Dzieje Wesnoth - (Mini)AAR(y)

Temat na forum 'Inne Gry AAR' rozpoczęty przez Laveris de Navarro, 1 Styczeń 2011.

?

Jak liczne armie chcesz widzieć w AARze?

  1. Każda jednostka w grze to konkretna osoba

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  2. Każda jednostka w grze to konkretny pododdział (drużyna, sekcja etc.)

    0 głos(y/ów)
    0,0%
Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Hmm, mi się zdawało, że na sile mięśni. Raczej powinno być tyle, ile w przypadku ludzi.

    Pamiętaj, nie dotyczy umarlaków, u których ciężko o dowódcę (tu jak wspomniałem w miarę wzrostu siły liczebność fabularnie powinna maleć)
     
  2. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    W przypadku "żywlaków": zostaje moje rozwiązanie. Nec Hercules contra plures Dlatego od 3. poziomu i wyżej są osobno (bo są na tyle fajni i potężni, by poplecznicy nie byli im potrzebni), ale drugopoziomowiec to tylko "lepszy zarządzca grupą, który przewyższa resztę o kilku zabitych przeciwników oraz posiadany sprzęt". Trudniejsza sprawa wygląda podczas awansów takiego spearman'a na javelineer'a, swordsman'a czy pikeman'a, ale tu wystarczy zinterpretować to jako doszkolenie poprzedniej szóstki żołnierzy oraz dołączenie do nich kolejnej szóstki (ot tacy "hastati" dołączani do "principesów/triarii"). Analogicznie rzecz biorąc u chłopów, tam cała szóstka zdobywa doświadczenie w łucznictwie bądź dźganiu włócznią.

    W przypadku "umarlaków": jestem skłonny na kompromis, czyli: 5/10/20 (magowie/kawaleria/piechota) u 1. poziomowców, od 2. poziomowców jedna "osoba". Jeśli jednostka nie poniesie strat, to postać awansująca "pochłania magicznie resztę z nich".

    Madlok kiedyś wspominał mi, że orkowie (metagrowo) bazują na strategii polegającej na przygnieceniu masą (i siłą mięśni).
     
  3. maks44444

    maks44444 Zbanowany

    Uważam że nie należny robić z tego herosa gdzie jedna jednostka może symbolizować 10, 200 czy 3000 jednostek.
     
  4. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XI

    Nie zaszło słońce, a oddziały zniknęły mi z pola widzenia. To dobrze. Przez lunetę spojrzałem, jak Delfador i jego ludzie (oraz elfy) przedzierają się przez rzekę. Na wyspie było niespełna trzydzieści sześć osad, każda oddalona o nie więcej niż dzień drogi. Z pierwszych wiosek pod kontrolą moich wojsk dochodzili ochotnicy, którym musiałem zapewnić opiekę, wykupić od lokalnych kowali oręż oraz dostarczyć im okruchy dyscypliny. Na szczęście lokalni mieszkańcy Wyspy woleli moje rządy od uzurpacji oraz plądrowań orków. O zapasy nie muszę się więc martwić. Ba, jeśli tak dalej pójdzie, będę mógł zapełnić magazyny karaki na kolejną morską podróż...

    [​IMG]

    Ochotników było tyle, że musiałem wybrać tylko najlepszych z nich. Trafiła mi się przedstawicielstwo wojenne pewnej osady elfiej, czyli siedmiu długouchych szermierzy oraz cztery czarodziejki lasu. Wydelegowałem tą gromadę, by pobiegli pod komendę Galara na południu. Jeden z wieśniaków powiadał, iż orkowie idą maszerować na wschód (na tej wyspie). Moja decyzja o posiłkach do grupy weterana Lasu Aethen była więc słuszna, choć z drugiej strony z posterunku wroga podejrzanie zbyt mało wychodzi orków, trolli czy worgów.

    [​IMG]

    Przez całą noc grupa Delfadora opanowała niemalże całą północno-zachodnią częśc wyspy. Rycerz NI wypatrzył szczenię trolla harcujące po polanie, w momencie, gdy w środku nocy cały oddział był rozproszony. Na szczęście trolle były na tyle powolne, by zapewnić kilka godzin odpoczynku wszystkim 24 moim podkomendnym (no, Delfadora nie traktuję jak podkomendnego). Minimum planu zrealizowane po tej stronie wyspy. Opierając się na relacji Laverisa, w napotkanych później wioskach opanowanych przez orków, szerzyła się bieda oraz wisielcy. To dodało tylko animuszu w walce ze sługami Ashiviere.

    [​IMG]

    Cała noc wystarczyła grupie Galara na zreorganizowanie się nieopodal lasku przy plaży i wzgórzach, a także odpoczynek przed starciem z garstką goblińskich jeźdźców. Dziewięciu jeźdźców oraz ich dowódca wręcz chcieli zaszarżować na barbarzyńców, lecz obawiali się niespodziewanej kontry orków zza lasu, ewentualnie szybkiej ucieczki pozostałych przy życiu z czterech worgów.

    [​IMG]

    Czterech goblińskich jeźdźców pogalopowało na wielkich wilkach w stronę gór, by ze wzgórza naskoczyć na wpół przygotowaną drużynę łuczniczek pod dowództwem Thrandē. Elfki zdążyły wystrzelić po jednej salwie, niezbyt celnej, nim ich szeregi zmieszały się z dzikusami. Udało im się dokonać odwrotu na niedalekie upatrzone wcześniej pozycje, lecz dwie łuczniczki poległy. Przeciwnik osłabiony został utratą jednego goblina wraz ze swoim wierzchowcem po zasiekaniu go krótkimi szablami przez Łuczniczkę i dwójkę jej podkomendnych... Kiedy nadchodził świt, siódemka niedoświadczonych elfich szermierzy ostrzelała z krótkich łuków kawalerię przeciwnika, odwracając ich uwagę od lepiej strzelających kobiet. Kogut skończył piać, kiedy to wybici do nogi zostali wszyscy z grupki goblinów.

    [​IMG]

    W czasie kiedy na zachodzie mały troll buszował po wzgórzach, oddziały Rycerza NI oraz Elána postanowiły zaatakować i okrążyć wroga, podczas gdy reszta grupy będzie organizować z grubsza zbitą formację. Delfador wkroczył dumnie do wioski, krzesząc piorunem orkowych chłystków (będących "szeryfami" tej miejscowości) i wyzwalając ludzi spod panowania sług Królowej... Czwórka elficy zwiadowców zaczęła w kłusie strzelać do młodocianego trolla. Chwilę potem Laveris wraz z trójką mu podobnych kawalerzystów zaszarżował lancą na bestię, zaledwie ją raniąc poważnie, ale bez poważnego zagrożenia życia. Jeden z konnych stracił konia i zmuszony był używać swojego miecza i niewielkiej tarczy, teraz w obronie własnej...

    Tak daleko mi umknęli, że przez lunetę nie widzę! Muszę wybrać się z obozu. Wyznaczyłem osoby odpowiedzialne za porządek (to zbyt poważne słowo) w obozie, a następnie pognałem ku grupie Galara, by przynajmniej wesprzeć ich swoją własną osobą.


    ---------------


    Rozegrane do mojej piątej tury. Jak zwykle, Konrad na bitkę chyba się nie załapie... Bo przeciwników mało, a misja chyba dla nabicia kasy za szybkie jej zrealizowanie.

    maks44444, z innej strony, na więcej niż 100 osób w ramach jednej jednostki się nie zgodzę. Na największych mapach (choćby 60x60) da się spokojnie zrobić ponad 30 jednostek. Jeśli każda z nich byłaby "batalionem" (ok. 500 osób), wtedy do czynienia mielibyśmy wręcz z dywizją na planszy (~15 tysięcy i więcej żołnierzy).
     
  5. maks44444

    maks44444 Zbanowany

    Wiadomo ze nie wygląda to poważnie gdzie pojedyncze jednostki niszczą i plądrują całe wioski... ba prowadza wojny. Twórcy gry tego nie przemyśleli za bardzo ale może kiedyś to zmienią w końcu gra jest na otwartym kodzie zrobiona.

    Może faktycznie zrób te "bataliony" przynajmniej konflikt nabierze rozmachu a nie bitka podwórkowa 10 na 10.
     
  6. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    W Panzer Generals również były niby pojedyncze jednostki, a w rzeczywistości są to dywizje. Taka jest po prostu mechanika strategii turowych i nikt tego nie zmieni.
    Pociśnij ich Laverisie. chcę*śmierci orków.
    Ciapek się*na mnie obraził:/
     
  7. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    A może zastanowię się i zrobię coś przeciwnego. Było mnóstwo AARów "o typowo średniowiecznych bitwach" na forum. Taki ważny konflikt rozgrywany przez "garstkę najlepszych" byłby pewną odmianą.

    Mechanika strategii (nie tylko turowych) pozwala także na odpowiednie dobranie nazewnictwa. :p Gdyby w Wesnoth jednostka nazywała się "Oddział Łuczników", nie byłoby żadnego problemu.

    To nie będzie problem. Ba, większym problemem będzie zachowanie wszystkich jednostek przy życiu, czyli nie otrzymanie żadnych strat w jednostkach.

    Przeproś ją łádnie i powiedz, że miło jest z nią spędzać czas.
     
  8. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XII

    Szczenię trolla, choć było mizernej budowy jak na przedstawicieli tego rodzaju bestii, dało radę umknąć przed lancami zaciągu Rycerza NI i dopadło jednego z żołnierzy, który stracił swojego wierzchowca. Tarcza nie pomogła, a wręcz roztrzaskała nie gorzej od samego żołdaka, mojego podkomendnego. Tego ranka, podczas natarcia siedmiu orkowych siepaczy na drużynę Amanga, zginęło dwóch elfów. Laveris wraz z dwójką pozostałych kawalerzystów zbiegł do odległej o trzecią część dnia spokojnego pieszego* marszu w celu zabandażowania się szmatami, wymiany koni oraz znalezienia kogoś nadającego się do walki.

    [​IMG]

    Delfador dopadł tego małego trolla i przysmażył dwukrotnie piorunem. Widziałem błyskawice ze sklepienia nieba, przez góry, bowiem to wielkie zgrupowanie gór zasłaniało mi wciąż widok na właściwe pole bitwy.

    [​IMG]

    Pododdział Amanga wycofał się do pobliskiej osady, zaś sześcioma pozostałymi przy życiu siepaczami zajęło się siedem łuczniczek oraz czwórka konnych zwiadowców. Strzały sypały się z dwóch stron, a orki na szczerym polu po gościńcu nie miały gdzie schronić się przed strzałami. Do zenitu słońca dożył jedynie dowódca tej sfory... Drużyna Elána została nagle zaskoczona przez kolejnego niedużego trolla, który skoczył na jednego z długouchych, przewracając konia i rozrywając wojownika na strzępy swoimi paskudnymi pazurami.

    [​IMG]

    Popołudnie należało do samego Amanga, który zostawił czwórkę swoich podkomendnych w wiosce i zaczaił się wśród wysokich traw na jedynego orka przy życiu. Zbliżył się na odległość piętnastu metrów, a potem znienacka strzelił z łuku dwukrotnie, trafiając wpierw w plecy, później w głowę, ostatniego z orków. Śmierć dwóch towarzyszy pomszczona, zaś wyczyny Amanga i jego oddziału przysporzyły mu dwunastu wiejskich ochotników władającymi wystarczająco łukiem i bronią jednoręczną. Amang swoim kolejnym trofeum zaczął zapisywać się srebrnymi zgłoskami na kartach elfiego bohaterstwa w Wesnoth.

    Nie jestem jedynym, który spisywał kroniki tej bitwy. Kawalerzysta NI wręczył mi swój dziennik, bym mógł przepisać jego dzieje słowo w słowo, rycinę w rycinę. Jeden wpis zainteresował mną bardziej niż inne. Na tyle, bym zamiast pisać swojego niepewnego opisu sytuacji (wciąż polegam na relacjach świadków i uczestników, a nie samemu), przekopiuję oryginalnie wpis Laverisa pochodzącego z tego fragmentu:

    [​IMG]

    Nie znałem żadnych egzotycznych znaków pokroju litery „l” z poprzeczką, ogonków do samogłosek czy kreseczek nad wyrazami. Dziwny ten alfabet i język „nieznanego imperium”...

    [​IMG]

    Łuczniczki i zwiadowcy z grupy Maga dopadli cztery harcujące wielkie wilki z goblinami na wierzchu. Strzały posypały się w stronę grupki dzikusów, zabijając trzech z nich. Koło godziny siedemnastej nastąpiło połączenie działań obu grup, poprzez atak drużyny Galara (szóstki jeźdźców oraz dowódcy) na ostatniego goblińskiego kawalerzysty. Gdy reszta oddała niecelną salwę, Galar strzelił raz, nie chybiając w płuco, a następnie rzucił toporkiem znaleźnym przy trupie goblina i rzucił nim w szyję worga.

    [​IMG]

    Reszta grupy Galara przegrupowała się między wzgórzami a południowym lasem. Są w moim polu widzenia, zaś widząc ich przygotowania, najpewniej ujrzę ostatni akt walki, jakim będzie szturm na fortecę wodza dowodzącego tymi barbarzyńcami. Biegłem co sił w nogach, by zdążyć choćby na machnięcie miecza w jakiegokolwiek wroga.


    * – Uznałem, że jednostki pokonują obszar w 4 godziny spiesząc się lub truchtając
    ---------------


    Następny odcinek będzie o zakończeniu walki. Do jego wydania rozstrzygnie się, czy mam wprowadzać tłumy wojska jak teraz, czy jednak pozostać przy koncepcie „bitew herosów”.

    Do następnym odcinka (w zasadzie pod właściwym odcinkiem, metagrowo) podane będą statystyki, kto kogo ubił w przeciągu trzech misji i jacy bohaterowie zginęli.

    Wydanie dzisiaj odcinka oznacza, że... jutro go nie będzie. W zasadzie to miał być odcinek „na jutro”. ;)
     
  9. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XIII

    Słońce schodziło ku zachodowi. Wódz orków Usadar Q'kai zbierał ostatnich dzikusów z obsady zamku, dosłownie wykopał dowódcę goblińskich jeźdźców (wraz z trójką podkomendnych) z bramy oraz zorganizował obronę w liczbie ośmiu łuczników. Barbarzyńcy nie kontrolowali choćby jednej trzeciej wiosek na Aldiun oraz zmuszeni byli opierać się na swoich zapasach. Rozmyślność i „geniusz kwatermistrzowski” orków spowodował, ze te zapasy istniały jedynie w planach...

    [​IMG]

    Nim słońce kompletnie nie zeszło za horyzont, dziesiątka elfich kawalerzystów z Galarem na czele ostrzelała z łuków grupkę wilczych maruderów. Czwórka magów, czternastu długouchych szermierzy pod nieformalną wodzą Lómendiela strzelały czym się da: strzałami, pociskami magicznymi, strumieniami magicznego ognia, ale dowódca hałastry (wraz ze swoim worgiem) wciąż żyli. Spłonęło więcej łąki, aniżeli goblinów z ich wielkimi wilkami... W osłonie, druidki szykowały czary leczące w razie potrzeby.

    [​IMG]

    Na północy „frontu” szykowało się kolejne natarcie, lub przygotowania do jakiejś niespodzianki ze strony orków. Łuczniczki oraz (już osiemnastoosobowa) sfora elfo-ludzka dowodzona przez Amanga czekała na nocne rozkazy. Delfador dumnie wkroczył do wioski, obijając kosturem kilku goblińskich maruderów i wyzwalając tym samym miejscowych. Rycerz NI przestrzegł trójkę swoich ludzi przed niebezpieczeństwami czyhającymi w zamkach oraz od orczych wodzów, co mogło wskazywać a ich możliwy rajd prosto do zamku.

    [​IMG]

    Ledwie słońce zaszło, a gobliński jeździec ukrył się w trawach, zaś siedmiu orkowych łuczników wybiegło z zamku i – ustawiwszy się na dogodnych pozycjach – bezładnie strzelało w stronę drużyny Laverisa. Efekt z tego taki, że kawalerzyści szybko schronili się za pobliską stodołą, czego orkowie nie dostrzegli... Dopiero co mijał późny wieczór, a Lómendiel zaczaili się z krótkimi łukami na goblina chowającego się w zaroślach. Worg niespodziewanie wylazł z nory i popędził rozszalały, lecz został szybko zamieniony w „igielnik”. Brat Amanga – gdy wypatrzył niską kreaturę z szyszakiem na czerepie – przybił jego ramię strzałą do ziemi, a następnie elfim ostrzem ściął głowę równo z szyją.

    [​IMG]

    Grupka lokalnych magów pobiegła za pędzącymi w galopie dziesięcioma elfimi konnymi, którzy z łukami w ręku zmierzali na zamek w celu dopadnięcia Usadar Q'kai'a. Galar wtargnął bezproblemowo jedną z bram na mury, popędził kawalerzystów przez baszty, by przy jednej z nich zeszli z koni, wbiegli po schodach na szczyt. Grupka elfów namierzała orka w ciemnościach i zaczęła do niego strzelać. Strzały nie sięgnęły nawet płaszcza herszta dzikusów, a wiele z nich wylądowało na murach bądź ścianie stołbu.

    [​IMG]

    Jeszcze przed północą dobiegłem do całej mojej armii. 32 elfów i ludzkich ochotników wycinało w pień orkową drużynę łuczników, w akompaniamencie poleceń Amanga. Delfador, Thrandë ze swoimi długouchymi urodziwymi łuczniczkami, Lómendiel ze świtą oraz Kawaleria NI przeczekali i wypoczęli kilka godzin przed ostatecznym końcem bitwy. W tej bitwie nie użyłem miecza, po raz kolejny. Przynajmniej podniosłem na duchu podkomendnych, gdy zobaczyli że jestem wśród nich.

    Ledwie minęła północ, a sam Lómendiel nie wytrzymał ze zniecierpliwienia. Na parę godzin opuścił swoją drużynę, zaczaił się na ostatniego żyjącego orkowego łucznika i osobiście go pociachał na kawałki mieczem. Ork Usadai Q'kai przez noc zorganizował jeszcze jedną ósemkę dzikich strzelców, a sam przeniósł się na zewnętrzne mury fortyfikacji, a następnie w efektownym stylu wyskoczył z muru i dopadł magów kryjących się w okolicznym osiedlu. Z jego „polowania” wyszły nici, bowiem zdołał zaledwie mało groźnie zranić jednego czarokletę.

    [​IMG]

    Najwyraźniej Laveris ustalił jakiś plan z Paniami Lasu, bowiem te wskoczyły na stołb i swoimi inkatacjami (pomieszczanymi z kamieniami, powstającymi z magii) spowolniły ruchy orków. Rycerz NI ze swoimi żołdakami w pełnym impecie stratowali pięciu z ośmiu wrogich łuczników. Zamek był prawie zdobyty, a przynajmniej praktycznie kontrolowany przez nas. Wódz orków mógł jedynie rzucić się do straceńczej szarży...

    [​IMG]

    Galar i dziewiątka jego smukłouchych przebrnęła przez dziedzińce i bramy fortecy. Dopadła Q'kaia wracającego właśnie na mury. Ork ledwie umknął przed nawałnicą strzał, obrywając zaledwie cztery płytkie rany w górną część pleców. To było i tak spore osiągnięcie, bowiem Usadar musiał uskoczyć przed salwą łuczniczek pod rozkazami Thrandë. Magowie także puścili małe płomienne kulki, które jedynie spaliły jakąś flagę gdzieś daleko w twierdzy.

    [​IMG]

    Delfador stanął na jedynym wzgórzu w okolicy. W środku nocy wezwał Niszczycielskie Potęgi oraz swoje moce to rozpętania serpentyny błyskawic w stronę herszta barbarzyńców. To był niesamowity widok! Nagle zebrała się przerażająco czarna chmura, by z niej tryskał przez kilka minut istny deszcz piorunów. Mag był w bitewnej furii, jego kostur świecił jaśniej jak nigdy dotąd. Ciosy błyskawic w ziemię i mury tak jaśniały, że nikt nie widział co dzieje się z orkiem. Dopiero po ustaniu grzmotów, w miejscu Usadara – sprzed dziesięciu minut – została nieduża kupka popiołu.

    [​IMG]

    Nie potrzebowaliśmy nawet pełnych dwóch dób, by wyzwolić Alduin z panowania orków! Zajrzęliśmy do więzień pod zamkiem. Tam skutych łańcuchami w lochach było całe mrowie magów i ich uczniów. Uwolniliśmy ich. Jeden z nich, Seimus, zdradził, że zajęcie Wyspy było konieczne, by królowa Asheviere mogła w pełni kontrolować wschodnie wybrzeże. Dlatego w tym regionie Wesnoth było tyle orków, wszakże wynajętych przez Królową. Uwolniony mag (swoją drogą, mistrz magów z tej wyspy) miał także trenować Nagi do celów Uzurpatorki. To dlatego na horyzońcie widziałem orkowe okręty. Miały eskortować Seimusa... Królowa podobno już przejęła kontrolę nad Wybrzeżem Pereł, niegdyś będących domeną Mermenów, z których uczyniła niewolników poławiających perły. A na co perły? Asheviere szykowała atak na wielkie miasto i port Elensefar!

    [​IMG]

    Nie wiedziałem kim są Nagi czy Mermeni. Delfador wyjaśnił mi później, że to są morskie stworzenie, półryby, półhumanoidy. Jedne bardziej przypominają węże, drugie mają odrobinę więcej człowieka w konturach ciała... Mieliśmy dodatkowe cztery doby, by przygotować się na kolejną podróż, oraz... cały następny dzień do świętowania.

    ---------------


    Trzecia misja zakończona. A w następnej będę mieć tyle złota, że... nawet stosując znaną taktykę RKKA nie mam prawa przegrać (jeśli nie stracę Konrada czy nie przekroczę limitu tur). Zamiast statystyk „fragów” będzie odcinek specjalny. :)

    Głosowanie właściwie dobiegło końca (od 24 h najmniej nikt nie dodał głosu), czyli będą "bitwy herosów".
     
  10. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    AI może być bankrutem i wciąż posiadać jednostki, ale nie może ich kupować. Tak informuję tylko.;)

    Yeah, czyli zbyt długie przebywanie wśród elfów nie zmieniło orientacji Kondzia. Weeee!;)
     
  11. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    To w zasadzie zabieg fabularny. ;) Nawet gdyby miało z 500 złota, miało to raczej obrazować, iż ma niewiele wiosek (złoto w grze => może być zobrazowane także jako zaopatrzenie).

    Cóż... raczej wyrobi sobie "kanon kobiecego piękna". ;)

    Podobno "chciałeś wejść do gry" na CB. Podaj jakieś sugestie. Na razie jestem ograniczony elfami oraz magami i kawalerzystami. Być może morscy Mermeni w późniejszej misji dojdą.

    EDIT (dół): Racja, mylą mi się te rasy. ;)
     
  12. Nyslion

    Nyslion User

    Nagi ma przeciwnik. Gracz korzysta z Mermanów.
     
  13. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Kroniki Oswalda Fiddlebendera I

    Niziołek mieszkający za życzliwością Chantal od wielu dni zbierał wszelkie wieści o Konradzie i jego dziełach. Przeszukał splądrowany przez orków jego rodzinny pałac, zapytał dziesiątku elfów-weteranów ostatnich walk w Lesie, wreszcie raz odwiedził Port Czarnej Wody. W końcu posiadał na tyle dużo informacji, by cokolwiek napisać o Konradzie dla potomnych. Wierzył w sprawę, lecz z powodu swojej postury i słabej krzepy nie mógł przydać się Księciu. Ledwie jatagan dźwigał oburącz... Pewnego słonecznego dnia usiadł w ogrodach i zaczął zbierać przeanalizowane wcześniej zapisy w jedne, spójne kroniki.
    - Czym frapujesz się, szerokostopy! - zawołał elfi minstrel – Może dla pana zagrać? Zaśpiewać? Wyrecytować?
    - Och.. jestem zajęty.
    Elf przyglądał się papierom, zapisywanym w nieznanym dla niego „nieelfim” alfabecie. Przyjrzał się pewnemu obrazkowi ze szkicami orków i gorszych stworów. Bard przeraził się i upuścił nerwowo ów pergamin.
    - Cczzym ty się zajmujesz?!
    - Włłłaśnie sko-kończyłem zestawiać informacje o tym, ilu-ilu orkowych wodzów i sierżantów poległo za-za sp-sprawą Konrada i jego armii. - Oswald zająkał w swoim stylu.
    Artisan zerknął raz jeszcze, przygotowany na „okropieństwa

    - O czym ty piszesz? - z lekkim oburzeniem minstrel – Powinieneś wysławiać dzieje walecznego Konrada, Delfadora oraz ich drużyny. Pisać, jak zabili, a nie „ile”. Kto się przejmuje bandytami z dziczy?
    - Ktoś musi. Wierz mi. Je-je-jestem hi-historykiem.- przerwał mu Fiddlebender.
    - Ale nikt nie napisze pieśni o orkach, choćby o największych wodzach!
    - Lepiej to przeczytaj. – pod nos elfa niziołek podsunął kolejny z zapisków.
    - No, no... Dużo lepiej – elf poklepał po ramieniu niziołka – Ale za dużo beznamiętnych faktów. Za dużo cyferek i statystyk.
    - Taka jest historia. Dla-dla każdego, pisana zwięźle i bez-bez cienia e-e-emocji.
    - Chcesz, by Konrada określały same cyferki?! Stanie się wyłącznie kolejnym księciem, który „coś” tam „gdzieś zrobił”. Trzeba ku niemu pieśnie, poematy, pisać!
    - Nie rozumiem elfiej fantazji – tym razem Oswald się nie zająknął.
    - Wyrecytuję ci coś.
    - PRZESTAN! Tego słuchać się nie da!
    Elf zasępiony pokazał miną i żywą gestykulacją, że uraził się na niziołka. Usiadł na ławce i rzucił focha.
    - No-no dobrze, już dobrze. Właśnie skoń-skończyłem pi-pisać coś o poległych za spra-sprawę Księcia...
    - Naprawdę! - żywo podskoczył bard.
    - Nie jest to tak g ł ę b o k i e jak twoja poezja, ale może doda ci inspiracji.
    Elf przeczytał i nie zaczął nowego wątku. Przyglądał się pracy Fiddlebendera. Płaskostopy w pocie czoła i cieniu drzewa właśnie pisał kolejny „nudny” (zdaniem minstrela) tekst, a potem rozmyślał nad czymś bardzo ważkim.
    - Brak ci inspiracji?
    - Napisałem ledwie parę zdań o Ko-Konradzie, a na-należy wspomnieć o-o nim coś wi-więcej – niziołek otarł czoło z potu. Oczywiście lewą ręką.
    - Mogę zobaczyć?
    - Nieee... Co to ma być? „Brak zasług w boju”? Jakiś „dobry”, „przeciętny”... - elf załamany
    - To są fa-fakty. Żadna wiarygodna informacja nie-nie potwierdzaaała, że Konrad walczył.
    - Ale JAK TO?!
    - Na placach boju bywał kilkukrotnie. Ale nigdy nie machnął cho-choćby na goblina. Aż dziw, że-że mam nie-nie wiele informacji o nim. - odpowiedział Oswald.
    - Napisz, że jest Prawowitym Dziedzicem. Synem Księcia Aranda. Napisz jak to umknął życiem z zamachu. I w y k r e ś l te „bzdury” o zasługach w boju.
    - To ja dokończę, a ty-ty napisz jakiś l e p s z y poemat. Choćby ośmiowersowy wiersz.
    Niziołek zgniótł pergamin z krótkim tekstem i rzucił gdzieś na stół. Zaczął pisać od nowa, tym razem bez trudów i wysiłku umysłowego. Elf na drzewie oparł kartkę i piórem machał na niej niczym słowik trzepotający skrzydłami. Po trzech minutach Fiddlebender był gotowy.
    - No. Jak na pana, to może być. - lakonicznie minstrel
    - A-a, co ty na-napisałeś?
    - Niezłe. Trzynastozgłoskowiec. Tylko co tu robi okrętowy wrak? - historyk
    - To się nazywa „inwencja artystyczna”.
    - Poszukam ci pewną książkę. Napisał ją niejaki Adamus Makiewikius. Opowiada ona o pewnym Konradzie, który miał przybyć, by wyzwolić swój naród z bata zaborcy.
    - To tak jak u nas! - entuzjastycznie elf.
    ---------------


    Oto odcinek specjalny. :D
     
  14. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    Jak już napisałem na gg: szybciej płodzisz odcinki niż Chińczycy dzieci. Ale to dobrze ;D
    Lista zabitych stworów imponuje, a najbardziej lista Delfadora. Ciekawe, czy będzie miał w końcu lvl 8 :D

    EDIT:You must spread some Reputation around before giving it to Laveris de Navarro again. :/
     
  15. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Trochę kolejność osób w tym dialogu dziwna, chyba, że poza elfim minstrelem jest jeszcze jeden elf(ten na końcu).

    Ale i tak jest świetnie.
     
  16. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    Błąd leżał w tym, że zapomniałem przedzielić to... myślnikiem i Enterem (bo nie przyjmuje OpenOffice'owych automatycznych kresek). Poprawione.
     
  17. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XIV

    O ile sir Kaylan zobowiązywał się jedynie do wspierania mnie i odciągania gromad orków w swoje rejony, to w pewnym stopniu mogę traktować Wyspę Alduin jako zalążek swojej... domeny. Magowie magami, lecz posłuszni są mi oraz Delfadorowi, a skoro Delfador robi wszystko by mi pomóc (a może po prostu nie chce Królowej na tronie?), w praktyce mogę traktować tą Wyspę jako miejsce, skąd mógłbym ściągać posiłki. Tamtejsi najlepsi kuśnierze z wzdzięczności wyszyli mi nowy - i lepszy - aketon, na który nabili kilka pojedynczych ćwieków. Stary, elfi się zatarł od podróży (bo walczyć nie walczyłem)... Czemu ja o tym piszę? Brakuje mi weny? Ktoś to przeczyta i uzna, że przyszły król Wesnoth interesował się takimi pospolitymi rzeczami!

    [​IMG]

    Dwadzieścia jeden dni podróży z Wyspy do Zatoki Pereł. Osiemnaście z nich to rejs, który tym razem nie obył się bez żadnych niemiłych niespodzianek; z innej strony karaka płynęła trochę zbyt leniwie. Następne trzy dni płynąłem ja z kilkoma towarzyszami, natomiast reszta pod dyktando poleceń Delfadora rozbijała obóz. W oddali wypatrzono dwa posterunki orków, które stzegły uwięzionych Mermenów... To już 2,5 miesiąca - chyba z 73 dni - od czasu, kiedy jeszcze beztrosko bawiłem się w Lesie Aethen! Z nudów czytałem dalej tą książkę K. F. Klasenwitza, lecz niewiele z dalszych rozdziałów zrozumiałem...

    [​IMG]

    Delfador zaskoczył mnie ponownie. Rozbił obóz przy samej plaży nieopodal wolnopłynącej rzeczki, ale za to tak mały, że trudno pomieścić w nim sporą ilość ludzi. Dobrze, że karaka jest odpowiednich rozmiarów (długa na 30 metrów bez bukszprytu), inaczej w obozie były niesamowity ścisk... W oddali widzieliśmy małe, liczne obozy pracy Mermenów oraz... mnóstwo orków w okolicy. To chyba naprawdę było miejsce istotne dla Asheviere. Delfador wyruszył jeszcze przed świtem, by zaabsorbować swoją osobą większą część sług Królowej. W ten sposób miałem możliwość zdobycia wszystkich posterunków przeciwnika oraz wyzwolenia zniewolonego morskiego ludu zarazem!

    [​IMG]

    Długo jednak Delfador odciągać nie będzie. Dał mi 3,5 doby na pokonanie orków, bowiem później sam mag będzie zbyt zmęczony, by skutecznie odciągać dzikie armie, a do tego nadciągną kolejne hordy tych barbarzyńców, których nie dam rady pokonać. Potrzebne będą mi do tego szybkie, a zarazem skuteczne jednostki. Zważywszy na to, że posterunek na kontynencie posiada dość spory garnizon, będę zmuszony wymyślić jakąś błyskotliwą taktykę, która szybko rozniecie wojska w drobny pył. Do tego przeprawa przez płytkie wody na drugą wyspę. Gdyby nie ogromne fundusze, praktycznie nie dałbym rady...

    [​IMG]

    Od świtu mobilizowałem pierwszych bohaterów, którzy mieli stawić czoło orkom na przedzie. Galara mianowałem nawet nie tyle dowódzą całej kawalerii, co wszystkich sił uderzeniowych na posterunek pod zielonym sztandarem jednego z klanów orczych. Do niego dołączyłem Elána będącego pośrednikiem między resztą jeźdźców elfich (o ile takich najmę) a nowym Dowódcą. Ze względu na to, że konny długouchy zwiadowca rzadko co jest porównywalnie skuteczny w walce do wyspecjalizowanej jednostki pieszej, elfi bracia także zeszli na ląd jako pierwsi. Amang będzie drugą po Galarze najważniejszą osobą na polu bitwy. Jego zadaniem będzie dowodzić domykaniem natarcia oraz łataniem luk w formacji. Lómendiel wydaje się lepiej rozkazywać innym, lecz nie posiada jeszcze takiego obycia w boju, by wyręczyć swojego brata w rozkazywaniu.

    [​IMG]

    Ledwie słońce w całości wejrzało za horyzont, to osobiście pobiegłem przez plaże, przeprawiłem się łódką i wypędziłem paru orkowych chłystków z jednego z obozów pracy morskiego ludu. Grupka Mermenów była mi wdzięczna i złożyła przysięgę lojalności. Trzech najmężniejszych z nich - w praktyce jako jedyni nadający się do walki - postanowiło wyruszyć na północ i wschód, by wyzwolić kolejnych mermenów. Jeśli odpowiednio szybko popłyną i zbiorą przedstawicieli swojej rasy, co najmniej jedna trzecia planu zostanie wykonana. Czyżby samo wyzwolenie Mermenów miało być takie proste?

    [​IMG]

    Do końca południa przygotowywałem kolejną czwórkę. Pod bezpośrednią komendę Galara przeznaczyłem Eowithradina, który był naprawdę pojętnym elfem w porównaniu do tych, z którymi miałem do tej pory do czynienia. Rycerz NI był oporny wobec stosowania się bezwzględnie do rozkazu j a k i e g o ś t a m e l f a, dlatego miał działać między piechotą a elfią jazdą. Thrandë miała być pośrednikiem między Braćmi a resztą infanterii z długimi uszami. W swoich planach miałem dalsze powoływanie głównie elfich zwiadowców i łuczników. Jednakże charyzma pewnej elfiej druidki zwanej Milvinią (a także zademonstrowanie na mnie w treningowym pojedynku swojej siły i szybkości) sprawiła, że postanowiłem ją wysadzić na ląd już rankiem. W sumie, to "szamanka lasu" (ach, ta elensefarska nomenklatura!) może przydać się zważywszy na czary leczące oraz wywołujące kamienie pędzące ku przeciwnikom.

    [​IMG]

    Ledwo słońce wzniosło się do zenitu, a w oddali ujrzałem całe chmary Mermenów płynące do wysparskiego (słabiej bronionego) posterunku. Spojrzenie lunetą i... jeśli dobrze pójdzie, to przed zmrokiem część sił orczych zostanie stamtąd przetrzebiona. Niestety, przy tej samej okazji zobaczyłem, że orkowie posiadali skądś... wielkiego nietoperza. Delfador był nieobecny, więc nie wiedziałem w czym on jest taki groźny. Z pewnością Nietoperz dzięki swoim błoniastym skrzydłom mógł szybko pokonać akweny wodne...

    ---------------


    Początek czwartej misji. :) Postać Milvena dołączona. Mam nadzieję że tak szybko nie polegnie jak Pelugof...
     
  18. thrashing mad

    thrashing mad Ten, o Którym mówią Księgi

    Jestem ciekaw jak rozegrasz pewną misję w przyszłości, gdzie trzeba wytrzymać 2 dni - za Chiny nie mogę jej przejść. Swoją drogą bardzo fajna gierka, gram dopiero parę dni, ale przypominają się dawne czasy spędzone przy hot-seacie w HoMM2 czy Warlords 3.
     
  19. McFlash

    McFlash Panzer Pony

    Masz na myśli dwa dni obrony przed nieumarłymi? Nie pamiętam już, która misja miała takie założenie, ale wiem, że z tą na pewno nie miałem trudności ;)
     
  20. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    Tak, o tą zapewne. :)

    Kiedyś rozgrywałem tą kampanię (kilka miesięcy temu). I dało mi się wytrzymać 12 tur, lecz posiadając ledwie kilka jednostek. Niemniej pewnie będę w niej posiadać więcej złota na starcie, bogatszy o odrobinę więcej umiejętności. Zdaje mi się, że kluczowa w niej jest obrana taktyka na wstępie. Jeśli tylko się okopujesz na wyspie i się bronisz, to może być trochę trudno. Jeśli - posiadając pewne rezerwy pieniężne na starcie - nastawiasz się na szybką eliminację przynajmniej jednego przeciwnika, to gdy to założenie uda ci się spełnić, to misja jest uproszczona. Paradoksalnie, okopywanie się może przynieść większe straty (mimo że pełno lasów wokół).
     
  21. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    A niech ginie, niech pozna to uczucie.
    Odcinek jak zwykle trzyma poziom - chyba źle mnie zrozumiałeś na gg...

    Dałbym repa, ale nie mogę :/
     
  22. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    Zrozumiałem i "chmar orków" nie będzie. ;) Ot, po prostu bitwy w skali 1:1 i tyle. Acz już mogę uprzedzić, że na mapie będzie gdzieś z ~25-30 jednostek w pewnym momencie, więc "niewielka bójka" to nie będzie.
     
  23. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Nie mogę, przecież Konrad powinien pomyśleć o... przedłużeniu linii dynastycznej :>
     
  24. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    Wg fabuły, to będzie inna kandydatka dla Konrada. ;) Ale jakiejkolwiek innej opcji nie wykluczam.
     
  25. McFlash

    McFlash Panzer Pony

    Cóż, na samym początku przywołałem weteranów i zacząłem gromadzić ich do ataku na wschodniego nieumarlaka. Ten ma najgorzej, gdyż między nim a graczem są równiny, czyli Kawaleria rulez! Do tego pozostali mają do niego całkiem spory kawał drogi, więc można go wykończyć naprawdę łatwo. Warto też mieć maga światła w nocy - umarlaki tego nie przetrwają. I tak tę misję ledwie ukończyłem, bo Konrad był daleko od punktów fabularnych, a wysłałem go dosłownie w ostatniej chwili.
    Skop zady nieumarłym!
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie