Dzieje Wesnoth - (Mini)AAR(y)

Temat na forum 'Inne Gry AAR' rozpoczęty przez Laveris de Navarro, 1 Styczeń 2011.

?

Jak liczne armie chcesz widzieć w AARze?

  1. Każda jednostka w grze to konkretna osoba

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  2. Każda jednostka w grze to konkretny pododdział (drużyna, sekcja etc.)

    0 głos(y/ów)
    0,0%
Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XV

    W południe z posterunku-wyspy wyfrynął wielki nietoperz, a za nim jakaś wężopodobna istota z ostrzem w ręku. Z późniejszych plotek wiem, że to był wojownik z przedstawicieli Nag. Obie istoty były jednymi z potworów strzegących Mermenów w Zatoce Pereł. W praktyce wspomniany posterunek posiadał jedynie "garnizon" tych dziwnych stworów, bowiem oraz orkowym dowódcą i jego adiutantem nie dostrzeżono żadnych dzikusów.

    [​IMG]

    Jeden z wojowników Morskiego Ludu wyzwolił swoich rodaków z kolejnego "obozu". Już przed południem zaroiło się od dwunastu najmężniejszych Mermenów, którym nie straszne były głębokie wody czy wężowe pływające humanoidy. Każdy z przedstawicieli "syren" miał po trójzębie oraz bardzo różnorodnej - i kiepskiej jakości - niedopasowanej części opancerzenia od orków. Zresztą, im pancerz nie był zbyt potrzebny, bowiem w wodzie osłanianie się zbroją jest ostatnią rzeczą, którą ktokolwiek rozsądny rozpatruje.

    [​IMG]

    Od wczesnego popołudnia do zachodu słońca, większość Mermenów zaatakowała siepacza Nag i swoim drzewcowymi orężami (choć wątpię, by trójzęby były zrobione w większości z drewna; nie widziałem osobiście, więc nie będę zmyślać) zadźgała oponenta tak, że z niego została miazga karmazynująca Zatokę. Nietoperz okazał się znacznie trudniejszym przeciwnikiem. Uskakiwał przed "morskimi widłami" , a swoimi ugryzieniami wręcz lekko regenerował się! Dopiero w blasku zachodzącego słońca nietoperz ze zmęczenia opadł zbyt blisko wody i został wbity bronią morskiego ludu wgłąb morskiej toni.

    [​IMG]

    Widząc z obozu, że jeden z posterunków wroga prędzej czy później padnie, zaś goblińscy jeźdźcy skłaniają się raczej ku zejsciu w płytkie wody dla zaatakowania flanek Mermenów, zorganizowałem o 15-stej ostatnią mobilizację ochotników. Mag Teomyr pokazał swoje umiejętności już w bitwie o Wyspę Alduin, a ponieważ był bardzo pojętnym i żwawym uczniem magii, wręcz obowiązkowo znalazł się w trzeciej zbiórce. Dwaj elfi konni skauci, Fion i Thralédor mieli stanowić wsparcie dla szarży Galara i jego podkomendnych. Zresztą, najszybciej doszliby do bitwy i coś w niej rozegrali, a ponadto przeciwnik wystawił również sporo swojej wilczej jazdy. Medithrandë była długouchą łuczniczką, której niestraszne były męczące przemarsze, a nawet po nich zdolna była wykorzystać swoje nieprzeciętne - nawet jak na elfa - umiejętności strzeleckie... W czasie kiedy ta czwórka przygotowywała się do opuszczenia obozu, ja już byłem gotowy. Wbiegłem do brodu rzeczki odgradzającej mój obóz a odległe pole bitwy. Jeśli nie teraz, to kiedy? Wystarczy parę godzin zwłoki, a okazja do walki w oko w oko z przeciwnikiem nie nadejdzie.

    [​IMG]

    Przed zachodem słońca, jeden nierozważny Mermen zaatakował worga, który w połowie (wilka, nie goblina) sięgał w wodzie. Przed całkowitymi ciemnościami kolejnych dwóch jeźdźców zaatakowało swojego niedawnego "niewolnika", a ten tylko dzięki sprawności pływania w wodzie zdołał uratować swoje życie i skryć się w jednej z kolonii mermeńskiej, swoją krwią brodząc obficie wodę. O dziwo, na niebiesko... Dostrzegł to dsrugi Mermen i dobił najbardziej rannego goblina, szybko potem zajmując się worgiem.

    [​IMG]

    Adiutant wodza orków podobno wpadł w manię panowania nad Zatoką, przywdział korsarskie szmaty oraz bardzo długi i wykrzywiony kordelas. Wpadł w pędzie do wody i zaczął chlastać chaotycznie napotkanych wojowników morskiego ludu. Za nim popłynęła kolejna Naga. Tenże ork jednak marnie skończył, tylko poważniej raniąc dwóch z Mermenów. Wężowy potwór nie dożył północy. Poza samym hersztem Dwaba-Kubai'em, nie było już nikogo w posterunku.

    [​IMG]

    Większość goblińskich kawalerzystów zajęta dwójką Mermenów, więc uwagę wszystkich moich wojsk skupił harcujący w stronę południowych wzgórz worg z malcem na sobie. Galar, trzech konnych zwiadowców i Rycerz NI przygotowali się na nocny atak barbarzyńskiego jeźdźca. W oddali Bracia czekali, a ja nie byłem zbyt daleko od przyszłej areny walk. Miałem wręcz nadzieję, że orkowie i gobliny okazą się trochę dzielniejsi niż do tej pory, w tym dniu bitwy. Do pełni druzgocącej wiktorii brakowało tylko lasów, gdzie elfy czułyby się o wiele lepiej...

    ---------------


    Rozegrane do piątej tury. Na szczęście "koloru zielonego" przeciwnik produkuje kolejne wojska. Dobrze, że wyszedłem Konradem z obozu, bowiem Mermeni sami rozprawią się z pierwszym liderem, a potem paru z nich wspomoże elfie siły z morza.
     
  2. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XVI

    Dzikusy z Północy jak dzikusy. O północy gobliński rajtar zaatakował Eowithradina, acz szczęki worga ledwie drasnęły konia zwiadowcy. W tym czasie Galar schronił się na noc w wiosce. Orkowy łucznik wchodzący do wioski narobił jednak tyle szumu samym swoim istnieniem, że długouchy zdążył się w pełni wyekwipować i ruszyć z mieczem na barbarzyńcę. Sługa Królowej miał zaskoczyć Jeźdźca, podczas gdy było odwrotnie! Galar wyczekał za jednym z budynków, by siec w krzyż orka i nabić głowę na pal... Kolejny okrowie nadchodzili, lecz w nieuporządkowanym szyku, jakby chcieli się ścigać w tym, kto pierwszy dopadnie jakiegoś elfa.

    [​IMG]

    Z jeźdźćów worgów, którzy wpadli do Zatoki, został tylko... jeden. I tenże wilk - mimo licznych ran - zdołał zagryźć śmiertelnie Wodnika, który próbował schronić się w podwodnej kolonii mermeńskiej. Dwóch Mermenów popłynęło pomścić ziomka w świetle późnonocnego księżyca, będąc bardzo blisko tego celu jeszcze przed świtem. Goblin poległ, lecz jego wierzchowiec dzielnie się trzymał po uderzeniach trójzębów. Wystarczyłby tylko jeden cios, by dobić zwierza.

    [​IMG]

    Laveris nie czekał do rana. Popędził konia czym prędzej, zatoczył półkole i omal nie stratował wrogiego łucznika. Zmęczenie całą dobą walki i podróży dało jednak o sobie znać... Lómendiel dobił zaraz potem i tak krytycznie rannego orka, a jego głowę podniósł w geście chwały. Późna noc była początkiem splendoru Lómendiela, który był jedną z czołowych postaci walk o Zatokę Pereł. Szermierz był w życiowej kondycji, a jego męstwo było przykładem dla wielu elfów.

    [​IMG]

    Samotny goblin na worgu długo nie dożył. Biegłem co sił z mieczem i tarczą, ale nie dogoniłem elfów. Elán, Thrandë i Eowithradin dobyli swoich łuków i strzelali w jeźdźca, dobijając jego zwierza. Sam goblin jednak pozostał przy życiu, bez większego uszczerbku wybronił się przed salwami Panów Lasu i zasłonił się truchłem wielkiego wilka. Był jednak okrążony, a kwestią czasu było to, że co najwyżej dożyje wschodu słońca.

    [​IMG]

    Morski lud zaatakował posterunek Dwaba-Kubai'a. Wodnicy nie byli jednak dostosowani do regularnych walk na lądzie, nawet korzystając z zasłon w blokhauzie. Dowódca orków jeszcze w nocy zasiekał dwóch z morskich wojów, samemu ledwie szkodząc sobie w ramię. W odwodzie było czterech Mermenów, z goblińskim jeźdźcem dalej na południu lada moment kolejnych dwóch mogło przyjść z odsieczą, lecz Wodnicy byli zaledwie pionkami w obliczu umiejętności orka. Dwaba znał każdy detal swojego posterunku, a podczas konfrontacji siekał swoim bułatem. Wolałbym nie być na miejscu morskiego ludu...

    [​IMG]

    Dogoniłem jeszcze żywego goblina. Zaszarżowałem i miałem go już przeciąć na pół mieczem... Nie! Ten zdołał wygrzebać ze swojego pasa jakiś długi zakrzywiony sztylet i ugodzić mocno w ramię! Kilka chwil unikaliśmy wzajemnie ciosów, aż mój przeciwnik padł rażony, gdy ściąłem mu lewą rękę. Ale jednak nie zginął, wymachując uporczywie prawą kończyną oraz nogami w obronie własnej... Karmazyn miałem na całym moim niebieskim stroju, a sam krwawiłem mocno, choć rana nie uszkodziła żadnych ważniejszych narządów. Milvinia pośpieszyła i zaczęła łatać magią tą ranę, zaś reszta elfów - po popisie moich "umiejętności" - popędziła na północ. Oczywiście po dobiciu dzikusa przez Eowithradina. Morał z tego jaki? Jak mam walczyć o tron, skoro elfy radzą sobie ode mnie lepiej? Ledwie jestem w stanie zabić przeciwnika, poświęcając ogromną ilość swojego zdrowia.

    [​IMG]

    Łucznik ze zwiadowcą goblińskim zatakowali najsłabsze ogniwo formacji: Rycerza NI. Ze względu na to, że nie posiadał broni dystansowej, szybko musiał zbiec przed strzałami orka, a potem od ugryzień worga. To nic, że wspomniany łucznik został mocno poturbowany przez ostrze Galara. Nastąpił wschód słońca, a Laveris schronił się w wiosce, zaś ja przybyłem do pobliskiej wioski w celu dalszego łatania mi ran przez Milvinię. A co stało się z napastnikami Kawalerzysty? Łucznika zasiekał Lómendiel, a północnego zwiadowcę Amang. Bracia w końcu mogli zmierzyć się w oko w oko i przyznać, że są sobie równi... Zwiadowcy i reszta moch wojsk pędziła niezmordowanie ku północy, a kolejny łucznik stoczył strzelecki pojedynek z mobilnym długouchym na koniu.

    [​IMG]

    Dwaba-Kubai przywołał ostatniego wielkiego nietoperza, a następnie przepołowił na pół kolejnego Wodnika. Pozostali przy życiu Mermeni starali się otoczyć orka, lecz poległo kolejnych dwóch przedstawicieli morskiego ludu od ostrza dowódcy posterunku. Mimo to barbarzyńca był już u kresu sił, a trójzęby reszty wojowników zaczęły smagać go po rękach i nogach... Takie straty, bo brak koordynacji w ataku. Wodnicy płynęli, a następnie pełzali po lądzie i blokhauzie bezładnie, byle by kogoś dobić. Płacą teraz wysoką cenę za swoją nieroztropność. A ja nie mam jak powstrzymać tej rzezi... Na szczęście dwóch Mermenów poradziło sobie z worgiem i miało wspomóc rozpadającą się chmarę swoich rodaków.

    Dostrzegłem przez lunetę, że jeden z orkowych łuczników wymknął się i zaczął podpalać domy w wiosce, gdzie schronił się Laveris. Ludzki kawalerzysta ledwie uszedł z życiem i płonącego domu, gdzie odpoczywał. Dopiero interwencja Amanga i dobicie orka przez Thrandë pozwoliło Rycerzowi NI na odpoczynek.

    [​IMG]

    Czterej jeźdźcy z Galarem na czele, oraz Lómendielem, przygotowali między rzeką chroniącą drugi posterunek a okoliczną osadą natarcie, które ma przechwycić kolejnych maruderów z obozu przeciwnika, a w razie czego od razu zaatakować wodza barbarzyńców. Jeśli walki się nie przeciągną, to najprawdopodobniej będą jedynymi, którzy zasmakują rznięcia orków. Był ranek, a ja ledwo wychodziłem poratowany czarami i ziołami. Nie mogłem jednak rozkazać wszystkim innym odpoczywać, bowiem pięciu elfów mogło być zbyt małą ilością osób do popołudniowego natarcia.

    [​IMG]

    Kolejny Mermen poległ w porannym oblężeniu wyspiarskiego posterunku. Herszt jednej z orczych band jednak poległ. Licząc nadchodzących Wodników, ostało się zaledwie pięciu morskich wojowników. Dopiero światło słoneczne odsłoiło w oddali zabudowania okryte błękitną krwią morskiego ludu, czasem zmieszaną z nieliczną czerwienią...

    ---------------


    Rozegrane do 8. tury. :) Konrad powalczył, ale miał małego pecha, bo nie zabił jednostki. Pierwszy lider przeciwnika zabity, ale ten nietoperz na pewno dobije mi z co najmniej dwie jednostki. Zastanawiam się, czy nie posłać tam jakiegoś zwiadowcy czy elfa, by pomógł choćby ustrzelić tego nietoperza.
     
  3. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Tja, "łatania" :>
     
  4. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XVII

    Wysłałem Elána z misją wspomożenia Wodników w walce z Nietoperzem, który po wyssaniu esencji życiowej kolejnego Mermena wyrażnie urósł i poczerwieniał. Pozostałych przy życiu dwóch Mermenów wycofało się z (opustoszałego już) posterunku, by razem z kolejnymi dwoma utworzyć linię obrony, a w dalszym wypadku otoczyć nieumarłego nad akwenem. Ponieważ potrzebowałem kogoś, kto z dystansu razi stwora, równie dobrze mogłem posłać jakąś z nowych łuczniczek. Jednakże przedzierałyby się dużo gorzej od zwiadowcy przez wodę. To kwestia życia i śmierci kolejnego morskiego wojownika. Bitwa jest wygrana, ale lepiej nie narażać zbytecznie sojuszników?

    [​IMG]

    W popołudniu Galar zaatakował z trzema elfimi jeźdźcami drugi posterunek. Poza jednym łucznikiem oraz hersztem fortu, nikogo nie było. Moja kawaleria wdarła się do środka bez problemu, ale wódz orczy zdołał schronić się w swojej siedzibie, domknąć drzwi i okna na wszystkie spusty, unikając tym samym strzał trzech długouchych. Rozpoczęło się długie "oblężenie", na wiele godzin. Na tyle długie, że nawet ja zdołałem dotrzeć na miejsce...

    [​IMG]

    Dziki łucznik wiedział, że z Galarem nie ma szans, przeszedł więc blokhauz w półkole i zaatakował innego zwiadowcę po drugiej stronie murów, bez większego powodzenia. Weteran z Lasu Aethen wykorzystał to i przejął kontrolę nad kolejnymi miejscami w posterunku. Ork - nawet herszt - nie byłby orkiem, gdyby nie postanowił zaatakować. To, że podjął wspinaczki na otwarte ostatnie piętro... czyli oblankowany drewnem płaski dach, wykorzystały elfy na tyle, by ten z raną w prawym ramieniu musiał schować się za drewnianą osłonę. Poza czterema skautami, doszedł Lómendiel, strzelając z krótkiego łuku, zaledwie odstrzeliwując jakąś pochodnię na szczycie. Słońce schodziło ku zachodowi, a orkowie jeszcze się trzymali na tyle, by niespodziewanie wyrządzić bolesną stratę.

    [​IMG]

    Jeden ze zwiadowców zmuszony był uciec od precyzyjnych ciosów bułata dowódcy orków oraz strzał łucznika. Zastąpił go szybko Teomyr, któremu nie udało się ognistymi pociskami przysmażyć choćby trochę wodza barbarzyńców. Byłem już przy wodach tego fortu, widziałem prawie jak na dłoni tą walkę... Trójka jeźdźców oraz Elfi Kapitan tym razem skutecznie razili herszta na tyle, by ten ponownie wycofał się do środka swojej kwatery, okrwawiony od kilku strzał w różnych miejscach ciała. Do murów fortu wpadł Amang, jemu jednak uczestnictwo w dobijaniu marudera nie będzie pisane.

    [​IMG]

    Zanim opiszę koniec tego małego oblężonka, wspomnę coś o Mermenach i Elánie. Z zachodem słońca zginął kolejny Wodnik, a inny zmuszony był schronić się w jednej z kolonii morskiego ludu. Mimo że Nietoperz posiadał już kilka drobnych blizn, nie był na złej drodze do zregenerowania sobie ich podczas walki z trójzębnikami.

    [​IMG]

    I następny Mermen zginął, osada podwodna nie była jego szczęśliwym miejscem. Zostało dwóch mermeńskich wojowników oraz długouchy zwiadowca. Całą noc dwa trójzęby siłowały się z grą skrzydeł i zębów wysysających esencję życiową, w akompaniamencie elfich strzał. Tym razem Nietoperz nie dał rady uzupełnić swoich sił życiowych i kondycyjnych, a strzał Elána parę godzin po północy trafił łopoczącego stwora w głowę. Nietoperz plusnął w wodę.

    [​IMG]

    Jeden ze zwiadowców okrążył orkowego łucznika z wolnej przestrzeni, zaś Milvinia robiła co mogła, by go oplątać magicznym pociskiem wypuszczającym pnącza po uderzeniu. Teomyr zbiegł przed płonącymi strzałami orka (tak, do takich okropieństw Lud Północy się ucieka!). Wbiegłem na mury blokhauzu i zaszarżowałem z mieczem w dłoni na podrzędnego dzikusa. On ciągle żył! Mimo że swoim szyletem ani razu mnie nie raził, dałem radę jedynie drasnąć go w kolano. Dziki strzelec uskoczył i poraniony od moich poprzedników skrył się gdzieś w beczkach... Thralédor strzelił w jedno z niedomkniętych okien, zmuszając dowódcę orków do wystawienia się na cel Eowithradrina. Długouchy wystrzelił raz... i prosto w łeb barbarzyńcy! Orczy łucznik stchórzył i panicznie wymachiwał gesty i flagi poddańcze. To koniec bitwy o Zatokę Pereł.

    [​IMG]

    Delfador powrócił nad Zatokę na słuch o moim szybkim zwycięstwie. Przyniósł zarazem złą wieść. Królowa Asheviere oblegała właśnie miasto Elensefar, łamiąc przy tym jakiś starodawny traktat między Wesnoth a miastem-państwem. Gdyby miasto to upadło, to długo nie pojawiłby się ktoś, kto by skutecznie przeciwstawił się ekspansji Królowej. A ja w tym miałem... obronić miasto lub je szybko zająć samemu, gdyby padło. Ja, który mniej niż trzy miesiące temu walił drewnianym mieczem w drzewa. W końcu zasmakowałem w pełni wojennego żywota, nie wykazując się biegłością w mieczu. Albo może miałem pecha... Delfador także w tej misji nie mógł mi pomóc, bowiem zbierał wszelkie księgi i zwoje w celu złożenia Elfiej Radzie. Wsparcie wszystkich elfich nacji przyspieszyłoby postępy w walce z Królową. Zdecydowałem się na morską podróż, bowiem wolałem, by moi podkomendni (oraz ja sam) odpoczęli na statku, aniżeli musieli męczyć się i odpierać zakusy orków po drodze.

    [​IMG]

    Morski Lud zobligował się do wspierania mnie w walce z Królową, choćby na morzu czy w korycie rzek. W skarbcach obu posterunków było trochę kosztowności, zaś liczne wioski wsparły mnie przy zaopatrywaniu karaki w rejs. Czułem się odrobinę bogatszy w doświadczenie po tej bitwie, lecz ciągle orki i orki. Nie chcę przesiedzieć całej wojny w swoim obozie...

    ---------------


    Koniec czwartej misji, wybrałem tą "morską". Konrad zdobył tylko 2 XP, co i tak jest czymś w porównaniu z poprzednimi misjami.

    18 odcinków i 4 misje. Tempo przyzwoite. :)
     
  5. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Powiedz mi, co oznacza ten wybór? Wybór jednego z dwóch scenariuszy czy wybór początkowych ustawień następnego scenariusza?
     
  6. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    Wybór scenariuszy. Wybrałem... bardziej urozmaicony.
     
  7. Madlok

    Madlok Guest

    Jak dla mnie to za małe screeny i za dużo szczegółów. Co mnie obchodzi jakiś tam mermen, skoro nie wiem jaką on pełni rolę na mapie (przydałaby się mapa).
     
  8. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XVIII

    Najpierw elfi ochotnicy, potem Port Czarnej Wody, magowie z Alduin, a następnie morski lud z Zatoki Pereł. Sojuszników co nie miara, a Delfador ubiegał się o wsparcie Elfiej Rady. Przez te szesnaście dni żeglugi morskiej w stronę Elensefar uświadomiłem sobie, jak spore mam szansę na obalenie Królowej i zdobycie tronu. Przy takich postępach, ostateczny cel osiągnę w rok! Mijał trzeci miesiąc i musiałem coraz częsciej myśleć nie jak Konrad-młodzieniec, ale jako Konrad-król. Pomagają mi, bo... Nie chcą tej tyranii (która mnie aż tak mocno nie dotknęła, z tego co słyszałem od opowieści innych)? A może mam być pionkiem w polityce Delfadora? Pałętanie się orków po Wesnoth nie podoba mi się, jak i bycie czyimś pionkiem. Muszę wyjść z czyjejś opieki i być panem własnego losu!

    [​IMG]

    Coś musiało pójść nie po myśli! Na środku morza rozpętał się sztorm w nocy. Ogromne fale uderzały niemiłosiernie w karakę, porywisty wiatr rwał żagle i liny oraz wywiewał co lżejszych załogantów. Szybko reszta członków załogi zmuszona była trzymać się masztów czy burt, by nie spaść do wody. Nagle wywiało mnie z pokładu tak, że ostatnie co zapamiętałem to mój własny chlupot w wodę...

    [​IMG]

    Obudził mnie Mermen, którego imienia nie pamiętam. Morski lud wyłowił mnie (a raczej wziął pod nadmorską opiekę), lecz statek przepadł. Prawdopodobnie szesnaście godzin po sztomie dotarłem do najbliższej wyspy, gdzie mogłem oschnąć i odpocząć. Nie wiem, czy Wodnicy uratują resztę moich ludzi. Mam nadzieję, że przynajmniej przeniosą ich na suchy ląd. Mi zostało czekać na jakąkolwiek pomoc.

    Trafiłem na wyspy - a w zasadzie pod jedną dużą wyspę z kilkoma pomniejszymi - które zdaniem morskiej rasy okryte były fatalną renomą. Fatalną? Ponoć legiony nieumarłych opanowały tą wyspę i zniszczyły praktycznie wszystko, co cywilizowane! Teraz wyspa jest pustkowiem oblanym lasami, górami i piachem. A ja bez praktycznie żadnego wsparcia (poza Mermenami, które mają własne problemy), ledwie posiadając podniszczony wodą morską swój miecz i to, co z ubrań schnęło na jednej z gałęzi.

    [​IMG]

    Wciąż jednak wschodnią część wyspy zamieszkiwało kilka ludzkich siół, w tym jedno na wysepce na której opoczywałem. Jeden z wodzów tamtejszych band, Delurin, zainteresował się tak licznym nagromadzeniem Mermenów oraz przybyciem kogoś... z zewnątrz. Zawarłem z nimi umowę, czyli obietnicę pozbycia się nieumarłych z wyspy w zamian za wsparcie ostatnich z ludzi na wyspie oraz ich kosztowności (nie wszystkich da się wywabić tylko dumnymi hasłami). Osobiście, współpraca z mieszkańcami odartymi z praw rodem z Wesnoth, rządzącymi się jedynie prawem natury oraz zdolnymi do wszystkiego (bez zahamowań) byleby przetrwać nasuwa mi niekolorowe myśli. Nie wiem kiedy przybędzie ratunek, lecz jeśli do tej pory "straceńcy losu" nie odparli nieumarłych, to mieliby zrobić to po moim przybyciu? Może brakuje im kogoś, kto ich zjednoczy w jednym celu?

    [​IMG]

    "Partyzanci" (wolę tak ich nazywać) dali mi parę szkicy odnośnie tego, jak wyspa może wyglądać. Nie były zbyt czytelne, więc w świetle świec zrysowałem z nich jakąś prowizoryczną mapę. Siedziby nieumarłych były dwie. Jedna za wydmami i piaszczystymi wzgórzami, druga na dalekim południowozachodnim krańcu, osłonięta bagnami. Jestem raczej realistą, więc plan obrony jest konieczny. Na szczęście ludzie z wysp czuli się nadzwyczaj dobrze w lasach; wychowywani z pokolenia na pokoleń w strachu przed truposzami. Uznałem, że warto ustawić obronę na krańcu lasu, by jak najczęściej umarlaków wybijać, gdy będą na otwartej przestrzeni, a także dla uratowania jak największej liczby ludzi. Wyznaczyłem także drugą - ostatnią - linię obrony, oparta na skupisku wiosek, niewielkiej powierzchnii moczarach oraz połaciach lasu. Gdyby nieumarli przedarliby się przez nią, nie byłoby już czego bronić. Ale nawet samo zepchnięcie na nią uniemożliwiłoby jakiekolwiek plany pokonania...

    Ale przecież mam Mermenów! Mogę zawsze zorganizować atak z morza. Ponieważ dysponuję niewielkimi siłami, nie ma sensu rozdrabniać ich. Morscy wojownicy popłyną więc na południe, by w najgorszym razie odciążyć część pierwszej linii obrony, a w miarę możliwości przejąć kontrolę nad dwoma południowymi wysepkami i wręcz wspomóc w ataku na południowe legowisko nieumarłych. O ile północne jest w zasięgu maczug, obuchów, łuków i proc Partyzantów, to w stronę południową zbyt wielu ugrzęzłoby w mokradłach... Od Delurina dowiedziałem się, że gdzieś na zachodzie są tajemne sanktuaria, pozostałości po cywilizacji. Warto byłoby je sprawdzić, jeśli militarne względy na to pozwolą. Tfu, militarne? Jakiż to bój toczę, jeno walkę o przetrwanie!


    [​IMG]

    Nastąpił świt. Delurin oraz dwaj mermeńscy zbrojni przekonali mieszkańców trzech przybrzeżnych wiosek do pomocy. Zmobilizowałem dwóch ludzkich myśliwych, którzy potrafili przynajmniej ustrzelić jakąś ruszającą się istotę w lesie z łuku. To podstawa, gdyż z tego co kojarzę, nieumarli głównie atakują licznie i z bronią do walki wręcz. Mam nadzieję, że tamtych Nietoperzy tu nie uświadczę. Przeciwnik mi nie znany. Dwóch ocalałych Wodników z krwawej bitwy o Zatokę Pereł - Kwaboo i Kabę - przydzieliłem do mojego planu wykorzystania Mermenów w stronę południowych wybrzeży. Kwaboo wykazał się choćby tym, że zabił jednego z goblińskich jeźdźców oraz wielkiego trupiego nietoperza... Samo swoje "tymczasowe miejsce zamieszkania" było zbiorowiskiem szałasów, które mieszkańcy powoli zaczęli obwodzić palami oraz niziutkim ostrokołem dla samej osłony. Większy nieład niż ład. Każdy robi co chce, chyba że mu przypomnę co ma robić...

    [​IMG]

    --------------


    Ostatni obrazek celowo bez dodatkowego tekstu, bo bym inaczej dublował treść na siłę. ;) 27 tur do przetrwania. Postać Arekusa najprawdopodobniej wejdzie w następnym odcinku. Elfy i inne takie będą musiały poczekać do końca tej misji. Nieumarli na starcie mieli po 80 złota i kilka wiosek, a pewnie dzięki dodatkowemu miejscu na rekruację zdominują mnie liczebnie.

    To chyba najtrudniejsza z dotychczasowych misji. Tutaj "spamowanie jak u Żukowa" nie jest najlepszą taktyką. Celowo pominąłem - na razie - rozpiski jednostek, lecz po co miałbym potwarzać znane staty?
     
  9. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Powiem tak, jest jak zawsze znakomicie. Powodzenia w ukończeniu kampanii!
     
  10. maks44444

    maks44444 Zbanowany

    Nie wiem czy to taki dobry pomysł z tymi łukami szkielety mają dużą odporność na kujące ataki.
    Jedna z trudniejszych misji.
     
  11. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    Faktycznie, bo mam jednostki strzelające procarzy. Dobra, to będą tylko dwie takie jednostki. ;)
     
  12. Madlok

    Madlok Guest

    Rozbójnicy są o wiele lepsi przeciw obu rodzajom szkieletów. Kłusowników możesz użyć do walki z nietoperzami, jeśli jakieś będą.
     
  13. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XIX

    W tym nieładzie, już o poranku dwóch myśliwych ochotników opuszczało wysepkę na łodziach, by zacząć działać na największej z wysp. Delurin zniknął mi z oczu, nawet jeśli posłużyłem się lunetą. Chętnie wybrałbym się na walkę, ale... oddziela mnie woda, a do tego przy chmarach nieumarłych jestem jednym z ostatnich, którzy mogliby cokolwiek zrobić szkieletowi czy zjawie. A w obozie mam wszystkich chętnych, lecz do samego obozowania. Przybysze uznali bowiem, że bezpieczniej jest na "mojej" wyspie. Dobrze, że budują chociaż swoje szałasy i ostrokoły, bo miałbym chmary koczujących. Żałuję, że nie ma ze mną Delfadora!

    [​IMG]

    Do grupy Mermenów mającej działać przeciwko południowym umarlakom, dołączyłem dwie (spośród wybranych) adeptki magii, Hime i Sedny, ociągając się od ich uroku. Ponoć nieumarli nie lubią magii, a szkielety tym bardziej broni obuchowej. Wodniczki zademonstrowały mi swój bojowy atut, czyli strumień wody, dzięki ich mocy wychodzący z kostura. Rozniecał piasek na daleką odległość, złobiąc w nim półmetrowej średnicy krater. Obie morskie czarodziejki szybko pojęły, co mają robić. Nie powiedziały mi tego wprost, ale zdawały się być tak podobne do siebie, jakby były bliźniaczkami...

    [​IMG]

    Dopiero wieczorem zdołałem znaleźć kolejnego ochotnika. Niewątpliwie, w Wesnoth byłby zbirem z takim nastawieniem do współrozmówcy oraz metodami osiągania swoich celów. Oprych, innymi słowem. Maczuga Arekusa obita żelazem była mi potrzebna, podobnie jak krzepa i wytrzymałość właściciela oręża. Walorem Arekusa było to, że przynajmniej sam zgłosił się do mnie, by "rozwalić kilka szkieletów", cytując jego słowa.

    [​IMG]

    Przed zachodem słońca, Mermeni byli już tam, gdzie w najmniej optymistycznych szacunkach być powinni: nieopodal piaszczystej części wyspy. Jeden z Wodników zaniósł do sioła na okolicznej wysepce wieść o walce z nieumarłymi. Tak daleko nieumarli nie sięgną. Ale następna wyspa na południe dalej była do przejęcia. Tym większe wsparcie, tym lepiej. Może rzeczywiście uda mi się rozpalić ludziom na wyspie chętkę do pokonania nieumarłych?

    [​IMG]

    Pierwszy kontakt z wrogiem nastąpił, kiedy słońce w połowie schowało się za horyzont. Delurin schronił się w okolicznym siole, zaś Kwaboo z jednym z Wodników sami zdecydowli o byciu "przynętą" dla widma, które przybyło z leża nieumarłych. W okolicy żadnego nieumarłego... Stety, w tym natarciu panowała samowolna realizacja moich wstępnych rozkazów. Nikt nikomu formalnie nie rozkazywał, a jedynie Kwaboo i Delurin mieli jakieś poważanie. Przy tej dezorganizacji ataku, improwizowany oddział od dowództwem Galara na Alduin był regularną formacją...

    [​IMG]

    A co stało się z tym widmem. Zgodnie z oczekiwaniami Wodników, zaatakował on Kwaboo, nie czyniąc mu wiele poza zabraniem nieznacznej ilości sił życiowych. Delurin zybko wybiegł z lasu i przeszkodził widmowi, strzelając z niego kamieniami z procy... Z procy? W kogoś niematerialnego? Jak? Tego nie jestem w stanie wyjaśnić. Widocznie jednak widma da się utłuc czymś materialnym... Kwaboo celnie raził swoim trójzębem, a sprawę dokończyła adeptka wodnej magii Hime, dzięki swojemu strumieniowi rozpryskując upiora niczym kałużę.

    [​IMG]

    Reszta morskiego ludu miała popłynąć dalej na południe, wyczekując ruchu nieumarłych z tego powodu, że stracili jeden z elementów ich chmary. Między południową hordą a Mermenami były bagna i kawałek morskiej toni... Przed północą, do moich skromnych szeregów dołączyła niejaka Ysilonna, silna oraz bystra kobieta, która przed moim przybyciem radziła sobie z nieumarłymi za pomocą pałki i procy. Tak, procarze będą mi bardziej potrzebni niż byli łucznicy.

    ---------------


    Rozegrane do 5 tury. :) Tylko teraz będę mieć problem z rekrutacją nowych osób, bo wiosek nie tak wiele, a nieumarłych sporo.
     
  14. thrashing mad

    thrashing mad Ten, o Którym mówią Księgi

    Powodzenia - ja akurat ominąłem tą misję grając w kampanii.
     
  15. Krystian

    Krystian Aktywny User

    Oderwałem sie na chwile od działów eu3 :) i widze 2 ciekawe aary z jednej z moich ulubionych gier :D misja ciekawa powodzenia w ukończeniu
     
  16. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XX

    Las oblany nocą skutecznie tłumił odgłosy walk, do moich uszu docierała jedynie niepokojąca cisza. A może już wszyscy polegi? A może jeszcze nie walczą? O ile posłańcy mermeńscy informują mnie, jak sobie radzą ich pobratymcy, to co z tymi, których wysłałem w las? Może uciekli w gęstwinę na widok nieumarłych? O poranku strzyłem swój miecz niezliczoną ilość razy, a podczas jednej z przerw wytargowałem od jakiegoś podstarzałego weterana "partyzantki" drewnianą tarczę. Po raz pierwszy doznałem, jak to jest zasypiać z poczuciem niepewnej przyszłości. Nigdy nie spałem w ukleconej chatynce ani zaraz przy arenie walk. Trzy miesiące temu uciekałem z Lasu przed orkami, ale czym innym jest protekcja kogoś takiego jak Delfador, a czym innym radzenie sobie samemu na zapyziałych wyspach...

    [​IMG]

    Rzeczywistość w lesie była jednak inna. Tuż po północy kościotrupi łucznicy wskoczyli do lasu, wsparci przez jednego szkieletowego siepacza oraz (o dziw, żywego) adepta mrocznej magii. Kto z moich ludzi był w okolicy? Partyzant z łukiem, partyzant z procą i... Arekus gdzieś z tyłu. Kompletnie zapomniałem o tym, że należy odpowiednio wcześnie przygotować obronę także tutaj, zamiast bawić się w ofensywę na południu. Na szczęście nieumarli potykali się przy głębokim piasku i krzakach, a tym bardziej po ciemku w lesie.

    [​IMG]

    Podczas gdy grupa Wodników zamierzała okrążyć południową sforę truposzy, jeden z mrocznych magów dobiegł w okolice wioski (w której schronił się Delurin) i cisną w kierunku domku pioruny. Chatynka została spalona, a Delurin w ostatniej chwili uniknął płomieni i błyskawic, a przed wschodem słońca zza krzaka cisnął parokrotnie kamieniem z procy. Wraz z pojawieniem się słońca na horyzoncie, jeden z partyzantów zaatakował zakrzywionym możem wspomnianego maga. Tą okazję wykorzystał Delurin, by najść adwersarza od tyłu, a następnie machnął morgenszternem w czerep adepta mrocznej wiedzy.

    [​IMG]

    Pięciu truposzy pod rozkazami jednego z magów weszło głębiej w las, lecz szło im wolno. I całe szczęście. Miałem więcej czasu na szukanie kolejnych chętnych (kolejny fat, bo "odnalazł się" kolejny procarz), a do tego ci na większej wyspie mieli dodatkowe parę godzin czasu na podjęcie ostatnich decyzji przed samą walką. Miałem świadomość, że zaledwie pół mili oraz płytka zatoczka dzieli mnie od nadchodzącej bitwy. W zasadzie drugiej, bowiem pierwsza już o poranku rozpoczęła się daleko na południe...

    [​IMG]

    Trzech partyzantów uzgodniło najwyraźniej taktykę, a nie więcej niż godzinę po wschodzie słońca zaatakowało jednego z szkieletów-łuczników, który wychylił się na trochę większą połać otwartego terenu. Ciskali z procy i... walczyli na sztylety, bowiem "kłusownik" szybko ocenił, że umarlak swoją kościstą pięścią zrobi mu znacznie mniejsze szkody niż wypuszczając choćby zabłąkaną strzałę. Odciągnięcie uwagi także było kluczowe. Niestety, zaledwie jedna mniej istotna kość odleciała ze szkieletu, a Arekus jeszcze był w drodze.

    [​IMG]

    O poranku, Mermeni także nie próżnowali. Kwaboo oraz jedna z nowicjuszek magii płynąc przez moczary zaatakowali kościotrupa-siepacza, wyrywając mu rękę strumeniem wody oraz wyważając parę żeber trójzębem. Niespodziewanie pewien szkieletor wyszedł z wody i omal nie zasiekał swoim berdyszem jednego z morskich wojowników. Poszkodowanym był Kalba, który po wsparciu dwóch innych Mermenów, sam w końcu dobił przeciwnika. A w zasadzie, rozczłonkował na drobne kosteczki.

    [​IMG]

    Późnego poranka, Kwaboo oraz jedną z Wodniczek zaatakował kosciotrup z wielkim toporem oraz kolejny z mrocznych magów. Szkielet pobudzony nekromancją szybko został rozbity na drobne części, ale człowiek zaledwie dał sobie poszarpać szaty i drasnąć lewe ramię. W oddali czyhał kolejny kościsty siepacz, lecz będąc po pas w wodzie nie zdążyłby szybko dojść do Mermenów. Niebawem trzeci Mermen tam się pojawił, opuszczając Himę oraz morskiego wojownika

    [​IMG]

    Hime oraz kolejny Mermen zajęli się jednym z ostatnich szkieletów z wielkim orężem w nadgarstkach. Zaczaili się w bagnach. Strumienie wody wyskakiwały z zarośli, trafiając w kościotrupa i wybijając mu kilka kości, a potem trójząb samca wysadził wszystkie żebra z klatki piersiowej przeciwnika.

    [​IMG]

    Odpowiedź trzech szkieletów na zapędy partyzantów była mocna, bogata w strzały i ostrza drzewców. Postrzelony raz oraz zasiekany dwa razy leśny łucznik pobiegł do osady nieopodal lasu. Jeden z procarzy również zmuszony był oderwać ze swojego ramienia strzałę (na szczęście płytko wbiła się, a żadnych zadziorów nie posiadała). Niemalże w tym samym tempie Arekus pobiegł i uderzeniem maczugą w czaszkę (prosto w stronę kręgosłupa) rozbił szkieleta-łucznika. Leśny zwiadowca wraz z drugim łucznikiem utworzyli linię obrony, która ma powstrzymać adepta mrocznej magii i jego podwładnego. Partyzanci radzili sobie nieco lepiej niż podejrzewałem, lecz pozytywny poranek szybko może zamienić się w krwawe popołudnie...

    ---------------


    Rozegrane do 8 tury, przy odrobinie szczęścia jest nawet szansa na pokonanie pierwszego licza-lidera w 4-5 tur dalszych. Czyli odrobinę lepiej niż wtedy, kiedy (wiele miesięcy temu) rozgrywałem tą kampanię, bo wtedy ledwie co udało mi się do ruin na zachodzie dojść.
     
  17. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    No widzisz. Ładnie ci idzie!:)
     
  18. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XXI

    ---------------​

    [​IMG]
    Kultysta posłał w brudne wody pioruny, smażąc nielekko Kwaboo, a do maga podbiegał kolejny kościsty siepacz. Weteran z Zatoki Pereł czmychnął czym prędzej przez moczary wiedząc, że następnej magii mrocznej nie wytrzyma. W jego miejsce na boju przybył mermen Kalba, który trójzębem przeszył adepta mrocznej magii na wylot mimo, że sam raniony był w tej bitwie toporem.

    [​IMG]

    Jedna z Wodniczek szybko popłynęła przez wodę, muł i trzciny, a następnie chlusnęła parę razy silnym strumieniem wody z kostura, gruchotając kilka kości u kościotrupa. Reszta Mermenów podążyła na południe, a niekorzystne dla nich suche ziemie, by wyzwolić kolejne wioski spod kontroli nieumarłych. W ciągu popołudnia wiele nie zostało z południowej hordy nieumarłych, lecz na lądzie wciąż szkielety (oraz dowodzący nimi licz) były groźne.

    [​IMG]

    Delurin pół dnia wędrował po ląkach i lasach na zachód w poszukiwaniu... nie było mi to wiadome. Później tłumaczył mi się, że chciał wybadać te plotki o mnichach i kapłanach ukrwających się w tamtejszych ruinach. Po kilku minutach badania jednego z opuszczonych monastyrów znalazł ukrywającego się kapłana Moremiru. Okazał się on nieformalnym przywódcą ukrywających się magów światła, kombinujących jak pokonać nieumarłych. Zakapturzony traper opowiedział kapłanowi o tym, że właśnie ludzie z lasu wraz z moim wsparciem walczą z nieumarłymi. Moremiru zdecydował się na wsparcie moich działań, lecz tylko w celu zlikwidowania nieumarłych. Dla maga była to najważniejsza misja, a dopiero po wypełnieniu jej mógł przyjąć jakiekolwiek inne propozycje czy prośby.

    [​IMG]

    Pod naporem strzał i piorunów, nie wytrzymał jeden z procarzy w lesie. Mimo że jego przeciwnicy musieli mocno postarać się i ścierpieć od kamieni, to ostatecznie zwiadowca został przybity strzałami do drzewa, zaś kultysta przysmażył go z drzewem swoimi błyskawicami. Arekus miał więcej szczęścia: dwaj śzkielety-łucznicy tylko przekuli go dwa razy płytko po ramieniach, niewiele mocniej od ukłucia komara. Gdyby się nie potknął o ułamany pień drzewa, skutecznie zaszarżowałby na adepta mrocznej magii i go ubił maczugą.

    [​IMG]

    Popołudniu drugiego dnia bitwy, obrona trzymała. Ludzki skaut czmychnął przez las i od strony gościńca natarł kamieniami w mroczniarza, niestety niecelnie. Ranny partyzant z łukiem zdołał opatrzyć się bandażem i ziołami w okolicznej wiosce, a potme natarł ze sztyletem na jednego z kościotrupów, wymieniając się razami (nieumarły swoją pięścią). Posłany przeze mnie kolejny procarz, już stawił się na zapleczu walki. Po obu stronach byli poszkodowani, lecz nieumarli w znacznie mniejszym stopniu...

    [​IMG]

    Podczas popołudnia, Moremiru odwiedził jedno z siół oraz przybył do innego kompleksu ruin, nie znajdując tam jednak nikogo. Z Delurinem uzgodnił, że pójdzie przez las wchodząc na tyły natarcia nieumarłych, zaś Delurin z zachodniej flanki wesprze partyzantów. Niestety, przedzieranie się przez las zajęło długo czasu magowi. Delurinowi dotarłby na miejsce już po zmroku, natomiast mag światła prędzej ujrzałby środek nocy niż dosięgnął czarem przeciwnika.

    [​IMG]

    Dwóm Mermenom udało się uniknąć ciosom szkieleta na plaży, a wręcz adeptka morskiej magii omal nie roztrzaskała swoją mocą truposza w całości. Inaczej było przy samej siedzibie licza na południu. Jeden z mermenów musiał uciekać z okolicznej wioski przed toporem siepacza, a wraz z Kwaboo postanowili obejść wyspę i czekać na dogodną okazję do ataku prosto na licza. Druga z Wodniczek czarokletek postanowiła wyczekać w okolicznych ruinach piasczystego posterunku, który był o dziwo zamieszkany przez kilku ludzi.

    [​IMG]

    Mięśnie i maczuga obita stalą nie wystarczy. Arekus mógł tylko kryć się za drzewami czy trawą przed ścigającymi go łucznikami, lecz ostatecznie piorun kultysty sięgnął go i sprawił, że mężny zbir stał się węgielną figurą, która po upadku rozsypała się. Dwóch partyzantów wzięło za to odwet. Przed zachodem słońca, zaszarżowali na niego ze sztyletami i pałkami, zaś mroczniarz ledwie umknął za głazem, dotkliwie raniony kilkukrotnie. Ranny od wielu godzin kłusownik ponownie wycofał się z lasu do wioski, zaś na jego posterunek wbiegł procarz, niewiele robiąc swoją pałką przeciw szkieletowi. Jednakże była o tyle dobra sytuacja, że z powodu bliskości walk ochotników było trochę łatwiej pokonać (kolejny się zgłosił, kiedy słońce chowało się za horyzont), inny posłany oprych z obuchem przedzierał się przez gąszcze, zaś brakowało tylko godzin do wsparcia Delurina oraz Moremiru.

    ---------------

    Rozegrane do 10 tury, bo więcej nie trzeba było. Straciłem dwie dość cenne jednostki, lecz teraz mam przychód dzienny +16 (jak stracę wioskę na południu, to mniejszy), co pozwala mi rekrutować 1 jednostkę na turę. W praktyce, musiałbym mieć naprawdę sporego pecha, by w walce w lesie mieć ciężką sytuację. Nie jestem pewien, jak Mermeni sobie poradzą. Jak dołączy szósty z misji zdobywania wiosek, to może da się licza ugryźć...
     
  19. Arekus

    Arekus Ten, o Którym mówią Księgi

    Ja sobie olałem misje na wyspie. Jestem już dużo dalej od ciebie i powiem ci że kolejne misje mogą być bardzo trudne.
     
  20. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    Wiem, że misja z tymi trzema nieumarłymi atakującymi ze wszystkich stron jest bardzo trudna, ale z drugiej strony, tutaj można zdobyć Moremiru oraz powołać jednostki tu wyrekrutowane. A taki Delurin czy Footpad po awansie na nieumarłych jest naprawdę dobry. ;)
     
  21. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Poradzisz sobie, chyba. Tak czy kwak, jestem ciekaw, jak sobie poradzisz z następną misją.
     
  22. Arekus

    Arekus Ten, o Którym mówią Księgi

    O tak następna misja jest epicka
     
  23. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi


    Rozegrałem trzy tury i niewiele brakowało, bym miał problemy. :D (taki spoilerek).

    Nie wiem, czy ruszać się już Konradem. Jakoś poexpić by się przydało, choć ta misja do tego się nie nadaje.
     
  24. Arekus

    Arekus Ten, o Którym mówią Księgi

    Im prędzęj Kondzio złapie 2lvl tym lepiej. Będzie dzięki temu mógł z łuku strzelać
     
  25. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XXII

    Kres dnia drugiego walk. Chyba wszyscy uczestnicy starć są zmęczeni, pomijając oczywiście nieumarłych. Musiałem liczyć się z nieustępliwością truposzy i wielodniową obroną. Tutejsi ludzie mieli za sobą wiele nieprzespanych nocy i wielogodzinnych ucieczek. Są przyzwyczajeni lepiej ode mnie, jeśli chodzi o walkę na wyczerpanie... Kresu dnia nie dożył kolejny z moich podkomendnych. Człowiek lasu z procą, mimo że zabił kamieniem kultystę, z powodu poparzeń nie był w stanie zgubić ścigającego go szkieleta z berdyszem. W lesie bez zmian, tylko dlaczego muszą ginąć kolejni ludzie?

    [​IMG]

    Bez adepta nekromancji, czwórka szkieletów-wojowników nie podejmowała skoordynowanych decyzji, w rozkazach mając tylko odgórne polecenie licza. Nie oznaczało to, że wraz z nadejściem nocy szkielety były bezradne. Wynik tej nocnej fazy starcia miał decydować o tym, czy da się obronić przed szkieletami czy wręcz północne hordy nieumarłych wyplenić.

    [​IMG]

    Mermeni mocno wykrwawili się w starciach z truposzami. Przed północą wszyscy przedstawiciele morskiego ludu popłynęli w kierunku zatoczki w czasie, gdy Sedna wykańczała wodną magią ostatniego ze szkieletów nacierajacego na północny-wschód. Do czasu zreorganizowania wszystkich Wodników oraz szybkiego wyeliminowania dwóch kolejnych siepaczy, o szturmie na siedzibę licza nie mogło być mowy.

    [​IMG]

    Tej nocy, zwycięstwo powoli zaczęło należeć do mnie. Alonna celnym strzałem z procy rozbiła kręgosłup szkieleta-łucznika, a potem dwaj leśni myśliwy rzucili się ze sztyletami na kościotrupa, bez wymiernych rezultatów. Delurin zaszarżował na innego oponenta i machnął celnie morgenszternem, tyle że rozbijając żebra zamiast ręki trzymającej łuk. Do lasu wchodziło dwóch kolejnych partyzantów, a Moremiru nie był już tak daleko, choć krzaki i ciemność mocno spowalniały jego marsz.

    [​IMG]

    Ranny od wielu dni niedawny kłusownik musiał ulec od strzał truposzy, północy więc nie dożył. Acz to właśnie niecałą godzinę po północych partyzanci z wrzawą przystąpili do szturmu. Jeśli nie wtedy, to... kiedy? Delurinowi niewiele brakło, by rozsypać tą animację kości z łukiem, która odbiegła od niego. Alonna zmiotła kolejnego umarlaka-łucznika, który zbytniu wychylił się na "gościńcu". Przybyły na miejsce bitwy Aetheran potwórzył manewr Alonny, czyli trafienie w środek kręgosłupa szkieleta. Po tej nocy nawet mówiło się, że procarze wypracowali nową skuteczną metodę niszczenia szkieletów: celowanie w kręgi podtrzymujące całą konstrukcję. Ledwie po dwóch godzinach, został tylko jeden szkielet, który dzierżył w dwuręczny topór i ponoć lekko "zgłupiał" na widok takich postępów ludzi.

    [​IMG]

    Z taktycznego odwrotu Mermenów tej nocy wyszło tyle, że jeden z nich omal nie zginął od razów ostrzy. Jeden ze szkieletów zmuszony był wejść po pas w wodę, co mocno ograniczało możliwość unikania przez niego ataków. Kwaboo i Kalba odpłynęli na okoliczne skały, by zabandażować swoje rany znanymi sobie metodami (podobno wykorzystują do tego wodorosty i algi morskie). W ich miejsce dwie adeptki magii - Hime i Sedna - miotnęły wiązkami wody w jednego z siepaczy, prawie rozbijając go w całości. Truposz stracił całą lewą kończynę górną, ale dopiero ścięcie głowy szkieleta przez zamach trójzębem Gnaby zakończył "nie-żywot" przeciwnika.

    [​IMG]

    W przeciągu czterdziestu ośmiu godzin kontrolowałem prawie dwie trzecie zamieszkanych rejonów wyspy. Zdecydowanie więcej osad było pod moim panowaniem aniżeli tyranią nieumarłych, którzy najprawdopdoobniej zabijajac i rzucając swoje niecne czary tworzyli swoje sługi. Dzięki koordynacji działań przeze mnie, władza nieumarłych zdecydowanie osłabła, zaś poza dwoma liczami nie było już istotnej mrocznej siły na wyspach.

    [​IMG]

    Osamotniony truposz w lesie nie poddawał. Jak coś, co nie posiada rozumu, mogło się poddać? Straceńczą szarżą popędziło z toporem na Delurina, rozszarpując jego ubranie i omal nie zabijajac na miejscu. Delurin zbiegł do wioski opatrzeć swoje rany i choćby na kilka godzin wypocząć. Zwiadowczyni Alonna wykorzystała odsłonięcie się niekompletnego już szkieletu i celnym strzałem odstrzeliła głowę z umarlaka. Słońce zaczęło wschodzić, gdy z grupy nieumarłych pozostały szczątki.

    [​IMG]

    Drugi ze szkieletów na południu nie zagreagował na zlikwidowanie jemu podobnego osobnika, pobiegł w kierunku Mermena który wypełzł na plażę i omal nie zasiekł morskiego wojownika na śmierć. Gnaba wycofał się do okolicznej wioski, zaś dwie Wodniczki potraktowały czarami kościotrupa. Mimo że truposz trzymał się ledwie na kilku zawiasach w całości, wciąż był na tyle sprawny, by spuścić na kogoś ostrze topora.

    [​IMG]

    Mermen wylądował na wschodnim brzegu półwyspu, gdzie licz przewodził dawnej południowej hordzie nieumarłych. Bazą nieumarłych była stara kamienna forteca przybrzeżna, otoczona lasem i niewielkimi połaciami mokradeł. Mermeni w kilka godzin nie przebędą tego dystansu ze strony lądu, a kolejny przywołany truposz przez trupiego maga skomplikował sytuację. Od świtu, licz na południu mógł tylko się bronić. Pierwsza grupa nieumarłych rozbita, niestety sam ich "przywódca" w pojedynkę stanowił o wiele większe zagrożenie.

    [​IMG]

    Czterech moich ludzi wypatrzyło kolejnego szkieleta-siepacza na północy i wyruszyło ku nim. Tylko jeden dostatecznie zbliżył się, by razić z procy. Reszta wiedząc, że szybko go nie dogoni, częściej przerywała przemarsz odpoczynkiem. W oddali przedzierał się przez gąszcze Moremiru, który nie musiał teraz walczyć przeciwko nieumarłym. Niemniej, to nawet dobrze, że nie musiał. Mag światła potrzebny będzie w walce z liczem na północy, podobnie jak procarka Alonna.

    [​IMG]

    Delurin uzgodnił z Aetheranem, że wspomogą Mermenów na południu. Nieformalny przywódca "banitów" miał jeszcze przed południem wyjść z wioski, a Aetheran miał na przedzie sprawdzać teren (może jakiś truposz w piasku się schował), a później osłaniać Delurina. Najprawdopodobniej całą dobę zajmie dwóm partyzantom dojście do licza, z powodu terenów podmokłych i piaszczystych połaci terenu. Pałki, morgenszterny oraz proce z pewnością są lepszą bronią niż trójzęby.

    [​IMG]

    Być może jestem nierozważny, ale z okolicznych Mermenów wydelegowałem wyjątkowo silnego i szybkiego wojownika Aigala, który miał jak najszybciej dopłynąć i uzupełnić luki. Nie wątpię, że jeden czy dwóch Wodników na pewno zginie. Przykład Zatoki Pereł pokazuje, że bezładna szarża Mermenów na orkowych fechmistrzy i nieumarłe nietoperze skutkuje rozlaniem błękitnej krwi morskiego ludu. A co w przypadku, gdy przeciwnikiem są szkielety z drzewcami w kościstych rękach oraz potężny licz zdolny w pojedynkę rozpędzić grupkę przeciętnych wojaków? Na północy było nieco lepiej. Moremiru i pięciu partyzantów, zaś szkielety podchodziły pojedynczo, przez co łatwo było je okrążyć i zniszczyć. Nie jestem pewien, czy nie powinienem jeszcze kilku godzin wypocząć i przekonać jeszcze jedną osobę do walki. Ostatnia noc dla mnie była nieco spokojniejsza niż poprzednie... Wziąłem ze sobą wiosło, wsiadłem do łodzi i popłynąłem na piaszczysty malutki półwysep, by swoją osobą choćby dodać otuchy walczącym od wielu godzin moim towarzyszom.

    ---------------


    Rozegrane do 13. tury, nieumarli prawie na pewno nie mają nietoperzy możliwych do zrekrutowania, a teraz spamują jedynie szkieletami. Zero widm, czyli łatwiej dostosować taktykę. A "zielony" przeciwnik ma trzy jednostki na tą chwilę.
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie