przez Greya. Miliony obywateli Imperium mogło z dumą oglądać, jak Wielka Rada Galaktyczna, szczytowe osiągnięcie ich ustroju, zyskuje ostateczny kształt, a sam Imperator osobiście nadaje nowemu przewodniczącemu rady jego godność.
    -Obywatele naszego prześwietnego Imperium! – Komentator z ,,Monitora Imperialnego’’ z siłą w głosie zaczął przemówienie, napisane i nadane do wszystkich oficjalnych kanałów rządowych zaledwie kilka miudów temu. W tle leciał hymn Wiecznego Imperium, a nadawany obraz był przekazywany na żywo z siedziby Wielkiej Rady Galaktycznej - Oto na waszych oczach rozgrywa się wiekopomne wydarzenie. Nie dalej jak houd temu nasz prześwietny Imperator, wieczna mu chwała, w porozumieniu z przedstawicielami najgodniejszych greyańskich rodów, dokonał wyboru przewodniczącego nowej rady galaktycznej, utworzonej w celu pomnożenia chwały państwa. Od daudia dzisiejszego Wielka Rada, mimo iż złożona z wielu Greya, będzie przemawiała jednym, silnym głosem! Niech żyje nieśmiertelne Imperium! – Zakończył z emfazą w głosie. Kamery, nagrywające całą uroczystość, podleciały bliżej ku nowemu przewodniczącemu, chcąc nagrać jego inauguracyjne przemówienie. Ten, widząc nadlatujące ku niemu kamery i mikrofon, lekko spurpurowiał. Szybko jednak się opanował.
    -Bracia i siostry! Niemal dokładnie pięć yeudiów temu nasza doskonała rasa wyruszyła w bezgraniczną otchłań kosmosu, nieść nasze ideały na inne światy. Przez ten okres skolonizowaliśmy inne światy, napotkaliśmy obce rasy i stworzyliśmy silne fundamenty pod przyszłą ekspansję. Ale fundamenty to nie wszystko! – Przewodniczący podniósł głos – Bo kosmos dalej jest miejscem wrogim. Jak zapewne wam wiadomo, napotkane ostatnio imperium Drushocka jest nad wyraz agresywne, a jego działania szkodzą interesom naszego państwa. Dlatego też ja zostałem wybrany na to stanowisko. Obiecuję w ciągu yeudia rozwiązać problem negatywnych kontaktów z Drushocka raz na zawsze. Zgodnie z najlepszymi tradycjami naszej pokojowej rasy, zakończę obecny konflikt, lub podam się do dymisji, tak mi dopomóż Severian!
    Przemówienie trwało jakiś czas. Niezbyt długi – obecny przewodniczący, Goliatho’rav’Leus był, tak jak inny obradujący, zmęczony po długiej naradzie, a miał jeszcze bardzo, bardzo dużo pracy…

    ***
    [​IMG]

    Jednym z pierwszych działań dyplomatycznych zainicjowanych przez Goliatha było wysłanie kilkuset tysięcy ton surowców do Dzierżawy Zynarra. Był to element większego planu przewodniczącego – mianowicie, utworzenie koalicji, której wpływy zmusiłyby Drushocka do pohamowania się i rozpoczęcia negocjacji z Greya o podziale przestrzeni życiowej. Dar został przyjęty przez regenta z radością, ale nastawienie syndykatów – mających ogromną władzę w państwie – się nie zmieniło. Droga do polepszenia kontaktów była jeszcze długa…

    ***

    [​IMG]
    ,,Do odlotu Madloka 1 pozostał: jeden daud’’
    Lotnisko było pełne, zarówno Greya jak i sprzętu. Komunikat kontroli lotu ledwo przebijał się przez gwar – co chwila jakaś spłakana matka staruszka zawodziła, widząc odlatującego syna, który postanowił szukać szczęścia na innym świecie. Pojemne, przystosowane do lotu w atmosferze co chwila odrywały się od płyt lotniska, wioząc z sobą na czekający na niskim pułapie transportowiec Greyan – przyszłych mieszkańców Laverisa.
    Podobny ruch panował nieco dalej, na lotnisku strażniczym. Zaopatrzeniowcy gorączkowo posyłali jeszcze ostatnie transporty na okręty eskorty, mające bezpiecznie doprowadzić Madloka 1 do systemu Jubrup, w którym ostatnio panoszyli się Drushocka.
    Po chwili wszystko zamilkło, i tylko krewni kolonizatorów długo jeszcze patrzyli w niebo, na widniejący jeszcze na bezchmurnym niebie kontur ogromnego transportowca.

    ***
    [​IMG]

    Pokojowa polityka Goliatha przynosiła oczekiwany skutek – aż do szóstego moudia. Odbywające nad planetą Organtrix rutynowy patrol fregaty Leus i Fey – czekające na rozkazy dalszej eksploracji galaktyki – w pewnym momencie, niemal jednocześnie, dostrzegły na radarach dziwny obiekt…
    -Kapitanie Ellajer! Nieznany obiekt szybko się zbliża do planety! – Wykrzyknął jeden z nawigatorów.
    -Rozpoznajecie budowę? – Zapytał kapitan, podchodząc do sensorów.
    -Według danych to… Okręt Drushocka. Lekki krążownik, o dwa razy większym tonażu. – Kapitan ,,Leus’’ odprężył się.
    -Nadaj im sygnał powitalny, połącz nas też z ,,Fey’’. Tamtejszy kapitan powinien wiedzieć co robić w takich sytuacjach, w końcu to on miał zaszczyt dostąpić pierwszego kontaktu z obcą rasą – Odczekał chwilę, podczas gdy jego podkomendni pracowali gorączkowo. W końcu zapytał.
    -Jest jakaś odpowiedź z obcego okrętu?
    -Na razie nie… Chwila, coś włączają… - Greya zarządzający sensorami zrobił zbliżenie na statek kosmitów, akurat na chwilę gdy ci włączyli, to co chcieli.
    A włączali broń. Przez pustkę gwiezdną przemknął promień, wycelowany w Leusa. Na szczęście dla tego okrętu, przeleciał obok.
    -Tutaj dowódca ,,Fey’’. Drushocka są wrodzy, nie odpowiadają na próby kontaktu…
    -Doskonale to sami wiemy – Przerwał szorstko drugi kapitan.
    -A zatem, jak wyższy rangą, daję wam upoważnienie do użycia broni, zmieniam też IFF na ,,wróg’’. Nakazuję przelot na drugą stronę planety, w celu przegrupowania się.- Greya na mostku ,,Leusa’’ odetchnęli z ulgą.
    -Wystrzelić pocisk nuklearny. Silniki na pełny ciąg, kurs czterysta stopni – Rozkazał kapitan. Teraz pozostało czekać, aż pocisk osiągnie cel. Patrzył z ciekawością jak ogromna rakieta wystrzeliła z luku i pomknęła ku krążownikowi. Podobnie uczynił też ,,Fey’’. Już po chwili, nie niepokojone przez żaden system obrony, bomby nuklearne uderzyły w cel. Eksplozja przeszkodziła w obserwacji – jednak nuklearny grzyb szybko się rozmył w pustce, ukazując oczom Greya….
    Nienaruszony okręt.
    -Sire! Wrogi krążownik ma jakiś rodzaj pola siłowego! – Raport obsługi skanera przeraził Ellajera. Jak walczyć z czymś, czego nie można zniszczyć? – Skanery wykazują ogromny ubytek energii tego pola.
    -Kontynuować przegrupowanie! – Zadecydował – Nie zmniejszać mocy silników! Drushocka mają słabe napędy, nie dogonią nas.
    Obie Letty przemknęły obok planety i ustawiły się w ustalonym szyku. Ellajer zerknął na skaner…
    -Co on, do Letty, robi? – Zdziwił się. Zrozumienie przyszło niemal natychmiast, rzut oka na wizjer potwierdził przypuszczenia. Okręt przestał ich gonić, skupił się na ostrzale planety.
    -Tutaj dowódca Leus, do kapitana Feya, musimy natychmiast zareagować! Te bestie ostrzeliwują bezbronną planetę! – Nie czekając na odpowiedź, okręt ruszył. Wystrzelił rakietę jeszcze raz… I jeszcze… Gdy dwie osiągnęły cel, Drushocka raczyli się ponownie nimi zainteresować. Oderwali się od planety i ruszyli na fregaty.
    -Jeden z silników wroga zniszczony – Zakomunikował beznamiętnie komputer. Wszytko wydawało się być w jak najlepszym porządku.
    -Zwrot o dwieście stopni! Nie możemy dostać się w zasięg ich broni pokładowej! – Zadecydował kapitan, czując pod stopami drżenia, gdy z luku wylatywała kolejna rakieta. Nagle tajemniczy dźwięk rozdarł ciszę, i to pięć razy.
    -Co to było? Zaniepokoił się.
    -Według naszych sensorów, Fey nie zdąży ł dokonać zwrotu. Drushocka zniszczyli mu silniki z nieznanej broni.- Faktycznie, pierwszy skonstruowany przez Greya okręt wojenny zastygł w bezruchu. Na szczęście jego działa wciąż działały, a on sam ostrzeliwywał zbliżających się Drushocka. Leus przerwał zwrot i obrócił się ku napastnikom.
    -Dowódca Leusa do dowódcy Feya, lecimy już do was! – Wychrypiał Ellajer. Wojna była jeszcze straszniejsza niż prastare opowieści o niej. Najgorsze było to, że jego uczuć nie podzielali widocznie Drushocka, atakujący unieruchomiony okręt.
    -Nie trzeba! – Z głośników dobiegł mocny głos Ikrita, kapitana Feya – Udało nam się uruchomić jeden silnik.
    -Wiec uciekajcie! Szybko! - Dowódca odchodził już od zmysłów z niepokoju.
    -Nasze uszkodzenia są zbyt wielkie. Cały personel do kapsuł ratunkowych! Zautomatyzować działa! Sterowanie ręczne….. Kurs kolizyjny – Głos cichł, w miarę jak mordercze promienie niszczyły reaktor.
    Leus mógł już tylko patrzeć, jak duma Imperium kieruje się na okręt wroga. Drushocka widocznie nie zauważyli celu tego manewru, albo go zlekceważyli, bo nie wykonali żadnego manewru. Na ich zgubę po wyłączeniu niepotrzebnych systemów, okręt nabrał szybkości, aż w koncu wbił się w bezkształtny kadłub wroga.
    -Okręt wroga jest ciężko uszkodzony! Wysłać wezwanie do kapitulacji? – Zapytał pierwszy oficer. Ellajer poczuł dziwne uczucie w sercu.
    -Nie. Wysłać kolejny pocisk - Warknął. I nawet gdy krążownik się rozpadł, nawet gdy zbierali ocalałych, nikt z załogi nie zorientował się, co się działo z ich dowódcą.
    A on właśnie czuł już zapomniane przez Greya uczucie – nienawiść.

    ***

    [​IMG]

    Szósty moud był zarówno wielkim zwycięstwem jak i wielką porażką Goliatha. Zwycięstwem – bo podpisano traktat partnerstwa z Wspólnotą Cue Cappa, dotyczącą m.in. wspólnej polityki ekonomicznej i wojskowej czy wspólnych załóg na niektórych okrętach. Porażką – bo Drushocka zdołali przeniknąć do systemów Imperium. Nie dość, że przeniknęli – zaatakowali również jeden z zamieszkanych światów, zamierzając go do cna wypalić. Na szczęście, dzielni kapitanowie Ellajer’ihr’Traya i Ikrit’jarema’Sha powstrzymali wroga, przy czym ten drugi oddał w czasie walki życie. W wyniku bombardowania jednak życie straciło 65% mieszkańców planety, a wiele budynków legło w gruzach. By uspokoić opinię publiczną, w tym rodziny zmarłych greyanautów na Feyu, ogłoszono tymczasowe zawieszenie prac nad modułami kolonizacyjnymi i pracę and nowymi rodzajami okrętów.
    A ostateczna klęska jego polityki miała dopiero nadejść…

    ***
    [​IMG]

    W końcu flota eskortująca mieszkańców Laverisa dotarła do systemu Jubrup. Nieco się tam zmieniło od ostatniego pobytu Greya w tym systemie – przede wszystkim, system był pełen Drushocka. Odważyli się nawet założyć kolonię na jednej z planet. Najgorsza była jednak flota osłaniająca system…

    -Drushocka – Wyszeptał purpurowy kapitan ,,Obrońcy’’, Darne’ihr’Ghatorr. Faktycznie, niedaleko Laverisa unosiły się dwa okręty – fregata i krążownik. – Czy nas zauważyli?
    -Nie, kapitanie.
    -Czyli mamy przewagę zaskoczenia? – Greya zaczął odzyskiwać przyrodzony mu kolor. Zaczął jednak ciężko oddychać, jakby coś mu leżało na sercu.
    -Jaką przewagę zaskoczenia? – Zdziwił się pierwszy oficer. –Nie mamy powodu by ich atakować… - Przerwał. Darne nie wyglądał na osobę, której obecnie można by mówić o pokoju. Twarz miał jak z marmuru. Obrócił się do oficera.
    -Drushocka dwa moudie temu zaatakowali Organtrix. Zginęła tam cała moja rodzina, od matki po moje dzieci. W tym systemie też już doprowadzili do masowego mordu na kolonistach. Jako dowódca tej floty nie zamierzam czekać, aż oni zaatakują! – Wykrzyknął.
    -Kapitan ma rację – Poparł go jeden z Cue Cappa, służących na okręcie od czasu podpisania traktatu o partnerstwie. Greyan raził dźwięk jego głosu, bo mówiły naraz dwie istoty: Cue i Cappa – Historia naszego gatunku zna wiele przykładów nie tylko ataków, ale całych wojen prewencyjnych.
    -Proszę spojrzeć na Organtrix – Dodał Darne – Walczono tam przy planecie, co dało Drushocka możliwość zbombardowania jej. Jeśli chcemy powstrzymać rzeż, musimy to uczynić w przestrzeni kosmicznej, z dala od zamieszkanych światów.
    Oficer nie wiedział co powiedzieć. Spróbował jeszcze raz:
    -A w takim razie co z kolonistami, których eskortujemy? – Zapytał.
    -Oni, mój przyjacielu, polecą osobno. Trafiątam szybko, my do nich dołączymy po usunięciu zagrożenia. Zrozumiano? –Zapytał mocnym głosem kapitan. I to już był koniec tej rozmowy.

    Okręty Greya ruszyły w szyku po dwa – jeden wysunięty, drugi z tyłu. Drushocka zauważyli ich szybko i natychmiast zwrócili się w ich stronę. Głupcy! Sadzili, ze Greya to tylko ich machiny, nie mieli pojęcia o ich geniuszu i o ich boskiej opiece.
    Pierwsza do okrętów Greya doleciała fregata Drushocka, oznaczona jako Angoon. Wystrzeliła dwa pociski jądrowe w kierunku ,,Obrońcy’’ i natychmiast zawróciła, dając miejsce dla krążownika Diomede. Ten, widząc ucieczkę Greya przed rakietami, ruszył w pogoń. Czy to była głupota, czy brawura – nie przerwał pościgu nawet wtedy, gdy Letty się zatrzymały i wypuściły własne rakiety. Cztery pociski uderzyły w krążownik, przebijając się przez osłony i ciężko uszkadzając silniki. Okręt, mimo ze dalej mający potężną siłę ognia, stał się praktycznie nieruchomy.
    I wtedy wrócił Angoon. Załadował pociski nuklearne i wrócił, ponownie oddać salwę. Nie wiedział jednak jak zareagować na nietypowe ustawienie floty wroga – okręty utworzyły półksiężyc, zwrócony od Angoona. Dowódca fregaty ruszył na najbliższy mu okręt, stanowiący centrum półksiężyca, i niemal natychmiast zawrócił. Wtedy jednak dopadły go czubki formacji – Obrońca i Letta 1 . Wystrzeliły nie tylko rakiety, ale dały również ognia z krótkodystansowych działek balistycznych. Angoon, mimo że atak go jeszcze nie rozniósł, stracił wartość bojową – obie wyrzutnie i połowa silników zostały zniszczone. W celu zniszczenia go pozostał Letta 1, dowodzony przez Cue Cappańskiego oficera, a sam Obrońca zawrócił i ruszył na unieruchomiony krążownik. Dość jednak stwierdzić, że kapitan popełnił błąd w ocenie odległości- i znalazł się z blisko. Pięć baterii dział otworzyło do niego ogień… Jedna, druga, w końcu i piata…. I to był najlepszy znak cudu – bowiem ani jeden strzał nie sięgnął celu. Są to cel osiągnęły Greyańskie rakiety – i krążownik rozpadł się na miliony kawałków. Nieco dalej Letta 1 kończył walkę z Angoonem.
    Oto jak skończyła się pierwsza bitwa o Organtrix.

    ***

    [​IMG]
    -Widzisz to? – Darne popukał macką w radar – Na północ od osi jest jeszcze jeden krążownik, samotny. Może warto by go też zaatakować?
    -Sire, z całym szacunkiem, ale nie wykryto uzbrojenia. – Odważył się powiedzieć oficer. Kapitan zmierzył go zimnym wzrokiem.
    -Pozbieraliśmy wszystkie kapsuły z tamtych okrętów. Nie jestem zwierzęciem, by atakować bez powodu. Pewnie ten szczegół umknął twojej uwadze? – Podsunął mu pod nos wydruk z skanera.
    -Wyrzutnia satelit? Co w tym złego? – Zdziwił się jego rozmówca. Darne westchnął.
    -Satelity są obronne lub wydobywcze. Jeśli są wydobywcze, to zgoda, może je wieść. Tylko co chce wydobywać? System jest nasz, czyż nie? – Nawiązał tu do p[przemowy Imperatora, wygłoszonej moud temu z okazji ataku na Organtrix. Między innymi, Imperator twierdził że nigdy brutalna siła nie zmusi ich do wycofania się z swoich działań. – Czyli nasze są też jego surowce. Jeśli nie chce wydobywać w tym systemie, to po tu przyleciał? A jeśli są to satelity ofensywne, to musimy je zniszczyć, zanim zostaną aktywowane.
    Więc uderzyli. Osaczyli wrogi okręt błyskawicznie i roznieśli na strzępy. Jedyna rzecz, jakiej Darne żałował w czasie bitwy to to, że nie mieli oddziału abordażowego – Fey jeden wie, jakie technologie mogły się kryć na pokładzie….

    [​IMG]

    A potem, zgodnie z pierwotnymi rozkazami, zawrócili na Laverisa, gdzie pomagali spokojnie kolonistom się rozpakować. Ci, słysząc o okrucieństwie Drushocka, gratulowali im i dziekowali za ratunek – a serca rosły w pilotach…

    ***
    [​IMG]

    -A zatem, panowie – Zaczął Goliatho – Jak wiecie, opracowaliśmy nowy model okrętu. Przewyższa on znacznie nasze dotychczasowe statki. Rozpoczęliśmy też pracę nad lepszymi silnikami dającymi nam przewagę…
    -Kończ waść! – Dobiegł go ostry głos przedstawiciela senatu. – O tym wiemy doskonale, choćby z holowizji. Chcemy słyszeć o tym, co naprawdę ważne, o Drushocka.
    -Proszę mi nie przerywać – Odpowiedział zimno przewodniczący – Nie zamierzam wysłuchiwać reprymendy z ust przedstawiciela ostatniej, niechlubnej pozostałości po wojnie z republikanami.
    -Protestuję! – Wstał teraz przedstawiciel Imperatora – Senat jest ważnym organem, pomagającym utrzymać spokój i porządek. Jest to opinia samego Imperatora, który sam przecież stoi na czele senatu. – Czyżbyście – Zmrużył oczy w wąskie szparki – Twierdzili, że Imperator stoi na czele czegoś złego?
    -Oczywiście że nie, i przepraszam za wypowiedziane w gniewie słowa. Nie zmienia to jednak faktu, że Ne chcę słyszeć słowa skargi. Wszystko układało się doskonale, dopóki nie wtrącił się kapitan Darne’ihr’Ghatorr. Jego działania ocierają się o zdradę stanu, dlatego żądam jego dymisji i zmiany śródtytułu na ,,Feaa’’.
    -Żądam tego samego dla ciebie, panie przewodniczący – Drwiący głos dobiegł z tyłu. Goliatho wytężył wzrok, by zobaczyć twarz Darnego na holoekranie.
    -Zaprosiliście to indywiduum na posiedzenie rady? – Zdenerwował się.
    -Owszem, panie Goliatho, zostałem zaproszony, jako bohater Imperium, broniący go przed Drushocka. Nie dalej jak Daud temu sam Imperator ogłosił, że zostaję awansowany na generała, czyli zgodnie z rangami naszych drogich przyjaciół Cue Cappa, na dowódcę sił zbrojnych.
    -Zaatakowaliście neutralne okręty!
    -Skoro Drushocka intelekt swój odrzucają, jedynie brutalnej siły używając, czym się różnią od zwierząt, których nie wzdrygamy się zabijać, gdy nas atakują? Za to próbujecie mnie potępić, panie przewodniczący, ze udało mi się bestię powalić z zaskoczenia? – Goliatho się uśmiechnął. Ćwiczył się w retoryce, ten żołdak nie będzie miał z nim szans.
    -Zwierzęta to nasi młodsi bracia, przypominam.
    -Jak Drushocka to są twoi bracia, to wytłumacz się z nich przed matkami spłakanymi, sierotami nieszczęsnymi, na światach przez nich tkniętych pozostawianych! – Darne również się zapalił do rozmowy, zaczął przemawiać coraz bardziej kwieciście.
    - Zwierzęta nie wiedzą co tak naprawdę czynią, jeno instynkt mówi im gdzie udać się i co uczynić. – Zauważył przewodniczący. Darne odbił retoryczny sztych.
    -To oni gorsi nad zwierzęta, bo teoretycznie świadomi swych czynów, a ponadto okrutniejsi są nad wszelkie stworzenia nam znane. Czy mamy przed takimi istotami wyklętymi się poddać tylko dlatego, że są od nas inni?
    -Więc uczyńmy to co ze zwierzętami zagrażającymi nam czyniliśmy do tej pory! Ograniczmy ich wędrówki, i chucie, ustanówmy kontrolę! Lecz jedynie Bogom przysługuje prawo niszczenia do woli jakiekolwiek gatunku a inteligentnego tym bardziej!
    -A kto o zniszczeniu ich gatunku mówi? My jeno ich samowolę chcemy ukrócić, by nie szkodzili już ani sobie, ani nam!
    -Więc uczyńmy to! Lecz nigdy nie wolno nam zniżyć się do poziomu prezentowanego przez nich! Jedynie zwierzęta honoru nie posiadają, i jako takie pod instynktu wpływem dopuścić najgorszych makabr się mogą! Lecz my, obdarzeni łaską Bogów wszelakich nie możemy rozporządzać nimi. Jeno przekonajmy ich na, pokojowo czy to wojennie, że dalsza walka nie ma sensu, a pokojowa koegzystencja więcej pożytku przyniesie obu naszym nacjom!
    -Rękę wyciągniętą już im do zgody podaliśmy, a oni nie tylko ją odtrącili, lecz i zranili! Z tą rasą przez bogów wyklętą można tylko przy użyciu siły pertraktować więc, na Severiana, uczyńmy tak! Nie paktowaliśmy z republikanami, nie będziemy też pertraktowali z demonami! Bowiem jest tylko jedna rzecz w życiu greya, narodów i państw, która jest bezcenna: tą rzeczą jest honor! I dlatego nigdy nie zgodzę się na nic, co by uszczerbek na honorze nam mogło przynieść, a na pewno przyniesie to współpraca z tymi istotami. Współpracując z nimi, za równe je uznamy, a w czym one lepsze od oktarów są? A oktarzy służą nam przecież, jak im bogowie nakazali!
    -Lecz czy jest godne zniewalanie innych istot zdolnych do podróży kosmicznych, i późniejsze pozbawienie ich tego dziedzictwa oraz przeobrażenie ich w niewolników pracujących dla nas, ku uciesze magnatów pragnących napchać swe kiesę jeszcze bardziej? Nie, powiadam wam! Na myśl samą mój honor i poczucie godności się buntuje! – Goliatho zaczął tracić cierpliwość. Już teraz nieopatrznie wymknęło mu się z ust kilka prawd wyznawanych przez republikan, na przykład o potępieniu magnatów. Pozostali członkowie rady milczeli, obserwując coraz to bardziej nierówną walkę, tym bardziej, że i Darnego zaczęły ponosić nerwy.
    -Ich dziedzictwo - zerowe! Ich kultura - niegodna takiego miana! Jedyne co pod naszą opieką może im sie wydarzyć, to rozkwit! – Wykrzyczał głośno.
    -Nie podnoś na mnie głosu buntowniku! Nie wszystko w ich kulturze musi być złe, tak jak nie wszystko u nas, w naszym państwie idealnym być musi! – Teraz Goliatho musiał wyraźnie przejść do defensywy, popełniając przy tym błąd, skwapliwie wykorzystany przez generała.
    -Twierdzisz, że nie wszystko w naszym państwie jest idealne? To wywrotowe mówienie! Straż, wyprowadzić tego wichrzyciela! – Wykrzyknął.
    -Smutny czeka nas koniec... - Wypowiedział Goliatho szeptem. Mimo braku odpowiednich kompetencji, strażnicy zareagowali i wyciągnęli z sali zrezygnowanego przewodniczącego. W Sali zapadła cisza. Pierwszy przerwał ją reprezentant Imperatora.
    -No cóż, i tak sam twierdził, że po yeudiu poda się do dymisji. A teraz, panie generale, co proponujecie?
    -Po pierwsze, należy opanować Jubrup. Walka o ten system się dopiero rozpoczęła. Wciąż znajduje się tam kolonia wroga.
    -Co planujecie z nią uczynić? – Zapytał przedstawiciel rodu Leus, kryjąc w głosie niezadowolenie z powodu utraty przez swój ród kontroli nad stanowiskiem przewodniczącego rady.
    -Oczywiście zniszczyć. Poczekajcie, panowie – Uniósł mackę Darne – Po wkroczeniu naszej floty do systemu, większość mieszkańców i tak została ewakuowana. Na planecie zostały niemal wyłącznie zmilitaryzowani pracownicy fabryk. Nie możemy zostawić takiego przyczółka wroga w naszym systemie! Zniszczymy tylko obiekty, które nam mogą zagrozić.
    -Ile cywili może zginąć? – Zapytał przedstawiciel senatu, zauważając to ,,niemal’’ w ostatniej wypowiedzi. Darne zastygł.
    -Znacznie, znacznie mniej niż w systemie Organtrix – Wysyczał przez zaciśnięte zęby. Pozostali przytaknęli głowami.
    -Tylko proszę zadbać o to, by ocaleni przeżyli. My się bronimy, nie atakujemy, przypominam – Stwierdził Imperator, który nagle pojawił się na innym ekranie. –A tak poza tym, generale, jaki masz plany co do dalszej koegzystencji Drushocka i Greya?
    -Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba – Powiedział Darne i pokornie się ukłonił.
    I tylko uśmiech tlił mu się na ustach.


    _________________________________
    1. Dzisiaj, jak zawsze, konkursik. Tym razem proszę, by odpowiedzi wysyłać PMem.
    By zostać deifikowanym trzeba znaleźć 3 nicki naszych forumowiczów (nie mogą być użyte w poprzednich odcinkach) i odpowiedzieć na proste pytanie - jak ma na imię (samo pierwsze imię) mały rycerz z Trylogii Sienkiewicza? Można wysłać tylko jednego PMa. Nie ma mnie do czwartku, więc w czwartek do południa ostatni dzwonek. Życzę miłego czytania.
    2. Bardzo chcę podziękować Basileusowi, który wcielił się w Goliatha na potrzeby ostatniej rozmowy i dokonał korekty.
     
  25. gall2

    gall2 Ten, o Którym mówią Księgi

    Widać poważne zmiany w polityce zagranicznej Greya :). Prawdę powiedziawszy trochę byłem zaskoczony tak nagłym zwrotem (w sensie, ze najpierw stosunki było pokojowe ze wszystkimi, teraz jednak widać działania wyraźnie agresywne w stosunku do jednej z ras wyraźnie aprobowane przez Imperatora). Ciekawa rozgrywka między przewodniczącym a generałem, chociaż miejscami (jak dla mnie) styl przewodniczącego był nieco zbyt prosty (no i w samej końcówce napięcie mogło by nieco bardziej uwypuklone), co nieco psuło efekt. Uwypuklanie podziału republikanie - imperialiści jeszcze dodaje smaczku rozgrywkom politycznym. Ogólnie odcinek bardzo dobry, ładny opis bitew, tylko szkoda Fey'a. Cóż... Pozostaje czekać na kolejny odcinek :).
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie